12.07.2015 Views

Czytaj pełne wydanie - Racibórz

Czytaj pełne wydanie - Racibórz

Czytaj pełne wydanie - Racibórz

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

EUNOMIAm i e s i ę c z n i k r a c i b o r s k i e j P a ń s t w o w e j W y ż s z e j S z k o ł y Z a w o d o w e jISSN 1897-2349 nr 6 (55) / czerwiec 2012Foto: G. Habrom-RokoszW Sali Zamku Piastowskiego podpisana została umowa między PWSZ i Uniwersytetem w Opawie (s. 7).Studenci edukacji elementarnej zorganizowaliimprezę dla przedszkolaków (s. 15).Foto: archiwum PWSZ w RaciborzuUroczyste pożegnanie absolwentów pedagogikiodbyło się w czerwcu. Na pierwszym planie:dr Janina Konopnicka oraz mgr JoannaBiałas (s. 14).Foto: S. Prusowska, portal naszraciborzW sali Zamku odbyła się obrona dyplomów absolwentówedukacji artystycznej. Na zdjęciu adi. II st.dr Aleksander Ostrowski omawia pracę absolwentkiSoni Zniszczoł (s. II okładki).Foto: G. Habrom-Rokosz


Obrony dyplomówSłowo od redakcjifoto.Gabriela Rabrom-RokoszAbsolwentka Agnieszka FurmanowiczPo raz pierwszy w historii PWSZ absolwencikierunku edukacja artystyczna odbywaliobrony swoich prac dyplomowychw sali Zamku Piastowskiego. Sceneria dawnejrezydencji książęcej znakomicie nadajesię do prezentacji dzieł plastycznych.Na progu nowego roku akademickiego 2012/2013 oddajemydo rąk Państwa, naszych Czytelników, kolejny – pięćdziesiąty szósty– numer uczelnianego miesięcznika, zachęcając Państwa dozainteresowania się zaprezentowanymi w nim treściami.Stało się już tradycją, że otwierająca rok akademicki edycja„Eunomii” zawiera wywiad z JM Rektorem, w którym prof. MichałSzepelawy odnosi się do najważniejszych aktualnych problemówi wyzwań, przed którymi stoi raciborska Państwowa Wyższa SzkołaZawodowa.Powakacyjny numer z konieczności – ponieważ obfitośćmateriałów (która nas oczywiście ogromnie cieszy) nie pozwalana „terminowe” opublikowanie kompletu artykułówi zdjęć - przynosi teksty dotyczące wydarzeń z ostatnichmiesięcy poprzedniego roku akademickiego. Jest to międzyinnymi relacja z ważnej konferencji na tematy resocjalizacyjne,która odbyła się w raciborskim Zakładzie Karnym.Przypominamy także takie wydarzenia, jak uroczyste pożegnanieabsolwentów kierunku pedagogika, akcja plastyczna naraciborskim rynku, czerwcowa impreza dla przedszkolakówz okazji Dnia Dziecka, warsztaty muzyczne, Festiwal Ekspresji,w którym brali udział nasi studenci. Na okładce znajdą Państwom.in. ciekawy fotoreportaż z przeprowadzonej –po raz pierwszy– w pomieszczeniach Zamku Piastowskiego obrony dyplomówabsolwentów kierunku edukacja artystyczna.Nie zapomnieliśmy o byłym studencie PWSZ w Raciborzu,Mariuszu Prudlu, którego niewątpliwy sukces (wraz z GrzegorzemFijałkiem) na Igrzyskach Olimpijskich w Londyniez satysfakcją odnotowaliśmy.Cieszymy się, że zainicjowana – listem „Studentki” - w poprzednimnumerze „Eunomii” debata na temat kultury studenckiej,a szczególności kształtu juwenaliów, rozwija się.W bieżącym numerze publikujemy list prof. Mariana Kapicy, którydeklaruje chęć aktywnego włączenia się w tę ważną dyskusję dotyczącąkondycji duchowej i kulturowej społeczności studenckiejRaciborza.Proponujemy Państwu także lekturę innych materiałów,np. artykułu dr. Wysogląda o różnych formach graffiti, felietonupoświęconego pożytkom płynącym ze znajomości języka angielskiego,dwóch recenzji i stałych rubryk.Dziękujemy autorom tekstów i zdjęć, redaktorom i wszystkimosobom w jakikolwiek sposób zaangażowanym w przygotowaniepaździernikowej edycji „Eunomii”.Życzymy Państwu przyjemnej lektury oraz jak najlepszego nowegoroku akademickiego!Redakcjafoto.Gabriela Rabrom-Rokosz„Polowanie” na atrakcyjny obiektPodpisanie umowy o współpracymiędzy PaństwowąWyższą Szkoła Zawodowąw Raciborzu a Uniwersytetemw Opawie jest niezwykle ważnymwydarzeniem, dobitniewskazującym na rangę naszejuczelni i jej rolę w transgranicznymwspółdziałaniuUmowa już wprowadzana jestw życie: wykładowcy PWSZprowadzą aktualnie w murachopawskiego Uniwersytetu zajęcia.Wierzymy, że współpracadwóch uczelni, działającychwprawdzie po dwóch stronachgranicy, ale bliskich sobiekulturowo (jak bliskie były wciągu dziejów nasze miasta),będzie owocna i korzystna dlaspołeczności lokalnych.foto.Gabriela Rabrom-RokoszOd lewej: Wiceprezydent Raciborza Wojciech Krzyżek,Marek Pośpiech (absolwent), prof. KazimierzCieślik, dr Franciszek Nieć.foto.Gabriela Rabrom-RokoszAdi. II st. dr Aleksander Ostrowski komentuje dyplomartystyczny autorstwa Patrycji Janik.foto.Gabriela Rabrom-RokoszFoto: G. Habrom-RokoszAbsolwentka Sonia Zniszczoł2 3


Z ŻYCIA UCZELNISłowo od redakcjis. 1Kronika wydarzeńs. 3Porządek obrad Senatus. 3„Trudne czasy wymagająodważnego działania!”Rozmowa z JM Rektorem prof. MichałemSzepelawyms. 4Ważna umowa została podpisanaMARIAN KAPICAs. 7„Lux ex Silesia” dla prof. MaciejaBieniaszas. 10Olimpijski sukces Mariusza Prudlas. 11„Odnaleźć swoje miejscew rodzinie”s. 12Do zobaczenia na pedagogicznymszlaku!s. 14Bądźmy z dziećmi jeszcze raz…,czyli studenci dzieciom KOR-NELIA SOLICHs. 16Spis treściNasi studenci na FestiwaluEkspresjiKORNELIA SOLICHs. 18Jak aktywnie słuchać muzyki?MAŁGORZTA RZYTKIs. 20O nasze środowisko wizualnePIOTR WYSOGLĄDs. 22Studentce w sukursMARIAN KAPICAs. 24O pożytkach wynikającychze znajomości języka angielskiegosłów kilkaJOANNA MARCHWIAKs. 25EunomiaMiesięcznik Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w RaciborzuRok VII Nr 7 (56). Październik 2012 r.Adres redakcji:ul. Słowackiego 55, 47-400 <strong>Racibórz</strong>tel./fax: 032 415 50 20e-mail: eunomia@pwsz.raciborz.edu.plRedaguje zespółRedaktor naczelny: Janusz Nowak„Delenda est carthago!”MIRON LEWAKs. 26Niezgoda na dehumanizacjęJOANNA KAPICA-CURZYTEKs. 28Spotkajmy się jeszcze raz!s. 30Zagadkowy kącik językowys. 31Nowości bibliotecznes. 32Projekt winiet: Kazimierz Frączek - Wydawnictwo SCRIBAMateriał zdjęciowy: Gabriela Habrom-RokoszOpracowanie DPT: Wydawnictwo INFOPAKTWydawca: Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Raciborzu© Copyright by PWSZ w RaciborzuPrzygotowanie do druku, druk i oprawa:Wydawnictwo INFOPAKT ul. Przewozowa, 44-206 RybnikKRONIKA WYDARZEŃ - SENAT I REKTORAT21-22 czerwca 2012 r. Rektor PWSZ prof. MichałSzepelawy uczestniczył w zgromadzeniu sprawozdawczo– wyborczym Konferencji RektorówPublicznych Szkół Zawodowych KRePSZ zorganizowanymw związku z wyborami nowego PrzewodniczącegoKonferencji, którym został prof.Józef Garbarczyk.22 czerwca 2012 r. Prorektor PWSZ dr inż. Juliusz Kieśuczestniczył w uroczystych obchodach jubileuszu20-lecia współpracy partnerskiej <strong>Racibórz</strong> - Rothoraz 10-lecia współpracy partnerskiej <strong>Racibórz</strong> -Leverkusen i <strong>Racibórz</strong> – Kaliningrad. Uroczystośćodbyła się w Raciborskim Centrum Kultury.PORZĄDEK OBRAD SENATUPaństwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzu14 czerwca 2012 r.Przyjęcie Uchwały nr 63/2012 w sprawie przyjęcia porządkuobrad Senatu Państwowej Wyższej SzkołyZawodowej w Raciborzu.Przyjęcie Uchwały nr 64/2012 w sprawie przyjęcia protokołuobrad Senatu Państwowej Wyższej SzkołyZawodowej w Raciborzu z dnia 24 maja 2012 r.Przyjęcie Uchwały nr 65/2012 w sprawie sprawozdaniafinansowego PWSZ za 2011 rok.Przyjęcie Uchwały nr 66/2012 w sprawie zatwierdzeniaplanu rzeczowo-finansowego na rok 2012.Przyjęcie Uchwały nr 60/2012 w sprawie powołaniaKomisji Dyscyplinarnej ds. Studentów i OdwoławczejKomisji Dyscyplinarnej ds. Studentów PWSZw Raciborzu oraz wyboru przewodniczących komisjii zastępców przewodniczących.Przyjęcie Uchwały nr 67/2012 w sprawie powołaniaKomisji Dyscyplinarnej ds. Nauczycieli AkademickichPWSZ w Raciborzu oraz wyboru przewodniczącegokomisji i zastępcy przewodniczącego.Przyjęcie Uchwały nr 68/2012 w sprawie zatwierdzeniaefektów kształcenia dla kierunku „Pedagogika”.Przyjęcie Uchwały nr 69/2012 w sprawie zatwierdzeniaefektów kształcenia na kierunku „Socjologia”.Przyjęcie Uchwały nr 70/2012 w sprawie zatwierdzeniaefektów kształcenia na kierunku „Europeistyka”.Przyjęcie Uchwały nr 71/2012 w sprawie zatwierdzeniaefektów kształcenia dla kierunku „Filologia”.Przyjęcie Uchwały nr 72/2012 w sprawie zatwierdzeniaefektów kształcenia dla kierunku „Edukacja artystycznaw zakresie sztuk plastycznych”.15 lipca 2012 r. Rektor PWSZ prof. Michał Szepelawyuczestniczył w uroczystych obchodach Święta Policjiw Raciborzu.19 lipca 2012 r. Rektor PWSZ prof. Michał Szepelawyi Rektor Uniwersytetu Śląskiego w Opawie prof.Rudolf Žáček podpisali umowę o współpracy. Uroczystośćodbyła się na Zamku Piastowskim w Raciborzuz udziałem primatora Opawy, władz miastaRaciborza i powiatu raciborskiego oraz wielu znakomitychgości.31 sierpnia 2012 r. Rektor PWSZ prof. Michał Szepelawyuczestniczył w uroczystej akademii z okazji DniaEnergetyka, która odbyła się w Rafako S.A . w Raciborzu.Przyjęcie Uchwały nr 73/2012 w sprawie zatwierdzeniaefektów kształcenia dla kierunku „Automatykai robotyka”.Przyjęcie Uchwały nr 74/2012 w sprawie zatwierdzeniaefektów kształcenia dla kierunku „Matematyka”.Przyjęcie Uchwały nr 75/2012 w sprawie zatwierdzeniaefektów kształcenia dla kierunku „Architekturai urbanistyka”.Przyjęcie Uchwały nr 76/2012 w sprawie zatwierdzeniaefektów kształcenia dla kierunku „WychowanieFizyczne”.Przyjęcie Uchwały nr 77/2012 w sprawie zaopiniowaniaprzedstawionego przez JM Rektora RegulaminuPomocy Materialnej dla Studentów Studiów Stacjonarnychi Niestacjonarnych PWSZ w Raciborzu.Przyjęcie Uchwały nr 78/2012 w sprawie zasad ustalaniazakresu obowiązków nauczycieli akademickich,rodzajów zajęć dydaktycznych objętych zakresemtych obowiązków, wymiaru zajęć dydaktycznychdla poszczególnych stanowisk oraz zasad obliczaniagodzin dydaktycznych.Przyjęcie Uchwały nr 79/2012 w sprawie zaopiniowaniaprzedstawionego przez JM Rektora RegulaminuOrganizacyjnego Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowejw RaciborzuPrzyjęcie Uchwały nr 80/2012 w sprawie przyjęcia RegulaminuPobierania Opłat za Usługi EdukacyjnePWSZ w Raciborzu.Sprawy różne.Załącznik nr 1 do Uchwały Senatu PWSZNr 63/2012 z dnia 14 czerwca 2012 r.4 5


Z ŻYCIA UCZELNIZ ŻYCIA UCZELNIFoto: A. Rokosz OP„Trudne czasy wymagają odważnego działania!"Z JM Rektorem PWSZ w Raciborzu prof. Michałem Szepelawym rozmawia dr Janusz NowakProf. Michał Szepelawy.Panie Rektorze, pragnę rozpocząć tradycyjną, inaugurującąna łamach „Eunomii” kolejny rok akademicki, rozmowęz Panem od prośby o przypomnienie przez Pana Rektoranam wszystkim – członkom społeczności raciborskiejPWSZ - istoty posłannictwa, że użyję tego wzniosłego pojęcia,takiej instytucji edukacyjnej, jaką jest wyższa szkoław Raciborzu.Prof. Michał Szepelawy: Wielokrotnie już podkreślałemprzy różnych okazjach, że sensem istnienia takich placówek,jak nasza raciborska uczelnia wyższa, jest służba młodymosobom, które wchodzą w dorosłe życie, rozpoczynają swojekariery, losy zawodowe i osobiste. Ci młodzi ludzie, nasistudenci, mają prawo oczekiwać od nas, czyli kadry PWSZ -wykładowców i pracowników administracji - kompetentnie,skutecznie i sprawnie przekazywanej wiedzy, nowoczesnych,nadążających za dynamicznie zmieniającą się rzeczywistościąedukacyjną, atrakcyjnych, a przy tym efektywnych metodnauczania i środków dydaktycznych. Mają prawo wymagaćdostępu do najnowszej literatury naukowej, którą oferuje imdobrze wyposażona biblioteka. Mają prawo oczekiwać odnas postawy życzliwości, wsparcia (również finansowego,w postaci sytemu stypendialnego), sprawiedliwego i rzetelnegooceniania ich postępów w nauce. Młodzi ludzie, którzypewien etap swojego życia związali z raciborską szkołąwyższą, oczekują zagwarantowania możliwości działaniaw samorządzie studenckim, w organizacjach społecznych,w kołach naukowych, drużynach sportowych, w różnychformach wolontariatu. Pragną, abyśmy umożliwili im naukowewyjazdy zagraniczne, udział w konferencjach naukowych(także tych, które mają charaktermiędzynarodowy). Ponadto oczekują,że będą sprawnie i życzliwie obsłużeniw poszczególnych komórkach uczelnianejadministracji. Krótko mówiąc,nasi studenci mają prawo wymagaćod nas zapewnienia im możliwościwszechstronnego rozwoju intelektualnegoi osiągania tych celów naukowychi edukacyjnych, które wynikająz ich ambicji.Jak Pan Rektor ocenia stopień realizacjitych priorytetów uczelni?Prof. Michał Szepelawy: Dokładamywszelkich starań, aby te wszystkienajważniejsze oczekiwania spełnić.W związku z tym w sposób absolutnienadrzędny traktujemy sprawę kadrynauczającej. Władze uczelni i poszczególnychjej jednostek mobilizują,z widocznymi skutkami, naszych wykładowcówdo zdobywania kolejnych szczebli awansu zawodowego,a także do najrozmaitszej aktywności naukowej,która objawia się publikacjami, udziałem w konferencjachi seminariach naukowych, a także włączaniem się – najczęściejwraz ze studentami - w działalność służącą nie tylkouczelni, lecz również środowisku lokalnemu. Permanentnierozszerzamy i jednocześnie modyfikujemy ofertę edukacyjną.Dążymy do tego, aby oferta ta była dostosowana do dynamicznie,a przy tym nieco chaotycznie, zmieniającego sięlokalnego rynku pracy. Jako bardzo dobry pomysł oceniamyuruchomienie od lutego bieżącego roku kierunku architekturai urbanistyka, co koresponduje z ogólną tendencją doprzeorientowania oferty edukacyjnej w stronę kierunkówinżynierskich, technicznych. Nie oznacza to oczywiście rezygnacjiz prowadzenia kierunków humanistycznych i społecznych.Wprost przeciwnie, pragniemy otwierane w naszejuczelni kierunki techniczne realizować w kontekście humanistycznym,aby utrzymać potrzebną równowagę międzyhumanistyką a myśleniem technicznym. Jest to zgodnez aktualnymi tendencjami naukowymi.Czy uruchomienie architektury i urbanistyki zamykaproces rozszerzania oferty edukacyjnej naszej uczelni?Prof. Michał Szepelawy: Z całą pewnością nie. Mimowielu tak zwanych obiektywnych trudności będziemy sięubiegali o zgodę na otwarcie kolejnych kierunków. Chcemyutworzyć w Instytucie Kultury Fizycznej fizjoterapię i turystykę,natomiast w Instytucie Studiów Społecznych - ekonomię.Poszerzenie oferty to także sukcesywne uruchamianiena poszczególnych kierunkach takich specjalności, na któreistnieje realne zapotrzebowanie. Niektóre specjalności zmuszenijesteśmy wygaszać, ale tworzymy inne – w danymczasie po prostu popularniejsze.Czy efekty tegorocznego naboru pozwalają na optymistycznespojrzenie na sytuację uczelni?Prof. Michał Szepelawy: Statystyki naborowe pokazują,że nasza uczelnia nadal cieszy się wśród absolwentów szkółponadgimnazjalnych uznaniem, a paleta kierunków i specjalnościw większości wypadków odpowiada ich potrzebom.Nie zamykamy oczu na przetaczanie się fali niżu demograficznego.To niedobre zjawisko jest niezaprzeczalnym faktem.Zdajemy sobie bardzo dobrze sprawę z tego, że na rynkuedukacyjnym utrzymają się tylko uczelnie o silnym potencjalenaborowym. W walce o studenta wygrywają dobre, cieszącesię pozytywnymi opiniami szkoły wyższe. Dlatego teżwielkim wyzwaniem jest dla nas sprostanie tym trudnymwymaganiom. Stałe modyfikowanie oferty edukacyjnej,o czym już mówiłem, mobilność i elastyczność w tym zakresie– to niezwykle istotne atuty. Do tego dochodzi oczywiścieszeroka, dynamiczna akcja promocyjna. Przy okazji pragnęserdecznie podziękować wszystkim naszym pracownikomi studentom, którzy z ogromnym zaangażowaniem uczestnicząw różnego typu przedsięwzięciach promocyjnych. Wykonują,mówiąc kolokwialnie, kawał bardzo dobrej roboty.Kiedy mówimy o przyszłości uczelni, to musimy ją widziećw szerszym kontekście funkcjonowania publicznych wyższychszkół zawodowych w Polsce. Kształcenie w takichplacówkach posiada swoją specyfikę, w związku z tym niezwykleważne wydają się dynamiczne działania KonferencjiRektorów Publicznych Szkół Zawodowych. Warto wspomniećprzy okazji, że w najbliższym czasie przypada piętnastarocznica utworzenia pierwszych PWSZ-ów w Polsce,w związku z czym uroczyste posiedzenie KRePSZu planowanejest w Sejmie bądź Senacie RP, aby m.in. zwrócić uwagęparlamentarzystów na sytuację i potrzeby wyższych szkółzawodowych.Jakie jeszcze czynniki, w opinii Pana Rektora, wpływająna uatrakcyjnienie oferty edukacyjnej?Prof. Michał Szepelawy: Istotnym naszym atutem są,w moim przekonaniu, umowy o współpracę z kilkomauczelniami krajowymi (takimi jak Uniwersytet Opolski,Politechnika Opolska, Akademia Wychowania Fizycznegow Katowicach, ostatnio również Uniwersytet Wrocławski)i zagranicznymi. Umowy, pragnę dodać, wypełniane treściąi rzeczywiście realizowane. Niedawno, bo w lipcu bieżącegoroku, uroczyście, w Sali Zamku Piastowskiego w Raciborzu,z udziałem przedstawicieli władz samorządowych obydwumiast, podpisane zostało porozumienie z Uniwersytetemw Opavie. Z inicjatywą zawarcia umów o współpracy wystąpiłyostatnio uniwersytety w słowackim Prešovie orazw Ołomuńcu. To współdziałanie z uczelniami w Polscei w Czechach oraz na Słowacji ma i będzie miało w przyszłości,chcę to dobitnie podkreślić, charakter bardzo konkretny.Są to wspólne przedsięwzięcia poszczególnych instytu-tów i innych jednostek uczelnianych w ramach współpracyw dziedzinie nauki, kultury oraz innych działań na rzeczstudentów, dla których nasze partnerskie uczelnie są szansąi możliwością studiowania na drugim etapie kształcenia, czylina studiach magisterskich. Innym ważnym elementem funkcjonowanianaszej uczelni, który, jak sądzę, przynosi wymiernepożytki (w zakresie przyrostu kapitału kulturowegoi społecznego) między innymi studentom, choć nie tylko im,jest zestaw projektów realizowanych ze środków unijnych.Realizujemy obecnie trzy projekty unijne: „Belfer on line”,„Akademicki Inkubator Przedsiębiorczości” oraz „ModelowyProgram Praktyk”. Do tego doszedł ostatnio projekt wdrażanyprzez Instytut Neofilologii pod nazwą „Polsko-CzeskieCentrum Leksykograficzne”. Beneficjentami tych projektówsą, jak już wspomniałem, w znacznej mierze i przede wszystkimnasi studenci. Szczególnym miejscem w uczelni wyższejjest biblioteka. To rodzaj centrum intelektualnego uczelni.Nasza biblioteka w okresie ostatnich lat przeobraziła się, dziękistaraniom Pani Dyrektor i pracowników, z typowej małejszkolnej książnicy w nowoczesny, w pełni skomputeryzowanyośrodek informacji naukowej, który stwarza zarównostudentom jak i pracownikom PWSZ możliwości szybkiegoi efektywnego zdobywania najnowszych publikacji z poszczególnychdyscyplin. Dodam jeszcze, że systematycznie,oczywiście w miarę posiadanych środków, wyposażamy saleuczelni w sprzęt multimedialny oraz inne nowoczesne środkidydaktyczne.Przedstawił Pan Rektor wcześniej listę najważniejszychoczekiwań studentów wobec uczelni. Również szkoła wyższama wobec swoich słuchaczy konkretne oczekiwania.Proszę je pokrótce przypomnieć, zwłaszcza z myślą o studentachpierwszego roku.Prof. Michał Szepelawy: Sądzę, że wzajemne oczekiwaniawykładowców i studentów nie są ze sobą sprzeczne, przeciwnie,uzupełniają się oraz warunkują nawzajem. Od studentówoczekujemy pracowitości, sporego wysiłku intelektualnego,ale przecież nie dla naszej, wykładowców, satysfakcji,lecz dla dobra samych studentów. Ten trud jest koniecznyw realizacji programu studiów. Zdaję sobie sprawę z tego,że głoszenie obecnie pochwały pracowitości i trudu nie jestzbyt popularne, ale ludzkość naprawdę nie wymyśliła żadnejinnej metody rozwoju cywilizacji, a tym samym jednostekw niej funkcjonujących. Jednak oczekujemy od naszychstudentów również zaangażowania w działalność wieluistniejących w raciborskiej uczelni studenckich kół naukowych.Pragniemy, aby liczne, liczniejsze niż dotąd grono studentówzaangażowało się w prace samorządu studenckiego.W ostatnim przed wakacjami numerze „Eunomii” został opublikowanylist studentki, skarżącej się na nikłą, według niej,aktywność społeczną jej koleżanek i kolegów. Być może tenpogląd jest krzywdzący dla tego grona studentów, w moimprzekonaniu wcale nie tak szczupłego, które jest widocznew różnego typu akcjach, jak na przykład Fundacja Dr Clowna,juwenalia, „Sport ku radości”, Dzień Dziecka dla przedszkolaków,krwiodawstwo, zawody sportowe i wiele innych, jednakwarto, aby społeczność studencka wzięła go sobie do sercai ową aktywność – jakże ważną z różnych powodów – objawiałajeszcze intensywniej.6 7


WSPÓŁPRACA ZE ŚRODOWISKIEMWSPÓŁPRACA ZE ZE ŚRODOWISKIEMInstytut Studiów EdukacyjnychStudenckie Koło Naukowe ResocjalizacjaOdnaleźć swoje miejscew rodzinieNie sposób nie wspomnieć, że dzięki otwartości i przychylnościpracowników raciborskiego Zakładu Karnego,w szczególności Pana Dyrektora, ppłk. Marka Kulewiczai Pana mjr. Marka Kwietnia, nasi studenci, zwłaszcza odbywającystudia na specjalności pedagogika resocjalizacyjna,odbywają praktyki zawodowe i współorganizują zajęciaw ramach wolontariatu. Tym samym mają niepowtarzalnaokazję przygotowania się do zawodu w sposób praktyczny,skonfrontowania wiedzy teoretycznej z rzeczywistością placówkipenitencjarnej.Program Odnaleźć swoje miejsce w rodzinie stał ważnymprzyczynkiem do szczególnie bliskiej współpracy naszych instytucji.A oto przykłady znaczących spotkań i ich efektów:Począwszy od momentu podpisania tego porozumienia,studenci, studiujący na specjalnościach: pedagogika resocjalizacyjna,terapia psychopedagogiczna i edukacja elementarna,bywają regularnie w raciborskim Zakładzie Karnym.Poświęcają czas dzieciom odwiedzającym swoich skazanychojców. <strong>Czytaj</strong>ą z nimi książki, śpiewają, rysują, wycinają.Demonstrują zarówno dzieciom, jak i ich rodzinom pewne,wydawałoby się oczywiste, ale nie zawsze dostępne formycodziennej aktywności. Szczególną rolę spełnia tu StudenckieKoło naukowe Resocjalizacja pod opieką Pani dr JolantyGabzdyl. Członkowie Koła, a zwłaszcza jego przewodnicząca,Klaudia Maślanka, zajmują się bowiem angażowaniemstudentów-wolontariuszy do opieki nad dziećmi i czytaniabajek. Ponadto zajmują się zbiórką książeczek dla dzieci, kolorowanek,bloków, kredek itp. Układają harmonogramy spotkaństudentów-wolontariuszy na kolejne miesiące, a takżepodejmują szereg innych działań w ramach współpracyze służbą więzienną.W czerwcu ubiegłego roku członkowie Studenckiego KołaNaukowego Resocjalizacja odbyli wizytę w Zakładzie Karnymw Raciborzu wraz z zaproszonymi przez siebie gośćmi,tj. członkami studenckiego koła naukowego z UniwersytetuOpolskiego. Zaproszeni przez naszych studentów goście zaznajomilisię z problematyką programu Odnaleźć swoje miejscew rodzinie. Podsumowano także ówczesną działalnośćstudentów PWSZ w Raciborzu, realizatorów wolontariatuw raciborskim ZK.W raciborskim Zakładzie Karnym odbyła się 5 czerwca 2012 roku II Konferencja pod takim właśnie hasłem, przeznaczonadla służb penitencjarnych, pracowników zakładów karnych oraz instytucji współpracujących z jednostkamipenitencjarnymi.Program II Konferencji „Odnaleźć swoje miejsce w rodzinie”– wolontariat w ZK obejmował wiele ważnych I ciekawychdla przedstawicieli środowiska penitencjarnego referatów.Po przywitaniu gości przez Dyrektora Okręgowego SłużbyWięziennej w Katowicach, płk. Mirosława Gawrona oraz DyrektoraZakładu Karnego w Raciborzu, ppłk. Marka Kulewicza,rozpoczęły się prezentacje referatów. Jako pierwsza głoszabrała Irena Koźmińska, założycielka i prezes Fundacji AB-CXXI – Cała Polska czyta dzieciom. Inicjatorka akcji czytaniadzieciom poświęciła swoje wystąpienie mądremu wychowaniujako sposobowi zachowania równowagi między ewolucjąi cywilizacją. Elżbieta Olszewska, również reprezentującaFundację ABCXXI – Cała Polska czyta dzieciom, mówiłao praktykowaniu wartości jako warunku mądrego i dobregożycia. Wykładowca naszej uczelni, ceniony znawca problematykiresocjalizacyjnej (i dodajmy, z satysfakcją – współpracownik„Eunomii”), dr Adam Szecówka (reprezentującyna Konferencji Uniwersytet Wrocławski) przedstawił wynikibadań przeprowadzonych w Zakładzie Karnym w Strzelinie,a dotyczących stosunków interpersonalnych osadzonychz rodzinami. Po przerwie referat o genezie programu „Odnaleźćswoje miejsce w rodzinie” wygłosił mjr Marek Kwiecień(ZK <strong>Racibórz</strong>). O działaniach funkcjonariuszy AresztuŚledczego w Katowicach w zakresie integracji rodzin osadzonychmówiła, na podstawie własnych badań, ppor. MartaMachowicz. Z kolei por. Izabela Chechelska (Areszt Śledczyw Mysłowicach) dowodziła, że warunkiem szczęśliwego życiajest szczęśliwe dzieciństwo. Por. Rafał Kaczmarczyk (ZKCieszyn) przedstawił realizację programu integracji rodzinw Zakładzie Karnym w Cieszynie. Natomiast ppor. AdamSzymura (Areszt Śledczy w Gliwicach) wygłosił referat natemat: „Rola rodziny w kształtowaniu właściwej postawyosadzonych w ramach programu – Dramatyzacja ludzkichlosów. Teatr jako miejsce poszukiwań.” Reprezentujący ZakładKarny w Jastrzębiu- Zdroju por. Krzysztof Karwowski omawiałrealizację w ZK Jastrzębie-Zdrój programów adaptacyjnychskierowanych do sprawców przemocy w rodzinie orazosób uzależnionych od alkoholu. O przygotowaniu skazanychkobiet ZK w Lublińcu do readaptacji społecznej w zakresieintegracji rodzin mówiła ppor. Ewa Gimińska reprezentującatę placówkę penitencjarną. Mjr dr Joanna Korczyńskai kpt. Dominik Kupczak z Zakładu Karnego w Wojkowicachzreferowali metody uwrażliwiania osób pozbawionych wolnościna potrzeby innych. Wreszcie studentki naszej uczelniKlaudia Maślanka i Wioleta Gortatowska, przedstawicielkiStudenckiego Koła Naukowego Resocjalizacja, przedstawiłykomunikat z badań własnych na temat wolontariatu w raciborskimZakładzie Karnym.Miłym akcentem Konferencji było wręczenie dyplomówwyróżnionym wolontariuszom. Na koniec wystąpił więziennyzespół „Dream”.***Bardzo ważnym wystąpieniem w ramach Konferencji byłreferat wygłoszony przez JM Rektora PWSZ w Raciborzuprof. Michała Szepelawego. Oto jego treść:Szanowni Państwo!Dzisiejsza konferencja stanowi szczególną okazję do podkreśleniaroli, jaką przypisujemy współpracy naszej Szkoły,Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzu z raciborskimZakładem Karnym.W marcu 2011 roku w gmachu raciborskiej uczelnizorganizowane zostało spotkanie studentów z Panemmjr. W. Soroką, z-cą Dyrektora ZK w Raciborzu i z Panemmjr. M. Kwietniem, koordynatorem ds. penitencjarnych.Kilkudziesięciu przybyłym studentom przedstawiony zostałprogram i oczekiwania ze strony administracji ZakładuKarnego. Pan major Kwiecień wprowadził studentów w problematykęprogramu poprzez prezentację krótkiego filmu-reportażutraktującego o potrzebie tworzenia kącików dziecięcychi korzyściach z tego płynących; omówił także zasadydziałań wolontaryjnych i kwestie bezpieczeństwa studentówzamierzających przekroczyć mury ZK. Zaplanowany zostałtakże harmonogram dalszych wspólnych działań.28 kwietnia 2011 r. odbyła się konferencja OkręgowegoInspektoratu Służby na temat „Mądre wychowanie jakozapobieganie patologiom życia dorosłego” z udziałem PaniIreny Koźmińskiej, założycielki i prezes Fundacji ABCXXI –Cała Polska czyta dzieciom. Konferencja ta stała się swoistymukoronowaniem inauguracji programu Odnaleźć swoje miejscew rodzinie. PWSZ reprezentowali Pan dr Adam Szecówkaoraz Pani mgr Monika Urbanek, a także studenci pedagogikiresocjalizacyjnej, terapii psychopedagogicznej i edukacjielementarnej. W tym też dniu, jako przedstawiciel PWSZw Raciborzu, wraz z Panem ppłk. Markiem Kulewiczem, DyrektoremZakładu karnego w Raciborzu, podpisaliśmy oficjalneporozumienie o współpracy.20.10.2011 r. w auli raciborskiej uczelni odbyło się seminariumnt. Alternatywne sposoby realizacji środków karnychi poprawczych w resocjalizacji. W ramach tego seminarium,zorganizowanego przez Pana dr Adama Szecówkę z pomocączłonków Studenckiego Koła Naukowego Resocjalizacja, PanDyrektor ppłk Marek Kulewicz przedstawił realizację wykonaniakary pozbawienia wolności i stosowania środka zapobiegawczegow formie tymczasowego aresztu wobec osadzonychtzw. „niebezpiecznych” .W grudniu 2011 r. w Zakładzie Karnym w Raciborzu odbyłosię spotkanie świąteczne osadzonych z ich rodzinamipod hasłem „Książka pod każdą choinkę”, którego inicjatoramibyli Pan mjr Marek Kwiecień oraz Pani Ingrid Cwanek.Z ramienia PWSZ w Raciborzu w spotkaniu uczestniczyliczłonkowie Studenckiego Koła Naukowego Resocjalizacja,którzy przeprowadzili szereg zabaw dla dzieci, urozmaicającto nietypowe spotkanie.W dniu 17.12.2011 r. w ramach podsumowania akcjiWSPÓLNIE PRZYWRÓĆMY UŚMIECH NA TWARZY PAU-LINKI na terenie ZK w Raciborzu został zorganizowany dlaosadzonych koncert raciborskiego zespołu rockowego „BezDodatku Cukru”, którego gitarzystą jest Sergiusz Pryga – jedenz członków Studenckiego Koła Naukowego Resocjalizacja.Obecność wolontariuszy w kącikach na salach widzeń ZakładuKarnego wzbudza spore zainteresowanie mediów, którepublikują i emitują wywiady z uczelnianymi wolontariuszami.Studenci udzielili wywiadów m.in. dla Radia Vanessaoraz TVP Katowice (19.05.2011 r. oraz 12.12.2011 r.).15 maja 2012 roku na stadionie raciborskiej PWSZ odbyłysię jubileuszowe XV Igrzyska Sport ku radości. Ta integracyjnaimpreza, dająca autentyczną radość dzieciom niepełnosprawnym,przynosi chlubę naszej uczelni. Po raz pierwszypodopieczni Zakładu karnego w Raciborzu uzupełnili szeregiwolontariuszy, wspierając to przedsięwzięcie.Dziękuję Państwu za uwagę!1415


Z ŻYCIA UCZELNIZ ŻYCIA UCZELNIInstytut Studiów EdukacyjnychDo zobaczenia na pedagogicznym szlaku!Tym zawołaniem zakończyła się zorganizowana 21czerwca 2012 r., zgodnie z tradycją Instytutu, impreza, podczasktórej pożegnaliśmy naszych absolwentów kierunkupedagogiki. Swą obecnością zaszczyciła ją Pani wiceprezydentmiasta Raciborza dr Ludmiła Nowacka. Obecna byłaponadto dyrektor Instytutu Studiów Edukacyjnych doc. drBeata Fedyn, wicedyrektorki Instytutu – dr Ilona Gembalczyk,dr Gabriela Kryk, kierownicy Zakładów, a także wielupracowników naukowo–dydaktycznych. Aulę wypełnilistudenci – absolwenci.Część artystyczna w całości była dziełem pięćdziesięciosobowejgrupy uczniów z Zespołu Szkół w Syryni (w wiekuod siedmiu do szesnastu lat ). Przedstawili oni niezwykleciekawie skomponowaną inscenizację pt. Wehikuł czasu,prezentującą ważniejsze wydarzenia historyczne z dziejówszkolnictwa na ziemi raciborsko–lubomskiej: od roku 1303,czyli od ukazania się pierwszej wzmianki historycznej o Syryni,po czasy współczesne. Występ ten miał swą premieręwe wrześniu 2011 r. i został przygotowany z okazji 60-leciafunkcjonowania Szkoły w nowo wybudowanym budynku.W atmosferę inscenizacji zebranych wprowadziła mgr JoannaFrydrych – dyrektorka Zespołu Szkół w Syryni.Gratulacje należą się wszystkim osobom, które przyczyniłysię do zrealizowania tego przedstawienia. A były to – obokuczniów - autorki scenariusza i reżyserki: mgr Mariola Michalskaoraz mgr Joanna Kądziołka, a także wspomagającaje mgr Sylwia Muzyka. Elementy scenografii były dziełemmgr Joanny Frydrych.W części oficjalnej wystąpiły dr Ludmiła Nowacka i doc.dr Beata Fedyn, które podziękowały studentom za trzyletniąwspółpracę i życzyły im sukcesów w dalszej karierze edukacyjnejoraz pomyślności w życiu zawodowym i osobistym.Wiele ciepłych słów oraz życzeń skierował także do studentówsekretarz Stowarzyszenia Absolwentów i Sympatykównaszej Uczelni – mgr Marcin Parzonka. Zachęcił absolwentówdo wstąpienia do tego Stowarzyszenia i utrzymywaniastałych kontaktów ze Szkołą.Najważniejszym, a jednocześnie najmilszym momentemimprezy pożegnalnej było niewątpliwie wręczenie studentomnagród książkowych za najlepsze wyniki w nauce oraz upominkówza aktywność naukową i społeczną.W gronie studentów wyróżnionych za najwyższe średnieocen znaleźli się: Dorota Kurzelewska, Grażyna Sordyl(edukacja elementarna ze specjalnością dodatkową - językangielski, tryb stacjonarny), Marta Rzodeczko (edukacjaelementarna ze specjalnością dodatkową – język niemiecki,tryb stacjonarny), Dominika Mocek, Monika Mikołajek,Karolina Sęga (pedagogikaresocjalizacyjna, trybstacjonarny), KatarzynaBanaszkiewicz, ZuzannaPolak, Agata Maryniok(pedagogika resocjalizacyjna,tryb niestacjonarny),Alicja Brych, Żaneta Leksza,Barbara Jarosławska(terapia psychopedagogiczna,tryb stacjonarny).Pamiątkowe upominkiotrzymali członkowieStudenckiego Koła NaukowegoPedagogów, KołaNaukowego PedagogikiEmpirycznej, Koła NaukowegoResocjalizacja, KołaNaukowego Psychologiioraz Fundacji Dr Clown.Wszystkim wyróżnionymgratulujemy i życzymywszelkiej pomyślnościWystęp w wykonaniu uczniów ze szkoły w Syryni bardzo się wszystkim spodobał.w dalszych poczynaniachedukacyjnych i życiowych. Możemy mieć nadzieję, że tegoroczniWyrażamy także podziw dla predyspozycji i zdolności młodychabsolwenci pedagogiki będą pozytywnie wspomi-uczniów - aktorów, którzy tak przekonywająco potrafili wczuć sięnać trzyletni okres studiów w naszej Szkole, a swą postawą w swoje role.i wynikami w nauce na studiach magisterskich przysporzą Dla naszych studentów była to jedna z form ich profesjonalizacji.jej splendoru.W związku z niedawnym jubileuszem 60 – lecia Szkoły PodstawowejDrodzy Absolwenci! Do zobaczenia na pedagogicznym w Syryni składamy wyrazy uznania Dyrekcji, Nauczycielom oraz całejszlaku!społeczności szkolnej za liczne dokonania, które na trwałe wpisały się*w dzieje Szkoły.Życzymy dalszych osiągnięć na każdej niwie.Dyrekcja Instytutu Studiów Edukacyjnych - w podziękowaniuza uczestnictwo uczniów w imprezie pożegnalnej skierowałaZ wyrazami szacunku i poważaniana ręce Pani Dyrektor mgr Joanny Frydrych specjalne pismo.Oto jego treść:<strong>Racibórz</strong>, w czerwcu 2012 r.Foto: S. Prusowska, portal naszraciborzOd lewej: prof. Marian Kapica, dr Beata Fedyn, prof. Gabriela Kapica, dr Ludmiła Nowacka, Wiceprezydent Raciborza, dr Gabriela Kryk.Foto: S. Prusowska, portal naszraciborzPaniMgr Joanna FrydrychDyrektorZespołu Szkół Ogólnokształcącychw SyryniDyrekcja Instytutu Studiów Edukacyjnych Państwowej WyższejSzkoły Zawodowej w Raciborzu składa serdeczne podziękowanieDyrekcji, Nauczycielom oraz Uczniom za uświetnienieprogramem artystycznym naszej uroczystości pożegnania absolwentów– studentów pedagogiki, która odbyła się w dniu21 czerwca 2012 r.Dziękujemy za niezwykle emocjonalną, wzruszającą inscenizację.Stanowiła ona wyjątkową okazję umożliwiającą naszym studentompoznanie historii Waszej Szkoły, tworzących ją ludzi, a także kompetencjiNauczycieli, którzy obecnie przekazują całe to dziedzictwo młodemupokoleniu syrynian.*Kończąc tę niby zwykłą kronikarską notatkę o pobyciew murach Uczelni naszych Przyjaciół z Syryni, nie sposóbpominąć znaczącego faktu. Jest nim <strong>wydanie</strong> w roku 2011-- z okazji sześćdziesięciolecia oddania do użytku nowego budynkuSzkoły - obszernej jubileuszowej monografii*. Uwiecznionow niej prawie dwustuletnie dzieje jej funkcjonowania.Jak zaznaczyła we Wstępie Dyrektor mgr Joanna Frydrych- nie powinny być zapomniane ciekawe wydarzenia, wyjątkowiludzie, miejsca, kształtujące osobowość człowieka, jegoprzeżycia oraz dokonania. Publikacja ta stanowi podróż sentymentalną,nostalgię, tęsknotę za przeszłością, za czasem minionym,za czasem młodości, a jednocześnie ukazuje szkołę jakoplacówkę dydaktyczno – wychowawczą, przedstawia jej rozwóji świetność. To także źródło wiedzy, służące młodemu pokoleniuw poznawaniu swych korzeni.Zapraszamy do tej wyjątkowej lektury (monografia znajdujesię w naszej uczelnianej Bibliotece)._______________*Dzieje Szkoły w Syryni, praca zbiorowa pod redakcją Joanny Frydrychi Sabiny Uliarczyk.16 17


Z ŻYCIA UCZELNIZ ŻYCIA UCZELNIInstytut Studiów EdukacyjnychBądźmy z dziećmi jeszcze raz…,czyli studenci dzieciomNa początku czerwca, a ściślej 5 czerwca (a więc jeszczew poprzednim roku akademickim) o godz. 9.30 studenci IIroku edukacji elementarnej z językiem obcym powitali pierwszągrupę przedszkolaków przybyłych na obchody Dnia Dziecka,pod hasłem „Bądźmy z dziećmi jeszcze raz”. Były to dzieciz Przedszkola w Syryni, Przedszkola w Pietrowicach Wielkichoraz Zespołu Szkolno Przedszkolnego Nr 1 w Raciborzu-Markowicach.Przybyłych powitała kierownik Zakładu Edukacji Elementarnejprof. dr hab. G. Kapica życząc wspaniałej, wspólnejzabawy. Skandowane hasło: „Dzień dziecka” rozgrzało wszystkichi wprowadziło radosną atmosferę.mgr Kornelia SolichStudenci po raz kolejny popisywali się swoimi umiejętnościamiaktorskimi, bawiąc się wspólnie z dziećmi w trakcieprzedstawienia teatralnego pod tytułem: „O Zuzi, która postanowiłaznaleźć mądrość” (scenariusz i reżyseria - piszącej tesłowa) opowiadającego o dziewczynce, która szukała źródełkaz zaczarowaną wodą, by się z niej napić i stać się mądrą osobą.Przedszkolaki z wielkim zaangażowaniem uczestniczyływ przedstawieniu pomagając bohaterce w wykonywaniu różnychzadań, jak na przykład zagadki czy rebusy, które musiałarozwiązać, by dotrzeć do celu. Czy Zuzia znalazła mądrość?...na to pytanie dzieci mogły odpowiedzieć po spotkaniu Zuziz wróżką, od której dowiedziała się, że: „Mądrości nie możnasię napić. Zdobywamy ją przez całe życie - ucząc się, bawiąc,współpracując z innymi osobami, pomagając im…” .Kolejna grupa studentów zadbała o dostarczenie gościom dodatkowychemocji podczas gier i zabaw pod hasłem „W KrainieWiedzy”. Sześciolatki mogły popisać się swoją sprawnościąfizyczną, zdolnościami tanecznymi i intelektualnymi. Byłyzabawy z chustą Klanza, tłumnie oblegane stoiska, przy którychstudentki wykorzystywały swoje kompetencje plastyczne,malując na buziach i rączkach dzieci kolorowe wzory. Jedna zestudentek zorganizowała kącik fotograficzny, w którym każdychętny przedszkolak został sportretowany i uwiecznił swójpobyt w naszej Uczelni. Dla opiekunów przygotowano kącikkawowy, a jego „kulinarnym hitem” były ciasta własnoręcznieupieczone przez studentki.Kolejna grupa dzieci – tym razem z raciborskich Przedszkoli(nr 14 i nr 23) przybyła o godz. 12.30. Dla nich również przygotowanoten sam program.Podobnie jak w poprzednich latach nikt z zaproszonych gościnie opuszczał murów naszej Szkoły z pustymi rękami. Dzieciotrzymały soczek, słodkie „co nieco” oraz upominki wykonaneprzez studentki.Kończąc, warto dodać, że studenci spisali się na medal. Swoimzaangażowaniem oraz poważnym podejściem do obowiązkówpokazali, że dla wielu z nich praca z dziećmi w wiekuprzedszkolnym to celnie wybrana profesja.Organizowane dla dzieci atrakcje były podziękowaniem zastworzenie w tych Przedszkolach optymalnych warunkówsprzyjających nabywaniu przez studentów edukacji elementarnejkompetencji pedagogicznych podczas praktyk.Fragment przedstawienia.Dzieci były zafascynowane programem przygotowanym dla nichprzez studentów.Foto: J. Kowalska FOTONFoto: J. Kowalska FOTONFoto: J. Kowalska FOTONFoto: J. Kowalska FOTONStudenci występujący w przedstawieniu dla przedszkolaków.Fragment przedstawienia.1819


Z ŻYCIA UCZELNIZ ŻYCIA UCZELNIInstytut Studiów EdukacyjnychJak aktywnie słuchać muzyki?Małgorzata Rzytki, Przedszkole w Pietrowicach WielkichAutorka metody wyodrębniłanastępujące etapy pracyz utworem muzycznym:1. Fabularyzowanie muzykipołączone z prostymiruchami rytmicznymi.2. Powtarzanie poprzedniegospotkania i dodawanieinstrumentów.3. Utrwalenie muzykiw formie partytury.W dniu 16. 05. 2012 r. uczestniczyłam w warsztatachorganizowanych przez mgr Kornelię Solich - wykładowcęw Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Raciborzu.Warsztaty nt. „Aktywność muzyczno–ruchowa dzieci– zabawy muzyczne według metody aktywnego słuchaniamuzyki Batii Strauss” wzbudziły ogromne zainteresowaniewśród nauczycieli placówek oświatowych miastai powiatu raciborskiego – dlatego odbyły się w dwóch grupach.Zajęcia podzielone były na dwie części: teoretycznąi praktyczną. Pani Kornelia w sposób ciekawy i bardzoprzystępny przekazała uczestnikom informacje na tematsamej metody oraz jej twórczyni.Metoda aktywnego słuchania muzyki Batii Strauss todoskonały sposób na wykorzystanie muzyki klasycznejw codziennych zajęciach przedszkolnych. Muzyka tauznawana jest za trudną i niedziecięcą, ale - jak podkreślająnauczyciele stosujący elementy tej metody w swojejpracy - dzięki prostym ruchom, krokom i interpretacjominstrumentalnym, przedszkolaki bardzo szybko oswajająsię z tego typu muzyką. Dzieci, słuchając muzyki poznająutwory z różnych epok, jak również przez taniec, prostegesty czy grę na instrumentach. To sprawia, że piękny,lecz zarazem trudny świat muzyki klasycznej staje siębliższy dzieciom i bardziej dla nich zrozumiały, rozbudzaich wyobraźnię muzyczną i wrażliwość na dźwięki. Dziękitej metodzie nieświadomie poznają strukturę utworu muzycznego.Dostrzegają i rozumieją takie pojęcia jak tempo,dynamika czy rytm. W rezultacie okazuje się, że muzykapoważna nie jest ani trudna, ani nudna.Bogactwem tej metody są bardzo proste, kolorowe pomocewykonane samodzielnie przez dzieci lub z pomocąnauczyciela. Dzieci poznają profesjonalne instrumenty,ale mogą również stworzyć własne – z przedmiotów codziennegoużytku (na przykład jak w realizacji utworu pt.Pizzicato, gdzie dźwięki wydobywa się, szarpiąc „struny”z gumki przymocowanej do pojemnika po jogurcie).Z tego typu niekonwencjonalnych instrumentów możnaczęsto uzyskać ciekawe efekty dźwiękowe, które bardzowzbogacają interpretację utworu. Wystarczy więc kilkapatyczków, klocków, gazet czy woreczków i już możnazagrać utwór, pozwalając dziecku w zabawowy sposóbzamienić się w wirtuoza.Po krótkiej części teoretycznej Pani Kornelia Solich pokazałanam jak metodę tę można praktycznie wykorzystaćw pracy z dziećmi przedszkolnymi, szkolnymi oraz ucznia-mi szkół specjalnych (uczestnikami warsztatów byli takżenauczyciele Szkoły Specjalnej w Raciborzu). Okazało się,że prowadząca jest doskonałą znawczynią tematu nie tylkow teorii, ale także w praktyce, ponieważ wykorzystywałają wielokrotnie w swojej pracy z dziećmi. Zaprezentowałanam 10 opracowań zabaw przy muzyce klasycznej.Warsztaty były tak przygotowane, aby uczestniczącew nich nauczycielki mogły bawić się przy muzyce tak jakdzieci. Jest to najlepszy sposób zapamiętania zabaw wprowadzanychna warsztatach. Muszę przyznać, że metodata zainspirowała mnie tak mocno, że już na pierwszychswoich zajęciach wykorzystałam jedną z zabaw.Pracując z dziećmi bardzo ruchliwymi, otwartymi napoznawanie nowych rzeczy i „głodnymi” ciekawych wrażeńi bodźców poszukiwałam często sposobu na zaspokojenieich potrzeb, rozwijanie ich wyobraźni, stwarzaniemożliwości zabawy z muzyką, a także na wyciszenie dziecipo czasie pełnym wrażeń i przeżyć. Myślę, że metodaaktywnego słuchania muzyki Batii Strauss oraz konkretneprzykłady jej realizacji przedstawione przez prowadzącąwarsztaty - Panią Kornelię Solich jest właśnie tym „sposobem”i jedną z metod, która pozwoli mi uatrakcyjnić mójwarsztat dydaktyczny.Osobiście na warsztatach bawiłam się doskonale i chcęaby dzieci, z którymi pracuję również tego doświadczaływykorzystując ruch, gesty, śpiew, opowiadanie oraz grę nainstrumentach, czyli to wszystko co sprawia, że na zajęciachdobrze się bawią, a muzyka staje się lubiana i chętniesłuchana.Każdy z uczestników otrzymał pakiet materiałów wrazz nagraniami dźwiękowymi utworów oraz certyfikat potwierdzającyuczestnictwo w warsztatach.Warsztaty odbyły się w ramach Festiwalu Nauki organizowanegoz okazji obchodów X- lecia PWSZ w Raciborzu.Adresowane były do nauczycieli przedszkoli, nauczycieliszkół podstawowych, świetlic i innych specjalistówpracujących z dziećmi. Do udziału w nich zgłosiło się 34nauczycieli i ze względu na tak duże zainteresowanie przeprowadzonoje w dwóch grupach.Metoda aktywnego słuchania muzyki to ukłon w stronęwrodzonej, naturalnej aktywności dzieci. Jej twórczyniąjest Batia Strauss z Izraela, według której słuchanie muzykinie powinno mieć charakteru biernego. Poznawanieutworów muzycznych powinno zawierać jak najwięcejelementów przy maksymalnym wykorzystaniu dostępnychśrodków. Jej zdaniem, nie wszystkie dzieci muszą byćFoto: archiwum PWSZ w Raciborzuw przyszłości muzykami. Jeżeli nawet nie mają słuchu,nie potrafią zaśpiewać piosenki, ale mają dobrą wolę i chcąaktywnie słuchać, to mogą być muzykalnymi na podstawowympoziomie.Najistotniejsze cechy metody to:• opracowania ruchowe prezentowanych przykładówmuzycznych wg propozycji prowadzącegooraz uczestników (nawiązanie do budowy formalnejutworów, zmiany trybu, elementów tanecznych);• realizacja instrumentacji (instrumentarium macharakter „otwarty”, stosowane są również instrumentywykonane samodzielnie przez dzieci);• możliwość fabularyzacji, wprowadzania zamianyról i identyfikacji (dziecko w roli dyrygenta lub muzyka);• odczucia i przeżycia radości wspólnoty tworzenia,dostępnej -jak wydawać by się mogło - tylko artystom;• twórczy charakter metody;Mgr Kornelia Solich w czasie prezentacji.• wystąpienia w roli współwykonawcy lub artysty;• wskazywanie w sposób niewerbalny na różne elementydzieła muzycznego: formę, tempo, rytm,dynamikę, barwę;• możliwość stosowania rekwizytów._______________L. Hnidec, Aktywne słuchanie muzyki, (W:) Z badań nad praktyką wykonawczą i problematyką pedagogiki muzycznej,Zeszyt Naukowy Nr 4 Filii AMFC, Białystok 2004, s. 121.J. Tarczyński, Aktywne słuchanie muzyki według Batii Strauss, „Wychowanie Muzyczne w Szkole”, 2000, nr 2-3.Z. Konaszkiewicz, Szkice z pedagogiki muzycznej, Wyd. AMFC, Warszawa 2001, s. 88.4. Realizacja w tańcu.5. Połączenie tańca z instrumentacją.6. Rozmowy o muzyce.Aktywne słuchanie muzykimoże być realizowanew różnych grupach wiekowych,także przez nauczycieliz mniejszym stażemzawodowym. Badania dowodzą,że dzieci objęte tą metodą nauczania są bardziej systematyczne,wytrwałe (potrafią słuchać dłużej i uważniej),są bardziej zdyscyplinowane i dokładne. Jednocześnie potrafiąuszanować autorytet nauczyciela i współpracowaćw grupie. Mają większą wrażliwość i wyrobiony tzw.smak artystyczny.We wspomnianych warsztatach wykorzystanonastępujące utwory:Dymitr Kabalewski - Galop komediantówEdward Grieg - Norwegien DanceJohann Strauss - Polka trisch-traschJohannes Brahms - Hungarian Dance No. 5Le BasqueLudvig van Beethoven-Marsz tureckiLéo Delibes - Sylvia – PizzicatoFranz Schubert - Moment musicalJohann Strauss- Radetzky MarchSpecknerin (taniec angielski)2223


NAUKANAUKAInstytut SztukiO nasze środowisko wizualneW przestrzeniach publicznych - na miejskich murach,parkanach, wiaduktach w tunelach, na przystankachi w wielu innych miejscach w ciągu ostatnich kilku dziesięcioleciobserwujemy znaczne nasilenie pojawiania się przeróżnychznaków. Niektóre są napisami, inne przybierają formyprzypominające pismo, jeszcze inne są kolorowymi plamami.Wszystko to razem sprawia wrażenie wizualnych śmieciw naszym środowisku wizualnym.„Napisy, znaki i malowidła wykonywane na murach,wagonach i we wszelkiego rodzaju miejscach publicznychprzy użyciu szablonów bądź bezpośrednio natryskiwanez pojemników ciśnieniowych (spray), umożliwiających bardzoszybką pracę [...]” - to graffiti. Należy jednak wyjaśnić,iż nie wszystko co oglądamy na ścianach naszych miastmożna do tego zjawiska zaliczyć. „Graffiti pojawiły sięw Ameryce w końcu lat 60 w środowisku wielkomiejskiegoundergoundu. Ich twórcami byli początkowo Portorykańczycy,Latynosi i Murzyni szukający w tej twórczości możliwościwyrażenia swych problemów i wyładowania emocji.Z biegiem czasu anonimowe graffiti, zwalczane intensywnieprzez władze, zyskały swoistą nobilitację, wchodząc do obiegusztuki galeryjnej (...)”. Również gangsterzy w ten sposóbzaznaczali swój teren. Obecnie zjawisko to ma wymiar międzynarodowyi jest szerokim zagadnieniem socjologicznym.W potocznym obiegu językowym graffiti utożsamia się raczejz techniką i miejscem niż z formą czy treścią tego, co obserwujemyna murach naszych miast. Zatem należy przedewszystkim odróżnić graffiti jako rodzaj działania artystycznegood wandalicznych znaków i napisów, które stanowiąw naszych przestrzeniach publicznych niestety większość.Celem niniejszego artykułu jest próba klasyfikacji i szukaniaodpowiedzi na pytanie, jakie są przyczyny powstawaniaznaków wandalicznych.Nasza zaśmiecona przestrzeń publiczna to efekt nałożeniasię na siebie kilku społecznych czynników, można stwierdzić,że znaki na murach powstają z różnych przyczyn. Jednąz nich jest popularność i swoista nobilitacja graffiti jakosztuki. Wśród młodzieży powstała moda na tego rodzajudziałania, które jej zdaniem są przejawem wolności. Przechodzącprzez dowolne miasto łatwo odróżnimy takie znaki,które wzorowane są na graffiti. Świadczą o tym <strong>pełne</strong>,obwiedzione konturem litery, kulisowo zachodzące za siebie.dr Piotr WysoglądNa moim podwórku jest ściana łaciataA na niej dzieci list piszą do świataOgromny zbiorowy list .../A. Sikorowski/Są to najbardziej charakterystyczne cechy graffiti. Dużaczęść osób podchodzących do ściany nie jest świadoma kanonówtworzenia graffiti, one tworzą formy zupełnie dowolnei przypadkowe, jednak w intencji przyłączenia się do panującejmody. Takich znaków jest najwięcej, one też powodująwrażenie zaśmiecania środowiska wizualnego. Należy zwrócićuwagę na łatwość i szybkość tworzenia ściennych wandalizmówza pomocą puszki spray`u, która jest tutaj głównymnarzędziem. Stąd wiele znaków jest przypadkowych, nieprzygotowanych,robionych w pośpiechu również w przypadkowychmiejscach.Spośród wielu znaków na murach łatwo można wyróżnićte, które o coś walczą. Jest to forma, przy pomocy którejgrupa społeczna spontanicznie „wykrzykuje” swoje racje,swoją postawę, może przyłączyć się do jakiejś idei. Jeszcze doniedawna można było zobaczyć na murach warszawskichbudynków antyniemieckie napisy z czasów II wojny światowej.Eksplozja haseł antykomunistycznych i antyrosyjskichmiała miejsce w Polsce w czasie stanu wojennego. W tymokresie przemian ustrojowych przed i po roku 1990, napisów„walczących”, politycznych było najwięcej. Niektóre pozostałydo dzisiaj. Pisząc na ulicznym murze „Solidarność” czy„Rosjanie do domu” autor chciał się opowiedzieć, przyłączyćdo tych, którzy walczyli o zmianę naszej rzeczywistości.Do graffiti zaangażowanych na ogół należą tzw. „szablony”.Są to przemyślane, przygotowane wcześniej w pracowni formygraficzne. Tutaj najczęściej mamy do czynienia z jakimśpomysłem: grą słów, dowcipem lub z jakąś ideą społeczną,czasem polityczną. Działania tego typu należałoby zaliczyćdo tzw. street art. Przy pomocy wyciętego szablonu i puszkispray’u można taki znak wykonać wielokrotnie w różnychmiejscach. Szablony niemal nigdy nie są wandalizmem. Malowanesą na szarych odrapanych murach lub po prostu naasfalcie, gdzie po pewnym czasie same znikną.Rzucającą się w oczy częścią omawianego zjawiska są napisypiłkarskie. Są to najczęściej nazwy klubów piłkarskich.Mówią nam one o regionie w jakim się akurat znajdujemylub o tym, że byli tu kibice określonej drużyny. Inne natomiastopatrzone zazwyczaj wulgarnym epitetem wskazująz jakim przeciwnikiem ostatnio rozegrano mecz. Piłkarskiehasła przybierają duże rozmiary, powstają bowiem prawdopodobniebezpośrednio pod wpływem emocji meczowych.Wulgaryzmy – właściwie wiele je łączy z wymienionymipowyżej. Tego rodzaju napisy znane są od dawna, lecz kilkadziesiątlat temu najczęściej można je było spotkać w publicznychtoaletach wydrapane na ścianie, były więc niewielkichrozmiarów.„Kiedy byłem dzieckiem, bardzo lubiłem wypisywaćbrzydkie wyrazy w różnych miejscach...” .„(...) Gombrowicz, gdy znalazł się w kawiarnianym ustępie,porwany nieprzytomną zachcianką, nagryzmolił wysokona ścianie (aby trudniej było zetrzeć) nieprzyzwoity napis,następnie przeszedł przez całą kawiarnię i wmieszał sięw tłum na ulicy”. Wulgaryzmy obecnie „wyszły” na ulicęi metodą spray’u powiększyły się wielokrotnie.Różne pomysły – miejskie ściany stały się nieoficjalnymforum „wypowiedzi”: kogo autor lubi, kim jest zafascynowany,jaki ma pogląd wobec czegokolwiek (ile napisów tylepoglądów). Oprócz tego „prezentuje się” pomysły graficzne.Często niedojrzałe, niedopracowane, bo nie trzeba za nie odpowiadać,są całkowicie niezobowiązujące. Ot tak spontanicznie„rzucone” i już funkcjonują.Jak już wspomniałem powyżej, na temat graffiti sporo jużnapisano, nie jest moim zamiarem w tym artykule zbieraniei prezentowanie różnych punktów widzenia na ten temat.Uporządkowania wymaga w tym zakresie terminologia, bowiemdo tej pory wszystko co można znaleźć na ulicznymmurze wydrapane lub wymalowane pojemnikiem ciśnieniowymnazywane jest graffiti. Jest to zbyt daleko idące uproszczenie.Po ogólnym wstępie chciałbym postawić kilka hipotez dotyczącychprzyczyn omawianego zjawiska, które powinnybyć w przyszłości zweryfikowane empirycznie:- Bunt młodych. Zawsze istniał konflikt pokoleń, młodzisię buntowali przeciwko zastanemu porządkowi. Młode pokoleniepragnie zaznaczyć swoją obecność, zapowiedzieć jakoprzyszłą siłę.- Osłabiona tożsamość. W dobie globalizacji identyfikacjaz ojczyzną, regionem, własnym miastem wydaje się być corazsłabsza wśród młodzieży. Według opinii Hannah Arendtsymbolem XX stulecia będą ludzie pozbawieni ojczyzny,ludzie przepędzeni, wykorzenieni, odseparowani od krainyswojego dzieciństwa, odcięci od pępowiny małych, intymnychojczyzn. Gdy zadałem pytanie grupie młodzieży, jakijest ich system wartości, to najczęściej wymieniali miłośći zdrowie. Przedstawiciele poprzednich pokoleń, którzy musielio swoją ojczyznę walczyć, wymieniliby Ojczyznę, Patriotyzm.- Potrzeba ekspresji. Ludzie, zwłaszcza młodzi, potrzebująekspresji ruchowej, słownej, ale także plastycznej.W przeszłości zajęć plastycznych w szkołach było na tyledużo, aby częściowo zaspokoić potrzebę ekspresji plastycznej.W obecnych programach szkolnych na swobodną ekspresjęplastyczną jest zdecydowanie za mało miejsca.- Powszechna wizualizacja. Nasza przestrzeń publicznazatłoczona jest napisami i znakami reklamowymi. Reklamajak wiadomo stosuje wszelkie możliwe sposoby, aby być skuteczną,zauważoną. Są miejsca w przestrzeni miejskiej, gdziereklam jest tak wiele obok siebie, iż powoduje to ogromne ciśnieniei natłok obrazów. W takim otoczeniu być może rodzisię podświadoma potrzeba „dostosowania się”, zapełnieniapustych miejsc.- Zdehumanizowana przestrzeń. Przestrzeń miejska stajesię w coraz większym stopniu obca, zunifikowana, zuniformizowana.Często jeden blok można odróżnić od drugiegowyłącznie za pomocą numeru. Nowopowstałe osiedla czycentra handlowo-administracyjne cechują się bezdusznąwielkopłaszczyznowością. Być może rodzi to chęć nadaniatym miejscom jakichś cech indywidualnych?- Zostawić po sobie widoczny ślad. W miejscach częstoodwiedzanych przez wycieczki szkolne można spotkać (najczęściejwyryte w drewnie imiona wraz z nazwami miejscowości)- „ja tu byłem”. Obecnie takie wizytówki w postacinieregularnego bohomazu zostawiane są w publicznychmiejscach niemal wszędzie.- Zaklinanie rzeczywistości. „Kocham Kasię” napisane namiejskim parkanie ma metafizycznie sprawić, aby „Kasia”zauważyła autora.- Adrenalina. „Zakazany owoc smakuje najbardziej”.Świadome złamanie zakazu wiąże się z silną emocją towarzyszącąryzyku. Gombrowicz po zostawieniu w publicznymmiejscu swojego wulgaryzmu pisał: „Odtąd egzystujęze świadomością, że tam jest mój napis”.Niewątpliwie wynalazek ciśnieniowej puszki z farbą sprawił,że niezwykle łatwo i szybko można pisać i malować dużeformy na pionowych płaszczyznach.- Tworzenie symboli osobistych. Zauważyłem, iż częśćomawianych znaków powstaje z potrzeby określenia własnejtożsamości, mam wrażenie, że autor bada charakter swoichruchów tak jakby ćwiczył swój podpis. Myślę, że każdy młodyczłowiek przeżywa ten moment w swoim życiu, kiedyćwiczy swój podpis. Zaczyna bowiem zdawać sobie sprawę,że będzie on jego wizytówką, będzie o nim coś mówił, będziego charakteryzował.- Uliczne bazgroty. Pewna część omawianych form wykazujepodobieństwo do dziecięcych bazgrot. Przeciętna długośćlinii w takim znaku to około 80 cm. Gdyby spróbować staćw jednym miejscu i próbować stworzyć zamkniętą formę zapomocą linii prostych lub wklęsłych, wówczas przekonamysię, że długość naszego ramienia i zakres ruchu wyznaczawłaśnie taką długość. Dzieci w wieku około trzech lat wykonująruchy swoimi ramionami, tworząc formy złożonegłównie z łuków o promieniu odpowiadającym długości dziecięcegoprzedramienia. Dziecko wykonuje te ruchy najczęściejna podłodze w pozycji klęczącej, leżącej lub siedzącej.Graffiti to zjawisko, w którym można dopatrywać sięzarówno przejawów twórczości, jak i destrukcji. Aby choćczęściowo docenić tę formę tworzenia, w ostatnich dziesięcioleciachpojawiły się wystawy i „konkursy grafficiarskie” orazliczne publikacje związane z tym zjawiskiem.Sztuka Świata, Leksyko, t. 12.Tamże.Andrzej Szmak, dziennikarz „Przeglądu Tygodniowego”Maria Janion, Ciemna młodość GombrowiczaWitold Gombrowicz, Dziennik, tom I, s. 221.24 25


LIST DO REDAKCJIFELIETONW przedwakacyjnym numerze „Eunomii” opublikowaliśmy list autorstwa jednej ze studentek raciborskiej uczelni(tak zresztą podpisała się autorka listu – Studentka). Tekst ten wyraża wielką troskę o stan kultury studenckiej, a szczególnieo „flagową” imprezę żakowską, jaką są doroczne juwenalia. Ogłaszając ów list, wyraziliśmy jednocześnie życzenie, aby stał się onpoczątkiem debaty poświęconej temu niezwykle ważnemu problemowi.Bardzo dobrze się stało, że w ową debatę zaangażował się Pan Profesor Marian Kapica, były prorektor do spraw studenckich,znakomity pedagog, z którego wiedzy i doświadczenia pokolenie obecnych studentów powinno czerpać pełnymi garściami.Dziękujemy Panu Profesorowi za „odsiecz”, z którą pośpieszył Studentce. Wierzymy, że wypowiedź Pana Profesora zmobilizuje inneosoby – studentów, wykładowców, pracowników administracji – do zabrania głosu w tej ważnej dla całej społeczności akademickiejRaciborza sprawie. Zapraszamy na nasze łamy.RedakcjaStudium Języków ObcychO pożytkach wynikających ze znajomości języka angielskiegosłów kilkamgr Joanna Marchwiak„Bez znajomości języków obcych człowiek czuje się gorzej niż bez paszportu.”Antoni CzechowNie można nie zareagować na „List do Redakcji” (EUNOMIAnr 6 (55), czerwiec 2012) i apel Redakcji o debatę na temat aktywnościkulturalnej i społecznej naszych studentów.Autorka listu ze znawstwem przedmiotu, ogromną troskąo jakość jedynej tak wyrazistej studenckiej imprezy i sporąbiegłością recenzuje juwenalia 2012. Nie tylko krytycznie,ale i z zadowoleniem, że „można się było pobawić”.Niepokoją naszą Studentkę niektóre okołojuwenaliowe fakty,pisząc m. in., że w pierwszym dniu święta radości studenckiejbraci było na koncercie około dwustu, zaś w drugimdniu, jak pisze, „studentów dało się policzyć na palcach …”.Wystarczyło pójść do akademika, żeby zobaczyć pijanych ludzi…”. Autorka nie bawi się w subtelności i nazywa po imieniuto, co się Jej nie podoba. Dodajmy, że tych, którym niepodoba się współczesna, czy też – aktualna wersja imprezyjest zapewne więcej. Z niebywałą szczerością ustosunkowujesię też do empirycznie – nie tylko Autorce listu – znanychfaktów i zdarzeń od lat obecnych w PWSZ.Pozwolę sobie zaznaczyć, że tego głosu Studentki nie wolnonikomu nie zauważyć. I nie zareagować. Słusznie zatemRedakcja „Eunomii” zamieściła na swych łamach rzeczowąkorespondencję, nawołując przy tym do debaty i wymianyzdań, ma się rozumieć, że na temat kultury akademickiej.Bo trzeba przywrócić juwenaliom właściwy i jedyny sens,jakim jest święto kultury studenckiej organizowanej intencjonalniem. in. po to by pobudzić studencką kreatywność,a nie tylko przy udziale budżetowego „należnego” bezradniesię przyglądać zamulaniu młodych mózgów.Juwenalia bowiem należą do „odwiecznej” tradycji życiastudenckiego. Organizowane u progu sesji egzaminacyjnejmają pomagać w nabraniu oddechu i sił, by zaliczyć sesję.Jednakże im bliżej naszych czasów, tym bardziej uwidaczniasię zmiana ich treści pod starym hasłem „Juwenalia – dni kulturystudenckiej”.Jednocześnie jawi się też refleksja – uwspółcześnianie sięjuwenaliów przybliża je wizerunkowi epoki i wartościom dominującymniekoniecznie najwyższych standardów. Wprawdziezaspokajają osobiste oczekiwania i niższego lotu potrzebyStudentce w sukurs– nie zawsze przecież trzeba się z nimi „dla świętego spokoju”(czasem „dla zyskania głosów …”) zgadzać.Jeśli na juwenaliach jest nikła wręcz frekwencja tych,którzy mają je organizować i by w nich aktywnie uczestniczyć– czyż nie jest to po części zminiaturyzowany wizerunekwspółczesnego społeczeństwa? Na ogół wszędzie brakujekompletu uczestników. Nawet z ociąganiem „idzie się tam,gdzie coś dają”.Juwenalia od lat były świętem radości, zaś ich znakiemszczególnym – prezentacja dorobku kultury studenckiej.Żadne tam suto wynagradzane zespoły przygrywającew oparach chmielowych żakom sączącym – czy przywołująctekst studentki – „litry cytrynówki …”Trudno sobie wyobrazić, by wśród około 1 300 studentównie było poetów, mówców, prozaików, muzyków, kabareciarzy,aktorów – i kogo tam jeszcze – oraz liderów z prawdziwegozdarzenia.To przy ich aktywnym udziale – i dla uczelnianej społeczności– powinno się cały rok szykować kampusowe i miejskiesceny. Rzecz jasna, że w programie dwudniowych juwenaliówmożna też przewidzieć przerywniki wypełniane przezgościnne występy uznanych zespołów półamatorów czy teżprofesjonalistów.No i nie wypada zapomnieć, o imprezach sportowych podpostacią choćby trójmeczu pomiędzy Raciborzem, Opawąi Ostrawą o puchar szefostwa Euregionu Silesia.Wypowiedź naszej Studentki odbieram jako wyraz tęsknotyza naprowadzeniem juwenaliów raciborskich ku bardziejakceptowanym formom ekspresji przejawów kultury. To jesttakiej, której głównym akcentem są jej upublicznione składnikiautorstwa raciborskich studentów, niekoniecznie podawanychna tacy przeznaczonej do noszenia kufli.Chętnie włączę się do debaty nad nadaniem juwenaliomw PWSZ nowej formuły.prof. Marian Kapica(gabinet 237 - I piętro)Wakacje, wakacje i już po! Jak co roku, najbardziej odczuwalnao tej porze nasuwająca się refleksja - jak to fajnie,że znam język angielski. Jak to fajnie, bo… no właśnie, dlaczego?Angielski jest najbardziej rozpowszechnionym językiem –dogadasz się przy jego pomocy wszędzie. Czyż nie jest przyjemnie,kiedy w restauracji rozumiesz, co kelner proponujelub odradza i sama też możesz zapytać o potrawy i ich smaki?Albo kiedy na wybranym przez ciebie stoliku widzisz notatkę‘booked’ i nie robisz z siebie wariata, bo wiesz, że nie chodzi tuo jakąś książkę (zostawioną przez poprzedniego klienta?), tylkozwyczajnie siadasz przy innym. Kiedy na swoim rachunkuwidzisz dodatkową pozycję ‘tip’, nie robisz awantury (w dodatku„na migi”) za niesłusznie doliczoną potrawę, bo wiesz,że to po prostu zwyczajowy napiwek.Zwiedzając europejskie miasta aż chciałoby się zapytaćmiejscowych o to i owo, ale jak, nie znając języka? Wymachującnieskładnie rękami trochę głupio, prawda? A nie dajBoże sytuacja odwrotna: do ciebie podchodzi całkiem przyjemnaosóbka i pyta:- Excuse me, do know where the nearest post office is? (pytaniezgoła standardowe)- Eee…, ym…., hm…. No English, I no English, sorry. I zczerwoną z zażenowania twarzą (możesz też się tłumaczyćświeżą opalenizną) - odchodzisz.Wchodząc do jakiegokolwiek muzeum spotkasz przewodnika,który posługuje się językiem angielskim. Oczywiściemożesz sobie tylko pooglądać i cieszyć się, że „zaliczyłeś”Luwr w Paryżu, Prado w Madrycie czy Galerię Uffizi we Florencji,ale czy to o to chodzi?Przyjemne i przede wszystkim komfortowe jest przebywanieza granicą, kiedy się wie, że nie jest się wyalienowanymczłonkiem społeczeństwa. Można wtedy czerpać prawdziwąprzyjemność z nawiązywania kontaktów, poznawania ludzii ich kultury .Wakacje są tylko raz czy dwa razy w roku i dla sceptykówwydawać by się mogło, że na tym kończy się przydatnośćangielskiego. Błąd! Język angielski używany jest właściwiewszędzie .Internet, tak dziś popularny, jest w większości anglojęzyczny,angielski jest głównym językiem gier komputerowych, aczęści informacji po prostu nie da się znaleźć w języku polskim.Dzięki znajomości języka angielskiego możesz rozmawiaćna anglojęzycznych forach dyskusyjnych, czytać blogiprowadzone w tym języku i wiele więcej! Możesz starać sięo pracę za granicą choćby tylko sezonową. Bez tego ani rusz.Oglądając naszych siatkarzy podczas zmagań olimpijskich,słyszałam jak Andrea Anastasi mówił do chłopaków po angielsku– i nie było to bynajmniej związane z faktem, że przebywaliakurat w Londynie. Wniosek jest prosty: sportowcyteż posługują się angielskim.Angielski jest tak powszechny, że nawet czasem nie zauważamyzwrotów czy słów, które na stałe weszły do naszegojęzyka. Posłużę się kilkoma prostymi przykładami: hamburger,komputer, net (w sporcie - dotknięcie siatki), smartphone,hobby, manager, boss, DVD i na koniec: sale – moje ulubione.Wydaje się oczywiste, że znajomość języka angielskiegow dzisiejszych czasach powinna być priorytetem dla młodychludzi. Niestety co roku moje zdumienie zmieszane z rozczarowaniemi niedowierzaniem osiąga apogeum w październiku,kiedy to studenci pierwszego roku podchodzą do testu poziomującego.Mam wrażenie, że część z nich to jakaś inna,odrębna grupa społeczna. Typowy przedstawiciel tego bractwato student (z łac. „studere”- starać się, przykładać),który ma silne wewnętrzne przekonanie, że nauka to przymus.No skoro przymus, to trzeba zrobić wszystko żebysię za bardzo nie napracować i mieć zarazem piękny indeks.Takie 2 w 1. Pokolenie „promocji”. Jak to zrobić? Proste. Wystarczycelowo podać złe odpowiedzi w teście i poziom podstawowy(dodam po sześciu latach nauki angielskiego zakończonejmaturą) zapewniony. Gratuluję wygranej na loterii.Teraz tylko wystarczy chodzić na lektoraty, troszkę poudawać,troszkę się ponudzić ale z pewnością nie napracować ibez wysiłku dostać wpis z satysfakcjonującą oceną. Naprawdęjakie to sprytne i przebiegłe. Szkoda tylko, że w każdyminnym kraju byłby to zwyczajny wstyd, że po trzech latachgimnazjum i kolejnych trzech szkoły średniej umiem tylkotyle. A w Polsce proszę: student przeszczęśliwy, że tak piękniewyrolował lektorów. Tylko czy aby na pewno lektorów? Myjuż przecież język angielski znamy.P.S. I jeszcze wisieńka na torcie - oryginalne tłumaczeniaz angielskiego na polski autorstwa studentówFrom ‘Straightforward Pre-intermediate ‘:‘Let me show you to your table’. 1a) Chodź zrobię ci szoł na stole.b) Pokaż mi siebie na twoim tablo.2. ‘I’d like to book a table for two ‘ .2Chciałbym książkę na dwie osoby na ławkę.Pokażę państwu /zaprowadzę państwa do waszego stolika.Chciałbym zarezerwować stolik dla dwóch osób.26 27


RECENZJARECENZJAWięzi łączące absolwentów raciborskiej PWSZ z ich macierzystą uczelnią są w wielu wypadkach bardzo silne. Z wielką satysfakcjąpublikujemy tekst absolwenta kierunku historia (już, niestety, niefunkcjonującego w strukturze szkoły), Mirona Lewaka, obecniekończącego magisterskie studia historyczne w Uniwersytecie Śląskim.Redakcja„Delenda est Carthago!”Brian Todd Carrey to jeden z najsłynniejszych historykówamerykańskich. Prowadzi szeroką działalność naukowooświatową.Pracuje bowiem równocześnie jako wykładowcana American Public University System oraz jako lektorna Fort Range Community College, a także jako wiceprezesorganizacji Rocky Mountain World History Association.Jego zainteresowania naukowe są niezwykle szerokie. Specjalizujesię on bowiem między innymi w takich epokachi zagadnieniach historycznych jak starożytność i średniowiecze.W swych badaniach nad wyżej wymienionymi epokamiskupia się głównie nad historią wojen i wojskowości,jak również myśli wojskowej tamtych epok. Zajmuje się również,co ciekawe, kwestią lotnictwa wojskowego zarównow teorii jak i w praktyce. Jest on autorem wielu popularnychksiążek historycznych, między innymi takich jak: Wojnystarożytnego świata. Techniki Walki, Wojny średniowiecznegoświata. Techniki walki.Joshua B. Allfree- współautor- Studiował w America MilitaryUniversity na wydziale historii wojen. Służył równieżw armii, a konkretnie w służbach liniowych amerykańskichsił lądowych w stopniu podoficera. Obecnie pracownik biuraGwardii Narodowej w Fort Knox. W książce Ostatnia bitwaHanniballa. Zama i upadek Kartaginy odpowiedzialnyza mapy taktyczne. Współpracownik autora przy powstawaniuksiążek: Wojny starożytnego świata. Techniki Walkioraz Wojny średniowiecznego świata. Techniki walki.John Caims, współautor, to amerykański informatyk,kartograf i fizyk. W omawianej książce odpowiada za mapypolityczne. Współpracował z Brianem Todd Carreyem przypublikacjach: Wojny starożytnego świata. Techniki Walkii Wojny średniowiecznego świata. Techniki walki.Recenzowana przeze mnie książka nosi tytuł OstatniaBitwa Hanniballa. Zama i Upadek Kartaginy. Publikacja taukazała się na świecie w roku 2007, zaś w Polsce trzy latapóźniej nakładem warszawskiego wydawnictwa Bellona wtłumaczeniu Beaty Waligórskiej-Olejniczak, z miejsca zyskującsobie szerokie grono entuzjastów wśród rodzimych pasjonatówhistorii starożytnej. Czy aby słusznie ? Przyjrzyjmysię bliżej.Pierwsze, co mimowolnie rzuca się w oczy czytelnikowiprzy pierwszym kontakcie z lekturą, to wygląd zewnętrznypublikacji. Trzeba przyznać, że tutaj wydawca stanąłniemal w pełni na wysokości zadania. Wygląd zewnętrznyksiążki jest bowiem bardzo atrakcyjny. Jedynym minusem,moim zdaniem (bądź zaletą dla innych czytelników,Miron Lewakz uwagi na niższy koszt nabycia) jest brak twardej oprawy.Na stronie tytułowej widnieje popiersie Hanniballa oraz wizeruneklegionistów rzymskich osłaniających się przed atakiemkartagińskiego słonia. Wyżej wspomniane popiersie jest jednaktak genialnie zmontowane z wizerunkiem legionistów,że czytelnik odnosi wrażenie, iż Rzymianie nie bronią sięprzed atakiem słonia, lecz odczuwają respekt, a nawet strachprzed Hannibalem. Na wewnętrznej karcie tytułowej mamyten sam wizerunek słonia i legionistów, jednak już bez asystyHannibala. Materiał ilustracyjny wewnątrz książki jestrównie atrakcyjny. Składa się nań między innymi: mapapolityczna Rzymu okresu republiki, mapa posiadłości kartagińskichw Hiszpanii, mapa Sycylii w okresie Wojen Punickichoraz plany sytuacyjne takich bitew jak bitwa pod Mylae,bitwa pod Eknomos, czy bitwa pod Tunisem, dodajmyże niektóre z owych planów są bardzo szczegółowe ilustrująbowiem nie jeden, przełomowy etap bitwy lecz kilka z nich.Ilustracjom generalnie nie można więc wiele zarzucić Niektórepełnią znakomity materiał ilustracyjno-dydaktycznydo danego rozdziału, inne zaś niewątpliwie budują klimatoraz odpowiedni nastrój, zachęcając do lektury. Do plusówtego wydania możemy zaliczyć również zastosowany w nimkrój czcionki. Jej dość duży rozmiar niewątpliwie ułatwiasłabiej widzącym czytelnikom kontakt z publikacją, a tymsamym umożliwia jej szerszą popularyzację. Pomocny wydawałbysię zamieszczony zaraz po przedmowie autora SpisIlustracji, gdyby zawierał on numerację konkretnego rozdziałulub strony książki.Przechodząc do zawartej w publikacji treści, można stwierdzić,że jest ona niezwykle pasjonująca i ciekawa, mimo toautor nie ustrzegł się już tutaj drobnego, aczkolwiek rzucającegosię w oczy błędu. Tytuł książki brzmi bowiem, jak wspominaliśmyna wstępie, Ostatnia bitwa Hannibala. Zamai upadek Kartaginy. Jest to niewątpliwy, parafrazując, przerosttreści nad tytułem pracy. Sugeruje on czytelnikowi bowiemiż w publikacji będzie poruszany tylko i wyłącznietemat bitwy pod Zamą stoczonej pomiędzy Kartaginą, a RepublikąRzymską w roku 202 p.n.e i jej bezpośrednią przyczynąoraz skutkiem. Nic bardziej mylnego! ! Autor niejednokrotniewykracza bowiem poza zagadnienie zaprezentowanew tytule książki. By się o tym przekonać, wystarczy rzucićokiem na zamieszczony w publikacji spis treści.Na książkę tę składa się w sumie: wstęp oraz pięć rozdziałów(nie licząc, rzecz jasna, przedmowy oraz spisu map,ilustracji, glosariuszy etc). Dla ogólnego uzmysłowienia sobietreści dzieła Carreya warto wymienić ich tytuły: Wstęp, Rozdział1: I wojna punicka (lata 264-241), Rozdział 2: Wczesnekampanie Hannibala, Rozdział 3: Wczesne Kampanie Scypiona,Rozdział 4: Lądowanie w Afryce i bitwa pod Zamą orazRozdział 5: W ślad za Zamą- rozwój rzymskiego imperializmui III wojna punicka . Warto wspomnieć, że każdy z tych rozdziałówzostał rozbity przez autora na szereg pomniejszychpodrozdziałów (z reguły jest ich siedem, jedynie we wstępieoraz rozdziale 1 i 5 autor pozwolił sobie na drobne odstępstwood tej reguły, dzieląc je odpowiednio: wstęp na trzy, rozdziałI na cztery a rozdział V na sześć podrozdziałów). Musimyzatem przyznać, że ilość rozdziałów, jak na książkę o takimtytule jest bardzo imponująca. Autor, świadomy swej drobnejnieścisłości, uzasadnia ją, pisząc w przedmowie: „ monografiata koncentruje się na kampaniach Hannibala i ScypionaAfrykańskiego podczas II wojny punickiej, kładąc nacisk nawydarzenia, które doprowadziły do bitwy pod Zamą w 202roku p.n.e. Aby zobaczyć całą tę kampanię w odpowiedniejperspektywie, mowa jest także o genezie, przebiegu i wynikuI wojny punickiej oraz o wydarzeniach, które doprowadziłydo ostatecznego zburzenia Kartaginy…”. Czy ostatecznietakie postawienie sprawy wyszło książce na dobre? Z całąpewnością tak. Zamiast otrzymać kolejną monografię bardzowąskiego problemu zaprezentowano nam nie tylko bardzointeresujące studium konfliktów rzymsko- kartagińskich naprzestrzeni dziejów oraz stosunków dyplomatycznych międzytymi państwami, ale również (o czym autor zapomniałwspomnieć w przedmowie) okazję do zapoznania się z geneząpowstania wyżej wymienionych państw, ich organizacjąoraz stosowaną ówcześnie taktyką wojskową.Oceniając styl pisarski autora, a także jego przygotowaniewarsztatowe, również nie dostrzegamy żadnych większychmankamentów. Książka jest napisana bardzo lakoniczniei zwięźle. Brak w niej także przeładowania mniej istotnymifaktami. Autor jest również bardzo daleki od „beletryzowania”swych wywodów dla potrzeb współczesnego czytelnika.Nie wplata więc w treść żadnych dialogów, czy też rozwlekłychopisów przeżyć emocjonalnych bohaterów. Takiepodejście niewątpliwie wpływa na obiektywizm książki orazzawartych w niej sądów. Autor wydaje się więc doskonalerozumieć opinię zawartą już w dziełach historyków starożytnych{a zwłaszcza Tacyta), „…bez gniewu i bez stronniczości”.Baza źródłowa z której korzystał autor jest wystarczająca,co wcale nie znaczy, że nie mogłaby ona byćnieco szersza. W swej pracy autor obficie czerpie z takichźródeł jak: Dzieje od założenia miasta Rzymu Liwiusza, HistoriiRzymskiej Polibiusza, czy z Dziejów Rzymskich Appianaz Aleksandrii. Troszeczkę jednak może nas dziwić, że autorw całej pracy ani razu nie skorzystał z tak istotnych źródełjak: Zarys dziejów rzymskich autorstwa Wellejusza Paterkulusaczy też monumentalnej Historii rzymskiej Kasjusza Diona.Stwierdzamy jednak, że główne źródła zostały wykorzystaneprzez historyka w sposób wystarczający. Cytatów co prawdaw książce nie jest zbyt wiele, jednak są one niezwykle istotnei niewątpliwie ubarwiają tok narracji. Niektóre z nich zostałyprzez Carreya szczególnie wyróżnione, bowiem zostałyprzedstawione w postaci nienumerowanych wersów. To,że książka została napisana językiem prostym, wcale nie znaczy,że autor ucieka od fachowej terminologii lub łaciny, jednak jestona stosowana tylko wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne.Tak więc wyrażeń takich jak: corvi (na określenie stosowanychw rzymskiej flocie kruków), Magna Graecia(w starożytności nazywano tak południową część PółwyspuApenińskiego skolonizowaną przez Greków), czy też hastati (legioniścirzymscy walczący w pierwszym szeregu) znajdziemyw książce niewiele. Trudno określić jednoznacznie czy jest towadą czy zaletą, gdyż zależy to ściśle od gustu i preferencjiposzczególnych czytelników.W szybkim zorientowaniu się w powyższej terminologiisłuży zamieszczony przez autora na końcu książki Glosariuszterminów militarnych, czy Glosariusz rzymskich i kartagińskichterminów ustrojowych, zaś dzięki opracowanemu przezautora Glosariuszowi najważniejszych osób, możemy szybkozorientować się, kto jest kim w opisywanej historii. Przypisyzostały zgrupowane przez autora na końcu każdego rozdziału,nie zaś na końcu książki, co na pewno jest sporym ułatwieniemdla czytelnika. Bibliografia została umieszczona przezautora na końcu książki, w tym miejscu ubolewamy że wydawcanie zadbał o stworzenie zestawienia literatury wydanejw Polsce, przez co czytelnik może mieć trudności w zorientowaniusię, które z prac wyzyskanych przez autora sądostępne w naszym kraju.Usterki językowe w dziele Careya niemal nie występują,jednak przy wnikliwej lekturze jednego z biogramów(konkretnie Ksantipposa) zamieszczonych w Glosariuszunajważniejszych osób napotykamy taki oto „kwiatek”:„…spartański naczelny wódz najemników w służbie Kartaginie…”, co jest ewidentną literówką. Nie wiadomo jednak czyzawdzięczamy ją autorowi, tłumaczce, czy może wydawcy,nie ma to jednak większego wpływu na lekturę.Kończąc moje rozważania na temat wyżej wymienionejpublikacji, uważam, że książka jest godna polecenia każdemu,kto interesuje się starożytnością (a zwłaszcza antykiem).Dzięki tej lekturze łatwo wyrobi sobie pogląd oraz poszerzyswą wiedzę na temat konfliktu rzymsko-kartagińskiego orazroli, którą odegrał w historii ówczesnego świata oraz EuropyDzieło to jest znakomitym uzupełnieniem wiedzy zawartejw książkach Dzieje Kartagińczyków. Historia nie zawsze ortodoksyjnaKrzysztofa Kęcieka, Kartagina Madeleine Hourst Miedanczy też Rzym i świat śródziemnomorski do wojen punickichJacquesa Heurgon. Niewątpliwie posłuży pomocą zarównohistorykom zawodowym jak i hobbystom, zaś osoby, któresą nastawione antagonistycznie do starożytności, przekona,że owa epoka nie jest tak długa, nudna i trudna do zrozumienia,jak im się na początku wydawało.Pozostaje mi więc tylko życzyć przyjemnej lektury i… „delendaest Carthago” !Brian Todd Carey, Joshua B. Allfree, John Caims, Ostatniabitwa Hanniballa. Zama i upadek Kartaginy. Warszawa:Bellona, 2010, ss. 239.B.T. Carey, J.B. Allfree, J. Caims, Ostatnia bitwa Hannibala. Zamai upadek Kartaginy, tłum. Beata Waligórska-Olejniczak, Warszawa2010,s.7-8.Tacyt, Dzieła, tłum. Seweryn Hammer, Warszawa 2004, s. 37.B. T. Carey, J. B. Allfree, J. Caims, Ostatnia bitwa Hannibala. Zamai upadek Kartaginy, tłum. Beata Waligórska-Olejniczak, Warszawa 2010,s.224.2829


RECENZJARECENZJANiezgoda na dehumanizacjędr Joanna Kapica-CurzytekLumír Ries, czeski pedagog i językoznawca, profesor Uniwersytetu Ostrawskiego w Ostrawie, w swojej publikacji„Člověk a výchova. K humanizaci školy a edukace” sięga do źródeł i korzeni pedagogiki humanistycznej, przypominając ogłębokim filozoficznym wymiarze procesu edukacji. Całość składa się z dwóch tomów pism wybranych przez Autora,publikowanych wcześniej jako artykuły w czasopismach lub jako rozdziały książek. Wspólną cechą wszystkich tekstówjest niezgoda na dehumanizację szkoły oraz procesów kształcenia i wychowania.Ta niezgoda przejawia się jednak nie poprzez negowaniei otwartą krytykę obecnego stanu rzeczy, ale poprzez zarysowanierozległego horyzontu i kontekstu edukacji humanistycznej.Autor sięga do jej źródeł i stawia pytania, które nietylko nie tracą na aktualności, ale nabierają obecnie szczególnejważności. Głębia zawartej tu pedagogicznej refleksjizadziwia nawet tych, którym zagadnienia pedagogiki humanistycznejnie są obce. Czasem nawet zawstydza, bowiemuświadamiamy sobie, że mamy do czynienia z nieuchronnietoczącym się procesem erozji i dewaluacji wielkich pedagogicznychidei w bezdusznych realiach kulturowego kapitalizmu.Z drugiej strony, pozwala też zachować nadzieję, że byćmoże nie będzie to proces nieodwracalny.Pierwsza część pierwszego tomu publikacji „Člověk a výchova.K humanizaci školy a edukace” poświęcona jest zagadnieniomhumanizacji szkoły i wychowania. Lumír Ries wskazuje,że jest to możliwe pod warunkiem, że nie zapomnimy w edukacjio kulturze, o jej duchowym wymiarze, który budujei kształtuje wnętrze osobowości człowieka, jak i o pluralizmiedróg edukacyjnych, a także o duchowym wymiarze edukacji,który buduje i kształtuje wnętrze człowieka. Autor sięga tutajdo dorobku wszystkich najważniejszych światowych religii.W drugiej części znajdziemy rozważania o fundamentachhumanistycznej szkoły oraz kompetencjach osobowychi zawodowych nauczyciela. Zdaniem Autora, nauczyciel powinienmieć na tyle szerokie filozoficzne, antropologicznei etyczne horyzonty, aby być odpornym na wszelkie utylitarnei instrumentalne doraźne „redukcje” roli szkoły i kształcenia.Tak przygotowany nauczyciel będzie mógł wynieść sięponad przeciwności, a co najważniejsze, nie będzie się utożsamiałz rynkowym modelem kształcenia oraz z koncepcjamizamiany szkoły na model „informatycznych sieci uczących”.Często zapomina się, że edukacja jest antropocentryczna,a w jej centrum stoi człowiek. Na ogół pokutuje pogląd,że istotą nauczania są programy i podręczniki. Profesor LumírRies zwraca tu uwagę na niską świadomość filozoficznąi kulturowo- pedagogiczno-antropologiczną nauczycieli,próbując jednocześnie znaleźć rozwiązanie. Silnym filaremhumanistycznej edukacji może być jedynie nauczyciel rozumiejącyświat, samego siebie, wychowanka/ucznia oraz treścii metody wychowania/kształcenia.Trzecia część poświęcona jest zagadnieniom języka w humanistycznejszkole. Język jest obecny w centrum procesówscalających kulturę, zatem odgrywa istotną rolę takżew procesie edukacji. Autor wskazuje tu na dylemat: aktualnieprzeważa tendencja do wychowania człowieka przygotowanegoprzede wszystkim do zmian generowanych przez postęptechniczny, natomiast kształtowanie jego sfery filozoficzno -etycznej sytuuje się na marginesie, jako cel drugoplanowy.Na drugi tom publikacji „Člověk a výchova. K humanizaciškoly a edukace” składają się refleksje o pedagogice rozumianejjako sztuka. Autor sięga tutaj do bogactwa myśli europejskichhumanistów: J. J. Rouseau, J. H. Pestalozziego, L. N. Tołstoja,ale przede wszystkim do dorobku czeskiego humanisty J. A.Komeńskiego, który do dzisiaj inspiruje europejską pedagogikę.Znajdziemy tu także rozważania na temat duchowościi miłości w wychowaniu. Niezwykle oryginalny, ciekawywątek stanowi opisanie wychowawczej funkcji baśni, którejźródłem jest kontekst magiczno - religijny, a która otwieraprzed dzieckiem bogaty świat legendy, mitu i przypowieści,mających wiele walorów edukacyjnych. Warto zwrócić uwagę,że Czechy mają w tej dziedzinie bogatą tradycję – państwowatelewizja czeska do dzisiaj podtrzymuje tradycję produkcjii emisji w telewizji czeskich baśni filmowych dla dziecii młodzieży w każdą niedzielę. To godny naśladowania przykładstawiania „misji” telewizji przed wynikami oglądalności.Interesująca dla polskiego czytelnika jest możliwość zapoznaniasię z dorobkiem dwóch pedagogów humanistycznychmało u nas znanych: gruzińskiego uczonego S. Amonashvilioraz M. P. Shchetinina, założyciela alternatywnej szkoły muzycznejw Tekos na południu Rosji. Obaj pedagodzy rozważającistotę szkoły i edukacji rozumieją, że to coś więcej niżprzedsięwzięcia opierające się na prostej zależności międzyinwestowanymi w nie pieniędzmi a zyskiem. Zawierają onew sobie jeszcze szeroki wymiar ontologiczny i filozoficzny,dający możliwość realizowania się jednostkom, które mogązmieniać świat.Wszystkie myśli i refleksje o edukacji, zawarte w pismachProfesora Lumíra Riesa, są tym bardziej cenne, że – jak wspomnieliśmywcześniej – obecnie coraz częściej zapomina sięo kontekście filozoficznym pedagogiki, czyli o jej najstarszychkorzeniach. Pojmowanie roli szkoły opiera się dzisiajna przekonaniu, że szkoła ma przede wszystkim uczyć, natomiastkwestie wychowawcze – z różnych względów - odsuwanesą na dalszy plan.. W nowoczesnej pedagogice panujekult wiedzy i orientacja na zdolności kognitywne, natomiastzaniedbuje się egzystencjalną i etyczną stronę edukacji.To przekonanie dominuje także w kręgu zagadnień związanychz przygotowaniem nauczycieli do zawodu.Autor próbuje nam zatem pokazać alternatywę wobecświata ekonomizmu i poglądu ze wszelki dynamizm społecznyjest uwarunkowany wzrostem materialnym. Podkreślaz całą mocą, że siłą napędową rzeczywistego postępu i rozwojuwszystkich sfer osobowości człowieka są myśli, pomysły,projekcje, idee i że to świat idei jest prawdziwym powszechnymbogactwem ludzkości. Niestety, ten świat jestcoraz bardziej spychany na margines w świecie ekonomiii twardych praw rynku.Po lekturze pism Lumíra Riesa uświadamiamy sobie,jak złe czasy nastały dla pedagogiki humanistycznej. Dialogna temat edukacji toczy się dzisiaj coraz częściej w kontekście„rynku” i „usługi edukacyjnej”. Funkcjonowanieszkoły rozumie się i opisuje w kategoriach przedsiębiorstwaprodukcyjnego, które powinno przynosić zyski. Nauczycielpostrzegany jest jako „dostawca usług”, podlegających mechanizmomkapitalizmu. Szkoła upodabnia się coraz bardziejdo restauracji typu fast food: ma być szybko, skutecznie,jednakowo dla wszystkich i bezrefleksyjnie. A przecież,jak zauważył T. G. Masaryk, pierwszy prezydent Czechosłowacji:„prawdziwa demokracja będzie wtedy, gdy na nauczycielibędzie się łożyć więcej, niż na żołnierzy (generałów)”.Lumír Ries – Člověk a výchova I. K humanizaci školy a edukace.Ostrava 2008., ss. 225.Lumír Ries – Člověk a výchova II. K humanizaci školy a edukace.Ostrava 2011., ss. 119.30 31


APELKRZYŻÓWKAStudium Języków ObcychSpotkajmy się jeszcze raz!Zagadkowy kącik językowyNiedawno, bo 12 lipca 2012 roku, minęło dokładnie półwieku od pierwszego koncertu legendarnego zespołu rockowego“The Rolling Stones”. Ta znamienna data jest znamiennymsygnałem – muzyka jeszcze tak niedawno rewolucyjna,awangardowa, rozbijająca konwencje i konwenanse stała się… klasyką! Stonesi, „The Beatles”, „Led Zeppelin”, „Queen”,„Deep Purple”, „Pink Floyd”, „The Cream” z Ericem Claptonemi wiele innych zachodnich grup - to już obecnie kanonmuzyki i kultury popularnej. Ale też zespoły z „tej” stronyżelaznej kurtyny, jak węgierska kapela „Omega”, czy czeski„Blue Effect”! I wreszcie nasi „Niebiesko-Czarni”, „CzerwoneGitary”, „Breakout”, „Skaldowie” i inni. Świat tzw. bigbeatu, mocnego uderzenia, muzyki młodzieżowej. U wieludzisiejszych pięćdziesięciolatków i sześćdziesięciolatków tenazwy i nazwiska wciąż wywołują mocniejsze bicie serca,podekscytowanie, a nade wszystko ocean wspomnień związanychz „krajem lat dziecinnych”, z młodzieńczym entuzjazmemi młodzieńczym pragnieniem naprawiania świata.Warto, aby młodzi sobie uzmysłowili, a starsi przypomnieli,że <strong>Racibórz</strong> był w okresie inwazji big beatu niezwykleznaczącym zagłębiem tego nurtu muzyki. To tutaj, podpatronatem raciborskiej Cukrowni, powstał i działał jedenz najstarszych „kolorowych” zespołów w kraju – „Żółto-Czarni”.Dzisiaj nie ma już świetlicy Cukrowni, w której muzycy„Ż-Cz” odbywali próby, ba, nie ma już budynku samej Cukrowni(czy młodzi Czytelnicy, studenci, wiedzą, gdzie znajdowałasię ta fabryka?!). To w Raciborzu, w Domu KulturyKolejarza (znów pytanie do młodych: gdzie się takowy znajdował?!),ćwiczyły swoje numery „Alikwoty”. To wreszciew Raciborzu, w Świetlicy „Rafako” (odrestaurowany pałacykcieszy dzisiaj oczy) mistrzostwo w graniu wyrabialiczłonkowie „Ryzykantów”, najbardziej znanej i popularnejgrupy mocnego uderzenia z Raciborza. Były jeszcze „Kosy”,był „Kleks”, „Ślężanie”, nieco później „Grupa bez Nazwy”.Było jeszcze wiele – dziś już zapomnianych – kapel. Demonstrowałyoczywiście różne poziomy muzyczne – jedni byliprofesjonalistami i mogli konkurować, bez żadnej przesady,z najlepszymi w Polsce, inni natomiast grali amatorsko,spontanicznie, „intuicyjnie”. Ale wszystkich tych trubadurów,jak by powiedział Keith Richards, łączyło jedno – ogromnyentuzjazm dla tej rewolucyjnej wówczas muzyki! Byli niąIts only rock and roll, but I like it!zauroczeni. Chcieli ją grać za wszelką cenę, mimo niewyobrażalnychdla dzisiejszych młodych muzyków kłopotów zezdobyciem odpowiedniego sprzętu (który współczesny grajekmiałby tyle samozaparcia, aby własnoręcznie wykonaćwzmacniacz, kolumnę głośnikową, czy też przetwornik dogitary – z owiniętych drutem miedzianym okrągłych magnesówumieszczonych w pudełku po „Acronie”!).Oni chcieli grać, a ich rówieśnicy pragnęli ich słuchać.W latach 60. w miesiącach letnich Plac Długosza i amfiteatrDK „Strzecha” (rzadziej także amfiteatr ówczesnego RDK)zamieniały się w … sopocki Non Stop. Dwa albo trzy razyw tygodniu odbywały się potańcówki przy ostrych dźwiękachraciborskich kapel, grających nie tylko (jak się to dzisiajokreśla) covery, ale także własne kawałki.Czy możliwy jest powrót do tego „straconego czasu”(przywołując tytuł dzieła Prousta)?! Wiemy, że fizycznie nie,ale można podjąć próbę rekonstrukcji tamtej atmosfery, tamtegoentuzjazmu. Otóż pojawił się pomysł, aby zrealizowaćdwa uzupełniające się przedsięwzięcia związane z erą raciborskiegobig beatu. Pierwszym z nich jest publikacja, dziękiktórej ówczesna rzeczywistość „ożyje”. Drugim natomiast …koncert! Rockowy koncert, w którym wzięliby udział muzycyz wymienionych wyżej (oraz innych) kapel!SPOTKAJMY SIĘ JESZCZE RAZ!Ten apel kierujemy do wszystkich, którzy chcielibyi mogliby włączyć się do wcielenia owego pomysłu w życie.Przewidywany termin – wiosna przyszłego roku. WładzePaństwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzuzapewniają o objęciu patronatem zarówno publikacji, jaki koncertu. Uczelnia włączy się aktywnie w działania organizacyjnei logistyczne.Prosimy o „zgłaszanie się” – drogą oficjalną (telefonicznie,mailowo, przy użyciu poczty tradycyjnej) czy też „kanałami”prywatnymi.W najbliższym czasie, kiedy już uzyskamy odzew, poinformujemyo terminie spotkania organizacyjnego.Serdecznie zapraszamy!RedakcjaWitam wszystkich po wakacjach i zapraszam do dalszej zabawy, oczywiście z nagrodami. Dziś troszkę europejsko.Krzyżówkę przygotował jeden ze studentów, bardzo ciekawa i pełna informacji. Dziękuję za współpracę.Jeśli ktoś ma ochotę coś ciekawego stworzyć, to zapraszam.Na rozwiązania: hasło - czekamy jak zawsze dwa tygodnie po ukazaniu się „Eunomii” - rozwiązania proszę przesyłaćna adres mailowy HYPERLINK "mailto:alina.zimna@pwsz.raciborz.edu.pl" alina.zimna@pwsz.raciborz.edu.pl z nagłówkiem„zagadka”Dla pierwszych 3 osób mamy nagrody rzeczowe.1. Geld der Vereinten Europa.2. Das kleinste Land der Europäischen Union.3. Staat der Tulpen und Windmühlen.4. Europäische Polizei.5. Die Hauptstadt von Frankreich.6. Freihandelszone.7. Italienische Stadt auf dem Wasser.8. Sitz des Europäischen Parlaments9. Stierkampf in Spanien10. Die Hauptstadt unseres Vaterlandes.11. Unser baltische Nachbar.Losung: …………......……………….. Union32 33


NAUKANowościbiblioteczneOto kolejny zestaw publikacji, które zasiliły naszuczelniany księgozbiór.Dziękujemy Pani Dyrektor i pracownikom BibliotekiPWSZ.Redakcja1. Bettelheim B. (2010). Cudowne i pożyteczne: o znaczeniachi wartościach baśni. Warszawa: Wydaw. W.A.B.2. Bikont A., Szczęsna J. (2012). Pamiątkowe rupiecie: biografiaWisławy Szymborskiej. Kraków: Wydaw. Znak.3. Braverman B. (2011). Sztuka filmowania: sekrety warsztatuoperatora. Gliwice: Wydaw. Helion.4. Choinski K., Gawliczek K. (2012). Słownik gwary Żor:w kontekście śląskiej problematyki społeczno-językowej.<strong>Racibórz</strong>: Instytut Neofilologii Państwowej WyższejSzkoły Zawodowej.5. Drozdowski Z. (1998). Antropometria w wychowaniufizycznym. Poznań Wydaw. AWF.6. Drozdowski Z. (2002). Antropologia dla nauczycieliwychowania fizycznego. Poznań Wydaw. AWF.7. Dyrda B. (2007). Zjawiska niepowodzeń szkolnychuczniów zdolnych. Kraków: Oficyna Wydawnicza „Impuls”.8. Dyrda B. (2012). Edukacyjne wspieranie rozwojuuczniów zdolnych. Warszawa: Wydaw. AkademickieŻak.9. Florczykiewicz J. (2011). Terapia przez kreację plastycznąw resocjalizacji recydywistów penitencjarnych. Kraków:Oficyna Wydawnicza „Impuls”.10. Florczykiewicz J., Józefowski E. (2011). Arteterapiaw edukacji i resocjalizacji. Siedlce: Wydaw. UniwersytetuPrzyrodniczo-Humanistycznego.11. Foks J. (red.) (2006). Unia Europejska i sport – implikacjeczłonkostwa Polski w Unii Europejskiej dla polskiegosportu. Warszawa: Polski Instytut Spraw Międzynarodowych.12. Gabzdyl J. (2012). Szkice do prakseodydaktycznejteorii celów, poleceń i pytań w kształceniuwczesnoszkolnym. <strong>Racibórz</strong>: Wydaw.Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej.13. Herbst M. (2012). Edukacja jako czynnik i wynik rozwojuregionalnego. Warszawa: Wydaw. Naukowe Scholar.14. Janiak M., Krakowska M, Próchnicka M. (red.) (2012).Biblioteki cyfrowe. Warszawa: Wydaw. StowarzyszeniaBibliotekarzy Polskich.15. Kałużny K. (2012). Baseball. Wrocław: Wydaw. AWF.16. Klus-Stańska D., Bronk D., Malenda A. (red.) (2011). Pedagogikawczesnej edukacji. Warszawa: Wydaw. AkademickieŻak.17. Kościelniak C., Makowski J. (red.) (2011). Wolność, równość,uniwersytet. Warszawa: Instytut Obywatelski.18. Kropiwnicki J. (red.) (2011). Mieszkańcy ziemi raciborskiejdla Polski i Europy. <strong>Racibórz</strong>: Starostwo Powiatowe.19. Kubicki P. (2011). Nowi mieszczanie w nowej Polsce.Warszawa: Instytut Obywatelski.20. Misiak W. (2012). Globalizacja Berlina, Pragi i Warszawy.Warszawa: Wydaw. Difin.21. Mucha D. (1997). Terapeutyczne mikrosystemy ludzkiegociała. Kraków: Wydaw. Terenia.22. Nijakowski L.M. (red.) (2012). Czesi. Warszawa: Wydaw.Sejmowe.23. Olczyk A. (2012). Listy reklamacyjne: jak skutecznie pisaćlisty reklamacyjne do firm i instytucji. Żnin: Wydaw.SRK.24. Olszewska E. (2012). Środowisko rodzinne młodychmężczyzn popełniających przestępstwa. Wrocław: OficynaWydawnicza Atut.25. Preissmann C. (2012). Zespół Aspergera: jak z nim żyć,jak pomagać, jak prowadzić terapię. Sopot: GWP.26. Staniszkis J. (2012). Zawładnąć!: Zarys procesuralnejteorii władzy. Warszawa: Wydaw. Naukowe Scholar.27. Urban B. (2012). Agresja młodzieży i odrzucenie rówieśnicze.Warszawa: Wydaw. Naukowe PWN.28. Waloszek D. (red.) (2011). Przestrzeń i czas dialoguw edukacji. Kraków: Centrum Edukacyjne Bliżej Przedszkola.29. Zacharuk T., Konopczyński M., Sobczak S. (red.) (2012).Dialog w integracji i reintegracji społecznej. Siedlce:Wydaw. Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego.30. Zwoliński A. (2012). Krzywdzone dzieci: zagrożeniawspółczesnego dzieciństwa. Kraków: Wydaw. WAM.Foto: M. Gogół-PeszkeFoto: M. Gogół-PeszkeFoto: M. Gogół-PeszkeFoto: G. Habrom-RokoszAKCJA PLASTYCZNApatrzę z wielu stron i widzę …„wszyscy patrzą, a widzą tylko niektórzy”J. Kirshnamurti14 maja na raciborskim rynku odbyła się akcja plastycznapatrzę z wielu stron i widzę …,w której wzięli udział studenci II-go i III-go roku InstytutuSztuki PWSZ w Raciborzu wraz z wykładowcami : dr.Kazimierzem Frączkiem oraz dr Magdaleną Gogół-Peszke,która jest autorką projektu akcji, a zarazem jej głównymkoordynatorem.Osiem wielkoformatowych płyt PMM- transparentnychplansz, umożliwiających otwarte spojrzenie na raciborskirynek i kreatywne „zdokumentowanie” otaczającej rzeczywistości,ustawiliśmy w wielkim kręgu, dzięki któremutworzyliśmy swego rodzaju panoramę raciborskiego rynku,niepozbawioną elementów interpretacyjnych oraz portretówprzechodniów i samych autorów. Nasze działaniawzbudziły duże zainteresowanie wśród przechodniów, turystówi mieszkańców Raciborza, zapraszaliśmy ich do naszegokręgu, z wnętrza którego mogli spojrzeć na znane sobiemiejsca poprzez perspektywę sztuki. Naszej pracy z zainteresowaniemprzyglądali się również gimnazjaliści ze ZSO nr1 oraz uczniowie I klasy raciborskiego Liceum Plastycznego.To było niezwykłe doświadczenie dla twórców i odbiorców,ale proces twórczy, który był naszym udziałem, ma równieżswój efekt końcowy – cykl prac o charakterze spójnym podwzględem techniki (przeźroczystość podłoża i użycie permanentnychmarkerów) oraz wyrazie indywidualnym każdejz plansz, podyktowanym predyspozycjami estetycznymii kompetencjami autorów. Możliwości ekspozycyjnychtego dzieła jest wiele, w różnych miejscach, w różnej przestrzeni,wewnątrz i w plenerze … Z tego względu mamyzamiar zaprezentować efekt końcowy naszych działań,o czym z pewnością poinformujemy.Akcja była jednym z przedsięwzięć organizowanymprzez Instytut Sztuki dla uczczeniaX-lecia PWSZ. Bardzo dziękuję wszystkim zaangażowanymw to przedsięwzięcie za pomoc i udziały w jego realizacji.Foto: G. Habrom-RokoszMagdalena Gogół-Peszke34


„Nieśmiertelnik żółty -- październik…”Muzyczne wspominkiWe wszelkich rankingach polskich piosenek o jesieni tenutwór zawsze jest w czołówce. Niezwykłe zharmonizowaniecudownej, młodzieńczej poezji Juliana Tuwima - wierszpochodzi z jednego z pierwszych tomów autora Kwiatówpolskich, a mianowicie z wydanej w 1921 roku Siódmej jesieni(!) – z piękną, sentymentalną kompozycją … Właśnieczyją? Ogromna większość miłośników twórczości CzesławaNiemena jest przekonanych, że to właśnie On, genialnywykonawca tej piosenki, jest również autorem muzyki.Tymczasem tym razem tak nie jest. Ten jeden z najbardziejpopularnych przebojów Niemena skomponował żyjący wlatach 1926-2010 Marek Sart (naprawdę nazywał się JanSzczerbiński), polonista i muzyk, gitarzysta i kontrabasistaw legendarnym bandzie jazzowym Jerzego Matuszkiewicza„Melomani”, współzałożyciel (wraz z poetą ErnestemBryllem) rockowej kapeli „Drumlersi”, kompozytor takznanych piosenek, jak „Malowana lala” i „Trzysta tysięcygitar nam gra” śpiewane przez „dziewczynę z gitarą” - KarinStanek, „Każda miłość jest pierwsza” z repertuaru IrenySantor, „Odejdź smutku” Marii Koterbskiej, czy „Bal u Posejdona”wykonywany przez Annę German.Oczywiście nieśmiertelne „Wspomnienie” jest najwybitniejszymosiągnięciem kompozytorskim Marka Sarta.Foto: http://pamietam.ovh.org/niemen/galeria/big16.jpgCzesław NiemenSłowa: Julian Tuwim | Muzyka: Marek SartMimozami jesień się zaczyna,Złotawa, krucha i miła.To ty, to ty jesteś ta dziewczyna,Która do mnie na ulicę wychodziła.Od twoich listów pachniało w sieni,Gdym wracał zdyszany ze szkoły,A po ulicach w lekkiej jesieniFruwały za mną jasne anioły.Mimozami zwiędłość przypominaNieśmiertelnik żółty - październik.To ty, to ty, moja jedyna,Przychodziłaś wieczorem do cukierni.Z przemodlenia, z przeomdlenia senny,W parku płakałem szeptanymi słowy.Młodzik z chmurek prześwitywał jesienny,Od mimozy złotej - majowy.Ach, czułymi, przemiłymi snamiZasypiałem z nim gasnącym o poranku,W snach dawnymi bawiąc się wiosnami,Jak tą złota, jak tą wonną wiązanką.Foto: G. Habrom-Rokosz

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!