Stop wulgaryzmom. Stop przemocy.
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Stop wulgaryzmom. Stop przemocy.
„Nie lubię wulgaryzmów“ słowa te czytałam niejednokrotnie, kiedy po 25
latach przerwy próbowałam wrócić do języka polskiego na jednym z
literackich forów. Język polski jest zwulgaryzowany strasznie. Polaków za
granicą poznaje się po jednym z wulgaryzmów. Zdarzało mi się na ulicach
za granicą słyszeć zdania po polsku składające się z czterech słów, z
czego trzy były wulgarne. Przeklinają nie wszyscy Polacy. Uradowało mnie
bardzo to, że są tacy, którzy wulgaryzmom się sprzeciwiają. Wymiana zdań
na jednym z mediów społecznościowych, gdzie odpowiadałam na pytania
dotyczące mojego sprzeciwu wobec wulgaryzmów nie zawsze kończyła się
niepowodzeniem. Nie było też tak, że nie wsparł mnie nikt. Za wsparcie
najszczerzej dziękuję.
Stop wulgaryzmom, stop kazirodztwu, pisałam. Replika niekiedy brzmiała:
A gdzie tu kazirodztwo? Wulgaryzmy są jedną z przyczyn i skutków
zaburzeń w przepływie seksualnej energii, powodują podniecenie
seksualne, może zawsze bezwiednie. Są dorośli, którzy nie potrzebują
używać wulgarnych słów, albo używają ich bardzo rzadko. Człowiek, który
ma trudności z prawidłowym życiem płciowym, szuka zastępstw, potrzebuje
zastępczego, bezwiednego ożywienia płciowego. Jednym z takich
zastępstw są wulgaryzmy. Dla swojej przestraszonej, zawstydzonej
seksualności szuka ujścia zastępczego, wyjścia łatwiejszego niż
partnerstwo z osobą dorosłą. Takim łatwiejszym partnerem jest dziecko.
Dziecko, płciowość dziecka, jego slowa, bezwiedne reakcje jego ciała, są
mniej skomplikowane, łatwiejsze niż płciowość osoby dorosłej, nie stanowią
zagrożenia i dojście do celu mniej utrudniają. Nie tylko kazirodztwo,
również homoseksualizm jest jednym ze skutków wulgaryzacji życia min.
werbalnego. Ciało dziecka na wytworzone słowami czy ruchami wibracje,
impulsy, na dorosłą seksualność, nie jest w stanie odpowiednio reagować,
jest za małe, jest to ponad jego siły, za mała jest malutka macica, malutki
czlonek. Radzi sobie jak może, dochodzi do zastępczych reakcji,
nieprawiowości w seksualnym rozwoju dziecka, do dezorientacji. Lata
potem nikt nie wie skąd w rodzinie, w sąsiedztwie homoseksualizm,
1
kazirodztwo, anoreksja, bulimia i inne. Lata potem samo dziecko nie zdaje
sobie niekiedy sprawy, że z jego odczuciami coś jest nie tak, a tym bardziej
dlaczego. Pewien dorosły, młody mężczyzna, miałam wrażenie, zupełnie
poważnie, zapytał mnie parę lat temu, czy związek jedzenia, życia
płciowego i wydalania (fekalizmy) mogłabym udowodnić. Śmiałabym się,
gdyby nie było to tragiczne. Tak daleko może iść rozszczepienie,
niewiedza, że z odczuciami może w ciele w miejscu zwanym miejscem
wstydu jest coś nie tak.
“Przecież dziecko nie rozumie słów“, napisał mi ktoś, kto był zresztą na
wyjaśnienia w otwarty i ich ciekawy. „Dziecko nie rozumie słów“, tak
jesteśmy skłonni myśleć dziś, kiedy rozum wydaje się znaczyć wiele. „Nie
przy dzieciach“, mówiło się dawniej. Już jednak czas ciąży jest częścią
życia płciowego, i może też częścią życia obecnego w całym ciele rozumu?
Niektórzy nazywają puls pępowiny prapulsem męskiego członka, samą
pępowinę prawzorem członka, a placentę naszym pierwszym
partnerem.To, jak przeżywa płciowość matka, jak pulsuje pępowina,
wpływa na płód, na jego rozwój również płciowy dużo wcześniej niż dziecko
zaczyna cokolwiek rozumieć.
Zastępcze, bezwiedne podniecenie płciowe dzięki wypowiadaniu
wulgarnych słów ciało dziecka jak najbardziej wyczuwa, nie wie jak
reagować, i radzi sobie jak może, działa tu wiele różnych sił, na długo,
zanim zaczynamy to, co się dzieje, rozumieć. Na przykład syn, aby uniknąć
poczucia winy, że czyni coś niewłaściwego, że zajmuje w związku miejsce
ojca, dzieląc się zbyt intymnymi spojrzeniami, gestami z matką, może
zupełnie bezwiednie „zdecydować “, że zostanie „kobietą“. Unika przy tym
też poczucia lęku przed ewentualną walką z ojcem, w której w gruncie
rzeczy nie ma szans, czy też wyczuwa jej niestosowność. U dotkniętych w
dzieciństwie kazirodztwem wulgaryzmy powodują w dorosłym życiu
odnawianie ran. Odnawianie to, zdarza się, bywa pożądane, bo klimat jest
znany, bo brak doświadczenia innego domowego bezpieczeństwa, bo
poczucie swojskości. A może jest też wołaniem o zdrowie i pomoc?
2
Tu nie chodzi o blokowanie odczuć, przeciwnie, więcej odczuć, malowanie,
taniec i inne, wyrażanie uczuć, wrażeń, w sposób możliwie zróżnicowany,
odpowiedni, powodują, że dzieci są mniej skłonne, by używać tych słów,
dorośli zresztą też. „Wulgaryzmy dają siłę“ napisał mi raz ktoś.
Odpowiedziałam: „Podobną do tej, którą daje alkohol“. Pewien inny, dorosły
mężczyzna powiedział: „Wulgaryzmy wytwarzają kazirodcze atmosfery.“
Tak. Tak jak inne słowa wytwarzają inne atmosfery. Dzieje się tak tam,
gdzie są mówione, niezależnie od tego, czy są zabronione czy dozwolone.
Pamiętam, pewnego razu w jednym z europejskich miast spostrzegłam w
pralni samoobsługowej obnażoną część ciała, której, nawet w dzisiejszych
czasach, raczej nie obnaża się publicznie, poza może pewnego sortu
plażami. Młody, dorosły mężczyzna, ubrany w jasnoszary dres, kucnąwszy
przy pralce, coś w niej porządkował. Nie wiem, jak to się stało, ale
pamiętam, że zdobyłam się na to, aby do niego podejść i prawie szeptem
powiedzieć: "Przepraszam. Może Pan zechciałby podciągnąć wyżej
spodnie? Widać… ". W pralni oprócz nas była jeszcze jedna kobieta i język,
którym mówiłam, najwyraźniej rozumiała. Odwróciwszy w moim kierunku
twarz i patrząc mi prosto w oczy mężczyzna powiedział: "Ależ to nie jest
karalne". Zdawał się być najniewinniejszym w świecie dzieckiem. Kobieta,
uśmiechając się znacząco, milczała, nie patrząc na nas. Odeszłam do
swojej pralki.
Wulgarny język w innym mieście pewna grupa ludzi podała do Sądu
Rejonowego, tak, jakby był przestępcą. Odpowiedź brzmiała: Nie jest
karalny. Wulgarne słowo może się wyśliznąć. Orzeczeniu sądu trudno
przeczyć. Zdolności wyślizgiwania się wulgarnym słowom trudno odmówić.
Wyślizgują się szybko i wszędzie: w tytułach wierszy, w eleganckich
restauracjach, w kolejkach, z głośników na dworcach i w sklepach,
słyszałam je nawet podczas modlitwy, wypada przemilczeć, którego
wyznania. Próby wplątania słuchających we własne nieprzepracowane,
silne uczucia, często rozseksualizowaną złość, przy pomocy wulgaryzmów,
kończą się nierzadko powodzeniem. Chwytają jak szczypce, dezorientują,
zwykle straszą, zarazem zawstydzając. To jest to, co w gruncie rzeczy jest
dozwolone.
3
Rodzice, czy wychowawczynie i wychowawcy przedszkoli, zatroskani o
prawidłowy rozwój płciowy dzieci są wobec wulgaryzmów na ulicach
bezsilni. Zabraniają dzieciom używać wulgarnych słów. Ale czy mogą je
chronić przed ich słyszeniem? Są miejsca, gdzie nie wolno palić
papierosów, pić alkoholu, wulgarne słowa są wszędzie, rozbrzmiewają
nagle, wydają się zabawne, wręcz zmuszają do bezwiednego ich
powtarzania. "Ja to powiedziałam?" odpowiedziała dziewczynka ze
zdziwieniem wychowawczyni, która jej zwróciła uwagę za wypowiedzenie
jednego z wulgarnych słów. Dziewczynka najwyraźniej bezwiednie
powtórzyła to, co często słyszała.
Miejscem w naszym ciele, które może silniej niż inne części ciała reaguje
na miłe prezenty czy komplementy jest miejsce wstydu. Miejsce to reaguje
inaczej na miłe prezenty czy komplementy niż na wulgaryzmy, a uszy są
organem otwartym. Zarówno dzieci jak i dotknięci kazirodztwem są zdani
na łaskę i niełaskę innych czy to w miejscach publicznych czy to w domu,
zdani na działanie wibracji, która przerasta ich siły. Wśród nas jest więcej
osób niż czasami się wydaje, którym wulgaryzmy przeszkadzają, nie tylko
ze względu na dzieci, ale też ze względu na siebie samych. Niektórzy
milczą, lub uciekają, bo robi się im niedobrze, unikają ulic, bo w uszach od
zatykania kanału potworzyły się rany. Milczenie to, to niezupełnie tylko ich
rzecz, niezupełnie rzecz tylko ich decyzji. Mówić wulgaryzmy jest
dozwolone, ale im się przeciwstawiać, chronić rany, czy zdrowy rozwój
płciowy dzieci, bywa siłą zabronione.
W jednym z obszarów językowych, gdzie przeciwstawiam się
wulgaryzmom od ponad dwudziestu lat, nie ja pierwsza, choć może z
większym niż inni uporem, nie zawsze trafiałam na zrozumienie czy
podziękowania. Zdarzyło się raz, że musiałam opuścić pomieszczenie,
ponieważ zwróciłam uwagę za wulgaryzm. Innym razem nie byłam później
pozdrawiana, de facto przestałam należeć do grupy. Bywało, że próbowano
to, co mówiłam, wyśmiewać. Wyśmiewać, aby wzbudzić we mnie swój
własny ukryty wstyd? Ktoś inny mi odpowiedział: Każdemu wolno
powiedzieć, co chce. Nie. To nie jest tak, że każdemu wolno powiedzieć to,
4
co chce. A ponadto nie jest zabronione w wewnętrznej ciszy wybrać słowa,
od czasu do czasu powoli pomyśleć, czym są, zanim się je w obecności
innego człowieka wypowie. Nie jest zabronione uszanować jego, czy jej,
życzenie o nieużywanie wulgaryzmów, o niepalenie papierosów, w jego,
czy jej, obecności, nie jest zabronione postąpić tak, pomimo okoliczności,
że dozwolone jest nie dobierać słów, czy palić papierosów.
A cóż na to kultura? Administracja jednego z forów poetyckich tegoż
obszaru językowego, gdzie wielokroć sprzeciwiałam się wulgaryzmom,
opublikowała tytuł: "Unikajcie nieprzyzwoitych słów", użytkownicy
ignorowali to, tak, jak gdyby nie było o czym mówić, bo przecież
wulgaryzmy są także w tytułach wierszy dozwolone. Kultura wydaje się
rzadko mówić o tym, że być chciwym, czy zbytnio bogatym, niszczy wstyd,
a tym samym osłabia zdolności jasnowidzenia, odróżniania przepowiedni
prawdziwych od planów, osłabia zdolności poznania czy wiedzy, którą
nazywamy dziś mistyczną, tajemną, wiedzą cichą i głębszą. Zdolności
dostępu do tej wiedzy wzmacniał według prawie zupełnie unicestwionych
przekazów i podań naszych przodków, żywy, zdrowy wstyd, wstyd przyjąć
za dużo, wstyd żyć nieskromnie, wstyd mówić byle co, wstyd odsłaniać
pewne części ciała, czy to rzeczywiście czy werbalnie, poprzez słowa, bez
uprzedzenia i nagle. Tym sposobem pozwolenie na wulgaryzmy wszędzie,
osłabianie wstydu również poprzez wiersze, wydaje się służyć wspieraniu
nie wolności, ale, przeciwnie, zniewolenia, podatności na bycie poddanym,
i osłabiać przyrodzone i duchowe zdolności trafnego wyczuwania tego, co
się dzieje w zwyczajnym życiu tu i teraz, i tego, co może nastąpić.
Dawniej, w języku wielu, a może wszystkich, kultur, wulgarne slowa
dozwolone były przed bojem, czy dla wyrażenia nastroju, zakazane jednak
w obecności dzieci, kobiet, matek, przy jedzeniu. Czasami pytam siebie,
czy bój nie był już wówczas, jak myślę, że jest dziś, zaburzeniem w
przepływie kosmicznej płciowej energii? Tak, jak w rodzinie zaburzeniem
przepływu energii są kłótnie? Napięcia w kosmiczej macicy lub w macicy tej
lub innej dziewczynki czy kobiety? Tak czy inaczej wulgaryzmy nie były
dozwolone w każdej chwili i wszędzie. Tak mówili nasi przodkowie, taki był
ich zwyczaj i głos, taki był głos rodziców do dzieci dla zdrowia dalszych
5
pokoleń. A może był, jest i pozostanie tutaj najważniejszy sąd zdrowego,
żywego, miejsca wstydu w ciele każdego z nas? I każdej? Sąd macicy,
warg sromowych, zdrowej, cicho pulsującej odbytnicy, nazywanej niekiedy
mózgiem miednicy?
²⁰²³
6