wystawa malarstwa, rysunku i grafiki - Dworek Białoprądnicki
wystawa malarstwa, rysunku i grafiki - Dworek Białoprądnicki
wystawa malarstwa, rysunku i grafiki - Dworek Białoprądnicki
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
dworzanin<br />
Magazyn<br />
Kulturalny<br />
numer dwudziesty pi¹ty<br />
kraków<br />
lato 2012<br />
rok wyd. VII<br />
egz. bezp³atny<br />
ISSn 1895-9156
Spis treœci<br />
dworzanin – lato 2012<br />
Od Redakcji s. 1<br />
Lato w Dworku<br />
IX <strong>Białoprądnicki</strong> Teatr Ogrodowy i Letnie Koncerty Kameralne Sylwia Gach s. 2<br />
XXII Międzynarodowy Festiwal „Letnie Koncerty Organowe” Magdalena Ochocka s. 6<br />
Krakowskie spotkania „Pod Kolosem” Piotr Tomza s. 8<br />
W drodze<br />
Z Wojciechem Prażuchem rozmawia Jolanta Kogut s. 13<br />
Od impulsu do gestu<br />
Wystawa <strong>malarstwa</strong>, <strong>rysunku</strong> i <strong>grafiki</strong> uczestników<br />
warsztatów dla dorosłych w Klubie Kultury „Paleta” Anna Podczaszy s. 22<br />
Spotkania ze sztuką<br />
Sztuka wokół centrum Europy czyli litewskie Europos<br />
Parkas – muzeum rzeźby w otwartej przestrzeni Agnieszka Tes s. 28<br />
„Lustra świata” i Filmowe podróże dookoła świata Andrzej Lisowski s. 31<br />
Galeria <strong>Dworek</strong><br />
„Lustra świata” – <strong>wystawa</strong> fotografii Andrzeja Lisowskiego s. 32<br />
Wiadomo – kot i pies to też ludzie Maciej Naglicki s. 34<br />
Prezentacje Franciszek Jan Klimek s. 35<br />
Zwyczajny PRL? – kino dokumentalne Macieja Drygasa Urszula Tes s. 36<br />
Sylwetki polskiego jazzu<br />
Grzech Piotrowski Bogdan Chmura s. 38<br />
Sekrety i marzenia zza Parawanu<br />
…czyli wakacje w teatrze Antoni Mleczko s. 41<br />
Najlepsza rola męska Sylwia Gach s. 44<br />
Kulturalności s. 47<br />
dZrealizowano przy udziale finansowym Gminy Miejskiej Kraków<br />
w ramach Mecenatu Kulturalnego Miasta Krakowa<br />
dworzanin – magazyn kulturalny – issn 1895-9156<br />
nakład: 2000 egz.<br />
redaktor naczelny – stanisław franczak<br />
sekretarz redakcji – wojciech prażuch<br />
zespół redakcyjny – sylwia gach, jolanta kogut, bogdan chmura,<br />
maciej naglicki<br />
projekt graficzny – piotr kaliński<br />
fotografia na okładce – wojciech prażuch<br />
projekt graficzny IV strony okładki – klaudia krupa<br />
skład i łamanie – wojciech prażuch<br />
adres redakcji – ul. papiernicza 2, 31-221 kraków,<br />
tel. 12 420 49 64, 12 420 49 50; fax: 12 420 49 68<br />
e-mail: dworzanin@dworek.krakow.pl, www.dworek.krakow.pl<br />
redakcja zastrzega sobie prawo do skracania tekstów<br />
i nadawania tytułów własnych. nie odsyłamy materiałów<br />
niezamówionych.<br />
wydawca – centrum kultury „dworek białoprądnicki”<br />
ul. papiernicza 2, 31-221 kraków<br />
dyrektor – andrzej radniecki<br />
druk – drukarnia EKODRUK s.c.<br />
30-553 kraków, ul. powstańców wielkopolskich 3
Drodzy Państwo!<br />
Lato tuż, tuż, warto więc pomyśleć o odpoczynku.<br />
Najlepiej w cieniu starych drzew, w otoczeniu<br />
pięknej architektury, przy dźwiękach dobrej muzyki<br />
lub żywego słowa, z kieliszkiem czegoś dobrego...<br />
Wszystko jest w zasięgu ręki! Zapewnia to <strong>Dworek</strong><br />
Białoprądniki. Państwo zadbajcie jedynie o wolny<br />
czas i zaproście przyjaciół.<br />
Choć program tegorocznego lata artystycznego jest<br />
skromniejszy niż w latach poprzednich _ z powodów,<br />
o których nie mówimy, ale które znakomicie<br />
komentuje poniższa ,,Kartka do kalendarza ,, Janusza<br />
Terakowskiego _ jednak każdy znajdzie coś dla<br />
siebie wyjątkowego.<br />
A jeśli zew przygody ciągnie Państwa w świat,<br />
to przed wyprawą zapraszamy na spotkania<br />
z podróżnikami, którzy nie tylko podzielą się<br />
wspomnieniami, ale udzielą niezwykle cennych<br />
rad praktycznych.<br />
Zapraszamy do Dworku i życzymy dobrej lektury<br />
,,Dworzanina ,, .<br />
Redakcja<br />
,,<br />
Janusz Terakowski ,,Kartki do kalendarza
Lato w Dworku<br />
Jak co roku, w okresie wakacji, zapraszamy Państwa do udziału w koncertach<br />
muzycznych i spektaklach teatralnych organizowanych przez Centrum Kultury<br />
„<strong>Dworek</strong> <strong>Białoprądnicki</strong>”. Szczegółowy program dostępny jest w dziale<br />
Kulturalności oraz na stronie: www.dworek.krakow.pl<br />
IX Bia³opr¹dnicki Teatr Ogrodowy<br />
Letnie Koncerty Kameralne<br />
Wakacyjne niedziele w dworskim ogrodzie<br />
Długoterminowa prognoza pogody na nadchodzące wakacje przepowiada bardzo upalne<br />
lato. Zdaniem synoptyków przeważać będą ciepłe i suche dni od czasu do czasu przetykane<br />
orzeźwiającym, letnim deszczem pochodzącym z rzadko pojawiających się burzowych<br />
nawałnic. Zapowiadana, gorąca aura ma sprzyjać zarówno wybierającym wypoczynek na<br />
nadmorskiej plaży, w górach, nad jeziorami, jak i tym, którzy tegoroczne lato postanowili<br />
spędzić w Krakowie. Jedynym warunkiem udanej kanikuły w mieście jest zarezerwowanie<br />
wszystkich letnich niedziel na wizyty w Dworku <strong>Białoprądnicki</strong>m. A będzie z czego<br />
wybierać…<br />
Zaczynamy już 1 lipca od teatralnej propozycji Teatru Barakah. Garderoba to spektakl opowiadający<br />
o tym, co w teatrze nieodgadnione dla widza, niedostępne i osnute tajemnicą. To oglądanie świata<br />
teatru oczami kogoś, kto ukrył się za jego kulisami. W tym konkretnym przypadku – w damskiej<br />
garderobie. Miro Prohazka, autor i zarazem reżyser sztuki, napisał ją na podstawie własnych<br />
doświadczeń. Jako syn aktorki niemalże całe swoje dzieciństwo spędził w zakamarkach teatru, będąc<br />
świadkiem aktorskich rywalizacji, garderobianych kłótni i radości. Garderoba diagnozuje i wyśmiewa<br />
wszystkich, zarówno reżyserów przekonanych o swej artystycznej mocy, wielkich aktorów, którzy dla<br />
wymarzonej roli są zdolni zrobić wszystko, współczesne teksty jak i teatralne zaplecze. W Garderobie<br />
2 lato 2012<br />
Teatr Barakah, Garderoba<br />
fot. Ryszard Kornecki
Jazz Band Ball Orchestra<br />
Jerzy Sobeńko i Orkiestra Straussowska „Obligato”<br />
Prohazki nie ma blichtru, przepychu, patosu czy populistycznego banału, jest za to sedno teatru, czyli<br />
żywa relacja aktora z widzem. Siłę przekazu Garderoby potęguje ponadto znakomity duet aktorski.<br />
Lidia Bogaczówna i Beata Wojciechowska odsłaniają cały wachlarz teatralnych chwytów i ukazują dużą<br />
różnorodność scenicznych emocji, dzięki którym ich gra to nie tylko popis aktorskich umiejętności,<br />
ale również pretekst do refleksji nad kondycją i stanem dzisiejszego teatru.<br />
8 lipca w altanie muzycznej Dworku tegoroczną edycję koncertów zainauguruje Jazz Band Ball<br />
Orchestra. Zespół, którego słuchaczom z pewnością nie trzeba szczegółowo przedstawiać. Zdaniem<br />
wielu znawców muzyki trudno byłoby zaszufladkować Jazz Band Ball Orchestra w jakiejś ściśle<br />
określonej definicji muzycznej. Armstrongowska tradycja to fundament, na którym zbudowana jest<br />
muzyczna machina Jazz Band Ball. Satchmowski tradycjonalizm, Luncefordowsko-Goodmenowsko-<br />
Elingtonowski swing, szczypta boogie, latynoska furia, echa rhytym & bluesa. Wszystko to starannie<br />
połączone lub wymieszane, w zależności od koncertowych potrzeb, doprawione radością, poczuciem<br />
humoru, pasją i perfekcjonizmem. W Dworku zespół wystąpi w składzie: Jan Kudyk (trąbka), Marek<br />
Michalak (puzon), Jacek Mazur (saksofon tenorowy, klarnet), Wojtek Groborz (piano), Teofil Lisiecki<br />
(kontrabas) i Wiesław Jamioł (perkusja). Niekwestionowaną gwiazdą lipcowego koncertu będzie<br />
wokalistka Joyce Lyle, która zaśpiewa z Jazz Band Ball Orchestrą. Jest to amerykańska artystka, która<br />
na początku swojej kariery występowała jako członek grupy Pro Dance Company, nagrywała chórki<br />
dla: Natalie Cole, Barry’ego White’a, Arethy Franklin, występowała na żywo w chórkach: m.in. Ike<br />
& Tina Turner, The Pointer Sister, Quincy Jones, Herbie Hancock. Od 2001 roku była członkiem<br />
najpopularniejszego zespołu gospel The Jackson Singers, a obecnie śpiewa i nagrywa ze swoim<br />
własnym chórem gospel The Joyce Singers.<br />
Tydzień później – czyli 15 lipca – dostąpimy w Dworku zaszczytu odbycia kolejnej muzycznej<br />
podróży. Dzięki Orkiestrze Straussowskiej „Obligato” powstałej w grodzie Kraka równo 20 lat temu<br />
przeniesiemy się w atmosferę balów karnawałowych dziwiętnastowiecznego Wiednia. Repertuar<br />
Orkiestry, na który składają się walce, polki, miniatury, serenady, fokstroty, tanga, muzyka węgierska,<br />
bałkańska, hiszpańska, włoska i polska, pozwoli trafić w gusta i oczekiwania nawet najbardziej<br />
wymagających słuchaczy. Każdy koncert „Obligato” jest starannie przygotowywany przez założyciela<br />
i kierownika artystycznego zespołu – Jerzego Sobeńkę, zawiadującego grupą wybitnych muzyków,<br />
dworzanin 3
umiejętnie przekazujących swoje zafascynowanie fenomenem muzyki wiedeńskiej szerokiej rzeszy<br />
melomanów. Podczas lipcowego koncertu w Dworku „Obligato” wystąpi w składzie: Zbigniew<br />
Kawalec (skrzypce), Maria Kawalec (skrzypce), Orest Bryliński (wiolonczela), Grzegorz Frankowski<br />
(kontrabas), Jerzy Sobeńko (piano), Zbigniew Witkowski (flet) i Leszek Żurek (perkusja).<br />
22 lipca zaktywizujemy zebraną w scenerii dworskiej publiczność. Stanie się tak za sprawą propozycji<br />
Teatru Proscenium z Krakowskiego Stowarzyszenia Teatrów Nieinstytucjonalnych. Teatralny Hyde<br />
Park – żartobliwe przedstawienie o miłości bliźniego to spektakl będący niepowtarzalnym wydarzeniem<br />
artystycznym, zapewniającym wspólną zabawę widzów z aktorami. To teatr „od kuchni”, teatr<br />
w procesie tworzenia, otwarte, częściowo improwizowane działanie, z udziałem widzów, oparte<br />
na tekstach jednoaktówek lub małych formach teatralnych, dodatkowo wzbogacone piosenkami.<br />
Materiałem literackim spektaklu są zapomniane teksty satyryczne, poetyckie lub sceniczne adaptacje<br />
fragmentów prozy. Do tej pory odbyło się siedem różnych prezentacji Teatralnego Hyde Parku.<br />
Pomysłodawcą i reżyserem cyklu jest Ziuta Zającówna, autorką muzyki – Ewa Ryks, a za kostiumy<br />
i współpracę scenograficzną odpowiada Karolina Janczy. W Dworku <strong>Białoprądnicki</strong>m zaprezentowane<br />
zostaną fragmenty tekstów Janusza Korczaka, Stefana Wiecheckiego, Mikołaja Jewreinowa, Leonida<br />
Andrejewa, Michaiła Wołkońskiego i innych. W dworkowym Teatralnym Hyde Parku wystąpią: Justyna<br />
Orzechowska, Anna Piróg, Barbara Szałapak, Ziuta Zającówna, Włodzimierz Jasiński, Karol Piotr<br />
Zapała oraz młodzież.<br />
29 lipca szykuje się prawdziwa uczta dla entuzjastów tanga i brzmień spod znaku Astora Piazzolli.<br />
Trio Revirado w składzie: Grzegorz Frankowski (kontrabas), Piotr Kopietz (bandoneon) i Jacek<br />
Bylica (fortepian) to muzycy niewymagający dodatkowych rekomendacji. Wystarczy wspomnieć, że<br />
Grzegorz Frankowski – szef i założyciel zespołu – to absolwent Akademii Muzycznej w Krakowie,<br />
uczeń Michaela Wolfa, a obecnie muzyk orkiestry Capella Cracoviensis. Nagrał dwie płyty z muzyką<br />
Astora Piazzolli i miniaturami klasycznymi. Ponadto ma na swoim koncie liczne występy i nagrania<br />
muzyki Piazzolli z czołowymi przedstawicielami tanga na świecie, jak Mossallini, Binelli czy Gerber.<br />
W Polsce występuje na stałe z takimi gwiazdami jak Kevin Kenner, Waldemar Malicki czy Jorgos<br />
Skolias. Z kolei Piotr Kopietz należy do wąskiego grona muzyków w Polsce grających na narodowym<br />
instrumencie argentyńskim – bandoneonie. Jest też jedynym w Polsce artystą koncertującym na<br />
francuskiej akordinie. Natomiast Jacek Bylica, członek legendarnej grupy Ewy Demarczyk, od wielu<br />
lat związany jest z projektami z tangiem w roli głównej w Polsce. Połączenie w jednym zespole<br />
wykonawców o tak różnych zainteresowaniach muzycznych daje możliwość naturalnej syntezy<br />
odmiennych gatunków i stylów. Najpełniejszą realizację takiej syntezy muzycy Trio Reviradio znaleźli<br />
w twórczości Piazzolii, którego utwory zaprezentują podczas lipcowego koncertu w Dworku.<br />
4 lato 2012<br />
Piotr Kopietz (Trio Revirado)<br />
Jacek Bylica (Trio Revirado)<br />
Grzegorz Frankowski<br />
(Trio Revirado)<br />
Teatru Proscenium, Teatralny<br />
Hyde Park
Teatru Studio Mobile,<br />
Scenariusz dla trzech aktorów<br />
Banshee Celtic Band<br />
Krystyna Podleska, Mój boski<br />
rozwód<br />
Kristina Kutnik i Michał<br />
Kutnik<br />
Sierpień rozpoczniemy propozycją Teatru Studio Mobile. Spektakl Scenariusz dla trzech aktorów<br />
wg tekstu Bogusława Schaeffera to, określając w największym skrócie, kabaret teatralny. Tekst<br />
napisany pod koniec lat 60. ubiegłego wieku, skrzy się nieprawdopodobnie aktualnym dowcipem<br />
językowym i sytuacyjnym, do tego stopnia, że trudno momentami uwierzyć w jego metrykę.<br />
Prosta historia o nieudanej próbie zrobienia spektaklu przez dwóch aktorów i reżysera pełna jest<br />
przezabawnych gagów, zarówno tych napisanych przez Schaeffera, jak i improwizowanych na żywo<br />
przez wykonawców. To wszystko plus konwencja spektaklu, polegająca na ciągłym dialogu, a nawet<br />
współpracy z publicznością, składa się na niezwykły urok spektaklu. Jeśli dodać do tego wyśmienitą grę<br />
aktorską trzech wybitnych krakowskich aktorów: Macieja Ferlaka, Marka Pysia i Mariana Bodzionego,<br />
to 5 sierpnia znajdziemy w Dworku 70 minut wybornej zabawy, pełnej życiowej prawdy, humoru<br />
i niebanalnych dialogów.<br />
12 sierpnia za pośrednictwem muzyków z Banshee Celtic Band przeniesiemy się do krainy irlandzkich<br />
równin i szkockich wzgórz, by wydobyć z nich zapomniane i nieznane szerszej publiczności celtyckie<br />
brzmienia. W programie koncertu nie zabraknie zatem ani folkowych jigów, ani reeli, dud, wokalu,<br />
gitary, skrzypiec czy whistli, charakterystycznych dla tych obszarów geograficznych. Porywające<br />
celtyckie rytmy, instrumentarium oraz stylistyka utworów irlandzkich, szkockich i bretońskich,<br />
w połączeniu z nowoczesnymi aranżacjami i młodzieńczą energią zespołu, z pewnością wciągną<br />
wszystkich w tę ekscytującą, muzyczną wyprawę. Banshee Celtic Band wystąpi w Dworku w składzie:<br />
Kasia Sularz (skrzypce), Piotr Bielecki (gitara, wokal), Karol Wilkoszewski (instrumenty perkusyjne),<br />
Łukasz Bajorski (gitara, harmonijka ustna, djembe), Miłosz Pawski (gitara basowa) i Przemek Gałek<br />
(fujarki, flet irlandzki).<br />
Ostatnią teatralną propozycja tego lata będzie prezentowany 19 sierpnia monodram w wykonaniu<br />
Krystyny Podleskiej. Mój boski rozwód to historia kobiety porzuconej przez męża, która mimo<br />
przeciwności losu, nigdy nie zatraciła nie tylko poczucia humoru, ale i młodzieńczej ciekawości świata,<br />
a także dystansu do siebie i innych. Główna bohaterka – Angela odkrywa przed widzem zabawną<br />
stronę swoich życiowych porażek. Zawsze dowcipna, często złośliwa, zazwyczaj kpiąca z samej siebie<br />
tworzy barwną opowieść, ludzką historię, w której zaciera się podział na odczucia damskie i męskie,<br />
ponieważ ból po rozstaniu z drugim człowiekiem nie ma płci, jest tak samo dotkliwy zarówno dla<br />
kobiety jak i mężczyzny. Przesłaniem sztuki autorstwa Gereldine Aron jest wiara w kolejny lepszy<br />
dzień, to tryumf optymizmu nad życiowymi zakrętami, po przejściu których życie nabiera nowego<br />
sensu, a niekiedy blasku.<br />
26 sierpnia, „Popołudnie z operą i operetką” zakończy cykl letnich spotkań w otaczającej <strong>Dworek</strong><br />
scenerii. W koncercie usłyszymy arie i duety z operetek oraz musicali takich, jak: Księżniczka<br />
Czardasza, Skrzypek na dachu, Człowiek z La Manchy, My Fair Lady czy Baron Cygański. Dworska<br />
altana rozbrzmiewać będzie również tego popołudnia pieśniami, które na stałe weszły do repertuaru<br />
największych światowych śpiewaków: Granada, O sole mio, Sorrento, Oczy czarne. Wymienione<br />
tytuły to tylko przedsmak repertuarowych propozycji, które wykonane zostaną przez artystów na<br />
stałe związanych z Operą Krakowską: Kristinę Kutnik, Michała Kutnika i Jana Migałę, występującego<br />
równocześnie w roli prowadzącego spotkanie. Stałych bywalców cyklu koncertów „Spotkania<br />
z operą i nie tylko …” zapewniamy, że będzie jak zwykle wspaniale, natomiast słuchaczy, która po raz<br />
pierwszy odwiedzą dworską altanę muzyczną już dzisiaj utwierdzamy w przekonaniu, że nie będą<br />
z pewnością żałować tego popołudnia.<br />
Najwierniejsi widzowie Artystycznego Lata w Dworku powtarzają, że wraz z zakończeniem ostatniej<br />
plenerowej imprezy, czują się tak, jakby rok kalendarzowy dobiegał już szczęśliwego końca. Towarzyszy<br />
im zazwyczaj poczucie, że oto znowu mieli okazje brać udział w czymś ważnym i niepowtarzalnym.<br />
Tego typu opinie są niezwykle cenne dla nas organizatorów i dla grona darczyńców, dzięki którym<br />
możemy gościć w urokliwym otoczeniu <strong>Białoprądnicki</strong>ego Dworu rzesze melomanów i miłośników<br />
teatrów ogrodowych. Wszystkim tradycyjnie dziękować będziemy po niedzielnych spotkaniach,<br />
a Państwa, którzy zarezerwowali już teraz czas na niedzielne popołudnia i wieczory, zachęcamy do<br />
intensywnego zaciskania kciuków w intencji dobrej pogody.<br />
Do zobaczenia w Dworku w wakacyjne niedziele lipca i sierpnia.<br />
Sylwia Gach<br />
dworzanin 5
XXII Miêdzynarodowy Festiwal<br />
„Letnie Koncerty Organowe”<br />
Kraków to miasto tętniące życiem kulturalnym, szczególnie latem. Nieprzerwanie<br />
od dwudziestu dwóch lat w okresie tym rozbrzmiewa wspaniałą muzyką organową,<br />
prezentowaną podczas Międzynarodowego Festiwalu „Letnie Koncerty Organowe”,<br />
organizowanego przez Centrum Kultury „<strong>Dworek</strong> <strong>Białoprądnicki</strong>” i krakowską Akademię<br />
Muzyczną. Tak długa tradycja sprawia, że bez tego wydarzenia wielu miłośników muzyki nie<br />
potrafi już sobie wyobrazić letnich czwartkowych wieczorów.<br />
Potężny i tajemniczy, często wiekowy i bogato zdobiony instrument, w pierwszej chwili pozostaje<br />
niezauważony przez przekraczających progi kościołów. Dumnie króluje nad ich głowami i czeka<br />
na okazanie mu należnego zainteresowania. I nawet jeśli wzrok, skoncentrowany na barwnych<br />
malowidłach ścian czy misternych rzeźbieniach ołtarzy, nie powędruje ku górze, to już pierwsze<br />
dźwięki, które rozlegną się w świątynnych murach, z całą pewnością to odmienią i oczy obecnych<br />
uniosą się z zaciekawieniem.<br />
Organy, dziś nierozłącznie kojarzone z kościołami, u początku swej historii traktowane były jako<br />
instrument świecki. Znane były już w starożytnym Rzymie i w Bizancjum. Do świątyń katolickich<br />
trafiły dopiero w VIII wieku, po oficjalnie wyrażonej przez papieża Witaliana zgodzie. Przez kolejne<br />
stulecia powstawała bogata literatura muzyczna przeznaczona na organy i wykorzystywana głównie<br />
(ale nie tylko!) w kościołach. Zawód organisty wykonywali najwybitniejsi kompozytorzy z Janem<br />
Sebastianem Bachem na czele.<br />
Bach to esencja muzyki organowej. To mistrzostwo, z którym każdy z artystów ma ambicję się<br />
zmierzyć. Ale Festiwal „Letnie Koncerty Organowe” to nie tylko wykonania dzieł tego kompozytora.<br />
Rozbrzmiewają również utwory Mozarta, Vivaldiego, Mendelssohna oraz współczesne kompozycje,<br />
często powstałe w kraju, z którego pochodzi organista. Melomani mogą liczyć na szeroki i interesujący<br />
program prezentowany przez największych wirtuozów organów.<br />
Międzynarodowy Festiwal „Letnie Koncerty Organowe” może poszczycić się udziałem wykonawców<br />
z całego świata. Gościli u nas organiści m.in. z Japonii, Republiki Południowej Afryki, Brazylii, Meksyku<br />
czy Stanów Zjednoczonych. W tegorocznej edycji przed publicznością wystąpi wielu uznanych<br />
muzyków polskich i zagranicznych.<br />
6 lato 2012<br />
Bazylika OO. Karmelitów<br />
„Na Piasku”<br />
Ołtarz Wita Stwosza<br />
w Bazylice Mariackiej (detal)
Kościół Św. Krzyża<br />
Bazylika OO. Paulinów<br />
„Na Skałce”<br />
Fot. W. Prażuch<br />
Włoch Carlo Tunesi (26 lipca, Bazylika Mariacka) kształcił się w zakresie gry na organach i fortepianie<br />
w konserwatorium im. Gaetano Donizettiego w Bergamo. Studiował również muzykologię na<br />
uniwersytecie w Pavii. Tunesi był organistą wielu kościołów północnych Włoch, a obecnie swoją<br />
wirtuozerią uświetnia uroczystości w kościele St. Francesco Saverio w Mediolanie. Jako solista<br />
występował m.in. we Szwajcarii, Holandii, Belgii, Francji, Niemczech, Czechach, Hiszpanii, Danii<br />
i USA. Będąc członkiem stowarzyszenia „Il Bordone”, uczestniczy w realizacji wielu projektów<br />
kulturalnych na terenie Mediolanu i północnych Włoch.<br />
Z kanadyjskiego Toronto do Krakowa przyjedzie Gordon Mansell (2 sierpnia, Bazylika OO. Paulinów<br />
„Na Skałce”). Edukację muzyczną rozpoczął już jako czterolatek w The Royal Conservatory of<br />
Music w Toronto. Organami zafascynował się w wieku 10 lat, a karierę kościelnego organisty<br />
rozpoczął dwa lata później. Kształcił się u Petera Daly’ego, Williama Wrighta i Johna Tuttle’a. Angażuje<br />
się w liczne wydarzenia kulturalne promujące muzykę organową. We współpracy z Williamem<br />
O’Meara’em stworzył Organix Concerts – coroczny festiwal muzyki organowej. Jest również<br />
dyrektorem festiwalu Organ Horizons oraz pracownikiem Toronto Centre of the Royal Canadian<br />
College of Organists.<br />
Kolejnym zagranicznym gościem będzie znakomity węgierski organista, kompozytor i dyrygent<br />
Szilweszter Rostetter (9 sierpnia, Bazylika Mariacka). Jest on absolwentem Akademii Muzycznej<br />
im. F. Liszta w Budapeszcie. W jego dorobku znajduje się płyta poświęcona pamięci Jana Pawła II,<br />
zawierająca utwory kompozytorów krakowskich. Jest wielkim popularyzatorem muzyki polskiej na<br />
Węgrzech, orędownikiem przyjaźni polsko-węgierskiej, a także założycielem chóru polonijnego przy<br />
Kościele Polskim w Budapeszcie.<br />
Na Festiwalu wystąpią również wybitni polscy organiści – Marcin Szelest (5 lipca, Kościół Św. Krzyża)<br />
oraz Marek Stefański, który zagra w duecie z flecistką Barbarą Świątek-Żelazną (19 lipca, Bazylika<br />
Św. Floriana). Zgodnie z tradycją naszego Festiwalu, prezentujemy nie tylko uznanych mistrzów,<br />
ale i organistów, stojących dopiero u progu kariery. Tych młodych muzyków, choć jeszcze bez<br />
dorobku, charakteryzuje zawsze ogromny talent i pasja. W tym roku przed festiwalową publicznością<br />
wystąpi artysta, student Akademii Muzycznej w Krakowie – Michał Kocot (12 lipca, Bazylika OO.<br />
Karmelitów „Na Piasku”)<br />
XXII Międzynarodowy Festiwal „Letnie Koncerty Organowe” potrwa od 5 lipca do 9 sierpnia<br />
i złoży się na niego 6 koncertów w najpiękniejszych krakowskich świątyniach. Dyrektorem<br />
Artystycznym Festiwalu jest Prof. Mirosława Semeniuk-Podraza.<br />
Magdalena Ochocka<br />
dworzanin 7
Krakowskie spotkania<br />
„Pod Kolosem”<br />
17 czerwca (niedziela) – po raz siódmy w Dworku <strong>Białoprądnicki</strong>m, a po raz dziesiąty<br />
w Krakowie – odbędzie się impreza związana z Kolosami, największym i najważniejszym<br />
festiwalem podróżniczym w Polsce.<br />
Kolosy gromadzą miłośników eksploracji i wędrowania po świecie od dawna, bowiem już w marcu<br />
2012 roku w Gdyni odbyła się już trzynasta ceremonia wręczenia nagród za dokonania roku<br />
w kategoriach „Podróże”, „Żeglarstwo”, „Alpinizm”, „Eksploracja jaskiń”, „Wyczyn roku” oraz Super<br />
Kolosa za całokształt osiągnięć. Najmłodsi fani tej imprezy mają prawo nawet tego nie pamiętać –<br />
a przecież drzewiej tak bywało, że finał Kolosów miał miejsce w Krakowie. Zdarzyło się to dokładnie<br />
dwukrotnie – w marcu 2001 roku w studiu S-5 Radia Kraków i w kwietniu 2002 roku w Akademii<br />
Ekonomicznej (dzisiejszym Uniwersytecie Ekonomicznym). W kolejnym roku impreza już na stałe<br />
przeniosła się do Gdyni. Ale co ma z tym wszystkim wspólnego <strong>Dworek</strong> <strong>Białoprądnicki</strong>?<br />
Od razu robi się ciasno (2007)<br />
Ogromna i stale rosnąca popularność Kolosów oraz fakt, że na imprezę – mimo niemałych przecież<br />
odległości – zjeżdżają nad morze ludzie z całej Polski, m.in. z Krakowa i w ogóle z południa kraju,<br />
w drugiej połowie minionej dekady skłoniły Janusza Janowskiego, pomysłodawcę i głównego<br />
organizatora Kolosów, a przy tym krakowianina, do podjęcia próby stworzenia podobnej imprezy<br />
w Krakowie – choć z góry pomyślanej na mniejszą skalę.<br />
Oczywiście nikt nie zakładał, że pójdzie łatwo. Wiadomo, Kraków, przesyt wydarzeń kulturalnych,<br />
wybredna publiczność itd. Jak wypadła premiera, która odbyła się w ostatni weekend listopada 2007<br />
roku?<br />
Jeśli komuś wydawało się, że w Krakowie nie ma miejsca na taką imprezę, jak spotkania podróżników,<br />
to w sobotę mógł się przekonać, że bardzo się mylił. Inauguracja I Spotkań Podróżników i Eksplorerów<br />
w Krakowie przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Dwie sale Zajazdu Kościuszkowskiego, udostępnionego<br />
nam przez gościnne Centrum Kultury „<strong>Dworek</strong> <strong>Białoprądnicki</strong>”, w których odbywały się prelekcje i pokazy<br />
zdjęć, okazały się zbyt małe, by pomieścić wszystkich zainteresowanych. A warto dodać, że nie należą do<br />
najmniejszych. – Można było przeczytać w relacji z imprezy na stronie Kolosy.pl. I nie było w tym aż<br />
8 lato 2012<br />
Piotr Tomza<br />
Dziennikarz, redaktor<br />
tekstów, od ponad 10 lat<br />
pisze i publikuje, m.in.<br />
w „Polityce”, „Tygodniku<br />
Powszechnym”, „Gazecie<br />
Wyborczej”, „Poznaj<br />
Świat”, „Klimatach<br />
Krakowa” i „Rowertourze”.<br />
Współzałożyciel magazynu<br />
podróżników „Globtroter”<br />
i wieloletni redaktor<br />
serwisu Kolosy.pl.<br />
Zajazd Kościuszkowski<br />
Wiesław Burzyński<br />
Kinga Choszcz (1973–2006)<br />
– prowadził ją los<br />
Zdjęcia pochodzą<br />
z Archiwum Kolosów<br />
(Kolosy.pl).
Marek Klonowski i Tomasz<br />
Mackiewicz – Free Tibet<br />
Expedition 2008: Mount<br />
Logan, Alaska i terytorium<br />
Jukon<br />
Andrzej Ciszewski<br />
– eksploracja jaskiń alpejskich<br />
Stoisko „Globtrotera”<br />
Publiczność<br />
Karolina Janowska<br />
i Janek Mela<br />
tak wiele przesady. Gościem specjalnym odbywających się w Dworku Spotkań był Piotr Chmieliński,<br />
jeden z najwybitniejszych żyjących odkrywców i podróżników, jedyny do tej pory człowiek, który<br />
spłynął kajakiem Amazonkę od źródeł aż do ujścia. Czyli, trzeba przyznać, przynajmniej jak na<br />
początek, całkiem nieźle.<br />
Oprócz Chmielińskiego publiczność zgromadzona w Dworku miała okazję poznać i posłuchać<br />
prelekcji, m.in. Wiesława Burzyńskiego (zdobywcy Fitz Roya w Patagonii, jednej z najtrudniejszych<br />
gór świata), Marka Kalmusa (o niezwykle rzadko odwiedzanym przez turystów Bhutanie) czy<br />
Wojciecha Kozuba (znakomitego młodego alpinisty z Krakowa). A na deser – filmy laureatów Kolosów<br />
z poprzednich lat. Łącznie (prelekcje i filmy) ponad dwanaście godzin opowiadania o podróżach na<br />
najwyższym poziomie.<br />
Sprawdzona formuła (2008)<br />
Sprawdzony podczas pierwszej edycji krakowskiej imprezy pomysł na program – prelekcje „na żywo”<br />
przede wszystkim (choć nie tylko) osób związanych z Krakowem plus dla okrasy filmy laureatów<br />
Kolosów (a potem także prezentacje zarejestrowane w Gdyni) z powodzeniem funkcjonował także<br />
w kolejnych latach. Tym bardziej, że Janusz Janowski starał się równolegle dzielić czas pomiędzy<br />
prelegentów o już uznanych nazwiskach i cenionych w podróżniczym światku oraz ich młodych,<br />
zdolnych następców – nie tak rozpoznawalnych (przynajmniej na razie), ale mających już w swoim<br />
dorobku ambitne dokonania, nierzadko światowej rangi.<br />
Z każdym rokiem było też coraz bardziej różnorodnie. Podczas drugiej edycji Spotkań Podróżników<br />
i Eksplorerów w Krakowie (15–16 listopada 2008), także w Zajeździe Kościuszkowskim Dworku<br />
<strong>Białoprądnicki</strong>ego, każdy miłośnik podróżowania mógł znaleźć coś specjalnie dla siebie. Były<br />
opowieści z gór – takie sprzed lat (Marian Bała o polskich wyprawach w afgański Hindukusz w latach<br />
60. XX wieku), zupełnie świeże (Kirgizja 2008 – laureaci Kolosa w kategorii „Alpinizm”: Łukasz<br />
Depta, Wojtek Kozub i Andrzej Głuszek) i zupełnie nietypowe (niepełnosprawni na Kilimandżaro) –<br />
coś dla miłośników żeglarstwa (arktyczny rejs polskiej załogi, która jako pierwsza na świecie dotarła<br />
żaglowcem do osad na północy Zatoki Hudsona) i kajakarstwa (klub „Bystrze” na Ukrainie), a także<br />
dla rowerzystów (na dwóch kółkach wokół pustynno-górzystego Kirgistanu), grotołazów (Marek<br />
Lorczyk z Sądeckiego Klubu Taternictwa Jaskiniowego o Jaskini Małej w Mułowej – jak z 11 m<br />
zrobiło się 500 m) i ekstremalnych rajdowców (fiatami 126p z Polski do Mongolii – wyczyn na miarę<br />
Czyngis-chana). A ponadto Afryka (jedyna w swoim rodzaju przeprawa przez gabońską dżunglę oraz<br />
zapowiedź wyprawy śladami Kazimierza Nowaka) i dla przeciwwagi, Antarktyda, o której opowiadał<br />
prof. Krzysztof Birkenmajer, jeden z najwybitniejszych polskich polarników. Gościem w Krakowie<br />
był ponadto laureat Kolosa 2007 w kategorii „Wyczyn roku” za swoje (wspólne z synem) dokonania<br />
alaskańskie, Lech Flaczyński.<br />
Zdecydowana większość prelekcji była co najmniej ciekawa, a niektóre wręcz pasjonujące. W trakcie<br />
prezentacji Andrzeja Muszyńskiego, członka wyprawy, która przez trzy tygodnie przedzierała się<br />
przez niemal dziewiczą dżunglę Minkebe w Gabonie, przez salę raz po raz przechodził szmer<br />
przerażenia wydawany przez wbitych w fotele widzów, gdy podróżnik opowiadał o tym, jak wraz<br />
z towarzyszami musiał wielokrotnie salwować się ucieczką przed szarżującymi słoniami. Ilustrujące<br />
to zdjęcia nie pozostawiały wątpliwości, że nie przesadza. Z kolei długie brawa dla uczestników<br />
ekspedycji wspinaczkowej w Dolinę Kara Su w Kirgizji, wyrażały przede wszystkim uznanie i podziw<br />
dla niezwykłej wprost determinacji, wytrwałości, ale i – nieczęstej dzisiaj – pokory wobec gór. Dziewięć<br />
długich dni spędzonych na arcytrudnej ścianie, zwieńczone ostatecznie jej zdobyciem, to wyczyn<br />
potwierdzający nadzwyczajne umiejętności i predyspozycje młodych krakowskich alpinistów.<br />
A to tylko dwa przykłady tego, co się działo.<br />
Obie sale, w których równocześnie można było oglądać prezentacje (do sali na dole transmitowany<br />
był sygnał z sali głównej – tak samo jak rok wcześniej), znów były wypełnione po brzegi, a tym,<br />
którzy przyszli spóźnieni, nie przeszkadzało nawet, że nie dla wszystkich starczyło miejsc siedzących.<br />
Bo nie liczyły się stołki, ale znakomita atmosfera – bezpretensjonalna, otwarta i spontaniczna. I jak<br />
w prawdziwym podróżowaniu, najważniejsi byli ludzie oraz to, co można zobaczyć i przeżyć. Przez<br />
dwa pełne i długie listopadowe popołudnia i wieczory.<br />
Emocje są najważniejsze (2009)<br />
Kto się nie rozwija, ten się cofa – przyjął słusznie Janusz Janowski i w 2009 roku III Spotkania<br />
Podróżników i Eksplorerów wydłużył do trzech dni. Zaprosił też znacznie więcej prelegentów<br />
niezwiązanych z Krakowem. <strong>Dworek</strong> <strong>Białoprądnicki</strong> służył więc podróżnikom już od piątku i znów<br />
dworzanin 9
działo się naprawdę sporo. Najważniejsze zaś były emocje. Te, które wyzwala każda podróż<br />
pozwalająca na odkrywanie prawdy o sobie i świecie oraz przekraczanie granic – zarówno tych<br />
międzypaństwowych, jak i osobistych.<br />
Nie brakowało wzruszeń – gdy Radosław „Chopin” Siuda wspominał zmarłą właśnie w 2009<br />
roku Kingę Choszcz, gdy Kinga Baranowska opowiadała o zdobyciu Kanczendzongi – góry, na<br />
której w 1992 roku zaginęła Wanda Rutkiewicz, kobieta będąca dla Kingi inspiracją i wzorem, czy<br />
wreszcie, gdy Leszek Cichy odtworzył nagraną w 1980 roku na magnetofon kasetowy relację swoją Klubu Bystrze z Krakowa<br />
i Krzysztofa Wielickiego ze szczytu Everestu nadaną radiotelefonem do bazy, gdy jako pierwsi ludzie<br />
stanęli wówczas zimą na wierzchołku najwyższej góry świata.<br />
Ale było nie tylko wzruszająco. Czasem strasznie, kiedy Michał Król mówił o zmaganiach ze ścianą<br />
w masywie Kyzyl-Asker, które okupił poważną kontuzją, czasem ekstremalnie (Piotr Strzeżysz<br />
samotnie rowerem przez Andy), najczęściej zaś zabawnie, podróżnicy biorący udział w Spotkaniach<br />
mają bowiem – poza wszystkim – te dwie wspólne cechy, które sprawiają, że chce się ich słuchać:<br />
poczucie humoru i dystans do siebie. Niezwykle wesoło było na prezentacji Przemysława<br />
Domańskiego z podróży po wyspach Melanezji, w trakcie opowieści Krzysztofa Samborskiego<br />
z motocyklowej przeprawy przez Tadżykistan i Afganistan, ale też na wspomnianym już pokazie<br />
Leszka Cichego i wielu innych, jak choćby Piotra Milaniaka, po którym wszyscy zapamiętali, że dla<br />
rowerzysty najważniejsze na trasie jest jedzenie.<br />
Oprócz sporej dawki emocji, prelegenci zapewnili też solidną porcję wiedzy i niezwykle ciekawych<br />
informacji. Odnotować warto przede wszystkim projekcję rzadkich fotografii związanych z osobą<br />
i działalnością jednego z najwybitniejszych antropologów w historii, Bronisława Malinowskiego<br />
(przygotowanych przez Leszka Ciupińskiego), unikalnego filmu na temat pierwszej polskiej<br />
wyprawy w Himalaje, który przedstawił Paweł Szlachta, uczestnik ekspedycji na Nanda Devi East,<br />
zorganizowanej z okazji siedemdziesięciolecia polskiego himalaizmu, czy wreszcie archiwalnego<br />
filmu autorstwa Macieja Kuczyńskiego o polskiej eksploracji jaskiń w Meksyku w latach 60. ubiegłego<br />
stulecia. Nie mniej ciekawie było na prezentacjach Andrzeja Ciszewskiego i Marka Nowocienia.<br />
Jak na to wszystko reagowała publiczność znów tłumnie wypełniająca dwie sale Zajazdu<br />
Kościuszkowskiego? Za odpowiedź niech wystarczy taki oto obrazek: stojący w przedsionku „Chopin”,<br />
tuż po swojej prelekcji, szczelnie otoczony wianuszkiem młodych osób, które pytają, pytają i pytają.<br />
A on cierpliwie odpowiada. Bo przecież nawet i cała godzina to za mało, by opowiedzieć o Kindze<br />
Choszcz i ich pięcioletnim wspólnym autostopowaniu dookoła świata.<br />
Świetnym domknięciem bardzo udanej imprezy była projekcja rewelacyjnego filmu Marka<br />
Klonowskiego dokumentującego niezwykły wyczyn – jego i Tomasza Mackiewicza, trawers Mount<br />
Logan i czterdziestodniową przeprawę przez siedem lodowców Alaski i Jukonu, za który zresztą<br />
Urodziny Kingi Baranowskiej<br />
i Leszka Cichego<br />
10 lato 2012<br />
Piotr Chmieliński, zdobywca<br />
Amazonki
Piotr Milaniak – wyprawa<br />
rowerowa przez górne partie<br />
Azji<br />
Kinga Baranowska – pokora<br />
wobec gór<br />
Kinga Baranowska<br />
Piotr Chmieliński i Dorota<br />
Trembecka<br />
Marek Nowocień<br />
Kinga Baranowska,<br />
Janusz Janowski i Janek Mela<br />
otrzymali Kolosa 2008. Widzowie Spotkań zobaczyli go, ponieważ oprócz pokazów „na żywo” na<br />
krakowskiej imprezie prezentowano również prelekcje zarejestrowane w trakcie Ogólnopolskich<br />
Spotkań Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów w Gdyni.<br />
W trakcie imprezy nadarzyła się także okazja do celebrowania urodzin dwojga wybitnych wspinaczy<br />
– swoje święto obchodzili Kinga Baranowska oraz Leszek Cichy. Najbardziej imponujący prezent,<br />
w postaci czternastu okazałych róż, Kinga otrzymała właśnie od współjubilata. Parzysta liczba to<br />
w tym przypadku żaden nietakt – kwiatów było dokładnie tyle, ile jest ośmiotysięczników.<br />
Ponadto zbierano pieniądze na rzecz sierocińca dla dziewczynek w Hogar de Niñas San Francisco<br />
w boliwijskiej Cochabambie. Nieprzypadkowo – tam właśnie przez dziesięć miesięcy pracowały<br />
jako wolontariuszki dwie prelegentki Spotkań, Magda Moll i Monika Wiącek. Sprzedawany w ramach<br />
kwesty kalendarz stworzony został ze zdjęć ich autorstwa.<br />
Po nowemu (2010)<br />
Systematycznie rosnąca liczba widzów chcących brać udział w krakowskich Spotkaniach, przekraczająca<br />
już pojemność sal prelekcyjnych Dworku, sprawiła, że podczas IV edycji imprezy – od 2010 roku<br />
przemianowanej na Krakowskie Spotkania Podróżników – Kolosy prolog – jej zasadnicza część została<br />
przeniesiona do Centrum Dydaktyki Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, do sali mieszczącej<br />
ponad pół tysiąca osób.<br />
Ponieważ jednak progi Dworku <strong>Białoprądnicki</strong>ego dla Kolosów były zawsze nie tylko gościnne –<br />
w czym ogromna zasługa szefowej Działu Organizacji Imprez Artystycznych, Doroty Trembeckiej,<br />
„dobrego ducha” kolosowych wydarzeń w Dworku – ale i szczęśliwe (wszystkie organizowane tam<br />
dotąd imprezy związane z Kolosami można było uznać za udane lub bardzo udane), w czwartek<br />
18 listopada 2010 roku, a więc w przededniu oficjalnego otwarcia IV KSP, w Zajeździe Kościuszkowskim<br />
odbyło się seminarium na temat tego, jak podróżować z dziećmi.<br />
Rozpoczął je wykład doświadczonego lekarza pediatry, specjalistki chorób zakaźnych i kierowniczki<br />
Centrum Szczepień Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II, dr Danuty Jurkiewicz-<br />
Badacz. Po niej zaś głos zabrali „praktykujący” rodzice-podróżnicy, z autopsji znający blaski i cienie<br />
poznawania świata wspólnie z dziećmi. Joanna i Artur Morawcowie mówili o podróżach ze swoimi<br />
pociechami po Maghrebie, Dalekiej Azji i Ameryce Południowej, zaś Beata i Błażej Kotełkowie wraz<br />
z Bereniką i Bernardem o wyprawie dookoła świata. Z ich relacji można było się dowiedzieć, m.in.<br />
jak przygotować się do wyprawy, co zrobić, by dzieci nie straciły roku w szkole, oraz jak zachęcić je<br />
do wysiłku na trasie.<br />
Po dyskusji panelowej, „na deser”, odbyła się projekcja filmu El Camino Baby Marka Klonowskiego.<br />
Doświadczony, niestroniący od ekstremalnych poszukiwań podróżnik, laureat Kolosa 2008,<br />
zarejestrował na nim rowerową podróż w towarzystwie Idy i ich póltorarocznego synka do Santiago<br />
de Compostela.<br />
Na dobry początek lata (2011)<br />
Choć w kolejnym roku, piąta już edycja Krakowskich Spotkań Podróżników (prolog Kolosów 2011)<br />
w Dworku <strong>Białoprądnicki</strong>m nie zagościła, nie znaczy to wcale, że Kolosy i <strong>Dworek</strong> wzięły rozwód.<br />
Wręcz przeciwnie. W pierwszy weekend lata 2011 roku, tym razem w salach Złotej i Kominkowej,<br />
miała miejsce pierwsza edycja imprezy wymyślonej – a jakże – przez Janusza Janowskiego według<br />
nowej formuły: I Letnie Spotkania Podróżników w Krakowie.<br />
Było ciepło (choć, jak to latem, burza też postraszyła), na luzie i kameralnie. Czyli zgodnie z założeniami,<br />
bo LSP zostały pomyślane właśnie w ten sposób. Kto został w Krakowie na „długi weekend” (I LSP<br />
odbywały się w sobotę i niedzielę po święcie Bożego Ciała), nie pożałował. Znakomita prelekcja<br />
Krzysztofa Wielickiego, świetny, autentyczny film Piotra Mitki z Islandii oraz pełna interesujących<br />
rekwizytów prezentacja Grzegorza Kuśpiela na temat Papui na pewno na długo pozostały w pamięci<br />
widzów.<br />
Podobnie jak podczas poprzednich imprez część prelekcji odbywała się na żywo, inne zaś „szły<br />
z taśmy” nagranej podczas Kolosów. Tym razem jakość prezentacji zarejestrowanych w Gdyni wraz<br />
z komentarzem i ich wierność oryginałowi była tak duża, że co najmniej kilka osób z widowni było<br />
przekonanych, że oglądają materiał „na żywo”, stąd ich rozczarowanie, gdy okazało się, że nie ma<br />
komu zadać pytań.<br />
Ten brak zrekompensował wspomniany już Krzysztof Wielicki, bo z nim porozmawiać się dało, i było<br />
o czym. Zdobywca Korony Himalajów i Karakorum przygotował na Letnie Spotkania Podróżników<br />
wyjątkowo ciekawy i nieograny temat. Zaczął mianowicie od swojej największej górskiej porażki,<br />
dworzanin 11
czyli nieudanych i dramatycznych zmagań z południową ścianą Lhotse. Następnie opowiedział<br />
o największym sukcesie – solowym, alpejskim wejściu na Nanga Parbat – aż w końcu dał się wciągnąć<br />
w dyskusję, podczas której zdradził niejeden smaczek z „kuchni” polskich wypraw wysokogórskich<br />
w złotej erze lat 80. XX wieku.<br />
Zaduszki (2011)<br />
Drugie z kolosowych spotkań, które gościło w 2011 roku w Dworku, miało miejsce w listopadzie,<br />
tym razem jednak – inaczej niż w poprzednich latach – nie była to kolejna edycja Krakowskich Spotkań<br />
Podróżników (te odbyły się w grudniu znów na AGH), lecz Zaduszki, czyli opowieści o tych, co nie<br />
wrócili ze szlaku.<br />
Potrzeba zorganizowania spotkania o takim charakterze wynikła stąd, że rok 2011 był dla<br />
polskiego środowiska podróżniczego i eksploracyjnego wyjątkowo pod tym względem smutny.<br />
W dramatycznych okolicznościach zginęli nagradzani podczas Kolosów Celina Mróz i Jarosław<br />
Frąckiewicz, Wojtek Kozub oraz Artur Kozłowski. W Dworku, w zaduszkowym, wspomnieniowym<br />
klimacie, w kameralnym gronie przyjaciół i znajomych odtworzone zostały prelekcje nieżyjących już<br />
podróżników (wyżej wspomnianych oraz zmarłego w 2008 roku Sławka Kunca). Była okazja, żeby<br />
jeszcze raz się wzruszyć i pośmiać. Tak, pośmiać, bo wszystkim przypomnianym w ten listopadowy<br />
wieczór prelegentom nie brakowało znakomitego poczucia humoru.<br />
Znowu lato, czyli rekomendacji nie potrzeba (2012)<br />
Jeśli po przypomnieniu tych wszystkich imprez ktoś miałby jeszcze wątpliwości, czy <strong>Dworek</strong><br />
<strong>Białoprądnicki</strong> i Kolosy do siebie pasują, najlepiej niech wybierze się w czerwcu sprawdzić to osobiście.<br />
Idzie lato, a więc skoro I Letnie Spotkania Podróżników były tak udane, od czego innego warto<br />
zacząć wakacje w tym roku, jak nie od drugiej edycji tej imprezy?!<br />
Na Spotkania najlepiej wybrać się z rodziną i przyjaciółmi, i najlepiej zarezerwować sobie na<br />
wszystko trochę czasu. Tym, którzy <strong>Dworek</strong> znają, miejsca nie trzeba rekomendować, ale na wszelki<br />
wypadek i dla przypomnienia: połowa czerwca, a więc najlepszy czas dla Parku Kościuszki i wcale<br />
nie najgorszy dla meandrującej przez jego środek Białuchy. Świetny punkt wypadowy (tuż obok<br />
znajduje się kemping) do wycieczek na Jurę Krakowsko-Częstochowską, gdzie można się zarówno<br />
powspinać, jak i po prostu pozwiedzać malownicze Dolinki Krakowskie albo Jaskinię Wierzchowską.<br />
Albo, mówiąc najkrócej, wszystkie uroki lata: bujna zieleń, śpiew ptaków, ogródek piwny. Kolejność<br />
dowolna i zgodna z preferencjami. Zapraszamy w niedzielę, 17 czerwca.<br />
Malinowski wraca na Trobriandy, fot. Leszek Ciupiński<br />
12 lato 2012<br />
Radosław „Chopin” Siuda<br />
i Piotr Tomza<br />
Andrzej Ciszewski<br />
Krzysztof Starnawski<br />
– w poszukiwaniu dna<br />
absolutnego
Jolanta Kogut<br />
Kulturoznawca, autorka<br />
m.in. projektów „Świat<br />
z bliska. Polscy odkrywcy”,<br />
„Komentarz do Świata”<br />
– kieruje działem Edukacji<br />
Artystycznej w Dworku<br />
<strong>Białoprądnicki</strong>m.<br />
Easy Rider (?)<br />
Legendarna Route 66<br />
San Francisco, most Golden<br />
Bridge<br />
W drodze<br />
Na Plaza de Porlier, niedaleko katedry w Oviedo, stolicy hiszpańskiej Asturii, stoi pomnik<br />
przedstawiający starszego mężczyznę w eleganckim płaszczu i kapeluszu, z parasolem,<br />
z walizami i kuframi. Jego autor, Eduardo Urculo, nadał swojej rzeźbie tytuł „Podróżny”. Kim<br />
jest ów podróżny? Czy właśnie skądś wrócił, a może wyjeżdża? Dokąd? Po co? Nie wiemy.<br />
A dlaczego my podróżujemy? Co każe nam znosić trudy wyprawy, zmagać się z własnymi słabościami,<br />
przeżywać rozczarowanie, gdy świat nie odpowiada naszym oczekiwaniom lub wyobrażeniom? Kim<br />
w tej podróży jesteśmy: odkrywcami czy turystami? A może włóczymy się tylko po świecie, bez<br />
celu, jedynie dla samej wędrówki? Z Wojtkiem Prażuchem, podróżnikiem, fotografem, który będąc<br />
wciąż w drodze, próbuje zaspokoić swój głód podróżowania, rozmawiałam o jego dotychczasowych<br />
wyprawach, które na własny użytek nazywa: Naiwną (USA, Meksyk, Indie, Nepal), Smutną (Tybet),<br />
Wyczynową (Himalaje w Nepalu i Indiach), Radosną (Madagaskar), Świadomą (USA, Peru, Boliwia)<br />
i Poznawczą (Etiopia). Jak nazwie tę, na którą wybiera się jesienią? Nie wiem. Wiem natomiast, że to<br />
kolejna wyprawa po to, aby odkrywając świat, dowiedzieć się więcej o sobie.<br />
Z Wojciechem Prażuchem rozmawia Jolanta Kogut.<br />
Ciągle chce mi się gotować<br />
1.<br />
Pamiętasz, kiedy podjąłeś decyzję o podróży?<br />
Pamiętam. Miesiąc przed pierwszą wyprawą.<br />
A wcześniej nie miałeś marzeń?<br />
Były, od dzieciństwa.<br />
To znaczy?<br />
Mama i moje starsze siostry opowiadają, że mały Wojtuś – podobno miałem wówczas cztery czy<br />
pięć lat – zamiast wierszyków czy piosenek na wszystkich uroczystościach rodzinnych deklamował<br />
z pamięci stolice krajów europejskich.<br />
Fajna historia.<br />
A potem, już w dorosłym życiu o mało nie zostałem studentem geografii.<br />
...lądem<br />
dworzanin 13
Geografii? Myślałam, że od początku była teatrologia.<br />
Nie, nie. Geografia była pierwsza. Tyle tylko, że na wstępnym trzeba było zdawać matematykę,<br />
a matura z matematyki uświadomiła mi, że może być krucho.<br />
Porzuciłeś geografię z bardzo prozaicznych powodów. A co z marzeniami o podróży?<br />
Zaczęły się konkretyzować. W czasie studiów z przyjacielem wymyśliliśmy plan podróży dookoła<br />
świata.<br />
Który to był rok?<br />
1977 lub 78. Dokładnie nie pamiętam. Mieliśmy po dwadzieścia parę lat. Plan był bardzo<br />
szczegółowy. Najpierw planowaliśmy pojechać „na truskawki” do Norwegii – jakoś na tę podróż<br />
musieliśmy zarobić – potem pojechać do Hiszpanii, tam zaokrętować się na dowolny statek do<br />
Meksyku i tak miała się zacząć nasza wielka przygoda.<br />
I co?<br />
Proza życia… Nie mieliśmy paszportów, pieniędzy, mieliśmy tylko marzenia…<br />
Czyli wyprawa została odsunięta w czasie, ale ziarno zostało rzucone.<br />
Tak, i powoli dojrzewało.<br />
A przyjaciel?<br />
Przyjaciel jest architektem, mieszka w Kanadzie, utrzymujemy ze sobą kontakt.<br />
2.<br />
Wróćmy do momentu, gdy podejmujesz decyzję o pierwszej podróży.<br />
To było po moich pięćdziesiątych urodzinach. Wtedy zacząłem sobie zadawać pytania typu: czy<br />
wszystko już jest za mną, a teraz to już tylko czekanie? Wiesz, takie pytania, które pewnie każdy<br />
musi sobie zadać i poszukać na nie odpowiedzi.<br />
Podróż była twoją odpowiedzią?<br />
Wtedy o tym nie myślałem, ale zrobiłem sobie bilans pięćdziesięciu lat i stwierdziłem, że parę<br />
rzeczy udało mi się już osiągnąć. Dzieci dorosły, zawodowo jakoś tam się realizuję. I wtedy mi<br />
przyszło do głowy, że jest coś, czego jeszcze nie zrobiłem. Coś, co kiełkowało we mnie od<br />
kilkudziesięciu lat, ale wciąż było tylko marzeniem.<br />
I jeśli nie teraz, to kiedy?<br />
Tak, jeśli to przegapię, pozostanie tylko w sferze marzeń na zawsze. A miałem w zasięgu ręki<br />
świetny przykład, że jeśli tylko bardzo się chce, to wszystko jest możliwe.<br />
Kto był dla ciebie takim przykładem?<br />
Mój młodszy syn, Jasiek.<br />
14 lato 2012<br />
...wodą<br />
Utah, Rainbow Bridge<br />
Arizona, Horseshoe Bend<br />
Arizona, Antelope Canyon<br />
Meksyk, Chichén Itzá<br />
Meksyk, Palenque
Peru, pustynia Huacachina<br />
Peruwianki<br />
Boliwia, Isla del Sol na<br />
jeziorze Titicaca<br />
Indie, Ladakh (Mały Tybet),<br />
mnich z Lamayuru<br />
Indie, Ladakh (Mały Tybet)<br />
Jasiek cię zainspirował?<br />
Tak, zaczął się włóczyć po świecie. Spędził kilka miesięcy z Beduinami na marokańskiej pustyni.<br />
Zaimponował mi jeszcze czymś. Mając 100 dolarów i bilet w jedną stronę, poleciał do Nowej<br />
Zelandii i był tam przez rok.<br />
Ile miał wtedy lat?<br />
Około 23, był na czwartym roku studiów, wziął dziekankę i pojechał do Nowej Zelandii. Pamiętam,<br />
że przed moją pierwszą wyprawą zadałem mu pytanie: „Co byś pomyślał o ojcu, który kupuje<br />
bilet i jedzie w świat?”. Odpowiedział: „Byłbym z niego dumny”. Nie było wyjścia…<br />
3.<br />
Twoja pierwsza podróż miała być dookoła świata?<br />
Taki był plan. Nie udało się. Ale po powrocie z podróży, która trwała osiem miesięcy, stwierdziłem,<br />
że skoro nie zrealizowałem tego planu, bo nie objechałem kuli ziemskiej dookoła, ta podróż się<br />
nie liczy… dlatego ciągle jeżdżę….<br />
To była twoja pierwsza wyprawa.<br />
To była pierwsza z prawdziwego zdarzenia podróż, dla podróży. Oczywiście jeździłem wcześniej,<br />
w czasie studiów, ale to nie miało nic wspólnego z prawdziwą wyprawą. Nie będę ukrywał,<br />
wyjeżdżałem głównie, żeby zarabiać, a przy okazji zobaczyć trochę świata.<br />
Podjąłeś decyzję, że podróżować będziesz sam?<br />
Tak. To miała być moja podróż.<br />
4.<br />
Odtwórzmy trasę twojej pierwszej podróży.<br />
Najpierw poleciałem do Stanów, wylądowałem w Seattle i zatrzymałem się przez jakiś czas<br />
u mojego przyjaciela. Od niego kupiłem bardzo tanio samochód i pojechałem dalej.<br />
Pojechałeś z Seattle na wschód?<br />
Tak, z zachodniego wybrzeża na wschodnie.<br />
A nie ze wschodu na zachód jak wszyscy?<br />
No właśnie, dobrze zauważyłaś. Wszyscy ludzie, których spotykałem, jechali tradycyjną drogą<br />
białych osadników – ze wschodu na zachód. Ja jechałem odwrotnie, pod prąd. Przejechałem<br />
przez 33 stany.<br />
Jadąc samochodem, słuchałeś miejscowych stacji radiowych?<br />
Tak, obowiązkowo.<br />
Nie miałeś wrażenia, że jesteś bohaterem filmu drogi?<br />
Trochę tak, po to pojechałem do Stanów. Wiesz, ja jestem wychowany na tych filmach Znikający<br />
punkt, Easy Rider i tak dalej. Jednak moje podróże mają to do siebie, że odbrązawiają mity,<br />
sprowadzają na ziemię. Tamtej Ameryki już nie ma, chociaż miło czasem spotkać brodatego,<br />
siwego faceta na harleyu, który wygląda jak Fonda 40 lat później. Północne stany przejechałem<br />
dość szybko, bo tam jest strasznie monotonnie.<br />
Bezkres.<br />
Tak, ale męczący i monotonny bezkres. Idaho, Montana, Dakota… 500 km kukurydzy po obu<br />
stronach drogi.<br />
Gdzie nocowałeś podczas podróży?<br />
W tanich motelach. Czasem w samochodzie, na parkingu.<br />
Nie czułeś się samotny?<br />
Podróżuję sam, ale nie czuję się samotny. Jak chcę, to mogę zawsze mieć towarzystwo, spotykam<br />
wielu ludzi, czasem uda się nawiązać bliższą znajomość, ale nie jestem na nikogo skazany. To są<br />
moje wybory. Jeżeli czuję się samotny, idę do baru albo rozmawiam z recepcjonistką, czasem<br />
wystarczy krótka rozmowa. Zawsze możesz spotykać ludzi, którzy bardziej lub mniej przypadną<br />
ci do gustu. Ale potem już możesz być sam i nie martwić się, czy coś się komuś podoba czy nie.<br />
Najfajniejsze są spotkania w drodze, na szlaku. Tam spotyka się ludzi sobie podobnych, z nimi<br />
łatwo nawiązać kontakt, bo już na wstępie ma się coś wspólnego. Miłe są spotkania z tymi samymi<br />
ludźmi. Zdarza się, że po paru dniach spotykasz znajomą twarz w zupełnie innym miejscu.<br />
dworzanin 15
Wróćmy na trasę, przejechałeś północne stany, i co było dalej?<br />
Dojechałem do Kanady, do mojego drugiego przyjaciela, który mieszka w Toronto – tego,<br />
o którym już opowiadałem. Tutaj muszę zrobić dygresję. Mój ojciec urodził się w Kanadzie w 1917<br />
roku, w prowincjonalnym miasteczku niedaleko Toronto. Odszukałem to miasteczko i katolicki<br />
kościół, w którym ojciec był ochrzczony. Poszedłem do kościoła i dostałem prawie stuletnie księgi,<br />
w których odnalazłem metrykę i świadectwo chrztu mojego ojca.<br />
Ale przecież twój dziadek mieszkał koło Dąbrowy Tarnowskiej, a to jest niedaleko Zalipia,<br />
skąd pochodzi mój tata, pamiętam, że kiedyś o tym rozmawialiśmy, skąd nagle Kanada?<br />
Tak, wszystko się zgadza. Moi dziadkowie wyemigrowali do Kanady „za chlebem”. Zarobili trochę<br />
pieniędzy, urodzili dwójkę dzieci i wrócili po siedmiu czy ośmiu latach w rodzinne strony.<br />
Dokąd pojechałeś z Toronto?<br />
Przez Niagarę, stany Nowy Jork i Massachusetts dojechałem do Bostonu, czyli na drugi kraniec<br />
Ameryki. Potem przez Long Island (tu odwiedziłem bar, w którym wcześniej pracował Jasiek),<br />
wschodnim wybrzeżem na Florydę i wzdłuż Zatoki Meksykańskiej do Nowego Orleanu.<br />
Wspominałeś mi kiedyś, że odnalazłeś w Stanach grób wujka. Czy to było podczas tej<br />
podróży, czy może coś pomyliłam?<br />
Wszystko się zgadza. Było to podczas tej pierwszej podróży po Stanach, ale zanim dojechałem do<br />
Nowego Orleanu. Wiedziałem, że w Rochester, w stanie Nowy Jork, znajduje się grób mojego<br />
wujka, żołnierza Armii Andersa. Postanowiłem go odnaleźć<br />
Ktoś wcześniej odwiedził to miejsce?<br />
Nie, nikt z mojej rodziny nie był tam wcześniej. Ja też nie miałem pewności, czy mi się uda, ale<br />
bardzo sprawnie działa tam system odszukiwania grobów. Wystarczy wstukać nazwisko i dostaje<br />
się bardzo dokładną mapę terenu. Wujek jest pochowany w wojskowej części cmentarza. Gdy<br />
w końcu znalazłem płytę z jego nazwiskiem, uświadomiłem sobie, że jest 11 listopada.<br />
Planowałeś tak uczcić to święto?<br />
Nie, w ogóle nie zdawałem sobie z tego sprawy – w drodze kalendarz nie jest potrzebny –<br />
dopiero stojąc nad tym grobem, zdałem sobie sprawę co to za dzień. I teraz ci się do czegoś<br />
przyznam…<br />
Słucham.<br />
…dokonałem pierwszego w życiu świętokradztwa. Zabrałem z jakiegoś grobu flagę amerykańską<br />
– było ich tam mnóstwo – i z jej strzępów zrobiłem biało-czerwoną. Musiałem to jakoś uczcić.<br />
5.<br />
Do Nowego Orleanu przyjechałeś już po huraganie Katrina?<br />
Tak, to było 3 miesiące po Katrinie, ale widok był wciąż przerażający. Wszystko było totalnie<br />
zdewastowane. Jechałem kilkanaście kilometrów zanim dotarłem do centrum. Kompletnie puste,<br />
niemal wyburzone miasto, nie było samochodów, ludzi…<br />
To musiało być przygnębiające?<br />
Nawet nie wiesz jak bardzo, ale na szczęście w centrum miasta działały trzy hotele. Wybrałem<br />
najtańszy, choć i tak był dla mnie bardzo drogi, ale nie miałem wyjścia, musiałem odpocząć.<br />
Wieczorem wyszedłem na miasto. Doszedłem do najbliższego rogu i usłyszałem muzykę. Głośną<br />
muzykę, gwar, rozmowy, światła. I to było Bourbon Street!<br />
Bourbon Street? Ulica, o której śpiewał Sting?<br />
Księżyc nad Bourbon Street, to o tym miejscu. Ja miałem wrażenie, że jest to jedyna ulica w mieście,<br />
która „działała”, jakby się nic nie stało. Puby, bary, a w każdym żywa muzyka. To było jak déjà vu<br />
– wszystko wyniszczone i tylko jeden fragment ocalony. To było niezwykłe. Wcześniej włóczyłem<br />
się po tym zrujnowanym mieście, spotykałem ludzi próbujących porządkować domy. W zasadzie<br />
usuwać rzeczy, bo tam nie było nic do odzyskania, wszystko było zalane, zdewastowane,<br />
zniszczone. I nagle ta muzyka na Bourbon Street… takich momentów się nie zapomina.<br />
6.<br />
Z nowego Orleanu pojechałeś do Meksyku?<br />
Tak, przejechałem Teksas i do Meksyku wjechałem od strony Zatoki Meksykańskiej. Zatrzymałem<br />
się w Mexico City, a stamtąd pojechałem nad Morze Karaibskie, by w jednym z meksykańskich<br />
miasteczek spędzić niezapomniane Boże Narodzenie, a potem Sylwestra.<br />
16 lato 2012<br />
Indie, Pushkar<br />
Indie, Jodhpur<br />
Indie, mieszkańcy Gujaratu
Tybet, oczy Buddy<br />
Tybet, w drodze do Lhasy<br />
Tybet, czorten w Gyantse<br />
Nepal, Machhaphuchhare<br />
(6993 m n.p.m.)<br />
Nepal, masyw Annapurny<br />
Cały czas podróżowałeś samochodem?<br />
Tak, to był dla mnie najwygodniejszy środek transportu. Z Meksyku pojechałem wzdłuż zachodniego<br />
wybrzeża i wróciłem do Stanów Zjednoczonych. Dopiero wtedy odkryłem prawdziwą, dzisiejszą<br />
Amerykę, nie tę z własnych wyobrażeń, i tę pokochałem. Arizona, Nowy Meksyk, Nevada,<br />
Kalifornia. Odwiedziłem te wszystkie najwspanialsze miejsca. Szczególnie podoba mi się stan<br />
Utah, w którym jest większa liczba parków narodowych niż w pozostałej części Stanów.<br />
Pamiętam zdjęcia z Antelope Canion.<br />
Czerwone zdjęcia. Tak, ale tego miejsca, choć o nim wiedziałem, nie odwiedziłem za pierwszym<br />
razem. Zawsze zostawiam sobie jedno z ulubionych moich miejsc na ziemi, żeby móc jeszcze<br />
tam wrócić. Z Antelope Canion tak właśnie było – świadomie nie pojechałem tam za pierwszym<br />
razem, mając nadzieję, że wrócę. Wróciłem 5 lat później.<br />
Jest jeszcze takie miejsce, które na ciebie czeka?<br />
The Waves w Arizonie, niesamowite formacje skalne. Pink Floydzi mieli tam sesję zdjęciową.<br />
Czy udało ci się jechać sławną Route 66?<br />
Przejechałem jej historyczny odcinek z Las Vegas do Grand Canyon. Ale jest jeszcze jedna<br />
legendarna trasa, którą też jechałem. To ciągnąca się wzdłuż Pacyfiku, przez całe wybrzeże Kalifornii<br />
Highway 1 (zwana też Pacific Coast Highway), która w połączeniu z drogą US 101, umożliwia<br />
zwiedzanie całego Zachodniego Wybrzeża. Przejechałem całą tę malowniczą drogę od San Diego<br />
przez Los Angeles, San Francisco, potem przez Oregon wróciłem do Seattle.<br />
Czy jakieś miasto zrobiło na tobie szczególne wrażenie?<br />
O tak, San Francisco. To miejsce, które polecam, i do którego chętnie mógłbym wrócić. Ze<br />
wszystkich metropolii amerykańskich, ta zauroczyła mnie najbardziej. Tam po raz pierwszy bałem<br />
się jeździć samochodem.<br />
Wcale się nie dziwię, dobrze pamiętam film Bullit! Czy San Francisco wciąż tak wygląda?<br />
Rzeczywiście, to jest miasto, jakie się pamięta z tych starych filmów. Te same „falujące” ulice, te<br />
same tramwaje. Most wiszący Golden Gate jest wciąż taki sam – z tym swoim niezapomnianym<br />
charakterystycznym kolorem – choć podobno miał mieć inny, a to był tylko podkład. Domy<br />
są drewniane, dwupiętrowe, bardzo kolorowe. To miasto się nie zmienia, a od pamiętnego<br />
trzęsienia ziemi i pożaru w 1906 roku, nikt już nie buduje tam wysokich budynków, może dlatego<br />
jest takie wyjątkowe?<br />
Z San Francisco wróciłeś do Seattle, ale twoja podróż jeszcze się nie kończy, prawda?<br />
Cała podróż przez Stany i Meksyk trwała ponad 6 miesięcy. Czas było zacząć kolejny etap<br />
podróży. Przez Europę pojechałem do Indii.<br />
...powietrzem<br />
dworzanin 17
6.<br />
Gdzie wylądowałeś w Indiach?<br />
W Delhi i już pierwsza noc była niezapomniana. Gdy jeszcze w Stanach kupowałem bilet lotniczy,<br />
od razu wykupiłem sobie hotel. Wiedziałem, że przylecę późnym wieczorem, więc chciałem się<br />
niejako zabezpieczyć, aby po nocy nie szukać noclegu. Wydrukowałem sobie adres hotelu i po<br />
przylocie do Delhi wziąłem taksówkę, bo oczywiście nie wiedziałem, jak się poruszać w tamtym<br />
świecie. Pokazałem adres i pojechaliśmy. Tyle tylko, że nie mogliśmy jakoś trafić. Ani kierowca, ani<br />
jego pomocnik – nie wiem jak go nazwać, ale w taksówce były zawsze dwie osoby – nie mogli<br />
odnaleźć tego adresu. Po dwóch godzinach jeżdżenia pytam, co się dzieje, a oni mówią „ten adres<br />
jest niekompletny”. Okazało się, że ulica ma ze 30 kilometrów, a system numeracji jest taki, że co<br />
kilka kwartałów zaczyna się od nowa. No dobrze – mówię – ale co teraz? A oni: „nie martw się”.<br />
Po jakimś czasie zatrzymują się przed jakimś biurem turystycznym i zaczynają głośno dobijać się<br />
do drzwi. Nagle olśnienie, metafizyka, czytam napis nad drzwiami – firma nazywa się: Adventure<br />
Starts Here (Przygoda zaczyna się tutaj).<br />
Nieźle się zaczyna!<br />
Wyobraź sobie, jest trzecia nad ranem, stoimy przed jakimś biurem, kierowca wysiada i wali<br />
w drzwi, a za chwilę jakiś zaspany facet otwiera, jakby nigdy nic, i mówi, że wie, gdzie jest ten<br />
nieszczęsny hotel. Zadzwonił tam i okazało się, że moje miejsce jest już sprzedane... ale znaleźli<br />
mi inny hotel.<br />
Czyli wszystko dobrze się skończyło?<br />
Nie, nic się nie skończyło, a już na pewno nie skończyło się dobrze! W hotelu spłuczka nie działała,<br />
prysznic zalał cały pokój i wszystkie moje rzeczy… Dzisiaj już wiem, że tam to normalne, ale<br />
wtedy – szczególnie po sześciomiesięcznej podróży po Stanach Zjednoczonych – nic nie było<br />
normalne. Wszystko było szokiem.<br />
Indie cię rozczarowały?<br />
Nie, raczej zaskoczyły. Pamiętam, że pierwszej nocy nie mogłem zasnąć, byłem bardzo<br />
podekscytowany faktem, że wreszcie jestem w Indiach. Następnego dnia, tuż po wschodzie<br />
słońca wyszedłem na ulicę. Nie wiem skąd się to wzięło, ale miałem nieodparte wrażenie, że<br />
znajduję się w mieście, które opisał Camus w Dżumie. Nie umiem tego wytłumaczyć. To wszystko<br />
było tak odrealnione. Kobiety zamiatające zakurzone, puste ulice. Słońce przedzierające się<br />
przez brudne, wysokie budynki. To było centrum Delhi, a ja czułem się jakbym był bohaterem<br />
Dżumy Camusa.<br />
To brzmi jakbyś opowiadał sen.<br />
Bo to trochę tak wyglądało – jak koszmarny sen. Szczurów było więcej niż ludzi. Krowy wyjadały<br />
resztki ze śmietników, ludzie spali na ulicach. A ponieważ było to jeszcze przed porą deszczową,<br />
więc bardzo sucho. Wszystko wyschnięte, zakurzone – ponure, przerażające wrażenie.<br />
Pewnie spotęgowane tak szybkim przemieszczeniem się z cywilizacji zachodu do zupełnie<br />
innego świata?<br />
Tak, to są zupełnie inne światy. Ale z czasem coś zrozumiałem i już wszystko poszło tak, jak<br />
trzeba.<br />
Jak trzeba, czyli jak?<br />
Dobrze. Już w Indiach, przypomniałem sobie rozmowę z pewnym Amerykaninem, którego<br />
spotkałem w Meksyku. Wspomniałem, że wybieram się do Indii, że będzie to moja pierwsza<br />
wyprawa do Azji. I on mi powiedział coś, czego wtedy nie rozumiałem. „Jak chcesz w Indiach<br />
poczuć się dobrze, to spróbuj zapomnieć o wszystkich swoich nawykach. Zapomnij o swoich<br />
zmysłach. Bo wszystko będzie inne od tego, co znałeś dotąd. Indie albo znienawidzisz, albo<br />
pokochasz. Miarą tego, czy pokochałeś, czy znienawidziłeś, będzie to, czy zechcesz pojechać tam<br />
po raz kolejny”.<br />
I udało ci się zapomnieć o zmysłach?<br />
Nie od razu. Tak naprawdę te pierwsze dni to koszmar. Wszystkie zmysły były atakowane przez<br />
nieznane bodźce. Intensywne kolory, zapachy, smaki, hałas. Na każdym kroku ktoś cię dotyka,<br />
szarpie. I nagle zacząłem patrzeć na to inaczej. Musiałem to jakoś oswoić i powiedziałem sobie,<br />
że skoro żyje tam ponad miliard ludzi, to musi być w tym świecie porządek, choć ja go nie<br />
rozumiem.<br />
18 lato 2012<br />
Malgasze
Madagaskar, lemury<br />
Madagaskar, Aleja Baobabów<br />
Madagaskar, Red Tsingy<br />
I znalazłeś zasadę rządzącą tamtym światem?<br />
Przestałem się kłócić z jego logiką, założyłem, że to nie jest moja logika i że nie muszę wszystkiego<br />
rozumieć.<br />
Ile razy byłeś w Indiach?<br />
Od tamtego czasu trzy razy i wybieram się znowu. To jest odpowiedź na to, jakim uczuciem darzę<br />
ten kraj.<br />
W Delhi zakończyłeś swoją pierwszą podróż?<br />
Pokręciłem się trochę po Indiach (na Goa odwiedziłem miejsce, gdzie kilka miesięcy wcześniej<br />
był Tomek, mój starszy syn), pojechałem na kilka dni do Nepalu, a przed powrotem do domu<br />
zatrzymałem się na chwilę w Portugalii i Hiszpanii. No, ale stamtąd trzeba było już wracać.<br />
7.<br />
Czy po tak długiej podróży powrót był trudny?<br />
Bardzo trudny. Miałem kłopoty z nauczeniem się bycia znowu w naszej rzeczywistości. Powrót<br />
był ciężki. To sprawiło, że zmieniłem koncepcję podróżowania, ale nie umiałbym już żyć bez<br />
podróży.<br />
Zachorowałeś na wędrówkę?<br />
I to jest choroba nieuleczalna!<br />
A na czym polega twoja koncepcja?<br />
Co roku jeżdżę na dwa miesiące w jedno miejsce, to znaczy do jednego kraju, albo do jednego<br />
regionu.<br />
Warto czekać 10 miesięcy, żeby pojechać na dwa?<br />
Warto.<br />
Chciałbyś te proporcje odwrócić?<br />
Nie.<br />
Nie, czyli te dwa miesiące zaspokajają głód podróży?<br />
Tak, ale w okolicach maja zaczynam już być głodny. Zwykle jeżdżę we wrześniu i październiku.<br />
8.<br />
Wojtku, powiedz mi, co jest celem twoich podróży?<br />
Zdobywanie doświadczenia, może nawet wiedzy o samym sobie. Podróżowanie to jest trochę<br />
jak laboratorium. Naszą teoretyczną wiedzę o świecie i o sobie samych musimy sprawdzić<br />
w działaniu. A bywa to czasami brutalne. Konfrontacja z rzeczywistością – często naiwnych<br />
...po szynach<br />
dworzanin 19
wyobrażeń o świecie, wykreowanych na podstawie literatury czy filmów – bywa okrutna. Do<br />
Stanów pojechałem szukać Winnetou i „znikającego punktu”, a w Tybecie spodziewałem się<br />
spotkać ludzi stąpających 10 cm nad ziemią.<br />
Jak przygotowujesz się do podróży?<br />
Mam taką zasadę, że przed wyjazdem do danego miejsca, staram się przyswoić jak najmniej<br />
wiedzy teoretycznej.<br />
I to się sprawdza?<br />
Tak, sam chcę coś przeżyć. Dopiero potem dużo czytam i wtedy mogę się z kimś zgodzić lub nie,<br />
mogę się pokłócić. Ale jadę świeży, czysty i niewinny. Nieskażony widzeniem innych.<br />
Czy literatura bywa dla ciebie inspiracją do podróży?<br />
Można tak powiedzieć. W zeszłym roku byłem w Etiopii. Wcześniej przeczytałem oczywiście<br />
Cesarza Kapuścińskiego, ale była to jedynie dobra książka, a tak naprawdę to w Etiopii<br />
przeczytałem tę książkę po raz pierwszy. Dopóki nie pojechałem do Afryki, nie rozumiałem,<br />
o czym pisze Kapuściński. Podobała mi się konstrukcja książki, język, utkwiły mi nawet w pamięci<br />
takie sformułowania, jak „rwactwo i wydzierka”, ale w ogóle nie wiedziałem, jak to zastosować<br />
w praktyce. Dzisiaj, po dwóch miesiącach spędzonych w Etiopii, wiem, o czym mówi Kapuściński,<br />
że to nie był tylko zabieg formalny, czy fajny neologizm.<br />
Etiopczycy są „rwaczami i wydzieraczami”?<br />
Tak. Najczęstszym słowem wypowiadanym przez Etiopczyków do białych jest „give me” (daj mi).<br />
A na pytanie „dlaczego” odpowiadają: „bo ty jesteś faranji1 , więc ty masz”. Oni mają silne poczucie,<br />
że im się należy, od faranji właśnie.<br />
Co im się należy?<br />
Wszystko. Od butelki po wodzie, drobiazgu, po koszulkę, buty, plecak, i to nie w formie prośby<br />
ale żądania. Nigdzie indziej nie spotkałem się z takim wewnętrznym przekonaniem, że im się<br />
należy więcej od świata.<br />
Nie rozumiem?<br />
Etiopia to jest dziwny kraj. To jedyny afrykański kraj, który nie był skolonizowany, w którym<br />
chrześcijaństwo jest starsze niż w większości krajów Europy. Podejrzewam, ale to jest moja teoria,<br />
że dlatego Etiopia nie została nigdy skolonizowana, bo nie było pretekstu religijnego. A jednak to<br />
właśnie Etiopia stała się synonimem biedy i ubóstwa współczesnego świata. I taką uczynił ją świat,<br />
bo Etiopia była potrzebna jako symbol, synonim ubóstwa, aby świat mógł pójść jej z pomocą,<br />
która tak naprawdę pomocą nie była i nie jest.<br />
1 Red. faranji w języku amharskim oznacza cudzoziemca.<br />
20 lato 2012<br />
...na grzbiecie<br />
Etiopia, kobiety z plemienia<br />
Hamer<br />
Etiopia, kobieta z plemienia<br />
Desanesh
Etiopskie zwierzaki<br />
Etiopia, wojownicy<br />
z plemienia Mursi<br />
Chcesz przez to powiedzieć, że pomoc była tylko sposobem na uciszenie sumienia świata?<br />
Takie odnoszę wrażenie, ale równocześnie poprzez pomoc można było pokazać, że świat<br />
nie pozostaje obojętny. Tymczasem taka forma pomocy nie tylko nie rozwiązywała żadnych<br />
problemów, wręcz przeciwnie, generowała nowe i to na wielką skalę, na przykład uzależniając<br />
Etiopczyków od akcji pomocowych. To było dawanie ryby, a nie wędki. Owszem, zdarzają się tam<br />
zabójcze susze, które pochłaniają wiele ofiar, ale z drugiej strony, ten kraj ma na przykład drugą<br />
w świecie (po Chinach) populację osłów, a tak niezliczonych stad bydła nie widziałem nigdzie.<br />
Problem polega tam na złej dystrybucji, albo wręcz jej braku. Jednorazowy transport ton żywności<br />
czy leków złagodzi skutki tragedii, ale nie rozwiąże problemu. Skuteczniejsze wydaje się to, co<br />
robi Polska Akcja Humanitarna, na przykład w Sudanie – kopie studnie.<br />
Czy Etiopia była dla ciebie dużym wyzwaniem?<br />
Tak, ale cieszę się, że tam byłem. Pytałaś mnie wcześniej o inspiracje literackie. Poza Cesarzem<br />
była jeszcze jedna Wyspa kochających lemurów Fiedlera, o Madagaskarze. Książka bardzo mi się<br />
podobała, ale tak naprawdę wiem, o czym ten facet pisał, dopiero po spędzeniu tam dwóch<br />
miesięcy. Wyprawa na Madagaskar to jest jedna z moich sympatyczniejszych podróży.<br />
Dzielisz podróże na sympatyczniejsze i mniej sympatyczne?<br />
Tak, a miarą jest to, czy chciałbym tam wrócić. Madagaskar jest na liście tych miejsc, które chętnie<br />
jeszcze odwiedzę.<br />
A Etiopia?<br />
Niekoniecznie.<br />
9.<br />
Wojtku, gdzie jest Jasiek teraz?<br />
Jasiek? Nie wiem. W Nikaragui chyba. Ostatnio z Nikaragui przysłał maila, a czemu pytasz?<br />
Mówiliśmy o Jaśku, który był w jakimś sensie inspiracją twoich podróży. Dalej cię inspiruje?<br />
To już nie tylko inspiracja, to już jest rywalizacja.<br />
Gdzie jedziesz jesienią?<br />
Na Sri Lankę, a potem do Nepalu, w moje ukochane Himalaje – już po raz trzeci.<br />
10.<br />
Co przywozisz z podróży poza doświadczeniem?<br />
Niewiele. Przyprawy. Niewolników nie przywożę, złota też nie.<br />
Czy doprawiłeś już swoje życie tak, że zaczyna ci smakować inaczej?<br />
Nie wiem, ale na pewno ciągle chce mi się gotować…<br />
...pieszo<br />
dworzanin 21
Od impulsu do gestu<br />
<strong>wystawa</strong> <strong>malarstwa</strong>, <strong>rysunku</strong> i <strong>grafiki</strong><br />
uczestników warsztatów dla doros³ych<br />
w Klubie Kultury „Paleta”<br />
Moją rozmówczynią jest Ania Dyga, magister sztuki, instruktor prowadzący warsztaty<br />
z zakresu <strong>malarstwa</strong>, <strong>rysunku</strong> i podstaw <strong>grafiki</strong> artystycznej w Klubie Kultury „Paleta”<br />
w Krakowie. To tutaj właśnie pod Jej czujnym okiem pielęgnuje swe pasje grupa dorosłych<br />
adeptów sztuki.<br />
Aniu, jak wspominasz początki swej pracy?<br />
Kiedy w 2008 roku przejęłam opiekę nad grupą (wcześniej zajęcia prowadziły Joanna Salwarowska-<br />
Kuciewicz i Anna Ambroży-Kowalska) byłam świeżo upieczoną absolwentką studiów artystycznych,<br />
mającą krótkotrwałe doświadczenia z edukacją artystyczną. Jak się jednak okazało, mimo mojej<br />
początkowej tremy, szybko znaleźliśmy wspólny język, oscylujący między tradycyjnym podejściem<br />
do warsztatu, a bardziej współczesnymi formami ekspresji.<br />
Sama prowadzę pracownię plastyczną i wiem, że charakter tej pracy nie polega na<br />
sztywnej realizacji technik plastycznych. To przede wszystkim atmosfera. Zapytałam o to<br />
jedną z uczestniczek Twoich zajęć, Irenę Waśko. Pozwolę sobie zacytować fragment jej<br />
wypowiedzi: …Spotkania w „Palecie” to poznawanie różnych technik malarskich, zmagania<br />
z płótnem, papierem, farbami, własnymi umiejętnościami, ale też odskocznia w nieznany świat<br />
barw, wyobraźni, innego patrzenia na rzeczywistość. Pracownia to wspólne rozmowy, wymiana<br />
poglądów, żarty w gronie wspaniałych ludzi…<br />
To prawda. Prowadzę zajęcia z różnymi grupami i nie ukrywam, że z z grupą, o której mowa wiąże<br />
mnie szczególna więź emocjonalna. Atmosfera pracowni oderwanej od pośpiechu, codzienności<br />
i zgiełku rzeczywiście nastraja pozytywnie, sprzyjając nawiązywaniu i umacnianiu ciepłych relacji.<br />
22 lato 2012<br />
Anna Podczaszy<br />
Opiekun pracowni<br />
plastycznej w Dworku<br />
<strong>Białoprądnicki</strong>m.<br />
Jest autorką programów<br />
edukacyjnych z zakresu<br />
popularyzacji sztuki.<br />
Anna Marczyk, akryl<br />
Tadeusz Sieprawski, olej na<br />
płótnie<br />
Irena Waśko, olej na desce
Małgorzata Rolska, linoryt<br />
Jolanta Karpiniec-Szumilas,<br />
pastel<br />
Beata Czajka, olej<br />
Elżbieta Gieras, olej na płótnie<br />
Zofia Kolman, pastel<br />
Zawsze obecny humor i dystans tylko stymuluje do dalszych działań. W grupie bardzo ważna jest<br />
wzajemna motywacja i inspiracja, a tutaj ich nie brakuje. Jedno napędza drugie, atmosfera pracę,<br />
praca atmosferę. Sama czuję się częścią tej grupy, dlatego jestem wdzięczna wszystkim uczestnikom<br />
zajęć za nieustającą chęć tworzenia tego fantastycznego klimatu, wsparcie, odczucie wzajemności,<br />
kształcących doświadczeń i zaufanie. To wszystko jest dla mnie wielką motywacją w momentach<br />
zawodowej niepewności.<br />
Twoi podopieczni to ludzie dojrzali. Kim są? W jaki sposób budują swój artystyczny świat?<br />
Dojrzali, ale patrzący zaciekawionymi oczyma dziecka. Każda z osób ma inne doświadczenia<br />
zawodowe, życiowe, twórcze. Wśród członków grupy znajdują się naukowcy, nauczyciele<br />
akademiccy, psychologowie i pedagodzy, amatorzy sportu i wielu innych dziedzin, ale są to przede<br />
wszystkim niezwykle otwarte osobowości, pasjonaci szukający kontaktu ze sztuką. Różny jest<br />
także czas jaki poświęcili nauce m.in. <strong>malarstwa</strong> i <strong>rysunku</strong>. Najdłużej, bo od 1991 roku uczestniczy<br />
w zajęciach organizowanych przez Klub „Paleta” Pan Tadeusz Sieprawski. Był uczestnikiem wielu<br />
wydarzeń i wystaw organizowanych przez nasz Klub, podobnie jak większość wystawiających. To<br />
on – w 2005 roku – wraz Paniami Małgorzatą Rolską, Jolantą Szumilas, Elżbietą Gieras i Ireną Waśko,<br />
tworzyli zręby obecnego składu grupy. Potem dochodziły i zostawały na stałe kolejne osoby: mająca<br />
za sobą już kilka wystaw indywidualnych Pani Anna Marczyk, Zosia Kolman, Beata Czajka, Renia<br />
Wojtulewicz, która od wielu lat uczestniczy również w zajęciach ceramicznych. Uczestnicy zająć<br />
realizują się w różnych technikach i formach plastycznych. Przez cztery lata miałam okazję przyglądać<br />
się niesamowitej pasji i poświęceniu tej grupy w zmaganiu się z wciąż nowymi wyzwaniami,<br />
stawianymi nie tyle przez prowadzącego, ale przez ich własne ambicje doskonalenia talentu. Jestem<br />
pełna podziwu dla zaangażowania, szczerości i uporu z jakim dążą oni do pokonywania własnych<br />
słabości, do odszukiwania własnych form wyrazu.<br />
Zatem najwyższy czas pokazać światu Wasz artystyczny dorobek. W czerwcu, w Dworku<br />
<strong>Białoprądnicki</strong>m odbędzie się wernisaż wystawy, w której weźmie udział dziewiątka Twoich<br />
podopiecznych. Zaintrygował mnie tytuł „Od impulsu do gestu”. Jak można to rozumieć?<br />
Chodzi o drogę, którą przebywa każda z osób podejmując się działania twórczego w dowolnej materii<br />
czy sferze rzeczywistości. Impuls jest początkiem, momentem zauroczenia, gest bezpośrednim jego<br />
wynikiem, spełnieniem, końcowym efektem. Ważne jest to, że pomiędzy jednym a drugim istnieje<br />
jeszcze proces, całe spektrum zdarzeń, często zaskakujących, momentów olśnień jak i zwątpienia,<br />
które mają miejsce w zaciszu i intymności pracowni. Zanim powstanie „ostateczny odcień”, trzeba<br />
przemierzyć całą paletę barw. Jestem niezmiernie dumna, że mogę być świadkiem i uczestnikiem<br />
tego intymnego aktu tworzenia. Z mojej perspektywy wspólna praca z doświadczonymi i poważnymi<br />
uczniami jest również piękną, niezwykle kształcącą wędrówką odkrywania bogactwa wrażliwości<br />
człowieka, jak i własnej osobowości jako pedagoga i pośrednika między tytułowym impulsem,<br />
a gestem tworzenia.<br />
Dziękuję Ci Aniu za rozmowę, a Państwa zapraszam 14 czerwca 2012 roku na otwarcie<br />
wystawy.<br />
Autorzy prac: Anna Marczyk, Irena Waśko, Elżbieta Gieras,<br />
Jolanta Karpiniec-Szumilas, Małgorzata Rolska, Beata Czajka,<br />
Zapraszamy na otwarcie wystawy „Od impulsu do gestu”<br />
14 czerwca 2012 r., o godz. 18.00<br />
Galeria Zajazd, Zajazd Kościuszkowski, ul Białoprądnicka 3<br />
dworzanin 23
24 lato 2012<br />
Galeria Zajazd<br />
Od imPulsu dO gesTu – <strong>wystawa</strong> <strong>malarstwa</strong>, <strong>rysunku</strong> i <strong>grafiki</strong><br />
<strong>wystawa</strong> potrwa do 31 lipca 2012<br />
Anna Marczyk, olej na płótnie<br />
Jolanta Karpiniec-Szumilas, olej na płótnie
Irena Waśko, olej na płótnie Zofia Kolman, tempera na sklejce<br />
Galeria Zajazd<br />
Od imPulsu dO gesTu – <strong>wystawa</strong> <strong>malarstwa</strong>, <strong>rysunku</strong> i <strong>grafiki</strong><br />
<strong>wystawa</strong> potrwa do 31 lipca 2012<br />
dworzanin 25
Galeria Zajazd<br />
Od imPulsu dO gesTu – <strong>wystawa</strong> <strong>malarstwa</strong>, <strong>rysunku</strong> i <strong>grafiki</strong><br />
<strong>wystawa</strong> potrwa do 31 lipca 2012<br />
26 lato 2012<br />
Małgorzata Rolska, pastel Beata Czajka, kolaż, olej
Tadeusz Sieprawski, linoryt Elżbieta Gieras, olej<br />
Galeria Zajazd<br />
Od imPulsu dO gesTu – <strong>wystawa</strong> <strong>malarstwa</strong>, <strong>rysunku</strong> i <strong>grafiki</strong><br />
<strong>wystawa</strong> potrwa do 31 lipca 2012<br />
dworzanin 27
Spotkania ze sztuk¹<br />
Sztuka wokó³ centrum Europy czyli<br />
litewskie Europos Parkas – muzeum<br />
rzeŸby w otwartej przestrzeni<br />
Litewski Park Europy (Europos Parkas) stanowi jedną z ciekawszych prezentacji rzeźby<br />
współczesnej na wolnym powietrzu, jakie możemy odnaleźć podróżując po Starym<br />
Kontynencie. Kompleks ten został założony w pobliżu geograficznego centrum Europy,<br />
niedaleko Wilna z inicjatywy litewskiego rzeźbiarza Gintarasa Karosasa w 1991 roku. Jest<br />
to próba połączenia tego szczególnego miejsca z ideą prezentacji sztuki. Projekt obejmuje<br />
ponad 100 prac wybitnych i mniej znanych artystów z całego świata, które rozmieszczone<br />
zostały na 55 hektarach otwartej przestrzeni wśród drzew, pagórków i aranżacji wodnych.<br />
Pomysłodawca założenia jest też autorem największej liczby realizacji przeznaczonych<br />
specjalnie dla tego parku, np.: Monumentu centrum Europy w formie kamiennej piramidy,<br />
wokół której rozmieszczone są płyty z nazwami wszystkich europejskich stolic zgodnie<br />
z kierunkami, jakie zajmują względem geograficznego środka naszego kontynentu. Karosas<br />
jest również twórcą m.in. Symbolu Parku Europy i bardzo znaczącej pracy LNK Drzewo<br />
Informacji, od której rozpoczniemy wędrówkę po wybranych zakątkach podwileńskiego<br />
muzeum en plan air.<br />
LNK Drzewo Informacji autor nazywa po prostu rzeźbą, jednakże jest to rzeźba niezwykła. Została<br />
ona uformowana z ponad 3 tysięcy starych telewizorów, ofiarowanych przez mieszkańców Litwy<br />
28 lato 2012<br />
Agnieszka Tes<br />
Historyk sztuki, autorka<br />
tekstów o sztuce<br />
współczesnej, malarka.<br />
Gintaras Karosas, Monument<br />
centrum Europy<br />
Gintaras Karosas, LNK Drzewo informacji
Gintaras Karosas,<br />
LNK Drzewo informacji<br />
Magdalena Abakanowicz, Przestrzeń nierozpoznanego wzrostu<br />
po apelu jaki wyemitowano w narodowej telewizji LNK. Odbiorniki, w większości litewskiej albo<br />
rosyjskiej produkcji, ustawiono w rodzaj labiryntu o długości 700 metrów na powierzchni jednego<br />
hektara. Widziany z lotu ptaka kształt owej konstrukcji przypomina drzewo, gigantyczne drzewo<br />
z rzędów telewizorów zaprojektowane w naturalnym, leśnym otoczeniu. Wewnątrz labiryntu leży<br />
przewrócona, typowo socrealistyczna figura Lenina, która w czasach sowieckich stała w jednym<br />
z litewskich miast. Koncepcja artystyczna całości odnosi się do propagandy czasów komunizmu,<br />
której niezwykle silnym narzędziem była manipulacja telewizyjna. Ten swoisty monument jest zatem<br />
komentarzem do upadku systemu, rodzajem symbolicznego pogrzebu komunizmu. Koniec wpływu<br />
Kremla został wyrażony poprzez zdegradowanie pomnika Lenina. Sieć niemych okien telewizorów<br />
nie będzie już niczego rozpowszechniała. Drzewo informacji stało się martwe. Kontekst miejsca<br />
– nieopodal geograficznego środka Europy i pomysł Karosasa kreują bardzo znaczeniowo nośną<br />
interakcję.<br />
Wśród prac zebranych w Europos Parkas znalazły się dwa dzieła wybitnej polskiej artystki światowej<br />
rangi – Magdaleny Abakanowicz – Przestrzeń nierozpoznanego wzrostu i Czarodziej. Pierwszą realizację<br />
tworzą, tak znamienne dla tej autorki, rozmieszczone w przestrzeni duże elementy o zbliżonej formie,<br />
których nagromadzenie wzmacnia artystyczny przekaz. Tym razem są to ogromne głazy, ustawione<br />
pionowo i obrobione w kształty, które sama rzeźbiarka porównuje do nierozwiniętych pąków na<br />
wiosnę czy stogów siana latem. Jednakże każdy może nadać tym niedookreślonym elementom własne<br />
odczytanie, a i tak pozostanie miejsce dla treści nieuchwytnych, niedopowiedzianych. Abakanowicz<br />
uwydatnia możliwości wielorakiego odbierania układów przestrzennych, jak też ciekawych związków<br />
zachodzących w naturze i jej procesach.<br />
Do najbardziej znanych obiektów, znajdujących się na terenie parku, należą te zaprojektowane przez<br />
amerykańskich twórców od dawna obecnych i cenionych na międzynarodowej scenie – Denisa<br />
Oppenheima i Sola Le Witta – związanych m.in. z nurtem sztuki konceptualnej, w którym działali od<br />
końca lat 60. Monstrualne Krzesło – basen i Pijąca struktura z basenem w kształcie nerki Oppenheima<br />
to na poły humorystyczne na poły filozoficzne gry z konwencjami, zapładniające wyobraźnię<br />
odbiorcy, łamiące klasyczne struktury myślenia i może dlatego tak popularne wśród zwiedzających.<br />
dworzanin 29
Piramida podwójnego negatywu Sola Le Witta to z kolei minimalistyczna struktura, jak lubi o swoich<br />
pracach mówić twórca, oparta na regułach geometrii, bardzo interesująco komponująca się<br />
z przyrodą. Refleksy w małym stawie, nad którym została umieszczona i światło słoneczne, które<br />
drga tworząc układy cieni rozbijające ścisłą, choć subtelną geometrię – ożywiają wydźwięk tej<br />
oryginalnej interpretacji motywu piramidy. W zależności od warunków atmosferycznych, pór dnia<br />
i roku niczym w muzycznym utworze powstają, zmieniające się w czasie niuanse. Oglądający staje<br />
przed dynamicznym choć nieruchomym dziełem.<br />
Przechadzając się po rozległym terenie podwilieńskiego muzeum napotykamy prace rzeźbiarzy<br />
z różnych części świata, różnych kręgów kulturowych, o wielorakich preferencjach artystycznych.<br />
Samo podejście do rzeźby, jej tworzywa i sposobu prezentacji w przestrzeni jest bogate, inspirująco<br />
odmienne w poszczególnych przypadkach. Spacer wiąże się zatem z odkrywaniem, rozpoznawaniem<br />
konkretnych zamysłów, pełną możliwych zaskoczeń penetracją. Obok realizacji o uniwersalnej<br />
wymowie napotykamy też takie, które dotykają sfer bardziej osobistych i wiążą się z kameralnym<br />
oddziaływaniem sztuki. Dla mnie interesujące było na przykład spotkanie z rzeźbiarską instalacją Tei<br />
Kobayashi z Japonii zatytułowaną YONI: ku pamięci Marii Gimbutiene. Trzy pionowe kolumienki z kilku<br />
rodzajów kolorowego kamienia usytuowane pomiędzy drzewami, nad okiem wodnym wydzielają<br />
jakby medytacyjne miejsce, gdzie do harmonijnej relacji rzeźby i natury może dołączyć człowiek.<br />
Cisza ewokowana przez tę kompozycję doskonale koresponduje z ideą pamięci, która dostarczyła<br />
tematycznego punktu wyjścia dla tej pracy.<br />
Zupełnie inne założenia przyświecały M. Adamitz Scrupe ze Stanów Zjednoczonych, której praca<br />
stanowi komentarz do eksperymentów naukowych. Podejrzana nauka to zbiór kilku wykonanych<br />
z syntetycznego materiału warzyw powiększonych do ponadnaturalnych rozmiarów. Pierwotnie<br />
były one jeszcze dodatkowo podświetlone. Niestety, ten ciekawy pomysł dziś nie przemawia już<br />
z odpowiednią siłą ze względu na zniszczenia dokonane przez czas, czynniki atmosferyczne i być<br />
może także turystów. To samo zresztą dotyczy wielu innych realizacji, które z wyżej wspomnianych<br />
powodów uległy częściowej destrukcji, gdyż albo materiały nie okazały się wystarczająco trwałe albo<br />
koncepcje zbyt efemeryczne, nieuwzględniające warunków prezentacji.<br />
Podsumowując osobiste wrażenia z wizyty Parku Europy przyznam, że była to niespodziewanie<br />
udana część podróży do Wilna i okolic, tym bardziej, że pozwoliła zaobserwować także jak<br />
nasi litewscy sąsiedzi rozwiązują zagadnienia związane z funkcjonowaniem sztuki w życiu<br />
społecznym. Śmiałe, bezpretensjonalne powiązanie projektów rzeźbiarskich z kontekstem<br />
przyrodniczym, geograficznym i w pewnych aspektach – politycznym wydało godne uwagi<br />
rezultaty.<br />
30 lato 2012<br />
Magdalena Abakanowicz,<br />
Czarodziej<br />
Tei Kobayashi, YONI:<br />
ku pamięci Marii Gimbutiene<br />
Makoto Ito, Ślimak<br />
Autorkami fotografii są<br />
Agnieszka i Urszula Tes
Andrzej lisowski<br />
Podróżnik, dziennikarz<br />
i fotograf, członek<br />
nowojorskiego The<br />
Explorers Club, członek<br />
– założyciel Fundacji<br />
Kultury Polskiej.<br />
Andrzej Lisowski<br />
Elżbieta i Andrzej Lisowscy<br />
(www.lisowscy.pl)<br />
– krakowscy podróżnicy,<br />
twórcy telewizyjnego<br />
„Światowca” i sobotniego<br />
„Południka Café” Radia<br />
Kraków, członkowie m.in.<br />
nowojorskiego The Explorers<br />
Club i honorowi członkowie<br />
Polish – American Travelers<br />
Club.<br />
Lustra œwiata<br />
<strong>wystawa</strong> fotografii Andrzeja Lisowskiego<br />
To próba innego spojrzenia na świat – trudny dziś, pełen nie zawsze pozytywnych energii,<br />
zdominowany hałasem i medialnym szumem. W lustrach świata przekraczamy granice<br />
niemożliwego, odnajdujemy inne wymiary i nastroje, wyciszamy się, zbliżamy się do<br />
harmonii. Odnajdujemy inny – jakby lepszy świat. Nawet wtedy, gdy lustro go deformuje. Ale<br />
deformuje tylko na pozór, bo w ten sposób zwraca uwagę na to, co takiej uwagi na codzień<br />
nie zwraca. Odbicie jest na dodatek jakby dodatkową stop-klatką, która pozwala spokojniej<br />
oceniać rzeczywistość.<br />
Projekt ten zdobył dwie nagrody: Grand Prix MEDIATRAVEL I Międzynarodowego Festiwalu<br />
Odkrywców i Podróżników (Łódź 2001) oraz wyróżnienie w IV Ogólnopolskim Konkursie<br />
Fotograficznym pod hasłem „Wyobraź sobie”, pod patronatem Edwarda Hartwiga (Lublin 2001).<br />
Wystawę można oglądać już od 19 czerwca 2012 r. w Sali Złotej Dworku, a na jej oficjalne otwarcie<br />
z udziałem Autora zapraszamy 18 lipca 2012 o godz. 20.00.<br />
Po wernisażu – w plenerze Dworku – odbędą się Filmowe Podróże Dookoła Świata, zatytułowane<br />
„Good morning Sajgon! Good morning Brunei!”. Multimedialna prezentacja Elżbiety i Andrzeja<br />
Lisowskich, pełna barwnych impresji, mało znanych informacji, opowieści o zabawnych przygodach,<br />
ilustrowana zdjęciami, fragmentami filmów oraz muzyką, przeniesie nas na audiencję u sułtana,<br />
ramadan w sielskim Brunei czy miesiąc głodnych duchów w rozkrzyczanym i kosmopolitycznym<br />
Sajgonie… Zapraszamy na filmową podróż po Azji Południowo-Wschodniej.<br />
Zapraszamy na wernisaż wystawy „Lustra świata”<br />
oraz Filmowe Podróże Dookoła Świata<br />
środa, 18 lipca 2012 r., godz. 20,00<br />
Galeria <strong>Dworek</strong>, Sala Złota oraz Plener Dworku<br />
dworzanin 31
32 lato 2012<br />
Galeria <strong>Dworek</strong><br />
lusTrA ŚwiATA – <strong>wystawa</strong> fotografii Andrzeja lisowskiego<br />
<strong>wystawa</strong> potrwa do końca sierpnia 2012
Galeria <strong>Dworek</strong><br />
lusTrA ŚwiATA – <strong>wystawa</strong> fotografii Andrzeja lisowskiego<br />
<strong>wystawa</strong> potrwa do końca sierpnia 2012<br />
dworzanin 33
Wiadomo – kot<br />
i pies to te¿ ludzie<br />
Właściwie nie znam zwierzęcia, które na przestrzeni dziejów literatury nie byłoby bohaterem jakiegoś<br />
utworu. Bo przecież nawet mrówki i szereg innych owadów znalazło swoje literackie miejsce. Nie<br />
mówiąc o olbrzymach, jak słonie, hipopotamy czy krokodyle. Swoistym zaś fenomenem jest fakt,<br />
że od wieków twórcy obdarzają zwierzęcych bohaterów przeróżnymi uczuciami – od podziwu<br />
i uwielbienia, po strach, odrazę, Niektórzy twórcy podejmują próby odgadnięcia ich tajemnic<br />
stosując przeróżne zabiegi warsztatowe, jak animalizacja czy personifikacja. To znaczy przypisywanie<br />
człowiekowi cech zwierzęcych, co najczęściej prowadzi do stereotypów, lub zwierzęciu cech<br />
ludzkich, co daje znacznie ciekawsze efekty artystyczne. Bardzo często owe zabiegi służą pewnym<br />
uproszczeniom, mającym prowadzić do efektów dydaktycznych, puent, morałów, choć przecież<br />
wiele bajek czy baśni nosi znamiona artyzmu najwyższych lotów.<br />
Nieporozumieniem jest traktowanie utworów ze zwierzęcym bohaterem w kategoriach literatury<br />
dziecięcej. Wszak do XVIII wieku właściwie nie znano pojęcia „literatura dziecięca, czy młodzieżowa”.<br />
Utwory, które dziś w ten sposób określamy były adresowane do czytelnika uniwersalnego. Tworzenie<br />
utworów dla dzieci z wykorzystaniem motywów animalistycznych to zabieg dopiero XIX-wieczny. Na<br />
przykład Hans Christian Andersen, czy nasi klasycy z Krasickim na czele, nie myśleli zgoła o dziecięcym<br />
adresacie. Chociaż należy tu przywołać słynne stwierdzenie przypisywane Makuszyńskiemu bądź<br />
Korczakowi, że „pisać dla dzieci trzeba tak samo jak dla dorosłych, tylko lepiej”. To prawda, tworzenie<br />
dla dzieci jest wielkim wyzwaniem. Trzeba bowiem wznosić się na wyżyny artystycznych wyzwań,<br />
jakimi są kategorie humoru i dowcipu, nienachalnego dydaktyzmu, wreszcie życiowej mądrości,<br />
przez które krytyczny odbiór dziecka musi zostać zaspokojony.<br />
Mistrzami takich zabiegów są na pewno Jan Brzechwa, Julian Tuwim, Ludwik Jerzy Kern. Wielu innych<br />
pisarzy sięga po bohatera zwierzęcego, jak choćby Alicja Tanew, która łącząc swe pasje literackie<br />
i muzyczne tworzy specyficzne sceniczne miniatury, do wykorzystania choćby w przedszkolach.<br />
Na tym tle szczególne miejsce zajmuje Franciszek Klimek, od lat poświęcający swe strofy jednemu<br />
z największych przyjaciół człowieka – kotu. Aż chce się przywołać określenie świętego Franciszka<br />
z Asyżu o „bracie mniejszym”. Ostatnio zaś wydana książka – nomen omen Franciszka Klimka – Jak pies<br />
z kotem… usiłuje rozprawić się ze stereotypem odwiecznej wrogości gatunków współmieszkających<br />
z człowiekiem – psa i kota. Jak zwykle u tego pisarza, przedni humor rywalizuje z ironią, dystansem<br />
intelektualnym, z największą pobłażliwością i przymrużeniem oka traktuje człowieka, z którym sam<br />
autor często się utożsamia. Owa autoironia przypomina niekiedy innego mistrza satyry i dystansu,<br />
choć rzadko sięgającego do zwierzęcych bohaterów, Mariana Załuckiego.<br />
Niech za całe omówienie wystarczy wypowiedź Doroty Sumińskiej: „Po co nam poezja? To jedyny<br />
sposób, aby uczucia ująć w słowa. To dlatego zakochani choć na chwilę stają się poetami. Potem<br />
zapominamy o uczuciach i poezji. Wielka szkoda, bo świat jest piękny tylko wtedy, gdy czujemy –<br />
miłość, zachwyt, a nawet żal i tęsknotę. Wiersze Franciszka Klimka są mi szczególnie bliskie z dwóch<br />
powodów. Traktują o tych dla których żyję: o zwierzętach, a ich autor należy do najrzadszego dziś<br />
gatunku pięknych ludzi, Prawdziwych Poetów. Dla mnie, laika-konowała wiersz jest dobry gdy nad<br />
nim zapłaczę, lub wybuchnę śmiechem. Tu śmieję się i czasem uronię łzę…”.<br />
Franciszek Jan Klimek – Krakowianin z urodzenia i wyboru. Emerytowany muzyk, ale nie<br />
emerytowany poeta. Mówi o sobie „koci poeta”, ale wbrew temu co mówi, nie jest wyłącznie „kocim”<br />
poetą i nie wyłącznie poetą, choć ostatnio ulubione koty, kotki i kocięta są głównym motywem jego<br />
twórczości.<br />
Poprzednio wydane tomiki: Ja w sprawie kota… (2003), Otulę cię ciepłym mruczeniem: Wiersze nie<br />
tylko dla kotów (2003), Pieski, kotki, niespodzianki (2005), Nie o to chodzi by człowiek miał kota (2005),<br />
Gdy kot przebiegnie ci drogę (2007), Mruczę więc jestem (2007), Jak pies z kotem czyli album rodzinny<br />
(2011).<br />
34 lato 2012<br />
maciej Naglicki<br />
Krakowski poeta, pedagog,<br />
autor cyklicznych<br />
spotkań poetyckich<br />
„Nagliskałki” w Dworku<br />
<strong>Białoprądnicki</strong>m,<br />
kierownik KK „Mydlniki”.<br />
Franciszek Jan Klimek<br />
Franciszek Jan Klimek,<br />
Jak pies z kotem czyli album<br />
rodzinny, Kraków 2011.
Franciszek Jan<br />
Klimek<br />
Prezentacje<br />
Jak ludzie<br />
Sytuacja zrobiła się trudna<br />
i konflikt stawał się głośny.<br />
Pies stwierdził, że kotka jest nudna,<br />
a kotka – że pies jest nieznośny.<br />
Psa poparł kolega z przedmieścia,<br />
a kotkę znajomy kot bury,<br />
więc pies ją obszczekał przy teściach,<br />
a kotka prychała nań z góry.<br />
I teraz pies warczy po cichu,<br />
a groźby aż dźwięczą mu w głosie,<br />
zaś kotka, schowana na strychu,<br />
rozmyśla o pieskim swym losie.<br />
Co będzie? Zapewne z powrotem,<br />
pogodzą się jakoś, choć w trudzie,<br />
nim zacznie się znów jak pies z kotem<br />
to znaczy… po prostu – jak ludzie.<br />
Dylemat<br />
To wciąż aktualny temat:<br />
pewnie facet ma dylemat.<br />
Wiele osób taki ma:<br />
czy wziąć kota, czy wziąć psa.<br />
Jemu poradziła ciotka,<br />
żeby wziął do domu kotka,<br />
lecz on jednak dość przytomnie<br />
przyszedł z tym problemem do mnie.<br />
– Oczywiście – tak doradzam<br />
Ja się z panią ciocią zgadzam,<br />
kotek różne ma zalety<br />
i kochają go kobiety.<br />
Przypuszczałem – będzie ZA;<br />
a on… - Taaak? To wolę psa.<br />
– Świetnie – mówię – wybór słuszny.<br />
Pies jest wierny i posłuszny,<br />
i ma innych zalet szereg,<br />
weźmie pana na spacerek,<br />
można przy tym znaleźć tanio<br />
zgrabną suczkę z ładną panią…<br />
Na to facet znów się miota:<br />
– To ja jednak wezmę kota…<br />
Adwokat psa<br />
– Wysoki Sądzie, zgodnie z sumieniem<br />
chcę zgasić tego tu pana zapał,<br />
bo on wystąpił dziś z oskarżeniem,<br />
mówiąc o żonie, że pies ją drapał.<br />
Psa tam nie było! Jest na to świadek!<br />
Więc w danej sprawie pies jest niewinny,<br />
natomiast mógł być taki przypadek,<br />
że panią drapał całkiem ktoś inny.<br />
Kto, tego nie wiem, lecz skoro pies nie<br />
i nie dotyczy materia go ta,<br />
wnoszę niniejszym, aby pospiesznie<br />
przesłuchać w danym aspekcie kota.<br />
Pan prokurator dobrze mnie słyszy.<br />
Że co? że to jest sprawa osobna,<br />
bo kot – to raczej wyłącznie myszy?<br />
Lecz… pani jest troszkę podobna.<br />
A kot?<br />
Co ma pies, co ma kot<br />
Rzecz o wyższości.<br />
Pies ma wiernie służyć panu,<br />
pies ma biegać wzdłuż parkanu,<br />
pies ma szczekać na obcego,<br />
pies ma wciąż udawać złego.<br />
Pies ma leżeć, gdy mu każą,<br />
pies ma być przyboczną strażą,<br />
pies ma też zaganiać owce,<br />
by nie zeszły na manowce.<br />
A kot patrzy na to z boku,<br />
bo kot ma mieć święty spokój.<br />
To się widzi<br />
Każdy to zauważy<br />
jeśli obserwuje:<br />
pies zwykle żre jak prosię,<br />
a kot – degustuje.<br />
dworzanin 35
Zwyczajny PRL?<br />
– kino dokumentalne Macieja Drygasa<br />
Twórczość Macieja Drygasa zajmuje w polskim dokumencie osobne miejsce. Były student<br />
moskiewskiego WGIKU, asystent Kieślowskiego i Zanussiego, debiutujący 1 w 1991 roku<br />
wstrząsającym filmem Usłyszcie mój krzyk, traktuje swój zawód z wyjątkowym oddaniem<br />
– latami zbiera archiwalia, przygotowuje dokumentacje, dociera do rzadkich często<br />
zapomnianych, porzuconych materiałów. Nazywa siebie filmowym archeologiem. Chociaż<br />
w większości swoich filmów najczęściej porusza tematykę PRL-u, jego dzieła nie mają<br />
rozliczeniowego charakteru, artyście zależy, jak sam mówi, na zbudowaniu „wyższego<br />
piętra” znaczeniowego.<br />
Usłyszcie mój krzyk (1991) to nie tylko wydobyta z mroków niepamięci historia dramatycznego<br />
protestu Ryszarda Siwca, który 8 września 1968 roku podpalił się na stadionie X-lecia w Warszawie,<br />
ale również opowieść o zbiorowym „wymazywaniu” tego zdarzenia. Relacje uczestników dożynek<br />
– spikera radiowego, widzów, instruktorki tańca, operatora są próbą usprawiedliwienia własnej<br />
obojętności i niezrozumienia. Drygas pokazując w zwolnionym tempie tańczące na stadionie pary<br />
jakby zastygłe w chocholim tańcu, zmetaforyzował ów moralny letarg. Twórcy udało się nie tylko<br />
dotrzeć do rodziny Siwca, ale także odnaleźć unikatowy materiał z nagranym tuż przed spaleniem,<br />
manifestem – „krzykiem”, oraz siedmiosekundowy skrawek taśmy rejestrujący płonącego bohatera<br />
(nie do przyjęcia wydaje mi się często powtarzane określenie „żywa pochodnia”).<br />
Głos nadziei (2002) powstał z miłości do radia. Ale równocześnie jest to portret rzeczywistości<br />
peerelowskiej, ponurej, opartej na kłamstwie i przemocy – jedyną alternatywę tamtego czasu<br />
stanowiło Radio Wolna Europa. Drygas podzielił świat na ten „pod antenami”, – słuchaczy i ten „nad<br />
antenami” – eter 2 . Często oglądamy widok „pól antenowych” zakłócających rozgłośnię, nad drutami<br />
których przelatuje ptak – symboliczny a jednocześnie poetycki obraz. W tym filmie wyjątkową rolę<br />
pełni dźwięk – z zagłuszanych audycji (specjalny skomplikowany zabieg montażowy) wyłania się obraz<br />
innej Polski, będącej rewersem nieludzkiego systemu i wszechobecnej inwigilacji. Film ten wyznacza<br />
perspektywę autorskiego spojrzenia dokumentalisty – Drygas oddaje głos nie wielkiej historii i znanym<br />
osobistościom, ale codzienności i zwykłym ludziom. Dzięki temu udaje mu się wydobyć bardziej<br />
uniwersalną prawdę o egzystencji oraz „cichym” patriotyzmie i bohaterstwie.<br />
1 Debiutem i jedynym filmem fabularnym była Psychoterapia (1984).<br />
2 Informacje pochodzą z wywiadu przeprowadzonego przez Annę Pawłowską dla programu TVP Historia – Mistrzowie<br />
dokumentu. Z historią w tle.<br />
36 lato 2012<br />
urszula Tes<br />
Filmoznawca, autorka<br />
książek Kino Johna<br />
Cassevetesa i Kino Beat<br />
Generation i artykułów<br />
o tematyce filmowej.<br />
Wykłada w Akademii<br />
Ignatianum i ASP.<br />
Prowadzi Klub Filmowy<br />
w Dworku<br />
<strong>Białoprądnicki</strong>m.<br />
Maciej Drygas<br />
Usłyszcie mój krzyk (1991)
Jeden dzień w PRL (2005)<br />
Cudze listy (2010)<br />
Jeden dzień w PRL (2005) to rekonstrukcja zwyczajnego dnia – 27 września 1962 roku. Drygasa<br />
zainspirował „odkryty” materiał dźwiękowy (z tego dnia właśnie), będący rejestracją posłuchanej<br />
rozmowy biskupa Michała Klepacza odpowiedzialnego za kontakty episkopatu z władzą ludową.<br />
Nagranie było dla dokumentalisty na tyle silnym bodźcem 3 , że postanowił odszukać archiwa związane<br />
z tą konkretną datą, co okazało się niezwykle trudnym zadaniem. Kluczowe okazały się pamiętniki<br />
zwyczajnych ludzi wyrzucone na śmietnik po likwidacji Instytutu Pamiętnikarstwa – tym „znaleziskiem”<br />
zainteresował się ośrodek „Karta”, dzięki czemu Drygas zyskał unikatowy materiał 4 , który wzbogacił<br />
oryginalną ścieżką dźwiękową z tamtych lat. Zwyczajny, szary dzień, w którym nic specjalnego się<br />
nie wydarzyło, a jednak dokumentalista odkrywa jego „grozę” ujawniając raporty milicyjne, listy<br />
donosicielskie, sprawozdania z aktów dywersji, wrogich wobec ustroju komunistycznego. Siłę<br />
przekazu wzmacnia to, że czytają je byli milicjanci i ubecy 5 .<br />
Cudze listy (2010) – ostatni dokument Drygasa dopełnia ponury obraz życia w PRL-u – to wręcz<br />
piekło, w którym korespondencja każdego obywatela była poddawana perlustracji (cenzurowano<br />
kilkadziesiąt milionów listów rocznie) 6 . Zwykłe listy o codziennych sprawach stały się zapisem<br />
świadomości ludzi od momentu zakończenia II wojny światowej do odzyskania wolności w 1989<br />
roku. Brak nadziei, poczucie osaczenia, desperacja, tęsknota, dominują w tonacji emocjonalnej<br />
całego filmu. Szczególnie poruszający jest list małego chłopca do prezydenta Bolesława Bieruta,<br />
z prośbą o ułaskawienie ojca skazanego na karę śmierci, czy list córki, która czuje ogromny żal po<br />
ucieczce swojego ojca na Zachód. Dokument Drygasa to mocne, depresyjne memento, ale także<br />
film o samej egzystencji naznaczonej cierpieniem, smutkiem, oczekiwaniem. W ostatnich kadrach<br />
widzimy w zbliżeniu twarze śpiących w pociągu ludzi, mechaniczny głos zza kadru informuje<br />
o likwidacji tajnych biur, w których sprawdzano nielegalnie „cudze listy” – jest początek czerwca<br />
1989 roku. Drygas jednak nie daje nam odczuć żadnej radości, wytchnienia, kadrom towarzyszy<br />
melancholijna muzyka skrzypcowo-fortepianowa, umęczeni historią i życiem ludzie – jakby jedynie<br />
we śnie doświadczyli chwilowego zapomnienia o ciężkim losie. Nie są „duchami przeszłości” – to<br />
wciąż my, ludzie żyjący w wolnej Polsce, zdaje się mówić obrazem reżyser.<br />
W październiku Klub Filmowy w Dworku <strong>Białoprądnicki</strong>m będzie obchodził dziesięciolecie<br />
działalności. Już dziś serdecznie zapraszam, zapowiadając wyjątkowo ciekawy program.<br />
3 W efekcie ten materiał nie znalazł się w końcowej wersji filmu.<br />
4 Informacje pochodzą z wywiadu dla TVP Historia.<br />
5 Listy w filmach Drygasa zawsze czytają naturszczycy.<br />
6 Drygas pracował nad tym filmem ponad pięć lat. Przejrzał wraz z asystentami kilka tysięcy listów, na etapie wstępnego<br />
montażu wybrał 300, a jedynie 30 znalazło się w filmie.<br />
dworzanin 37
Sylwetki polskiego jazzu:<br />
Grzech Piotrowski<br />
Grzegorz Grzech Piotrowski to jeden z najbardziej niespokojnych i kreatywnych muzyków<br />
polskiej sceny jazzowej. Jest nie tylko świetnym saksofonistą, ale też kompozytorem,<br />
producentem, animatorem śmiałych projektów, łączących jazz, elektronikę i muzykę świata.<br />
Wciąż gra z założoną przez siebie w 1997 roku grupą Alchemik (raz jest to skład z braćmi<br />
Golcami, raz z orkiestrą smyczkową), prowadzi kilka własnych zespołów: Oxen, Big Oxen<br />
Band, UFO, My Ex oraz Grzech Piotrowski Quintet, współpracuje z muzykami z Polski, USA,<br />
Skandynawii i Holandii.<br />
Po nagraniu udanej Sin, na której nawiązał do twórczości Jana Garbarka, na cztery lata musiał wycofać<br />
się z życia muzycznego. Bezpośrednim powodem tej przerwy był wypadek, któremu uległ podczas<br />
budowy własnego studia.<br />
Schodząc z drabiny tak niefortunnie upadłem, że pogruchotałem sobie nadgarstek aż w czterech<br />
miejscach. Na szczęście ścięgna ocalały, ale przez dwa lub trzy miesiące moja ręka musiała<br />
pozostawać w nienaturalnej, odgiętej pozycji. Rekonwalescencja zajęła mi prawie pół roku. Po takiej<br />
przerwie musiałem zacząć naukę grania niemal od podstaw. Przez kolejne miesiące próbowałem<br />
aktywizować piąty palec, który nie był w stanie docisnąć klapy saksofonu.<br />
Po okresie rekonwalescencji nagrał album Emotronika, który został bardzo dobrze przyjęty przez<br />
krytyków i fanów.<br />
„Emotronika” zawiera muzykę w pełni improwizowaną – mówi o płycie Piotrowski. – Oczywiście,<br />
miałem wcześniej pewien szkielet, ale koledzy do końca nie wiedzieli, co będą grać. Pokazałem im<br />
jakieś fragmenty, akordy, rytmikę. Ponieważ wcześniej graliśmy już razem, mieliśmy dobry kontakt,<br />
ponadto mogłem na nich wpływać za pośrednictwem gestów, znaków, na które żywo reagowali.<br />
W efekcie nagrania wypadły bardziej naturalnie jak po wielu próbach. Kwintesencją jazzu i improwizacji<br />
jest to, co zagrasz za pierwszym razem. Dobry muzyk, nawet bez wcześniejszego przygotowania,<br />
zagra nowy materiał w sposób intrygujący. Będzie może ostrożniejszy, będzie selekcjonować frazy,<br />
wprowadzać pauzy, zagra mniej nut, ale będą to ważne nuty.<br />
Podczas pracy nad płytą, Piotrowski testował różne urządzenia studyjne oraz instrumentarium<br />
elektroniczne, m.in. „kultowy” syntezator Hartman Neuron (narzędzie niezwykle skomplikowane<br />
38 lato 2012<br />
Bogdan Chmura<br />
Współpracownik<br />
miesięcznika „Jazz<br />
Forum”, autor artykułów<br />
teoretycznych, recenzji<br />
płytowych<br />
i korespondencji<br />
z festiwali jazzowych.<br />
Prowadzi zajęcia nauki<br />
gry na instrumentach<br />
klawiszowych w Dworku<br />
<strong>Białoprądnicki</strong>m.<br />
Grzech Piotrowski
Grzech Piotrowski, Sin (2005)<br />
w obsłudze), analogowy Oberheim oraz instrument wirtualny (tzw. wtyczkę VST) z efektami<br />
filmowymi. Nagrywał też samodzielnie, stosując technikę „nakładek”.<br />
Na płycie są trzy, cztery utwory, które generalnie nagrałem sam. Zaczynałem od jakiejś przestrzennej<br />
barwy syntezatora, potem wymyślałem na bieżąco jakieś akordy, co trwało kilka minut. To była baza.<br />
Następnie szedłem do studia, włączałem nagrywanie tak, by się zapętlało i od razu wgrywałem partie<br />
saksofonu. Powstawały one bardzo spontanicznie, od pierwszej myśli, jaka przyszła mi do głowy. Jeden<br />
saksofon szedł na prawy kanał, drugi na lewy, potem jeszcze dogrywałem partie sopranu. Jestem<br />
zadowolony z tych nagrań, bo nie ma tam cięć, poprawek, wszystko zostało utrwalone na żywo.<br />
Od kilku lat Grzegorz Piotrowski stoi na czele międzynarodowej formacji World Orchestra. Składa się<br />
ona z muzyków grających na instrumentach etnicznych, takich jak: kaval, kuraj, duduk, cytra, kantele,<br />
średniowieczna harfa, bandura, cymbały. Miałem przyjemność wysłuchania koncertu orkiestry podczas<br />
ubiegłorocznego Letniego Festiwalu Jazzowego w Piwnicy pod Baranami i muszę przyznać, że muzyka,<br />
aranżacje i umiejętności solistów zrobiły na mnie ogromne wrażenie. W pamięci utkwiła mi zwłaszcza<br />
gra Bułgara – Theodossi Spassova, fantastycznego wirtuoza gry na kavalu (rodzaj fletu wykorzystywanego<br />
w muzyce ludowej m.in. Turcji, Bułgarii i Macedonii). Rewelacją okazał się także występ wokalistki<br />
z Norwegii Ruth Wilhelmine Meyer, która łączy różne techniki wokalne, także te, nawiązujące do muzyki<br />
lapońskich szamanów. Sam Piotrowski dyrygował zespołem, grał na saksofonach oraz na armeńskim<br />
flecie o nazwie duduk. Brzmienie tego instrumentu stało się modne w świecie dzięki filmom Ostatnie<br />
kuszenie Chrystusa i Gladiator. Orkiestra nie ma stałego składu, wciąż zaprasza nowych solistów, a nawet<br />
chóry. Egzotyczne barwy wzbogaca „europejska” sekcja smyczków oraz trio lub kwartet jazzowy,<br />
w którym pojawiają się wybitni muzycy, np. pianista Marcin Wasilewski, nagrywający kolejne albumy<br />
dla wytwórni ECM. W 2010 roku Grzech Piotrowski World Orchestra grała w Olsztynie z okazji 600<br />
rocznicy bitwy grunwaldzkiej, a we wrześniu ubiegłego roku wystąpiła (w poszerzonym składzie) w sali<br />
Oliwi w Gdańsku (koncert ten retransmitowała niedawno TVP1).<br />
Najnowszym projektem Piotrowskiego jest album Archipelago nagrany przez jego kwartet dla<br />
holenderskiej wytwórni Challenge Records, a zawierający muzykę balladową, znów silnie inspirowaną<br />
brzmieniem saksofonów Jana Garbarka. Ten wspaniały artysta o polskim rodowodzie (jego ojciec<br />
pozostał po wojnie w Norwegii i tam założył rodzinę) nie jest jedynym muzykiem wpływającym na<br />
twórczość Piotrowskiego:<br />
Bardzo cenię też Quincy’ego Jonesa, Petera Gabriel, Eivinda Aarseta, braci Breckerów (zwłaszcza<br />
ich nagrania z Dire Straits) i wszystko to, co gra Branford Marsalis ze Stingiem.<br />
dworzanin 39
Piotrowski jest także otwarty na nowe trendy:<br />
Inspiracją dla mnie jest nu-jazz, który opiera się na elektronice, komputerach, na zabawach efektami,<br />
przestrzenią. Jednak bardzo wyraźnie oddzielam to od produkcji DJ-ów, którzy – moim zdaniem –<br />
tworzą muzykę złożoną z gotowych „modułów”, nie potrafią myśleć formą. Nu-jazz wciąż mnie<br />
fascynuje, ale chyba nigdy nie nagrałem takiej płyty, choć i w Sin, i w Emotronice pobrzmiewają echa<br />
tej stylistyki. Interesuje mnie też łączenie różnych form sztuki improwizowanej: muzycy grają jakieś<br />
dźwięki, ktoś do tego maluje, albo tańczy, a wszystko jest pokazywane jest na telebimach.<br />
Grzech Piotrowski jest osobą mającą sprecyzowane poglądy na wiele tematów. Nie unika<br />
niepopularnych sądów, jest np. zdeklarowanym przeciwnikiem komercjalizacji muzyki:<br />
Bardzo boli mnie, że polski rynek muzyczny jest zawłaszczany przez wielkie kompanie. Moi koledzy<br />
muzycy i polscy wydawcy nie mogą skutecznie promować swoich płyt, wystawiać ich w konkretnych<br />
sklepach na określonych półkach, ponieważ te są już „zarezerwowane” dla zachodnich artystów.<br />
Dzieje się to legalnie, na skutek określonych umów, barterów... Podobnie jest w innych krajach, np.<br />
w Bułgarii, gdzie rodzima muzyka praktycznie nie istnieje. Królują Beyonce, Britney (do których<br />
osobiście nic mnie mam!) lub im podobne gwiazdy, gdyż skonstruowano takie prawo, które skutecznie<br />
zamyka drogę tamtejszym wykonawcom. Trzeba uświadamiać ludzi – kontynuuje Piotrowski – iż nie<br />
może być tak, że zachodnie koncerny wchodzą tu za przysłowiowe pięć groszy i dyktują swoje zasady.<br />
Wielu moich przyjaciół, naprawdę bardzo dobrych producentów, wycofuje się z produkowania muzyki,<br />
ponieważ narzucane warunki (także finansowe) są nie do przyjęcia. Co więcej, wiele firm uważa, że<br />
artyści sami powinni zapłacić za produkcję płyty! Skutek jest taki, że jakość produkcji spada, ponieważ<br />
w miejsce profesjonalistów wchodzą osoby „układne”, z niewielkimi umiejętnościami i małą wiedzą<br />
muzyczną. Godzą się na wszystko, byleby tylko zaistnieć. Generalnie chodzi mi o to, aby w Polsce<br />
tworzyć mocną bazę, zaplecze, zatamować czystą komercję.<br />
Grzegorz Piotrowski ma pokaźną kolekcję instrumentów, z których część wykorzystuje w nagraniach<br />
i na koncertach. Obecnie posiada saksofon Buesher C-Melody z 1919 roku, sopran (z tej samej serii<br />
i roku), sopran C i sopranino. Ma dwa saksofony tenorowe: Selmera „szóstkę” i Selmera Reference,<br />
przymierza się do zakupu sopranu Buesher z 1918. Okazuje się, że te wiekowe instrumenty,<br />
odpowiednio konserwowane, nie starzeją się, zachowują duszę. Prawie jak Stradivariusy...<br />
Cytaty w tekście pochodzą z kilku rozmów przeprowadzonych przez autora z Grzegorzem<br />
Piotrowskim.<br />
40 lato 2012<br />
Dyskografia Grzecha<br />
Piotrowskiego (wybór)<br />
Acoustic Jazz Sextet<br />
– Alchemik, Studio<br />
Alchemik, 1998<br />
Freedom Nation – Free At<br />
Last, EMI Pomaton, 2000<br />
Alchemik – Sfera Szeptów,<br />
Studio Alchemik, 2001<br />
Oxen – Nexo, Studio<br />
Alchemik, 2002<br />
Grzech Piotrowski i Alchemik<br />
– Powiedz to, Gabi (ścieżka<br />
dźwiękowa filmu), Studio<br />
Alchemik, 2003<br />
Alchemik – Dracula<br />
in Bucharest, Studio<br />
Alchemik, 2004<br />
Grzech Piotrowski – Sin,<br />
ARMS Records, 2005<br />
Grzech Piotrowski<br />
– Emotronica, Alchemik<br />
Studio, 2009<br />
Grzech Piotrowski –<br />
Archipelago, Challenge<br />
Records, 2011<br />
World Orchestra, Agora/<br />
Alchemik Records, 2012<br />
fot. Bogdan Chmura
Antoni mleczko<br />
Absolwent krakowskiej<br />
Państwowej Wyższej<br />
Szkoły Muzycznej.<br />
Wieloletni dziennikarz<br />
Rozgłośni Polskiego<br />
Radia w Krakowie.<br />
Twórca i kierownik<br />
artystyczny Teatru Lalki<br />
i Aktora „Parawan”.<br />
Kompozytor muzyki<br />
teatralnej i filmowej. Autor<br />
scenariuszy i adaptacji<br />
spektakli teatralnych dla<br />
najmłodszych. Poeta, autor<br />
trzech tomików poezji.<br />
Sekrety i marzenia<br />
zza Parawanu<br />
…czyli wakacje w teatrze<br />
Myślę, że większość z Państwa podziela opinię, iż czerwiec to najpiękniejszy i najweselszy miesiąc<br />
roku. Najpiękniejszy, bo przyroda jawi się nam soczystozielona, i w najbarwniejszym rozkwicie swojej<br />
wegetacji. Na placach targowych i bazarach pełno ulubionych, świeżych, już tegorocznych warzyw<br />
i owoców. Objadamy się truskawkami i czereśniami. Różowawe ziemniaki zwane czerwcówkami,<br />
okraszone złocistą cebulką i popijane zimnym, kwaśnym mlekiem smakują lepiej niż kawior czy trufle!<br />
To właśnie w czerwcu kwitną pachnące piwonie i róże. Ptasie gniazda zapełnione są pisklętami, które<br />
lada tydzień wyfruną w świat, zostawiając opiekujących się nimi do tej pory rodziców. Najweselszy,<br />
bo dzieciaki i szkolna młodzież zaczynają wakacje i mają dwa miesiące spokoju od nie zawsze<br />
przyjaznej i lubianej „budy”. Samo życie! I tak jest od wieków... Ale są miejsca i ludzie, którym ten<br />
miesiąc niekoniecznie kojarzy się z zabawą i pięknem. Przyznam się szczerze, że ja nie lubię czerwca,<br />
chociaż jestem czerwcowym solenizantem, i z tego powodu spotyka mnie każdego roku wiele<br />
życzliwości ze strony rodziny, znajomych i przyjaciół, którzy jeszcze o mnie pamiętają i ciepło o mnie<br />
myślą. Nie lubię czerwca i już! Nie lubię, bowiem przychodzi dzień, w którym muszę się pożegnać<br />
na jakiś czas z moimi młodymi przyjaciółmi Aktorami i z naszym TEATREM. Z Teatrem Lalki i Aktora<br />
„Parawan”.<br />
Od sześciu lat w Krakowie, w połowie czerwca odbywa się Noc Teatrów, podczas której wszystkie<br />
krakowskie sceny dają darmowe, fundowane przez pana Prezydenta i Miasto Kraków spektakle dla<br />
tych, którzy z różnych powodów nie goszczą na co dzień w przybytkach Melpomeny. Noc Teatrów<br />
tradycyjnie kończy sezon teatralny, który trwa od września do czerwca. Tak jest od lat. Moim zdaniem<br />
to dziwna, i chyba nie do końca trafiona tradycja, która nie daje większości teatrów możliwości grania<br />
spektakli dla wakacyjnych turystów odwiedzających Gród Kraka. W tym roku Noc Teatrów odbędzie<br />
się w sobotę16 czerwca.<br />
Kiedy z Zajazdu Kościuszkowskiego, w którym mieści się siedziba Teatru „Parawan”, wyjdzie<br />
w sobotnią czerwcową noc ostatni widz, kiedy aktorzy poukładają lalki, rekwizyty i kostiumy na<br />
dworzanin 41
swoje miejsca, a ostatni z wychodzących artystów zgasi światło, na naszej małej, przytulnej, gościnnej<br />
i ukochanej scenie zapanuje ciemność i cisza... A zresztą, kto wie, co rzeczywiście będzie się działo<br />
w naszym opuszczonym teatrze? Na półkach, wieszakach, w torbach i pojemnikach leżą obok siebie<br />
lalki, rekwizyty, a także poduszki, z których chętnie korzystają nasi najmłodsi widzowie, siadając na nich<br />
podczas granych przedstawień jak najbliżej sceny. Lalki z różnych spektakli! Czy znają się nawzajem?<br />
Rozmawiają ze sobą? A jeśli tak, to o czym? Czy Panieneczka z pudełeczka szepcze coś na ucho<br />
Strachowi Polnemu, a Królewicz, który jest tkaczem dywanów, znajduje wspólny temat z Diabłem<br />
Chruścielem? Czy Rzep dogada się z Rybakiem, któremu udało się wykiwać głupiego Diabła?<br />
Może Janko Muzykant z aniołami koncertuje w niebiańskiej filharmonii? A Muzykanci z Bremy? Czy<br />
umilają tę wakacyjną, przymusową ciszę swoim przyjaciołom z lalkowego świata, śpiewając szlagiery<br />
w hiszpańskich rytmach? Bardzo chciałbym kiedyś poznać tajemnice parawanowego skarbca, który<br />
mieści wszystkie lalki i scenografie. Ale wiem, że to nie możliwe. I niech tak już pozostanie...<br />
Wiem z rozmów z aktorami, że wszystkim, przez wakacyjne miesiące, zabraknie parawanowych<br />
spotkań w naszym „teatralnym gniazdku”, mieszczącym się w Zajeździe Kościuszkowskim, do którego<br />
wprowadziliśmy się dokładnie pięć lat temu: 8 czerwca 2007 roku. Dostaliśmy je w prezencie od<br />
Dyrekcji Centrum Kultury <strong>Dworek</strong> <strong>Białoprądnicki</strong> na jubileusz dziesięciolecia „Parawanu”. Wiem,<br />
że będziemy tęsknić za wyczernioną salą o specyficznym klimacie i zapachu. Za przytulną i nieco<br />
ciasną garderobą z lustrami, czajnikiem zawsze gotowym do zagotowania wody, niezbędnej do<br />
zaparzenia herbaty – cudownego napoju teatralnych artystów! Bez jej wypicia nie jest ważny żaden<br />
spektakl, nie może odbyć się żadna próba. Będziemy tęsknić za naszymi najmłodszymi, wiernymi<br />
Widzami, których radosne buzie widzimy podczas spektakli, za szczerymi oklaskami i gorącymi<br />
komentarzami dziecięcej publiczności, które dobiegają z widowni na prawie każdym przedstawieniu,<br />
za bohaterami naszych spektakli. Każdy z nas ma swoje ulubione przedstawienie, role, do których jest<br />
bardzo przywiązany, lalki, którym przekazujemy nasze myśli, głosy, osobowość. Dzielimy się z nimi,<br />
a właściwie narzucamy im swoją aktorską duszę. Nie jest przecież tajemnicą, że prawie każdy lalkarz<br />
„sprzedaje własną duszę” animowanej i kreowanej postaci z bajki. No bo jakże inaczej przekonać<br />
widza, że mój bohater tak naprawdę jest mną? Że utożsamiam się z jego sceniczną osobowością,<br />
jego wszystkimi wadami i zaletami. Autorzy bajek i scenarzyści nakreślają zazwyczaj bardzo dokładnie<br />
cechy granych przez aktorów postaci. Nie wszyscy bohaterowie lalkowych przedstawień są dobrzy,<br />
wspaniali, piękni. Co ma zrobić aktor, kiedy reżyser każe mu zagrać złą postać? Zbója, skąpca,<br />
złodzieja, kłamcę, postać brzydką w formie i o nieprzyjemnym wyglądzie? Doświadczony i sprawny<br />
aktor nie ma zazwyczaj trudności zagrania złego charakteru. Wkłada w taką postać tyle samo talentu<br />
i wysiłku, jak i w dobrą Księżniczkę czy pięknego Królewicza. Są aktorzy, którzy nawet wolą grać<br />
złych bohaterów, tak zwane szwaccharaktery. Twierdzą, że łatwiej jest znaleźć bardziej przekonujące<br />
środki wyrazu, tworząc postać, której widz nie powinien polubić. Mają na to swoje sposoby, sekrety<br />
aktorskiej profesji.<br />
Ja, na całe szczęście, nie mam takich problemów. Aktorska profesja jest dla mnie zamknięta na zawsze,<br />
chociaż przyznać muszę, że kiedyś marzyłem o roli Hamleta, stając w latach 60. ubiegłego wieku<br />
przed szanowną Komisją Egzaminacyjną Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. I chociaż<br />
bardzo kibicowała mi w tym niezapomniana pani profesor Halina Gallowa, która przygotowywała<br />
mnie do egzaminu, odpadłem już w pierwszym etapie. Los jednak wynagrodził mi to niepowodzenie,<br />
dając, mimo wszystko, szansę wystąpienia w spektaklu Williama Shakespeare’a Hamlet. Miało to<br />
miejsce na deskach Teatru Rozmaitości w Krakowie, podczas premiery Hamleta w reżyserii Jerzego<br />
Wróblewskiego, 2 grudnia 1967 roku. Tytułowego bohatera grał młodziutki i świetnie zapowiadający<br />
się Zdzisław Wardejn, któremu, w roli Ofelii, partnerowała Elżbieta Karkoszka. W zachowanym<br />
programie z tamtej premiery, okraszonym autografami wspaniałych aktorów, wśród wykonawców<br />
jest i moje nazwisko, a dokładnie napisano tak: Antoni Mleczko – aktor V, flecista. Ech, łza się w oku<br />
kręci....<br />
Wakacje to czas odpoczynku dla bohaterów teatralnych spektakli. I proszę mi wierzyć na słowo,<br />
że nikt z zespołu Teatru „Parawan” nie będzie nawet próbował zakłócić im spokoju. Ale wakacyjna<br />
przerwa wcale nie zwalnia twórców Teatru z planowania i myślenia o... powakacyjnym czasie.<br />
Kalendarze każdego dnia gubią kolejną zapisaną kartkę, stają się coraz cieńsze. I ani się obejrzymy,<br />
kiedy znów pojawi się w nich wrzesień, co uświadomi nam, że pora rozpocząć kolejny sezon! Nowy<br />
sezon to dla każdego zespołu teatralnego nowe wyzwanie twórcze. Nowe plany, obowiązki, a także<br />
marzenia o nowych premierach, wspaniałych rolach, pięknych scenografiach, lalkach, muzyce. O tym<br />
wszystkim, co składa się na bajkowy, pełen tajemnic i niespodzianek Świat Zaczarowanych Lalek.<br />
42 lato 2012
fot. W. Prażuch<br />
Tegoroczny, powakacyjny czas dla Teatru Lalki i Aktora „Parawan” będzie okresem szczególnej<br />
troski i zabiegów o godne uczczenie Jubileuszu XV-lecia działalności naszej sceny. Jubileuszowe<br />
plany uzgodniliśmy już wiosną, ale to są tylko plany, a właściwie marzenia. Marzy nam się więc, że<br />
jubileuszową premierą będzie wznowienie wystawianej już na naszej scenie krakowskiej legendy<br />
O tym, jak szewczyk Skuba smoka pokonał. W nowej scenografii, z lalkami autorstwa wieloletniego<br />
współpracownika „Parawanu” – Janusza Pokrywki, profesora Uniwersytetu Rzeszowskiego,<br />
scenografa i reżysera. Wspaniałe, kolorowe projekty są już gotowe od stycznia i czekają na realizację.<br />
Marzy nam się wydrukowanie jubileuszowego, kolorowego folderu, który (już opracowany<br />
i gotowy do realizacji) podsumowuje piętnaście lat naszej działalności w Podwawelskim Grodzie.<br />
Chcielibyśmy, aby nasze piękne, barwne plakaty z dwudziestu ośmiu premier zostały rozklejone<br />
w całym Krakowie. Jesteśmy gotowi przygotować w Galerii Zajazdu Kościuszkowskiego wystawę<br />
lalek, rekwizytów i scenografii z dużej części zachowanych spektakli. Marzy nam się również wydanie<br />
okolicznościowego, jubileuszowego plakatu mówiącego o naszej teatralnej historii. To tylko nasze<br />
marzenia, z którymi zostajemy na wakacyjne miesiące. My, to znaczy jedenastoosobowy Zespół<br />
Aktorski, współpracujący z „Parawanem” reżyserzy, scenografowie, plastycy i wszyscy życzliwi<br />
mam przyjaciele teatru. Ale z marzeniami jest tak, jak pisał przed laty nieodżałowanej pamięci poeta<br />
i kabareciarz Jan Kaczmarek z wrocławskiego kabaretu Elita:<br />
Marzenia jak ptaki szybują po niebie<br />
Gdy nie pada.<br />
A gdy pada, to nie szybują...<br />
Mam dziwne przeczucie, że dla Teatru „Parawan” tegoroczne lato i jesień będą... deszczowe! To<br />
nie wynik meteorologicznych prognoz, ale powszechnie znany stan finansowy kasy miasta Krakowa,<br />
którego władze mogłyby, przy niedużym wsparciu, pomóc nam i naszym najmłodszym widzom<br />
cieszyć się z realizacji jubileuszowych MARZEŃ!<br />
Piszę te słowa w drugiej połowie maja, a więc w czasie, kiedy jest jeszcze szansa pozyskania funduszy<br />
na realizację jubileuszowych planów oraz planów Teatru Lalki i Aktora „Parawan” na sezon 2012/13.<br />
Wypada mi zatem, jak uczynił to Królewicz, bohater jednego z naszych spektakli, przebrać się<br />
w żebracze łachmany i pójść po prośbie za... spełnieniem MARZEŃ. Droga wędrówki wiedzie<br />
prosto do gmachu przy Placu Wszystkich Świętych. To niedaleko od Prądnika Białego. Leszczynowy,<br />
poobijany kij i żebraczy kapelusz na drogę, bez trudu znajdę w teatralnej rekwizytorni. Myślę, że<br />
biorąc te żebracze rekwizyty, nie obudzę z wakacyjnego snu pięknych i jakże bliskich mojemu sercu<br />
– a także sercom aktorów teatru „Parawan” oraz naszych widzów – lalek...<br />
Miłych i udanych wakacji. Do zobaczenia we wrześniu!<br />
dworzanin 43
Najlepsza rola<br />
mêska<br />
– Opowiedz Tomaszek, jak się kiedyś ucieszyłeś, gdy dziadziuś wrócił z pracy – zagadnął<br />
Jasiek męża, gdy ten zmęczony po dyżurze zasiadł wygodnie na sofie. – Oj, chłopcze... Po<br />
paru dniach spędzonych przez dziadziusia w pracy w szpitalu i w pogotowiu, gdy wreszcie<br />
przyszedł do domu, z radości zacząłem biegać tak, że udało mi się złamać sobie obojczyk. –<br />
I co było dalej – niecierpliwie dopytywał Jaś. – No, dalej to nie bardzo pamiętam, ale chyba<br />
niewiele wyszło dziadziusiowi z upragnionego wypoczynku i wrócił do szpitala ze swoim<br />
trzyletnim synkiem – czyli ze mną – po to, by sprawdzić co dokładnie sobie uszkodziłem.<br />
– A wiecie, że ja mam podobny wyczyn na koncie – wtrąciłam się do rozmowy chłopaków. – Jak to<br />
Mamiszon, nigdy nic takiego nie opowiadałaś – pisnęły dzieciaki. – Ha! Ja nawet mam na to trwały<br />
dowód w postaci dyskretnej blizny na nosie – dodałam. Oczy naszych dzieci płonęły zainteresowaniem,<br />
a one same koniecznie domagały się dokładnych oględzin nosa i pełnej relacji, jak doszło do jego<br />
uszkodzenia. – Byłam chyba młodsza od trzyletniego Tomaszka – zaczęłam wspomnienia – gdy na<br />
widok swojego tatusia, który wrócił z tygodniowej delegacji, w przypływie radości wystrzeliłam, jak<br />
z procy i efektownie zjechałam po schodach. – Tak bzium po poręczy – próbowała doprecyzować<br />
Julcia. – Nie, nie po poręczy ale nosem po stopniach schodów. – Ojej to musiało cię bardzo boleć<br />
– stwierdziły zgodnie dzieciaki. – Na pewno bolało, nie pamiętam wszystkich szczegółów, ale<br />
zapamiętałam coś dużo ważniejszego. Wtedy bardzo wyraźnie poczułam, że upadłam pod nogi<br />
właściwego mężczyzny. Tatuś owinął mi krwawiącą głowę zimnym ręcznikiem, przytulił, powiedział,<br />
że wszystko będzie dobrze i zawiózł na pogotowie. Do dzisiaj mam w sobie tamto przeświadczenie,<br />
że nic złego nie może mi się stać. – Ja tego nie rozumiem – powiedziała Julcia. – Oj Julka! – dorzucił<br />
Jasiek już lekko zniecierpliwiony – Mamiszon chciał tylko powiedzieć, że dziadek Jurek okazał wtedy<br />
uczucie, bo dziecku tatuś jest potrzebny, do tego żeby okazywać miłość i żeby ono się czuło przy<br />
nim bezpieczne.<br />
Zrozumieć, kiedy mężczyzna w pełni świadomie uznaje swoją ojcowską rolę, jest tatusiom trudno.<br />
Dla jednych będzie to wzruszenie, jakie towarzyszy informacji, że oto za dziewięć miesięcy pojawi<br />
się nowy członek rodziny, innych rozczuli wspomnienie pierwszego spotkania z maluchem, pierwszy<br />
uśmiech, jakim został obdarzony czy kilka samodzielnych kroków latorośli, która po tak karkołomnym<br />
wyczynie wpada mu w przygotowane do uścisku ramiona. Jeszcze inny odczuje największą radość,<br />
snując beztroskie pogawędki z trzy-, czterolatkiem, dla którego świat jest taki piękny, ciekawy<br />
i tajemniczy. Jeszcze inny tatuś odnajdzie się dopiero w jakiejś wspólnej pasji, którą dzielić będzie<br />
z dorastającym nastolatkiem. Zdarzają się również ojcowie, dla których dopiero intelektualnie<br />
dopasowany partner, jakiego odnajdują po latach w swoim dorosłym synu lub córce, staje się<br />
obiektem ojcowskiego zainteresowania.<br />
Powszechnie uważa się, że zaangażowanie ojca w dziecięcy świat od urodzenia dziecka wyposaża<br />
je w specyficzny kapitał emocjonalny. Dziecko przewijane, kąpane, przytulane przez tatę, kiedyś<br />
w przyszłości ma szansę utrwalić z nim bliską więź emocjonalną, a ponadto dopieszczonemu przez<br />
ojca maluchowi łatwiej jest wchodzić w relacje z innymi osobami. Aktywny w okresie niemowlęcym<br />
tata stanowi nieocenione wsparcie dla matki, niejednokrotnie przytłoczonej nowymi obowiązkami,<br />
zmęczonej codziennością czy po prostu niewyspanej. Przejęcie przez ojca pewnych podstawowych<br />
czynności opiekuńczych czy pielęgnacyjnych związanych z dzieckiem pomaga w konstruktywny<br />
sposób przejść parze rodziców przez trudny okres rodzicielskich początków. Świadome działanie ojca<br />
i matki dla dobra ich potomstwa wytwarza stabilną relację opartą na bazie trójkąta równobocznego.<br />
Jest to trójkąt, w którym każdy z elementów składowych jest równie ważny i wartościowy. Ten<br />
fundament pozwala na dalsze, konstruktywne działania, nie tylko w obszarze partnerów, ale również<br />
na poziomie relacji ojciec – dziecko. Ojciec, który nie został przez matkę wykluczony z życia rodziny<br />
44 lato 2012<br />
sylwia gach<br />
Absolwentka pedagogiki<br />
Uniwersytetu<br />
Jagiellońskiego oraz<br />
podyplomowych studiów<br />
dziennikarskich. Pracuje<br />
w Dziale Imprez Dworku<br />
<strong>Białoprądnicki</strong>ego.<br />
Powszechnie uważa<br />
się, że zaangażowanie<br />
ojca w dziecięcy świat<br />
od urodzenia dziecka<br />
wyposaża je w specyficzny<br />
kapitał emocjonalny.
Dziecku, które<br />
doświadczało we<br />
wczesnym dzieciństwie<br />
kontaktów z ojcem<br />
ustalającym<br />
i przestrzegającym reguł<br />
w zabawie, dużo łatwiej<br />
jest zrozumieć prawa,<br />
normy i obowiązki<br />
panujące w formalnie<br />
zorganizowanych grupach<br />
społecznych.<br />
Ojciec potwierdzający<br />
wyjątkowość córki,<br />
będący z nią w bliskim<br />
kontakcie stanowi<br />
pierwsze, wiarygodne<br />
odzwierciedlenie tego,<br />
jak kobieta może być<br />
traktowana przez<br />
mężczyznę.<br />
To z tatą chłopiec<br />
powinien podejmować<br />
pierwsze próby<br />
prezentowania własnych<br />
poglądów i nie jest ważna<br />
treść wygłaszanych<br />
tez, ale śmiałość ich<br />
wypowiadania.<br />
jako ten, który tylko przeszkadza w codziennej krzątaninie wokół ukochanego bobaska jest zazwyczaj<br />
gotowy do tego, by czynnie uczestniczyć w życiu swojego potomka.<br />
Około drugiego roku życia dziecko dla większości mężczyzn staje się atrakcyjnym kompanem<br />
we wspólnej zabawie. I nie jest najważniejszym edukacyjny wymiar tych dziecięco-ojcowskich<br />
zaangażowań, ale sam fakt spędzania z dzieckiem czasu. Może to być budowanie wieżowców<br />
czy statków z klocków, oglądanie przelatujących samolotów, liczenie wagonów w przejeżdżających<br />
pociągach, a nawet mycie samochodu, czy inne angażujące obie strony bez reszty działania.<br />
To w zabawie z tatą maluch poznaje reguły świata zewnętrznego, po raz pierwszy ma kontakt<br />
z normami i zasadami obowiązującymi poza bezpiecznie wykreowanym przez matkę światem<br />
dziecięcej beztroski. Dzieje się tak między innymi dlatego, że mężczyźni w przeciwieństwie do kobiet<br />
nie mają oporów przed ustalaniem zasad obowiązujących podczas zabawy, co więcej są w stanie<br />
wyegzekwować pożądane u dziecka zachowania i nie straszne im są emocje ujawniane przez latorośl,<br />
która w imię dobrego samopoczucia próbuje przekraczać w zabawie ustalone przez ojca granice.<br />
Ojciec świadomy swej mocy sprawczej nie ugnie się pod naporem dziecięcych krzyków i płaczów,<br />
ale konsekwentnie pokaże, które z serii dziecięcych zachowań są dobre, a które złe. Ten bardzo<br />
prosty komunikat, w którym zawiera się przesłanie o korzyściach płynących z ujawniania nawet<br />
bardzo gwałtownych emocji, o ile są one podporządkowane określonym normom i regułom, jest<br />
idealnym treningiem dla dziecka przed wkroczeniem w progi zorganizowanych społecznie instytucji,<br />
jakimi są przedszkole czy szkoła. Dziecku, które doświadczało we wczesnym dzieciństwie kontaktów<br />
z ojcem ustalającym i przestrzegającym reguł w zabawie, dużo łatwiej jest zrozumieć prawa, normy<br />
i obowiązki panujące w formalnie zorganizowanych grupach społecznych.<br />
Pójście dziecka do przedszkola i szkoły jest dla ojca okresem pozornego uśpienia i mniejszej<br />
aktywności w pełnieniu ojcowskiej roli. W tym czasie najważniejsze jest utrzymywanie stałego<br />
kontaktu z dzieckiem, znajomość jego zainteresowań, pasji i grona kolegów. Istotna jest również<br />
ciągła gotowość do potwierdzenia w oczach dziecka swojej wyjątkowości, bo dla wielu dzieci to<br />
czas, w którym jego tatuś jest najlepszym, najodważniejszym i najsilniejszym tatusiem na świecie.<br />
I nie liczą się wcale faktyczne predyspozycje tatusia do bycia superbohaterem, ale sama możliwość<br />
wylicytowania najwspanialszych zalet w ojcowskim charakterze czy spektakularnych osiągnięć<br />
materialnych.<br />
Niestety, kolejna faza dorastania dziecka, a co za tym idzie i ojca, przynosi wiele trudnych momentów<br />
dla obu stron. W okresie dojrzewania dziecko podlega wielu burzliwym procesom, do głosu dochodzą<br />
hormony, ze zwiększoną siłą oddziałuje na dorastającego nastolatka grupa rówieśnicza, zdarza się<br />
również, że dodatkowo opadają z dziecięcych oczu łuski bezkrytycznego uwielbienia dla rodzica.<br />
Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy w grę wchodzą relacje ojciec – córka i ojciec – syn,<br />
ponieważ każda z płci domaga się od ojca innego zaangażowania i innej formy wsparcia w procesie<br />
kształtowania własnej tożsamości.<br />
W konsekwencji pojawiają się napięcia, z którymi tatusiowie radzą sobie różnymi metodami, korzystając<br />
między innymi ze swoich dziecięcych doświadczeń, życzliwych podpowiedzi czy postępując zgodnie<br />
z własną wizją ojcostwa podporządkowaną ich indywidualnym temperamentom.<br />
W konstruktywnych relacjach z córką przychodzi wówczas moment pożegnania w dorastającej<br />
nastolatce ukochanej księżniczki tatusia. Nie oznacza to całkowitego wycofania się ojca z życia córki,<br />
ale takiego przeformułowania kontaktów, które będą wartościowe dla obydwu stron. Córka bez<br />
względu na zmiany wewnętrzne, jakie w niej zachodzą, nadal potrzebuje zainteresowania ze strony<br />
ojca. Co więcej, realizowanego w mądry, dojrzały sposób, dzięki któremu dostanie informację, że jest<br />
dla ojca kimś ważnym, wartym zainteresowania. Mało tego, wszystkie gesty, opinie kierowane w tym<br />
czasie do córki bardzo wpływają na jej samoocenę i kształtującą się kobiecość. Ojciec potwierdzający<br />
wyjątkowość córki, będący z nią w bliskim kontakcie stanowi pierwsze, wiarygodne odzwierciedlenie<br />
tego, jak kobieta może być traktowana przez mężczyznę.<br />
Inaczej rzecz się ma z synami. Dla prawidłowego rozwoju młodego chłopca ważne jest skonfrontowanie<br />
się z ojcem. To z tatą chłopiec powinien podejmować pierwsze próby prezentowania własnych<br />
poglądów i nie jest ważna treść wygłaszanych tez, ale śmiałość ich wypowiadania. Uważne wysłuchanie<br />
i traktowanie chłopca jako pełnoprawnego partnera w dyskusji wyposaża go w naturalną siłę jaką<br />
otrzymuje od ojca, potrzebną do dalszej wędrówki w życie, gdzie bez lęku będzie umiał prezentować<br />
dworzanin 45
własne zdanie. To ojciec daje synowi poczucie własnej wartości i wiarę w siebie. W oczach mądrego<br />
taty dorastający syn widzi zaufanie, troskę i akceptację. Dzięki temu chłopiec wierzy, że wszystko jest<br />
możliwe, on sam doświadcza siebie jako zdolnego i silnego młodego mężczyzny.<br />
Najgorszą wersją kontaktów z ojcem w okresie dojrzewania jest dla dziecka wycofanie się ojca. Obranie<br />
przez tatę bezpiecznej odległości i bierne analizowanie tego, co może wyniknąć z młodzieńczego<br />
miotania się stanowi dla dziecka jasny komunikat – nie jestem dość ważny czy wartościowy, by<br />
zasłużyć na zainteresowanie ze strony taty. Jeżeli rodzic w porę nie skróci wytworzonego dystansu,<br />
to taki stan rzeczy może się utrwalić.<br />
Dorosłe dzieci i ojcowie, to z jednej strony ukształtowane kobiety i mężczyźni, z drugiej – dojrzali,<br />
wzbogaceni przez doświadczenie tatusiowie. Zazwyczaj wyciszają się wówczas gwałtowne emocje,<br />
pojawia się zdolność do wybaczania wzajemnych mniejszych lub większych przewinień. Zrozumienie<br />
dla tego, co już minęło pozwala otwierać nowe rozdziały w relacjach ojciec – dziecko, albo<br />
pielęgnować wszystko to, co do tej pory było dobre, krzepiące i wzbogacające obydwie strony.<br />
Bogatsza o dziecięce spostrzeżenia, posiadająca w pamięci własne doświadczenia i tezy kolejnego<br />
wykładu Magdaleny Sękowskiej, dotyczącego psychologii ojca, pomyślałam, że rola ojca jest dla<br />
mężczyzny ogromnym wyzwaniem. To nie jednorazowy występ w blasku fleszy podczas przecinania<br />
pępowiny, ale towarzyszenie dziecku w codzienności, mierzenie się z rozbitym nosem, złamanym<br />
obojczykiem, dzielenie smutków, niepowodzeń ale również udział w radościach i sukcesach.<br />
Wystarczająco dobry tata, to taki, który pozostaje w realnej relacji z dzieckiem, a nie taki, który czuje<br />
się dobrym tatą tylko z nazwy.<br />
Nie ma gotowego przepisu na bycie dobrym tatą, nie są również znane składniki i proporcje, w jakich<br />
należałoby je łączyć i mieszać. Najlepszą recenzją dla ojców są historie opowiadane na ich temat przez<br />
dzieci, zarówno te małoletnie, jak i dorosłe. Nie chodzi wcale o specjalne opowieści, ale o migawki<br />
z codzienność i zdarzenia, w których czuło się wsparcie, miłość i oddanie. Bo tak naprawdę to, ilu<br />
ojców na świecie, tyle różnych scenariuszy pisanych przez życie dla tej męskiej roli. Być może dla<br />
wielu mężczyzn właśnie ta rola może po latach okazać się najlepszą.<br />
Inspiracją do napisania artykułu był wykład Magdaleny Sękowskiej, zatytułowany „Psychologia<br />
ojca”.<br />
Magdalena Sękowska – właściciel, dyrektor Grupy Doradczo-Szkoleniowej TransMisja. Psycholog<br />
i psychoterapeuta. Członek Bussines Centre Club.<br />
Od kilkunastu lat prowadzi szkolenia, treningi, konsultacje dla kadry menedżerskiej, zespołów<br />
pracowniczych i zarządów firm polskich oraz korporacji zagranicznych. Jest prekursorką wprowadzenia<br />
w praktykę zarządzania koncepcji wyjaśniającej funkcjonowanie jednostek, grup, organizacji – Analizy<br />
Transakcyjnej (koncepcję tę wielokrotnie prezentowała na konferencjach „Kadry”), jest autorką wielu<br />
artykułów na ten temat oraz współautorką książki Analiza Transakcyjna w zarządzaniu.<br />
Jest wykładowcą na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego<br />
oraz w Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej. Propaguje myślenie o procesach zachodzących<br />
w różnego typu interakcjach poprzez comiesięczne wykłady otwarte w głównych ośrodkach kultury<br />
w Krakowie.<br />
Na ostatni przed wakacjami wykład Magdaleny Sękowskiej zapraszamy<br />
do Sali Kominkowej Dworku:<br />
11 czerwca 2012, godz. 18:00 – „Kryzys wieku średniego”<br />
Bilet wstępu: 5 zł<br />
46 lato 2012<br />
...ilu ojców na świecie,<br />
tyle różnych scenariuszy<br />
pisanych przez życie dla<br />
tej męskiej roli.<br />
Magdalena Sękowska
Teatr Lalki i Aktora „Parawan”<br />
O Królewiczu, co tkał dywany<br />
Järvenpään Mieslaulajat<br />
– chór z Finlandii<br />
Teatr Lalki i Aktora „Parawan”<br />
Czterej muzykanci z Bremy<br />
Od impulsu do gestu<br />
– wystawy <strong>malarstwa</strong><br />
Kulturalnoœci<br />
czerwiec – sierpieñ 2012<br />
CZERWIEC<br />
Sobota, 2 czerwca, godz. 10.00 i 15.00<br />
ŚWIĘTO CYKLICZNE<br />
Godz. 10.00 – wycieczka rowerowa dla seniorów wałami<br />
wiślanymi do Tyńca, zwiedzanie (6 zł) lub warsztaty<br />
„w średniowiecznym skryptorium” (25 zł).<br />
Godz. 15.00 – otwarte warsztaty projektowe „Moja<br />
przestrzeń – mój rower” oraz rozdanie nagród konkursu<br />
plastycznego „Zostań projektantem”.<br />
Klub Kultury „Przegorzały”<br />
Wstęp wolny<br />
Niedziela, 3 czerwca, godz. 12.00<br />
TEATR LALKI I AKTORA „PARAWAN”<br />
O Królewiczu, co tkał dywany<br />
Spektakl edukacyjno-artystyczny, składający się z dwóch<br />
wyraźnie oddzielonych od siebie części. W pierwszej<br />
dzieci poznają tajemnice teatru lalkowego. W drugiej,<br />
zobaczą opowieść opartą na gruzińskiej legendzie<br />
o Królewiczu, który chcąc zdobyć serce ukochanej,<br />
ubogiej dziewczyny, uczy się tkackiego rzemiosła.<br />
Sala Teatralna Zajazdu Kościuszkowskiego<br />
Bilet: 10 zł<br />
Niedziela, 3 czerwca, godz.14.00<br />
PIKNIK RODZINNY Z OKAZJI DNIA DZIECKA<br />
Zabawy z Rybką MiniMini<br />
Zapraszamy na wielką rodzinną zabawę! Plener Dworku<br />
wypełnią liczne atrakcje: parada orkiestry, gry terenowe,<br />
zabawy i konkursy z nagrodami, czy „praca”<br />
w Papierowej Fabryce Rybek. Bohaterką dnia będzie<br />
przesympatyczna Rybka MiniMini.<br />
Plener Dworku<br />
Wstęp wolny<br />
Poniedziałek, 4 czerwca, godz. 18.00<br />
PIWNICA LITERACKO-MUZYCZNA<br />
Stare i nowe twarze Formacji Artystycznej „Szesnaście”<br />
Piwnice Dworku <strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Wstęp wolny<br />
Wtorek, 5 czerwca, godz. 16.30<br />
SPOTKANIE KLUBU SENIORA<br />
Klub Kultury „Vademecum”<br />
Wstęp wolny<br />
Niedziela, 10 czerwca, godz. 11.00<br />
I ZWIERZYNIECKI FESTIWAL KRAKOWSKIEJ<br />
PIOSENKI MIEJSKIEJ<br />
Klub Kultury „Chełm”<br />
Wstęp wolny<br />
Niedziela, 10 czerwca, godz. 12.00<br />
TEATR LALKI I AKTORA „PARAWAN”<br />
Czterej muzykanci z Bremy<br />
Dużo muzyki w hiszpańskim klimacie, kolorowe lalkiszmacianki,<br />
gorące tańce i wiele zabawnych sytuacji!<br />
Osioł Gustaw, wyrzucony przez gospodarza, postana-<br />
wia śpiewem zarobić na życie. W czasie wędrówki, na<br />
swojej drodze spotyka psa Warkota i kota Zygmunta.<br />
Do trupy dołącza niespodziewanie także kogut – Pedro<br />
de la Biega. Razem wyruszają w podróż swego życia,<br />
a po drodze, oprócz napotkanych wiedźm i zbójców,<br />
odnajdują coś znacznie piękniejszego i ważniejszego –<br />
PRZYJAŹŃ.<br />
Sala Teatralna Zajazdu Kościuszkowskiego<br />
Bilet: 10 zł<br />
Poniedziałek, 11 czerwca, godz. 18.00<br />
PIWNICA LITERACKO-MUZYCZNA<br />
Z wierszy nowych<br />
Wieczór autorski Jana Kirsza. Prowadzenie: Beata<br />
Anna Symołon<br />
Piwnice Dworku <strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Wstęp wolny<br />
Poniedziałek, 11 czerwca, godz. 18.00<br />
SPOTKANIE Z PSYCHOLOGIEM<br />
Kryzys wieku średniego<br />
Prowadzenie: Magdalena Sękowska<br />
Sala Kominkowa Dworku <strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Bilet: 5 zł<br />
Wtorek, 12 czerwca, godz. 18.00<br />
KONCERT FORTEPIANOWY<br />
Wystąpią uczestnicy zajęć w Klubie Kultury „Paleta”<br />
Sala Wielofunkcyjna Zajazdu Kościuszkowskiego<br />
Wstęp wolny<br />
Środa, 13 czerwca, godz. 18.00<br />
POCZTÓWKI ZE ŚWIATA<br />
Wędrówki po Italii<br />
Spotkanie z podróżnikiem Władysławem Grodeckim<br />
ilustrowane filmem i zdjęciami.<br />
Sala Teatralna Dworku <strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Bilet: 3 zł<br />
Środa, 13 czerwca, godz. 19.00<br />
KONCERT CHÓRU FIŃSKIEGO<br />
Järvenpään Mieslaulajat<br />
Chór męski działa od 1948 roku. Dyrygentem i kierownikiem<br />
artystycznym jest Filip Häyrynen, trzykrotnie<br />
nagradzany najwyższym odznaczeniem Związku Chórów<br />
w Finlandii za swoja pracę na niwie propagowania<br />
śpiewu chóralnego.<br />
Sala Kominkowa Dworku <strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Wstęp wolny<br />
Czwartek, 14 czerwca, godz. 18.00<br />
OD IMPULSU DO GESTU<br />
Wernisaż wystawy <strong>malarstwa</strong>, <strong>rysunku</strong> i <strong>grafiki</strong> uczestników<br />
warsztatów dla dorosłych Klubu Kultury „Paleta”.<br />
Wystawa czynna do końca lipca.<br />
Galeria Zajazd<br />
Wstęp wolny<br />
więcej na s. 22–27<br />
dworzanin 47
Czwartek, 14 czerwca, godz. 16.00<br />
DZIELNICOWY KONKURS RECYTATORSKI<br />
„BRZECHWAŁKI”<br />
Klub Kultury „Mydlniki”<br />
Wstęp wolny<br />
Czwartek, 14 czerwca, godz. 17.00<br />
UROCZYSTE ZAKOŃCZENIE ZAJĘć<br />
Występy zespołów i solistów, wernisaż prac uczestników<br />
Małej Akademii Plastycznej.<br />
Klub Kultury „Przegorzały”<br />
Wstęp wolny<br />
Czwartek, 14 czerwca, godz. 18.00<br />
FAN CLUB ELVISA PRESLEY’A<br />
Spotkanie członków<br />
Lektorium Dworku <strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Wstęp wolny<br />
Piątek, 15 czerwca, godz. 17.00<br />
WERNISAŻ WYSTAWY<br />
Prezentacja prac uczestników pracowni plastycznej.<br />
Klub Kultury „Wola”<br />
Wstęp wolny<br />
Sobota, 16 czerwca, godz. 10.00<br />
PLENER MALARSKI W OJCOWIE<br />
Więcej informacje w Klubie.<br />
Klub Kultury ‘Przegorzały”<br />
Koszt: 20 zł<br />
Sobota, 16 czerwca, godz. 17.00<br />
VI KRAKOWSKA NOC TEATRÓW<br />
TEATR LALKI I AKTORA „PARAWAN”<br />
O Królewiczu, co tkał dywany<br />
Spektakl edukacyjno-artystyczny, składający się z dwóch<br />
wyraźnie oddzielonych od siebie części. W pierwszej<br />
dzieci poznają tajemnice teatru lalkowego. W drugiej,<br />
zobaczą opowieść opartą na gruzińskiej legendzie<br />
o Królewiczu, który chcąc zdobyć serce ukochanej,<br />
ubogiej dziewczyny, uczy się tkackiego rzemiosła.<br />
Sala Teatralna Zajazdu Kościuszkowskiego<br />
Wstęp wolny<br />
Sobota, 16 czerwca, godz. 20.00<br />
VI KRAKOWSKA NOC TEATRÓW<br />
TEATR LALKI I AKTORA „PARAWAN”<br />
Wariacje<br />
Widzów zauroczy gra niewidocznych aktorów, animacja<br />
niespotykaną formą, gra światłami i muzyka. Z prawie<br />
dwustu pudeł na oczach widzów powstają kolejne<br />
budowle, m.in.: pogański totem, egipska piramida,<br />
Koloseum, kościół Mariacki, paryska wieża Eiffla, mur<br />
berliński i Miasto Przyszłości. Przedstawienie dla dzieci<br />
od 5 roku życia.<br />
Sala Teatralna Zajazdu Kościuszkowskiego<br />
Wstęp wolny<br />
Niedziela, 17 czerwca<br />
II LETNIE SPOTKANIA PODRÓŻNIKÓW<br />
W tym dniu do Dworku zjadą podróżnicy, himalaiści<br />
i żeglarze, by podzielić się z publicznością niezwykłymi<br />
wrażeniami ze swoich wypraw. Swój udział w II<br />
LSP potwierdził już Paweł Kilen, laureat Kolosa 2011<br />
w kategorii „Podróże”. Wśród naszych gości znajdzie<br />
się także Agnieszka Bielecka, członkini wyprawy, która<br />
48 lato 2012<br />
9 marca br. dokonał pierwszego zimowego wejścia na<br />
Gasherbrum I (8068 m n.p.m.) w Karakorum.<br />
<strong>Dworek</strong> <strong>Białoprądnicki</strong><br />
Wstęp wolny<br />
więcej na s. 8–12<br />
Niedziela, 17 czerwca, godz. 15.00<br />
BAJKOWA NIEDZIELA<br />
Pan Twardowski<br />
Studio Teatralne „ART-RE”<br />
Sala Teatralna Dworku <strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Bilet: 10 zł<br />
Niedziela, 17 czerwca, godz. 17.00<br />
NIEDZIELNY TEATRZYK BAJKOWY<br />
Jaś i drzewo fasolowe<br />
Studio Teatralne „ART-RE”<br />
Klub Kultury „Chełm”<br />
Bilet: 8 zł<br />
Poniedziałek, 18 czerwca, godz. 18.00<br />
PIWNICA LITERACKO-MUZYCZNA<br />
Wieczór Literacko-Muzyczny Anety Kielan i Macieja<br />
Bolesławskiego. Prowadzenie: Henryk Pluwak<br />
Piwnice Dworku <strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Wstęp wolny<br />
Wtorek, 19 czerwca, godz. 16.30<br />
SPOTKANIE KLUBU SENIORA<br />
Klub Kultury „Vademecum”<br />
Wstęp wolny<br />
Wtorek, 19 czerwca, godz. 17.00<br />
MOJA MUZYKA NA LATO<br />
Audycja muzyczna w wykonaniu Dominiki Olszewskiej<br />
i Jana Nowaka – uczniów gry na fortepianie, gitarze<br />
i skrzypcach.<br />
Klub Kultury „Wola”<br />
Wstęp wolny<br />
Wtorek, 19 czerwca, godz. 18.30<br />
ODKRYWAMY WSZECHŚWIAT<br />
Saturn, Uran, Neptun – gazowe kule,<br />
ich pierścienie i księżyc<br />
Cykl poświęcony ciałom kosmicznym i zjawiskom zachodzącym<br />
we wszechświecie.<br />
Sala Teatralna Dworku <strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Wstęp wolny<br />
Wtorek, 19 czerwca, godz. 19.15<br />
KLUB FILMOWY<br />
Mistrzowie dokumentu: Maria Zmarz-Koczanowicz<br />
Sala Kominkowa Dworku <strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Wstęp wolny<br />
Środa, 20 czerwca, godz. 18.00<br />
POZNAJEMY POLSKĘ<br />
Nieistniejące kościoły krakowskie cz. II<br />
Prowadzenie: Joanna Chrostek<br />
Sala Teatralna Dworku <strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Bilet: 3 zł<br />
Środa, 20 czerwca, godz. 17.00 i 18.00<br />
KOLOROWE PIANINO<br />
Otwarte, pokazowe zajęcia warsztatowe nauki gry na<br />
instrumentach klawiszowych dla małych dzieci wg autorskiej<br />
metody Sylwii Warchockiej.<br />
Klub Kultury „Wola”<br />
Wstęp wolny<br />
Studio ART-RE<br />
Pan Twardowski<br />
Odkrywamy Wszechświat<br />
Saturn<br />
Teatr Lalki i Aktora „Parawan”<br />
O Królewiczu, co tkał dywany<br />
Teatr Lalki i Aktora „Parawan”<br />
Wariacje<br />
II Letnie Spotkania<br />
Podróżników
Jazz Band Ball<br />
Chór Canticum Canticorum<br />
Orkiestra Straussowska<br />
„Obligato”<br />
Lustra świata – <strong>wystawa</strong><br />
fotografii Andrzeja<br />
Lisowskiego<br />
Teatr Barakah – Garderoba<br />
Czwartek, 21 czerwca, godz. 17.00<br />
MUZYKA JAK Z BAJKI<br />
Audycja muzyczna w wykonaniu uczniów gry na pianinie<br />
Anny Morgi i Jadwigi Marchwicy.<br />
Klub Kultury „Wola”<br />
Wstęp wolny<br />
Sobota, 23 czerwca, godz. 18.00<br />
WIECZORY MUZYCZNE NA WOLI<br />
Koncert w wykonaniu chóru Canticum Canticorum<br />
prowadzonego przez Małgorzatę Mazur z akompaniamentem<br />
fortepianowym Barbary Halling. Gościnnie<br />
wystąpi również skrzypaczka Monika Makowska<br />
z akompaniamentem fortepianowym Małgorzaty Skopek.<br />
W programie m.in. utwory Mikołaja Gomółki, Adriano<br />
Banchieri, Romualda Twardowskiego, Stanisława<br />
Wiechowicza, P. Sarasate’a, W.A. Mozarta.<br />
Klub Kultury „Wola”<br />
Wstęp wolny<br />
Poniedziałek, 25 czerwca, godz. 18.00<br />
NAGLISKAŁKI<br />
Spotkanie poetyckie<br />
Piwnice Dworku <strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Wstęp wolny<br />
Wtorek, 26 czerwca, godz.17.00<br />
GALERIA POD CHMURKĄ<br />
Wernisaż wystawy prac dzieci z Pracowni Plastycznej<br />
na zakończenie roku. Rozdanie dyplomów i nagród.<br />
Klub Kultury „Chełm”<br />
Wstęp wolny<br />
Piątek, 29 czerwca, godz. 16.30<br />
UROCZYSTE ZAKOŃCZENIE ZAJĘć<br />
Wernisaż prac uczestników zajęć plastycznych, mini<br />
koncert uczestników zajęć nauki gry na pianinie, pokaz<br />
grupy baletowej oraz wręczenie dyplomów wszystkim<br />
uczestnikom zajęć. Planowany piknik rodzinny.<br />
Klub Kultury „Vademecum”<br />
Wstęp wolny<br />
Piątek, 29 czerwca, godz. 19.00<br />
JAZZ NA WOLI<br />
Koncert „Standard Jazz” w wykonaniu Mgr Jazz Friend.<br />
Klub Kultury „Wola”<br />
Wstęp wolny<br />
LIPIEC<br />
Niedziela, 1 lipca, godz. 19.00<br />
BIAŁOPRĄDNICKI TEATR OGRODOWY<br />
Teatr Barakah – Garderoba<br />
Spektakl o tym, co w teatrze dla widza jest niedostępne,<br />
nieodgadnione i osnute tajemnicą. O tym co wie tylko<br />
ktoś, kto mógł ukryć się za jego kulisami... Występują:<br />
Lidia Bogaczówna, Beata Wojciechowska.<br />
Altana lub Sala Kominkowa Dworku<br />
<strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Wstęp wolny<br />
więcej na s. 2–5<br />
Czwartek, 5 lipca, godz. 19.00<br />
XXII MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL<br />
„LETNIE KONCERTY ORGANOWE”<br />
Marcin Szelest<br />
Kościół Św. Krzyża, ul. Św. Krzyża 23<br />
Bilety: 25 zł (normalne), 15 zł (ulgowe)<br />
więcej na s. 6–7<br />
Niedziela, 8 lipca, godz. 16.00<br />
LETNIE KONCERTY KAMERALNE<br />
Jazz Band Ball & Joyce Lyle<br />
Wystąpią: Joyce Lyle (vocal), Jan Kudyk (trąbka), MarekMichalak<br />
(puzon), Jacek Mazur (saksofon tenorowy,<br />
klarnet), Wojtek Groborz (piano), Teofil Lisiecki (kontrabas),<br />
Wiesław Jamioł (perkusja).<br />
Altana lub Sala Kominkowa Dworku<br />
<strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Wstęp wolny<br />
więcej na s. 2–5<br />
Czwartek, 12 lipca, godz. 20.00<br />
XXII MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL<br />
„LETNIE KONCERTY ORGANOWE”<br />
Michał Kocot<br />
Bazylika OO. Karmelitów „Na Piasku”,<br />
ul. Karmelicka 19<br />
Bilety: 25 zł (normalne), 15 zł (ulgowe)<br />
więcej na s. 6–7<br />
Niedziela, 15 lipca, godz. 16.00<br />
LETNIE KONCERTY KAMERALNE<br />
Orkiestra Straussowska „Obligato”<br />
Wystąpią: Zbigniew Kawalec (skrzypce), Maria Kawalec<br />
(skrzypce), Orest Bryliński (wiolonczela), Grzegorz<br />
Frankowski (kontrabas), Jerzy Sobeńko (piano), Zbigniew<br />
Witkowski (flet), Leszek Żurek (perkusja).<br />
Altana lub Sala Kominkowa Dworku<br />
<strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Wstęp wolny<br />
więcej na s. 2–5<br />
Środa, 18 lipca, godz. 20.00<br />
FILMOWE PODRÓŻE DOOKOŁA ŚWIATA<br />
Good morning Sajgon! Good morning Brunei!<br />
Pełna barwnych impresji, mało znanych informacji,<br />
także zabawnych przygód, zdjęć, fragmentów filmów<br />
i muzyki multimedialna prezentacja Elżbiety i Andrzeja<br />
Lisowskich. Zapraszamy na filmową podróż po Azji Południowo-Wschodniej.<br />
Plenerowe spotkanie z podróżnikami i dziennikarzami<br />
Elżbietą i Andrzejem Lisowskimi połączone z wernisażem<br />
wystawy fotografii Andrzeja Lisowskiego LUSTRA<br />
ŚWIATA.<br />
Plener, a w razie niepogody – Sala Kominkowa<br />
Wstęp wolny<br />
więcej na s. 31–33<br />
Czwartek, 19 lipca, godz. 19.30<br />
XXII MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL<br />
„LETNIE KONCERTY ORGANOWE”<br />
Marek Stefański (organy), Barbara Świątek-Żelazna<br />
(flet)<br />
Bazylika Św. Floriana, ul. Warszawska 1B<br />
Bilety: 25 zł (normalne), 15 zł (ulgowe)<br />
więcej na s. 6–7<br />
Niedziela, 22 lipca, godz. 19.00<br />
BIAŁOPRĄDNICKI TEATR OGRODOWY<br />
Teatr Proscenium – Teatralny Hyde Park<br />
Występują: Justyna Orzechowska, Anna Piróg, Barbara<br />
Szałapak, Ziuta Zającówna, Włodzimierz Jasiński, Karol<br />
Piotr Zapała.<br />
Altana lub Sala Kominkowa Dworku<br />
<strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Wstęp wolny<br />
więcej na s. 2–5<br />
dworzanin 49
Czwartek, 26 lipca, godz. 19.30<br />
XXII MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL<br />
„LETNIE KONCERTY ORGANOWE”<br />
Carlo Tunesi – Włochy (Mediolan)<br />
Bazylika Mariacka, Plac Mariacki 5<br />
Bilety: 25 zł (normalne), 15 zł (ulgowe)<br />
więcej na s. 6–7<br />
Niedziela, 29 lipca, godz. 16.00<br />
LETNIE KONCERTY KAMERALNE<br />
Trio Revirado<br />
Grzegorz Frankowski (kontrabas), Piotr Kopietz (bandoneon),<br />
Jacek Bylica (fortepian).<br />
Altana lub Sala Kominkowa Dworku<br />
<strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Wstęp wolny<br />
więcej na s. 2–5<br />
SIERPIEŃ<br />
Czwartek, 2 sierpnia, godz. 20.00<br />
XXII MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL<br />
„LETNIE KONCERTY ORGANOWE”<br />
Gordon Mansell – Kanada (Toronto)<br />
Bazylika OO. Paulinów „Na Skałce”, ul. Skałeczna 15<br />
Bilety: 25 zł (normalne), 15 zł (ulgowe)<br />
więcej na s. 6–7<br />
Niedziela, 5 sierpnia, godz. 19.00<br />
BIAŁOPRĄDNICKI TEATR OGRODOWY<br />
Teatr Studio Mobile – Scenariusz dla trzech aktorów<br />
Występują: Marek Pyś, Maciej Ferlak, Piotr Warszawski<br />
Altana lub Sala Kominkowa Dworku<br />
<strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Wstęp wolny<br />
więcej na s. 2–5<br />
50 lato 2012<br />
Czwartek, 9 sierpnia, godz. 19.30<br />
XXII MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL<br />
„LETNIE KONCERTY ORGANOWE”<br />
Szilveszter Rostetter – Węgry (Veszprem)<br />
Bazylika Mariacka, Plac Mariacki 5<br />
Bilety: 25 zł (normalne), 15 zł (ulgowe)<br />
więcej na s. 6–7<br />
Niedziela, 12 sierpnia, godz. 16.00<br />
LETNIE KONCERTY KAMERALNE<br />
Banshee Celtic Band<br />
Wystąpią: Piotr Bielecki (vocal, gitara), Karol Wilkoszewski<br />
(instrumenty perkusyjne), Kasia Szklarz (skrzypce),<br />
Łukasz Bajorski (gitara, harmonijka ustna, djembe),<br />
Miłosz Pawski (gitara basowa), Przemek Gałek (flet irlandzki).<br />
Altana lub Sala Kominkowa Dworku<br />
<strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Wstęp wolny<br />
więcej na s. 2–5<br />
Niedziela, 19 sierpnia, godz. 19.00<br />
BIAŁOPRĄDNICKI TEATR OGRODOWY<br />
Krystyna Podleska – Mój Boski Rozwód<br />
Altana lub Sala Kominkowa Dworku<br />
<strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Wstęp wolny<br />
więcej na s. 2–5<br />
Niedziela, 26 sierpnia, godz. 16.00<br />
LETNIE KONCERTY KAMERALNE<br />
Popołudnie z operą i operetką<br />
Wystąpią: Jan Migała (baryton), Michał Kutnik (baryton),<br />
Kristina Kutnik (fortepian).<br />
Altana lub Sala Kominkowa Dworku<br />
<strong>Białoprądnicki</strong>ego<br />
Wstęp wolny<br />
więcej na s. 2–5<br />
Teatr Studio Mobile<br />
Scenariusz dla trzech aktorów<br />
Banshee Celtic Band<br />
Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do zmian w programie.<br />
Wszystkie aktualne informacje dostępne są na www.dworek.krakow.pl<br />
NASZE ADRESy:<br />
Centrum Kultury „<strong>Dworek</strong> <strong>Białoprądnicki</strong>”, ul. Papiernicza 2, 12 420 49 50, www.dworek.krakow.pl<br />
Zajazd Kościuszkowski, ul. Białoprądnicka 3, tel. 12 378 96 66<br />
Klub Kultury „Chełm”, ul. Chełmska 16, tel. 12 425 24 93, www.dworek.krakow.pl/chelm<br />
Klub Kultury „Mydlniki”, ul. Balicka 289, tel. 12 637 97 12, www.dworek.krakow.pl/mydlniki<br />
Klub Kultury „Paleta”, ul. Wrocławska 91, tel. 12 623 78 05, www.dworek.krakow.pl/paleta<br />
Klub Kultury „Przegorzały”, ul. Kamedulska 70, tel. 12 429 90 52, www.dworek.krakow.pl/przegorzały<br />
Klub Kultury „Vademecum”, ul. Radzikowskiego 29, tel. 12 637 40 95, www.dworek.krakow.pl/vademecum<br />
Klub Kultury „Wola”, ul. Królowej Jadwigi 215, tel. 12 425 14 01, www.dworek.krakow.pl/wola<br />
ZAPRASZAMy<br />
Teatr Proscenium – Teatralny<br />
Hyde Park
dworzanin 51
52 lato 2012<br />
AKCJA LATO 2012 W DWORKU BIAłOPRąDNICKIM I KLUBACH KULTURy<br />
Centrum Kultury „<strong>Dworek</strong> <strong>Białoprądnicki</strong>” 2 – 20 lipca<br />
Zapraszamy dzieci i młodzież na „Wakacyjną przygodę ze sztuką”. Przygotowaliśmy cykl imprez artystycznych, m.in.<br />
warsztaty plastyczne, warsztaty origami, zabawy rekreacyjne, teatralno-muzyczne, wycieczki autokarowe i mnóstwo innych<br />
atrakcji.<br />
Klub Kultury „Chełm” 2 – 20 lipca<br />
Cykl imprez dla dzieci i młodzieży szkolnej pozostających w Krakowie. Będą to wycieczki, wyjścia do kina, do Parku Doświadczeń,<br />
wycieczka na Kopiec Kościuszki, wycieczka do ZOO, do Muzeum Przyrodniczego, lot balonem, rejs statkiem po Wiśle, zwiedzanie<br />
Straży Pożarnej oraz zajęcia w klubie: tenis stołowy, wakacyjne zajęcia plastyczne, nauka piosenek wakacyjnych, grillowanie<br />
kiełbasek.<br />
Wstęp: 50–60% kosztów wyjść i wycieczek.<br />
Klub Kultury „Mydlniki” 2 – 20 lipca<br />
Program zawiera wiele atrakcyjnych zajęć zarówno w Klubie (warsztaty plastyczne, rzeźbiarskie, gry i zabawy), jak i w ramach<br />
wycieczek. Zaplanowano wyjścia m.in. do Muzeum Narodowego (warsztaty: historia mody, historia kuchni, na średniowiecznym<br />
zamku), Muzeum Archeologicznego oraz wycieczkę do afrykańskiej wioski (warsztaty: dzień z życia w Afryce).<br />
Klub Kultury „Paleta” 2 – 20 lipca<br />
Zajęcia adresowane dla dzieci ze szkół podstawowych. W programie m.in.: warsztaty plastyczne, ceramika, ozdoby z materiałów<br />
ekologicznych, wycinanki, malarstwo na szkle, plenery rysunkowe, wycieczki.<br />
Karnet tygodniowy: 50 zł<br />
Klub Kultury „Przegorzały” 25 czerwca – 17 sierpnia<br />
Artystyczne lato (2 lipca – 3 sierpnia) – półkolonie dla dzieci w wieku 7–12 lat; w programie zajęcia plastyczne, fotograficzne,<br />
filmowe, teatralne, wycieczki. Koszt 15 zł/dzień + 10 zł obiad.<br />
Lato z robotami (2–13 lipca; 6–17 sierpnia) – półkolonie dla dzieci w wieku 7–12 lat; w programie zajęcia z robotyki z klocków<br />
lego Lego Mindstorms NXT 2.0, zajęcia sportowe, wycieczki.<br />
Wakacyjne warsztaty tańca dla dzieci, młodzieży i dorosłych godziny: 17.00 do 18.30 i 18.30 do 20.00. W programie nauka<br />
hip-hop, funky, house dance, contemporary jazz, baltimore i broadway. Warsztaty prowadzi Klaudia Barcik, uczestniczka programu<br />
„Got To Dance”. Terminy: 25.06–29.06, 16.07–20.07, 23.07–27.07.<br />
Klub Kultury „Vademecum” 2 – 20 lipca<br />
Zajęcia w ramach wakacji w mieście dla dzieci ze szkoły podstawowej. W planie warsztaty plastyczne i teatralne, zajęcia sportowe,<br />
język angielski, wycieczki i turnieje gier planszowych.<br />
Akcja Lato w Klubie Dziecięcym SMERF, działającym przy Klubie Kultury „Vademecum”, dla dzieci w wieku przedszkolnym. Termin<br />
od 2 do 20 lipca, od poniedziałku do piątku, od 9:00 do 15:00.<br />
Zapisy telefonicznie lub mailowo od 15 czerwca<br />
Klub Kultury „Wola” 30 lipca – 24 sierpnia<br />
Zorganizowane zajęcia dla dzieci w wieku szkolnym odbywające się od poniedziałku do piątku w godzinach 9.00–15.00.<br />
W programie m.in. zwiedzanie zabytków Krakowa, gry i zabawy sportowe, wycieczki podmiejskie, do Gibona, kina. Wyjścia na<br />
basen. Konkursy plastyczne i sportowe.<br />
Kolorowe pianino – autorski program nauki gry na instrumentach klawiszowych dla dzieci w wieku 2–4 lat – prowadzony przez<br />
Sylwię Warchocką.<br />
Szczegółowe informacje można uzyskać bezpośrednio w Klubach oraz na naszych stronach internetowych
Ryszard Rodzik(1947–2012)<br />
Odszed³ Wielki Przyjaciel Dworku<br />
Jeszcze w sobotę 28 kwietnia ocenialiśmy prace literackie młodych twórców – uczestników Festiwalu Artystycznego<br />
Młodzieży w MDK im. Andrzeja Bursy. Ryszard, jak zwykle rzetelny, wnikliwy, ale przede wszystkim serdeczny dla<br />
tych, którzy swoje pasje poświęcili pisaniu. Rozmawialiśmy o perspektywach tworzenia, o tym, by nie zrażać się<br />
niepowodzeniami, gdzie się udać po warsztatową poradę na terenie Krakowa. Ryszard uśmiechnięty, pełen energii. Nic<br />
nie zapowiadało najgorszego. Tymczasem to, co nieubłagane nastąpiło 2 maja. Nie wytrzymało serce, to serce, które<br />
metaforycznie oddał twórcom. Niezwykle trudno pisać w czasie przeszłym. Zatem, jeżeli pamięć jest przedłużeniem<br />
życia, to niech to będzie czas przeszły teraźniejszy.<br />
Co pozostaje po Ryszardzie? Przede wszystkim charyzma, przyjaźni i życzliwości. Sam, nie będąc członkiem żadnego<br />
z wiodących stowarzyszeń pisarskich, był przyjacielem wszystkich. Był ponad podziałami i taką atmosferę wokół siebie<br />
wytwarzał. I chyba dzięki temu właśnie audycja „Każdy rodzi się poetą” stawała się forum najbardziej aktualnych zdarzeń<br />
dziejących się we wszystkich środowiskach. Był koneserem życia literackiego – odkrywał talenty, uczestniczył w pracach<br />
różnych grup twórczych, festiwalach, przeglądach, sam prowadził warsztaty literackie. Słowem, to było Jego życie.<br />
Sam, będąc twórcą, potrafił kiedy trzeba przesunąć swoje kreatorskie ego na plan dalszy, by bez cienia zawiści czy<br />
wyższości oddać się innym. Zarówno tym początkującym, jak i twórcom uznanym.<br />
Od wielu lat współpracował z Dworkiem <strong>Białoprądnicki</strong>m. Przez kilka miesięcy Jego audycję realizowano na terenie<br />
Dworku właśnie i stąd szła na żywo w eter. Współtworzył, a później współpracował z zakorzenioną w Dworku Formacją<br />
„Szesnaście”. Uczestniczył w wielu poniedziałkowych spotkaniach Piwnicy Literacko-Muzycznej. W Klubie Kultury<br />
„Mydlniki” przez kilka sezonów prowadził cykl spotkań „Bardowie i Poeci”, w których prezentował artystów krakowskich<br />
kabaretów oraz artystów parających się piosenkę autorską. Wreszcie, od pierwszego do siódmego – w lutym tego roku<br />
– współprowadził wraz ze mną Bronowickie Karnawały Literackie.<br />
Ile pomysłów i podpowiedzi zrodziło się w serdecznych, przyjacielskich rozmowach – o tym nie wspomnę.<br />
Dziś przychodzi przypomnieć nieubłaganą prawdę o naszej niewieczności, którą przełożyłem niegdyś na język poezji:<br />
„… i tylko coraz więcej grobów // wiersze za nas pisze”.<br />
Doszedł jeszcze jeden. Tobie – Ryśku – dedykuję te słowa:<br />
„Nie ważne na jakich grobach // wieniec składasz // ważne by w Tobie // zapłonęło światło wieczne”.<br />
Maciej Naglicki