16.06.2016 Views

LMD-Orwell-Przecieki z Hiszpanii

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

„<strong>Przecieki</strong> z <strong>Hiszpanii</strong>”<br />

„New English Weekly”, 29 lipca i 2 września 1937 [378]<br />

I<br />

Hiszpańska „Daily Mail”, czy wojna domowa zrodziła prawdopodobnie więcej kłamstw niż<br />

jakiekolwiek inne zdarzenie od czasów wielkiej wojny lat 1914–1918, ale szczerze wątpię,<br />

pomimo wszystkich tych hekatomb zakonnic gwałconych i krzyżowanych na oczach<br />

reporterów to właśnie profaszystowskie gazety wyrządziły tu najwięcej szkody. To jednak<br />

prasa lewicowa, „News Chronicle” i „Daily Worker” 1 z ich znacznie subtelniejszymi<br />

metodami zafałszowywania, nie pozwoliły Brytyjczykom zrozumieć prawdziwego charakteru<br />

tej walki.<br />

Gazety te starannie skrywają fakt, że rząd hiszpański (w tym na poły autonomiczny rząd<br />

Katalonii) znacznie bardziej niż faszystów obawia się rewolucji. Jest teraz niemal pewne, że<br />

wojna zakończy się jakimś kompromisem i istnieją powody, by sądzić, że rząd, który nie<br />

kiwnął nawet palcem, gdy padało Bilbao, nie chce odnieść zbyt wielkiego triumfu. Nie ma<br />

jednak żadnych wątpliwości co do bezwzględności, z jaką niszczy własnych rewolucjonistów.<br />

Przez pewien czas rozwijały się rządy terroru — delegalizacja partii politycznych, dławiąca<br />

cenzura prasy, nieustanne szpiegowanie i masowe zamykanie ludzi w więzieniach bez<br />

procesu. Kiedy opuszczałem Barcelonę w końcu czerwca, więzienia pękały w szwach.<br />

Zwykłe budynki więzienne już dawno były przepełnione, a nowych więźniów upychano w<br />

pustych sklepach i innych tymczasowych pomieszczeniach, które zdołano dla nich znaleźć.<br />

Ale warto zauważyć, że do więzień trafiają nie faszyści, lecz rewolucjoniści. Dzieje się tak<br />

nie dlatego, że ich poglądy są nie do przyjęcia dla prawicy, ale dlatego, że nie akceptuje ich<br />

lewica. A ludzie odpowiedzialni za ich uwięzienie, to ci potworni rewolucjoniści, których<br />

sama nazwa wywołuje drżenie Garvina2, czyli komuniści.


Tymczasem wojna z Franco trwa nadal, ale w przeciwieństwie do biedaków tkwiących<br />

w okopach na pierwszej linii nikt w rządzie <strong>Hiszpanii</strong> już nie traktuje jej jak prawdziwej<br />

wojny. Prawdziwa walka toczy się między rewolucją i kontrrewolucją. Pomiędzy robotnikami,<br />

którzy na próżno starali się utrzymać swe niewielkie zdobycze z roku 1936, a blokiem<br />

liberalno-komunistycznym, który tak skutecznie im je odbiera. W Anglii niestety bardzo niewielu<br />

ludzi dostrzegło fakt, że to komunizm jest teraz siłą kontrrewolucyjną, że komuniści są<br />

wszędzie w sojuszu z burżuazyjnym reformizmem i wykorzystują całą swoją potężną machinę,<br />

by niszczyć lub dyskredytować każdą partię, która wykazuje tendencje rewolucyjne.<br />

Dlatego spektakl, w którym komuniści atakowani są jako nikczemni „czerwoni” przez<br />

prawicowych intelektualistów, którzy z gruntu się z nimi zgadzają, jest czystą groteską. Na<br />

przykład Wyndham Lewis3 powinien kochać komunistów, przynajmniej przez jakiś czas.<br />

Sojusz liberalno-komunistyczny w <strong>Hiszpanii</strong> triumfuje niemal całkowicie. Ze wszystkiego, co<br />

hiszpańscy robotnicy wywalczyli sobie w 1936 roku, nie zostało nic konkretnego, prócz kilku<br />

spółdzielczych gospodarstw rolnych i pewnej ilości ziemi objętej w zeszłym roku przez<br />

chłopów. A przypuszczalnie nawet chłopi zostaną później poświęceni, kiedy nie będzie już<br />

potrzeby o nich zabiegać. Aby zrozumieć, jak doszło do obecnej sytuacji, trzeba wrócić do<br />

źródeł wojny domowej.<br />

Franco sięgał po władzę inaczej niż Hitler i Mussolini, ponieważ była to rewolta<br />

militarna, porównywalna do napaści z zewnątrz, i dlatego nie miał wiele masowego poparcia,<br />

choć później o nie zabiegał. Wspierały go, oprócz pewnych kół wielkiego biznesu,<br />

arystokracja posiadająca ziemię oraz ogromny, pasożytniczy Kościół. Przeciw takiej rewolcie<br />

zbierają się oczywiście różne siły, które w żadnym innym punkcie nie są ze sobą zgodne.<br />

Chłop i robotnik nienawidzą feudalizmu i klerykalizmu, ale podobnie myśli „liberalny”<br />

bourgeois, który wcale nie oponuje przeciw nowocześniejszej wersji faszyzmu, jeśli tylko nie<br />

nazywa się jej faszyzmem. „Liberalny” bourgeois jest liberalny do czasu, gdy kończą się jego


interesy. Opowiada się za postępem streszczonym w sformułowaniu „la carrière ouverte aux<br />

talents”. Nie ma on oczywiście szans na rozwój w społeczeństwie feudalnym, gdzie robotnicy<br />

i chłopi są zbyt ubodzy, by kupować towary, gdzie przemysł jest obciążony zbyt wielkimi<br />

podatkami, by starczyło jeszcze na opłacanie biskupich ornatów i gdzie każda lukratywna<br />

posada dostaje się znajome-mu lub chłoptasiowi syna księcia z nieprawego łoża. Dlatego w<br />

obliczu tak skrajnego reakcjonisty jak Franco mamy przez pewien czas sytuację, w której<br />

robotnik i bourgeois, w rzeczywistości śmiertelni wrogowie, walczą po jednej stronie. Ten<br />

niełatwy sojusz znany jest jako Front Ludowy [Popular Front] (a w prasie komunistycznej, by<br />

nadać mu rzekomo demokratyczny wy-dźwięk, jako Front Ludu [People’s Front]). To<br />

połączenie ma tyleż żywotności i praw do istnienia, co świnia z dwiema głowami czy jakieś<br />

inne monstrum z cyrku Barnum i Bailey4.<br />

Sprzeczność tkwiąca we Froncie Ludowym musi dać się odczuć w każdej sytuacji poważnego<br />

zagrożenia. Kiedy bowiem robotnik i bourgeois walczą z faszyzmem, nie walczą o<br />

to samo. Bourgeois walczy o burżuazyjną demokrację, to znaczy o kapitalizm, a robotnik, na<br />

tyle, na ile rozumie tę sprawę, o socjalizm. A w pierwszych dniach hiszpańskiej rewolucji<br />

robotnicy rozumieli ją bardzo dobrze. Na obszarach, gdzie faszyzm został pokonany, nie<br />

zadowalali się wypędzeniem rebelianckich oddziałów z miast. Wykorzystywali tę okazję, by<br />

przejmować ziemię i fabryki oraz by tworzyć zalążki władzy robotniczej za pośrednictwem<br />

lokalnych komitetów, milicji, sił policyjnych i tak dalej. Popełnili jednak błąd (być może<br />

dlatego, że najbardziej aktywnymi rewolucjonistami byli anarchiści, którzy wykazywali<br />

nieufność wobec wszelkich parlamentów) polegający na pozostawieniu formalnej władzy w<br />

rękach rządu republikańskiego. A pomimo różnych roszad w składzie każdy kolejny rząd miał<br />

z grubsza taki sam burżuazyjno-reformistyczny charakter. Na początku wydawało się to bez<br />

znaczenia, ponieważ rząd, zwłaszcza w Katalonii, był niemal bezsilny, a burżuazja musiała<br />

siedzieć cicho, czy na-wet (tak było jeszcze w grudniu, gdy dotarłem do <strong>Hiszpanii</strong>)


podszywać się pod robotników. Później, kiedy władza wyślizgnęła się z rąk anarchistów i<br />

przejęli ją komuniści i prawe skrzydło socjalistów, rząd zdołał odzyskać siły, burżuazja<br />

wyszła z ukrycia i stary podział społeczeństwa na bogatych i biednych znów się ujawnił w<br />

niezbyt zmienionej postaci. Od tej pory każde posunięcie, z wyjątkiem kilku dyktowanych<br />

przez zagrożenie militarne, zmierzało do zniesienia zdobyczy pierwszych miesięcy rewolucji.<br />

Spośród wielu ilustracji, jakie mógłbym wybrać, przytoczę tylko jedną, czyli rozwiązanie<br />

milicji robotniczych zorganizowanych w prawdziwie demokratyczny sposób, bowiem<br />

oficerowie i szeregowi otrzymywali tę samą płacę i panowała między nimi zupełna równość,<br />

oraz zastąpienie ich Armią Powszechną (w komunistycznym żargonie była to oczywiście<br />

Armia Ludowa), uformowaną na wzór zwykłej burżuazyjnej armii z uprzywilejowaną kastą<br />

oficerską, ogromnymi różnicami w poborach itd.itp. Nie trzeba dodawać, że ruch ten<br />

tłumaczy się koniecznością podyktowaną względami militarnymi i przynajmniej na krótką<br />

metę niemal na pewno sprzyja on skuteczności. Ale niewątpliwym celem tej zmiany było<br />

zadanie ciosu egalitaryzmowi. Tę samą zasadę przyjęto w każdym departamencie, a skutek<br />

jest taki, że zaledwie rok po wybuchu wojny i rewolucji mamy zwykłe państwo burżuazyjne,<br />

a nadto rządy terroru służące zachowaniu status quo.<br />

Proces ten nie zaszedłby prawdopodobnie tak daleko, gdyby walka mogła toczyć się bez<br />

ingerencji z zagranicy. Ale wobec słabości wojskowej rządu jest to niemożliwe. Zagrożony<br />

cudzoziemskimi najemnikami Franco rząd musiał zwrócić się o pomoc do Rosji i choć ilość<br />

dostarczonej przez nią broni jest bardzo wyolbrzymiana (podczas trzech pierwszych miesięcy<br />

mojego pobytu w <strong>Hiszpanii</strong> widziałem tylko jedną rosyjską broń, karabin maszynowy), sam<br />

fakt jej pojawienia się doprowadził komunistów do władzy. Rosyjskie samoloty i karabiny<br />

oraz dobre wyszkolenie wojskowe Brygad Międzynarodowych (niekoniecznie<br />

komunistycznych, ale po-zostających pod kontrolą komunistów) ogromnie podniosły ich<br />

prestiż. Co jednak ważniejsze, ponieważ Rosja i Meksyk były jedynymi krajami, które


otwarcie dostarczały broń, Rosjanie nie tylko mogli brać za nią pieniądze, ale też dyktować<br />

swoje warunki. A warunki te, w najprostszym ujęciu, brzmiały: „Jeśli nie zdławicie rewolucji,<br />

nie dostaniecie więcej broni”. Za powód takiej postawy uznaje się zwykle to, że gdyby Rosja<br />

wspierała rewolucję, zagrożony byłby pakt między Franco i Sowietami (i nadzieje na sojusz z<br />

Wielką Brytanią). Może być jednak też tak, że prawdziwa rewolucja w <strong>Hiszpanii</strong> wywołałaby<br />

niepożądane echa w Rosji. Komuniści oczywiście zaprzeczają, że rząd rosyjski wywiera<br />

jakiekolwiek bezpośrednie naciski. Ale to, nawet jeśli jest prawdą, nie ma praktycznie<br />

znaczenia, ponieważ partie komunistyczne wszystkich krajów realizują rosyjską politykę.<br />

Pewne też jest, że hiszpańska partia komunistyczna oraz kontrolowane przez nią prawe<br />

skrzydło socjalistów plus komunistyczna prasa na całym świecie wykorzystują swoje<br />

ogromne i wciąż rosnące wpływy na rzecz kontrrewolucji.<br />

II<br />

W pierwszej części tego artykułu wskazywałem, że prawdziwa walka w <strong>Hiszpanii</strong>, po<br />

stronie rządowej, toczy się między rewolucją i kontrrewolucją, i że rząd, choć chciałby<br />

uniknąć porażki w wojnie z Franco, jeszcze bardziej stara się wymazać rewolucyjne zmiany,<br />

które towarzyszyły wybuchowi wojny.<br />

Każdy komunista odrzuci tę sugestię jako mylną lub rozmyślnie nieuczciwą. Powie<br />

wam, że to bzdura mówić o dławieniu rewolucji przez hiszpański rząd, ponieważ rewolucji<br />

ni-gdy nie było, a naszym zadaniem jest obecnie pokonanie faszyzmu i obrona demokracji.<br />

Właśnie w związku z tym bardzo ważne jest, by zrozumieć, jak działa komunistyczna<br />

propaganda. Błędny byłby sąd, że nie ma to znaczenia w Anglii, gdzie partia komunistyczna<br />

jest mała i stosunkowo słaba. Szybko przekonamy się, że ma to znaczenie, jeśli Anglia zawrze<br />

sojusz ze Związkiem Sowieckim, a może nawet wcześniej, ponieważ wpływy partii<br />

komunistycznej będą rosły — już rosną — a klasa kapitalistów uświadomi sobie, że nowy<br />

komunizm rozgrywa swoją grę.


Ogólnie mówiąc, propaganda komunistyczna polega na straszeniu ludzi groźbą (całkiem<br />

realną) faszyzmu. Zakłada również udawanie — w konsekwencji — że faszyzm nie ma nic<br />

wspólnego z kapitalizmem. Faszyzm to po prostu jakaś bezsensowna nikczemność, aberracja,<br />

„masowy sadyzm”, coś takiego, co zdarza się, gdy z zamkniętego zakładu wypuści się nagle<br />

maniakalnych morderców. Jeśli zaprezentuje się faszyzm w tej postaci, można zmobilizować<br />

przeciw niemu opinię publiczną, przynajmniej na pewien czas, nie wywołując żadnych<br />

ruchów rewolucyjnych. Można przeciwstawić faszyzmowi burżuazyjną „demokrację”, czyli<br />

kapitalizm. Ale trzeba pozbyć się tych kłopotliwych ludzi, którzy wskazują, że faszyzm i<br />

burżuazyjna „demokracja” to Tweedledum i Tweedledee. Robi się to, nazywając ich na<br />

początek oderwany-mi od rzeczywistości. Mówi się im, że zaciemniają sprawę, że wywołują<br />

podziały w łonie sił antyfaszystowskich, że to nie jest właściwa chwila na rzucanie<br />

rewolucyjnych haseł, że w tym momencie powinniśmy walczyć z faszyzmem, nie wnikając<br />

zbytnio w to, o co walczymy. Później, jeśli wciąż nie będą chcieli się zamknąć, zmienia się<br />

melodię i nazywa ich zdrajcami. A dokładniej, trockistami5.<br />

A kto to jest trockista? To straszliwe słowo — w <strong>Hiszpanii</strong> można obecnie być<br />

wtrąconym do więzienia i siedzieć tam nie wiadomo ile, bez procesu, jedynie na podstawie<br />

pogłoski, że jest się trockistą — dopiero zaczyna funkcjonować w Anglii. Ale będzie coraz<br />

powszechniejsze. Słowo „trockista” (lub człowiek mający poglądy „trockistowskofaszystowskie”)<br />

jest na ogół używane do określenia zamaskowanego faszysty, który udaje<br />

ultrarewolucjonistę, żeby rozbić siły lewicowe. Ale swą szczególną siłę określenie to czerpie<br />

z tego, że oznacza trzy od-rębne rzeczy. Może oznaczać kogoś, kto jak Trocki, pragnie<br />

rewolucji światowej, członka organizacji, której przywódcą jest Trocki (jedyne uprawnione<br />

użycie) lub wspomnianego już za-maskowanego faszystę. Wszystkie trzy znaczenia można do<br />

woli składać w jedno. Znaczenie nr 1 może, lecz nie musi zawierać w sobie znaczenia nr 2, a<br />

znaczenie nr 2 niemal zawsze kry-je w sobie również znaczenie nr 3. A zatem „XY


wypowiadał się podobno przychylnie o rewolucji światowej, co oznacza, że jest trockistą, a<br />

zatem i faszystą”. W <strong>Hiszpanii</strong>, a w pewnym stopniu nawet w Anglii, każdy, kto wyznaje<br />

rewolucyjny socjalizm (to znaczy to, co wyznawała partia komunistyczna jeszcze kilka lat<br />

temu) spotyka się z podejrzeniem, że jest trockistą opłacanym przez Franco lub Hitlera.<br />

Oskarżenie to jest bardzo wyrafinowane, ponieważ w każdym konkretnym przypadku,<br />

chyba że ktoś akurat wie na pewno, że tak nie jest, może okazać się prawdą. Szpieg<br />

faszystowski prawdopodobnie podawałby się za rewolucjonistę. W <strong>Hiszpanii</strong> wszyscy ludzie,<br />

których poglądy znajdują się na lewo od partii komunistycznej, prędzej czy później zostaną<br />

uznani za trockistów, a przynajmniej za zdrajców. POUM, opozycyjna partia komunistyczna<br />

będąca z grubsza odpowiednikiem angielskiej ILP, była na początku wojny akceptowana i<br />

nawet miała w rządzie katalońskim swojego ministra. Później usunięto ją z rządu, następnie<br />

potępiono jako trockistowską i wreszcie zdelegalizowano, a każdy jej członek, który trafił w<br />

ręce policji, lądował w więzieniu.<br />

Jeszcze kilka miesięcy temu anarchosyndykaliści byli określani jako „lojalnie współdziałający”<br />

z komunistami. Następnie zostali usunięci z rządu, potem okazało się, że nie są<br />

tak lojalni, a teraz stają się zdrajcami. Po nich przyjdzie kolej na lewe skrzydło socjalistów.<br />

Caballero6, były premier z tego ugrupowania, do maja 1937 roku, dawny idol prasy<br />

komunistycznej jest już na cenzurowanym jako trockista i „wróg ludu”. I tak toczy się ta<br />

zabawa. Logicznym celem jest ustanowienie reżimu, w którym każda opozycyjna partia i<br />

gazeta jest<br />

zdelegalizowana, a wszyscy znaczący oponenci siedzą w więzieniu. Będzie to<br />

oczywiście reżim faszystowski. Nie będzie taki sam jak faszyzm, który chce narzucić Franco,<br />

lecz nawet lepszy, bo wart, by o niego walczyć, ale jednak faszyzm. Tyle że, kierowany przez<br />

komunistów i liberałów, zostanie inaczej nazwany.


Czy tę wojnę można wygrać? Wpływ komunistów przeciwdziała rewolucyjnemu<br />

chaosowi i niezależnie od rosyjskiej pomocy sprzyja większej skuteczności militarnej. Jeśli<br />

anarchiści uratowali rząd w okresie od sierpnia do października 1936, komuniści ratowali go<br />

od października. Ale organizując obronę, zabili entuzjazm (w <strong>Hiszpanii</strong>, nie poza nią).<br />

Umożliwili powstanie armii z poboru, ale też uczynili go przymusowym. Znamienne jest, że<br />

już w styczniu tego roku praktycznie ustał nabór ochotników. Armia rewolucyjna może<br />

czasami zwyciężyć dzięki entuzjazmowi, ale armia poborowa musi zwyciężać dzięki broni, a<br />

jest mało prawdopodobne, by rząd zyskał kiedykolwiek przewagę zbrojną, jeśli Francja nie<br />

podejmie interwencji lub jeśli Niemcy i Włochy nie zdecydują się wycofać z hiszpańskich<br />

kolonii i pozostawić Franco na lodzie. Najbardziej prawdopodobny jest tu impas.<br />

A czy rząd naprawdę chce zwyciężyć? Nie chce przegrać, to pewne. Z drugiej strony,<br />

wyraźne zwycięstwo, ucieczka Franco oraz zepchnięcie Niemców i Włochów na morze,<br />

stworzyłoby poważne problemy, a niektóre z nich są tak oczywiste, że nie trzeba ich<br />

wskazywać. Nie ma konkretnych dowodów i sądzić można tylko po faktach, ale<br />

podejrzewam, że rząd gra na kompromis, który pozostawiłby obecną sytuację bez zmian.<br />

Wszystkie proroctwa są błędne, a więc i to także, ale zaryzykuję i powiem, że choć wojna<br />

może się szybko zakończyć lub ciągnąć się latami, rezultatem będzie Hiszpania podzielona,<br />

bądź aktualnymi granicami, bądź na strefy ekonomiczne. Taki kompromis mogłaby uznać za<br />

zwycięstwo każda ze stron, a może i obie.<br />

Wszystko, co napisałem w tym artykule wydałoby się czystym banałem w <strong>Hiszpanii</strong>, a<br />

nawet we Francji. Ale w Anglii, pomimo dużego zainteresowania, jakie wzbudziła wojna<br />

hiszpańska, niewielu ludzi choćby słyszało o zaciekłej walce toczącej się w obozie<br />

rządowym. Nie jest to oczywiście przypadek. Istnieje świadomy spisek (mógłbym podać<br />

konkretne przykłady) mający na celu nie dopuścić do tego, by sytuacja w <strong>Hiszpanii</strong> została<br />

zrozumiana. Ludzie, którzy powinni mieć lepsze rozeznanie, poddali się złudzeniu,


zakładając, że jeśli powie się prawdę o <strong>Hiszpanii</strong>, będzie to wykorzystane jako faszystowska<br />

propaganda.<br />

Łatwo dostrzec dokąd prowadzi takie tchórzostwo. Gdyby Brytyjczycy otrzymali<br />

rzetelną relację z wojny hiszpańskiej, mieliby sposobność dowiedzenia się, czym jest faszyzm<br />

i jak go pokonać. Ale w obecnej sytuacji prezentowana przez „News Chronicle” wersja<br />

faszyzmu jako rodzaju manii ludobójczej charakterystycznej dla pułkownika Blimpsa, która<br />

szaleje w próżni gospodarczej, utrwaliła się mocniej niż kiedykolwiek dotąd. I tak oto<br />

jesteśmy krok bliżej wielkiej wojny „z faszyzmem” (patrz rok 1914 — „z militaryzmem”),<br />

która pozwoli faszyzmowi w wersji brytyjskiej spaść nam na karki w ciągu najbliższego<br />

tygodnia.<br />

tłum............................<br />

1. „News Chronicle” prezentowała linię polityczną zgodną z poglądami Liberal Party. W swoim felietonie Jak<br />

mi się podoba, 30, „Tribune”, 23 czerwca 1944, <strong>Orwell</strong> określił ją jako bardzo bladoróżową — mniej więcej<br />

„koloru pasty krewetkowej”. „News Chronicle” przestała się ukazywać 17 października 1960 roku, kiedy<br />

połączyła się z prawicowym dziennikiem „Daily Mail”. „Daily Mail”, założony przez Alfreda Harmwortha<br />

(później lorda Northcliffe) w 1896 roku zapoczątkował w Wielkiej Brytanii dziennikarstwo popularne i ukazuje<br />

się do dziś. „Daily Worker” reprezentował poglądy i linię Partii Komunistycznej i ukazywał się od 1 stycznia<br />

1930 do 23 kwietnia 1966, po czym został wchłonięty przez „Morning Star”. W okresie od 22 stycznia 1941 do<br />

6 września 1942 gazeta na mocy rozporządzenia rządu nie ukazywała się.<br />

2. J.L. Garvin był prawicowym wydawcą „Observera” w latach 1908–1942.<br />

3. Percy Wyndham Lewis (1882–1957) był malarzem, pisarzem, satyrykiem i krytykiem. Jego pismo „Blast”<br />

(1914 i 1915) promowało wortycyzm. Popierał Franco i flirtował z nazizmem, odrzucając go ostatecznie w 1939<br />

roku. Patrz „Time and Tide”, 17 stycznia i 14 lutego 1939 oraz The Hitler Cult and How it will End (1939). Jak<br />

pisał Or-well, „Lewis atakował wszystkich; jego pisarska reputacja opiera się głównie na tych atakach”. (W<br />

brzuchu wie-loryba, dz. cyt., s. 39).


4. P.T. Barnum (1810–1891), wielki amerykański showman, jedną z głównych atrakcji którego był generał<br />

Tomcio Paluch. Jego cyrk, „Największy show na ziemi”, powstały w 1871 roku, połączył się dziesięć lat później<br />

z cyrkiem J.A. Baileya, tworząc Barnum i Bailey.<br />

5. Patrz załączone wyżej dokumenty przedstawione Trybunałowi do spraw Szpiegostwa i Zdrady, w których, o<br />

czym <strong>Orwell</strong> nie wiedział, on, Eileen i Charles Doran zostali określeni jako „zdeklarowani trockiści” (trotzkistas<br />

pronunciados).<br />

6. Francisco Largo Caballero (1869–1946), socjalista lewego skrzydła, od 4 września 1936 do 17 maja 1937<br />

roku premier i minister wojny w rządzie Frontu Ludowego sformowanym przez socjalistów, komunistów,<br />

anarchistów i część liberalnych republikanów. Thomas określa go jako „dobrego organizatora związkowego bez<br />

wizji”, którego „politycznie błędne oceny stały się źródłem problemów Republiki w miesiącach poprzedzających<br />

konflikt”(s. 933). Niemcy więzili go przez cztery lata w obozie koncentracyjnym. Wkrótce po uwolnieniu z<br />

obozu zmarł w Paryżu, w 1946 roku

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!