Biznes i gospodarka w pigułceGAZ ŁUPKOWY(który jest albo go nie ma)Pierwsze raporty na temat gazu łupkowego w Polsce wywołały entuzjazm, właściwie euforię.Nasze zasoby miały nam wystarczyć nawet na kilkaset lat, mieliśmy być gazowym Kuwejtemi zaopatrywać w gaz całą Europę (może poza Rosją)Rafał Korzeniewski8 przedsiebiorcy@euKolejne sprowadziły nas na ziemię.Pierwszy z tych studzącycheuforię, raport przygotowanyprzez Państwowy Instytut Geologiczny,wywołał tak powszechne rozczarowanie,że nawet nie zwrócono uwagi,że po prostu musiał się od tamtych różnić.Poprzednie oszacowywały wielkość zasobówgazu łupkowego w ogóle, w tymnatomiast wzięto pod uwagę tylko zasobynadające się do wydobycia. Czyli takie,które dysponując obecną techniką jesteśmyw stanie eksploatować i ma to ekonomicznysens. To był zresztą dopiero począteklicytacji na wiadomości złe i gorsze.Najnowszy raport przygotowany przez poważanąamerykańską rządową agencjęUSGS obniża te szacunki jeszcze bardziej,nawet do dwóch i pół roku. A wszystkieraporty sporządzono właściwie na podstawiewłaściwie tych samych danych archiwalnych,bo wierceń w poszukiwaniugazu łupkowego wykonano zbyt mało, bymożna było na tej podstawie dokonać jakiejkolwiekoceny. Nie dla wszystkichpewnie jest jasne, co oznaczają tu dane archiwalne,bo nie odkryto tego gazu przecieżw archiwum. Chodzi o wyniki badańprowadzonych w ramach poszukiwańkonwencjonalnych złóż ropy i gazu, napodstawie których można ustalić układwarstw geologicznych i spróbować przewidzieć,czy może w nich występować gazłupkowy. Te badania prowadzone są odwielu lat, z raczej rozczarowującym efektem(Kuwejtem bowiem nie zostaliśmy),ale nawet te najstarsze mają tu wartość, boukład warstw pod ziemią przecież się niezmienił. Nie szukano jednak wtedy gazułupkowego i dlatego wymagają one obecnieweryfikacji. Nie sposób tu nie wspomniećo tym, że jeszcze nie tak dawno zasobygazu łupkowego traktowano jako nienadającesię do eksploatacji, a gaz łupkowywydobywa się dopiero od mniej więcejod dekady. Co każe krytycznie spojrzećna wszelkie szacunki mówiące o tym za ilelat, które z dostępnych zasobów paliw kopalnychsię wyczerpią. Jeden z ważnych argumentóww wielu dyskusjach. Ta granicaciągle się bowiem przesuwa za sprawąpostępu technicznego (tak stało się w przypadkugazu łupkowego) i co pewnie mniejnas cieszy, za sprawą rosnących cen, sprawiających,że to co w przeszłości nie byłoopłacalne, staje się opłacalne obecnie.Rozstrzygnąć te wątpliwości mogątylko nowe odwierty ale tych, póki co, niewykonano ich zbyt wiele. Wydano coprawda ponad sto koncesji, ale spora ichczęść jest martwa. Ci, którzy je wzięli, częstonie mieli faktycznie możliwości, abyprowadzić wiercenia. Liczyli, że jakoś tobędzie (czyli, że znajdą partnera z pieniędzmii doświadczeniem) lub bardziej cynicznie,że uda im się odsprzedać koncesję,czyli dostać coś za nic. A co poniektórzyjuż się zniechęcili, jak pewien wielkiamerykański koncern ale w tym wypadkupowód był chyba nieco inny i dotego tematu jeszcze wrócimy.Na razie rząd postanowił uporządkowaćprzynajmniej stronę prawną i jestto działanie na pewno słuszne. Omawianote sprawy na listopadowej konferencji„Gaz łupkowy 2012” w siedzibie warszawskiejgiełdy, gdzie założenia nowychrozwiązań prawnych przedstawił głównygeolog kraju Piotr Woźniak. Dzielenie zyskówto oczywiście część najprzyjemniejsza,nawet jeśli tych zysków jeszcze nie ma,zacznijmy więc od tego. Istota proponowanychzmian sprowadza się do tego, żeznacznie zwiększone mają być opłaty narzecz państwa i samorządów. Inaczej teżmają być one podzielone, swój udział mająotrzymać kosztem NFOŚiGW powiatyi województwa. Chodzi o to, by przez materialnezainteresowanie zyskać w nich sojusznika.Zupełnie inaczej ma być też rozwiązanasprawa koncesji na poszukiwania,co ma na przyszłość ukrócić proceder ichchomikowania. Bo tym, którzy je mają niebędą one odbierane. Zresztą długiej kolejkichętnych na koncesje nie widać. Na razienajwięcej determinacji wykazują podmioty,w których większość udziałów maskarb państwa, bo rząd zdeterminowanyjest. Padają nawet deklaracje o rozpoczęciuprzemysłowej eksploatacji tych złóżw całkiem niedługiej pespektywie, ale nawetjeśli się to uda, to długo nie będzie towydobycie na dużą skalę. Brak większegozainteresowania ze strony prywatnegokapitału (zarówno krajowego, jak i zagranicznego),skłonił rząd do pomysłustworzenia państwowego podmiotu, któryma się zaangażować w te przedsięwzięciakapitałowo. Chodzi o NarodowegoOperatora Kopalin Energetycznych,bo taką nazwę mu roboczo nadano.No i dowiedzieliśmy się przy okazji, żemamy całkiem sporo rozpoznanych jużi nadających się do eksploatacji konwencjonalnychzłóż ropy i gazu, których z różnychpowodów nie eksploatowano, alewkrótce będzie ona podjęta. Powody jużnie padły, ale niewykluczone, że w archiwachmożna jednak sporo odkryć (takżeropę i gaz), trzeba tylko poszukać.Czy jesteśmy przygotowani, aby gazłupkowy wydobywać? Jeśli idzie o technologię,sprzęt czy ludzi to nie jest tak naprawdęproblem. To wszystko jest dostępne,zresztą popyt rodzi podaż. Możeto być nawet impulsem dla gospodarki.Spory natomiast problem może stanowićto, co z wydobytym gazem zrobić. Bo problememmoże być (i bywa) u nas nawetułożenie kawałka gazociągu.Są jeszcze zastrzeżenia ekologów.Można oczywiście ulec propagandzie z filmu„Gasland”, ale można też i warto spojrzećna te sprawy bardziej trzeźwo. Głównyspór dotyczy wody do zabiegu szczelinowania,chodzi tu o rozkruszenie skałyzawierającej gaz na tyle, by mógł się onz niej uwolnić. Ta woda zawiera niewielkidodatek różnych substancji chemicznych,przy czym jego skład stanowi tajemnicętwórców technologii, bo chcą onina know-how zarobić. I właśnie ta tajemniczośćstanowi tak naprawdę główneźródło niepokoju. Zdaniem przeciwnikówmożna w ten sposób bowiem zanieczyścićźródła wody pitnej. Nie bardzoprzy tym wiadomo, jak miałoby do tego
dojść, bo woda z tym dodatkiem zatłaczanajest w warstwy skał położone znaczniegłębiej niż wykorzystywane przez naswarstwy wodonośne. Po czym w większościwypompowywana i często ponowniewykorzystywana w tym samymcelu, bo decyduje o tym ekonomia. Nieznane,i to jest naturalna reakcja, budzi jednakobawy. Można oczywiście postawićwszystko na jedną kartę, jak ministerskarbu Mikołaj Budzanowski, któryszklankę płynu do szczelinowania wypił.Jeśli ktoś lubi takie demonstracje (ministerprzeżył). Tak jednak na poważnie, jeśliwoda wykorzystywana w tym celu nie mabyć użyta ponownie, to trzeba ją jednakoczyścić i firmy zajmujące się wydobyciemgazu łupkowego mają obowiązek o to zadbać.I zgodnie z tym co twierdzą, nie powinnoto stanowić większego problemu.Tu nie mogę nie wspomnieć wystąpieniaprzedstawiciela firmy zajmującej się oczyszczaniemwody używanej do szczelinowaniapodczas październikowego KongresuNowego Przemysłu. Padły oczywiście zapewnienia,że jego firma jest do tego odpowiednioprzygotowana i ma w tym doświadczenie.Zarazem jednak przyznał, żenie zna składu substancji stanowiących dodatkido wody użytej w procesie szczelinowania.Przez salę przeszedł dreszcz, chybanie tylko niedowierzania i sytuację musiałratować przedstawiciel rządu, zapewniając,że polskie władze ich skład znają,jeśli idzie oczywiście o technologie u nasstosowane. Była to publicznie złożona deklaracjai pozostaje mi jej zawierzyć. Aczniepokój pozostał.Ilość emocji jakie budzi wydobyciegazu łupkowego może dziwić, zwłaszcza,jeśli porównamy konsekwencje dla środowiskajakie wywołuje jego wydobyciai choćby wydobycie węgla brunatnego(wydobywanego przecież także u nas i tona wielką skalę). Tam jest to księżycowykrajobraz i zaburzone stosunki wodne. Terenodkrywki węgla brunatnego po zakończeniujego wydobycia poddaje sięoczywiście procesowi rekultywować, aleszans na przywrócenie pierwotnych stosunkówwodnych już nie ma, zmiany sąpod tym względem nieodwracalne.O zakazie eksploatacji węgla brunatnego,a także gazu i ropy ze złóż konwencjonalnych,jednak się nie debatuje,tymczasem takie propozycje stawiane sąw przypadku gazu łupkowego. Gdzieniegdziesą one już nawet wprowadzane,zakazano stosowania technologii szczelinowaniawe Francji, czasowy zakaz obowiązywałw Wielkiej Brytanii. Zakaz stosowaniatechnologii szczelinowania oznaczazaś w praktyce zakaz eksploatacjizłóż gazu łupkowego, bo jest to jedynaznana technologia jego wydobycia. Debatatrwa w całej Europie, a aktualnie KomisjaEuropejska prowadzi publiczne konsultacjew tej sprawie. Deklarowanym ichcelem jest przygotowanie przepisów dotyczącycheksploatacji niekonwencjonalnychzłóż gazu i ropy, ale choć sam zamiartrudno zganić, to z treści pytań wynika, żechodzi o generalną próbę sił pomiędzyzwolennikami i przeciwnikami ich eksploatacji.Poziom ankiety, trzeba to uczciwiepowiedzieć, jest irytujący, padają nawetpytania o kwestie dawno rozstrzygniętelub zbyt oczywiste, by było o co pytać.Zaraz jednak na początku trafimy napytanie, czy jesteśmy za ich eksploatacjąmimo wszystko, czyli czy chcemy zrobićcoś bardzo złego nie licząc się z konsekwencjami.Ankieta, także w języku polskim,zamieszczona jest na stronie Komisji<strong>Europejskiej</strong> i warto przez nią przebrnąćchoćby z ciekawości, ale zachęcam do tegotakże dlatego, że te głosy będą na poważnieliczone i analizowane i lepiejuniknąć sytuacji, gdy wypowiedzą się w tejsprawie za nas inni, a my nie. Odpowiednilink znajdziemy bez trudu na stronie naszegoministerstwa gospodarki (umieszczonogo na samej górze). Czas na wypełnienieankiety mamy do 23marca.Determinację naszego rządu zresztą łatwozrozumieć. Polska w zeszłym roku płaciłaza sprowadzany gaz najwięcej w Europie,aż o 1/5 więcej niż Niemcy. Sprowadzamygo niemal wyłącznie z Rosji, zdaniwięc jesteśmy na ich dyktat cenowy. Wtym roku mamy płacić mniej, Gazprom obniżynam cenę o ponad 15%, ale choć tokonkret i wpłynie to na płacone przez nasrachunki, to sukces jest umiarkowany,inni też zapłacą mniej. A to już ma wpływna polską gospodarkę, bo droższa jest u nasenergia, a w przypadku przemysłu chemicznego,gdzie gaz jest jednym z podstawowychsurowców, ma to decydująceznaczenie dla jego konkurencyjności. Alternatywąjest import gazu skroplonego.Budowa gazoportu w Świnoujściu ma byćzgodnie z planami zakończona w połowieprzyszłego roku. Jak długo jednak utrzymająsię niskie ceny tego gazu, będące konsekwencjąłupkowej rewolucji w StanachZjednoczonych? Na razie jego dotychczasowidostawcy chcą sprzedać gaz za wszelkącenę i sprzedają go taniej. Odżyła teżsprawa budowy gazociągu Nabucco, w którąwreszcie na poważnie zaangażowały sięwładze Azerbejdżanu, ale to kwestia znacznieodleglejszej już przyszłości. Najpewniejszy(i najtańszy) byłby własny gaz. Naodkrycie dużych złóż konwencjonalnych,to już wiemy, szans nie mamy, szukamy ichbowiem już od dawna i bez oszałamiającychefektów. Szansą tą jest gaz łupkowy. Jakdużą? Tego nie wiemy. W USA wydobyciegazu łupkowego doprowadziło do pięciokrotnegospadku jego cen w ciągu ostatnichczterech lat, jest się więc o co bić.Biznes i gospodarka w pigułceWśród szczególnie zażartych przeciwnikówwydobycia gazu łupkowegobył Gazprom. Co nie powinno dziwić, bogdyby ceny w Europie spadły do poziomutych po rewolucji łupkowej w USA, to byłabydla niego katastrofa. Przestrogi z ichstrony przestały jednak płynąć, gdy innywielki rosyjski koncern Rosnieft podpisałumowę z amerykańskim gigantem ExxonMobil o strategicznej współpracy międzyinnymi przy wydobyciu gazu z łupków. Noi dotychczasowe zastrzeżenia przestały byćtakie ważne. A niedługo potem ExxonMobil wycofał się z poszukiwań gazu łupkowegow Polsce, co wbrew pozorom byłodecyzją jak najbardziej biznesową. Chodziłoo znacznie większy i pewniejszy interesniż nasze łupki.A skoro mowa o Rosji, to wydaje się,że jest to kraj, w którym obowiązuje niecoalternatywna wersja ekonomii. Przeszłodekadę temu zrezygnowali z budowydrugiej nitki gazociągu jamalskiego, którymdrogą lądową dociera gaz do Polskii dalej do Niemiec. A potem wielkim nakłademkosztów zbudowali gazociąg podBałtykiem, którym dostarczają ten sam gazdo Niemiec i sprzedają znacznie taniej niżnam. Rezultat jest taki, że my teraz ten gazkupujemy od Niemców, oni doliczająmarżę, ale i tak wychodzi taniej. Nie wymagałoto do tego budowy żadnego gazociągu,nazywa się to wirtualnym rewersem,a oznacza tyle, że podbieramygo z tej jamalskiej rury, którą mamy. Tosymbolicznie opisuje problem jaki mamyz zapewnieniem sobie dostaw gazu, skalatego przedsięwzięcia nie jest bowiemniestety duża.Popuszczając nieco wodze fantazji,możemy sobie teraz wyobrazić, jak po sukcesiepolskiego programu wydobycia gazułupkowego sprzedajemy wcześniej zamówionyw Rosji gaz Chinom. O ile oczywiścieChińczycy nie odkryją go u siebie.Brzmi to intrygująco. Tylko, czy ten gaz unas jest? To znaczy, czy jest go na tyle, byjego eksploatacja miała jakiekolwiek znaczeniedla polskiej gospodarki? A to się dopierookaże.I jeszcze jedna ciekawostka. Jest w Europiekraj, w którym łupkowa rewolucjadokonała się już dawno. Łupki bitumicznezaczęto eksploatować na terenie Estoniijeszcze w czasie pierwszej wojny światowej,produkcja rozwinęła się w niepodległejEstonii w okresie międzywojennymi jeszcze bardziej w czasach rządówsowieckich. Większość wydobywanychw kopalniach odkrywkowych łupkówsię po prostu spala, ale wytwarzano z nichw przeszłości także ropę i benzynę. Do dziśpochodzi z nich w Estonii niemal całaenergia elektryczna. W toczącej się debacieo łupkach Estonia stara się pozostawaćraczej w cieniu.■przedsiebiorcy@eu 9