Spojrzenie z ukosa – pdf do pobrania - Autoportret
Spojrzenie z ukosa – pdf do pobrania - Autoportret
Spojrzenie z ukosa – pdf do pobrania - Autoportret
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Rewitalizacja nie jest dla mnie sprawą jednoznaczną<br />
i budzi mieszane uczucia. Z jednej bowiem strony<br />
oczywiście cieszy każdy przejaw ożywienia czegoś,<br />
co zaniedbano, co przestało funkcjonować, czy<br />
wręcz stało się martwe. Z drugiej, pojęcie wzbudza<br />
sprzeciw, i to z dwu powodów. Po pierwsze, z racji<br />
lingwistycznych. W moim przekonaniu „rewitalizacja”,<br />
„rewaloryzacja” należą <strong>do</strong> określeń sztucznie<br />
30<br />
wylansowanych w latach powojennych. W czasach<br />
Gomułki, a później Gierka przywykło się mówić<br />
pretensjonalnym językiem niby-naukowym. W hasłach<br />
rzucanych naro<strong>do</strong>wi proste słowa zastąpiono<br />
wyszukanymi, stosowanymi uprzednio jedynie<br />
w dysputach fachowych. Przecież rewitalizacja to<br />
ożywienie, rewaloryzacja to przewartościowanie.<br />
Być może przesadzam, gdyż rozwijając dalej moje<br />
wszystkie fot. w artykule: andrzej basista i tomasz basista<br />
zastrzeżenia trzeba by podważyć słowo „rekonstrukcja”,<br />
mające w polskim języku prosty odpowiednik<br />
pod postacią odtworzenia, a przecież rekonstrukcja<br />
stała się pojęciem powszechnie stosowanym i na<br />
<strong>do</strong>bre za<strong>do</strong>mowiła się w polszczyźnie. Nie wykluczam,<br />
że rewitalizacja czy rewaloryzacja przestaną<br />
drażnić w przyszłości, może już nawet obecnie słowa<br />
te nie wzbudzają oporu młodszego pokolenia. Mnie<br />
jednak wyraźnie przypominają o niechlubnej przeszłości,<br />
zwłaszcza że<br />
nie tylko o słowa tu chodzi.<br />
Drugim powodem, dla którego owych słów nie<br />
kocham, jest kontekst, w jakim były one w Polsce<br />
używane. W świecie nie <strong>do</strong>tkniętym komunizmem<br />
rewitalizacją obejmowano obszary, które podupadały<br />
w wyniku naturalnych przemian społecznych,<br />
gospodarczych i technologicznych. Tak na przykład<br />
w latach 60. podjęto ogromne akcje odnowy śródmiejskich<br />
terenów dużych metropolii, wyludnionych<br />
w wyniku ucieczki zamożniejszych mieszkańców<br />
na peryferia. W języku angielskim powstało określenie<br />
urban renewal <strong>–</strong> odnowa miasta. Od lat 80.<br />
w krajach <strong>do</strong>tkniętych plagą blokowisk zaczęto je<br />
przekształcać na różne sposoby. Z kolei, czy może<br />
równocześnie, rozwinęła się praktyka adaptowania<br />
terenów i budynków opuszczonych przez przemysł.<br />
Dawne obiekty fabryczne i magazynowe, nierzadko<br />
położone w pobliżu śródmieścia, okazują się znakomitą<br />
oprawą dla muzeów, teatrów czy nawet dla<br />
działalności handlowej.<br />
W mniejszym lub większym stopniu <strong>do</strong>świadczamy<br />
wymienionych zjawisk i w Polsce, jednakże dla<br />
ludzi mego pokolenia rewitalizacja i rewaloryzacja<br />
kojarzą się przede wszystkim z ratowaniem ginących
andrzej basista <strong>–</strong> w latach 1950-1956 studiował na Wydziale<br />
Architektury w Krakowie. W 1964 r. uzyskał <strong>do</strong>ktorat,<br />
w 1976 r. <strong>–</strong> habilitację, w 1997 r. <strong>–</strong> tytuł profesora. Prowadził<br />
zajęcia dydaktyczne kolejno w szkołach architektury w Krakowie,<br />
Bagdadzie, Poznaniu oraz Białymstoku. Pracował<br />
w biurach projektów w Krakowie oraz pracowni urbanistycznej<br />
w Bagdadzie. Opublikował książki: „Opowieści budynków.<br />
Architektura czterech kultur” (1995), „Architektura.<br />
Dlaczego jest, jaka jest” (2000), „Betonowe dziedzictwo.<br />
Architektura w Polsce czasów komunizmu” (2001), jest też<br />
autorem „Notatek” w Zeszytach Naukowych Architektury<br />
Wnętrz Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.<br />
zabytków <strong>–</strong> dworów, kamienic, a czasem obiektów<br />
jeszcze bardziej wartościowych, wręcz z najwyższej<br />
półki naro<strong>do</strong>wego dziedzictwa. W krajach zwanych<br />
zachodnimi obiekty takie troskliwie pielęgnowano nie<br />
tylko, a może nawet nie tyle z racji patriotycznych,<br />
co z uwagi na ich wartość rynkową, zawsze bowiem<br />
istniał choćby snobistyczny popyt na stare siedziby,<br />
a każdy klejnocik historycznej architektury wabił<br />
coraz większe rzesze turystów.<br />
Nie zapomnę zaskoczenia, jakie 25 lat temu przyniosły<br />
mi odwiedziny uroczego miasteczka Lavenham.<br />
Położone w hrabstwie Suffolk na północny wschód<br />
od Londynu, jest swoistym przykładem żyjącej tradycji.<br />
Domy nie wykraczają ponad dwie kondygnacje,<br />
wszystkie pokryte są spadzistymi dachami, zdecy<strong>do</strong>wana<br />
większość pokazuje konstrukcję szachulcową,<br />
czyli drewniany szkielet wypełniony gliną. Ten sposób<br />
bu<strong>do</strong>wania, popularny również w innych krajach,<br />
w Anglii zachował się w wielu miejscach, także we<br />
wioskach rozsianych wokół Lavenham.<br />
Najstarszy obiekt miasteczka jest bardzo szacowny<br />
i bywa reprodukowany w podręcznikach historii<br />
architektury. Zachowana gdzieś data informuje, że<br />
budynek pochodzi z 1529 r. Pierwotnie był <strong>do</strong>mem<br />
cechowym (guildhouse), obecnie mieści muzeum.<br />
Lecz jedynie parę budynków wykupiły publiczne<br />
instytucje bądź jakieś organizacje, i troskliwie się<br />
nimi opiekują. Wszystkie inne pozostają we władaniu<br />
osób prywatnych i wszystkie, bez reszty, wymagały<br />
i wciąż wymagają różnych prac modernizacyjnych,<br />
aby mogły być użytkowane.<br />
Na skutek nierównomiernego osiadania konstrukcja<br />
niektórych budynków uległa tak znacznym odkształceniom,<br />
że podłogi, ściany i sufity, a także drzwi<br />
i okna, trzeba było sprowadzić <strong>do</strong> pionu i poziomu.<br />
A przecież nikomu nie przyszło <strong>do</strong> głowy, by budynek<br />
zburzyć i postawić na jego miejscu nowy, nawet<br />
wzorowany na poprzedniku. W niektórych obiektach<br />
konstrukcję drewnianą zakryto tynkiem, a widziałem<br />
także budynek, którego właściciel, z braku środków<br />
na właściwą konserwację, prowizorycznie pokrył<br />
elementy szkieletu jakimś bielidłem,<br />
by przynajmniej nie niszczały.<br />
Gdy fotografowałem stary <strong>do</strong>m w sąsiedniej wiosce<br />
Hartest, właściciele stwierdzili, iż zdjęcie będzie miało<br />
rangę <strong>do</strong>kumentu, nosili się bowiem z zamiarem<br />
31<br />
wymiany pokrycia dachu. Nie byli w stanie utrzymywać<br />
słomianej strzechy <strong>–</strong> nieliczni rzemieślnicy<br />
dyktowali wysokie ceny za jej reperację, a przede<br />
wszystkim gnębiły właścicieli monstrualnie wysokie<br />
koszty ubezpieczenia. Władze konserwatorskie, nie<br />
mogąc ich wspomóc finansowo, prosiły jedynie, by<br />
w miejsce strzechy wprowadzić dachówkę nie nową,<br />
lecz uzyskaną z rozbiórki starych budynków.<br />
Zwracam uwagę, iż Lavenham poznałem w roku<br />
1978. W owym czasie stary Kraków przeżywał swoje<br />
najgorsze lata. Nie pomagały apele ani nawet uchwały<br />
sejmowe, które ratowanie miasta miały podnieść<br />
<strong>do</strong> rangi sprawy naro<strong>do</strong>wej. Działo się tak, ponieważ<br />
„rewaloryzacja” prowadzona przez państwo nie<br />
przewidywała możliwości podjęcia działań innych, niż<br />
totalne. Latami rewaloryzowano Wierzynka, Grand<br />
Hotel czy Hotel Saski, podczas gdy równocześnie<br />
marniały dziesiątki kamienic i oficyn pozbawionych<br />
podstawowej opieki i nie zabezpieczonych nawet<br />
w najbardziej prowizoryczny sposób.<br />
W miasteczku Lavenham jest obiekt bardzo szacowny,<br />
reprodukowany w podręcznikach historii architektury.<br />
Niegdysiejszy <strong>do</strong>m cechowy, pochodzący z<br />
1529 r., obecnie mieści muzeum. Nic zatem dziwnego,<br />
że ten budynek, otoczony troskliwą opieką,<br />
prezentował się znakomicie. Zaskakujący natomiast<br />
był obraz obiektów przeciętnych. Na przykład, gdy<br />
na skutek nierównomiernego osiadania konstrukcja<br />
<strong>do</strong>mu uległa tak znacznym odkształceniom, że podłogi,<br />
ściany i sufity, a także drzwi i okna mieszkańcy<br />
musieli sprowadzić <strong>do</strong> pionu i poziomu, elementy<br />
starej konstrukcji jednak zachowali. W niektórych<br />
przypadkach konstrukcję drewnianą zakryli tynkiem,<br />
a pewien właściciel, z braku środków na odpowiednią<br />
konserwację, prowizorycznie pokrył drewniany szkielet<br />
jakimś bielidłem, by przynajmniej nie niszczał.<br />
W <strong>do</strong>mach wiejskich stopniowo znikały słomiane<br />
strzechy <strong>–</strong> właścicieli gnębili nieliczni rzemieślnicy<br />
dyktujący wysokie ceny za reperację i towarzystwa<br />
ubezpieczeniowe żądające monstrualnie wysokich<br />
składek. Władze konserwatorskie, nie mogąc pomóc<br />
finansowo, prosiły jedynie, by w miejsce strzechy<br />
stosować dachówkę nie nową, lecz uzyskaną z<br />
rozbiórki starych budynków. Ten obraz, zestawiony<br />
z obrazem rewaloryzowanego wówczas Krakowa<br />
tłumaczy, dlaczego straciłem sentyment <strong>do</strong> słów,<br />
o których mowa.