66 jak pomy ś l a ł , tak zrobi ł Drogi Czytelniku, W Twoim liście ...
66 jak pomy ś l a ł , tak zrobi ł Drogi Czytelniku, W Twoim liście ...
66 jak pomy ś l a ł , tak zrobi ł Drogi Czytelniku, W Twoim liście ...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
TEKST Ł ATWY � � �<br />
M Ł ODY TECHNIK 7/2004<br />
<strong>66</strong><br />
<strong>jak</strong> <strong>pomy</strong><strong>ś</strong> la<strong>ł</strong> , <strong>tak</strong> <strong>zrobi</strong><strong>ł</strong><br />
<strong>Drogi</strong> <strong>Czytelniku</strong>,<br />
W <strong>Twoim</strong> li<strong>ś</strong>cie proponowa<strong>ł</strong>e<strong>ś</strong>, by w JPTZ ukaza<strong>ł</strong> się model<br />
statku pasażerskiego. Pojawi<strong>ł</strong>a się sugestia aby by<strong>ł</strong> to „Titanic”,<br />
nie sprecyzowa<strong>ł</strong>e<strong>ś</strong> jednak, czy ma to być model ma<strong>ł</strong>y,<br />
czy duży, z plastiku, z drewna czy z papieru, mieszczący się<br />
na kilku kartkach, w jednym pude<strong>ł</strong>ku czy w stu plastikowych<br />
workach, za które p<strong>ł</strong>aci się przez sto miesięcy – a jest i <strong>tak</strong>i.<br />
No cóż, hmmm... nic nie szkodzi. Opiszę pokrótce te modele,<br />
które znam, <strong>zrobi</strong>ę jeden z nich i będzie to okazja do rozważenia<br />
ma<strong>ł</strong>ych dylematów modelarskiego <strong>ś</strong>wiata.<br />
W SKALI<br />
Alvar Hansen<br />
Wybrany przeze mnie model jest <strong>tak</strong> prosty, że aż prosi się o waloryzację. To ostatni rysunek montażowy<br />
kartonowego „Titanica” firmy Schreiber-Bogen.<br />
Modeli „Titanica” jest naprawdê<br />
sporo i trudno siê temu dziwiæ,<br />
bo i trudno by³oby wymieniæ<br />
bardziej znan¹ nazwê statku (jeszcze<br />
mo¿e „Santa Maria”, no i „Batory”,<br />
ten ostatni dla starszych m³odych<br />
techników) lub bardziej znan¹<br />
historiê tragedii na morzu. Stara³em<br />
siê znaleŸæ klucz do opisania zestawów<br />
i najprostszym z nich wyda³a<br />
mi siê skala. Najmniejszy znany mi<br />
„Titanic” to bardzo prosty plastikowy<br />
model Revella w skali 1:1200.<br />
„E pluribus unum”, czyli jedno<strong>ś</strong>ć z wielu,<br />
czyli w jednym pude<strong>ł</strong>ku zamiast w stu torebkach,<br />
czyli o tym <strong>jak</strong> firma Amati swojego<br />
„Titanica” na Targach Zabawek w Norymberdze<br />
po raz kolejny sprzedawa<strong>ł</strong>a.<br />
Ot, dwudziestocentymetrowy czarny<br />
kad³ub i kilkanaœcie bia³ych czêœci.<br />
Kolejny to model firmy Academy<br />
w skali 1:600, tañszy wariant zestawu<br />
1:400 opisanego poni¿ej, z <strong>tak</strong>¹<br />
sam¹ imponuj¹c¹ iloœci¹ jeszcze<br />
mniejszych czêœci. Nieco wiêkszy<br />
jest najstarszy, ma³o dok³adny „Titanic”<br />
w skali 1:570, z kad³ubem<br />
d³ugoœci mniej wiêcej pó³ metra.<br />
Jest to niewiele, bo parowce pasa-<br />
¿erskie by³y doœæ smuk³e. Wœród<br />
wszystkich skal króluje niew¹tpliwie<br />
1:400, co w przypadku naszego<br />
bohatera daje kad³ub siedemdziesiêciocentymetrowy.<br />
To ju¿ jest coœ.<br />
Znam piêæ <strong>tak</strong>ich modeli „Titanica”,<br />
dwa plastikowe i trzy papierowe.<br />
Nikt <strong>jak</strong>o<strong>ś</strong> nie może sobie wyobrazić „Titanica”<br />
w dzień, a tylko w nocy i to koniecznie<br />
w towarzystwie góry lodowej. Ja pominą<strong>ł</strong>em<br />
górę w ramach programowego optymizmu.
Opisany w tek<strong>ś</strong>cie najlepszy ze znanych mi modeli - Academy w skali 1/400.<br />
Zarówno Revell, <strong>jak</strong> i Academy<br />
<strong>zrobi</strong>³y plastikowe „czterysetki”,<br />
oba zestawy s¹ doœæ drogie<br />
i bardzo ró¿ne, jeœli chodzi o <strong>jak</strong>oœæ.<br />
Model Academy jest wspania³y,<br />
a przynajmniej czêœci robi¹ <strong>tak</strong>ie<br />
wra¿enie. Zrobione s¹ z kilku kolo-<br />
On do niej w górę, ona po niego w dó<strong>ł</strong> i<br />
razem do restauracji na górnym pok<strong>ł</strong>adzie<br />
spacerowym (jednocze<strong>ś</strong>nie <strong>ł</strong>odziowym). Trzy<br />
pe<strong>ł</strong>ne pok<strong>ł</strong>ady z rozk<strong>ł</strong>adem pomieszczeń i<br />
przechodzącymi przez nie s<strong>ł</strong>ynnymi schodami,<br />
a okrąg<strong>ł</strong>a dziura po prawej stronie to<br />
otwór ozdobnego <strong>ś</strong>wietlika.<br />
rów plastiku, na pok³adach pokazano,<br />
niewidoczny po sklejeniu (ale<br />
<strong>jak</strong>a frajda w czasie klejenia) uk³ad<br />
pomieszczeñ. Model ma odtworzon¹<br />
klatkê schodow¹ dla pasa¿erów<br />
I klasy (z du¿¹ pewnoœci¹ z powodu<br />
roli, <strong>jak</strong>¹ to wnêtrze odgrywa w filmie<br />
Camerona), <strong>jak</strong> te¿ okr¹g³y ozdobny<br />
œwietlik nad ni¹, a nad tym<br />
ostatnim kolejny, ju¿ prostok¹tny<br />
techniczny œwietlik na pok³adzie<br />
górnym. Szczegó³owa instrukcja zosta³a<br />
uzupe³niona kilkoma kolorowymi<br />
zdjêciami pomalowanego modelu<br />
na oddzielnym „plakacie”, s¹<br />
tam te¿ dwie wersje podstawki pod<br />
model, obie z³ote i obie w wyj¹tko-<br />
wo z³ym guœcie, czyli „ciep³a woda<br />
osobno, zimna woda osobno, chamstwo<br />
i drobnomieszczañstwo”. Jest<br />
to najlepszy z modeli, z <strong>jak</strong>im siê<br />
zetkn¹³em, choæ drogi i trudny do<br />
sklejenia, choæby z uwagi na iloœæ<br />
detali. Niemal <strong>tak</strong> samo drogi jest<br />
te¿ model Revella, ale<br />
tu ju¿ nic nie usprawiedliwia<br />
ceny. W pude³ku<br />
znajduje siê stos<br />
czêœci z bia³ego polistyrenu,<br />
a <strong>jak</strong>oϾ samego<br />
odwzorowania<br />
powierzchni, detali<br />
czy choæby <strong>jak</strong>oœæ formy<br />
wtryskowej (liczne<br />
nadlewki i œlady po<br />
wypychaczach) czy instrukcji<br />
jest po prostu<br />
marna. I tyle.<br />
Kolejne na liœcie<br />
to dwa modele kartonowe,<br />
pochodz¹ce<br />
z katalogu firmy Schreiber-Bogen.<br />
Oba „Titaniki” s¹ modelami „waterline”,<br />
czyli nie maj¹ czêœci podwodnej.<br />
Dok³adniejszy, bardziej skomplikowany<br />
i dro¿szy model ma du¿o<br />
gorsz¹ grafikê ni¿ uproszczony wariant,<br />
najwyraŸniej zaprojektowany<br />
z myœl¹ o dzieciach i pocz¹tkuj¹cych<br />
modelarzach. Trzeci model pochodzi<br />
od czeskiego wydawcy, lecz,<br />
wybaczcie, bracia S³owianie, nie<br />
pomnê <strong>jak</strong>iego. Ma czêœæ podwodn¹,<br />
sporo detali i jest na pewno najtrudniejszy<br />
do sklejenia z wszystkich<br />
trzech.<br />
Lista ró¿nych skal koñczy siê<br />
i pozosta³ na niej ostatni model plastikowy,<br />
stary zestaw Minicraft<br />
w skali 1:350 oraz kartonowy „Titanic”<br />
w skali 1:200 wydawnictwa<br />
Taschen. Ten drugi jest znowu modelem<br />
„waterline” i jest, <strong>jak</strong> na <strong>tak</strong><br />
ogromn¹ skalê, bardzo uproszczony,<br />
ustêpuj¹c <strong>jak</strong>oœci¹ detalu graficznego<br />
dwukrotnie mniejszemu, prostemu<br />
modelowi Schreiber-Bogen.<br />
To są już trudne początki <strong>ł</strong>atwego modelu kartonowego. Kad<strong>ł</strong>ub zosta<strong>ł</strong> <strong>tak</strong> zmodyfikowany, by po<br />
pod<strong>ś</strong>wietleniu modelu od spodu uzyskać równomierne rozproszenie <strong>ś</strong>wiat<strong>ł</strong>a we wszystkich oknach,<br />
bulajach i <strong>ś</strong>wietlikach. Po ich wycięciu otwory zosta<strong>ł</strong>y zalane gęstym PVA (bulaje) lub podklejone<br />
matową folią.<br />
Na górnym pok<strong>ł</strong>adzie widać jeden z dorobionych <strong>ś</strong>wietlików oraz<br />
otwór pod ma<strong>ł</strong>ą nadbudówką (<strong>tak</strong> <strong>jak</strong> i pod wszystkimi - <strong>ś</strong>wiat<strong>ł</strong>o,<br />
<strong>ś</strong>wiat<strong>ł</strong>o!), kad<strong>ł</strong>ub ma <strong>zrobi</strong>one od zera niższe pok<strong>ł</strong>ady spacerowe.<br />
W zestawieniu ze stojącym dalej modelem „prosto z arkusza”<br />
to <strong>tak</strong> na razie nie bardzo widać tę dwudziestokrotną i więcej<br />
różnicę w robociźnie.<br />
M Ł ODY TECHNIK 7/2004<br />
67
M Ł ODY TECHNIK 7/2004<br />
kolekcjonerski model Titanica w skali 1:200<br />
kosztuje tyle, co domek z ogródkiem<br />
Skopiowa<strong>ł</strong>em p<strong>ł</strong>askie dźwigi i dorobi<strong>ł</strong>em im podstawy. Wszystkiego osiem sztuk - drobiazg. Maszty<br />
to ostrugane i oszlifowane bambusowe patyki do szasz<strong>ł</strong>yków.<br />
Opisa³em tu tylko te modele,<br />
które sam widzia³em, ale na pewno<br />
jest ich jeszcze wiêcej. Na powy¿sz¹<br />
listê nie zakwalifikowa³y siê<br />
ponadto trzy znane mi modele. Jeden<br />
z nich to gotowy „przedmiot<br />
luksusu”, czyli kolekcjonerski, sklejony,<br />
pomalowany i naprawdê godny<br />
podziwu „Titanic” w skali bodaj<br />
1:200. Wystêpuje w ofercie „Fine<br />
Art Models”, kanadyjskiej firmy<br />
produkuj¹cej <strong>tak</strong>ie w³aœnie zbytki,<br />
kosztuje tyle co domek z ogródkiem<br />
i zosta³ przeze mnie zdyskwalifikowany,<br />
bo drogi i gotowy.<br />
Na „³awce kar” towarzyszy<br />
mu drugi, o wiele, wiele zer tañszy<br />
zestaw kartonowy wydawnictwa<br />
GPM. Nie jest to bynajmniej „Titanic”,<br />
a tylko jego ton¹ca w lodowatych<br />
odmêtach rufa, niechby i w komplecie<br />
z tymi odmêtami, szalupami,<br />
gór¹ lodow¹ i ca³¹ tragedi¹ na dodatek.<br />
Ale ca³ego statku tam nie ma.<br />
STO WORKÓW<br />
Ostatni ze „zdyskwalifikowanych”<br />
to wspomniany w ¿artobliwy<br />
sposób na samym wstêpie „model<br />
w stu workach”. Na pocz¹tku 2002<br />
roku „pewne wydawnictwo”, robi¹ce<br />
<strong>tak</strong>ie sztuki nieprzerwanie do<br />
dziœ, rozpoczê³o sprzeda¿ „Titanica”<br />
w skali 1:250 w odcinkach.<br />
W pierwszym, sprzedawanym<br />
po promocyjnej cenie zestawie<br />
by³ fragment szkieletu dziobu do<br />
typowego drewnianego modelu poszywanego,<br />
<strong>jak</strong> wynika³o ze zdjêæ<br />
i tekstu, metod¹ listwow¹. Ca³oœæ<br />
opracowa³a znana w³oska firma modelarska<br />
„Amati”, która gdzieœ po<br />
roku ukazywania siê kolejnych, ju¿<br />
od trzeciego odcinka „normalnie”<br />
wycenionych paczek, w Polsce zaczê³a<br />
sprzedawaæ ca³y zestaw w<br />
swoim katalogu. Nie mam pojêcia,<br />
czy „odcinkowy” model ukaza³ siê<br />
68 Postanowi<strong>ł</strong>em dorobić tylko co ważniejsze wentylatory, czyli mniej niż po<strong>ł</strong>owę. Okrąg<strong>ł</strong>e<br />
ramki od modeli plastikowych są po podgrzaniu zaginane, obcinane i wiercone<br />
moją „niby-wiertarką”.<br />
w ca³oœci, bo oko³o odcinka piêædziesi¹tego<br />
straci³em ochotê do œledzenia<br />
sprawy. Wiem tylko tyle, ¿e:<br />
– kad³uby listwowe s¹ najbardziej<br />
tradycyjn¹, ale te¿ i trudn¹ metod¹<br />
budowania modeli i stosowanie<br />
jej jest uzasadnione przy historycznych<br />
modelach ¿aglowców,<br />
w których chcemy pokazaæ<br />
naturaln¹ fakturê drewna. Nie nadaj¹<br />
siê do odtwarzania nitowanych<br />
kad³ubów stalowych w tym<br />
sensie, ¿e po oklejeniu ca³oœci<br />
nale¿y je i <strong>tak</strong> oszlifowaæ, zalaminowaæ<br />
tkanin¹ szklan¹ i odtworzyæ<br />
ca³¹ nitowan¹, arkuszow¹ fakturê<br />
kad³uba za pomoc¹ warstw<br />
z innego tworzywa np. przet³aczanej<br />
cienkiej blachy. W <strong>tak</strong>im<br />
zreszt¹ przypadku do pierwszego<br />
poszywania kad³uba u¿ywa siê<br />
materia³u naj³atwiejszego w obróbce,<br />
a wiêc kiedyœ listew lipowych,<br />
a obecnie najczêœciej balsy,<br />
bo i <strong>tak</strong> „trzymaæ” bêdzie laminat.<br />
Na pewno ca³a metoda nie<br />
jest „³atwa w monta¿u nawet dla<br />
nowicjuszy” i nie „...zbudujesz go<br />
bez trudu”, <strong>jak</strong> to obiecywali wydawcy.<br />
– w czêœci pierwszej wystêpuje kilkakrotnie<br />
ilustracja ukoñczonego<br />
modelu i dwa zdjêcia kad³uba w<br />
czasie monta¿u. Jedno z tych ostatnich<br />
ukazuje w istocie kad³ub<br />
budowany listwowo z bu³owatymi<br />
i nierównymi imitacjami pasów<br />
poszycia (w oryginale stalowe,<br />
równe, nitowane p³yty), zaœ ukoñczony<br />
model (osiem zdjêæ) to moim<br />
zdaniem... znany nam ju¿ model<br />
Academy w skali 1:400. Mogê<br />
myliæ siê co do skali i firmy (bo mo-<br />
<strong>Drogi</strong> <strong>Czytelniku</strong>, na poprzednim zdjęciu mog<strong>ł</strong>e<strong>ś</strong> już zauważyć<br />
największe wyzwanie tej waloryzacji, czyli fototrawione<br />
potrójne relingi w skali 1/400. Jest to w istocie lekcja<br />
cierpliwo<strong>ś</strong>ci i precyzji, bo trzeba je najpierw delikatnie<br />
pomalować, potem delikatniej odciąć, jeszcze bardziej delikatnie<br />
wygiąć do w<strong>ł</strong>a<strong>ś</strong>ciwego kszta<strong>ł</strong>tu i w sposób nie do<br />
opisania delikatny przytrzymać na miejscu, mocując każdy<br />
s<strong>ł</strong>upek dwiema kroplami kleju cyjanoakrylowego. Raz, żeby<br />
zagruntować papier, dwa, żeby naprawdę przykleić.
Pomost na rufie, podobnie <strong>jak</strong> pomost g<strong>ł</strong>ównego kompasu na <strong>ś</strong>rodokręciu, by<strong>ł</strong> w oryginale wydrukowany<br />
na pok<strong>ł</strong>adzie. Skopiować, dorobić s<strong>ł</strong>upki, schody i reling.<br />
¿e to waloryzowany Revell - tylko<br />
po co siê mêczyæ, mo¿e Minicraft<br />
w skali 1:350, mo¿e „ma³a” Academy<br />
1:600), ale jest to na pewno<br />
plastikowy model z wszystkimi<br />
charakterystycznymi cechami <strong>tak</strong>iego<br />
zestawu.<br />
– mój kolega sk³ada³ kiedyœ na proœbê<br />
swojego syna plastikowy<br />
szkielet tyranozaura, ukazuj¹cy<br />
siê, <strong>tak</strong> <strong>jak</strong> i „Titanic” w sprzeda-<br />
¿y w odcinkach. Odcinków tych<br />
by³o mo¿e szeœæ lub osiem i po<br />
„obstawieniu” kilku kiosków z zaprzyjaŸnionymi<br />
sprzedawcami<br />
i awaryjnej wizycie u wydawcy<br />
nie³atwy sukces uwieñczy³ dzie³o.<br />
A jeœli tych odcinków jest kilkadziesi¹t?<br />
Uratowa³aby nas mo¿e<br />
prenumerata, ale i <strong>tak</strong> koszt ca³kowity<br />
przewy¿szy³by kilkakrotnie<br />
cenê pud³a firmy „Amati”.<br />
W tekœcie na odwrocie<br />
do³¹czonego do czêœci<br />
pierwszej plakatu napisano<br />
m.in.: „Wszystkie te wydarzenia<br />
(historyczne) prze¿yjesz<br />
na nowo... stan¹ siê<br />
Ÿród³em niejednej refleksji”.<br />
Oj, co prawda, to prawda,<br />
ale <strong>tak</strong>ich bolesnych refleksji<br />
<strong>Drogi</strong>emu Czytelnikowi<br />
nie ¿yczê.<br />
Wypada³oby teraz<br />
napisaæ krótko o oryginale,<br />
bo potem to ju¿ biorê siê do<br />
sklejania. Tylko którego by<br />
Skutki operacji „Zamęcz siebie i model” widać na pierwszym zdjęciu, a tu ujawniam jej kulisy.<br />
Diorama zosta<strong>ł</strong>a pochylona <strong>tak</strong>, by horyzont mia<strong>ł</strong> czysty kon<strong>tak</strong>t z niebem, tzn. by nie pokazywać<br />
dachów sąsiednich bloków na moim osiedlu. Tekturka po prawej stronie to podstawka pod aparat,<br />
a zdjęcia robi<strong>ł</strong>em eksperymentalnie w czasie zmierzchu co dwadzie<strong>ś</strong>cia minut, nie wiedząc dok<strong>ł</strong>adnie,<br />
kiedy poziom <strong>ś</strong>wiat<strong>ł</strong>a zewnętrznego będzie optymalny.<br />
tu...? To mo¿e najprostszego w najbardziej<br />
skomplikowany sposób.<br />
BARDZO KRÓTKO<br />
31 marca 1909 roku w stoczni<br />
Harland & Wolff w Belfaœcie po³o¿ono<br />
stêpkê pod kad³ub „Titanica”,<br />
jednego z trzech niemal identycznych<br />
wielkich parowców pasa¿erskich<br />
(„Olympic”, „Titanic”, „Brittanic”)<br />
budowanych na zlecenie linii<br />
White Star. RMS „Titanic” zosta³<br />
zwodowany 31 maja 1911 roku, a 10<br />
kwietnia 1912 roku wyruszy³ w swój<br />
dziewiczy rejs do Nowego Jorku.<br />
Podstawa pod model to znana nam już dobrze folia<br />
„morska”. Otwór w podstawie jest odrobinę mniejszy<br />
niż w „dnie” modelu i ma dodatkową os<strong>ł</strong>onę, by nic<br />
nie prze<strong>ś</strong>wieca<strong>ł</strong>o na linii wodnej.<br />
Na kilkanaœcie minut przed pó³noc¹<br />
z 14 na 15 kwietnia, id¹c z du¿¹<br />
prêdkoœci¹ i usi³uj¹c wykonaæ manewr<br />
przeciwkolizyjny, otar³ siê<br />
sterburt¹ o górê lodow¹, która rozerwa³a<br />
poszycie w czêœci podwodnej<br />
na d³ugoœci 90 metrów. Po dwóch<br />
i pó³ godzinie statek prze³ama³ siê<br />
i zaton¹³. Z 2206 osób na pok³adzie<br />
katastrofê prze¿y³o 704.<br />
Domyœlam siê, ¿e historia<br />
statku znana jest mojemu <strong>Drogi</strong>emu<br />
Czytelnikowi z filmu pana Jamesa<br />
Camerona, <strong>jak</strong> te¿ z licznych filmów<br />
dokumentalnych i publikacji, które<br />
„wyroi³y siê” po tym filmie. Nie próbuj¹c<br />
zatem dorzucaæ jeszcze swoich<br />
trzech groszy, pozostajê z nadziej¹,<br />
¿e moja odpowiedŸ Go satysfakcjonuje<br />
i ³¹czê pozdrowienia. �<br />
M Ł ODY TECHNIK 7/2004<br />
69