10.07.2015 Views

GWS Nr 06/2006 - Gorzów

GWS Nr 06/2006 - Gorzów

GWS Nr 06/2006 - Gorzów

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

GORZOWSKIE WIADOMOŚCI SAMORZĄDOWE nr 6 (94) CZERWIEC 20<strong>06</strong> r.Piłka warta wyrzeczeńdokończenie ze str. 26chowywane, jakiekolwiek obraźliweczy rasistowskie napisy są usuwaneprzez organizatorów, pozatym kibice widzą, że za wszelkiewybryki na ich drużynę nakładanesą ogromne kary. W ciągu ostatnichlat mówiło się nawet o zlikwidowaniupłotów na stadionach,tak jak jest w Wielkiej Brytanii, byudowodnić, że potrafimy się zachowywaćspokojnie. Ale możejeszcze nie do końca jesteśmy nato gotowi.- My niestety jesteśmy jeszczena etapie budowania płotów…- U nas sytuacja rzeczywiściesię poprawiła, ale jeszcze kilka lattemu było bardzo źle.- Przez siedem lat grałeś wmłodzieżowym składzie znanejwłoskiej drużyny piłkarskiej –Sassari Torres. Co skłoniło ciędo profesjonalnego uprawianiatego sportu?- Kiedy zacząłem grać w Torres,nie miałem w planach zostaniapiłkarzem dobrej i znanej drużyny.Zapisałem się, bo było tam parumoich przyjaciół. W piłkę zacząłemgrać od trzeciego roku życia,kiedy to kopała ją do mnie mojamama.- Predyspozycje przejąłeś odkogoś z rodziny?- Właściwie nie. Mama kopałado mnie piłkę, ale oczywiście nieuczyła mnie żadnych technicznychsztuczek. Choć muszę powiedzieć,że sport był i jest ważnydla mojego taty i brata, dużo się otym rozmawiało w domu, gdyżtakże oni uprawiali różne dycypliny.Ja sam jednak, zanim zdecydowałemsię na piłkę nożną, próbowałempływania, tenisa, koszykówki.Zaczynając grać w Torrestraktowałem to przede wszystkimjako przyjemność, a po kilku latachrzeczywiście coraz bardziejzacząłem lubić napięcie, wysiłek.Granie w silnej drużynie zobowiązywało.Wszystkie wyrzeczenia,jakich musiałem dokonać, byłynaprawdę warte tego doświadczenia.Oczywiście wiele się równieżnauczyłem, przede wszystkimszacunku dla innych, pokory,dążenia do celu mimo przeszkód.To w życiu bardzo pomaga.- Chociaż nie grasz już profesjonalnie,nadal siedzisz w „biznesie”.Razem ze swoimi przyjaciółmiprowadzicie grę Fantacalcio.Co to dla ciebie oznacza?- W naszej szczególnej sytuacjiFantacalcio jest sposobem na ciągłeutrzymywanie kontaktu. W naszejgrupie ośmiu graczy (wszyscypochodzą z Sassari na Sardynii- red.) trzech z nas jest wMediolanie, niektórzy w innychmiastach Włoch czy na Sardyni.Poprzez prowadzenie rozgrywek,ciągłe wymiany komunikatów trenerskichna naszej stronie internetoweji rozgrywanie wirtualnychmeczów, utrzymujemy ze sobąkontakt, mając pewną motywacjęku temu. Piłka jest dla nas bardzoważna, a Fantacalcio jest sposobemna udowodnienie sobie wzajemniekto się lepiej zna na piłce,kto potrafi podejmować trafnie logistycznei strategicznie decyzje.Jest to rywalizacja, ale bardzoprzyjacielska.- Piłka was jednoczy?- Dokładnie! Na przykład w majuumówiliśmy się i pojechaliśmywspólnie na przedfinałowy mecznaszej drużyny Sassari Torres doGrosseto, na południe od Pizy. Wczerwcu nasza drużyna będziegrała w finałowym meczu w swojejklasie (Serie C- red.) i miejmynadzieję, że przejdzie do wyższej(Serie B- red.). Piłka naprawdęjednoczy i zbliża do siebie ludzi.- Dowodząc swoją drużyną,po raz czwarty z rzędu wygrałeśwasze wirtualne mistrzostwa wFantacalcio. Czy ma to dla ciebiejakieś szczególne znaczenie?- Oczywiście cieszę się z wygranych150 euro, które przeznaczęm. in. na mój przyjazd doPolski w lipcu, ale nie to jestnajważniejsze. Największą radośćsprawia mi poczucie prestiżu, wygranapo raz czwarty z rzędu.Pewnie, że potrzebne jest szczęście,ale także wiedza i umiejętnościprzewidywania. Oczywiściepotem żartujemy z siebie wzajemnie,że ktoś zna się lepiej napiłce a ktoś nie, śmiejemy się zsiebie.- Czy futbol jest obecny wżyciu dorosłego Włocha? Jakbędzie z tobą za kilkanaścielat?- To zależy czy mówimy o graniuw piłkę czy śledzeniu piłki nameczach, w mediach. Myślę, żepasja dla drużyny, śledzenia jejpoczynań, jak moja w stosunkudo Interu Mediolan, z czasem niecoprzemija, zamienia się w inneobowiązki. Niemniej jednym z moichmarzeń jest zostanie trenerem.Być może w przyszłym rokubędę mógł prowadzić drużynę zmojego byłego liceum. Zaproponowałmi to mój nauczyciel wychowaniafizycznego.- Gratuluję i dziękuję za rozmowę.KAROL ZIÓŁKOWSKIPlastyczna eskortaW „złotej” jedenastce zwycięzców konkursu plastycznego „Moje piłkarskie marzenie” znalazło się aż troje dzieci z Gorzowa, uczniów LechaJakubowskiego. Dwoje wyróżnionych trafiło do rezerwy.Jury przewodniczył Henryk Sawka.Wiktoria Urbaniak (7 l.), MichałSaturski (6 l.) z klubu „U Szefa” iJulia Rosowska (6 l.) ze SpołecznejSzkoły Podstawowej StowarzyszeniaEdukacyjnego są autoramiobrazków o tematyce piłkarskiej,które zostały nagrodzone wkonkursie McDonalda, towarzyszącegoprogramowi „Dziecięcaeskorta”. Nagroda to czterodniowywyjazd wraz z jednym rodzicemna Mistrzostwa Świata w piłcenożnej do Dortmundu na meczPolska - Niemcy. Jedenastka dzieciwyprowadzi na boisko naszychzawodników. Podobnie laureaciniemieckiej edycji konkursu będąeskortować swoją reprezentację.Fot. LECH JAKUBOWSKIW przeddzień obie jedenastki młodychplastyków rozegrają meczmiędzy sobą.W rezerwie znaleźli się też gorzowianie:Konrad Cegielnik (7 l.) iJolanta Pestrowicz (6 l.) oboje zeszkoły społecznej. Oprócz tegokilkoro dzieci z Gorzowa dostałoteż zaproszenie do udziału w galiwręczenia nagród, która odbyłasię 13-14 maja w Warszawie. Około200 małych artystów wraz zrodzicami zostało ugoszczonychprzez McDonalda tak, jak tylkomogły sobie wymarzyć – stołyuginały się od smakołyków, występowaliklauni, szczudlarze iMajka Jeżowska. (df)29

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!