13.07.2015 Views

Nr 2-3/264 Gdańsk czerwiec 2007 - PRS

Nr 2-3/264 Gdańsk czerwiec 2007 - PRS

Nr 2-3/264 Gdańsk czerwiec 2007 - PRS

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

zowąd potężnie dmuchnął wiatr, tak zwany biały szkwał - wyjątkowo gwałtownyi silny. Cała załoga stanęła przy żaglach. Niestety - z siedmiu zostały strzępy...To były bardzo dramatyczne chwile. Ale udało nam się wyjść zopresji.Kiedy już uporaliśmy się z najgorszym - wynurzył się z kabiny, rozespanyTony Halik - nasz specjalny pasażer, znany podróżnik i dziennikarz telewizyjny.Obudziły go jakieś hałasy. Gdy dowiedział się, cosię stało - powiedział: paniekapitanie, czy możecie jeszcze raz powtórzyć tę akcję, chciałbym ją nakręcić nataśmie... Niestety, nie mogłem i raczej nie chciałbym nigdy powtórzyć tego, cotuż przed chwilą przeżyliśmy.Do dziś nie jestem pewien, czy Tony żartował, czy naprawdę sądził, żepowtórka jest możliwa...Podczas okołoziemskiego rejsu Daru Młodzieży mieliśmy na trasie Sydney.Wpłynęliśmy do portu na pełnych żaglach i zrobiliśmy duże wrażenie!Mieszkańcy i turyści tłumnie przybyli na keje, by obejrzeć i zwiedzić nasząfregatę. Także kapitanowie innych żaglowców.Po paradzie, wieczorem,kapitan żaglowca australijskiegoLeeuwin - wielkości naszej Iskry czyPogorii zaprosił mnie i kilkuoficerów na pokład swego statku.Posiedzieliśmy, pobiesiadowaliśmy,zrobiła się noc. Około godzinydrugiej postanowiliśmy wracać na"Dar". Ha, ale o tej porze przejścieznabrzeża, przy którym cumowałLeeuwin, do naszej fregaty byłozamknięte, dokładniej - zagrodzonepłotem z metalowej siatki. Czekał nas więc dość długi spacer okrężną drogą,przynajmniej 1,5 km. Ale kapitan gościnnego żaglowca wpadł na lepszy pomysł.Zawołał swego cieślę statkowego i polecił mu... wyciąć nożycami do metalu dziurę wpłocie, przez którą swobodnie przedostaliśmy się i po minucie byliśmy już napokładzie Daru Młodzieży. Rano zaś przybyła delegacja z Leeuwina z... oprawioną wramę dziurą w metalowej siatce. Ta dziura wisi do dziś na honorowym miejscu na"Darze"!To był "czarny piątek" - 4 marca 1988 r. Płynęliśmy Darem Młodzieży zAustralii do Ameryki. Pod pełnymi żaglami pokonaliśmy dystans dzielący Sydneyod Przylądka Horn (najbardziej wysunięty na południe cypel kontynentupołudniowo amerykańskiego). Przechyły dochodziły do 60 st. Fale wdzierały sięna pokład. Trudno było utrzymać się na nogach. No i były ofiary - ja złamałemsobie dwa żebra. Także płynący z nami profesor Kazimierz Krajka, który pełnił129

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!