ZAPRASZAMY DO PORADNI PRYWATNYCH - ART-COM Sp. z oo

More documents

Recommendations

Info

Co Tydzień nr 23/1080 6 czerwca 2012 roku Miasto Jaworzno Ogłoszenia drobne 23 Przedstawiamy dodatkowy sposób zamieszczania ogłoszeń drobnych Ogłoszenia przez SMS Jeśli ogłoszenie zawiera do 9 słów – max 120 znaków – koszt SMS 11,07 z VAT wysyłamy SMS pod nr 79567 Ogłoszenie ma od 10 do 20 słów – max 160 znaków – koszt SMS 23,37 z VAT wysyłamy SMS pod nr 91983 Jak zamieścić ogłoszenie przez SMS? SPRZEDAM KUPIĘ Kody SMS poszczególnych rubryk ogłoszeniowych NIERUCHOMOŚCI ns – nieruchomości sprzedam nk – nieruchomości kupię nw – nieruchomości wynajem nz – nieruchomości zamienię sn – szukam nieruchomości do wynajęcia np – nieruchomości pośrednictwo, zarządzanie MOTORYZACJA ms – motoryzacja sprzedam mk – motoryzacja kupię cm – części motoryzacyjne um – usługi motoryzacyjne SPRZEDAM JARMARK KUPIĘ Przykład: najpierw wpisz ctj (co oznacza gazetę „Co tydzień” w Jaworznie), potem kropkę (.), po kropce kod rubryki z informacji obok, wbij spację, a po spacji treść ogłoszenia, co w całości wygląda tak: ctj.ms Fiat Panda 2005 r, pierwszy wlasciciel, tel. xxx xxx xxx Ze względu na możliwości operatorów, SMS nie może zawierać więcej niż 160 znaków liczonych łącznie ze znakami interpunkcyjnymi, graficznymi oraz odstępami pomiędzy znakami lub wyrazami i prefiksami. SMS nie może zawierać także polskich znaków. Ogłoszenia wysłane najpóźniej do każdego poniedziałku do godz. 14.00 zostaną umieszczone w środę w gazecie „Co tydzień” wydawanej w Jaworznie. W przypadku braku numeru telefonu w treści ogłoszenia, zostanie w nim umieszczony numer, z którego ogłoszenie wysłano. JARMARK js – jarmark sprzedam (rzeczy różne) jk – jarmark kupię (rzeczy różne) PRACA dp – dam pracę sp – szukam pracy tx – taxi zd – zdrowie, uroda, relaks ub – ubezpieczenia tu – turystyka kr – kredyty in – inne ctj.ms Fiat Panda 2005 r, pierwszy wlasciciel, tel. xxx xxx xxx Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych ogłoszeń i zastrzega sobie prawo do niepublikowania ogłoszeń, które są niezgodne z Regulaminem dostępnym w biurze ogłoszeń „Co tydzień” w Jaworznie przy ul. św. Barbary 7. DROBNE CENA ZA SŁOWO wynosi 0,50 zł netto plus 23% VAT, tj. 0,60 zł
24 Aktywni przez 3 kontynenty przebiega Olimpijska Wyprawa Rowerowa Co Tydzień nr 23/1080 6 czerwca 2012 roku Miasto Jaworzno Olimpijska Wyprawa Rowerowa Pekin – Londyn W słońcu Kalifornii Trasa Olimpijskiej Wyprawy Rowerowej przebiega przez 3 kontynenty: Azję, Amerykę Północną i Europę. Etap azjatycki trwał 57 dni. Rozpoczął się 27 lutego w Pekinie, a zakończył 24 kwietnia w Tokio. W tym czasie drogami Chin (17 dni), Korei Południowej (13) i Japonii (27) przejechaliśmy 1717 km. Dwa razy płynęliśmy promami: z Chin do Korei (17 godz./525 zł) – przez Morze Chińskie i z Korei do Japonii (9 godz./330 zł) – przez Morze Japońskie. W etapie azjatyckim wzięło odział 19 osób: 9 z Litwy, 5 z Polski, 3 z Nowej Zelandii oraz po 1 ze Szwecji i Szkocji. Kolejnym etapem wyprawy był przelot przez Ocean Wielki z Japonii do USA. Samolot Boeing 767 A 280 Singapure Airlines przetransportował nas w nocy z 24/25 kwietnia, w ciągu 10 godzin na drugą półkulę do Los Angeles. W cenie przelotu (627 euro, 2600 zł) były m. in. dwa duże posiłki. Na lotnisku w Los Angeles pies od narkotyków oraz urzędnik celny nie wykazali moją osobą szczególnego zainteresowania. Szczególnie tego drugiego mogłem się obawiać. W dalszej i bliższej przeszłości miałem do tego powody. 15 lat temu, mając wykupioną w biurze podroży wycieczkę do USA, nie otrzymałem zgody na pobyt w Stanach Zjednoczonych. Także teraz, przed wyprawą, wizę co prawda otrzymałem, ale konsul w Krakowie ostrzegł mnie, że otrzymanie wizy nie jest równoznaczne z pozwoleniem na wjazd do USA. O tym decyduje urzędnik celny na lotnisku. Czarnoskóry urzędnik ze sporą nadwagą na lotnisku w Los Angeles spojrzał na mnie badawczym wzrokiem i zapytał: Poland? Poland – odpowiedziałem cichym głosem i moje 190 cm wzrostu skurczyło się do mikroskopijnych rozmiarów. Na szczęście błyskawiczny ruch ręką z pieczątką, potwierdzającą datę wjazdu, rozwiał moje obawy. Ameryka stała przede mną otworem. Pierwszym witającym był prezydent Barack Obama uśmiechający się życzliwie z portretu zamieszczonego na ścianie nad napisem – Welcome to United States of America. Powrót do przeszłości Czy można być w tym samym czasie, w dwóch różnych miejscach oddalonych od siebie tysiące kilometrów? Otóż można. Ja doświadczyłem takiej sytuacji. Jest ranek 24 kwietnia, godz. 9.30. W Tokio zaczynamy pakowanie bagaży i składanie rowerów. O 19.30 z lotniska Narita oddalonego o 66 km od centrum lecimy w nocy z 24/25 kwietnia do USA. Ten sam ranek 24 kwietnia,godz. 9.30. Samolot po 10 godzinach ląduje na lotnisku w Los Angeles. Słynna Walk of Fame (aleja sław), na której od 1960 roku umieszczonych zostało ponad 2300 płyt z gwiazdami i nazwiskami najsłynniejszych postaci filmu, muzyki, teatru, radia i telewizji Po odprawie udajemy się do hostelu (schroniska), gdzie spędzamy noc z 24/25 kwietnia. Jak to możliwe, że o tym samym czasie jesteśmy w dwóch różnych miejscach? Gdzie byliśmy rankiem 24.4. W Tokio czy Los Angeles? Gdzie spędziliśmy noc z 24/25.4, w samolocie czy hostelu? Taka sytuacja była możliwa, ponieważ różnica czasu miedzy tymi miastami wynosi – 20 godzin i lądowanie w LA odbyło się nie 25.4 o 5.30, ale 20 godzin wcześniej, czyli 24.4 o 9.30. 24.4 (wtorek) – 58 dzień wyprawy Jesteśmy już w Los Angeles. Do 7-osobowej grupy, która przyleciała z Japonii, dołącza 6 kolejnych osób, 5 Polaków – Natalia i Wojtek (młode małżeństwo z Jeleniej Góry), Ewa i Monika z Warszawy oraz Janek z Hrubieszowa, a także Irlandczyk Iden. Polacy pojadą z nami 5-6 tygodni, Irlandczyk do końca trasy. Hostel, w którym spędzamy kolejne 3 noce, znajduje się w dzielnicy Venice, sąsiadującej z Santa Monika i Hoolywood. Na parterze jest kuchnia, jadalnia, sala telewizyjna, garaż w którym jest komputer (internet 1 $ za 15 minut) i nasze rowery. Na pietrze 2 pokoje 12-osobowe z piętrowymi łóżkami oraz wc. W cenie pobytu śniadanie – płatki, mleko, dżem, chleb, masło, kawa, herbata. Na początku jestem trochę zaskoczony cenami w USA. Np. kawa Americana na lotnisku kosztuje 8 zł. A miało być tanio. Na szczęście blisko hostelu znajduje sklep „Wszystko za 1 $”. Kupuję tam m. in. Pismo Święte w białej oprawie, w angielskiej wersji. Z każdej wyprawy staram się przywieść biblię w innym języku. Z Afryki przywiozłem egzemplarze napisane po arabsku i w języku suahili. W Japonii kosztowała 200 zł, wiec zrezygnowałem z zakupu. 25.4 (środa) – 59 dzień wyprawy Rano robimy wycieczkę pieszą wzdłuż plaży. Nadoceaniczny deptak pełny turystów, choć to jeszcze nie pełnia sezonu. Sklepiki oferują liczne souveniry. Kupuję koszulkę bawełnianą z napisem „USA – Kalifornia” za 6 $ (20 zł). We wszystkich sklepach można płacić kartą Visa. Po południu składam rower. Jutro nie będzie czasu, bo jedziemy zwiedzać Hollywood, a za 2 dni ruszamy w trasę. W nocy niespodzianka, pada do samego rana, a w jednym z przewodników wyczytałem ze w LA przez 293 dni w roku świeci słonce. 26.4 (czwartek) – 60 dzień wyprawy W gronie 5 Polaków jedziemy zwiedzać Hollywood i Beverly Hills. Dojazd zabiera nam aż 1,5 godziny. Najpierw jedziemy godzinę autobusem 733, potem jeszcze pół godziny metrem. Kupujemy bilet 24-godzinny na wszystkie środki komunikacji za 6 $ (20 zł). Główny deptak to Hollywood Boulevard. Chodzimy słynną Walk of Fame (aleja sław), na której od 1960 roku umieszczonych zostało ponad 2300 płyt z gwiazdami i nazwiskami najsłynniejszych postaci filmu, muzyki, teatru, radia i telewizji. Odwiedzamy Kodak Teathre, w którym od 1929 roku wręczane są corocznie Oskary, nagrody amerykańskiej Akademii Filmowej dla twórców branży filmowej. Na koniec, za 25 $ (80 zł), przez 2 godziny, zwiedzamy odkrytym minibusem Beverly Hills, miasteczko, w którym swoje posiadłości maja sławni ludzie m. in. związani z przemysłem filmowym i rozrywkowym. 27.4 (piątek) – 61 dzień wyprawy Dziś wielki dzień. Rozpoczynamy wyprawę przez USA. Na przejechanie z zachodu na wschód, od Pacyfiku do Atlantyku, przez 84 dni zmagać się będziemy z przestrzenią (góry, pustynie), pogodą (upały, deszcze, przeciwny wiatr) oraz własną słabością. 19 lipca w Waszyngtonie koniec etapu amerykańskiego. Przed wyjazdem odwiedzi nas telewizja Polonia. Kręci materiał o naszej wyprawie. Przeprowadza wywiady, m. in. ze mną. Wypożyczony Chevrolet bus wiezie nasze główne bagaże, podręczne mamy ze sobą, w sakwach na rowerach. Kierowcą busa jest młoda Litwinka Ieva. To już trzecia jej wyprawa w roli kierowcy. Pierwszy dzień jazdy kończymy po 108 km na kempingu nad brzegiem jeziora w mieście Casteic Lake. 28.4 (sobota) – 62 dzień wyprawy To już drugi upalny dzień. Kupuję olejek do opalania za 6 $. Przedzieramy się przez góry i pustynię Mojavę, która ciągnie się na przestrzeni 4 stanów: Kalifornii, Nevady, Utah i Arizony. Będzie nam towarzyszyć przez wiele dni. Etap bardzo ciężki. Wiele stromych podjazdów, silny boczny wiatr. Na kemping do miasta Mojave dociaramy już po zmroku. Niektórzy po północy, innych z trasy podwozi nasz samochód bagażowy. 29.4 (niedziela) – 63 dzień wyprawy Kolejny upalny dzień. Na szczęście płaski etap. Jednak ostatnie kilkanaście kilometrów ostro pod górę do miasteczka Randsburg. To tzw. ghost town, miasteczko widmo w Kalifornii opustoszałe po zakończeniu eksploatacji złota, srebra lub miedzi. 30.4 (poniedziałek) – 64 dzień wyprawy Dziś termometr pokazuje 35 stopni w cieniu. Kończą się górki, choć na jednym ze zjazdów bije swój rekord prędkości – 73 km/godzinę. Nocujemy na terenie klubu golfowego w Valley Wells. Wieje tak mocny wiatr, że mamy problemy z rozbiciem namiotów. 01.5 (wtorek) – 65 dzień wyprawy W Polsce Święto Pracy. W USA ten dzień obchodzi się w pierwszy poniedziałek września. Z szacunku do ludzi pracy ubrałem biało-czerwoną koszulkę. Miliony ludzi w Polsce pracuje codziennie na nasz dobrobyt i m. in. moją emeryturę. Dystans do najlepszych krajów wciąż jednak spory. Przez cały dzień nie minąłem żadnego zabudowania. Zupełna pustka. Raz za czas przemyka pojedynczy samochód. Pustynia, upał i ja. Ani jednego drzewka, aby schronić się w cieniu. 2 bidony wody do picia może nie starczyć. W sakwie dodatkowy galon (3,78 l). Bardziej od węży i skorpionów, przed którymi nas przestrzegano, obawiamy się myśliwców wojskowych nurkujących nisko nad naszymi głowami. 02.5 (środa) – 66 dzień wyprawy Po 6 dniach jazdy docieramy do Doliny Śmierci. Za 10 $ otrzymujemy bilet wstępu do parku narodowego i mapę. Upal potworny. Pierwsze 23 km ciągle pod górę, na wysokość 1511 m. Potem 28-kilometrowy zjazd. Dolina Śmierci, to największy na półkuli zachodniej obszar depresji. Najniższy punkt, to 86 m poniżej poziomu morza. To jedno z najgorętszych miejsc na ziemi. W 1913 roku zanotowano tu rekordową temperaturę 56,7 stopnia. Dolina swoją nazwę zawdzięcza gorącemu klimatowi, który w przeszłości zabił wielu podróżujących przez nią osób. Kiedy przez te tereny wędrowali osadnicy, wielu z nich ginęło z odwodnienia lub wycieńczenia organizmu. Dolina ma 225 km długości i 8-25 km szerokości. Całkowicie pozbawiona jest wody i cienia, a temperatura często dochodzi do 50 stopni. 03.5 (czwartek) – 67 dzień wyprawy Dziś oczekiwany z utęsknieniem tzw. rest day. Dzień wolny. Od wczoraj jesteśmy na kempingu w Furnace Creek, wiosce z centrum turystycznym, która jest sercem i wschodnią bramą Doliny Śmierci. O 5 rano jedziemy rowerami na Zabriskie Point. Miejsce widokowe odległe 8,5 km od kempingu, na którym o wschodzie słońca można oglądać wspaniałe efekty oświetlonych formacji skalnych. Po południu jedziemy do wioski turystycznej odległej o 2 km. Pranie w automacie kosztuje 2 $, wstęp na basen na cały dzień 5 $. Przy okazji robimy zakupy. Ceny w miejscowym sklepie wygórowane. Pół galona mleka (1,9 l) – 4,2 $ (13 zł), jedna sztuka cebuli, papryki, pomidor – wszystko po 1 $ (3,20 zł). Spotykamy kilku Polaków. Przyjechali zwiedzać słynna dolin. Są też „gangi” motocyklowe. Cały dzień słychać głośny warkot silników. 05.6 (sobota) – 69 dzień wyprawy Ostatni dzień pobytu w Kalifornii. Jutro wjeżdżamy do stanu Newada i stolicy światowego hazardu – Las Vegas. Po przejechaniu 103 km nocujemy całkowicie na dziko, bez dostępu do prądu, wody i wc, niedaleko od szczytu góry Moutain Spring, 48 km od Las Vegas. W najbliższych dniach czekają nas 2 turystyczne hity: Las Vegas i Wielki Kanion Kolorado. Ryszard Karkosz
Page 1 and 2: Prokorupcyjna uchwała Tygodni
Page 3 and 4: Co Tydzień nr 23/1080 6 czerwca 20
Page 13 and 14: Nr 349 (1080) 6 czerwca 2012 r. Co
Page 15 and 16: 16 Aktualności Co Tydzień nr 23/1
Page 17 and 18: 18 Ogłoszenia Co Tydzień nr 23/10
Page 19 and 20: 20 Co Tydzień nr 23/1080 6 czerwca
Page 21: 22 Ogłoszenia drobne Co Tydzień n
Page 25 and 26: 26 Aktywni 11 czerwca poznamy laure
Page 27: Co Tydzień nr 23/1080 6 czerwca 20

ZAPRASZAMY DO PORADNI PRYWATNYCH - ART-COM Sp. z oo

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

Delete template?

Save as template?