Informacje KadroweNa stanowisko profesora zwyczajnego zostali mianowani:• prof. dr hab. inż. Ireneusz SolińskiWydział Górnictwa i Geoinżynierii• prof. dr hab. inż. Tadeusz TumidajskiWydział Górnictwa i Geoinżynierii• prof. dr hab. inż. Jan RusekWydział Elektrotechniki, Automatyki, Informatyki i Elektroniki• prof. dr hab. inż. Antoni KalukiewiczWydział Inżynierii Mechanicznej i Robotyki• prof. dr hab. inż. Krzysztof KrauzeWydział Inżynierii Mechanicznej i Robotyki• prof. dr hab. inż. Ludwik BłażWydział Metali NieżelaznychNa stanowisko profesora nadzwyczajnego – na 5 lat zostalimianowani:• dr hab. inż. Marian BrannyWydział Górnictwa i Geoinżynierii• dr hab. inż. Waldemar KorzeniowskiWydział Górnictwa i Geoinżynierii• dr hab. inż. Kazimierz FurmanikWydział Inżynierii Mechanicznej i Robotyki• dr hab. inż. Piotr KleczkowskiWydział Inżynierii Mechanicznej i Robotyki• dr hab. inż. Jacek SnaminaWydział Inżynierii Mechanicznej i Robotyki• dr hab. inż. Barbara MałeckaWydział Inżynierii Materiałowej i Ceramiki• dr hab. inż. Jan GórskiWydział Energetyki i Paliw• dr hab. inż. Janusz JakóbiecWydział Energetyki i PaliwTytuł profesora nauk technicznych otrzymali:• dr hab. inż. Jarosław KozaczkaWydział Inżynierii Mechanicznej i Robotyki• dr hab. inż. Wiesława Nocuń-WczelikWydział Inżynierii Materiałowej i CeramikiTytuł profesora nauk o Ziemi otrzymali:• dr hab. inż. Jacek MatyszkiewiczWydział Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska• dr hab. inż. Grzegorz MalinaWydział Geologii, Geofizyki i Ochrony ŚrodowiskaStopień doktora habilitowanego otrzymali:• dr inż. Maciej PetkoWydział Inżynierii Mechanicznej i Robotyki• dr inż. Jerzy WiciakWydział Inżynierii Mechanicznej i Robotyki• dr Barbara HuteraWydział OdlewnictwaNa podstawie materiałów dostarczonychprzez Dział Kadrowo-PłacowyZebranie i bal Wychowanków w TarnowieW salach hotelu „Bristol” odbyło się30 stycznia 2009 zebranie sprawozdawczetarnowskiego Międzyzakładowego KołaStowarzyszenia Wychowanków <strong>AGH</strong>.Rzecznik koła Michał Kraiński powitałuczestników, wśród nich gości z Krakowaz przewodniczącym Stowarzyszeniaprof. Stanisławem Mitkowskim. Był hymn,było roczne sprawozdanie przedstawioneprzez Urszulę Wasę o zrealizowaniuzaplanowanych imprez i o sukcesie kołana Zjeździe Krajowym Stowarzyszenia.W Zarządzie Głównym koło ma 6 swoichczłonków!Z ilustrowanym referatem naukowymwystąpił Emil Wijas; o problemie czarnychdziur mówił i pokazywał wiele, a że tymrazem na zebraniu nie było ks. prof.Michała Hellera, robił to bez tremyi zasłużył sobie na nasze największeuznanie. Wśród uczestników zebraniazabrało również koleżanki Krysi Brody.O Jej zgonie w listopadzie ubiegłego rokuprzypomniała Krystyna Łabuz. Zwykle naspotkaniach stowarzyszeniowych śpiewałyrazem. Musiała więc teraz Krystynazaśpiewać sama. Kolęda dla nieobecnychz muzyką Z. Preissnera na pewnopozostanie długo w pamięci zebranych.Był jeszcze wygłoszony ze swadą referatprof. Wojciecha Mitkowskiego o różnychjubileuszach przypadających w roku 2009,z których najważniejszym będzie 90-lecie<strong>AGH</strong>.A gdy zakończyło się zebranie,wszyscy przeszli do sali restauracyjnejby doceniać kunszt mistrza kuchni,a następnie – na parkiecie – pokazaćswój własny.W zebraniu i balu wzięło udziałkilkudziesięciu członków koła i osóbtowarzyszących. Było miło, ale sięskończyło (nad ranem). Za rok znów sięspotkają.Andrzej Migafot. arch. autora<strong>Biuletyn</strong> <strong>AGH</strong> 15-2009 21
Najsmutniejsze oczy to te,w których umarła nadziejaAnia to wysoka, szczupła brunetkao ciemnych oczach. Mądra, bardzoambitna. W liceum średnia powyżej 4,5,świadectwa z czerwonym paskiem.Aktywna działaczka samorząduszkolnego, lubiana przez rówieśników.Jedyne, ukochane dziecko rodziców.Chciała, by byli z niej dumni. Jej życie byłociągłą walką ze słabościami,udowadnianiem sobie i innym własnejwartości. Chciała być perfekcyjna.„Depresja u mnie rozwijała sięstopniowo. Inni myśleli, że miałamwszystko, a mnie się zaczęło wydawać, żetak naprawdę nie mam nic. Czułam, żejestem nieszczęśliwa. A przede wszystkimsamotna…”SamotnośćNie pamięta, jak to się zaczęło.Któregoś dnia po prostu przyszła zeszkoły i postanowiła się zdrzemnąć. Gdysię obudziła, nic już nie było takie samo.Poczuła się nagle strasznie ciężka, ale niebył to ciężar ciała, lecz duszy.„Całymi dniami mogłam leżeć w łóżku,najlepiej cała zakryta kołdrą i płakać. Tylko,o dziwo, ciemność dawała poczucie jakiejśpewności, bezpieczeństwa. Za łóżkiem byłjuż ten inny świat, ten do którego niechciałam wracać…”Depresja jest stanem w którymczłowiek nie ma energii do życia. Nie masiły na to, by wstać rano, zjeść śniadanie,czy wyjść z psem na spacer. Wszystko,co do tej pory cieszyło, teraz przytłacza.Przyczyn depresji może być wiele. Czasempojawia się ona po traumatycznymzdarzeniu w życiu – śmierci kogośbliskiego czy rozstaniu z ukochaną osobą.Czasem jednak jej podłoże nie jest aż takjednoznaczne. Ania na pozór była osobąotwartą, radosną, której zdawałoby sięniczego w życiu nie brakowało. W środkujednak przepełniało ją uczucieniezrozumienia, samotności. Depresja jestw pewnym stopniu sposobemodreagowania tłumionych emocji. Osobychore stopniowo zamykają się w sobie,stają się skryte, z życia czerpią coraz mniejradości, izolują się od dotychczasowychznajomych, nie rozmawiają z bliskimi. Niechcąc zwracać na siebie uwagi. Najlepiejczują się w odosobnieniu.Weź się w garśćAnia opowiedziała mi taką scenę zeswego życia:„Dwa lata temu. Wieczór. Leżęw łóżku. Płaczę, tuląc poduszkę. Dopokoju wchodzi ktoś bardzo mi bliski:–Znowu ryczysz?! Taka duża dziewczyna,a płacze i płacze. Co sobie o nas sąsiedzipomyślą? Weź się w garść.”Takie „złote rady” od swoich bliskich,jakie usłyszała Ania, słyszy prawie każdaosoba dotknięta problemem depresji.Słowa te zamiast pomóc, pogłębiają tylkouczucie wyobcowania i niezrozumienia.Bliscy nie widzą, albo nie chcą widziećproblemu żony, męża czy dziecka.W naszym społeczeństwie bardzo silnajest wciąż chęć pokazania się sąsiadomz tej dobrej strony: bycia bogatszym,lepszym rodzicem czy mężem. Wygodniejjest więc nie widzieć problemu, niż gdybymiało wyjść na jaw, że córka „sąsiadaspod siódemki” chodzi na terapię dopsychiatry i bierze leki antydepresyjne.„Depresję traktuje się jak fanaberię,chwilową słabość. Ludzie myślą, żewystarczy poklepać po plecachi powiedzieć, że ‘wszystko będzie dobrze’,a cała ta trauma odejdzie jak zadotknięciem czarodziejskiej różdżki.W rzeczywistości jednak depresja jeststraszną chorobą, której nie życzę nawetnajwiększym wrogom. Bo kto by chciałmieć piekło na Ziemi?”– mówi Ania.Depresja to nie jest widzimisię,lenistwo czy użalanie się nad sobą. Topoważna choroba, którą należy leczyćfarmakologicznie, pod czujnym okiemspecjalistów.Najbardziej boli życieKiedy ogarnia nas poczuciebeznadziei, lęku, kiedy oczy gasną, a naustach nie pojawia się nawet śladuśmiechu, przychodzi taki czas, gdyzadajemy sobie pytanie o sens istnienia. Poco żyć, skoro nic nie cieszy? Po co jestempotrzebny na świecie, skoro nic mi się nieudaje, nic nowego nie wymyślę, nic w życiunie osiągnę? Po co żyć, skoro beze mniena pewno będzie lepiej? Wtedy to pojawiająsię myśli i tendencje samobójcze, które sąnajbardziej dramatycznym przejawemdepresji. Odczuwanemu przygnębieniutowarzyszy pesymistyczna ocena własnejosoby, brak wiary, samooskarżenie orazpoczucie winy. Osoby choreniejednokrotnie obwiniają siebie zawszelkie zło, które ma miejsce na świecie.Jak mówi Ania: „W depresji boli wszystko,a najbardziej życie. Do tego stopnia, że niemożna wytrzymać. Niektórzy niewytrzymują. Odchodzą… na zawsze…”Dane statystyczne wskazują, że około15% osób cierpiących na depresję odbierasobie życie. Dlatego też tak ważne jestleczenie. Nie można bagatelizować tegoproblemu, a każdą groźbę odebraniażycia należy traktować z najwyższąpowagą.Trzeba walczyćLeczenie depresji nie jest rzecząprostą. Niejednokrotnie trwa latami. To, żechory poczuje się lepiej, nie oznaczajeszcze całkowitego wyleczenia. Zdarzająsię nawroty choroby, huśtawki nastrojów.„W moim życiu w depresji pierwszyprzełom nastąpił, kiedy zdałam egzaminna prawo jazdy. Wtedy poczułam, żemoże nie jest aż tak beznadziejnie.Potem znalazłam pracę i zarobiłampierwsze pieniądze. A potem nastąpiłnawrót – z pracy musiałam zrezygnować,a do samochodu nie wsiadałam, bopanicznie bałam się go prowadzić.”Niejednokrotnie przychodzą chwilezwątpienia w skuteczność terapii. Niemożna się jednak poddawać, trzebawalczyć. W momentach załamania bardzoważne jest wsparcie rodziny, znajomych,przyjaciół. Osoba chora musi wiedzieć,że jest ktoś, komu na niej zależy, ktocierpiałby, gdyby jej zabrakło.Życie toczy się dalej…Ania chodziła na terapie, przyjmowałaleki. Dwa lata dzielnie walczyła o to, bywstając z łóżka rano móc się uśmiechnąći z pewnością siebie iść przez życie.Paradoksalnie nie wyleczyła jej chemia,którą przyjmowała w postaci pigułek,a groźba innej choroby. Lekarzepodejrzewali u niej białaczkę.„Gdy dowiedziałam się, że mogęmieć raka, przeraziłam się. Pomyślałam –mogę umrzeć, a przecież chcę żyć. Tokara za to, że tyle razy myślałam o tym, byze sobą skończyć.”Okazało się, że to tyko fałszywyalarm, ale od tego momentu w Anięwstąpiło „nowe życie”. Co rano wita dzieńz uśmiechem na ustach. Snuje plany naprzyszłość. Spełnia swoje marzenia –nauczyła się tańczyć.„Musiałam nie chcieć żyć, by polubićżycie, zobaczyć jego najgorsze strony, bydocenić te lepsze. Życie toczy się dalej,a ja wraz z nim powoli do przodu.”Warto żyćDepresja to choroba podstępna,niszcząca życie pacjenta i jego bliskich.Można ją porównać do pewnego rodzajugry, która nie ma ściśle określonych reguł,w której wszystko może się zdarzyć.Nagrodą za zwycięstwo w tej grze jestnajważniejsza wartość – życie i dlategowarto walczyć do samego końca. Domomentu, gdy w oczach znów pojawi sięnadzieja.Aleksandra FuraStudentka III roku Socjologii, WydziałHumanistycznyReportaż powstał w ramach zajęć z przedmiotuRetoryka i gatunki medialne22 <strong>Biuletyn</strong> <strong>AGH</strong> 15-2009