Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
<strong>AURORA</strong><br />
<strong>AURORA</strong><br />
maj 1
1<br />
<strong>AURORA</strong><br />
początek<br />
<strong>AURORA</strong><br />
REDAKCJA<br />
Małgorzata Ratajczak<br />
Paweł Kokot<br />
Patrycja Barska<br />
Michał Filipiak<br />
Maria Filipiak<br />
Krzysztof Ptaszyk<br />
Magdalena Gawrych<br />
Anna Bernatowicz<br />
Szymon Paciorkowski<br />
Joanna Przybylska<br />
OPIEKA MERYTORYCZNA<br />
Zbigniew Jaśkiewicz<br />
WSPÓŁPRACOWNICY REDAKCJI<br />
Karolina Rapp<br />
Agnieszka Dul<br />
Tomasz Juszkiewicz<br />
Dorota Słonina<br />
Małgorzata Banasz<br />
Magdalena Nowicka<br />
Daria Pertek<br />
Lena Matyjasik<br />
Julita Urbaniak<br />
KOREKTA<br />
Magdalena Gawrych<br />
Małgorzata Ratajczak<br />
OPRAWA GRAFICZNA I SKŁAD<br />
Michał Filipiak<br />
Wojciech Banaszak<br />
KONTAKT<br />
aurora.culturejournal@gmail.com<br />
+48 694 768 127<br />
DRUK<br />
Zakład Graficzny UAM<br />
Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku!<br />
Oddajemy w Wasze ręce pierwszy numer „Aurory” w 2011<br />
roku.<br />
Początek nowego roku jest zazwyczaj czasem szczerych<br />
podsumowań. Postanowiliśmy więc wybiórczo podsumować<br />
miniony, 2010 rok w poznańskiej kulturze.<br />
A był on dla miasta nieudany. Poznań odpadł z walki o tytuł<br />
Europejskiej Stolicy Kultury 2016 właściwie w przedbiegach.<br />
Wszyscy zadajemy sobie dość banalne pytania: co się dzieje<br />
z kulturą w naszym mieście? Czy jest aż tak źle?<br />
Spróbowaliśmy znaleźć odpowiedź. W numerze znajdziecie<br />
zatem relację z bardzo ciekawej debaty na temat polityki<br />
kulturalnej Poznania, w której wzięli udział profesorowie oraz<br />
studenci.<br />
Zachęcam również do zapoznania się z opiniami na temat<br />
minionego roku w poznańskiej kulturze.<br />
Jak zawsze dostarczamy porcję subiektywnych recenzji<br />
i felietonów.<br />
Noworoczny numer zawiera również literacką niespodziankę.<br />
Znajdziecie w nim wkładkę z tekstami laureatów konkursu<br />
literackiego, który zorganizowaliśmy w grudniu. Teksty są naprawdę<br />
dobre.<br />
Nie pozostaje nic innego, jak życzyć Wam dobrego roku.<br />
No i miłego czytania!<br />
KINO MUZA<br />
ZAPRASZA!<br />
OD REDAKCJI<br />
Paweł Kokot<br />
Wszystkie materiały graficzne użyte<br />
wyłącznie w celach informacyjnych<br />
<strong>AURORA</strong> ukazuje się dzięki:<br />
Prorektorowi UAM d/s studenckich:<br />
prof. dr. hab. Zbigniewowi Pilarczykowi<br />
oraz Dziekanom:<br />
Wydziału Nauk Społecznych:<br />
prof. dr. hab. Zbigniewowi Drozdowiczowi,<br />
Wydziału Neofilologii:<br />
prof. dr hab. Teresie Tomaszkiewicz,<br />
Wydziału Prawa i Administracji:<br />
prof. dr. hab. Tomaszowi Sokołowskiemu,<br />
Wydziału Studiów Edukacyjnych:<br />
prof. dr. hab. Zbyszkowi Melosikowi<br />
„Aurora” poleca dobrą,<br />
poznańską kulturę!<br />
2 maj <strong>AURORA</strong>
początek<br />
<strong>AURORA</strong><br />
W numerze:<br />
Wspomnienie<br />
o profesorze Gerardzie Labudzie<br />
Początek<br />
Od redakcji....................................................................................2<br />
Wspomnienie o Profesorze Gerardzie Labudzie......................3<br />
UAM<br />
Wybitny uczony poznańskiego uniwersytetu............................4<br />
Wspomnienie................................................................................4<br />
Temat numeru<br />
Temat dnia. Gdzie ta poznańska kultura?!................................5<br />
Poznań Kulturalny czy nie? Wspomnienie po ESK 2016........5<br />
Letnio w Farnej..............................................................................6<br />
Poznań kulturą nie stoi?...............................................................6<br />
Poznańskie muzea – XXI wiek i szara rzeczywistość...............7<br />
„Auroris” activitis<br />
Konkurs literacki „Aurory” rozstrzygnięty!..............................8<br />
I Konkurs literacki „Aurory”.......................................................9<br />
Wyprawa teatralna do Legnicy....................................................9<br />
fot. Maciej Męczyński – „Życie Uniwersyteckie”<br />
Wydarzenia<br />
Teatr z Turynu u poznańskich teatrologów.............................10<br />
Pierwszy Koncert rektorski........................................................11<br />
Niemiecko-polskie miejsca pamięci.........................................11<br />
100 lat Teatru Wielkiego w Poznaniu.......................................12<br />
Wywiad<br />
Ja jazzu się nigdy nie uczyłem…...............................................13<br />
Recenzjoton<br />
Pogorelich po raz pierwszy w Poznaniu!.................................14<br />
Młoda Rosjanka z głową w chmurach.....................................15<br />
Życzę Państwu samych szczęśliwych dni.................................15<br />
WUNDERschön! – Ingolf Wunder w Poznaniu.....................16<br />
Śnieg..............................................................................................16<br />
Toksymia – choroba XXI wieku................................................17<br />
Felietony<br />
Niemiecka lista przebojów polskiej doktorantki.....................18<br />
Poznań oczami studenta…........................................................18<br />
Na dwóch etapach życia korzystałam z opieki, intelektualnego<br />
wsparcia i niezwykłej życzliwości prof. Gerarda<br />
Labudy. Najpierw jako studentka miałam szczęście<br />
uczestniczyć w jego wykładach, a pod koniec studiów<br />
w seminarium magisterskim.<br />
Byliśmy przytłoczeni i onieśmieleni jego erudycją.<br />
Pielęgnował tradycyjne kanony uprzejmości i elegancji,<br />
szczególnie w stosunku do studentek. Różnił się tym<br />
od wielu innych wykładowców, że wprowadzał i żegnał<br />
egzaminowane studentki, odprowadzaj1ąc je do drzwi.<br />
Pod kierunkiem prof. Labudy przygotowywałam pracę<br />
magisterską na temat: „Ceremoniał koronacyjny<br />
w Polsce”.<br />
Proponował mi różne źródła, nie przejmując się bynajmniej<br />
tym, czy znam obce języki. Kiedy poskarżyłam<br />
się, że nie znam czeskiego, zalecił: „proszę się go<br />
nauczyć”.<br />
Lubiliśmy się i okazywaliśmy sobie na co dzień serdeczność.<br />
Profesor cenił sobie moją popularyzację wiedzy.<br />
Dzwonił po każdym moim tekście w „Gazecie Wyborczej”,<br />
by przekazać mi słowa życzliwości. Brakuje mi<br />
jego wsparcia. Kiedy żył, wiedziałam, że mogę się odwołać<br />
do Mistrza i Nauczyciela. Nikt go nie zastąpi.<br />
Erasmusowo<br />
Miasto tysiąca i jednego kontrastu...........................................19<br />
Koniec<br />
Bauman dłużnikiem Poznania .................................................20<br />
<strong>AURORA</strong><br />
maj<br />
prof. Anna Wolff-Powęska<br />
historyk idei, wykłada na WNPiD UAM,<br />
specjalistka w zakresie stosunków polskoniemieckich,<br />
w latach 1990-2004<br />
dyrektor Instytutu Zachodniego w Poznaniu,<br />
gdzie współpracowała<br />
z profesorem Gerardem Labudą<br />
3
1<br />
<strong>AURORA</strong><br />
uam<br />
Wybitny uczony poznańskiego uniwersytetu<br />
30 września 2010 zmarł w wieku 94 lat Gerard Labuda – jeden z najwybitniejszych historyków XX wieku i wielka<br />
postać naukowego Poznania.<br />
30 września 2010 r. zmarł prof. Gerard<br />
Labuda, urodzony w 1916 r. mediewista,<br />
rektor UAM w latach 1962-1965.<br />
Jego kariera naukowa trwała ponad 70<br />
lat i niewielu jest w dziejach Polski historyków,<br />
którzy mogliby jej dorównać.<br />
Dorobek naukowy Profesora obejmuje<br />
prawie 2000 rozmaitych publikacji.<br />
Aktywny do swych ostatnich dni, swoją<br />
działalnością naukową wywarł piętno na<br />
całej polskiej historiografii ostatnich kilkudziesięciu<br />
lat. Dla studentów w moim<br />
wieku był w zasadzie żyjącą legendą.<br />
Publikowane po Jego śmierci artykuły,<br />
odbywające się konferencje, pozbawione<br />
są na razie klimatu dyskusji nad<br />
rangą dokonań Profesora, o które pokuszą<br />
się dopiero następne generacje historyków.<br />
Dominuje – co zupełnie zrozumiałe<br />
– podniosły nastrój, oddalający<br />
od młodego pokolenia postać Profesora<br />
Labudy.<br />
A przecież nie możemy zapomnieć,<br />
że był to Badacz stawiający śmiałe i kontrowersyjne<br />
tezy, których potem zażarcie<br />
bronił. Współpracował i polemizował<br />
z kilkoma pokoleniami historyków!<br />
„<br />
Dla studentów w moim<br />
wieku był w zasadzie żyjącą<br />
legendą<br />
”<br />
Dziś pozostają nam jedynie pytania:<br />
Które spośród Jego tez przetrwają najdłużej?<br />
Jak Jego dorobek będzie oceniany<br />
przez naukowców za lat pięćdziesiąt,<br />
Wspomnienie<br />
czy sto? Czy stanie się niegdyś jednym<br />
z zapomnianych klasyków, czy też Jego<br />
prace będą dyskutowane, omawiane,<br />
chwalone i twórczo krytykowane?<br />
Jesteśmy tylko studentami i czas, gdy<br />
to my będziemy dyskutować nad dorobkiem<br />
Prof. Labudy, dopiero nadejdzie.<br />
Na razie poprosiliśmy o wypowiedź dla<br />
„Aurory” wybitnych poznańskich naukowców:<br />
prof. Annę Wolff-Powęską,<br />
prof. Jerzego Strzelczyka i prof. Tomasza<br />
Jasińskiego.<br />
Szymon Paciorkowski<br />
WPiA, WH<br />
W następnym numerze<br />
kolejne wspomnienia<br />
o Prof. Gerardzie Labudzie.<br />
„To był naprawdę człowiek przerastający swoją epokę” – Prof. Gerarda Labudę wspomina prof. Tomasz Jasiński.<br />
Wyjątkowość Profesora Labudy polega<br />
na Jego niezwykle szerokim horyzoncie<br />
zainteresowań i badań oraz na<br />
ogromnej erudycji. Przede wszystkim<br />
jednak nadzwyczajność Profesora jako<br />
uczonego polega na Jego szczególnym<br />
stosunku do źródeł i do uprawiania historii.<br />
U Niego zawsze w centrum było<br />
źródło, nie erudycja, czy dotychczas<br />
zdobyta wiedza. Ona była oczywiście<br />
punktem wyjścia, ale to źródło stanowiło<br />
klucz do rewizji dotychczasowych<br />
ustaleń. Profesor koncentrował się na<br />
analizie źródła i na jego zrozumieniu.<br />
Stąd wyciągał wnioski i rewidował dotychczasowe<br />
ustalenia. Najważniejszym<br />
momentem była analiza źródła. Profesor<br />
uważał, że dopiero wtedy można<br />
sformułować zdanie o wydarzeniu,<br />
o fakcie historycznym, gdy rozłoży się<br />
źródło na czynniki pierwsze i będzie się<br />
wiedzieć, w jakim środowisku powstało<br />
i jakie były jego intencje, czy też jaką<br />
miało wymowę.<br />
Pan Profesor był człowiekiem odkryć.<br />
Zawsze fascynowały Go odkrycia i pod<br />
tym względem bardzo zmieniał swoje<br />
ustalenia i swoje wizje, bo ciągle do<br />
czegoś nowego dochodził. Natomiast,<br />
jeżeli coś już zbadał i ustalił, to trzymał<br />
się tego dość mocno. Walczył o swoje<br />
zdanie do końca, choć nie była to właściwie<br />
walka o swoje zdanie. Profesor<br />
był po prostu przekonany, że stałoby się<br />
bardzo niedobrze, gdyby nowy, zły pogląd<br />
upowszechnił się tylko z racji tego,<br />
że jest nowszy. Z tego powodu potrafił<br />
przerwać całe badania i polemizować<br />
przez kilka miesięcy olbrzymimi polemikami<br />
na kilkadziesiąt stron po to, by<br />
ten ostateczny i – Jego zdaniem – prawdziwy<br />
pogląd, pozostał na scenie.<br />
„<br />
Możemy mówić w jakimś<br />
sensie o epoce przed Labudą<br />
i po Labudzie<br />
”<br />
Profesor Labuda czytał i znał ogromne<br />
ilości książek, miał wielkie doświadczenie.<br />
To był naprawdę człowiek przerastający<br />
swoją epokę. Ostatnio odbyła<br />
się sesja poświęcona Profesorowi Labudzie,<br />
na której prof. Tomasz Jurek zwrócił<br />
uwagę, że nasz obraz historiografii<br />
średniowiecznej jest właściwie stworzony<br />
przez Labudę. Istnieje w historiografii<br />
i badane jest to, gdzie On zaznaczył<br />
swoją obecność. Rzeczy zaś, których nie<br />
Prof. Gerard Labuda<br />
4 maj <strong>AURORA</strong><br />
fot. Maciej Męczyński, „Życie Uniwersyteckie”<br />
badał, a były przecież takie obszary, to<br />
rzeczy, które nie istnieją zarówno w historiografii<br />
polskiej, jak i świadomości<br />
polskich historyków. I to jest właśnie<br />
miara tego, jakie wywarł na nas piętno.<br />
prof. Tomasz Jasiński
Nie od dziś władze miasta – a także<br />
kandydaci do organów samorządowych<br />
– głoszą wzniosłe hasła, w tym także takie,<br />
które wiążą się z wegetującą na przeciętnym<br />
poziomie poznańską kulturą.<br />
„Poznań stawia na kulturę!”. „Poznań<br />
Europejską Stolicą Kultury!” – to brzmi<br />
dumnie. Niestety – hasła hasłami, a rzeczywistość<br />
skrzeczy, jak pisał Wyspiański.<br />
Potwierdzeniem, że jest to smutna<br />
prawda była kompromitująca klęska<br />
Poznania w wyścigu o tytuł Europejskiej<br />
Stolicy Kultury 2016. Poznań stolicą<br />
kultury? Europejską stolicą kultury?! No<br />
nie, wolne żarty!<br />
Moim zdaniem to całe szczęście, że<br />
Poznań przegrał. Bo przegrało nie tyle<br />
samo miasto, ile sam sposób podejścia<br />
do kultury i jej rozwoju, przegrała błędna<br />
koncepcja polityki kulturalnej i umiejscowienie<br />
w niej społeczności Poznania.<br />
temat numeru<br />
Temat dnia<br />
Gdzie ta poznańska kultura?!<br />
„[…] całe szczęście, że Poznań przegrał”– głos w sprawie poznańskiej kultury.<br />
Poznań Kulturalny czy nie?<br />
Wspomnienie po ESK 2016<br />
<strong>AURORA</strong><br />
Ojcowie miasta po prostu nie rozumieją,<br />
co to jest kultura. Mylą ją z wieloma<br />
innymi pojęciami. Mylą ją z banalną<br />
rozrywką, z hałaśliwymi dyskotekami,<br />
z „muzyczką do kotleta”, z kolorowymi<br />
magazynami i dwugwiazdkowymi filmami<br />
pokazywanymi w TV. Jednym słowem<br />
nie odróżniają kultury od rozrywki.<br />
I od pop-kultury. A to nie to samo.<br />
I jeszcze jedno spostrzeżenie. Ojcowie<br />
miasta choć zdają sobie sprawę, że<br />
prawdziwa kultura (nie tylko ta wysoka,<br />
ale jednak nie ta najbardziej banalna)<br />
nie jest żadnym dobrze rokującym biznesem,<br />
to jednak do wszelkich propozycji<br />
jak i do instytucji kulturalnych podchodzą<br />
jak do zwykłego przedsięwzięcia<br />
handlowego. Tyle że wiedzą, że – niestety<br />
– do niego trzeba sporo dołożyć.<br />
Natomiast nie bardzo wiedzą – po co?<br />
Jednym słowem wszelkie dotacje na kulturę<br />
uważają za stratę, z którą trzeba się<br />
pogodzić. I tu popełniają poważny błąd.<br />
Inwestowanie w kulturę nie może<br />
być stratą! Każda inwestycja w kulturę<br />
powinna przynieść miastu wymierne,<br />
chociaż niekoniecznie materialne korzyści.<br />
Ale pod warunkiem, że ma się jakąś<br />
koncepcję polityki kulturalnej i wie się,<br />
co można tą drogą osiągnąć. I do czego<br />
się dąży.<br />
W tym stanie rzeczy najbardziej poszkodowani<br />
są młodzi ludzie, zwłaszcza<br />
studenci. Dla 150-tysięcznej rzeszy studentów<br />
poznańskich oferta kulturalna<br />
i możliwości uczestniczenia w kulturze są<br />
naprawdę skromne. A jak wynika z dotychczasowej<br />
praktyki nikt się o nich nie<br />
upomni, dopóki studencka brać sama nie<br />
weźmie sprawy w swoje ręce.<br />
Prosimy o opinie. Każda zostanie<br />
opublikowana!<br />
zj<br />
Wbrew oczekiwaniom Poznań nie będzie Europejską Stolicą Kultury 2016.<br />
Mimo, że pewnego dnia widziałem<br />
tramwaj z ogromną reklamą naszej<br />
kadydatury. Mimo tego, że na Starym<br />
Rynku w Święta było dużo stoisk z pamiątkami,<br />
pajdami chleba, swojską kiełbasą,<br />
a nawet grzańcem. Mimo, że już<br />
od dłuższego czasu jest zimno i przydałaby<br />
się jakaś rozgrzewająca informacja.<br />
Mimo, że nieliczni ( np. ja?) mieli nadzieję.<br />
Mimo tego – nic z tego!<br />
Nołhał<br />
<strong>AURORA</strong><br />
Hasło przeklęte (beznadziejne?), bo<br />
nie znaczące kompletnie nic. Bo niby<br />
co my wiemy o kulturalnym knowhow?<br />
Jeden tramwaj widziany we mgle<br />
na junikowskiej pętli? Przepraszam, ale<br />
w Gdańsku w czasie ulewy widziałem<br />
nie tylko tramwaje. W dworze Artusa<br />
(jak dla mnie: maksymalnie nudnym<br />
miejscu)zdumiałem się– Gdańsk się<br />
promował, Gdańsk chciał, no i Gdańsk<br />
nadal ma szansę na ESK 2016.<br />
Podobnie Wrocław. Na dworcu bałagan<br />
nieprzeciętny, nie wiadomo gdzie<br />
się przyjeżdża, skąd odjeżdża, kasy biletowe<br />
gdzieś w otchłani, szlag człowieka<br />
trafia, gdy szuka wyjścia w stronę miasta.<br />
A gdy już wyjdziesz. Jezdnie dno,<br />
chodniki pękają, ogólno-wrocławski<br />
chaos. Może dlatego, że miasto po prostu<br />
żyje? Mieli tam nawet takie elektroniczne<br />
drzwi, gdzie każdy kto przez<br />
nie przeszedł widział, iż był np. 222122<br />
przechodzącym przez drzwi Wrocławia<br />
do wielkiej kultury, do ESK 2016. Wrocław<br />
też ma nadal szansę, bo ma w sobie<br />
dużo radości i kreatywności. Prawda,<br />
kreatywny Wrocław.<br />
W Katowicach jest spodek, miejsce<br />
wielkich zwycięstw i porażek naszych<br />
siatkarzy, koszykarzy. Arena współczesnych<br />
gladiatorów sportu. W Katowicach<br />
jest też dużo węgla. Są kopalnie,<br />
hałdy, górnicy, z hukiem obchodzi się<br />
Barbórkę. W Katowicach tyle ile węgla,<br />
jest też kultury. Są tam hałdy kultury.<br />
Kopalnie talentów, pomysłów i możliwości.<br />
No i Katowice szansę mają nadal.<br />
W stolicy z kulturą jak zwykle dobrze.<br />
Ale oni mają zawsze lepiej. W końcu<br />
Warszawa. Czy na pewno? Trudno<br />
maj<br />
powiedzieć. Wiem jednak coś innego<br />
– w Warszawie mają Centrum Nowy<br />
Wspaniały Świat. Jak dla mnie jedno<br />
z ciekawszych miejsc w całym mieście.<br />
Ale oni zawsze mają lepiej. No i też dlatego<br />
nadal są w grze.<br />
Na koniec wymienianek – perełka.<br />
Oto również i Lublin może zostać<br />
ESK. Dla zdumionych powtórzę: Lublin.<br />
Tak jest. Zwany miastem z Polski<br />
B. Ze wschodu, a nie z zachodu. Lublin,<br />
gdzie przecież nie ma kultury, no bo jak<br />
w Lublinie może być kultura. Wszystko<br />
bzdury. Jak się okazuje Lublin kulturę<br />
bardzo lubi i ze wzajemnością. A związek<br />
ten uwieńczony jest szansą na ESK.<br />
Pytanie do Poznania<br />
Pamiętam, że będąc we Wrocławiu<br />
zachowałem się jak poznański patriota.<br />
Nie przeszedłem przez elektroniczne<br />
drzwi. I dzisiaj, wspominając moją solidarność<br />
z moim miastem, pytam Cię<br />
Poznaniu: dlaczego nie chciałeś zostać<br />
ESK?<br />
Paweł Kokot<br />
WPiA<br />
5
1<br />
<strong>AURORA</strong><br />
temat numeru<br />
Letnio w Farnej<br />
Dyskusja o poznańskiej, w tym także studenckiej kulturze bez końcowych<br />
wniosków.<br />
Trochę późno, ale czas najwyższy. Bo<br />
na razie jest bardzo słabo. A może nawet<br />
dramatycznie? Nie mnie to stwierdzać.<br />
Wiem jednak, że Poznań z kretesem<br />
przegrał walkę o tytuł Europejskiej<br />
Stolicy Kultury 2016. Ten fakt wymaga<br />
przypominania. Bo jak na razie nikt<br />
nie odpowiedział na zasadnicze pytanie:<br />
dlaczego tak się stało? W mieście są<br />
przecież teatry, kina, muzea, jest opera<br />
i filharmonia…<br />
Wydaje się jednak, że diabeł jak zwykle<br />
tkwi w szczegółach. Nie wystarczy<br />
przecież, że istnieją instytucje kulturalne.<br />
Ich działanie musi być wspierane i nie<br />
chodzi mi tylko o wsparcie finansowe.<br />
W środę, 24 listopada, w poznańskiej<br />
Piwnicy Farnej odbyła się debata organizowana<br />
przez „Aurorę” i SSAK (Studenckie<br />
Stowarzyszenie Aktywności<br />
Kulturalnej).<br />
Gośćmi dyskusji byli profesorowie<br />
UAM, którzy oficjalnie popierali najważniejsze<br />
opcje polityczne w kraju: prof.<br />
Michał Karoński (Wydział Matematyki),<br />
prof. Halina Zgółkowa (Wydział Filologii<br />
Polskiej i Klasycznej) – zwolennicy<br />
PO, a także prof. Wojciech Suchocki<br />
oraz prof. Tomasz Jasiński (oboje: Wydział<br />
Historyczny), popierający PiS.<br />
Tematem dyskusji była szeroko rozumiana<br />
polityka kulturalna w Poznaniu<br />
(a także rozwój kultury studenckiej).<br />
Dyskusja nie przybrała (na szczęście!)<br />
partyjnych barw, a jej uczestnicy starali<br />
się by ć jak najbardziej merytoryczni.<br />
Być może dlatego, że żadna opcja polityczna<br />
w Polsce nie ma spójnego programu<br />
kulturalnego… Tyle, tytułem kronikarskiego<br />
wstępu.<br />
Dyskusja na pewno nie była nudna.<br />
Dość powiedzieć, że widzowie nie<br />
zasypiali na krzesełkach, ale włączali<br />
się aktywnie – z lepszym lub gorszym<br />
skutkiem – w prowadzony dyskurs. Pytania<br />
studentów były nierzadko całkiem<br />
prowokujące (o niegospodarność Uniwersytetu,<br />
przestarzałość jego struktury,<br />
beznadziejne efekty systemu bolońskiego<br />
– dla niezorientowanych, chodzi<br />
o system studiowania, w którym najpierw<br />
pisze się pracę licencjacką, a później<br />
magisterską).<br />
Tyle na temat plusów tego spotkania.<br />
Dyskusja była – przynajmniej jak dla<br />
mnie – męcząco grzeczna. Między profesorami<br />
panowała ogólna zgodność,<br />
a jeśli dochodziło do sporów, to na tle<br />
mało znaczących szczegółów. Nie chodzi<br />
mi oczywiście o to, żeby profesorowie<br />
obrzucali się krzesełkami albo – co<br />
gorsza – wyzwiskami. Spodziewałem się<br />
jednak, że dyskusja będzie ostrzejsza,<br />
a różnice zdań – poważniejsze.<br />
Z drugiej strony trudno się temu dziwić,<br />
jeśli przeanalizować merytoryczne<br />
wnioski, do których doszli nasi goście.<br />
Szkoły produkują w większości beznadziejnych<br />
absolwentów, nie ucząc ich<br />
abstrakcyjnego myślenia? Można się<br />
z tym zgodzić.<br />
Wielu ludzi nie wynosi z domu właściwych<br />
nawyków kulturowych? Całkiem<br />
możliwe.<br />
Miasto Poznań niewiele robi w celu<br />
promowania kultury? Pełna zgoda –<br />
w wyścigu o miano Europejskiej Stolicy<br />
Kultury przegraliśmy z kretesem.<br />
Poziom czytelnictwa jest słabiutki?<br />
Prawda, i to bolesna. W pełni zgadzam<br />
się z wypowiedzią jednego z gości (niestety<br />
nie pamiętam którego), że osoba<br />
nieczytająca nie może być wyrafinowanym<br />
odbiorcą kultury.<br />
Zjawisko postkomunizmu osłabia<br />
współczesny rozwój kulturalny (teza<br />
Poznań kulturą nie stoi?<br />
Miasto, które stawia na kulturę musi<br />
jej pomagać. Musi ją promować. Musi<br />
zauważyć, że kultura może przynosić<br />
korzyści. Również materialne.<br />
Kultura, zarówno ta „niska”, jak i „wysoka”<br />
powinna być elementem miejskiego<br />
niezbędnika. Jeżeli kiedykolwiek<br />
chcemy być stolicą kultury (nieważne,<br />
czy europejską czy polską) musimy<br />
przede wszystkim pielęgnować podstawy<br />
jej istnienia. Bez kultury bowiem<br />
miasto zamiera.<br />
Nie pozwólmy na to. Poznań ma<br />
przecież ogromne możliwości. Mnóstwo<br />
świetnych inicjatyw i pomysłów. Wiele<br />
istniejących festiwali oraz cyklicznych<br />
prof. Jasińskiego)? Tu się akurat nie<br />
zgadzam, ale niektórzy spośród uczestników<br />
dyskusji byli – jak mi się zdaje –<br />
innego zdania.<br />
Jakie wnioski płyną z tego wszystkiego?<br />
Trzeba zreformować szkolnictwo<br />
(Ministerstwo Edukacji), zapewnić<br />
bardziej efektywny dostęp do kultury<br />
(Rząd, Miasto Poznań, Ministerstwo<br />
Kultury), promować czytelnictwo (każdy<br />
z nas) oraz wziąć sprawy animacji<br />
kultury w swoje ręce (najlepiej, żeby robili<br />
to studenci). A poza tym czas leczy<br />
rany (postkomunistyczna mentalność<br />
w warunkach wolnego rynku nie może<br />
trwać wiecznie).<br />
Jakie zadania przewidziane zostały dla<br />
profesury uniwersyteckiej? Hmmm…<br />
Sami widzicie.<br />
System boloński jest beznadziejny?<br />
OK, ale profesura nie może tego<br />
zmienić.<br />
Biurokracja uniwersytecka? Po prostu<br />
jest (nikt się specjalnie nie przejął tym<br />
problemem).<br />
Symboliczne wsparcie ze strony Uniwersytetu<br />
dla niszowych inicjatyw kulturalnych<br />
(np. dla ARTenaliów)? Odpowiedź<br />
niezwykle wymijająca…<br />
Konkluzja nasuwa się sama:<br />
Chcesz doprowadzić do rozwoju kultury?<br />
Zacznij od własnego podwórka!<br />
Krzysztof Ptaszyk<br />
WPiA<br />
Ostatnie wybory samorządowe w Poznaniu obfitowały w wiele wzniosłych haseł. Jedno z nich brzmiało: „Poznań<br />
stawia na kulturę”.<br />
wydarzeń. Mamy więc solidne fundamenty.<br />
Czas rozpocząć budowę i rzeczywiści<br />
postawić na kulturę.<br />
Paweł Kokot<br />
WPiA<br />
6 maj <strong>AURORA</strong>
temat numeru<br />
Poznańskie muzea<br />
XXI wiek i szara rzeczywistość<br />
<strong>AURORA</strong><br />
Kilka uwag na marginesie dyskusji o polityce kulturalnej Poznania.<br />
<strong>AURORA</strong><br />
Jeszcze parę lat temu polskie (a wśród<br />
nich poznańskie) muzea były jednymi<br />
z najlepiej zachowanych reliktów PRL<br />
-u. Monotonna ekspozycja, przybrudzone<br />
gabloty i znudzone strażniczki,<br />
bacznie czuwające, by nikt nie ważył się<br />
czegokolwiek dotknąć. Nic dziwnego, że<br />
większość tych placówek świeciła pustkami,<br />
a pozostałe zapełniały głównie<br />
szkolne wycieczki.<br />
Wraz z otwarciem w 2004 r. pionierskiego<br />
Muzeum Powstania Warszawskiego<br />
coś się zaczęło zmieniać. Zrozumiano,<br />
że nowoczesne muzeum może<br />
przyciągać tłumy, i to w każdym wieku.<br />
W 2010 roku stolica świętowała otwarcie<br />
multimedialnego Muzeum Fryderyka<br />
Chopina w Zamku Ostrogskich<br />
i Centrum Nauki Kopernik. W Warszawie<br />
trwa też już budowa imponującego<br />
Muzeum Historii Żydów Polskich,<br />
w najbliższych latach powstać ma Muzeum<br />
Sztuki Nowoczesnej, nowy gmach<br />
Muzeum Wojska Polskiego oraz Muzeum<br />
Historii Polski. Kraków zakończył<br />
ubiegły rok otwarciem nowej siedziby<br />
Muzeum Lotnictwa Polskiego, a także<br />
naszpikowanego elektroniką podziemnego<br />
muzeum pod Rynkiem Głównym.<br />
W Gdańsku za kilkaset milionów złotych<br />
powstanie Muzeum II Wojny Światowej.<br />
Nowoczesność dociera także do<br />
mniejszych miast: wystarczy zobaczyć<br />
ukończone niedawno Muzeum Narodowe<br />
w Przemyślu. A jak na tym tle wygląda<br />
Poznań?<br />
Ostatnie dziesięciolecie było najwyraźniej<br />
czasem dyskusji. Gdy w 2000<br />
r. skradziono z Muzeum Narodowego<br />
„Plażę w Pourville” Moneta (szczęśliwie<br />
odzyskaną w ubiegłym roku), dyskutowano<br />
o bezpieczeństwie najcenniejszych<br />
zbiorów. Później toczyły się długie<br />
dyskusje wokół pomysłu sprowadzenia<br />
do Poznania kolekcji malarstwa polonijnej<br />
miliarderki Barbary Piaseckiej<br />
– Johnson, czy też stworzenia Muzeum<br />
Sztuki Współczesnej pod patronatem<br />
miliarderki poznańskiej – Grażyny<br />
Kulczyk. Oba te projekty niestety dotychczas<br />
nie doczekały się realizacji.<br />
Ostatnio największe emocje budzi kolejna<br />
dyskusja – tym razem wokół budowy<br />
Zamku Królewskiego na Wzgórzu<br />
Przemysła. Znamienne, że toczy się ona<br />
głównie wokół wartości architektonicznej<br />
planowanego obiektu, a nie tego,<br />
jak później uczynić go atrakcyjnym dla<br />
odwiedzających.<br />
W chwili obecnej największą instytucją<br />
muzealną w mieście jest Muzeum<br />
Narodowe, liczące sobie oprócz kilku<br />
oddziałów w samym Poznaniu, także<br />
oddziały terenowe – pałace w Gołuchowie,<br />
Śmiełowie i Rogalinie. Najlepsze<br />
wrażenie robi zdecydowanie nowoczesny<br />
gmach główny Muzeum, siedziba<br />
Galerii Malarstwa i Rzeźby. To tam<br />
wystawiane są najciekawsze eksponaty,<br />
to tam organizowane są wystawy czasowe<br />
i huczne wernisaże. Tymczasem<br />
wystarczy przejść się do położonego<br />
kilkadziesiąt metrów dalej Muzeum<br />
Sztuk Użytkowych (oddziału MN), by<br />
cofnąć się w czasie do placówki z lat 70.,<br />
w której nie da się nabyć żadnego przewodnika<br />
po zbiorach, a bywa, że część<br />
muzealnych sal jest zamknięta z powodu<br />
braku obsługi… Niewiele lepiej jest<br />
w ulokowanym w tragicznym budynku<br />
tzw. „Arsenału” Wielkopolskim Muzeum<br />
Wojskowym, czy w ratuszowym<br />
Muzeum Historii Miasta Poznania.<br />
„<br />
Poznań nie może się równać<br />
pod względem zbiorów<br />
historycznych z Warszawą czy<br />
Krakowem. Niestety, w ślad za<br />
mniejszym potencjałem idą<br />
też dużo mniejsze fundusze<br />
na muzealne projekty.<br />
”<br />
Oczywiście, wszystko można zrzucić<br />
na brak przyciągających tłumy atrakcji.<br />
Zgoda, Poznań nie może się równać pod<br />
względem zbiorów historycznych z Warszawą,<br />
czy Krakowem. Niestety, w ślad<br />
za mniejszym potencjałem idą też dużo<br />
mniejsze fundusze na muzealne projekty.<br />
Ale przecież zostaje jeszcze kwestia<br />
promocji i wytrwałego inwestowania<br />
w konkretny pomysł! Tytułem przykładu<br />
– w Poznaniu znajduje się wyjątkowe<br />
w skali kraju Muzeum Instrumentów<br />
Muzycznych, położone tuż przy Starym<br />
Rynku. Unowocześniona, multimedial-<br />
maj<br />
na ekspozycja mogłaby uczynić z niego<br />
punkt obowiązkowy wycieczek melomanów<br />
i wizytówkę miasta. Kolejna sprawa<br />
to militarna spuścizna Poznania. Jest<br />
w Poznaniu kilka muzeów wojskowych,<br />
jest też system pruskich fortów, których<br />
potencjał turystyczny wykorzystano<br />
dopiero w niewielkim stopniu. Spójny<br />
program muzealny mógłby i tutaj sporo<br />
zdziałać.<br />
Nie da się też przecenić kwestii promocji.<br />
Przykładowo, czy wiecie, że Muzeum<br />
Narodowe może poszczycić się<br />
bogatą kolekcją dawnego malarstwa<br />
hiszpańskiego? Że w Muzeum Archeologiczym<br />
znajduje się jeden z największych<br />
w Polsce zespół zabytków ze Starożytnego<br />
Egiptu? A w mało znanym<br />
Muzeum Broni Pancernej Centrum<br />
Szkolenia Wojsk Lądowych (co za nazwa!)<br />
stoi unikatowe niemieckie działo<br />
pancerne StuG IV, wydobyte z rzeki<br />
po ponad 60 latach od zakończenia II<br />
wojny światowej? Rzecz w tym, by takie<br />
ciekawostki umieć wyłuskać i reklamować<br />
we wszelakich przewodnikach<br />
i informatorach.<br />
Na koniec trzeba przyznać, że<br />
w poznańskim muzealnictwie widać<br />
już pozytywne przemiany. Nowoczesne<br />
ekspozycje otwierają oddziały Wielkopolskiego<br />
Muzeum Walk Niepodległościowych:<br />
Muzeum Poznańskiego<br />
Czerwca 1956, czy Muzeum Powstania<br />
Wielkopolskiego w Odwachu. Przyciąga<br />
unowocześnione po remontach Muzeum<br />
Archeologiczne. Naprawdę interesująco<br />
prezentuje się także od niedawna<br />
Muzeum Archidiecezjalne. Słychać<br />
wreszcie o naprawdę sporych inwestycjach<br />
– nad brzegiem Warty, naprzeciw<br />
poznańskiej Katedry ma powstać Interaktywne<br />
Centrum Historii Ostrowa<br />
Tumskiego. Reklamowane pod hasłem<br />
„Tu zaczęła się Polska” już wkrótce ma<br />
się stać turystycznym hitem. Świetna,<br />
minimalistyczna architektura budynku<br />
na wizualizacjach budzi nadzieję na<br />
przełom.<br />
Może zatem już wkrótce Poznań przestanie<br />
być muzealnym skansenem i stanie<br />
się kolejnym magnesem na mapie<br />
Polski przyciągającym turystów w każdym<br />
wieku?<br />
Szymon Paciorkowski<br />
WPiA, WH<br />
7
1<br />
<strong>AURORA</strong><br />
auroris activitis<br />
Konkurs literacki „Aurory” rozstrzygnięty!<br />
W grudniu ubiegłego roku <strong>AURORA</strong> ogłosiła konkurs literacki dla studentów na wiersz lub krótką formę prozatorską<br />
(czyli tzw. „short”). Na konkurs wpłynęło 101 prac, w tym 80 wierszy i 21 „shortów”. Ogłoszenie wyników<br />
i rozdanie nagród miało miejsce w Restauracji Uniwersyteckiej w Coll. Minus 14 grudnia ub.r. Poniżej publikujemy<br />
kilka nagrodzonych utworów.<br />
Jeden z najwybitniejszych polskich<br />
aforystów – Stanisław Jerzy Lec mawiał,<br />
że czasem łatwiej przyznać jest nagrodę,<br />
niż rację. Kiedy podejmowaliśmy w gremium<br />
redakcyjnym decyzję o organizacji<br />
konkursu literackiego, chyba nie do<br />
końca zdawaliśmy sobie sprawę z tego,<br />
co nas czeka.<br />
Optymistycznie zakładaliśmy, że<br />
zgłoszone zostanie trzydzieści prac, ja<br />
sama miałam nadzieję, że przeczytam<br />
dwie, może trzy takie, które w jakiś sposób<br />
mnie poruszą.<br />
Tymczasem na konkurs nadesłano<br />
ponad sto tekstów, zaś moje zdrowie<br />
psychiczne delikatnie nadszarpnęły jurorskie<br />
rozterki. Doprowadziły mnie<br />
one do słodko-gorzkiej konkluzji, że tym<br />
razem przyznanie nagród nie będzie tak<br />
proste jak twierdzi Lec. Słodkiej – bo zarówno<br />
poziom, jak i ilość prac pozytywnie<br />
nas zaskoczyły. Gorzkiej – bo teraz<br />
każda połówka punktu miała znaczenie,<br />
co oznaczało dla mnie i całego jury kilka<br />
nerwowych popołudni. 16 grudnia<br />
w Restauracji Uniwersyteckiej w Collegium<br />
Minus rozdaliśmy nagrody. Wyróżniliśmy<br />
kilkanaście prac, podkreślmy<br />
jeszcze raz bardzo dobrych prac.<br />
Z wyróżnionymi utworami możecie<br />
się zapoznać na stronie internetowej naszego<br />
pisma oraz Koła Naukowego Kultury<br />
Współczesnej.<br />
Triumfator Konkursu – Michał Skrzypczak<br />
Najlepsze wydrukowaliśmy w tym<br />
numerze „Aurory”. Możecie je przeczytać<br />
w naszym noworocznym prezencie –<br />
specjalnej wkładce do numeru.<br />
Na koniec, chciałam raz jeszcze podziękować<br />
wszystkim uczestnikom.<br />
Nie wszystkich mogliśmy uhonorować<br />
nagrodami, jednak wielu z was udało<br />
się dotknąć sensu literatury – dotknąć<br />
prawdy o człowieku. Szczególne podzię-<br />
kowania kieruję ku zwycięzcom – Michałowi<br />
Skrzypczakowi (wiersz) i Idze<br />
Pruciak (short). W obydwu kategoriach<br />
jury nie miało najmniejszych wątpliwości,<br />
komu należy się najwyższy stopień<br />
„pudła”. Jesteście dla mnie prawdziwą<br />
inspiracją!<br />
Magdalena Gawrych<br />
WPiA<br />
Zapraszamy<br />
do lektury specjalnego<br />
literackiego dodatku<br />
„Aurory”,<br />
w kórym publikujemy<br />
nagordzone teksty!<br />
❧<br />
Gra Maria Łabędzka – laureatka „Złotego melona”<br />
8 maj <strong>AURORA</strong>
auroris activitis<br />
I Konkurs literacki „Aurory”<br />
<strong>AURORA</strong><br />
Laureaci w kategorii „Wiersz”<br />
I nagroda:<br />
Michał Skrzypczak (WGM UE),<br />
• Algorytmika uczuć, architektura słów,<br />
czyli pisanie wierszy,<br />
• *** A wreszcie rzekł człowiek,<br />
• Boże.<br />
II nagroda:<br />
Krzysztof Koszczyński (WPiA UAM),<br />
Rozmowy z wami.<br />
III nagroda:<br />
Justyna Siedziako (WPiA UAM),<br />
Postulaty.<br />
Marcin Skiba (WPiA)<br />
Tezeusz.<br />
IV nagroda:<br />
Przemysław Wolski (WFPiK UAM),<br />
• Pisać wiersz,<br />
• Na ściance.<br />
Jakub Misun,<br />
Bajka wojenna.<br />
Laureaci w kategorii<br />
„Krótka forma prozatorska”<br />
I nagroda:<br />
Iga Pruciak (WNS UAM),<br />
Jutro, am Morgen, wrócimy.<br />
II nagroda:<br />
Anna Diana Czerwińska (WNS UAM),<br />
[Tytuł opowiadania nie został przez autorkę<br />
podany.]<br />
III nagroda:<br />
Lena Matyjasik (WPiA),<br />
Trudne wyznania, czyli bajka o zielonym.<br />
IV nagroda:<br />
Jakub Misun (MISH UAM),<br />
Ustawa o szkolnictwie, czyli konwencja<br />
albo śmierć<br />
V nagroda:<br />
Bogumiła Hyla (WFPiK UAM),<br />
Przemakalni.<br />
Ponadto podczas rozdania nagród<br />
uczestnicy spotkania przyznali<br />
nagrody „Złotego melona”<br />
Najlepszy spośród wyróżnionych<br />
wierszy:<br />
Michał Skrzypczak,<br />
Algorytmika uczuć, architektura słów,<br />
czyli pisanie wierszy.<br />
Najlepsza recytacja wierszy:<br />
Mikołaj Troszczyński (WNPiD<br />
UAM).<br />
Największy talent muzyczny:<br />
Maria Łabędzka (AM w Poznaniu),<br />
za świetne wykonanie trzech utworów<br />
skrzypcowych w przerwach pomiędzy<br />
ogłaszaniem wyników konkursu.<br />
Liczba uczestników: 50<br />
Liczba prac dopuszczonych do<br />
konkursu: 101<br />
Liczba wierszy: 80<br />
Liczba „shortów”: 21<br />
Więcej szczegółów na temat konkursu na naszej stronie internetowej: www.aurora.amu.edu.pl<br />
W październiku ub.r. grupa miłośników<br />
teatru – studentów i absolwentów<br />
UAM – pojechała do Legnicy, gdzie<br />
działa bardzo prężnie Teatr im. Heleny<br />
Modrzejewskiej.<br />
Celem wyjazdu było obejrzenie<br />
„Tryptyku rewolucyjnego” – trzech<br />
spektakli, których tematyka związana<br />
była z wielkimi wstrząsami politycznymi.<br />
Były to „Czas terroru” wg. Żeromskiego,<br />
osnuty na wątkach „Róży”<br />
Żeromskiego, a dotyczący rewolucji<br />
1905 r., „Marat – Sade” Petera Weissa<br />
o Rewolucji Francuskiej i najważniejszy<br />
– rewelacyjnie wystawione Mickiewiczowskie<br />
Dziady. Wszystkie trzy spektakle<br />
reżyserował ten sam człowiek, poznaniak,<br />
twórca największych sukcesów<br />
Teatru 8-go Dnia – Lech Raczak. Wywarły<br />
one na widzach ogromne wrażenie,<br />
zarówno kształtem artystycznym<br />
przedstawień jak i aktualnością problemów<br />
w nich pokazanych. Dodatkową<br />
atrakcją wyjazdu było spotkanie grupy<br />
poznańskiej z głównym bohaterem<br />
„Tryptyku” Lechem Raczakiem.<br />
<strong>AURORA</strong><br />
maj<br />
Wyprawa teatralna do Legnicy<br />
Spotkanie z Lechem Raczakiem (na zdj. w środku)<br />
9
1<br />
<strong>AURORA</strong><br />
Zwykle wizytę zespołu teatralnego<br />
ocenia się przez pryzmat prezentowanego<br />
spektaklu. Przyjęło się, że ta<br />
forma artystycznego wyrazu świadczy<br />
o dorobku danego teatru i sukcesie jego<br />
pracy. Dlatego w tej krótkiej relacji tym<br />
bardziej chciałabym zwrócić uwagę<br />
na inny aspekt, jaki zaistniał w trakcie<br />
odwiedzin, tzn. na warsztaty teatralne,<br />
które poprzedzały prezentację. Warsztat<br />
teatralny zazwyczaj bywa spotkaniem<br />
dydaktycznym, ale może też być – tak<br />
jak w przypadku sesji poprowadzonej<br />
przez Domenica Castaldo – niepowtarzalnym<br />
wydarzeniem, porównywalnym<br />
rangą do spektaklu.<br />
Oceniając pracę grup teatralnych,<br />
które inspiracje czerpią ze spuścizny<br />
Jerzego Grotowskiego, wybitnego polskiego<br />
reżysera, trudno ograniczyć się<br />
do samego spektaklu. W tym nurcie teatralnym,<br />
którego reprezentantem jest<br />
Laboratorio, akcenty rozkładają się inaczej.<br />
W pracy równie ważny, co przedstawienie<br />
jest proces, który prowadzi do<br />
jego powstania i wpływa na jego zmiany<br />
nawet po premierze. To dlatego warsztat<br />
aktorski, w trakcie którego artyści<br />
odkrywają tajniki swojego rzemiosła,<br />
daleko wykracza poza ramy teatralnej<br />
lekcji i może stanowić dodatkowe przygotowanie<br />
uczestników do pogłębionego<br />
zrozumienia spektaklu.<br />
Polski łącznik<br />
Domenico Castaldo (ur. 1970)<br />
jest aktorem, reżyserem, ale przede<br />
wszystkim charyzmatycznym liderem<br />
i pedagogiem. Od 1996 roku prowadzi<br />
w Turynie Laboratorio di Ricerca Permanente<br />
sull’Arte dell’Attore – ośrodek,<br />
laboratorium poszukiwań w dziedzinie<br />
aktorstwa. Laboratorio to nie tylko<br />
niezależny teatr nastawiony na realizację<br />
przedstawień, ale przede wszystkim<br />
miejsce stałych poszukiwań i pogłębiania<br />
sztuki aktorskiej. W uznaniu dla<br />
tej pracy w 1999 roku twórca otrzymał<br />
nagrodę Bertolucciego, przyznawaną<br />
przez włoskich krytyków teatralnych.<br />
W pracy Laboratorio proces kreacji odgrywa<br />
ważniejszą rolę od efektu, jakim<br />
jest spektakl. Impulsem do prowadzenia<br />
wydarzenia<br />
Teatr z Turynu<br />
u poznańskich teatrologów<br />
W dniach 17–18 grudnia 2010 roku w Sali Teatralnej im. Wojciecha Bogusławskiego w Collegium Maius UAM gościł<br />
w Poznaniu Domenico Castaldo wraz z Laboratorio di Ricerca Permanente sull’Arte dell’Attore z Turynu. Wizyta<br />
obejmowała trzy wydarzenia: warsztat aktorski, prezentację spektaklu i spotkanie z artystami. Castaldo przyjechał<br />
do Poznania na zaproszenie prof. Grzegorza Ziółkowskiego z Zakładu Dramatu i Teatru UAM i prowadzonego<br />
przez niego Teatru Rosa. Wizyta była współfinansowana ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego.<br />
badań w dziedzinie aktorstwa i jednym<br />
z najważniejszych doświadczeń, które<br />
uformowały artystycznie Castaldo,<br />
był dla niego pobyt i praca w zespole<br />
Workcenter of Jerzy Grotowski w Pontederze<br />
w Toskanii (1995-96). Grotowski<br />
w końcowym okresie swej twórczej<br />
biografii, który określił mianem Sztuka<br />
jako wehikuł lub Sztuki rytualne, dążył<br />
do stworzenia struktury dramatycznej,<br />
funkcjonującej dla wykonawców jako<br />
narzędzie pracy nad sobą*. Castaldo<br />
nawiązuje do doświadczeń Workcenter<br />
szczególnie gdy chodzi o pracę fizyczną<br />
aktora i podejście do śpiewu. Cechą dystynktywną<br />
Laboratorio jest integralne<br />
zespolenie działań fizycznych z użyciem<br />
głosu, przede wszystkim śpiewu.<br />
W stronę ogrodu<br />
W piątek 17 grudnia w kameralnej,<br />
obdarzonej szczególną atmosferą Sali<br />
Teatralnej w dawnej kotłowni Collegium<br />
Maius UAM odbyła się sesja pracy<br />
poprowadzona przez Castaldo. Artyście<br />
towarzyszyła czwórka aktorów i piątka<br />
stażystów z Włoch i Chile.<br />
Zadaniem szesnaściorga uczestników<br />
(głównie studentów i pracowników Wydziału<br />
Filologii Polskiej i Klasycznej)<br />
było podążanie za działaniami Castaldo,<br />
naśladowanie go, ale jednocześnie<br />
próba znalezienia samego siebie w tym,<br />
co się naśladuje, bycie czujnym. Wymagające<br />
działania fizyczne i drobne akcje<br />
prowadziły grupę przez ciąg skojarzeń<br />
proponowanych przez prowadzącego.<br />
Rozmowa ze swoją stopą, zezwierzęcenie,<br />
taniec jak na dyskotece, ruchy jakby<br />
się było częścią wyimaginowanej maszynerii<br />
to niektóre z proponowanych<br />
akcji. Pośrednią rolą wszystkich tych<br />
działań było przygotowanie ciała i głosu<br />
do wspólnego śpiewu.<br />
Spotkanie było częścią projektu<br />
edukacyjnego „Garden”. „«Ogród» to<br />
praktyczna i teoretyczna ścieżka samopoznania<br />
poprzez sztukę aktora. Jak<br />
zapanować nad naszymi uczuciami?<br />
Za pomocą jakich narzędzi? Jak z teatrem<br />
wyjść poza rozrywkę i wkroczyć<br />
na ścieżkę duszy? Jak zbudować zespół<br />
silnych i kompetentnych ludzi, którzy<br />
podejmą wspólną pracę, kierując się zasadami<br />
samookreślenia oraz kulturowego<br />
i religijnego buntu?” – pyta artysta.<br />
I odpowiada: „Ogród, który jest w nas,<br />
ukazuje swoje barwy i zapachy w sztuce.<br />
Mój ogród karmi się Sztuką Aktora<br />
i dzięki niej rozkwita”. Castaldo podkreśla,<br />
że projekt jest przeznaczony nie tylko<br />
dla zawodowych aktorów, ale także<br />
dla osób, które poprzez teatr poszukują<br />
odpowiedzi na różne dręczące ich w życiu<br />
pytania.<br />
Warsztat realizowany w Poznaniu posłużył<br />
jako arena pozawerbalnego spotkania.<br />
Po niespełna trzygodzinnej sesji<br />
uczestnicy, którzy nie znali się wcześniej,<br />
śpiewali razem, śmiali się i przede<br />
wszystkim słuchali siebie nawzajem.<br />
Można powiedzieć, że tylko dzięki temu<br />
jednemu spotkaniu osiągnęli stan koncentracji<br />
i wsłuchania, nad którym zazwyczaj<br />
w teatrze pracuje się przez wiele<br />
miesięcy.<br />
Świętowanie<br />
Drugiego dnia Laboratorio zaprezentowało<br />
spektakl The Celebration, który<br />
powstał w ramach projektu „Katharsis<br />
– De Cura Animae Suae. A modern<br />
Mystery Play”. Wystąpili w nim: Katia<br />
Capato, Domenico Castaldo, Marta Laner,<br />
Francesca Netto i Claudio Santana<br />
Bórquez.<br />
Historia będąca osnową spektaklu<br />
przedstawia proboszcza, który przygotowuje<br />
się do odprawienia tysięcznej<br />
mszy. Zanim jednak ojczulek zdąży<br />
nacieszyć się z tego faktu odwiedza go<br />
anioł śmierci. Kaznodzieja próbuje<br />
przekonać wysłannika, że przychodząc<br />
po niego, popełnia błąd. Kontrakt mówi<br />
przecież, że śmierć może go zabrać dopiero,<br />
gdy dokończy sprawować swoją<br />
10 maj <strong>AURORA</strong><br />
fot. Maciej Zakrzewski
funkcję. Anioł śmierci przyznaje mu<br />
rację i wkracza tymczasowo w świat<br />
ludzki, stając się jednym z czcicieli. Proboszcz<br />
z kolei ulega różnym osobliwym<br />
pokusom. To wszystko doprowadza do<br />
fatalnej w skutkach mszy.<br />
Spektakl, będący z pozoru komedią,<br />
to twór pełen kontrastów. Z jednej strony<br />
artyści grają satyryczne sceny ocierające<br />
się o kicz. Z drugiej przy użyciu<br />
śpiewu momentalnie przekształcają sytuację<br />
i zmieniają energię w przestrzeni<br />
gry, dzięki czemu pojawia się szansa na<br />
wydarzenia<br />
<strong>AURORA</strong><br />
odświętność. Na oczach widzów ponawiane<br />
są małe akty profanacji. Śpiewanie<br />
hymnów kończy beknięcie. Religijne<br />
gesty zostają ośmieszone. W momencie<br />
śmierci uroczyste zawodzenie proboszcza<br />
przemienia się w ryk zwierzęcia.<br />
Poprzez użycie kontrastów igra się z nastrojem<br />
widza. Ciągłe balansowanie pomiędzy<br />
rozbawieniem a powagą skłania<br />
do pytania, czy w zachowaniu proboszcza<br />
naprawdę chodzi o mszę świętą, kult<br />
Boga czy raczej tylko o gloryfikację samego<br />
siebie. Tym sposobem artyści krytykują<br />
lichą wzniosłość i zdają się pytać<br />
o przedmiot celebracji. Być może samo<br />
poczucie wspólnoty i jej umacnianie poprzez<br />
odświętny akt staje się ważniejsze<br />
od zespolenia z transcendencją?<br />
Agnieszka Pietkiewicz<br />
WFPiK<br />
* Zob.: Jerzy Grotowski, Od zespołu teatralnego<br />
do sztuki jako wehikułu, „Notatnik Teatralny”<br />
1992, nr 4, s. 31–43.<br />
Pierwszy Koncert Rektorski<br />
Rektor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza<br />
prof. dr hab. Bronisław Marciniak<br />
i Dyrektor Międzynarodowych<br />
Konkursów im. Henryka Wieniawskiego<br />
Andrzej Wituski zaprosili studentów<br />
Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza<br />
na pierwszy Koncert Rektorski pt. „Po<br />
Chopinie, przed Wieniawskim”. Koncert<br />
odbył się 17 listopada 2010 roku<br />
w Auli UAM. Lokalizacja uległa nieznacznej<br />
zmianie, wcześniej planowano<br />
umieszczenie owego wydarzenia w Sali<br />
Lubrańskiego.<br />
Uroczystej i bardzo dokładnej prezentacji,<br />
połączonej z licznymi anegdotami<br />
i odniesieniami, dokonała profesor<br />
Jadwiga Kaliszewska. Dzięki Pani<br />
Profesor niezbyt liczna, acz z pewnością<br />
dobrana z największą pieczołowitością<br />
publiczność dowiedziała się takich<br />
szczegółów na temat muzyków i ich programu<br />
artystycznego, o jakich nawet nie<br />
śmiała marzyć. Pani Profesor Kaliszewska<br />
wprowadziła wszystkich w ulotny,<br />
wysublimowany świat muzyki, hipnotyzując<br />
swym pełnym pasji i elegancji<br />
głosem.<br />
Wśród gości specjalnych znalazł się<br />
Rektor UAM Bronisław Marciniak,<br />
Dyrektor Międzynarodowych Konkursów<br />
im. Henryka Wieniawskiego Andrzej<br />
Wituski oraz Dziekan Wydziału<br />
Prawa i Administracji UAM Tomasz<br />
Sokołowski.<br />
Swoją muzyką rozpieszczali publiczność<br />
kandydaci do udziału w XIV Międzynarodowym<br />
Konkursie Skrzypcowym im. Henryka<br />
Wieniawskiego: Aleksandra Rytwińska,<br />
Sandra Haniszewska, Maciej Strzelecki<br />
oraz Marcin Sikorski jako akompaniator.<br />
W programie znalazły się takie arcydzieła<br />
muzyki klasycznej, jak I Sonata G-dur<br />
Johannesa Brahmsa, VII Sonata c-moll<br />
Ludwiga van Beethovena oraz Nokturn<br />
i Tarantela Karola Szymanowskiego. Publiczność<br />
jednogłośnie orzekła, że koncert<br />
był poezją dla uszu, wytchnieniem w świecie<br />
pełnym szumu i kiczu. Obawiano się,<br />
co prawda, że wykonawcy uważają inaczej<br />
– skrzypaczki po swym występie w pośpiechu<br />
opuściły scenę, uciekając przed kwiatami.<br />
Jednak wszyscy złożyli to na karb<br />
stresu związanego z wystąpieniem w tak<br />
dostojnym miejscu, wobec publiczności<br />
złożonej z poznańskich koneserów muzyki<br />
poważnej.<br />
Wszyscy byli zachwyceni koncertem<br />
i mają nadzieję na dalszą współpracę<br />
z Towarzystwem Muzycznym im.<br />
H. Wieniawskiego, która będzie owocować<br />
tak wspaniałymi wydarzeniami.<br />
lm<br />
WPiA<br />
Niemiecko-polskie<br />
miejsca pamięci<br />
11 grudnia ub.r. w holu Collegium<br />
Maius dyrektor Instytutu Lingwistyki<br />
Stosowanej, prof. Izabela Prokop<br />
otworzyła wystawę zatytułowaną<br />
„Niemiecko-polskie miejsca pamięci/<br />
Deutsch-polnische Erinnerungsorte”.<br />
Prezentowała ona symboliczne funkcje<br />
miejsc pamięci w różnych polskich<br />
i niemieckich miastach – m.in.<br />
w Toruniu, Oświęcimiu, Wrocławiu,<br />
Pile (w Poznaniu były to np. Cytadela<br />
i Muzeum Bambrów Poznańskich), co<br />
miało wzbogacić interkulturowe kompetencje<br />
młodych Niemców i Polaków.<br />
Wystawa, przygotowana w ramach<br />
wymiany studenckiej była punktem<br />
finalnym trwającej od 2 lat współpracy<br />
ILS UAM z Instytutem Pedagogiki<br />
Szkolnej w Marburgu.<br />
<strong>AURORA</strong><br />
fot. Paweł Rybszleger<br />
Wystawa studentów ILS w hallu Coll. Maius<br />
Grudniowy projekt zrealizowano<br />
pod patronatem Rektora UAM oraz<br />
przy wsparciu władz Wydziału Neofilologii.<br />
Koordynatorami ze strony ILS<br />
maj<br />
byli dr.hab. Sylwia Adamczak-Krysztofowicz<br />
i dr Paweł Rybszleger.<br />
mt<br />
11
1<br />
<strong>AURORA</strong><br />
100 lat minęło…<br />
Gmach Teatru Wielkiego (zbudowany<br />
w przeciągu zaledwie 18 miesięcy<br />
według projektu monachijskiej pracowni<br />
architektonicznej Heilmann und Littman)<br />
przeszedł w polskie ręce w 1919<br />
roku. Już ostatniego dnia sierpnia na<br />
poznańskiej scenie rozbrzmiała moniuszkowska<br />
„Halka”. Budynek uniknął<br />
szczęśliwie poważniejszych zniszczeń<br />
podczas II Wojny Światowej i jesienią<br />
1945 roku jako pierwsza scena w kraju<br />
wznowił działalność artystyczną. Zespół<br />
Opery Poznańskiej prezentował swoje<br />
najlepsze spektakle na międzynarodowych<br />
scenach i festiwalach. Historię<br />
Teatru Wielkiego tworzyli wspaniali<br />
artyści tacy, jak m.in. Zdzisława Donat,<br />
Conrad Drzewiecki, Antonina Kawecka,<br />
Krystyna Jamroz, Witold Gruca, czy<br />
Barbara Kostrzewska. Bogatej tradycji<br />
muzycznej Teatru Wielkiego po dziś<br />
dzień swymi skrzydłami chroni Pegaz –<br />
symbol budynku.<br />
Urodzinowe prezenty<br />
Od początku powstania Teatru Wielkiego<br />
zaprezentowano na jego deskach<br />
ponad 650 premier z repertuaru operowego,<br />
baletowego, operetkowego<br />
i musicalowego, a także symfonicznego<br />
i oratoryjnego. Trudno się zatem dziwić,<br />
że gdy w 2010 roku Teatr Wielki obchodził<br />
swoje 100 urodziny, świętował<br />
je ze stosownym do okazji rozmachem.<br />
W związku ze wspaniałym Jubileuszem<br />
na deskach Opery Poznańskiej przez<br />
cały rok odbywały się specjalne, urodzinowe<br />
spektakle i koncerty. Dla widzów<br />
przygotowano również spektakle teatru<br />
tańca oraz mniej znane szerszej publiczności<br />
sztuki. Punkt kulminacyjny<br />
Jubileuszu stanowiły dwa wrześniowe<br />
Galowe Koncerty Jubileuszowe, których<br />
gospodarzami byli chór oraz soliści<br />
Poznańskiej Opery. Zaprezentowano<br />
utwory wpisane w historię Teatru m. in.<br />
Wolfganga A. Mozarta, Stanisława Moniuszki,<br />
Feliksa Nowowiejskiego, Karola<br />
Szymanowskiego, Giuseppe Verdiego<br />
i Giacomo Pucciniego oraz polskie<br />
utwory chóralne. Obchody 100-lecia<br />
Teatru Wielkiego uświetniła również<br />
berlińska Staatsoper Unter den Linden,<br />
której muzycy wykonali koncertową<br />
wydarzenia<br />
100 lat Teatru Wielkiego w Poznaniu<br />
Niemiecki aforysta Horst A. Bruder stwierdził, że człowiek nie obchodzi urodzin jedynie raz w roku, gdyż powodem<br />
do radości i świętowania jest każde uderzenie serca. Serce Teatru Wielkiego w Poznaniu bije już od 1910<br />
roku, kiedy to życie w nie tchnęły pierwsze dźwięki „Czarodziejskiego fletu” Wolfganga A. Mozarta – spektaklu,<br />
który 100 lat temu zainaugurował działalność ówczesnego niemieckiego Teatru Miejskiego.<br />
Wikipedia.pl<br />
Teatr Wielki w Poznaniu<br />
wersję utwory „Czarodziejski flet” Mozarta<br />
czyniąc tym samym ukłon w stronę<br />
historii. Kolejną urodzinową atrakcją<br />
dla publiczności są bilety na spektakle<br />
i koncerty za symboliczną złotówkę (np.<br />
Carmina Burana, Adriana na Naxos<br />
i Balet Izydory Weiss Out jako prezent<br />
od Opery Bałtyckiej, czy Jazz Dance od<br />
Kieleckiego Teatru Tańca, Paria).<br />
Stulecie Teatru Wielkiego pragnie<br />
również uczcić Muzeum Narodowe<br />
w Poznaniu, dzięki temu już od 27 listopada<br />
do stycznia 2011 roku można<br />
podziwiać wystawę eksponującą zbiory<br />
archiwum oraz magazynów dekoracji,<br />
mebli i kostiumów Teatru Wielkiego.<br />
Jest to jedyna w swoim rodzaju okazja,<br />
aby obejrzeć projekty m. in. Ireny Lorentowicz,<br />
Tadeusza Kantora, Jana Lenicy<br />
i Józefa Pankiewicza. Celem wystawy<br />
jest ukazanie najwspanialszych dokonań<br />
tego uznanego na arenie międzynarodowej<br />
Teatru. Zarówno dotychczas<br />
nieznane wybrane dokumenty, projekty<br />
dekoracji, fotografie, plakaty, przedruki<br />
teatralne, jak i oryginalna aranżacja plastyczna<br />
mają wprowadzić odwiedzających<br />
w bajkowy świat Teatru Wielkiego.<br />
Patrząc w przyszłość<br />
Na afiszu Teatru Wielkiego znajduje<br />
się obecnie w stałym repertuarze ok. 40<br />
oper i 15 spektakli baletowych. Opera<br />
Poznańska nie spoczywa jednak na laurach,<br />
tylko ambitnie podejmuje coraz to<br />
nowe wyzwania i nieustannie realizuje<br />
nowatorskie projekty urozmaicające<br />
ofertę skierowaną do widzów. A są nimi<br />
niezaprzeczalnie spektakle realizowane<br />
przez Teatr Wielki w ramach projektu<br />
„Opera Kieszonkowa”, który ma na celu<br />
zaprezentowanie publiczności w kameralnej<br />
atmosferze mniej znanych pereł<br />
muzycznych, opera dla dzieci oraz<br />
spektakle i premiery studenckie. Także<br />
w 2011 roku nie ma mowy o stagnacji.<br />
Teatr Wielki przygotował bowiem<br />
liczne premiery takie jak m. in. „Maddalena”<br />
Sergieja Prokofiewa, „Ofelia”<br />
Prasqual’a, „Tosca” Pucciniego i wiele,<br />
wiele innych.<br />
100 lat to za mało…<br />
Składamy najlepsze życzenia dla Teatru<br />
Wielkiego oraz Zespołu go tworzącego,<br />
abyśmy nadal dzięki Wam<br />
czuli, że prawdziwa sztuka nie ma 100,<br />
200, ani 300 lat, tylko jest wieczna<br />
i nieśmiertelna.<br />
Karolina Rapp<br />
WN<br />
12 maj <strong>AURORA</strong>
wywiad<br />
Ja jazzu się nigdy nie uczyłem…<br />
<strong>AURORA</strong><br />
„My tego nie wiemy, a dużo muzyków prowadzi bardzo kiepskie życie. I to są muzycy uznani, nie jakiejś średniej<br />
klasy, ale bardzo dobrzy muzycy. To jest ciężkie życie” – z Andrzejem Olejniczakiem rozmawia Julita Urbaniak.<br />
––Muszę przyznać, że miałam problem<br />
z rozpoczęciem wywiadu, ponieważ<br />
Twoje życie wydaje się być pasmem<br />
sukcesów. Konkursy, projekty,<br />
koncerty.<br />
––Nie mogę specjalnie narzekać<br />
––Od czego zaczął się jazz?<br />
––Pamiętam, jak miałem 10 lat. Moim<br />
pierwszym w ogóle instrumentem muzycznym<br />
był fortepian. I jak miałem 10<br />
lat, to już zacząłem szukać jakieś woogie–<br />
boogie, rock and roll. Zaczynałem<br />
brząkać na fortepianie i pani profesor,<br />
która mnie uczyła fortepianu, się denerwowała,<br />
bo łapałem jakąś dziwną<br />
technikę, wykrzywiałem palce i tak dalej.<br />
Już mnie coś ciągnęło. Zmiana instrumentu<br />
też miała istotne znacznie.<br />
Klarnet kojarzył się z saksofonem, przynajmniej<br />
wtedy. Saksofon kojarzy się<br />
z jazzem. Dużo też grałem w zespołach<br />
w Polsce. To był pop, rock. Grałem praktycznie<br />
każdy rodzaj muzyki. To nie był<br />
tylko jazz. Lubię improwizować, ale to<br />
nie musi być koniecznie jazz. Później<br />
oczywiście zakochałem się w jazzie.<br />
Czasami się zastanawiam nad tym, dlaczego<br />
jazz jest muzyką mało popularną<br />
i tak ciężko jest zdobywać te koncerty.<br />
Czasami się zastanawiam czy gdybym<br />
wiedział to wszystko, to może bym nie<br />
grał. Czasami trzeba przejechać 800 km<br />
i nic nie zarobić, i się umęczyć. Wtedy<br />
zastanawiam się czy nie lepiej bym zrobił,<br />
a miałem taką możliwość, gdybym<br />
grał w orkiestrze symfonicznej, jak moja<br />
była małżonka. I wtedy byłoby tak, że<br />
szedłbym sobie z klarnecikiem, zagrał<br />
swoje i nieźle zarabiał.. A tak to ciągle<br />
trzeba się tłuc, męczyć, walczyć o koncerty.<br />
A kiedyś się wydawało tak pięknie.<br />
Kiedy pojechałem pierwszy raz na<br />
Jazz Jamboree do Warszawy, w Sali Kongresowej<br />
zobaczyłem saksofonistę, który<br />
wyszedł ze złotym saksofonem, wiesz,<br />
pięknie wszystko. Jak jest młody chłopak,<br />
przynajmniej w moim przypadku<br />
tak było, cała ta otoczka też jest ważna.<br />
Jak widzisz muzyka, że wychodzi na<br />
scenę, oklaskują go rzesze. Jak ja chciałem<br />
dojść do czegoś takiego, żeby wyjść<br />
na scenę i być oklaskiwanym. A potem<br />
się dowiedziałem, że ten muzyk, który<br />
przyjechał do Sali Kongresowej i dał<br />
koncert, mieszka w Nowym Yorku i nie<br />
ma na czynsz. To doszło do mnie później.<br />
My tego nie wiemy, a dużo muzyków<br />
prowadzi bardzo kiepskie życie. I to<br />
<strong>AURORA</strong><br />
fot. Piotr Klosek<br />
Andrzej Olejniczak<br />
są muzycy uznani, nie jakiejś średniej<br />
klasy, ale bardzo dobrzy muzycy. To jest<br />
ciężkie życie.<br />
––I żeby je uczynić łatwiejszym –<br />
uczysz w szkole.<br />
––Tak, tak, ale widzisz, ja tego nie lubię.<br />
To znaczy, tak też do końca nie można<br />
powiedzieć. Mi się po prostu wydaje,<br />
że to strata mojego czasu.<br />
––Brak poświęcenia ze strony<br />
uczniów?<br />
––Nie, nie w ten sposób, bo to już jest<br />
inny problem, czy się poświęcają czy nie.<br />
W ogóle mi się wydaje, że czas, który<br />
poświęcam innym powinienem poświęcać<br />
tylko i wyłącznie sobie. Na przykład:<br />
„<br />
Ojciec nawet mi płacił za lekcje.<br />
[...] zamiast mnie zmuszać<br />
to mi założył taki zeszyt i ja<br />
wpisywałem godziny poświęcone<br />
graniu. Mój ojciec płacił<br />
mi 2 zł za godzinę. No i tak za<br />
bardzo go nie oszukiwałem.<br />
”<br />
idę do konserwatorium i uczę tam pięć<br />
godzin. To myślę sobie kurka siwa, jakbym<br />
siedział teraz pięć godzin i ćwiczył,<br />
to bym grał lepiej<br />
––I nie daje to Tobie żadnej satysfakcji?<br />
Może jest jakaś iskierka nadziei?<br />
––Nie no jest coś takiego. Czasem jak<br />
się zastanawiam, słucham i tak raptem<br />
sobie zdaję sprawę, kurka, przecież właściwie<br />
ja go nauczyłem i to jest fajne, że<br />
maj<br />
Andrzej Olejniczak<br />
on gra wszystko tak, jak ja mu powiedziałem,<br />
czyli to jest takie moje dzieło.<br />
W dużym stopniu to on też siebie w to<br />
wkłada. Wtedy wiadomo jest to fajne,<br />
ale z reguły jest mało takich uczniów.<br />
W Hiszpanii bardzo mało ludzi naukę<br />
gry na instrumencie bierze na poważnie.<br />
Większość jest nieprofesjonalna,<br />
zwłaszcza w tym konserwatorium, bo<br />
ja w jednym uczę jazzu, a w drugim<br />
klasyki. W tym klasycznym 90 procent<br />
uczniów przychodzi, bo im każą rodzice.<br />
Jest to dla nich zabijanie czasu. Nie<br />
jest tak, że przychodzą, bo czują talent<br />
do muzyki i mają ochotę. To jest na takiej<br />
zasadzie, jak chodzenie na pływanie<br />
czy judo. Większość ogląda saksofon od<br />
lekcji do lekcji. To jest najgorsze. Przychodzisz<br />
popołudniu i siedzisz do godziny<br />
dziewiątej wieczorem i myślisz:<br />
Jezus Maria ile ja straciłem czasu. Tragicznie,<br />
tragicznie. Czasem mi wychodzi<br />
piana na usta. Krzyczę na nich, jak<br />
nie wiem co.<br />
––A w Polsce…<br />
––Przede wszystkim w dalszym ciągu<br />
jest selekcja. Tam, gdzie ja uczę praktycznie<br />
nie ma selekcji. Ktoś chce, to<br />
przychodzi, płaci i gra. Albo nie gra.<br />
Kiedy ja szedłem do szkoły muzycznej<br />
– nawet podstawowej – musiałem zdać<br />
egzamin. Tak, jak dziecko ma 8 lat. Jak<br />
chce się uczyć, to się uczy. W Hiszpanii<br />
kwestią jest to, czy rodzice zapłacą. Nie<br />
można powiedzieć, że dziecko się nie<br />
nadaje i nie może chodzić do szkoły.<br />
Większość dzieci traktuje to jako hobby,<br />
13
1<br />
<strong>AURORA</strong><br />
kiwałem. Oszukiwałem, oczywiście. Jak<br />
ćwiczyłem pół godziny to wpisywałem<br />
całą. Więc rodzice mnie nie zmuszali,<br />
a później bardzo wcześnie wyjechałem<br />
z domu. Miałem 12 lat, jak pojechałem<br />
do Łodzi i mieszkałem w internacie<br />
i tam właściwie wielu ludzi się wykończyło.<br />
Wiesz, jak to jest w internacie.<br />
Wcześnie zaczyna się pić. Ale mnie to<br />
jakoś nie dotyczyło. Z jednej strony powinienem<br />
się zawsze pakować w sytuację,<br />
gdzie jest dużo rywalizacji i dużo<br />
konkurentów. Wtedy właśnie ćwiczę<br />
i pracuję najintensywniej. A jak dokoła<br />
nie ma ludzi, którym ja zazdroszczę,<br />
to mi się nie chce. Po prostu nie mam<br />
motywacji. I w związku z tym jak poszedłem<br />
do internatu to nie miałem problenawet<br />
jak mają zdolności i próbujemy je<br />
zachęcać, to mówią nie. Utrzymywać się<br />
z muzyki? Nie wyobrażają sobie. Jednym<br />
się wydaje, że to bardzo trudne, innym<br />
niepewne, że nie zarobią na utrzymanie.<br />
Nie da się rozbudzić w nich pasji.<br />
––Zawsze miałeś takie podejście,<br />
że każdą wolną chwilę poświęcasz na<br />
ćwiczenia? Nikt cię nie zmuszał?<br />
––Prawdę mówiąc, ćwiczyć się nigdy<br />
nie chce. Rodzice specjalnie mnie nie<br />
zmuszali. Nigdy mnie nie zmuszali.<br />
Ojciec nawet mi płacił za lekcje. Miałem<br />
takich kochanych rodziców. Ojciec zamiast<br />
mnie zmuszać to mi założył taki<br />
zeszyt i ja wpisywałem godziny poświęcone<br />
graniu. Mój ojciec płacił mi 2 zł za<br />
godzinę. No i tak za bardzo go nie oszu-<br />
recenzjoton<br />
mu z ćwiczeniem bo słyszałem, że ludzie<br />
wokół mnie ćwiczą i chciałem więcej<br />
ćwiczyć od nich. Dzięki temu grałem<br />
coraz lepiej i lepiej, i dużo ćwiczyłem.<br />
Ale przypuszczam, że gdyby tam nie<br />
było jakiegoś rywala, bo miałem takiego<br />
rywala na klarnecie, którego zawsze<br />
starałem się prześcignąć, byłoby dużo<br />
gorzej. Ja nigdy nie studiowałem jazzu.<br />
Skończyłem… obecną Akademię Muzyczną<br />
w Łodzi, wtedy była to Wyższa<br />
Szkoła. Więc ukończyłem Wyższą Szkołę<br />
Muzyki w Łodzi na klarnecie. Ja jazzu<br />
się nigdy nie uczyłem.<br />
rozmawiała Julita Urbaniak<br />
WN<br />
Pogorelich po raz pierwszy w Poznaniu!<br />
Ivo Pogorelich – chorwacki pianista, znany na całym świecie dzięki oryginalnym<br />
interpretacjom utworów Chopina, pierwszy raz odwiedził Poznań.<br />
15 grudnia 2010 roku wystąpił w Auli UAM. Dla fanów muzyki fortepianowej<br />
było to wielkie wydarzenie.<br />
Pogorelich to artysta nietypowy,<br />
wielki przegrany X Międzynarodowego<br />
Konkursu Chopinowskiego w 1980<br />
roku, który po wyeliminowaniu go<br />
z warszawskiego Konkursu w III etapie,<br />
skandalu i protestach Marty Argerich<br />
stał się gwiazdą pianistycznej galaktyki.<br />
I pozostaje nią do dziś. Co świadczy<br />
o jego fenomenie ?<br />
Pogorelich jednych zachwyca, innych<br />
bulwersuje. Do jego gry nie można odnieść<br />
się obojętnie – albo się go lubi, albo<br />
nie. Pianista udowadnia, że muzyka klasyczna<br />
może być ciekawa i interpretowana<br />
w różny sposób. Ci którzy szukają<br />
tradycyjnego brzmienia chopinowskich<br />
Nokturnów z pewnością będą zawiedzeni,<br />
bo Pogorelich „nie pyta czy się<br />
ludziom podoba czy nie”. On po prostu<br />
siada i gra. Nieważne dla kogo i gdzie.<br />
Liczy się tylko muzyka. Na jego koncertach<br />
nie warto skupiać się na tym, co<br />
płynie z estrady, ale na tym w jaki sposób<br />
gra ów skandalista.<br />
Rozpoczynający grudniowy recital<br />
Nokturn E-dur op.62 nr 2 Pogorelich<br />
wprowadził słuchaczy w nastrój zachwytu.<br />
Czułam, że każdy z obecnych na Sali<br />
na swój sposób przeżywa muzykę Chopina,<br />
którą w nieco dziwnej interpretacji<br />
serwował nam pianista. Ludzie słuchali,<br />
„wciśnięci” w fotele. Potem przyszedł<br />
czas na Sonatę h-moll op.58. Burzliwa<br />
od pierwszych taktów, z typowymi chopinowskimi<br />
akordami ukazała potęgę<br />
brzmienia instrumentu. Trzyczęściowa<br />
forma sonaty dla „niewtajemniczonych”<br />
może wydawać się zawiła i skomplikowana,<br />
ale wydaje mi się, że tej muzyki<br />
nie trzeba „rozumieć”, należy ją poczuć<br />
i przeżyć. Podana w takiej wersji zastanawia,<br />
przyciąga, wzrusza i intryguje.<br />
Po prostu chce się słuchać dalej.<br />
W drugiej części recitalu usłyszeliśmy<br />
Intermzezzo A-dur op.118 nr 2<br />
Johanessa Brahmsa oraz Gaspard de la<br />
nuit Maurica Ravela. Pianista doskonale<br />
budował napięcie, w jego grze nie było<br />
celowej brawury a wirtuozerię podporządkowywał<br />
muzyce. Trzema utworami<br />
Ravela z cy klu Gaspard de la nuit<br />
wprowadził publiczność w inny świat.<br />
Operowanie skrajnymi rejestrami, stylistyka<br />
barwowo-kolorystyczna tworzy<br />
niezwykle ciepły klimat. W niektórych<br />
momentach wydawać się mogło, jak<br />
gdyby artysta poprzez dźwięki wyrażał<br />
swój dotąd nieugaszony ból po śmierci<br />
żony. Jak to z Pogorelichem bywa koncert<br />
od początku inny, wyjątkowy, taki,<br />
o którym się długo pamięta. Bo który<br />
artysta występuje w pasiastej koszuli<br />
zamiast fraku? Osobliwością artysty jest<br />
również to, że na swoich koncertach gra<br />
z nut, co nie zdarza się innym pianistom.<br />
Gra nieprzeciętna tak jak i osoba<br />
Ivo Pogorelicha.<br />
Magdalena Nowicka<br />
WFPiK<br />
Ivo Pogorelich (ur. 1958). Ukończył<br />
konserwatorium muzyczne<br />
w Moskwie, potem w 1976 roku zaczął<br />
dalsze studia pod kierunkiem<br />
pianistki Alizy Kezeradze.<br />
Pogorelić zdobył pierwsze nagrody<br />
na międzynarodowym konkursie<br />
pianistycznym Casagrande w Terni<br />
(Włochy) w 1978 roku i Konkursie<br />
w Montrealu w 1980 roku. Ale<br />
rozgłos zyskał za sprawą nagrody,<br />
której nie udało mu się zdobyć. Wystąpił<br />
w X Międzynarodowym Konkursie<br />
Pianistycznym im. Fryderyka<br />
Chopina w Warszawie i odpadł w 3.<br />
etapie. Dawał wiele recitali na całym<br />
świecie, współpracował z największymi<br />
orkiestrami. Nagrywał dzieła<br />
m.in. Bacha, Beethovena, Brahmsa,<br />
Chopina, Liszta, Mozarta.<br />
W roku 1988 zyskał tytuł Ambasadora<br />
Dobrej Woli nadawany przez<br />
UNESCO.<br />
żródło: Wikipedia.pl<br />
14 maj <strong>AURORA</strong>
ecenzjoton<br />
<strong>AURORA</strong><br />
Młoda Rosjanka z głową w chmurach<br />
Kino rosyjskie przeżywa ostatnio w Polsce renesans. Świadczy o tym chociażby, dobre przyjęcie festiwalu filmów<br />
rosyjskich „Sputnik nad Polską”.<br />
W tym numerze postanowiłam zrobić<br />
mały wyjątek i napisać dla Was o filmie,<br />
który wprawdzie swoją premierę<br />
miał już jakiś czas temu, ale na pewno<br />
wart jest polecenia. To „Rusałka” Anny<br />
Melikyan.<br />
Film opowiada o bardzo dziwacznej<br />
i zarazem wrażliwej dziewczynie, która<br />
szuka własnego sposobu na poradzenie<br />
sobie w niełatwej i często brutalnej dla<br />
niej rzeczywistości. Alisa wychowywana<br />
jest tylko przez matkę i dość osobliwą<br />
babcię w małej nadmorskiej wiosce.<br />
Ojciec dziewczynki – marynarz, gdy ta<br />
przyszła na świat, zapewne przestraszył<br />
się nowej roli życiowej i uciekł. Dzieci są<br />
często zbyt wyrozumiałe dla swoich rodziców<br />
i zamiast mieć im za złe nieobecność,<br />
szukają w sobie winy i po prostu<br />
bardzo tęsknią. Podobnie jest w przypadku<br />
naszej bohaterki, której największym<br />
marzeniem jest właśnie powrót<br />
ojca. Alisa mimo trudnej sytuacji nie<br />
traci pogody ducha, a swoją energią<br />
i optymizmem zaraża wszystkich wokoło.<br />
Nawet, gdy przestaje mówić i trafia<br />
do szkoły specjalnej, cieszy się życiem<br />
i nieustannie buja w obłokach.<br />
Dużą zmianą w życiu dziewczyny jest<br />
przeprowadzka z małej wioski, której<br />
pewnie nie ma nawet na większości map,<br />
do dużego miasta – Moskwy. Tę odważną<br />
decyzję podejmuje jej matka po stracie<br />
domu wskutek huraganu (do którego<br />
Alisa niewątpliwie się przyczyniła…).<br />
Początkowo dziewczyna trochę gubi się<br />
w nowej, miejskiej rzeczywistości, np.<br />
za bardzo wierzy we wszechobecną reklamę,<br />
mówiącą jej, iż może zostać kim<br />
tylko zechce. Spotyka ją niemałe rozczarowanie,<br />
kiedy okazuje się, że jedyną<br />
pracą, jaką znajduje, jest chodzenie po<br />
uliczkach Moskwy w przebraniu telefonu<br />
komórkowego…<br />
Po tych wszystkich tragediach, które<br />
spotykały Alisę, w końcu przytrafia jej<br />
się coś dobrego. Dziewczyna ratuje życie<br />
Sashy, bardzo bogatego i przystojnego<br />
biznesmena. By za dużo nie zdradzać,<br />
dodam tylko tyle, że niejedna z nas<br />
pewnie dużo by dała, aby ktoś tak dla<br />
niej szukał ananasów jak ten Sasha dla<br />
Alisy.<br />
Młodej Rosjance codziennie przydarzają<br />
się niezwykłe i dosłownie kosmiczne<br />
przygody, to też na pewno nie można<br />
się nudzić oglądając tę produkcję.<br />
Twórcy „Rusałki”, oprócz wartkiej akcji<br />
i dużej dawki niebanalnego humoru,<br />
przemycają w swoim dziele dużo więcej.<br />
Film przypomina nam, co tak naprawdę<br />
czyni z nas szczęśliwych i spełnionych<br />
ludzi. I mimo że bez pieniędzy czasami<br />
bywa bardzo ciężko, to tym, co rzeczywiście<br />
zabija człowieka, jest brak pasji,<br />
marzeń i przede wszystkim samotność.<br />
Powinniśmy zatem brać z każdego dnia,<br />
tak jak nasza mała bohaterka, jak najwięcej<br />
i nie odkładać najważniejszych<br />
spraw na jutro, gdyż jak mamy okazję<br />
przekonać się w tym filmie, życie bywa<br />
bardzo kruche…<br />
Nie sposób też nie wspomnień<br />
o przepięknych zdjęciach, najpierw<br />
nadmorskiej wioski, a później miasta.<br />
Oglądając film ma się wrażenie, że każde<br />
ujęcie jest zaplanowane z największą<br />
starannością – kamera na aktorów i otaczającą<br />
scenerię pada pod wszystkimi<br />
możliwymi kątami. Duże wrażenie robi<br />
również muzyka, która jeszcze długo po<br />
wyjściu z kina brzmi w uszach. Gorąco<br />
polecam!<br />
Marta Kamińska<br />
Tekst publikujemy w ramach współpracy<br />
z PULSEM UM<br />
Życzę Państwu samych szczęśliwych dni<br />
Samuel Beckett Szczęśliwe Dni,<br />
przekład: Antoni Libera<br />
reżyseria: Lea Maleni<br />
muzyka: Demetris Zavros<br />
scenografia: Melita Couta<br />
Samuel Beckett nie należy do twórców<br />
najłatwiejszych w odbiorze. Sama<br />
– wybierając się na premierę „Szczęśliwych<br />
dni” do Teatru Nowego – miałam<br />
w pamięci ciężką, licealną przeprawę<br />
przez „Czekając na Godota”. Po wyjściu<br />
z teatru musiałam się jednak pokajać<br />
i przyznać, że nie taki Beckett straszny,<br />
a Beckett w Teatrze Nowym – wręcz<br />
bardzo dobry.<br />
Pierwszym, co przykuwa uwagę na<br />
scenie, jest scenografia Melity Couty –<br />
wielki, lejowaty kopiec na pustkowiu,<br />
w którym po pas zakopana siedzi starsza<br />
pani, Winnie (Antonina Choroszy).<br />
<strong>AURORA</strong><br />
maj<br />
Kobieta prowadzi osobliwy dialog ze<br />
swoim mężem (Mariusz Puchalski),<br />
który raz po raz wyłania się z dziury.<br />
W rzeczywistości można jednak odnieść<br />
wrażenie, że postać Willy’ego została<br />
wprowadzona do dramatu tylko<br />
po to, by monolog Winnie miał jakiegoś<br />
odbiorcę. Mąż z rzadka reaguje na prośby<br />
żony, czasem, dla świętego spokoju,<br />
pomacha jej z dołu. Tkwią razem na<br />
pustkowiu, ale każde we własnym mikroświecie.<br />
Willy żyje wiadomościami<br />
z gazety. Winnie sporadycznymi gestami<br />
męża i codziennymi rytuałami, których<br />
przestrzeganie jest dla niej nie tylko<br />
jedyną rozrywką, ale i przyczynkiem<br />
do rozmyślań o egzystencji, śmierci,<br />
Bogu i losie. Postać kobiety przedstawia<br />
gorzką prawdę o starości, samotności<br />
i ułomnościach, a rzadkie przerywniki<br />
Willy’ego w groteskowy sposób dopełniają<br />
całości obrazem zrezygnowania<br />
i braku porozumienia.<br />
Brawa należą się pani Choroszy, która<br />
przez dwie godziny spektaklu niewiele<br />
miała przerw na oddech, a nie mogąc się<br />
poruszyć, grać musiała głównie mimiką<br />
twarzy. Nie można też pominąć faktu, że<br />
cypryjska reżyserka, Lea Maleni, mimo<br />
barier językowych, świetnie poradziła<br />
sobie z przekazaniem zarówno aktorom,<br />
jak i widzom, swojej wizji egzystencjalnego<br />
dramatu.<br />
Spektakl idealny na jesienny czas zadumy,<br />
choć określenia świetny czy idealny<br />
nijak się mają do klimatu tej zmuszającej<br />
do refleksjiopowieści – dowodem<br />
tego niech będzie zamyślenie, z jakim<br />
pozostawiła widownię Antonina Choroszy,<br />
po zejściu ze sceny życząc „samych<br />
szczęśliwych dni”.<br />
Iga Nowak, WN<br />
15
ecenzjoton<br />
WUNDERschön! – Ingolf Wunder w Poznaniu<br />
1<br />
<strong>AURORA</strong><br />
20 i 21 listopada poznańscy miłośnicy muzyki Chopina z pewnością nie mieli powodów do narzekania. Wręcz<br />
przeciwnie – znaleźli się w muzycznym niebie. Bo czy często zdarza się, że zbierający owacje na stojąco na całym<br />
świecie pianista zagrał w Poznaniu aż trzy koncerty w ciągu jednego weekendu?<br />
A właśnie trzykrotnie można było<br />
usłyszeć w Filharmonii Poznańskiej Ingolfa<br />
Wundera – współzdobywcę II nagrody<br />
na tegorocznym XVI Międzynarodowym<br />
Konkursie Pianistycznym im.<br />
Fryderyka Chopina.<br />
Poznańskiej publiczności Ingolf<br />
Wunder jest już znany od 2006 roku,<br />
gdyż właśnie cztery lata temu Agnieszka<br />
Duczmal zaprosiła austriackiego pianistę<br />
na swój koncert urodzinowy. Aż<br />
trudno uwierzyć, że okrzyknięty królem<br />
fortepianu Wunder swoją przygodę<br />
z muzyką zaczynał w wieku 4 lat od gry<br />
na … skrzypcach, a fortepianowi oddał<br />
swoją duszę będąc już 14-latkiem. Dziś<br />
pomimo młodego wieku (25 lat) Wunder<br />
jest już prawdziwym czarodziejem<br />
i wirtuozem, który swoją grą zahipnotyzował<br />
również poznańską publiczność<br />
i udowodnił, że nikt – niezależnie od<br />
stopnia odporności na wzruszenia – nie<br />
oprze się pięknu prawdziwej sztuki…<br />
Zarówno 20 listopada o godz. 11 i 14,<br />
jak i następnego dnia o godz. 18 Wunder<br />
zaprezentował Koncert fortepianowy<br />
e-moll Fryderyka Chopina (Koncert, za<br />
który podczas Konkursu Chopinowskiego<br />
jako jedyny finalista dostał aplauz na<br />
stojąco i specjalną nagrodę za najlepsze<br />
wykonanie wspomnianego Koncertu).<br />
Ingolf Wunder ©<br />
Podczas sobotniego występu pianista<br />
zagrał z Royal String Quartet, natomiast<br />
w niedzielę towarzyszyła mu Orkiestra<br />
Polskiego Radia Amadeus pod batutą<br />
Anny Mróz. W niedzielnym programie<br />
znalazły się również utwory Tansmana<br />
i Paderewskiego.<br />
Za każdym razem publiczność w napięciu<br />
oczekiwała pojawienia się na scenie<br />
austriackiego pianisty. Gdy zaś<br />
Wunder bez zbędnego patosu siadał<br />
przy fortepianie i zaczynał grać, pozwalał<br />
wszystkim zrozumieć, czym jest muzyczna<br />
metafizyka. Austriak przedstawił<br />
całą gamę emocji – od ogromnej energii<br />
po wyrafinowaną subtelność. Grał<br />
z wielką ekspresją i siłą, młodzieńczo<br />
i finezyjnie, a jednocześnie przemyślanie<br />
i konsekwentnie. Od początku koncertu,<br />
aż do wybrzmienia ostatniego dźwięku<br />
zachwycał swą interpretacją dzieła Chopina.<br />
Jego gra układała się w kaskadę<br />
dźwięków i na własne uszy można było<br />
usłyszeć, że fortepian potrafi śpiewać.<br />
Oczarowana publiczność odwdzięczyła<br />
się za tę muzyczną ucztę burzą owacji<br />
na stojąco, a austriacki pianista wielokrotnie<br />
bisował i cierpliwie rozdawał<br />
autografy po koncertach.<br />
Po Konkursie Chopinowskim mówiono<br />
o Wunderze – „Jego muzyka rodzi<br />
światło, wydobywa z szarości kształt<br />
dźwięku.” Warto dodać, że gra Wundera<br />
potrafi również zatrzymać czas i wypełnić<br />
dusze słuchaczy uczuciem prawdziwej<br />
wolności. Czy można życzyć sobie<br />
czegoś więcej?<br />
Karolina Rapp<br />
WN<br />
PS Ingolf Wunder bardzo chętnie koncertuje<br />
w Polsce. Warto śledzić terminy<br />
koncertów na Facebook’u artysty!<br />
Śnieg<br />
„Proponuję wybrać się w podróż do Turcji, o jakiej przeciętny turysta nie ma zielonego pojęcia” – o „Śniegu”<br />
Orhana Pamuka pisze Krzysztof Ptaszyk.<br />
Oferty większości biur podróży obfitują<br />
w prospekty ze zdjęciami, na których<br />
widnieją tureckie krajobrazy. Na<br />
widok piaszczystych plaż, lazurowych<br />
mórz i hotelowych basenów nietrudno<br />
odnieść wrażenie, że życie w Turcji jest<br />
niemal sielankowe. Niemal, bo cena wycieczki<br />
może zdołować niejednego studenta.<br />
Czy naprawdę warto tracić czas<br />
na przeglądanie kolorowych fotografii?<br />
Proponuję wybrać się w podróż do Turcji,<br />
o jakiej przeciętny turysta nie ma<br />
zielonego pojęcia.<br />
Jak to zrobić? Wystarczy przeczytać<br />
powieść Orhana Pamuka, „Śnieg”. Turecki<br />
noblista zabiera czytelników do miasta<br />
Kars, położonego nieopodal granicy<br />
z Armenią. Próżno szukać go jednak<br />
wśród kurortów z folderowych okładek.<br />
I nic dziwnego skoro zimy bywają tam<br />
srogie, bezrobotni nie mogą wyrwać się<br />
z letargu, a na przedmieściach wyrastają<br />
rozległe slumsy.<br />
[...] polityczny thriller, który<br />
magiczną atmosferą nawiązuje<br />
do opowieści takich mistrzów<br />
jak Fiodor Dostojewski czy Iwan<br />
Turgieniew.<br />
„<br />
”<br />
Do takiej miejscowości przyjeżdża<br />
mężczyzna o pseudonimie Ka – po-<br />
eta, który przez długie lata mieszkał na<br />
emigracji w Niemczech. Podając się za<br />
dziennikarza jednej ze stambulskich<br />
gazet, wmawia mieszkańcom, że napisze<br />
artykuł o samobójstwach dziewcząt,<br />
niechcących stosować się do zakazu<br />
noszenia chust w państwowej szkole.<br />
Prawdziwym powodem jego wizyty jest<br />
jednak odnowienie znajomości z Ipek<br />
– zjawiskowo piękną kobietą, którą pamięta<br />
ze szkoły. Poeta rozpoznaje ją<br />
bardzo szybko i od razu się zakochuje.<br />
Ale kiedy postanawia się ożenić i zabrać<br />
ukochaną do Frankfurtu, opady śniegu<br />
odcinają drogę powrotną.<br />
Wydaje się jednak, że fabuła nie jest<br />
najważniejsza. Służy raczej przedsta-<br />
16 maj <strong>AURORA</strong>
wieniu skomplikowanej sytuacji w kraju<br />
usytuowanym na pograniczu konkurujących<br />
kręgów kulturowych: liberalnej<br />
Europy oraz islamskiej Azji. Dzięki<br />
wykreowaniu bardzo zróżnicowanych<br />
bohaterów, Orhan Pamuk znakomicie<br />
ukazuje przekrój tureckiego społeczeństwa.<br />
W powieści możemy zapoznać się<br />
z poglądami zwolenników świeckości<br />
państwa, kurdyjskich nacjonalistów,<br />
wreszcie islamistów – od najbardziej<br />
umiarkowanych, aż po nieobliczalnych<br />
radykałów. Ale jeśli ktokolwiek<br />
spodziewa się literatury tendencyjnej<br />
– wychwalającej jedną ze stron konfliktu<br />
– poważnie się rozczaruje. Opisywane<br />
metody inwigilacji, torturowania<br />
i zastraszania islamistów poruszają<br />
wyobraźnię i wzbudzają współczucie.<br />
recenzjoton<br />
Nie sposób jednak zapomnieć o groźbie<br />
zamachów terrorystycznych oraz<br />
utworzenia w Turcji państwa wyznaniowego.<br />
Tylko czy można wierzyć<br />
w autentyczność dokumentów zebranych<br />
przez wyrachowanych, nierzadko<br />
sadystycznych agentów wywiadu?<br />
Psychologiczna złożoność większości<br />
bohaterów sprawia, że trudno ich<br />
jednoznacznie przekreślić. A jeszcze<br />
trudniej opowiedzieć się po jednej<br />
ze stron narastającego konfliktu politycznego.<br />
Zasypane śniegiem miasto<br />
okazuje się światem pozbawionym<br />
prostych rozwiązań i oczywistych wyborów,<br />
o czym dobitnie przekonuje<br />
się główny bohater. W ostatnich godzinach<br />
swojego pobytu będzie musiał<br />
podjąć grę o wszystko – miłość,<br />
<strong>AURORA</strong><br />
przyjaźń i szczęście… Jeśli dodać do<br />
tego sprawnie prowadzoną narrację,<br />
skłaniające do refleksji dialogi oraz<br />
nieco orwellowski klimat, otrzymamy<br />
polityczny thriller, który magiczną<br />
atmosferą nawiązuje do opowieści takich<br />
mistrzów jak Fiodor Dostojewski<br />
czy Iwan Turgieniew.<br />
Krzysztof Ptaszyk<br />
WPiA<br />
Orhan Pamuk<br />
Śnieg<br />
Wydawnictwo Literackie<br />
2006<br />
przeł. Anna Polat<br />
Toksymia – choroba XXI wieku<br />
Zanurzając się w świat zbudowany w „Toksymii” przez Małgorzatę Rejmer zaczęłam się zastanawiać, czy moim<br />
lekkomyślnym zachowaniem nie skrzywdziłam kogoś? Czy bezmyślnym gestem nie wywołałam złudnych nadziei?<br />
Czy nie zniszczyłam czyichś marzeń i planów, nawet jeśli najbardziej absurdalnych?<br />
Bohaterowie M. Rejmer to ludzie<br />
o „delikatnych duszach”, którym los, fatum<br />
czy Bóg do wyboru według upodobań,<br />
nie sprzyja. Zagubieni w świecie<br />
stają się toksyczni dla samych siebie i innych<br />
ludzi. Tak lądują na uboczu społeczeństwa,<br />
zamknięci w swoich domach,<br />
zamykają i serca. Ich otoczenie przepełnione<br />
jest brudem, smrodem, czasem<br />
przewlekłymi chorobami i myślami<br />
o śmierci To ludzie, których na ulicy<br />
staramy się nie zauważyć. Oni jednak<br />
istnieją i nie znikną.<br />
Powieść składa się z kilku opowiadań,<br />
jakby osobnych historii, które jednak<br />
coś łączy – bohaterowie spotykają się<br />
w scenie kulminacyjnej. Ten nieskomplikowany<br />
pomysł kompozycyjny został<br />
zrealizowany perfekcyjnie. Autorka za<br />
pomocą prostego języka i zdań porusza<br />
do głębi. Jej bohaterowie pozostają<br />
w głowie na długi czas. Surrealistyczne<br />
i groteskowe sceny mieszają się z brutalnym<br />
realizmem.<br />
Najbardziej interesująca jest postać<br />
Ady, bohaterki pierwszego opowiadania.<br />
To jak mierzy się z problemem opieki<br />
nad zniedołężniałym ojcem czasami<br />
sprawiało, że zamykałam książkę. Jednak<br />
po chwili wracałam do lektury – nie<br />
umiałam już o niej zapomnieć. Ojciec<br />
Ady codzienni niszczy w niej poczucie<br />
<strong>AURORA</strong><br />
własnej wartości. Wszyscy obawiamy<br />
się starości własnych rodziców, gdy czytałam<br />
tą książkę bałam się jej jeszcze<br />
bardziej.<br />
Ciekawa jest również postać Anny<br />
i zakochanego w niej starszego pana<br />
Tadeusza. Przykład tej pary pokazuje<br />
jak szaleńcza, ale nieodwzajemniona,<br />
chora miłość najpierw oplata człowieka<br />
jak bluszcz a potem po prostu<br />
niszczy.<br />
„<br />
Autorka za pomocą prostego<br />
języka i zdań porusza do<br />
głębi. Jej bohaterowie pozostają<br />
w głowie na długi czas.<br />
”<br />
Postaciom najbardziej przerysowaną<br />
jest moim zdaniem Lucyna. Cechuje ją<br />
nadmierna religijność. Należy do grupy<br />
społecznej, której przypięto łatkę „moherowego<br />
beretu”. Słucha i wierzy w każde<br />
słowo wygłaszane przez „Radio Maryja”.<br />
Sądzę, że wyśmianie tego typu postawy<br />
jest po prostu niesmaczne. W literaturze,<br />
moim zdaniem, nie należy traktować<br />
człowieka instrumentalnie. Postać Lucyny<br />
jest dla mnie najbardziej papierowa,<br />
wtłoczona w schematy i oczywista.<br />
maj<br />
Powieść utrzymana jest w konwencji<br />
prozy psychologicznej. Króluje czarny<br />
humor, ironia i gorzki cynizm, które<br />
w moim odczuciu budują świat przerażający<br />
czytelnika. W postaciach M. Rejmer<br />
każdy z nas może odkryć element<br />
siebie. Autorka za pomocą czarnego<br />
humoru przypomina nam o poważnych<br />
sprawach. W życiu należy poszukiwać<br />
złotego środka między dbaniem<br />
o siebie, a dbaniem o innych. Ważne są<br />
relacje z drugim człowiekiem. W „Toksymii”<br />
mają one destruktywną siłę, jednak<br />
nie zawsze przecież musi tak być.<br />
Dużą zaletą książki są komiksowe<br />
rysunki autorstwa Macieja Sieńczyka.<br />
Mają one podobny klimat jak proza<br />
Rejmer. Groteska i ironia mieszają<br />
się z toksemią, w której zanurzeni są<br />
bohaterowie.<br />
Joanna Przybylska<br />
WNPiD<br />
Małgorzata Rejmer<br />
Toksymia<br />
Lampa i Iskra Boża 2009<br />
ilustracje i okładka:<br />
Maciej Sieńczyk<br />
17
1<br />
<strong>AURORA</strong><br />
Niemiecka lista przebojów polskiej doktorantki<br />
„Dostała się pani. Witamy w Kolegium!”. Tak zaczęła się moja wielka<br />
przygoda.<br />
W październiku rozpoczęłam studia<br />
doktoranckie w Kolegium „Kultury<br />
eksperckie między 12. a 16. wiekiem” na<br />
uniwersytecie w Getyndze. Pojechałam<br />
tam pełna zapału, ale też obaw, czy związane<br />
z tą dość nagłą zmianą trudności<br />
mnie nie przerosną. Jak wyglądały moje<br />
początki w Getyndze – przeczytajcie<br />
sami.<br />
Mieszkanie. Uniwersytet posiada kilka<br />
budynków, w których kwateruje studentów,<br />
jednakże na miejsce trzeba czekać<br />
nawet trzy lata. Dlatego ktoś, kto tak<br />
późno (we wrześniu) jak ja dowiedział<br />
się o przyjęciu, musi sam znaleźć sobie<br />
swoje cztery kąty. Po krótkim ataku paniki<br />
i nieco gorączkowych poszukiwaniach<br />
(czasu coraz mniej!) znalazłam<br />
wreszcie sympatyczny pokój oddalony<br />
zaledwie o dziesięć minut drogi od mojego<br />
biura i biblioteki.<br />
Język. Mimo dziewięcioletniej nauki<br />
niemieckiego obawiałam się, czy poradzę<br />
sobie w sytuacji, gdy będę musiała<br />
go używać na co dzień. Cóż, faktycznie<br />
przeżyłam lekki szok, gdy w kasie chorych,<br />
gdzie zostałam zasypana potokiem<br />
wyrzucanych jak z karabinu maszynowego<br />
słów w języku niemieckim rodem<br />
z Dolnej Saksonii…<br />
Pieniądze. To akurat przyjemny<br />
aspekt studiów doktoranckich. Dostaję<br />
Nie bez powodu mówi się o Poznaniu,<br />
jako o mieście studentów. W końcu<br />
oferuje nam on jedne z najlepszych<br />
uczelni w kraju. Na każdym kroku<br />
można spotkać ludzi z torbami wypełnionymi<br />
po brzegi książkami, którzy<br />
biegają od biblioteki do ksera, zahaczając<br />
po drodze o sklepy z najtańszymi<br />
produktami spożywczymi. Jakie jednak<br />
niespodzianki mogą spotkać studentów<br />
w tym mieście? Wbrew pozorom jest<br />
ich wiele …<br />
Zacznijmy od uczniów, którzy przybywają<br />
do Poznania z mniejszych miejscowości.<br />
Kiedy opadnie już fala radości<br />
po otrzymaniu informacji o przyjęciu<br />
na studia, rozpoczynają się „schody”. Są<br />
nimi tramwaje! Ileż to historii słyszy się<br />
w październiku na przystankach o tym<br />
felietony<br />
Poznań oczami studenta…<br />
O pułapkach lingwistycznych na nie-poznaniaków pisze Daria Pertek<br />
jak to ktoś wylądował w zupełnie innej<br />
części miasta, gdyż nie wiedział, że dajmy<br />
na to „2” może jeździć w obie strony?<br />
Śmieszne? Dla rodowitych Poznaniaków<br />
pewnie tak. Jednakże dla ludzi<br />
nieobytych z takimi środkami komunikacji<br />
pierwsze podróże w tramwajach<br />
wydają się prawdziwym horrorem.<br />
Kolejną barierą, którą napotykają<br />
studenci jest język. Choć wyrażenia<br />
typu: „Zapakować w tytkę?”, „Bimbą<br />
pani tam dojedzie” albo „ Niech pani<br />
nie wchodzi, bo kejtry spuszczone” są<br />
dla Poznaniaków czymś normalnym<br />
to niekoniecznie są one zrozumiałe dla<br />
osób przybyłych z innych regionów<br />
Polski. Na szczęście władze zajęły się<br />
tą sprawą i na stronie miasta umieściły<br />
specjalne słowniczki, aby każdy zacny<br />
stypendium w wysokości, która w Niemczech<br />
umożliwia życie na całkiem godnym<br />
poziomie, zaś w Polsce pozwala<br />
poczuć się niemal krezusem.<br />
Samotność. Nie było przyjemnie po<br />
wprowadzeniu się do pokoju odesłać<br />
męża do Poznania i zostać samemu<br />
w obcym mieście. Od samotności uciekam<br />
w pracę, spędzając długie godziny<br />
za biurkiem i w bibliotece wydziałowej.<br />
I czekam z niecierpliwością, aż nadejdzie<br />
wieczór, i będziemy mogli porozmawiać<br />
przez Skype’a, planując kolejny przyjazd<br />
Michała do Getyngi.<br />
Zajęcia. Moja promotor zaproponowała,<br />
bym w pierwszym semestrze bardziej<br />
niż na samym pisaniu rozprawy<br />
doktorskiej, skupiła się na poszerzeniu<br />
kwalifikacji. Razem ułożyłyśmy mi plan<br />
zajęć i od 25. października znów czuję<br />
się nawet nie jak na pierwszym roku,<br />
a jak w liceum – codziennie muszę wstawać<br />
na poranne zajęcia i jestem rozliczana<br />
z odrabiania lekcji.<br />
Immatrykulacja. Gdy zaczynałam<br />
załatwiać formalności związane z zarejestrowaniem<br />
się jako studentka, ostrzeżono<br />
mnie, że administracja studencka<br />
w Getyndze cieszy się wyjątkowo złą sławą.<br />
Po czterech latach studiów czułam<br />
się już zahartowana w tego typu bojach<br />
i zignorowałam ostrzeżenia. Niesłusznie.<br />
Dość powiedzieć, że w momencie<br />
pisania tego artykułu (kończy się pierwszy<br />
tydzień listopada) nie jestem jeszcze<br />
oficjalnie studentką. Centralę studencką<br />
odwiedziłam już trzykrotnie i za każdym<br />
razem odesłano mnie z kwitkiem. Gdy<br />
przychodziłam po raz kolejny, osoba za<br />
biurkiem całkowicie przeczyła informacjom,<br />
które uzyskałam od poprzednika.<br />
I tak np. choć jeden urzędnik zażądał<br />
ode mnie złożenia dyplomu magisterskiego<br />
w oryginale (odesłał mnie, gdy<br />
przyniosłam tłumaczenie przysięgłe),<br />
od kolejnego usłyszałam: „A co mi tu<br />
pani daje?! Czy ja wyglądam na poliglotę?<br />
Tłumaczenie przysięgłe proszę przynieść!”.<br />
Aktualnie „sprawa jest w toku”,<br />
co może oznaczać jeszcze zarówno<br />
tydzień, jak i miesiąc bez legitymacji<br />
studenckiej.*<br />
Suma sumarum, mimo iż może się<br />
wydawać, że narzekam, zdążyłam już<br />
nabrać dystansu do moich „strasznych”<br />
problemów. Możliwość studiowania<br />
w pięknym mieście i bardzo sympatycznym<br />
otoczeniu wynagradza większe<br />
i mniejsze niedogodności. Gdyby<br />
tylko udało się już zarejestrować jako<br />
studentka…<br />
Maria Filipiak<br />
WPiA<br />
Od końca listopada Marysia jest już<br />
„pełnoprawną” studentką [przyp. red.]<br />
student wiedział, w którą stronę ma podążać,<br />
kiedy usłyszy słowa: „Idź pan na<br />
szagę”.<br />
Innym rozdziałem w życiu studenta<br />
jest zaznajomienie się z potocznymi<br />
określeniami poszczególnych miejsc<br />
w Poznaniu. Jakież było moje zdziwienie,<br />
kiedy pytając o drogę pewnego<br />
przechodnia usłyszałam słowa: „ Najlepiej<br />
to dojść na Kapo, a potem wsiąść<br />
w „13”. Na pewno pani trafi!”. Bladość<br />
okryła moje lico, kiedy błądziłam po<br />
mapie szukając tajemniczego Kapo. To<br />
pewnie jedna z wielu nazw, która może<br />
wywołać u „nietutejszych” zawrót głowy…„Wolne<br />
tory”, „Pestka” czy też „<br />
Deptak” niejednemu z nas przysporzyła<br />
pewnie sporych kłopotów. Jak sobie<br />
poradzić z takimi niespodziankami?<br />
Najlepiej od razu oznajmić, że nie ma<br />
się zielonego pojęcia, co takiego kryje<br />
18 maj <strong>AURORA</strong>
się pod tajemniczą nazwą. Z własnego<br />
doświadczenia wiem, że Poznaniacy<br />
są życzliwymi ludźmi, którzy z wielką<br />
ochotą wytłumaczą jak dojść do obranego<br />
celu.<br />
Po nitce do kłębka dochodzimy do<br />
kwestii jedzenia. Wyobraźmy sobie osobę-załóżmy,<br />
że pochodzi z Łodzi-która<br />
po wyczerpujących wykładach w tempie<br />
geparda dobiega do najbliższej jadłodajni<br />
i od pani ekspedientki słyszy: „Może<br />
skusi się pan/pani na pyry z gzikiem?”.<br />
Pyry pewnie znane! W końcu Poznań<br />
erasmusowo<br />
słynie z „pyr”, ale gzik? Brzmi tajemniczo…<br />
Czasu coraz mniej, a głód wzmaga<br />
się z każdą sekundą, więc nasz potencjalny<br />
student prosi o inną potrawę<br />
i otrzymuje propozycję: „To może plendze?”<br />
Robi się ciekawie prawda? Takich<br />
przykładów można by wymieniać sporo.<br />
Jaka jest na to najlepsza rada? Warto ryzykować.<br />
Tutejsze jedzenie jest naprawdę<br />
smaczne i w pełni przypomina domowe,<br />
mamine obiadki.<br />
Jak widać na studentów czeka wiele<br />
wyzwań, którym należy stawić czoła.<br />
<strong>AURORA</strong><br />
Wystarczy trochę cierpliwości i samozaparcia.<br />
W końcu sformułowanie „Poznań-miasto<br />
doznań” nie jest wyssane<br />
z palca. Z pewnością można jednak<br />
stwierdzić, że przez takie bariery życie<br />
staje się bardziej kolorowe, a my – studencka<br />
brać – mamy więcej ciekawych<br />
historii do opowiadania rodzimych<br />
kręgach.<br />
Daria Pertek, WFPiK<br />
<strong>AURORA</strong><br />
Miasto tysiąca i jednego kontrastu<br />
O pobycie w jednym z najstarszych miast świata i stolicy Katalonii – Barcelonie pisze Katarzyna Górska.<br />
Ciudad Condal. Tak nazywana jest<br />
potocznie. Barcelona – miasto starsze<br />
nawet od Chrystusa. Założone ponad<br />
2000 lat temu jako rzymska osada rybacka.<br />
Dziś – wielonarodowościowa<br />
metropolia zamieszkana przez prawie<br />
1.700.000 mieszkańców. Usytuowana<br />
między wzgórzami Tibidabo i Montjüic.<br />
Granicząca z Morzem Śródziemnym.<br />
Stolica i pępek Katalonii. Dla<br />
wielu też pępek świata.<br />
Barcelona®. Od czasów Olimpiady<br />
w 1992 r. Barcelona stała się produktem<br />
eksportowym. Marką taką jak Sony<br />
czy Coca-Cola. Pomysł sprowadzenia<br />
największej możliwie liczby turystów<br />
przyniósł miastu ogromne zyski,<br />
ale teraz powoli odbija się wszystkim<br />
czkawką. Przyjeżdżający z całego<br />
świata tłum liczy kilka lub nawet kilkanaście<br />
milionów odwiedzających<br />
rocznie. Kiedyś istotnie oznaczało to<br />
pieniądze, teraz śmieci, hałas i wzrost<br />
przestępczości. Takie jest prawo natury<br />
– bogactwo przyciąga biedę i nielegalnych<br />
imigrantów. Widać to zwłaszcza<br />
na sławnej Las Ramblas, gdzie<br />
obok pamiątek, podróbek torebek czy<br />
nawet żywych kur, co krok ktoś usiłuje<br />
sprzedać marnej jakości haszysz. Albo<br />
też zagłębia rękę bezpośrednio w czyjąś<br />
torebkę lub kieszeń. Kradzieżom<br />
sprzyja fakt, że deptak jest miejscem<br />
występów wszelakiej maści artystów,<br />
dlatego też o chwilę nieuwagi nietrudno.<br />
Wystarczy jednak mieć oczy dookoła<br />
głowy i po kłopocie. Ja unikałam<br />
Las Ramblas ze zgoła innego powodu.<br />
W przelewającym się tłumie dominują<br />
głównie Brytyjczycy, Amerykanie,<br />
Niemcy i Azjaci. Katalończycy wymarli<br />
w tej części miasta. Zamiast tradycyjnych<br />
cafeterii czy barów, znajdują<br />
się tu Starbucks i McDonald’s. No tak,<br />
przecież najlepsze czego można spróbować<br />
w Barcelonie to McChicken.<br />
Flaga żółto-czerwona. O ile różnorodność<br />
w krajobrazie, architekturze<br />
czy ofercie kulturowej jest niewątpliwą<br />
zaletą miasta, o tyle odnieść można<br />
wrażenie, że w kwestii określenia własnej<br />
tożsamości, cierpi ono na zbiorowe<br />
napady schizofrenii. Paradoks<br />
kataloński zilustrował najlepiej weekend<br />
finałów Mistrzostw Świata w Piłkę<br />
Nożną 2010. W sobotę ulicami Barcelony<br />
przeszła ponad milionowa manifestacja<br />
przeciwko wyrokowi hiszpańskiego<br />
Trybunału Konstytucyjnego,<br />
w którym zawetowano niektóre postanowienia<br />
Katalońskiego Statusu Autonomicznego:<br />
żółto-czerwone koszulki<br />
i flagi Katalonii w pionowe pasy, naklejki<br />
Adeu España („żegnaj Hiszpanio”)<br />
oraz dające słyszeć się w każdym<br />
zakamarku miasta okrzyki Visca Catalunya<br />
llure! (”niech żyje wolna Katalonia!”).<br />
Panowała żądza mordu albo raczej<br />
natychmiastowej i bezwarunkowej<br />
niepodległości. A w niedzielę koszulki<br />
i flagi w poziome żółto – czerwone<br />
pasy, będące znakiem narodowym<br />
Hiszpanii. I tłumy śpiewające w języku<br />
kastylijskim po zwycięstwie Hiszpanii<br />
Yo soy Español, Español, Español!<br />
(„jestem Hiszpanem”). Zdarza się, że<br />
przy którymś z zabytków kultury tablice<br />
informujące o jego pochodzeniu<br />
i historii napisane są wyłącznie po katalońsku.<br />
Plakaty reklamujące akcje<br />
społeczne przeciwko śmieceniu – skierowane<br />
raczej do turystów niż tubylców<br />
– w języku katalońskim. Obowiązek<br />
mówienia po kastylijsku wyrażony<br />
maj<br />
fot. Wikipedia.pl<br />
Plaza Real w Barcelonie<br />
został bezpośrednio w Konstytucji<br />
Hiszpanii z 1978 r. Niektórzy Katalończycy<br />
nie postrzegają jednak swojej<br />
dwujęzyczności jako zalety. Wolą odizolować<br />
się od reszty kraju uważając,<br />
że bliżej im do granicy z Francją niż do<br />
Madrytu. Ostatnio zabroniona została<br />
corrida. Oficjalnie, żeby nie cierpiały<br />
zwierzęta. Nieoficjalnie, żeby móc<br />
jeszcze bardziej odciąć się od hiszpańskich<br />
korzeni.<br />
I love BCN. Wiele razy w tym mieście<br />
próbowano mnie okraść. Wiele<br />
razy nie chciano ze mną rozmawiać,<br />
bo nie mówię po katalońsku. Uczucie,<br />
jakie między mną i Barceloną się narodziło<br />
nie było miłością od pierwszego<br />
wejrzenia. Musiałyśmy długo i cierpliwie<br />
nad nim pracować. Wiem jednak<br />
teraz, że prędko nie ulegnę pokusie<br />
zdrady. A nawet jeśli sama zostanę<br />
zdradzona ,to wybaczę – nie wystawię<br />
od razu walizek za drzwi. I zawsze<br />
przysiądę się do kibiców FC Barcelona,<br />
którzy zapytani, po co oglądają mecz<br />
Realu Madryt odpowiedzą – żeby zobaczyć,<br />
jak przegrywa.<br />
Katarzyna Górska<br />
WPiA, WFPiK<br />
19
Intelektualista dziękując za nagrodę<br />
powiedział: – Jedyną moją przewagą<br />
w tej chwili jest to, że jestem tutaj najstarszym<br />
poznaniakiem, bo mam już 85 lat.<br />
Odwiedzając zakątki Poznania związane<br />
z moim dzieciństwem uzmysłowiłem sobie,<br />
jakim jestem dłużnikiem tego miasta.<br />
To tu nauczyłem się cnót obywatelskich<br />
(...), tu nabyłem takich cech, jak determinacja<br />
i wytrwałość. Jestem dłużnikiem<br />
Poznania. Ta nagroda jest przyznana na<br />
wyrost- dodał. Kim jest ten niepozorny<br />
Pan o przenikliwym umyśle?<br />
Dla wielu osób miernikiem sukcesu<br />
w XXI wieku jest dostępność książek<br />
w pewnej popularnej księgarni, której<br />
nazwy nie będę wymieniać. Jeśli jej tam<br />
nie ma to znaczy, że właściwie nie istnieje.<br />
Gdy kupowałam książkę Zygmunta<br />
Baumana, ekspedientka z groźną miną<br />
powiedziała do kolegi: -Przecież to zmora<br />
wszystkich studentów. Jak możesz studiować<br />
kulturoznawstwo i go nie znaćdodała.<br />
Szybko odnaleźliśmy kilka dzieł<br />
autora na półkach. Jednak moje wrażenia<br />
po przeczytaniu jego książek i kilku wywiadów<br />
są diametralnie inne.<br />
„Płynne życie” zaskoczyło mnie realistycznym<br />
ujęciem współczesnej rzeczywistości.<br />
Ze zjawiskami opisanymi w tej<br />
książce wszyscy się spotkaliśmy, ale tylko<br />
Z. Bauman potrafi je tak precyzyjnie nazwać.<br />
Epoka „płynnej nowoczesności” to<br />
nasz świat – zglobalizowany kapitalizm.<br />
Życie toczy się pod znakiem niepewności,<br />
ciągłego poszukiwania czegoś nowego.<br />
„Większe znaczenie ma umiejętność<br />
pozbywania się rzeczy niż umiejętność<br />
ich zdobywania”- pisze.<br />
Jak już wspomniałam urodził się w Poznaniu<br />
19 listopada 1925 roku w rodzinie<br />
nie praktykujących Żydów. Po latach,<br />
w wywiadzie dla Dużego Formatu wspomina<br />
swoje dzieciństwo: „(…) nie śmiał<br />
bym wyjść na boisko, bo gdybym nawet<br />
wyszedł, to nie ja bym kopał piłkę, ale<br />
mnie by kopano. I to nie tylko dla tego,<br />
że byłem grubasem, ale Żydem. Jedynym<br />
na Jeżycach.”. Widać jak doświadczenie<br />
upokorzenia w dzieciństwie kształtowało<br />
młodego Z. Baumana.<br />
Po wybuchu II wojny światowej uciekł<br />
z rodzicami do ZSRR, gdzie w 1943 roku<br />
rozpoczął studia na Uniwersytecie Gorki<br />
(dziś Niżny Nowogród). Wkrótce potem<br />
Bauman dłużnikiem Poznania<br />
Zygmunt Bauman socjolog i filozof, urodzony w Poznaniu, 22 listopada 2010 odebrał z rąk prezydenta Ryszarda<br />
Grobelnego Złotą Pieczęć. Nagroda przyznawana jest od siedmiu lat osobą szczególnie zasłużonym dla miasta.<br />
Tego dnia spotkał się ze studentami na Wydziale Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu imienia Adama<br />
Mickiewicza oraz z czytelnikami w Teatrze Ósmego Dnia, gdzie dyskutowano o jego nowej książce „Życie w kontekstach”.<br />
Oba te miejsca wypełniły się osobami chcącymi poznać światowej sławy profesora błyskawicznie.<br />
został wcielony do milicji w Moskwie.<br />
W 1944 wstąpił do Ludowego Wojska<br />
Polskiego w szeregach 4 Dywizji Piechoty<br />
im. Jana Kilińskiego. W bitwie pod<br />
Kołobrzegiem został ranny, następnie<br />
brał udział w zdobywaniu Berlina. Kolejne<br />
lata od 1945 do 1953 to okres w życiu<br />
socjologa kontrowersyjny. Wraz z całą<br />
4 Dywizją Piechoty został wcielony do<br />
Wojska Polskiego, działał w Korpusie<br />
Bezpieczeństwa Wewnętrznego do 1953<br />
roku. W wieku dziewiętnastu lat podpisał<br />
zobowiązanie do współpracy jako agentinformator<br />
o pseudonimie „Semjon”.<br />
W dokumentacji można odnaleźć ocenę<br />
Z. Bauman jako źródło wiadomości: „jest<br />
dobrze wyszkolony. Materiały jego są<br />
cenne i dają dokładną analizę pracy aparatu<br />
pol[ityczno-] wych[owawczego]”.<br />
Jednak w innym dokumencie pojawia<br />
się opinia, że „cennych materiałów nie<br />
dał i dla otrzymania od niego materiałów<br />
wymagał stałego nacisku w pracy”.<br />
Informacje te można znaleźć z Biuletynie<br />
Instytutu Pamięci Narodowej. Współpracę<br />
zakończono w 1948 roku. Zdecydowałam<br />
się wspomnieć o tym fakcie,<br />
ponieważ nie chce przedstawiać Z. Baumana<br />
w zmitologizowanej formie. Moim<br />
celem jest pokazać człowieka prawdziwego,<br />
który jak wielu młodych ludzi dał<br />
się oczarować wzniosłym ideą komunizmu.<br />
„Skojarzywszy z tym moje własne<br />
dziecinne doświadczenia, doszedłem do<br />
wniosku, że jak się tak zestawi wszystkie<br />
programy dla Polski, to komuniści<br />
mają najlepszy”- mówi w wspomnianym<br />
wywiadzie w Dużym Formacie. Głosili<br />
przede wszystkim idee równości i koniec<br />
dyskryminacji. Szybko jednak uświadomił<br />
sobie jak bardzo płonne są to nadzieje,<br />
dlatego w późniejszych latach został<br />
wyznawcą poglądów antytotalitarnych.<br />
Sam Z. Bauman skomentował swoją<br />
współpracę z kontrwywiadem wojskowym<br />
dla brytyjskiej gazety „Guardian”.<br />
Zapytany czy donosił na działaczy antykomunistycznego<br />
podziemia powiedział,<br />
że: „takie oczekiwania mieli zwierzchnicy”,<br />
ale „niczego takiego sobie nie przypomina”.<br />
Pytany, czy to, co robił, mogło<br />
mieć dla kogoś negatywne skutki, odparł:<br />
„Nie mogę na to odpowiedzieć. Wierzę<br />
w to, że tak nie było. Ale byłem elementem<br />
szerszego zjawiska – i oczywiście<br />
fot. Wikipedia.pl<br />
Zygmunt Bauman<br />
wszystko, co się robi, ma konsekwencje”.<br />
Przypomniał jednak, że w późniejszych<br />
latach on również był prześladowany<br />
przez władzę PRL oraz inwigilowany<br />
przez tajne służby. Wykładał socjologię<br />
na Uniwersytecie Warszawskim oraz redagował<br />
„Studia Socjologiczne”. Jednak<br />
w marcu 1968 roku w skutek kampanii<br />
antysemickiej został wyrzucony z uniwersytetu<br />
i wyjechał z polski.<br />
Początkowo wykładał na uniwersytetach<br />
w Tel Awiwie i Hajfie (1969-1971),<br />
gdzie wyemigrował razem z żoną Janiną<br />
Lewinson- Bauman córkom zamordowanego<br />
w Katyniu lekarza i oficera<br />
Wojska Polskiego Szymona Lewinsona..<br />
W 1971 roku wyjechali do Anglii, gdzie<br />
Z. Bauman związał się z uniwersytetem<br />
w Leeds, kierując Katedrą Socjologii aż<br />
do odejścia na emeryturę w roku 1990.<br />
Jednak czuł się tam obco. Od 2004 jest<br />
rektorem Uniwersytetu Powszechnego<br />
im. Jana Józefa Lipskiego w Teremiskach<br />
k. Białowieży na Podlasiu.<br />
19 listopada, tuż przed wizytą w Poznaniu,<br />
w dniu swoich 85 urodzin profesor<br />
Zygmunt Bauman otrzymał Złoty Medal<br />
„Zasłużony Kulturze- Gloria Artis”.<br />
Ostatnio wstrząsnęła mną wypowiedź<br />
z wywiadu dla Dużego Formatu: „żeby<br />
wszyscy zaczęli żyć, jak bogaci Amerykanie,<br />
trzeba by pięciu takich planet, jak<br />
Ziemia. To, że umiarkowanie, po beztroskiej<br />
orgii, musi kiedyś nastąpić, wynika<br />
z bilansu planetarnych zasobów”.<br />
Joanna Przybylska