10.07.2015 Views

Nr 32 Marzec 2009 - Biblioteka Główna Akademii Medycznej w ...

Nr 32 Marzec 2009 - Biblioteka Główna Akademii Medycznej w ...

Nr 32 Marzec 2009 - Biblioteka Główna Akademii Medycznej w ...

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Święto Uczelni19 luty <strong>2009</strong> rokuProf. Mieczysław Jaroniec- nowy doktor honoris causa UMKPromocja doktorskaDyplomy doktora habilitowanegootrzymało ponad 30 osóbNowi doktorzy odbierali dyplomyrównież w towarzystwie rodzinfor. Piotr Kurek


„Mądrością będzie budowany dom,a roztropnością umocnion będzie”XXIV Księga PrzypowieściPozornie nieistotne spotkania okazują się być niezmiernie ważne, bo niespodziewanie zwracają Nam uwagęi przypominają fundamentalne normy etyczne. W tym miejscu winno się przytoczyć w całości rozważaniana temat mądrości i roztropności, których podstawą był powyższy cytat przytoczony przez jednego z najmłodszychprzedstawicieli naszej akademickiej społeczności, żegnającego Absolwentów Wydziału Lekarskiego.MĄDROŚĆ to bowiem umiejętność rozeznania dobra i zła, a ROZTROPNOŚĆ - dokonania właściwegowyboru dobra i odpowiedniego sposobu dla jego realizacji. Dojrzałość tych zaleceń dla młodych lekarzy, którei my winniśmy uwzględniać w życiu zawodowym i rodzinnym, pozwala mieć nadzieje, że kolejne pokoleniemedyków będzie się nimi kierowało, niezależnie od stanowiska i wieku, dla dobra pacjentów i siebie samych.Obecny rok jest rokiem pierwszego, skromnego jubileuszu naszych Wiadomości Akademickich, którychpierwszy numer ukazał się przed dziesięciu laty, w czerwcu 1999 r. Pragniemy uczcić tę datę specjalnym jubileuszowymnumerem, dlatego zwracamy się do Panstwa z prosbą o nadsyłanie dodatkowych materiałów i tekstów.Spis TreściZbigniew WolskiWywiad numeruJaponistyka przestała być moim hobby a stała się drugim zawodem,wywiad z dr hab. Krzysztofem Stefańskim, prof. UMK, kierownikiem Katedry PodstawTeoretycznych Nauk Biomedycznych i Informatyki <strong>Medycznej</strong> . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 2Z życia UczelniŚwięto Uczelni ................................................................ 5Jesteśmy razem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6Wykłady z astronomii . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6Wyróżnienie Kolegium Medycyny Laboratoryjnej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6Stypendium w ramach IFCC-PSEP . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6Irena Matławska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7Janusz Kowalewski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7PolemikiDroga tam, dokąd nie chcesz . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8Mądrość i roztropność ......................................................... 9Przeszczep rogówki w Katedrze i Klinice Chorób Oczu ............................10Medycyna i pielęgniarstwoŻyciodajna śmierć – pokonferencyjne reminiscencje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10Ile kosztuje ludzkie życie? wykład z cyklu “<strong>Medycznej</strong> środy”. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 12SztukaIntrygujące “Małżeństwo Arnolfinich”, czyli słowo o symbolice szczęścia .............14Historia medycynyPoczątki Jurasza. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16Szpital dla niemowląt w Bydgoszczy – w stulecie otwarcia ..........................17Nauka i dydaktykaHabilitacja w Polsce i za granicą ................................................18Nasi na Liście Filadelfijskiej. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20„Wiadomości Akademickie” wydaje Collegium Medicumim. Ludwika Rydygiera w Bydgoszczy UniwersytetuMikołaja Kopernika w Toruniu za zgodą ProrektoraUMK ds. Collegium Medicum.Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania adjustacjii skrótów w pracach autorskich.Autorzy publikacji nie otrzymują honorariów.© Wszelkie prawa zastrzeżone.Rada Programowa:Przewodniczący Rady Programowej:prof. dr hab. Zbigniew WolskiZastępca Przewodniczącego Rady Programowej:prof. dr hab. Gerard DrewaCzłonkowie Rady Programowej:prof. dr hab. Andrzej Dziedziczkodr hab. Eugenia Gospodarek, prof. UMKprof. dr hab. Bogusław Hładońprof. dr hab. Arkadiusz Jawieńdr Krzysztof Nierzwickidr Wojciech Szczęsnydr hab. Maria Szewczykdr Janusz TylochZespół Redakcyjny:Redaktor naczelny: dr Krzysztof NierzwickiZ-ca redaktora naczelnego: dr Janusz TylochSekretarz redakcji: mgr Monika KubiakAdjustacja: mgr Joanna Hładoń-WiącekAdres Redakcji:<strong>Biblioteka</strong> Medyczna Collegium Medicum UMKul. M. Skłodowskiej-Curie 985-094 Bydgoszcztel.: 048 052 585-3509e-mail: biblio@cm.umk.plKonferencjeKonferencja Kliniki Nefrologii .................................................21Międzynarodowa Konferencja Sekcji Otologii i Neurootologii . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21Z BibliotekiRegionalne Centrum Informacji <strong>Medycznej</strong> . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 23Biblioteki cyfrowe (repozytoria) - nową ofertą usługowądla naukowych środowisk medycznych w Polsce ..................................25Medycyna w Kujawsko-Pomorskiej Bibliotece Cyfrowej . ..........................28StudenciAkcja charytatywna “Mikołajkowy uśmiech” .....................................29Sieć bezprzewodowa w Collegium Medicum .....................................29Ze sportuBiałka Tatrzańska <strong>2009</strong> ........................................................30Dbajmy o nasze zdrowie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31Wiadomości sportowe . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . <strong>32</strong>Skład komputerowy:mgr Monika KubiakKorekta merytoryczna:dr Krzysztof Nierzwickidr Janusz TylochKorekta techniczna:mgr Ewa DominasDruk: Formator, Piotr LorekStali współpracownicy:dr Andrzej Drygas, dr Walentyna Korpalska,mgr Mirosława Kram, dr Krystyna Kurowska,dr hab. Jan Styczyński, dr Wojciech SzczęsnyOkładka: Utagawa Kunisada Toyokuni III): Kobietynad rzeką, 1847-1850, sygnowany: Ichiyosai Toyokuni ga,wydawca: Moriya Jihei, stemple cenzorskie: Murata (MurataHeiemon), Mera (Mera Taichiro), nishiki-e, format:oban, ze zbiorów Muzeum Uniwersyteckiego w ToruniuWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong> 1


Wywiad numerumożna by wyróżnić bardzo wiele, być możenawet nieskończenie wiele kategorii. Jednymz możliwych efektów pojawiających się, gdydynamika ma charakter nieliniowy, jest tzw.chaos deterministyczny, o którym w ostatnichlatach mówi się często w dziełach przeznaczonychdla szerszej publiczności.Redakcja: Na przykład w filmie Spielberga„Park Jurajski”...Prof. Krzysztof Stefański: Bardzo dobryprzykład, tam matematyk Ian Malcom byłspecem od teorii chaosu.Redakcja: I wszyscy powtarzają anegdotęo efekcie motyla, że motyl zaburzający powietrzedzisiaj w Pekinie może być przyczynąhuraganu w następnym miesiącu w NowymJorku, chociaż tak naprawdę niewiele z tegorozumieją…Prof. Krzysztof Stefański: Tak, i zazwyczajjedynie powtarzają tę anegdotę, bo między Bogiema prawdą, aby zrozumieć istotę sprawy,bez matematyki, choćby na dość podstawowympoziomie, ani rusz. Tymczasem za pomocą matematykimożna wyjaśnić podstawy teorii chaosuna całkiem prostych przykładach.W tego typu badaniach, jakie my prowadzimy,rozpatruje się nie jeden układ nieliniowyo ustalonych wartościach parametrów, leczcały ich zbiór, bowiem tych wartości nie da sięokreślić z nieskończoną dokładnością. Układydla bardzo nieznacznie różniących się wartościparametrów mogą wykazywać fundamentalneróżnice zachowań, przy czym te różniceujawniają się dopiero po dostatecznie długiejobserwacji. Istnieją takie graniczne wartościparametrów, że w przypadku układu z wartościąparametru odrobinę mniejszą, można czekaći czekać w nieskończoność, a wciąż manifestująsię zachowania chaotyczne, natomiastdla odrobinkę większej od granicznej wartościparametru zachowania układu, początkowochaotyczne, po jakimś czasie okazują się okresowe,cykliczne. W Katedrze badamy, kiedy poowej prawej stronie granicznej wartości parametrupojawią się zachowania okresowe alboinaczej, jak długo mogą trwać zachowaniaudające chaotyczne. W pewnym sensie zachowaniaobserwowane po nieskończenie długimczasie to „eschatologia”, natomiast my zajmujemysię „biologią” układów dynamicznych,czyli zachowaniami przejściowymi. Stanyasymptotyczne, do jakich wszyscy zmierzamy,są niestety znane, a to, co przedtem, czyli życieto ewolucja przejściowa.Redakcja: A biomedyczne zastosowaniemetod statystycznych?Prof. Krzysztof Stefański: Prowadzimyróżne badania o charakterze podstawowym,bazujące częściowo na metodach statystycznych.Ponadto często zwracają się do nas koledzyzajmujący się badaniami medycznymilub biomedycznymi z prośbą o konsultacjenatury statystycznej. Studentów medycynyi farmacji uczymy podstaw statystyki, aleaby móc swobodnie korzystać z metod statystycznych,należy mieć dobre podstawymatematyczne. W katedrze jest też grupkaosób, przede wszystkim z Pracowni Informatyki<strong>Medycznej</strong>, które dosyć regularniepracują z medykami i zajmują się nie tylezastosowaniem statystyki, co badaniemmożliwych konsekwencji statystycznychw przypadku problemów natury medycznej.Redakcja: W jaki sposób dobierał Pan nowychpracowników?Prof. Krzysztof Stefański: Moją pierwsząwypromowaną doktorantką jest absolwentkafizyki na UMK, dr Katarzyna Buszko.W Toruniu fizycy zajmują się przedewszystkim mechaniką kwantową i jej zastosowaniami.O klasycznych dynamicznychukładach nieliniowych studenci zazwyczajsłyszą niewiele, więc opanowanie językai metodyki właściwej dla tej dziedziny badańwymagało od niej sporo czasu i wysiłku,ale rezultaty tych wysiłków są znakomite.W zasadzie budowaliśmy kadrę podpresją potrzeb dydaktycznych, ale przy doborzepracowników kierowaliśmy się opiniamii „listami polecającymi” wystawianymi przeznaszych kolegów z UMK i UJ.Redakcja: Kilka lat temu żywo udzielał sięPan podczas 5 Toruńskiego Festiwalu Naukii Sztuki, przeprowadzając powtórkę magdeburskiegoeksperymentu Otto von Guerickego,dowodzącego istnienia próżni. Czy nadal bierzePan udział w przedsięwzięciach popularyzującychnaukę?Prof. Krzysztof Stefański: Było to przedsięwzięciena duża skalę. Pierwszy eksperymentpodczas 5 Toruńskiego Festiwalu Naukii Sztuki był jedną z centralnych imprez Festiwalu,odbywającą się na Rynku Staromiejskim.W dwa miesiące później byliśmy z półkulamina gościnnych występach we Wrocławiu. Rokpóźniej powtórzyliśmy eksperyment przedInstytutem Fizyki w Toruniu, a po kilku miesiącachpodczas festiwalu w Gdańsku.Redakcja: Wygląda na to, że Instytut FizykiUMK dosyć chętnie udziela się w przedsięwzięciachpopularnonaukowych...Prof. Krzysztof Stefański: Bez wątpienia.Co roku przygotowuje wiele imprez festiwalowych.Dwa lata temu brałem udział w jednejz nich. Wraz z grupą studentów fizyki należącychdo SPIE (The International Societyfor Optical Engineering) przeprowadziliśmykilka wykłado-pokazów pod (zapożyczonym)tytułem „Pogromcy mitów”. Poddawaliśmyw nich niektóre potoczne mądrości orazspektakularne sceny z filmów akcji testomzgodności z prawami fizyki.Redakcja: Jest Pan jednocześnie kierownikiemPracowni Języka i Kultury Japońskiej, istniejącejjuż od 1995 roku. Wydaje się to zaskakującympołączeniem. Skąd wzięło się u Panazainteresowanie Krajem Kwitnącej Wiśni?Prof. Krzysztof Stefański: Ludzie fascynująsię Japonią z bardzo różnych powodów.Obecnie np. młodzież popada w japonofilięnajczęściej z powodu zainteresowania mangąi Anie, czyli japońskimi komiksami i filmamianimowanymi, natomiast ja w czasachstudenckich uprawiałem judo. Oglądałemteż namiętnie filmy wybitnych japońskichreżyserów: Kurasawy, Kobayashiego, Uchikawy(najczęściej były to filmy samurajskie).I w ten sposób połknąłem bakcyla. Późniejmoje zainteresowanie Japonią tliło sięz różnym natężeniem, ale nigdy nie zgasło,a w 1992 roku dostałem propozycję wyjazdudo Japonii na prawie rok. Od strony naukowejwyjazd był udany umiarkowanie (to sięteż zdarza), ale można powiedzieć, że mojezainteresowanie Japonią i japonistyką rozpaliłysię na nowo. Mimo pewnych zastrzeżeńJaponia bardzo mi się podobała – jak tookreślałem indagowany o wrażenia: wyniosłemwrażenia mieszane z wyraźną przewagąpozytywnych. Tym pozytywnym wrażeniomz pewnością sprzyjało kilka czynników. Byłemw o tyle dobrej sytuacji, że sporo wiedziałemo kraju, dlatego zderzenie z nowąrzeczywistością było mniej bolesne. Miałemteż wygodne i tanie mieszkanie, o co w Japoniiwcale niełatwo, a śmierć głodowa nie zaglądałami w oczy, bo pałeczkami nauczyłemsię jeść o wiele wcześniej.Redakcja: W jakich okolicznościach?Prof. Krzysztof Stefański: W czasie pobytuw Stanach Zjednoczonych prawie dziesięć latwcześniej i to pod presją okoliczności. Musiałempo prostu bronić honoru narodowego.Tamtejszy mój szef, krótko po moim przyjeździe,zabrał do chińskiej restauracji żonę, dosyć„smarkatą” córkę, swojego doktoranta –Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong> 3


Wywiad numeruProf. Ingarden i ambasador Japonii RyuichiTanabe na otwarciu wystawy w BiblioteceUniwersyteckiejChińczyka, zaprzyjaźnione małżeństwo starszychChińczyków oraz mnie. Tylko przed młodą„kozą” i przede mną, obok pałeczek położonoklasyczne sztućce, a szef zaczął żartowaćna temat spodziewanej walki, jaką będę musiałz pałeczkami stoczyć. Pomyślałem oczywiście:„Co, ja nie zjem?!”, no i opanowałem tęsztukę z marszu.Redakcja: A jak radził Pan sobie z językiem?Prof. Krzysztof Stefański: Przed wyjazdemdo Japonii liznąłem trochę języka, a podczaspobytu tam nieco swoje umiejętności poprawiłem.Jednocześnie rozwinęły się mojezainteresowania historią Japonii. Nie jestemna tyle biegły w języku praktycznym, by dyskutowaćo skomplikowanych problemach, alew sprawach podstawowych jestem w stanieporozumieć się nienajgorzej, a ponadto potrafięposługiwać się słownikami, co umożliwiami czytanie japońskich tekstów, choć idzie topowoli. Niestety, nie mam czasu, by pielęgnowaćjapońską konwersację, więc rozmawiającz Japończykami, mam nadzieję, że niebędą nadmiernie uprzejmi, bo wtedy zaczynająużywać form bardziej wyrafinowanychi trudniejszych do zrozumienia, jeśli się niema odpowiedniego treningu. A historia Japoniito mój konik. Pewną rolę w tym odegrałfakt, że podczas pobytu w Japonii mieszkałemw Okazaki, leżącym niedaleko Nagoi mieściez trzystoma tysiącami obywateli, będącymmiejscem urodzenia Ieyasu, pierwszego szogunaTogukawa, który jest pierwowzoremfilmowego szoguna Toranagi.Redakcja: Po powrocie do kraju nie zapomniałPan o Japonii…Prof. Krzysztof Stefański: Nie pozwolił mina to profesor Ingarden, który już wcześniejpropagował japonistykę na UniwersytecieMikołaja Kopernika i który był inicjatorempowstania Pracowni Języka i Kultury Japońskiej.Ja w tym przedsięwzięciu zostałem człowiekiemod czarnej roboty.Redakcja: W 1999 roku uruchomiono dwuletniestudia specjalne języka i kultury japońskiej,ale marzenie o japonistyce pozostało. Czyw międzyczasie starał się Pan o grant z ambasadyJaponii?Prof. Krzysztof Stefański: Dwukrotnieotrzymaliśmy wsparcie od Fundacji Japońskiejw formie darów książkowych. Natomiastw 2001 roku zostaliśmy namówieni, by wystąpićz wnioskiem o grant rządu japońskiego.Oczekiwanie na rozstrzygnięcie trwało prawiedwa lata, ale wynik był dla nas pomyślny, bow uznaniu zasług w tworzeniu podstaw japonistykidostaliśmy grant w formie zaawansowanegosprzętu audiowizualnego i laboratoriumjęzykowego. Cała procedura była skomplikowana,bo takie granty wiążą się z podpisaniemporozumienia na szczeblu międzyrządowym,ale adresatem grantu sprzętu został UniwersytetMikołaja Kopernika w Toruniu, a konkretniejWydział Filologiczny. Sprzęt zostałzainstalowany pod koniec 2004 roku i obecnieWydział Filologiczny ma pełne wyposażeniesali wykładowo-konferencyjnej oraz laboratoriumjęzykowego, a Pracownia otrzymała kilkakomputerów z oprogramowaniem do samodzielnejnauki języka japońskiego.Przez wiele lat gościliśmy wolontariuszy,wówczas delegowanych przez rządową agencjęwspółpracy z zagranicą, którzy od 1992 r.prowadzili u nas lektorat języka japońskiego.Byli oni opłacani przez stronę japońską,a Uczelnia opłacała im tylko ubezpieczeniezdrowotne i zapewniała bezpłatne zakwaterowanie.Ten program został zamknięty kilkalata temu, a sama agencja została rozwiązanaprzed dwoma laty. W tym roku natomiast zostałuruchomiony nowy program wolontariatu,dzięki któremu w lutym tego roku zawitałdo nas nowy wolontariusz. Obecny programwolontariatu ma znacznie skromniejszy zasięg,niż ten sprzed lat. Czujemy się mocnowyróżnieni, ponieważ do nowego programuzostały zakwalifikowane tylko cztery krajeEuropy Środkowo-Wschodniej, a do Polskiprzysłano jedynie sześcioro wolontariuszy,w tym jednego do nas.Redakcja: W tym roku akademickim przeprowadzonopierwszy nabór na japonistykę na UMKa otwarcie kierunku uświetniła wystawa „Polska-Japonia” w Bibliotece Uniwersyteckiej, którą otworzyłambasador Japonii Ryuichi Tanabe…Prof. Krzysztof Stefański: Już przy powoływaniuPracowni Języka i Kultury Japońskiejkierowała nami myśl, by z czasem powołaćjaponistykę, ale przez długi czas nie byliśmyw stanie spełnić minimów kadrowych. Półtoraroku temu udało nam się zatrudnić napierwszy pełen etat japonistkę z doktoratem,dr Iwonę Merklejn. Stała się ona jednym filaremjaponistyki, a drugim jest prof. AlfredMajewicz z UAM, który współpracuje z namiod 1994 r. No i w tym roku akademickimosiągnęliśmy wreszcie cel – ruszyliśmy ze studiamiI stopnia.Redakcja: O jedno miejsce na japonistyceubiegało się 11 osób. Przyjęto 15 studentów.Prof. Krzysztof Stefański: Co więcej,w ostatecznym rozrachunku wśród wszystkichkierunków i specjalności oferowanychprzez UMK właśnie na japonistykę było sięnajtrudniej dostać. Japonistyka ma statusspecjalności w ramach filologii, choć w praktycespecjalności filologiczne odpowiadająkierunkom, gdyż praktycznie każda filologiama autonomiczny program praktycznie niepowiązany z programami innych filologii.Redakcja: Czy planujecie Państwo rozszerzenietych studiów na II stopień? Wygląda nato, że zainteresowanie jest ogromne…Prof. Krzysztof Stefański: Jeżeli zdołamyzbudować solidne podstawy kadrowe, to możemypomyśleć o poszerzeniu oferty o studiaII stopnia, ale wydaje się mało prawdopodobne,by udało nam się to osiągnąć wcześniej niżza 3-5 lat. Zainteresowanie było, jest i zapewnebędzie jeszcze długo, ale brakuje kadry, bojaponistów mogących firmować japonistykęnie ma w Polsce zbyt wielu.Redakcja: Ile jest japonistyk w Polsce?Prof. Krzysztof Stefański: Nasza jest czwarta.Trzy pozostałe, powstałe znacznie wcześniejniż nasza, są prowadzone na UW, UAMi UJ. Program nauczania na UMK jest bardzozbliżony do programu japonistyki na UniwersytecieWarszawskim, aby zapewnić naszymabsolwentom spore szanse wstępu na studiaII stopnia w Warszawie. Na razie chcielibyśmynasze studia I stopnia ustabilizować, abywszystkie trzy roczniki funkcjonowały gładko.Redakcja: Czyli nie planujecie Państwowiększego naboru?Prof. Krzysztof Stefański: Mamy nadzieję,że uda nam się rozkręcić japonistykę, ale nieplanujemy masowego naboru studentów, bonigdzie nie przyjmuje się na japonistyki więcejniż 20 osób, jako że trudno byłoby zapanowaćnas większą liczbą osób na trudnychzajęciach w laboratorium językowym, czyprzy nauce pisma. Z drugiej strony trudnooczekiwać, by zapotrzebowanie na japonistówbyło tak duże jak np. na anglistów.Redakcja: Pan również wykłada?Prof. Krzysztof Stefański: Tak, wykładamna pierwszym roku historię Japonii od początkudo połowy XIX w., czyli tzw. starszą historięJaponii i prowadzę część zajęć z pisma.Redakcja: Z jakimi nowymi problemamizetknęliście się Państwo przy prowadzeniu japonistyki?Prof. Krzysztof Stefański: Zetknęliśmy sięz pewnym problemem, mianowicie parę osóbmusiało się wycofać, ponieważ studiują jednocześniecoś innego, a japonistykę wybrałyjako drugi kierunek. Przy naborze nie mamożliwości odrzucenia kandydatury kogoś,4Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong>


Z zycia UczelniJesteśmy razem8 stycznia <strong>2009</strong> roku w Collegium Medicumw Bydgoszczy odbył się pierwszy warsztatz nowego cyklu pt. „Jesteśmy razem”.Przybyłych na spotkanie przywitała Prorektords. Collegium Medicum, prof. dr hab.Małgorzata Tafil-Klawe oraz koordynatorcyklu warsztatów - dr Daria Pracka.Na piewszym spotkaniu młodzież licealnaWykłady z astronomiiwraz ze swoimi nauczycielamipróbowała odpowiedzieć na pytanie„Nauczyć się na sprawdzianw jeden wieczór... czy to możliwe?”W czasie warsztatu młodzież miałamożliwość zapoznania się z technikamizapamiętywania oraz wykonaniasamodzielnie kilku ćwiczeń.Kolejne warsztaty już wkrótce.Spotkanie z licealistamiNa zdjęciu: cykl rozpoczął dr hab. AndrzejNiedzielski, który opowiedział m.in.o astronomicznych dokonaniach Galileuszaoraz pensylwańsko-toruńskim projekcieposzukiwań planet poza UkłademSłonecznym (fot. A. Romański)W czterech miastach naszego regionu przezcały rok odbywać się będą wykłady otwartez cyklu „A jednak się kręci – astronomia 400lat po Galileuszu”, przygotowane przez pracownikówCentrum Astronomii UMK.Sponsorem cyklu jest Fundacja AmicusUniversitatis Nicolai Copernici.Rok <strong>2009</strong> został ogłoszony przez ONZ MiędzynarodowymRokiem Astronomii, jako żew tym roku mija 400 lat od pierwszych obserwacjiastronomicznych dokonanych za pomocąlunety przez Galileusza. W połączeniu z dokonanymkilkadziesiąt lat wcześniej odkryciemKopernika zrewolucjonizowało to astronomięi fizykę. Przez minione 400 lat kolejne doniosłeodkrycia dotyczące planet, gwiazd, galaktyki wreszcie całego Wszechświata zupełnie odmieniłynasze rozumienie Kosmosu. Jaka zatemjest nasza obecna wiedza o nim i jakimi metodamibadawczymi posługuje się współczesnaastronomia? Odpowiedzi na te pytania postarająsię udzielić pracownicy naukowi CentrumAstronomii UMK w cyklu wykładów.Wykłady w Bydgoszczy:5 lutego <strong>2009</strong> r. – dr hab. Andrzej Strobel,prof. UMK „Droga Mleczna – nasz kosmicznydom”.5 marca <strong>2009</strong> r. – dr hab. Maciej Mikołajewski„Najpiękniejsze odkrycia toruńskich teleskopów”.Wyróżnienie Kolegium Medycyny Laboratoryjnej2 kwietnia <strong>2009</strong> r. – dr Magdalena Kunert-Bajraszewska „Zobaczyć niewidzialne,czyli załóżmy radiowe okulary.”7 maja <strong>2009</strong> r. - prof. dr hab. Jacek Krełowski„Złożone związki chemiczne w przestrzeni– możliwe początki życia.”4 czerwca <strong>2009</strong> r. – dr Anna Bartkiewicz„Podglądając narodziny masywnych gwiazd.”3 września <strong>2009</strong> r. – dr hab. Andrzej Marecki„Kiedy galaktyce przysługuje mianoaktywnej?”1 października <strong>2009</strong> r. – prof. dr hab. BronisławRudak, (Centrum Astronomii im.Mikołaja Kopernika Polskiej <strong>Akademii</strong>Nauk) „Czarne dziury – czarne perłyWszechświata”.5 listopada <strong>2009</strong> r. – dr hab. Michał Hanasz,prof. UMK „Wszechświat w symulacjachkomputerowych.”3 grudnia <strong>2009</strong> r. – prof. dr. hab. Andrzej Kus„Kosmiczna mikrofalówka.”Wykłady odbywają się w Sali Sesyjnej Ratusza,ul. Jezuicka 1, godz. 18:00.W ogólnopolskim Konkursie Prac DyplomowychKolegium Medycyny Laboratoryjnejwyróżniono dwie prace dyplomowe przygotowanew Collegium Medicum. Wyniki Konkursuogłoszono w Gdańsku 16 stycznia <strong>2009</strong> r.Wśród wyróżnionych znalazły się: pracadoktorska dr n. med. Marty Gorzkiewicz pt.„Polimorfizm genu mitochondrialnej polimerazygamma (pol γ) w populacjach ludzkichEuropy” , praca magisterska mgr AnnyCzarneckiej pt. „Polimorfizm sekwencji mitochondrialnegoDNA gatunku Canis familiaris- aspekty filogenetyczne i identyfikacyjne”.Obie prace zostały wykonane w ZakładzieGenetyki Molekularnej i Sądowej KatedryMedycyny Sądowej pod kierunkiem dr. hab.n. med. Tomasza Grzybowskiego.Informacje o konkursie można znaleźć nastronach internetowych Kolegium MedycynyLaboratoryjnej w Polsce: www.kml.org.pl.Stypendium w ramach IFCC-PSEPPrzeznaczone jest dla młodych pracownikównaukowych oraz doktorantów, poniżej 40 rokużycia, realizujących swoje projekty w dziedziniechemii klinicznej i medycyny laboratoryjnej. CorocznieIFCC (Międzynarodowa Federacja TowarzystwChemii Klinicznej) przyznaje 2-3 osobomze wszystkich krajów świata stypendium, naogół na okres 2-3 miesięcy, rzadziej 6-12 miesięcy,umożliwiające wyjazd do najbardziej znanychośrodków naukowych i podjęcie pracy naukowobadawczejw temacie będącym najczęściej kontynuacjądotychczasowych badań lub związanymz realizacją pracy doktorskiej.Stypendium PSEP zostało w tym roku poraz pierwszy przyznane młodemu diagnościelaboratoryjnemu z Polski. Otrzymała je mgranalityki medycznej Joanna Pollak, doktorantkaw Katedrze i Zakładzie Diagnostyki LaboratoryjnejCollegium Medicum w Bydgoszczy,Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Mgr Pollakotrzymała sześciomiesięczne stypendiumIFCC – PSEP na pobyt w Department of ClinicalChemistry and Pharmacology SzpitalaUniwersyteckiego w Lund (Szwecja).Mgr Joanna Pollak jest aktualnie naczwartym roku studiów doktoranckich i kończyprzygotowanie rozprawy doktorskiej pt„Wybrane wskaźniki uszkodzenia nerek i ichzwiązek z czynnikami ryzyka chorób układusercowo-naczyniowego u pacjentów z nadciśnieniemtętniczym”. W roku 2008 rozpoczęłarównież specjalizację w zakresie laboratoryjnejdiagnostyki medycznej.Pobyt na Uniwersytecie w Lund obejmiemiesiące styczeń-lipiec <strong>2009</strong> r., podczas, któregomgr Pollak będzie prowadziła badanianaukowe związane tematycznie z jej pracądoktorską pod kierunkiem największegoautorytetu światowego w dziedzinie badańnad cystatyną C, profesora Andersa Grubba.Mgr Pollak została włączona do zespołubadawczego realizującego fragment trzyletniegowielokierunkowego projektu dotyczącegobiologii cystatyn zatytułowanego„Zastosowanie cystatyny C jako markera do nieinwazyjnejoceny przesączania kłębuszkowegow zależności od sposobu dawkowania leków”.6Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong>


Nominacje profesorskieIrena MatławskaIrena Matławska z domu Koszur urodziłasię 27.09.1944 w Niechniewiczach (obecnieBiałoruś). W 1961 r. ukończyła LO nr XIXw Gorzowie Wielkopolskim. W latach 1961-1966 studiowała w <strong>Akademii</strong> <strong>Medycznej</strong> wPoznaniu na Wydziale Farmaceutycznymna kierunku zielarskim, kończąc studia pracąmagisterską „Hyperozyd w korze wierzbyamerykańskiej Salix americana Hort”. Doktorat„Związki flawonoidowe w kwiatostanachErysimum perofskianum Fisch et Mey” podkierunkiem prof. dr hab. Zdzisława Kowalewskiegoobroniła również na <strong>Akademii</strong> <strong>Medycznej</strong>w Poznaniu 25 maja1973 roku. Tamżenapisała rozprawę habilitacyjną „Związki flawonoidowew wybranych gatunkach z rodzinyMalvaceae”, którą obroniła 23 marca1994roku. Od wielu lat pracuje na <strong>Akademii</strong> <strong>Medycznej</strong>w Poznaniu w Katedrze i ZakładzieFarmakognozji, kolejno jako asystent, starszyasystent, adiunkt, a od 2002 kierownik Katedry.W 2003 roku otrzymała stopień profesoranadzwyczajnego tejże Uczelni. Wykładała farmakognozjęrównież w Wielkopolskiej Szkole<strong>Medycznej</strong>. Od roku 2004 kieruje jednocześnieKatedrą i Zakładem Farmakognozji CollegiumMedicum w Bydgoszczy UMK w Toruniu.Jest członkiem Komisji Leku Naturalnegoi Biotechnologii Komitetu Terapii i Nauko Leku PAN, 2004 oraz Zespołu Doradczegods. Produktów Leczniczych Pochodzenia Naturalnego.Należy do Polskiego TowarzystwaFarmaceutycznego, Polskiego TowarzystwaFarmaceutycznego (Sekcja Historii Farmacji),Zespół Katedry i Zakladu Farmakognozji, druga od lewej: prof. dr hab. Irena MatławskaPolskiego Towarzystwa Toksykologicznego(Oddział Poznański), Polskiego TowarzystwaLekarskiego (Sekcja Fitoterapii), PolskiegoTowarzystwa Fotochemicznego, EuropejskiegoTowarzystwo Fotochemicznego orazStowarzyszenia Absolwentów <strong>Akademii</strong> <strong>Medycznej</strong>w Poznaniu.W badaniach koncentruje się na wyodrębnianiuz materiału roślinnego i identyfikacji związkówpolifenolowych, głównie flawonoidów orazbadaniach ich aktywności biologicznej.W 1987 roku odznaczono ją Złotym KrzyżemZasługi. Na przełomie lat 1995/1996 zarozprawę habilitacyjną otrzymała naukowąindywidualną nagrodę Ministra Zdrowiai Opieki Społecznej, kilkakrotnie (1996-2002)otrzymywała naukowe i dydaktyczne zespołowenagrody rektora <strong>Akademii</strong> <strong>Medycznej</strong>w Poznaniu, jak i indywidualną dydaktycznąnagrodę rektora <strong>Akademii</strong> <strong>Medycznej</strong> w Poznaniuw 2004 roku. Ponadto w 2003 rokuzostała uhonorowana naukową zespołowąnagrodą Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznegoza cykl prac opublikowanych w czasopiśmie„Acta Poloniae Pharmaceutica”. Posiadatakże Memorable Medal for the GreatServices In Development of the Witebsk StateMedical University na Białorusi.Tytuł profesora otrzymała 14 stycznia <strong>2009</strong> r.Janusz KowalewskiJanusz Stanisław Kowalewski urodził się4 lutego 1958 roku w Zgierzu. Po czterech latachnauki w LO nr II im. R. Traugutta w Zgierzui maturze, rozpoczął studia w Wojskowej<strong>Akademii</strong> <strong>Medycznej</strong> w Łodzi na Wydziale Lekarskim,które ukończył w 1983 roku. Doktoratzatytułowany „Ocena wyników leczenia operacyjnegochorych z lejkowatą klatką piersiową”pisany pod kierunkiem prof. dr hab. StanisławaBarcikowskiego obronił 19 kwietnia 1990r. na tejże Wojskowej <strong>Akademii</strong> <strong>Medycznej</strong>w Łodzi. Tam również obronił rozprawę habilitacyjną„Wentylacja płuc i funkcja komór sercaw spoczynku a zdolność do długotrwałego wysiłkufizycznego u chorych przed i po leczeniuoperacyjnym z powodu lejkowatej klatki piersiowe”(10.10.1999 r.).Przez wiele lat pracował w Wojskowej<strong>Akademii</strong> <strong>Medycznej</strong> w I Klinice Chirurgicznej,kolejno jako asystent (1985-1996)i adiunkt (1996-2001). W lutym 2001 rokurozpoczął pracę w <strong>Akademii</strong> <strong>Medycznej</strong>w Bydgoszczy jako kierownik Zakładu OnkologiiZabiegowej Katedry Onkologii,a w październiku tegoż roku został kierownikiemKatedry i Kliniki Chirurgii Klatki Piersioweji Nowotworów. W 2002 roku otrzymałtytuł profesora nadzwyczajnego <strong>Akademii</strong><strong>Medycznej</strong> w Bydgoszczy.Jest członkiem European Society of ThoracicSurgeons, European Association forCardio-thoracic Surgery oraz TowarzystwaChirurgów Polskich.W kręgu jego zainteresowań pozostaje rakpłuca, zarówno jego biologia jak i leczenieoperacyjne.Tytuł profesora otrzymał 15.12.2008 roku.Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong> 7


wicie pozbawiona neuronów. Nie mogła porozumiewaćsię na migi, bo ośrodek wzrokujuż u niej nie istniał. Jednak, jak sądzę, każdyz nas łatwiej odstawiłby żywienie u 80-latkiw stanie wegetatywnym (jeśli w ogóle rozpocząłbytaką kurację) niż rzeczonej Terii. Pozostajewięc kwestia dowolności oceny, zarównostanu pacjenta jak i możliwości leczenia. Ktoma decydować, w jakich warunkach, czy majądecydować względy religijne czy tylko medyczne?Nie wspominam o ekonomii, ale zdaje sięMądrość i roztropnośćGerard DrewaPożegnanie absolwentów Wydziału Lekarskiego(22 listopad 2008 r.). Przemówienia,gratulacje, serdeczne i gorące słowa Prorektorads. Collegium Medicum Pani Prof. drhab. Małgorzaty Tafil-Klawe oraz DziekanaWydziału Lekarskiego Pana Prof. dr. hab. HenrykaKaźmierczaka. Kolejne wystąpienia, a nakońcu tradycyjne pożegnanie absolwentówprzez przedstawiciela studentów, w tym rokuprzez studenta IV roku Pana Artura Bogacza.Z niedowierzaniem, a jednocześnie z dużymzainteresowaniem słuchałem słów skierowanychdo absolwentów odbierającychdyplom. Oprócz wspomnień i gratulacjizawierały przesłanie oparte na cytaciez Księgi Przypowieści Starego Testamentu.Budujcie swój dom pracy zawodowej namądrości, a rozbudowujcie go roztropnością.Jest to parafraza wersu 3 z rozdz. XXIV KsięgiPrzypowieści, który brzmi:„Mądrością będzie budowany dom,a roztropnością umocnion będzie”.Nie zaskoczył mnie ten werset z Biblii,gdyż go znam. Zdumiał mnie fakt jego przytoczeniaprzy tej okazji i głęboka myśl zawartaw słowach Studenta skierowanych do kolegówopuszczających Wydział, a podejmujących pracęzawodową. Zaskoczyła mnie dojrzałość wypowiedziwyrażająca odpowiedzialność związanąz wykonywaniem zawodu lekarza. Niedoceniałem stopnia osiągniętej dojrzałościetycznej i moralnej studentów pod koniec ichstudiów, gdyż pracuję z nimi jeden semestr.Sporadycznie tylko przy różnych okazjach takichjak ta, odkrywam ich rozsądne i mądrepodejście do życia zawodowego oraz głębięduszy. Buduj dom pracy zawodu lekarza mądrością,a powiększaj go roztropnością.W czterech encyklopediach i w kilku słownikachznajdujących się w moim księgozbiorze,tylko w Encyklopedii „Gazety Wyborczej”znalazłem definicję pojęcia „mądrość”(t. 10) i „roztropność” (t. 16). Można zatemprzypuszczać, że pojęcia te się zdezaktualizowałyi utraciły sens oraz znaczenie w obecnejrzeczywistości. Są to jednak cechy ważne,które powinny człowiekowi towarzyszyćw życiu, bowiem nimi należy się kierowaćw podejmowaniu ważnych decyzji zawodowychi życiowych.ona rozstrzygać w większości wypadków, choćrzecz jasna nikt głośno o tym nie mówi.Postęp nauki dał odpowiedź na wiele pytań.Latamy samolotami, rozmawiamy przeztelefon z kolegą z Australii, będąc na wycieczcew lesie kilometr od naszego domu, a wiedzazawarta w Internecie tysiące razy przewyższato, co wie przeciętny laureat NagrodyNobla. Jednak nadal nie wiemy, co będziena końcu naszego życia. Nie chodzi tu wcaleo wiarę bądź niewiarę w życie pozagrobowe.W Starym, jak i w Nowym Testamenciejest wiele wzmianek o mądrości i roztropności.W rozdz. XVI (wers 16) wspomnianejKsięgi Przypowieści czytamy:„Nabywaj mądrości, bo lepsze nad złoto,i nabywaj roztropności,bo droższa jest nad srebro”.W Księdze Eklezjastesa rozdział IV nosi tytuł„znaczenie mądrości”, w rozdziale XIX wers1-2 Autor przestrzega „Wino i niewiasty uwodząmądrych i winnymi czynią roztropnych”.W ewangelii wg św. Mateusza w rozdziale VII,wers 24 zawiera wzmiankę o „domu na opocei domu na piasku”, zaś rozdział XXV to „przypowieśćo głupich i mądrych pannach”. Jakwidać przymioty te były od wieków cenionei przekazywane pokoleniom.Wracając do pojęć „mądrość” i „roztropność”definiowanych przez EncyklopedięGazety Wyborczej, można je rozpatrywaćw aspekcie filozoficznym i praktycznym. WedługCycerona mądrość dotyczy poznaniaoraz znajomości spraw boskich i ludzkich,a zdaniem św. Augustyna mądrość jest właściwąmiarą duszy. Seneka Młodszy twierdzi,że mądrość to doskonały lub do najwyższegostanu doprowadzony rozum.W życiu codziennym mądrość opiera sięna umiejętności trafnego posługiwania sięrozumem i czynienia tego co najlepsze dlasiebie i innych (R. Descartes). Uczy ona człowiekajak osiągać szczęście (G. W. Leibniz),polega na umiejętnym używaniurzeczy zgodnie z naturą (G. Vico),a tym samym jest to zręczność wwyborze odpowiednich środkówdla osiągnięcia największego dobra(I. Kant), a według M. Schellerajest to umiejętność bezpośredniegopoznania wartości.Niezależnie od przytoczonychpoglądów filozoficznych należy sięzgodzić z Sokratesem, że mądrośćjest umiejętnością rozeznania tegoco dobre od tego co złe.Nierozerwalna z mądrością jestroztropność. W etyce roztropnośćjest jedną z cnót praktycznych,a w teologii katolickiej uważanajest za jedną z cnót kardynalnych.Roztropność pozwala ustalić to, coPolemikiStrach prze tajemnicą jest dany prawie każdemu.Nawet Chrystus bał się śmierci, choćwiedział wszystko. Droga „tam, dokąd niechcesz” jest i nadal będzie enigmą. Myślę, żezawsze. Szkoda tylko, że ludzie w zgodnymoczekiwaniu na niebo po śmierci, czynią sobienawzajem piekło tu, na Ziemi.dr Wojciech Szczęsny jest starszym wykładowcą w Katedrzei Klinice Chirurgii Ogólnej i Endokrynologicznejw danej chwili jest zgodne z ogólnie przyjętyminormami moralnymi i prawnymi, pozwaladokonać wyboru dobra i właściwychśrodków dla jego realizacji.Każdy człowiek chce być szczęśliwy, dobryi sprawiedliwy, chce osiągnąć określony stanposiadania oraz status społeczny i zawodowy,lecz nie zawsze pamięta w tych staraniach, żewszystko to zależy od jego mądrości i roztropnościosobistej.Zapominając o tych cnotach, człowiek niezauważa rozsypującego się „domu” (statusu)zawodowego, a często domu rodzinnego.Z postawionych mozolną pracą murów wypadająniezauważalnie kamień po kamieniu,a erozja pychy i mijający czas kruszą zaprawęłączącą kamienie. To co zbudowała mądrośća rozbudowała roztropność dewastuje pychai zachłanność. Ta pierwsza rozsadza fundamentyosiągniętych celów a w zamian stawiapiedestały wyższe od osiągnięć.Mądrość i roztropność mimo braku ich definicjiw Encyklopedii PWN i Wielkiej EncyklopediiŚwiata (Oxford) są pojęciami i cnotamiciągle aktualnymi, które powinny człowiekowitowarzyszyć w życiu codziennym.Optymizmem napawa fakt, że cnoty teodnajdują ludzie młodzi, że doceniają i czująpotrzebę ich realizacji w życiu zawodowymadepci medycyny. Gratuluję studentom WydziałuLekarskiego mądrego i roztropnegopodejścia do odpowiedzialnej pracy.prof. dr hab. Gerard Drewa jest kierownikiem KatedryBiologii <strong>Medycznej</strong>Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong> 9


Medycyna i pielêgniarstwoPrzeszczep rogówki w Katedrze i Klinice Chorób OczuAgnieszka BanachLekarze z Kliniki Chorób Oczu ze SzpitalaUniwersyteckiego nr 1 im. Jurasza przeprowadziliprzeszczep rogówki u 74-letniej chorej.Pacjentce groziła utrata wzroku z powoduznacznego ścieńczenia rogówki, grożącego pęknięciem.Wcześniejszy zabieg usunięcia zaćmyznacząco pogorszył stan oka kobiety.Prof. Józef Kałużny i dr n. med. Bartłomiej Kałużny podczas zabiegu„Zastosowaliśmy technikę klasyczną, tzw.przeszczep drążący, podczas którego wymieniasię rogówkę pełnej grubości. – mówi dr n. med.Bartłomiej Kałużny, który zabieg wykonywał. –Rogówka do zabiegu została pobrana od dawcy4 dni wcześniej w Bydgoszczy i wysłana, w celuoceny, do warszawskiego Banku Tkanek Oka.Po odesłaniu pozytywnie ocenionego materiałumogliśmy przystąpić do zabiegu.”Wszystko poszło sprawnie. Operacjatrwała dwie godziny: z czego sama trepanacjarogówki biorcy i dawcy – ok. 15 min, resztę– „wszycie” rogówki. Zastosowano tu aż 16pojedynczych szwów o średnicy mniejszejniż średnica ludzkiego włosa! Teraz pacjentkaznajdzie się pod ścisłym nadzorem okulistycznym.Proces gojenia i rehabilitacji wzroku jestdosyć długi – same szwy usuwa się między9 a 12 miesiącem po operacji. Wstępna ocenawidzenia pacjentki będzie możliwa dopieropo kilku tygodniach od zabiegu.„Ryzyko, że przeszczep zostanie odrzuconyjest stosunkowo niewielkie. Wszystko dlatego,że rogówka jest nieunaczyniona, obecnajest bariera krew-oko, a w centrum nie maklasycznych komórek prezentujących antygen– informuje Bartłomiej Kałuży – Ogólnoustrojowaimmunosupresja jest zwyklekrótkotrwała – trwa kilka tygodni. Dłużejtrwa immunosupresja miejscowa kortykosteroidami,bo nawet 1,5 roku.”Zabieg transplantacji rogówki pełnej grubościnie jest pierwszym wykonanym w naszymregionie. Pierwszy przeszczep drążącyprzeprowadziła 40 lat temu, również w KliniceChorób Oczu – jej ówczesna szefowa drhab. n. med. Elżbieta Rusinowa. Zabieg wykonanyw bydgoskiej Klinice 9 grudnia 2008jest więc pierwszym tego typu po tak długiejprzerwie, wykonanym podobną techniką, alena pewno zupełnie innymi, bardziej precyzyjnymii nowoczesnymi narzędziami.Warto dodać, że na wiosnę bydgoscy okuliściplanują przeszczep rogówki bardziejskomplikowaną techniką tzw. warstwową– wymianie ulega wtedy tylko powierzchownaalbo tylko głęboka część tylna rogówki.Na świecie wykonuje się ok. 100 tys. operacjiprzeszczepów rogówki rocznie. W Polsce– około 0,5 tysiąca. Najczęstszym wskazaniemdo przeszczepu rogówki jest obniżenieostrości widzenia, spowodowane zmniejszeniemjej przezierności; korekcja nieprawidłowegokształtu rogówki; ścieńczenie tkankirogówkowej; usunięcie ognisk infekcji lubnowotworów. W kolejce na operację, od 3 do4 lat, czeka ok. 3 tys. chorych, w naszym regionie– ok. 100. Jest szansa na poprawę tejsytuacji, bo od <strong>2009</strong> roku operacje przeszczepurogówki będą wykonywane przez specjalistówz Kliniki Chorób Oczu w Szpitalu Uniwersyteckimnr 1 w Bydgoszczy. To jedynyośrodek w województwie, który będzie takiezabiegi przeprowadzał. Zapisy na kolejneoperacje ruszą już w styczniu.Wcześniej, specjaliści musieli wysyłać wymagającychtakiej formy leczenia pacjentówz regionu do Warszawy. Teraz Bydgoszcz staniesię jednym z nielicznych ośrodków w Polsce,gdzie pacjenci wymagający przeszczepu rogówkiuzyskają pomoc. Początkowo miałoby się tuprzeprowadzać kilka zabiegów w miesiącu. Płacićza nie będzie, w ramach procedur wysokospecjalistycznych,Ministerstwo Zdrowia. Koszt przeszczepurogówki to około 7–8 tys. złotych.Agnieszka Banach jest redaktorem „Primum Non Nocere”,przedruk z „Primum Non Nocere” <strong>2009</strong> nr 1Życiodajna śmierć – pokonferencyjne reminiscencjeMirosława KramW dniach 11-14.12. 2008 r. w Białymstokuodbyła się IV Międzynarodowa KonferencjaNaukowo-Szkoleniowa „Życiodajna śmierć– pamięci Elizabeth Kubler – Ross. Organizatorzyi uczestnicy konferencji po raz czwartypodążyli za śladem współtwórczyni ruchuhospicyjnego na świecie i wymieniali poglądyna temat śmierci w aspekcie: lekarskim i pielęgniarskim,prawnym, filozoficznym i bioetycznym,religijnym i ludycznym, psychologicznymi pedagogicznym, rodziny i rodziców, organizacjiopieki paliatywnej i hospicyjnej, obecnościw mediach i filmie fabularnym.W drodze do brzegu życiaDzięki pracom nadesłanym przez uczestnikówkonferencji powstała 2 tomowa monografiapt. „W drodze do brzegu życia”. W recenzjidokonanej przez dr hab. med. Kornelię Kędziorę–Kornatowską,prof. UMK i dr. hab. med.Marka Szczepańskiego czytamy: „Śmierć jestnierozerwalnie wpisana w istnienie człowieka.Jest jego jedynym pewnym elementem. Skorojest taka, dlaczego nie jesteśmy w stanie nigdydo końca jej zaakceptować? Dlaczego życie jestwartością bezcenną, nienaruszalną? Dlaczegomimo wszystko chcemy o niej rozmawiać?Ponieważ rozważania na temat humanistycznegowymiaru śmierci pozwalają na zdobyciewiedzy, zapoznanie się z poglądami, geneząpostaw i zachowań wobec śmierci. Osoby, którez racji wykonywanego zawodu, mają częstykontakt z ludźmi cierpiącymi, przewleklechorymi, umierającymi, obdarzone empatiąi akceptując pacjenta z całym jego jestestwem– ułomnościami, lękami, stanowią ogromnewsparcie w najtrudniejszych, ostatnich chwilachżycia. Pogarszanie się stanu pacjenta niejest równoznaczne z zaprzestaniem leczeniai opieki. Współcześnie, chorych w takim stanieobejmuje się kompleksową opieką, którąmoże zapewnić jedynie zespół terapeutyczny.Ważna jest przy tym dbałość o stan psychicznychorego i opiekunów. Każdy człowiek umierainaczej. Istotnym jest także przygotowanie dośmierci. Przełamywana jest zmowa milczeniawokół umierania. Powstają hospicja i oddziałyopieki paliatywnej. W całościowej opiece przygotowujesię rodziny do straty najbliższych”.Prof. dr hab. med. Elżbieta Krajeńska-Kułak, Przewodnicząca Komitetu Organizacyjnegowe wstępie pisze: „…Dawniej ludzieumierali w domu, w atmosferze ciepła i rodzinnejmiłości, otoczeni bliskimi. Na łożuśmierci mieli okazję ostatni raz pożegnać sięz całą rodziną, pobłogosławić wszystkich,zostawić ostatnią wolę. Nie byli samotnii opuszczeni. Z biegiem czasu, wraz z rozwojemmedycyny, miejscem śmierci stał się szpital,klinika, hospicjum”.10Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong>


Śmierć dotyka wszystkichŚmierć osoby dorosłej, schorowanegostarego ojca, matki jest w sposób naturalnywpisana w życie. Jest o wiele łatwiej się z tympogodzić. Ale śmierć dziecka niweczy i zaburzatę naturalną kolej rzeczy. Jest niesprawiedliwa.Zostawia głębokie ślady w psychicewszystkich którzy je kochali. Rodzice pogrążająsię w smutku, żalu i odrętwieniu przezwiele miesięcy czy lat. Nikt, kto nie przeżyłśmierci własnego dziecka , nie jest w staniezrozumieć tego, co czują rodzice. Niemoralnym,wysoce nieprofesjonalnym są próby pocieszania„Czas goi rany”, „Nie Pani pierwszastraciła dziecko i nie ostatnia” itp. Jeśli niewie się jak pocieszyć rodziców, to najlepszymrozwiązaniem jest milcząca obecność, wysłuchaniebólu i cierpienia matki i ojca, rodzeństwa,babci, dziadka. Śmierć dziecka jestdla rodziny największą stratą jakiej doznająw życiu. Proces żałoby jest czasochłonnyi energochłonny, nie można go przyspieszać.Wspominanie zmarłego, dzielenie się przeżywanymiuczuciami, wspólne rytuały- przeglądaniezdjęć, odwiedzanie cmentarza, celebrowanieurodzin, imienin zmarłego dziecka,bardzo pomagają w przeżywaniu żałoby.Śmierć dziecka w klinice onkologiiW Polsce rocznie umiera około 1200 dzieciz powodu schorzeń ograniczających życie,w tym połowa z powodu chorób nowotworowych.Miejscem zgonu co czwartego dzieckajest dom, a pozostałych szpital lub hospicjum.Choroby nowotworowe u dzieci i młodzieżywystępują w każdym wieku, od okresunoworodkowego do młodzieńczego i występująznacznie rzadziej niż u dorosłych, około100 razy. Rodzaj i częstotliwość występowanianowotworów złośliwych różni się w sposóbzasadniczy od nowotworów dorosłych. Odmiennyjest rodzaj nowotworów, w większościpochodzenia dysontogenetycznego, odmiennadynamika choroby; są one uwarunkowaneprzede wszystkim odrębnością biologicznąrozwijającego się, odmienną reakcją na toczącysię proces chorobowy i zastosowane leczenie.Współczesne leczenie chorób nowotworowychwieku dziecięcego opiera się na stosowaniuskojarzonych metod postępowania orazintensywnych protokołach terapeutycznych.Sprawiło to, że na przestrzeni minionych 20-30lat poprawiły się wyniki leczenia chorób nowotworowych.Nadal zgony są jednak nieuniknione.J. R. Kowalczyk wymienia kilka przyczynzgonów dzieci związanych z chorobą nowotworową:zbyt późne rozpoznanie choroby, występowaniepoważnych objawów ubocznychzwiązanych z chemioterapią, brakiem zgodyrodziców na proponowaną terapię, opóźnianieprzez rodziców optymalnych działań terapeutycznych(poszukiwanie alternatywnych metodleczenia), wystąpienie pierwotnej odpornościkomórek nowotworowych na cytostatyki.Niezależnie od częstości zgonów dzieciz powodu choroby nowotworowej i miejscaw którym przebywa dziecko należy mu zapewnićkomfort umierania i godną śmierć.Takie są wymogi współczesnej medycyny.Rodzice i ich umierające dzieckoOkres umierania i śmierć dziecka jest dlarodziców szczególnie ciężki. Duże obciążeniestanowią dolegliwości dziecka – ból, duszność,krwawienie, wysoka temperatura ciała. Silneemocje wywołują też zaburzenia psychiczne(pobudzenie, splątanie) umierającego dziecka.Sposoby porozumiewania się rodziców,rodzeństwa z umierającym dzieckiem, bratem,siostrą są bardzo trudne. Nawet jeśli sięmówi o chorobie, zna się prognozę, to większośćludzi stara się unikać rozmów o śmierci.Bliscy nie wiedzą o czym rozmawiać, co gorozweseli, co go zasmuci. Pytani o swój stanzdrowia rodzice często odpowiadają: - Och,nieważne. Teraz nie mam czasu myśleć o sobie– teraz ono jest najważniejsze. A przecieżopiekunom też należy się chwila wytchnienia- spacer, chwile samotności, wyspanie się.W momencie śmierci rodzice zwykle zadająpytanie: „Czy to już?”. Nie trzeba mówićgłośno, wystarczy skinąć głową. Rodzicomumożliwia się pożegnanie ze zmarłym dzieckiem– przybliża ono realność śmierci, ułatwiaproces żałoby.Medycyna i pielêgniarstwoPielęgniarka, lekarza rodzice zmarłego dzieckaNie tak rzadko zdarza się, że osierocenirodzice kierują swój gniew przeciw ludziom,którzy nie mają nic wspólnego ze śmiercią.Nawet wtedy, gdy nikt nie jest jej winien, bośmierć dziecka nastąpiła na skutek choroby.Pogrążeni w żałobie rodzice dają upust swoimnegatywnym emocjom, od personelu szpitala,przez pracownika domu pogrzebowegodo Boga. Paradoksalnie, jest to dla rodzicówkorzystniejsze, jeśli je rozładują, gdyż „magazynowanie”silnych emocji i ich nieujawnieniestaje się przyczyną wielu fizycznych i psychicz-I nagroda na IV Międzynarodowej Konfe-rencjiNaukowo-Szkoleniowej: Życiodajna śmierć - pamięciElizabeth Kubler-Ross, Białystok, 11-14.12.2008.nych problemów w okresie żałoby.Lekarze i pielęgniarki pracujący na oddzialeonkologii dziecięcej, spotykają się z wieloma trudnymisytuacjami. Konieczna jest więc znajomośćsposobów komunikowania się z rodzicami. Jużna samym początku personel powinien okazaćwspółczucie wobec rodziny zmarłego dziecka.Należy również pozwolić na przeżywanie różnychuczuć i emocji. Pokój, w którym rodzicezostają poinformowani o śmierci dziecka, musibyć miejscem odosobnionym, bez obecnościinnych pacjentów, studentów, osób trzecich. Informacjao zgonie dziecka powinna być wyczerpująca,zawierająca możliwe przyczyny śmiercii podjęte działania medyczne. Ważne jest także zapewnienierodzicom spokoju i czas na smutek postracie dziecka, zanim rozpocznie się omawianiespraw związanych z sekcją zwłok i pogrzebem.Śmierć dziecka zaburza emocjonalny klimatrodzinny, może powodować wzajemną niechęći obwinienia o ewentualne zaniedbania.Reakcje rodziców na proces żałoby są uzależnioneod przeżytych wcześniej doświadczeńzwiązanych z utratą bliskich, osobistychpredyspozycji do radzenia sobie w sytuacjachtrudnych, ich stosunku do dziecka za jego życiai możliwości otrzymania wsparcia społecznego.mgr Mirosława Kram jest asystentem w Zakładzie PielęgniarstwaPediatrycznegoZ żałobnej karty: Elżbieta Krakowiak-SarnowskaElżbieta Krakowiak-Sarnowska urodziła się 19 listopada 1953 roku w Bolesławcu. Tam też w 1972 r. ukończyła Liceum Ogólnokształcące.Niedługo potem rozpoczęła studia na Wydziale Lekarskim w <strong>Akademii</strong> <strong>Medycznej</strong> we Wrocławiu (1974-1980). Po ukończeniu studiówpracowała w Zespole Opieki Zdrowotnej w Lublinie na Oddziale Chorób Wewnętrznych (1980-1985), na Oddziale Chorób Wewnętrznychw Szpitalu Miejskim w Bydgoszczy (1886-1999) i w Przychodni Rejonowej „Ogrody” (1995-2008). Jednocześnie od 1985 roku podjęła pracę naówczesnej <strong>Akademii</strong> <strong>Medycznej</strong> w Bydgoszczy w Katedrze i Zakładzie Anatomii Prawidłowej, pracując kolejno jako asystent, adiunkt i starszywykładowca. W 1989 roku obroniła napisaną pod kierunkiem prof. dr hab. Danuty Gościckiej pracę doktorską zatytułowaną „Rozwój trójkątapęcherza moczowego u płodów człowieka”. W latach 1992-1993 oraz 2001-2005 była opiekunem I roku studiów. Interesowała się anatomiączłowieka, ze szczególnym uwzględnieniem układu naczyniowego u płodu ludzkiego.Była wspaniałym lekarzem i wychowawcą wielu pokoleń młodzieży akademickiej.Zmarła 22 listopada 2008 roku.Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong> 11


Medycyna i pielêgniarstwoIle kosztuje ludzkie życie?wykład z cyklu “<strong>Medycznej</strong> środy”Anna Hnatyszyn-Dzikowska, Błażej ŁyszczarzJak cenne jest ludzkie życie ? Czy ludzkieżycie można wycenić ? A jeśli tak, to w jakisposób i w jakim celu prowadzi się takie badania?Przedstawione poniżej refleksje na tematwartości ludzkiego życia są refleksjami z punktuwidzenia ekonomii. Ekonomista stawiającpytanie o wartość ludzkiego życia nie dysponujedoświadczeniem lekarza, ale nie trzeba nimbyć, by móc stwierdzić, że życie ludzkie jakopunkt odniesienia do szeroko pojętej praktykimedycznej jawi się jako krótkie i kruche –a więc w jakimś stopniu wymierne.Bezcenne...Słysząc tak zadane pytanie – „ile kosztujeludzkie życie? ” – pierwsza odpowiedź, jakaprzychodzi nam na myśl to bezcenne. Kiedymówimy o bezcenności ludzkiego życia,mamy najczęściej na uwadze jego niewymierność.Nie istnieje „zapłata za życie”, nie istniejewaluta w jakiej można by je wycenić, nieistnieje ekwiwalent za życie ludzkiej osoby.Odkrywamy to w sposób szczególny, kiedytracimy najbliższych. Jednakże bezcennośćżycia odnosi się przede wszystkim do wymiaruosobowego – gdyż w tym wymiarze jesteśmyniezastąpieni. Nie odnosi się natomiastdo wymiaru biologicznego.Wypływ indeksów giełdowychMedycynę interesuje głównie fizyczny,biologiczny wymiar ludzkiego życia. W tymwymiarze, paradoksalnie, za to bezcenne życiejesteśmy gotowi bardzo wiele zapłacić –w momencie, gdy w grę wchodzą koszty leczenia.W aspekcie czysto biologicznym wycenaczłowieka może zostać przeprowadzonaw ramach dwóch modeli: chemicznegoi anatomicznego, przy zastosowaniu wycenrynkowych. Model chemiczny opiera się nabadaniach naukowców z AmerykańskiegoDepartamentu Chemii i Gleb, którzy zidentyfikowalichemiczny i mineralny skład ludzkiegociała. Przeprowadzona analiza wskazuje (wzależności od warunków) przede wszystkimna obecność tlenu, węgla, wodoru i azotu –które razem stanowią ponad 95% masy ciała.Kilkuprocentową zawartość wskazują wapńi fosfor. Jeszcze mniejsze ilości dotyczą potasu,siarki, sodu, chloru, magnezu czy żelaza.Do wymienionego składu dochodzą śladoweilości chromu, kobaltu, miedzi, cyny czyzłota – w sumie pod względem chemicznymciało ludzkie zbudowane jest z kilkudziesięciupierwiastków. Biorąc pod uwagę rynkowąwartość minerałów oszacowano, iż wartośćnetto 1 kg wynosi 0,12 centa. Cena taka wynikaze śladowych ilości najdroższych minerałów.Tlen natomiast, który ma największyprocentowy udział w budowie ludzkiego ciałajest dostępny dla każdego za darmo. Wartośćnaszego ciała waha się w tym wymiarze przedewszystkim w zależności od wagi i oczywiścieindeksów giełdowych.Produkty „ludzkiego pochodzenia”W wycenie ludzkiego życia poszli dalejJapończycy, którzy zainspirowani badaniamiAmerykanów stwierdzili, że najbardziejwartościowym aktywem jest skóra. Wedługszacunków Instytutu Żywienia w Tokio, przeciętnie,człowiek jest posiadaczem ok. 1,5 m2skóry (w zależności od budowy, wysokościi wagi). Opierając się na wycenie rynkowejskóry bydlęcej oszacowali, iż przeciętna wartośćludzkiej skóry to 3,5$ (czyli ok. 12 złotych).Jednakże, dzięki postępom chirurgiii lekom zapobiegającym odrzucaniu przeszczepówskóra stała się także jednym z organówwykorzystywanych przy transplantacji,co znacznie podniosło cenę tego organu.Przykładowo we Francji – gdzie stawki zaorgany do transplantacji są wyznaczane rozporządzeniemministerstwa - cm2 skóry wycenionona około 2 euro, stąd przeciętna wartośćzmieniła się do ponad 38 tys. dolarów.Metoda, która opiera się na wycenieludzkiego ciała na podstawie organów dotransplantacji opiera się na tzw. modelu anatomicznym.Z racji coraz lepszych metodtransplantacji lista produktów „ludzkiegopochodzenia” wykorzystywanych w medycyniei farmacji nieustannie się wydłuża. Obejmujecałe organy, jak też krew i jej pochodne– łożyskowe komórki macierzyste, czy szpikkostny. Wykorzystuje się również błony owodniowew okulistyce, kawałki zmiażdżonychkości, czy łękotki do rekonstrukcji ortopedycznych.Chociaż komercjalizacja organówbudzi etyczne wątpliwości oszacowano, iż ciałopodzielone i sprzedane na organy mogłobyprzynieść teoretycznie do 45 mln. $ - w zależnościod rynku, popytu na organy i jakościorganów. Podążając tym tropem, a pomijającaspekty kliniczne, za najcenniejszy uznanoszpik kostny, następnie DNA i ludzkie przeciwciała.Kolejne miejsca zajmują płuco, nerkai serce. Jednakże cena, jaką jesteśmy gotowizapłacić za te organy różnicuje się w zależnościod potrzeby, rynku i jakości. Faktem jest,że popyt na organy zastępcze jest ogromny,a dawców ciągle za mało. Skutek jest taki,że 1/3 pacjentów oczekująca na przeszczepumiera zanim dostanie taką szansę.5,7 milona dolarów za nerkęSytuacja ustawicznego niedoboru organówpociągnęła za sobą gwałtowny rozwójnowej formy turystyki medycznej i handluorganami, które pochodzą z biednych krajówAzji, Europy Wschodniej, czy AmerykiPołudniowej. Pomimo, iż prawo nie zezwalana handel narządami, w internecie możemynatknąć się na setki ogłoszeń typu „sprzedamnerkę”. Spektakularny przykład pochodziz USA, gdzie w 1999 roku na aukcji internetoweje-bay, pojawiła się oferta sprzedaży nerki.Przed zablokowaniem aukcji jej cena osiągnęła5,7 miliona $. Z drugiej strony dawcy organówz krajów najbiedniejszych narażają swojeżycie i zdrowie sprzedając nerki za 1000-3000euro, a nawet 500 euro w Ameryce Południowej.Te różnice w cenach pokazują jak różniew różnych regionach świata wyceniany jestczłowiek w aspekcie biologicznym. Warunkiw jakich żyjemy, sytuacja materialna często sądeterminantami wartości naszych organów.Przypadek IanaCoraz doskonalsze możliwości technologiczne,rozwój internetu stały się źródłemcoraz intensywniejszych i śmielszych próboszacowania ludzkiego życia nie tylko w omówionymaspekcie biologicznym, ale równieżosobowym. Przykładem mogą być chociażbydziałania niejakiego Iana Ushera. Ten 44 letnimieszkaniec Australii wystawił na aukcji internetowejcałe swoje życie. Cena wywoławcza– 1 dolar australijski. Dał w ten sposóbmożliwość anonimowego wycenienia swojegożycia. To, na pozór bezcenne, życie w wymiarzeosobowym zostało wycenione na niespełna400 tys. dolarów australijskich. Wycenasamego działania, osobowości, to domenasocjologii, psychologii i etyki. W tym aspekcieżycie ludzkie wartościowane jest przedewszystkim pod kątem nabytych umiejętności(np. wycena zawodników drużyn piłkarskich),czy też zgromadzonego majątku. PrzypadekIana wskazuje, iż chociaż etyka i moralnośćstawiają pewne ograniczenia, to nie uniemożliwiająekonomicznej analizy. W zależności odwarunków, kraju, osobowości ludzie na różnesposoby wyceniają ludzkie życie. Cena życiauzależniona jest od perspektywy, jaką przyjmujemyprzy kalkulacji, od indywidualnychcech biologicznych i psychologicznych człowieka.Odstawiając na bok aspekty biologiczne,oraz nie wgłębiając się w moralne, czy teżetyczne aspekty tej wyceny warto przyjrzeć siębardziej szczegółowo metodom wyceny ludzkiegożycia stosowanym powszechnie przezubezpieczycieli, czy też przy wprowadzaniuinterwencji medycznych.Ile zapłacisz za życie?Najbardziej chyba oczywistym sposobempomiaru wartości ludzkiego życia jest zapytanieo jego wartość samych zainteresowanych.Badanie gotowości do zapłaty (willingnessto-pay)jest podstawą metody opartej naankietach, w których respondenci wypowiadająsię na temat subiektywnie postrzeganej12Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong>


Sztukajest niewiele warte. Z reguły jednak zmieniajązdanie kiedy same zachorują.Mnogość i zróżnicowanie metod pomiaruwartości ludzkiego życia, a także zastosowanieich w różnych warunkach społecznych sprawia,że szacunki statystycznej wartości życiaznacznie się różnią. Dobitnym przykłademjest oszacowanie wartości życia mężczyzny,który zginął w wypadku samochodowym,na potrzeby wypłaty odszkodowania wdowie.Sprawa rozpatrywana w sądach trzechinstancji za każdym razem kończyła się bardzoróżnym wyrokiem. Sąd Okręgowy uznał,że kobiecie nie należało się odszkodowanie,jako że jej status materialny nie pogorszył się– wręcz przeciwnie, odziedziczyła ona sporymajątek. W Sądzie Apelacyjnym zasądzonona poczet odszkodowania za śmierć męża– dobrze zarabiającego maklera giełdowego– 1,5 miliona złotych, opierając się na sumiejego dochodów, które byłby on w stanieosiągnąć w ciągu 20 lat życia, które potencjalniemałżonkowie mogli spędzić razem.Z kolei Sąd Najwyższy uznał, że za podstawękalkulacji odszkodowania przyjąć należyprzeciętną stopę życiową, nie zarobki ofiarywypadku i zasądził odszkodowanie rzędu 500tysięcy złotych wraz z odsetkami, co łączniedało kwotę miliona złotych.Powyższy przykład dobitnie pokazuje nadyskusyjność i niejednoznaczność metodologiiszacowania wartości życia ludzkiego. Z drugiejjednak strony wprost wskazuje na koniecznośćrozwijania takich metod. Odszkodowania zautratę zdrowia czy życia to tylko jeden przykładzastosowania tych metod. Coraz większeznaczenie szacunki takie odgrywają takżew opiece zdrowotnej, szczególnie przy ekonomicznejocenie technologii medycznych.W obliczu rosnących wydatków na opiekęzdrowotną, dynamicznego i kosztownego rozwojutechnologii medycznych oraz rosnącychoczekiwań ze strony pacjentów, racjonalizacjawykorzystania zasobów jest koniecznością.Dlatego kryterium wyboru procedur, jak i decyzje,kto powinien być w pierwszej kolejnościleczony z wykorzystaniem środków publicznychpowinny opierać się na ekonomicznejocenie procedur medycznych. Pomiar wartościludzkiego życia jest nieodzownym elementemanalizy koszt-korzyść (cost-benefit analysis),uważanej za najbardziej kompleksową, alerównież niezwykle wymagającą pod względemmetodologicznym.Próba oszacowania wartości ludzkiegożycia budzi często kontrowersje natury etyczneji moralnej. Naukowcom zajmującym siętym problemem stawia się zarzut, że próbująwycenić coś, co nie ma wartości. Tymczasemw codziennym życiu sami - często nieświadomie– dokonujemy pieniężnego wartościowanianaszego życia. Opór wobec tego rodzajudziałań wydaje się nieuzasadniony tymbardziej, że wycena wartości i jakości życiapozwala na bardziej racjonalne gospodarowanieśrodkami publicznymi. Gdybyśmy żyliw świecie nieograniczonych zasobów problemwartości życia mógłby być pozostawionyrozważaniom na gruncie filozoficznym czyreligijnym. Jednakże rzeczywistość, z którąkonfrontujemy się na co dzień zmusza dodokonywania wyborów, nawet jeśli są oneniewygodne.dr Anna Hnatyszyn-Dzikowska oraz mgr BłażejŁyszczarz są asystentami w Zakładzie Ekonomiki ZdrowiaIntrygujące “Małżeństwo Arnolfinich”,czyli słowo o symbolice szczęściaJoanna Hładoń-Wiącek14„Trudno oczywiście dokonać psychologicznejanalizy jego bohaterów, wyobrazić sobie ichhistorię, poznać ich myśli i emocje (…). Leczwłaśnie nieobecność - czy może raczej utajonaobecność - określonych jakości, nadaje im tę niezwykłągłębię, której wyjątkowość jednocześnieintryguje nas i odstręcza od jej badania.”Erwin Panofsky, 1953Powyższe słowa znakomicie oddają atmosferębodajże najznamienitszego, a przynajmniejnajbardziej rozpoznawalnego dziełaJana van Eycka „Portret małżonków Arnolfinich”.Stanowiąc świadectwo dojrzałej twórczościautora, dzieło to staje się jednocześniesztandarem wybitnych arcydzieł piętnastowiecznegomalarstwa flamandzkiego.Scena jest odzwierciedleniem zaręczyn lubwerbalizowania małżeńskiej przysięgi kupcaz Lukki, Giovanniego Arnolfiniego, będącegoczęstym bywalcem Brugii, z uwiecznioną napłotnie córką innego kupca, swojego krajanaGiovanną Cenami. Artysta bawi się z widzemstosując zręczną szermierkę symbolicznychzagadek. Osiąga taki efekt także poprzezzastosowanie jako pierwszy w sztuce nowożytnejpodwójnego portretu. W dwójnasóbzaskakuje tym samym widza zaznaczającwyraźny ślad w postaci inskrypcji umieszczonejtuż nad niezwykle intrygującym lustrem.Ujawnia się tym samym jako świadek ceremoniiskładając wymowny quasi-komentarz„ Johannes de Eyck fuit hic”(Johannes deEyck tu był). Możemy zatem domniemywaćże całość jego zamysłu artystycznego nierozerwalniezestraja się ze światem przedstawionymprzez owego arcywymownego świadkazdarzenia. Widoczny przecież w lustrze jakojeden z obserwatorów staje się jednocześniezręcznym komentatorem.Nawiązując poprzez podniosły nastrój doikonografii religijnej artysta gloryfikuje tymsamym sakrament małżeństwa. Świetnie oddanaatmosfera intymności, swobodnie korelujez realistycznym konceptem ceremoniiz czasów van Eycka. Główni odtwórcy rólprzyszłych małżonków stosują typowe gestynależące do obowiązujących w czasach twórczościtego zaklinacza nastroju.Poszczególne przedmioty zostały umieszczonenie bez powodu w kadrze ukazanychtam wydarzeń z życia zamożnych mieszczan.Już zatem na początku analizy tej zagadkowejsceny wnikliwy obserwator powinien zadaćsobie pytanie o sens utrwalenia w kandelabrzezapalonej świecy? Promienie słoneczne znakomicierozświetlają całość autorskiego zamysu.Finezja jego zamysłu pokazuje, że poprzezsymbol pragnie ujawnić nam obecność Boga,a także fakt konieczności zaistnienia takiegorekwizytu w trakcie zawarcia małżeństwa.Karty historii wskazują na dość swobodnetraktowanie przez Kościół ukazanego tutajsakramentu, wobec którego jeszcze przedsoborem trydenckim (zakończonym w 1563roku) nie była wymagana obecność i błogosławieństwoduchownego. Analizowany tutajportret jest także przykładem znakomicieskomentowanym przez zaistnienie w dziełachflamandzkiego artysty „zamaskowanego,ukrytego symbolizmu”. Artysta celujew ukazaniu postaci należących do sfery sacrumniczym typowych bohaterów sfery profanum.Zagadkowe lustro umieszczone zostajepomiędzy przyszłymi kreatorami swojejprzyszłości- mieszczanami. Zawiera dziesięćminiaturowych scen Męki Pańskiej, będącychjednocześnie barwnym prologiem wprowadzającymmłodą parę w trudy życia ziemskiego.Religijny charakter przedmiotu łączy sięnierozerwalnie z przyszłością pary, która jużtego uroczystego dnia jak w soczewce skupićpowinna wszystkie swoje dążenia ku łasceodkupienia. Symbol ów zawiera również upomnienieo czystość i wstrzemięźliwość, którajest gwarantem udanego życia zgodnegoz głosem Kościoła.Bez wątpienia nieprzypadkowa okazuje siępostać psa obecna u stóp pary, jednoznacznieodczytywanego jako symbol wierności. Tolojalne stworzenie przedstawiano już na średniowiecznychgrobach, spoczywające przynogach pana, w antycznych mitach pełnił rolęstrażnika (trójgłowy Cerber strzegący wejściado świata podziemi), by w końcu stać się takżewyrazicielem pożądania czy chciwości.Dociekliwy obserwator dostrzeże też w tymdostatnim wnętrzu umieszczone na parapeciei skrzyni owoce. Dzięki ich bliskiemu położeniuw stosunku do płaszczyzny okna autor pozwalasobie na niemal fotograficzną wiernośćw odtworzeniu symbolicznych rekwizytów.Są one według zamierzeń autora ewokacjąstanu niewinności Człowieka przed Upadkiem.Piękne draperie szat kobiety zdradzają stanw jakim znajduje się jedna z centralnie umieszczonychpostaci. Jednocześnie na wysokimWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong>


Sztukaoparciu gotyckiego krzesła ukazana została figurkaświętej Małgorzaty, patronki kobiet ciężarnych.Kompozycyjnie należy ona do fragmentuobrazu przypisanego postaci kobiecej.Natomiast po stronie Arnolfiniego naszą uwagęzaprząta sznur kryształowych pereł.Opisując inny obraz tego światowego bywalcadworów Eugene Fromentin stwierdza:„Po prawdzie, kiedy skupiamy uwagę natym obrazie, zapominamy o całym świeciei wydaje nam się, że sztuka malarska powiedziałajuż ostatnie słowo- i to zaledwieu swego zarania.” Bezsprzecznie możemy zastosowaćte słowa wpatrując się w tajemniczepostaci Arnolfinich, które wydają się nieporuszonei jakby nieobecne.Stroje bohaterów tej podniosłej sceny wymodelowanezostały typową dla van Eycka grąświatłocienia. Delikatnie rozproszone światłorzeźbi tkaninę, zdumiewa połączenie wyidealizowanejdo pewnego stopnia materii z nadzwyczajrealistycznym rysunkiem deseni.Wspomniany francuski malarz i pisarzEugene Fromentin zauważa iż w przestrzenimalarskiej tego genialnego modyfikatora kodówwidoczna jest maniera zakładająca „ subtelnośćświatłocienia, absolutną prawdziwośći wyidealizowanie każdej rzeczy stworzonejręką artysty, mistrzowską robotę, niepowtarzalnośćprzejrzystości materii, współistnienierzeczowej obserwacji z fantazją przekazaną wpółtonach…”Realia wnętrza pokoju, w którym umieszczaswych tajemniczych małżonków van Eyckwskazują na perfekcję w oddaniu detali, wykazujenadzwyczajną drobiazgowość w odzwierciedleniuwszystkich istotnych elementówskładających się na tę malarską szaradę.Niesłychana sprawność kompozycyjna ujawniasię także w późniejszych jego konceptach.„Niemal nadludzka doskonałość”, o którejwspominają krytycy jest efektem konsekwentniestosowanej symetrii zachowanej zarównopomiędzy postaciami jak i architekturą.Ta ostatnia stanowi o kontakcie z widzemnieopatrznie wciągniętym do cichego dialoguz autorem i ujawnionym przez niego światem.Zbliżenie postaci w stosunku do widzadaje wrażenie jednocześnie intymności i nieskończoności.Podobną atmosferę udało sięprzywołać artyście we fragmencie „MadonnyKanonika van der Paele”, gdzie charakterintymistyczny podkreślony został niezwykłąprecyzją i statycznością. Podobnie i tu wszelkiruch zdaje się zastygać, aby stworzyć wrażenieposągowości postaci. Autor prowokujenas do zajęcia indywidualnego zdania wobecukazanej sceny. Słyszymy wręcz jego głos „otostoją tu przed wami w blasku światła, złączeniswoją tajemnicą…znajdźcie jej źródło, włączciesię w ten nietypowy dyskurs…” .Obrazy van Eycka cechują niezwykle precyzyjnepociągnięcia pędzla. Za jego pomocąpragnie oddać najwierniej fakturę i teksturęprzedstawionych obiektów, ujawniając niesłychanąwprost wirtuozerię w posługiwaniu sięrzemiosłem. Zdaje się być nieograniczonymdemiurgiem koloru. Tony, które przeważająw jego barwnej gamie są przygaszone, a jednakwciąż bogate. Harmonijne i stosunkowożywe łączy wspólnym mianownikiem tematycznym,unika natomiast jaskrawych dysonansów.Przykładem na to mogą być kobieceszaty opadające kaskadami, podkreślając subtelnąelegancję i bogactwo materii.„Najbardziej skrupulatny i zarazem najbardziejenigmatyczny” sprawia, że jego portretysą „jednocześnie niezwykle bliskie i bezgranicznieodległe”. Nieuchwytna obecnośćpostaci, a jednocześnie niepokojąca obecnośćonieśmiela zdezorientowanego widza, wprowadzago w zakłopotanie.„Mądrość to po prostu wiedza o szczęściu,taka mianowicie wiedza, która uczy nas osiągaćszczęście”.Gottfried Wilhelm LeibnizTakie motto można by uznać za fundamentalnątezę porządku życiowego jakie wyznaczyłasobie ta enigmatyczna para. Obrazvan Eycka staje się zatem alegorią idealnegomałżeństwa. Szczęście zapowiada też niewątpliwysukces kupca na który składa się dostatniewnętrze jakie ma okazję podziwiać obserwator.Głębokie poczucie odpowiedzialnościmalujące się na twarzach pary świadczy o odrzuceniuprzez nich frenetycznego postrzeganiatematu miłości.Nawet porzucone buty wydają się nieprzypadkowe.Nie obute stopy stają na gruncieświętości małżeństwa. Kobieta utrwalonana płótnie podobnie jak podmiot dziełaRembrandta „Żydowska narzeczona” waży wmyślach ciężar swej miłości i miłości otrzymanej,dawania i brania które przecież nie zawszerównoważą się we wspólnym bytowaniudwojga ludzi. Wzrok bohaterów nie spotykasię w jednym punkcie, podkreślając indywidualnośćprzeznaczonych im ról życiowych.Autentyczność uczuć jest jednak tutajgłównym tematem odsłony, niezależnie odbogactwa eksponowanych strojów. Intymnośćprzedstawienia nie zakłóca naszego odbioru,możemy wręcz czuć się świadkami tej wysublimowanejformy przypieczętowania miłości.mgr Joanna Hładoń-Wiącek jest pracownikiem Biblioteki<strong>Medycznej</strong>Jan van Eyck: Portret małżonków Arnolfich, 1434, olej na desce, National Gallery w Londynie, Wielcymalarze, ich życie, inspiracje i dzieło nr 51: Jan van Eyck, Eaglamoss Polska, Siechnice 1999Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong> 15


Medycyna i pielêgniarstwoPoczątki JuraszaMieczysław BoguszyńskiDo budowy nowego szpitala władze miejskieponad stutysięcznej Bydgoszczy przygotowywałysię kilka lat. Dyskusje rozpoczęły się jużw 1925 r., jednak ostateczną decyzję odkładano.Jedną z przeszkód była argumentacja lekarzy.Przekonywali, że jeżeli nowa lecznicama powstać, to powinien to być obiekt duży,na wskroś nowoczesny, oparty na współczesnychwzorach europejskich, który będziew stanie wypełniać swoje zadania w perspektywieco najmniej 50 lat. Podkreślali też, żewszelkie próby dotychczasowych, doraźnychrozwiązań wyczerpały się ostatecznie.Władze argumentacje przyjmowały. Bardzoprzekonujące były zwłaszcza wystąpienia dr.Edwarda Soboczyńskiego, radcy miejskiegoi dyrektora starego Szpitala Miejskiego (obecnieMuzeum Okręgowe przy ul. Gdańskiej 4).Przeszkodą był jednak brak pieniędzy w kasiemiejskiej. Ostatecznie ryzykowną uchwałępodjęto 23 lutego 1928 r. Ryzykowną, bobudowa miała być finansowana częściowoz zaciąganych pożyczek.Pierwotnie szpital miał powstać przy szosiegdańskiej, w pobliżu Szkoły Podchorążych(obecnie dowództwo POW). Ówczesnewzględy strategiczno-militarne, zbyt bliskoprzebiegające tory kolejowe, tę lokalizacjęjednak wykluczyły. W zamian wybrano dużą,Projekt szpitala z 1928 r.1. Budynek główny – oddziały szpitalne.2. Rentgen, fizykoterapia, blok operacyjny,oddział kąpielowy.3. Kuchnia i pralnia.4. Laboratorium i prosektorium.5. Mieszkania lekarzy.6. Mieszkania sióstr.7. Park dla chorych.8. Oddział prywatny.9. Drugi oddział ginekologiczno-położniczy.10. Oddział zakaźny.11. Oddział wenerycznyponad 13 hektarową działkę przy obecnejul. M. Curie-Skłodowskiej. Dokumentacjęopracował zespół fachowców w WydzialeBudownictwa Nadziemnego, pod kierownictweminż. arch. Bogdana Raczkowskiegoi arch. bud. Kazimierza Skicińskiego. Zgodniez obowiązującym wówczas wskaźnikiem(6 łóżek na 1000 mieszkańców) założono rozmieszczenie600 łóżek.Zanim do prac projektowych przystąpiono,wydelegowany przez prezydenta miastazespół lekarzy i projektantów zwiedził kilkadużych szpitali w Niemczech i Wolnym MieścieGdańsku. Nie wiadomo w jakim stopniupoczynione obserwacje zostały potem wykorzystane.Podobno najbardziej podobał sięszpital w Lipsku.Ostatecznie, według załączonego planuz 1928 r., w budynku głównym przewidzianooddziały: wewnętrzny, chirurgiczny, ortopedyczny,ginekologiczno -położniczy, laryngologicznyi oczny oraz izbę przyjęć i aptekę.W osobnych budynkach zlokalizowano blokoperacyjny, zakład radiologii i fizykoterapii,oddział kąpielowy, kuchnię i pralnię, mieszkaniadla lekarzy i sióstr. Niektóre rozwiązaniamogą dziś budzić zdziwienie. Trzebajednak pamiętać, że projekt powstawał w latachdwudziestych XX wieku, w innej sytuacjiepidemiologicznej i odmiennej od dzisiejszejorganizacji lecznictwa. W tym czasie bardzoważny i potrzebny był zarówno wyizolowanyoddział zakaźny, weneryczny jak i pododdziałjaglicy. Zastanawiać musi natomiastumieszczenie w szpitalu samorządowym oddziałuprywatnego. To nie pomyłka. Zgodniez ówczesnymi przepisami był przeznaczonydla prywatnych pacjentów, od których ordynatorzymieli prawo pobierać opłaty zaleczenie, tylko częściowo przekazywane dokasy szpitalnej. Opracowanie przewidywałoteż podział oddziałów na dwie oddzielneczęści – żeńską i męską. W budynku głównymbyły to oddzielne skrzydła wschodniei zachodnie. Zaprojektowano również piękny,rozległy park dla chorych – po drugiej wojnieświatowej stopniowo likwidowany, gdy częśćterenu od strony ul. Powstańców Wielkopolskichzabrało miasto na budownictwo mieszkaniowe,a resztki pochłonął nowy budynekFarmacji. Szkoda.Projekt z 1928 r. nie doczekał się pełnejrealizacji. Miasto musiało spłacać zaciągniętepożyczki. Lecznica miała na siebie jak najszybciejzarabiać, dlatego 13 grudnia 1937 r.pośpiesznie uruchomiono skrzydło zachodniei część centralną budynku głównego. Nieczynneskrzydło wschodnie pozostawionow stanie surowym. A i tak nowy szpital zyskałnatychmiast opinię jednego z najnowocześniejszychw Polsce. Zapewniał bardzo dobrewarunki pobytu chorym i odpowiednie warunkipracy lekarzom, pielęgniarkom i pozostałemupersonelowi.Sprawił, że Bydgoszczą zainteresowali sięm.in. znani lekarze specjaliści z Poznania.Ordynatorem nowego oddziału ortopedycznegozostał doc. Wiktor Dega, a okulistycznegodr Paweł Chojnacki. Pozostałymi oddziałamikierowali dotychczasowi ordynatorzyzlikwidowanego, starego Szpitala Miejskiego:laryngolog, a jednocześnie dyrektor drEdward Soboczyński, chirurg dr ZygmuntDziembowski, internista dr Antoni Tomickii ginekolog dr Józef Krzymiński. Pielęgnowaniemchorych zajmowały się głównie siostrymiłosierdzia ze Zgromadzenia św. Wincentegoá Paulo. Przełożoną była siostra AntoninaCzepek, która nie tylko kierowała personelemfachowym, ale nadzorowała również pracęw zapleczu gospodarczym.dr Mieczysław Boguszyński jest absolwentemWydziału Lekarskiego <strong>Akademii</strong> <strong>Medycznej</strong>w Gdańsku. Od lat 70. kierował placówkamisłużby zdrowia – był zastępcą dyrektorads. lecznictwa w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym,kierował Szpitalem im. dr. Biziela(uczestnicząc jednocześnie w rozbudowie iorganizacji przyszłego szpitala klinicznego).W 1985 roku został pierwszym dyrektoremwtedy Państwowego Szpitala Klinicznego im.dr. Jurasza. Funkcję tę sprawował do przejściana emeryturę w 1999 r. Mieczysław Boguszyńskiod wielu lat zbiera materiały i publikacjez zakresu historii lecznictwa bydgoskiego. Wyszukujei opisuje obiekty, w których w przeszłościmieściły się szpitale, poradnie i prywatnegabinety. Jest autorem „Kroniki BydgoskiegoTowarzystwa Lekarskiego” oraz monografii„Onkologia w Bydgoszczy”. Aktualnie doktorBoguszyński pracuje nad opracowaniem historiiSzpitala im. Jurasza, niedawno ukazała sięjego książka na temat lecznictwa bydgoskiego– „Od warsztatu balwierskiego do szpitala klinicznego”.16Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong>


Szpital dla niemowląt w Bydgoszczy – w stulecie otwarciaZ dziejów lecznictwa dziecięcegoWalentyna KorpalskaNa początku XX wieku, w 1909 roku, powstaław Bydgoszczy placówka zamkniętejopieki zdrowotnej przeznaczona dla dzieci,a właściwie dla niemowląt (Säuglingsheim).W świadomości bydgoszczan miejsce to nadługie lata kojarzyło się z lecznictwem dziecięcym.Wraz z rozwojem wiedzy medycznej, naprzełomie XVIII i XIX wieku, spośród specjalnościmedycyny wewnętrznej zaczęłasię wyodrębniać pediatria. Dziecko przestanotraktować jako miniaturę dorosłego,zaobserwowano odmienności jego fizjologiii patologii. W drugiej połowie XIX wiekuzaczęto wyodrębniać oddziały szpitalnei tworzyć specjalistyczne szpitale dziecięce.Także w Bydgoszczy w drugiej połowie XIXwieku potrzebujące pomocy medycznej dziecileczono w szpitalu miejskim, powiatowymi w szpitalu Diakonisek. Jednakże rozwójwiedzy z zakresu pediatrii, a także trudnasytuacja dzieci niezamożnych rodziców spowodowaławzrost zainteresowania ich losemlekarzy, sióstr zakonnych i przedstawicieli aktywnychspołecznie elit. Z ich inicjatywy powstałw Bydgoszczy mały szpitalik dziecięcy.Urządziły go przy dzisiejszej ulicy św. Florianasiostry Miłosierdzia, popularnie zwane Wincentkami,przy aktywnej pomocy proboszczai dziekana bydgoskiego ks. Józefa Choraszewskiegooraz dr. Stanisława Warmińskiego.Dla celów szpitala zaadoptowano istniejącązabudowę mieszkalną i gospodarczą. Była topierwsza na terenie miasta placówka oddzielającaleczenie dorosłych i dzieci.Mimo fundamentalnych odkryć w naukachmedycznych w zakresie fizjologii, patologiii bakteriologii wciąż jeszcze problememnie tylko w Bydgoszczy, czy zaborze pruskim,ale w całej Europie była wysoka umieralnośćniemowląt w pierwszym roku życia. Z analizyzachowanych danych statystycznych wynika,iż w ówczesnej rejencji bydgoskiej mniej więcejtrzecia część noworodków nie przekraczałapierwszego roku życia.Biorąc pod uwagę różnice pomiędzy poszczególnymipowiatami, pomiędzy miastemi wsią (dane statystyczne są tu bardzo szczegółowe)można przyjąć, że dla rejencji bydgoskiejwskaźnik umieralności niemowlątw latach 1875-1900 wynosił średnio ponad25%, był więc niewiele mniejszy niż w KrólestwiePolskim. Była to smutna prawidłowośćdemograficzna we wszystkich zaborach.Wysoka była także śmiertelność okołoporodowa(martwe urodzenia i umieralność od0 – 6 miesięcy życia). Życie dzieci od drugiegoroku życia także było zagrożone. Złe warunkihigieniczne i mieszkaniowe, niedostatkiw odżywianiu, zmniejszona odporność sprzyjaływięc rozwojowi innych – poza nagminnymwystępowaniem biegunek – chorób zakaźnychwieku dziecięcego, głównie płonicy(szkarlatyny), błonicy (dyfterytu), zwłaszczajego dziecięcej odmiany – krupu błoniczego,krztuśca (kokluszu) i odry.Problematyka ta znalazła się w orbiciezainteresowań towarzystw społeczno – lekarskich,pod ich wpływem także władz państwowych.W Rzeszy Niemieckiej powstałainicjatywa tworzenia w większych miastachplacówek opieki zdrowotnej dla niemowląt.Powołano do życia kuratorium fundacji dowalki ze śmiertelnością niemowląt pod patronatemcesarzowej Augusty Victorii – Kuratoriumdes Kaiserin Auguste Victoria – Hauseszur Bekämpfung der Säuglingssterblichkeitim Deutschen Reiche.W Bydgoszczy, z inicjatywy władz regencyjnychi miejskich, realizację projektu podjąłOjczyźniany Związek Kobiet (OZK) – (VaterländischenFrauenverein), którego przewodniczącąna miasto i powiat Bydgoszcz była żonaprezydenta regencji Lucia von Günther. Związekdysponował kapitałem w wysokości 60.000marek, które na jego rzecz, aktem fundacyjnymz dnia 6 czerwca 1908 roku, przekazał obywatelBydgoszczy dyrektor Juliusz Berger. Kapitałten został przeznaczony na wybudowanieszpitalika dla niemowląt. Działkę pod budowęprzekazał nieodpłatnie Magistrat. Znajdowałasię ona przy dzisiejszym placu Kościeleckich(wówczas Hann von Weyhern Platz), obokszkoły, naprzeciwko kościoła ewangelickiego.Budynek powstał w imponującym tempie.Aktu poświęcenia szpitala dla niemowląt, któryjak podobne ośrodki w Rzeszy nosił imięcesarzowej: Das Auguste Victoria – Heim inBromberg, dokonano w dniu 2 kwietnia 1909roku, 1 lipca nastąpiło otwarcie, a 5 lipca przyjętopierwszych pacjentów.Pieniądze na zakup sprzętu i niezbędnegowyposażenia medycznego pochodziłyz dotacji instytucji oraz od prywatnych darczyńców.Z urzędu prowincji poznańskiejprzekazano 3000 marek, zarząd główny OjczyźnianegoZwiązku Kobiet z Berlina przelał1000 marek. Na aukcji dobroczynnej na rzeczbudowy szpitala 8 marca 1908 roku zebrano3000 marek. Wśród prywatnych darczyńcówwyróżnili się znani z legatów na rzecz innychbydgoskich szpitali radca Emil Kolwitz (zfundacji imieniem swego ojca przekazał 1000marek), radca Louis Aronsohn – fundatorposągu „Łuczniczki” (300 marek). Lista darczyńców,którzy przekazali mniejsze kwotybyła znacznie dłuższa. Bydgoski magistrat,na koszty utrzymania zakładu, przekazywałcorocznie 1000 marek.Oddany do użytku budynek szpitala byłpodpiwniczony, składał się z parteru, piętrai rozległego poddasza. Na parterze, zgodniez wcześniejszym profilem działalności OZKznajdowała się kuchnia ludowa. Stanowiłyją: obszerna sala, która jednorazowo mogłaMedycyna i pielêgniarstwopomieścić 100 osób oraz pomieszczenia kuchenne.Na piętrze umieszczono właściwyszpitalik dla niemowląt. Były tu trzy sale dlachorych dzieci (9, 7 i 4 łóżka), w sumie na20 łóżek. W sytuacjach wyjątkowych liczbęłóżek zwiększano do 25 i dodatkowe miejscadla pacjentów wstawiano na zadaszonej werandzie.Największa sala, dla 9 chorych, miaładuży balkon. Sale dla małych pacjentów byływyposażone zgodnie z ówczesnymi wymogamiszpitalnictwa dziecięcego. W każdej byławanna, umywalka, waga i szafki z niezbędnymsprzętem medycznym i pielęgnacyjnym.W szpitalu obowiązywał ścisły reżim sanitarny.Dla przykładu wanny po każdorazowymużyciu były dezynfekowane. Każde niemowlęmiało własną butelkę, oznaczoną numerem.Przy każdym łóżeczku znajdowała się szafkaze środkami niezbędnymi do pielęgnacjiniemowląt. Karty pacjentów zawieszone byływ metalowych ramkach przy każdym łóżeczku.Mleko dla szpitala było badane w MiejskimUrzędzie Badania Środków Żywności.Bardzo ścisłe przepisy regulowały sposóbprzygotowywania pasteryzowanych mieszanekdo karmienia niemowląt.Na pierwszej kondygnacji szpitala znajdowałsię także gabinet lekarski, jak równieżsiostry przełożonej, w którym oprócz niezbędnegowyposażania był także długi stółdo badań mikroskopowych i chemicznych.W dalszej części położone było mieszkanieprzełożonej, kuchnia dla personelu orazkuchnia, w której przygotowywano posiłkidla niemowląt. Na końcu korytarza znajdowałosię wyjście na dużą werandę. Sień byłapodzielona szklanymi drzwiami na dwie części.Jedną część zajmowało wejście do szpitala,drugą - poczekalnia i ambulatorium. Napoddaszu były pralnia, suszarnia i mieszkaniapersonelu pomocniczego. We wszystkichpomieszczeniach zainstalowano centralneogrzewanie, urządzenia wentylacyjne orazkanalizację z zimną i ciepłą wodą.Zasadniczym celem szpitala była opiekanad chorymi niemowlętami, z wyjątkiemostrych chorób zakaźnych, które takiej opiekinie znalazły w środowisku rodzinnym.Do szpitala trafiały też dzieci zaniedbane,niedożywione. W okresie od lipca 1909 domarca 1911 roku udzielono pomocy 210 małympacjentom. Najmłodsze niemowlę miało2 dni, najstarsze dwa i pół roku. Lekarzemprowadzącym szpital dla niemowląt był odpaździernika 1910 roku lekarz pediatra, radcasanitarny, dr Elimar Schendell. W razie jegonieobecności pomoc medyczną zapewnialidoktorzy: Isidor Cohn, Leopold Bader, OskarRheindorf. Specjalistycznych porad udzielalichirurg dr Richard Lampe (lekarz naczelnyszpitala Diakonisek), okulista Paul Bähr i drJacob Cohn – specjalista chorób gardła uszui nosa. Opiekę medyczną w szpitalu lekarzeWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong> 17


Medycyna i pielêgniarstwoSzpital dla Niemowląt w Bydgoszczy, zdjęcie z 1913 r.prowadzili bezpłatnie, natomiast za badaniadzieci w przyszpitalnym ambulatoriumotrzymywali honorarium.Ambulatorium (Säuglingsfürsorgestelle)przy szpitaliku Auguste Victoria Heim byłozaczątkiem otwartej opieki zdrowotnej dladzieci. Spełniało ono również rolę szpitalnejizby przyjęć. W ambulatorium – przychodniudzielano bezpłatnych porad matkom, którezgłaszały się same, bądź które zostały nakłonionedo zgłoszenia się z niemowlęciemprzez opiekunki i pielęgniarki środowiskowe.Matki otrzymywały także niewielką pomocmaterialną oraz mleko dla niemowląt. W połowie1911 roku Wydział Opieki Społecznejbydgoskiego Magistratu wydał zarządzenie,które nakazywało roztoczenie specjalnej opiekinad dziećmi nieślubnymi. Miały one byćpoddawane cotygodniowej kontroli lekarskiejw przychodni. Wykonanie lekarskich zaleceńsprawdzały w czasie wizyt domowych pielęgniarkize szpitala. Dzieci, które zostały wyleczone,wracały do domów, lub jeśli nie było tomożliwe, kierowano je do sierocińców.Przez następne kilkanaście lat, w czasieI wojny światowej i w pierwszych latach DrugiejRzeczypospolitej placówka zachowałaswój dotychczasowy charakter i do 1924 rokupełniła funkcję szpitalika dla niemowląt.W tym czasie już jednak zasadnicze problemylecznictwa dziecięcego rozwiązywał rozbudowany,wielospecjalistyczny szpital św. Floriana.Utrzymywanie małego szpitalika dla niemowlątmijało się z celem. Narastał jednakproblem opieki nad dziećmi zaniedbanymi,porzuconymi, sierotami. Niepokój budziławciąż wysoka śmiertelność niemowląt.W tej sytuacji obiekt przy placu Kościeleckich,wydzierżawiony przez miasto od Towarzystwa„Deutscher Frauenverein” przekształconona „Schronisko dla Niemowląt”,które było zakładem zamkniętym. Dysponowałoono 50 łóżkami i przeznaczone byłodla zaniedbanych dzieci od 0 do 2 lat. Małympacjentom zapewniano odpowiedni standardopieki, zgodnie z ówczesnym stanem wiedzymedycznej. Lekarzami prowadzącymi bylikolejno dr Czesław Wiecki, dr Edward Soboczyńskii dr Czesław Nowicki. Bezpośrednią,codzienną opiekę nad dziećmi sprawowaływysokokwalifikowane pielęgniarki.Warto w tym miejscu zaznaczyć, że ambulatoryjnąopiekę medyczną zapewniaładzieciom w tym czasie Stacja Opieki NadMatką i Dzieckiem, która powstała w 1929roku i mieściła się przy ulicy Jagiellońskiej.Natomiast dzieci zaniedbane i potrzebującepomocy znajdowały ją także w Schroniskuim Henryka Dietza (fundatora i założycielaplacówki) przy obecnej ulicy RomualdaTraugutta oraz w ośmiu ochronkach, któredziałały wówczas w Bydgoszczy. Wszystkie teinstytucje zapewniały całkowite utrzymaniei wychowanie dziecka.Po drugiej wojnie światowej budynekprzy placu Kościeleckich nadal był związanyz lecznictwem dziecięcym. Po zmiennychkolejach losu i przemianach organizacyjnychostatecznie przez prawie 50 lat mieściły się tuspecjalistyczne poradnie dla dzieci. Jest to jużjednak temat na odrębne opracowanie.W wyniku zmian organizacyjnych z końcem2000 roku budynek odebrano władzomopieki zdrowotnej. Poradnie specjalistyczneprzeniesiono do Szpitala Dziecięcego i dobudynku przy ulicy Gajowej. Tak zakończyłasię historia jeszcze jednego śladu przeszłościw dziejach bydgoskiej opieki zdrowotnej.dr Walentyna Korpalska jest kierownikiem Katedryi Zakładu Historii Medycyny i PielęgniarstwaHabilitacja w Polsce i za granicąJan StyczyńskiZgodnie z obowiązującą w Polsce ustawąz dnia 14 marca 2003 r. o stopniach naukowychi tytule naukowym oraz o stopniach i tytule wzakresie sztuki z uzupełnieniem z 2005r (Dz.U.z 2003r. <strong>Nr</strong> 65, poz. 595; Dz.U. z 2005 r. <strong>Nr</strong> 164,poz. 1365), stopień ten jest nadawany w drodzeprzewodu habilitacyjnego, do którego może byćdopuszczona osoba, która posiada stopień doktorai uzyskała znaczny dorobek naukowy lubartystyczny, a ponadto przedstawiła rozprawęhabilitacyjną. Przewód habilitacyjny składa sięz: (1) wszczęcia przewodu habilitacyjnego; (2)dopuszczenia do kolokwium habilitacyjnego napodstawie opinii wyznaczonych recenzentów(którzy oceniają dotychczasowy dorobek naukowyoraz samą rozprawę habilitacyjną); (3)przyjęcia kolokwium habilitacyjnego (polegającegona zaliczeniu odpowiedzi na zadawane pytaniaz dziedziny nauki reprezentowanej przezhabilitanta oraz przedstawieniu na odpowiednimpoziomie wykładu habilitacyjnego; w odróżnieniuod doktoratu, jest on niepubliczny).Od 2006 roku nadanie stopnia doktora habilitowanegozostało zmodyfikowane. Rada Wydziałujednostki przeprowadzającej przewódwyznacza 2 recenzentów, Centralna Komisjado Spraw Stopni i Tytułów również dwóch;wszyscy są powoływani jawnie, nie istnieje jużinstytucja superrecenzenta. Kolokwium habilitacyjnekończy się nadaniem stopnia doktorahabilitowanego. Do zdobycia stopnia nie jest jużwymagane zatwierdzenie przez komisję.Uprawnienia do nadawania stopni doktorahabilitowanego posiadają tylko te instytucjenaukowe (zwykle wydziały uczelni akademickichi niektóre instytuty naukowe), któregwarantują odpowiednio wysoki poziom merytorycznyprzeprowadzania etapów przewoduhabilitacyjnego w danej dziedzinie.Forma rozprawy habilitacyjnejW zakresie medycyny, rozprawa habilitacyjnamoże przyjąć 3 formy:1. Praca monograficzna opracowana na potrzebyhabilitacji i wydana w niewielkimnakładzie (około 100 egzemplarzy) przeważnieprzez wydawnictwo macierzystejuczelni habilitanta. Jest to forma najpopularniejszai preferowana przez uczelnię,recenzentów i Centralną Komisję.2. Praca monograficzna w formie numeruczasopisma, książki (lub odrębnej częściksiążki) wydanej jako klasyczna pozycjawydawnicza. Od pracy monograficznejopisanej powyżej ta forma różni się większymnakładem. Jednakże ze względówwydawniczych, jest to forma mało dostępnadla autorów i bardzo rzadko spotykana.3. Zebrany cykl artykułów na określony te-18Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong>


mat zazwyczaj z dołączonym podsumowaniemich treści napisanym przez autora.Wadą tej formy jest problem ze współautorstwem(artykuły naukowe są obecniepisane przeważnie przez kilku i więcej autorów)i habilitant musi dołączyć pisemneoświadczenia współautorów dotycząceich wkładu pracy. Jest to forma spotykanarzadko, ale w obliczu proponowanychw ostatnich miesiącach zmian, habilitancizapewne będą korzystać z niej częściej.Habilitacja w krajach europejskichSłowo habilitacja wywodzi się z łacińskiego„habilitas” (zręczność). W praktyce akademickiejoznacza nabycie szeroko rozumianychkwalifikacji, w tym - uzyskanie prawado prowadzenia wykładów. W wielu krajachhabilitacja obecnie nie istnieje lub ma ograniczoneznaczenie dla kariery naukowej. Jednakhabilitacja funkcjonuje nie tylko w Polsce.Stopień doktora habilitowanego (lub jegofunkcjonalny odpowiednik) istnieje równieżw takich krajach, jak Francja, Niemcy, Austria,Szwajcaria, Portugalia, Hiszpania (miałabyć zniesiona w 2008 r.), część Brazylii,Czechy, Słowacja, Bułgaria, Słowenia, Węgry,Rosja oraz kraje powstałe po rozpadzie ZSRR(w tym Białoruś, Litwa, Łotwa i Ukraina).Z kolei model anglosaski nie przewidujetakiego stopnia między kontraktową profesurąa doktoratem. Pomimo to, w WielkiejBrytanii i Irlandii istnieją w niektórych dziedzinachtzw. „wyższe doktoraty” (ang. higherdoctorates), zbliżone charakterem do polskiegostopnia doktora habilitowanego. Nie jest tojednak obowiązkowy etap kariery naukowej.Przyznawane są rzadko i dotyczą główniedoktorów, którzy nie przeszli odpowiednichetapów kariery akademickiej (reader/assistantprofessor, lecturer/associated professor,professor), a potrzebują potwierdzeniaswoich osiągnięć. Na wielu uniwersytetachw Wielkiej Brytanii odpowiednik habilitacjima znaczenie honorowe. W naukach przyrodniczychsą dwa stopnie doktorskie: niższy,Ph.D. (doctor of philosophy) i wyższy, D.Sc.(doctor of sciences). Niektóre z wyższychdoktoratów brytyjskich straciły swoje znaczeniejako istotny wyznacznik kariery akademickiej,jednak w najstarszych uczelniach nadalmają znaczenie prestiżowe, m.in. podczasceremonii uniwersyteckich. Podobne rozwiązaniafunkcjonują w Danii.W Austrii, podobnie jak w Polsce, trzecimstopniem studiów są studia doktoranckie,kończące się uzyskaniem stopnia doktora.Natomiast habilitacja jest czwartym etapemkształcenia – opartym na szczególnych dokonaniachnaukowych uzyskanych po doktoraciei napisaniu monografii naukowej. Habilitacja(Universitatsdozent) oznacza specjalnekwalifikacje uniwersyteckie.Tenure w USAW USA nie ma habilitacji, ale żeby otrzymaćstanowisko pracy na wyższej uczelnizazwyczaj należy wykazać się przynajmniejdwuletnią praktyką naukową po doktoracie(postdoctoral fellowship) i dorobkiem naukowymw postaci od kilku do kilkudziesięciupublikacji naukowych w zależności od prestiżuuczelni, uprawianej dyscypliny naukowejoraz prestiżu czasopism, w których ukazująsię publikacje. Mile widziane u kandydatana stanowisko profesora uczelni jest w USAdoświadczenie w nauczaniu na poziomieakademickim. Powszechną praktyką jest zatrudnianiena stanowisko assistant professor,które nie daje gwarancji stałości pracy i jestodpowiednikiem polskiego adiunkta, a po 6-7 latach przeprowadzenie formalnej i ostrejweryfikacji, w wyniku której uzyskać możnapełne stanowisko profesorskie (professor).Czasami pośrednim stanowiskiem międzyassistant professor a professor jest associateprofessor, który jednak nie jest traktowanyjak pełnoprawny profesor, oraz zazwyczaj niema gwarancji zatrudnienia, czyli tzw. tenure.System “tenure” został zaadoptowanyrównież w Kanadzie i Australii. Odnosi się dotakich stanowisk jak „professor” i „associateprofessor”. Natomiast „junior professor” musidopiero wykazać swoją aktywność naukowąpopartą publikacjami, dydaktyką i umiejętnościamiadministracyjnymi. System amerykańskizmusza jednak do pracy i ograniczaliczbę lat, podczas których można pracowaćna stanowisku stanowisku „assistant professor”.Z drugiej strony, oferuje się stanowiska,które nie są czasowo limitowane, np. lecturer,adjunct professor, research professor – alete pozycje nie niosą możliwości uzyskaniatenure (tzw. „off the tenure track”). Uniwersytetyprzykładają dużą wagę do nadawaniapozycji tenure i poświęcają temu dużo czasu,oczekując od kandydata dużej aktywnościi produktywności naukowej, dydaktyczneji administracyjnej.W USA porównuje się polski stopieńdoktora nauk do amerykańskiego master ofscience, a polski stopień doktora habilitowanegodo amerykańskiego doctor of science(D.Sc.) lub doctor of philosophy (Ph.D.).W USA D.Sc./Ph.D. jest najwyższym stopniemnaukowym i jest to samodzielny pracowniknauki mający prawo samodzielnegoprowadzenia prac doktorskich.Polskie uczelnie medyczneAktualne, wstępne wymagania do otwarciaprzewodu habilitacyjnego w zakresie dorobkunaukowego w polskich uczelniach medycznychpokazują następujące przykłady:CM Bydgoszcz: Dorobek naukowy ocenionyna 180 punktów aktualnie obowiązującejpunktacji (KBN/MNiSW), w tym publikacjew czasopismach z listy FiladelfijskiegoInstytutu Informacji Naukowej o sumarycznymIF (Impact Factor) co najmniej 5.Punktacja KBN/MNiSW musi wynosić sumarycznieco najmniej 60 punktów za prace,w których kandydat jest pierwszym autorem.UM Poznań: 150 punktów MNiSW, 5 IF lub 6Naukaprac z IF, 20 prac oryginalnych w tym 10jako pierwszy autor.AM Szczecin: 160 punktów MNiSW, 5 IF. Zalecasię, aby punktacja Filadelfijskiego InstytutuInformacji Naukowej wynosiłasumarycznie IF co najmniej 2,5 za prace,w których kandydat jest pierwszym autorem.AM Gdańsk: Minimum 120 punktówMNiSW, w tym publikacje w czasopismachz listy filadelfijskiej o sumarycznymImpact Factor co najmniej 5 (dane z roku2004). Zaleca się, aby co najmniej 2,5 pktIF kandydat uzyskał za prace, w którychjest pierwszym autorem.AM Wrocław (Wydział Lekarski KształceniaPodyplomowego): Kandydat musi być autoremlub współautorem co najmniej 30prac twórczych o łącznej wartości co najmniej200 punktów MNiSW i co najmniej5 IF. Dokumentacja dorobku naukowegomusi zawierać informację o liczbie cytowańdorobku kandydata oraz o liczbieprac, w których kandydat jest pierwszymlub ostatnim autorem.UM Łódź: Warunkami do wszczęcia przewoduhabilitacyjnego są: (1) opublikowaniejako pierwszy autor publikacji o łącznejpunktacji MNiSW (tylko prace oryginalnei kazuistyczne): 80 punktów w zakresiegrupy A lub 60 punktów w zakresie grupyB; (2) opublikowanie jako pierwszy autorprac oryginalnych w czasopismach z ListyFiladelfijskiej z sumą IF co najmniej 5w zakresie grupy A, lub sumą IF co najmniej2,5 w zakresie grupy B.GRUPA A to medycyna niezabiegowai dziedziny wysokoimpaktowe, jak: alergologia,andrologia, biochemia, biofizyka,biologia medyczna, chemioterapia, chorobywewnętrzne, choroby zakaźne, dermatologia,diagnostyka laboratoryjna, endokrynologia,farmakologia, fizjologia, gastroenterologia,genetyka, hematologia, immunologia, kardiologia,medycyna nuklearna, medycynaobrazowa, medycyna rodzinna, mikrobiologia,nefrologia, neonatologia, neurologia,neuropatologia , onkologia, patofizjologia,patomorfologia, pediatria, perinatologia, psychiatria,pulmonologia, radioterapia.GRUPA B to medycyna zabiegowa i dziedzinyniskoimpaktowe, jak: chirurgia ogólnaoraz podspecjalności, ginekologia i położnictwo,kardiochirurgia, neurochirurgia,okulistyka, ortopedia i traumatologia, otolaryngologia,proktologia, torakochirurgia,transplantologia, urologia; ponadto: anatomiaprawidłowa, epidemiologia, farmacja, histologia,medycyna sądowa, medycyna sportowa,stomatologia.We wszystkich uczelniach punktacja nieobejmuje doniesień zjazdowych. Dodatkowymikryteriami oceny pracownika są:aktywność dydaktyczna, zaangażowaniew pracę na rzecz Uczelni, udział w komisjachnaukowych, stowarzyszeniach naukowych,promocja nauki i zdrowia wśród społeczeństwa,działalność organizacyjna.dr hab. Jan Styczyński, prof. UMK jest adiunktem w Katedrzei Klinice Pediatrii, Hematologii i OnkologiiWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong> 19


20Nauka - Lista filadelfijskaNasi na Liście Filadelfijskiejoprac. Monika KubiakPrzedstawiamy publikacje pracownikówCollegium Medicum o wysokim Impact Factor.Informacje o pracach zaczerpnięto z BibliografiiPublikacji Pracowników Collegium Medicum,biorąc pod uwagę okres zgłoszenia pracy odpoczątku stycznia do połowy lutego <strong>2009</strong> roku.IF: 16.915Małgorzata Z. ZdzienickaTytuł oryginału: A DNA-PKcs mutationin a radiosensitive T-B- SCID patient inhibitsArtemis activation and nonhomologous endjoining.Autorzy: M. van der Burg, H. IJspeert,N.S. Verkaik, T. Turul, W.W. Wiegant, K. Morotomi-Yano,P.-O. Mari, I. Tezcan, D.J. Chen,Małgorzata Z. Zdzienicka, J.J.M. van Dongen,D.C. van Gent.Źródło: - J. Clin. Invest. <strong>2009</strong> Vol. 119 nr1 s. 91-98.Polskie hasła przedmiotowe: Geny, Mutacja,DNA - naprawaIF: 4.018Małgorzata Z. ZdzienickaTytuł oryginału: Brca2/Xrcc2 dependentHR, but not NHEJ, is required for protectionagainst O6-methylguanine triggered apoptosis,DSBs and chromosomal aberrations bya process leading to SCEs.Autorzy: W.P. Roos, T. Nikolova, S. Quiros,S.C. Naumann, O. Kiedron, MałgorzataZ. Zdzienicka, B. Kaina.Źródło: - DNA Repair <strong>2009</strong> nr 8 s. 72-86.Polskie hasła przedmiotowe: Apoptoza,DNA, Geny supresorowe nowotworowe, RekombinacjagenetycznaIF: 2.962Piotr KamieńskiJacek J. KlaweMałgorzata Szady-GradBeata KoimEwa WiśniewskaTytuł oryginału: Ecophysiological determinationsof antioxidant enzymes and lipoperoxidationin the blood of White Stork Ciconiaciconia from Poland.Autorzy: Piotr Kamiński, N. Kurhalyuk, L.Jerzak, M. Kasprzak, H. Tkachenko, Jacek J.Klawe, Małgorzata Szady-Grad, Beata Koim,Ewa Wiśniewska.Źródło: - Environ. Res. <strong>2009</strong> Vol. 109 nr1 s. 29-39.Polskie hasła przedmiotowe: Środki przeciwutleniające,Enzymy, Peroksydacja lipidowa,PtakiIF: 2.962Władysław SinkiewiczTytuł oryginału: Efficacy and tolerabilityof amlodipine/valsartan combination therapyin hypertensive patients not adequately controlledon valsartan monotherapy.Autorzy: W[ładysław] Sinkiewicz, R.D.Glazer, A. Kavoliuniene, M. Miglinas, H.Prak, M. Wernsing, J. Yen.Źródło: - Curr. Med. Res. Opin. <strong>2009</strong> Vol.25 nr 2 s. 315-<strong>32</strong>4.Polskie hasła przedmiotowe: Nadciśnienietętnicze – leczenie, Angiotensyna II, WapńIF: 2.6<strong>32</strong>Grzegorz BazylakTytuł oryginału: Hydrophobicity-aidedpotentiometric detection of catecholamines,beta-agonists, and beta-blockers in a mixedsolventcapillary electrophoresis system.Autorzy: Grzegorz Bazylak, M. E. Monge,J. Everaert, L.J. Nagels.Źródło: - J. Sep. Sci. <strong>2009</strong> Vol. <strong>32</strong> s. 135-146.Polskie hasła przedmiotowe: Elektroforezakapilarna, Potencjometria, Beta-blokery, LekiIF: 2.6<strong>32</strong>Grzegorz BazylakTytuł oryginału: Unique potentiometricdetection systems for HPLC determination ofsome steroids in humane urine.Autorzy: B. Vissers, J. Everaert, J. Sekula, A.Malak, H. Bohets, Grzegorz Bazylak, L.J. Nagels.Źródło: - J. Sep. Sci. <strong>2009</strong> Vol. <strong>32</strong> s. 167-179.Polskie hasła przedmiotowe: Jonoforeza,Mocz, SterydyIF: 2.153Adam BucińskiTomasz BączekAlicja NowaczykJerzy KrysińskiKrzysztof GoryńskiMarcin KobaTytuł oryginału: Artificial neural networksin prediction of antifungal activity of a series ofpyridine derivatives against Candida albicans.Autorzy: Adam Buciński, A. Socha, M.Wnuk, Tomasz Bączek, Alicja Nowaczyk, JerzyKrysiński, Krzysztof Goryński, Marcin Koba.Źródło: - J. Microb. Methods <strong>2009</strong> Vol. 76s. 25-29.Polskie hasła przedmiotowe: Sieci neuronowe,Pirydyny pochodne – farmakologia,Środki przeciwgrzybicze – chemia, CandidaIF: 2.011Piotr KopińskiTytuł oryginału: Endobronchial ultrasound-guidedneedle aspiration in the nonsmallcell lung cancer staging.Autorzy: A. Szlubowski, J. Kużdżał, M.Kołodziej, J. Soja, J. Pankowski, A. Obrochta,Piotr Kopiński, M. Zieliński.Źródło: - Eur. J. Cardio-Thorac. Surg. <strong>2009</strong>Vol. 35 s. 3<strong>32</strong>-336.Polskie hasła przedmiotowe: Rak płucniedrobnokomórkowy, Śródpiersie, BiopsjaaspiracyjnaIF: 1.620Piotr KamińskiMałgorzata Szady-GradJacek J. KlaweBeata KoimTytuł oryginału: The impact of elementelementinteractions on antioxidant enzymaticactivity in the blood of white stork (Ciconiaciconi) chicks.Autorzy: Piotr Kamiński, N. Kurhalyuk,M. Kasprzak, L. Jerzak, H. Tkachenko, MałgorzataSzady-Grad, Jacek J. Klawe, Beata Koim.Źródło: - Arch. Environ. Contam. Toxicol.<strong>2009</strong> Vol 56 s. <strong>32</strong>5-337.Polskie hasła przedmiotowe: Środki przeciwutleniające,PtakiIF: 1.607Dariusz NowakKrzysztof GóralczykTytuł oryginału: No relationship betweenthe lenght of the left coronary artery main stemand the type of coronary vasculature in humanfetuses from a morphological perspective.Autorzy: Dariusz Nowak, J. Gielecki, A.Żurada, Krzysztof Góralczyk.Źródło: - Med. Sci. Monitor <strong>2009</strong> Vol. 15nr 1 s. CR20-CR25.Polskie hasła przedmiotowe: Tętnice, PłódIIF: 0.805Tomasz GrzybowskiTytuł oryginału: Genetic structureofschrenck newt Salamandrella schrenckiipopulations by mitochondrial cytochrome bvariation.Autorzy: B.A. Malyarchuk, M.V. Derenko,D.I. Berman, T[omasz] Grzybowski, N.A.Bulakhova, A.P. Kryukov, A.N. Lejrikh.Źródło: - Mol. Biol. <strong>2009</strong> Vol. 43 nr 1 s. 47-54.Polskie hasła przedmiotowe: DNA mitochondrialny,Cytochromy b, Ewolucja molekularnaWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong>


KonferencjeKonferencja Kliniki NefrologiiGrażyna Zarzycka-Lindner27 i 28 września 2008 roku Bydgoszcz stałasię gościnnym domem dla wielu znakomitościze świata polskiej nefrologii, uczestniczącychw konferencji zorganizowanej przez Katedręi Klinikę Nefrologii, Nadciśnienia Tętniczegoi Chorób Wewnętrznych CM UMK w Toruniuoraz Gdańsko-Pomorski Oddział Polskiego TowarzystwaNefrologicznego.Termin konferencji nie został wybranyprzypadkowo – we wrześniu 2008 rokuminęło bowiem 10 lat od momentu, kiedyKlinika Nefrologii ze Stacją Dializ rozpoczęłasamodzielne życie naukowe i kliniczne.Dziesięć lat to maleńka chwilaw historii, niemniej jednak chwila ważna dlabydgoskich nefrologów. We wrześniu 1998 r.z Kliniki Kardiologii i Chorób Wewnętrznychze Stacją Dializ powstała nowa klinika<strong>Akademii</strong> <strong>Medycznej</strong> w Bydgoszczy – KlinikaNefrologii ze Stacją Dializ. Jej kierownikiemzostał prof. Jacek Manitius.Bydgoska nefrologia wraz z upływemlat systematycznie poszerzała zakres swojejdziałalności leczniczej, naukowej i dydaktycznej.Na dzisiejszy wizerunek Katedryi Kliniki Nefrologii, Nadciśnienia Tętniczegoi Chorób Wewnętrznych – w ogromnymskrócie – składa się nie tylko bieżąca pracaw ramach 8 ostrych dyżurów internistycznych,leczenie ponad 120 chorych przewleklehemodializowanych oraz 38 pacjentówdializowanych metodą CADO/ADO, leczeniepacjentów z ostrą niewydolnością nerekz regionu kujawsko-pomorskiego, diagnostykai terapia pierwotnych neuropatii(w tym kliniczno–patomorfologiczne spotkaniapo biopsjach nerek), diagnostyka i leczenienadciśnienia tętniczego, jak równieżpublikowanie licznych prac naukowych i rozdziałóww podręcznikach z zakresu nefrologiii hipertensjologii, kształcenie studentów kilkuwydziałów CM UMK, wreszcie… nauka własna.Z takim oto bagażem doświadczeń orazpracy naukowej i klinicznej Katedra i KlinikaNefrologii zorganizowała obecną konferencjęz udziałem prawie 200 uczestnikówz całej Polski. Honorowym gościem konferencjibył prof. Edmund Nartowicz. Wśródzaproszonych gości znaleźli się m.in. drZbigniew Pawłowicz, senator RP i dyrektorCO w Bydgoszczy, przewodnicząca RadyMiasta – Dorota Jakuta, zastępca PrezydentaBydgoszczy Bolesław Grygorewicz,władze Collegium Medicum UMK: prof.Małgorzata Tafil-Klawe, prof. Henryk Kaźmierczak,dr hab. Dariusz Soszyński i drhab. Jan Styczyński, prof. UMK, a także drAndrzej Purzycki, zastępca dyrektora Kujawsko–PomorskiegoNFZ, władze SzpitalaUniwersyteckiego w Bydgoszczy (zastępcydyrektora: Elżbieta Krzyżanowska, dr StanisławPrywiński, naczelna pielęgniarkaMaria Szymoniuk), Jarosław Kozera – prezesStowarzyszenia Menedżerów OpiekiZdrowotnej oraz prezes Centrum KonsultingowegoUMK.Konferencję uświetniły osobistości zeświata polskiej interny, nefrologii i hipertensjologii:prof. Barbara Krupa-Wojciechowska,prof. Franciszek Kokot, prof.Stefan Angielski, prof. Bolesław Rutkowski,prof. Andrzej Książek i wiele innych naukowychznakomitości, wykładowców i prowadzącychsesje. Otwierając konferencję prof.Jacek Manitius opowiedział osobistą historięnefrologii i hipertensjologii, poczynającod korzeni i inspiracji rodzinnych, poprzezmistrzów gdańskiej Alma Mater, wreszcieprzyjaciół naukowych w Polsce i na świecie,kończąc na wspólnej pracy z zespołempracowników Kliniki Nefrologii orazprzyjaźni z naukową i artystyczną bohemąBydgoszczy. Po wystąpieniach kilkunastuosób, które przekazały wyrazy uznaniaoraz gratulacje dla prof. Jacka Manitiusai prowadzonej przez niego kliniki, profesoruhonorował kwiatami prof. Edmunda Nartowicza.Część oficjalną Konferencji zakończyłowręczenie prof. Jackowi Manitiusowiobrazu pędzla Jerzego Puciaty.Naukową część konferencji rozpoczęłasesja poświęcona nefrologii XXI wieku.W kilku wystąpieniach zawarte zostały podsumowaniaprzyczyn progresji chorób nerek.Przedstawiono nowe możliwości, jakie kryjew sobie nanotechnologia w nefrologii.Uczestnicy wysłuchali nie tylko o nieuchronnymwzroście częstości chorób nerekwraz ze starzeniem się społeczeństw,wysunięciu się cukrzycy na czołowe miejscewśród przyczyn schyłkowej niewydolnościnerek. Zostali także podbudowani możliwościami,jakie kryje w sobie nanonefrologia,choćby marzeniem o stworzeniu sztucznej„nerki przyszłości”… Jednakże pomimoOd praweJ: Prof. Edmund Nartowicz i prof.Jacek Manitiuswielu obiecujących możliwości, jakie niesieterapia genowa i liczne próby leczeniaostrej niewydolności nerek „naprawą nerekin situ” z użyciem komórek macierzystych –nadal znajdujemy się daleko od skutecznychi w pełni bezpiecznych rozwiązań. W ramachII sesji, poświęconej jatrogennym chorobomnerek, uczestnicy konferencji przekonanizostali o tym, jak skutecznie unikać ostrychi przewlekłych polekowych nefropatii. Szczególnieskupiono się na ostrej polekowej niewydolnościnerek (począwszy od biomarkerówwykrywających nefrotoksycznośćzwiązków i leków, skończywszy na edukacjichorych i unikaniu związków o znanym lubpotencjalnie nefrotoksycznym działaniu).W sesji III wiele uwagi poświęcono tematyceetiologii nadciśnienia tętniczego i zagadnieniu,czy nadciśnienie wtórne nie będziew przyszłości stanowić 50 lub więcej procentwszystkich postaci nadciśnienia tętniczego,a nie, jak się obecnie uważa, 5 procent.Konferencję zakończyła uroczysta kolacjaprzy muzyce zespołu Eljazz i w atmosferze miłychwspomnień. Bydgoscy nefrolodzy czekająna kolejną okazję, aby zaprosić gości do miastanad piękny Kanał Bydgoski, a przede wszystkimna dyskusję o nowoczesnej nefrologii.dr Grażyna Zarzycka–Lindner, Katedra i Klinika Nefrologii,Nadciśnienia Tętniczego i Chorób WewnętrznychMiędzynarodowa Konferencja Sekcji Otologii i NeurootologiiKatarzyna Pawlak-OsińskaOd lewej: prof. Maria Waniec-Kossowska,prof. Barabara Wojciechowska-Krupa, prof.Jolanta MałyszkoDnia 20 września 2008 roku w Bydgoszczyodbyła się Międzynarodowa Konferencja Naukowo-SzkoleniowaSekcji Otologii i NeurootologiiPolskiego Towarzystwa Otolaryngologów– Chirurgów Głowy i Szyi.Klinika Otolaryngologii w Bydgoszczy, zbliżającasię do 50-lecia swego istnienia, od zaraniaspecjalizowała się w problemach otologicznych.Począwszy od prof. Jana Małeckiego, doc. ZygmuntaUklei i prof. Januszy Kubiczek – otologia,otoneurologia, neurotraumatologia kościskroniowej i podstawy czaszki były zagadnieniamiwiodącymi, inspirującymi postęp w tychdziedzinach w Polsce i aż do dzisiaj cytowanymiw literaturze światowej. Powstała w 2006 r. SekcjaOtologii i Neurootologii była ukoronowaniemkilkunastoletnich zabiegów prof. HenrykaWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong> 21


KonferencjeProf. Sven-Eric Stangerup z Kliniki Otolaryngologii GentofteHospital z Kopenhagi operuje wspólnie z lekarzami z bydgoskiejKliniki OtolaryngologiiKaźmierczaka – kontynuatora zainteresowańbydgoskich prekursorów. Sekcja stanowić maodpowiedź na rosnącą potrzebę interpersonalnychkontaktów osób zajmujących się chorobamiuszu. Ośrodek bydgoski w czasie prawiedwuletniego istnienia Sekcji zorganizował podjej auspicjami VI Międzynarodową KonferencjęOtoneurologiczną w 2007 r. (poprzednie pięćkonferencji odbyło się również w Bydgoszczy),a obecne spotkanie było kontynuacją idei międzynarodowejwymiany poglądów, ukierunkowanejdo polskich otologów.Na wrześniową konferencję w Bydgoszczyzaproszono 4 gości z zagranicy: prof. prof.: G.Austa z Niemiec, E. Nagy i G. Bencze z Węgieroraz S. Stangerupa z Danii; prof. Aust przedstawiłzagadnienia diagnostyki zawrotów głowyu dzieci; prof. Nagy i prof. Bencze – specjaliściod badań zmysłu równowagi w warunkachmikrograwitacji i lotów kosmicznych – w czasietegorocznego spotkania zaprezentowali badaniaukładu równowagi u osób narażonychna ekspansję przemysłową – zatrucie metalamiciężkimi i ponadnormatywny hałas.Najbardziej gorącym tematem współczesnejotoneurologii jest wybór metod leczeniaschorzeń otoneurologicznych. Istnieje grupanaukowców uznająca wyższość metod chirurgicznychnad postępowaniem zachowawczym.Należy do niej prof. Stangerup. Zaskakującazatem była prezentacja Profesora,dotycząca nadspodziewaniepomyślnych wyników postawywyczekująco-obserwacyjnejw przypadku nerwików nerwuVIII. Częsta (co pół roku)kontrola radiologiczna (MRI)i wolnorosnący charakter tychguzów skłaniają do ostrożnejkwalifikacji do zabiegu operacyjnego,tym bardziej, że niedosłuchrzadko doprowadza doniewydolności socjalnej słuchu.Kontynuując tematykęotochirurgii – prof. K. Niemczykz Warszawy przekonywało słuszności przecięcia nerwuprzedsionkowego w chorobieMeniere’a. Choć z doświadczeńwłasnych niełatwo wybrać przypadki niepoddające się leczeniu farmakologicznemu,to jednak musi budzić szacunek ufność dobregooperatora w nieinwazyjność i łatwośćneurectomii z dostępu czaszkowego.Po operacjach otologiczno-neurochirurgicznychpacjent wymaga rehabilitacji zmysłurównowagi. Zajmująca się tą problematyką– dr M. Kubeczek-Jagielska z Warszawyprzybliżyła audytorium zastosowanie posturografiidynamicznej po usunięciu guza kątamostowo -móżdżkowego. W sferze zainteresowaniaotoneurologii znajdują się równieższumy uszne i niedosłuch, jako symptomychoroby. Ośrodek łódzki, pod kierunkiemprof. J. Olszewskiego, zaprezentował metodęleczenia szumów stymulacją elektryczną. Jejzastosowanie jako składowej skojarzonej lubsekwencjonowanej terapii wydaje się jak najbardziejużyteczne.Prof. W. Narożny z Gdańska uwypukliłkonieczność dążenia do ustalenia etiologiizaburzeń audiologicznych. Temu celowi służyćmają badania immunologiczne. Choć ichspecyficzność jest wciąż mała, to jednak przyszłośćterapeutyczna rysuje się obiecująco, jeślipotwierdzi się szczególna podatność uchawewnętrznego na czynniki autoagresywne.Diagnostyka otoneurologiczna, opierającasię obecnie na, co najmniej, kilkunastu testachaparaturowych i wymagająca współpracywielu specjalistów, nie może być zaniechanaw warunkach ambulatoryjnych. Inicjator,przewodniczący i moderator BydgoskiegoSpotkania – prof. H. Kaźmierczak przedstawiłtest Halmagyi – Curthoysa (H-C), popularnywśród neurootologów francuskich, a obecniezmodyfikowany dzięki istnieniu oprzyrządowaniado badania ilościowego zaburzeńprzedsionkowych. Test ten, prosty w wykonaniu,pomaga znaleźć odpowiedź na zasadniczepytanie o lokalizację uszkodzenia zmysłurównowagi – błędnikową lub ośrodkową.Autorka niniejszego tekstu dokonała próbypodsumowania wiedzy na temat tzw. zawrotuszyjnego, budzącego wciąż kontrowersje, codo swej natury (mięśniowej, więzadłowej,kostnej, naczyniowej czy odruchowej – nerwowej).Poparcia szyjnej przyczyny zawrotówdokonali na obecnej konferencji neurochirurdzy,którzy wykazali istnienie zawrotówu 65% chorych leczonych z powodu schorzeńkręgosłupa szyjnego.Część naukowa spotkania zakończona zostałalunchem. Goście zagraniczni udali się ponim na zwiedzanie Kliniki OtolaryngologiiSzpitala Uniwersyteckiego, a przed uroczystąkolacją – na spacer po mieście. Prof. Stangeruppozostał w Bydgoszczy jeszcze dwadni,aby dokonać dwóch zabiegów operacyjnychu pacjentów z przewlekłym zapaleniem uchaśrodkowego. Zainteresowanie problemamineurootologii rośnie. Świadczy o tym uczestnictwokolegów z bliższej i dalszej Polski. Niezabrakło gości z odległego Lublina, Wrocławia,Białegostoku. Wszystkie ośrodki krajowezajmujące się szczególnie wnikliwie problemamiotoneurologicznymi prezentowałyswe dokonania. Cieszy nas, że Klinika Otolaryngologiiw Bydgoszczy niezmienne odlat sześćdziesiątych zeszłego stulecia skupiawokół siebie specjalistów chorób uszu, będącpostrzegana jako przyjazne miejsce konferencjii prężny ośrodek badawczy.dr hab. med. Katarzyna Pawlak-Osińska jest kierownikiemZakadu Patofizjologii Narządu Słuchu i Układu Równowagiw Katedrze OtolaryngologiiUczestnicy Konferencji22Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong>


Z BibliotekiRegionalne Centrum Informacji <strong>Medycznej</strong>Daria Butrym, Ireneusz SzrederOd zarania dziejów informacja stanowiławażny rodzaj dobra niematerialnego. Dziękiposiadaniu danych np. o liczebności i uzbrojeniuwrogich wojsk oraz uwarunkowaniachterenu legat dowodzący legionem imperiumrzymskiego był w stanie zaplanować swojątaktykę i poprowadzić wojska ku zwycięstwu.Problemem tamtych czasów był jednak brakskutecznych metod pozwalających na przechowywanie,przetwarzanie i rozpowszechnianieinformacji. Jednakże rozkwit cywilizacjiw minionych wiekach i gwałtowny rozwój technologiiw drugiej połowie uprzedniego wiekusprawiły, iż dzisiejsze społeczeństwo określa sięmianem społeczeństwa informacyjnego.Automatyzacja i komputeryzacja wielu dziedzinżycia oraz swobodny dostęp do mediówtakich jak radio, telewizja czy Internet ułatwiająodbiór, nadawanie zarówno danych, jak i informacji.Dzisiejszy świat generuje ich tak wiele,iż bardzo istotna staje się ich weryfikacja orazocena przydatności i wiarygodności.Medycyna jest jedną z nauk, której istnienietrudno sobie wyobrazić bez wymianydoświadczeń, wyników badań, testów medycznych,informacji o nowych preparatachi sposobach leczenia. Jej rozwój jest spowodowanynie tylko dążeniem człowieka do poznaniawszelkich aspektów związanych z jegozdrowiem ale także samą ewolucją, którejnieuniknionym skutkiem jest np. powstawanienowych chorób i ich odmian. Dlatego teżnieustanne kształcenie się osób pracujących wsłużbie zdrowia stanowi istotną kwestię, którazostała nawet zapisana w ustawie o zawodzielekarza obowiązującej w naszym kraju.Pomysł powołania do życia instytucji,która umożliwiłaby środowisku medycznemu,rozwój naukowy poprzez korzystaniez baz danych, pojawiła się dużo wcześniej, niżmiało miejsce powstanie Centrum. Niestetyrealizacja takiej idei wiązała się z dużym nakłademfinansowym. <strong>Biblioteka</strong> Medycznadysponowała już doświadczoną i wykwalifikowanąkadrą od lat prężnie współpracującąze środowiskiem medycznym. Nie posiadałajednak odpowiednich środków finansowych,które umożliwiłyby zakup bardzo kosztownychusług dostępu do baz danych. Nadziejana pozyskanie takich środków pojawiła sięw momencie gdy Europejski Fundusz Społecznyogłosił konkurs na projekt w ramach Priorytetu2 (Wzmocnienie rozwoju zasobów ludzkich wregionach Zintegrowanego Programu OperacyjnegoRozwoju Regionalnego 2004-2006).W związku z tym <strong>Biblioteka</strong> Medycznaprzy dużym wsparciu Collegium Medicumzgłosiła do konkursu wniosek aplikacyjny dotyczącyutworzenia „Regionalnego CentrumInformacji <strong>Medycznej</strong>”(w skrócie RCIM).Kształtował się on w bardzo trudnych warunkach,gdyż osoby pracujące nad nim musiałyjednocześnie wypełniać swoje służbowe obowiązki.Przeszkodą był także fakt niezwyklekrótkiego terminu złożenia dokumentówaplikacyjnych. Ostatecznie po pokonaniulicznych utrudnień cel został osiągnięty. Projektzaakceptowano i uzyskał bardzo dobrenoty wśród komisji weryfikującej przedstawionewnioski.Głównym celem Projektu było stworzeniei rozwój systemu dostarczania specjalistycznejnaukowej informacji medycznej dla całejspołeczności regionu kujawsko-pomorskiego.Szerszy wgląd w bieżącą literaturę naukowązapewne zaowocuje w przyszłości wzrostemaktywności zawodowej tychże środowisk.W dalszej perspektywie wpłynie to na wzrostkonkurencyjności całego regionu. Projektodawcypragnęli stworzyć dogodne warunkidla wszystkich zainteresowanych. Dużą barierądla osób nie związanych z żadną uczelniąbyła ograniczona dostępność do światoweji polskiej, elektronicznej i tradycyjnejliteratury medycznej i nauk jej pokrewnych.<strong>Biblioteka</strong> Medyczna ze względu na uwarunkowaniaprawne w dystrybucji informacjima bardzo ograniczone możliwości obsługiczytelników nie związanych z UniwersytetemMikołaja Kopernika. Zniesienie tych barierbyło możliwe jedynie przez powołanie do życiainstytucji która zajęłaby się dostarczaniempotrzebnej informacji ludziom z zewnątrz.Każdemu beneficjentowi Projektu na serwerzeRCIM-u założono indywidualne kontointernetowe. Dzięki usłudze zdalnego uwierzytelniania,z wszystkich zaprenumerowanychbaz można korzystać za pośrednictwemInternetu z dowolnego miejsca na świecie,zarówno w pracy, jak i w podróży. Członkowstwow RCIM, oprócz możliwości wgląduw bieżącą światową literaturę medyczną dajerównież możliwość korzystania ze zbiorówtradycyjnych Biblioteki <strong>Medycznej</strong>. Każdejosobie, która jest beneficjentem zostaje założonekonto czytelnicze. Należy tutaj dodać, żeosoby spoza Uczelni i Collegium Medicum,aby wypożyczyć książkę muszą dokonaćwpłaty kaucji w wysokości 100 zł od jednejpozycji książkowej. Uczestnicy Projektu sązwolnieni z tego rodzaju opłat.Instytucją Wdrażającą odpowiedzialną zaprzekazanie środków finansowych z EFS-ubył Urząd Marszałkowski województwa kujawsko-pomorskiego.Do jego zadań należałakontrola realizowanego Projektu, zarównopod względem formalnym, merytorycznymjak i finansowym.Podpisanie umowy dotacyjnej międzyUniwersytetem Mikołaja Kopernika CollegiumMedicum a Urzędem Marszałkowskimmiało miejsce dnia 26 listopada 2006 r. Kolejnymetapem w procesie realizacji założeńzawartych we wniosku aplikacyjnym, byłostworzenie nowych miejsc pracy. W tym celuzatrudniono bibliotekarza niezbędnego doobsługi potencjalnych beneficjentów. Niezwykleistotną sprawą okazało się przyjęciedo grona pracowników informatyka, któryzajął się tworzeniem całego systemu komputerowegoobsługującego RCIM. Główny zrąbProjektu stworzyli Kierownik Projektu, AsystentKierownika Projektu oraz KoordynatorMerytoryczny, osoby te zajęły się główniePromocją Projektu wśród osób należących dośrodowiska medycznego naszego regionu. Doich zadań należało pozyskanie w ciągu dwóchlat wymaganej liczby beneficjentów, którapoczątkowo miała sięgać liczby 7 tysięcy.Dodatkowo na umowy zlecone zatrudnionospecjalistów ds. księgowych i płac.Po podpisaniu aneksu do umowy w marcu2008 r. zmniejszeniu uległa kwota dofinansowaniaProjektu. Suma przeznaczona na jegorealizację zmniejszyła się o około 100 tysięcyzłotych (tj. z 750 tysięcy do około 650 tysięcy).Tak spore oszczędności powstały w wynikuprzeprowadzenia bardzo korzystnychprzetargów na zakup usługi dostępu do bazdanych. W trakcie realizacji Projektu, głównieze względu na trudną i niestabilną sytuacjęw służbie zdrowia, liczba zgłoszeń zaczęłaspadać. W tej sprawie wystosowano pismo doUrzędu Marszałkowskiego, w którym poinformowano,że pożądany wskaźnik realizacjizadania najprawdopodobniej nie zostanieosiągnięty. Benefaktor, rozumiejąc zaistniałąsytuację, wyraził zgodę na obniżenie wymaganejliczby beneficjentów do 3 tysięcyi w czerwcu 2008 r. podpisano kolejny aneksdo umowy dotacyjnej.Pozyskane fundusze przeznaczono na zakupodpowiedniego sprzętu niezbędnego dopoprawnego funkcjonowania RCIM, czyliserwera komputerowego, zasilacza UPS, zestawówkomputerowych. Najistotniejszymz nabytków były usługi dostępu do baz danych.Niestety procedura przetargowa przeciągałasię bardzo długo. W związku z tympierwsze rejestracje beneficjentów miałymiejsce dopiero w lutym 2007 r. W celu jaknajszerszego rozpropagowania informacjio RCIM wydrukowano plakaty i ulotkiWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong> 23


Z BibliotekiDaria Butrym i Ireneusz Szreder podczas wystąpienia na Konferencjireklamowe, które pracownicy rozpowszechnialiw szpitalach i innych placówkach zdrowiaBydgoszczy, Torunia i Włocławka. Folderyreklamowe były także rozdawane naspotkaniach z przedstawicielami środowiskamedycznego. Oprócz tego zaprojektowano,oraz zakupiono a następnie zamontowanobannery reklamowe dla RCIM, jedenna budynku głównym Uczelnii przy ulicyJagiellońskiej, a drugi na budynku Biblioteki<strong>Medycznej</strong>. Od października 2007 r. dokońca stycznia 2008 r. w akcję promocyjnąwłączyło się radio „PiK”, w którym emitowanokomunikaty informujące o działalnościCentrum. Bezsprzecznie celnym pomysłembyło utworzenie już na samym początkustrony internetowej RCIM, która stała się okneminformacyjnym naszych użytkowników.W ramach promocji ukazały się równieżbezpłatne artykuły w prasie lokalnej, specjalistyczneji uczelnianej. Akcja reklamowaw szerokim zakresie przeprowadzona zostałana zjazdach, konferencjach i spotkaniach środowiskamedycznego regionu. Miało miejsceponad pięćdziesiąt takich spotkań. W dniach12-13 grudnia przedstawiciele RCIM obecnibyli na Międzynarodowym Sympozjumpt. „Redukcja ryzyka w diagnozie i leczeniupoprzez podnoszenie poziomu wiedzy i doświadczeniapracowników służby zdrowia”,gdzie wygłoszono referat na temat działalnościRCIM-u.Ponieważ byliśmy pionierami w tej dziedziniebrak doświadczenia na tym polupowodował iż osoby formułujące wniosekaplikacyjny nie miały żadnych podstawi wzorców. To nowatorskie wyzwanie stanowiąceswoiste novum na rynku medycznymsprawiło, iż utorowaliśmy drogę kolejnym zainteresowanyminstytucjom. Podobne Centramają powstać przy Collegium MedicumUniwersytetu Jagiellońskiego, przy Uniwersyteciewe Wrocławiu, Białymstoku, Gdańskui Lublinie. Szeroka reklama i pomoc ze stronyśrodowiska medycznego, a w szczególnościwspółpraca z izbami lekarskimi, aptekarskimii pielęgniarskimi województwa kujawsko-pomorskiegosprawiła, że do dnia dzisiejszegoswoją chęć uczestnictwa w projekcie zgłosiłoblisko 2400 osób.Większość naszych użytkowników to kobiety, stanowią one aż 71% ogółu. Ponad 80%uczestników, zamieszkuje tereny miejskie.Pod względem typu zatrudnienia wyróżniono:uczestników studiów doktoranckich (85osób), osoby samozatrudnione (ponad 350osób) oraz osoby pracujące w sektorach badawczo-rozwojowych– biorąc pod uwagętylko zgłoszenia na oświadczeniach liczba tawynosiłaby około 220 osób, korygując jednakuzyskane wyniki przy użyciu listy znanychjednostek badawczo-rozwojowych możnaszacować, że w sektorze tym pracuje więcejosób niż zdeklarowało, bo aż 1070.Lekarze to najliczniejsza (ok. 1100 osób)grupa zawodowa wśród osób biorącychudział w projekcie, również pielęgniarkii pielęgniarze stanowią sporą część ogółubeneficjentów (ponad 750 osób) a takżediagności laboratoryjni (ponad 120 osób) ifarmaceuci (ok. 110 osób). Pozostałe osobypracują na stanowiskach ściśle związanychz medycyną.Pod względem odwiedzin największą popularnościącieszy się baza pełnotekstowaScienceDirect, katalog od A do Z, który ułatwiaużytkownikowi odnalezienie artykułu,gdy znany jest tytuł czasopisma oraz PolskaBibliografia Lekarska. Za nimi w niedalekiejodległości plasuje się Proquest, MEDLINE,Academic Search Premier/Complete orazBlackwell i Lippincott, Williams and Wilkins.Biorąc pod uwagę ilość pobranych artykułówpełnotekstowych kolejność jest trochę inna:ScienceDirect, Proquest, Blackwell, AcademicSearch Premier/Complete oraz Williams andWilkins. Wyniki te dają w sumie ponad 26 tysięcyprzeczytanych artykułów, dzięki którymbeneficjenci ostateczni mogli poszerzyć swojąwiedzę z interesujących ich dziedzin.Aby ułatwić beneficjentom korzystaniez baz, na miejscu obecni są pracownicy RCIMprowadzący szkolenia w wyszukiwaniu informacji.Z pomocy tej najczęściej korzystająuczestnicy studiów podyplomowych np. pielęgniarki.Do grona tego zaliczyć można takżelekarzy starszego pokolenia, którym obca byładotąd taka forma pozyskiwania informacji.Jak widać RCIM w znacznym stopniuułatwia pracę naukową głównie tym, którzymają mało czasu lub ograniczone możliwościkomunikacyjne. Osoby, które same nieradzą sobie z wyszukiwaniem potrzebnejinformacji zawsze mogą liczyć na pomocwykwalifikowanej kadry, mam na myśli zarównopracowników Centrum jak i Biblioteki<strong>Medycznej</strong>, którzy obsługują beneficjentóww dziale udostępniania a także w czytelniach.Ich wieloletnie doświadczenie i wynikającaz tego wiedza z zakresu obsługi czytelnikóww bardzo dużym stopniu ułatwiła proces tworzeniaCentrum.Beneficjenci często korzystają równieżz możliwości zlecenia pracownikom RCIMwykonania jakiejś usługi. Najczęściej są toprośby telefoniczne, mailowe. Zdarzały sięrównież zlecenia nadesłane faxem dotyczącesporządzenia bibliografii na dany temat(głównie artykuły w języku polskim). Wieleosób zainteresowanych jest wyszukaniemdla nich pełnych tekstów z literatury anglojęzycznej.Najczęściej wyszukane artykułyprzesyłamy w wersji elektronicznej. Pracownicywykonują także na zlecenie kserokopieoraz skany artykułów z polskich czasopismdostępnych w Bibliotece.Ostatnie parę miesięcy dla RCIM-u byłookresem, w którym akcję promocyjną zastąpionostaraniami o pozyskanie środkówfinansowych na dalsze funkcjonowanie Centrum.Mimo iż dostęp do baz danych miał sięzakończyć z dniem 30 czerwca 2008 r., beneficjencinadal za pomocą Internetu mogliswobodnie pogłębiać swoją wiedzę z zakresumedycyny, dzięki temu, że główni dostawcybaz danych użyczyli dostępu do swoich zasobówza darmo do czasu wyjaśnienia sytuacji.Działalność Centrum do końca roku 2008 zostałasfinansowana przez Uczelnię.Ostatecznie zarządzeniem Rektora UMKz dnia 1 grudnia 2008 roku w strukturze Biblioteki<strong>Medycznej</strong> utworzono RegionalneCentrum Informacji <strong>Medycznej</strong>. Jednostkapodlega bezpośrednio Zastępcy DyrektoraBiblioteki Uniwersyteckiej ds. Biblioteki<strong>Medycznej</strong>, dr. Krzysztofowi Nierzwickiemui zatrudnia dwoje pracowników a Dział zostałpowołany w celu kontynuowania obsługiużytkowników, którzy w latach 2006-2008mieli możliwość korzystania z Centrumw ramach projektu współfinansowanegoprzez Unię Europejską z Europejskiego FunduszuSpołecznego oraz budżetu państwa.mgr Daria Butrym jest pracownikiem Biblioteki <strong>Medycznej</strong>,natomiast inż. Ireneusz Szreder pracownikiemwłączonego w struktury Biblioteki <strong>Medycznej</strong> RegionalnegoCentrum Informacji <strong>Medycznej</strong>Referat został wygłoszony podczas 26.Konferencji Problemowej Bibliotek Medycznychzorganizowanej przez Bibliotekę MedycznąCollegium Medicum w dniach 15-17.09.2008 roku.24Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong>


Z BibliotekiBiblioteki cyfrowe (repozytoria) - nową ofertą usługowądla naukowych środowisk medycznych w PolsceBożena Bednarek-MichalskaAutorka przedstawia istniejące w Polscebiblioteki cyfrowe, stan sieci krajowej, wielkośći rodzaj zasobów, możliwości technologicznei organizacyjne. Wskazuje na istniejący potencjał,który może wspomóc gromadzeniezasobów medycznych i ich promocję w świecie.Przestawia ruch open access, w który wpisująsię polskie biblioteki ze swoimi modelami. Naprzykładzie Kujawsko-Pomorskiej BibliotekiCyfrowej pokazuje, jak środowisko medycznemoże wykorzystać digitalizację i nowoczesneplatformy do poszerzenia swojej oferty naukoweji edukacyjnej.Polskie zasoby cyfrowe– geneza ich powstaniaDigitalizacja i budowanie zasobów światowychrozpoczęło się w latach 90., główniew krajach bogatych i zdeterminowanych dotego, by poprawić u siebie jakość dostępu dozabytkowych materiałów piśmienniczych.Pierwsze kolekcje cyfrowe można było oglądaćjuż w roku 1995 (American Memory),ale trzeba było aż dziesięciu lat, by zaimplementowaćw Polsce podobne rozwiązania.Lata 2004-2008 były bardzo ważnymi latamiw rozwoju cyfryzacji w kraju. Przyczyny tegostanu rzeczy były wielorakie, warto wymienićniektóre zaznaczając, że bibliotekarze i archiwiścizdobyli przez te lata wiedzę na tematbudowania kolekcji cyfrowych; dostali dobrei niedrogie narzędzie informatyczne do tworzeniazasobów (dLibra, open source) orazwsparcie poznańskich informatyków; zyskalinadzieję na dodatkowe finansowanie digitalizacjizarówno ze źródeł UE, jak i krajowych;widzą zrozumienie w MKiDN dla tego zagadnienia;rozumieją, że przed digitalizacjąnie uciekną; dostali stabilne modele w postaciWielkopolskiej, Kujawsko-Pomorskiej,Wrocławskiej czy Śląskiej Biblioteki Cyfrowejoraz część pragmatyki, dzięki której łatwiejpodejmują decyzje; czują ciśnienie społeczne(statystyki czytelnictwa elektronicznego, listy,komentarze); przedyskutowali między sobąewentualne zagrożenia i szanse.Dzięki takim okolicznościom w latach2002-2008 powstało w Polsce kilkanaściebibliotek cyfrowych opartych o dLibrę i nietylko, które tworzą zwartą sieć spiętą technologicznieprzez metawyszukiwarkę PCSS podnazwą Federacja Bibliotek Cyfrowych http://fbc.pionier.net.pl/owoc. Liczba zeskanowanychi upublicznionych utworów wynosi (stanna czerwiec 2008) 142.000 obiektów - codzienniedodaje się po kilkanaście. Jest to ogromnaliczba zważywszy na zasoby finansowe, jakimidysponują biblioteki. Niestety, nie wszystkiepolskie placówki tego typu spełniają standardyi realizują dobre praktyki, wynika to alboz niewiedzy, albo ze zbyt swobodnego podejściado tej pracy bez analizy końcowychrezultatów i widzenia perspektywy kilkunastoletniej.Biblioteki oparte o system dLibra:1. Wielkopolska <strong>Biblioteka</strong> Cyfrowa2. Kujawsko-Pomorska <strong>Biblioteka</strong> Cyfrowa3. <strong>Biblioteka</strong> Cyfrowa Uniwersytetu Wrocławskiego4. Małopolska <strong>Biblioteka</strong> Cyfrowa5. Cyfrowa <strong>Biblioteka</strong> Narodowa „Polona”6. Śląska <strong>Biblioteka</strong> Cyfrowa7. Zielonogórska <strong>Biblioteka</strong> Cyfrowa8. Podlaska <strong>Biblioteka</strong> Cyfrowa9. Wejherowska <strong>Biblioteka</strong> Cyfrowa10. <strong>Biblioteka</strong> Cyfrowa Politechniki Łódzkiej11. Dolnośląska <strong>Biblioteka</strong> Cyfrowa12. <strong>Biblioteka</strong> Cyfrowa Politechniki Warszawskiej13. <strong>Biblioteka</strong> Cyfrowa Politechniki Krakowskiej14. Jeleniogórska <strong>Biblioteka</strong> Cyfrowa15. Księgozbiór Wirtualny Bibliotek KościelnychFIDES16. e-biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego17. <strong>Biblioteka</strong> Cyfrowa CODN18. Pedagogiczna <strong>Biblioteka</strong> Cyfrowa19. Podkarpacka <strong>Biblioteka</strong> CyfrowaW trakcie tworzenia są regionalne bibliotekicyfrowe w Gdańsku, Lublinie, Szczeciniei Olsztynie.Zasoby cyfrowe oparte o inne systemy:20. Akademicka <strong>Biblioteka</strong> Cyfrowa <strong>Akademii</strong>Górniczo-Hutniczej21. <strong>Biblioteka</strong> Cyfrowa Politechniki Krakowskiej22. Wirtualna <strong>Biblioteka</strong> Sieci SemantycznejPolitechniki Gdańskiej23. Domena Internetowych RepozytoriówWiedzy ICM24. Narodowe Archiwum Cyfrowe (NAC).Kujawsko-Pomorska <strong>Biblioteka</strong>Cyfrowa (KPBC)mgr Bozena Bednarek-MichalskaPrzykładową biblioteką cyfrową, któraspełnia także rolę repozytorium tekstówwspółczesnych, choć w bardzo małym zakresie,jest KPBC. Modelowy projekt realizowanyod roku 2003 przez Bibliotekę Uniwersyteckąw Toruniu (koordynatora) i BibliotekęUniwersytetu Kazimierza Wielkiego z Bydgoszczy.Jest to pierwszy w Polsce projektskrupulatnie zaprojektowany i finansowanyz funduszy strukturalnych Unii Europejskiej,programu ZPORR (ponad 1 mln zł.). Celemprojektu jest tworzenie biblioteki cyfrowejwspierającej edukację, kulturę i turystykę regionu.Umożliwić ma ona szybki dostęp dozasobów wiedzy oraz cennych zabytków kulturypiśmienniczej. Zasób KPBC podzielonyzostał na trzy duże kolekcje zawierające:• regionalia — cyfrowe wersje zbiorów zarównow języku polskim, jak i niemieckim:ikonograficznych, kartograficznych,muzycznych oraz dokumentów życia społecznegodotyczących Kujaw, Pomorzai Ziemi Dobrzyńskiej; w ramach tej kolekcjiudostępnione zostaną także Copernicana,Baltica, Vilniana — istotne dlatradycji i historii Uniwersytetu MikołajaKopernika w Toruniu;• materiały dydaktyczne — cyfrowe kopiewybranych lektur, podręczników akademickich,monografii i artykułów naukowych(post- i preprintów) tworzonychw regionie;• dziedzictwo kulturowe — kopie wybranychnajcenniejszych i najczęściej wykorzystywanychpozycji: inkunabułów, starodruków,rękopisów, zbiorów ikonograficznych,kartograficznych oraz emigracyjnych pochodzącychze zbiorów bibliotek regionu.Kujawsko Pomorska <strong>Biblioteka</strong> Cyfrowama służyć naukowcom, studentom, uczniomi wszystkim mieszkańcom regionu kujawskopomorskiego.Pozycje umieszczone w KPBCWiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong> 25


Z Bibliotekimają uregulowany status prawny, stosuje siędo ich upublicznienia licencje uczelniane lubCreative Commons. KPBC może być doskonałympartnerem organizatorów wszelkiegotypu kursów w tym także zdalnego nauczania,ponieważ ma przygotowany zespół fachowcówi rozpoznaną, dobrze działającą technologię.W ramach KPBC można udostępniaćlektury do poszczególnych kursów zamieszczaneswobodnie w zasobie, ale można takżestworzyć konkretną podkolekcję zawierającąjedynie teksty wybrane dla konkretnego kursu.Można wyraźnie określać grupę odbiorcówdanego kursu czy tekstu, np. 100 studentówzapisanych na dany wykład.W ramach platformy cyfrowej upubliczniasię nie tylko teksty, fotografie, mapy, czasopisma,książki, kursy, wystawy, ale takżeobiekty audio-video, podcasty wytworzonedla konkretnego przedsięwzięcia. Z kolekcjiz KPBC możliwe jest przejście do przeszukiwaniacałego polskiego zasobu. Student ma więcwartość dodaną, może zawsze znaleźć lekturęuzupełniającą w bibliotece cyfrowej. Ponieważpolskie biblioteki cyfrowe są dostępne zawszei nie pobierają opłat, korzyść dla studenta czynauczyciela jest niewymierna. Tego typu usługaw przypadku uczelni medycznych to nowajakość w nauczaniu i powinno się szerokoz takiej możliwości korzystać. <strong>Biblioteka</strong>rze sąspołecznością otwartą na współpracę. Należałobyjedynie przekonać dydaktyków do szerokiego,nieograniczonego upubliczniania utworów,co nie jest wcale takie łatwe w Polsce.Platformy cyfrowe, które opracowano specjalniedla potrzeb przechowywania obiektówcyfrowych – a tym także KPBC — sąwyposażone w różnego typu możliwości wyszukiwawcze.Mamy zatem do czynieniaz wyszukiwaniem typu: przeglądanie kolekcji(browsing), przeszukiwanie przez indeksy(indexing), wyszukiwanie proste i zaawansowaneprzez okno wyszukań (simple search).Można ograniczać przeszukiwanie tylko dometadanych (opisu bibliograficznego), możnaprzeszukiwać pełne teksty, zawężać zakresydat czy kolekcje. Jest to zatem mechanizmw pełni przygotowany do poprawnego przeszukiwaniaoraz przyjazny dla użytkowników.Kujawsko-Pomorska <strong>Biblioteka</strong> CyfrowaZnaczenie sieci dla edukacjiJeśli obliczyć potencjał bibliotek cyfrowych,stworzonych przez poszczególne ośrodki,podające swoje statystyki i transparentnemetadane, to mamy do czynienia z otwartymzasobem liczącym około 140.000 obiektów (wroku 2006 było to zaledwie 40100), do którychwchodzono miliony razy od roku 2004.1. WBC — Łączna liczba czytelników oddnia 2004-06-10: 6.353.1412. KPBC — Łączna liczba czytelników oddnia 2005-05-22: 3.595.2843. ZBC — Łączna liczba czytelników od dnia2005-10-25: 1.808.1914. BCUWr — Łączna liczba czytelników oddnia 2005-12-21: 1.989.2025. Polona — Łączna liczba czytelników oddnia 2006-09-01: 4.653.9786. SBC — Łączna liczba czytelników od dnia2006-08-01: 2.488.286(Dane z 1 kwietnia 2008-04-01 ze stronposzczególnych bibliotek)Liczby te wskazują, jak ogromne jest zapotrzebowaniespołeczne na zasoby elektroniczne(ponad 21 milionów wejść przez 4 lata).Z zasobów bibliotek cyfrowych korzystają zarównodorośli, jak i młodzież, świadczą o tymlisty i komentarze, jakie otrzymują instytucjetworzące biblioteki. W chwili obecnej siećmoże wspomagać nauczanie głównie naukhumanistycznych, ponieważ taki jest przekrójobecnych kolekcji, ale politechniki i uczelniemedyczne starają się umieszczać w tych zasobachwspółczesne prace. Jest ich jednakstosunkowo niewiele. W dużej mierze związaneto jest z restrykcjami prawa autorskiegoi małą świadomością środowiska naukowego,nie jest ono przekonane co do celowości takiegoprzedsięwzięcia.Prawa autorskiePozyskiwanie praw autorskich jest żmudnea czasem niemożliwe do wykonania, np. dladzieł osieroconych. Konieczne jest wypracowanienowych dróg i procedur działania, któreominą restrykcje prawa autorskiego. Pożądanebyłoby szerokie stosowanie otwartych licencjiCreative Commons, gdzie każdy autor sam decyduje,na jakich zasadach „wypuszcza” dziełow sieć. Przy daleko idącej współpracy środowiskanaukowego i bibliotekarskiego możnastworzyć wysokiej jakości kolekcje, odpowiadającekonkretnemu zapotrzebowaniu.Kujawsko-Pomorska <strong>Biblioteka</strong> Cyfrowama swoją własną licencję UMK oraz udostępniłapierwsze utwory współczesne na licencjiCreative Commons (CC). Koordynator bibliotekirozpoczęła w roku 2007 rozmowyz autorami na temat tej prostej i jasnej dlaużytkowników formy upubliczniania utworów.Za zgodą autorów oraz wydawców udałosię już udostępnić kilkanaście tekstów, głównieartykułów: postprintów i preprintów. Rozmowytrwają, także te dotyczące pozycji książkowych,jeśli wydawcy nie będą stwarzali problemów,forma ta ma szansę przyjąć się szerzej.Przedstawiam przykładowe utwory (postprinty)profesora UMK Andrzeja Majdowskiego:• Sakralizacja miejsca i funkcji w budownictwiekościelnym• Funkcjonalność powojennych kościołóww Polsce• Systemy konstrukcyjne powojennych kościołóww PolsceW opisie bibliograficznym w polu opisu:prawa pojawia się zapis o wersji licencji, jakazostała użyta i przekierowanie do pełnego jejtekstu: Majdowski, Andrzej ; Creative Commons; by 2.5 pl ; Więcej... ;Czytelnik może podążać za treścią i dokładniepoznać warunki, na jakich wolno muskorzystać z utworu. Tym samym prawa autorskiesą chronione, a użytkownik ma pełnąjasność, co do zakresu użycia utworu. Istotnąrzeczą jest wyjaśnienie autorom znaczeniatreści licencji CC tak, żeby wiedzieli, jakiez tego tytułu wynikają konsekwencje. Wartozaznaczyć przy tej okazji, że preprinty autormoże udostępniać zawsze na zasadach przezsiebie określonych, bez względu na to, czy poszłyone do druku czy nie.Utwory stare - takie, co do których wygasłyprawa autorskie (70 lat po śmierci twórcy),mogą być udostępnione bez ograniczeń - stająsię dobrem publicznym (public domain).Repozytoria naukowe – open accessInnym typem zasobu otwartego są naukowerepozytoria – open access repositories.Należy je zdecydowanie odróżnićod bibliotek cyfrowych. Przede wszystkimprzechowują one obiekty „urodzone” jakoelektroniczne (born digital) – niczego siętu nie skanuje. Model repozytorium opierasię także o samodzielne składowania pracnaukowych przez autorów (self-archiving),unika się dzięki temu kłopotów z prawemautorskim. Deponowanie jest jednoznaczneze zgodą na przechowywania i udostępnianieonline materiałów powierzonych repozytorium.Współczesne repozytoria zwykleprzechowują najświeższe artykuły naukowew formatach: PDF, Latex, PostScript - jest todla nich charakterystyczne. Powstały dlatego,by fizycy, biologowie, informatycy, me-26Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong>


Z Bibliotekidycy, ekonomiści, matematycy mogli szybkowymieniać się wiedzą, bo szybka komunikacjaw przypadku nauk ścisłych i medycznychma istotne znaczenie dla naszego życiai rozwoju. Od niej zależy innowacyjność,wynalazki, polepszenie jakości życia. Największana świecie metawyszukiwarka repozytoriówOAISTER http://www.oaister.org/pokazuje dostęp do 16,709,672 (dane z 16czerwca 2008) dokumentów z 994 otwartycharchiwów. Warto pamiętać, że są wśród nichjedynie polskie biblioteki cyfrowe (nie repozytoria)i uświadomić sobie, że polskie społeczeństwowykorzystuje ten ogromny zasóbbez żadnych restrykcji. Wkładamy niewiele,a wykorzystujemy dużo.Polska nie ma ani jednego modelowegorepozytorium wiedzy współczesnej wytworzonejna obszarze kraju. W chwili obecnejambicje tworzenia takiego repozytorium wykazujeICM UW (DIR) http://dir.icm.edu.pl/.Wielu naszych uczonych składuje swoje pracew zagranicznych dziedzinowych repozytoriachnaukowych tych najbardziej znanychjak: E-lis, arXiv, PubMed Central.Wśród bibliotekarzy panuje pogląd, że należytworzyć repozytoria krajowe, które będązbierały i przechowywały współczesne materiałynaukowe (raporty, postprinty, preprinty,streszczenia, skrypty, wykłady, kursy) w językupolskim. To zadanie cigle czeka na polskiebibliotekarstwo naukowe. Pierwsze próby jużsą podejmowane. <strong>Biblioteka</strong> Naukowa InstytutuMedycyny Pracy w Łodzi wraz z BibliotekąPolitechniki Łódzkiej należą do projektuEcnis (Environmental Cancer Risk, Nutritionand Individual Susceptibility), który ma swojemedyczne repozytorium naukowe: http://ecnis.openrepository.com/ecnis/.Można w nimznaleźć kilka polskich prac, ale projekt niejest jeszcze w pełni rozwinięty. Na większeefekty trzeba zatem poczekać.Medycyna w sieciTabela niektórych europejskich zasobów wg liczby rekordów, Dane z OpenDOAR http://www.opendoar.org/index.html- czerwiec 2008Jeśli chodzi o nauki medyczne i biologiczne,to trzeba przyznać, że wiodą one prymw budowaniu nowego modelu komunikacjinaukowej, szczególnym liderem jest tu USA.Narodowy Instytut Zdrowia zaleca, by wszystkieteksty, które powstały z finansowaniapublicznego były udostępnione w Internecie12 miesięcy po publikacji tradycyjnej. TheNIH Public Access Policy implements DivisionG, Title II, Section 218 of PL 110-161(Consolidated Appropriations Act, 2008)which states: SEC. 218. The Director of theNational Institutes of Health shall require thatall investigators funded by the NIH submit orhave submitted for them to the National Libraryof Medicine’s PubMed Central an electronicversion of their final, peer-reviewedmanuscripts upon acceptance for publication,to be made publicly available no later than12 months after the official date of publication:Provided, That the NIH shall implementthe public access policy in a manner consistentwith copyright law.Dzięki takim decyzjom w Internecie znajdujemycoraz więcej czasopism medycznych i repozytoriówotwartych, które dają dostęp do rezultatówbadań, także w Europie. Wiele danychi informacji o tych zasobach można uzyskaćz portalu OpenDOAR, który ukazuje dane i statystykidotyczące repozytoriów naukowych.Polskie środowisko medyczne publikujeswojeprace w zagranicznych dziedzinowychrepozytoriach otwartych, ale może tworzyćwłasne zasoby (na świecie jest ich 83) w konsorcjumuczelni medycznych czy samodzielnie.Każde z tych rozwiązań byłoby dobre,jedynie koszty okażą się inne w zależnościod tego, na co się zdecydujemy. Widocznośćw sieci stanie się jednakowo dobra, jeśli zachowanezostaną wszystkie międzynarodowestandardy tworzenia takich zasobów. DawnaAkademia Medyczna w Bydgoszczy, dziśCollegium Medicum UMK zdecydowała sięprzystąpić w roku 2004 do projektu konsorcyjnegoKPBC i wkładać swoje zasoby do jednejregionalnej platformy. <strong>Biblioteka</strong>rze majądużą samodzielność w kreowaniu zasobu.Sami decydują, co należy zamieścić w kolekcji(dziś jest to około 300 pozycji) i jak ją zorganizować.Dzięki temu obiekty są widoczne nacałym świecie i opracowywane zgodnie z dobrymipraktykami, jakie powinny być zachowaneprzy digitalizacji i tworzeniu kolekcjielektronicznych. Nie jest to jednak to samo,kiedy autorzy samodzielnie archiwizują swojeprace i robią to na bieżąco. Istotną wartościąudostępniania prac naukowych w każdymmodelu open access jest wielka promocja iwidoczność nauki polskiej na świecie.Model open access był w Polsce promowanyod 2001 roku przez bibliotekarzy i naukowców,teraz mamy także inne podmiotywspółdziałające w tym zakresie. Wartowspomnieć, że otwarty model publikowanianaukowego promuje polskie wydawnictwonaukowe TERMEDIA, które wydaje bardzoważne czasopisma medyczne. By je czytaćwystarczy się zalogować i zostać oficjalnym(darmowym) subskrybentem konkretnychtytułów m.in.:1. Kardiologia Polska2. Postępy w Kardiologii Interwencyjnej3. Kardiochirurgia i Torakochirurgia Polska4. Współczesna Onkologia5. Hereditary Cancer in Clinical Practice6. Central European Journal of Immunology7. Neurologia i Neurochirurgia Polska8. Neuropsychiatria i Neuropsychologia9. Folia Neuropathologica10. Reumatologia11. Ginekologia Praktyczna12. Postępy Dermatologii i Alergologii13. Postępy w chirurgii głowy i szyi14. Archives of Medical SciencePrzykładowy opis obiektu z WydawnictwaTermedia:artykuł: Kardiochirurgia dorosłych. Chirurgiczneleczenie migotania przedsionków u chorychoperowanych z powodu wady aortalnejKardiochirurgia i Torakochirurgia Polska2008; 5 (1): 19–21autorzy: Rafał Pawlaczyk, Krzysztof Szyndler,Piotr Siondalski, Maciej Brzeziński, DariuszJagielak, Jan Rogowski,pliki w formacie PDF związane z artykułem:Chirurgiczne leczenie.pdf [0.06 MB]Dzięki otwartej postawie zarządu tego wydawnictwaudało się otrzymać zgodę na przeniesienieprac bydgoskich medyków do KPBCbez żadnych kosztów i dodatkowych nakładów.Termedia zyskały zaś dzięki temu szersząpromocję i widoczność w sieci, ponieważkażdy opis bibliograficzny ma odesłanie dowydawcy, a dziś nie jest to bez znaczenia, kiedyza sukces uważa się liczbę odniesień, wejść,rekomendacji i linków do danej strony.Dwa praktyczne rozwiązaniaMając świadomość wagi udostępnianiawspółczesnych utworów medycznych, należykoniecznie podjąć ścisłą współpracę z jużdziałającą biblioteką cyfrową lub stworzyćwłasne repozytorium instytucjonalne. To drugierozwiązanie jest jednak kosztowniejsze, bowszystko tworzy się od nowa. Przy czym należypamiętać, że modele repozytoriów są korzystniejszedla medycyny, ponieważ w dłuższejperspektywie samoarchiwizacja niwelujeproblemy prawno-autorskie i oszczędza czas.Poza tym każda uczelnia musi się rozliczać zeswoich prac badawczych, repozytorium dajewgląd w cały dorobek. Żadnej z tych inicjatywnie należy podejmować samemu, nie jesteśmyjeszcze do tego przygotowani, mamyza mało doświadczenia i wiedzy. Koniecznymjest współpraca z instytucjami, które posiadająknow-how. Partnerstwo może dać wymierneefekty zainteresowanym stronom: instytucjom,wydawcom, bibliotekom.I rozwiązaniePraktyka zagraniczna pokazuje, że repo-Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong> 27


Z Bibliotekizytorium instytucjonalne czy dziedzinowemożna bardzo szybko zbudować, należy:a) przekonać władze o konieczności tworzeniawłasnego zasobu;b) podjąć współpracę partnerską z doświadczonąinstytucją;c) wykorzystać opracowania i modele zagraniczne– jest ich dużo;d) opracować politykę składowania artykułów;e) przeszkolić 2 pracowników w zakresie nowychobowiązków;f) oprzeć zasób o dotychczasowe bibliografieprac pracowników naukowych, którema każda uczelnia (medyczne przeważniew Expertusie) – pobrać z nich metadane;g) wykorzystać technologie open sourcezbudowane specjalnie dla repozytoriów(dSpace, Fedora, e-Print) - szeroko stosowanena świecie i rekomendowane przezznane instytucje np. CERN;h) przerzucić na początek wszystkie praceswoich badaczy umieszczone w repozytoriachświatowych do repozytorium instytucjonalnego;i) rekomendować i promować repozytoriumwe własnym środowisku i w kraju;j) opracować model takiego repozytoriumi opublikować go.II rozwiązanieBiblioteki cyfrowe mogą także stać się doskonałymipartnerami projektowymi uczelnimedycznych i zamieszczać na swoich platformachlektury uzupełniające, kursy, filmy [8],wykłady [9], prezentacje, materiały audio-video,wywiady i inne. Zapewniają one materiałomdługotrwałe przechowywania, nawetpo zamknięciu danego kursu czy zakończeniuwykładu. Trzeba pamiętać, że bibliotekicyfrowe nie mają modułu samo-archiwizacji,a negocjacje z autorami trwają bardzo długo.Co należy zrobić?1. przekonać decydentów i pracownikównauki w macierzystej uczelni do podjęciawspółpracy w zakresie współtworzeniazasobów cyfrowych;2. wskazać na szeroką promocję polskichdzieł medycznych umieszczonych online;3. przygotować instytucjonalną politykętworzenia zasobów medycznych (co, dlakogo i gdzie digitalizujemy);4. zlokalizować najbliższą bibliotekę cyfrowąi podjąć z nią współpracę;5. przeszkolić 2-3 pracowników w zakresienowych obowiązków;6. zbudować małą pracownię digitalizacji;7. rozpocząć pozyskiwać prawa autorskieswoich pracowników naukowych;8. zacząć umieszczać czasopisma uczelnianei prace doktorskie, kursy, wykłady;9. przekonać lokalnych wydawców do swojejidei, wypromować ich wkład, linkować doich stron tytuły u nich publikowane;10. wypromować tak zbudowany zasób.Budowanie zasobów cyfrowych (digitalcollections) jest koniecznością, nie fanaberiąbibliotekarzy. Coraz więcej ludzi to rozumie,naszym zadaniem jest tylko wzmocnić takieprzekonanie. Nie ma innej drogi. Komunikacjanaukowa opiera się w głównej mierzeo szybki i masowy przepływ pełnej i wartościowejinformacji. Ci inicjatorzy, którzyrozpoczęli marszrutę w kierunku masowejwymiany wiedzy w latach 90. osiągnęli niebywałysukces, dali nam do dyspozycji milionyprac naukowych dostępnych online. Badaniabibliometryczne pokazują też, że efektytego otwarcia mogą mieć poważne skutkizwiązane z przyspieszeniem cywilizacyjnymi innowacyjnym. Warto zastanowić się nadkonsekwencjami zamkniętego, tradycyjnegopodejścia do publikowania naukowego – jakiestraty z tego tytułu wynikają? Brak zasobównaukowych w otwartych repozytoriachwzmaga jedynie przekonania o słabości naukidanego kraju, a przede wszystkim unikaniuszans, jakie się pojawiły.mgr Bożena Bednarek-Michalska jest pracownikiem BibliotekiUniwersyteckiej w ToruniuReferat został wygłoszony podczas 26.Konferencji Problemowej Bibliotek Medycznychzorganizowanej przez Bibliotekę MedycznąCollegium Medicum w dniach 15-17.09.2008 roku.Medycyna w Kujawsko-Pomorskiej Bibliotece CyfrowejMonika KubiakOd niedawna w zbiorach Kujawsko-PomorskiejBiblioteki Cyfrowej (www.kpbc,umk.pl/dlibra/) pojawiły się opracowania związanez medycyną (w zakładce „Materiały dydaktyczne”pod hasłem „medycyna”), dostępnejedynie w wewnętrznej sieci uczelnianej. Skanowaniemtekstów medycznych do KPBCzajmuje się przede wszystkim Pracownia DigitalizacyjnaBiblioteki <strong>Medycznej</strong> CollegiumMedicum, jak i Pracownia DigitalizacyjnaBiblioteki Uniwersyteckiej UMK.Z uwagi na przepisy prawa autorskiegokolekcja opiera się przede wszystkim naskryptach wydawanych przez SamodzielnąSekcję ds. Wydawnictw Collegium Medicumi Dział Wydawnictw UMK, źródłachopen access oraz czasopismach medycznych(sprzed 1945 roku np. Archiwum Historiii Filozofii Medycyny oraz czasopismach, zktórymi KPBC podpisało stosowne umowynp. Primum Non Nocere). O ile czasopismadostępne są dla wszystkich zainteresowanych,ze skryptów mogą korzystać tylko użytkownicysieci uczelnianej UMK, w tym korzystajacyze studiów zamiejscowych w Grudziądzu.Ostatnio pojawiły się m.in.:Anestezjologia i intensywna terapia : pracazbiorowa - Glińska, Regina; Kruszyński,ZdzisławExercitia ex anatomia hominis : (in aspectutopographico) - Gościcka, Danuta (1925);Szpinda, MichałPropedeutyka medycyny klinicznej i zdrowiapublicznego - Uszyński, Mieczysław(1931- )Przewodnik po patofizjologii : skrypt dla licencjackichstudiów medycznych. T. 1 -Drewniak, Wanda; Rość, DanutaStan zagrożenia życia w chorobach układunerwowego : praca zbiorowa - Mazur, Roman(1929- )Ćwiczenia z chemii analitycznej ilościowej :metody instrumentalne. Cz. 1, Wprowadzenieoraz opisy ćwiczeń dla studentówII roku farmacji - Pawlaczyk, Jan (1930- )Ćwiczenia z chemii analitycznej ilościowej :metody instrumentalne. Cz. 2, Materiałydo opracowania sprawozdań dla studentówII roku farmacji - Pawlaczyk, Jan (1930- )Zarys arachnoentomologii lekarskiej - Woźniak,AlinaZarys protozoologii lekarskiej - Woźniak, AlinaWybrane zagadnienia z chirurgii - Jawień,ArkadiuszMateriały do ćwiczeń z chemii analitycznejjakościowej dla studentów I roku farmacji- Dąbrowska, Hanna (chemia); Kupcewicz,Bogumiła; Pawlaczyk, Jan (1930- );Wesołek, SylwiaElementy chemii ogólnej i organicznej :(skrypt dla studentów I roku <strong>Akademii</strong><strong>Medycznej</strong> w Bydgoszczy) - Dramiński,Marcin; Jędrasik, ElżbietaOpieka paliatywna - Adamczyk, Anna; Krajnik,Małgorzata; Rogiewicz, MariaWybrane zagadnienia z pielęgnacji i leczeniachorych w oddziale intensywnej terapiidla studentów pielęgniarstwa - Grabowska-Gaweł,AnnaOprócz skryptów w Kujawsko-PomorskiejBibliotece Cyfrowej publikuje się także książkiz szeroko pojętej historii medycyny, przykładowo:Jędrzej Śniadecki jako lekarz i kierownik Kliniki<strong>Medycznej</strong> Wileńskiej - Januszkiewicz,Aleksander (1872-1955)Zapadalność wśród młodzieży akademickiejna podstawie danych przychodni KasyChorych przy Bratniej Pomocy PolskiejMłodzieży Akademickiej UniwersytetuStefana Batorego w Wilnie za lata 1929,1930 i 1931Doktor Ludwik Rydygier : 1850-1920 - Kałdowski,JerzyAkademia Medyczna im. Ludwika Rydygieraw Bydgoszczy: 1984-2004 - Nierzwicki,KrzysztofOrganizacja Kliniki Otolaryngologicznej na28Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong>


StudenciWydziale Lekarskim Uniwersytetu StefanaBatorego - Szmurło, Jan (1867-1952)Stan nauk lekarskich za czasów <strong>Akademii</strong>Medyko-Chirurgicznej Wileńskiej, bibliograficznieprzedstawiony: przyczynekdo dziejów medycyny w Polsce - Bieliński,Józef (1848-1926)Na bieżąco wprowadzane są również kolejnenumery czasopism: Medical and BiologicalSciences, Wiadomości Akademickie,Akcja charytatywna “Mikołajkowy uśmiech”Małgorzta GaczkowskaActa Medica, Primum Non Nocere i PromocjeKujawsko-Pomorskie.Część materiałów występuje w formaciePDF, jednak dominującym w Kujawsko-PomorskiejBibliotece Cyfrowej pozostaje formatDjVu, wymagający instalacji programu doprzeglądania dokumentów tego typu np. LizardRechDjVu plugin. Jednakże skrypty posiadająwewnętrzny applet Javy i można je odczytać,nie posiadając oprogramowania DjVu.Dzięki formatowi DjVu wszystkie materiały sądosyć dokładnie OCR-owane, a zatem większośćtekstu podlega indeksacji i jest możliwado wyszukania poprzez słowa kluczowe.Wszystkie publikacje są udostępnianezgodnie z wymogami prawa autorskiego, askrypty przede wszystkim na podstawie art28 Ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskimi prawach pokrewnych (Dz. U. 2006nr 90 poz. 631).mgr Monika Kubiak jest pracownikiem Biblioteki <strong>Medycznej</strong>Sekcja Studencka „Młoda Farmacja” oddziałBydgoszcz zachęcona ubiegłorocznym sukcesemjuż po raz drugi postanowiła zorganizować AkcjęCharytatywną „Mikołajkowy Uśmiech”.Małgorzata Gaczkowska, Alicja Ochudłoi Tomasz Gnatowski wśród podopiecznychStowarzyszenia „Rodzina Miłości Ofiarnej”Mimo zajęć, pracy i innych obowiązkówpełni zapału członkowie MF już od samegorana w dniu 3 grudnia w nowym budynkuFarmacji zbierali słodycze, zabawki i pieniądzedla chorych dzieci. Wszystkie dary i pozyskanefundusze zostały przekazane na rzeczpodopiecznych Świetlicy Terapeutycznej StowarzyszeniaOsób Niepełnosprawnych „RodzinaMiłości Ofiarnej” działającej przy parafiip.w. Zmartwychwstania Pańskiego w Bydgoszczy.Poczynione obserwacje w roku ubiegłym,pomogły jasno sprecyzować cele tegorocznegoprzedsięwzięcia. Starannie przygotowana akcjainformacyjna przed zbiórką, sprawny jejprzebieg oraz duże, osobiste zaangażowanieczłonków Młodej Farmacji przyczyniły siędo ogromnego sukcesu. Dzięki życzliwościi hojności profesorów, pracowników uczelnii studentów udało się zebrać 855 zł oraz kilkaworków zabawek i mnóstwo słodyczy. Każdyofiarodawca w ramach podziękowania otrzymałwidokówkę z sentencją, które ufundowałpan Rajmund Karolak - prezes CentrumStemplarskiego KRD w Bydgoszczy. Zebraneupominki i środki finansowe zastały przekazanena ręce Pana Wiceprezesa Jerzego Teski.Całkowity dochód z akcji został przeznaczonyna zakup niezbędnego sprzętu dla podopiecznychŚwietlicy Terapeutycznej.Akcja „Mikołajkowy Uśmiech” opróczkonkretnego wsparcia materialnego, umożliwiarealizację naturalnej potrzeby niesieniadobra. Wszystkie dzieci zasługują bowiem naodrobinę radości, ciepła i zainteresowania,dlatego studenci dołożyli wszelkich starań,aby dzięki zebranym darom na ich twarzachchoć na chwilę zagościł szczery, szerokiuśmiech. Akcja ta stała się doskonałą lekcją,dzięki której młodzież uwrażliwia się naproblem nieszczęścia ludzkiego i pokazuje,jak wielką wartością jest bezinteresowne zaangażowaniew niesienie pomocy innym.Od lewej Anna Kornelak i Joanna Guzińska,które czynnie zaangażowały się w zbiórkęZarząd Młodej Farmacji wraz z OpiekunamiStowarzyszenia „Rodzina MiłościOfiarnej” pragną podziękować wszystkimofiarodawcom za okazaną dobroć, serce, troskęi życzliwość. Niech naszą nagrodą będzieradość dzieci i pamiętajmy, że gdy śmieje siędziecko śmieje się cały świat!!!Małgorzata Gaczkowska jest wiceprzewodniczącą MłodejFarmacji, Oddział BydgoszczSieć bezprzewodowa w Collegium Medicumwww.cm.umk.pl26 lutego <strong>2009</strong> r. zakończył się I etap budowybezprzewodowej sieci komputerowejw Collegium Medicum. Sieć WiFi ma ułatwićpracownikom i studentom dostęp do Internetui innych usług sieciowych, za pomocą komputerówi urządzeń posiadających bezprzewodowekarty sieciowe.Zakończenie I etapu budowy sprawiło, żesieć WiFi jest dostępna w następujących budynkachnależących do Collegium Medicum:budynek A przy ulicy Jagiellońskiej 13, budynekF przy ulicy Jagiellońskiej 15, budynekaudytoryjny przy ulicy M. Skłodowskiej-Curie9 (<strong>Biblioteka</strong> Medyczna), budynek WydziałuFarmaceutycznego przy ulicy M. Skłodowskiej-Curie9.Dalsze etapy rozbudowy sieci bezprzewodowejprzewidują zainstalowanie jej w kolejnychbudynkach dydaktyczno-naukowychnależących do Collegium Medicum.Bezprzewodowa sieć komputerowa CollegiumMedicum została zbudowana w oparciuo urządzenia firmy Cisco Systems - światowegolidera technologii teleinformatycznych,twórcę zaawansowanych rozwiązań w tejdziedzinie cechujących się stabilnością i wysokimpoziomem bezpieczeństwa.Sieć bezprzewodowa w Collegium Medicumzostała włączona w system eduroam. Wpraktyce oznacza to, że pracownicy i studencinaszej uczelni mogą bezpłatnie korzystać z Internetuna terenie wielu uczelni Europy. Terazeduroam działa już na kilku polskich uczelniach,a w przeciągu tego roku spodziewanyjest znaczący przyrost miejsc, gdzie będziemożna skorzystać z sieci. Pełną listę polskichinstytucji włączonych do eduroam możnaodnaleźć na stronie http://www.eduroam.pl,a informacje o instytucjach zagranicznych nastronie http://www.eduroam.org.Aby skorzystać z sieci bezprzewodowej,jej użytkownik musi przejść proces uwierzytelnienia(autentykacji), którego celem jestumożliwienie zalogowania się do sieci WiFiwyłącznie osobom do tego uprawnionym.Z sieci eduroam z powodzeniem mogąkorzystać użytkownicy systemów WindowsXP, Vista, Windows Mobile (na palmtopach),Linux, MacOS, a nawet telefonów komórkowychpracujących w systemie Symbian i wy-Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong> 29


Ze sportuposażonych w opcję łączności WiFi. W CollegiumMedicum oraz na całym UniwersytecieMikołaja Kopernika przyjęto dwa sposobykonfigurowania dostępu do sieci: dla pracownikówUMK (poprzez indywidualny certyfikat),dla studentów (poprzez indywidualnyidentyfikator i hasło).Pracownicy Collegium Medicum, którzychcą skorzystać z bezprzewodowego dostępudo sieci winni wygenerować dla siebiecertyfikat, który musi zostać zainstalowanyw komputerze lub urządzeniu posiadającymbezprzewodową kartę sieciową. Dokładnąinstrukcję pobierania certyfikatu oraz konfiguracjisystemu operacyjnego komputera luburządzenia znajdą Państwo na stronie http://eduroam.umk.pl/instalacja/.Studenci Collegium Medicum chcącykorzystać z sieci bezprzewodowej powinniposiadać konto na serwerze stud.umk.pl.Identyfikator mający postać id@stu.umk.pli przypisane do niego hasło otrzymacie Państwopo poprawnym ukończeniu procesurejestracji na stronie http://www.uci.umk.pl/studenci/konto/zakladanie/. Po uzyskaniuidentyfikatora i hasła należy połączyć sięz siecią wykorzystując instrukcje zawarte nastronie http://eduroam.umk.pl/instalacja/.Uruchomienie bezprzewodowego dostępudo sieci w Collegium Medicum Uczelniaw dużej mierze zawdzięcza zaangażowaniuinformatyków, a zwłaszcza pracującego w Bibliotece<strong>Medycznej</strong> inż. Ireneusza Szeredera.Samodzielna Sekcja Informatyczna Collegium Medicumudziela wszelkich informacji o zasadach korzystaniaz sieci bezprzewodowej oraz służy pomocą techniczną wprzypadku problemów z konfiguracją sprzętu. Informacjemożna uzyskać pod numerami telefonów (52) 585-34-70oraz (52) 585-35-13 lub za pomocą poczty elektronicznejpod adresem eduroam@cm.umk.pl.Białka Tatrzańska <strong>2009</strong>Marta Spychalska, Natalia UklejaJuż po raz 17 gromada entuzjastów narciarstwaz Collegium Medicum w Bydgoszczywybrała się do Białki Tatrzańskiej, by doskonalićswoje umiejętności pod okiem znakomitychinstruktorów, kosztować góralskich specjałówi dobrze się bawić.Nasza narciarska przygoda tradycyjnie rozpoczęłasię 12 lutego <strong>2009</strong> r., na dworcu PKPw Bydgoszczy, skąd szalona ekipa studentów wyruszyław ponad 11 godzinną podróż pociągiemdo Zakopanego. Jak wszyscy wiemy, pogodaw polskich górach jest nieprzewidywalna,Pozostali szaleją na KotelnicyPierwsza ligaa w tym roku, stolica Tatr zaskoczyła nas ogromnąilością śniegu, którego malownicze płatkinie przestawały wpadać nam w oczy przez całeosiem dni obozu. Zaśnieżona Białka gościław swoich progach nad wyraz liczną grupę studentówz Bydgoszczy. Pobliskie stoki okupowało50 adeptów różnych gałęzi sztuki medycznej.Pieczę nad nimi sprawowało „czterech wspaniałych”,w osobach dr Andrzej Drygas, mgr FranciszekWaleron (zwany przez wielu wujkiemFrankiem), mgr Włodzimierz Michalski orazdr Tomek Zegarski (powszechnie znany jakoPan Tik-Tak). W zależności od narciarskichumiejętności i doświadczeń na stoku zostaliśmypodzieleni na cztery grupy, dwie początkujące(ochrzczone przez Wujka Franka 3 i 4 ligą) i dwiezaawansowane (inaczej 1 i 2 liga). W zeszłymroku nowicjusze nosili zaszczytne miano „kaczuszki”,zaś tegoroczne żółtodzioby ochrzczonoprzydomkiem „wiewiórki”. Obóz „Białka <strong>2009</strong>”obfitował w niezwykle uzdolnionych narciarzybo „wiewiórki” opuściły „oślą łączkę” już drugiegodnia obozu, dołączając tym samym do grona„doświadczonych” narciarzy.Dwie „pierwsze” ligi, w pocie czoła, wykonywałyliczne fantazyjne ćwiczenia (takiejak „zmęczony listonosz” czy „wyglądającyz norki świstak”) mające pomóc w osiągnięciuperfekcji na stoku. W naszej pamięci nadługo pozostaną komentarze szanownychtrenerów takie jak: dr Drygas: „kije wiszą cijak długopisy”, dr Zegarski: „kijki trzymamydiagonalnie, kąt rozwarty w łokciach 95-100stopni”, mgr Waleron: „pies z budą mógłby ciprzelecieć między nogami”, mgr Michalski:„teraz lepiej… nie mówić”.Mimo, że cieszyliśmy się ze śniegu sięgającegoniemal do pasa, jednak to właśniez jego powodu, nie wybraliśmy się na wyprawę,na którą wszyscy czekali. KasprowyWierch zatonął w ponad dwumetrowych zaspach,w związku z czym tradycyjna wyprawado Kuźnic o 6 nad ranem, nie mogła sięw tym roku odbyć. Nie pozostaliśmy jednakstratni, gdyż nasi opiekunowie zorganizowalinam wypad na nowe trasy do Jurgowa.Narciarstwo jest niestety dość urazowymsportem i zdarzają się kontuzje, jednak w takznakomitym gronie ratowników zawsze znajdziesię ktoś, kto pomoże w trudnej sytuacji (ogromneuznanie dla Marka oraz dzielnej Agaty).Od czasu do czasu dawaliśmy odpocząćnaszym trenerom dezerterując z ich zajęć,by wybrać się samodzielnie na Kotelnicę,czy też do nowo wybudowanych basenówtermalnych w Bukowinie Tatrzańskiej, bądźteż na spacer po Krupówkach w Zakopanem.Wieczorem starczało nam sił, aby udać się nawiejską potańcówkę do pobliskiej karczmyczy też zorganizować ognisko, z kiełbaskamii oscypkami z rusztu w roli głównej.Podsumowaniem szkolenia był wyczerpującyslalom specjalny, który nie wszyscy ukończyliz powodu upadku lub ominięcia bramki.30Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong>


Ze sportuNajlepszą wśród kobiet była Ewa Witkowskaz I roku lekarskiego, drugie miejsce zajęła JoasiaMichalska, a trzecie Agata Steibach – obiez I roku ratownictwa. Klasyfikacja mężczyzn:I miejsce – Paweł Winczakiewicz V lekarski,II miejsce – Marcin Trela I ratownictwo orazIII miejsce – Remigiusz Werenc IV lekarski.Obóz ten, jak co roku, był znakomitą okazjąby odpocząć po trudach minionej sesjii przygotować się na nowe wyzwania, którezapewnia nam nasza wspaniała Alma Mater.W tym roku w naszym tradycyjnym groniepojawiło się kilkoro nowych zawodnikówi mamy nadzieję, że w przyszłym roku, będzieich jeszcze więcej. Zatem, do zobaczenia zarok w Białce.Marta Spychalska i Natalia Ukleja są studentkami IVroku na kierunku lekarskimBywają upadki grupoweDbajmy o nasze zdrowieHenryk Borowski„Kto nie ma czasu na ćwiczeniaten zawsze znajdzie czas na chorobę”Zdrowie ofiarowane wraz z darem życia jestnajpiękniejszym prezentem otrzymanym przeznas od losu. Wydawałoby się, że skoro jest takcennym darem to będziemy o nie dbać w sposóbszczególnie troskliwy. Większość z nas wie,że to właśnie zdrowie w naszym życiu stanowipodstawę szczęścia i pomyślności. Ponieważnie jest ono stanem statycznym, dlatego teżnależy przez całe życie je chronić i doskonalić.Wiele elementów naszych zachowań i postawskłada się na dobrą jego jakość. Jednakżenajważniejszym z nich jest styl życia, któregopodstawę stanowią m.in. racjonalne odżywianie,wypoczynek, a przede wszystkim aktywnośćfizyczna oparta na systematycznymudziale w różnych formach ruchu. Ćwiczeniafizyczne powinno dostosować się do wiekućwiczących, ich poziomu sprawności orazrozwoju fizycznego.Zostały podjęte w ostatnich latach działania,których celem miały być istotne i korzystnezmiany w zakresie poprawy poziomunaszej aktywności fizycznej. Należały do nichm.in. uchwalenie przez najwyższe nasze władzeNarodowego Programu Zdrowia, w którymna pierwszym miejscu znalazł się zapiso zwiększeniu sprawności Polaków oraz zainicjowaniespołecznego ruchu tworzeniaszkół promujących zdrowie. Powyższe przedsięwzięciaprzyniosły z pewnością zwiększeniepoziomu wiedzy dotyczącej współzależnościzdrowia i aktywności fizycznej, lecz nieprzełożyły się na powszechność w uprawianiućwiczeń fizycznych. Na pewno jest to równieżefektem naszego rozwoju społecznego,charakteryzującego się znacznym postępemw rozwoju cywilizacji przemysłowej jak faktu,że stajemy się coraz bardziej społeczeństwemkonsumpcyjnym.Nadal przeciętny nasz obywatel niewieleczasu poświęca na podtrzymanie sprawnościfizycznej o czym świadczą badania w postacisondażu przeprowadzonego przez CBOS(Centrum Badań Opinii Społecznych w Warszawie).Wyniki tych ankiet wykonanychw ramach badania „Aktualne problemy iwydarzenia” (152) w styczniu 2003 na reprezentatywnejgrupie losowo – adresowej dorosłychPolaków (N=1025) oraz w sierpniu 2002na grupie dorosłych mieszkańców Polski (N= 967) potwierdzają powyżej przedstawionąopinię o braku związku pomiędzy naszympoziomem wiedzy a praktycznym udzialePrzełajew różnych formach aktywności ruchowej.Większość badanych (59%) nie bierze żadnegoudziału w jakichkolwiek formach ćwiczeńruchowych mających służyć poprawie naszejsprawności fizycznej. Jedna trzecia ankietowanych(33%) czyni to systematycznie – razw tygodniu lub częściej, natomiast (12%) robito rzadziej – przynajmniej raz w miesiącu, coszósty respondent (16%) sporadycznie uprawiajakiś rodzaj sportu lub rekreacji ruchowej.Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong> 31


Ze sportuDo popularnych form aktywności ruchowejnależą także: wędrówki piesze (30%), graw piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę i innegry zespołowe (26%), pływanie (26%), bieganie,jogging (21%). Jednakże systematycznie(przynajmniej raz w miesiącu) podejmuje terodzaje aktywności od 9% do 13%. Najmniejpopularne wśród dorosłych formy aktywnościruchowej to jazda konna (3%), boks lub innesporty walki (3%) oraz jazda na wrotkach, rolkachlub deskorolce (3%).Powyższe wyniki pomimo znaczącegopostępu w stosunku do badań prowadzonychpod koniec lat dziewięćdziesiątych, gdzie aż¾ ankietowanych deklarowało brak jakiegokolwiekudziału w ćwiczeniach fizycznych,nadal muszą stanowić powód do podejmowaniadziałań popularyzujących praktycznezwiązki aktywności ruchowej z jakością naszegozdrowia.Szczególny nasz niepokój o poziom sprawnościruchowej naszego najmłodszego pokoleniapowodować winny wyniki najnowszychbadań przeprowadzonych przez Instytut Matkii Dziecka w Warszawie. Wyniki badan ujawniają,iż: 40-60% badanych dzieci kwalifikuje siędo grup dyspanseryjnych, 10-15% całej populacjiszkolnej to uczniowie przewlekle chorzy,wymagający leczenia lub rehabilitacji, 30-45%całej badanej populacji, to młodzież z odchyleniamiod normy stwarzającymi ryzyko dalszegoich niepomyślnego rozwoju lub rozwinięcia sięu nich choroby. Przyczyn powyższego stanunależy szukać w niedostatecznej aktywnościruchowej a także w niezbyt właściwej realizacjizadań w zakresie wychowania fizycznego nakażdym z jego etapów. Niewłaściwym byłobyzrzucanie całej odpowiedzialności za powyższystan na instytucje zajmujące się ich edukacją.Tak jak w przypadku innych działań pedagogicznych,również i w zakresie wychowaniado aktywności ruchowej cała rzecz zaczyna sięw rodzinie już od najmłodszych lat. Tam bowiemrodzice mają okazję wdrażać swoje pociechy dospacerów, gier i zabaw na świeżym powietrzu.Istniejący powszechny pogląd pedagogicznymówiący o tym, że nawyki kształtowaneprzez rodziców są najtrwalsze, stanowić musiprzesłankę do twierdzenia, że postawa rodzicówwobec ćwiczeń fizycznych w sposóbistotny wpłynie na postawę ich dzieci.Właściwy przykład rodziców promującychaktywny tryb życia wraz z wcześniejwymienionymi innymi elementami zdrowegostylu życia stanowią najbardziej skutecznąformę wychowania fizycznego dzieci i młodzieży.Postawy takie spowodują, że wśródmłodzieży nie będzie wygasał genetyczny dopingmłodości, a wdrażanie najmłodszych doruchu na świeżym powietrzu sprawi, że polubiąone ruch wpisując go na stałe w programprzyszłego swojego życia.W rzeczywistości mamy natomiast do czynieniaz postawą rodziców, która przeobrażasię w działania hamujące naturalną ruchliwośći samodzielność ich dzieci. Zajęcia ruchowerealizowane w placówkach edukacyjnychwinny stanowić wzbogacenie i wsparciew potrzebie uczestnictwa w nich. Tak pojętyproces wychowania do aktywności ruchowejsprawi, że młody człowiek będzie odporniejszyna zewnętrzną agresję współczesnej cywilizacjipowodującą zakłócanie jego osobniczejrównowagi czy obniżanie jego wrażliwościbiologicznej i psychologicznej. Dysponującdobrą sprawnością fizyczną człowiek potrafirównież szybciej przystosować się do zmieniającychsię zewnętrznych warunków życia.Ponadto systematyczny udział w ćwiczeniachfizycznych uczy życia, kształtuje charakter,konsekwencję w postępowaniu, upór w dążeniudo wytyczonego celu. Aktywność ruchowaw każdej postaci i formie pozytywnie oddziałujena ćwiczącego poprzez wzrost jegosamoakceptacji, poczucia własnej wartości,zmniejszanie negatywnych napięć emocjonalnychczy wreszcie wzmocnienie pozycjispołecznej w zespole będąc czynnikiem ułatwiającymjego socjalizację. Nabyte normy,zasady, reguły czy przepisy obowiązującećwiczących zostają często przez nich przeniesionedo innych zespołów czy grup społecznych.Tak szeroki wpływ aktywności fizycznejna człowieka jest najtańszym i jednocześnienajprostszym sposobem na wzmacnianiedobrego stanu zdrowia, jego przedłużaniew drodze życia.Powyższe rozważania na temat znaczeniaćwiczeń fizycznych dla jakości zdrowia człowiekastanowią podstawę programów wszystkichzajęć fizycznych (tych obowiązkowychi tych fakultatywnych) realizowanych przezStudium Wychowania Fizycznego i Sportunaszej Uczelni. Zasadą w realizacji wszystkichnaszych propozycji programowychw zakresie wychowania fizycznego i sportujest wykształcenie u studentów poczuciapotrzeby udziału w rekreacji oraz satysfakcjiz uprawianych ćwiczeń. Jestem przekonany,że wielu z nich będzie w przyszłości pełnićrolę liderów w zakresie promocji aktywnegostylu życia, stanowiąc najlepszy przykład dlaswoich najbliższych jak i środowiska lokalnego.Powtarzając za Zbigniewem Cendrowskim(1996) - „liderem w promocji zdrowiamoże być praktycznie każdy, kto swym postępowaniemi zachowaniem zachęca innych doprzestrzegania określonych zasad składającychsię na ów zdrowy styl życia”.Biorąc pod uwagę bliskość związku wyuczonegoi wykonywanego przez obecnychnaszych studentów w przyszłości zawoduz przedstawionym w artykule problemem,pełnienie przez nich takiej roli społecznejwydaje się być jak najbardziej uzasadnione.Są bowiem oni również zawodowo i moralnieprzygotowani do tego by w tym zakresiewspomagać innych. Jednakże jak wynikaz ogólnej wiedzy, należy pamiętać o tym, żedla każdego dziecka jego pierwotnym lideremzdrowego stylu życia będą zawsze rodzice.mgr Henryk Borowski jest pracownikiem Studium WychowaniaFizycznego i SportuMistrz Polski w skoku o tyczceŁukasz Michalski student drugiego rokuWydziału Lekarskiego Collegium Medicumzostał halowym Mistrzem Polski w skokuo tyczce.W trakcie trwających w dniach 21-22 lutego<strong>2009</strong> r. w Spale halowych mistrzostwPolski seniorów w lekkiej atletyce ŁukaszMichalski pokonał poprzeczkę na wysokości5,66 metra, ustanawiając nowymłodzieżowy rekord Polski.Ten wynik, oprócz złotego medalu,dał mu także przepustkęna mistrzostwa Europy, któreodbędą się we włoskim Turynie7-9 marca <strong>2009</strong> roku.Mistrzostwa Collegium Medicum w Tenisie Stołowym - wynikiW dniu 17 stycznia <strong>2009</strong> r. w obiektachsportowych Collegium Medicum przy ulicyŚwiętojańskiej w Bydgoszczy odbyły się MistrzostwaUczelni w Tenisie Stołowym.W kategorii kobiet pierwsze miejsce zajęłaAgata Zajkowska, drugie Kamila Wyborska,trzecie dr Joanna Małek-Marchewka, czwarteMonika Wojtasińska, a piąte Elwira Piekar.W kategorii mężczyzn najlepszym okazałsię Krzysztof Wojtasik, na drugiej pozycjiuplasował się dr Jarosław Pietrzak, trzecimbył Piotr Stec, czwartym był Michał Grzyb,a piątym mecenas Jakub Meysner.Najlepsi zawodnicy turnieju będą reprezentowaćuczelnię na AkademickichMistrzostwach Polski Uczelni Medycznychw Wrocławiu w marcu <strong>2009</strong> roku.oprac. Tomasz Zegarski<strong>32</strong>Wiadomości Akademickie <strong>Nr</strong> <strong>32</strong>

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!