Jose Ortega y Gasset BUNT MAS I INNE PISMA SOCJOLOGICZNE
Jose Ortega y Gasset BUNT MAS I INNE PISMA SOCJOLOGICZNE
Jose Ortega y Gasset BUNT MAS I INNE PISMA SOCJOLOGICZNE
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
wykonywane były przez mniejszo o odpowiednich kwalifikacjach, lub przynajmniej przez<br />
mniejszo ci, które przypisywały sobie posiadanie tych kwalifikacji. Masy nie starały si ingerowa<br />
w te zagadnienia; były bowiem wiadome tego, e chc c wzi w nich udział musiałyby, zgodnie<br />
z natur rzeczy, zdoby owe szczególne zdolno ci, a tym samym przestałyby by mas . Znały sw rol<br />
i miejsce w zdrowej dynamice społecznej.<br />
Wracaj c teraz do zjawisk i faktów, o których mowa była na pocz tku, mo emy stwierdzi , i s<br />
one niew tpliwie zwiastunami zmian zachodz cych w postawach mas. Wskazuj na to, e masy zdecydowały<br />
si wysun w społecze stwie na pierwszy plan, zakupuj c lokale, korzystaj c z urz dze<br />
i zaznaj c przyjemno ci, które dot d zarezerwowane były dla bardzo nielicznych. Jest rzecz<br />
oczywist , e na przykład wspomniane wy ej pomieszczenia, ze wzgl du na ograniczon przestrze ,<br />
nie były planowane z my l o tłumie, który obecnie si przez nie przelewa unaoczniaj c nam dobitnie<br />
i namacalnie powstanie nowego zjawiska: masy, która nie przestaj c by mas zajmuje miejsce<br />
mniejszo ci.<br />
Nikt chyba nie b dzie ubolewał nad tym, e wi ksza liczba ludzi czerpie obecnie wi cej<br />
przyjemno ci z ycia ni kiedy , tym bardziej, je li maj po temu ch ci i rodki. Zło tkwi w tym, e<br />
owa podj ta przez masy decyzja o przyswojeniu sobie wła ciwego mniejszo ciom sposobu ycia nie<br />
ogranicza si i nie mo e si ograniczy jedynie do dziedziny przyjemno ci, lecz staje si ogóln cech<br />
naszych czasów. Dlatego te — uprzedzaj c to, o czym b dzie mowa dalej — uwa am, i zmiany<br />
polityczne ostatnich lat zwiastuj nie co innego, jak polityczn dyktatur mas. Stara demokracja<br />
utrzymywała si przy yciu dzi ki liberalizmowi i entuzjastycznej wierze w moc prawa. Jednostka,<br />
posłuszna tym zasadom, musiała narzuci samej sobie, a nast pnie utrzyma , pewn dyscyplin .<br />
Mniejszo ci mogły y i działa pod osłon zasad liberalizmu i przy przestrzeganiu zasad<br />
praworz dno ci. Demokracja i prawo — współ ycie zgodne z normami praworz dno ci, to były<br />
synonimy. Obecnie jeste my wiadkami triumfu hiperdemokracji, w ramach której masy działaj bezpo<br />
rednio, nie zwa aj c na normy prawne, za pomoc nacisku fizycznego i materialnego, narzucaj c<br />
wszystkim swoje aspiracje i upodobania. Fałszem jest interpretowanie nowej sytuacji jako takiej,<br />
w której masy, zm czone polityk , składaj jej prowadzenie w r ce ludzi o szczególnych w tym kierunku<br />
uzdolnieniach. Wr cz odwrotnie. Tak było przedtem, była to demokracja liberalna. Masy zakładały<br />
mniej lub bardziej ch tnie, e mniejszo dzier ca władz polityczn , mimo wszystkich<br />
swych wad i słabo ci, zna si jednak nieco lepiej na sprawach publicznych. Dzisiaj natomiast masy s<br />
przekonane o tym, e maj prawo nadawa moc prawn i narzuca innym swoje, zrodzone<br />
w kawiarniach, racje. W tpi , czy udałoby si znale w dziejach jaki inny okres, w którym tłum<br />
sprawowałby władz w sposób tak bezpo redni jak w naszych czasach. Dlatego te wyst puj ce<br />
obecnie zjawisko nazywam hiperdemokracj .<br />
To samo ma miejsce w innych dziedzinach ycia, a szczególnie w sferze intelektualnej. By mo e<br />
myl si , ale wydaje mi si , e obecnie pisarz, kiedy bierze do r ki pióro, by napisa co na znany mu<br />
gruntownie temat, powinien pami ta o tym, e przeci tny czytelnik, dot d tym problemem nie zainteresowany,<br />
nie b dzie czytał dla poszerzenia własnej wiedzy, lecz odwrotnie — po to, by wyda na<br />
autora wyrok skazuj cy, je li tre jego dzieła nie b dzie zbie na z banaln przeci tno ci umysłu<br />
owego czytelnika. Je li składaj ce si na mas jednostki uwa aj si za szczególnie uzdolnione, to<br />
mamy wówczas do czynienia tylko z bł dem jednostkowym, nie z socjologicznym przewrotem. Dla<br />
chwili obecnej charakterystyczne jest to, e umysły przeci tne i banalne, wiedz c o swej przeci tno ci<br />
i banalno ci, maj czelno domaga si prawa do bycia przeci tnymi i banalnymi i do narzucania<br />
tych cech wszystkim innym. W Ameryce Północnej powiada si : by innym to by nieprzyzwoitym.<br />
Masa mia d y na swojej drodze wszystko to, co jest inne, indywidualne, szczególne i wybrane. Kto<br />
nie jest taki sam jak wszyscy, kto nie my li tak samo jak wszyscy, nara a si na ryzyko eliminacji.<br />
Oczywi cie, „wszyscy” to wcale nie „wszyscy”. Normalnie rzecz bior c „wszyscy” to cało , na któr<br />
składaj si masy i wyró niaj ce si pewnymi szczególnymi cechami mniejszo ci. Obecnie wszyscy to<br />
tylko masa..<br />
Taka wła nie jest straszliwa prawda o naszych czasach, przedstawiona brutalnie i bez osłonek.<br />
4