W NUMERZE - Miesięcznik Politechniki Warszawskiej - Politechnika ...
W NUMERZE - Miesięcznik Politechniki Warszawskiej - Politechnika ...
W NUMERZE - Miesięcznik Politechniki Warszawskiej - Politechnika ...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Nie ukrywam, �e z pewn� rezerw�<br />
si�gn��em po t� ksi��k�.<br />
D�ugoletnie do�wiadczenia<br />
sk�ania�y mnie do w�tpliwo�ci,<br />
czy autor ameryka�ski – nawet<br />
przy najlepszej woli – jest w stanie<br />
poj�� istot� zjawisk sk�adaj�cych<br />
si� na rzeczywisto��<br />
ZSRR, bez czego ka�da tego<br />
rodzaju próba okazuje si�<br />
przedsi�wzi�ciem infantylnym.<br />
Spotka�o mnie mi�e zaskoczenie.<br />
Harford poradzi� sobie z<br />
28<br />
Stara proza<br />
�yjemy w �wiecie dziwactw i<br />
absurdów. Logika, któr� tak czcimy,<br />
jest raczej domen� nauki, a i<br />
tej nierzadko zdarza si� zboczy�<br />
w stron� niewyt�umaczalnego.<br />
Id�c dalej drog� domoros�ego filozofa,<br />
nale�a�oby jeszcze powiedzie�,<br />
�e punkt widzenia zale�y<br />
od punktu siedzenia. Wszystko<br />
jasne? No nie do ko�ca. W<br />
„Samotniku”(1973 r.) Eugene Ionesco,<br />
jedynej powie�� s�ynnego<br />
twórcy groteskowych dramatów,<br />
równie� tej jasno�ci nie<br />
znajdziemy.<br />
Autorzy fiszkowych notek do<br />
twórczo�ci Ionesco w upojeniu<br />
klepi� litani� zawsze tych samych<br />
okre�le�: groteska, sen,<br />
nierzeczywisto��, pogranicze jawy<br />
i mary, itd. Równie� „Samotnik”<br />
okaza� si� wdzi�cznym do<br />
takich zabiegów obiektem.<br />
Wszystko to pi�kne, ale w przypadku<br />
tej powie�ci ju� jakby nieco<br />
zwietrza�e. A przecie� w „Samotniku”<br />
nie znalaz�am niczego,<br />
co by drastycznie odstawa�o od<br />
prawdopodobie�stwa realno�ci.<br />
By� sobie facet, który odziedziczy�<br />
wielki spadek. Mo�e si�<br />
tym nadspodziewanie dobrze.<br />
Wypunktowa� bezb��dnie ca��<br />
gam� realiów, z którymi musia�<br />
si� liczy� i pora� Korolow. Lider<br />
dru�yny profesjonalistów, usi�uj�cych<br />
sprosta� Amerykanom w<br />
dziedzinie stanowi�cej aktualn�<br />
granic� ludzkich mo�liwo�ci naukowo-technicznych,<br />
w sytuacji<br />
z wielu wzgl�dów irracjonalnej.<br />
Ich atutem by�o to, �e w�adze<br />
uznawa�y ich dzia�alno�� za<br />
priorytetow� militarnie i propagandowo,<br />
co pomog�o im od-<br />
Ksi¹¿ki popularnonaukowe<br />
go dorobku i kadry specjalistycznej.<br />
Sporo miejsca po-<br />
�wi�ca sowieckim praktykom<br />
przesadnego kamufla�u i zafa�szowywania<br />
(np. pe�nemu utajnieniu<br />
gigantycznej katastrofy w<br />
Bajkonurze, w której zgin��o sto<br />
kilkadziesi�t osób). Z faktograficznego<br />
punktu widzenia ksi��ka<br />
stanowi omal�e encyklope-<br />
Rzecz o geniuszu w s³u¿bie z³a<br />
nie�� pocz�tkowe sukcesy.<br />
Wi�cej nie byli w stanie jednak<br />
dokona�. Zbyt du�a by�a dysproporcjanaukowo-przemys�owego<br />
zaplecza.<br />
Autor, historyk obeznany z<br />
tajnikami problematyki rakietowo-kosmicznej,<br />
przedstawia<br />
drobiazgowo ca�e bogactwo<br />
szczegó�ów opisywanej rywalizacji<br />
od tu� powojennych jej pocz�tków,<br />
polegaj�cych na zaw�aszczeniupostnazistowskie-<br />
przecie� tak zdarzy�. Zamierza�<br />
on rozs�dnie nim rozporz�dza�,<br />
tak, aby �adna si�a nie zmusi�a<br />
go do powrotu do nudnego biura,<br />
w którym onegdaj ciu�a� marny,<br />
urz�dniczy grosz. Ten�e facet<br />
wzdycha� do kilku pa�, do��<br />
zreszt� niekonsekwentnie i w<br />
sumie beznami�tnie. Poza tym<br />
nie wiedzia�, co ze sob� zrobi�.<br />
Wypija� litry alkoholu, majacz�c<br />
w konsekwencji na jawie. Nudzi�<br />
si�, b��ka�, analizowa�. Brakowa-<br />
�o mu konkretnego zaj�cia. Do<br />
tego wykaza� si� bardzo z�ym<br />
gustem, mebluj�c nowe mieszkanie<br />
w sposób ur�gaj�cy dobremu<br />
smakowi – b�yszcz�ce<br />
meble, kolorowe dywany, tapety<br />
w kwiaty. Dlaczego ma to jakiekolwiek<br />
znaczenie? Poniewa�<br />
odzwierciedla stan jego umys�u,<br />
czyli chaos spowodowany<br />
nadmiarem deseni, kolorów i<br />
kszta�tów ró�norakich poj��. Facet<br />
ten, czyli tytu�owy Samotnik,<br />
mia� kilka drobnych obsesji. I<br />
mnóstwo przemy�le�. By� bowiem<br />
nieg�upi, cho� trudno zrozumie�,<br />
sk�d w s�ownictwie prostego<br />
urz�dnika znalaz�o si� s�o-<br />
di� dokona� obu stron w badaniach<br />
kosmicznych do roku<br />
1974.<br />
Oczywi�cie nie omija sprawy<br />
do�ywotniej anonimowo�ci Korolowa.<br />
Ale te� nie podejmuje<br />
próby zastanowienia si� nad<br />
tym, co musia� czu� Wielki Konstruktor,<br />
cz�owiek o d�ugoletniej i<br />
ca�kowicie niezawinionej przesz�o�ci<br />
�agierniczej, prowadz�c<br />
gr�, której stawk� by�o zdominowanie<br />
�wiata przez ZSRR.<br />
wo „rudymentarny” (mo�e za<br />
spraw� t�umacza). Ale to drobiazg.<br />
Samotnik po tysi�ckro�<br />
powtarza� s�owo „�ycie”. Powtarza�<br />
je tak d�ugo, a� w ko�cu<br />
przesta� je rozumie� i usi�owa�<br />
odkry� jego znaczenie na nowo.<br />
Nie wpad� na nic genialnego, ot<br />
po prostu – �wiat jest teatrem,<br />
�ycie jest teatrem. Trudno jednak<br />
odpowiedzie� na pytanie,<br />
kto kogo ogl�da, kto kim manipuluje,<br />
kto jest widzem, kto aktorem,<br />
kto dzia�a, a kto „jest dzia�any”.<br />
Samotnik wiedzia�, �e ta mi-<br />
strzowska scenografia �wiata<br />
ma gdzie� swoj� granic�, ale<br />
sam nie potrafi� jej wskaza�. Zreszt�<br />
i te dociekania wyda�y mu<br />
si� nudne.<br />
Z braku przynajmniej pozornie<br />
po�ytecznego zaj�cia i jakichkolwiek<br />
nami�tno�ci, zanurza� si� w<br />
filozoficznej magmie. Nie prze-<br />
�ywa� �ycia g�ównie je analizuj�c.<br />
Drobne gesty i rutynowe<br />
czynno�ci codzienne doprowadza�y<br />
go niemal do ob��du. Raz<br />
sztuczne, papierowe, wydumane<br />
i irytuj�ce, innym razem bardzo<br />
prawdziwe i przejmuj�ce.<br />
Szkoda, �e autor nie podj��<br />
tematu geniusza pracuj�cego<br />
dla z�ej sprawy. Nie chcia� pewnie<br />
nawi�zywa� do analogicznej<br />
przesz�o�ci Wernhera von<br />
Brauna, jednego z g�ównych<br />
twórców programu Apollo, a<br />
podczas wojny konstruktora<br />
pocisków rakietowych V-2 terroryzuj�cych<br />
ludno�� po�udniowej<br />
Anglii. Pytany o ni�, von<br />
Braun zademonstrowa� do��<br />
specyficzne poczucie humoru.<br />
Odpar�, �e wraz z zespo�em<br />
marzy� o zbudowaniu rakiety<br />
mi�dzyplanetarnej, tyle �e ich<br />
rakieta spada�a na „niew�a�ciw�”<br />
planet�...<br />
Prof. BOLES�AW OR�OWSKI<br />
Instytut Historii Nauki PAN<br />
James Harford, Sergiej Korolow.<br />
O krok od zwyci�stwa w<br />
wy�cigu na Ksi��yc. T�um. Waldemar<br />
Pietraszek. Wyd.<br />
Prószy�ski i Ska, 2006.<br />
Niewyobra¿alne JEST niewyobra¿alne<br />
Ko�owrót sprzecznych emocji<br />
trwa do ostatnich stronic powie-<br />
�ci.<br />
Mo�e ci�gle pytaj�c o �wiat, o<br />
jego istot�, Samotnik powinien<br />
poprzesta� na jednym z cytowanych<br />
przez niego filozoficznych<br />
stwierdze�: „To niewyobra�alne,<br />
wi�c nie wyobra�ajmy sobie niewyobra�alnego”?<br />
LAILONIA<br />
Eugene Ionesco, Samotnik.<br />
T�um. Julian Rogozi�ski. Wyd.<br />
PIW, Warszawa 1977.