Untitled - Śląska Biblioteka Cyfrowa
Untitled - Śląska Biblioteka Cyfrowa
Untitled - Śląska Biblioteka Cyfrowa
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
JÊZYK<br />
– STYL – GATUNEK<br />
Katowickie spotkania doktorantów
NR 2619
JÊZYK<br />
– STYL – GATUNEK<br />
Katowickie spotkania doktorantów<br />
pod redakcj¹<br />
MA£GORZATY KITY<br />
przy wspó³udziale<br />
MARII CZEMPKI-WEWIÓRY, MAGDALENY ŒLAWSKIEJ i MARII WAC£AWEK<br />
Wydawnictwo Uniwersytetu Œl¹skiego Katowice 2009
Redaktor serii: Jêzykoznawstwo Polonistyczne<br />
OLGA WOLIÑSKA<br />
Recenzent<br />
MA£GORZATA KARWATOWSKA<br />
Na ok³adce zamieszczono: Kompozycjê witra¿ow¹ Andrzeja Ka³uckiego ©<br />
Wydawnictwo Uniwersytetu Œl¹skiego dziêkuje<br />
Panu Andrzejowi Ka³uckiemu za umo¿liwienie reprodukcji<br />
Publikacja bêdzie dostêpna – po wyczerpaniu nak³adu –<br />
w wersji internetowej:<br />
Œl¹ska <strong>Biblioteka</strong> <strong>Cyfrowa</strong><br />
www.sbc.org.pl
Spis rzeczy<br />
Wstêp (Ma³gorzata Kita) . . . . . . . . . . .<br />
CZÊŒÆ PIERWSZA<br />
WOJCIECH HEPEK, Gatunek jako narzêdzie interpretacji . . . .<br />
IWONA SZATKOWSKA, Kategoria „punktu widzenia” w charakterystyce<br />
typologicznej gatunku mowy . . . . . . . .<br />
AGATA ¯UK, Porada prasowa – poradziæ, poinformowaæ czy zmanipulowaæ?<br />
. . . . . . . . . . . . . .<br />
MAGDALENA B£ASZAK, Nekrologi w kulturze polskiej i macedoñskiej .<br />
JADWIGA BZDOÑ, Nekrolog jako gatunek tekstu. Uwagi o pokrewieñstwie<br />
stylistycznym z biogramem . . . . . . . .<br />
MAGDALENA ŒLAWSKA, O pewnym politycznym pojedynku, czyli Najsztub<br />
pyta tak, jak nie powinien . . . . . . . .<br />
CZÊŒÆ DRUGA<br />
MARIA CZEMPKA-WEWIÓRA, Pamiêæ w jêzyku, „jêzyk” pamiêci – zarys<br />
problematyki . . . . . . . . . . . .<br />
JOANNA MADEJ, Sposoby wartoœciowania w jêzyku polityki (na przyk³adzie<br />
tekstów parlamentarnej kampanii wyborczej 2005<br />
roku) . . . . . . . . . . . . . . .<br />
ALEKSANDRA JANKOWSKA, Miêdzy kreacj¹ a rzeczywistoœci¹ w reality<br />
show (na podstawie programu telewizyjnego Bar) . . .<br />
7<br />
11<br />
22<br />
33<br />
42<br />
48<br />
59<br />
73<br />
86<br />
100
6 Spis rzeczy<br />
BARTOSZ CZAJKOWSKI, Zapo¿yczenia angielskie w polskim jêzyku<br />
medycyny . . . . . . . . . . . . .<br />
ADRIANA £UCZKOWSKA, Eufemizmy i dysfemizmy w recenzjach filmowych<br />
. . . . . . . . . . . . . . .<br />
CZÊŒÆ TRZECIA<br />
ANNA GUZY, Jêzyk a œwiat dzieciêcej wyobraŸni . . . . . .<br />
JUSTYNA DUDEK-CHOLEWA, Dziecko w roli autora tekstu . . . .<br />
OLIWIA ADAMEK-ANDRZEJEWSKA, Stereotyp mê¿czyzny w jêzyku i œwiadomoœci<br />
m³odzie¿y licealnej . . . . . . . . .<br />
MARIA WAC£AWEK, „S³owo jest wielkim mocarzem…” – retoryka<br />
i reklama a praktyka szkolna . . . . . . . . .<br />
MAGDALENA WITCZYK, Przyczyny utraty umiejêtnoœci pos³ugiwania<br />
siê jêzykiem . . . . . . . . . . . . .<br />
CZÊŒÆ CZWARTA<br />
BEATA RUSEK, Palindrom jako przyk³ad symetrii w jêzyku . . .<br />
ALEKSANDRA TOBÓR-BARANOWSKA, Nie komunikowaæ – prowokowaæ .<br />
MA£GORZATA KRZYSZTOFIK, Sposoby wyra¿ania uczuæ w prozie Andrzeja<br />
Sapkowskiego (na przyk³adzie wybranych emocji negatywnych)<br />
. . . . . . . . . . . . . . .<br />
DAGMARA JEZIERSKA, Felietony Stanis³awa Wasylewskiego, czyli o tym,<br />
czy z ¿ycia romantyka mo¿na zrobiæ „newsa” . . . . .<br />
£UCJA STANICZKOWA, Obecnoœæ gwary œl¹skiej w literaturze – próba<br />
opisu zagadnienia na wybranych przyk³adach . . . . .<br />
IZABELA SKROBAK, Teologia i literatura w ekumenicznym wymiarze<br />
twórczoœci ks. Jerzego Szymika . . . . . . . .<br />
Summary . . . . . . . . . . . . . .<br />
Zusammenfassung . . . . . . . . . . . .<br />
110<br />
118<br />
129<br />
140<br />
150<br />
162<br />
176<br />
187<br />
198<br />
210<br />
221<br />
231<br />
243<br />
255<br />
257
Wstêp<br />
Tom Jêzyk – styl – gatunek. Katowickie spotkania doktorantów<br />
sk³ada siê z artyku³ów doktorantów Wydzia³u Filologicznego Uniwersytetu<br />
Œl¹skiego. Dla wielu z nich jest to prawdziwy debiut naukowy,<br />
pierwsze wyst¹pienie publiczne, pierwsza prezentacja swoich<br />
myœli, pierwsza publikacja, tym samym – poddanie siê naukowemu<br />
os¹dowi. Kilkoro autorów swoje pierwsze kroki naukowe stawia³o<br />
w Studenckim Kole Naukowym Jêzykoznawców. Dawa³o im<br />
to mo¿liwoœæ wyst¹pieñ na konferencjach organizowanych przez<br />
to Ko³o b¹dŸ inne: czy to wewnêtrznych, czy ogólnopolskich.<br />
Dla wszystkich ten tom oznacza wejœcie do spo³ecznoœci akademickiej.<br />
To pierwszy krok w przysz³oœæ naukow¹, zarówno w skali<br />
indywidualnej, dla poszczególnych autorów, jak i w wymiarze zbiorowym,<br />
dla ca³ego œrodowiska katowickiego i ogólnopolskiego.<br />
Doktoranci oraz studenci czêsto bior¹ udzia³ w projektach naukowych<br />
œrodowiska akademickiego, na równych prawach jako<br />
cz³onkowie spo³ecznoœci uniwersyteckiej uczestnicz¹ w konferencjach<br />
naukowych. W niniejszym tomie prezentujemy przemyœlenia<br />
22 doktorantów. Tak ukszta³towany zespó³ autorów stwarza okazjê<br />
do refleksji nad stanem i perspektywami badawczymi œrodowiska<br />
katowickich jêzykoznawców.<br />
Tematyczna formu³a spotkania jest szeroka, obejmuje bowiem<br />
trzy wa¿ne bloki wspó³czesnej myœli lingwistycznej: jêzyk, styl i gatunek.<br />
Te krêgi tematyczne s¹ obecne w licznych publikacjach naukowców<br />
z Uniwersytetu Œl¹skiego. Spotykaj¹ siê tu ró¿ne dziedziny<br />
jêzykoznawcze, ró¿ne postawy metodologiczne, badania do-
8 Wstêp<br />
tycz¹ ró¿nych „poziomów” jêzyka. Badania synchroniczne przenikaj¹<br />
siê z ujêciami diachronicznymi. Obok nurtów od lat obecnych<br />
w pracach badawczych pojawiaj¹ siê projekty wprowadzaj¹ce nowe<br />
w¹tki myœlowe. Danuta Ostaszewska w przegl¹dowej publikacji<br />
Instytut Jêzyka Polskiego Uniwersytetu Œl¹skiego. Propozycje i osi¹gniêcia<br />
naukowe u progu XXI wieku (Katowice 2005) wskazuje<br />
krêgi badawcze od lat zajmuj¹ce badaczy z tego œrodowiska: stylistyka<br />
jêzykoznawcza, socjolingwistyka, lingwistyka antropologiczna,<br />
komunikacja spo³eczna, problematyka œl¹skoznawcza, badania<br />
historycznojêzykowe, badania dotycz¹ce systemu jêzykowego, badania<br />
leksykograficzne. Wskazuje te¿ te, które pojawi³y siê w ostatnich<br />
latach: badania nad rozmow¹, problematyka genologiczna,<br />
refleksja metaleksykograficzna oraz prace uwzglêdniaj¹ce optykê<br />
glottodydaktyczn¹. W tomie Jêzyk – styl – gatunek. Katowickie spotkania<br />
doktorantów reprezentowana jest wiêkszoœæ tych w¹tków.<br />
Na niniejsze opracowanie sk³adaj¹ siê teksty napisane przez badaczy<br />
z kilku domen filologicznych: przewa¿aj¹ jêzykoznawcy poloniœci,<br />
ale wœród autorów s¹ równie¿ neofilologowie, badacze literatury,<br />
teoretycy literatury, dydaktycy. Przygotowanie wspólnej<br />
ksi¹¿ki stworzy³o forum sprzyjaj¹ce wymianie myœli, doœwiadczeñ,<br />
lektur, a tak¿e poszukiwaniu wspólnego jêzyka.<br />
Ma³gorzata Kita
WOJCIECH HEPEK<br />
Gatunek jako narzêdzie interpretacji<br />
Tytu³ tego artyku³u odsy³a do rozwa¿anej i dyskutowanej jeszcze<br />
niedawno w krêgach literaturoznawczych – w mniejszym stopniu<br />
jêzykoznawczych – kwestii potrzeby i sensu pos³ugiwania siê<br />
kategori¹ gatunku w refleksji nad wspó³czesnymi zjawiskami komunikacji<br />
literackiej i nie tylko (BALBUS, 1999; SENDYKA, 2006). W¹tpliwoœci,<br />
które pojawi³y siê wówczas wobec tradycyjnie pojmowanych<br />
kategorii gatunkowych, zmusi³y badaczy literatury do radykalnej<br />
weryfikacji dotychczasowej praktyki konstruowania teorii<br />
oraz do ponownego przemyœlenia zakresu stosowalnoœci pojêæ genologicznych.<br />
Okaza³o siê bowiem, ¿e tradycyjna systematyka form<br />
literackich w ogóle nie odpowiada wspó³czesnej praktyce komunikacyjnej.<br />
Owocem teoretycznych weryfikacji jest m.in. uznanie wiedzy<br />
o gatunkach przede wszystkim za narzêdzie interpretacji tekstu<br />
(por. BALBUS, 1999). Interpretacyjny – a nie systematyzuj¹cy<br />
– charakter wiedzy genologicznej akcentuj¹ równie¿ badacze zajmuj¹cy<br />
siê czêœciej refleksj¹ nad mow¹ potoczn¹, czyli jêzykoznawcy<br />
(WITOSZ, 2005). Przesuniêcia te dokonuj¹ siê, oczywiœcie, równolegle<br />
z umacnianiem siê obecnie wp³ywu paradygmatu kulturowego<br />
w badaniach humanistycznych. Postuluje siê otwarcie poszczególnych<br />
dyscyplin na ca³oœæ praktyk uniwersum kulturowego oraz<br />
poszerzenie horyzontów interpretacji przez uruchomienie z³o¿onych<br />
kontekstów kulturowych, w jakich dany tekst / gatunek<br />
uczestniczy (BURZYÑSKA, 2006: 87).
12 WOJCIECH HEPEK<br />
Przyjmuj¹c wiêc interpretacyjn¹ perspektywê spojrzenia na gatunek,<br />
chcia³bym zastanowiæ siê nad kwestiami dla genologów zasadniczymi.<br />
Po pierwsze, jakie s¹ mo¿liwe przedmioty badania oraz,<br />
po drugie, w jaki sposób mo¿na organizowaæ wiedzê o gatunkach?<br />
Rozwa¿ania nad interpretacyjnymi mo¿liwoœciami kategorii genologicznych<br />
nale¿y, jak siê zdaje, rozpocz¹æ od samych podstaw,<br />
tj. od scharakteryzowania procesu interpretacji gatunkowej. Czym<br />
ona jest? Jak przebiega? Czy proces interpretacji wi¹¿e siê z innymi<br />
czynnoœciami? O ile bowiem w refleksji teoretycznoliterackiej istnieje<br />
ju¿ w jakimœ sensie tradycja myœli na ten temat, o tyle w badaniach<br />
ukierunkowanych jêzykoznawczo mo¿na doszukaæ siê jedynie<br />
licznych modeli procesu rozumienia jêzyka, które albo ca³kowicie<br />
pomijaj¹ aspekt genologiczny dyskursu, albo – nadmiernie<br />
eksponuj¹c jêzykowy (systemowy) wymiar rozumienia – k³óc¹<br />
siê z podstawowymi za³o¿eniami wspó³czesnej genologii 1 .<br />
Zadanie zbudowania modelu interpretacji dyskursu, który<br />
uwzglêdnia³by równie¿ potrzeby badañ nad gatunkami, wydaje siê<br />
zatem – w œwietle za³o¿eñ o interpretacyjnym charakterze pojêæ<br />
genologicznych – jednym z podstawowych problemów pojawiaj¹cych<br />
siê na horyzoncie wspó³czesnej genologii. By pozostaæ w zgodzie<br />
z najnowszym kierunkiem rozwoju myœli genologicznej, która<br />
z powodzeniem wykorzystuje dla swoich potrzeb osi¹gniêcia jêzykoznawstwa<br />
kognitywnego (teoria prototypu E. Rosch oraz kategorii<br />
radialnej G. Lakoffa; por. WITOSZ, 2001; 2005), nale¿y przy<br />
projektowaniu takiego procesu przyj¹æ fundamentalne za³o¿enia<br />
1 Przyk³adem ilustruj¹cym w jakimœ sensie tê postawê mog³aby byæ koncepcja<br />
Ewy MICZKI (2002) która wprowadza 6 dziedzin reprezentacji dyskursu<br />
/ wypowiedzi: informacyjn¹, funkcjonaln¹, ontologiczn¹, aksjologiczn¹, wypowiedzeniow¹<br />
oraz dziedzinê konwencji gatunkowych. Nie wdaj¹c siê w szczegó³y<br />
rozumienia owych poziomów, zaznaczmy jedynie, ¿e badaczka przyznaje<br />
gatunkowi funkcjê integruj¹c¹ dyskurs / wypowiedŸ tylko na poziomie intertekstualnym<br />
– w odniesieniu do innych wypowiedzi, natomiast o spójnoœci na<br />
poziomie relacji jêzyk – rzeczywistoœæ decyduje pozosta³ych 5 dziedzin reprezentacji<br />
(MICZKA, 2002: 101–102). Takie za³o¿enie wydaje siê zbytnim zawê-<br />
¿eniem zakresu oddzia³ywania kategorii genologicznych, bez w¹tpienia bowiem<br />
kwalifikacja gatunkowa kszta³tuje równie¿ relacjê jêzyk – rzeczywistoœæ,<br />
wystêpuj¹c¹ w danym tekœcie / dyskursie.
Gatunek jako narzêdzie interpretacji<br />
wszystkich „kognitywnych” modeli interpretacji dyskursu. Mam tu<br />
na myœli uto¿samienie owego procesu z tworzeniem reprezentacji<br />
poznawczej dyskursu / wypowiedzi (zob. MICZKA, 1999; TABAKOW-<br />
SKA, red., 2001). I choæ jest to teza nieco przybli¿aj¹ca charakter<br />
czynnoœci interpretacyjnych, które – dodajmy – w nurcie badañ kognitywnych<br />
dotycz¹ czynnoœci rozumienia nie tylko dyskursu, ale<br />
czynnoœci postrzegania w ogóle (por. LANGACKER, 2003), to w istocie<br />
rzeczy ca³kowicie nierozstrzygniêta jest kwestia np. drogi prowadz¹cej<br />
do stworzenia owej reprezentacji oraz komponentów nañ<br />
siê sk³adaj¹cych. Otwarte tym samym pozostaj¹ tak fundamentalne<br />
dla genologii kwestie, jak status kategorii gatunku w ramach<br />
owej reprezentacji oraz jej stosunek do innych kategorii wykorzystywanych<br />
w procesie rozumienia / postrzegania.<br />
Drog¹ zbli¿aj¹c¹ nas do rozwi¹zania sygnalizowanych tu problemów<br />
mo¿e byæ próba rozwiniêcia jednego z modeli rozumienia<br />
dyskursu / wypowiedzi, który uwzglêdnia³by osi¹gniêcia nauki o gatunkach.<br />
Wydaje siê, ¿e dobrym fundamentem dla tak ukierunkowanych<br />
rozwa¿añ móg³by byæ Langackerowski „dynamiczny model<br />
jêzyka oparty na uzusie jêzykowym” (LANGACKER, 2003). A to<br />
przede wszystkim dlatego, ¿e z ³atwoœci¹ daje siê on pogodziæ z dotychczasowymi<br />
ustaleniami wspó³czesnej genologii. Po pierwsze,<br />
Langackerowski model jêzyka jest niesprzeczny z twierdzeniami,<br />
które sta³y siê niejako aksjomatami wspó³czesnej genologii, jak choæby<br />
z Bachtinowskim za³o¿eniem o obligatoryjnoœci kwalifikacji gatunkowej<br />
wypowiedzi. W ramach przywo³anej propozycji Langackera<br />
mo¿na równie¿ ³atwo wyjaœniæ i opisaæ istnienie takich modeli konceptualnych,<br />
które, odgrywaj¹c rolê konstrukcji poznawczej, nie<br />
maj¹ odpowiedników w rzeczywistoœci, a takimi potencjalnymi jedynie<br />
strukturami mog¹ byæ niektóre modele gatunkowe (por. WI-<br />
TOSZ, 2005: 74). Drugim wa¿nym powodem, dla którego warto przywo³aæ<br />
Langackera, buduj¹c „genologiczny” model interpretacji dyskursu,<br />
jest fakt, ¿e jego koncepcja po³¹czona choæby z „dociekaniami”<br />
Wittgensteina – modnymi w dzisiejszym jêzykoznawstwie ze<br />
wzglêdu na kategoriê „gry jêzykowej” (zob. WO£OS, 2002) – mo¿e<br />
rzuciæ nowe œwiat³o na wiele problemów genologii (np. opisaæ dynamiczny<br />
proces tworzenia i ewolucji form gatunkowych).<br />
13
14 WOJCIECH HEPEK<br />
Największą wartość dla opisu narzędzi interpretacji dyskursu<br />
ma, oczywiście, ta część Langackerowskiego wywodu na temat języka,<br />
która została poświęcona procesowi rozumienia użycia językowego.<br />
„To nie sam system językowy jako taki buduje i interpretuje<br />
innowacyjne wyrażenia, lecz raczej użytkownik języka, który<br />
odwołuje się w tym celu do pełnego wachlarza dostępnych mu zasobów<br />
językowych. Oprócz samych jednostek językowych na zasoby<br />
te składają się również takie czynniki, jak pamięć, planowanie,<br />
umiejętność rozwiązywania problemów, wiedza ogólna, cele krótko-<br />
i długoterminowe, jak również zdolność do rozpoznania fizycznego,<br />
społecznego, kulturowego i językowego kontekstu” (LANGAC-<br />
KER, 2003: 42–43).<br />
Dla Langackera nie ma różnicy, czy owym „użytkownikiem języka”<br />
będzie nadawca czy odbiorca komunikatu, gdyż każdy z nich<br />
musi „ustalić jakąś więź pomiędzy systemem językowym a wypadkiem<br />
użycia językowego, który jest tego systemu domniemanym<br />
przejawem” (LANGACKER, 2003: 43). Otóż dla badacza ustalenie owej<br />
więzi i relacji pomiędzy poszczególnymi aspektami użycia językowego<br />
a zasobami wiedzy językowej i pozajęzykowej to po prostu<br />
kwestia kategoryzacji. Traktuje się ją jako „szczególny wypadek”<br />
jednej z podstawowych ludzkich zdolności postrzegania świata, tj.<br />
„umiejętności porównania dwóch struktur oraz wykrywania dzielących<br />
je rozbieżności” (LANGACKER, 2003: 34–35). Kategoryzacja<br />
polega więc na porównaniu jednostki reprezentującej standard<br />
z obiektem docelowym, który jest w początkowej fazie postrzegany<br />
jako nowa struktura. Jeżeli podczas tego procesu nie pojawią się<br />
znaczące rozbieżności, to taką kategoryzację można nazwać nieproblematyczną.<br />
Badacz wyróżnia także w ramach czynności kategoryzacyjnych<br />
operację rozszerzenia, która zachodzi, jeżeli porównanie<br />
standardu z obiektem docelowym ujawnia niedające się<br />
zneutralizować niezgodności (LANGACKER, 2003: 34).<br />
Zastanawiając się zatem nad tym, jakie konsekwencje dla genologii<br />
wynikają z umieszczenia gatunku w ramach takiego ujęcia<br />
procesu interpretacji dyskursu / wypowiedzi, powinniśmy przede<br />
wszystkim zwrócić uwagę na to, że gatunki nie są zwykłymi jednostkami<br />
języka (systemu), ponieważ jako modele konceptualne
Gatunek jako narzędzie interpretacji<br />
mogą obejmować wszystkie aspekty użycia językowego. Schematyczną<br />
konceptualizację użycia językowego przedstawił LANGACKER<br />
(2005: 130) za pomocą takiego oto modelu:<br />
Current Discourse Space<br />
Time<br />
Usage Event<br />
Viewing Frame<br />
S<br />
Context<br />
Shared Knowledge<br />
W gatunku jako narzędziu służącym charakterystyce (interpretacji)<br />
całego zdarzenia mownego mogą zatem znajdować swoje odbicie<br />
(reprezentację mentalną) wszystkie jego elementy. Zawiera on<br />
więc model nadawcy, model odbiorcy, wiedzę na temat kontekstu<br />
i tematu wypowiedzi, charakterystykę aspektu aksjologicznego<br />
(w schemacie odpowiadałaby jej rama postrzegania), które razem<br />
tworzą jedną, koherentną, złożoną kategorię. Gatunek byłby<br />
– zgodnie z postulatami współczesnej genologii – taką konstrukcją<br />
mentalną, która łącząc regularności kontekstu towarzyszące określonej<br />
praktyce komunikacyjnej oraz wiedzę ogólną (pozajęzykową)<br />
z konstrukcjami symbolicznymi (mówiąc ogólnie z kodem),<br />
umożliwiałaby nadawanie zdarzeniu komunikacyjnemu indywidualnych<br />
znaczeń. Gatunek stanowiłby, jako standard porównania<br />
(kategoryzacji), rodzaj punktu widzenia, z którego oceniany jest<br />
„obiekt docelowy” – nowe zdarzenie komunikacyjne.<br />
W świetle tych rozważań, rodzą się nowe pytania i problemy.<br />
Po pierwsze, zachodzi konieczność rozróżnienia dwóch sposobów<br />
Focu<br />
Ground<br />
H<br />
15
16 WOJCIECH HEPEK<br />
czy te¿ dwóch rodzajów interpretacji genologicznej, tj. zwyk³ej kategoryzacji<br />
oraz kategoryzacji z rozszerzeniem. Innym, niezwykle<br />
wa¿nym zagadnieniem jest kwestia poziomu skomplikowania oraz<br />
stopnia ogólnoœci modeli kognitywnych, które jako mentalne konstrukcje<br />
maj¹ odpowiadaæ pewnym standardowym zachowaniom,<br />
czyli praktyce komunikacyjnej. Odwo³anie siê bowiem do modelu<br />
jêzyka opartego na uzusie, który znamionuje w naturalny sposób<br />
„oddolny” charakter podejœcia do zjawisk jêzykowych, poci¹ga za<br />
sob¹ powa¿ne za³o¿enia dotycz¹ce hierarchii wa¿noœci opisywanych<br />
fenomenów.<br />
Odnosz¹c te rozwa¿ania do zaadaptowanej ju¿ dla genologii koncepcji<br />
prototypu Eleonory Rosch, mo¿na zapytaæ, która z tradycyjnych<br />
kategorii gatunkowych winna zajmowaæ poziom podstawowy<br />
odznaczaj¹cy siê najwy¿szym stopniem informacyjnoœci? OdpowiedŸ<br />
na tak postawione pytanie jest w sposób naturalny zwi¹zana<br />
z inn¹ jeszcze kwesti¹ – ze sposobem selekcji struktur s³u¿¹cych<br />
kategoryzacji. Oddajmy g³os raz jeszcze Langackerowi, który w taki<br />
oto sposób opisuje scenariusz procesu kategoryzacji: „[…] konkretny<br />
obiekt docelowy kategoryzacji zazwyczaj wywo³uje aktywacjê<br />
szeregu utrwalonych jednostek, spoœród których ka¿da mog³aby<br />
w zasadzie pos³u¿yæ do jego kategoryzacji. Nazwijmy ten zbiór jednostek<br />
[…] zbiorem aktywacji (activation set) obiektu docelowego<br />
[…] Poniewa¿ zwykle interpretujemy jakieœ wyra¿enie w konkretny<br />
sposób, przypuszczalnie w danym momencie tylko jeden z elementów<br />
zbioru aktywacji rzeczywiœcie kategoryzuje […]. To, który<br />
element zbioru aktywacji wygrywa wspó³zawodnictwo i konstytuuje<br />
siê jako struktura aktywna […], zale¿y od kilku czynników, które<br />
wzajemnie na siebie oddzia³uj¹. Pierwszy z nich to poziom<br />
utrwalenia, czyli w³aœciwego danemu elementowi prawdopodobieñstwa<br />
aktywacji […]. Drugim czynnikiem jest ukierunkowanie percepcji<br />
przez kontekst […]. Trzecim czynnikiem jest zakres pokrywania<br />
siê obiektu docelowego […] i potencjalnej struktury s³u¿¹cej<br />
do kategoryzacji […]. Mo¿emy zasadnie przyjmowaæ, ¿e posiadanie<br />
wspólnych cech jest w³aœnie tym czynnikiem, który umo¿liwia<br />
[…] [nowemu obiektowi – W.H.] stymulacjê elementów zbioru<br />
aktywacji, oraz ¿e stopieñ tej stymulacji jest z grubsza proporcjo-
Gatunek jako narzêdzie interpretacji<br />
nalny do iloœci wspólnych cech. Ma to istotne znaczenie dla schematów<br />
ni¿szego rzêdu, innymi s³owy, struktury scharakteryzowane<br />
bardziej szczegó³owo ciesz¹ siê nadan¹ z góry przewag¹ we<br />
wspó³zawodnictwie ze schematami wy¿szego rzêdu” (LANGACKER,<br />
2003: 50–51).<br />
Kapitalne znaczenie dla genologii ma zatem kwestia jakoœci<br />
i struktury zbioru aktywacji, który formuje siê podczas interpretacji<br />
zdarzenia komunikacyjnego. Jednak odpowiedŸ na pytanie, jakie<br />
struktury faktycznie s³u¿¹ jako podstawy dla interpretacji poszczególnych<br />
zdarzeñ komunikacyjnych oraz jakie w³aœciwoœci<br />
i relacje ³¹cz¹ poszczególne elementy zbioru aktywacji, mo¿e wi¹zaæ<br />
siê z koniecznoœci¹ zweryfikowania kilku utrwalonych tradycj¹<br />
podzia³ów i klasyfikacji gatunkowych.<br />
Wydaje siê bowiem, ¿e intuicjê Langackera dotycz¹c¹ wy¿szej<br />
aktywnoœci struktur konceptualnych ni¿szego rzêdu w procesie<br />
kategoryzacji (interpretacji) potwierdza praktyka komunikacyjna.<br />
Pos³u¿my siê w tym miejscu prostym przyk³adem. Otó¿, przystêpuj¹c<br />
do lektury codziennej gazety, oczekujemy okreœlonej odmiany<br />
gatunkowej (i jesteœmy przygotowani do jej odbioru) – artyku³u<br />
prasowego, który sytuuje siê w ramach dyskursu – nazwijmy go –<br />
publicystyczno-informacyjnego. Przyjmuj¹c natomiast tradycyjny<br />
podzia³ gatunkowy, musielibyœmy uznaæ, ¿e podstawowym punktem<br />
odniesienia w tej konkretnej genologicznej interpretacji by³by<br />
artyku³ jako pewna abstrakcyjna struktura funkcjonuj¹ca w ramach<br />
ró¿nych typów praktyk porozumiewania (g³ównie w kontekœcie<br />
naukowym i publicystyczno-informacyjnym). Mo¿emy jednak<br />
zapytaæ – odwo³uj¹c siê raz jeszcze do koncepcji E. Rosch – czy rzeczywiœcie<br />
tak rozumiany artyku³ jest konstrukcj¹, która zawiera<br />
najwiêcej wa¿nych z punktu widzenia kategoryzacji zdarzenia komunikacyjnego<br />
informacji, oraz czy istotnie kategorie ni¿szego poziomu,<br />
tj. tradycyjnie rozumiane odmiany gatunkowe artyku³u, s¹<br />
konstrukcjami, wnosz¹cymi informacje drugorzêdne dla znaczenia<br />
oraz interpretacji danego obiektu.<br />
Otó¿ wydaje siê, ¿e nie zawsze tak jest. W przywo³anym tu przyk³adzie<br />
artyku³ prasowy funkcjonuje niew¹tpliwie jako kategoria<br />
autonomiczna (z poziomu podstawowego), rozpatrywana na tle in-<br />
2 Jêzyk...<br />
17
18 WOJCIECH HEPEK<br />
nych tekstów / gatunków zamieszczanych w prasie, w tym (co prawda<br />
rzadko, ale jednak) artyku³ów naukowych. Je¿eli w tym kontekœcie<br />
odwo³amy siê do wypowiedzi kognitywistów, nie bêdziemy<br />
mieæ w¹tpliwoœci, ¿e to wiedza na temat tego, czego siê spodziewamy,<br />
stanowi pierwotny punkt odniesienia dla wszystkich dalszych<br />
procesów interpretacyjnych (kategoryzacyjnych). Ta sytuacja zwi¹zana<br />
jest, oczywiœcie, z niezwykle istotnym aspektem procesu interpretacji<br />
zdarzenia komunikacyjnego, a mianowicie z formu³owaniem<br />
hipotez dotycz¹cych jakoœci spodziewanego przekazu, obejmuj¹cych<br />
przede wszystkim za³o¿enia odnoœnie do gatunku lub gatunków<br />
znajduj¹cych siê w polu mo¿liwoœci, których pojawienie siê<br />
jest najbardziej prawdopodobne (MICZKA, 2002: 114). Dla genologii<br />
zorientowanej „interpretacyjnie” takie struktury konceptualne,<br />
które s³u¿y³yby przewidywaniu przebiegu zdarzenia komunikacyjnego,<br />
powinny staæ siê jednym z g³ównych przedmiotów badania.<br />
To one bowiem odpowiada³yby za formowanie siê zbioru aktywacji,<br />
który w znacznym stopniu determinuje dalszy przebieg procesu<br />
rozumienia wypowiedzi. Struktura takich „przewiduj¹cych konstrukcji”,<br />
które powinny byæ oparte – zgodnie z pocz¹tkowymi za-<br />
³o¿eniami – na praktyce komunikacyjnej, ³¹czy³aby poszczególne<br />
modele gatunkowe wchodz¹ce w jej sk³ad relacjami i zale¿noœciami<br />
du¿o bardziej konkretnymi, tzn. w du¿o wiêkszym stopniu odpowiadaj¹cymi<br />
rzeczywistym wspó³zale¿noœciom wystêpuj¹cym<br />
miêdzy wypowiedziami w rzeczywistej komunikacji, ni¿ proponuje<br />
to ogólna, autonomiczna typologia genologiczna. Warto zauwa¿yæ,<br />
¿e taka kategoria organizuj¹ca okreœlon¹ przestrzeñ komunikacji<br />
i pozwalaj¹ca przewidywaæ pojawianie siê w niej odpowiednich<br />
form i znaczeñ, która oparta by³aby na praktyce, zbli¿ona jest do<br />
tego, co Michel FOUCAULT (1977) nazwa³ dyskursem. Zbli¿ona, ale<br />
nie to¿sama. Foucaulta – pierwotnie historyka idei – interesowa³y<br />
bowiem bardziej mo¿liwoœci (a raczej determinacje) znaczenia<br />
w dyskursie, mo¿liwoœci dzia³añ jêzykowych rozpatrywa³ on zaœ zawsze<br />
w odniesieniu do nadrzêdnej funkcji – zdobywania w³adzy.<br />
Nie neguj¹c oczywiœcie faktu, ¿e komunikacja mo¿e byæ rozpatrywana<br />
na najwy¿szym piêtrze teorii jako sposób zaprowadzania w³asnego<br />
porz¹dku (por. PAWELEC, 2005), uwa¿am, ¿e dla badaczy ga-
Gatunek jako narzêdzie interpretacji<br />
tunków mowy, czyli konstrukcji organizuj¹cych konkretne i niezwykle<br />
ró¿norodne sposoby komunikowania siê ludzi (nie tylko jêzykowe),<br />
bardziej interesuj¹ce s¹ regularnoœci na œredni¹ skalê – pewne<br />
powtarzaj¹ce siê praktyki dzia³ania i znaczenia, zwi¹zane<br />
z okreœlonymi miejscami, instytucjami czy przestrzeniami mentalnymi.<br />
Jak mo¿na by zatem w ramach tak zakreœlonego porz¹dku wyjaœniæ<br />
doœæ liczne problemy, które pojawiaj¹ siê podczas prób plasowania<br />
poszczególnych modeli gatunkowych na okreœlonych poziomach<br />
organizacji kategorialnej (por. WITOSZ, 2005: 79–80)? Wyt³umaczeniem<br />
tego stanu rzeczy wydaje siê fakt, i¿ sama wiedza<br />
o gatunkach zorganizowana jest na dwóch ró¿nych poziomach kognitywnych<br />
(tak¹ niejednorodnoœæ organizacji wiedzy, a nawet powtarzanie<br />
informacji zak³ada notabene przywo³ywana tu koncepcja<br />
Langackera; por. LANGACKER, 2003) 2 . W przypadku kompetencji<br />
genologicznej wydaje siê, ¿e musimy zawsze braæ pod uwagê<br />
dwa jej wymiary: typologizuj¹cy (systematyzuj¹cy, teoretyczny)<br />
oraz dyskursywny (praktyczny).<br />
Zestawienie omawianych odmian gatunkowych daje zupe³nie<br />
inny charakter uzyskanej w tym procesie wiedzy ni¿ rozpatrywanie<br />
ich we w³aœciwym sobie kontekœcie. Porównanie artyku³u naukowego<br />
z artyku³em prasowym dostarcza bowiem informacji<br />
o potencjale danego gatunku (patrzymy na niego g³ównie przez<br />
pryzmat mo¿liwoœci, które ze sob¹ niesie). W wyniku zaœ porównania<br />
artyku³u naukowego np. z referatem zdobywamy informacjê<br />
okreœlaj¹c¹ zasady i ograniczenia, którym podlega on w praktyce.<br />
2 Niew¹tpliwie spora czêœæ tych problemów wynika równie¿ z nieprzystawalnoœci<br />
tradycyjnej praktyki opisywania form gatunkowych do wspó³czesnych<br />
realiów komunikacyjnych. Jednym z takich anachronizmów jest uznawanie<br />
kryterium medialnego za wyró¿niaj¹ce na najwy¿szym poziomie systematyzacji.<br />
By opisaæ i zrozumieæ funkcjonowanie najpopularniejszych dzisiaj form<br />
gatunkowych, nale¿y spogl¹daæ na nie „multimedialnie” (tj. nie ograniczaæ siê<br />
do badania jednego tylko medium). Czasem trzeba traktowaæ medium jako<br />
nieistotne tworzywo, w którym realizuje siê forma gatunkowa (por. rozwa¿ania<br />
Carrolla o horrorze; CARROLL, 2004).<br />
2*<br />
19
20 WOJCIECH HEPEK<br />
W takim ujêciu samodzielne formy gatunkowe, a za takie uznaæ<br />
mo¿na odmiany gatunkowe artyku³u, w ramach wiedzy praktycznej,<br />
która wprowadza w³aœciw¹ sobie perspektywê ogl¹du, zajmuj¹<br />
podstawowy poziom w hierarchii kategorialnej. Informacje, które<br />
zawieraj¹, s¹ – z punktu widzenia organizowanego przez dyskurs<br />
publicystyczno-informacyjny – najbardziej po¿yteczne dla interpretuj¹cego<br />
podmiotu. Z kolei patrz¹c na te same odmiany gatunkowe<br />
z punktu widzenia zadañ stoj¹cych przed wiedz¹ teoretyczn¹,<br />
nale¿y uznaæ ich relacyjn¹ zale¿noœæ wobec podstawowego<br />
poziomu, na którym znajdowa³by siê np. w pe³ni abstrakcyjny<br />
byt kognitywny, niemaj¹cy rzeczywistego odpowiednika w œwiecie<br />
dyskursu, którego funkcj¹ jest jedynie bycie podstaw¹ dla rozszerzenia<br />
kategoryzacyjnego (por. LANGACKER, 2003: 46–48) 3 .<br />
Koniecznie nale¿y równie¿ podkreœliæ zwi¹zek obu tych wymiarów<br />
wiedzy z dwoma rodzajami procesów interpretacyjnych wypowiedzi.<br />
Wymiar dyskursywny, który pozwala przewidywaæ zdarzenia<br />
komunikacyjne, jest narzêdziem o znacznej mocy kategoryzuj¹cej,<br />
ale o ograniczonej elastycznoœci. Gdy niezgodnoœæ obiektu<br />
docelowego z przewidywanymi modelami gatunkowymi przekracza<br />
pewien próg tolerancji, wówczas zinterpretowanie owego obiektu<br />
staje siê niemo¿liwe bez pos³u¿enia siê wiedz¹ teoretyczn¹, tzn. niemo¿liwe<br />
bez odnalezienia form podobnych, które funkcjonuj¹ w innych<br />
praktykach komunikacji.<br />
Z niniejszych rozwa¿añ wynika zatem, ¿e budowanie swoistych<br />
genologii dyskursu, czyli badanie podzia³ów gatunkowych w obrêbie<br />
poszczególnych dyskursów – feministycznego, naukowego,<br />
religijnego, politycznego, mi³osnego itp., oraz opisywanie form gatunkowych<br />
jako zorganizowanych praktyk dyskursywnych (a nie<br />
tylko jako systemów przedstawiaj¹cych mo¿liwoœci komunikowania),<br />
jest jednym z istotnych zadañ stoj¹cych przed wspó³czesny-<br />
3 Oczywiœcie, nic nie stoi na przeszkodzie, by uznaæ, ¿e równie¿ na tym poziomie<br />
wiedzy teoretycznej mo¿e znajdowaæ siê „realny” byt gatunkowy. Nierzadko<br />
w takim miejscu znajduje siê silnie utrwalona, najczêœciej wystêpuj¹ca,<br />
odmiana dyskursywna danego gatunku, która stanowi w³aœciwe centrum<br />
kategorii.
Gatunek jako narzêdzie interpretacji<br />
mi badaniami odmian komunikacji. Fakt, ¿e takie wysi³ki by³y ju¿<br />
podejmowane (por. WOJTAK, 2004) i ¿e jest to jakby „intuicyjnie”<br />
wyznaczony kierunek eksploracji, w którym genologia wspó³czesna<br />
zmierza ju¿ od jakiegoœ czasu, œwiadczy o tym, i¿ interpretacyjna<br />
teoria gatunku ma szansê staæ siê solidn¹ podstaw¹ dla prowadzenia<br />
badañ nad wspó³czesn¹ praktyk¹ komunikacyjn¹.<br />
Literatura<br />
BALBUS S. (1999): Zag³ada gatunków. „Teksty Drugie”, nr 6.<br />
BURZYÑSKA A. (2006): Kulturowy zwrot teorii. W: MARKOWSKI M.P., NYCZ R., red.:<br />
Kulturowa teoria literatury. Kraków.<br />
CARROLL N. (2004): Filozofia horroru albo paradoksy uczuæ. Prze³. M. PRZYLIPIAK.<br />
Gdañsk.<br />
FOUCAULT M. (1977): Archeologia wiedzy. Prze³. A. SIEMEK. Warszawa.<br />
LANGACKER W.R. (2003): Model dynamiczny oparty na uzusie jêzykowym. W:<br />
D¥BROWSKA E., KUBIÑSKI W., red.: Akwizycja jêzyka w œwietle jêzykoznawstwa<br />
kognitywnego. Kraków.<br />
LANGACKER W.R. (2005): Wyk³ady z gramatyki kognitywnej. [2001]. Prze³. H. KAR-<br />
DELA, P. £OBZOWSKI. Lublin.<br />
MICZKA E. (2002): Kognitywne struktury sytuacyjne i informacyjne w interpretacji<br />
dyskursu. Katowice.<br />
PAWELEC A. (2005): Znaczenie ucieleœnione. Propozycje krêgu Lakoffa. Kraków.<br />
SENDYKA R. (2006): W stronê kulturowej teorii gatunku. W: MARKOWSKI M.P.,<br />
NYCZ R., red.: Kulturowa teoria literatury. Kraków.<br />
TABAKOWSKa E. (2001): red.: Kognitywne podstawy jêzyka i jêzykoznawstwa.<br />
Kraków.<br />
WITOSZ B. (2001): Gatunek – sporny (?) problem wspó³czesnej refleksji tekstologicznej.<br />
„Teksty Drugie”, nr 5.<br />
WITOSZ B. (2005): Genologia lingwistyczna. Zarys problematyki. Katowice.<br />
WITTGENSTEIN L. (2004): Dociekania filozoficzne. Warszawa.<br />
WOJTAK M. (2004): Gatunki prasowe. Lublin.<br />
WO£OS M. (2002): Koncepcja „gry jêzykowej” Wittgensteina w œwietle badañ<br />
wspó³czesnego jêzykoznawstwa. Kraków.<br />
21
IWONA SZATKOWSKA<br />
Kategoria „punktu widzenia”<br />
w charakterystyce typologicznej<br />
gatunku mowy<br />
W podjêtych tu rozwa¿aniach „punkt widzenia” traktujê jako pojêcie<br />
nierozerwalnie zwi¹zane z kategori¹ podmiotu wypowiedzi 1 .<br />
Podmiot mówi¹cy jest bowiem kategori¹ fundamentaln¹ zarówno<br />
w strukturze wypowiedzi, jak i w strukturze zdania, poniewa¿<br />
„wprowadza” on swoj¹ jêzykow¹ interpretacjê œwiata, dokonywan¹<br />
z ró¿nych punktów widzenia, tak¿e na p³aszczyznê gramatyczn¹<br />
wypowiedzi. ¯adna wypowiedŸ nie mo¿e istnieæ bez podmiotu (MA-<br />
JER-BARANOWSKA, 2006: 259). Podmiot prezentuje œwiat, ocenia pewne<br />
zjawiska, przyjmuj¹c okreœlony „punkt widzenia” 2 . Bêdê wiêc mó-<br />
1 Uwzglêdnienie podmiotowej perspektywy w badaniach silnie akcentowane<br />
jest w lingwistyce kulturowej; por. stanowisko jednego z twórców jej za-<br />
³o¿eñ (ANUSIEWICZ, 1995: 9–10).<br />
2 Spojrzenie na rzeczywistoœæ z okreœlonej perspektywy ujawnia jêzykowo-<br />
-kulturow¹ rolê podmiotu oraz dowodzi, ¿e percepcja œwiata i przedmiotów ma<br />
charakter subiektywny. O nasyceniu tekstu subiektywnoœci¹ decyduj¹ w g³ównej<br />
mierze konwencje gatunkowe oraz takie czynniki, jak schematy percepcyjne<br />
i tradycja, która kszta³tuje nasz¹ mentalnoœæ. Kategoria nadawcy jest<br />
podstawowym wyznacznikiem gatunkowym w aspekcie pragmatycznym, a kreacja<br />
podmiotu w tekœcie zale¿y od wyboru gatunku mowy i funkcji, jak¹ on<br />
spe³nia. Punkt widzenia œciœle ³¹czy siê zatem z kategori¹ podmiotu mówi¹cego.<br />
Wiêcej na ten temat pisze Urszula Majer-Baranowska. Autorka artyku³u<br />
Podmiot w jêzyku czy jêzyk w podmiocie? zauwa¿a, i¿ podmiot mówi¹cy,<br />
nadaj¹c swojej wypowiedzi okreœlony kszta³t stylistyczny, dokonuje wyboru
Kategoria „punktu widzenia” w charakterystyce typologicznej...<br />
wiæ o „podmiotowym punkcie widzenia”, wykluczaj¹c takie konteksty,<br />
w których czynnik osobowy jest marginalizowany (por. np. takie<br />
u¿ycia, jak: „z punktu widzenia za³o¿eñ lingwistyki kognitywnej”,<br />
„z punktu widzenia celu partii konserwatywnej”, „z punktu<br />
widzenia za³o¿eñ bud¿etu”) 3 . Interesuj¹ce mnie pojêcie pojawi³o<br />
siê wczeœniej na gruncie literaturoznawstwa, w nurcie badañ narratologicznych.<br />
Dziœ znajduje szerokie zastosowanie w naukach humanistycznych,<br />
zw³aszcza w socjologii, antropologii kultury, historiozofii<br />
oraz psychologii poznawczej. Pojawia siê tak¿e czêsto w pracach<br />
lingwistycznych, odwo³uj¹cych siê do ró¿nych paradygmatów,<br />
st¹d te¿ nie dziwi, ¿e kategoria ta s³u¿y opisaniu zarówno jêzyka<br />
(orientacja kognitywistyczna i antropologiczno-kulturowa), jak i tekstów<br />
(orientacja antropologiczno-kulturowa, lingwistyka tekstu i genologia,<br />
lingwistyka miêdzykulturowa).<br />
W tekœcie tym pragnê zwróciæ uwagê na „podmiotowy punkt widzenia”<br />
jako kryterium przydatne w charakterystyce gatunków<br />
wypowiedzi. W ramach genologii lingwistycznej mo¿na, jak s¹dzê,<br />
wykorzystaæ zarówno koncepcje teoretycznoliterackie, jak i modele<br />
opisu wypracowane przez lingwistów, a sama kategoria punktu<br />
widzenia mo¿e byæ rozpatrywana jako jedno z wielu „miejsc wspólnych”<br />
badañ literackich i nowego jêzykoznawstwa. Stanowisko to<br />
jest tym bardziej uzasadnione, i¿ ju¿ wczeœniej, na p³aszczyŸnie<br />
literaturoznawstwa, zauwa¿ono, i¿ istotne znaczenie dla rozwa¿anej<br />
tu kategorii ma konwencja gatunkowa, a tak¿e t³o kulturowe,<br />
decyduj¹ce o sposobie mówienia o przedmiocie, dlatego w badaniach<br />
nad literatur¹ punkt widzenia jest sytuowany w kontekœcie kultury,<br />
ideologii, jêzyka, psychologii postaci oraz w planie czasowo-<br />
-przestrzennym utworu (por. np. BARTMIÑSKI, NIEBRZEGOWSKA-BART-<br />
takich elementów jêzykowych, które oddadz¹ mo¿liwie adekwatnie jego intencje,<br />
punkt widzenia, obraz œwiata, racjonalnoœæ. Podmiot ustala z pewnego<br />
punktu widzenia relacje miêdzy sob¹ a innymi elementami œwiata i wyra¿a te<br />
relacje jêzykowo, a tym samym steruje procesem tworzenia tekstu. (MAJER-<br />
-BARANOWSKA, 2006: 259–260).<br />
3 Na koniecznoœæ odró¿nienia ró¿nych zjawisk, jakie – w zale¿noœci od kontekstu<br />
– odkrywa to pojêcie, zwracali uwagê inni badacze, por.: BARTMIÑSKI,<br />
NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑSKA, 2004: 343; P£UCIENNIK, 2004: 217.<br />
23
24 IWONA SZATKOWSKA<br />
MIÑSKa, 2004: 323). Teoretycy literatury przyjêli, ¿e punkt widzenia,<br />
z jakiego narrator opowiada o œwiecie przedstawionym, jest<br />
uzale¿niony przede wszystkim od takich czynników, jak: tendencje<br />
reprezentowane przez dan¹ poetykê, konwencje poszczególnych<br />
gatunków epickich, indywidualna koncepcja artystyczna twórcy<br />
(G£OWIÑSKI, OKOPIEÑ-S£AWIÑSKA, S£AWIÑSKI, 1986: 323). Narrator –<br />
jako g³ówna instancja nadawcza w dziele literackim – przyjmuje<br />
okreœlon¹ perspektywê poznawcz¹ i wartoœciuj¹c¹, a sposób uwidocznienia<br />
owej perspektywy staje siê podstaw¹ do ró¿nicowania<br />
gatunków literackich 4 .<br />
Do tradycji teorii literatury, wi¹¿¹cej punkt widzenia z pozycj¹<br />
narratora (ró¿nie warunkowan¹) wzglêdem œwiata przedstawionego,<br />
mo¿na próbowaæ „dopasowywaæ” teoretyczne propozycje kognitywistów,<br />
zw³aszcza teoriê przestrzeni mentalnych Gilles’a Fauconniera,<br />
teoriê ogl¹du Roberta MacLaury’ego oraz koncepcjê subiektyfikacji<br />
Ronalda Langackera 5 . Generalnie, zgodnie z za³o¿eniami<br />
kognitywizmu, kategoriê punktu widzenia nale¿y definiowaæ za<br />
pomoc¹ „wtórnego rozszerzenia metaforycznego”, powsta³ego z po-<br />
³¹czenia dwóch „metafor wizualnych”:<br />
– „punkt” przestaje byæ tylko okreœlonym miejscem na p³aszczyŸnie<br />
geometrycznej;<br />
– „widzenie” nie jest tylko bezpoœrednim postrzeganiem za pomoc¹<br />
zmys³u wzroku (TABAKOWSKA, 2004: 49).<br />
W tej propozycji punkt widzenia jest rozumiany jako okreœlony<br />
stosunek podmiotu do ró¿nych spraw oraz ich subiektywna ocena.<br />
Sama kategoria zaczyna byæ uto¿samiana z okreœlonym œwiatopo-<br />
4 Wystarczy przypomnieæ podstawowe ustalenia: w realistycznej powieœci<br />
XIX-wiecznej narrator kryje siê za œwiatem przedstawionym, zachowuje wstrzemiêŸliwoœæ<br />
w wypowiadaniu ocen, staje siê bacznym, wszechwiedz¹cym obserwatorem,<br />
który zachowuje epicki dystans do œwiata. Z kolei gatunki z krêgu<br />
epiki romantycznej ujawniaj¹ narratora, który dobitnie zaznacza swoj¹ obecnoœæ,<br />
wypowiada w³asne opinie, stara siê zwróciæ na siebie uwagê, czêstokroæ<br />
te¿ opowiada o œwiecie z punktu widzenia bohatera utworu (por. G£OWIÑSKI,<br />
OKOPIEÑ-S£AWIÑSKA, S£AWIÑSKI, 1986: 323–324).<br />
5 Próby te zosta³y ju¿ podjête, o czym œwiadcz¹ teksty zebrane w dwu tomach:<br />
BARTMIÑSKI, NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑSKA, NYCZ, red., 2004.
Kategoria „punktu widzenia” w charakterystyce typologicznej...<br />
gl¹dem. Wówczas zwyk³y widz przekszta³ca siê w œwiadomego obserwatora,<br />
który nie tylko percypuje, ale tak¿e interpretuje i komentuje<br />
rzeczywistoœæ (por. TABAKOWSKA, 2004: 48–49).<br />
Rozwa¿aj¹c zatem kategoriê punktu widzenia w duchu kognitywizmu,<br />
nale¿y szukaæ nie tyle wiedzy o tym, jak cz³owiek postrzega<br />
œwiat, ile sposobów konceptualizacji œwiata przez mówi¹cego<br />
(BARTMIÑSKI, NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑSKA, 2004: 324).<br />
Najbli¿szym kontekstem dla modelu typologicznego gatunków<br />
mowy pozostaje jednak, w moim przekonaniu, antropologiczno-kulturowe<br />
rozumienie kategorii punktu widzenia, jakie zaproponowa³<br />
Jerzy BARTMIÑSKI (1990). Badacz, wskazuj¹c parametry tej kategorii,<br />
zwi¹za³ je z charakterystyk¹ podmiotu mówi¹cego, skoncentrowan¹<br />
na jego wiedzy o œwiecie, typie racjonalnoœci, systemie<br />
œwiatopogl¹dowym i aksjologicznym, podkreœlaj¹c równoczeœnie, ¿e<br />
cechy te zdeterminowane s¹ w okreœlonym stopniu przez status spo-<br />
³eczny podmiotu, sferê jego dzia³añ praktycznych (style ¿ycia) i repertuar<br />
ról jêzykowych, jakie w nich pe³ni, a tak¿e z sytuacj¹ komunikacyjn¹<br />
i pozajêzykowym t³em wypowiedzi. W efekcie podmiot<br />
przyjmuje w tekœcie okreœlony punkt widzenia, z wypowiedzi zaœ<br />
wy³ania siê odpowiednio sprofilowany obraz rzeczywistoœci. Tym<br />
samym rozwa¿ana tu kategoria pozwala³aby na „ukazanie zwi¹zków<br />
jêzykowego zachowania siê cz³owieka z jego myœleniem, kultur¹<br />
i rozwojem cywilizacyjnym” (LEWICKI, 1993: 623).<br />
Jerzy Bartmiñski wielokrotnie w swych wyst¹pieniach tekstowych<br />
zwraca³ uwagê, ¿e punkt widzenia le¿y u podstaw dyferencjacji<br />
gatunkowej i stylowej wypowiedzi 6 . Myœlê, ¿e pora pójœæ dalej<br />
w wytyczonym przez autora kierunku. W przywo³ywanym tu<br />
pokrótce ujêciu punkt widzenia mo¿e byæ uznany za jeden z elementów<br />
poznawczego aspektu wzorca gatunkowego, który równoczeœnie<br />
pozostaje w œcis³ym zwi¹zku z innymi poziomami organizacji<br />
tekstu: strukturalnym, pragmatycznym i stylistycznym. Jak<br />
podkreœla³ autor omawianej koncepcji: „Punkt widzenia kszta³tuje<br />
6 Stanowisko to, jak deklaruje J. BARTMIÑSKI (por. 1981), skonkretyzowane<br />
pod wp³ywem lektury dzie³ Bachtina, pojawia siê ju¿ w jego pracy o teoretycznych<br />
podstawach stylu.<br />
25
26 IWONA SZATKOWSKA<br />
treœæ i strukturê tekstu, determinuje dobór œrodków jêzykowych<br />
i konstrukcji sk³adniowych” (BARTMIÑSKI, 1990: 110–111). Mo¿na<br />
wiêc traktowaæ punkt widzenia jako wyznacznik, który scala<br />
wszystkie poziomy organizacji tekstu.<br />
Wspó³czesna lingwistyka kulturowa wyró¿nia dwa rodzaje (czy<br />
raczej dwa poziomy) punktów widzenia:<br />
– spo³ecznie utrwalony, który wyznacza rolê jêzykow¹ podmiotu,<br />
jest wyznacznikiem bogactwa kulturowego, a przez to stanowi<br />
tak¿e podstawê do wyznaczania repertuaru stylów jêzykowych<br />
(BACHTIN, 1970: 291; BARTMIÑSKI, 1990: 117),<br />
– indywidualny punkt widzenia, który staje siê kryterium ró¿nicuj¹cym<br />
konkretne wypowiedzi, decyduj¹cym w jakimœ stopniu<br />
o ich niepowtarzalnym kszta³cie.<br />
Poziom pierwszy eksponuje czynnik kulturowy, a punkt widzenia<br />
ods³ania intersubiektywnie istniej¹ce (utrwalone w pamiêci,<br />
bêd¹ce sk³adnikiem kompetencji kulturowej podmiotu) modele rzeczywistoœci,<br />
sytuacji komunikacyjnych i tekstów. Poziom drugi natomiast<br />
na plan pierwszy wysuwa konkretny podmiot, konkretne<br />
uwarunkowania sytuacyjne oraz jednostkowy ogl¹d œwiata i jego<br />
subiektywne wartoœciowanie (por. PAJDZIÑSKA, TOKARSKI, 2004: 29).<br />
Punkt widzenia jako kryterium typologiczne gatunków mowy<br />
mo¿e byæ wykorzystany na ka¿dym poziomie ich kategoryzacji. Za<br />
ka¿dym razem jednak bêdzie s³u¿yæ innym celom, bêdzie ujmowany<br />
pod innym k¹tem oraz zostanie uwik³any w nieco inn¹ sieæ zale¿noœci.<br />
Rozpatrzmy najpierw poziom podstawowy, na którym wyró¿nia<br />
siê poszczególne gatunki mowy. Wstêpnie mo¿na przyj¹æ – jako<br />
zasadê porz¹dkuj¹c¹ – podzia³ na gatunki wprowadzaj¹ce jedn¹<br />
perspektywê podmiotow¹ oraz takie, które dopuszczaj¹ w swej<br />
strukturze wieloϾ perspektyw. Nasze rozeznanie w przestrzeni genologicznej<br />
uprawnia do stwierdzenia, ¿e zdecydowanie wiêcej jest<br />
form, w których wspó³wystêpuje kilka / wiele punktów widzenia<br />
(por. np. G£AZ, 2004: 73). Wieloœæ punktów widzenia stanowi konstytutywn¹<br />
cechê gatunkow¹: reporta¿u, polemiki, k³ótni, debaty<br />
i innych. Zmiennoœæ ogl¹du rzeczywistoœci uwarunkowana jest antropologicznie<br />
i socjologicznie, nie tylko oczywiœcie konwencjami
Kategoria „punktu widzenia” w charakterystyce typologicznej...<br />
gatunkowymi. Reporta¿ jako gatunek publicystyczny ³¹czy funkcjê<br />
informacyjn¹ z perswazyjn¹. Takie jego cechy, jak: wszechstronne<br />
ujêcie tematu, obiektywnoœæ, reporterska wiarygodnoœæ wymagaj¹<br />
przyjêcia wielu punktów widzenia.<br />
Wspó³wystêpowanie perspektyw widzenia nale¿y rozpatrywaæ<br />
w powi¹zaniu ze struktur¹ wypowiedzi. W zale¿noœci od charakteru<br />
relacji osobowych, jakie programuje dany tekst, mo¿na wskazaæ<br />
ró¿ne typy ujêæ podmiotowych. Z jednej strony, funkcjonuj¹ gatunki<br />
dialogowe zak³adaj¹ce istnienie co najmniej dwu podmiotów<br />
mówi¹cych oraz te teksty, w których relacje miêdzy instancjami<br />
nadawczymi realizowane s¹ w obrêbie wypowiedzi narracyjnej (autor,<br />
narrator, bohaterowie, wpisana w tekst kategoria odbiorcy).<br />
Z drugiej strony nale¿y umieœciæ formy tekstowe, w których wieloœæ<br />
perspektyw wpisana zostaje w jedn¹ instancjê podmiotow¹ (np.<br />
w autobiografii, dzienniku, eseju).<br />
W dalszej kolejnoœci mo¿na dokonaæ podzia³u na gatunki, w których<br />
relacje miêdzy ró¿nymi punktami widzenia przebiegaj¹ w sposób<br />
harmonijny, oraz takie, w których dochodzi do zderzania ró¿nych<br />
perspektyw. Harmonijne przejœcie od jednego sposobu ogl¹du<br />
do drugiego cechuje np. relacje z podró¿y ujête w formie bedekera.<br />
Mo¿na tu wyró¿niæ kilka sposobów ujêcia rzeczywistoœci, np. punkt<br />
widzenia wra¿liwego na piêkno artysty, podró¿nika kontempluj¹cego<br />
wspania³y i olœniewaj¹cy swym bogactwem œwiat kultury b¹dŸ<br />
punkt widzenia cz³owieka XXI wieku ¿yj¹cego w œwiecie burzliwych<br />
przemian spo³ecznych i gospodarczych, którym rz¹dz¹ bezwzglêdne<br />
prawa rynku. W przewodniku turystycznym wystêpuj¹ tak¿e<br />
inne pozostaj¹ce ze sob¹ w uk³adzie harmonijnym punkty widzenia:<br />
konsumenta, smakosza, kupuj¹cego oraz podmiotu wzbogacaj¹cego<br />
swoj¹ wiedzê itp. (por. WITOSZ, 2005: 174).<br />
W obu wyró¿nionych grupach, w toku bardziej szczegó³owych<br />
analiz, poszczególne gatunki zostan¹ wyodrêbnione ze wzglêdu na<br />
ró¿nie ukszta³towane profile rzeczywistoœci i sposób ich wartoœciowania.<br />
Tak poprowadzony opis gatunku bêdzie kompletny, a jednoczeœnie<br />
spójny, jeœli uwzglêdni siê w nim zarówno to, jak punkt<br />
widzenia kszta³tuje pozosta³e parametry gatunku, jak i to, w jaki<br />
sposób konwencje gatunku wp³ywaj¹ na sposób jego obecnoœci<br />
27
28 IWONA SZATKOWSKA<br />
w tekœcie oraz na dynamikê. Specyfikê struktury ka¿dego gatunku<br />
rozjaœni opis „sk³adowych” tej z³o¿onej kategorii: wspominana<br />
ju¿ perspektywa aksjologiczna, œwiatopogl¹dowa i kulturowa, sytuacja<br />
komunikacyjna, w tym jej parametry przestrzenne – odleg³oœæ<br />
obiektu od konceptualizatora itp., poniewa¿, co warto zaznaczyæ,<br />
poszczególne gatunki przywo³uj¹ mentalne lub sensualne<br />
znaczenie widzenia b¹dŸ oba aspekty równoczeœnie.<br />
Szczególnie interesuj¹cy jest przypadek, gdy gatunek dopuszcza<br />
sytuacjê, w której dany przedmiot jest profilowany równoczeœnie<br />
z wielu punktów widzenia. Owa wieloœæ perspektyw ogl¹du<br />
staje siê równie¿ dowodem na to, i¿ punkt widzenia postrzegany<br />
jako wyznacznik gatunkowy zmienia siê, ulega modyfikacjom. Przeœwiadczenie,<br />
i¿ uczestnik zdarzenia przyjmuje w danej chwili wiêcej<br />
ni¿ jeden punkt widzenia, powstaje na skutek zachodzenia pewnych<br />
procesów mentalnych, powoduj¹cych „zlewanie siê” dwóch lub<br />
wiêkszej liczby punktów widzenia aktywowanych w niewielkich<br />
odstêpach czasu (G£AZ, 2004: 73).<br />
Zjawisko wspó³wystêpowania punktów widzenia i jego wp³yw na<br />
proces kategoryzacji uniwersum mowy sta³o siê wa¿nym ogniwem<br />
w teorii ogl¹du Roberta MacLaury’ego. Punktem wyjœcia rozwa-<br />
¿añ amerykañskiego kognitywisty jest mentalna odleg³oœæ podmiotu<br />
od postrzeganego przedmiotu jako jeden z podstawowych parametrów<br />
kategorii punktu widzenia 7 . Swoj¹ teoriê MacLaury opiera na<br />
zasadzie niesprzecznoœci, która wyros³a na gruncie psychologii poznania.<br />
Wed³ug niej „¿aden byt nie mo¿e byæ w dwóch punktach<br />
widzenia jednoczeœnie, nie mo¿na obserwowaæ danej sceny jednoczeœnie<br />
z bliska i z daleka” (MACLAURY, 2002; cyt. za: G£AZ, 2004:<br />
81). Z³udzenie wspó³wystêpowania punktów widzenia psychologowie<br />
t³umacz¹, z jednej strony, istnieniem pamiêci sensorycznej, która<br />
7 MacLaury wyró¿nia cztery stopnie oddalenia konceptualizatora od przedmiotu<br />
konceptualizacji: od najbardziej subiektywnego, przez dwa stany poœrednie,<br />
do najbardziej obiektywnego. Badacz zaznacza jednoczeœnie, ¿e w normalnych<br />
okolicznoœciach u¿ycia jêzyka skrajne sytuacje nale¿¹ do rzadkoœci<br />
lub wrêcz nie wystêpuj¹ w stanie czystym (MACLAURY, 2002; podane za: G£AZ,<br />
2004: 76).
Kategoria „punktu widzenia” w charakterystyce typologicznej...<br />
przetrzymuje bodŸce przez krótki czas, potrzebny do wykonania prostych<br />
operacji mentalnych, a z drugiej – postrzegaj¹ owo zjawisko<br />
jako efekt procesu „hamowania wstecznego”, polegaj¹cego na nak³adaniu<br />
siê bodŸców póŸniejszych na wczeœniejsze (G£AZ, 2004: 83).<br />
PrzejdŸmy teraz na wy¿sze piêtro kategoryzacji. Tu punkt widzenia<br />
mo¿e s³u¿yæ dodatkowo innym celom ni¿ te, które realizuje<br />
na poziomie podstawowym, a mianowicie mo¿e byæ wykorzystany<br />
do odnajdywania nie tylko ró¿nic, ale równie¿ podobieñstw miêdzy<br />
gatunkami, które pozwalaj¹ ³¹czyæ autonomiczne formy na zasadzie<br />
podobieñstwa rodzinnego w wiêksze bloki 8 . Grupowanie gatunków<br />
o odmiennym statusie w jeden blok rodzinowy na podstawie<br />
kryterium punktu widzenia jest mo¿liwe dziêki temu, i¿ owa<br />
kategoria porz¹dkuje elementy na ni¿szych poziomach organizacji<br />
tekstu, funkcjonuje bowiem ponad gramatycznymi i leksykalno-semantycznymi<br />
sk³adnikami (por. BARTMIÑSKI, 1990: 112).<br />
Kieruj¹c siê wyznacznikiem wieloœci punktów widzenia, Ma³gorzata<br />
CZERMIÑSKA (2003) opisa³a rodzinê gatunków, okreœlan¹ mianem<br />
prozy niefikcjonalnej. Wyró¿nia jako charakterystyczne dla<br />
tej grupy trzy mo¿liwe warianty punktów widzenia:<br />
– autor uto¿samia siê ze œrodowiskiem, które opisuje,<br />
– podmiot przedstawia odbiorcom ze swego krêgu kulturowego nieznany<br />
im œwiat,<br />
– autor wyra¿a opinie i s¹dy na temat obcej mu rzeczywistoœci,<br />
a swoj¹ wypowiedŸ kieruje do spo³ecznoœci bêd¹cej przedmiotem<br />
jego opisu (por. CZERMIÑSKA, 2003: 12).<br />
Ze wzglêdu na ró¿ny sposób realizacji kategorii punktu widzenia,<br />
bior¹c pod uwagê zw³aszcza zmieniaj¹cy siê charakter relacji<br />
miêdzy konceptualizatorem i przedmiotem ogl¹du, mo¿na na kolejnym<br />
etapie opisu owego bloku rodzinowego wyró¿niæ trzy mniejsze<br />
regiony prozy niefikcjonalnej:<br />
– gatunki z krêgu literatury faktu – ich nadrzêdn¹ funkcj¹ jest<br />
dokumentaryzm, autentycznoϾ, faktograficzny opis; podmiot<br />
8 W tym miejscu nale¿a³oby pokrótce scharakteryzowaæ teoriê podobieñstwa<br />
rodzinnego Ludwiga WITTGENSTEINA (2000). Koncepcjê tê omówi³a i wskaza³a<br />
po¿ytki, jakie z niej p³yn¹ dla typologii gatunków, B. WITOSZ (2005).<br />
29
30 IWONA SZATKOWSKA<br />
przyjmuje punkt widzenia zdystansowanego do œwiata, obiektywnego<br />
œwiadka;<br />
– literatura dokumentu osobistego – zaliczyæ tu mo¿na prozê autobiograficzn¹;<br />
dominacja pierwiastka osobistego sprawia, ¿e podmiot<br />
postrzega œwiat z ró¿nych punktów widzenia, wchodzi<br />
w ró¿ne role, aby uzewnêtrzniæ swoje uczucia, okazaæ emocje;<br />
– esej – specyficzna forma wypowiedzi pozostaj¹ca na styku literatury<br />
i nauki, uruchamia wiele punktów widzenia; podmiot<br />
wypowiada siê z perspektywy erudyty, intelektualisty, by niepostrze¿enie<br />
wejœæ w rolê œwiadka i bacznego obserwatora, który<br />
komentuje œwiat i otaczaj¹c¹ go rzeczywistoœæ (CZERMIÑSKA,<br />
2003: 18).<br />
Jak pokaza³ przyk³ad rodziny gatunków z krêgu literatury niefikcjonalnej,<br />
kategoria punktu widzenia umo¿liwia wyodrêbnienie<br />
z rozleg³ego pola gatunkowego mniejszych grup rodzinowych, które<br />
³¹czy ze sob¹ cecha niefikcjonalnoœci i zwi¹zana z ni¹ podmiotowa<br />
perspektywa, a dziel¹ bardziej szczegó³owe cechy konceptualizatora<br />
i profilowania (por. WITOSZ, 2005: 150). Gatunki zebrane<br />
w trzech wyró¿nionych podgrupach, pozostaj¹cych w obrêbie pola<br />
gatunkowego prozy niefikcjonalnej, cechuje typowy dla ka¿dej z nich<br />
stosunek do œwiata, a tym samym odmienne postrzeganie przedmiotów:<br />
od subiektywizacji w ogl¹dzie rzeczywistoœci (literatura<br />
dokumentu osobistego), która polega na maksymalizacji roli konceptualizatora,<br />
po maksymalnie obiektywn¹ percepcjê œwiata i wyeksponowanie<br />
roli przedmiotu konceptualizacji, co jest domen¹ literatury<br />
faktu 9 (por. TABAKOWSKA, 2004: 52).<br />
Sposób widzenia œwiata stanowi tak¿e istotny wyznacznik wyodrêbniania<br />
odmian stylowych danego jêzyka. Na tym poziomie kategoryzacji<br />
wa¿n¹ rolê odgrywa punkt widzenia, który wczeœniej<br />
sytuowa³am na poziomie kulturowym (intersubiektywny punkt<br />
widzenia). Na plan pierwszy wysuwa siê tu jego znaczenie mentalne,<br />
a wiêc aspekt poznawczy, aksjologiczny, œwiatopogl¹dowy<br />
9 Inn¹ propozycjê, wykorzystuj¹c¹ kategoriê intencji tekstu (w rozumieniu<br />
autora blisk¹ podmiotowemu punktowi widzenia) przedstawi³ E. BALCERZAN<br />
(1999).
Kategoria „punktu widzenia” w charakterystyce typologicznej...<br />
i spo³eczno-kulturowy. Tak konkretyzowany punkt widzenia daje<br />
podstawê wyró¿nienia stylów komunikacyjnych (styl potoczny, naukowy,<br />
styl kobiecy, styl m³odzie¿owy, style subkultur itp.).<br />
Omawiana tu kategoria na najni¿szym poziomie konkretyzacji<br />
– wypowiedzi stanowi jeden z wielu œrodków prowadz¹cych czytelnika<br />
do „œwiata tekstu”. Zarazem jednak na tym poziomie kategoria<br />
ta jest najbardziej zró¿nicowana, konieczna do pochwycenia<br />
w znaczeniu sensorycznym, jak i mentalnym, pozwalaj¹cym dotrzeæ<br />
do wyobraŸni podmiotu. U podstaw tej ró¿norodnoœci le¿y wiele<br />
heterogenicznych czynników, by wskazaæ tylko koncepcjê to¿samoœci<br />
podmiotu, czas narracji, kompozycjê utworu itp.<br />
Podsumowuj¹c, nale¿y podkreœliæ, ¿e punkt widzenia, mimo ¿e<br />
bêd¹cy wypadkow¹ wielu elementów tekstu, zawsze daje siê przypisaæ<br />
jakiemuœ konceptualizatorowi. Jest to wyznacznik, który wi¹-<br />
¿e warstwê podmiotow¹ i przedmiotow¹ tekstu, tote¿ na nim powinna<br />
spoczywaæ baczniejsza uwaga genologów.<br />
Literatura<br />
ANUSIEWICZ J. (1995): Lingwistyka kulturowa. Zarys problematyki. Wroc³aw.<br />
BACHTIN M. (1970): Problemy poetyki Dostojewskiego. Prze³. N. MODZELEWSKA.<br />
Warszawa.<br />
BALCERZAN E. (1999): Nowe formy w pisarstwie i wynikaj¹ce st¹d porozumienia.<br />
W: KOZIELECKI J., red.: Humanistyka prze³omu wieków. Warszawa.<br />
BARTMIÑSKI J. (1981): Derywacja stylu. W: BARTMIÑSKI J., red.: Pojêcie derywacji<br />
w lingwistyce. Lublin.<br />
BARTMIÑSKI J. (1990): Punkt widzenia, perspektywa, jêzykowy obraz œwiata. W:<br />
BARTMIÑSKI J., red.: Jêzykowy obraz œwiata. Lublin.<br />
BARTMIÑSKI J., NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑSKA S. (2004): Dynamika kategorii punktu<br />
widzenia w jêzyku, tekœcie i dyskursie. W: BARTMIÑSKI J., NIEBRZEGOWSKA-BART-<br />
MIÑSKA S., NYCZ R., red.: Punkt widzenia w jêzyku i kulturze. Lublin.<br />
BARTMIÑSKI J., NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑSKA S., NYCZ R., red. (2004): Punkt widzenia<br />
w tekœcie i dyskursie. Lublin.<br />
CZERMIÑSKA M. (2003): Punkt widzenia jako kategoria antropologiczna i narracyjna<br />
w prozie niefikcjonalnej. „Teksty Drugie”, nr 2/3.<br />
31
32 IWONA SZATKOWSKA<br />
G£AZ A. (2004): Wieloœæ punktów widzenia – nastêpstwo czy równoczesnoœæ? W:<br />
BARTMIÑSKI J., NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑSKA S., NYCZ R., red.: Punkt widzenia<br />
w tekœcie i dyskursie. Lublin.<br />
G£OWIÑSKI M., OKOPIEÑ-S£AWIÑSKA A., S£AWIÑSKI J. (1986): Zarys teorii literatury.<br />
Warszawa.<br />
LEWICKI A.M. (1993): Œwiat przez pryzmat frazeologizmów. W: BARTMIÑSKI J.,<br />
red.: Wspó³czesny jêzyk polski. Wroc³aw.<br />
MACLAURY R. (2002): Introducing vantage theory. „Language Sciences”, Vol. 24,<br />
No. 5/6.<br />
MAJER-BARANOWSKA U. (2006): Podmiot w jêzyku czy jêzyk w podmiocie? W:<br />
CZERMIÑSKA M., red.: Polonistyka w przebudowie. Literaturoznawstwo – wiedza<br />
o jêzyku – wiedza o kulturze – edukacja. T. 1. Kraków 2006.<br />
PAJDZIÑSKA A., TOKARSKI J. (2004): Profilowanie a gra znaczeniami w tekœcie artystycznym.<br />
W: BARTMIÑSKi J., NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑSKA S., NYCZ R., red.:<br />
Punkt widzenia w tekœcie i dyskursie. Lublin.<br />
P£UCIENNIK J. (2004): Literackie i jêzykowe punkty widzenia a empatyczne naœladowanie<br />
w tekœcie literackim. W: BARTMIÑSKI J., NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑ-<br />
SKA S., NYCZ R., red.: Punkt widzenia w tekœcie i dyskursie. Lublin.<br />
TABAKOWSKA E. (2004): O jêzykowych wyznacznikach punktu widzenia. W: BART-<br />
MIÑSKI J., NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑSKA S., NYCZ R., red.: Punkt widzenia<br />
w tekœcie i dyskursie. Lublin.<br />
WITOSZ B. (2005): Genologia lingwistyczna. Katowice.<br />
WITTGENSTEIN L. (2000): Dociekania filozoficzne. Prze³. B. WOLNIEWICZ. Warszawa.
AGATA ¯UK<br />
Porada prasowa – poradziæ,<br />
poinformowaæ czy zmanipulowaæ?<br />
G³ównym przedmiotem rozwa¿añ bêdzie aspekt pragmatyczny<br />
i formalny gatunku – porada prasowa. Rozwój tego gatunku zostanie<br />
przedstawiony na przyk³adzie dwóch tekstów realizuj¹cych wzorzec<br />
gatunkowy porady: tekstu opublikowanego w „Kurierze Lekarskim”,<br />
dodatku do „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” z 3 stycznia<br />
1930 roku, oraz porady zamieszczonej w rubryce „Zapytajcie<br />
endokrynologa” w tygodniku „Tina” z 24 stycznia 2007 roku.<br />
Przyjmujê tu definicjê gatunku zaproponowan¹ przez M. Wojtak:<br />
„model, wzorzec, maj¹cy ró¿norodne, konkretne realizacje w formie<br />
wypowiedzi”, rozumiany tak¿e jako „zbiór konwencji, które podpowiadaj¹<br />
cz³onkom okreœlonej wspólnoty komunikatywnej, jaki<br />
kszta³t nadaæ konkretnym interakcjom” (WOJTAK, 2004: 16).<br />
Porada (rada) prasowa jest, obok odpowiedzi redakcji, jedn¹<br />
z odmian gatunku listu do redakcji i jako taka nie doczeka³a siê<br />
jeszcze obszerniejszych opracowañ, jej istnienie jest jedynie sygnalizowane<br />
w literaturze podejmuj¹cej problematykê gatunków prasowych<br />
(BALOWSKI, 2000: 316–317). Uznanie porady prasowej za<br />
odmianê listu do redakcji wydaje siê uzasadnione, gdy¿ pokrywa<br />
siê z praktyk¹ dziennikarsk¹. Porady by³y dawniej umieszczane<br />
na ³amach czasopism w rubrykach zatytu³owanych m.in. „List do<br />
redakcji” czy „Odpowiedzi redakcji” wraz z tekstami realizuj¹cymi<br />
wzorzec gatunkowy listu i odpowiedzi redakcyjnej. W pierwszej<br />
3 Jêzyk...
34 AGATA ¯UK<br />
po³owie XX wieku granica pomiêdzy tymi odmianami (list, odpowiedŸ,<br />
porada prasowa) w œwiadomoœci u¿ytkowników jêzyka by³a<br />
nieostra.<br />
Wspó³czeœnie mo¿na zauwa¿yæ pewnego rodzaju specyfikacjê –<br />
realizuj¹ce wzorzec gatunkowy porady teksty grupowane s¹ w czasopismach<br />
w osobnych rubrykach, wyszczególnionych nag³ówkiem,<br />
np. „Porady”, „Ekspert radzi”. Ró¿nicowanie siê odmian listu do redakcji<br />
postêpuje dalej – w obrêbie jednego numeru danego tytu³u<br />
pojawiaj¹ siê czêsto osobne rubryki, grupuj¹ce porady poœwiêcone<br />
œciœle okreœlonej, sygnalizowanej przez nag³ówki tematyce: prawniczej,<br />
medycznej, ekonomicznej, psychologicznej, kosmetycznej itp.<br />
(„Mecenas radzi”, „Psycholog radzi”).<br />
Porada (rada) prasowa jest tekstem, który istnieje niesamodzielnie.<br />
Jej powstanie musi byæ poprzedzone listem do redakcji, napisanym<br />
przez konkretn¹ osobê, w którym przedstawia ona swój problem<br />
i prosi o pomoc, udzielenie wskazówki, o wyjaœnienie jakiegoœ<br />
niezrozumia³ego dla niej zagadnienia. Adresatem listu czytelnika<br />
jest najczêœciej ekspert wspó³pracuj¹cy z czasopismem (lekarz<br />
specjalista, psycholog, prawnik, fryzjer itp.), rzadziej – dziennikarz.<br />
Udziela on na ³amach pisma odpowiedzi bêd¹cej aktem rady.<br />
S³owniki ogólne jêzyka polskiego, podaj¹ce znaczenie leksemów<br />
rada, porada oraz pokrewnych im poradziæ, radziæ, zaradziæ itp.,<br />
stosuj¹ najczêœciej definicje synonimiczne, czyli traktuj¹ niniejsze<br />
leksemy wymiennie. Jedynie w Innym s³owniku jêzyka polskiego<br />
pod redakcj¹ M. Bañki oraz w Praktycznym s³owniku wspó³czesnej<br />
polszczyzny pod redakcj¹ H. Zgó³kowej podane zosta³y nieco odmienne<br />
wyjaœnienia, akcentuj¹ce eksplikacjê semantyczn¹, bli¿sz¹<br />
rozwa¿aniom naukowym:<br />
Porada – Jeœli ktoœ nam udzieli³ porady, to powiedzia³ nam,<br />
co jego zdaniem powinniœmy zrobiæ w danej sytuacji.<br />
(BAÑKO, red., 2000, T. 2: 188)<br />
Porada – fachowa wskazówka dotycz¹ca rozwi¹zania jakiegoœ<br />
problemu, tak¿e udzielenie komuœ rady.<br />
(ZGÓ£KOWA, red., 1994, T. 31: 10)
Porada prasowa – poradziæ, poinformowaæ czy zmanipulowaæ?<br />
35<br />
Rada – sugestia rozwi¹zania problemu, sposobu postêpowania,<br />
zaradzenia czemu (Praktyczny s³ownik wspó³czesnej<br />
polszczyzny).<br />
(ZGÓ£KOWA, red., 1994, T. 35: 156)<br />
Warunki skutecznoœci aktu rady precyzuje J. SEARLE (1987: 89–<br />
90): rada to akt mowy, którego celem jest przysz³a czynnoœæ A wykonana<br />
przez S przy spe³nieniu nastêpuj¹cych warunków:<br />
„1. M (mówi¹cy) ma jak¹œ racjê, by wierzyæ, ¿e A przyniesie korzyœæ<br />
S<br />
2. Nie jest oczywiste zarówno dla M, jak te¿ dla S, ¿e S zrobi A przy<br />
normalnym przebiegu zdarzeñ”.<br />
Analiza p³aszczyzny formalnej oraz pragmatycznej gatunku porady<br />
prasowej ujawnia pewne ró¿nice w organizacji tekstów pochodz¹cych<br />
z pierwszej po³owy XX wieku i wspó³czesnych.<br />
Tekst z „Kuriera Lekarskiego” mo¿na uznaæ za najczêstsz¹,<br />
a zatem najbardziej typow¹ dla prasy pierwszych dziesiêcioleci minionego<br />
wieku realizacjê wzorca gatunkowego porady:<br />
„I. S. pod Krakowem”. Wieczorem moczyæ rêce na przemian<br />
w ciep³ej i zimnej wodzie, potem wcieraæ krem albo maœæ<br />
kamforow¹ 3 proc., któr¹ mo¿na kupiæ w aptece.<br />
(„Kurier Lekarski”, 3 I 1930)<br />
W przytoczonym tekœcie fragment inicjalny zosta³ wyró¿niony<br />
wyt³uszczonym drukiem. Funkcjê nag³ówka pe³ni nazwa osobowa,<br />
której u¿y³ autor listu do redakcji – inicja³y imienia i nazwiska<br />
(I.S.), oraz miejsce (najprawdopodobniej) zamieszkania (pod Krakowem).<br />
Nazwy te, z jednej strony, pe³ni¹ funkcjê kamufluj¹c¹ –<br />
pozwalaj¹ autorowi listu do redakcji ukryæ sw¹ prawdziw¹ to¿samoœæ<br />
(co ma szczególne znaczenie w przypadku tematyki medycznej),<br />
z drugiej zaœ – dla osoby odpowiadaj¹cej na dany list stanowi¹<br />
œrodek, dziêki któremu wywo³uje ona swojego interlokutora<br />
z uniwersum wszystkich potencjalnych czytelników, daje nadawcy<br />
mo¿liwoœæ nawi¹zania kontaktu z adresatem porady prasowej. Charakterystyczna<br />
dla dawnej prasy du¿a ró¿norodnoœæ (tak¿e zapisu)<br />
3*
36 AGATA ¯UK<br />
pojawiaj¹cych siê w nag³ówku nazw osobowych mo¿e byæ interpretowana<br />
jako dowód na to, i¿ s¹ to rzeczywiste nazwy, przybierane<br />
przez konkretne, fizyczne osoby. Dawna porada prasowa jest wiêc<br />
komunikatem skierowanym tylko i wy³¹cznie do jednego, œciœle<br />
okreœlonego adresata, co wy³¹cza j¹ z zakresu komunikacji masowej<br />
(GOBAN-KLAS, 2002: 13).<br />
Wspó³czesne porady prasowe cechuje odmienne ukszta³towanie<br />
p³aszczyzny formalnej, co ilustruje przyk³adowy tekst:<br />
Nadmierne ow³osienie twarzy i cia³a – dlaczego siê<br />
pojawia?<br />
Trzy miesi¹ce temu zauwa¿y³am, ¿e rosn¹ mi w³osy na brodzie,<br />
pojawi³o siê te¿ ow³osienie na udach, brzuchu i pojedyncze<br />
w³oski na piersiach. Lekarz rodzinny skierowa³ mnie na<br />
wizytê u endokrynologa. Co mo¿e byæ przyczyn¹ moich k³opotów?<br />
Jak temu zaradziæ?<br />
Monika (24 l.), Kalisz<br />
Pojawienie siê nieprawid³owego ow³osienia (tzn. nad górn¹<br />
warg¹, na brodzie i policzkach, brzuchu, piersiach i plecach)<br />
u kobiety (czyli hirsutyzm) bardzo czêsto jest wynikiem zaburzeñ<br />
hormonalnych. Polegaj¹ one na zwiêkszeniu iloœci<br />
androgenów, np. testosteronu, czyli mêskich hormonów<br />
p³ciowych (wytwarza je równie¿ kobiecy organizm, ale zazwyczaj<br />
w niewielkich iloœciach). Przyczyn¹ mo¿e byæ zespó³<br />
policystycznych jajników lub zaburzenia pracy nadnerczy.<br />
Najwa¿niejsze w postawieniu diagnozy jest stwierdzenie, jak<br />
szybko nastêpuj¹ zmiany. Równie istotn¹ spraw¹ dla lekarza<br />
jest to, czy nadmiernemu ow³osieniu towarzysz¹ inne objawy,<br />
np. wyd³u¿enie lub skrócenie cyklu miesi¹czkowego czy zmiana<br />
sylwetki cia³a (np. z kobiecej staje siê bardziej mêska). Niew¹tpliwie<br />
wizyta u endokrynologa jest konieczna. Nale¿y<br />
wykonaæ badania poziomu hormonów ¿eñskich i mêskich.<br />
Wskazane jest badanie ultrasonograficzne jajników. Dziêki<br />
temu lekarz bêdzie móg³ stwierdziæ, czy rzeczywiœcie mamy do<br />
czynienia z hirsutyzmem. Mo¿e on byæ objawem powa¿nej<br />
choroby (np. gruczolaka kory nadnerczy, torbieli jajników). Po
Porada prasowa – poradziæ, poinformowaæ czy zmanipulowaæ?<br />
37<br />
wyleczeniu schorzenia nadmierne ow³osienie znika. Czêsto<br />
jednak nadmierne ow³osienie jest jedynie defektem kosmetycznym.<br />
Wówczas w³osy nale¿y usuwaæ, np. za pomoc¹ wosku<br />
lub kremu.<br />
(„Tina”, 24 I 2007)<br />
Obecnie, o czym œwiadczy przytoczony przyk³ad, funkcjê nag³ówka<br />
pe³ni has³o przedstawiaj¹ce g³ówny problem, podjêty zarówno<br />
w liœcie do redakcji, jak i w wypowiedzi eksperta udzielaj¹cego porady<br />
(Nadmierne ow³osienie twarzy i cia³a – dlaczego siê pojawia?).<br />
Tytu³ wyró¿niony zosta³ wiêksz¹ czcionk¹, pogrubieniem, kursyw¹<br />
i intensywnym, przykuwaj¹cym wzrok kolorem czerwonym.<br />
Mo¿na wnioskowaæ, ¿e nag³ówek w tekstach wspó³czesnej porady<br />
prasowej (odmiennie ni¿ w tekstach z pierwszej po³owy XX wieku)<br />
nie s³u¿y nawi¹zaniu kontaktu ze sprecyzowanym adresatem, autorem<br />
listu do redakcji, lecz jego celem jest przyci¹gniêcie uwagi<br />
czytelników.<br />
To¿samoœæ osoby zwracaj¹cej siê o pomoc ujawniona zostaje<br />
w formie podpisu pod tekstem listu – Monika (24 l.), Kalisz. Warto<br />
zauwa¿yæ, ¿e obecnie na ³amach danego tytu³u prasowego nazwy<br />
osobowe odnosz¹ce siê do autorów zamieszczonych listów do<br />
redakcji s¹ bardzo sformalizowane. Redakcja przyjmuje okreœlony<br />
wzór, wed³ug którego zapisywane s¹ podpisy nadawców – najczêœciej<br />
jest to imiê (czasami wraz z inicja³em nazwiska), wiek oraz<br />
nazwa miejscowoœci, z której dana osoba pochodzi. Brak indywidualizacji<br />
nazw osobowych nadawców listów nasuwa przypuszczenie,<br />
¿e ich autorami nie musz¹ byæ realnie istniej¹ce osoby, a komunikacja<br />
pomiêdzy redakcj¹ czasopisma a konkretnym czytelnikiem<br />
mo¿e byæ jedynie pozorem.<br />
Nastêpnym sk³adnikiem wspó³czesnej porady jest, wyró¿niony<br />
graficznie (zapis kursyw¹), list czytelnika, przedstawiaj¹cy nurtuj¹cy<br />
go problem. Element taki nie wystêpowa³ w tekstach porad<br />
prasowych pierwszej po³owy XX wieku.<br />
Czytaj¹c teksty dawnych porad prasowych, bardzo czêsto (tak-<br />
¿e w przytoczonym przyk³adzie z „Kuriera Lekarskiego”) nie jesteœmy<br />
w stanie stwierdziæ, na czym dok³adnie polega problem, z któ-
38 AGATA ¯UK<br />
rym czytelnik zwraca siê do eksperta. Mo¿emy tylko wnioskowaæ,<br />
na podstawie wiedzy o œwiecie i nielicznych sygna³ów, dostarczanych<br />
przez tekst porady, jakiego rodzaju dolegliwoœæ opisa³ w liœcie<br />
do redakcji. W cytowanym tekœcie z „Kuriera Lekarskiego” by³a<br />
to najprawdopodobniej jakaœ dolegliwoœæ d³oni. Tekst jest tak mocno<br />
osadzony we wspólnym ekspertowi i czytelnikowi kontekœcie, ¿e<br />
nadawca porady prasowej nie musia³ podejmowaæ dzia³añ, by go<br />
zaktualizowaæ, by naprowadziæ odbiorcê na temat wypowiedzi.<br />
Nadawca, nie umieszczaj¹c w tekœcie dawnej porady ¿adnych<br />
wyjaœnieñ, nie cytuj¹c, nie ujawniaj¹c eksplicytnie tematu wypowiedzi,<br />
wy³¹cza wszystkich innych czytelników poza kr¹g uczestników<br />
interakcji. Staj¹ siê oni odbiorcami niezamierzonymi, nieuwzglêdnionymi<br />
przez nadawcê w akcie komunikacji (MIKO£AJCZUK,<br />
2003: 25). Nadaje to poradzie status specyficznej wypowiedzi prasowej<br />
– opublikowanej w medium masowym, jednak¿e nale¿¹cej<br />
œciœle do sfery komunikacji prywatnej, nosz¹cej znamiona kontaktu<br />
face to face (GOBAN-KLAS, 2002: 13).<br />
Wspó³czeœnie w tekst porady prasowej wpleciony zostaje tekst<br />
listu do redakcji, na który jest ona odpowiedzi¹. Kontekst wypowiedzi<br />
realizuj¹cej omawiany gatunek jest wiêc wspólny nie tylko<br />
indywidualnym, pojedynczym osobom nadawcy i odbiorcy, eksperta<br />
i konkretnego czytelnika, bêd¹cego autorem listu, lecz w stopniu<br />
wystarczaj¹cym dla zrozumienia komunikatu staje siê znany<br />
tak¿e pozosta³ym czytelnikom.<br />
Odbiorc¹ wspó³czesnej porady prasowej mo¿e staæ siê potencjalnie<br />
ka¿dy czytelnik pisma, nie jest ona bowiem skierowana do œciœle<br />
okreœlonego adresata. Obecnie porada stanowi gatunek komunikacji<br />
publicznej, charakteryzuj¹cej siê jednym nadawc¹ (w tym<br />
wypadku ekspertem) oraz odbiorc¹ zbiorowym, jednokierunkowoœci¹<br />
przekazu, niesymetrycznoœci¹ i nieodwracalnoœci¹ ról (GOBAN-<br />
-KLAS, 2002: 13).<br />
W tekœcie porady prasowej zamieszczonej w „Kurierze Lekarskim”<br />
nadawca nie eksponuje siê, nie wysuwa na plan pierwszy,<br />
lecz ukrywa siê za przedmiotem wypowiedzi. Celem g³ównym komunikatu,<br />
wyra¿onym eksplicytnie, jest takie pokierowanie zachowaniem<br />
adresata porady, by wykona³ on czynnoœæ, która – zda-
Porada prasowa – poradziæ, poinformowaæ czy zmanipulowaæ?<br />
niem eksperta – przyniesie mu korzyœæ, w tym przypadku polegaj¹c¹<br />
na usuniêciu jakiejœ dolegliwoœci. Nadawca, przyjmuj¹c rolê<br />
eksperta, udziela wskazówki, dziêki której adresat mo¿e zlikwidowaæ<br />
niepo¿¹dany stan rzeczy. Akt rady wyra¿ony jest za pomoc¹<br />
leksemów i po³¹czeñ wyrazowych maj¹cych charakter dyrektywów<br />
– w tej funkcji u¿yte s¹ bezokoliczniki (moczyæ rêce, wcieraæ) oraz<br />
wyra¿enie modalne (mo¿na kupiæ). Podane zosta³y tak¿e nazwy<br />
œrodków zaradczych (woda, myd³o, krem, maœæ kamforowa 3 proc.)<br />
oraz sposób ich pozyskania (apteka). Tekst cechuje zwiêz³oœæ, skrótowoœæ,<br />
a realizowany przez niego wzorzec gatunkowy jest w³aœciwie<br />
równy aktowi rady.<br />
W poradzie wspó³czesnej nadawca ujawnia swoj¹ to¿samoœæ –<br />
podane zostaje jego imiê i nazwisko, tytu³ naukowy, specjalnoœæ,<br />
stanowisko zawodowe (doc. Wojciech Zgliczyñski, kierownik Kliniki<br />
Endokrynologii Centrum Medycznego Kszta³cenia Podyplomowego<br />
w Warszawie). Informacje te pojawiaj¹ siê zazwyczaj w nag³ówku<br />
rubryki poœwiêconej poradom eksperckim. Bardzo czêsto redakcja<br />
zamieszcza tak¿e zdjêcie przedstawiaj¹ce eksperta, dziêki<br />
czemu sytuacja komunikacyjna zbli¿a siê do komunikacji interpersonalnej,<br />
kontaktu z jednostk¹, a nie z instytucj¹, jak¹ jest przecie¿<br />
redakcja prasowa.<br />
Autor wspó³czesnej porady zamieszczanej w prasie u¿ywa specjalistycznych<br />
terminów medycznych, np. hirsutyzm, zespó³ policystycznych<br />
jajników, gruczolak kory nadnerczy, badanie ultrasonograficzne,<br />
wyjaœnia niezrozumia³e dla przeciêtnego u¿ytkownika<br />
jêzyka wyrazy, np. androgenów, np. testosteronu, czyli mêskich hormonów<br />
p³ciowych, objaœnia i t³umaczy niektóre, nieznane laikom<br />
fakty, np. zaburzenia hormonalne polegaj¹ na zwiêkszeniu iloœci<br />
androgenów (...) (wytwarza je równie¿ kobiecy organizm, ale zazwyczaj<br />
w niewielkich iloœciach); zmiana sylwetki cia³a (np. z kobiecej<br />
staje siê bardziej mêsk¹). Nadawca kreuje siê na eksperta<br />
w danej dziedzinie, eksponuje sw¹ rozleg³¹ wiedzê na dany temat.<br />
WypowiedŸ zamieszczona w czasopiœmie „Tina” ma charakter<br />
krótkiego artyku³u omawiaj¹cego dane zjawisko: podana zostaje<br />
nazwa schorzenia: hirsutyzm, i najwa¿niejsze objawy: pojawienie<br />
siê nieprawid³owego ow³osienia (tzn. nad górn¹ warg¹, na brodzie<br />
39
40 AGATA ¯UK<br />
i policzkach, brzuchu, piersiach i plecach) u kobiety, wyd³u¿enie<br />
lub skrócenie cyklu miesi¹czkowego czy zmiana sylwetki cia³a, przyczyny:<br />
zaburzenia hormonalne, zespó³ policystycznych jajników,<br />
zaburzenia pracy nadnerczy, metody diagnozy: badania poziomu<br />
hormonów, badanie ultrasonograficzne, schorzenia towarzysz¹ce:<br />
gruczolak kory nadnerczy, torbiel jajników.<br />
Akt rady w tekœcie wspó³czesnym nie jest wyra¿ony wprost. Wykoncypowaæ<br />
go mo¿na z ca³ej wypowiedzi i sprowadza siê w³aœciwie<br />
tylko do zalecenia, by skonsultowaæ siê z lekarzem specjalist¹,<br />
który odpowiednio zdiagnozuje chorobê i podda j¹ leczeniu.<br />
Z punktu widzenia celu, jaki zak³ada porada, mamy tu do czynienia<br />
z informacj¹ naddan¹. Tekst ³amie maksymê iloœci – „uczyñ<br />
swój udzia³ tak informatywnym, jak to jest wymagane (z punktu<br />
widzenia aktualnych celów wymiany), nie czyñ swego udzia³u bardziej<br />
informatywnym, ni¿ to jest wymagane” (GRICE, 1977: 89).<br />
Nadawca przesyca wypowiedŸ wiadomoœciami naukowymi, maj¹cymi<br />
na celu opis zjawiska, nadaj¹c jej charakter informacyjny.<br />
Mo¿na wiêc przypuszczaæ, ¿e w poradzie wspó³czesnej w³aœciwa<br />
intencja nadawcy jest odmienna od deklarowanej. Cel komunikatu<br />
nie sprowadza siê wy³¹cznie do chêci przyniesienia korzyœci interlokutorowi.<br />
Wspó³czesna porada prasowa stanowi akt poœredni,<br />
który dziêki swojej niejednoznacznoœci mo¿e byæ rozmaicie odczytywany<br />
– zarówno jako wypowiedŸ maj¹ca na celu rzeczywiste<br />
udzielenie wskazówki, rozwi¹zanie danego problemu, jak i rodzaj<br />
krótkiego artyku³u, przybli¿aj¹cego czytelnikom tematykê medyczn¹.<br />
Jednoczeœnie forma porady (odmiany listu do redakcji) sprawia,<br />
¿e informacje, które jako tekst stricte naukowy by³yby trudne<br />
w odbiorze i nieciekawe, podane s¹ w sposób bardziej przystêpny<br />
dla przeciêtnego odbiorcy.<br />
Wydaje siê, ¿e tematy poruszane w tekstach realizuj¹cych wzorzec<br />
gatunkowy porady dobierane s¹ w taki sposób, by odpowiedzieæ<br />
na oczekiwania nie konkretnej osoby, lecz modelowego odbiorcy.<br />
Dotycz¹ problemów najbardziej typowych dla reprezentatywnej<br />
grupy docelowej, do której kierowane jest pismo. Po¿¹dana<br />
przez czytelników tematyka, przystêpna forma i wra¿enie fachowoœci<br />
– jako wyznaczniki wspó³czesnej porady prasowej – przyczy-
Porada prasowa – poradziæ, poinformowaæ czy zmanipulowaæ?<br />
niaj¹ siê do wiêkszej popularnoœci tego typu wypowiedzi, a w konsekwencji<br />
tak¿e zamieszczaj¹cego je czasopisma.<br />
Forma listu, bêd¹ca w œwiadomoœci u¿ytkowników jêzyka gatunkiem<br />
obs³uguj¹cym sferê komunikacji interpersonalnej, nieraz intymnej,<br />
stwarza pozory bliskoœci pomiêdzy danym pismem (jako<br />
instytucj¹) a czytelnikami. Z³udzenie bliskoœci mo¿e byæ wykorzystywane<br />
do zdobycia aprobaty odbiorców, prowadz¹cej w efekcie<br />
do zwiêkszenia popytu na dane pismo, a wiêc okreœlonej korzyœci<br />
materialnej. U¿ycie wzorca gatunkowego porady w prasie wspó³czesnej<br />
mo¿na zatem uznaæ za jedn¹ z technik manipulowania odbiorc¹.<br />
Literatura<br />
BALOWSKI M. (2000): Œwiadomoœæ gatunkowa a wzorzec normatywny (na przyk³adzie<br />
gatunków prasowych). W: OSTASZEWSKA D., red.: Gatunki mowy i ich<br />
ewolucja. T. 1. Katowice.<br />
BAÑKO M., red. (2000): Inny s³ownik jêzyka polskiego PWN. Warszawa.<br />
GOBAN-KLAS T. (2002): Media i komunikowanie masowe. Kraków.<br />
GRICE H.P. (1977): Logika i konwersacja. „Przegl¹d Humanistyczny”, z. 6.<br />
MIKO£AJCZUK A. (2003): O komunikacji jêzykowej. W: BAÑKOWSKA E., MIKO£AJ-<br />
CZUK A., red.: Praktyczna stylistyka nie tylko dla polonistów. Warszawa.<br />
SEARLE J.R. (1987): Czynnoœci mowy. Warszawa.<br />
WOJTAK M. (2004): Gatunki prasowe. Lublin.<br />
ZGÓ£KOWA H., red. (1994): Praktyczny s³ownik wspó³czesnej polszczyzny. Poznañ.<br />
41
MAGDALENA B£ASZAK<br />
Nekrologi<br />
w kulturze polskiej i macedoñskiej<br />
W prasie polskiej i macedoñskiej wyró¿niamy wiele gatunków,<br />
w których mieszaj¹ siê elementy ró¿nych stylów jêzykowych: publicystyczno-dziennikarskiego,<br />
artystycznego czy te¿ stylu potocznego.<br />
Gatunki te mo¿na podzieliæ na informacyjne, pe³ni¹ce funkcjê<br />
informacyjn¹, oraz publicystyczne, pe³ni¹ce funkcjê interpretacyjn¹<br />
i perswazyjn¹. Do g³ównych gatunków informacyjnych nale¿¹:<br />
sygna³ (flesz), wzmianka, notatka, sprawozdanie, ¿yciorys,<br />
sylwetka, zapowiedŸ, kronika wydarzeñ, przegl¹d prasy, reporta¿,<br />
wywiad prasowy, a wœród publicystycznych wyró¿niæ mo¿na: artyku³,<br />
komentarz, felieton, esej, recenzjê, dziennik, gawêdê, dyskusjê.<br />
W niniejszej analizie skupiê siê na gatunku prasowym, który<br />
stosunkowo rzadko budzi zainteresowanie jêzykoznawców. Porównam<br />
nekrologi polskie i macedoñskie, które zajmuj¹ wa¿ne miejsce<br />
we wspó³czesnej komunikacji spo³ecznej. Czy jest to gatunek<br />
prasowy? Ze wzglêdu na miejsce ukazywania siê – w prasie – mo¿na<br />
go tak przyporz¹dkowaæ. Ze wzglêdu na funkcjê, jak¹ spe³nia<br />
– informatywn¹, emocjonaln¹ – jest te¿ traktowany jako osobny<br />
gatunek mowy, umieszczany w miejscach do tego przeznaczonych,<br />
takich jak p³oty, mury budynków.<br />
Wed³ug Encyklopedii wiedzy o prasie nekrologi to „og³oszenia<br />
prasowe, zwykle w czarnej ramce, powiadamiaj¹ce o zgonie jakiejœ<br />
osoby, zawieraj¹ce dok³adn¹ datê œmierci, a tak¿e czêsto pewne<br />
dane personalne (na przyk³ad tytu³ naukowy, zawód, stanowisko
Nekrologi w kulturze polskiej i macedoñskiej<br />
s³u¿bowe, liczbê prze¿ytych lat lub datê urodzenia) i zawiadomienie<br />
o dniu pogrzebu oraz charakterze uroczystoœci ¿a³obnych”<br />
(MAŒLANKA, red., 1976: 151). Gatunek ten ró¿ni siê od innych artystycznych<br />
tekstów o œmierci tym, ¿e wyra¿a ¿al ludzki po stracie<br />
bliskiej osoby. Jest to tekst o wysokim stopniu zabarwienia emocjonalnego.<br />
Gatunek ten – wysoce skonwencjonalizowany – posiada<br />
okreœlon¹ formê graficzn¹ i treœæ. W przypadku i macedoñskim,<br />
i polskim mo¿na wyró¿niæ kilka rodzajów nekrologów.<br />
W prasie macedoñskiej wystêpuj¹ nastêpuj¹ce formy tego gatunku<br />
(podzia³ wed³ug K. WROC£AWSKIEGO, 1996):<br />
– æàëíà âåñò – zawiadomienie o œmierci osoby oraz o uroczystoœciach<br />
pogrzebowych;<br />
– ïîñëåäåí ïîçäðàâ – forma po¿egnania zmar³ego pochodz¹ca od<br />
poszczególnych cz³onków rodziny, rzadziej przyjació³, kolegów lub<br />
instytucji, z którymi by³ on zwi¹zany przez pracê;<br />
– ïîìåí (ñå àâàœå) – nekrolog rocznicowy, informuj¹cy o up³ywie<br />
okreœlonego czasu od œmierci jakiejœ osoby i zapraszaj¹cy do<br />
wspólnego oddania ho³du jej pamiêci;<br />
– áëàãîäàðíîñò – sporadyczne teksty wspominaj¹ce zmar³¹ osobê<br />
przez wyra¿enie wdziêcznoœci, np. lekarzom, opiekuj¹cym siê<br />
zmar³ymi w czasie choroby poprzedzaj¹cej jego œmieræ;<br />
Polskie nekrologi, w odró¿nieniu od macedoñskich, nie posiadaj¹<br />
tytu³u. Ich rodzaj mo¿na rozpoznaæ na podstawie przekazywanej<br />
treœci. W polskich dziennikach zamieszczane s¹ nastêpuj¹ce<br />
typy nekrologów:<br />
– zawiadomienia o œmierci osoby i jej pogrzebie – pochodz¹ce od<br />
najbli¿szej rodziny;<br />
– zawiadomienia o œmierci i pogrzebie – pochodz¹ce od instytucji<br />
(zak³adu pracy), w której zmar³y pracowa³;<br />
oba te typy odpowiadaj¹ macedoñskiemu æàëíà âåñò;<br />
– po¿egnania – od przyjació³, kolegów, wspó³pracowników, podw³adnych;<br />
ïîñëåäåí ïîçäðàâ w prasie macedoñskiej;<br />
– podziêkowania – o podobnym charakterze jak macedoñski typ<br />
áëàãîäàðíîñò; polskie teksty tego rodzaju maj¹ wiêksze urozmaicenie<br />
adresatów – poza lekarzami mog¹ to byæ wa¿ne osobistoœci,<br />
które uœwietni³y uroczystoœci pogrzebowe, albo szefowie in-<br />
43
44 MAGDALENA B£ASZAK<br />
stytucji lub organizacji spo³ecznych, które okaza³y zmar³emu swój<br />
szacunek, pogr¹¿onej zaœ w ¿a³obie rodzinie – troskê;<br />
– nekrologi kondolencyjne – wyra¿aj¹ wspó³czucie rodzinie osoby<br />
zmar³ej;<br />
– nekrologi rocznicowe (WROC£AWSKI, 1996: 147).<br />
Cech¹ ró¿nicuj¹c¹ ten gatunek w kulturze polskiej i macedoñskiej<br />
jest czêstotliwoœæ wystêpowania danego typu.<br />
W dziennikach macedoñskich bardzo rzadko ukazuj¹ siê nekrologi<br />
typu áëàãîäàðíîñò, polskie odpowiedniki nekrologów kondolencyjnych,<br />
a tak¿e teksty od ró¿nych instytucji czy zak³adów. Przewa¿aj¹<br />
zawiadomienia o œmierci zamieszczane przez cz³onków rodziny,<br />
a rzadziej – z zak³adów pracy czy ró¿nych instytucji. Czêœciej<br />
natomiast – w porównaniu z kultur¹ polsk¹ – wystêpuj¹ nekrologi<br />
zamieszczane przez s¹siadów. Wiêcej jest te¿ nekrologów<br />
typu ïîìåí, „wspomnienie”, g³ównie ukazuj¹cych siê 40 dni po<br />
œmierci, po 1 roku, rzadziej po 2, 3 latach, co u nas jest rzadkoœci¹.<br />
W gazetach polskich czêsto natomiast zamieszczane s¹ nekrologi<br />
kondolencyjne od firm, instytucji, podziêkowania dla lekarzy<br />
czy uczestników pogrzebu od rodziny zmar³ego, rzadko natomiast<br />
spotykamy – w porównaniu z pras¹ macedoñsk¹ – nekrologi rocznicowe.<br />
W Macedonii inaczej s¹ te¿ podpisywane zawiadomienia o œmierci.<br />
Wszyscy cz³onkowie rodziny wymieniani s¹ z imienia i nazwiska<br />
w przeciwieñstwie do polskich nekrologów, które podpisywane<br />
s¹ tylko poprzez podanie stopnia pokrewieñstwa osoby zamieszczaj¹cej<br />
tekst w stosunku do zmar³ego. Czêœciej wspomnienia o zmar-<br />
³ym powstaj¹ z inicjatywy dalszej rodziny (ñíàà, òåøòà, çåò, çîëâà,<br />
ñâåñêà, ¼àòðâà itp.), co jest rzadkim zjawiskiem w dziennikach polskich.<br />
W prasie macedoñskiej zamieszczanych jest wiêcej nekrologów.<br />
Mog¹ one zajmowaæ nawet 3 strony dziennika, podczas gdy<br />
u nas jest to zazwyczaj jedna strona (czêsto niepe³na). Natomiast<br />
niewiele ró¿nic dostrzegamy w samej budowie, kompozycji i wygl¹dzie<br />
nekrologu polskiego i macedoñskiego. Jedyn¹ ³atwo zauwa-<br />
¿aln¹ ró¿nicê stanowi zdjêcie zmar³ego, umieszczane prawie zawsze<br />
w nekrologu macedoñskim.
Nekrologi w kulturze polskiej i macedoñskiej<br />
W ka¿dym nekrologu mo¿na wyró¿niæ nastêpuj¹ce 4 czêœci:<br />
– informacja o dacie œmierci i wieku zmar³ego;<br />
– imiê i nazwisko, w nekrologu macedoñskim tak¿e fotografia –<br />
czêœæ ta pe³ni funkcjê identyfikacyjn¹;<br />
– opis cech osoby zmar³ej lub bezpoœredni zwrot do niej (w przypadku<br />
macedoñskim), w nekrologu polskim opis zas³ug zmar³ego<br />
lub podanie jego tytu³ów naukowych itp. – dominuje tutaj<br />
funkcja emotywna, czêœæ ta mo¿e mieæ formê listu do zmar³ego,<br />
wyra¿aj¹cego uczucia w stosunku do niego i g³êboki ¿al po jego<br />
stracie; nekrolog nie musi jednak zawieraæ tej czêœci;<br />
– informacja o dacie, miejscu pogrzebu oraz osobach zamieszczaj¹cych<br />
zawiadomienie.<br />
Nekrologi najczêœciej drukowane s¹ w kolumnie og³oszeniowej,<br />
rzadziej na innych stronach. Towarzysz¹ one codziennym wiadomoœciom,<br />
ale umieszczane s¹ w gazetach w osobnym miejscu. Poniewa¿<br />
gatunek ten powiadamia o czyimœ zgonie – najczêœciej jest<br />
to pierwsze zawiadomienie o œmierci – grafika przekazuje odbiorcy<br />
dodatkowe informacje. Semantykê formy graficznej wspó³tworzy<br />
kolor czerni, charakterystyczny dla nekrologów chrzeœcijañskich,<br />
a tak¿e ró¿ne znaki czy emblematy symbolizuj¹ce ¿a³obê, jak np.<br />
liœcie palmowe, znak krzy¿a czy te¿ oznaczenie ŒP. umieszczane<br />
przed nazwiskiem – w zale¿noœci od wyznania. Znaczenie mo¿e<br />
mieæ wielkoœæ ramki nekrologu – jego rozmiary mog¹ poœrednio<br />
wskazywaæ na wa¿noœæ, presti¿ zmar³ego lub ukazywaæ, jakim dramatem<br />
jest utrata bliskiej osoby. W ostatnich latach gazety publikuj¹ce<br />
nekrologi staraj¹ siê narzuciæ ich formê, zamieszczaj¹c na<br />
swoich ³amach wzór tego gatunku prasowego (KOLBUSZEWSKI, 1997:<br />
24). Dzia³anie takie jest wynikiem d¹¿enia do maksymalnego skonwencjonalizowania<br />
tej formy prasowej.<br />
Na ³amach jednej gazety mo¿e ukazaæ siê kilka nekrologów poœwiêconych<br />
tej samej osobie. Mog¹ to byæ nekrologi zamieszczane<br />
przez bliskie osoby oraz wspó³pracuj¹ce ze zmar³ym firmy. Wówczas<br />
tak¿e narzucona jest „z góry” kolejnoœæ ich wydrukowania –<br />
najpierw nekrologi prywatne, a nastêpnie instytucjonalne, a po<br />
nich ewentualnie nekrologi kondolencyjne.<br />
45
46 MAGDALENA B£ASZAK<br />
„Gazeta Wyborcza” opublikowa³a nastêpuj¹cy model nekrologu:<br />
Informacje dotycz¹ce daty i miejsca œmierci<br />
[czcionk¹ dziewiêciopunktow¹]<br />
ŒP.<br />
IMIÊ I NAZWISKO<br />
zmar³ego<br />
[wielkimi literami wyt³uszczonymi,<br />
czcionk¹ czternastopunktow¹]<br />
Informacje o uroczystoœciach pogrzebowych<br />
[czcionk¹ dziewiêciopunktow¹]<br />
Podpisy<br />
[czcionk¹ dziewiêciopunktow¹ pochy³¹]<br />
Nekrolog jest stereotypowym gatunkiem prasowym, zawieraj¹cym<br />
skonwencjonalizowane formy frazeologiczne, np. z g³êbokim<br />
¿alem zawiadamiamy, pogr¹¿eni w smutku. Ich autorami s¹ „zwykli”<br />
ludzie, czêsto niemaj¹cy na co dzieñ zwi¹zku z jak¹kolwiek<br />
twórczoœci¹ artystyczn¹. Osoby, które znajd¹ siê w takiej sytuacji<br />
i bêd¹ zmuszone do zamieszczenia nekrologu, najczêœciej bêd¹ wzorowaæ<br />
siê na innych, znalezionych w gazecie nekrologach. Pewn¹<br />
mo¿liwoœæ ingerencji posiada równie¿ osoba przyjmuj¹ca nekrolog<br />
w danej gazecie. Takie dzia³anie prowadzi do stereotypizacji tego<br />
gatunku prasowego.<br />
G³ówna funkcja nekrologów polega na przekazywaniu informacji,<br />
ale mog¹ one pe³niæ tak¿e funkcjê poetyck¹, poprzez zamieszczanie<br />
cytatów z utworów wybitnych pisarzy polskich. Ma to wp³yw<br />
na wartoœciowanie w tekœcie nekrologu. Czêstymi formami literackimi<br />
wykorzystywanymi w nekrologach s¹ metafory i eufemizmy,<br />
u¿ywane w celu zast¹pienia rzeczownika œmieræ czy czasownika<br />
umar³ poprzez u¿ycie eufemizmów œpi, odszed³.<br />
W ci¹gu lat nekrologi ulega³y zmianom. Obecnie, dziêki zerwaniu<br />
z oficjalnoœci¹, w wiêkszym stopniu wyra¿ane s¹ w nich uczucia<br />
w stosunku do zmar³ego. Pierwotna funkcja informatywna ne-
Nekrologi w kulturze polskiej i macedoñskiej<br />
krologu wypierana jest przez funkcjê ekspresywn¹. Zmieni³ siê system<br />
wartoœciowania we wspó³czesnych nekrologach – wa¿niejsze<br />
sta³o siê wyra¿anie uczuæ ni¿ wymienianie zas³ug zmar³ego czy te¿<br />
przedstawianie jego kariery zawodowej. Ekspresjê maj¹ te¿ zwiêkszaæ<br />
umieszczane w polskiej prasie cytaty z poezji, czêsto maj¹ce<br />
ju¿ status tzw. skrzydlatych s³ów. S¹ to np. albo wielokrotnie powielane<br />
maksymy poetów, m.in. ks. Jana Twardowskiego: Spieszmy<br />
siê kochaæ ludzi, tak szybko odchodz¹, albo maksymy ³aciñskie,<br />
np. non omnis moriar. Stosowanie metafor, eufemizmów czy maksym<br />
nie jest wykorzystywane w jêzyku macedoñskim, co sprawia,<br />
¿e s¹ one skromniejsze pod wzglêdem artystycznym od nekrologów<br />
polskich.<br />
Ró¿nice w nekrologach polskich i macedoñskich spowodowane<br />
s¹ przede wszystkim odmiennoœci¹ kulturow¹ i wyznaniow¹ w obu<br />
krajach. W Macedonii, w kulturze prawos³awnej znacznie silniej<br />
zaznaczone s¹ zwi¹zki pokrewieñstwa, tote¿ nieraz ca³a strona<br />
w gazecie poœwiêcona jest jednemu zmar³emu, któremu czeœæ chce<br />
oddaæ ca³a rodzina (nie tylko najbli¿sza) oraz s¹siedzi. Nekrolog<br />
jako gatunek – mimo ró¿nic wystêpuj¹cych w jego formach w jêzyku<br />
polskim i macedoñskim – w obu kulturach ma takie samo zadanie,<br />
które polega na wspomnieniu zmar³ej, bliskiej osoby.<br />
Literatura<br />
KNIAGININOWA M., Pisarek W. (1996): Jêzyk wiadomoœci prasowych. Kraków.<br />
KOLBUSZEWSKI J. (1997): Z g³êbokim ¿alem. Wroc³aw.<br />
KURKOWSKA H., SKORUPKA S. (1959): Stylistyka polska – zarys. Warszawa.<br />
MAŒLANKA J., red. (1976): Encyklopedia wiedzy o prasie. Wroc³aw.<br />
ÌÈÍÎÂÀ- ÓÐÊÎÂÀ Ë. (2003): Ñòèëèñòèêà íà ñîâðåìåíèîò ìàêåäîíñêè ¼àçèê. Ñêîï¼å.<br />
POLAÑSKI K., red. (1993): Encyklopedia jêzykoznawstwa ogólnego. Wroc³aw.<br />
WROC£AWSKI K. (1996): Macedoñskie i polskie nekrologi prasowe jako podstawa<br />
do porównañ kulturowych. W: SOLECKA K.M., SPASOV L., red.: Folia Philologica<br />
Macedono-Polonica. T. 4. Skopje.<br />
47
JADWIGA BZDOÑ<br />
Nekrolog jako gatunek tekstu<br />
Uwagi o pokrewieñstwie stylistycznym<br />
z biogramem<br />
W dziejach kultury europejskiej nekrologia ulega³a sta³ym przemianom.<br />
W œredniowieczu jako nekrolog okreœlano „ksiêgê umar-<br />
³ych, klasztorne kalendarze, w których notowane by³y daty œmierci<br />
patronów oraz tych osób, za które mia³y siê odprawiaæ nabo¿eñstwa<br />
¿a³obne” (LEWESTAM, 1865: 264). W XIX-wiecznej Encyklopedii<br />
powszechnej odnotowano, i¿ „nekrolog jest krótk¹ wzmiank¹ biograficzn¹<br />
o œwie¿o zmar³ej osobie, og³aszan¹ najczêœciej w piœmie<br />
publicznym” (LEWESTAM, 1865: 264). W³aœnie ta definicja jest podstaw¹<br />
niniejszych rozwa¿añ. Zagadnienie nekrologu rozpatrywane<br />
bêdzie z punktu widzenia gatunku – z natury z³o¿onego, którego<br />
konstrukcja zawiera elementy m.in. biogramu, przy czym s¹<br />
one jego mo¿liwymi, a nie obligatoryjnymi sk³adnikami.<br />
W XVIII wieku nazw¹ „nekrolog” opatrywano dzie³a poœwiêcone<br />
biografii zas³u¿onych zmar³ych (KOLBUSZEWSKI, 1997: 47). Warto<br />
przyjrzeæ siê tej formie nekrologu, przyk³adowo analizuj¹c tekst jednego<br />
z najwybitniejszych twórców tego okresu na gruncie polskim<br />
– Juliana Ursyna Niemcewicza.<br />
Ks. Grzegorz Piramowicz<br />
Z dawnej rodziny ormiañskiej we Lwowie, równie¿ z pocz¹tku<br />
Jezuita, póŸniej ksi¹dz œwiecki. Podró¿owa³ on naprzód
Nekrolog jako gatunek tekstu...<br />
49<br />
z P.P. Potulickimi po W³oszech, powróciwszy przywi¹za³ siê do<br />
pana marsza³ka Potockiego i zaleceniem jego zosta³ sekretarzem<br />
œwie¿o wówczas ustanowionej Komisyi Edukacyjnej,<br />
na tym urzêdzie gorliwie pracuj¹c, zosta³ a¿ do zg³adzenia<br />
Komisyi tej przez Moskali. By³ to m¹¿ cnotliwy, ³¹cz¹cy naukê<br />
ze znajomoœci¹ œwiata, oryginalnym dowcipem i weso³oœci¹,<br />
lubi¹cy towarzystwo i mi³y w niem. By³ póŸniej proboszczem<br />
w Kurowie, zostawi³ po sobie Dykcyonarz Staro¿ytnoœci<br />
i dzie³o o wymowie, i coœ wiêcej, ale nie pamiêtam.<br />
(Niemcewicz, 1904: 18)<br />
Nekrologi Niemcewicza zawiera³y wstawki biograficzne, dotycz¹ce<br />
m.in. pochodzenia (z dawnej rodziny ormiañskiej we Lwowie),<br />
wykonywanego zawodu (ksi¹dz œwiecki), dzie³ (Dykcyonarz Staro¿ytnoœci<br />
i dzie³o o wymowie) oraz okreœlaj¹ce charakter czy usposobienie<br />
zmar³ego (by³ to m¹¿ cnotliwy, ³¹cz¹cy naukê ze znajomoœci¹<br />
œwiata, oryginalnym dowcipem i weso³oœci¹, lubi¹cy towarzystwo<br />
i mi³y w niem).<br />
Dla dalszych rozwa¿añ niezbêdna jest charakterystyka biografii<br />
i jej relacji z gatunkami pokrewnymi. XIX-wieczna definicja biografii<br />
jako „opisu ¿ycia, ¿yciorysu” (ORGELBRAND, 1860: 564) przetrwa³a<br />
w niezmienionej postaci do czasów wspó³czesnych – w S³owniku<br />
jêzyka polskiego biografia definiowana jest jako „opis ¿ycia<br />
i dzia³alnoœci jakiejœ osoby; ¿yciorys” (SOBOL, 2005: 53). Warto zwróciæ<br />
uwagê na plastycznoœæ tego gatunku – wchodzi on w sk³ad innych<br />
typów wypowiedzi, takich jak nekrolog, wspomnienie poœmiertne<br />
czy sylwetka. Biogram – bêd¹cy zwiêz³¹ informacj¹ o ¿yciu<br />
danej osoby – ró¿ni siê od biografii „rozmiarami, form¹ i przeznaczeniem<br />
tekstu, a jako krótka notatka umieszczany jest najczêœciej<br />
w encyklopediach lub informatorach” (KAWKA, 2001: 325).<br />
Aby zaj¹æ siê elementami biograficznymi we wspomnieniu poœmiertnym,<br />
konieczne jest ustalenie Ÿróde³ tego gatunku. Literacka<br />
tradycja wspomnienia poœmiertnego wywodzi siê bezpoœrednio<br />
z XIX-wiecznych dzie³, „które zawiera³y wartoœciuj¹co ujmowane<br />
biogramy zmar³ych, publikowane w kolejnoœci nekrologów koœcielnych,<br />
znacznie natomiast przerastaj¹cych je objêtoœciowo” (KOL-<br />
4 Jêzyk...
50 JADWIGA BZDOÑ<br />
BUSZEWSKI, 1997: 47). Jednym z najwybitniejszych twórców tego<br />
typu tekstów by³ Adolf Heinrich Friedrich Schlichtegroll, ¿yj¹cy<br />
w latach 1765–1822. Jego Nekrolog der Deutschen obejmowa³<br />
28 tomów.<br />
Nekrolog i biogram s¹ gatunkami pokrewnymi stylistycznie –<br />
nekrolog rozumiany jest tu nie tylko jako prasowe zawiadomienie<br />
o pogrzebie, ale szerzej – jako artyku³ o ¿yciu i dziele osoby zmar-<br />
³ej (KAWKA, 2001: 325). Nekrologi zawieraj¹ tylko wybrane elementy<br />
biogramu. Przyk³adowo:<br />
Z g³êbokim smutkiem i ¿alem zawiadamiamy,<br />
¿e w dniu 21 wrzeœnia 2004 roku w wieku 74 lat zmar³<br />
ŒP.<br />
Prof. dr hab. Zbigniew Drozdowski<br />
profesor zwyczajny Wydzia³u Wychowania Fizycznego Akademii<br />
Wychowania Fizycznego im. Eugeniusza Piaseckiego w Poznaniu,<br />
by³y rektor, prorektor, dziekan, prodziekan Akademii.<br />
D³ugoletni kierownik Katedry Antropologii i Biometrii.<br />
Doktor honoris causa Akademii Wychowania Fizycznego<br />
im. Eugeniusza Piaseckiego w Poznaniu.<br />
Od 1994 roku cz³onek Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej<br />
ds. Tytu³ów i Stopni Naukowych,<br />
by³y przewodnicz¹cy Rady Wy¿szego Szkolnictwa<br />
Kultury Fizycznej oraz cz³onek<br />
Rady G³ównej Szkolnictwa Wy¿szego.<br />
(„Gazeta Wyborcza” Katowice–Bielsko-Bia³a, 24 IX 2004: 20)<br />
Nekrolog nie zawiera informacji o pochodzeniu rodziców zmar-<br />
³ego, pomija tak¿e datê i miejsce urodzenia, bêd¹ce nieod³¹cznym<br />
elementem sk³adowym biografii czy wspomnienia poœmiertnego.<br />
Autor w tym rodzaju tekstu skupia siê na podaniu konkretnych<br />
informacji, w zwiêz³ej formie, co ³¹czy go z gatunkiem biogramu.<br />
Natomiast wspomnienie poœmiertne i biografia s¹ gatunkami rozleglejszymi,<br />
siêgaj¹cymi po informacje z ¿ycia danej osoby, pozwa-
Nekrolog jako gatunek tekstu...<br />
laj¹cymi dog³êbnie zaprezentowaæ jej sylwetkê. To, ¿e nekrolog mieœci<br />
informacje typowe dla innych gatunków, nie jest zjawiskiem<br />
odosobnionym czy wyj¹tkowym. Wi¹¿e siê to z pojêciem intertekstualnoœci<br />
genrów. W sposób naturalny jedne teksty wchodz¹<br />
w zwi¹zki z innymi, które stanowi¹ ich kontekst. Tworz¹c wypowiedŸ,<br />
wielokrotnie powielamy i przetwarzamy zakodowane wczeœniej<br />
schematy lub konwencje tekstowe.<br />
Do dalszych rozwa¿añ na temat nekrologu niezbêdna wydaje<br />
siê analiza komponentów wchodz¹cych w sk³ad definicji modelowej.<br />
Jednym z najwa¿niejszych jest cel wypowiedzi. Wed³ug Jacka<br />
KOLBUSZEWSKIEGO (1997) nekrolog jest tekstem wielofunkcyjnym.<br />
Jego prymarne znaczenie wi¹¿e siê z podaniem informacji o œmierci<br />
danej osoby. Autor zwraca uwagê tak¿e na funkcjê inseratow¹, któr¹<br />
rozumie jako og³oszenie o czasie i miejscu, czasem nawet formie<br />
uroczystoœci pogrzebowych b¹dŸ ich symbolicznego substytutu<br />
(KOLBUSZEWSKI, 1997: 28). W niniejszym artykule pragnê udowodniæ<br />
istnienie trzeciej funkcji nekrologu – ukazuje on mianowicie te<br />
fragmenty z biogramu zmar³ego, które dotycz¹ zas³ug i osi¹gniêæ.<br />
Dla nekrologu znamienne jest blokowanie informacji negatywnych<br />
(bo przecie¿ o zmar³ym Ÿle mówiæ nie wypada). Ze wzglêdu na wysoki<br />
stopieñ emocjonalnoœci tego gatunku nie mog¹ w nim wyst¹piæ<br />
¿adne niepomyœlne uwagi na temat zmar³ego, wrêcz podkreœla<br />
siê jego zalety, stosuj¹c wyra¿enia typu: nios³a pomoc wszystkim<br />
potrzebuj¹cym; ca³e ¿ycie przeciwstawia³ siê niesprawiedliwoœci;<br />
by³a pracowitym, dobrym cz³owiekiem.<br />
Równie wa¿na, jak cel nekrologu, jest relacja nadawczo-odbiorcza:<br />
„Tekst pisany, podobnie jak tekst mówiony, zawiera w sobie<br />
ukryty dialog, przez co jest œwiadectwem relacji ³¹cz¹cych nadawcê<br />
i odbiorcê” (DUSZAK, 1998: 21). W nekrologu mamy do czynienia<br />
z niezwyk³ym uk³adem ról. Nadawc¹ jest najczêœciej osoba z rodziny<br />
zmar³ego (w przypadku nekrologu instytucjonalnego jest nim<br />
prze³o¿ony). Kwestia wyznaczenia odbiorcy okazuje siê ju¿ bardziej<br />
z³o¿ona. Zamieszczony w prasie nekrolog skierowany zostaje do ogó-<br />
³u czytelników (mamy tu do czynienia z odbiorc¹ wirtualnym). Jednak¿e<br />
nekrolog jest wypowiedzi¹ mog¹c¹ zainteresowaæ wy³¹cznie<br />
czytelników znaj¹cych osobê, o œmierci której siê zawiadamia (uwa-<br />
4*<br />
51
52 JADWIGA BZDOÑ<br />
gê przykuwaj¹ równie¿ nekrologi postaci ze œwiata mediów czy polityki).<br />
W przeciwnym razie tylko pobie¿nie przegl¹damy tekst, niejednokrotnie<br />
poprzestaj¹c na odczytaniu wy³¹cznie nazwiska zmar-<br />
³ego (wyró¿nionego du¿¹ czcionk¹ i pogrubieniem). Jest to wiêc ju¿<br />
drugi rodzaj odbiorców. W nekrologach w ostatnich latach pojawi³<br />
siê równie¿ trzeci odbiorca – sam zmar³y. Wskazuj¹ na to wypowiedzi<br />
typu: ¿egnamy Ciê, kochany profesorze, na zawsze pozostaniesz<br />
w naszej pamiêci, czy bardziej osobiste zwierzenia: bardzo Ciê<br />
kocham, by³eœ moj¹ radoœci¹ i nadziej¹.<br />
Nekrolog jest gatunkiem doœæ szablonowym – jego uk³ad niekiedy<br />
z góry narzuca redakcja pisma, w którym zosta³ zamieszczony.<br />
Przyk³adowo mo¿na podaæ taki „wzór” opublikowany na ³amach<br />
„Gazety Wyborczej” z dnia 16 XI 1996:<br />
Informacje dotycz¹ce daty i miejsca œmierci<br />
[czcionk¹ dziewiêciopunktow¹]<br />
ŒP.<br />
IMIÊ I NAZWISKO<br />
zmar³ego<br />
[wielkimi literami wyt³uszczonymi,<br />
czcionk¹ czternastopunktow¹]<br />
Informacje o uroczystoœciach pogrzebowych<br />
[czcionk¹ dziewiêciopunktow¹]<br />
Podpisy<br />
[czcionk¹ dziewiêciopunktow¹ pochy³¹]<br />
Wizualne wyznaczniki nekrologu s¹ jednym z podstawowych elementów<br />
wp³ywaj¹cych na jego identyfikacjê. Czarna ramka, liœcie<br />
palmowe, na których umieszcza siê krzy¿, sprawiaj¹, ¿e czytelnik<br />
automatycznie rozpoznaje dan¹ wypowiedŸ jako nekrolog. Okreœlona<br />
tematyka nekrologu (informacja o zgonie jakiejœ osoby) jest<br />
najczêstsz¹ przes³ank¹ pozwalaj¹c¹ zaklasyfikowaæ ten rodzaj tekstu.<br />
Wedle tezy Michai³a BACHTINA (1979: 257), cz³owiek mówi ga-
Nekrolog jako gatunek tekstu...<br />
tunkami mowy (genrami), czyli w zale¿noœci od kontekstu tworzy<br />
na podstawie schematów ró¿ne typy wypowiedzi. Ich rozpoznawalnoœæ<br />
i interpretowalnoœæ uzale¿nione s¹ wiêc od wczeœniejszych doœwiadczeñ<br />
odbiorcy, stanowi¹cych swoist¹ bazê, na podstawie której<br />
buduje on pewne oczekiwania co do rodzaju wypowiedzi. Jeœli<br />
wspó³czesny czytelnik otrzyma³by nekrolog Schlichtegrolla (w Polsce<br />
typ ten realizowa³ Niemcewicz), zapewne zakwalifikowa³by go<br />
do gatunku biogramu. Obecnie nekrolog jest tekstem silnie uschematyzowanym<br />
– poszczególne informacje w po³¹czeniu z czarn¹<br />
ramk¹ czy innymi wyznacznikami wizualnymi wystarcz¹, by tekst<br />
jednoznacznie zinterpretowaæ (ich brak powoduje trudnoœci z klasyfikacj¹).<br />
Genre odsy³a do klasy zdarzeñ komunikacyjnych, która<br />
postrzegana jest jako zbiór cech typowych dla okreœlonej sytuacji<br />
spo³ecznej i komunikacyjnej. Dlatego badacz osobno powinien rozwa¿aæ<br />
model gatunku i jego tekstowe realizacje (DUSZAK, 1998:<br />
214).<br />
Interpretacja tekstu jako zdarzenia komunikacyjnego nie zmienia<br />
faktu podstawowego, ¿e jest on znakiem nieostrym, przez co<br />
przynale¿noœæ do danej kategorii staje siê spraw¹ stopnia. W rezultacie<br />
badany egzemplarz mo¿e byæ „lepszym” lub „gorszym” reprezentantem<br />
kategorii, do której zosta³ przypisany. Na wzorzec<br />
prototypowy sk³adaj¹ siê najlepsze egzemplarze gatunku, decyduj¹ce<br />
o jego to¿samoœci (WOJTAK, 2001: 41). Zaznaczyæ tu nale¿y, ¿e<br />
zbiór cech przypisywanych modelowemu (prototypowemu) gatunkowi<br />
ma charakter otwarty i nie stanowi wystarczalnej podstawy<br />
do klasyfikacji. O jej ostroœci decyduje stopieñ, w jakim dany przedmiot<br />
obci¹¿ony jest cechami, które przyjê³o siê za typowe dla danej<br />
kategorii (DUSZAK, 1998: 34). Zgodnie z podstawowymi parametrami<br />
tekstu jest on „o czymœ”, „po coœ”, i „w jakiœ sposób”. Od ich<br />
dok³adnej charakterystyki zale¿y, czy komunikat zostanie poprawnie<br />
odebrany. Elementarne cechy nekrologu wyznaczy³a Barbara<br />
Sandig. Stworzona przez ni¹ typologia wywodzi siê z niemieckiego<br />
krêgu jêzykoznawców, gdzie podstawê analizy stanowi³o rozpoznanie<br />
i okreœlenie cech tekstów, sytuacji i ich wzajemnych powi¹zañ.<br />
Na podstawie tego zbioru tworzono matryce, dziêki którym od-<br />
53
54 JADWIGA BZDOÑ<br />
ró¿niano poszczególne typy tekstów. W odniesieniu do nekrologu<br />
Sandig podaje nastêpuj¹ce informacje (DUSZAK, 1998: 201):<br />
– monolog,<br />
– szczególne jêzykowe formy rozpoczêcia tekstu,<br />
– szczególne jêzykowe formy zakoñczenia tekstu,<br />
– uschematyzowana budowa tekstu,<br />
– okreœlona tematyka tekstu,<br />
– wypowiedŸ w trzeciej, czasami pierwszej osobie.<br />
Realizacjê tych cech warto rozpatrzyæ na wspó³czesnych aktualizacjach<br />
omawianego gatunku.<br />
Nekrolog jest tekstem, który zawiera w sobie ukryty dialog. Autor<br />
zamieszcza go na ³amach gazety, by nawi¹zaæ kontakt z bliskimi<br />
zmar³ego i czêœciowo dzieliæ z nimi ból po jego stracie oraz zachêciæ<br />
do uczestniczenia w uroczystoœciach pogrzebowych. Nasycenie<br />
nekrologu emocjami oraz jego funkcja informacyjna wskazuj¹<br />
na dialogowoϾ tekstu (WIERZBICKA, 1983: 135).<br />
Szczególnymi jêzykowymi formami rozpoczêcia tekstu s¹ nastêpuj¹ce<br />
zwroty: z g³êbokim smutkiem i ¿alem zawiadamiamy, ¿e<br />
w dniu; wstrz¹œniêci do bólu informujemy o œmierci; z wielkim ¿alem<br />
przyjêliœmy wiadomoœæ; z g³êbokim ¿alem i poczuciem ogromnej<br />
straty ¿egnamy… Zdania te nios¹ ogromny ³adunek emocji, ukazuj¹<br />
wielkoœæ smutku i bólu po œmierci danej osoby. „Formu³a otwarcia<br />
wypowiedzi odgrywa podwójnie donios³¹ rolê, po pierwsze okreœla<br />
stan emocjonalny nadawcy wypowiedzi i jest pierwszym wa¿nym<br />
elementem konstytuuj¹cym emocjonaln¹ aurê doniesienia<br />
o czyjejœ œmierci, a po drugie jest tekstologicznym i genologicznym<br />
wyró¿nikiem nekrologu” (KOLBUSZEWSKI, 1997: 71).<br />
Formu³a finalna – szczególne jêzykowe formy zakoñczenia tekstu<br />
– zawiera najczêœciej informacje na temat:<br />
– uroczystoœci pogrzebowych:<br />
Po¿egnanie odbêdzie siê<br />
30 listopada 2004 roku o godzinie 11.30. w domu pogrzebowym<br />
Cmentarza Komunalnego „Zarzew” w £odzi.<br />
(„Gazeta Wyborcza” Katowice–Bielsko-Bia³a, 26 XI 2004: 24)
Nekrolog jako gatunek tekstu...<br />
– ewentualnych spotkañ poœwiêconych osobie zmar³ego:<br />
55<br />
¯a³obne posiedzenie Senatu<br />
i Rady Wydzia³u Wychowania Fizycznego<br />
odbêdzie siê w dniu 28 wrzeœnia 2004 roku o godzinie 9.30.<br />
w Auli AWF w Poznaniu przy ulicy Królowej Jadwigi 27/39.<br />
(„Gazeta Wyborcza” Katowice–Bielsko-Bia³a, 24 IX 2004: 20)<br />
– mog¹ to byæ mowy po¿egnalne, wyrazy wspó³czucia czy zwroty<br />
ukazuj¹ce wielkoœæ poniesionej straty:<br />
Z ¿alem ¿egnamy naszego drogiego kolegê.<br />
Pozostajê w poczuciu ogromnej straty.<br />
Rodzinie sk³adamy kondolencje i wyrazy wspó³czucia.<br />
O czym powiadamiaj¹ pozostaj¹cy w smutku i g³êbokiej zadumie…<br />
(„Gazeta Wyborcza” Katowice–Bielsko-Bia³a, 28 IX 2004: 8)<br />
Nekrolog jest typem tekstu o ustalonej konstrukcji, trudno w nim<br />
o jakieœ nowatorskie rozwi¹zania czy nieprzewidziane wstawki,<br />
przez co u¿ytkownik jêzyka nie ma k³opotów z jego rozpoznaniem.<br />
Ogólna budowa nekrologu zawiera siê w kilku okreœlonych elementach.<br />
Niektóre z nich pojawiaj¹ siê w tekœcie fakultatywnie. Wœród<br />
sta³ych wyznaczników wymieniæ nale¿y: informacjê na temat czyjejœ<br />
œmierci (z zaznaczeniem daty zgonu, rzadziej z informacjami<br />
o przebiegu choroby), wyszczególnienie danych dotycz¹cych wykonywanego<br />
zawodu, osi¹gniêæ, czêsto cech charakteru. W kolejnej<br />
czêœci nekrologu podaje siê datê i miejsce uroczystoœci pogrzebowych.<br />
Elementem finalnym jest podpis autora (w przypadku nekrologu<br />
prywatnego – podpis kogoœ z rodziny zmar³ego czy osoby<br />
z grona przyjació³, jeœli zaœ jest to nekrolog instytucjonalny – podpis<br />
przedstawiciela instytucji, która go zamieszcza). Podzia³ na nekrolog<br />
prywatny i instytucjonalny jest tworzony z punktu widzenia<br />
zró¿nicowania nadawców wypowiedzi (KOLBUSZEWSKI, 1997: 42).<br />
Kolejna istotna ró¿nica polega na doborze zamieszczonych informacji<br />
– autor nekrologu instytucjonalnego wyraŸnie zaznacza dzia-<br />
³alnoœæ zmar³ego w danej firmie czy instytucji (d³ugoletni pracow-
56 JADWIGA BZDOÑ<br />
nik G³ównego Urzêdu Statystycznego; by³y dyrektor Departamentu<br />
Analiz i Opracowañ Zbiorczych), w nekrologu prywatnym informacje<br />
tego typu czêsto zostaj¹ pominiête. Pozosta³e elementy<br />
kompozycyjne s¹ to¿same: oba zawieraj¹ wyliczenie zas³ug i odznaczeñ,<br />
krótkie wzmianki biograficzne oraz informacje dotycz¹ce<br />
uroczystoœci pogrzebowych. Istniej¹ jednak nekrologi nietypowe,<br />
które zawieraj¹ tylko niektóre z wymienionych cech. Przyk³ad mo¿e<br />
stanowiæ nekrolog zamieszczony w „Gazecie Wyborczej”, w którym<br />
autor pomin¹³ zarówno formu³ê otwarcia, jak i zawiadomienie o pogrzebie:<br />
6 listopada 2004 roku zmar³a<br />
Janina Grabowska-Cha³ka<br />
Zas³u¿ony muzealnik,<br />
wieloletni dyrektor Pañstwowego Muzeum Stutthof w Sztutowie.<br />
Odznaczona Krzy¿em Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski<br />
Waldemar D¹browski<br />
Minister Kultury<br />
(„Gazeta Wyborcza” Katowice–Bielsko-Bia³a, 12 XI 2004: 16)<br />
Przedstawiona aktualizacja odbiega doϾ znacznie od prototypowego<br />
nekrologu, jednak¿e pominiêcie wielu wzorcowych cech gatunku<br />
nie ma wp³ywu na jednoznaczn¹ klasyfikacjê. Z kolei nekrolog<br />
Bogus³awa Krei zawiera wiele informacji dodatkowych, typowych<br />
dla biografii, takich jak data urodzenia, kolejno ukoñczone<br />
szko³y, œcie¿ka zawodowa, szczegó³owo omówiona praca naukowa:<br />
Bogus³aw Kreja<br />
(17 III 1931 – 26 XII 2002)<br />
6 stycznia 2003 r., w dniu poœwiêconym w liturgii Koœcio³a<br />
pamiêci Mêdrców, którzy dotarli do Prawdy, odprowadziliœmy na<br />
wieczny spoczynek na cmentarzu oliwskim w Gdañsku Profesora<br />
Bogus³awa Krejê, wybitnego polskiego jêzykoznawcê.
Nekrolog jako gatunek tekstu...<br />
Bogus³aw Józef Kreja urodzi³ siê 17 marca 1931 r. w Skórczu na<br />
Kociewiu, zmar³ w Gdañsku 26 grudnia 2002 roku. Jego<br />
dzieciñstwo i wczesna m³odoœæ przypad³y na lata II wojny œwiatowej,<br />
w zwi¹zku z czym – jak lubi³ ¿artowaæ – nigdy nie ukoñczy³<br />
szko³y podstawowej: z pierwszej klasy szko³y powszechnej, do<br />
której uczêszcza³ w Skórczu w roku szkolnym 1938/1939,<br />
przeszed³ w 1945 r. od razu do drugiej klasy gimnazjum<br />
w Starogardzie Gdañskim...<br />
(ROGOWSKA, 2003: 81)<br />
Ten typ nekrologu nazwaæ mo¿na, za J. KOLBUSZEWSKIM (1997:<br />
132), po¿egnalnym, odgrywaj¹cym rolê uroczystego aktu rozstania<br />
siê ¿yj¹cych ze zmar³ym, który umieraj¹c, „odszed³” ze œrodowiska<br />
zawodowego, przyjacielskiego krêgu.<br />
Omawiaj¹c relacjê: nekrolog – biogram, wskazaæ nale¿y zasadnicz¹<br />
ró¿nicê miêdzy tymi gatunkami, polegaj¹c¹ na odmiennym<br />
ujmowaniu chronologii zdarzeñ. Dla biogramu najwa¿niejsz¹ informacj¹<br />
(umieszczan¹ na pocz¹tku tekstu) s¹ narodziny danej osoby.<br />
Kolejne fakty podaje siê w kolejnoœci, w jakiej nastêpowa³y, np.:<br />
ukoñczenie szko³y podstawowej, œredniej, a dopiero póŸniej zdanie<br />
egzaminu dojrza³oœci. Nekrolog natomiast za nadrzêdn¹ informacjê<br />
przyjmuje zgon danej osoby. Po niej podaje siê wydarzenia bli¿sze<br />
tej dacie, nastêpnie w miarê oddalaj¹ce siê, np.: by³y rektor,<br />
prorektor, dziekan, prodziekan akademii. Pozosta³e ró¿nice s¹ mniej<br />
wyraŸne i nie wystêpuj¹ obligatoryjnie. Wspomnieæ nale¿y przede<br />
wszystkim o wiadomoœciach na temat pochodzenia, odbytych podró¿ach,<br />
studiach czy bardziej prywatnych informacjach dotycz¹cych<br />
zwi¹zków ma³¿eñskich oraz kole¿eñskich. Istotnym podobieñstwem<br />
jest przeznaczenie obu typów tekstów do druku, dziêki czemu<br />
upowszechniaj¹ dane osób, którym s¹ poœwiêcone.<br />
Zaprezentowana krótka charakterystyka nekrologu (w ró¿nych<br />
jego ods³onach) mia³a na celu ukazanie ró¿norodnoœci informacji<br />
w nim zawieranych, przy jednoczesnej schematycznoœci i hermetycznoœci<br />
tego gatunku. Udowodniono tak¿e, i¿ nekrolog jest tekstem<br />
silnie nacechowanym emocjonalnie (pomimo sztywnych regu³<br />
tekstologicznych i genologicznych).<br />
57
58 JADWIGA BZDOÑ<br />
Analiza dotyczy³a zarówno tekstów wspó³czesnych, jak i XIX-<br />
-wiecznych, co pozwoli³o przejrzyœcie ukazaæ ewolucjê nekrologu<br />
i zachodz¹ce w jego obrêbie zmiany. Uwagi odnosz¹ce siê do pokrewieñstwa<br />
stylistycznego z biogramem ukaza³y z³o¿on¹ naturê<br />
nekrologu i pozwoli³y wielokrotnie zaobserwowaæ zjawisko wspó³wystêpowania<br />
tych gatunków.<br />
Literatura<br />
BACHTIN M. (1979): Estetika slovesnogo tvorèestva. Moskva.<br />
DUSZAK A. (1998): Tekst, dyskurs, komunikacja miêdzykulturowa. Warszawa.<br />
GRZESIAK R. (1991): O sposobach wyra¿ania wartoœci w tekstach nekrologów. W:<br />
PUZYNINA J., ANUSIEWICZ J., red.: Jêzyk a kultura. Wroc³aw.<br />
KAWKA M. (2001): Biogram jako gatunek tekstu. „Jêzyk Polski”, z. 5.<br />
KOLBUSZEWSKI J. (1997): Z g³êbokim ¿alem... O wspó³czesnej nekrologii. Wroc³aw.<br />
LEWESTAM F.H. (1865): Nekrologia. W: Encyklopedia powszechna. T. 19.<br />
Warszawa.<br />
NIEMCEWICZ J.U. (1904): ¯ywoty znacznych w XVIII wieku ludzi. Kraków.<br />
ORGELBRAND M. (1860): Biografia. W: Encyklopedia powszechna. T. 3. Warszawa.<br />
ROGOWSKA E. (2003): Bogus³aw Kreja. „Jêzyk Polski”, z. 2.<br />
SANDIG B. (1972): Zur Differenzierung gebrauchssprachlicher Textsorten im Deutschen.<br />
In: GÜLICH E., RAIBLE W.: Textsorten. Differenzierungskriterien aus<br />
linguistischer Sicht. Frankfurt.<br />
SOBOL E. (2005): S³ownik jêzyka polskiego. Warszawa.<br />
SCHLICHTEGROLL F. (1791–1806): Nekrolog der Deutschen. Gotha.<br />
WIERZBICKA A. (1983): Genry mowy. W: DOBRZYÑSKA T., JANUS E., red.: Tekst i zdanie.<br />
Wroc³aw.<br />
WOJTAK M. (2001): Pragmatyczne aspekty analiz stylistycznych. W: WITOSZ B.,<br />
red.: Stylistyka a pragmatyka. Katowice.
MAGDALENA ŒLAWSKA<br />
O pewnym politycznym pojedynku,<br />
czyli Najsztub pyta tak, jak nie powinien<br />
W raporcie dotycz¹cym tygodników opinii Cezary Gadomski wymieni³<br />
„Wprost”, „Politykê” „Newsweek” i „Przekrój”. Jego zdaniem<br />
s¹ to pisma obiektywne i neutralne: „[...] podstawowa ich cecha to<br />
rozbudowana w³asna redakcja, ró¿norodnoœæ tematyk, w tym dziennikarstwo<br />
œledcze i mocna publicystyka. W konsekwencji – najsilniejszy<br />
orê¿ w kreowaniu opinii” 1 .<br />
„Przekrój”, bêd¹cy jednym z tygodników opiniotwórczych, 6 paŸdziernika<br />
2005 roku siêgn¹³ po gatunek wywiadu, aby zaprezentowaæ<br />
sylwetki faworytów wyborów prezydenckich: Lecha Kaczyñskiego<br />
i Donalda Tuska. Wywiad jest gatunkiem niezwykle atrakcyjnym,<br />
poniewa¿ sprawia wra¿enie niezafa³szowanego, autentycznego,<br />
bezpoœredniego kontaktu z opiniami ludzi wypowiadaj¹cych<br />
swoje myœli. Wprowadza odbiorcê „za kulisy” pracy dziennikarza<br />
(por. BAUER, 1996: 186–187). W sytuacji kampanii prezydenckiej<br />
wywiad jest specyficzn¹ polityczn¹ reklam¹. Politycy doskonale zdaj¹<br />
sobie sprawê, ¿e istniej¹c medialnie, istniej¹ tak¿e dla swoich<br />
wyborców, dlatego bardzo sobie ceni¹ bezpoœrednie kontakty z mediami.<br />
Jak trafnie zauwa¿a Tomasz GOBAN-KLAS (2005: 24), „pozyskiwanie<br />
mediów jest wa¿niejsze ni¿ pozyskiwanie wyborców, a lojalnoœæ<br />
(a nawet uni¿onoœæ) polityków wobec mediów jest istotniejsza<br />
ni¿ wobec swego elektoratu. Ten mo¿e wybaczyæ wiele, media<br />
1 http://www.opoka.org.pl/biblioteka/X/XB/media_raport.html
60 MAGDALENA ŒLAWSKA<br />
nie wybaczaj¹ niczego”. Dla polityka wywiad jest form¹ autoprezentacji,<br />
pomaga mu kreowaæ w³asny wizerunek. Tak na wywiad<br />
z Najsztubem spojrzeli z pewnoœci¹ Donald Tusk i Lech Kaczyñski,<br />
by³ on bowiem czêœci¹ ich kampanii wyborczej. Analizowane<br />
w artykule spotkania ³¹czy – decyduj¹ca o ich specyfice – osoba<br />
dziennikarza, Piotra Najsztuba.<br />
Ok³adka tygodnika, na której znajduj¹ siê fotografie Macieja Figurskiego<br />
i Eugeniusza Helberta przedstawiaj¹ce postaci kandydatów,<br />
zosta³a opatrzona tytu³em: Ostatni pojedynek prezydentów.<br />
Najsztub egzaminuje faworytów: Donalda Tuska i Lecha Kaczyñskiego.<br />
S³owo pojedynek, jak podaje Inny s³ownik jêzyka polskiego<br />
pod redakcj¹ Miros³awa Bañki (2000), odsy³a do kilku znaczeñ,<br />
m.in. jest to: ‘walka dwóch osób na pistolety, szpady lub inn¹ broñ,<br />
toczona wed³ug œciœle okreœlonych zasad w obecnoœci sekundantów.<br />
Pojedynki by³y dawniej form¹ obrony honoru lub rozstrzygania<br />
sporów’. S³ownik ten jako pojedynek okreœla tak¿e ‘spór miêdzy<br />
dwiema osobami maj¹cymi przeciwne pogl¹dy’. Nazwanie wywiadów<br />
pojedynkiem sugeruje, ¿e politycy bêd¹ walczyæ t¹ sam¹ broni¹,<br />
czyli zostan¹ im zadane analogiczne pytania. Mo¿na przypuszczaæ,<br />
¿e dziennikarz podobnie (jeœli nie tak samo) potraktuje politycznych<br />
konkurentów, przyjmuj¹c w tym pojedynku rolê arbitra,<br />
strzeg¹cego œciœle okreœlonych zasad tej walki. Jest to pojedynek<br />
specyficzny, nie dochodzi bowiem do bezpoœredniego spotkania osób<br />
pojedynkuj¹cych siê. Pojedynek staje siê zatem poœredni, wirtualny,<br />
gdy¿ odbywa siê jedynie spotkanie miêdzy politykami a dziennikarzem.<br />
Rozmówcy doskonale zdaj¹ sobie sprawê, ¿e wywiad jest gatunkiem,<br />
„spektaklem” przeznaczonym dla publicznoœci. Dziêki niemu<br />
mo¿na przecie¿ stworzyæ portret okreœlonej osoby 2 , a tak¿e kszta³towaæ<br />
opinie czytelników na przedstawiony temat; w tym przypadku<br />
na temat kandydata do fotelu prezydenckiego.<br />
Swoj¹ uwagê skupiê na re¿yserze obu spotkañ – na postaci<br />
dziennikarza, na jego sposobie prowadzenia rozmowy i podejœciu<br />
do polityków.<br />
2 Szerzej o sylwetce zamkniêtej w formie wywiadu: WOJTAK, 2004: 158–160.
O pewnym politycznym pojedynku...<br />
Najwa¿niejsze gatunkowe wyznaczniki wywiadu s¹ zwi¹zane<br />
z jego dialogowym charakterem, czyli podzia³em na g³osy poszczególnych<br />
osób mówi¹cych. Wed³ug konwencji gatunkowej odbywa<br />
siê wymiana krótkich pytañ dziennikarza i z regu³y d³u¿szych odpowiedzi<br />
jego rozmówcy. „Dziennikarz oraz jego rozmówca wystêpuj¹<br />
jako konkretne osoby, ale jednoczeœnie te¿ jako reprezentanci<br />
okreœlonych œrodowisk spo³ecznych” (WOJTAK, 2004: 239). Osoba publiczna<br />
pe³ni wiêc rolê wynikaj¹c¹ z jej statusu spo³ecznego i jednoczeœnie<br />
rolê osoby udzielaj¹cej wywiadu (por. KITA, 1998: 80–81).<br />
Dziennikarz natomiast jako osoba przeprowadzaj¹ca wywiad wystêpuje<br />
w roli gospodarza rozmowy – to on wybiera i zaprasza rozmówcê,<br />
on tak¿e narzuca mu temat i kontroluje przebieg rozmowy,<br />
ukierunkowuje j¹ za pomoc¹ pytañ. Dziennikarz bardzo czêsto<br />
przyjmuje rolê dominuj¹c¹, gdy¿ – jak pisze Jacek WASILEWSKI<br />
(2006: 456) – „dominuje ten, kto ustala relacje i definiuje sytuacjê<br />
spo³eczn¹”. Jego funkcja jest niezmiernie wa¿na, mimo ¿e wypowiedzi<br />
dziennikarza z regu³y s¹ du¿o krótsze ni¿ wypowiedzi bohatera<br />
wywiadu.<br />
Dziennikarz w trakcie przeprowadzania wywiadu wybiera jak¹œ<br />
konkretn¹ rolê, w któr¹ siê wciela, niejako gra przed swoim<br />
interlokutorem 3 . Jego rola nie zawsze jest dostatecznie wyraŸna,<br />
dlatego czasem bywa trudna do wychwycenia. Piotr Najsztub wybra³<br />
rolê eksperta oraz rolê reprezentanta opinii publicznej; to w³aœnie<br />
one bêd¹ decydowaæ o sposobie prowadzenia rozmowy. W obu<br />
wywiadach po³¹czy³ dwie techniki prowadzenia interakcji: technikê<br />
ankiety i technikê swobodnej rozmowy (por. KITA, 1998: 143–<br />
147).<br />
3 Próby nazwania i sklasyfikowania dziennikarskich ról dokona³ Zbigniew<br />
Bauer. Wyodrêbni³ kolejno role: poœrednika, którego zadanie polega wy³¹cznie<br />
na rejestracji uzyskanych odpowiedzi, poœrednika-pomocnika, zadaj¹cego dodatkowe<br />
pytania, aby doprecyzowaæ wypowiedzi wspó³rozmówcy, partnera-<br />
-ucznia, który niezale¿nie od swojej rzeczywistej wiedzy przyjmuje postawê<br />
cz³owieka nieznaj¹cego tematu, partnera-eksperta, czyli znawcy zagadnienia,<br />
który podejmuje dyskusjê, przedstawia odmienne pogl¹dy, inspiruje, partnera-<br />
-reprezentanta opinii publicznej, odwo³uj¹cego siê do obiegowych s¹dów o przedmiocie<br />
rozmowy (BAUER, 1996: 195–196).<br />
61
62 MAGDALENA ŒLAWSKA<br />
Wywiad-ankietê cechuje mo¿liwoœæ powielania tych samych pytañ<br />
w stosunku do wielu osób. Najsztub zastosowa³ tê formê, aby<br />
mieæ mo¿liwoœæ porównania odpowiedzi obu kandydatów. Na pytaniach<br />
ankietowych oparta zosta³a ca³a struktura tej rozmowy: od<br />
pytania o wypowiadanie umów miêdzynarodowych, nadawanie<br />
obywatelstwa polskiego, nadawanie orderów i odznaczeñ, o u³askawienia,<br />
referenda, powo³ywanie sêdziów, po ci¹g pytañ o to, kiedy<br />
polityk jest z siebie dumny, co go kompromituje, co oœmiesza. Na<br />
koniec dziennikarz zada³ pytania o to, czy politycy bêd¹ prezydentami<br />
spraw zagranicznych czy wewn¹trzkrajowych, czy jeœli nie<br />
wygraj¹ tych wyborów, to za piêæ lat ponownie bêd¹ kandydowaæ.<br />
Przyk³adami pytañ ankietowych s¹ nastêpuj¹ce wypowiedzi<br />
dziennikarza:<br />
Rozmowa z Donaldem Tuskiem<br />
Prezydent ratyfikuje i wypowiada<br />
umowy miêdzynarodowe. Ma<br />
pan w planie wypowiedzenie jakiejœ<br />
umowy miêdzynarodowej?<br />
Prezydent stosuje prawo ³aski,<br />
czy chce pan siê tu czymœ ró¿niæ<br />
od prezydenta Kwaœniewskiego?<br />
On wielu u³askawi³, ale ich listê<br />
utajni³.<br />
Prezydent mo¿e zwracaæ siê z orêdziem<br />
do parlamentu. Pan czêsto<br />
u¿ywa³by tego narzêdzia?<br />
Rozmowa z Lechem Kaczyñskim<br />
Ma pan w planie wypowiedzenie<br />
jakiejœ umowy miêdzynarodowej?<br />
Zgodnie z konstytucj¹ prezydent<br />
ratyfikuje i wypowiada<br />
umowy miêdzynarodowe.<br />
Prezydent Rzeczypospolitej ma<br />
prawo u³askawiaæ przestêpców.<br />
Prezydent Kwaœniewski obficie z<br />
tego korzysta³.<br />
Prezydent mo¿e siê zwracaæ z orêdziem<br />
do Sejmu.<br />
S¹ to pytania, które w zasadzie niczym siê nie ró¿ni¹, ale to w³aœnie<br />
one pozwoli³y czytelnikowi sprawdziæ, w jakim stopniu obaj<br />
kandydaci poradzili sobie z tymi samymi zagadnieniami. Wydaje<br />
mi siê, ¿e na tych pytaniach kierowanych do obu polityków obiektywizm<br />
dziennikarski siê koñczy.
O pewnym politycznym pojedynku...<br />
W wywiadzie-rozmowie dziennikarz korzysta³ z niepowtarzalnoœci,<br />
spontanicznoœci, jak¹ niesie rozmowa. Najsztub doprecyzowa³<br />
pytania ogólne, a wtedy okaza³o siê, ¿e traktuje swoich rozmówców<br />
inaczej. Oto przyk³ad:<br />
Rozmowa z Donaldem Tuskiem<br />
Prezydent ma te¿ prawo inicjatywy<br />
ustawodawczej. Ma<br />
pan w szufladzie jakieœ ustawy,<br />
które bêdzie pan chcia³<br />
w ten sposób przeprowadziæ?<br />
– Mam w szufladzie najwa¿niejszy<br />
projekt w tej dziedzinie.<br />
Czyli?<br />
– Czyli projekt powo³ania<br />
przy prezydencie rady prawniczej,<br />
której zadaniem bêdzie<br />
wprowadzanie ustaw, które<br />
uniewa¿ni¹ z³e przepisy. Prezydent<br />
Rzeczypospolitej powinien,<br />
wykorzystuj¹c swoj¹ inicjatywê<br />
ustawodawcz¹, permanentnie,<br />
nieustannie, ci¹g³¹ prac¹ zmuszaæ<br />
parlament do czyszczenia<br />
polskiego prawa z nadmiaru<br />
przepisów. Mówimy, u¿ywaj¹c<br />
konstytucyjnego opisu: „prezydent<br />
jest stra¿nikiem dobrego<br />
prawa w Polsce”. (...)<br />
Donaldowi Tuskowi dziennikarz pozwoli³ na d³u¿sz¹ wypowiedŸ,<br />
tak rozwija³ pytanie, aby ten móg³ siê pochwaliæ projektem powo-<br />
³ania rady prawniczej. Zupe³nie inaczej Najsztub post¹pi³ w roz-<br />
63<br />
Rozmowa z Lechem Kaczyñskim<br />
Rozumiem te¿, ¿e z inicjatywy<br />
ustawodawczej bêdzie chcia³<br />
pan korzystaæ czêœciej ni¿<br />
Aleksander Kwaœniewski?<br />
– Nieco czêœciej. Bo prezydent<br />
Kwaœniewski...<br />
...on, zdaje siê, raz na rok<br />
mia³ takow¹.<br />
– Raz, dwa razy na rok. Mia³bym<br />
j¹ nieco czêœciej, ale nie bêdê<br />
zasypywa³ projektami ustaw.<br />
Ma je ju¿ pan?<br />
– Jest kilka projektów ustaw: o<br />
wzmo¿enie nadzoru nad stosunkami<br />
pracy czy dotycz¹ce niedo¿ywionych<br />
dzieci, czy bezpieczeñstwa<br />
narodowego, ale je¿eli na<br />
przyk³ad rz¹d bêdzie je chcia³...<br />
...to s¹ takie same ustawy,<br />
które ma PiS?<br />
– Niektóre tak, wiêc je¿eli rz¹d<br />
to zrobi przed 23 grudnia tego<br />
roku – bo wtedy jest zaprzysiê¿enie<br />
nowego prezydenta – to ju¿<br />
nie bêdê tego powiela³.
64 MAGDALENA ŒLAWSKA<br />
mowie z Lechem Kaczyñskim – przy tym samym zagadnieniu dwukrotnie<br />
mu przerwa³, co pokazuje, ¿e wyraŸnie chcia³ panowaæ nad<br />
swoim interlokutorem, nie zamierza³ s³uchaæ jego argumentów. Niejako<br />
„dokonuje siê naruszenie prawa mówi¹cego, symboliczne wkroczenie<br />
na jego terytorium, (...) przerwanie staje siê aktem agresji<br />
werbalnej” (KITA, 2005: 260). Dziennikarz próbowa³ zdominowaæ<br />
mówi¹cego, odczuæ polityka nie bra³ pod uwagê. W tym przypadku<br />
„agresywnoœæ sposobu bycia, w tym tak¿e u¿ywanie jêzyka, staje<br />
siê œwiadomie stosowanym œrodkiem osi¹gania dominacji nad adresatem<br />
wypowiedzi i sk³onienia go do dzia³añ oczekiwanych przez<br />
nadawcê” (SATKIEWICZ, 2002: 33).<br />
Kolejnym przyk³adem nierównego traktowania rozmówców jest<br />
sekwencja dotycz¹ca referendum:<br />
Rozmowa z Donaldem Tuskiem<br />
Prezydent mo¿e te¿ zarz¹dzaæ<br />
referenda ogólnokrajowe. Jest<br />
pan zwolennikiem rozstrzygania<br />
trudnych kwestii w referendach,<br />
na przyk³ad sprawy<br />
podatków?<br />
– Nie chcia³bym zamieniæ Polski<br />
w kraj referendalny, gdzie<br />
ka¿d¹ decyzjê zrzucamy na barki<br />
obywateli.<br />
Nie mówiê ka¿d¹.<br />
– Czy ka¿d¹ istotn¹, te¿ ze<br />
wzglêdu na to, ¿e referenda w<br />
Polsce bêd¹ mia³y sens dopiero<br />
po zmianie konstytucji. (...) Jeœli<br />
chcemy naprawdê pos³ugiwaæ siê<br />
referendum, to musimy zmieniæ<br />
zapis o progu frekwencji, od którego<br />
wynik referendum jest wa¿ny.<br />
Nie ucieka³bym od referendów,<br />
kiedy ju¿ je urealnimy.<br />
Rozmowa z Lechem Kaczyñskim<br />
Ma pan propozycjê pierwszego<br />
pytania referendalnego?<br />
– To s¹ pytania oczywiste:<br />
problemy zwi¹zane z jakimœ europejskim<br />
traktatem konstytucyjnym,<br />
sprawa wprowadzenia<br />
euro albo na przyk³ad sprawa<br />
wprowadzenia podatku „3 razy<br />
15” czy „3 razy 16”, takiego samego<br />
dla bogatych i dla osób<br />
niezamo¿nych, czyli likwidacja<br />
zasady, ¿e ci, którym siê wiedzie<br />
lepiej, maj¹ wiêksze obowi¹zki –<br />
to s¹ klasyczne tematy referendalne.<br />
Ale nawet przy podatku liniowym<br />
bogatsi maj¹ wiêksze<br />
obowi¹zki, p³ac¹ wiêcej pieniêdzy<br />
od biednych.<br />
– P³ac¹ wiêcej, oczywiœcie.
Za³ó¿my, ¿e ju¿ urealniliœmy<br />
referendum. O co by pan zapyta³<br />
Polaków?<br />
– Czy ma byæ ordynacja wiêkszoœciowa,<br />
czy proporcjonalna.<br />
(...) referendum, tak¿e dlatego,<br />
¿e nasza klasa polityczna tak siê<br />
zasklepi³a, ¿e trudno j¹ zmusiæ<br />
do doϾ oczywistych decyzji.<br />
5 Jêzyk...<br />
O pewnym politycznym pojedynku...<br />
Najsztub wyraŸnie atakowa³ pogl¹dy, program wyborczy Kaczyñskiego,<br />
nie robi³ tego natomiast w przypadku jego kontrkandydata.<br />
Jako jedn¹ ze strategii w rozmowie z Kaczyñskim dziennikarz<br />
wybra³ kontrolowan¹ agresjê, która nie pozwala rozmówcy<br />
mówiæ szerzej. Najsztub dokonywa³ dyskredytacji Kaczyñskiego,<br />
której „intencj¹ i zadaniem jest zakwestionowanie wiarygodnoœci,<br />
prawowitoœci, reprezentatywnoœci oponenta” (KARWAT, 2006: 42).<br />
Dyskredytacja ta buduje negatywy wizerunek polityka.<br />
Obok pytañ rozszerzaj¹cych zagadnienia interesuj¹ce dziennikarza<br />
znalaz³y siê te¿ takie, które by³y dostosowane tylko i wy³¹cznie<br />
do konkretnego polityka.<br />
Oto przyk³ady pytañ skierowanych do Tuska:<br />
65<br />
Wiêc argument, ¿e oni p³ac¹<br />
tyle samo, ile ci biedni...<br />
– Ale ich udzia³ jest taki<br />
sam.<br />
Procentowy tak, ale pieniêdzy<br />
daj¹ wiêcej.<br />
– Solidaryzm spo³eczny wymaga<br />
innych rozwi¹zañ ni¿ podatek<br />
liniowy. Udzia³ tych, którym<br />
siê powiod³o, powinien byæ<br />
wiêkszy.<br />
W tej chwili jest pan atakowany przez swojego g³ównego<br />
konkurenta Lecha Kaczyñskiego epitetem „libera³”, w domyœle<br />
„afera³”. Dlaczego w³aœciwie pan nie kontratakuje?<br />
Nie stawia pan przed Polakami zbyt du¿ych wymagañ?<br />
Tak dobrane pytania pozwala³y politykowi na obronê. Wydaje<br />
mi siê, ¿e wrêcz dawa³y mu szansê na polityczn¹ reklamê. Najsztub<br />
nawet w pytaniach zadanych Tuskowi atakowa³ Kaczyñskiego.<br />
Natomiast jego wypowiedzi kierowane w stronê Kaczyñskiego<br />
utrzymane by³y w zupe³nie innym tonie. Przyk³adowo:
66 MAGDALENA ŒLAWSKA<br />
Panie prezydencie, tañce wokó³ tworzenia rz¹du, odst¹pienie<br />
przez pañskiego brata funkcji premiera panu Marcinkiewiczowi,<br />
po to ¿eby panu nie przeszkodziæ w drodze do<br />
Pa³acu Namiestnikowskiego, pokaza³y nam, ¿e PiS jest parti¹,<br />
której g³ównym celem jest prezydent Polski Lech Kaczyñski.<br />
Dlaczego pañski brat zapewnia³ podczas kampanii wyborczej,<br />
¿e szef partii, która wygra wybory, bêdzie premierem? Zrobi³<br />
nas w konia.<br />
Staram siê byæ niepoprawny, biorê przyk³ad z pana.<br />
W pytaniach tych, czêsto napastliwych, uporczywie podkreœlano<br />
koligacje rodzinne braci Kaczyñskich. Uwa¿am, ¿e w tym wypadku<br />
by³o to nadu¿ycie, przez wielu odbiorców traktowane jako nietakt.<br />
To w³aœnie te pytania ujawni³y stosunek dziennikarza do rozmówcy.<br />
Najtrudniejsze w wywiadzie s¹ pytania, które przyprawiaj¹<br />
rozmówcê o dyskomfort (por. GROBEL, 2006: 146). Najsztub w rozmowie<br />
z Kaczyñskim nie unika³ niewygodnych pytañ. Nie dba³<br />
o to, by jego rozmówca czu³ siê dobrze.<br />
„Ka¿da interakcja, czyli wymiana o charakterze komunikatywnym,<br />
jest jednoczeœnie oparta na wspó³pracy i konflikcie [...]. Zaliczenie<br />
interakcji do konfliktowej lub kooperacyjnej dokonuje siê<br />
przecie¿ na podstawie przewagi jednej postawy nad drug¹, a nie<br />
wy³¹cznej manifestacji jednej postawy” (KITA, 2003: 155; por. WOJ-<br />
TAK, 2004: 240–241). Pozornie podobne wywiady (zw³aszcza przez<br />
ci¹g pytañ ankietowych) odwo³uj¹ siê do dwóch ró¿nych rodzajów<br />
rozmowy. W wywiadzie z Kaczyñskim dominowa³a postawa oparta<br />
na konflikcie: pytania Najsztuba wyraŸnie podkreœla³y sprzecznoœæ<br />
pogl¹dów i stanowisk. Natomiast w wywiadzie z Tuskiem nastêpowa³a<br />
wymiana oparta na wspó³pracy.<br />
O niepe³nej równoœci spotkañ z politykami œwiadczy tak¿e to, co<br />
istnieje poza tekstem rozmowy – paratekst, który tworz¹ komponenty<br />
wywiadu, nale¿¹ce do jego otoczenia, przede wszystkim:<br />
nazwiska uczestników wywiadu, tytu³, podtytu³ oraz notatka prezentuj¹ca<br />
osobê udzielaj¹c¹ wywiadu. W spisie treœci zamieszczono<br />
tak¹ oto informacjê:
O pewnym politycznym pojedynku...<br />
67<br />
Najsztub pyta<br />
Faworytów wyborów prezydenckich<br />
DUMNY BÊDÊ POTEM<br />
Donald Tusk nie chce byæ autorem b³yskotliwych hase³,<br />
których potem nie da siê zrealizowaæ<br />
SÊDZIA SÊDZIÓW<br />
Ja bym sto razy bardziej wola³, ¿eby to brat kandydowa³ na<br />
prezydenta, ale on zawsze znajduje argumenty, ¿e to ja mam<br />
gdzieœ byæ – o swoim kandydowaniu mówi Lech Kaczyñski<br />
Tekst Kaczyñskiego jest doœæ niefortunny. Ju¿ na podstawie lektury<br />
tych krótkich fragmentów mo¿na przypuszczaæ, ¿e pojedynek,<br />
jaki odbêdzie siê miêdzy kandydatami za poœrednictwem wywiadu,<br />
bêdzie nierówny. Umieszczenie wywiadów w takiej, a nie innej<br />
kolejnoœci jest ju¿ na swój sposób subiektywne, zw³aszcza ¿e rozmowy<br />
z politykami odby³y siê w odwrotnej kolejnoœci. Do rozmowy<br />
z Lechem Kaczyñskim dosz³o 28 wrzeœnia 2005 roku, natomiast<br />
z jego kontrkandydatem – 3 paŸdziernika 2005 roku Oba wywiady<br />
zosta³y przeprowadzone w Warszawie.<br />
Tytu³ – przez Kamilê PLACKO-WOZIÑSK¥ (2001: 77) uznany za<br />
najwa¿niejszy sk³adnik w ka¿dym tekœcie – w przypadku tych rozmów<br />
jest elementem wyraŸnie stronniczym:<br />
Sk³adnik<br />
tekstu<br />
Tytu³<br />
5*<br />
Lid<br />
Rozmowa<br />
z Donaldem Tuskiem<br />
DUMNY BÊDÊ POTEM<br />
DONALD TUSK jest przekonany,<br />
¿e by³by lepszym<br />
prezydentem dla Polaków<br />
ni¿ inni kandydaci. Jak<br />
odpowie na zarzuty stawiane<br />
mu przez konkurentów,<br />
zanim oczywiœcie zwyciê¿y,<br />
i jak bêdzie korzysta³<br />
ze swoich konstytucyjnych<br />
uprawnieñ, gdy ju¿ wygra?<br />
Rozmowa<br />
z Lechem Kaczyñskim<br />
SÊDZIA SÊDZIÓW<br />
Jak LECH KACZYÑSKI<br />
bêdzie korzysta³ z uprawnieñ<br />
danych prezydentowi<br />
przez konstytucjê? Piotr<br />
Najsztub pyta o konkrety,<br />
a nie o wizje. Przeczytaj,<br />
zanim zag³osujesz.
68 MAGDALENA ŒLAWSKA<br />
Tytu³ rozmowy z Tuskiem – w przeciwieñstwie do wywiadu z Kaczyñskim<br />
– jest pozytywny. Lid dotycz¹cy rozmowy z Tuskiem sugeruje<br />
jego zwyciêstwo w wyborach prezydenckich: zanim oczywiœcie<br />
zwyciê¿y, gdy ju¿ wygra. Natomiast lid dotycz¹cy wywiadu<br />
z Kaczyñskim brzmi jak ostrze¿enie przed niebezpiecznym wizjonerem:<br />
Przeczytaj, zanim zag³osujesz.<br />
Fotografie zaprezentowane na pierwszych stronach wywiadu<br />
wydaj¹ siê doskona³ym dope³nieniem ca³oœci tekstu. Donalda Tuska<br />
sfotografowa³ Adam Che³stowski, a Lecha Kaczyñskiego – Maciej<br />
Jeziorek. Nawet sposób korelacji zdjêæ z tekstem wywiadu jest<br />
odmienny. Zdjêcie Kaczyñskiego zosta³o przykryte dwiema kolumnami<br />
tekstu, natomiast zdjêcie Tuska zdecydowanie lepiej wyeksponowane.<br />
Warto dodaæ, ¿e na stronie internetowej „Przekroju”<br />
zmieniono zdjêcie obecnego prezydenta: jego postaæ zosta³a wykadrowana.<br />
Wielu czytelników zapamiêta z tych wywiadów jedynie: tytu³,<br />
lid, obraz – bardzo czêsto to one utrwal¹, jak podkreœlaj¹ badacze<br />
mediów, treœæ tekstu w œwiadomoœci odbiorców (por. I£OWIECKI, 2003:<br />
127–129).<br />
Przyjêta przez wszystkie organizacje dziennikarskie Karta etyczna<br />
mediów zawiera 7 zasad postêpowania dziennikarskiego, wœród<br />
których jest zasada obiektywizmu. Zgodnie z ni¹ „autor ma przedstawiaæ<br />
rzeczywistoœæ niezale¿nie od swoich pogl¹dów” (PISAREK,<br />
2004: 430). Medioznawcy wyraŸnie podkreœlaj¹, ¿e neutralnoœæ<br />
i obiektywizm – jako jedne z g³ównych zaleceñ kodeksu etyki dziennikarskiej<br />
– s¹ niezwykle trudne, ale œwiadcz¹ przede wszystkim<br />
o wiarygodnoœci dziennikarza i jego przekazu. Najtrudniejsze jest<br />
pogodzenie dziennikarskiego punktu widzenia, interpretowania<br />
przez niego zjawisk z bezstronnoœci¹ ich przekazywania (DZIAM-<br />
SKI, 2005: 179–182). Nie uda³o siê to Piotrowi Najsztubowi. Moim<br />
zdaniem dokona³ on jedynie próby symulacji obiektywizmu i neutralnoœci<br />
(por. I£OWIECKI, 2003: 139–140).<br />
„Kiedy siê zak³ada, ¿e odbiorcy nie s¹ przesadnie przyzwyczajeni<br />
do myœlenia, stosowana jest »mowa a¿urowa«: trochê maskujemy,<br />
a trochê ods³aniamy, aby wszystko by³o wiadome, choæ jakoby<br />
nieprzes¹dzone” – tak podsumowuje rozwa¿ania o politycznej
O pewnym politycznym pojedynku...<br />
perswazji Miros³aw KARWAT (2003: 121). Uwa¿am, ¿e Piotr Najsztub<br />
zastosowa³ „szycie grubymi niæmi”. Czytelnikowi pozostawiam odpowiedŸ<br />
na pytanie: Czy w tym wyj¹tkowym pojedynku wybra³<br />
rolê arbitra czy raczej sekundanta jednej strony?<br />
Literatura<br />
BAÑKO M., red. (2000): Inny s³ownik jêzyka polskiego PWN. Warszawa.<br />
BAUER Z. (1996): Wywiad prasowy. Gatunek i metoda. W: BAUER Z., CHUDZIÑ-<br />
SKI E., red.: Dziennikarstwo i œwiat mediów. Kraków.<br />
DZIAMSKI S. (2005): Kultura i etyka ¿ycia spo³eczno-zawodowego. Poznañ.<br />
GOBAN-KLAS T. (2005): Media: od „czwartej” do „pierwszej” w³adzy? W: MAGOS-<br />
KA M., red.: Media w³adza prawo. Kraków.<br />
GROBEL L. (2006): Sztuka wywiadu. Warszawa.<br />
I£OWIECKI M. (2003): Krzywe zwierciad³o. O manipulacji w mediach. Lublin.<br />
KARWAT M. (2003): Perswazja w tekstach politycznych – spojrzenie politologa.<br />
W: MOSIO£EK-K£OSIÑSKA K., ZGÓ£KA T., red.: Jêzyk perswazji publicznej. Poznañ.<br />
KARWAT M. (2006): O z³oœliwej dyskredytacji. Manipulowanie wizerunkiem przeciwnika.<br />
Warszawa.<br />
KITA M. (1998): Wywiad prasowy. Jêzyk – gatunek – interakcja. Katowice.<br />
KITA M. (2003): Syndrom Knocka, czyli czego jêzykoznawca mo¿e siê dowiedzieæ,<br />
badaj¹c teksty wywiadów. W: KITA. M., red.: Porozmawiajmy o rozmowie.<br />
Lingwistyczne aspekty dialogu. Katowice.<br />
KITA M. (2005): Jêzykowe rytua³y grzecznoœciowe. Katowice.<br />
GRZEGORZEWSKA M.K. (2005): O manipulacji w polityce. W: Media w³adza prawo.<br />
Red. M. MAGOSKA. Kraków.<br />
PISAREk P. (2004): Kodeksy etyki dziennikarskiej. W: BAUER Z., ChUDZIÑSKI E.,<br />
red.: Dziennikarstwo i œwiat mediów. Kraków.<br />
PLACKO-WOZIÑSKA K. (2001): Wywiad to nie tylko rozmowa. W: NICZYPEROWICZ A.,<br />
red.: Dziennikarstwo od kuchni. Poznañ.<br />
SATKIEWICZ H. (2002): Jêzykowe przejawy agresji w mediach. W: BRALCZYK J.,<br />
MOSIO£EK-K£OSIÑSKA K., red.: Jêzyk w mediach masowych. Warszawa.<br />
WASILEWSKI J. (2006): Retoryka dominacji. Warszawa.<br />
WOJTAK M. (2004): Gatunki prasowe. Lublin.<br />
69
MARIA CZEMPKA-WEWIÓRA<br />
Pamiêæ w jêzyku,<br />
„jêzyk” pamiêci – zarys problematyki<br />
Pamiêæ jest obecnie przedmiotem refleksji w wielu dziedzinach<br />
wiedzy, pocz¹wszy od psychologii, poprzez historiozofiê, estetykê,<br />
kulturê, historiê sztuki, filozofiê, literaturê (ZALESKI, 2004), a¿ po<br />
analizê jêzykoznawcz¹, która mo¿e dotyczyæ zarówno tekstologii<br />
i genologii, jak i procesów rozumienia oraz komunikacji (DOBRZYÑ-<br />
SKA, 2005). Nurt badañ poœwiêconych pamiêci okreœlany jest jako<br />
jeden z „najbardziej ekspansywnych dyskursów wspó³czesnej humanistyki”<br />
(UBERTOWSKA, 2005: 133). Naukowe zainteresowanie<br />
omawian¹ problematyk¹ jest jednak¿e zjawiskiem stosunkowo nowym,<br />
bo datowanym na pocz¹tek XX wieku, chocia¿ rozkwit badañ<br />
przypada na lata osiemdziesi¹te tego¿ stulecia (KLEIN, 2003:<br />
42).<br />
Refleksja nad fenomenem pamiêci sta³a siê szczególnie popularna<br />
w krêgu badañ skupionych wokó³ narratywistycznej teorii historii,<br />
która, œwiadoma zagro¿eñ fabularyzowania narracji historycznej,<br />
faworyzuje kategoriê punktu widzenia autora, a z ni¹ pamiêæ, zarówno<br />
subiektywn¹, jak i spo³eczn¹ (JUSZCZYK, 2004). Waga wspomnieñ<br />
ujawnia siê w uznaniu prawdy „lokalnej, niestabilnej, zawis³ej<br />
od wielu zmiennych, rozproszonych kontekstów” (UBERTOW-<br />
SKA, 2005: 134). Uprzywilejowany zostaje tak¿e podmiot mówi¹cy,<br />
który zajmuje centraln¹ pozycjê w historii pojmowanej jako „historia<br />
intymna”. Takie przewartoœciowanie wi¹¿e siê z popularnoœci¹ li-
74 MARIA CZEMPKA-WEWIÓRA<br />
teratury autobiograficznej i wspomnieniowej w koñcu XX wieku.<br />
W Polsce proces ów warunkowany by³ tak¿e zmian¹ ustroju, kiedy<br />
to do ogólnego obiegu zosta³a w³¹czona, dotychczas ocenzurowana,<br />
literatura wspomnieniowa zarówno emigracyjna, jak i krajowa<br />
(KACZMAREK, 2002: 124).<br />
W niniejszym artykule chcia³abym dokonaæ rekonesansu tematyki<br />
pamiêci: zamierzam zastanowiæ siê, jak w wybranym przeze<br />
mnie materiale jest ona przedstawiana, a tak¿e jak wp³ywa na organizacjê<br />
tekstu oraz w jaki sposób kszta³tuje jego warstwê jêzykow¹.<br />
Materia³ badawczy stanowi¹ zapisy wywiadów zgromadzonych<br />
w tomach Rozmowy na koniec wieku oraz Rozmowy na nowy<br />
wiek, przeprowadzonych przez Katarzynê JANOWSK¥ i Piotra MU-<br />
CHARSKIEGO (red., 2001: ok³adka) z „naukowcami, pisarzami, artystami<br />
i duchownymi”. Tematyka pamiêci pojawia siê tu czêsto, a decyduj¹<br />
o tym refleksyjny charakter rozmów towarzysz¹cych prze-<br />
³omowi wieków oraz dobór rozmówców, którzy s¹ œwiadkami epoki<br />
i przywo³uj¹ istotne fakty historyczne znane im z autopsji.<br />
„Pamiêæ” w jêzyku i w tekœcie<br />
W analizowanych ksi¹¿kach samo pojêcie pamiêci jest przedmiotem<br />
refleksji mówi¹cych, co œwiadczy o uznaniu jej za czynnik wa¿ny<br />
i donios³y spo³ecznie. Pamiêæ ukazywana jest jednak w ró¿norodny<br />
sposób – mo¿e byæ jednoczeœnie dobrodziejstwem, a przechowywanie<br />
wspomnieñ – wa¿nym postulatem moralnym, ale równie¿<br />
przekleñstwem oraz zarzewiem wielu sporów i konfliktów.<br />
Zarówno w analizowanych tekstach, jak i w potocznej œwiadomoœci<br />
u¿ytkowników pamiêæ przedstawiana jest czêsto pozytywnie.<br />
Dowodzi ona ludzkiej m¹droœci, wynikaj¹cej czêsto ze znajomoœci<br />
historii i wiedzy p³yn¹cej z doœwiadczenia, te zaœ pozwalaj¹ wyci¹gaæ<br />
w³aœciwe wnioski i zapobiegaæ podobnym wydarzeniom<br />
w przysz³oœci, zgodnie zreszt¹ z ³aciñsk¹ maksym¹ – historia est
Pamiêæ w jêzyku, „jêzyk” pamiêci – zarys problematyki<br />
magistra vitae. St¹d pozytywne waloryzowanie „pamiêci historycznej”<br />
i negatywne – jej braku.<br />
75<br />
Bardzo niepokoi mnie na przyk³ad, ¿e ci – tak zwani – postkomuniœci<br />
g³osz¹ w Polsce (...), ¿e nie nale¿y myœleæ o przesz³oœci,<br />
tylko o przysz³oœci. Czyli, w³aœciwie, proponuj¹ nam<br />
stworzenie œwiata, w którym narody ¿yj¹ bez pamiêci<br />
historycznej.<br />
(HERLING-GRUDZIÑSKI, 1998: 11)<br />
Pamiêæ danego narodu czy grupy spo³ecznej lub kulturowej mo¿e<br />
jednak kszta³towaæ siê antagonistycznie wobec innego narodu<br />
czy grupy. St¹d u pod³o¿a konfliktów miêdzynarodowych le¿¹ odmienne<br />
pamiêci narodowe, budowane w inny sposób, uwypuklaj¹ce<br />
pewne fakty kosztem innych. Pamiêæ zbiorowa kszta³tuje to¿samoœæ<br />
narodow¹, na niej opiera siê dialog miêdzy nacjami lub jego<br />
brak.<br />
Pamiêæ serbska na przyk³ad i pamiêæ chorwacka, choæby dotyczy³y<br />
tych samych zdarzeñ, s¹ ze sob¹ tak sk³ócone, ¿e próba<br />
mediacji pobudza tylko konflikt.<br />
(JEDLICKI, 2001: 115)<br />
Pamiêæ zale¿y od okreœlonego punktu widzenia 1 i mo¿e byæ modyfikowana<br />
ze wzglêdu na takie zmienne, jak: wiek, podmiot mówi¹cy,<br />
dystans czasowy, obecna sytuacja mówi¹cego. „Pamiêæ jest<br />
szalenie plastyczna” – zauwa¿a Jerzy JEDLICKI (2001: 114).<br />
1 Termin „punkt widzenia” rozumiem zgodnie z definicj¹ Jerzego BARTMIÑ-<br />
SKIEGO (2006: 78) jako: „czynnik podmiotowo-kulturowy, decyduj¹cy o sposobie<br />
mówienia o przedmiocie, w tym m.in. o kategoryzacji przedmiotu, o wyborze<br />
postawy onomazjologicznej przy tworzeniu nazwy, o wyborze cech, które s¹<br />
o przedmiocie orzekane w konkretnych wypowiedziach i utrwalone w znaczeniu.<br />
Przyjêty przez podmiot jakiœ punkt widzenia funkcjonuje wiêc jako zespó³ dyrektyw<br />
kszta³tuj¹cych treœæ i strukturê treœci s³ów i ca³ych wypowiedzi, daj¹ce<br />
te¿ podstawê do identyfikacji gatunków mowy i stylów jêzykowych”.
76 MARIA CZEMPKA-WEWIÓRA<br />
Równoczeœnie czêsto podkreœlana jest niemo¿noœæ zapanowania<br />
nad wspomnieniami. To one w³adaj¹ cz³owiekiem. Zaznacza siê to<br />
w pe³nych dramatyzmu próbach wyparcia pewnych wydarzeñ, kiedy<br />
to niepamiêæ staje siê dobroczynnym lekarstwem. St¹d takie<br />
wyra¿enia, jak: wyprzeæ coœ z pamiêci, wyrzuciæ coœ / kogoœ z pamiêci,<br />
wykreœliæ kogoœ, coœ z pamiêci, coœ obci¹¿a pamiêæ oraz coœ<br />
komuœ utkwi³o, wbi³o siê, wry³o siê, wrazi³o siê komuœ w pamiêæ<br />
(DUBISZ, red., 2003, T. 3: 23–25), które mog¹ mieæ zdecydowanie<br />
negatywne konotacje. Pamiêæ stanowi o czyjejœ osobowoœci i o to¿samoœci<br />
niezale¿nie od woli podmiotu, czego przyk³adem mo¿e byæ<br />
pe³na dramatyzmu wypowiedŸ:<br />
Chcia³em przestaæ byæ ¯ydem. Usi³owa³em to zrobiæ po wojnie,<br />
chwytaj¹c siê idiotycznych, dziecinnych sposobów. Potem<br />
przesta³em. Nie potrafi³em oddzieliæ siê od pamiêci mego<br />
dziadka i ojca. Pamiêtam jednak mojego dziadka, który<br />
Rosjan nie znosi³ i wygadywa³ na nich w potworny sposób.<br />
Nie mog³em tego wyrzuciæ z pamiêci, poniewa¿ kocha³em go<br />
i ufa³em mu. (…) Ale z drugiej strony by³ mój ojczym – którego<br />
nazywa³em ojcem – oddany idei komunistycznej.<br />
(DICHTER, 2001: 74)<br />
Powracaj¹ce wspomnienia staj¹ siê przekleñstwem, na które lekarstwem<br />
mo¿e byæ zapomnienie. Wraz z dyskursem pamiêci pojawi³a<br />
siê refleksja na temat niepamiêci, która nie jest jedynie zaprzeczeniem<br />
tej pierwszej czy oznak¹ niewiedzy, ale okazuje siê<br />
w równym stopniu fundamentem istnienia (UBERTOWSKA, 2005).<br />
U¿ywaj¹c jêzyka freudowskiej koncepcji psychoanalizy, mo¿na powiedzieæ,<br />
¿e to, co zapomniane, pozostaje w naszej podœwiadomoœci,<br />
tworzy j¹.
Pamiêæ w jêzyku, „jêzyk” pamiêci – zarys problematyki<br />
Pamiêæ a tekst<br />
Pamiêæ jest istotnym elementem buduj¹cym i organizuj¹cym<br />
tekst. Teresa DOBRZYÑSKA (2005) w artykule Tekst i dyskurs we<br />
wspó³pracy z pamiêci¹ koncentruje siê na ewokacji 2 , która odpowiedzialna<br />
zosta³a za spójnoœæ tekstu. Przedstawiona przez badaczkê<br />
analiza organizacji tekstu oparta jest na przywo³aniu pojêcia<br />
funkcjonuj¹cego w psychologii, a mianowicie pamiêci operacyjnej.<br />
„Trzeba wiêc przyj¹æ, ¿e rejestrowaniu kolejnych elementów tekstu<br />
w pamiêci krótkotrwa³ej towarzyszy sta³e siêganie do rezerwuaru<br />
pamiêci d³ugotrwa³ej. Tê modalnoœæ funkcjonowania pamiêci<br />
nazwano pamiêci¹ operacyjn¹ [...] W pamiêci operacyjnej (rozumianej<br />
te¿ czasem jako pobudzenie, utrzymanie w stanie gotowoœci<br />
ró¿nych struktur pamiêci d³ugotrwa³ej) przechowywane by³yby<br />
te treœci i te operacje, które mog¹ okazaæ siê przydatne w aktualnej<br />
pracy umys³u” (DOBRZYÑSKA, 2005: 62). W danym momencie<br />
aktualizowane i przywo³ywane s¹ wiêc treœci, które maj¹ istotny<br />
wp³yw na przebieg, w tym wypadku, rozmowy i s³u¿¹ jej ukierunkowaniu.<br />
Stwierdzenia typu jesteœ matk¹, jesteœ doros³y itp. bardzo<br />
czêsto pojawiaj¹ siê w tekstach reprezentuj¹cych gatunek, jakim<br />
jest wywiad, szczególnie w pytaniach czy te¿ w pytaniach pozornych,<br />
zadawanych przez prowadz¹cych zaproszonym goœciom. Ich<br />
funkcja jest tutaj dwojaka: s³u¿¹ nakierowaniu wypowiedzi oraz<br />
skupieniu jej na konkretnym zagadnieniu, i to z okreœlonego punktu<br />
widzenia. Odwo³uj¹ siê tak¿e do pe³nionej przez rozmówcê roli<br />
2 T. Dobrzyñska opiera siê na wynikach badañ psychologii poznawczej, rozró¿niaj¹cej<br />
pamiêæ krótkotrwa³¹ i d³ugotrwa³¹: „Pamiêæ krótkotrwa³a [...] jest<br />
pierwszym etapem przetwarzania informacji, pamiêæ sensoryczn¹ traktuje siê<br />
bowiem jako rodzaj biernego magazynu. Charakteryzuje siê ona ograniczon¹<br />
pojemnoœci¹ i jest przemijaj¹ca, czyli czas jej trwania jest te¿ ograniczony.<br />
[...] Pamiêæ d³ugotrwa³a [...] stanowi trwa³y magazyn zakodowanych œladów<br />
pamiêciowych [...] o nieograniczonej pojemnoœci i czasie przechowywania. Kodowanie<br />
informacji polega na w³¹czaniu ich do kategorii czy systemu kategorii<br />
istniej¹cych ju¿ w umyœle podmiotu lub na tworzeniu nowych kategorii”<br />
(KURCZ, 1995: 39).<br />
77
78 MARIA CZEMPKA-WEWIÓRA<br />
spo³ecznej. Prowadz¹cy chce uzyskaæ odpowiedŸ, która by³aby wypowiedzi¹<br />
zgodn¹ z rol¹ istotn¹ dla tematu wywiadu.<br />
Jest Pan znanym i cenionym kompozytorem muzyki teatralnej,<br />
wspó³pracownikiem Jerzego Jarockiego, Andrzeja Wajdy (...).<br />
Muzyka towarzyszy³a Panu od dzieciñstwa. (…)<br />
(RADWAN, 2001: 203)<br />
Tego typu stwierdzenia konstruowane s¹ z myœl¹ o odbiorcy, który<br />
mo¿e nie zna pewnych faktów z ¿ycia osoby udzielaj¹cej wywiadu<br />
czy te¿ nie jest œwiadomy aktualnoœci przywo³ywanych zagadnieñ<br />
ogólnych.<br />
W jednym ze swoich tekstów przywo³uje Pan obraz dzieci<br />
afrykañskich, które nie prosz¹ o chleb, ale o o³ówek.<br />
(KAPUŒCIÑSKI, 1998: 112)<br />
¯yjemy u schy³ku wieku. S¹ tacy, którzy przywi¹zuj¹ do tego<br />
ogromn¹ wagê.<br />
(LUPA, 1998: 37)<br />
Owe przypomnienia pe³ni¹ tak¿e funkcjê podsumowuj¹c¹, przywo³uj¹c¹<br />
s³owa wczeœniej powiedziane i wyci¹gniête ju¿ wnioski.<br />
Mog¹ tak¿e oznaczaæ, ¿e mówi¹cy zak³ada prawdopodobieñstwo<br />
nieuwagi odbiorcy. Jednoczenie „umacniaj¹ wiêŸ tematyczn¹ w tekœcie,<br />
przyczyniaj¹c siê tym samym do ustanawiania jego koherencji”<br />
(DOBRZYÑSKA, 2005: 67), czego przyk³adem jest nastêpuj¹cy cytat:<br />
Z tego, co powiedzieliœmy, wynika, ¿e wspó³czesny cz³owiek ¿yje<br />
w przestrzeni pustki moralnej.<br />
(HERLING-GRUDZIÑSKI, 1998: 10)<br />
Nierzadko akt ewokacji ma charakter spontaniczny, asocjacyjny.<br />
Pamiêæ zyskuje miano „mimowolnej” (ZALESKI, 2004: 33). W wypowiedzi<br />
na dany temat nagle pojawia siê anegdota ilustruj¹ca to,
Pamiêæ w jêzyku, „jêzyk” pamiêci – zarys problematyki<br />
o czym mowa. Sygna³em niemo¿noœci zapanowania nad wspomnieniami<br />
jest t³umaczenie siê rozmówców ze swych skojarzeñ. Pamiêæ<br />
staje siê zatem odpowiedzialna nie tylko na p³aszczyŸnie tekstowej<br />
za koherencjê, ale tak¿e za rozbijanie spójnoœci tekstu, dygresyjnoœæ<br />
wypowiedzi konstruowanej „na ¿ywo”.<br />
79<br />
S¹ oczywiœcie „prorocy” (w cudzys³owie), którzy wyczuwaj¹<br />
tajemnicê. Wola³bym u¿ywaæ s³owa „medium”, które mniej<br />
dra¿ni i jest w lepszym guœcie.<br />
Kiedy po raz pierwszy zobaczy³em Pinê Bausch, wybitn¹<br />
wspó³czesn¹ tancerkê z jej nowymi, bulwersuj¹cymi baletami,<br />
wyda³o mi siê, ¿e ona ma w sobie ów rys profetyczny twórcy.<br />
(...)<br />
Powiedzia³em Pinê Bausch, bo ona mi przysz³a do g³owy (...)<br />
(LUPA, 1998: 43–44)<br />
Nag³a ewokacja informacji nierzadko stoi w sprzecznoœci tak¿e<br />
z tym, co zosta³o wczeœniej wypowiedziane, czego sygna³em mog¹<br />
byæ takie metatekstowe wskaŸniki odwo³ania siê do pamiêci, jak:<br />
aczkolwiek pamiêtam, pamiêtam jednak:<br />
Pod koniec lat trzydziestych tej inteligencji trochê ju¿ siê<br />
pojawi³o. Aczkolwiek pamiêtam, jak przed kilkudziesiêciu laty<br />
Zawieyski dramatycznie pyta³ Turowicza i Stommê, gdzie byli<br />
w latach trzydziestych (...)<br />
(CYWIÑSKI, 1998: 54)<br />
„Jêzyk” pamiêci<br />
Warto zastanowiæ siê tak¿e, jak „przemawia” sama pamiêæ, w jaki<br />
sposób konstruowane s¹ wspomnienia i jakie metafory pojawiaj¹<br />
siê w „mowie pamiêci”. Analizowane przeze mnie treœci wprowadzone<br />
s¹ zwykle metatekstowymi sygna³ami przywo³ywania, naj-
80 MARIA CZEMPKA-WEWIÓRA<br />
czêœciej w postaci wyra¿eñ predykatywnych w formie czasowników:<br />
pamiêtaæ, przypominaæ, wspominaæ oraz nie pamiêtaæ z przys³ówkiem<br />
dok³adnie; mo¿liwy jest tak¿e typ poœredni:<br />
Opowiem mo¿e, jak dosz³o do napisania tego opowiadania (...)<br />
(HERLING-GRUDZIÑSKI, 1998: 7)<br />
Kiedy mia³em cztery lata (...)<br />
(ODOJEWSKI, 2001: 97)<br />
To siê sta³o w 1942 roku (...)<br />
(ODOJEWSKI, 2001)<br />
Jedna z konceptualizacji pamiêci wykorzystuje metaforê pojemnika,<br />
w którym coœ umieszczamy i z którego nastêpnie to „coœ”<br />
w miarê potrzeby wydobywamy. Takie ujêcie potwierdzaj¹ definicje<br />
s³ownikowe has³a pamiêæ: «zdolnoœæ, predyspozycja umys³u do<br />
przyswajania, utrwalania, przechowywania i przypominania, odtwarzania<br />
doznanych wra¿eñ, prze¿yæ, wiadomoœci» (DUBISZ, red.,<br />
2003, T. 3: 23–25). Odtwarzaæ z kolei oznacza: «przywróciæ (przywracaæ)<br />
czemuœ dawny wygl¹d lub stan, stworzyæ (stwarzaæ) coœ<br />
na nowo wed³ug zachowanych fragmentów, wzorów itp.; zrekonstruowaæ<br />
(rekonstruowaæ)» (DUBISZ, red., 2003, T. 2: 1187–1188).<br />
Niniejsza definicja zak³ada to¿samoœæ powtórzonego elementu. Takie<br />
ujmowanie pamiêci potwierdzaj¹ utarte zwi¹zki, np.: mieæ kogoœ,<br />
coœ w pamiêci, szukaæ, poszukaæ, pot. szperaæ w pamiêci, ksi¹¿k.<br />
wydobywaæ, pot. wygrzebywaæ z pamiêci, coœ zosta³o w czyjejœ pamiêci<br />
(DUBISZ, red., 2003, T. 3: 23–25).<br />
We wspó³czesnej refleksji dotycz¹cej pamiêci dostrzega siê i docenia<br />
kreacyjn¹ rolê pamiêci w procesie przypominania: „Wspó³czeœni<br />
badacze podkreœlaj¹, i¿ pamiêæ jest w wiêkszym stopniu, ani-<br />
¿eli dotychczas s¹dzono, aktem wyobraŸni” (ZALESKI, 2004: 32).<br />
Obrazuje to nastêpuj¹ca wypowiedŸ:<br />
Odtwarzanie prze¿yæ z dzieciñstwa jest zajêciem dramatycznym.<br />
Mia³y one zupe³nie inny wymiar, a ja chcia³em<br />
w³aœnie zrozumieæ, co wtedy czu³em i myœla³em. Nie pamiêtam
Pamiêæ w jêzyku, „jêzyk” pamiêci – zarys problematyki<br />
81<br />
wielu faktów. Czasem tylko zarys pokoju i to, co w nim czu³em,<br />
choæ nie wiedzia³em, dlaczego czu³em. Nie mia³em pojêcia, co<br />
siê dzia³o kilkaset metrów dalej.<br />
(DICHTER, 2001: 71)<br />
Pamiêæ danego czasu i miejsca jest zorganizowana poprzez uczucia<br />
zapamiêtane przez rozmówcê. To one wp³ywaj¹ na charakter<br />
i wydŸwiêk doznañ, a tak¿e waloryzuj¹ je pozytywnie b¹dŸ negatywnie.<br />
Przywo³ywanie doznañ jest zdeterminowane kategori¹ podmiotowego<br />
punktu widzenia, a uczucia odpowiedzialne s¹ za profilowanie<br />
tekstu. Taki sposób mówienia o przesz³oœci ma swe uzasadnienie<br />
w postrzeganiu historii jako „historii intymnej”, skupiaj¹cej<br />
uwagê na emocjach, „ludzkich s¹dach, przeœwiadczeniach, opiniach,<br />
doszukuj¹c siê w nich œladów historycznych idei, przekonañ<br />
czy instytucji” (JUSZCZYK, 2004: 301). Postrzeganie przypominania<br />
w kategorii aktu twórczego wp³ywa bardziej na traktowanie go jako<br />
interpretacji doznanej sytuacji ni¿ jej opisywanie. „Pamiêta siê raczej<br />
znaczenia sytuacji, a nie rzeczywiste sytuacje” (ZALESKI, 2004:<br />
69), a „sfery odniesienia nie tworz¹ nigdy fakty, lecz jedynie wspomnienia<br />
tych¿e faktów” (OLNEY, za: ZALESKI, 2004: 70). Uzyskujemy<br />
„nie postaæ widzian¹ z zewn¹trz [...], lecz osobê w jej intymnoœci,<br />
i nie tak¹, jak¹ by³a i jest, ale tak¹, jak¹ s¹dzi, ¿e jest, i chce,<br />
aby by³a” (GUSDORF, 1979: 275). Nie brak w owym spojrzeniu nuty<br />
nostalgii, która jest o tyle siln¹ pokus¹, o ile zaciera granicê miêdzy<br />
tym, co jest, i tym, co by³o.<br />
6 Jêzyk...<br />
Moje pierwsze wa¿ne wspomnienie czytelnicze pochodzi z trzeciej<br />
albo czwartej klasy szko³y podstawowej. To by³a bardzo<br />
smutna nowelka Marii Konopnickiej. Strasznie siê przej¹³em<br />
losem jakiegoœ ptaszka czy innego zwierzêcia – ju¿ nie pamiêtam.<br />
(B£OÑSKI, 1998: 121)<br />
Z tej podró¿y utkwi³a mi szczególnie w pamiêci jedna smutna<br />
scena (...)<br />
(ODOJEWSKI, 2001: 106)
82 MARIA CZEMPKA-WEWIÓRA<br />
Odczucia mog¹ byæ tak¿e natury somatycznej. W procesie przypominania<br />
szczególna rola przypada zmys³om – pamiêæ to kolekcja<br />
dotyków, zapachów, odg³osów. Dochodzi wrêcz do synestezji<br />
zmys³ów, „pamiêæ zapisuje siê w ca³ym naszym ciele” (WITOSZ,<br />
[w druku]: 5).<br />
(...) po latach pojecha³em do Izraela i poszed³em pod Œcianê<br />
P³aczu. Ju¿ nie pamiêtam, czy wyrazi³em jakieœ ¿yczenie, ale<br />
dotkn¹³em jej i wci¹¿ czujê ten dotyk.<br />
(DICHTER, 2001: 80)<br />
Przez kilka lat w czasie okupacji ukrywano mnie – mia³em<br />
wtedy piêæ, dziewiêæ lat – w polskich lub ukraiñskich domach:<br />
pod ³ó¿kiem, na strychu albo we wnêce wykopanej w studni.<br />
Siedzia³em tam i myœla³em, kiedy po mnie przyjd¹. ¯y³em pamiêci¹.<br />
By³o ciemno i tylko wêch przynosi³ sygna³y ze œwiata.<br />
(DICHTER, 2001: 72)<br />
Postrzeganie pamiêci przez pryzmat wyobraŸni k³óci siê poniek¹d<br />
z czêsto wyzyskiwan¹ w analizie zapisów wspomnieñ metafor¹<br />
fotografii. Fotografia bowiem funkcjonuje w du¿ej mierze jako kopia<br />
rzeczy. Natomiast w „pamiêci widz¹cej miejsca i zmagazynowane<br />
w nich wyobra¿enia w przenikliwej wewnêtrznej wizji, która<br />
nasuwa myœli i wyra¿aj¹ce je w mowie s³owa” (YATES, 1977: 15–16),<br />
pozostaj¹ jedynie zrêby rzeczy, ich zarys lub barwa. Nie bez przyczyny<br />
w akcie przypominania pojawiaj¹ siê w³aœnie kolory, barwne<br />
plamy lub jedynie œwiat³o:<br />
Pamiêtam te¿, jak chodzi³em czasem po ulicach w Wigiliê,<br />
zagl¹daj¹c w oœwietlone choinkami okna i czu³em siê sam (...)<br />
(TWARDOWSKI, 2001: 168)<br />
Stara³em siê natomiast sprawdziæ moj¹ pamiêæ. Sprawdzanie<br />
takie jest trudne, poniewa¿ odpowiedzi innych trzeba weryfikowaæ.<br />
(...) Formu³owa³em wiêc tak pytania, aby w odpowiedzi<br />
pojawi³ siê jakiœ drobny szczegó³: kolor, kszta³t, który<br />
zapamiêta³em.<br />
(DICHTER, 2001: 72)
Pamiêæ w jêzyku, „jêzyk” pamiêci – zarys problematyki<br />
Co wiêc decyduje o sposobie, w jaki przemawia pamiêæ? Z pewnoœci¹<br />
jedn¹ z determinant by³yby tutaj uwarunkowania psychiczne<br />
cz³owieka. W du¿ym jednak stopniu sposób postrzegania przesz³oœci<br />
jest zdefiniowany kulturowo. W badaniach antropologów<br />
wskazuje siê bowiem na „kulturow¹ mediatyzacjê widzenia”, w tym<br />
tak¿e „widzenia” przesz³oœci (WITOSZ, [w druku]). To, co spostrze-<br />
¿one i odczuwane, by³oby w du¿ym stopniu uwarunkowane „przyzwyczajeniem<br />
i oczekiwaniem” (GOMBRICH, 1981: 91). Wspó³czeœnie<br />
na kszta³t wspomnieñ i rolê uczuæ w ich kszta³towaniu wp³ywa zapewne<br />
kultura faworyzuj¹ca jednostkê oraz czyni¹ca jej zwierzenia<br />
wa¿nymi i po¿¹danymi (por. KRAJEWSKI, 2003).<br />
Zakoñczenie<br />
Zaprezentowany artyku³ stanowi jedynie wstêp do badañ nad<br />
pamiêci¹, jej rol¹ w organizacji tekstu i sposobami kszta³towania<br />
wypowiedzi dotycz¹cej pamiêci. Jest to niezwykle p³odna dziedzina<br />
wiedzy ³¹cz¹ca ró¿ne dyscypliny. Wykorzystany przeze mnie<br />
materia³ reprezentuje tylko jeden gatunek – wywiad. W moim przekonaniu<br />
warto skonfrontowaæ zapisy pamiêci, jakie pojawi³y siê<br />
w wywiadzie, z zapisami wspomnieñ w innych gatunkach, równie¿<br />
wykorzystaæ w analizie – w wiêkszym stopniu – kategoriê<br />
punktu widzenia. Innym ciekawym zagadnieniem jest problematyka<br />
nostalgii oraz ujawniaj¹cej siê wówczas „nudy powtórzeñ”<br />
(ZALESKI, 2004: 191). Z zagadnieniem pamiêci wi¹¿e siê tak¿e niezwykle<br />
obszerna literatura dotycz¹ca holokaustu. Nie sposób jednak<br />
poruszyæ owych w¹tków w ramach jednego artyku³u, co jest<br />
z kolei przes³ank¹ do kontynuowania podjêtej tematyki.<br />
6*<br />
83
84 MARIA CZEMPKA-WEWIÓRA<br />
Literatura<br />
BARTMIÑSKI J. (2006): Jêzykowe podstawy obrazu œwiata. Lublin.<br />
CzAJA D. (2003): Mapa pamiêci. „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa”, nr 1–2<br />
(260–261).<br />
DOBRZYÑSKA T. (2005): Tekst i dyskurs we wspó³pracy z pamiêci¹. W: KITA M.,<br />
WITOSZ B., red.: Spotkanie. Ksiêga jubileuszowa dla Profesora Aleksandra<br />
Wilkonia. Katowice.<br />
DUBISZ S., red. (2003): Uniwersalny s³ownik jêzyka polskiego. Warszawa.<br />
GOMBRICH E.H. (1981): Sztuka i z³udzenie. O psychologii przedstawienia obrazowego.<br />
Warszawa.<br />
GUSDORF G. (1979): Warunki i ograniczenia autobiografii. „Pamiêtnik Literacki”,<br />
z. 1.<br />
JUSZCZYK A. (2004): Historia intymna, czyli kategoria punktu widzenia w dyskursie<br />
o przesz³oœci. W: BARTMIÑSKI J., NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑSKA S., NYCZ R.,<br />
red.: Punkt widzenia w tekœcie i w dyskursie. Lublin.<br />
KACZMAREK M. (2002): Wokó³ prozy pamiêci (zarys problematyki). W: D¥BROW-<br />
SKA E., PRYSZCZEWSKA-KOZ£UB A., red.: Cz³owiek i czas. Studia i szkice o literaturze<br />
wspó³czesnej. Opole.<br />
KLEIN L.K. (2003): O pojawieniu siê pamiêci w dyskursie historycznym. „Konteksty.<br />
Polska Sztuka Ludowa”, nr 3–4 (262–263).<br />
KRAJEWSKI M. (2003): Kultury kultury popularnej. Poznañ.<br />
KURCZ I. (1995): Pamiêæ. Uczenie siê. Jêzyk. „Psychologia Ogólna”. Red. T. TO-<br />
MASZEWSKI. Warszawa.<br />
UBERTOWSKA A. (2005): Pochwa³a zapomnienia (od Platona do Bernharda). „Teksty<br />
Drugie”, nr 4 [94].<br />
WITOSZ B. [w druku]. Widzenie – pamiêæ – wyobraŸnia. (O konstrukcji jednej<br />
z odmian opisu).<br />
YATES F.A. (1977): Sztuka pamiêci. Warszawa.<br />
ZALESKI M. (2004): Formy pamiêci. Gdañsk.<br />
ród³a<br />
B£OÑSKI J. (1998): O fikcji. W: JANOWSKA K., MuCHARSKI P., red.: Rozmowy na<br />
koniec wieku 2. Kraków.
Pamiêæ w jêzyku, „jêzyk” pamiêci – zarys problematyki<br />
CYWIÑSKI B. (1998): O inteligencji. W: JANOWSKA K., MUCHARSKI P., red.: Rozmowy<br />
na koniec wieku 2. Kraków.<br />
DICHTER W. (2001): O byciu sob¹. W: JANOWSKA K., MUCHARSKI P., red.: Rozmowy<br />
na nowy wiek 1. Kraków.<br />
FICOWSKI J. (2001): O mitotwórcach. W: JANOWSKA K., MUCHARSKI P., red.: Rozmowy<br />
na nowy wiek 1. Kraków.<br />
HERLING-GRUDZIÑSKI G. (1998): O S¹dzie Ostatecznym. W: JANOWSKA K., MU-<br />
CHARSKI P., red.: Rozmowy na koniec wieku 2. Kraków.<br />
JANOWSKA K., MUCHARSKI P., red. (2001): Rozmowy na koniec wieku 3. Kraków.<br />
JEDLICKI J. (2001): O pamiêci i odpowiedzialnoœci zbiorowej. W: JANOWSKA K.,<br />
MUCHARSKI P., red.: Rozmowy na koniec wieku 3. Kraków.<br />
KAPUŒCIÑSKI R. (1998): O nowej mapie œwiata. W: JANOWSKA K., MUCHARSKI P.,<br />
red.: Rozmowy na koniec wieku 2. Kraków.<br />
LUPA K. (1998): O miêdzyepoce. W: JANOWSKA K., MUCHARSKI P., red.: Rozmowy<br />
na koniec wieku 2. Kraków.<br />
ODOJEWSKI W. (2001): O pamiêci Kresów. W: JANOWSKA K., MUCHARSKI P., red.:<br />
Rozmowy na koniec wieku 3. Kraków.<br />
RADWAN S. (2001): O ciszy. W: JANOWSKA K., MUCHARSKI P., red.: Rozmowy na<br />
nowy wiek 1. Kraków.<br />
TWARDOWSKI J. (2001): O byciu sob¹. W: JANOWSKA K., MUCHARSKI P., red.: Rozmowy<br />
na nowy wiek 1. Kraków.<br />
85
JOANNA MADEJ<br />
Sposoby wartoœciowania<br />
w jêzyku polityki<br />
(na przyk³adzie tekstów parlamentarnej<br />
kampanii wyborczej 2005 roku)<br />
Pomiêdzy dobrem a z³em – uwagi wstêpne<br />
Istotnym elementem jêzykowego obrazu œwiata s¹ ró¿nego rodzaju<br />
wartoœci. Cz³owiek postrzega otaczaj¹c¹ go rzeczywistoœæ w³aœnie<br />
przez ich pryzmat i poddaje wszystko nieustannemu os¹dowi.<br />
Czynimy to przede wszystkim za pomoc¹ s³owa, gdy¿ jêzyk,<br />
z ca³¹ ró¿norodnoœci¹ swych œrodków, jest podstawowym narzêdziem<br />
oceny. Wypowiedzi wartoœciuj¹ce formu³ujemy z rozmaitych<br />
przyczyn: gdy deklarujemy wyznawany system wartoœci, oceniamy<br />
coœ lub kogoœ, chcemy przekonaæ innych do swych racji (ANU-<br />
SIEWICZ, FLEISCHER, D¥BROWSKA, 2000: 20–22). Do komunikatów zdominowanych<br />
przez jêzyk wartoœci nale¿¹ wszelkiego rodzaju perswazyjne<br />
materia³y wyborcze, co w niniejszym artykule postaramy<br />
siê udowodniæ, analizuj¹c teksty pisane pochodz¹ce z parlamentarnej<br />
kampanii wyborczej 2005 roku.<br />
Dobry i z³y – to dwa podstawowe leksemy o znaczeniu wartoœciuj¹cym.<br />
Wyznaczaj¹ one bieguny œwiata ludzkich wartoœci. Pomiêdzy<br />
tym, co dobre, a tym, co z ³ e, rozci¹ga siê obszar, który
Sposoby wartoœciowania w jêzyku polityki...<br />
mo¿na okreœliæ wyra¿eniami typu: niez³y, nie najgorszy, œredni.<br />
W przypadku tekstów wyborczych, których jêzyk badamy pod k¹tem<br />
aksjologicznym, trudno mówiæ o gamie owych wartoœci poœrednich.<br />
Politycy okreœlaj¹ bowiem siebie i swój program jako dobry,<br />
lepszy od programu konkurenta czy te¿ najlepszy z mo¿liwych.<br />
O przeciwniku politycznym wyra¿aj¹ siê zaœ s³owami, które wprost<br />
lub poœrednio oznaczaj¹ jego ocenê negatywn¹. Budowana jest<br />
w ten sposób opozycja ja – on (my – oni), dobrze wszystkim znana<br />
z totalitarnego jêzyka nowomowy partyjnej, dziel¹ca stereotypowo<br />
œwiat na to, co swojskie, czyli dobre, i to, co obce, a wiêc z³e. Komunikaty<br />
wyborcze skierowane s¹ do odbiorcy masowego, dlatego aby<br />
w³aœciwie pe³niæ swe funkcje perswazyjne, musz¹ kreowaæ w³aœnie<br />
tak¹ uproszczon¹ wizjê œwiata (REBOUL, 1980: 304).<br />
Jêzyk wartoœci w tekstach wyborczych<br />
To, co dobre, stanowi jeden z biegunów œwiata, jak i jêzyka wartoœci.<br />
W tekstach wyborczych nale¿y doñ przede wszystkim zachwalany<br />
na wiele sposobów kandydat. Podstawow¹ metod¹ zachwalania<br />
jest przywo³ywanie pozytywnych cech X-a. W has³ach wyborczych<br />
wyeksponowane s¹ w g³ównej mierze cechy pragmatyczne,<br />
zwi¹zane z praktycznym dzia³aniem: odpowiedzialnoœæ, niezawodnoœæ,<br />
skutecznoœæ, profesjonalizm, kompetencja, doœwiadczenie.<br />
Zabieg ten ma na celu wywo³anie wœród elektoratu przeœwiadczenia,<br />
¿e skoro X w swej dotychczasowej dzia³alnoœci potrafi³ byæ cz³owiekiem<br />
skutecznym, bêdzie nim tak¿e w swych poczynaniach na<br />
arenie politycznej (O¯ÓG, 2004: 166):<br />
Skuteczni dla m³odych<br />
Skuteczni dla polskiej wsi<br />
Skuteczni dla Polski<br />
Zdobywa³am Himalaje, jestem uparta i odpowiedzialna<br />
Lubiê ludzi, nigdy nie zawiod³am<br />
87
88 JOANNA MADEJ<br />
Odwa¿na i skuteczna<br />
Kompetencja i odpowiedzialnoϾ<br />
Wykszta³cenie – doœwiadczenie – m³odoœæ 1<br />
Dziêki tym cechom pragmatycznym kandydat bêdzie w stanie<br />
zdzia³aæ wiele dobrego dla Polski i Polaków. Jest on cz³owiekiem<br />
zdecydowanym, a dziêki posiadanej hierarchii wartoœci i mocnemu<br />
krêgos³upowi moralnemu dobrze wie, co jest istotne, a co nie, posiada<br />
umiejêtnoœæ dokonywania s³usznych wyborów. Zawsze postêpuje<br />
godnie, jest czu³y na potrzeby innych. Politycy nie tylko przypisuj¹<br />
sobie spo³ecznie po¿¹dane cechy pragmatyczne, ale powo-<br />
³uj¹ siê równie¿ na: wiernoœæ, wra¿liwoœæ na krzywdê, umiejêtnoœæ<br />
nawi¹zywania kontaktu z drugim cz³owiekiem, podkreœlaj¹, ¿e<br />
maj¹ zasady:<br />
Mam zasady<br />
Cz³owiek jak ska³a<br />
Mam czas dla ludzi, mam czas na rozmowê<br />
Wiemy, co ludzi boli<br />
Wierni wyborcom – nie uk³adom!<br />
X dobitnie zaznacza, ¿e jest uczciwy, szczery, ¿e ma czyste rêce.<br />
Kreuje w ten sposób wizerunek polityka, który nie oszukuje swego<br />
elektoratu, zawsze mówi prawdê, jest wiarygodny i nie ukrywa<br />
swych zamiarów. Przekonuje, ¿e aby odpowiednio zadbaæ o interesy<br />
polskiego spo³eczeñstwa, w polityce potrzebni s¹ ludzie tacy jak<br />
on. Wyborca poddany jest nastêpuj¹cemu rozumowaniu: „1) Tylko<br />
ludzie uczciwi mog¹ broniæ twoich interesów; 2) My jesteœmy czyœci;<br />
3) Tylko my mo¿emy ciê broniæ; 4) Wybierz nas” (WIECZOREK,<br />
1994: 274):<br />
1 Bazê egzemplifikacyjn¹ niniejszego artyku³u stanowi¹ teksty pisane parlamentarnej<br />
kampanii wyborczej 2005 roku. Materia³ ten zosta³ zebrany<br />
w sierpniu i we wrzeœniu 2005 roku przede wszystkim na terenie Katowic,<br />
ale jest on reprezentatywny dla tekstów kampanijnych z ca³ej Polski. Wszystkie<br />
przyk³ady zosta³y wiernie przepisane, ³¹cznie z b³êdami.
Sposoby wartoœciowania w jêzyku polityki...<br />
89<br />
Uczciwoœæ – wiedza – doœwiadczenie<br />
Uczciwoœæ, M³odoœæ, Kompetencja<br />
UczciwoϾ! SkutecznoϾ! Konsekwencja!<br />
Dotrzymaliœmy s³owa wprowadzaj¹c Polskê do Unii Europejskiej<br />
na mo¿liwie najlepszych warunkach.<br />
Kandydaci, których spo³eczeñstwo wybra³o na swych reprezentantów<br />
ju¿ we wczeœniejszych wyborach, mieli okazjê w minionej<br />
kadencji udowodniæ, ¿e s¹ skuteczni i uczciwi. Skoro wiele zdzia-<br />
³ali, to mog¹ dokonaæ autoprezentacji w³aœnie poprzez przytoczenie<br />
swych zas³ug. W niektórych tekstach zaprezentowane zosta³y<br />
d³ugie listy dokonañ polityków, w innych padaj¹ zaœ ogólnikowe<br />
stwierdzenia typu: by³em aktywny i nadal taki bêdê. Tak konstruowane<br />
komunikaty maj¹ wywo³aæ w wyborcach przekonanie, ¿e jeœli<br />
X znów zostanie wybrany, to nadal bêdzie aktywnie dzia³a³ dla dobra<br />
wspólnoty:<br />
Nie pytaj kandydatów, co chc¹ zrobiæ! Pytaj – co zrobili dot¹d.<br />
Niech i tu przewa¿¹ konkrety. Co zrobi³ D.K.? Co zrobi³ dla<br />
ludzi, którzy go dot¹d popierali i wybrali do samorz¹du<br />
warszawskiego [tu zostaj¹ wymienione zas³ugi kandydata –<br />
J.M.].<br />
Jakim by³em, takim bêdê...<br />
By³em blisko Twoich problemów. I tak zostanie.<br />
Kandydaci ubiegaj¹cy siê o stanowisko pos³a po raz pierwszy<br />
mog¹ budowaæ swój pozytywny wizerunek na podstawie cech, takich<br />
jak bycie m³odym i nowym w polityce. Co prawda, m³odoœæ czêsto<br />
idzie w parze z brakiem doœwiadczenia czy lekkomyœlnoœci¹.<br />
Podobnie bycie kimœ nowym skojarzyæ mo¿na z byciem innym, obcym,<br />
czyli z³ym. W autoprezentacji X-a, cechy te maj¹ jednak wywo³aæ<br />
zgo³a odmienne konotacje. Polityk nowy i m³ody to kandydat<br />
dobry, najlepszy. Ma on œwie¿e spojrzenie na polskie problemy<br />
i z pewnoœci¹ bêdzie d¹¿y³ do ich rozwi¹zania. Jest pe³en optymizmu,<br />
uczciwy, dobrze wykszta³cony, kompetentny. Jest nowy, czyli<br />
z jednej strony czysty, nieska¿ony ¿adnymi uk³adami, z drugiej zaœ
90 JOANNA MADEJ<br />
– nowoczesny, postêpowy. Wszystkie te jego zalety sprawiaj¹, i¿<br />
warto oddaæ nañ swój g³os:<br />
Stawiaj na m³odoœæ i kompetencje<br />
Czas na m³odych<br />
Postaw na m³odoœæ<br />
Optymizm m³odoœci<br />
M³odzi dla lepszego jutra<br />
Nowy cz³owiek – nowe mo¿liwoœci<br />
Nowa twarz, œwie¿e spojrzenie<br />
Bez wzglêdu na to, czy X jest doœwiadczonym politykiem, maj¹cym<br />
na swym koncie sporo zas³ug dla kraju i jego obywateli, czy<br />
te¿ kimœ m³odym, nowym na arenie politycznej, to przede wszystkim<br />
podkreœla on, i¿ jest cz³owiekiem normalnym, zwyczajnym. ¯yje<br />
wœród ludzi, ich problemy s¹ jego problemami. Nie izoluje siê od<br />
spo³eczeñstwa, jest jednym z nich, swojakiem, zwyk³ym cz³owiekiem.<br />
Nie ma dystansu miêdzy nim a wyborcami (KAMIÑSKA-SZMAJ,<br />
2001: 165):<br />
Wœród ludzi i dla ludzi<br />
Jestem st¹d, jednym z was!!<br />
Ludzka twarz polityki<br />
Drugi biegun œwiata wartoœci tworzy z kolei wszystko to, co oceniamy<br />
negatywnie, co z ³ e, takie, jakie nie chcemy, ¿eby by³o.<br />
W tekstach wyborczych opisywana jest tak przede wszystkim polska<br />
rzeczywistoœæ (konkretne realia spo³eczne, ekonomiczne czy polityczne).<br />
Po jej nakreœleniu nastêpuj¹ stwierdzenia, i¿ stan ten nale¿y<br />
zmieniæ, a uczyniæ to mo¿e, oczywiœcie, dany kandydat, który<br />
wysuwa mniej lub bardziej konkretne propozycje zmian i wyra¿a<br />
gotowoœæ do podjêcia koniecznych dzia³añ:<br />
G³ównym celem jest: zmniejszenie bezrobocia i biedy na Œl¹sku<br />
Chcê zdrowej Polski<br />
Uczciwa Polska<br />
O zdrowe pañstwo
Sposoby wartoœciowania w jêzyku polityki...<br />
Chcê m¹drego i uczciwego Pañstwa, które dba o godnoœæ<br />
Cz³owieka<br />
Ujemnemu wartoœciowaniu poddani zostaj¹ tak¿e przeciwnicy<br />
polityczni X-a. Przypisuje siê im negatywne cechy charakteru, krytykuje<br />
ich system wartoœci, dzia³ania i program polityczny. Niejednokrotnie<br />
pos¹dza siê ich o dzia³anie na szkodê wspólnoty, wysuwa<br />
przeciwko nim bardzo powa¿ne, niekoniecznie uzasadnione, oskar-<br />
¿enia. A wszystko to ma jeden cel – zdyskredytowanie i skompromitowanie<br />
ich w oczach wyborców. Konkurent polityczny X-a jest<br />
przecie¿ z zasady z³y. Nie pracuje on na korzyœæ kraju, lecz mu<br />
szkodzi. Jest zak³amany, nieuczciwy, oszukuje. Pasuj¹ zatem do<br />
niego liczne okreœlenia o znaczeniu negatywnym, takie jak: oszust,<br />
k³amca, koleœ, polityczny cwaniak, libera³, neolibera³, radyka³.<br />
Wiele z nich pochodzi z jêzyka potocznego, np. wyraz kolesie, który<br />
wprowadzi³ do jêzyka polskiej polityki Lech Wa³êsa, negatywnie<br />
wartoœciuj¹c w ten sposób przedstawicieli elity w³adzy (O¯ÓG, 2004:<br />
179). Leksemy tego typu nios¹ spory ³adunek emocjonalny i czêsto<br />
funkcjonuj¹ jako bardzo pojemne znaczeniowo etykietki, konotuj¹ce<br />
w umys³ach wyborców ca³e zespo³y negatywnych cech stereotypowo<br />
przypisywanych politykom (KOCHAN, 1994: 85–89):<br />
91<br />
G³osuj¹c na listê nr 16 nie oddajemy Polski walkowerem<br />
libera³om.<br />
W proteœcie przeciwko partyjnictwu i kolesiostwu zak³ada³am<br />
SdPl. (...).<br />
Œl¹sk i górnictwo zas³uguj¹ na wiêcej! Doœæ „warszawki” i politycznych<br />
cwaniaków!<br />
Ok³amywanie, oszukiwanie i manipulowanie drugim cz³owiekiem<br />
to rodzaj krzywdy mu wyrz¹dzanej (PUZYNINA, 1992: 152).<br />
Przeciwnik X-a jest z³y, cierpienie kontrkandydata to g³ówny motyw<br />
jego dzia³añ, dlatego k³ami¹c, œwiadomie krzywdzi innych. Form¹<br />
k³amstwa stosowanego przez polityków jest karmienie wyborców<br />
pustymi sloganami, frazesami, obietnicami bez pokrycia. Wymienione<br />
pojêcia wartoœciowane s¹ negatywnie, traktowane jako
92 JOANNA MADEJ<br />
„kie³basa wyborcza”, ob³udna retoryka. W okresie kampanii wyborczej<br />
nieuczciwi kandydaci mami¹ spo³eczeñstwo populistycznymi<br />
has³ami, których nigdy nie wciel¹ w ¿ycie. X im to zarzuca i przestrzega<br />
wyborców przed takimi obietnicami. Podkreœla zarazem, ¿e<br />
on nie obiecuje, lecz dzia³a, ¿e jego jêzyk przedstawia fakty, a nie<br />
puste s³owa:<br />
Nie dajcie siê nabraæ! Na slogany o sprawiedliwoœci spo³ecznej,<br />
na frazesy o praworz¹dnoœci. Na wyborcz¹ ob³udê tych, którzy<br />
szkodzili ludziom pracy w Polsce, odbieraj¹c im prawa<br />
pracownicze.<br />
Zamiast wyborczej retoryki – przedstawiam fakty<br />
Mniej s³ów, wiêcej czynów<br />
Mniej obietnic – wiêcej pracy<br />
Wartoœciowanie tekstowe poprzez u¿ycie<br />
s³ów sztandarowych<br />
Kolejny sposób wartoœciowania w tekstach wyborczych polega<br />
na wykorzystaniu s³ów sztandarowych – inaczej s³ów-kluczy. Zgodnie<br />
z definicj¹ Walerego Pisarka: „s³owa sztandarowe to wyrazy<br />
i wyra¿enia, które z racji swojej wartoœci denotacyjnej i konotacyjnej,<br />
a zw³aszcza emotywnej, nadaj¹ siê na sztandary i transparenty,<br />
a wiêc do roli x lub y w strukturach typu Niech ¿yje x! Precz<br />
z y!” (PISAREK, 2002: 7). S³owa te „nacechowane dodatnio lub ujemnie,<br />
wyra¿aj¹ [...] b¹dŸ pojêcia pozytywne, czyli miranda, b¹dŸ pojêcia<br />
negatywne, czyli kondemnanda” (PISAREK, 2002: 7). Miranda<br />
to zatem w tekstach wyborczych to, co dobre, bia³e, co s³u¿y wykreowaniu<br />
pozytywnego wizerunku danego kandydata, wartoœci,<br />
z którymi X siê uto¿samia i które stanowi¹ jego program, z kolei<br />
kondemnanda – to, co ocenia on negatywnie, antywartoœci œwiata<br />
przeciwników politycznych i elementy polskiej rzeczywistoœci.
Sposoby wartoœciowania w jêzyku polityki...<br />
Do najczêœciej pojawiaj¹cych siê w tekstach wyborczych mirandów<br />
nale¿¹ leksemy implikuj¹ce znaczenie wspólnoty, przede<br />
wszystkim: Polska, rodzina oraz dom. Wyra¿enia te zawdziêczaj¹<br />
swe dodatnie nacechowanie przynale¿noœci do kategorii bliskoœci,<br />
u której podstaw le¿¹ wrodzona potrzeba cz³owieka funkcjonowania<br />
w grupie, identyfikacji z ni¹, a tak¿e potrzeba poczucia bezpieczeñstwa.<br />
Dom czy rodzina maj¹ silne znaczenie perswazyjne,<br />
gdy¿ w umys³ach ludzi zakorzenione s¹ pozytywne stereotypy tych<br />
pojêæ. Cz³onkowie rodziny to dla nas osoby najbli¿sze, oceniamy je<br />
pozytywnie, wrêcz idealizujemy. Polityk wykorzystuj¹cy w swych<br />
tekstach kategoriê bliskoœci chce wywo³aæ w³aœnie te pozytywne<br />
skojarzenia wyborców (BARTMIÑSKI, PANASIUK, 2001: 391–392). Rodzinie,<br />
podstawowej komórce spo³ecznej, pragnie zapewniæ odpowiednie<br />
warunki bytowania: dom, pracê, dostatek, odpowiedni¹<br />
opiekê zdrowotn¹, godne ¿ycie:<br />
93<br />
O godny los polskich rodzin<br />
Dom, Praca, Rodzina to wartoœci, których broniê i broniæ bêdê<br />
Cz³owiek – Rodzina – Praca – Godne ¯ycie<br />
Tradycja, Rodzina, W³asnoœæ<br />
Rodzina s³u¿y równie¿ kandydatom jako kontekst do prezentacji<br />
w³asnej osoby. Bardzo czêsto dodatkowo przywo³ana jest jakaœ<br />
wiêksza wspólnota, np. regionalna, w której ramach X wraz ze swoj¹<br />
rodzin¹ funkcjonuje, najczêœciej od pokoleñ, gdzie jest jego dom.<br />
To w³aœnie z tej spo³ecznoœci i z w³asnej rodziny kandydat wyrasta,<br />
z nimi siê identyfikuje. W ich systemie wartoœci siê wychowa³,<br />
a dziœ gorliwie te wartoœci wyznaje. Na ów system sk³adaj¹ siê zarówno<br />
wartoœci patriotyczne, moralne, jak i transcendentne (religijne).<br />
X jest patriot¹, który ceni sobie sprawiedliwoœæ, uczciwoœæ,<br />
honor, godnoœæ ludzk¹, odwagê. Bêd¹c cz³owiekiem wierz¹cym, kieruje<br />
siê w ¿yciu idea³ami chrzeœcijañskimi. Oczywiœcie, nie ka¿dy<br />
polityk jest katolikiem, wiêc nie ka¿dy odwo³uje siê do nazw wartoœci<br />
zwi¹zanych z wiar¹ w Boga. Leksemy typu: chrzeœcijañstwo,<br />
wiara, Koœció³ pojawiaj¹ siê jednak stosunkowo czêsto w tekstach<br />
wyborczych:
94 JOANNA MADEJ<br />
Jestem Œl¹zakiem, Katolikiem, Mê¿em i Ojcem. Tu jest mój<br />
Dom, Tradycja, Nadzieja na lepsz¹ przysz³oœæ mojej córeczki.<br />
Tu jest miejsce dla wszystkich, którzy kochaj¹ Rodzinê, Pracê,<br />
UczciwoϾ.<br />
Jako rodowita Œl¹zaczka, tu wychowana, widzia³am szacunek<br />
do pracy, rodziny, przyjació³ i pacierza.<br />
W analizowanym materiale Polska jest najbardziej obci¹¿onym<br />
frekwencyjnie leksemem oznaczaj¹cym wspólnotê. ¯adne inne s³owo<br />
nie jest tak bardzo eksploatowane. Autorzy tekstów wyborczych<br />
musz¹ zatem wierzyæ w jego du¿¹ moc perswazyjn¹. Polska to nie<br />
tylko nazwa pañstwa. Oznacza tak¿e najwiêksz¹ wspólnotê narodow¹,<br />
do jakiej nale¿y ka¿dy Polak, i jako taka stanowi wartoœæ<br />
sam¹ w sobie. Niektóre slogany traktuj¹ o tym, jakiej Polski dany<br />
polityk pragnie. Inne z kolei s¹ zupe³nie niekonkretne, ogólnikowe:<br />
Polska równych szans<br />
Polska praworz¹dna i gospodarna<br />
Uczciwa Polska<br />
Polska krajem dla wszystkich ludzi<br />
Polska. Do przodu. Nie wstecz<br />
Chodzi o Polskê!<br />
Nadzieja dla Polski<br />
Najczêœciej pojawiaj¹cymi siê w tekstach wyborczych synonimami<br />
Polski s¹ ojczyzna i pañstwo. Wyraz ojczyzna ma silne zabarwienie<br />
emocjonalne, gdy¿ wi¹¿e siê z uczuciami i wartoœciami patriotycznymi.<br />
Co ciekawe, pojawia siê on przede wszystkim w kontekœcie<br />
problemu nie Polski, ale mniejszych wspólnot – ma³ych ojczyzn.<br />
Kandydaci chc¹ w ten sposób wyraziæ swój lokalny patriotyzm<br />
i zapewniæ, ¿e wiele zdzia³aj¹ na rzecz regionu, z którego kandyduj¹.<br />
Z kolei wyraz pañstwo u¿ywany jest przede wszystkim<br />
w znaczeniu prawno-organizacyjnym, gospodarczym i politycznym<br />
(O¯ÓG, 2004: 160):
Sposoby wartoœciowania w jêzyku polityki...<br />
Nasz region, nasza ojczyzna<br />
Nie ma ojczyzny bez Lubelszczyzny!<br />
Bezpieczne i sprawiedliwe pañstwo<br />
Pañstwo bez korupcji<br />
X ocenia negatywnie obecn¹ sytuacjê w pañstwie. Wierzy jednak,<br />
¿e stan ten mo¿e ulec zmianie, polepszeniu, ¿e Polskê mo¿na<br />
naprawiæ. Tylko gruntowne zmiany z³ej polskiej rzeczywistoœci dadz¹<br />
nadziejê na lepsze jutro, lepsz¹ przysz³oœæ kraju i jego obywateli.<br />
Dziêki reformom, które przeprowadzi X, zakoñczy siê to, co z³e,<br />
spe³ni¹ siê proœby i marzenia Polaków (BRALCZYK, 1990: 43). Leksemy<br />
przesz³oœæ, teraŸniejszoœæ i przysz³oœæ mo¿na zatem wpisaæ<br />
w dychotomie: dobro – z³o oraz góra – dó³. Przysz³oœæ to góra, przestrzeñ<br />
wartoœciowana pozytywnie, natomiast przesz³oœæ i teraŸniejszoœæ<br />
– dó³, to, co z³e. „Czas przysz³y, który stereotypowo postrzegany<br />
jest jako coœ przed nami, (...) skojarzono z metafor¹ przysz³oœæ<br />
to dobrze. Skoro wiêc wybiera siê przysz³oœæ, wybiera siê dobro, sukcesywne<br />
polepszanie sytuacji kraju i poszczególnych obywateli”<br />
(BORKOWSKI, 2003: 165). Przysz³oœæ, jutro daj¹ nadziejê, szansê na<br />
zmiany, postêp, rozwój, nowoczesnoœæ, czyli wartoœci po¿¹dane<br />
przez spo³eczeñstwo. Has³a typu lepsze jutro, lepsza przysz³oœæ maj¹<br />
na celu wywo³anie spo³ecznego optymizmu, sugeruj¹ pozytywne<br />
rozwi¹zania:<br />
Czas na zmianê!<br />
Czas na zmiany<br />
Zmieniaj¹c siebie, zmieniajmy Polskê<br />
Przysz³oœæ Polski zale¿y od Was<br />
Z nadziej¹ w przysz³oœæ<br />
Lepsze jutro, to lepsza Polska dla nas wszystkich<br />
PewnoϾ jutra, postaw na mnie<br />
Praca z ludŸmi i dla ludzi drog¹ do lepszego jutra<br />
Wszelkie propozycje zmian polskiej rzeczywistoœci sk³adaj¹ siê<br />
na program wyborczy danego kandydata czy partii. Program ten<br />
X stworzy³ w duchu wartoœci, które s¹ dlañ najistotniejsze; wiêcej<br />
95
96 JOANNA MADEJ<br />
– jego program to chêæ realizacji konkretnych wartoœci. Z analizowanego<br />
materia³u wynika, ¿e s¹ to przede wszystkim wartoœci<br />
w jakiœ sposób zwi¹zane ze sfer¹ moraln¹. Prezentuj¹ je leksemy<br />
typu: uczciwoœæ, sprawiedliwoœæ, bezpieczeñstwo, porz¹dek, prawo.<br />
X postuluje stworzenie uczciwego, sprawiedliwego i bezpiecznego<br />
pañstwa, w którym panowaæ bêdzie prawo i porz¹dek. Nastêpna<br />
liczna grupa postulatów tyczy pracy i zarobków. Nale¿y walczyæ<br />
z bied¹ i bezrobociem, zapewniæ polskim rodzinom godny byt, uczciwe,<br />
sprawiedliwe zarobki:<br />
Praca. Uczciwoœæ. Porz¹dek<br />
M³odoœæ, prawo i sprawiedliwoœæ<br />
Bezpieczeñstwo i zdrowie<br />
Bezpieczne ulice – nieuchronne i sprawiedliwe kary – sprawna<br />
policja<br />
Zmiana jest mo¿liwa! O godnoœæ i pracê!<br />
Cz³owiek – Rodzina – Praca – Godne ¯ycie<br />
Zdrowie. Praca. Godne ¯ycie<br />
Biedê trzeba leczyæ!<br />
Dom, Praca, Rodzina to wartoœci, których broniê i broniæ bêdê<br />
Kolejne najbardziej eksploatowane w programach wyborczych<br />
miranda to cz³owiek, ¿ycie oraz zdrowie. ¯ycie mieœci siê w centrum<br />
kategorii wartoœci witalnych, zdrowie równie¿, gdy¿ oznacza<br />
¿ycie bez cierpieñ fizycznych, bólu i chorób (PUZYNINA, 1992: 168).<br />
Prezentowane w tekstach wyborczych propozycje reform pañstwa<br />
bardzo czêsto dotycz¹ tych w³aœnie pojêæ. Dany kandydat broni<br />
¿ycia od jego poczêcia a¿ do œmierci. Nie godzi siê na aborcjê i eutanazjê.<br />
Broni tak¿e ¿ycia w zdrowiu i wysuwa propozycje naprawy<br />
polskiego systemu opieki zdrowotnej:<br />
Najwa¿niejszy jest cz³owiek<br />
Ka¿dy cz³owiek jest wa¿ny! Zdrowie jest dobrem uniwersalnym,<br />
a nie kategori¹ polityczn¹<br />
Upatruj¹c w wartoœciach chrzeœcijañskich fundamentu silnej<br />
rodziny, opowiadamy siê przeciwko aborcji i eutanazji.
Sposoby wartoœciowania w jêzyku polityki...<br />
97<br />
W systemie opieki zdrowotnej konieczne s¹ kolejne zmiany.<br />
Jego decentralizacja zapewni dostêp do us³ug medycznych.<br />
Pañstwo musi jednak sprawowaæ skuteczn¹ kontrolê nad systemem,<br />
szczególnie w gospodarce lekami, a pieni¹dze powinny<br />
wreszcie iœæ nie za „procedur¹”, lecz za pacjentem.<br />
Prócz reform X obiecuje wyborcom podjêcie walki z elit¹, w³adz¹,<br />
politykami. W takim kontekœcie leksemy elita, w³adza, politycy<br />
wartoœciowane s¹ zdecydowanie negatywnie, stanowi¹ kondemnanda.<br />
Wpisany jest w nie stereotyp w³adzy jako izoluj¹cej siê od<br />
spo³eczeñstwa, zamkniêtej grupy polityków, którzy zamiast troszczyæ<br />
siê o obywateli, dzia³aj¹ na ich szkodê (BORKOWSKI, 2003: 143):<br />
Zlikwidujemy przywileje w³adzy.<br />
R.G., wiceprzewodnicz¹cy komisji konsekwentn¹ prac¹ ujawnia<br />
biznesowo-przestêpcze powi¹zania polityków rz¹dz¹cych<br />
pañstwem. Komisja zosta³a powo³ana z inicjatywy LPR<br />
i dziêki niej mamy szanse na zrozumienie, w jaki sposób Polska<br />
jest okradana przez tych, którzy ni¹ rz¹dz¹.<br />
Politycy ca³kowicie nas zawiedli. Polacy wywalczyli wolnoœæ<br />
i demokracjê, a w zamian elity ukrad³y miejsca pracy i zabezpieczenia<br />
socjalne. Samoobrona wyros³a z buntu Polaków<br />
przeciwko b³êdom transformacji i patologii elit politycznych.<br />
Obok przywo³anych s³ów sztandarowych w tekstach wyborczych<br />
pojawiaj¹ siê tak¿e lustracja i dekomunizacja. Lustracja oznacza<br />
przede wszystkim „eliminacjê by³ych cz³onków SB z ¿ycia publicznego”,<br />
ale równie¿ jak¹kolwiek formê kontroli, przegl¹du, sprawdzania,<br />
np. stanu maj¹tkowego polityków (WIECZOREK, 1994: 274).<br />
Z kolei dekomunizacja ma „na celu zast¹pienie tych urzêdników<br />
pañstwowych, którzy nale¿eli do PZPR, nowymi pracownikami”<br />
(WIECZOREK, 1994: 274). Za lustracj¹ i dekomunizacj¹ opowiadaj¹<br />
siê politycy ugrupowañ prawicowych. Ich zdaniem ju¿ najwy¿sza<br />
pora na ostateczne zerwanie z komunistyczn¹ przesz³oœci¹ kraju.<br />
Natomiast partie lewicowe oceniaj¹ te procesy negatywnie, uwa-<br />
¿aj¹ za niepotrzebne, zbêdne:<br />
7 Jêzyk...
98 JOANNA MADEJ<br />
Nale¿y rozszerzyæ lustracjê, ujawniæ wszystkich funkcjonariuszy<br />
i tajnych wspó³pracowników peerelowskich s³u¿b<br />
specjalnych. Teczki osób pe³ni¹cych funkcje publiczne musz¹<br />
byæ ujawnione. Zlikwidujemy postkomunistyczne instytucje<br />
i uprzywilejowanie peerelowskich funkcjonariuszy (...).<br />
Wprowadzimy zasadê jawnoœci i odtajnimy dokumenty<br />
dotycz¹ce historii PRL-u.<br />
Przed Polsk¹ ponownie zagro¿enie rz¹dami prawicy (...),<br />
powszechna lustracja, dekomunizacja (...). Tak nie musi byæ.<br />
Pamiêtajmy o tym podejmuj¹c m¹drze i œwiadomie decyzje<br />
przy urnie wyborczej.<br />
Podsumowanie<br />
Ró¿ne wartoœci i sposoby wartoœciowania stanowi¹ podstawow¹<br />
tkankê tekstów wyborczych. Praktycznie ka¿dy komunikat wykorzystany<br />
w kampanii pokazuje swoiste napiêcie aksjologiczne i zawiera<br />
elementy wartoœciowania. Ocenie pozytywnej poddaje siê osobê<br />
danego kandydata, eksponuj¹c jego zalety, wyznawany system<br />
wartoœci, podejmowane przezeñ dzia³ania. Wartoœciuje siê tak¿e<br />
drugiego cz³owieka, wspólnotê, zastan¹ rzeczywistoœæ spo³eczn¹,<br />
gospodarcz¹ i polityczn¹ oraz wizjê rzeczywistoœci nowej, proponowanej.<br />
Ocenia siê przeciwników politycznych, ich program i dotychczasowe<br />
poczynania. Dominuje wartoœciowanie pozytywne tego<br />
wszystkiego, co jest zwi¹zane z X-em, jego pozytywna kampania,<br />
której celem jest pozyskanie wyborcy. Wartoœciowanie negatywne<br />
wystêpuje z kolei przede wszystkim przy ocenie przeciwników politycznych<br />
(ma ono na celu zniechêcenie do nich wyborcy) oraz polskich<br />
realiów. Wykorzystuje siê w tym celu zarówno systemowe<br />
œrodki wyra¿ania wartoœciowañ, jak i œrodki tekstowe (s³owa-klucze).<br />
Wykreowany zostaje w ten sposób kontrastowy, magiczny<br />
obraz polskiej rzeczywistoœci, podporz¹dkowany funkcji perswazyjnej.
Sposoby wartoœciowania w jêzyku polityki...<br />
Literatura<br />
ANUSIEWICZ J., D¥BROWSKA A., FLEISCHER M. (2000): Jêzykowy obraz œwiata i kultura.<br />
Projekt koncepcji badawczej. W: D¥BROWSKA A., ANUSIEWICZ J., red.:<br />
„Jêzyk a Kultura”. T. 13: Jêzykowy obraz œwiata i kultura. Wroc³aw.<br />
BARTMIÑSKI J., PANASIUK J. (2001): Stereotypy jêzykowe. W: BARTMIÑSKI. J., red.:<br />
Wspó³czesny jêzyk polski. Lublin.<br />
BORKOWSKI I. (2003): Œwit wolnego s³owa. Jêzyk propagandy politycznej 1981–<br />
1995. Wroc³aw.<br />
BRALCZYK J. (1990): Has³a przedwyborcze. (Wybory do Sejmu i Senatu w 1989).<br />
„Zeszyty Prasoznawcze”, nr 2–4.<br />
KAMIÑSKA-SZMAJ I. (2001): S³owa na wolnoœci. Jêzyk polityki po 1989 roku. Wypowiedzi,<br />
dowcip polityczny, s³ownik inwektyw. Wroc³aw.<br />
KOCHAN M. (1994): Przyklejanie etykietek, czyli o negatywnym okreœlaniu przeciwnika.<br />
W: ANUSIEWICZ J., SICIÑSKI B., red.: „Jêzyk a Kultura”. T. 11: Jêzyk<br />
polityki a wspó³czesna kultura polityczna. Wroc³aw.<br />
O¯ÓG K. (2004): Jêzyk w s³u¿bie polityki. Rzeszów.<br />
PISAREK W. (2002): Polskie s³owa sztandarowe i ich publicznoœæ. Kraków.<br />
PUZYNINA J. (1992): Jêzyk wartoœci. Warszawa.<br />
REBOUL O. (1980): Kiedy s³owo jest broni¹. W: G£OWIÑSKI M., red.: Jêzyk a spo³eczeñstwo.<br />
Warszawa.<br />
WIECZOREK U. (1994): O dychotomicznym widzeniu œwiata, czyli o zwalczaniu<br />
wroga za pomoc¹ s³ów. „Jêzyk Polski”, nr 4–5.<br />
7*<br />
99
ALEKSANDRA JANKOWSKA<br />
Miêdzy kreacj¹<br />
a rzeczywistoœci¹ w reality show<br />
(na podstawie<br />
programu telewizyjnego Bar)<br />
Reality show jest specyficznego rodzaju widowiskiem telewizyjnym,<br />
definiowanym zwykle umownym okreœleniem „telewizja na<br />
¿ywo”, które w istocie zupe³nie nie oddaje faktycznego stanu rzeczy<br />
i obecnie funkcjonuje ju¿ tylko jako symbol tendencji zaistnia-<br />
³ych w kulturze medialnej ostatnich lat 1 . Zasadniczymi cechami<br />
owego „MEGAgatunku” 2 (termin W. GODZICA, 2001: 20) s¹: rywalizacja<br />
uczestników w ograniczonej czasoprzestrzeni, wymuszony<br />
scenariusz zdarzeñ, podporz¹dkowany systemowi nakazowo-rozdzielczemu,<br />
a tak¿e maskowanie subiektywnoœci przekazu (PU£KA,<br />
2004: 83). Co wiêcej, projekt ten oscyluje gdzieœ pomiêdzy rzeczywistoœci¹<br />
(reality) a przedstawieniem (show), lecz z ca³¹ pewnoœci¹<br />
nie mo¿e mieæ wiele wspólnego z przedstawieniem rzeczywistoœci.<br />
Pierwszy cz³on nazwy tego gatunku odsy³a do pozatekstowego œwiata<br />
faktycznego – narzuca przekonanie obcowania z czymœ, co wydarzy³o<br />
siê naprawdê, co nie mo¿e byæ fikcj¹. Natomiast drugi ele-<br />
1 Przedstawianie „rzeczywistoœci” i ods³anianie prywatnoœci w mediach,<br />
ekshibicjonizm medialny jako atrakcja audiowizualna.<br />
2 Gatunek telewizyjny, zawieraj¹cy w sobie elementy starszych podzia³ów<br />
genologicznych: teleturnieju, reporta¿u dokumentalnego, talk show, serialu.
Miêdzy kreacj¹ a rzeczywistoœci¹ w reality show...<br />
101<br />
ment nawi¹zuje do szerokiej klasy tekstów widowiskowych, pokazowych<br />
– programów audiowizualnych wyposa¿onych w interesuj¹c¹<br />
dramaturgiê i bogat¹ scenografiê (KLOCH, 2004: 147). Zasadniczo<br />
jest to wiêc opowieœæ o „realiach” spreparowanych i modelowanych<br />
przez realizatorów na kszta³t plastelinowej konstrukcji.<br />
Wed³ug Kingi DUNIN, (2001: 48): „Reality, czyli fikcja antyfikcjonalna”.<br />
Wspó³czesna kultura konsumpcyjna, dla której media sta³y siê<br />
noœnikami ideologii komercyjno-marketingowej, zdaje siê nie traktowaæ<br />
tekstu telewizyjnego jako materia³u do refleksyjnego przeanalizowania,<br />
lecz jako treœæ gotow¹ do skonsumowania. Musi byæ<br />
zatem „œmietank¹” atrakcyjnoœci – powinna zawieraæ dok³adnie wyselekcjonowane,<br />
naj³atwiej przyswajalne oraz najbardziej po¿¹dane<br />
obrazy i dŸwiêki, aby kusiæ, uwodziæ, bawiæ, prowokowaæ i szokowaæ,<br />
czyli nieustannie realizowaæ czynnik zabawy, dostarczaj¹c<br />
odbiorcy wielu skrajnych emocji i niezapomnianych wra¿eñ (od<br />
strachu i przera¿enia po euforiê i po¿¹danie). Aby spe³niæ wszystkie<br />
te wymogi, tekst telewizyjny staje siê kreacj¹ – wytworem<br />
œwiata nierzeczywistego. Reality show jest wzorcowym tego przyk³adem.<br />
Chodzi tu nie tylko o zjawisko tworzenia okreœlonych, zwykle<br />
bardzo intryguj¹cych, wizerunków przez bohaterów programu,<br />
ale przede wszystkim o fakt ¿ycia w nieautentycznych realiach,<br />
spreparowanych na potrzeby show. W przypadku uczestników<br />
Baru dowodzi tego ca³a paleta zdarzeñ i zadañ, które realizatorzy<br />
zlecaj¹ mieszkañcom „kontrolowanego œrodowiska”: praca w polu,<br />
survival, akcje charytatywne, ró¿nego rodzaju konkurencje, organizowanie<br />
wystêpów scenicznych, wró¿biarstwo, zawody sportowe<br />
czy sesje fotograficzne. Dziêki udzia³owi w projekcie telewizyjnym,<br />
jego bohaterowie podejmuj¹c tego typu aktywnoœæ, znajduj¹ siê<br />
w sytuacjach, w których nigdy jeszcze siê nie znajdowali i prawdopodobnie<br />
poza œrodowiskiem medialnym nigdy by nie mieli ku<br />
temu okazji. Poruszaj¹ siê wiêc po œwiecie absolutnej kreacji. Przyk³adowo,<br />
jeden z uczestników Baru Europa, wiedz¹c o arachnofobii<br />
swojej kole¿anki, równie¿ zawodniczki Baru, zaprowadzi³ j¹ do<br />
miejsca, w którym znajdowa³ siê du¿y paj¹k. Dziewczyna poczu³a<br />
siê oszukana, nast¹pi³o zatem gwa³towne och³odzenie stosunków
102 ALEKSANDRA JANKOWSKA<br />
pomiêdzy t¹ dwójk¹ uczestników. W odpowiedzi realizatorzy wys³ali<br />
bohaterów zajœcia na warsztaty maj¹ce na celu æwiczenie wzajemnego<br />
zaufania. Zrealizowany zosta³ wiêc pewien schemat dzia-<br />
³ania systemu, którego nie odnajdujemy w realnym œwiecie: pojawia<br />
siê problem (pogorszenie relacji miêdzy dwójk¹ uczestników),<br />
w efekcie czego twórcy gry natychmiast oferuj¹ jedn¹ z mo¿liwoœci<br />
rozwi¹zania go (warsztaty psychologiczne). Doskonale obrazuje to<br />
re¿yseriê, „sterowalnoœæ” oraz paternalizm reality show, wszak autentyczne<br />
otoczenie z regu³y nie dostarcza cz³owiekowi gotowych<br />
sposobów przezwyciê¿ania trudnoœci.<br />
Badaj¹c ontologiê reality show oraz zwi¹zan¹ z ni¹ opozycjê kreacyjnoœæ<br />
– realizm, nale¿y zwróciæ uwagê na kilka kluczowych ustaleñ.<br />
Analizuj¹c omawiany gatunek pod k¹tem kompozycji wizualno-<br />
-dŸwiêkowej, przede wszystkim ³atwo zauwa¿yæ monta¿owy charakter<br />
tego przedsiêwziêcia. Dominuj¹ tutaj cechy takie jak skrótowoœæ<br />
– dziêki zastosowaniu elipsy czasowej, oraz dowolnoœæ interpretacji<br />
– wynikaj¹ca z faktu, i¿ realizatorzy, jako ostateczni<br />
kreatorzy widowiska, sami, bez konsultacji z uczestnikami, decyduj¹<br />
o doborze kontekstu, w jakim ukazane zostan¹ poszczególne<br />
zdarzenia. W nastêpstwie tych zabiegów powstaj¹ liczne etiudy<br />
filmowe, stanowi¹ce zwykle podsumowanie jakiegoœ problemu,<br />
przedstawiaj¹ce bohatera „w pigu³ce” lub ukazuj¹ce kwintesencjê<br />
zdarzeñ, które w rzeczywistoœci rozgrywa³y siê w d³u¿szym okresie.<br />
Przyk³adowo, w Barze Vip zaprezentowana zosta³a etiuda, podsumowuj¹ca<br />
w¹tek domniemanego romansu pomiêdzy dwójk¹ „barowiczów”.<br />
Bohaterka skandalu przedstawiona jest niczym w¹¿. Jej<br />
taneczne ruchy pokazane s¹ w zwolnionym tempie. Ukazuje siê<br />
tak¿e jej nagi biust, byæ mo¿e jako zapowiedŸ seksualnego podtekstu<br />
póŸniejszych zdarzeñ. Towarzysz¹cy tym scenom motyw muzyczny<br />
wywo³uje wra¿enie skradania siê, tajemnicy (Ugly Kid Joe<br />
z Sin city). Kobieta symbolizuje tu zatem drapie¿ne zagro¿enie dla<br />
ma³¿eñstwa mê¿czyzny. W kolejnych scenach nastêpuje szybkie<br />
i sprawne streszczenie zaistnia³ych wydarzeñ, bez unaoczniania<br />
newralgicznych momentów domniemanego romansu: proœba<br />
uczestnika o rozmowê z ¿on¹, dŸwiêk wybierania numeru telefo-
Miêdzy kreacj¹ a rzeczywistoœci¹ w reality show...<br />
103<br />
nicznego jako symbol dramatu rodzinnego bohatera, po czym od<br />
razu obserwujemy ciêcie i silne emocje, ³zy uczestnika bêd¹ce konsekwencj¹<br />
rozmowy z ¿on¹.<br />
Oczywiœcie, elipsa czasowa jest konieczna dla utrzymania p³ynnoœci<br />
przekazywanych treœci, natomiast jej „mêtny wymiar” polega<br />
na kreowaniu u odbiorcy wra¿enia zgodnego z zamys³em re¿yserskim.<br />
W tym celu stosowane s¹ takie zabiegi, jak: wielokrotne<br />
powtarzanie jednego ujêcia dla podkreœlenia jego wagi, niechronologiczne<br />
przedstawianie wydarzeñ, podporz¹dkowanie ich obowi¹zuj¹cemu<br />
motywowi przewodniemu, wybiórcza prezentacja wypowiedzi<br />
i aktywnoœci uczestników. Wszystko to nieuchronnie musi<br />
wzbudzaæ podejrzenia o manipulacje widzem. Etiudy pe³ne s¹ figur<br />
rdzennie filmowych. W ich realizacji wykorzystano zabiegi stylizuj¹ce<br />
przekaz, takie jak: ciêcia, przenikanie, inwersja czasowa,<br />
retrospekcje, pozorowanie obrazu i dŸwiêku, ró¿norodnoœæ planów,<br />
lejtmotywy, zestawianie ze sob¹ scen kontrastowych, kumulowanie<br />
motywów o podobnej tematyce. Doskonale obrazuje to Etiuda<br />
o pleœniej¹cym garnku, wyemitowana w Barze Vip. Pierwsz¹ czêœæ<br />
materia³u stanowi szereg skierowanych do jednego z bohaterów<br />
próœb o umycie naczynia. Widoczny jest tu efekt kumulacji – nagromadzenia<br />
wypowiedzi dotycz¹cych sztucznie wyeksponowanego<br />
problemu (Kryptonim garnek). Wykorzystano ca³¹ gamê technik<br />
operatorskich: monta¿ ciêty, zwolnione tempo, najazdy na garnek,<br />
zbli¿enia, detale pleœni, stop-klatki. Po s³owach uczestniczki,<br />
¿e garnek zakwit³ wszystkimi kolorami têczy, nast¹pi³ najazd na<br />
ten osobliwy przedmiot, który zacz¹³ przybieraæ ró¿ne barwy. Wystêpuje<br />
tu wiêc ogromna ró¿norodnoœæ technik monta¿owych, wskazuj¹cych<br />
odbiorcy preferowany kierunek interpretacji prezentowanych<br />
treœci (P£A¯EWSKI, 1987; Vademecum filmowca [22 IV 2006]).<br />
Reality show jest zatem przekazem silnie koloryzowanym, subiektywnym<br />
i fingowanym na potrzeby rozrywkowe. Jest to projekt telewizyjny,<br />
w którym twórcy wykorzystuj¹ rzeczywistoœæ jako pretekst<br />
do zaprezentowania w³asnej wizji tej¿e rzeczywistoœci.<br />
Z atrakcyjnoœci¹ i stylizacyjnym charakterem telewizyjnego show<br />
³¹czy siê niew¹tpliwie teatralny wymiar tego przedsiêwziêcia. Oczywiœcie,<br />
w przypadku „telewizji realnoœci” mo¿na mówiæ zaledwie
104 ALEKSANDRA JANKOWSKA<br />
o imitacji teatru (podobnie jak mówimy o imitacji ¿ycia), poniewa¿<br />
jest to projekt wyzbyty magicznej atmosfery sceny teatralnej oraz<br />
misyjnego charakteru tej instytucji. Dlatego warto zaznaczyæ, i¿<br />
ka¿dorazowa próba porównywania obu zjawisk kultury bêdzie stanowiæ<br />
osobliw¹ grê z konwencjami, ryzykown¹ próbê po³¹czenia<br />
sztuki niszowej z masow¹ – oplecion¹ przez wp³ywy marketingowe<br />
i tkwi¹c¹ w okowach show – ludycznoœci¹. Jednak¿e pos³uguj¹c<br />
siê „chwilowo” ow¹ umownoœci¹ oraz wykorzystuj¹c terminologiê<br />
teatraln¹, w reality show mo¿na wyró¿niæ: „przestrzeñ sceniczn¹”,<br />
któr¹ stanowi aran¿owana sceneria „kontrolowanego œrodowiska”,<br />
„postaci dramatu”, którymi s¹ ochotnicy dobrowolnie wkraczaj¹cy<br />
w obszar inwigilacji i monitoringu, oraz wszechw³adnego re¿ysera<br />
i twórców programu, steruj¹cych poczynaniami bohaterów – „aktorów”<br />
(KATAFIASZ, 2001: 107–113). Ale to nie wszystko. Warto tak-<br />
¿e zwróciæ uwagê na wystêpowanie w Barze bardzo wielu aktów<br />
sztucznie wykreowanych, podejmowanych z zamiarem rozbawienia<br />
widza i udramatyzowania przekazu medialnego. Jest to szerokie<br />
zjawisko wytwarzania nieprawdziwych sytuacji, w celu zag³uszenia<br />
codziennej rutyny ¿ycia, nieustannego dbania o czynnik<br />
show. Wyrazist¹ ilustracj¹ takiego dzia³ania mo¿e byæ fikcyjny,<br />
lecz spektakularny „barowy œlub”, który odby³ siê podczas trwania<br />
pi¹tej edycji programu Bar. Wydarzenie potraktowano w sposób<br />
groteskowy, o czym œwiadczy³ chocia¿by strój „narzeczonych”,<br />
np. wielka, papierowa muszka pana m³odego, pierwotnie stanowi¹ca<br />
zapewne element dekoracyjny bukietu kwiatów, ewidentnie wskazuj¹cy<br />
na to, i¿ s¹ oni przebrani. Ca³e przedstawienie sprawia³o<br />
wra¿enie, jakby by³o adresowane g³ównie do telewidzów, poniewa¿<br />
„nowo¿eñcy” spogl¹daj¹ w obiektyw kamery, która w tym konkretnym<br />
ujêciu zdaje siê symbolizowaæ kap³ana, udzielaj¹cego œlubu.<br />
Masowy odbiorca ma moc „pob³ogos³awienia” zwi¹zku, który zrodzi³<br />
siê na jego oczach. Wizualny efekt teatralizacji niew¹tpliwie<br />
staje siê udzia³em reality show, pomimo i¿ przedstawia siê w mocno<br />
zniekszta³conej i metaforycznej formie.<br />
Przedsiêwziêcia z gatunku „telewizji realnoœci” posiadaj¹, w zale¿noœci<br />
od specyfiki i rodzaju formatu, ca³¹ gamê widowiskowych<br />
elementów, nieuzasadnionych z punktu widzenia rozwoju narracji,
Miêdzy kreacj¹ a rzeczywistoœci¹ w reality show...<br />
105<br />
a stanowi¹cych ewidentny przyk³ad dbania o efekt spektakularnoœci.<br />
S¹ to wszelkie dzia³ania autopromocyjne, wystêpy muzyczne,<br />
¿artobliwe anegdoty, bajkowe lub egzotyczne scenografie studia<br />
nagraniowego czy te¿ monta¿owe eksperymenty realizatorów, tworzone<br />
przy u¿yciu systemu postsynchronów, jak podczas fina³owej<br />
gali Baru Vip. Zaobserwowaæ mo¿na by³o wówczas specyficzny<br />
przyk³ad takiego monta¿owego ¿artu i zabawy wspó³czesn¹ technologi¹.<br />
Zastosowano tu klasyczn¹ manipulacjê obrazem i dŸwiêkiem.<br />
„Filmik” u³o¿ono g³ównie w celu rozbawienia odbiorcy, jednak¿e<br />
pokazuje on równie¿ bardzo dobitnie, jak wielkie mo¿liwoœci<br />
kreacyjne posiadaj¹ realizatorzy reality show. Koncept etiudy<br />
polega³ na wyselekcjonowaniu odpowiednich fragmentów materia³u<br />
filmowego, zarejestrowanego podczas trwania programu, i z³o¿eniu<br />
ich w spójn¹ ca³oœæ, która nabra³a innego znaczenia w nowym<br />
kontekœcie. Pasuj¹ce fragmenty zachowañ uczestników zmontowano<br />
tak, aby wspó³gra³y w warstwie wizualnej z na³o¿on¹ na ni¹<br />
warstw¹ dŸwiêkow¹. Pos³u¿ono siê wiêc specyficznym zabiegiem<br />
monta¿u dŸwiêkowego: g³os lektora mówi¹cego tekst u³o¿ony przez<br />
realizatorów programu zast¹pi³ autentyczne dialogi bohaterów<br />
Baru. W efekcie zastosowania tych metod twórcy widowiska opowiedzieli<br />
ca³kowicie absurdaln¹ historiê zwieñczon¹ zabawnym suspensem.<br />
Kolejn¹ kwesti¹, istotn¹ w dyskusji nad kreacyjnym charakterem<br />
projektów z pogranicza „telewizji realnoœci”, jest niew¹tpliwie<br />
zestawienie reality show z wyznacznikami rzeczywistoœci wirtualnej<br />
postrzeganej – zgodnie z propozycj¹ M. Heima – jako „zdarzenie<br />
lub w³asnoœæ, która jest prawdziwa jako efekt, ale nie jako fakt”<br />
(HEIM, 1993: 109–110, cyt. za: de MUL, 1999: 13). Doœwiadczanie<br />
„wirtualnej rzeczywistoœci” odbywa siê zawsze na podstawie trzech<br />
podstawowych elementów, które konstruuj¹ omawiany proces. S¹<br />
to: immersja, czyli „zanurzenie siê” w prze¿ywanej rzeczywistoœci,<br />
nawigacja, rozumiana jako mo¿liwoœæ poruszania siê po symulowanym<br />
œwiecie, oraz interakcja, pozwalaj¹ca na wchodzenie<br />
w kontakt z bytami nale¿¹cymi do œwiata wirtualnego (SITAR-<br />
SKI, 2002). Wszystkie te wytyczne odnaleŸæ mo¿na w reality show.<br />
Natomiast jeœli dodatkowo charakterystyka uzupe³niona zostanie
106 ALEKSANDRA JANKOWSKA<br />
o dok³adniejsze komponenty potencjalnoœci, takie jak np. symulacja<br />
i ca³kowite zanurzenie w sztucznym œwiecie (MICZKA, 1997: 33),<br />
a nastêpnie ten obraz zestawiony bêdzie z rzeczywistoœci¹ reality<br />
show, to powstanie wizja nieautentycznej krainy, w której symulowane<br />
œrodowisko sztucznych sytuacji jawi siê jako z³uda realnoœci.<br />
Oto przyk³ady wypowiedzi obrazuj¹cych autentyczne, emocjonalne<br />
zaanga¿owanie bohaterów w „œwiat wystawiony na pokaz”<br />
(MICZKA, 1997: 35). Jest to dowód na to, i¿ syntetyczna rzeczywistoœæ<br />
o niejasnym statusie ontologicznym potrafi jednak wywo³aæ<br />
ca³kowicie naturalne reakcje i emocje:<br />
Uczestnik odchodz¹cy z Baru Vip: Dziêkujê wam i wszystkim,<br />
którzy byli obok mnie wspieraj¹c mnie w tych ciê¿kich momentach.<br />
Ból, jaki teraz czujê, spowodowany jest tym, ¿e was<br />
opuszczam (...) jesteœcie blisko mego serca i na zawsze tam<br />
pozostaniecie (...) tak bardzo bym chcia³ zapomnieæ, kochaj¹c<br />
was do koñca. Cierpiê odchodz¹c...<br />
Uczestnik Baru Vip do innej uczestniczki: Chcê siê do ciebie<br />
przytulaæ, chcê ciê trzymaæ za rêkê, no chcê, po prostu chcê<br />
i powiem to otwarcie i niech to s³yszy piêæ milionów ludzi...<br />
Bohaterka Baru Vip o swoim „barowym zwi¹zku”: Wszystko<br />
to jakoœ Ÿle wysz³o strasznie, wszyscy mówili, ¿e to ja mam<br />
dystans, ¿e mi nie zale¿y, ¿e siê nie zaanga¿owa³am (...) i sama<br />
tak mówi³am, ¿e mam dystans do wszystkiego i w pewnym<br />
momencie gdzieœ go zgubi³am...<br />
Prowadz¹cy program o jednej z bohaterek Baru Vip, której<br />
„narzeczony” – równie¿ bohater gry, powa¿nie naruszy³<br />
regulamin: Zachowa³a siê jak ¿ona, która martwi siê o to, czy<br />
m¹¿ bêdzie móg³ znaleŸæ pracê i utrzymaæ rodzinê.<br />
Reality show pod wzglêdem emocjonalnym jest niew¹tpliwie<br />
prawdziwe jako efekt (silne uczucia i ekshibicjonizm psychiczny),<br />
pomimo i¿ jest takie nietrwa³e i nieautentyczne jako fakt.<br />
Mówi¹c o „œwiecie wirtualnym”, mo¿na wreszcie doszukiwaæ siê<br />
analogii pomiêdzy reality show a sztuczn¹ rzeczywistoœci¹ gier kom-
Miêdzy kreacj¹ a rzeczywistoœci¹ w reality show...<br />
107<br />
puterowych. Zarówno uczestnik widowiska medialnego, jak i gracz<br />
komputerowy przebywaj¹ w œrodowisku rywalizacji oraz podlegaj¹<br />
przymusowi wykonywania poleceñ „systemu” w celu awansu na<br />
wy¿szy poziom gry. Musz¹ pokonywaæ przeciwników, wyimaginowanych<br />
wrogów, a tak¿e zdobywaæ doœwiadczenie niezbêdne do pozostania<br />
w œwiecie iluzji i poznawania dalszych jego ods³on. Oboje<br />
przebywaj¹ w centrum jakiegoœ, z góry zaplanowanego systemu,<br />
podporz¹dkowuj¹ siê jego regu³om i konkuruj¹ z innymi, walcz¹c<br />
o presti¿ zwyciêstwa. Co wiêcej, mo¿na tak¿e wskazaæ liczne podobieñstwa<br />
sytuacyjne pomiêdzy odbiorc¹ reality show a u¿ytkownikiem<br />
gry komputerowej. Aktywnoœæ obojga wi¹¿e siê z mo¿liwoœci¹<br />
identyfikowania siê z postaci¹ reprezentuj¹c¹ go w „œwiecie wirtualnym”,<br />
kontrol¹ spojrzenia, wyborem pola wizualnego oraz perspektywy<br />
postrzegania. Fenomen gier komputerowych polega na<br />
przekazywaniu widzowi kontroli nad tym, co widzi, oraz decydowania<br />
o tym, co zobaczy. Fenomen telewidza internauty polega zaœ<br />
na tym, i¿ posiada on mo¿liwoœæ wybierania interesuj¹cego go fragmentu<br />
programu i odtwarzania dowoln¹ iloœæ razy, a tak¿e przegl¹dania<br />
fotografii zamieszczonych na stronie www. Kontroluje on<br />
zatem to, co widzialne, ukierunkowuj¹c w³asne spojrzenie na stosowny<br />
obiekt (STAWOWCZYK, 2002: 61–86).<br />
Uczestników reality show porównaæ mo¿na do bohaterów komputerowej<br />
symulacji rzeczywistoœci, czyli gry The Sims (Maxis), polegaj¹cej<br />
na kierowaniu ¿yciem wybranych przez siebie postaci.<br />
Elektroniczne reprezentacje cz³owieka, podobnie jak mieszkañcy<br />
„kontrolowanego œrodowiska” (z za³o¿enia przedstawiciele spo³eczeñstwa),<br />
kierowani s¹ z zewn¹trz – w przypadku Simów wol¹<br />
oraz rêk¹ gracza, natomiast uczestnicy widowiska podlegaj¹ decyzjom<br />
producentów i telewidzów. W obu tych sytuacjach odbywa siê<br />
swoisty spektakl symulowanej realnoœci, próbuj¹cej imitowaæ naturalne<br />
potrzeby oraz zachowania cz³owieka, takie jak: fizjologia,<br />
uczucia i emocje, stosunki miêdzyludzkie, zagadnienia bytowe. „Aktorzy<br />
spo³eczni”, wykonuj¹c narzucane im zadania, ¿yj¹c w sztucznie<br />
wygenerowanej komunie, œmiej¹c siê i p³acz¹c publicznie, przychodz¹c<br />
i odchodz¹c z programu wed³ug uznania widzów, do z³udzenia<br />
przypominaj¹ komputerowe postaci Simów. Co ciekawe, za-
108 ALEKSANDRA JANKOWSKA<br />
równo gra, jak i reality show maj¹ charakter przedstawiaj¹cy, czyli<br />
ukazuj¹ dzia³ania pewnych postaci w jakimœ fizycznym œrodowisku<br />
(dom, kawiarnia, centrum handlowe, hotel itp.). Sensem tej „zabawy”<br />
jest zag³êbianie siê oraz prze¿ywanie fabu³y, budowanie<br />
narracji. S¹ to zatem projekty fabularne. Z tymi zjawiskami audiowizualnymi<br />
³¹cz¹ siê:<br />
– koniecznoœæ ustawicznego nad¹¿ania za rozwojem sytuacji zaplanowanych<br />
przez twórców,<br />
– pierwiastek „dramatu obyczajowego”, zorganizowanego wed³ug<br />
kryterium czasu rzeczywistego,<br />
– kondensacja czasu gry, dziêki zastosowaniu elipsy czasowej;<br />
w grze mamy mo¿liwoœæ przyspieszenia cyklu dobowego, w programie<br />
telewizyjnym natomiast obserwujemy redukowanie wielu<br />
godzin egzystencji uczestników do kilkunastu minut medialnej<br />
relacji,<br />
– rozwój zdarzeñ uzale¿niony od szeregu komend, poleceñ i wskazówek<br />
wydawanych z zewn¹trz (Klejsa [www.cyberforum.<br />
edu.pl], Sitarski [www.cyberforum.pl]).<br />
Analizuj¹c relacjê pomiêdzy kreacj¹ a rzeczywistoœci¹ w „telewizji<br />
realnoœci”, ustalaj¹c proporcje reality oraz show w tym przedsiêwziêciu,<br />
nale¿y odpowiedzieæ na pytanie: Czy takie schizofreniczne<br />
wspó³wystêpowanie przeciwieñstw, swoista dychotomia zjawisk<br />
mo¿e w ogóle funkcjonowaæ w jednym projekcie medialnym?<br />
Zapewne tak, jednak¿e zawsze któryœ z elementów powinien przewa¿aæ.<br />
W przypadku reality show zdecydowanie dominuje „prawda<br />
upozowana” przez techniki monta¿owe, dzia³ania stylizacyjno-<br />
-kreacyjne oraz nienaturalnoœæ zawi¹zywanych wiêzi miêdzyludzkich.<br />
Literatura<br />
DE MUL J. (1999): Rzeczywistoœæ wirtualna – pomiêdzy technologi¹, ontologi¹<br />
a sztuk¹. „Kultura Wspó³czesna”, nr 3.
Miêdzy kreacj¹ a rzeczywistoœci¹ w reality show...<br />
109<br />
DUNIN K. (2001): Prywatne i telewizyjne. Granice przyzwoitoœci. „Res Publica<br />
Nowa”, nr 10.<br />
GODZIC W. (2001): „Wielki Brat” a sprawa polska. W: GODZIC. W., red.: Podgl¹danie<br />
Wielkiego Brata. Kraków.<br />
HEIM M. (1993): The Metaphpysics of Virtual Reality. New York.<br />
KATAFIASZ O. (2001): „Wystarczy byæ”: teatr – przedstawienie – teatralizacja. W:<br />
GODZIC. W., red.: Podgl¹danie Wielkiego Brata. Kraków.<br />
KLEJSA K.: Gry komputerowe: miêdzy hipertekstow¹ anarchi¹ a gwarancj¹ sensu.<br />
http://www.cyberforum.edu.pl/druk.php3?ITEM=80 [22 IV 2006].<br />
KLOCH Z. (2004): Reality show i kultura masowa. „Pamiêtnik Literacki”, z. 3.<br />
MICZKA T. (1997): Rzeczywistoœæ wirtualna jako postmodernistyczna gra. O niektórych<br />
aspektach teleobecnoœci. W: JÊDRZEJKO E., ¯YDEK-BEDNARCZUK U., red.:<br />
Gry w jêzyku, literaturze i kulturze. Warszawa.<br />
P£A¯EWSKI J. (1987): Jêzyk filmu. Warszawa.<br />
PU£KA L. (2004): Kultura mediów i jej spektakle na tle przemian komunikacji<br />
spo³ecznej i literatury popularnej. Wroc³aw.<br />
SITARSKI P. (2002): Rozmowa z cyfrowym cieniem. Kraków.<br />
SITARSKI P.: Gry, w które graj¹ komputery. O narracyjnych uwarunkowaniach<br />
fabularnych gier komputerowych. http://www.cyberforum.edu.pl/druk.php3?<br />
ITEM=59 [22 IV 2006].<br />
STAWOWCZYK E. (2002): O widzeniu, mediach i poznaniu. St³uczone lustra rzeczywistoœci.<br />
Poznañ.<br />
Vademecum filmowca. http://www.monique97.webpark.pl/vademecu.htm#m%20n<br />
[22 IV 2006].
BARTOSZ CZAJKOWSKI<br />
Zapo¿yczenia angielskie<br />
w polskim jêzyku medycyny<br />
Celem niniejszego artyku³u jest okreœlenie cech jêzyka medycyny<br />
kwalifikuj¹cych go jako specjalistyczny oraz przedstawienie<br />
pewnych mechanizmów przechodzenia terminów angielskich do<br />
jêzyka polskiego u¿ywanego w medycynie. Jêzykiem medycyny<br />
zajmowa³o siê, badaj¹c to zjawisko pod wieloma aspektami, wielu<br />
jêzykoznawców, m.in. Felicja WYSOCKA (1980).<br />
Powstanie jêzyków specjalistycznych by³o nierozerwalnie zwi¹zane<br />
z rozwojem technologicznym osi¹ganym przez cz³owieka. Jêzyki<br />
te ewoluowa³y na przestrzeni wieków wraz z dziedzinami nauki.<br />
Podejmuj¹c próbê zdefiniowania tego, czym w ogóle jest jêzyk<br />
specjalistyczny, chcia³bym zwróciæ uwagê na kilka jego charakterystycznych<br />
cech. Ludzie zajmuj¹cy siê dan¹ dyscyplin¹ potrzebuj¹<br />
jêzyka funkcjonalnego, dziêki któremu mog¹ porozumiewaæ siê<br />
w zakresie swoich zainteresowañ i pracy. Przyk³adem mo¿e byæ profesjolekt<br />
programistów komputerowych, specjalistów wojskowych<br />
itp. Jêzyk ten zostaje przypisany okreœlonej grupie u¿ytkowników.<br />
Jest to pierwsza z cech jêzyka specjalistycznego. Kolejn¹ jego cechê<br />
stanowi dynamika rozwoju – nie ewoluuje on w sposób jednostajny,<br />
gdy¿ na przestrzeni wieków jêzyki specjalistyczne istnia³y obok siebie,<br />
rozbudowuj¹c siê szybciej w danym okresie, by po paruset latach<br />
zwolniæ tempo rozwoju, a nawet zupe³nie znikn¹æ, najczêœciej<br />
wraz z grup¹ swoich u¿ytkowników.
Zapo¿yczenia angielskie w polskim jêzyku medycyny<br />
111<br />
Jêzyk specjalistyczny jest równie¿, z pewnoœci¹, szerokim zbiorem<br />
terminów. To w³aœnie terminologia danego jêzyka czyni go niejednokrotnie<br />
niezrozumia³ym dla osób niewtajemniczonych w konkretn¹<br />
dyscyplinê; pod terminem kryje siê definicja opisuj¹ca podane<br />
zdarzenie, procedurê lub zabieg, który jest znany jedynie specjalistom<br />
zajmuj¹cym siê odpowiedni¹ dziedzin¹. Znajomoœæ terminologii<br />
profesjolektu warunkuje swobodne komunikowanie siê na poziomie:<br />
specjalista – specjalista, a jednoczeœnie uniemo¿liwia prowadzenie<br />
dialogu na poziomie: specjalista – laik.<br />
W jakim stopniu jêzyk specjalistyczny ró¿ni siê od jêzyka ogólnego?<br />
Pierwsz¹ i najwyraŸniejsz¹ odmiennoœæ widaæ w warstwie<br />
leksykalnej. Jêzyk specjalistyczny przepe³niony jest terminami, jak<br />
równie¿ zapo¿yczeniami z innych jêzyków. Nie stanowi to jednak<br />
jedynej odrêbnoœci, jak uwa¿aj¹ niektórzy badacze. Podkreœlaj¹ oni<br />
tak¿e rozbie¿noœci w warstwie syntaktycznej, gdzie dominuj¹ca jest<br />
strona bierna w konstrukcji zdania oraz szereg konstrukcji wtr¹conych,<br />
które nie s¹ czêsto u¿ywane w jêzyku ogólnym, stanowi¹<br />
natomiast istotny procent w tekstach naukowych. Zachodz¹cy proces<br />
jest bowiem wa¿niejszy ni¿ jego wykonawca.<br />
Jêzyki specjalistyczne cechuje pewna ró¿nica w dynamice rozwoju<br />
zwi¹zanego z powstawaniem nowych technologii. Czy progres<br />
techniki medycznej i jednoczeœnie rozkwit jêzyka specjalistycznego<br />
w jednym kraju powoduje jego automatyczny rozwój w innym?<br />
Oczywiœcie, kraje lepiej rozwiniête sprzedaj¹ lub te¿ u¿yczaj¹<br />
swoich technologii krajom stoj¹cym na ni¿szym poziomie rozwoju,<br />
a nie na odwrót. Pojawia siê wtedy zjawisko zapo¿yczania s³ownictwa,<br />
najczêœciej ze wzglêdu na brak odpowiedników w jêzyku<br />
ojczystym. Ich asymilacja z jêzykiem ojczystym zachodzi w niejednolity<br />
sposób. Same zapo¿yczenia równie¿ mo¿na podzieliæ ze<br />
wzglêdu na sposób, w jaki zosta³y przejête z jednego jêzyka do drugiego.<br />
Ma na to wp³yw szereg czynników, takich jak: ró¿nice strukturalne,<br />
liczba zapo¿yczeñ z podobnego Ÿród³a, stopieñ znajomoœci<br />
jêzyka obcego przez u¿ytkowników (ludzie lepiej znaj¹cy jêzyk<br />
obcy chêtniej korzystaj¹ z zapo¿yczeñ), a tak¿e czynniki spo³eczne,<br />
m.in.: presti¿ jêzyka, z którego zapo¿yczenia pochodz¹, nasta-
112 BARTOSZ CZAJKOWSKI<br />
wienie do zjawiska zapo¿yczania i stopieñ jêzykowego „nacjonalizmu”.<br />
Wœród zapo¿yczeñ – wed³ug klasyfikacji Einara HAUGENA (1950)<br />
– rozró¿niamy zapo¿yczenia bezpoœrednie, polegaj¹ce na przejêciu<br />
z jêzyka A do jêzyka B formy wraz z jego znaczeniem, takie<br />
jak business, marketing, s³owa powszechne obecnie w polszczyŸnie,<br />
Kolejnym rodzajem s¹ zapo¿yczenia strukturalne, polegaj¹ce<br />
na przejêciu struktury zdania z jêzyka A do B z jednoczesnym zachowaniem<br />
s³ownictwa jêzyka B, czego przyk³adem mo¿e byæ czêsto<br />
s³yszany w sklepach zwrot: W czym mogê pomóc? jako odpowiednik<br />
angielskiego: Can I help you? b¹dŸ skierowane do publicznoœci<br />
podczas telewizyjnych programów rozrywkowych pytanie prezentera:<br />
Czy macie dobry czas?, bêd¹ce odpowiednikiem angielskiego<br />
zdania u¿ywanego w podobnych sytuacjach: Are you having a good<br />
time? Zapo¿yczenia semantyczne stanowi¹ kolejn¹ grupê, w której<br />
znajduj¹ siê s³owa z jêzyka A, u¿yczaj¹ce znaczenia istniej¹cemu<br />
s³owu w jêzyku B i nadaj¹ce mu swoje znaczenie pola semantycznego,<br />
mimo ¿e ich forma pisana i mówiona nie przesz³a do jêzyka<br />
zapo¿yczaj¹cego. Do tej grupy zapo¿yczeñ nale¿y m.in. nadu¿ywane<br />
w ostatnim czasie s³owo dok³adnie odpowiadaj¹ce s³owu<br />
exactly u¿ywanemu w krajach angielskojêzycznych. Powszechne<br />
s¹ równie¿ hybrydy jêzykowe, bêd¹ce po³¹czeniem s³owa z jêzyka<br />
A ze s³owem z jêzyka B z zachowaniem jego formy, czego przyk³adem<br />
s¹ ciucholandy. Niema³y zbiór zapo¿yczeñ tworz¹ równie¿<br />
pseudoanglicyzmy, które ze wzglêdu na swoje modne brzmienie rozpowszechni³y<br />
siê w naszym jêzyku. Polegaj¹ one na zapo¿yczeniu<br />
morfemów z jêzyka A do B, podczas gdy tak stworzone s³owa de<br />
facto nie istniej¹ w jêzyku A. Jako przyk³ady mo¿na przytoczyæ tu<br />
ca³¹ seriê: happy endów, kempingów, parkingów, dansingów. Ciekaw¹<br />
grupê zapo¿yczeñ stanowi¹ anglicyzmy poœrednie, bêd¹ce<br />
formami analogicznymi, takimi jak: blokers, skejter.<br />
Jak wynika z klasyfikacji zapo¿yczeñ, jest ich wiele w jêzyku<br />
polskim. Nie ograniczaj¹ siê one jedynie do pojedynczych s³ów, ale<br />
stanowi¹ ca³e frazy (HAUGEN, 1950).<br />
Zapo¿yczanie nie jest procesem nowym. Dotyczy wiêkszoœci jêzyków<br />
maj¹cych kontakt z innymi. Wp³yw jêzyka angielskiego na pol-
Zapo¿yczenia angielskie w polskim jêzyku medycyny<br />
113<br />
ski koncentruje siê w szczególnoœci na zapo¿yczeniach, zaadaptowaniu<br />
obcego s³owa wraz ze znaczeniem i pisowni¹. Do XX wieku<br />
wystêpowanie anglicyzmów w jêzyku polskim mo¿na uznaæ za ma³o<br />
istotne, natomiast po tym okresie nast¹pi³ ich ogromny wzrost.<br />
Obecnie jest ich oko³o 2 tys. praktycznie w ka¿dej dziedzinie ¿ycia.<br />
Jakie cechy jêzyka medycyny czyni¹ z niego jêzyk specjalistyczny?<br />
Jedn¹ z cech jêzyków kwalifikuj¹cych siê do tej grupy jest ich<br />
przynale¿noœæ do œciœle okreœlonej grupy u¿ytkowników, w tym<br />
wypadku lekarzy i reszty personelu medycznego. Kolejna cecha<br />
typowa dla jêzyków specyficznych dyscyplin ma zwi¹zek z ich leksyk¹,<br />
konkretnie – z terminologi¹, bez której znajomoœci zanika<br />
podstawowy warunek swobodnej komunikacji w jêzyku specjalistycznym.<br />
Dla specjalisty okreœlony termin zwi¹zany jest z definicj¹,<br />
nie ma wiêc potrzeby t³umaczenia ka¿dego z procesów lub opisu<br />
urz¹dzeñ, o czym nie mo¿e byæ mowy w przypadku rozmowy z laikiem<br />
w danej dziedzinie. Jêzyk medycyny stanowi wyj¹tkowy<br />
„przypadek” – o ile czêœæ opracowañ naukowych niejednokrotnie<br />
we wstêpie t³umaczy, co dok³adnie rozumie pod danym okreœleniem<br />
ze wzglêdu na pewn¹ rozleg³oœæ rozumienia danego terminu, o tyle<br />
w jêzyku stosowanym w medycynie, ze wzglêdu na charakter pracy<br />
lekarza, okreœlenia s¹ lub te¿ przynajmniej powinny byæ jak najbardziej<br />
ujednolicone, co dotyczy zreszt¹ wiêkszoœci nauk œcis³ych.<br />
Nastêpna w³aœciwoœæ zawarta jest w warstwie syntaktycznej jêzyka<br />
– wystêpowanie strony biernej jest w jêzyku medycyny du¿o<br />
czêstsze w porównaniu z jêzykiem potocznym. Ma to zwi¹zek z opisem<br />
zachodz¹cych procesów, które s¹ najistotniejsze. Nale¿y w tym<br />
miejscu zwróciæ uwagê na rozwój jêzyka, nierozerwalnie zwi¹zany<br />
z ewolucj¹ osi¹gniêæ w konkretnej dziedzinie, w której zakresie jêzyk<br />
jest u¿ywany. Szybki postêp dziedziny przek³ada siê bezpoœrednio<br />
na dynamiczny rozwój jêzyka, w szczególnoœci na jego leksykê.<br />
Zmiany w innych warstwach nie s¹ tak zauwa¿alne i przebiegaj¹<br />
mniej wiêcej w zgodzie ze zmianami w jêzyku ogólnym.<br />
Jêzyk medycyny posiada wszystkie wymienione tu cechy jêzyka<br />
specjalistycznego. Dodatkowo cechuje go szybki rozwój w dobie<br />
wspó³czesnych osi¹gniêæ naukowych.<br />
8 Jêzyk...
114 BARTOSZ CZAJKOWSKI<br />
Niektórzy badacze jêzyka medycyny rozró¿niaj¹ typy jêzyka<br />
medycyny, przez Felicjê Wysock¹ nazwane „podkodami”. Pojawiaj¹<br />
siê one ze wzglêdu na charakter œrodowiska medycznego. W szpitalach<br />
i innych oddzia³ach opieki medycznej pracuj¹ ludzie z wy-<br />
¿szym i œrednim wykszta³ceniem medycznym, jak i personel nieposiadaj¹cy<br />
jakiegokolwiek przygotowania medycznego. Pierwszy<br />
z podkodów pojawia siê na poziomie lekarz – pacjent. Lekarz, chc¹c<br />
przeprowadziæ wywiad z pacjentem, nie mo¿e u¿ywaæ jêzyka zbyt<br />
specjalistycznego ze wzglêdu na to, ¿e nie bêdzie zrozumiany przez<br />
diagnozowanego pacjenta, a tym samym wyst¹pi brak lub b³êdna<br />
ocena jego stanu zdrowia. Lekarz musi tak dobraæ s³ownictwo, by<br />
prawid³owo i zrozumiale przekazaæ pacjentowi zalecan¹ terapiê.<br />
Chc¹c byæ bardziej przyjaznym, a przez to równie¿ zmniejszyæ napiêcie<br />
towarzysz¹ce pacjentowi podczas przeprowadzanych badañ,<br />
lekarz stara siê ograniczyæ dystans do osoby chorej przez u¿ywanie<br />
zwrotów grzecznoœciowych oraz mówienie do pacjenta pan,<br />
pani, b¹dŸ po imieniu. Kolejny podkod pojawia siê na poziomie lekarz<br />
– personel œredni. Lekarz przewa¿nie jest tutaj osob¹ zlecaj¹c¹<br />
przeprowadzenie odpowiednich zabiegów u pacjenta, wykonywanych<br />
przez personel œredni. Jêzyk lekarza w tym przypadku<br />
mo¿e byæ specjalistyczny ze wzglêdu na znajomoœæ zagadnieñ medycznych<br />
przez obydwie komunikuj¹ce siê ze sob¹ strony. Nastêpny<br />
podkod obejmuje komunikacjê lekarz – lekarz. Charakteryzuje<br />
siê on du¿¹ iloœci¹ specjalistycznego s³ownictwa oraz skrótów nazw<br />
procedur medycznych stosowanych w medycynie; pojawiaj¹ siê tu<br />
równie¿ zapo¿yczenia. Rozmowy mog¹ mieæ charakter mniej formalny<br />
ze wzglêdu na wzajemne relacje, ale równie¿ bardzo formalny<br />
w rozmowie lekarzy posiadaj¹cych ró¿ne stopnie naukowe.<br />
Jêzyk medycyny mo¿e byæ zarówno formalny, jak i nieformalny.<br />
Niektóre terminy pojawiaj¹ce siê w jêzyku mówionym zosta³y<br />
uproszczone, zyskuj¹c jednoczeœnie nieformalny charakter. Jednak<br />
nie utrudniaj¹ one komunikowania siê w danym, zamkniêtym œrodowisku<br />
medycznym, jakkolwiek nie wystêpuj¹ one w rozmowach<br />
specjalistów z ró¿nych œrodowisk pracy ze wzglêdu na swoj¹ potocznoœæ<br />
oraz mo¿liwoœæ ich z³ej interpretacji.
Zapo¿yczenia angielskie w polskim jêzyku medycyny<br />
115<br />
W polskim specjalistycznym jêzyku medycyny wystêpuje spora<br />
liczba zapo¿yczeñ z jêzyka angielskiego. G³ównym powodem takiej<br />
sytuacji jest przechodzenie s³ownictwa z jêzyka, którego spo³eczeñstwo<br />
stoi na wy¿szym poziomie technologicznym w danej dziedzinie,<br />
do jêzyka u¿ywanego w pañstwie, którego technologia nie jest<br />
tak dobrze rozwiniêta. Zdarza siê, ¿e nie ma mo¿liwoœci znalezienia<br />
polskiego odpowiednika. Personel medyczny wykorzystuje wtedy<br />
zapo¿yczenia, co u³atwia komunikacjê pomiêdzy pracownikami<br />
szpitali. Co wiêcej, nazewnictwo to ma ponadkrajowy charakter.<br />
Specjaliœci z danej dziedziny mog¹ komunikowaæ siê z innymi specjalistami<br />
poza granicami Polski, ze wzglêdu na to, ¿e wiêkszoœæ<br />
terminów wywodzi siê z jêzyka angielskiego.<br />
Jêzyk specjalistów pracuj¹cych w laboratoriach zawiera m.in.<br />
takie s³owa, jak: tracer ‘urz¹dzenie s³u¿¹ce do odznaczania nerwów<br />
oraz naczyñ krwionoœnych’, videoprinter ‘aparat s³u¿¹cy wydrukowi<br />
obrazów’, biohazard ‘wystêpowanie niebezpieczeñstwa’, agregometr<br />
‘urz¹dzenie do oceny skutecznoœci leczenia’, koagulometr<br />
‘urz¹dzenie do badania próbek’, reagent ‘substancja wchodz¹ca<br />
w reakcjê z pierwiastkami danego typu’, kit ‘zestaw reagentów’, kalibrator<br />
‘aparat mierz¹cy œrednicê przewodu’, kalibracja ‘czynnoœæ<br />
polegaj¹ca na mierzeniu œrednicy przewodu’, procedura ‘zabieg<br />
dokonywany na pacjencie’, back up ‘zapisanie danych celem ich<br />
zabezpieczenia’, precypitacja ‘odk³adanie siê osadu’, perfuzja ‘kr¹-<br />
¿enie krwi w danej czêœci cia³a’, gamma kamera ‘aparat do przeprowadzania<br />
badañ’, software ‘oprogramowanie komputerowe’, diluent<br />
‘substancja s³u¿¹ca rozcieñczaniu roztworu’, mode ‘tryb pracy<br />
urz¹dzenia’, background ‘poziom radiacji w pomieszczeniu, w którym<br />
przeprowadza siê badania’, interferencja ‘zak³ócenia wp³ywaj¹ce<br />
na dany czynnik’, specyfikacja ‘czu³oœæ danego reagentu na<br />
dane substancje lub pierwiastki’, korelacja ‘zwi¹zek pomiêdzy danymi<br />
substancjami lub czynnikami’, test Elisa – akronim pe³nej<br />
nazwy angielskiej Enzyme Linked Immuno-Sorbent Assay, bypassografia<br />
‘metoda leczenia chorób wieñcowych’, dilution ‘rozcieñczalnik’,<br />
pipeta ‘narzêdzie u¿ywane w laboratorium’, pipetowanie<br />
‘sama czynnoœæ wykonywana z u¿yciem pipety’, koagulogram ‘badanie<br />
krzepniêcia krwi’, loading ‘czynnoœæ ³adowania oprogramo-<br />
8*
116 BARTOSZ CZAJKOWSKI<br />
wania komputerowego’, peptyd ‘rodzaj bia³ka’, stent ‘ma³a rurka<br />
wprowadzana do ¿y³y w celu zabezpieczenia jej przed zapadniêciem<br />
siê’, marker ‘substancja s³u¿¹ca oznaczaniu danego pierwiastka<br />
w roztworze’, transplantacja ‘czynnoœæ przeszczepienia organów’,<br />
bypass ‘obejœcie zmienionych mia¿d¿yc¹ naczyñ krwionoœnych’,<br />
indykator ‘wskaŸnik’, koronaroplastyka ‘zabieg polegaj¹cy<br />
na rekonstrukcji ¿y³’, koronarografia ‘inwazyjna metoda diagnozuj¹ca’,<br />
angioplastyka ‘transplantacja naczyñ krwionoœnych’, sampel<br />
‘próbka’, graft ‘przeszczepiany organ’, set up – u¿ywane czêsto<br />
w obs³udze elektronicznych urz¹dzeñ diagnozuj¹cych, maintenance<br />
‘utrzymywanie’, cardrige ‘pojemnik zawieraj¹cy dan¹ substancjê’,<br />
washing solution ‘substancja s³u¿¹ca do czyszczenia czêœci<br />
analizatora przed kolejnym testem’, test panel – s³owa u¿ywane<br />
w obs³udze elektronicznych urz¹dzeñ diagnozuj¹cych, bar code<br />
‘kod paskowy na opakowaniach’, self test – s³owa u¿ywane w obs³udze<br />
elektronicznych urz¹dzeñ diagnozuj¹cych, trigger solution<br />
‘substancja s³u¿¹ca do czyszczenia urz¹dzeñ diagnozuj¹cych przed<br />
kolejnym testem’, faktor ‘czynnik’, aplikacja – s³owo u¿ywane<br />
w obs³udze elektronicznych urz¹dzeñ diagnostycznych.<br />
Wymienione zapo¿yczenia nale¿¹ do zapo¿yczeñ bezpoœrednich,<br />
które nie stanowi¹ jedynego rodzaju zapo¿yczeñ angielskich w jêzyku<br />
medycyny, gdy¿ mo¿emy znaleŸæ w nim równie¿ kalki, takie<br />
jak wyra¿enia: procedura kontroli jakoœci kalibracji bêd¹ce odpowiednikiem<br />
angielskiego quality control calibration procedure; test<br />
kanapkowy odpowiednik angielskiego sandwich test; frakcja wyrzutowa<br />
– ejection fraction, graftowanie – grafting; tomografia<br />
komputerowa – computer tomography; gêstoœæ optyczna – optic density;<br />
zakres referencyjny – reference range. Ostatnim typem zapo-<br />
¿yczeñ jest hybryda bêd¹ca nazw¹ zabiegu chirurgicznego banding<br />
pnia p³ucnego, którego angielski odpowiednik brzmi pulmonary<br />
artery banding.<br />
Podane przyk³ady dowodz¹, ¿e zapo¿yczenia dotycz¹ czêœciej<br />
rzeczowników ni¿ czasowników, oraz wykazuj¹, ¿e personel medyczny<br />
bardziej sk³onny jest do u¿ywania zapo¿yczeñ bezpoœrednich,<br />
stanowi¹cych najwiêksz¹ grupê. Trzeba uznaæ przy tym, ¿e
Zapo¿yczenia angielskie w polskim jêzyku medycyny<br />
117<br />
istnienie polskich odpowiedników nie eliminuje zapo¿yczonych terminów<br />
z codziennego jêzyka specjalistów w dziedzinie medycyny.<br />
Literatura<br />
ARABSKI J., red. (2001): Jêzyki specjalistyczne. Jêzyk biznesu. Katowice.<br />
BENSON M., ILSOM R. (1986): The BBI Combinatory Dictionary of English.<br />
Amsterdam–Philadelphia.<br />
COLLIER M. (1975): Medicine Prepared by English Language Services. Intern INC.<br />
DMOWSKA A., red. (1996): S³ownik wspó³czesnego jêzyka polskiego. Warszawa.<br />
DOBRZYCKA I., KOPOCZYÑSKI B. (1991): Jêzyk angielski dla pocz¹tkuj¹cych. Warszawa.<br />
FAWCETT P. (1997): Translation and Language: Linguistics Theories Explained.<br />
Manchester.<br />
HAUGEN E. (1950): The Analysis of Linguistic Borrowing Alabama.<br />
MACLEAN J. (1991): English in Basic Medical Science. Oxford.<br />
MIODEK J., red. (1996): O zagro¿eniach i bogactwie polszczyzny. Forum kultury<br />
s³owa. Wroc³aw.<br />
PONKS J.H., SHREVE G.M. (1997): Cognitive Processes in Translation. Thousand<br />
Oaks.<br />
RAMSOE J., WENNEVOLD A., LAURIDSEN P. (1982): Cogenital Heart Defects. Kopenhaga.<br />
SKIBIÑSKA E., CIEÑSKI M. (2002): Jêzyk. Stereotyp. Przek³ad. Wroc³aw.<br />
S£OMSKI P., S£OMSKI P. (2001): Podrêczny s³ownik medyczny. Angielsko-polski<br />
i polsko-angielski. Warszawa.<br />
ŒWIDA D. (1999): Office English. Warszawa.<br />
WYSOCKA F. (1980): Polska terminologia lekarska do roku 1838. Wroc³aw.
ADRIANA £UCZKOWSKA<br />
Eufemizmy i dysfemizmy<br />
w recenzjach filmowych<br />
Wed³ug Encyklopedii jêzykoznawstwa ogólnego eufemizm to<br />
„wyraz lub zwi¹zek frazeologiczny zastosowany w celu unikniêcia<br />
u¿ycia takiego œrodka leksykalnego, który z przyczyn estetycznych,<br />
kultowych czy cenzuralnych uwa¿any jest za nieprzyzwoity lub<br />
drastyczny. [...] Eufemizm os³abia emocjonalnoœæ wypowiedzi, eliminuj¹c<br />
wulgaryzmy, ³agodz¹c jej trywialnoœæ i dosadnoœæ” (POLAÑ-<br />
SKI, red., 2003: 148). Jednak¿e jêzykoznawcy zajmuj¹cy siê eufemizmami<br />
w jêzyku zgadzaj¹ siê, ¿e czasem trudno jest jednoznacznie<br />
stwierdziæ, ¿e dane wyra¿enie jest eufemizmem. To, co jedni<br />
uznaj¹ za sposób z³agodzenia wypowiedzi, inni mog¹ uznaæ za obraŸliwy<br />
jêzyk. Decyduj¹c siê na u¿ycie eufemizmu w wypowiedzi,<br />
chcemy „zachowaæ twarz” swoj¹ lub naszego rozmówcy, delikatnie<br />
przekazaæ coœ, co mo¿e byæ uznane za nieobyczajne lub obraŸliwe.<br />
Dlatego zamiast powiedzieæ komuœ, ¿e jego pomys³y s¹ idiotyczne,<br />
mówimy, i¿ s¹ infantylne. £agodz¹c nasze wypowiedzi, chronimy<br />
uczucia naszego rozmówcy. Wed³ug Anny D¥BROWSKIEJ (1993:<br />
51) eufemizm to „taki sposób wyra¿ania:<br />
– którego przyczyny wystêpowania s¹ pozajêzykowe (zakazy psychologiczne,<br />
spo³eczne, ideologiczne, polityczne), a wiêc ogólnie<br />
mówi¹c tabu;<br />
– który jest ominiêciem, zas³oniêciem (zawoalowaniem) lub z³agodzeniem<br />
nazwy wprost jakiegoœ zjawiska. Nazwa wprost nie<br />
mo¿e byæ zastosowana, poniewa¿ wzbudza negatywne konotacje;
Eufemizmy i dysfemizmy w recenzjach filmowych<br />
119<br />
– wyraz, wyra¿enie lub zwrot uznane za eufemizm wzbudzaj¹<br />
pozytywne lub neutralne konotacje. Kierunek wartoœciowania<br />
przebiega od negatywnego (verbum proprium) przez neutralny<br />
do pozytywnego lub od neutralnego do pozytywnego. W rezultacie<br />
wyraz (wyra¿enie), bêd¹cy eufemizmem, jest albo neutralny,<br />
albo nacechowany pozytywnie”.<br />
Dysfemizm (zwany równie¿ kakofemizmem) jest przeciwieñstwem<br />
eufemizmu. Jak podaj¹ Keith ALLAN i Kate BURRIDGE (1991:<br />
26–27), „jest to wyra¿enie o obraŸliwych konotacjach w stosunku<br />
do »okreœlanego« i/lub odbiorców”. U¿ywamy ich, jak podaj¹ autorzy,<br />
„gdy mówimy o swoich przeciwnikach, sprawach, w stosunku<br />
do których chcemy wyraziæ dezaprobatê oraz sprawach, których<br />
znaczenie chcemy pomniejszyæ”. Dysfemizmy, w przeciwieñstwie<br />
do eufemizmów, s¹ stosowane w celu przedstawienia obiektu w gorszym<br />
œwietle.<br />
Funkcja krytyczna, jak¹ pe³ni recenzja, sprawia, ¿e gatunek ten<br />
wydaje siê znakomitym materia³em do wykorzystania mo¿liwoœci,<br />
jakie stwarzaj¹ eufemizmy i dysfemizmy. Decyduj¹c siê na wybór<br />
eufemizmu lub dysfemizmu w wypowiedzi, recenzenci nadaj¹ swoim<br />
opiniom z góry zamierzony wydŸwiêk. W pierwszym wypadku<br />
d¹¿¹ do z³agodzenia wypowiedzi, nadania jej dodatniego lub neutralnego<br />
zabarwienia emocjonalnego, w drugim – do wywo³ania<br />
ujemnych skojarzeñ, wzmocnienia si³y wypowiedzi.<br />
Przytoczone tu przyk³ady pochodz¹ z dzia³u „Recenzje”, a opublikowane<br />
zosta³y w 2005 roku w magazynie „Film”. Wybrano je<br />
subiektywnie w celu zaprezentowania mo¿liwoœci wzbogacenia tekstu<br />
przy u¿yciu s³ów czy wyra¿eñ powszechnie znanych, a jednak<br />
w danym tekœcie wyj¹tkowych. K. Allan i K. Burridge zwrócili<br />
w swojej pracy uwagê, i¿ ostatecznie to kontekst decyduje o tym,<br />
czy coœ jest eufemizmem, dysfemizmem czy wyra¿eniem neutralnym.<br />
Poza charakterystycznymi dla recenzji fragmentami oceny<br />
filmów przytoczono równie¿ przyk³ady, w których pokrótce omówiono<br />
fabu³ê filmu.<br />
Robert De Niro by³ ca³kiem zabawny, a Ben Stiller nie tak<br />
fatalny jak zazwyczaj. (...) Robert De Niro zgrywa siê w bar-
120 ADRIANA £UCZKOWSKA<br />
dzo przykry sposób, ale z wiêkszym jeszcze niesmakiem patrzy³em<br />
na bezkrytyczne mizdrzenie siê Dustina Hoffmana<br />
i rozpaczliw¹ minoderiê Barbry Streisand.<br />
(£ukasz MACIEJEWSKI: Poznaj moich rodziców. „Film” 2005, nr 2, s. 81)<br />
W przytoczonym fragmencie autor u¿y³ zarówno eufemizmów,<br />
takich jak niesmak (zamiast obrzydzenie) oraz omówienie w bardzo<br />
przykry sposób zamiast np. jednoznacznego okreœlenia ¿a³oœnie,<br />
jak i dysfemizmu, m.in. przymiotnika fatalny. Warto zwróciæ uwagê,<br />
¿e recenzent z³agodzi³ nieco swoj¹ ocenê, dodaj¹c przeczenie<br />
nie, które czêsto umo¿liwia stworzenie eufemizmu. Jednak w tym<br />
wypadku jest to zabieg zbyt s³aby, aby zneutralizowaæ negatywne<br />
konotacje przytoczonego s³owa. Suma wartoœci eufemizmu i dysfemizmu<br />
powinna daæ zero: (LEINFELLER, za: D¥BROWSKA, 1993: 62):<br />
Dysfemizm<br />
− x<br />
Po³o¿enie jest bardzo z³e.<br />
Zdanie prawdziwe<br />
0<br />
Po³o¿enie jest z³e.<br />
Eufemizm<br />
+ x<br />
Po³o¿enie jest œrednie.<br />
Aby zobrazowaæ podany powy¿ej przyk³ad przymiotnika fatalny,<br />
korzystaj¹c z niniejszego schematu, mo¿na stworzyæ ilustracjê<br />
analogiczn¹ do tej przedstawionej przez Leinfeller:<br />
Dysfemizm Zdanie prawdziwe Eufemizm<br />
– x 0 + x<br />
Fatalny Z³y nienajlepszy<br />
(...) opowiedzieæ o jednym z mroczniejszych epizodów historii<br />
tego kraju [Salwador] – trwaj¹cej przez ca³e lata 80. wojnie<br />
domowej. (...) Œwiat w „G³osach niewinnoœci” jest wiêc wyprany<br />
ze swej specyfiki – dialogi u³o¿ono tak, ¿eby nie powiedzieæ<br />
w nich nic niezrozumia³ego dla zagranicznego widza,<br />
realia wysterylizowano z wszelkich „zaskakuj¹cych” szczegó³ów.<br />
(Tomasz TURYN: G³osy niewinnoœci. „Film” 2005, nr 9, s. 78)
Eufemizmy i dysfemizmy w recenzjach filmowych<br />
121<br />
Wed³ug S³ownika jêzyka polskiego PWN epizod to «wydarzenie,<br />
wypadek, zwykle ma³ej wagi, nie wywieraj¹cy wp³ywu na ca³oœæ<br />
wydarzenia; fragment czegoœ». U¿ycie tego s³owa jest wiêc w przytoczonym<br />
tekœcie eufemizmem, gdy¿ pomniejsza znaczenie wojny,<br />
sprawiaj¹c na czytelniku wra¿enie, jakby by³a ona bezkrwaw¹ zabaw¹.<br />
Tak¿e zaskakuj¹cy spe³nia funkcjê eufemizuj¹c¹ – autor<br />
osi¹ga j¹ w dwojaki sposób: po pierwsze u¿ywa cudzys³owu, po drugie,<br />
znaczenie, o jakie mu chodzi, czyli ‘szokuj¹cy’, nie jest pierwszym<br />
skojarzeniem nasuwaj¹cym siê odbiorcy podczas czytania tekstu.<br />
Niemniej portret osobnika czerpi¹cego satysfakcjê i profesjonaln¹<br />
dumê z dostarczania towaru, który pozwala ludziom<br />
skutecznie siê zabijaæ, wywo³uje niepokój i refleksjê<br />
nad godnym po¿a³owania stanem œwiatowej polityki.<br />
(Andrzej ZWANIECKI: Pan ¿ycia i œmierci. „Film” 2005, nr 11, s. 73)<br />
Osobnik jest s³owem nacechowanym negatywnie – mo¿na tu<br />
wiêc mówiæ o dysfemizmie. U¿yta peryfraza towar, który pozwala<br />
ludziom skutecznie siê zabijaæ równie¿, jak siê wydaje, mo¿e byæ<br />
zaliczona do grupy dysfemizmów. Opisane zosta³o dok³adnie, co ów<br />
towar mo¿e zrobiæ. Rzeczownik broñ ma neutralne konotacje, natomiast<br />
przytoczony opis zawiera s³owo zabijaæ, które w naszym<br />
spo³eczeñstwie, jak i wielu innych, wywo³uje negatywne uczucia,<br />
kojarzy siê bowiem ze œmierci¹, bêd¹c¹ tematem tabu.<br />
„Nasz” historyczny model ludobójstwa to „higieniczne” obozy<br />
koncentracyjne. „Cywilizowana” rzeŸ nie istnieje bez socjotechniki<br />
– Zygmunt Bauman pisa³, ¿e Holokaust, czyli<br />
g³adzenie milionów przez setki tysiêcy, by³o mo¿liwe dziêki<br />
uczynieniu zeñ faktu administracyjnego, w którym oprawca<br />
by³ urzêdnikiem wykonuj¹cym polecenia prze³o¿onych.<br />
(Barbara KOSECKA: Hotel Ruanda. „Film” 2005, nr 11, s. 76)<br />
Mimo i¿ ani S³ownik jêzyka polskiego PWN, ani S³ownik eufemizmów<br />
polskich nie odnotowuj¹ obozu koncentracyjnego jako eu-
122 ADRIANA £UCZKOWSKA<br />
femizmu, zasadne wydaje siê, by zaliczyæ ten frazeologizm do tej<br />
w³aœnie grupy wyrazowej. Kryje siê za nim bardzo bolesna i okrutna<br />
historia, jak mo¿na s¹dziæ, jego funkcja ³agodz¹ca jeszcze nie<br />
wyblak³a. Kolejnym przyk³adem jest holokaust – s³owo, które nazywa<br />
wymordowanie ¯ydów podczas II wojny œwiatowej. Jest to<br />
wyraz obcy, pochodzenia greckiego, przyjêty do jêzyka polskiego<br />
z ³aciny. Kolejnym s³owem, na które w przytoczonym fragmencie<br />
warto zwróciæ uwagê ze wzglêdu na jego eufemistyczn¹ rolê, jest<br />
rzeczownik g³adzenie u¿yty zamiast zabijanie.<br />
„Skarb narodów” to gratka dla kinomanów – pozwala skupiæ<br />
siê na zgadywaniu, z jakich filmów zer¿niête zosta³y poszczególne<br />
sceny bez zaprz¹tania sobie g³owy bezsensown¹<br />
akcj¹. Ta zreszt¹ zapo¿yczona zosta³a niemal w ca³oœci<br />
z ksi¹¿ki „Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna. (...) Po<br />
scenie kradzie¿y dokumentu, która wywo³uje tyle napiêcia co<br />
instrukcja wiertarki do zêbów, ta galopuj¹ca brednia wyrywa<br />
do przodu niczym zaprzêg pozbawiony woŸnicy. Nicolas Cage<br />
sprawia wra¿enie pomnikowego jeŸdŸca, któremu ukradziono<br />
rumaka spod siedzenia.<br />
(Andrzej ZWANIECKI: Skarb narodów. „Film” 2005, nr 1, s. 76)<br />
U¿yty w tym kontekœcie wyraz zer¿niête uznajemy za dysfemizm<br />
ze wzglêdu na jego wulgarnoœæ, a ponadto z uwagi na jego neutralny<br />
odpowiednik œci¹gn¹æ. W kolejnym zdaniu, w którym mowa<br />
jest o Ÿródle pomys³u filmu, autor ³agodzi swoj¹ wypowiedŸ. U¿ycie<br />
neutralnego zapo¿yczyæ w stosunku do poprzedniego nacechowanego<br />
ujemnie okazuje siê zabiegiem eufemizuj¹cym, gdy¿ zdecydowanie<br />
³agodzi ton wypowiedzi. Jednak aby nie zmyliæ czytelnika<br />
i w sposób eksplicytny daæ mu do zrozumienia, ¿e film nie jest<br />
wart obejrzenia, w dalszej czêœci recenzji Zwaniecki powraca do<br />
dosadnego tonu wypowiedzi. Metaforyczne porównanie odtwórcy<br />
g³ównej roli do pomnikowego jeŸdŸca, któremu ukradziono rumaka<br />
spod siedzenia raczej nie zachêca do obejrzenia filmu. Przyk³ad<br />
ten – zgodnie z definicj¹ K. Allana i K. Burridge – mo¿na uznaæ<br />
za dysfemizm, gdy¿ wyra¿a dezaprobatê autora.
Eufemizmy i dysfemizmy w recenzjach filmowych<br />
123<br />
Go³¹b leœny Franek Dolot jest, delikatnie mówi¹c, niedu¿y.<br />
Ale choæ Bozia mu wzrostu posk¹pi³a, pragnie czegoœ wa¿nego<br />
w ¿yciu dokonaæ. (...) Mieliœmy ju¿ rybkê Nemo z jedn¹ p³etw¹<br />
bardziej, która wspaniale radzi³a sobie z przeciwnoœciami<br />
losu. Mieliœmy ogra o w¹tpliwej urodzie, któremu paskudnie<br />
zionê³o z paszczy, a mimo to zdoby³ serce piêknej ksiê¿niczki.<br />
Teraz pora na bohatera, który mimo niewielkiego wzrostu<br />
osi¹ga wielki sukces. Krzepi¹ce. Oczywiœcie dla ma³ych<br />
widzów, bo my, m¹drzy doroœli (ju¿ po lekturze Sienkiewicza<br />
i obejrzeniu filmów z Jackie Chanem), wiemy, ¿e drobna sylwetka<br />
nie zawsze w ¿yciu przeszkadza.<br />
(Agnieszka GORTATOWICZ: Szeregowiec Dolot. „Film” 2005, nr 8, s. 84)<br />
W przytoczonym tekœcie wystêpuj¹ tylko eufemizmy. Pojawia siê<br />
tutaj wtr¹cenie sygnalizuj¹ce wyraz eufemistyczny delikatnie mówi¹c,<br />
litota – niedu¿y, niewielkiego wzrostu zamiast ma³y, niski,<br />
zdrobnienie Bozia w miejsce wyrazu Bóg, na który w naszej kulturze<br />
na³o¿one jest tabu kultu, co wi¹¿e siê z unikaniem nieuzasadnionego<br />
wymawiania imion œwiêtych, omówienie w¹tpliwa uroda<br />
zamiast brzydota oraz drobna sylwetka w odniesieniu do wzrostu.<br />
Wolski podgl¹da go³e piersi dziewczyny, po czym „jak to<br />
prawdziwy Polak” defloruje j¹ w wysokiej trawie, mimo wyznaniowego<br />
œwiatopogl¹du i narzeczonej w ojczyŸnie.<br />
(Bartosz ¯URAWICKI: Kochankowie Roku Tygrysa.<br />
„Film” 2005, nr 10, s. 97)<br />
W tak zawê¿onej perspektywie, sprowadzaj¹cej siê do kiczowatej<br />
opozycji miêdzy sentymentem a degrengolad¹, niewiele<br />
ju¿ do roboty maj¹ dobrzy aktorzy.<br />
(Bartosz ¯URAWICKI: Skazany na bluesa. „Film” 2005, nr 18, s. 83)<br />
W obu przytoczonych przyk³adach autor wprowadzi³ wyrazy<br />
obce, których niecodziennoœæ brzmienia powoduje, ¿e odczuwamy<br />
je jako mniej banalne i niezwyk³e (D¥BROWSKA, 1993: 300). W pierwszym<br />
przypadku skorzysta³ z wyrazu pochodzenia ³aciñskiego od-
124 ADRIANA £UCZKOWSKA<br />
nosz¹cego siê do tabuizowanego w naszej kulturze ¿ycia seksualnego.<br />
Deflorowaæ wystêpuje tutaj zamiast neutralnego w swej wymowie<br />
wyra¿enia pozbawiæ dziewictwa. Degrengolada z drugiego<br />
przyk³adu wywodzi swe korzenie z jêzyka francuskiego i oznacza<br />
‘upadek moralny’.<br />
Film ma nadmiar tego, co mia³y kostiumowe pompy hollywoodzkie.<br />
Ale pozbawiony jest – w odró¿nieniu od takich klasyków<br />
jak „Ben Hur” czy nowszy „Gladiator” – dobrej historii,<br />
dynamicznej akcji, dramatycznego napiêcia i epickiego<br />
rozmachu. Nie jest wielkim widowiskiem.<br />
(Andrzej ZWANIECKI: Aleksander. „Film” 2005, nr 1, s. 64)<br />
Wykorzystanie antonimii jest jednym ze sposobów eufemizacji.<br />
W przytoczonym fragmencie mamy przyk³ad stopniowania poœredniego<br />
antonimu, które charakteryzuje siê tym, i¿ – jak stwierdza<br />
Lyons – (za: D¥BROWSKA, 1993: 289) „negacja jednego z takich terminów<br />
nie implikuje stwierdzenia drugiego”. Stwierdzenie nie jest<br />
wielkim… nie implikuje wiêc, ¿e jest ma³ym (czy te¿, w tym wypadku,<br />
nieciekawym) widowiskiem. Jak zauwa¿a A. D¥BROWSKA<br />
(1993: 290), „wiêksza si³a eufemizuj¹ca antonimów wynika z tego,<br />
¿e negacja cechy pozytywnej wystêpuje w pewnym oddaleniu od<br />
przymiotnika wyra¿aj¹cego tê cechê [...]”.<br />
Równie „oryginalny” jest pomys³ na g³ówn¹ bohaterkê: nieszczêœliwie<br />
zakochana ¿urnalowa piêknoœæ têsknym wzrokiem<br />
spogl¹da na ulicê przez okno tanecznej szko³y.<br />
(Pawe³ T. FELIS: „Film” 2005, nr 2, s. 79)<br />
W cytowanym fragmencie autor wykorzysta³ ironiê jako narzêdzie<br />
eufemizuj¹ce. Jak podaje Jerzy Ziomek (za: D¥BROWSKA, 1993:<br />
357), „w planie dos³ownym [ironia] zawiera oceny pochlebniejsze<br />
ni¿ te, które s¹ istotnie mniemane i których nale¿y siê domyœleæ”.<br />
W tekœcie pisanym ironiê sygnalizuje siê zazwyczaj u¿yciem cudzys³owu,<br />
w mowie – intonacj¹ lub wyrazem twarzy. U¿yty wyraz oryginalny<br />
wystêpuje wiêc tutaj zamiast stereotypowy.
Eufemizmy i dysfemizmy w recenzjach filmowych<br />
125<br />
Von Trier z Vinterbergiem graj¹ konwencj¹ i bior¹ pod lupê<br />
nie tylko narodowy fetysz, ale i inne grzechy mniejsze Amerykanów,<br />
jak chocia¿by nieszczer¹, zaprogramowan¹ tolerancjê<br />
dla Afroamerykanów.<br />
(Micha³ BIELAWSKI: Moja droga Wendy. „Film” 2005, nr 11, s. 82)<br />
Wyraz Afroamerykanin stanowi kalkê jêzykow¹ z jêzyka angielskiego,<br />
gdzie u¿ywany jest jako politycznie poprawna forma okreœlaj¹ca<br />
czarnoskórych obywateli kraju. Jak pisze Nigel REES (2006:<br />
VI), wyrazy tworzone w ramach poprawnoœci politycznej s¹ g³ównym<br />
Ÿród³em nowych eufemizmów od koñca lat 80. XX wieku pomimo<br />
tego, ¿e niewiele maj¹ one wspólnego ze skromnoœci¹, uprzejmoœci¹<br />
czy dobrym smakiem. Trudno jednoznacznie stwierdziæ, czy<br />
s³owo to zostanie przyjête przez u¿ytkowników jêzyka polskiego,<br />
jednak jako neologizm pe³ni ono funkcjê eufemizuj¹c¹ w stosunku<br />
do wci¹¿ neutralnego (?) s³owa Murzyn.<br />
Przeszczep tego stylu na grunt hollywoodzki siê jednak nie<br />
uda³, byæ mo¿e dlatego, ¿e organizm fabryki temperowania<br />
oryginalnoœci odrzuci³ zastrzyk œwie¿ej krwi jeszcze przed<br />
transfuzj¹.<br />
(Jan WALCZAK: Zupe³nie jak mi³oœæ. „Film” 2005, nr 5, s. 80)<br />
Zaprezentowany przyk³ad zawiera dysfemizm. U¿yta przez autora<br />
peryfraza fabryka temperowania oryginalnoœci w miejsce nazwy<br />
Hollywood jest jednym z ciekawszych sposobów wyra¿enia<br />
dezaprobaty wobec niszcz¹cej wszelkie objawy wyj¹tkowoœci fabryki<br />
snów.<br />
Przytoczone w artykule przyk³ady s¹ jedynie czêœci¹ materia³u<br />
zebranego podczas analizy recenzji. Moim zamiarem nie by³o zreszt¹<br />
przedstawienie wszystkich eufemizmów i dysfemizmów, jakie<br />
uda³o siê znaleŸæ, a jedynie pokazanie, jak istotn¹ rolê odgrywaj¹<br />
one podczas tworzenia wypowiedzi. Eufemizmy stanowi¹ zdecydowan¹<br />
wiêkszoœæ zebranego materia³u. Wydaje siê, ¿e krytycy wol¹<br />
u¿ywaæ ³agodniejszych zwrotów lub korzystaæ z neutralnego jêzy-
126 ADRIANA £UCZKOWSKA<br />
ka, opisuj¹c filmow¹ „rzeczywistoœæ” czy przedstawiaj¹c w³asne oceny.<br />
Dlaczego? Byæ mo¿e pragn¹ unikn¹æ „ostatecznoœci” recenzji<br />
i pozwoliæ czytelnikowi wyrobiæ sobie w³asne zdanie.<br />
Literatura<br />
ALLAN K., BURRIDGE K. (1991): Euphemism & Dysphemism. Language Used as<br />
Shield and Weapon. New York.<br />
D¥BROWSKA A. (1993): Eufemizmy wspó³czesnego jêzyka polskiego. Wroc³aw.<br />
D¥BROWSKA A. (1998): S³ownik eufemizmów polskich. Warszawa.<br />
POLAÑSKI K., red. (2003): Encyklopedia jêzykoznawstwa ogólnego. Wroc³aw.<br />
REES N. (2006): A Man about a Dog. Euphemisms & Other Examples of Verbal<br />
Squeamishness. London.
9 Jêzyk...<br />
ANNA GUZY<br />
Jêzyk a œwiat dzieciêcej wyobraŸni<br />
(...) potrzebna jest fantazja, aby wszystkie znacz¹ce<br />
obrazy ¿ycia udoskonaliæ, uporz¹dkowaæ, odmalowaæ,<br />
utrwaliæ i dowolnie powtórzyæ ilekroæ jest<br />
to celowe dla poznania wnikliwego i dla wa¿nych<br />
dzie³. Na tym polega wielkie znaczenie fantazji,<br />
która dla geniusza jest narzêdziem niezbêdnym.<br />
Arthur Schopenhauer<br />
Niemiecki lingwista Wilhelm von Humbolt uzna³, ¿e œwiat postrzegany<br />
jest w sposób subiektywny, przedmiotem poznania s¹<br />
natomiast rzeczy i zjawiska wytworzone przez cz³owieka w wyobraŸni<br />
i wyra¿ane w jêzyku (¯YTKO, 2006: 12). Jego zdaniem jêzyk<br />
wyznacza granice poznania rzeczywistoœci. Jednak czy w przypadku<br />
dzieci równie¿ mamy do czynienia z takim ograniczeniem?<br />
Czy zobiektywizowana ocena i interpretacja œwiata bêdzie przez<br />
nie zachowywana? Dzieciom daleko do „doros³ej” obiektywizacji.<br />
Bli¿sze jest im w³asne kreowanie œwiata i rzeczywistoœci. Jêzyk –<br />
maj¹cy nieograniczone mo¿liwoœci – jest, jak podkreœla Hans Georg<br />
Gadamer, œwiadectwem nieskoñczonoœci (¯YTKO, 2006: 13). Dzieci<br />
s¹ w stanie wyraziæ s³owem wszystko, o czym pomyœl¹, co sobie<br />
wyobra¿¹ (por. KURCZ, 1987). Mo¿na do nich odnieœæ te teorie kognitywne,<br />
które podkreœlaj¹ rolê wyobraŸni w nadawaniu i rozumieniu<br />
znaczeñ. „Jêzyk jest traktowany jako rozleg³e continuum<br />
symboliczne, uformowane przez konwencjonalne jednostki nasycone<br />
ró¿norodn¹ informacj¹” (LIBURA, 2000: 23).
130 ANNA GUZY<br />
Wyobraźnię określa się za pomocą rozmaitych terminów: „wyobrażenia”,<br />
„wyobraźnia ejdetyczna”, „fantazja”, „imaginacja”,<br />
„idea”, „marzenie”, „zdolności twórcze”. W słowniku pojęć filozoficznych<br />
definiowana jest jako: siła tworzenia umysłowych wyobrażeń,<br />
niepochodzących bezpośrednio z wrażeń (ROGAL, 1977: 33). Na<br />
gruncie filozofii za najbardziej uniwersalną jej definicję uważa się<br />
tę, która łączy wyobraźnię z wiedzą. Dziecięcą wyobraźnię twórczą<br />
można utożsamiać z wyobraźnią typową dla artysty, która nie<br />
jest związana z pamięcią czy wiedzą. Analizowane zależności przedstawia<br />
schemat 1.:<br />
PAMIĘĆ<br />
Wyobraźnia<br />
niższa<br />
(w służbie<br />
woli)<br />
SCHEMAT 1. Wyobraźnia (zakres pojęć)<br />
ŹRÓDŁO: LIBERKOWSKI, WILKOWSKI, 2003: 115.<br />
Wyobraźnia wyższa<br />
(wyzwolona od woli)<br />
Według koncepcji Immanuela Kanta wyobraźnię można podzielić<br />
na: odtwórczą, czyli zależną od wcześniejszych doświadczeń, oraz<br />
twórczą, czyli taką, dzięki której możliwe staje się połączenie poszczególnych<br />
wydarzeń w całość w jednym akcie wyobrażenia (LI-<br />
PINA, 1984).<br />
Wyobraźnia jest zatem procesem psychicznym, który umożliwia<br />
przetwarzanie wyobrażeń 1 . Transformacja informacji zapisanej<br />
w kodzie obrazowym może odbywać się poprzez postać izomorficz-<br />
1 Wyobrażenia definiuje się jako pojedyncze akty poznawcze, które same<br />
w sobie dają wiedzę o swoim przedmiocie poznania (DURAND, 1986).
Jêzyk a œwiat dzieciêcej wyobraŸni<br />
131<br />
n¹, gdy owo przekszta³cenie zachodzi w obrêbie tej samej modalnoœci<br />
zmys³owej, oraz poprzez postaæ transmorficzn¹, gdy przekszta³cenie<br />
zachodzi miêdzy modalnoœciami (por. BIA£KOWSKI, 1984).<br />
Z rozwa¿añ tych wynika, ¿e istnieje jakoœciowa ró¿nica pomiêdzy<br />
wyobra¿eniem i spostrze¿eniem, tym samym równie¿ pomiêdzy<br />
wyobraŸni¹ a spostrzeganiem. Uwa¿a siê, ¿e relacja pomiêdzy<br />
wyobra¿eniem a wyobraŸni¹ jest taka sama, jak miêdzy spostrze-<br />
¿eniem a postrzeganiem (por. BRONOWSKI, 1984). Wyobra¿enia stanowi¹<br />
pewien wymiar jêzyka i dziêki temu pojawia siê nowa wiêŸ<br />
pomiêdzy wyobraŸni¹ a metafor¹ (LIBURA, 2000: 27). Zgodnie z teori¹<br />
prototypów wyobra¿enia s¹ podstaw¹ tworzenia pojêæ. Mog¹ staæ<br />
siê zatem punktem wyjœcia do tworzenia reprezentacji wzrokowo-<br />
-przestrzennych. Odzwierciedlana jest w nich ci¹g³a natura rzeczywistoœci.<br />
Wyobra¿enia – wed³ug zwolenników stanowisk abstrakcyjnych<br />
– s¹ epifenomenami zjawisk, które zachodz¹ w mózgu.<br />
Specjalizacja spostrze¿eñ w przypadku dzieci roz³o¿ona jest,<br />
oczywiœcie, w czasie. Jednak ju¿ u dzieci w 7.–8. roku ¿ycia nastêpuje<br />
du¿y prze³om w tej dziedzinie. W tym wieku dochodzi do wyraŸnej<br />
specjalizacji wyobraŸni przestrzennej i czasowej. Zmiany te<br />
t³umaczy siê rozwojem spostrze¿eñ, wyobra¿eñ oraz pojêæ zwi¹zanych<br />
z czasem i przestrzeni¹. Efektem dobrze rozwiniêtej wyobraŸni<br />
bêd¹ prawid³owo wykonywane szkice i rysunki do zadañ, tworzone<br />
poprawne opisy, formu³owane w³aœciwe spostrze¿enia i wnioski,<br />
okreœlaj¹ce zale¿noœci miêdzy elementami figur i samymi figurami.<br />
Wa¿nym elementem rozwoju wyobraŸni twórczej jest ekspresja<br />
plastyczna. Ciekaw¹ koncepcjê jej rozwoju opracowa³ Lew WY-<br />
GOTSKI (1971). Jego zdaniem „wyobraŸnia jest mentalnym procesem,<br />
który rozwija siê w wyniku internalizacji zabawy dzieciêcej.<br />
W miejsce realnych, fizycznych obiektów [...] w zabawie pojawiaj¹<br />
siê wyobra¿enia” (LIMONT, 1996: 45). Wed³ug Wygotskiego dziecko<br />
za pomoc¹ wyobraŸni nie tylko przypomina sobie wczeœniejsze<br />
doœwiadczenia, ale równie¿ tworzy nowe sytuacje i podejmuje nowe<br />
zachowania, podczas których nastêpuje przekszta³canie rzeczywistoœci.<br />
9*
132 ANNA GUZY<br />
Uwa¿a siê, ¿e jedn¹ z dystynktywnych cech wyobraŸni twórczej<br />
jest wewnêtrzna mowa, zwi¹zana z uwewnêtrznieniem zabawy<br />
dzieciêcej. Wygotski twierdzi, ¿e twórcza wyobraŸnia bierze swój<br />
pocz¹tek w twórczej aktywnoœci dziecka.<br />
Jaki jest zwi¹zek pomiêdzy jêzykiem a dzieciêc¹ wyobraŸni¹?<br />
Jaki jest poziom wyobraŸni twórczej oraz jêzyka mówionego dzieci?<br />
By odpowiedzieæ na postawione pytania, przeprowadzi³am badania<br />
w³asne. W eksperymencie 2 wziê³o udzia³ 22 uczniów z klasy<br />
II szko³y podstawowej, w tym 7 dziewczynek oraz 15 ch³opców. Zadaniem<br />
dzieci by³o narysowanie Trójk¹tnej bajki Danuty Wawi³ow 3 .<br />
Nauczyciel kilkakrotnie czyta³ badanym jej tekst 4 . Efektem pracy<br />
dzieci by³y wytwory plastyczne w postaci rysunków stworzonych<br />
dowoln¹ technik¹. Po wykonaniu polecenia nauczyciela dotycz¹cego<br />
stworzenia konkretyzacji plastycznej i po nadaniu jej tytu³u<br />
uczniowie prezentowali swoje rysunki na forum klasy i opowiadali<br />
o nich 5 .<br />
2 Badanie zosta³o przeprowadzone we wrzeœniu 2006 roku w jednej ze szkó³<br />
podstawowych w Zabrzu (trwa³o 2 jednostki lekcyjne).<br />
3 Oto fragment bajki: By³a raz sobie ska³a / bardzo dziwna, TRÓJK¥TNA,<br />
/ sta³ na tej skale pa³ac / bardzo dziwny, TRÓJK¥TNY. / W pa³acu tym na tronie<br />
/ bardzo dziwnym TRÓJK¥TNYM / zasiada³ król w koronie / bardzo dziwnej,<br />
TRÓJK¥TNEJ (...) / A¿ kiedyœ raz dworacy / na szczeroz³otej tacy / przynieœli mu<br />
œniadanie wykwintne nies³ychanie – / a by³o to niedu¿e / zwyczajne jajko kurze,<br />
/ bardzo dziwne, / OKR¥G£E! (...) I odt¹d sta³a ska³a / bardzo dziwna, OKR¥-<br />
G£A / a na tej skale pa³ac / bardzo dziwny, OKR¥G£Y (...) (WAWI£OW 1980).<br />
4 Podczas pierwszego czytania nauczyciel „zawiesza³ g³os”. Zadaniem<br />
uczniów by³o dokoñczenie zdania, np.: By³a raz sobie ska³a / bardzo dziwna,<br />
[zawieszenie g³osu – uczniowie zgaduj¹] TRÓJK¥TNA.<br />
5 Wypowiedzi uczniów by³y rejestrowane w formie nagrania. Podczas ustnego<br />
opisu obrazka wziêto pod uwagê nastêpuj¹ce elementy: A – Opis rysunku<br />
dokonany w sposób ca³oœciowy. Rozpoczynaj¹cy siê od tytu³u, a nastêpnie ukazuj¹cy<br />
pozosta³e jego elementy, B – Brak w opisie wskazania tytu³u obrazka<br />
(w dowolnym momencie opisu), C – Nadmierne stosowanie deiksy (u¿ywanie<br />
elementów deiktycznych tam, gdzie mo¿liwa by³a inna forma), D – Brak konkretyzacji<br />
przestrzennej (sformu³owañ typu: na prawo, na lewo, z boku, itp.),<br />
E – Opis lapidarny, krótki, jednozdaniowy lub ograniczaj¹cy siê wy³¹cznie<br />
do podania tytu³u obrazka, F – Stosowanie du¿ej liczby przymiotników oraz<br />
innych form gramatycznych, które ubarwiaj¹ opis, G – Stosowanie zdañ z³o-
Jêzyk a œwiat dzieciêcej wyobraŸni<br />
133<br />
Zarówno poddano ocenie analizê plastyczn¹ wiersza (wyobraŸnia<br />
twórcza) 6 , aktywnoœæ jêzykow¹ w zakresie jêzyka mówionego,<br />
jak i okreœlono stopieñ adekwatnoœci literackiej 7 .<br />
W przypadku oceny wytworu plastycznego na ka¿dej badanej<br />
p³aszczyŸnie uczeñ móg³ otrzymaæ od 1 do 5 punktów w zale¿noœci<br />
od nasilenia cechy, natomiast w przypadku oceny adekwatnoœci<br />
literackiej oraz poziomu wypowiedzi ustnej – 1 lub 0 punktów<br />
za obecnoϾ lub brak danej cechy 8 .<br />
Podczas oceny wypowiedzi ustnej zauwa¿y³am ró¿nice w zakresie<br />
p³ci (por. MOIR, JESSEL, 1996). Grupa dziewcz¹t najwiêcej punktów<br />
otrzyma³a za p³ynnoœæ wypowiedzi, zachowanie logicznego jej<br />
ci¹gu oraz adekwatnoœæ opisu rysunku do analizowanego wiersza.<br />
Ch³opcy najwy¿ej oceniani byli za zachowanie konkretyzacji przestrzennej<br />
oraz logicznego toku wypowiedzi, najmniejsz¹ liczbê<br />
punktów uzyskali zaœ za stosowanie ma³ej liczby elementów ubarwiaj¹cych<br />
opis. Najwiêksze ró¿nice widoczne by³y w przypadku<br />
przedstawienia ca³oœciowego rysunku. W zakresie p³ci ró¿nice<br />
wynosi³y 0,51. Ch³opcy zdecydowanie czêœciej dokonywali ca³oœciowego<br />
opisu obrazka. W tabeli zestawione zosta³y opisywane zale¿noœci:<br />
¿onych o poprawnej strukturze, H – Brak „powa¿niejszych” usterek stylistycznych,<br />
I – WypowiedŸ p³ynna (bez d³u¿szych przerw), J – Zachowanie logicznego<br />
toku wypowiedzi, K – Brak adekwatnoœci opisu ustnego oraz rysunku,<br />
L – Opis elementów dodatkowych, zwi¹zanych z rysunkiem (np. znajduj¹cych<br />
siê w tle).<br />
6 W pracach plastycznych dzieci pod uwagê by³y brane nastêpuj¹ce cechy:<br />
kszta³t, w tym zachowanie odpowiednich proporcji, zgodnoœæ z ogólnie przyjêtym<br />
wzorcem; kompozycja, czyli uk³ad elementów; dobór kolorów (w tym odpowiednie<br />
³¹czenie kolorów); starannoœæ wykonania; innowacyjnoœæ (ekspresja<br />
twórcza), rozumiana jako ciekawa forma wykonania obrazka, interesuj¹ce<br />
ujêcie metafory w wierszu, itp.; korelacja treœci i formy – zgodnoœæ tytu³u<br />
obrazka z treœci¹ rysunku.<br />
7 W tym celu szukano odpowiedzi na nastêpuj¹ce pytania: Czy na obrazku<br />
znajduj¹ siê obiekty zupe³nie niezwi¹zane z treœci¹ tekstu, przypadkowe lub<br />
stereotypowe? Czy na rysunku znajduj¹ siê obiekty z wiersza? Czy obrazek<br />
oddaje sytuacjê ³¹cz¹c¹ owe obiekty?<br />
8 Ca³e badanie zosta³o nagrane i spisane (wypowiedzi dzieci dotycz¹ce opisu<br />
obrazka).
134 ANNA GUZY<br />
TABELA 1. Ocena wypowiedzi ustnej<br />
Cecha<br />
A<br />
B<br />
C<br />
D<br />
E<br />
F<br />
G<br />
H<br />
I<br />
J<br />
K<br />
L<br />
Razem<br />
RÓD£O: Badania w³asne.<br />
Œrednia<br />
dziewczêta<br />
0,42<br />
0,85<br />
0,14<br />
0,57<br />
0,85<br />
0,43<br />
0,85<br />
0,85<br />
1<br />
1<br />
1<br />
0,57<br />
8,53<br />
Œrednia ch³opcy Œrednia Rozstêp<br />
0,93<br />
1<br />
0,6<br />
0,93<br />
0,6<br />
0,26<br />
0,8<br />
0,8<br />
0,93<br />
0,86<br />
0,93<br />
0,8<br />
9,44<br />
0,675<br />
0,925<br />
0,37<br />
0,75<br />
0,725<br />
0,375<br />
0,825<br />
0,825<br />
0,965<br />
0,93<br />
0,965<br />
0,685<br />
9,015<br />
0,51<br />
0,15<br />
0,46<br />
0,36<br />
0,25<br />
0,17<br />
0,05<br />
0,05<br />
0,07<br />
0,14<br />
0,07<br />
0,23<br />
2,51<br />
Oprócz poziomu wypowiedzi ustnej oceniono równie¿ adekwatnoœæ<br />
literack¹. W pracach zarówno ch³opców, jak i dziewcz¹t na<br />
rysunku znalaz³y siê obiekty z wiersza. Dziewczêta du¿o lepiej poradzi³y<br />
sobie z plastyczn¹ konkretyzacj¹ metafory – ukazaniem<br />
dwóch œwiatów: okr¹g³ego i trójk¹tnego (ró¿nica 0,22), co œwiadczyæ<br />
mo¿e o lepiej rozwiniêtej wyobraŸni. Osoby z wysoko rozwiniêt¹<br />
wyobraŸni¹ plastyczn¹ uzyska³y znacznie ni¿szy rezultat<br />
w zakresie wypowiedzi ustnej, natomiast wy¿szy – w zakresie adekwatnoœci<br />
literackiej. Dzieci, które osiagnê³y najwy¿sze wyniki w zakresie<br />
wypowiedzi plastycznej, otrzyma³y równie¿ wiêksz¹ liczbê<br />
punktów za adekwatnoœæ literack¹ w stosunku do œredniej – 0,6<br />
punktu.<br />
Zwi¹zek pomiêdzy wypowiedziami ustnymi a wyobraŸni¹ by³<br />
w przypadku badanych istotny. Opis rysunku dotyczy³ projekcji bajki
Jêzyk a œwiat dzieciêcej wyobraŸni<br />
135<br />
– stworzonej w wyobraŸni dzieci. Podczas opisu ustnego najczêœciej<br />
wymienia³y one elementy zwi¹zane bezpoœrednio z bajk¹ Danuty<br />
Wawi³ow, nastêpnie swoje wypowiedzi urozmaica³y obiektami dodatkowymi,<br />
które mog³y byæ potencjalnymi elementami dowolnej<br />
bajki. Jak widaæ z opisu dzieci, otoczenie, t³o klasy 9 ma olbrzymi<br />
wp³yw na ich wypowiedzi – stanowi ono element poœrednicz¹cy pomiêdzy<br />
bajk¹ a jej opisem (b¹dŸ konkretyzacj¹ plastyczn¹). Nastêpuj¹cy<br />
schemat prezentuje owe zale¿noœci:<br />
OPIS RYSUNKU<br />
œrodki wyrazu œwiat mówi¹cego<br />
werbalne – TEKST pozawerbalne – GEST<br />
Elementy z bajki Elementy poœrednicz¹ce OPIS<br />
Tworzona przez uczniów interpretacja plastyczna jest skorelowana<br />
z otaczaj¹cym œwiatem. Obrazy projektowane w umyœle<br />
dziecka maj¹ odniesienie do rzeczywistoœci pozajêzykowej. Tworzone<br />
przez dziecko reprezentacje s¹ z³o¿one i nie ograniczaj¹ siê wy-<br />
³¹cznie do œwiata bajki (nierealnego). Szukaj¹ swoich odwzorowañ<br />
na wy¿szych poziomach reprezentacji. Osi¹ konstrukcyjn¹ opisów<br />
dzieci jest czêsto spójnoœæ referencyjna. W³aœnie dziêki temu zabiegowi<br />
trafnie mo¿na nazwaæ obiekty, które nie odnosz¹ siê wy³¹cznie<br />
do œwiata realnego, ale stanowi¹ przedmiot wyobra¿eñ (np. trójk¹tny<br />
œwiat).<br />
Tekst opisu odnosi siê do rysunku i z nim tworzy spójn¹ ca³oœæ.<br />
Czêsto w opisach wystêpowa³y zaimki referencyjne (mój, moja, ona).<br />
Trafna identyfikacja opisu mo¿liwa by³a tylko w okreœlonym kon-<br />
9 Przedmioty, które znajduj¹ siê w klasie, takie jak: tablica, god³o, ³awki,<br />
krzes³a.
136 ANNA GUZY<br />
tekœcie (dzieci pokazywa³y elementy, które by³y przez nie opisywane,<br />
np. tutaj mam zamek, tam jest król). Cechowa³ je niemal¿e ca³kowity<br />
brak spójnoœci formalnej (dzieci w opisie unika³y formalnych<br />
wyznaczników spójnoœci, takich jak natomiast, lub, lecz, co powodowa³o<br />
brak kohezji w ich wypowiedziach), czêsto nawet spójnoœci<br />
w³aœciwej (na podstawie poszczególnych opisów nie jesteœmy w stanie<br />
ustaliæ zwi¹zku pomiêdzy obiektami oraz sytuacjami, np. uczeñ<br />
mówi: na rysunku mam króla i hard rock, przy czym nie uzasadnia,<br />
jaka jest pomiêdzy nimi zale¿noœæ).<br />
W prezentacjach by³y odniesienia do elementów wymienionych<br />
w tekœcie – wystêpowa³y zarówno na rysunku oraz w jego opisie<br />
(endofory, np. taki rysunek – tutaj mam króla, chmurê i górê),<br />
jak i poza nim (egzofory, np. uczeñ wskazuj¹c na zamek: w nim<br />
mieszka król i dwór 10 ). Dokonywany przez uczniów wybór œrodków<br />
koreferuj¹cych 11 prowadzi³ czêsto do nadmiernego niedookreœlenia.<br />
Sam opis by³by niezrozumia³y bez odniesienia do konkretyzacji plastycznej<br />
(nadmierne stosowanie form typu: jego, jej, ten, a tutaj,<br />
tamten, taki, itp.). Zastosowanych niedookreœleñ w przypadku opisów<br />
dzieci nie mo¿na uto¿samiaæ z chêci¹ wywo³ania efektu perspektywizacji<br />
(TABAKOWSKA, red., 2001: 250–255).<br />
Pamiêtaæ nale¿y, ¿e: „obraz malarski wymaga istnienia kategorii<br />
i nie implikuje sta³ego porz¹dku czêœci sk³adowych w stworzonym<br />
na jego podstawie opisie” (TABAKOWSKA, 2001: 43). Obrazowanie,<br />
którego dokonali uczniowie, zwi¹zane by³o z powstaniem w ich<br />
umyœle okreœlonych niewerbalnych reprezentacji, które nastêpnie<br />
zosta³y przez nich przedstawione zarówno graficznie, jak i werbalnie.<br />
System stworzonych wyobra¿eñ czêœciowo zwi¹zany by³ ze<br />
schematyzacj¹ strukturaln¹.<br />
Opisuj¹c obrazek, uczniowie wskazywali na liczbê obiektów, jednak<br />
ca³kowicie pomijali istnienie ich w czasie i przestrzeni. W wiêkszoœci<br />
przypadków zachowywali odpowiedni¹ perspektywê w opi-<br />
10 Uczeñ narysowa³ tylko zamek, natomiast w opisie ustnym dokona³ opisu<br />
wnêtrza i jego mieszkañców. Istniej¹ oni tylko w jego wyobraŸni, poniewa¿<br />
elementy te nie s¹ widoczne na rysunku.<br />
11 Odsy³aj¹cych do tego samego obiektu (por. TABAKOWSKA, 2001a: 253).
Jêzyk a œwiat dzieciêcej wyobraŸni<br />
137<br />
sie poszczególnych elementów. Czêœciej relacje odleg³oœci zachowywali<br />
badani ch³opcy. Opozycja figura – t³o przejawia³a siê podczas<br />
prezentacji elementów istotnych i mniej wa¿nych, zwi¹zanych<br />
z bajk¹ oraz opisem rysunku.<br />
Zgodnie ze stwierdzeniem LANGACKERA (2001), który uzna³, ¿e<br />
obrazowanie w pewnych przypadkach mo¿e byæ to¿same z wyobra-<br />
¿eniami, a te silnie zwi¹zane s¹ z wyobraŸni¹, tak¿e z wyobraŸni¹<br />
twórcz¹, mo¿na opisywaæ uzyskane wytwory dzieciêcej aktywnoœci<br />
plastycznej i jêzykowej w odniesieniu do koncepcji sceny.<br />
W analizowanym przypadku scena zawiera okreœlon¹ liczbê<br />
przedmiotów, zwi¹zanych z bajk¹ (np. król, ska³a), potencjalnych<br />
(np. chmura, s³oñce, drzewo) oraz œciœle zwi¹zanych z otaczaj¹c¹<br />
badanych rzeczywistoœci¹ (np. klasa, god³o).<br />
Pole widzenia prezentowane jest przez dzieci najczêœciej w sposób<br />
sekwencyjny, podczas opisu kolejnych elementów od najwa¿niejszych<br />
po mniej wa¿ne, np. Mój obrazek nosi tytu³ trójk¹tne<br />
i okr¹g³e wrota. Namalowa³em wielkie drzwi trójk¹tne i okr¹g³e<br />
okno, tutaj wie¿e trzy, tutaj wie¿a trójk¹tna i ca³e niebo. Tylko<br />
w nielicznych przypadkach uczniowie dokonali skanowania holistyczego<br />
(wszystkie elementy uznali za jednakowo wa¿ne), np. opis<br />
dokonywany by³ za pomoc¹ jednego zdania lub okreœlenia, czêsto<br />
analogicznego do tytu³u stworzonej konkretyzacji plastycznej –<br />
Dziwna bajka, Zmieniona bajka od króla. Wszyscy badani dokonali<br />
upodmiotowienia relacji sceny, poniewa¿ ¿aden z uczniów nie<br />
by³ bezpoœrednio przedmiotem opisu czy te¿ czêœci¹ rysunku.<br />
Relacje pomiêdzy profilem a baz¹ 12 w wypowiedziach ustnych<br />
s¹ nieostre. Uczniowie chêtnie dokonuj¹ profilowania, jednak<br />
nie zarysowuj¹ bazy: opisuj¹ poszczególne elementy œwiata przedstawionego,<br />
jednak bez ich specyfikacji. Zakres przywo³ywanej treœci<br />
semantycznej zwi¹zany jest zatem bezpoœrednio z profilowanym<br />
obiektem. Uczniowie wskazuj¹ w kilku przypadkach zarówno na<br />
zakresy bezpoœrednie: opisuj¹, np. komnatê czy króla 13 , w którego<br />
12 Definicje sceny, profilu, bazy, profilowania w rozumieniu E. TABAKOWSKIEJ<br />
(por. 2001; red., 2001).<br />
13 Przy za³o¿eniu, ¿e król jest czêœci¹ zamku.
138 ANNA GUZY<br />
bezpoœrednim zakresie przedstawiaj¹ zamek na zasadzie metonimicznej<br />
relacji czêœæ – ca³oœæ.<br />
Uczniowie, którzy dokonuj¹ indywidualnej konkretyzacji poszczególnych<br />
elementów opisu w sposób hierarchiczny, zachowuj¹<br />
równie¿ wiêksz¹ spójnoœæ nie tylko wypowiedzi, ale równie¿ adekwatnoœci<br />
na linii: Trójk¹tna bajka – konkretyzacja plastyczna –<br />
opis ustny.<br />
Dla opisu i samej interpretacji wiersza, który stanowi³ niejako<br />
„pretekst” stworzenia konkretyzacji plastycznej, kluczow¹ rolê odgrywa<br />
metafora; w analizowanym przypadku jest to metafora obrazowa:<br />
pokazanie istnienia dwóch œwiatów – okr¹g³ego i trójk¹tnego.<br />
Uchwycenie owej binarnoœci – moim zdaniem – zwi¹zane jest<br />
z wysoko rozwiniêt¹ wyobraŸni¹.<br />
Podsumowuj¹c niniejsze rozwa¿ania, mo¿na jednoznacznie<br />
stwierdziæ, ¿e wyobraŸnia i jêzyk s¹ silnie ze sob¹ zwi¹zane, zale¿¹<br />
od siebie, trudno jednak wskazaæ wszystkie p³aszczyzny powi¹zañ.<br />
Na dzieciêc¹ wyobraŸniê du¿y wp³yw wywiera otaczaj¹ca rzeczywistoœæ,<br />
towarzysz¹ca aktowi twórczemu. W opisie i na rysunkach<br />
dzieci znalaz³y siê elementy z t³a klasy: wyjœcie awaryjne, wyjœcie<br />
przeciwpo¿arowe, szko³a, god³o, drzwi, okno, a tak¿e te, które s¹<br />
zwi¹zane ze œwiatem mówi¹cego (w tym pozaszkolnym): hard rock,<br />
winda, pochodnia.<br />
W wiêkszoœci przypadków uczniowie w sposób trafny dokonali<br />
identyfikacji metafory: podzia³ na dwa œwiaty, co mo¿e œwiadczyæ<br />
o du¿ej mo¿liwoœci ich wyobraŸni, która by³a odzwierciedlona w jêzyku.<br />
Poznanie i nazywanie rzeczywistoœci nie by³o niczym krêpowane,<br />
uczniowie tworzyli nowe w³asne nazwy w przypadku<br />
trudnoœci z odtworzeniem pierwotnego desygnatu (np. z bajki, której<br />
tekst by³ tylko czytany), np. zamiast s³owa rycerz uczniowie u¿ywali<br />
chipek, goœciu. Swój opis wzbogacali elementami, które nie wyst¹pi³y<br />
w bajce Danuty Wawi³ow, jednak uznawane s¹ za stereotypowe<br />
i czêsto tworz¹ t³o rysunków dzieci: s³oñce, chmury, œwiat,<br />
drzewa, kwiatki, dolina, niebo, z³oto, rakieta, rybki, choinka,<br />
krzak, ptak. We wszystkich opisach znalaz³y siê elementy zwi¹zane<br />
tematycznie i treœciowo z bajk¹: smok, rycerze, oblê¿enie, ska³a,<br />
dworzanie, czêsto wzbogacone tymi, które tematycznie ³¹cz¹ siê
Jêzyk a œwiat dzieciêcej wyobraŸni<br />
139<br />
tylko z analizowan¹ bajk¹ Danuty Wawi³ow: odcinek, geometria,<br />
kurczak, ptak. Pok³ady dzieciêcej wyobraŸni s¹ wci¹¿ niezbadane<br />
i tajemnicze. Œwiata dzieci nie jest w stanie ograniczaæ nawet jêzyk!<br />
Literatura<br />
BIA£KOWSKI G. (1984): Rola wyobraŸni i emocji w nauce i sztuce. „Problemy”,<br />
nr 3.<br />
BRONOWSKI J. (1984): ród³a wiedzy i wyobraŸni. Warszawa.<br />
DURAND G. (1986): WyobraŸnia symboliczna. Warszawa.<br />
KURCZ I. (1987): Jêzyk a reprezentacja œwiata w umyœle. Warszawa.<br />
LANGACKER R.W. (2001): Wyk³ady z gramatyki kognitywnej. Prze³. H. KARDELA,<br />
P. £OZOWSKI. Lublin.<br />
LIBERKOWSKI R., WILKOWSKI W. (2003): WyobraŸnia a filozofia. W: LIBERKOWSKI R.,<br />
WILKOWSKI W., red.: O wyobraŸni. Poznañ.<br />
LIBURA A. (2000): WyobraŸnia w jêzyku. Wroc³aw.<br />
LIMONT W. (1996): Analiza wybranych mechanizmów wyobraŸni twórczej. Toruñ.<br />
LIPINA S. (1984): Kszta³towanie pojêæ dzieci w wieku przedszkolnym. Warszawa.<br />
MOIR A., Jessel D. (1996): P³eæ mózgu. O prawdziwej ró¿nicy miêdzy mê¿czyzn¹<br />
i kobiet¹. Prze³. N. KANCEWICZ-HOFFMAN. Warszawa.<br />
ROGAL W. (1977): Ma³y s³ownik pojêæ filozoficznych. Poznañ.<br />
TABAKOWSKA E. (2001): Jêzykoznawstwo kognitywne a poetyka przek³adu.<br />
Kraków.<br />
TABAKOWSKA E., red. (2001): Kognitywne podstawy jêzyka i jêzykoznawstwa.<br />
Kraków.<br />
WAWI£OW D. (1990): Rupaki. Warszawa.<br />
WYGOTSKI L. (1971): Wybrane prace psychologiczne. Warszawa.<br />
¯YTKO M. (2006): Pisanie – ¿ywy jêzyk dziecka. Warszawa.
JUSTYNA DUDEK-CHOLEWA<br />
Dziecko w roli autora tekstu<br />
Pierwszymi wypowiedziami dziecka s¹ pojedyncze s³owa, które<br />
czêsto znacz¹ tyle, co pe³ne zdanie 1 (ZIMBARDO, 1996: 145). Jêzyk<br />
dziecka jest bardzo wa¿nym œrodkiem ekspresji procesów psychicznych.<br />
To, co ono czuje, prze¿ywa, zostaje uzewnêtrznione w zabawie,<br />
dzia³aniu, ale najwyraŸniej w wypowiedzi jêzykowej. Dziecko<br />
jest w stanie przedstawiæ obrazowo nie tylko ich treœæ, ale tak¿e<br />
swój stosunek do wypowiadanej treœci; potrafi wyraziæ bogactwo<br />
uczuæ (MARZEC, 1995).<br />
Robert GLOTON i Claude CLERO (1976) uwa¿aj¹, i¿ inspiracja ekspresji<br />
s³ownej w postaci zabawy by³aby najlepsz¹ motywacj¹ dla<br />
dzieci. Szczególne znaczenie – wed³ug nich – odgrywa œrodowisko<br />
rodzinne, gdzie dziecko uczy siê jêzyka podczas s³uchania bajek<br />
oraz dialogu pomiêdzy rodzicami i rodzeñstwem. Dziecko w rodzinie<br />
bawi siê za pomoc¹ jêzyka mówionego. Wystarcza to jednak dla<br />
jego doœwiadczeñ i potrzeb ekspresji w zakresie s³ownym.<br />
Swobodne przejœcie od mówienia do pisania dokonuje siê w sposób<br />
³atwy w szkole, gdy dziecko znajduje siê w sytuacji, w której<br />
formu³owanie swoich myœli i zapisywanie ich sprawia mu przyjemnoœæ,<br />
a odbywa siê to w atmosferze swobody.<br />
Wed³ug Romana Jakobsona „jêzyk jest motorem wyobraŸni”<br />
(GLOTON, CLERO, 1976: 233). Odgrywa on ogromn¹ rolê w zabawie.<br />
1 Dziecko mówi np. mama, co mo¿e oznaczaæ: „To jest mama”, „Mamo, gdzie<br />
jesteœ?”.
Dziecko w roli autora tekstu<br />
141<br />
S³owo staje siê konstruktywnym wspó³czynnikiem przedstawienia.<br />
Dziecko w procesie swych poszukiwañ komunikuje siê za pomoc¹<br />
pytañ lub zdañ orzekaj¹cych. Te formy – „dzieciêce powiedzonka”<br />
– s¹ naiwne i absurdalne, poniewa¿ wynikaj¹ z braku wiedzy<br />
i umiejêtnoœci rozumowania, dlatego te¿ bywaj¹ komiczne. ród³em<br />
komizmu bywa szczeroœæ i rzeczowoœæ dziecka. Czêœci¹ integraln¹<br />
jego zabawy jest wyra¿anie tego, co czuje, poprzez krzyk oraz<br />
mówienie. Dziecko przede wszystkim bawi siê s³owem, a zw³aszcza<br />
jego dŸwiêkiem, melodi¹, intonacj¹ i wieloznacznoœci¹, która<br />
pozwala na spontaniczn¹ swobodê zabawy (GLOTON, CLERO, 1976).<br />
Poezja nieznanych s³ów powstaje jako skutek niewiedzy dziecka<br />
w zetkniêciu z nieznanymi wyrazami, które s³yszy w zrozumia³ym<br />
szyku. Dziecko nie zadowala siê tak¿e istniej¹cym zasobem s³ownikowym,<br />
ale postêpuje z nim w sposób bezceremonialny. Kreuje<br />
nowe s³owa, u¿ywa s³ów, nie znaj¹c ich struktury gramatycznej,<br />
tworzy wyrazy na zasadzie analogii fleksyjnej lub te¿ przenosi znane<br />
s³owa z jednych kontekstów znaczeniowych w inne. W inwencji<br />
jêzykowej dziecka przewa¿aj¹ elementy tworzenia form rzeczownikowych<br />
od czasowników, lub odwrotnie, budowanych na podstawie<br />
analogii w sposób zupe³nie prawid³owy (SEMENOWICZ, 1979; CIE-<br />
ŒLIKOWSKI, 1985; SYNOWIEC, 1992).<br />
Twórczoœæ jêzykowa dzieci rozpoczyna siê ju¿ od tworzenia nazw<br />
zabaw. Równie¿ podczas zabaw indywidualnych towarzyszy dziecku<br />
mówienie. Przed rozpoczêciem zabawy z rówieœnikami dzieci<br />
musz¹ np. zdecydowaæ, kto szuka, a kto goni; wtedy odliczaj¹ lub<br />
wymawiaj¹ zaklêcie (SIMONIDES, 1976; ZGÓ£KOWA, red., 1986). Zabawa<br />
dzieci ma ogromny wp³yw na ich jêzyk. Za jej poœrednictwem<br />
dziecko opanowuje wiele nowych wiadomoœci, potrzebnych do orientowania<br />
siê w ¿yciu (CIEŒLIKOWSKI, 1985). Podczas zabawy w grupie<br />
rówieœniczej dzieci w m³odszym wieku szkolnym powstaj¹ nastêpuj¹ce<br />
udane teksty 2 o funkcji perfekcjonistycznej:<br />
2 Tekst to jednostka, która „obejmuje ci¹gi wyrazowe o ró¿nej rozpiêtoœci,<br />
rozmaitym stopniu z³o¿onoœci i ró¿nie przekazywane. Jej manifestacjê stanowi¹<br />
wypowiedzi zarówno wielo-, jak i jednozdaniowe, proste komunikaty<br />
potoczne i teksty literackie o skomplikowanej, kunsztownej strukturze, prze-
142 JUSTYNA DUDEK-CHOLEWA<br />
1. „Skrêtacze jêzyka” – s¹ to trudne do wymówienia s³owa, zawieraj¹ce<br />
zestaw trudnych g³osek, myl¹ce zestawienia sylab lub<br />
zdania z³o¿one ze s³ów zaczynaj¹cych siê na tê sam¹ literê, np.<br />
przelecia³y trzy pstre przepiórzyce, stó³ z powy³amywanymi nogami,<br />
Karol kupi³ królowej Karolinie, pan policjant puœci³ pi³kê<br />
– dzieci wykazuj¹ siê tutaj perfekcjonizmem jêzykowym.<br />
2. Zabawy semantyczne – polegaj¹ na zestawieniach s³ownych,<br />
które daj¹ w rezultacie dwuznacznoœæ semantyczn¹, lub deformacjach<br />
s³ownych, przestawianiu sylab czy g³osek, np. s³o-ma<br />
– mas³o, szel-ka – kaszel, tar-ka – katar, bel-ka – kabel, Fel-ka<br />
– kafel.<br />
3. Zabawy obsceniczno-semantyczne, tzw. „gra pó³s³ówek” – polegaj¹<br />
na zmianie pierwszych liter w zestawieniu s³ownym.<br />
4. Wszelkie deformacje s³ów – podzia³ wyrazu na sylaby i przedzielenie<br />
ka¿dej sylaby „obc¹ sylab¹” oraz ujednolicenie wszystkich<br />
samog³osek w wyrazie, np. ka-za-ka-cza-ka-ro-ka-wa-kany<br />
ka-ka-ka-losz.<br />
5. „Przestawianki” sylabowe lub g³oskowe – tworzone przez zestawienie<br />
tekstu macierzystego z tekstem sparodiowanym.<br />
6. Wierszyki i przyœpiewki o budowie zbli¿onej do ronda, w której<br />
po³¹czenie ostatniej sylaby z pierwsz¹ pozwala wypróbowaæ obscenicznoœæ<br />
tekstu.<br />
7. Zabawy logiczne:<br />
– „wywracanki” i „naopaki” – utwory z celowo zak³ócon¹ lub odwrócon¹<br />
koordynacj¹ zjawisk;<br />
kazy jêzykowe pisane oraz mówione” (DOBRZYÑSKA, 1993: 7). Udane teksty charakteryzuj¹<br />
siê spójnoœci¹, interakcj¹ miêdzy nadawc¹ i odbiorc¹, intencj¹<br />
oraz interpretacj¹ tekstu. Wyró¿nia siê dwa typy spójnoœci: sieæ nawi¹zañ<br />
miêdzyzdaniowych – cohesion, oraz treœciow¹ spoistoœæ tekstu – coherence<br />
(DOBRZYÑSKA, 1993: 10). Wed³ug M.R. MAYENOWEJ (1993) tekst spójny opiera siê<br />
na 3 zasadach: (1) jest tekstem sformu³owanym przez jedn¹ osobê; (2) jest<br />
tekstem adresowanym do jednego odbiorcy; takim odbiorc¹ mo¿e byæ nie tylko<br />
jedna osoba, ale równie¿ wyspecjalizowana w¹ska grupa ludzi lub grupa szeroka,<br />
taka jak ca³e pokolenie lub naród; (3) jest tekstem, który w rezultacie<br />
daje opis jednego przedmiotu, opowieϾ o jednym przedmiocie lub rozumowanie<br />
dowodz¹ce jednej tezy.
Dziecko w roli autora tekstu<br />
143<br />
– zagadki i zadania kombinatoryjne – zagadki i ³amig³ówki s³u-<br />
¿¹ce do rozœmieszania, jak równie¿ zagadki abstrakcyjne lub<br />
dwuznaczne oraz zagadki przewrotne.<br />
Dzieci w m³odszym wieku szkolnym potrafi¹ te¿ tworzyæ teksty<br />
o funkcji regulacyjnej:<br />
1. Przys³owia, porzekad³a – reguluj¹ dzieciêce zachowania aspo³eczne,<br />
np.: Nie œmiej siê dziadku z cudzego wypadku, a dziadek siê<br />
œmia³ i to samo mia³; Kto przezywa, tak siê sam nazywa; Kto oddaje<br />
i odbiera, ten siê w piekle poniewiera, a po œmierci kijem wierci<br />
i obierki zbiera; Kto ciekawy, niech wsadzi nos do kawy; Kto<br />
siê gniewa, niech siê gniewa, niech przy³o¿y nos do drzewa.<br />
2. „Ma³e umowy spo³eczne”, „zamawianie” oraz „uciszanki” – ustalaj¹<br />
regu³y gry.<br />
3. „Wyliczanki” typu: Entliczek, pêtliczek / czerwony stoliczek / na<br />
kogo wypadnie / na tego bêc; Ene, due, rabe / po³kn¹³ Chiñczyk<br />
¿abê, / a ¿aba Chiñczyka, co z tego wynika...<br />
4. „Przeskakiwania” – teksty polegaj¹ce na pokonywaniu kolejnych<br />
przeszkód i udawaniu, ¿e siê je pokona³o, np.: Pusta, klepka, /<br />
na krzy¿, rzepka, / z przodu, / z ty³u, / z przodu, / chleb do<br />
pieca, / chleb z pieca, / ko³ek, sto³ek, / i ogromna œwieca.<br />
5. Teksty eliminuj¹ce napiêcie.<br />
6. Teksty reguluj¹ce moment przekazywania zabawki czy te¿ pi³ki,<br />
np. Anio³ek, fio³ek, ró¿a, bez, / konwalia, balia, zdech³y pies<br />
(PAPUZIÑSKA, 1981: 100) 3 .<br />
Przytoczone teksty œwiadcz¹ o twórczym podejœciu dziecka do jêzyka.<br />
Ukazuj¹ go jako autora, który w sposób udany pos³uguje siê<br />
jêzykiem, wykazuj¹c siê bardzo dobr¹ znajomoœci¹ tego tworzywa.<br />
S¹ to jednak teksty wielokrotnie powtarzane, czasem odtwarzane,<br />
zas³yszane – zaliczamy je wiêc do folkloru dzieciêcego.<br />
Teksty w pe³ni twórcze to teksty swobodne 4 . Dziecko pisze nie<br />
tylko to, co jest interesuj¹ce dla niego samego, ale przede wszyst-<br />
3 Wybra³am tê klasyfikacjê folkloru dzieciêcego, bo zwraca siê w niej szczególn¹<br />
uwagê na funkcjê spo³eczn¹ tekstów tworzonych przez dzieci. Inne klasyfikacje<br />
tekstów folkloru dzieciêcego przytaczaj¹: SIMONIDES, 1976; CIEŒLIKOWSKI, 1985.<br />
4 S¹ to teksty, które powstaj¹ w wyniku swobodnej wypowiedzi dzieci. Treœæ<br />
takich utworów jest uwarunkowana prze¿yciami dziecka w jego œrodowisku
144 JUSTYNA DUDEK-CHOLEWA<br />
kim to, co – jego zdaniem – mog³oby zainteresowaæ jego kolegów<br />
czy rodziców. Celestyn Freinet proponuje, aby ka¿dy tekst zosta³<br />
opublikowany po wspólnym sprawdzeniu z nauczycielem i ca³¹<br />
klas¹ (w ten sposób dziecko uczy siê tak¿e krytycyzmu). Postuluje<br />
ocenianie utworów uczniów na podstawie ich wysi³ków, a nie wyniku<br />
uzyskanego po utworzeniu tekstu (SEMENOWICZ, 1979). Dziecko<br />
zaczyna kreowaæ teksty wraz z nabyciem umiejêtnoœci pisania<br />
i nieraz, jeœli umiejêtnoœæ ta jest pielêgnowana, tworzy je przez<br />
wiele lat.<br />
Aby ukazaæ umiejêtnoœci tekstotwórcze 5 ma³ych autorów, pos³u-<br />
¿ê siê przyk³adami tekstów swobodnych 6 dotycz¹cych burzy 7 . Wiersze<br />
o burzy modeluj¹ i przetwarzaj¹ œwiat, co jest charakterystyczne<br />
dla tekstów nacechowanych estetycznie.<br />
Ma³e dzieci t³umacz¹ sobie zjawiska i obiekty wodne (morze, rzeka,<br />
staw, jezioro) w sposób nadprzyrodzony. Wed³ug nich ca³y œwiat<br />
przyrody jest o¿ywiony, a zjawiska atmosferyczne maj¹ wszystkie<br />
znane im cechy istot ¿ywych – to pozosta³oœæ myœlenia animistycznego<br />
(SEMENOWICZ, 1979: 51). Elementy zjawisk przyrodniczych<br />
„rozmawiaj¹” z dzieckiem, „bawi¹ siê” z nim, s¹ po to, aby mu s³u-<br />
¿yæ. Starsze dzieci podejmuj¹ tak¿e temat przyrody (w tym zjawisk<br />
i obiektów wodnych), zwracaj¹c przy tym uwagê na to, co jest kolorowe<br />
i dŸwiêczne. Taka postawa odpowiada etapom rozwoju myœlenia,<br />
wyobraŸni i uczuciom dziecka w tym okresie, poniewa¿ ca³a<br />
i ma charakter spo³eczny. W ten sposób mali twórcy próbuj¹ uporz¹dkowaæ<br />
otaczaj¹cy ich œwiat (BALUCH, 1995).<br />
5 Umiejêtnoœci tekstotwórcze ma³ych autorów zwi¹zane s¹ z twórczym<br />
ukszta³towaniem osobowoœci dzieci, do których mo¿na zaliczyæ takie cechy,<br />
jak: otwartoœæ myœlenia, swoista „przekora wobec utartych schematów mówienia<br />
i zachowania doros³ych”, ciekawoœæ, samodzielnoœæ, zmys³ obserwacji<br />
(DYMARA, red., 2004).<br />
6 Analizowane teksty swobodne to wiersze dzieci w wieku od 7 do 13 lat.<br />
Teksty dzieci (8 wierszy) zebra³am i zanalizowa³am w ramach szerszego opracowania<br />
zwi¹zanego z obrazem zjawisk wodnych w twórczoœci dzieci.<br />
7 Burza to „zjawisko atmosferyczne, charakteryzuj¹ce siê gwa³townymi opadami<br />
deszczu, grzmotami, piorunami oraz silnym, porywistym wiatrem” (Sst,<br />
T. 1: 179; SXVI, T. 2: 515; Swar, T. 1: 239; SJPD, T. 1: 736; SJPSz, T. 1: 207;<br />
ISJP, T. 1: 139).
10 Jêzyk...<br />
Dziecko w roli autora tekstu<br />
145<br />
uwaga skierowana jest na zewn¹trz, czyli na otaczaj¹cy œwiat (SE-<br />
MENOWICZ, 1979: 32). Natomiast dzieci jeszcze starsze, wybieraj¹c<br />
temat przyrodniczy, zwracaj¹ szczególn¹ uwagê na nastrój, który<br />
wi¹¿e siê z ich stanem psychicznym, a zw³aszcza napiêciem emocjonalnym<br />
(SEMENOWICZ, 1979: 35).<br />
W swobodnych tekstach dzieci tworz¹ definicje poetyckie burzy.<br />
Ma³y autor okreœla, i¿ burza to: granatowe niebo, bia³a pierzyna<br />
chmur; (...) wiatr porywaj¹cy opad³e liœcie z zielonych drzew. Dzieci<br />
przedstawiaj¹ zatem obraz burzy sprzed burzy i podczas jej trwania.<br />
Zwracaj¹ ponadto uwagê na zjawiska, które poprzedzaj¹ nadchodz¹c¹<br />
burzê – s¹ to jaskó³ki 8 , które nisko lataj¹, np. jaskó³ki<br />
lataj¹ce nad moj¹ g³ow¹ 9 . Opisuj¹ równie¿ zachowania zwierz¹t,<br />
np. jaskó³ek 10 , bêd¹cych zwiastunem burzy: jaskó³ki lataj¹ nisko;<br />
jaskó³ki piszcz¹ w gniazdach skulone. Tu doœwiadczenie dziecka<br />
równe jest doœwiadczeniu doros³ego.<br />
W wierszach dzieci zastosowany zosta³ zabieg personifikacji,<br />
w opisach dzia³añ burzy, w których u¿yto:<br />
– czynnoœciowych czasowników przemieszczania w funkcji uosabiaj¹cej:<br />
jechaæ – burza jedzie na wozie z chmur; pójœæ – posz³a<br />
za œwiaty;<br />
– czasowników procesualnych w funkcji antropomorfizuj¹cej: gin¹æ<br />
– ginie w otch³ani; przemijaæ – burza jedzie i przemija;<br />
– czasowników czynnoœciowych w funkcji uosabiaj¹cej: wysy³aæ –<br />
grom wysy³a jako pos³a; przyœwiecaæ – przyœwieca latark¹ b³yskawicy;<br />
rozwiesiæ – na ramionach s³oñca / rozwiesi³a pulchne<br />
chmury; wplataæ – w ciemny pomruk grzmotu / wplot³a wiatr;<br />
– czasowników kauzatywnych: przyoblekaæ – rozwiesi³a pulchne<br />
chmury / przyoblek³a ich granat; osaczyæ – g³ucho brzmi¹cym<br />
echem / osaczy³a ponur¹ muzyk¹.<br />
8 Zob. przys³owie: Kiedy siê jaskó³ka zni¿a, deszcz siê zbli¿a (ADALBERG,<br />
1889–1894: 183).<br />
9 To zjawisko nie dotyczy, byæ mo¿e, obserwacji bezpoœredniej, ale wynika<br />
z przejmowanych wizji literackich czy kulturowych.<br />
10 Por. przys³owia: Kiedy siê jaskó³ka zni¿a, deszcz siê zbli¿a; Jedna jaskó³ka<br />
nie przynosi wiosny; Jedna jaskó³ka nie stanowi lata (ADALBERG, 1889–1894:<br />
183).
146 JUSTYNA DUDEK-CHOLEWA<br />
Czasowniki zatem przyjmuj¹ w tekstach dzieci funkcjê antropomorfizuj¹c¹.<br />
Opis dzia³añ burzy w tekstach jest bogaty – dzieci<br />
okazuj¹ siê tutaj doskona³ymi obserwatorami i interpretatorami.<br />
Dzieci przedstawiaj¹ burzê jako „ogromn¹” i „sprê¿yst¹”. Epitety<br />
dzieciêce nie wskazuj¹ na pozytywny czy te¿ negatywny charakter<br />
burzy; oznaczaj¹ one coœ wielkiego i zmiennego. Cechy burzy<br />
odnosz¹ siê w tekstach do odczuæ dziecka. Prezentuje ono burzê<br />
w sposób, który zwi¹zany jest z odpowiednim stanem emocjonalnym.<br />
Dziecko zdaje sobie sprawê z niebezpieczeñstwa, jakie niesie<br />
burza. Teksty te oddaj¹ specyficzn¹ dzieciêc¹ perspektywê,<br />
z której obserwowane jest zjawisko burzy. Opis zachowañ ludzi odnosi<br />
siê do matek, które martwi¹ siê o swoje dzieci: Mamy wychylaj¹<br />
siê z okien; mamy wo³aj¹ rozbawione dzieci, ich doœwiadczenie<br />
jednak ka¿e lekcewa¿yæ grozê burzy; one s¹ burz¹ rozbawione.<br />
Obserwacje dzieciêce s¹ wielostronne: dzieci ogl¹daj¹ i analizuj¹<br />
otaczaj¹cy œwiat w kilku aspektach – dostrzegaj¹ samo zjawisko,<br />
potrafi¹ je opisaæ, zauwa¿aj¹ zachowania ludzi i zwierz¹t. Choæ<br />
epitety okreœlaj¹ce zjawisko atmosferyczne by³y ambiwalentne<br />
w ocenie, m³odzi poeci w swych tekstach daj¹ wyraz pewnym negatywnym<br />
odczuciem wobec burzy: burza posz³a za œwiaty, precz!<br />
Wykrzyknienie precz!, maj¹ce charakter ekspresywny, wskazuje na<br />
gwa³towny nakaz oddalenia siê (SJPSz, T. 2: 876), dziecko zatem<br />
nie lubi burzy; pragnie, aby jak najszybciej minê³a, poniewa¿ przeszkadza<br />
mu w zabawie. Nie jest wiêc oczekiwanym i mi³ym zjawiskiem<br />
atmosferycznym, dlatego po burzy dzieci wyra¿aj¹ swoje zadowolenie.<br />
W opisie burzy konkretny punkt „patrzenia” nie zostaje okreœlony,<br />
jednak¿e dziecko lokuje j¹ jako osobê na niebie oraz w pobli¿u<br />
s³oñca: Na ramionach s³oñca / rozwiesi³a pulchne chmury / przyoblek³a<br />
ich granat.<br />
Burza jest dla dziecka zjawiskiem krótkotrwa³ym – st¹d nie zosta³o<br />
nawet okreœlone miejsce obserwacji podmiotu lirycznego. Natomiast<br />
w scenach tekstowych jej czas wystêpowania dotyczy dni:<br />
burzowe dni, letni dzieñ oraz pewnych zjawisk atmosferycznych:<br />
upa³ nagle usta³, to na pewno ogromna burza. Burza wystêpuje<br />
przewa¿nie latem: letni dzieñ, upa³ nagle usta³.
Dziecko w roli autora tekstu<br />
147<br />
Opis burzy w tekstach dzieciêcych jest interpretacj¹ obiektu rzeczywistoœci,<br />
która czerpie z modelu ju¿ istniej¹cego. Poza definicjami<br />
poetyckimi i epitetami, jak równie¿ czasownikami w funkcji<br />
antropomorfizacyjnej, jest to wizja rymowana i zrytmizowana, gdy¿<br />
dziecko ma œwiadomoœæ, ¿e pisze wiersz. W wierszach dzieci pojawiaj¹<br />
siê rymy, najczêœciej parzyste ¿eñskie: burzy – wró¿y; burza<br />
– zanurza; skulone – przera¿one; zagrzmia³o – przelecia³o; b³yska-<br />
³o – przebiega³o; uszy – g³uszy; popada³ – oran¿ada; drzewka – rzodkiewka,<br />
oraz rymy parzyste mêskie: brzóz – wóz; lecz – precz. Budowa<br />
wiersza opiera siê przecie¿ na rytmicznym uporz¹dkowaniu<br />
mowy (G£OWIÑSKI, red., 1972: 157). Dziecko odczuwa rytm intuicyjnie,<br />
przywi¹zuje du¿¹ wagê do uk³adu graficznego utworu, do<br />
odpowiedniego ustawienia kolejnoœci wyrazów w zdaniu, co wp³ywa<br />
na melodiê wypowiedzi (SEMENOWICZ, 1979: 78). Poczucie rytmu<br />
dostrzegane jest tak¿e w zastosowanych powtórzeniach (DY-<br />
MARA, red., 2000: 159): Ju¿ od trzech dni s³ychaæ grzmoty burzy, /<br />
Ju¿ od trzech dni pogoda j¹ wró¿y.<br />
Wszystkie te czynniki sprawiaj¹, ¿e teksty dzieci maj¹ charakter<br />
estetyczny, a dziecko w roli autora tekstu staje siê twórc¹ s³owa<br />
artystycznego 11 . Analizuj¹c teksty dzieciêce dotycz¹ce burzy, pomijam<br />
niedoskona³oœci jêzyka, nieprawid³owoœci, ujêcia schematyczne<br />
i b³êdy, poniewa¿ w wierszach dziecka – u¿ytkownika jêzyka<br />
o rozwojowo ograniczonej kompetencji – takie niedoci¹gniêcia s¹<br />
oczywiste. Niezale¿nie od uchybieñ, dziecko jako autor w swojej<br />
twórczoœci ukazuje „niepowtarzalnoœæ reakcji, oryginalnoœæ spojrzenia<br />
na œwiat, s³owem wszystko to, co w po³¹czeniu z uwarunkowaniami<br />
kulturowymi i spo³ecznymi decyduje o sposobie, w jaki<br />
cz³owiek u¿ywa swojego jêzyka – genialnego narzêdzia, którego<br />
jest twórc¹ [...]” (TABAKOWSKA, 1995: 5; NIESPOREK-SZAMBURSKA,<br />
2004: 8).<br />
11 Jednak¿e nie zawsze dzia³anie twórcze podejmowane przez dziecko,<br />
mimo i¿ wykazuje siê ono oryginalnoœci¹, wyra¿one zostaje w formie uznanej<br />
przez odbiorców za artystyczn¹ (POPEK, red., 1988).<br />
10*
148 JUSTYNA DUDEK-CHOLEWA<br />
Literatura<br />
ADALBERG S. (1889–1894): Ksiêga przys³ów, przypowieœci i wyra¿eñ przys³owiowych<br />
polskich. Warszawa.<br />
BALUCH A. (1995): O poetyckiej wizji œwiata dziecka. W: O¯D¯YÑSKI J., red.:<br />
Jêzykowy obraz œwiata dzieci i m³odzie¿y. Kraków.<br />
CIEŒLIKOWSKI J. (1985): Wielka zabawa. Folklor dzieciêcy, wyobraŸnia dziecka,<br />
wiersze dla dzieci. Wroc³aw.<br />
DOBRZYÑSKA T. (1993): Tekst. Próba syntezy. Warszawa.<br />
DYMARA B., red. (2000): Dziecko w œwiecie sztuki. Kraków.<br />
Dymara B., red. (2004): Dziecko w œwiecie jêzyka. Kraków.<br />
GLOTON R., Clero C. (1976): Twórcza aktywnoœæ dziecka. Warszawa.<br />
G£OWIÑSKI M., red. (1972): Zarys teorii literatury. Warszawa.<br />
MARZEC H. (1995): Twórcza aktywnoœæ jêzykowa dzieci. „¯ycie Szko³y”, nr 1.<br />
MAYENOWA M.R. (1993): Spójnoœæ tekstu a postawa odbiorcy. W: Studia i rozprawy.<br />
Warszawa.<br />
NIESPOREK-SZAMBURSKA B. (2004): Jêzykowy obraz pór roku i tradycji kulturowych<br />
w twórczoœci dzieci. Katowice.<br />
PAPUZIÑSKA J. (1981): Inicjacje literackie. Warszawa.<br />
POPEK S., red. (1988): Aktywnoœæ twórcza dzieci i m³odzie¿y Warszawa.<br />
SEMENOWICZ H. (1979): Poetycka twórczoœæ dziecka. Warszawa.<br />
SIMONIDES D. (1976): Wspó³czesny folklor s³owny dzieci i nastolatków. Warszawa.<br />
SYNOWIEC H. (1992): Sprawnoœæ jêzykowa uczniów w œl¹skim œrodowisku gwarowym.<br />
Katowice.<br />
TABAKOWSKA E. (1995): Gramatyka i obrazowanie. Kraków.<br />
ZGÓ£KOWA H., red. (1986): Czym skorupka za m³odu nasi¹knie... Poznañ.<br />
ZIMBARDO P. (1996): Psychologia i ¿ycie. Warszawa.<br />
S³owniki<br />
BAÑKO M., red. (2000): Inny s³ownik jêzyka polskiego PWN. Warszawa. (ISJP).<br />
DOROSZEWSKI W., red. (1958–1969): S³ownik jêzyka polskiego. T. 1–11. Warszawa.<br />
(SJPD).<br />
KAR£OWICZ J., KRYÑSKI A., NIED WIEDZKI W., red. (1900–1927): S³ownik jêzyka<br />
polskiego. T. 1–8. Warszawa. (SWar).
Dziecko w roli autora tekstu<br />
149<br />
KLEMENSIEWICZ Z., NITSCH K., URBAÑCZYK S., red. (1953–1997): S³ownik staropolski.<br />
T. 1–11. Wroc³aw. (Sst).<br />
MAYENOWA M.R., red. (1966–1995): S³ownik polszczyzny XVI wieku. T. 1–23.<br />
Wroc³aw. (SXVI).<br />
SZYMCZAK M., red. (2000): S³ownik jêzyka polskiego. T. 1–3. Warszawa. (SJPSz).
OLIWIA ADAMEK-ANDRZEJEWSKA<br />
Stereotyp mê¿czyzny w jêzyku<br />
i œwiadomoœci m³odzie¿y licealnej<br />
Artyku³ stanowi próbê zbadania pod k¹tem jêzykowym i kulturowym<br />
funkcjonowania stereotypu mê¿czyzny wœród uczniów szkó³<br />
œrednich. Celem niniejszej pracy by³o sprawdzenie znajomoœci i rozumienia<br />
konstrukcji jêzykowych utrwalaj¹cych ten stereotyp 1 .<br />
Materia³u do rozwa¿añ dostarczy³y mi ankiety 2 wype³nione przez<br />
130 uczniów liceum ogólnokszta³c¹cego i technikum 3 . Badania pokaza³y,<br />
¿e liczba odpowiedzi potwierdzaj¹cych funkcjonowanie<br />
wœród m³odych ludzi obrazu mê¿czyzny zgodnego ze stereotypem<br />
jest zbli¿ona do liczby odpowiedzi sygnalizuj¹cych jego za³amywanie<br />
siê. W moim przekonaniu aktualna rzeczywistoœæ burzy utrwa-<br />
1 Badaniom stereotypu mê¿czyzny poœwiêci³am pracê magistersk¹ Jêzykowy<br />
obraz mê¿czyzny w prasie kobiecej od pocz¹tku XX wieku, napisan¹ pod<br />
kierunkiem prof. dr hab. Ewy Jêdrzejko. Stereotyp w jêzyku rozumiem jako<br />
utrwalony mentalnie schemat, zakorzeniony w œwiadomoœci poprzez konstrukcje<br />
jêzykowe.<br />
2 Kwestionariusz ankiety obejmowa³: 1. Podanie ró¿nic miêdzy znaczeniem<br />
wyrazów macho/facet, pantoflarz / d¿entelmen. 2. Wyjaœnienie znaczenia prawdziwy<br />
mê¿czyzna, idealny mê¿czyzna. 3. U³o¿enie zdañ ze zwrotami: byæ pod<br />
pantoflem, mêska sprawa, g³owa domu, mê¿czyzna zniewieœcia³y, siedzieæ pod<br />
fartuszkiem, mêska decyzja, ¿ywiciel rodziny. 5. Podanie cech typowo kobiecych<br />
i typowo mêskich. 6. Wyjaœnienie znaczeñ przys³ów przytaczanych w tym<br />
artykule.<br />
3 I Liceum Ogólnokszta³c¹ce w Zabrzu, II Liceum Ogólnokszta³c¹ce w Zabrzu,<br />
Zespó³ Szkó³ Mechaniczno-Budowalnych w Zabrzu.
Stereotyp mê¿czyzny w jêzyku i œwiadomoœci m³odzie¿y licealnej<br />
151<br />
lone wzorce, powoduje zacieranie siê stereotypu mê¿czyzny, a jêzykowy<br />
obraz przestaje byæ „jêzykowy”. Ocenê takiej konkluzji pozostawiam<br />
czytelnikowi, co jednoczeœnie zobowi¹zuje mnie do rzetelnej<br />
prezentacji uzyskanego drog¹ ankiety materia³u.<br />
Co w³aœciwie oznacza bycie mê¿czyzn¹? W myœleniu stereotypowym<br />
jest to pewien zbiór cech, które nazywaj¹, ale te¿ waloryzuj¹.<br />
Czêsto u¿ywane s¹ zdania rozkazuj¹ce: B¹dŸ mê¿czyzn¹! czy<br />
B¹dŸ prawdziwym mê¿czyzn¹!, gdy¿ oczekuje siê od p³ci mêskiej<br />
przymiotów, których nie wymaga siê od kobiet. Analiza takich wypowiedzi<br />
pozwala zrekonstruowaæ myœlenie potoczne, w którym mêskoœæ<br />
jest czymœ, co w trudzie trzeba zdobywaæ i ci¹gle udowadniaæ.<br />
Mówi¹c o prawdziwym mê¿czyŸnie, mamy na myœli kogoœ, kto<br />
posiada cechy kulturowo oceniane pozytywnie, takie jak: energiê,<br />
si³ê, odwagê, œmia³oœæ, dzielnoœæ, bohaterstwo i zdecydowanie (BA-<br />
DINTER, 1993: 23). W œwiadomoœci zbiorowej funkcjonuje wyobra-<br />
¿enie najbardziej reprezentatywnego przedstawiciela p³ci mêskiej<br />
jako takiego, który realizuje wszystkie stereotypowe cechy, tworz¹ce<br />
wizerunek osoby dominuj¹cej. „Œwiat mê¿czyzn jest zbudowany<br />
wokó³ statusu wynikaj¹cego z osi¹gniêæ, sprawowanej w³adzy, pracy<br />
zawodowej; œwiat kobiet to zajmowanie siê domem, macierzyñstwo,<br />
pozycja wynikaj¹ca ze statusu mê¿a. »Typowo« mêskie cechy charakteru<br />
to: racjonalnoœæ (zob. mêska logika), niezale¿noœæ, aktywnoœæ,<br />
kompetencja, ³atwoœæ podejmowania decyzji (mêska decyzja),<br />
radzenie sobie w trudnych sytuacjach (mêskie zachowanie), pewnoœæ<br />
siebie (mêski honor, ambicja), sk³onnoœci przywódcze, a nawet<br />
agresja (gdzie dwóch siê bije – nie dwie). Stereotypowe cechy<br />
kobiece to: emocjonalnoœæ, zdolnoœæ do poœwiêcania siê innym, delikatnoœæ,<br />
czu³oœæ, ³agodnoœæ [...]” (BUDROWSKA, 2000: 9).<br />
Utrwalony w polskim spo³eczeñstwie wizerunek mê¿czyzny jest,<br />
oczywiœcie, dziedzictwem kultury Zachodu. Na wyobra¿enie wzoru<br />
mêskoœci mia³ wp³yw tak¿e œredniowieczny idea³ szlachecko-rycerski.<br />
Rycerz dba³ o bezpieczeñstwo i otacza³ opiek¹ s³abszych,<br />
zw³aszcza kobietê; w jego rolê wpisana by³a rycerska postawa, adorowanie<br />
i ubieganie siê o jej wzglêdy. Kobieta natomiast mia³a byæ<br />
„dam¹” i przyjmowaæ z wyrozumia³oœci¹ i ¿yczliwoœci¹ mêsk¹ ado-
152 OLIWIA ADAMEK-ANDRZEJEWSKA<br />
racjê. Mê¿czyzna walczy, broni i opiekuje siê, a kobieta wspiera go<br />
w tym, co on robi (WALCZEWSKA, 1999: 92–97).<br />
Przeprowadzone badania ankietowe 4 wœród m³odzie¿y pokaza-<br />
³y, ¿e zwrot byæ prawdziwym mê¿czyzn¹ konotuje wci¹¿ te same cechy<br />
i zachowania stereotypowego mê¿czyzny. Zarówno dziewczêta,<br />
jak i ch³opcy wyszczególniali te same przymioty: odpowiedzialny<br />
za siebie i rodzinê, zdecydowany, twardy, dominuj¹cy, bezkompromisowy,<br />
honorowy, odwa¿ny, opiekuñczy, dba o kobiety, ma swoje<br />
zdanie, potrafi sprostaæ obowi¹zkom np. mê¿a, umie zachowaæ siê<br />
w ka¿dej sytuacji, jest podpor¹. Jedyne odstêpstwo od stereotypu<br />
dotyczy mêskich ³ez. Ch³opcy stereotypowo pisali, ¿e nie nale¿y p³akaæ,<br />
natomiast niektóre dziewczêta uzna³y, ¿e prawdziwy mê¿czyzna<br />
nie boi siê ³ez i jest wra¿liwy.<br />
Zgodny ze stereotypem jest równie¿ wizerunek idealnego mê¿czyzny,<br />
który powinien byæ odpowiedzialny, pracowity, silny, m¹dry,<br />
stanowczy, dobrze wychowany, pewny siebie, mêski, honorowy,<br />
uczciwy, wierny, troskliwy, szarmancki. Wygl¹d zewnêtrzny okaza³<br />
siê mniej istotny dla ch³opców. Ich zdaniem najwa¿niejsze jest<br />
to, by mê¿czyzna by³ zadbany, schludny, przystojny i dobrze zbudowany.<br />
Natomiast dziewczyny maj¹ konkretniejsze wyobra¿enie<br />
idealnego mê¿czyzny. Spoœród ca³ego repertuaru cech odnosz¹cych<br />
siê do jego wygl¹du zewnêtrznego stale przywo³ywane s¹ te same:<br />
wysportowany, dobrze zbudowany, przystojny, zadbany, wysoki, brunet,<br />
ciemna karnacja, niebieskie oczy i œliczne spojrzenie, nie mo¿e<br />
ubieraæ dresów. Pojawiaj¹ siê pojedyncze sygna³y ³amania stereotypu<br />
– wed³ug kilku dziewcz¹t prawdziwy / idealny mê¿czyzna potrafi<br />
gotowaæ, sprz¹taæ i opiekowaæ siê dzieæmi.<br />
Chocia¿ przytoczone przyk³ady nie wskazuj¹ na istotne zmiany<br />
stereotypu mê¿czyzny, to analiza odpowiedzi wyjaœniaj¹cych<br />
powy¿sze wyra¿enia pozwoli³a na ciekaw¹ obserwacjê: m³ode kobiety<br />
odczuwaj¹ doœæ p³ynn¹ granicê pomiêdzy dbaniem o swój<br />
wygl¹d zewnêtrzny przez ch³opców a byciem homoseksualist¹, to-<br />
4 Podobne badania ankietowe przeprowadzi³y M. KARWATOWSKA i J. SZPYRA-<br />
-KOZ£OWSKA (2005); analizie otrzymanych wyników poœwiêci³y rozdzia³ swojej<br />
ksi¹¿ki zatytu³owany: Problematyka p³ci w jêzyku m³odzie¿y licealnej.
Stereotyp mê¿czyzny w jêzyku i œwiadomoœci m³odzie¿y licealnej<br />
153<br />
te¿ wiele odpowiedzi zawiera³o dodatkowe adnotacje: zadbany, ale<br />
nie peda³; g³os fajny, ale nie jak peda³ek; zadbany, ale nie do przesady;<br />
nie gej. Rozpowszechniane przez niektóre liberalne krêgi zachowania<br />
nie wp³ywaj¹ zatem w sposób zasadniczy na postrzeganie<br />
i ocenê homoseksualizmu przez m³ode pokolenie. Detabuizacja<br />
sprawia jedynie, ¿e dziewczêta pisz¹ wprost o problemie.<br />
Tak¿e kreowani w prasie i telewizji mê¿czyŸni metroseksualni,<br />
stosuj¹cy szereg zabiegów kosmetycznych, w ocenie m³odzie¿y s¹<br />
zaprzeczeniem prawdziwie mêskiej to¿samoœci. O tym, ¿e istniej¹<br />
cechy typowo kobiece i typowo mêskie, œwiadczy choæby wyra¿enie<br />
jêzykowe zniewieœcia³y, odnosz¹ce siê tylko do mê¿czyzny, który<br />
przejawia pewne zachowania kobiece. Za typowo kobiece jest<br />
uznawane przywi¹zywanie du¿ej wagi do wygl¹du zewnêtrznego.<br />
Mê¿czyzna zniewieœcia³y jest kojarzony pejoratywnie 5 – to ten,<br />
który dba o swój wygl¹d bardziej ni¿ kobieta. Wyra¿enie to pojawi³o<br />
siê w takich kontekstach, jak:<br />
Mê¿czyzna dba o swój wygl¹d, przez co w ³azience, czy te¿ przed<br />
lustrem spêdza wiêcej czasu ni¿ kobieta.<br />
Mê¿czyŸni, którzy przesadnie dbaj¹ o swój wygl¹d, s¹ dla<br />
mnie zniewieœciali.<br />
Przybieraj¹ za wiele kobiecych cech.<br />
Wojtek to typowy mê¿czyzna zniewieœcia³y. Zachowuje siê<br />
i mówi jak kobieta, a w dodatku u¿ywa fluidów.<br />
On jest kompletnie zniewieœcia³y, spóŸnia siê na randki z powodu<br />
d³ugiego szykowania siê w ³azience.<br />
Tomek malowa³ paznokcie od¿ywk¹, co miesi¹c chodzi³ do<br />
fryzjera i u¿ywa³ balsamu do ust, co œwiadczy o tym, ¿e by³<br />
zniewieœcia³y.<br />
Za równie „kobiece” zachowanie jak dbanie o siebie uznawane<br />
jest robienie zakupów:<br />
5 Obrazuj¹ to zdania z ankiety: Mê¿czyzna zniewieœcia³y jest nieakceptowany<br />
w krêgu mêskim; Nikt nie potraktuje faceta jako prawdziwego mê¿czyznê,<br />
jeœli wygl¹da i zachowuje siê jak zniewieœcia³y...
154 OLIWIA ADAMEK-ANDRZEJEWSKA<br />
Franio jest mê¿czyzn¹ zniewieœcia³ym, poniewa¿ dba o siebie,<br />
chodzi na solarium. Bardzo lubi robiæ zakupy z mamusi¹<br />
i siostr¹.<br />
U podstaw stereotypowych wyobra¿eñ mêskoœci le¿y utrwalone<br />
w jêzyku, kulturze, literaturze przekonanie o podziale ról na mêskie<br />
i kobiece, a tak¿e wiara w dominuj¹c¹ rolê mê¿czyzny<br />
w kszta³towaniu kultury. „Tradycyjny paradygmat ujmuje mêsk¹<br />
dominacjê i specjalizacjê w okreœlonych dziedzinach. Opiera siê na<br />
dualizmie ról p³ciowych, asymetrycznoœci cech mêskich i kobiecych.<br />
Wymaga od mê¿czyzny podporz¹dkowania sobie innych mê¿czyzn,<br />
kobiet i dzieci. Oznacza przymus t³umienia uczuæ i emocji, broni<br />
mê¿czyŸnie dostêpu do pe³ni ludzkich doœwiadczeñ” (ARCIMOWICZ,<br />
2003: 28).<br />
Znaczna czêœæ odpowiedzi potwierdza, ¿e w podziale zachowañ<br />
na typowo kobiece i typowo mêskie ogromne znaczenie ma stereotyp.<br />
Wœród zadañ i cech kobiecych najczêœciej wymieniano: porz¹dkowanie<br />
domu, sprz¹tanie, gotowanie, pranie, zajmowanie siê domem,<br />
urodzenie dzieci, zajmowanie siê dzieckiem, dbanie o rodzinê,<br />
robienie zakupów, pocieszanie innych. Do zachowañ typowo mêskich<br />
nale¿¹: dominacja, utrzymywanie rodziny, zapewnienie rodzinie dobrobytu,<br />
dbanie o kobietê i dzieci, stanowczoœæ, pokazywanie wy¿szoœci<br />
nad kobiet¹, szowinizm, radzenie sobie w trudnych sytuacjach,<br />
ogl¹danie tv, czytanie gazet. Przewa¿a tendencja do ukazywania<br />
mê¿czyzny dominuj¹cego. Obraz tradycyjnych ról nawi¹zuje do tradycyjnego<br />
modelu rodziny, w którym mê¿czyzna zarabia pieni¹dze,<br />
a kobieta prowadzi dom. Mê¿czyznie przypisuje siê niewiele zajêæ<br />
domowych. Wed³ug wiêkszoœci dziewczyn mê¿czyzna: nie umie gotowaæ,<br />
w domu nic nie robi, pije piwo, ogl¹da mecze i ba³agani.<br />
Stereotypowy mêski punkt widzenia o podziale ról zosta³ utrwalony<br />
w jêzyku przez takie przys³owia, jak: Ch³op do kielni, baba<br />
do patelni; le tam, gdzie m¹¿ w spódnicy, a ¿ona w spodniach<br />
chodzi. Uczniowie prawid³owo interpretowali znaczenia tych przys³ów,<br />
choæ jednoczeœnie zaznaczali, ¿e ich nie znaj¹. Jako rodzimi<br />
u¿ytkownicy jêzyka polskiego dokonywali jednak trafnej kontekstualizacji.<br />
Jêzyk utrwali³ równie¿ przekonanie o prawie mê¿czyzn
Stereotyp mê¿czyzny w jêzyku i œwiadomoœci m³odzie¿y licealnej<br />
155<br />
do agresywnego zachowania wobec kobiet w postaci przys³ów: Jak<br />
ch³op kobietê przez dziesiêæ progów przewlecze, to dopiero bêdzie<br />
dobrze; Kto dobrze kocha, ten têgo bije. Ze zrozumieniem tych przys³ów<br />
ankietowani mieli jednak problemy. Pierwsze z nich, zawieraj¹ce<br />
przestarza³e znaczenie wyrazu próg, kojarzy³o im siê z tradycyjnym<br />
przeniesieniem ¿ony przez próg nowego mieszkania: Je-<br />
¿eli m¹¿ kupi ¿onie dziesiêæ mieszkañ, to dopiero bêdzie zadowolona.<br />
Drugie przys³owie wielu respondentów mylnie interpretowa³o:<br />
Jeœli siê kocha bardzo mocno drug¹ osobê, to stajemy w jej obronie;<br />
Jeœli ktoœ ma coœ do laski, to jej ch³opak wstawi siê za ni¹.<br />
Wœród odpowiedzi wyjaœniaj¹cych to przys³owie pojawi³y siê tak¿e<br />
sygna³y ³amania stereotypu. Dla m³odego pokolenia tym niedoprecyzowanym<br />
„kimœ” wcale nie musi byæ mê¿czyzna: Je¿eli kobieta<br />
chce, by mê¿czyzna myœla³, ¿e ona go bardzo kocha, powinna go<br />
czêsto i boleœnie o tym zapewniaæ.<br />
Patriarchat uprzywilejowa³ w ¿yciu spo³ecznym, w strukturze<br />
zachowañ i obyczajów mê¿czyzn. Stereotypowy wizerunek mê¿czyzny<br />
nakazuje byæ silnym i zabrania okazywania s³aboœci. Mê¿czyzna<br />
powinien byæ niezale¿ny, mocny, dojrza³y emocjonalnie oraz<br />
pewny siebie. Winien odgrywaæ rolê przywódcy stada – ¿ywiciela<br />
rodziny i g³owy domu. Analiza rozumienia konstrukcji jêzykowych<br />
utrwalaj¹cych ten obraz, takich jak g³owa domu i ¿ywiciel rodziny,<br />
pokazuje, ¿e obecnie kszta³tuj¹ siê dwa równoleg³e u¿ycia tych<br />
wyra¿eñ. Pierwsze jest tradycyjne:<br />
Mój ojciec to prawdziwa g³owa domu, potrafi zaradziæ<br />
ka¿demu problemowi.<br />
Mê¿czyzna jest g³ow¹ domu; Ojciec to g³owa i ¿ywiciel rodziny.<br />
Bolek jest jedynym ¿ywicielem rodziny.<br />
Mój tata jest ¿ywicielem rodziny, gdy¿ zapewnia jej po¿ywienie<br />
i opiekê finansow¹.<br />
Ale pojawiaj¹ siê te¿ inne u¿ycia, ³ami¹ce stereotyp, por.:<br />
W mojej rodzinie g³ow¹ domu jest mama.
156 OLIWIA ADAMEK-ANDRZEJEWSKA<br />
Kobieta jest g³ow¹ domu, gdy¿ zarabia pieni¹dze i podejmuje<br />
wa¿ne decyzje w domu.<br />
Jego matka jest ¿ywicielk¹ rodziny.<br />
Jedynie mama pracuje w tej rodzinie, ona jest ¿ywicielem<br />
rodziny; ¯ywicielem rodziny pañstwa Nowaków jest Aleksandra.<br />
Tutaj os³abieniu, a nawet zachwianiu ulega stereotyp, wed³ug<br />
którego m¹¿ odgrywa rolê ¿ywiciela rodziny i g³owy domu, a kobieta<br />
wype³nia obowi¹zki gospodyni domowej i opiekunki. Jednak<br />
stereotyp ten, mimo ¿e siê chwieje, jest znany m³odzie¿y, o czym<br />
œwiadcz¹ np. zdania:<br />
Kiedyœ by³o tak, ¿e g³ow¹ domu by³ mê¿czyzna, lecz teraz jest<br />
ró¿nie.<br />
Wed³ug stereotypu to mê¿czyzna jest g³ow¹ domu.<br />
W ma³¿eñstwie niekoniecznie mê¿czyzna jest g³ow¹ domu.<br />
Kobieta coraz czêœciej jest g³ow¹ domu. Zastêpuje rolê<br />
mê¿czyzny.<br />
Rodzi siê idea³ „kobiety-herosa”, stanowi¹cej konkurencjê dla<br />
mê¿czyzn 6 . Role siê odwracaj¹ – kobieta przesta³a byæ p³ci¹ s³ab¹<br />
i uzale¿ni³a od siebie mê¿czyznê. To ona utrzymuje dom i podejmuje<br />
mêskie decyzje. Oto przyk³adowe zdania z przeprowadzonej<br />
ankiety:<br />
Ola podjê³a mêsk¹ decyzjê; Dzisiaj podjê³am mêsk¹ decyzjê;<br />
¯aden mê¿czyzna nie umie podj¹æ mêskiej decyzji.<br />
Przewagê kobiety nad mê¿czyzn¹ konotuj¹ takie zwi¹zki frazeologiczne,<br />
jak: byæ pod pantoflem i siedzieæ pod fartuszkiem.<br />
Pierwszy z nich ankietowani rozumiej¹ bardzo dobrze. W ka¿dym<br />
z uk³adanych przez nich zdañ zwrot ten pojawia siê w odniesie-<br />
6 O ideale „kobiety-herosa”, typie mê¿czyzny „miêkkiego” i „twardego” pisze<br />
E. BADINTER (1993).
Stereotyp mê¿czyzny w jêzyku i œwiadomoœci m³odzie¿y licealnej<br />
157<br />
niu do relacji damsko-mêskich, w których mê¿czyzna jest zdominowany<br />
przez swoj¹ partnerkê lub ¿onê:<br />
Ten facet jest pod pantoflem swojej ¿ony, ona ca³y czas rz¹dzi.<br />
Pod pantoflem jest mê¿czyzna, który jest na ka¿de skinienie<br />
kobiety, nie potrafi jej odmówiæ.<br />
£ukasz jest pod pantoflem, bo nie potrafi przeciwstawiæ siê<br />
swojej ¿onie. Zawsze siê z ni¹ zgadza, nawet gdy nie ma racji.<br />
Je¿eli mê¿czyzna pozwoli dominowaæ kobiecie, znajdzie siê pod<br />
jej pantoflem.<br />
Natomiast sens frazeologizmu siedzieæ pod fartuszkiem nie jest<br />
ju¿ taki oczywisty. Zapewne wynika to ze zmian w rzeczywistoœci<br />
pozajêzykowej. Wszak dziœ atrybutem gospodyni domowej nie jest<br />
ju¿ fartuszek (raczej siê ich ju¿ nie nosi), skutkiem czego zwrot ten<br />
przesta³ funkcjonowaæ w jêzyku codziennym. Ciekawe, ¿e w odpowiedziach<br />
uczniów pojawi³ siê tylko w odniesieniu do relacji: matka<br />
– syn:<br />
Ch³opiec siedzi pod fartuszkiem mamy.<br />
Mimo dojrza³ego wieku, nadal siedzi pod fartuszkiem mamy.<br />
Mê¿czyzna nie powinien siedzieæ pod fartuszkiem swojej<br />
mamusi do koñca ¿ycia; Maciek, mimo tego, ¿e jest ¿onaty<br />
i ma dwójkê dzieci, wci¹¿ siedzi pod fartuszkiem swojej mamy.<br />
Wspó³czesna polszczyzna dysponuje bogatym repertuarem nazw<br />
rodzajowych okreœlaj¹cych doros³ego przedstawiciela p³ci mêskiej:<br />
mê¿czyzna, facet, pan, goœæ, d¿entelmen, pantoflarz, macho itp. Przywo³ane<br />
przyk³ady s¹ synonimiczne i nie wskazuj¹ bezpoœrednio na<br />
rolê, jak¹ odgrywa mê¿czyzna (m¹¿, ojciec, kochanek), jednak ich<br />
u¿ycie bez kontekstu wnosi dodatkowe informacje. Wyrazy te s¹<br />
nacechowane emocjonalnie i czêsto implikuj¹ relacje miêdzy kobietami<br />
a mê¿czyznami (d¿entelmen, pantoflarz, macho).<br />
Wyraz facet pochodzi z jêzyka ³aciñskiego (facetus), w którym<br />
oznacza³ ‘¿artobliwy, powabny’. To znaczenie wp³ynê³o na rozumienie<br />
s³owa i zakres jego u¿ycia. Pocz¹tkowo facetem nazywano
158 OLIWIA ADAMEK-ANDRZEJEWSKA<br />
‘osobnika ma³o powa¿nego, fircyka’, kojarzonego z podrywaczem<br />
i b³aznem. Znaczenie to z czasem uleg³o os³abieniu (KOWALIKOWA,<br />
2002: 245). Dziœ s³owo facet nale¿y do leksyki potocznej. „Norma<br />
tzw. dialektu kulturalnego go nie akceptuje. Dlatego jego u¿ycie<br />
sygnalizuje prze³¹czenie kodów, neutralizacjê dystansu miêdzy<br />
partnerami interakcji [...]. Jednoczeœnie obserwujemy, ¿e coraz czêœciej<br />
nabiera ono zdecydowanie pozytywnego zabarwienia »spo³ecznego«,<br />
a pos³uguj¹ca siê nim p³eæ s³aba wyra¿a poprzez jej u¿ycie<br />
pozytywny stosunek do mê¿czyzny” (KOWALIKOWA, 2002: 245).<br />
Byæ facetem oznacza tyle, co ‘byæ prawdziwym mê¿czyzn¹’. Okazuje<br />
siê jednak, ¿e zupe³nie inaczej funkcjonuje to s³owo wœród m³odzie¿y.<br />
Tylko kilkoro respondentów traktuje leksem facet jako synonim<br />
mê¿czyzny (pisali: potoczne okreœlenie mê¿czyzny; okreœlenie ka¿dego<br />
mê¿czyzny; synonim s³owa „mê¿czyzna”). Wiêkszoœæ ankietowanych<br />
rozumie s³owo facet jako nazwê mê¿czyzny przeciêtnego,<br />
niewyró¿niaj¹cego siê z t³umu, co wnioskowaæ mo¿na na podstawie<br />
wi¹zanych z leksemem facet okreœleñ: normalny, zwyk³y, zwyczajny,<br />
przeciêtny, niewyró¿niaj¹cy siê, typowy. U¿ywanie wyrazu<br />
facet w jêzyku kolokwialnym zdeterminowa³o znaczenie. Leksem<br />
ten jest wartoœciowany przez uczniów raczej pejoratywnie. W ¿adnej<br />
z odpowiedzi nie pojawi³ siê facet jako mê¿czyzna realizuj¹cy<br />
typowo mêskie zachowania, wrêcz przeciwnie – jest to ktoœ niezaradny,<br />
raczej s³aby: przeciêtny mê¿czyzna, s³aby, mazgaj, uprzejmy,<br />
mi³y, odarty z godnoœci mê¿czyzna, zwyk³y mê¿czyzna, uznawany<br />
przez kobiety jako totalny antyidea³. S³owniki wspó³czesnej polszczyzny<br />
nie sygnalizuj¹ takich konotacji.<br />
Wœród okreœleñ s³owa facet pojawiaj¹ siê równie¿ takie, które s¹<br />
antonimami znaczenia wyrazu macho, co byæ mo¿e wynika ze sformu³owania<br />
w ankiecie pytania (podaj ró¿nice miêdzy znaczeniem<br />
wyrazów „macho” i „facet”). Ankietowani pisali, ¿e facet jest w sta-<br />
³ym zwi¹zku, dba o kobietê, jest s³aby, nie uwa¿a siê za lepszego,<br />
uczuciowy, w przeciwieñstwie do macho, który zmienia kobiety jak<br />
rêkawiczki, przebiera w dziewczynach, jest twardy, nieczu³y i zapatrzony<br />
w siebie. W najzabawniejszym przyk³adzie potwierdzaj¹cym<br />
przeciwstawne rozumienie leksemów macho jest uto¿samio-
Stereotyp mê¿czyzny w jêzyku i œwiadomoœci m³odzie¿y licealnej<br />
159<br />
ny z kimœ, kto chodzi na solarium, a faceta z kolei z kimœ, kto opala<br />
siê w naturalnym œwietle.<br />
Wœród odpowiedzi znalaz³y siê jednostkowe rozumienia wyrazu<br />
facet, np.: osobnik p³ci mêskiej bez zaburzeñ czy starszy mê¿czyzna,<br />
który jest w zwi¹zku z m³odsz¹ kobiet¹. Du¿y rozrzut odpowiedzi<br />
wynika³, byæ mo¿e, z nieznajomoœci znaczenia s³owa, a chêæ udzielenia<br />
odpowiedzi pobudzi³a wyobraŸniê m³odzie¿y. Analiza tych<br />
wypowiedzi nasuwa pytanie: Czy w ogóle leksem facet jest przez<br />
m³odzie¿ u¿ywany? Paradoksalnie okazuje siê, ¿e tak. Nawet ci<br />
ankietowani, którzy uto¿samiali faceta z kimœ s³abym, dziwnym czy<br />
z mazgajem, u¿ywali tego wyrazu do objaœniania przys³ów i frazeologizmów.<br />
Jednak w wielu przypadkach facet zestawiany by³<br />
z bab¹ (baba powinna gotowaæ, a facet jeœæ). O tym, ¿e w jêzyku<br />
m³odzie¿owym s³owo facet jest ¿ywe, œwiadczy równie¿ fakt ewoluowania<br />
znaczenia, przybierania negatywnych konotacji.<br />
Inaczej natomiast kszta³tuje siê u¿ycie wyrazów d¿entelmen,<br />
pantoflarz i macho. Pierwszy z nich, choæ zapewne rzadko u¿ywany<br />
w jêzyku codziennym, jest dla m³odzie¿y w pe³ni zrozumia³y.<br />
S³ownik definiuje s³owo d¿entelmen jako ‘cz³owiek nienagannych<br />
form towarzyskich, taktowny, godny zaufania, uprzejmy’. Podobnie<br />
wyjaœniali respondenci. D¿entelmen najczêœciej by³ kojarzony<br />
z takimi zachowaniami, jak: przepuszcza panie w drzwiach; otwiera<br />
drzwi; potrafi siê odpowiednio zachowaæ; ustêpuje miejsca; szanuje<br />
kobiety; uprzejmy dla kobiet z w³asnej woli; wie, jak obchodziæ<br />
siê z kobietami; szarmancki; potrafi w odpowiedni sposób odmówiæ.<br />
Nie jest to raczej rówieœnik ankietowanych, gdy¿ bycie d¿entelmenem<br />
nie tylko oznacza taktowne zachowanie, lecz wi¹¿e siê<br />
tak¿e z: piciem koniaku i whisky oraz paleniem cygar.<br />
Wielu m³odych ludzi nie rozumie s³owa pantoflarz, tote¿ nie wyjaœni³o<br />
jego znaczenia. Pojawi³y siê nawet dwie zupe³nie b³êdne interpretacje<br />
tego s³owa: kokietuje kobietê, facet, który zmienia dziewczyny<br />
jak rêkawiczki, co potwierdza tylko brak znajomoœci leksemu.<br />
Natomiast ci, którzy poprawnie rozumieli leksem pantoflarz,<br />
wyjaœniali, ¿e jest to ktoœ, kto: podporz¹dkowuje siê zasadom kobiety;<br />
s³ucha kobiety i zawsze robi tak, jak ona chce; s³ucha bab;<br />
podporz¹dkowuje siê kobietom i staje siê ich w³asnoœci¹; ulega ko-
160 OLIWIA ADAMEK-ANDRZEJEWSKA<br />
biecie, bo nie jest w stanie siê jej postawiæ; zdominowany przez kobiety;<br />
nie ma swojego zdania; niewolnik; robi wszystko pod dyktando<br />
kobiety; daje kobietom manipulowaæ sob¹; kieruje siê zdaniem<br />
kobiety.<br />
Mê¿czyzna przywi¹zuj¹cy wagê do cech uwa¿anych za typowo<br />
mêskie i przesadnie je okazuj¹cy to macho. ¯aden z uczniów nie<br />
mia³ problemów z wyjaœnieniem tego leksemu, jednak zaproponowane<br />
przez m³odzie¿ okreœlenia mo¿na podzieliæ na dwie grupy.<br />
Pierwsza jest nacechowana pozytywnie. Macho reprezentuje swoim<br />
wygl¹dem idea³ mêskoœci – jest: wysportowany, atrakcyjny, dobrze<br />
zbudowany, umiêœniony, silny fizycznie, wspania³y, twardy,<br />
mêski. Drugie ujêcie, bli¿sze definicji s³ownikowej, eksponuj¹ce<br />
przesadne okazywanie mêskoœci, raczej zabarwione jest pejoratywnie:<br />
macho ma du¿e mniemanie o sobie; pragnie byæ podziwiany;<br />
zapatrzony w siebie; udaje kogoœ, kim nie jest; pozer; narcyz; uwa-<br />
¿a siê za kolejny cud œwiata; chce byæ przesadnie mêski; przystojniaczek,<br />
przy tym traktuje kobiety przedmiotowo, por.: przebiera<br />
w dziewczynach; nie jest sta³y w uczuciach; bawi siê kobietami;<br />
chcia³by ka¿d¹ kobietê; podrywa kobiety na ka¿dym kroku; podrywacz<br />
kojarzony z W³ochem. Dwojakie rozumienie leksemu macho<br />
wynika raczej z odmiennego postrzegania œwiata. To, co jedni uznaj¹<br />
za pozytywne, przez innych postrzegane jest jako wada.<br />
Analiza zebranego materia³u nie pozwala postawiæ jednoznacznej<br />
tezy o ³amaniu b¹dŸ podtrzymywaniu stereotypu mê¿czyzny.<br />
Mê¿czyzna poddawany jest, z jednej strony, dzia³aniu stereotypów,<br />
a z drugiej – si³om przeciwstawnym, podlega uwarunkowaniom zachodz¹cym<br />
w œwiecie pozajêzykowym. Przeplatanie siê w przeprowadzonych<br />
ankietach odpowiedzi potwierdzaj¹cych stereotyp mê¿czyzny<br />
z odpowiedziami ³ami¹cymi go jest wynikiem burzenia<br />
utrwalonych wzorców przez aktualn¹ rzeczywistoœæ. Jednak w sytuacji<br />
ci¹g³ych przeobra¿eñ œwiata, przy znacznie wolniejszych<br />
zmianach jêzykowych, jêzyk pozostaje wci¹¿ w du¿ej mierze noœnikiem<br />
pojêæ i ilustracj¹ myœlenia o rzeczywistoœci poprzednich<br />
wieków.
Stereotyp mê¿czyzny w jêzyku i œwiadomoœci m³odzie¿y licealnej<br />
Literatura<br />
161<br />
ANUSIEWICZ J. (1994): Lingwistyka kulturowa. Zarys problematyki. Wroc³aw.<br />
ANUSIEWICZ J., D¥BROWSKA A., FLEISCHER M. (2000): Jêzykowy obraz œwiata i kultura.<br />
Projekt koncepcji badawczej. W: D¥BROWSKA A., ANUSIEWICZ J., red.:<br />
„Jêzyk a Kultura”. T. 13: Jêzykowy obraz œwiata i kultura. Wroc³aw.<br />
ARCIMOWICZ K. (2003): Obraz mê¿czyzny w polskich mediach. Prawda. Fa³sz.<br />
Stereotyp. Gdañsk.<br />
BADINTER E. (1993): XY to¿samoœæ mê¿czyzny. Prze³. G. PRZEW£OCKI. Wstêp<br />
M. JANION. Warszawa.<br />
BARTMIÑSKI J. (1999): Punkt widzenia, perspektywa, jêzykowy obraz œwiata. W:<br />
BARTMIÑSKI J., red.: Jêzykowy obraz œwiata. Lublin.<br />
BARTMIÑSKI J. (2006): Jêzykowe podstawy obrazu œwiata. Lublin.<br />
BUDROWSKA K. (2000): Kobieta i stereotypy: obraz kobiety w prozie polskiej po<br />
roku 1989. Bia³ystok.<br />
GRZEGORCZYKOWA R. (1999): Pojêcie jêzykowego obrazu œwiata. W: BARTMIÑSKI J.,<br />
red.: Jêzykowy obraz œwiata. Lublin.<br />
KARWATOWSKA M., SZPYRA-KOZ£OWSKA J. (2005): Lingwistyka p³ci. Ona i on w jêzyku<br />
polskim. Lublin.<br />
KOWALIKOWA J. (2002): Uwiêziony w ciele – idea³y cia³a w pismach kobiecych. W:<br />
ZIERKIEWICZ E., KOWALCZYK I., red.: Kobiety w kulturze popularnej. Wroc³aw.<br />
WALCZEWSKA S. (1999): Damy, rycerze, feministki. Kobiecy dyskurs emancypacyjny<br />
w Polsce. Kraków.<br />
11 Jêzyk...
MARIA WAC£AWEK<br />
„S³owo jest wielkim mocarzem...”*<br />
– retoryka i reklama a praktyka szkolna<br />
Trwaj¹ca od kilku lat gor¹ca dyskusja na temat restrukturyzacji<br />
i przewartoœciowañ w systemie edukacji szko³y podstawowej,<br />
gimnazjum i liceum (tu przede wszystkim w sposobie przeprowadzania<br />
egzaminów maturalnych) wi¹¿e siê równie¿ z czêsto poruszanym<br />
zagadnieniem powrotu retoryki do szkolnictwa 1 , a mo¿e raczej<br />
jej swoistego renesansu czy te¿ rehabilitacji. Zmiany w spojrzeniu<br />
na téchne rhetoriké wynikaj¹ z potrzeb otaczaj¹cej nas rzeczywistoœci<br />
– m.in. umiejêtnoœci autoprezentacji, zabierania g³osu<br />
w oficjalnych sytuacjach, asertywnoœci czy sztuki negocjacji. Wychodz¹c<br />
naprzeciw owym oczekiwaniom, w Podstawie programowej<br />
kszta³cenia ogólnego dla szkó³ podstawowych i gimnazjów zwrócono<br />
uwagê, by nauczyciele stwarzali uczniom odpowiednie warunki<br />
do kszta³towania m.in. umiejêtnoœci „skutecznego porozumiewania<br />
siê w ró¿nych sytuacjach, prezentacji w³asnego punktu widzenia<br />
i uwzglêdniania pogl¹dów innych ludzi, poprawnego pos³ugiwania<br />
siê jêzykiem ojczystym, przygotowania do publicznych wy-<br />
* S³owa Gorgiasza (cyt. za: KOROLKO, 1998: 250).<br />
1 Wœród ciekawszych i nowszych artyku³ów, ksi¹¿ek i podrêczników dotycz¹cych<br />
wykorzystania retoryki w zreformowanej szkole warto wymieniæ:<br />
BIEÑKOWSKA, 2004/2005; BOCHEÑSKA, 2005; BORTNOWSKI, 2002; CZARNECKA, RZE-<br />
SZUTEK, SOBCZAK, 2002; KARAŒ, WIERZBICKA-PIOTROWSKA, 2002; PIJAROWSKA, SEWE-<br />
RYÑSKA, 2002; WIERZBICKA-PIOTROWSKA, 2004; STRÓ¯YÑSKI, 2002; ZGÓ£KA, 2001;<br />
ZGÓ£KA, 2002; ZGÓ£KOWIE, 2005.
11*<br />
„S³owo jest wielkim mocarzem...” – retoryka i reklama...<br />
163<br />
st¹pieñ” oraz „przyswajania sobie metod i technik negocjacyjnego<br />
rozwi¹zywania konfliktów i problemów spo³ecznych” 2 . Z pewnoœci¹<br />
przy nabywaniu tego typu sprawnoœci pomocna oka¿e siê klasyczna<br />
ars bene dicendi. W liceum w ramach jêzyka polskiego wœród<br />
treœci programowych uwzglêdnia siê: „Retoryczne u¿ycie jêzyka:<br />
1) werbalne i niewerbalne œrodki komunikacji 3 , 2) retoryczne œrodki<br />
perswazji i ekspresji, 3) stosownoϾ i skutecznoϾ retoryczna, 4) retoryczny<br />
aspekt wieloznacznoœci s³owa i wypowiedzi (homonimia,<br />
znaczenie nieostre, elipsa, anakolut, paradoks), 5) etykieta jêzykowa”<br />
4 . Wplecenie podstaw téchne rhetoriké w treœci nauczania<br />
szko³y, zw³aszcza na IV etapie edukacji, wi¹¿e siê ze zmian¹ sposobów<br />
i celów szkolnictwa, a tak¿e z przewartoœciowaniem planu,<br />
form i metod pracy nauczyciela oraz zakresu wiedzy i umiejêtnoœci,<br />
jakie powinien posiadaæ abiturient. „Dawna matura” polega³a<br />
przede wszystkim na weryfikacji merytorycznej wiedzy ucznia,<br />
obecnie egzamin dojrza³oœci ma sprawdziæ nie tyle znajomoœæ lektur<br />
i przestrzeni historycznoliterackiej, co przede wszystkim umiejêtnoœci,<br />
jakie uczeñ wykszta³ci³ w ca³ym toku edukacji 5 .<br />
Niniejsze opracowanie ma zachêciæ i zainspirowaæ nauczycieli<br />
jêzyka polskiego w liceum do korzystania z reklamy jako materia³u,<br />
na którym – stosuj¹c narzêdzia znane z retoryki – mo¿na zobrazowaæ<br />
mechanizmy perswazji. Zwykle proponuje siê omawianie<br />
zagadnieñ zwi¹zanych z ars bene dicendi w I klasie liceum, co wy-<br />
2 Scholaris. Internetowe Centrum Zasobów Edukacyjnych MEN: http://www.<br />
scholaris.pl/Portal?secId=0275J05JG4UGW372W78HG81T&std_docview=<br />
63Q3HFG1J677O20UGFX57XDO [4 I 2007].<br />
3 Narzêdziem retoryki sensu stricto jest verbum (s³owo). Omawianie go wraz<br />
z niewerbalnymi œrodkami wyrazu, takimi jak odpowiednia postawa cia³a,<br />
mimika czy gestykulacja (które bezpoœrednio nie wchodz¹ w zakres tej dziedziny),<br />
jest uzasadnione, poniewa¿ œwiadomoœæ i wyæwiczenie s³ownych oraz<br />
pozas³ownych sposobów ekspresji okazuje siê wa¿ne dla ka¿dego mówcy –<br />
równie¿ ucznia, zw³aszcza tego, który przystêpuje do matury wewnêtrznej<br />
(ustnej).<br />
4 Interkl@sa. Polski Portal Edukacyjny: http://eduseek.interklasa.pl/artykuly/artykul/ida/3193/idc/3/<br />
[4 I 2007].<br />
5 http://wmbp.edu.pl/uploads/File/Matura/Jak_przygotowac_udana_wypowiedz.pdf<br />
[4 I 2007]; wersja drukowana: SOWICKA, 2004/2005.
164 MARIA WAC£AWEK<br />
nika z materia³u historycznoliterackiego, jaki wówczas jest wprowadzany<br />
(pocz¹tki dziejów retoryki wi¹¿¹ siê przecie¿ z narodzinami<br />
demokracji ateñskiej) 6 . Warto jednak rozszerzyæ ten kr¹g o zagadnienia<br />
bli¿sze m³odemu cz³owiekowi, odwo³uj¹ce siê do œwiata,<br />
który go otacza i w którym on funkcjonuje. Niezwykle wdziêcznym<br />
materia³em, na przyk³adzie którego mo¿na pokazywaæ i badaæ zjawiska<br />
retoryczne, wydaje siê w³aœnie reklama 7 .<br />
Co ³¹czy wspó³czesn¹ reklamê z retoryk¹? Przede wszystkim perswazja<br />
8 . O retoryce zwyk³o siê mówiæ m.in. jako o sztuce wymowy,<br />
której centralnym pojêciem jest perswazja (ZIOMEK, 1990: 7–8).<br />
Równie¿ reklamie termin ten nie jest obcy. Zazwyczaj teoretycy reklamy<br />
mówi¹ o dwupoziomowej budowie tego typu komunikatu:<br />
poziom pierwszy stanowi informacja – przekazanie wiadomoœci o towarze<br />
b¹dŸ us³udze, poziom drugi – perswazja, czyli przekonanie<br />
do skorzystania z oferowanego produktu lub p³atnej us³ugi (LEWIC-<br />
KI, 1995: 215–216; KWARCIAK, 1997: 12). Analiza tekstów reklamowych<br />
pokazuje, ¿e obecnie coraz czêœciej i konsekwentniej odchodzi<br />
siê od informacji na rzecz szeroko pojêtej perswazji. Wspó³cze-<br />
6 Ten stan rzeczy potwierdza Miros³aw KOROLKO (1998: 195–196): „Istotnym<br />
argumentem merytoryczno-dydaktycznym za umiejscowieniem retoryki szkolnej<br />
w pierwszej klasie licealnej jest przede wszystkim materia³ podrêcznikowo-lekturowy,<br />
obejmuj¹cy piœmiennictwo i literaturê zretoryzowan¹, czyli<br />
rozwijaj¹c¹ siê pod patronatem retoryki antycznej, retoryki œredniowiecznej<br />
i retoryki renesansowo-barokowej, tak¿e retoryki oœwieceniowo-klasycznej. Jest<br />
to wiêc korzystny materia³ literacki sprzyjaj¹cy nauczaniu teorii i praktyki<br />
retorycznej na przestrzeni sporego odcinka dziejów europejskiej kultury literackiej”.<br />
7 Ciekawe jest równie¿ rozpatrywanie m.in. teorii elokucji (sztuki wys³awiania)<br />
na materiale ró¿nych wypowiedzi publicznych, zw³aszcza polityków<br />
(szczególnie z okresu PRL).<br />
8 Abstrahujê tutaj od ró¿nych sposobów rozumienia terminu „retoryka”.<br />
Oczywiœcie, daleka jestem od uto¿samiania retoryki z perswazj¹ w znaczeniu<br />
pejoratywnym. Dla mnie retoryka stanowi swoistego rodzaju rzemios³o, w którym<br />
szanuje siê wartoœci estetyczne i etyczne, niestety nie zawsze tego typu<br />
wyznaczniki odnaleŸæ mo¿na w reklamie. Zdaniem Piotra H. LEWIÑSKIEGO (1999:<br />
65): „Z punktu widzenia wspó³czesnych teorii lingwistycznych mamy do czynienia<br />
z przynajmniej dwoma znaczeniami s³owa »retoryka« [...]: 1) retoryka<br />
jako typ komunikacji perswazyjnej, 2) retoryka jako model teorii tekstu”.
„S³owo jest wielkim mocarzem...” – retoryka i reklama...<br />
165<br />
sna reklama, by przyci¹gn¹æ uwagê potencjalnego klienta, korzysta<br />
m.in. z filmu, fotografii, malarstwa, piosenek czy ró¿norakich<br />
form publicystycznych. Jest zatem szczególnym aktem komunikacji,<br />
stanowi¹cym swoist¹ grê miêdzy nadawc¹ i odbiorc¹, której skutecznoœæ<br />
nieod³¹cznie wi¹¿e siê z nak³anianiem.<br />
Konstrukcja komunikatu reklamowanego zak³ada zwiêz³oœæ.<br />
Cecha ta wynika: po pierwsze z tego, by ³atwiej mo¿na by³o dokonaæ<br />
aktów identyfikacji i zapamiêtania produktu lub us³ugi; po drugie,<br />
z czynnika ekonomicznego – im krótszy tekst reklamowy, tym<br />
mniej trzeba przeznaczyæ œrodków finansowych, np. na wykupienie<br />
czasu antenowego. Owa zwiêz³oœæ czy te¿ kondensacja tekstu<br />
jest perswazyjnie po¿¹dana i wymusza koniecznoœæ korzystania<br />
tylko z niektórych narzêdzi, jakie wypracowa³a retoryka.<br />
Ars bene dicendi zajmowa³a siê opisem kodu werbalnego, wspó³czesna<br />
reklama prasowa czy telewizyjna korzysta tak¿e z kodu wizualno-werbalnego.<br />
W tekstach reklamowych wystêpuj¹ schematy<br />
kompozycyjne podobne do tych, jakie wykszta³ci³a retoryka 9 .<br />
Bariera kodów semantycznych, jak pokazuje literatura przedmiotu,<br />
wydaje siê pozorna 10 .<br />
Klasyczna téchne rhetoriké dzieli³a siê na 5 czêœci:<br />
– inventio – wynajdywanie tematu;<br />
– dispositio – teoria konstrukcji mowy, racjonalny uk³ad materia³u;<br />
– elocutio – wys³owienie;<br />
– memoria – opanowanie pamiêciowe;<br />
– pronuntiatio – wyg³oszenie, oprawa aktorska.<br />
9 Powsta³o wiele prac na temat zwi¹zków retoryki i reklamy; wœród znacz¹cych<br />
pozycji na gruncie polskim warto wymieniæ: LICHAÑSKI, 1994; PITRUS, 2005.<br />
10 Warto w tym miejscu przywo³aæ pogl¹dy Jakuba Z. LICHAÑSKIEGO (1994:<br />
301–302), który opisuj¹c zwi¹zki obu tych dziedzin, tak definiuje nastêpuj¹ce<br />
pojêcia: „»Retorykê« rozumiem jako: »system regu³ konstruowania, analizowania,<br />
resp. wypowiadania nieskoñczonej liczby poprawnych tekstów zbudowanych<br />
ze skoñczonej liczby poprawnych zdañ, resp. poprawnych periodów,<br />
przy czym i zdania, resp. periody i teksty uporz¹dkowane s¹ inwencyjnie, dyspozycyjnie<br />
i elokucyjnie, zgodnie z zamierzeniami autora [...]«. »Tekst« rozumiem<br />
jako »ci¹g elementów i struktur jêzykowych tworz¹cych okreœlon¹ strukturê<br />
relacyjn¹ [...]«. Pojêcie to rozszerzam tak, aby obejmowa³o nie tylko elementy<br />
i struktury jêzyka, ale tak¿e obrazy, kolory i dŸwiêki”.
166 MARIA WAC£AWEK<br />
Ju¿ w inwencji nastêpowa³ podzia³ na kilka czêœci:<br />
– exordium – wstêp;<br />
– narratio – opowiadanie, przedstawienie stanu rzeczy;<br />
– argumentatio – dowodzenie;<br />
– refutatio – obalenie kontrargumentów przeciwnika lub ich<br />
uprzedzenie;<br />
– peroratio – zakoñczenie.<br />
Piotr H. LEWIÑSKI (1999: 62–69, 157–189) wyró¿nia 5 faz komunikatu<br />
reklamowego, które odpowiadaj¹ kolejnym czêœciom mowy<br />
retorycznej:<br />
1. Faza wstêpna. Jej celem jest wzbudzenie motywacji do uczestnictwa<br />
w procesie komunikacyjnym. Faza ta odpowiada exordium,<br />
czyli retorycznemu wstêpowi.<br />
2. Nawi¹zanie dialogu 11 . Faza nawi¹zuje do narratio, czyli prezentacji<br />
tych zdarzeñ, które s¹ przydatne dla perswazji. Tutaj<br />
ujawniaj¹ siê: adresat wraz z jego „zaprojektowanymi” problemami<br />
i potrzebami konsumenckimi oraz nadawca maj¹cy œrodek<br />
niezbêdny do zaspokojenia tych potrzeb.<br />
3. Faza w³aœciwa. Polega na uzasadnianiu prawdziwoœci zdarzeñ<br />
i s³usznoœci decyzji przedstawionych w czêœci narracyjnej. Jest<br />
odpowiednikiem klasycznego argumentatio (dowodzenie).<br />
4. Faza nak³aniania. Chodzi w niej o dowodzenie, a tak¿e zbijanie<br />
ewentualnych zarzutów przeciwnika. Nak³anianie ma<br />
wzbudziæ u odbiorcy chêæ posiadania reklamowanego specyfiku<br />
i uzasadniæ decyzjê przysz³ego kupna. Stanowi kontaminacjê<br />
argumentatio i refutatio.<br />
11 W omawianym kontekœcie u¿ycie przez P.H. LEWIÑSKIEGO (1999) okreœlenia<br />
„nawi¹zanie dialogu” nie jest w pe³ni fortunne, mo¿e wprowadzaæ pewien dysonans,<br />
gdy¿ dialog zazwyczaj rozumie siê jako ‘rozmowê dwóch osób’ (DUBISZ,<br />
red., 2003, T. 3: 609). Autor Retoryki reklamy przywo³any termin okreœla jako<br />
„uzgodnienie p³aszczyzny porozumienia przez prezentacjê uczestników sytuacji”<br />
(LEWIÑSKI, 1999: 69). Bohaterowie reklamowego aktu w tej fazie komunikatu<br />
„nie musz¹” zatem porozumiewaæ siê za pomoc¹ verbum. Nawi¹zanie<br />
dialogu rozumiane jest tutaj jako „wychwycenie”, zwrócenie uwagi na reklamowany<br />
produkt b¹dŸ towar przedstawicieli odpowiedniej grupy, do której komunikat<br />
jest kierowany – nie zawsze ta faza wi¹¿e siê z komunikacj¹ s³own¹.
„S³owo jest wielkim mocarzem...” – retoryka i reklama...<br />
167<br />
5. Faza rekapitulacji. Zawiera zwiêz³e powtórzenie najwa¿niejszych<br />
treœci przedstawionych w komunikacie. Jej odpowiednikiem<br />
w sztuce wymowy jest peroratio, czyli zakoñczenie.<br />
Dobrym sposobem ukazania uniwersalnoœci retoryki i reklamowego<br />
wykorzystywania jej zdobyczy jest przedstawienie konkretnego<br />
komunikatu za pomoc¹ metody opisu P.H. Lewiñskiego. Wybra³am<br />
telewizyjn¹ reklamê proszku do prania „Rex”:<br />
Dzieci maj¹ poplamione podkoszulki (efekt zabawy w Indian),<br />
wracaj¹ do swoich domów. Przedstawienie dwóch równoleg³ych<br />
sytuacji:<br />
1. Mama I (s¹siadka A):<br />
– I jak to znowu ma byæ bia³e?<br />
2. Mama II (s¹siadka B):<br />
– Czeœæ, Wielka Plamo ([ca³us]. Widzê, ¿e zabawa by³a<br />
œwietna. Na szczêœcie mam reksa, który przywróci praniu<br />
biel.<br />
Lisek dodaje:<br />
– Poniewa¿ rex z aktywnymi pere³kami usuwa nawet uci¹¿liwe<br />
plamy, daj¹c œnie¿n¹ biel.<br />
S¹siadki rozwieszaj¹ pranie:<br />
Mama I:<br />
– Jaka ró¿nica! [Patrzy z uznaniem]<br />
Mama II:<br />
– Mój rex pierze do czysta!<br />
Mama I:<br />
– Mmm... [patrzy z uznaniem]<br />
Lisek:<br />
– I nie kosztuje wiêcej ni¿ twój proszek.<br />
„Rex” z aktywnymi pere³kami daje œnie¿n¹ biel.<br />
„Rex” – sprytny sposób na pranie. Jakoœæ firmy Henkel.<br />
Sama nazwa produktu (rex – ³aciñski odpowiednik s³owa król)<br />
ma walory perswazyjne, sugeruje panowanie wœród innych produktów<br />
tej samej klasy.
168 MARIA WAC£AWEK<br />
Sygna³ rozpoczêcia transmisji bloku reklamowego (tzw. d¿ingiel)<br />
12 jest pewnego rodzaju wstêpem. Jednak znak ten czêsto telewidz<br />
odbiera jako mo¿liwoœæ przerwania na chwilê ogl¹dania programu<br />
i wyjœcia, ¿eby np. zrobiæ sobie herbatê. Odbiorca, wiedz¹c,<br />
¿e za moment czeka go seria tekstów, które maj¹ sk³oniæ do zakupu<br />
jakiegoœ produktu, „wytwarza” w sobie zestaw kontrargumentów,<br />
by nie ulec manipulacji. Jest to zjawisko tzw. indukowanej odpornoœci<br />
na perswazjê (LEWIÑSKI, 1999: 53). Twórcy reklam za<br />
wszelk¹ cenê chc¹ go unikn¹æ lub zredukowaæ do minimum mo¿liwoœci<br />
jego wyst¹pienia. Czêsto zdarza siê, ¿e blok reklamowy jest<br />
nadawany nieco g³oœniej ni¿ w³aœnie przerwany film. Chodzi o to,<br />
by odbiorca, który odszed³ od telewizora, móg³ chocia¿ us³yszeæ emitowan¹<br />
reklamê. Sposób przyci¹gania uwagi oraz wzbudzenia<br />
zainteresowania audytorium, znany z retoryki i wykorzystywany<br />
przez jêzyk perswazji, polega na pos³u¿eniu siê zasad¹ captatio benevolentiae.<br />
W przypadku reklamy proszku „Rex” pozyskanie przychylnoœci<br />
odbiorców dokonuje siê m.in. przez wykorzystanie postaci<br />
dzieciêcych. Akcja w reklamie rozpoczyna siê w momencie powrotu<br />
2 synów do domów po skoñczonej zabawie w Indian. Ch³opcy<br />
ubrani s¹ w pióropusze i poplamione farbami (pierwotnie bia³e) podkoszulki.<br />
Ekran zostaje przedzielony pionow¹ kresk¹ na 2 czêœci,<br />
by odbiorca móg³ zobaczyæ reakcjê dwóch mam na widok poplamionych<br />
podkoszulków pociech. Postaæ dziecka ma wywo³aæ pozytywne<br />
skojarzenia, zwi¹zane, z jednej strony, z zabaw¹ i beztrosk¹,<br />
a z drugiej – z opiekuñczoœci¹ i dbaniem o nie. Widok synów wracaj¹cych<br />
w brudnych ubraniach jest sygna³em dla niejednej z mam<br />
siedz¹cych przed ekranami telewizorów – ma wywo³aæ w nich mechanizm<br />
w stylu: Ojej! Ja te¿ mam czêsto taki problem, jak siê<br />
z nim uporaæ? Nastêpuje identyfikacja odbiorcy z bohaterkami reklamy.<br />
Obraz matki, podobnie jak dziecka, przywo³uje pozytywne<br />
konotacje, s³u¿y równie¿ captatio benevolentiae. Gros reklam dotycz¹cych<br />
produktów codziennego u¿ytku ma kompozycjê, któr¹<br />
mo¿na przedstawiæ za pomoc¹ schematu: prezentacja produktu –<br />
12 Niektóre s³owniki dopuszczaj¹ jeszcze pisowniê d¿ingel (DUBISZ, red.,<br />
2003, T. 1: 782).
„S³owo jest wielkim mocarzem...” – retoryka i reklama...<br />
169<br />
rozwi¹zanie – uzasadnienie. Wstêp okreœla cel i rodzaj perswazji.<br />
Jest bardzo wa¿n¹ czêœci¹ komunikatu reklamowego. Prezentacja<br />
proszku do prania winna mieæ wstêp prosty, zwyczajny; tak jest<br />
w przypadku proszku „Rex”.<br />
W drugiej fazie komunikatu reklamowanego nastêpuje nawi¹zanie<br />
dialogu. W omawianej reklamie rozpoczyna siê ona w chwili,<br />
gdy ekran telewizora zosta³ podzielony i ukaza³y siê 2 mamy. S¹siadka<br />
A, widz¹c koszulkê syna, mówi: I jak to ma byæ znowu bia-<br />
³e? Z kolei s¹siadka B tak reaguje na widok dziecka: Czeœæ, Wielka<br />
Plamo [ca³us]. Widzê, ¿e zabawa by³a œwietna. Na szczêœcie mam<br />
reksa, który przywróci praniu biel. W tej reklamie mamy do czynienia<br />
z argumentum, tzn. opowiadaniem nieprawdziwym, ale<br />
prawdopodobnym. W naszym krêgu kulturowym praniem zajmuj¹<br />
siê najczêœciej kobiety, wiêc to do nich w szczególnoœci jest skierowana<br />
ta reklama. Fabu³a zosta³a wyraŸnie zarysowana. Œwiat<br />
przedstawiono w jednoznacznych kategoriach – coœ jest czarne albo<br />
bia³e. Mechanizm symplifikacji rozk³adu wartoœci (LEWIÑSKI, 1999:<br />
55) powoduje powstanie binarnych opozycji typu: dobre – z³e, brudne<br />
– czyste. Nastêpuje odwo³anie siê do okreœlonej topiki. Dychotomiczny<br />
podzia³ odnosi siê tak¿e do ludzi, dzieli ich na dwie kategorie:<br />
MY – nadawca komunikatu reklamowego i jego odbiorcy,<br />
a wiêc ci, którzy dziêki zakupowi po¿¹danego produktu do³¹czyli<br />
do konsumpcyjnego raju; WY – konkurencja, a tak¿e ci, którzy jeszcze<br />
nie ulegli reklamowej perswazji (ZIMNY, 1995: 249–250).<br />
Fazê w³aœciw¹ rozpoczyna kwestia liska: „Poniewa¿ rex z aktywnymi<br />
pere³kami usuwa nawet uci¹¿liwe plamy, daj¹c œnie¿n¹ biel”.<br />
Dwukrotne podkreœlenie (po raz pierwszy przez s¹siadkê B, a po<br />
raz drugi przez animowane zwierz¹tko) efektu dzia³ania proszku,<br />
czyli bieli wypranych rzeczy, ma wzmocniæ perswazyjnoœæ przekazu.<br />
W komunikacie lisek jest wa¿n¹ postaci¹, ma nierozerwalnie<br />
kojarzyæ siê z oferowanym produktem, odgrywa rolê symbolu. Generalnie<br />
lis konotuje takie cechy, jak: zaradnoϾ, obrotnoϾ, zwinnoϾ,<br />
przebieg³oœæ, chytroœæ, chêæ oszukania 13 . Oczywiœcie jako znak<br />
13 Wed³ug S³ownika symboli: „Lis jest symbolem oszustwa, z³odziejstwa,<br />
fa³szu, ob³udy, pochlebstwa; krwio¿erczoœci; tchórzostwa; niewdziêcznoœci, egoi-
170 MARIA WAC£AWEK<br />
proszku ma kojarzyæ siê z samymi pozytywnymi wartoœciami –<br />
sprytem i umiejêtnoœci¹ wyjœcia z ka¿dej sytuacji 14 . W reklamie<br />
tej mamy do czynienia z ma³¹, animowan¹ postaci¹ zwierzêcia, co<br />
równie¿ wywo³uje dobre skojarzenia 15 . Reklamowany przez liska<br />
proszek zawiera „aktywne pere³ki”. To po³¹czenie wyrazowe tak¿e<br />
s³u¿y korzystnemu przedstawieniu produktu – z jednej strony ma<br />
sugerowaæ bogactwo, z drugiej zaœ strony ma kojarzyæ siê z czymœ,<br />
co jest niepospolite, bardzo wyj¹tkowe i czyste 16 . Wykorzystanie modnego<br />
dziœ i nios¹cego pozytywne konotacje leksemu aktywny ‘dzia-<br />
³aj¹cy, dynamiczny, mobilny’ podnosi rangê produktu. Forma deminutywna<br />
podkreœla pozytywne nacechowanie emocjonalne.<br />
Tak nazwany sk³adnik reklamowanego produktu ma byæ gwarantem<br />
sukcesu w walce z brudem i plamami na bia³ych ubraniach.<br />
W œwiadomoœci odbiorcy tekstu mo¿e powstaæ wra¿enie, jakoby ten<br />
zmu; mœciwoœci; z³oœliwoœci; ¿ar³ocznoœci; diab³a, ob³udnego kaznodziei; postêpu,<br />
forteli, przebieg³oœci, przechytrzonej chytroœci, sprytu; samochwalstwa; poci¹gu<br />
p³ciowego, p³odnoœci; samotnictwa, ostro¿noœci, skrytoœci, cierpliwoœci”<br />
(KOPALIÑSKI, 1991: 202). Odzwierciedleniem w jêzyku niektórych z tych konotacji<br />
s¹ frazeologizmy typu: farbowany lis ‘oszust’, chytry jak lis ‘przebieg³y,<br />
podstêpny’ (DUBISZ, red., 2003, T. 2: 450).<br />
14 Taki mechanizm mo¿na równie¿ interpretowaæ jako nawi¹zanie do bajki<br />
magicznej, w której spryt by³ wartoœci¹ pozytywn¹ (por. np. bajkê Jaœ i Ma³gosia,<br />
w której Ma³gosia „wykorzysta³a” spryt, by uchroniæ brata i siebie przed<br />
zjedzeniem przez wiedŸmê). Warto dodaæ, ¿e literatura (nie tylko dzieciêca)<br />
zawiera wiele przyk³adów tekstów, w których bohaterem jest „sprytny (a czasem<br />
przebieg³y) lis” (por. np. dzie³a Ezopa, wiersze A. Oppmana Kruk i lis,<br />
Lis i jaskó³ka). Wydaje siê jednak, ¿e czêœciej wystêpowanie tego rudego zwierz¹tka<br />
wi¹¿e z negatywnymi konotacjami; w utworach (zw³aszcza z krêgu IV<br />
literatury) wyraŸnie widoczna jest funkcja dydaktyczna – czêste ukazywanie<br />
sytuacji, w których lis za swoje krn¹brne uczynki ponosi surow¹ karê (por. np.<br />
s³ynny utwór J. Brzechwy Szelmostwa lisa Witalisa).<br />
15 Czêsto odbiorcy reklam nie uœwiadamiaj¹ sobie konotacji danych leksemów<br />
czy wyra¿eñ. Brak uzmys³awiania sobie pewnych zespo³ów cech, jakie<br />
maj¹ nieœæ s³owa u¿yte w komunikacie, powoduj¹ wiêksz¹ emocjonalizacjê<br />
odbioru i – co siê z tym wi¹¿e – wiêksz¹ perswazyjnoœæ.<br />
16 Per³a to m.in.: „Symbol czystoœci, bia³oœci, wznios³oœci, bogactwa, zdrowia,<br />
wymowy, wiary, wiedzy tajemnej, poœwiêcenia, ³ez; [...] symbol doskona³oœci<br />
[...]” (KOPALIÑSKI, 1991: 307).
„S³owo jest wielkim mocarzem...” – retoryka i reklama...<br />
171<br />
wyj¹tkowy komponent by³ elementem jedynie omawianego proszku.<br />
Czêsto bywa jednak tak, ¿e produkty ró¿nych firm tej samej<br />
klasy maj¹ bardzo podobne w³aœciwoœci, s¹ porównywalne 17 .<br />
Do fazy w³aœciwej reklamy proszku „Rex” zaliczam równie¿ dialog<br />
s¹siadek rozwieszaj¹cych pranie na balkonie:<br />
[s¹siadka A]<br />
– Jaka ró¿nica!<br />
[s¹siadka B]<br />
– Mój rex pierze do czysta.<br />
[s¹siadka A]<br />
– Mmm... [patrzy z uznaniem].<br />
Retoryka wyró¿nia dwa sposoby argumentationis – dowodzenie<br />
nieartystyczne i artystyczne. Drugi sposób dzieli siê na znaki, argumenty<br />
w³aœciwe i argumenty sofistyczne. Rozró¿niane s¹ znaki<br />
pewne i niepewne. W przypadku omawianej tu reklamy pos³u¿ono<br />
siê m.in. pierwszym z wymienionych rodzajów signum. Pokazanie<br />
œnie¿nobia³ych rzeczy wypranych w oferowanym proszku to w³aœnie<br />
u¿ycie znaku pewnego. Taki chwyt jest bardzo czêsto wykorzystywany<br />
w reklamie. Efektywnoœæ produktu zosta³a jeszcze mocniej<br />
podkreœlona dziêki porównaniu rezultatów prania obu s¹siadek.<br />
Pani domu, która nie u¿ywa reklamowanego specyfiku, „musia³a”<br />
patrzeæ z uznaniem na „dokonania” s¹siadki.<br />
Czwarta faza – nak³anianie – jest kontynuacj¹ dowodzenia. Jej<br />
zadanie polega na wzbudzeniu u odbiorcy chêci posiadania reklamowanego<br />
produktu. Niejako wyjaœniona zostaje decyzja o przysz³ym<br />
kupnie. Lisek (symbol sprytu i zaradnoœci) mówi: „I nie kosztuje<br />
wiêcej ni¿ twój proszek”. W ten sposób zosta³y zbite ewentu-<br />
17 Jerzy BRALCZYK (2000: 93) podkreœla: „Posiadanie przez jakiœ przedmiot<br />
czy specyfik »unikatowego« sk³adnika czy cechy mo¿e byæ w gruncie rzeczy kwesti¹<br />
nazwy. Okazuje siê np., ¿e wy³¹cznie podpaski takie to a takie maj¹ specjaln¹<br />
warstwê dry weave. Abstrahuj¹c od jej cech, wa¿niejsze wydaje siê nazwanie,<br />
które wyklucza mo¿liwoœæ posiadania takiej samej cechy przez inne<br />
podpaski. Nie musi byæ wcale tak, ¿e taka cecha czy sk³adnik specjalnie ró¿ni<br />
siê od innych (np.: systemów zabezpieczenia)”.
172 MARIA WAC£AWEK<br />
alne kontrargumenty o rzekomo wygórowanej cenie proszku. U¿ycie<br />
zaimka dzier¿awczego twój stanowi œwiadectwo swoistego dialogu<br />
z odbiorc¹, sugeruje pewien rodzaj intymnoœci. Komunikat<br />
zostaje skierowany do jednostki. Wielka magia reklamy polega na<br />
pewnym paradoksie – ma ona byæ przeznaczona dla jak najszerszego<br />
krêgu odbiorców, a zarazem stwarzaæ atmosferê pewnej bliskoœci,<br />
osobistego stosunku do przysz³ego klienta.<br />
Ostatnia faza – rekapitulacja – zawiera wypowiedŸ podsumowuj¹c¹,<br />
w³o¿on¹ w usta animowanego liska:<br />
„Rex” z aktywnymi pere³kami daje œnie¿n¹ biel.<br />
„Rex” – sprytny sposób na pranie.<br />
JakoϾ firmy Henkel.<br />
Powtórzone zosta³y wa¿ne treœci komunikatu: nazwa produktu,<br />
specjalny sk³adnik proszku, efekt prania. Metaforyczny remat sloganu<br />
(sprytny sposób na pranie) uwypukla cel perswazyjny: opisuje<br />
po¿¹dany stan – czyste pranie uzyskane szybko i tanim kosztem.<br />
W wyraŸnym zamkniêciu komunikatu przywo³ane zosta³y<br />
marka i logo firmy, co odgrywa rolê swoistego tropu (LICHAÑSKI,<br />
1994: 302). Firma Henkel – jak presuponuje tekst reklamy – cieszy<br />
siê uznaniem konsumentów, ma ugruntowan¹ pozycjê na rynku,<br />
jest sprawdzona, gwarantuje wysok¹ jakoœæ swoich produktów<br />
– taki implicytny przekaz s³u¿y automatycznemu wyborowi produktów<br />
tej firmy (co wi¹¿e siê z walk¹ z konkurencj¹), gdy¿ wed³ug<br />
reklamy „Henkel” najlepiej zaspokaja potrzeby klientów.<br />
Na przyk³adzie konkretnego tekstu mo¿na przedstawiæ ró¿ne zale¿noœci,<br />
jakie ³¹cz¹ reklamê z klasyczn¹ retoryk¹. Zwi¹zki miêdzy<br />
nimi s¹ liczne i rozleg³e. Perswazja to wa¿ne pojêcie w obu tych<br />
dziedzinach. Mowy przygotowywane przez retorów mia³y przekonaæ<br />
audytorium do danej tezy, odnieœæ jakiœ po¿¹dany efekt, nak³oniæ<br />
s³uchaczy do przyjêcia okreœlonego s¹du czy te¿ podjêcia konkretnego<br />
dzia³ania. Dobrym potwierdzeniem swoistej przyleg³oœci,<br />
jaka zachodzi miêdzy retoryk¹ a reklam¹, s¹ s³owa Chaima PEREL-<br />
MANA: (2002: 180) „[...] do retoryki nale¿y ka¿da wypowiedŸ, która
„S³owo jest wielkim mocarzem...” – retoryka i reklama...<br />
173<br />
nie roœci sobie prawa do prawdy bezosobowej. Z chwil¹, gdy dana<br />
informacja chce wywrzeæ wp³yw na jedn¹ lub wiele osób, ukierunkowaæ<br />
ich myœlenie, rozbudziæ lub uspokoiæ ich emocje, sk³oniæ do<br />
pewnego dzia³ania, nale¿y ona do dziedziny retoryki”. Jêzyk reklamy<br />
„paso¿ytuje” na ró¿nych dyscyplinach wiedzy, typowych sytuacjach<br />
¿yciowych, stereotypach itd., w du¿ym stopniu wykorzystuje<br />
równie¿ ars bene dicendi.<br />
Spojrzenie na zjawisko reklamy przez pryzmat retorycznych<br />
chwytów perswazyjnych jest niezwykle istotne w szkole. Œwiadomoœæ<br />
obecnoœci elementów perswazyjnych pozwoli m³odemu cz³owiekowi<br />
lepiej zrozumieæ otaczaj¹cy go œwiat i uwra¿liwi na to, co<br />
dzieje siê dooko³a, by móg³ byæ kompetentnym odbiorc¹ i uczestnikiem<br />
kultury (nie tylko popularnej). Wprowadzenie tego typu problematyki<br />
na lekcjê u³atwi uczniowi ukszta³towanie mechanizmów<br />
obronnych przed ró¿nego rodzaju perswazj¹: „Jêzykowe zachowania<br />
perswazyjne dadz¹ siê sprowadziæ do ograniczonego repertuaru<br />
chwytów odwo³uj¹cych siê do trzech sfer: do sfery racji (prezentacja<br />
zalet albo wad, opis funkcji itp.), do sfery emocji (wywo-<br />
³ywanie okreœlonych odczuæ, np.: strachu, podziwu), do sfery norm<br />
(wskazywanie na zwi¹zek prezentowanych wartoœci z moralnoœci¹,<br />
zwyczajami, ogólnie akceptowanymi pogl¹dami). Na wszystkich<br />
tych poziomach rozgrywa siê gra nadawcy z odbiorc¹, gra, w której<br />
obowi¹zuje kilka niezbêdnych b¹dŸ istotnych regu³, nie zawsze<br />
jednak etycznie czystych. Nale¿y piêtnowaæ praktykowanie zasady<br />
»wszystkie chwyty dozwolone« i wyczuliæ, zw³aszcza m³odych,<br />
na dwuznacznoœæ niektórych dzia³añ s³u¿¹cych przekonywaniu”<br />
(CZARNECKA, RZESZUTEK, SOBCZAK, 2002: 281).<br />
Niech wystêpuj¹ce w tytule artyku³u s³owa Gorgiasza bêd¹ wyzwaniem<br />
i przestrog¹ równie¿ dla wspó³czesnych: „S³owo jest wielkim<br />
mocarzem [...] wywo³uje rzeczy na miarê bosk¹. Zdolne jest bowiem<br />
i strach uœmierzyæ, i troskê odsun¹æ, radoœæ wzbudziæ i wspó³czucie<br />
pomno¿yæ” (KOROLKO, 1998: 250).
174 MARIA WAC£AWEK<br />
Literatura<br />
BIEÑKOWSKA B. (2004/2005): Retoryka na lekcjach jêzyka polskiego. „Jêzyk Polski<br />
w Liceum”, nr 4, s. 51–60.<br />
BOCHEÑSKA K. (2005): Sztuka retoryki: uczeñ w roli mówcy. Warszawa.<br />
BORTNOWSKI S. (2002): O retoryce bez entuzjazmu. „Polonistyka”, nr 5, s. 271–<br />
275.<br />
BRALCZYK J. (2000): Jêzyk na sprzeda¿. Warszawa.<br />
BUDZYÑSKI W. (2000): Reklama – techniki skutecznej perswazji. Warszawa.<br />
CZARNECKA K., RZESZUTEK M., SOBCZAK B. (2002): Gdy trzeba zabraæ g³os. „Polonistyka”,<br />
nr 5, s. 279–284.<br />
DUBISZ S., red. (2003): Uniwersalny s³ownik jêzyka polskiego. T. 1–4. Warszawa.<br />
http://eduseek.interklasa.pl/<br />
http://www.wmbp.edu.pl/<br />
http://www.scholaris.pl/<br />
KARAŒ H., WIERZBICKA-PIOTROWSKA E. (2002): Wœród znaków kultury. Kszta³cenie<br />
jêzykowe. Retoryka. Podrêcznik dla liceum ogólnokszta³c¹cego, profilowanego<br />
i technikum. Klasa 1. Kielce.<br />
KOPALIÑSKI W. (1991): S³ownik symboli. Warszawa.<br />
KOROLKO M. (1998): Sztuka retoryki. Przewodnik encyklopedyczny. Warszawa.<br />
KWARCIAK B. (1997): Co trzeba wiedzieæ o reklamie. Kraków.<br />
LEWICKI A.M. (1995): Frazeologizmy w sloganach reklamowych (reklama prasowa).<br />
W: LEWICKI A.M., TOKARSKI R., red.: Kreowanie œwiata w tekstach. Lublin,<br />
s. 215–228.<br />
LEWIÑSKI P.H. (1999): Retoryka reklamy. Wroc³aw.<br />
LICHAÑSKI J.Z. (1994): Retoryka i reklama. W: HANDKE K., DALEWSKA-GREÑ H.,<br />
red.: Polszczyzna a/i Polacy u schy³ku XX wieku. Warszawa, s. 299–316.<br />
PERELMAN Ch. (2002): Imperium retoryki. Retoryka i argumentacja. Warszawa.<br />
PIJAROWSKA R., Seweryñska A.M. (2002): Sztuka prezentacji. Daæ szansê m³odzie¿y,<br />
czyli jak uczyæ prezentacji. Poradnik dla nauczycieli. Warszawa.<br />
PITRUS A. (2005): Retoryka reklamy. W: PITRUS A.: Znaki na sprzeda¿. W stronê<br />
integracyjnej teorii reklamy. Kraków, s. 91–108.<br />
SKOWRONEK K. (1993): Reklama – studium pragmalingwistyczne. Kraków<br />
SOWICKA M. (2004/2005): Czy mówienie to nowa umiejêtnoœæ? O maturze wewnêtrznej<br />
z jêzyka polskiego, czyli jak przygotowaæ udan¹ wypowiedŸ? „Doskonalenie<br />
Otwarte”, nr 1, s. 15–24.<br />
StRÓ¯YÑSKI M. (2002): Sztuka dobrego mówienia – dzisiaj. „Polonistyka”, nr 5,<br />
s. 284–289.<br />
WIERZBICKA-PIOTROWSKA E. (2004): Jak przygotowaæ prezentacjê maturaln¹<br />
z podrêcznikiem „Wœród znaków kultury. Retoryka”. Kielce.
„S³owo jest wielkim mocarzem...” – retoryka i reklama...<br />
175<br />
ZGÓ£KA H. (2001): Dlaczego retoryka?. „Polonistyka”, nr 6, s. 327–333.<br />
ZGÓ£KA T. (2002): O retoryce bez uprzedzeñ. Stanis³awowi Bortnowskiemu w odpowiedzi.<br />
„Polonistyka”, nr 5, s. 276–278.<br />
ZGÓ£KOWIE H.T. (2005): Retoryka dydaktyczna – dydaktyka retoryczna. W:<br />
CZERMIÑSKA M., red.: Polonistyka w przebudowie. Literaturoznawstwo – wiedza<br />
o jêzyku – wiedza o kulturze – edukacja. Kraków, T. 1, s. 547–555.<br />
ZIMNY R. (1995): Wartoœciowanie i magia w jêzyku reklamy. W: LEWICKI A.M.,<br />
TOKARSKI R., red.: Kreowanie œwiata w tekstach. Lublin.<br />
ZIOMEK J. (1990): Retoryka opisowa. Warszawa.
MAGDALENA WITCZYK<br />
Przyczyny utraty umiejêtnoœci<br />
pos³ugiwania siê jêzykiem<br />
Przyczyny utraty znajomoœci jêzyka<br />
Na znajomoœæ jêzyka sk³adaj¹ siê elementy wymagane do pos³ugiwania<br />
siê nim w sposób zrozumia³y, prosty i umo¿liwiaj¹cy skuteczne<br />
funkcjonowanie w danym spo³eczeñstwie. Maj¹c to na uwadze,<br />
nale¿y wyodrêbniæ okreœlone przyczyny utraty zdolnoœci pos³ugiwania<br />
siê jêzykiem, których wp³yw oraz póŸniejsze skutki s¹<br />
bardzo powa¿ne i z³o¿one.<br />
Przyczyny socjologiczne i socjolingwistyczne<br />
Wilga N. RIVERS (1993) twierdzi, ¿e jêzyk jest nadzwyczaj z³o-<br />
¿on¹ struktur¹, której nie mo¿na jedynie postrzegaæ w kategoriach<br />
bodŸce – odpowiedzi, bez skupienia siê na jej naturze i funkcji. Ka¿da<br />
wypowiedŸ sk³ada siê z kilku warstw: fonologicznej (dŸwiêki,<br />
intonacja, akcent), sk³adniowej (rola danej wypowiedzi), morfologicznej<br />
(budowa i odmiana wyrazów) oraz semantycznej (zwi¹zana<br />
ze znaczeniem tego, co wypowiadamy). Tak¿e spo³eczny kontekst,<br />
w którym prezentowana jest wypowiedŸ, powoduje, ¿e staje siê ona<br />
czymœ wiêcej ni¿ tylko pojedynczym dŸwiêkiem b¹dŸ potokiem nic
12 Jêzyk...<br />
Przyczyny utraty umiejêtnoœci pos³ugiwania siê jêzykiem<br />
177<br />
nieznacz¹cych s³ów (RIVERS, 1983: 72). Ta krótka charakterystyka<br />
jêzyka i tworzonych w nim wypowiedzi ma na celu skupienie uwagi<br />
na problemie, jakim jest zjawisko zu¿ywania siê jêzyka, bêd¹ce jedn¹<br />
z przyczyn utraty umiejêtnoœci pos³ugiwania siê nim. To niezwykle<br />
istotny problem, poniewa¿ nie mo¿na postrzegaæ jêzyka jedynie<br />
jako narzêdzia do porozumiewania siê, nie zwracaj¹c uwagi<br />
na zmiany, jakie w nim zachodz¹.<br />
Wed³ug Marii WYSOCKIEJ (1999: 423) zjawisko zu¿ywania siê jêzyka<br />
wi¹¿e siê z problemem utraty umiejêtnoœci pos³ugiwania siê<br />
nim, wystêpuj¹cym zarówno w sferze spo³ecznej, politycznej, jak<br />
i ³¹cz¹cym siê z okreœlonym stanem biologicznym danej osoby. Podstaw¹<br />
obni¿enia sprawnoœci stosowania okreœlonego jêzyka s¹:<br />
1. Utrata jêzyka (language loss): proces, którego przyczyn¹ mog¹<br />
byæ uszkodzenia mózgu (np. pacjenci cierpi¹cy na afazjê), czyli<br />
dolegliwoœci na tle neurologicznym, oraz problemy osób starszych,<br />
spowodowane przez ich wiek, m.in. zaburzenia mowy.<br />
Utrata jêzyka jest procesem nieodwracalnym – osoba cierpi¹ca<br />
na ni¹ traci zdolnoœæ pos³ugiwania siê jêzykiem b¹dŸ pewnymi<br />
jego aspektami.<br />
2. Zanik jêzyka (language atrophy): proces do pewnego stopnia<br />
odwracalny, wi¹¿¹cy siê ze œwiadomym zaprzestaniem u¿ywania<br />
przyswojonego wczeœniej jêzyka (np. wœród mniejszoœci etnicznych).<br />
3. Zu¿ywanie siê jêzyka (language attrition): skutek nadmiernego<br />
stosowania wybranych fragmentów systemu prowadz¹cy<br />
do spadku umiejêtnoœci jêzykowych (np. wœród nauczycieli jêzyków<br />
obcych).<br />
Procesów tych nie nale¿y ³¹czyæ ze sob¹, poniewa¿ nie wszystkie<br />
osoby cierpi¹ce np. na zanik jêzyka bêd¹ tym samym nara¿one<br />
na jego utratê. U¿ytkownik mo¿e, w pewnym stopniu, wp³yn¹æ<br />
na zjawisko zu¿ywania siê jego jêzyka, jeœli ma œwiadomoœæ u¿ycia<br />
pewnych form, ograniczaj¹c tym samym inne, gdy nie jest to<br />
skutek dolegliwoœci neurologicznych b¹dŸ starzenia siê. Jêzyk nie<br />
musi zatem ulec czêœciowemu lub ca³kowitemu zu¿yciu siê i nie<br />
musi zostaæ zast¹piony przez inny.
178 MAGDALENA WITCZYK<br />
Problem utraty jêzyka b¹dŸ spadku bieg³oœci pos³ugiwania siê<br />
nim mo¿na rozpatrywaæ tak¿e w kategoriach œrodowiska, w którym<br />
owa utrata nastêpuje. Theo VAN ELS (1986) opisuje sytuacje,<br />
w których mo¿e nast¹piæ zu¿ywanie siê jêzyka:<br />
1. Zu¿ycie J1 (jêzyk ojczysty) w œrodowisku J1: utrata jêzyka<br />
wœród osób starych, u których z wiekiem zachodz¹ zmiany<br />
w mózgu maj¹ce wp³yw na pos³ugiwanie siê jêzykiem.<br />
2. Zu¿ycie J1 w œrodowisku J2 (jêzyk obcy): jêzyk osoby, która<br />
wyemigrowa³a do innego kraju ulega zatraceniu, np. po d³ugim<br />
pobycie w tym kraju.<br />
3. Zu¿ycie J2 w œrodowisku J1: utrata jêzyków obcych, których<br />
uczono siê w szkole lub w czasie studiów, a z którymi po zakoñczeniu<br />
edukacji nie mia³o siê kontaktu przez d³ugi czasu.<br />
M. Wysocka, analizuj¹c zmiany zachodz¹ce w jêzyku, skupia³a<br />
siê na rodzajach tych zmian i skutkach, jakie nios¹ one ze sob¹.<br />
Jêzyk nie mo¿e byæ bowiem rozpatrywany jedynie w kategoriach:<br />
byæ – nie byæ. Warto mieæ na uwadze tak¿e fakt, ¿e mo¿e nast¹piæ<br />
zarówno utrata, zanik, jak i zu¿ycie siê jêzyka nie tylko ojczystego,<br />
lecz obcego. Co wiêcej, nale¿y skupiæ siê na sytuacjach i miejscach,<br />
w których dochodzi do jego stopniowego œcierania siê, mog¹cego<br />
doprowadziæ do jego œmierci. Jestem zdania, ¿e œrodowisko,<br />
w którym przebywamy, a tak¿e sposób, w jaki traktujemy jêzyk,<br />
maj¹ kluczowe znaczenie dla jego kondycji. Uwa¿am, ¿e staramy<br />
siê uproœciæ nasz¹ wypowiedŸ tak, jak to jest tylko mo¿liwe, nie<br />
zwracaj¹c uwagi, czy szkodzi to jêzykowi czy nie. W erze skomputeryzowanego<br />
œwiata, krótkich wiadomoœci tekstowych lub e-maili<br />
brakuje czasu na zadbanie o nale¿yt¹ formê i treœæ tego, co chce<br />
siê przekazaæ, to zaœ mo¿e doprowadziæ do zubo¿enia jêzyka. Jêzyk<br />
ojczysty nie jest pielêgnowany równie¿ w przypadku d³u¿szego<br />
wyjazdu. Jedn¹ z przyczyn takiego stanu rzeczy jest ogromna<br />
chêæ zaadaptowania siê w innym miejscu, nawi¹zania dobrych relacji<br />
z mieszkañcami obcego kraju, z czym wi¹¿e siê tendencja do<br />
przyjmowania innego jêzyka. Mo¿e wówczas dojœæ do zu¿ycia J1<br />
w œrodowisku J2. Trudno jest wyznaczyæ moment, w którym zaczyna<br />
siê stopniowa utrata jêzyka, a tak¿e punkt zahamowania
Przyczyny utraty umiejêtnoœci pos³ugiwania siê jêzykiem<br />
179<br />
tego procesu. Nale¿y jednak obserwowaæ nasz¹ mowê i staraæ siê<br />
przeciwdzia³aæ niekorzystnym w niej zmianom.<br />
Przyczyny neurologiczne<br />
Afazja, czyli zaburzenie mowy na skutek uszkodzenia tkanki<br />
mózgowej, powoduje upoœledzenie mówienia lub rozumienia mowy.<br />
Wp³yw tej przyczyny neurologicznej na zdolnoœæ pos³ugiwania siê<br />
jêzykiem jest bardzo du¿y.<br />
W przypadku doros³ych afazja przybiera wiele form, w zale¿noœci<br />
od miejsca, w którym znajduj¹ siê uszkodzenia, spowodowane<br />
przez postrza³, wypadek lub przez problemy sercowo-naczyniowe,<br />
takie jak: udar, zator i têtniak (HYLTENSTAM, VIBERG, 1993: 169).<br />
Wyró¿nia siê 3 g³ówne rodzaje afazji:<br />
1. Afazja Broka (Broca’s aphasia): inaczej efemeryczna afazja<br />
ruchowa, prowadz¹ca do ró¿nego stopnia zaburzeñ w produkcji<br />
mowy, powoduj¹ca bardzo krótkie i niezbyt p³ynne wypowiedzi,<br />
zwykle sk³adaj¹ce siê z rzeczowników oraz nazw w³asnych.<br />
2. Afazja Wernickego (Wernicke’s aphasia): inaczej akustyczno-<br />
-gnostyczna (skroniowa), prowadz¹ca do produkcji p³ynnych,<br />
lecz niezrozumia³ych wypowiedzi. Mowa ma charakter ¿argonowy,<br />
pacjent nie jest w stanie kontrolowaæ tego, co mówi, i nie<br />
ma œwiadomoœci swoich problemów jêzykowych.<br />
3. Afazja insularna (Conduction aphasia): pacjenci cierpi¹cy na<br />
ten rodzaj afazji nie s¹ w stanie powtórzyæ s³ów wypowiedzianych<br />
przez inne osoby, mimo ¿e ich mowa jest p³ynna i nie maj¹<br />
problemów z rozumieniem.<br />
K. Hyltenstam i A. Viberg stwierdzaj¹, ¿e dzieci równie¿ s¹ podatne<br />
na utratê jêzyka, gdy doznaj¹ urazu lub udaru. Badania<br />
dotycz¹ce afazji dzieciêcej (zob. GUTTMAN, 1942) wykaza³y, ¿e niezale¿nie<br />
od miejsca, w którym nast¹pi³ uraz, dzieci wykazuj¹ ten<br />
sam rodzaj afazji, objawiaj¹cy siê czasowym zanikiem mowy. Zaburzeniami<br />
mowy u dzieci s¹ np.: j¹kanie, lelanie (wadliwe wymawianie<br />
g³oski l), seplenienia (wypowiadanie np. sz zamiast s)<br />
lub reranie (inaczej rotacyzm – nieprawid³owa wymowa g³oski r).<br />
12*
180 MAGDALENA WITCZYK<br />
Ca³kowite wyleczenie nie zawsze jest mo¿liwe, poniewa¿ mo¿e pojawiæ<br />
siê ci¹g³a anemia – zaburzenie mowy.<br />
Moim zdaniem afazja stanowi du¿¹ trudnoœæ przy formu³owaniu<br />
zrozumia³ych wypowiedzi. Nale¿y jednak rozgraniczyæ pojêcia<br />
afazji i zu¿ywania siê jêzyka. Afazja jest wynikiem uszkodzenia<br />
mózgu, w wiêkszoœci przypadków niezale¿nego bezpoœrednio od nas.<br />
Nie mamy równie¿ kontroli nad jej póŸniejszymi skutkami. Zu¿ywanie<br />
siê jêzyka mo¿e natomiast byæ efektem œwiadomego dzia³ania<br />
na niekorzyœæ naszej mowy. Nawet gdyby uda³o siê zatrzymaæ<br />
afazjê i zu¿ywanie siê jêzyka na pewnym etapie rozwoju, i tak pozostawi¹<br />
œlady w umyœle i mowie. Niemo¿liwe jest, aby jakakolwiek<br />
ingerencja w procesy myœlowe by³a w stanie ulec odwróceniu, aby<br />
przywrócony zosta³ pierwotny stan rzeczy.<br />
Gdy analizowa³am wp³yw konkretnych czynników na nasz jêzyk<br />
i mowê, za³o¿y³am, ¿e jêzyk – niezale¿nie od ich skutków –<br />
stale bêdzie obecny, nawet jeœli ulegnie przekszta³ceniu lub pewne<br />
jego elementy przestan¹ byæ u¿yteczne. W wiêkszoœci przypadków<br />
nie dopuszcza siê myœli, ¿e mo¿e nast¹piæ tzw. œmieræ jêzyka,<br />
bêd¹ca realnym zagro¿eniem dla mowy. Nastêpuje ona w momencie,<br />
gdy nikt nie pos³uguje siê ju¿ jêzykiem, niezale¿nie od tego,<br />
czy pozosta³a jakaœ forma jego zapisu. Musi byæ osoba, która bêdzie<br />
mówiæ nim p³ynnie, inaczej nie mo¿na mówiæ o „¿ywym jêzyku”<br />
(CRYSTAL, 2000: 11).<br />
Nierozstrzygniête przyczyny utraty umiejêtnoœci<br />
pos³ugiwania siê jêzykiem<br />
Zanik, utrata b¹dŸ zu¿ywanie siê jêzyka wp³ywaj¹ na nasz¹<br />
mowê, sposób komunikowania siê z otaczaj¹cym nas œwiatem, jednak<br />
œmieræ jêzyka jest najbardziej dotkliwa. Nie mo¿na jednoznacznie<br />
stwierdziæ, ¿e œmieræ jêzyka jest tylko i wy³¹cznie wynikiem zu-<br />
¿ywania siê jêzyka, afazji b¹dŸ wymarcia okreœlonej grupy spo³ecznej,<br />
której jêzyk nie by³ w stanie przetrwaæ.<br />
David Crystal uwa¿a, ¿e jeœli jest siê ostatnim u¿ytkownikiem<br />
swojego jêzyka, to jest on ju¿ martwy. By by³ ¿ywy, musi byæ ktoœ,
Przyczyny utraty umiejêtnoœci pos³ugiwania siê jêzykiem<br />
181<br />
kto siê nim pos³uguje. Jeœli pozostaje ostatnia taka osoba, to wiedza<br />
nabyta o jêzyku postrzegana jest jako skarbnica lub archiwum<br />
jêzyka, którym pos³ugiwali siê wczeœniej ludzie. W przypadku, gdy<br />
dany jêzyk nie zosta³ zapisany b¹dŸ nagrany i umiera ostatni jego<br />
u¿ytkownik, to „archiwum” znika na zawsze. Ludzie mog¹ byæ<br />
œwiadomi faktu, ¿e jêzyki umieraj¹, lecz nie maj¹ pojêcia, z jak¹<br />
intensywnoœci¹ ten proces zachodzi (CRYSTAL, 2000: 3).<br />
Œmieræ jêzyka mo¿e mieæ wiele przyczyn. Jêzyki mniejszoœci narodowych<br />
mog¹ byæ stopniowo lub ca³kowicie zastêpowane przez<br />
jêzyki wiêkszoœci. U¿ytkownicy mog¹ œwiadomie zaprzestaæ pos³ugiwania<br />
siê jêzykiem, gdy zdecyduj¹ siê na pobyt w obcojêzycznym<br />
kraju. Tak¿e w sytuacji, gdy dany jêzyk nie ma swojego silnego<br />
odbicia w kulturze danej grupy spo³ecznej, nie stanowi jej wa¿nego<br />
elementu, bêdzie on stopniowo zanika³, a w koñcowym efekcie<br />
zostanie zast¹piony przez inny, bardziej po¿yteczny.<br />
Wspó³czeœnie ci¹gle szuka siê jednego, „uniwersalnego” jêzyka,<br />
w którym wszyscy mog¹ efektywnie porozumiewaæ siê. Odchodzi siê<br />
zatem od jêzyków ojczystych na rzecz wspólnego zrozumienia siê.<br />
Poziom zagro¿enia danego jêzyka zale¿y m.in. od stosunku danej<br />
spo³ecznoœci do w³asnego jêzyka, wp³ywu innych jêzyków, a tak¿e<br />
od tego, jak powa¿nie dana spo³ecznoœæ podejdzie do tego problemu<br />
i oceni stopieñ ryzyka (CRYSTAL, 2000: 19).<br />
Nie zgadzam siê ze stwierdzeniem, ¿e jêzyk przestaje istnieæ wraz<br />
z ostatni¹ osob¹, która by³a w stanie siê nim pos³ugiwaæ, poniewa¿<br />
ma on zdolnoœæ przetrwania w ró¿nych formach. Bardzo czêsto jêzyki<br />
przeplataj¹ siê miêdzy sob¹, pewne ich elementy zostaj¹ w innych<br />
jêzykach b¹dŸ stanowi¹ podporê do zbudowania nowego jêzyka.<br />
Przyk³adowo, nie mo¿na powiedzieæ, ¿e ³acina umar³a ca³kowicie,<br />
poniewa¿ okreœlone jej elementy stanowi¹ podstawê innych<br />
jêzyków, a ponadto jest ona stale u¿ywana w okreœlonych œrodowiskach,<br />
np. medycznych.<br />
Moim zdaniem spo³eczeñstwa przesta³y przyk³adaæ uwagê do<br />
problemu œmierci jêzyka. Przyjmuje siê, ¿e jeœli jeden jêzyk umiera,<br />
to bardzo czêsto zastêpuje siê go innym, bardziej u¿ytecznym<br />
i mniej skomplikowanym, poniewa¿ chcemy rozumieæ i byæ rozumianymi.<br />
Wydawaæ by siê mog³o, ¿e ludzie ceni¹ swój jêzyk ojczy-
182 MAGDALENA WITCZYK<br />
sty, pielêgnuj¹ go, broni¹, wszak jest to pewnego rodzaju dziedzictwo<br />
ka¿dego narodu, czasem jednak pozwala siê na jego zanik,<br />
wychodz¹c z za³o¿enia, ¿e œwiat ulega zmianom, staje siê coraz<br />
bardziej nowoczesny, tote¿ nale¿y dostosowaæ siê, ponosz¹c pewne<br />
straty.<br />
Ograniczenia stosowania<br />
i zanikanie pewnych struktur jêzykowych<br />
Analizuj¹c jêzyk i przemiany w nim zachodz¹ce, nale¿y pamiêtaæ,<br />
¿e nie wszyscy s¹ jednakowo podatni na ró¿ne zmiany, jakie<br />
w nim zachodz¹. S¹ konkretne grupy spo³eczne i zawodowe, wœród<br />
których utrata jêzyka bêdzie bardziej widoczna ni¿ w przypadku<br />
innych. Grupê tak¹ stanowi¹ nauczyciele. Zdaniem M. WYSOCKIEJ<br />
(1999: 426) natura procesu nauczania i uczenia siê jest przyczyn¹<br />
zu¿ywania siê jêzyka wœród nauczycieli. Przez wiele lat uczestnicz¹<br />
oni w nienaturalnej komunikacji w jêzyku obcym (J2):<br />
– s¹ w kontakcie ze sztucznie produkowanymi i pozbawionymi<br />
naturalnego kontekstu wypowiedziami, np. w klasie;<br />
– nauczaj¹c jêzyka obcego, musz¹ wyjaœniaæ zasady i regu³y, które<br />
w nim funkcjonuj¹; proces ten powtarza siê, wiêc po pewnym<br />
czasie objaœnienia ulegaj¹ uproszczeniom w strukturach poznawczych<br />
nauczycieli;<br />
– w trakcie zajêæ maj¹ kontakt z b³êdnymi wypowiedziami w jêzyku<br />
obcym tworzonymi i wypowiadanymi przez ich uczniów,<br />
dlatego po wielu latach nauczania mog¹ przewidzieæ, jakie b³êdy<br />
pojawi¹ siê najczêœciej w poszczególnych grupach zaawansowania<br />
jêzykowego.<br />
Sytuacje te maj¹ wp³yw na zdolnoœci jêzykowe nauczycieli, na<br />
jakoœæ produkowanego przez nich jêzyka, który po latach mo¿e zu-<br />
¿yæ siê w mniejszym lub wiêkszym stopniu.<br />
Badaj¹c zmiany w jêzyku, nale¿y braæ pod uwagê równie¿<br />
mniejszoœci etniczne. W moim przekonaniu jest to jedna z grup spo-<br />
³ecznych, w której mo¿na dok³adnie przyjrzeæ siê ró¿nego rodzaju<br />
procesom jêzykowym. Mniejszoœci etniczne, stanowi¹ce niewielki
Przyczyny utraty umiejêtnoœci pos³ugiwania siê jêzykiem<br />
183<br />
procent populacji ludzkiej, maj¹ najwiêksze problemy z utrzymaniem<br />
w³asnego jêzyka, który nie jest uwa¿any za jêzyk ogólnie<br />
przyjêty. Z czasem wprowadzenie pewnych zmian w sposobie komunikowania<br />
siê z innymi spo³eczeñstwami staje siê koniecznoœci¹,<br />
gdy¿ jeœli tego nie zrobi¹, nie bêd¹ w stanie porozumieæ siê z nikim<br />
spoza w³asnego krêgu. Bywa te¿, ¿e musz¹ zaprzestaæ u¿ywania<br />
w³asnego jêzyka, który nie zosta³ dostatecznie dobrze rozwiniêty,<br />
aby stanowi³ podstawê integracji z innymi spo³eczeñstwami.<br />
Uwa¿am, ¿e w wymienionych grupach zmiany jêzykowe bêd¹<br />
przyjmowa³y ró¿ne formy i nasil¹ siê w ró¿nym stopniu. Nie mo¿na<br />
stwierdziæ jednoznacznie, ¿e któraœ z tych grup jest mniej lub<br />
bardziej od pozosta³ych zagro¿ona œmierci¹ jej jêzyka; takie wnioski<br />
mo¿na wysun¹æ jedynie po wieloletniej obserwacji, na zasadzie<br />
porównañ. Poniewa¿ sama jestem nauczycielk¹ jêzyka obcego,<br />
z czasem na w³asnym przyk³adzie bêdê w stanie stwierdziæ, czy postêpuj¹cy<br />
proces zu¿ywania siê jêzyka mo¿e stanowiæ Ÿród³o powa¿nych<br />
problemów i do jakiego stopnia mo¿na temu zaradziæ.<br />
Podsumowanie<br />
Utrata umiejêtnoœci pos³ugiwania siê jêzykiem – bêd¹ca procesem<br />
skomplikowanym, niedaj¹cym siê ³atwo zdefiniowaæ i wyt³umaczyæ<br />
– dotyczy zarówno jêzyka ojczystego, jak i jêzyka obcego,<br />
którym mo¿na pos³ugiwaæ siê biegle, a który po pewnym czasie te¿<br />
ulegnie zu¿yciu.<br />
Nie wolno pozostawaæ biernym wobec zmian, jakie zachodz¹<br />
w naszej mowie i przyjmowaæ za oczywiste, ¿e z up³ywem lat, niezale¿nie<br />
od tego, czy bêdziemy siê staraæ utrzymaæ nasz jêzyk<br />
w dobrej kondycji, on i tak ulegnie uproszczeniu, starciu b¹dŸ, co<br />
gorsza, umrze zast¹piony przez inny. Niezale¿nie od przemian, jakim<br />
ulega jêzyk, nie nale¿y pozwoliæ, aby nast¹pi³y w nim nieodwracalne<br />
zmiany, nie mo¿na pozwoliæ na zniekszta³cenie mowy
184 MAGDALENA WITCZYK<br />
b¹dŸ jej zanik. W przypadku jej zaburzeñ spowodowanych stanem<br />
biologicznym jednostki czasem nie sposób zapobiec np. utracie jêzyka,<br />
lecz w sytuacjach, które mo¿na przewidzieæ, nasz wp³yw na<br />
jêzyk jest nieoceniony, tote¿ warto podj¹æ odpowiednie kroki, aby<br />
ochroniæ to, co najcenniejsze. Decyduj¹c siê na zmiany w jêzyku,<br />
trzeba wybraæ takie, które bêd¹ dobre nie tylko dla jego u¿ytkowników,<br />
ale równie¿ dla jêzyka.<br />
Literatura<br />
CRYSTAL D. (2000): Language Death. Cambridge.<br />
GUTTMAN E. (1942): Aphasia in children. „Brain”, No. 65. In: K. HYLTENSTAM<br />
i A. VIBERG. (1993): Progression & Regression in Language. Cambridge.<br />
HYLTENSTAM K., VIBERG A. (1993): Progression & Regression in Language. Cambridge.<br />
RIVERS W.M. (1983): Speaking in Many Tongues. Essays in foreign-language teaching.<br />
3rd Edition. Cambridge.<br />
VAN ELS T. (1986): An overview of European research on language attrition. In:<br />
COOk V. (2003): Effects of the Second Language on the First. Philadelphia.<br />
WYSOCKA M. (1999): Zu¿ywanie siê jêzyka docelowego u nauczycieli jêzyków obcych<br />
– mo¿liwoœci badawcze. W: BANYŒ W., BEDNARCZUK L., KAROLAK S., red.:<br />
Studia lingwistyczne ofiarowane Profesorowi Polañskiemu na 70-lecie Jego<br />
urodzin. Katowice.
BEATA RUSEK<br />
Palindrom jako przyk³ad symetrii<br />
w jêzyku<br />
Jêzyk jest tworem niezwykle elastycznym. S³owa wykorzystywane<br />
s¹ w dowolnych schematach. Tej giêtkoœci, kreatywnoœci jêzyka<br />
zostaje w przypadku palindromów narzucony szablon, wzór<br />
postêpowania – gramatyka symetrycznoœci 1 . Palindromy reprezentuj¹<br />
bowiem œciœle przemyœlany uk³ad literowy. Palindrom nie bêdzie<br />
palindromem, je¿eli czytany wspak nie przeka¿e tej samej treœci<br />
za pomoc¹ tego samego ci¹gu liter. Mo¿liwoœæ odczytywania<br />
wyrazów „wprzód i wspak” stanowi naturaln¹ cechê niektórych leksemów,<br />
takich, jak np. kajak, sos, potop, które budz¹ zdecydowanie<br />
mniej emocji w porównaniu z konstrukcjami bardziej rozbudowanymi:<br />
zdaniami lub wierszami 2 .<br />
1 Symetrycznoœæ jest cech¹ wystêpuj¹c¹ nie tylko w jêzyku. Znane s¹ palindromy<br />
matematyczne, symetryczne uk³ady genów w genetyce, symetria w sztuce<br />
fotograficznej, w muzyce. Do palindromów s³ownych zaliczano równie¿:<br />
(1) utwory o budowie umo¿liwiaj¹cej odczytanie ich wspak ca³ymi wyrazami<br />
lub wersami przy jednoczesnej zmianie ich znaczenia (np. utwór Raki Jana<br />
Kochanowskiego), (2) s³owa lub zdania, które czytane sylabami przy czytaniu<br />
ich wspak brzmi¹ tak samo, (3) wyrazy, które czytane wspak tworz¹ inne wyrazy.<br />
Ze wzglêdu na szerokie spektrum interpretacji znaczenia terminu „palindrom”<br />
zasadne wydaje siê ograniczenie jego definicji do wyrazów, zdañ, daj¹cych<br />
siê „jednakowo odczytywaæ od pocz¹tku do koñca i od koñca do pocz¹tku”<br />
(G£OWIÑSKI, KOSTKIEWICZOWA, OKOPIEÑ-S£AWIÑSKA, S£AWIÑSKI, 1998: 204).<br />
2 Encyklopedia powszechna S. Orgelbranda z pocz¹tku XX wieku zawiera<br />
tak¹ definicjê s³owa palindromon – „w póŸniejszej ³acinie versus cancrinus,
188 BEATA RUSEK<br />
Symetria jest cech¹ charakterystyczn¹ i jednoczeœnie nieroz³¹cznym<br />
elementem palindromu – „na tym w³aœnie polega istota palindromu<br />
(z greckiego palin, z powrotem, i dromos, bieg), czyli literozwrotu,<br />
wspakoliteru, wstecznia, przewiertnia, odwrotnia, odwrotnika<br />
[...]” (TUWIM, 1950: 96). To ona sprawia, ¿e palindromy<br />
interesuj¹, bawi¹, intryguj¹, zaskakuj¹, ale równie¿ motywuj¹ do<br />
pokonywania nak³adanych przez jêzyk ograniczeñ.<br />
Historia palindromu, zwanego równie¿ sotad¹, siêga III wieku<br />
p.n.e. 3 W okresie cesarstwa rzymskiego takie utwory nazywano<br />
równie¿ versus anacyclici, versus reccurentes, versus cancrini, carmen<br />
supinum (PENSZKO, 1975: 53). W latach miêdzywojennych –<br />
bo w tym okresie wychodzi³a encyklopedia Gutenberga – wiersze,<br />
zwroty palindromiczne okreœlano mianem: „anacykliczny” 4 .<br />
W pewnych okresach doszukiwano siê g³êbszego, filozoficznego<br />
znaczenia palindromów 5 . Nie mo¿na zaprzeczyæ, ¿e „w palindromie<br />
jest coœ tajemniczego, mistycznego” (BRALCZYK, 2004: 136). Usilne<br />
d¹¿enie do skonstruowania lustrzanych zdañ determinuje poczynania<br />
wielu twórców. Do grona najbardziej znanych polskich palindromistów<br />
ostatnich dziesiêcioleci zaliczyæ mo¿na Juliana Tuwi-<br />
wiersz rakowy, zowie siê wiersz, który naprzód i wspak czytany to¿ samo znaczy,<br />
jak np. wiersz, który k³ad¹ w usta szatanowi: Signa te signa; temere me<br />
tangis et angis, albo Otto tenet mappam, madidam mappam tenet Otto”. Encyklopedia<br />
powszechna, 1901. T. 11: 240).<br />
3 Inna nazwa palindromu – sotada – pochodzi od imienia literata trackiego<br />
Sotadesa z Maronei, ¿yj¹cego w III wieku p.n.e., pierwszego znanego palindromisty.<br />
Jednym z najstarszych i najbardziej znanych palindromów jest<br />
zdanie: si nummi immunis – jeœli zap³acisz (mi honorarium), zostaniesz uwolniony<br />
(przez s¹d od winy i kary) (PENSZKO, 1975: 51).<br />
4 Anacykliczny (z gr. okr¹¿aj¹cy) – „wiersz lub zwrot, który czytany wprzód<br />
i wspak zachowuje swoje brzmienie, wiersz taki nosi te¿ nazwê palindromu.<br />
Œredniowieczni pisarze nabyli wielkiej wprawy w tego rodzaju wierszach, tak¿e<br />
i ³aciñskich”. Wielka ilustrowana encyklopedia powszechna. 1932, T. 1: 192.<br />
5 Palindromy uwa¿ane by³y za zdania magiczne, natomiast wspó³czeœnie<br />
wykorzystywane s¹ g³ównie do celów ludycznych. Jedno z opowiadañ Julio<br />
Cortázara oparte zosta³o na palindromach. Przedstawia historiê cz³owieka,<br />
„który by³ maniakiem tych s³ownych zabaw”; dos³owne odczytywanie przez<br />
bohatera palindromów, nazbyt emocjonalne anga¿owanie siê w ich treœæ, sta-<br />
³o siê powodem jego klêski (CORTÁZAR, 1989: 37–52).
Palindrom jako przyk³ad symetrii w jêzyku<br />
189<br />
ma, Stanis³awa Barañczaka, Józefa Godzica, Tadeusza Morawskiego.<br />
Ich dorobek stanowi obfite Ÿród³o, z którego mo¿na czerpaæ przyk³ady<br />
ró¿nego typu palindromicznych wyczynów 6 . Pod pretekstem<br />
d¹¿enia do osi¹gniêcia lustrzanego odbicia s³ów autorzy dokonuj¹<br />
zaskakuj¹cych niejednokrotnie podzia³ów i zespoleñ wyrazów. Nierzadko<br />
zdarza siê, i¿ zasada symetrycznoœci jest jedyn¹ granic¹ ich<br />
twórczej wyobraŸni 7 . Wyniki tych lingwistycznych wysi³ków zdumiewaj¹,<br />
a niejednokrotnie zaskakuj¹ oryginalnoœci¹ form.<br />
Jednak szukanie sensu w palindromach mo¿e byæ dla odbiorcy<br />
zadaniem tyle¿ trudnym, co czasem i niewykonalnym: „Palindromy<br />
bywaj¹ zazwyczaj bezsensowne. Je¿eli coœ mo¿e byæ czytane<br />
(i oczywiœcie pisane) tak samo i z tym samym znaczeniem zarazem<br />
od lewej do prawej i od prawej do lewej, to trudno wymagaæ,<br />
by mia³o jeszcze do tego g³êbszy sens” (BRALCZYK, 2004: 136). Wniosek<br />
ten potwierdzony mo¿e zostaæ przez nawet pobie¿n¹ analizê<br />
materia³u. Co jednak motywuje autorów do tworzenia tego rodzaju<br />
s³ownych eksperymentów, jakie impulsy kieruj¹ twórcami takich<br />
wyszukanych tworów? Mo¿liwe, ¿e jest to wewnêtrzna potrzeba,<br />
próba uzyskania satysfakcji z chwili tworzenia czegoœ nowego, innego,<br />
dziwnego, abstrakcyjnego lub „wrodzona cz³owiekowi sk³onnoœæ<br />
do pokonywania trudnoœci” (TUWIM, 1950: 13), chêæ „wyciœniê-<br />
6 W przypadku S. Barañczaka palindromy sta³y siê inspiracj¹ do neologizowania,<br />
tworzenia nowych definicji. J. Godzic zaprezentowa³ swoisty klucz,<br />
szyfr umo¿liwiaj¹cy konstruowanie palindromów. Jego nazwisko wpisane zosta³o<br />
do Ksiêgi rekordów Guinnessa. T. Morawski jest autorem najd³u¿szego<br />
palindromu, sk³adaj¹cego siê z 33 tys. liter. J. Tuwim przejawia³ zainteresowania<br />
wszelkimi jêzykowymi kuriozami, równie¿ weryfikuj¹c swe umiejêtnoœci<br />
na polu s³ownych igraszek.<br />
7 Wœród palindromów zdarzaj¹ siê równie¿, choæ niezwykle rzadko, formy<br />
„prawie symetryczne”. Palindrom taki „mo¿na podzieliæ na dwie czêœci stanowi¹ce<br />
odrêbne sentencje, przy czym jedna z nich, czytana wspak, daje drug¹.<br />
Mamy wiêc jakby dwa pó³palindromy, które po po³¹czeniu – najczêœciej za<br />
pomoc¹ przecinka, myœlnika czy liter i lub a – albo po uciêciu koñcowej litery<br />
jednego pó³palindromu – daj¹ ca³y palindrom. Na przyk³ad zdanie: „ej, Ula<br />
ma³o gada czytane wspak daje Ada go³a maluje, a gdy po³¹czy siê te pó³palindromy,<br />
powstaje ca³y palindrom: Ej, Ula ma³o gada, a Ada go³a maluje”<br />
(MORAWSKI, 2006: 87).
190 BEATA RUSEK<br />
cia” z jêzyka gdzieœ g³êboko ukrytych, drzemi¹cych pok³adów, zweryfikowania<br />
mo¿liwych uk³adów, w jakie mo¿e wchodziæ s³owo.<br />
W konsekwencji palindromy to wyrazy sztucznie uk³adane, podporz¹dkowane<br />
symetrii, w których sens jest czynnikiem opcjonalnym,<br />
nie zawsze osi¹ganym.<br />
Palindromy – jako konstrukcje czêsto o charakterze ekspresywnym<br />
– powstaj¹ spontanicznie. Œciœle podporz¹dkowane regu³om<br />
symetrii, nie zawsze stanowi¹ jednostki spójne logicznie. Czasem<br />
jednak nieco ekscentryczna i nietypowa konstrukcja s³owna mo¿e<br />
okazaæ siê pomys³owo skonstruowanym zdaniem, zawieraj¹cym<br />
nieprawdopodobn¹, acz mo¿liw¹ treœæ, np. Te wdowy wo³g¹ jad¹,<br />
¿¹daj¹ g³owy w odwet (G, 85).<br />
Wœród palindromów wystêpuje pewna grupa zestawieñ, którym<br />
towarzysz¹ oprócz naczelnej idei symetrii – równie¿ wzglêdy eufoniczne<br />
8 : Iza ³¿e, je¿ ³owi – Iwo ³¿e, je¿ ³azi (MG, 8). Ciekawe efekty<br />
dŸwiêkowe mo¿na wydobyæ z zabiegu instrumentacji g³oskowej (aliteracji):<br />
Ada, pan Elefant na Fele napada (MZ, 7); E, fibra farbi<br />
– fe! (G, 76); Ma syn senne sny sam (G, 89); Ela, Lech chce lulu,<br />
Ulu, Lech chce lale (MZ, 43), lub – jak w innym przyk³adzie – ze<br />
skumulowania w bliskim s¹siedztwie samog³osek nosowych: Ja tu<br />
tê lubiê i wabiê, chc¹c¹ chcê i bawiê i bulê tutaj! (MZ, 19).<br />
Oprócz form wykorzystuj¹cych podobieñstwo brzmieniowe wystêpuj¹<br />
równie¿ zdania, których wymowa sprawia pewn¹ trudnoœæ.<br />
Niektóre z nich mog¹ stanowiæ doskona³e przyk³ady do æwiczenia<br />
dykcji: Dar³, a car wróg gór wraca³ rad (G, 69); Ona rada jaja jada<br />
rano (G, 77). Delimitacyjny charakter odczytywania palindromu,<br />
objawiaj¹cy siê czêsto mocnym akcentowaniem granic poszczególnych<br />
wyrazów, wynika m.in. z zestawienia w bliskim s¹siedztwie<br />
trudnych do wyartyku³owania zbitek s³ownych.<br />
Przestrzeñ, jaka wystêpuje pomiêdzy poszczególnymi wyrazami<br />
w palindromie – tym wyraŸniejsza, im mniej spójna jest ³¹czliwoœæ<br />
znaczeniowa – stanowi swego rodzaju zaproszenie dla cier-<br />
8 Wykorzystywanie dŸwiêkowego podobieñstwa g³osek jest zabiegiem czêsto<br />
stosowanym przez dzieci w konstruowaniu ró¿nego typu wyliczanek, które<br />
czasem niewiele znacz¹, za to atrakcyjnie brzmi¹.
Palindrom jako przyk³ad symetrii w jêzyku<br />
191<br />
pliwego odbiorcy b¹dŸ do odszukiwania g³êboko gdzieœ ukrytych<br />
znaczeñ, b¹dŸ do ich tworzenia za pomoc¹ w³asnej wyobraŸni i ³¹czenia<br />
poszczególnych sensów wyrazów. Konstrukcje symetryczne<br />
wymagaj¹ czujnoœci i roztropnoœci, ci¹g³ej ostro¿noœci przy ich odbiorze.<br />
Jakakolwiek niekonsekwencja w strukturze palindromu<br />
mo¿e podwa¿aæ wiarygodnoœæ jego twórcy. Przyk³adowo, przy zachowaniu<br />
spójnoœci logicznej, sk³adniowej i gramatycznej mog¹ zdarzyæ<br />
siê przypadki „przymkniêcia oka” przez autora na pewne nieœcis³oœci<br />
w lustrzanym odbiciu poszczególnych liter, jak w nastêpuj¹cych<br />
zdaniach: Aksamitna rama... O, win ¿ó³te runo!... Pani,<br />
pan... Tak! Kat napina ponure t³o... ¯niwo... Amarant i maska<br />
(T, 99); Zakopane i cel wieczoru urocze i w lecie na pokaz (T, 99).<br />
Przyk³ady te wskazuj¹ na – w pierwszym przypadku – niedok³adnoœæ<br />
w symetrycznym uk³adzie liter o i ó, w drugim przypadku –<br />
na brak lustrzanego odbicia przy wstecznym odczytywaniu dwuznaku<br />
cz. Tak jak jedna litera mo¿e „zepsuæ” symetriê palindromu,<br />
tak podmiana innej umo¿liwia stworzenie dwóch ró¿nych zdañ:<br />
Ej¿e, trener te¿ je!; Ej¿e, treser te¿ je! (G, 88).<br />
Dodatkow¹ cech¹ palindromu jest te¿ swoista lapidarnoœæ. Zazwyczaj<br />
wystêpuj¹ zdania jednocz³onowe, najczêœciej z jednym<br />
orzeczeniem: ¯art s¹dowy: Mila, palimy wod¹ stra¿ (G, 74). Treœæ<br />
przekazywana jest w formie rozkaŸników: Iwono, ty rabuj okop spokoju<br />
barytonowi (B, 27); Mów, da baba dwóm? (G, 99), zdañ oznajmuj¹cych:<br />
Iza ³¹k¹ ³azi (G, 91), pytaj¹cych: Ile makreli da³a dilerka<br />
Meli (MZ, 51). Wœród czêsto wykorzystywanych konstrukcji<br />
s¹ zestawienia, w których drugi cz³on zdania ma stanowiæ swoist¹<br />
definicjê pierwszego: Anna z ramy – Marzanna (MG, 13); Komar –<br />
amok (MG, 16); Dar popa – Poprad (MG, 18).<br />
Palindromy s¹ formami mieszcz¹cymi siê na peryferiach stylu<br />
artystycznego 9 , propaguj¹cego „oryginaln¹, now¹ dla odbiorcy wi-<br />
9 Do charakterystycznych cech stylu artystycznego zalicza siê m.in.: (1) nasycenie<br />
ró¿nego typu tropami, w tym metafor¹, nieokreœlonoœæ i figuratywnoœæ<br />
(SKUBALANKA, 1991), (2) zwart¹ organizacjê tekstu przy jednoczesnej mo¿liwoœci<br />
wch³aniania sk³adników ró¿nych odmian jêzyka, (3) z góry za³o¿on¹<br />
nienormalnoœæ (dewiacyjnoœæ) (WILKOÑ, 1978).
192 BEATA RUSEK<br />
zjê œwiata, która mo¿e w ogóle zaistnieæ, a wiêc byæ przekazywana<br />
odbiorcy, dziêki temu, ¿e oferuje siê mu nowy i st¹d tak¿e zwracaj¹cy<br />
na siebie uwagê, sposób u¿ycia mowy” (BARTMIÑSKI, red.,<br />
1993: 144). W³aœnie przez ten nowy sposób u¿ycia mowy palindromy<br />
doskonale wkomponowuj¹ siê w jedn¹ z cech tego stylu: dewiacyjnoœæ<br />
objawiaj¹c¹ siê stosowaniem œwiadomych eksperymentów<br />
jêzykowych i stylistycznych, zamierzonych stylizacji, krzy¿owaniem<br />
w jednej wypowiedzi kilku odmian jêzykowych i oderwaniem<br />
od bezpoœredniego aktu komunikacji.<br />
Ze wzglêdu na przedmiot opisu palindromy mog¹ byæ dzielone<br />
na tematyczne grupy, np. zdania o tematyce erotycznej: A i nago<br />
Pamela Lema pogania (MZ, 56), zwierzêcej: Tu pili literki w ³ó¿ku:<br />
¿aba, ¿uk, ¿ó³w i kret i liliput (MZ, 84), politycznej: Nam, Rusi,<br />
b¹ble m¹k! Lube ci, maso, sznycle jada Jelcyn z sosami, cebulk¹,<br />
melb¹, bisurman! (B, 34), kulinarnej: Nowy wór apetytu: me muszelki<br />
w æwikle z sumem. Utyte parówy won (MZ, 31). S¹ te¿ zdania-porady<br />
ró¿nego typu: A gluten w pysk syp – wnet ulga (G, 82),<br />
a tak¿e zawieraj¹ce krytykê na³ogów: „A, dawaj, omota³a miê ju¿<br />
wóda”, wo³a konsul Lukullus: „No, ka³ owadów ¿ujê – i ma³a to<br />
moja wada!...” 10 . Oœrodkiem tematycznym opisywanych zdañ s¹<br />
równie¿ czêsto u¿ywane imiona, zarówno mêskie, jak i ¿eñskie 11 .<br />
W lustrzanych zdaniach swoje miejsce znaleŸli bohaterowie utworów<br />
literackich: Leci kat Atos. Pije tu Aramis. O trop pyta typ Portos<br />
i ma raut. Ej, i psota – taki cel (MZ, 53); Iwo Lema gra, Gargantua<br />
raut nagra Gargamelowi, (MZ, 70); Ma tu Jagoda gaj.<br />
A Baba Jaga do gaju tam (MZ, 29), a tak¿e autorzy dzie³ literac-<br />
10 Ka¿dy przedstawiany w ksi¹¿ce palindrom S. Barañczak poprzedza opisowym<br />
wstêpem. Taki palindrom definiowany jest jako „plastyczna scenka,<br />
obrazuj¹ca – dosadne, lecz zapewne z niewielk¹ tylko doz¹ przesady – osobist¹<br />
degrengoladê jednostki pod wp³ywem alkoholizmu szerz¹cego siê w krêgach<br />
dyplomatycznych” (BARAÑCZAK, 1995: 34).<br />
11 Pojawiaj¹ce siê w palindromach imiona s¹ na tyle czêste, i¿ jeden z palindromistów,<br />
T. MORAWSKI (2006), w swej ksi¹¿ce pozwoli³ sobie na wydzielenie<br />
oddzielnych rozdzia³ów poœwiêconych wybranym imionom. Wiele imion<br />
(w tym w formie zdrobnia³ej) wykorzystuje równie¿ J. Godzic. Najczêœciej pojawiaj¹cymi<br />
siê imionami s¹: Iza, Jagoda, Kazik, Izydor, Iwona, Anna, Roman,<br />
Monika, Adam oraz imiona zdrobnia³e: Ada, Dyzio, Ela, Zuza, Jula.
Palindrom jako przyk³ad symetrii w jêzyku<br />
193<br />
kich: A i wam Etna – Dante mawia (MZ, 53); Order (fakt) co noc<br />
tka Fredro (G, 78).<br />
W porównaniu z takimi gatunkami literackimi, jak fraszka czy<br />
aforyzm, „palindrom wcale niekoniecznie bywa tym lepszy, im krótszy”<br />
(BARAÑCZAK, 1995: 25). Za pomoc¹ d³u¿szego palindromu mo¿na<br />
wyraziæ ró¿nego typu oceny i komentarze: czy to „ostry protest<br />
przeciwko konkretnej bol¹czce, takiej np. jak kupczenie dobrami”:<br />
Ocena: Wady – weto! £zy! Marazm! Ech, ci cynicy! Ryciny cichcem<br />
za ramy z³ote wydawane, co?! (B, 32), czy te¿ „bardziej skomplikowane<br />
emocjonalnie – g³êboko ironiczne, a zarazem pe³ne autentycznego<br />
¿artu – wezwanie zachodniej cywilizacji do duchowego<br />
oporu wobec odradzaj¹cego siê barbarzyñstwa posttotalitaryzmu”:<br />
„O, ³am ord¹ jutro Pary¿a!”, wo³am: „Ma³o wa¿y raportu j¹dro,<br />
ma³o!” (B, 32).<br />
Odpowiednie zestawienie wybranych wyrazów i zdañ mo¿e stanowiæ<br />
pretekst do stworzenia historyjek z interesuj¹cym podtekstem,<br />
a nawet palindromów-wierszy 12 dodatkowo przyozdobionych<br />
rymem:<br />
A kat, a lew on co noc.<br />
Mawia typ Adam: A ty wy¿yta?<br />
– A ty ¿ywy tam? – Ada pyta.<br />
I Wam co noc nowela taka!<br />
(www.palindromy.pl/pal_eis.html)<br />
W utworach poetyckich rym czêsto staje siê oœrodkiem centralnym,<br />
istnieje nawet „przymus rymu”, który w konsekwencji wp³ywa<br />
na ostateczn¹ postaæ komunikatu. Inaczej rzecz siê dzieje<br />
w palindromach – tu rym jest czymœ powstaj¹cym „przy okazji”,<br />
jako element wtórny, dodatkowy wynik lustrzanego odbicia wyrazów.<br />
I mimo ¿e giêtka i fleksyjnie bogata polszczyzna operuje znaczn¹<br />
moc¹ œrodków wyrazu, by uk³adaæ nawet bardzo skomplikowa-<br />
12 W palindromach stosowane s¹ ró¿nego typu œrodki jêzykowe i stylistyczne<br />
u¿ywane w poezji. S¹ to w szczególnoœci rymy zewnêtrzne, aliteracje,<br />
powtórzenia, anakoluty oraz czêste interiekcje.<br />
13 Jêzyk...
194 BEATA RUSEK<br />
ne struktury wersyfikacyjne, w obliczu konstrukcji palindromicznych<br />
rym stanowi rzadkoϾ.<br />
My na s¹d, a Nana lulu<br />
My na graty Wani w ulu<br />
Ulu – wina wytarganym<br />
Ululana – nad¹sanym.<br />
(MZ, 90)<br />
Nie bez znaczenia jest te¿ dynamizacja – rzec mo¿na obrazowo<br />
– „fabu³y” palindromu przez umieszczanie w sprecyzowanych miejscach<br />
(specyficzne zastosowanie) znaków interpunkcyjnych. Wp³ywaj¹<br />
one bezpoœrednio na sposób odczytu palindromu oraz na wyeksponowanie<br />
w trakcie odbioru sensu (jeœli taki istnieje). Do najczêœciej<br />
u¿ywanych zaliczyæ mo¿na myœlniki, znaki zapytania, wielokropki.<br />
Wywieraj¹ one bezpoœredni wp³yw na sposób odbioru<br />
i interpretacji palindromu, u³atwiaj¹ równie¿ odnalezienie sensu<br />
zdania. Akt? – no, jêk raj ufania… Mija to (gafa!) niby dym… O,<br />
Halko z Oklahomy, dyb i na Fagota-Jima, i na Fujarkê-Jontka<br />
(B, 30). W strukturach zdaniowych wyró¿niæ mo¿na sporo typowych<br />
dla jêzyka mówionego powi¹zañ za pomoc¹ zaimka to oraz<br />
znaczn¹ liczbê zaimków osobowych. Nierzadko zdania rozpoczynane<br />
s¹ od spójników: a, i, bo, ale, wykorzystywane s¹ równie¿<br />
partyku³y: Ot, su³tan ¯u jada ju¿ na t³usto (G, 91), wykrzykniki:<br />
Ej, za rok i sikora zje (G, 67); O, tam rot kody – doktor ma to (MZ,<br />
57). Najczêœciej pojawiaj¹cym siê s³owem jest wykrzyknik ej, ej¿e,<br />
który czytany wspak stanowi zakoñczenie licznej grupy wyrazów<br />
w jêzyku polskim (np. koñcówka fleksyjna przymiotników rodzaju<br />
¿eñskiego i 3 osoby liczby pojedynczej czasowników): Ej, u Reja<br />
bawi diwa, bajeruje (MZ, 17); Ej, Ela, golony kanar z rana kynologa<br />
leje (MZ, 34); Ej, i Kruk popija tutaj, i pop kurki je (MZ, 41);<br />
Ej¿e, tam u kuma te¿ je (G, 89).<br />
W zale¿noœci od czêœci mowy, które zamykaj¹ zdanie, mo¿na<br />
mówiæ o przymiotnikowym charakterze zakoñczeñ palindromów:<br />
Ewo, pili masoni wino sami – lipowe (MG, 25); Ewo, nowi pili,<br />
czcili piwo nowe, lub czasownikowym zakoñczeniu palindromów:
Palindrom jako przyk³ad symetrii w jêzyku<br />
195<br />
Jula, mu mech cichcem umaluj (MG, 27); Julu, myszy brak – skarby<br />
zsymuluj (MZ, 32). W pewnej liczbie palindromów brak jest<br />
orzeczenia, odbiorca musi siê go domyœlaæ – O na Rysy ³¹k¹ ³ysy<br />
rano [szed³?, bieg³?] (MG, 33); O, na rekiny by Nike rano [posz³a?,<br />
zapolowa³a? (MZ, 57); O, tu mokrawy wywar! Komu to? [le¿y? stygnie?]<br />
(G, 99); Anna Zuzi: Co ci Zuzanna? [mówi? zrobi³a?] (G, 76).<br />
Niektóre zdania-palindromy wywo³uj¹ spontaniczne asocjacje. Te<br />
automatyczne myœlowe skojarzenia mog¹ byæ wynikiem m.in. zastosowanych<br />
w palindromie zwrotów, nazw, imion postaci autentycznych:<br />
Albo na³owi ci Wa³êsa masê ³awic i wo³a: „Nobla!...”<br />
(B, 34). Wœród nazw w³asnych odnaleŸæ mo¿na nazwy geograficzne:<br />
A i wam Etna – Dante mawia (MZ, 53), nazwy pañstw:<br />
A w USA zaraz ca³a czara zasuwa (G, 97), miast: Ada i w Opolu<br />
gra – Kargul opowiada (MZ, 20), rzek: O, wal klin w Nil klawo!<br />
(G, 85). Ró¿ne z nich mog¹ zostaæ skondensowane, zestawione<br />
w wiêksze zespo³y:<br />
Tu las. £eba, idioto. A tu robota: Katowice<br />
– leci Wilga na Rac³awice. Leci baba na mato³ka.<br />
Nak³u kuka „terefere” ta kuku³ka.<br />
Nak³o tam, a na Babice leci wa³ car. A na Gliwice?<br />
– leciwo tak. A to Boruta – oto i diabe³. Salut.<br />
(MZ, 42)<br />
Wœród symetrycznych zdañ zdarzaj¹ siê zestawienia rzeczownikowe,<br />
np.: I potwór-kujon gwa³ty te¿, o Bo¿e, tyt³a, w gnoju krów<br />
topi (B, 29). Symetria palindromu wymusza czasem wprowadzanie<br />
do zdañ elementów jêzyka potocznego: Zakop Kain róg, a ty<br />
dej Edyta Górniak pokaz (G, 83); Kaja, ³owi wó³ se imies³ów i wo³a<br />
– jak? (MZ, 80), tak¿e ró¿nego typu eufemizmów: Kurde, chce druk<br />
(G, 89). W palindromach uzewnêtrznia siê najwyraŸniej swobodny<br />
szyk wyrazów w zdaniu, nierzadko dochodzi równie¿ do zaburzenia<br />
konstrukcji sk³adniowej: Na mole ma zeza meloman (G, 83);<br />
wprowadzane s¹ zdania wtr¹cone oraz elementy mowy zale¿nej.<br />
Tworzenie palindromów – tak jak ka¿dego innego tworu jêzykowego<br />
– jest form¹ wyboru mo¿liwoœci tkwi¹cych w systemie jê-<br />
13*
196 BEATA RUSEK<br />
zykowym. Palindrom w ograniczonym stopniu wykorzystuje mo¿liwoœci<br />
gramatyczne, leksykalno-semantyczne, sk³adniowe, bêd¹c<br />
zale¿nym od uk³adu symetrycznego. Symetria, z jednej strony, stanowi<br />
o istocie tej formy, a z drugiej – ogranicza rozwijanie wystêpujacych<br />
elementów.<br />
Ogólne wnioski, jakie nasuwaj¹ siê po lekturze palindromów,<br />
prowadz¹ do ambiwalentnych konstatacji. Istniej¹ takie palindromy,<br />
które czyta siê i interpretuje bez nadmiernego intelektualnego<br />
wysi³ku, odbiera w sposób naturalny – ich elementy nasuwaj¹<br />
w ma³o skomplikowany sposób skojarzenia, ewentualne kontrasty,<br />
zaskakuj¹ce po³¹czenia znaczeñ dodaj¹ im tylko dodatkowego uroku.<br />
Natomiast wysi³ek poniesiony w celu zinterpretowania, odnalezienia<br />
istoty, znaczenia innego palindromu okazuje siê daremny<br />
– zamiast zaskakiwaæ puent¹, uj¹æ kondensacj¹ opisywanych zjawisk,<br />
wywo³aæ reakcjê œmiechu z racji dobrze po³¹czonych elementów,<br />
– palindrom zadziwia do tego stopnia, ¿e rodzi siê wówczas<br />
pytanie o sens i potrzebê nielogicznego, choæ symetrycznego uk³adu<br />
liter. Palindrom jest specyficzn¹ organizacj¹ liter i s³ów – wydaje<br />
siê, i¿ sens na si³ê zostaje wt³aczony w symetryczn¹ postaæ<br />
zdania. Osi¹gniêcie zespolenia sensu z symetri¹ jest zadaniem<br />
trudnym, lecz – jak siê okazuje na wybranych przyk³adach – mo¿liwym.<br />
Literatura<br />
BARAÑCZAK S. (1995): Pegaz zdêbia³. Londyn.<br />
BARTMIÑSKI J., red. (1993): Wspó³czesny jêzyk polski. Wroc³aw.<br />
BRALCZYK J. (2004): Leksykon zdañ polskich. Warszawa.<br />
BUTTLER D. (2001): Polski dowcip jêzykowy. Warszawa.<br />
CH£OPICKI W. (2002): Humor w komunikacji jêzykowej. W: SZPILA G., red.: Jêzyk<br />
trzeciego tysi¹clecia II. T. 1: Nowe oblicza komunikacji we wspó³czesnej<br />
polszczyŸnie. Kraków.<br />
CORTÁZAR J. (1989): Satarsa. W: Niewpory. Prze³. Z. CH¥DZYÑSKA. Kraków.<br />
Encyklopedia powszechna S. Orgelbranda (1901). Warszawa.
Palindrom jako przyk³ad symetrii w jêzyku<br />
197<br />
G£OWIÑSKI M., KOSTKIEWICZOWA T., OKOPIEÑ-S£AWIÑSKA A., S£AWIÑSKI J. (1998):<br />
Podrêczny s³ownik terminów literackich. Warszawa.<br />
GODZIC J. (1996): Echozdania czyli palindromy. Rzeszów.<br />
MORAWSKI T. (2005): Gór ech chce róg. Katowice.<br />
MORAWSKI T. (2006): Zagwi¿d¿ i w gaz. Poznañ.<br />
PENSZKO M. (1975): S³owa biegn¹ce z powrotem, czyli o palindromach. „Kalendarz<br />
Szaradzisty”.<br />
SKUBALANKA T. (1991): Wprowadzenie do gramatyki stylistycznej jêzyka polskiego.<br />
Lublin.<br />
TRZYNADLOWSKI J. (1952): Komizm, „Prace Polonistyczne”, s. 10.<br />
TUWIM J. (1950): Pegaz dêba. Warszawa.<br />
Wielka ilustrowana encyklopedia powszechna (1932). Wyd. Gutenberga. Kraków.<br />
WILKOÑ A. (1978): Dewiacyjny aspekt stylu. „Ruch Literacki”, z. 2.<br />
Strona internetowa: www.palindromy.pl/pal_eis.html<br />
ród³a<br />
BARAÑCZAK S. (1995): Pegaz zdêbia³. Londyn. (B).<br />
GODZIC J. (1996): Echozdania czyli palindromy. Rzeszów. (G).<br />
MORAWSKI T. (2006): Zagwi¿d¿ i w gaz. Poznañ. (MZ).<br />
MORAWSKI T. (2005): Gór ech chce róg. Katowice. (MG).<br />
TUWIM J. (1950): Pegaz dêba. Warszawa. (T).
ALEKSANDRA TOBÓR-BARANOWSKA<br />
Nie komunikowaæ – prowokowaæ<br />
Zabawy s³owem – do niedawna traktowane jako rodzaj eksperymentu<br />
jêzykowego, a zarazem specyficzny œrodek artystyczny –<br />
dziœ sta³y siê niemal¿e koniecznym wyposa¿eniem potocznej kompetencji<br />
odbiorczej. S¹ stosowane i odczytywane we wszelkich formach<br />
komunikacji jêzykowej. Odbiorca jest przyzwyczajany do rozpoznawania<br />
dodatkowych znaczeñ i interpretowania celowych naruszeñ<br />
systemu jêzykowego przez popularne teksty reklam, dzia-<br />
³ania marketingowe oraz powszechne w jêzyku codziennym ¿arty<br />
i gry jêzykowe. Kto nie wie, ¿e ¿ubr w trawie puszczy czy ¿e warto<br />
posiedzieæ przy ¿ubrze? Kto nie pamiêta reklamy o Marioli, która<br />
ma oczy piwne (...) o kocim [Okocim] spojrzeniu czy reklam innych<br />
piw oczywiœcie, bezalkoholowych – [Piwo „Bosman”] Bezalkoholowe<br />
– ale buja!? Zupe³nie nowe znaczenie zyska³y okreœlenia poni-<br />
¿amy ceny czy odchudzamy ceny. Telewizja Aster reklamuje siê jako<br />
Mi³oœæ od pierwszego zobaczenia, a farby Beckers s¹ dla ludzi z poczuciem<br />
koloru. Do jêzyka wesz³y powiedzonka o kocie, który spojrza³<br />
jakoœ tak... od miski..., a tak¿e czasowstrzymywacz i czasopodwajacz,<br />
ociec, praæ? czy choæby œwistak siedzi i zawija w te sreberka.<br />
„Powszechna w ¿yciu spo³ecznym reklama staje siê inspiruj¹cym<br />
dostawc¹ mechanizmów takich dzia³añ. Rozwija siê œwiadomoœæ<br />
rozbudowanej, spotêgowanej perswazyjnoœci przekazu. St¹d zaœ<br />
p³ynie poczucie, ¿e wszystkie chwyty s¹ dozwolone i to zarówno<br />
na poziomie zachowañ etycznych (relatywizacja prawdy, przekra-
Nie komunikowaæ – prowokowaæ<br />
199<br />
czanie sfer tabu, np. tematy, które jeszcze kilka lat temu okreœla³o<br />
siê jako »nie na telefon«, dziœ bez przeszkód pojawiaj¹ siê w publicznym<br />
przekazie), jak i zachowañ interakcyjnych (fa³szywe relacje<br />
nadawczo-odbiorcze: pozorowana ¿yczliwoœæ, udawana sympatia,<br />
zachwianie i rozregulowanie systemu adresatywnego) oraz<br />
stosunku do tworzywa jêzykowego (dekompozycja i dezintegracja<br />
s³owa, naruszanie normy ortograficznej, s³owotwórczej, fleksyjnej<br />
itd.). Staje siê to Ÿród³em »luŸnego« stosunku do normy.<br />
W takim komunikacyjnym bez³adzie króluje zasada, ¿eby by³o<br />
ciekawie, ¿eby coœ siê dzia³o. [...] Wspó³czesny cz³owiek to ju¿ nie<br />
»zwierzê mowy«, lecz cz³owiek bawi¹cy siê (homo ludens), który gra<br />
wszystkim i wszêdzie, a strategia gry wprowadzana jest przez niego<br />
na wszystkich niemal polach jêzykowej aktywnoœci.<br />
Zjawisko ma pewnie jednak i drugi wymiar: budzi jêzykow¹ kreatywnoœæ,<br />
czego œwiadectwem jest np. ³atwoœæ powstawania neologizmów,<br />
mnogoœæ eponimów, b³yskotliwoœæ doraŸnych po³¹czeñ wyrazowych”<br />
(SKUDRZYK, 2005: 34).<br />
W znaczenia gramy dziœ wszyscy i stale. Szybki rozwój technologii<br />
oraz zmieniaj¹ce siê warunki spo³eczne przyczyniaj¹ siê do<br />
powstawania licznych neologizmów i neosemantyzmów, które ju¿<br />
dawno przesta³y byæ zaskakuj¹ce dla odbiorcy. Co prawda, „neologizmy<br />
w literaturze nie s¹ czymœ identycznym z neologizmami,<br />
jakie spotykamy w jêzyku potocznym. Ró¿nice [...] dotycz¹ zarówno<br />
ich kszta³tu, jak i znaczenia, nie mówi¹c ju¿ o tym, ¿e poza<br />
wszystkim wyp³ywa tu problem ich funkcji artystycznej” (BUDZYK,<br />
1946: 236), niemniej jednak przyzwyczajenie odbiorcy do zaskakuj¹cych<br />
form i wyra¿eñ sprawia, ¿e innowacyjne rozwi¹zania jêzykowe,<br />
proponowane przez twórców literatury, nie robi¹ ju¿ wiêkszego<br />
wra¿enia. Gra jêzykowa s³u¿y grom literackim, staje siê budulcem<br />
œwiata przedstawionego, przyzwyczaja odbiorcê do takich<br />
zabiegów.<br />
Jednak jeszcze ca³kiem niedawno gry literackie by³y uznawane<br />
za posuniêcia kontrowersyjne, a czasem wrêcz rewolucyjne. Z ca³¹<br />
pewnoœci¹ pisarze proponuj¹cy czytelnikom gry literackie przyczynili<br />
siê do spopularyzowania form pos³ugiwania siê jêzykiem,
200 ALEKSANDRA TOBÓR-BARANOWSKA<br />
które bazuj¹ na ³amaniu jêzykowych zasad 1 . Warto, choæby z tego<br />
wzglêdu, przyjrzeæ siê dwóm wczesnym powieœciom Janusza Andermana,<br />
które ju¿ samym tytu³em proponuj¹ czytelnikowi podjêcie<br />
gry: jego debiutanckiej powieœci Zabawa w g³uchy telefon 2 (1976)<br />
oraz kolejnemu utworowi: Gra na zw³okê 3 (1979). O tym, ¿e w latach<br />
siedemdziesi¹tych nie by³ to zabieg popularny, œwiadcz¹ choæby<br />
g³osy krytyki, która – co prawda doceni³a innowacyjnoœæ formy,<br />
ale nie kry³a zaskoczenia i w¹tpliwoœci. Ze wzglêdu na wieloznacznoœæ<br />
i uniwersalnoœæ kategorii „gra” nale¿a³oby na wstêpie<br />
skonkretyzowaæ to pojêcie 4 . Pomocne mog¹ tu byæ rozwa¿ania Jerzego<br />
JARZÊBSKIEGO (1982: 31), który przedstawiaj¹c ró¿ne mo¿liwoœci<br />
zastosowania tego pojêcia, tworzy w³asn¹, opisow¹ jego definicjê:<br />
„gra jest schematem [...] szczególnej interakcji, w której partnerzy<br />
realizuj¹ wytyczne pewnego systemu, podejmuj¹c rozliczne<br />
czynnoœci w sztucznie wyodrêbnionym œrodowisku, realizuj¹c za-<br />
³o¿one w systemie cele. Regu³y systemu tworz¹ swoisty jêzyk [...],<br />
a rola wypowiedzi w owym systemie nie polega przede wszystkim<br />
na komunikowaniu [podkr. – A.T.-B.] jakichœ treœci, ale na prowokowaniu<br />
[podkr. – A.T.-B.] okreœlonych reakcji partnera [...],<br />
organizacji wspó³dzia³ania [...], a wreszcie – na zrozumieniu regu³<br />
rz¹dz¹cych wszystkimi zjawiskami, które daj¹ siê opisaæ w systemie<br />
uprawianej gry”.<br />
Przy takim zastosowaniu pojêcia „gra” zmienia siê relacja: nadawca<br />
– odbiorca tekstu. Czytelnik nie jest tu jedynie nastawiony<br />
na odbiór komunikatu, ale czuje siê partnerem w „zabawie” w li-<br />
1 Proza lat siedemdziesi¹tych sta³a siê, oczywiœcie przedmiotem ogl¹dów<br />
jêzykoznawczych (por. SKUDRZYK, 1994; WITOSZ, WOJTAK, S£AWKOWA, SKUDRZYK,<br />
2003). Wskazane tam aspekty stylowych przemian prozy mo¿na poszerzyæ<br />
o proponowany tu aspekt: funkcjonowanie gry jêzykowej jako budulca œwiata<br />
przedstawionego.<br />
2 J. ANDERMAN: Zabawa w g³uchy telefon (1976) – wszystkie przytoczone<br />
w artykule cytaty pochodz¹ z tego wydania; strony podajê przy cytatach.<br />
3 TEN¯E: Gra na zw³okê (1979) – wszystkie przytoczone w artykule cytaty<br />
pochodz¹ z tego wydania; strony podajê przy cytatach.<br />
4 Pojêcie „gra” i jego zastosowanie poddano szczegó³owej analizie – zarówno<br />
teoretycznej, jak i szczegó³owej – w tomie Gry w jêzyku, literaturze i kulturze<br />
(JÊDRZEJKO, ¯YDEK-BEDNARCZUK, red., 1979).
Nie komunikowaæ – prowokowaæ<br />
201<br />
teraturê. Udzia³ w „grze” wymaga znajomoœci jej regu³ i podjêcia<br />
wspó³dzia³ania, ale daje równoczeœnie satysfakcjê i tworzy szczególn¹<br />
wiêŸ miêdzy nadawc¹ a odbiorc¹ tekstu, wiêŸ nadbudowan¹<br />
nad procesem komunikacji, ale równie wa¿n¹: porozumienie<br />
„partnerów w grze”.<br />
Prezentowane tu rozwa¿ania stanowi¹ próbê wskazania tropów<br />
interpretacyjnych w wybranych grach znaczeniowych w prozie Janusza<br />
Andermana. Przyjmuj¹c za punkt wyjœcia oczywiste stwierdzenie,<br />
¿e œwiat powieœciowy konstruowany jest w jêzyku i poprzez<br />
jêzyk, uznajê za interesuj¹ce zanalizowanie metod, które pozwalaj¹<br />
na nowe potraktowanie istniej¹cych ju¿ zjawisk jêzykowych<br />
(mowa tu g³ównie o sposobach rozszerzania, tworzenia i modyfikowania<br />
pól asocjacyjnych).<br />
Janusz Anderman gra z czytelnikiem w znaczenia. Tworzy nowe<br />
s³owa, zmienia znaczenie wyrazów istniej¹cych w jêzyku, buduje<br />
w œwiadomoœci odbiorcy nowe pola semantyczne b¹dŸ przebudowuje<br />
te, które ju¿ funkcjonuj¹. Nie jest tu jednak¿e istotna ich jêzykowa<br />
analiza, ale wskazanie sposobu, w jaki funkcjonuj¹ w powieœciach:<br />
Jaki œwiat buduj¹? Czemu s³u¿¹? Jak¹ rolê odgrywaj¹<br />
w grze narratora z czytelnikiem? Jêzyk jest podstawowym elementem<br />
buduj¹cym œwiat czy te¿ rzeczywistoœæ powieœciow¹. Jest ona<br />
tworzona poprzez jêzyk i w nim samym, tote¿ ogromne znaczenie<br />
maj¹ dla niej zabiegi, których autor dokonuje w³aœnie na jêzyku.<br />
£amanie zasad ortografii<br />
Szczególnie ³atwo dostrzegalne, tote¿ zwracaj¹ce uwagê czytelnika,<br />
s¹ gry semantyczne wynikaj¹ce z ³amania zasad pisowni.<br />
W powieœciach J. Andermana nader czêsto pojawia siê zjawisko naruszania<br />
zasad ortografii i interpunkcji 5 . Zabieg ten przyci¹ga uwagê<br />
5 O szczególnej roli takiego zabiegu w uobecnianiu odmiany mówionej<br />
w odmianie pisanej por.: WITOSZ, WOJTAK, S£AWKOWA, SKUDRZYK, 2003, s. 30–37.
202 ALEKSANDRA TOBÓR-BARANOWSKA<br />
czytelnika i szybko wci¹ga go w grê, polegaj¹c¹ na innym odczytaniu<br />
wyrazów zapisanych w tak nietypowy sposób. Innymi s³owy<br />
– zmiana regu³ pisowni jest sygna³em zmiany regu³ gry. Narrator<br />
sygnalizuje odbiorcy koniecznoϾ odmiennej od konwencjonalnej<br />
interpretacji s³ów wyró¿nionych nietypowym sposobem zapisu.<br />
Przyk³adem takiej gry mo¿e byæ pisownia nazw miejscowoœci<br />
lub imion i nazwisk ma³¹ liter¹. Z Zabawy w g³uchy telefon pochodz¹<br />
przyk³ady: przyboœ (s. 37), ga³czyñski (s. 37); z Gry na zw³okê<br />
– ajnsztajn (s. 59), niuton (s. 60), w libii (s. 42), we wroc³awiu<br />
(s. 53), w krakowie (s. 80). Taki zapis mo¿e sygnalizowaæ czytelnikowi,<br />
¿e fragmenty te zosta³y zapisane „z nas³uchu”, z jêzyka ¿ywego,<br />
mówionego (mo¿e zapis z odtworzonej taœmy magnetofonowej?)<br />
– st¹d brak owych wielkich liter, których graficzna forma ma<br />
zastosowanie tylko w jêzyku pisanym. Zabieg taki daje tak¿e efekt<br />
depersonalizacji czy te¿ dekonkretyzacji postaci i miejsc. Traktuje<br />
siê je jak nazwy pospolite, skutkiem czego trac¹ indywidualnoœæ,<br />
jednostkowoœæ, niepowtarzalnoœæ. Zostaj¹ sprowadzone do roli jednego<br />
z wielu elementów œwiata przedstawionego. Narrator sygnalizuje<br />
odbiorcy, ¿e osoby i miejsca przedstawione w ten niekonwencjonalny<br />
sposób nie s¹ istotne, ¿e nie trzeba poœwiêcaæ im uwagi,<br />
¿e stanowi¹ tylko jeden ze sk³adników „t³a powieœciowego”, ³atwy<br />
do zast¹pienia jakimikolwiek innymi.<br />
W wypowiedziach postaci powieœciowych – monologach, dialogach<br />
– zdania rozpoczynane s¹ ma³¹ liter¹. Daje to, z jednej strony,<br />
wra¿enie „s³owotoku” – œlinotok myœli (Gra..., s. 46), wed³ug<br />
okreœlenia narratora, z drugiej zaœ strony, jest sposobem czy te¿<br />
raczej sygna³em odebrania tym wypowiedziom znamienia wyj¹tkowoœci,<br />
jednorazowoœci, a tak¿e znaczenia. Zdania zlewaj¹ siê<br />
w „be³kot”, „szum” – to wra¿enie jest najwa¿niejsze, o wiele istotniejsze<br />
ni¿ treœæ wypowiedzi, która zostaje tu ca³kowicie zlekcewa-<br />
¿ona. W ca³ej wypowiedzi ¿aden wyraz nie przyci¹ga uwagi, nie<br />
wyró¿nia siê – to sposób, w jaki prowadzona jest pewna gra semantyczna<br />
z czytelnikiem: narrator odbiera znaczenie wyrazom<br />
i zdaniom, a nadaje je formie, w jakiej s¹ zapisane.<br />
Odwrotn¹ funkcjê pe³ni chwyt, polegaj¹cy na wprowadzeniu<br />
wielkiej litery w nazwach pospolitych, okreœlaj¹cych postacie i miej-
Nie komunikowaæ – prowokowaæ<br />
203<br />
sca, np. w Zabawie...: Pewien (s. 35), ¯ó³ta Kurtka (s. 36), Ferment<br />
(s. 52); w Grze...: Redakcja (s. 12), Rynek (s. 43). Za pomoc¹ takiego<br />
zabiegu zostaj¹ nadane indywidualnoœci wyrazom o znaczeniu<br />
pospolitym. Sygnalizuj¹ one pewn¹ wyj¹tkowoœæ, niepowtarzalnoœæ,<br />
s³u¿¹ wyodrêbnieniu postaci czy miejsca. Czytelnik dziêki takiemu<br />
graficznemu wyodrêbnieniu nazw ³atwo dostrzega, ¿e zosta³y one<br />
przez autora obdarzone zespo³em cech jednostkowych, indywidualnych<br />
– dla wyró¿nienia z „t³a powieœciowego”. I znowu odbiorca<br />
podejmuje grê z narratorem, tworz¹c nowe pole semantyczne zwi¹zane<br />
z danym s³owem. Naj³atwiej to zaobserwowaæ na przyk³adzie<br />
s³owa pewien. Tradycyjnie kojarzone jest ono ze s³owami, takimi<br />
jak: jakiœ, ktoœ, któryœ, nieokreœlony, ktoœ z t³umu. Sugerowana tym<br />
wyrazem nieokreœlonoœæ zostaje przekreœlona zastosowaniem wielkiej<br />
litery. Od pocz¹tku zatem wyraz zaczyna oznaczaæ imiê (nazwisko)<br />
bohatera, a stopniowo ³¹czy siê z szeregiem cech indywidualnych,<br />
w które wyposa¿ona zostaje postaæ, np. poeta, outsider,<br />
¿yj¹cy podobnie jak bohater-narrator, znajduj¹cy siê w podobnych<br />
okolicznoœciach. Konsekwencj¹ tego chwytu literackiego jest doprowadzenie<br />
do sytuacji, w której czytelnik, spostrzegaj¹c wyeksponowany<br />
poprzez zapisanie wielk¹ liter¹ wyraz w tekœcie, w³¹cza<br />
siê w grê znaczeniow¹ i otwiera nowe, stworzone przez autora pole<br />
semantyczne, a tradycyjne skojarzenia zwi¹zane ze s³owem przestaj¹<br />
byæ dla niego wa¿ne. Liczy siê jedynie to nowe, narzucone<br />
systemem gry znaczenie. To w³aœnie przyk³ad swoistej interakcji,<br />
zachodz¹cej pomiêdzy partnerami w grze, gdy prowokuje siê okreœlone<br />
reakcje wspó³partnera i podejmuje wspó³dzia³anie pozwalaj¹ce<br />
realizowaæ za³o¿one cele gry.<br />
Innym sposobem uzyskania nowego znaczenia s³ów jest ³amanie<br />
zasad pisowni ³¹cznej lub rozdzielnej poszczególnych wyrazów<br />
w tekœcie. Taki zabieg spina jakby klamr¹ pocz¹tek i koniec Zabawy...<br />
Na pierwszej stronie powieœci pojawia siê wyra¿enie kraj-obraz<br />
(s. 5), a w ostatnim zdaniu – strato-sfera (s. 95). Niekonwencjonalny<br />
sposób zapisania tych s³ów przyci¹ga uwagê odbiorcy. Czytelnik<br />
przywyk³ traktowaæ je jako zrosty, nie poœwiêca zatem uwagi<br />
znaczeniu poszczególnych elementów, wchodz¹cych w ich sk³ad.<br />
Rozbicie graficzne wyrazu nadaje mu nowy sens, który mo¿e, ale
204 ALEKSANDRA TOBÓR-BARANOWSKA<br />
nie musi byæ sum¹ znaczeñ poszczególnych s³ów sk³adowych. Krajobraz<br />
– w tradycyjnym znaczeniu – jest synonimem s³owa pejza¿.<br />
W powieœci jego semantyka zostaje zmieniona – byæ mo¿e ma oznaczaæ<br />
„obraz kraju”, indywidualny, istniej¹cy w œwiadomoœci bohatera-narratora,<br />
odbierany przezeñ i przekazywany odbiorcy, mo¿e<br />
te¿ byæ rozumiany jako pewien obszar poddany obserwacji, tym<br />
bardziej ¿e poprzedzony s³owem „makieta” (obiekt odzwierciedlaj¹cy<br />
rzeczywistoœæ, sztucznie stworzony dla u³atwienia obserwacji<br />
i analizy). Mo¿na równie¿ przyj¹æ znaczenie szerokie – obraz<br />
kraju, narodu, spo³eczeñstwa, przyrody, gospodarki, stosunków miêdzynarodowych<br />
itp.<br />
W zakoñczeniu Zabawy... zastosowano identyczny zabieg: na<br />
ostatniej stronie narrator pozostawia za sob¹ strato-sferê miasta.<br />
Konwencjonalne znaczenie wyrazu wi¹¿e siê w œwiadomoœci odbiorcy<br />
z pojêciem geograficznym. Poprzez rozdzielenie dwóch czêœci<br />
wyrazu (³ac. stratum ‘pos³anie’, gr. sphaira ‘kula’) autor tworzy<br />
neosemantyzm. Wyraz przestaje okreœlaæ jedn¹ z warstw atmosfery,<br />
a uzyskuje nowe znaczenie: sfera straceñ, sfera zatracenia.<br />
Jest to – na dodatek – strato-sfera miasta, co wydaje siê logiczn¹<br />
konsekwencj¹ kreowanego w powieœci obrazu miasta: molocha,<br />
giganta, poch³aniaj¹cego swe ofiary, skazuj¹cego je na stracenie.<br />
Rzeczywistoœæ powieœciowa odbija siê w jêzyku powieœciowym<br />
i odwrotnie.<br />
Gry semantyczne<br />
Innym przyk³adem stosowanych w powieœciach J. Andermana<br />
gier s¹ gry semantyczne, oparte na neologizmach powsta³ych<br />
w wyniku czêœciowej redukcji wyrazów. Powieœciowy œwiat autora,<br />
konsekwentnie budowany poprzez jêzyk, sw¹ oryginalnoœæ opiera<br />
na niekonwencjonalnym spojrzeniu na rzeczywistoϾ. Odzwierciedlenie<br />
takiego ogl¹du œwiata wymaga zastosowania nietypowych<br />
form jêzykowych, czego efektem jest nagromadzenie neologizmów,
Nie komunikowaæ – prowokowaæ<br />
205<br />
m.in. takich, które budowane s¹ poprzez czêœciow¹ redukcjê s³ów.<br />
W Zabawie w g³uchy telefon narrator, jad¹c poci¹giem, zbli¿a siê<br />
do miasta, postrzeganego jako powolne cielsko zaura (s. 12). S³owo<br />
zaur (od gr. sauros ‘jaszczurka’) nie wystêpuje w tej postaci w œwiadomoœci<br />
odbiorcy, który jednak zna nazwy gadów kopalnych (choæby<br />
„dinozaur”). Naturalnie uruchomiony zostaje wiêc – zgodny<br />
z intencj¹ nadawcy – ci¹g skojarzeñ, dotycz¹cych wyobra¿eñ o olbrzymim,<br />
historycznym potworze, nios¹cym zagro¿enie, tym wiêksze<br />
¿e wspó³czesnemu cz³owiekowi nieznane. Zabieg, polegaj¹cy na<br />
uciêciu czêœci wyrazu, zwraca uwagê czytelnika, zarazem wykorzystuj¹c<br />
istniej¹ce skojarzenia i sygnalizuj¹c inne ni¿ utrwalone<br />
znaczenie. Zaur to nowy, wspó³czesny rodzaj potwora, symbolizuje<br />
aktualne, realne zagro¿enia, które niesie ze sob¹ miasto (problem<br />
ten jest zreszt¹ w powieœci stale eksponowany). Poprzez czêœciow¹<br />
zmianê istniej¹cej formy wyrazu narrator podejmuje grê<br />
z odbiorc¹, proponuj¹c mu czêœciow¹ zmianê funkcjonuj¹cego krêgu<br />
znaczeniowego. Nowy wyraz wykorzystuje tylko czêœæ pola semantycznego,<br />
która ³¹czy siê z ogromem i groz¹ potwora, eliminuj¹c<br />
znaczenie zoologiczne i historyczne. Zewnêtrznym przejawem<br />
tej fragmentarycznoœci znaczenia jest redukcja formy.<br />
Semantykê wyrazu zmieniæ mo¿na poprzez redukcjê wiêkszej<br />
czêœci s³owa albo tylko jednego fonemu. J. Anderman, wykorzystuj¹c<br />
wyra¿enia ju¿ istniej¹ce w jêzyku i odznaczaj¹ce siê podobieñstwem<br />
w warstwie brzmieniowej, wprowadza je w nowy kontekst<br />
– proponuje czytelnikowi grê w nowe znaczenia. We fragmencie<br />
Gry... narrator, patrz¹c na wyci¹gniêt¹ d³oñ pomnika, zauwa¿a,<br />
¿e nigdy nie usiad³ na niej ¿aden zdro¿ny go³¹b (s. 16). Oczekiwalibyœmy<br />
raczej okreœlenia zdro¿ony, czyli zmêczony drog¹. Wprowadzenie<br />
w ten kontekst s³owa zdro¿ny zaskakuje. Go³¹b symbolizuje<br />
niewinnoœæ, ³agodnoœæ, gdy tymczasem s³owo zdro¿ny niesie<br />
ze sob¹ wrêcz przeciwne konotacje (zdro¿ny, czyli ‘taki, który zszed³,<br />
zboczy³ z uczciwej drogi’; w ogólnym znaczeniu: ‘taki, który zas³uguje<br />
na naganê, godny potêpienia’). W efekcie powstaje oksymoroniczne<br />
zestawienie, które staje siê sygna³em kolejnej gry znaczeniowej.<br />
Narrator proponuje czytelnikowi zabawê znaczeniami, uruchamiaj¹c<br />
skojarzenia zwi¹zane zarówno z okreœleniem zdro¿ny,
206 ALEKSANDRA TOBÓR-BARANOWSKA<br />
jak i zdro¿ony – odbiorca mo¿e przyj¹æ znaczenia implikowane<br />
przez jedno lub drugie z tych s³ów b¹dŸ przez obydwa zarazem.<br />
Wybór za ka¿dym razem jest uzale¿niony od stopnia spostrzegawczoœci,<br />
wra¿liwoœci oraz kompetencji czytelniczych. Tego rodzaju gry<br />
semantyczne nie s¹ bowiem obligatoryjne – odbiorca mo¿e wzi¹æ<br />
w nich udzia³, lecz jeœli nie podejmie gry, nie wp³ynie to na zrozumienie<br />
przez niego ca³oœci tekstu. Taki zabieg œwiadczy w³aœnie<br />
o tym, ¿e mamy tu do czynienia z zabaw¹ literack¹, gr¹, wieloznacznoœci¹.<br />
Nawet czytelnik nieuwa¿ny lub niedostatecznie przygotowany<br />
do odbioru, który dostrze¿e tylko jedno z mo¿liwych znaczeñ,<br />
nie traci mo¿liwoœci uczestniczenia w innych grach znaczeniowych,<br />
napotkanych w dalszych fragmentach.<br />
Poprzez czêœciow¹ redukcjê wyrazów autor – paradoksalnie –<br />
osi¹ga efekt poszerzenia ich pola semantycznego. Dzieje siê tak dlatego,<br />
¿e rezygnuj¹c z odwo³añ do jednego, okreœlonego krêgu znaczeniowego,<br />
uruchamia (lub czêœciowo tworzy) wszystkie pola asocjacyjne,<br />
które wi¹¿¹ siê z danym elementem jêzykowym lub mog¹<br />
zostaæ z nim powi¹zane.<br />
Podobny – choæ nie identyczny – efekt poszerzenia czy zmiany<br />
pola semantycznego uzyskuje J. Anderman, wykorzystuj¹c istnienie<br />
w jêzyku wyrazów o podobnej warstwie brzmieniowej, ale odmiennym<br />
zakresie znaczeniowym. W tym przypadku odbiorca, czyli<br />
partner w grze nie jest prowokowany do tworzenia nowych pól<br />
asocjacyjnych – nie stanowi to zasadniczego celu. Najistotniejsza<br />
czêœæ zabawy polega na precyzowaniu i dookreœlaniu zakresu znaczeniowego<br />
s³ów, na dostrzeganiu ró¿nic semantycznych istniej¹cych<br />
pomiêdzy wyrazami z pozoru tylko podobnymi do siebie. Œwiadome<br />
bliskie ich zestawienie, wpisanie w kontekst, który podkreœla istniej¹ce<br />
rozbie¿noœci w zakresie semantyki, pozwala odbiorcy dostrzec<br />
ró¿norodnoœæ znaczeñ i konotowanych przez te wyrazy treœci.<br />
W Zabawie... narrator-bohater znajduje siê w poci¹gu w towarzystwie<br />
podró¿nych i podró¿ników (s. 5). Wymieniaj¹c dwa rodzaje<br />
podró¿uj¹cych, autor wyraŸnie sugeruje, ¿e istnieje pomiêdzy nimi<br />
zasadnicza ró¿nica. Zdaj¹c sobie sprawê z istnienia odmiennoœci<br />
semantycznych pomiêdzy tymi okreœleniami, czytelnik prawdopodobnie<br />
nie zetkn¹³ siê dot¹d z takim ich zestawieniem, które sk³o-
Nie komunikowaæ – prowokowaæ<br />
207<br />
ni³oby go do precyzyjnego okreœlenia ró¿nicy. Poprzez bliskie zestawienie<br />
wyrazów i kontekst, który nie pozwala nie zauwa¿yæ, co<br />
je ró¿ni i ³¹czy, nadawca sk³ania czytelnika do dostrze¿enia tych<br />
odmiennoœci.<br />
Podobny zabieg literacki stosuje autor w scenie, w której bohater-narrator,<br />
oczekuj¹c na przyjœcie K., zastanawia siê: Mo¿e coœ<br />
jej wypad³o? Wypadek? (s. 51). Mechanizm gry jest tu taki sam, jak<br />
w poprzednim przyk³adzie. Wyra¿enie potoczne coœ komuœ wypad³o<br />
implikuje zajœcie jakiegoœ nieprzewidzianego zdarzenia (bez<br />
dookreœlenia, czy mia³o ono charakter pozytywny czy negatywny).<br />
S³owo wypadek ma zupe³nie inne konotacje – oznacza nag³e, zawsze<br />
przykre wydarzenie, wi¹¿¹ce siê z nieprzyjemnymi konsekwencjami.<br />
Zestawienie dwóch podobnych brzmieniowo wyrazów<br />
zwraca uwagê czytelnika, który – podejmuj¹c grê – zastanawia siê,<br />
w jakim stopniu pola znaczeniowe tych wyrazów siê pokrywaj¹, dostrzega<br />
i precyzuje ró¿nice oraz pog³êbia w³asn¹ œwiadomoœæ jêzykow¹.<br />
Mechanizm ten pozwala na jeszcze inny rodzaj gry. We fragmencie,<br />
w którym Pewien siada przy ³ó¿ku dziewczyny, bohater zauwa¿a,<br />
¿e gdy wróci³a i po³o¿y³a siê, mia³ j¹ blisko siebie – by³a<br />
mu bliska (s. 60). S³owo bliski wykorzystane zostaje w dwóch ró¿nych<br />
kontekstach: bliskoœci fizycznej, niewielkiej (przestrzennie)<br />
odleg³oœci dziel¹cej postacie oraz bliskoœci psychicznej, emocjonalnej.<br />
Ró¿nica pomiêdzy tym przyk³adem a poprzednimi polega g³ównie<br />
na tym, ¿e tutaj wykorzystane zosta³y nie dwa s³owa o podobnej<br />
warstwie brzmieniowej, ale jeden wyraz o dwóch znaczeniach.<br />
Cel zabawy jest jednak ten sam: gra s³ów ma doprowadziæ odbiorcê<br />
do odkrycia ró¿nic znaczeniowych, do uœwiadomienia sobie<br />
wszystkich asocjacji zwi¹zanych z ka¿dym, poddanym wnikliwemu<br />
ogl¹dowi, s³owem.<br />
W grach jêzykowych, które proponuje czytelnikowi J. Anderman,<br />
czasem chodzi o zmianê pola semantycznego, czasem zaœ o jego poszerzenie,<br />
reinterpretacjê, dookreœlenie. W efekcie odbiorca z lektury<br />
czerpie nie tylko korzyœæ, p³yn¹c¹ z odkrywania nowych znaczeñ,<br />
subtelnych odcieni i ró¿nic semantycznych, pog³êbiania œwiadomoœci<br />
jêzykowej. Czytelnik nie jest nastawiony wy³¹cznie na od-
208 ALEKSANDRA TOBÓR-BARANOWSKA<br />
biór komunikatu, ale czuje siê uczestnikiem szczególnego rodzaju<br />
relacji, nadbudowanej nad procesem komunikacji.<br />
Gry jêzykowe – maj¹ce w powieœciach J. Andermana charakter<br />
niecodziennego zabiegu literackiego – dziœ s¹ czêœci¹ codziennoœci<br />
komunikacyjnej. „I choæ niekoniecznie pozostaj¹ w jêzyku na trwa³e<br />
konkretne sformu³owania, efekt odejœcia od normy, rozmaite solecyzmy,<br />
sposoby naruszania normy, to na pewno pozostaje utrwalaj¹ce<br />
siê i poszerzaj¹ce zasiêg oddzia³ywania prawo do naruszania<br />
normy, niemal¿e obowi¹zek b³yskotliwej wymiany zaskoczeñ<br />
bardziej ni¿ informacji. Rozumienie takich komunikatów, odkrywanie<br />
ich warstwy ludycznej i ich warstwy informacyjnej wymaga<br />
aktywnego odbiorcy, wspó³tworzenie sensów jest tu oczywist¹ koniecznoœci¹.<br />
Ogólniej rzecz ujmuj¹c, komunikowanie przybiera dziœ formê interakcyjn¹<br />
– wypowiedzi s¹ wiêc ekspresywne i skierowane, aktywizuj¹ce<br />
odbiór (SKUDRZYK, 2005: 35).<br />
Literatura<br />
BUDZYK K. (1946): Sprawa neologizmów w literaturze. W: BUDZYK K., red.: Z zagadnieñ<br />
poetyki. Stylistyka teoretyczna w Polsce. Warszawa.<br />
JARZÊBSKI J. (1982): Gra w Gombrowicza. Warszawa.<br />
JÊDRZEJKO E., ¯YDEK-BEDNARCZUK U., red. (1997): Gry w jêzyku, literaturze i kulturze.<br />
Warszawa.<br />
SKUDRZYK A. (2005): Czy zmierzch kultury pisma? O synestezji i analfabetyzmie<br />
funkcjonalnym. Katowice.<br />
SKUDRZYK A. (1994): Jêzyk (za)pisany. Katowice.<br />
WITOSZ B., WOJTAK M., S£AWKOWA E., SKUDRZYK A. (2003): Style literatury po 1956<br />
roku. Katowice.
14 Jêzyk...<br />
Nie komunikowaæ – prowokowaæ<br />
ród³a<br />
ANDERMAN J. (1979): Gra na zw³okê. Kraków.<br />
ANDERMAN J. (1976): Zabawa w g³uchy telefon. Warszawa.<br />
209
MA£GORZATA KRZYSZTOFIK<br />
Sposoby wyra¿ania uczuæ w prozie<br />
Andrzeja Sapkowskiego<br />
(na przyk³adzie wybranych<br />
emocji negatywnych)<br />
Uczucie to jest coœ, co siê czuje, a nie coœ, co siê<br />
prze¿ywa w s³owach. W s³owach mo¿na zapisaæ<br />
myœli – nie mo¿na w s³owach zapisaæ uczuæ.<br />
(WIERZBICKA, 1971: 30)<br />
Motto – umieszczane na pocz¹tku wypowiedzi – jest myœl¹ przewodni¹,<br />
z któr¹ autor siê identyfikuje, za któr¹ pod¹¿a w swych<br />
rozwa¿aniach, któr¹ siê inspiruje. Inicjuj¹c wypowiedŸ, motto stanowi<br />
jednoczeœnie jej komentarz, a tak¿e duchowe wsparcie dla<br />
tworzonej i rozwijanej nowej jakoœci intelektualnej. Dla mnie s³owa<br />
Anny Wierzbickiej stanowi¹ inspiracjê ku temu, by podj¹æ swego<br />
rodzaju polemikê z myœl¹ w nich zawart¹ i pokazaæ, ¿e s³owami<br />
mo¿na zapisaæ uczucia.<br />
Przedmiotem analizy uczyni³am tekst literacki, reprezentuje on<br />
bowiem typ wypowiedzi charakterystycznej dla jêzyka pisanego<br />
(czy te¿ prymarnie przeznaczonego do zapisu). W przypadku komunikacji<br />
ustnej wyra¿anie emocji jest mo¿liwe nie tylko za pomoc¹<br />
œrodków jêzykowych, ale równie¿, a mo¿e przede wszystkim,<br />
za pomoc¹ kodu pozawerbalnego: mimiki, gestów, postawy cia³a,<br />
tonu i barwy g³osu: „gesty niejednokrotnie przekazuj¹ te treœci
14*<br />
Sposoby wyra¿ania uczuæ w prozie Andrzeja Sapkowskiego...<br />
211<br />
konceptualne, które wprawdzie znajduj¹ siê w umyœle mówi¹cego,<br />
ale niekoniecznie uzyskuj¹ swoj¹ reprezentacjê werbaln¹” (AN-<br />
TAS, 1996: 80) 1 . Tekst literacki – poprzez fakt zapisu oraz szczególny<br />
kontekst nadawczo-odbiorczy – stwarza nowe mo¿liwoœci w zakresie<br />
badañ nad wskazaniem sposobów wyra¿ania uczuæ w jêzyku:<br />
„Mowa bez gestu wymaga specjalnych zabiegów: szczególnego<br />
obrazowania, szczególnej metaforyzacji, a przynajmniej wiêkszego<br />
wysi³ku percepcyjnego od odbiorcy i wiêkszego nak³adu werbalizacji<br />
od nadawcy” (ANTAS, 1996: 92) 2 .<br />
Analiza sposobów wyra¿ania uczuæ w jêzyku na przyk³adzie tekstu<br />
literackiego (czyli w kontekœcie jêzyka artystycznego) stwarza<br />
równie¿ nowe mo¿liwoœci poszukiwañ lingwistycznych w ramach<br />
szeroko pojêtej stylistyki zajmuj¹cej siê badaniem struktury wypowiedzi<br />
jako „ca³oœci poznawczo-pragmatyczno-semiotycznej zrelatywizowanej<br />
do kulturowego (historyczno-spo³eczno-jêzykowego)<br />
i psychicznego kontekstu poprzez osobê (osobowoœæ) Autora jako<br />
podmiotu dzia³aj¹cego i stanowi¹cego centrum perspektywy poznawczo-komunikacyjnej”<br />
(GAJDA, 1996: 251).<br />
Owa perspektywa „poznawczo-komunikacyjna” proponowana<br />
przez autora (dysponenta regu³, podmiot czynnoœci twórczych) 3<br />
jest tu niezwykle istotna. Uczestnicz¹c w relacji nadawczo-odbiorczej<br />
(tzn. interpretuj¹c i odczuwaj¹c), czytelnik (odbiorca ide-<br />
1 Por. równie¿ NOWAKOWSKA-KEMPNA (1995: 126): „[...] mo¿na mówiæ o jêzyku<br />
uczuæ, który wspó³tworz¹ kod werbalny oraz kilka kodów semiotycznych niewerbalnych:<br />
mimiczny, gestykulacyjny, zachowaniowy”.<br />
2 Por. równie¿ NOWAKOWSKA-KEMPNA (1995: 119): „Jêzykoznawcê interesuje<br />
sposób werbalizacji i konwencjonalizacji UCZUÆ w jednostkach jêzykowych<br />
oraz struktury tych œcie¿ek [...], a przede wszystkim rozumienie emocji w perspektywie<br />
ekspresji cia³a”.<br />
3 Pod pojêciami „autor” i „nadawca” (oba te terminy w niniejszym artykule<br />
stosujê wymiennie) rozumiem – za A. OKOPIEÑ-S£AWIÑSK¥ (2001) – nadawcê<br />
utworu, czyli dysponenta i realizatora regu³ struktury dzie³a, specyficzn¹ rolê<br />
autora, w któr¹ wchodzi on w przebiegu procesu twórczego, wybieraj¹cego<br />
z zewnêtrznego repertuaru mo¿liwoœci konstrukcyjnych to, co w tekœcie ma<br />
siê znaleŸæ, odrzucaj¹cego zaœ to, czego nie powinno w nim byæ; jako instancja<br />
nadawcza z poziomu zewn¹trztekstowego nie jest on to¿samy z istniej¹cym<br />
w rzeczywistoœci pozajêzykowej „autorem-cz³owiekiem”.
212 MA£GORZATA KRZYSZTOFIK<br />
alny) 4 wpisuje siê wraz z autorem w pewien kr¹g kulturowy jednostek<br />
funkcjonuj¹cych w okreœlonej rzeczywistoœci pozajêzykowej 5<br />
(wspólny jêzyk, warunki spo³eczne, historia). Dlatego w planie komunikacji<br />
nadawca – tekst – odbiorca mo¿na mówiæ, z jednej strony,<br />
o swego rodzaju typowoœci, skonwencjonalizowaniu zastosowanych<br />
œrodków i odwo³ywaniu siê do wspólnych doœwiadczeñ,<br />
z drugiej zaœ strony – o oryginalnym stylu pisarskim autora i subiektywnym<br />
odbiorze czytelnika, wynikaj¹cych z indywidualnych<br />
prze¿yæ obu stron. Pozwala to zatem wskazaæ dwa rodzaje œrodków<br />
s³u¿¹cych do wyra¿ania uczuæ: wynikaj¹ce ze wspólnej wiedzy<br />
nadawcy i odbiorcy oraz bêd¹ce wypadkow¹ indywidualnego<br />
stylu nadawcy i subiektywnego odbioru czytelnika tekstu. W obrêbie<br />
obu rodzajów mog¹ znaleŸæ siê zjawiska jêzykowe plasuj¹ce<br />
siê w zró¿nicowanych p³aszczyznach struktury jêzykowej: semantycznej<br />
(leksykalnej), pragmatycznej czy tekstowej.<br />
Przyk³ad I:<br />
Rience milcza³ d³ugo, wcale nie zbieraj¹c siê do wyjœcia. Patrzy³<br />
na poetê niesympatycznym, wilgotnym wzrokiem, a poeta<br />
czu³ rosn¹cy niepokój. Z do³u, z sali ogólnej zamtuza, dobiega³<br />
weso³y rejwach, punktowany niekiedy wysokim damskim<br />
chichotem. Jaskier odwróci³ g³owê, niby to demonstruj¹c<br />
pogardliw¹ wy¿szoœæ, w rzeczywistoœci jednak ocenia³ odleg³oœæ<br />
dziel¹c¹ go od k¹ta izby i od gobelinu przedstawiaj¹cego<br />
nimfê polewaj¹c¹ sobie cycki wod¹ z dzbanka. [za<br />
gobelinem znajdowa³o siê ukryte wyjœcie – M.K.]<br />
4 Pojêcia „czytelnik” i „odbiorca” (oba te terminy w niniejszym artykule<br />
stosujê wymiennie) odnoszê – za A. OKOPIEÑ-S£AWIÑSK¥ (2001) – do odbiorcy<br />
utworu (czytelnika idealnego), którego odbiór tekstu stanowi wypadkow¹ konkretnych<br />
niepe³nych odczytañ jednostkowych – interpretacji czytelników konkretnych;<br />
jako instancja odbiorcza z poziomu zewn¹trztekstowego nie jest on<br />
to¿samy z istniej¹cym w rzeczywistoœci pozajêzykowej „czytelnikiem-cz³owiekiem”.<br />
5 Por. WIERZBICKA (1999: 163): „[...] okreœlenia emocji w danym jêzyku maj¹<br />
charakter niepowtarzalny i wyra¿aj¹ unikalny stosunek wobec ludzkich uczuæ<br />
typowy dla tej kultury oraz unikaln¹ perspektywê na zwi¹zki pomiêdzy emocjami,<br />
poznaniem i zachowaniami spo³ecznymi”.
Sposoby wyra¿ania uczuæ w prozie Andrzeja Sapkowskiego...<br />
213<br />
– Jaskier – przemówi³ wreszcie Rience, wk³adaj¹c rêkê do<br />
kieszeni sepiowego kaftana. – Odpowiedz na moje pytania,<br />
bardzo proszê. Ja muszê znaæ odpowiedŸ. To dla mnie niezmiernie<br />
wa¿ne. A wierzaj mi, dla ciebie te¿, bo jeœli odpowiesz<br />
po dobroci, to...<br />
– To co?<br />
Na w¹skie wargi Rience’a wype³z³ paskudny grymas.<br />
– To nie bêdê ciê musia³ zmuszaæ do mówienia.<br />
– S³uchaj no, obwiesiu – Jaskier wsta³ i uda³, ¿e robi groŸn¹<br />
minê. – Brzydzê siê gwa³tem i przemoc¹. Ale zaraz zawo-<br />
³am Mamê Lantieri, a ona wezwie niejakiego Gruzi³ê, który<br />
pe³ni w tym przybytku zaszczytn¹ i odpowiedzialn¹ funkcjê<br />
wykidaj³y. To prawdziwy artysta w swoim fachu. On kopnie<br />
ciê w rzyæ, a ty wówczas przelecisz nad dachami tego grodu<br />
tak piêknie, ¿e nieliczni o tej porze przechodnie wezm¹ ciê za<br />
pegaza.<br />
(SAPKOWSKI, 2001: 25–26)<br />
Pierwszy rodzaj œrodków s³u¿¹cych do wyra¿ania uczuæ wynika<br />
ze wspólnej wiedzy nadawcy i odbiorcy; odnosi siê do elementów<br />
skonwencjonalizowanych, uniwersalnych – ich interpretacja<br />
wynika z codziennej praktyki komunikacyjnej przeciêtnego u¿ytkownika<br />
jêzyka. W przyk³adzie I mo¿na wskazaæ nastêpuj¹ce ich<br />
reprezentacje:<br />
– bezpoœrednie nazwanie emocji (poeta czu³ rosn¹cy niepokój) – nadawca<br />
i odbiorca znaj¹ znaczenie s³owa niepokój i w podobny<br />
sposób odczuwaj¹ tê emocjê,<br />
– u¿ycie partyku³y nacechowanej stylistycznie (S³uchaj no) – nadawca<br />
i odbiorca wiedz¹, ¿e partyku³a ta oznacza lekcewa¿enie,<br />
– formu³owanie groŸby (To nie bêdê ciê musia³ zmuszaæ do mówienia;<br />
zaraz zawo³am Mamê Lantieri, a ona wezwie niejakiego<br />
Gruzi³ê, który (...) kopnie ciê w rzyæ) – nadawca i odbiorca wiedz¹,<br />
co to jest groŸba,<br />
– opis wygl¹du i ruchu cia³a sygnalizuj¹cych okreœlon¹ emocjê (Jaskier<br />
wsta³ i uda³, ¿e robi groŸn¹ minê) – nadawca i odbiorca<br />
wiedz¹, jak wygl¹da groŸna mina,
214 MA£GORZATA KRZYSZTOFIK<br />
– opis odwo³uj¹cy siê do doœwiadczeñ zmys³owych czytelnika:<br />
wzrok, dotyk (wilgotny wzrok; niesympatyczny wzrok) – nadawca<br />
i odbiorca wiedz¹, jak wygl¹da wilgotny i niesympatyczny<br />
wzrok.<br />
Drugi rodzaj œrodków jêzykowych s³u¿¹cych do wyra¿ania emocji<br />
odnosi siê ju¿ do indywidualnego i subiektywnego postrzegania<br />
zjawisk, zarówno ze strony nadawcy, jak i odbiorcy, oraz w wyraŸny<br />
sposób ods³ania przyjêty przez autora system wartoœci. U¿ywaj¹c<br />
zwrotów nacechowanych ekspresywnie, nadawca œwiadomie<br />
kreuje wizerunek postaci pozytywnej – ofiary (Jaskier), „brzydz¹cej<br />
siê gwa³tem i przemoc¹”, sk³onnej do z³oœliwych ¿artów ze swojego<br />
rozmówcy:<br />
On kopnie ciê w rzyæ, a ty wówczas przelecisz nad dachami<br />
tego grodu tak piêknie, ¿e nieliczni o tej porze przechodnie<br />
wezm¹ ciê za pegaza.<br />
oraz postaci negatywnej – oprawcy (Rience):<br />
Patrzy³ na poetê niesympatycznym, wilgotnym wzrokiem,<br />
Na w¹skie wargi Rience’a wype³z³ paskudny grymas.<br />
Relacja zdarzeñ odbywa siê z punktu widzenia postaci pozytywnej,<br />
co sprawia, ¿e jest ona czytelnikowi bli¿sza i chêtniej siê z ni¹<br />
identyfikuje, podzielaj¹c jej emocje:<br />
Rience milcza³ d³ugo, wcale nie zbieraj¹c siê do wyjœcia.<br />
[Jaskier chcia³, aby jego rozmówca jak najszybciej go opuœci³].<br />
Patrzy³ na poetê niesympatycznym, wilgotnym wzrokiem, a<br />
poeta czu³ rosn¹cy niepokój. [Jaskier widzi, w jaki sposób jego<br />
rozmówca mu siê przygl¹da, co stanowi przyczynê jego<br />
niepokoju i poczucia zagro¿enia].<br />
Jaskier odwróci³ g³owê, niby to demonstruj¹c pogardliw¹<br />
wy¿szoœæ, w rzeczywistoœci jednak ocenia³ odleg³oœæ dziel¹c¹<br />
go od k¹ta izby i od gobelinu przedstawiaj¹cego nimfê po-
Sposoby wyra¿ania uczuæ w prozie Andrzeja Sapkowskiego...<br />
215<br />
lewaj¹c¹ sobie cycki wod¹ z dzbanka. [Jaskier gestem próbuje<br />
zmyliæ Rience’a i jednoczeœnie rozwa¿a mo¿liwoœci ucieczki].<br />
S³uchaj no, obwiesiu – Jaskier wsta³ i uda³, ¿e robi groŸn¹<br />
minê. [Jaskier próbuje groŸb¹ odstraszyæ Rience’a].<br />
Bardzo czêsto oba rodzaje œrodków s³u¿¹cych do wyra¿ania uczuæ<br />
nak³adaj¹ siê i uzupe³niaj¹, trudno jest zatem jednoznacznie rozró¿niæ<br />
to, co konwencjonalne 6 , od tego, co indywidualne i nietypowe,<br />
stanowi¹ce o swoistym obrazie œwiata, przyjêtym systemie wartoœci,<br />
ocen i œwiatopogl¹du zarówno nadawcy, jak i odbiorcy.<br />
Przyk³ad II<br />
Miasto p³onê³o.<br />
W¹skie uliczki, wiod¹ce ku fosie, ku pierwszemu tarasowi,<br />
zia³y dymem i ¿arem, p³omienie po¿era³y ciasno skupione strzechy<br />
domostw, liza³y mury zamku. Od zachodu, od drugiej strony<br />
bramy portowej, narasta³ wrzask, odg³osy zajad³ej walki,<br />
g³uche, wstrz¹saj¹ce murem uderzenia taranu.<br />
Napastnicy ogarnêli ich niespodziewanie, prze³amawszy barykadê<br />
bronion¹ przez nielicznych ¿o³nierzy, mieszczan z halabardami<br />
i kuszników cechu. Okryte czarnymi kropierzami<br />
konie przelecia³y nad zapor¹ jak upiory, jasne, rozmigotane<br />
brzeszczoty sia³y œmieræ wœród uciekaj¹cych obroñców.<br />
Ciri poczu³a, jak wioz¹cy j¹ na ³êku rycerz spina gwa³townie<br />
konia. Us³ysza³a jego krzyk. Trzymaj siê, krzycza³. Trzymaj<br />
siê!<br />
Inni rycerze w barwach Cintry wyprzedzili ich, w pêdzie<br />
œciêli siê z Nilfgaardczykami. Ciri widzia³a to przez moment,<br />
k¹tem oka – szaleñczy wir b³êkitno-z³otych i czarnych p³aszczy<br />
wœród szczêku stali, ³omotu kling o tarcze, r¿enia koni…<br />
6 Por. NOWAKOWSKA-KEMPNA (1995: 127–128): „Kluczem do wykrycia doœwiadczenia<br />
cielesnego s¹ konwencjonalne konstrukcje jêzykowe, utrwalone w jêzyku<br />
w postaci klisz, stereotypów, frazeologizmów, idiomów itp. Poniewa¿ za ich<br />
pomoc¹ charakteryzujemy uczucia, na mocy po³¹czenia utartych zwrotów jêzykowych<br />
i sformu³owañ odnosz¹cych siê do skonwencjonalizowanych dzia³añ,<br />
czynnoœci, sensomotoryki i symboli”.
216 MA£GORZATA KRZYSZTOFIK<br />
Krzyk. Nie, nie krzyk. Wrzask.<br />
Trzymaj siê!<br />
Strach. Ka¿dy wstrz¹s, ka¿de szarpniêcie, ka¿dy skok konia<br />
rwie do bólu d³onie zaciœniête na rzemieniu. Nogi w bolesnym<br />
przykurczu nie znajduj¹ oparcia, oczy ³zawi¹ od dymu.<br />
Obejmuj¹ce j¹ ramiê dusi, d³awi, boleœnie zgniata ¿ebra. Dooko³a<br />
narasta krzyk, taki, jakiego nie s³ysza³a nigdy dot¹d.<br />
Co trzeba zrobiæ cz³owiekowi, by tak krzycza³?<br />
Strach. Obezw³adniaj¹cy, parali¿uj¹cy, dusz¹cy strach.<br />
Znowu szczêk ¿elaza, chrap koni. Domy dooko³a tañcz¹,<br />
buchaj¹ce ogniem okna s¹ nagle tam, gdzie przed chwil¹ by³a<br />
b³otnista uliczka, zas³ana trupami, zawalona porzuconym dobytkiem<br />
uciekinierów. Rycerz za jej plecami zanosi siê nagle<br />
dziwnym, chrapliwym kaszlem. Na wczepione w rzemieñ rêce<br />
bucha krew. Wrzask. Œwist strza³.<br />
Upadek, wstrz¹s, bolesne uderzenie o zbrojê. Obok ³omoc¹<br />
kopyta, nad g³ow¹ miga koñski brzuch i wystrzêpiony poprêg,<br />
drugi koñski brzuch, rozwiany czarny kropierz. Stêkniêcia,<br />
takie, jakie wydaje drwal r¹bi¹cy drzewo. Ale to nie drzewo,<br />
to ¿elazo o ¿elazo. Krzyk, zd³awiony i g³uchy, tu¿ przy niej coœ<br />
wielkiego i czarnego wali siê z pluskiem w b³oto, bryzga<br />
krwi¹. Opancerzona stopa drga, miota siê, orze ziemiê olbrzymi¹<br />
ostrog¹.<br />
Szarpniêcie. Jakaœ si³a podrywa j¹ w górê, wci¹ga na ³êk<br />
siod³a. Trzymaj siê! Znowu trzês¹cy pêd, szaleñczy galop. Rêce<br />
i nogi rozpaczliwie szukaj¹ oparcia. Koñ staje dêba. Trzymaj<br />
siê!... Nie ma oparcia. Nie ma… Nie ma... Jest krew. Koñ<br />
pada. Nie mo¿na odskoczyæ, nie mo¿na wyszarpn¹æ siê, wyrwaæ<br />
z uœcisku pokrytych kolczug¹ ramion. Nie mo¿na uciec<br />
przed krwi¹, lej¹c¹ siê na g³owê, na kark.<br />
Wstrz¹s, mlaœniêcie b³ota, gwa³towne zderzenie z ziemi¹,<br />
przera¿aj¹co nieruchom¹ po dzikiej jeŸdzie. Przejmuj¹cy chrap<br />
i wizg konia usi³uj¹cego unieœæ zad. Dudnienie podków, migaj¹ce<br />
pêciny i kopyta. Czarne p³aszcze i krupierze. Krzyk.<br />
W uliczce ogieñ, rycz¹ca czerwona œciana ognia. Na jej<br />
tle jeŸdziec, wielki, wydaje siê siêgaæ g³ow¹ ponad p³on¹ce
Sposoby wyra¿ania uczuæ w prozie Andrzeja Sapkowskiego...<br />
217<br />
dachy. Okryty czarnym kropierzem koñ tañczy, miota ³bem,<br />
r¿y.<br />
JeŸdziec patrzy na ni¹. Ciri widzi b³ysk oczu w szparze wielkiego<br />
he³mu, ozdobionego skrzyd³ami drapie¿nego ptaka. Widzi<br />
odblask po¿aru na szerokiej klindze miecza trzymanego<br />
w nisko opuszczonej d³oni.<br />
JeŸdziec patrzy. Ciri nie mo¿e siê poruszyæ. Przeszkadzaj¹<br />
jej bezw³adne rêce zabitego, oplataj¹ce j¹ w pasie. Unieruchamia<br />
j¹ coœ ciê¿kiego i mokrego od krwi, coœ, co le¿y na jej udzie<br />
i przygwa¿d¿a j¹ do ziemi.<br />
I unieruchamia j¹ strach. Potworny, skrêcaj¹cy trzewia<br />
strach, który sprawia, ¿e Ciri przestaje s³yszeæ kwik rannego<br />
konia, ryk po¿aru, wrzaski mordowanych ludzi i ³oskot bêbnów.<br />
Jedno, co jest, co siê liczy, co ma znaczenie, to strach.<br />
Strach, który przybra³ postaæ czarnego rycerza w ozdobionym<br />
piórami he³mie, zamar³ego na tle czerwonej œciany szalej¹cych<br />
p³omieni.<br />
JeŸdziec spina konia, skrzyd³a drapie¿nego ptaka na jego<br />
he³mie ³opoc¹, ptak zrywa siê do lotu. Do ataku na bezbronn¹,<br />
sparali¿owan¹ strachem ofiarê. Ptak – a mo¿e rycerz –<br />
krzyczy, skrzeczy, strasznie, okrutnie, triumfalnie. Czarny koñ,<br />
czarna zbroja, czarny rozwiany p³aszcz, a za tym wszystkim<br />
ogieñ, morze ognia.<br />
Strach.<br />
Ptak skrzeczy. Skrzyd³a ³opoc¹, pióra bij¹ po twarzy. Strach!<br />
Na pomoc. Dlaczego nikt mi nie pomaga. Jestem sama, jestem<br />
ma³a, jestem bezbronna, nie mogê siê poruszyæ, nie mogê<br />
nawet wydobyæ g³osu ze skurczonego gard³a. Dlaczego nikt<br />
mi nie przychodzi z pomoc¹?<br />
Bojê siê!<br />
Oczy w szparze wielkiego uskrzydlonego he³mu. Czarny<br />
p³aszcz przes³ania wszystko…<br />
(SAPKOWSKI, 2001: 5–7)<br />
Relacja zdarzeñ, podobnie jak w przyk³adzie I, odbywa siê<br />
z punktu widzenia wybranej przez autora postaci. Tutaj emocja bo-
218 MA£GORZATA KRZYSZTOFIK<br />
haterki zosta³a nie tylko nazwana, ale dodatkowo zintensyfikowana<br />
doznaniami fizycznymi:<br />
Strach. Ka¿dy wstrz¹s, ka¿de szarpniêcie, ka¿dy skok konia<br />
rwie do bólu d³onie zaciœniête na rzemieniu. Nogi w bolesnym<br />
przykurczu nie znajduj¹ oparcia, oczy ³zawi¹ od dymu.<br />
Strach. Obezw³adniaj¹cy, parali¿uj¹cy, dusz¹cy strach.<br />
I unieruchamia j¹ strach. Potworny, skrêcaj¹cy trzewia strach,<br />
który sprawia, ¿e Ciri przestaje s³yszeæ kwik rannego konia.<br />
Autor zastosowa³ bogaty repertuar œrodków jêzykowych maj¹cych<br />
na celu zobrazowanie warstwy emocjonalnej tekstu i zilustrowanie<br />
odczuæ postaci (zagubienia, dezorientacji, bezradnoœci) poprzez<br />
m.in.:<br />
– pytania retoryczne, sugeruj¹ce rozpaczliwe próby zrozumienia<br />
sytuacji poprzez poszukiwanie zwi¹zku przyczynowo-skutkowego:<br />
Na pomoc. Dlaczego nikt mi nie pomaga. Jestem sama, jestem<br />
ma³a, jestem bezbronna, nie mogê siê poruszyæ, nie mogê<br />
nawet wydobyæ g³osu ze skurczonego gard³a. Dlaczego nikt mi<br />
nie przychodzi z pomoc¹?;<br />
– brak graficznego wyodrêbnienia mowy niezale¿nej, krótkie wypowiedzi,<br />
czas teraŸniejszy: Us³ysza³a jego krzyk. Trzymaj siê,<br />
krzycza³. Trzymaj siê! / Wstrz¹s, mlaœniêcie b³ota, gwa³towne<br />
zderzenie z ziemi¹, przera¿aj¹co nieruchom¹ po dzikiej jeŸdzie.<br />
Przejmuj¹cy chrap i wizg konia usi³uj¹cego unieœæ zad. Dudnienie<br />
podków, migaj¹ce pêciny i kopyta. Czarne p³aszcze i krupierze.<br />
Krzyk;<br />
– sensualne postrzeganie rzeczywistoœci – doznania s³uchowe: Co<br />
trzeba zrobiæ cz³owiekowi, by tak krzycza³? (...) Znowu szczêk ¿elaza,<br />
chrap koni, wzrokowe: JeŸdziec patrzy na ni¹. Ciri widzi<br />
b³ysk oczu w szparze wielkiego he³mu, ozdobionego skrzyd³ami<br />
drapie¿nego ptaka. Widzi odblask po¿aru na szerokiej klindze<br />
miecza, dotykowe: Upadek, wstrz¹s, bolesne uderzenie o zbrojê;<br />
– zdania wykrzyknikowe: Trzymaj siê! / Strach! / Bojê siê!;<br />
– liczne powtórzenia.
Sposoby wyra¿ania uczuæ w prozie Andrzeja Sapkowskiego...<br />
219<br />
Autor kreuje negatywny obraz przemocy:<br />
– prezentuj¹c wizerunek bezbronnej, samotnej ofiary (tekst przypomina<br />
dialog wewnêtrzny, g³ówna postaæ nie ma z kim podzieliæ<br />
siê swoimi emocjami) na tle potê¿nego, bezlitosnego oprawcy:<br />
jeŸdziec wielki, wydaje siê siêgaæ g³ow¹ ponad p³on¹ce dachy;<br />
jeŸdziec spina konia (...) do ataku na bezbronn¹ sparali¿owan¹<br />
ze strachu ofiarê. Ptak – a mo¿e rycerz – krzyczy, skrzeczy, strasznie,<br />
okrutnie, triumfalnie;<br />
– pokazuj¹c cywilizowany œwiat ludzi przez pryzmat zwierzêcej<br />
drapie¿noœci i brutalnoœci: ryk po¿aru, wrzaski mordowanych ludzi;<br />
p³omienie po¿era³y ciasno skupione strzechy domostw; odg³osy<br />
zajad³ej walki; rycz¹ca czerwona œciana ognia;<br />
– opisuj¹c przykre, bolesne i nieprzyjemne doznania zmys³owe:<br />
szczêk stali; ³omot kling; wrzask; skok konia rwie do bólu; nogi<br />
w bolesnym przykurczu; ramiê dusi, d³awi, boleœnie zgniata ¿ebra;<br />
pióra bij¹ po twarzy;<br />
– stosuj¹c s³ownictwo zwi¹zane z kategori¹ œmierci budz¹cej grozê,<br />
strach, przera¿enie: konie przelecia³y nad zapor¹ jak upiory;<br />
brzeszczoty sia³y œmieræ; uliczka zas³ana trupami; bezw³adne<br />
rêce zabitego.<br />
Wskazuj¹c repertuar skonwencjonalizowanych œrodków s³u¿¹cych<br />
przekazywaniu emocji, zawsze trzeba mieæ na uwadze fakt,<br />
i¿ ka¿dy z odbiorców dysponuje mniej lub bardziej zbli¿onym do<br />
nadawcy repertuarem prze¿yæ oraz zasobem wiedzy. Ró¿nice mog¹<br />
wynikaæ z braku kompetencji jêzykowej lub niesprawnoœci któregoœ<br />
ze zmys³ów (wzroku czy s³uchu). Ka¿dy czytelnik odczyta tekst<br />
i emocje w nim zawarte przez pryzmat w³asnych doœwiadczeñ –<br />
im one bêd¹ bogatsze, tym odbiór literatury bêdzie g³êbszy i pe³niejszy.<br />
W tym kontekœcie mo¿na zatem mówiæ o subiektywnym,<br />
zindywidualizowanym odbiorze tekstu literackiego.<br />
Sposoby wyra¿ania emocji za pomoc¹ jêzyka stanowi¹ równie¿<br />
istotny komponent indywidualnego stylu pisarskiego, umo¿liwiaj¹cego<br />
odtworzenie œwiata wartoœci, ocen i œwiatopogl¹du autora<br />
(WITOSZ, 2005: 90). Œwiat uczuæ, wyra¿onych w tekœcie literackim<br />
za pomoc¹ œrodków jêzykowych, pokonuj¹c barierê zapisu, stanowi<br />
niæ porozumienia pomiêdzy nadawc¹ i odbiorc¹, dziêki której byæ
220 MA£GORZATA KRZYSZTOFIK<br />
mo¿e abstrakcyjny „dysponent regu³” stanie siê autorem, a „odbiorca<br />
idealny” – realnym czytelnikiem z przyjemnoœci¹ siêgaj¹cym po<br />
swoj¹ ulubion¹ ksi¹¿kê.<br />
Literatura<br />
ANTAS J. (1996): Gest, mowa a myœl. W: GRZEGORCZYKOWA R., PAJDZIÑSKA A., red.:<br />
Jêzykowa kategoryzacja œwiata. Lublin.<br />
GAJDA S. (1996): Styl osobniczy uczonych. W: BALOWSKI M., GAJDA S., red.: Styl a<br />
tekst. Opole.<br />
NOWAKOWSKA-KEMPNA I. (1995): Konceptualizacja uczuæ w jêzyku polskim. Prolegomena.<br />
Warszawa.<br />
OKOPIEÑ-S£AWIÑSKA A. (2001): Semantyka wypowiedzi poetyckiej. Preliminaria.<br />
Kraków.<br />
WIERZBICKA A. (1971): Kocha, lubi, szanuje. Medytacje semantyczne. Warszawa.<br />
WIERZBICKA A. (1999): Jêzyk – umys³ – kultura. Warszawa.<br />
WITOSZ B. (2005): Genologia lingwistyczna. Zarys problematyki. Katowice.<br />
ród³a<br />
SAPKOWSKI A. (2001): Krew elfów. Tom pierwszy sagi o wiedŸminie. Warszawa.
DAGMARA JEZIERSKA<br />
Felietony Stanis³awa Wasylewskiego,<br />
czyli o tym, czy z ¿ycia romantyka<br />
mo¿na zrobiæ „newsa”<br />
Strapiony ojciec, Wincenty Krasiñski, ma doœæ hulaszczego trybu<br />
¿ycia syna Zygmunta i jego „nietrafionych” kobiet (WASYLEWSKI,<br />
1936). Antoni Malczewski pada ofiar¹ „wampirycznych dam niewiadomego<br />
wieku, konduity i sylwety” (WASYLEWSKI, 1922). Wileñski<br />
zecer nazwiskiem Boñczyk jako pierwszy odkrywa talent wieszcza<br />
Mickiewicza (WASYLEWSKI, 1934). To zaledwie trzy przyk³ady<br />
z ogromnej liczby „sensacji” ujawnionych w felietonach autorstwa<br />
Stanis³awa Wasylewskiego. Z dzisiejszego punktu widzenia nazwane<br />
zosta³yby plotkami, informacjami rodem z brukowców lub tani¹<br />
prowokacj¹ maj¹c¹ na celu wzbudzenie zainteresowania czytelników<br />
gazet¹. Czy rzeczywiœcie zas³uguj¹ na takie miano? Czy<br />
Stanis³aw Wasylewski to przeciêtny publicysta bazuj¹cy na „odkopanych”<br />
doniesieniach z czasów romantyzmu, staraj¹cy siê je przemianowaæ<br />
na wspó³czesny mu „news”?<br />
Narodziny mistrza<br />
Stanis³aw Wasylewski urodzi³ siê 18 grudnia 1885 roku. Po<br />
ukoñczeniu szkó³ we Lwowie i w Stryju oraz po uzyskaniu matury
222 DAGMARA JEZIERSKA<br />
rozpocz¹³ studia polonistyczne i historyczne. Otoczy³o go wówczas<br />
opiek¹ naukow¹ grono wybitnych specjalistów, m.in.: Józef Kallenbach,<br />
Wilhelm Bruchnalski, Szymon Askenazy, Aleksander Hirszberg,<br />
Bronis³aw Gubrynowicz, Oswald Balzer, Piotr Chmielowski.<br />
Pozostawa³ tak¿e pod sta³ym intelektualnym nadzorem dziadka<br />
– Juliusza Starkla, dziêki któremu rozpoczê³a siê jego przygoda<br />
z Zak³adem Narodowym im. Ossoliñskich we Lwowie. Wys³any tam<br />
w 1901 roku w celu wykonania zapisu Ÿród³owego, nie wiedzia³,<br />
¿e zwi¹¿e swoj¹ przysz³oœæ z tym miejscem a¿ do prze³omu lat 1910/<br />
1911. Dyplom ukoñczenia studiów polonistycznych otrzyma³ we<br />
Lwowie, a drugi etap poczynañ naukowych – doktorat – zakoñczy³<br />
na Uniwersytecie Poznañskim, dok¹d przeniós³ siê na prze³omie<br />
lat 1927/1928.<br />
Debiut pisarski Wasylewskiego – Bibliografia historii literatury<br />
i krytyki literackiej za rok 1904 („Pamiêtnik Literacki” 1906)<br />
oraz Szkic w sprawie wampiryzmu („Lud” 1907) – zapocz¹tkowa³<br />
tak¿e jego dzia³alnoœæ publicystyczn¹. Podj¹³ wspó³pracê z wieloma<br />
czasopismami, m.in. „Krytyk¹”, „Gazet¹ Wieczorn¹”, a od 1915<br />
roku zosta³ redaktorem „Gazety Porannej” we Lwowie.<br />
W czasie I wojny œwiatowej zdoby³ doœwiadczenia w pracy korespondenta,<br />
których efektem jest zbiór reporta¿y zawartych w ksi¹¿ce<br />
Na Zachód (Lwów 1919).<br />
W 1918 roku uczestniczy³ w reaktywacji tygodnika satyrycznego<br />
„Szczutek”, w którym publikowa³ utwory pod pseudonimem<br />
„Bury Jan”. Po odbyciu obowi¹zkowej s³u¿by wojskowej powróci³<br />
do Lwowa i rozpocz¹³ wspó³pracê m.in. z „Wiadomoœciami Literackimi”,<br />
„Gazet¹ Polsk¹” i „S³owem Polskim”. Do Poznania trafi³<br />
w 1927 roku po œlubie ze Stanis³aw¹ Nowack¹-Stamirowsk¹. Nie<br />
zaprzesta³ pracy redaktorskiej – kontynuowa³ j¹ w pismach poznañskich:<br />
„Têcza”, „Kurier Poznañski”, „Dziennik Poznañski”, warszawskich:<br />
„Gazeta Polska”, i krakowskich: „Ilustrowany Kurier Codzienny”.<br />
Wraz z wybuchem II wojny œwiatowej powróci³ do Lwowa, gdzie<br />
zwi¹za³ siê z tamtejszym teatrem. Jak pisa³, mia³ wówczas mnóstwo<br />
wolnego czasu: postanowi³em u¿yæ go na spisanie systematycznych,<br />
porz¹dnych pamiêtników. Zachodzi³em czêsto do biblio-
Felietony Stanis³awa Wasylewskiego...<br />
223<br />
teki Ossoliñskich, zbiera³em materia³y raczej dla kontroli, choæ okaza³o<br />
siê, ¿e pamiêæ moja przechowywa³a wiele wspomnieñ z moich<br />
przejœæ i przesz³oœci mojej rodziny (WASYLEWSKI, 1959: 425–426). Rezultatem<br />
tej pracy jest ksi¹¿ka Czterdzieœci lat powodzenia. Przebieg<br />
mojego ¿ycia, wydana ju¿ po œmierci autora.<br />
Po wkroczeniu Niemców do Lwowa ukrywa³ siê, nastêpnie rozpocz¹³<br />
tajn¹ pracê w podziemnej organizacji o nazwie Konferencja<br />
Narodu Polskiego. Jednoczeœnie przyj¹³ propozycjê redagowania<br />
dodatku literacko-kulturalnego w kontrowersyjnej „Gazecie<br />
Lwowskiej” 1 .<br />
Zmar³ 26 lipca 1953 roku. Pozostawi³ po sobie ogromn¹ iloœæ<br />
materia³u literackiego z rozmaitych dziedzin, mia³ bowiem bardzo<br />
szerokie zainteresowania. Najbardziej ukocha³ okres, w którym<br />
tworzyli wybitni polscy romantycy. I to na poszukiwaniu ciekawostek<br />
z ich ¿ycia spêdzi³ najwiêcej czasu. Ubiera³ je w formê felietonu.<br />
Felieton – literatura czy publicystyka?<br />
Feliton operuje œrodkami wyrazu ró¿ni¹cymi siê nieco od tych,<br />
u¿ywanych w standardowych artyku³ach prasowych. Jêzyk jest tu<br />
nie tylko noœnikiem informacji, ale tak¿e wyrazicielem emocji twórcy,<br />
emocji, na które nie mo¿e pozwoliæ sobie dziennikarz.<br />
Bêd¹cy form¹ dziennikarsk¹, felieton, wskutek korzystania z literackich<br />
œrodków wyrazu staje siê równoczeœnie gatunkiem paraliterackim<br />
(CHUDZIÑSKI, 2002: 197). Istotna dla tego typu wypowiedzi<br />
jest tak¿e osobowoœæ twórcy. To on decyduje o koñcowym charakterze<br />
swojego dzie³a, to on nadaje mu zamierzony kszta³t. Jak<br />
1 „Gazeta Lwowska” – pismo niemieckie wydawane od 1941 roku w jêzyku<br />
polskim, oskar¿ane o usypianie opinii publicznej i fa³szowanie rzeczywistoœci.<br />
Decyzja Wasylewskiego odnoœnie wspó³pracy z gazet¹ odebrana zosta-<br />
³a doœæ negatywnie i przysporzy³a mu wielu problemów (JAROWIECKI, 1997: 94).
224 DAGMARA JEZIERSKA<br />
pisze Edward CHUDZIÑSKI (2002: 209): „[...] felietonista, w przeciwieñstwie<br />
do publicysty, nie musi gruntownie argumentowaæ swoich<br />
s¹dów i ocen. St¹d jego ustalenia maj¹ charakter prowizoryczny,<br />
nieprawomocny, a jego opinie mog¹ bulwersowaæ czytelników”.<br />
Gatunek ten pozwala autorowi na du¿¹ swobodê twórcz¹, a zarazem<br />
jest sprawdzianem erudycji, pomys³owoœci i kreatywnoœci<br />
pisz¹cego. Wymaga nie tylko zdolnoœci pisarskiej i niebywa³ej wiedzy<br />
z danego zakresu, ale równie¿ osobistego stosunku do tematu,<br />
popartego rzetelnymi, w subiektywny sposób wyra¿onymi argumentami.<br />
Jest to bowiem warunek konieczny, by felieton spe³ni³<br />
swoj¹ zasadnicz¹ funkcjê: mówi³ o rzeczach istotnych w lekkiej,<br />
zajmuj¹cej formie.<br />
Teksty Wasylewskiego realizuj¹ tê zasadê z pe³n¹ konsekwencj¹<br />
– pisane specyficznym jêzykiem, dotykaj¹ce problemu w taki<br />
sposób, by czytelnik gazetowego felietonu z niecierpliwoœci¹ czeka³<br />
na kolejne. Napisa³ je autor niezwykle charakterystycznym dla<br />
siebie stylem, sprawiaj¹cym, ¿e œwiat, w który przenosz¹ czytelnika,<br />
staje siê swojski, bliski, fascynuj¹cy. Felietoniœcie bardzo zale-<br />
¿a³o autorowi na tym, by za³o¿enia epoki, o której pisze, jej idee,<br />
wartoœci i sposób myœlenia ówczesnych, by³y dla odbiorcy tekstów<br />
przejrzyste i zrozumia³e. Dziêki jego dociekliwoœci wiele nieznanych<br />
faktów ujrza³o œwiat³o dzienne, a biografie romantycznych postaci<br />
wzbogaci³y siê o interesuj¹ce szczegó³y.<br />
Jerzy POŒPIECH (1994: 5), badacz dorobku autora, stwierdzi³: „Ilekroæ<br />
bêdzie mówi³ o tej stronie dokonañ romantyzmu, nigdy nie<br />
odwa¿y siê na najdrobniejsz¹ nawet nutkê krytyczn¹. Jeœli gotów<br />
czasem wstawiæ Anhellich i Kordianów w zacisze muzealnej gabloty,<br />
arcydzie³a zrodzone w tej epoce umieszcza obok najwiêkszych dzie³,<br />
jakie stworzy³a ludzkoœæ w osobach Homera, Dantego, Shakespeare’a<br />
i Goethego”.<br />
Ka¿dy felieton Wasylewskiego jest ma³ym dzie³em literackim –<br />
tylko miejsce na ³amach prasy przypomina o jego publicystycznym<br />
rodowodzie. Autor jawi siê w nich jako niezwykle dociekliwy dziennikarz,<br />
z pasj¹ poœwiêcaj¹cy swój czas na podró¿e w g³¹b stert zapisków,<br />
notatek, listów i innych dokumentów pamiêtaj¹cych czasy
15 Jêzyk...<br />
Felietony Stanis³awa Wasylewskiego...<br />
225<br />
wieszczów. Skupia siê nie na ich monumentalnym dorobku artystycznym,<br />
ale na ¿yciu prywatnym, obfituj¹cym niejednokrotnie<br />
w zaskakuj¹ce wydarzenia.<br />
Kogo mo¿na by³o spotkaæ w sypialni<br />
Malczewskiego?<br />
Stanis³aw Wasylewski ukazuje w felietonach jedn¹ ze swoich<br />
twarzy: twarz demaskatora, odkrywcy, „podgl¹dacza”. Z niezwyk³¹<br />
wrêcz si³¹ przebija siê przez jego teksty staranie o oddanie najdrobniejszych<br />
szczegó³ów, faktów i zdarzeñ. W trakcie czytania felietonu<br />
odnosi siê wra¿enie, ¿e nie chce on pomin¹æ ani jednej minuty<br />
z ¿ycia bohatera, ani jednej, nawet nie do koñca „wygodnej”<br />
historii. I tak, zagl¹damy np. do sypialni Antoniego Malczewskiego,<br />
œledz¹c jego burzliwe zwi¹zki z kobietami:<br />
O kobietach tych mówiono tyle tylko, ¿e wiele podró¿owa³y<br />
i by³y prawdopodobnie bardzo niemoralne w rezultacie czytelnik<br />
potyka siê ci¹gle o jakieœ nazwiska kobiece, o których<br />
nic nie wie, s³yszy o jakichœ wampirycznych damach niewiadomego<br />
wieku, konduity i sylwety, których biedny Malczewski<br />
pada³ ofiar¹.<br />
(WASYLEWSKI, 1922)<br />
Ujawnia siê dociekliwoœæ felietonisty i jego dba³oœæ o to, by czytelnik<br />
zosta³ nie tylko rzetelnie, ale równie¿ interesuj¹co zapoznany<br />
z przygodami sercowymi poety „szko³y ukraiñskiej”. A pretekstem<br />
do takich opowieœci sta³o siê dla Wasylewskiego wydanie biografii<br />
Malczewskiego autorstwa Józefa Ujejskiego.<br />
Temat kobiet Malczewskiego w wyraŸny sposób intrygowa³ felietonistê.<br />
Intrygowa³ na tyle mocno, ¿e poœwiêci³ temu zagadnieniu<br />
co najmniej kilka artyku³ów. W jednym z nich pisa³:
226 DAGMARA JEZIERSKA<br />
Wyniszczona wojnami Polska nie mia³a wprawdzie co jeœæ<br />
i w co siê ubraæ, ale ¿y³a jeszcze resztkami rokokowej spuœcizny,<br />
której w sam raz na tyle wystarczy³o, aby ubarwiæ ¿ycie warszawskiej<br />
society i spêdziæ nudê z czo³a podporucznika o szafirowych<br />
oczach.<br />
(WASYLEWSKI, 1920)<br />
Nastêpnie ods³ania³ niemal krok po kroku prywatne ¿ycie poety,<br />
który – posiada³ nie tylko talent twórczy, ale równie¿ niezwyk³¹<br />
si³ê przyci¹gania „fatalnych” kobiet. Dziêki jednej z nich, Zofii<br />
Ruciñskiej, cierpi¹cej „na akcesy niemi³osiernie mêcz¹cych paroksyzmów,<br />
innymi s³owy – na histeroepilepsjê” (WASYLEWSKI, 1920),<br />
pojawi³a siê w biografii Malczewskiego kwestia tak zwanego magnetyzmu<br />
– s³ynnego „wynalazku” wiedeñskiego lekarza 2 . Okaza-<br />
³a siê ona na tyle powa¿na, ¿e przedwczesna œmieræ poety wynika³a<br />
z fascynacji p³ci¹ piêkn¹ i nast¹pi³a na skutek eksperymentów<br />
psychoterapeutycznych!<br />
¯ycie wieszczów – nie zawsze us³ane ró¿ami<br />
Innym w¹tkiem z krêgu uczuæ by³a sprawa niew¹tpliwie g³oœnego<br />
romansu Zygmunta Krasiñskiego z Delfin¹ Potock¹. Wasylewski<br />
dokona³ tu bardzo ciekawego zabiegu: przy minimalnym komentarzu<br />
i maksymalnej iloœci materia³u Ÿród³owego (listów) pozwala<br />
czytelnikowi œledziæ rozwój sytuacji nie tylko z punktu widzenia<br />
nieszczêœliwego kochanka, ale tak¿e poprzez opinie jego bliskich.<br />
2 Magnetyzm – w³aœciwie „magnetyzm zwierzêcy”, zwany te¿ mesmeryzmem<br />
od nazwiska swego twórcy, lekarza wiedeñskiego F.A. Mesmera (1734–<br />
1815), by³ teori¹ fizykalno-medyczn¹, popularn¹ na prze³omie XVIII i XIX wieku.<br />
Fenomen magnetyzmu i modne podówczas eksperymenty magnetyzerskie<br />
zajmowa³y umys³y w ca³ej nieomal Europie, staj¹c siê jednym z ubocznych<br />
zjawisk towarzysz¹cych pocz¹tkom epoki romantyzmu (BACHÓRZ, KOWAL-<br />
CZYKOWA, red., 1991: 526).
Felietony Stanis³awa Wasylewskiego...<br />
227<br />
Zamieszcza precyzyjne relacje z wyjazdów do uzdrowisk i z przebiegu<br />
spotkañ „na salonach”, zdawane na bie¿¹co przez ich uczestników.<br />
Ciekaw¹ kwesti¹ by³ tak¿e konflikt syna (Zygmunta Krasiñskiego)<br />
z ojcem, który znalaz³ swój wyraz w emocjonalnych listach Wincentego<br />
Krasiñskiego. Zatroskany o przysz³oœæ potomka, z uporem<br />
i konsekwencj¹ sprzeciwia³ siê stary genera³ karierze poetyckiej<br />
Zygmunta i jego zainteresowaniu „niew³aœciwymi kobietami”.<br />
Jak dowiód³ Wasylewski:<br />
lata ca³e walczy³ i przedk³ada³, aby wybiæ synowi z g³owy<br />
mi³oœæ do Joanny Bobrowej. Jako odtrutkê wyszuka³ mu sam<br />
Delfinê Potock¹, nie przypuszczaj¹c, ¿e go zakuwa w kajdany<br />
do koñca ¿ycia, a sobie przysparza nowej udrêki.<br />
(WASYLEWSKI, 1936)<br />
Z pewnoœci¹ zajmuj¹cy to temat, nie tylko dla mi³oœników poezji<br />
Krasiñskiego.<br />
Dociekliwy felietonista nie móg³ równie¿ pomin¹æ interesuj¹cych<br />
fragmentów z ¿yciorysu „naczelnego wieszcza”, Adama Mickiewicza,<br />
choæ pocz¹tki poetyckiej kariery wcale nie wskazywa³y na to,<br />
¿e zapracuje sobie na takie miano. Pierwsze du¿e dzie³o, Ballady<br />
i romanse, musia³o stoczyæ ostr¹ walkê z klasycystycznymi opozycjonistami.<br />
Szczególnie na oœwieconych dworach by³o traktowane<br />
jako przyk³ad z³ego gustu w literaturze i napotyka³o na ci¹g³¹ krytykê.<br />
Felieton Wasylewskiego Zuchwalstwo roku 1822 (1932) dotyka<br />
tego problemu z nieco innej strony. Mówi o pierwszym odkrywcy<br />
talentu Mickiewicza, którym okaza³ siê... wileñski zecer nazwiskiem<br />
Boñczyk, z oficyny wydawniczej Zawadzkiego, w której opracowywano<br />
tomik. Wkrótce potem „przywtórzy³a mu” ca³a prowincja.<br />
W tych niesamowitych, przepe³nionych emocjami opowieœciach<br />
ludowych klucznice, ochmistrzynie, fraucymery, zaczytywa³y siê, zaœpiewywa³y,<br />
zap³akiwa³y (WASYLEWSKI, 1932). Dwór natomiast zastanawia³<br />
siê, kim jest ten „nieznany ch³opak”, który porwa³ swoim<br />
pisaniem takie rzesze czytelników! A sam Mickiewicz? Okazuje<br />
siê, ¿e by³ wielce uradowany tym faktem. Wasylewski twierdzi, ¿e<br />
15*
228 DAGMARA JEZIERSKA<br />
nie chcia³ on pisaæ po „horacjuszowsku” – dla niewielu, ale w³aœnie<br />
wci¹gn¹æ w nowy pr¹d prosty lud. Do niego adresowa³ swoje<br />
ballady. Przy jego pomocy chcia³ zatrz¹œæ filarem myœli oœwieceniowej.<br />
Autor Zuchwalstwa... stara³ siê zrozumieæ zaniepokojonych takim<br />
stanem rzeczy klasyków, którzy pewni swojej filozofii oœwieceniowej,<br />
zmuszeni zostali nagle do stawienia czo³a nowej, nieznanej<br />
sile, kieruj¹cej siê irracjonalnymi przes³ankami, odwo³uj¹cej do<br />
zapomnianych dot¹d pok³adów ludzkiej œwiadomoœci, a przede<br />
wszystkim, spotykaj¹cej niezwyk³y, pozytywny oddŸwiêk w spo³eczeñstwie.<br />
D³ug¹, samotn¹ walkê przysz³o jeszcze stoczyæ Mickiewiczowi,<br />
zanim przekona³ wszystkich do siebie. Okaza³o siê bowiem, ¿e nawet<br />
przyjaciele filomaci z zatrwo¿eniem przygl¹dali siê poczynaniom<br />
kompana – mimo atmosfery buntowniczej, mimo pilnej pracy<br />
nad zrozumieniem prze³omu w duszy poety, mimo jego wysi³ków<br />
w tym kierunku – tkwili po uszy w starych szablonach patrzenia<br />
i odczuwania (WASYLEWSKI, 1932).<br />
Cieszyæ siê wówczas przysz³o „zuchwa³emu” poecie z tego, ¿e czytelników<br />
przysparza³ Balladom i romansom ich pierwszy entuzjasta,<br />
wileñski zecer Boñczyk.<br />
Na brak s³awy z pewnoœci¹ nie mog³o narzekaæ „dzie³o ¿ycia”<br />
Mickiewicza. Zagadnienia tego dotyczy felieton Wasylewskiego Zakazany<br />
rêkopis „Pana Tadeusza” (1934). Uwagi publicysty rzuci³y<br />
œwiat³o na jeszcze jeden aspekt epopei. Prowokowa³o pytanie, dlaczego<br />
ksi¹¿ka by³a zakazana. Dla dzisiejszego czytelnika odpowiedŸ<br />
na nie wydaje siê z pozoru prosta. Wasylewski porusza³ jednak<br />
dwie kwestie zwi¹zane z tym zagadnieniem.<br />
Pierwsza z nich dotyczy niezrozumienia intencji autora: wydaje<br />
siê, ¿e ten autentyk by³ przez ca³e stulecie jakby zakazany, skoro<br />
przecie uczyliœmy siê w szkole, ¿e koniec „Pana Tadeusza” jest jego<br />
pocz¹tkiem, a nie na odwrót, jak chcia³ Mickiewicz – powiedzia³<br />
Wasylewski. Dotkn¹³ w tym miejscu problemu powstania Epilogu.<br />
Stara³ siê udowodniæ, ¿e najpierw powsta³o dzie³o, a dopiero póŸniej<br />
zakoñczenie, które niekoniecznie by³o form¹ oddania stosunków<br />
panuj¹cych na emigracji, a tylko s³owami finalnymi poety:
Felietony Stanis³awa Wasylewskiego...<br />
229<br />
O tem¿e dumaæ na paryskim bruku... Rozumie siê o tym, co ja Mickiewicz,<br />
wy¿ej w 12 ksiêgach powiedzia³em – interpretowa³ felietonista.<br />
Drugie zagadnienie dotyka bardziej dos³ownie problemu zakazania<br />
lektury dzie³a. Przybli¿a czytelnikowi sytuacjê, w jakiej znajdowali<br />
siê ówczeœni sympatycy Pana Tadeusza, a jednoczeœnie<br />
w bardzo przejrzysty sposób opisuje sposoby radzenia sobie z carskimi<br />
nakazami. Okazuje siê, ¿e przemyt ksi¹¿ki zakrojony by³ na<br />
ogromn¹ skalê! I o ile nie ca³a szlachta zna³a dok³adnie jej treœæ,<br />
to posiadanie w swych zbiorach egzemplarza „biblii emigrantów”,<br />
by³o wrêcz obowi¹zkiem. Kwit³ zatem proceder nielegalnego, ¿mudnego,<br />
ale z zapa³em wykonywanego rêcznego przepisywania obszernego<br />
dzie³a, co doprowadzi³o do tego, ¿e w biblioteczkach szlacheckich<br />
w ca³ej Polsce znalaz³y siê „zakazane rêkopisy”. Do dobrego<br />
wrêcz tonu nale¿a³o, by powstaniec wyruszaj¹cy w bój przepisa³<br />
swej ukochanej choæ jeden tomik „poetów zakazanych”, do których<br />
nale¿eli równie¿ pozostali wieszczowie, a tak¿e Kornel Ujejski<br />
i Wincenty Pol. Niesamowite wrêcz wydaj¹ siê dziœ opisane przez<br />
Wasylewskiego sposoby przemycania ksi¹¿ki do kraju: przewo¿ono<br />
je w beczkach po winie, w skrzyniach z koszulami albo po prostu<br />
zdzierano stronê tytu³ow¹ i w³¹czano Pana Tadeusza w zbiorowe<br />
wydania dzie³ Mickiewicza.<br />
Lektura felietonów Stanis³awa Wasylewskiego dotycz¹cych epoki<br />
romantyzmu jest dla wspó³czesnego czytelnika niew¹tpliwie zaskakuj¹cym<br />
prze¿yciem. Odbr¹zowianie wielkich postaci epoki dokona³o<br />
siê, dziêki wnikliwoœci ich autora, w sposób mistrzowski. Teksty<br />
te maj¹ dziœ podwójn¹ wartoœæ – nie tylko prezentuj¹ ¿ycie codzienne<br />
osób stoj¹cych na najwy¿szych pomnikach s³awy, ale czyni¹<br />
to, wykorzystuj¹c b³yskotliwy dowcip, ironiê, zrêcznie wplatane<br />
dygresje oraz niezwyk³¹ erudycjê ich twórcy.
230 DAGMARA JEZIERSKA<br />
Literatura<br />
BACHÓRZ J., KOWALCZYKOWA A., red. (1991): S³ownik literatury polskiej XIX w.<br />
Wroc³aw.<br />
BIERNACKI J., red. (1995): Encyklopedia historii Polski. Dzieje polityczne. T. 4.<br />
Warszawa.<br />
BRO¯EK A. (1995): Po piêædziesiêciu latach. Wokó³ Stanis³awa Wasylewskiego<br />
i jego „Na Œl¹sku Opolskim”. Opole.<br />
CHUDZIÑSKI E. (2002): Felieton. Geneza i ewolucja gatunku. W: BAUER Z., CHU-<br />
DZIÑSKI E., red.: Dziennikarstwo i œwiat mediów. Kraków.<br />
JAROWIECKI J. (1997): Studia nad pras¹ polsk¹ XIX i XX w. Kraków.<br />
KOSMAN M. (1991): Stanis³aw Wasylewski jako znawca i popularyzator historii.<br />
W: POŒPIECH J., red.: Z ¿ycia i twórczoœci Stanis³awa Wasylewskiego. Materia³y<br />
z sesji naukowej odbytej w Opolu w dniu 12 grudnia 1989 r. Opole.<br />
£OJEK J., MYŒLIÑSKI J., W£ADYKA W. (1988): Dzieje prasy polskiej. Warszawa.<br />
POŒPIECH J. (1994): Epoka romantyzmu w pracach Stanis³awa Wasylewskiego.<br />
„Kwartalnik Opolski”, z. 4.<br />
POŒPIECH J., red. (1991): Z ¿ycia i twórczoœci Stanis³awa Wasylewskiego. Materia³y<br />
z sesji naukowej odbytej w Opolu w dniu 12 grudnia 1989 r. Opole.<br />
ród³a<br />
WASYLEWSKI S. (1920): O poruczniku Malczewskim. „S³owo Polskie”, nr: 564,<br />
566, 568.<br />
WASYLEWSKI S. (1936): Skargi tragicznego ojca. „Gazeta Polska”, nr 244.<br />
WASYLEWSKI S. (1934): Zakazany rêkopis „Pana Tadeusza”. „Gazeta Polska”,<br />
nr 54.<br />
WASYLEWSKI S. (1922): Zatrute ko³acze. Kilka uzupe³nieñ do ¿yciorysu autora<br />
„Marii”. „Tygodnik Ilustrowany”, nr 7.<br />
WASYLEWSKI S. (1932): Zuchwalstwo roku dwudziestego drugiego. „S³owo”<br />
[Wilno], nr 111.<br />
WASYLEWSKI S. (1959): Czterdzieœci lat powodzenia. Przebieg mojego ¿ycia. Wroc³aw.
£UCJA STANICZKOWA<br />
Obecnoœæ gwary œl¹skiej<br />
w literaturze – próba opisu zagadnienia<br />
na wybranych przyk³adach<br />
„Kiedy Mistral mówi³ mi swoje strofy w piêknym jêzyku prowansalskim,<br />
w 3/4 sk³adaj¹cym siê z ³aciny, któr¹ kiedyœ mówi³y królowe,<br />
a dziœ rozumiej¹ tylko pasterze, w g³êbi duszy podziwia³em tego<br />
cz³owieka. Myœl¹c o ruinie, w jakiej znalaz³ swój jêzyk ojczysty,<br />
i o tym, co z nim zrobi³, widzia³em jeden z tych starych, upad³ych<br />
pa³aców princez des Baux: ju¿ bez dachu, bez kru¿ganków z balustradami,<br />
bez witra¿y w oknach. A potem nagle, pewnego dnia,<br />
syn jednego z wieœniaków zapala siê do tych ruin i obrusza siê,<br />
widz¹c je tak sprofanowane. Szybko, szybko wygania byd³o z dziedziñca<br />
i sam jeden, maj¹c tylko wró¿ki do pomocy, rekonstruuje<br />
wielkie schody, wyk³ada œciany boazeri¹, wstawia witra¿e do okien,<br />
z³oci salê tronow¹ i podnosi z ruin ten pyszny niegdyœ pa³ac, gdzie<br />
bywali papie¿e i cesarzowe. Ten syn wieœniaka to Mistral” (HAMON,<br />
ROGER-VASSELIN, red., 2000; prze³. – £.S.). Tak pisa³ Alphonse Daudet<br />
o twórczoœci poety, który „podnosi³ z ruin” zapominany jêzyk<br />
prowansalski, wypierany przez francuski. S³owa te przypominaj¹<br />
mi siê zawsze, gdy spotykam ludzi, dla których nobilitacja œl¹skiej<br />
gwary jest przedmiotem ci¹g³ej troski. Wiele mamy do zawdziêczenia<br />
jêzykoznawcom, a tak¿e pisarzom i poetom, którzy potrafi¹<br />
wykorzystaæ piêkno œl¹skiej gwary w literaturze i wprowadziæ j¹<br />
„na salony literackie”.
232 £UCJA STANICZKOWA<br />
Rozwa¿ania nad obecnoœci¹ gwary œl¹skiej w literaturze wymagaj¹<br />
ustalenia kryteriów, które pomog¹ w porz¹dkowaniu spostrze-<br />
¿eñ. I tak, osobnej obserwacji podlegaæ powinny utwory pisarzy<br />
i poetów ludowych oraz utwory autorów wykszta³conych. Inne<br />
wnioski nasuwaæ siê bêd¹ podczas œledzenia stosowania gwary<br />
przez pisarzy – przybyszów i przez pisarzy œl¹skich, wyros³ych<br />
w œrodowisku gwarowym. Tak¿e okres historyczny, w którym powstawa³y<br />
utwory czerpi¹ce z zasobów gwary œl¹skiej, nie jest bez<br />
znaczenia. Z pewnoœci¹ wa¿n¹ cezurê czasow¹ stanowi rok 1922,<br />
przed którym poetom przyœwieca³o d¹¿enie do maksymalnej „czystoœci”<br />
jêzyka polskiego (K. Damrot, N. Bonczyk), a tak¿e rok 1939,<br />
kiedy powszechn¹ akceptacjê zyskiwa³y utwory akcentuj¹ce regionalny<br />
rodowód literatury o Œl¹sku i powstaj¹cej na Œl¹sku. Bardzo<br />
interesuj¹ce rozwi¹zania proponuje najnowsza literatura. Jerzy<br />
Szymik, Stefan Szymutko, Kazimierz Kutz, Wojciech Kuczok<br />
– to pisarze najbardziej znani, a ka¿dy z nich ma w³asn¹ koncepcjê<br />
siêgania do skarbca jêzyka, w którym wzrasta³.<br />
Do ciekawych wniosków prowadz¹ wypowiedzi œl¹skich pisarzy<br />
niemieckojêzycznych na temat gwary, jest to jednak zagadnienie<br />
wymagaj¹ce osobnego omówienia. Niniejszy tekst zaledwie sygnalizuje<br />
zjawisko niezwykle ciekawe i – jak s¹dzê – wa¿ne, skupiaj¹ce<br />
siê wokó³ zagadnienia: W jakim stopniu oraz w jaki sposób<br />
gwara œl¹ska obecna jest w literaturze? Najciekawsza jednak by-<br />
³aby odpowiedŸ na pytanie: Dlaczego i z jakim skutkiem pisarze<br />
œl¹scy siêgali/siêgaj¹ do gwary? Postaram siê wskazaæ na wybranych<br />
przyk³adach zjawiska gwarowe wystêpuj¹ce w literaturze<br />
dwudziestolecia miêdzywojennego (Gojawiczyñska, Szewczyk, Morcinek)<br />
i w literaturze najnowszej (Szymik, Szymutko, Kutz, Kuczok).<br />
Pola Gojawiczyñska przebywa³a na Œl¹sku niespe³na rok – od<br />
jesieni 1931 roku mieszka³a w Piekarach Œl¹skich, a w³aœciwie<br />
w Szarleju, obecnie dzielnicy Piekar. Zarówno krajobraz œl¹ski, który<br />
dla pisarki by³ zgo³a egzotyczny, jak i Œl¹zacy zafascynowali j¹<br />
tak dalece, ¿e w bardzo krótkim czasie powsta³y a¿ dwie ksi¹¿ki<br />
o Œl¹sku: Powszedni dzieñ i Ziemia El¿biety. Gojawiczyñska nie<br />
zna³a gwary, ale uzna³a j¹ za nieod³¹czny atrybut swoich bohate-
Obecnoœæ gwary œl¹skiej w literaturze...<br />
233<br />
rów tak dalece, ¿e elementy tego jêzyka nie tylko wprowadzi³a do<br />
dialogów i monologów wewnêtrznych postaci, ale równie¿ – w ró¿nym<br />
natê¿eniu – jêzyk narratora wystylizowa³a na mowê „jednego<br />
z nich”. Nie gromadzi³a jednak wyrazów i frazeologizmów charakterystycznych<br />
dla œl¹skiej gwary, raczej stara³a siê oddaæ melodiê<br />
tego jêzyka. Mo¿na odnieœæ wra¿enie, ¿e mamy do czynienia<br />
z wprowadzeniem w³aœciwoœci stylu mowy plebejskiej w ogóle, bez<br />
starania o zgodnoœæ z jêzykiem mieszkañców Szarleja. Autorka Ziemi<br />
El¿biety tak charakteryzuje ich mowê:<br />
Pozostawa³a monotonna mowa, przyd³ugie okresy, w których<br />
dopiero przy koñcu le¿a³ sens zdania – pe³na archaizmów<br />
i uroczystych zwrotów koœcielnych.<br />
(GOJAWICZYÑSKA, 1957: 128)<br />
Piêknym przyk³adem obecnoœci gwary w literaturze polskiej jest<br />
poemat Hanys Wilhelma Szewczyka. „Poemat Hanys, [to] utwór,<br />
dziêki któremu Szewczyk wszed³ do literatury, a nie tylko do lokalnego<br />
œrodowiska literackiego” – stwierdza Zdzis³aw HIEROWSKI<br />
(1969: 320). Krytyka ogólnopolska zainteresowa³a siê tym utworem,<br />
m.in. Stanis³aw Czernik stara³ siê zakwalifikowaæ go w obrêb<br />
programu literackiego zwanego autentyzmem.<br />
Na w¹tek epicki poematu sk³adaj¹ siê wydarzenia rozgrywaj¹ce<br />
siê w osadzie kopalnianej: pierwsze z nich – katastrofa w kopalni<br />
– poci¹ga za sob¹ nastêpne: kalectwo, zwolnienie z pracy tytu³owego<br />
bohatera, nêdza w rodzinie, kopanie biedaszybu i jego<br />
zrujnowanie, a¿ w koñcu nakaz eksmisji, co musi doprowadziæ do<br />
tragicznego fina³u – samobójstwa Hanysa. Wydarzenia te prowokuj¹<br />
liryczne dygresje, bêd¹ce wyrazem rozgoryczenia niedawnych<br />
powstañców, dziœ bezrobotnych i upokarzanych.<br />
W. Szewczyk w swoim poemacie u¿ywa gwary w sposób naturalny,<br />
wówczas gdy s³owo gwarowe jest niezast¹pione i niezbêdne,<br />
np. kiedy nazywa czêœci stroju kobiety œl¹skiej: Starka stanê³a<br />
z boku. Oczy w szalejce skry³a. (...) Niemyte, ma³e g³owy wkopa³y<br />
siê do kiecek. (...), [matka] Cicho owija dziecko w zamazan¹ chackê.<br />
(...), lub zabawki: graczki i sprzêty: grotki.
234 £UCJA STANICZKOWA<br />
Najciekawsze jednak w poemacie Szewczyka jest siêganie po<br />
zwroty i s³owa gwarowe w procesie obrazowania. Wyrazy dŸwiêkonaœladowcze<br />
z zasobu gwary skutecznie odgrywaj¹ swoj¹ rolê:<br />
syrena to siê za³knie, to opadnie z jêkiem (...), Od ha³d bucha ¿ar.<br />
Blady jedwab powietrza w d³oniach wnet zaszuszczy. (...) Trzêsie<br />
szop¹ ¿elazn¹, czarne wózki jaszcz¹ (...). Porównania zyskuj¹ na<br />
plastycznoœci, gdy odwo³uj¹ siê do elementów znanych, wroœniêtych<br />
w œwiadomoœæ mieszkañców Œl¹ska:<br />
Dni jak koleby z wêglem, noce jak stemple w strzêpach. (...)<br />
Go³e piersi górników napieraj¹ naprzód, ale nie rusz¹ ludzi,<br />
co stoj¹ jak strómy. (...) Zdania przez pierœ furkoc¹ jak puste<br />
koleby. (...) Poca³uj w gorzkie usta ziemiê – twoj¹ opokê,<br />
w tragaczu skiby nieba jak chleb do domu zwieŸ.<br />
W licznych metaforach poeta przywo³uje elementy œl¹skiego krajobrazu,<br />
w którym dominuj¹ ha³dy i kominy:<br />
Co dzieñ ha³d¹ zw¹tpienia roœnie w niebo Œl¹sk: (...)<br />
Nieszczêœcie chodzi œmia³o, odwa¿nie, na przymo, wêgiel siê<br />
bardzo chêtnie dobiera do gard³a. (...) S³oñce ju¿ siê nadzia³o<br />
na komin wniebopienny, druga zmiana w nadszybiu, kroki<br />
pe³ne lêku. (...) Czasem o œwicie w astrach Bóg na ha³dach<br />
klêczy. (…) Ciep³o ¿enie ulic¹. Od ha³d bucha ¿ar.<br />
I choæ s³owa: ha³da, nadszybie, druga zmiana s¹ obecne w jêzyku<br />
ogólnopolskim, to jednak odczytanie ich wymaga pewnego<br />
wtajemniczenia. Mamy tu do czynienia z trochê innym œwiatem<br />
znaczeñ: druga zmiana w nadszybiu oznacza, ¿e rozpoczê³a siê<br />
druga czêœæ dnia, w której kolejna grupa górników zamieni œwiat³o<br />
dnia na mrok kopalni, pozwalaj¹c tym samym zobaczyæ dzieñ<br />
tym, którzy wyjechali. Czas zwyk³o siê odmierzaæ mijaj¹cymi dniami<br />
i nocami, tu natomiast jest on mierzony inaczej, nastêpuj¹cymi<br />
po sobie zmianami, bo dzieñ trwa tylko tyle, ile go pozosta³o po<br />
szychcie.
Obecnoœæ gwary œl¹skiej w literaturze...<br />
235<br />
Oczywiœcie, w dialogach, mowie pozornie zale¿nej, w monologu<br />
wewnêtrznym s³owa gwarowe wystêpuj¹ czêœciej: Kopalnia siê rozleci<br />
jak stary marny klamor; By³ dziwny i o¿arty. Pieroni³, kl¹³<br />
ponuro na jakiœ rz¹d czy zarz¹d (...). [dzieci] bajuka³y, [by³y]<br />
umurcane.<br />
G³ówny bohater nie wypowiada ani jednego zdania, choæ ca³e<br />
brzemiê emocji jest na nim skoncentrowane. Intensywnoœæ uczuæ<br />
przekracza³a pojemnoœæ s³ów.<br />
W. Szewczyk stosuje tak¿e ca³e zwroty frazeologiczne lub ich<br />
czyteln¹ trawestacjê:<br />
Wtedy to jeszcze górnik by³ panem na swoim, ci¹gnêli wszyscy<br />
ch³opcy do pracy jak do chaji.<br />
(...) niech wam Polska da ¿raæ!<br />
(...) psinco mamy w ¿yciu.<br />
(...), ¿e nawet mu siê w sercu miêkko zrobi³o trochê.<br />
(...) Braknie poma³u wêgla jak zabrak³o chleba, trzeba mu<br />
bêdzie z domu gdzieœ po fechcie wyjœæ (...). Przysz³a bez<br />
uciechy.<br />
(SZEWCZYK, 1967)<br />
Ju¿ nawet tak pobie¿ny przegl¹d pokazuje, ¿e W. Szewczyk<br />
œwiadomie i celowo wprowadza³ gwarê. Sposób, w jaki to robi,<br />
œwiadczy, ¿e ocenia³ piêkno tego jêzyka na równi z jêzykiem literackim.<br />
S³owa gwarowe oddaj¹ intencje autora nie gorzej od jêzyka<br />
ogólnopolskiego, a czêsto s¹ w tym doskonalsze. Zauwa¿yæ przy<br />
tym trzeba, ¿e Szewczyk konsekwentnie stara³ siê unikaæ germanizmów.<br />
S³awa Gustawa Morcinka znacznie przyczyni³a siê do rozpowszechnienia<br />
œl¹skiej gwary tak¿e poza terenem Œl¹ska. Stylizacja<br />
gwarowa w prozie Morcinka jest zabiegiem artystycznym stosowanym<br />
umiejêtnie, aby czytelnik móg³ „posmakowaæ” tej mowy,<br />
aby jednoczeœnie nie ucierpia³a czytelnoœæ, komunikatywnoœæ tekstu.<br />
W utworach Morcinka narracja prowadzona jest jêzykiem literackim,<br />
natomiast w dialogach i monologach wewnêtrznych zastosowana<br />
zosta³a stylizacja:
236 £UCJA STANICZKOWA<br />
– Ja! Jako prawiem! (...) Polska bydzie nam rada. (...) My<br />
se do tej Polski musimy jakby chodnik przez gêsty las wyrêbowaæ<br />
i sami do niej jakby na dwierze waliæ i krzyczeæ, a¿<br />
nas puszcz¹ do siebie. Tak to jest. Ale nie dziwota.<br />
(...)<br />
Poczekaj, a¿ dopowiem do koñca. (...) Ostatnie s³owo ci powiadam.<br />
Ja ciê wychowa³ na Polaka... broni³ ciê przed ich<br />
trucizn¹... obroni³em a¿ do tej chwili... W szkole ciê nie zrobili<br />
judaszem... a kiedyœ do wojska szed³, pamiêtasz? ...prawi³em<br />
ci wtedy, ¿ebyœ siê wystrzega³ ich jak z³ego ducha... Da³em ci<br />
szkaplerz... tyœ mi da³ rêkê na to... powiedzia³eœ, ¿e ni..., ¿e<br />
siê nie musza baæ o ciebie... Pamiêtasz?<br />
(MORCINEK, 1987: 39, 150)<br />
Stylizacja jest na tyle delikatna, ¿e nie zak³óca zrozumienia tekstu<br />
nawet tym czytelnikom, którzy za poœrednictwem powieœci<br />
G. Morcinka po raz pierwszy zetknêli siê ze œl¹sk¹ gwar¹. Autor<br />
Wyr¹banego chodnika wyraŸnie indywidualizuje jêzyk postaci.<br />
Gwar¹ mówi¹ ludzie proœci, natomiast ksi¹dz, pose³ pos³uguj¹ siê<br />
jêzykiem ogólnopolskim. Wtr¹cone kwestie niemieckie czy czeskie<br />
dodatkowo podkreœlaj¹ autentyzm jêzyka.<br />
Bohaterowie powieœci Morcinka wyznaj¹ mi³oœæ, wyra¿aj¹ smutek,<br />
roztrz¹saj¹ sprawy polityczne „po œl¹sku”. I nie brakuje s³ów<br />
na wyra¿enie wielkich uczuæ i wa¿nych spraw. Wilhelm Szewczyk,<br />
jeden z pierwszych czytelników powieœci Wyr¹bany chodnik, powiedzia³:<br />
„Czym by³ Gustaw Morcinek dla m³odzie¿y œl¹skiej (...)?<br />
Czym by³ dla nas, synów górniczych, wychowanych jak on w cieniu<br />
ha³d, w poszumach kopalni, w zgie³ku familoków? (...) Ale tu<br />
oto spotykaliœmy siê z opisem artystycznym; smakowaliœmy ka¿de<br />
zdanie, dumni, ¿e tak doskonale przylegaj¹ do niego te czy inne,<br />
znane nam z codziennego u¿ytku wyra¿enia gwarowe; podziwialiœmy<br />
pisarza za opis spraw i rzeczy, o których nie s¹dziliœmy, ¿e<br />
bêd¹ siê nadawa³y do wielkiej, epickiej opowieœci. Wyr¹bany chodnik<br />
po prostu przywróci³ znaczenie wszystkim drobnym akcesoriom<br />
¿ycia œl¹skiego, które przez to samo wchodzi³y do literatury jako<br />
elementy pe³noprawne, mog¹ce budziæ takie samo wzruszenie, ja-
Obecnoœæ gwary œl¹skiej w literaturze...<br />
237<br />
kie budzi³y w nas dot¹d romantyczne rekwizyty spod Nowogródka<br />
czy z ukraiñskich stepów” (SZEWCZYK, 1961: 64).<br />
We wspó³czesnych utworach literackich pozycja gwary jest szczególna.<br />
Pisarze nie siêgaj¹ po s³owa gwarowe, ¿eby podnieœæ wartoœæ<br />
artystyczn¹ utworu, uatrakcyjniæ lekturê czy wzmocniæ autentyzm<br />
œwiata przedstawionego. Odnosimy wra¿enie, ¿e przyjêli oni<br />
inn¹ perspektywê œwiata, widzianego przez pryzmat jêzyka. Zastosowanie<br />
gwary ¿ywej, autentycznej, a nie stylizacji ma na celu<br />
powiedzenie cz¹stki prawdy o Œl¹zaku: o jego specyficznym odbiorze<br />
œwiata.<br />
Kazimierz Kutz jako pisarz jest mniej znany ni¿ jako re¿yser<br />
czy senator. A jednak, kiedy fragmenty jego Pi¹tej strony œwiata<br />
ukaza³y siê w „NaG³osie”, Wis³awa Szymborska powiedzia³a: „Narodzi³<br />
siê nam pisarz!” Ju¿ lektura pierwszych zdañ uœwiadamia<br />
czytelnikowi, ¿e styl Kutza jest niepowtarzalny. Stosuje on gwarê<br />
tylko w dialogach, je¿eli nie liczyæ sporadycznych s³ów, takich jak<br />
np. ewald, filowaæ, spamiêtaæ. W jego tekstach zastosowanie gwary<br />
czêsto daje efekt komiczny. Komizm s³owny polega w nich na<br />
maksymalnym uproszczeniu informacji, nazywaniu wielkich, wa¿nych<br />
spraw s³owami tak zwyk³ymi, ¿e a¿ banalnymi. Wspominaj¹c<br />
mistrza œwiata w biegach d³ugodystansowych, Jerzego Chromika,<br />
swojego kolegê z gimnazjum mys³owickiego, tak pisze:<br />
Chromika spotka³em nazajutrz po jego s³awnym zwyciêstwie<br />
nad koalicj¹ biegaczy wêgierskich, ze s³ynnym Iharosem, rekordzist¹<br />
œwiata. (...) Zobaczy³em go w hallu marnego hotelu.<br />
Siedzia³ w foteliku w k¹cie, chudy i blady – jak zwykle. Nikt<br />
go nie rozpoznawa³, a i on by³ jakiœ nieobecny. (...) W koñcu<br />
mówiê: – „Czeœæ Jorguœ! Co robisz?” On ockn¹³ siê i zapyta³:<br />
– „To niy wiysz? Jo lotom”.<br />
(KUTZ, 1999)<br />
W tym lotom mieœci siê bardzo wiele: i to, ¿e by³ lepszy ni¿ rekordzista<br />
œwiata, i to, ¿e mia³ na koncie wiele tytu³ów mistrzowskich,<br />
i to, ¿e by³ gwiazd¹ sportu, itd. Dla Chromika wa¿ne by³o<br />
tylko to, co robi³ – biega³. Robi³ to najlepiej, jak potrafi³. I to by³o
238 £UCJA STANICZKOWA<br />
istotne. Reszta – zaszczyty, s³awa – by³a mniej wa¿na ni¿ dobrze<br />
wykonana praca. Kutz jest szczególnie wra¿liwy na lapidarnoœæ<br />
komunikatu charakterystyczn¹ dla mowy Œl¹zaków. Przyk³ady<br />
mo¿na mno¿yæ. Zanim przytoczê króciutki fragment jego rozmowy<br />
z koleg¹ szkolnym spotkanym podczas realizacji Soli ziemi czarnej<br />
w Szopienicach, muszê odwo³aæ siê do ustaleñ Jolanty Tambor.<br />
W jej ksi¹¿ce Mowa Górnoœl¹zaków oraz ich œwiadomoœæ jêzykowa<br />
i etniczna, w rozdziale Opis gwary, omówione zosta³y m.in. wyrazy<br />
„tabu”, np. pieron. Autorka pisze: „Bardzo s³abo stabuizowany<br />
w gwarze œl¹skiej jest wyraz: dupa: Ja, ja, bo jo kochom tych Œl¹zoków,<br />
bo jo te¿ jest Œl¹zok, ale, ale to som takie dupy stropione<br />
(...). Jest to zatem kolejny przyk³ad s³owa o zdecydowanie s³abszej<br />
wartoœci wulgarnej w gwarze ni¿ w jêzyku ogólnopolskim” (TAM-<br />
BOR, 2006: 225).<br />
A teraz powróæmy do Kutza.<br />
Ma³y stan¹³ pode mn¹, by³ w „laciach”. (...) Aby zmieniæ<br />
temat, pytam: – „Alojz, coœ ty tak zmalo³ przez te lata?” – Jo<br />
niy zmalo³, jo dupia dwadziyœciapiynæ lot na dole. Jo sie<br />
zdepto³.<br />
Kolejnym przyk³adem jest scena z babk¹ w Pi¹tej stronie œwiata:<br />
Z babk¹ by³o tak samo. Do koñca ¿ycia nie by³a w stanie spamiêtaæ<br />
jednego s³owa niemieckiego, przez co mieliœmy z ni¹<br />
podczas okupacji mnóstwo k³opotów – to przez ni¹ niemal<br />
codziennie naklejano nam na drzwiach plakat (...) WER<br />
POLNISCH SPRICHT IST UNSER FEIND (...) Siedzia³a na<br />
swoim miejscu przy drzwiach – na ³awce od butów (...) pyta³a<br />
o coœ oczywistego, a poniewa¿ g³uch³a z wiekiem i wtedy jakoœ<br />
raptownie, wiêc trzeba jej by³o g³oœno odpowiadaæ. (...) Ona<br />
oczywiœcie nie dos³ysza³a, wiêc powtarza³a pytanie (...), a chodzi³o<br />
przewa¿nie o godzinê, na przyk³ad – „Kela tam teroz na<br />
zygorze?” (…) cz³owiek zamiera³ ze strachu i tym bardziej nie<br />
odpowiada³, ona nie mog¹c siê doczekaæ odpowiedzi pyta³a<br />
ju¿ z tak¹ iloœci¹ decybeli, ¿e pies siê chowa³ pod ³ó¿ko, i wtedy,
Obecnoœæ gwary œl¹skiej w literaturze...<br />
239<br />
aby rzecz nie przenios³a siê na s¹siedni familok, wrzeszcza³o<br />
siê jeszcze g³oœniej – nie zdaj¹c sobie sprawy – „Pó³ do<br />
jedynosty, babko!” „Ajjajjaj, jak tyn czas leci” – komentowa³a<br />
swój los i zamyœla³a siê ju¿ w po³owie tego krótkiego zdania,<br />
a cz³owiekowi serce zamiera³o ze strachu i w³asnej g³upoty.<br />
(KUTZ, 1994: 31)<br />
Podane przyk³ady nie powinny sugerowaæ, ¿e Kutz pos³uguje<br />
siê gwar¹ tylko po to, ¿eby uzyskaæ efekt komiczny. Kiedy Paulek<br />
wraca z wojny, z frontu i zes³ania – wycieñczony, ¿e nie do poznania,<br />
w³asny ojciec i matka nie rozpoznaj¹ go i nie chc¹ wpuœciæ do<br />
domu, s¹dz¹c, ¿e to kolejny ¿ebrak, dziod, który prosi o wsparcie,<br />
ogranicza siê do jednego, pojedynczego zdania: Jo jest Paulek, wasz<br />
syn!, nastêpnie klêka, bo ka¿de kolejne s³owo musia³oby zabrzmieæ<br />
patetycznie – tego wymaga³by tragizm sytuacji. Jednak Œl¹zak<br />
konsekwentnie wystrzega siê patosu. Kazimierz Kutz poprzez umiejêtne<br />
wyeksponowanie tej w³aœciwoœci mowy wskazuje na cechy<br />
charakterologiczne Œl¹zaków: umiar w s³owach i czynach – ani s³owa,<br />
ani czyny nie mog¹ przerastaæ sytuacji.<br />
Jêzyk bohaterów powieœci Gnój Wojciecha Kuczoka jest bodaj<br />
jedynym elementem, który pozwala usytuowaæ miejsce akcji na Œl¹sku.<br />
Ich dialogi œwiadcz¹ o tym, ¿e w trakcie szkolnej nauki poznali<br />
jêzyk ogólnopolski, jednak w ¿yciu domowym chêtnie siêgaj¹<br />
do gwary. Mieszanina jêzykowa, któr¹ siê porozumiewaj¹, jest<br />
znakiem czasu – obecnie bardzo czêsto w rozmowach prywatnych<br />
s³yszy siê taki w³aœnie jêzyk. Kuczok nie stylizuje, ale raczej naœladuje<br />
sposób mówienia bardzo rozpowszechniony wœród inteligencji<br />
z pierwszego pokolenia:<br />
Ty sie, ch³opie, nazywasz ojcem? Coœ ty zrobi³ dla niego<br />
w ¿yciu? (...) Maltretowaæ tylko umiesz, tak cie wychowa³a na<br />
gruchlika ta twojo matka, ta jyndza!<br />
Matka zaczyna³a „godaæ” mniej wiêcej wtedy, kiedy i stary<br />
K. rezygnowa³ z poprawnoœci jêzykowej, jednoczeœnie uwalnia³y<br />
siê w niej ³zy i gwara familocka.<br />
(KUCZOK, 2003: 124)
240 £UCJA STANICZKOWA<br />
Dziêki doskona³ej znajomoœci jêzyka Œl¹zaków, bêd¹cego konsekwencj¹<br />
i odbiciem w³aœciwoœci etnicznych i pogranicznych ich<br />
ziemi, Kuczok wykorzystuje, a nawet tworzy kod, na który sk³adaj¹<br />
siê podteksty, skróty myœlowe, aluzje. Bohater – narrator tak<br />
przedstawia ¿yciorys swego stryja:<br />
No i w³aœnie wtedy ta wojna:<br />
– To nas nie dotyczy, to siê przetoczy bokiem [trzeba wiedzieæ,<br />
dlaczego wojna mia³aby omin¹æ Œl¹sk – przyp. – £.S.]<br />
ten Wehrmacht:<br />
– Wiem, ¿e bior¹ Œl¹zaków [trzeba wiedzieæ, dlaczego<br />
mieliby nie wcielaæ Œl¹zaków – przyp. – £.S.]<br />
ten werbunek:<br />
– Das ist Misverstandnis, ich habe ein Kind, ich habe<br />
Ausbildung! No czy on mnie nie rozumie?<br />
te koszary: Piszê do ciebie kochanie... (...)<br />
te koszmary:<br />
– Dobra, ch³opcy, jak zaœ byda ryco³ po nocy, to mie lekko<br />
sztuchnijcie, ale mie nie duœcie, pierony, zyg³ówkiem! [trzeba<br />
wiedzieæ, sk¹d taki jêzyk w Wehrmachcie – przyp. – £.S.]<br />
ten wymarsz:<br />
Przecie¿ te skurwysyny maj¹ nas za miêso armatnie, swoich<br />
by tam nie pos³ali...<br />
(KUCZOK, 2003)<br />
Trzy „jêzyki” s¹ równoprawne w kompetencji bohatera. Dlaczego<br />
tak jest, wie – bez dodatkowych komentarzy – tylko wtajemniczony.<br />
W ksi¹¿ce Nagrobek ciotki Cili Stefana Szymutki œl¹skoœæ jako<br />
zespó³ cech, gwara otrzymuje wymiar filozoficzny – jest podmiotem,<br />
istot¹ opisu i interpretacji. Jan Miodek w recenzji napisa³<br />
m.in.: „Tak na Œl¹sku o Œl¹sku nikt jeszcze nie napisa³!” Przytoczone<br />
fragmenty pozwol¹ zaobserwowaæ jak¿e odmienne ni¿ w dotychczasowej<br />
literaturze podejœcie do gwary:<br />
Ciotka Cila przewy¿sza Heideggera m¹droœci¹ pochodzenia<br />
i rodzimej kultury (obawia³bym siê jednak ow¹ m¹droœæ przy-
Obecnoœæ gwary œl¹skiej w literaturze...<br />
241<br />
pisaæ wy³¹cznie kulturze œl¹skiej; mo¿e jest cech¹ wszystkich<br />
kultur plebejskich). Heidegger dziwi siê, ¿e ¿yje – jeszcze bardziej<br />
zdumiewa go i poci¹ga mo¿liwoœæ – mowy-nie-gadaniny;<br />
ciotka Cila nie musi przybli¿aæ tego, co najbli¿sze (oswajaæ<br />
swojskiego), a s³owo nie istnieje dla niej inaczej ni¿ odpowiedŸ<br />
na wyzwanie bycia, ¿ycia, istnienia... Zapytany o to, co<br />
odziedziczy³em z rodzimej kultury, od razu i bez trudu odpowiem:<br />
przywi¹zanie do w³asnej historycznoœci i koncepcjê<br />
s³owa, które nie powinno nigdy s³u¿yæ samemu sobie. Inaczej<br />
zostaje siê beblokiem, faflokiem, fafu³om, klytom, albo pierdo³om<br />
dziyñ dobry. (...)<br />
(...) Dziadek Stefan mia³ predyspozycje do logosu. Jego ostatnie<br />
s³owa, ostatnia wypowiedŸ mo¿e konkurowaæ z „BojaŸni¹<br />
i dr¿eniem” Kierkegaarda, bo rozbraja problematykê<br />
œmierci. Tu¿ przedtem, zanim spad³y na niego zwa³y wêgla<br />
i zabi³y, zd¹¿y³ jeszcze zapytaæ innych górników: „Chopy, czego<br />
sie boicie?”<br />
(SZYMUTKO, 2001: 26, 35)<br />
ObecnoϾ gwary w literaturze jest niezwykle ciekawym zagadnieniem.<br />
Dlaczego wspó³czeœni, wybitni pisarze, których polszczyzna<br />
artystyczna jest wzorcem, czuj¹ potrzebê przywo³ania jêzyka,<br />
w którym wzrastali? Odpowiedzi udzieli³ Jerzy Szymik – ksi¹dz,<br />
profesor, poeta: „Ja g³ównie potrzebujê gwary do budowania relacji<br />
z ludŸmi i po to, ¿eby u¿yŸnia³a moj¹ polszczyznê – to s¹ dziedziny,<br />
dla których jêzyk jest tym, czym krew dla organizmu. Mówiê<br />
to jako teolog i jako poeta. Intuicyjnie czu³em zawsze (a potem<br />
kiedyœ to us³ysza³em z ust prof. Miodka), ¿e najp³ytszym jêzykiem,<br />
najbardziej wyja³owionym, mówi siê obecnie na tych terenach<br />
Polski, gdzie siê gwara nie zmaga z literack¹ polszczyzn¹.<br />
[...] Ludzie ci mówi¹ prawie wy³¹cznie »jêzykiem telewizji«. Natomiast<br />
wielka literatura, czyli najwiêksze dokonania w jêzyku, powstaje<br />
zawsze na styku jêzyków, tam, gdzie litewski i bia³oruski<br />
»dra¿ni³« polski; tam, gdzie góralska gwara zmaga³a siê z polszczyzn¹;<br />
na emigracji. Wierzê, ¿e to samo dzieje siê na Œl¹sku. ¯e<br />
praktyczna znajomoœæ œl¹skiej gwary pomaga docieraæ do cieka-<br />
16 Jêzyk...
242 £UCJA STANICZKOWA<br />
wych i twórczych, nie odkrytych jeszcze, byæ mo¿e, pok³adów mo¿liwoœci<br />
polszczyzny” (SZYMIK 2002: 33).<br />
Nawi¹zuj¹c do s³ów rozpoczynaj¹cych tê garœæ refleksji, chcia-<br />
³oby siê powiedzieæ za Montaigne’em: „Niech¿e dokona tego gaskoñski,<br />
skoro francuski nie potrafi!” (SKWARCZYÑSKA, 1965: 400). Siêgnijmy<br />
do gwary œl¹skiej, je¿eli polszczyzna nie wystarcza...<br />
Literatura<br />
CZ¥STKA-SZYMON B., SYNOWIEC H. (2000): Ma³y s³ownik gwary œl¹skiej. Katowice.<br />
HAMON P., ROGER-VASSELIN D. (2000) red.: Le Robert des grands écrivains de<br />
lanque française. Paris.<br />
HIEROWSKI Z. (1969): ¯ycie literackie na Górnym Œl¹sku w latach 1922–1933.<br />
Katowice.<br />
SKWARCZYÑSKA S. (1965): Teoria badañ literackich za granic¹. Kraków.<br />
TAMBOR J. (2006): Mowa Górnoœl¹zaków oraz ich œwiadomoœæ jêzykowa i etniczna.<br />
Katowice.<br />
ród³a<br />
GOJAWICZYÑSKA P. (1957): Ziemia El¿biety. Warszawa.<br />
KUTZ K. (1994): Pi¹ta strona œwiata. „NaG³os”, nr 15/16.<br />
KUTZ K. (1999): Klapsy i œcinki. Mój alfabet filmowy i nie tylko. Kraków.<br />
Kuczok W. (2003): Gnój. Warszawa.<br />
MORCINEK G. (1987): Wyr¹bany chodnik. Katowice.<br />
SZEWCZYK W. (1967): Hanys. Katowice.<br />
SZEWCZYK W. (1961): W nurcie patriotyzmu. W: Gustaw Morcinek. W 70-lecie<br />
urodzin. Katowice.<br />
SZYMIK J. (2002): Akropol z ho³dy, czyli teologia Œl¹ska. Katowice.<br />
SZYMUTKO S. (2001): Nagrobek Ciotki Cili. Katowice.
16*<br />
IZABELA SKROBAK<br />
Teologia i literatura<br />
w ekumenicznym wymiarze twórczoœci<br />
ks. Jerzego Szymika<br />
„Ksi¹dz Jerzy uwa¿a, ¿e jeœli ma istnieæ – a powinna! – g³êboka<br />
jednoœæ miêdzy wiar¹ i kultur¹, teologi¹ i literatur¹, Polsk¹ i Europ¹,<br />
Œl¹skiem i Lubelszczyzn¹, cierpieniem i mi³oœci¹, ziemi¹ i niebem...<br />
– to jej centralny nerw musi przebiegaæ przez s³owo. Niedaleko<br />
przecie¿ od s³owa do S³owa, które sta³o siê cia³em…” (BOMBIC-<br />
KI, 2002: 524). Cytowany fragment, niczym has³o wywo³awcze,<br />
bardzo czêsto pojawia siê przy charakterystyce twórczoœci ks. Jerzego<br />
Szymika. Jako badacz pogranicza teologii i literatury piêknej<br />
publikuje wypowiedzi w ró¿nych konwencjach i gatunkach:<br />
naukowe i teologiczne, felietony, eseje, komentarze, recenzje, reporta¿e,<br />
sprawozdania, wywiady, t³umaczy tak¿e poezjê obcojêzyczn¹.<br />
Do roku 2006, kiedy od poetyckiego debiutu na ³amach „Goœcia<br />
Niedzielnego” minê³y 22 lata, na jego pisarskim koncie znajdowa³o<br />
siê 9 tomików poetyckich (z jednym wydaniem t³umaczonym<br />
na jêzyk hiszpañski), 4 wybory poezji oraz tom wierszy zebranych.<br />
Prób¹ uzasadnienia ekumenicznego nachylenia dzie³a ks. Szymika<br />
w pojednaniu teologiczno-literackim bêd¹ niniejsze refleksje,<br />
nie traktuj¹ce jednak o ekumenizmie rozumianym dos³ownie jako<br />
„wysi³ki maj¹ce na celu zjednoczenie chrzeœcijan”, przezwyciê¿enie<br />
wewn¹trz chrzeœcijañstwa podzia³ów na ró¿ne wyznania a¿ do
244 IZABELA SKROBAK<br />
przywrócenia utraconej jednoœci (ZALEWSKI, red., 1996: 68). Zawarty<br />
bowiem w temacie epitet wskazuje raczej na jeden z aspektów<br />
ogólnoœwiatowego ruchu, przejawiaj¹cego siê jako d¹¿enie chrzeœcijan,<br />
którzy przyjmuj¹ Jezusa za Pana i Zbawiciela oraz – natchnieni<br />
przez Ducha Œwiêtego – za pomoc¹ dialogu oraz innych<br />
sposobów poszukuj¹ mo¿liwoœci usuniêcia barier i zaprowadzenia<br />
takiej jednoœci, jakiej chcia³ Chrystus (O’COLLINS, FERRUGIA, 2002:<br />
80): „[Proszê], aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie,<br />
a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby œwiat uwierzy³,<br />
¿eœ Ty Mnie pos³a³” (J 17, 21). W szkicu chcê wykazaæ wielowymiarowoœæ<br />
porozumienia, którego kluczem jest Chrystus – S³owo,<br />
staj¹ce siê cia³em.<br />
Przedmiotem analizy jest twórczoœæ ks. Jerzego Szymika – poety<br />
i teologa. W latach siedemdziesi¹tych pisano o pojawieniu siê<br />
w Polsce fenomenu wyj¹tkowego na skalê œwiatow¹ – o ukszta³towaniu<br />
siê „plejady ksiê¿y-poetów” (DYBCIAK, 1977: 1370). Ich twórczoœæ,<br />
rzekomo kokieteryjnie (CHRZ¥STOWSKA, 1997: 1370), zosta³a<br />
nazwana „literatur¹ kruchty” (SOCHOÑ, oprac. 1992: 347); póŸniej<br />
by³a mowa o „kap³añskim nurcie poezji” (SOCHOÑ, oprac. 1992: 5),<br />
„poezji kap³añskiej” (CHRZ¥STOWSKA, 1997: 217–302), „wierszach<br />
ksiê¿y” (taki podtytu³ nosi antologia Jan Sochonia Szaropolskie srebro).<br />
Opisuj¹c zakres osobliwoœci wspó³czesnej kultury polskiej, Bo-<br />
¿ena CHRZ¥STOWSKA (1997: 217) rejestruje 40 jej przedstawicieli.<br />
Podkreœla siê jednak, ¿e zjawisko to w polskiej literaturze nie jest<br />
¿adnym novum (o czym œwiadcz¹ ju¿ tradycje oœwieceniowe), choæ<br />
wybór na papie¿a kard. Karola Wojty³y, poety i dramaturga, stanowi³<br />
jakby imprimatur dla dzia³aj¹cych poetycko ksiê¿y (DRAJEW-<br />
SKI, 1989: 85). Do grona poetów w koloratkach – m³odych poetówkap³anów<br />
„urodzonych w latach 50. i póŸniejszych” (PETHE, 2000:<br />
200) – zalicza siê tak¿e Jerzego Szymika.<br />
Czy jednak ks. Jerzego Szymika uznaæ nale¿y za teologa (dogmatyka<br />
– chrystologa) wy³¹cznie, czy tak¿e – jednoczeœnie – za<br />
literata? Jego dorobek twórcy pozwala potraktowaæ go jako literata,<br />
czyli – wed³ug definicji – „autora utworów literackich lub publicystycznych”<br />
(SZYMCZAK, 1994: 44) albo „osob¹ uprawiaj¹c¹ zawodowo<br />
twórczoœæ pisarsk¹” (KOSTKIEWICZOWA, 2000: 283). Wszelako
Teologia i literatura w ekumenicznym wymiarze twórczoœci...<br />
245<br />
jest Jerzy Szymik swoistego rodzaju literatem i teologiem, bo ekumenist¹:<br />
„autentyczna teologia Szymika jest – mo¿na by rzec – tak-<br />
¿e »œl¹sk¹« z nieodzownym oczywiœcie pojêciem »jêzyka serca« i fenomenem<br />
»pojednanej ró¿norodnoœci«. Obie te jej w³aœciwe cechy<br />
decyduj¹ te¿ bez w¹tpienia o jej ewidentnym wymiarze ekumenicznym”<br />
– stwierdza abp Alfons NOSSOL (2002: 399). W poetyckim<br />
dzienniku ks. Szymik artyku³uje ów model myœlenia i kszta³t bycia<br />
„entuzjastycznego”, tak bliskiego jego mistrzowi, abp. Nossolowi.<br />
„Pojednana ró¿norodnoœæ prze¿ywana w entuzjazmie radoœci pochodz¹cej<br />
z religijnych Ÿróde³”, czyli ¿ycie „pojednane”, „otwarte na<br />
wielokulturowoœæ” (SZYMIK, 2004: 19) – w tych formu³ach mieœci siê<br />
ekumenizm bêd¹cy specyficznym rysem biografii i osobowoœci Alfonsa<br />
Nossola, a tak¿e jego wiernego ucznia, Jerzego Szymika.<br />
Dysertacja SZYMIKA Problem teologicznego wymiaru dzie³a literackiego<br />
Czes³awa Mi³osza (1996) ukszta³towa³a pogl¹d na cechuj¹cy<br />
jego twórczoœæ ekumenizm (NOSSOL, 1997: 356); podobnie jak<br />
edycja Teologii na pocz¹tek wieku (SZYMIK, 2001d) – na ekumenizm<br />
jej autora (NOSSOL, 2002: 398–399). „Widaæ wyraŸnie na niejednej<br />
ze stronic, ¿e »zyskiwaæ cudze nie trac¹c swego« jest jedn¹<br />
z centralnych idei organizuj¹cych zawarte na tych kartach poszukiwania<br />
i badania” – stwierdza (A. NOSSOL (1997: 356). Rozprawa<br />
o Mi³oszu niesie wszak g³êbokie, donoœne wezwanie do twórczej<br />
wspó³pracy – pojednania teologii z kultur¹, literatur¹ w szczególnoœci.<br />
Wymieniwszy Jerzego Szymika, „rasowego teologa”, w gronie<br />
„wielkich ojców teologii literackiej”, tu¿ obok Hansa Ursa von Balthasara,<br />
Karla Rahnera, Marie-Dominique Chenu, Hervé Rousseau,<br />
Charles’a Moellera, wskazawszy te¿ na jego pioniersk¹ rolê<br />
w uporz¹dkowaniu tematyki teologii „literackiej” na gruncie polskim,<br />
Krzysztof MARTWICKI (1995: 117) akcentuje wniesion¹ dodatkowo<br />
perspektywê: dziennikarza, duszpasterza i poety. Podobne<br />
zdanie wyra¿a abp Nossol, który dostrzega bogactwo naukowego<br />
trudu w ró¿norodnoœci spojrzenia – ogl¹dania rzeczywistoœci z ró¿nych<br />
punktów widzenia, co jest niewykluczone przez równoczesne<br />
„istnienie” kilku postaci autora: teologa, duszpasterza, publicysty<br />
i poety. Twórc¹ W poszukiwaniu teologicznej g³êbi literatury kie-
246 IZABELA SKROBAK<br />
rowaæ mia³a „troska o syntezê, o twórcze pojednanie teologii i literatury<br />
po wiekach nieufnoœci. Uwa¿a zw³aszcza, i¿ wcale nie musi<br />
wybieraæ pomiêdzy dwiema swoimi mi³oœciami: teologi¹ i literatur¹,<br />
bo w tym wypadku naprawdê mo¿liwa jest synteza” (NOS-<br />
SOL, 1994: 13).<br />
Rzeczywistoœæ s³owa i rzeczywistoœæ S³owa stanowi¹ punkt wyjœcia<br />
katolickiej, uniwersalnej optyki. Ów bliski Szymikowi sposób<br />
myœlenia, jak sam podkreœla, wymaga sporej teologicznej ostro¿noœci:<br />
³¹czenia, ale równie¿ odró¿niania nieto¿samych rzeczywistoœci<br />
S³owa Bo¿ego i s³owa ludzkiego (SZYMIK, 1995: 13). Korzenie teologicznego<br />
s³owa siêgaj¹ misterium S³owa sytuowanego w osobliwie<br />
chrzeœcijañskiej „optyce inkarnacyjnej”. Newralgiczny punkt<br />
poszukiwanej teologii mieœci siê w œwietle tej tajemnicy „s³owa-jêzyka”,<br />
w tym Ÿródle teologii, czyli „mowy” usi³uj¹cej dotrzeæ do<br />
prawdy bytu w perspektywie pe³nej i wyczerpuj¹cej – w misterium<br />
S³owa Bo¿ego, Wcielonego Logosu.<br />
„Chrystologia” – maj¹ca greck¹ etymologiê: christos (namaszczony,<br />
Mesjasz, Chrystus) i logos (nauka, s³owo) – jako wyk³adnia<br />
skrótowej formu³y chrzeœcijañskiej wiary „Jezus jest Chrystusem”<br />
zawê¿a rozleg³oœæ dyscypliny do osoby, s³owa i dzie³a Jezusa Chrystusa<br />
(KASPER, 1983: 9–10). Wskazuj¹c na ¿yw¹ osobê Chrystusa,<br />
jest chrystologia poœredniczk¹ miêdzy tym, co œciœle teologiczne,<br />
a tym, co specyficznie antropologiczne: „stanowi najwy¿sze, najg³êbsze<br />
i najbardziej dynamiczne egzystencjalnie skrzy¿owanie<br />
prawdy o Bogu i o cz³owieku, odniesione zarówno do trynitarnej<br />
rzeczywistoœci Boga, jaki do konkretnej i eschatologicznie ukierunkowanej<br />
rzeczywistoœci ka¿dego cz³owieka” (NOSSOL, SZYMIK, NAJ-<br />
MAN, 2002: 204). W³aœciwy rozwój naukowej refleksji chrystologicznej<br />
zapewnia dynamiczna relacja z Chrystusem – osobowym, nie<br />
rzeczowym jedynie przedmiotem zainteresowañ; poszukuj¹ca rozumienia<br />
wiara (Anzelmowe fides quaerens intellectum) przydaje<br />
jej – chrystologii – g³êbokiego stopnia naukowoœci oraz oryginalnoœci<br />
metodologicznej (SZYMIK, 2003: 170).<br />
Christianoi, zgodnie z antiocheñskiego pochodzenia okreœleniem,<br />
to „ludzie Chrystusa” (SZYMIK, 2001d: 96) – „Chrystusowi”,<br />
„nale¿¹cy do Chrystusa” (SZYMIK, PORADA, 2004: 14). Dla wierz¹-
Teologia i literatura w ekumenicznym wymiarze twórczoœci...<br />
247<br />
cych – „chrzeœcijan”, którzy uwierzyli w Chrystusa – jest On g³ównym<br />
punktem wiary i Ÿród³em to¿samoœci. Wed³ug chrystologa „to<br />
jest sam rdzeñ – wiêŸ z Jego Osob¹, ¿ycie wed³ug Jego wzoru.<br />
Chrzeœcijañstwo jest przede wszystkim mi³osn¹ relacj¹ osób; dopiero<br />
potem doktryn¹, instytucj¹, ide¹. Bóg wszed³ w ludzk¹ historiê jako<br />
Jezus Chrystus. I wiêŸ z Nim jest nieredukowalnym rdzeniem bycia<br />
chrzeœcijaninem kiedyœ i teraz” (SZYMIK, PORADA, 2004: 14).<br />
W osobie Jezusa Chrystusa œwiête (sacrum) skrzy¿owa³o siê ze<br />
œwieckim (profanum). „Na pocz¹tku by³o S³owo, a S³owo by³o u Boga,<br />
i Bogiem by³o S³owo. Ono by³o na pocz¹tku u Boga”, g³osi Janowy<br />
Prolog (J 1, 1–2); „A S³owo sta³o siê cia³em i zamieszka³o wœród nas”<br />
(J 1, 14). Bezcielesny Logos przyjmuje cia³o – Jezus w³¹cza ludzkie<br />
cia³o, historiê i ca³y œwiat w sw¹ chwalebn¹ rzeczywistoœæ (KI-<br />
JAS, 1998: I).<br />
Od samego pocz¹tku, czyli od Wcielenia Bo¿ego Syna i na podstawie<br />
tego aktu chrzeœcijañstwo jest nierozerwalnie spokrewnione<br />
z kultur¹ i sztuk¹ (SZYMIK, 2001a: 88–90). Sposób widzenia<br />
œwiata (w reprezentatywnej dla Szymika nomenklaturze) przez<br />
pryzmat Tajemnicy Wcielenia, w „optyce inkarnacyjnej” nakazuje<br />
chrzeœcijaninowi traktowaæ kategorie rzeczywistoœci ziemskich –<br />
materii, cia³a, piêkna, œwiat kultury i sztuki – z powag¹ i partnerstwem,<br />
z wol¹ dialogu i wspó³pracy, bez ¿adnej alternatywy. Katolickoœci<br />
(kat holon – powszechny, odnosz¹cy siê do ca³oœci) sprzyja<br />
pluralizm perspektyw, wieloœæ spojrzeñ, ró¿norodnoœæ tematyki<br />
i zgoda na nie, przekonuje ks. Szymik; wszak „co ma korzenie<br />
w Bogu, nie lêka siê ma³odusznie tego, co inne, nieznane, przysz³e”<br />
(SZYMIK, 2003: 187–188). I chocia¿ dialog wymaga odwagi,<br />
teolog, literat i kap³an w jednej osobie nim wyznacza kierunek ró¿norodnych<br />
dzia³añ.<br />
W³aœnie dwug³os teologii ze œwiatem jest „praktykowaniem ekumenizmu,<br />
realizacj¹ chrzeœcijañskiego pluralizmu, pokor¹ wobec<br />
symfonicznoœci prawdy” (SZYMIK, 2003: 188). Miêdzy teologiem<br />
a cz³owiekiem okreœlonego czasu i kultury wystêpuje swoista<br />
„kompatybilnoœæ” (LEDWOÑ, 2002: 453). „Id¹c do œwiata, ¿yj¹c<br />
w œwiecie, nie wolno siê na ten œwiat obra¿aæ” – g³osi jedna z elementarnych<br />
tez J. SZYMIKA (2002: 198). Teologia powinna tego uni-
248 IZABELA SKROBAK<br />
kaæ szczególnie (SZYMIK, 1999a: 13,32). Nie dziwi wiêc uwaga Karola<br />
KLAUZY (2002: 13) o spotykaniu przez artystê (ks. Jerzego Szymika)<br />
Chrystusa „na dnie s³owa zanurzonego w ¿ycie”. Chrystologiczny,<br />
wiêc chrzeœcijañski prawdziwie kierunek refleksji o kulturze<br />
wzmacnia funkcjê s³owa. Nale¿y przez to rozumieæ, ¿e istotne<br />
dla kultury pasma – sensownoœæ, dialogicznoœæ, komunikatywnoœæ<br />
– chrystologiczny pryzmat chroni¹ przed ponowoczesn¹ marginalizacj¹;<br />
bo „jeœli »s³owo zamieszka³o wœród nas«, wówczas kultura<br />
równie¿ nie jest bezdomna” – t³umaczy ks. SZYMIK (2003: 193–194).<br />
Wed³ug niego: „Teologia nie dzieje siê poza œwiatem”, „Jest ona –<br />
jako chrzeœcijañska – z Inkarnacji i inkarnowana. Innej nie ma”<br />
(SZYMIK, 2001b: 310). Zdania te s¹ odbiciem s³ów mistrza z ich<br />
wspólnej rozmowy. Nossol powiedzia³: „zrozumia³em, ¿e stopieñ<br />
skoncentrowania na tajemnicy Wcielenia decyduje o jakoœci teologii<br />
chrzeœcijañskiej, o tym, ¿e jest ona prawid³owo »uziemiona«. »S³owo<br />
sta³o siê cia³em«, by by³o z nami i dla nas ¿y³o” (NOSSOL, SZY-<br />
MIK, 1999: 64); i dalej – „Jezus Chrystus jest [...] specificum christianorum<br />
naszej teologii” (NOSSOL, SZYMIK, 1999: 95). Szymik wtórowa³<br />
mu: „skoncentrowanie siê teologii na Chrystusie jest podstawowym<br />
warunkiem skutecznoœci »teologicznej terapii«” (SZYMIK,<br />
1999a: 70); „Chodzi o myœlenie w modelu inkarnacyjnym: nigdy<br />
nie jest siê cz³owiekiem jako takim. Jest siê zawsze cz³owiekiem konkretnym.<br />
[...] Pan Bóg chce nas w naszej konkretnej jednorazowoœci<br />
¿ycia zbawiæ i bezbrze¿nie nas takimi w³aœnie kocha. [...] nie<br />
wolno konstruowaæ teologii bez tego kontekstu, ani nie da siê konstruktywnie<br />
myœleæ o tym egzystencjalnym kontekœcie bez teologii”<br />
(SZYMIK, 2002: 30). Interpretacyjnym „wytrychem” Szymikowych<br />
pism staje siê wiêc chrystocentryczne zorientowanie na wspó³czesnoœæ.<br />
Stopniowo uwyraŸnia siê charakterystyczna dla KUL-owskich<br />
dogmatyków „kontekstualnoœæ egzystencjalna” (NOSSOL, SZYMIK,<br />
1999: 47), w³aœciwa tak¿e Szymikowi. Na poziomie kontekstu wyk³adnia<br />
jest nastêpuj¹ca: nie mo¿na odczytaæ samego tekstu bez<br />
znajomoœci jego kontekstu, gdy¿ bogactwo i tajemnica tekstu zawarte<br />
s¹ akurat w zwi¹zku z kontekstem (NOSSOL, SZYMIK, 1999:<br />
41); na poziomie egzystencji zaœ – nie czcze teoretyzowanie, wnio-
Teologia i literatura w ekumenicznym wymiarze twórczoœci...<br />
249<br />
skowanie z przes³anek, ale ¿ywa teologia, wiedza o ostatecznym<br />
Ÿródle ¿ycia i o Tym ¿ywym, spotkanym wœród ludzi s¹ naprawdê<br />
wa¿ne (NOSSOL, SZYMIK, 1999: 47). Teologii pozakontekstualnej,<br />
abstrakcyjnej, odartej z miejsca i czasu tworzyæ nie wolno; by³aby<br />
to – zdaniem ks. SZYMIKA (2001b: 311) – „zdrada Cudu Inkarnacji,<br />
wpuszczenie diab³a gnostyckiej spirytualizacji boczn¹ furtk¹! Przeci¹g<br />
nie mo¿e byæ argumentem za odciêciem œwie¿ego powietrza”.<br />
Na kontekstualnoœæ jako wspóln¹ perspektywê spojrzenia teologa<br />
i literaturoznawcy na literackie dokonania ks. Jerzego Szymika<br />
wskazuje Aleksandra PETHE (2000: 200). ród³em zarówno teologicznej<br />
myœli, jak i poetyckiej wyobraŸni jest bowiem konkretne<br />
¿ycie: czas, miejsce, sytuacja oraz osobiste prze¿ycie poety i teologa.<br />
Dlatego przy wnikliwym ogl¹dzie jego przeró¿nych tekstów ³atwo<br />
dostrzec teologiczn¹ w³aœnie (a chrystologiczn¹ przede wszystkim)<br />
p³aszczyznê wypowiedzi. „Nossolowa linia” Szymikowego dzia-<br />
³ania i myœlenia jest uchwytna zw³aszcza w realizacji „mostotwórczych”<br />
zadañ (SZYMIK, 2002: 96, 141). Uwidacznia siê we wskazywanych<br />
predyspozycjach ³¹czenia sfery wiary i kultury: poruszaj¹c<br />
siê miêdzy teologi¹, wiar¹ a literatur¹ i kultur¹, przerzucaæ<br />
mosty, na ró¿nych ich p³aszczyznach. Chrystologia s³u¿y wszelakim<br />
pojednawczym przedsiêwziêciom. Chrystologia bowiem – „fundament,<br />
serce i kres chrzeœcijañskiej teologii – w istocie swojej jedna<br />
to, co w pe³ni Boskie, z tym, co w pe³ni ludzkie. Dlatego stanowi<br />
wspomniane ekumeniczne centrum pojednania ró¿norodnoœci”<br />
(SZYMIK, 2004: 34).<br />
Streszcza³ niegdyœ Szymik-publicysta lubelskie wyst¹pienie poœwiêcone<br />
aktualnej sytuacji procesów ekumenicznych w chrzeœcijañstwie,<br />
referat specjalisty w tej dziedzinie, ks. abp A. Nossola, dotycz¹cy<br />
niebezpiecznych symptomów wspó³czesnej ekumenii: obawy<br />
utraty „nam w³aœciwego” oraz poczucia zadomowienia i swojskiej<br />
„poufa³ej” bliskoœci (SZYMIK, 1992: 9). Nie jest ekumenia pozbawieniem<br />
to¿samoœci, identycznoœci, lecz przeciwnie – uzyskaniem<br />
wzbogaconej nowej postaci tego, co „swoje”. „Bezcenna wartoœæ, jak¹<br />
jest ró¿norodnoœæ »profilów wiary«, wyra¿a wielokszta³tnoœæ bogactw<br />
samego Jezusa Chrystusa” – uj¹³ istotê prelekcji komentator<br />
(SZYMIK, 1992: 9).
250 IZABELA SKROBAK<br />
W tekstach J. Szymika wielokroæ czytelnik napotyka œlady patrystycznej<br />
idei S³owa – nasiona Logosu, w której to idei widziano<br />
zasadê uniwersalnoœci chrzeœcijañstwa. Wed³ug inicjatora, œw. Justyna<br />
Mêczennika, jako Logos S³owo Bo¿e siêga³o samych pocz¹tków<br />
œwiata. Od pierwszej iskry rozumu, poznania i prawdy œwiat<br />
mia³ w sobie cz¹stkê Logosu; od pocz¹tku istnia³y takie „nasiona<br />
Logosu” (spérmata tou logou, logoi spermatikoi), „zarodki Logosu”,<br />
przygotowywuj¹ce „Pe³ny Logos” (ho pas Lógos) – Jezusa Chrystusa,<br />
stanowi³y wrêcz Jego rzeczywist¹ antycypacjê. Owe „cz¹stki<br />
Logosu” mo¿na wykryæ i wyraziæ w s³owie ludzkim (mêdrca, filozofa,<br />
poety). „Pokolenia pierwszych chrzeœcijañskich teologów –<br />
wyjaœnia ks. SZYMIK (2001c: 168) – posi³kowa³y siê ide¹ logoi spermatikoi<br />
(nasiona S³owa), która pomaga³a widzieæ w œwiecie staro-<br />
¿ytnej m¹droœci i religii rozszczepione, jak poszczególne kolory têczy,<br />
zarodki tego Jednego S³owa, które sta³o siê cia³em”. Koncepcja<br />
stanowi ludzk¹ i oddoln¹ partycypacjê w Chrystusie. Zgodnie<br />
z ni¹ wszyscy ludzie m¹drzy i szlachetni byli od pocz¹tku œwiata<br />
(BARTNIK, 1987: 152–153).<br />
Niezwykle wa¿na to intuicja dla chrzeœcijanina – wyznawcy religii<br />
Wcielonego S³owa, albowiem przez jêzyk, metafizyczny organ,<br />
„sacrum i literatura s¹ zwi¹zane ontologicznie” (PANAS, SULIKOW-<br />
SKI, DOROSZ, 1995: 314). Bóg stwarza przez s³owa, przemawia do<br />
ludzi form¹ literack¹ (S³owo Bo¿e na kartach Starego i Nowego Testamentu<br />
ma równie¿ aspekt czysto estetyczny), tote¿ literatura,<br />
od swych pocz¹tków po stan teraŸniejszy, stoi w specjalnej relacji<br />
do sacrum. Wobec dramatycznego zjawiska rozchodzenia siê dróg<br />
sztuki i religii, sztuki i wiary poprzez g³êbsze zwi¹zanie ze sfer¹<br />
sacrum dzie³ literackich trudno im owe wiêzy zerwaæ. Mog³oby do<br />
podobnej sytuacji dojœæ, lecz wówczas literatura musia³aby zaprzestaæ<br />
pos³ugiwania siê s³owem (PANAS, SULIKOWSKI, DOROSZ, 1995:<br />
320–321).<br />
Dlatego chrzeœcijañstwo, bêd¹c religi¹ s³owa, oferuje kulturze<br />
ci¹g³e wzmacnianie roli s³owa (SZYMIK, 2002: 227–228). W sensie<br />
teologicznym jest, oczywiœcie, religi¹ Logosu, S³owa Wcielonego, lecz<br />
z powodów tak g³êbokiego i pierwotnego pokrewieñstwa wi¹¿e siê<br />
œciœle ze s³owem ka¿dym, nieustannie s³owo uobecnia. Z przes³a-
Teologia i literatura w ekumenicznym wymiarze twórczoœci...<br />
251<br />
nek wyp³ywa wniosek o wyj¹tkowej pozycji zajmowanej przez s³owo<br />
(i Ksiêgê), jêzyk, mowê, dociekania sensu w chrzeœcijañskiej<br />
kulturze i teologii. Za Karlem Rahnerem ks. SZYMIK (1996b: 178)<br />
przypomina, ¿e fakt bycia „s³uchaczem S³owa” nale¿y do istoty cz³owieczeñstwa:<br />
„Przez s³owo przychodzi do cz³owieka S³owo...”.<br />
Funkcjê s³owa – zarówno w teologii, jak i w literaturze – zilustruj¹<br />
przytoczone ni¿ej zdania, doskonale odzwierciedlaj¹ce w¹tki<br />
chrystologiczne i ekumeniczne dzie³a Jerzego Szymika. Niczym<br />
swoiste credo autora uwypukl¹ równie¿ znaczenie, jakie przywi¹zuje<br />
on do w³asnego s³owa (pod ró¿nymi postaciami), g³ównie zaœ<br />
– do S³owa o Boskiej proweniencji. W Prologu Czwartej Ewangelii<br />
„mowa o S³owie, które w swej Boskiej – a dziêki W-cieleniu równie¿<br />
cielesnej – substancji, wyra¿a i zbawczo »przetwarza nieuchwytn¹<br />
tajemnicê Wszechœwiata«: »Na pocz¹tku by³o S³owo,<br />
a S³owo by³o u Boga« (J 1, 1). Dla chrzeœcijañskiego sposobu rozumienia<br />
i postrzegania œwiata jest to sprawa wielka, niezwyk³a,<br />
znamienna. Oto Pan nasz, Jezus Chrystus, Druga Osoba Trójcy<br />
Przenajœwiêtszej, zostaje w pierwszym zdaniu Ewangelii nazwany<br />
S£OWEM, ho logos. Poza wszelkimi czcigodnymi konotacjami i znaczeniami<br />
zdania otwieraj¹cego Janowy Prolog, jest tu obecny i sens<br />
nastêpuj¹cy: s³owo jest jakoœ spokrewnione z samym Bogiem. Ludzkie<br />
s³owa – wypowiadane, zapisywane, odczytywane – mog¹ byæ,<br />
powinny byæ i s¹ podobne w jakiœ sposób w samej swej istocie do<br />
S³owa Boga, do samego Jezusa Chrystusa. Wiêc kiedy mówiê, piszê<br />
lub czytam, wówczas w jakiœ sposób (»jakiœ«, bo misteryjny, choæ<br />
realny) wchodzê w »œwiat« Bogu bliski, naœladujê Go, spotykam Go<br />
w przestrzeni s³owa. To najg³êbsza, teo-ontologiczna przyczyna powi¹zañ<br />
teologii chrzeœcijañskiej z rzeczywistoœci¹ s³owa. To te¿ –<br />
konsekwentnie – najg³êbsze Ÿród³o zwi¹zku modlitwy i poezji” (SZY-<br />
MIK, 2001a: 58–59).<br />
Postuluj¹c pokorê teologów wzglêdem, po pierwsze, wielkoœci<br />
Sprawy bêd¹cej materi¹ ich rozmaitych dzia³añ, po drugie zaœ –<br />
wzglêdem odbiorcy w „krainie pepsi-coli”, cz³owieka zagubionego<br />
w odmêcie wype³niaj¹cych jego egzystencjê „gad¿etów”, ks. SZYMIK<br />
apeluje o równoczesny twórczy krytycyzm wobec w³asnego jêzyka<br />
i spe³nianych przez teologów funkcji (SZYMIK, 1999a: 70). By su-
252 IZABELA SKROBAK<br />
gestia nie pozosta³a li tylko w sferze ¿yczeñ, namawia do nieustannych,<br />
hermeneutyczno-lingwistycznych eksperymentów, poszukiwañ,<br />
kreatywnego niepokoju: „kwestionuj¹c formy dotychczasowe,<br />
[...] szukaæ coraz lepszych »form bardziej pojemnych« dla teologii”.<br />
Twórca sam wychodzi z inicjatyw¹, czego dowodem jest jego pisarski<br />
dorobek. „Staram siê ³¹czyæ tego typu intuicje z bardzo œwiadom¹<br />
prac¹” – wyznaje (SZYMIK, 2002: 103).<br />
Naukowa, porz¹dkuj¹ca, zarazem czytelna refleksja twórcy czyni<br />
jego myœl zdoln¹ do wchodzenia w interakcje z pozateologicznymi<br />
dziedzinami wiedzy. Tak uprawiana teologia – bêd¹ca niezast¹pionym<br />
wysi³kiem prowadzenia dialogu – wymaga otwartoœci<br />
i pe³nego nadziei wnioskowania (SZCZAWIÑSKA, 2001: 27). Dopiero<br />
wówczas mo¿e wierze us³ugiwaæ, do ¿ycia siê zbli¿aæ. Z tezy,<br />
¿e teologia jest swoist¹ zarówno nauk¹, jak i sztuk¹, autor dochodzi<br />
do konkluzji naturalnego jej predestynowania i predysponowania<br />
do dialogu ze swoimi „krewnymi” naukami i sztukami. Naturalne<br />
wszak zadanie i powo³anie teologii – bycie „dla” – s³u¿y uwypukleniu<br />
i potwierdzeniu w³asnej to¿samoœci (SZYMIK, 1999a: 44).<br />
Pogranicze ujmowane jako obszar dysputy z innymi o Innym –<br />
miejsce napiêæ, dialogu trudnego i bez gwarancji sukcesu (porozumienia)<br />
– jest najistotniejsze. Bo tylko rozmowa, bez której trudno<br />
mówiæ o ekumenizmie i fenomenie „pojednanej ró¿norodnoœci”, niesie<br />
obietnicê i zawiera nadziejê (SZYMIK, 1999a: 58).<br />
Literatura<br />
BARTNIK Cz.S. (1987): Historia ludzka i Chrystus. Katowice.<br />
BOMBICKI R.M. (2002): Encyklopedia Actus Purus. Warszawa.<br />
ChRZ¥STOWSKA B. (1997): „Wierzê wierszem”. O poezji kap³añskiej. W: JASIÑSKA-<br />
-WOJTKOWSKA M., ŒWIÊCH J., red.: Religijne aspekty literatury polskiej XX wieku.<br />
Lublin.<br />
DRAJEWSKI S. (1989): Ksiê¿a poeci. „¯ycie i Myœl”, nr 11/12.<br />
DYBCIAK K. (1977): Literatura wobec religii – izolacja czy przenikanie? „Znak”,<br />
nr 11–12.
Teologia i literatura w ekumenicznym wymiarze twórczoœci...<br />
253<br />
KASPER W. (1983): Jezus Chrystus. Prze³. B. BIA£ECKI. Warszawa.<br />
KIJAS Z.J. (1998): Chrystus integralny. W: MÜLLER G.L.: Chrystologia – nauka<br />
o Jezusie Chrystusie. Prze³. W. Szymon. Kraków.<br />
KLAUZA K. (2002): Spotkaæ Chrystusa na dnie s³owa. „Niedziela”, nr 27.<br />
KOSTKIEWICZOWA T. (2000): Literat. W: G£OWIÑSKI M., KOSTKIEWICZOWA T., OKOPIEÑ-<br />
-S£AWIÑSKA A., S£AWIÑSKI J.: S³ownik terminów literackich. Wroc³aw.<br />
LEDWOÑ I.S. (2002): [Przed niespe³na trzema laty…]. „Œl¹skie Studia-Historyczno-Teologiczne”.<br />
T. 35, z. 2.<br />
MARTWICKI K. (1995): G³êbia odszukana. „Przegl¹d Powszechny”, nr 10 (890).<br />
NOSSOL A. (1994): Przedmowa. W: SZYMIK J.: W poszukiwaniu teologicznej g³êbi<br />
literatury. Katowice.<br />
NOSSOL A. (1997): [Jako rozprawa habilitacyjna…]. „Œl¹skie Studia-Historyczno-Teologiczne”.<br />
T. 30.<br />
NOSSOL A. (2002): [Najbardziej charakterystyczne...]. „Studia Teologiczno-Historyczne<br />
Œl¹ska Opolskiego”. T. 22.<br />
NOSSOL A., SZYMIK J. (1999): Byæ dla, czyli myœleæ sercem. Katowice.<br />
NOSSOL A., SZYMIK J., NAJMAN K. (2002): Chrystologia. W: RUSECKI M., KAU-<br />
CHA K., LEDWOÑ I.S., MASTEJ J., red.: Leksykon Teologii fundamentalnej. Lublin<br />
–Kraków.<br />
O’COLLINS G., FERRUGIA E.G. (2002): Leksykon pojêæ teologicznych i koœcielnych<br />
z indeksem angielsko-polskim. Prze³. J. O¯ÓG, B. ¯AK. Kraków.<br />
PANAs W., SULIKOWSKI A., DOROSZ K. (1995): Sacrum i literatura s¹ zwi¹zane ontologicznie…<br />
„Przegl¹d Powszechny”, nr 6 (886).<br />
PETHE A. (2000): Poetae primi theologisantes... W: SZYMIK J.: Œmiech i p³acz.<br />
Katowice.<br />
SOCHOÑ J., oprac. (1992): Szaropolskie srebro. Wiersze ksiê¿y. Warszawa.<br />
SZCZAWIÑSKA D. (2001): Fundament refleksji – od teologii dogmatycznej do nadziei<br />
myœlenia. „Goœæ Niedzielny”, nr 48.<br />
SZYMCZAK M., red. (1994): S³ownik jêzyka polskiego. T. 2. Warszawa.<br />
SZYMIK J. (1992): Powrót lodowca czy kryzys wzrostu? „Goœæ Niedzielny”,<br />
nr 26.<br />
SZYMIK J. (1995): Jezus Chrystus – Ognisko Objawienia. „Oaza”, nr 16.<br />
SZYMIK J. (1996): Problem teologicznego wymiaru dzie³a literackiego Czes³awa<br />
Mi³osza. Katowice.<br />
SZYMIK J. (1999a): Teologia w krainie pepsi-coli. Warszawa.<br />
SZYMIK J. (1999b): Zapachy, obrazy, dŸwiêki. Katowice.<br />
SZYMIK J. (2001a): Eseje o nadziei. Wroc³aw.<br />
SZYMIK J. (2001b): Jeszcze o topice teologicznej. „Salvatoris Mater”, nr 3 (11).<br />
SZYMIK J. (2001c): Miêdzy ziemi¹ a niebem. Katowice.<br />
SZYMIK J. (2001d): Teologia na pocz¹tek wieku. Katowice–Z¹bki.<br />
SZYMIK J. (2002): Akropol z ho³dy czyli teologia Œl¹ska. Katowice.<br />
SZYMIK J. (2003): Wszystko zjednoczyæ w Chrystusie. Teologia, poezja, ¿ycie.<br />
Wroc³aw.
254 IZABELA SKROBAK<br />
SZYMIK J. (2004): Dziennik pszowski. Pszów–Katowice.<br />
SZYMIK J., Porada E. (2004): Nadzieja dla wspó³czesnej kultury. „W drodze”,<br />
nr 1 (365).<br />
ZALEWSKI S., red. (1996): ABC chrzeœcijanina. Warszawa.
Language – style – genre<br />
Meetings of PhD candidates in Katowice<br />
Summary<br />
The volume Language – style – genre. Meetings of PhD candidates in Katowice<br />
consists of the articles written by PhD candidates at the Faculty of Philology<br />
at the University of Silesia. For many of them, it is a real academic “debut”,<br />
the first public appearance, the first presentation of their thoughts, the first<br />
publication, and, thus, submission to the academic opinion. Some of the authors<br />
presented their works within the activity of the Student Academic Circle of<br />
Linguists. It gave them a chance to take part in conferences organized by the<br />
circle, whether it be the local or all-Poland ones. For all of them, the volume<br />
means enetring the academic community. It is the first step in their academic<br />
future, both on an individual scale for particular authors, and a collective<br />
one for the whole academic circle in Katowice and Poland.<br />
A thematic frame of the meeting is broad. It involves three important elements<br />
of the contemporary linguistic thought: language, style, genre. These<br />
thematic issues are present in numerous academic publications from the University<br />
of Silesia. Different linguistic areas and different methodological approaches<br />
meet here. The studies concern different “levels” of the language.<br />
A synchronic perspective permeates into the diachronic one. Apart from the<br />
trends to be observed in the research for many years, the projects introducing<br />
the new thoughts appear. Danuta Ostaszewska, in her overview publication,<br />
The Institute of Polish at the University of Silesia. Academic prospects and<br />
achievements at the turn of the 21 st century (Katowice 2005), indicates the academic<br />
circles that have been interested in the very subject-matter for many<br />
years. It is linguistic stylistics, sociolinguistics, anthropological linguistics,<br />
social communication, Silesia-oriented issues, historio-linguistic studies, the<br />
research on the language system and lexicography. She also points to the latter-day<br />
works, i.e. studies on talk, genology, metalexical reflection and research<br />
taking into account a glottodidactic perspective. The volume Language –<br />
style – genre. Meetings of PhD candidates in Katowice discusses most of these<br />
aspects.
256 Summary<br />
The work is composed of the texts written by the researchers from several<br />
philological domains. The (Polish) linguists predominate, however, neophilologists,<br />
literature researchers, literature theorists and didactics also contribute<br />
to the volume. The joint publication constituted the forum accelerating<br />
the exchange of thoughts, experiences, books, as well as search for the<br />
common language.
17 Jêzyk...<br />
Sprache – Stil – Gattung<br />
Doktorandentreffen in Katowice<br />
Zusammenfassung<br />
Der Band Sprache – Stil – Gattung. Doktorandentreffen in Katowice besteht<br />
aus den von den Doktoranden der Philologischen Fakultät der Schlesischen<br />
Universität verfassten Artikeln. Für die meisten war das ihr wissenschaftliches<br />
Debüt, ihr erstes Auftreten vor der Öffentlichkeit, ihre erste Publikation<br />
– dadurch wurden sie der wissenschaftlichen Beurteilung ausgesetzt. Einige<br />
Autoren taten ihre ersten Schritte als Wissenschaftler in Sprachwissenschaftlichen<br />
Studentenzirkeln. Diese Tätigkeit ermöglichte ihnen, an den von den<br />
Zirkeln organisierten inneren und gesamtpolnischen Konferenzen teilzunehmen.<br />
Mit dem vorliegenden Buch treten alle Autoren der Hochschulgemeinschaft<br />
bei und tragen zu ihrer eigenen wissenschaftlichen Zukunft und<br />
zur Zukunft des ganzen Kattowitzer und gesamtpolnischen Wissenschaftsmilieu<br />
bei.<br />
Das Thema des Treffens umfasst drei wichtige Bereiche der gegenwärtigen<br />
Linguistik: Sprache, Stil und Gattung, die auch in zahlreichen anderen<br />
Publikationen der schlesischen Wissenschaftler behandelt werden. Es werden<br />
hier verschiedene sprachwissenschaftliche Bereiche und verschiedene methodologische<br />
Standpunkte vertreten und die synchronischen und diachronischen<br />
Untersuchungen betreffen verschiedene Sprachebenen. Neben den in der<br />
Sprachwissenschaft schon bekannten Themen kommen hier auch ganz neue<br />
Motive zum Vorschein. In ihrer Überblickspublikation Schlesische Universität,<br />
Institut für Polnische Sprache. Initiativen und wissenschaftliche Errungenschaften<br />
an der Schwelle des 21.Jhs (Katowice, 2005) nennt Danuta Ostaszewska<br />
folgende sprachwissenschaftliche Forschungsbereiche: sprachwissenschaftliche<br />
Stilistik, Soziolinguistik, anthropologische Linguistik, zwischenmenschliche<br />
Kommunikation, Schlesienkunde, sprachhistorische, lexikografische<br />
und Sprachsystemuntersuchungen. Sie weist auch auf solche Forschungsthemen<br />
hin, die in den letzten Jahren angesprochen werden: Erhebungen<br />
über das Gespräch, genologische, metalexikografische und glottodidaktische<br />
Probleme. Die meisten Themen sind im vorliegenden Band berücksichtigt.
258 Zusammenfasung<br />
Die Verfasser von den im Buch veröffentlichten Texten vertreten mehrere<br />
Sprachwissenschaftsgebiete: es sind vor allem Polonisten, aber auch Neuphilologen,<br />
Literaturforscher, Literaturtheoretiker, Didaktiker. Ihre gemeinsame<br />
Arbeit war eine gute Gelegenheit, Gedanken, Erfahrungen und Lektüren auszutauschen<br />
und nach einer gemeinsamen Sprache zu suchen.
Redaktor: OLGA NOWAK<br />
Redaktor techniczny: MA£GORZATA PLEŒNIAR<br />
Korektor: MIROS£AWA ¯£OBIÑSKA<br />
Copyright © 2009 by<br />
Wydawnictwo Uniwersytetu Œl¹skiego<br />
Wszelkie prawa zastrze¿one<br />
ISSN 0208-6336<br />
ISBN 978-83-226-1761-8<br />
Wydawca<br />
Wydawnictwo Uniwersytetu Œl¹skiego<br />
ul. Bankowa 12B, 40-007 Katowice<br />
www.wydawnictwo.us.edu.pl<br />
e-mail: wydawus@us.edu.pl<br />
Wydanie I. Ark. druk. 16,25. Ark. wyd. 14,5. Przekazano<br />
do ³amania w sierpniu 2008 r. Podpisano do druku<br />
w kwietniu 2009 r. Papier offset. kl. III, 90 g<br />
Cena 22 z³<br />
£amanie: Pracownia Sk³adu Komputerowego<br />
Wydawnictwa Uniwersytetu Œl¹skiego<br />
Druk i oprawa: SOWA Sp. z o.o.<br />
ul. Hrubieszowska 6a, 01-209 Warszawa