sport motorowodnyBiało-czerowne Nottingham,czyli polskie medale w AngliiNie często zdarza się, żeby w jednej zagranicznej imprezie startowało aż siedmiuPolaków. Tak było w Nottingham (30-31 sierpnia). Zawody w Anglii były bardzoważnym punktem w kalendarzu naszych motorowodniaków. Dlaczego? To tamzapadały ostatnie rozstrzygnięcia w Mistrzostwach Świata Formuły 4S (o medal walczyłAdrian Maniewski). Również tam odbywały się Mistrzostwa Europy w klasach: OSY-400 (z Cezarym Strumnikiem, Bartoszem Chojnackim i Michałem Kausą) oraz GT-30(z Marcinem Szymczykiem, Mateuszem Popończykiem i Jackiem Kołpaczyńskim).Relacja Szymona Nowaka.Niecodzienna arena zmagańZawody w Nottingham odbywały się nasztucznym torze kajakowym w narodowymcentrum sportu. Trasa była wąska, przez cobardzo techniczna. Bardzo dobra infrastrukturasprawiła, że było to świetne miejsce dorozkoszowania się zawodami motorowodnymitej rangi. Tym bardziej, że zakusy polskichmotorowodniaków na pozycje medalowe byłyduże, poprzedzone dobrymi wynikami z tegosezonu. Wystarczy wspomnieć MistrzostwaŚwiata GT-30 rozgrywane w Międzyrzecu Podlaskim,czy wcześniejsze eliminacje w Formule4S gdzie w ścisłej czołówce niemal zawsze byłałódź Adriana Maniewskiego. Swoje do udowodnieniamiał też Cezary Strumnik, którynie mógł do końca się wykazać podczas przerwanychMistrzostw Świata klasy OSY-400w Chodzieży. Wyprawa ze sprzętem do dalekiejAnglii to też nie lada wyzwanie logistyczne.Słowa podziękowanie należą się pracownikombiura PZMWiNW za godziwe uposażenieswoich kadrowiczów. Szczególne dyrektorowibiura Jerzemu Kalinowskiemu za wkład i przygotowanienaszych zawodników do tej imprezywe wszystkich klasach. Należy też wspomniećo Michale Kausie, który, mimo że nie zmieściłsię w kadrze narodowej na te zawody, do Angliiwybrał się na własny koszt.Niezawodny Cezary StrumnikOSY-400 była najmocniej obsadzoną klasąna zawodach w Nottingham. Oczywiście naszeoczy skierowane były na Cezarego Strunnika(KS Przygoda Chodzież), który przed wyjazdemobiecywał walkę o podium. Podczas prób czasowych,w których panowały ciężkie warunki,Czarkowi udało się wywalczyć pozycję numerdwa na pomoście startowym. Wtedy było jasne,że walka o złoto będzie toczyć się pomiędzy nim,a mistrzem świata z Chodzieży EstończykiemRasmusem Haugasmagi. Zresztą obserwując odlat rywalizację w tej klasie można śmiało postawićtezę, że Czarek był jedynym zawodnikiem,który mógł podjąć walkę z Estończykami. Takteż było w Nottingham. Niestety, drugiego miejscana starcie nie udało się zamienić na pierwsze,mimo walecznej postawy naszego zawodnika.Taka sytuacja miała miejsce praktycznie przezcałe zawody. Potwierdziło się, że tor był bardzotechniczny i wymagał niezwykłych umiejętnościprowadzenia łodzi typu hydroplan.Dzięki wspaniałej postawieoraz świetnie przygotowanemusprzętowi srebrny medal Mistrzostw EuropyCezarego Strumnika stał się faktem! Pozostalinasi zawodnicy ukończyli zawody na miejscach9 (Michał Kausa, Baszta Żnin) i 14 (BartoszChojnacki, Kotwica Poznań). Bartek, któregodopadły problemy techniczne nie będzie milewspominał weekendu w Anglii.Drugie srebro Marcina SzymczykaW rywalizacji GT-30 brakiem „gościnności”wykazał się Brytyjczyk Ben Jelf. Pomimotrudności technicznych związanych z silnikiemnie dał szans pozostałym zawodnikom.Swoją świetną formę w tym sezonie potwierdziłMarcin Szymczyk (KS 51 Toruń), którypodobnie jak w Międzyrzecu Podlaskim (podczasmistrzostw świata) zajął doskonałe drugiemiejsce. Aktualna mistrzyni świata Finka SaraPakalen tym razem była za Polakiem, kończączawody na trzecim miejscu. Świetnie wypadłreprezentant Szczecina Jacek Kołpaczyński(Ślizg Szczecin), którego wyjazd do samegokońca stał pod znakiem zapytania. Jacek przyjechałna zawody praktycznie w ostatniej chwilii zakończył je na doskonałym piątym miejscu.Niestety po jednym z biegów został zdyskwalifikowanyza niezgodności techniczne, ale mimoto nie poddał się i do końca rywalizacji walczyło dobry wynik. Mateusz Popończyk (KWWisła Warszawa) również miał trudności zesprzętem i ostatecznie zajął 10 pozycję.W MŚ F4S emocje do końcaPodczas gdy worek z polskimi medalamizostał już solidnie wypełniony (2 razy srebro)do gry wkroczył Adrian Maniewski w Formuje4S. Był to dla niego ostatni weekendwyścigowy w sezonie. Zawodnik klubu ŚlizgZduńska Wola miał już za sobą trzy eliminacjeMistrzostw Świata (Epinay/Francja, Brindisi/16
sport motorowodnyWłochy i Aluksne/Łotwa), po których zajmowałtrzecie miejsce. Do końca musiał jednakbyć bardzo czujny, bo przewaga punktowanad zawodnikami z miejsc 4-6 przed ściganiemw Anglii nie gwarantowała mu medalu.Czołówka klasyfikacji generalnej MŚ F4S potrzech eliminacjach wyglądała następująco: 1.Nikita LIJCS (Łotwa) 94 punkty; 2. AlbertoCOMPARATO (Włochy) 92; 3. AdrianMANIEWSKI (Polska) 74; 4. Aron TABORI(Węgry) 66; 5. Jesper FORSS (Szwecja) 66; 6.Martin OLLE (Finlandia) 58. W pierwszym nawyspach wyścigu nasz rodak był czwarty. To, cowydarzyło się w ostatnimwyścigu będzie chyba śniłosię Polakowi jeszcze przezwiele lat… Adrian płynął naczwartej pozycji, a to było zamało by stanąć na podium czempionatu. I gdywydawało się, że medal mistrzostw świata jestpoza zasięgiem, Łotyszowi Nikicie Lijcsowinagle z niewiadomych przyczyn zaczęły spadaćobroty silnika. Na dwa okrążenia przed końcemtego biegu Polak wyprzedził reprezentantaŁotwy, co dało mu upragniony brązowy medalw klasyfikacji końcowej mistrzostw świata F4Sw sezonie 2014. Wystarczy dodać, że czwartegow „generalce” Szweda Jespera Forssa AdrianManiewski wyprzedził ostatecznie o 2 punkty.Mistrzem Świata został Włoch Comparato,a wicemistrzem Łotysz Nikita Lijcs.Medaliści Mistrzostw Świata Formuły 4S1. Alberto COMPARATO (Włochy) 132 pkt2. Nikita LIJCS (Łotwa) 122 pkt3. Adrian MANIEWSKI (Polska) 102 pktTrzy medale w jedn weekend!Nie pamiętam sytuacji żeby z zawodów, podczasktórych były rozgrywane cztery imprezyrangi mistrzowskiej Polacy przywieźli trzy medalew trzech różnych klasach. Oznacza to, że nasizawodnicy solidnie przepracowali okres przygotowawczy.Pozwala to też patrzeć w przyszłośćpolskiego sportu motorowodnego z dużym optymizmem.5Pytań do …Cezarego Strumnika, srebrnego medalisty Mistrzostw Europy w klasie OSY-400Rasmus Haugasmagi zdominowałten sezon. To człowiek niedoścignionyw OSY-400?To prawda, Haugasmagi wygrał wszystko,co było do wygrania w tym roku. Za jegozwycięstwami stoi sztab ludzi z konstruktoremłodzi Henrym Povatem na czele i to tenzespół jest niedościgniony już od 4 sezonów.Właśnie dlatego tak trudno jest go pokonać.Ja jednak byłem już blisko i nie zamierzam taktego zostawić.Czy sprzętowo można coś jeszcze poprawić,popracować nad szybkością łodzi?Uważam, że zawsze można coś poprawić. Popowrocie z Anglii szybko wyciągnęliśmy wnioskii zabraliśmy się za pracę. Razem z moimimechanikami, czyli Marcinem Cerajewskimi Wojtkiem Jaroachem, szykujemy coś zupełnienowego na kolejny sezon. Przeprowadziliśmyjuż pierwsze jesienne testy na wodziei wyniki są obiecujące.Myślałeś nad zmianą klasy, czy miłość doOSY-400 jest za silna?Tu nie chodzi o miłość tylko chłodną kalkulację.Należę do osób, które jak coś robią tona sto procent i tak długo próbuję aż się uda.Na każde zawody przygotowuję się zawsze jaknajlepiej potrafię a takie podejście wymaganakładów finansowych, bo utrzymanie sprzętukosztuje. Moja obecna sytuacja pozwala mi naściganie się w klasie OSY-400, jednakże mójstart w klasie otwartej np. O-125 jest tylkokwestią czasu.2013 - brąz ME, 2014 srebro ME, 2015?Nigdy nie lubię mówić o celach. Powiem poprostu, że w przyszłym sezonie znów zamierzamwalczyć o najwyższe pozycje.Który z czterech złotych medaliMistrzostw Polski (2011, 2012, 2013,2014) był okupiony największymwysiłkiem?Każdy medal wymagał ogromu pracyi poświęceń. Jednak, jeśli miałbym wskazaćten najcenniejszy to byłby to chyba ten z 2012roku. Po zdobyciu przeze mnie pierwszegotytułu wiele osób mówiło, że trochę mi sięwtedy poszczęściło, dlatego tak ważna dlamnie była sprawa obrony złota. Pamiętam, żelosy złotego medalu ważyły się do ostatniej eliminacjiw Skulsku, którą wygrałem udowadniającprzy tym, że tytuł zdobyty rok wcześniejnie był przypadkiem.17