04.07.2022 Views

Gazeta Chełmińska nr 109

  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

4 TEMAT NUMERU

Po lepsze życie?

Myślały, że wyjeżdżają na tydzień lub dwa. Dziś wiedzą już, że do Odessy szybko nie wrócą. Przez wojnę musiały zacząć żyć na nowo - w obcym kraju,

ledwo znając język. - Osobom z Ukrainy trudno znaleźć pracę, nawet tym, które mówią po polsku - mówią Natalia i Oleksandra

Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk

Gminny Punkt Konsultacyjno-Informacyjny

CZYSTE POWIETRZE

przy Urzędzie Miasta w Chełmnie, ul. Dworcowa 1

zaprasza

MIESZKAŃCÓW MIASTA CHEŁMNA

właścicieli budynków jednorodzinnych,

którzy planują lub realizują

termomodernizację budynku

oraz wymianę źródła ciepła

do pokoju 103 (parter),

gdzie uzyskają informacje

o możliwości dofinansowania

w ramach ogólnopolskiego programu

„Czyste Powietrze” Narodowego Funduszu Ochrony

Środowiska i Gospodarki Wodnej

w poniedziałki 8.30 – 14.00,

środy 7.30 - 16.30,

czwartki 8.30 – 14.00.

Telefonicznie udzielamy informacji pod numerami:

56 677 17 30

516 493 128

Gazeta Chełmińska . 5 lipca 2022

Natalia i Oleksandra przed wojną mieszkały

w Odessie. Pod Toruniem znalazły dach

nad głową, a w Toruniu - pracę. Z poprzedniego

życia zostały wyrwane nagle i, jak

wielu innych uchodźców, muszą zbudować

je na nowo. Łatwo nie jest, bo urzędy pracy

osobom z Ukrainy oferują niewiele. Natalii

i Oleksandrze się udało, ale nie kryją, że

dużą rolę odegrali w tym ludzie, których

spotkały na swojej drodze w Polsce.

Kiedy z Ukrainy trzeba było uciekać, myślały,

że niedługo wrócą. Spakowały tylko

najpotrzebniejsze rzeczy, bo na więcej nie

było potrzeby ani czasu.

- Myślałyśmy, że przyjeżdżamy na tydzień

albo dwa - wspomina Oleksandra.

- Najważniejsze dla nas były dzieci i psy.

Myśleliśmy, że wszystko szybko się skończy,

a w Polsce jesteśmy już czwarty miesiąc - dodaje

Natalia.

Oleksandra przyjechała z siostrą i mamą,

a Natalia ze swoją 17-letnią córką i psem.

Z Ukrainy wyjechały 3 marca. Przez granicę

z Mołdawią, bo tamtędy z Odessy było najbliżej,

jednym transportem razem z 40 innymi

osobami. Podróż do Polski zajęła im aż 5 dni.

Większość tego czasu spędziły w Rumunii,

bo Węgrzy nie chcieli wpuścić uchodźców

przez swoje granice. Ostatecznie do Polski

dotarły 8 marca - w Dzień Kobiet. Dach nad

głową znalazły pod Toruniem, w Mirakowie

w gminie Chełmża.

- Wszyscy bardzo chcieli nam pomóc.

Dzięki ludziom, których spotkałyśmy w Polsce,

nie traciłyśmy serca i próbowałyśmy żyć

- wspomina Natalia. - Tu mamy gdzie spać,

mamy co jeść. Wszystko, co mamy, zawdzięczamy

wójtowi, urzędowi i mieszkańcom.

- Kiedy zrozumiałyśmy, że zostaniemy tu

na dłużej, zaczęłyśmy szukać pracy - dodaje

Oleksandra.

Natalia z wykształcenia jest pielęgniarką

i inżynierem elektromechanikiem. Dyplomy

zdobyła na Politechnice Odeskiej, gdzie

obecnie - online - uczy się Oleksandra. Po

przyjeździe do Polski wykształcenie nie miało

jednak znaczenia. Choć nie mieszkają tu

długo, to zdążyły już odbyć wiele rozmów

o pracę i wiedzą, jakie są realia.

- Osobom z Ukrainy trudno znaleźć pracę,

nawet tym, które mówią po polsku. Jedyne,

co urzędy nam proponują, to sprzątanie

albo pomoc kuchenna. Ukraińcy mogą pracować

tylko za najniższą krajową. Więcej nikt

nie daje. Nie ma różnicy, że mam dwa dyplomy

- mówi Natalia.

Przed wojną Natalia od 15 lat prowadziła

własny biznes. Nie chce jednak wdawać się

w szczegóły, bo - jak mówi - to życie, które

zostało tam. Oleksandra poza studiami była

asystentką nauczyciela w szkole podstawowej.

W Polsce Ukrainkom udało się w końcu

znaleźć pracę, która nie byłaby fizyczna.

Pomogli im w tym przyjaciele, których poznali

już tutaj, w gminie Chełmża. Obie codziennie

dojeżdżają do biura w Toruniu, a we

wtorki i środy chodzą też na zajęcia z języka

polskiego. Starają się poradzić sobie w nowej

rzeczywistości.

Wielu Ukraińców zdecydowało się pojechać

dalej. Część udała się do Niemiec, gdzie

warunki są lepsze. Tam jednak bariera językowa

jest większa, przez co o pracę mogłoby

być jeszcze trudniej.

- Tutaj zostały już tylko cztery rodziny.

My nie mamy znajomych, by jechać gdzieś

dalej - twierdzi Natalia. - Gdybyśmy pojechały

do Niemiec, siedziałybyśmy na socjalnym

mieszkaniu, dostawałybyśmy pieniądze, ale

kim byśmy były? Nikim.

- Polski już trochę znamy, umiemy coś powiedzieć,

napisać, przeczytać. Możemy porozmawiać

z kimś poza sobą - wtrąca Oleksandra.

- Wielu Polaków myśli, że przyjechaliśmy

tu po lepsze życie. Lepsze życie mieliśmy

w Ukrainie. Musieliśmy wyjechać, bo wybuchła

wojna. Gdybyśmy mogli wrócić, to wrócilibyśmy

tam. Ale do czego mamy wracać,

jeśli tam do dziś strzelają? - dodaje Natalia.

W gminie Chełmża mają gdzie mieszkać.

Za to są najbardziej wdzięczne, bo z pensji

trudno byłoby im opłacać mieszkanie i utrzymywać

rodzinę. A oszczędności powoli się

kończą.

- Przyjechałyśmy ze swoimi pieniędzmi

i co mogłyśmy, kupowałyśmy sobie. Największa

pomoc, jaką otrzymujemy do dziś, to

dach nad głową. Mam dziecko, więc trudno

byłoby się utrzymać jedynie z pensji - mówi.

W Odessie zostało wszystko to, czego nie

dało się spakować do torby. Nie tylko dorobek

całego życia, ale też rodziny i przyjaciele.

- Jak można czuć się dobrze, nie będąc

w domu? - pyta Natalia. - Mamy nadzieję,

że kiedyś tam wrócimy. Że nadal będą tam

nasze mieszkania, że nasi rodzice, mężowie

będą żyli. Że będzie jak dawniej.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!