02.01.2015 Views

przeczytaj całość fragment książki, przejrzyj jej spis treści - Teologia ...

przeczytaj całość fragment książki, przejrzyj jej spis treści - Teologia ...

przeczytaj całość fragment książki, przejrzyj jej spis treści - Teologia ...

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Spis <strong>treści</strong><br />

Uwagi wstępne..............................................................................................................................................7<br />

Estetyka światła<br />

I. Skodyfikować tajemnicę........................................................................................................................31<br />

1. Obiektywizm koloru...........................................................................................................................31<br />

2. „Trzeba było malarza dopiero”.........................................................................................................36<br />

3. Poeta-malarz. Wielość rzeczywistości...............................................................................................43<br />

4. „Nic więc pewnego nie wiemy”........................................................................................................55<br />

II. Kolory postaci........................................................................................................................................67<br />

1. Zosia: biel-światło i zieleń................................................................................................................67<br />

a. Biel i magia światła.......................................................................................................................67<br />

b. Dematerializacja zmysłowości.....................................................................................................75<br />

c. Panna zielona.................................................................................................................................80<br />

2. Telimena: kreatorka światła zmysłowego......................................................................................86<br />

a. Czerwień........................................................................................................................................86<br />

b. Biel.................................................................................................................................................90<br />

c. Odebranie barw.............................................................................................................................92<br />

3. Inne postacie.....................................................................................................................................93<br />

a. Król zaścianka................................................................................................................................93<br />

b. Być właścicielem światła..............................................................................................................96<br />

c. Odmienni.....................................................................................................................................104<br />

d. Istnienie poza światłem............................................................................................................111<br />

III. Chwilowe arcydzieła..........................................................................................................................116<br />

1. Są, czy ich nie ma.........................................................................................................................116<br />

2. Obrazy nietrwałego cudu..............................................................................................................125<br />

a. Zachody......................................................................................................................................125<br />

b. Wschody.....................................................................................................................................135<br />

3. Ludzkie arcydzieła ulotnej chwili................................................................................................151<br />

a. Matecznik a obrzeża..................................................................................................................151<br />

b. Człowiecze „oka dnia”.............................................................................................................155<br />

IV. „Pan Tadeusz” a tradycja koloru......................................................................................................164<br />

1. Światło i barwa romantyków.........................................................................................................164<br />

2. Dziwne upodobania.......................................................................................................................177<br />

3. Estetyka rzeczywistości przemienionej.....................................................................................194


Metafizyka światła<br />

I. Co mówią kolory..................................................................................................................................209<br />

1. Jakub Boehme i grzech zatrzymania...............................................................................................209<br />

2. Zieleń.................................................................................................................................................222<br />

3. Błękit..................................................................................................................................................238<br />

4. Żółcień...............................................................................................................................................248<br />

a. Ogień światła i ogień ciemności..................................................................................................248<br />

b. Nietrwałe złoto.............................................................................................................................254<br />

5. Czerwień-ogień.................................................................................................................................258<br />

a. Kolor życia, szczęścia i piękna.....................................................................................................258<br />

b. Sztuczny ogień.............................................................................................................................266<br />

c. Czerwień kreacyjnego wysiłku...................................................................................................271<br />

d. Szczęśliwy kataklizm ognia.........................................................................................................280<br />

II. Jakości barw achromatycznych...........................................................................................................285<br />

1. Czerń................................................................................................................................................285<br />

a. Światło czerni..............................................................................................................................285<br />

b. Dynamizm czerni........................................................................................................................293<br />

2. Biel kwalifikatywna........................................................................................................................299<br />

a. Biel dramatyczna.........................................................................................................................299<br />

b. Biel materialna............................................................................................................................306<br />

3. Biel kwantytatywna (biel-światło).................................................................................................310<br />

a. Umiejscowienie, lotność, znieruchomienie..............................................................................310<br />

b. Czar niepochwytności, czyli pomyłki w „świecie zjawisk”....................................................313<br />

c. Biel-synteza.................................................................................................................................321<br />

4. Światło-srebro-blask.......................................................................................................................334<br />

a. Światło zimne i ciepłe................................................................................................................334<br />

b. Zgaszone srebro..........................................................................................................................337<br />

c. Unia światła księżyca, słońca i ognia........................................................................................339<br />

5. Światło pierwotne i wtórne............................................................................................................342<br />

a. Korespondencja światła..............................................................................................................342<br />

b. Gdzie hierarchia i porządek.....................................................................................................345<br />

c. Centrum a sfera...........................................................................................................................352<br />

III. Jak widzi dusza.................................................................................................................................366<br />

1. Oczy duszy.....................................................................................................................................366<br />

a. „Tymczasem przenoś moję duszę...”......................................................................................366<br />

b. Oko wewnętrzne i zewnętrzne ...............................................................................................371<br />

2. Jedność a wielość. Filozofowie.....................................................................................................381<br />

a. Co z ludzką tylko indywidualnością.......................................................................................381<br />

b. Filozofowie jedności przyrody. Ludzka dusza a świat..........................................................389<br />

3. Światło mistyczne..........................................................................................................................399<br />

a. Mistyczne światło a pejzaże......................................................................................................399<br />

b. Tożsamość estetyki, fizyki i metafizyki światła.....................................................................404<br />

4. Obrazy duszy..................................................................................................................................410<br />

a. Cud przemiany...........................................................................................................................410<br />

b. Jedność symbolu i symbolizowanego......................................................................................420<br />

c. Jak patrzy dusza w Panu Tadeuszu........................................................................................425<br />

Bibliografia................................................................................................................................................434<br />

Indeks osobowy........................................................................................................................................447


Uwagi wstępne<br />

Piękno<br />

Jan Paweł II w Liście do artystów pisze:<br />

Każda autentyczna inspiracja artystyczna wykracza […] poza to, co postrzegają<br />

zmysły, i przenikając rzeczywistość stara się wyjaśnić <strong>jej</strong> ukrytą tajemnicę. Ma<br />

swoje źródło w głębi ludzkiej duszy – tam, gdzie pragnienie nadania sensu własnemu<br />

życiu łączy się z nieuchwytnym doznaniem piękna i tajemniczej jedności rzeczy.<br />

<br />

Każda sztuka ma wymiar epifaniczny i sakralny, bo każda jest „swoistym wezwaniem<br />

do otwarcia się na Tajemnicę” . Piękno uznaje za podstawowe źródło ludzkiego zachwytu<br />

oraz entuzjazmu, za źródło niezbędne, by zmierzyć się z nowymi wyzwaniami<br />

świata . Jedność piękna i metafizyki głosi Simone Weil:<br />

We wszystkim, co wywołuje w nas czyste i autentyczne poczucie piękna, jest naprawdę<br />

obecność Boga. Istnieje jakby rodzaj inkarnacji Boga w świecie, której<br />

piękno jest znakiem. Stąd wszelka sztuka pierwszorzędna jest w swo<strong>jej</strong> istocie<br />

religijna. <br />

Mikołaj Bierdiajew, który także patrzy na piękno jak na kategorię estetyczną i metafizyczną,<br />

konstatuje zarazem dwudziestowieczną „klęskę piękna”, zmniejszanie się<br />

przestrzeni piękna w świecie, w sztuce, w ludzkiej codzienności:<br />

<br />

Jan Paweł II, List do artystów. Do tych, którzy poszukują nowych „epifanii” piękna, aby podarować je<br />

światu w twórczości artystycznej, http://Ian-serv.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP-04041999.html – 42 k<br />

– kopia lokalna, s. 3.<br />

<br />

Tamże, s. 6 z 10.<br />

<br />

Tamże, s. 8 z 10.<br />

<br />

S. Weil, Wybór pism, przekł. Cz. Miłosz, Kraków 1991, s. 112.


Piękno ginie […] w egzystencji człowieka, która staje się coraz brzydsza, pozbawiona<br />

stylu, oraz w sztuce, która coraz bardziej wyrzeka się piękna. Sztuka chce<br />

wyrazić gorzką prawdę o człowieku i prawda ta nie jest piękna. <br />

W przeciwieństwie do Jana Pawła II Bierdiajew – podobnie jak Józef Tischner –<br />

widzi głęboki konflikt między pięknem a dobrem. Mimo to sądzi, że istnieje możliwość<br />

połączenia piękna, dobra i prawdy, choć stworzenie takiego dzieła wymaga<br />

jego zdaniem iluminacyjnego wglądu w rzeczywistość, a więc „integralnej przemiany,<br />

oświecenia życia”, które spowodują, że już nie człowieczą sztukę będzie się<br />

tworzyć, ale „bogoczłowieczą” . Ta człowiecza – najwyraźniej nie z pięknem się<br />

łączy.<br />

Na ostateczny rozdział sztuki i piękna wskazują współcześni estetycy. Maria Gołaszewska<br />

podkreśla dysharmonię relacji człowieka współczesnego ze światem,<br />

a w konsekwencji prymat nie piękna, ale brzydoty jako głównej kategorii estetycznej .<br />

Alicja Kuczyńska dowodzi, że przyjemność tradycyjnej percepcji została odbiorcy raz<br />

na zawsze odebrana. Na skutek ostatecznego zwycięstwa „poetyki wysiłku, napięcia,<br />

konfliktów – pisze – związek sztuki z pięknem staje się anachronizmem” . Jose Ortega<br />

y Gasset wyrokuje jednoznacznie:<br />

Istotą rzeczywistości jest cierpienie – więc prawdziwa sztuka może być tylko tragiczna.<br />

10<br />

Czesław Miłosz, rozmyślając nad papieskim Listem, stwierdza:<br />

Tajemnica istnienia coraz bardziej staje się tajemnicą bólu. Głęboki dualizm<br />

chrześcijaństwa – bo przy całej aprobacie życia ziemia jest dla niego „padołem<br />

łez” – bliższy jest artystom niż pieśń pochwalna […]. 11<br />

W obliczu powszechności zła – dowodzi – idea zbawczego piękna graniczy z absurdem.<br />

Piękno powinno zniknąć. Pomimo tego:<br />

piękno istnieje, i to równocześnie, tuż obok, a nawet w ścisłej łączności z widokami<br />

niczym nie hamowanej przemocy, jakby na dowód bezstronności Boga, który<br />

ten sam deszcz spuszcza na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. 12<br />

<br />

M. Bierdiajew, Egzystencjalna dialektyka Boga i człowieka, przekł. i oprac. H. Paprocki, Kęty 2004,<br />

s. 104; por. s. 99–104.<br />

<br />

Tischner zwraca uwagę na uwikłanie piękna w związkach dobra i zła, które może prowadzić do<br />

wykorzystywania piękna jako argumentu usprawiedliwiającego istnienie zła i przyzwolenia na to<br />

istnienie. Por. J. Tischner, Błądzenie w żywiole piękna, [w:] tegoż, O człowieku. Wybór pism filozoficznych,<br />

wyb. i oprac. A. Bobko, Wrocław 2003, s. 288–298.<br />

<br />

Por. M. Bierdiajew, Egzystencjalna dialektyka…, s. 104–105.<br />

<br />

Por. M. Gołaszewska, Zarys estetyki. Problematyka, metody, teorie, Kraków 1972, s. 352.<br />

<br />

Por. A. Kuczyńska, Piękno, mit i rzeczywistość, Warszawa 1972, s. 104–105.<br />

10<br />

J. Ortega y Gasset, Dehumanizacja sztuki i inne eseje, przekł. P. Niklewicz, wyb. i wstęp S. Cichowicz,<br />

Warszawa 1980, s. 43.<br />

11<br />

Cz. Miłosz, List i jego odbiorcy, [w:] tegoż, O podróżach w czasie, wyb., oprac. i wstęp J. Gromek, Kraków<br />

2004, s. 77.<br />

12<br />

Tamże.


Tymczasem, twierdzi, artyści uznali zło i cierpienie za jedyne „prawdziwe oblicze Ducha<br />

Ziemi”. Ich twórczość stała się w głównej mierze konstrukcją Konradowego „aktu<br />

oskarżenia” przeciwko milczącemu Bogu:<br />

Różne odmiany rozpaczy zdają się układać akt oskarżenia, żeby wreszcie sprowokować<br />

odpowiedź Oskarżonego, który milczy, natomiast jego prześmiewca i rywal<br />

nie ustaje w potokach inteligentnej i błyskotliwej wymowy. Przekonuje artystów,<br />

że zgoda na świat jest zdradą i że kiedyś była pora na pogoń za pięknem, ale na to<br />

jest już za późno. 13<br />

Miłosz marzy o współczesnych dziełach „promiennych i czystych”, bo tylko one dowiodłyby,<br />

że zamknięcie się artysty w „diabelskim grymasie” zostało przełamane, że<br />

w ludzkim wnętrzu zwycięża nie tylko, jak pisze, Książę tego świata 14 .<br />

Ale sam Miłosz nie jest twórcą „promiennym i czystym”. W przekonaniu Leszka<br />

Kołakowskiego Piesek przydrożny Miłosza najpełniej odsłania metafizyczną jakość<br />

bytu. I – podkreśla Kołakowski – „nie jest ona wesoła”:<br />

A mówi ona, że nic na świecie nie jest jednoznaczne i, co więcej, cokolwiek jest<br />

i cokolwiek się dzieje, jest podszyte siłą przeciwną, wrogą. Pod pokrywą bycia nicość<br />

się czai, a nicość na byciu się unosi; spod chmury zła dobro wygląda, a zło się<br />

dobra uczepia i za nim podąża; a podobnie jest ze szczerością i zakłamaniem, komedią<br />

i tragedią, wiarą i rozpaczą, tożsamością i przekręceniem, wiosną i jesienią,<br />

czwartkiem i piątkiem, cierpieniem i zachwyceniem, snem i światem, tym, co minęło,<br />

i tym, czego nigdy nie było. 15<br />

Zresztą – zdaniem Kołakowskiego – każda metafizyka jest „niewesoła”, a <strong>jej</strong> promienność<br />

– nieczysta. Każda przypomina potrzaskane zwierciadło, z którego „ułamków<br />

spojrzeń wyłania się nagle olśnienie czymś zagadkowym, niepokojąco niezrozumiałym<br />

16 . Na luźny związek piękna i metafizyki wskazuje też Roman Ingarden. Podkreśla<br />

wagę jakości metafizycznych, tworzących w jego przekonaniu główną sensotwórczą<br />

osnowę życia, ale źródła tych tajemniczych przeżyć w życiu i w sztuce upatruje tak<br />

w pięknie, wdzięku, w świętości, jak w tragiczności, straszliwości, zdradzie, grzeszności<br />

czy nawet piekielności 17 . Dlatego słusznie Andrzej Tyszczyk wyszczególnia u Ingardena<br />

po prostu różne odmiany (typy) jakości metafizycznych 18 .<br />

13<br />

Tamże.<br />

14<br />

Por. tamże, s. 76–78.<br />

15<br />

L. Kołakowski, O „Piesku przydrożnym” Czesława Miłosza, [w:] tegoż, Wśród znajomych. O różnych<br />

ludziach mądrych, zacnych, interesujących i o tym, jak czasy swoje urabiali, wyb. i posł. Z. Mentzel, Kraków<br />

2004, s. 176.<br />

16<br />

Tamże, s. 176–177. Podobnej jak u Miłosza ambiwalencji, świadomości tragizmu i żalu za pięknem<br />

nie ma już – jak dowodzi Robert Cieślak – w twórczości Tadeusza Różewicza, który tworzy wyraźną<br />

opozycję między pięknem a prawdą. Jednoznacznie uznaje, że źródłem nowego sacrum w sztuce<br />

może być tylko etyka, nie estetyka. Por. R. Cieślak, Oko poety. Poezja Tadeusza Różewicza wobec sztuk<br />

wizualnych, Gdańsk 1999, s. 33.<br />

17<br />

Por. R. Ingarden, Jakości metafizyczne, [w:] tegoż, O dziele literackim. Badania z pogranicza ontologii,<br />

teorii języka i filozofii literatury, przekł. M. Turowicz, Warszawa 1960, s. 368–371.<br />

18<br />

Por. A. Tyszczyk, Estetyczne i metafizyczne aspekty aksjologii literackiej Romana Ingardena, Lublin<br />

1993, s. 61.


Może promienność obrazu świata, podobnie jak czyste, niezakłócone pierwiastkiem<br />

demonicznym piękno, należy bezpowrotnie do przeszłości i apele upominających<br />

się o taką sztukę są z góry skazane na klęskę Być może rzeczywiście zostaje nam<br />

tylko powrót do utworów z przeszłości A jednym z takich utworów pozostaje Pan<br />

Tadeusz. Dzieło, w którym występuje – jak pisze Halina Krukowska – „nie spotykane<br />

w żadnej literaturze na taką skalę, ekstatyczne wprost wyniesienie piękności bytu” 19 .<br />

Szczególnie dobitnie ten aspekt poematu Mickiewicza podkreślają Czesław Miłosz<br />

i Jarosław Marek Rymkiewicz. Miłosz twierdzi, że w Panu Tadeuszu najbardziej interesuje<br />

go „pogodna aprobata istnienia”. Traktuje ją zarazem jako „dar utracony”, obcy<br />

już współczesnej sztuce 20 . O przesycającym <strong>całość</strong> utworu świetle chwały istnienia pisze<br />

też wielokrotnie Rymkiewicz 21 .<br />

Ale promienność Pana Tadeusza ma charakter równie zagadkowy, jak jego realizm.<br />

Dlaczego utwór Mickiewicza objawia piękno czyste i promienne, skoro – jak dowodzi<br />

Stanisław Pigoń – jest poematem, w którym przedstawia się bez mała wszystkie ludzkie<br />

wady i małości oraz dokonuje się surowego sądu nad Polską 22 . Wacław Borowy<br />

zauważa:<br />

Ten obraz jednak, choć malowany ciepłymi kolorami, nie jest bynajmniej sentymentalny.<br />

Mickiewicz nie samo tylko dobro widzi w rodakach. W patriotyzmie<br />

jego nie brakuje strefy smutku. Oglądamy tu przecież obfitość awanturnictwa,<br />

nierozumu i warcholstwa, a śmierć wprost ociera się o pogodne obrazy poematu. 23<br />

Mnogość wad prezentowanych bezpośrednio i pośrednio w świecie przedstawionym<br />

powodują, że niektórzy czytelnicy poematu widzą w nim nawet anty-epopeję, dowodząc,<br />

że wszyscy bohaterowie są nie tacy, jacy być powinni w narodowym eposie 24 .<br />

Dlatego, broniąc wartości dzieła, Maria Dąbrowska odcina się od jego wymowy dydaktycznej:<br />

19<br />

H. Krukowska, „Pan Tadeusz” jako poezja czysta, [w:] Mickiewicz. W 190-lecie urodzin, pod red.<br />

H. Krukowskiej, Białystok 1993, s. 236.<br />

20<br />

Por. Cz. Miłosz, Dar utracony, „Ex libris” 1992, nr 25, s. 4.<br />

21<br />

Por. Mickiewicz czyli wszystko. Z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem rozmawia Adam Poprawa, Warszawa<br />

1994, s. 153–156.<br />

22<br />

Por. S. Pigoń, Sąd nad Polską w „Panu Tadeuszu”, [w:] tegoż, Zawsze o Nim. Studia i odczyty o Mickiewiczu,<br />

Kraków 1960, s. 132–136.<br />

23<br />

W. Borowy, „Pan Tadeusz” – książka nieśmiertelna, [w:] tegoż, O poezji Mickiewicza, Lublin 1999,<br />

s. 496.<br />

24<br />

Tak patrzy Jan Nepomucen Miller: por. J. N. Miller, Na ruinach romantycznych ruin, [w:] tegoż,<br />

Zaraza w Grenadzie. Rzecz o stosunku nowej sztuki do romantyzmu i modernizmu w Polsce, Warszawa 1926,<br />

s. 78–97. Ale już w romantyzmie tak patrzył na poemat Cyprian Norwid. W liście do Karola Ruprechta<br />

(Paryż 1866, kwiecień) pisał z ironią: „p o e m a a r c y - n a r o d o w e - p o l s k i e w którym jedyna<br />

figura serio jest… Żyd (Jankiel) – zresztą a w a n t u r n i k i , f a c e c j o n i ś c i , g a w ę d z i a -<br />

r z e – – i dwie niewiasty: z tych jedna m e t r e s a, druga p e n s j o n a r k a. Oto polskie poema – vivat!<br />

– –”, C. Norwid, Listy, [w:] tegoż, Pisma wybrane, oprac. J. W. Gomulicki, t. 5, Warszawa 1968, s. 569.<br />

Mieczysław Inglot jednak dowodzi, że recepcja poematu przez Norwida wcale nie była jednoznaczna.<br />

Z jednej strony włączał on Pana Tadeusza w krąg tradycyjnej literatury konserwującej zaściankową<br />

świadomość polskich czytelników, ale z drugiej sądził, że Mickiewicz napisał nierozpoznaną<br />

przez odbiorców satyrę na zaściankową świadomość polskiego społeczeństwa. Por. M. Inglot, Wyobraźnia<br />

poetycka Norwida, Warszawa 1988, s. 118–131.<br />

10


Cudowna, nieprzenikniona rozumem tajemnica sztuki sprawia, że bez względu na<br />

to, jaki <strong>jej</strong> dzieła malują świat, zbliżają nas do czegoś, co jest poza wszystkim,<br />

i z czym obcowanie jest jakby łączeniem się z boskością życia. Nie trzeba im tylko<br />

spełniać roli, która nie leży w ich naturze. 25<br />

Ale co leży w „naturze” utworu<br />

Tajemnica<br />

W spojrzeniu na Pana Tadeusza przeważa opinia, że jest to poemat, który próbuje<br />

ocalić od zapomnienia obraz dawnej, szlacheckiej Polski, która już w czasach Mickiewicza<br />

była anachroniczna. Poeta dzięki własnym doświadczeniom i wspomnieniom<br />

grona przyjaciół, których połączyła wspólnota wyobcowania na „paryskim bruku”,<br />

powrócił do „kraju lat dziecinnych” i zobrazował go. Optyka spojrzenia<br />

(tęsknota, naturalny sentyment do dzieciństwa) spowodowała, że przedstawiony<br />

w poemacie świat jest wyidealizowany. Tym niemniej posiada wartość utworu realistycznego,<br />

bo prezentuje bogactwo rodzimej natury i bogactwo codziennego życia<br />

w typowym polskim dworze szlacheckim. Realistyczna prawda opisów fascynuje<br />

niekiedy do tego stopnia, że współcześni architekci zieleni kreślą plany ogrodu Zosi<br />

czy podziału przestrzeni w Soplicowie i dowodzą ich obiektywnej wyższości nad innymi<br />

konstrukcjami 26 .<br />

Równocześnie zawsze pojawiały się głosy dowodzące „dziwności” tego realizmu<br />

lub wprost mu zaprzeczające. Mieczysław Jastrun twierdzi, że realistyczne szczegóły,<br />

którymi karmią się oczy werystów, mają charakter specyficzny:<br />

Ale w istocie są one podporządkowane prawu tej rozżarzonej wizji, która z góry<br />

rzuca blask na każdą rzecz, jak od promieni jakiegoś wniebowstąpienia. 27<br />

Realistyczną niezwykłość łączy Jastrun (jak większość badaczy) przede wszystkim ze<br />

światem natury, któremu – jak czyni to Jacek Trznadel – przypisuje się kontakt „z nieskażonym<br />

pierwowzorem” 28 . Ale Jan Lechoń w wydanej w 1942 roku pracy O literaturze<br />

polskiej pisze, że Pan Tadeusz, jak każde wielkie dzieło sztuki, „jest właściwie gigantyczną<br />

deformacją rzeczywistości” 29 . W przekonaniu Lechonia Pan Tadeusz jest<br />

dziełem poezji czystej, a więc poezji organicznego zespolenia tkanki realistycznej<br />

z transcendentną. Dlatego odsłania metafizyczną jakość bytu w stopniu znacznie głębszym<br />

niż III część Dziadów. Nie narzuca odbiorcy retoryki metafizycznych uczuć, ale<br />

inicjuje w nim metafizyczne doznania. III część Dziadów byłaby poetyckim zapisem<br />

„nerwów” metafizycznych, Pan Tadeusz – głęboko uwewnętrznionych i ujawnianych<br />

25<br />

M. Dąbrowska, O „Panu Tadeuszu”, [w:] tejże, Pisma rozproszone, t. II, pod red. E. Korzeniewskiej,<br />

Kraków 1964, s. 29; por. s. 20–29.<br />

26<br />

Por. M. Piwowarski, W Soplicowie, „Murator” 1998, nr 12, s. 130–133.<br />

27<br />

M. Jastrun, Mickiewicz, Warszawa 1967, s. 22.<br />

28<br />

Por. J. Trznadel, Tajemnicza przyroda w „Panu Tadeuszu”, [w:] Tajemnice Mickiewicza, pod red.<br />

M. Zielińskiej, Warszawa 1998, s. 170–171, 174.<br />

29<br />

J. Lechoń, Poezja czysta w poezji polskiej, [w:] tegoż, O literaturze polskiej, Warszawa 1993, s. 105.<br />

11


powściągliwie – uczuć i wzruszeń metafizycznych. Dziady tworzą obraz metafizyki głośnej,<br />

hałaśliwej i ostentacyjnej, Pan Tadeusz – maksymalnie wyciszonej i uwewnętrznionej<br />

30 . I taki jest „realizm” poematu, bo Mickiewicz – pisze Lechoń – „tam gdzie<br />

dotykał się rzeczywistości, stawał się najbardziej metafizyczny”, gdyż „dotykalna rzeczywistość<br />

była dla niego zawsze ujarzmieniem tajemnicy świata duchowego” 31 . W Panu<br />

Tadeuszu istnieją więc splecione ze sobą dwie rzeczywistości: realistyczna i metafizyczna.<br />

Lechoń zdecydowanie protestuje przeciwko traktowaniu utworu jako<br />

realistycznej „arcypowieści o polskim życiu” 32 .<br />

Jednak według Wiktora Weintrauba miarą czystości poezji w Panu Tadeuszu jest<br />

właśnie beztroskie zanurzenie się w zmysłowej materii rzeczywistości, uwolnione w końcu<br />

od profetycznych ambicji, od podwójności i nieprzejrzystości znaczeń. Poemat Mickiewicza<br />

wyrósł, podkreśla, „na gruzach” Mickiewiczowskiego profetyzmu i dzięki<br />

temu stał się „zwycięstwem pełnokrwistego realisty, akceptującego potoczne życie” 33 .<br />

Ale Jarosław Ławski doszukuje się w epopei ukrytego wzorca profetyzmu. Według niego<br />

świat Pana Tadeusza zostaje ukazany w momencie, kiedy wciela dzieło odkupienia:<br />

stary świat umarł i powstaje nowy. Sposobem przemiany staje się czyn zbrojny, któremu<br />

patronuje Bóg poprzez swych żeńskich pośredników (Matka Boska–Natura–Zosia) 34 .<br />

Uznaje, że utwór jest dziełem ikonicznym, bo w warstwie realistycznej utworu ukrywa<br />

się „eidetyczny, doskonały, Boski kształt świata przedstawionego” 35 . Toteż poszukuje<br />

w poemacie emblematyczno-alegoryczno-ilustratywnej wykładni sensu ejdetycznego.<br />

Realizmowi Pana Tadeusza nadaje się też wymiar baśniowy. Julian Przyboś dowodzi:<br />

Dla ukazania całej ozdoby przyrody ojczystej gromadzi w krajobrazie kwiaty kwitnące<br />

w różnych porach roku – maki kwitną w „Panu Tadeuszu” w porze koszenia<br />

otawy. Zagęszcza i wyjaskrawia barwy, przerysowuje kontury nie tylko dla dobitności,<br />

ale przede wszystkim po to, by uniezwyklić kraj wspomnień, przenieść go<br />

w świat poezji, pojętej jako „wieść gminna”, baśń. 36<br />

W sposobie przedstawiania przez Mickiewicza natury widzi Przyboś manierę personifikacyjną,<br />

która dodatkowo akcentuje baśniowo-bajkowy charakter poematu:<br />

Stawy, struga, niebo i ziemia, słońce i gwiazdy – cały świat został w obrazowaniu<br />

poetyckim przebrany za człowieka. Sprawia to wrażenie jednej wielkiej b a j k i.<br />

W ogóle spraw dziejących się w epopei przyroda potraktowana jest poetycko, jako<br />

element fantastyczności, baśniowej niezwykłości. 37<br />

Kazimierz Wyka tworzy koncepcję, w której stara się uzasadnić owo współistnienie realizmu<br />

z baśniowością. Obok realistycznego „gospodarza poematu”, którym kieruje rozwaga,<br />

30<br />

Por. tamże, s. 105–106.<br />

31<br />

Tamże, s. 106.<br />

32<br />

Por. tamże, s. 104.<br />

33<br />

Por. W. Weintraub, Poeta i prorok. Rzecz o profetyzmie Mickiewicza, Warszawa 1982, s. 321.<br />

34<br />

Por. J. Ławski, Marie romantyków. Metafizyczne wizje kobiecości. Mickiewicz–Malczewski–Krasiński, Białystok<br />

2003, s. 370.<br />

35<br />

Por. tamże, s. 313.<br />

36<br />

J. Przyboś, Czytając Mickiewicza, Warszawa 1950, s. 49.<br />

37<br />

Tamże, s. 49–50.<br />

12


poczucie konkretu, porządku, wyróżnia kogoś, kto nie dba o pory roku, myli ogrodowy<br />

kalendarz i wcale nie jest „uradowany porządkiem, który człowiek zaprowadza w naturze”<br />

38 . Zakończenie poematu ujawnia wprost – jego zdaniem – Mickiewiczową intencję:<br />

Zdjął z twarzy epicką maskę i powiedział po prostu: b a ś ń. Wszystko to możliwe<br />

było tylko jako baśń. 39<br />

Wyka dowodzi, że nadrzędna cecha strukturalna poematu – obok liryzmu i humoru – to<br />

przenikanie się, kontrast lub napięcie między poezją i prawdą 40 . Ostatecznie poezja pokonuje<br />

prawdę. Zwycięża – jak pisze – „uśmiech baśni”. Dlatego epopeja Mickiewicza<br />

jest „baśnią narodową” 41 . W Panu Tadeuszu znajdziemy tylko taką prawdę, która wydaje<br />

się rzeczywistością 42 . A taka rzeczywistość mało ma wspólnego z realnym światem.<br />

Marii Dernałowicz nie przekonują wyróżnione przez Wykę cechy strukturalne poematu<br />

(poezja a prawda) i mechaniczne podziały partii utworu na „poetyckie” (liryczne,<br />

baśniowe, pełne iluzji) i „prawdziwe” (humorystyczne, rzeczowe, pozbawione iluzji).<br />

Dernałowicz słusznie zauważa:<br />

Nie sposób dzielić Pana Tadeusza na partie liryczne i partie humorystyczne; zaludniająca<br />

Soplicowo gromada ze swymi zaletami i wadami jest zbyt wrośnięta w krajobraz,<br />

w wizję utraconej ojczyzny, by móc dokonywać tego typu podziału.<br />

W rezultacie uznaje koncepcję Wyki za nietrafną 43 . Zgadza się z Wyką Stefania Skwarczyńska,<br />

ale dowodzi, że łącząca się z idealizacją baśniowość to tylko jeden z równoprawnych<br />

(obok realizmu) elementów dzieła 44 . Zofia Stefanowska podkreśla z kolei<br />

nieprzejrzystość znaczeniową realizmu poematu. Dowodzi, jak złudna jest prostota<br />

utworu, jakie kryje „zagadki i komplikacje”. Wystarczy przyjrzeć się czemuś bliżej, by<br />

odsłonił się nagle cały wachlarz rozbieżnych interpretacji 45 . Warstwa realistyczna poematu<br />

zapowiada np. „konieczność dramatycznego wyboru między swojską dawnością<br />

a tym, co nowe, i dlatego, że nowe, skazane na rezygnację z tradycyjnej swojskości” 46 .<br />

Iluzoryczność prostoty, która w istocie jest stopem „sprzecznych ze sobą żywiołów”,<br />

podkreśla Stefan Treugutt 47 . Podobnie twierdzi Czesław Zgorzelski, dowodząc, że tyl-<br />

38<br />

Por. K. Wyka, „Pan Tadeusz”. Studia o poemacie, Warszawa 1963, s. 153, 155–156, 168.<br />

39<br />

K. Wyka, „Pan Tadeusz”. Studia o tekście, Warszawa 1963, s. 281.<br />

40<br />

Por. tamże, s. 285–286.<br />

41<br />

Por. tamże, s. 283, 322–324.<br />

42<br />

Por. tamże, s. 328–329.<br />

43<br />

M. Dernałowicz, Adam Mickiewicz, Warszawa 1985, s. 321, por. s. 323. Na mylność, niejasność stosowania<br />

do dzieła sztuki antynomii „złudzenia” i „rzeczywistości” zwraca uwagę Czesław Zgorzelski,<br />

W strefie liryczności „Pana Tadeusza”, [w:] tegoż, Zarysy i szkice literackie, Warszawa 1988, s. 214–<br />

215. Próbom „rozpołowienia” poematu zdecydowanie przeciwstawia się także Halina Krukowska.<br />

Por. tejże, „Pan Tadeusz” jako poezja czysta, s. 234.<br />

44<br />

Por. S. Skwarczyńska, Na marginesach „Pana Tadeusza” (Sztuka plastyczna a gatunkowa wieloaspektowość<br />

„Pana Tadeusza”), [w:] tejże, Mickiewiczowskie „powinowactwa z wyboru”, Warszawa 1957, s. 622–623.<br />

45<br />

Por. Z. Stefanowska, Próba zdrowego rozumu, Warszawa 2001, s. 196.<br />

46<br />

Tamże, s. 328.<br />

47<br />

Treugutt pisze: „A prostota Pana Tadeusza to pozór – pomyłkowe nazwanie prostym tego, co<br />

kunsztownie złożone z różnych, sprzecznych ze sobą żywiołów, że zda się naturalne, organiczne,<br />

13


ko Mickiewiczowi mogło udać się harmonijne połączenie wielu sprzeczności, wśród<br />

których wyróżnia również połączenie konkretyzmu, precyzji i dokładności opisu z baśniową<br />

cudownością 48 . Ale w przeciwieństwie do Wyki nie ogłasza zwycięstwa „uśmiechu<br />

baśni”:<br />

Słoneczność Pana Tadeusza nie rozjaśnia ciemnych plam cienia, jaki pada na moralną<br />

i patriotyczną ocenę niektórych zjawisk życia w Soplicowie i w zaścianku<br />

dobrzyńskim. 49<br />

Specyfikę realizmu poematu łączy się też z idyllicznością. Kazimierz Brodziński,<br />

piewca „szczęścia w ograniczeniu”, dowodzi, że należy opuścić mitologiczne, odległe<br />

krainy i wykreować wzorzec narodowej idylli. Postuluje stworzenie współczesnej idylli<br />

ziemiańskiej, w której opiewałoby się domowe i sąsiedzkie cnoty. Taka twórczość<br />

ma zachęcić do wolnej od przelotnych mód i naśladowania obcych wzorów „szczęśliwości<br />

ziemiańskiej”. Ma pielęgnować patriotyzm i „wrodzone narodowi naszemu cnoty:<br />

gościnność, szlachetność, miłość rodzinną” 50 . Zdaniem Brodzińskiego najdoskonalszy<br />

wzorzec współczesnej idylli stworzył Goethe w Hermanie i Dorocie (1797) 51 .<br />

Kataklizmom zewnętrznego świata bohaterowie Goethego przeciwstawiają wąski krąg<br />

własnego, domowego szczęścia. Herman, dając Dorocie ślubną obrączkę, mówi:<br />

Tym trwalszą musi się stać nam ostoją<br />

Ten nasz związek, gdy wszystko wokół się chwieje!<br />

Przetrwamy<br />

Wstrząsy, byleby mocno trzymać oburącz, co nasze.<br />

Człek, którego w kołowrót porwie niepewność powszechna,<br />

Zdolen tylko pomnażać klęski, rozszerzać ich zasięg;<br />

Kto zaś twardo przy swoim trwa, ten własnymi rękami<br />

Własny świat sobie tworzy. 52<br />

Alina Witkowska dowodzi, że Mickiewicz, który w III części Dziadów ujawnił ironiczny<br />

stosunek do sielankowych wizji świata, napisał Pana Tadeusza – idyllę, choć<br />

idyllę „szlachetnie wydestylowaną” 53 . Ale dziwna to idylla, skoro narzeczeni, zamiast<br />

– jak w Hermanie i Dorocie – „twardo przy swoim stać”, to „swoje” tak lekko przekazują<br />

innym (Zosia, Tadeusz – uwłaszczenie) lub w ogóle pozostawiają, by ruszyć<br />

w nieznane. Poza tym całą soplicowską społeczność cechuje nie „spokój i umiarkowanie”<br />

(najwyżej cenione przez Brodzińskiego cechy bohaterów prawdziwej idylli),<br />

jednorodne”. S. Treugutt, Mickiewicz domowy i daleki, [w:] tegoż, Geniusz wydziedziczony. Studia romantyczne<br />

i napoleońskie, pod red. M. Prussak, Warszawa 1993, s. 383.<br />

48<br />

Por. Cz. Zgorzelski, W strefie liryczności w „Panu Tadeuszu”, [w:] tegoż, Zarysy i szkice literackie, Warszawa<br />

1988, s. 208–211, 237.<br />

49<br />

Tamże, s. 210.<br />

50<br />

K. Brodziński, O idylli pod względem moralnym, [w:] tegoż, Pisma estetyczno-krytyczne, t. I, oprac.<br />

i wstęp Z. J. Nowak, Wrocław 1964, s. 256.<br />

51<br />

Por. tamże, s. 253–254.<br />

52<br />

J. W. Goethe, Herman i Dorota, przekł. R. Kołoniecki, [w:] tegoż, Dzieła wybrane, t. I, Poezje, pisma<br />

estetyczne i autobiograficzne, oprac. S. Kaszyński, Poznań 2002, s. 254.<br />

53<br />

A. Witkowska, Białe ściany polskiego domu, [w:] tejże, „Sławianie, my lubim sielanki…”, Warszawa<br />

1972, s. 163.<br />

14


ale „charaktery dziwaczne i przesadzone”, a więc w przekonaniu autora O idylli pod<br />

względem moralnym zepsute i schyłkowe 54 . Witkowska przekonuje, że dziwactwa pogłębiają<br />

więzi tej społeczności, bo wszyscy tutaj związani są „systemem upodobań,<br />

obsesji, manii, poprzez które stają się odrębni i zarazem zjednoczeni” 55 . Poza tym<br />

sądzi, że pogodzenie Mickiewicza z idyllą ma specyficzny charakter:<br />

Jest to w istocie modlitwa o kształt świata sprzed chaosu, w którym dom czeka na<br />

człowieka, rola na uprawę, a ziarno na siew. 56<br />

Ukrytym źródłem Mickiewiczowskiej idylli byłby więc chaos historii, destrukcja, tragizm<br />

egzystencji oraz próba pogodzenia istnienia podwójnego: zewnętrznego, emigracyjnego<br />

i wewnętrznego, krajowego. Tym bardziej że to zewnętrzne (emigracyjne)<br />

ulegało tak szybko moralnej i materialnej destrukcji 57 .<br />

Ale to ukryte źródło Ireneusz Opacki wpisuje w porządek oglądu poematu i w rezultacie<br />

podkreśla podwójność utworu, z którą realizm przypisywany tradycyjnie światu<br />

soplicowskiemu mało ma wspólnego. Konstrukcja poematu, wyznaczona przez inwokację<br />

– epilog i to, co znajduje się pomiędzy nimi (treść 12 ksiąg), determinuje<br />

sposób spojrzenia na <strong>całość</strong>, w której dochodzi po prostu do połączenia obrazu realnego<br />

(skłócona paryska emigracja, brak nadziei) z obrazem wymarzonym jako fantazmatem<br />

kraju szczęśliwego. W poemacie współistnieją dwa sprzeczne obrazy rzeczywistości.<br />

Na skutek tego polska narodowa epopeja jest:<br />

Taka radosna – i taka gorzka. Taka jasna – i taka bezlitośnie rozpaczliwa. Taka<br />

łagodnie rozmarzona – i tak okrutnie prawdomówna. 58<br />

Pan Tadeusz byłby więc poematem o idyllicznej harmonii, ale harmonii nietrwałej,<br />

chwilowej, ustawicznie zagrożonej. W dodatku – jak dowodzą Anna Opacka czy Radosław<br />

Okulicz-Kozaryn – nie tylko perspektywa Epilogu o tym decyduje, ale i zawartość<br />

12 ksiąg marzenia, rozsadzanego od wewnątrz żywiołem destrukcji 59 .<br />

54<br />

Por. K. Brodziński, O egzaltacji i entuzjazmie, [w:] tegoż, Pisma estetyczno-krytyczne, t. I, s. 172.<br />

55<br />

A. Witkowska, Mickiewicz. Słowo i czyn, Warszawa 1986, s. 160–161.<br />

56<br />

A. Witkowska, Białe ściany polskiego domu, [w:] tejże, „Sławianie, my lubim sielanki…”, s. 173.<br />

57<br />

Por. A. Witkowska, Cześć i skandale. O emigracyjnym doświadczeniu Polaków, Gdańsk 1997, s. 149,<br />

179.<br />

58<br />

I. Opacki, Romantyczna. Epopeja. Narodowa. Z epilogiem, [w:] tegoż, „W środku niebokręga”. Poezja<br />

romantycznych przełomów, Katowice 1995, s. 207; por. s. 206–207. Marek Piechota dowodzi, że Mickiewicz<br />

nie ukończył Epilogu i najwyraźniej nie chciał go ukończyć i dołączać do całości. Epilog jest więc<br />

<strong>fragment</strong>em dodanym nie tyle przez autora, ile wydawcę. Nie powinien więc rzucać cienia na poemat,<br />

a tym bardziej stawać się jego strukturą interpretacyjną. Por. M. Piechota, Kłopoty z „Epilogiem”<br />

„Pana Tadeusza”. Pre-tekst, tekst i mit, [w:] tegoż, Od tytułu do „Epilogu”. Studia i szkice o „Panu<br />

Tadeuszu”, Katowice 2000, s. 139–140. Trudno jednak wyrokować o słuszności takich czy innych<br />

hipotez, bo w tym wypadku w ich kręgu głównie się obracamy. Trudno zarazem odmówić racji pragnieniu<br />

Piechoty, by wydać Epilog w taki sposób, by odmiennym kolorem nanieść poprawki Mickiewicza,<br />

a odmiennym Klaczki. Por. tamże, s. 143.<br />

59<br />

Opacka podkreśla nietrwałość soplicowskiej idyllicznej harmonii, rozsadzanej od wewnątrz przez<br />

pierwiastek agoniczny. Por. A. Opacka, Agon czy sielanka, [w:] „Pieśni ogromnych dwanaście”. Studia<br />

i szkice o „Panu Tadeuszu”, pod red. M. Piechoty, Katowice 2000, s. 81–96. Radosław Okulicz-Kozaryn<br />

zwraca uwagę na <strong>jej</strong> powierzchowność i krótkotrwałość, bo zawsze przeciwstawiają się <strong>jej</strong> „siły<br />

15


Jednak w przekonaniu Stanisława Pigonia ten inny wymiar rzeczywistości – nazywany,<br />

jak twierdzi, mylnie, baśnią, marzeniem czy idyllą – istnieje w sposób realny.<br />

Widzi się go wówczas, gdy człowiek doświadcza łaski prawdziwej harmonii bytu. Mickiewicz<br />

w trakcie pisania Pana Tadeusza przeżywał:<br />

szczęśliwą na pewien czas próbę zestrojenia przeświadczeń, ogarniających w jeden<br />

wyższy, właśnie symfoniczny wydźwięk: dobro i zło, radość i cierpienie, wiary i<br />

rozpacze, i to osobiste zarówno, jak narodowe, jak wreszcie wszechludzkie. 60<br />

Poeta – dowodzi Pigoń – posiadał rzadką umiejętność „wydobywania na jaw świeżego<br />

uroku spraw codziennych”. W Panu Tadeuszu dokonuje po prostu „odświeżenia codziennej<br />

dziwności świata”. Tę „dziwność” – pisze Pigoń – nazwano „baśnią”, jakby<br />

chodziło o swobodną grę wyobraźni. Tymczasem:<br />

Przedziwne sceny: grzybobrania czy też spędzania z pola bydła przed burzą, równie<br />

jak przebieg ujarzmienia warcholstwa szlacheckiego – to nie są sprawy z krainy<br />

fantazji; przeciwnie, zakorzenione są w codzienności zdarzeń określonego miejsca<br />

i czasu jak najsilniej. Ale sposób ich ukazania jest rzeczywiście osobliwy. 61<br />

„Osobliwość” ukazania rzeczywistości w Panu Tadeuszu pozostaje ciągle zjawiskiem<br />

zagadkowym 62 . Czesław Miłosz twierdzi, że Mickiewicz stworzył poemat metafizyczny.<br />

Wbrew pozorom, a także wbrew świadomym zamiarom autora, Pan Tadeusz jest<br />

poematem na wskroś metafizycznym, to znaczy jego przedmiotem jest rzadko dostrzegany<br />

w codziennie nas otaczającej rzeczywistości ł a d i s t n i e n i a jako obraz<br />

(czy odbicie w lustrze) czystego Bytu 63 .<br />

Metafizyczny wymiar poematu wiąże się często właśnie ze światłem. Tajemnicze, noumenalne<br />

światło w Panu Tadeuszu zauważa Alina Witkowska:<br />

Niektóre postaci, takie jak Zosia, i pewne sfery bytu, takie jak litewska przyroda,<br />

wypromieniowują bowiem jakieś tajemnicze światło o szczególnej czystości i intensywności,<br />

światło – chciałoby się powiedzieć – numenalne [tak! – G. T.], które<br />

zmienia kontury całej dookolnej rzeczywistości. Uświęca ją, zaczarowuje w poezję,<br />

przydaje duchowego blasku nawet flamandzkiej karczmie. 64<br />

odśrodkowe, przeciwne indywidualnemu i społecznemu szczęściu”. Por. R. Okulicz-Kozaryn, „Pan<br />

Tadeusz” ujrzany z Baublisa, [w:] „Pan Tadeusz” i jego dziedzictwo. Poemat, pod red. B. Doparta i F. Ziejki,<br />

Kraków 1999, s. 377.<br />

60<br />

S. Pigoń, Wstęp, [w:] A. Mickiewicz, Pan Tadeusz, BN, oprac. S. Pigoń, Wrocław 1967, s. XCV.<br />

61<br />

Tamże, s. CI.<br />

62<br />

Jacek Łukasiewicz pisze: „Świat przedstawiony w Panu Tadeuszu został przemieniony. Czarodziejską<br />

pałeczką stało się słowo «jak». […] Porównania niby przybliżają przedstawiony świat, lecz naprawdę<br />

zaklinają go: ten dwór przepełniony pijącą i polującą szlachtą, proces o jakąś ruderę, zajazd<br />

kończący się wielkim pijaństwem i grabieżą, bitwą sprowokowaną – […] które dzięki owemu «jak»,<br />

jeśli nie na zawsze, to na długie stulecia, stało się centrum polszczyzny”. J. Łukasiewicz, Mickiewicz,<br />

Wrocław 1996, s. 123.<br />

63<br />

Cz. Miłosz, Ziemia Ulro, Warszawa 1982, s. 132–133.<br />

64<br />

A. Witkowska, Mickiewicz. Słowo i czyn…, s. 174.<br />

16


Tajemnicze światło – sugeruje – nie pozwalało Słowackiemu uporać się ostatecznie<br />

z dziełem Mickiewicza, zawieszonym dla niego pomiędzy „wieprzowatością”<br />

a metafizyką 65 . Objawiające się zmysłowo mistyczne światło Ryszard Przybylski łączy<br />

z ogrodem i Panną ogrodu – Zosią. Twierdzi, że w poemacie mamy do czynienia z jedną<br />

z projekcji romantycznego ogrodu światła:<br />

Mistycy i poeci, a nawet zwykli ludzie, którzy dostąpili łaski, niekiedy już tutaj, na<br />

ziemi, naturalnie w rzadkiej chwili objawienia, widzą światło Boga, podobnie jak<br />

widzieli je kiedyś Apostołowie na górze Tabor. Częściej wszakże dostrzegają tylko<br />

odblask lub jeden promień Wiekuistej Światłości, która może im się objawić nawet<br />

w najmniej odpowiednim miejscu, o niewiarygodnej porze, w zaskakującej<br />

rzeczy. Wiatr wieje, kędy chce, a Bóg prześwietla, co chce. Ale kiedy już zostaną<br />

porażeni tym światłem, mogą być pewni, że w pobliżu znajduje się Bóg. 66<br />

W dwóch miejscach, przekonuje, światło mistyczne porażało bohaterów romantycznej<br />

epiki: głęboko pod ziemią (dna kopalni) i w ogrodzie miłości. A ogród miłości przemówi<br />

mocą światła – dowodzi – m.in. w Panu Tadeuszu, kiedy dojdzie do pierwszego<br />

spotkania młodego Soplicy z Zosią. Zosia objawia się Tadeuszowi jako światło, jako<br />

epifania rajskiego promienia miłości 67 .<br />

Jarosław Marek Rymkiewicz rozszerza siłę działania światła istotowego na całą<br />

przedstawioną w poemacie rzeczywistość:<br />

Ten Mickiewiczowski sposób na rzeczywistość, z którym mamy do czynienia w Panu<br />

Tadeuszu, polega na tym, że rzeczy – trzeba powiedzieć ogólniej: wszystkie fenomeny<br />

istnienia – są oglądane i zapisywane przez Mickiewicza jako takie fenomeny,<br />

które uczestniczą jednocześnie w dwóch porządkach. On je widzi jako uczestniczące<br />

w dwóch porządkach istnienia. W porządku tutejszym, ziemskim oraz w jakimś<br />

innym porządku, który jest nam dany tylko w przeczuciach i domysłach. 68<br />

Realizacja „sposobu” ukazania podwójności świata, połączenia porządku realistycznego<br />

z metafizycznym jest dla Rymkiewicza zjawiskiem tak niezwykłym i tajemniczym,<br />

że tożsamym z cudem:<br />

Ale wiedząc, jaki to jest sposób, nadal nie wiemy, jak to się robi. Co trzeba zrobić,<br />

żeby w ten sposób opisać rzeczywistość. Myślę, że cud Pana Tadeusza polega na<br />

tym, że jest to jedyne dzieło literatury polskiej, w którym rzeczywistość została tak<br />

spostrzeżona. Ani przedtem, ani potem nikomu innemu – także Mickiewiczowi –<br />

nie udało się już niczego takiego napisać. 69<br />

65<br />

Por. tamże. Jacek Łukasiewicz akcentuje w wypowiedzi Słowackiego w Beniowskim o Panu Tadeuszu<br />

przede wszystkim odczucie, że „czas się zatrzymał”. Właśnie owo wrażenie zatrzymania czasu dowodzi<br />

w przekonaniu Łukasiewicza, że Słowacki przeżywał metafizycznie epopeję Mickiewicza. Łukasiewicz<br />

argumentuje: „A poczucie zatrzymania czasu tożsame jest dla człowieka poddanego ruchowi<br />

i zmianie, z głębokim przeżyciem metafizycznym – z poczuciem Absolutu. Takiego uczucia doznajemy<br />

rzadko. Może mieć charakter przeżycia religijnego, a może być skutkiem doznania estetycznego –<br />

obcowania z wielkim dziełem sztuki, z arcydziełem”. J. Łukasiewicz, Mickiewicz…, s. 124.<br />

66<br />

R. Przybylski, Ogrody romantyków, Kraków 1978, s. 131.<br />

67<br />

Por. tamże, s. 144–147.<br />

68<br />

Mickiewicz czyli wszystko…, s. 153.<br />

69<br />

Tamże, s. 154.<br />

17


Rymkiewicz obawia się, że próby zgłębiania tajemnicy wypaczą intencje samego twórcy,<br />

któremu przyświecała tylko realistyczna idea odtworzenia odchodzącego w przeszłość<br />

świata. Druga strona odtwarzanej rzeczywistości dołączyła na mocy trudnego do<br />

określenia czy wyjaśnienia poetyckiego cudu 70 .<br />

Realistyczno-metafizyczną podwójność poematu podkreśla dobitnie Halina Krukowska.<br />

Towarzyszące wspomnieniom wzruszenie było u Mickiewicza tak intensywne,<br />

że – pisze – „miało moc przywrócenia mu widzenia pierwotnego”: czystego i wyzwolonego<br />

z determinantów czasu i przestrzeni. Poeta nie tyle opowiada, opisuje<br />

Litwę, ile ją kontempluje 71 . Dlatego nie ma tu granicy między pięknem fizycznym<br />

i metafizycznym. Światłu nadaje Krukowska rolę szczególną, bo w nim upatruje głównego<br />

narzędzia korespondencji między światami zmysłowym i nadzmysłowym, dolnym<br />

i górnym 72 .<br />

W rezultacie – konstatuje Bogusław Dopart – współcześnie można mówić o dwóch<br />

paradygmatach interpretacyjnych utworu. W pierwszym dominuje historyzm, epopeiczna<br />

cudowność oraz mimetyzm, w drugim akcentuje się żywioł liryczny, kreacjonizm,<br />

symbolizm poetycki i metafizyczny wymiar utworu. Wbrew obawom Rymkiewicza<br />

Dopart twierdzi, że owe dwa paradygmaty mogą współistnieć, nie rozbijając<br />

spoistości interpretacyjnej utworu 73 . Przyznaje się zarazem do fascynacji drugą perspektywą<br />

oglądu:<br />

Pan Tadeusz jest romantyczną rewelacją całości bytu. Wizją Universum. Podtrzymuje<br />

wizję forma romantycznego poematu uniwersalnego. Ta wielka forma umożliwia<br />

poecie-arcymistrzowi ukazanie rzeczywistości w <strong>jej</strong> cielesnej plastyczności i<br />

w symbolicznym wyświetleniu tego, co meta-fizyczne 74 .<br />

Do organiczności podwójnego istnienia wielokrotnie wraca Czesław Miłosz. W późnym<br />

wierszu Mnie zawsze podobał się, czytamy:<br />

Mnie zawsze podobał się Mickiewicz, ale nie wiedziałem dlaczego<br />

Aż zrozumiałem, że pisał szyfrem i że taka jest zasada poezji,<br />

dystans między tym, co się wie<br />

i tym, co się wyjawia.<br />

Czyli treść jest ważna, niby ziarno w łupinie, a jak będę bawić się<br />

łupinami, nie ma większego znaczenia. 75<br />

70<br />

Tamże, s. 157. Cudu, który może być dostrzeżony tylko przez niektórych odbiorców i to niezależnie<br />

od poziomu wrażliwości. Poza tym wiele zależy od optyki spojrzenia. Stefan Chwin, który zestawi<br />

poemat Mickiewicza z utworami prezentującymi romantyczne „pole minowe” wielkich problemów<br />

egzystencjalnych, słusznie zauważy: „Przy tym wszystkim Mickiewicz ze swoim Panem Tadeuszem to<br />

był po prostu rumiany szlachcic, którego mimo najlepszych chęci nie sposób brać poważnie”.<br />

S. Chwin, Pisarz i pokusy teologii, „Rzeczpospolita”, dodatek „Plus Minus” 9–10 III 2002, s. 2.<br />

71<br />

Por. H. Krukowska, „Pan Tadeusz” jako poezja czysta…, s. 229–231.<br />

72<br />

Por. tamże, s. 233–236.<br />

73<br />

Por. B. Dopart, „Pan Tadeusz” jako poemat liryczny i historia szlachecka, [w:] „Pieśni ogromnych dwanaście”…,<br />

s. 129–131.<br />

74<br />

B. Dopart, „Universum” poetyckie „Pana Tadeusza”, [w:] „Pan Tadeusz” i jego dziedzictwo…, s. 84.<br />

75<br />

Cz. Miłosz, Mnie zawsze podobał się, [w:] tegoż, Druga przestrzeń, Kraków 2002, s. 69.<br />

18


W przekonaniu Aliny Witkowskiej to właśnie sposób czytania Pana Tadeusza przez<br />

Miłosza i Rymkiewicza sprowokował odejście od tradycyjnych wzorców i spojrzenie<br />

na utwór jako na dzieło o pochwale istnienia, jako na obraz bytu odrodzonego. Bo chociaż<br />

nie tylko oni ten wymiar zauważali, to pozostawali mu wierni z największą konsekwencją<br />

76 .<br />

Juan Eduardo Cirlot we Wprowadzeniu do Słownika symboli zwraca uwagę na uniwersalizm<br />

idei istnienia podwojonego, a więc zanurzonego równocześnie w fizycznym<br />

i metafizycznym wymiarze. Taka podwójność jest w przekonaniu Cirlota charakterystyczna<br />

dla wszystkich kultur i ona właśnie pozwala na studiowanie analogii symbolicznych,<br />

których istotą jest poszukiwanie związku, jaki zachodzi „pomiędzy poziomem<br />

rzeczywistości fenomenalnej a poziomem ducha”. Analogiom, więzom między<br />

fizycznym i metafizycznym wymiarem rzeczywistości nadaje Cirlot znaczenie podstawowe<br />

w symbologii:<br />

Tak czy inaczej symbolizowanie, pełniące liczne funkcje eksplikatywne i twórcze,<br />

stanowi bardzo złożony system relacji, w których czynnik dominujący ma zawsze<br />

charakter biegunowy, wiążąc z sobą sferę fizyczną i metafizyczną. 77<br />

Zdaniem Cirlota prawdziwa wiedza o symbolach to mówienie o niewidzialnym poprzez<br />

widzialne, to nauka o związkach między Bogiem, kosmosem, człowiekiem i każdym<br />

stworzeniem; o istniejących między tymi formami bytu harmoniach, analogiach,<br />

korespondencjach 78 . Harmonia, analogie, korespondencje między różnymi formami<br />

bytu fizycznego i metafizycznego pasjonowały romantyków, w tym i Mickiewicza.<br />

Przecież główna idea Dziadów to współistnienie świata widzialnego i niewidzialnego.<br />

Towianizm nasila te pasje i poszukiwania oraz ujawnia marzenie, by <strong>całość</strong> rzeczywistości<br />

fizycznej podporządkować rzeczywistości duchowej 79 . Ale w Panu Tadeuszu nie<br />

76<br />

Por. A. Witkowska, Czytanie Mickiewicza – dzisiaj, [w:] Księga w 170 rocznicę wydania „Ballad i romansów”<br />

Adama Mickiewicza, pod red. J. Kolbuszewskiego, Wrocław 1993, s. 18–19.<br />

77<br />

J. E. Cirlot, Słownik symboli, przekł. I. Kania, Kraków 2000, s. 17, 18.<br />

78<br />

Por. tamże, s. 33.<br />

79<br />

W wykładzie XII z 11 lutego 1842 roku Mickiewicz dowodzi, że duch (dusza) to zawsze jedność<br />

panująca nad całością. Dlatego rozum, serce, ciało nie są wyższymi czy niższymi częściami ducha,<br />

lecz jego organami. Duch wciela się w nie w większym lub mniejszym stopniu, nigdy nie tracąc własnej<br />

tożsamości, a więc i wpływu na rzeczywistość. Taka koncepcja ducha – twierdzi – była charakterystyczna<br />

dla religijności Słowian. Por. A. Mickiewicz, Literatura słowiańska. Kurs drugi, [w:] tegoż,<br />

Dzieła, t. IX, oprac. J. Maślanka, przekł. L. Płoszewski, Warszawa 1997, s. 168. Przekonanie Mickiewicza<br />

o specyfice bytów duchowych w religijności Słowian (indywidualizm, tożsamość, której śmierć<br />

nie zaciera, wpływ na świat fizyczny) potwierdza literatura przedmiotu. Por. A. Gieysztor, Mitologia<br />

Słowian, Warszawa 1982, s. 216–233. Towianizm podkreśla szczególnie nakaz „pracy ducha”, zwłaszcza<br />

pokutującego, który tylko poprzez wcielenie się w fizyczną formę może dokonać tego, czego nie<br />

dokonał podczas życia w ciele. W rozmowie z Karolem Różyckim i Sewerynem Goszczyńskim (23 listopada<br />

1844) Mickiewicz miał powiedzieć: „Co wam powiadam, nie gadam tego z głowy, nie daję<br />

wam doktryny; widziałem ten świat, byłem w nim kilka razy, dotknąłem się go duszą nagą S. Goszczyński,<br />

Dziennik Sprawy Bożej, t. I, Warszawa 1984, s. 204. Mistrzem pełnej unii widzialnego z niewidzialnym<br />

staje się wówczas dla Mickiewicza Towiański, gdyż „nogami tylko po ziemi chodzi, a żyje<br />

i pracuje w świecie duchów, tam jest ciągle, jego wszelka robota tam się odbywa i rozstrzyga”.<br />

Tamże.<br />

19


ma prostej analogii, pośredniczości symbolicznej i nie ma pełnej tożsamości. Inaczej<br />

mówiąc, rzeczy objawiają się bezpośrednio i przeżywamy je naocznie i zmysłowo jako<br />

te rzeczy właśnie, a równocześnie nie zamykają się w swych fizycznych, sensualnych<br />

granicach. Mielibyśmy tutaj do czynienia nie tyle z „transcendencją wysokości”, akcentującej<br />

różnicę między fizycznym i metafizycznym, ile raczej z „transcendencją<br />

głębi”, w której tę różnicę zaciera się 80 .<br />

Mistycy perscy wyróżniają miejsce, które nazywają „światem Hugalayá”. Jest to<br />

„kraina widzeń, międzyświat bądź barzakb, przy czym ten ostatni termin ma oznaczać<br />

właściwie nie żadne «miejsce», lecz przemianę jakiegokolwiek miejsca poprzez jego<br />

kontemplację w wizyjnej światłości”. Te przemienione miejsca opisywane są jako krainy<br />

złote, srebrne, białe itd. 81 Jednak Roman Ingarden przekonuje, że nie trzeba być<br />

mistykiem perskim, „uprzywilejowanym duchem”, by przeżyć podobne doświadczenie.<br />

Choć rzadkie, choć nie można go zaprogramować, jest od czasu do czasu udziałem<br />

każdego człowieka. W dodatku nie tylko zachwyt, ekstaza, pojednanie z Absolutem je<br />

wywołują. Pisze:<br />

Życie nasze płynie – jeżeli tak można powiedzieć – bez sensu, w codziennej szarzyźnie<br />

i powszechności, bez względu na to, jak wielkie dzieła udaje się nam realizować<br />

w tym mrówczo czynnym i ruchliwym życiu. Aż wreszcie pojawia się dzień<br />

– jak dar łaski – w którym z nic nieznaczących i nie zauważonych na razie przyczyn,<br />

z przyczyn zresztą zazwyczaj ukrytych, rodzi się „zdarzenie”, które spowija<br />

nas i świat dookoła nas się rozpościerający jakąś przedziwną, nie dającą się opisać<br />

atmosferą. Jakakolwiek mogłaby być <strong>jej</strong> szczególna jakość, straszliwa czy zachwycająca,<br />

aż do zupełnego urzeczenia i zapomnienia o sobie, ona to sprawia, że dane<br />

zdarzenie odcina się od powszedniej szarzyzny dni świetnym przepychem barw<br />

i staje się punktem szczytowym naszego życia. I nie ma przy tym znaczenia to, czy<br />

u jego podłoża leży wstrząs nielitościwie zbrodniczego mordu, czy też duchowa<br />

ekstaza w ujednaniu się z Bogiem. Te, od czasu do czasu pojawiające się jakości<br />

„metafizyczne” – tak je bowiem pragnę nazywać – są tym, co nadaje życiu naszemu<br />

wartość „przeżycia”, i tym, za czego tajemniczym, konkretnym objawieniem<br />

się w naszym życiu żyje w nas utajona tęsknota, kryjąca się poza wszystkimi naszymi<br />

działaniami i czynami. Powoduje ona nami bez względu na to, czy chcemy, czy<br />

80<br />

Władysław Stróżewski twierdzi, że dzieło sztuki staje się najczęściej medium transcendencji poprzez<br />

„transcendencję głębi” lub „transcendencję wysokości”. Immanentna transcendencja w sztuce<br />

polega – jego zdaniem – na zagęszczeniu, intensyfikacji środków przedstawienia i samych przedstawień.<br />

Chodzi o to, dowodzi, by przedstawiony las nabrał intensywności, „lesistości” jako takiej,<br />

a woda stała się wodą bardziej niż jakakolwiek istniejąca realnie woda. Drugi kierunek transcendencji<br />

(„transcendencja wysokości”) prowadzi ku innemu, które da się uchwycić jedynie poprzez symbol.<br />

W pierwszym wypadku przejście do transcendencji dokonuje się w sposób ciągły, w drugim<br />

akcentuje się głęboką przepaść między transcendującym a transcendowanym. Do istoty symbolu<br />

należy jego dwoistość: z jednej strony uczestniczy on w naturze rzeczywistości, a z drugiej podkreśla<br />

zasadniczą różność wobec niej. Por. W. Stróżewski, O metafizyczności w sztuce, [w:] tegoż, Wokół piękna.<br />

Szkice z estetyki, Kraków 2002, s. 132–133.<br />

81<br />

J. E. Cirlot, Słownik symboli…, s. 135. Z kolei pod hasłem Międzyświat, czytamy: „Według sufickiego<br />

mistycyzmu istnieje jakaś sfera między Jednem a światem – «międzyświat», gdzie duch (uprzywilejowany)<br />

ogląda rzeczy w świetle spływającym ze świata wyższego. Henry Corbin wskazuje […] że<br />

ta «iluminacja» polega na przekształceniu tego, co widzialne, w symbole: rzeczy i żywioły stają się<br />

przezroczyste, zaczynają być modusami przejawiania się Jednego, zachowując wszakże tyle indywidualnego<br />

charakteru, aby n a d a l być czymś przejawionym, fenomenalnym”. Tamże, s. 256.<br />

20


nie. Ich objawienie się stanowi szczyt, a zarazem największą głębię naszego życia<br />

i wszystkiego tego, co istnieje. 82<br />

Sposób pojawiania się tych jakości pozostaje tajemnicą, bo – jak pisze Ingarden – „nie<br />

potrafimy w sposób dowolny wywoływać sytuacji lub zdarzeń, w których się jakości metafizyczne<br />

pojawiają”. Co więcej, „gdy świadomie zmierzamy do ich zobaczenia lub przynajmniej<br />

biernie oczekujemy ich realizacji i oglądania, wtedy właśnie nie pojawiają się” 83 .<br />

Toteż nic dziwnego, że doświadczamy ich rzadko. Gdy jednak przychodzą, porywają nas<br />

całkowicie i nie jesteśmy w stanie ich kontemplować. Tymczasem tęsknota za kontemplacją<br />

jakości metafizycznych, dowodzi Ingarden, określa nasz sposób egzystencji:<br />

za tym kontemplacyjnym zatopieniem się w nich – z jakichkolwiek względów –<br />

tęsknimy i tej tęsknoty nie umiemy w sobie wygasić. Tęsknota ta jest utajonym<br />

źródłem wielu naszych czynów. Ona też jest z jednej strony ostatecznym źródłem<br />

poznania filozoficznego i pędu do uzyskania poznania, z drugiej zaś strony, źródłem<br />

twórczości artystycznej i rozkoszowania się sztuką – a więc dwu naszych<br />

duchowych aktów i czynności, różnych całkowicie między sobą, a jednak ostatecznie<br />

zdążających do tego samego celu.<br />

Sztuka – twierdzi Ingarden – może dać nam „jakby w miniaturze i tylko w dalekim<br />

odblasku to, czego nie możemy, ściśle biorąc, osiągnąć w codziennym realnym życiu:<br />

spokojną kontemplację jakości metafizycznych” 84 .<br />

Dlatego w przekonaniu Ingardena szczególnie cenimy taką sztukę, dzięki której<br />

możemy kontemplować jakości metafizyczne. W wypadku dzieła literackiego nie są<br />

one ukryte w jakiejś jego warstwie (warstwa brzmień słownych i tworów językowobrzmieniowych<br />

wyższego rzędu, warstwa tworów znaczeniowych, warstwa uschematyzowanych<br />

wyglądów, warstwa przedmiotów przedstawionych), ale mogą objawić się<br />

tylko w konkretyzacji jako rezultat organicznej jedności wszystkich warstw 85 . A wówczas<br />

rację miałby Władysław Stróżewski, sugerując, że „najgłębszą racją metafizyczności<br />

w sztuce jest w gruncie rzeczy metafizyczność sztuki”, a więc <strong>jej</strong> naturalna konieczność<br />

transcendencji 86 .<br />

Ingarden zdecydowanie oddziela jakości metafizyczne od pojawiających się<br />

w utworze znaczeń symbolicznych. Podstawowej różnicy upatruje przede wszystkim<br />

w sposobie ich ujawniania się. Pierwsze unaoczniają się bezpośrednio, drugie zawsze<br />

pośrednio:<br />

objawiające się jakości metafizyczne dochodzą do s a m o odsłonięcia się na podłożu<br />

przedstawionych sytuacji i jako odsłonięte (w konkretyzacji) w ten sam sposób<br />

się naocznie ukazują jak świat przedmiotów. […] Zupełnie inaczej jest w wypadku<br />

symbolu: symbol jest t y l k o środkiem. Nie o niego samego tu chodzi, lecz<br />

o to jedynie, co usymbolizowane […]. 87<br />

82<br />

R. Ingarden, O dziele literackim…, s. 368–369.<br />

83<br />

Tamże, s. 370.<br />

84<br />

Tamże, s. 370–371.<br />

85<br />

Por. tamże, s. 371–377.<br />

86<br />

W. Stróżewski, O metafizyczności w sztuce…, s. 119.<br />

87<br />

R. Ingarden, O dziele literackim…, s. 377–378.<br />

21


Inaczej mówiąc, idea analogii – tak ważna dla tradycji symbolicznej – nie ma znaczenia<br />

dla percepcji jakości metafizycznych. Co więcej, właśnie autonomia, a nie pośredniość<br />

warstwy przedmiotowej odgrywa tutaj rolę zasadniczą.<br />

Może u źródeł tajemnicy poematu Mickiewicza tkwi ten rodzaj iluminacji, którą<br />

Ingarden nazywa jakością metafizyczną, mistycy suficcy światem „pomiędzy”, a Pigoń<br />

„dziwnością” czy „osobliwością” zwyczajności Może ten rodzaj doświadczenia udało<br />

się Mickiewiczowi utrwalić i tkwi on w poemacie w „pogotowiu” W każdym bądź<br />

razie jednym z języków tajemnicy poematu jest światło. W dodatku światło realne,<br />

jawnie nazwane, zmysłowo obecne. Nie tyle platońskie światło analogii, ile plotyńskie<br />

światło współobecności Absolutu w zmysłowej materii 88 . Obejmuje ono <strong>całość</strong> przedstawionej<br />

rzeczywistości, a nie wybrane elementy, chociaż i w tej całości mamy miejsca<br />

(matecznik) z niego wyobcowane. Ujawniając się bezpośrednio, przywołuje zarazem<br />

sferę dodatkowych doznań, uczuć, przeżyć.<br />

Obraz<br />

Zdaniem Gastona Bachelarda twórczość poetycka jest zawsze efektem marzenia na<br />

jawie. A takiego marzyciela – dowodzi Bachelard – budzi obraz. Dzięki niemu przeżywa<br />

on „rodzaj iluminacji” i osadza się w „jądrze promieniującego obrazu” 89 . W przekonaniu<br />

Bachelarda pierwotny obraz ma ścisły związek z wyobraźnią materialną, związaną<br />

z czterema żywiołami: powietrzem, wodą, ogniem i ziemią. Nie każdy przedmiot<br />

inicjuje marzenie poetyckie, ale gdy je zainicjuje – zmienia status i przekształca się<br />

w przedmiot poetycki; w centrum, wokół którego osadzają się i rozrastają kolejne kręgi<br />

rozwijanego marzenia 90 . Obraz taki ma charakter fenomenologicznie dwoisty, bo<br />

jednoczy czystą, ale nietrwałą subiektywność z rzeczywistością przedmiotową, która<br />

wcale nie musi osiągać swego naznaczonego konkretyzmem dopełnienia 91 . Nie można<br />

– jego zdaniem – identyfikować obrazu ze wspomnieniem. Dzieło – jako twór wyobraźni<br />

– „wyrasta ponad życie”. Życie go nie wyjaśnia, tworzy nawet omylny kontekst.<br />

Proponuje:<br />

Do koncepcji wyobraźni wypracowanej przez psychologię klasyczną, która widzi<br />

w wyobraźni f u n k c j ę r z e c z y w i s t o ś c i, określoną przez przeszłość, dodać<br />

trzeba równie istotną koncepcję wyobraźni jako f u n k c j i n i e r z e c z y w i -<br />

s t o ś c i […]. 92<br />

88<br />

Nie ma racji Artur Żywiołek, twierdząc, że w poemacie Mickiewicza „wszystko spowija noumenalna<br />

światłość”, choć „nie ma jakichś konkretnych wyznaczników owej światłości”. A. Żywiołek, Pamięć,<br />

mit, metafizyka. Epifanie przeszłości w „Panu Tadeuszu”, [w:] „Pan Tadeusz” i jego dziedzictwo…,<br />

s. 437. Nie ma <strong>jej</strong> w tym sensie, że cała estetyka światła w poemacie jest tym „wyznacznikom” podporządkowana.<br />

89<br />

Por. G. Bachelard, Poetyka marzenia, przekł. A. Tatarkiewicz, [w:] tegoż, Wyobraźnia poetycka. Wybór<br />

pism, wyb. H. Chudak, przedm. J. Błoński, Warszawa 1975, s. 389, 393, 403.<br />

90<br />

Por. tamże, s. 394.<br />

91<br />

Por. G. Bachelard, Poetyka przestrzeni, przekł. A. Tatarkiewicz, [w:] tegoż, Wyobraźnia poetycka…,<br />

s. 363.<br />

92<br />

Tamże, s. 378.<br />

22


Wyobraźnia tworzy świat własny, w luźny tylko sposób związany ze światem rzeczywistym.<br />

Obojętne – istniejącym tu i teraz czy gdzieś i kiedyś.<br />

Czy w Panu Tadeuszu istnieje pierwotny, zrodzony z iluminacji i zachwytu obraz,<br />

którym karmi się wyobraźnia twórcza artysty w swej „funkcji rzeczywistości” i „funkcji<br />

nierzeczywistości”, a więc takiej, której rzeczywistość nie jest w stanie wyjaśnić<br />

W pracy dowodzę, że tak właśnie się dzieje, chociaż obraz ten nie krystalizuje się wokół<br />

któregoś z podstawowych żywiołów i nie posiada bytowej, „materiałowej” wyłączności.<br />

Na związek pamięci, tęsknoty, zachwytu i barwy w Panu Tadeuszu zwraca uwagę<br />

Stanisław Witkiewicz:<br />

To, co w pamięci Mickiewicza zostało, jako wrażenie kraju, za którym tęskni, wiąże<br />

się zawsze z jego kolorowymi pierwiastkami. Nie r z e c z y, lecz ich b a r w y<br />

stanowią właściwy jego urok. 93<br />

Pisze o tym również Juliusz Kleiner. Podkreśla, że Mickiewiczowa pamięć ojczyzny to<br />

pamięć określonego obrazu malarskiego, który Mickiewicz przytacza w inwokacji. Poprzez<br />

ewokację tego obrazu następuje przywołanie całej pozostałej rzeczywistości 94 .<br />

Pierwszy obraz Mickiewicza jest stworzony z plam zieleni (łąki, leśne pagórki), błękitu<br />

(rzeka), złota (pszenica), bursztynowego żółcienia (świerzop), srebra (żyto), śnieżnej<br />

bieli (gryka) oraz czerwieni (koniczyna, która „pała”). Jest on z jednej strony prostą<br />

konsekwencją „widnokręgu estetycznego” poety, ukształtowanego przez rodzinne<br />

strony 95 , ale z drugiej – bezpośrednie sąsiedztwo tego obrazu z innymi obrazami powoduje,<br />

że konwencjonalnemu z pozoru „widnokręgowi” warto przyjrzeć się uważniej.<br />

Tym bardziej że – jak dowodzi Maria Rzepińska – wszystkich romantyków łączy przekonanie<br />

o duchowym charakterze kolorów 96 .<br />

Wstępny krajobraz wpisuje się w obrazowy porządek, w którym przywoływane są<br />

święte obrazy o cudownej mocy. Wymienia się obraz Matki Boskiej Częstochowskiej,<br />

Matki Boskiej Ostrobramskiej i Matki Boskiej Nowogródzkiej (Zamkowej). Stefania<br />

Skwarczyńska dowodzi, że Mickiewicz w taki sposób akcentuje przedmiot przedstawienia<br />

na tych obrazach, że zaciera granicę „między zwrotem do osoby wyobrażonej na<br />

obrazie a wyobrażeniem na obrazie”. To powoduje, że obraz „wypada z malarskich<br />

ram” i dzięki temu można go łączyć z wieloma innymi <strong>treści</strong>ami utworu 97 . W pracy<br />

dowodzę, że specyfika tych połączeń ma znaczenie kluczowe dla estetyki i metafizyki<br />

światła w całym utworze.<br />

Pierwszy obraz barwnych plam nie jest obrazem pierwotnym w rozumieniu Bachelarda.<br />

Bliżej mu do obrazu ikonosferycznego, o jakim pisze Jan Białostocki. Taki<br />

obraz:<br />

93<br />

Por. S. Witkiewicz, Mickiewicz jako kolorysta, Warszawa 1947, s. 24.<br />

94<br />

Por. J. Kleiner, Mickiewicz, t. II, Dzieje Konrada, cz. II, Lublin 1998, s. 436.<br />

95<br />

Gołaszewska wyjaśnia, że „widnokrąg estetyczny” to naturalne, codzienne otoczenie, w którym<br />

wyrastamy i do którego silnie się przywiązujemy. W rezultacie ono kształtuje później nasze upodobania<br />

estetyczne związane z przyrodą. Por. M. Gołaszewska, Zarys estetyki…, s. 114.<br />

96<br />

Por. M. Rzepińska, Historia koloru w dziejach malarstwa europejskiego, Kraków 1983, s. 454.<br />

97<br />

Por. S. Skwarczyńska, Na marginesach „Pana Tadeusza”…, s. 660–661.<br />

23


nie oznacza malowidła na desce czy płótnie, lecz przedmiot idealny, kształtowany<br />

w jakimś momencie przez wyobraźnię indywidualnego człowieka, jako wyraz<br />

pewnych <strong>treści</strong> wspólnych jakiejś grupie, przekazywany następnie środkami właściwymi<br />

dla rozmaitych dziedzin kultury i stający się elementem świata społecznej<br />

wyobraźni. W tym świecie można go nazwać „ikonosferą” […]. 98<br />

W świecie tak rozumianej ikonosfery mogą istnieć obok siebie – podkreśla Białostocki<br />

– bohaterowie religijni i świeccy, mityczni i historyczni, postacie z dzieł literackich,<br />

obrazów, płaskorzeźb i mężowie stanu, wodzowie, artyści i przywódcy polityczni 99 .<br />

W takiej rzeczywistości obrazy Matki Boskiej, którym przypisuje się moc sprawiania<br />

cudów, współistnieją z krajobrazem rodzinnym. Nie mamy tu jednak do czynienia<br />

z procesem – zdaniem Białostockiego – typowym dla romantycznej ikonografii: wypełniania<br />

starego tematu ramowego o charakterze religijnym (obraz Matki Boskiej)<br />

świecką <strong>treści</strong>ą 100 , ale ze współistnieniem; z równoległością wywodzącego się z dawnej<br />

tradycji obrazu sakralnego i obrazu świeckiego – typowego dla ikonografii romantycznej,<br />

w której często występowały różne formy personifikowania ojczyzny. Świecki<br />

obraz jest o tyle nietypowy, że łączy się z obrazem sakralnym głównie poprzez specyfikę<br />

estetyki barw.<br />

Ten współ-obraz ma podobną moc kreatywną, jak pierwotne obrazy Bachelarda.<br />

Wpisuje się w porządek ikonografii podwojonej: ikonografii ukazywanej z perspektywy<br />

historycznej, charakterystycznej dla Białostockiego, oraz ikonografii symbolicznej<br />

o wymiarze uniwersalnym, charakterystycznej dla historyka religii Mircea Eliadego 101 .<br />

Należy więc do klasy obrazów, które wyrażają, jak pisze Eliade, „zawsze więcej, niż<br />

doznający ich podmiot mógłby wyrazić słowami”. A takie obrazy – dowodzi – „zbliżają<br />

ludzi skuteczniej i w sposób istotniejszy niż język analityczny” 102 . W przekonaniu<br />

Eliadego każdy człowiek żyje obrazami o znaczeniu symbolicznym. Takimi, których<br />

nie werbalizuje, ale je przeżywa. One łączą go z Uniwersum i dzięki nim doznaje pełni<br />

egzystencji. Dlatego warunkiem odrodzenia duchowego człowieka – twierdzi – jest<br />

zawsze ruch wyobraźni ku takim obrazom. Odszukanie obrazu, zdarcie maski z obrazu<br />

zdegradowanego – staje się według niego warunkiem koniecznym odrodzenia człowieka<br />

103 .<br />

Rację ma Jan Białostocki, że dla Mircea Eliadego obrazy są raczej „jednostkami<br />

myślowymi” o silnym zabarwieniu emocjonalnym; formą, poprzez którą człowiek<br />

98<br />

J. Białostocki, Symbole i obrazy w świecie sztuki, Warszawa 1982, s. 13.<br />

99<br />

Por. tamże.<br />

100<br />

Por. J. Białostocki, Ikonografia romantyczna. Przegląd problemów badawczych, [w:] tegoż, Symbole<br />

i obrazy…, s. 350–356. Jednak już w samym poemacie sekularyzacja tematów ramowych o <strong>treści</strong> pierwotnie<br />

religijnej występuje wyraziście. Dlatego na ścianach w soplicowskim dworku wiszą obrazy<br />

świeckich świętych – bojowników o wolność.<br />

101<br />

Białostocki dystansuje się wobec stosowanego przez Eliadego pojęcia „obraz”. Twierdzi, że Eliade<br />

posługuje się nie obrazem, ale symbolem: wyrazem mitycznej postawy wobec świata. W przekonaniu<br />

Białostockiego obraz ikonograficzny wymaga postawy historycznej. Por. J. Białostocki, Symbole<br />

i obrazy…, s. 19.<br />

102<br />

Por. M. Eliade, Sacrum, mit, historia. Wybór esejów, przekł. A. Tatarkiewicz, wyb. i wstęp M. Czerwiński,<br />

Warszawa 1993, s. 30.<br />

103<br />

Por. tamże, s. 29–34.<br />

24


potrafi dotrzeć do rzeczywistości absolutnej. Ujawniają ukryty, chociaż nigdy jednoznaczny,<br />

wyższy porządek i ład 104 . Paul Ricoeur dowodzi, że bezpośredniość przeżycia<br />

symbolicznego obrazu, poprzez który łączymy się ze sferą sacrum, jest współcześnie<br />

niemożliwa. Jesteśmy skazani na „język analityczny”. Ricoeur stara się<br />

podporządkować go takiej procedurze (metodzie), by zapomniany obraz przeżywanej<br />

naocznie (bezpośrednio) obecności sacrum – mógł zostać przywołany. Ale to<br />

przywołanie nie ma już u Ricoeura charakteru naocznej bezpośredniości. Dokonuje<br />

się przez hermeneutyczne koło rozumiejącej interpretacji, przez „splot stosunków<br />

łączących symbol, który daje, i krytyka, który interpretuje” 105 . Postuluje drogę interpretacji,<br />

która ma „w poszanowaniu zagadkę leżącą u źródeł symboli, daje się <strong>jej</strong><br />

prowadzić” i dlatego – twierdzi – „wynosi sens na wyższy stopień”, „współtworzy go<br />

z pełną odpowiedzialnością samodzielnego myślenia” 106 . Z tych powodów traktuje<br />

symboliczną mowę sacrum Eliadego dopiero jako pierwszy etap rozumienia. Jest on<br />

w jego mniemaniu niewystarczający, bo współczesność to czasy niepamięci sakralnych<br />

znaków. Można je przywołać tylko drogą pośrednią, wznosząc się na drugi poziom<br />

rozumienia symbolu – poziom hermeneutycznej interpretacji. Dopiero wówczas<br />

dochodzi do „pokrewieństwa myśli z rzeczą, o której się mówi”, bo współcześnie<br />

– „tylko rozumiejąc możemy uwierzyć” 107 . W rezultacie – wychodząc od przedzrozumienia<br />

symboli, poprzez interpretację – dochodzi się do ich rozumienia. I taka jest<br />

– zdaniem Paula Ricoeura – nowoczesna odmiana bezpośredniego kontaktu z obrazem<br />

symbolicznym. Pisze:<br />

Wszelako dzięki kołu zataczanemu przez hermeneutykę mogę dzisiaj obcować z<br />

sacrum, uwydatniając przedzrozumienie, które ożywia interpretację. 108<br />

Tylko taką drogą możemy powrócić do pierwotnej bezpośredniości i sprawić, że byt<br />

ponownie do nas przemówi, gdyż:<br />

Ta powtórna naiwność ma być pokrytycznym odpowiednikiem przedkrytycznej<br />

hierofanii. 109<br />

Trzecie stadium rozumienia symboli polega na ich interpretacji filozoficznej, na opracowaniu<br />

ich ujęć egzystencjalnych. One wyrażają najgłębsze i najważniejsze możliwości<br />

bytu, bo:<br />

Każdy symbol jest przecież w końcu jakąś hierofanią, jakimś przejawem więzi<br />

człowieka z sacrum. 110<br />

104<br />

Por. J. Białostocki, Symbole i obrazy…, s. 14.<br />

105<br />

Por. P. Ricoeur, „Symbol daje do myślenia”, przekł. S. Cichowicz, [w:] tegoż, Egzystencja i hermeneutyka.<br />

Rozprawy o metodzie, wyb., oprac. i wprow. S. Cichowicz, Warszawa 2003, s. 74.<br />

106<br />

Tamże, s. 71.<br />

107<br />

Por. tamże, s. 74–75.<br />

108<br />

Tamże, s. 75.<br />

109<br />

Tamże.<br />

110<br />

Tamże, s. 79.<br />

25


Jednak źródłowy współ-obraz Pana Tadeusza ma w głównej mierze zmysłowy,<br />

a nie myślowy charakter. Odwołuje się do sfery emocjonalnej poprzez specyfikę takiego,<br />

a nie innego układu świetlnych plam. Jawi się w takiej, a nie innej konfiguracji<br />

materii. Poza tym – na przekór jednoznacznej diagnozie Ricoeura o współczesności<br />

jako czasach, w których naoczna obecność obrazu symbolicznego nie może być przeżywana<br />

111 – nie jest i współcześnie zapomnianym, niemym znakiem sacrum. Funkcjonuje<br />

nadal jako symbol i materialne miejsce, poprzez które dochodzi do aktu bezpośredniej<br />

komunikacji rzeczywistości zmysłowej i nadzmysłowej. Taką przecież funkcję<br />

przypisywano obrazom duszy 112 , a więc świętym obrazom (ikonom) w chrześcijaństwie<br />

wschodnim i cudownym obrazom w chrześcijaństwie zachodnim, głównie w Polsce.<br />

Tym niemniej temu, kto pisze o takich obrazach, pozostaje jedynie droga hermeneutycznej<br />

rozmowy. Tym bardziej że pierwszy zbiór barwnych plam w poemacie Mickiewicza<br />

staje się tylko punktem wyjścia dla mnożących się w utworze i korespondujących<br />

z nim innych obrazów, które zdają się toczyć dialog z całą dziewiętnastowieczną<br />

tradycją estetyki i metafizyki światła.<br />

Źródłowy współ-obraz ujawnia jeszcze inny problem. Jest obrazem malarskim i literackim,<br />

a więc wpisuje się w długą tradycję związków między słowem a obrazem,<br />

literaturą a malarstwem. Raz były one uznawane za naturalne, innym razem za naganne.<br />

Współczesność ponownie jest im przychylna 113 . Przy czym spory dotyczące idei<br />

korespondencji lub czystości sztuk w większym stopniu zajmowały, jak podkreśla Seweryna<br />

Wysłouch, teoretyków sztuki, estetyków, a w mniejszym artystów. Ci ostatni,<br />

bez względu na aktualne tendencje, tworzyli i tak dzieła „mieszane”. Dlatego poglądy<br />

Gottholda Ephraima Lessinga (idea odrębności malarstwa i literatury) zawarte w rozprawie<br />

Laokoon, czyli o granicach malarstwa i poezji (1766) zaważyły na estetyce XVIII<br />

i XIX wieku, ale nie wpłynęły na praktykę twórczą romantyków, w której dominowała<br />

idea korespondencji sztuk 114 .<br />

Hans Holländer przekonuje, że między językiem a obrazem zachodzi relacja komplementarna.<br />

Tam, gdzie zawodzi słowo (nie wszystko może), przemawia do odbiorcy<br />

obraz. Innym razem – słowo odgrywa rolę decydującą. Prawidłowość ma charakter<br />

ogólny i dotyczy – jego zdaniem – każdej, nie tylko artystycznej, formy ludzkiej aktywności<br />

115 . W tę uniwersalną zasadę komplementarności wpisywałaby się i potrzeba<br />

powoływania obrazu do plastycznego bytu przez słowo. Inwokacyjny współ-obraz nie<br />

jest znaną od starożytności ekfrazą, a więc formą opisu realnego (czy wymyślonego)<br />

obrazu 116 , mimo że do realnych obrazów (konkretne wizerunki Matki Boskiej, krajo-<br />

111<br />

Por. tamże, s. 63.<br />

112<br />

Por. P. Evdokimov, Sztuka ikony. <strong>Teologia</strong> piękna, przekł. M. Żurowska, Warszawa 1999, s. 145–146, 150–151.<br />

113<br />

O różnych kolejach idei ut pictura poesis, która współtworzy dwie, diametralnie różne koncepcje sztuki<br />

(w jednej akcentuje się wspólnotę, w drugiej odrębność sztuk), zob. S. Wysłouch, „Ut pictura poesis” – stara<br />

formuła i nowe problemy, [w:] „Ut pictura poesis”, pod red. M. Skwary i S. Wysłouch, Gdańsk 2006, s. 5–17.<br />

114<br />

Por. tamże, s. 6. W praktyce artystycznej Lessingowska koncepcja czystości sztuk, zaznacza Wysłouch,<br />

święciła największe triumfy w XX wieku. Pod koniec XX wieku i na początku XXI mamy<br />

ponownie do czynienia z powrotem do Horacjańskiej idei ut pictura poesis. Por. tamże, s. 6–9.<br />

115<br />

Por. H. Holländer, Literatura–malarstwo–grafika. Interakcje, funkcje i konkurencja, przekł. K. Lukas,<br />

[w:] „Ut pictura poesis”…, s. 195–196.<br />

116<br />

Por. tamże, s. 197.<br />

26


az) odwołuje się. Jest przede wszystkim wizją powiązaną w sposób szczególny ze<br />

specyfiką światła. Wizja – dowodzi Holländer – pojawia się w formie obrazu i jako<br />

obraz zostaje opisana, gdyż: „Wizja-obraz jest okazją do powstania tekstu, a zarazem<br />

jego warunkiem” 117 . Wstępna wizja-obraz w Panu Tadeuszu obejmuje swym zasięgiem<br />

– tego w pracy staram się dowieść – całą rzeczywistość świata przedstawionego w poemacie.<br />

Przy czym epifaniczne światło nigdy nie traci kontaktu z empiryczną rzeczywistością,<br />

z rozpoznawalną potocznie barwą lokalną.<br />

Marek Bieńczyk w dekonstrukcyjnej nieokreśloności, która zapobiega każdej próbie<br />

jednoznacznego odczytania, widzi przestrzeń – jak pisze – „pewnej imaginacyjnej<br />

wspólnoty”, w której może współistnieć lektura egzystencjalna, związana z podejściem<br />

tematycznym i lektura rozproszona, podkreślająca nieprzejrzystość sensów, a w konsekwencji<br />

i świata. Tę przestrzeń łączy z tematem melancholii, z natury rzeczy nieokreślonym<br />

właśnie 118 . Myślę, że do takich nieokreślonych tematów należy również – traktowany<br />

w całej historii estetyki jako przygodny i niepewny – temat barwy. Tym<br />

niemniej zbieżności z metodologią dekonstrukcjonizmu w pracy mają charakter mechaniczny.<br />

Wynikają nie tyle z zakładanej dekonstrukcyjnej czujności wobec tego, co<br />

w dziele sprzeczne z ustaloną dotychczas hierarchią odczytanych sensów, z poszukiwaniem<br />

punktów kumulujących rozbieżne linie interpretacji czy z wyborem tematu<br />

marginalnego, który ujawniałby niespójność dotychczasowych sądów 119 , ile z wyboru<br />

tematu, który zniewolił mnie w sposób po Bachelardowsku gorący. Pracy Estetyka i metafizyka<br />

światła w „Panu Tadeuszu” obca jest – nawet jeśli niekiedy tak się dzieje – dekonstrukcyjna<br />

metodologia projektowania niespodzianek interpretacyjnych, zgodnie<br />

z którą konstrukcje sensotwórcze buduje się po to, by poddać je w wątpliwość i przenieść<br />

w sferę nierozstrzygalności 120 . Po prostu estetyka i metafizyka światła w Panu<br />

Tadeuszu rozmawia spójnie lub nie z tradycją koloru i jego metafizyką w tradycji europejskiej,<br />

wpisując się w sposób mniej lub bardziej konsekwentny w tradycję interpretacyjną<br />

dzieła.<br />

Praca dzieli się na dwie główne części. W pierwszej (Estetyka światła) skupiam się<br />

na sposobach tworzenia układów kolorystycznych w poemacie, w drugiej (Metafizyka<br />

światła) – na sensach, które wnoszą same jakości poszczególnych barw chromatycznych<br />

i achromatycznych. Powyższa podwójność oglądu sprawiła, że nie uniknęłam powtórzeń<br />

w przywoływaniu z Pana Tadeusza kolorystycznego materiału, równie ważnego<br />

przy omawianiu konstrukcji estetycznych, jak i metafizycznych. Lepszego wyjścia<br />

jednak nie znalazłam. Wprawdzie estetyka i metafizyka światła nigdy nie zerwały ze<br />

sobą kontaktu, ale każda z nich ma własną, ukształtowaną przez tradycję, specyfikę.<br />

Barwa i światło poematu Mickiewicza działają jak pryzmat, który rozszczepia i skupia<br />

117<br />

Tamże, s. 213. Wzorcowym przykładem takiej wizji są według Holländra pisma Hildegardy z Bingen,<br />

która przedstawia uniesienia mistyczne jako obraz, który następnie opisuje i interpretuje. Tamże.<br />

Taki charakter ma również Apokalipsa św. Jana.<br />

118<br />

Por. M. Bieńczyk, Oczy Dürera. O melancholii romantycznej, Warszawa 2002, s. 5–6, 8, 10–11.<br />

119<br />

Por. J. Culler, Dekonstrukcja i <strong>jej</strong> konsekwencje dla badań naukowych, przekł. M. B. Fedewicz, [w:]<br />

Dekonstrukcja w badaniach literackich, pod red. R. Nycza, Gdańsk 2000, s. 367–371.<br />

120<br />

Por. M. H. Abrams, Ustalanie i dekonstruowanie, przekł. T. Kunz, [w:] Dekonstrukcja w badaniach literackich,<br />

s. 228–229; V. B. Leitch, Hermeneutyka, semiotyka i dekonstrukcjonizm, przekł. G. Borkowska,<br />

[w:] Dekonstrukcja w badaniach literackich..., s. 317.<br />

27


te języki interpretacji. Jednak żaden z nich nie traci własnej samoistności, tak jak nie<br />

traci <strong>jej</strong> estetyka czy metafizyka światła w Panu Tadeuszu. Światło i barwa w poemacie<br />

dowodzą zarazem, że to współistnienie nie wymusza niwelowania odrębności, a odrębności<br />

nie przeszkadzają we współistnieniu. Owa koniunkcja ocalająca tożsamość bytów<br />

składowych staje się możliwa dzięki optyce – tego w pracy staram się dowieść –<br />

spojrzenia duszy.<br />

28

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!