Z szuflady ekspertaZAWÓD MEDIATOR:rozjemca czy tłumacz ludzkich pragnień?Czy umiemy zajmować się konfliktami? Część z nas konflikty ukrywa, część ucieka przed nimi.Niektórzy je pomniejszają. Mówią: w sumie nic wielkiego jeszcze się nie dzieje, nie ma o corobić tyle rabanu. Część je uwielbia i doładowuje nimi baterie, nierzadko kosztem innych.I ci ostatni część wiedzy o sporach pojęliMagdalena SendorWkonflikt bowiem wpisanajest moc energii. Jest tamdużo emocji: złości, rozczarowania,gniewu. A wszystko,to niezły ładunek elektryczny. Nasuwasię pytanie, jak go wykorzystamy? Czy użyjemytej energii, wyładowując się na kimś,niszcząc relację? Czy spożytkujemy ją,aby z jasnością powiedzieć, czego pragniemy?A może też spojrzymy na drugąstronę. Ile ona energii przynosi, a potemskumulujemy wszystko w nowe, dobre rozwiązanie.Zbyt iddyliczne?Jestem mediatorką i moja praca polegana tworzeniu atmosfery, w której właśnietakie dwie skłócone strony będą chciałymówić i słuchać siebie nawzajem i w efekcieszukać nowych rozwiązań, satysfakcjonującychobie strony. Ponieważ słuchanieweszło mi w krew, a może byłow mojej krwi zanim stałam się mediatorem,słyszę na co dzień wiele obaw co dosamej instytucji mediacji. Kiedy zaczynamrozmawiać o mediacjach ze znajomymi czyklientami często padają poniższe opinieo tym, czym zajmuje się mediator: mediatorpośredniczy w sporze i jego celemjest zażegnanie albo złagodzenie konfliktupomiędzy stronami lub mediator zadecyduje,kto jest winny, bądź mediatorpowie nam, co mamy zrobić. Jeśli na tympolegałaby praca mediatora nie różniłabysię od pracy sędziego.W mediacji jest inaczej: strony przychodzącdo mediatora są od początku dosamego końca właścicielami swojegokonfliktu i one są odpowiedzialne za toco z nim zrobią. Mediator, dzięki swoimumiejętnościom słuchania i przekładoznawstwa(tak, tak sztuki przekładu) pomaga,aby jedna strona powiedziała, to cochce powiedzieć a druga strona, abyusłyszała to w dokładnie taki sposób,w jaki ta pierwsza strona chciała powiedzieć.I na odwrót. Skomplikowane?Komunikacja wymaga precyzji. I dla20 przedsiebiorcy@euprzykładu weźmy scenkę mediacji międzyszefem a pracownikiem:Szef:Jest Pan zarozumiałym człowiekiem,tylko się Pan przechwala a nic nie robi!Mediator-tłumacz:Słyszę, że jest Pan zirytowany, gdyżchciałby Pan efektywności i jasności codo kompetencji osób, z którymi Pan pracuje?Szef:Właśnie tak.Mediator-tłumacz:Czy zechciałby Pan powiedzieć szefowi,co Pan od niego usłyszał?Pracownik:Że jestem zarozumiały i nic nie robię.To skandal! Haruję jak wół, on wciąż niezadowolony?Mediator-tłumacz:Słyszę, że zdenerwowały Pana te słowai chciałby Pan powiedzieć więcej o swojejpracy, czy tak? (skinienie głowy pracownika).Chcę wysłuchać każdego z Panóww równym stopniu. Chciałabymteż, aby i Panowie się dobrze usłyszeli. Jasłowa szefa usłyszałam inaczej. Słyszałam,że pragnie efektywności i jasności. Czychciałby Pan to powtórzyć?Pracownik:Tak. Chce efektywności i jasności. Tylkoja Pani mówię, że pracuję więcej niż zapisanew umowie a szef wciąż chce więcej.Mam dość.Mediator-tłumacz:Teraz mogę Pana usłyszeć. Czy dobrzerozumiem, iż jest w Panu bezradność i jednocześnieniezgoda na to, co się dzieje.Chce Pan innego traktowania, czy tak?I tak przekład sie plecie... Pracę mediatorawolę porównywać właśnie do pracytłumacza niż rozjemcy. Dla mnie bowiempierwszorzędne nie jest to czy konflikt będzieistniał czy nie, tylko w jaki sposób będziesie o nim mówiło, w jakim tonie, z jakąintencją. Mediator pozostaje bezstronny, niewywiera żadnego wpływu na wynik rozmowy,w jego interesie nie jest ani to, żebykonflikt był mniejszy, ani to, żeby w ogólego nie było. To bardzo przyjemna praca,bo nagle staję się świadkiem, iż uczestnicysporu rozumieją, że się nie słuchali dotej pory. Słuchali jedynie argumentów,etykiet, osądów. Nie słuchali jednak tego,czego pragną. A kiedy do koszyczka włożymyjedną potrzebę, drugą, trzecią, piątąw końcowym efekcie można coś z nichnowego zbudować. Trwałego, w poczuciuszacunku, i zaufania. Mediator więcw moim przekonaniu nie jest rozjemcą. Jesttłumaczem ludzkich pragnień. ■Magdalena Sendor– mediatorka i trenerka, założycielka StrefyPorozumienia, która promuje mediacjew miejscu pracy jako formę budowania dobrejatmosfery (www.strefaporozumienia.pl).Z wykształcenia jest dziennikarką i kulturoznawczynią,od wielu lat jest gorącą zwolenniczkąświadomej i empatycznej komunikacji.Ukończyła roczne Studium Porozumienia BezPrzemocy (Nonviolent communication) MarshallaB. Rosenberga (2008-2009) oraz Intensywnykurs mediacji wg Porozumienia BezPrzemocy (2010-20<strong>11</strong>-2012). To osoba, któranieustannie się doszkala samodzielnie szukającwiedzy u innych ludzi, w książkach,w życiu lub w formie szkoleń czy warsztatów.
UPADŁE MITYZ szuflady ekspertaSłowo „wariat” pochodzi od łacińskiego „varius” tj. „inny, różny” i bardziejodnosi się do indywidualności, niepowtarzalności człowieka niż szaleństwa.Warto rozprawić się z mitem,jakoby ludzie chorujący psychiczniepopełniali więcej przestępstwniż ludzie zdrowi.Izabella WłodarczykIzabella Włodarczyk– magister psychologii, ukończyła m. in.4-letnie szkolenie w zakresie psychoterapii integratywnejw rekomendowanym przez PolskieTowarzystwo Psychologiczne OśrodkuIntra. Na co dzień pracuje jako terapeutaw Środowiskowym Domu Samopomocy, prowadzonymprzez Stowarzyszenie „Azaliowa”(www.st-azaliowa.org.pl). Od kilku lat współpracujetakże z Poradnią StowarzyszeniaOPTA, gdzie zajmuje się psychoterapią dzieci.Człowiek chorujący na serce czywalczący z nowotworem zazwyczajwzbudza w nas współczuciei smutek. Osoba chorującapsychicznie - nierzadko lęk i grozę.Wokół ludzi cierpiących na różne zaburzeniapsychiczne panuje wiele mitów.Często się słyszy, że na takiego człowiekamówi się „wariat”, co kojarzy się z kimśnieprzewidywalnym, niebezpiecznymi nieuleczalnym. Bywa, że taka etykietaprzylega do tej osoby do końca życiai uniemożliwia jej powrót do świata społecznego,pracy czy nawiązania nowychzwiązków przyjacielskich i partnerskich.Co ciekawe, słowo „wariat” pochodzi odłacińskiego „varius” tj. „inny, różny” i bardziejodnosi się do indywidualności, niepowtarzalnościczłowieka niż szaleństwa.Warto rozprawić się z mitem, jakoby ludziechorujący psychicznie popełnialiwięcej przestępstw niż ludzie zdrowi.Większości czynów agresywnych i zabronionychprzez prawo, zwłaszcza przeciwkomieniu i życiu, dopuszczają się zdrowi,a nie chorzy.Ci ostatni najczęściej zmagają się z poczuciemzagrożenia, przez co izolują się odinnych, a ryzyko samobójstwa znacznieprzewyższa ryzyko agresji z ich strony.Jednak dzięki odpowiedniemui wczesnemu leczeniu mogą one całkowiciewyzdrowieć i nie mieć kolejnychepizodów choroby. Jeśli chory regularniezażywa leki zalecane przez lekarza, możeprowadzić całkiem satysfakcjonujące, samodzielneżycie we własnym środowisku,ma nawet szansę na powrót do pracy zawodowej.To, co z pewnością utrudnia rehabilitacjęi leczenie, to stygmatyzowaniechorego, jego dyskryminacja, traktowaniego jak nieuleczalnie chorego szaleńca.Chciałabym jeszcze dokonać rozróżnieniapomiędzy upośledzeniem umysłowyma chorobą psychiczną, gdyż ludzieczęsto uważają je za tożsame sobie.Upośledzenie umysłowe nie jest chorobąpsychiczną. Dotyczy ograniczonychmożliwości rozwoju i funkcjonowania intelektualnego,któremu towarzyszą trudnościz przystosowaniem się do obowiązującychwymogów społecznych i środowiskowych.Diagnozuje się je w stopniu:lekkim, umiarkowanym, znacznymi głębokim. Upośledzenie umysłowe,zresztą tak jak i zaburzenia psychiczne,mogą wystąpić w każdej rodzinie, niezależnieod jej statusu społeczno-ekonomicznego.Obecnie dąży się do tego,by określać je terminem „niepełnosprawnośćintelektualna”. Niezmiennypozostaje fakt, że dzieci niepełnosprawneintelektualnie rosnąc, stają się dorosłymiludźmi z niepełnosprawnością intelektualną.Poprzez uczestnictwo w różnychformach aktywności, dzięki wczesnejstymulacji rozwoju, adekwatnejopiece medycznej i edukacji zgodnej z ichmożliwościami, wzrasta ich potencjałi szanse na sprawne funkcjonowaniew społeczeństwie.■przedsiebiorcy@eu 21