03.04.2014 Views

Po pijaku i kradzionym autem - Tygodnik powiatowy

Po pijaku i kradzionym autem - Tygodnik powiatowy

Po pijaku i kradzionym autem - Tygodnik powiatowy

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

22<br />

23 września 2009<br />

wieruszów<br />

Babka mogła wziąć dzieci na jakiś<br />

czas i pomóc tej kobiecie się leczyć,<br />

a za co ona miała się leczyć, a w<br />

ogóle to czy tak załamany psychicznie<br />

człowiek ma świadomość, że<br />

wymaga leczenia? To wszystko trochę<br />

dziwne i podpadające, nie chcę<br />

oskarżać, bo może się mylę, ale to<br />

tak wygląda, jakby wykorzystując<br />

jej chorobę szybko założyli rodzinę<br />

zastępczą, bo wtedy to chyba nie<br />

musi już ojciec płacić alimentów.<br />

Ta kobieta żyła z czwórką dzieci z<br />

nędznych alimentów, a mówią, że<br />

babka ma na dzieci 10 tys. zł. na<br />

m-c, nie wiem czy to prawda? To<br />

chyba jest różnica, no nie? Niech mi<br />

pani powie, jak to jest w tym naszym<br />

państwie, że zamiast matce samotnej<br />

pomóc, to oni wolą dawać pieniądze<br />

na rodzinę zastępczą. To<br />

tak jakby popierali, że nie opłaci<br />

się samotnej matce wychowywać<br />

dzieci, bo jak weźmie sąsiad, czy<br />

ktoś inny, to dostanie dużo kasy.<br />

To są dopiero chore przepisy.<br />

Niech się pani dowie, kiedy zainteresowała<br />

się ta kobietą pomoc<br />

społeczna, gdzie byli, jak potrzebowała<br />

pomocy? – żali się jedna<br />

z mieszkanek Chobanina.<br />

Opatrzność czuwała jednak<br />

nad panią Renatą.<br />

Osobą, która podała jej pomocną<br />

dłoń był proboszcz parafii,<br />

pomimo, że zachowanie<br />

jej zdecydowanie odbiegało<br />

od normy, nie zraził się. Wiele<br />

sąsiadek, które niosły pomoc<br />

właśnie zachowaniem tej<br />

chorej wtedy kobiety się zniechęciły.<br />

Nie wszyscy rozumieli,<br />

że to czy inne zachowanie<br />

wynika z choroby, która mogła<br />

doświadczyć każdego.<br />

Nie miałam, za co żyć, nie miałam,<br />

co jeść. Pieszo, bo nie miałam<br />

pieniędzy chodziłam do Wielunia<br />

do mojej bratowej. Ona dała<br />

mi herbatę, kawę i coś ciepłego<br />

do zjedzenia, ale zawsze na noc<br />

wracałam do domu. Chodziłam<br />

też do mojej siostry, za Lututów,<br />

u niej jest teraz matka, bo odeszła<br />

od ojca. Ale oni mi nie pomogli<br />

zbyt dużo, wyzywali, że mam się<br />

wziąć do roboty. <strong>Po</strong>mógł mi nasz<br />

proboszcz, gdyby nie on, to chyba<br />

nie rozmawiałabym tu dzisiaj z<br />

panią. Zebrał od ludzi pieniądze<br />

na pomoc dla mnie, nie dał<br />

mi całej sumy, ale dawał po 100<br />

zł, żeby mi starczyło na jedzenie,<br />

gaz, światło. Kiedy zaszłam do<br />

niego i poprosiłam o gorącą herbatę<br />

zawsze mi dał, nawet kawę i<br />

jedzenie. To dobry człowiek, nie<br />

odwrócił się ode mnie. W wakacje<br />

poszłam do siostry, za Lututowem<br />

mieszka, patrzę, a tam moja<br />

młodsza córka na wakacjach.<br />

Przytuliłyśmy się i tak razem<br />

długo płakałyśmy.<br />

Myślałam, że ją ze szczęścia<br />

uduszę, tak mocno ją ściskałam,<br />

nie mogłam uwierzyć, że to dzieje<br />

się naprawdę. Chodziłam tam<br />

codziennie, przez trzy tygodnie,<br />

dopóki tam była. Opowiedziała<br />

mi o braciach i o siostrze. To tak<br />

jakby ktoś z powrotem włożył we<br />

mnie życie. Pani z opieki społecznej,<br />

też chyba na prośbę księdza<br />

namówiła mnie na leczenie. Byłam<br />

dwa miesiące w Warcie, w<br />

zakładzie dla nerwowo chorych.<br />

Brałam leki i biorę nadal. Widzę,<br />

że one mi pomagają, czuję się<br />

lepiej, już mogę zadbać o siebie,<br />

o dom. Przedtem to było niemożliwe.<br />

Gdyby mnie nie skierowano<br />

na leczenie, to bym pani do<br />

domu nie wpuściła, ja nikogo nie<br />

chciałam widzieć. Jak to dobrze<br />

to wszystko pani opowiedzieć,<br />

wyrzucić z siebie, wyżalić się. W<br />

środę jadę z panią z opieki na komisję<br />

lekarską. Urząd Gminy wyrobił<br />

mi dowód osobisty. Pewnie,<br />

że może pani przyjechać, niech mi<br />

pani przywiezie gazetę, dużo gazet,<br />

to sobie poczytam. Wiem, że<br />

muszę brać leki, one mi pomogą.<br />

Jak było ze mną niedobrze to nie<br />

chciałam od ludzi pomocy, może<br />

wielu się zraziło, ale ja nie wiedziałam,<br />

co robię, teraz wezmę<br />

każdą pomoc, żywność, ubrania.<br />

Tak sobie nieraz myślę, tyle jest<br />

wesel, żeby ktoś przyniósł kawałek<br />

placka, czy coś. Nie mam nic do<br />

jedzenia, skończyła mi się herbata,<br />

dawno nie piłam nic ciepłego<br />

a tak chciałabym się kawy napić.<br />

<strong>Po</strong>psuła mi się woda, nie mam<br />

pieniędzy na hydraulika. Jakby<br />

udało mi się podleczyć, to i dzieci<br />

może mogłyby przyjechać do mnie.<br />

Tak o tym marzę. Czy przez gazetę<br />

mogę coś powiedzieć moim<br />

dzieciom?<br />

Moje kochane dzieci!<br />

Tak bardzo was kocham, nie<br />

ma sekundy żebym o was nie myślała.<br />

Bardzo za wami tęsknię.<br />

Często śnicie mi się po nocach,<br />

że was przytulam, całuję, biorę<br />

na kolana. Kiedyś śniło mi się,<br />

że razem biegaliśmy po takiej<br />

zielonej łące, śmialiśmy się. Obudziłam<br />

się i tak płakałam, że to<br />

sen, że to nieprawda. Ja wiem,<br />

że źle wyglądałam, że może wstydziłyście<br />

się ze mną spotkać,<br />

żeby wam, kto nie dokuczał. Ja<br />

teraz już rozumiem, że aby kiedyś<br />

być razem z wami muszę się<br />

leczyć. Przepraszam was moje<br />

kochane dzieci, że musiałyście<br />

tyle wycierpieć, że nie miałam<br />

siły, żeby dać radę pokonać te<br />

wszystkie problemy. Nie miałam<br />

siły, załamałam się, gdy tata odszedł.<br />

Widocznie jestem słaba,<br />

może są silniejsze kobiety, ale<br />

wtedy, kiedy tata odszedł i zostałam<br />

sama z wami to nikt mi<br />

nie pomógł. Dzieci moje kochane<br />

dla was będę się leczyć, chcę być<br />

zdrowa i bardzo pragnę być blisko<br />

was, żebyście wróciły kiedyś<br />

do domu. Drzwi dla was są zawsze<br />

szeroko otwarte – płacząc<br />

pani Renata nie jest w stanie<br />

nic więcej powiedzieć.<br />

Czy chce pani skierować się<br />

do teściowej, babci dzieci?<br />

Chciałam się zapytać teściowej:<br />

„KANGUREK” s.c.<br />

ul. Fabryczna 11/5<br />

98-400 Wieruszów<br />

tel. 0 605 550 143<br />

tel. 0 605 550 191<br />

WIERUSZÓW – WROCŁAW<br />

Wieruszów ul. Prusa<br />

DLACZEGO ZABRAŁAŚ MI<br />

MOJE DZIECI?<br />

Przecież sama jesteś matką, czy<br />

kiedyś pomyślałaś, co ja przeszłam<br />

jak zabrałaś mi czwórkę<br />

moich dzieci? Czy swoim córkom,<br />

jakby się załamały psychicznie<br />

jak ja, też pozwoliłabyś<br />

zabrać dzieci? Dlaczego nie<br />

pomogłaś mi się wyleczyć, żeby<br />

mogły zostać ze mną? Dlaczego<br />

utrudniałaś mi kontakt z nimi?<br />

Obiecałaś w sądzie, że nie będziesz<br />

mi zabraniać widywać się<br />

z dziećmi – pyta pani Renata.<br />

Złożyłam wizytę pani Janinie<br />

K., z Chobanina, matce pana<br />

Bronisława, która stworzyła<br />

rodzinę zastępczą dla swoich<br />

wnuków, bo synowa i syn mają<br />

ograniczone prawa rodzicielskie.<br />

Kiedy zapytałam dlaczego<br />

syn także, odpowiedziała,<br />

że dlatego jeździ w trasę i jest<br />

długo poza domem.<br />

Ja wzięłam te dzieci, co miałam<br />

zrobić, musiałam je wziąć, żeby<br />

ich po świecie nie szukać. Sąsiedzi<br />

złośliwie mówią, że specjalnie<br />

zabrałam dzieci, bo mam 10 tys.<br />

zł. na nie. Ale przecież to moje<br />

wnuki, co miałam zrobić, dostaje<br />

na każde dziecko 2 400 zł, ale<br />

przecież wszystko musiałam kupić,<br />

łóżka, ubrania, buty, książki, plecaki<br />

i wszystko, co było potrzebne.<br />

Tu mieszkają moje córki, którym<br />

przepisaliśmy domy, my z mężem<br />

możemy tylko mieszkać do śmierci.<br />

Ja wcale syna nie bronię, chłop jest<br />

od tego, żeby zarobić na dom, na<br />

dzieci, a kobieta jest od tego żeby<br />

dbać o dzieci i o dom. Ja wcale go<br />

nie bronię, mieszka w Wielunia<br />

u takiej wdowy. Zabiera nieraz<br />

dzieci na weekend, przyjeżdża tu,<br />

ma kontakt z dziećmi – twierdzi<br />

Janina K.<br />

W domu zastałam tylko<br />

młodsze dzieci. Zapytałam,<br />

czy tęsknią za mamą i czy<br />

chciałyby się z nią spotkać.<br />

Odpowiedzieli, że teraz jak<br />

mama się leczy, to chciałyby<br />

jechać ją odwiedzić. Dopytywali<br />

się, jak mama wygląda,<br />

jak jest w domu, jak się zachowuje.<br />

Chciały wiedzieć jak<br />

najwięcej o mamie. Z otwartymi<br />

buziami siedziały i chłonęły<br />

wiadomości o matce.<br />

Starszy syn obiecał, że jutro<br />

(niedziela) pojedzie do<br />

mamy.<br />

<strong>Po</strong>prosiłam go, aby mi zadzwonił,<br />

czy mama się ucieszyła,<br />

jak przebiegała wizyta.<br />

Obiecał, że to zrobi. Zadzwonił<br />

do mnie w niedzielę po<br />

południu i poinformował,<br />

że jeszcze nie był, bo czeka<br />

za tatą, który go zawiezie do<br />

mamy. Próbowałam się skontaktować<br />

z ojcem dzieci, udało mi<br />

się dopiero za którymś razem i dowiedziałam<br />

się, że obecnie przebywa<br />

za granicą. Na pytanie, czy<br />

czuje się winny, że żona załamała<br />

się, kiedy zostawił ją z trójką dzieci<br />

i z czwartym w ciąży, czy czuje się<br />

winny, że przez to doprowadził ją<br />

do załamania nerwowego, usłyszałam<br />

w odpowiedzi:<br />

Nie, nie. Ja ją doprowadziłem do<br />

takiego stanu? Niech mnie pani nie<br />

rozśmiesza.<br />

Na pytanie, czy wyprowadził się<br />

wtedy do innej kobiety pan Bronisław<br />

odpowiedział:<br />

Może tak, może nie. To nie moja<br />

wina, że ona tak skończyła- rozgrzeszył<br />

się mąż pani Renaty.<br />

Wkrótce po rozmowie z Bronisławem<br />

K. zadzwoniła do mnie<br />

pani Janina K. oznajmiając, że<br />

wnuczek nie był u matki, bo kolega<br />

nie mógł go zawieźć. Na<br />

historię o ojcu, że miał zawieźć<br />

wnuczka zdziwiła się, a na sugestię,<br />

że na podwórku u państwa K.<br />

w Chobaninie widziałam kilka samochodów<br />

i zawiezienie wnuczka<br />

do matki nie stanowiłoby raczej<br />

problemu, (od sąsiadów wiem, że<br />

pani Janina także ma prawo jazdy<br />

i jeździ samochodem) usłyszałam<br />

historię, jaką niedobrą synową<br />

była Renata .<br />

Bardzo łatwo zaszczuć człowieka,<br />

zrobić z niego głupiego<br />

Będąc u dziadków, którzy od<br />

dwóch lat są rodziną zastępczą<br />

dzieci Renaty i rozmawiając<br />

z starszym synem odniosłam<br />

wrażenie, że syn bardzo chce<br />

jechać do mamy. Co się wydarzyło,<br />

że nie miał możliwości<br />

pojechać, tego nie wiem. Nie<br />

dopuszczam do siebie nawet<br />

myśli, że babcia miałaby sumienie<br />

celowo ograniczać kontakty<br />

dzieci z matką i nie daj Boże<br />

nastawiać je przeciwko rodzonej<br />

matce. Nie, to nie może<br />

być prawdą, chociaż właśnie to<br />

sugerują mieszkańcy zarówno<br />

Chobanina i Walichnów.<br />

Ocenę zostawiam Wam drodzy<br />

czytelnicy ITP.<br />

Redakcja ITP i autorka artykułu<br />

chylą czoła przed ks. proboszczem<br />

z Walichnów za okazaną<br />

pomoc pani Renacie. To prawdziwy<br />

duszpasterz o wielkim<br />

sercu i wrażliwości. To wzór dla<br />

innych kapłanów, a jego postawa<br />

napawa optymizmem, że są<br />

prawdziwi kapłani z powołania,<br />

wrażliwi na biedę i chorobę.<br />

Dziękujemy także UG i GOPS w<br />

Sokolnikach za okazaną pomoc<br />

pani Renacie. Do sprawy z pewnością<br />

wrócimy.<br />

Mamo chodź z nami, damy Ci łąkę<br />

z kwiatami, ze skowronkiem, ze słonkiem...<br />

Nawet, gdy się zachmurzy<br />

na niebie, nawet, gdy się kłopotów<br />

nazbiera, my uśmiechniemy się do<br />

Ciebie, zawsze, już teraz!<br />

Życzymy pani Renacie szybkiego<br />

powrotu do zdrowia i oby jej<br />

marzenia szybko się spełniły.<br />

Anna Świegot<br />

KĘPNO - WROCŁAW<br />

Kępno ul. Broniewskiego<br />

5.45 L 6.04 L<br />

7.58 L 8.17 L<br />

15.38 L 15.57 L<br />

17.33 L 17.52 L<br />

KĘPNO – WIELUŃ<br />

Kępno ul. Broniewskiego<br />

WIERUSZÓW - WIELUŃ<br />

Wieruszów ul. Prusa<br />

10.31 L 10.50 L<br />

14.08 L 14.27 L<br />

20.36 L 20.55 L<br />

22.01 L 22.20 L<br />

L – nie kursuje w 1 i 2 dzień Świąt Bożego Narodzenia, Nowy Rok i w<br />

1 i 2 dzień Świąt Wielkanocnych<br />

ROZKŁAD WAŻNY<br />

Walichnowy / Chobanin<br />

Dlaczego zabrałaś mi moje dzieci?<br />

Czemu płaczesz matko? Dlaczego ronisz łzy słone?<br />

Wychowałaś w miłości swe dzieci i odebrano ci one?<br />

OD DNIA 09.09.2009r.<br />

535 - 536

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!