Katarzyna Mak, "Sen o aniele"
Miłość jest w stanie wszystko wybaczyć? Kochać kogoś to znaczy widzieć cud niewidoczny dla innych? Zakochani nie tylko patrzą sobie w oczy, ale spoglądają w tym samym kierunku? Czy miłość to rzeczywiście wszystko, czego potrzebujemy, by czuć się szczęśliwym i spełnionym? Na te i inne pytania muszą sobie odpowiedzieć Brad i Angel, bohaterowie znani z powieści „Dotyk anioła”. Zostają poddani próbie i prawdopodobnie potrzeba cudu, by oboje wyszyli z niej obronną ręką. Angel zostaje porwana przez arabskiego arystokratę, który każdy swój krok zaplanował z precyzją szachisty. Dziewczyna przeżywa piekło, za które obwinia cały świat, a zwłaszcza Bradleya. Nic więc dziwnego, że uczucie, które dotąd dodawało jej skrzydeł, nagle przyczynia się do jej bolesnego upadku. Kiedy wskutek splotu nieprzewidzianych wydarzeń Brad trafia na ślad swej ukochanej, a później udaje mu się ją odzyskać, wszystko wskazuje na to, że nadeszły lepsze dni. Żadne z nich jednak nie podejrzewa, że od teraz radość zawsze podszyta będzie lękiem, a początkową ulgę zakłóci cały trudny do udźwignięcia bagaż niechcianych emocji i traumatycznych doświadczeń. Czy Brad i Angel odnajdą uczucie, które wciąż tli się w ich zranionych sercach? Czy Angel zdoła ponownie uwierzyć w miłość i obdarzyć nią człowieka, który tak bardzo ją zawiódł? Czy Brad wymaże ze swej pamięci przeszłość, która kładzie się cieniem na ich związku? Czy sen o małżeństwie, które oboje z olbrzymim wysiłkiem próbują odbudować, może mieć szczęśliwe zakończenie? Jeśli chcecie sprawdzić, czy rzeczywiście „człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”, koniecznie sięgnijcie po tę książkę o potędze miłości i namiętności.
Miłość jest w stanie wszystko wybaczyć? Kochać kogoś to znaczy widzieć cud niewidoczny dla innych? Zakochani nie tylko patrzą sobie w oczy, ale spoglądają w tym samym kierunku? Czy miłość to rzeczywiście wszystko, czego potrzebujemy, by czuć się szczęśliwym i spełnionym? Na te i inne pytania muszą sobie odpowiedzieć Brad i Angel, bohaterowie znani z powieści „Dotyk anioła”. Zostają poddani próbie i prawdopodobnie potrzeba cudu, by oboje wyszyli z niej obronną ręką.
Angel zostaje porwana przez arabskiego arystokratę, który każdy swój krok zaplanował z precyzją szachisty. Dziewczyna przeżywa piekło, za które obwinia cały świat, a zwłaszcza Bradleya. Nic więc dziwnego, że uczucie, które dotąd dodawało jej skrzydeł, nagle przyczynia się do jej bolesnego upadku. Kiedy wskutek splotu nieprzewidzianych wydarzeń Brad trafia na ślad swej ukochanej, a później udaje mu się ją odzyskać, wszystko wskazuje na to, że nadeszły lepsze dni. Żadne z nich jednak nie podejrzewa, że od teraz radość zawsze podszyta będzie lękiem, a początkową ulgę zakłóci cały trudny do udźwignięcia bagaż niechcianych emocji i traumatycznych doświadczeń.
Czy Brad i Angel odnajdą uczucie, które wciąż tli się w ich zranionych sercach? Czy Angel zdoła ponownie uwierzyć w miłość i obdarzyć nią człowieka, który tak bardzo ją zawiódł? Czy Brad wymaże ze swej pamięci przeszłość, która kładzie się cieniem na ich związku? Czy sen o małżeństwie, które oboje z olbrzymim wysiłkiem próbują odbudować, może mieć szczęśliwe zakończenie?
Jeśli chcecie sprawdzić, czy rzeczywiście „człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”, koniecznie sięgnijcie po tę książkę o potędze miłości i namiętności.
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
musiałem przyznać, że ten maleńki chłopczyk, którego
ciałko niemal tonęło w za dużej pieluszce, wyglądał
zupełnie jak jego mama. Moja Angel… Powtarzałem
to stale, jakbym obawiał się, że ją zbyt
szybko zapomnę albo, co gorsza, jakbym głupio się
łudził, że przywołując w kółko jej imię, sprawię, że
wróci…
Zamknąłem oczy i zdusiłem w sobie szloch, który
bezgłośnie wyrywał się z piersi. Zacząłem oddychać
powoli, by zapanować nad rozpaczą, która rwała na
strzępy moje głupie, nieposłuszne serce, w miejscu
którego odczuwałem niemal fizyczny ból. To Angel
sprawiła, że uwierzyłem w miłość, a teraz jej już nie
było…
— To dzielny i bardzo grzeczny chłopczyk.
— Usłyszałem za plecami.
Otarłem łzę, która skapnęła mi na nieogolony policzek
i odwróciłem się w stronę znanej mi już pielęgniarki.
Przyglądała mi się badawczo.
— Pana córeczka to jego przeciwieństwo — dodała,
uśmiechając się lekko. — Jest uparta i głośno manifestuje
swoje niezadowolenie — wyjaśniła i zerknęła
na stojący nieopodal inkubator.
— Zupełnie jak jej ojciec — odparłem, podążając
wzrokiem w stronę mojej córki.
Kobieta nie skomentowała moich słów. Uśmiechnęła
się jedynie pobłażliwie i pokiwała ze zrozumieniem
głową.
— Trzeba by nadać im imiona — powiedziała nagle.
— Co? — spytałem nieprzytomnie.
— 9 —