15.01.2013 Views

œp. Włodzimierza Chojnickiego - Kurier Bytowski

œp. Włodzimierza Chojnickiego - Kurier Bytowski

œp. Włodzimierza Chojnickiego - Kurier Bytowski

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

14<br />

HISTORIA<br />

<strong>Kurier</strong> <strong>Bytowski</strong> | 12.11.09 r. | 45 (877)<br />

KASZUBSKIEJ SZLACHTY OBRAZ W£ASNY (CZÊŒÆ VII)<br />

Z flintami, siekierami i motykami<br />

Zawartoœæ przedrozbiorowych akt s¹dowych od dawna<br />

cieszy siê du¿ym zainteresowaniem historyków. Na ich<br />

podstawie napisano sporo prac. To prawdziwa kopalnia<br />

wiedzy o staropolskim ¿yciu codziennym i obyczajowoœci,<br />

zw³aszcza szlachty. Ma³o kto wie jednak, i¿ takie<br />

Ÿród³a historyczne zachowa³y siê równie¿ dla naszych<br />

terenów, czyli historycznej Ziemi <strong>Bytowski</strong>ej („starego”<br />

powiatu bytowskiego) i Gochów, dawniej bêd¹cych czêœci¹<br />

powiatu cz³uchowskiego.<br />

„ZA COSCIE MI DZIECIÊ<br />

POBILI”<br />

Bywa³y przypadki, i¿ osoba napastowana<br />

do koñca nie dawa³a<br />

siê sprowokowaæ, unikaj¹c konfliktu<br />

z przelewem krwi. 30<br />

wrzeœnia 1723 r. Józef Sarnowski<br />

z Pó³czna oskar¿y³ Marcina Czarnowskiego<br />

z tej samej wsi, i¿ „powazy³<br />

siê kanczukiem orzn¹c w<br />

polu [jego] coreczkê, zadaj¹c sinych<br />

razów kilka, z takiey przyczyny,<br />

ze id¹c ta ma³a dziewczynka<br />

z pola na miedzy, urwa³a kilka<br />

stebel trawy, o czym mu insze<br />

dzieci powiedzie³y”. I jak dalej<br />

twierdzi³ Sarnowski, „p[anu]<br />

Czarnowskiemu wiele chodzi o<br />

garze trawy, bo sam z komni iezdzy<br />

swoimi na noc, y ma cos kommendy<br />

nad inszymi koniarzami,<br />

y tak iest chcywy, ¿eby mogl swoimi<br />

koñmi wszystkie miedze wypasc,<br />

a inszym zabrania”. Dowiedziawszy<br />

siê o pobiciu córki, Sarnowski<br />

„dobrymi s³owami pocznie<br />

z nim mowic: Panie, za coscie<br />

mi dzieciê pobili, cos to macie<br />

za upodobanie w tey waszey chciwosci<br />

o tê trawê, y co dla Boga za<br />

szyk wasz iest z tym wodzeniem<br />

koni od miedzy do miedzy, iuzci<br />

was na ostatku ludzie nazowi¹<br />

etc”. Na to „Czarnowski z zawziêtosci¹<br />

swoi¹ uda³ siê z wysok¹ gêb¹<br />

na p[ana] requirenta”, i rzek³:<br />

„Nie szczekay, nie wielem teraz<br />

bi³, ale iak mi wiele szczeka³ bêdziesz,<br />

iok siê tak z biciem poprawiê,<br />

ze i¹ do domu na p³achce<br />

przyniesiesz, z³odzieiu, krowko y<br />

skopku”. Tu woŸny wyjaœni³, dlaczego<br />

Czarnowski nazwa³ go z³odziejem,<br />

pisz¹c: „czasu iednego<br />

pod czas jarmarku bytowskiego<br />

pêdz¹c byd³o ch³opiec p[ana] requirenta<br />

z jarmarku z inszymi ludzmi,<br />

ktorych pogoniwszy p[an]<br />

requirent przybiezy krowa za nimi,<br />

gdzie iuz z wieczorem by³o,<br />

kaza³ ia zabierac z bydlami swemi<br />

do k¹d siê iey Pan nie naydzie,<br />

ktor¹ drugiego dnia cz³owiek z<br />

podziêkowaniem odebra³, y ch³opcu<br />

da³ nale¿ne, w taki sposób sta-<br />

³o siê czasu iednego y z iagniêciem<br />

w polu naydzonym, y w ten sposób<br />

u p[ana] Czarnowskiego iest<br />

p[an] requirent za z³odzieia poczytany,<br />

czego siê Bo¿e pozal. Po<br />

wyminie zdañ p[an] requirent po-<br />

szed³ w dom swoy, a p[an] Czarnowski<br />

sam zosta³, asz go noc zasz³a.<br />

Drugiego dnia raniuszynko<br />

w dzieñ œ[wiêtej] Maryi Magdaleny,<br />

gdzie odpust na têz uroczystosc<br />

w kosciele naszym ugoskim<br />

by³ w parafii naszey, p[an] Czarnowski<br />

przybieg³ z go³¹ szabl¹,<br />

sam tyle bo w koszuli bêd¹c letko<br />

siê na boy przybrawszy, gdzie tedy<br />

na dwor nabieg³szy wola: Wychodz<br />

ty taki a taki, jezeli iedn¹<br />

kroplê krwi szlacheckiey masz.<br />

Tam go tedy matka iego hamuie,<br />

mowi¹c mu: Co robisz hultaiu, o<br />

ciê diabe³ iest, ale narobisz y mnie<br />

y inszym k³opotu. Wydar³ siê<br />

matce, y gdzie chcia³, tam poszed³,<br />

nikomu siê hamowac nie<br />

da³, a pan requirent le¿a³ ieszcze,<br />

ale wiedzia³ co siê dzia³o, ale uwaza³<br />

na uroczystosc, ktora w<br />

kosciele tamtecznym by³a, gdzie<br />

siê ubieral do spowiedzi, niemiawszy<br />

siê tedy na czym pomœciæ<br />

p[an] Czarnowski klêknie<br />

na kolana przed drzwiami p[ana]<br />

requirenta, y tak powiedzia³: Wychodz,<br />

wychodz, niech mnie tys¹c<br />

kroc millionow wezmie diablow,<br />

albo ciebie, albo mie diabe³ // teraz<br />

wzi¹c musi, choc ia nigdy<br />

wiêcey Pu³czna nie bêdê ogl¹da³.<br />

W tym tedy p[an] requirent wyidzie<br />

w prog swoy domowy, y mowi<br />

mu: Marcinie, Marcinie, co robisz,<br />

pamietay na Pana Boga y na<br />

tê Uroczystosc, ktor¹ dzis w nas<br />

powinnismy obserwowac, pamiêtay<br />

na duszê swoiê. Mowiwszy<br />

mu to, poszed³ do izby, do koscio-<br />

³a siê zabierawszy, y tak p[an]<br />

Czarnowski z zawziêtosci¹ swoi¹<br />

porachowawszy iak wiele nieprzyiacio³,<br />

ust¹pic musia³, wiêc<br />

iu¿ nie do koscio³a, ale w pole do<br />

koniarzow s³awi¹c siê tym, co za<br />

komedye wyprawowa³, y tak powiedzia³:<br />

Choc na cmentarzu siê<br />

z nim najpierwey zejdê, to go zabijê”.<br />

Co prawda w imiê wyznawanych<br />

„chrzeœcijañskich wartoœci”,<br />

Józef Sarnowski nie da³ siê<br />

sprowokowaæ do pojedynku z u-<br />

¿yciem broni, lecz nie omieszka³<br />

wnieϾ w tej sprawie skargi do<br />

s¹du.<br />

SZLACHECKIE BITWY<br />

NA GOCHACH<br />

Bitwy, jakie toczyli ze sob¹<br />

szlachcice w ca³ej Rzeczpospolitej,<br />

nie omija³y równie¿ Gochów.<br />

W ksiêgach S¹du Miejskiego w<br />

Chojnicach pod dat¹ 7 grudnia<br />

1684 r. znajduje siê opis „bitwy<br />

jarmarcznej” przekazanej przez<br />

Jakuba Pr¹dzyñskiego i Adama<br />

Trzebiatowskiego, w której, podobno<br />

przypadkowo, poszkodowany<br />

zosta³ szlachcic z Gochów<br />

(przypuszczalnie z Lipnicy) Marcin<br />

Pa¿¹tka Lipiñski. Ów opis<br />

jest dosyæ nietypowy, gdy¿ relacjonuje<br />

rozmowê poszkodowanego<br />

z jego szwagrem Tomaszem<br />

Brzeziñskim, bêd¹cym jednoczeœnie<br />

œwiadkiem w sprawie,<br />

który po przyjœciu do niego do domu,<br />

zapyta³: „Na co choruie? Jezeli<br />

na te guzy, ktore w bitwie na<br />

jarmarku odebra³, czyli na insz¹<br />

chorobê”. Na co chory odpowiedzia³:<br />

„Na te guzy w³asnie choruiê”.<br />

Dalej Brzeziñski pyta³: „Z<br />

iakiey przyczyny siê ta bitwa sta-<br />

³a”. I tu Pa¿¹tka Lipiñski opisa³<br />

ca³e zdarzenie, co Brzeziñski<br />

przekaza³ w nastêpuj¹cy sposób:<br />

„i¿ poszed³ [on] po pana Pucha<br />

[Pycha Lipiñskiego - przyp.<br />

T.R.], zeby do dom z nim iacha³,<br />

iakoz z sob¹ zprzêgê mieli [tzn.,<br />

¿e przyjechali na jarmark jednym<br />

zaprzêgiem - przyp. T.R.].<br />

Na to siê potka³ z panem Zawadzkiem,<br />

az pan Zawadzki porwawszy<br />

siê do szpady, […] powiedzia³<br />

do pana Marcina Lipinskiego<br />

Paz¹tki: Z ciebie mai¹<br />

sztuki lataæ. On mu zaœ odpowiedzia³:<br />

Nieznam ciê cz³owiecze,<br />

niewiem co siê dzieje. W tymze<br />

wypad pan Modrzewski, szwagier<br />

pana Zawadzkiego, y bi³ pana<br />

Lipinskiego Pazatkê kanczukiem<br />

[skórzanym biczem –<br />

przyp. T.R.], ktory pan Lipinski<br />

siê uchwyci³ z panem Modrzewskim<br />

za ³by”. Na koniec Brzezinski<br />

zapyta³ Pa¿¹tki Lipiñskiego,<br />

kto w zasadzie go tak mocno pobi³,<br />

skoro „tak barzo w g³owê y<br />

wszystek zbity by³”. Na co ten mu<br />

odpowiedzia³: „Sam niewiem, [ale]<br />

pan £¹cki o tym nalepi bêdzie<br />

wiedzia³”. Drugi œwiadek, Adam<br />

Trzebiatowski zaœwiadczy³, „i¿<br />

od jego mosci xiêdza plebana borzyszkowskiego<br />

s³ysza³, i¿ od pana<br />

Zawadzkiego przyczyna bicia<br />

by³a”. Jednak sam stwierdzi³, i¿<br />

tam nie by³, „ale od Pani Waltrowey<br />

s³ysza³, iz pan Modrzewski<br />

pana Lipinskiego kanczukiem uderzy³,<br />

ktory siê z nim za w³osy<br />

uchwyci³. W tym pan Pich Lipinski<br />

wypad³ chc¹c pana Lipinskiego<br />

Paz¹tkê ratowac y uderzywszy<br />

miêdzy kupê pana Lipinskiego<br />

Paz¹tkê [przypadkowo]<br />

trafi³”. Jak widaæ zdarzeniem<br />

tym ¿y³a ca³a parafia borzyszkowska,<br />

w³¹cznie z proboszczem,<br />

którym by³ wówczas<br />

Wawrzyniec Florian Ryndwelski.<br />

Nie wiadomo, jak sprawa za-<br />

koñczy³a siê dla poszkodowanego.<br />

Charakterystyczne i w pewnym<br />

sensie humorystyczne dla<br />

wspó³czesnego czytelnika jest to,<br />

¿e obaj œwiadkowie nie widzieli<br />

zdarzenia, a swe relacje sk³adali<br />

na podstawie, ni mniej ni wiêcej,<br />

wiejskich plotek. Pa¿¹tka Lipiñski<br />

mia³ tego dnia wyj¹tkowego<br />

pecha, gdy¿ oprócz napastników,<br />

dodatkowe ciosy, zapewne w amoku<br />

walki, zada³ mu jego kompan<br />

Pych Lipiñski.<br />

ZBROCZONY KRWI¥<br />

Przyczyn¹ kolejnego kilkumiesiêcznego<br />

krwawego zatargu,<br />

tym razem w Gliœnie, najpewniej<br />

by³ spór graniczny pomiêdzy<br />

s¹siadami. Swój pocz¹tek sprawa<br />

mia³a 20 czerwca 1735 r., kiedy<br />

do wsi przyby³ woŸny s¹dowy<br />

Wawrzyniec Noryng (Nering),<br />

który wys³ucha³ i wniós³ do ksi¹g<br />

chojnickich skargê o pobicie Kazimierza<br />

Chamier Gliszczyñskiego<br />

przez Mateusza Jutrzenka<br />

Gliszczyñskiego. Z opisu wynika,<br />

¿e zajœcie mia³o miejsce przy koœciele<br />

(najpewniej borzyszkowskim),<br />

gdzie Mateusz Jutrzenka<br />

Gliszczyñski, „zadney nie dai¹c<br />

okazyi”, nas³a³ na Kazimierza<br />

Chamier Gliszczyñskiego Marcina<br />

K³¹czyñskiego, „który szabli<br />

dobywszy bezbronnego obducenta<br />

w g³owê zaci¹³”. Podczas obdukcji<br />

woŸny stwierdzi³ „rany<br />

trzy, iedna przy drugi wzd³uz na<br />

pa³ce wszytkie trzy, wszerz zas<br />

na ma³y palec”. Chamier Gliszczyñski<br />

„opanowa³” jednak sytuacjê<br />

i da³ odpór napastnikowi<br />

za pomoc¹ trzciny, w taki sposób,<br />

¿e „zawo³a³ pomieniony K³onczynski<br />

iako nasadzony na zycie”.<br />

Us³yszawszy to Jutrzenka<br />

Gliszczyñski przyby³ natychmiast<br />

z pomoc¹ K³¹czyñskiemu i<br />

Chamier Gliszczyñskiego „iuz<br />

krwi¹ zbroczonego tyransko naypierwey<br />

ci¹³ y szabl¹ zada³ ranê<br />

nad prawym uchem nad s³uchamy<br />

d³ug¹ na palec serdeczny g³êbok¹<br />

zas az do samy kosci”. W tej<br />

samej sprawie woŸny zosta³ wezwany<br />

do Gliœna jeszcze w sierpniu<br />

tego roku, gdzie miejscowa<br />

szlachta zgodnie potwierdzi³a<br />

przebieg zajœcia pod koœcio³em w<br />

Borzyszkowach.<br />

POMIARKOWALI<br />

SIÊ NA CHWILÊ<br />

Wkrótce, bo ju¿ 24 wrzeœnia<br />

1735 r., Wawrzyniec Noryng ponownie<br />

pojawi³ siê w Gliœnie na<br />

wizji lokalnej. Tym razem przeciw<br />

Mateuszowi Jutrzenka Gliszczyñskiemu<br />

i jego dwóm braciom<br />

protest z³o¿y³o 15 tutejszych<br />

szlachciców, na czele z Kazimierzem<br />

Chamier Gliszczyñskim.<br />

Zarzucili mu, ¿e „nie po-

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!