Tylko Toruń nr 215
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
BEZPŁATNA GAZETA TORUŃSKA | NR 215 | 21 PAŹDZIERNIKA 2022 | ISSN 4008-3456 | NAKŁAD 25 000 EGZ.
Mamy wielki potencjał
Rozmawiamy z prof. Adamem Bodnarem, byłym
rzecznikiem praw obywatelskich
Zemsta za wyprawkę?
Po ostatnim tekście o Przedszkolu Miejskim nr 12
wycofano zgodę na zajęcia dodatkowe dla dzieci
Nuklearni
optymiści
Jak Toruń przygotował się na skażenie
radioaktywne? Czy tabletek jodku potasu
starczy dla każdego? Sprawdziliśmy.
Liczby mówią wiele
Tylko Toruń . 21 października 2022
2 DZIEŃ DOBRY •
TYLKOTORUN.PL
Toruński paraliż
komunikacyjny
Ulżyliśmy mieszkańcom
Starówki
PIOTR DRĄŻEK
Skarbnik regionu PO
WOJCIECH KLABUN
Przewodniczący Klubu Radnych PiS w RMT
Ostatnie dni przyniosły naszemu miastu
paraliż komunikacyjny, jakiego nie widzieliśmy
nawet w czasach, kiedy mieliśmy jeden
most drogowy. Wiele osób alarmowało,
że nawał zamkniętych dróg przyniesie
skutki, które właśnie odczuwamy. Ufałem,
że osoby zarządzające komunikacją miejską
w Toruniu zorganizują ruch w mieście
w sposób przemyślany. Tak było chociażby
w trakcie niedawnego remontu „starego”
mostu drogowego. Mimo wielu miesięcy remontu,
przeprawa przez most w obie strony
była znośna. Niestety, tym razem Toruń
stoi. Wiele ulic zostało zamkniętych z dnia
na dzień, bez porządnej kampanii informacyjnej.
Oznaczenie objazdów w moim odczuciu
jest fatalne. Chyba tylko przezorność
toruńskich kierowców powoduje, że nie
mamy wzmożonej liczby stłuczek i wypadków.
Drażnią mnie rady, aby przesiąść się na
rower lub iść piechotą. Proponuję zawieźć
dwójkę dzieci rowerem do szkoły lub przedszkola
albo przespacerować się z dziećmi
w deszczowy, październikowy poranek kilka
kilometrów. Godziny szczytu wydłużyły
się do godz. 18.00 i w tym czasie stoją oba
mosty drogowe. Stoi Czerwona Droga, ul.
Grudziądzka, ul. Polna, a ostatnio nawet
Trasa Średnicowa. Droga, która zajmowała
20 min, zmienia się w godzinę. Remonty
i modernizacje dróg miejskich cieszą. Jednak
sposób funkcjonowania naszego miasta
w tym czasie poraża. Absolutnie nie widać
składu i sensu w reorganizacji ruchu. Zamknięcie
Bulwaru, zwężenie Czerwonej
Drogi, ul. Chełmińskiej i Grudziądzkiej
w tym samym czasie paraliżują miasto. Wie
to każdy toruński kierowca. Można powiedzieć
„ok, trochę postoję w korku. To konieczne,
żeby miasto się rozwijało”. Jednak
reorganizacja innych miast w trakcie remontów
pokazuje, że można je przeprowadzić
– szybciej – sprawniej – bezpieczniej.
Ostatnia sesja Rady Miasta Torunia
upłynęła pod znakiem wielu istotnych dla
torunian zmian. Uchwalono korekty m.in.
cen biletów komunikacji miejskiej, stawek
opłat za płatne parkowanie czy usuwanie
pojazdów z dróg.
Jak można się domyślić – opłaty za przejazdy
komunikacją miejską czy korzystanie
ze strefy płatnego parkowania wzrosną.
Niejakim pocieszeniem wobec tych zmian
może być fakt, że jest to wzrost relatywnie
niewielki – w porównaniu do innych
dużych miast w Polsce mieszkańcy Torunia
korzystają z jednych z niższych cen za
przejazdy komunikacją miejską i płatne
parkowanie.
Zmiany w powyższych obszarach nie
dotyczą jedynie podwyżek. Rada Miasta
wydłużyła obowiązywanie biletu jednorazowego
z 45 do 60 minut. Powinno to
wpłynąć pozytywnie na komfort użytkowników
komunikacji miejskiej – tym
bardziej w przypadku ostatnich utrudnień
spowodowanych przebudowami ulic. Dokonano
także istotnej zmiany dla mieszkańców
Starego Miasta – o które wnioskowała
m.in. Rada Okręgu Staromiejskie.
Toruńscy rajcy przychylili się do wniosku
Klubu Radnych PiS, w ramach którego
torunianie posiadający kartę abonamentową
na parkowanie w obszarze
staromiejskim (ŚSPP) otrzymali możliwość
parkowania w Strefach A i B. Do tej pory
posiadacze abonamentów ŚSPP, którzy nie
znaleźli wolnego miejsca w obrębie Starego
Miasta, zmuszeni byli do ponoszenia
dodatkowych opłat w niższych strefach.
Od teraz – będą mogli z nich korzystać, co
powinno zwiększyć rotację aut i zachęcić
większą liczbę osób do posiadania abonamentu
mieszkańca.
A jak wiadomo – problemy z parkowaniem
to nie jedyna bolączka mieszkańca
Starówki…
Czasem lubię
w polityce mylić się
MARIUSZ KAŁUŻNY
Poseł na Sejm RP
Samorządowy węgiel
MARCIN SKONIECZKA
Wójt gminy Płużnica | Ekonomista
Bywa tak w polityce, że człowiek musi podejmować
trudne decyzje. Z jednej strony doskonale
wie, że musi podjąć daną decyzję, a z drugiej
strony wie, że będzie ona niezrozumiała dla wielu
ludzi, gdyż media i tak przedstawią wszystko
po swojemu. Zdaje sobie również sprawę, że
będzie za nią atakowany. Jednak odpowiedzialność
i troska o Polskę jest silniejsza niż koszty
polityczne i medialne tej decyzji. Tak było z Krajowym
Planem Odbudowy. Jako ekipa ministra
Zbigniewa Ziobry wiedzieliśmy, że UE przekracza
swoje kompetencje. Wiedzieliśmy, że nie ma
prawa łamać traktatów, a to robi. Wiedzieliśmy,
że nie może mieszać się w nasz porządek sądowniczy,
a również to robi. Wiedzieliśmy, że
działania brukselskich polityków są inspirowane
przez naszą opozycję. Dlatego nie zgadzaliśmy
się na mechanizm łączenia tzw. praworządności
z finansami. Oczywiście, wiedzieliśmy też, że
zostanie to kłamliwie przedstawione w mediach:
,,Ziobro nie chce pieniędzy z UE!”. Jednak troska
o przyszłość Polski wymagała od nas takiej
decyzji.
Nie wszyscy wiedzą, że większość funduszy
z KPO to pożyczki. Nie wszyscy wiedzą, że UE
nałożyła na nas dodatkowe podatki i opłaty. Media
i politycy opozycji o tym nie mówią. I najważniejsza
rzecz: Unia Europejska środki z KPO
traktuje jako narzędzie szantażu, aby wpływać
na decyzje w Polsce. Na to jako suwerenny kraj
pozwolić nie możemy!
Niestety mieliśmy rację. Minister Zbigniew
Ziobro i europoseł Patryk Jaki właściwie zdiagnozowali
spór z Unią Europejską. Mówię
„niestety”, ponieważ chciałbym, aby to Polski
nie spotkało. UE nie wypłaciła środków z KPO,
mimo zmian w sądownictwie, których od nas
wymagała. Pani Ursula von der Leyen oszukała
premiera i prezydenta. Dziś dumnie Donald
Tusk ogłasza na spotkaniach, że może w jeden
dzień odblokować środki z KPO. Tym samym
przyznaje, co wiedzieliśmy od początku, że to on
je blokuje. Środki te są potrzebne Polsce, ale nie
bądźmy jak politycy opozycji, którzy bez Berlina
i Brukseli nie są w stanie nic zrobić. Jesteśmy
mądrym, dumnym i pracowitym narodem.
Współpracujmy, ale nie sprzedajmy tego, co
najcenniejsze, za trochę pożyczek. Suwerenność
Polski nie ma ceny.
Chciałbym żyć w państwie, w którym
każdy robi to, co do niego należy i bierze
odpowiedzialność za swoje decyzje. Niestety
Polska zmierza obecnie w zupełnie
innym kierunku. Najlepszym tego przykładem
jest pomysł rządu na to, aby gminy zajmowały
się sprzedażą węgla.
Jest to sprytna próba przerzucenia odpowiedzialności
za wygenerowane przez
władze centralne problemy na lokalne samorządy.
Przypomnę, że to rząd PiS w poprzednich
latach uzależniał nasz kraj od
importu węgla z Rosji. Następnie, po wybuchu
wojny, to premier Morawiecki jako
jeden z pierwszych w Europie wprowadził
„radykalne odejście od rosyjskiego węgla”.
Zapewniał wtedy, że importowany z innych
kierunków opał „nie musi być droższy
od tego rosyjskiego”. W czerwcu rzecznik
rządu mówił z kolei o obniżce ceny węgla
dzięki bezpośredniej dystrybucji, z pominięciem
pośredników.
Teraz już wiemy, że te decyzje i zapowiedzi
były, delikatnie mówiąc, błędne. Rząd
stracił sporo czasu na zaklinanie rzeczywistości
i gdy sezon grzewczy rusza, próbuje
przerzucić negatywne konsekwencje swoich
nieprzemyślanych działań na samorządy.
Wbrew temu, co mówią politycy PiS,
sprzedaż węgla nie jest zadaniem własnym
gminy. Ustawa o samorządzie gminnym
wśród zadań wymienia wprost zaopatrzenie
w energię elektryczną i cieplną oraz gaz. Nie
ma tu mowy o paliwach stałych, takich jak
węgiel. Sprzedażą opału w Polsce zajmują
się liczne firmy. Mają odpowiednie place,
sprzęt do rozładunku i załadunku towaru,
ciężarówki, wagi i personel doświadczony
w sprzedaży opału. Większość urzędów nie
ma żadnej z tych rzeczy.
Samorządy nigdy nie uchylały się od
pracy i nowych obowiązków. I choć nie ma
to większego sensu, i tym razem wykonają
powierzone im zadanie.
stopka redakcyjna
Redakcja „ Tylko Toruń”
Złotoria, ul. 8 marca 28
redakcja@tylkotorun.pl
Wydawca
Fundacja MEDIUM
Prezes Fundacji
Radosław Rzeszotek
Redaktor naczelny
Radosław Rzeszotek
Zastępczyni redaktora naczelnego
Kinga Baranowska (tel. 796 302 471)
REDAKCJA
Monika Bancerz
Łukasz Buczkowski
Piotr Gajdowski
Arkadiusz Włodarski
Zdjęcia
Łukasz Piecyk
Korekta
Piotr Gajdowski
REKLAMA
Kinga Baranowska
(GSM 796 302 471).
Justyna Tobolska
(GSM 724 861 093),
reklama@tylkotorun.pl
Skład
Studio Tylko Toruń
Druk
Drukarnia Polska Press Bydgoszcz
ISSN 4008-3456
Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń.
Treści przedstawiane przez felietonistów są
wyłącznie ich poglądami a nie oficjalnym
stanowiskiem redakcji
***
Na podstawie art.25 ust. 1 pkt 1b ustawy z dnia 4 lutego
1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Fundacja MEDIUM zastrzega, że dalsze rozpowszechnianie
materiałów opublikowanych w “Tylko Toruń”
jest zabronione bez zgody wydawcy.
REKLAMA: strona 3, 7, 8, 9
Tylko Toruń . 21 października 2022
•
TYLKOTORUN.PL
EDUKACJA
3
Rozwijamy skrzydła dzieci
Jak wywołać uśmiech na twarzy dziecka, a przymus zamienić w przyjemność? Do tego formą zabawy nauczyć, a rozmową wywołać apetyt
na więcej? A ponadto sprawić, by świetna znajomość angielskiego dawała przepustkę do świata? Z takimi i innymi wyzwaniami mierzy się na
co dzień nauczycielski team placówek Butterfly. Z bardzo dobrymi skutkami. Nad wszystkim czuwa trio – Sabina Hoffmann, Magdalena Raszkiewicz
i Marcin Brzozowski – które z satysfakcją wyznacza z załogą nowe kierunki
Sabina Hoffmann (prezes organu prowadzącego).
A wszystko zaczęło się od…?
Sabina Hoffmann (prezes organu prowadzącego):
Niedosytu. Kilkanaście
lat temu, mając dwie małe córki,
próbowałam wyobrazić sobie,
jak będzie wyglądała ich edukacja.
Byłam pewna, że nie chcę dla nich
tradycyjnego przedszkola i archaicznej
szkoły, a istniejące już od lat
placówki prywatne też nie do końca
spełniały moje wyobrażenie o „innym”
prowadzeniu dzieci. Miałam
to szczęście, że wraz z kilkoma
rodzicami, entuzjastami nowatorskiego
podejścia do nauczania języka
angielskiego, udało się stworzyć
zręby niewielkiej placówki dwujęzycznej.
Jeszcze nie do końca wiedzieliśmy,
jak to wszystko będzie
wyglądać w praktyce, ale byliśmy
szczęśliwi, mając łącznie w szkole
i przedszkolu 20 dzieci i pierwszych
nauczycieli – totalnych zapaleńców.
Zarówno szkoła, jak i przedszkole
od początku miały charakter dwujęzyczny.
Co to oznacza w praktyce?
Sabina Hoffmann: Naszą wizją było
spowodować, żeby brak znajomości
języka już tak oczywistego
jak angielski nie
definiował przyszłości
dzieci.
A dokładniej,
żeby rozumiały go
tak dobrze i czuły
‘‘W się z nim na tyle
zawodzie
swobodnie, by
nie musiały mieć
dylematów typu:
„Polska czy zagranica?”.
Żeby
mogły z odwagą
podchodzić do wyborów dotyczących
chociażby studiów w zachodniej
Europie lub Stanach Zjednoczonych,
nie obawiając się bariery
językowej.
Marcin Brzozowski (wicedyrektor):
fot. Łukasz Piecyk
Założyliśmy sobie, że nasycamy
językiem dzieci, ile się da. Od
pierwszych lat przedszkolnych –
a teraz już nawet w naszym żłobku
– mają osłuchiwać się z angielskim,
chłonąć go na zajęciach, na przerwach,
podczas posiłków i toalety.
W szkole praca z językiem nabiera
już trochę bardziej sformalizowanych
ram – po
etapie zanurzenia w język
słuchany i mówiony, trzeba
nauczyć nielubianej gramatyki
i przekazywać nieco
bardziej specjalistyczne
słownictwo w ramach części
zajęć biologii, geografii,
wychowania fizycznego czy
plastyki. Im więcej języka,
tym lepiej.
nauczyciela tak ważna jest
dobra energia, autentyczność, mówienie sobie
prawdy, podtrzymywanie na duchu, rzucanie
szalonych pomysłów.
Placówki Butterfly istnieją
12 lat. Prawdopodobnie macie już
mierzalne efekty Waszego sposobu
nauczania dwujęzycznego?
Magdalena Raszkiewicz (dyrektor):
Oczywiście. Pierwszym momentem
miłego zaskoczenia – szczególnie
dla naszych rodziców – są
zagraniczne wakacje z dziećmi, gdy
nagle okazuje się, że „moja pociecha
po prostu mówi po angielsku”.
Później przychodzą wymiany międzynarodowe
uczniów, podczas
których nasi podopieczni imponują
swoją znajomością języka dzieciakom
często starszym o 3-4 lata.
Kolejnym efektem są zdawane bezproblemowo
egzaminy językowe
Cambridge. A od najstarszych naszych
absolwentów wiemy, że uczą
się z powodzeniem w międzynarodowych
liceach lub niebawem wybiorą
studia w języku angielskim,
na przykład medycynę. To bardzo
satysfakcjonujące.
Jednak nie tylko dwujęzyczność
charakteryzuje Wasze placówki.
Świetne wyniki nauczania widoczne
są w statystykach oświatowych,
gdzie Butterfly zawsze jest w czołówce
najlepszych.
Magdalena Raszkiewicz: Staramy się
bardzo pilnować wysokiego poziomu
nauczania. To oczywiście procentuje
w postaci laurów w konkursach
przedmiotowych i dobrych
wyników egzaminów. Ale nie tylko
o wysoki poziom edukacji nam
chodzi.
Sabina Hoffmann: Tak naprawdę zawsze
balansujemy między tym, czego
oczekuje system i dominująca
grupa rodziców – stopnie i czerwone
paski – a tym, z czym sami najchętniej
się identyfikujemy – dość
familijna atmosfera, brak anonimowości
ucznia, częste rozmowy
i przyjemna atmosfera.
Ujmując to najogólniej:
stawiamy na relacje.
Marcin Brzozowski: A ponadto
na mnóstwo zajęć
dodatkowych, podczas
których można się spełniać
i uzupełniać swoją
wiedzę lub zdobyć różne
praktyczne umiejętności.
O tym, że dzieciom
jest u nas dobrze,
świadczy fakt, że nawet
o 17.00 często nie chcą
wychodzić z naszego budynku.
Jak się udaje tworzyć taki efekt
w czasach, gdy temat edukacji
w Polsce wywołuje tyle dyskusji
i negatywnych refleksji?
Magdalena Raszkiewicz: Nie ma
placówek idealnych, ale my bardzo
staramy się wywoływać pozytywne
wibracje. W zawodzie nauczyciela
tak ważna jest dobra energia, autentyczność,
mówienie sobie prawdy,
podtrzymywanie
‘‘Pierwszym momentem miłego zaskoczenia –
szczególnie dla naszych rodziców – są zagraniczne
wakacje z dziećmi, gdy nagle okazuje się, że „moja
pociecha po prostu mówi po angielsku”.
na duchu,
rzucanie
szalonych
pomysłów.
Takie wzajemne
podskórne
motywowanie
się. Przecież
my często
sami nie
posiadamy takich cech ot tak, więc
musimy umieć je w sobie wywołać.
Realizacja różnych projektów,
korzystanie z technologii, otwieranie
się na świat, wychodzenie poza
mury szkoły, zajęcia dywanowe – to
wszystko może być tylko skutkiem
refleksji, która pierwotnie musi być
mniej więcej taka: „kurczę, jaka ta
lekcja jest nijaka, ja sama się nudzę
w jej trakcie, a co dopiero uczniowie”.
Sabina Hoffmann: Poza tym nieustająco
żyjemy nowymi pomysłami.
Jak się coś nie udaje w jeden sposób,
to próbujemy w inny. Mamy
dużo planów na rozwój, nie tylko
w oparciu o koncepcję, w której
funkcjonujemy do tej pory. Przed
nami kolejne edukacyjne kroki, ale
na szczegóły trzeba jeszcze poczekać.
Rozwijamy skrzydła. Naszych
dzieci i swoje.
Marcin Brzozowski (wicedyrektor).
Tylko Toruń . 21 października 2022
Magdalena Raszkiewicz (dyrektor).
4
MIASTO
• TYLKOTORUN.PL
Dorośli zdecydują o Radzie
Miasta dla młodych
Teraz uchwała, w styczniu pierwsze posiedzenie.
Są pierwsze konkrety w sprawie Młodzieżowej Rady Miasta
Arkadiusz Włodarski | fot. Łukasz Piecyk
Jedna komisja wyborcza w Urzędzie
Miasta zamiast wielu w szkołach,
tylu samo radnych co w „dorosłej”
wersji – to znajduje się
w projekcie uchwały, która umożliwi
powołanie Młodzieżowej
Rady Miasta. O planach poinformował
Marcin Czyżniewski,
przewodniczący „dorosłej” Rady
Miasta.
Już w kwietniu tego roku pojawiały
się sugestie, aby wskrzesić
Młodzieżową Radę Miasta. Petycję
w tej sprawie złożył Marcin Łowicki
ze Stowarzyszenia „Rozruch”.
Nie została ona jednak rozpatrzona,
gdyż stowarzyszenie, które ją
złożyło, nie jest do tego uprawnione
na mocy ustawy o samorządzie
gminnym. Temat podjęli także
społecznicy z „Obywatelskiego Torunia”,
przypominając, że pomysł
pojawił się także podczas zeszłorocznej
debaty o Radach Okręgów.
Ostatecznie prace nad projektem
uchwały umożliwiającej powołanie
Młodzieżowej Rady Miasta ruszyły
w połowie lipca.
- Młodzieżowe Rady Gmin,
Miast, a w ostatnim czasie także, po
zmianie ustawy, także Młodzieżowe
Rady Województw i Powiatów
to bardzo ważna forma udziału
mieszkańców w tym, co się dzieje
REKLAMA
w ich wspólnocie – w tym przypadku
mieszkańców młodych,
a więc osób, które mają specyficzne
potrzeby, nie zawsze dostrzegane
z perspektywy „dorosłych”, i które
chcą działać, mają swoje pomysły,
wizje, za to nie mają poczucia, że
się „czegoś nie da” – powiedział
Marcin Czyżniewski.
Na sesji Rady Miasta Torunia,
która odbyła się 20 października,
radni zajęli się projektem uchwały
o powołaniu Młodzieżowej Rady
Miasta, będą także dyskutować nad
jej statutem. Uproszczone mają
być wybory. Dotychczas odbywały
się one w szkołach. Teraz jednak
powołana zostanie tylko jedna komisja
wyborcza, mieszcząca się np.
w Urzędzie Miasta. Tam będzie
można wybrać się w dniu wyborów
i oddać głos. Wybory będą ważne
niezależnie od frekwencji.
Młodzieżowa Rada Miasta składać
się będzie z 25 osób – tyle liczy
jej „dorosły” odpowiednik.
Radnym będzie mógł zostać uczeń
w wieku od 14 do 19 lat, zamieszkały
na terenie Torunia, który zbierze
wcześniej poparcie co najmniej 20
rówieśników.
Jak dowiedzieliśmy się od Biura
Rady Miasta, projekt będzie
poddany konsultacjom, w których
wezmą udział m.in. przedstawiciele
samorządów uczniowskich ze
szkół ponadpodstawowych. Proces
ten ruszy po pierwszym czytaniu
projektu. A jest co konsultować,
gdyż wątpliwości wzbudza choćby
zakres wiekowy. W niedalekim od
Torunia Aleksandrowie Kujawskim
radny młodzieżowy może mieć do
21 lat.
- Pojęcie „młodzieży” nie jest
zdefiniowane – odpowiada Marek
Wiliński, dyrektor Biura Rady Miasta.
- W powszechnym rozumieniu
są to uczniowie szkół ponadpodstawowych.
Dyrektor dodaje, że zakres od 14
do 19 lat dotyczy zarówno kandydatów,
jak i głosujących, a w projekcie
jest mowa o „każdym mieszkańcu
Torunia” w tym wieku.
Pomysł, aby była tylko jedna komisja
wyborcza zamiast głosowań
w szkołach, może spowodować, że
ci, którzy mieszkają daleko od miejsca
głosowania, odpuszczą je sobie.
Data głosowania będzie wyznaczona
odrębną uchwałą, nie wiadomo
więc jak na razie, czy wypadną one
w dzień wolny od zajęć szkolnych,
co mogłoby mieć korzystny wpływ
na frekwencję.
- Władze miasta będą uczestniczyć
w promocji wyborów, a także
wspierać Młodzieżową Radę Miasta
w trakcie kadencji – deklaruje
Wiliński.
O to, jak na pomysł powstania
Młodzieżowej Rady Miasta patrzą
najbardziej zainteresowani, postanowiliśmy
spytać Patryka, ucznia
jednego z toruńskich liceów:
Młodych radnych ma być 25 – tylu, ile zasiada w „dorosłej” Radzie.
- Wiem, że coś takiego jak Młodzieżowa
Rada Miasta istnieje,
choć dowiedziałem się przypadkiem,
gdyż moja koleżanka angażuje
się w takie tematy w ramach
sejmiku wojewódzkiego i mi o tym
powiedziała. Niestety sądzę, że
młodzież raczej nie wie o tym, że
rada powstaje.
Nasz rozmówca jest jednak
optymistycznie nastawiony co do
zainteresowania:
- Myślę, że jeśli pomysł będzie
nagłośniony, zainteresowanie może
być spore, gdyż ludzie w moim wieku,
z rocznika mniej więcej 2004-
06, interesują się polityką, zarówno
lokalną, jak i ogólnopolską.
Patryk uważa, że Młodzieżowa
Rada Miasta powinna być dostrzeganym
głosem młodego pokolenia
w Toruniu.
- Powinna się zajmować m.in.
sprawami szkolnymi, jak np. brakiem
w wielu placówkach fajnych
dodatkowych zajęć. Warto też pochylić
się nad statutami, jest tam
wiele błędów i niedociągnięć.
Z zaproponowanym w projekcie
sposobem wyboru radnych nie
zgadzają się członkowie stowarzyszenia
„Młodzi dla Torunia”, którzy
uczestniczyli w konsultacjach dotyczących
projektu uchwały.
- W pierwszej kadencji to będzie
konkurs popularności. Najlepszą
opcją teraz będzie zorganizowanie
konkursu, gdzie kandydaci będą
musieli napisać pracę literacką,
przygotować projekt, zdobyć rekomendację
od lokalnych organizacji
oraz przedstawić doświadczenie
w formie zaświadczeń – uważają
przedstawiciele stowarzyszenia.
Ich zdaniem wybory demokratyczne
mogłyby się odbyć przed
następną kadencją.
Inaczej na to patrzy licealista,
z którym rozmawialiśmy:
- To powinno być demokratyczne.
Wiedza pokazana w konkursach
nie przełoży się na umiejętność
ogarniania spraw, nad którymi będzie
pracować Młodzieżowa Rada
Miasta.
Głos młodych radnych ma być
uwzględniany, szczególnie w kwestiach
bezpośrednio dotyczących
młodzieży. Jak będzie w praktyce?
Będziemy mogli się o tym przekonać
od stycznia przyszłego roku.
Tylko Toruń . 21 października 2022
TYLKOTORUN.PL
•
TEMAT NUMERU
5
Nuklearni optymiści
Czy Toruń jest odpowiednio przygotowany na ewentualny kryzys wywołany skażeniem jądrowym? Czy tabletek z jodkiem potasu
starczy dla wszystkich? Czy wreszcie ten specyfik zostanie podany każdemu na czas? Sprawdziliśmy. Nie jest dobrze
Radosław Rzeszotek, Kinga Baranowska | fot. Łukasz Piecyk
W toruńskim sztabie kryzysowym
zakładają, że po ewentualnym skażeniu
jądrowym na Ukrainie rozdawanie
tabletek z jodkiem potasu
odbywać się będzie bez paniki
i dokładnie według scenariusza,
który sztabowcy założyli. Nie ma
planów na wypadek wybuchu paniki
ani uszkodzenia infrastruktury
krytycznej. Jest za to przekonanie,
że skoro mamy więcej
punktów dystrybucji tabletek niż
w Bydgoszczy, to już jest dobrze.
Tymczasem z prostych wyliczeń
wynika, że aby rozdać wszystkim
uprawnionym mieszkańcom tabletki
chroniące życie i zdrowie
w czasie koniecznym, aby one
zadziałały – wydanie środka musiałoby
zająć... kilka sekund. A to
przecież niewykonalne.
Zagrożenie skażeniem jądrowym
jest na tyle poważne, że rząd
postanowił rozesłać do samorządów
szczegółowe rekomendacje
dotyczące wykorzystania rezerw
strategicznych tabletek z jodkiem
potasu. Dokument ten przygotowano
w oparciu o wytyczne Światowej
Organizacji Zdrowia. Czytamy
w nim, że tabletkę powinny zażyć
wszystkie osoby do 60. roku życia
oraz wszystkie osoby zaangażowane
w akcję medyczną lub zabezpieczające
skażony teren. Co więcej, władzom
samorządowym rekomenduje
się, aby „rozmieszczenie miejsc
przechowywania tabletek jodku
potasu oraz działania dystrybucyjne
i logistyczne powinny zapewnić
możliwość przeprowadzenia profilaktyki
jodowej w bardzo krótkim
czasie”. Aby tabletka była w pełni
skuteczna, trzeba ją podać w ciągu
dwóch godzin od wystąpienia skażenia,
a każda godzina opóźnienia
powoduje spadek jej skuteczności.
- Przygotowaliśmy w Toruniu
56 punktów, w których wydawane
będą tabletki – mówi Marcin Lutowski,
dyrektor Wydziału Ochrony
Ludności w Urzędzie Miasta Torunia.
- Staraliśmy się, aby były one
rozmieszczone logicznie i w taki
sposób, aby do jednego punktu nie
przyszło za dużo osób, a do drugiego
za mało. Oprócz punktów otwartych
będą też punkty zamknięte,
czyli szpitale, domy pomocy społecznej.
Będziemy też dysponować
punktami mobilnymi, aby mogły
one dostarczyć tabletki dla osób,
które nie będą mogły samodzielnie
dotrzeć po jodek potasu.
Gdzie owe 56 punktów będzie
się znajdować? Wydział Ochrony
Ludności na razie nie planuje masowej
akcji informacyjnej. Plakaty
z listą punktów rozmieszczone zostaną
w budynkach Urzędu Miasta.
Nie planuje się akcji ulotkowej czy
kampanii w mediach.
- Nie będziemy chodzić po blokach,
by do każdego mieszkania
dostarczyć ulotkę, choć maseczki
roznosiliśmy. Ale covid był realnym
zagrożeniem, a skażenie radioaktywne
jest póki co bardzo mało
prawdopodobne – dodaje Marcin
Lutowski. - Zależy nam, aby nie
siać niepotrzebnej paniki, która
obecnie nikomu nie jest potrzebna.
W akcję dystrybucji jodku potasu
w Toruniu będzie zaangażowanych
niewiele ponad 400 osób. Po
odjęciu z listy mieszkańców osób,
które tabletki nie otrzymają lub
otrzymają je w punktach zamkniętych,
akcją zostanie objętych niecałe
170 tys. osób. Według założeń
toruńskiego sztabu kryzysowego
każda z osób rozdających tabletki
obsłuży w ciągu godziny 300 osób.
- Tak naprawdę nikt nie wie, ile
potrwa taka akcja i jak będzie wyglądać
– przyznaje Marcin Lutowski.
- Rekomendacje w tej sprawie
są różne. Zakładamy, że zanim
chmura pojawi się nad naszym
regionem, będziemy mieli trochę
czasu na reakcję i nie będzie tak jak
w przypadku katastrofy w Czarnobylu,
gdzie płyn Lugola podawano
po kilku dniach. Dla porównania
w Bydgoszczy, która jest przecież
znacząco ludniejsza od Torunia, zaplanowano
44 punkty dystrybucji.
Jesteśmy więc lepiej przygotowani
niż inne miasta.
Czy jednak Toruń jest rzeczywiście
dobrze przygotowany na
wypadek skażenia jądrowego? Policzmy.
Osób rozdających będzie
dokładnie 418. Przy założeniu Wydziału
Ochrony Ludności, że każda
z nich rozda tabletki 300 osobom,
okazuje się, że tabletki pobierze ok.
125 tysięcy osób. Jak długo trwać
będzie obsługa jednej osoby? Tego
tak naprawdę nie wie nikt. Załóżmy,
że potrwa to 60 sekund – wówczas
czas rozdania jodku potasu
dla 125 tys. ludzi zajmie... 5 godzin
(tymczasem rekomendacje mówią
o skutecznym działaniu w ciągu
dwóch godzin, pozytywnych skutkach
przyjęcia – do ośmiu godzin).
Są to optymistyczne szacunki zakładające
brak paniki i wcześniejsze
pozyskanie wiedzy na temat przyjęcia
tabletek przez mieszkańców.
W mieście mają pojawić się plakaty
informujące o miejscach dystrybucji
tabletek, a w punktach te zawierające
dane z ulotki. Co ważne
– sama ulotka nie będzie dostępna
dla mieszkańców wraz z poborem
leku. Tabletki do punktów dostarczane
są w opakowaniach po 30
sztuk, osoby rozdające będą wycinać
odpowiednią ilość dla zgłaszającego
się mieszkańca. Skąd wiedza,
ile tabletek przekazać? Bazować będzie
ona na deklaracji ustnej o zapotrzebowaniu
rodziny. Przyjmując,
że podczas poboru ludzie będą
rozdającym zadawać pytania, chcąc
upewnić się co do odpowiedniego
dawkowania, sposobu przyjęcia
leku oraz uwzględniając normalny
w takiej sytuacji stres - minuta
na obsługę mieszkańca może nie
wystarczyć. Dwie – to już dziesięć
godzin rozdawania tabletek. Samo
rozstawienie odpowiedniej infrastruktury
według urzędu zajmie ok.
półtorej godziny. Dobrze byłoby
także uwzględnić czas na dotarcie
do punktów przez mieszkańców.
W mediach od tygodni pojawiają
się informacje o gigantycznych korkach
pojawiających się w mieście
nie tylko w godzinach szczytu, czas
dojazdu na wielu trasach wydłużył
się nawet trzykrotnie. Atak wywoła
panikę. A zegar tyka.
- Te szacunki opierają się na bardzo
optymistycznych założeniach
– mówi szef sztabu kryzysowego
jednej z podtoruńskich gmin, który
prosi o zachowanie anonimowości.
- Po pierwsze nie wolno zakładać,
że cała akcja przebiegnie spokojnie
i w sposób zorganizowany. Z dużym
prawdopodobieństwem panować
będzie panika i będzie ona zrozumiała,
w końcu wojna jądrowa to
nie przelewki.
Kolejnym aspektem, na który
zwraca uwagę nasz rozmówca, jest
potencjalny termin ataku. Najgorsza
możliwa opcja to noc z soboty
na niedzielę około godziny 23. Jak
informacje o konieczności udania
się do punktów poboru leków dotrą
do mieszkańców? Przekazywane
mają być m.in. przez media. Co,
jeśli jednocześnie zaatakowana zostanie
infrastruktura energetyczna?
Takiego scenariusza również nie
należy wykluczyć, zwłaszcza mając
na uwadze sposób działania rosyjskiej
armii w Ukrainie.
W toruńskim magistracie panuje
przeświadczenie, że do zagrożenia
skażeniem promieniotwórczym
nie dojdzie, poczynione optymistyczne
założenia są wystarczające,
a zalecenia rządowe w tej sprawie
są po prostu „dmuchaniem na zimne”.
Każdy z nas ma nadzieję, że
jedynym przeznaczeniem przekazanych
leków będzie ich utylizacja.
Czy jednak rolą Wydziału Ochrony
Ludności nie jest jednak bycie gotowym
na najgorszy możliwy scenariusz?
Tylko Toruń . 21 października 2022
6 WYWIAD
• TYLKOTORUN.PL
Sport rozwija charakter
O inwestycjach sportowych, znaczeniu sportu w życiu, a także o szansach kadry Polski przed piłkarskim mundialem
– z Mariuszem Kałużnym, posłem Solidarnej Polski, rozmawia Arkadiusz Włodarski
fot. nadesłane
Niedawno zakończył się Turniej
o Puchar Niepodległości. Jak opisałby
pan w kilku słowach te piłkarskie
zawody?
Turniej o Puchar Niepodległości
to jedna z największych obecnie
w regionie kujawsko-pomorskim
imprez piłkarskich dla dzieci i młodzieży.
Do rywalizacji stanęło kilkuset
zawodników w kilkudziesięciu
drużynach. Eliminacje odbywały
się w wielu miastach, zaś finał zorganizowano
w Golubiu-Dobrzyniu.
Staramy się, aby eliminacje rozgrywać
nie tylko w dużych miastach,
gdzie oferta sportowa jest bogata,
ale także w mniejszych miejscowościach
i wsiach, aby każdy miał
równy dostęp do sportu. Podczas
tegorocznego finału gośćmi specjalnymi
byli Radosław Majewski
i Sławomir Peszko, co niezwykle
uatrakcyjniło ten turniej. Przede
wszystkim bazujemy na szkoleniu
dzieci i młodzieży, a także promocji
sportu i zdrowego stylu życia. To
nasz główny cel.
Wspomniał pan o promocji sportu
oraz zdrowego stylu życia. Dlaczego
jest to tak ważny aspekt?
Po pierwsze profilaktyka. Nie jest
tajemnicą, że dzisiaj otyłość jest
schorzeniem cywilizacyjnym. Otyli
są nie tylko starsi ludzie, ale też
młodzież i dzieci. Jako cywilizacja
cierpimy na coraz więcej chorób.
Sport jest niewątpliwie czynnikiem
zapobiegającym popadanie w nie.
Po drugie - sport zajmuje czas dzieci
i młodzieży w dobrych celach,
takich jak ruch fizyczny. W dobie
komputerów i różnych zagrożeń
sport daje szansę na oderwanie od
nałogów. Kolejna kwestia to rozwój
osobowości. Sport rozwija charakter.
Uczy zachowania fair play, pracy
w drużynie, pokory. Uczy także
determinacji. Wszystko to, co jest
Wszystko, co jest potrzebne w życiu, sport daje młodemu człowiekowi – uważa poseł Mariusz
Kałużny.
potrzebne w życiu, sport daje młodemu
człowiekowi.
Był pan patronem piłkarskiego
Turnieju o Puchar Niepodległości.
W jakie jeszcze inicjatywy sportowe
pan się angażuje?
Ostatni rok to przekazanie dużych
środków na sport kujawsko-
-pomorski. Można tu wymienić
choćby dofinansowania od Lasów
Państwowych w ramach programu
„Sportowa natura”, gdzie kluby
sportowe mogły się ubiegać o 10
tys. zł na uprawianie sportu na łonie
przyrody. Warto też o powiedzieć
o programie realizowanym
w ramach działań Ministerstwa
Sportu, „Klub”. Kilkadziesiąt klubów
z mojego okręgu wyborczego
skorzystało ze wsparcia w wysokości
10 tys. zł. Nowy program,
który ruszył w tym roku w ramach
Funduszu Sprawiedliwości, to dofinansowania
na sprzęt sportowy.
Niebawem będzie ogłoszony program
inwestycji „Sportowa Polska”.
Ważne jest, by rozwijać w naszym
regionie sport dla wszystkich. Zawodnicy,
zarówno amatorzy, jak
i zawodowcy, powinni mieć gdzie
trenować.
Wiemy, że jest pan zapracowanym
posłem, ale jeśli już znajdzie pan
czas na to, by śledzić sport, to jakie
dyscypliny pan ogląda i komu kibicuje?
Od lat jestem wielkim fanem piłki
nożnej. Jestem trochę dziwnym
kibicem, jeśli o polską ligę chodzi,
bo kibicuję zarówno Legii Warszawa,
jak i Widzewowi Łódź, chociaż
w latach 90. te kluby toczyły ze sobą
ogromne boje, a kibice są na ścieżce
wojennej. Natomiast jeśli chodzi
o kluby zagraniczne, to od dzieciństwa
kibicuję Barcelonie, więc
transfer Roberta Lewandowskiego
szczególnie mnie ucieszył. Tak wybitny
zawodnik, najlepszy napastnik
świata, trafił do tak znaczącego
klubu. Jeśli mam czas, to w wolnych
chwilach oglądam także skoki narciarskie
i boks.
Pozostańmy przy piłce nożnej.
Niedługo zacznie się mundial. Czy
pana zdaniem to, że tym razem rozgrywa
się on nie w lecie, ale jesienią,
będzie miało wpływ na atmosferę
turnieju?
Zobaczymy, sam jestem ciekaw, jak
to wyjdzie. Pod względem oglądania
nie ma problemu, gdyż jesienne
i zimowe wieczory często są nudne
i tu przynajmniej jakaś atrakcja będzie.
Zawsze jednak takie turnieje
wiążą się ze strefami kibica czy
ogródkami piwnymi, w których
wspólnie z kumplami można fajnie
spędzić czas i obejrzeć mecze.
Mundial odbędzie się w Katarze,
więc nasi piłkarze będą mieli bardzo
gorąco. Zastanawiam się, czy
faktycznie będziemy czuć atmosferę
mundialu. Jesień i zima są trochę
ponure, ale myślę, że dobra gra
Polaków może spowodować, że będzie
naprawdę gorąco.
Biało-czerwoni zmierzą się w grupie
z Argentyną, Arabią Saudyjską
i Meksykiem. Jakie pańskim zdaniem
są szanse na to, że wyjdziemy
z tej grupy?
Nie ukrywajmy, będzie ciężko.
Argentyna jest absolutnie poza
naszym zasięgiem, Meksyk to też
rewelacyjna drużyna. Pamiętajmy
jednak, że piłka nożna i wielkie
turnieje przynoszą niespodzianki.
Mamy jednego z najlepszych napastników
na świecie, ale on sam
tego turnieju nie wygra. Ważna
będzie dyspozycja poszczególnych
piłkarzy, podobnie jak to, jak „zatrybi”
ustawienie i strategia, którą
opracuje trener. Tu wiele czynników
wpłynie na naszą dyspozycję
i wyniki. Sercem wierzę, że powalczymy
i nie oddamy wyjścia z grupy
za darmo. Realnie patrząc, jest
to jednak trudna grupa.
REKLAMA
Tylko Toruń . 21 października 2022
TYLKOTORUN.PL
•
MOTORYZACJA
7
Z off-roadowej pasji
Pako Racing w branży działa już od ponad dekady. Najpierw był to jedynie serwis, później można było tu także kupić motocykle i quady,
a już niedługo będzie je można również wypożyczyć. - Staramy się stale rozwijać, działać szybciej, ale na tym samym, wysokim poziomie
- mówi Damian Pakulski, właściciel Pako Racing
Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk
Klienci poznali ich jako sprawdzony
serwis motocykli i quadów,
a od niedawna także jako dilera
znanych marek tego typu pojazdów.
Pako Racing na tym jednak
się nie zatrzymuje i w najbliższym
czasie planuje uruchomić także
usługę wypożyczania quadów.
Pako Racing na co dzień zajmuje
się serwisem motocykli, pojazdów
ATV i skuterów. W branży ma już
ponad dziesięcioletnie doświadczenie,
a wszystko zaczęło się od pasji
do motocykli.
- Jeszcze będąc w szkole samochodowej,
naprawiałem swoje motocykle.
Później udało mi się zacząć
staż w dużym salonie w Toruniu.
Zostałem najpierw serwis managerem,
a później kierownikiem
serwisu. Spędziłem tam 10 lat, po
których do pasji motocyklowej
postanowiłem dołączyć pasję off-
-roadową. Tak powstał nasz serwis,
który przez lata znacznie się rozwinął
- wspomina Damian Pakulski,
właściciel Pako Racing.
Dziś jest już grono stałych klientów
i stale przybywają nowi. Tajemnica
sukcesu tkwi w profesjonalnym
podejściu do klienta, który
ma pewność, że wyjedzie stąd na
dobrze działającej maszynie. Teraz
jest to już jednak nie tylko serwis
motocykli i quadów, ale też miejsce,
w którym taki pojazd można kupić.
- Staramy się stale rozwijać,
W Pako Racing można kupić motocykle i quady znanych marek.
działać szybciej, ale na tym samym,
wysokim poziomie. Nad pojazdami
pracujemy jak nad swoimi, żeby
były zrobione tak, jak sami chcielibyśmy
na nich jeździć - przekonuje
Damian Pakulski. - Systematycznie
poszerzamy naszą działalność. Jesteśmy
dilerami kilku marek ATV
- mamy autoryzowany serwis i prowadzimy
też sprzedaż pojazdów.
Niedawno zostaliśmy także dilerami
marek motocyklowych Grupy
BMB - Bartona i Voge’a - dodaje
właściciel Pako Racing.
Voge to na polskim rynku
względnie nowa marka. Na rynek
europejski weszła już jakiś czas
temu, jednak w Polsce dostępna jest
od niedawna. Od lat zajmowała się
produkcją części do motocykli innych
marek. Odpowiadała m.in. za
silniki do motocykli BMW. W końcu
doświadczenie Voge’a przerodziło
się w stworzenie własnej marki
pojazdów. Dziś można je kupić
w Pako Racing.
- Jeśli chodzi o quady, to na
sprzedaż mamy marki Hisun i CF
Moto. Hisun to brand amerykański,
wykorzystujący chińskie podzespoły,
a obecnie składany w Teksasie.
CF Moto to natomiast chiński producent,
ale bardzo ceniony w Ameryce.
Na rynku działa już od ponad
30 lat - tłumaczy Damian Pakulski.
- Koszt jednego quada w Pako Racing
waha się od 30 do 70 tys. zł.
W przypadku pojazdów zabudowanych
jest to już przedział od 50 do
100 tys. zł.
W najbliższym czasie firma planuje
także uruchomić usługę wypożyczania
quadów.
- Pojazdy są już zarejestrowane,
przeszły pierwszy przegląd, a teraz
czekają na wyposażenie. Kończymy
prace nad regulaminem wypożyczania
i mamy nadzieję, że już
w listopadzie nasza wypożyczalnia
ruszy - wyjaśnia Damian Pakulski.
- Wynajem quada będzie kosztował
200 zł za godzinę, 500 zł za dobę
lub 1 tys. zł za dobę. W momencie
wypożyczenia pojazdu trzeba będzie
oczywiście także wnieść kaucję
w wysokości 1 tys. zł. Jeśli ktoś nie
będzie miał własnego kasku, będzie
mógł go również od nas wypożyczyć
za dodatkową opłatą.
Dla klientów będzie to nowość,
ale też szansa na skorzystanie z quada,
co może okazać się szczególnie
pomocne w przypadku osób
zastanawiających się nad zakupem
lub chcących wybrać się na weekendową
wycieczkę. W ofercie wypożyczenia
znajdą się quady Hisun
Tactic 550.
- To średniej wielkości quad,
z pełnymi walorami terenowymi,
od napędu na tył po napęd na cztery
koła, ze wspomaganiem kierownicy,
dwumiejscowy i będzie można
korzystać z niego na drogach
publicznych - wymienia właściciel
Pako Racing.
Zainteresowanie motocyklami
i quadami na przestrzeni ostatnich
lat wzrosło, co widać choćby
po liczbie pojazdów oddawanych
na serwis do Pako Racing. Sporo
zmieniła jednak pandemia.
- W okresie pandemii zaczęło
się u nas pojawiać mniej motocykli,
było widać, że oddawanie ich do
serwisu było ostatecznością. Wiele
osób próbowało naprawiać pojazdy
na własną rękę, co nie zawsze dobrze
się kończyło. Pojawiło się też
sporo warsztatów, które nie mają
dużego doświadczenia i potem widzimy
to u nas na serwisie. Często
musimy poprawiać po nieudanych
próbach naprawy - mówi Damian
Pakulski. - Od paru lat jednak widać
trend wzrostowy - coraz więcej
ludzi interesuje się motocyklami
i quadami i nie są to jedynie młode
osoby. Starsi ludzie lubią wracać
do lat młodości, kiedy z konieczności
jeździli motocyklami. Wtedy
samochody były mniej dostępne
i motocykl czasem był jedyną możliwością.
Dziś dla tych osób jest to
z jednej strony pasja, a z drugiej
sentyment - dodaje właściciel serwisu.
Pako Racing mieści się przy ul.
Toruńskiej 3 w Brzozówce.
Tylko Toruń . 21 października 2022
8
MÓJ TORUŃ
• TYLKOTORUN.PL
Tego chcą torunianie
Pomoc zwierzętom, zazielenianie
miasta i miejsca służące rekreacji
mieszkańców – na takie projekty
najchętniej głosowali torunianie
w tegorocznej edycji budżetu obywatelskiego.
Realizowanych będzie
aż 61 zadań.
Kilka dni temu poznaliśmy wyniki
głosowania na projekty zaproponowane
przez mieszkańców
w edycji budżetu obywatelskiego
Torunia na rok 2023. Torunianie
wybierali spośród 134 propozycji
ujętych na listach do głosowania:
jednej ogólnomiejskiej oraz trzynastu
lokalnych. W sumie wybrano
do realizacji 61 projektów.
Warto przypomnieć, że pula
środków do rozdysponowania
w budżecie obywatelskim Torunia
na rok 2023 wynosi 7 080 000
zł, z tego 2 124 000 zł przypada na
projekty ogólnomiejskie i 4 956 000
zł na lokalne.
Największą popularnością
wśród głosujących cieszyły się propozycje
z zakresu ekologii, zieleni,
ochrony zwierząt - to już kolejny
rok, w którym ta tematyka dominuje
wśród zadań wybieranych przez
mieszkańców, przy czym należy zauważyć,
że jej udział w grupie zwycięskich
zadań zmalał w stosunku
do ubiegłorocznego głosowania
z 40% do 28%. Na kolejnych miejscach
znalazły się pomysły z zakresu
sportu i rekreacji, drogowe, place
zabaw dla dzieci.
Wśród projektów ogólnomiejskich
najwięcej głosów zebrały: rozbudowa
kociarni w Schronisku dla
Bezdomnych Zwierząt (2272 głosów),
pomoc kotom bezdomnym
(1561) oraz budki dla jerzyków
przekazywane toruńskim szkołom
za dostarczone odpady PET (1247).
Jeśli chodzi o projekty osiedlowe,
najwięcej głosów zebrały: na
Rubinkowie II edycja Podwórkowego
Domu Kultury - czyli cykl
12 wydarzeń kulturalno-artystycznych
dla dzieci (836), na Wrzosach
modernizacja placu zabaw i boiska
rowerowego przy ul. Rzepakowej
(422), a na Skarpie budowa plenerowej
siłowni przy SP nr 18 (354).
Ale szansę w głosowaniu miały też
małe projekty, na które zagłosowało
kilkadziesiąt czy nawet kilkanaście
osób. Jeżeli z puli środków przeznaczonych
na dane osiedle większość
została „skonsumowana” przez
duże przedsięwzięcia, wówczas nieduża
reszta mogła wystarczyć na
mniejsze i tańsze zadania. Dzięki
temu miasto sfinansuje m.in. na
Stawkach cykl treningów fitnessowo-tanecznych
dla dzieci, dorosłych
i seniorów na boisku przy
SP nr 14 (59 głosów) i zarybienie
akwenu w fosie Parku 1000-lecia
(91), na osiedlu Staromiejskie cykl
spotkań i warsztatów brydżowych
dla szerokiego grona chętnych (65),
a w Czerniewicach - amatorski turniej
tenisa stołowego (17) i spotkanie
w SP nr 34, na którym śpiewane
będą pieśni patriotyczne (13).
Wzrosła liczba osób, które oddały
głosy na projekty budżetu
obywatelskiego Torunia - w tym
roku było to 9 565 osób, tj. o 9%
więcej niż przed rokiem. Prawie
wszyscy, bo aż 97% z nich, zagłosowali
przez Internet, tylko 3% na
papierze. W sumie złożono 16 410
kart do głosowania i oddano 35 081
głosów. Największą grupę wśród
głosujących - 30% - stanowiły osoby
w wieku 35-44 lat. Kolejne 23%
to mieszkańcy w przedziale wiekowym
45-64 lata, 19% stanowiła
grupa 25-34-latków.
Torunianie głosowali na budżet
obywatelski już po raz dziesiąty.
W sumie, razem z projektami wybranymi
na rok 2023, zdecydowali
o realizacji 559 zadań o łącznej
wartości przekraczającej 70 mln zł.
Pełna lista wybranych projektów
jest dostępna na stronie miejskiej
torun.pl w zakładce dotyczącej budżetu
obywatelskiego:
https://www.torun.pl/bo
Fot. 1: Małgorzata Litwin
Fot. 2: Sławomir Kowalski
Fot. 3: Katarzyna Rutkowska
Fot. 4: Adam Zakrzewski
Co konsultować?
Do 31 października miasto przyjmuje
zgłoszenia tematów do Planu
konsultacji społecznych na
2023 r.
Wniosek o przeprowadzenie
konsultacji może zgłosić rada
okręgu, grupa co najmniej 150
mieszkańców lub co najmniej 5
organizacji pozarządowych działających
na terenie miasta.
Wnioski należy składać do Prezydenta
Miasta Torunia. Jak dostarczyć
dokumenty do urzędu?
Można to zrobić na kilka sposobów:
• Wniosek wraz z załącznikami
można zeskanować, podpisać
elektronicznie profilem/podpisem
zaufanym i wysłać do urzędu
pocztą elektroniczną albo za pomocą
usługi ePUAP. Dokument
najłatwiej podpisać elektronicznie
z wykorzystaniem serwisu obywatel.gov.pl.
• Jeżeli nie masz profilu/podpisu
zaufanego - możesz go łatwo
uzyskać, nawet bez wychodzenia
z domu – wejdź na stronę: Profil
Zaufany.
• Można też wysłać komplet
podpisanych dokumentów pocztą
tradycyjną na adres: Prezydent
Miasta Torunia, ul. Wały gen. Sikorskiego
8, 87-100 Toruń lub
przynieść go do wybranego Punktu
Informacyjnego Urzędu Miasta
Torunia.
Termin składania wniosków
upływa 31 października 2022 r.
Dla wniosków nadesłanych pocztą
o zachowaniu terminu decyduje
data stempla pocztowego.
Wnioski, które wpłyną w odpowiedzi
na to ogłoszenie, zostaną
przekazane do zaopiniowania
Radzie Społecznej ds. Konsultacji
Społecznych, która sporządzi listę
rankingową zgłoszonych propozycji.
Będzie ona stanowić materiał
pomocniczy dla Prezydenta
w przygotowaniu projektu uchwały
Rady Miasta Torunia w tej sprawie.
Dokładna procedura składania
wniosku o przeprowadzenie
konsultacji jest zawarta w Regulaminie
konsultacji społecznych,
stanowiącym załącznik do uchwały
nr 508/13 Rady Miasta Torunia
z dnia 21 lutego 2013 r. (Dz.
Urz. Woj. Kuj.-Pom. z 2020 r. poz.
3215) na stronie bip.torun.pl.
Tylko Toruń . 21 października 2022
•
TYLKOTORUN.PL
MÓJ TORUŃ
9
Osiedle z ogólnopolską nagrodą
Tzw. osiedle Jar (wkrótce Niepodległości)
otrzymało nagrodę
główną w XVI edycji Konkursu
Towarzystwa Urbanistów Polskich
na najlepiej zagospodarowaną
przestrzeń publiczną w Polsce.
W prestiżowym, ogólnopolskim
konkursie, organizowanym
przez Towarzystwo Urbanistów
Polskich we współpracy ze Związkiem
Miast Polskich, nominowane
były 3 toruńskie inwestycje. Obok
dwóch przedsięwzięć zgłoszonych
przez Wydział Środowiska i Ekologii
Urzędu Miasta Torunia, tj. „Zagospodarowanie
turystyczno-rekreacyjne
terenów na osiedlu JAR
w Toruniu” i „Rewitalizacja Parku
Tysiąclecia wraz z odbudową układu
wodnego fosy przy ul. Podgórskiej
w Toruniu” znalazło się również
zadanie Muzeum Okręgowego
w Toruniu pn. „Muzeum Twierdzy
Toruń, zaadaptowana XIX-wieczna
pruska podwalnia koszarowa
– Koszary Bramy Chełmińskiej”
w Toruniu. Wyniki konkursu zostały
ogłoszone w październiku 2022 r.
Nowe toruńskie osiedle, intensywnie
rozbudowujące się od
2012 r., zdobyło jedyną nagrodę
główną w kategorii „Nowo wykreowana
przestrzeń publiczna w zieleni”,
w której przyznano jeszcze ex
aequo trzy wyróżnienia. Tzw. Jar
doceniono za wysokie walory estetyczne,
przyrodnicze i wypoczynkowo-rekreacyjne.
Obecny wygląd terenu parkowo-leśnego
między blokami jest
efektem inwestycji zrealizowanej
przez miasto w latach 2019-2020.
Prace kosztowały ponad 8,6 mln
zł, z czego blisko 3 mln zł pochodziły
ze środków Unii Europejskiej,
w ramach Programu Operacyjnego
Infrastruktura i Środowisko 2014-
2020, Oś priorytetowa II „Ochrona
środowiska, w tym adaptacja do
zmian klimatu”, Działanie 2.5 „Poprawa
jakości środowiska miejskiego”.
W ramach inwestycji pojawiła
się m.in. promenada z kostki brukowej,
ścieżki przyrodnicze, drewniane
pomosty przy Stawie Kapitana,
amfiteatr, place zabaw, górka
saneczkowa oraz stoły plenerowe
z ławkami. Powstało boisko, stoły
do ping-ponga i piłkarzyków, urządzenia
do street-workoutu, a także
siłownia zewnętrzna z urządzeniami
do ćwiczeń i ścieżka zdrowia
o nawierzchni bezpiecznej ze
zrębek drewnianych. Teren parkowo-leśny
został przystosowany do
użytkowników z niepełnosprawnością,
wyposażony w ławki parkowe,
stojaki na rowery, kosze na śmieci
i psie odchody oraz domki dla ptaków
i nietoperzy. Nie zapomniano
o nasadzeniach nowych drzew, bylin
i traw. W pobliżu terenu rekreacyjnego
wybudowano też parking
na ok. 150 samochodów.
Jak zauważono w werdykcie
konkursu, zagospodarowanie terenu
zostało przemyślane w sposób
pozostawiający teren w najbardziej
możliwy naturalny sposób,
porządkujący jedynie, a nie niszczący
istniejący drzewostan i wprowadzający
nowe, bioróżnorodne
i wzmacniające adaptację do zmian
klimatu - nasadzenia. Użyte materiały
zostały dobrane tak, aby
współgrały oraz wtapiały się w sąsiadujący
krajobraz.
Dziś jest to miejsce, z którego
chętnie korzystają nie tylko mieszkańcy
osiedla, ale także torunianie
z innych części miasta. Realizacja
przedsięwzięcia, w tym rozminowanie
terenu o powierzchni blisko
22 ha i rozbiórka ponad 14 tys.
mkw. niebezpiecznych, zdewastowanych
fundamentów po Jednostce
Armii Radzieckiej, umożliwiły
udostępnienie tej dziewiczej przyrodniczo
przestrzeni i stworzenie
atrakcyjnych miejsc relaksu, spacerów,
aktywności fizycznej i rekreacji
dla różnych grup wiekowych
i społecznych.
Fot. Sławomir Kowalski
Targi Pracy
Pracodawco, szukasz pracownika?
Zgłoś swój udział w Targach
Pracy! Wydarzenie zaplanowano
na 16 listopada 2022 r. w Arenie
Toruń.
Targi organizowane są w ramach
XIII Toruńskich Dni Kariery, we
współpracy z Powiatowym Urzędem
Pracy dla Miasta Torunia oraz
przy wsparciu Centrum Wsparcia
Biznesu w Toruniu. Imprezie patronuje
Prezydent Miasta Torunia.
Celem jest wspieranie aktywności
zawodowej młodzieży, osób bezrobotnych
oraz tych, którzy chcieliby
zmienić obecną ścieżkę kariery.
W ramach wydarzenia zaplanowano
cztery strefy:
STREFA BIZNESU - stoiska CWB,
Miasta Toruń, instytucji otoczenia
biznesu, strefa networkingu
STREFA PRACODAWCY - przedstawiciele
lokalnych firm będą poszukiwać
potencjalnych kandydatów
do swoich firm, przedstawiciele
agencji zatrudnienia będą poszukiwać
potencjalnych pracowników
STREFA PRACOWNIKA - stoiska
urzędu pracy z informacjami
o tym, jak szukać, jakie dokumenty
przygotować, informacje dla cudzoziemców
STREFA SZKÓŁ - stoiska szkół
branżowych i technicznych z Torunia
Organizator zapewnia również
specjalny „kącik zabaw/animacji”
dla najmłodszych, w którym rodzice
poszukujący pracy będą mogli
zostawić dzieci pod opieką animatorek.
Targi Pracy odbędą się 16.11.2022
r. od godz. 11.00 do godz. 16.00
w Arenie Toruń.
Zgłoszenia firm chcących wziąć
udział w Targach Pracy należy wysyłać
na adres organizatora: polkadotagencja@gmail.com
W zgłoszeniu
należy podać nazwę firmy,
telefon/e-mail, krótki opis działalności
i szacunkową liczbę miejsc
pracy.
Fot. Adam Zakrzewski
Tylko Toruń . 21 października 2022
Lokale do wynajęcia
Zakład Gospodarki Mieszkaniowej
w Toruniu do 28 października
przyjmuje oferty na wynajem
lokali użytkowych, obiektów fortecznych
i miejsc parkingowych.
Do wyboru jest kilkadziesiąt lokali
o różnej powierzchni i stanie –
piwnice, pomieszczenia na parterze
budynków, obiekty wolnostojące,
pomieszczenia forteczne przy ul.
Kanałowej oraz kilka miejsc parkingowych
przy ul. Gagarina. Ich
pełna lista znajduje się na stronie
www.torun.pl w informacji „Lokale
użytkowe do wynajęcia”.
W ofercie należy podać swoje
dane z adresem i nr PESEL, numerem
telefonu, adresem e-mail,
wysokość proponowanej stawki
czynszu za 1m2 netto oraz rodzaj
planowanej działalności w lokalu.
Oferty w zamkniętej kopercie
z dopiskiem: „nabór ofert na lokale
użytkowe” należy składać do dnia
28.10.2022r. w siedzibie ZGM-
-u przy ul. Grudziądzkiej 159B
(pok. nr 16).
Warunkiem dopuszczenia do
przetargu jest wpłacenie przelewem
wadium w podanej wysokości
na konto Zakładu Gospodarki
Mieszkaniowej: Bankowy Fundusz
Gwarancyjny Spółka Akcyjna nr:
26156000132353675740000012
w terminie do dnia 28.10.2022r.
z dopiskiem: „wadium, nabór ofert
na lokale użytkowe”, przez podmiot,
z którym ma być zawarta
umowa najmu w przypadku wygrania
przetargu. Wpłaty wadium
należy dokonać z konta bankowego,
na które można będzie dokonać
zwrotu w przypadku negatywnie
rozpatrzonej oferty.
Wpłacenie wadium jest jednoznaczne
z tym, że oferent zapoznał
się ze stanem technicznym lokalu,
regulaminem przetargu, wzorem
umowy najmu oraz klauzulą informacyjną
w sprawie Rozporządzenia
Parlamentu Europejskiego i Rady
(UE) 2016/689 z dnia 27.04.2016r.
w sprawie ochrony osób fizycznych
w związku z przetwarzaniem danych
osobowych i w sprawie swobodnego
przepływu takich danych.
Oględzin nieruchomości można
dokonać po uprzednim skontaktowaniu
się z ich administratorkami
(p. Grażyna Janczarska, ul. Gagarina
152, tel. 664 923 508 lub p.
Aleksandra Mielczarek, tel. 664 922
684).
10 MIASTO
• TYLKOTORUN.PL
Zemsta za wyprawkę?
W Przedszkolu Miejskim nr 12 zajęć dodatkowych dla dzieci nie będzie. Rodzice nie kryją
zaskoczenia, bo według wcześniejszych ustaleń zajęcia miały się odbywać po spełnieniu
określonych warunków. Teraz jednak dyrektorka placówki twierdzi, że byłoby to niezgodne
z prawem
Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk
Sporu w Przedszkolu Miejskim nr
12 ciąg dalszy. Kilka dni po naszej
ostatniej publikacji dotyczącej
wyprawek okazało się, że w placówce
nie będą się odbywały zajęcia
dodatkowe dla dzieci. Taka
decyzja zaskoczyła rodziców, bowiem
wcześniej ze strony dyrekcji
słyszeli, że ich dzieci będą mogły
uczestniczyć w zajęciach dodatkowych
z rytmiki i piłki
nożnej. W rozmowie z nami
dyrektorka zaprzeczyła, że
nasz artykuł miał wpływ na
taką decyzję, jednak dodała,
że jeśli opublikujemy kolejny,
to zajęcia tym bardziej
się nie odbędą.
Niedawno informowaliśmy
o sporze, jaki wywiązał
się między dyrekcją Przedszkola
Miejskiego nr 12 w Toruniu
a rodzicami, których
dzieci uczęszczają do placówki.
Kością niezgody okazała się wyprawka,
którą teoretycznie przedszkola
powinny zapewnić. W tym
przypadku jednak, jak twierdzą rodzice,
sami musieli zadbać o kredki
czy plastelinę dla swoich pociech.
Ich zdaniem przedszkole samo by
ich nie zapewniło - zdaniem dyrekcji
placówka nie miała na to pieniędzy.
Dyrektorka Aneta Ciepła
w rozmowie z nami zaprzeczała zarzutom.
Wydział Edukacji Urzędu
Miasta wtórował jej tłumaczeniom,
choć sam przyznał, że sygnały od
rodziców w tej sprawie otrzymywał.
Nie odpowiedział jednak na
nasze pytania, czy i jakie działania
w związku z nimi podjął.
Nasz artykuł wywołał spore poruszenie
w społeczności Przedszkola
Miejskiego nr 12. Kilka dni po
jego publikacji rodzice otrzymali
od dyrektorki informację o odwołaniu
dodatkowych zajęć dla dzieci.
Wcześniej w uzgodnieniu z Radą
Rodziców dyrekcja wyraziła zgodę
na organizację zajęć z rytmiki
i piłki nożnej, o ile spełnione zostaną
określone warunki. Chodziło
m.in. o to, by zajęcia odbywały się
po godz. 13.30, były opłacane przez
rodziców i udział w nich brały
wszystkie dzieci. W praktyce jednak
żadne zajęcia dodatkowe nie
zdążyły się odbyć. W mailu adresowanym
do rodziców dyrektorka
uzasadnia decyzję o ich odwołaniu
faktem, że rodzice mieli skarżyć się
na organizowanie zajęć dodatkowych.
- Ze względu na kierowane skargi
do organu prowadzącego i nadzorującego,
a także sprzeciw kilku
rodziców, nie mogę wyrazić zgody
na organizację zajęć rytmiki przez
Radę Rodziców, choć chciałam się
zgodzić, ponieważ byłyby istotnym
wsparciem w realizowanej przez
nauczycieli podstawie programowej.
Powyższe dotyczy również
zajęć z piłki nożnej, które byłyby
przez 10 miesięcy finansowane
w całości przez sponsorów. Jest mi
bardzo przykro, że ze względu na
kilku rodziców (wszyscy rodzice
to około 800 osób) zajęcia rytmiki
i piłki nożnej nie będą mogły się
odbywać - czytamy w mailu dyrektorki
przedszkola do rodziców.
- Zaskakująca decyzja pani dyrektor
o zakazie organizowania
dodatkowych zajęć spotkała się
z dużym rozczarowaniem ze strony
rodziców. Na wcześniejszych
spotkaniach otrzymywaliśmy bowiem
sygnały, że będzie zgoda ze
strony dyrekcji, by na określonych
warunkach zajęcia z rytmiki i piłki
nożnej wprowadzić do przedszkola.
Tymczasem po kilkunastu dniach
otrzymaliśmy decyzję odmowną
- mówi w rozmowie z nami Anna
Frąckiewicz, przewodnicząca Rady
Rodziców Przedszkola Miejskiego
nr 12. – Nie mniej zaskakujące
były przyczyny wydania takiej
decyzji przez dyrekcję. Rodzice
mają prawo dzwonić w różnych
sprawach do kuratorium, gdyż nie
zawsze wszyscy muszą zgadzać się
z poszczególnymi rozporządzeniami
pani dyrektor. To jednak nie jest
powód, aby dzieci stawały się ofiarami
reperkusji ze strony dyrekcji
przedszkola. W takiej atmosferze
jeszcze trudniej o dialog.
O kwestię zajęć dodatkowych
w przedszkolach zapytaliśmy w kuratorium
oświaty.
- Dyrektor decyduje o wszystkim,
co dzieje się w przedszkolu.
Rodzice mogą prosić o dodatkowe
zajęcia, ale jeżeli przeszkadzałoby
to w jakikolwiek sposób w organizacji
pracy przedszkola, to dyrek-
‘‘Co ciekawe, rozmawiając z nami, dyrektorka
przedszkola Aneta Ciepła wprost powiedziała, że
jeżeli opublikujemy ten artykuł, to tym bardziej nie
zgodzi się na zajęcia dodatkowe dla dzieci.
Tylko Toruń . 21 października 2022
Dzieci uczęszczające do Przedszkola Miejskiego nr 12 miały
uczestniczyć w dodatkowych zajęciach z rytmiki i piłki nożnej.
tor ma prawo się na to nie zgodzić.
Wpływ na to może mieć oczywiście
wiele czynników, jak choćby możliwości
lokalowe - wyjaśnia Maria
Mazurkiewicz, kujawsko-pomorska
wicekurator oświaty. - Rodzice
najpierw powinni porozumieć się
między sobą. Jeżeli część rodziców
nie chce zajęć dodatkowych, to dyrektor
ma problem, bo musiałby
osobno zaproponować coś innego
dzieciom, które w tych zajęciach
nie uczestniczą. To komplikuje
pracę przedszkola. Jeżeli rodzice
chcą czegoś więcej dla dzieci, to
muszą szukać poza przedszkolem,
a w przedszkolu tylko wtedy, jeżeli
uczestniczy w nich cała grupa.
Tymczasem rodzice dzieci
uczęszczających do Przedszkola
Miejskiego nr 12 twierdzą, że początkowo
dyrekcja nie miała nic
przeciwko dodatkowym zajęciom.
Co więcej, nie brakowało grup,
które w całości zdecydowały się na
udział w zajęciach dodatkowych.
Zrezygnować z nich mieli jedynie
rodzice dzieci z dwóch grup. Co się
więc zmieniło?
W sprawie cały czas przewija się
też wątek kiepskiej komunikacji na
linii dyrekcja - rodzice.
- To największe przedszkole
w Toruniu, z dużą liczbą grup
i niemałą odpowiedzialnością.
Być może dlatego w kontakcie na
linii dyrekcja - rodzice pojawiają
się pewne zgrzyty, niedomówienia
- nie kryje przewodnicząca Rady
Rodziców Anna Frąckiewicz. - Niektóre
kwestie pozostają otwarte,
stąd rodzą się pewne problemy.
Pani dyrektor ma swoje procedury,
na podstawie których działa
i możliwe, że trudniej spełnić
oczekiwania wszystkich rodziców.
Niektóre decyzje pani dyrektor wywołują
niezadowolenie, jak choćby
ta ostatnia o zakazie realizacji zajęć
dodatkowych. Pozostaje nam liczyć
na większe otwarcie wobec woli rodziców,
co pozwoli dyrekcji wypracować
rozwiązania dobre przede
wszystkim dla dzieci z naszego
przedszkola.
O sprawę zapytaliśmy także
samą dyrektorkę Przedszkola Miejskiego
nr 12, Anetę Ciepłą. W rozmowie
z nami podkreśliła, że roszczenia
rodziców często wynikają
z ich niewiedzy na temat przepisów,
a ona sama jest chętna, by wszystkie
wątpliwości bezpośrednio wyjaśniać.
Dodała też, że organizacja zajęć
dodatkowych w przedszkolu jest
niezgodna z prawem i z rodzicami
mogłaby się w tej sprawie dogadać,
gdyby nie było skarg.
Co ciekawe, rozmawiając z nami,
dyrektorka przedszkola Aneta Ciepła
wprost powiedziała, że jeżeli
opublikujemy ten artykuł, to tym
bardziej nie zgodzi się na zajęcia
dodatkowe dla dzieci. Na pytanie,
jak artykuł w gazecie może wpłynąć
na organizację zajęć dodatkowych,
dyrektorka przedszkola odpowiedziała,
że wtedy zainteresowałby się
nimi organ prowadzący. Dopytaliśmy,
czy w normalnej sytuacji organ
prowadzący takimi sprawami
się nie interesuje. Odpowiedź była
wymijająca. Dyrektorka zaprzeczyła
jednak, kiedy zapytaliśmy, czy
powodem jej braku zgody na zajęcia
dodatkowe był nasz poprzedni
artykuł, w którym rodzice zasygnalizowali
problem z wyprawkami.
Cytowane wypowiedzi dyrektorki
przedszkola Anety Ciepłej
przesłaliśmy jej do autoryzacji. Nie
zgodziła się na ich publikację. Przesłała
nam natomiast swoje wyjaśnienia
pisemnie. Poniżej zamieszczamy
je w całości.
1. Zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Edukacji i Nauki, stanowiskiem organu
prowadzącego i nadzorującego zajęcia dodatkowe w placówce oświatowej
mogą odbywać się po realizacji podstawy programowej. W Przedszkolu Miejskim
nr 12 po godzinie 16:30, gdyż realizacja podstawy programowej odbywa
się od godziny 6:30 do godziny 16:30.
2. W czasie tych godzin mogą odbywać się zajęcia wspomagające realizację
podstawy programowej, ale tylko takie, które prowadzą nauczyciele zatrudnieni
w placówce, czyli posiadający podwójne kwalifikacje: podstawowe - wychowanie
przedszkolne i dodatkowe, np. do nauczania języka angielskiego czy
rytmiki. Jeżeli takie zajęcia w przedszkolach są prowadzone, to przez zatrudnione
tam osoby. W PM 12 nauczyciele posiadający kwalifikacje dodatkowe
prowadzą w kilku grupach język angielski.
3. Moje stanowisko dotyczące zajęć dodatkowych jest identyczne jak MEiN,
organu prowadzącego i organu nadzorującego. Do 16 marca 2020 roku zajęcia
dodatkowe były opłacane przez organ prowadzący. Po ogłoszeniu pandemii
COVID-19 we wszystkich przedszkolach miejskich zajęcia te zostały zawieszone
do odwołania. Przez dwa kolejne lata dyrektorzy placówek nie mogli i nie
mogą uwzględniać ich w arkuszu organizacyjnym na dany rok szkolny. I tak
zadziało się w latach 2020/2021 i 2022/23. Jest to oczywiste, gdyż pandemia
w każdej chwili może wrócić. Zgodnie z nową podstawą programową wychowania
przedszkolnego, już od 2017 roku, w czasie pobytu dzieci w przedszkolu
takich zajęć być nie może. Pomimo braku zewnętrznych zajęć dodatkowych
dzieci nie są pokrzywdzone w tym zakresie. Zarówno zajęcia umuzykalniające,
jak również ruchowe i wiele innych są realizowane przez nauczycieli w grupach.
Nauczycielki wychowania przedszkolnego mają takie kwalifikacje.
4. W przedszkolu, w chwili obecnej, gdy nie ma pandemii, incydentalnie
odbywają się spotkania teatralne, audycje muzyczne itp. Wyżej wymienione
formy są zgodne z tematyką realizowaną w planach miesięcznych nauczycieli
konkretnych grup i wspomagają nabywanie wiadomości i umiejętności, jakie
dzieci muszą posiąść zgodnie z podstawą programową. Jest to planowane
w porozumieniu z radami rodziców poszczególnych grup i oczywiście uzgodnione
z nauczycielami i dyrektorem.
5. Nieprawdą jest, iż nie ma możliwości kontaktu z nauczycielami czy dyrektorem.
W placówce posiadamy telefony, których numery są udostępnione rodzicom,
e-maile, w każdym tygodniu rodzic ma możliwość skorzystania z godzin
dostępności, czyli konsultacji z nauczycielem. Dyrektor lub wicedyrektor,
w wyznaczonym w tygodniu dniu, zapraszają na rozmowę. Przede wszystkim,
jako jedno z nielicznych przedszkoli (jedno z trzech na 18 placówek przedszkolnych),
posiadamy dziennik elektroniczny i za jego pośrednictwem rodzic
otrzymuje informacje, ale również ma możliwość napisać do nauczyciela lub
innego pracownika placówki.
12 OSIEDLE
• TYLKOTORUN.PL
Bydgoskie po latach
W początkowych latach Bydgoskie Przedmieście dążyło do bycia elitarnym.
To tu sprowadzali się najbogatsi torunianie, pozostawiając po sobie dziś już
zabytkowe kamienice. Jak obecnie żyje się na Bydgoskim Przedmieściu?
Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk
Bydgoskie Przedmieście zaczęło
powstawać pod koniec XIX w.
Dziś jest to miejsce pełne historii
dawnych mieszkańców i zabytkowych
kamienic. Choć z ciasnej
zabudowy potrafią wyniknąć problemy,
to jako osiedle Bydgoskie
Przedmieście ma niemal wszystko
- to tu znajduje się Park Miejski,
schronisko dla zwierząt czy zajezdnia
tramwajowa.
- O początkach osiedla możemy
mówić od przełomu XIX i XX w. Po
wybudowaniu zewnętrznego pierścienia
fortów w latach 70. i 80. XIX
w. poluzowano przepisy dotyczące
zabudowy terenów poza ścisłym
centrum. Wtedy zaczęła się historia
Bydgoskiego Przedmieścia, które
znamy obecnie. W porównaniu ze
starówką jest to więc dość młoda
dzielnica, ale ma też już swoją historię
jako powstająca w okresie
zaboru niemieckiego - tłumaczy
Maciej Stawiski, przewodniczący
Rady Okręgu Bydgoskie. - W swoim
czasie była to dzielnica bardzo
reprezentacyjna, o czym świadczą
m.in. wielkie, piękne kamienice
oraz duża przestrzeń przeznaczona
na ogrody. W początkowym okresie
można ją było nazwać elitarną.
Bogaci mieszkańcy przeznaczali
swoje mieszkania na starówce na
wynajem i przenosili się właśnie
tutaj.
Przez lata osiedle się zmieniało,
zmieniali się też jego mieszkańcy.
Do dziś jednak znajduje się tu
wiele zabytkowych obiektów, choć
sam plan zabudowy Bydgoskiego
Przedmieścia nie zestarzał się najlepiej.
- Jeśli chodzi o planowanie
przestrzeni, to dziś widzimy jeden
problem, o którym wcześniej nie
myślano. Przestrzeń jest dziś zbyt
ciasna, by zaspokoić istniejące potrzeby
parkingowe - twierdzi Maciej
Stawiski. - Rada Okręgu jest
za poszerzeniem Strefy Płatnego
Parkowania o teren całego Bydgoskiego
Przedmieścia, bo tylko to
jest w stanie zapewnić priorytet
mieszkańców. Dziś często osoby
przyjeżdżające na starówkę zostawiają
samochody właśnie na Bydgoskim,
co później rodzi problemy
z parkowaniem dla mieszkańców.
Polityka parkingowa jest jednym
z głównych tematów, który najczęściej
do nas wraca.
Mieszkańcy Bydgoskiego Przedmieścia,
z którymi rozmawialiśmy,
dostępność miejsc parkingowych
przedstawiali jako jeden z głównych
problemów. Wskazywali jednak
na fakt, że osiedle znajduje się
stosunkowo blisko centrum i jest
dobrze skomunikowane z pozostałymi
częściami miasta. To właśnie
przy ul. Sienkiewicza mieści się
zajezdnia tramwajowa. Dużym plusem
dla mieszkańców jest też obecność
Parku Miejskiego.
- W Parku Miejskim zderzają
się dwie koncepcje mieszkańców.
Tylko Toruń . 21 października 2022
Jedni chcą parku naturalnego, bardziej
w typie lasu, a inni oczekiwaliby
z kolei parku zaaranżowanego
przez człowieka, z przystrzyżonym
trawnikiem i wygrabionymi liśćmi.
Zabytkowa część parku podlega
dodatkowo ograniczeniom konserwatorskim,
w przypadku Martówki
tych ograniczeń nie ma - dodaje
Maciej Stawiski.
- To taka zielona enklawa Bydgoskiego
- mówią z kolei napotkani
przez nas mieszkańcy. - Szczególnie
latem fajnie jest wybrać się
nad Martówkę czy wyjść na spacer
z psem.
W tej części Torunia na uwagę
zasługuje także właśnie schronisko
dla zwierząt. Działa ono już od niemal
60 lat, choć nie zawsze znajdowało
tu, gdzie jest obecnie. Zanim
zadomowiło się przy ul. Przybyszewskiego,
ulokowane było przy
wysypisku śmieci.
Na Bydgoskim Przedmieściu
znajdziemy także główny budynek
Książnicy Kopernikańskiej, która
oprócz książek oferuje też m.in.
spotkania autorskie. Studenci, którzy
każdego roku przyjeżdżają do
Torunia, nierzadko decydują się na
zamieszkanie właśnie na Bydgoskim
Przedmieściu. Odległość od
kampusu UMK sprawia, że jest to
dla nich miejsce bardziej atrakcyjne
niż np. Rubinkowo. Uniwersyteckie
tradycje Bydgoskiego Przedmieścia
sięgają jednak dużo wcześniejszej
historii.
- Aktualnie będziemy wspomagali
realizację parku kieszonkowego
„Litewska Ojczyzna” na rogu
ulic Matejki i Słowackiego. Tematyka
litewska nawiązuje m.in. do tego,
że wielu mieszkańców Bydgoskiego
Przedmieścia to potomkowie przybyszów
z Wileńszczyzny. Nierzadko
były to rodziny profesorskie,
związane z Uniwersytetem Stefana
Batorego w Wilnie. Ponadto mamy
z Litwą długą wspólną historię,
przechodziliśmy podobne trudne
koleje losu, wreszcie miastem partnerskim
Torunia jest Kowno - dodaje
przewodniczący Rady Okręgu
nr 13.
Dziś mieszkańcy Bydgoskiego
Przedmieścia również uczestniczą
w życiu miasta. Rada Okręgu funkcjonuje
tu od lat i na wsparcie ze
strony mieszkańców nie narzeka.
Sama stara się podejmować inicjatywy
pozytywnie wpływające na
życie mieszkańców, ale też pomagać
w rozwiązywaniu problemów.
- Nasz okręg jest dość duży i liczy
kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców.
Przy takim rozmiarze nawet
mały procent zaangażowanych to
sporo osób, z którymi możemy jako
Rada Okręgu współpracować. Na
brak zaangażowania nie możemy
więc narzekać - mówi Maciej Stawiski.
- Jako Rada Okręgu zajmujemy
się bieżącymi naprawami, opiniowaniem
realizowanych na terenie
okręgu inwestycji, organizujemy
też wizje lokalne i spotkania. Niedawno
zakończyliśmy przyjmowanie
wniosków budżetowych na
przyszły rok, a teraz przymierzamy
się do przyjmowania wniosków
o konsultacje społeczne.
TYLKOTORUN.PL
•
WYWIAD
13
Mamy wielki potencjał
O stopniu obywatelskości polskiego społeczeństwa, Pokojowej Nagrodzie Nobla, a także o tym, jak nauczyciele powinni uczyć HiT-u –
z prof. Adamem Bodnarem, byłym rzecznikiem praw obywatelskich, rozmawia Arkadiusz Włodarski
Czy według pana polskie społeczeństwo
jest obywatelskie?
Wydaje mi się, że przede wszystkim
pomoc na rzecz uchodźców
z Ukrainy pokazała, iż mamy wielki
potencjał, który jest zdolny do realizacji
wielkich zadań. Natomiast
powstaje pytanie, na ile jesteśmy,
jako całe społeczeństwo, przygotowani
do robienia różnych nagłych
akcji, związanych z danymi potrzebami,
a na ile nasze społeczeństwo
obywatelskie jest dobrze zorganizowane,
konsekwentne, aktywne,
zwłaszcza w domaganiu się respektowania
praw człowieka, standardów
demokracji, praworządności.
Myślę, że im większa opresja ze
strony organów władzy wykonawczej,
tym większy poziom zorganizowania
i determinacji w obronie
wartości konstytucyjnych.
Wspomniał pan o pomocy, którą
Polska, jako społeczeństwo, okazuje
od początku wojny Ukraińcom.
Czy zgodziłby się pan z tym, aby
w przyszłym roku nasz kraj wyróżnić
za to Pokojową Nagrodą Nobla?
Myślenie w kategoriach otrzymania
pokojowego Nobla za jakieś czyny
wraca co jakiś czas, tak jakbyśmy
potrzebowali sami dla siebie dowodu,
że coś robimy. Ostatnio taka
dyskusja dotyczyła Wielkiej Orkiestry
Świątecznej Pomocy, co absolutnie
popieram, bo to, co robi Orkiestra,
jest świetne i fantastyczne.
Natomiast nie wiem, czy taki zbiorowy
tryb pomocy powinien być
nagradzany. Myślę, że nagroda Nobla
ma większe znaczenie, gdy nie
jest tylko symbolem dla większej
grupy, lecz ma charakter bardziej
indywidualny. Dlatego uważam, że
tegoroczna potrójna nagroda dla
ukraińskiego Centrum Swobód
Obywatelskich, Alesia Bialackiego
oraz Stowarzyszenia „Memoriał”
była bardzo trafna i pokazuje trzy
‘‘ -
chce doprowadzić do tego,
Komisja Europejska
aby w Polsce przywrócono
praworządność.
różne akcenty i trzy różne podmioty,
które w obecnej sytuacji cierpią
lub wykonują bardzo fundamentalną
pracę.
Podstawą tworzenia społeczeństwa
obywatelskiego jest edukacja obywatelska
prowadzona już w szkole.
Jak w takim razie oceni pan
to, że w pierwszych klasach szkół
średnich zamiast wiedzy o społeczeństwie
jest przedmiot „historia
i teraźniejszość”, z określoną, tendencyjną
wizją historii, za to bez
elementów dotyczących choćby
prawa?
Jestem krytyczny, jeśli chodzi
o zmiany dotyczące WOS-u i wprowadzenia
HiT-u, jak i o podręcznik
do tego przedmiotu, który w dziwny
fot. Łukasz Piecyk
sposób analizuje muzykę rozrywkową
i posiada haniebne sformułowania
pod adresem dzieci urodzonych
metodą in vitro. Natomiast
wydaje mi się, że jeśli nauczyciele
podejdą twórczo do HiT-u i oprą
się na podstawie programowej, to
są w stanie wypełnić treści, które
mają przekazać, bardzo ciekawymi
informacjami i praktykami społecznymi.
Bardzo mnie cieszą aktywności
ze strony ekspertów i społeczeństwa
obywatelskiego, które
odczarowują ten HiT i które pokazują,
że może on stać się przedmiotem
krytycznego myślenia. Są
uruchomione różne strony internetowe
z alternatywnymi w stosunku
do rządowego podręcznika treściami.
W takiej sytuacji kłopot polega
na tym, na ile krytyczne podejście
będzie cechą tych nauczycieli, którzy
potrafią z tego korzystać i mają
na tyle dużo odwagi intelektualnej,
a na ile z czasem niestety przyjdzie
zwyczajna „urawniłowka” i zwyczajne
podejście, czyli: skoro jest
podręcznik i ministerstwo każe,
to trzeba z niego uczyć. A wtedy
młodzież niestety będzie się pozbawiało
prawa do rzetelnej edukacji
obywatelskiej i poznawania
rzeczywistości. Myślę jednak, że
to chwilowa choroba i wrócimy do
sytuacji, w której otwarcie będziemy
mogli dyskutować o znaczeniu
edukacji obywatelskiej dla rozwoju
demokracji w Polsce.
Czy pańskim zdaniem Polska jest
państwem praworządnym?
Myślę, że nie można o praworządności
mówić w kategoriach zerojedynkowych.
Jeśli mówimy „tak”
albo „nie”, to oddalamy się od odpowiedzi.
Jestem zwolennikiem
tego, by praworządność analizować
na skali szarości i brać pod uwagę
pewne procesy. Jesteśmy na etapie,
gdy odchodzimy od praworządności.
Natomiast jest tak, że gdyby
pan spytał, czy sądy orzekają niezależnie
w sprawach karnych lub
cywilnych, to stwierdzić można,
że nadal robią to względnie przyzwoicie.
Są niebezpieczeństwa, że
nie będą orzekać porządnie w sprawach
o zabarwieniu politycznym.
Mamy rozmontowany mechanizm
kontroli konstytucyjności prawa
i przede wszystkim przedstawiciele
władzy nie odpowiadają prawnie
ani w jakikolwiek inny sposób za
swoje czyny, zaniedbania i błędy.
To powoduje oddalanie się od rodziny
państw praworządnych. Jeśli
ten proces będzie się pogłębiał, to
przestaniemy być państwem demokratycznym,
staniemy się jednym
z państw autorytarnych w Europie.
Polska wciąż nie otrzymała pieniędzy
w ramach Krajowego Planu
Odbudowy. Według pana to słuszny
ruch ze strony instytucji unijnych?
Nie wiem, czy podejście na zasadzie
„słuszne/niesłuszne” jest dobre.
Najważniejsze jest to, że Komisja
Europejska w tej sytuacji nie
występuje jako wróg Polski, tylko
jako jej przyjaciel, ponieważ Komisja
chce doprowadzić do tego, aby
w Polsce przywrócono praworządność.
Za tym opowiadają się liczne
organizacje pozarządowe, eksperci.
Wydaje mi się, że skoro wyznaczono
kamienie milowe, to one muszą
być zrealizowane, bo będzie to
w interesie nas wszystkich.
Następny numer już
4 listopada
Szukaj nas w sklepach i na największych toruńskich skrzyżowaniach
Tylko Toruń . 21 października 2022
14 SPORT
• TYLKOTORUN.PL
Akademicy na start
Nowy rok akademicki to nowe wyzwania sportowe. Jakie są cele sportowców z AZS UMK?
Arkadiusz Włodarski | fot. J. Kowacic PZTW (Polski Związek Towarzystw Wioślarskich)
Jeszcze podczas wakacji Mirosław Ziętarski wywalczył złoto mistrzostw świata i srebro mistrzostw
Europy w wioślarstwie.
Ruszył nowy rok akademicki, a to
oznacza także koniec przerwy wakacyjnej
w akademickim sporcie.
Jednak część zawodników reprezentujących
AZS Uniwersytetu
Mikołaja Kopernika nawet w wakacje
nie dała sobie wolnego od
zmagań oraz sukcesów.
Minione wakacje były pracowite
dla Mirosława Ziętarskiego,
studenta Wydziału Nauk o Polityce
i Bezpieczeństwie UMK. Pod koniec
września sięgnął po złoty medal
Mistrzostw Świata w wioślarstwie,
zorganizowanych w czeskich
Racicach.
Osada, w której oprócz Ziętarskiego
płynęli również Dominik
Czaja, Fabian Barański i Mateusz
Biskup, była najlepsza w rywalizacji
czwórek podwójnych. Czas
osiągnięty przez reprezentantów
Polski to 05:40.08. Na drugim miejscu
uplasowali się Brytyjczycy (czas
5:40.97), a podium zamknęli Włosi
(5:42.14).
- Mirek był zawsze trochę
w cieniu innej naszej zawodniczki,
Katarzyny Zillmann, medalistki
olimpijskiej. Jeśli jednak chodzi
o poziom sportowy, zaangażowanie
oraz przydatność w osadzie, to
prezentował to samo, co Kasia.
Nie miał tylko takich wyników –
komentuje Mariusz Szumański
z sekcji wioślarskiej AZS UMK.
- Zdobycie mistrzostwa świata
udowadnia, że Mirek jest zawodnikiem
najwyższej klasy. Liczymy
na to, że będzie to wprowadzenie
do walki o najwyższy cel, jakim jest
medal olimpijskich na igrzyskach
w Paryżu za dwa lata. Nie mówię
od razu, że złoty, bo to będzie trudne,
ale liczę na to, że trener Aleksander
Wojciechowski, prowadzący
czwórki podwójne, zrobi wszystko,
co w jego mocy, gdyż wie, co robić,
aby utrzymać formę.
Wcześniej, bo w połowie sierpnia,
Mirosław Ziętarski wywalczył
ze swoją osadą srebrny medal
podczas Mistrzostw Europy, które
odbywały się w Monachium. Z kolei
Oskar Streich został srebrnym
medalistą Mistrzostw Europy do lat
23, rozgrywanych w Belgii. Płynął
w ramach ósemki ze sternikiem.
Pytany o plany na najbliższe
miesiące, trener Mariusz Szumański
odpowiada:
- Przygotowujemy się do Uniwersjady,
która ma odbyć się od
28 lipca do 8 sierpnia w mieście
Chengdu w Chinach. Nie jesteśmy
jednak pewni, czy ona dojdzie do
skutku w przyszłym roku. Pierwotnie
miała się odbyć w lecie 2021 r.,
potem ją przełożono na ten rok, ale
z racji pandemii koronawirusa nie
można było tych zawodów rozegrać.
Sport akademicki w Toruniu ponownie
otwiera się po okresie pandemii,
o czym mówi Anna Michalska
z Uniwersyteckiego Centrum
Sportowego UMK.
- Jest to dla nas przełomowy rok,
wychodzimy z pandemii. Mamy
możliwość prowadzenia realnych
zajęć ze studentami. Do normalnych
rozgrywek i treningów wracają
oczywiście również sekcje
sportowe Akademickiego Związku
Sportowego. Wiążemy wielkie nadzieje
z naszymi studentami. Przygotowujemy
się do Akademickich
Mistrzostw Pomorza i Kujaw we
wszystkich dyscyplinach, jak również
do Akademickich Mistrzostw
Polski.
Istotna dla rozwoju akademickiego
sportu jest sprawa rozbudowy
budynku UCS. Trwa jej drugi
etap, związany z nową halą oraz
boiskiem.
- Nie ukrywamy, że pandemia
miała odbicie w życiu studenckim,
a także w sporcie, dlatego jesteśmy
zadowoleni, że to rusza – dodaje
Michalska.
Boks po toruńsku
Zawodnicy Pomorzanina Toruń odnoszą spore sukcesy bokserskie
Arkadiusz Włodarski | fot. sekcja bokserska MKSW Pomorzanin Toruń
Jest szansa na to, że polski boks
zyska nowe pokolenie zawodników
triumfujących na krajowych
i zagranicznych arenach. To za
sprawą osiągnięć młodych sportowców
z Sekcji Bokserskiej Pomorzanina
Toruń.
‘‘ -
Jednym z nich jest
Daniel Murawski. Podczas
Mistrzostw Europy
Młodzików U-14 reprezentant
toruńskiego
klubu wywalczył srebrny
medal. W debiutanckiej
walce na zawodach
tej rangi pięściarz pokonał
Rumuna Andrei
Tananescu 5-0 i to było
pierwsze zwycięstwo w całej kadrze
narodowej biało-czerwonych w tureckim
Erzurumie, gdzie rozgrywano
zawody.
- W półfinale Daniel Murawski
triumfował w pojedynku z Ukraińcem
Dmytrem Diadią. To niesamowite
wydarzenie dla naszego klubu
i wielki sukces Daniela – twierdzą
przedstawiciele Pomorzanina.
Dopiero w finale rywal, Colin
Lottner z Niemiec, okazał się lepszy
od Polaka. W ten sposób Daniel
zdobył srebro w kategorii wagowej
75 kg. Tym samym powtórzył sukces
Adama Kośmidra (59 kg), który
w 2005 r. jako pierwszy w historii
W klasyfikacji klubowej chłopaków
zdobyliśmy 1. miejsce, a w klasyfikacji łącznej kobiet
i mężczyzn wywalczyliśmy 2. miejsce, ustępując
tylko Akademii Boksu Roberta Gortata Jaworzno.
reprezentant Polski awansował do
finału i jednocześnie stanął na podium
ME U-14.
Udane były również Mistrzostwa
Polski Młodzików, które odbywały
się w Bytowie. Daniel Murawski
zdobył złoto w swojej kategorii
wagowej, jednak nie był to jedyny
krążek najcenniejszej barwy, jaki
trafił na konto toruńskiego klubu.
W kategorii 80 kg najlepszy okazał
się Borys Płachta. Srebrny medal
wywalczył natomiast Borys Grabowski,
zmagający się w kategorii
70 kg.
- W klasyfikacji klubowej
chłopaków zdobyliśmy 1. miejsce,
a w klasyfikacji łącznej kobiet
i mężczyzn wywalczyliśmy 2. miejsce,
ustępując tylko Akademii
Boksu Roberta Gortata
Jaworzno – wymienia
klub w mediach społecznościowych.
Reprezentanci Pomorzanina
Toruń osiągają
świetne rezultaty także
w Mistrzostwach Europy
Kadetów. Podczas zawodów,
które odbyły się we
Tylko Toruń . 21 października 2022
Z Mistrzostw Polski Młodzików reprezentanci Pomorzanina
wywieźli dwa złote medale.
włoskiej miejscowości
Montesilvano, złoto i tytuł mistrzowski
w najwyższej kategorii
wagowej +80 kg zdobyła Sandra
Van Der Zanden, która jednogłośną
decyzją sędziów pokonała Victorię
Gatt. To jej najlepszy rezultat
w karierze i jednocześnie pierwszy
taki wynik w historii kobiecej sekcji
bokserskiej toruńskiego klubu.
- Pomogło mi to, że była to już
druga taka impreza, w której brałam
udział, stres był mniejszy niż
rok temu – mówiła zawodniczka
już po powrocie do Polski, dodając,
że jest z siebie dumna.
Dla mistrzyni to nie koniec
zmagań w tym roku. Pod koniec
października weźmie udział
w Mistrzostwach Polski do lat 17.
W dalszej perspektywie jest udział
podczas turnieju bokserskiego na
Igrzyskach Olimpijskich w Los Angeles,
które odbędą się w 2028 r.
Wzorem dla młodych adeptów
boksu może być Aneta Rygielska.
Urodzona w Toruniu zawodniczka,
aktualna wicemistrzyni Europy,
bierze udział w odbywających się
w czarnogórskiej Budvie tegorocznych
Mistrzostwach Europy Kobiet.
Jak na razie dostała się do ćwierćfinału,
tak jak jej pięć koleżanek z kadry
narodowej. W pojedynku w 1/8
finału Rygielska pokonała Hannah
Robinson z Anglii. W walce o wejście
do strefy medalowej zmierzy
się z Walijką Rosie Eccles.
•
TYLKOTORUN.PL
Sieć coraz większa
W Osieku nad Wisłą trwa rozbudowa kanalizacji. Po zakończeniu inwestycji do sieci
podłączonych zostanie kolejnych 126 budynków
ZA MIEDZĄ
15
Łukasz Buczkowski | fot. Rollstick Toruń Sp. z o.o
Ponad 6,3 mln zł - tyle wynosi
koszt trwającej obecnie rozbudowy
sieci kanalizacyjnej w Osieku
nad Wisłą. Gmina Obrowo
do wykonania zadania wybrała
w postępowaniu przetargowym
doświadczoną firmę, która wcześniej
pracowała już
nad budową kanalizacji
w innych
‘‘
miejscowościach.
Obecnie,
Gmina szacuje, że
z inwestycji skorzysta
ponad 500
mieszkańców.
Rozbudowa kanalizacji
w Osieku
nad Wisłą to jedna
z większych trwających
obecnie inwestycji w gminie
Obrowo. Odcinek, który powstanie
w ramach tego przedsięwzięcia, będzie
miał 6,1 km długości i swym
zasięgiem obejmie 126 budynków.
Ma zatem skorzystać z niej nawet
ponad 500 mieszkańców.
Gmina Obrowo do wykonania
zadania wybrała firmę z 30-letnim
doświadczeniem - Rollstick Toruń.
Spółka złożyła najkorzystniejszą
ofertę w przetargu i - co nie mniej
ważne - jest już sprawdzonym partnerem
gminy. Pracowała bowiem
nad rozbudową kanalizacji także
w innych częściach gminy i do tej
kiedy zamawiający i wykonawcy
ze względu na ogromny wzrost cen rezygnują
z zawartych umów, podpisanie umowy z wiarygodnym,
znającym nas przedsiębiorstwem jest bardzo ważne.
pory współpraca przebiegała bez
zarzutu.
- Rollstick budował kanalizację
sanitarną w Brzozówce i w Głogowie,
to dla nas sprawdzony partner
- mówi wójt gminy Obrowo
Andrzej Wieczyński. - Obecnie,
kiedy zamawiający i wykonawcy
ze względu na ogromny wzrost cen
rezygnują z zawartych umów, podpisanie
umowy z wiarygodnym,
znającym nas przedsiębiorstwem
jest bardzo ważne. Jestem spokojny
o tę inwestycję.
Oprócz kolektora oraz przyłączy
w ramach zadania powstanie również
6 przepompowni oraz studnie
rewizyjne, rozprężne i napowietrzająco-odpowietrzające
- łącznie 105 szt.
- Za atut współpracy
z gminą Obrowo uważamy
to, że zlecane nam
zadania są kompleksowe,
dokładnie przemyślane.
W Osieku nad
Wisłą, jak zawsze w gminie
Obrowo, będziemy
budować kolektor od
razu wraz z przyłączami
do posesji, a wcale nie
jest to normą u zamawiających -
tłumaczy Arkadiusz Chojecki, prezes
spółki Rollstick Toruń. - Bywa
czasem i tak, że aby położyć rury
kanalizacyjne, musimy wycinać
i zniszczyć asfaltową drogę. To wydłuża
nam czas pracy, a poza tym
jest nieekonomiczne dla zamawiającego.
W gminie Obrowo widać
Ukończenie inwestycji planowane jest na kwiecień 2024 r.
spójność tych działań. Widać, że są
one dokładnie zaplanowane.
Wykonawca na zakończenie
prac ma 20 miesięcy. Planowo mają
się one więc zakończyć w kwietniu
2024 r. Póki co nie zanosi się na
opóźnienia.
- Obecnie kładziemy wzdłuż ul.
Polnej główny kolektor o średnicy
200 mm. Pogoda nam sprzyja,
prace postępują zgodnie z planem
- mówi Bartłomiej Stefański, kierownik
robót.
Koszt inwestycji sięgnął ponad
6,3 mln zł. Gminie Obrowo udało
się jednak pozyskać dofinansowanie
z Rządowego Funduszu Polski
Ład. Rozbudowę sieci kanalizacyjnej
wsparło więc 5 mln zł ze środków
zewnętrznych.
W ostatnich latach gmina Obrowo
znacznie się rozwinęła, jeśli
chodzi o poziom skanalizowania.
Według danych z 2004 r., sieć kanalizacyjna
na terenie gminy liczyła
27,5 km i podłączonych do
niej było zaledwie 168 budynków.
Z kolei już pod koniec zeszłego
roku sieć była dłuższa aż o 100
km i obejmowała swym zasięgiem
prawie 2,6 tys. budynków. Wiele
wskazuje na to, że nie jest to jeszcze
ostatnie słowo. Po ukończeniu rozbudowy
sieci w Osieku nad Wisłą
możliwe będzie wybudowanie kolejnych
kilometrów kanalizacji.
Siła kobiety
W przypadku leczenia chorób nowotworowych bardzo ważne jest ich odpowiednio
wczesne wykrycie. Do profilaktyki zachęca wystawa, która pojawiła się w Urzędzie
Marszałkowskim
Łukasz Buczkowski | fot. Mikołaj Kuras dla UMWKP
Otwarcie wystawy w Urzędzie Marszałkowskim.
W Urzędzie Marszałkowskim
w Toruniu można oglądać wystawę
fotograficzną, której bohaterki
zmagają się z chorobą nowotworową.
Udowadniają one, że rak to
nie wyrok i mimo choroby można
normalnie żyć. Niedługo zdjęcia
trafią także do centrów handlowych
w pięciu miastach regionu.
„Siła kobiety” - taką nazwę nosi
ekspozycja. Na fotografiach zobaczyć
można jedenaście kobiet,
mieszkanek województwa kujawsko-pomorskiego,
które usłyszały
diagnozę - nowotwór. Dla nich
codzienność to walka o zdrowie,
a dzięki wystawie mogą pokazać, że
z rakiem da się żyć.
W Urzędzie Marszałkowskim
odbyło się otwarcie wystawy
z udziałem bohaterek sesji, Filipa
Kowalkowskiego - autora zdjęć,
a także Piotra Całbeckiego, marszałka
województwa, i Elżbiety
Piniewskiej, przewodniczącej sejmiku.
- Siła jest kobietą, kobieta jest
siłą. Kobiety są silne siłą swoich bliskich,
którzy potrafią w momentach
Tylko Toruń . 21 października 2022
załamania trzymać je za rękę. Kobiety
powinny być silne siłą samorządów,
które będą wspierać profilaktykę,
siłą służby zdrowia, która
będzie rzeczywiście służyć, i siłą
sztuki, towarzyszącej w codzienności
i utrwalającej ulotne chwile.
Zaprezentowane fotogramy pokazują
tę siłę i zbliżają nas do dobra
i do piękna - mówiła podczas uroczystego
otwarcia wystawy przewodnicząca
sejmiku województwa
Elżbieta Piniewska.
- Skuteczna strategia walki
z chorobą to przede wszystkim
wczesne jej wykrycie, jeszcze w stadium
bezobjawowym, dlatego jako
samorząd województwa regularnie
inicjujemy i włączamy się w akcje
profilaktyczne. Dziękuję wszystkim
naszym bohaterkom, odważnym,
wspaniałym, dającym przykład heroizmu
i pokazującym innym kobietom,
że choroba nowotworowa
nie jest wyrokiem - podkreślił marszałek
Piotr Całbecki.
- Zdjęcia powstawały w miejscach,
które są ważne w codziennym
życiu każdej z bohaterek.
Chciałem przez to pokazać, że
z chorobą nowotworową można
normalnie żyć, rozwijać pasje, realizować
plany. I że nie jest to temat,
od którego trzeba uciekać. Mam
nadzieję, że te portrety również dla
innych osób staną się inspiracją do
szukania w sobie siły - wyjaśnia autor
zdjęć Filip Kowalkowski.
Wystawa znajduje się na pierwszym
piętrze Urzędu Marszałkowskiego
przed salą sesyjną Sejmiku.
Będzie można ją tu oglądać do 30
października. Z kolei od poniedziałku
24 października pojawi się także
w centrach handlowych w pięciu
miastach województwa - Centrum
Handlowym Focus w Bydgoszczy,
Centrum Handlowym Plaza
w Toruniu, Centrum Handlowym
Wzorcownia we Włocławku, Galerii
Solnej w Inowrocławiu i Galerii
Grudziądzkiej w Grudziądzu.
Zbiór fotografii przypomina
także o tym, jak ważna jest profilaktyka
i regularne badania. Rak piersi
nie daje bowiem objawów od razu,
a wykryty zbyt późno może okazać
się tragiczny w skutkach. Odpowiednio
wczesna diagnoza znacznie
zwiększa szansę na skuteczne
leczenie. Jest to jednocześnie najczęściej
występujący nowotwór złośliwy
u kobiet. Najczęściej dotyka
on kobiety po 50. roku życia, jednak
przytrafić się może każdemu.
W Polsce co roku wykrywanych
jest kilkanaście tysięcy przypadków
zachorowań na raka piersi.