29.01.2013 Views

Untitled - Śląska Biblioteka Cyfrowa

Untitled - Śląska Biblioteka Cyfrowa

Untitled - Śląska Biblioteka Cyfrowa

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

JÊZYK<br />

– STYL – GATUNEK<br />

Katowickie spotkania doktorantów


NR 2619


JÊZYK<br />

– STYL – GATUNEK<br />

Katowickie spotkania doktorantów<br />

pod redakcj¹<br />

MA£GORZATY KITY<br />

przy wspó³udziale<br />

MARII CZEMPKI-WEWIÓRY, MAGDALENY ŒLAWSKIEJ i MARII WAC£AWEK<br />

Wydawnictwo Uniwersytetu Œl¹skiego Katowice 2009


Redaktor serii: Jêzykoznawstwo Polonistyczne<br />

OLGA WOLIÑSKA<br />

Recenzent<br />

MA£GORZATA KARWATOWSKA<br />

Na ok³adce zamieszczono: Kompozycjê witra¿ow¹ Andrzeja Ka³uckiego ©<br />

Wydawnictwo Uniwersytetu Œl¹skiego dziêkuje<br />

Panu Andrzejowi Ka³uckiemu za umo¿liwienie reprodukcji<br />

Publikacja bêdzie dostêpna – po wyczerpaniu nak³adu –<br />

w wersji internetowej:<br />

Œl¹ska <strong>Biblioteka</strong> <strong>Cyfrowa</strong><br />

www.sbc.org.pl


Spis rzeczy<br />

Wstêp (Ma³gorzata Kita) . . . . . . . . . . .<br />

CZÊŒÆ PIERWSZA<br />

WOJCIECH HEPEK, Gatunek jako narzêdzie interpretacji . . . .<br />

IWONA SZATKOWSKA, Kategoria „punktu widzenia” w charakterystyce<br />

typologicznej gatunku mowy . . . . . . . .<br />

AGATA ¯UK, Porada prasowa – poradziæ, poinformowaæ czy zmanipulowaæ?<br />

. . . . . . . . . . . . . .<br />

MAGDALENA B£ASZAK, Nekrologi w kulturze polskiej i macedoñskiej .<br />

JADWIGA BZDOÑ, Nekrolog jako gatunek tekstu. Uwagi o pokrewieñstwie<br />

stylistycznym z biogramem . . . . . . . .<br />

MAGDALENA ŒLAWSKA, O pewnym politycznym pojedynku, czyli Najsztub<br />

pyta tak, jak nie powinien . . . . . . . .<br />

CZÊŒÆ DRUGA<br />

MARIA CZEMPKA-WEWIÓRA, Pamiêæ w jêzyku, „jêzyk” pamiêci – zarys<br />

problematyki . . . . . . . . . . . .<br />

JOANNA MADEJ, Sposoby wartoœciowania w jêzyku polityki (na przyk³adzie<br />

tekstów parlamentarnej kampanii wyborczej 2005<br />

roku) . . . . . . . . . . . . . . .<br />

ALEKSANDRA JANKOWSKA, Miêdzy kreacj¹ a rzeczywistoœci¹ w reality<br />

show (na podstawie programu telewizyjnego Bar) . . .<br />

7<br />

11<br />

22<br />

33<br />

42<br />

48<br />

59<br />

73<br />

86<br />

100


6 Spis rzeczy<br />

BARTOSZ CZAJKOWSKI, Zapo¿yczenia angielskie w polskim jêzyku<br />

medycyny . . . . . . . . . . . . .<br />

ADRIANA £UCZKOWSKA, Eufemizmy i dysfemizmy w recenzjach filmowych<br />

. . . . . . . . . . . . . . .<br />

CZÊŒÆ TRZECIA<br />

ANNA GUZY, Jêzyk a œwiat dzieciêcej wyobraŸni . . . . . .<br />

JUSTYNA DUDEK-CHOLEWA, Dziecko w roli autora tekstu . . . .<br />

OLIWIA ADAMEK-ANDRZEJEWSKA, Stereotyp mê¿czyzny w jêzyku i œwiadomoœci<br />

m³odzie¿y licealnej . . . . . . . . .<br />

MARIA WAC£AWEK, „S³owo jest wielkim mocarzem…” – retoryka<br />

i reklama a praktyka szkolna . . . . . . . . .<br />

MAGDALENA WITCZYK, Przyczyny utraty umiejêtnoœci pos³ugiwania<br />

siê jêzykiem . . . . . . . . . . . . .<br />

CZÊŒÆ CZWARTA<br />

BEATA RUSEK, Palindrom jako przyk³ad symetrii w jêzyku . . .<br />

ALEKSANDRA TOBÓR-BARANOWSKA, Nie komunikowaæ – prowokowaæ .<br />

MA£GORZATA KRZYSZTOFIK, Sposoby wyra¿ania uczuæ w prozie Andrzeja<br />

Sapkowskiego (na przyk³adzie wybranych emocji negatywnych)<br />

. . . . . . . . . . . . . . .<br />

DAGMARA JEZIERSKA, Felietony Stanis³awa Wasylewskiego, czyli o tym,<br />

czy z ¿ycia romantyka mo¿na zrobiæ „newsa” . . . . .<br />

£UCJA STANICZKOWA, Obecnoœæ gwary œl¹skiej w literaturze – próba<br />

opisu zagadnienia na wybranych przyk³adach . . . . .<br />

IZABELA SKROBAK, Teologia i literatura w ekumenicznym wymiarze<br />

twórczoœci ks. Jerzego Szymika . . . . . . . .<br />

Summary . . . . . . . . . . . . . .<br />

Zusammenfassung . . . . . . . . . . . .<br />

110<br />

118<br />

129<br />

140<br />

150<br />

162<br />

176<br />

187<br />

198<br />

210<br />

221<br />

231<br />

243<br />

255<br />

257


Wstêp<br />

Tom Jêzyk – styl – gatunek. Katowickie spotkania doktorantów<br />

sk³ada siê z artyku³ów doktorantów Wydzia³u Filologicznego Uniwersytetu<br />

Œl¹skiego. Dla wielu z nich jest to prawdziwy debiut naukowy,<br />

pierwsze wyst¹pienie publiczne, pierwsza prezentacja swoich<br />

myœli, pierwsza publikacja, tym samym – poddanie siê naukowemu<br />

os¹dowi. Kilkoro autorów swoje pierwsze kroki naukowe stawia³o<br />

w Studenckim Kole Naukowym Jêzykoznawców. Dawa³o im<br />

to mo¿liwoœæ wyst¹pieñ na konferencjach organizowanych przez<br />

to Ko³o b¹dŸ inne: czy to wewnêtrznych, czy ogólnopolskich.<br />

Dla wszystkich ten tom oznacza wejœcie do spo³ecznoœci akademickiej.<br />

To pierwszy krok w przysz³oœæ naukow¹, zarówno w skali<br />

indywidualnej, dla poszczególnych autorów, jak i w wymiarze zbiorowym,<br />

dla ca³ego œrodowiska katowickiego i ogólnopolskiego.<br />

Doktoranci oraz studenci czêsto bior¹ udzia³ w projektach naukowych<br />

œrodowiska akademickiego, na równych prawach jako<br />

cz³onkowie spo³ecznoœci uniwersyteckiej uczestnicz¹ w konferencjach<br />

naukowych. W niniejszym tomie prezentujemy przemyœlenia<br />

22 doktorantów. Tak ukszta³towany zespó³ autorów stwarza okazjê<br />

do refleksji nad stanem i perspektywami badawczymi œrodowiska<br />

katowickich jêzykoznawców.<br />

Tematyczna formu³a spotkania jest szeroka, obejmuje bowiem<br />

trzy wa¿ne bloki wspó³czesnej myœli lingwistycznej: jêzyk, styl i gatunek.<br />

Te krêgi tematyczne s¹ obecne w licznych publikacjach naukowców<br />

z Uniwersytetu Œl¹skiego. Spotykaj¹ siê tu ró¿ne dziedziny<br />

jêzykoznawcze, ró¿ne postawy metodologiczne, badania do-


8 Wstêp<br />

tycz¹ ró¿nych „poziomów” jêzyka. Badania synchroniczne przenikaj¹<br />

siê z ujêciami diachronicznymi. Obok nurtów od lat obecnych<br />

w pracach badawczych pojawiaj¹ siê projekty wprowadzaj¹ce nowe<br />

w¹tki myœlowe. Danuta Ostaszewska w przegl¹dowej publikacji<br />

Instytut Jêzyka Polskiego Uniwersytetu Œl¹skiego. Propozycje i osi¹gniêcia<br />

naukowe u progu XXI wieku (Katowice 2005) wskazuje<br />

krêgi badawcze od lat zajmuj¹ce badaczy z tego œrodowiska: stylistyka<br />

jêzykoznawcza, socjolingwistyka, lingwistyka antropologiczna,<br />

komunikacja spo³eczna, problematyka œl¹skoznawcza, badania<br />

historycznojêzykowe, badania dotycz¹ce systemu jêzykowego, badania<br />

leksykograficzne. Wskazuje te¿ te, które pojawi³y siê w ostatnich<br />

latach: badania nad rozmow¹, problematyka genologiczna,<br />

refleksja metaleksykograficzna oraz prace uwzglêdniaj¹ce optykê<br />

glottodydaktyczn¹. W tomie Jêzyk – styl – gatunek. Katowickie spotkania<br />

doktorantów reprezentowana jest wiêkszoœæ tych w¹tków.<br />

Na niniejsze opracowanie sk³adaj¹ siê teksty napisane przez badaczy<br />

z kilku domen filologicznych: przewa¿aj¹ jêzykoznawcy poloniœci,<br />

ale wœród autorów s¹ równie¿ neofilologowie, badacze literatury,<br />

teoretycy literatury, dydaktycy. Przygotowanie wspólnej<br />

ksi¹¿ki stworzy³o forum sprzyjaj¹ce wymianie myœli, doœwiadczeñ,<br />

lektur, a tak¿e poszukiwaniu wspólnego jêzyka.<br />

Ma³gorzata Kita


WOJCIECH HEPEK<br />

Gatunek jako narzêdzie interpretacji<br />

Tytu³ tego artyku³u odsy³a do rozwa¿anej i dyskutowanej jeszcze<br />

niedawno w krêgach literaturoznawczych – w mniejszym stopniu<br />

jêzykoznawczych – kwestii potrzeby i sensu pos³ugiwania siê<br />

kategori¹ gatunku w refleksji nad wspó³czesnymi zjawiskami komunikacji<br />

literackiej i nie tylko (BALBUS, 1999; SENDYKA, 2006). W¹tpliwoœci,<br />

które pojawi³y siê wówczas wobec tradycyjnie pojmowanych<br />

kategorii gatunkowych, zmusi³y badaczy literatury do radykalnej<br />

weryfikacji dotychczasowej praktyki konstruowania teorii<br />

oraz do ponownego przemyœlenia zakresu stosowalnoœci pojêæ genologicznych.<br />

Okaza³o siê bowiem, ¿e tradycyjna systematyka form<br />

literackich w ogóle nie odpowiada wspó³czesnej praktyce komunikacyjnej.<br />

Owocem teoretycznych weryfikacji jest m.in. uznanie wiedzy<br />

o gatunkach przede wszystkim za narzêdzie interpretacji tekstu<br />

(por. BALBUS, 1999). Interpretacyjny – a nie systematyzuj¹cy<br />

– charakter wiedzy genologicznej akcentuj¹ równie¿ badacze zajmuj¹cy<br />

siê czêœciej refleksj¹ nad mow¹ potoczn¹, czyli jêzykoznawcy<br />

(WITOSZ, 2005). Przesuniêcia te dokonuj¹ siê, oczywiœcie, równolegle<br />

z umacnianiem siê obecnie wp³ywu paradygmatu kulturowego<br />

w badaniach humanistycznych. Postuluje siê otwarcie poszczególnych<br />

dyscyplin na ca³oœæ praktyk uniwersum kulturowego oraz<br />

poszerzenie horyzontów interpretacji przez uruchomienie z³o¿onych<br />

kontekstów kulturowych, w jakich dany tekst / gatunek<br />

uczestniczy (BURZYÑSKA, 2006: 87).


12 WOJCIECH HEPEK<br />

Przyjmuj¹c wiêc interpretacyjn¹ perspektywê spojrzenia na gatunek,<br />

chcia³bym zastanowiæ siê nad kwestiami dla genologów zasadniczymi.<br />

Po pierwsze, jakie s¹ mo¿liwe przedmioty badania oraz,<br />

po drugie, w jaki sposób mo¿na organizowaæ wiedzê o gatunkach?<br />

Rozwa¿ania nad interpretacyjnymi mo¿liwoœciami kategorii genologicznych<br />

nale¿y, jak siê zdaje, rozpocz¹æ od samych podstaw,<br />

tj. od scharakteryzowania procesu interpretacji gatunkowej. Czym<br />

ona jest? Jak przebiega? Czy proces interpretacji wi¹¿e siê z innymi<br />

czynnoœciami? O ile bowiem w refleksji teoretycznoliterackiej istnieje<br />

ju¿ w jakimœ sensie tradycja myœli na ten temat, o tyle w badaniach<br />

ukierunkowanych jêzykoznawczo mo¿na doszukaæ siê jedynie<br />

licznych modeli procesu rozumienia jêzyka, które albo ca³kowicie<br />

pomijaj¹ aspekt genologiczny dyskursu, albo – nadmiernie<br />

eksponuj¹c jêzykowy (systemowy) wymiar rozumienia – k³óc¹<br />

siê z podstawowymi za³o¿eniami wspó³czesnej genologii 1 .<br />

Zadanie zbudowania modelu interpretacji dyskursu, który<br />

uwzglêdnia³by równie¿ potrzeby badañ nad gatunkami, wydaje siê<br />

zatem – w œwietle za³o¿eñ o interpretacyjnym charakterze pojêæ<br />

genologicznych – jednym z podstawowych problemów pojawiaj¹cych<br />

siê na horyzoncie wspó³czesnej genologii. By pozostaæ w zgodzie<br />

z najnowszym kierunkiem rozwoju myœli genologicznej, która<br />

z powodzeniem wykorzystuje dla swoich potrzeb osi¹gniêcia jêzykoznawstwa<br />

kognitywnego (teoria prototypu E. Rosch oraz kategorii<br />

radialnej G. Lakoffa; por. WITOSZ, 2001; 2005), nale¿y przy<br />

projektowaniu takiego procesu przyj¹æ fundamentalne za³o¿enia<br />

1 Przyk³adem ilustruj¹cym w jakimœ sensie tê postawê mog³aby byæ koncepcja<br />

Ewy MICZKI (2002) która wprowadza 6 dziedzin reprezentacji dyskursu<br />

/ wypowiedzi: informacyjn¹, funkcjonaln¹, ontologiczn¹, aksjologiczn¹, wypowiedzeniow¹<br />

oraz dziedzinê konwencji gatunkowych. Nie wdaj¹c siê w szczegó³y<br />

rozumienia owych poziomów, zaznaczmy jedynie, ¿e badaczka przyznaje<br />

gatunkowi funkcjê integruj¹c¹ dyskurs / wypowiedŸ tylko na poziomie intertekstualnym<br />

– w odniesieniu do innych wypowiedzi, natomiast o spójnoœci na<br />

poziomie relacji jêzyk – rzeczywistoœæ decyduje pozosta³ych 5 dziedzin reprezentacji<br />

(MICZKA, 2002: 101–102). Takie za³o¿enie wydaje siê zbytnim zawê-<br />

¿eniem zakresu oddzia³ywania kategorii genologicznych, bez w¹tpienia bowiem<br />

kwalifikacja gatunkowa kszta³tuje równie¿ relacjê jêzyk – rzeczywistoœæ,<br />

wystêpuj¹c¹ w danym tekœcie / dyskursie.


Gatunek jako narzêdzie interpretacji<br />

wszystkich „kognitywnych” modeli interpretacji dyskursu. Mam tu<br />

na myœli uto¿samienie owego procesu z tworzeniem reprezentacji<br />

poznawczej dyskursu / wypowiedzi (zob. MICZKA, 1999; TABAKOW-<br />

SKA, red., 2001). I choæ jest to teza nieco przybli¿aj¹ca charakter<br />

czynnoœci interpretacyjnych, które – dodajmy – w nurcie badañ kognitywnych<br />

dotycz¹ czynnoœci rozumienia nie tylko dyskursu, ale<br />

czynnoœci postrzegania w ogóle (por. LANGACKER, 2003), to w istocie<br />

rzeczy ca³kowicie nierozstrzygniêta jest kwestia np. drogi prowadz¹cej<br />

do stworzenia owej reprezentacji oraz komponentów nañ<br />

siê sk³adaj¹cych. Otwarte tym samym pozostaj¹ tak fundamentalne<br />

dla genologii kwestie, jak status kategorii gatunku w ramach<br />

owej reprezentacji oraz jej stosunek do innych kategorii wykorzystywanych<br />

w procesie rozumienia / postrzegania.<br />

Drog¹ zbli¿aj¹c¹ nas do rozwi¹zania sygnalizowanych tu problemów<br />

mo¿e byæ próba rozwiniêcia jednego z modeli rozumienia<br />

dyskursu / wypowiedzi, który uwzglêdnia³by osi¹gniêcia nauki o gatunkach.<br />

Wydaje siê, ¿e dobrym fundamentem dla tak ukierunkowanych<br />

rozwa¿añ móg³by byæ Langackerowski „dynamiczny model<br />

jêzyka oparty na uzusie jêzykowym” (LANGACKER, 2003). A to<br />

przede wszystkim dlatego, ¿e z ³atwoœci¹ daje siê on pogodziæ z dotychczasowymi<br />

ustaleniami wspó³czesnej genologii. Po pierwsze,<br />

Langackerowski model jêzyka jest niesprzeczny z twierdzeniami,<br />

które sta³y siê niejako aksjomatami wspó³czesnej genologii, jak choæby<br />

z Bachtinowskim za³o¿eniem o obligatoryjnoœci kwalifikacji gatunkowej<br />

wypowiedzi. W ramach przywo³anej propozycji Langackera<br />

mo¿na równie¿ ³atwo wyjaœniæ i opisaæ istnienie takich modeli konceptualnych,<br />

które, odgrywaj¹c rolê konstrukcji poznawczej, nie<br />

maj¹ odpowiedników w rzeczywistoœci, a takimi potencjalnymi jedynie<br />

strukturami mog¹ byæ niektóre modele gatunkowe (por. WI-<br />

TOSZ, 2005: 74). Drugim wa¿nym powodem, dla którego warto przywo³aæ<br />

Langackera, buduj¹c „genologiczny” model interpretacji dyskursu,<br />

jest fakt, ¿e jego koncepcja po³¹czona choæby z „dociekaniami”<br />

Wittgensteina – modnymi w dzisiejszym jêzykoznawstwie ze<br />

wzglêdu na kategoriê „gry jêzykowej” (zob. WO£OS, 2002) – mo¿e<br />

rzuciæ nowe œwiat³o na wiele problemów genologii (np. opisaæ dynamiczny<br />

proces tworzenia i ewolucji form gatunkowych).<br />

13


14 WOJCIECH HEPEK<br />

Największą wartość dla opisu narzędzi interpretacji dyskursu<br />

ma, oczywiście, ta część Langackerowskiego wywodu na temat języka,<br />

która została poświęcona procesowi rozumienia użycia językowego.<br />

„To nie sam system językowy jako taki buduje i interpretuje<br />

innowacyjne wyrażenia, lecz raczej użytkownik języka, który<br />

odwołuje się w tym celu do pełnego wachlarza dostępnych mu zasobów<br />

językowych. Oprócz samych jednostek językowych na zasoby<br />

te składają się również takie czynniki, jak pamięć, planowanie,<br />

umiejętność rozwiązywania problemów, wiedza ogólna, cele krótko-<br />

i długoterminowe, jak również zdolność do rozpoznania fizycznego,<br />

społecznego, kulturowego i językowego kontekstu” (LANGAC-<br />

KER, 2003: 42–43).<br />

Dla Langackera nie ma różnicy, czy owym „użytkownikiem języka”<br />

będzie nadawca czy odbiorca komunikatu, gdyż każdy z nich<br />

musi „ustalić jakąś więź pomiędzy systemem językowym a wypadkiem<br />

użycia językowego, który jest tego systemu domniemanym<br />

przejawem” (LANGACKER, 2003: 43). Otóż dla badacza ustalenie owej<br />

więzi i relacji pomiędzy poszczególnymi aspektami użycia językowego<br />

a zasobami wiedzy językowej i pozajęzykowej to po prostu<br />

kwestia kategoryzacji. Traktuje się ją jako „szczególny wypadek”<br />

jednej z podstawowych ludzkich zdolności postrzegania świata, tj.<br />

„umiejętności porównania dwóch struktur oraz wykrywania dzielących<br />

je rozbieżności” (LANGACKER, 2003: 34–35). Kategoryzacja<br />

polega więc na porównaniu jednostki reprezentującej standard<br />

z obiektem docelowym, który jest w początkowej fazie postrzegany<br />

jako nowa struktura. Jeżeli podczas tego procesu nie pojawią się<br />

znaczące rozbieżności, to taką kategoryzację można nazwać nieproblematyczną.<br />

Badacz wyróżnia także w ramach czynności kategoryzacyjnych<br />

operację rozszerzenia, która zachodzi, jeżeli porównanie<br />

standardu z obiektem docelowym ujawnia niedające się<br />

zneutralizować niezgodności (LANGACKER, 2003: 34).<br />

Zastanawiając się zatem nad tym, jakie konsekwencje dla genologii<br />

wynikają z umieszczenia gatunku w ramach takiego ujęcia<br />

procesu interpretacji dyskursu / wypowiedzi, powinniśmy przede<br />

wszystkim zwrócić uwagę na to, że gatunki nie są zwykłymi jednostkami<br />

języka (systemu), ponieważ jako modele konceptualne


Gatunek jako narzędzie interpretacji<br />

mogą obejmować wszystkie aspekty użycia językowego. Schematyczną<br />

konceptualizację użycia językowego przedstawił LANGACKER<br />

(2005: 130) za pomocą takiego oto modelu:<br />

Current Discourse Space<br />

Time<br />

Usage Event<br />

Viewing Frame<br />

S<br />

Context<br />

Shared Knowledge<br />

W gatunku jako narzędziu służącym charakterystyce (interpretacji)<br />

całego zdarzenia mownego mogą zatem znajdować swoje odbicie<br />

(reprezentację mentalną) wszystkie jego elementy. Zawiera on<br />

więc model nadawcy, model odbiorcy, wiedzę na temat kontekstu<br />

i tematu wypowiedzi, charakterystykę aspektu aksjologicznego<br />

(w schemacie odpowiadałaby jej rama postrzegania), które razem<br />

tworzą jedną, koherentną, złożoną kategorię. Gatunek byłby<br />

– zgodnie z postulatami współczesnej genologii – taką konstrukcją<br />

mentalną, która łącząc regularności kontekstu towarzyszące określonej<br />

praktyce komunikacyjnej oraz wiedzę ogólną (pozajęzykową)<br />

z konstrukcjami symbolicznymi (mówiąc ogólnie z kodem),<br />

umożliwiałaby nadawanie zdarzeniu komunikacyjnemu indywidualnych<br />

znaczeń. Gatunek stanowiłby, jako standard porównania<br />

(kategoryzacji), rodzaj punktu widzenia, z którego oceniany jest<br />

„obiekt docelowy” – nowe zdarzenie komunikacyjne.<br />

W świetle tych rozważań, rodzą się nowe pytania i problemy.<br />

Po pierwsze, zachodzi konieczność rozróżnienia dwóch sposobów<br />

Focu<br />

Ground<br />

H<br />

15


16 WOJCIECH HEPEK<br />

czy te¿ dwóch rodzajów interpretacji genologicznej, tj. zwyk³ej kategoryzacji<br />

oraz kategoryzacji z rozszerzeniem. Innym, niezwykle<br />

wa¿nym zagadnieniem jest kwestia poziomu skomplikowania oraz<br />

stopnia ogólnoœci modeli kognitywnych, które jako mentalne konstrukcje<br />

maj¹ odpowiadaæ pewnym standardowym zachowaniom,<br />

czyli praktyce komunikacyjnej. Odwo³anie siê bowiem do modelu<br />

jêzyka opartego na uzusie, który znamionuje w naturalny sposób<br />

„oddolny” charakter podejœcia do zjawisk jêzykowych, poci¹ga za<br />

sob¹ powa¿ne za³o¿enia dotycz¹ce hierarchii wa¿noœci opisywanych<br />

fenomenów.<br />

Odnosz¹c te rozwa¿ania do zaadaptowanej ju¿ dla genologii koncepcji<br />

prototypu Eleonory Rosch, mo¿na zapytaæ, która z tradycyjnych<br />

kategorii gatunkowych winna zajmowaæ poziom podstawowy<br />

odznaczaj¹cy siê najwy¿szym stopniem informacyjnoœci? OdpowiedŸ<br />

na tak postawione pytanie jest w sposób naturalny zwi¹zana<br />

z inn¹ jeszcze kwesti¹ – ze sposobem selekcji struktur s³u¿¹cych<br />

kategoryzacji. Oddajmy g³os raz jeszcze Langackerowi, który w taki<br />

oto sposób opisuje scenariusz procesu kategoryzacji: „[…] konkretny<br />

obiekt docelowy kategoryzacji zazwyczaj wywo³uje aktywacjê<br />

szeregu utrwalonych jednostek, spoœród których ka¿da mog³aby<br />

w zasadzie pos³u¿yæ do jego kategoryzacji. Nazwijmy ten zbiór jednostek<br />

[…] zbiorem aktywacji (activation set) obiektu docelowego<br />

[…] Poniewa¿ zwykle interpretujemy jakieœ wyra¿enie w konkretny<br />

sposób, przypuszczalnie w danym momencie tylko jeden z elementów<br />

zbioru aktywacji rzeczywiœcie kategoryzuje […]. To, który<br />

element zbioru aktywacji wygrywa wspó³zawodnictwo i konstytuuje<br />

siê jako struktura aktywna […], zale¿y od kilku czynników, które<br />

wzajemnie na siebie oddzia³uj¹. Pierwszy z nich to poziom<br />

utrwalenia, czyli w³aœciwego danemu elementowi prawdopodobieñstwa<br />

aktywacji […]. Drugim czynnikiem jest ukierunkowanie percepcji<br />

przez kontekst […]. Trzecim czynnikiem jest zakres pokrywania<br />

siê obiektu docelowego […] i potencjalnej struktury s³u¿¹cej<br />

do kategoryzacji […]. Mo¿emy zasadnie przyjmowaæ, ¿e posiadanie<br />

wspólnych cech jest w³aœnie tym czynnikiem, który umo¿liwia<br />

[…] [nowemu obiektowi – W.H.] stymulacjê elementów zbioru<br />

aktywacji, oraz ¿e stopieñ tej stymulacji jest z grubsza proporcjo-


Gatunek jako narzêdzie interpretacji<br />

nalny do iloœci wspólnych cech. Ma to istotne znaczenie dla schematów<br />

ni¿szego rzêdu, innymi s³owy, struktury scharakteryzowane<br />

bardziej szczegó³owo ciesz¹ siê nadan¹ z góry przewag¹ we<br />

wspó³zawodnictwie ze schematami wy¿szego rzêdu” (LANGACKER,<br />

2003: 50–51).<br />

Kapitalne znaczenie dla genologii ma zatem kwestia jakoœci<br />

i struktury zbioru aktywacji, który formuje siê podczas interpretacji<br />

zdarzenia komunikacyjnego. Jednak odpowiedŸ na pytanie, jakie<br />

struktury faktycznie s³u¿¹ jako podstawy dla interpretacji poszczególnych<br />

zdarzeñ komunikacyjnych oraz jakie w³aœciwoœci<br />

i relacje ³¹cz¹ poszczególne elementy zbioru aktywacji, mo¿e wi¹zaæ<br />

siê z koniecznoœci¹ zweryfikowania kilku utrwalonych tradycj¹<br />

podzia³ów i klasyfikacji gatunkowych.<br />

Wydaje siê bowiem, ¿e intuicjê Langackera dotycz¹c¹ wy¿szej<br />

aktywnoœci struktur konceptualnych ni¿szego rzêdu w procesie<br />

kategoryzacji (interpretacji) potwierdza praktyka komunikacyjna.<br />

Pos³u¿my siê w tym miejscu prostym przyk³adem. Otó¿, przystêpuj¹c<br />

do lektury codziennej gazety, oczekujemy okreœlonej odmiany<br />

gatunkowej (i jesteœmy przygotowani do jej odbioru) – artyku³u<br />

prasowego, który sytuuje siê w ramach dyskursu – nazwijmy go –<br />

publicystyczno-informacyjnego. Przyjmuj¹c natomiast tradycyjny<br />

podzia³ gatunkowy, musielibyœmy uznaæ, ¿e podstawowym punktem<br />

odniesienia w tej konkretnej genologicznej interpretacji by³by<br />

artyku³ jako pewna abstrakcyjna struktura funkcjonuj¹ca w ramach<br />

ró¿nych typów praktyk porozumiewania (g³ównie w kontekœcie<br />

naukowym i publicystyczno-informacyjnym). Mo¿emy jednak<br />

zapytaæ – odwo³uj¹c siê raz jeszcze do koncepcji E. Rosch – czy rzeczywiœcie<br />

tak rozumiany artyku³ jest konstrukcj¹, która zawiera<br />

najwiêcej wa¿nych z punktu widzenia kategoryzacji zdarzenia komunikacyjnego<br />

informacji, oraz czy istotnie kategorie ni¿szego poziomu,<br />

tj. tradycyjnie rozumiane odmiany gatunkowe artyku³u, s¹<br />

konstrukcjami, wnosz¹cymi informacje drugorzêdne dla znaczenia<br />

oraz interpretacji danego obiektu.<br />

Otó¿ wydaje siê, ¿e nie zawsze tak jest. W przywo³anym tu przyk³adzie<br />

artyku³ prasowy funkcjonuje niew¹tpliwie jako kategoria<br />

autonomiczna (z poziomu podstawowego), rozpatrywana na tle in-<br />

2 Jêzyk...<br />

17


18 WOJCIECH HEPEK<br />

nych tekstów / gatunków zamieszczanych w prasie, w tym (co prawda<br />

rzadko, ale jednak) artyku³ów naukowych. Je¿eli w tym kontekœcie<br />

odwo³amy siê do wypowiedzi kognitywistów, nie bêdziemy<br />

mieæ w¹tpliwoœci, ¿e to wiedza na temat tego, czego siê spodziewamy,<br />

stanowi pierwotny punkt odniesienia dla wszystkich dalszych<br />

procesów interpretacyjnych (kategoryzacyjnych). Ta sytuacja zwi¹zana<br />

jest, oczywiœcie, z niezwykle istotnym aspektem procesu interpretacji<br />

zdarzenia komunikacyjnego, a mianowicie z formu³owaniem<br />

hipotez dotycz¹cych jakoœci spodziewanego przekazu, obejmuj¹cych<br />

przede wszystkim za³o¿enia odnoœnie do gatunku lub gatunków<br />

znajduj¹cych siê w polu mo¿liwoœci, których pojawienie siê<br />

jest najbardziej prawdopodobne (MICZKA, 2002: 114). Dla genologii<br />

zorientowanej „interpretacyjnie” takie struktury konceptualne,<br />

które s³u¿y³yby przewidywaniu przebiegu zdarzenia komunikacyjnego,<br />

powinny staæ siê jednym z g³ównych przedmiotów badania.<br />

To one bowiem odpowiada³yby za formowanie siê zbioru aktywacji,<br />

który w znacznym stopniu determinuje dalszy przebieg procesu<br />

rozumienia wypowiedzi. Struktura takich „przewiduj¹cych konstrukcji”,<br />

które powinny byæ oparte – zgodnie z pocz¹tkowymi za-<br />

³o¿eniami – na praktyce komunikacyjnej, ³¹czy³aby poszczególne<br />

modele gatunkowe wchodz¹ce w jej sk³ad relacjami i zale¿noœciami<br />

du¿o bardziej konkretnymi, tzn. w du¿o wiêkszym stopniu odpowiadaj¹cymi<br />

rzeczywistym wspó³zale¿noœciom wystêpuj¹cym<br />

miêdzy wypowiedziami w rzeczywistej komunikacji, ni¿ proponuje<br />

to ogólna, autonomiczna typologia genologiczna. Warto zauwa¿yæ,<br />

¿e taka kategoria organizuj¹ca okreœlon¹ przestrzeñ komunikacji<br />

i pozwalaj¹ca przewidywaæ pojawianie siê w niej odpowiednich<br />

form i znaczeñ, która oparta by³aby na praktyce, zbli¿ona jest do<br />

tego, co Michel FOUCAULT (1977) nazwa³ dyskursem. Zbli¿ona, ale<br />

nie to¿sama. Foucaulta – pierwotnie historyka idei – interesowa³y<br />

bowiem bardziej mo¿liwoœci (a raczej determinacje) znaczenia<br />

w dyskursie, mo¿liwoœci dzia³añ jêzykowych rozpatrywa³ on zaœ zawsze<br />

w odniesieniu do nadrzêdnej funkcji – zdobywania w³adzy.<br />

Nie neguj¹c oczywiœcie faktu, ¿e komunikacja mo¿e byæ rozpatrywana<br />

na najwy¿szym piêtrze teorii jako sposób zaprowadzania w³asnego<br />

porz¹dku (por. PAWELEC, 2005), uwa¿am, ¿e dla badaczy ga-


Gatunek jako narzêdzie interpretacji<br />

tunków mowy, czyli konstrukcji organizuj¹cych konkretne i niezwykle<br />

ró¿norodne sposoby komunikowania siê ludzi (nie tylko jêzykowe),<br />

bardziej interesuj¹ce s¹ regularnoœci na œredni¹ skalê – pewne<br />

powtarzaj¹ce siê praktyki dzia³ania i znaczenia, zwi¹zane<br />

z okreœlonymi miejscami, instytucjami czy przestrzeniami mentalnymi.<br />

Jak mo¿na by zatem w ramach tak zakreœlonego porz¹dku wyjaœniæ<br />

doœæ liczne problemy, które pojawiaj¹ siê podczas prób plasowania<br />

poszczególnych modeli gatunkowych na okreœlonych poziomach<br />

organizacji kategorialnej (por. WITOSZ, 2005: 79–80)? Wyt³umaczeniem<br />

tego stanu rzeczy wydaje siê fakt, i¿ sama wiedza<br />

o gatunkach zorganizowana jest na dwóch ró¿nych poziomach kognitywnych<br />

(tak¹ niejednorodnoœæ organizacji wiedzy, a nawet powtarzanie<br />

informacji zak³ada notabene przywo³ywana tu koncepcja<br />

Langackera; por. LANGACKER, 2003) 2 . W przypadku kompetencji<br />

genologicznej wydaje siê, ¿e musimy zawsze braæ pod uwagê<br />

dwa jej wymiary: typologizuj¹cy (systematyzuj¹cy, teoretyczny)<br />

oraz dyskursywny (praktyczny).<br />

Zestawienie omawianych odmian gatunkowych daje zupe³nie<br />

inny charakter uzyskanej w tym procesie wiedzy ni¿ rozpatrywanie<br />

ich we w³aœciwym sobie kontekœcie. Porównanie artyku³u naukowego<br />

z artyku³em prasowym dostarcza bowiem informacji<br />

o potencjale danego gatunku (patrzymy na niego g³ównie przez<br />

pryzmat mo¿liwoœci, które ze sob¹ niesie). W wyniku zaœ porównania<br />

artyku³u naukowego np. z referatem zdobywamy informacjê<br />

okreœlaj¹c¹ zasady i ograniczenia, którym podlega on w praktyce.<br />

2 Niew¹tpliwie spora czêœæ tych problemów wynika równie¿ z nieprzystawalnoœci<br />

tradycyjnej praktyki opisywania form gatunkowych do wspó³czesnych<br />

realiów komunikacyjnych. Jednym z takich anachronizmów jest uznawanie<br />

kryterium medialnego za wyró¿niaj¹ce na najwy¿szym poziomie systematyzacji.<br />

By opisaæ i zrozumieæ funkcjonowanie najpopularniejszych dzisiaj form<br />

gatunkowych, nale¿y spogl¹daæ na nie „multimedialnie” (tj. nie ograniczaæ siê<br />

do badania jednego tylko medium). Czasem trzeba traktowaæ medium jako<br />

nieistotne tworzywo, w którym realizuje siê forma gatunkowa (por. rozwa¿ania<br />

Carrolla o horrorze; CARROLL, 2004).<br />

2*<br />

19


20 WOJCIECH HEPEK<br />

W takim ujêciu samodzielne formy gatunkowe, a za takie uznaæ<br />

mo¿na odmiany gatunkowe artyku³u, w ramach wiedzy praktycznej,<br />

która wprowadza w³aœciw¹ sobie perspektywê ogl¹du, zajmuj¹<br />

podstawowy poziom w hierarchii kategorialnej. Informacje, które<br />

zawieraj¹, s¹ – z punktu widzenia organizowanego przez dyskurs<br />

publicystyczno-informacyjny – najbardziej po¿yteczne dla interpretuj¹cego<br />

podmiotu. Z kolei patrz¹c na te same odmiany gatunkowe<br />

z punktu widzenia zadañ stoj¹cych przed wiedz¹ teoretyczn¹,<br />

nale¿y uznaæ ich relacyjn¹ zale¿noœæ wobec podstawowego<br />

poziomu, na którym znajdowa³by siê np. w pe³ni abstrakcyjny<br />

byt kognitywny, niemaj¹cy rzeczywistego odpowiednika w œwiecie<br />

dyskursu, którego funkcj¹ jest jedynie bycie podstaw¹ dla rozszerzenia<br />

kategoryzacyjnego (por. LANGACKER, 2003: 46–48) 3 .<br />

Koniecznie nale¿y równie¿ podkreœliæ zwi¹zek obu tych wymiarów<br />

wiedzy z dwoma rodzajami procesów interpretacyjnych wypowiedzi.<br />

Wymiar dyskursywny, który pozwala przewidywaæ zdarzenia<br />

komunikacyjne, jest narzêdziem o znacznej mocy kategoryzuj¹cej,<br />

ale o ograniczonej elastycznoœci. Gdy niezgodnoœæ obiektu<br />

docelowego z przewidywanymi modelami gatunkowymi przekracza<br />

pewien próg tolerancji, wówczas zinterpretowanie owego obiektu<br />

staje siê niemo¿liwe bez pos³u¿enia siê wiedz¹ teoretyczn¹, tzn. niemo¿liwe<br />

bez odnalezienia form podobnych, które funkcjonuj¹ w innych<br />

praktykach komunikacji.<br />

Z niniejszych rozwa¿añ wynika zatem, ¿e budowanie swoistych<br />

genologii dyskursu, czyli badanie podzia³ów gatunkowych w obrêbie<br />

poszczególnych dyskursów – feministycznego, naukowego,<br />

religijnego, politycznego, mi³osnego itp., oraz opisywanie form gatunkowych<br />

jako zorganizowanych praktyk dyskursywnych (a nie<br />

tylko jako systemów przedstawiaj¹cych mo¿liwoœci komunikowania),<br />

jest jednym z istotnych zadañ stoj¹cych przed wspó³czesny-<br />

3 Oczywiœcie, nic nie stoi na przeszkodzie, by uznaæ, ¿e równie¿ na tym poziomie<br />

wiedzy teoretycznej mo¿e znajdowaæ siê „realny” byt gatunkowy. Nierzadko<br />

w takim miejscu znajduje siê silnie utrwalona, najczêœciej wystêpuj¹ca,<br />

odmiana dyskursywna danego gatunku, która stanowi w³aœciwe centrum<br />

kategorii.


Gatunek jako narzêdzie interpretacji<br />

mi badaniami odmian komunikacji. Fakt, ¿e takie wysi³ki by³y ju¿<br />

podejmowane (por. WOJTAK, 2004) i ¿e jest to jakby „intuicyjnie”<br />

wyznaczony kierunek eksploracji, w którym genologia wspó³czesna<br />

zmierza ju¿ od jakiegoœ czasu, œwiadczy o tym, i¿ interpretacyjna<br />

teoria gatunku ma szansê staæ siê solidn¹ podstaw¹ dla prowadzenia<br />

badañ nad wspó³czesn¹ praktyk¹ komunikacyjn¹.<br />

Literatura<br />

BALBUS S. (1999): Zag³ada gatunków. „Teksty Drugie”, nr 6.<br />

BURZYÑSKA A. (2006): Kulturowy zwrot teorii. W: MARKOWSKI M.P., NYCZ R., red.:<br />

Kulturowa teoria literatury. Kraków.<br />

CARROLL N. (2004): Filozofia horroru albo paradoksy uczuæ. Prze³. M. PRZYLIPIAK.<br />

Gdañsk.<br />

FOUCAULT M. (1977): Archeologia wiedzy. Prze³. A. SIEMEK. Warszawa.<br />

LANGACKER W.R. (2003): Model dynamiczny oparty na uzusie jêzykowym. W:<br />

D¥BROWSKA E., KUBIÑSKI W., red.: Akwizycja jêzyka w œwietle jêzykoznawstwa<br />

kognitywnego. Kraków.<br />

LANGACKER W.R. (2005): Wyk³ady z gramatyki kognitywnej. [2001]. Prze³. H. KAR-<br />

DELA, P. £OBZOWSKI. Lublin.<br />

MICZKA E. (2002): Kognitywne struktury sytuacyjne i informacyjne w interpretacji<br />

dyskursu. Katowice.<br />

PAWELEC A. (2005): Znaczenie ucieleœnione. Propozycje krêgu Lakoffa. Kraków.<br />

SENDYKA R. (2006): W stronê kulturowej teorii gatunku. W: MARKOWSKI M.P.,<br />

NYCZ R., red.: Kulturowa teoria literatury. Kraków.<br />

TABAKOWSKa E. (2001): red.: Kognitywne podstawy jêzyka i jêzykoznawstwa.<br />

Kraków.<br />

WITOSZ B. (2001): Gatunek – sporny (?) problem wspó³czesnej refleksji tekstologicznej.<br />

„Teksty Drugie”, nr 5.<br />

WITOSZ B. (2005): Genologia lingwistyczna. Zarys problematyki. Katowice.<br />

WITTGENSTEIN L. (2004): Dociekania filozoficzne. Warszawa.<br />

WOJTAK M. (2004): Gatunki prasowe. Lublin.<br />

WO£OS M. (2002): Koncepcja „gry jêzykowej” Wittgensteina w œwietle badañ<br />

wspó³czesnego jêzykoznawstwa. Kraków.<br />

21


IWONA SZATKOWSKA<br />

Kategoria „punktu widzenia”<br />

w charakterystyce typologicznej<br />

gatunku mowy<br />

W podjêtych tu rozwa¿aniach „punkt widzenia” traktujê jako pojêcie<br />

nierozerwalnie zwi¹zane z kategori¹ podmiotu wypowiedzi 1 .<br />

Podmiot mówi¹cy jest bowiem kategori¹ fundamentaln¹ zarówno<br />

w strukturze wypowiedzi, jak i w strukturze zdania, poniewa¿<br />

„wprowadza” on swoj¹ jêzykow¹ interpretacjê œwiata, dokonywan¹<br />

z ró¿nych punktów widzenia, tak¿e na p³aszczyznê gramatyczn¹<br />

wypowiedzi. ¯adna wypowiedŸ nie mo¿e istnieæ bez podmiotu (MA-<br />

JER-BARANOWSKA, 2006: 259). Podmiot prezentuje œwiat, ocenia pewne<br />

zjawiska, przyjmuj¹c okreœlony „punkt widzenia” 2 . Bêdê wiêc mó-<br />

1 Uwzglêdnienie podmiotowej perspektywy w badaniach silnie akcentowane<br />

jest w lingwistyce kulturowej; por. stanowisko jednego z twórców jej za-<br />

³o¿eñ (ANUSIEWICZ, 1995: 9–10).<br />

2 Spojrzenie na rzeczywistoœæ z okreœlonej perspektywy ujawnia jêzykowo-<br />

-kulturow¹ rolê podmiotu oraz dowodzi, ¿e percepcja œwiata i przedmiotów ma<br />

charakter subiektywny. O nasyceniu tekstu subiektywnoœci¹ decyduj¹ w g³ównej<br />

mierze konwencje gatunkowe oraz takie czynniki, jak schematy percepcyjne<br />

i tradycja, która kszta³tuje nasz¹ mentalnoœæ. Kategoria nadawcy jest<br />

podstawowym wyznacznikiem gatunkowym w aspekcie pragmatycznym, a kreacja<br />

podmiotu w tekœcie zale¿y od wyboru gatunku mowy i funkcji, jak¹ on<br />

spe³nia. Punkt widzenia œciœle ³¹czy siê zatem z kategori¹ podmiotu mówi¹cego.<br />

Wiêcej na ten temat pisze Urszula Majer-Baranowska. Autorka artyku³u<br />

Podmiot w jêzyku czy jêzyk w podmiocie? zauwa¿a, i¿ podmiot mówi¹cy,<br />

nadaj¹c swojej wypowiedzi okreœlony kszta³t stylistyczny, dokonuje wyboru


Kategoria „punktu widzenia” w charakterystyce typologicznej...<br />

wiæ o „podmiotowym punkcie widzenia”, wykluczaj¹c takie konteksty,<br />

w których czynnik osobowy jest marginalizowany (por. np. takie<br />

u¿ycia, jak: „z punktu widzenia za³o¿eñ lingwistyki kognitywnej”,<br />

„z punktu widzenia celu partii konserwatywnej”, „z punktu<br />

widzenia za³o¿eñ bud¿etu”) 3 . Interesuj¹ce mnie pojêcie pojawi³o<br />

siê wczeœniej na gruncie literaturoznawstwa, w nurcie badañ narratologicznych.<br />

Dziœ znajduje szerokie zastosowanie w naukach humanistycznych,<br />

zw³aszcza w socjologii, antropologii kultury, historiozofii<br />

oraz psychologii poznawczej. Pojawia siê tak¿e czêsto w pracach<br />

lingwistycznych, odwo³uj¹cych siê do ró¿nych paradygmatów,<br />

st¹d te¿ nie dziwi, ¿e kategoria ta s³u¿y opisaniu zarówno jêzyka<br />

(orientacja kognitywistyczna i antropologiczno-kulturowa), jak i tekstów<br />

(orientacja antropologiczno-kulturowa, lingwistyka tekstu i genologia,<br />

lingwistyka miêdzykulturowa).<br />

W tekœcie tym pragnê zwróciæ uwagê na „podmiotowy punkt widzenia”<br />

jako kryterium przydatne w charakterystyce gatunków<br />

wypowiedzi. W ramach genologii lingwistycznej mo¿na, jak s¹dzê,<br />

wykorzystaæ zarówno koncepcje teoretycznoliterackie, jak i modele<br />

opisu wypracowane przez lingwistów, a sama kategoria punktu<br />

widzenia mo¿e byæ rozpatrywana jako jedno z wielu „miejsc wspólnych”<br />

badañ literackich i nowego jêzykoznawstwa. Stanowisko to<br />

jest tym bardziej uzasadnione, i¿ ju¿ wczeœniej, na p³aszczyŸnie<br />

literaturoznawstwa, zauwa¿ono, i¿ istotne znaczenie dla rozwa¿anej<br />

tu kategorii ma konwencja gatunkowa, a tak¿e t³o kulturowe,<br />

decyduj¹ce o sposobie mówienia o przedmiocie, dlatego w badaniach<br />

nad literatur¹ punkt widzenia jest sytuowany w kontekœcie kultury,<br />

ideologii, jêzyka, psychologii postaci oraz w planie czasowo-<br />

-przestrzennym utworu (por. np. BARTMIÑSKI, NIEBRZEGOWSKA-BART-<br />

takich elementów jêzykowych, które oddadz¹ mo¿liwie adekwatnie jego intencje,<br />

punkt widzenia, obraz œwiata, racjonalnoœæ. Podmiot ustala z pewnego<br />

punktu widzenia relacje miêdzy sob¹ a innymi elementami œwiata i wyra¿a te<br />

relacje jêzykowo, a tym samym steruje procesem tworzenia tekstu. (MAJER-<br />

-BARANOWSKA, 2006: 259–260).<br />

3 Na koniecznoœæ odró¿nienia ró¿nych zjawisk, jakie – w zale¿noœci od kontekstu<br />

– odkrywa to pojêcie, zwracali uwagê inni badacze, por.: BARTMIÑSKI,<br />

NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑSKA, 2004: 343; P£UCIENNIK, 2004: 217.<br />

23


24 IWONA SZATKOWSKA<br />

MIÑSKa, 2004: 323). Teoretycy literatury przyjêli, ¿e punkt widzenia,<br />

z jakiego narrator opowiada o œwiecie przedstawionym, jest<br />

uzale¿niony przede wszystkim od takich czynników, jak: tendencje<br />

reprezentowane przez dan¹ poetykê, konwencje poszczególnych<br />

gatunków epickich, indywidualna koncepcja artystyczna twórcy<br />

(G£OWIÑSKI, OKOPIEÑ-S£AWIÑSKA, S£AWIÑSKI, 1986: 323). Narrator –<br />

jako g³ówna instancja nadawcza w dziele literackim – przyjmuje<br />

okreœlon¹ perspektywê poznawcz¹ i wartoœciuj¹c¹, a sposób uwidocznienia<br />

owej perspektywy staje siê podstaw¹ do ró¿nicowania<br />

gatunków literackich 4 .<br />

Do tradycji teorii literatury, wi¹¿¹cej punkt widzenia z pozycj¹<br />

narratora (ró¿nie warunkowan¹) wzglêdem œwiata przedstawionego,<br />

mo¿na próbowaæ „dopasowywaæ” teoretyczne propozycje kognitywistów,<br />

zw³aszcza teoriê przestrzeni mentalnych Gilles’a Fauconniera,<br />

teoriê ogl¹du Roberta MacLaury’ego oraz koncepcjê subiektyfikacji<br />

Ronalda Langackera 5 . Generalnie, zgodnie z za³o¿eniami<br />

kognitywizmu, kategoriê punktu widzenia nale¿y definiowaæ za<br />

pomoc¹ „wtórnego rozszerzenia metaforycznego”, powsta³ego z po-<br />

³¹czenia dwóch „metafor wizualnych”:<br />

– „punkt” przestaje byæ tylko okreœlonym miejscem na p³aszczyŸnie<br />

geometrycznej;<br />

– „widzenie” nie jest tylko bezpoœrednim postrzeganiem za pomoc¹<br />

zmys³u wzroku (TABAKOWSKA, 2004: 49).<br />

W tej propozycji punkt widzenia jest rozumiany jako okreœlony<br />

stosunek podmiotu do ró¿nych spraw oraz ich subiektywna ocena.<br />

Sama kategoria zaczyna byæ uto¿samiana z okreœlonym œwiatopo-<br />

4 Wystarczy przypomnieæ podstawowe ustalenia: w realistycznej powieœci<br />

XIX-wiecznej narrator kryje siê za œwiatem przedstawionym, zachowuje wstrzemiêŸliwoœæ<br />

w wypowiadaniu ocen, staje siê bacznym, wszechwiedz¹cym obserwatorem,<br />

który zachowuje epicki dystans do œwiata. Z kolei gatunki z krêgu<br />

epiki romantycznej ujawniaj¹ narratora, który dobitnie zaznacza swoj¹ obecnoœæ,<br />

wypowiada w³asne opinie, stara siê zwróciæ na siebie uwagê, czêstokroæ<br />

te¿ opowiada o œwiecie z punktu widzenia bohatera utworu (por. G£OWIÑSKI,<br />

OKOPIEÑ-S£AWIÑSKA, S£AWIÑSKI, 1986: 323–324).<br />

5 Próby te zosta³y ju¿ podjête, o czym œwiadcz¹ teksty zebrane w dwu tomach:<br />

BARTMIÑSKI, NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑSKA, NYCZ, red., 2004.


Kategoria „punktu widzenia” w charakterystyce typologicznej...<br />

gl¹dem. Wówczas zwyk³y widz przekszta³ca siê w œwiadomego obserwatora,<br />

który nie tylko percypuje, ale tak¿e interpretuje i komentuje<br />

rzeczywistoœæ (por. TABAKOWSKA, 2004: 48–49).<br />

Rozwa¿aj¹c zatem kategoriê punktu widzenia w duchu kognitywizmu,<br />

nale¿y szukaæ nie tyle wiedzy o tym, jak cz³owiek postrzega<br />

œwiat, ile sposobów konceptualizacji œwiata przez mówi¹cego<br />

(BARTMIÑSKI, NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑSKA, 2004: 324).<br />

Najbli¿szym kontekstem dla modelu typologicznego gatunków<br />

mowy pozostaje jednak, w moim przekonaniu, antropologiczno-kulturowe<br />

rozumienie kategorii punktu widzenia, jakie zaproponowa³<br />

Jerzy BARTMIÑSKI (1990). Badacz, wskazuj¹c parametry tej kategorii,<br />

zwi¹za³ je z charakterystyk¹ podmiotu mówi¹cego, skoncentrowan¹<br />

na jego wiedzy o œwiecie, typie racjonalnoœci, systemie<br />

œwiatopogl¹dowym i aksjologicznym, podkreœlaj¹c równoczeœnie, ¿e<br />

cechy te zdeterminowane s¹ w okreœlonym stopniu przez status spo-<br />

³eczny podmiotu, sferê jego dzia³añ praktycznych (style ¿ycia) i repertuar<br />

ról jêzykowych, jakie w nich pe³ni, a tak¿e z sytuacj¹ komunikacyjn¹<br />

i pozajêzykowym t³em wypowiedzi. W efekcie podmiot<br />

przyjmuje w tekœcie okreœlony punkt widzenia, z wypowiedzi zaœ<br />

wy³ania siê odpowiednio sprofilowany obraz rzeczywistoœci. Tym<br />

samym rozwa¿ana tu kategoria pozwala³aby na „ukazanie zwi¹zków<br />

jêzykowego zachowania siê cz³owieka z jego myœleniem, kultur¹<br />

i rozwojem cywilizacyjnym” (LEWICKI, 1993: 623).<br />

Jerzy Bartmiñski wielokrotnie w swych wyst¹pieniach tekstowych<br />

zwraca³ uwagê, ¿e punkt widzenia le¿y u podstaw dyferencjacji<br />

gatunkowej i stylowej wypowiedzi 6 . Myœlê, ¿e pora pójœæ dalej<br />

w wytyczonym przez autora kierunku. W przywo³ywanym tu<br />

pokrótce ujêciu punkt widzenia mo¿e byæ uznany za jeden z elementów<br />

poznawczego aspektu wzorca gatunkowego, który równoczeœnie<br />

pozostaje w œcis³ym zwi¹zku z innymi poziomami organizacji<br />

tekstu: strukturalnym, pragmatycznym i stylistycznym. Jak<br />

podkreœla³ autor omawianej koncepcji: „Punkt widzenia kszta³tuje<br />

6 Stanowisko to, jak deklaruje J. BARTMIÑSKI (por. 1981), skonkretyzowane<br />

pod wp³ywem lektury dzie³ Bachtina, pojawia siê ju¿ w jego pracy o teoretycznych<br />

podstawach stylu.<br />

25


26 IWONA SZATKOWSKA<br />

treœæ i strukturê tekstu, determinuje dobór œrodków jêzykowych<br />

i konstrukcji sk³adniowych” (BARTMIÑSKI, 1990: 110–111). Mo¿na<br />

wiêc traktowaæ punkt widzenia jako wyznacznik, który scala<br />

wszystkie poziomy organizacji tekstu.<br />

Wspó³czesna lingwistyka kulturowa wyró¿nia dwa rodzaje (czy<br />

raczej dwa poziomy) punktów widzenia:<br />

– spo³ecznie utrwalony, który wyznacza rolê jêzykow¹ podmiotu,<br />

jest wyznacznikiem bogactwa kulturowego, a przez to stanowi<br />

tak¿e podstawê do wyznaczania repertuaru stylów jêzykowych<br />

(BACHTIN, 1970: 291; BARTMIÑSKI, 1990: 117),<br />

– indywidualny punkt widzenia, który staje siê kryterium ró¿nicuj¹cym<br />

konkretne wypowiedzi, decyduj¹cym w jakimœ stopniu<br />

o ich niepowtarzalnym kszta³cie.<br />

Poziom pierwszy eksponuje czynnik kulturowy, a punkt widzenia<br />

ods³ania intersubiektywnie istniej¹ce (utrwalone w pamiêci,<br />

bêd¹ce sk³adnikiem kompetencji kulturowej podmiotu) modele rzeczywistoœci,<br />

sytuacji komunikacyjnych i tekstów. Poziom drugi natomiast<br />

na plan pierwszy wysuwa konkretny podmiot, konkretne<br />

uwarunkowania sytuacyjne oraz jednostkowy ogl¹d œwiata i jego<br />

subiektywne wartoœciowanie (por. PAJDZIÑSKA, TOKARSKI, 2004: 29).<br />

Punkt widzenia jako kryterium typologiczne gatunków mowy<br />

mo¿e byæ wykorzystany na ka¿dym poziomie ich kategoryzacji. Za<br />

ka¿dym razem jednak bêdzie s³u¿yæ innym celom, bêdzie ujmowany<br />

pod innym k¹tem oraz zostanie uwik³any w nieco inn¹ sieæ zale¿noœci.<br />

Rozpatrzmy najpierw poziom podstawowy, na którym wyró¿nia<br />

siê poszczególne gatunki mowy. Wstêpnie mo¿na przyj¹æ – jako<br />

zasadê porz¹dkuj¹c¹ – podzia³ na gatunki wprowadzaj¹ce jedn¹<br />

perspektywê podmiotow¹ oraz takie, które dopuszczaj¹ w swej<br />

strukturze wieloϾ perspektyw. Nasze rozeznanie w przestrzeni genologicznej<br />

uprawnia do stwierdzenia, ¿e zdecydowanie wiêcej jest<br />

form, w których wspó³wystêpuje kilka / wiele punktów widzenia<br />

(por. np. G£AZ, 2004: 73). Wieloœæ punktów widzenia stanowi konstytutywn¹<br />

cechê gatunkow¹: reporta¿u, polemiki, k³ótni, debaty<br />

i innych. Zmiennoœæ ogl¹du rzeczywistoœci uwarunkowana jest antropologicznie<br />

i socjologicznie, nie tylko oczywiœcie konwencjami


Kategoria „punktu widzenia” w charakterystyce typologicznej...<br />

gatunkowymi. Reporta¿ jako gatunek publicystyczny ³¹czy funkcjê<br />

informacyjn¹ z perswazyjn¹. Takie jego cechy, jak: wszechstronne<br />

ujêcie tematu, obiektywnoœæ, reporterska wiarygodnoœæ wymagaj¹<br />

przyjêcia wielu punktów widzenia.<br />

Wspó³wystêpowanie perspektyw widzenia nale¿y rozpatrywaæ<br />

w powi¹zaniu ze struktur¹ wypowiedzi. W zale¿noœci od charakteru<br />

relacji osobowych, jakie programuje dany tekst, mo¿na wskazaæ<br />

ró¿ne typy ujêæ podmiotowych. Z jednej strony, funkcjonuj¹ gatunki<br />

dialogowe zak³adaj¹ce istnienie co najmniej dwu podmiotów<br />

mówi¹cych oraz te teksty, w których relacje miêdzy instancjami<br />

nadawczymi realizowane s¹ w obrêbie wypowiedzi narracyjnej (autor,<br />

narrator, bohaterowie, wpisana w tekst kategoria odbiorcy).<br />

Z drugiej strony nale¿y umieœciæ formy tekstowe, w których wieloœæ<br />

perspektyw wpisana zostaje w jedn¹ instancjê podmiotow¹ (np.<br />

w autobiografii, dzienniku, eseju).<br />

W dalszej kolejnoœci mo¿na dokonaæ podzia³u na gatunki, w których<br />

relacje miêdzy ró¿nymi punktami widzenia przebiegaj¹ w sposób<br />

harmonijny, oraz takie, w których dochodzi do zderzania ró¿nych<br />

perspektyw. Harmonijne przejœcie od jednego sposobu ogl¹du<br />

do drugiego cechuje np. relacje z podró¿y ujête w formie bedekera.<br />

Mo¿na tu wyró¿niæ kilka sposobów ujêcia rzeczywistoœci, np. punkt<br />

widzenia wra¿liwego na piêkno artysty, podró¿nika kontempluj¹cego<br />

wspania³y i olœniewaj¹cy swym bogactwem œwiat kultury b¹dŸ<br />

punkt widzenia cz³owieka XXI wieku ¿yj¹cego w œwiecie burzliwych<br />

przemian spo³ecznych i gospodarczych, którym rz¹dz¹ bezwzglêdne<br />

prawa rynku. W przewodniku turystycznym wystêpuj¹ tak¿e<br />

inne pozostaj¹ce ze sob¹ w uk³adzie harmonijnym punkty widzenia:<br />

konsumenta, smakosza, kupuj¹cego oraz podmiotu wzbogacaj¹cego<br />

swoj¹ wiedzê itp. (por. WITOSZ, 2005: 174).<br />

W obu wyró¿nionych grupach, w toku bardziej szczegó³owych<br />

analiz, poszczególne gatunki zostan¹ wyodrêbnione ze wzglêdu na<br />

ró¿nie ukszta³towane profile rzeczywistoœci i sposób ich wartoœciowania.<br />

Tak poprowadzony opis gatunku bêdzie kompletny, a jednoczeœnie<br />

spójny, jeœli uwzglêdni siê w nim zarówno to, jak punkt<br />

widzenia kszta³tuje pozosta³e parametry gatunku, jak i to, w jaki<br />

sposób konwencje gatunku wp³ywaj¹ na sposób jego obecnoœci<br />

27


28 IWONA SZATKOWSKA<br />

w tekœcie oraz na dynamikê. Specyfikê struktury ka¿dego gatunku<br />

rozjaœni opis „sk³adowych” tej z³o¿onej kategorii: wspominana<br />

ju¿ perspektywa aksjologiczna, œwiatopogl¹dowa i kulturowa, sytuacja<br />

komunikacyjna, w tym jej parametry przestrzenne – odleg³oœæ<br />

obiektu od konceptualizatora itp., poniewa¿, co warto zaznaczyæ,<br />

poszczególne gatunki przywo³uj¹ mentalne lub sensualne<br />

znaczenie widzenia b¹dŸ oba aspekty równoczeœnie.<br />

Szczególnie interesuj¹cy jest przypadek, gdy gatunek dopuszcza<br />

sytuacjê, w której dany przedmiot jest profilowany równoczeœnie<br />

z wielu punktów widzenia. Owa wieloœæ perspektyw ogl¹du<br />

staje siê równie¿ dowodem na to, i¿ punkt widzenia postrzegany<br />

jako wyznacznik gatunkowy zmienia siê, ulega modyfikacjom. Przeœwiadczenie,<br />

i¿ uczestnik zdarzenia przyjmuje w danej chwili wiêcej<br />

ni¿ jeden punkt widzenia, powstaje na skutek zachodzenia pewnych<br />

procesów mentalnych, powoduj¹cych „zlewanie siê” dwóch lub<br />

wiêkszej liczby punktów widzenia aktywowanych w niewielkich<br />

odstêpach czasu (G£AZ, 2004: 73).<br />

Zjawisko wspó³wystêpowania punktów widzenia i jego wp³yw na<br />

proces kategoryzacji uniwersum mowy sta³o siê wa¿nym ogniwem<br />

w teorii ogl¹du Roberta MacLaury’ego. Punktem wyjœcia rozwa-<br />

¿añ amerykañskiego kognitywisty jest mentalna odleg³oœæ podmiotu<br />

od postrzeganego przedmiotu jako jeden z podstawowych parametrów<br />

kategorii punktu widzenia 7 . Swoj¹ teoriê MacLaury opiera na<br />

zasadzie niesprzecznoœci, która wyros³a na gruncie psychologii poznania.<br />

Wed³ug niej „¿aden byt nie mo¿e byæ w dwóch punktach<br />

widzenia jednoczeœnie, nie mo¿na obserwowaæ danej sceny jednoczeœnie<br />

z bliska i z daleka” (MACLAURY, 2002; cyt. za: G£AZ, 2004:<br />

81). Z³udzenie wspó³wystêpowania punktów widzenia psychologowie<br />

t³umacz¹, z jednej strony, istnieniem pamiêci sensorycznej, która<br />

7 MacLaury wyró¿nia cztery stopnie oddalenia konceptualizatora od przedmiotu<br />

konceptualizacji: od najbardziej subiektywnego, przez dwa stany poœrednie,<br />

do najbardziej obiektywnego. Badacz zaznacza jednoczeœnie, ¿e w normalnych<br />

okolicznoœciach u¿ycia jêzyka skrajne sytuacje nale¿¹ do rzadkoœci<br />

lub wrêcz nie wystêpuj¹ w stanie czystym (MACLAURY, 2002; podane za: G£AZ,<br />

2004: 76).


Kategoria „punktu widzenia” w charakterystyce typologicznej...<br />

przetrzymuje bodŸce przez krótki czas, potrzebny do wykonania prostych<br />

operacji mentalnych, a z drugiej – postrzegaj¹ owo zjawisko<br />

jako efekt procesu „hamowania wstecznego”, polegaj¹cego na nak³adaniu<br />

siê bodŸców póŸniejszych na wczeœniejsze (G£AZ, 2004: 83).<br />

PrzejdŸmy teraz na wy¿sze piêtro kategoryzacji. Tu punkt widzenia<br />

mo¿e s³u¿yæ dodatkowo innym celom ni¿ te, które realizuje<br />

na poziomie podstawowym, a mianowicie mo¿e byæ wykorzystany<br />

do odnajdywania nie tylko ró¿nic, ale równie¿ podobieñstw miêdzy<br />

gatunkami, które pozwalaj¹ ³¹czyæ autonomiczne formy na zasadzie<br />

podobieñstwa rodzinnego w wiêksze bloki 8 . Grupowanie gatunków<br />

o odmiennym statusie w jeden blok rodzinowy na podstawie<br />

kryterium punktu widzenia jest mo¿liwe dziêki temu, i¿ owa<br />

kategoria porz¹dkuje elementy na ni¿szych poziomach organizacji<br />

tekstu, funkcjonuje bowiem ponad gramatycznymi i leksykalno-semantycznymi<br />

sk³adnikami (por. BARTMIÑSKI, 1990: 112).<br />

Kieruj¹c siê wyznacznikiem wieloœci punktów widzenia, Ma³gorzata<br />

CZERMIÑSKA (2003) opisa³a rodzinê gatunków, okreœlan¹ mianem<br />

prozy niefikcjonalnej. Wyró¿nia jako charakterystyczne dla<br />

tej grupy trzy mo¿liwe warianty punktów widzenia:<br />

– autor uto¿samia siê ze œrodowiskiem, które opisuje,<br />

– podmiot przedstawia odbiorcom ze swego krêgu kulturowego nieznany<br />

im œwiat,<br />

– autor wyra¿a opinie i s¹dy na temat obcej mu rzeczywistoœci,<br />

a swoj¹ wypowiedŸ kieruje do spo³ecznoœci bêd¹cej przedmiotem<br />

jego opisu (por. CZERMIÑSKA, 2003: 12).<br />

Ze wzglêdu na ró¿ny sposób realizacji kategorii punktu widzenia,<br />

bior¹c pod uwagê zw³aszcza zmieniaj¹cy siê charakter relacji<br />

miêdzy konceptualizatorem i przedmiotem ogl¹du, mo¿na na kolejnym<br />

etapie opisu owego bloku rodzinowego wyró¿niæ trzy mniejsze<br />

regiony prozy niefikcjonalnej:<br />

– gatunki z krêgu literatury faktu – ich nadrzêdn¹ funkcj¹ jest<br />

dokumentaryzm, autentycznoϾ, faktograficzny opis; podmiot<br />

8 W tym miejscu nale¿a³oby pokrótce scharakteryzowaæ teoriê podobieñstwa<br />

rodzinnego Ludwiga WITTGENSTEINA (2000). Koncepcjê tê omówi³a i wskaza³a<br />

po¿ytki, jakie z niej p³yn¹ dla typologii gatunków, B. WITOSZ (2005).<br />

29


30 IWONA SZATKOWSKA<br />

przyjmuje punkt widzenia zdystansowanego do œwiata, obiektywnego<br />

œwiadka;<br />

– literatura dokumentu osobistego – zaliczyæ tu mo¿na prozê autobiograficzn¹;<br />

dominacja pierwiastka osobistego sprawia, ¿e podmiot<br />

postrzega œwiat z ró¿nych punktów widzenia, wchodzi<br />

w ró¿ne role, aby uzewnêtrzniæ swoje uczucia, okazaæ emocje;<br />

– esej – specyficzna forma wypowiedzi pozostaj¹ca na styku literatury<br />

i nauki, uruchamia wiele punktów widzenia; podmiot<br />

wypowiada siê z perspektywy erudyty, intelektualisty, by niepostrze¿enie<br />

wejœæ w rolê œwiadka i bacznego obserwatora, który<br />

komentuje œwiat i otaczaj¹c¹ go rzeczywistoœæ (CZERMIÑSKA,<br />

2003: 18).<br />

Jak pokaza³ przyk³ad rodziny gatunków z krêgu literatury niefikcjonalnej,<br />

kategoria punktu widzenia umo¿liwia wyodrêbnienie<br />

z rozleg³ego pola gatunkowego mniejszych grup rodzinowych, które<br />

³¹czy ze sob¹ cecha niefikcjonalnoœci i zwi¹zana z ni¹ podmiotowa<br />

perspektywa, a dziel¹ bardziej szczegó³owe cechy konceptualizatora<br />

i profilowania (por. WITOSZ, 2005: 150). Gatunki zebrane<br />

w trzech wyró¿nionych podgrupach, pozostaj¹cych w obrêbie pola<br />

gatunkowego prozy niefikcjonalnej, cechuje typowy dla ka¿dej z nich<br />

stosunek do œwiata, a tym samym odmienne postrzeganie przedmiotów:<br />

od subiektywizacji w ogl¹dzie rzeczywistoœci (literatura<br />

dokumentu osobistego), która polega na maksymalizacji roli konceptualizatora,<br />

po maksymalnie obiektywn¹ percepcjê œwiata i wyeksponowanie<br />

roli przedmiotu konceptualizacji, co jest domen¹ literatury<br />

faktu 9 (por. TABAKOWSKA, 2004: 52).<br />

Sposób widzenia œwiata stanowi tak¿e istotny wyznacznik wyodrêbniania<br />

odmian stylowych danego jêzyka. Na tym poziomie kategoryzacji<br />

wa¿n¹ rolê odgrywa punkt widzenia, który wczeœniej<br />

sytuowa³am na poziomie kulturowym (intersubiektywny punkt<br />

widzenia). Na plan pierwszy wysuwa siê tu jego znaczenie mentalne,<br />

a wiêc aspekt poznawczy, aksjologiczny, œwiatopogl¹dowy<br />

9 Inn¹ propozycjê, wykorzystuj¹c¹ kategoriê intencji tekstu (w rozumieniu<br />

autora blisk¹ podmiotowemu punktowi widzenia) przedstawi³ E. BALCERZAN<br />

(1999).


Kategoria „punktu widzenia” w charakterystyce typologicznej...<br />

i spo³eczno-kulturowy. Tak konkretyzowany punkt widzenia daje<br />

podstawê wyró¿nienia stylów komunikacyjnych (styl potoczny, naukowy,<br />

styl kobiecy, styl m³odzie¿owy, style subkultur itp.).<br />

Omawiana tu kategoria na najni¿szym poziomie konkretyzacji<br />

– wypowiedzi stanowi jeden z wielu œrodków prowadz¹cych czytelnika<br />

do „œwiata tekstu”. Zarazem jednak na tym poziomie kategoria<br />

ta jest najbardziej zró¿nicowana, konieczna do pochwycenia<br />

w znaczeniu sensorycznym, jak i mentalnym, pozwalaj¹cym dotrzeæ<br />

do wyobraŸni podmiotu. U podstaw tej ró¿norodnoœci le¿y wiele<br />

heterogenicznych czynników, by wskazaæ tylko koncepcjê to¿samoœci<br />

podmiotu, czas narracji, kompozycjê utworu itp.<br />

Podsumowuj¹c, nale¿y podkreœliæ, ¿e punkt widzenia, mimo ¿e<br />

bêd¹cy wypadkow¹ wielu elementów tekstu, zawsze daje siê przypisaæ<br />

jakiemuœ konceptualizatorowi. Jest to wyznacznik, który wi¹-<br />

¿e warstwê podmiotow¹ i przedmiotow¹ tekstu, tote¿ na nim powinna<br />

spoczywaæ baczniejsza uwaga genologów.<br />

Literatura<br />

ANUSIEWICZ J. (1995): Lingwistyka kulturowa. Zarys problematyki. Wroc³aw.<br />

BACHTIN M. (1970): Problemy poetyki Dostojewskiego. Prze³. N. MODZELEWSKA.<br />

Warszawa.<br />

BALCERZAN E. (1999): Nowe formy w pisarstwie i wynikaj¹ce st¹d porozumienia.<br />

W: KOZIELECKI J., red.: Humanistyka prze³omu wieków. Warszawa.<br />

BARTMIÑSKI J. (1981): Derywacja stylu. W: BARTMIÑSKI J., red.: Pojêcie derywacji<br />

w lingwistyce. Lublin.<br />

BARTMIÑSKI J. (1990): Punkt widzenia, perspektywa, jêzykowy obraz œwiata. W:<br />

BARTMIÑSKI J., red.: Jêzykowy obraz œwiata. Lublin.<br />

BARTMIÑSKI J., NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑSKA S. (2004): Dynamika kategorii punktu<br />

widzenia w jêzyku, tekœcie i dyskursie. W: BARTMIÑSKI J., NIEBRZEGOWSKA-BART-<br />

MIÑSKA S., NYCZ R., red.: Punkt widzenia w jêzyku i kulturze. Lublin.<br />

BARTMIÑSKI J., NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑSKA S., NYCZ R., red. (2004): Punkt widzenia<br />

w tekœcie i dyskursie. Lublin.<br />

CZERMIÑSKA M. (2003): Punkt widzenia jako kategoria antropologiczna i narracyjna<br />

w prozie niefikcjonalnej. „Teksty Drugie”, nr 2/3.<br />

31


32 IWONA SZATKOWSKA<br />

G£AZ A. (2004): Wieloœæ punktów widzenia – nastêpstwo czy równoczesnoœæ? W:<br />

BARTMIÑSKI J., NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑSKA S., NYCZ R., red.: Punkt widzenia<br />

w tekœcie i dyskursie. Lublin.<br />

G£OWIÑSKI M., OKOPIEÑ-S£AWIÑSKA A., S£AWIÑSKI J. (1986): Zarys teorii literatury.<br />

Warszawa.<br />

LEWICKI A.M. (1993): Œwiat przez pryzmat frazeologizmów. W: BARTMIÑSKI J.,<br />

red.: Wspó³czesny jêzyk polski. Wroc³aw.<br />

MACLAURY R. (2002): Introducing vantage theory. „Language Sciences”, Vol. 24,<br />

No. 5/6.<br />

MAJER-BARANOWSKA U. (2006): Podmiot w jêzyku czy jêzyk w podmiocie? W:<br />

CZERMIÑSKA M., red.: Polonistyka w przebudowie. Literaturoznawstwo – wiedza<br />

o jêzyku – wiedza o kulturze – edukacja. T. 1. Kraków 2006.<br />

PAJDZIÑSKA A., TOKARSKI J. (2004): Profilowanie a gra znaczeniami w tekœcie artystycznym.<br />

W: BARTMIÑSKi J., NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑSKA S., NYCZ R., red.:<br />

Punkt widzenia w tekœcie i dyskursie. Lublin.<br />

P£UCIENNIK J. (2004): Literackie i jêzykowe punkty widzenia a empatyczne naœladowanie<br />

w tekœcie literackim. W: BARTMIÑSKI J., NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑ-<br />

SKA S., NYCZ R., red.: Punkt widzenia w tekœcie i dyskursie. Lublin.<br />

TABAKOWSKA E. (2004): O jêzykowych wyznacznikach punktu widzenia. W: BART-<br />

MIÑSKI J., NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑSKA S., NYCZ R., red.: Punkt widzenia<br />

w tekœcie i dyskursie. Lublin.<br />

WITOSZ B. (2005): Genologia lingwistyczna. Katowice.<br />

WITTGENSTEIN L. (2000): Dociekania filozoficzne. Prze³. B. WOLNIEWICZ. Warszawa.


AGATA ¯UK<br />

Porada prasowa – poradziæ,<br />

poinformowaæ czy zmanipulowaæ?<br />

G³ównym przedmiotem rozwa¿añ bêdzie aspekt pragmatyczny<br />

i formalny gatunku – porada prasowa. Rozwój tego gatunku zostanie<br />

przedstawiony na przyk³adzie dwóch tekstów realizuj¹cych wzorzec<br />

gatunkowy porady: tekstu opublikowanego w „Kurierze Lekarskim”,<br />

dodatku do „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” z 3 stycznia<br />

1930 roku, oraz porady zamieszczonej w rubryce „Zapytajcie<br />

endokrynologa” w tygodniku „Tina” z 24 stycznia 2007 roku.<br />

Przyjmujê tu definicjê gatunku zaproponowan¹ przez M. Wojtak:<br />

„model, wzorzec, maj¹cy ró¿norodne, konkretne realizacje w formie<br />

wypowiedzi”, rozumiany tak¿e jako „zbiór konwencji, które podpowiadaj¹<br />

cz³onkom okreœlonej wspólnoty komunikatywnej, jaki<br />

kszta³t nadaæ konkretnym interakcjom” (WOJTAK, 2004: 16).<br />

Porada (rada) prasowa jest, obok odpowiedzi redakcji, jedn¹<br />

z odmian gatunku listu do redakcji i jako taka nie doczeka³a siê<br />

jeszcze obszerniejszych opracowañ, jej istnienie jest jedynie sygnalizowane<br />

w literaturze podejmuj¹cej problematykê gatunków prasowych<br />

(BALOWSKI, 2000: 316–317). Uznanie porady prasowej za<br />

odmianê listu do redakcji wydaje siê uzasadnione, gdy¿ pokrywa<br />

siê z praktyk¹ dziennikarsk¹. Porady by³y dawniej umieszczane<br />

na ³amach czasopism w rubrykach zatytu³owanych m.in. „List do<br />

redakcji” czy „Odpowiedzi redakcji” wraz z tekstami realizuj¹cymi<br />

wzorzec gatunkowy listu i odpowiedzi redakcyjnej. W pierwszej<br />

3 Jêzyk...


34 AGATA ¯UK<br />

po³owie XX wieku granica pomiêdzy tymi odmianami (list, odpowiedŸ,<br />

porada prasowa) w œwiadomoœci u¿ytkowników jêzyka by³a<br />

nieostra.<br />

Wspó³czeœnie mo¿na zauwa¿yæ pewnego rodzaju specyfikacjê –<br />

realizuj¹ce wzorzec gatunkowy porady teksty grupowane s¹ w czasopismach<br />

w osobnych rubrykach, wyszczególnionych nag³ówkiem,<br />

np. „Porady”, „Ekspert radzi”. Ró¿nicowanie siê odmian listu do redakcji<br />

postêpuje dalej – w obrêbie jednego numeru danego tytu³u<br />

pojawiaj¹ siê czêsto osobne rubryki, grupuj¹ce porady poœwiêcone<br />

œciœle okreœlonej, sygnalizowanej przez nag³ówki tematyce: prawniczej,<br />

medycznej, ekonomicznej, psychologicznej, kosmetycznej itp.<br />

(„Mecenas radzi”, „Psycholog radzi”).<br />

Porada (rada) prasowa jest tekstem, który istnieje niesamodzielnie.<br />

Jej powstanie musi byæ poprzedzone listem do redakcji, napisanym<br />

przez konkretn¹ osobê, w którym przedstawia ona swój problem<br />

i prosi o pomoc, udzielenie wskazówki, o wyjaœnienie jakiegoœ<br />

niezrozumia³ego dla niej zagadnienia. Adresatem listu czytelnika<br />

jest najczêœciej ekspert wspó³pracuj¹cy z czasopismem (lekarz<br />

specjalista, psycholog, prawnik, fryzjer itp.), rzadziej – dziennikarz.<br />

Udziela on na ³amach pisma odpowiedzi bêd¹cej aktem rady.<br />

S³owniki ogólne jêzyka polskiego, podaj¹ce znaczenie leksemów<br />

rada, porada oraz pokrewnych im poradziæ, radziæ, zaradziæ itp.,<br />

stosuj¹ najczêœciej definicje synonimiczne, czyli traktuj¹ niniejsze<br />

leksemy wymiennie. Jedynie w Innym s³owniku jêzyka polskiego<br />

pod redakcj¹ M. Bañki oraz w Praktycznym s³owniku wspó³czesnej<br />

polszczyzny pod redakcj¹ H. Zgó³kowej podane zosta³y nieco odmienne<br />

wyjaœnienia, akcentuj¹ce eksplikacjê semantyczn¹, bli¿sz¹<br />

rozwa¿aniom naukowym:<br />

Porada – Jeœli ktoœ nam udzieli³ porady, to powiedzia³ nam,<br />

co jego zdaniem powinniœmy zrobiæ w danej sytuacji.<br />

(BAÑKO, red., 2000, T. 2: 188)<br />

Porada – fachowa wskazówka dotycz¹ca rozwi¹zania jakiegoœ<br />

problemu, tak¿e udzielenie komuœ rady.<br />

(ZGÓ£KOWA, red., 1994, T. 31: 10)


Porada prasowa – poradziæ, poinformowaæ czy zmanipulowaæ?<br />

35<br />

Rada – sugestia rozwi¹zania problemu, sposobu postêpowania,<br />

zaradzenia czemu (Praktyczny s³ownik wspó³czesnej<br />

polszczyzny).<br />

(ZGÓ£KOWA, red., 1994, T. 35: 156)<br />

Warunki skutecznoœci aktu rady precyzuje J. SEARLE (1987: 89–<br />

90): rada to akt mowy, którego celem jest przysz³a czynnoœæ A wykonana<br />

przez S przy spe³nieniu nastêpuj¹cych warunków:<br />

„1. M (mówi¹cy) ma jak¹œ racjê, by wierzyæ, ¿e A przyniesie korzyœæ<br />

S<br />

2. Nie jest oczywiste zarówno dla M, jak te¿ dla S, ¿e S zrobi A przy<br />

normalnym przebiegu zdarzeñ”.<br />

Analiza p³aszczyzny formalnej oraz pragmatycznej gatunku porady<br />

prasowej ujawnia pewne ró¿nice w organizacji tekstów pochodz¹cych<br />

z pierwszej po³owy XX wieku i wspó³czesnych.<br />

Tekst z „Kuriera Lekarskiego” mo¿na uznaæ za najczêstsz¹,<br />

a zatem najbardziej typow¹ dla prasy pierwszych dziesiêcioleci minionego<br />

wieku realizacjê wzorca gatunkowego porady:<br />

„I. S. pod Krakowem”. Wieczorem moczyæ rêce na przemian<br />

w ciep³ej i zimnej wodzie, potem wcieraæ krem albo maœæ<br />

kamforow¹ 3 proc., któr¹ mo¿na kupiæ w aptece.<br />

(„Kurier Lekarski”, 3 I 1930)<br />

W przytoczonym tekœcie fragment inicjalny zosta³ wyró¿niony<br />

wyt³uszczonym drukiem. Funkcjê nag³ówka pe³ni nazwa osobowa,<br />

której u¿y³ autor listu do redakcji – inicja³y imienia i nazwiska<br />

(I.S.), oraz miejsce (najprawdopodobniej) zamieszkania (pod Krakowem).<br />

Nazwy te, z jednej strony, pe³ni¹ funkcjê kamufluj¹c¹ –<br />

pozwalaj¹ autorowi listu do redakcji ukryæ sw¹ prawdziw¹ to¿samoœæ<br />

(co ma szczególne znaczenie w przypadku tematyki medycznej),<br />

z drugiej zaœ – dla osoby odpowiadaj¹cej na dany list stanowi¹<br />

œrodek, dziêki któremu wywo³uje ona swojego interlokutora<br />

z uniwersum wszystkich potencjalnych czytelników, daje nadawcy<br />

mo¿liwoœæ nawi¹zania kontaktu z adresatem porady prasowej. Charakterystyczna<br />

dla dawnej prasy du¿a ró¿norodnoœæ (tak¿e zapisu)<br />

3*


36 AGATA ¯UK<br />

pojawiaj¹cych siê w nag³ówku nazw osobowych mo¿e byæ interpretowana<br />

jako dowód na to, i¿ s¹ to rzeczywiste nazwy, przybierane<br />

przez konkretne, fizyczne osoby. Dawna porada prasowa jest wiêc<br />

komunikatem skierowanym tylko i wy³¹cznie do jednego, œciœle<br />

okreœlonego adresata, co wy³¹cza j¹ z zakresu komunikacji masowej<br />

(GOBAN-KLAS, 2002: 13).<br />

Wspó³czesne porady prasowe cechuje odmienne ukszta³towanie<br />

p³aszczyzny formalnej, co ilustruje przyk³adowy tekst:<br />

Nadmierne ow³osienie twarzy i cia³a – dlaczego siê<br />

pojawia?<br />

Trzy miesi¹ce temu zauwa¿y³am, ¿e rosn¹ mi w³osy na brodzie,<br />

pojawi³o siê te¿ ow³osienie na udach, brzuchu i pojedyncze<br />

w³oski na piersiach. Lekarz rodzinny skierowa³ mnie na<br />

wizytê u endokrynologa. Co mo¿e byæ przyczyn¹ moich k³opotów?<br />

Jak temu zaradziæ?<br />

Monika (24 l.), Kalisz<br />

Pojawienie siê nieprawid³owego ow³osienia (tzn. nad górn¹<br />

warg¹, na brodzie i policzkach, brzuchu, piersiach i plecach)<br />

u kobiety (czyli hirsutyzm) bardzo czêsto jest wynikiem zaburzeñ<br />

hormonalnych. Polegaj¹ one na zwiêkszeniu iloœci<br />

androgenów, np. testosteronu, czyli mêskich hormonów<br />

p³ciowych (wytwarza je równie¿ kobiecy organizm, ale zazwyczaj<br />

w niewielkich iloœciach). Przyczyn¹ mo¿e byæ zespó³<br />

policystycznych jajników lub zaburzenia pracy nadnerczy.<br />

Najwa¿niejsze w postawieniu diagnozy jest stwierdzenie, jak<br />

szybko nastêpuj¹ zmiany. Równie istotn¹ spraw¹ dla lekarza<br />

jest to, czy nadmiernemu ow³osieniu towarzysz¹ inne objawy,<br />

np. wyd³u¿enie lub skrócenie cyklu miesi¹czkowego czy zmiana<br />

sylwetki cia³a (np. z kobiecej staje siê bardziej mêska). Niew¹tpliwie<br />

wizyta u endokrynologa jest konieczna. Nale¿y<br />

wykonaæ badania poziomu hormonów ¿eñskich i mêskich.<br />

Wskazane jest badanie ultrasonograficzne jajników. Dziêki<br />

temu lekarz bêdzie móg³ stwierdziæ, czy rzeczywiœcie mamy do<br />

czynienia z hirsutyzmem. Mo¿e on byæ objawem powa¿nej<br />

choroby (np. gruczolaka kory nadnerczy, torbieli jajników). Po


Porada prasowa – poradziæ, poinformowaæ czy zmanipulowaæ?<br />

37<br />

wyleczeniu schorzenia nadmierne ow³osienie znika. Czêsto<br />

jednak nadmierne ow³osienie jest jedynie defektem kosmetycznym.<br />

Wówczas w³osy nale¿y usuwaæ, np. za pomoc¹ wosku<br />

lub kremu.<br />

(„Tina”, 24 I 2007)<br />

Obecnie, o czym œwiadczy przytoczony przyk³ad, funkcjê nag³ówka<br />

pe³ni has³o przedstawiaj¹ce g³ówny problem, podjêty zarówno<br />

w liœcie do redakcji, jak i w wypowiedzi eksperta udzielaj¹cego porady<br />

(Nadmierne ow³osienie twarzy i cia³a – dlaczego siê pojawia?).<br />

Tytu³ wyró¿niony zosta³ wiêksz¹ czcionk¹, pogrubieniem, kursyw¹<br />

i intensywnym, przykuwaj¹cym wzrok kolorem czerwonym.<br />

Mo¿na wnioskowaæ, ¿e nag³ówek w tekstach wspó³czesnej porady<br />

prasowej (odmiennie ni¿ w tekstach z pierwszej po³owy XX wieku)<br />

nie s³u¿y nawi¹zaniu kontaktu ze sprecyzowanym adresatem, autorem<br />

listu do redakcji, lecz jego celem jest przyci¹gniêcie uwagi<br />

czytelników.<br />

To¿samoœæ osoby zwracaj¹cej siê o pomoc ujawniona zostaje<br />

w formie podpisu pod tekstem listu – Monika (24 l.), Kalisz. Warto<br />

zauwa¿yæ, ¿e obecnie na ³amach danego tytu³u prasowego nazwy<br />

osobowe odnosz¹ce siê do autorów zamieszczonych listów do<br />

redakcji s¹ bardzo sformalizowane. Redakcja przyjmuje okreœlony<br />

wzór, wed³ug którego zapisywane s¹ podpisy nadawców – najczêœciej<br />

jest to imiê (czasami wraz z inicja³em nazwiska), wiek oraz<br />

nazwa miejscowoœci, z której dana osoba pochodzi. Brak indywidualizacji<br />

nazw osobowych nadawców listów nasuwa przypuszczenie,<br />

¿e ich autorami nie musz¹ byæ realnie istniej¹ce osoby, a komunikacja<br />

pomiêdzy redakcj¹ czasopisma a konkretnym czytelnikiem<br />

mo¿e byæ jedynie pozorem.<br />

Nastêpnym sk³adnikiem wspó³czesnej porady jest, wyró¿niony<br />

graficznie (zapis kursyw¹), list czytelnika, przedstawiaj¹cy nurtuj¹cy<br />

go problem. Element taki nie wystêpowa³ w tekstach porad<br />

prasowych pierwszej po³owy XX wieku.<br />

Czytaj¹c teksty dawnych porad prasowych, bardzo czêsto (tak-<br />

¿e w przytoczonym przyk³adzie z „Kuriera Lekarskiego”) nie jesteœmy<br />

w stanie stwierdziæ, na czym dok³adnie polega problem, z któ-


38 AGATA ¯UK<br />

rym czytelnik zwraca siê do eksperta. Mo¿emy tylko wnioskowaæ,<br />

na podstawie wiedzy o œwiecie i nielicznych sygna³ów, dostarczanych<br />

przez tekst porady, jakiego rodzaju dolegliwoœæ opisa³ w liœcie<br />

do redakcji. W cytowanym tekœcie z „Kuriera Lekarskiego” by³a<br />

to najprawdopodobniej jakaœ dolegliwoœæ d³oni. Tekst jest tak mocno<br />

osadzony we wspólnym ekspertowi i czytelnikowi kontekœcie, ¿e<br />

nadawca porady prasowej nie musia³ podejmowaæ dzia³añ, by go<br />

zaktualizowaæ, by naprowadziæ odbiorcê na temat wypowiedzi.<br />

Nadawca, nie umieszczaj¹c w tekœcie dawnej porady ¿adnych<br />

wyjaœnieñ, nie cytuj¹c, nie ujawniaj¹c eksplicytnie tematu wypowiedzi,<br />

wy³¹cza wszystkich innych czytelników poza kr¹g uczestników<br />

interakcji. Staj¹ siê oni odbiorcami niezamierzonymi, nieuwzglêdnionymi<br />

przez nadawcê w akcie komunikacji (MIKO£AJCZUK,<br />

2003: 25). Nadaje to poradzie status specyficznej wypowiedzi prasowej<br />

– opublikowanej w medium masowym, jednak¿e nale¿¹cej<br />

œciœle do sfery komunikacji prywatnej, nosz¹cej znamiona kontaktu<br />

face to face (GOBAN-KLAS, 2002: 13).<br />

Wspó³czeœnie w tekst porady prasowej wpleciony zostaje tekst<br />

listu do redakcji, na który jest ona odpowiedzi¹. Kontekst wypowiedzi<br />

realizuj¹cej omawiany gatunek jest wiêc wspólny nie tylko<br />

indywidualnym, pojedynczym osobom nadawcy i odbiorcy, eksperta<br />

i konkretnego czytelnika, bêd¹cego autorem listu, lecz w stopniu<br />

wystarczaj¹cym dla zrozumienia komunikatu staje siê znany<br />

tak¿e pozosta³ym czytelnikom.<br />

Odbiorc¹ wspó³czesnej porady prasowej mo¿e staæ siê potencjalnie<br />

ka¿dy czytelnik pisma, nie jest ona bowiem skierowana do œciœle<br />

okreœlonego adresata. Obecnie porada stanowi gatunek komunikacji<br />

publicznej, charakteryzuj¹cej siê jednym nadawc¹ (w tym<br />

wypadku ekspertem) oraz odbiorc¹ zbiorowym, jednokierunkowoœci¹<br />

przekazu, niesymetrycznoœci¹ i nieodwracalnoœci¹ ról (GOBAN-<br />

-KLAS, 2002: 13).<br />

W tekœcie porady prasowej zamieszczonej w „Kurierze Lekarskim”<br />

nadawca nie eksponuje siê, nie wysuwa na plan pierwszy,<br />

lecz ukrywa siê za przedmiotem wypowiedzi. Celem g³ównym komunikatu,<br />

wyra¿onym eksplicytnie, jest takie pokierowanie zachowaniem<br />

adresata porady, by wykona³ on czynnoœæ, która – zda-


Porada prasowa – poradziæ, poinformowaæ czy zmanipulowaæ?<br />

niem eksperta – przyniesie mu korzyœæ, w tym przypadku polegaj¹c¹<br />

na usuniêciu jakiejœ dolegliwoœci. Nadawca, przyjmuj¹c rolê<br />

eksperta, udziela wskazówki, dziêki której adresat mo¿e zlikwidowaæ<br />

niepo¿¹dany stan rzeczy. Akt rady wyra¿ony jest za pomoc¹<br />

leksemów i po³¹czeñ wyrazowych maj¹cych charakter dyrektywów<br />

– w tej funkcji u¿yte s¹ bezokoliczniki (moczyæ rêce, wcieraæ) oraz<br />

wyra¿enie modalne (mo¿na kupiæ). Podane zosta³y tak¿e nazwy<br />

œrodków zaradczych (woda, myd³o, krem, maœæ kamforowa 3 proc.)<br />

oraz sposób ich pozyskania (apteka). Tekst cechuje zwiêz³oœæ, skrótowoœæ,<br />

a realizowany przez niego wzorzec gatunkowy jest w³aœciwie<br />

równy aktowi rady.<br />

W poradzie wspó³czesnej nadawca ujawnia swoj¹ to¿samoœæ –<br />

podane zostaje jego imiê i nazwisko, tytu³ naukowy, specjalnoœæ,<br />

stanowisko zawodowe (doc. Wojciech Zgliczyñski, kierownik Kliniki<br />

Endokrynologii Centrum Medycznego Kszta³cenia Podyplomowego<br />

w Warszawie). Informacje te pojawiaj¹ siê zazwyczaj w nag³ówku<br />

rubryki poœwiêconej poradom eksperckim. Bardzo czêsto redakcja<br />

zamieszcza tak¿e zdjêcie przedstawiaj¹ce eksperta, dziêki<br />

czemu sytuacja komunikacyjna zbli¿a siê do komunikacji interpersonalnej,<br />

kontaktu z jednostk¹, a nie z instytucj¹, jak¹ jest przecie¿<br />

redakcja prasowa.<br />

Autor wspó³czesnej porady zamieszczanej w prasie u¿ywa specjalistycznych<br />

terminów medycznych, np. hirsutyzm, zespó³ policystycznych<br />

jajników, gruczolak kory nadnerczy, badanie ultrasonograficzne,<br />

wyjaœnia niezrozumia³e dla przeciêtnego u¿ytkownika<br />

jêzyka wyrazy, np. androgenów, np. testosteronu, czyli mêskich hormonów<br />

p³ciowych, objaœnia i t³umaczy niektóre, nieznane laikom<br />

fakty, np. zaburzenia hormonalne polegaj¹ na zwiêkszeniu iloœci<br />

androgenów (...) (wytwarza je równie¿ kobiecy organizm, ale zazwyczaj<br />

w niewielkich iloœciach); zmiana sylwetki cia³a (np. z kobiecej<br />

staje siê bardziej mêsk¹). Nadawca kreuje siê na eksperta<br />

w danej dziedzinie, eksponuje sw¹ rozleg³¹ wiedzê na dany temat.<br />

WypowiedŸ zamieszczona w czasopiœmie „Tina” ma charakter<br />

krótkiego artyku³u omawiaj¹cego dane zjawisko: podana zostaje<br />

nazwa schorzenia: hirsutyzm, i najwa¿niejsze objawy: pojawienie<br />

siê nieprawid³owego ow³osienia (tzn. nad górn¹ warg¹, na brodzie<br />

39


40 AGATA ¯UK<br />

i policzkach, brzuchu, piersiach i plecach) u kobiety, wyd³u¿enie<br />

lub skrócenie cyklu miesi¹czkowego czy zmiana sylwetki cia³a, przyczyny:<br />

zaburzenia hormonalne, zespó³ policystycznych jajników,<br />

zaburzenia pracy nadnerczy, metody diagnozy: badania poziomu<br />

hormonów, badanie ultrasonograficzne, schorzenia towarzysz¹ce:<br />

gruczolak kory nadnerczy, torbiel jajników.<br />

Akt rady w tekœcie wspó³czesnym nie jest wyra¿ony wprost. Wykoncypowaæ<br />

go mo¿na z ca³ej wypowiedzi i sprowadza siê w³aœciwie<br />

tylko do zalecenia, by skonsultowaæ siê z lekarzem specjalist¹,<br />

który odpowiednio zdiagnozuje chorobê i podda j¹ leczeniu.<br />

Z punktu widzenia celu, jaki zak³ada porada, mamy tu do czynienia<br />

z informacj¹ naddan¹. Tekst ³amie maksymê iloœci – „uczyñ<br />

swój udzia³ tak informatywnym, jak to jest wymagane (z punktu<br />

widzenia aktualnych celów wymiany), nie czyñ swego udzia³u bardziej<br />

informatywnym, ni¿ to jest wymagane” (GRICE, 1977: 89).<br />

Nadawca przesyca wypowiedŸ wiadomoœciami naukowymi, maj¹cymi<br />

na celu opis zjawiska, nadaj¹c jej charakter informacyjny.<br />

Mo¿na wiêc przypuszczaæ, ¿e w poradzie wspó³czesnej w³aœciwa<br />

intencja nadawcy jest odmienna od deklarowanej. Cel komunikatu<br />

nie sprowadza siê wy³¹cznie do chêci przyniesienia korzyœci interlokutorowi.<br />

Wspó³czesna porada prasowa stanowi akt poœredni,<br />

który dziêki swojej niejednoznacznoœci mo¿e byæ rozmaicie odczytywany<br />

– zarówno jako wypowiedŸ maj¹ca na celu rzeczywiste<br />

udzielenie wskazówki, rozwi¹zanie danego problemu, jak i rodzaj<br />

krótkiego artyku³u, przybli¿aj¹cego czytelnikom tematykê medyczn¹.<br />

Jednoczeœnie forma porady (odmiany listu do redakcji) sprawia,<br />

¿e informacje, które jako tekst stricte naukowy by³yby trudne<br />

w odbiorze i nieciekawe, podane s¹ w sposób bardziej przystêpny<br />

dla przeciêtnego odbiorcy.<br />

Wydaje siê, ¿e tematy poruszane w tekstach realizuj¹cych wzorzec<br />

gatunkowy porady dobierane s¹ w taki sposób, by odpowiedzieæ<br />

na oczekiwania nie konkretnej osoby, lecz modelowego odbiorcy.<br />

Dotycz¹ problemów najbardziej typowych dla reprezentatywnej<br />

grupy docelowej, do której kierowane jest pismo. Po¿¹dana<br />

przez czytelników tematyka, przystêpna forma i wra¿enie fachowoœci<br />

– jako wyznaczniki wspó³czesnej porady prasowej – przyczy-


Porada prasowa – poradziæ, poinformowaæ czy zmanipulowaæ?<br />

niaj¹ siê do wiêkszej popularnoœci tego typu wypowiedzi, a w konsekwencji<br />

tak¿e zamieszczaj¹cego je czasopisma.<br />

Forma listu, bêd¹ca w œwiadomoœci u¿ytkowników jêzyka gatunkiem<br />

obs³uguj¹cym sferê komunikacji interpersonalnej, nieraz intymnej,<br />

stwarza pozory bliskoœci pomiêdzy danym pismem (jako<br />

instytucj¹) a czytelnikami. Z³udzenie bliskoœci mo¿e byæ wykorzystywane<br />

do zdobycia aprobaty odbiorców, prowadz¹cej w efekcie<br />

do zwiêkszenia popytu na dane pismo, a wiêc okreœlonej korzyœci<br />

materialnej. U¿ycie wzorca gatunkowego porady w prasie wspó³czesnej<br />

mo¿na zatem uznaæ za jedn¹ z technik manipulowania odbiorc¹.<br />

Literatura<br />

BALOWSKI M. (2000): Œwiadomoœæ gatunkowa a wzorzec normatywny (na przyk³adzie<br />

gatunków prasowych). W: OSTASZEWSKA D., red.: Gatunki mowy i ich<br />

ewolucja. T. 1. Katowice.<br />

BAÑKO M., red. (2000): Inny s³ownik jêzyka polskiego PWN. Warszawa.<br />

GOBAN-KLAS T. (2002): Media i komunikowanie masowe. Kraków.<br />

GRICE H.P. (1977): Logika i konwersacja. „Przegl¹d Humanistyczny”, z. 6.<br />

MIKO£AJCZUK A. (2003): O komunikacji jêzykowej. W: BAÑKOWSKA E., MIKO£AJ-<br />

CZUK A., red.: Praktyczna stylistyka nie tylko dla polonistów. Warszawa.<br />

SEARLE J.R. (1987): Czynnoœci mowy. Warszawa.<br />

WOJTAK M. (2004): Gatunki prasowe. Lublin.<br />

ZGÓ£KOWA H., red. (1994): Praktyczny s³ownik wspó³czesnej polszczyzny. Poznañ.<br />

41


MAGDALENA B£ASZAK<br />

Nekrologi<br />

w kulturze polskiej i macedoñskiej<br />

W prasie polskiej i macedoñskiej wyró¿niamy wiele gatunków,<br />

w których mieszaj¹ siê elementy ró¿nych stylów jêzykowych: publicystyczno-dziennikarskiego,<br />

artystycznego czy te¿ stylu potocznego.<br />

Gatunki te mo¿na podzieliæ na informacyjne, pe³ni¹ce funkcjê<br />

informacyjn¹, oraz publicystyczne, pe³ni¹ce funkcjê interpretacyjn¹<br />

i perswazyjn¹. Do g³ównych gatunków informacyjnych nale¿¹:<br />

sygna³ (flesz), wzmianka, notatka, sprawozdanie, ¿yciorys,<br />

sylwetka, zapowiedŸ, kronika wydarzeñ, przegl¹d prasy, reporta¿,<br />

wywiad prasowy, a wœród publicystycznych wyró¿niæ mo¿na: artyku³,<br />

komentarz, felieton, esej, recenzjê, dziennik, gawêdê, dyskusjê.<br />

W niniejszej analizie skupiê siê na gatunku prasowym, który<br />

stosunkowo rzadko budzi zainteresowanie jêzykoznawców. Porównam<br />

nekrologi polskie i macedoñskie, które zajmuj¹ wa¿ne miejsce<br />

we wspó³czesnej komunikacji spo³ecznej. Czy jest to gatunek<br />

prasowy? Ze wzglêdu na miejsce ukazywania siê – w prasie – mo¿na<br />

go tak przyporz¹dkowaæ. Ze wzglêdu na funkcjê, jak¹ spe³nia<br />

– informatywn¹, emocjonaln¹ – jest te¿ traktowany jako osobny<br />

gatunek mowy, umieszczany w miejscach do tego przeznaczonych,<br />

takich jak p³oty, mury budynków.<br />

Wed³ug Encyklopedii wiedzy o prasie nekrologi to „og³oszenia<br />

prasowe, zwykle w czarnej ramce, powiadamiaj¹ce o zgonie jakiejœ<br />

osoby, zawieraj¹ce dok³adn¹ datê œmierci, a tak¿e czêsto pewne<br />

dane personalne (na przyk³ad tytu³ naukowy, zawód, stanowisko


Nekrologi w kulturze polskiej i macedoñskiej<br />

s³u¿bowe, liczbê prze¿ytych lat lub datê urodzenia) i zawiadomienie<br />

o dniu pogrzebu oraz charakterze uroczystoœci ¿a³obnych”<br />

(MAŒLANKA, red., 1976: 151). Gatunek ten ró¿ni siê od innych artystycznych<br />

tekstów o œmierci tym, ¿e wyra¿a ¿al ludzki po stracie<br />

bliskiej osoby. Jest to tekst o wysokim stopniu zabarwienia emocjonalnego.<br />

Gatunek ten – wysoce skonwencjonalizowany – posiada<br />

okreœlon¹ formê graficzn¹ i treœæ. W przypadku i macedoñskim,<br />

i polskim mo¿na wyró¿niæ kilka rodzajów nekrologów.<br />

W prasie macedoñskiej wystêpuj¹ nastêpuj¹ce formy tego gatunku<br />

(podzia³ wed³ug K. WROC£AWSKIEGO, 1996):<br />

– æàëíà âåñò – zawiadomienie o œmierci osoby oraz o uroczystoœciach<br />

pogrzebowych;<br />

– ïîñëåäåí ïîçäðàâ – forma po¿egnania zmar³ego pochodz¹ca od<br />

poszczególnych cz³onków rodziny, rzadziej przyjació³, kolegów lub<br />

instytucji, z którymi by³ on zwi¹zany przez pracê;<br />

– ïîìåí (ñå àâàœå) – nekrolog rocznicowy, informuj¹cy o up³ywie<br />

okreœlonego czasu od œmierci jakiejœ osoby i zapraszaj¹cy do<br />

wspólnego oddania ho³du jej pamiêci;<br />

– áëàãîäàðíîñò – sporadyczne teksty wspominaj¹ce zmar³¹ osobê<br />

przez wyra¿enie wdziêcznoœci, np. lekarzom, opiekuj¹cym siê<br />

zmar³ymi w czasie choroby poprzedzaj¹cej jego œmieræ;<br />

Polskie nekrologi, w odró¿nieniu od macedoñskich, nie posiadaj¹<br />

tytu³u. Ich rodzaj mo¿na rozpoznaæ na podstawie przekazywanej<br />

treœci. W polskich dziennikach zamieszczane s¹ nastêpuj¹ce<br />

typy nekrologów:<br />

– zawiadomienia o œmierci osoby i jej pogrzebie – pochodz¹ce od<br />

najbli¿szej rodziny;<br />

– zawiadomienia o œmierci i pogrzebie – pochodz¹ce od instytucji<br />

(zak³adu pracy), w której zmar³y pracowa³;<br />

oba te typy odpowiadaj¹ macedoñskiemu æàëíà âåñò;<br />

– po¿egnania – od przyjació³, kolegów, wspó³pracowników, podw³adnych;<br />

ïîñëåäåí ïîçäðàâ w prasie macedoñskiej;<br />

– podziêkowania – o podobnym charakterze jak macedoñski typ<br />

áëàãîäàðíîñò; polskie teksty tego rodzaju maj¹ wiêksze urozmaicenie<br />

adresatów – poza lekarzami mog¹ to byæ wa¿ne osobistoœci,<br />

które uœwietni³y uroczystoœci pogrzebowe, albo szefowie in-<br />

43


44 MAGDALENA B£ASZAK<br />

stytucji lub organizacji spo³ecznych, które okaza³y zmar³emu swój<br />

szacunek, pogr¹¿onej zaœ w ¿a³obie rodzinie – troskê;<br />

– nekrologi kondolencyjne – wyra¿aj¹ wspó³czucie rodzinie osoby<br />

zmar³ej;<br />

– nekrologi rocznicowe (WROC£AWSKI, 1996: 147).<br />

Cech¹ ró¿nicuj¹c¹ ten gatunek w kulturze polskiej i macedoñskiej<br />

jest czêstotliwoœæ wystêpowania danego typu.<br />

W dziennikach macedoñskich bardzo rzadko ukazuj¹ siê nekrologi<br />

typu áëàãîäàðíîñò, polskie odpowiedniki nekrologów kondolencyjnych,<br />

a tak¿e teksty od ró¿nych instytucji czy zak³adów. Przewa¿aj¹<br />

zawiadomienia o œmierci zamieszczane przez cz³onków rodziny,<br />

a rzadziej – z zak³adów pracy czy ró¿nych instytucji. Czêœciej<br />

natomiast – w porównaniu z kultur¹ polsk¹ – wystêpuj¹ nekrologi<br />

zamieszczane przez s¹siadów. Wiêcej jest te¿ nekrologów<br />

typu ïîìåí, „wspomnienie”, g³ównie ukazuj¹cych siê 40 dni po<br />

œmierci, po 1 roku, rzadziej po 2, 3 latach, co u nas jest rzadkoœci¹.<br />

W gazetach polskich czêsto natomiast zamieszczane s¹ nekrologi<br />

kondolencyjne od firm, instytucji, podziêkowania dla lekarzy<br />

czy uczestników pogrzebu od rodziny zmar³ego, rzadko natomiast<br />

spotykamy – w porównaniu z pras¹ macedoñsk¹ – nekrologi rocznicowe.<br />

W Macedonii inaczej s¹ te¿ podpisywane zawiadomienia o œmierci.<br />

Wszyscy cz³onkowie rodziny wymieniani s¹ z imienia i nazwiska<br />

w przeciwieñstwie do polskich nekrologów, które podpisywane<br />

s¹ tylko poprzez podanie stopnia pokrewieñstwa osoby zamieszczaj¹cej<br />

tekst w stosunku do zmar³ego. Czêœciej wspomnienia o zmar-<br />

³ym powstaj¹ z inicjatywy dalszej rodziny (ñíàà, òåøòà, çåò, çîëâà,<br />

ñâåñêà, ¼àòðâà itp.), co jest rzadkim zjawiskiem w dziennikach polskich.<br />

W prasie macedoñskiej zamieszczanych jest wiêcej nekrologów.<br />

Mog¹ one zajmowaæ nawet 3 strony dziennika, podczas gdy<br />

u nas jest to zazwyczaj jedna strona (czêsto niepe³na). Natomiast<br />

niewiele ró¿nic dostrzegamy w samej budowie, kompozycji i wygl¹dzie<br />

nekrologu polskiego i macedoñskiego. Jedyn¹ ³atwo zauwa-<br />

¿aln¹ ró¿nicê stanowi zdjêcie zmar³ego, umieszczane prawie zawsze<br />

w nekrologu macedoñskim.


Nekrologi w kulturze polskiej i macedoñskiej<br />

W ka¿dym nekrologu mo¿na wyró¿niæ nastêpuj¹ce 4 czêœci:<br />

– informacja o dacie œmierci i wieku zmar³ego;<br />

– imiê i nazwisko, w nekrologu macedoñskim tak¿e fotografia –<br />

czêœæ ta pe³ni funkcjê identyfikacyjn¹;<br />

– opis cech osoby zmar³ej lub bezpoœredni zwrot do niej (w przypadku<br />

macedoñskim), w nekrologu polskim opis zas³ug zmar³ego<br />

lub podanie jego tytu³ów naukowych itp. – dominuje tutaj<br />

funkcja emotywna, czêœæ ta mo¿e mieæ formê listu do zmar³ego,<br />

wyra¿aj¹cego uczucia w stosunku do niego i g³êboki ¿al po jego<br />

stracie; nekrolog nie musi jednak zawieraæ tej czêœci;<br />

– informacja o dacie, miejscu pogrzebu oraz osobach zamieszczaj¹cych<br />

zawiadomienie.<br />

Nekrologi najczêœciej drukowane s¹ w kolumnie og³oszeniowej,<br />

rzadziej na innych stronach. Towarzysz¹ one codziennym wiadomoœciom,<br />

ale umieszczane s¹ w gazetach w osobnym miejscu. Poniewa¿<br />

gatunek ten powiadamia o czyimœ zgonie – najczêœciej jest<br />

to pierwsze zawiadomienie o œmierci – grafika przekazuje odbiorcy<br />

dodatkowe informacje. Semantykê formy graficznej wspó³tworzy<br />

kolor czerni, charakterystyczny dla nekrologów chrzeœcijañskich,<br />

a tak¿e ró¿ne znaki czy emblematy symbolizuj¹ce ¿a³obê, jak np.<br />

liœcie palmowe, znak krzy¿a czy te¿ oznaczenie ŒP. umieszczane<br />

przed nazwiskiem – w zale¿noœci od wyznania. Znaczenie mo¿e<br />

mieæ wielkoœæ ramki nekrologu – jego rozmiary mog¹ poœrednio<br />

wskazywaæ na wa¿noœæ, presti¿ zmar³ego lub ukazywaæ, jakim dramatem<br />

jest utrata bliskiej osoby. W ostatnich latach gazety publikuj¹ce<br />

nekrologi staraj¹ siê narzuciæ ich formê, zamieszczaj¹c na<br />

swoich ³amach wzór tego gatunku prasowego (KOLBUSZEWSKI, 1997:<br />

24). Dzia³anie takie jest wynikiem d¹¿enia do maksymalnego skonwencjonalizowania<br />

tej formy prasowej.<br />

Na ³amach jednej gazety mo¿e ukazaæ siê kilka nekrologów poœwiêconych<br />

tej samej osobie. Mog¹ to byæ nekrologi zamieszczane<br />

przez bliskie osoby oraz wspó³pracuj¹ce ze zmar³ym firmy. Wówczas<br />

tak¿e narzucona jest „z góry” kolejnoœæ ich wydrukowania –<br />

najpierw nekrologi prywatne, a nastêpnie instytucjonalne, a po<br />

nich ewentualnie nekrologi kondolencyjne.<br />

45


46 MAGDALENA B£ASZAK<br />

„Gazeta Wyborcza” opublikowa³a nastêpuj¹cy model nekrologu:<br />

Informacje dotycz¹ce daty i miejsca œmierci<br />

[czcionk¹ dziewiêciopunktow¹]<br />

ŒP.<br />

IMIÊ I NAZWISKO<br />

zmar³ego<br />

[wielkimi literami wyt³uszczonymi,<br />

czcionk¹ czternastopunktow¹]<br />

Informacje o uroczystoœciach pogrzebowych<br />

[czcionk¹ dziewiêciopunktow¹]<br />

Podpisy<br />

[czcionk¹ dziewiêciopunktow¹ pochy³¹]<br />

Nekrolog jest stereotypowym gatunkiem prasowym, zawieraj¹cym<br />

skonwencjonalizowane formy frazeologiczne, np. z g³êbokim<br />

¿alem zawiadamiamy, pogr¹¿eni w smutku. Ich autorami s¹ „zwykli”<br />

ludzie, czêsto niemaj¹cy na co dzieñ zwi¹zku z jak¹kolwiek<br />

twórczoœci¹ artystyczn¹. Osoby, które znajd¹ siê w takiej sytuacji<br />

i bêd¹ zmuszone do zamieszczenia nekrologu, najczêœciej bêd¹ wzorowaæ<br />

siê na innych, znalezionych w gazecie nekrologach. Pewn¹<br />

mo¿liwoœæ ingerencji posiada równie¿ osoba przyjmuj¹ca nekrolog<br />

w danej gazecie. Takie dzia³anie prowadzi do stereotypizacji tego<br />

gatunku prasowego.<br />

G³ówna funkcja nekrologów polega na przekazywaniu informacji,<br />

ale mog¹ one pe³niæ tak¿e funkcjê poetyck¹, poprzez zamieszczanie<br />

cytatów z utworów wybitnych pisarzy polskich. Ma to wp³yw<br />

na wartoœciowanie w tekœcie nekrologu. Czêstymi formami literackimi<br />

wykorzystywanymi w nekrologach s¹ metafory i eufemizmy,<br />

u¿ywane w celu zast¹pienia rzeczownika œmieræ czy czasownika<br />

umar³ poprzez u¿ycie eufemizmów œpi, odszed³.<br />

W ci¹gu lat nekrologi ulega³y zmianom. Obecnie, dziêki zerwaniu<br />

z oficjalnoœci¹, w wiêkszym stopniu wyra¿ane s¹ w nich uczucia<br />

w stosunku do zmar³ego. Pierwotna funkcja informatywna ne-


Nekrologi w kulturze polskiej i macedoñskiej<br />

krologu wypierana jest przez funkcjê ekspresywn¹. Zmieni³ siê system<br />

wartoœciowania we wspó³czesnych nekrologach – wa¿niejsze<br />

sta³o siê wyra¿anie uczuæ ni¿ wymienianie zas³ug zmar³ego czy te¿<br />

przedstawianie jego kariery zawodowej. Ekspresjê maj¹ te¿ zwiêkszaæ<br />

umieszczane w polskiej prasie cytaty z poezji, czêsto maj¹ce<br />

ju¿ status tzw. skrzydlatych s³ów. S¹ to np. albo wielokrotnie powielane<br />

maksymy poetów, m.in. ks. Jana Twardowskiego: Spieszmy<br />

siê kochaæ ludzi, tak szybko odchodz¹, albo maksymy ³aciñskie,<br />

np. non omnis moriar. Stosowanie metafor, eufemizmów czy maksym<br />

nie jest wykorzystywane w jêzyku macedoñskim, co sprawia,<br />

¿e s¹ one skromniejsze pod wzglêdem artystycznym od nekrologów<br />

polskich.<br />

Ró¿nice w nekrologach polskich i macedoñskich spowodowane<br />

s¹ przede wszystkim odmiennoœci¹ kulturow¹ i wyznaniow¹ w obu<br />

krajach. W Macedonii, w kulturze prawos³awnej znacznie silniej<br />

zaznaczone s¹ zwi¹zki pokrewieñstwa, tote¿ nieraz ca³a strona<br />

w gazecie poœwiêcona jest jednemu zmar³emu, któremu czeœæ chce<br />

oddaæ ca³a rodzina (nie tylko najbli¿sza) oraz s¹siedzi. Nekrolog<br />

jako gatunek – mimo ró¿nic wystêpuj¹cych w jego formach w jêzyku<br />

polskim i macedoñskim – w obu kulturach ma takie samo zadanie,<br />

które polega na wspomnieniu zmar³ej, bliskiej osoby.<br />

Literatura<br />

KNIAGININOWA M., Pisarek W. (1996): Jêzyk wiadomoœci prasowych. Kraków.<br />

KOLBUSZEWSKI J. (1997): Z g³êbokim ¿alem. Wroc³aw.<br />

KURKOWSKA H., SKORUPKA S. (1959): Stylistyka polska – zarys. Warszawa.<br />

MAŒLANKA J., red. (1976): Encyklopedia wiedzy o prasie. Wroc³aw.<br />

ÌÈÍÎÂÀ- ÓÐÊÎÂÀ Ë. (2003): Ñòèëèñòèêà íà ñîâðåìåíèîò ìàêåäîíñêè ¼àçèê. Ñêîï¼å.<br />

POLAÑSKI K., red. (1993): Encyklopedia jêzykoznawstwa ogólnego. Wroc³aw.<br />

WROC£AWSKI K. (1996): Macedoñskie i polskie nekrologi prasowe jako podstawa<br />

do porównañ kulturowych. W: SOLECKA K.M., SPASOV L., red.: Folia Philologica<br />

Macedono-Polonica. T. 4. Skopje.<br />

47


JADWIGA BZDOÑ<br />

Nekrolog jako gatunek tekstu<br />

Uwagi o pokrewieñstwie stylistycznym<br />

z biogramem<br />

W dziejach kultury europejskiej nekrologia ulega³a sta³ym przemianom.<br />

W œredniowieczu jako nekrolog okreœlano „ksiêgê umar-<br />

³ych, klasztorne kalendarze, w których notowane by³y daty œmierci<br />

patronów oraz tych osób, za które mia³y siê odprawiaæ nabo¿eñstwa<br />

¿a³obne” (LEWESTAM, 1865: 264). W XIX-wiecznej Encyklopedii<br />

powszechnej odnotowano, i¿ „nekrolog jest krótk¹ wzmiank¹ biograficzn¹<br />

o œwie¿o zmar³ej osobie, og³aszan¹ najczêœciej w piœmie<br />

publicznym” (LEWESTAM, 1865: 264). W³aœnie ta definicja jest podstaw¹<br />

niniejszych rozwa¿añ. Zagadnienie nekrologu rozpatrywane<br />

bêdzie z punktu widzenia gatunku – z natury z³o¿onego, którego<br />

konstrukcja zawiera elementy m.in. biogramu, przy czym s¹<br />

one jego mo¿liwymi, a nie obligatoryjnymi sk³adnikami.<br />

W XVIII wieku nazw¹ „nekrolog” opatrywano dzie³a poœwiêcone<br />

biografii zas³u¿onych zmar³ych (KOLBUSZEWSKI, 1997: 47). Warto<br />

przyjrzeæ siê tej formie nekrologu, przyk³adowo analizuj¹c tekst jednego<br />

z najwybitniejszych twórców tego okresu na gruncie polskim<br />

– Juliana Ursyna Niemcewicza.<br />

Ks. Grzegorz Piramowicz<br />

Z dawnej rodziny ormiañskiej we Lwowie, równie¿ z pocz¹tku<br />

Jezuita, póŸniej ksi¹dz œwiecki. Podró¿owa³ on naprzód


Nekrolog jako gatunek tekstu...<br />

49<br />

z P.P. Potulickimi po W³oszech, powróciwszy przywi¹za³ siê do<br />

pana marsza³ka Potockiego i zaleceniem jego zosta³ sekretarzem<br />

œwie¿o wówczas ustanowionej Komisyi Edukacyjnej,<br />

na tym urzêdzie gorliwie pracuj¹c, zosta³ a¿ do zg³adzenia<br />

Komisyi tej przez Moskali. By³ to m¹¿ cnotliwy, ³¹cz¹cy naukê<br />

ze znajomoœci¹ œwiata, oryginalnym dowcipem i weso³oœci¹,<br />

lubi¹cy towarzystwo i mi³y w niem. By³ póŸniej proboszczem<br />

w Kurowie, zostawi³ po sobie Dykcyonarz Staro¿ytnoœci<br />

i dzie³o o wymowie, i coœ wiêcej, ale nie pamiêtam.<br />

(Niemcewicz, 1904: 18)<br />

Nekrologi Niemcewicza zawiera³y wstawki biograficzne, dotycz¹ce<br />

m.in. pochodzenia (z dawnej rodziny ormiañskiej we Lwowie),<br />

wykonywanego zawodu (ksi¹dz œwiecki), dzie³ (Dykcyonarz Staro¿ytnoœci<br />

i dzie³o o wymowie) oraz okreœlaj¹ce charakter czy usposobienie<br />

zmar³ego (by³ to m¹¿ cnotliwy, ³¹cz¹cy naukê ze znajomoœci¹<br />

œwiata, oryginalnym dowcipem i weso³oœci¹, lubi¹cy towarzystwo<br />

i mi³y w niem).<br />

Dla dalszych rozwa¿añ niezbêdna jest charakterystyka biografii<br />

i jej relacji z gatunkami pokrewnymi. XIX-wieczna definicja biografii<br />

jako „opisu ¿ycia, ¿yciorysu” (ORGELBRAND, 1860: 564) przetrwa³a<br />

w niezmienionej postaci do czasów wspó³czesnych – w S³owniku<br />

jêzyka polskiego biografia definiowana jest jako „opis ¿ycia<br />

i dzia³alnoœci jakiejœ osoby; ¿yciorys” (SOBOL, 2005: 53). Warto zwróciæ<br />

uwagê na plastycznoœæ tego gatunku – wchodzi on w sk³ad innych<br />

typów wypowiedzi, takich jak nekrolog, wspomnienie poœmiertne<br />

czy sylwetka. Biogram – bêd¹cy zwiêz³¹ informacj¹ o ¿yciu<br />

danej osoby – ró¿ni siê od biografii „rozmiarami, form¹ i przeznaczeniem<br />

tekstu, a jako krótka notatka umieszczany jest najczêœciej<br />

w encyklopediach lub informatorach” (KAWKA, 2001: 325).<br />

Aby zaj¹æ siê elementami biograficznymi we wspomnieniu poœmiertnym,<br />

konieczne jest ustalenie Ÿróde³ tego gatunku. Literacka<br />

tradycja wspomnienia poœmiertnego wywodzi siê bezpoœrednio<br />

z XIX-wiecznych dzie³, „które zawiera³y wartoœciuj¹co ujmowane<br />

biogramy zmar³ych, publikowane w kolejnoœci nekrologów koœcielnych,<br />

znacznie natomiast przerastaj¹cych je objêtoœciowo” (KOL-<br />

4 Jêzyk...


50 JADWIGA BZDOÑ<br />

BUSZEWSKI, 1997: 47). Jednym z najwybitniejszych twórców tego<br />

typu tekstów by³ Adolf Heinrich Friedrich Schlichtegroll, ¿yj¹cy<br />

w latach 1765–1822. Jego Nekrolog der Deutschen obejmowa³<br />

28 tomów.<br />

Nekrolog i biogram s¹ gatunkami pokrewnymi stylistycznie –<br />

nekrolog rozumiany jest tu nie tylko jako prasowe zawiadomienie<br />

o pogrzebie, ale szerzej – jako artyku³ o ¿yciu i dziele osoby zmar-<br />

³ej (KAWKA, 2001: 325). Nekrologi zawieraj¹ tylko wybrane elementy<br />

biogramu. Przyk³adowo:<br />

Z g³êbokim smutkiem i ¿alem zawiadamiamy,<br />

¿e w dniu 21 wrzeœnia 2004 roku w wieku 74 lat zmar³<br />

ŒP.<br />

Prof. dr hab. Zbigniew Drozdowski<br />

profesor zwyczajny Wydzia³u Wychowania Fizycznego Akademii<br />

Wychowania Fizycznego im. Eugeniusza Piaseckiego w Poznaniu,<br />

by³y rektor, prorektor, dziekan, prodziekan Akademii.<br />

D³ugoletni kierownik Katedry Antropologii i Biometrii.<br />

Doktor honoris causa Akademii Wychowania Fizycznego<br />

im. Eugeniusza Piaseckiego w Poznaniu.<br />

Od 1994 roku cz³onek Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej<br />

ds. Tytu³ów i Stopni Naukowych,<br />

by³y przewodnicz¹cy Rady Wy¿szego Szkolnictwa<br />

Kultury Fizycznej oraz cz³onek<br />

Rady G³ównej Szkolnictwa Wy¿szego.<br />

(„Gazeta Wyborcza” Katowice–Bielsko-Bia³a, 24 IX 2004: 20)<br />

Nekrolog nie zawiera informacji o pochodzeniu rodziców zmar-<br />

³ego, pomija tak¿e datê i miejsce urodzenia, bêd¹ce nieod³¹cznym<br />

elementem sk³adowym biografii czy wspomnienia poœmiertnego.<br />

Autor w tym rodzaju tekstu skupia siê na podaniu konkretnych<br />

informacji, w zwiêz³ej formie, co ³¹czy go z gatunkiem biogramu.<br />

Natomiast wspomnienie poœmiertne i biografia s¹ gatunkami rozleglejszymi,<br />

siêgaj¹cymi po informacje z ¿ycia danej osoby, pozwa-


Nekrolog jako gatunek tekstu...<br />

laj¹cymi dog³êbnie zaprezentowaæ jej sylwetkê. To, ¿e nekrolog mieœci<br />

informacje typowe dla innych gatunków, nie jest zjawiskiem<br />

odosobnionym czy wyj¹tkowym. Wi¹¿e siê to z pojêciem intertekstualnoœci<br />

genrów. W sposób naturalny jedne teksty wchodz¹<br />

w zwi¹zki z innymi, które stanowi¹ ich kontekst. Tworz¹c wypowiedŸ,<br />

wielokrotnie powielamy i przetwarzamy zakodowane wczeœniej<br />

schematy lub konwencje tekstowe.<br />

Do dalszych rozwa¿añ na temat nekrologu niezbêdna wydaje<br />

siê analiza komponentów wchodz¹cych w sk³ad definicji modelowej.<br />

Jednym z najwa¿niejszych jest cel wypowiedzi. Wed³ug Jacka<br />

KOLBUSZEWSKIEGO (1997) nekrolog jest tekstem wielofunkcyjnym.<br />

Jego prymarne znaczenie wi¹¿e siê z podaniem informacji o œmierci<br />

danej osoby. Autor zwraca uwagê tak¿e na funkcjê inseratow¹, któr¹<br />

rozumie jako og³oszenie o czasie i miejscu, czasem nawet formie<br />

uroczystoœci pogrzebowych b¹dŸ ich symbolicznego substytutu<br />

(KOLBUSZEWSKI, 1997: 28). W niniejszym artykule pragnê udowodniæ<br />

istnienie trzeciej funkcji nekrologu – ukazuje on mianowicie te<br />

fragmenty z biogramu zmar³ego, które dotycz¹ zas³ug i osi¹gniêæ.<br />

Dla nekrologu znamienne jest blokowanie informacji negatywnych<br />

(bo przecie¿ o zmar³ym Ÿle mówiæ nie wypada). Ze wzglêdu na wysoki<br />

stopieñ emocjonalnoœci tego gatunku nie mog¹ w nim wyst¹piæ<br />

¿adne niepomyœlne uwagi na temat zmar³ego, wrêcz podkreœla<br />

siê jego zalety, stosuj¹c wyra¿enia typu: nios³a pomoc wszystkim<br />

potrzebuj¹cym; ca³e ¿ycie przeciwstawia³ siê niesprawiedliwoœci;<br />

by³a pracowitym, dobrym cz³owiekiem.<br />

Równie wa¿na, jak cel nekrologu, jest relacja nadawczo-odbiorcza:<br />

„Tekst pisany, podobnie jak tekst mówiony, zawiera w sobie<br />

ukryty dialog, przez co jest œwiadectwem relacji ³¹cz¹cych nadawcê<br />

i odbiorcê” (DUSZAK, 1998: 21). W nekrologu mamy do czynienia<br />

z niezwyk³ym uk³adem ról. Nadawc¹ jest najczêœciej osoba z rodziny<br />

zmar³ego (w przypadku nekrologu instytucjonalnego jest nim<br />

prze³o¿ony). Kwestia wyznaczenia odbiorcy okazuje siê ju¿ bardziej<br />

z³o¿ona. Zamieszczony w prasie nekrolog skierowany zostaje do ogó-<br />

³u czytelników (mamy tu do czynienia z odbiorc¹ wirtualnym). Jednak¿e<br />

nekrolog jest wypowiedzi¹ mog¹c¹ zainteresowaæ wy³¹cznie<br />

czytelników znaj¹cych osobê, o œmierci której siê zawiadamia (uwa-<br />

4*<br />

51


52 JADWIGA BZDOÑ<br />

gê przykuwaj¹ równie¿ nekrologi postaci ze œwiata mediów czy polityki).<br />

W przeciwnym razie tylko pobie¿nie przegl¹damy tekst, niejednokrotnie<br />

poprzestaj¹c na odczytaniu wy³¹cznie nazwiska zmar-<br />

³ego (wyró¿nionego du¿¹ czcionk¹ i pogrubieniem). Jest to wiêc ju¿<br />

drugi rodzaj odbiorców. W nekrologach w ostatnich latach pojawi³<br />

siê równie¿ trzeci odbiorca – sam zmar³y. Wskazuj¹ na to wypowiedzi<br />

typu: ¿egnamy Ciê, kochany profesorze, na zawsze pozostaniesz<br />

w naszej pamiêci, czy bardziej osobiste zwierzenia: bardzo Ciê<br />

kocham, by³eœ moj¹ radoœci¹ i nadziej¹.<br />

Nekrolog jest gatunkiem doœæ szablonowym – jego uk³ad niekiedy<br />

z góry narzuca redakcja pisma, w którym zosta³ zamieszczony.<br />

Przyk³adowo mo¿na podaæ taki „wzór” opublikowany na ³amach<br />

„Gazety Wyborczej” z dnia 16 XI 1996:<br />

Informacje dotycz¹ce daty i miejsca œmierci<br />

[czcionk¹ dziewiêciopunktow¹]<br />

ŒP.<br />

IMIÊ I NAZWISKO<br />

zmar³ego<br />

[wielkimi literami wyt³uszczonymi,<br />

czcionk¹ czternastopunktow¹]<br />

Informacje o uroczystoœciach pogrzebowych<br />

[czcionk¹ dziewiêciopunktow¹]<br />

Podpisy<br />

[czcionk¹ dziewiêciopunktow¹ pochy³¹]<br />

Wizualne wyznaczniki nekrologu s¹ jednym z podstawowych elementów<br />

wp³ywaj¹cych na jego identyfikacjê. Czarna ramka, liœcie<br />

palmowe, na których umieszcza siê krzy¿, sprawiaj¹, ¿e czytelnik<br />

automatycznie rozpoznaje dan¹ wypowiedŸ jako nekrolog. Okreœlona<br />

tematyka nekrologu (informacja o zgonie jakiejœ osoby) jest<br />

najczêstsz¹ przes³ank¹ pozwalaj¹c¹ zaklasyfikowaæ ten rodzaj tekstu.<br />

Wedle tezy Michai³a BACHTINA (1979: 257), cz³owiek mówi ga-


Nekrolog jako gatunek tekstu...<br />

tunkami mowy (genrami), czyli w zale¿noœci od kontekstu tworzy<br />

na podstawie schematów ró¿ne typy wypowiedzi. Ich rozpoznawalnoœæ<br />

i interpretowalnoœæ uzale¿nione s¹ wiêc od wczeœniejszych doœwiadczeñ<br />

odbiorcy, stanowi¹cych swoist¹ bazê, na podstawie której<br />

buduje on pewne oczekiwania co do rodzaju wypowiedzi. Jeœli<br />

wspó³czesny czytelnik otrzyma³by nekrolog Schlichtegrolla (w Polsce<br />

typ ten realizowa³ Niemcewicz), zapewne zakwalifikowa³by go<br />

do gatunku biogramu. Obecnie nekrolog jest tekstem silnie uschematyzowanym<br />

– poszczególne informacje w po³¹czeniu z czarn¹<br />

ramk¹ czy innymi wyznacznikami wizualnymi wystarcz¹, by tekst<br />

jednoznacznie zinterpretowaæ (ich brak powoduje trudnoœci z klasyfikacj¹).<br />

Genre odsy³a do klasy zdarzeñ komunikacyjnych, która<br />

postrzegana jest jako zbiór cech typowych dla okreœlonej sytuacji<br />

spo³ecznej i komunikacyjnej. Dlatego badacz osobno powinien rozwa¿aæ<br />

model gatunku i jego tekstowe realizacje (DUSZAK, 1998:<br />

214).<br />

Interpretacja tekstu jako zdarzenia komunikacyjnego nie zmienia<br />

faktu podstawowego, ¿e jest on znakiem nieostrym, przez co<br />

przynale¿noœæ do danej kategorii staje siê spraw¹ stopnia. W rezultacie<br />

badany egzemplarz mo¿e byæ „lepszym” lub „gorszym” reprezentantem<br />

kategorii, do której zosta³ przypisany. Na wzorzec<br />

prototypowy sk³adaj¹ siê najlepsze egzemplarze gatunku, decyduj¹ce<br />

o jego to¿samoœci (WOJTAK, 2001: 41). Zaznaczyæ tu nale¿y, ¿e<br />

zbiór cech przypisywanych modelowemu (prototypowemu) gatunkowi<br />

ma charakter otwarty i nie stanowi wystarczalnej podstawy<br />

do klasyfikacji. O jej ostroœci decyduje stopieñ, w jakim dany przedmiot<br />

obci¹¿ony jest cechami, które przyjê³o siê za typowe dla danej<br />

kategorii (DUSZAK, 1998: 34). Zgodnie z podstawowymi parametrami<br />

tekstu jest on „o czymœ”, „po coœ”, i „w jakiœ sposób”. Od ich<br />

dok³adnej charakterystyki zale¿y, czy komunikat zostanie poprawnie<br />

odebrany. Elementarne cechy nekrologu wyznaczy³a Barbara<br />

Sandig. Stworzona przez ni¹ typologia wywodzi siê z niemieckiego<br />

krêgu jêzykoznawców, gdzie podstawê analizy stanowi³o rozpoznanie<br />

i okreœlenie cech tekstów, sytuacji i ich wzajemnych powi¹zañ.<br />

Na podstawie tego zbioru tworzono matryce, dziêki którym od-<br />

53


54 JADWIGA BZDOÑ<br />

ró¿niano poszczególne typy tekstów. W odniesieniu do nekrologu<br />

Sandig podaje nastêpuj¹ce informacje (DUSZAK, 1998: 201):<br />

– monolog,<br />

– szczególne jêzykowe formy rozpoczêcia tekstu,<br />

– szczególne jêzykowe formy zakoñczenia tekstu,<br />

– uschematyzowana budowa tekstu,<br />

– okreœlona tematyka tekstu,<br />

– wypowiedŸ w trzeciej, czasami pierwszej osobie.<br />

Realizacjê tych cech warto rozpatrzyæ na wspó³czesnych aktualizacjach<br />

omawianego gatunku.<br />

Nekrolog jest tekstem, który zawiera w sobie ukryty dialog. Autor<br />

zamieszcza go na ³amach gazety, by nawi¹zaæ kontakt z bliskimi<br />

zmar³ego i czêœciowo dzieliæ z nimi ból po jego stracie oraz zachêciæ<br />

do uczestniczenia w uroczystoœciach pogrzebowych. Nasycenie<br />

nekrologu emocjami oraz jego funkcja informacyjna wskazuj¹<br />

na dialogowoϾ tekstu (WIERZBICKA, 1983: 135).<br />

Szczególnymi jêzykowymi formami rozpoczêcia tekstu s¹ nastêpuj¹ce<br />

zwroty: z g³êbokim smutkiem i ¿alem zawiadamiamy, ¿e<br />

w dniu; wstrz¹œniêci do bólu informujemy o œmierci; z wielkim ¿alem<br />

przyjêliœmy wiadomoœæ; z g³êbokim ¿alem i poczuciem ogromnej<br />

straty ¿egnamy… Zdania te nios¹ ogromny ³adunek emocji, ukazuj¹<br />

wielkoœæ smutku i bólu po œmierci danej osoby. „Formu³a otwarcia<br />

wypowiedzi odgrywa podwójnie donios³¹ rolê, po pierwsze okreœla<br />

stan emocjonalny nadawcy wypowiedzi i jest pierwszym wa¿nym<br />

elementem konstytuuj¹cym emocjonaln¹ aurê doniesienia<br />

o czyjejœ œmierci, a po drugie jest tekstologicznym i genologicznym<br />

wyró¿nikiem nekrologu” (KOLBUSZEWSKI, 1997: 71).<br />

Formu³a finalna – szczególne jêzykowe formy zakoñczenia tekstu<br />

– zawiera najczêœciej informacje na temat:<br />

– uroczystoœci pogrzebowych:<br />

Po¿egnanie odbêdzie siê<br />

30 listopada 2004 roku o godzinie 11.30. w domu pogrzebowym<br />

Cmentarza Komunalnego „Zarzew” w £odzi.<br />

(„Gazeta Wyborcza” Katowice–Bielsko-Bia³a, 26 XI 2004: 24)


Nekrolog jako gatunek tekstu...<br />

– ewentualnych spotkañ poœwiêconych osobie zmar³ego:<br />

55<br />

¯a³obne posiedzenie Senatu<br />

i Rady Wydzia³u Wychowania Fizycznego<br />

odbêdzie siê w dniu 28 wrzeœnia 2004 roku o godzinie 9.30.<br />

w Auli AWF w Poznaniu przy ulicy Królowej Jadwigi 27/39.<br />

(„Gazeta Wyborcza” Katowice–Bielsko-Bia³a, 24 IX 2004: 20)<br />

– mog¹ to byæ mowy po¿egnalne, wyrazy wspó³czucia czy zwroty<br />

ukazuj¹ce wielkoœæ poniesionej straty:<br />

Z ¿alem ¿egnamy naszego drogiego kolegê.<br />

Pozostajê w poczuciu ogromnej straty.<br />

Rodzinie sk³adamy kondolencje i wyrazy wspó³czucia.<br />

O czym powiadamiaj¹ pozostaj¹cy w smutku i g³êbokiej zadumie…<br />

(„Gazeta Wyborcza” Katowice–Bielsko-Bia³a, 28 IX 2004: 8)<br />

Nekrolog jest typem tekstu o ustalonej konstrukcji, trudno w nim<br />

o jakieœ nowatorskie rozwi¹zania czy nieprzewidziane wstawki,<br />

przez co u¿ytkownik jêzyka nie ma k³opotów z jego rozpoznaniem.<br />

Ogólna budowa nekrologu zawiera siê w kilku okreœlonych elementach.<br />

Niektóre z nich pojawiaj¹ siê w tekœcie fakultatywnie. Wœród<br />

sta³ych wyznaczników wymieniæ nale¿y: informacjê na temat czyjejœ<br />

œmierci (z zaznaczeniem daty zgonu, rzadziej z informacjami<br />

o przebiegu choroby), wyszczególnienie danych dotycz¹cych wykonywanego<br />

zawodu, osi¹gniêæ, czêsto cech charakteru. W kolejnej<br />

czêœci nekrologu podaje siê datê i miejsce uroczystoœci pogrzebowych.<br />

Elementem finalnym jest podpis autora (w przypadku nekrologu<br />

prywatnego – podpis kogoœ z rodziny zmar³ego czy osoby<br />

z grona przyjació³, jeœli zaœ jest to nekrolog instytucjonalny – podpis<br />

przedstawiciela instytucji, która go zamieszcza). Podzia³ na nekrolog<br />

prywatny i instytucjonalny jest tworzony z punktu widzenia<br />

zró¿nicowania nadawców wypowiedzi (KOLBUSZEWSKI, 1997: 42).<br />

Kolejna istotna ró¿nica polega na doborze zamieszczonych informacji<br />

– autor nekrologu instytucjonalnego wyraŸnie zaznacza dzia-<br />

³alnoœæ zmar³ego w danej firmie czy instytucji (d³ugoletni pracow-


56 JADWIGA BZDOÑ<br />

nik G³ównego Urzêdu Statystycznego; by³y dyrektor Departamentu<br />

Analiz i Opracowañ Zbiorczych), w nekrologu prywatnym informacje<br />

tego typu czêsto zostaj¹ pominiête. Pozosta³e elementy<br />

kompozycyjne s¹ to¿same: oba zawieraj¹ wyliczenie zas³ug i odznaczeñ,<br />

krótkie wzmianki biograficzne oraz informacje dotycz¹ce<br />

uroczystoœci pogrzebowych. Istniej¹ jednak nekrologi nietypowe,<br />

które zawieraj¹ tylko niektóre z wymienionych cech. Przyk³ad mo¿e<br />

stanowiæ nekrolog zamieszczony w „Gazecie Wyborczej”, w którym<br />

autor pomin¹³ zarówno formu³ê otwarcia, jak i zawiadomienie o pogrzebie:<br />

6 listopada 2004 roku zmar³a<br />

Janina Grabowska-Cha³ka<br />

Zas³u¿ony muzealnik,<br />

wieloletni dyrektor Pañstwowego Muzeum Stutthof w Sztutowie.<br />

Odznaczona Krzy¿em Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski<br />

Waldemar D¹browski<br />

Minister Kultury<br />

(„Gazeta Wyborcza” Katowice–Bielsko-Bia³a, 12 XI 2004: 16)<br />

Przedstawiona aktualizacja odbiega doϾ znacznie od prototypowego<br />

nekrologu, jednak¿e pominiêcie wielu wzorcowych cech gatunku<br />

nie ma wp³ywu na jednoznaczn¹ klasyfikacjê. Z kolei nekrolog<br />

Bogus³awa Krei zawiera wiele informacji dodatkowych, typowych<br />

dla biografii, takich jak data urodzenia, kolejno ukoñczone<br />

szko³y, œcie¿ka zawodowa, szczegó³owo omówiona praca naukowa:<br />

Bogus³aw Kreja<br />

(17 III 1931 – 26 XII 2002)<br />

6 stycznia 2003 r., w dniu poœwiêconym w liturgii Koœcio³a<br />

pamiêci Mêdrców, którzy dotarli do Prawdy, odprowadziliœmy na<br />

wieczny spoczynek na cmentarzu oliwskim w Gdañsku Profesora<br />

Bogus³awa Krejê, wybitnego polskiego jêzykoznawcê.


Nekrolog jako gatunek tekstu...<br />

Bogus³aw Józef Kreja urodzi³ siê 17 marca 1931 r. w Skórczu na<br />

Kociewiu, zmar³ w Gdañsku 26 grudnia 2002 roku. Jego<br />

dzieciñstwo i wczesna m³odoœæ przypad³y na lata II wojny œwiatowej,<br />

w zwi¹zku z czym – jak lubi³ ¿artowaæ – nigdy nie ukoñczy³<br />

szko³y podstawowej: z pierwszej klasy szko³y powszechnej, do<br />

której uczêszcza³ w Skórczu w roku szkolnym 1938/1939,<br />

przeszed³ w 1945 r. od razu do drugiej klasy gimnazjum<br />

w Starogardzie Gdañskim...<br />

(ROGOWSKA, 2003: 81)<br />

Ten typ nekrologu nazwaæ mo¿na, za J. KOLBUSZEWSKIM (1997:<br />

132), po¿egnalnym, odgrywaj¹cym rolê uroczystego aktu rozstania<br />

siê ¿yj¹cych ze zmar³ym, który umieraj¹c, „odszed³” ze œrodowiska<br />

zawodowego, przyjacielskiego krêgu.<br />

Omawiaj¹c relacjê: nekrolog – biogram, wskazaæ nale¿y zasadnicz¹<br />

ró¿nicê miêdzy tymi gatunkami, polegaj¹c¹ na odmiennym<br />

ujmowaniu chronologii zdarzeñ. Dla biogramu najwa¿niejsz¹ informacj¹<br />

(umieszczan¹ na pocz¹tku tekstu) s¹ narodziny danej osoby.<br />

Kolejne fakty podaje siê w kolejnoœci, w jakiej nastêpowa³y, np.:<br />

ukoñczenie szko³y podstawowej, œredniej, a dopiero póŸniej zdanie<br />

egzaminu dojrza³oœci. Nekrolog natomiast za nadrzêdn¹ informacjê<br />

przyjmuje zgon danej osoby. Po niej podaje siê wydarzenia bli¿sze<br />

tej dacie, nastêpnie w miarê oddalaj¹ce siê, np.: by³y rektor,<br />

prorektor, dziekan, prodziekan akademii. Pozosta³e ró¿nice s¹ mniej<br />

wyraŸne i nie wystêpuj¹ obligatoryjnie. Wspomnieæ nale¿y przede<br />

wszystkim o wiadomoœciach na temat pochodzenia, odbytych podró¿ach,<br />

studiach czy bardziej prywatnych informacjach dotycz¹cych<br />

zwi¹zków ma³¿eñskich oraz kole¿eñskich. Istotnym podobieñstwem<br />

jest przeznaczenie obu typów tekstów do druku, dziêki czemu<br />

upowszechniaj¹ dane osób, którym s¹ poœwiêcone.<br />

Zaprezentowana krótka charakterystyka nekrologu (w ró¿nych<br />

jego ods³onach) mia³a na celu ukazanie ró¿norodnoœci informacji<br />

w nim zawieranych, przy jednoczesnej schematycznoœci i hermetycznoœci<br />

tego gatunku. Udowodniono tak¿e, i¿ nekrolog jest tekstem<br />

silnie nacechowanym emocjonalnie (pomimo sztywnych regu³<br />

tekstologicznych i genologicznych).<br />

57


58 JADWIGA BZDOÑ<br />

Analiza dotyczy³a zarówno tekstów wspó³czesnych, jak i XIX-<br />

-wiecznych, co pozwoli³o przejrzyœcie ukazaæ ewolucjê nekrologu<br />

i zachodz¹ce w jego obrêbie zmiany. Uwagi odnosz¹ce siê do pokrewieñstwa<br />

stylistycznego z biogramem ukaza³y z³o¿on¹ naturê<br />

nekrologu i pozwoli³y wielokrotnie zaobserwowaæ zjawisko wspó³wystêpowania<br />

tych gatunków.<br />

Literatura<br />

BACHTIN M. (1979): Estetika slovesnogo tvorèestva. Moskva.<br />

DUSZAK A. (1998): Tekst, dyskurs, komunikacja miêdzykulturowa. Warszawa.<br />

GRZESIAK R. (1991): O sposobach wyra¿ania wartoœci w tekstach nekrologów. W:<br />

PUZYNINA J., ANUSIEWICZ J., red.: Jêzyk a kultura. Wroc³aw.<br />

KAWKA M. (2001): Biogram jako gatunek tekstu. „Jêzyk Polski”, z. 5.<br />

KOLBUSZEWSKI J. (1997): Z g³êbokim ¿alem... O wspó³czesnej nekrologii. Wroc³aw.<br />

LEWESTAM F.H. (1865): Nekrologia. W: Encyklopedia powszechna. T. 19.<br />

Warszawa.<br />

NIEMCEWICZ J.U. (1904): ¯ywoty znacznych w XVIII wieku ludzi. Kraków.<br />

ORGELBRAND M. (1860): Biografia. W: Encyklopedia powszechna. T. 3. Warszawa.<br />

ROGOWSKA E. (2003): Bogus³aw Kreja. „Jêzyk Polski”, z. 2.<br />

SANDIG B. (1972): Zur Differenzierung gebrauchssprachlicher Textsorten im Deutschen.<br />

In: GÜLICH E., RAIBLE W.: Textsorten. Differenzierungskriterien aus<br />

linguistischer Sicht. Frankfurt.<br />

SOBOL E. (2005): S³ownik jêzyka polskiego. Warszawa.<br />

SCHLICHTEGROLL F. (1791–1806): Nekrolog der Deutschen. Gotha.<br />

WIERZBICKA A. (1983): Genry mowy. W: DOBRZYÑSKA T., JANUS E., red.: Tekst i zdanie.<br />

Wroc³aw.<br />

WOJTAK M. (2001): Pragmatyczne aspekty analiz stylistycznych. W: WITOSZ B.,<br />

red.: Stylistyka a pragmatyka. Katowice.


MAGDALENA ŒLAWSKA<br />

O pewnym politycznym pojedynku,<br />

czyli Najsztub pyta tak, jak nie powinien<br />

W raporcie dotycz¹cym tygodników opinii Cezary Gadomski wymieni³<br />

„Wprost”, „Politykê” „Newsweek” i „Przekrój”. Jego zdaniem<br />

s¹ to pisma obiektywne i neutralne: „[...] podstawowa ich cecha to<br />

rozbudowana w³asna redakcja, ró¿norodnoœæ tematyk, w tym dziennikarstwo<br />

œledcze i mocna publicystyka. W konsekwencji – najsilniejszy<br />

orê¿ w kreowaniu opinii” 1 .<br />

„Przekrój”, bêd¹cy jednym z tygodników opiniotwórczych, 6 paŸdziernika<br />

2005 roku siêgn¹³ po gatunek wywiadu, aby zaprezentowaæ<br />

sylwetki faworytów wyborów prezydenckich: Lecha Kaczyñskiego<br />

i Donalda Tuska. Wywiad jest gatunkiem niezwykle atrakcyjnym,<br />

poniewa¿ sprawia wra¿enie niezafa³szowanego, autentycznego,<br />

bezpoœredniego kontaktu z opiniami ludzi wypowiadaj¹cych<br />

swoje myœli. Wprowadza odbiorcê „za kulisy” pracy dziennikarza<br />

(por. BAUER, 1996: 186–187). W sytuacji kampanii prezydenckiej<br />

wywiad jest specyficzn¹ polityczn¹ reklam¹. Politycy doskonale zdaj¹<br />

sobie sprawê, ¿e istniej¹c medialnie, istniej¹ tak¿e dla swoich<br />

wyborców, dlatego bardzo sobie ceni¹ bezpoœrednie kontakty z mediami.<br />

Jak trafnie zauwa¿a Tomasz GOBAN-KLAS (2005: 24), „pozyskiwanie<br />

mediów jest wa¿niejsze ni¿ pozyskiwanie wyborców, a lojalnoœæ<br />

(a nawet uni¿onoœæ) polityków wobec mediów jest istotniejsza<br />

ni¿ wobec swego elektoratu. Ten mo¿e wybaczyæ wiele, media<br />

1 http://www.opoka.org.pl/biblioteka/X/XB/media_raport.html


60 MAGDALENA ŒLAWSKA<br />

nie wybaczaj¹ niczego”. Dla polityka wywiad jest form¹ autoprezentacji,<br />

pomaga mu kreowaæ w³asny wizerunek. Tak na wywiad<br />

z Najsztubem spojrzeli z pewnoœci¹ Donald Tusk i Lech Kaczyñski,<br />

by³ on bowiem czêœci¹ ich kampanii wyborczej. Analizowane<br />

w artykule spotkania ³¹czy – decyduj¹ca o ich specyfice – osoba<br />

dziennikarza, Piotra Najsztuba.<br />

Ok³adka tygodnika, na której znajduj¹ siê fotografie Macieja Figurskiego<br />

i Eugeniusza Helberta przedstawiaj¹ce postaci kandydatów,<br />

zosta³a opatrzona tytu³em: Ostatni pojedynek prezydentów.<br />

Najsztub egzaminuje faworytów: Donalda Tuska i Lecha Kaczyñskiego.<br />

S³owo pojedynek, jak podaje Inny s³ownik jêzyka polskiego<br />

pod redakcj¹ Miros³awa Bañki (2000), odsy³a do kilku znaczeñ,<br />

m.in. jest to: ‘walka dwóch osób na pistolety, szpady lub inn¹ broñ,<br />

toczona wed³ug œciœle okreœlonych zasad w obecnoœci sekundantów.<br />

Pojedynki by³y dawniej form¹ obrony honoru lub rozstrzygania<br />

sporów’. S³ownik ten jako pojedynek okreœla tak¿e ‘spór miêdzy<br />

dwiema osobami maj¹cymi przeciwne pogl¹dy’. Nazwanie wywiadów<br />

pojedynkiem sugeruje, ¿e politycy bêd¹ walczyæ t¹ sam¹ broni¹,<br />

czyli zostan¹ im zadane analogiczne pytania. Mo¿na przypuszczaæ,<br />

¿e dziennikarz podobnie (jeœli nie tak samo) potraktuje politycznych<br />

konkurentów, przyjmuj¹c w tym pojedynku rolê arbitra,<br />

strzeg¹cego œciœle okreœlonych zasad tej walki. Jest to pojedynek<br />

specyficzny, nie dochodzi bowiem do bezpoœredniego spotkania osób<br />

pojedynkuj¹cych siê. Pojedynek staje siê zatem poœredni, wirtualny,<br />

gdy¿ odbywa siê jedynie spotkanie miêdzy politykami a dziennikarzem.<br />

Rozmówcy doskonale zdaj¹ sobie sprawê, ¿e wywiad jest gatunkiem,<br />

„spektaklem” przeznaczonym dla publicznoœci. Dziêki niemu<br />

mo¿na przecie¿ stworzyæ portret okreœlonej osoby 2 , a tak¿e kszta³towaæ<br />

opinie czytelników na przedstawiony temat; w tym przypadku<br />

na temat kandydata do fotelu prezydenckiego.<br />

Swoj¹ uwagê skupiê na re¿yserze obu spotkañ – na postaci<br />

dziennikarza, na jego sposobie prowadzenia rozmowy i podejœciu<br />

do polityków.<br />

2 Szerzej o sylwetce zamkniêtej w formie wywiadu: WOJTAK, 2004: 158–160.


O pewnym politycznym pojedynku...<br />

Najwa¿niejsze gatunkowe wyznaczniki wywiadu s¹ zwi¹zane<br />

z jego dialogowym charakterem, czyli podzia³em na g³osy poszczególnych<br />

osób mówi¹cych. Wed³ug konwencji gatunkowej odbywa<br />

siê wymiana krótkich pytañ dziennikarza i z regu³y d³u¿szych odpowiedzi<br />

jego rozmówcy. „Dziennikarz oraz jego rozmówca wystêpuj¹<br />

jako konkretne osoby, ale jednoczeœnie te¿ jako reprezentanci<br />

okreœlonych œrodowisk spo³ecznych” (WOJTAK, 2004: 239). Osoba publiczna<br />

pe³ni wiêc rolê wynikaj¹c¹ z jej statusu spo³ecznego i jednoczeœnie<br />

rolê osoby udzielaj¹cej wywiadu (por. KITA, 1998: 80–81).<br />

Dziennikarz natomiast jako osoba przeprowadzaj¹ca wywiad wystêpuje<br />

w roli gospodarza rozmowy – to on wybiera i zaprasza rozmówcê,<br />

on tak¿e narzuca mu temat i kontroluje przebieg rozmowy,<br />

ukierunkowuje j¹ za pomoc¹ pytañ. Dziennikarz bardzo czêsto<br />

przyjmuje rolê dominuj¹c¹, gdy¿ – jak pisze Jacek WASILEWSKI<br />

(2006: 456) – „dominuje ten, kto ustala relacje i definiuje sytuacjê<br />

spo³eczn¹”. Jego funkcja jest niezmiernie wa¿na, mimo ¿e wypowiedzi<br />

dziennikarza z regu³y s¹ du¿o krótsze ni¿ wypowiedzi bohatera<br />

wywiadu.<br />

Dziennikarz w trakcie przeprowadzania wywiadu wybiera jak¹œ<br />

konkretn¹ rolê, w któr¹ siê wciela, niejako gra przed swoim<br />

interlokutorem 3 . Jego rola nie zawsze jest dostatecznie wyraŸna,<br />

dlatego czasem bywa trudna do wychwycenia. Piotr Najsztub wybra³<br />

rolê eksperta oraz rolê reprezentanta opinii publicznej; to w³aœnie<br />

one bêd¹ decydowaæ o sposobie prowadzenia rozmowy. W obu<br />

wywiadach po³¹czy³ dwie techniki prowadzenia interakcji: technikê<br />

ankiety i technikê swobodnej rozmowy (por. KITA, 1998: 143–<br />

147).<br />

3 Próby nazwania i sklasyfikowania dziennikarskich ról dokona³ Zbigniew<br />

Bauer. Wyodrêbni³ kolejno role: poœrednika, którego zadanie polega wy³¹cznie<br />

na rejestracji uzyskanych odpowiedzi, poœrednika-pomocnika, zadaj¹cego dodatkowe<br />

pytania, aby doprecyzowaæ wypowiedzi wspó³rozmówcy, partnera-<br />

-ucznia, który niezale¿nie od swojej rzeczywistej wiedzy przyjmuje postawê<br />

cz³owieka nieznaj¹cego tematu, partnera-eksperta, czyli znawcy zagadnienia,<br />

który podejmuje dyskusjê, przedstawia odmienne pogl¹dy, inspiruje, partnera-<br />

-reprezentanta opinii publicznej, odwo³uj¹cego siê do obiegowych s¹dów o przedmiocie<br />

rozmowy (BAUER, 1996: 195–196).<br />

61


62 MAGDALENA ŒLAWSKA<br />

Wywiad-ankietê cechuje mo¿liwoœæ powielania tych samych pytañ<br />

w stosunku do wielu osób. Najsztub zastosowa³ tê formê, aby<br />

mieæ mo¿liwoœæ porównania odpowiedzi obu kandydatów. Na pytaniach<br />

ankietowych oparta zosta³a ca³a struktura tej rozmowy: od<br />

pytania o wypowiadanie umów miêdzynarodowych, nadawanie<br />

obywatelstwa polskiego, nadawanie orderów i odznaczeñ, o u³askawienia,<br />

referenda, powo³ywanie sêdziów, po ci¹g pytañ o to, kiedy<br />

polityk jest z siebie dumny, co go kompromituje, co oœmiesza. Na<br />

koniec dziennikarz zada³ pytania o to, czy politycy bêd¹ prezydentami<br />

spraw zagranicznych czy wewn¹trzkrajowych, czy jeœli nie<br />

wygraj¹ tych wyborów, to za piêæ lat ponownie bêd¹ kandydowaæ.<br />

Przyk³adami pytañ ankietowych s¹ nastêpuj¹ce wypowiedzi<br />

dziennikarza:<br />

Rozmowa z Donaldem Tuskiem<br />

Prezydent ratyfikuje i wypowiada<br />

umowy miêdzynarodowe. Ma<br />

pan w planie wypowiedzenie jakiejœ<br />

umowy miêdzynarodowej?<br />

Prezydent stosuje prawo ³aski,<br />

czy chce pan siê tu czymœ ró¿niæ<br />

od prezydenta Kwaœniewskiego?<br />

On wielu u³askawi³, ale ich listê<br />

utajni³.<br />

Prezydent mo¿e zwracaæ siê z orêdziem<br />

do parlamentu. Pan czêsto<br />

u¿ywa³by tego narzêdzia?<br />

Rozmowa z Lechem Kaczyñskim<br />

Ma pan w planie wypowiedzenie<br />

jakiejœ umowy miêdzynarodowej?<br />

Zgodnie z konstytucj¹ prezydent<br />

ratyfikuje i wypowiada<br />

umowy miêdzynarodowe.<br />

Prezydent Rzeczypospolitej ma<br />

prawo u³askawiaæ przestêpców.<br />

Prezydent Kwaœniewski obficie z<br />

tego korzysta³.<br />

Prezydent mo¿e siê zwracaæ z orêdziem<br />

do Sejmu.<br />

S¹ to pytania, które w zasadzie niczym siê nie ró¿ni¹, ale to w³aœnie<br />

one pozwoli³y czytelnikowi sprawdziæ, w jakim stopniu obaj<br />

kandydaci poradzili sobie z tymi samymi zagadnieniami. Wydaje<br />

mi siê, ¿e na tych pytaniach kierowanych do obu polityków obiektywizm<br />

dziennikarski siê koñczy.


O pewnym politycznym pojedynku...<br />

W wywiadzie-rozmowie dziennikarz korzysta³ z niepowtarzalnoœci,<br />

spontanicznoœci, jak¹ niesie rozmowa. Najsztub doprecyzowa³<br />

pytania ogólne, a wtedy okaza³o siê, ¿e traktuje swoich rozmówców<br />

inaczej. Oto przyk³ad:<br />

Rozmowa z Donaldem Tuskiem<br />

Prezydent ma te¿ prawo inicjatywy<br />

ustawodawczej. Ma<br />

pan w szufladzie jakieœ ustawy,<br />

które bêdzie pan chcia³<br />

w ten sposób przeprowadziæ?<br />

– Mam w szufladzie najwa¿niejszy<br />

projekt w tej dziedzinie.<br />

Czyli?<br />

– Czyli projekt powo³ania<br />

przy prezydencie rady prawniczej,<br />

której zadaniem bêdzie<br />

wprowadzanie ustaw, które<br />

uniewa¿ni¹ z³e przepisy. Prezydent<br />

Rzeczypospolitej powinien,<br />

wykorzystuj¹c swoj¹ inicjatywê<br />

ustawodawcz¹, permanentnie,<br />

nieustannie, ci¹g³¹ prac¹ zmuszaæ<br />

parlament do czyszczenia<br />

polskiego prawa z nadmiaru<br />

przepisów. Mówimy, u¿ywaj¹c<br />

konstytucyjnego opisu: „prezydent<br />

jest stra¿nikiem dobrego<br />

prawa w Polsce”. (...)<br />

Donaldowi Tuskowi dziennikarz pozwoli³ na d³u¿sz¹ wypowiedŸ,<br />

tak rozwija³ pytanie, aby ten móg³ siê pochwaliæ projektem powo-<br />

³ania rady prawniczej. Zupe³nie inaczej Najsztub post¹pi³ w roz-<br />

63<br />

Rozmowa z Lechem Kaczyñskim<br />

Rozumiem te¿, ¿e z inicjatywy<br />

ustawodawczej bêdzie chcia³<br />

pan korzystaæ czêœciej ni¿<br />

Aleksander Kwaœniewski?<br />

– Nieco czêœciej. Bo prezydent<br />

Kwaœniewski...<br />

...on, zdaje siê, raz na rok<br />

mia³ takow¹.<br />

– Raz, dwa razy na rok. Mia³bym<br />

j¹ nieco czêœciej, ale nie bêdê<br />

zasypywa³ projektami ustaw.<br />

Ma je ju¿ pan?<br />

– Jest kilka projektów ustaw: o<br />

wzmo¿enie nadzoru nad stosunkami<br />

pracy czy dotycz¹ce niedo¿ywionych<br />

dzieci, czy bezpieczeñstwa<br />

narodowego, ale je¿eli na<br />

przyk³ad rz¹d bêdzie je chcia³...<br />

...to s¹ takie same ustawy,<br />

które ma PiS?<br />

– Niektóre tak, wiêc je¿eli rz¹d<br />

to zrobi przed 23 grudnia tego<br />

roku – bo wtedy jest zaprzysiê¿enie<br />

nowego prezydenta – to ju¿<br />

nie bêdê tego powiela³.


64 MAGDALENA ŒLAWSKA<br />

mowie z Lechem Kaczyñskim – przy tym samym zagadnieniu dwukrotnie<br />

mu przerwa³, co pokazuje, ¿e wyraŸnie chcia³ panowaæ nad<br />

swoim interlokutorem, nie zamierza³ s³uchaæ jego argumentów. Niejako<br />

„dokonuje siê naruszenie prawa mówi¹cego, symboliczne wkroczenie<br />

na jego terytorium, (...) przerwanie staje siê aktem agresji<br />

werbalnej” (KITA, 2005: 260). Dziennikarz próbowa³ zdominowaæ<br />

mówi¹cego, odczuæ polityka nie bra³ pod uwagê. W tym przypadku<br />

„agresywnoœæ sposobu bycia, w tym tak¿e u¿ywanie jêzyka, staje<br />

siê œwiadomie stosowanym œrodkiem osi¹gania dominacji nad adresatem<br />

wypowiedzi i sk³onienia go do dzia³añ oczekiwanych przez<br />

nadawcê” (SATKIEWICZ, 2002: 33).<br />

Kolejnym przyk³adem nierównego traktowania rozmówców jest<br />

sekwencja dotycz¹ca referendum:<br />

Rozmowa z Donaldem Tuskiem<br />

Prezydent mo¿e te¿ zarz¹dzaæ<br />

referenda ogólnokrajowe. Jest<br />

pan zwolennikiem rozstrzygania<br />

trudnych kwestii w referendach,<br />

na przyk³ad sprawy<br />

podatków?<br />

– Nie chcia³bym zamieniæ Polski<br />

w kraj referendalny, gdzie<br />

ka¿d¹ decyzjê zrzucamy na barki<br />

obywateli.<br />

Nie mówiê ka¿d¹.<br />

– Czy ka¿d¹ istotn¹, te¿ ze<br />

wzglêdu na to, ¿e referenda w<br />

Polsce bêd¹ mia³y sens dopiero<br />

po zmianie konstytucji. (...) Jeœli<br />

chcemy naprawdê pos³ugiwaæ siê<br />

referendum, to musimy zmieniæ<br />

zapis o progu frekwencji, od którego<br />

wynik referendum jest wa¿ny.<br />

Nie ucieka³bym od referendów,<br />

kiedy ju¿ je urealnimy.<br />

Rozmowa z Lechem Kaczyñskim<br />

Ma pan propozycjê pierwszego<br />

pytania referendalnego?<br />

– To s¹ pytania oczywiste:<br />

problemy zwi¹zane z jakimœ europejskim<br />

traktatem konstytucyjnym,<br />

sprawa wprowadzenia<br />

euro albo na przyk³ad sprawa<br />

wprowadzenia podatku „3 razy<br />

15” czy „3 razy 16”, takiego samego<br />

dla bogatych i dla osób<br />

niezamo¿nych, czyli likwidacja<br />

zasady, ¿e ci, którym siê wiedzie<br />

lepiej, maj¹ wiêksze obowi¹zki –<br />

to s¹ klasyczne tematy referendalne.<br />

Ale nawet przy podatku liniowym<br />

bogatsi maj¹ wiêksze<br />

obowi¹zki, p³ac¹ wiêcej pieniêdzy<br />

od biednych.<br />

– P³ac¹ wiêcej, oczywiœcie.


Za³ó¿my, ¿e ju¿ urealniliœmy<br />

referendum. O co by pan zapyta³<br />

Polaków?<br />

– Czy ma byæ ordynacja wiêkszoœciowa,<br />

czy proporcjonalna.<br />

(...) referendum, tak¿e dlatego,<br />

¿e nasza klasa polityczna tak siê<br />

zasklepi³a, ¿e trudno j¹ zmusiæ<br />

do doϾ oczywistych decyzji.<br />

5 Jêzyk...<br />

O pewnym politycznym pojedynku...<br />

Najsztub wyraŸnie atakowa³ pogl¹dy, program wyborczy Kaczyñskiego,<br />

nie robi³ tego natomiast w przypadku jego kontrkandydata.<br />

Jako jedn¹ ze strategii w rozmowie z Kaczyñskim dziennikarz<br />

wybra³ kontrolowan¹ agresjê, która nie pozwala rozmówcy<br />

mówiæ szerzej. Najsztub dokonywa³ dyskredytacji Kaczyñskiego,<br />

której „intencj¹ i zadaniem jest zakwestionowanie wiarygodnoœci,<br />

prawowitoœci, reprezentatywnoœci oponenta” (KARWAT, 2006: 42).<br />

Dyskredytacja ta buduje negatywy wizerunek polityka.<br />

Obok pytañ rozszerzaj¹cych zagadnienia interesuj¹ce dziennikarza<br />

znalaz³y siê te¿ takie, które by³y dostosowane tylko i wy³¹cznie<br />

do konkretnego polityka.<br />

Oto przyk³ady pytañ skierowanych do Tuska:<br />

65<br />

Wiêc argument, ¿e oni p³ac¹<br />

tyle samo, ile ci biedni...<br />

– Ale ich udzia³ jest taki<br />

sam.<br />

Procentowy tak, ale pieniêdzy<br />

daj¹ wiêcej.<br />

– Solidaryzm spo³eczny wymaga<br />

innych rozwi¹zañ ni¿ podatek<br />

liniowy. Udzia³ tych, którym<br />

siê powiod³o, powinien byæ<br />

wiêkszy.<br />

W tej chwili jest pan atakowany przez swojego g³ównego<br />

konkurenta Lecha Kaczyñskiego epitetem „libera³”, w domyœle<br />

„afera³”. Dlaczego w³aœciwie pan nie kontratakuje?<br />

Nie stawia pan przed Polakami zbyt du¿ych wymagañ?<br />

Tak dobrane pytania pozwala³y politykowi na obronê. Wydaje<br />

mi siê, ¿e wrêcz dawa³y mu szansê na polityczn¹ reklamê. Najsztub<br />

nawet w pytaniach zadanych Tuskowi atakowa³ Kaczyñskiego.<br />

Natomiast jego wypowiedzi kierowane w stronê Kaczyñskiego<br />

utrzymane by³y w zupe³nie innym tonie. Przyk³adowo:


66 MAGDALENA ŒLAWSKA<br />

Panie prezydencie, tañce wokó³ tworzenia rz¹du, odst¹pienie<br />

przez pañskiego brata funkcji premiera panu Marcinkiewiczowi,<br />

po to ¿eby panu nie przeszkodziæ w drodze do<br />

Pa³acu Namiestnikowskiego, pokaza³y nam, ¿e PiS jest parti¹,<br />

której g³ównym celem jest prezydent Polski Lech Kaczyñski.<br />

Dlaczego pañski brat zapewnia³ podczas kampanii wyborczej,<br />

¿e szef partii, która wygra wybory, bêdzie premierem? Zrobi³<br />

nas w konia.<br />

Staram siê byæ niepoprawny, biorê przyk³ad z pana.<br />

W pytaniach tych, czêsto napastliwych, uporczywie podkreœlano<br />

koligacje rodzinne braci Kaczyñskich. Uwa¿am, ¿e w tym wypadku<br />

by³o to nadu¿ycie, przez wielu odbiorców traktowane jako nietakt.<br />

To w³aœnie te pytania ujawni³y stosunek dziennikarza do rozmówcy.<br />

Najtrudniejsze w wywiadzie s¹ pytania, które przyprawiaj¹<br />

rozmówcê o dyskomfort (por. GROBEL, 2006: 146). Najsztub w rozmowie<br />

z Kaczyñskim nie unika³ niewygodnych pytañ. Nie dba³<br />

o to, by jego rozmówca czu³ siê dobrze.<br />

„Ka¿da interakcja, czyli wymiana o charakterze komunikatywnym,<br />

jest jednoczeœnie oparta na wspó³pracy i konflikcie [...]. Zaliczenie<br />

interakcji do konfliktowej lub kooperacyjnej dokonuje siê<br />

przecie¿ na podstawie przewagi jednej postawy nad drug¹, a nie<br />

wy³¹cznej manifestacji jednej postawy” (KITA, 2003: 155; por. WOJ-<br />

TAK, 2004: 240–241). Pozornie podobne wywiady (zw³aszcza przez<br />

ci¹g pytañ ankietowych) odwo³uj¹ siê do dwóch ró¿nych rodzajów<br />

rozmowy. W wywiadzie z Kaczyñskim dominowa³a postawa oparta<br />

na konflikcie: pytania Najsztuba wyraŸnie podkreœla³y sprzecznoœæ<br />

pogl¹dów i stanowisk. Natomiast w wywiadzie z Tuskiem nastêpowa³a<br />

wymiana oparta na wspó³pracy.<br />

O niepe³nej równoœci spotkañ z politykami œwiadczy tak¿e to, co<br />

istnieje poza tekstem rozmowy – paratekst, który tworz¹ komponenty<br />

wywiadu, nale¿¹ce do jego otoczenia, przede wszystkim:<br />

nazwiska uczestników wywiadu, tytu³, podtytu³ oraz notatka prezentuj¹ca<br />

osobê udzielaj¹c¹ wywiadu. W spisie treœci zamieszczono<br />

tak¹ oto informacjê:


O pewnym politycznym pojedynku...<br />

67<br />

Najsztub pyta<br />

Faworytów wyborów prezydenckich<br />

DUMNY BÊDÊ POTEM<br />

Donald Tusk nie chce byæ autorem b³yskotliwych hase³,<br />

których potem nie da siê zrealizowaæ<br />

SÊDZIA SÊDZIÓW<br />

Ja bym sto razy bardziej wola³, ¿eby to brat kandydowa³ na<br />

prezydenta, ale on zawsze znajduje argumenty, ¿e to ja mam<br />

gdzieœ byæ – o swoim kandydowaniu mówi Lech Kaczyñski<br />

Tekst Kaczyñskiego jest doœæ niefortunny. Ju¿ na podstawie lektury<br />

tych krótkich fragmentów mo¿na przypuszczaæ, ¿e pojedynek,<br />

jaki odbêdzie siê miêdzy kandydatami za poœrednictwem wywiadu,<br />

bêdzie nierówny. Umieszczenie wywiadów w takiej, a nie innej<br />

kolejnoœci jest ju¿ na swój sposób subiektywne, zw³aszcza ¿e rozmowy<br />

z politykami odby³y siê w odwrotnej kolejnoœci. Do rozmowy<br />

z Lechem Kaczyñskim dosz³o 28 wrzeœnia 2005 roku, natomiast<br />

z jego kontrkandydatem – 3 paŸdziernika 2005 roku Oba wywiady<br />

zosta³y przeprowadzone w Warszawie.<br />

Tytu³ – przez Kamilê PLACKO-WOZIÑSK¥ (2001: 77) uznany za<br />

najwa¿niejszy sk³adnik w ka¿dym tekœcie – w przypadku tych rozmów<br />

jest elementem wyraŸnie stronniczym:<br />

Sk³adnik<br />

tekstu<br />

Tytu³<br />

5*<br />

Lid<br />

Rozmowa<br />

z Donaldem Tuskiem<br />

DUMNY BÊDÊ POTEM<br />

DONALD TUSK jest przekonany,<br />

¿e by³by lepszym<br />

prezydentem dla Polaków<br />

ni¿ inni kandydaci. Jak<br />

odpowie na zarzuty stawiane<br />

mu przez konkurentów,<br />

zanim oczywiœcie zwyciê¿y,<br />

i jak bêdzie korzysta³<br />

ze swoich konstytucyjnych<br />

uprawnieñ, gdy ju¿ wygra?<br />

Rozmowa<br />

z Lechem Kaczyñskim<br />

SÊDZIA SÊDZIÓW<br />

Jak LECH KACZYÑSKI<br />

bêdzie korzysta³ z uprawnieñ<br />

danych prezydentowi<br />

przez konstytucjê? Piotr<br />

Najsztub pyta o konkrety,<br />

a nie o wizje. Przeczytaj,<br />

zanim zag³osujesz.


68 MAGDALENA ŒLAWSKA<br />

Tytu³ rozmowy z Tuskiem – w przeciwieñstwie do wywiadu z Kaczyñskim<br />

– jest pozytywny. Lid dotycz¹cy rozmowy z Tuskiem sugeruje<br />

jego zwyciêstwo w wyborach prezydenckich: zanim oczywiœcie<br />

zwyciê¿y, gdy ju¿ wygra. Natomiast lid dotycz¹cy wywiadu<br />

z Kaczyñskim brzmi jak ostrze¿enie przed niebezpiecznym wizjonerem:<br />

Przeczytaj, zanim zag³osujesz.<br />

Fotografie zaprezentowane na pierwszych stronach wywiadu<br />

wydaj¹ siê doskona³ym dope³nieniem ca³oœci tekstu. Donalda Tuska<br />

sfotografowa³ Adam Che³stowski, a Lecha Kaczyñskiego – Maciej<br />

Jeziorek. Nawet sposób korelacji zdjêæ z tekstem wywiadu jest<br />

odmienny. Zdjêcie Kaczyñskiego zosta³o przykryte dwiema kolumnami<br />

tekstu, natomiast zdjêcie Tuska zdecydowanie lepiej wyeksponowane.<br />

Warto dodaæ, ¿e na stronie internetowej „Przekroju”<br />

zmieniono zdjêcie obecnego prezydenta: jego postaæ zosta³a wykadrowana.<br />

Wielu czytelników zapamiêta z tych wywiadów jedynie: tytu³,<br />

lid, obraz – bardzo czêsto to one utrwal¹, jak podkreœlaj¹ badacze<br />

mediów, treœæ tekstu w œwiadomoœci odbiorców (por. I£OWIECKI, 2003:<br />

127–129).<br />

Przyjêta przez wszystkie organizacje dziennikarskie Karta etyczna<br />

mediów zawiera 7 zasad postêpowania dziennikarskiego, wœród<br />

których jest zasada obiektywizmu. Zgodnie z ni¹ „autor ma przedstawiaæ<br />

rzeczywistoœæ niezale¿nie od swoich pogl¹dów” (PISAREK,<br />

2004: 430). Medioznawcy wyraŸnie podkreœlaj¹, ¿e neutralnoœæ<br />

i obiektywizm – jako jedne z g³ównych zaleceñ kodeksu etyki dziennikarskiej<br />

– s¹ niezwykle trudne, ale œwiadcz¹ przede wszystkim<br />

o wiarygodnoœci dziennikarza i jego przekazu. Najtrudniejsze jest<br />

pogodzenie dziennikarskiego punktu widzenia, interpretowania<br />

przez niego zjawisk z bezstronnoœci¹ ich przekazywania (DZIAM-<br />

SKI, 2005: 179–182). Nie uda³o siê to Piotrowi Najsztubowi. Moim<br />

zdaniem dokona³ on jedynie próby symulacji obiektywizmu i neutralnoœci<br />

(por. I£OWIECKI, 2003: 139–140).<br />

„Kiedy siê zak³ada, ¿e odbiorcy nie s¹ przesadnie przyzwyczajeni<br />

do myœlenia, stosowana jest »mowa a¿urowa«: trochê maskujemy,<br />

a trochê ods³aniamy, aby wszystko by³o wiadome, choæ jakoby<br />

nieprzes¹dzone” – tak podsumowuje rozwa¿ania o politycznej


O pewnym politycznym pojedynku...<br />

perswazji Miros³aw KARWAT (2003: 121). Uwa¿am, ¿e Piotr Najsztub<br />

zastosowa³ „szycie grubymi niæmi”. Czytelnikowi pozostawiam odpowiedŸ<br />

na pytanie: Czy w tym wyj¹tkowym pojedynku wybra³<br />

rolê arbitra czy raczej sekundanta jednej strony?<br />

Literatura<br />

BAÑKO M., red. (2000): Inny s³ownik jêzyka polskiego PWN. Warszawa.<br />

BAUER Z. (1996): Wywiad prasowy. Gatunek i metoda. W: BAUER Z., CHUDZIÑ-<br />

SKI E., red.: Dziennikarstwo i œwiat mediów. Kraków.<br />

DZIAMSKI S. (2005): Kultura i etyka ¿ycia spo³eczno-zawodowego. Poznañ.<br />

GOBAN-KLAS T. (2005): Media: od „czwartej” do „pierwszej” w³adzy? W: MAGOS-<br />

KA M., red.: Media w³adza prawo. Kraków.<br />

GROBEL L. (2006): Sztuka wywiadu. Warszawa.<br />

I£OWIECKI M. (2003): Krzywe zwierciad³o. O manipulacji w mediach. Lublin.<br />

KARWAT M. (2003): Perswazja w tekstach politycznych – spojrzenie politologa.<br />

W: MOSIO£EK-K£OSIÑSKA K., ZGÓ£KA T., red.: Jêzyk perswazji publicznej. Poznañ.<br />

KARWAT M. (2006): O z³oœliwej dyskredytacji. Manipulowanie wizerunkiem przeciwnika.<br />

Warszawa.<br />

KITA M. (1998): Wywiad prasowy. Jêzyk – gatunek – interakcja. Katowice.<br />

KITA M. (2003): Syndrom Knocka, czyli czego jêzykoznawca mo¿e siê dowiedzieæ,<br />

badaj¹c teksty wywiadów. W: KITA. M., red.: Porozmawiajmy o rozmowie.<br />

Lingwistyczne aspekty dialogu. Katowice.<br />

KITA M. (2005): Jêzykowe rytua³y grzecznoœciowe. Katowice.<br />

GRZEGORZEWSKA M.K. (2005): O manipulacji w polityce. W: Media w³adza prawo.<br />

Red. M. MAGOSKA. Kraków.<br />

PISAREk P. (2004): Kodeksy etyki dziennikarskiej. W: BAUER Z., ChUDZIÑSKI E.,<br />

red.: Dziennikarstwo i œwiat mediów. Kraków.<br />

PLACKO-WOZIÑSKA K. (2001): Wywiad to nie tylko rozmowa. W: NICZYPEROWICZ A.,<br />

red.: Dziennikarstwo od kuchni. Poznañ.<br />

SATKIEWICZ H. (2002): Jêzykowe przejawy agresji w mediach. W: BRALCZYK J.,<br />

MOSIO£EK-K£OSIÑSKA K., red.: Jêzyk w mediach masowych. Warszawa.<br />

WASILEWSKI J. (2006): Retoryka dominacji. Warszawa.<br />

WOJTAK M. (2004): Gatunki prasowe. Lublin.<br />

69


MARIA CZEMPKA-WEWIÓRA<br />

Pamiêæ w jêzyku,<br />

„jêzyk” pamiêci – zarys problematyki<br />

Pamiêæ jest obecnie przedmiotem refleksji w wielu dziedzinach<br />

wiedzy, pocz¹wszy od psychologii, poprzez historiozofiê, estetykê,<br />

kulturê, historiê sztuki, filozofiê, literaturê (ZALESKI, 2004), a¿ po<br />

analizê jêzykoznawcz¹, która mo¿e dotyczyæ zarówno tekstologii<br />

i genologii, jak i procesów rozumienia oraz komunikacji (DOBRZYÑ-<br />

SKA, 2005). Nurt badañ poœwiêconych pamiêci okreœlany jest jako<br />

jeden z „najbardziej ekspansywnych dyskursów wspó³czesnej humanistyki”<br />

(UBERTOWSKA, 2005: 133). Naukowe zainteresowanie<br />

omawian¹ problematyk¹ jest jednak¿e zjawiskiem stosunkowo nowym,<br />

bo datowanym na pocz¹tek XX wieku, chocia¿ rozkwit badañ<br />

przypada na lata osiemdziesi¹te tego¿ stulecia (KLEIN, 2003:<br />

42).<br />

Refleksja nad fenomenem pamiêci sta³a siê szczególnie popularna<br />

w krêgu badañ skupionych wokó³ narratywistycznej teorii historii,<br />

która, œwiadoma zagro¿eñ fabularyzowania narracji historycznej,<br />

faworyzuje kategoriê punktu widzenia autora, a z ni¹ pamiêæ, zarówno<br />

subiektywn¹, jak i spo³eczn¹ (JUSZCZYK, 2004). Waga wspomnieñ<br />

ujawnia siê w uznaniu prawdy „lokalnej, niestabilnej, zawis³ej<br />

od wielu zmiennych, rozproszonych kontekstów” (UBERTOW-<br />

SKA, 2005: 134). Uprzywilejowany zostaje tak¿e podmiot mówi¹cy,<br />

który zajmuje centraln¹ pozycjê w historii pojmowanej jako „historia<br />

intymna”. Takie przewartoœciowanie wi¹¿e siê z popularnoœci¹ li-


74 MARIA CZEMPKA-WEWIÓRA<br />

teratury autobiograficznej i wspomnieniowej w koñcu XX wieku.<br />

W Polsce proces ów warunkowany by³ tak¿e zmian¹ ustroju, kiedy<br />

to do ogólnego obiegu zosta³a w³¹czona, dotychczas ocenzurowana,<br />

literatura wspomnieniowa zarówno emigracyjna, jak i krajowa<br />

(KACZMAREK, 2002: 124).<br />

W niniejszym artykule chcia³abym dokonaæ rekonesansu tematyki<br />

pamiêci: zamierzam zastanowiæ siê, jak w wybranym przeze<br />

mnie materiale jest ona przedstawiana, a tak¿e jak wp³ywa na organizacjê<br />

tekstu oraz w jaki sposób kszta³tuje jego warstwê jêzykow¹.<br />

Materia³ badawczy stanowi¹ zapisy wywiadów zgromadzonych<br />

w tomach Rozmowy na koniec wieku oraz Rozmowy na nowy<br />

wiek, przeprowadzonych przez Katarzynê JANOWSK¥ i Piotra MU-<br />

CHARSKIEGO (red., 2001: ok³adka) z „naukowcami, pisarzami, artystami<br />

i duchownymi”. Tematyka pamiêci pojawia siê tu czêsto, a decyduj¹<br />

o tym refleksyjny charakter rozmów towarzysz¹cych prze-<br />

³omowi wieków oraz dobór rozmówców, którzy s¹ œwiadkami epoki<br />

i przywo³uj¹ istotne fakty historyczne znane im z autopsji.<br />

„Pamiêæ” w jêzyku i w tekœcie<br />

W analizowanych ksi¹¿kach samo pojêcie pamiêci jest przedmiotem<br />

refleksji mówi¹cych, co œwiadczy o uznaniu jej za czynnik wa¿ny<br />

i donios³y spo³ecznie. Pamiêæ ukazywana jest jednak w ró¿norodny<br />

sposób – mo¿e byæ jednoczeœnie dobrodziejstwem, a przechowywanie<br />

wspomnieñ – wa¿nym postulatem moralnym, ale równie¿<br />

przekleñstwem oraz zarzewiem wielu sporów i konfliktów.<br />

Zarówno w analizowanych tekstach, jak i w potocznej œwiadomoœci<br />

u¿ytkowników pamiêæ przedstawiana jest czêsto pozytywnie.<br />

Dowodzi ona ludzkiej m¹droœci, wynikaj¹cej czêsto ze znajomoœci<br />

historii i wiedzy p³yn¹cej z doœwiadczenia, te zaœ pozwalaj¹ wyci¹gaæ<br />

w³aœciwe wnioski i zapobiegaæ podobnym wydarzeniom<br />

w przysz³oœci, zgodnie zreszt¹ z ³aciñsk¹ maksym¹ – historia est


Pamiêæ w jêzyku, „jêzyk” pamiêci – zarys problematyki<br />

magistra vitae. St¹d pozytywne waloryzowanie „pamiêci historycznej”<br />

i negatywne – jej braku.<br />

75<br />

Bardzo niepokoi mnie na przyk³ad, ¿e ci – tak zwani – postkomuniœci<br />

g³osz¹ w Polsce (...), ¿e nie nale¿y myœleæ o przesz³oœci,<br />

tylko o przysz³oœci. Czyli, w³aœciwie, proponuj¹ nam<br />

stworzenie œwiata, w którym narody ¿yj¹ bez pamiêci<br />

historycznej.<br />

(HERLING-GRUDZIÑSKI, 1998: 11)<br />

Pamiêæ danego narodu czy grupy spo³ecznej lub kulturowej mo¿e<br />

jednak kszta³towaæ siê antagonistycznie wobec innego narodu<br />

czy grupy. St¹d u pod³o¿a konfliktów miêdzynarodowych le¿¹ odmienne<br />

pamiêci narodowe, budowane w inny sposób, uwypuklaj¹ce<br />

pewne fakty kosztem innych. Pamiêæ zbiorowa kszta³tuje to¿samoœæ<br />

narodow¹, na niej opiera siê dialog miêdzy nacjami lub jego<br />

brak.<br />

Pamiêæ serbska na przyk³ad i pamiêæ chorwacka, choæby dotyczy³y<br />

tych samych zdarzeñ, s¹ ze sob¹ tak sk³ócone, ¿e próba<br />

mediacji pobudza tylko konflikt.<br />

(JEDLICKI, 2001: 115)<br />

Pamiêæ zale¿y od okreœlonego punktu widzenia 1 i mo¿e byæ modyfikowana<br />

ze wzglêdu na takie zmienne, jak: wiek, podmiot mówi¹cy,<br />

dystans czasowy, obecna sytuacja mówi¹cego. „Pamiêæ jest<br />

szalenie plastyczna” – zauwa¿a Jerzy JEDLICKI (2001: 114).<br />

1 Termin „punkt widzenia” rozumiem zgodnie z definicj¹ Jerzego BARTMIÑ-<br />

SKIEGO (2006: 78) jako: „czynnik podmiotowo-kulturowy, decyduj¹cy o sposobie<br />

mówienia o przedmiocie, w tym m.in. o kategoryzacji przedmiotu, o wyborze<br />

postawy onomazjologicznej przy tworzeniu nazwy, o wyborze cech, które s¹<br />

o przedmiocie orzekane w konkretnych wypowiedziach i utrwalone w znaczeniu.<br />

Przyjêty przez podmiot jakiœ punkt widzenia funkcjonuje wiêc jako zespó³ dyrektyw<br />

kszta³tuj¹cych treœæ i strukturê treœci s³ów i ca³ych wypowiedzi, daj¹ce<br />

te¿ podstawê do identyfikacji gatunków mowy i stylów jêzykowych”.


76 MARIA CZEMPKA-WEWIÓRA<br />

Równoczeœnie czêsto podkreœlana jest niemo¿noœæ zapanowania<br />

nad wspomnieniami. To one w³adaj¹ cz³owiekiem. Zaznacza siê to<br />

w pe³nych dramatyzmu próbach wyparcia pewnych wydarzeñ, kiedy<br />

to niepamiêæ staje siê dobroczynnym lekarstwem. St¹d takie<br />

wyra¿enia, jak: wyprzeæ coœ z pamiêci, wyrzuciæ coœ / kogoœ z pamiêci,<br />

wykreœliæ kogoœ, coœ z pamiêci, coœ obci¹¿a pamiêæ oraz coœ<br />

komuœ utkwi³o, wbi³o siê, wry³o siê, wrazi³o siê komuœ w pamiêæ<br />

(DUBISZ, red., 2003, T. 3: 23–25), które mog¹ mieæ zdecydowanie<br />

negatywne konotacje. Pamiêæ stanowi o czyjejœ osobowoœci i o to¿samoœci<br />

niezale¿nie od woli podmiotu, czego przyk³adem mo¿e byæ<br />

pe³na dramatyzmu wypowiedŸ:<br />

Chcia³em przestaæ byæ ¯ydem. Usi³owa³em to zrobiæ po wojnie,<br />

chwytaj¹c siê idiotycznych, dziecinnych sposobów. Potem<br />

przesta³em. Nie potrafi³em oddzieliæ siê od pamiêci mego<br />

dziadka i ojca. Pamiêtam jednak mojego dziadka, który<br />

Rosjan nie znosi³ i wygadywa³ na nich w potworny sposób.<br />

Nie mog³em tego wyrzuciæ z pamiêci, poniewa¿ kocha³em go<br />

i ufa³em mu. (…) Ale z drugiej strony by³ mój ojczym – którego<br />

nazywa³em ojcem – oddany idei komunistycznej.<br />

(DICHTER, 2001: 74)<br />

Powracaj¹ce wspomnienia staj¹ siê przekleñstwem, na które lekarstwem<br />

mo¿e byæ zapomnienie. Wraz z dyskursem pamiêci pojawi³a<br />

siê refleksja na temat niepamiêci, która nie jest jedynie zaprzeczeniem<br />

tej pierwszej czy oznak¹ niewiedzy, ale okazuje siê<br />

w równym stopniu fundamentem istnienia (UBERTOWSKA, 2005).<br />

U¿ywaj¹c jêzyka freudowskiej koncepcji psychoanalizy, mo¿na powiedzieæ,<br />

¿e to, co zapomniane, pozostaje w naszej podœwiadomoœci,<br />

tworzy j¹.


Pamiêæ w jêzyku, „jêzyk” pamiêci – zarys problematyki<br />

Pamiêæ a tekst<br />

Pamiêæ jest istotnym elementem buduj¹cym i organizuj¹cym<br />

tekst. Teresa DOBRZYÑSKA (2005) w artykule Tekst i dyskurs we<br />

wspó³pracy z pamiêci¹ koncentruje siê na ewokacji 2 , która odpowiedzialna<br />

zosta³a za spójnoœæ tekstu. Przedstawiona przez badaczkê<br />

analiza organizacji tekstu oparta jest na przywo³aniu pojêcia<br />

funkcjonuj¹cego w psychologii, a mianowicie pamiêci operacyjnej.<br />

„Trzeba wiêc przyj¹æ, ¿e rejestrowaniu kolejnych elementów tekstu<br />

w pamiêci krótkotrwa³ej towarzyszy sta³e siêganie do rezerwuaru<br />

pamiêci d³ugotrwa³ej. Tê modalnoœæ funkcjonowania pamiêci<br />

nazwano pamiêci¹ operacyjn¹ [...] W pamiêci operacyjnej (rozumianej<br />

te¿ czasem jako pobudzenie, utrzymanie w stanie gotowoœci<br />

ró¿nych struktur pamiêci d³ugotrwa³ej) przechowywane by³yby<br />

te treœci i te operacje, które mog¹ okazaæ siê przydatne w aktualnej<br />

pracy umys³u” (DOBRZYÑSKA, 2005: 62). W danym momencie<br />

aktualizowane i przywo³ywane s¹ wiêc treœci, które maj¹ istotny<br />

wp³yw na przebieg, w tym wypadku, rozmowy i s³u¿¹ jej ukierunkowaniu.<br />

Stwierdzenia typu jesteœ matk¹, jesteœ doros³y itp. bardzo<br />

czêsto pojawiaj¹ siê w tekstach reprezentuj¹cych gatunek, jakim<br />

jest wywiad, szczególnie w pytaniach czy te¿ w pytaniach pozornych,<br />

zadawanych przez prowadz¹cych zaproszonym goœciom. Ich<br />

funkcja jest tutaj dwojaka: s³u¿¹ nakierowaniu wypowiedzi oraz<br />

skupieniu jej na konkretnym zagadnieniu, i to z okreœlonego punktu<br />

widzenia. Odwo³uj¹ siê tak¿e do pe³nionej przez rozmówcê roli<br />

2 T. Dobrzyñska opiera siê na wynikach badañ psychologii poznawczej, rozró¿niaj¹cej<br />

pamiêæ krótkotrwa³¹ i d³ugotrwa³¹: „Pamiêæ krótkotrwa³a [...] jest<br />

pierwszym etapem przetwarzania informacji, pamiêæ sensoryczn¹ traktuje siê<br />

bowiem jako rodzaj biernego magazynu. Charakteryzuje siê ona ograniczon¹<br />

pojemnoœci¹ i jest przemijaj¹ca, czyli czas jej trwania jest te¿ ograniczony.<br />

[...] Pamiêæ d³ugotrwa³a [...] stanowi trwa³y magazyn zakodowanych œladów<br />

pamiêciowych [...] o nieograniczonej pojemnoœci i czasie przechowywania. Kodowanie<br />

informacji polega na w³¹czaniu ich do kategorii czy systemu kategorii<br />

istniej¹cych ju¿ w umyœle podmiotu lub na tworzeniu nowych kategorii”<br />

(KURCZ, 1995: 39).<br />

77


78 MARIA CZEMPKA-WEWIÓRA<br />

spo³ecznej. Prowadz¹cy chce uzyskaæ odpowiedŸ, która by³aby wypowiedzi¹<br />

zgodn¹ z rol¹ istotn¹ dla tematu wywiadu.<br />

Jest Pan znanym i cenionym kompozytorem muzyki teatralnej,<br />

wspó³pracownikiem Jerzego Jarockiego, Andrzeja Wajdy (...).<br />

Muzyka towarzyszy³a Panu od dzieciñstwa. (…)<br />

(RADWAN, 2001: 203)<br />

Tego typu stwierdzenia konstruowane s¹ z myœl¹ o odbiorcy, który<br />

mo¿e nie zna pewnych faktów z ¿ycia osoby udzielaj¹cej wywiadu<br />

czy te¿ nie jest œwiadomy aktualnoœci przywo³ywanych zagadnieñ<br />

ogólnych.<br />

W jednym ze swoich tekstów przywo³uje Pan obraz dzieci<br />

afrykañskich, które nie prosz¹ o chleb, ale o o³ówek.<br />

(KAPUŒCIÑSKI, 1998: 112)<br />

¯yjemy u schy³ku wieku. S¹ tacy, którzy przywi¹zuj¹ do tego<br />

ogromn¹ wagê.<br />

(LUPA, 1998: 37)<br />

Owe przypomnienia pe³ni¹ tak¿e funkcjê podsumowuj¹c¹, przywo³uj¹c¹<br />

s³owa wczeœniej powiedziane i wyci¹gniête ju¿ wnioski.<br />

Mog¹ tak¿e oznaczaæ, ¿e mówi¹cy zak³ada prawdopodobieñstwo<br />

nieuwagi odbiorcy. Jednoczenie „umacniaj¹ wiêŸ tematyczn¹ w tekœcie,<br />

przyczyniaj¹c siê tym samym do ustanawiania jego koherencji”<br />

(DOBRZYÑSKA, 2005: 67), czego przyk³adem jest nastêpuj¹cy cytat:<br />

Z tego, co powiedzieliœmy, wynika, ¿e wspó³czesny cz³owiek ¿yje<br />

w przestrzeni pustki moralnej.<br />

(HERLING-GRUDZIÑSKI, 1998: 10)<br />

Nierzadko akt ewokacji ma charakter spontaniczny, asocjacyjny.<br />

Pamiêæ zyskuje miano „mimowolnej” (ZALESKI, 2004: 33). W wypowiedzi<br />

na dany temat nagle pojawia siê anegdota ilustruj¹ca to,


Pamiêæ w jêzyku, „jêzyk” pamiêci – zarys problematyki<br />

o czym mowa. Sygna³em niemo¿noœci zapanowania nad wspomnieniami<br />

jest t³umaczenie siê rozmówców ze swych skojarzeñ. Pamiêæ<br />

staje siê zatem odpowiedzialna nie tylko na p³aszczyŸnie tekstowej<br />

za koherencjê, ale tak¿e za rozbijanie spójnoœci tekstu, dygresyjnoœæ<br />

wypowiedzi konstruowanej „na ¿ywo”.<br />

79<br />

S¹ oczywiœcie „prorocy” (w cudzys³owie), którzy wyczuwaj¹<br />

tajemnicê. Wola³bym u¿ywaæ s³owa „medium”, które mniej<br />

dra¿ni i jest w lepszym guœcie.<br />

Kiedy po raz pierwszy zobaczy³em Pinê Bausch, wybitn¹<br />

wspó³czesn¹ tancerkê z jej nowymi, bulwersuj¹cymi baletami,<br />

wyda³o mi siê, ¿e ona ma w sobie ów rys profetyczny twórcy.<br />

(...)<br />

Powiedzia³em Pinê Bausch, bo ona mi przysz³a do g³owy (...)<br />

(LUPA, 1998: 43–44)<br />

Nag³a ewokacja informacji nierzadko stoi w sprzecznoœci tak¿e<br />

z tym, co zosta³o wczeœniej wypowiedziane, czego sygna³em mog¹<br />

byæ takie metatekstowe wskaŸniki odwo³ania siê do pamiêci, jak:<br />

aczkolwiek pamiêtam, pamiêtam jednak:<br />

Pod koniec lat trzydziestych tej inteligencji trochê ju¿ siê<br />

pojawi³o. Aczkolwiek pamiêtam, jak przed kilkudziesiêciu laty<br />

Zawieyski dramatycznie pyta³ Turowicza i Stommê, gdzie byli<br />

w latach trzydziestych (...)<br />

(CYWIÑSKI, 1998: 54)<br />

„Jêzyk” pamiêci<br />

Warto zastanowiæ siê tak¿e, jak „przemawia” sama pamiêæ, w jaki<br />

sposób konstruowane s¹ wspomnienia i jakie metafory pojawiaj¹<br />

siê w „mowie pamiêci”. Analizowane przeze mnie treœci wprowadzone<br />

s¹ zwykle metatekstowymi sygna³ami przywo³ywania, naj-


80 MARIA CZEMPKA-WEWIÓRA<br />

czêœciej w postaci wyra¿eñ predykatywnych w formie czasowników:<br />

pamiêtaæ, przypominaæ, wspominaæ oraz nie pamiêtaæ z przys³ówkiem<br />

dok³adnie; mo¿liwy jest tak¿e typ poœredni:<br />

Opowiem mo¿e, jak dosz³o do napisania tego opowiadania (...)<br />

(HERLING-GRUDZIÑSKI, 1998: 7)<br />

Kiedy mia³em cztery lata (...)<br />

(ODOJEWSKI, 2001: 97)<br />

To siê sta³o w 1942 roku (...)<br />

(ODOJEWSKI, 2001)<br />

Jedna z konceptualizacji pamiêci wykorzystuje metaforê pojemnika,<br />

w którym coœ umieszczamy i z którego nastêpnie to „coœ”<br />

w miarê potrzeby wydobywamy. Takie ujêcie potwierdzaj¹ definicje<br />

s³ownikowe has³a pamiêæ: «zdolnoœæ, predyspozycja umys³u do<br />

przyswajania, utrwalania, przechowywania i przypominania, odtwarzania<br />

doznanych wra¿eñ, prze¿yæ, wiadomoœci» (DUBISZ, red.,<br />

2003, T. 3: 23–25). Odtwarzaæ z kolei oznacza: «przywróciæ (przywracaæ)<br />

czemuœ dawny wygl¹d lub stan, stworzyæ (stwarzaæ) coœ<br />

na nowo wed³ug zachowanych fragmentów, wzorów itp.; zrekonstruowaæ<br />

(rekonstruowaæ)» (DUBISZ, red., 2003, T. 2: 1187–1188).<br />

Niniejsza definicja zak³ada to¿samoœæ powtórzonego elementu. Takie<br />

ujmowanie pamiêci potwierdzaj¹ utarte zwi¹zki, np.: mieæ kogoœ,<br />

coœ w pamiêci, szukaæ, poszukaæ, pot. szperaæ w pamiêci, ksi¹¿k.<br />

wydobywaæ, pot. wygrzebywaæ z pamiêci, coœ zosta³o w czyjejœ pamiêci<br />

(DUBISZ, red., 2003, T. 3: 23–25).<br />

We wspó³czesnej refleksji dotycz¹cej pamiêci dostrzega siê i docenia<br />

kreacyjn¹ rolê pamiêci w procesie przypominania: „Wspó³czeœni<br />

badacze podkreœlaj¹, i¿ pamiêæ jest w wiêkszym stopniu, ani-<br />

¿eli dotychczas s¹dzono, aktem wyobraŸni” (ZALESKI, 2004: 32).<br />

Obrazuje to nastêpuj¹ca wypowiedŸ:<br />

Odtwarzanie prze¿yæ z dzieciñstwa jest zajêciem dramatycznym.<br />

Mia³y one zupe³nie inny wymiar, a ja chcia³em<br />

w³aœnie zrozumieæ, co wtedy czu³em i myœla³em. Nie pamiêtam


Pamiêæ w jêzyku, „jêzyk” pamiêci – zarys problematyki<br />

81<br />

wielu faktów. Czasem tylko zarys pokoju i to, co w nim czu³em,<br />

choæ nie wiedzia³em, dlaczego czu³em. Nie mia³em pojêcia, co<br />

siê dzia³o kilkaset metrów dalej.<br />

(DICHTER, 2001: 71)<br />

Pamiêæ danego czasu i miejsca jest zorganizowana poprzez uczucia<br />

zapamiêtane przez rozmówcê. To one wp³ywaj¹ na charakter<br />

i wydŸwiêk doznañ, a tak¿e waloryzuj¹ je pozytywnie b¹dŸ negatywnie.<br />

Przywo³ywanie doznañ jest zdeterminowane kategori¹ podmiotowego<br />

punktu widzenia, a uczucia odpowiedzialne s¹ za profilowanie<br />

tekstu. Taki sposób mówienia o przesz³oœci ma swe uzasadnienie<br />

w postrzeganiu historii jako „historii intymnej”, skupiaj¹cej<br />

uwagê na emocjach, „ludzkich s¹dach, przeœwiadczeniach, opiniach,<br />

doszukuj¹c siê w nich œladów historycznych idei, przekonañ<br />

czy instytucji” (JUSZCZYK, 2004: 301). Postrzeganie przypominania<br />

w kategorii aktu twórczego wp³ywa bardziej na traktowanie go jako<br />

interpretacji doznanej sytuacji ni¿ jej opisywanie. „Pamiêta siê raczej<br />

znaczenia sytuacji, a nie rzeczywiste sytuacje” (ZALESKI, 2004:<br />

69), a „sfery odniesienia nie tworz¹ nigdy fakty, lecz jedynie wspomnienia<br />

tych¿e faktów” (OLNEY, za: ZALESKI, 2004: 70). Uzyskujemy<br />

„nie postaæ widzian¹ z zewn¹trz [...], lecz osobê w jej intymnoœci,<br />

i nie tak¹, jak¹ by³a i jest, ale tak¹, jak¹ s¹dzi, ¿e jest, i chce,<br />

aby by³a” (GUSDORF, 1979: 275). Nie brak w owym spojrzeniu nuty<br />

nostalgii, która jest o tyle siln¹ pokus¹, o ile zaciera granicê miêdzy<br />

tym, co jest, i tym, co by³o.<br />

6 Jêzyk...<br />

Moje pierwsze wa¿ne wspomnienie czytelnicze pochodzi z trzeciej<br />

albo czwartej klasy szko³y podstawowej. To by³a bardzo<br />

smutna nowelka Marii Konopnickiej. Strasznie siê przej¹³em<br />

losem jakiegoœ ptaszka czy innego zwierzêcia – ju¿ nie pamiêtam.<br />

(B£OÑSKI, 1998: 121)<br />

Z tej podró¿y utkwi³a mi szczególnie w pamiêci jedna smutna<br />

scena (...)<br />

(ODOJEWSKI, 2001: 106)


82 MARIA CZEMPKA-WEWIÓRA<br />

Odczucia mog¹ byæ tak¿e natury somatycznej. W procesie przypominania<br />

szczególna rola przypada zmys³om – pamiêæ to kolekcja<br />

dotyków, zapachów, odg³osów. Dochodzi wrêcz do synestezji<br />

zmys³ów, „pamiêæ zapisuje siê w ca³ym naszym ciele” (WITOSZ,<br />

[w druku]: 5).<br />

(...) po latach pojecha³em do Izraela i poszed³em pod Œcianê<br />

P³aczu. Ju¿ nie pamiêtam, czy wyrazi³em jakieœ ¿yczenie, ale<br />

dotkn¹³em jej i wci¹¿ czujê ten dotyk.<br />

(DICHTER, 2001: 80)<br />

Przez kilka lat w czasie okupacji ukrywano mnie – mia³em<br />

wtedy piêæ, dziewiêæ lat – w polskich lub ukraiñskich domach:<br />

pod ³ó¿kiem, na strychu albo we wnêce wykopanej w studni.<br />

Siedzia³em tam i myœla³em, kiedy po mnie przyjd¹. ¯y³em pamiêci¹.<br />

By³o ciemno i tylko wêch przynosi³ sygna³y ze œwiata.<br />

(DICHTER, 2001: 72)<br />

Postrzeganie pamiêci przez pryzmat wyobraŸni k³óci siê poniek¹d<br />

z czêsto wyzyskiwan¹ w analizie zapisów wspomnieñ metafor¹<br />

fotografii. Fotografia bowiem funkcjonuje w du¿ej mierze jako kopia<br />

rzeczy. Natomiast w „pamiêci widz¹cej miejsca i zmagazynowane<br />

w nich wyobra¿enia w przenikliwej wewnêtrznej wizji, która<br />

nasuwa myœli i wyra¿aj¹ce je w mowie s³owa” (YATES, 1977: 15–16),<br />

pozostaj¹ jedynie zrêby rzeczy, ich zarys lub barwa. Nie bez przyczyny<br />

w akcie przypominania pojawiaj¹ siê w³aœnie kolory, barwne<br />

plamy lub jedynie œwiat³o:<br />

Pamiêtam te¿, jak chodzi³em czasem po ulicach w Wigiliê,<br />

zagl¹daj¹c w oœwietlone choinkami okna i czu³em siê sam (...)<br />

(TWARDOWSKI, 2001: 168)<br />

Stara³em siê natomiast sprawdziæ moj¹ pamiêæ. Sprawdzanie<br />

takie jest trudne, poniewa¿ odpowiedzi innych trzeba weryfikowaæ.<br />

(...) Formu³owa³em wiêc tak pytania, aby w odpowiedzi<br />

pojawi³ siê jakiœ drobny szczegó³: kolor, kszta³t, który<br />

zapamiêta³em.<br />

(DICHTER, 2001: 72)


Pamiêæ w jêzyku, „jêzyk” pamiêci – zarys problematyki<br />

Co wiêc decyduje o sposobie, w jaki przemawia pamiêæ? Z pewnoœci¹<br />

jedn¹ z determinant by³yby tutaj uwarunkowania psychiczne<br />

cz³owieka. W du¿ym jednak stopniu sposób postrzegania przesz³oœci<br />

jest zdefiniowany kulturowo. W badaniach antropologów<br />

wskazuje siê bowiem na „kulturow¹ mediatyzacjê widzenia”, w tym<br />

tak¿e „widzenia” przesz³oœci (WITOSZ, [w druku]). To, co spostrze-<br />

¿one i odczuwane, by³oby w du¿ym stopniu uwarunkowane „przyzwyczajeniem<br />

i oczekiwaniem” (GOMBRICH, 1981: 91). Wspó³czeœnie<br />

na kszta³t wspomnieñ i rolê uczuæ w ich kszta³towaniu wp³ywa zapewne<br />

kultura faworyzuj¹ca jednostkê oraz czyni¹ca jej zwierzenia<br />

wa¿nymi i po¿¹danymi (por. KRAJEWSKI, 2003).<br />

Zakoñczenie<br />

Zaprezentowany artyku³ stanowi jedynie wstêp do badañ nad<br />

pamiêci¹, jej rol¹ w organizacji tekstu i sposobami kszta³towania<br />

wypowiedzi dotycz¹cej pamiêci. Jest to niezwykle p³odna dziedzina<br />

wiedzy ³¹cz¹ca ró¿ne dyscypliny. Wykorzystany przeze mnie<br />

materia³ reprezentuje tylko jeden gatunek – wywiad. W moim przekonaniu<br />

warto skonfrontowaæ zapisy pamiêci, jakie pojawi³y siê<br />

w wywiadzie, z zapisami wspomnieñ w innych gatunkach, równie¿<br />

wykorzystaæ w analizie – w wiêkszym stopniu – kategoriê<br />

punktu widzenia. Innym ciekawym zagadnieniem jest problematyka<br />

nostalgii oraz ujawniaj¹cej siê wówczas „nudy powtórzeñ”<br />

(ZALESKI, 2004: 191). Z zagadnieniem pamiêci wi¹¿e siê tak¿e niezwykle<br />

obszerna literatura dotycz¹ca holokaustu. Nie sposób jednak<br />

poruszyæ owych w¹tków w ramach jednego artyku³u, co jest<br />

z kolei przes³ank¹ do kontynuowania podjêtej tematyki.<br />

6*<br />

83


84 MARIA CZEMPKA-WEWIÓRA<br />

Literatura<br />

BARTMIÑSKI J. (2006): Jêzykowe podstawy obrazu œwiata. Lublin.<br />

CzAJA D. (2003): Mapa pamiêci. „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa”, nr 1–2<br />

(260–261).<br />

DOBRZYÑSKA T. (2005): Tekst i dyskurs we wspó³pracy z pamiêci¹. W: KITA M.,<br />

WITOSZ B., red.: Spotkanie. Ksiêga jubileuszowa dla Profesora Aleksandra<br />

Wilkonia. Katowice.<br />

DUBISZ S., red. (2003): Uniwersalny s³ownik jêzyka polskiego. Warszawa.<br />

GOMBRICH E.H. (1981): Sztuka i z³udzenie. O psychologii przedstawienia obrazowego.<br />

Warszawa.<br />

GUSDORF G. (1979): Warunki i ograniczenia autobiografii. „Pamiêtnik Literacki”,<br />

z. 1.<br />

JUSZCZYK A. (2004): Historia intymna, czyli kategoria punktu widzenia w dyskursie<br />

o przesz³oœci. W: BARTMIÑSKI J., NIEBRZEGOWSKA-BARTMIÑSKA S., NYCZ R.,<br />

red.: Punkt widzenia w tekœcie i w dyskursie. Lublin.<br />

KACZMAREK M. (2002): Wokó³ prozy pamiêci (zarys problematyki). W: D¥BROW-<br />

SKA E., PRYSZCZEWSKA-KOZ£UB A., red.: Cz³owiek i czas. Studia i szkice o literaturze<br />

wspó³czesnej. Opole.<br />

KLEIN L.K. (2003): O pojawieniu siê pamiêci w dyskursie historycznym. „Konteksty.<br />

Polska Sztuka Ludowa”, nr 3–4 (262–263).<br />

KRAJEWSKI M. (2003): Kultury kultury popularnej. Poznañ.<br />

KURCZ I. (1995): Pamiêæ. Uczenie siê. Jêzyk. „Psychologia Ogólna”. Red. T. TO-<br />

MASZEWSKI. Warszawa.<br />

UBERTOWSKA A. (2005): Pochwa³a zapomnienia (od Platona do Bernharda). „Teksty<br />

Drugie”, nr 4 [94].<br />

WITOSZ B. [w druku]. Widzenie – pamiêæ – wyobraŸnia. (O konstrukcji jednej<br />

z odmian opisu).<br />

YATES F.A. (1977): Sztuka pamiêci. Warszawa.<br />

ZALESKI M. (2004): Formy pamiêci. Gdañsk.<br />

ród³a<br />

B£OÑSKI J. (1998): O fikcji. W: JANOWSKA K., MuCHARSKI P., red.: Rozmowy na<br />

koniec wieku 2. Kraków.


Pamiêæ w jêzyku, „jêzyk” pamiêci – zarys problematyki<br />

CYWIÑSKI B. (1998): O inteligencji. W: JANOWSKA K., MUCHARSKI P., red.: Rozmowy<br />

na koniec wieku 2. Kraków.<br />

DICHTER W. (2001): O byciu sob¹. W: JANOWSKA K., MUCHARSKI P., red.: Rozmowy<br />

na nowy wiek 1. Kraków.<br />

FICOWSKI J. (2001): O mitotwórcach. W: JANOWSKA K., MUCHARSKI P., red.: Rozmowy<br />

na nowy wiek 1. Kraków.<br />

HERLING-GRUDZIÑSKI G. (1998): O S¹dzie Ostatecznym. W: JANOWSKA K., MU-<br />

CHARSKI P., red.: Rozmowy na koniec wieku 2. Kraków.<br />

JANOWSKA K., MUCHARSKI P., red. (2001): Rozmowy na koniec wieku 3. Kraków.<br />

JEDLICKI J. (2001): O pamiêci i odpowiedzialnoœci zbiorowej. W: JANOWSKA K.,<br />

MUCHARSKI P., red.: Rozmowy na koniec wieku 3. Kraków.<br />

KAPUŒCIÑSKI R. (1998): O nowej mapie œwiata. W: JANOWSKA K., MUCHARSKI P.,<br />

red.: Rozmowy na koniec wieku 2. Kraków.<br />

LUPA K. (1998): O miêdzyepoce. W: JANOWSKA K., MUCHARSKI P., red.: Rozmowy<br />

na koniec wieku 2. Kraków.<br />

ODOJEWSKI W. (2001): O pamiêci Kresów. W: JANOWSKA K., MUCHARSKI P., red.:<br />

Rozmowy na koniec wieku 3. Kraków.<br />

RADWAN S. (2001): O ciszy. W: JANOWSKA K., MUCHARSKI P., red.: Rozmowy na<br />

nowy wiek 1. Kraków.<br />

TWARDOWSKI J. (2001): O byciu sob¹. W: JANOWSKA K., MUCHARSKI P., red.: Rozmowy<br />

na nowy wiek 1. Kraków.<br />

85


JOANNA MADEJ<br />

Sposoby wartoœciowania<br />

w jêzyku polityki<br />

(na przyk³adzie tekstów parlamentarnej<br />

kampanii wyborczej 2005 roku)<br />

Pomiêdzy dobrem a z³em – uwagi wstêpne<br />

Istotnym elementem jêzykowego obrazu œwiata s¹ ró¿nego rodzaju<br />

wartoœci. Cz³owiek postrzega otaczaj¹c¹ go rzeczywistoœæ w³aœnie<br />

przez ich pryzmat i poddaje wszystko nieustannemu os¹dowi.<br />

Czynimy to przede wszystkim za pomoc¹ s³owa, gdy¿ jêzyk,<br />

z ca³¹ ró¿norodnoœci¹ swych œrodków, jest podstawowym narzêdziem<br />

oceny. Wypowiedzi wartoœciuj¹ce formu³ujemy z rozmaitych<br />

przyczyn: gdy deklarujemy wyznawany system wartoœci, oceniamy<br />

coœ lub kogoœ, chcemy przekonaæ innych do swych racji (ANU-<br />

SIEWICZ, FLEISCHER, D¥BROWSKA, 2000: 20–22). Do komunikatów zdominowanych<br />

przez jêzyk wartoœci nale¿¹ wszelkiego rodzaju perswazyjne<br />

materia³y wyborcze, co w niniejszym artykule postaramy<br />

siê udowodniæ, analizuj¹c teksty pisane pochodz¹ce z parlamentarnej<br />

kampanii wyborczej 2005 roku.<br />

Dobry i z³y – to dwa podstawowe leksemy o znaczeniu wartoœciuj¹cym.<br />

Wyznaczaj¹ one bieguny œwiata ludzkich wartoœci. Pomiêdzy<br />

tym, co dobre, a tym, co z ³ e, rozci¹ga siê obszar, który


Sposoby wartoœciowania w jêzyku polityki...<br />

mo¿na okreœliæ wyra¿eniami typu: niez³y, nie najgorszy, œredni.<br />

W przypadku tekstów wyborczych, których jêzyk badamy pod k¹tem<br />

aksjologicznym, trudno mówiæ o gamie owych wartoœci poœrednich.<br />

Politycy okreœlaj¹ bowiem siebie i swój program jako dobry,<br />

lepszy od programu konkurenta czy te¿ najlepszy z mo¿liwych.<br />

O przeciwniku politycznym wyra¿aj¹ siê zaœ s³owami, które wprost<br />

lub poœrednio oznaczaj¹ jego ocenê negatywn¹. Budowana jest<br />

w ten sposób opozycja ja – on (my – oni), dobrze wszystkim znana<br />

z totalitarnego jêzyka nowomowy partyjnej, dziel¹ca stereotypowo<br />

œwiat na to, co swojskie, czyli dobre, i to, co obce, a wiêc z³e. Komunikaty<br />

wyborcze skierowane s¹ do odbiorcy masowego, dlatego aby<br />

w³aœciwie pe³niæ swe funkcje perswazyjne, musz¹ kreowaæ w³aœnie<br />

tak¹ uproszczon¹ wizjê œwiata (REBOUL, 1980: 304).<br />

Jêzyk wartoœci w tekstach wyborczych<br />

To, co dobre, stanowi jeden z biegunów œwiata, jak i jêzyka wartoœci.<br />

W tekstach wyborczych nale¿y doñ przede wszystkim zachwalany<br />

na wiele sposobów kandydat. Podstawow¹ metod¹ zachwalania<br />

jest przywo³ywanie pozytywnych cech X-a. W has³ach wyborczych<br />

wyeksponowane s¹ w g³ównej mierze cechy pragmatyczne,<br />

zwi¹zane z praktycznym dzia³aniem: odpowiedzialnoœæ, niezawodnoœæ,<br />

skutecznoœæ, profesjonalizm, kompetencja, doœwiadczenie.<br />

Zabieg ten ma na celu wywo³anie wœród elektoratu przeœwiadczenia,<br />

¿e skoro X w swej dotychczasowej dzia³alnoœci potrafi³ byæ cz³owiekiem<br />

skutecznym, bêdzie nim tak¿e w swych poczynaniach na<br />

arenie politycznej (O¯ÓG, 2004: 166):<br />

Skuteczni dla m³odych<br />

Skuteczni dla polskiej wsi<br />

Skuteczni dla Polski<br />

Zdobywa³am Himalaje, jestem uparta i odpowiedzialna<br />

Lubiê ludzi, nigdy nie zawiod³am<br />

87


88 JOANNA MADEJ<br />

Odwa¿na i skuteczna<br />

Kompetencja i odpowiedzialnoϾ<br />

Wykszta³cenie – doœwiadczenie – m³odoœæ 1<br />

Dziêki tym cechom pragmatycznym kandydat bêdzie w stanie<br />

zdzia³aæ wiele dobrego dla Polski i Polaków. Jest on cz³owiekiem<br />

zdecydowanym, a dziêki posiadanej hierarchii wartoœci i mocnemu<br />

krêgos³upowi moralnemu dobrze wie, co jest istotne, a co nie, posiada<br />

umiejêtnoœæ dokonywania s³usznych wyborów. Zawsze postêpuje<br />

godnie, jest czu³y na potrzeby innych. Politycy nie tylko przypisuj¹<br />

sobie spo³ecznie po¿¹dane cechy pragmatyczne, ale powo-<br />

³uj¹ siê równie¿ na: wiernoœæ, wra¿liwoœæ na krzywdê, umiejêtnoœæ<br />

nawi¹zywania kontaktu z drugim cz³owiekiem, podkreœlaj¹, ¿e<br />

maj¹ zasady:<br />

Mam zasady<br />

Cz³owiek jak ska³a<br />

Mam czas dla ludzi, mam czas na rozmowê<br />

Wiemy, co ludzi boli<br />

Wierni wyborcom – nie uk³adom!<br />

X dobitnie zaznacza, ¿e jest uczciwy, szczery, ¿e ma czyste rêce.<br />

Kreuje w ten sposób wizerunek polityka, który nie oszukuje swego<br />

elektoratu, zawsze mówi prawdê, jest wiarygodny i nie ukrywa<br />

swych zamiarów. Przekonuje, ¿e aby odpowiednio zadbaæ o interesy<br />

polskiego spo³eczeñstwa, w polityce potrzebni s¹ ludzie tacy jak<br />

on. Wyborca poddany jest nastêpuj¹cemu rozumowaniu: „1) Tylko<br />

ludzie uczciwi mog¹ broniæ twoich interesów; 2) My jesteœmy czyœci;<br />

3) Tylko my mo¿emy ciê broniæ; 4) Wybierz nas” (WIECZOREK,<br />

1994: 274):<br />

1 Bazê egzemplifikacyjn¹ niniejszego artyku³u stanowi¹ teksty pisane parlamentarnej<br />

kampanii wyborczej 2005 roku. Materia³ ten zosta³ zebrany<br />

w sierpniu i we wrzeœniu 2005 roku przede wszystkim na terenie Katowic,<br />

ale jest on reprezentatywny dla tekstów kampanijnych z ca³ej Polski. Wszystkie<br />

przyk³ady zosta³y wiernie przepisane, ³¹cznie z b³êdami.


Sposoby wartoœciowania w jêzyku polityki...<br />

89<br />

Uczciwoœæ – wiedza – doœwiadczenie<br />

Uczciwoœæ, M³odoœæ, Kompetencja<br />

UczciwoϾ! SkutecznoϾ! Konsekwencja!<br />

Dotrzymaliœmy s³owa wprowadzaj¹c Polskê do Unii Europejskiej<br />

na mo¿liwie najlepszych warunkach.<br />

Kandydaci, których spo³eczeñstwo wybra³o na swych reprezentantów<br />

ju¿ we wczeœniejszych wyborach, mieli okazjê w minionej<br />

kadencji udowodniæ, ¿e s¹ skuteczni i uczciwi. Skoro wiele zdzia-<br />

³ali, to mog¹ dokonaæ autoprezentacji w³aœnie poprzez przytoczenie<br />

swych zas³ug. W niektórych tekstach zaprezentowane zosta³y<br />

d³ugie listy dokonañ polityków, w innych padaj¹ zaœ ogólnikowe<br />

stwierdzenia typu: by³em aktywny i nadal taki bêdê. Tak konstruowane<br />

komunikaty maj¹ wywo³aæ w wyborcach przekonanie, ¿e jeœli<br />

X znów zostanie wybrany, to nadal bêdzie aktywnie dzia³a³ dla dobra<br />

wspólnoty:<br />

Nie pytaj kandydatów, co chc¹ zrobiæ! Pytaj – co zrobili dot¹d.<br />

Niech i tu przewa¿¹ konkrety. Co zrobi³ D.K.? Co zrobi³ dla<br />

ludzi, którzy go dot¹d popierali i wybrali do samorz¹du<br />

warszawskiego [tu zostaj¹ wymienione zas³ugi kandydata –<br />

J.M.].<br />

Jakim by³em, takim bêdê...<br />

By³em blisko Twoich problemów. I tak zostanie.<br />

Kandydaci ubiegaj¹cy siê o stanowisko pos³a po raz pierwszy<br />

mog¹ budowaæ swój pozytywny wizerunek na podstawie cech, takich<br />

jak bycie m³odym i nowym w polityce. Co prawda, m³odoœæ czêsto<br />

idzie w parze z brakiem doœwiadczenia czy lekkomyœlnoœci¹.<br />

Podobnie bycie kimœ nowym skojarzyæ mo¿na z byciem innym, obcym,<br />

czyli z³ym. W autoprezentacji X-a, cechy te maj¹ jednak wywo³aæ<br />

zgo³a odmienne konotacje. Polityk nowy i m³ody to kandydat<br />

dobry, najlepszy. Ma on œwie¿e spojrzenie na polskie problemy<br />

i z pewnoœci¹ bêdzie d¹¿y³ do ich rozwi¹zania. Jest pe³en optymizmu,<br />

uczciwy, dobrze wykszta³cony, kompetentny. Jest nowy, czyli<br />

z jednej strony czysty, nieska¿ony ¿adnymi uk³adami, z drugiej zaœ


90 JOANNA MADEJ<br />

– nowoczesny, postêpowy. Wszystkie te jego zalety sprawiaj¹, i¿<br />

warto oddaæ nañ swój g³os:<br />

Stawiaj na m³odoœæ i kompetencje<br />

Czas na m³odych<br />

Postaw na m³odoœæ<br />

Optymizm m³odoœci<br />

M³odzi dla lepszego jutra<br />

Nowy cz³owiek – nowe mo¿liwoœci<br />

Nowa twarz, œwie¿e spojrzenie<br />

Bez wzglêdu na to, czy X jest doœwiadczonym politykiem, maj¹cym<br />

na swym koncie sporo zas³ug dla kraju i jego obywateli, czy<br />

te¿ kimœ m³odym, nowym na arenie politycznej, to przede wszystkim<br />

podkreœla on, i¿ jest cz³owiekiem normalnym, zwyczajnym. ¯yje<br />

wœród ludzi, ich problemy s¹ jego problemami. Nie izoluje siê od<br />

spo³eczeñstwa, jest jednym z nich, swojakiem, zwyk³ym cz³owiekiem.<br />

Nie ma dystansu miêdzy nim a wyborcami (KAMIÑSKA-SZMAJ,<br />

2001: 165):<br />

Wœród ludzi i dla ludzi<br />

Jestem st¹d, jednym z was!!<br />

Ludzka twarz polityki<br />

Drugi biegun œwiata wartoœci tworzy z kolei wszystko to, co oceniamy<br />

negatywnie, co z ³ e, takie, jakie nie chcemy, ¿eby by³o.<br />

W tekstach wyborczych opisywana jest tak przede wszystkim polska<br />

rzeczywistoœæ (konkretne realia spo³eczne, ekonomiczne czy polityczne).<br />

Po jej nakreœleniu nastêpuj¹ stwierdzenia, i¿ stan ten nale¿y<br />

zmieniæ, a uczyniæ to mo¿e, oczywiœcie, dany kandydat, który<br />

wysuwa mniej lub bardziej konkretne propozycje zmian i wyra¿a<br />

gotowoœæ do podjêcia koniecznych dzia³añ:<br />

G³ównym celem jest: zmniejszenie bezrobocia i biedy na Œl¹sku<br />

Chcê zdrowej Polski<br />

Uczciwa Polska<br />

O zdrowe pañstwo


Sposoby wartoœciowania w jêzyku polityki...<br />

Chcê m¹drego i uczciwego Pañstwa, które dba o godnoœæ<br />

Cz³owieka<br />

Ujemnemu wartoœciowaniu poddani zostaj¹ tak¿e przeciwnicy<br />

polityczni X-a. Przypisuje siê im negatywne cechy charakteru, krytykuje<br />

ich system wartoœci, dzia³ania i program polityczny. Niejednokrotnie<br />

pos¹dza siê ich o dzia³anie na szkodê wspólnoty, wysuwa<br />

przeciwko nim bardzo powa¿ne, niekoniecznie uzasadnione, oskar-<br />

¿enia. A wszystko to ma jeden cel – zdyskredytowanie i skompromitowanie<br />

ich w oczach wyborców. Konkurent polityczny X-a jest<br />

przecie¿ z zasady z³y. Nie pracuje on na korzyœæ kraju, lecz mu<br />

szkodzi. Jest zak³amany, nieuczciwy, oszukuje. Pasuj¹ zatem do<br />

niego liczne okreœlenia o znaczeniu negatywnym, takie jak: oszust,<br />

k³amca, koleœ, polityczny cwaniak, libera³, neolibera³, radyka³.<br />

Wiele z nich pochodzi z jêzyka potocznego, np. wyraz kolesie, który<br />

wprowadzi³ do jêzyka polskiej polityki Lech Wa³êsa, negatywnie<br />

wartoœciuj¹c w ten sposób przedstawicieli elity w³adzy (O¯ÓG, 2004:<br />

179). Leksemy tego typu nios¹ spory ³adunek emocjonalny i czêsto<br />

funkcjonuj¹ jako bardzo pojemne znaczeniowo etykietki, konotuj¹ce<br />

w umys³ach wyborców ca³e zespo³y negatywnych cech stereotypowo<br />

przypisywanych politykom (KOCHAN, 1994: 85–89):<br />

91<br />

G³osuj¹c na listê nr 16 nie oddajemy Polski walkowerem<br />

libera³om.<br />

W proteœcie przeciwko partyjnictwu i kolesiostwu zak³ada³am<br />

SdPl. (...).<br />

Œl¹sk i górnictwo zas³uguj¹ na wiêcej! Doœæ „warszawki” i politycznych<br />

cwaniaków!<br />

Ok³amywanie, oszukiwanie i manipulowanie drugim cz³owiekiem<br />

to rodzaj krzywdy mu wyrz¹dzanej (PUZYNINA, 1992: 152).<br />

Przeciwnik X-a jest z³y, cierpienie kontrkandydata to g³ówny motyw<br />

jego dzia³añ, dlatego k³ami¹c, œwiadomie krzywdzi innych. Form¹<br />

k³amstwa stosowanego przez polityków jest karmienie wyborców<br />

pustymi sloganami, frazesami, obietnicami bez pokrycia. Wymienione<br />

pojêcia wartoœciowane s¹ negatywnie, traktowane jako


92 JOANNA MADEJ<br />

„kie³basa wyborcza”, ob³udna retoryka. W okresie kampanii wyborczej<br />

nieuczciwi kandydaci mami¹ spo³eczeñstwo populistycznymi<br />

has³ami, których nigdy nie wciel¹ w ¿ycie. X im to zarzuca i przestrzega<br />

wyborców przed takimi obietnicami. Podkreœla zarazem, ¿e<br />

on nie obiecuje, lecz dzia³a, ¿e jego jêzyk przedstawia fakty, a nie<br />

puste s³owa:<br />

Nie dajcie siê nabraæ! Na slogany o sprawiedliwoœci spo³ecznej,<br />

na frazesy o praworz¹dnoœci. Na wyborcz¹ ob³udê tych, którzy<br />

szkodzili ludziom pracy w Polsce, odbieraj¹c im prawa<br />

pracownicze.<br />

Zamiast wyborczej retoryki – przedstawiam fakty<br />

Mniej s³ów, wiêcej czynów<br />

Mniej obietnic – wiêcej pracy<br />

Wartoœciowanie tekstowe poprzez u¿ycie<br />

s³ów sztandarowych<br />

Kolejny sposób wartoœciowania w tekstach wyborczych polega<br />

na wykorzystaniu s³ów sztandarowych – inaczej s³ów-kluczy. Zgodnie<br />

z definicj¹ Walerego Pisarka: „s³owa sztandarowe to wyrazy<br />

i wyra¿enia, które z racji swojej wartoœci denotacyjnej i konotacyjnej,<br />

a zw³aszcza emotywnej, nadaj¹ siê na sztandary i transparenty,<br />

a wiêc do roli x lub y w strukturach typu Niech ¿yje x! Precz<br />

z y!” (PISAREK, 2002: 7). S³owa te „nacechowane dodatnio lub ujemnie,<br />

wyra¿aj¹ [...] b¹dŸ pojêcia pozytywne, czyli miranda, b¹dŸ pojêcia<br />

negatywne, czyli kondemnanda” (PISAREK, 2002: 7). Miranda<br />

to zatem w tekstach wyborczych to, co dobre, bia³e, co s³u¿y wykreowaniu<br />

pozytywnego wizerunku danego kandydata, wartoœci,<br />

z którymi X siê uto¿samia i które stanowi¹ jego program, z kolei<br />

kondemnanda – to, co ocenia on negatywnie, antywartoœci œwiata<br />

przeciwników politycznych i elementy polskiej rzeczywistoœci.


Sposoby wartoœciowania w jêzyku polityki...<br />

Do najczêœciej pojawiaj¹cych siê w tekstach wyborczych mirandów<br />

nale¿¹ leksemy implikuj¹ce znaczenie wspólnoty, przede<br />

wszystkim: Polska, rodzina oraz dom. Wyra¿enia te zawdziêczaj¹<br />

swe dodatnie nacechowanie przynale¿noœci do kategorii bliskoœci,<br />

u której podstaw le¿¹ wrodzona potrzeba cz³owieka funkcjonowania<br />

w grupie, identyfikacji z ni¹, a tak¿e potrzeba poczucia bezpieczeñstwa.<br />

Dom czy rodzina maj¹ silne znaczenie perswazyjne,<br />

gdy¿ w umys³ach ludzi zakorzenione s¹ pozytywne stereotypy tych<br />

pojêæ. Cz³onkowie rodziny to dla nas osoby najbli¿sze, oceniamy je<br />

pozytywnie, wrêcz idealizujemy. Polityk wykorzystuj¹cy w swych<br />

tekstach kategoriê bliskoœci chce wywo³aæ w³aœnie te pozytywne<br />

skojarzenia wyborców (BARTMIÑSKI, PANASIUK, 2001: 391–392). Rodzinie,<br />

podstawowej komórce spo³ecznej, pragnie zapewniæ odpowiednie<br />

warunki bytowania: dom, pracê, dostatek, odpowiedni¹<br />

opiekê zdrowotn¹, godne ¿ycie:<br />

93<br />

O godny los polskich rodzin<br />

Dom, Praca, Rodzina to wartoœci, których broniê i broniæ bêdê<br />

Cz³owiek – Rodzina – Praca – Godne ¯ycie<br />

Tradycja, Rodzina, W³asnoœæ<br />

Rodzina s³u¿y równie¿ kandydatom jako kontekst do prezentacji<br />

w³asnej osoby. Bardzo czêsto dodatkowo przywo³ana jest jakaœ<br />

wiêksza wspólnota, np. regionalna, w której ramach X wraz ze swoj¹<br />

rodzin¹ funkcjonuje, najczêœciej od pokoleñ, gdzie jest jego dom.<br />

To w³aœnie z tej spo³ecznoœci i z w³asnej rodziny kandydat wyrasta,<br />

z nimi siê identyfikuje. W ich systemie wartoœci siê wychowa³,<br />

a dziœ gorliwie te wartoœci wyznaje. Na ów system sk³adaj¹ siê zarówno<br />

wartoœci patriotyczne, moralne, jak i transcendentne (religijne).<br />

X jest patriot¹, który ceni sobie sprawiedliwoœæ, uczciwoœæ,<br />

honor, godnoœæ ludzk¹, odwagê. Bêd¹c cz³owiekiem wierz¹cym, kieruje<br />

siê w ¿yciu idea³ami chrzeœcijañskimi. Oczywiœcie, nie ka¿dy<br />

polityk jest katolikiem, wiêc nie ka¿dy odwo³uje siê do nazw wartoœci<br />

zwi¹zanych z wiar¹ w Boga. Leksemy typu: chrzeœcijañstwo,<br />

wiara, Koœció³ pojawiaj¹ siê jednak stosunkowo czêsto w tekstach<br />

wyborczych:


94 JOANNA MADEJ<br />

Jestem Œl¹zakiem, Katolikiem, Mê¿em i Ojcem. Tu jest mój<br />

Dom, Tradycja, Nadzieja na lepsz¹ przysz³oœæ mojej córeczki.<br />

Tu jest miejsce dla wszystkich, którzy kochaj¹ Rodzinê, Pracê,<br />

UczciwoϾ.<br />

Jako rodowita Œl¹zaczka, tu wychowana, widzia³am szacunek<br />

do pracy, rodziny, przyjació³ i pacierza.<br />

W analizowanym materiale Polska jest najbardziej obci¹¿onym<br />

frekwencyjnie leksemem oznaczaj¹cym wspólnotê. ¯adne inne s³owo<br />

nie jest tak bardzo eksploatowane. Autorzy tekstów wyborczych<br />

musz¹ zatem wierzyæ w jego du¿¹ moc perswazyjn¹. Polska to nie<br />

tylko nazwa pañstwa. Oznacza tak¿e najwiêksz¹ wspólnotê narodow¹,<br />

do jakiej nale¿y ka¿dy Polak, i jako taka stanowi wartoœæ<br />

sam¹ w sobie. Niektóre slogany traktuj¹ o tym, jakiej Polski dany<br />

polityk pragnie. Inne z kolei s¹ zupe³nie niekonkretne, ogólnikowe:<br />

Polska równych szans<br />

Polska praworz¹dna i gospodarna<br />

Uczciwa Polska<br />

Polska krajem dla wszystkich ludzi<br />

Polska. Do przodu. Nie wstecz<br />

Chodzi o Polskê!<br />

Nadzieja dla Polski<br />

Najczêœciej pojawiaj¹cymi siê w tekstach wyborczych synonimami<br />

Polski s¹ ojczyzna i pañstwo. Wyraz ojczyzna ma silne zabarwienie<br />

emocjonalne, gdy¿ wi¹¿e siê z uczuciami i wartoœciami patriotycznymi.<br />

Co ciekawe, pojawia siê on przede wszystkim w kontekœcie<br />

problemu nie Polski, ale mniejszych wspólnot – ma³ych ojczyzn.<br />

Kandydaci chc¹ w ten sposób wyraziæ swój lokalny patriotyzm<br />

i zapewniæ, ¿e wiele zdzia³aj¹ na rzecz regionu, z którego kandyduj¹.<br />

Z kolei wyraz pañstwo u¿ywany jest przede wszystkim<br />

w znaczeniu prawno-organizacyjnym, gospodarczym i politycznym<br />

(O¯ÓG, 2004: 160):


Sposoby wartoœciowania w jêzyku polityki...<br />

Nasz region, nasza ojczyzna<br />

Nie ma ojczyzny bez Lubelszczyzny!<br />

Bezpieczne i sprawiedliwe pañstwo<br />

Pañstwo bez korupcji<br />

X ocenia negatywnie obecn¹ sytuacjê w pañstwie. Wierzy jednak,<br />

¿e stan ten mo¿e ulec zmianie, polepszeniu, ¿e Polskê mo¿na<br />

naprawiæ. Tylko gruntowne zmiany z³ej polskiej rzeczywistoœci dadz¹<br />

nadziejê na lepsze jutro, lepsz¹ przysz³oœæ kraju i jego obywateli.<br />

Dziêki reformom, które przeprowadzi X, zakoñczy siê to, co z³e,<br />

spe³ni¹ siê proœby i marzenia Polaków (BRALCZYK, 1990: 43). Leksemy<br />

przesz³oœæ, teraŸniejszoœæ i przysz³oœæ mo¿na zatem wpisaæ<br />

w dychotomie: dobro – z³o oraz góra – dó³. Przysz³oœæ to góra, przestrzeñ<br />

wartoœciowana pozytywnie, natomiast przesz³oœæ i teraŸniejszoœæ<br />

– dó³, to, co z³e. „Czas przysz³y, który stereotypowo postrzegany<br />

jest jako coœ przed nami, (...) skojarzono z metafor¹ przysz³oœæ<br />

to dobrze. Skoro wiêc wybiera siê przysz³oœæ, wybiera siê dobro, sukcesywne<br />

polepszanie sytuacji kraju i poszczególnych obywateli”<br />

(BORKOWSKI, 2003: 165). Przysz³oœæ, jutro daj¹ nadziejê, szansê na<br />

zmiany, postêp, rozwój, nowoczesnoœæ, czyli wartoœci po¿¹dane<br />

przez spo³eczeñstwo. Has³a typu lepsze jutro, lepsza przysz³oœæ maj¹<br />

na celu wywo³anie spo³ecznego optymizmu, sugeruj¹ pozytywne<br />

rozwi¹zania:<br />

Czas na zmianê!<br />

Czas na zmiany<br />

Zmieniaj¹c siebie, zmieniajmy Polskê<br />

Przysz³oœæ Polski zale¿y od Was<br />

Z nadziej¹ w przysz³oœæ<br />

Lepsze jutro, to lepsza Polska dla nas wszystkich<br />

PewnoϾ jutra, postaw na mnie<br />

Praca z ludŸmi i dla ludzi drog¹ do lepszego jutra<br />

Wszelkie propozycje zmian polskiej rzeczywistoœci sk³adaj¹ siê<br />

na program wyborczy danego kandydata czy partii. Program ten<br />

X stworzy³ w duchu wartoœci, które s¹ dlañ najistotniejsze; wiêcej<br />

95


96 JOANNA MADEJ<br />

– jego program to chêæ realizacji konkretnych wartoœci. Z analizowanego<br />

materia³u wynika, ¿e s¹ to przede wszystkim wartoœci<br />

w jakiœ sposób zwi¹zane ze sfer¹ moraln¹. Prezentuj¹ je leksemy<br />

typu: uczciwoœæ, sprawiedliwoœæ, bezpieczeñstwo, porz¹dek, prawo.<br />

X postuluje stworzenie uczciwego, sprawiedliwego i bezpiecznego<br />

pañstwa, w którym panowaæ bêdzie prawo i porz¹dek. Nastêpna<br />

liczna grupa postulatów tyczy pracy i zarobków. Nale¿y walczyæ<br />

z bied¹ i bezrobociem, zapewniæ polskim rodzinom godny byt, uczciwe,<br />

sprawiedliwe zarobki:<br />

Praca. Uczciwoœæ. Porz¹dek<br />

M³odoœæ, prawo i sprawiedliwoœæ<br />

Bezpieczeñstwo i zdrowie<br />

Bezpieczne ulice – nieuchronne i sprawiedliwe kary – sprawna<br />

policja<br />

Zmiana jest mo¿liwa! O godnoœæ i pracê!<br />

Cz³owiek – Rodzina – Praca – Godne ¯ycie<br />

Zdrowie. Praca. Godne ¯ycie<br />

Biedê trzeba leczyæ!<br />

Dom, Praca, Rodzina to wartoœci, których broniê i broniæ bêdê<br />

Kolejne najbardziej eksploatowane w programach wyborczych<br />

miranda to cz³owiek, ¿ycie oraz zdrowie. ¯ycie mieœci siê w centrum<br />

kategorii wartoœci witalnych, zdrowie równie¿, gdy¿ oznacza<br />

¿ycie bez cierpieñ fizycznych, bólu i chorób (PUZYNINA, 1992: 168).<br />

Prezentowane w tekstach wyborczych propozycje reform pañstwa<br />

bardzo czêsto dotycz¹ tych w³aœnie pojêæ. Dany kandydat broni<br />

¿ycia od jego poczêcia a¿ do œmierci. Nie godzi siê na aborcjê i eutanazjê.<br />

Broni tak¿e ¿ycia w zdrowiu i wysuwa propozycje naprawy<br />

polskiego systemu opieki zdrowotnej:<br />

Najwa¿niejszy jest cz³owiek<br />

Ka¿dy cz³owiek jest wa¿ny! Zdrowie jest dobrem uniwersalnym,<br />

a nie kategori¹ polityczn¹<br />

Upatruj¹c w wartoœciach chrzeœcijañskich fundamentu silnej<br />

rodziny, opowiadamy siê przeciwko aborcji i eutanazji.


Sposoby wartoœciowania w jêzyku polityki...<br />

97<br />

W systemie opieki zdrowotnej konieczne s¹ kolejne zmiany.<br />

Jego decentralizacja zapewni dostêp do us³ug medycznych.<br />

Pañstwo musi jednak sprawowaæ skuteczn¹ kontrolê nad systemem,<br />

szczególnie w gospodarce lekami, a pieni¹dze powinny<br />

wreszcie iœæ nie za „procedur¹”, lecz za pacjentem.<br />

Prócz reform X obiecuje wyborcom podjêcie walki z elit¹, w³adz¹,<br />

politykami. W takim kontekœcie leksemy elita, w³adza, politycy<br />

wartoœciowane s¹ zdecydowanie negatywnie, stanowi¹ kondemnanda.<br />

Wpisany jest w nie stereotyp w³adzy jako izoluj¹cej siê od<br />

spo³eczeñstwa, zamkniêtej grupy polityków, którzy zamiast troszczyæ<br />

siê o obywateli, dzia³aj¹ na ich szkodê (BORKOWSKI, 2003: 143):<br />

Zlikwidujemy przywileje w³adzy.<br />

R.G., wiceprzewodnicz¹cy komisji konsekwentn¹ prac¹ ujawnia<br />

biznesowo-przestêpcze powi¹zania polityków rz¹dz¹cych<br />

pañstwem. Komisja zosta³a powo³ana z inicjatywy LPR<br />

i dziêki niej mamy szanse na zrozumienie, w jaki sposób Polska<br />

jest okradana przez tych, którzy ni¹ rz¹dz¹.<br />

Politycy ca³kowicie nas zawiedli. Polacy wywalczyli wolnoœæ<br />

i demokracjê, a w zamian elity ukrad³y miejsca pracy i zabezpieczenia<br />

socjalne. Samoobrona wyros³a z buntu Polaków<br />

przeciwko b³êdom transformacji i patologii elit politycznych.<br />

Obok przywo³anych s³ów sztandarowych w tekstach wyborczych<br />

pojawiaj¹ siê tak¿e lustracja i dekomunizacja. Lustracja oznacza<br />

przede wszystkim „eliminacjê by³ych cz³onków SB z ¿ycia publicznego”,<br />

ale równie¿ jak¹kolwiek formê kontroli, przegl¹du, sprawdzania,<br />

np. stanu maj¹tkowego polityków (WIECZOREK, 1994: 274).<br />

Z kolei dekomunizacja ma „na celu zast¹pienie tych urzêdników<br />

pañstwowych, którzy nale¿eli do PZPR, nowymi pracownikami”<br />

(WIECZOREK, 1994: 274). Za lustracj¹ i dekomunizacj¹ opowiadaj¹<br />

siê politycy ugrupowañ prawicowych. Ich zdaniem ju¿ najwy¿sza<br />

pora na ostateczne zerwanie z komunistyczn¹ przesz³oœci¹ kraju.<br />

Natomiast partie lewicowe oceniaj¹ te procesy negatywnie, uwa-<br />

¿aj¹ za niepotrzebne, zbêdne:<br />

7 Jêzyk...


98 JOANNA MADEJ<br />

Nale¿y rozszerzyæ lustracjê, ujawniæ wszystkich funkcjonariuszy<br />

i tajnych wspó³pracowników peerelowskich s³u¿b<br />

specjalnych. Teczki osób pe³ni¹cych funkcje publiczne musz¹<br />

byæ ujawnione. Zlikwidujemy postkomunistyczne instytucje<br />

i uprzywilejowanie peerelowskich funkcjonariuszy (...).<br />

Wprowadzimy zasadê jawnoœci i odtajnimy dokumenty<br />

dotycz¹ce historii PRL-u.<br />

Przed Polsk¹ ponownie zagro¿enie rz¹dami prawicy (...),<br />

powszechna lustracja, dekomunizacja (...). Tak nie musi byæ.<br />

Pamiêtajmy o tym podejmuj¹c m¹drze i œwiadomie decyzje<br />

przy urnie wyborczej.<br />

Podsumowanie<br />

Ró¿ne wartoœci i sposoby wartoœciowania stanowi¹ podstawow¹<br />

tkankê tekstów wyborczych. Praktycznie ka¿dy komunikat wykorzystany<br />

w kampanii pokazuje swoiste napiêcie aksjologiczne i zawiera<br />

elementy wartoœciowania. Ocenie pozytywnej poddaje siê osobê<br />

danego kandydata, eksponuj¹c jego zalety, wyznawany system<br />

wartoœci, podejmowane przezeñ dzia³ania. Wartoœciuje siê tak¿e<br />

drugiego cz³owieka, wspólnotê, zastan¹ rzeczywistoœæ spo³eczn¹,<br />

gospodarcz¹ i polityczn¹ oraz wizjê rzeczywistoœci nowej, proponowanej.<br />

Ocenia siê przeciwników politycznych, ich program i dotychczasowe<br />

poczynania. Dominuje wartoœciowanie pozytywne tego<br />

wszystkiego, co jest zwi¹zane z X-em, jego pozytywna kampania,<br />

której celem jest pozyskanie wyborcy. Wartoœciowanie negatywne<br />

wystêpuje z kolei przede wszystkim przy ocenie przeciwników politycznych<br />

(ma ono na celu zniechêcenie do nich wyborcy) oraz polskich<br />

realiów. Wykorzystuje siê w tym celu zarówno systemowe<br />

œrodki wyra¿ania wartoœciowañ, jak i œrodki tekstowe (s³owa-klucze).<br />

Wykreowany zostaje w ten sposób kontrastowy, magiczny<br />

obraz polskiej rzeczywistoœci, podporz¹dkowany funkcji perswazyjnej.


Sposoby wartoœciowania w jêzyku polityki...<br />

Literatura<br />

ANUSIEWICZ J., D¥BROWSKA A., FLEISCHER M. (2000): Jêzykowy obraz œwiata i kultura.<br />

Projekt koncepcji badawczej. W: D¥BROWSKA A., ANUSIEWICZ J., red.:<br />

„Jêzyk a Kultura”. T. 13: Jêzykowy obraz œwiata i kultura. Wroc³aw.<br />

BARTMIÑSKI J., PANASIUK J. (2001): Stereotypy jêzykowe. W: BARTMIÑSKI. J., red.:<br />

Wspó³czesny jêzyk polski. Lublin.<br />

BORKOWSKI I. (2003): Œwit wolnego s³owa. Jêzyk propagandy politycznej 1981–<br />

1995. Wroc³aw.<br />

BRALCZYK J. (1990): Has³a przedwyborcze. (Wybory do Sejmu i Senatu w 1989).<br />

„Zeszyty Prasoznawcze”, nr 2–4.<br />

KAMIÑSKA-SZMAJ I. (2001): S³owa na wolnoœci. Jêzyk polityki po 1989 roku. Wypowiedzi,<br />

dowcip polityczny, s³ownik inwektyw. Wroc³aw.<br />

KOCHAN M. (1994): Przyklejanie etykietek, czyli o negatywnym okreœlaniu przeciwnika.<br />

W: ANUSIEWICZ J., SICIÑSKI B., red.: „Jêzyk a Kultura”. T. 11: Jêzyk<br />

polityki a wspó³czesna kultura polityczna. Wroc³aw.<br />

O¯ÓG K. (2004): Jêzyk w s³u¿bie polityki. Rzeszów.<br />

PISAREK W. (2002): Polskie s³owa sztandarowe i ich publicznoœæ. Kraków.<br />

PUZYNINA J. (1992): Jêzyk wartoœci. Warszawa.<br />

REBOUL O. (1980): Kiedy s³owo jest broni¹. W: G£OWIÑSKI M., red.: Jêzyk a spo³eczeñstwo.<br />

Warszawa.<br />

WIECZOREK U. (1994): O dychotomicznym widzeniu œwiata, czyli o zwalczaniu<br />

wroga za pomoc¹ s³ów. „Jêzyk Polski”, nr 4–5.<br />

7*<br />

99


ALEKSANDRA JANKOWSKA<br />

Miêdzy kreacj¹<br />

a rzeczywistoœci¹ w reality show<br />

(na podstawie<br />

programu telewizyjnego Bar)<br />

Reality show jest specyficznego rodzaju widowiskiem telewizyjnym,<br />

definiowanym zwykle umownym okreœleniem „telewizja na<br />

¿ywo”, które w istocie zupe³nie nie oddaje faktycznego stanu rzeczy<br />

i obecnie funkcjonuje ju¿ tylko jako symbol tendencji zaistnia-<br />

³ych w kulturze medialnej ostatnich lat 1 . Zasadniczymi cechami<br />

owego „MEGAgatunku” 2 (termin W. GODZICA, 2001: 20) s¹: rywalizacja<br />

uczestników w ograniczonej czasoprzestrzeni, wymuszony<br />

scenariusz zdarzeñ, podporz¹dkowany systemowi nakazowo-rozdzielczemu,<br />

a tak¿e maskowanie subiektywnoœci przekazu (PU£KA,<br />

2004: 83). Co wiêcej, projekt ten oscyluje gdzieœ pomiêdzy rzeczywistoœci¹<br />

(reality) a przedstawieniem (show), lecz z ca³¹ pewnoœci¹<br />

nie mo¿e mieæ wiele wspólnego z przedstawieniem rzeczywistoœci.<br />

Pierwszy cz³on nazwy tego gatunku odsy³a do pozatekstowego œwiata<br />

faktycznego – narzuca przekonanie obcowania z czymœ, co wydarzy³o<br />

siê naprawdê, co nie mo¿e byæ fikcj¹. Natomiast drugi ele-<br />

1 Przedstawianie „rzeczywistoœci” i ods³anianie prywatnoœci w mediach,<br />

ekshibicjonizm medialny jako atrakcja audiowizualna.<br />

2 Gatunek telewizyjny, zawieraj¹cy w sobie elementy starszych podzia³ów<br />

genologicznych: teleturnieju, reporta¿u dokumentalnego, talk show, serialu.


Miêdzy kreacj¹ a rzeczywistoœci¹ w reality show...<br />

101<br />

ment nawi¹zuje do szerokiej klasy tekstów widowiskowych, pokazowych<br />

– programów audiowizualnych wyposa¿onych w interesuj¹c¹<br />

dramaturgiê i bogat¹ scenografiê (KLOCH, 2004: 147). Zasadniczo<br />

jest to wiêc opowieœæ o „realiach” spreparowanych i modelowanych<br />

przez realizatorów na kszta³t plastelinowej konstrukcji.<br />

Wed³ug Kingi DUNIN, (2001: 48): „Reality, czyli fikcja antyfikcjonalna”.<br />

Wspó³czesna kultura konsumpcyjna, dla której media sta³y siê<br />

noœnikami ideologii komercyjno-marketingowej, zdaje siê nie traktowaæ<br />

tekstu telewizyjnego jako materia³u do refleksyjnego przeanalizowania,<br />

lecz jako treœæ gotow¹ do skonsumowania. Musi byæ<br />

zatem „œmietank¹” atrakcyjnoœci – powinna zawieraæ dok³adnie wyselekcjonowane,<br />

naj³atwiej przyswajalne oraz najbardziej po¿¹dane<br />

obrazy i dŸwiêki, aby kusiæ, uwodziæ, bawiæ, prowokowaæ i szokowaæ,<br />

czyli nieustannie realizowaæ czynnik zabawy, dostarczaj¹c<br />

odbiorcy wielu skrajnych emocji i niezapomnianych wra¿eñ (od<br />

strachu i przera¿enia po euforiê i po¿¹danie). Aby spe³niæ wszystkie<br />

te wymogi, tekst telewizyjny staje siê kreacj¹ – wytworem<br />

œwiata nierzeczywistego. Reality show jest wzorcowym tego przyk³adem.<br />

Chodzi tu nie tylko o zjawisko tworzenia okreœlonych, zwykle<br />

bardzo intryguj¹cych, wizerunków przez bohaterów programu,<br />

ale przede wszystkim o fakt ¿ycia w nieautentycznych realiach,<br />

spreparowanych na potrzeby show. W przypadku uczestników<br />

Baru dowodzi tego ca³a paleta zdarzeñ i zadañ, które realizatorzy<br />

zlecaj¹ mieszkañcom „kontrolowanego œrodowiska”: praca w polu,<br />

survival, akcje charytatywne, ró¿nego rodzaju konkurencje, organizowanie<br />

wystêpów scenicznych, wró¿biarstwo, zawody sportowe<br />

czy sesje fotograficzne. Dziêki udzia³owi w projekcie telewizyjnym,<br />

jego bohaterowie podejmuj¹c tego typu aktywnoœæ, znajduj¹ siê<br />

w sytuacjach, w których nigdy jeszcze siê nie znajdowali i prawdopodobnie<br />

poza œrodowiskiem medialnym nigdy by nie mieli ku<br />

temu okazji. Poruszaj¹ siê wiêc po œwiecie absolutnej kreacji. Przyk³adowo,<br />

jeden z uczestników Baru Europa, wiedz¹c o arachnofobii<br />

swojej kole¿anki, równie¿ zawodniczki Baru, zaprowadzi³ j¹ do<br />

miejsca, w którym znajdowa³ siê du¿y paj¹k. Dziewczyna poczu³a<br />

siê oszukana, nast¹pi³o zatem gwa³towne och³odzenie stosunków


102 ALEKSANDRA JANKOWSKA<br />

pomiêdzy t¹ dwójk¹ uczestników. W odpowiedzi realizatorzy wys³ali<br />

bohaterów zajœcia na warsztaty maj¹ce na celu æwiczenie wzajemnego<br />

zaufania. Zrealizowany zosta³ wiêc pewien schemat dzia-<br />

³ania systemu, którego nie odnajdujemy w realnym œwiecie: pojawia<br />

siê problem (pogorszenie relacji miêdzy dwójk¹ uczestników),<br />

w efekcie czego twórcy gry natychmiast oferuj¹ jedn¹ z mo¿liwoœci<br />

rozwi¹zania go (warsztaty psychologiczne). Doskonale obrazuje to<br />

re¿yseriê, „sterowalnoœæ” oraz paternalizm reality show, wszak autentyczne<br />

otoczenie z regu³y nie dostarcza cz³owiekowi gotowych<br />

sposobów przezwyciê¿ania trudnoœci.<br />

Badaj¹c ontologiê reality show oraz zwi¹zan¹ z ni¹ opozycjê kreacyjnoœæ<br />

– realizm, nale¿y zwróciæ uwagê na kilka kluczowych ustaleñ.<br />

Analizuj¹c omawiany gatunek pod k¹tem kompozycji wizualno-<br />

-dŸwiêkowej, przede wszystkim ³atwo zauwa¿yæ monta¿owy charakter<br />

tego przedsiêwziêcia. Dominuj¹ tutaj cechy takie jak skrótowoœæ<br />

– dziêki zastosowaniu elipsy czasowej, oraz dowolnoœæ interpretacji<br />

– wynikaj¹ca z faktu, i¿ realizatorzy, jako ostateczni<br />

kreatorzy widowiska, sami, bez konsultacji z uczestnikami, decyduj¹<br />

o doborze kontekstu, w jakim ukazane zostan¹ poszczególne<br />

zdarzenia. W nastêpstwie tych zabiegów powstaj¹ liczne etiudy<br />

filmowe, stanowi¹ce zwykle podsumowanie jakiegoœ problemu,<br />

przedstawiaj¹ce bohatera „w pigu³ce” lub ukazuj¹ce kwintesencjê<br />

zdarzeñ, które w rzeczywistoœci rozgrywa³y siê w d³u¿szym okresie.<br />

Przyk³adowo, w Barze Vip zaprezentowana zosta³a etiuda, podsumowuj¹ca<br />

w¹tek domniemanego romansu pomiêdzy dwójk¹ „barowiczów”.<br />

Bohaterka skandalu przedstawiona jest niczym w¹¿. Jej<br />

taneczne ruchy pokazane s¹ w zwolnionym tempie. Ukazuje siê<br />

tak¿e jej nagi biust, byæ mo¿e jako zapowiedŸ seksualnego podtekstu<br />

póŸniejszych zdarzeñ. Towarzysz¹cy tym scenom motyw muzyczny<br />

wywo³uje wra¿enie skradania siê, tajemnicy (Ugly Kid Joe<br />

z Sin city). Kobieta symbolizuje tu zatem drapie¿ne zagro¿enie dla<br />

ma³¿eñstwa mê¿czyzny. W kolejnych scenach nastêpuje szybkie<br />

i sprawne streszczenie zaistnia³ych wydarzeñ, bez unaoczniania<br />

newralgicznych momentów domniemanego romansu: proœba<br />

uczestnika o rozmowê z ¿on¹, dŸwiêk wybierania numeru telefo-


Miêdzy kreacj¹ a rzeczywistoœci¹ w reality show...<br />

103<br />

nicznego jako symbol dramatu rodzinnego bohatera, po czym od<br />

razu obserwujemy ciêcie i silne emocje, ³zy uczestnika bêd¹ce konsekwencj¹<br />

rozmowy z ¿on¹.<br />

Oczywiœcie, elipsa czasowa jest konieczna dla utrzymania p³ynnoœci<br />

przekazywanych treœci, natomiast jej „mêtny wymiar” polega<br />

na kreowaniu u odbiorcy wra¿enia zgodnego z zamys³em re¿yserskim.<br />

W tym celu stosowane s¹ takie zabiegi, jak: wielokrotne<br />

powtarzanie jednego ujêcia dla podkreœlenia jego wagi, niechronologiczne<br />

przedstawianie wydarzeñ, podporz¹dkowanie ich obowi¹zuj¹cemu<br />

motywowi przewodniemu, wybiórcza prezentacja wypowiedzi<br />

i aktywnoœci uczestników. Wszystko to nieuchronnie musi<br />

wzbudzaæ podejrzenia o manipulacje widzem. Etiudy pe³ne s¹ figur<br />

rdzennie filmowych. W ich realizacji wykorzystano zabiegi stylizuj¹ce<br />

przekaz, takie jak: ciêcia, przenikanie, inwersja czasowa,<br />

retrospekcje, pozorowanie obrazu i dŸwiêku, ró¿norodnoœæ planów,<br />

lejtmotywy, zestawianie ze sob¹ scen kontrastowych, kumulowanie<br />

motywów o podobnej tematyce. Doskonale obrazuje to Etiuda<br />

o pleœniej¹cym garnku, wyemitowana w Barze Vip. Pierwsz¹ czêœæ<br />

materia³u stanowi szereg skierowanych do jednego z bohaterów<br />

próœb o umycie naczynia. Widoczny jest tu efekt kumulacji – nagromadzenia<br />

wypowiedzi dotycz¹cych sztucznie wyeksponowanego<br />

problemu (Kryptonim garnek). Wykorzystano ca³¹ gamê technik<br />

operatorskich: monta¿ ciêty, zwolnione tempo, najazdy na garnek,<br />

zbli¿enia, detale pleœni, stop-klatki. Po s³owach uczestniczki,<br />

¿e garnek zakwit³ wszystkimi kolorami têczy, nast¹pi³ najazd na<br />

ten osobliwy przedmiot, który zacz¹³ przybieraæ ró¿ne barwy. Wystêpuje<br />

tu wiêc ogromna ró¿norodnoœæ technik monta¿owych, wskazuj¹cych<br />

odbiorcy preferowany kierunek interpretacji prezentowanych<br />

treœci (P£A¯EWSKI, 1987; Vademecum filmowca [22 IV 2006]).<br />

Reality show jest zatem przekazem silnie koloryzowanym, subiektywnym<br />

i fingowanym na potrzeby rozrywkowe. Jest to projekt telewizyjny,<br />

w którym twórcy wykorzystuj¹ rzeczywistoœæ jako pretekst<br />

do zaprezentowania w³asnej wizji tej¿e rzeczywistoœci.<br />

Z atrakcyjnoœci¹ i stylizacyjnym charakterem telewizyjnego show<br />

³¹czy siê niew¹tpliwie teatralny wymiar tego przedsiêwziêcia. Oczywiœcie,<br />

w przypadku „telewizji realnoœci” mo¿na mówiæ zaledwie


104 ALEKSANDRA JANKOWSKA<br />

o imitacji teatru (podobnie jak mówimy o imitacji ¿ycia), poniewa¿<br />

jest to projekt wyzbyty magicznej atmosfery sceny teatralnej oraz<br />

misyjnego charakteru tej instytucji. Dlatego warto zaznaczyæ, i¿<br />

ka¿dorazowa próba porównywania obu zjawisk kultury bêdzie stanowiæ<br />

osobliw¹ grê z konwencjami, ryzykown¹ próbê po³¹czenia<br />

sztuki niszowej z masow¹ – oplecion¹ przez wp³ywy marketingowe<br />

i tkwi¹c¹ w okowach show – ludycznoœci¹. Jednak¿e pos³uguj¹c<br />

siê „chwilowo” ow¹ umownoœci¹ oraz wykorzystuj¹c terminologiê<br />

teatraln¹, w reality show mo¿na wyró¿niæ: „przestrzeñ sceniczn¹”,<br />

któr¹ stanowi aran¿owana sceneria „kontrolowanego œrodowiska”,<br />

„postaci dramatu”, którymi s¹ ochotnicy dobrowolnie wkraczaj¹cy<br />

w obszar inwigilacji i monitoringu, oraz wszechw³adnego re¿ysera<br />

i twórców programu, steruj¹cych poczynaniami bohaterów – „aktorów”<br />

(KATAFIASZ, 2001: 107–113). Ale to nie wszystko. Warto tak-<br />

¿e zwróciæ uwagê na wystêpowanie w Barze bardzo wielu aktów<br />

sztucznie wykreowanych, podejmowanych z zamiarem rozbawienia<br />

widza i udramatyzowania przekazu medialnego. Jest to szerokie<br />

zjawisko wytwarzania nieprawdziwych sytuacji, w celu zag³uszenia<br />

codziennej rutyny ¿ycia, nieustannego dbania o czynnik<br />

show. Wyrazist¹ ilustracj¹ takiego dzia³ania mo¿e byæ fikcyjny,<br />

lecz spektakularny „barowy œlub”, który odby³ siê podczas trwania<br />

pi¹tej edycji programu Bar. Wydarzenie potraktowano w sposób<br />

groteskowy, o czym œwiadczy³ chocia¿by strój „narzeczonych”,<br />

np. wielka, papierowa muszka pana m³odego, pierwotnie stanowi¹ca<br />

zapewne element dekoracyjny bukietu kwiatów, ewidentnie wskazuj¹cy<br />

na to, i¿ s¹ oni przebrani. Ca³e przedstawienie sprawia³o<br />

wra¿enie, jakby by³o adresowane g³ównie do telewidzów, poniewa¿<br />

„nowo¿eñcy” spogl¹daj¹ w obiektyw kamery, która w tym konkretnym<br />

ujêciu zdaje siê symbolizowaæ kap³ana, udzielaj¹cego œlubu.<br />

Masowy odbiorca ma moc „pob³ogos³awienia” zwi¹zku, który zrodzi³<br />

siê na jego oczach. Wizualny efekt teatralizacji niew¹tpliwie<br />

staje siê udzia³em reality show, pomimo i¿ przedstawia siê w mocno<br />

zniekszta³conej i metaforycznej formie.<br />

Przedsiêwziêcia z gatunku „telewizji realnoœci” posiadaj¹, w zale¿noœci<br />

od specyfiki i rodzaju formatu, ca³¹ gamê widowiskowych<br />

elementów, nieuzasadnionych z punktu widzenia rozwoju narracji,


Miêdzy kreacj¹ a rzeczywistoœci¹ w reality show...<br />

105<br />

a stanowi¹cych ewidentny przyk³ad dbania o efekt spektakularnoœci.<br />

S¹ to wszelkie dzia³ania autopromocyjne, wystêpy muzyczne,<br />

¿artobliwe anegdoty, bajkowe lub egzotyczne scenografie studia<br />

nagraniowego czy te¿ monta¿owe eksperymenty realizatorów, tworzone<br />

przy u¿yciu systemu postsynchronów, jak podczas fina³owej<br />

gali Baru Vip. Zaobserwowaæ mo¿na by³o wówczas specyficzny<br />

przyk³ad takiego monta¿owego ¿artu i zabawy wspó³czesn¹ technologi¹.<br />

Zastosowano tu klasyczn¹ manipulacjê obrazem i dŸwiêkiem.<br />

„Filmik” u³o¿ono g³ównie w celu rozbawienia odbiorcy, jednak¿e<br />

pokazuje on równie¿ bardzo dobitnie, jak wielkie mo¿liwoœci<br />

kreacyjne posiadaj¹ realizatorzy reality show. Koncept etiudy<br />

polega³ na wyselekcjonowaniu odpowiednich fragmentów materia³u<br />

filmowego, zarejestrowanego podczas trwania programu, i z³o¿eniu<br />

ich w spójn¹ ca³oœæ, która nabra³a innego znaczenia w nowym<br />

kontekœcie. Pasuj¹ce fragmenty zachowañ uczestników zmontowano<br />

tak, aby wspó³gra³y w warstwie wizualnej z na³o¿on¹ na ni¹<br />

warstw¹ dŸwiêkow¹. Pos³u¿ono siê wiêc specyficznym zabiegiem<br />

monta¿u dŸwiêkowego: g³os lektora mówi¹cego tekst u³o¿ony przez<br />

realizatorów programu zast¹pi³ autentyczne dialogi bohaterów<br />

Baru. W efekcie zastosowania tych metod twórcy widowiska opowiedzieli<br />

ca³kowicie absurdaln¹ historiê zwieñczon¹ zabawnym suspensem.<br />

Kolejn¹ kwesti¹, istotn¹ w dyskusji nad kreacyjnym charakterem<br />

projektów z pogranicza „telewizji realnoœci”, jest niew¹tpliwie<br />

zestawienie reality show z wyznacznikami rzeczywistoœci wirtualnej<br />

postrzeganej – zgodnie z propozycj¹ M. Heima – jako „zdarzenie<br />

lub w³asnoœæ, która jest prawdziwa jako efekt, ale nie jako fakt”<br />

(HEIM, 1993: 109–110, cyt. za: de MUL, 1999: 13). Doœwiadczanie<br />

„wirtualnej rzeczywistoœci” odbywa siê zawsze na podstawie trzech<br />

podstawowych elementów, które konstruuj¹ omawiany proces. S¹<br />

to: immersja, czyli „zanurzenie siê” w prze¿ywanej rzeczywistoœci,<br />

nawigacja, rozumiana jako mo¿liwoœæ poruszania siê po symulowanym<br />

œwiecie, oraz interakcja, pozwalaj¹ca na wchodzenie<br />

w kontakt z bytami nale¿¹cymi do œwiata wirtualnego (SITAR-<br />

SKI, 2002). Wszystkie te wytyczne odnaleŸæ mo¿na w reality show.<br />

Natomiast jeœli dodatkowo charakterystyka uzupe³niona zostanie


106 ALEKSANDRA JANKOWSKA<br />

o dok³adniejsze komponenty potencjalnoœci, takie jak np. symulacja<br />

i ca³kowite zanurzenie w sztucznym œwiecie (MICZKA, 1997: 33),<br />

a nastêpnie ten obraz zestawiony bêdzie z rzeczywistoœci¹ reality<br />

show, to powstanie wizja nieautentycznej krainy, w której symulowane<br />

œrodowisko sztucznych sytuacji jawi siê jako z³uda realnoœci.<br />

Oto przyk³ady wypowiedzi obrazuj¹cych autentyczne, emocjonalne<br />

zaanga¿owanie bohaterów w „œwiat wystawiony na pokaz”<br />

(MICZKA, 1997: 35). Jest to dowód na to, i¿ syntetyczna rzeczywistoœæ<br />

o niejasnym statusie ontologicznym potrafi jednak wywo³aæ<br />

ca³kowicie naturalne reakcje i emocje:<br />

Uczestnik odchodz¹cy z Baru Vip: Dziêkujê wam i wszystkim,<br />

którzy byli obok mnie wspieraj¹c mnie w tych ciê¿kich momentach.<br />

Ból, jaki teraz czujê, spowodowany jest tym, ¿e was<br />

opuszczam (...) jesteœcie blisko mego serca i na zawsze tam<br />

pozostaniecie (...) tak bardzo bym chcia³ zapomnieæ, kochaj¹c<br />

was do koñca. Cierpiê odchodz¹c...<br />

Uczestnik Baru Vip do innej uczestniczki: Chcê siê do ciebie<br />

przytulaæ, chcê ciê trzymaæ za rêkê, no chcê, po prostu chcê<br />

i powiem to otwarcie i niech to s³yszy piêæ milionów ludzi...<br />

Bohaterka Baru Vip o swoim „barowym zwi¹zku”: Wszystko<br />

to jakoœ Ÿle wysz³o strasznie, wszyscy mówili, ¿e to ja mam<br />

dystans, ¿e mi nie zale¿y, ¿e siê nie zaanga¿owa³am (...) i sama<br />

tak mówi³am, ¿e mam dystans do wszystkiego i w pewnym<br />

momencie gdzieœ go zgubi³am...<br />

Prowadz¹cy program o jednej z bohaterek Baru Vip, której<br />

„narzeczony” – równie¿ bohater gry, powa¿nie naruszy³<br />

regulamin: Zachowa³a siê jak ¿ona, która martwi siê o to, czy<br />

m¹¿ bêdzie móg³ znaleŸæ pracê i utrzymaæ rodzinê.<br />

Reality show pod wzglêdem emocjonalnym jest niew¹tpliwie<br />

prawdziwe jako efekt (silne uczucia i ekshibicjonizm psychiczny),<br />

pomimo i¿ jest takie nietrwa³e i nieautentyczne jako fakt.<br />

Mówi¹c o „œwiecie wirtualnym”, mo¿na wreszcie doszukiwaæ siê<br />

analogii pomiêdzy reality show a sztuczn¹ rzeczywistoœci¹ gier kom-


Miêdzy kreacj¹ a rzeczywistoœci¹ w reality show...<br />

107<br />

puterowych. Zarówno uczestnik widowiska medialnego, jak i gracz<br />

komputerowy przebywaj¹ w œrodowisku rywalizacji oraz podlegaj¹<br />

przymusowi wykonywania poleceñ „systemu” w celu awansu na<br />

wy¿szy poziom gry. Musz¹ pokonywaæ przeciwników, wyimaginowanych<br />

wrogów, a tak¿e zdobywaæ doœwiadczenie niezbêdne do pozostania<br />

w œwiecie iluzji i poznawania dalszych jego ods³on. Oboje<br />

przebywaj¹ w centrum jakiegoœ, z góry zaplanowanego systemu,<br />

podporz¹dkowuj¹ siê jego regu³om i konkuruj¹ z innymi, walcz¹c<br />

o presti¿ zwyciêstwa. Co wiêcej, mo¿na tak¿e wskazaæ liczne podobieñstwa<br />

sytuacyjne pomiêdzy odbiorc¹ reality show a u¿ytkownikiem<br />

gry komputerowej. Aktywnoœæ obojga wi¹¿e siê z mo¿liwoœci¹<br />

identyfikowania siê z postaci¹ reprezentuj¹c¹ go w „œwiecie wirtualnym”,<br />

kontrol¹ spojrzenia, wyborem pola wizualnego oraz perspektywy<br />

postrzegania. Fenomen gier komputerowych polega na<br />

przekazywaniu widzowi kontroli nad tym, co widzi, oraz decydowania<br />

o tym, co zobaczy. Fenomen telewidza internauty polega zaœ<br />

na tym, i¿ posiada on mo¿liwoœæ wybierania interesuj¹cego go fragmentu<br />

programu i odtwarzania dowoln¹ iloœæ razy, a tak¿e przegl¹dania<br />

fotografii zamieszczonych na stronie www. Kontroluje on<br />

zatem to, co widzialne, ukierunkowuj¹c w³asne spojrzenie na stosowny<br />

obiekt (STAWOWCZYK, 2002: 61–86).<br />

Uczestników reality show porównaæ mo¿na do bohaterów komputerowej<br />

symulacji rzeczywistoœci, czyli gry The Sims (Maxis), polegaj¹cej<br />

na kierowaniu ¿yciem wybranych przez siebie postaci.<br />

Elektroniczne reprezentacje cz³owieka, podobnie jak mieszkañcy<br />

„kontrolowanego œrodowiska” (z za³o¿enia przedstawiciele spo³eczeñstwa),<br />

kierowani s¹ z zewn¹trz – w przypadku Simów wol¹<br />

oraz rêk¹ gracza, natomiast uczestnicy widowiska podlegaj¹ decyzjom<br />

producentów i telewidzów. W obu tych sytuacjach odbywa siê<br />

swoisty spektakl symulowanej realnoœci, próbuj¹cej imitowaæ naturalne<br />

potrzeby oraz zachowania cz³owieka, takie jak: fizjologia,<br />

uczucia i emocje, stosunki miêdzyludzkie, zagadnienia bytowe. „Aktorzy<br />

spo³eczni”, wykonuj¹c narzucane im zadania, ¿yj¹c w sztucznie<br />

wygenerowanej komunie, œmiej¹c siê i p³acz¹c publicznie, przychodz¹c<br />

i odchodz¹c z programu wed³ug uznania widzów, do z³udzenia<br />

przypominaj¹ komputerowe postaci Simów. Co ciekawe, za-


108 ALEKSANDRA JANKOWSKA<br />

równo gra, jak i reality show maj¹ charakter przedstawiaj¹cy, czyli<br />

ukazuj¹ dzia³ania pewnych postaci w jakimœ fizycznym œrodowisku<br />

(dom, kawiarnia, centrum handlowe, hotel itp.). Sensem tej „zabawy”<br />

jest zag³êbianie siê oraz prze¿ywanie fabu³y, budowanie<br />

narracji. S¹ to zatem projekty fabularne. Z tymi zjawiskami audiowizualnymi<br />

³¹cz¹ siê:<br />

– koniecznoœæ ustawicznego nad¹¿ania za rozwojem sytuacji zaplanowanych<br />

przez twórców,<br />

– pierwiastek „dramatu obyczajowego”, zorganizowanego wed³ug<br />

kryterium czasu rzeczywistego,<br />

– kondensacja czasu gry, dziêki zastosowaniu elipsy czasowej;<br />

w grze mamy mo¿liwoœæ przyspieszenia cyklu dobowego, w programie<br />

telewizyjnym natomiast obserwujemy redukowanie wielu<br />

godzin egzystencji uczestników do kilkunastu minut medialnej<br />

relacji,<br />

– rozwój zdarzeñ uzale¿niony od szeregu komend, poleceñ i wskazówek<br />

wydawanych z zewn¹trz (Klejsa [www.cyberforum.<br />

edu.pl], Sitarski [www.cyberforum.pl]).<br />

Analizuj¹c relacjê pomiêdzy kreacj¹ a rzeczywistoœci¹ w „telewizji<br />

realnoœci”, ustalaj¹c proporcje reality oraz show w tym przedsiêwziêciu,<br />

nale¿y odpowiedzieæ na pytanie: Czy takie schizofreniczne<br />

wspó³wystêpowanie przeciwieñstw, swoista dychotomia zjawisk<br />

mo¿e w ogóle funkcjonowaæ w jednym projekcie medialnym?<br />

Zapewne tak, jednak¿e zawsze któryœ z elementów powinien przewa¿aæ.<br />

W przypadku reality show zdecydowanie dominuje „prawda<br />

upozowana” przez techniki monta¿owe, dzia³ania stylizacyjno-<br />

-kreacyjne oraz nienaturalnoœæ zawi¹zywanych wiêzi miêdzyludzkich.<br />

Literatura<br />

DE MUL J. (1999): Rzeczywistoœæ wirtualna – pomiêdzy technologi¹, ontologi¹<br />

a sztuk¹. „Kultura Wspó³czesna”, nr 3.


Miêdzy kreacj¹ a rzeczywistoœci¹ w reality show...<br />

109<br />

DUNIN K. (2001): Prywatne i telewizyjne. Granice przyzwoitoœci. „Res Publica<br />

Nowa”, nr 10.<br />

GODZIC W. (2001): „Wielki Brat” a sprawa polska. W: GODZIC. W., red.: Podgl¹danie<br />

Wielkiego Brata. Kraków.<br />

HEIM M. (1993): The Metaphpysics of Virtual Reality. New York.<br />

KATAFIASZ O. (2001): „Wystarczy byæ”: teatr – przedstawienie – teatralizacja. W:<br />

GODZIC. W., red.: Podgl¹danie Wielkiego Brata. Kraków.<br />

KLEJSA K.: Gry komputerowe: miêdzy hipertekstow¹ anarchi¹ a gwarancj¹ sensu.<br />

http://www.cyberforum.edu.pl/druk.php3?ITEM=80 [22 IV 2006].<br />

KLOCH Z. (2004): Reality show i kultura masowa. „Pamiêtnik Literacki”, z. 3.<br />

MICZKA T. (1997): Rzeczywistoœæ wirtualna jako postmodernistyczna gra. O niektórych<br />

aspektach teleobecnoœci. W: JÊDRZEJKO E., ¯YDEK-BEDNARCZUK U., red.:<br />

Gry w jêzyku, literaturze i kulturze. Warszawa.<br />

P£A¯EWSKI J. (1987): Jêzyk filmu. Warszawa.<br />

PU£KA L. (2004): Kultura mediów i jej spektakle na tle przemian komunikacji<br />

spo³ecznej i literatury popularnej. Wroc³aw.<br />

SITARSKI P. (2002): Rozmowa z cyfrowym cieniem. Kraków.<br />

SITARSKI P.: Gry, w które graj¹ komputery. O narracyjnych uwarunkowaniach<br />

fabularnych gier komputerowych. http://www.cyberforum.edu.pl/druk.php3?<br />

ITEM=59 [22 IV 2006].<br />

STAWOWCZYK E. (2002): O widzeniu, mediach i poznaniu. St³uczone lustra rzeczywistoœci.<br />

Poznañ.<br />

Vademecum filmowca. http://www.monique97.webpark.pl/vademecu.htm#m%20n<br />

[22 IV 2006].


BARTOSZ CZAJKOWSKI<br />

Zapo¿yczenia angielskie<br />

w polskim jêzyku medycyny<br />

Celem niniejszego artyku³u jest okreœlenie cech jêzyka medycyny<br />

kwalifikuj¹cych go jako specjalistyczny oraz przedstawienie<br />

pewnych mechanizmów przechodzenia terminów angielskich do<br />

jêzyka polskiego u¿ywanego w medycynie. Jêzykiem medycyny<br />

zajmowa³o siê, badaj¹c to zjawisko pod wieloma aspektami, wielu<br />

jêzykoznawców, m.in. Felicja WYSOCKA (1980).<br />

Powstanie jêzyków specjalistycznych by³o nierozerwalnie zwi¹zane<br />

z rozwojem technologicznym osi¹ganym przez cz³owieka. Jêzyki<br />

te ewoluowa³y na przestrzeni wieków wraz z dziedzinami nauki.<br />

Podejmuj¹c próbê zdefiniowania tego, czym w ogóle jest jêzyk<br />

specjalistyczny, chcia³bym zwróciæ uwagê na kilka jego charakterystycznych<br />

cech. Ludzie zajmuj¹cy siê dan¹ dyscyplin¹ potrzebuj¹<br />

jêzyka funkcjonalnego, dziêki któremu mog¹ porozumiewaæ siê<br />

w zakresie swoich zainteresowañ i pracy. Przyk³adem mo¿e byæ profesjolekt<br />

programistów komputerowych, specjalistów wojskowych<br />

itp. Jêzyk ten zostaje przypisany okreœlonej grupie u¿ytkowników.<br />

Jest to pierwsza z cech jêzyka specjalistycznego. Kolejn¹ jego cechê<br />

stanowi dynamika rozwoju – nie ewoluuje on w sposób jednostajny,<br />

gdy¿ na przestrzeni wieków jêzyki specjalistyczne istnia³y obok siebie,<br />

rozbudowuj¹c siê szybciej w danym okresie, by po paruset latach<br />

zwolniæ tempo rozwoju, a nawet zupe³nie znikn¹æ, najczêœciej<br />

wraz z grup¹ swoich u¿ytkowników.


Zapo¿yczenia angielskie w polskim jêzyku medycyny<br />

111<br />

Jêzyk specjalistyczny jest równie¿, z pewnoœci¹, szerokim zbiorem<br />

terminów. To w³aœnie terminologia danego jêzyka czyni go niejednokrotnie<br />

niezrozumia³ym dla osób niewtajemniczonych w konkretn¹<br />

dyscyplinê; pod terminem kryje siê definicja opisuj¹ca podane<br />

zdarzenie, procedurê lub zabieg, który jest znany jedynie specjalistom<br />

zajmuj¹cym siê odpowiedni¹ dziedzin¹. Znajomoœæ terminologii<br />

profesjolektu warunkuje swobodne komunikowanie siê na poziomie:<br />

specjalista – specjalista, a jednoczeœnie uniemo¿liwia prowadzenie<br />

dialogu na poziomie: specjalista – laik.<br />

W jakim stopniu jêzyk specjalistyczny ró¿ni siê od jêzyka ogólnego?<br />

Pierwsz¹ i najwyraŸniejsz¹ odmiennoœæ widaæ w warstwie<br />

leksykalnej. Jêzyk specjalistyczny przepe³niony jest terminami, jak<br />

równie¿ zapo¿yczeniami z innych jêzyków. Nie stanowi to jednak<br />

jedynej odrêbnoœci, jak uwa¿aj¹ niektórzy badacze. Podkreœlaj¹ oni<br />

tak¿e rozbie¿noœci w warstwie syntaktycznej, gdzie dominuj¹ca jest<br />

strona bierna w konstrukcji zdania oraz szereg konstrukcji wtr¹conych,<br />

które nie s¹ czêsto u¿ywane w jêzyku ogólnym, stanowi¹<br />

natomiast istotny procent w tekstach naukowych. Zachodz¹cy proces<br />

jest bowiem wa¿niejszy ni¿ jego wykonawca.<br />

Jêzyki specjalistyczne cechuje pewna ró¿nica w dynamice rozwoju<br />

zwi¹zanego z powstawaniem nowych technologii. Czy progres<br />

techniki medycznej i jednoczeœnie rozkwit jêzyka specjalistycznego<br />

w jednym kraju powoduje jego automatyczny rozwój w innym?<br />

Oczywiœcie, kraje lepiej rozwiniête sprzedaj¹ lub te¿ u¿yczaj¹<br />

swoich technologii krajom stoj¹cym na ni¿szym poziomie rozwoju,<br />

a nie na odwrót. Pojawia siê wtedy zjawisko zapo¿yczania s³ownictwa,<br />

najczêœciej ze wzglêdu na brak odpowiedników w jêzyku<br />

ojczystym. Ich asymilacja z jêzykiem ojczystym zachodzi w niejednolity<br />

sposób. Same zapo¿yczenia równie¿ mo¿na podzieliæ ze<br />

wzglêdu na sposób, w jaki zosta³y przejête z jednego jêzyka do drugiego.<br />

Ma na to wp³yw szereg czynników, takich jak: ró¿nice strukturalne,<br />

liczba zapo¿yczeñ z podobnego Ÿród³a, stopieñ znajomoœci<br />

jêzyka obcego przez u¿ytkowników (ludzie lepiej znaj¹cy jêzyk<br />

obcy chêtniej korzystaj¹ z zapo¿yczeñ), a tak¿e czynniki spo³eczne,<br />

m.in.: presti¿ jêzyka, z którego zapo¿yczenia pochodz¹, nasta-


112 BARTOSZ CZAJKOWSKI<br />

wienie do zjawiska zapo¿yczania i stopieñ jêzykowego „nacjonalizmu”.<br />

Wœród zapo¿yczeñ – wed³ug klasyfikacji Einara HAUGENA (1950)<br />

– rozró¿niamy zapo¿yczenia bezpoœrednie, polegaj¹ce na przejêciu<br />

z jêzyka A do jêzyka B formy wraz z jego znaczeniem, takie<br />

jak business, marketing, s³owa powszechne obecnie w polszczyŸnie,<br />

Kolejnym rodzajem s¹ zapo¿yczenia strukturalne, polegaj¹ce<br />

na przejêciu struktury zdania z jêzyka A do B z jednoczesnym zachowaniem<br />

s³ownictwa jêzyka B, czego przyk³adem mo¿e byæ czêsto<br />

s³yszany w sklepach zwrot: W czym mogê pomóc? jako odpowiednik<br />

angielskiego: Can I help you? b¹dŸ skierowane do publicznoœci<br />

podczas telewizyjnych programów rozrywkowych pytanie prezentera:<br />

Czy macie dobry czas?, bêd¹ce odpowiednikiem angielskiego<br />

zdania u¿ywanego w podobnych sytuacjach: Are you having a good<br />

time? Zapo¿yczenia semantyczne stanowi¹ kolejn¹ grupê, w której<br />

znajduj¹ siê s³owa z jêzyka A, u¿yczaj¹ce znaczenia istniej¹cemu<br />

s³owu w jêzyku B i nadaj¹ce mu swoje znaczenie pola semantycznego,<br />

mimo ¿e ich forma pisana i mówiona nie przesz³a do jêzyka<br />

zapo¿yczaj¹cego. Do tej grupy zapo¿yczeñ nale¿y m.in. nadu¿ywane<br />

w ostatnim czasie s³owo dok³adnie odpowiadaj¹ce s³owu<br />

exactly u¿ywanemu w krajach angielskojêzycznych. Powszechne<br />

s¹ równie¿ hybrydy jêzykowe, bêd¹ce po³¹czeniem s³owa z jêzyka<br />

A ze s³owem z jêzyka B z zachowaniem jego formy, czego przyk³adem<br />

s¹ ciucholandy. Niema³y zbiór zapo¿yczeñ tworz¹ równie¿<br />

pseudoanglicyzmy, które ze wzglêdu na swoje modne brzmienie rozpowszechni³y<br />

siê w naszym jêzyku. Polegaj¹ one na zapo¿yczeniu<br />

morfemów z jêzyka A do B, podczas gdy tak stworzone s³owa de<br />

facto nie istniej¹ w jêzyku A. Jako przyk³ady mo¿na przytoczyæ tu<br />

ca³¹ seriê: happy endów, kempingów, parkingów, dansingów. Ciekaw¹<br />

grupê zapo¿yczeñ stanowi¹ anglicyzmy poœrednie, bêd¹ce<br />

formami analogicznymi, takimi jak: blokers, skejter.<br />

Jak wynika z klasyfikacji zapo¿yczeñ, jest ich wiele w jêzyku<br />

polskim. Nie ograniczaj¹ siê one jedynie do pojedynczych s³ów, ale<br />

stanowi¹ ca³e frazy (HAUGEN, 1950).<br />

Zapo¿yczanie nie jest procesem nowym. Dotyczy wiêkszoœci jêzyków<br />

maj¹cych kontakt z innymi. Wp³yw jêzyka angielskiego na pol-


Zapo¿yczenia angielskie w polskim jêzyku medycyny<br />

113<br />

ski koncentruje siê w szczególnoœci na zapo¿yczeniach, zaadaptowaniu<br />

obcego s³owa wraz ze znaczeniem i pisowni¹. Do XX wieku<br />

wystêpowanie anglicyzmów w jêzyku polskim mo¿na uznaæ za ma³o<br />

istotne, natomiast po tym okresie nast¹pi³ ich ogromny wzrost.<br />

Obecnie jest ich oko³o 2 tys. praktycznie w ka¿dej dziedzinie ¿ycia.<br />

Jakie cechy jêzyka medycyny czyni¹ z niego jêzyk specjalistyczny?<br />

Jedn¹ z cech jêzyków kwalifikuj¹cych siê do tej grupy jest ich<br />

przynale¿noœæ do œciœle okreœlonej grupy u¿ytkowników, w tym<br />

wypadku lekarzy i reszty personelu medycznego. Kolejna cecha<br />

typowa dla jêzyków specyficznych dyscyplin ma zwi¹zek z ich leksyk¹,<br />

konkretnie – z terminologi¹, bez której znajomoœci zanika<br />

podstawowy warunek swobodnej komunikacji w jêzyku specjalistycznym.<br />

Dla specjalisty okreœlony termin zwi¹zany jest z definicj¹,<br />

nie ma wiêc potrzeby t³umaczenia ka¿dego z procesów lub opisu<br />

urz¹dzeñ, o czym nie mo¿e byæ mowy w przypadku rozmowy z laikiem<br />

w danej dziedzinie. Jêzyk medycyny stanowi wyj¹tkowy<br />

„przypadek” – o ile czêœæ opracowañ naukowych niejednokrotnie<br />

we wstêpie t³umaczy, co dok³adnie rozumie pod danym okreœleniem<br />

ze wzglêdu na pewn¹ rozleg³oœæ rozumienia danego terminu, o tyle<br />

w jêzyku stosowanym w medycynie, ze wzglêdu na charakter pracy<br />

lekarza, okreœlenia s¹ lub te¿ przynajmniej powinny byæ jak najbardziej<br />

ujednolicone, co dotyczy zreszt¹ wiêkszoœci nauk œcis³ych.<br />

Nastêpna w³aœciwoœæ zawarta jest w warstwie syntaktycznej jêzyka<br />

– wystêpowanie strony biernej jest w jêzyku medycyny du¿o<br />

czêstsze w porównaniu z jêzykiem potocznym. Ma to zwi¹zek z opisem<br />

zachodz¹cych procesów, które s¹ najistotniejsze. Nale¿y w tym<br />

miejscu zwróciæ uwagê na rozwój jêzyka, nierozerwalnie zwi¹zany<br />

z ewolucj¹ osi¹gniêæ w konkretnej dziedzinie, w której zakresie jêzyk<br />

jest u¿ywany. Szybki postêp dziedziny przek³ada siê bezpoœrednio<br />

na dynamiczny rozwój jêzyka, w szczególnoœci na jego leksykê.<br />

Zmiany w innych warstwach nie s¹ tak zauwa¿alne i przebiegaj¹<br />

mniej wiêcej w zgodzie ze zmianami w jêzyku ogólnym.<br />

Jêzyk medycyny posiada wszystkie wymienione tu cechy jêzyka<br />

specjalistycznego. Dodatkowo cechuje go szybki rozwój w dobie<br />

wspó³czesnych osi¹gniêæ naukowych.<br />

8 Jêzyk...


114 BARTOSZ CZAJKOWSKI<br />

Niektórzy badacze jêzyka medycyny rozró¿niaj¹ typy jêzyka<br />

medycyny, przez Felicjê Wysock¹ nazwane „podkodami”. Pojawiaj¹<br />

siê one ze wzglêdu na charakter œrodowiska medycznego. W szpitalach<br />

i innych oddzia³ach opieki medycznej pracuj¹ ludzie z wy-<br />

¿szym i œrednim wykszta³ceniem medycznym, jak i personel nieposiadaj¹cy<br />

jakiegokolwiek przygotowania medycznego. Pierwszy<br />

z podkodów pojawia siê na poziomie lekarz – pacjent. Lekarz, chc¹c<br />

przeprowadziæ wywiad z pacjentem, nie mo¿e u¿ywaæ jêzyka zbyt<br />

specjalistycznego ze wzglêdu na to, ¿e nie bêdzie zrozumiany przez<br />

diagnozowanego pacjenta, a tym samym wyst¹pi brak lub b³êdna<br />

ocena jego stanu zdrowia. Lekarz musi tak dobraæ s³ownictwo, by<br />

prawid³owo i zrozumiale przekazaæ pacjentowi zalecan¹ terapiê.<br />

Chc¹c byæ bardziej przyjaznym, a przez to równie¿ zmniejszyæ napiêcie<br />

towarzysz¹ce pacjentowi podczas przeprowadzanych badañ,<br />

lekarz stara siê ograniczyæ dystans do osoby chorej przez u¿ywanie<br />

zwrotów grzecznoœciowych oraz mówienie do pacjenta pan,<br />

pani, b¹dŸ po imieniu. Kolejny podkod pojawia siê na poziomie lekarz<br />

– personel œredni. Lekarz przewa¿nie jest tutaj osob¹ zlecaj¹c¹<br />

przeprowadzenie odpowiednich zabiegów u pacjenta, wykonywanych<br />

przez personel œredni. Jêzyk lekarza w tym przypadku<br />

mo¿e byæ specjalistyczny ze wzglêdu na znajomoœæ zagadnieñ medycznych<br />

przez obydwie komunikuj¹ce siê ze sob¹ strony. Nastêpny<br />

podkod obejmuje komunikacjê lekarz – lekarz. Charakteryzuje<br />

siê on du¿¹ iloœci¹ specjalistycznego s³ownictwa oraz skrótów nazw<br />

procedur medycznych stosowanych w medycynie; pojawiaj¹ siê tu<br />

równie¿ zapo¿yczenia. Rozmowy mog¹ mieæ charakter mniej formalny<br />

ze wzglêdu na wzajemne relacje, ale równie¿ bardzo formalny<br />

w rozmowie lekarzy posiadaj¹cych ró¿ne stopnie naukowe.<br />

Jêzyk medycyny mo¿e byæ zarówno formalny, jak i nieformalny.<br />

Niektóre terminy pojawiaj¹ce siê w jêzyku mówionym zosta³y<br />

uproszczone, zyskuj¹c jednoczeœnie nieformalny charakter. Jednak<br />

nie utrudniaj¹ one komunikowania siê w danym, zamkniêtym œrodowisku<br />

medycznym, jakkolwiek nie wystêpuj¹ one w rozmowach<br />

specjalistów z ró¿nych œrodowisk pracy ze wzglêdu na swoj¹ potocznoœæ<br />

oraz mo¿liwoœæ ich z³ej interpretacji.


Zapo¿yczenia angielskie w polskim jêzyku medycyny<br />

115<br />

W polskim specjalistycznym jêzyku medycyny wystêpuje spora<br />

liczba zapo¿yczeñ z jêzyka angielskiego. G³ównym powodem takiej<br />

sytuacji jest przechodzenie s³ownictwa z jêzyka, którego spo³eczeñstwo<br />

stoi na wy¿szym poziomie technologicznym w danej dziedzinie,<br />

do jêzyka u¿ywanego w pañstwie, którego technologia nie jest<br />

tak dobrze rozwiniêta. Zdarza siê, ¿e nie ma mo¿liwoœci znalezienia<br />

polskiego odpowiednika. Personel medyczny wykorzystuje wtedy<br />

zapo¿yczenia, co u³atwia komunikacjê pomiêdzy pracownikami<br />

szpitali. Co wiêcej, nazewnictwo to ma ponadkrajowy charakter.<br />

Specjaliœci z danej dziedziny mog¹ komunikowaæ siê z innymi specjalistami<br />

poza granicami Polski, ze wzglêdu na to, ¿e wiêkszoœæ<br />

terminów wywodzi siê z jêzyka angielskiego.<br />

Jêzyk specjalistów pracuj¹cych w laboratoriach zawiera m.in.<br />

takie s³owa, jak: tracer ‘urz¹dzenie s³u¿¹ce do odznaczania nerwów<br />

oraz naczyñ krwionoœnych’, videoprinter ‘aparat s³u¿¹cy wydrukowi<br />

obrazów’, biohazard ‘wystêpowanie niebezpieczeñstwa’, agregometr<br />

‘urz¹dzenie do oceny skutecznoœci leczenia’, koagulometr<br />

‘urz¹dzenie do badania próbek’, reagent ‘substancja wchodz¹ca<br />

w reakcjê z pierwiastkami danego typu’, kit ‘zestaw reagentów’, kalibrator<br />

‘aparat mierz¹cy œrednicê przewodu’, kalibracja ‘czynnoœæ<br />

polegaj¹ca na mierzeniu œrednicy przewodu’, procedura ‘zabieg<br />

dokonywany na pacjencie’, back up ‘zapisanie danych celem ich<br />

zabezpieczenia’, precypitacja ‘odk³adanie siê osadu’, perfuzja ‘kr¹-<br />

¿enie krwi w danej czêœci cia³a’, gamma kamera ‘aparat do przeprowadzania<br />

badañ’, software ‘oprogramowanie komputerowe’, diluent<br />

‘substancja s³u¿¹ca rozcieñczaniu roztworu’, mode ‘tryb pracy<br />

urz¹dzenia’, background ‘poziom radiacji w pomieszczeniu, w którym<br />

przeprowadza siê badania’, interferencja ‘zak³ócenia wp³ywaj¹ce<br />

na dany czynnik’, specyfikacja ‘czu³oœæ danego reagentu na<br />

dane substancje lub pierwiastki’, korelacja ‘zwi¹zek pomiêdzy danymi<br />

substancjami lub czynnikami’, test Elisa – akronim pe³nej<br />

nazwy angielskiej Enzyme Linked Immuno-Sorbent Assay, bypassografia<br />

‘metoda leczenia chorób wieñcowych’, dilution ‘rozcieñczalnik’,<br />

pipeta ‘narzêdzie u¿ywane w laboratorium’, pipetowanie<br />

‘sama czynnoœæ wykonywana z u¿yciem pipety’, koagulogram ‘badanie<br />

krzepniêcia krwi’, loading ‘czynnoœæ ³adowania oprogramo-<br />

8*


116 BARTOSZ CZAJKOWSKI<br />

wania komputerowego’, peptyd ‘rodzaj bia³ka’, stent ‘ma³a rurka<br />

wprowadzana do ¿y³y w celu zabezpieczenia jej przed zapadniêciem<br />

siê’, marker ‘substancja s³u¿¹ca oznaczaniu danego pierwiastka<br />

w roztworze’, transplantacja ‘czynnoœæ przeszczepienia organów’,<br />

bypass ‘obejœcie zmienionych mia¿d¿yc¹ naczyñ krwionoœnych’,<br />

indykator ‘wskaŸnik’, koronaroplastyka ‘zabieg polegaj¹cy<br />

na rekonstrukcji ¿y³’, koronarografia ‘inwazyjna metoda diagnozuj¹ca’,<br />

angioplastyka ‘transplantacja naczyñ krwionoœnych’, sampel<br />

‘próbka’, graft ‘przeszczepiany organ’, set up – u¿ywane czêsto<br />

w obs³udze elektronicznych urz¹dzeñ diagnozuj¹cych, maintenance<br />

‘utrzymywanie’, cardrige ‘pojemnik zawieraj¹cy dan¹ substancjê’,<br />

washing solution ‘substancja s³u¿¹ca do czyszczenia czêœci<br />

analizatora przed kolejnym testem’, test panel – s³owa u¿ywane<br />

w obs³udze elektronicznych urz¹dzeñ diagnozuj¹cych, bar code<br />

‘kod paskowy na opakowaniach’, self test – s³owa u¿ywane w obs³udze<br />

elektronicznych urz¹dzeñ diagnozuj¹cych, trigger solution<br />

‘substancja s³u¿¹ca do czyszczenia urz¹dzeñ diagnozuj¹cych przed<br />

kolejnym testem’, faktor ‘czynnik’, aplikacja – s³owo u¿ywane<br />

w obs³udze elektronicznych urz¹dzeñ diagnostycznych.<br />

Wymienione zapo¿yczenia nale¿¹ do zapo¿yczeñ bezpoœrednich,<br />

które nie stanowi¹ jedynego rodzaju zapo¿yczeñ angielskich w jêzyku<br />

medycyny, gdy¿ mo¿emy znaleŸæ w nim równie¿ kalki, takie<br />

jak wyra¿enia: procedura kontroli jakoœci kalibracji bêd¹ce odpowiednikiem<br />

angielskiego quality control calibration procedure; test<br />

kanapkowy odpowiednik angielskiego sandwich test; frakcja wyrzutowa<br />

– ejection fraction, graftowanie – grafting; tomografia<br />

komputerowa – computer tomography; gêstoœæ optyczna – optic density;<br />

zakres referencyjny – reference range. Ostatnim typem zapo-<br />

¿yczeñ jest hybryda bêd¹ca nazw¹ zabiegu chirurgicznego banding<br />

pnia p³ucnego, którego angielski odpowiednik brzmi pulmonary<br />

artery banding.<br />

Podane przyk³ady dowodz¹, ¿e zapo¿yczenia dotycz¹ czêœciej<br />

rzeczowników ni¿ czasowników, oraz wykazuj¹, ¿e personel medyczny<br />

bardziej sk³onny jest do u¿ywania zapo¿yczeñ bezpoœrednich,<br />

stanowi¹cych najwiêksz¹ grupê. Trzeba uznaæ przy tym, ¿e


Zapo¿yczenia angielskie w polskim jêzyku medycyny<br />

117<br />

istnienie polskich odpowiedników nie eliminuje zapo¿yczonych terminów<br />

z codziennego jêzyka specjalistów w dziedzinie medycyny.<br />

Literatura<br />

ARABSKI J., red. (2001): Jêzyki specjalistyczne. Jêzyk biznesu. Katowice.<br />

BENSON M., ILSOM R. (1986): The BBI Combinatory Dictionary of English.<br />

Amsterdam–Philadelphia.<br />

COLLIER M. (1975): Medicine Prepared by English Language Services. Intern INC.<br />

DMOWSKA A., red. (1996): S³ownik wspó³czesnego jêzyka polskiego. Warszawa.<br />

DOBRZYCKA I., KOPOCZYÑSKI B. (1991): Jêzyk angielski dla pocz¹tkuj¹cych. Warszawa.<br />

FAWCETT P. (1997): Translation and Language: Linguistics Theories Explained.<br />

Manchester.<br />

HAUGEN E. (1950): The Analysis of Linguistic Borrowing Alabama.<br />

MACLEAN J. (1991): English in Basic Medical Science. Oxford.<br />

MIODEK J., red. (1996): O zagro¿eniach i bogactwie polszczyzny. Forum kultury<br />

s³owa. Wroc³aw.<br />

PONKS J.H., SHREVE G.M. (1997): Cognitive Processes in Translation. Thousand<br />

Oaks.<br />

RAMSOE J., WENNEVOLD A., LAURIDSEN P. (1982): Cogenital Heart Defects. Kopenhaga.<br />

SKIBIÑSKA E., CIEÑSKI M. (2002): Jêzyk. Stereotyp. Przek³ad. Wroc³aw.<br />

S£OMSKI P., S£OMSKI P. (2001): Podrêczny s³ownik medyczny. Angielsko-polski<br />

i polsko-angielski. Warszawa.<br />

ŒWIDA D. (1999): Office English. Warszawa.<br />

WYSOCKA F. (1980): Polska terminologia lekarska do roku 1838. Wroc³aw.


ADRIANA £UCZKOWSKA<br />

Eufemizmy i dysfemizmy<br />

w recenzjach filmowych<br />

Wed³ug Encyklopedii jêzykoznawstwa ogólnego eufemizm to<br />

„wyraz lub zwi¹zek frazeologiczny zastosowany w celu unikniêcia<br />

u¿ycia takiego œrodka leksykalnego, który z przyczyn estetycznych,<br />

kultowych czy cenzuralnych uwa¿any jest za nieprzyzwoity lub<br />

drastyczny. [...] Eufemizm os³abia emocjonalnoœæ wypowiedzi, eliminuj¹c<br />

wulgaryzmy, ³agodz¹c jej trywialnoœæ i dosadnoœæ” (POLAÑ-<br />

SKI, red., 2003: 148). Jednak¿e jêzykoznawcy zajmuj¹cy siê eufemizmami<br />

w jêzyku zgadzaj¹ siê, ¿e czasem trudno jest jednoznacznie<br />

stwierdziæ, ¿e dane wyra¿enie jest eufemizmem. To, co jedni<br />

uznaj¹ za sposób z³agodzenia wypowiedzi, inni mog¹ uznaæ za obraŸliwy<br />

jêzyk. Decyduj¹c siê na u¿ycie eufemizmu w wypowiedzi,<br />

chcemy „zachowaæ twarz” swoj¹ lub naszego rozmówcy, delikatnie<br />

przekazaæ coœ, co mo¿e byæ uznane za nieobyczajne lub obraŸliwe.<br />

Dlatego zamiast powiedzieæ komuœ, ¿e jego pomys³y s¹ idiotyczne,<br />

mówimy, i¿ s¹ infantylne. £agodz¹c nasze wypowiedzi, chronimy<br />

uczucia naszego rozmówcy. Wed³ug Anny D¥BROWSKIEJ (1993:<br />

51) eufemizm to „taki sposób wyra¿ania:<br />

– którego przyczyny wystêpowania s¹ pozajêzykowe (zakazy psychologiczne,<br />

spo³eczne, ideologiczne, polityczne), a wiêc ogólnie<br />

mówi¹c tabu;<br />

– który jest ominiêciem, zas³oniêciem (zawoalowaniem) lub z³agodzeniem<br />

nazwy wprost jakiegoœ zjawiska. Nazwa wprost nie<br />

mo¿e byæ zastosowana, poniewa¿ wzbudza negatywne konotacje;


Eufemizmy i dysfemizmy w recenzjach filmowych<br />

119<br />

– wyraz, wyra¿enie lub zwrot uznane za eufemizm wzbudzaj¹<br />

pozytywne lub neutralne konotacje. Kierunek wartoœciowania<br />

przebiega od negatywnego (verbum proprium) przez neutralny<br />

do pozytywnego lub od neutralnego do pozytywnego. W rezultacie<br />

wyraz (wyra¿enie), bêd¹cy eufemizmem, jest albo neutralny,<br />

albo nacechowany pozytywnie”.<br />

Dysfemizm (zwany równie¿ kakofemizmem) jest przeciwieñstwem<br />

eufemizmu. Jak podaj¹ Keith ALLAN i Kate BURRIDGE (1991:<br />

26–27), „jest to wyra¿enie o obraŸliwych konotacjach w stosunku<br />

do »okreœlanego« i/lub odbiorców”. U¿ywamy ich, jak podaj¹ autorzy,<br />

„gdy mówimy o swoich przeciwnikach, sprawach, w stosunku<br />

do których chcemy wyraziæ dezaprobatê oraz sprawach, których<br />

znaczenie chcemy pomniejszyæ”. Dysfemizmy, w przeciwieñstwie<br />

do eufemizmów, s¹ stosowane w celu przedstawienia obiektu w gorszym<br />

œwietle.<br />

Funkcja krytyczna, jak¹ pe³ni recenzja, sprawia, ¿e gatunek ten<br />

wydaje siê znakomitym materia³em do wykorzystania mo¿liwoœci,<br />

jakie stwarzaj¹ eufemizmy i dysfemizmy. Decyduj¹c siê na wybór<br />

eufemizmu lub dysfemizmu w wypowiedzi, recenzenci nadaj¹ swoim<br />

opiniom z góry zamierzony wydŸwiêk. W pierwszym wypadku<br />

d¹¿¹ do z³agodzenia wypowiedzi, nadania jej dodatniego lub neutralnego<br />

zabarwienia emocjonalnego, w drugim – do wywo³ania<br />

ujemnych skojarzeñ, wzmocnienia si³y wypowiedzi.<br />

Przytoczone tu przyk³ady pochodz¹ z dzia³u „Recenzje”, a opublikowane<br />

zosta³y w 2005 roku w magazynie „Film”. Wybrano je<br />

subiektywnie w celu zaprezentowania mo¿liwoœci wzbogacenia tekstu<br />

przy u¿yciu s³ów czy wyra¿eñ powszechnie znanych, a jednak<br />

w danym tekœcie wyj¹tkowych. K. Allan i K. Burridge zwrócili<br />

w swojej pracy uwagê, i¿ ostatecznie to kontekst decyduje o tym,<br />

czy coœ jest eufemizmem, dysfemizmem czy wyra¿eniem neutralnym.<br />

Poza charakterystycznymi dla recenzji fragmentami oceny<br />

filmów przytoczono równie¿ przyk³ady, w których pokrótce omówiono<br />

fabu³ê filmu.<br />

Robert De Niro by³ ca³kiem zabawny, a Ben Stiller nie tak<br />

fatalny jak zazwyczaj. (...) Robert De Niro zgrywa siê w bar-


120 ADRIANA £UCZKOWSKA<br />

dzo przykry sposób, ale z wiêkszym jeszcze niesmakiem patrzy³em<br />

na bezkrytyczne mizdrzenie siê Dustina Hoffmana<br />

i rozpaczliw¹ minoderiê Barbry Streisand.<br />

(£ukasz MACIEJEWSKI: Poznaj moich rodziców. „Film” 2005, nr 2, s. 81)<br />

W przytoczonym fragmencie autor u¿y³ zarówno eufemizmów,<br />

takich jak niesmak (zamiast obrzydzenie) oraz omówienie w bardzo<br />

przykry sposób zamiast np. jednoznacznego okreœlenia ¿a³oœnie,<br />

jak i dysfemizmu, m.in. przymiotnika fatalny. Warto zwróciæ uwagê,<br />

¿e recenzent z³agodzi³ nieco swoj¹ ocenê, dodaj¹c przeczenie<br />

nie, które czêsto umo¿liwia stworzenie eufemizmu. Jednak w tym<br />

wypadku jest to zabieg zbyt s³aby, aby zneutralizowaæ negatywne<br />

konotacje przytoczonego s³owa. Suma wartoœci eufemizmu i dysfemizmu<br />

powinna daæ zero: (LEINFELLER, za: D¥BROWSKA, 1993: 62):<br />

Dysfemizm<br />

− x<br />

Po³o¿enie jest bardzo z³e.<br />

Zdanie prawdziwe<br />

0<br />

Po³o¿enie jest z³e.<br />

Eufemizm<br />

+ x<br />

Po³o¿enie jest œrednie.<br />

Aby zobrazowaæ podany powy¿ej przyk³ad przymiotnika fatalny,<br />

korzystaj¹c z niniejszego schematu, mo¿na stworzyæ ilustracjê<br />

analogiczn¹ do tej przedstawionej przez Leinfeller:<br />

Dysfemizm Zdanie prawdziwe Eufemizm<br />

– x 0 + x<br />

Fatalny Z³y nienajlepszy<br />

(...) opowiedzieæ o jednym z mroczniejszych epizodów historii<br />

tego kraju [Salwador] – trwaj¹cej przez ca³e lata 80. wojnie<br />

domowej. (...) Œwiat w „G³osach niewinnoœci” jest wiêc wyprany<br />

ze swej specyfiki – dialogi u³o¿ono tak, ¿eby nie powiedzieæ<br />

w nich nic niezrozumia³ego dla zagranicznego widza,<br />

realia wysterylizowano z wszelkich „zaskakuj¹cych” szczegó³ów.<br />

(Tomasz TURYN: G³osy niewinnoœci. „Film” 2005, nr 9, s. 78)


Eufemizmy i dysfemizmy w recenzjach filmowych<br />

121<br />

Wed³ug S³ownika jêzyka polskiego PWN epizod to «wydarzenie,<br />

wypadek, zwykle ma³ej wagi, nie wywieraj¹cy wp³ywu na ca³oœæ<br />

wydarzenia; fragment czegoœ». U¿ycie tego s³owa jest wiêc w przytoczonym<br />

tekœcie eufemizmem, gdy¿ pomniejsza znaczenie wojny,<br />

sprawiaj¹c na czytelniku wra¿enie, jakby by³a ona bezkrwaw¹ zabaw¹.<br />

Tak¿e zaskakuj¹cy spe³nia funkcjê eufemizuj¹c¹ – autor<br />

osi¹ga j¹ w dwojaki sposób: po pierwsze u¿ywa cudzys³owu, po drugie,<br />

znaczenie, o jakie mu chodzi, czyli ‘szokuj¹cy’, nie jest pierwszym<br />

skojarzeniem nasuwaj¹cym siê odbiorcy podczas czytania tekstu.<br />

Niemniej portret osobnika czerpi¹cego satysfakcjê i profesjonaln¹<br />

dumê z dostarczania towaru, który pozwala ludziom<br />

skutecznie siê zabijaæ, wywo³uje niepokój i refleksjê<br />

nad godnym po¿a³owania stanem œwiatowej polityki.<br />

(Andrzej ZWANIECKI: Pan ¿ycia i œmierci. „Film” 2005, nr 11, s. 73)<br />

Osobnik jest s³owem nacechowanym negatywnie – mo¿na tu<br />

wiêc mówiæ o dysfemizmie. U¿yta peryfraza towar, który pozwala<br />

ludziom skutecznie siê zabijaæ równie¿, jak siê wydaje, mo¿e byæ<br />

zaliczona do grupy dysfemizmów. Opisane zosta³o dok³adnie, co ów<br />

towar mo¿e zrobiæ. Rzeczownik broñ ma neutralne konotacje, natomiast<br />

przytoczony opis zawiera s³owo zabijaæ, które w naszym<br />

spo³eczeñstwie, jak i wielu innych, wywo³uje negatywne uczucia,<br />

kojarzy siê bowiem ze œmierci¹, bêd¹c¹ tematem tabu.<br />

„Nasz” historyczny model ludobójstwa to „higieniczne” obozy<br />

koncentracyjne. „Cywilizowana” rzeŸ nie istnieje bez socjotechniki<br />

– Zygmunt Bauman pisa³, ¿e Holokaust, czyli<br />

g³adzenie milionów przez setki tysiêcy, by³o mo¿liwe dziêki<br />

uczynieniu zeñ faktu administracyjnego, w którym oprawca<br />

by³ urzêdnikiem wykonuj¹cym polecenia prze³o¿onych.<br />

(Barbara KOSECKA: Hotel Ruanda. „Film” 2005, nr 11, s. 76)<br />

Mimo i¿ ani S³ownik jêzyka polskiego PWN, ani S³ownik eufemizmów<br />

polskich nie odnotowuj¹ obozu koncentracyjnego jako eu-


122 ADRIANA £UCZKOWSKA<br />

femizmu, zasadne wydaje siê, by zaliczyæ ten frazeologizm do tej<br />

w³aœnie grupy wyrazowej. Kryje siê za nim bardzo bolesna i okrutna<br />

historia, jak mo¿na s¹dziæ, jego funkcja ³agodz¹ca jeszcze nie<br />

wyblak³a. Kolejnym przyk³adem jest holokaust – s³owo, które nazywa<br />

wymordowanie ¯ydów podczas II wojny œwiatowej. Jest to<br />

wyraz obcy, pochodzenia greckiego, przyjêty do jêzyka polskiego<br />

z ³aciny. Kolejnym s³owem, na które w przytoczonym fragmencie<br />

warto zwróciæ uwagê ze wzglêdu na jego eufemistyczn¹ rolê, jest<br />

rzeczownik g³adzenie u¿yty zamiast zabijanie.<br />

„Skarb narodów” to gratka dla kinomanów – pozwala skupiæ<br />

siê na zgadywaniu, z jakich filmów zer¿niête zosta³y poszczególne<br />

sceny bez zaprz¹tania sobie g³owy bezsensown¹<br />

akcj¹. Ta zreszt¹ zapo¿yczona zosta³a niemal w ca³oœci<br />

z ksi¹¿ki „Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna. (...) Po<br />

scenie kradzie¿y dokumentu, która wywo³uje tyle napiêcia co<br />

instrukcja wiertarki do zêbów, ta galopuj¹ca brednia wyrywa<br />

do przodu niczym zaprzêg pozbawiony woŸnicy. Nicolas Cage<br />

sprawia wra¿enie pomnikowego jeŸdŸca, któremu ukradziono<br />

rumaka spod siedzenia.<br />

(Andrzej ZWANIECKI: Skarb narodów. „Film” 2005, nr 1, s. 76)<br />

U¿yty w tym kontekœcie wyraz zer¿niête uznajemy za dysfemizm<br />

ze wzglêdu na jego wulgarnoœæ, a ponadto z uwagi na jego neutralny<br />

odpowiednik œci¹gn¹æ. W kolejnym zdaniu, w którym mowa<br />

jest o Ÿródle pomys³u filmu, autor ³agodzi swoj¹ wypowiedŸ. U¿ycie<br />

neutralnego zapo¿yczyæ w stosunku do poprzedniego nacechowanego<br />

ujemnie okazuje siê zabiegiem eufemizuj¹cym, gdy¿ zdecydowanie<br />

³agodzi ton wypowiedzi. Jednak aby nie zmyliæ czytelnika<br />

i w sposób eksplicytny daæ mu do zrozumienia, ¿e film nie jest<br />

wart obejrzenia, w dalszej czêœci recenzji Zwaniecki powraca do<br />

dosadnego tonu wypowiedzi. Metaforyczne porównanie odtwórcy<br />

g³ównej roli do pomnikowego jeŸdŸca, któremu ukradziono rumaka<br />

spod siedzenia raczej nie zachêca do obejrzenia filmu. Przyk³ad<br />

ten – zgodnie z definicj¹ K. Allana i K. Burridge – mo¿na uznaæ<br />

za dysfemizm, gdy¿ wyra¿a dezaprobatê autora.


Eufemizmy i dysfemizmy w recenzjach filmowych<br />

123<br />

Go³¹b leœny Franek Dolot jest, delikatnie mówi¹c, niedu¿y.<br />

Ale choæ Bozia mu wzrostu posk¹pi³a, pragnie czegoœ wa¿nego<br />

w ¿yciu dokonaæ. (...) Mieliœmy ju¿ rybkê Nemo z jedn¹ p³etw¹<br />

bardziej, która wspaniale radzi³a sobie z przeciwnoœciami<br />

losu. Mieliœmy ogra o w¹tpliwej urodzie, któremu paskudnie<br />

zionê³o z paszczy, a mimo to zdoby³ serce piêknej ksiê¿niczki.<br />

Teraz pora na bohatera, który mimo niewielkiego wzrostu<br />

osi¹ga wielki sukces. Krzepi¹ce. Oczywiœcie dla ma³ych<br />

widzów, bo my, m¹drzy doroœli (ju¿ po lekturze Sienkiewicza<br />

i obejrzeniu filmów z Jackie Chanem), wiemy, ¿e drobna sylwetka<br />

nie zawsze w ¿yciu przeszkadza.<br />

(Agnieszka GORTATOWICZ: Szeregowiec Dolot. „Film” 2005, nr 8, s. 84)<br />

W przytoczonym tekœcie wystêpuj¹ tylko eufemizmy. Pojawia siê<br />

tutaj wtr¹cenie sygnalizuj¹ce wyraz eufemistyczny delikatnie mówi¹c,<br />

litota – niedu¿y, niewielkiego wzrostu zamiast ma³y, niski,<br />

zdrobnienie Bozia w miejsce wyrazu Bóg, na który w naszej kulturze<br />

na³o¿one jest tabu kultu, co wi¹¿e siê z unikaniem nieuzasadnionego<br />

wymawiania imion œwiêtych, omówienie w¹tpliwa uroda<br />

zamiast brzydota oraz drobna sylwetka w odniesieniu do wzrostu.<br />

Wolski podgl¹da go³e piersi dziewczyny, po czym „jak to<br />

prawdziwy Polak” defloruje j¹ w wysokiej trawie, mimo wyznaniowego<br />

œwiatopogl¹du i narzeczonej w ojczyŸnie.<br />

(Bartosz ¯URAWICKI: Kochankowie Roku Tygrysa.<br />

„Film” 2005, nr 10, s. 97)<br />

W tak zawê¿onej perspektywie, sprowadzaj¹cej siê do kiczowatej<br />

opozycji miêdzy sentymentem a degrengolad¹, niewiele<br />

ju¿ do roboty maj¹ dobrzy aktorzy.<br />

(Bartosz ¯URAWICKI: Skazany na bluesa. „Film” 2005, nr 18, s. 83)<br />

W obu przytoczonych przyk³adach autor wprowadzi³ wyrazy<br />

obce, których niecodziennoœæ brzmienia powoduje, ¿e odczuwamy<br />

je jako mniej banalne i niezwyk³e (D¥BROWSKA, 1993: 300). W pierwszym<br />

przypadku skorzysta³ z wyrazu pochodzenia ³aciñskiego od-


124 ADRIANA £UCZKOWSKA<br />

nosz¹cego siê do tabuizowanego w naszej kulturze ¿ycia seksualnego.<br />

Deflorowaæ wystêpuje tutaj zamiast neutralnego w swej wymowie<br />

wyra¿enia pozbawiæ dziewictwa. Degrengolada z drugiego<br />

przyk³adu wywodzi swe korzenie z jêzyka francuskiego i oznacza<br />

‘upadek moralny’.<br />

Film ma nadmiar tego, co mia³y kostiumowe pompy hollywoodzkie.<br />

Ale pozbawiony jest – w odró¿nieniu od takich klasyków<br />

jak „Ben Hur” czy nowszy „Gladiator” – dobrej historii,<br />

dynamicznej akcji, dramatycznego napiêcia i epickiego<br />

rozmachu. Nie jest wielkim widowiskiem.<br />

(Andrzej ZWANIECKI: Aleksander. „Film” 2005, nr 1, s. 64)<br />

Wykorzystanie antonimii jest jednym ze sposobów eufemizacji.<br />

W przytoczonym fragmencie mamy przyk³ad stopniowania poœredniego<br />

antonimu, które charakteryzuje siê tym, i¿ – jak stwierdza<br />

Lyons – (za: D¥BROWSKA, 1993: 289) „negacja jednego z takich terminów<br />

nie implikuje stwierdzenia drugiego”. Stwierdzenie nie jest<br />

wielkim… nie implikuje wiêc, ¿e jest ma³ym (czy te¿, w tym wypadku,<br />

nieciekawym) widowiskiem. Jak zauwa¿a A. D¥BROWSKA<br />

(1993: 290), „wiêksza si³a eufemizuj¹ca antonimów wynika z tego,<br />

¿e negacja cechy pozytywnej wystêpuje w pewnym oddaleniu od<br />

przymiotnika wyra¿aj¹cego tê cechê [...]”.<br />

Równie „oryginalny” jest pomys³ na g³ówn¹ bohaterkê: nieszczêœliwie<br />

zakochana ¿urnalowa piêknoœæ têsknym wzrokiem<br />

spogl¹da na ulicê przez okno tanecznej szko³y.<br />

(Pawe³ T. FELIS: „Film” 2005, nr 2, s. 79)<br />

W cytowanym fragmencie autor wykorzysta³ ironiê jako narzêdzie<br />

eufemizuj¹ce. Jak podaje Jerzy Ziomek (za: D¥BROWSKA, 1993:<br />

357), „w planie dos³ownym [ironia] zawiera oceny pochlebniejsze<br />

ni¿ te, które s¹ istotnie mniemane i których nale¿y siê domyœleæ”.<br />

W tekœcie pisanym ironiê sygnalizuje siê zazwyczaj u¿yciem cudzys³owu,<br />

w mowie – intonacj¹ lub wyrazem twarzy. U¿yty wyraz oryginalny<br />

wystêpuje wiêc tutaj zamiast stereotypowy.


Eufemizmy i dysfemizmy w recenzjach filmowych<br />

125<br />

Von Trier z Vinterbergiem graj¹ konwencj¹ i bior¹ pod lupê<br />

nie tylko narodowy fetysz, ale i inne grzechy mniejsze Amerykanów,<br />

jak chocia¿by nieszczer¹, zaprogramowan¹ tolerancjê<br />

dla Afroamerykanów.<br />

(Micha³ BIELAWSKI: Moja droga Wendy. „Film” 2005, nr 11, s. 82)<br />

Wyraz Afroamerykanin stanowi kalkê jêzykow¹ z jêzyka angielskiego,<br />

gdzie u¿ywany jest jako politycznie poprawna forma okreœlaj¹ca<br />

czarnoskórych obywateli kraju. Jak pisze Nigel REES (2006:<br />

VI), wyrazy tworzone w ramach poprawnoœci politycznej s¹ g³ównym<br />

Ÿród³em nowych eufemizmów od koñca lat 80. XX wieku pomimo<br />

tego, ¿e niewiele maj¹ one wspólnego ze skromnoœci¹, uprzejmoœci¹<br />

czy dobrym smakiem. Trudno jednoznacznie stwierdziæ, czy<br />

s³owo to zostanie przyjête przez u¿ytkowników jêzyka polskiego,<br />

jednak jako neologizm pe³ni ono funkcjê eufemizuj¹c¹ w stosunku<br />

do wci¹¿ neutralnego (?) s³owa Murzyn.<br />

Przeszczep tego stylu na grunt hollywoodzki siê jednak nie<br />

uda³, byæ mo¿e dlatego, ¿e organizm fabryki temperowania<br />

oryginalnoœci odrzuci³ zastrzyk œwie¿ej krwi jeszcze przed<br />

transfuzj¹.<br />

(Jan WALCZAK: Zupe³nie jak mi³oœæ. „Film” 2005, nr 5, s. 80)<br />

Zaprezentowany przyk³ad zawiera dysfemizm. U¿yta przez autora<br />

peryfraza fabryka temperowania oryginalnoœci w miejsce nazwy<br />

Hollywood jest jednym z ciekawszych sposobów wyra¿enia<br />

dezaprobaty wobec niszcz¹cej wszelkie objawy wyj¹tkowoœci fabryki<br />

snów.<br />

Przytoczone w artykule przyk³ady s¹ jedynie czêœci¹ materia³u<br />

zebranego podczas analizy recenzji. Moim zamiarem nie by³o zreszt¹<br />

przedstawienie wszystkich eufemizmów i dysfemizmów, jakie<br />

uda³o siê znaleŸæ, a jedynie pokazanie, jak istotn¹ rolê odgrywaj¹<br />

one podczas tworzenia wypowiedzi. Eufemizmy stanowi¹ zdecydowan¹<br />

wiêkszoœæ zebranego materia³u. Wydaje siê, ¿e krytycy wol¹<br />

u¿ywaæ ³agodniejszych zwrotów lub korzystaæ z neutralnego jêzy-


126 ADRIANA £UCZKOWSKA<br />

ka, opisuj¹c filmow¹ „rzeczywistoœæ” czy przedstawiaj¹c w³asne oceny.<br />

Dlaczego? Byæ mo¿e pragn¹ unikn¹æ „ostatecznoœci” recenzji<br />

i pozwoliæ czytelnikowi wyrobiæ sobie w³asne zdanie.<br />

Literatura<br />

ALLAN K., BURRIDGE K. (1991): Euphemism & Dysphemism. Language Used as<br />

Shield and Weapon. New York.<br />

D¥BROWSKA A. (1993): Eufemizmy wspó³czesnego jêzyka polskiego. Wroc³aw.<br />

D¥BROWSKA A. (1998): S³ownik eufemizmów polskich. Warszawa.<br />

POLAÑSKI K., red. (2003): Encyklopedia jêzykoznawstwa ogólnego. Wroc³aw.<br />

REES N. (2006): A Man about a Dog. Euphemisms & Other Examples of Verbal<br />

Squeamishness. London.


9 Jêzyk...<br />

ANNA GUZY<br />

Jêzyk a œwiat dzieciêcej wyobraŸni<br />

(...) potrzebna jest fantazja, aby wszystkie znacz¹ce<br />

obrazy ¿ycia udoskonaliæ, uporz¹dkowaæ, odmalowaæ,<br />

utrwaliæ i dowolnie powtórzyæ ilekroæ jest<br />

to celowe dla poznania wnikliwego i dla wa¿nych<br />

dzie³. Na tym polega wielkie znaczenie fantazji,<br />

która dla geniusza jest narzêdziem niezbêdnym.<br />

Arthur Schopenhauer<br />

Niemiecki lingwista Wilhelm von Humbolt uzna³, ¿e œwiat postrzegany<br />

jest w sposób subiektywny, przedmiotem poznania s¹<br />

natomiast rzeczy i zjawiska wytworzone przez cz³owieka w wyobraŸni<br />

i wyra¿ane w jêzyku (¯YTKO, 2006: 12). Jego zdaniem jêzyk<br />

wyznacza granice poznania rzeczywistoœci. Jednak czy w przypadku<br />

dzieci równie¿ mamy do czynienia z takim ograniczeniem?<br />

Czy zobiektywizowana ocena i interpretacja œwiata bêdzie przez<br />

nie zachowywana? Dzieciom daleko do „doros³ej” obiektywizacji.<br />

Bli¿sze jest im w³asne kreowanie œwiata i rzeczywistoœci. Jêzyk –<br />

maj¹cy nieograniczone mo¿liwoœci – jest, jak podkreœla Hans Georg<br />

Gadamer, œwiadectwem nieskoñczonoœci (¯YTKO, 2006: 13). Dzieci<br />

s¹ w stanie wyraziæ s³owem wszystko, o czym pomyœl¹, co sobie<br />

wyobra¿¹ (por. KURCZ, 1987). Mo¿na do nich odnieœæ te teorie kognitywne,<br />

które podkreœlaj¹ rolê wyobraŸni w nadawaniu i rozumieniu<br />

znaczeñ. „Jêzyk jest traktowany jako rozleg³e continuum<br />

symboliczne, uformowane przez konwencjonalne jednostki nasycone<br />

ró¿norodn¹ informacj¹” (LIBURA, 2000: 23).


130 ANNA GUZY<br />

Wyobraźnię określa się za pomocą rozmaitych terminów: „wyobrażenia”,<br />

„wyobraźnia ejdetyczna”, „fantazja”, „imaginacja”,<br />

„idea”, „marzenie”, „zdolności twórcze”. W słowniku pojęć filozoficznych<br />

definiowana jest jako: siła tworzenia umysłowych wyobrażeń,<br />

niepochodzących bezpośrednio z wrażeń (ROGAL, 1977: 33). Na<br />

gruncie filozofii za najbardziej uniwersalną jej definicję uważa się<br />

tę, która łączy wyobraźnię z wiedzą. Dziecięcą wyobraźnię twórczą<br />

można utożsamiać z wyobraźnią typową dla artysty, która nie<br />

jest związana z pamięcią czy wiedzą. Analizowane zależności przedstawia<br />

schemat 1.:<br />

PAMIĘĆ<br />

Wyobraźnia<br />

niższa<br />

(w służbie<br />

woli)<br />

SCHEMAT 1. Wyobraźnia (zakres pojęć)<br />

ŹRÓDŁO: LIBERKOWSKI, WILKOWSKI, 2003: 115.<br />

Wyobraźnia wyższa<br />

(wyzwolona od woli)<br />

Według koncepcji Immanuela Kanta wyobraźnię można podzielić<br />

na: odtwórczą, czyli zależną od wcześniejszych doświadczeń, oraz<br />

twórczą, czyli taką, dzięki której możliwe staje się połączenie poszczególnych<br />

wydarzeń w całość w jednym akcie wyobrażenia (LI-<br />

PINA, 1984).<br />

Wyobraźnia jest zatem procesem psychicznym, który umożliwia<br />

przetwarzanie wyobrażeń 1 . Transformacja informacji zapisanej<br />

w kodzie obrazowym może odbywać się poprzez postać izomorficz-<br />

1 Wyobrażenia definiuje się jako pojedyncze akty poznawcze, które same<br />

w sobie dają wiedzę o swoim przedmiocie poznania (DURAND, 1986).


Jêzyk a œwiat dzieciêcej wyobraŸni<br />

131<br />

n¹, gdy owo przekszta³cenie zachodzi w obrêbie tej samej modalnoœci<br />

zmys³owej, oraz poprzez postaæ transmorficzn¹, gdy przekszta³cenie<br />

zachodzi miêdzy modalnoœciami (por. BIA£KOWSKI, 1984).<br />

Z rozwa¿añ tych wynika, ¿e istnieje jakoœciowa ró¿nica pomiêdzy<br />

wyobra¿eniem i spostrze¿eniem, tym samym równie¿ pomiêdzy<br />

wyobraŸni¹ a spostrzeganiem. Uwa¿a siê, ¿e relacja pomiêdzy<br />

wyobra¿eniem a wyobraŸni¹ jest taka sama, jak miêdzy spostrze-<br />

¿eniem a postrzeganiem (por. BRONOWSKI, 1984). Wyobra¿enia stanowi¹<br />

pewien wymiar jêzyka i dziêki temu pojawia siê nowa wiêŸ<br />

pomiêdzy wyobraŸni¹ a metafor¹ (LIBURA, 2000: 27). Zgodnie z teori¹<br />

prototypów wyobra¿enia s¹ podstaw¹ tworzenia pojêæ. Mog¹ staæ<br />

siê zatem punktem wyjœcia do tworzenia reprezentacji wzrokowo-<br />

-przestrzennych. Odzwierciedlana jest w nich ci¹g³a natura rzeczywistoœci.<br />

Wyobra¿enia – wed³ug zwolenników stanowisk abstrakcyjnych<br />

– s¹ epifenomenami zjawisk, które zachodz¹ w mózgu.<br />

Specjalizacja spostrze¿eñ w przypadku dzieci roz³o¿ona jest,<br />

oczywiœcie, w czasie. Jednak ju¿ u dzieci w 7.–8. roku ¿ycia nastêpuje<br />

du¿y prze³om w tej dziedzinie. W tym wieku dochodzi do wyraŸnej<br />

specjalizacji wyobraŸni przestrzennej i czasowej. Zmiany te<br />

t³umaczy siê rozwojem spostrze¿eñ, wyobra¿eñ oraz pojêæ zwi¹zanych<br />

z czasem i przestrzeni¹. Efektem dobrze rozwiniêtej wyobraŸni<br />

bêd¹ prawid³owo wykonywane szkice i rysunki do zadañ, tworzone<br />

poprawne opisy, formu³owane w³aœciwe spostrze¿enia i wnioski,<br />

okreœlaj¹ce zale¿noœci miêdzy elementami figur i samymi figurami.<br />

Wa¿nym elementem rozwoju wyobraŸni twórczej jest ekspresja<br />

plastyczna. Ciekaw¹ koncepcjê jej rozwoju opracowa³ Lew WY-<br />

GOTSKI (1971). Jego zdaniem „wyobraŸnia jest mentalnym procesem,<br />

który rozwija siê w wyniku internalizacji zabawy dzieciêcej.<br />

W miejsce realnych, fizycznych obiektów [...] w zabawie pojawiaj¹<br />

siê wyobra¿enia” (LIMONT, 1996: 45). Wed³ug Wygotskiego dziecko<br />

za pomoc¹ wyobraŸni nie tylko przypomina sobie wczeœniejsze<br />

doœwiadczenia, ale równie¿ tworzy nowe sytuacje i podejmuje nowe<br />

zachowania, podczas których nastêpuje przekszta³canie rzeczywistoœci.<br />

9*


132 ANNA GUZY<br />

Uwa¿a siê, ¿e jedn¹ z dystynktywnych cech wyobraŸni twórczej<br />

jest wewnêtrzna mowa, zwi¹zana z uwewnêtrznieniem zabawy<br />

dzieciêcej. Wygotski twierdzi, ¿e twórcza wyobraŸnia bierze swój<br />

pocz¹tek w twórczej aktywnoœci dziecka.<br />

Jaki jest zwi¹zek pomiêdzy jêzykiem a dzieciêc¹ wyobraŸni¹?<br />

Jaki jest poziom wyobraŸni twórczej oraz jêzyka mówionego dzieci?<br />

By odpowiedzieæ na postawione pytania, przeprowadzi³am badania<br />

w³asne. W eksperymencie 2 wziê³o udzia³ 22 uczniów z klasy<br />

II szko³y podstawowej, w tym 7 dziewczynek oraz 15 ch³opców. Zadaniem<br />

dzieci by³o narysowanie Trójk¹tnej bajki Danuty Wawi³ow 3 .<br />

Nauczyciel kilkakrotnie czyta³ badanym jej tekst 4 . Efektem pracy<br />

dzieci by³y wytwory plastyczne w postaci rysunków stworzonych<br />

dowoln¹ technik¹. Po wykonaniu polecenia nauczyciela dotycz¹cego<br />

stworzenia konkretyzacji plastycznej i po nadaniu jej tytu³u<br />

uczniowie prezentowali swoje rysunki na forum klasy i opowiadali<br />

o nich 5 .<br />

2 Badanie zosta³o przeprowadzone we wrzeœniu 2006 roku w jednej ze szkó³<br />

podstawowych w Zabrzu (trwa³o 2 jednostki lekcyjne).<br />

3 Oto fragment bajki: By³a raz sobie ska³a / bardzo dziwna, TRÓJK¥TNA,<br />

/ sta³ na tej skale pa³ac / bardzo dziwny, TRÓJK¥TNY. / W pa³acu tym na tronie<br />

/ bardzo dziwnym TRÓJK¥TNYM / zasiada³ król w koronie / bardzo dziwnej,<br />

TRÓJK¥TNEJ (...) / A¿ kiedyœ raz dworacy / na szczeroz³otej tacy / przynieœli mu<br />

œniadanie wykwintne nies³ychanie – / a by³o to niedu¿e / zwyczajne jajko kurze,<br />

/ bardzo dziwne, / OKR¥G£E! (...) I odt¹d sta³a ska³a / bardzo dziwna, OKR¥-<br />

G£A / a na tej skale pa³ac / bardzo dziwny, OKR¥G£Y (...) (WAWI£OW 1980).<br />

4 Podczas pierwszego czytania nauczyciel „zawiesza³ g³os”. Zadaniem<br />

uczniów by³o dokoñczenie zdania, np.: By³a raz sobie ska³a / bardzo dziwna,<br />

[zawieszenie g³osu – uczniowie zgaduj¹] TRÓJK¥TNA.<br />

5 Wypowiedzi uczniów by³y rejestrowane w formie nagrania. Podczas ustnego<br />

opisu obrazka wziêto pod uwagê nastêpuj¹ce elementy: A – Opis rysunku<br />

dokonany w sposób ca³oœciowy. Rozpoczynaj¹cy siê od tytu³u, a nastêpnie ukazuj¹cy<br />

pozosta³e jego elementy, B – Brak w opisie wskazania tytu³u obrazka<br />

(w dowolnym momencie opisu), C – Nadmierne stosowanie deiksy (u¿ywanie<br />

elementów deiktycznych tam, gdzie mo¿liwa by³a inna forma), D – Brak konkretyzacji<br />

przestrzennej (sformu³owañ typu: na prawo, na lewo, z boku, itp.),<br />

E – Opis lapidarny, krótki, jednozdaniowy lub ograniczaj¹cy siê wy³¹cznie<br />

do podania tytu³u obrazka, F – Stosowanie du¿ej liczby przymiotników oraz<br />

innych form gramatycznych, które ubarwiaj¹ opis, G – Stosowanie zdañ z³o-


Jêzyk a œwiat dzieciêcej wyobraŸni<br />

133<br />

Zarówno poddano ocenie analizê plastyczn¹ wiersza (wyobraŸnia<br />

twórcza) 6 , aktywnoœæ jêzykow¹ w zakresie jêzyka mówionego,<br />

jak i okreœlono stopieñ adekwatnoœci literackiej 7 .<br />

W przypadku oceny wytworu plastycznego na ka¿dej badanej<br />

p³aszczyŸnie uczeñ móg³ otrzymaæ od 1 do 5 punktów w zale¿noœci<br />

od nasilenia cechy, natomiast w przypadku oceny adekwatnoœci<br />

literackiej oraz poziomu wypowiedzi ustnej – 1 lub 0 punktów<br />

za obecnoϾ lub brak danej cechy 8 .<br />

Podczas oceny wypowiedzi ustnej zauwa¿y³am ró¿nice w zakresie<br />

p³ci (por. MOIR, JESSEL, 1996). Grupa dziewcz¹t najwiêcej punktów<br />

otrzyma³a za p³ynnoœæ wypowiedzi, zachowanie logicznego jej<br />

ci¹gu oraz adekwatnoœæ opisu rysunku do analizowanego wiersza.<br />

Ch³opcy najwy¿ej oceniani byli za zachowanie konkretyzacji przestrzennej<br />

oraz logicznego toku wypowiedzi, najmniejsz¹ liczbê<br />

punktów uzyskali zaœ za stosowanie ma³ej liczby elementów ubarwiaj¹cych<br />

opis. Najwiêksze ró¿nice widoczne by³y w przypadku<br />

przedstawienia ca³oœciowego rysunku. W zakresie p³ci ró¿nice<br />

wynosi³y 0,51. Ch³opcy zdecydowanie czêœciej dokonywali ca³oœciowego<br />

opisu obrazka. W tabeli zestawione zosta³y opisywane zale¿noœci:<br />

¿onych o poprawnej strukturze, H – Brak „powa¿niejszych” usterek stylistycznych,<br />

I – WypowiedŸ p³ynna (bez d³u¿szych przerw), J – Zachowanie logicznego<br />

toku wypowiedzi, K – Brak adekwatnoœci opisu ustnego oraz rysunku,<br />

L – Opis elementów dodatkowych, zwi¹zanych z rysunkiem (np. znajduj¹cych<br />

siê w tle).<br />

6 W pracach plastycznych dzieci pod uwagê by³y brane nastêpuj¹ce cechy:<br />

kszta³t, w tym zachowanie odpowiednich proporcji, zgodnoœæ z ogólnie przyjêtym<br />

wzorcem; kompozycja, czyli uk³ad elementów; dobór kolorów (w tym odpowiednie<br />

³¹czenie kolorów); starannoœæ wykonania; innowacyjnoœæ (ekspresja<br />

twórcza), rozumiana jako ciekawa forma wykonania obrazka, interesuj¹ce<br />

ujêcie metafory w wierszu, itp.; korelacja treœci i formy – zgodnoœæ tytu³u<br />

obrazka z treœci¹ rysunku.<br />

7 W tym celu szukano odpowiedzi na nastêpuj¹ce pytania: Czy na obrazku<br />

znajduj¹ siê obiekty zupe³nie niezwi¹zane z treœci¹ tekstu, przypadkowe lub<br />

stereotypowe? Czy na rysunku znajduj¹ siê obiekty z wiersza? Czy obrazek<br />

oddaje sytuacjê ³¹cz¹c¹ owe obiekty?<br />

8 Ca³e badanie zosta³o nagrane i spisane (wypowiedzi dzieci dotycz¹ce opisu<br />

obrazka).


134 ANNA GUZY<br />

TABELA 1. Ocena wypowiedzi ustnej<br />

Cecha<br />

A<br />

B<br />

C<br />

D<br />

E<br />

F<br />

G<br />

H<br />

I<br />

J<br />

K<br />

L<br />

Razem<br />

RÓD£O: Badania w³asne.<br />

Œrednia<br />

dziewczêta<br />

0,42<br />

0,85<br />

0,14<br />

0,57<br />

0,85<br />

0,43<br />

0,85<br />

0,85<br />

1<br />

1<br />

1<br />

0,57<br />

8,53<br />

Œrednia ch³opcy Œrednia Rozstêp<br />

0,93<br />

1<br />

0,6<br />

0,93<br />

0,6<br />

0,26<br />

0,8<br />

0,8<br />

0,93<br />

0,86<br />

0,93<br />

0,8<br />

9,44<br />

0,675<br />

0,925<br />

0,37<br />

0,75<br />

0,725<br />

0,375<br />

0,825<br />

0,825<br />

0,965<br />

0,93<br />

0,965<br />

0,685<br />

9,015<br />

0,51<br />

0,15<br />

0,46<br />

0,36<br />

0,25<br />

0,17<br />

0,05<br />

0,05<br />

0,07<br />

0,14<br />

0,07<br />

0,23<br />

2,51<br />

Oprócz poziomu wypowiedzi ustnej oceniono równie¿ adekwatnoœæ<br />

literack¹. W pracach zarówno ch³opców, jak i dziewcz¹t na<br />

rysunku znalaz³y siê obiekty z wiersza. Dziewczêta du¿o lepiej poradzi³y<br />

sobie z plastyczn¹ konkretyzacj¹ metafory – ukazaniem<br />

dwóch œwiatów: okr¹g³ego i trójk¹tnego (ró¿nica 0,22), co œwiadczyæ<br />

mo¿e o lepiej rozwiniêtej wyobraŸni. Osoby z wysoko rozwiniêt¹<br />

wyobraŸni¹ plastyczn¹ uzyska³y znacznie ni¿szy rezultat<br />

w zakresie wypowiedzi ustnej, natomiast wy¿szy – w zakresie adekwatnoœci<br />

literackiej. Dzieci, które osiagnê³y najwy¿sze wyniki w zakresie<br />

wypowiedzi plastycznej, otrzyma³y równie¿ wiêksz¹ liczbê<br />

punktów za adekwatnoœæ literack¹ w stosunku do œredniej – 0,6<br />

punktu.<br />

Zwi¹zek pomiêdzy wypowiedziami ustnymi a wyobraŸni¹ by³<br />

w przypadku badanych istotny. Opis rysunku dotyczy³ projekcji bajki


Jêzyk a œwiat dzieciêcej wyobraŸni<br />

135<br />

– stworzonej w wyobraŸni dzieci. Podczas opisu ustnego najczêœciej<br />

wymienia³y one elementy zwi¹zane bezpoœrednio z bajk¹ Danuty<br />

Wawi³ow, nastêpnie swoje wypowiedzi urozmaica³y obiektami dodatkowymi,<br />

które mog³y byæ potencjalnymi elementami dowolnej<br />

bajki. Jak widaæ z opisu dzieci, otoczenie, t³o klasy 9 ma olbrzymi<br />

wp³yw na ich wypowiedzi – stanowi ono element poœrednicz¹cy pomiêdzy<br />

bajk¹ a jej opisem (b¹dŸ konkretyzacj¹ plastyczn¹). Nastêpuj¹cy<br />

schemat prezentuje owe zale¿noœci:<br />

OPIS RYSUNKU<br />

œrodki wyrazu œwiat mówi¹cego<br />

werbalne – TEKST pozawerbalne – GEST<br />

Elementy z bajki Elementy poœrednicz¹ce OPIS<br />

Tworzona przez uczniów interpretacja plastyczna jest skorelowana<br />

z otaczaj¹cym œwiatem. Obrazy projektowane w umyœle<br />

dziecka maj¹ odniesienie do rzeczywistoœci pozajêzykowej. Tworzone<br />

przez dziecko reprezentacje s¹ z³o¿one i nie ograniczaj¹ siê wy-<br />

³¹cznie do œwiata bajki (nierealnego). Szukaj¹ swoich odwzorowañ<br />

na wy¿szych poziomach reprezentacji. Osi¹ konstrukcyjn¹ opisów<br />

dzieci jest czêsto spójnoœæ referencyjna. W³aœnie dziêki temu zabiegowi<br />

trafnie mo¿na nazwaæ obiekty, które nie odnosz¹ siê wy³¹cznie<br />

do œwiata realnego, ale stanowi¹ przedmiot wyobra¿eñ (np. trójk¹tny<br />

œwiat).<br />

Tekst opisu odnosi siê do rysunku i z nim tworzy spójn¹ ca³oœæ.<br />

Czêsto w opisach wystêpowa³y zaimki referencyjne (mój, moja, ona).<br />

Trafna identyfikacja opisu mo¿liwa by³a tylko w okreœlonym kon-<br />

9 Przedmioty, które znajduj¹ siê w klasie, takie jak: tablica, god³o, ³awki,<br />

krzes³a.


136 ANNA GUZY<br />

tekœcie (dzieci pokazywa³y elementy, które by³y przez nie opisywane,<br />

np. tutaj mam zamek, tam jest król). Cechowa³ je niemal¿e ca³kowity<br />

brak spójnoœci formalnej (dzieci w opisie unika³y formalnych<br />

wyznaczników spójnoœci, takich jak natomiast, lub, lecz, co powodowa³o<br />

brak kohezji w ich wypowiedziach), czêsto nawet spójnoœci<br />

w³aœciwej (na podstawie poszczególnych opisów nie jesteœmy w stanie<br />

ustaliæ zwi¹zku pomiêdzy obiektami oraz sytuacjami, np. uczeñ<br />

mówi: na rysunku mam króla i hard rock, przy czym nie uzasadnia,<br />

jaka jest pomiêdzy nimi zale¿noœæ).<br />

W prezentacjach by³y odniesienia do elementów wymienionych<br />

w tekœcie – wystêpowa³y zarówno na rysunku oraz w jego opisie<br />

(endofory, np. taki rysunek – tutaj mam króla, chmurê i górê),<br />

jak i poza nim (egzofory, np. uczeñ wskazuj¹c na zamek: w nim<br />

mieszka król i dwór 10 ). Dokonywany przez uczniów wybór œrodków<br />

koreferuj¹cych 11 prowadzi³ czêsto do nadmiernego niedookreœlenia.<br />

Sam opis by³by niezrozumia³y bez odniesienia do konkretyzacji plastycznej<br />

(nadmierne stosowanie form typu: jego, jej, ten, a tutaj,<br />

tamten, taki, itp.). Zastosowanych niedookreœleñ w przypadku opisów<br />

dzieci nie mo¿na uto¿samiaæ z chêci¹ wywo³ania efektu perspektywizacji<br />

(TABAKOWSKA, red., 2001: 250–255).<br />

Pamiêtaæ nale¿y, ¿e: „obraz malarski wymaga istnienia kategorii<br />

i nie implikuje sta³ego porz¹dku czêœci sk³adowych w stworzonym<br />

na jego podstawie opisie” (TABAKOWSKA, 2001: 43). Obrazowanie,<br />

którego dokonali uczniowie, zwi¹zane by³o z powstaniem w ich<br />

umyœle okreœlonych niewerbalnych reprezentacji, które nastêpnie<br />

zosta³y przez nich przedstawione zarówno graficznie, jak i werbalnie.<br />

System stworzonych wyobra¿eñ czêœciowo zwi¹zany by³ ze<br />

schematyzacj¹ strukturaln¹.<br />

Opisuj¹c obrazek, uczniowie wskazywali na liczbê obiektów, jednak<br />

ca³kowicie pomijali istnienie ich w czasie i przestrzeni. W wiêkszoœci<br />

przypadków zachowywali odpowiedni¹ perspektywê w opi-<br />

10 Uczeñ narysowa³ tylko zamek, natomiast w opisie ustnym dokona³ opisu<br />

wnêtrza i jego mieszkañców. Istniej¹ oni tylko w jego wyobraŸni, poniewa¿<br />

elementy te nie s¹ widoczne na rysunku.<br />

11 Odsy³aj¹cych do tego samego obiektu (por. TABAKOWSKA, 2001a: 253).


Jêzyk a œwiat dzieciêcej wyobraŸni<br />

137<br />

sie poszczególnych elementów. Czêœciej relacje odleg³oœci zachowywali<br />

badani ch³opcy. Opozycja figura – t³o przejawia³a siê podczas<br />

prezentacji elementów istotnych i mniej wa¿nych, zwi¹zanych<br />

z bajk¹ oraz opisem rysunku.<br />

Zgodnie ze stwierdzeniem LANGACKERA (2001), który uzna³, ¿e<br />

obrazowanie w pewnych przypadkach mo¿e byæ to¿same z wyobra-<br />

¿eniami, a te silnie zwi¹zane s¹ z wyobraŸni¹, tak¿e z wyobraŸni¹<br />

twórcz¹, mo¿na opisywaæ uzyskane wytwory dzieciêcej aktywnoœci<br />

plastycznej i jêzykowej w odniesieniu do koncepcji sceny.<br />

W analizowanym przypadku scena zawiera okreœlon¹ liczbê<br />

przedmiotów, zwi¹zanych z bajk¹ (np. król, ska³a), potencjalnych<br />

(np. chmura, s³oñce, drzewo) oraz œciœle zwi¹zanych z otaczaj¹c¹<br />

badanych rzeczywistoœci¹ (np. klasa, god³o).<br />

Pole widzenia prezentowane jest przez dzieci najczêœciej w sposób<br />

sekwencyjny, podczas opisu kolejnych elementów od najwa¿niejszych<br />

po mniej wa¿ne, np. Mój obrazek nosi tytu³ trójk¹tne<br />

i okr¹g³e wrota. Namalowa³em wielkie drzwi trójk¹tne i okr¹g³e<br />

okno, tutaj wie¿e trzy, tutaj wie¿a trójk¹tna i ca³e niebo. Tylko<br />

w nielicznych przypadkach uczniowie dokonali skanowania holistyczego<br />

(wszystkie elementy uznali za jednakowo wa¿ne), np. opis<br />

dokonywany by³ za pomoc¹ jednego zdania lub okreœlenia, czêsto<br />

analogicznego do tytu³u stworzonej konkretyzacji plastycznej –<br />

Dziwna bajka, Zmieniona bajka od króla. Wszyscy badani dokonali<br />

upodmiotowienia relacji sceny, poniewa¿ ¿aden z uczniów nie<br />

by³ bezpoœrednio przedmiotem opisu czy te¿ czêœci¹ rysunku.<br />

Relacje pomiêdzy profilem a baz¹ 12 w wypowiedziach ustnych<br />

s¹ nieostre. Uczniowie chêtnie dokonuj¹ profilowania, jednak<br />

nie zarysowuj¹ bazy: opisuj¹ poszczególne elementy œwiata przedstawionego,<br />

jednak bez ich specyfikacji. Zakres przywo³ywanej treœci<br />

semantycznej zwi¹zany jest zatem bezpoœrednio z profilowanym<br />

obiektem. Uczniowie wskazuj¹ w kilku przypadkach zarówno na<br />

zakresy bezpoœrednie: opisuj¹, np. komnatê czy króla 13 , w którego<br />

12 Definicje sceny, profilu, bazy, profilowania w rozumieniu E. TABAKOWSKIEJ<br />

(por. 2001; red., 2001).<br />

13 Przy za³o¿eniu, ¿e król jest czêœci¹ zamku.


138 ANNA GUZY<br />

bezpoœrednim zakresie przedstawiaj¹ zamek na zasadzie metonimicznej<br />

relacji czêœæ – ca³oœæ.<br />

Uczniowie, którzy dokonuj¹ indywidualnej konkretyzacji poszczególnych<br />

elementów opisu w sposób hierarchiczny, zachowuj¹<br />

równie¿ wiêksz¹ spójnoœæ nie tylko wypowiedzi, ale równie¿ adekwatnoœci<br />

na linii: Trójk¹tna bajka – konkretyzacja plastyczna –<br />

opis ustny.<br />

Dla opisu i samej interpretacji wiersza, który stanowi³ niejako<br />

„pretekst” stworzenia konkretyzacji plastycznej, kluczow¹ rolê odgrywa<br />

metafora; w analizowanym przypadku jest to metafora obrazowa:<br />

pokazanie istnienia dwóch œwiatów – okr¹g³ego i trójk¹tnego.<br />

Uchwycenie owej binarnoœci – moim zdaniem – zwi¹zane jest<br />

z wysoko rozwiniêt¹ wyobraŸni¹.<br />

Podsumowuj¹c niniejsze rozwa¿ania, mo¿na jednoznacznie<br />

stwierdziæ, ¿e wyobraŸnia i jêzyk s¹ silnie ze sob¹ zwi¹zane, zale¿¹<br />

od siebie, trudno jednak wskazaæ wszystkie p³aszczyzny powi¹zañ.<br />

Na dzieciêc¹ wyobraŸniê du¿y wp³yw wywiera otaczaj¹ca rzeczywistoœæ,<br />

towarzysz¹ca aktowi twórczemu. W opisie i na rysunkach<br />

dzieci znalaz³y siê elementy z t³a klasy: wyjœcie awaryjne, wyjœcie<br />

przeciwpo¿arowe, szko³a, god³o, drzwi, okno, a tak¿e te, które s¹<br />

zwi¹zane ze œwiatem mówi¹cego (w tym pozaszkolnym): hard rock,<br />

winda, pochodnia.<br />

W wiêkszoœci przypadków uczniowie w sposób trafny dokonali<br />

identyfikacji metafory: podzia³ na dwa œwiaty, co mo¿e œwiadczyæ<br />

o du¿ej mo¿liwoœci ich wyobraŸni, która by³a odzwierciedlona w jêzyku.<br />

Poznanie i nazywanie rzeczywistoœci nie by³o niczym krêpowane,<br />

uczniowie tworzyli nowe w³asne nazwy w przypadku<br />

trudnoœci z odtworzeniem pierwotnego desygnatu (np. z bajki, której<br />

tekst by³ tylko czytany), np. zamiast s³owa rycerz uczniowie u¿ywali<br />

chipek, goœciu. Swój opis wzbogacali elementami, które nie wyst¹pi³y<br />

w bajce Danuty Wawi³ow, jednak uznawane s¹ za stereotypowe<br />

i czêsto tworz¹ t³o rysunków dzieci: s³oñce, chmury, œwiat,<br />

drzewa, kwiatki, dolina, niebo, z³oto, rakieta, rybki, choinka,<br />

krzak, ptak. We wszystkich opisach znalaz³y siê elementy zwi¹zane<br />

tematycznie i treœciowo z bajk¹: smok, rycerze, oblê¿enie, ska³a,<br />

dworzanie, czêsto wzbogacone tymi, które tematycznie ³¹cz¹ siê


Jêzyk a œwiat dzieciêcej wyobraŸni<br />

139<br />

tylko z analizowan¹ bajk¹ Danuty Wawi³ow: odcinek, geometria,<br />

kurczak, ptak. Pok³ady dzieciêcej wyobraŸni s¹ wci¹¿ niezbadane<br />

i tajemnicze. Œwiata dzieci nie jest w stanie ograniczaæ nawet jêzyk!<br />

Literatura<br />

BIA£KOWSKI G. (1984): Rola wyobraŸni i emocji w nauce i sztuce. „Problemy”,<br />

nr 3.<br />

BRONOWSKI J. (1984): ród³a wiedzy i wyobraŸni. Warszawa.<br />

DURAND G. (1986): WyobraŸnia symboliczna. Warszawa.<br />

KURCZ I. (1987): Jêzyk a reprezentacja œwiata w umyœle. Warszawa.<br />

LANGACKER R.W. (2001): Wyk³ady z gramatyki kognitywnej. Prze³. H. KARDELA,<br />

P. £OZOWSKI. Lublin.<br />

LIBERKOWSKI R., WILKOWSKI W. (2003): WyobraŸnia a filozofia. W: LIBERKOWSKI R.,<br />

WILKOWSKI W., red.: O wyobraŸni. Poznañ.<br />

LIBURA A. (2000): WyobraŸnia w jêzyku. Wroc³aw.<br />

LIMONT W. (1996): Analiza wybranych mechanizmów wyobraŸni twórczej. Toruñ.<br />

LIPINA S. (1984): Kszta³towanie pojêæ dzieci w wieku przedszkolnym. Warszawa.<br />

MOIR A., Jessel D. (1996): P³eæ mózgu. O prawdziwej ró¿nicy miêdzy mê¿czyzn¹<br />

i kobiet¹. Prze³. N. KANCEWICZ-HOFFMAN. Warszawa.<br />

ROGAL W. (1977): Ma³y s³ownik pojêæ filozoficznych. Poznañ.<br />

TABAKOWSKA E. (2001): Jêzykoznawstwo kognitywne a poetyka przek³adu.<br />

Kraków.<br />

TABAKOWSKA E., red. (2001): Kognitywne podstawy jêzyka i jêzykoznawstwa.<br />

Kraków.<br />

WAWI£OW D. (1990): Rupaki. Warszawa.<br />

WYGOTSKI L. (1971): Wybrane prace psychologiczne. Warszawa.<br />

¯YTKO M. (2006): Pisanie – ¿ywy jêzyk dziecka. Warszawa.


JUSTYNA DUDEK-CHOLEWA<br />

Dziecko w roli autora tekstu<br />

Pierwszymi wypowiedziami dziecka s¹ pojedyncze s³owa, które<br />

czêsto znacz¹ tyle, co pe³ne zdanie 1 (ZIMBARDO, 1996: 145). Jêzyk<br />

dziecka jest bardzo wa¿nym œrodkiem ekspresji procesów psychicznych.<br />

To, co ono czuje, prze¿ywa, zostaje uzewnêtrznione w zabawie,<br />

dzia³aniu, ale najwyraŸniej w wypowiedzi jêzykowej. Dziecko<br />

jest w stanie przedstawiæ obrazowo nie tylko ich treœæ, ale tak¿e<br />

swój stosunek do wypowiadanej treœci; potrafi wyraziæ bogactwo<br />

uczuæ (MARZEC, 1995).<br />

Robert GLOTON i Claude CLERO (1976) uwa¿aj¹, i¿ inspiracja ekspresji<br />

s³ownej w postaci zabawy by³aby najlepsz¹ motywacj¹ dla<br />

dzieci. Szczególne znaczenie – wed³ug nich – odgrywa œrodowisko<br />

rodzinne, gdzie dziecko uczy siê jêzyka podczas s³uchania bajek<br />

oraz dialogu pomiêdzy rodzicami i rodzeñstwem. Dziecko w rodzinie<br />

bawi siê za pomoc¹ jêzyka mówionego. Wystarcza to jednak dla<br />

jego doœwiadczeñ i potrzeb ekspresji w zakresie s³ownym.<br />

Swobodne przejœcie od mówienia do pisania dokonuje siê w sposób<br />

³atwy w szkole, gdy dziecko znajduje siê w sytuacji, w której<br />

formu³owanie swoich myœli i zapisywanie ich sprawia mu przyjemnoœæ,<br />

a odbywa siê to w atmosferze swobody.<br />

Wed³ug Romana Jakobsona „jêzyk jest motorem wyobraŸni”<br />

(GLOTON, CLERO, 1976: 233). Odgrywa on ogromn¹ rolê w zabawie.<br />

1 Dziecko mówi np. mama, co mo¿e oznaczaæ: „To jest mama”, „Mamo, gdzie<br />

jesteœ?”.


Dziecko w roli autora tekstu<br />

141<br />

S³owo staje siê konstruktywnym wspó³czynnikiem przedstawienia.<br />

Dziecko w procesie swych poszukiwañ komunikuje siê za pomoc¹<br />

pytañ lub zdañ orzekaj¹cych. Te formy – „dzieciêce powiedzonka”<br />

– s¹ naiwne i absurdalne, poniewa¿ wynikaj¹ z braku wiedzy<br />

i umiejêtnoœci rozumowania, dlatego te¿ bywaj¹ komiczne. ród³em<br />

komizmu bywa szczeroœæ i rzeczowoœæ dziecka. Czêœci¹ integraln¹<br />

jego zabawy jest wyra¿anie tego, co czuje, poprzez krzyk oraz<br />

mówienie. Dziecko przede wszystkim bawi siê s³owem, a zw³aszcza<br />

jego dŸwiêkiem, melodi¹, intonacj¹ i wieloznacznoœci¹, która<br />

pozwala na spontaniczn¹ swobodê zabawy (GLOTON, CLERO, 1976).<br />

Poezja nieznanych s³ów powstaje jako skutek niewiedzy dziecka<br />

w zetkniêciu z nieznanymi wyrazami, które s³yszy w zrozumia³ym<br />

szyku. Dziecko nie zadowala siê tak¿e istniej¹cym zasobem s³ownikowym,<br />

ale postêpuje z nim w sposób bezceremonialny. Kreuje<br />

nowe s³owa, u¿ywa s³ów, nie znaj¹c ich struktury gramatycznej,<br />

tworzy wyrazy na zasadzie analogii fleksyjnej lub te¿ przenosi znane<br />

s³owa z jednych kontekstów znaczeniowych w inne. W inwencji<br />

jêzykowej dziecka przewa¿aj¹ elementy tworzenia form rzeczownikowych<br />

od czasowników, lub odwrotnie, budowanych na podstawie<br />

analogii w sposób zupe³nie prawid³owy (SEMENOWICZ, 1979; CIE-<br />

ŒLIKOWSKI, 1985; SYNOWIEC, 1992).<br />

Twórczoœæ jêzykowa dzieci rozpoczyna siê ju¿ od tworzenia nazw<br />

zabaw. Równie¿ podczas zabaw indywidualnych towarzyszy dziecku<br />

mówienie. Przed rozpoczêciem zabawy z rówieœnikami dzieci<br />

musz¹ np. zdecydowaæ, kto szuka, a kto goni; wtedy odliczaj¹ lub<br />

wymawiaj¹ zaklêcie (SIMONIDES, 1976; ZGÓ£KOWA, red., 1986). Zabawa<br />

dzieci ma ogromny wp³yw na ich jêzyk. Za jej poœrednictwem<br />

dziecko opanowuje wiele nowych wiadomoœci, potrzebnych do orientowania<br />

siê w ¿yciu (CIEŒLIKOWSKI, 1985). Podczas zabawy w grupie<br />

rówieœniczej dzieci w m³odszym wieku szkolnym powstaj¹ nastêpuj¹ce<br />

udane teksty 2 o funkcji perfekcjonistycznej:<br />

2 Tekst to jednostka, która „obejmuje ci¹gi wyrazowe o ró¿nej rozpiêtoœci,<br />

rozmaitym stopniu z³o¿onoœci i ró¿nie przekazywane. Jej manifestacjê stanowi¹<br />

wypowiedzi zarówno wielo-, jak i jednozdaniowe, proste komunikaty<br />

potoczne i teksty literackie o skomplikowanej, kunsztownej strukturze, prze-


142 JUSTYNA DUDEK-CHOLEWA<br />

1. „Skrêtacze jêzyka” – s¹ to trudne do wymówienia s³owa, zawieraj¹ce<br />

zestaw trudnych g³osek, myl¹ce zestawienia sylab lub<br />

zdania z³o¿one ze s³ów zaczynaj¹cych siê na tê sam¹ literê, np.<br />

przelecia³y trzy pstre przepiórzyce, stó³ z powy³amywanymi nogami,<br />

Karol kupi³ królowej Karolinie, pan policjant puœci³ pi³kê<br />

– dzieci wykazuj¹ siê tutaj perfekcjonizmem jêzykowym.<br />

2. Zabawy semantyczne – polegaj¹ na zestawieniach s³ownych,<br />

które daj¹ w rezultacie dwuznacznoœæ semantyczn¹, lub deformacjach<br />

s³ownych, przestawianiu sylab czy g³osek, np. s³o-ma<br />

– mas³o, szel-ka – kaszel, tar-ka – katar, bel-ka – kabel, Fel-ka<br />

– kafel.<br />

3. Zabawy obsceniczno-semantyczne, tzw. „gra pó³s³ówek” – polegaj¹<br />

na zmianie pierwszych liter w zestawieniu s³ownym.<br />

4. Wszelkie deformacje s³ów – podzia³ wyrazu na sylaby i przedzielenie<br />

ka¿dej sylaby „obc¹ sylab¹” oraz ujednolicenie wszystkich<br />

samog³osek w wyrazie, np. ka-za-ka-cza-ka-ro-ka-wa-kany<br />

ka-ka-ka-losz.<br />

5. „Przestawianki” sylabowe lub g³oskowe – tworzone przez zestawienie<br />

tekstu macierzystego z tekstem sparodiowanym.<br />

6. Wierszyki i przyœpiewki o budowie zbli¿onej do ronda, w której<br />

po³¹czenie ostatniej sylaby z pierwsz¹ pozwala wypróbowaæ obscenicznoœæ<br />

tekstu.<br />

7. Zabawy logiczne:<br />

– „wywracanki” i „naopaki” – utwory z celowo zak³ócon¹ lub odwrócon¹<br />

koordynacj¹ zjawisk;<br />

kazy jêzykowe pisane oraz mówione” (DOBRZYÑSKA, 1993: 7). Udane teksty charakteryzuj¹<br />

siê spójnoœci¹, interakcj¹ miêdzy nadawc¹ i odbiorc¹, intencj¹<br />

oraz interpretacj¹ tekstu. Wyró¿nia siê dwa typy spójnoœci: sieæ nawi¹zañ<br />

miêdzyzdaniowych – cohesion, oraz treœciow¹ spoistoœæ tekstu – coherence<br />

(DOBRZYÑSKA, 1993: 10). Wed³ug M.R. MAYENOWEJ (1993) tekst spójny opiera siê<br />

na 3 zasadach: (1) jest tekstem sformu³owanym przez jedn¹ osobê; (2) jest<br />

tekstem adresowanym do jednego odbiorcy; takim odbiorc¹ mo¿e byæ nie tylko<br />

jedna osoba, ale równie¿ wyspecjalizowana w¹ska grupa ludzi lub grupa szeroka,<br />

taka jak ca³e pokolenie lub naród; (3) jest tekstem, który w rezultacie<br />

daje opis jednego przedmiotu, opowieϾ o jednym przedmiocie lub rozumowanie<br />

dowodz¹ce jednej tezy.


Dziecko w roli autora tekstu<br />

143<br />

– zagadki i zadania kombinatoryjne – zagadki i ³amig³ówki s³u-<br />

¿¹ce do rozœmieszania, jak równie¿ zagadki abstrakcyjne lub<br />

dwuznaczne oraz zagadki przewrotne.<br />

Dzieci w m³odszym wieku szkolnym potrafi¹ te¿ tworzyæ teksty<br />

o funkcji regulacyjnej:<br />

1. Przys³owia, porzekad³a – reguluj¹ dzieciêce zachowania aspo³eczne,<br />

np.: Nie œmiej siê dziadku z cudzego wypadku, a dziadek siê<br />

œmia³ i to samo mia³; Kto przezywa, tak siê sam nazywa; Kto oddaje<br />

i odbiera, ten siê w piekle poniewiera, a po œmierci kijem wierci<br />

i obierki zbiera; Kto ciekawy, niech wsadzi nos do kawy; Kto<br />

siê gniewa, niech siê gniewa, niech przy³o¿y nos do drzewa.<br />

2. „Ma³e umowy spo³eczne”, „zamawianie” oraz „uciszanki” – ustalaj¹<br />

regu³y gry.<br />

3. „Wyliczanki” typu: Entliczek, pêtliczek / czerwony stoliczek / na<br />

kogo wypadnie / na tego bêc; Ene, due, rabe / po³kn¹³ Chiñczyk<br />

¿abê, / a ¿aba Chiñczyka, co z tego wynika...<br />

4. „Przeskakiwania” – teksty polegaj¹ce na pokonywaniu kolejnych<br />

przeszkód i udawaniu, ¿e siê je pokona³o, np.: Pusta, klepka, /<br />

na krzy¿, rzepka, / z przodu, / z ty³u, / z przodu, / chleb do<br />

pieca, / chleb z pieca, / ko³ek, sto³ek, / i ogromna œwieca.<br />

5. Teksty eliminuj¹ce napiêcie.<br />

6. Teksty reguluj¹ce moment przekazywania zabawki czy te¿ pi³ki,<br />

np. Anio³ek, fio³ek, ró¿a, bez, / konwalia, balia, zdech³y pies<br />

(PAPUZIÑSKA, 1981: 100) 3 .<br />

Przytoczone teksty œwiadcz¹ o twórczym podejœciu dziecka do jêzyka.<br />

Ukazuj¹ go jako autora, który w sposób udany pos³uguje siê<br />

jêzykiem, wykazuj¹c siê bardzo dobr¹ znajomoœci¹ tego tworzywa.<br />

S¹ to jednak teksty wielokrotnie powtarzane, czasem odtwarzane,<br />

zas³yszane – zaliczamy je wiêc do folkloru dzieciêcego.<br />

Teksty w pe³ni twórcze to teksty swobodne 4 . Dziecko pisze nie<br />

tylko to, co jest interesuj¹ce dla niego samego, ale przede wszyst-<br />

3 Wybra³am tê klasyfikacjê folkloru dzieciêcego, bo zwraca siê w niej szczególn¹<br />

uwagê na funkcjê spo³eczn¹ tekstów tworzonych przez dzieci. Inne klasyfikacje<br />

tekstów folkloru dzieciêcego przytaczaj¹: SIMONIDES, 1976; CIEŒLIKOWSKI, 1985.<br />

4 S¹ to teksty, które powstaj¹ w wyniku swobodnej wypowiedzi dzieci. Treœæ<br />

takich utworów jest uwarunkowana prze¿yciami dziecka w jego œrodowisku


144 JUSTYNA DUDEK-CHOLEWA<br />

kim to, co – jego zdaniem – mog³oby zainteresowaæ jego kolegów<br />

czy rodziców. Celestyn Freinet proponuje, aby ka¿dy tekst zosta³<br />

opublikowany po wspólnym sprawdzeniu z nauczycielem i ca³¹<br />

klas¹ (w ten sposób dziecko uczy siê tak¿e krytycyzmu). Postuluje<br />

ocenianie utworów uczniów na podstawie ich wysi³ków, a nie wyniku<br />

uzyskanego po utworzeniu tekstu (SEMENOWICZ, 1979). Dziecko<br />

zaczyna kreowaæ teksty wraz z nabyciem umiejêtnoœci pisania<br />

i nieraz, jeœli umiejêtnoœæ ta jest pielêgnowana, tworzy je przez<br />

wiele lat.<br />

Aby ukazaæ umiejêtnoœci tekstotwórcze 5 ma³ych autorów, pos³u-<br />

¿ê siê przyk³adami tekstów swobodnych 6 dotycz¹cych burzy 7 . Wiersze<br />

o burzy modeluj¹ i przetwarzaj¹ œwiat, co jest charakterystyczne<br />

dla tekstów nacechowanych estetycznie.<br />

Ma³e dzieci t³umacz¹ sobie zjawiska i obiekty wodne (morze, rzeka,<br />

staw, jezioro) w sposób nadprzyrodzony. Wed³ug nich ca³y œwiat<br />

przyrody jest o¿ywiony, a zjawiska atmosferyczne maj¹ wszystkie<br />

znane im cechy istot ¿ywych – to pozosta³oœæ myœlenia animistycznego<br />

(SEMENOWICZ, 1979: 51). Elementy zjawisk przyrodniczych<br />

„rozmawiaj¹” z dzieckiem, „bawi¹ siê” z nim, s¹ po to, aby mu s³u-<br />

¿yæ. Starsze dzieci podejmuj¹ tak¿e temat przyrody (w tym zjawisk<br />

i obiektów wodnych), zwracaj¹c przy tym uwagê na to, co jest kolorowe<br />

i dŸwiêczne. Taka postawa odpowiada etapom rozwoju myœlenia,<br />

wyobraŸni i uczuciom dziecka w tym okresie, poniewa¿ ca³a<br />

i ma charakter spo³eczny. W ten sposób mali twórcy próbuj¹ uporz¹dkowaæ<br />

otaczaj¹cy ich œwiat (BALUCH, 1995).<br />

5 Umiejêtnoœci tekstotwórcze ma³ych autorów zwi¹zane s¹ z twórczym<br />

ukszta³towaniem osobowoœci dzieci, do których mo¿na zaliczyæ takie cechy,<br />

jak: otwartoœæ myœlenia, swoista „przekora wobec utartych schematów mówienia<br />

i zachowania doros³ych”, ciekawoœæ, samodzielnoœæ, zmys³ obserwacji<br />

(DYMARA, red., 2004).<br />

6 Analizowane teksty swobodne to wiersze dzieci w wieku od 7 do 13 lat.<br />

Teksty dzieci (8 wierszy) zebra³am i zanalizowa³am w ramach szerszego opracowania<br />

zwi¹zanego z obrazem zjawisk wodnych w twórczoœci dzieci.<br />

7 Burza to „zjawisko atmosferyczne, charakteryzuj¹ce siê gwa³townymi opadami<br />

deszczu, grzmotami, piorunami oraz silnym, porywistym wiatrem” (Sst,<br />

T. 1: 179; SXVI, T. 2: 515; Swar, T. 1: 239; SJPD, T. 1: 736; SJPSz, T. 1: 207;<br />

ISJP, T. 1: 139).


10 Jêzyk...<br />

Dziecko w roli autora tekstu<br />

145<br />

uwaga skierowana jest na zewn¹trz, czyli na otaczaj¹cy œwiat (SE-<br />

MENOWICZ, 1979: 32). Natomiast dzieci jeszcze starsze, wybieraj¹c<br />

temat przyrodniczy, zwracaj¹ szczególn¹ uwagê na nastrój, który<br />

wi¹¿e siê z ich stanem psychicznym, a zw³aszcza napiêciem emocjonalnym<br />

(SEMENOWICZ, 1979: 35).<br />

W swobodnych tekstach dzieci tworz¹ definicje poetyckie burzy.<br />

Ma³y autor okreœla, i¿ burza to: granatowe niebo, bia³a pierzyna<br />

chmur; (...) wiatr porywaj¹cy opad³e liœcie z zielonych drzew. Dzieci<br />

przedstawiaj¹ zatem obraz burzy sprzed burzy i podczas jej trwania.<br />

Zwracaj¹ ponadto uwagê na zjawiska, które poprzedzaj¹ nadchodz¹c¹<br />

burzê – s¹ to jaskó³ki 8 , które nisko lataj¹, np. jaskó³ki<br />

lataj¹ce nad moj¹ g³ow¹ 9 . Opisuj¹ równie¿ zachowania zwierz¹t,<br />

np. jaskó³ek 10 , bêd¹cych zwiastunem burzy: jaskó³ki lataj¹ nisko;<br />

jaskó³ki piszcz¹ w gniazdach skulone. Tu doœwiadczenie dziecka<br />

równe jest doœwiadczeniu doros³ego.<br />

W wierszach dzieci zastosowany zosta³ zabieg personifikacji,<br />

w opisach dzia³añ burzy, w których u¿yto:<br />

– czynnoœciowych czasowników przemieszczania w funkcji uosabiaj¹cej:<br />

jechaæ – burza jedzie na wozie z chmur; pójœæ – posz³a<br />

za œwiaty;<br />

– czasowników procesualnych w funkcji antropomorfizuj¹cej: gin¹æ<br />

– ginie w otch³ani; przemijaæ – burza jedzie i przemija;<br />

– czasowników czynnoœciowych w funkcji uosabiaj¹cej: wysy³aæ –<br />

grom wysy³a jako pos³a; przyœwiecaæ – przyœwieca latark¹ b³yskawicy;<br />

rozwiesiæ – na ramionach s³oñca / rozwiesi³a pulchne<br />

chmury; wplataæ – w ciemny pomruk grzmotu / wplot³a wiatr;<br />

– czasowników kauzatywnych: przyoblekaæ – rozwiesi³a pulchne<br />

chmury / przyoblek³a ich granat; osaczyæ – g³ucho brzmi¹cym<br />

echem / osaczy³a ponur¹ muzyk¹.<br />

8 Zob. przys³owie: Kiedy siê jaskó³ka zni¿a, deszcz siê zbli¿a (ADALBERG,<br />

1889–1894: 183).<br />

9 To zjawisko nie dotyczy, byæ mo¿e, obserwacji bezpoœredniej, ale wynika<br />

z przejmowanych wizji literackich czy kulturowych.<br />

10 Por. przys³owia: Kiedy siê jaskó³ka zni¿a, deszcz siê zbli¿a; Jedna jaskó³ka<br />

nie przynosi wiosny; Jedna jaskó³ka nie stanowi lata (ADALBERG, 1889–1894:<br />

183).


146 JUSTYNA DUDEK-CHOLEWA<br />

Czasowniki zatem przyjmuj¹ w tekstach dzieci funkcjê antropomorfizuj¹c¹.<br />

Opis dzia³añ burzy w tekstach jest bogaty – dzieci<br />

okazuj¹ siê tutaj doskona³ymi obserwatorami i interpretatorami.<br />

Dzieci przedstawiaj¹ burzê jako „ogromn¹” i „sprê¿yst¹”. Epitety<br />

dzieciêce nie wskazuj¹ na pozytywny czy te¿ negatywny charakter<br />

burzy; oznaczaj¹ one coœ wielkiego i zmiennego. Cechy burzy<br />

odnosz¹ siê w tekstach do odczuæ dziecka. Prezentuje ono burzê<br />

w sposób, który zwi¹zany jest z odpowiednim stanem emocjonalnym.<br />

Dziecko zdaje sobie sprawê z niebezpieczeñstwa, jakie niesie<br />

burza. Teksty te oddaj¹ specyficzn¹ dzieciêc¹ perspektywê,<br />

z której obserwowane jest zjawisko burzy. Opis zachowañ ludzi odnosi<br />

siê do matek, które martwi¹ siê o swoje dzieci: Mamy wychylaj¹<br />

siê z okien; mamy wo³aj¹ rozbawione dzieci, ich doœwiadczenie<br />

jednak ka¿e lekcewa¿yæ grozê burzy; one s¹ burz¹ rozbawione.<br />

Obserwacje dzieciêce s¹ wielostronne: dzieci ogl¹daj¹ i analizuj¹<br />

otaczaj¹cy œwiat w kilku aspektach – dostrzegaj¹ samo zjawisko,<br />

potrafi¹ je opisaæ, zauwa¿aj¹ zachowania ludzi i zwierz¹t. Choæ<br />

epitety okreœlaj¹ce zjawisko atmosferyczne by³y ambiwalentne<br />

w ocenie, m³odzi poeci w swych tekstach daj¹ wyraz pewnym negatywnym<br />

odczuciem wobec burzy: burza posz³a za œwiaty, precz!<br />

Wykrzyknienie precz!, maj¹ce charakter ekspresywny, wskazuje na<br />

gwa³towny nakaz oddalenia siê (SJPSz, T. 2: 876), dziecko zatem<br />

nie lubi burzy; pragnie, aby jak najszybciej minê³a, poniewa¿ przeszkadza<br />

mu w zabawie. Nie jest wiêc oczekiwanym i mi³ym zjawiskiem<br />

atmosferycznym, dlatego po burzy dzieci wyra¿aj¹ swoje zadowolenie.<br />

W opisie burzy konkretny punkt „patrzenia” nie zostaje okreœlony,<br />

jednak¿e dziecko lokuje j¹ jako osobê na niebie oraz w pobli¿u<br />

s³oñca: Na ramionach s³oñca / rozwiesi³a pulchne chmury / przyoblek³a<br />

ich granat.<br />

Burza jest dla dziecka zjawiskiem krótkotrwa³ym – st¹d nie zosta³o<br />

nawet okreœlone miejsce obserwacji podmiotu lirycznego. Natomiast<br />

w scenach tekstowych jej czas wystêpowania dotyczy dni:<br />

burzowe dni, letni dzieñ oraz pewnych zjawisk atmosferycznych:<br />

upa³ nagle usta³, to na pewno ogromna burza. Burza wystêpuje<br />

przewa¿nie latem: letni dzieñ, upa³ nagle usta³.


Dziecko w roli autora tekstu<br />

147<br />

Opis burzy w tekstach dzieciêcych jest interpretacj¹ obiektu rzeczywistoœci,<br />

która czerpie z modelu ju¿ istniej¹cego. Poza definicjami<br />

poetyckimi i epitetami, jak równie¿ czasownikami w funkcji<br />

antropomorfizacyjnej, jest to wizja rymowana i zrytmizowana, gdy¿<br />

dziecko ma œwiadomoœæ, ¿e pisze wiersz. W wierszach dzieci pojawiaj¹<br />

siê rymy, najczêœciej parzyste ¿eñskie: burzy – wró¿y; burza<br />

– zanurza; skulone – przera¿one; zagrzmia³o – przelecia³o; b³yska-<br />

³o – przebiega³o; uszy – g³uszy; popada³ – oran¿ada; drzewka – rzodkiewka,<br />

oraz rymy parzyste mêskie: brzóz – wóz; lecz – precz. Budowa<br />

wiersza opiera siê przecie¿ na rytmicznym uporz¹dkowaniu<br />

mowy (G£OWIÑSKI, red., 1972: 157). Dziecko odczuwa rytm intuicyjnie,<br />

przywi¹zuje du¿¹ wagê do uk³adu graficznego utworu, do<br />

odpowiedniego ustawienia kolejnoœci wyrazów w zdaniu, co wp³ywa<br />

na melodiê wypowiedzi (SEMENOWICZ, 1979: 78). Poczucie rytmu<br />

dostrzegane jest tak¿e w zastosowanych powtórzeniach (DY-<br />

MARA, red., 2000: 159): Ju¿ od trzech dni s³ychaæ grzmoty burzy, /<br />

Ju¿ od trzech dni pogoda j¹ wró¿y.<br />

Wszystkie te czynniki sprawiaj¹, ¿e teksty dzieci maj¹ charakter<br />

estetyczny, a dziecko w roli autora tekstu staje siê twórc¹ s³owa<br />

artystycznego 11 . Analizuj¹c teksty dzieciêce dotycz¹ce burzy, pomijam<br />

niedoskona³oœci jêzyka, nieprawid³owoœci, ujêcia schematyczne<br />

i b³êdy, poniewa¿ w wierszach dziecka – u¿ytkownika jêzyka<br />

o rozwojowo ograniczonej kompetencji – takie niedoci¹gniêcia s¹<br />

oczywiste. Niezale¿nie od uchybieñ, dziecko jako autor w swojej<br />

twórczoœci ukazuje „niepowtarzalnoœæ reakcji, oryginalnoœæ spojrzenia<br />

na œwiat, s³owem wszystko to, co w po³¹czeniu z uwarunkowaniami<br />

kulturowymi i spo³ecznymi decyduje o sposobie, w jaki<br />

cz³owiek u¿ywa swojego jêzyka – genialnego narzêdzia, którego<br />

jest twórc¹ [...]” (TABAKOWSKA, 1995: 5; NIESPOREK-SZAMBURSKA,<br />

2004: 8).<br />

11 Jednak¿e nie zawsze dzia³anie twórcze podejmowane przez dziecko,<br />

mimo i¿ wykazuje siê ono oryginalnoœci¹, wyra¿one zostaje w formie uznanej<br />

przez odbiorców za artystyczn¹ (POPEK, red., 1988).<br />

10*


148 JUSTYNA DUDEK-CHOLEWA<br />

Literatura<br />

ADALBERG S. (1889–1894): Ksiêga przys³ów, przypowieœci i wyra¿eñ przys³owiowych<br />

polskich. Warszawa.<br />

BALUCH A. (1995): O poetyckiej wizji œwiata dziecka. W: O¯D¯YÑSKI J., red.:<br />

Jêzykowy obraz œwiata dzieci i m³odzie¿y. Kraków.<br />

CIEŒLIKOWSKI J. (1985): Wielka zabawa. Folklor dzieciêcy, wyobraŸnia dziecka,<br />

wiersze dla dzieci. Wroc³aw.<br />

DOBRZYÑSKA T. (1993): Tekst. Próba syntezy. Warszawa.<br />

DYMARA B., red. (2000): Dziecko w œwiecie sztuki. Kraków.<br />

Dymara B., red. (2004): Dziecko w œwiecie jêzyka. Kraków.<br />

GLOTON R., Clero C. (1976): Twórcza aktywnoœæ dziecka. Warszawa.<br />

G£OWIÑSKI M., red. (1972): Zarys teorii literatury. Warszawa.<br />

MARZEC H. (1995): Twórcza aktywnoœæ jêzykowa dzieci. „¯ycie Szko³y”, nr 1.<br />

MAYENOWA M.R. (1993): Spójnoœæ tekstu a postawa odbiorcy. W: Studia i rozprawy.<br />

Warszawa.<br />

NIESPOREK-SZAMBURSKA B. (2004): Jêzykowy obraz pór roku i tradycji kulturowych<br />

w twórczoœci dzieci. Katowice.<br />

PAPUZIÑSKA J. (1981): Inicjacje literackie. Warszawa.<br />

POPEK S., red. (1988): Aktywnoœæ twórcza dzieci i m³odzie¿y Warszawa.<br />

SEMENOWICZ H. (1979): Poetycka twórczoœæ dziecka. Warszawa.<br />

SIMONIDES D. (1976): Wspó³czesny folklor s³owny dzieci i nastolatków. Warszawa.<br />

SYNOWIEC H. (1992): Sprawnoœæ jêzykowa uczniów w œl¹skim œrodowisku gwarowym.<br />

Katowice.<br />

TABAKOWSKA E. (1995): Gramatyka i obrazowanie. Kraków.<br />

ZGÓ£KOWA H., red. (1986): Czym skorupka za m³odu nasi¹knie... Poznañ.<br />

ZIMBARDO P. (1996): Psychologia i ¿ycie. Warszawa.<br />

S³owniki<br />

BAÑKO M., red. (2000): Inny s³ownik jêzyka polskiego PWN. Warszawa. (ISJP).<br />

DOROSZEWSKI W., red. (1958–1969): S³ownik jêzyka polskiego. T. 1–11. Warszawa.<br />

(SJPD).<br />

KAR£OWICZ J., KRYÑSKI A., NIED WIEDZKI W., red. (1900–1927): S³ownik jêzyka<br />

polskiego. T. 1–8. Warszawa. (SWar).


Dziecko w roli autora tekstu<br />

149<br />

KLEMENSIEWICZ Z., NITSCH K., URBAÑCZYK S., red. (1953–1997): S³ownik staropolski.<br />

T. 1–11. Wroc³aw. (Sst).<br />

MAYENOWA M.R., red. (1966–1995): S³ownik polszczyzny XVI wieku. T. 1–23.<br />

Wroc³aw. (SXVI).<br />

SZYMCZAK M., red. (2000): S³ownik jêzyka polskiego. T. 1–3. Warszawa. (SJPSz).


OLIWIA ADAMEK-ANDRZEJEWSKA<br />

Stereotyp mê¿czyzny w jêzyku<br />

i œwiadomoœci m³odzie¿y licealnej<br />

Artyku³ stanowi próbê zbadania pod k¹tem jêzykowym i kulturowym<br />

funkcjonowania stereotypu mê¿czyzny wœród uczniów szkó³<br />

œrednich. Celem niniejszej pracy by³o sprawdzenie znajomoœci i rozumienia<br />

konstrukcji jêzykowych utrwalaj¹cych ten stereotyp 1 .<br />

Materia³u do rozwa¿añ dostarczy³y mi ankiety 2 wype³nione przez<br />

130 uczniów liceum ogólnokszta³c¹cego i technikum 3 . Badania pokaza³y,<br />

¿e liczba odpowiedzi potwierdzaj¹cych funkcjonowanie<br />

wœród m³odych ludzi obrazu mê¿czyzny zgodnego ze stereotypem<br />

jest zbli¿ona do liczby odpowiedzi sygnalizuj¹cych jego za³amywanie<br />

siê. W moim przekonaniu aktualna rzeczywistoœæ burzy utrwa-<br />

1 Badaniom stereotypu mê¿czyzny poœwiêci³am pracê magistersk¹ Jêzykowy<br />

obraz mê¿czyzny w prasie kobiecej od pocz¹tku XX wieku, napisan¹ pod<br />

kierunkiem prof. dr hab. Ewy Jêdrzejko. Stereotyp w jêzyku rozumiem jako<br />

utrwalony mentalnie schemat, zakorzeniony w œwiadomoœci poprzez konstrukcje<br />

jêzykowe.<br />

2 Kwestionariusz ankiety obejmowa³: 1. Podanie ró¿nic miêdzy znaczeniem<br />

wyrazów macho/facet, pantoflarz / d¿entelmen. 2. Wyjaœnienie znaczenia prawdziwy<br />

mê¿czyzna, idealny mê¿czyzna. 3. U³o¿enie zdañ ze zwrotami: byæ pod<br />

pantoflem, mêska sprawa, g³owa domu, mê¿czyzna zniewieœcia³y, siedzieæ pod<br />

fartuszkiem, mêska decyzja, ¿ywiciel rodziny. 5. Podanie cech typowo kobiecych<br />

i typowo mêskich. 6. Wyjaœnienie znaczeñ przys³ów przytaczanych w tym<br />

artykule.<br />

3 I Liceum Ogólnokszta³c¹ce w Zabrzu, II Liceum Ogólnokszta³c¹ce w Zabrzu,<br />

Zespó³ Szkó³ Mechaniczno-Budowalnych w Zabrzu.


Stereotyp mê¿czyzny w jêzyku i œwiadomoœci m³odzie¿y licealnej<br />

151<br />

lone wzorce, powoduje zacieranie siê stereotypu mê¿czyzny, a jêzykowy<br />

obraz przestaje byæ „jêzykowy”. Ocenê takiej konkluzji pozostawiam<br />

czytelnikowi, co jednoczeœnie zobowi¹zuje mnie do rzetelnej<br />

prezentacji uzyskanego drog¹ ankiety materia³u.<br />

Co w³aœciwie oznacza bycie mê¿czyzn¹? W myœleniu stereotypowym<br />

jest to pewien zbiór cech, które nazywaj¹, ale te¿ waloryzuj¹.<br />

Czêsto u¿ywane s¹ zdania rozkazuj¹ce: B¹dŸ mê¿czyzn¹! czy<br />

B¹dŸ prawdziwym mê¿czyzn¹!, gdy¿ oczekuje siê od p³ci mêskiej<br />

przymiotów, których nie wymaga siê od kobiet. Analiza takich wypowiedzi<br />

pozwala zrekonstruowaæ myœlenie potoczne, w którym mêskoœæ<br />

jest czymœ, co w trudzie trzeba zdobywaæ i ci¹gle udowadniaæ.<br />

Mówi¹c o prawdziwym mê¿czyŸnie, mamy na myœli kogoœ, kto<br />

posiada cechy kulturowo oceniane pozytywnie, takie jak: energiê,<br />

si³ê, odwagê, œmia³oœæ, dzielnoœæ, bohaterstwo i zdecydowanie (BA-<br />

DINTER, 1993: 23). W œwiadomoœci zbiorowej funkcjonuje wyobra-<br />

¿enie najbardziej reprezentatywnego przedstawiciela p³ci mêskiej<br />

jako takiego, który realizuje wszystkie stereotypowe cechy, tworz¹ce<br />

wizerunek osoby dominuj¹cej. „Œwiat mê¿czyzn jest zbudowany<br />

wokó³ statusu wynikaj¹cego z osi¹gniêæ, sprawowanej w³adzy, pracy<br />

zawodowej; œwiat kobiet to zajmowanie siê domem, macierzyñstwo,<br />

pozycja wynikaj¹ca ze statusu mê¿a. »Typowo« mêskie cechy charakteru<br />

to: racjonalnoœæ (zob. mêska logika), niezale¿noœæ, aktywnoœæ,<br />

kompetencja, ³atwoœæ podejmowania decyzji (mêska decyzja),<br />

radzenie sobie w trudnych sytuacjach (mêskie zachowanie), pewnoœæ<br />

siebie (mêski honor, ambicja), sk³onnoœci przywódcze, a nawet<br />

agresja (gdzie dwóch siê bije – nie dwie). Stereotypowe cechy<br />

kobiece to: emocjonalnoœæ, zdolnoœæ do poœwiêcania siê innym, delikatnoœæ,<br />

czu³oœæ, ³agodnoœæ [...]” (BUDROWSKA, 2000: 9).<br />

Utrwalony w polskim spo³eczeñstwie wizerunek mê¿czyzny jest,<br />

oczywiœcie, dziedzictwem kultury Zachodu. Na wyobra¿enie wzoru<br />

mêskoœci mia³ wp³yw tak¿e œredniowieczny idea³ szlachecko-rycerski.<br />

Rycerz dba³ o bezpieczeñstwo i otacza³ opiek¹ s³abszych,<br />

zw³aszcza kobietê; w jego rolê wpisana by³a rycerska postawa, adorowanie<br />

i ubieganie siê o jej wzglêdy. Kobieta natomiast mia³a byæ<br />

„dam¹” i przyjmowaæ z wyrozumia³oœci¹ i ¿yczliwoœci¹ mêsk¹ ado-


152 OLIWIA ADAMEK-ANDRZEJEWSKA<br />

racjê. Mê¿czyzna walczy, broni i opiekuje siê, a kobieta wspiera go<br />

w tym, co on robi (WALCZEWSKA, 1999: 92–97).<br />

Przeprowadzone badania ankietowe 4 wœród m³odzie¿y pokaza-<br />

³y, ¿e zwrot byæ prawdziwym mê¿czyzn¹ konotuje wci¹¿ te same cechy<br />

i zachowania stereotypowego mê¿czyzny. Zarówno dziewczêta,<br />

jak i ch³opcy wyszczególniali te same przymioty: odpowiedzialny<br />

za siebie i rodzinê, zdecydowany, twardy, dominuj¹cy, bezkompromisowy,<br />

honorowy, odwa¿ny, opiekuñczy, dba o kobiety, ma swoje<br />

zdanie, potrafi sprostaæ obowi¹zkom np. mê¿a, umie zachowaæ siê<br />

w ka¿dej sytuacji, jest podpor¹. Jedyne odstêpstwo od stereotypu<br />

dotyczy mêskich ³ez. Ch³opcy stereotypowo pisali, ¿e nie nale¿y p³akaæ,<br />

natomiast niektóre dziewczêta uzna³y, ¿e prawdziwy mê¿czyzna<br />

nie boi siê ³ez i jest wra¿liwy.<br />

Zgodny ze stereotypem jest równie¿ wizerunek idealnego mê¿czyzny,<br />

który powinien byæ odpowiedzialny, pracowity, silny, m¹dry,<br />

stanowczy, dobrze wychowany, pewny siebie, mêski, honorowy,<br />

uczciwy, wierny, troskliwy, szarmancki. Wygl¹d zewnêtrzny okaza³<br />

siê mniej istotny dla ch³opców. Ich zdaniem najwa¿niejsze jest<br />

to, by mê¿czyzna by³ zadbany, schludny, przystojny i dobrze zbudowany.<br />

Natomiast dziewczyny maj¹ konkretniejsze wyobra¿enie<br />

idealnego mê¿czyzny. Spoœród ca³ego repertuaru cech odnosz¹cych<br />

siê do jego wygl¹du zewnêtrznego stale przywo³ywane s¹ te same:<br />

wysportowany, dobrze zbudowany, przystojny, zadbany, wysoki, brunet,<br />

ciemna karnacja, niebieskie oczy i œliczne spojrzenie, nie mo¿e<br />

ubieraæ dresów. Pojawiaj¹ siê pojedyncze sygna³y ³amania stereotypu<br />

– wed³ug kilku dziewcz¹t prawdziwy / idealny mê¿czyzna potrafi<br />

gotowaæ, sprz¹taæ i opiekowaæ siê dzieæmi.<br />

Chocia¿ przytoczone przyk³ady nie wskazuj¹ na istotne zmiany<br />

stereotypu mê¿czyzny, to analiza odpowiedzi wyjaœniaj¹cych<br />

powy¿sze wyra¿enia pozwoli³a na ciekaw¹ obserwacjê: m³ode kobiety<br />

odczuwaj¹ doœæ p³ynn¹ granicê pomiêdzy dbaniem o swój<br />

wygl¹d zewnêtrzny przez ch³opców a byciem homoseksualist¹, to-<br />

4 Podobne badania ankietowe przeprowadzi³y M. KARWATOWSKA i J. SZPYRA-<br />

-KOZ£OWSKA (2005); analizie otrzymanych wyników poœwiêci³y rozdzia³ swojej<br />

ksi¹¿ki zatytu³owany: Problematyka p³ci w jêzyku m³odzie¿y licealnej.


Stereotyp mê¿czyzny w jêzyku i œwiadomoœci m³odzie¿y licealnej<br />

153<br />

te¿ wiele odpowiedzi zawiera³o dodatkowe adnotacje: zadbany, ale<br />

nie peda³; g³os fajny, ale nie jak peda³ek; zadbany, ale nie do przesady;<br />

nie gej. Rozpowszechniane przez niektóre liberalne krêgi zachowania<br />

nie wp³ywaj¹ zatem w sposób zasadniczy na postrzeganie<br />

i ocenê homoseksualizmu przez m³ode pokolenie. Detabuizacja<br />

sprawia jedynie, ¿e dziewczêta pisz¹ wprost o problemie.<br />

Tak¿e kreowani w prasie i telewizji mê¿czyŸni metroseksualni,<br />

stosuj¹cy szereg zabiegów kosmetycznych, w ocenie m³odzie¿y s¹<br />

zaprzeczeniem prawdziwie mêskiej to¿samoœci. O tym, ¿e istniej¹<br />

cechy typowo kobiece i typowo mêskie, œwiadczy choæby wyra¿enie<br />

jêzykowe zniewieœcia³y, odnosz¹ce siê tylko do mê¿czyzny, który<br />

przejawia pewne zachowania kobiece. Za typowo kobiece jest<br />

uznawane przywi¹zywanie du¿ej wagi do wygl¹du zewnêtrznego.<br />

Mê¿czyzna zniewieœcia³y jest kojarzony pejoratywnie 5 – to ten,<br />

który dba o swój wygl¹d bardziej ni¿ kobieta. Wyra¿enie to pojawi³o<br />

siê w takich kontekstach, jak:<br />

Mê¿czyzna dba o swój wygl¹d, przez co w ³azience, czy te¿ przed<br />

lustrem spêdza wiêcej czasu ni¿ kobieta.<br />

Mê¿czyŸni, którzy przesadnie dbaj¹ o swój wygl¹d, s¹ dla<br />

mnie zniewieœciali.<br />

Przybieraj¹ za wiele kobiecych cech.<br />

Wojtek to typowy mê¿czyzna zniewieœcia³y. Zachowuje siê<br />

i mówi jak kobieta, a w dodatku u¿ywa fluidów.<br />

On jest kompletnie zniewieœcia³y, spóŸnia siê na randki z powodu<br />

d³ugiego szykowania siê w ³azience.<br />

Tomek malowa³ paznokcie od¿ywk¹, co miesi¹c chodzi³ do<br />

fryzjera i u¿ywa³ balsamu do ust, co œwiadczy o tym, ¿e by³<br />

zniewieœcia³y.<br />

Za równie „kobiece” zachowanie jak dbanie o siebie uznawane<br />

jest robienie zakupów:<br />

5 Obrazuj¹ to zdania z ankiety: Mê¿czyzna zniewieœcia³y jest nieakceptowany<br />

w krêgu mêskim; Nikt nie potraktuje faceta jako prawdziwego mê¿czyznê,<br />

jeœli wygl¹da i zachowuje siê jak zniewieœcia³y...


154 OLIWIA ADAMEK-ANDRZEJEWSKA<br />

Franio jest mê¿czyzn¹ zniewieœcia³ym, poniewa¿ dba o siebie,<br />

chodzi na solarium. Bardzo lubi robiæ zakupy z mamusi¹<br />

i siostr¹.<br />

U podstaw stereotypowych wyobra¿eñ mêskoœci le¿y utrwalone<br />

w jêzyku, kulturze, literaturze przekonanie o podziale ról na mêskie<br />

i kobiece, a tak¿e wiara w dominuj¹c¹ rolê mê¿czyzny<br />

w kszta³towaniu kultury. „Tradycyjny paradygmat ujmuje mêsk¹<br />

dominacjê i specjalizacjê w okreœlonych dziedzinach. Opiera siê na<br />

dualizmie ról p³ciowych, asymetrycznoœci cech mêskich i kobiecych.<br />

Wymaga od mê¿czyzny podporz¹dkowania sobie innych mê¿czyzn,<br />

kobiet i dzieci. Oznacza przymus t³umienia uczuæ i emocji, broni<br />

mê¿czyŸnie dostêpu do pe³ni ludzkich doœwiadczeñ” (ARCIMOWICZ,<br />

2003: 28).<br />

Znaczna czêœæ odpowiedzi potwierdza, ¿e w podziale zachowañ<br />

na typowo kobiece i typowo mêskie ogromne znaczenie ma stereotyp.<br />

Wœród zadañ i cech kobiecych najczêœciej wymieniano: porz¹dkowanie<br />

domu, sprz¹tanie, gotowanie, pranie, zajmowanie siê domem,<br />

urodzenie dzieci, zajmowanie siê dzieckiem, dbanie o rodzinê,<br />

robienie zakupów, pocieszanie innych. Do zachowañ typowo mêskich<br />

nale¿¹: dominacja, utrzymywanie rodziny, zapewnienie rodzinie dobrobytu,<br />

dbanie o kobietê i dzieci, stanowczoœæ, pokazywanie wy¿szoœci<br />

nad kobiet¹, szowinizm, radzenie sobie w trudnych sytuacjach,<br />

ogl¹danie tv, czytanie gazet. Przewa¿a tendencja do ukazywania<br />

mê¿czyzny dominuj¹cego. Obraz tradycyjnych ról nawi¹zuje do tradycyjnego<br />

modelu rodziny, w którym mê¿czyzna zarabia pieni¹dze,<br />

a kobieta prowadzi dom. Mê¿czyznie przypisuje siê niewiele zajêæ<br />

domowych. Wed³ug wiêkszoœci dziewczyn mê¿czyzna: nie umie gotowaæ,<br />

w domu nic nie robi, pije piwo, ogl¹da mecze i ba³agani.<br />

Stereotypowy mêski punkt widzenia o podziale ról zosta³ utrwalony<br />

w jêzyku przez takie przys³owia, jak: Ch³op do kielni, baba<br />

do patelni; le tam, gdzie m¹¿ w spódnicy, a ¿ona w spodniach<br />

chodzi. Uczniowie prawid³owo interpretowali znaczenia tych przys³ów,<br />

choæ jednoczeœnie zaznaczali, ¿e ich nie znaj¹. Jako rodzimi<br />

u¿ytkownicy jêzyka polskiego dokonywali jednak trafnej kontekstualizacji.<br />

Jêzyk utrwali³ równie¿ przekonanie o prawie mê¿czyzn


Stereotyp mê¿czyzny w jêzyku i œwiadomoœci m³odzie¿y licealnej<br />

155<br />

do agresywnego zachowania wobec kobiet w postaci przys³ów: Jak<br />

ch³op kobietê przez dziesiêæ progów przewlecze, to dopiero bêdzie<br />

dobrze; Kto dobrze kocha, ten têgo bije. Ze zrozumieniem tych przys³ów<br />

ankietowani mieli jednak problemy. Pierwsze z nich, zawieraj¹ce<br />

przestarza³e znaczenie wyrazu próg, kojarzy³o im siê z tradycyjnym<br />

przeniesieniem ¿ony przez próg nowego mieszkania: Je-<br />

¿eli m¹¿ kupi ¿onie dziesiêæ mieszkañ, to dopiero bêdzie zadowolona.<br />

Drugie przys³owie wielu respondentów mylnie interpretowa³o:<br />

Jeœli siê kocha bardzo mocno drug¹ osobê, to stajemy w jej obronie;<br />

Jeœli ktoœ ma coœ do laski, to jej ch³opak wstawi siê za ni¹.<br />

Wœród odpowiedzi wyjaœniaj¹cych to przys³owie pojawi³y siê tak¿e<br />

sygna³y ³amania stereotypu. Dla m³odego pokolenia tym niedoprecyzowanym<br />

„kimœ” wcale nie musi byæ mê¿czyzna: Je¿eli kobieta<br />

chce, by mê¿czyzna myœla³, ¿e ona go bardzo kocha, powinna go<br />

czêsto i boleœnie o tym zapewniaæ.<br />

Patriarchat uprzywilejowa³ w ¿yciu spo³ecznym, w strukturze<br />

zachowañ i obyczajów mê¿czyzn. Stereotypowy wizerunek mê¿czyzny<br />

nakazuje byæ silnym i zabrania okazywania s³aboœci. Mê¿czyzna<br />

powinien byæ niezale¿ny, mocny, dojrza³y emocjonalnie oraz<br />

pewny siebie. Winien odgrywaæ rolê przywódcy stada – ¿ywiciela<br />

rodziny i g³owy domu. Analiza rozumienia konstrukcji jêzykowych<br />

utrwalaj¹cych ten obraz, takich jak g³owa domu i ¿ywiciel rodziny,<br />

pokazuje, ¿e obecnie kszta³tuj¹ siê dwa równoleg³e u¿ycia tych<br />

wyra¿eñ. Pierwsze jest tradycyjne:<br />

Mój ojciec to prawdziwa g³owa domu, potrafi zaradziæ<br />

ka¿demu problemowi.<br />

Mê¿czyzna jest g³ow¹ domu; Ojciec to g³owa i ¿ywiciel rodziny.<br />

Bolek jest jedynym ¿ywicielem rodziny.<br />

Mój tata jest ¿ywicielem rodziny, gdy¿ zapewnia jej po¿ywienie<br />

i opiekê finansow¹.<br />

Ale pojawiaj¹ siê te¿ inne u¿ycia, ³ami¹ce stereotyp, por.:<br />

W mojej rodzinie g³ow¹ domu jest mama.


156 OLIWIA ADAMEK-ANDRZEJEWSKA<br />

Kobieta jest g³ow¹ domu, gdy¿ zarabia pieni¹dze i podejmuje<br />

wa¿ne decyzje w domu.<br />

Jego matka jest ¿ywicielk¹ rodziny.<br />

Jedynie mama pracuje w tej rodzinie, ona jest ¿ywicielem<br />

rodziny; ¯ywicielem rodziny pañstwa Nowaków jest Aleksandra.<br />

Tutaj os³abieniu, a nawet zachwianiu ulega stereotyp, wed³ug<br />

którego m¹¿ odgrywa rolê ¿ywiciela rodziny i g³owy domu, a kobieta<br />

wype³nia obowi¹zki gospodyni domowej i opiekunki. Jednak<br />

stereotyp ten, mimo ¿e siê chwieje, jest znany m³odzie¿y, o czym<br />

œwiadcz¹ np. zdania:<br />

Kiedyœ by³o tak, ¿e g³ow¹ domu by³ mê¿czyzna, lecz teraz jest<br />

ró¿nie.<br />

Wed³ug stereotypu to mê¿czyzna jest g³ow¹ domu.<br />

W ma³¿eñstwie niekoniecznie mê¿czyzna jest g³ow¹ domu.<br />

Kobieta coraz czêœciej jest g³ow¹ domu. Zastêpuje rolê<br />

mê¿czyzny.<br />

Rodzi siê idea³ „kobiety-herosa”, stanowi¹cej konkurencjê dla<br />

mê¿czyzn 6 . Role siê odwracaj¹ – kobieta przesta³a byæ p³ci¹ s³ab¹<br />

i uzale¿ni³a od siebie mê¿czyznê. To ona utrzymuje dom i podejmuje<br />

mêskie decyzje. Oto przyk³adowe zdania z przeprowadzonej<br />

ankiety:<br />

Ola podjê³a mêsk¹ decyzjê; Dzisiaj podjê³am mêsk¹ decyzjê;<br />

¯aden mê¿czyzna nie umie podj¹æ mêskiej decyzji.<br />

Przewagê kobiety nad mê¿czyzn¹ konotuj¹ takie zwi¹zki frazeologiczne,<br />

jak: byæ pod pantoflem i siedzieæ pod fartuszkiem.<br />

Pierwszy z nich ankietowani rozumiej¹ bardzo dobrze. W ka¿dym<br />

z uk³adanych przez nich zdañ zwrot ten pojawia siê w odniesie-<br />

6 O ideale „kobiety-herosa”, typie mê¿czyzny „miêkkiego” i „twardego” pisze<br />

E. BADINTER (1993).


Stereotyp mê¿czyzny w jêzyku i œwiadomoœci m³odzie¿y licealnej<br />

157<br />

niu do relacji damsko-mêskich, w których mê¿czyzna jest zdominowany<br />

przez swoj¹ partnerkê lub ¿onê:<br />

Ten facet jest pod pantoflem swojej ¿ony, ona ca³y czas rz¹dzi.<br />

Pod pantoflem jest mê¿czyzna, który jest na ka¿de skinienie<br />

kobiety, nie potrafi jej odmówiæ.<br />

£ukasz jest pod pantoflem, bo nie potrafi przeciwstawiæ siê<br />

swojej ¿onie. Zawsze siê z ni¹ zgadza, nawet gdy nie ma racji.<br />

Je¿eli mê¿czyzna pozwoli dominowaæ kobiecie, znajdzie siê pod<br />

jej pantoflem.<br />

Natomiast sens frazeologizmu siedzieæ pod fartuszkiem nie jest<br />

ju¿ taki oczywisty. Zapewne wynika to ze zmian w rzeczywistoœci<br />

pozajêzykowej. Wszak dziœ atrybutem gospodyni domowej nie jest<br />

ju¿ fartuszek (raczej siê ich ju¿ nie nosi), skutkiem czego zwrot ten<br />

przesta³ funkcjonowaæ w jêzyku codziennym. Ciekawe, ¿e w odpowiedziach<br />

uczniów pojawi³ siê tylko w odniesieniu do relacji: matka<br />

– syn:<br />

Ch³opiec siedzi pod fartuszkiem mamy.<br />

Mimo dojrza³ego wieku, nadal siedzi pod fartuszkiem mamy.<br />

Mê¿czyzna nie powinien siedzieæ pod fartuszkiem swojej<br />

mamusi do koñca ¿ycia; Maciek, mimo tego, ¿e jest ¿onaty<br />

i ma dwójkê dzieci, wci¹¿ siedzi pod fartuszkiem swojej mamy.<br />

Wspó³czesna polszczyzna dysponuje bogatym repertuarem nazw<br />

rodzajowych okreœlaj¹cych doros³ego przedstawiciela p³ci mêskiej:<br />

mê¿czyzna, facet, pan, goœæ, d¿entelmen, pantoflarz, macho itp. Przywo³ane<br />

przyk³ady s¹ synonimiczne i nie wskazuj¹ bezpoœrednio na<br />

rolê, jak¹ odgrywa mê¿czyzna (m¹¿, ojciec, kochanek), jednak ich<br />

u¿ycie bez kontekstu wnosi dodatkowe informacje. Wyrazy te s¹<br />

nacechowane emocjonalnie i czêsto implikuj¹ relacje miêdzy kobietami<br />

a mê¿czyznami (d¿entelmen, pantoflarz, macho).<br />

Wyraz facet pochodzi z jêzyka ³aciñskiego (facetus), w którym<br />

oznacza³ ‘¿artobliwy, powabny’. To znaczenie wp³ynê³o na rozumienie<br />

s³owa i zakres jego u¿ycia. Pocz¹tkowo facetem nazywano


158 OLIWIA ADAMEK-ANDRZEJEWSKA<br />

‘osobnika ma³o powa¿nego, fircyka’, kojarzonego z podrywaczem<br />

i b³aznem. Znaczenie to z czasem uleg³o os³abieniu (KOWALIKOWA,<br />

2002: 245). Dziœ s³owo facet nale¿y do leksyki potocznej. „Norma<br />

tzw. dialektu kulturalnego go nie akceptuje. Dlatego jego u¿ycie<br />

sygnalizuje prze³¹czenie kodów, neutralizacjê dystansu miêdzy<br />

partnerami interakcji [...]. Jednoczeœnie obserwujemy, ¿e coraz czêœciej<br />

nabiera ono zdecydowanie pozytywnego zabarwienia »spo³ecznego«,<br />

a pos³uguj¹ca siê nim p³eæ s³aba wyra¿a poprzez jej u¿ycie<br />

pozytywny stosunek do mê¿czyzny” (KOWALIKOWA, 2002: 245).<br />

Byæ facetem oznacza tyle, co ‘byæ prawdziwym mê¿czyzn¹’. Okazuje<br />

siê jednak, ¿e zupe³nie inaczej funkcjonuje to s³owo wœród m³odzie¿y.<br />

Tylko kilkoro respondentów traktuje leksem facet jako synonim<br />

mê¿czyzny (pisali: potoczne okreœlenie mê¿czyzny; okreœlenie ka¿dego<br />

mê¿czyzny; synonim s³owa „mê¿czyzna”). Wiêkszoœæ ankietowanych<br />

rozumie s³owo facet jako nazwê mê¿czyzny przeciêtnego,<br />

niewyró¿niaj¹cego siê z t³umu, co wnioskowaæ mo¿na na podstawie<br />

wi¹zanych z leksemem facet okreœleñ: normalny, zwyk³y, zwyczajny,<br />

przeciêtny, niewyró¿niaj¹cy siê, typowy. U¿ywanie wyrazu<br />

facet w jêzyku kolokwialnym zdeterminowa³o znaczenie. Leksem<br />

ten jest wartoœciowany przez uczniów raczej pejoratywnie. W ¿adnej<br />

z odpowiedzi nie pojawi³ siê facet jako mê¿czyzna realizuj¹cy<br />

typowo mêskie zachowania, wrêcz przeciwnie – jest to ktoœ niezaradny,<br />

raczej s³aby: przeciêtny mê¿czyzna, s³aby, mazgaj, uprzejmy,<br />

mi³y, odarty z godnoœci mê¿czyzna, zwyk³y mê¿czyzna, uznawany<br />

przez kobiety jako totalny antyidea³. S³owniki wspó³czesnej polszczyzny<br />

nie sygnalizuj¹ takich konotacji.<br />

Wœród okreœleñ s³owa facet pojawiaj¹ siê równie¿ takie, które s¹<br />

antonimami znaczenia wyrazu macho, co byæ mo¿e wynika ze sformu³owania<br />

w ankiecie pytania (podaj ró¿nice miêdzy znaczeniem<br />

wyrazów „macho” i „facet”). Ankietowani pisali, ¿e facet jest w sta-<br />

³ym zwi¹zku, dba o kobietê, jest s³aby, nie uwa¿a siê za lepszego,<br />

uczuciowy, w przeciwieñstwie do macho, który zmienia kobiety jak<br />

rêkawiczki, przebiera w dziewczynach, jest twardy, nieczu³y i zapatrzony<br />

w siebie. W najzabawniejszym przyk³adzie potwierdzaj¹cym<br />

przeciwstawne rozumienie leksemów macho jest uto¿samio-


Stereotyp mê¿czyzny w jêzyku i œwiadomoœci m³odzie¿y licealnej<br />

159<br />

ny z kimœ, kto chodzi na solarium, a faceta z kolei z kimœ, kto opala<br />

siê w naturalnym œwietle.<br />

Wœród odpowiedzi znalaz³y siê jednostkowe rozumienia wyrazu<br />

facet, np.: osobnik p³ci mêskiej bez zaburzeñ czy starszy mê¿czyzna,<br />

który jest w zwi¹zku z m³odsz¹ kobiet¹. Du¿y rozrzut odpowiedzi<br />

wynika³, byæ mo¿e, z nieznajomoœci znaczenia s³owa, a chêæ udzielenia<br />

odpowiedzi pobudzi³a wyobraŸniê m³odzie¿y. Analiza tych<br />

wypowiedzi nasuwa pytanie: Czy w ogóle leksem facet jest przez<br />

m³odzie¿ u¿ywany? Paradoksalnie okazuje siê, ¿e tak. Nawet ci<br />

ankietowani, którzy uto¿samiali faceta z kimœ s³abym, dziwnym czy<br />

z mazgajem, u¿ywali tego wyrazu do objaœniania przys³ów i frazeologizmów.<br />

Jednak w wielu przypadkach facet zestawiany by³<br />

z bab¹ (baba powinna gotowaæ, a facet jeœæ). O tym, ¿e w jêzyku<br />

m³odzie¿owym s³owo facet jest ¿ywe, œwiadczy równie¿ fakt ewoluowania<br />

znaczenia, przybierania negatywnych konotacji.<br />

Inaczej natomiast kszta³tuje siê u¿ycie wyrazów d¿entelmen,<br />

pantoflarz i macho. Pierwszy z nich, choæ zapewne rzadko u¿ywany<br />

w jêzyku codziennym, jest dla m³odzie¿y w pe³ni zrozumia³y.<br />

S³ownik definiuje s³owo d¿entelmen jako ‘cz³owiek nienagannych<br />

form towarzyskich, taktowny, godny zaufania, uprzejmy’. Podobnie<br />

wyjaœniali respondenci. D¿entelmen najczêœciej by³ kojarzony<br />

z takimi zachowaniami, jak: przepuszcza panie w drzwiach; otwiera<br />

drzwi; potrafi siê odpowiednio zachowaæ; ustêpuje miejsca; szanuje<br />

kobiety; uprzejmy dla kobiet z w³asnej woli; wie, jak obchodziæ<br />

siê z kobietami; szarmancki; potrafi w odpowiedni sposób odmówiæ.<br />

Nie jest to raczej rówieœnik ankietowanych, gdy¿ bycie d¿entelmenem<br />

nie tylko oznacza taktowne zachowanie, lecz wi¹¿e siê<br />

tak¿e z: piciem koniaku i whisky oraz paleniem cygar.<br />

Wielu m³odych ludzi nie rozumie s³owa pantoflarz, tote¿ nie wyjaœni³o<br />

jego znaczenia. Pojawi³y siê nawet dwie zupe³nie b³êdne interpretacje<br />

tego s³owa: kokietuje kobietê, facet, który zmienia dziewczyny<br />

jak rêkawiczki, co potwierdza tylko brak znajomoœci leksemu.<br />

Natomiast ci, którzy poprawnie rozumieli leksem pantoflarz,<br />

wyjaœniali, ¿e jest to ktoœ, kto: podporz¹dkowuje siê zasadom kobiety;<br />

s³ucha kobiety i zawsze robi tak, jak ona chce; s³ucha bab;<br />

podporz¹dkowuje siê kobietom i staje siê ich w³asnoœci¹; ulega ko-


160 OLIWIA ADAMEK-ANDRZEJEWSKA<br />

biecie, bo nie jest w stanie siê jej postawiæ; zdominowany przez kobiety;<br />

nie ma swojego zdania; niewolnik; robi wszystko pod dyktando<br />

kobiety; daje kobietom manipulowaæ sob¹; kieruje siê zdaniem<br />

kobiety.<br />

Mê¿czyzna przywi¹zuj¹cy wagê do cech uwa¿anych za typowo<br />

mêskie i przesadnie je okazuj¹cy to macho. ¯aden z uczniów nie<br />

mia³ problemów z wyjaœnieniem tego leksemu, jednak zaproponowane<br />

przez m³odzie¿ okreœlenia mo¿na podzieliæ na dwie grupy.<br />

Pierwsza jest nacechowana pozytywnie. Macho reprezentuje swoim<br />

wygl¹dem idea³ mêskoœci – jest: wysportowany, atrakcyjny, dobrze<br />

zbudowany, umiêœniony, silny fizycznie, wspania³y, twardy,<br />

mêski. Drugie ujêcie, bli¿sze definicji s³ownikowej, eksponuj¹ce<br />

przesadne okazywanie mêskoœci, raczej zabarwione jest pejoratywnie:<br />

macho ma du¿e mniemanie o sobie; pragnie byæ podziwiany;<br />

zapatrzony w siebie; udaje kogoœ, kim nie jest; pozer; narcyz; uwa-<br />

¿a siê za kolejny cud œwiata; chce byæ przesadnie mêski; przystojniaczek,<br />

przy tym traktuje kobiety przedmiotowo, por.: przebiera<br />

w dziewczynach; nie jest sta³y w uczuciach; bawi siê kobietami;<br />

chcia³by ka¿d¹ kobietê; podrywa kobiety na ka¿dym kroku; podrywacz<br />

kojarzony z W³ochem. Dwojakie rozumienie leksemu macho<br />

wynika raczej z odmiennego postrzegania œwiata. To, co jedni uznaj¹<br />

za pozytywne, przez innych postrzegane jest jako wada.<br />

Analiza zebranego materia³u nie pozwala postawiæ jednoznacznej<br />

tezy o ³amaniu b¹dŸ podtrzymywaniu stereotypu mê¿czyzny.<br />

Mê¿czyzna poddawany jest, z jednej strony, dzia³aniu stereotypów,<br />

a z drugiej – si³om przeciwstawnym, podlega uwarunkowaniom zachodz¹cym<br />

w œwiecie pozajêzykowym. Przeplatanie siê w przeprowadzonych<br />

ankietach odpowiedzi potwierdzaj¹cych stereotyp mê¿czyzny<br />

z odpowiedziami ³ami¹cymi go jest wynikiem burzenia<br />

utrwalonych wzorców przez aktualn¹ rzeczywistoœæ. Jednak w sytuacji<br />

ci¹g³ych przeobra¿eñ œwiata, przy znacznie wolniejszych<br />

zmianach jêzykowych, jêzyk pozostaje wci¹¿ w du¿ej mierze noœnikiem<br />

pojêæ i ilustracj¹ myœlenia o rzeczywistoœci poprzednich<br />

wieków.


Stereotyp mê¿czyzny w jêzyku i œwiadomoœci m³odzie¿y licealnej<br />

Literatura<br />

161<br />

ANUSIEWICZ J. (1994): Lingwistyka kulturowa. Zarys problematyki. Wroc³aw.<br />

ANUSIEWICZ J., D¥BROWSKA A., FLEISCHER M. (2000): Jêzykowy obraz œwiata i kultura.<br />

Projekt koncepcji badawczej. W: D¥BROWSKA A., ANUSIEWICZ J., red.:<br />

„Jêzyk a Kultura”. T. 13: Jêzykowy obraz œwiata i kultura. Wroc³aw.<br />

ARCIMOWICZ K. (2003): Obraz mê¿czyzny w polskich mediach. Prawda. Fa³sz.<br />

Stereotyp. Gdañsk.<br />

BADINTER E. (1993): XY to¿samoœæ mê¿czyzny. Prze³. G. PRZEW£OCKI. Wstêp<br />

M. JANION. Warszawa.<br />

BARTMIÑSKI J. (1999): Punkt widzenia, perspektywa, jêzykowy obraz œwiata. W:<br />

BARTMIÑSKI J., red.: Jêzykowy obraz œwiata. Lublin.<br />

BARTMIÑSKI J. (2006): Jêzykowe podstawy obrazu œwiata. Lublin.<br />

BUDROWSKA K. (2000): Kobieta i stereotypy: obraz kobiety w prozie polskiej po<br />

roku 1989. Bia³ystok.<br />

GRZEGORCZYKOWA R. (1999): Pojêcie jêzykowego obrazu œwiata. W: BARTMIÑSKI J.,<br />

red.: Jêzykowy obraz œwiata. Lublin.<br />

KARWATOWSKA M., SZPYRA-KOZ£OWSKA J. (2005): Lingwistyka p³ci. Ona i on w jêzyku<br />

polskim. Lublin.<br />

KOWALIKOWA J. (2002): Uwiêziony w ciele – idea³y cia³a w pismach kobiecych. W:<br />

ZIERKIEWICZ E., KOWALCZYK I., red.: Kobiety w kulturze popularnej. Wroc³aw.<br />

WALCZEWSKA S. (1999): Damy, rycerze, feministki. Kobiecy dyskurs emancypacyjny<br />

w Polsce. Kraków.<br />

11 Jêzyk...


MARIA WAC£AWEK<br />

„S³owo jest wielkim mocarzem...”*<br />

– retoryka i reklama a praktyka szkolna<br />

Trwaj¹ca od kilku lat gor¹ca dyskusja na temat restrukturyzacji<br />

i przewartoœciowañ w systemie edukacji szko³y podstawowej,<br />

gimnazjum i liceum (tu przede wszystkim w sposobie przeprowadzania<br />

egzaminów maturalnych) wi¹¿e siê równie¿ z czêsto poruszanym<br />

zagadnieniem powrotu retoryki do szkolnictwa 1 , a mo¿e raczej<br />

jej swoistego renesansu czy te¿ rehabilitacji. Zmiany w spojrzeniu<br />

na téchne rhetoriké wynikaj¹ z potrzeb otaczaj¹cej nas rzeczywistoœci<br />

– m.in. umiejêtnoœci autoprezentacji, zabierania g³osu<br />

w oficjalnych sytuacjach, asertywnoœci czy sztuki negocjacji. Wychodz¹c<br />

naprzeciw owym oczekiwaniom, w Podstawie programowej<br />

kszta³cenia ogólnego dla szkó³ podstawowych i gimnazjów zwrócono<br />

uwagê, by nauczyciele stwarzali uczniom odpowiednie warunki<br />

do kszta³towania m.in. umiejêtnoœci „skutecznego porozumiewania<br />

siê w ró¿nych sytuacjach, prezentacji w³asnego punktu widzenia<br />

i uwzglêdniania pogl¹dów innych ludzi, poprawnego pos³ugiwania<br />

siê jêzykiem ojczystym, przygotowania do publicznych wy-<br />

* S³owa Gorgiasza (cyt. za: KOROLKO, 1998: 250).<br />

1 Wœród ciekawszych i nowszych artyku³ów, ksi¹¿ek i podrêczników dotycz¹cych<br />

wykorzystania retoryki w zreformowanej szkole warto wymieniæ:<br />

BIEÑKOWSKA, 2004/2005; BOCHEÑSKA, 2005; BORTNOWSKI, 2002; CZARNECKA, RZE-<br />

SZUTEK, SOBCZAK, 2002; KARAŒ, WIERZBICKA-PIOTROWSKA, 2002; PIJAROWSKA, SEWE-<br />

RYÑSKA, 2002; WIERZBICKA-PIOTROWSKA, 2004; STRÓ¯YÑSKI, 2002; ZGÓ£KA, 2001;<br />

ZGÓ£KA, 2002; ZGÓ£KOWIE, 2005.


11*<br />

„S³owo jest wielkim mocarzem...” – retoryka i reklama...<br />

163<br />

st¹pieñ” oraz „przyswajania sobie metod i technik negocjacyjnego<br />

rozwi¹zywania konfliktów i problemów spo³ecznych” 2 . Z pewnoœci¹<br />

przy nabywaniu tego typu sprawnoœci pomocna oka¿e siê klasyczna<br />

ars bene dicendi. W liceum w ramach jêzyka polskiego wœród<br />

treœci programowych uwzglêdnia siê: „Retoryczne u¿ycie jêzyka:<br />

1) werbalne i niewerbalne œrodki komunikacji 3 , 2) retoryczne œrodki<br />

perswazji i ekspresji, 3) stosownoϾ i skutecznoϾ retoryczna, 4) retoryczny<br />

aspekt wieloznacznoœci s³owa i wypowiedzi (homonimia,<br />

znaczenie nieostre, elipsa, anakolut, paradoks), 5) etykieta jêzykowa”<br />

4 . Wplecenie podstaw téchne rhetoriké w treœci nauczania<br />

szko³y, zw³aszcza na IV etapie edukacji, wi¹¿e siê ze zmian¹ sposobów<br />

i celów szkolnictwa, a tak¿e z przewartoœciowaniem planu,<br />

form i metod pracy nauczyciela oraz zakresu wiedzy i umiejêtnoœci,<br />

jakie powinien posiadaæ abiturient. „Dawna matura” polega³a<br />

przede wszystkim na weryfikacji merytorycznej wiedzy ucznia,<br />

obecnie egzamin dojrza³oœci ma sprawdziæ nie tyle znajomoœæ lektur<br />

i przestrzeni historycznoliterackiej, co przede wszystkim umiejêtnoœci,<br />

jakie uczeñ wykszta³ci³ w ca³ym toku edukacji 5 .<br />

Niniejsze opracowanie ma zachêciæ i zainspirowaæ nauczycieli<br />

jêzyka polskiego w liceum do korzystania z reklamy jako materia³u,<br />

na którym – stosuj¹c narzêdzia znane z retoryki – mo¿na zobrazowaæ<br />

mechanizmy perswazji. Zwykle proponuje siê omawianie<br />

zagadnieñ zwi¹zanych z ars bene dicendi w I klasie liceum, co wy-<br />

2 Scholaris. Internetowe Centrum Zasobów Edukacyjnych MEN: http://www.<br />

scholaris.pl/Portal?secId=0275J05JG4UGW372W78HG81T&std_docview=<br />

63Q3HFG1J677O20UGFX57XDO [4 I 2007].<br />

3 Narzêdziem retoryki sensu stricto jest verbum (s³owo). Omawianie go wraz<br />

z niewerbalnymi œrodkami wyrazu, takimi jak odpowiednia postawa cia³a,<br />

mimika czy gestykulacja (które bezpoœrednio nie wchodz¹ w zakres tej dziedziny),<br />

jest uzasadnione, poniewa¿ œwiadomoœæ i wyæwiczenie s³ownych oraz<br />

pozas³ownych sposobów ekspresji okazuje siê wa¿ne dla ka¿dego mówcy –<br />

równie¿ ucznia, zw³aszcza tego, który przystêpuje do matury wewnêtrznej<br />

(ustnej).<br />

4 Interkl@sa. Polski Portal Edukacyjny: http://eduseek.interklasa.pl/artykuly/artykul/ida/3193/idc/3/<br />

[4 I 2007].<br />

5 http://wmbp.edu.pl/uploads/File/Matura/Jak_przygotowac_udana_wypowiedz.pdf<br />

[4 I 2007]; wersja drukowana: SOWICKA, 2004/2005.


164 MARIA WAC£AWEK<br />

nika z materia³u historycznoliterackiego, jaki wówczas jest wprowadzany<br />

(pocz¹tki dziejów retoryki wi¹¿¹ siê przecie¿ z narodzinami<br />

demokracji ateñskiej) 6 . Warto jednak rozszerzyæ ten kr¹g o zagadnienia<br />

bli¿sze m³odemu cz³owiekowi, odwo³uj¹ce siê do œwiata,<br />

który go otacza i w którym on funkcjonuje. Niezwykle wdziêcznym<br />

materia³em, na przyk³adzie którego mo¿na pokazywaæ i badaæ zjawiska<br />

retoryczne, wydaje siê w³aœnie reklama 7 .<br />

Co ³¹czy wspó³czesn¹ reklamê z retoryk¹? Przede wszystkim perswazja<br />

8 . O retoryce zwyk³o siê mówiæ m.in. jako o sztuce wymowy,<br />

której centralnym pojêciem jest perswazja (ZIOMEK, 1990: 7–8).<br />

Równie¿ reklamie termin ten nie jest obcy. Zazwyczaj teoretycy reklamy<br />

mówi¹ o dwupoziomowej budowie tego typu komunikatu:<br />

poziom pierwszy stanowi informacja – przekazanie wiadomoœci o towarze<br />

b¹dŸ us³udze, poziom drugi – perswazja, czyli przekonanie<br />

do skorzystania z oferowanego produktu lub p³atnej us³ugi (LEWIC-<br />

KI, 1995: 215–216; KWARCIAK, 1997: 12). Analiza tekstów reklamowych<br />

pokazuje, ¿e obecnie coraz czêœciej i konsekwentniej odchodzi<br />

siê od informacji na rzecz szeroko pojêtej perswazji. Wspó³cze-<br />

6 Ten stan rzeczy potwierdza Miros³aw KOROLKO (1998: 195–196): „Istotnym<br />

argumentem merytoryczno-dydaktycznym za umiejscowieniem retoryki szkolnej<br />

w pierwszej klasie licealnej jest przede wszystkim materia³ podrêcznikowo-lekturowy,<br />

obejmuj¹cy piœmiennictwo i literaturê zretoryzowan¹, czyli<br />

rozwijaj¹c¹ siê pod patronatem retoryki antycznej, retoryki œredniowiecznej<br />

i retoryki renesansowo-barokowej, tak¿e retoryki oœwieceniowo-klasycznej. Jest<br />

to wiêc korzystny materia³ literacki sprzyjaj¹cy nauczaniu teorii i praktyki<br />

retorycznej na przestrzeni sporego odcinka dziejów europejskiej kultury literackiej”.<br />

7 Ciekawe jest równie¿ rozpatrywanie m.in. teorii elokucji (sztuki wys³awiania)<br />

na materiale ró¿nych wypowiedzi publicznych, zw³aszcza polityków<br />

(szczególnie z okresu PRL).<br />

8 Abstrahujê tutaj od ró¿nych sposobów rozumienia terminu „retoryka”.<br />

Oczywiœcie, daleka jestem od uto¿samiania retoryki z perswazj¹ w znaczeniu<br />

pejoratywnym. Dla mnie retoryka stanowi swoistego rodzaju rzemios³o, w którym<br />

szanuje siê wartoœci estetyczne i etyczne, niestety nie zawsze tego typu<br />

wyznaczniki odnaleŸæ mo¿na w reklamie. Zdaniem Piotra H. LEWIÑSKIEGO (1999:<br />

65): „Z punktu widzenia wspó³czesnych teorii lingwistycznych mamy do czynienia<br />

z przynajmniej dwoma znaczeniami s³owa »retoryka« [...]: 1) retoryka<br />

jako typ komunikacji perswazyjnej, 2) retoryka jako model teorii tekstu”.


„S³owo jest wielkim mocarzem...” – retoryka i reklama...<br />

165<br />

sna reklama, by przyci¹gn¹æ uwagê potencjalnego klienta, korzysta<br />

m.in. z filmu, fotografii, malarstwa, piosenek czy ró¿norakich<br />

form publicystycznych. Jest zatem szczególnym aktem komunikacji,<br />

stanowi¹cym swoist¹ grê miêdzy nadawc¹ i odbiorc¹, której skutecznoœæ<br />

nieod³¹cznie wi¹¿e siê z nak³anianiem.<br />

Konstrukcja komunikatu reklamowanego zak³ada zwiêz³oœæ.<br />

Cecha ta wynika: po pierwsze z tego, by ³atwiej mo¿na by³o dokonaæ<br />

aktów identyfikacji i zapamiêtania produktu lub us³ugi; po drugie,<br />

z czynnika ekonomicznego – im krótszy tekst reklamowy, tym<br />

mniej trzeba przeznaczyæ œrodków finansowych, np. na wykupienie<br />

czasu antenowego. Owa zwiêz³oœæ czy te¿ kondensacja tekstu<br />

jest perswazyjnie po¿¹dana i wymusza koniecznoœæ korzystania<br />

tylko z niektórych narzêdzi, jakie wypracowa³a retoryka.<br />

Ars bene dicendi zajmowa³a siê opisem kodu werbalnego, wspó³czesna<br />

reklama prasowa czy telewizyjna korzysta tak¿e z kodu wizualno-werbalnego.<br />

W tekstach reklamowych wystêpuj¹ schematy<br />

kompozycyjne podobne do tych, jakie wykszta³ci³a retoryka 9 .<br />

Bariera kodów semantycznych, jak pokazuje literatura przedmiotu,<br />

wydaje siê pozorna 10 .<br />

Klasyczna téchne rhetoriké dzieli³a siê na 5 czêœci:<br />

– inventio – wynajdywanie tematu;<br />

– dispositio – teoria konstrukcji mowy, racjonalny uk³ad materia³u;<br />

– elocutio – wys³owienie;<br />

– memoria – opanowanie pamiêciowe;<br />

– pronuntiatio – wyg³oszenie, oprawa aktorska.<br />

9 Powsta³o wiele prac na temat zwi¹zków retoryki i reklamy; wœród znacz¹cych<br />

pozycji na gruncie polskim warto wymieniæ: LICHAÑSKI, 1994; PITRUS, 2005.<br />

10 Warto w tym miejscu przywo³aæ pogl¹dy Jakuba Z. LICHAÑSKIEGO (1994:<br />

301–302), który opisuj¹c zwi¹zki obu tych dziedzin, tak definiuje nastêpuj¹ce<br />

pojêcia: „»Retorykê« rozumiem jako: »system regu³ konstruowania, analizowania,<br />

resp. wypowiadania nieskoñczonej liczby poprawnych tekstów zbudowanych<br />

ze skoñczonej liczby poprawnych zdañ, resp. poprawnych periodów,<br />

przy czym i zdania, resp. periody i teksty uporz¹dkowane s¹ inwencyjnie, dyspozycyjnie<br />

i elokucyjnie, zgodnie z zamierzeniami autora [...]«. »Tekst« rozumiem<br />

jako »ci¹g elementów i struktur jêzykowych tworz¹cych okreœlon¹ strukturê<br />

relacyjn¹ [...]«. Pojêcie to rozszerzam tak, aby obejmowa³o nie tylko elementy<br />

i struktury jêzyka, ale tak¿e obrazy, kolory i dŸwiêki”.


166 MARIA WAC£AWEK<br />

Ju¿ w inwencji nastêpowa³ podzia³ na kilka czêœci:<br />

– exordium – wstêp;<br />

– narratio – opowiadanie, przedstawienie stanu rzeczy;<br />

– argumentatio – dowodzenie;<br />

– refutatio – obalenie kontrargumentów przeciwnika lub ich<br />

uprzedzenie;<br />

– peroratio – zakoñczenie.<br />

Piotr H. LEWIÑSKI (1999: 62–69, 157–189) wyró¿nia 5 faz komunikatu<br />

reklamowego, które odpowiadaj¹ kolejnym czêœciom mowy<br />

retorycznej:<br />

1. Faza wstêpna. Jej celem jest wzbudzenie motywacji do uczestnictwa<br />

w procesie komunikacyjnym. Faza ta odpowiada exordium,<br />

czyli retorycznemu wstêpowi.<br />

2. Nawi¹zanie dialogu 11 . Faza nawi¹zuje do narratio, czyli prezentacji<br />

tych zdarzeñ, które s¹ przydatne dla perswazji. Tutaj<br />

ujawniaj¹ siê: adresat wraz z jego „zaprojektowanymi” problemami<br />

i potrzebami konsumenckimi oraz nadawca maj¹cy œrodek<br />

niezbêdny do zaspokojenia tych potrzeb.<br />

3. Faza w³aœciwa. Polega na uzasadnianiu prawdziwoœci zdarzeñ<br />

i s³usznoœci decyzji przedstawionych w czêœci narracyjnej. Jest<br />

odpowiednikiem klasycznego argumentatio (dowodzenie).<br />

4. Faza nak³aniania. Chodzi w niej o dowodzenie, a tak¿e zbijanie<br />

ewentualnych zarzutów przeciwnika. Nak³anianie ma<br />

wzbudziæ u odbiorcy chêæ posiadania reklamowanego specyfiku<br />

i uzasadniæ decyzjê przysz³ego kupna. Stanowi kontaminacjê<br />

argumentatio i refutatio.<br />

11 W omawianym kontekœcie u¿ycie przez P.H. LEWIÑSKIEGO (1999) okreœlenia<br />

„nawi¹zanie dialogu” nie jest w pe³ni fortunne, mo¿e wprowadzaæ pewien dysonans,<br />

gdy¿ dialog zazwyczaj rozumie siê jako ‘rozmowê dwóch osób’ (DUBISZ,<br />

red., 2003, T. 3: 609). Autor Retoryki reklamy przywo³any termin okreœla jako<br />

„uzgodnienie p³aszczyzny porozumienia przez prezentacjê uczestników sytuacji”<br />

(LEWIÑSKI, 1999: 69). Bohaterowie reklamowego aktu w tej fazie komunikatu<br />

„nie musz¹” zatem porozumiewaæ siê za pomoc¹ verbum. Nawi¹zanie<br />

dialogu rozumiane jest tutaj jako „wychwycenie”, zwrócenie uwagi na reklamowany<br />

produkt b¹dŸ towar przedstawicieli odpowiedniej grupy, do której komunikat<br />

jest kierowany – nie zawsze ta faza wi¹¿e siê z komunikacj¹ s³own¹.


„S³owo jest wielkim mocarzem...” – retoryka i reklama...<br />

167<br />

5. Faza rekapitulacji. Zawiera zwiêz³e powtórzenie najwa¿niejszych<br />

treœci przedstawionych w komunikacie. Jej odpowiednikiem<br />

w sztuce wymowy jest peroratio, czyli zakoñczenie.<br />

Dobrym sposobem ukazania uniwersalnoœci retoryki i reklamowego<br />

wykorzystywania jej zdobyczy jest przedstawienie konkretnego<br />

komunikatu za pomoc¹ metody opisu P.H. Lewiñskiego. Wybra³am<br />

telewizyjn¹ reklamê proszku do prania „Rex”:<br />

Dzieci maj¹ poplamione podkoszulki (efekt zabawy w Indian),<br />

wracaj¹ do swoich domów. Przedstawienie dwóch równoleg³ych<br />

sytuacji:<br />

1. Mama I (s¹siadka A):<br />

– I jak to znowu ma byæ bia³e?<br />

2. Mama II (s¹siadka B):<br />

– Czeœæ, Wielka Plamo ([ca³us]. Widzê, ¿e zabawa by³a<br />

œwietna. Na szczêœcie mam reksa, który przywróci praniu<br />

biel.<br />

Lisek dodaje:<br />

– Poniewa¿ rex z aktywnymi pere³kami usuwa nawet uci¹¿liwe<br />

plamy, daj¹c œnie¿n¹ biel.<br />

S¹siadki rozwieszaj¹ pranie:<br />

Mama I:<br />

– Jaka ró¿nica! [Patrzy z uznaniem]<br />

Mama II:<br />

– Mój rex pierze do czysta!<br />

Mama I:<br />

– Mmm... [patrzy z uznaniem]<br />

Lisek:<br />

– I nie kosztuje wiêcej ni¿ twój proszek.<br />

„Rex” z aktywnymi pere³kami daje œnie¿n¹ biel.<br />

„Rex” – sprytny sposób na pranie. Jakoœæ firmy Henkel.<br />

Sama nazwa produktu (rex – ³aciñski odpowiednik s³owa król)<br />

ma walory perswazyjne, sugeruje panowanie wœród innych produktów<br />

tej samej klasy.


168 MARIA WAC£AWEK<br />

Sygna³ rozpoczêcia transmisji bloku reklamowego (tzw. d¿ingiel)<br />

12 jest pewnego rodzaju wstêpem. Jednak znak ten czêsto telewidz<br />

odbiera jako mo¿liwoœæ przerwania na chwilê ogl¹dania programu<br />

i wyjœcia, ¿eby np. zrobiæ sobie herbatê. Odbiorca, wiedz¹c,<br />

¿e za moment czeka go seria tekstów, które maj¹ sk³oniæ do zakupu<br />

jakiegoœ produktu, „wytwarza” w sobie zestaw kontrargumentów,<br />

by nie ulec manipulacji. Jest to zjawisko tzw. indukowanej odpornoœci<br />

na perswazjê (LEWIÑSKI, 1999: 53). Twórcy reklam za<br />

wszelk¹ cenê chc¹ go unikn¹æ lub zredukowaæ do minimum mo¿liwoœci<br />

jego wyst¹pienia. Czêsto zdarza siê, ¿e blok reklamowy jest<br />

nadawany nieco g³oœniej ni¿ w³aœnie przerwany film. Chodzi o to,<br />

by odbiorca, który odszed³ od telewizora, móg³ chocia¿ us³yszeæ emitowan¹<br />

reklamê. Sposób przyci¹gania uwagi oraz wzbudzenia<br />

zainteresowania audytorium, znany z retoryki i wykorzystywany<br />

przez jêzyk perswazji, polega na pos³u¿eniu siê zasad¹ captatio benevolentiae.<br />

W przypadku reklamy proszku „Rex” pozyskanie przychylnoœci<br />

odbiorców dokonuje siê m.in. przez wykorzystanie postaci<br />

dzieciêcych. Akcja w reklamie rozpoczyna siê w momencie powrotu<br />

2 synów do domów po skoñczonej zabawie w Indian. Ch³opcy<br />

ubrani s¹ w pióropusze i poplamione farbami (pierwotnie bia³e) podkoszulki.<br />

Ekran zostaje przedzielony pionow¹ kresk¹ na 2 czêœci,<br />

by odbiorca móg³ zobaczyæ reakcjê dwóch mam na widok poplamionych<br />

podkoszulków pociech. Postaæ dziecka ma wywo³aæ pozytywne<br />

skojarzenia, zwi¹zane, z jednej strony, z zabaw¹ i beztrosk¹,<br />

a z drugiej – z opiekuñczoœci¹ i dbaniem o nie. Widok synów wracaj¹cych<br />

w brudnych ubraniach jest sygna³em dla niejednej z mam<br />

siedz¹cych przed ekranami telewizorów – ma wywo³aæ w nich mechanizm<br />

w stylu: Ojej! Ja te¿ mam czêsto taki problem, jak siê<br />

z nim uporaæ? Nastêpuje identyfikacja odbiorcy z bohaterkami reklamy.<br />

Obraz matki, podobnie jak dziecka, przywo³uje pozytywne<br />

konotacje, s³u¿y równie¿ captatio benevolentiae. Gros reklam dotycz¹cych<br />

produktów codziennego u¿ytku ma kompozycjê, któr¹<br />

mo¿na przedstawiæ za pomoc¹ schematu: prezentacja produktu –<br />

12 Niektóre s³owniki dopuszczaj¹ jeszcze pisowniê d¿ingel (DUBISZ, red.,<br />

2003, T. 1: 782).


„S³owo jest wielkim mocarzem...” – retoryka i reklama...<br />

169<br />

rozwi¹zanie – uzasadnienie. Wstêp okreœla cel i rodzaj perswazji.<br />

Jest bardzo wa¿n¹ czêœci¹ komunikatu reklamowego. Prezentacja<br />

proszku do prania winna mieæ wstêp prosty, zwyczajny; tak jest<br />

w przypadku proszku „Rex”.<br />

W drugiej fazie komunikatu reklamowanego nastêpuje nawi¹zanie<br />

dialogu. W omawianej reklamie rozpoczyna siê ona w chwili,<br />

gdy ekran telewizora zosta³ podzielony i ukaza³y siê 2 mamy. S¹siadka<br />

A, widz¹c koszulkê syna, mówi: I jak to ma byæ znowu bia-<br />

³e? Z kolei s¹siadka B tak reaguje na widok dziecka: Czeœæ, Wielka<br />

Plamo [ca³us]. Widzê, ¿e zabawa by³a œwietna. Na szczêœcie mam<br />

reksa, który przywróci praniu biel. W tej reklamie mamy do czynienia<br />

z argumentum, tzn. opowiadaniem nieprawdziwym, ale<br />

prawdopodobnym. W naszym krêgu kulturowym praniem zajmuj¹<br />

siê najczêœciej kobiety, wiêc to do nich w szczególnoœci jest skierowana<br />

ta reklama. Fabu³a zosta³a wyraŸnie zarysowana. Œwiat<br />

przedstawiono w jednoznacznych kategoriach – coœ jest czarne albo<br />

bia³e. Mechanizm symplifikacji rozk³adu wartoœci (LEWIÑSKI, 1999:<br />

55) powoduje powstanie binarnych opozycji typu: dobre – z³e, brudne<br />

– czyste. Nastêpuje odwo³anie siê do okreœlonej topiki. Dychotomiczny<br />

podzia³ odnosi siê tak¿e do ludzi, dzieli ich na dwie kategorie:<br />

MY – nadawca komunikatu reklamowego i jego odbiorcy,<br />

a wiêc ci, którzy dziêki zakupowi po¿¹danego produktu do³¹czyli<br />

do konsumpcyjnego raju; WY – konkurencja, a tak¿e ci, którzy jeszcze<br />

nie ulegli reklamowej perswazji (ZIMNY, 1995: 249–250).<br />

Fazê w³aœciw¹ rozpoczyna kwestia liska: „Poniewa¿ rex z aktywnymi<br />

pere³kami usuwa nawet uci¹¿liwe plamy, daj¹c œnie¿n¹ biel”.<br />

Dwukrotne podkreœlenie (po raz pierwszy przez s¹siadkê B, a po<br />

raz drugi przez animowane zwierz¹tko) efektu dzia³ania proszku,<br />

czyli bieli wypranych rzeczy, ma wzmocniæ perswazyjnoœæ przekazu.<br />

W komunikacie lisek jest wa¿n¹ postaci¹, ma nierozerwalnie<br />

kojarzyæ siê z oferowanym produktem, odgrywa rolê symbolu. Generalnie<br />

lis konotuje takie cechy, jak: zaradnoϾ, obrotnoϾ, zwinnoϾ,<br />

przebieg³oœæ, chytroœæ, chêæ oszukania 13 . Oczywiœcie jako znak<br />

13 Wed³ug S³ownika symboli: „Lis jest symbolem oszustwa, z³odziejstwa,<br />

fa³szu, ob³udy, pochlebstwa; krwio¿erczoœci; tchórzostwa; niewdziêcznoœci, egoi-


170 MARIA WAC£AWEK<br />

proszku ma kojarzyæ siê z samymi pozytywnymi wartoœciami –<br />

sprytem i umiejêtnoœci¹ wyjœcia z ka¿dej sytuacji 14 . W reklamie<br />

tej mamy do czynienia z ma³¹, animowan¹ postaci¹ zwierzêcia, co<br />

równie¿ wywo³uje dobre skojarzenia 15 . Reklamowany przez liska<br />

proszek zawiera „aktywne pere³ki”. To po³¹czenie wyrazowe tak¿e<br />

s³u¿y korzystnemu przedstawieniu produktu – z jednej strony ma<br />

sugerowaæ bogactwo, z drugiej zaœ strony ma kojarzyæ siê z czymœ,<br />

co jest niepospolite, bardzo wyj¹tkowe i czyste 16 . Wykorzystanie modnego<br />

dziœ i nios¹cego pozytywne konotacje leksemu aktywny ‘dzia-<br />

³aj¹cy, dynamiczny, mobilny’ podnosi rangê produktu. Forma deminutywna<br />

podkreœla pozytywne nacechowanie emocjonalne.<br />

Tak nazwany sk³adnik reklamowanego produktu ma byæ gwarantem<br />

sukcesu w walce z brudem i plamami na bia³ych ubraniach.<br />

W œwiadomoœci odbiorcy tekstu mo¿e powstaæ wra¿enie, jakoby ten<br />

zmu; mœciwoœci; z³oœliwoœci; ¿ar³ocznoœci; diab³a, ob³udnego kaznodziei; postêpu,<br />

forteli, przebieg³oœci, przechytrzonej chytroœci, sprytu; samochwalstwa; poci¹gu<br />

p³ciowego, p³odnoœci; samotnictwa, ostro¿noœci, skrytoœci, cierpliwoœci”<br />

(KOPALIÑSKI, 1991: 202). Odzwierciedleniem w jêzyku niektórych z tych konotacji<br />

s¹ frazeologizmy typu: farbowany lis ‘oszust’, chytry jak lis ‘przebieg³y,<br />

podstêpny’ (DUBISZ, red., 2003, T. 2: 450).<br />

14 Taki mechanizm mo¿na równie¿ interpretowaæ jako nawi¹zanie do bajki<br />

magicznej, w której spryt by³ wartoœci¹ pozytywn¹ (por. np. bajkê Jaœ i Ma³gosia,<br />

w której Ma³gosia „wykorzysta³a” spryt, by uchroniæ brata i siebie przed<br />

zjedzeniem przez wiedŸmê). Warto dodaæ, ¿e literatura (nie tylko dzieciêca)<br />

zawiera wiele przyk³adów tekstów, w których bohaterem jest „sprytny (a czasem<br />

przebieg³y) lis” (por. np. dzie³a Ezopa, wiersze A. Oppmana Kruk i lis,<br />

Lis i jaskó³ka). Wydaje siê jednak, ¿e czêœciej wystêpowanie tego rudego zwierz¹tka<br />

wi¹¿e z negatywnymi konotacjami; w utworach (zw³aszcza z krêgu IV<br />

literatury) wyraŸnie widoczna jest funkcja dydaktyczna – czêste ukazywanie<br />

sytuacji, w których lis za swoje krn¹brne uczynki ponosi surow¹ karê (por. np.<br />

s³ynny utwór J. Brzechwy Szelmostwa lisa Witalisa).<br />

15 Czêsto odbiorcy reklam nie uœwiadamiaj¹ sobie konotacji danych leksemów<br />

czy wyra¿eñ. Brak uzmys³awiania sobie pewnych zespo³ów cech, jakie<br />

maj¹ nieœæ s³owa u¿yte w komunikacie, powoduj¹ wiêksz¹ emocjonalizacjê<br />

odbioru i – co siê z tym wi¹¿e – wiêksz¹ perswazyjnoœæ.<br />

16 Per³a to m.in.: „Symbol czystoœci, bia³oœci, wznios³oœci, bogactwa, zdrowia,<br />

wymowy, wiary, wiedzy tajemnej, poœwiêcenia, ³ez; [...] symbol doskona³oœci<br />

[...]” (KOPALIÑSKI, 1991: 307).


„S³owo jest wielkim mocarzem...” – retoryka i reklama...<br />

171<br />

wyj¹tkowy komponent by³ elementem jedynie omawianego proszku.<br />

Czêsto bywa jednak tak, ¿e produkty ró¿nych firm tej samej<br />

klasy maj¹ bardzo podobne w³aœciwoœci, s¹ porównywalne 17 .<br />

Do fazy w³aœciwej reklamy proszku „Rex” zaliczam równie¿ dialog<br />

s¹siadek rozwieszaj¹cych pranie na balkonie:<br />

[s¹siadka A]<br />

– Jaka ró¿nica!<br />

[s¹siadka B]<br />

– Mój rex pierze do czysta.<br />

[s¹siadka A]<br />

– Mmm... [patrzy z uznaniem].<br />

Retoryka wyró¿nia dwa sposoby argumentationis – dowodzenie<br />

nieartystyczne i artystyczne. Drugi sposób dzieli siê na znaki, argumenty<br />

w³aœciwe i argumenty sofistyczne. Rozró¿niane s¹ znaki<br />

pewne i niepewne. W przypadku omawianej tu reklamy pos³u¿ono<br />

siê m.in. pierwszym z wymienionych rodzajów signum. Pokazanie<br />

œnie¿nobia³ych rzeczy wypranych w oferowanym proszku to w³aœnie<br />

u¿ycie znaku pewnego. Taki chwyt jest bardzo czêsto wykorzystywany<br />

w reklamie. Efektywnoœæ produktu zosta³a jeszcze mocniej<br />

podkreœlona dziêki porównaniu rezultatów prania obu s¹siadek.<br />

Pani domu, która nie u¿ywa reklamowanego specyfiku, „musia³a”<br />

patrzeæ z uznaniem na „dokonania” s¹siadki.<br />

Czwarta faza – nak³anianie – jest kontynuacj¹ dowodzenia. Jej<br />

zadanie polega na wzbudzeniu u odbiorcy chêci posiadania reklamowanego<br />

produktu. Niejako wyjaœniona zostaje decyzja o przysz³ym<br />

kupnie. Lisek (symbol sprytu i zaradnoœci) mówi: „I nie kosztuje<br />

wiêcej ni¿ twój proszek”. W ten sposób zosta³y zbite ewentu-<br />

17 Jerzy BRALCZYK (2000: 93) podkreœla: „Posiadanie przez jakiœ przedmiot<br />

czy specyfik »unikatowego« sk³adnika czy cechy mo¿e byæ w gruncie rzeczy kwesti¹<br />

nazwy. Okazuje siê np., ¿e wy³¹cznie podpaski takie to a takie maj¹ specjaln¹<br />

warstwê dry weave. Abstrahuj¹c od jej cech, wa¿niejsze wydaje siê nazwanie,<br />

które wyklucza mo¿liwoœæ posiadania takiej samej cechy przez inne<br />

podpaski. Nie musi byæ wcale tak, ¿e taka cecha czy sk³adnik specjalnie ró¿ni<br />

siê od innych (np.: systemów zabezpieczenia)”.


172 MARIA WAC£AWEK<br />

alne kontrargumenty o rzekomo wygórowanej cenie proszku. U¿ycie<br />

zaimka dzier¿awczego twój stanowi œwiadectwo swoistego dialogu<br />

z odbiorc¹, sugeruje pewien rodzaj intymnoœci. Komunikat<br />

zostaje skierowany do jednostki. Wielka magia reklamy polega na<br />

pewnym paradoksie – ma ona byæ przeznaczona dla jak najszerszego<br />

krêgu odbiorców, a zarazem stwarzaæ atmosferê pewnej bliskoœci,<br />

osobistego stosunku do przysz³ego klienta.<br />

Ostatnia faza – rekapitulacja – zawiera wypowiedŸ podsumowuj¹c¹,<br />

w³o¿on¹ w usta animowanego liska:<br />

„Rex” z aktywnymi pere³kami daje œnie¿n¹ biel.<br />

„Rex” – sprytny sposób na pranie.<br />

JakoϾ firmy Henkel.<br />

Powtórzone zosta³y wa¿ne treœci komunikatu: nazwa produktu,<br />

specjalny sk³adnik proszku, efekt prania. Metaforyczny remat sloganu<br />

(sprytny sposób na pranie) uwypukla cel perswazyjny: opisuje<br />

po¿¹dany stan – czyste pranie uzyskane szybko i tanim kosztem.<br />

W wyraŸnym zamkniêciu komunikatu przywo³ane zosta³y<br />

marka i logo firmy, co odgrywa rolê swoistego tropu (LICHAÑSKI,<br />

1994: 302). Firma Henkel – jak presuponuje tekst reklamy – cieszy<br />

siê uznaniem konsumentów, ma ugruntowan¹ pozycjê na rynku,<br />

jest sprawdzona, gwarantuje wysok¹ jakoœæ swoich produktów<br />

– taki implicytny przekaz s³u¿y automatycznemu wyborowi produktów<br />

tej firmy (co wi¹¿e siê z walk¹ z konkurencj¹), gdy¿ wed³ug<br />

reklamy „Henkel” najlepiej zaspokaja potrzeby klientów.<br />

Na przyk³adzie konkretnego tekstu mo¿na przedstawiæ ró¿ne zale¿noœci,<br />

jakie ³¹cz¹ reklamê z klasyczn¹ retoryk¹. Zwi¹zki miêdzy<br />

nimi s¹ liczne i rozleg³e. Perswazja to wa¿ne pojêcie w obu tych<br />

dziedzinach. Mowy przygotowywane przez retorów mia³y przekonaæ<br />

audytorium do danej tezy, odnieœæ jakiœ po¿¹dany efekt, nak³oniæ<br />

s³uchaczy do przyjêcia okreœlonego s¹du czy te¿ podjêcia konkretnego<br />

dzia³ania. Dobrym potwierdzeniem swoistej przyleg³oœci,<br />

jaka zachodzi miêdzy retoryk¹ a reklam¹, s¹ s³owa Chaima PEREL-<br />

MANA: (2002: 180) „[...] do retoryki nale¿y ka¿da wypowiedŸ, która


„S³owo jest wielkim mocarzem...” – retoryka i reklama...<br />

173<br />

nie roœci sobie prawa do prawdy bezosobowej. Z chwil¹, gdy dana<br />

informacja chce wywrzeæ wp³yw na jedn¹ lub wiele osób, ukierunkowaæ<br />

ich myœlenie, rozbudziæ lub uspokoiæ ich emocje, sk³oniæ do<br />

pewnego dzia³ania, nale¿y ona do dziedziny retoryki”. Jêzyk reklamy<br />

„paso¿ytuje” na ró¿nych dyscyplinach wiedzy, typowych sytuacjach<br />

¿yciowych, stereotypach itd., w du¿ym stopniu wykorzystuje<br />

równie¿ ars bene dicendi.<br />

Spojrzenie na zjawisko reklamy przez pryzmat retorycznych<br />

chwytów perswazyjnych jest niezwykle istotne w szkole. Œwiadomoœæ<br />

obecnoœci elementów perswazyjnych pozwoli m³odemu cz³owiekowi<br />

lepiej zrozumieæ otaczaj¹cy go œwiat i uwra¿liwi na to, co<br />

dzieje siê dooko³a, by móg³ byæ kompetentnym odbiorc¹ i uczestnikiem<br />

kultury (nie tylko popularnej). Wprowadzenie tego typu problematyki<br />

na lekcjê u³atwi uczniowi ukszta³towanie mechanizmów<br />

obronnych przed ró¿nego rodzaju perswazj¹: „Jêzykowe zachowania<br />

perswazyjne dadz¹ siê sprowadziæ do ograniczonego repertuaru<br />

chwytów odwo³uj¹cych siê do trzech sfer: do sfery racji (prezentacja<br />

zalet albo wad, opis funkcji itp.), do sfery emocji (wywo-<br />

³ywanie okreœlonych odczuæ, np.: strachu, podziwu), do sfery norm<br />

(wskazywanie na zwi¹zek prezentowanych wartoœci z moralnoœci¹,<br />

zwyczajami, ogólnie akceptowanymi pogl¹dami). Na wszystkich<br />

tych poziomach rozgrywa siê gra nadawcy z odbiorc¹, gra, w której<br />

obowi¹zuje kilka niezbêdnych b¹dŸ istotnych regu³, nie zawsze<br />

jednak etycznie czystych. Nale¿y piêtnowaæ praktykowanie zasady<br />

»wszystkie chwyty dozwolone« i wyczuliæ, zw³aszcza m³odych,<br />

na dwuznacznoœæ niektórych dzia³añ s³u¿¹cych przekonywaniu”<br />

(CZARNECKA, RZESZUTEK, SOBCZAK, 2002: 281).<br />

Niech wystêpuj¹ce w tytule artyku³u s³owa Gorgiasza bêd¹ wyzwaniem<br />

i przestrog¹ równie¿ dla wspó³czesnych: „S³owo jest wielkim<br />

mocarzem [...] wywo³uje rzeczy na miarê bosk¹. Zdolne jest bowiem<br />

i strach uœmierzyæ, i troskê odsun¹æ, radoœæ wzbudziæ i wspó³czucie<br />

pomno¿yæ” (KOROLKO, 1998: 250).


174 MARIA WAC£AWEK<br />

Literatura<br />

BIEÑKOWSKA B. (2004/2005): Retoryka na lekcjach jêzyka polskiego. „Jêzyk Polski<br />

w Liceum”, nr 4, s. 51–60.<br />

BOCHEÑSKA K. (2005): Sztuka retoryki: uczeñ w roli mówcy. Warszawa.<br />

BORTNOWSKI S. (2002): O retoryce bez entuzjazmu. „Polonistyka”, nr 5, s. 271–<br />

275.<br />

BRALCZYK J. (2000): Jêzyk na sprzeda¿. Warszawa.<br />

BUDZYÑSKI W. (2000): Reklama – techniki skutecznej perswazji. Warszawa.<br />

CZARNECKA K., RZESZUTEK M., SOBCZAK B. (2002): Gdy trzeba zabraæ g³os. „Polonistyka”,<br />

nr 5, s. 279–284.<br />

DUBISZ S., red. (2003): Uniwersalny s³ownik jêzyka polskiego. T. 1–4. Warszawa.<br />

http://eduseek.interklasa.pl/<br />

http://www.wmbp.edu.pl/<br />

http://www.scholaris.pl/<br />

KARAŒ H., WIERZBICKA-PIOTROWSKA E. (2002): Wœród znaków kultury. Kszta³cenie<br />

jêzykowe. Retoryka. Podrêcznik dla liceum ogólnokszta³c¹cego, profilowanego<br />

i technikum. Klasa 1. Kielce.<br />

KOPALIÑSKI W. (1991): S³ownik symboli. Warszawa.<br />

KOROLKO M. (1998): Sztuka retoryki. Przewodnik encyklopedyczny. Warszawa.<br />

KWARCIAK B. (1997): Co trzeba wiedzieæ o reklamie. Kraków.<br />

LEWICKI A.M. (1995): Frazeologizmy w sloganach reklamowych (reklama prasowa).<br />

W: LEWICKI A.M., TOKARSKI R., red.: Kreowanie œwiata w tekstach. Lublin,<br />

s. 215–228.<br />

LEWIÑSKI P.H. (1999): Retoryka reklamy. Wroc³aw.<br />

LICHAÑSKI J.Z. (1994): Retoryka i reklama. W: HANDKE K., DALEWSKA-GREÑ H.,<br />

red.: Polszczyzna a/i Polacy u schy³ku XX wieku. Warszawa, s. 299–316.<br />

PERELMAN Ch. (2002): Imperium retoryki. Retoryka i argumentacja. Warszawa.<br />

PIJAROWSKA R., Seweryñska A.M. (2002): Sztuka prezentacji. Daæ szansê m³odzie¿y,<br />

czyli jak uczyæ prezentacji. Poradnik dla nauczycieli. Warszawa.<br />

PITRUS A. (2005): Retoryka reklamy. W: PITRUS A.: Znaki na sprzeda¿. W stronê<br />

integracyjnej teorii reklamy. Kraków, s. 91–108.<br />

SKOWRONEK K. (1993): Reklama – studium pragmalingwistyczne. Kraków<br />

SOWICKA M. (2004/2005): Czy mówienie to nowa umiejêtnoœæ? O maturze wewnêtrznej<br />

z jêzyka polskiego, czyli jak przygotowaæ udan¹ wypowiedŸ? „Doskonalenie<br />

Otwarte”, nr 1, s. 15–24.<br />

StRÓ¯YÑSKI M. (2002): Sztuka dobrego mówienia – dzisiaj. „Polonistyka”, nr 5,<br />

s. 284–289.<br />

WIERZBICKA-PIOTROWSKA E. (2004): Jak przygotowaæ prezentacjê maturaln¹<br />

z podrêcznikiem „Wœród znaków kultury. Retoryka”. Kielce.


„S³owo jest wielkim mocarzem...” – retoryka i reklama...<br />

175<br />

ZGÓ£KA H. (2001): Dlaczego retoryka?. „Polonistyka”, nr 6, s. 327–333.<br />

ZGÓ£KA T. (2002): O retoryce bez uprzedzeñ. Stanis³awowi Bortnowskiemu w odpowiedzi.<br />

„Polonistyka”, nr 5, s. 276–278.<br />

ZGÓ£KOWIE H.T. (2005): Retoryka dydaktyczna – dydaktyka retoryczna. W:<br />

CZERMIÑSKA M., red.: Polonistyka w przebudowie. Literaturoznawstwo – wiedza<br />

o jêzyku – wiedza o kulturze – edukacja. Kraków, T. 1, s. 547–555.<br />

ZIMNY R. (1995): Wartoœciowanie i magia w jêzyku reklamy. W: LEWICKI A.M.,<br />

TOKARSKI R., red.: Kreowanie œwiata w tekstach. Lublin.<br />

ZIOMEK J. (1990): Retoryka opisowa. Warszawa.


MAGDALENA WITCZYK<br />

Przyczyny utraty umiejêtnoœci<br />

pos³ugiwania siê jêzykiem<br />

Przyczyny utraty znajomoœci jêzyka<br />

Na znajomoœæ jêzyka sk³adaj¹ siê elementy wymagane do pos³ugiwania<br />

siê nim w sposób zrozumia³y, prosty i umo¿liwiaj¹cy skuteczne<br />

funkcjonowanie w danym spo³eczeñstwie. Maj¹c to na uwadze,<br />

nale¿y wyodrêbniæ okreœlone przyczyny utraty zdolnoœci pos³ugiwania<br />

siê jêzykiem, których wp³yw oraz póŸniejsze skutki s¹<br />

bardzo powa¿ne i z³o¿one.<br />

Przyczyny socjologiczne i socjolingwistyczne<br />

Wilga N. RIVERS (1993) twierdzi, ¿e jêzyk jest nadzwyczaj z³o-<br />

¿on¹ struktur¹, której nie mo¿na jedynie postrzegaæ w kategoriach<br />

bodŸce – odpowiedzi, bez skupienia siê na jej naturze i funkcji. Ka¿da<br />

wypowiedŸ sk³ada siê z kilku warstw: fonologicznej (dŸwiêki,<br />

intonacja, akcent), sk³adniowej (rola danej wypowiedzi), morfologicznej<br />

(budowa i odmiana wyrazów) oraz semantycznej (zwi¹zana<br />

ze znaczeniem tego, co wypowiadamy). Tak¿e spo³eczny kontekst,<br />

w którym prezentowana jest wypowiedŸ, powoduje, ¿e staje siê ona<br />

czymœ wiêcej ni¿ tylko pojedynczym dŸwiêkiem b¹dŸ potokiem nic


12 Jêzyk...<br />

Przyczyny utraty umiejêtnoœci pos³ugiwania siê jêzykiem<br />

177<br />

nieznacz¹cych s³ów (RIVERS, 1983: 72). Ta krótka charakterystyka<br />

jêzyka i tworzonych w nim wypowiedzi ma na celu skupienie uwagi<br />

na problemie, jakim jest zjawisko zu¿ywania siê jêzyka, bêd¹ce jedn¹<br />

z przyczyn utraty umiejêtnoœci pos³ugiwania siê nim. To niezwykle<br />

istotny problem, poniewa¿ nie mo¿na postrzegaæ jêzyka jedynie<br />

jako narzêdzia do porozumiewania siê, nie zwracaj¹c uwagi<br />

na zmiany, jakie w nim zachodz¹.<br />

Wed³ug Marii WYSOCKIEJ (1999: 423) zjawisko zu¿ywania siê jêzyka<br />

wi¹¿e siê z problemem utraty umiejêtnoœci pos³ugiwania siê<br />

nim, wystêpuj¹cym zarówno w sferze spo³ecznej, politycznej, jak<br />

i ³¹cz¹cym siê z okreœlonym stanem biologicznym danej osoby. Podstaw¹<br />

obni¿enia sprawnoœci stosowania okreœlonego jêzyka s¹:<br />

1. Utrata jêzyka (language loss): proces, którego przyczyn¹ mog¹<br />

byæ uszkodzenia mózgu (np. pacjenci cierpi¹cy na afazjê), czyli<br />

dolegliwoœci na tle neurologicznym, oraz problemy osób starszych,<br />

spowodowane przez ich wiek, m.in. zaburzenia mowy.<br />

Utrata jêzyka jest procesem nieodwracalnym – osoba cierpi¹ca<br />

na ni¹ traci zdolnoœæ pos³ugiwania siê jêzykiem b¹dŸ pewnymi<br />

jego aspektami.<br />

2. Zanik jêzyka (language atrophy): proces do pewnego stopnia<br />

odwracalny, wi¹¿¹cy siê ze œwiadomym zaprzestaniem u¿ywania<br />

przyswojonego wczeœniej jêzyka (np. wœród mniejszoœci etnicznych).<br />

3. Zu¿ywanie siê jêzyka (language attrition): skutek nadmiernego<br />

stosowania wybranych fragmentów systemu prowadz¹cy<br />

do spadku umiejêtnoœci jêzykowych (np. wœród nauczycieli jêzyków<br />

obcych).<br />

Procesów tych nie nale¿y ³¹czyæ ze sob¹, poniewa¿ nie wszystkie<br />

osoby cierpi¹ce np. na zanik jêzyka bêd¹ tym samym nara¿one<br />

na jego utratê. U¿ytkownik mo¿e, w pewnym stopniu, wp³yn¹æ<br />

na zjawisko zu¿ywania siê jego jêzyka, jeœli ma œwiadomoœæ u¿ycia<br />

pewnych form, ograniczaj¹c tym samym inne, gdy nie jest to<br />

skutek dolegliwoœci neurologicznych b¹dŸ starzenia siê. Jêzyk nie<br />

musi zatem ulec czêœciowemu lub ca³kowitemu zu¿yciu siê i nie<br />

musi zostaæ zast¹piony przez inny.


178 MAGDALENA WITCZYK<br />

Problem utraty jêzyka b¹dŸ spadku bieg³oœci pos³ugiwania siê<br />

nim mo¿na rozpatrywaæ tak¿e w kategoriach œrodowiska, w którym<br />

owa utrata nastêpuje. Theo VAN ELS (1986) opisuje sytuacje,<br />

w których mo¿e nast¹piæ zu¿ywanie siê jêzyka:<br />

1. Zu¿ycie J1 (jêzyk ojczysty) w œrodowisku J1: utrata jêzyka<br />

wœród osób starych, u których z wiekiem zachodz¹ zmiany<br />

w mózgu maj¹ce wp³yw na pos³ugiwanie siê jêzykiem.<br />

2. Zu¿ycie J1 w œrodowisku J2 (jêzyk obcy): jêzyk osoby, która<br />

wyemigrowa³a do innego kraju ulega zatraceniu, np. po d³ugim<br />

pobycie w tym kraju.<br />

3. Zu¿ycie J2 w œrodowisku J1: utrata jêzyków obcych, których<br />

uczono siê w szkole lub w czasie studiów, a z którymi po zakoñczeniu<br />

edukacji nie mia³o siê kontaktu przez d³ugi czasu.<br />

M. Wysocka, analizuj¹c zmiany zachodz¹ce w jêzyku, skupia³a<br />

siê na rodzajach tych zmian i skutkach, jakie nios¹ one ze sob¹.<br />

Jêzyk nie mo¿e byæ bowiem rozpatrywany jedynie w kategoriach:<br />

byæ – nie byæ. Warto mieæ na uwadze tak¿e fakt, ¿e mo¿e nast¹piæ<br />

zarówno utrata, zanik, jak i zu¿ycie siê jêzyka nie tylko ojczystego,<br />

lecz obcego. Co wiêcej, nale¿y skupiæ siê na sytuacjach i miejscach,<br />

w których dochodzi do jego stopniowego œcierania siê, mog¹cego<br />

doprowadziæ do jego œmierci. Jestem zdania, ¿e œrodowisko,<br />

w którym przebywamy, a tak¿e sposób, w jaki traktujemy jêzyk,<br />

maj¹ kluczowe znaczenie dla jego kondycji. Uwa¿am, ¿e staramy<br />

siê uproœciæ nasz¹ wypowiedŸ tak, jak to jest tylko mo¿liwe, nie<br />

zwracaj¹c uwagi, czy szkodzi to jêzykowi czy nie. W erze skomputeryzowanego<br />

œwiata, krótkich wiadomoœci tekstowych lub e-maili<br />

brakuje czasu na zadbanie o nale¿yt¹ formê i treœæ tego, co chce<br />

siê przekazaæ, to zaœ mo¿e doprowadziæ do zubo¿enia jêzyka. Jêzyk<br />

ojczysty nie jest pielêgnowany równie¿ w przypadku d³u¿szego<br />

wyjazdu. Jedn¹ z przyczyn takiego stanu rzeczy jest ogromna<br />

chêæ zaadaptowania siê w innym miejscu, nawi¹zania dobrych relacji<br />

z mieszkañcami obcego kraju, z czym wi¹¿e siê tendencja do<br />

przyjmowania innego jêzyka. Mo¿e wówczas dojœæ do zu¿ycia J1<br />

w œrodowisku J2. Trudno jest wyznaczyæ moment, w którym zaczyna<br />

siê stopniowa utrata jêzyka, a tak¿e punkt zahamowania


Przyczyny utraty umiejêtnoœci pos³ugiwania siê jêzykiem<br />

179<br />

tego procesu. Nale¿y jednak obserwowaæ nasz¹ mowê i staraæ siê<br />

przeciwdzia³aæ niekorzystnym w niej zmianom.<br />

Przyczyny neurologiczne<br />

Afazja, czyli zaburzenie mowy na skutek uszkodzenia tkanki<br />

mózgowej, powoduje upoœledzenie mówienia lub rozumienia mowy.<br />

Wp³yw tej przyczyny neurologicznej na zdolnoœæ pos³ugiwania siê<br />

jêzykiem jest bardzo du¿y.<br />

W przypadku doros³ych afazja przybiera wiele form, w zale¿noœci<br />

od miejsca, w którym znajduj¹ siê uszkodzenia, spowodowane<br />

przez postrza³, wypadek lub przez problemy sercowo-naczyniowe,<br />

takie jak: udar, zator i têtniak (HYLTENSTAM, VIBERG, 1993: 169).<br />

Wyró¿nia siê 3 g³ówne rodzaje afazji:<br />

1. Afazja Broka (Broca’s aphasia): inaczej efemeryczna afazja<br />

ruchowa, prowadz¹ca do ró¿nego stopnia zaburzeñ w produkcji<br />

mowy, powoduj¹ca bardzo krótkie i niezbyt p³ynne wypowiedzi,<br />

zwykle sk³adaj¹ce siê z rzeczowników oraz nazw w³asnych.<br />

2. Afazja Wernickego (Wernicke’s aphasia): inaczej akustyczno-<br />

-gnostyczna (skroniowa), prowadz¹ca do produkcji p³ynnych,<br />

lecz niezrozumia³ych wypowiedzi. Mowa ma charakter ¿argonowy,<br />

pacjent nie jest w stanie kontrolowaæ tego, co mówi, i nie<br />

ma œwiadomoœci swoich problemów jêzykowych.<br />

3. Afazja insularna (Conduction aphasia): pacjenci cierpi¹cy na<br />

ten rodzaj afazji nie s¹ w stanie powtórzyæ s³ów wypowiedzianych<br />

przez inne osoby, mimo ¿e ich mowa jest p³ynna i nie maj¹<br />

problemów z rozumieniem.<br />

K. Hyltenstam i A. Viberg stwierdzaj¹, ¿e dzieci równie¿ s¹ podatne<br />

na utratê jêzyka, gdy doznaj¹ urazu lub udaru. Badania<br />

dotycz¹ce afazji dzieciêcej (zob. GUTTMAN, 1942) wykaza³y, ¿e niezale¿nie<br />

od miejsca, w którym nast¹pi³ uraz, dzieci wykazuj¹ ten<br />

sam rodzaj afazji, objawiaj¹cy siê czasowym zanikiem mowy. Zaburzeniami<br />

mowy u dzieci s¹ np.: j¹kanie, lelanie (wadliwe wymawianie<br />

g³oski l), seplenienia (wypowiadanie np. sz zamiast s)<br />

lub reranie (inaczej rotacyzm – nieprawid³owa wymowa g³oski r).<br />

12*


180 MAGDALENA WITCZYK<br />

Ca³kowite wyleczenie nie zawsze jest mo¿liwe, poniewa¿ mo¿e pojawiæ<br />

siê ci¹g³a anemia – zaburzenie mowy.<br />

Moim zdaniem afazja stanowi du¿¹ trudnoœæ przy formu³owaniu<br />

zrozumia³ych wypowiedzi. Nale¿y jednak rozgraniczyæ pojêcia<br />

afazji i zu¿ywania siê jêzyka. Afazja jest wynikiem uszkodzenia<br />

mózgu, w wiêkszoœci przypadków niezale¿nego bezpoœrednio od nas.<br />

Nie mamy równie¿ kontroli nad jej póŸniejszymi skutkami. Zu¿ywanie<br />

siê jêzyka mo¿e natomiast byæ efektem œwiadomego dzia³ania<br />

na niekorzyœæ naszej mowy. Nawet gdyby uda³o siê zatrzymaæ<br />

afazjê i zu¿ywanie siê jêzyka na pewnym etapie rozwoju, i tak pozostawi¹<br />

œlady w umyœle i mowie. Niemo¿liwe jest, aby jakakolwiek<br />

ingerencja w procesy myœlowe by³a w stanie ulec odwróceniu, aby<br />

przywrócony zosta³ pierwotny stan rzeczy.<br />

Gdy analizowa³am wp³yw konkretnych czynników na nasz jêzyk<br />

i mowê, za³o¿y³am, ¿e jêzyk – niezale¿nie od ich skutków –<br />

stale bêdzie obecny, nawet jeœli ulegnie przekszta³ceniu lub pewne<br />

jego elementy przestan¹ byæ u¿yteczne. W wiêkszoœci przypadków<br />

nie dopuszcza siê myœli, ¿e mo¿e nast¹piæ tzw. œmieræ jêzyka,<br />

bêd¹ca realnym zagro¿eniem dla mowy. Nastêpuje ona w momencie,<br />

gdy nikt nie pos³uguje siê ju¿ jêzykiem, niezale¿nie od tego,<br />

czy pozosta³a jakaœ forma jego zapisu. Musi byæ osoba, która bêdzie<br />

mówiæ nim p³ynnie, inaczej nie mo¿na mówiæ o „¿ywym jêzyku”<br />

(CRYSTAL, 2000: 11).<br />

Nierozstrzygniête przyczyny utraty umiejêtnoœci<br />

pos³ugiwania siê jêzykiem<br />

Zanik, utrata b¹dŸ zu¿ywanie siê jêzyka wp³ywaj¹ na nasz¹<br />

mowê, sposób komunikowania siê z otaczaj¹cym nas œwiatem, jednak<br />

œmieræ jêzyka jest najbardziej dotkliwa. Nie mo¿na jednoznacznie<br />

stwierdziæ, ¿e œmieræ jêzyka jest tylko i wy³¹cznie wynikiem zu-<br />

¿ywania siê jêzyka, afazji b¹dŸ wymarcia okreœlonej grupy spo³ecznej,<br />

której jêzyk nie by³ w stanie przetrwaæ.<br />

David Crystal uwa¿a, ¿e jeœli jest siê ostatnim u¿ytkownikiem<br />

swojego jêzyka, to jest on ju¿ martwy. By by³ ¿ywy, musi byæ ktoœ,


Przyczyny utraty umiejêtnoœci pos³ugiwania siê jêzykiem<br />

181<br />

kto siê nim pos³uguje. Jeœli pozostaje ostatnia taka osoba, to wiedza<br />

nabyta o jêzyku postrzegana jest jako skarbnica lub archiwum<br />

jêzyka, którym pos³ugiwali siê wczeœniej ludzie. W przypadku, gdy<br />

dany jêzyk nie zosta³ zapisany b¹dŸ nagrany i umiera ostatni jego<br />

u¿ytkownik, to „archiwum” znika na zawsze. Ludzie mog¹ byæ<br />

œwiadomi faktu, ¿e jêzyki umieraj¹, lecz nie maj¹ pojêcia, z jak¹<br />

intensywnoœci¹ ten proces zachodzi (CRYSTAL, 2000: 3).<br />

Œmieræ jêzyka mo¿e mieæ wiele przyczyn. Jêzyki mniejszoœci narodowych<br />

mog¹ byæ stopniowo lub ca³kowicie zastêpowane przez<br />

jêzyki wiêkszoœci. U¿ytkownicy mog¹ œwiadomie zaprzestaæ pos³ugiwania<br />

siê jêzykiem, gdy zdecyduj¹ siê na pobyt w obcojêzycznym<br />

kraju. Tak¿e w sytuacji, gdy dany jêzyk nie ma swojego silnego<br />

odbicia w kulturze danej grupy spo³ecznej, nie stanowi jej wa¿nego<br />

elementu, bêdzie on stopniowo zanika³, a w koñcowym efekcie<br />

zostanie zast¹piony przez inny, bardziej po¿yteczny.<br />

Wspó³czeœnie ci¹gle szuka siê jednego, „uniwersalnego” jêzyka,<br />

w którym wszyscy mog¹ efektywnie porozumiewaæ siê. Odchodzi siê<br />

zatem od jêzyków ojczystych na rzecz wspólnego zrozumienia siê.<br />

Poziom zagro¿enia danego jêzyka zale¿y m.in. od stosunku danej<br />

spo³ecznoœci do w³asnego jêzyka, wp³ywu innych jêzyków, a tak¿e<br />

od tego, jak powa¿nie dana spo³ecznoœæ podejdzie do tego problemu<br />

i oceni stopieñ ryzyka (CRYSTAL, 2000: 19).<br />

Nie zgadzam siê ze stwierdzeniem, ¿e jêzyk przestaje istnieæ wraz<br />

z ostatni¹ osob¹, która by³a w stanie siê nim pos³ugiwaæ, poniewa¿<br />

ma on zdolnoœæ przetrwania w ró¿nych formach. Bardzo czêsto jêzyki<br />

przeplataj¹ siê miêdzy sob¹, pewne ich elementy zostaj¹ w innych<br />

jêzykach b¹dŸ stanowi¹ podporê do zbudowania nowego jêzyka.<br />

Przyk³adowo, nie mo¿na powiedzieæ, ¿e ³acina umar³a ca³kowicie,<br />

poniewa¿ okreœlone jej elementy stanowi¹ podstawê innych<br />

jêzyków, a ponadto jest ona stale u¿ywana w okreœlonych œrodowiskach,<br />

np. medycznych.<br />

Moim zdaniem spo³eczeñstwa przesta³y przyk³adaæ uwagê do<br />

problemu œmierci jêzyka. Przyjmuje siê, ¿e jeœli jeden jêzyk umiera,<br />

to bardzo czêsto zastêpuje siê go innym, bardziej u¿ytecznym<br />

i mniej skomplikowanym, poniewa¿ chcemy rozumieæ i byæ rozumianymi.<br />

Wydawaæ by siê mog³o, ¿e ludzie ceni¹ swój jêzyk ojczy-


182 MAGDALENA WITCZYK<br />

sty, pielêgnuj¹ go, broni¹, wszak jest to pewnego rodzaju dziedzictwo<br />

ka¿dego narodu, czasem jednak pozwala siê na jego zanik,<br />

wychodz¹c z za³o¿enia, ¿e œwiat ulega zmianom, staje siê coraz<br />

bardziej nowoczesny, tote¿ nale¿y dostosowaæ siê, ponosz¹c pewne<br />

straty.<br />

Ograniczenia stosowania<br />

i zanikanie pewnych struktur jêzykowych<br />

Analizuj¹c jêzyk i przemiany w nim zachodz¹ce, nale¿y pamiêtaæ,<br />

¿e nie wszyscy s¹ jednakowo podatni na ró¿ne zmiany, jakie<br />

w nim zachodz¹. S¹ konkretne grupy spo³eczne i zawodowe, wœród<br />

których utrata jêzyka bêdzie bardziej widoczna ni¿ w przypadku<br />

innych. Grupê tak¹ stanowi¹ nauczyciele. Zdaniem M. WYSOCKIEJ<br />

(1999: 426) natura procesu nauczania i uczenia siê jest przyczyn¹<br />

zu¿ywania siê jêzyka wœród nauczycieli. Przez wiele lat uczestnicz¹<br />

oni w nienaturalnej komunikacji w jêzyku obcym (J2):<br />

– s¹ w kontakcie ze sztucznie produkowanymi i pozbawionymi<br />

naturalnego kontekstu wypowiedziami, np. w klasie;<br />

– nauczaj¹c jêzyka obcego, musz¹ wyjaœniaæ zasady i regu³y, które<br />

w nim funkcjonuj¹; proces ten powtarza siê, wiêc po pewnym<br />

czasie objaœnienia ulegaj¹ uproszczeniom w strukturach poznawczych<br />

nauczycieli;<br />

– w trakcie zajêæ maj¹ kontakt z b³êdnymi wypowiedziami w jêzyku<br />

obcym tworzonymi i wypowiadanymi przez ich uczniów,<br />

dlatego po wielu latach nauczania mog¹ przewidzieæ, jakie b³êdy<br />

pojawi¹ siê najczêœciej w poszczególnych grupach zaawansowania<br />

jêzykowego.<br />

Sytuacje te maj¹ wp³yw na zdolnoœci jêzykowe nauczycieli, na<br />

jakoœæ produkowanego przez nich jêzyka, który po latach mo¿e zu-<br />

¿yæ siê w mniejszym lub wiêkszym stopniu.<br />

Badaj¹c zmiany w jêzyku, nale¿y braæ pod uwagê równie¿<br />

mniejszoœci etniczne. W moim przekonaniu jest to jedna z grup spo-<br />

³ecznych, w której mo¿na dok³adnie przyjrzeæ siê ró¿nego rodzaju<br />

procesom jêzykowym. Mniejszoœci etniczne, stanowi¹ce niewielki


Przyczyny utraty umiejêtnoœci pos³ugiwania siê jêzykiem<br />

183<br />

procent populacji ludzkiej, maj¹ najwiêksze problemy z utrzymaniem<br />

w³asnego jêzyka, który nie jest uwa¿any za jêzyk ogólnie<br />

przyjêty. Z czasem wprowadzenie pewnych zmian w sposobie komunikowania<br />

siê z innymi spo³eczeñstwami staje siê koniecznoœci¹,<br />

gdy¿ jeœli tego nie zrobi¹, nie bêd¹ w stanie porozumieæ siê z nikim<br />

spoza w³asnego krêgu. Bywa te¿, ¿e musz¹ zaprzestaæ u¿ywania<br />

w³asnego jêzyka, który nie zosta³ dostatecznie dobrze rozwiniêty,<br />

aby stanowi³ podstawê integracji z innymi spo³eczeñstwami.<br />

Uwa¿am, ¿e w wymienionych grupach zmiany jêzykowe bêd¹<br />

przyjmowa³y ró¿ne formy i nasil¹ siê w ró¿nym stopniu. Nie mo¿na<br />

stwierdziæ jednoznacznie, ¿e któraœ z tych grup jest mniej lub<br />

bardziej od pozosta³ych zagro¿ona œmierci¹ jej jêzyka; takie wnioski<br />

mo¿na wysun¹æ jedynie po wieloletniej obserwacji, na zasadzie<br />

porównañ. Poniewa¿ sama jestem nauczycielk¹ jêzyka obcego,<br />

z czasem na w³asnym przyk³adzie bêdê w stanie stwierdziæ, czy postêpuj¹cy<br />

proces zu¿ywania siê jêzyka mo¿e stanowiæ Ÿród³o powa¿nych<br />

problemów i do jakiego stopnia mo¿na temu zaradziæ.<br />

Podsumowanie<br />

Utrata umiejêtnoœci pos³ugiwania siê jêzykiem – bêd¹ca procesem<br />

skomplikowanym, niedaj¹cym siê ³atwo zdefiniowaæ i wyt³umaczyæ<br />

– dotyczy zarówno jêzyka ojczystego, jak i jêzyka obcego,<br />

którym mo¿na pos³ugiwaæ siê biegle, a który po pewnym czasie te¿<br />

ulegnie zu¿yciu.<br />

Nie wolno pozostawaæ biernym wobec zmian, jakie zachodz¹<br />

w naszej mowie i przyjmowaæ za oczywiste, ¿e z up³ywem lat, niezale¿nie<br />

od tego, czy bêdziemy siê staraæ utrzymaæ nasz jêzyk<br />

w dobrej kondycji, on i tak ulegnie uproszczeniu, starciu b¹dŸ, co<br />

gorsza, umrze zast¹piony przez inny. Niezale¿nie od przemian, jakim<br />

ulega jêzyk, nie nale¿y pozwoliæ, aby nast¹pi³y w nim nieodwracalne<br />

zmiany, nie mo¿na pozwoliæ na zniekszta³cenie mowy


184 MAGDALENA WITCZYK<br />

b¹dŸ jej zanik. W przypadku jej zaburzeñ spowodowanych stanem<br />

biologicznym jednostki czasem nie sposób zapobiec np. utracie jêzyka,<br />

lecz w sytuacjach, które mo¿na przewidzieæ, nasz wp³yw na<br />

jêzyk jest nieoceniony, tote¿ warto podj¹æ odpowiednie kroki, aby<br />

ochroniæ to, co najcenniejsze. Decyduj¹c siê na zmiany w jêzyku,<br />

trzeba wybraæ takie, które bêd¹ dobre nie tylko dla jego u¿ytkowników,<br />

ale równie¿ dla jêzyka.<br />

Literatura<br />

CRYSTAL D. (2000): Language Death. Cambridge.<br />

GUTTMAN E. (1942): Aphasia in children. „Brain”, No. 65. In: K. HYLTENSTAM<br />

i A. VIBERG. (1993): Progression & Regression in Language. Cambridge.<br />

HYLTENSTAM K., VIBERG A. (1993): Progression & Regression in Language. Cambridge.<br />

RIVERS W.M. (1983): Speaking in Many Tongues. Essays in foreign-language teaching.<br />

3rd Edition. Cambridge.<br />

VAN ELS T. (1986): An overview of European research on language attrition. In:<br />

COOk V. (2003): Effects of the Second Language on the First. Philadelphia.<br />

WYSOCKA M. (1999): Zu¿ywanie siê jêzyka docelowego u nauczycieli jêzyków obcych<br />

– mo¿liwoœci badawcze. W: BANYŒ W., BEDNARCZUK L., KAROLAK S., red.:<br />

Studia lingwistyczne ofiarowane Profesorowi Polañskiemu na 70-lecie Jego<br />

urodzin. Katowice.


BEATA RUSEK<br />

Palindrom jako przyk³ad symetrii<br />

w jêzyku<br />

Jêzyk jest tworem niezwykle elastycznym. S³owa wykorzystywane<br />

s¹ w dowolnych schematach. Tej giêtkoœci, kreatywnoœci jêzyka<br />

zostaje w przypadku palindromów narzucony szablon, wzór<br />

postêpowania – gramatyka symetrycznoœci 1 . Palindromy reprezentuj¹<br />

bowiem œciœle przemyœlany uk³ad literowy. Palindrom nie bêdzie<br />

palindromem, je¿eli czytany wspak nie przeka¿e tej samej treœci<br />

za pomoc¹ tego samego ci¹gu liter. Mo¿liwoœæ odczytywania<br />

wyrazów „wprzód i wspak” stanowi naturaln¹ cechê niektórych leksemów,<br />

takich, jak np. kajak, sos, potop, które budz¹ zdecydowanie<br />

mniej emocji w porównaniu z konstrukcjami bardziej rozbudowanymi:<br />

zdaniami lub wierszami 2 .<br />

1 Symetrycznoœæ jest cech¹ wystêpuj¹c¹ nie tylko w jêzyku. Znane s¹ palindromy<br />

matematyczne, symetryczne uk³ady genów w genetyce, symetria w sztuce<br />

fotograficznej, w muzyce. Do palindromów s³ownych zaliczano równie¿:<br />

(1) utwory o budowie umo¿liwiaj¹cej odczytanie ich wspak ca³ymi wyrazami<br />

lub wersami przy jednoczesnej zmianie ich znaczenia (np. utwór Raki Jana<br />

Kochanowskiego), (2) s³owa lub zdania, które czytane sylabami przy czytaniu<br />

ich wspak brzmi¹ tak samo, (3) wyrazy, które czytane wspak tworz¹ inne wyrazy.<br />

Ze wzglêdu na szerokie spektrum interpretacji znaczenia terminu „palindrom”<br />

zasadne wydaje siê ograniczenie jego definicji do wyrazów, zdañ, daj¹cych<br />

siê „jednakowo odczytywaæ od pocz¹tku do koñca i od koñca do pocz¹tku”<br />

(G£OWIÑSKI, KOSTKIEWICZOWA, OKOPIEÑ-S£AWIÑSKA, S£AWIÑSKI, 1998: 204).<br />

2 Encyklopedia powszechna S. Orgelbranda z pocz¹tku XX wieku zawiera<br />

tak¹ definicjê s³owa palindromon – „w póŸniejszej ³acinie versus cancrinus,


188 BEATA RUSEK<br />

Symetria jest cech¹ charakterystyczn¹ i jednoczeœnie nieroz³¹cznym<br />

elementem palindromu – „na tym w³aœnie polega istota palindromu<br />

(z greckiego palin, z powrotem, i dromos, bieg), czyli literozwrotu,<br />

wspakoliteru, wstecznia, przewiertnia, odwrotnia, odwrotnika<br />

[...]” (TUWIM, 1950: 96). To ona sprawia, ¿e palindromy<br />

interesuj¹, bawi¹, intryguj¹, zaskakuj¹, ale równie¿ motywuj¹ do<br />

pokonywania nak³adanych przez jêzyk ograniczeñ.<br />

Historia palindromu, zwanego równie¿ sotad¹, siêga III wieku<br />

p.n.e. 3 W okresie cesarstwa rzymskiego takie utwory nazywano<br />

równie¿ versus anacyclici, versus reccurentes, versus cancrini, carmen<br />

supinum (PENSZKO, 1975: 53). W latach miêdzywojennych –<br />

bo w tym okresie wychodzi³a encyklopedia Gutenberga – wiersze,<br />

zwroty palindromiczne okreœlano mianem: „anacykliczny” 4 .<br />

W pewnych okresach doszukiwano siê g³êbszego, filozoficznego<br />

znaczenia palindromów 5 . Nie mo¿na zaprzeczyæ, ¿e „w palindromie<br />

jest coœ tajemniczego, mistycznego” (BRALCZYK, 2004: 136). Usilne<br />

d¹¿enie do skonstruowania lustrzanych zdañ determinuje poczynania<br />

wielu twórców. Do grona najbardziej znanych polskich palindromistów<br />

ostatnich dziesiêcioleci zaliczyæ mo¿na Juliana Tuwi-<br />

wiersz rakowy, zowie siê wiersz, który naprzód i wspak czytany to¿ samo znaczy,<br />

jak np. wiersz, który k³ad¹ w usta szatanowi: Signa te signa; temere me<br />

tangis et angis, albo Otto tenet mappam, madidam mappam tenet Otto”. Encyklopedia<br />

powszechna, 1901. T. 11: 240).<br />

3 Inna nazwa palindromu – sotada – pochodzi od imienia literata trackiego<br />

Sotadesa z Maronei, ¿yj¹cego w III wieku p.n.e., pierwszego znanego palindromisty.<br />

Jednym z najstarszych i najbardziej znanych palindromów jest<br />

zdanie: si nummi immunis – jeœli zap³acisz (mi honorarium), zostaniesz uwolniony<br />

(przez s¹d od winy i kary) (PENSZKO, 1975: 51).<br />

4 Anacykliczny (z gr. okr¹¿aj¹cy) – „wiersz lub zwrot, który czytany wprzód<br />

i wspak zachowuje swoje brzmienie, wiersz taki nosi te¿ nazwê palindromu.<br />

Œredniowieczni pisarze nabyli wielkiej wprawy w tego rodzaju wierszach, tak¿e<br />

i ³aciñskich”. Wielka ilustrowana encyklopedia powszechna. 1932, T. 1: 192.<br />

5 Palindromy uwa¿ane by³y za zdania magiczne, natomiast wspó³czeœnie<br />

wykorzystywane s¹ g³ównie do celów ludycznych. Jedno z opowiadañ Julio<br />

Cortázara oparte zosta³o na palindromach. Przedstawia historiê cz³owieka,<br />

„który by³ maniakiem tych s³ownych zabaw”; dos³owne odczytywanie przez<br />

bohatera palindromów, nazbyt emocjonalne anga¿owanie siê w ich treœæ, sta-<br />

³o siê powodem jego klêski (CORTÁZAR, 1989: 37–52).


Palindrom jako przyk³ad symetrii w jêzyku<br />

189<br />

ma, Stanis³awa Barañczaka, Józefa Godzica, Tadeusza Morawskiego.<br />

Ich dorobek stanowi obfite Ÿród³o, z którego mo¿na czerpaæ przyk³ady<br />

ró¿nego typu palindromicznych wyczynów 6 . Pod pretekstem<br />

d¹¿enia do osi¹gniêcia lustrzanego odbicia s³ów autorzy dokonuj¹<br />

zaskakuj¹cych niejednokrotnie podzia³ów i zespoleñ wyrazów. Nierzadko<br />

zdarza siê, i¿ zasada symetrycznoœci jest jedyn¹ granic¹ ich<br />

twórczej wyobraŸni 7 . Wyniki tych lingwistycznych wysi³ków zdumiewaj¹,<br />

a niejednokrotnie zaskakuj¹ oryginalnoœci¹ form.<br />

Jednak szukanie sensu w palindromach mo¿e byæ dla odbiorcy<br />

zadaniem tyle¿ trudnym, co czasem i niewykonalnym: „Palindromy<br />

bywaj¹ zazwyczaj bezsensowne. Je¿eli coœ mo¿e byæ czytane<br />

(i oczywiœcie pisane) tak samo i z tym samym znaczeniem zarazem<br />

od lewej do prawej i od prawej do lewej, to trudno wymagaæ,<br />

by mia³o jeszcze do tego g³êbszy sens” (BRALCZYK, 2004: 136). Wniosek<br />

ten potwierdzony mo¿e zostaæ przez nawet pobie¿n¹ analizê<br />

materia³u. Co jednak motywuje autorów do tworzenia tego rodzaju<br />

s³ownych eksperymentów, jakie impulsy kieruj¹ twórcami takich<br />

wyszukanych tworów? Mo¿liwe, ¿e jest to wewnêtrzna potrzeba,<br />

próba uzyskania satysfakcji z chwili tworzenia czegoœ nowego, innego,<br />

dziwnego, abstrakcyjnego lub „wrodzona cz³owiekowi sk³onnoœæ<br />

do pokonywania trudnoœci” (TUWIM, 1950: 13), chêæ „wyciœniê-<br />

6 W przypadku S. Barañczaka palindromy sta³y siê inspiracj¹ do neologizowania,<br />

tworzenia nowych definicji. J. Godzic zaprezentowa³ swoisty klucz,<br />

szyfr umo¿liwiaj¹cy konstruowanie palindromów. Jego nazwisko wpisane zosta³o<br />

do Ksiêgi rekordów Guinnessa. T. Morawski jest autorem najd³u¿szego<br />

palindromu, sk³adaj¹cego siê z 33 tys. liter. J. Tuwim przejawia³ zainteresowania<br />

wszelkimi jêzykowymi kuriozami, równie¿ weryfikuj¹c swe umiejêtnoœci<br />

na polu s³ownych igraszek.<br />

7 Wœród palindromów zdarzaj¹ siê równie¿, choæ niezwykle rzadko, formy<br />

„prawie symetryczne”. Palindrom taki „mo¿na podzieliæ na dwie czêœci stanowi¹ce<br />

odrêbne sentencje, przy czym jedna z nich, czytana wspak, daje drug¹.<br />

Mamy wiêc jakby dwa pó³palindromy, które po po³¹czeniu – najczêœciej za<br />

pomoc¹ przecinka, myœlnika czy liter i lub a – albo po uciêciu koñcowej litery<br />

jednego pó³palindromu – daj¹ ca³y palindrom. Na przyk³ad zdanie: „ej, Ula<br />

ma³o gada czytane wspak daje Ada go³a maluje, a gdy po³¹czy siê te pó³palindromy,<br />

powstaje ca³y palindrom: Ej, Ula ma³o gada, a Ada go³a maluje”<br />

(MORAWSKI, 2006: 87).


190 BEATA RUSEK<br />

cia” z jêzyka gdzieœ g³êboko ukrytych, drzemi¹cych pok³adów, zweryfikowania<br />

mo¿liwych uk³adów, w jakie mo¿e wchodziæ s³owo.<br />

W konsekwencji palindromy to wyrazy sztucznie uk³adane, podporz¹dkowane<br />

symetrii, w których sens jest czynnikiem opcjonalnym,<br />

nie zawsze osi¹ganym.<br />

Palindromy – jako konstrukcje czêsto o charakterze ekspresywnym<br />

– powstaj¹ spontanicznie. Œciœle podporz¹dkowane regu³om<br />

symetrii, nie zawsze stanowi¹ jednostki spójne logicznie. Czasem<br />

jednak nieco ekscentryczna i nietypowa konstrukcja s³owna mo¿e<br />

okazaæ siê pomys³owo skonstruowanym zdaniem, zawieraj¹cym<br />

nieprawdopodobn¹, acz mo¿liw¹ treœæ, np. Te wdowy wo³g¹ jad¹,<br />

¿¹daj¹ g³owy w odwet (G, 85).<br />

Wœród palindromów wystêpuje pewna grupa zestawieñ, którym<br />

towarzysz¹ oprócz naczelnej idei symetrii – równie¿ wzglêdy eufoniczne<br />

8 : Iza ³¿e, je¿ ³owi – Iwo ³¿e, je¿ ³azi (MG, 8). Ciekawe efekty<br />

dŸwiêkowe mo¿na wydobyæ z zabiegu instrumentacji g³oskowej (aliteracji):<br />

Ada, pan Elefant na Fele napada (MZ, 7); E, fibra farbi<br />

– fe! (G, 76); Ma syn senne sny sam (G, 89); Ela, Lech chce lulu,<br />

Ulu, Lech chce lale (MZ, 43), lub – jak w innym przyk³adzie – ze<br />

skumulowania w bliskim s¹siedztwie samog³osek nosowych: Ja tu<br />

tê lubiê i wabiê, chc¹c¹ chcê i bawiê i bulê tutaj! (MZ, 19).<br />

Oprócz form wykorzystuj¹cych podobieñstwo brzmieniowe wystêpuj¹<br />

równie¿ zdania, których wymowa sprawia pewn¹ trudnoœæ.<br />

Niektóre z nich mog¹ stanowiæ doskona³e przyk³ady do æwiczenia<br />

dykcji: Dar³, a car wróg gór wraca³ rad (G, 69); Ona rada jaja jada<br />

rano (G, 77). Delimitacyjny charakter odczytywania palindromu,<br />

objawiaj¹cy siê czêsto mocnym akcentowaniem granic poszczególnych<br />

wyrazów, wynika m.in. z zestawienia w bliskim s¹siedztwie<br />

trudnych do wyartyku³owania zbitek s³ownych.<br />

Przestrzeñ, jaka wystêpuje pomiêdzy poszczególnymi wyrazami<br />

w palindromie – tym wyraŸniejsza, im mniej spójna jest ³¹czliwoœæ<br />

znaczeniowa – stanowi swego rodzaju zaproszenie dla cier-<br />

8 Wykorzystywanie dŸwiêkowego podobieñstwa g³osek jest zabiegiem czêsto<br />

stosowanym przez dzieci w konstruowaniu ró¿nego typu wyliczanek, które<br />

czasem niewiele znacz¹, za to atrakcyjnie brzmi¹.


Palindrom jako przyk³ad symetrii w jêzyku<br />

191<br />

pliwego odbiorcy b¹dŸ do odszukiwania g³êboko gdzieœ ukrytych<br />

znaczeñ, b¹dŸ do ich tworzenia za pomoc¹ w³asnej wyobraŸni i ³¹czenia<br />

poszczególnych sensów wyrazów. Konstrukcje symetryczne<br />

wymagaj¹ czujnoœci i roztropnoœci, ci¹g³ej ostro¿noœci przy ich odbiorze.<br />

Jakakolwiek niekonsekwencja w strukturze palindromu<br />

mo¿e podwa¿aæ wiarygodnoœæ jego twórcy. Przyk³adowo, przy zachowaniu<br />

spójnoœci logicznej, sk³adniowej i gramatycznej mog¹ zdarzyæ<br />

siê przypadki „przymkniêcia oka” przez autora na pewne nieœcis³oœci<br />

w lustrzanym odbiciu poszczególnych liter, jak w nastêpuj¹cych<br />

zdaniach: Aksamitna rama... O, win ¿ó³te runo!... Pani,<br />

pan... Tak! Kat napina ponure t³o... ¯niwo... Amarant i maska<br />

(T, 99); Zakopane i cel wieczoru urocze i w lecie na pokaz (T, 99).<br />

Przyk³ady te wskazuj¹ na – w pierwszym przypadku – niedok³adnoœæ<br />

w symetrycznym uk³adzie liter o i ó, w drugim przypadku –<br />

na brak lustrzanego odbicia przy wstecznym odczytywaniu dwuznaku<br />

cz. Tak jak jedna litera mo¿e „zepsuæ” symetriê palindromu,<br />

tak podmiana innej umo¿liwia stworzenie dwóch ró¿nych zdañ:<br />

Ej¿e, trener te¿ je!; Ej¿e, treser te¿ je! (G, 88).<br />

Dodatkow¹ cech¹ palindromu jest te¿ swoista lapidarnoœæ. Zazwyczaj<br />

wystêpuj¹ zdania jednocz³onowe, najczêœciej z jednym<br />

orzeczeniem: ¯art s¹dowy: Mila, palimy wod¹ stra¿ (G, 74). Treœæ<br />

przekazywana jest w formie rozkaŸników: Iwono, ty rabuj okop spokoju<br />

barytonowi (B, 27); Mów, da baba dwóm? (G, 99), zdañ oznajmuj¹cych:<br />

Iza ³¹k¹ ³azi (G, 91), pytaj¹cych: Ile makreli da³a dilerka<br />

Meli (MZ, 51). Wœród czêsto wykorzystywanych konstrukcji<br />

s¹ zestawienia, w których drugi cz³on zdania ma stanowiæ swoist¹<br />

definicjê pierwszego: Anna z ramy – Marzanna (MG, 13); Komar –<br />

amok (MG, 16); Dar popa – Poprad (MG, 18).<br />

Palindromy s¹ formami mieszcz¹cymi siê na peryferiach stylu<br />

artystycznego 9 , propaguj¹cego „oryginaln¹, now¹ dla odbiorcy wi-<br />

9 Do charakterystycznych cech stylu artystycznego zalicza siê m.in.: (1) nasycenie<br />

ró¿nego typu tropami, w tym metafor¹, nieokreœlonoœæ i figuratywnoœæ<br />

(SKUBALANKA, 1991), (2) zwart¹ organizacjê tekstu przy jednoczesnej mo¿liwoœci<br />

wch³aniania sk³adników ró¿nych odmian jêzyka, (3) z góry za³o¿on¹<br />

nienormalnoœæ (dewiacyjnoœæ) (WILKOÑ, 1978).


192 BEATA RUSEK<br />

zjê œwiata, która mo¿e w ogóle zaistnieæ, a wiêc byæ przekazywana<br />

odbiorcy, dziêki temu, ¿e oferuje siê mu nowy i st¹d tak¿e zwracaj¹cy<br />

na siebie uwagê, sposób u¿ycia mowy” (BARTMIÑSKI, red.,<br />

1993: 144). W³aœnie przez ten nowy sposób u¿ycia mowy palindromy<br />

doskonale wkomponowuj¹ siê w jedn¹ z cech tego stylu: dewiacyjnoœæ<br />

objawiaj¹c¹ siê stosowaniem œwiadomych eksperymentów<br />

jêzykowych i stylistycznych, zamierzonych stylizacji, krzy¿owaniem<br />

w jednej wypowiedzi kilku odmian jêzykowych i oderwaniem<br />

od bezpoœredniego aktu komunikacji.<br />

Ze wzglêdu na przedmiot opisu palindromy mog¹ byæ dzielone<br />

na tematyczne grupy, np. zdania o tematyce erotycznej: A i nago<br />

Pamela Lema pogania (MZ, 56), zwierzêcej: Tu pili literki w ³ó¿ku:<br />

¿aba, ¿uk, ¿ó³w i kret i liliput (MZ, 84), politycznej: Nam, Rusi,<br />

b¹ble m¹k! Lube ci, maso, sznycle jada Jelcyn z sosami, cebulk¹,<br />

melb¹, bisurman! (B, 34), kulinarnej: Nowy wór apetytu: me muszelki<br />

w æwikle z sumem. Utyte parówy won (MZ, 31). S¹ te¿ zdania-porady<br />

ró¿nego typu: A gluten w pysk syp – wnet ulga (G, 82),<br />

a tak¿e zawieraj¹ce krytykê na³ogów: „A, dawaj, omota³a miê ju¿<br />

wóda”, wo³a konsul Lukullus: „No, ka³ owadów ¿ujê – i ma³a to<br />

moja wada!...” 10 . Oœrodkiem tematycznym opisywanych zdañ s¹<br />

równie¿ czêsto u¿ywane imiona, zarówno mêskie, jak i ¿eñskie 11 .<br />

W lustrzanych zdaniach swoje miejsce znaleŸli bohaterowie utworów<br />

literackich: Leci kat Atos. Pije tu Aramis. O trop pyta typ Portos<br />

i ma raut. Ej, i psota – taki cel (MZ, 53); Iwo Lema gra, Gargantua<br />

raut nagra Gargamelowi, (MZ, 70); Ma tu Jagoda gaj.<br />

A Baba Jaga do gaju tam (MZ, 29), a tak¿e autorzy dzie³ literac-<br />

10 Ka¿dy przedstawiany w ksi¹¿ce palindrom S. Barañczak poprzedza opisowym<br />

wstêpem. Taki palindrom definiowany jest jako „plastyczna scenka,<br />

obrazuj¹ca – dosadne, lecz zapewne z niewielk¹ tylko doz¹ przesady – osobist¹<br />

degrengoladê jednostki pod wp³ywem alkoholizmu szerz¹cego siê w krêgach<br />

dyplomatycznych” (BARAÑCZAK, 1995: 34).<br />

11 Pojawiaj¹ce siê w palindromach imiona s¹ na tyle czêste, i¿ jeden z palindromistów,<br />

T. MORAWSKI (2006), w swej ksi¹¿ce pozwoli³ sobie na wydzielenie<br />

oddzielnych rozdzia³ów poœwiêconych wybranym imionom. Wiele imion<br />

(w tym w formie zdrobnia³ej) wykorzystuje równie¿ J. Godzic. Najczêœciej pojawiaj¹cymi<br />

siê imionami s¹: Iza, Jagoda, Kazik, Izydor, Iwona, Anna, Roman,<br />

Monika, Adam oraz imiona zdrobnia³e: Ada, Dyzio, Ela, Zuza, Jula.


Palindrom jako przyk³ad symetrii w jêzyku<br />

193<br />

kich: A i wam Etna – Dante mawia (MZ, 53); Order (fakt) co noc<br />

tka Fredro (G, 78).<br />

W porównaniu z takimi gatunkami literackimi, jak fraszka czy<br />

aforyzm, „palindrom wcale niekoniecznie bywa tym lepszy, im krótszy”<br />

(BARAÑCZAK, 1995: 25). Za pomoc¹ d³u¿szego palindromu mo¿na<br />

wyraziæ ró¿nego typu oceny i komentarze: czy to „ostry protest<br />

przeciwko konkretnej bol¹czce, takiej np. jak kupczenie dobrami”:<br />

Ocena: Wady – weto! £zy! Marazm! Ech, ci cynicy! Ryciny cichcem<br />

za ramy z³ote wydawane, co?! (B, 32), czy te¿ „bardziej skomplikowane<br />

emocjonalnie – g³êboko ironiczne, a zarazem pe³ne autentycznego<br />

¿artu – wezwanie zachodniej cywilizacji do duchowego<br />

oporu wobec odradzaj¹cego siê barbarzyñstwa posttotalitaryzmu”:<br />

„O, ³am ord¹ jutro Pary¿a!”, wo³am: „Ma³o wa¿y raportu j¹dro,<br />

ma³o!” (B, 32).<br />

Odpowiednie zestawienie wybranych wyrazów i zdañ mo¿e stanowiæ<br />

pretekst do stworzenia historyjek z interesuj¹cym podtekstem,<br />

a nawet palindromów-wierszy 12 dodatkowo przyozdobionych<br />

rymem:<br />

A kat, a lew on co noc.<br />

Mawia typ Adam: A ty wy¿yta?<br />

– A ty ¿ywy tam? – Ada pyta.<br />

I Wam co noc nowela taka!<br />

(www.palindromy.pl/pal_eis.html)<br />

W utworach poetyckich rym czêsto staje siê oœrodkiem centralnym,<br />

istnieje nawet „przymus rymu”, który w konsekwencji wp³ywa<br />

na ostateczn¹ postaæ komunikatu. Inaczej rzecz siê dzieje<br />

w palindromach – tu rym jest czymœ powstaj¹cym „przy okazji”,<br />

jako element wtórny, dodatkowy wynik lustrzanego odbicia wyrazów.<br />

I mimo ¿e giêtka i fleksyjnie bogata polszczyzna operuje znaczn¹<br />

moc¹ œrodków wyrazu, by uk³adaæ nawet bardzo skomplikowa-<br />

12 W palindromach stosowane s¹ ró¿nego typu œrodki jêzykowe i stylistyczne<br />

u¿ywane w poezji. S¹ to w szczególnoœci rymy zewnêtrzne, aliteracje,<br />

powtórzenia, anakoluty oraz czêste interiekcje.<br />

13 Jêzyk...


194 BEATA RUSEK<br />

ne struktury wersyfikacyjne, w obliczu konstrukcji palindromicznych<br />

rym stanowi rzadkoϾ.<br />

My na s¹d, a Nana lulu<br />

My na graty Wani w ulu<br />

Ulu – wina wytarganym<br />

Ululana – nad¹sanym.<br />

(MZ, 90)<br />

Nie bez znaczenia jest te¿ dynamizacja – rzec mo¿na obrazowo<br />

– „fabu³y” palindromu przez umieszczanie w sprecyzowanych miejscach<br />

(specyficzne zastosowanie) znaków interpunkcyjnych. Wp³ywaj¹<br />

one bezpoœrednio na sposób odczytu palindromu oraz na wyeksponowanie<br />

w trakcie odbioru sensu (jeœli taki istnieje). Do najczêœciej<br />

u¿ywanych zaliczyæ mo¿na myœlniki, znaki zapytania, wielokropki.<br />

Wywieraj¹ one bezpoœredni wp³yw na sposób odbioru<br />

i interpretacji palindromu, u³atwiaj¹ równie¿ odnalezienie sensu<br />

zdania. Akt? – no, jêk raj ufania… Mija to (gafa!) niby dym… O,<br />

Halko z Oklahomy, dyb i na Fagota-Jima, i na Fujarkê-Jontka<br />

(B, 30). W strukturach zdaniowych wyró¿niæ mo¿na sporo typowych<br />

dla jêzyka mówionego powi¹zañ za pomoc¹ zaimka to oraz<br />

znaczn¹ liczbê zaimków osobowych. Nierzadko zdania rozpoczynane<br />

s¹ od spójników: a, i, bo, ale, wykorzystywane s¹ równie¿<br />

partyku³y: Ot, su³tan ¯u jada ju¿ na t³usto (G, 91), wykrzykniki:<br />

Ej, za rok i sikora zje (G, 67); O, tam rot kody – doktor ma to (MZ,<br />

57). Najczêœciej pojawiaj¹cym siê s³owem jest wykrzyknik ej, ej¿e,<br />

który czytany wspak stanowi zakoñczenie licznej grupy wyrazów<br />

w jêzyku polskim (np. koñcówka fleksyjna przymiotników rodzaju<br />

¿eñskiego i 3 osoby liczby pojedynczej czasowników): Ej, u Reja<br />

bawi diwa, bajeruje (MZ, 17); Ej, Ela, golony kanar z rana kynologa<br />

leje (MZ, 34); Ej, i Kruk popija tutaj, i pop kurki je (MZ, 41);<br />

Ej¿e, tam u kuma te¿ je (G, 89).<br />

W zale¿noœci od czêœci mowy, które zamykaj¹ zdanie, mo¿na<br />

mówiæ o przymiotnikowym charakterze zakoñczeñ palindromów:<br />

Ewo, pili masoni wino sami – lipowe (MG, 25); Ewo, nowi pili,<br />

czcili piwo nowe, lub czasownikowym zakoñczeniu palindromów:


Palindrom jako przyk³ad symetrii w jêzyku<br />

195<br />

Jula, mu mech cichcem umaluj (MG, 27); Julu, myszy brak – skarby<br />

zsymuluj (MZ, 32). W pewnej liczbie palindromów brak jest<br />

orzeczenia, odbiorca musi siê go domyœlaæ – O na Rysy ³¹k¹ ³ysy<br />

rano [szed³?, bieg³?] (MG, 33); O, na rekiny by Nike rano [posz³a?,<br />

zapolowa³a? (MZ, 57); O, tu mokrawy wywar! Komu to? [le¿y? stygnie?]<br />

(G, 99); Anna Zuzi: Co ci Zuzanna? [mówi? zrobi³a?] (G, 76).<br />

Niektóre zdania-palindromy wywo³uj¹ spontaniczne asocjacje. Te<br />

automatyczne myœlowe skojarzenia mog¹ byæ wynikiem m.in. zastosowanych<br />

w palindromie zwrotów, nazw, imion postaci autentycznych:<br />

Albo na³owi ci Wa³êsa masê ³awic i wo³a: „Nobla!...”<br />

(B, 34). Wœród nazw w³asnych odnaleŸæ mo¿na nazwy geograficzne:<br />

A i wam Etna – Dante mawia (MZ, 53), nazwy pañstw:<br />

A w USA zaraz ca³a czara zasuwa (G, 97), miast: Ada i w Opolu<br />

gra – Kargul opowiada (MZ, 20), rzek: O, wal klin w Nil klawo!<br />

(G, 85). Ró¿ne z nich mog¹ zostaæ skondensowane, zestawione<br />

w wiêksze zespo³y:<br />

Tu las. £eba, idioto. A tu robota: Katowice<br />

– leci Wilga na Rac³awice. Leci baba na mato³ka.<br />

Nak³u kuka „terefere” ta kuku³ka.<br />

Nak³o tam, a na Babice leci wa³ car. A na Gliwice?<br />

– leciwo tak. A to Boruta – oto i diabe³. Salut.<br />

(MZ, 42)<br />

Wœród symetrycznych zdañ zdarzaj¹ siê zestawienia rzeczownikowe,<br />

np.: I potwór-kujon gwa³ty te¿, o Bo¿e, tyt³a, w gnoju krów<br />

topi (B, 29). Symetria palindromu wymusza czasem wprowadzanie<br />

do zdañ elementów jêzyka potocznego: Zakop Kain róg, a ty<br />

dej Edyta Górniak pokaz (G, 83); Kaja, ³owi wó³ se imies³ów i wo³a<br />

– jak? (MZ, 80), tak¿e ró¿nego typu eufemizmów: Kurde, chce druk<br />

(G, 89). W palindromach uzewnêtrznia siê najwyraŸniej swobodny<br />

szyk wyrazów w zdaniu, nierzadko dochodzi równie¿ do zaburzenia<br />

konstrukcji sk³adniowej: Na mole ma zeza meloman (G, 83);<br />

wprowadzane s¹ zdania wtr¹cone oraz elementy mowy zale¿nej.<br />

Tworzenie palindromów – tak jak ka¿dego innego tworu jêzykowego<br />

– jest form¹ wyboru mo¿liwoœci tkwi¹cych w systemie jê-<br />

13*


196 BEATA RUSEK<br />

zykowym. Palindrom w ograniczonym stopniu wykorzystuje mo¿liwoœci<br />

gramatyczne, leksykalno-semantyczne, sk³adniowe, bêd¹c<br />

zale¿nym od uk³adu symetrycznego. Symetria, z jednej strony, stanowi<br />

o istocie tej formy, a z drugiej – ogranicza rozwijanie wystêpujacych<br />

elementów.<br />

Ogólne wnioski, jakie nasuwaj¹ siê po lekturze palindromów,<br />

prowadz¹ do ambiwalentnych konstatacji. Istniej¹ takie palindromy,<br />

które czyta siê i interpretuje bez nadmiernego intelektualnego<br />

wysi³ku, odbiera w sposób naturalny – ich elementy nasuwaj¹<br />

w ma³o skomplikowany sposób skojarzenia, ewentualne kontrasty,<br />

zaskakuj¹ce po³¹czenia znaczeñ dodaj¹ im tylko dodatkowego uroku.<br />

Natomiast wysi³ek poniesiony w celu zinterpretowania, odnalezienia<br />

istoty, znaczenia innego palindromu okazuje siê daremny<br />

– zamiast zaskakiwaæ puent¹, uj¹æ kondensacj¹ opisywanych zjawisk,<br />

wywo³aæ reakcjê œmiechu z racji dobrze po³¹czonych elementów,<br />

– palindrom zadziwia do tego stopnia, ¿e rodzi siê wówczas<br />

pytanie o sens i potrzebê nielogicznego, choæ symetrycznego uk³adu<br />

liter. Palindrom jest specyficzn¹ organizacj¹ liter i s³ów – wydaje<br />

siê, i¿ sens na si³ê zostaje wt³aczony w symetryczn¹ postaæ<br />

zdania. Osi¹gniêcie zespolenia sensu z symetri¹ jest zadaniem<br />

trudnym, lecz – jak siê okazuje na wybranych przyk³adach – mo¿liwym.<br />

Literatura<br />

BARAÑCZAK S. (1995): Pegaz zdêbia³. Londyn.<br />

BARTMIÑSKI J., red. (1993): Wspó³czesny jêzyk polski. Wroc³aw.<br />

BRALCZYK J. (2004): Leksykon zdañ polskich. Warszawa.<br />

BUTTLER D. (2001): Polski dowcip jêzykowy. Warszawa.<br />

CH£OPICKI W. (2002): Humor w komunikacji jêzykowej. W: SZPILA G., red.: Jêzyk<br />

trzeciego tysi¹clecia II. T. 1: Nowe oblicza komunikacji we wspó³czesnej<br />

polszczyŸnie. Kraków.<br />

CORTÁZAR J. (1989): Satarsa. W: Niewpory. Prze³. Z. CH¥DZYÑSKA. Kraków.<br />

Encyklopedia powszechna S. Orgelbranda (1901). Warszawa.


Palindrom jako przyk³ad symetrii w jêzyku<br />

197<br />

G£OWIÑSKI M., KOSTKIEWICZOWA T., OKOPIEÑ-S£AWIÑSKA A., S£AWIÑSKI J. (1998):<br />

Podrêczny s³ownik terminów literackich. Warszawa.<br />

GODZIC J. (1996): Echozdania czyli palindromy. Rzeszów.<br />

MORAWSKI T. (2005): Gór ech chce róg. Katowice.<br />

MORAWSKI T. (2006): Zagwi¿d¿ i w gaz. Poznañ.<br />

PENSZKO M. (1975): S³owa biegn¹ce z powrotem, czyli o palindromach. „Kalendarz<br />

Szaradzisty”.<br />

SKUBALANKA T. (1991): Wprowadzenie do gramatyki stylistycznej jêzyka polskiego.<br />

Lublin.<br />

TRZYNADLOWSKI J. (1952): Komizm, „Prace Polonistyczne”, s. 10.<br />

TUWIM J. (1950): Pegaz dêba. Warszawa.<br />

Wielka ilustrowana encyklopedia powszechna (1932). Wyd. Gutenberga. Kraków.<br />

WILKOÑ A. (1978): Dewiacyjny aspekt stylu. „Ruch Literacki”, z. 2.<br />

Strona internetowa: www.palindromy.pl/pal_eis.html<br />

ród³a<br />

BARAÑCZAK S. (1995): Pegaz zdêbia³. Londyn. (B).<br />

GODZIC J. (1996): Echozdania czyli palindromy. Rzeszów. (G).<br />

MORAWSKI T. (2006): Zagwi¿d¿ i w gaz. Poznañ. (MZ).<br />

MORAWSKI T. (2005): Gór ech chce róg. Katowice. (MG).<br />

TUWIM J. (1950): Pegaz dêba. Warszawa. (T).


ALEKSANDRA TOBÓR-BARANOWSKA<br />

Nie komunikowaæ – prowokowaæ<br />

Zabawy s³owem – do niedawna traktowane jako rodzaj eksperymentu<br />

jêzykowego, a zarazem specyficzny œrodek artystyczny –<br />

dziœ sta³y siê niemal¿e koniecznym wyposa¿eniem potocznej kompetencji<br />

odbiorczej. S¹ stosowane i odczytywane we wszelkich formach<br />

komunikacji jêzykowej. Odbiorca jest przyzwyczajany do rozpoznawania<br />

dodatkowych znaczeñ i interpretowania celowych naruszeñ<br />

systemu jêzykowego przez popularne teksty reklam, dzia-<br />

³ania marketingowe oraz powszechne w jêzyku codziennym ¿arty<br />

i gry jêzykowe. Kto nie wie, ¿e ¿ubr w trawie puszczy czy ¿e warto<br />

posiedzieæ przy ¿ubrze? Kto nie pamiêta reklamy o Marioli, która<br />

ma oczy piwne (...) o kocim [Okocim] spojrzeniu czy reklam innych<br />

piw oczywiœcie, bezalkoholowych – [Piwo „Bosman”] Bezalkoholowe<br />

– ale buja!? Zupe³nie nowe znaczenie zyska³y okreœlenia poni-<br />

¿amy ceny czy odchudzamy ceny. Telewizja Aster reklamuje siê jako<br />

Mi³oœæ od pierwszego zobaczenia, a farby Beckers s¹ dla ludzi z poczuciem<br />

koloru. Do jêzyka wesz³y powiedzonka o kocie, który spojrza³<br />

jakoœ tak... od miski..., a tak¿e czasowstrzymywacz i czasopodwajacz,<br />

ociec, praæ? czy choæby œwistak siedzi i zawija w te sreberka.<br />

„Powszechna w ¿yciu spo³ecznym reklama staje siê inspiruj¹cym<br />

dostawc¹ mechanizmów takich dzia³añ. Rozwija siê œwiadomoœæ<br />

rozbudowanej, spotêgowanej perswazyjnoœci przekazu. St¹d zaœ<br />

p³ynie poczucie, ¿e wszystkie chwyty s¹ dozwolone i to zarówno<br />

na poziomie zachowañ etycznych (relatywizacja prawdy, przekra-


Nie komunikowaæ – prowokowaæ<br />

199<br />

czanie sfer tabu, np. tematy, które jeszcze kilka lat temu okreœla³o<br />

siê jako »nie na telefon«, dziœ bez przeszkód pojawiaj¹ siê w publicznym<br />

przekazie), jak i zachowañ interakcyjnych (fa³szywe relacje<br />

nadawczo-odbiorcze: pozorowana ¿yczliwoœæ, udawana sympatia,<br />

zachwianie i rozregulowanie systemu adresatywnego) oraz<br />

stosunku do tworzywa jêzykowego (dekompozycja i dezintegracja<br />

s³owa, naruszanie normy ortograficznej, s³owotwórczej, fleksyjnej<br />

itd.). Staje siê to Ÿród³em »luŸnego« stosunku do normy.<br />

W takim komunikacyjnym bez³adzie króluje zasada, ¿eby by³o<br />

ciekawie, ¿eby coœ siê dzia³o. [...] Wspó³czesny cz³owiek to ju¿ nie<br />

»zwierzê mowy«, lecz cz³owiek bawi¹cy siê (homo ludens), który gra<br />

wszystkim i wszêdzie, a strategia gry wprowadzana jest przez niego<br />

na wszystkich niemal polach jêzykowej aktywnoœci.<br />

Zjawisko ma pewnie jednak i drugi wymiar: budzi jêzykow¹ kreatywnoœæ,<br />

czego œwiadectwem jest np. ³atwoœæ powstawania neologizmów,<br />

mnogoœæ eponimów, b³yskotliwoœæ doraŸnych po³¹czeñ wyrazowych”<br />

(SKUDRZYK, 2005: 34).<br />

W znaczenia gramy dziœ wszyscy i stale. Szybki rozwój technologii<br />

oraz zmieniaj¹ce siê warunki spo³eczne przyczyniaj¹ siê do<br />

powstawania licznych neologizmów i neosemantyzmów, które ju¿<br />

dawno przesta³y byæ zaskakuj¹ce dla odbiorcy. Co prawda, „neologizmy<br />

w literaturze nie s¹ czymœ identycznym z neologizmami,<br />

jakie spotykamy w jêzyku potocznym. Ró¿nice [...] dotycz¹ zarówno<br />

ich kszta³tu, jak i znaczenia, nie mówi¹c ju¿ o tym, ¿e poza<br />

wszystkim wyp³ywa tu problem ich funkcji artystycznej” (BUDZYK,<br />

1946: 236), niemniej jednak przyzwyczajenie odbiorcy do zaskakuj¹cych<br />

form i wyra¿eñ sprawia, ¿e innowacyjne rozwi¹zania jêzykowe,<br />

proponowane przez twórców literatury, nie robi¹ ju¿ wiêkszego<br />

wra¿enia. Gra jêzykowa s³u¿y grom literackim, staje siê budulcem<br />

œwiata przedstawionego, przyzwyczaja odbiorcê do takich<br />

zabiegów.<br />

Jednak jeszcze ca³kiem niedawno gry literackie by³y uznawane<br />

za posuniêcia kontrowersyjne, a czasem wrêcz rewolucyjne. Z ca³¹<br />

pewnoœci¹ pisarze proponuj¹cy czytelnikom gry literackie przyczynili<br />

siê do spopularyzowania form pos³ugiwania siê jêzykiem,


200 ALEKSANDRA TOBÓR-BARANOWSKA<br />

które bazuj¹ na ³amaniu jêzykowych zasad 1 . Warto, choæby z tego<br />

wzglêdu, przyjrzeæ siê dwóm wczesnym powieœciom Janusza Andermana,<br />

które ju¿ samym tytu³em proponuj¹ czytelnikowi podjêcie<br />

gry: jego debiutanckiej powieœci Zabawa w g³uchy telefon 2 (1976)<br />

oraz kolejnemu utworowi: Gra na zw³okê 3 (1979). O tym, ¿e w latach<br />

siedemdziesi¹tych nie by³ to zabieg popularny, œwiadcz¹ choæby<br />

g³osy krytyki, która – co prawda doceni³a innowacyjnoœæ formy,<br />

ale nie kry³a zaskoczenia i w¹tpliwoœci. Ze wzglêdu na wieloznacznoœæ<br />

i uniwersalnoœæ kategorii „gra” nale¿a³oby na wstêpie<br />

skonkretyzowaæ to pojêcie 4 . Pomocne mog¹ tu byæ rozwa¿ania Jerzego<br />

JARZÊBSKIEGO (1982: 31), który przedstawiaj¹c ró¿ne mo¿liwoœci<br />

zastosowania tego pojêcia, tworzy w³asn¹, opisow¹ jego definicjê:<br />

„gra jest schematem [...] szczególnej interakcji, w której partnerzy<br />

realizuj¹ wytyczne pewnego systemu, podejmuj¹c rozliczne<br />

czynnoœci w sztucznie wyodrêbnionym œrodowisku, realizuj¹c za-<br />

³o¿one w systemie cele. Regu³y systemu tworz¹ swoisty jêzyk [...],<br />

a rola wypowiedzi w owym systemie nie polega przede wszystkim<br />

na komunikowaniu [podkr. – A.T.-B.] jakichœ treœci, ale na prowokowaniu<br />

[podkr. – A.T.-B.] okreœlonych reakcji partnera [...],<br />

organizacji wspó³dzia³ania [...], a wreszcie – na zrozumieniu regu³<br />

rz¹dz¹cych wszystkimi zjawiskami, które daj¹ siê opisaæ w systemie<br />

uprawianej gry”.<br />

Przy takim zastosowaniu pojêcia „gra” zmienia siê relacja: nadawca<br />

– odbiorca tekstu. Czytelnik nie jest tu jedynie nastawiony<br />

na odbiór komunikatu, ale czuje siê partnerem w „zabawie” w li-<br />

1 Proza lat siedemdziesi¹tych sta³a siê, oczywiœcie przedmiotem ogl¹dów<br />

jêzykoznawczych (por. SKUDRZYK, 1994; WITOSZ, WOJTAK, S£AWKOWA, SKUDRZYK,<br />

2003). Wskazane tam aspekty stylowych przemian prozy mo¿na poszerzyæ<br />

o proponowany tu aspekt: funkcjonowanie gry jêzykowej jako budulca œwiata<br />

przedstawionego.<br />

2 J. ANDERMAN: Zabawa w g³uchy telefon (1976) – wszystkie przytoczone<br />

w artykule cytaty pochodz¹ z tego wydania; strony podajê przy cytatach.<br />

3 TEN¯E: Gra na zw³okê (1979) – wszystkie przytoczone w artykule cytaty<br />

pochodz¹ z tego wydania; strony podajê przy cytatach.<br />

4 Pojêcie „gra” i jego zastosowanie poddano szczegó³owej analizie – zarówno<br />

teoretycznej, jak i szczegó³owej – w tomie Gry w jêzyku, literaturze i kulturze<br />

(JÊDRZEJKO, ¯YDEK-BEDNARCZUK, red., 1979).


Nie komunikowaæ – prowokowaæ<br />

201<br />

teraturê. Udzia³ w „grze” wymaga znajomoœci jej regu³ i podjêcia<br />

wspó³dzia³ania, ale daje równoczeœnie satysfakcjê i tworzy szczególn¹<br />

wiêŸ miêdzy nadawc¹ a odbiorc¹ tekstu, wiêŸ nadbudowan¹<br />

nad procesem komunikacji, ale równie wa¿n¹: porozumienie<br />

„partnerów w grze”.<br />

Prezentowane tu rozwa¿ania stanowi¹ próbê wskazania tropów<br />

interpretacyjnych w wybranych grach znaczeniowych w prozie Janusza<br />

Andermana. Przyjmuj¹c za punkt wyjœcia oczywiste stwierdzenie,<br />

¿e œwiat powieœciowy konstruowany jest w jêzyku i poprzez<br />

jêzyk, uznajê za interesuj¹ce zanalizowanie metod, które pozwalaj¹<br />

na nowe potraktowanie istniej¹cych ju¿ zjawisk jêzykowych<br />

(mowa tu g³ównie o sposobach rozszerzania, tworzenia i modyfikowania<br />

pól asocjacyjnych).<br />

Janusz Anderman gra z czytelnikiem w znaczenia. Tworzy nowe<br />

s³owa, zmienia znaczenie wyrazów istniej¹cych w jêzyku, buduje<br />

w œwiadomoœci odbiorcy nowe pola semantyczne b¹dŸ przebudowuje<br />

te, które ju¿ funkcjonuj¹. Nie jest tu jednak¿e istotna ich jêzykowa<br />

analiza, ale wskazanie sposobu, w jaki funkcjonuj¹ w powieœciach:<br />

Jaki œwiat buduj¹? Czemu s³u¿¹? Jak¹ rolê odgrywaj¹<br />

w grze narratora z czytelnikiem? Jêzyk jest podstawowym elementem<br />

buduj¹cym œwiat czy te¿ rzeczywistoœæ powieœciow¹. Jest ona<br />

tworzona poprzez jêzyk i w nim samym, tote¿ ogromne znaczenie<br />

maj¹ dla niej zabiegi, których autor dokonuje w³aœnie na jêzyku.<br />

£amanie zasad ortografii<br />

Szczególnie ³atwo dostrzegalne, tote¿ zwracaj¹ce uwagê czytelnika,<br />

s¹ gry semantyczne wynikaj¹ce z ³amania zasad pisowni.<br />

W powieœciach J. Andermana nader czêsto pojawia siê zjawisko naruszania<br />

zasad ortografii i interpunkcji 5 . Zabieg ten przyci¹ga uwagê<br />

5 O szczególnej roli takiego zabiegu w uobecnianiu odmiany mówionej<br />

w odmianie pisanej por.: WITOSZ, WOJTAK, S£AWKOWA, SKUDRZYK, 2003, s. 30–37.


202 ALEKSANDRA TOBÓR-BARANOWSKA<br />

czytelnika i szybko wci¹ga go w grê, polegaj¹c¹ na innym odczytaniu<br />

wyrazów zapisanych w tak nietypowy sposób. Innymi s³owy<br />

– zmiana regu³ pisowni jest sygna³em zmiany regu³ gry. Narrator<br />

sygnalizuje odbiorcy koniecznoϾ odmiennej od konwencjonalnej<br />

interpretacji s³ów wyró¿nionych nietypowym sposobem zapisu.<br />

Przyk³adem takiej gry mo¿e byæ pisownia nazw miejscowoœci<br />

lub imion i nazwisk ma³¹ liter¹. Z Zabawy w g³uchy telefon pochodz¹<br />

przyk³ady: przyboœ (s. 37), ga³czyñski (s. 37); z Gry na zw³okê<br />

– ajnsztajn (s. 59), niuton (s. 60), w libii (s. 42), we wroc³awiu<br />

(s. 53), w krakowie (s. 80). Taki zapis mo¿e sygnalizowaæ czytelnikowi,<br />

¿e fragmenty te zosta³y zapisane „z nas³uchu”, z jêzyka ¿ywego,<br />

mówionego (mo¿e zapis z odtworzonej taœmy magnetofonowej?)<br />

– st¹d brak owych wielkich liter, których graficzna forma ma<br />

zastosowanie tylko w jêzyku pisanym. Zabieg taki daje tak¿e efekt<br />

depersonalizacji czy te¿ dekonkretyzacji postaci i miejsc. Traktuje<br />

siê je jak nazwy pospolite, skutkiem czego trac¹ indywidualnoœæ,<br />

jednostkowoœæ, niepowtarzalnoœæ. Zostaj¹ sprowadzone do roli jednego<br />

z wielu elementów œwiata przedstawionego. Narrator sygnalizuje<br />

odbiorcy, ¿e osoby i miejsca przedstawione w ten niekonwencjonalny<br />

sposób nie s¹ istotne, ¿e nie trzeba poœwiêcaæ im uwagi,<br />

¿e stanowi¹ tylko jeden ze sk³adników „t³a powieœciowego”, ³atwy<br />

do zast¹pienia jakimikolwiek innymi.<br />

W wypowiedziach postaci powieœciowych – monologach, dialogach<br />

– zdania rozpoczynane s¹ ma³¹ liter¹. Daje to, z jednej strony,<br />

wra¿enie „s³owotoku” – œlinotok myœli (Gra..., s. 46), wed³ug<br />

okreœlenia narratora, z drugiej zaœ strony, jest sposobem czy te¿<br />

raczej sygna³em odebrania tym wypowiedziom znamienia wyj¹tkowoœci,<br />

jednorazowoœci, a tak¿e znaczenia. Zdania zlewaj¹ siê<br />

w „be³kot”, „szum” – to wra¿enie jest najwa¿niejsze, o wiele istotniejsze<br />

ni¿ treœæ wypowiedzi, która zostaje tu ca³kowicie zlekcewa-<br />

¿ona. W ca³ej wypowiedzi ¿aden wyraz nie przyci¹ga uwagi, nie<br />

wyró¿nia siê – to sposób, w jaki prowadzona jest pewna gra semantyczna<br />

z czytelnikiem: narrator odbiera znaczenie wyrazom<br />

i zdaniom, a nadaje je formie, w jakiej s¹ zapisane.<br />

Odwrotn¹ funkcjê pe³ni chwyt, polegaj¹cy na wprowadzeniu<br />

wielkiej litery w nazwach pospolitych, okreœlaj¹cych postacie i miej-


Nie komunikowaæ – prowokowaæ<br />

203<br />

sca, np. w Zabawie...: Pewien (s. 35), ¯ó³ta Kurtka (s. 36), Ferment<br />

(s. 52); w Grze...: Redakcja (s. 12), Rynek (s. 43). Za pomoc¹ takiego<br />

zabiegu zostaj¹ nadane indywidualnoœci wyrazom o znaczeniu<br />

pospolitym. Sygnalizuj¹ one pewn¹ wyj¹tkowoœæ, niepowtarzalnoœæ,<br />

s³u¿¹ wyodrêbnieniu postaci czy miejsca. Czytelnik dziêki takiemu<br />

graficznemu wyodrêbnieniu nazw ³atwo dostrzega, ¿e zosta³y one<br />

przez autora obdarzone zespo³em cech jednostkowych, indywidualnych<br />

– dla wyró¿nienia z „t³a powieœciowego”. I znowu odbiorca<br />

podejmuje grê z narratorem, tworz¹c nowe pole semantyczne zwi¹zane<br />

z danym s³owem. Naj³atwiej to zaobserwowaæ na przyk³adzie<br />

s³owa pewien. Tradycyjnie kojarzone jest ono ze s³owami, takimi<br />

jak: jakiœ, ktoœ, któryœ, nieokreœlony, ktoœ z t³umu. Sugerowana tym<br />

wyrazem nieokreœlonoœæ zostaje przekreœlona zastosowaniem wielkiej<br />

litery. Od pocz¹tku zatem wyraz zaczyna oznaczaæ imiê (nazwisko)<br />

bohatera, a stopniowo ³¹czy siê z szeregiem cech indywidualnych,<br />

w które wyposa¿ona zostaje postaæ, np. poeta, outsider,<br />

¿yj¹cy podobnie jak bohater-narrator, znajduj¹cy siê w podobnych<br />

okolicznoœciach. Konsekwencj¹ tego chwytu literackiego jest doprowadzenie<br />

do sytuacji, w której czytelnik, spostrzegaj¹c wyeksponowany<br />

poprzez zapisanie wielk¹ liter¹ wyraz w tekœcie, w³¹cza<br />

siê w grê znaczeniow¹ i otwiera nowe, stworzone przez autora pole<br />

semantyczne, a tradycyjne skojarzenia zwi¹zane ze s³owem przestaj¹<br />

byæ dla niego wa¿ne. Liczy siê jedynie to nowe, narzucone<br />

systemem gry znaczenie. To w³aœnie przyk³ad swoistej interakcji,<br />

zachodz¹cej pomiêdzy partnerami w grze, gdy prowokuje siê okreœlone<br />

reakcje wspó³partnera i podejmuje wspó³dzia³anie pozwalaj¹ce<br />

realizowaæ za³o¿one cele gry.<br />

Innym sposobem uzyskania nowego znaczenia s³ów jest ³amanie<br />

zasad pisowni ³¹cznej lub rozdzielnej poszczególnych wyrazów<br />

w tekœcie. Taki zabieg spina jakby klamr¹ pocz¹tek i koniec Zabawy...<br />

Na pierwszej stronie powieœci pojawia siê wyra¿enie kraj-obraz<br />

(s. 5), a w ostatnim zdaniu – strato-sfera (s. 95). Niekonwencjonalny<br />

sposób zapisania tych s³ów przyci¹ga uwagê odbiorcy. Czytelnik<br />

przywyk³ traktowaæ je jako zrosty, nie poœwiêca zatem uwagi<br />

znaczeniu poszczególnych elementów, wchodz¹cych w ich sk³ad.<br />

Rozbicie graficzne wyrazu nadaje mu nowy sens, który mo¿e, ale


204 ALEKSANDRA TOBÓR-BARANOWSKA<br />

nie musi byæ sum¹ znaczeñ poszczególnych s³ów sk³adowych. Krajobraz<br />

– w tradycyjnym znaczeniu – jest synonimem s³owa pejza¿.<br />

W powieœci jego semantyka zostaje zmieniona – byæ mo¿e ma oznaczaæ<br />

„obraz kraju”, indywidualny, istniej¹cy w œwiadomoœci bohatera-narratora,<br />

odbierany przezeñ i przekazywany odbiorcy, mo¿e<br />

te¿ byæ rozumiany jako pewien obszar poddany obserwacji, tym<br />

bardziej ¿e poprzedzony s³owem „makieta” (obiekt odzwierciedlaj¹cy<br />

rzeczywistoœæ, sztucznie stworzony dla u³atwienia obserwacji<br />

i analizy). Mo¿na równie¿ przyj¹æ znaczenie szerokie – obraz<br />

kraju, narodu, spo³eczeñstwa, przyrody, gospodarki, stosunków miêdzynarodowych<br />

itp.<br />

W zakoñczeniu Zabawy... zastosowano identyczny zabieg: na<br />

ostatniej stronie narrator pozostawia za sob¹ strato-sferê miasta.<br />

Konwencjonalne znaczenie wyrazu wi¹¿e siê w œwiadomoœci odbiorcy<br />

z pojêciem geograficznym. Poprzez rozdzielenie dwóch czêœci<br />

wyrazu (³ac. stratum ‘pos³anie’, gr. sphaira ‘kula’) autor tworzy<br />

neosemantyzm. Wyraz przestaje okreœlaæ jedn¹ z warstw atmosfery,<br />

a uzyskuje nowe znaczenie: sfera straceñ, sfera zatracenia.<br />

Jest to – na dodatek – strato-sfera miasta, co wydaje siê logiczn¹<br />

konsekwencj¹ kreowanego w powieœci obrazu miasta: molocha,<br />

giganta, poch³aniaj¹cego swe ofiary, skazuj¹cego je na stracenie.<br />

Rzeczywistoœæ powieœciowa odbija siê w jêzyku powieœciowym<br />

i odwrotnie.<br />

Gry semantyczne<br />

Innym przyk³adem stosowanych w powieœciach J. Andermana<br />

gier s¹ gry semantyczne, oparte na neologizmach powsta³ych<br />

w wyniku czêœciowej redukcji wyrazów. Powieœciowy œwiat autora,<br />

konsekwentnie budowany poprzez jêzyk, sw¹ oryginalnoœæ opiera<br />

na niekonwencjonalnym spojrzeniu na rzeczywistoϾ. Odzwierciedlenie<br />

takiego ogl¹du œwiata wymaga zastosowania nietypowych<br />

form jêzykowych, czego efektem jest nagromadzenie neologizmów,


Nie komunikowaæ – prowokowaæ<br />

205<br />

m.in. takich, które budowane s¹ poprzez czêœciow¹ redukcjê s³ów.<br />

W Zabawie w g³uchy telefon narrator, jad¹c poci¹giem, zbli¿a siê<br />

do miasta, postrzeganego jako powolne cielsko zaura (s. 12). S³owo<br />

zaur (od gr. sauros ‘jaszczurka’) nie wystêpuje w tej postaci w œwiadomoœci<br />

odbiorcy, który jednak zna nazwy gadów kopalnych (choæby<br />

„dinozaur”). Naturalnie uruchomiony zostaje wiêc – zgodny<br />

z intencj¹ nadawcy – ci¹g skojarzeñ, dotycz¹cych wyobra¿eñ o olbrzymim,<br />

historycznym potworze, nios¹cym zagro¿enie, tym wiêksze<br />

¿e wspó³czesnemu cz³owiekowi nieznane. Zabieg, polegaj¹cy na<br />

uciêciu czêœci wyrazu, zwraca uwagê czytelnika, zarazem wykorzystuj¹c<br />

istniej¹ce skojarzenia i sygnalizuj¹c inne ni¿ utrwalone<br />

znaczenie. Zaur to nowy, wspó³czesny rodzaj potwora, symbolizuje<br />

aktualne, realne zagro¿enia, które niesie ze sob¹ miasto (problem<br />

ten jest zreszt¹ w powieœci stale eksponowany). Poprzez czêœciow¹<br />

zmianê istniej¹cej formy wyrazu narrator podejmuje grê<br />

z odbiorc¹, proponuj¹c mu czêœciow¹ zmianê funkcjonuj¹cego krêgu<br />

znaczeniowego. Nowy wyraz wykorzystuje tylko czêœæ pola semantycznego,<br />

która ³¹czy siê z ogromem i groz¹ potwora, eliminuj¹c<br />

znaczenie zoologiczne i historyczne. Zewnêtrznym przejawem<br />

tej fragmentarycznoœci znaczenia jest redukcja formy.<br />

Semantykê wyrazu zmieniæ mo¿na poprzez redukcjê wiêkszej<br />

czêœci s³owa albo tylko jednego fonemu. J. Anderman, wykorzystuj¹c<br />

wyra¿enia ju¿ istniej¹ce w jêzyku i odznaczaj¹ce siê podobieñstwem<br />

w warstwie brzmieniowej, wprowadza je w nowy kontekst<br />

– proponuje czytelnikowi grê w nowe znaczenia. We fragmencie<br />

Gry... narrator, patrz¹c na wyci¹gniêt¹ d³oñ pomnika, zauwa¿a,<br />

¿e nigdy nie usiad³ na niej ¿aden zdro¿ny go³¹b (s. 16). Oczekiwalibyœmy<br />

raczej okreœlenia zdro¿ony, czyli zmêczony drog¹. Wprowadzenie<br />

w ten kontekst s³owa zdro¿ny zaskakuje. Go³¹b symbolizuje<br />

niewinnoœæ, ³agodnoœæ, gdy tymczasem s³owo zdro¿ny niesie<br />

ze sob¹ wrêcz przeciwne konotacje (zdro¿ny, czyli ‘taki, który zszed³,<br />

zboczy³ z uczciwej drogi’; w ogólnym znaczeniu: ‘taki, który zas³uguje<br />

na naganê, godny potêpienia’). W efekcie powstaje oksymoroniczne<br />

zestawienie, które staje siê sygna³em kolejnej gry znaczeniowej.<br />

Narrator proponuje czytelnikowi zabawê znaczeniami, uruchamiaj¹c<br />

skojarzenia zwi¹zane zarówno z okreœleniem zdro¿ny,


206 ALEKSANDRA TOBÓR-BARANOWSKA<br />

jak i zdro¿ony – odbiorca mo¿e przyj¹æ znaczenia implikowane<br />

przez jedno lub drugie z tych s³ów b¹dŸ przez obydwa zarazem.<br />

Wybór za ka¿dym razem jest uzale¿niony od stopnia spostrzegawczoœci,<br />

wra¿liwoœci oraz kompetencji czytelniczych. Tego rodzaju gry<br />

semantyczne nie s¹ bowiem obligatoryjne – odbiorca mo¿e wzi¹æ<br />

w nich udzia³, lecz jeœli nie podejmie gry, nie wp³ynie to na zrozumienie<br />

przez niego ca³oœci tekstu. Taki zabieg œwiadczy w³aœnie<br />

o tym, ¿e mamy tu do czynienia z zabaw¹ literack¹, gr¹, wieloznacznoœci¹.<br />

Nawet czytelnik nieuwa¿ny lub niedostatecznie przygotowany<br />

do odbioru, który dostrze¿e tylko jedno z mo¿liwych znaczeñ,<br />

nie traci mo¿liwoœci uczestniczenia w innych grach znaczeniowych,<br />

napotkanych w dalszych fragmentach.<br />

Poprzez czêœciow¹ redukcjê wyrazów autor – paradoksalnie –<br />

osi¹ga efekt poszerzenia ich pola semantycznego. Dzieje siê tak dlatego,<br />

¿e rezygnuj¹c z odwo³añ do jednego, okreœlonego krêgu znaczeniowego,<br />

uruchamia (lub czêœciowo tworzy) wszystkie pola asocjacyjne,<br />

które wi¹¿¹ siê z danym elementem jêzykowym lub mog¹<br />

zostaæ z nim powi¹zane.<br />

Podobny – choæ nie identyczny – efekt poszerzenia czy zmiany<br />

pola semantycznego uzyskuje J. Anderman, wykorzystuj¹c istnienie<br />

w jêzyku wyrazów o podobnej warstwie brzmieniowej, ale odmiennym<br />

zakresie znaczeniowym. W tym przypadku odbiorca, czyli<br />

partner w grze nie jest prowokowany do tworzenia nowych pól<br />

asocjacyjnych – nie stanowi to zasadniczego celu. Najistotniejsza<br />

czêœæ zabawy polega na precyzowaniu i dookreœlaniu zakresu znaczeniowego<br />

s³ów, na dostrzeganiu ró¿nic semantycznych istniej¹cych<br />

pomiêdzy wyrazami z pozoru tylko podobnymi do siebie. Œwiadome<br />

bliskie ich zestawienie, wpisanie w kontekst, który podkreœla istniej¹ce<br />

rozbie¿noœci w zakresie semantyki, pozwala odbiorcy dostrzec<br />

ró¿norodnoœæ znaczeñ i konotowanych przez te wyrazy treœci.<br />

W Zabawie... narrator-bohater znajduje siê w poci¹gu w towarzystwie<br />

podró¿nych i podró¿ników (s. 5). Wymieniaj¹c dwa rodzaje<br />

podró¿uj¹cych, autor wyraŸnie sugeruje, ¿e istnieje pomiêdzy nimi<br />

zasadnicza ró¿nica. Zdaj¹c sobie sprawê z istnienia odmiennoœci<br />

semantycznych pomiêdzy tymi okreœleniami, czytelnik prawdopodobnie<br />

nie zetkn¹³ siê dot¹d z takim ich zestawieniem, które sk³o-


Nie komunikowaæ – prowokowaæ<br />

207<br />

ni³oby go do precyzyjnego okreœlenia ró¿nicy. Poprzez bliskie zestawienie<br />

wyrazów i kontekst, który nie pozwala nie zauwa¿yæ, co<br />

je ró¿ni i ³¹czy, nadawca sk³ania czytelnika do dostrze¿enia tych<br />

odmiennoœci.<br />

Podobny zabieg literacki stosuje autor w scenie, w której bohater-narrator,<br />

oczekuj¹c na przyjœcie K., zastanawia siê: Mo¿e coœ<br />

jej wypad³o? Wypadek? (s. 51). Mechanizm gry jest tu taki sam, jak<br />

w poprzednim przyk³adzie. Wyra¿enie potoczne coœ komuœ wypad³o<br />

implikuje zajœcie jakiegoœ nieprzewidzianego zdarzenia (bez<br />

dookreœlenia, czy mia³o ono charakter pozytywny czy negatywny).<br />

S³owo wypadek ma zupe³nie inne konotacje – oznacza nag³e, zawsze<br />

przykre wydarzenie, wi¹¿¹ce siê z nieprzyjemnymi konsekwencjami.<br />

Zestawienie dwóch podobnych brzmieniowo wyrazów<br />

zwraca uwagê czytelnika, który – podejmuj¹c grê – zastanawia siê,<br />

w jakim stopniu pola znaczeniowe tych wyrazów siê pokrywaj¹, dostrzega<br />

i precyzuje ró¿nice oraz pog³êbia w³asn¹ œwiadomoœæ jêzykow¹.<br />

Mechanizm ten pozwala na jeszcze inny rodzaj gry. We fragmencie,<br />

w którym Pewien siada przy ³ó¿ku dziewczyny, bohater zauwa¿a,<br />

¿e gdy wróci³a i po³o¿y³a siê, mia³ j¹ blisko siebie – by³a<br />

mu bliska (s. 60). S³owo bliski wykorzystane zostaje w dwóch ró¿nych<br />

kontekstach: bliskoœci fizycznej, niewielkiej (przestrzennie)<br />

odleg³oœci dziel¹cej postacie oraz bliskoœci psychicznej, emocjonalnej.<br />

Ró¿nica pomiêdzy tym przyk³adem a poprzednimi polega g³ównie<br />

na tym, ¿e tutaj wykorzystane zosta³y nie dwa s³owa o podobnej<br />

warstwie brzmieniowej, ale jeden wyraz o dwóch znaczeniach.<br />

Cel zabawy jest jednak ten sam: gra s³ów ma doprowadziæ odbiorcê<br />

do odkrycia ró¿nic znaczeniowych, do uœwiadomienia sobie<br />

wszystkich asocjacji zwi¹zanych z ka¿dym, poddanym wnikliwemu<br />

ogl¹dowi, s³owem.<br />

W grach jêzykowych, które proponuje czytelnikowi J. Anderman,<br />

czasem chodzi o zmianê pola semantycznego, czasem zaœ o jego poszerzenie,<br />

reinterpretacjê, dookreœlenie. W efekcie odbiorca z lektury<br />

czerpie nie tylko korzyœæ, p³yn¹c¹ z odkrywania nowych znaczeñ,<br />

subtelnych odcieni i ró¿nic semantycznych, pog³êbiania œwiadomoœci<br />

jêzykowej. Czytelnik nie jest nastawiony wy³¹cznie na od-


208 ALEKSANDRA TOBÓR-BARANOWSKA<br />

biór komunikatu, ale czuje siê uczestnikiem szczególnego rodzaju<br />

relacji, nadbudowanej nad procesem komunikacji.<br />

Gry jêzykowe – maj¹ce w powieœciach J. Andermana charakter<br />

niecodziennego zabiegu literackiego – dziœ s¹ czêœci¹ codziennoœci<br />

komunikacyjnej. „I choæ niekoniecznie pozostaj¹ w jêzyku na trwa³e<br />

konkretne sformu³owania, efekt odejœcia od normy, rozmaite solecyzmy,<br />

sposoby naruszania normy, to na pewno pozostaje utrwalaj¹ce<br />

siê i poszerzaj¹ce zasiêg oddzia³ywania prawo do naruszania<br />

normy, niemal¿e obowi¹zek b³yskotliwej wymiany zaskoczeñ<br />

bardziej ni¿ informacji. Rozumienie takich komunikatów, odkrywanie<br />

ich warstwy ludycznej i ich warstwy informacyjnej wymaga<br />

aktywnego odbiorcy, wspó³tworzenie sensów jest tu oczywist¹ koniecznoœci¹.<br />

Ogólniej rzecz ujmuj¹c, komunikowanie przybiera dziœ formê interakcyjn¹<br />

– wypowiedzi s¹ wiêc ekspresywne i skierowane, aktywizuj¹ce<br />

odbiór (SKUDRZYK, 2005: 35).<br />

Literatura<br />

BUDZYK K. (1946): Sprawa neologizmów w literaturze. W: BUDZYK K., red.: Z zagadnieñ<br />

poetyki. Stylistyka teoretyczna w Polsce. Warszawa.<br />

JARZÊBSKI J. (1982): Gra w Gombrowicza. Warszawa.<br />

JÊDRZEJKO E., ¯YDEK-BEDNARCZUK U., red. (1997): Gry w jêzyku, literaturze i kulturze.<br />

Warszawa.<br />

SKUDRZYK A. (2005): Czy zmierzch kultury pisma? O synestezji i analfabetyzmie<br />

funkcjonalnym. Katowice.<br />

SKUDRZYK A. (1994): Jêzyk (za)pisany. Katowice.<br />

WITOSZ B., WOJTAK M., S£AWKOWA E., SKUDRZYK A. (2003): Style literatury po 1956<br />

roku. Katowice.


14 Jêzyk...<br />

Nie komunikowaæ – prowokowaæ<br />

ród³a<br />

ANDERMAN J. (1979): Gra na zw³okê. Kraków.<br />

ANDERMAN J. (1976): Zabawa w g³uchy telefon. Warszawa.<br />

209


MA£GORZATA KRZYSZTOFIK<br />

Sposoby wyra¿ania uczuæ w prozie<br />

Andrzeja Sapkowskiego<br />

(na przyk³adzie wybranych<br />

emocji negatywnych)<br />

Uczucie to jest coœ, co siê czuje, a nie coœ, co siê<br />

prze¿ywa w s³owach. W s³owach mo¿na zapisaæ<br />

myœli – nie mo¿na w s³owach zapisaæ uczuæ.<br />

(WIERZBICKA, 1971: 30)<br />

Motto – umieszczane na pocz¹tku wypowiedzi – jest myœl¹ przewodni¹,<br />

z któr¹ autor siê identyfikuje, za któr¹ pod¹¿a w swych<br />

rozwa¿aniach, któr¹ siê inspiruje. Inicjuj¹c wypowiedŸ, motto stanowi<br />

jednoczeœnie jej komentarz, a tak¿e duchowe wsparcie dla<br />

tworzonej i rozwijanej nowej jakoœci intelektualnej. Dla mnie s³owa<br />

Anny Wierzbickiej stanowi¹ inspiracjê ku temu, by podj¹æ swego<br />

rodzaju polemikê z myœl¹ w nich zawart¹ i pokazaæ, ¿e s³owami<br />

mo¿na zapisaæ uczucia.<br />

Przedmiotem analizy uczyni³am tekst literacki, reprezentuje on<br />

bowiem typ wypowiedzi charakterystycznej dla jêzyka pisanego<br />

(czy te¿ prymarnie przeznaczonego do zapisu). W przypadku komunikacji<br />

ustnej wyra¿anie emocji jest mo¿liwe nie tylko za pomoc¹<br />

œrodków jêzykowych, ale równie¿, a mo¿e przede wszystkim,<br />

za pomoc¹ kodu pozawerbalnego: mimiki, gestów, postawy cia³a,<br />

tonu i barwy g³osu: „gesty niejednokrotnie przekazuj¹ te treœci


14*<br />

Sposoby wyra¿ania uczuæ w prozie Andrzeja Sapkowskiego...<br />

211<br />

konceptualne, które wprawdzie znajduj¹ siê w umyœle mówi¹cego,<br />

ale niekoniecznie uzyskuj¹ swoj¹ reprezentacjê werbaln¹” (AN-<br />

TAS, 1996: 80) 1 . Tekst literacki – poprzez fakt zapisu oraz szczególny<br />

kontekst nadawczo-odbiorczy – stwarza nowe mo¿liwoœci w zakresie<br />

badañ nad wskazaniem sposobów wyra¿ania uczuæ w jêzyku:<br />

„Mowa bez gestu wymaga specjalnych zabiegów: szczególnego<br />

obrazowania, szczególnej metaforyzacji, a przynajmniej wiêkszego<br />

wysi³ku percepcyjnego od odbiorcy i wiêkszego nak³adu werbalizacji<br />

od nadawcy” (ANTAS, 1996: 92) 2 .<br />

Analiza sposobów wyra¿ania uczuæ w jêzyku na przyk³adzie tekstu<br />

literackiego (czyli w kontekœcie jêzyka artystycznego) stwarza<br />

równie¿ nowe mo¿liwoœci poszukiwañ lingwistycznych w ramach<br />

szeroko pojêtej stylistyki zajmuj¹cej siê badaniem struktury wypowiedzi<br />

jako „ca³oœci poznawczo-pragmatyczno-semiotycznej zrelatywizowanej<br />

do kulturowego (historyczno-spo³eczno-jêzykowego)<br />

i psychicznego kontekstu poprzez osobê (osobowoœæ) Autora jako<br />

podmiotu dzia³aj¹cego i stanowi¹cego centrum perspektywy poznawczo-komunikacyjnej”<br />

(GAJDA, 1996: 251).<br />

Owa perspektywa „poznawczo-komunikacyjna” proponowana<br />

przez autora (dysponenta regu³, podmiot czynnoœci twórczych) 3<br />

jest tu niezwykle istotna. Uczestnicz¹c w relacji nadawczo-odbiorczej<br />

(tzn. interpretuj¹c i odczuwaj¹c), czytelnik (odbiorca ide-<br />

1 Por. równie¿ NOWAKOWSKA-KEMPNA (1995: 126): „[...] mo¿na mówiæ o jêzyku<br />

uczuæ, który wspó³tworz¹ kod werbalny oraz kilka kodów semiotycznych niewerbalnych:<br />

mimiczny, gestykulacyjny, zachowaniowy”.<br />

2 Por. równie¿ NOWAKOWSKA-KEMPNA (1995: 119): „Jêzykoznawcê interesuje<br />

sposób werbalizacji i konwencjonalizacji UCZUÆ w jednostkach jêzykowych<br />

oraz struktury tych œcie¿ek [...], a przede wszystkim rozumienie emocji w perspektywie<br />

ekspresji cia³a”.<br />

3 Pod pojêciami „autor” i „nadawca” (oba te terminy w niniejszym artykule<br />

stosujê wymiennie) rozumiem – za A. OKOPIEÑ-S£AWIÑSK¥ (2001) – nadawcê<br />

utworu, czyli dysponenta i realizatora regu³ struktury dzie³a, specyficzn¹ rolê<br />

autora, w któr¹ wchodzi on w przebiegu procesu twórczego, wybieraj¹cego<br />

z zewnêtrznego repertuaru mo¿liwoœci konstrukcyjnych to, co w tekœcie ma<br />

siê znaleŸæ, odrzucaj¹cego zaœ to, czego nie powinno w nim byæ; jako instancja<br />

nadawcza z poziomu zewn¹trztekstowego nie jest on to¿samy z istniej¹cym<br />

w rzeczywistoœci pozajêzykowej „autorem-cz³owiekiem”.


212 MA£GORZATA KRZYSZTOFIK<br />

alny) 4 wpisuje siê wraz z autorem w pewien kr¹g kulturowy jednostek<br />

funkcjonuj¹cych w okreœlonej rzeczywistoœci pozajêzykowej 5<br />

(wspólny jêzyk, warunki spo³eczne, historia). Dlatego w planie komunikacji<br />

nadawca – tekst – odbiorca mo¿na mówiæ, z jednej strony,<br />

o swego rodzaju typowoœci, skonwencjonalizowaniu zastosowanych<br />

œrodków i odwo³ywaniu siê do wspólnych doœwiadczeñ,<br />

z drugiej zaœ strony – o oryginalnym stylu pisarskim autora i subiektywnym<br />

odbiorze czytelnika, wynikaj¹cych z indywidualnych<br />

prze¿yæ obu stron. Pozwala to zatem wskazaæ dwa rodzaje œrodków<br />

s³u¿¹cych do wyra¿ania uczuæ: wynikaj¹ce ze wspólnej wiedzy<br />

nadawcy i odbiorcy oraz bêd¹ce wypadkow¹ indywidualnego<br />

stylu nadawcy i subiektywnego odbioru czytelnika tekstu. W obrêbie<br />

obu rodzajów mog¹ znaleŸæ siê zjawiska jêzykowe plasuj¹ce<br />

siê w zró¿nicowanych p³aszczyznach struktury jêzykowej: semantycznej<br />

(leksykalnej), pragmatycznej czy tekstowej.<br />

Przyk³ad I:<br />

Rience milcza³ d³ugo, wcale nie zbieraj¹c siê do wyjœcia. Patrzy³<br />

na poetê niesympatycznym, wilgotnym wzrokiem, a poeta<br />

czu³ rosn¹cy niepokój. Z do³u, z sali ogólnej zamtuza, dobiega³<br />

weso³y rejwach, punktowany niekiedy wysokim damskim<br />

chichotem. Jaskier odwróci³ g³owê, niby to demonstruj¹c<br />

pogardliw¹ wy¿szoœæ, w rzeczywistoœci jednak ocenia³ odleg³oœæ<br />

dziel¹c¹ go od k¹ta izby i od gobelinu przedstawiaj¹cego<br />

nimfê polewaj¹c¹ sobie cycki wod¹ z dzbanka. [za<br />

gobelinem znajdowa³o siê ukryte wyjœcie – M.K.]<br />

4 Pojêcia „czytelnik” i „odbiorca” (oba te terminy w niniejszym artykule<br />

stosujê wymiennie) odnoszê – za A. OKOPIEÑ-S£AWIÑSK¥ (2001) – do odbiorcy<br />

utworu (czytelnika idealnego), którego odbiór tekstu stanowi wypadkow¹ konkretnych<br />

niepe³nych odczytañ jednostkowych – interpretacji czytelników konkretnych;<br />

jako instancja odbiorcza z poziomu zewn¹trztekstowego nie jest on<br />

to¿samy z istniej¹cym w rzeczywistoœci pozajêzykowej „czytelnikiem-cz³owiekiem”.<br />

5 Por. WIERZBICKA (1999: 163): „[...] okreœlenia emocji w danym jêzyku maj¹<br />

charakter niepowtarzalny i wyra¿aj¹ unikalny stosunek wobec ludzkich uczuæ<br />

typowy dla tej kultury oraz unikaln¹ perspektywê na zwi¹zki pomiêdzy emocjami,<br />

poznaniem i zachowaniami spo³ecznymi”.


Sposoby wyra¿ania uczuæ w prozie Andrzeja Sapkowskiego...<br />

213<br />

– Jaskier – przemówi³ wreszcie Rience, wk³adaj¹c rêkê do<br />

kieszeni sepiowego kaftana. – Odpowiedz na moje pytania,<br />

bardzo proszê. Ja muszê znaæ odpowiedŸ. To dla mnie niezmiernie<br />

wa¿ne. A wierzaj mi, dla ciebie te¿, bo jeœli odpowiesz<br />

po dobroci, to...<br />

– To co?<br />

Na w¹skie wargi Rience’a wype³z³ paskudny grymas.<br />

– To nie bêdê ciê musia³ zmuszaæ do mówienia.<br />

– S³uchaj no, obwiesiu – Jaskier wsta³ i uda³, ¿e robi groŸn¹<br />

minê. – Brzydzê siê gwa³tem i przemoc¹. Ale zaraz zawo-<br />

³am Mamê Lantieri, a ona wezwie niejakiego Gruzi³ê, który<br />

pe³ni w tym przybytku zaszczytn¹ i odpowiedzialn¹ funkcjê<br />

wykidaj³y. To prawdziwy artysta w swoim fachu. On kopnie<br />

ciê w rzyæ, a ty wówczas przelecisz nad dachami tego grodu<br />

tak piêknie, ¿e nieliczni o tej porze przechodnie wezm¹ ciê za<br />

pegaza.<br />

(SAPKOWSKI, 2001: 25–26)<br />

Pierwszy rodzaj œrodków s³u¿¹cych do wyra¿ania uczuæ wynika<br />

ze wspólnej wiedzy nadawcy i odbiorcy; odnosi siê do elementów<br />

skonwencjonalizowanych, uniwersalnych – ich interpretacja<br />

wynika z codziennej praktyki komunikacyjnej przeciêtnego u¿ytkownika<br />

jêzyka. W przyk³adzie I mo¿na wskazaæ nastêpuj¹ce ich<br />

reprezentacje:<br />

– bezpoœrednie nazwanie emocji (poeta czu³ rosn¹cy niepokój) – nadawca<br />

i odbiorca znaj¹ znaczenie s³owa niepokój i w podobny<br />

sposób odczuwaj¹ tê emocjê,<br />

– u¿ycie partyku³y nacechowanej stylistycznie (S³uchaj no) – nadawca<br />

i odbiorca wiedz¹, ¿e partyku³a ta oznacza lekcewa¿enie,<br />

– formu³owanie groŸby (To nie bêdê ciê musia³ zmuszaæ do mówienia;<br />

zaraz zawo³am Mamê Lantieri, a ona wezwie niejakiego<br />

Gruzi³ê, który (...) kopnie ciê w rzyæ) – nadawca i odbiorca wiedz¹,<br />

co to jest groŸba,<br />

– opis wygl¹du i ruchu cia³a sygnalizuj¹cych okreœlon¹ emocjê (Jaskier<br />

wsta³ i uda³, ¿e robi groŸn¹ minê) – nadawca i odbiorca<br />

wiedz¹, jak wygl¹da groŸna mina,


214 MA£GORZATA KRZYSZTOFIK<br />

– opis odwo³uj¹cy siê do doœwiadczeñ zmys³owych czytelnika:<br />

wzrok, dotyk (wilgotny wzrok; niesympatyczny wzrok) – nadawca<br />

i odbiorca wiedz¹, jak wygl¹da wilgotny i niesympatyczny<br />

wzrok.<br />

Drugi rodzaj œrodków jêzykowych s³u¿¹cych do wyra¿ania emocji<br />

odnosi siê ju¿ do indywidualnego i subiektywnego postrzegania<br />

zjawisk, zarówno ze strony nadawcy, jak i odbiorcy, oraz w wyraŸny<br />

sposób ods³ania przyjêty przez autora system wartoœci. U¿ywaj¹c<br />

zwrotów nacechowanych ekspresywnie, nadawca œwiadomie<br />

kreuje wizerunek postaci pozytywnej – ofiary (Jaskier), „brzydz¹cej<br />

siê gwa³tem i przemoc¹”, sk³onnej do z³oœliwych ¿artów ze swojego<br />

rozmówcy:<br />

On kopnie ciê w rzyæ, a ty wówczas przelecisz nad dachami<br />

tego grodu tak piêknie, ¿e nieliczni o tej porze przechodnie<br />

wezm¹ ciê za pegaza.<br />

oraz postaci negatywnej – oprawcy (Rience):<br />

Patrzy³ na poetê niesympatycznym, wilgotnym wzrokiem,<br />

Na w¹skie wargi Rience’a wype³z³ paskudny grymas.<br />

Relacja zdarzeñ odbywa siê z punktu widzenia postaci pozytywnej,<br />

co sprawia, ¿e jest ona czytelnikowi bli¿sza i chêtniej siê z ni¹<br />

identyfikuje, podzielaj¹c jej emocje:<br />

Rience milcza³ d³ugo, wcale nie zbieraj¹c siê do wyjœcia.<br />

[Jaskier chcia³, aby jego rozmówca jak najszybciej go opuœci³].<br />

Patrzy³ na poetê niesympatycznym, wilgotnym wzrokiem, a<br />

poeta czu³ rosn¹cy niepokój. [Jaskier widzi, w jaki sposób jego<br />

rozmówca mu siê przygl¹da, co stanowi przyczynê jego<br />

niepokoju i poczucia zagro¿enia].<br />

Jaskier odwróci³ g³owê, niby to demonstruj¹c pogardliw¹<br />

wy¿szoœæ, w rzeczywistoœci jednak ocenia³ odleg³oœæ dziel¹c¹<br />

go od k¹ta izby i od gobelinu przedstawiaj¹cego nimfê po-


Sposoby wyra¿ania uczuæ w prozie Andrzeja Sapkowskiego...<br />

215<br />

lewaj¹c¹ sobie cycki wod¹ z dzbanka. [Jaskier gestem próbuje<br />

zmyliæ Rience’a i jednoczeœnie rozwa¿a mo¿liwoœci ucieczki].<br />

S³uchaj no, obwiesiu – Jaskier wsta³ i uda³, ¿e robi groŸn¹<br />

minê. [Jaskier próbuje groŸb¹ odstraszyæ Rience’a].<br />

Bardzo czêsto oba rodzaje œrodków s³u¿¹cych do wyra¿ania uczuæ<br />

nak³adaj¹ siê i uzupe³niaj¹, trudno jest zatem jednoznacznie rozró¿niæ<br />

to, co konwencjonalne 6 , od tego, co indywidualne i nietypowe,<br />

stanowi¹ce o swoistym obrazie œwiata, przyjêtym systemie wartoœci,<br />

ocen i œwiatopogl¹du zarówno nadawcy, jak i odbiorcy.<br />

Przyk³ad II<br />

Miasto p³onê³o.<br />

W¹skie uliczki, wiod¹ce ku fosie, ku pierwszemu tarasowi,<br />

zia³y dymem i ¿arem, p³omienie po¿era³y ciasno skupione strzechy<br />

domostw, liza³y mury zamku. Od zachodu, od drugiej strony<br />

bramy portowej, narasta³ wrzask, odg³osy zajad³ej walki,<br />

g³uche, wstrz¹saj¹ce murem uderzenia taranu.<br />

Napastnicy ogarnêli ich niespodziewanie, prze³amawszy barykadê<br />

bronion¹ przez nielicznych ¿o³nierzy, mieszczan z halabardami<br />

i kuszników cechu. Okryte czarnymi kropierzami<br />

konie przelecia³y nad zapor¹ jak upiory, jasne, rozmigotane<br />

brzeszczoty sia³y œmieræ wœród uciekaj¹cych obroñców.<br />

Ciri poczu³a, jak wioz¹cy j¹ na ³êku rycerz spina gwa³townie<br />

konia. Us³ysza³a jego krzyk. Trzymaj siê, krzycza³. Trzymaj<br />

siê!<br />

Inni rycerze w barwach Cintry wyprzedzili ich, w pêdzie<br />

œciêli siê z Nilfgaardczykami. Ciri widzia³a to przez moment,<br />

k¹tem oka – szaleñczy wir b³êkitno-z³otych i czarnych p³aszczy<br />

wœród szczêku stali, ³omotu kling o tarcze, r¿enia koni…<br />

6 Por. NOWAKOWSKA-KEMPNA (1995: 127–128): „Kluczem do wykrycia doœwiadczenia<br />

cielesnego s¹ konwencjonalne konstrukcje jêzykowe, utrwalone w jêzyku<br />

w postaci klisz, stereotypów, frazeologizmów, idiomów itp. Poniewa¿ za ich<br />

pomoc¹ charakteryzujemy uczucia, na mocy po³¹czenia utartych zwrotów jêzykowych<br />

i sformu³owañ odnosz¹cych siê do skonwencjonalizowanych dzia³añ,<br />

czynnoœci, sensomotoryki i symboli”.


216 MA£GORZATA KRZYSZTOFIK<br />

Krzyk. Nie, nie krzyk. Wrzask.<br />

Trzymaj siê!<br />

Strach. Ka¿dy wstrz¹s, ka¿de szarpniêcie, ka¿dy skok konia<br />

rwie do bólu d³onie zaciœniête na rzemieniu. Nogi w bolesnym<br />

przykurczu nie znajduj¹ oparcia, oczy ³zawi¹ od dymu.<br />

Obejmuj¹ce j¹ ramiê dusi, d³awi, boleœnie zgniata ¿ebra. Dooko³a<br />

narasta krzyk, taki, jakiego nie s³ysza³a nigdy dot¹d.<br />

Co trzeba zrobiæ cz³owiekowi, by tak krzycza³?<br />

Strach. Obezw³adniaj¹cy, parali¿uj¹cy, dusz¹cy strach.<br />

Znowu szczêk ¿elaza, chrap koni. Domy dooko³a tañcz¹,<br />

buchaj¹ce ogniem okna s¹ nagle tam, gdzie przed chwil¹ by³a<br />

b³otnista uliczka, zas³ana trupami, zawalona porzuconym dobytkiem<br />

uciekinierów. Rycerz za jej plecami zanosi siê nagle<br />

dziwnym, chrapliwym kaszlem. Na wczepione w rzemieñ rêce<br />

bucha krew. Wrzask. Œwist strza³.<br />

Upadek, wstrz¹s, bolesne uderzenie o zbrojê. Obok ³omoc¹<br />

kopyta, nad g³ow¹ miga koñski brzuch i wystrzêpiony poprêg,<br />

drugi koñski brzuch, rozwiany czarny kropierz. Stêkniêcia,<br />

takie, jakie wydaje drwal r¹bi¹cy drzewo. Ale to nie drzewo,<br />

to ¿elazo o ¿elazo. Krzyk, zd³awiony i g³uchy, tu¿ przy niej coœ<br />

wielkiego i czarnego wali siê z pluskiem w b³oto, bryzga<br />

krwi¹. Opancerzona stopa drga, miota siê, orze ziemiê olbrzymi¹<br />

ostrog¹.<br />

Szarpniêcie. Jakaœ si³a podrywa j¹ w górê, wci¹ga na ³êk<br />

siod³a. Trzymaj siê! Znowu trzês¹cy pêd, szaleñczy galop. Rêce<br />

i nogi rozpaczliwie szukaj¹ oparcia. Koñ staje dêba. Trzymaj<br />

siê!... Nie ma oparcia. Nie ma… Nie ma... Jest krew. Koñ<br />

pada. Nie mo¿na odskoczyæ, nie mo¿na wyszarpn¹æ siê, wyrwaæ<br />

z uœcisku pokrytych kolczug¹ ramion. Nie mo¿na uciec<br />

przed krwi¹, lej¹c¹ siê na g³owê, na kark.<br />

Wstrz¹s, mlaœniêcie b³ota, gwa³towne zderzenie z ziemi¹,<br />

przera¿aj¹co nieruchom¹ po dzikiej jeŸdzie. Przejmuj¹cy chrap<br />

i wizg konia usi³uj¹cego unieœæ zad. Dudnienie podków, migaj¹ce<br />

pêciny i kopyta. Czarne p³aszcze i krupierze. Krzyk.<br />

W uliczce ogieñ, rycz¹ca czerwona œciana ognia. Na jej<br />

tle jeŸdziec, wielki, wydaje siê siêgaæ g³ow¹ ponad p³on¹ce


Sposoby wyra¿ania uczuæ w prozie Andrzeja Sapkowskiego...<br />

217<br />

dachy. Okryty czarnym kropierzem koñ tañczy, miota ³bem,<br />

r¿y.<br />

JeŸdziec patrzy na ni¹. Ciri widzi b³ysk oczu w szparze wielkiego<br />

he³mu, ozdobionego skrzyd³ami drapie¿nego ptaka. Widzi<br />

odblask po¿aru na szerokiej klindze miecza trzymanego<br />

w nisko opuszczonej d³oni.<br />

JeŸdziec patrzy. Ciri nie mo¿e siê poruszyæ. Przeszkadzaj¹<br />

jej bezw³adne rêce zabitego, oplataj¹ce j¹ w pasie. Unieruchamia<br />

j¹ coœ ciê¿kiego i mokrego od krwi, coœ, co le¿y na jej udzie<br />

i przygwa¿d¿a j¹ do ziemi.<br />

I unieruchamia j¹ strach. Potworny, skrêcaj¹cy trzewia<br />

strach, który sprawia, ¿e Ciri przestaje s³yszeæ kwik rannego<br />

konia, ryk po¿aru, wrzaski mordowanych ludzi i ³oskot bêbnów.<br />

Jedno, co jest, co siê liczy, co ma znaczenie, to strach.<br />

Strach, który przybra³ postaæ czarnego rycerza w ozdobionym<br />

piórami he³mie, zamar³ego na tle czerwonej œciany szalej¹cych<br />

p³omieni.<br />

JeŸdziec spina konia, skrzyd³a drapie¿nego ptaka na jego<br />

he³mie ³opoc¹, ptak zrywa siê do lotu. Do ataku na bezbronn¹,<br />

sparali¿owan¹ strachem ofiarê. Ptak – a mo¿e rycerz –<br />

krzyczy, skrzeczy, strasznie, okrutnie, triumfalnie. Czarny koñ,<br />

czarna zbroja, czarny rozwiany p³aszcz, a za tym wszystkim<br />

ogieñ, morze ognia.<br />

Strach.<br />

Ptak skrzeczy. Skrzyd³a ³opoc¹, pióra bij¹ po twarzy. Strach!<br />

Na pomoc. Dlaczego nikt mi nie pomaga. Jestem sama, jestem<br />

ma³a, jestem bezbronna, nie mogê siê poruszyæ, nie mogê<br />

nawet wydobyæ g³osu ze skurczonego gard³a. Dlaczego nikt<br />

mi nie przychodzi z pomoc¹?<br />

Bojê siê!<br />

Oczy w szparze wielkiego uskrzydlonego he³mu. Czarny<br />

p³aszcz przes³ania wszystko…<br />

(SAPKOWSKI, 2001: 5–7)<br />

Relacja zdarzeñ, podobnie jak w przyk³adzie I, odbywa siê<br />

z punktu widzenia wybranej przez autora postaci. Tutaj emocja bo-


218 MA£GORZATA KRZYSZTOFIK<br />

haterki zosta³a nie tylko nazwana, ale dodatkowo zintensyfikowana<br />

doznaniami fizycznymi:<br />

Strach. Ka¿dy wstrz¹s, ka¿de szarpniêcie, ka¿dy skok konia<br />

rwie do bólu d³onie zaciœniête na rzemieniu. Nogi w bolesnym<br />

przykurczu nie znajduj¹ oparcia, oczy ³zawi¹ od dymu.<br />

Strach. Obezw³adniaj¹cy, parali¿uj¹cy, dusz¹cy strach.<br />

I unieruchamia j¹ strach. Potworny, skrêcaj¹cy trzewia strach,<br />

który sprawia, ¿e Ciri przestaje s³yszeæ kwik rannego konia.<br />

Autor zastosowa³ bogaty repertuar œrodków jêzykowych maj¹cych<br />

na celu zobrazowanie warstwy emocjonalnej tekstu i zilustrowanie<br />

odczuæ postaci (zagubienia, dezorientacji, bezradnoœci) poprzez<br />

m.in.:<br />

– pytania retoryczne, sugeruj¹ce rozpaczliwe próby zrozumienia<br />

sytuacji poprzez poszukiwanie zwi¹zku przyczynowo-skutkowego:<br />

Na pomoc. Dlaczego nikt mi nie pomaga. Jestem sama, jestem<br />

ma³a, jestem bezbronna, nie mogê siê poruszyæ, nie mogê<br />

nawet wydobyæ g³osu ze skurczonego gard³a. Dlaczego nikt mi<br />

nie przychodzi z pomoc¹?;<br />

– brak graficznego wyodrêbnienia mowy niezale¿nej, krótkie wypowiedzi,<br />

czas teraŸniejszy: Us³ysza³a jego krzyk. Trzymaj siê,<br />

krzycza³. Trzymaj siê! / Wstrz¹s, mlaœniêcie b³ota, gwa³towne<br />

zderzenie z ziemi¹, przera¿aj¹co nieruchom¹ po dzikiej jeŸdzie.<br />

Przejmuj¹cy chrap i wizg konia usi³uj¹cego unieœæ zad. Dudnienie<br />

podków, migaj¹ce pêciny i kopyta. Czarne p³aszcze i krupierze.<br />

Krzyk;<br />

– sensualne postrzeganie rzeczywistoœci – doznania s³uchowe: Co<br />

trzeba zrobiæ cz³owiekowi, by tak krzycza³? (...) Znowu szczêk ¿elaza,<br />

chrap koni, wzrokowe: JeŸdziec patrzy na ni¹. Ciri widzi<br />

b³ysk oczu w szparze wielkiego he³mu, ozdobionego skrzyd³ami<br />

drapie¿nego ptaka. Widzi odblask po¿aru na szerokiej klindze<br />

miecza, dotykowe: Upadek, wstrz¹s, bolesne uderzenie o zbrojê;<br />

– zdania wykrzyknikowe: Trzymaj siê! / Strach! / Bojê siê!;<br />

– liczne powtórzenia.


Sposoby wyra¿ania uczuæ w prozie Andrzeja Sapkowskiego...<br />

219<br />

Autor kreuje negatywny obraz przemocy:<br />

– prezentuj¹c wizerunek bezbronnej, samotnej ofiary (tekst przypomina<br />

dialog wewnêtrzny, g³ówna postaæ nie ma z kim podzieliæ<br />

siê swoimi emocjami) na tle potê¿nego, bezlitosnego oprawcy:<br />

jeŸdziec wielki, wydaje siê siêgaæ g³ow¹ ponad p³on¹ce dachy;<br />

jeŸdziec spina konia (...) do ataku na bezbronn¹ sparali¿owan¹<br />

ze strachu ofiarê. Ptak – a mo¿e rycerz – krzyczy, skrzeczy, strasznie,<br />

okrutnie, triumfalnie;<br />

– pokazuj¹c cywilizowany œwiat ludzi przez pryzmat zwierzêcej<br />

drapie¿noœci i brutalnoœci: ryk po¿aru, wrzaski mordowanych ludzi;<br />

p³omienie po¿era³y ciasno skupione strzechy domostw; odg³osy<br />

zajad³ej walki; rycz¹ca czerwona œciana ognia;<br />

– opisuj¹c przykre, bolesne i nieprzyjemne doznania zmys³owe:<br />

szczêk stali; ³omot kling; wrzask; skok konia rwie do bólu; nogi<br />

w bolesnym przykurczu; ramiê dusi, d³awi, boleœnie zgniata ¿ebra;<br />

pióra bij¹ po twarzy;<br />

– stosuj¹c s³ownictwo zwi¹zane z kategori¹ œmierci budz¹cej grozê,<br />

strach, przera¿enie: konie przelecia³y nad zapor¹ jak upiory;<br />

brzeszczoty sia³y œmieræ; uliczka zas³ana trupami; bezw³adne<br />

rêce zabitego.<br />

Wskazuj¹c repertuar skonwencjonalizowanych œrodków s³u¿¹cych<br />

przekazywaniu emocji, zawsze trzeba mieæ na uwadze fakt,<br />

i¿ ka¿dy z odbiorców dysponuje mniej lub bardziej zbli¿onym do<br />

nadawcy repertuarem prze¿yæ oraz zasobem wiedzy. Ró¿nice mog¹<br />

wynikaæ z braku kompetencji jêzykowej lub niesprawnoœci któregoœ<br />

ze zmys³ów (wzroku czy s³uchu). Ka¿dy czytelnik odczyta tekst<br />

i emocje w nim zawarte przez pryzmat w³asnych doœwiadczeñ –<br />

im one bêd¹ bogatsze, tym odbiór literatury bêdzie g³êbszy i pe³niejszy.<br />

W tym kontekœcie mo¿na zatem mówiæ o subiektywnym,<br />

zindywidualizowanym odbiorze tekstu literackiego.<br />

Sposoby wyra¿ania emocji za pomoc¹ jêzyka stanowi¹ równie¿<br />

istotny komponent indywidualnego stylu pisarskiego, umo¿liwiaj¹cego<br />

odtworzenie œwiata wartoœci, ocen i œwiatopogl¹du autora<br />

(WITOSZ, 2005: 90). Œwiat uczuæ, wyra¿onych w tekœcie literackim<br />

za pomoc¹ œrodków jêzykowych, pokonuj¹c barierê zapisu, stanowi<br />

niæ porozumienia pomiêdzy nadawc¹ i odbiorc¹, dziêki której byæ


220 MA£GORZATA KRZYSZTOFIK<br />

mo¿e abstrakcyjny „dysponent regu³” stanie siê autorem, a „odbiorca<br />

idealny” – realnym czytelnikiem z przyjemnoœci¹ siêgaj¹cym po<br />

swoj¹ ulubion¹ ksi¹¿kê.<br />

Literatura<br />

ANTAS J. (1996): Gest, mowa a myœl. W: GRZEGORCZYKOWA R., PAJDZIÑSKA A., red.:<br />

Jêzykowa kategoryzacja œwiata. Lublin.<br />

GAJDA S. (1996): Styl osobniczy uczonych. W: BALOWSKI M., GAJDA S., red.: Styl a<br />

tekst. Opole.<br />

NOWAKOWSKA-KEMPNA I. (1995): Konceptualizacja uczuæ w jêzyku polskim. Prolegomena.<br />

Warszawa.<br />

OKOPIEÑ-S£AWIÑSKA A. (2001): Semantyka wypowiedzi poetyckiej. Preliminaria.<br />

Kraków.<br />

WIERZBICKA A. (1971): Kocha, lubi, szanuje. Medytacje semantyczne. Warszawa.<br />

WIERZBICKA A. (1999): Jêzyk – umys³ – kultura. Warszawa.<br />

WITOSZ B. (2005): Genologia lingwistyczna. Zarys problematyki. Katowice.<br />

ród³a<br />

SAPKOWSKI A. (2001): Krew elfów. Tom pierwszy sagi o wiedŸminie. Warszawa.


DAGMARA JEZIERSKA<br />

Felietony Stanis³awa Wasylewskiego,<br />

czyli o tym, czy z ¿ycia romantyka<br />

mo¿na zrobiæ „newsa”<br />

Strapiony ojciec, Wincenty Krasiñski, ma doœæ hulaszczego trybu<br />

¿ycia syna Zygmunta i jego „nietrafionych” kobiet (WASYLEWSKI,<br />

1936). Antoni Malczewski pada ofiar¹ „wampirycznych dam niewiadomego<br />

wieku, konduity i sylwety” (WASYLEWSKI, 1922). Wileñski<br />

zecer nazwiskiem Boñczyk jako pierwszy odkrywa talent wieszcza<br />

Mickiewicza (WASYLEWSKI, 1934). To zaledwie trzy przyk³ady<br />

z ogromnej liczby „sensacji” ujawnionych w felietonach autorstwa<br />

Stanis³awa Wasylewskiego. Z dzisiejszego punktu widzenia nazwane<br />

zosta³yby plotkami, informacjami rodem z brukowców lub tani¹<br />

prowokacj¹ maj¹c¹ na celu wzbudzenie zainteresowania czytelników<br />

gazet¹. Czy rzeczywiœcie zas³uguj¹ na takie miano? Czy<br />

Stanis³aw Wasylewski to przeciêtny publicysta bazuj¹cy na „odkopanych”<br />

doniesieniach z czasów romantyzmu, staraj¹cy siê je przemianowaæ<br />

na wspó³czesny mu „news”?<br />

Narodziny mistrza<br />

Stanis³aw Wasylewski urodzi³ siê 18 grudnia 1885 roku. Po<br />

ukoñczeniu szkó³ we Lwowie i w Stryju oraz po uzyskaniu matury


222 DAGMARA JEZIERSKA<br />

rozpocz¹³ studia polonistyczne i historyczne. Otoczy³o go wówczas<br />

opiek¹ naukow¹ grono wybitnych specjalistów, m.in.: Józef Kallenbach,<br />

Wilhelm Bruchnalski, Szymon Askenazy, Aleksander Hirszberg,<br />

Bronis³aw Gubrynowicz, Oswald Balzer, Piotr Chmielowski.<br />

Pozostawa³ tak¿e pod sta³ym intelektualnym nadzorem dziadka<br />

– Juliusza Starkla, dziêki któremu rozpoczê³a siê jego przygoda<br />

z Zak³adem Narodowym im. Ossoliñskich we Lwowie. Wys³any tam<br />

w 1901 roku w celu wykonania zapisu Ÿród³owego, nie wiedzia³,<br />

¿e zwi¹¿e swoj¹ przysz³oœæ z tym miejscem a¿ do prze³omu lat 1910/<br />

1911. Dyplom ukoñczenia studiów polonistycznych otrzyma³ we<br />

Lwowie, a drugi etap poczynañ naukowych – doktorat – zakoñczy³<br />

na Uniwersytecie Poznañskim, dok¹d przeniós³ siê na prze³omie<br />

lat 1927/1928.<br />

Debiut pisarski Wasylewskiego – Bibliografia historii literatury<br />

i krytyki literackiej za rok 1904 („Pamiêtnik Literacki” 1906)<br />

oraz Szkic w sprawie wampiryzmu („Lud” 1907) – zapocz¹tkowa³<br />

tak¿e jego dzia³alnoœæ publicystyczn¹. Podj¹³ wspó³pracê z wieloma<br />

czasopismami, m.in. „Krytyk¹”, „Gazet¹ Wieczorn¹”, a od 1915<br />

roku zosta³ redaktorem „Gazety Porannej” we Lwowie.<br />

W czasie I wojny œwiatowej zdoby³ doœwiadczenia w pracy korespondenta,<br />

których efektem jest zbiór reporta¿y zawartych w ksi¹¿ce<br />

Na Zachód (Lwów 1919).<br />

W 1918 roku uczestniczy³ w reaktywacji tygodnika satyrycznego<br />

„Szczutek”, w którym publikowa³ utwory pod pseudonimem<br />

„Bury Jan”. Po odbyciu obowi¹zkowej s³u¿by wojskowej powróci³<br />

do Lwowa i rozpocz¹³ wspó³pracê m.in. z „Wiadomoœciami Literackimi”,<br />

„Gazet¹ Polsk¹” i „S³owem Polskim”. Do Poznania trafi³<br />

w 1927 roku po œlubie ze Stanis³aw¹ Nowack¹-Stamirowsk¹. Nie<br />

zaprzesta³ pracy redaktorskiej – kontynuowa³ j¹ w pismach poznañskich:<br />

„Têcza”, „Kurier Poznañski”, „Dziennik Poznañski”, warszawskich:<br />

„Gazeta Polska”, i krakowskich: „Ilustrowany Kurier Codzienny”.<br />

Wraz z wybuchem II wojny œwiatowej powróci³ do Lwowa, gdzie<br />

zwi¹za³ siê z tamtejszym teatrem. Jak pisa³, mia³ wówczas mnóstwo<br />

wolnego czasu: postanowi³em u¿yæ go na spisanie systematycznych,<br />

porz¹dnych pamiêtników. Zachodzi³em czêsto do biblio-


Felietony Stanis³awa Wasylewskiego...<br />

223<br />

teki Ossoliñskich, zbiera³em materia³y raczej dla kontroli, choæ okaza³o<br />

siê, ¿e pamiêæ moja przechowywa³a wiele wspomnieñ z moich<br />

przejœæ i przesz³oœci mojej rodziny (WASYLEWSKI, 1959: 425–426). Rezultatem<br />

tej pracy jest ksi¹¿ka Czterdzieœci lat powodzenia. Przebieg<br />

mojego ¿ycia, wydana ju¿ po œmierci autora.<br />

Po wkroczeniu Niemców do Lwowa ukrywa³ siê, nastêpnie rozpocz¹³<br />

tajn¹ pracê w podziemnej organizacji o nazwie Konferencja<br />

Narodu Polskiego. Jednoczeœnie przyj¹³ propozycjê redagowania<br />

dodatku literacko-kulturalnego w kontrowersyjnej „Gazecie<br />

Lwowskiej” 1 .<br />

Zmar³ 26 lipca 1953 roku. Pozostawi³ po sobie ogromn¹ iloœæ<br />

materia³u literackiego z rozmaitych dziedzin, mia³ bowiem bardzo<br />

szerokie zainteresowania. Najbardziej ukocha³ okres, w którym<br />

tworzyli wybitni polscy romantycy. I to na poszukiwaniu ciekawostek<br />

z ich ¿ycia spêdzi³ najwiêcej czasu. Ubiera³ je w formê felietonu.<br />

Felieton – literatura czy publicystyka?<br />

Feliton operuje œrodkami wyrazu ró¿ni¹cymi siê nieco od tych,<br />

u¿ywanych w standardowych artyku³ach prasowych. Jêzyk jest tu<br />

nie tylko noœnikiem informacji, ale tak¿e wyrazicielem emocji twórcy,<br />

emocji, na które nie mo¿e pozwoliæ sobie dziennikarz.<br />

Bêd¹cy form¹ dziennikarsk¹, felieton, wskutek korzystania z literackich<br />

œrodków wyrazu staje siê równoczeœnie gatunkiem paraliterackim<br />

(CHUDZIÑSKI, 2002: 197). Istotna dla tego typu wypowiedzi<br />

jest tak¿e osobowoœæ twórcy. To on decyduje o koñcowym charakterze<br />

swojego dzie³a, to on nadaje mu zamierzony kszta³t. Jak<br />

1 „Gazeta Lwowska” – pismo niemieckie wydawane od 1941 roku w jêzyku<br />

polskim, oskar¿ane o usypianie opinii publicznej i fa³szowanie rzeczywistoœci.<br />

Decyzja Wasylewskiego odnoœnie wspó³pracy z gazet¹ odebrana zosta-<br />

³a doœæ negatywnie i przysporzy³a mu wielu problemów (JAROWIECKI, 1997: 94).


224 DAGMARA JEZIERSKA<br />

pisze Edward CHUDZIÑSKI (2002: 209): „[...] felietonista, w przeciwieñstwie<br />

do publicysty, nie musi gruntownie argumentowaæ swoich<br />

s¹dów i ocen. St¹d jego ustalenia maj¹ charakter prowizoryczny,<br />

nieprawomocny, a jego opinie mog¹ bulwersowaæ czytelników”.<br />

Gatunek ten pozwala autorowi na du¿¹ swobodê twórcz¹, a zarazem<br />

jest sprawdzianem erudycji, pomys³owoœci i kreatywnoœci<br />

pisz¹cego. Wymaga nie tylko zdolnoœci pisarskiej i niebywa³ej wiedzy<br />

z danego zakresu, ale równie¿ osobistego stosunku do tematu,<br />

popartego rzetelnymi, w subiektywny sposób wyra¿onymi argumentami.<br />

Jest to bowiem warunek konieczny, by felieton spe³ni³<br />

swoj¹ zasadnicz¹ funkcjê: mówi³ o rzeczach istotnych w lekkiej,<br />

zajmuj¹cej formie.<br />

Teksty Wasylewskiego realizuj¹ tê zasadê z pe³n¹ konsekwencj¹<br />

– pisane specyficznym jêzykiem, dotykaj¹ce problemu w taki<br />

sposób, by czytelnik gazetowego felietonu z niecierpliwoœci¹ czeka³<br />

na kolejne. Napisa³ je autor niezwykle charakterystycznym dla<br />

siebie stylem, sprawiaj¹cym, ¿e œwiat, w który przenosz¹ czytelnika,<br />

staje siê swojski, bliski, fascynuj¹cy. Felietoniœcie bardzo zale-<br />

¿a³o autorowi na tym, by za³o¿enia epoki, o której pisze, jej idee,<br />

wartoœci i sposób myœlenia ówczesnych, by³y dla odbiorcy tekstów<br />

przejrzyste i zrozumia³e. Dziêki jego dociekliwoœci wiele nieznanych<br />

faktów ujrza³o œwiat³o dzienne, a biografie romantycznych postaci<br />

wzbogaci³y siê o interesuj¹ce szczegó³y.<br />

Jerzy POŒPIECH (1994: 5), badacz dorobku autora, stwierdzi³: „Ilekroæ<br />

bêdzie mówi³ o tej stronie dokonañ romantyzmu, nigdy nie<br />

odwa¿y siê na najdrobniejsz¹ nawet nutkê krytyczn¹. Jeœli gotów<br />

czasem wstawiæ Anhellich i Kordianów w zacisze muzealnej gabloty,<br />

arcydzie³a zrodzone w tej epoce umieszcza obok najwiêkszych dzie³,<br />

jakie stworzy³a ludzkoœæ w osobach Homera, Dantego, Shakespeare’a<br />

i Goethego”.<br />

Ka¿dy felieton Wasylewskiego jest ma³ym dzie³em literackim –<br />

tylko miejsce na ³amach prasy przypomina o jego publicystycznym<br />

rodowodzie. Autor jawi siê w nich jako niezwykle dociekliwy dziennikarz,<br />

z pasj¹ poœwiêcaj¹cy swój czas na podró¿e w g³¹b stert zapisków,<br />

notatek, listów i innych dokumentów pamiêtaj¹cych czasy


15 Jêzyk...<br />

Felietony Stanis³awa Wasylewskiego...<br />

225<br />

wieszczów. Skupia siê nie na ich monumentalnym dorobku artystycznym,<br />

ale na ¿yciu prywatnym, obfituj¹cym niejednokrotnie<br />

w zaskakuj¹ce wydarzenia.<br />

Kogo mo¿na by³o spotkaæ w sypialni<br />

Malczewskiego?<br />

Stanis³aw Wasylewski ukazuje w felietonach jedn¹ ze swoich<br />

twarzy: twarz demaskatora, odkrywcy, „podgl¹dacza”. Z niezwyk³¹<br />

wrêcz si³¹ przebija siê przez jego teksty staranie o oddanie najdrobniejszych<br />

szczegó³ów, faktów i zdarzeñ. W trakcie czytania felietonu<br />

odnosi siê wra¿enie, ¿e nie chce on pomin¹æ ani jednej minuty<br />

z ¿ycia bohatera, ani jednej, nawet nie do koñca „wygodnej”<br />

historii. I tak, zagl¹damy np. do sypialni Antoniego Malczewskiego,<br />

œledz¹c jego burzliwe zwi¹zki z kobietami:<br />

O kobietach tych mówiono tyle tylko, ¿e wiele podró¿owa³y<br />

i by³y prawdopodobnie bardzo niemoralne w rezultacie czytelnik<br />

potyka siê ci¹gle o jakieœ nazwiska kobiece, o których<br />

nic nie wie, s³yszy o jakichœ wampirycznych damach niewiadomego<br />

wieku, konduity i sylwety, których biedny Malczewski<br />

pada³ ofiar¹.<br />

(WASYLEWSKI, 1922)<br />

Ujawnia siê dociekliwoœæ felietonisty i jego dba³oœæ o to, by czytelnik<br />

zosta³ nie tylko rzetelnie, ale równie¿ interesuj¹co zapoznany<br />

z przygodami sercowymi poety „szko³y ukraiñskiej”. A pretekstem<br />

do takich opowieœci sta³o siê dla Wasylewskiego wydanie biografii<br />

Malczewskiego autorstwa Józefa Ujejskiego.<br />

Temat kobiet Malczewskiego w wyraŸny sposób intrygowa³ felietonistê.<br />

Intrygowa³ na tyle mocno, ¿e poœwiêci³ temu zagadnieniu<br />

co najmniej kilka artyku³ów. W jednym z nich pisa³:


226 DAGMARA JEZIERSKA<br />

Wyniszczona wojnami Polska nie mia³a wprawdzie co jeœæ<br />

i w co siê ubraæ, ale ¿y³a jeszcze resztkami rokokowej spuœcizny,<br />

której w sam raz na tyle wystarczy³o, aby ubarwiæ ¿ycie warszawskiej<br />

society i spêdziæ nudê z czo³a podporucznika o szafirowych<br />

oczach.<br />

(WASYLEWSKI, 1920)<br />

Nastêpnie ods³ania³ niemal krok po kroku prywatne ¿ycie poety,<br />

który – posiada³ nie tylko talent twórczy, ale równie¿ niezwyk³¹<br />

si³ê przyci¹gania „fatalnych” kobiet. Dziêki jednej z nich, Zofii<br />

Ruciñskiej, cierpi¹cej „na akcesy niemi³osiernie mêcz¹cych paroksyzmów,<br />

innymi s³owy – na histeroepilepsjê” (WASYLEWSKI, 1920),<br />

pojawi³a siê w biografii Malczewskiego kwestia tak zwanego magnetyzmu<br />

– s³ynnego „wynalazku” wiedeñskiego lekarza 2 . Okaza-<br />

³a siê ona na tyle powa¿na, ¿e przedwczesna œmieræ poety wynika³a<br />

z fascynacji p³ci¹ piêkn¹ i nast¹pi³a na skutek eksperymentów<br />

psychoterapeutycznych!<br />

¯ycie wieszczów – nie zawsze us³ane ró¿ami<br />

Innym w¹tkiem z krêgu uczuæ by³a sprawa niew¹tpliwie g³oœnego<br />

romansu Zygmunta Krasiñskiego z Delfin¹ Potock¹. Wasylewski<br />

dokona³ tu bardzo ciekawego zabiegu: przy minimalnym komentarzu<br />

i maksymalnej iloœci materia³u Ÿród³owego (listów) pozwala<br />

czytelnikowi œledziæ rozwój sytuacji nie tylko z punktu widzenia<br />

nieszczêœliwego kochanka, ale tak¿e poprzez opinie jego bliskich.<br />

2 Magnetyzm – w³aœciwie „magnetyzm zwierzêcy”, zwany te¿ mesmeryzmem<br />

od nazwiska swego twórcy, lekarza wiedeñskiego F.A. Mesmera (1734–<br />

1815), by³ teori¹ fizykalno-medyczn¹, popularn¹ na prze³omie XVIII i XIX wieku.<br />

Fenomen magnetyzmu i modne podówczas eksperymenty magnetyzerskie<br />

zajmowa³y umys³y w ca³ej nieomal Europie, staj¹c siê jednym z ubocznych<br />

zjawisk towarzysz¹cych pocz¹tkom epoki romantyzmu (BACHÓRZ, KOWAL-<br />

CZYKOWA, red., 1991: 526).


Felietony Stanis³awa Wasylewskiego...<br />

227<br />

Zamieszcza precyzyjne relacje z wyjazdów do uzdrowisk i z przebiegu<br />

spotkañ „na salonach”, zdawane na bie¿¹co przez ich uczestników.<br />

Ciekaw¹ kwesti¹ by³ tak¿e konflikt syna (Zygmunta Krasiñskiego)<br />

z ojcem, który znalaz³ swój wyraz w emocjonalnych listach Wincentego<br />

Krasiñskiego. Zatroskany o przysz³oœæ potomka, z uporem<br />

i konsekwencj¹ sprzeciwia³ siê stary genera³ karierze poetyckiej<br />

Zygmunta i jego zainteresowaniu „niew³aœciwymi kobietami”.<br />

Jak dowiód³ Wasylewski:<br />

lata ca³e walczy³ i przedk³ada³, aby wybiæ synowi z g³owy<br />

mi³oœæ do Joanny Bobrowej. Jako odtrutkê wyszuka³ mu sam<br />

Delfinê Potock¹, nie przypuszczaj¹c, ¿e go zakuwa w kajdany<br />

do koñca ¿ycia, a sobie przysparza nowej udrêki.<br />

(WASYLEWSKI, 1936)<br />

Z pewnoœci¹ zajmuj¹cy to temat, nie tylko dla mi³oœników poezji<br />

Krasiñskiego.<br />

Dociekliwy felietonista nie móg³ równie¿ pomin¹æ interesuj¹cych<br />

fragmentów z ¿yciorysu „naczelnego wieszcza”, Adama Mickiewicza,<br />

choæ pocz¹tki poetyckiej kariery wcale nie wskazywa³y na to,<br />

¿e zapracuje sobie na takie miano. Pierwsze du¿e dzie³o, Ballady<br />

i romanse, musia³o stoczyæ ostr¹ walkê z klasycystycznymi opozycjonistami.<br />

Szczególnie na oœwieconych dworach by³o traktowane<br />

jako przyk³ad z³ego gustu w literaturze i napotyka³o na ci¹g³¹ krytykê.<br />

Felieton Wasylewskiego Zuchwalstwo roku 1822 (1932) dotyka<br />

tego problemu z nieco innej strony. Mówi o pierwszym odkrywcy<br />

talentu Mickiewicza, którym okaza³ siê... wileñski zecer nazwiskiem<br />

Boñczyk, z oficyny wydawniczej Zawadzkiego, w której opracowywano<br />

tomik. Wkrótce potem „przywtórzy³a mu” ca³a prowincja.<br />

W tych niesamowitych, przepe³nionych emocjami opowieœciach<br />

ludowych klucznice, ochmistrzynie, fraucymery, zaczytywa³y siê, zaœpiewywa³y,<br />

zap³akiwa³y (WASYLEWSKI, 1932). Dwór natomiast zastanawia³<br />

siê, kim jest ten „nieznany ch³opak”, który porwa³ swoim<br />

pisaniem takie rzesze czytelników! A sam Mickiewicz? Okazuje<br />

siê, ¿e by³ wielce uradowany tym faktem. Wasylewski twierdzi, ¿e<br />

15*


228 DAGMARA JEZIERSKA<br />

nie chcia³ on pisaæ po „horacjuszowsku” – dla niewielu, ale w³aœnie<br />

wci¹gn¹æ w nowy pr¹d prosty lud. Do niego adresowa³ swoje<br />

ballady. Przy jego pomocy chcia³ zatrz¹œæ filarem myœli oœwieceniowej.<br />

Autor Zuchwalstwa... stara³ siê zrozumieæ zaniepokojonych takim<br />

stanem rzeczy klasyków, którzy pewni swojej filozofii oœwieceniowej,<br />

zmuszeni zostali nagle do stawienia czo³a nowej, nieznanej<br />

sile, kieruj¹cej siê irracjonalnymi przes³ankami, odwo³uj¹cej do<br />

zapomnianych dot¹d pok³adów ludzkiej œwiadomoœci, a przede<br />

wszystkim, spotykaj¹cej niezwyk³y, pozytywny oddŸwiêk w spo³eczeñstwie.<br />

D³ug¹, samotn¹ walkê przysz³o jeszcze stoczyæ Mickiewiczowi,<br />

zanim przekona³ wszystkich do siebie. Okaza³o siê bowiem, ¿e nawet<br />

przyjaciele filomaci z zatrwo¿eniem przygl¹dali siê poczynaniom<br />

kompana – mimo atmosfery buntowniczej, mimo pilnej pracy<br />

nad zrozumieniem prze³omu w duszy poety, mimo jego wysi³ków<br />

w tym kierunku – tkwili po uszy w starych szablonach patrzenia<br />

i odczuwania (WASYLEWSKI, 1932).<br />

Cieszyæ siê wówczas przysz³o „zuchwa³emu” poecie z tego, ¿e czytelników<br />

przysparza³ Balladom i romansom ich pierwszy entuzjasta,<br />

wileñski zecer Boñczyk.<br />

Na brak s³awy z pewnoœci¹ nie mog³o narzekaæ „dzie³o ¿ycia”<br />

Mickiewicza. Zagadnienia tego dotyczy felieton Wasylewskiego Zakazany<br />

rêkopis „Pana Tadeusza” (1934). Uwagi publicysty rzuci³y<br />

œwiat³o na jeszcze jeden aspekt epopei. Prowokowa³o pytanie, dlaczego<br />

ksi¹¿ka by³a zakazana. Dla dzisiejszego czytelnika odpowiedŸ<br />

na nie wydaje siê z pozoru prosta. Wasylewski porusza³ jednak<br />

dwie kwestie zwi¹zane z tym zagadnieniem.<br />

Pierwsza z nich dotyczy niezrozumienia intencji autora: wydaje<br />

siê, ¿e ten autentyk by³ przez ca³e stulecie jakby zakazany, skoro<br />

przecie uczyliœmy siê w szkole, ¿e koniec „Pana Tadeusza” jest jego<br />

pocz¹tkiem, a nie na odwrót, jak chcia³ Mickiewicz – powiedzia³<br />

Wasylewski. Dotkn¹³ w tym miejscu problemu powstania Epilogu.<br />

Stara³ siê udowodniæ, ¿e najpierw powsta³o dzie³o, a dopiero póŸniej<br />

zakoñczenie, które niekoniecznie by³o form¹ oddania stosunków<br />

panuj¹cych na emigracji, a tylko s³owami finalnymi poety:


Felietony Stanis³awa Wasylewskiego...<br />

229<br />

O tem¿e dumaæ na paryskim bruku... Rozumie siê o tym, co ja Mickiewicz,<br />

wy¿ej w 12 ksiêgach powiedzia³em – interpretowa³ felietonista.<br />

Drugie zagadnienie dotyka bardziej dos³ownie problemu zakazania<br />

lektury dzie³a. Przybli¿a czytelnikowi sytuacjê, w jakiej znajdowali<br />

siê ówczeœni sympatycy Pana Tadeusza, a jednoczeœnie<br />

w bardzo przejrzysty sposób opisuje sposoby radzenia sobie z carskimi<br />

nakazami. Okazuje siê, ¿e przemyt ksi¹¿ki zakrojony by³ na<br />

ogromn¹ skalê! I o ile nie ca³a szlachta zna³a dok³adnie jej treœæ,<br />

to posiadanie w swych zbiorach egzemplarza „biblii emigrantów”,<br />

by³o wrêcz obowi¹zkiem. Kwit³ zatem proceder nielegalnego, ¿mudnego,<br />

ale z zapa³em wykonywanego rêcznego przepisywania obszernego<br />

dzie³a, co doprowadzi³o do tego, ¿e w biblioteczkach szlacheckich<br />

w ca³ej Polsce znalaz³y siê „zakazane rêkopisy”. Do dobrego<br />

wrêcz tonu nale¿a³o, by powstaniec wyruszaj¹cy w bój przepisa³<br />

swej ukochanej choæ jeden tomik „poetów zakazanych”, do których<br />

nale¿eli równie¿ pozostali wieszczowie, a tak¿e Kornel Ujejski<br />

i Wincenty Pol. Niesamowite wrêcz wydaj¹ siê dziœ opisane przez<br />

Wasylewskiego sposoby przemycania ksi¹¿ki do kraju: przewo¿ono<br />

je w beczkach po winie, w skrzyniach z koszulami albo po prostu<br />

zdzierano stronê tytu³ow¹ i w³¹czano Pana Tadeusza w zbiorowe<br />

wydania dzie³ Mickiewicza.<br />

Lektura felietonów Stanis³awa Wasylewskiego dotycz¹cych epoki<br />

romantyzmu jest dla wspó³czesnego czytelnika niew¹tpliwie zaskakuj¹cym<br />

prze¿yciem. Odbr¹zowianie wielkich postaci epoki dokona³o<br />

siê, dziêki wnikliwoœci ich autora, w sposób mistrzowski. Teksty<br />

te maj¹ dziœ podwójn¹ wartoœæ – nie tylko prezentuj¹ ¿ycie codzienne<br />

osób stoj¹cych na najwy¿szych pomnikach s³awy, ale czyni¹<br />

to, wykorzystuj¹c b³yskotliwy dowcip, ironiê, zrêcznie wplatane<br />

dygresje oraz niezwyk³¹ erudycjê ich twórcy.


230 DAGMARA JEZIERSKA<br />

Literatura<br />

BACHÓRZ J., KOWALCZYKOWA A., red. (1991): S³ownik literatury polskiej XIX w.<br />

Wroc³aw.<br />

BIERNACKI J., red. (1995): Encyklopedia historii Polski. Dzieje polityczne. T. 4.<br />

Warszawa.<br />

BRO¯EK A. (1995): Po piêædziesiêciu latach. Wokó³ Stanis³awa Wasylewskiego<br />

i jego „Na Œl¹sku Opolskim”. Opole.<br />

CHUDZIÑSKI E. (2002): Felieton. Geneza i ewolucja gatunku. W: BAUER Z., CHU-<br />

DZIÑSKI E., red.: Dziennikarstwo i œwiat mediów. Kraków.<br />

JAROWIECKI J. (1997): Studia nad pras¹ polsk¹ XIX i XX w. Kraków.<br />

KOSMAN M. (1991): Stanis³aw Wasylewski jako znawca i popularyzator historii.<br />

W: POŒPIECH J., red.: Z ¿ycia i twórczoœci Stanis³awa Wasylewskiego. Materia³y<br />

z sesji naukowej odbytej w Opolu w dniu 12 grudnia 1989 r. Opole.<br />

£OJEK J., MYŒLIÑSKI J., W£ADYKA W. (1988): Dzieje prasy polskiej. Warszawa.<br />

POŒPIECH J. (1994): Epoka romantyzmu w pracach Stanis³awa Wasylewskiego.<br />

„Kwartalnik Opolski”, z. 4.<br />

POŒPIECH J., red. (1991): Z ¿ycia i twórczoœci Stanis³awa Wasylewskiego. Materia³y<br />

z sesji naukowej odbytej w Opolu w dniu 12 grudnia 1989 r. Opole.<br />

ród³a<br />

WASYLEWSKI S. (1920): O poruczniku Malczewskim. „S³owo Polskie”, nr: 564,<br />

566, 568.<br />

WASYLEWSKI S. (1936): Skargi tragicznego ojca. „Gazeta Polska”, nr 244.<br />

WASYLEWSKI S. (1934): Zakazany rêkopis „Pana Tadeusza”. „Gazeta Polska”,<br />

nr 54.<br />

WASYLEWSKI S. (1922): Zatrute ko³acze. Kilka uzupe³nieñ do ¿yciorysu autora<br />

„Marii”. „Tygodnik Ilustrowany”, nr 7.<br />

WASYLEWSKI S. (1932): Zuchwalstwo roku dwudziestego drugiego. „S³owo”<br />

[Wilno], nr 111.<br />

WASYLEWSKI S. (1959): Czterdzieœci lat powodzenia. Przebieg mojego ¿ycia. Wroc³aw.


£UCJA STANICZKOWA<br />

Obecnoœæ gwary œl¹skiej<br />

w literaturze – próba opisu zagadnienia<br />

na wybranych przyk³adach<br />

„Kiedy Mistral mówi³ mi swoje strofy w piêknym jêzyku prowansalskim,<br />

w 3/4 sk³adaj¹cym siê z ³aciny, któr¹ kiedyœ mówi³y królowe,<br />

a dziœ rozumiej¹ tylko pasterze, w g³êbi duszy podziwia³em tego<br />

cz³owieka. Myœl¹c o ruinie, w jakiej znalaz³ swój jêzyk ojczysty,<br />

i o tym, co z nim zrobi³, widzia³em jeden z tych starych, upad³ych<br />

pa³aców princez des Baux: ju¿ bez dachu, bez kru¿ganków z balustradami,<br />

bez witra¿y w oknach. A potem nagle, pewnego dnia,<br />

syn jednego z wieœniaków zapala siê do tych ruin i obrusza siê,<br />

widz¹c je tak sprofanowane. Szybko, szybko wygania byd³o z dziedziñca<br />

i sam jeden, maj¹c tylko wró¿ki do pomocy, rekonstruuje<br />

wielkie schody, wyk³ada œciany boazeri¹, wstawia witra¿e do okien,<br />

z³oci salê tronow¹ i podnosi z ruin ten pyszny niegdyœ pa³ac, gdzie<br />

bywali papie¿e i cesarzowe. Ten syn wieœniaka to Mistral” (HAMON,<br />

ROGER-VASSELIN, red., 2000; prze³. – £.S.). Tak pisa³ Alphonse Daudet<br />

o twórczoœci poety, który „podnosi³ z ruin” zapominany jêzyk<br />

prowansalski, wypierany przez francuski. S³owa te przypominaj¹<br />

mi siê zawsze, gdy spotykam ludzi, dla których nobilitacja œl¹skiej<br />

gwary jest przedmiotem ci¹g³ej troski. Wiele mamy do zawdziêczenia<br />

jêzykoznawcom, a tak¿e pisarzom i poetom, którzy potrafi¹<br />

wykorzystaæ piêkno œl¹skiej gwary w literaturze i wprowadziæ j¹<br />

„na salony literackie”.


232 £UCJA STANICZKOWA<br />

Rozwa¿ania nad obecnoœci¹ gwary œl¹skiej w literaturze wymagaj¹<br />

ustalenia kryteriów, które pomog¹ w porz¹dkowaniu spostrze-<br />

¿eñ. I tak, osobnej obserwacji podlegaæ powinny utwory pisarzy<br />

i poetów ludowych oraz utwory autorów wykszta³conych. Inne<br />

wnioski nasuwaæ siê bêd¹ podczas œledzenia stosowania gwary<br />

przez pisarzy – przybyszów i przez pisarzy œl¹skich, wyros³ych<br />

w œrodowisku gwarowym. Tak¿e okres historyczny, w którym powstawa³y<br />

utwory czerpi¹ce z zasobów gwary œl¹skiej, nie jest bez<br />

znaczenia. Z pewnoœci¹ wa¿n¹ cezurê czasow¹ stanowi rok 1922,<br />

przed którym poetom przyœwieca³o d¹¿enie do maksymalnej „czystoœci”<br />

jêzyka polskiego (K. Damrot, N. Bonczyk), a tak¿e rok 1939,<br />

kiedy powszechn¹ akceptacjê zyskiwa³y utwory akcentuj¹ce regionalny<br />

rodowód literatury o Œl¹sku i powstaj¹cej na Œl¹sku. Bardzo<br />

interesuj¹ce rozwi¹zania proponuje najnowsza literatura. Jerzy<br />

Szymik, Stefan Szymutko, Kazimierz Kutz, Wojciech Kuczok<br />

– to pisarze najbardziej znani, a ka¿dy z nich ma w³asn¹ koncepcjê<br />

siêgania do skarbca jêzyka, w którym wzrasta³.<br />

Do ciekawych wniosków prowadz¹ wypowiedzi œl¹skich pisarzy<br />

niemieckojêzycznych na temat gwary, jest to jednak zagadnienie<br />

wymagaj¹ce osobnego omówienia. Niniejszy tekst zaledwie sygnalizuje<br />

zjawisko niezwykle ciekawe i – jak s¹dzê – wa¿ne, skupiaj¹ce<br />

siê wokó³ zagadnienia: W jakim stopniu oraz w jaki sposób<br />

gwara œl¹ska obecna jest w literaturze? Najciekawsza jednak by-<br />

³aby odpowiedŸ na pytanie: Dlaczego i z jakim skutkiem pisarze<br />

œl¹scy siêgali/siêgaj¹ do gwary? Postaram siê wskazaæ na wybranych<br />

przyk³adach zjawiska gwarowe wystêpuj¹ce w literaturze<br />

dwudziestolecia miêdzywojennego (Gojawiczyñska, Szewczyk, Morcinek)<br />

i w literaturze najnowszej (Szymik, Szymutko, Kutz, Kuczok).<br />

Pola Gojawiczyñska przebywa³a na Œl¹sku niespe³na rok – od<br />

jesieni 1931 roku mieszka³a w Piekarach Œl¹skich, a w³aœciwie<br />

w Szarleju, obecnie dzielnicy Piekar. Zarówno krajobraz œl¹ski, który<br />

dla pisarki by³ zgo³a egzotyczny, jak i Œl¹zacy zafascynowali j¹<br />

tak dalece, ¿e w bardzo krótkim czasie powsta³y a¿ dwie ksi¹¿ki<br />

o Œl¹sku: Powszedni dzieñ i Ziemia El¿biety. Gojawiczyñska nie<br />

zna³a gwary, ale uzna³a j¹ za nieod³¹czny atrybut swoich bohate-


Obecnoœæ gwary œl¹skiej w literaturze...<br />

233<br />

rów tak dalece, ¿e elementy tego jêzyka nie tylko wprowadzi³a do<br />

dialogów i monologów wewnêtrznych postaci, ale równie¿ – w ró¿nym<br />

natê¿eniu – jêzyk narratora wystylizowa³a na mowê „jednego<br />

z nich”. Nie gromadzi³a jednak wyrazów i frazeologizmów charakterystycznych<br />

dla œl¹skiej gwary, raczej stara³a siê oddaæ melodiê<br />

tego jêzyka. Mo¿na odnieœæ wra¿enie, ¿e mamy do czynienia<br />

z wprowadzeniem w³aœciwoœci stylu mowy plebejskiej w ogóle, bez<br />

starania o zgodnoœæ z jêzykiem mieszkañców Szarleja. Autorka Ziemi<br />

El¿biety tak charakteryzuje ich mowê:<br />

Pozostawa³a monotonna mowa, przyd³ugie okresy, w których<br />

dopiero przy koñcu le¿a³ sens zdania – pe³na archaizmów<br />

i uroczystych zwrotów koœcielnych.<br />

(GOJAWICZYÑSKA, 1957: 128)<br />

Piêknym przyk³adem obecnoœci gwary w literaturze polskiej jest<br />

poemat Hanys Wilhelma Szewczyka. „Poemat Hanys, [to] utwór,<br />

dziêki któremu Szewczyk wszed³ do literatury, a nie tylko do lokalnego<br />

œrodowiska literackiego” – stwierdza Zdzis³aw HIEROWSKI<br />

(1969: 320). Krytyka ogólnopolska zainteresowa³a siê tym utworem,<br />

m.in. Stanis³aw Czernik stara³ siê zakwalifikowaæ go w obrêb<br />

programu literackiego zwanego autentyzmem.<br />

Na w¹tek epicki poematu sk³adaj¹ siê wydarzenia rozgrywaj¹ce<br />

siê w osadzie kopalnianej: pierwsze z nich – katastrofa w kopalni<br />

– poci¹ga za sob¹ nastêpne: kalectwo, zwolnienie z pracy tytu³owego<br />

bohatera, nêdza w rodzinie, kopanie biedaszybu i jego<br />

zrujnowanie, a¿ w koñcu nakaz eksmisji, co musi doprowadziæ do<br />

tragicznego fina³u – samobójstwa Hanysa. Wydarzenia te prowokuj¹<br />

liryczne dygresje, bêd¹ce wyrazem rozgoryczenia niedawnych<br />

powstañców, dziœ bezrobotnych i upokarzanych.<br />

W. Szewczyk w swoim poemacie u¿ywa gwary w sposób naturalny,<br />

wówczas gdy s³owo gwarowe jest niezast¹pione i niezbêdne,<br />

np. kiedy nazywa czêœci stroju kobiety œl¹skiej: Starka stanê³a<br />

z boku. Oczy w szalejce skry³a. (...) Niemyte, ma³e g³owy wkopa³y<br />

siê do kiecek. (...), [matka] Cicho owija dziecko w zamazan¹ chackê.<br />

(...), lub zabawki: graczki i sprzêty: grotki.


234 £UCJA STANICZKOWA<br />

Najciekawsze jednak w poemacie Szewczyka jest siêganie po<br />

zwroty i s³owa gwarowe w procesie obrazowania. Wyrazy dŸwiêkonaœladowcze<br />

z zasobu gwary skutecznie odgrywaj¹ swoj¹ rolê:<br />

syrena to siê za³knie, to opadnie z jêkiem (...), Od ha³d bucha ¿ar.<br />

Blady jedwab powietrza w d³oniach wnet zaszuszczy. (...) Trzêsie<br />

szop¹ ¿elazn¹, czarne wózki jaszcz¹ (...). Porównania zyskuj¹ na<br />

plastycznoœci, gdy odwo³uj¹ siê do elementów znanych, wroœniêtych<br />

w œwiadomoœæ mieszkañców Œl¹ska:<br />

Dni jak koleby z wêglem, noce jak stemple w strzêpach. (...)<br />

Go³e piersi górników napieraj¹ naprzód, ale nie rusz¹ ludzi,<br />

co stoj¹ jak strómy. (...) Zdania przez pierœ furkoc¹ jak puste<br />

koleby. (...) Poca³uj w gorzkie usta ziemiê – twoj¹ opokê,<br />

w tragaczu skiby nieba jak chleb do domu zwieŸ.<br />

W licznych metaforach poeta przywo³uje elementy œl¹skiego krajobrazu,<br />

w którym dominuj¹ ha³dy i kominy:<br />

Co dzieñ ha³d¹ zw¹tpienia roœnie w niebo Œl¹sk: (...)<br />

Nieszczêœcie chodzi œmia³o, odwa¿nie, na przymo, wêgiel siê<br />

bardzo chêtnie dobiera do gard³a. (...) S³oñce ju¿ siê nadzia³o<br />

na komin wniebopienny, druga zmiana w nadszybiu, kroki<br />

pe³ne lêku. (...) Czasem o œwicie w astrach Bóg na ha³dach<br />

klêczy. (…) Ciep³o ¿enie ulic¹. Od ha³d bucha ¿ar.<br />

I choæ s³owa: ha³da, nadszybie, druga zmiana s¹ obecne w jêzyku<br />

ogólnopolskim, to jednak odczytanie ich wymaga pewnego<br />

wtajemniczenia. Mamy tu do czynienia z trochê innym œwiatem<br />

znaczeñ: druga zmiana w nadszybiu oznacza, ¿e rozpoczê³a siê<br />

druga czêœæ dnia, w której kolejna grupa górników zamieni œwiat³o<br />

dnia na mrok kopalni, pozwalaj¹c tym samym zobaczyæ dzieñ<br />

tym, którzy wyjechali. Czas zwyk³o siê odmierzaæ mijaj¹cymi dniami<br />

i nocami, tu natomiast jest on mierzony inaczej, nastêpuj¹cymi<br />

po sobie zmianami, bo dzieñ trwa tylko tyle, ile go pozosta³o po<br />

szychcie.


Obecnoœæ gwary œl¹skiej w literaturze...<br />

235<br />

Oczywiœcie, w dialogach, mowie pozornie zale¿nej, w monologu<br />

wewnêtrznym s³owa gwarowe wystêpuj¹ czêœciej: Kopalnia siê rozleci<br />

jak stary marny klamor; By³ dziwny i o¿arty. Pieroni³, kl¹³<br />

ponuro na jakiœ rz¹d czy zarz¹d (...). [dzieci] bajuka³y, [by³y]<br />

umurcane.<br />

G³ówny bohater nie wypowiada ani jednego zdania, choæ ca³e<br />

brzemiê emocji jest na nim skoncentrowane. Intensywnoœæ uczuæ<br />

przekracza³a pojemnoœæ s³ów.<br />

W. Szewczyk stosuje tak¿e ca³e zwroty frazeologiczne lub ich<br />

czyteln¹ trawestacjê:<br />

Wtedy to jeszcze górnik by³ panem na swoim, ci¹gnêli wszyscy<br />

ch³opcy do pracy jak do chaji.<br />

(...) niech wam Polska da ¿raæ!<br />

(...) psinco mamy w ¿yciu.<br />

(...), ¿e nawet mu siê w sercu miêkko zrobi³o trochê.<br />

(...) Braknie poma³u wêgla jak zabrak³o chleba, trzeba mu<br />

bêdzie z domu gdzieœ po fechcie wyjœæ (...). Przysz³a bez<br />

uciechy.<br />

(SZEWCZYK, 1967)<br />

Ju¿ nawet tak pobie¿ny przegl¹d pokazuje, ¿e W. Szewczyk<br />

œwiadomie i celowo wprowadza³ gwarê. Sposób, w jaki to robi,<br />

œwiadczy, ¿e ocenia³ piêkno tego jêzyka na równi z jêzykiem literackim.<br />

S³owa gwarowe oddaj¹ intencje autora nie gorzej od jêzyka<br />

ogólnopolskiego, a czêsto s¹ w tym doskonalsze. Zauwa¿yæ przy<br />

tym trzeba, ¿e Szewczyk konsekwentnie stara³ siê unikaæ germanizmów.<br />

S³awa Gustawa Morcinka znacznie przyczyni³a siê do rozpowszechnienia<br />

œl¹skiej gwary tak¿e poza terenem Œl¹ska. Stylizacja<br />

gwarowa w prozie Morcinka jest zabiegiem artystycznym stosowanym<br />

umiejêtnie, aby czytelnik móg³ „posmakowaæ” tej mowy,<br />

aby jednoczeœnie nie ucierpia³a czytelnoœæ, komunikatywnoœæ tekstu.<br />

W utworach Morcinka narracja prowadzona jest jêzykiem literackim,<br />

natomiast w dialogach i monologach wewnêtrznych zastosowana<br />

zosta³a stylizacja:


236 £UCJA STANICZKOWA<br />

– Ja! Jako prawiem! (...) Polska bydzie nam rada. (...) My<br />

se do tej Polski musimy jakby chodnik przez gêsty las wyrêbowaæ<br />

i sami do niej jakby na dwierze waliæ i krzyczeæ, a¿<br />

nas puszcz¹ do siebie. Tak to jest. Ale nie dziwota.<br />

(...)<br />

Poczekaj, a¿ dopowiem do koñca. (...) Ostatnie s³owo ci powiadam.<br />

Ja ciê wychowa³ na Polaka... broni³ ciê przed ich<br />

trucizn¹... obroni³em a¿ do tej chwili... W szkole ciê nie zrobili<br />

judaszem... a kiedyœ do wojska szed³, pamiêtasz? ...prawi³em<br />

ci wtedy, ¿ebyœ siê wystrzega³ ich jak z³ego ducha... Da³em ci<br />

szkaplerz... tyœ mi da³ rêkê na to... powiedzia³eœ, ¿e ni..., ¿e<br />

siê nie musza baæ o ciebie... Pamiêtasz?<br />

(MORCINEK, 1987: 39, 150)<br />

Stylizacja jest na tyle delikatna, ¿e nie zak³óca zrozumienia tekstu<br />

nawet tym czytelnikom, którzy za poœrednictwem powieœci<br />

G. Morcinka po raz pierwszy zetknêli siê ze œl¹sk¹ gwar¹. Autor<br />

Wyr¹banego chodnika wyraŸnie indywidualizuje jêzyk postaci.<br />

Gwar¹ mówi¹ ludzie proœci, natomiast ksi¹dz, pose³ pos³uguj¹ siê<br />

jêzykiem ogólnopolskim. Wtr¹cone kwestie niemieckie czy czeskie<br />

dodatkowo podkreœlaj¹ autentyzm jêzyka.<br />

Bohaterowie powieœci Morcinka wyznaj¹ mi³oœæ, wyra¿aj¹ smutek,<br />

roztrz¹saj¹ sprawy polityczne „po œl¹sku”. I nie brakuje s³ów<br />

na wyra¿enie wielkich uczuæ i wa¿nych spraw. Wilhelm Szewczyk,<br />

jeden z pierwszych czytelników powieœci Wyr¹bany chodnik, powiedzia³:<br />

„Czym by³ Gustaw Morcinek dla m³odzie¿y œl¹skiej (...)?<br />

Czym by³ dla nas, synów górniczych, wychowanych jak on w cieniu<br />

ha³d, w poszumach kopalni, w zgie³ku familoków? (...) Ale tu<br />

oto spotykaliœmy siê z opisem artystycznym; smakowaliœmy ka¿de<br />

zdanie, dumni, ¿e tak doskonale przylegaj¹ do niego te czy inne,<br />

znane nam z codziennego u¿ytku wyra¿enia gwarowe; podziwialiœmy<br />

pisarza za opis spraw i rzeczy, o których nie s¹dziliœmy, ¿e<br />

bêd¹ siê nadawa³y do wielkiej, epickiej opowieœci. Wyr¹bany chodnik<br />

po prostu przywróci³ znaczenie wszystkim drobnym akcesoriom<br />

¿ycia œl¹skiego, które przez to samo wchodzi³y do literatury jako<br />

elementy pe³noprawne, mog¹ce budziæ takie samo wzruszenie, ja-


Obecnoœæ gwary œl¹skiej w literaturze...<br />

237<br />

kie budzi³y w nas dot¹d romantyczne rekwizyty spod Nowogródka<br />

czy z ukraiñskich stepów” (SZEWCZYK, 1961: 64).<br />

We wspó³czesnych utworach literackich pozycja gwary jest szczególna.<br />

Pisarze nie siêgaj¹ po s³owa gwarowe, ¿eby podnieœæ wartoœæ<br />

artystyczn¹ utworu, uatrakcyjniæ lekturê czy wzmocniæ autentyzm<br />

œwiata przedstawionego. Odnosimy wra¿enie, ¿e przyjêli oni<br />

inn¹ perspektywê œwiata, widzianego przez pryzmat jêzyka. Zastosowanie<br />

gwary ¿ywej, autentycznej, a nie stylizacji ma na celu<br />

powiedzenie cz¹stki prawdy o Œl¹zaku: o jego specyficznym odbiorze<br />

œwiata.<br />

Kazimierz Kutz jako pisarz jest mniej znany ni¿ jako re¿yser<br />

czy senator. A jednak, kiedy fragmenty jego Pi¹tej strony œwiata<br />

ukaza³y siê w „NaG³osie”, Wis³awa Szymborska powiedzia³a: „Narodzi³<br />

siê nam pisarz!” Ju¿ lektura pierwszych zdañ uœwiadamia<br />

czytelnikowi, ¿e styl Kutza jest niepowtarzalny. Stosuje on gwarê<br />

tylko w dialogach, je¿eli nie liczyæ sporadycznych s³ów, takich jak<br />

np. ewald, filowaæ, spamiêtaæ. W jego tekstach zastosowanie gwary<br />

czêsto daje efekt komiczny. Komizm s³owny polega w nich na<br />

maksymalnym uproszczeniu informacji, nazywaniu wielkich, wa¿nych<br />

spraw s³owami tak zwyk³ymi, ¿e a¿ banalnymi. Wspominaj¹c<br />

mistrza œwiata w biegach d³ugodystansowych, Jerzego Chromika,<br />

swojego kolegê z gimnazjum mys³owickiego, tak pisze:<br />

Chromika spotka³em nazajutrz po jego s³awnym zwyciêstwie<br />

nad koalicj¹ biegaczy wêgierskich, ze s³ynnym Iharosem, rekordzist¹<br />

œwiata. (...) Zobaczy³em go w hallu marnego hotelu.<br />

Siedzia³ w foteliku w k¹cie, chudy i blady – jak zwykle. Nikt<br />

go nie rozpoznawa³, a i on by³ jakiœ nieobecny. (...) W koñcu<br />

mówiê: – „Czeœæ Jorguœ! Co robisz?” On ockn¹³ siê i zapyta³:<br />

– „To niy wiysz? Jo lotom”.<br />

(KUTZ, 1999)<br />

W tym lotom mieœci siê bardzo wiele: i to, ¿e by³ lepszy ni¿ rekordzista<br />

œwiata, i to, ¿e mia³ na koncie wiele tytu³ów mistrzowskich,<br />

i to, ¿e by³ gwiazd¹ sportu, itd. Dla Chromika wa¿ne by³o<br />

tylko to, co robi³ – biega³. Robi³ to najlepiej, jak potrafi³. I to by³o


238 £UCJA STANICZKOWA<br />

istotne. Reszta – zaszczyty, s³awa – by³a mniej wa¿na ni¿ dobrze<br />

wykonana praca. Kutz jest szczególnie wra¿liwy na lapidarnoœæ<br />

komunikatu charakterystyczn¹ dla mowy Œl¹zaków. Przyk³ady<br />

mo¿na mno¿yæ. Zanim przytoczê króciutki fragment jego rozmowy<br />

z koleg¹ szkolnym spotkanym podczas realizacji Soli ziemi czarnej<br />

w Szopienicach, muszê odwo³aæ siê do ustaleñ Jolanty Tambor.<br />

W jej ksi¹¿ce Mowa Górnoœl¹zaków oraz ich œwiadomoœæ jêzykowa<br />

i etniczna, w rozdziale Opis gwary, omówione zosta³y m.in. wyrazy<br />

„tabu”, np. pieron. Autorka pisze: „Bardzo s³abo stabuizowany<br />

w gwarze œl¹skiej jest wyraz: dupa: Ja, ja, bo jo kochom tych Œl¹zoków,<br />

bo jo te¿ jest Œl¹zok, ale, ale to som takie dupy stropione<br />

(...). Jest to zatem kolejny przyk³ad s³owa o zdecydowanie s³abszej<br />

wartoœci wulgarnej w gwarze ni¿ w jêzyku ogólnopolskim” (TAM-<br />

BOR, 2006: 225).<br />

A teraz powróæmy do Kutza.<br />

Ma³y stan¹³ pode mn¹, by³ w „laciach”. (...) Aby zmieniæ<br />

temat, pytam: – „Alojz, coœ ty tak zmalo³ przez te lata?” – Jo<br />

niy zmalo³, jo dupia dwadziyœciapiynæ lot na dole. Jo sie<br />

zdepto³.<br />

Kolejnym przyk³adem jest scena z babk¹ w Pi¹tej stronie œwiata:<br />

Z babk¹ by³o tak samo. Do koñca ¿ycia nie by³a w stanie spamiêtaæ<br />

jednego s³owa niemieckiego, przez co mieliœmy z ni¹<br />

podczas okupacji mnóstwo k³opotów – to przez ni¹ niemal<br />

codziennie naklejano nam na drzwiach plakat (...) WER<br />

POLNISCH SPRICHT IST UNSER FEIND (...) Siedzia³a na<br />

swoim miejscu przy drzwiach – na ³awce od butów (...) pyta³a<br />

o coœ oczywistego, a poniewa¿ g³uch³a z wiekiem i wtedy jakoœ<br />

raptownie, wiêc trzeba jej by³o g³oœno odpowiadaæ. (...) Ona<br />

oczywiœcie nie dos³ysza³a, wiêc powtarza³a pytanie (...), a chodzi³o<br />

przewa¿nie o godzinê, na przyk³ad – „Kela tam teroz na<br />

zygorze?” (…) cz³owiek zamiera³ ze strachu i tym bardziej nie<br />

odpowiada³, ona nie mog¹c siê doczekaæ odpowiedzi pyta³a<br />

ju¿ z tak¹ iloœci¹ decybeli, ¿e pies siê chowa³ pod ³ó¿ko, i wtedy,


Obecnoœæ gwary œl¹skiej w literaturze...<br />

239<br />

aby rzecz nie przenios³a siê na s¹siedni familok, wrzeszcza³o<br />

siê jeszcze g³oœniej – nie zdaj¹c sobie sprawy – „Pó³ do<br />

jedynosty, babko!” „Ajjajjaj, jak tyn czas leci” – komentowa³a<br />

swój los i zamyœla³a siê ju¿ w po³owie tego krótkiego zdania,<br />

a cz³owiekowi serce zamiera³o ze strachu i w³asnej g³upoty.<br />

(KUTZ, 1994: 31)<br />

Podane przyk³ady nie powinny sugerowaæ, ¿e Kutz pos³uguje<br />

siê gwar¹ tylko po to, ¿eby uzyskaæ efekt komiczny. Kiedy Paulek<br />

wraca z wojny, z frontu i zes³ania – wycieñczony, ¿e nie do poznania,<br />

w³asny ojciec i matka nie rozpoznaj¹ go i nie chc¹ wpuœciæ do<br />

domu, s¹dz¹c, ¿e to kolejny ¿ebrak, dziod, który prosi o wsparcie,<br />

ogranicza siê do jednego, pojedynczego zdania: Jo jest Paulek, wasz<br />

syn!, nastêpnie klêka, bo ka¿de kolejne s³owo musia³oby zabrzmieæ<br />

patetycznie – tego wymaga³by tragizm sytuacji. Jednak Œl¹zak<br />

konsekwentnie wystrzega siê patosu. Kazimierz Kutz poprzez umiejêtne<br />

wyeksponowanie tej w³aœciwoœci mowy wskazuje na cechy<br />

charakterologiczne Œl¹zaków: umiar w s³owach i czynach – ani s³owa,<br />

ani czyny nie mog¹ przerastaæ sytuacji.<br />

Jêzyk bohaterów powieœci Gnój Wojciecha Kuczoka jest bodaj<br />

jedynym elementem, który pozwala usytuowaæ miejsce akcji na Œl¹sku.<br />

Ich dialogi œwiadcz¹ o tym, ¿e w trakcie szkolnej nauki poznali<br />

jêzyk ogólnopolski, jednak w ¿yciu domowym chêtnie siêgaj¹<br />

do gwary. Mieszanina jêzykowa, któr¹ siê porozumiewaj¹, jest<br />

znakiem czasu – obecnie bardzo czêsto w rozmowach prywatnych<br />

s³yszy siê taki w³aœnie jêzyk. Kuczok nie stylizuje, ale raczej naœladuje<br />

sposób mówienia bardzo rozpowszechniony wœród inteligencji<br />

z pierwszego pokolenia:<br />

Ty sie, ch³opie, nazywasz ojcem? Coœ ty zrobi³ dla niego<br />

w ¿yciu? (...) Maltretowaæ tylko umiesz, tak cie wychowa³a na<br />

gruchlika ta twojo matka, ta jyndza!<br />

Matka zaczyna³a „godaæ” mniej wiêcej wtedy, kiedy i stary<br />

K. rezygnowa³ z poprawnoœci jêzykowej, jednoczeœnie uwalnia³y<br />

siê w niej ³zy i gwara familocka.<br />

(KUCZOK, 2003: 124)


240 £UCJA STANICZKOWA<br />

Dziêki doskona³ej znajomoœci jêzyka Œl¹zaków, bêd¹cego konsekwencj¹<br />

i odbiciem w³aœciwoœci etnicznych i pogranicznych ich<br />

ziemi, Kuczok wykorzystuje, a nawet tworzy kod, na który sk³adaj¹<br />

siê podteksty, skróty myœlowe, aluzje. Bohater – narrator tak<br />

przedstawia ¿yciorys swego stryja:<br />

No i w³aœnie wtedy ta wojna:<br />

– To nas nie dotyczy, to siê przetoczy bokiem [trzeba wiedzieæ,<br />

dlaczego wojna mia³aby omin¹æ Œl¹sk – przyp. – £.S.]<br />

ten Wehrmacht:<br />

– Wiem, ¿e bior¹ Œl¹zaków [trzeba wiedzieæ, dlaczego<br />

mieliby nie wcielaæ Œl¹zaków – przyp. – £.S.]<br />

ten werbunek:<br />

– Das ist Misverstandnis, ich habe ein Kind, ich habe<br />

Ausbildung! No czy on mnie nie rozumie?<br />

te koszary: Piszê do ciebie kochanie... (...)<br />

te koszmary:<br />

– Dobra, ch³opcy, jak zaœ byda ryco³ po nocy, to mie lekko<br />

sztuchnijcie, ale mie nie duœcie, pierony, zyg³ówkiem! [trzeba<br />

wiedzieæ, sk¹d taki jêzyk w Wehrmachcie – przyp. – £.S.]<br />

ten wymarsz:<br />

Przecie¿ te skurwysyny maj¹ nas za miêso armatnie, swoich<br />

by tam nie pos³ali...<br />

(KUCZOK, 2003)<br />

Trzy „jêzyki” s¹ równoprawne w kompetencji bohatera. Dlaczego<br />

tak jest, wie – bez dodatkowych komentarzy – tylko wtajemniczony.<br />

W ksi¹¿ce Nagrobek ciotki Cili Stefana Szymutki œl¹skoœæ jako<br />

zespó³ cech, gwara otrzymuje wymiar filozoficzny – jest podmiotem,<br />

istot¹ opisu i interpretacji. Jan Miodek w recenzji napisa³<br />

m.in.: „Tak na Œl¹sku o Œl¹sku nikt jeszcze nie napisa³!” Przytoczone<br />

fragmenty pozwol¹ zaobserwowaæ jak¿e odmienne ni¿ w dotychczasowej<br />

literaturze podejœcie do gwary:<br />

Ciotka Cila przewy¿sza Heideggera m¹droœci¹ pochodzenia<br />

i rodzimej kultury (obawia³bym siê jednak ow¹ m¹droœæ przy-


Obecnoœæ gwary œl¹skiej w literaturze...<br />

241<br />

pisaæ wy³¹cznie kulturze œl¹skiej; mo¿e jest cech¹ wszystkich<br />

kultur plebejskich). Heidegger dziwi siê, ¿e ¿yje – jeszcze bardziej<br />

zdumiewa go i poci¹ga mo¿liwoœæ – mowy-nie-gadaniny;<br />

ciotka Cila nie musi przybli¿aæ tego, co najbli¿sze (oswajaæ<br />

swojskiego), a s³owo nie istnieje dla niej inaczej ni¿ odpowiedŸ<br />

na wyzwanie bycia, ¿ycia, istnienia... Zapytany o to, co<br />

odziedziczy³em z rodzimej kultury, od razu i bez trudu odpowiem:<br />

przywi¹zanie do w³asnej historycznoœci i koncepcjê<br />

s³owa, które nie powinno nigdy s³u¿yæ samemu sobie. Inaczej<br />

zostaje siê beblokiem, faflokiem, fafu³om, klytom, albo pierdo³om<br />

dziyñ dobry. (...)<br />

(...) Dziadek Stefan mia³ predyspozycje do logosu. Jego ostatnie<br />

s³owa, ostatnia wypowiedŸ mo¿e konkurowaæ z „BojaŸni¹<br />

i dr¿eniem” Kierkegaarda, bo rozbraja problematykê<br />

œmierci. Tu¿ przedtem, zanim spad³y na niego zwa³y wêgla<br />

i zabi³y, zd¹¿y³ jeszcze zapytaæ innych górników: „Chopy, czego<br />

sie boicie?”<br />

(SZYMUTKO, 2001: 26, 35)<br />

ObecnoϾ gwary w literaturze jest niezwykle ciekawym zagadnieniem.<br />

Dlaczego wspó³czeœni, wybitni pisarze, których polszczyzna<br />

artystyczna jest wzorcem, czuj¹ potrzebê przywo³ania jêzyka,<br />

w którym wzrastali? Odpowiedzi udzieli³ Jerzy Szymik – ksi¹dz,<br />

profesor, poeta: „Ja g³ównie potrzebujê gwary do budowania relacji<br />

z ludŸmi i po to, ¿eby u¿yŸnia³a moj¹ polszczyznê – to s¹ dziedziny,<br />

dla których jêzyk jest tym, czym krew dla organizmu. Mówiê<br />

to jako teolog i jako poeta. Intuicyjnie czu³em zawsze (a potem<br />

kiedyœ to us³ysza³em z ust prof. Miodka), ¿e najp³ytszym jêzykiem,<br />

najbardziej wyja³owionym, mówi siê obecnie na tych terenach<br />

Polski, gdzie siê gwara nie zmaga z literack¹ polszczyzn¹.<br />

[...] Ludzie ci mówi¹ prawie wy³¹cznie »jêzykiem telewizji«. Natomiast<br />

wielka literatura, czyli najwiêksze dokonania w jêzyku, powstaje<br />

zawsze na styku jêzyków, tam, gdzie litewski i bia³oruski<br />

»dra¿ni³« polski; tam, gdzie góralska gwara zmaga³a siê z polszczyzn¹;<br />

na emigracji. Wierzê, ¿e to samo dzieje siê na Œl¹sku. ¯e<br />

praktyczna znajomoœæ œl¹skiej gwary pomaga docieraæ do cieka-<br />

16 Jêzyk...


242 £UCJA STANICZKOWA<br />

wych i twórczych, nie odkrytych jeszcze, byæ mo¿e, pok³adów mo¿liwoœci<br />

polszczyzny” (SZYMIK 2002: 33).<br />

Nawi¹zuj¹c do s³ów rozpoczynaj¹cych tê garœæ refleksji, chcia-<br />

³oby siê powiedzieæ za Montaigne’em: „Niech¿e dokona tego gaskoñski,<br />

skoro francuski nie potrafi!” (SKWARCZYÑSKA, 1965: 400). Siêgnijmy<br />

do gwary œl¹skiej, je¿eli polszczyzna nie wystarcza...<br />

Literatura<br />

CZ¥STKA-SZYMON B., SYNOWIEC H. (2000): Ma³y s³ownik gwary œl¹skiej. Katowice.<br />

HAMON P., ROGER-VASSELIN D. (2000) red.: Le Robert des grands écrivains de<br />

lanque française. Paris.<br />

HIEROWSKI Z. (1969): ¯ycie literackie na Górnym Œl¹sku w latach 1922–1933.<br />

Katowice.<br />

SKWARCZYÑSKA S. (1965): Teoria badañ literackich za granic¹. Kraków.<br />

TAMBOR J. (2006): Mowa Górnoœl¹zaków oraz ich œwiadomoœæ jêzykowa i etniczna.<br />

Katowice.<br />

ród³a<br />

GOJAWICZYÑSKA P. (1957): Ziemia El¿biety. Warszawa.<br />

KUTZ K. (1994): Pi¹ta strona œwiata. „NaG³os”, nr 15/16.<br />

KUTZ K. (1999): Klapsy i œcinki. Mój alfabet filmowy i nie tylko. Kraków.<br />

Kuczok W. (2003): Gnój. Warszawa.<br />

MORCINEK G. (1987): Wyr¹bany chodnik. Katowice.<br />

SZEWCZYK W. (1967): Hanys. Katowice.<br />

SZEWCZYK W. (1961): W nurcie patriotyzmu. W: Gustaw Morcinek. W 70-lecie<br />

urodzin. Katowice.<br />

SZYMIK J. (2002): Akropol z ho³dy, czyli teologia Œl¹ska. Katowice.<br />

SZYMUTKO S. (2001): Nagrobek Ciotki Cili. Katowice.


16*<br />

IZABELA SKROBAK<br />

Teologia i literatura<br />

w ekumenicznym wymiarze twórczoœci<br />

ks. Jerzego Szymika<br />

„Ksi¹dz Jerzy uwa¿a, ¿e jeœli ma istnieæ – a powinna! – g³êboka<br />

jednoœæ miêdzy wiar¹ i kultur¹, teologi¹ i literatur¹, Polsk¹ i Europ¹,<br />

Œl¹skiem i Lubelszczyzn¹, cierpieniem i mi³oœci¹, ziemi¹ i niebem...<br />

– to jej centralny nerw musi przebiegaæ przez s³owo. Niedaleko<br />

przecie¿ od s³owa do S³owa, które sta³o siê cia³em…” (BOMBIC-<br />

KI, 2002: 524). Cytowany fragment, niczym has³o wywo³awcze,<br />

bardzo czêsto pojawia siê przy charakterystyce twórczoœci ks. Jerzego<br />

Szymika. Jako badacz pogranicza teologii i literatury piêknej<br />

publikuje wypowiedzi w ró¿nych konwencjach i gatunkach:<br />

naukowe i teologiczne, felietony, eseje, komentarze, recenzje, reporta¿e,<br />

sprawozdania, wywiady, t³umaczy tak¿e poezjê obcojêzyczn¹.<br />

Do roku 2006, kiedy od poetyckiego debiutu na ³amach „Goœcia<br />

Niedzielnego” minê³y 22 lata, na jego pisarskim koncie znajdowa³o<br />

siê 9 tomików poetyckich (z jednym wydaniem t³umaczonym<br />

na jêzyk hiszpañski), 4 wybory poezji oraz tom wierszy zebranych.<br />

Prób¹ uzasadnienia ekumenicznego nachylenia dzie³a ks. Szymika<br />

w pojednaniu teologiczno-literackim bêd¹ niniejsze refleksje,<br />

nie traktuj¹ce jednak o ekumenizmie rozumianym dos³ownie jako<br />

„wysi³ki maj¹ce na celu zjednoczenie chrzeœcijan”, przezwyciê¿enie<br />

wewn¹trz chrzeœcijañstwa podzia³ów na ró¿ne wyznania a¿ do


244 IZABELA SKROBAK<br />

przywrócenia utraconej jednoœci (ZALEWSKI, red., 1996: 68). Zawarty<br />

bowiem w temacie epitet wskazuje raczej na jeden z aspektów<br />

ogólnoœwiatowego ruchu, przejawiaj¹cego siê jako d¹¿enie chrzeœcijan,<br />

którzy przyjmuj¹ Jezusa za Pana i Zbawiciela oraz – natchnieni<br />

przez Ducha Œwiêtego – za pomoc¹ dialogu oraz innych<br />

sposobów poszukuj¹ mo¿liwoœci usuniêcia barier i zaprowadzenia<br />

takiej jednoœci, jakiej chcia³ Chrystus (O’COLLINS, FERRUGIA, 2002:<br />

80): „[Proszê], aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie,<br />

a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby œwiat uwierzy³,<br />

¿eœ Ty Mnie pos³a³” (J 17, 21). W szkicu chcê wykazaæ wielowymiarowoœæ<br />

porozumienia, którego kluczem jest Chrystus – S³owo,<br />

staj¹ce siê cia³em.<br />

Przedmiotem analizy jest twórczoœæ ks. Jerzego Szymika – poety<br />

i teologa. W latach siedemdziesi¹tych pisano o pojawieniu siê<br />

w Polsce fenomenu wyj¹tkowego na skalê œwiatow¹ – o ukszta³towaniu<br />

siê „plejady ksiê¿y-poetów” (DYBCIAK, 1977: 1370). Ich twórczoœæ,<br />

rzekomo kokieteryjnie (CHRZ¥STOWSKA, 1997: 1370), zosta³a<br />

nazwana „literatur¹ kruchty” (SOCHOÑ, oprac. 1992: 347); póŸniej<br />

by³a mowa o „kap³añskim nurcie poezji” (SOCHOÑ, oprac. 1992: 5),<br />

„poezji kap³añskiej” (CHRZ¥STOWSKA, 1997: 217–302), „wierszach<br />

ksiê¿y” (taki podtytu³ nosi antologia Jan Sochonia Szaropolskie srebro).<br />

Opisuj¹c zakres osobliwoœci wspó³czesnej kultury polskiej, Bo-<br />

¿ena CHRZ¥STOWSKA (1997: 217) rejestruje 40 jej przedstawicieli.<br />

Podkreœla siê jednak, ¿e zjawisko to w polskiej literaturze nie jest<br />

¿adnym novum (o czym œwiadcz¹ ju¿ tradycje oœwieceniowe), choæ<br />

wybór na papie¿a kard. Karola Wojty³y, poety i dramaturga, stanowi³<br />

jakby imprimatur dla dzia³aj¹cych poetycko ksiê¿y (DRAJEW-<br />

SKI, 1989: 85). Do grona poetów w koloratkach – m³odych poetówkap³anów<br />

„urodzonych w latach 50. i póŸniejszych” (PETHE, 2000:<br />

200) – zalicza siê tak¿e Jerzego Szymika.<br />

Czy jednak ks. Jerzego Szymika uznaæ nale¿y za teologa (dogmatyka<br />

– chrystologa) wy³¹cznie, czy tak¿e – jednoczeœnie – za<br />

literata? Jego dorobek twórcy pozwala potraktowaæ go jako literata,<br />

czyli – wed³ug definicji – „autora utworów literackich lub publicystycznych”<br />

(SZYMCZAK, 1994: 44) albo „osob¹ uprawiaj¹c¹ zawodowo<br />

twórczoœæ pisarsk¹” (KOSTKIEWICZOWA, 2000: 283). Wszelako


Teologia i literatura w ekumenicznym wymiarze twórczoœci...<br />

245<br />

jest Jerzy Szymik swoistego rodzaju literatem i teologiem, bo ekumenist¹:<br />

„autentyczna teologia Szymika jest – mo¿na by rzec – tak-<br />

¿e »œl¹sk¹« z nieodzownym oczywiœcie pojêciem »jêzyka serca« i fenomenem<br />

»pojednanej ró¿norodnoœci«. Obie te jej w³aœciwe cechy<br />

decyduj¹ te¿ bez w¹tpienia o jej ewidentnym wymiarze ekumenicznym”<br />

– stwierdza abp Alfons NOSSOL (2002: 399). W poetyckim<br />

dzienniku ks. Szymik artyku³uje ów model myœlenia i kszta³t bycia<br />

„entuzjastycznego”, tak bliskiego jego mistrzowi, abp. Nossolowi.<br />

„Pojednana ró¿norodnoœæ prze¿ywana w entuzjazmie radoœci pochodz¹cej<br />

z religijnych Ÿróde³”, czyli ¿ycie „pojednane”, „otwarte na<br />

wielokulturowoœæ” (SZYMIK, 2004: 19) – w tych formu³ach mieœci siê<br />

ekumenizm bêd¹cy specyficznym rysem biografii i osobowoœci Alfonsa<br />

Nossola, a tak¿e jego wiernego ucznia, Jerzego Szymika.<br />

Dysertacja SZYMIKA Problem teologicznego wymiaru dzie³a literackiego<br />

Czes³awa Mi³osza (1996) ukszta³towa³a pogl¹d na cechuj¹cy<br />

jego twórczoœæ ekumenizm (NOSSOL, 1997: 356); podobnie jak<br />

edycja Teologii na pocz¹tek wieku (SZYMIK, 2001d) – na ekumenizm<br />

jej autora (NOSSOL, 2002: 398–399). „Widaæ wyraŸnie na niejednej<br />

ze stronic, ¿e »zyskiwaæ cudze nie trac¹c swego« jest jedn¹<br />

z centralnych idei organizuj¹cych zawarte na tych kartach poszukiwania<br />

i badania” – stwierdza (A. NOSSOL (1997: 356). Rozprawa<br />

o Mi³oszu niesie wszak g³êbokie, donoœne wezwanie do twórczej<br />

wspó³pracy – pojednania teologii z kultur¹, literatur¹ w szczególnoœci.<br />

Wymieniwszy Jerzego Szymika, „rasowego teologa”, w gronie<br />

„wielkich ojców teologii literackiej”, tu¿ obok Hansa Ursa von Balthasara,<br />

Karla Rahnera, Marie-Dominique Chenu, Hervé Rousseau,<br />

Charles’a Moellera, wskazawszy te¿ na jego pioniersk¹ rolê<br />

w uporz¹dkowaniu tematyki teologii „literackiej” na gruncie polskim,<br />

Krzysztof MARTWICKI (1995: 117) akcentuje wniesion¹ dodatkowo<br />

perspektywê: dziennikarza, duszpasterza i poety. Podobne<br />

zdanie wyra¿a abp Nossol, który dostrzega bogactwo naukowego<br />

trudu w ró¿norodnoœci spojrzenia – ogl¹dania rzeczywistoœci z ró¿nych<br />

punktów widzenia, co jest niewykluczone przez równoczesne<br />

„istnienie” kilku postaci autora: teologa, duszpasterza, publicysty<br />

i poety. Twórc¹ W poszukiwaniu teologicznej g³êbi literatury kie-


246 IZABELA SKROBAK<br />

rowaæ mia³a „troska o syntezê, o twórcze pojednanie teologii i literatury<br />

po wiekach nieufnoœci. Uwa¿a zw³aszcza, i¿ wcale nie musi<br />

wybieraæ pomiêdzy dwiema swoimi mi³oœciami: teologi¹ i literatur¹,<br />

bo w tym wypadku naprawdê mo¿liwa jest synteza” (NOS-<br />

SOL, 1994: 13).<br />

Rzeczywistoœæ s³owa i rzeczywistoœæ S³owa stanowi¹ punkt wyjœcia<br />

katolickiej, uniwersalnej optyki. Ów bliski Szymikowi sposób<br />

myœlenia, jak sam podkreœla, wymaga sporej teologicznej ostro¿noœci:<br />

³¹czenia, ale równie¿ odró¿niania nieto¿samych rzeczywistoœci<br />

S³owa Bo¿ego i s³owa ludzkiego (SZYMIK, 1995: 13). Korzenie teologicznego<br />

s³owa siêgaj¹ misterium S³owa sytuowanego w osobliwie<br />

chrzeœcijañskiej „optyce inkarnacyjnej”. Newralgiczny punkt<br />

poszukiwanej teologii mieœci siê w œwietle tej tajemnicy „s³owa-jêzyka”,<br />

w tym Ÿródle teologii, czyli „mowy” usi³uj¹cej dotrzeæ do<br />

prawdy bytu w perspektywie pe³nej i wyczerpuj¹cej – w misterium<br />

S³owa Bo¿ego, Wcielonego Logosu.<br />

„Chrystologia” – maj¹ca greck¹ etymologiê: christos (namaszczony,<br />

Mesjasz, Chrystus) i logos (nauka, s³owo) – jako wyk³adnia<br />

skrótowej formu³y chrzeœcijañskiej wiary „Jezus jest Chrystusem”<br />

zawê¿a rozleg³oœæ dyscypliny do osoby, s³owa i dzie³a Jezusa Chrystusa<br />

(KASPER, 1983: 9–10). Wskazuj¹c na ¿yw¹ osobê Chrystusa,<br />

jest chrystologia poœredniczk¹ miêdzy tym, co œciœle teologiczne,<br />

a tym, co specyficznie antropologiczne: „stanowi najwy¿sze, najg³êbsze<br />

i najbardziej dynamiczne egzystencjalnie skrzy¿owanie<br />

prawdy o Bogu i o cz³owieku, odniesione zarówno do trynitarnej<br />

rzeczywistoœci Boga, jaki do konkretnej i eschatologicznie ukierunkowanej<br />

rzeczywistoœci ka¿dego cz³owieka” (NOSSOL, SZYMIK, NAJ-<br />

MAN, 2002: 204). W³aœciwy rozwój naukowej refleksji chrystologicznej<br />

zapewnia dynamiczna relacja z Chrystusem – osobowym, nie<br />

rzeczowym jedynie przedmiotem zainteresowañ; poszukuj¹ca rozumienia<br />

wiara (Anzelmowe fides quaerens intellectum) przydaje<br />

jej – chrystologii – g³êbokiego stopnia naukowoœci oraz oryginalnoœci<br />

metodologicznej (SZYMIK, 2003: 170).<br />

Christianoi, zgodnie z antiocheñskiego pochodzenia okreœleniem,<br />

to „ludzie Chrystusa” (SZYMIK, 2001d: 96) – „Chrystusowi”,<br />

„nale¿¹cy do Chrystusa” (SZYMIK, PORADA, 2004: 14). Dla wierz¹-


Teologia i literatura w ekumenicznym wymiarze twórczoœci...<br />

247<br />

cych – „chrzeœcijan”, którzy uwierzyli w Chrystusa – jest On g³ównym<br />

punktem wiary i Ÿród³em to¿samoœci. Wed³ug chrystologa „to<br />

jest sam rdzeñ – wiêŸ z Jego Osob¹, ¿ycie wed³ug Jego wzoru.<br />

Chrzeœcijañstwo jest przede wszystkim mi³osn¹ relacj¹ osób; dopiero<br />

potem doktryn¹, instytucj¹, ide¹. Bóg wszed³ w ludzk¹ historiê jako<br />

Jezus Chrystus. I wiêŸ z Nim jest nieredukowalnym rdzeniem bycia<br />

chrzeœcijaninem kiedyœ i teraz” (SZYMIK, PORADA, 2004: 14).<br />

W osobie Jezusa Chrystusa œwiête (sacrum) skrzy¿owa³o siê ze<br />

œwieckim (profanum). „Na pocz¹tku by³o S³owo, a S³owo by³o u Boga,<br />

i Bogiem by³o S³owo. Ono by³o na pocz¹tku u Boga”, g³osi Janowy<br />

Prolog (J 1, 1–2); „A S³owo sta³o siê cia³em i zamieszka³o wœród nas”<br />

(J 1, 14). Bezcielesny Logos przyjmuje cia³o – Jezus w³¹cza ludzkie<br />

cia³o, historiê i ca³y œwiat w sw¹ chwalebn¹ rzeczywistoœæ (KI-<br />

JAS, 1998: I).<br />

Od samego pocz¹tku, czyli od Wcielenia Bo¿ego Syna i na podstawie<br />

tego aktu chrzeœcijañstwo jest nierozerwalnie spokrewnione<br />

z kultur¹ i sztuk¹ (SZYMIK, 2001a: 88–90). Sposób widzenia<br />

œwiata (w reprezentatywnej dla Szymika nomenklaturze) przez<br />

pryzmat Tajemnicy Wcielenia, w „optyce inkarnacyjnej” nakazuje<br />

chrzeœcijaninowi traktowaæ kategorie rzeczywistoœci ziemskich –<br />

materii, cia³a, piêkna, œwiat kultury i sztuki – z powag¹ i partnerstwem,<br />

z wol¹ dialogu i wspó³pracy, bez ¿adnej alternatywy. Katolickoœci<br />

(kat holon – powszechny, odnosz¹cy siê do ca³oœci) sprzyja<br />

pluralizm perspektyw, wieloœæ spojrzeñ, ró¿norodnoœæ tematyki<br />

i zgoda na nie, przekonuje ks. Szymik; wszak „co ma korzenie<br />

w Bogu, nie lêka siê ma³odusznie tego, co inne, nieznane, przysz³e”<br />

(SZYMIK, 2003: 187–188). I chocia¿ dialog wymaga odwagi,<br />

teolog, literat i kap³an w jednej osobie nim wyznacza kierunek ró¿norodnych<br />

dzia³añ.<br />

W³aœnie dwug³os teologii ze œwiatem jest „praktykowaniem ekumenizmu,<br />

realizacj¹ chrzeœcijañskiego pluralizmu, pokor¹ wobec<br />

symfonicznoœci prawdy” (SZYMIK, 2003: 188). Miêdzy teologiem<br />

a cz³owiekiem okreœlonego czasu i kultury wystêpuje swoista<br />

„kompatybilnoœæ” (LEDWOÑ, 2002: 453). „Id¹c do œwiata, ¿yj¹c<br />

w œwiecie, nie wolno siê na ten œwiat obra¿aæ” – g³osi jedna z elementarnych<br />

tez J. SZYMIKA (2002: 198). Teologia powinna tego uni-


248 IZABELA SKROBAK<br />

kaæ szczególnie (SZYMIK, 1999a: 13,32). Nie dziwi wiêc uwaga Karola<br />

KLAUZY (2002: 13) o spotykaniu przez artystê (ks. Jerzego Szymika)<br />

Chrystusa „na dnie s³owa zanurzonego w ¿ycie”. Chrystologiczny,<br />

wiêc chrzeœcijañski prawdziwie kierunek refleksji o kulturze<br />

wzmacnia funkcjê s³owa. Nale¿y przez to rozumieæ, ¿e istotne<br />

dla kultury pasma РsensownoϾ, dialogicznoϾ, komunikatywnoϾ<br />

– chrystologiczny pryzmat chroni¹ przed ponowoczesn¹ marginalizacj¹;<br />

bo „jeœli »s³owo zamieszka³o wœród nas«, wówczas kultura<br />

równie¿ nie jest bezdomna” – t³umaczy ks. SZYMIK (2003: 193–194).<br />

Wed³ug niego: „Teologia nie dzieje siê poza œwiatem”, „Jest ona –<br />

jako chrzeœcijañska – z Inkarnacji i inkarnowana. Innej nie ma”<br />

(SZYMIK, 2001b: 310). Zdania te s¹ odbiciem s³ów mistrza z ich<br />

wspólnej rozmowy. Nossol powiedzia³: „zrozumia³em, ¿e stopieñ<br />

skoncentrowania na tajemnicy Wcielenia decyduje o jakoœci teologii<br />

chrzeœcijañskiej, o tym, ¿e jest ona prawid³owo »uziemiona«. »S³owo<br />

sta³o siê cia³em«, by by³o z nami i dla nas ¿y³o” (NOSSOL, SZY-<br />

MIK, 1999: 64); i dalej – „Jezus Chrystus jest [...] specificum christianorum<br />

naszej teologii” (NOSSOL, SZYMIK, 1999: 95). Szymik wtórowa³<br />

mu: „skoncentrowanie siê teologii na Chrystusie jest podstawowym<br />

warunkiem skutecznoœci »teologicznej terapii«” (SZYMIK,<br />

1999a: 70); „Chodzi o myœlenie w modelu inkarnacyjnym: nigdy<br />

nie jest siê cz³owiekiem jako takim. Jest siê zawsze cz³owiekiem konkretnym.<br />

[...] Pan Bóg chce nas w naszej konkretnej jednorazowoœci<br />

¿ycia zbawiæ i bezbrze¿nie nas takimi w³aœnie kocha. [...] nie<br />

wolno konstruowaæ teologii bez tego kontekstu, ani nie da siê konstruktywnie<br />

myœleæ o tym egzystencjalnym kontekœcie bez teologii”<br />

(SZYMIK, 2002: 30). Interpretacyjnym „wytrychem” Szymikowych<br />

pism staje siê wiêc chrystocentryczne zorientowanie na wspó³czesnoœæ.<br />

Stopniowo uwyraŸnia siê charakterystyczna dla KUL-owskich<br />

dogmatyków „kontekstualnoœæ egzystencjalna” (NOSSOL, SZYMIK,<br />

1999: 47), w³aœciwa tak¿e Szymikowi. Na poziomie kontekstu wyk³adnia<br />

jest nastêpuj¹ca: nie mo¿na odczytaæ samego tekstu bez<br />

znajomoœci jego kontekstu, gdy¿ bogactwo i tajemnica tekstu zawarte<br />

s¹ akurat w zwi¹zku z kontekstem (NOSSOL, SZYMIK, 1999:<br />

41); na poziomie egzystencji zaœ – nie czcze teoretyzowanie, wnio-


Teologia i literatura w ekumenicznym wymiarze twórczoœci...<br />

249<br />

skowanie z przes³anek, ale ¿ywa teologia, wiedza o ostatecznym<br />

Ÿródle ¿ycia i o Tym ¿ywym, spotkanym wœród ludzi s¹ naprawdê<br />

wa¿ne (NOSSOL, SZYMIK, 1999: 47). Teologii pozakontekstualnej,<br />

abstrakcyjnej, odartej z miejsca i czasu tworzyæ nie wolno; by³aby<br />

to – zdaniem ks. SZYMIKA (2001b: 311) – „zdrada Cudu Inkarnacji,<br />

wpuszczenie diab³a gnostyckiej spirytualizacji boczn¹ furtk¹! Przeci¹g<br />

nie mo¿e byæ argumentem za odciêciem œwie¿ego powietrza”.<br />

Na kontekstualnoœæ jako wspóln¹ perspektywê spojrzenia teologa<br />

i literaturoznawcy na literackie dokonania ks. Jerzego Szymika<br />

wskazuje Aleksandra PETHE (2000: 200). ród³em zarówno teologicznej<br />

myœli, jak i poetyckiej wyobraŸni jest bowiem konkretne<br />

¿ycie: czas, miejsce, sytuacja oraz osobiste prze¿ycie poety i teologa.<br />

Dlatego przy wnikliwym ogl¹dzie jego przeró¿nych tekstów ³atwo<br />

dostrzec teologiczn¹ w³aœnie (a chrystologiczn¹ przede wszystkim)<br />

p³aszczyznê wypowiedzi. „Nossolowa linia” Szymikowego dzia-<br />

³ania i myœlenia jest uchwytna zw³aszcza w realizacji „mostotwórczych”<br />

zadañ (SZYMIK, 2002: 96, 141). Uwidacznia siê we wskazywanych<br />

predyspozycjach ³¹czenia sfery wiary i kultury: poruszaj¹c<br />

siê miêdzy teologi¹, wiar¹ a literatur¹ i kultur¹, przerzucaæ<br />

mosty, na ró¿nych ich p³aszczyznach. Chrystologia s³u¿y wszelakim<br />

pojednawczym przedsiêwziêciom. Chrystologia bowiem – „fundament,<br />

serce i kres chrzeœcijañskiej teologii – w istocie swojej jedna<br />

to, co w pe³ni Boskie, z tym, co w pe³ni ludzkie. Dlatego stanowi<br />

wspomniane ekumeniczne centrum pojednania ró¿norodnoœci”<br />

(SZYMIK, 2004: 34).<br />

Streszcza³ niegdyœ Szymik-publicysta lubelskie wyst¹pienie poœwiêcone<br />

aktualnej sytuacji procesów ekumenicznych w chrzeœcijañstwie,<br />

referat specjalisty w tej dziedzinie, ks. abp A. Nossola, dotycz¹cy<br />

niebezpiecznych symptomów wspó³czesnej ekumenii: obawy<br />

utraty „nam w³aœciwego” oraz poczucia zadomowienia i swojskiej<br />

„poufa³ej” bliskoœci (SZYMIK, 1992: 9). Nie jest ekumenia pozbawieniem<br />

to¿samoœci, identycznoœci, lecz przeciwnie – uzyskaniem<br />

wzbogaconej nowej postaci tego, co „swoje”. „Bezcenna wartoœæ, jak¹<br />

jest ró¿norodnoœæ »profilów wiary«, wyra¿a wielokszta³tnoœæ bogactw<br />

samego Jezusa Chrystusa” – uj¹³ istotê prelekcji komentator<br />

(SZYMIK, 1992: 9).


250 IZABELA SKROBAK<br />

W tekstach J. Szymika wielokroæ czytelnik napotyka œlady patrystycznej<br />

idei S³owa – nasiona Logosu, w której to idei widziano<br />

zasadê uniwersalnoœci chrzeœcijañstwa. Wed³ug inicjatora, œw. Justyna<br />

Mêczennika, jako Logos S³owo Bo¿e siêga³o samych pocz¹tków<br />

œwiata. Od pierwszej iskry rozumu, poznania i prawdy œwiat<br />

mia³ w sobie cz¹stkê Logosu; od pocz¹tku istnia³y takie „nasiona<br />

Logosu” (spérmata tou logou, logoi spermatikoi), „zarodki Logosu”,<br />

przygotowywuj¹ce „Pe³ny Logos” (ho pas Lógos) – Jezusa Chrystusa,<br />

stanowi³y wrêcz Jego rzeczywist¹ antycypacjê. Owe „cz¹stki<br />

Logosu” mo¿na wykryæ i wyraziæ w s³owie ludzkim (mêdrca, filozofa,<br />

poety). „Pokolenia pierwszych chrzeœcijañskich teologów –<br />

wyjaœnia ks. SZYMIK (2001c: 168) – posi³kowa³y siê ide¹ logoi spermatikoi<br />

(nasiona S³owa), która pomaga³a widzieæ w œwiecie staro-<br />

¿ytnej m¹droœci i religii rozszczepione, jak poszczególne kolory têczy,<br />

zarodki tego Jednego S³owa, które sta³o siê cia³em”. Koncepcja<br />

stanowi ludzk¹ i oddoln¹ partycypacjê w Chrystusie. Zgodnie<br />

z ni¹ wszyscy ludzie m¹drzy i szlachetni byli od pocz¹tku œwiata<br />

(BARTNIK, 1987: 152–153).<br />

Niezwykle wa¿na to intuicja dla chrzeœcijanina – wyznawcy religii<br />

Wcielonego S³owa, albowiem przez jêzyk, metafizyczny organ,<br />

„sacrum i literatura s¹ zwi¹zane ontologicznie” (PANAS, SULIKOW-<br />

SKI, DOROSZ, 1995: 314). Bóg stwarza przez s³owa, przemawia do<br />

ludzi form¹ literack¹ (S³owo Bo¿e na kartach Starego i Nowego Testamentu<br />

ma równie¿ aspekt czysto estetyczny), tote¿ literatura,<br />

od swych pocz¹tków po stan teraŸniejszy, stoi w specjalnej relacji<br />

do sacrum. Wobec dramatycznego zjawiska rozchodzenia siê dróg<br />

sztuki i religii, sztuki i wiary poprzez g³êbsze zwi¹zanie ze sfer¹<br />

sacrum dzie³ literackich trudno im owe wiêzy zerwaæ. Mog³oby do<br />

podobnej sytuacji dojœæ, lecz wówczas literatura musia³aby zaprzestaæ<br />

pos³ugiwania siê s³owem (PANAS, SULIKOWSKI, DOROSZ, 1995:<br />

320–321).<br />

Dlatego chrzeœcijañstwo, bêd¹c religi¹ s³owa, oferuje kulturze<br />

ci¹g³e wzmacnianie roli s³owa (SZYMIK, 2002: 227–228). W sensie<br />

teologicznym jest, oczywiœcie, religi¹ Logosu, S³owa Wcielonego, lecz<br />

z powodów tak g³êbokiego i pierwotnego pokrewieñstwa wi¹¿e siê<br />

œciœle ze s³owem ka¿dym, nieustannie s³owo uobecnia. Z przes³a-


Teologia i literatura w ekumenicznym wymiarze twórczoœci...<br />

251<br />

nek wyp³ywa wniosek o wyj¹tkowej pozycji zajmowanej przez s³owo<br />

(i Ksiêgê), jêzyk, mowê, dociekania sensu w chrzeœcijañskiej<br />

kulturze i teologii. Za Karlem Rahnerem ks. SZYMIK (1996b: 178)<br />

przypomina, ¿e fakt bycia „s³uchaczem S³owa” nale¿y do istoty cz³owieczeñstwa:<br />

„Przez s³owo przychodzi do cz³owieka S³owo...”.<br />

Funkcjê s³owa – zarówno w teologii, jak i w literaturze – zilustruj¹<br />

przytoczone ni¿ej zdania, doskonale odzwierciedlaj¹ce w¹tki<br />

chrystologiczne i ekumeniczne dzie³a Jerzego Szymika. Niczym<br />

swoiste credo autora uwypukl¹ równie¿ znaczenie, jakie przywi¹zuje<br />

on do w³asnego s³owa (pod ró¿nymi postaciami), g³ównie zaœ<br />

– do S³owa o Boskiej proweniencji. W Prologu Czwartej Ewangelii<br />

„mowa o S³owie, które w swej Boskiej – a dziêki W-cieleniu równie¿<br />

cielesnej – substancji, wyra¿a i zbawczo »przetwarza nieuchwytn¹<br />

tajemnicê Wszechœwiata«: »Na pocz¹tku by³o S³owo,<br />

a S³owo by³o u Boga« (J 1, 1). Dla chrzeœcijañskiego sposobu rozumienia<br />

i postrzegania œwiata jest to sprawa wielka, niezwyk³a,<br />

znamienna. Oto Pan nasz, Jezus Chrystus, Druga Osoba Trójcy<br />

Przenajœwiêtszej, zostaje w pierwszym zdaniu Ewangelii nazwany<br />

S£OWEM, ho logos. Poza wszelkimi czcigodnymi konotacjami i znaczeniami<br />

zdania otwieraj¹cego Janowy Prolog, jest tu obecny i sens<br />

nastêpuj¹cy: s³owo jest jakoœ spokrewnione z samym Bogiem. Ludzkie<br />

s³owa – wypowiadane, zapisywane, odczytywane – mog¹ byæ,<br />

powinny byæ i s¹ podobne w jakiœ sposób w samej swej istocie do<br />

S³owa Boga, do samego Jezusa Chrystusa. Wiêc kiedy mówiê, piszê<br />

lub czytam, wówczas w jakiœ sposób (»jakiœ«, bo misteryjny, choæ<br />

realny) wchodzê w »œwiat« Bogu bliski, naœladujê Go, spotykam Go<br />

w przestrzeni s³owa. To najg³êbsza, teo-ontologiczna przyczyna powi¹zañ<br />

teologii chrzeœcijañskiej z rzeczywistoœci¹ s³owa. To te¿ –<br />

konsekwentnie – najg³êbsze Ÿród³o zwi¹zku modlitwy i poezji” (SZY-<br />

MIK, 2001a: 58–59).<br />

Postuluj¹c pokorê teologów wzglêdem, po pierwsze, wielkoœci<br />

Sprawy bêd¹cej materi¹ ich rozmaitych dzia³añ, po drugie zaœ –<br />

wzglêdem odbiorcy w „krainie pepsi-coli”, cz³owieka zagubionego<br />

w odmêcie wype³niaj¹cych jego egzystencjê „gad¿etów”, ks. SZYMIK<br />

apeluje o równoczesny twórczy krytycyzm wobec w³asnego jêzyka<br />

i spe³nianych przez teologów funkcji (SZYMIK, 1999a: 70). By su-


252 IZABELA SKROBAK<br />

gestia nie pozosta³a li tylko w sferze ¿yczeñ, namawia do nieustannych,<br />

hermeneutyczno-lingwistycznych eksperymentów, poszukiwañ,<br />

kreatywnego niepokoju: „kwestionuj¹c formy dotychczasowe,<br />

[...] szukaæ coraz lepszych »form bardziej pojemnych« dla teologii”.<br />

Twórca sam wychodzi z inicjatyw¹, czego dowodem jest jego pisarski<br />

dorobek. „Staram siê ³¹czyæ tego typu intuicje z bardzo œwiadom¹<br />

prac¹” – wyznaje (SZYMIK, 2002: 103).<br />

Naukowa, porz¹dkuj¹ca, zarazem czytelna refleksja twórcy czyni<br />

jego myœl zdoln¹ do wchodzenia w interakcje z pozateologicznymi<br />

dziedzinami wiedzy. Tak uprawiana teologia – bêd¹ca niezast¹pionym<br />

wysi³kiem prowadzenia dialogu – wymaga otwartoœci<br />

i pe³nego nadziei wnioskowania (SZCZAWIÑSKA, 2001: 27). Dopiero<br />

wówczas mo¿e wierze us³ugiwaæ, do ¿ycia siê zbli¿aæ. Z tezy,<br />

¿e teologia jest swoist¹ zarówno nauk¹, jak i sztuk¹, autor dochodzi<br />

do konkluzji naturalnego jej predestynowania i predysponowania<br />

do dialogu ze swoimi „krewnymi” naukami i sztukami. Naturalne<br />

wszak zadanie i powo³anie teologii – bycie „dla” – s³u¿y uwypukleniu<br />

i potwierdzeniu w³asnej to¿samoœci (SZYMIK, 1999a: 44).<br />

Pogranicze ujmowane jako obszar dysputy z innymi o Innym –<br />

miejsce napiêæ, dialogu trudnego i bez gwarancji sukcesu (porozumienia)<br />

– jest najistotniejsze. Bo tylko rozmowa, bez której trudno<br />

mówiæ o ekumenizmie i fenomenie „pojednanej ró¿norodnoœci”, niesie<br />

obietnicê i zawiera nadziejê (SZYMIK, 1999a: 58).<br />

Literatura<br />

BARTNIK Cz.S. (1987): Historia ludzka i Chrystus. Katowice.<br />

BOMBICKI R.M. (2002): Encyklopedia Actus Purus. Warszawa.<br />

ChRZ¥STOWSKA B. (1997): „Wierzê wierszem”. O poezji kap³añskiej. W: JASIÑSKA-<br />

-WOJTKOWSKA M., ŒWIÊCH J., red.: Religijne aspekty literatury polskiej XX wieku.<br />

Lublin.<br />

DRAJEWSKI S. (1989): Ksiê¿a poeci. „¯ycie i Myœl”, nr 11/12.<br />

DYBCIAK K. (1977): Literatura wobec religii – izolacja czy przenikanie? „Znak”,<br />

nr 11–12.


Teologia i literatura w ekumenicznym wymiarze twórczoœci...<br />

253<br />

KASPER W. (1983): Jezus Chrystus. Prze³. B. BIA£ECKI. Warszawa.<br />

KIJAS Z.J. (1998): Chrystus integralny. W: MÜLLER G.L.: Chrystologia – nauka<br />

o Jezusie Chrystusie. Prze³. W. Szymon. Kraków.<br />

KLAUZA K. (2002): Spotkaæ Chrystusa na dnie s³owa. „Niedziela”, nr 27.<br />

KOSTKIEWICZOWA T. (2000): Literat. W: G£OWIÑSKI M., KOSTKIEWICZOWA T., OKOPIEÑ-<br />

-S£AWIÑSKA A., S£AWIÑSKI J.: S³ownik terminów literackich. Wroc³aw.<br />

LEDWOÑ I.S. (2002): [Przed niespe³na trzema laty…]. „Œl¹skie Studia-Historyczno-Teologiczne”.<br />

T. 35, z. 2.<br />

MARTWICKI K. (1995): G³êbia odszukana. „Przegl¹d Powszechny”, nr 10 (890).<br />

NOSSOL A. (1994): Przedmowa. W: SZYMIK J.: W poszukiwaniu teologicznej g³êbi<br />

literatury. Katowice.<br />

NOSSOL A. (1997): [Jako rozprawa habilitacyjna…]. „Œl¹skie Studia-Historyczno-Teologiczne”.<br />

T. 30.<br />

NOSSOL A. (2002): [Najbardziej charakterystyczne...]. „Studia Teologiczno-Historyczne<br />

Œl¹ska Opolskiego”. T. 22.<br />

NOSSOL A., SZYMIK J. (1999): Byæ dla, czyli myœleæ sercem. Katowice.<br />

NOSSOL A., SZYMIK J., NAJMAN K. (2002): Chrystologia. W: RUSECKI M., KAU-<br />

CHA K., LEDWOÑ I.S., MASTEJ J., red.: Leksykon Teologii fundamentalnej. Lublin<br />

–Kraków.<br />

O’COLLINS G., FERRUGIA E.G. (2002): Leksykon pojêæ teologicznych i koœcielnych<br />

z indeksem angielsko-polskim. Prze³. J. O¯ÓG, B. ¯AK. Kraków.<br />

PANAs W., SULIKOWSKI A., DOROSZ K. (1995): Sacrum i literatura s¹ zwi¹zane ontologicznie…<br />

„Przegl¹d Powszechny”, nr 6 (886).<br />

PETHE A. (2000): Poetae primi theologisantes... W: SZYMIK J.: Œmiech i p³acz.<br />

Katowice.<br />

SOCHOÑ J., oprac. (1992): Szaropolskie srebro. Wiersze ksiê¿y. Warszawa.<br />

SZCZAWIÑSKA D. (2001): Fundament refleksji – od teologii dogmatycznej do nadziei<br />

myœlenia. „Goœæ Niedzielny”, nr 48.<br />

SZYMCZAK M., red. (1994): S³ownik jêzyka polskiego. T. 2. Warszawa.<br />

SZYMIK J. (1992): Powrót lodowca czy kryzys wzrostu? „Goœæ Niedzielny”,<br />

nr 26.<br />

SZYMIK J. (1995): Jezus Chrystus – Ognisko Objawienia. „Oaza”, nr 16.<br />

SZYMIK J. (1996): Problem teologicznego wymiaru dzie³a literackiego Czes³awa<br />

Mi³osza. Katowice.<br />

SZYMIK J. (1999a): Teologia w krainie pepsi-coli. Warszawa.<br />

SZYMIK J. (1999b): Zapachy, obrazy, dŸwiêki. Katowice.<br />

SZYMIK J. (2001a): Eseje o nadziei. Wroc³aw.<br />

SZYMIK J. (2001b): Jeszcze o topice teologicznej. „Salvatoris Mater”, nr 3 (11).<br />

SZYMIK J. (2001c): Miêdzy ziemi¹ a niebem. Katowice.<br />

SZYMIK J. (2001d): Teologia na pocz¹tek wieku. Katowice–Z¹bki.<br />

SZYMIK J. (2002): Akropol z ho³dy czyli teologia Œl¹ska. Katowice.<br />

SZYMIK J. (2003): Wszystko zjednoczyæ w Chrystusie. Teologia, poezja, ¿ycie.<br />

Wroc³aw.


254 IZABELA SKROBAK<br />

SZYMIK J. (2004): Dziennik pszowski. Pszów–Katowice.<br />

SZYMIK J., Porada E. (2004): Nadzieja dla wspó³czesnej kultury. „W drodze”,<br />

nr 1 (365).<br />

ZALEWSKI S., red. (1996): ABC chrzeœcijanina. Warszawa.


Language – style – genre<br />

Meetings of PhD candidates in Katowice<br />

Summary<br />

The volume Language – style – genre. Meetings of PhD candidates in Katowice<br />

consists of the articles written by PhD candidates at the Faculty of Philology<br />

at the University of Silesia. For many of them, it is a real academic “debut”,<br />

the first public appearance, the first presentation of their thoughts, the first<br />

publication, and, thus, submission to the academic opinion. Some of the authors<br />

presented their works within the activity of the Student Academic Circle of<br />

Linguists. It gave them a chance to take part in conferences organized by the<br />

circle, whether it be the local or all-Poland ones. For all of them, the volume<br />

means enetring the academic community. It is the first step in their academic<br />

future, both on an individual scale for particular authors, and a collective<br />

one for the whole academic circle in Katowice and Poland.<br />

A thematic frame of the meeting is broad. It involves three important elements<br />

of the contemporary linguistic thought: language, style, genre. These<br />

thematic issues are present in numerous academic publications from the University<br />

of Silesia. Different linguistic areas and different methodological approaches<br />

meet here. The studies concern different “levels” of the language.<br />

A synchronic perspective permeates into the diachronic one. Apart from the<br />

trends to be observed in the research for many years, the projects introducing<br />

the new thoughts appear. Danuta Ostaszewska, in her overview publication,<br />

The Institute of Polish at the University of Silesia. Academic prospects and<br />

achievements at the turn of the 21 st century (Katowice 2005), indicates the academic<br />

circles that have been interested in the very subject-matter for many<br />

years. It is linguistic stylistics, sociolinguistics, anthropological linguistics,<br />

social communication, Silesia-oriented issues, historio-linguistic studies, the<br />

research on the language system and lexicography. She also points to the latter-day<br />

works, i.e. studies on talk, genology, metalexical reflection and research<br />

taking into account a glottodidactic perspective. The volume Language –<br />

style – genre. Meetings of PhD candidates in Katowice discusses most of these<br />

aspects.


256 Summary<br />

The work is composed of the texts written by the researchers from several<br />

philological domains. The (Polish) linguists predominate, however, neophilologists,<br />

literature researchers, literature theorists and didactics also contribute<br />

to the volume. The joint publication constituted the forum accelerating<br />

the exchange of thoughts, experiences, books, as well as search for the<br />

common language.


17 Jêzyk...<br />

Sprache – Stil – Gattung<br />

Doktorandentreffen in Katowice<br />

Zusammenfassung<br />

Der Band Sprache – Stil – Gattung. Doktorandentreffen in Katowice besteht<br />

aus den von den Doktoranden der Philologischen Fakultät der Schlesischen<br />

Universität verfassten Artikeln. Für die meisten war das ihr wissenschaftliches<br />

Debüt, ihr erstes Auftreten vor der Öffentlichkeit, ihre erste Publikation<br />

– dadurch wurden sie der wissenschaftlichen Beurteilung ausgesetzt. Einige<br />

Autoren taten ihre ersten Schritte als Wissenschaftler in Sprachwissenschaftlichen<br />

Studentenzirkeln. Diese Tätigkeit ermöglichte ihnen, an den von den<br />

Zirkeln organisierten inneren und gesamtpolnischen Konferenzen teilzunehmen.<br />

Mit dem vorliegenden Buch treten alle Autoren der Hochschulgemeinschaft<br />

bei und tragen zu ihrer eigenen wissenschaftlichen Zukunft und<br />

zur Zukunft des ganzen Kattowitzer und gesamtpolnischen Wissenschaftsmilieu<br />

bei.<br />

Das Thema des Treffens umfasst drei wichtige Bereiche der gegenwärtigen<br />

Linguistik: Sprache, Stil und Gattung, die auch in zahlreichen anderen<br />

Publikationen der schlesischen Wissenschaftler behandelt werden. Es werden<br />

hier verschiedene sprachwissenschaftliche Bereiche und verschiedene methodologische<br />

Standpunkte vertreten und die synchronischen und diachronischen<br />

Untersuchungen betreffen verschiedene Sprachebenen. Neben den in der<br />

Sprachwissenschaft schon bekannten Themen kommen hier auch ganz neue<br />

Motive zum Vorschein. In ihrer Überblickspublikation Schlesische Universität,<br />

Institut für Polnische Sprache. Initiativen und wissenschaftliche Errungenschaften<br />

an der Schwelle des 21.Jhs (Katowice, 2005) nennt Danuta Ostaszewska<br />

folgende sprachwissenschaftliche Forschungsbereiche: sprachwissenschaftliche<br />

Stilistik, Soziolinguistik, anthropologische Linguistik, zwischenmenschliche<br />

Kommunikation, Schlesienkunde, sprachhistorische, lexikografische<br />

und Sprachsystemuntersuchungen. Sie weist auch auf solche Forschungsthemen<br />

hin, die in den letzten Jahren angesprochen werden: Erhebungen<br />

über das Gespräch, genologische, metalexikografische und glottodidaktische<br />

Probleme. Die meisten Themen sind im vorliegenden Band berücksichtigt.


258 Zusammenfasung<br />

Die Verfasser von den im Buch veröffentlichten Texten vertreten mehrere<br />

Sprachwissenschaftsgebiete: es sind vor allem Polonisten, aber auch Neuphilologen,<br />

Literaturforscher, Literaturtheoretiker, Didaktiker. Ihre gemeinsame<br />

Arbeit war eine gute Gelegenheit, Gedanken, Erfahrungen und Lektüren auszutauschen<br />

und nach einer gemeinsamen Sprache zu suchen.


Redaktor: OLGA NOWAK<br />

Redaktor techniczny: MA£GORZATA PLEŒNIAR<br />

Korektor: MIROS£AWA ¯£OBIÑSKA<br />

Copyright © 2009 by<br />

Wydawnictwo Uniwersytetu Œl¹skiego<br />

Wszelkie prawa zastrze¿one<br />

ISSN 0208-6336<br />

ISBN 978-83-226-1761-8<br />

Wydawca<br />

Wydawnictwo Uniwersytetu Œl¹skiego<br />

ul. Bankowa 12B, 40-007 Katowice<br />

www.wydawnictwo.us.edu.pl<br />

e-mail: wydawus@us.edu.pl<br />

Wydanie I. Ark. druk. 16,25. Ark. wyd. 14,5. Przekazano<br />

do ³amania w sierpniu 2008 r. Podpisano do druku<br />

w kwietniu 2009 r. Papier offset. kl. III, 90 g<br />

Cena 22 z³<br />

£amanie: Pracownia Sk³adu Komputerowego<br />

Wydawnictwa Uniwersytetu Œl¹skiego<br />

Druk i oprawa: SOWA Sp. z o.o.<br />

ul. Hrubieszowska 6a, 01-209 Warszawa

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!