13.07.2015 Views

Czytaj pełne wydanie - Racibórz

Czytaj pełne wydanie - Racibórz

Czytaj pełne wydanie - Racibórz

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Foto: Gabriela Habrom-RokoszSale wykładowe znowu się zapełniły.Tańce i elementy pantomimiczne wychowankówzakładu poprawczego i ich koleżanek ze szkółraciborskich (s. 16).Dyskusja w czasie przerwy. Od lewej A. Wegner,K. Kasowska i G. Kryk (s. 7).Foto: I. GembalczykWarsztaty FOTONU w bazylice w Branicach(„Żarówa” s. 1).Foto: Marek SzecówkaFoto: Gabriela Habrom-Rokosz


Z JAWYWYSTAWA PEDAGOGÓW INSTYTUTU SZTUKIPWSZ w RACIBORZU • 15.05 / 12.06 2009 r.Kazimierz Cieślik – Taniec Salome z głową jeźdźca Bamberskiego140 cm × 120 cm, olej / płótno, 2006Plakat wystawyGrzegorz Hańderek – znaki200 cm × 80 cm, intaglio, 2009Gabriela Habrom-Rokosz – Serce NaturyFotografia, 2009Kazimierz Frączek – sól, śledź, popielec120 cm × 90 cm, olej / płótno, 2006Magdalena Gogół – Balkon130 cm × 180 cm, olej / płótno, 2009


Z JAWYWYSTAWA PEDAGOGÓW INSTYTUTU SZTUKIPWSZ w RACIBORZU • 15.05 / 12.06 2009 r.Jarosław Przybysz – z cyklu: głowyszkło, 1995Wiesława Ostrowska – bez tytułu100 cm × 70 cm, technika własna, 2006Piotr Wysogląd – zderzenietkanina, 2009Aleksander Ostrowski – Przestrzenie100 cm × 70 cm, rysunek, 2007Karolina Stanieczek – pociągi pod specjalnym nadzoremakwaforta, 2009Franciszek Nieć – bez tytułu50 cm × 70 cm, linoryt, 2009


Z historii nauki raciborskiejBenedykt Motyka– pasjonat historiiBenedykt MotykaW ostatnich miesiącach życiaz powodu postępującej chorobypisanie sprawiało BenedyktowiMotyce wielkie trudności.Tym bardziej wzruszającajest ta dedykacja.W poprzednich odcinkach naszego cyklu prezentowaliśmy biografięi dorobek Ryszarda Kincla, jednego z najwybitniejszych współczesnychhumanistów związanych z Raciborzem, natomiast w pierwszym powakacyjnymnumerze „Eunomii” postanowiliśmy przypomnieć innego znanegoraciborzanina (zresztą serdecznego przyjaciela autora Nieznanegoksięcia Sułkowskiego) – Benedykta Motykę, publicystę, popularyzatorahistorii (zwłaszcza lokalnej), a nade wszystko nauczyciela.Przyszedł na świat w Rybniku 16 kwietnia 1938 roku w tradycyjnejśląskiej rodzinie, pielęgnującej wartości i zasady katolickie oraz patriotyczne.Benedykt Motyka bardzo często wspominał z ogromnym szacunkiemswojego ojca, który był zaangażowanym „Korfanciorzem”, czyliadmiratorem polityczno-społecznych poglądów Wojciecha Korfantego,a w czasie II wojny światowej więźniem obozu koncentracyjnegow Oświęcimiu. Wiążąca się z Korfantym orientacja chrześcijańsko-demokratyczna,przekazywana w rodzinie Motyków, mocno ukształtowałatakże sposób patrzenia Benedykta na rzeczywistość polityczną, społeczną,kulturową i obyczajową.Na początku lat pięćdziesiątych nasz bohater udał się, jak dawniejmówiono, „do szkół” na Opolszczyznę, a ściślej do TechnikumOgrodniczego w Prószkowie koło Opola. Proces zdobywania wiedzyi umiejętności potrzebnych przyszłemu ogrodnikowi został mocno zakłóconyw roku 1956 przez burzliwe wydarzenia społeczne, związane z falątzw. odwilży. Uczeń Motyka zdecydowanie zaangażował się po stroniezwolenników przemian realizowanych pod hasłem „socjalizmu z ludzkątwarzą”, co sprowadziło na niego pewne szykany, jednak nie uniemożliwiłoukończenia szkoły. W trakcie nauki w prószkowskim TechnikumBenedykt Motyka zainteresował się historią i literaturą, stał się namiętnympożeraczem książek, zarówno naukowych, jak i z zakresu beletrystyki.Jednocześnie odkrył w sobie dar fenomenalnej pamięci, dzięki którejz fotograficzną wiernością zapamiętywał całe frazy z przeczytanych książek(nawet w ostatnich latach życia, mimo wyniszczającej jego organizmchoroby, potrafił cytować fragmenty dzieł Prousta, Sienkiewicza, Tołstojai wielu innych twórców). Realizowany przez całe życie nałóg czytaniapociągnął za sobą chęć pisania i przyczynił się do ukształtowania charakterystycznegostylu wypowiedzi Benedykta Motyki. Przyszły nauczycielbył, warto to powiedzieć, niespełnionym powieściopisarzem, marzącymo stworzeniu cyklu utworów dotyczących tematyki śląskiej.Kolejnym etapem kształcenia stało się dla Benedykta Motyki raciborskieStudium Nauczycielskie, po ukończeniu którego podjął studiahistoryczne w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Opolu. Przez kilka latpracował w Szkole Podstawowej w Pietrowicach Wielkich, a w 1967 rokuzostał zatrudniony w I Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Kasprowiczaw Raciborzu, z którą to szkołą związał się na dobre i na złe. Przez kilkanaścielat był jej wicedyrektorem. Wychował całe zastępy absolwentówI LO (wszystkich niezawodnie pamiętał; kiedy spotykał któregoś z uczniówpo latach, od razu przedstawiał mu całe dossier, łącznie z jego słabymii mocnymi stronami w nauce!), przygotował kilkunastu laureatów szczeblacentralnego olimpiady historycznej oraz olimpiady wiedzy o Polscei świecie współczesnym. Benedykt Motyka jako nauczyciel nie ograniczałsię jedynie do dydaktyki, lecz aktywizował młodzież m.in. angażującją do …występów w prowadzonym przez niego kabarecie. Kochał sport– przede wszystkim piłkę nożną (grał zawsze na bramce) i żużel (byłwiernym kibicem rybnickiego teamu).Tytaniczną wręcz pracę wykonywał Benedykt Motyka jako popularyzatorhistorii: książki i broszury, a przede wszystkim setki artykułóww prasie lokalnej. Interesowała go – jako popularyzatora i publicystę– głównie historia Górnego Śląska w XIX i XX wieku. Bardzo wielu mieszkańcówRaciborza i ziemi raciborskiej zawdzięcza mu swoje historycznewtajemniczenie.Zmarł 28 marca 2006 roku po długiej i strasznej chorobie, chociażdo końca życia starał się być aktywny.dr Janusz Nowak


Słowo od redakcjiBardzo szybko minęły wakacje, można wręcz powiedzieć,że umknęły nam niepostrzeżenie! Sale wykładowei pracownie, sale gimnastyczne, pływalniei boiska naszej raciborskiej uczelni znów zapełniłysię studentami. Rozpoczął się kolejny rok akademickiw Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Raciborzu.Ufamy, że będzie on obfitował w różnorodnei odnoszone na wielu płaszczyznach sukcesy – większei mniejsze – wykładowców, pracowników administracji,studentów. Życzymy wszystkim członkom raciborskiejspołeczności akademickiej wszelkiej pomyślności,wytrwałości w dążeniu do celów, zdrowia i satysfakcjiz pracy i nauki. Szczególne życzenia kierujemy do studentówpierwszego roku. Niech studia licencjackiew raciborskiej uczelni dadzą Państwu solidną podstawękontynuowania edukacji na poziomie magisterskimi przyniosą zadowolenie. Z kolei studenci ostatniegoroku, zbliżający się do ukończenia studiów w naszejuczelni, niech zechcą przyjąć życzenia osiągnięcia najwyższychnot na egzaminach końcowych i obronachlicencjatów.Pierwszy powakacyjny numer „Eunomii” zawieraważny akcent związany z rozpoczętym rokiem akademickimw postaci wywiadu z Jego Magnificencją RektoremPWSZ w Raciborzu prof. nadzw. dr. hab. MichałemSzepelawym. Tematem rozmowy jest oczywiście z jednejstrony retrospektywne spojrzenie na miniony okresfunkcjonowania uczelni, z drugiej natomiast analizaplanów i zamierzeń na najbliższą przyszłość.Pozostałe materiały, składające się na październikowynumer uczelnianego miesięcznika odnoszą sięw znakomitej większości do wydarzeń ostatnich miesięcy(jeszcze przedwakacyjnych). Nasi Czytelnicy znajdąrelację z kolejnego spotkania roboczego w ramachprojektu INSPIRE. Publikujemy referat niemieckiegouczonego nadesłany na (szeroko omawianą w „Eunomii”)konferencję „Etyka a polityka”. Swoje dokonaniaprezentują trzy koła naukowe: Studenckie KołoNaukowe Resocjalizacja, Studenckie Koło NaukoweFotografii Artystycznej FOTON oraz StudenckieKoło Naukowe Socjologii. Informujemy (wzbogacającinformację bogatym materiałem ikonograficznym)o wystawie „Z Jawy”, którą zrealizowali w Katowicachwykładowcy Instytutu Sztuki. Ponadto recenzje, sprawozdaniez zebrania Polskiego Towarzystwa Pedagogicznegoi stałe rubryki.Dziękujemy autorom tekstów i zdjęć oraz wszystkimosobom, które współuczestniczyły w przygotowaniudwudziestego dziewiątego numeru pismaraciborskiej PWSZ. Składając redaktorom, współpracownikom,wydawcom „Eunomii” życzenia dobregoroku akademickiego 2009/2010, zapraszamy jednocześniedo współpracy z naszym periodykiem jak najszerszegrono autorów – wykładowców i studentów,a także osoby spoza uczelni.REDAKCJAZnowu zapełniły się sale wykładowe i pracownieraciborskiej PWSZ. Prezentowane zdjęcie pochodziz obrad ubiegłorocznego Forum StudenckichKół Naukowych. Mamy nadzieję, że jakżeważna dla rozwoju intelektualnego aktywnośćstudentów w ramach działalności tychże kół będziewidoczna także w rozpoczętym roku akademickim2009/2010.Foto: Gabriela Habrom-RokoszFoto: Gabriela Habrom-Rokosz


Spis treściSłowo od redakcjis. 1Kronika wydarzeńs. 3Porządek posiedzenia Senatu PWSZs. 3„Chcemy być blisko problemówśrodowiska lokalnego!”Wywiad z prof. nadzw. dr. hab.Michałem Szepelawyms. 4Piąte spotkanie roboczeILONA GEMBALCZYKs. 7Doradztwo polityczne w czasachpostświeckichPHILIPP W. HILDMANNs. 9Nauka i praktyka wobecbezpieczeństwa we współczesnejspołeczności lokalnejJÓZEF NAWÓJs. 22Obraz Wiosny Ludów w raciborskimperiodykus. 24Wieś daleka, wieś bliskaMARIAN KAPICAs. 26Nowości bibliotecznes.28ŻARÓWAniezależny dodatek studencki„Miasteczko Miłosierdzia”biskupa Nathana w obiektywie„Fotonu”Barbara Piechaczeks. 1„Bo wielkim Poetą był”, czyliprzemilczany Jubileuszs. 3Z JawyWystawa raciborskich pedagogóww KatowicachALEKSANDER OSTROWSKI, MAGDALENAGOGÓŁs. 1315 lat polsko-niemieckiej współpracyresocjalizacyjnejDARIA BOBRZYK, MAREK SZECÓWKAs. 16Z wizytą (naukową) w raciborskimwięzieniuIWONA GALANTs. 19Wspomnienia o Augustynie LeśnikuSŁAWOMIR SZWEDs. 21EunomiaMiesięcznik Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w RaciborzuRok IV Nr 7 (29). Październik 2009 r.Adres redakcji:ul. Słowackiego 55,47-400 <strong>Racibórz</strong>tel./fax: 032 415 50 20Redaguje zespółRedaktor naczelny: Janusz NowakProjekt winiet: Kazimierz Frączek – Wydawnictwo SCRIBAMateriał zdjęciowy: Gabriela Habrom-RokoszOpracowanie DTP: Oficyna Drukarska – Jacek ChmielewskiWydawca: Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Raciborzu© Copyright by PWSZ w RaciborzuPrzygotowanie do druku, druk i oprawa:Oficyna Drukarska – Jacek Chmielewskiul. Sokołowska 12 A,01-142 Warszawa


Z ŻYCIA UCZELNIKRONIKA WYDARZEŃ – SENAT I REKTORAT2 września 2009 r. Rektor PWSZ w Raciborzu prof. nadzw.dr hab. Michał Szepelawy dokonał uroczystego otwarciamiędzynarodowej konferencji naukowej „Język i literaturaczeska – refleksja ważnych wydarzeń historycznych”.4 września 2009 r. Prorektor PWSZ w Raciborzuds. organizacji i rozwoju prof. nadzw. dr hab. Jerzy Pośpiechuczestniczył w pracach zespołu ekspertów Najwyższej IzbyKontroli w Warszawie w związku z ogólnopolską kontroląszkolnego wychowania fizycznego i jakości kształcenia nauczycielitego przedmiotu.PORZĄDEK POSIEDZENIA SENATUPaństwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzu– 18 czerwca 2009 r.1. Przyjęcie Uchwały Nr 147/2009 w sprawie przyjęciaporządku obrad Senatu Państwowej Wyższej SzkołyZawodowej w Raciborzu.2. Przyjęcie Uchwały Nr 148/2009 w sprawie przyjęcia protokołuz posiedzenia Senatu Państwowej Wyższej SzkołyZawodowej w Raciborzu z dnia 14 maja 2009 r.3. Przyjęcie Uchwały Nr 149/2009 w sprawie sprawozdaniafinansowego uczelni za 2008 rok.4. Przyjęcie Uchwały Nr 150/2009 w sprawie zatwierdzeniaPlanu Rzeczowo-Finansowego Państwowej WyższejSzkoły Zawodowej w Raciborzu na rok 2009.5. Przyjęcie Uchwały Nr 151/2009 w sprawie zatwierdzeniaplanów studiów 2009-2012 na kierunku filologia.6. Przyjęcie Uchwały Nr 152/2009 w sprawie zatwierdzeniaplanów studiów 2009-2012 na kierunku pedagogika.7. Przyjęcie Uchwały Nr 153/2009 w sprawie zatwierdzeniaplanów studiów 2009-2012 na kierunku socjologia.8. Przyjęcie Uchwały Nr 154/2009 w sprawie zatwierdzeniaplanów studiów na kierunku matematyka.9. Przyjęcie Uchwały Nr 155/2009 w sprawie zatwierdzeniaplanów studiów na kierunku edukacja artystycznaw zakresie sztuk plastycznych.10. Przyjęcie Uchwały Nr 156/2009 w sprawie zatwierdzeniaplanów studiów na kierunku wychowanie fizyczne.11. Przyjęcie Uchwały Nr 157/2009 w sprawie zatwierdzeniazmian w organizacji studiów rozpoczynających sięod roku 2008/2009 na kierunku wychowanie fizyczne.12. Przyjęcie Uchwały Nr 158/2009 w sprawie zatwierdzeniaplanów studiów na kierunku automatyka i robotyka.13. Przyjęcie Uchwały Nr 159/2009 w sprawie zatwierdzeniazmian w planach studiów 2008-2012 na kierunkuautomatyka i robotyka.14. Przyjęcie Uchwały Nr 160/2009 w sprawie zatwierdzeniazmian w planach studiów 2009-2012 na kierunkuhistoria.15. Przyjęcie Uchwały Nr 161/2009 w sprawie zaopiniowaniawniosku o powołanie Pełnomocnika ds. Kursówi Studiów Podyplomowych PWSZ w Raciborzu.16. Przyjęcie Uchwały Nr 162/2009 w sprawie wprowadzeniapoprawek do Regulaminu Studiów PaństwowejWyższej Szkole Zawodowej w Raciborzu.17. Przyjęcie Uchwały Nr 163/2009 w sprawie zaopiniowaniazmian w składzie Rady Bibliotecznej PaństwowejWyższej Szkole Zawodowej w Raciborzu.18. Sprawy różne.3


Z ŻYCIA UCZELNI„Chcemy być bliskoproblemów środowiskalokalnego!”Z prof. nadzw. dr. hab. Michałem Szepelawym,Rektorem PWSZ w Raciborzu rozmawia dr Janusz Nowak• Panie Rektorze, zgodnie z kilkuletnią już tradycjąpoprosiliśmy Pana Rektora na początkunowego roku akademickiego o wypowiedź dlaczytelników uczelnianego miesięcznika. Zacznijmyod krótkiego podsumowania minionegoroku.Prof. nadzw. dr hab. Michał Szepelawy: Sądzę,że należy przypomnieć, że zakończony rok akademickiobfitował w wiele istotnych wydarzeń w funkcjonowaniuzarówno naszej uczelni, jak i wszystkich państwowychwyższych szkół zawodowych. Chodzi głównie o całą sekwencjędziałań ogniskujących się wokół projektu założeńreformy szkolnictwa wyższego. Zgodnie z tym projektempubliczne wyższe szkoły zawodowe miały zostać przekazanepod zarząd urzędów marszałkowskich, co rodziłobardzo poważne zagrożenia, gdyż takie uczelniejak nasza mogłyby w konsekwencji utracić autonomięi prestiż, a ponadto przyznawanie subwencji zależałobyod ustaleń samorządu wojewódzkiego. StanowiskoKonferencji Rektorów Publicznych Szkół Zawodowychbyło konsekwentne i jednoznacznie negatywne wobectakich zakusów. Dzięki owej konsekwencji stowarzyszeniarektorów oraz poparciu parlamentarzystów, udałosię wstrzymać te próby zdeprecjonowania PWSZ-ów,podejmowane przez silniejsze środowiska akademickieoraz różne ośrodki decyzyjne.• Na jakim etapie w tej chwili znajdują się pracenad reformą w interesującym nas zakresie?Prof. M. Szepelawy: Nieoficjalnie mówi się o rozwiązaniu,które stwarzałoby uczelniom możliwość wyboru– tam, gdzie w dobrze rozumianym interesie PWSZ korzystniejszebędzie przejście pod zarząd samorządu wojewódzkiego,tam będzie się to dokonywało, natomiastw innych przypadkach publiczne wyższe szkoły zawodowebędą nadal podlegały ministerstwu.• Jakie priorytety zostały przyjęte w funkcjonowaniuuczelni w minionym roku akademickim?Prof. M. Szepelawy: Rozpoczęliśmy rok akademicki,dysponując ofertą edukacyjną, dla około trzech i pół tysiącastudentów, zawierającą osiem kierunków i dwadzieściatrzy specjalności. Przyznany uczelni budżetbył na podobnym poziomie jak w roku akademickim2007/2008 i pozwolił nam na spokojne rozpoczęcieprocesu edukacji młodych ludzi przy utrzymaniu infrastrukturyoraz normalnego funkcjonowania szkoły.Początek roku akademickiego był ukierunkowanyna jakość kształcenia oraz zapewnienie optymalnych warunkówdo tego kształcenia. Priorytetem stała się racjonalnagospodarka środkami finansowymi, wykorzystaniemożliwości regulaminowych związanych z liczebnościąstudentów na zajęciach seminaryjnych i ćwiczeniowych.Po raz pierwszy (wyprzedzając nawet wskazania ministerialne)po wcześniejszych konsultacjach przyjęto decyzjąSenatu Strategię Rozwoju Uczelni na lata 2008-2013.Ujęto w niej podstawowe elementy budowania nowoczesnejwyższej szkoły zawodowej, przy uwarunkowaniachwynikających z kondycji finansowej kraju. Dokument,który został zaakceptowany przez gremium decyzyjneuczelni, został wdrożony i jest stale weryfikowany w zakresiezmian, wynikających z prac nad założeniami reformyszkolnictwa wyższego. Kolejnym elementem, integral-4


Z ŻYCIA UCZELNInie związanym ze Strategią, stał się dokument, dotyczącyzapewnienia wewnętrznej jakości kształcenia. Jego stałamodyfikacja była rezultatem uwag wewnętrznej komórki,zbierającej sugestie w tym zakresie. Te dwa dokumentydeterminowały naszą pracę w roku akademickim2008/2009.• Panie Rektorze, czy mógłby Pan scharakteryzowaćpokrótce kadrę zatrudnioną w naszejuczelni?Prof. M. Szepelawy: Struktura kadrowa raciborskiejPWSZ pokazuje, że nasza uczelnia jest bardzo atrakcyjnadla wybitnych specjalistów z różnych dyscyplin, którzychętnie podejmują pracę w Raciborzu. Cieszy nas to,że z każdym rokiem rośnie liczba doktorów i samodzielnychpracowników naukowych wywodzących się z regionuraciborskiego. Staramy się o to, aby nasi wykładowcyi pracownicy administracji mieli zapewnione godziwewarunki finansowe. Trzecia podwyżka dla pracownikóww roku akademickim 2008/2009 wskazuje, że problemfinansowego wsparcia zatrudnionych u nas osóbjest sprawą priorytetową w funkcjonowaniu uczelni.• Jak w ocenie Pana Rektora wyglądają relacjemiędzy dydaktyczną działalnością uczelni,a potrzebami lokalnego rynku pracy?Prof. Michał Szepelawy: Ponad sześćdziesięcioletniatradycja, z której wyrasta raciborska PWSZ, sytuuje nasząuczelnię w gronie ośrodków, które mają szczególne dokonaniadla środowiska. Szkoła w ramach swej misji starasię być blisko konkretnych możliwości zatrudnienia orazprowadzi stałą kontrolę tych możliwości w ramach kierunkówi specjalności. Jest to niewątpliwie próba rzeczywistegozbliżenia do rynku pracy. Skierowano do MNiSWwniosek o powołanie kierunku rolnictwo, co było wielkimpriorytetem władz powiatu oraz powstałego Stowarzyszeniana Rzecz Rozwoju Rolnictwa. Dalsze plany to budownictwoi tu już trwają prace koncepcyjne nad monitoringiemw tym zakresie w aspekcie zainteresowania przyszłychadeptów tego kierunku. Biuro Karier, które niezwykle dynamiczniedziała w naszej uczelni, wskazuje na potrzebyi możliwości zatrudnienia naszych absolwentów.• Jak wygląda w opinii Pana Rektora współpracauczelni z organami samorządu terytorialnegoi z różnymi instytucjami działającymiw mieście i w regionie?Prof. Michał Szepelawy: Raciborska PWSZ jest uczelniąbardzo potrzebną środowisku, w wielu przypadkachnobilitującą region oraz stwarzającą mu powodydo dumy, a przy okazji zazdrości ze strony innych regionów.Jesteśmy wszak, o czym trzeba pamiętać, jedynąw województwie śląskim publiczną wyższą szkoła zawodową.Angażowanie przedstawicieli władz uczelni i wykładowcówdo różnych przedsięwzięć kulturalnych, społecznych,naukowych, podejmowanych przez działającena naszym terenie instytucje, jest wymownym dowodemprestiżu raciborskiej szkoły wyższej. Jednym z konkretnychprzykładów współpracy z powiatem i miastemjest stały monitoring procesów socjokulturowych przebiegającychw naszym regionie i opracowywanie tychdziałań przez studentów socjologii. Cieszymy się stałymi życzliwym zainteresowaniem ze strony mediów lokalnych,co umacnia nas w przekonaniu, że u nas naprawdędzieją się rzeczy, które trzeba pokazać społeczeństwu.Młodzi ludzie, którzy są uczestnikami życia miasta i regionu,sygnalizują władzom samorządowym, że warto tworzyćinfrastrukturę miasta, którą wypełnią jej uczestnicy,wchodzący w swoje dorosłe życie. Współpraca z samorządem,zarówno z miastem, jak i z powiatem, wskazujena zbieżność interesów w ramach działań kulturotwórczychoraz socjokulturowych. Wzajemne współdziałanie,wszechstronna pomoc, np. organizowanie konferencji,wydawanie publikacji, powoduje, że zarówno uczelnia,jak miasto oraz powiat nie mogą bez siebie tworzyć korzystnegoklimatu działań na rzecz środowiska lokalnego.Przekazanie „Słoneczka” przez miasto oraz wcześniejszeinicjatywy powiatu na rzecz Instytutu Sztuki dająProf. nadzw. dr hab. Michał Szepelawy.Foto: Archiwum PWSZ5


Z ŻYCIA UCZELNIobraz tej koegzystencji. Uczelnia ma możliwość pozyskaniakolejnych obiektów, np. Instytut Sztuki na działalnośćekspozycyjną pomieszczeń odnawianego Zamkuoraz Instytut Kultury Fizycznej przy współpracy z miastemhali sportowej przy ulicy Łąkowej. Są to tylko niektóreprzykłady tej dobrze układającej się współpracy.• Jak sytuuje się nasza uczelnia w porównaniuz innymi szkołami wyższymi, zwłaszcza z publicznymiuczelniami zawodowymi?Prof. Michał Szepelawy: Raciborska PWSZ w skalikraju jest postrzegana jako ośrodek dobrze kształcącymłodych ludzi w różnych kierunkach i specjalnościach.Szczególnie wyniki w sporcie dają nam możliwość rywalizowaniaz najlepszymi w Polsce, a nawet w Europie.W roku akademickim 2008/2009 uczelnia przeszła pozytywniekolejne procedury akredytacyjne na dwóch kierunkach:filologii oraz historii. W ubiegłym roku akademickimzorganizowaliśmy wiele konferencji naukowych,spośród których pięć miało wymiar międzynarodowy.Bardzo prężnie działa nasze uczelniane wydawnictwo,które ostatnio, czyli w poprzednim roku akademickim,opublikowało opublikowało kilka ważnych pozycji naukowychz różnych dyscyplin.• Prosimy Pana Rektora o kilka słów na tematkondycji uczelni pod względem jej infrastruktury.Prof. Michał Szepelawy: Utrzymanie stanu technicznegoobiektów, których właścicielem jest PWSZ, to stałyelement troski kierownictwa uczelni. Przy zagrożonychśrodkach finansowych, wynikających z sytuacji gospodarczejkraju, jest to ciągła potrzeba wyboru między całkowitązmianą a wyważeniem proporcji – ludzie a infrastruktura.Staramy się zharmonizować te sprzeczneze sobą w pewnym zakresie tendencje i przy braku dopływuśrodków zewnętrznych zachować bezpieczeństwosocjalne ludzi. Wchodzimy w programy unijne, niestety,jesteśmy traktowani jako petent, który ma małą siłęprzebicia i mimo że angażujemy się we wszystkie projektyoraz zatrudniamy odpowiednie osoby, które je opracowują– efekty są dalekie od oczekiwań. Przeszkodyformalne, które są powodem odrzucenia wniosków,stwarzają nam możliwości podejmowania działań odwoławczych,które mają wskazać, że nawet małe ośrodkinaukowe powinny mieć równe szanse z wielkimi uczelniami,które funkcjonują w województwie śląskim.• Uczelnia nasza prowadzi bardzo szerokąwspółpracę z ośrodkami zagranicznymi.Prof. Michał Szepelawy: Tak, dopracowaliśmy sięwielu ciekawych rozwiązań w tym zakresie. Między innymiporozumienia Uniwersytetem w Ostrawie (filologiaoraz edukacja artystyczna) tworzą podwaliny pod możliwościstudiowania po licencjacie w Ostrawie oraz studiówdoktoranckich dla naszych pracowników w ramachprogramów unijnych.• Proszę wskazać, Panie Rektorze, najważniejszezamierzenia na najbliższą przyszłość.Prof. Michał Szepelawy: Rok akademicki 2009/2010rozpoczęliśmy z ponad trzytysięczną rzeszą studentów,co jest dowodem na to, że nasza oferta edukacyjna,mimo problemów naborowych na wielu uczelniachw Polsce, jest atrakcyjna. Pragniemy dalej rozwijać infrastrukturędydaktyczną przez pozyskiwanie środków zewnętrznych.Zależy nam na stałym doskonaleniu jakościkształcenia przez wdrażanie procedur systemu zapewnieniajakości. Wciąż będziemy się starali o dostosowywanieoferty edukacyjnej do potrzeb rynku pracy, w tymwzględzie wiele do zrobienia ma Biuro Karier. Chcemybyć, jak dotąd, blisko problemów środowiska lokalnego,będziemy uczestniczyli w różnego typu inicjatywachmiasta i powiatu. Uczelnia nasza pragnie w coraz większymstopniu być ośrodkiem kulturotwórczym. Będziemyinicjowali i wspierali wszelkie przejawy internacjonalizacjistudiów: projekty transgraniczne, konferencje,możliwości studiowania za granicą, wymianę studentóww ramach projektów Socrates-Comenius oraz Erasmusi inne. Chcemy uaktywnić Stowarzyszenie Absolwentów,którzy, jak potwierdzają nasze badania, są najlepszymiambasadorami PWSZ, mającymi wpływ na poziom naboru.• Dziękując Panu Rektorowi za wywiad, życzymy,aby wszystkie te plany zostały zrealizowane.Niech rozpoczynający się rok akademickibędzie dla Pana Profesora oraz dla całejwspólnoty akademickiej czasem przynoszącymsatysfakcję we wszystkich dziedzinach.Prof. M. Szepelawy: Dziękuję bardzo. Ja równieżpragnę za pośrednictwem naszego uczelnianego miesięcznikażyczyć wykładowcom, wszystkim pracownikomuczelni, studentom oraz przyjaciołom raciborskiej PWSZdobrego, spokojnego, jak najbardziej udanego rokuakademickiego 2009/2010.6


Z ŻYCIA UCZELNIInstytut Studiów EdukacyjnychPiąte spotkanie roboczedr Ilona GembalczykPaństwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Raciborzubyła po raz ostatni gospodarzem piątego spotkania roboczegopartnerów międzynarodowego Projektu „InspireSchool Education by Non-formal Learning”. Celem tegospotkania, które odbyło się 30 czerwca, było podsumowaniedotychczasowych działań, uzgodnienie terminówrealizacji kolejnych zadań oraz przygotowanie do zakończeniacałego projektu. Naturgut Ophoven z Leverkusentradycyjnie już reprezentowała Andrea Wegner.W imieniu Daugavpils Universitate z Łotwy występowałyAnita Pipere i Irena Kokina. Niestety z przyczynobiektywnych nie dotarły do Raciborza przedstawicielkiUniwersytetu z Hamburga Veronika Schulte i MartinaSchwarz. Gospodarzami spotkania ze strony raciborskiejuczelni były: dr Beata Fedyn, dr Ilona Gembalczyk. Ponadtow przedsięwzięciu tym uczestniczyła dr GabrielaKryk oraz Katarzyna Kasowska.Nasi goście rozpoczęli tą jednodniową wizytę od spotkaniaz Prorektorem ds. organizacji i rozwoju prof. nadzw.dr. hab. Jerzym Pośpiechem, który przywitał uczestnikówprzedsięwzięcia w imieniu władz uczelni. Z kolei gościeprzekazali Rektorowi wyrazy podziękowania za zaproszenie,pamiątki ze swoich macierzystych uczelni, ponadtoAndrea Wegner z Naturgut Ophoven w Leverkusen zaprosiławładze uczelni na ostatnie podsumowujące i kończąceprojekt październikowe spotkanie do Leverkusen.Po tym miłym akcencie rozpoczęła się część roboczaspotkania. W pierwszej kolejności poruszono kwestiezwiązane ze zbliżającym się zakończeniem projektu,a konkretnie z przygotowaniem raportów końcowychi rozliczenia kosztów. Niestety, ze względu na nieobecnośćprzedstawicieli z Hamburga, którzy są odpowiedzialniza tą stronę projektu, kwestie te omówili tylko obecnina spotkaniu. Uzgodniono, że wątpliwości i niejasnościzwiązane z tym zagadnieniem zostaną przesłane do Hamburgaw formie zapytania.Kolejnym punktem programu było zaprezentowanieprzez wszystkich uczestników efektów szkoleń dla na-Foto: Archiwum PWSZNasi goscie u Rektora.Od lewej Irena Kokina, Anita Pipere, Andrea Wegner.Gaście z Łotwy.Foto: Archiwum PWSZ7


Z ŻYCIA UCZELNIuczycieli „Wykorzystanie nauczania nieformalnegow szkole” i ich ewaluacji. Jako pierwsza wyniki przedstawiłaAndrea Wegner z Naturgut Ophoven w Leverkusen,następnie Anita Pipere z Daugavpils Universitate.Efekty pracy naszej Uczelni przedstawiła drGabriela Kryk. Przypomnijmy jedynie, że celem szkoleńbyło wdrożenie wcześniej opracowanych materiałóworaz przygotowanie nauczycieli do integracji nauczanianieformalnego z nauczaniem formalnym, poprzez zapoznaniez metodami i narzędziami możliwymi do wykorzystaniew tracie takich zajęć oraz przygotowanieich do poszukiwania i analizowania działalności instytucjikształcenia nieformalnego oraz nawiązywania z nimiwspółpracy. Program szkoleń uwzględniał potrzeby nauczycielizwiązane z programem nauczania. Nasza uczelniaprzeprowadziła cztery edycje, czyli wszystkie wymaganew projekcie. Pierwszy z nich, pilotażowy, odbył się23 lutego tego roku, kolejne - 27 i 30 kwietnia, a ostatnikurs został zorganizowany 5 czerwca. W sumie uczestniczyłow nich ponad 60 nauczycieli ze szkół podstawowychi gimnazjalnych z Raciborza i powiatu. Po każdymkursie przeprowadzana była ewaluacja, a jej wyniki posłużyłydo doskonalenia programu, metod i treści kolejnychszkoleń.Następnym bardzo ważnym zagadnieniem było przedyskutowaniekoncepcji kolejnego, a zarazem ostatniegoproduktu Projektu, to jest podręcznika, który ma być wydanyw czterech językach. Wstępną propozycję jego zawartościprzygotowaną przez Uniwersytet w Hamburgupartnerzy projektu otrzymali przed spotkaniem. Wszystkieuwagi dotyczące podręcznika zostały spisane i przesłanedo Hamburga. Poruszono również kwestie ilości i dystrybucjitego produktu.Przedostatnim punktem programu było przekazaniewytycznych do końcowej wersji raportu, który każdyz partnerów musi przygotować na zakończenie realizacjiprojektu.Spotkanie zakończono dyskusją dotyczącą ostatniegospotkania. Ustalono, że ta podsumowująca i kończącamiędzynarodową współpracę konferencja odbędziesię w dniach 27-30 października, jej gospodarzem będzieNaturgut Ophoven w Leverkusen. Składać się będziez dwóch części. Pierwsza dotyczyć będzie podsumowaniakolejnego etapu, czyli przebiegu ewaluacji scenariuszy zajęći spraw organizacyjnych związanych z projektem i jegozakończeniem od strony formalnej. Cześć druga spotkaniato międzynarodowe seminarium, dotyczące integracjinauczania formalnego i nieformalnego w zakresie energiiodnawialnej. Tym samym zbliżamy się do zakończeniadwuletniej międzynarodowej współpracy, o jej efektachnapiszemy w kolejnych numerach „Eunomii”. Foto: Archiwum PWSZAndrea Wegner prezentuje efekty pracy Natrugut Ophoven z Leverkusen.8


Z ŻYCIA UCZELNIInstytut Studiów SpołecznychDoradztwo politycznew czasach postświeckichMowa obrończa instytucjonalizacjietycznego doradztwa politycznego(Referat przygotowany na zorganizowane przez PWSZ sympozjum„Polityka a etyka”)dr Philipp W. Hildmann, Monachiumtłum. mgr Sonia CiupkeNietzsche nie żyje albo renesans religijności„Bóg jest martwy! Bóg pozostanie martwy! A mygo uśmierciliśmy!” (1) – ta analiza czasów FryderykaNietzschego połączona w okrzyku jego Człowiekaszalonego w Wiedzy radosnej już dawno straciłana znaczeniu. „Nie wygląda na to”, twierdzi słuszniewiedeński teolog Paul Michael Zulehner, „jakobyw niedalekiej przyszłości w Europie chrześcijaństwomiało zostać zastąpione przez brak religii o podłożuateistycznym.” (2) Nazbyt wyraźnie odnotuwujemyna przełomie XX i XXI wieku „powrót bogów” (3) ,swoisty renesans religijności, (4) wzrost znaczenia1 Friedrich Nietzsche: Die fröhliche Wissenschaft. In: FriedrichNietzsche. Werke in sechs Bänden. Dritter Band. Hrsg. von KarlSchlechta. München: Carl Hanser Verlag 1980, s. 7-274; hier s.127.2 Paul M. Zulehner: Spirituelle Dynamik in säkularen Kulturen?Deutschland - Österreich - Schweiz. In: Religionsmonitor 2008.Hrsg. von der Bertelsmann Stiftung. Gütersloh: Gütersloher Verlagshaus2008, s. 143-157; hier s. 154.3 Friedrich Wilhelm Graf: Die Wiederkehr der Götter. Religionin der modernen Kultur. 2., durchgesehene A. München: C.H. Beck2004.4 Vgl. Gottfried Küenzlen: Die Wiederkehr der Religion. Lageund Schicksal in der säkularen Moderne. München: Olzog Verlag2003.religii dla społeczeństw i spotkania kultur. NawetJürgen Habermas, który określa siebie jako religijnieniemuzykalnego analityka naszych czasów, wskazujeuparcie na centralne znaczenie religii jako agencji,która nadaje sens i generuje wartości w społeczeństwie,i mówi o „czasach postświeckich” (5) . Wiara,wartości, normy, godność i moralność święcą na podiachnaszych krajów pojęciowo nieostre jak i radosnezmartwychwstanie. Tak wyraźne jest religijnewahnięcie wahadła, że mający wątpliwości obóz samozwańczychnowych ateistów z wątpliwymi dziełamio „Bożym urojeniu” (6) i „Jak religia zatruwaświat” (7) zamierza się do publicystycznego kontruderzenia.5 Jürgen Habermas: Glauben und Wissen. Friedenspreis desDeutschen Buchhandels 2001. Laudatio: Jan Philipp Reemtsma.Sonderdruck. Frankfurt/M.: Suhrkamp 2001, s. 12; vgl. NorbertLammert: Wir brauchen eine neue Leitkulturdebatte! In: Civis mitSonde 2 (2007), s. 6-12; hier s. 10f.6 Vgl. Richard Dawkins: Der Gotteswahn. Berlin: Ullstein Verlag2007.7 Vgl. Christopher Hitchens: Der Herr ist kein Hirte. Wie Religiondie Welt vergiftet. München: Karl Blessing Verlag 2007.9


Z ŻYCIA UCZELNIJak barwnie przedstawia się spektrum tejna nowo rozpalonej wrażliwości dla sfery związanejz religijnością i królestwem moralności, tak różnorodnesą stojące za tym przyczyny. Jedną z nichz całą pewnością w zglobalizowanych postświeckichczasach można znaleźć w niepewności. W obliczu– jak to określił Goethe – „veloziferischen” (8) (9) *– ssącego działania pędzącego rozwoju nauki i pracbadawczych, jak i generowania w zapierającym dechtempie coraz to nowych zasobów wiedzy, reprezentującyna całym świecie politykę, gospodarkę i społeczeństwokonfrontowani są z zasadniczymi pytaniami,na które zwyczajny pragmatyzm nie możeudzielić pewnych odpowiedzi. W wielu dziedzinachpolityki normatywne ustawienia zwrotnic połączonez dalekosiężnymi decyzjami znajdują się na porządkudziennym. Przy tym dla politycznych decydentów„wzrasta nie tylko zapotrzebowanie na doradztwo dlafachowej strony różnych opcji politycznych, ale takżeodnośnie ich moralnej odpowiedzialności i ich fundamentówetycznych”. (10)Na różnego rodzaju zapytania współczesny rynekmożliwości reaguje jednakże tak wieloma sensownymijak i nonsensownymi propozycjami, które w międzyczasierozrosły się stając się niejasnymi, że brakorientacji decydentów politycznych w wielu miejscachraczej jest jeszcze potęgowany. (11) Skutkiem tegojest coraz głośniejsze wołanie domagające się orientacjiw ogóle oraz orientacji uwzględniającej więcejmoralności szczególnie w polityce, nauce i gospo-8 Manfred Osten: „Alles veolziferisch“ oder Goethes Entdeckungder Langsamkeit. Zur Modernität eines Klassikers im 21. Jahrhundert.Frankfurt/M.: Insel Verlag 2003, s. 29.9 * słowotwórstwo Goethego, ściągnięcie znaczenia dwóch słów„velocitas” (pośpiech, szybkość) i „lucifer” (przynoszący światło –używane zarówno jako określenie oświecenia jak i diabła) (przyp.tłum.)10 Dietmar Mieth: Einblick in die Arbeit. In: ICEP – Berliner Institutfür christliche Ethik und Politik. Tätigkeitsbericht 2005-2007 (2007), s. 1.11 Wolfgang Ockenfels: Auch Demokratie braucht Moral. Köln:J.P. Bachem Verlag 2006 (= Kirche und Gesellschaft 332), s. 13.darce. (12) Tak oto w Niemczech przykładowo większośćkadr kierowniczych opowiada się za politykąnastawioną bardziej na wartości: „Według informacjiInstytutu Badania Opinii Publicznej Allensbach,dziewięciu na dziesięciu pytanych wśród naszych elituznaje za konieczne mocniejsze uzasadnianie decyzjipolitycznych wartościami. (13) Nie określono jednak,które wartości konkretnie miano na myśli.W ten sposób znaleźliśmy się już w samym środkulasu problemów i wyzwań; dwa z nich chciałbym bliżejprzedstawić:I. Strukturalne wyzwaniealbo W poszukiwaniu właściwego uchaKto nie zna obszernych tomów z kongresów i zjazdówdotyczących jednej lub więcej dyscyplin naukowych,wypchanych najnowszymi wynikami badańnaukowych – esencja czystej nauki, streszczonana zaledwie 1400 stronach peluru drukowego? Jakwartościową miałaby się okazać ta praca taczkarzadla – cytuję jeszcze raz Nietzschego – „niezakłóconejprzez umyślnie hałasujących prostaczków” prowadzonejprzez lata „podniosłej rozmowy umysłów”naukowych gigantów, (14) tak bezskuteczna jest większośćprób owocnego wprowadzenia jej do częstoastmatycznego politycznego dyskursu. „Mimo to polityka,współczesna polityka nie może zrezygnowaćz pomocy nauki.” (15) Dzisiaj dla politycznych decy-12 Vgl. Ursula Koch-Laugwitz, Dominik Meier: Vorwort. In: Politikberatung:Praxis und Grenzen. Hrsg. von Marco Althaus, DominikMeier. Münster: Lit Verlag 2004 (= Public Affairs und Politikmanagement2), s. 9-11; hier s. 10.13 Wolfgang Ockenfels: Auch Demokratie braucht Moral. Köln:J.P. Bachem Verlag 2006 (= Kirche und Gesellschaft 332), s. 1.14 Friedrich Nietzsche: Unzeitgemäße Betrachtung. ZweitesStück: Vom Nutzen und Nachteil der Historie für das Leben. In:Friedrich Nietzsche. Werke in sechs Bänden. Erster Band. Hrsg.von Karl Schlechta. München: Carl Hanser Verlag 1980, s. 209-285; hier s. 270.15 Robert Spaemann: Ars longa vita brevis. In: Wissenschaft undPolitik. Erkennen und Entscheiden in gegenseitiger VerantwortungHrsg. von der Dokumentationsabteilung der Westdeutschen10


Z ŻYCIA UCZELNIdentów problem stanowi nie niedobór ale nadmiarinformacji co prowadzi do tego, że wyniki badań naukowychtylko rzadko odnajdują drogę do istoty danegosystemu politycznego.Dla wyjaśnienia należy wyobrazić sobie sobotnispacer po Opolu. Nagle nasz wyimaginowany spacerowiczprzypomina sobie, że potrzebne jest mujeszcze zdjęcie do paszportu. Co robi? Idzie do sklepufotograficznego i jest świadkiem następującegozdarzenia. Sprzedawca najpierw grzecznie zapraszago, by zajął miejsce i opowiada przez godzinę o możliwościachtechnicznych obiektywu, który zakupiłw minionym tygodniu. Kiedy nasz wyimaginowanyspacerowicz po godzinie zdenerwowany bez zdjęciapaszportowego opuszcza ten sklep, mamy w przybliżeniusytuację, którą często stwarzają instytucje uniwersyteckiez politykami. (16)To czego w tym wypadku miałoby dokonać polityczno-doradczecentrum kompetencji, jest zastanawianiesię nad wizją przyszłości połączone równocześniez rozmyślaniem o tym, co już miało miejsce,jest redukcją kompleksowości, aby następnie sformułowaśćkonkretne opcje dla polityki. Przy tymzwiązane z tym wyzwanie to z jednej strony zachowanieorientacji w obliczu wzrastającej kompleksowościi globalnej współzależności w kwestii rzeczowychproblemów politycznych, tak by niezbędnadla sensownego doradztwa redukcja kompleksowościnie prowadziła do sfałszowanego uproszczenia.Z drugiej strony wyzwanie zawarte jest w tym, abywe właściwym czasie znaleźć właściwe ucho właściwegoadresata we właściwym prezydium partii, ministerstwiealbo gdziekolwiek i komunikować wy-Rektorenkonferenz. Bonn-Bad Godesberg: o. V. 1988 (= Dokumentezur Hochschulreform 62), s. 35-56; hier 44.16 Vgl. Was ist Politikberatung? Ein Panel mit Christoph Kannengießer,Uwe Optenhögel, Klaus-Peter Johanssen, EberhardSandschneider, Cornelius Winter. In: Politikberatung: Praxis undGrenzen. Hrsg. von Marco Althaus, Dominik Meier. Münster: litVerlag 2004 (= Public Affairs und Politikmanagement 2), s. 14-46;hier s. 24.pracowane zalecenia działań celowo w istotnym dlapodejmowanych decyzji miejscu systemu politycznego.Dokładnie ten proces odnajdywania, transformacjii komunikacji byłby w każdym razie klasycznymzadaniem politycznie-doradczego Think Tanksw miejscu przecięcia nauki akademickiej i politycznychdecydentów.II. Dwa imperatywyalbo dlaczego „etyczne” doradztwo polityczne?Dlaczego ale mowa obrończa dla polityczno-doradczegocentrum kompetencji z wyraźnym nastawieniemetycznym? Wydaje mi się, że ważny argument,jak już wspomniano, zawiera się w specyficznych wyzwaniach,z którymi nauki przyrodnicze i życiowe konfrontująobecnie naszych decydentów politycznych.„Czy człowiekowi wolno wszystko, co potrafi?” (17) –Podstawowy konflikt współczesnej cywilizacji, do któregoodwołuje się to pytanie, sięga głęboko do wnętrzasfery polityki. Imperatyw postępu napotyka tu w naukachna imperatyw moralnego rozsądku. (18)Rozważanie między tymi dwoma imperatywamiwymaga od właściwie rozumianej polityki, którejcentralnym zadaniem jest trwałe zabezpieczeniesprawiedliwego porządku w społeczeństwie, „wytyczaniapolitycznych i strukturalnych granic i zapórtam, gdzie strumień poznania już dawno wystąpiłz brzegów, po to aby pozostawić ludziom kawałeknadającej się do zamieszkania ziemi.” (19) – to słowaznanego w Niemczech Wolfganga Frühwalda prezydentahonorowego Fundacji Alexandra von Humbol-17 Karl Lehmann: Das christliche Menschenbild und die Grenzender Wissenschaft. In: Das Design des Menschen. Vom Wandel desMenschenbildes unter dem Einfluss der modernen Naturwissenschaft.Wolfgang Frühwald, Konrad Beyreuther u.a. Köln: DuMontLiteratur und Kunst Verlag 2004, s. 147-181; hier s. 150.18 Vgl. Wolfgang Frühwald: Wie viel Wissen brauchen wir? Politik,Geld und Bildung. Berlin: Berlin University Press 2007, s.327.19 Wolfgang Frühwald: Wie viel Wissen brauchen wir? Politik,Geld und Bildung. Berlin: Berlin University Press 2007, s. 327.11


Z ŻYCIA UCZELNIdta. „Szczególnie naukowcy, badacze i inżynierowiemają prawo do jasno określonych warunków ramowych.”(20) Pozbawione granic mocarstwo światowewiedzy i umiejętności wymaga politycznej korekty.Wprawdzie istnieje moralny obowiązek korzystaniaz szans postępu naukowego, o ile służą one dobruludzkości. Jednocześnie trzeba przewidująco zapobieczagrożeniom, o ile wymaga tego ochrona ludzkiegożycia i godności. Odpowiedzialność wynikającaze sprostania w tej samej mierze obu zadaniom stawianajwyższe wymagania zarówno naukowcom, jaki politykom. I jeżeli „w tym procesie rozważania osobybiorące udział w działaniach politycznych nie chcązawsze powracać do rzekomej logiki przymusu stanurzeczy, wtedy koniecznie potrzebują wykwalifikowanegodoradztwa etycznego” (21) – w najlepszym wypadkuw formie zinstytucjonalizowanej.Kończąc pozwolę sobie na krótkie spojrzeniena model fundacji politycznych. Naturalnie możnasię sprzeczać, czy model fundacji politycznych, którezwłaszcza w Niemczech należą do codziennościpolityczno-doradczej, rzeczywiście odpowiada tutajnakierowaniu na cel, jakim jest niezależne etycznedoradztwo polityczne. Problematyczne jest z pewnością,iż fundacja polityczna nie zawsze potrafi stanąćponad każdym podejrzeniem tendencyjnego doradztwaw myśl bliskiej sobie partii. A podwójne pytanieMichaela Borcharda z Fundacji Konrada Adenaeuraz pewnością nie jest wcale nieuzasadnione, gdy piszeon o fundacjach politycznych w Niemczech: „Czynie są one zbyt blisko partii, aby udzielać niezależnychstrategicznych porad, nie znajdują się aby zbytdaleko od operatywnej pracy politycznej, by udzielaćodnoszących się do realiów porad politycznych, któ-20 Johannes Rau: Wird alles gut? Für einen Fortschritt nachmenschlichem Maß. Sonderdruck. Frankfurt/M.: Suhrkamp 2001,s. 9.21 Vgl. Karl Lehmann: Das ICEP – Ethische Ideenagentur in der„Berliner Republik“. In: ICEP – Berliner Institut für christlicheEthik und Politik. Tätigkeitsbericht 2005-2007 (2007), s. 3-4; hiers. 3.re faktycznie przynoszą korzyści w codziennej pracypolitycznej?” (22) Razem z nim chciałbym odpowiedziećna oba pytania „nie”. Z tego wynika: Tak, fundacjepolityczne są zapewne w stanie zajmować sięz powodzeniem doradztwem politycznym, ponieważw Niemczech wśród think tangs i agencji doradczychprzez ich specyficzne ukształtowanie i nastawieniezajmują one szczególną pozycję, która odróżniaje na tym polu zasadniczo od innych uczestnikówdziałań politycznych.Zasadniczo etycznemu doradztwu politycznemuw jego istocie powinno w pierwszym rzędzie chodzićo to, aby pytania dotyczące decyzji politycznych analizowaćinterdyscyplinarnie i zapytać o ich wymiarmoralny, dokonywać krytyczno-normatywnej ocenyopcji działania i w ten sposób dojść do konkretnych,wykazanych etycznie osądów i zaleceń. W tensposób można nie tylko osiągnąć miarodajny wkładw „podniesienie somoodpowiedzialnej kompetencjiwydawania osądów i podejmowania decyzji przezosoby biorące udział w działaniach politycznych” (23) ,lecz byłby to założony tuż obok polityki sejsmografdo wczesnego wskazania nieodwracalnego nieprawidłowegorozwoju. „Polityka oznacza” według słynnejwypowiedzi Maxa Webera „silne powolne a jednocześnieze zdolnością oceny wymiarów wierceniena oko i z namiętnością w twardych deskach.” (24)Polityczno-doradcze centrum etyki i kompetencjimogłoby niezawodnie dbać oto, żeby twarda deska,w której wiercimy, na dalszą metę nie była gałęzią,na której siedzimy.22 Michael Borchard: Politische Stiftungen und Politische Beratung.Erfolgreiche Mitspieler oder Teilnehmer außer Konkurrenz?In: Politikberatung in Deutschland. Praxis und Perspektiven.Hrsg. von Steffen Dagger, Christoph Greiner u.a. Wiesbaden: VSVerlag 2004, s. 90-97; hier s. 91.23 Andreas Lob-Hüdepohl: Politikberatung durch ethische Ideenagenturen.In: ICEP – Berliner Institut für christliche Ethik undPolitik. Tätigkeitsbericht 2005-2007 (2007), s. 6-9; hier s. 8.24 Max Weber: Politik als Beruf. Nachwort von Ralf Dahrendorf.Stuttgart: Philipp Reclam jun. 1992 (= RUB 8833), s. 82.12


KONTAKTYInstytut SztukiWystawa raciborskich pedagogóww KatowicachOd 15 maja do 12 czerwca 2009 roku w Galerii Klubu Niezależnych Stowarzyszeń Twórczych MARCHOŁT w Katowicachmożna było oglądać wystawę artystów-pedagogów Instytutu Sztuki Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej z Raciborza. Tytuł wystawy,składającej się z prac stworzonych w różnych dyscyplinach sztuki, brzmiał „Z JAWY”. Wystawa była kontynuacją prezentacjiprac tych samych autorów w gliwickiej Galerii Na IIp, która miała miejsce w maju-czerwcu ubiegłego roku i składała się z pracpowstałych „ZE SNU”. Tym razem autorzy (Kazimierz Cieślik, Aleksander Ostrowski, Henryk Fojcik, Grzegorz Hańderek,Wiesława Ostrowska, Kazimierz Frączek, Franciszek Nieć, Gabriela Habrom-Rokosz, Karolina Stanieczek, MagdalenaGogół, Kazimierz Sita, Jarosław Przybysz, Piotr Wysogląd) przedstawili prace będące komentarzem do tytułu wystawyczyli indywidualnej inspiracji jawą jako przeciwieństwem snu.Wystawie towarzyszył znakomity katalog autorstwa Grzegorza Hańderka. Aleksander Ostrowski przeprowadził korektę tekstów.Komisarzem wystawy była Magdalena Gogół.Z Jawyprof. adi. II st. dr Aleksander OstrowskiAutorami prac prezentowanych na wystawie są artyści – pedagodzy InstytutuSztuki Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzu. Wystawaw Galerii Klubu Niezależnych Stowarzyszeń Twórczych Marchołt w Katowicachjest kontynuacją zeszłorocznej wystawy, która miała miejsce w gliwickiej GaleriiNa2p. Temat wystawy Z JAWY (pomysł Henryka Fojcika) zaproponowany był jakoantynomia tematu wystawy gliwickiej ZE SNU. Każdy z autorów prezentuje prace,które są jego indywidualnym wyrazem rozumienia tego wbrew pozorom, nieostregoterminu. Różnorodność sposobów artystycznej interpretacji Jawy widzimynie tylko w pracach, ale również w krótkich komentarzach autorskich. Zasadniczosny uważamy za nierealne, nierzeczywiste. Czasami dziwimy się jak znajdująone urzeczywistnienie na jawie. Innym razem jawa jest jak sen. Dla większościrzeczywistością są chwile przeżyte na jawie. Świadomość, jaką zachowujemy,Budda nazwał snem. Akceptacja faktu, że życie to sen, może okazać się szczególnietrudna. Zwłaszcza wtedy, gdy owo życie, jawa oferuje zadowolenie i szczęście.Przecież nikt nie lubi być budzony z przyjemnego snu, a co dopiero, gdy mówi musię, iż jego życie to tylko złudzenie, że jego życie to sen. W takiej refleksji wszystkojest ulotne, nierzeczywiste. Widać więc, że sen i jawa to nie do końca przeciwstawneobszary. W jednym i drugim uświadamiamy sobie iluzoryczną naturę świata,ciała, życia i śmierci. Nieważne, czy jesteśmy w stanie snu, czy na jawie. Ważne,że jesteśmy … i że urzeczywistniamy własne sny na jawie.OPCJA NIECOINNAmgr Magdalena GogółTytuł Z JAWY wydaje się być równie uniwersalnyi inspirujący jak ZE SNU. O tym,że jest niezwykle nośny w treści przekonaliśmysię już w czasie spotkania, na którympowstała koncepcja i tytuł wystawy. Wielośći jakość skojarzeń była iście zaskakująca,ale i rozśmieszająca – począwszy od zjaw,aż po klasyczny model motocykla. Abstrahującjednak od różnorodności możliwychznaczeń związanych z brzmieniem tytułuwystawy, głównym, dominującym, jak sądzębędzie jedno z nich: jawa jako przeciwieństwosnu. Ze snu – z jawy. Real – surreal.Rzeczywistość – fikcja. W twórczości każdegoz nas poziom inspiracji teraźniejszością,realnością świata, empirią, jest z pewnościąodmienny.13


KONTAKTYkawałek linoleum- podłoga- inspiracja- dłubanie- nakładanie- dociskanie- oczekiwanie- z jawyFantazja - kreatywna zdolność człowieka,to główne pryncypium sztuki.Jednak fantazja, po zmierzeniujej przeznaczenia, odwiodła człowiekaod percepcji prawdy formy, gdyżzawsze wtedy, kiedy forma staje siępodwładną fantazji, zmienia się w chimerę, zjawę. Reminiscencja, siła wspomagająca fantazję, nie chroni substancjalnegoobrazu formy, ale tylko jej wyraz syntetyczny. Aby właściwie a zarazem w pełni umieć wchłonąć realizm formy, koniecznymjest, aby wstąpić w stan zu<strong>pełne</strong>j świadomości. Realizm formy może zostać przetłumaczony jedynie poprzez proces mechaniczny,w który nie interferuje praca rzemieślnicza jako miarodajny faktor. Nie ma żadnego innego procesu, aby to osiągnąć,poza fotografią. Fotografik, prawdziwy fotografik - to ten, który w stanie zu<strong>pełne</strong>j świadomości usposobiony jest takklarownie rozpoznać obraz rzeczy, że potrafi odczuć i zrozumieć piękno oraz realizm formy.Rzeczywistość często przerasta najpiękniejszy nawet sen (Hans Christian Andersen). Zjawa jest urzeczywistnieniemsnu, one odkrywają nowe prawdy tkwiące w nas samych.Budda świadomość jaką zachowujemy na jawie nazwał SNEM.Trudno nam przyjąć do wiadomości, że życie to sen – że to tylko złudzenie, iż wszystko jest ulotne i nierzeczywiste. Myślimy,że nierealne są tylko nasze sny, a chwile przeżyte na JAWIE bierzemy za rzeczywistość. ….a może bez wglądu na to czy śpimy,czy czuwamy pozostajemy w stanie- do snu podobnym? ….i czy możemy wiedzieć, czy i kiedy żyjemy na JAWIE?Wyobraźnia zamyka się o 7 rano14


KONTAKTYSkładam się z tego, co zmysłowe,umysłowe. Z tego, co można dotknąćempirycznie, i tego, co umysł pozwalazrozumieć. Składam się do drogi, celzostaje tajemnicą. Wędruję po linie, po ostrzu noża między pełnią, emanacją życia Bożego, a jego nieskończonym brakiem.Spadam w dół, w przepaść wielką. I chociaż jestem wszystkim wobec nicości, moja nicość wobec nieskończoności przerażamnie.W matrycy szukam początku. Nie mogę tam wejść, mogę do łona matki się przytulić. Oczekuję na pomoc kogoś innego, ktojest słońcem, które czasami odbija się we mnie. Przytul mnie, moja żono, przytul mnie bardzo mocno. Staniemy się pieczęciąprawdziwego piękna. Kiedy upadam na kolana, mogę oprzeć się o lewe ramię krzyża. Prawe dotyka nieba. Płaczcie, płaczcienade mną, gdyż tylko to, co czyste, może stać się piękne. Upadając na kolana, pochylam się do źródła, tylko tak możnazaczerpnąć wody żywej. Krzyż jest moim okryciem w nagości, miejscem, gdzie poślubił mnie Pan.Znaleziony w starym domu cube, który okazał się omszałym pustakiem.Wykopany ciężkim sprzętem skarb, który miał być fundamentem pod komin, który nigdy nie powstał.Znalezione o północy tajemnicze, kosmiczne kamienie, które są cegłami szamotowymi.Betonowy las oświetlony metafizycznym późno popołudniowym światłem.Surowe, niespełniające norm PIP i BHP wnętrza, ożywione senną, deszczowa wyobraźnią.Oto jawa – realny stan rzeczy, cała smutna prawda.Twórcy żyją w nirwanie swojej fantazji, a zarazem w najbardziejrealnej jawie ze wszystkich rzeczywistościwieloznaczne są obrazy w snachwieloznaczne są obrazy na jawiedo snów są kluczedo jawy nie maprzynajmniej dla wszystkichZnikam na jawieSen na jawieDzwonię do Ciebie by sprawdzić, czyTy naprawdę istniejesz.Rano się obudziłam, a Ciebie nie byłoobok i się wystraszyłam,że mi się tylko śniłeś.Jawa jak sen.15


WSPÓŁPRACA ZE ŚRODOWISKIEMStudenckie Koło Naukowe Resocjalizacja15 latpolsko-niemieckiejwspółpracy resocjalizacyjnejDaria Bobrzyk, Marek SzecówkaFoto: Marek SzecówkaWładze PWSZ w Raciborzu, pracownicy, a także studenci koła naukowego Resocjalizacja,otrzymali oficjalne zaproszenie ze strony dyrekcji Zakładu Poprawczego i Schroniska dla Nieletnichw Raciborzu na polsko-niemieckie seminarium komparatystyczne. Zainaugurowało onouroczyste obchody 15-lecia partnerskiej współpracy raciborskiego Zakładu Poprawczego z analogicznąniemiecką placówką resocjalizacyjną Jugendhilfe Zentrum LEINERSTIFT w Grossefehnna terenie Ostfrieslandu. Tematyka seminarium koncentrowała się wokół ewolucji oddziaływańresocjalizacyjnych w obu ośrodkach, aktualnych tendencji w tym zakresie a także problematykiopieki postpenitencjarnej i losów wychowanków zwolnionych z tych ośrodków.16


WSPÓŁPRACA ZE ŚRODOWISKIEMDyrektor generalny sieci niemieckich placówek resocjalizacyjnychw Ostfrieslandzie.Po oficjalnym otwarciu seminarium przez dyrektora raciborskiegoZakładu Poprawczego mgra Grzegorza Bulendę obradyzostały poprzedzone multimedialną prezentacją materiału dokumentującegohistorię i różne formy polsko-niemieckiej współpracyobu placówek z komentarzem wicedyrektora zakładu mgraAndrzeja Tomczyka. Następnie obecna na seminarium wiceprezydentRaciborza, związana również z naszą uczelnią, dr LudmiłaNowacka, w imieniu władz miasta przekazała pozdrowieniauczestnikom seminarium i zwróciła uwagę na wartości płynącez obustronnej wymiany doświadczeń. W swoim wystąpieniu podkreśliła,że kontakty raciborskiego zakładu poprawczego z niemieckimośrodkiem są prekursorskim, lokalnym, przykłademautentycznej integracji europejskiej i wyprzedziły oficjalne postanowieniarządowe w tym kierunku.Ze strony niemieckiej w seminarium udział wzięli: DietmarKluin, Wolfgang Friedrich, Marc De Wall, Andreas Theimer,Linchen Willms, Christa Lage, Jane Vogt, Uve Gent, LudwigNeeland, Achim Vogt, Heidjer Schwegmann, Kazimierz Bojarski(były wychowawca zakładu poprawczego w Raciborzu, od wielulat pracownik w niemieckim ośrodku resocjalizacyjnym w Grossefehn).Referaty wygłosili: Heidjer Schwegmann, WolfgangFriedrich, Dietmar Kluin.Merytoryczną część seminarium otworzył swym referatemdr Adam Szecówka, reprezentujący Państwową Wyższą Szkolę Zawodowąw Raciborzu i Uniwersytet Wrocławski. Przedstawił zebranymgenezę systemów oddziaływań resocjalizacyjnych, zachodząceprzemiany w tym zakresie, a następnie dokonał szczegółowejanalizy specyfiki raciborskiego mikrosystemu wychowawczego.Zwrócił uwagę na wszechstronność raciborskich oddziaływań resocjalizacyjnychi ich powiązania z optymalnymi rozwiązaniamiw Polsce i świecie. Ze względu na obecność studentów resocjalizacjiwystąpienie dr Szecówki miało charakter interaktywny. W czasiereferatu mogliśmy wykazać się posiadaną wiedzą i wyrażać własnepoglądy na temat, znanej nam z teorii i własnych skromnychdoświadczeń, metodyki pracy resocjalizacyjnej. Oryginalność pracyraciborskiego zakładu poprawczego sprowadza się między innymido utrzymywania szerokich kontaktów z otwartym środowiskiemspołecznym i zerwania z izolacjonizmem.Niemieccy specjaliści dostarczyli nam wielu ciekawych informacji– m. in. na temat zespołu licznie funkcjonujących niemieckichośrodków pod nazwą Jugendhilfezentrum. Poszczególneośrodki oddalone są od siebie nawet o 160 kilometrów tworzącjednak spójną sieć instytucji zajmujących się kompleksowo pomocąrodzinie i dzieciom. Szczególne zainteresowanie wśróduczestników seminarium wzbudził realizowany w LEINERSTIFTTańce i elementy pantomimiczne wychowanków zakładu poprawczego i ich koleżanek ze szkół raciborskich.17


WSPÓŁPRACA ZE ŚRODOWISKIEMWystąpienie Pani Wiceprezydent Raciborza dr Ludmiły Nowackiej.projekt pod nazwą CADIWE. Obejmuje on prowadzenie przezwychowanków realnie funkcjonującej firmy usługowej. Firmata świadczy usługi w zakresie cateringu, zaopatrzenia uczniówza pośrednictwem szkolnego sklepiku (kiosku), pomocywe wszelkich pracach domowych i inne usługi w granicach możliwościwykonania przez wychowanków. Pozwala to wzmacniaćsocjalizację wychowanków poprzez kontakt z otwartym środowiskiem,uczy samodzielności i odpowiedzialności za własne działania.Zarobione w ten sposób pieniądze wychowankowie przeznaczająna własne potrzeby, zarówno grupowe, jak i indywidualne.W referacie Heidjera Schwegmanna przedstawiona zostałam. in. organizacja i formy pracy wychowanków przebywającychw tzw. grupach dziennego pobytu. Stwarzają one wychowankommożliwości otrzymania codziennego wsparcia wychowawczo-resocjalizacyjnegow tamtejszych placówkach bez zrywania kontaktówze środowiskiem rodzinnym. Autor zaprezentował szczegółowyplan pracy dla tego typu resocjalizowanej społeczności.Mgr Urszula Szecówka z PWSZ zwróciła uwagę na waloryi obopólne korzyści, płynące z wolontariatu studenckiego w zakładziepoprawczym. Zilustrowała 11 lat niezwykle owocnej współpracystudentów z Zakładem Poprawczym w Raciborzu. W niektórychlatach zindywidualizowane zajęcia z wychowankami prowadziłoponad 100 studentów. Przyniosło to satysfakcjonujące efekty dydaktyczno-wychowawcze,a nade wszystko resocjalizacyjne.Mgr Jan Cwanek w swoim wystąpieniu skupił się na przedstawieniulosów wychowanków zakładu po opuszczeniu placówki.Jako kurator społeczny zaprezentował interesujące wyniki swoichbadań, które zobrazowały adaptację społeczną i dynamikę zmianw funkcjonowaniu byłych wychowanków, po zwolnieniu z raciborskiegozakładu.W drugiej części seminarium wychowankowie raciborskiegozakładu poprawczego wspólnie z zaprzyjaźnionymi koleżankamispoza placówki wystąpili z programem artystycznym. Niezwykleinteresująco i „na żywo” przedstawili formy oraz metody działalnościresocjalizacyjnej stosowane w raciborskim zakładzie. W bogatym,jak i wyjątkowo trudnym, programie artystycznym możnabyło podziwiać tancerzy ognia, aktorów teatru na szczudłach,teatru pantomimicznego, romantyczne ballady, współczesne piosenki,rękodzieła plastyczne, a także ekwilibrystyczne popisy cyrkowo-aktorskie.Uczestnicy seminarium byli zaskoczeni nie tylkorozmaitością programu, ale i talentem wychowanków oraz niesamowitąradością, jaką czerpią ze swoich poczynań artystycznych.Najwięcej emocji wzbudzili tancerze ognia, którzy zdaniem zgromadzonychgości wykazali się niezwykłą odwagą, precyzją wykonania,koncentracją świadczącą o wysokim profesjonalizmie.Nazajutrz istotnym dopełnieniem seminarium była wizytaw raciborskim zakładzie karnym, do którego udaliśmy się wspólniez niemieckimi gośćmi. Dzięki życzliwości wicedyrektora zakładu,mgr. Mirosława Małka, wizyta ta umożliwiła nam zapoznaniesię z funkcjonowaniem jednostki. Materiał i spostrzeżeniazebrane podczas wizyty stworzyły podstawę do wielu refleksji i żywejdyskusji pomiędzy polskimi i niemieckimi specjalistami w zakresiewychowania resocjalizującego.Dzięki uczestnictwu w seminarium przybyła nam studentomnieoceniona porcja wiedzy teoretycznej, sprawdzonej w praktyceresocjalizacyjnej i penitentencjarnej. W imieniu StudenckiegoKoła Naukowego Resocjalizacja pragniemy złożyć serdeczne podziękowanieorganizatorom seminarium, naukowcom i specjalistom,a nade wszystko wychowankom odwiedzonych placówekza ich otwartość, szczerość i ciepłe przyjęcie.Władze raciborskiego zakładu poprawczego i uczestnicy seminarium z PWSZ.18


Z ŻYCIA UCZELNIInstytut Studiów SpołecznychZ wizytą (naukową)w raciborskim więzieniuIwona Galant, socjologia rok IIIWięzienne mury, z wysoką na 35 metrów wieżą, wpisały się już na stałe w krajobraz miasta. Od1992 Zakład Karny w Raciborzu figuruje w rejestrze zabytków województwa katowickiego. Niewielumieszkańców, oprócz pracowników więzienia, ma możliwość wstępu na teren zakładu i obserwowaniażycia osadzonych. Niedawno udało się to po raz kolejny studentom Państwowej WyższejSzkoły Zawodowej w Raciborzu.„Królewski Zakład Karny”źródło: P. Newerla, Dzieje Raciborza i jego dzielnic, <strong>Racibórz</strong> 2008, s. 385.Grupa studentów II roku socjologii, pod opiekądr. Rajmunda Morawskiego, zgromadziła się przedwejściem do zakładu od strony ul. Eichendorffa, 20 majao godzinie 10:00. Już przy samym wejściu zaczęła sięudzielać atmosfera podekscytowania. Poddani zostaliśmytestowi przy pomocy wykrywacza metali, jak na lotnisku,poproszono nas o zostawienie dowodów osobistychi telefonów komórkowych. Jeden z pracownikówwięzienia zaprowadził wszystkich do więziennej świetlicy.Tu nastąpiło krótkie zapoznanie z historią więzienia,które zostało wybudowane w XIX wieku. Wreszcie podzielononas na dwie piętnastoosobowe grupy. Wytłumaczononam, że większa liczba osób na oddziale mogłaby zdezorganizować pracę funkcjonariuszy i samychwięźniów. Pozwolono nam zajrzeć do wnętrza cel, zarównotych, w których przebywają skazani po raz pierwszy,jak i tych, w których mieszkają więźniowie z cięższymiwyrokami (w tym czasie więźniowie przebywali na „spacerniaku”).Średnia powierzchnia celi wynosi 7-8 metrówkwadratowych. Powierzchnia całkowita jaką zajmujezakład to ponad 94 tys. m 2 . Łączna powierzchniacel mieszkalnych to ponad 2600 m 2 . Zakład dysponujeokoło czterystoma celami mieszkalnymi. Ciasno, ciasnoi jeszcze raz ciasno. Oto co można powiedzieć po pierwszymwrażeniu. Niskie sufity, łóżko przy łóżku, umywalkai muszla klozetowa. Można się nabawić klaustrofobii.Do tego jeszcze dochodzi smród niemytego ciała – więźniowiemają prawo do porządnej kąpieli raz na miesiąc.Oczywiście umywalka zapewnia minimum higieny osobistej,jednak nie wszyscy chcą dbać o siebie. Istnieje teżkarna cela dla najbardziej „niegrzecznych” skazanych.Bardzo malutka, bez okien, wyłożona deskami i monitorowana.Delikwent siedzi tam tak długo, dopóki sięnie uspokoi i nie wykaże skruchy.Kolejnym etapem była kaplica, mała, skromna,ale zaspokajająca wszystkie potrzeby duchowe, łącznieze spowiedzią. Zdarzają się osoby, które chodzą na każdąmszę i nie robią tego bynajmniej z powodów religijnych,lecz po to,by choć na chwilę wyrwaćsię ze swojej celi.Dalej poprowadzononas do biblioteki, którabyła całkiem nieźlewyposażona. W końcuwięzień też człowieki ma prawo do kulturywyższej. W bibliotecenajwiększe zainteresowaniewzbudziłwidok z okna na tzw.„spacerniak”, na którymprzebywali więźniowie.„Spacery” odbywająsię wedługściśle określonych zasad:należy chodzić19


Z ŻYCIA UCZELNIw kółko, tylko w jedną stronę, nie można się zatrzymywaći rozmawiać, ani kontaktować się z osobami z innegooddziału. Każdy oddział ma swój spacerniak, oddzielonyod drugiego siatką.– Byliśmy świadkami złamania regulaminu: kilkuwięźniów zbiło się w grupę i rozmawiało z kolegamiz drugiego spacerniaka. Natychmiast poszły w ruchkrótkofalówki strażników i przez głośnik nakazanosię wszystkim rozejść – relacjonuje jedna ze studentek.Sam spacer po więziennych biało–zielonych, rażącychkolorystycznie korytarzach, dostarczył wielu emocji.Uwięzieni ludzie rzadko widują kogoś innego niż strażnikówi kolegów z oddziału. Oglądanie przez kilkanaścielat non stop tych samych twarzy, bez możliwości jakiejkolwiekzmiany, spowodowało różne reakcje więźniówna widok grupy studentów.– Nasza obecność na oddziale była dla nich swoistąrozrywką i możliwością popisania się. Odgłosyjakie wydawali porównać można tylko ze zwierzęcymi.Piski, krzyki, wycie, chrząkanie przyprawiłymnie o dreszcze – mówi studentka.Na koniec mieliśmy okazję porozmawiać z trzemapaniami psycholog, które pracują w zakładzie już kilka,a nawet kilkanaście lat. W raciborskim więzieniuna około 100 więźniów przypada jeden psychologi opiekun. Więźniowie często potrzebują porozmawiaćz psychologiem, szukają sposobów na poradzenie sobiez własną sytuacją, Należy pamiętać, że do więzieniawcale nie jest trudno trafić i obok zatwardziałych recydywistówswoje wyroki odsiadują również np. osoby,które nie płacą alimentów. Okazywanie słabości wśródkolegów z celi w ogóle nie wchodzi w gre, jest hańbą.Często do psychologa przychodzą więźniowie, którzy niczegonie oczekują, nie rozmawiają, tylko płaczą. Przychodząsię po prostu wypłakać, by potem z powrotemwrócić do celi. Zdarzają się również próby samobójcze,ale w ciągu ostatniej dekady żadna nie doszła do skutku.Normą za to są samookaleczenia. Sposobów na to,by choć na chwilę oderwać się od więziennej monotonii,jest wiele. Popularne jest połykanie żyletki przywiązanejna nitce, której drugi koniec przyczepia się do zęba. Psycholożkizaznaczyły tutaj, że żaden z więźniów nie maodruchów wymiotnych, są w stanie połknąć dosłowniewszystko. Ze względów bezpieczeństwa posiłki spożywanesą w celach, przy pomocy plastikowych sztućców.Każdy więzień ma odpowiednią dietę dopasowanądo jego stanu zdrowia. Do dyspozycji lekarz, dentystai psycholog. W zespole psychologów jest też jeden mężczyzna,który interweniuje wtedy, gdy osadzeni mężczyźninie potrafią utrzymać swoich instynktów na wodzy.Raciborskie więzienie jest zakładem dla mężczyzn i pracującetam kobiety nie mają łatwego życia.– Co najbardziej rzuciło mi się w oczy, to przeważającaliczba młodych osób. Na spacerniaku prawiewszyscy byli stosunkowo młodzi, oprócz jednego,siwego staruszka – wspomina jeden ze studentów.Jeszcze nikomu nie udało się uciec z zakładu,co nie oznacza, że nie podejmowano takich prób. Próbująprzede wszystkim ci, którzy odbywają karę po razpierwszy i są zatrudnieni na zewnątrz. Pracownicy więzieniazapewniają, że ucieczka jest niemożliwa. Najbardziejniesamowite jest to, że są ludzie, którzy wychodząna wolność po kilkunastu latach odsiadki i wracają,gdyż nie potrafią normalnie funkcjonować poza muramiwięzienia. Specjalnie popełniają jakieś przestępstwo,by wrócić do życia, do którego się przyzwyczaili i któreznają najlepiej. Jak dla mnie, były to najbardziej pouczającezajęcia praktyczne, cieszę się ze PWSZ w Raciborzuumożliwia swoim studentom zdobywanie nowychdoświadczeń i wiedzy nie tylko podręcznikowej. Zakład Karny i rzeźnia miejska z lotu ptaka.źródło: P. Newerla, Dzieje Raciborza i jego dzielnic, <strong>Racibórz</strong> 2008, s. 384.20


WSPÓŁPRACA ZE ŚRODOWISKIEMPolskie Towarzystwo Pedagogiczne o/ <strong>Racibórz</strong>Wspomnienia o Augustynie Leśnikumgr Sławomir SzwedRaciborski Oddział Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego,który ma swoją siedzibę w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej,bardzo aktywnie realizuje zaplanowany program działalności.Kolejne w tym roku spotkanie raciborskich pedagogów miałomiejsce 9 czerwca.Niedawno odbył się w Warszawie Krajowy Zjazd PTP, w czasiektórego nasz oddział uzyskał bardzo wysoką ocenę. „O tym fakciepoinformował dr Adam Szecówka, który reprezentował nas w stolicyi został wybrany do Krajowego Zarządu PTP. To ważne, że doceniasię pracę pedagogów, którzy uczestniczą w konferencjachi seminariach naukowych na terenie całej Polski. My równieżw Raciborzu organizujemy rokrocznie m.in. Raciborskie SeminariaPedagogiczne, kończące się <strong>wydanie</strong>m publikacji. Zajmujemysię ponadto innymi ważnymi ścieżkami edukacyjnymi, od problematykidotyczącej m.in. eurosierot, po przybliżanie sylwetekwybitnych pedagogów” – mówiła prezes o/PTP w Raciborzu, zastępcaprezydenta Miasta <strong>Racibórz</strong> dr Ludmiła Nowacka, którabędzie kontynuować pracę w Komisji Rewizyjnej Zarządu GłównegoPTP. (Dodajmy, że o Zjeździe PTP informowaliśmy w poprzednimnumerze “Eunomii” – red.)Tym razem spotkanie poświęcone było wspomnieniu postacizmarłego w 1993 r. pierwszego prezesa o/PTP dr. Augustyna Leśnika(1923-1993). O swoim przyjacielu z wielkim ciepłem i nutką nostalgiiopowiadali, wzbudzając duże zaciekawienie audytorium,profesorowie Gabriela i Marian Kapicowie.Godny uwagi jest fakt, iż zapowiedzią zorganizowania się raciborskichnauczycieli w strukturach Polskiego Towarzystwa Pedagogicznegobyła wcześniejsza ich działalność w Kole NaukowymPedagogów. W sprawozdaniu o ich pracy z 17.XII.1982 r.Czytamy: „Organizujemy się dla podnoszenia naszej wiedzy pedagogicznej,dla aktywnego uczestnictwa w życiu naszego regionuoraz celem wymiany poglądów na interesujące nas zagadnieniapedagogiczno-oświatowe. Oto główna myśl – idea, jaka przyświecałanam, grupce pedagogów, w dniu 20 grudnia 1977 r. podczaszebrania założycielskiego. We wspomnianym zebraniu [...],zwołanym z inicjatywy mgr. Waldemara Jończego i mgr. MarianaKapicy, udział wzięli kol.: Longina Świergot, Krystyna Gnizadowska,Irena Jończy, Gabriela Kapica, Izydor Tatarczyk, AntoniTomczak, Waldemar Jończy i Marian Kapica”.17 grudnia 1982 r. odbyło się zebranie założycielskie PTP -Oddziału Terenowego. Jego twórcami byli: Marian i GabrielaKapicowie, Waldemar Jończy, Augustyn Leśnik, Krystyna Gniazdowska,Longina Świerkot, Irena Jończy, Gizela Zielonka, MałgorzataGlenc, Andrzej Jabrzyk, Elżbieta Nowak, Stanisław Przybysławski,Jan Szczepańczyk, Izydor Tatarczyk. Prezesem wybranoAugustyna Leśnika.Augustyn Leśnik urodził się w Bluszczowie koło WodzisławiaŚląskiego. W 1952 roku uzyskał stopień magistra biologiina Uniwersytecie Wrocławskim, na Wydziale Nauk Przyrodniczych.W 1960 r. eksternistycznie uzyskał tytuł magistra pedagogikiw Uniwersytecie Warszawskim. Dysertację doktorskąw opolskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej obronił 11 grudnia1970 roku, a od 1972 r. został zatrudniony na stanowisku adiunktaStudium Nauczycielskiego.Od 1983 do 1992 r. wchodził w skład Zarządu Głównego PTP.Był nauczycielem i dyrektorem m.in. Technikum Budowlanegoi Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Głuchych. Od 1 września1963 r. został pracownikiem Studium Nauczycielskiego.W okresie 1981-1985 był kierownikiem zamiejscowego Oddziałuw Raciborzu Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu. Jego zainteresowaniaskierowane były na pedeutologię oraz badania nadużywaniem oraz nadużywaniem alkoholu przez dzieci i młodzież.Był autorem około stu prac naukowych, w tym siedmiu książek.Jego działalność, osobowość i pracowitość doprowadziły do zauważalnychdokonań Oddziału. Współcześni raciborscy pedagodzy,zrzeszeni w jedynym poza ośrodkami akademickimi w Polsce,raciborskim Oddziale Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego,starają się godnie kontynuować osiągnięcia swoich poprzedników,w tym dr. Augustyna Leśnika.Foto: Archiwum PWSZProf. nadzw. dr hab. Gabriela Kapica wspomina dr. Augustyna Leśnika.21


RECENZJENaukai praktykawobecbezpieczeństwawe współczesnejspołecznościlokalnejdr Józef NawójBezpieczeństwo, jako stan, w którym brak jest zagrożenia,nie istnieje w świecie realnym. W rzeczywistościjest ono jedynie postulatem, ideałem, do którego dążyczłowiek od samego początku swego istnienia. Historiacywilizacji uczy, że człowiek zmaga się z coraz nowszymizagrożeniami, których katalog powiększa się. Problematykazapobiegania zagrożeniom, radzenia sobie z nimijest bardzo trudna i skomplikowana. Na ogół to obywateleoczekują od państwa zapewnienia im bezpieczeństwa,a zatem ich poczucie bezpieczeństwa uzależnionejest od sprawnego funkcjonowania agend rządowychi samorządowych odpowiedzialnych za administrowaniebezpieczeństwem. Z tych względów istnieje potrzebaoceny i usprawnienia systemu bezpieczeństwa. W tymkontekście bezcenne wartości w sferze doskonaleniai optymalizacji systemu bezpieczeństwa wnosi publikacjapt. „Bezpieczeństwo we współczesnej społecznościlokalnej” wydana w 2008 roku przez PaństwowąWyższą Szkołę Zawodową w Raciborzu pod redakcjąnaukową Adama Szecówki, Joanny Dzieńdziory,Sabiny Musioł. Redaktorzy publikacji na wstępieprzypominają brutalną prawdę, o której na co dzieńsię nie pamięta, iż bezpieczeństwo jednostki ludzkiej,rodziny, społeczności lokalnej, narodu nie jest daneraz na zawsze. Zatem zagrożenia ciągle trzeba rozpoznawać,uczyć się jak nie stawać się ich ofiarą, o ilejest to możliwe, doskonalić systemy prewencyjne. Wspomnianapublikacja jest pracą zbiorową, w której znajdujesię 25 artykułów, zarówno naukowców z różnychśrodowisk akademickich, w tym z Państwowej WyższejSzkoły Zawodowej w Raciborzu, bądź raciborskiegośrodowiska lokalnego: A. Szecówka, H. Kaczorowski,R. Riedel, D. Hryniewicz, J. Dzieńdziora, S.Musioł, A. Musioł, S. Szwed, R. Morawski, jak i praktykówz różnych środowisk zawodowych, którzy realizujązadania związane z kształtowaniem bezpieczeństwana różnych szczeblach administracji rządowej i samorządowej.Praca została wysoko oceniona przez recenzentaprof. dr. hab. Jana Maciejewskiego z InstytutuSocjologii Uniwersytetu Wrocławskiego.W publikacji wyodrębniono trzy części. Pierwsza z nich,zatytułowana „Prawno – społeczne aspekty bezpieczeństwapublicznego”, zawiera 7 opracowań, których autoramisą: E. Pierzchała, K. Świderski, R. Riedel, H. Kaczorowski,L. Hofreiter, B. Stęplewski, A. Szecówka.Z lektury tej części pracy wynika szereg wniosków istotnychdla poprawy bezpieczeństwa publicznego. Istniejewciąż potrzeba doskonalenia podstaw prawnych zarządzaniabezpieczeństwem oraz ponoszenia kosztów osobowychi finansowych. Współczesne warunki życia społecznego,zagrożenia związane z kataklizmami, klęskamiżywiołowymi lub terroryzmem, stawiają wymóg ciągłegodostosowywania instytucji prawnych do potrzeb i oczekiwańspołecznych. Tragiczne doświadczenia powodziw 1997 r. zmieniły podejście organów centralnych i samorządowychdo reagowania na ewentualne katastrofy,nastąpiły zmiany w mentalnym podejściu do potencjalnychzagrożeń. Zmieniono prawo, utworzono zespołyreagowania kryzysowego na szczeblu lokalnym (powiatowym,gminnym i miast). Niestety na tych szczeblachbardzo mocno odczuwa się brak środków finansowych.Filozofia kształtowania bezpieczeństwa lokalnego uwrażliwiana dostrzeganie źródeł zagrożenia w szczególnościtych, pochodzących z organizacji społeczeństwa, wadliwychorganizacji społecznych, niskiej jakości społeczeństwaobywatelskiego, społeczeństwa nieobywatelskiego,generującego obniżony poziom bezpieczeństwa, a któryw skrajnych warunkach może oznaczać stan zagrożenia.W tej części książki został obalony mit, w dużej mierzestworzony przez media, mówiący o tym, że w sytuacjachzagrożenia w społeczności odżywają egoistyczne instynkty,tendencje do zachowań przestępczych (kradzieży,grabieży). Powódź tysiąclecia w 1997 r. dostarczyładowodów na to, że społeczność lokalna miasta Raciborzaw sytuacji klęski żywiołowej wykazała solidaryzm społeczny,a poziom przestępczości w tym roku był najniższyna przestrzeni kilku lat. Jest to ważna konstatacja,bowiem w oparciu o rzetelną wiedzę na temat postawspołecznych w sytuacji zagrożenia można budować adekwatnysystem ratownictwa i zapobiegania negatywnymskutkom powodzi.Część druga publikacji pt. „Kierunki optymalizacjibezpieczeństwa społeczności lokalnej” składa się22


RECENZJEz siedmiu artykułów autorstwa: L. F. Korzeniowskiego,D. Hryniewicz, J. Dzieńdziory, K. Dojwy, S. Musioł,E. Kostrzewy, A. M. Sosnowskiego oraz J. Libery.Autorzy omawiają możliwości usprawnienia bezpieczeństwaw społeczności na różnych płaszczyznach, m. in.z wykorzystaniem zasobów psychologicznych, społecznychsłużb ratowniczych i interwencyjnych, optymalizacjiroli kobiet pracujących w służbach wzmacniającychbezpieczeństwo państwa, edukacji na rzecz bezpieczeństwai kształtowania bezpieczeństwa w środowiskulokalnym (zapobieganie przestępczości), co jest realnei możliwe poprzez kreowanie bezpiecznej przestrzeniwokół nas. Wymaga ona współdziałania mieszkańców,władz, policji. Policja, jako grupa dyspozycyjna w demokratycznympaństwie i obywatelskim społeczeństwieposiada wysokie zaufanie i szacunek, co daje szansęna taką współpracę ze środowiskiem lokalnym, któreowocować może jej bezpieczeństwem.Trzecia, największa część publikacji pt. „Instytucjonalnedziałania na rzecz bezpieczeństwa publicznego”obejmuje 11 opracowań, których autorami są: A. Musioł,M. Kordaczuk-Wąs, M. Bodziany, A. Wierzbicki,L. Čech, J. Mądrzyk, T. Gądek-Hawlena,J. Pieniek, S. Szwed, R. Morawski, D. Trojszczak,B. Trzaska. Największa grupa artykułów poświęconajest roli poszczególnych grup dyspozycyjnych (policji,straży miejskiej, służby celnej) w kształtowaniubezpieczeństwa lokalnego. Na uwagę zasługuje artykułpoświęcony problemom bezpieczeństwa lokalnegow kontekście wystąpienia sytuacji kryzysowych podpostacią katastrof naturalnych. Doświadczenia tragicznejpowodzi w 1997 r. miały ogromny wpływ na wypracowaniesystemu reagowania kryzysowego, w tymwspółpracy cywilno-wojskowej w aspekcie przeciwdziałaniakatastrofom naturalnym oraz usuwania ich skutków.W tej części książki zostały wyeksponowane dwarodzaje zagrożeń, które mają lub mogą mieć wpływna poczucie bezpieczeństwa. Po pierwsze, nowe technologiew obrębie mediów i technologii informacyjnej,które generują nowe zagrożenia. Gama tych zagrożeńciągle się rozszerza. Drugim zagrożeniem, które mawpływ na poczucie bezpieczeństwa w społeczności lokalnej,jest korupcja. Zjawisko to ma znaczne rozmiary.Na pytanie, czy istnieje skuteczna metoda zwalczaniakorupcji nie ma jednoznacznej odpowiedzi.Prezentowana praca zawiera ogromne bogactwotreści, bowiem problematyka bezpieczeństwa lokalnegoma charakter wielopłaszczyznowy i interdyscyplinarny.Poczucie bezpieczeństwa jest wartością, którejwszyscy oczekują, pożądają, cenią. Potocznie poczucieto jest mierzone ilością policji, straży miejskiej w najbliższymotoczeniu (ulicy, osiedlu, gminy). „Doświadczeniainnych państw uczą – pisze jeden z autorów, że poczuciebezpieczeństwa to nie tylko zwiększenie ilości sił porządkupublicznego i struktur ratowniczych, ale jest to przedewszystkim ustawiczna praca nad kształtowaniemświadomości społecznej w kierunku rozwijania odpowiedzialnościza swoje miasto, gminę – czyli dobrze rozumianegopatriotyzmu lokalnego”. Myślę, że lekturatej niecodziennej i ważnej książki spełni motywującąrolę w kształtowaniu tego rodzaju świadomości. Zachęcamwięc do sięgnięcia po tę książkę przez ludzi światanauki i praktyki, którzy mają lub powinni mieć wpływna kształtowanie nowoczesnego, sprawnego, racjonalnego,optymalnego systemu bezpieczeństwa w społecznościlokalnej.PS. W czasie pisania tekstu na zachodzie i południu Polski szalejąburze. Ulewne deszcze i nawałnice niszczą dorobek życia.Ludzie spoglądają w niebo. Kataklizm powodziowy przypominaten z 1997 r. W Sejmie dobiega końca sprawozdanie rząduo walce z żywiołem. Słucha go 48 posłów. Tylko 48 posłów!Adam Szecówka, Joanna Dzieńdziora, SabinaMusioł (red.) Bezpieczeństwo we współczesnejspołeczności lokalnej, Wydawnictwo PaństwowejWyższej Szkoły Zawodowej w Raciborzu, <strong>Racibórz</strong>2008, ss. 260.23


RECENZJEObraz Wiosny Ludóww raciborskim periodykuW kwietniu tego roku ukazała się niewielka objętościowo,ale ciekawa pozycja książkowa autorstwaRenaty Sput pt. Wiosna Ludów 1848 roku w Raciborzu(na Górnym Śląsku). Początkowy okres Wiosny Ludówna łamach raciborskiego periodyku Allgemeiner OberschlesischerAnzeiger. Autorka jest pracownikiem ZakładuFilologii Germańskiej Instytutu Neofilologii PWSZw Raciborzu.W swym opracowaniu autorka przedstawiła doniosłedla całej Europy, Prus, ale i naszego miasta wydarzeniagorącej wiosny i lata 1848 roku. Uczyniłato z perspektywy doniesień prasowych najstarszejraciborskiej gazety, wspomnianej wyżej AllgemeinerOberschlesischer Anzeiger. Periodyk ten ukazywał sięw Raciborzu z małymi przerwami w latach 1802-1944,przechodził w swej długiej historii wzloty i upadki, różnorodneprzeobrażenia redakcyjne i typologiczne, byłjednak w pierwszej połowie XIX wieku jedną z ważniejszychgazet górnośląskich.W wyniku Wiosny Ludów, czyli prawie że ogólnoeuropejskiegozrywu wielu narodów przeciwko rządomabsolutnym, uciskowi politycznemu, klasowemu,gospodarczemu i narodowemu, zmieniają się systemypolityczne państw wielu krajów Europy. Nieodwracalnieteż społeczeństwa uzyskały wpływy na rządyw swych krajach. Zakorzenione wówczas w wielu z nichnamiastki parlamentarnej formy rządów i konstytucyjnyporządek prawny nie dały się już później wyrugować.W tym zrywie brali udział Ślązacy, także Górnoślązacyi raciborzanie. Działalność tych ostatnich stanowiłagłówny element zainteresowania i badań autorki.Warto dodać, że przemiany, które miały miejsce161 lat temu, odegrały bardzo dużą rolę w dziejachwielu górnośląskich miast, w tym Raciborza. Szerokierzesze jego mieszkańców brały odtąd udział w życiupolitycznym. Raciborzanie uzyskali dostęp do organówprzedstawicielskich władzy ustawodawczej w Prusach,uczestniczyli w pracach ogólnoniemieckiego parlamentuwe Frankfurcie. To pobudzenie polityczne odbiłosię też na życiu społecznym i gospodarczym. Tenkrótki okres wolności zmienił ludzi, także Górnoślązaków.Stopniowo z poddanych króla stawali się oni pełnoprawnymiobywatelami państwa.Co ciekawe, na łamach wielu numerów Anzeigeraz roku 1848, odnajdujemy jedyne istniejące wiadomościo innym raciborskim periodyku, ukazującym sięw latach 1848-1850 organie raciborskich demokratów(republikanów) Oberschlesische Locomotive (GórnośląskaLokomotywa). Jest to jedyne źródło historyczne,na którego łamach zachowały się komentarze, recenzjei riposty redakcji Anzeigera na artykuły OberschlesischeLocomotive, atakujące i krytykujące poczynaniaredakcji Anzeigera czy działalność raciborskiego KlubuKonstytucjonalistów. Do naszych czasów przetrwał bowiem,z wielkim prawdopodobieństwem, jedynie jedenegzemplarz tejże gazety.W opracowaniu autorka podkreśla, że Górny Śląskbył w tamtym czasie obszarem, gdzie szybko rozwijałsię przemysł. Rozwój ten nie szedł jednak w parzez rozwojem społecznym i awansem kulturowym. Całyzresztą Śląsk był w tamtym czasie areną napięć społecznych,z których najbardziej znanym było powstanietkaczy śląskich w czerwcu 1844. Na Śląsku, głównie24


RECENZJEOgłoszenie w raciborskim Allgemeiner OberschlesischerAnzeiger nr 26 z 1 kwietnia 1848 roku, informujące o mszyżałobnej ze specjalnym kazaniem ku czci demonstrantówpoległych w Berlinie w powstaniu marcowym.Dolnym, powstał ruch agrarny, którego przedstawiciele– chłopi, lewicujący publicyści, co światlejsi posiadaczeziemscy, domagali się zniesienia istniejących jeszczeprzywilejów feudalnych oraz wprowadzenia przychylnegochłopom, nowoczesnego ustawodawstwa, m.in.socjalnego.Natomiast pierwszą wzmiankę o wydarzeniach rewolucjilutowej we Francji zamieszczono w raciborskimAllgemeiner Oberschlesischer Anzeiger 15 marca. Anonimowyautor, w tendencyjnym, reakcyjnym artykule,współczującym tonem rozczulał się nad losem LudwikaFilipa, jaki zgotowała mu niewdzięczna gawiedź.W szczególności zaś godna potępienia była, jego zdaniem,działalność różnorodnych partii, które za wszelkącenę dążyć miały do zniweczenia mądrej, pokojowejpolityki króla.Badaczka opisuje też utworzone już w kwietniu 1848roku w Raciborzu dwa poważne ugrupowania polityczne.Były to zachowawczy i monarchiczny ConstitutionellerVerein (Związek Konstytucyjny) oraz republikański,lewicujący i rewolucyjny Bürgergesellschaft (DemokratycznyZwiązek Obywatelski). Były to pierwsze masoweorganizacje polityczne w naszym mieście.Niemniej ciekawy był też gorący okres maja 1848roku, kiedy to odbyły się na Śląsku wybory do ZgromadzeniaNarodowego we Frankfurcie i parlamentu pruskiego.Poprzedziła je krótka, ale intensywna kampaniawyborcza. Wybory przebiegały wszędzie zgodniez zasadami równości i powszechności. Do kompetencjiposzczególnych krajów należało określenie, czy będąone jawne czy tajne, bezpośrednie czy pośrednie tzn.posłowie wybrani zostaną ostatecznie poprzez głosyelektorów. W Prusach głosowano pośrednio, tzn. wszyscywyborcy wybierali elektorów (Wahlmänner) dla poszczególnychpowiatów, ci z kolei oddawali swój głosna wybranego kandydata z list wyborczych.W raciborskim okręgu wyborczym mandat do ZgromadzeniaNarodowego uzyskał książę Feliks Lichnowsky.Był on kandydatem skrajnej prawicy i reakcyjnych,zachowawczych kręgów śląskiej arystokracji. KsiążęFeliks był miłośnikiem sztuki, w szczególności muzyki.W roku 1841 poznał w Brukseli sławnego już wtedyFranciszka Liszta. Ich przyjaźń przetrwała do końcażycia. Książę był cenionym i poważanym działaczemgospodarczym, prezesem Kolei Wilhelma, spółki, którawybudowała wiele górnośląskich połączeń kolejowychi doprowadziła do otwarcia połączenia międzynarodowegoBerlin - Wiedeń. Wspomagał śląski lud,żyjących w biedzie, wspierał cierpiącą w latach 1847-1848 na głód i tyfus ludność Górnego Śląska. Był założycielem,wraz z wieloma znaczącymi osobistościamiziemi raciborskiej, komitetu pomocy dla dotkniętej zaraząi powodziami ludności (Das Komité zur Linderungdes Nothstandes im Ratiborer Kreise).Postać, jak widać, bardo barwna. Politycznie bardzojaskrawa, silnie polaryzująca. Jego antydemokratyczne,skrajnie reakcyjne wystąpienia spowodowały,że miał sporo wrogów politycznych, zarówno w Raciborzujak i we Frankfurcie nad Menem, miejscu obradparlamentu frankfurckiego. Jego kariera politycznazakończyła się tragicznie, został bowiem 18 września1848 roku wraz ze swym przyjacielem generałemHansem von Auerswald zamordowany we Frankfurcieprzez tłum.Autorka dowodzi też, że śmierć ta była ważną cezurąjeżeli chodzi o życie polityczne naszego miasta w okresieWiosny Ludów. Wraz bowiem ze śmiercią księciazniknęła z raciborskiej sceny politycznej najważniejsza,przytłaczająca wprost ową scenę, postać. Po jej odejściuboje na łamach raciborskiej prasy wyraźnie ucichły,nie było już tak namiętnych sporów, ripost, sprostowań,apeli, odezw zamieszczanych wcześniej przezwszystkie raciborskie ugrupowania polityczne. Wydawcyperiodyku zamieszczali też coraz mniej artykułówpolitycznych, a w sierpniu 1851 roku Anzeiger stał sięorganem prasowym władz miejskich Raciborza, jegopolityczny epizod zakończył się więc formalnie.Stwierdzić też należy, że chociaż opisywany przezautorkę okres był stosunkowo krótki, to obfitowałw niespotykane dotychczas natężenia i wartkość zmianw różnych sferach życia ówczesnych mieszkańców Raciborza.RS25


RECENZJEWieś daleka– wieś bliskaprof. nadzw. dr hab. Marian KapicaSą mieszkańcy w Raciborskiem, którzy wiedzą, gdziepołożona jest wieś Nieboczowy, której istnienie zanotowanow historycznych annałach już w roku 1240. I śledzązmagania się z losem jej mieszkańców. To niedalekood Raciborza, jakieś 8 km w prostej linii. Wystarczy pojechać„na Płonio”, przekroczyć Odrę i już mamy najpierwNowy Dwór, a tuż za nim – przysiółek wsi.Od wieków istnienie Nieboczów związane jest z kaprysamiOdry, której się wszyscy lękają i z którą od pokoleńwalczą.Próby ujarzmienia Odry, jak dotąd, są mało skuteczne,czego przykładem jest powódź w roku 1997. Okazałosię po raz kolejny, że bez zistytucjonalizowanych formprzeciwdziałania powodzi, sami mieszkańcy sobie nie poradzą.Ale oto nieuchronnie zbliża się koniec udręki,a to za sprawą historycznego projektu,który ma zapobiec katastrofalnympowodziom,czyniącym spustoszeniaod źródeł Odrypo Wrocław... Dziślosy Nieboczówi ich mieszkańcówsą jużprzesądzone,zapadłabowiemdecyzjao przeniesieniuwsina teren pobliskiej Syryni. Tak więc powstaną Nowe Nieboczowy.Pozostaje tylko pytanie – kiedy powstaną?„Wieś Nieboczowy nie zniknie z naszych serc” – tak napisaław swej książce rodowita nieboczowianka, nauczycielkajednej z raciborskich szkół – mgr Barbara Mazurek(1) . Zadedykowała ją „tym osobom, które do końcaukochały Nieboczowy i z bólem serca kiedyś opuszczą TĘPIĘKNĄ NIEBOCZOWSKĄ ZIEMIĘ”.Nie można nie poddać się wzruszeniom czytając i dedykację,i całą tę książkę. Tyle tu autentyzmu i życiowejprawdy. Łatwiej zrozumieć zamysł i pragnienie Autorkiutrwalenia we wdzięcznej pamięci przeszłości i teraźniejszościNieboczów, gdy spacerujemy po wsi, patrząc na zadbanezagrody, obejścia, wypielęgnowane, bogato ukwieconeogródki, a także, restaurowane i modernizowanewłasnymi rękami jej mieszkańców budynki użytecznościpublicznej. Wszystko to jest świadectwem niezwykłej pracowitościi przywiązania lokalnej społeczności do swojejmałej ojczyzny. I wcale nie widać tu objawów niepokojudopadającego człowieka przed „podróżą w nieznane”.Książka Barbary Mazurek ma charakter kronikarskiegozapisu nieboczowskiej parafii, wspartego kwerendąźródłowych akt parafialnych, szkolnych, administracjisamorządowej, ochotniczej straży pożarnej, a takżelicznych pamiątek rodzinnych. Jest też oczywiste, iż Autorkanie omieszkała obficie skorzystać z własnych przeżyći doświadczeń, jako że od lat aktywnie uczestniczyw życiu wsi.Niezwykle wartościowym uzupełnieniem publikacjijest wyjątkowo bogata ikonografia, ilustrująca nie tylkodzieje parafii, ale i życia mieszkańców wsi, funkcjonowaniamiejscowego Przedszkola, Szkoły, Biblioteki, Koła GospodyńWiejskich, OSP, LKS, Zespołu wokalnego Johankioraz innych przejawów działania nieboczowskiej społeczności.Niebywałego uroku dodają dziełu liczne zdjęciaobiektów przyrodniczych, ukazujące malowniczość tegoterenu, podkreślające jedność człowieka i przyrody.Książkę kończą wzmianki etnograficzne, np. opisyzwyczajów weselnych, imprez artystycznych, a także prezentacjatwórczości poetyckiej nieboczowian. Lekturapozwala zatem poznać charaktery mieszkańców wsi, którzykształtowali swoją tożsamość w niemal corocznej, permanentnejwalce z groźnym żywiołem.Jest też i inny aspekt książki Barbary Mazurek. Z treścidzieła wyłania się i to „nowe”, „nieznane”, z którymbędą musieli zmierzyć się mieszkańcy Nowych Niebo-1 B. Mazurek, Wieś Nieboczowy nie zniknie z naszych serc.<strong>Racibórz</strong> 2009, Wyd. SCRIBA, ss.128.26


RECENZJEWarto zatem przytoczyć go w całości i uważnie wczytaćsię w jego treść.Pusta i ponura stanie się dolina,Gdy dla naszej wsi wybije ostatnia godzina.Domy bez życia, opuszczone pola,To mieszkańców Nieboczów bezlitosna dola.Opuszczać na zawsze swe rodzinne strony,Z troską, obawą i z sercem ściśnionym.Aby dolina przez powódź oszczędzona była,Ta mała społeczność wieś swą poświęcić ma.I bez sprzeciwu iść w różne świata strony,Nieboczowy w księdze historii będą uwieńczone.Zniknie z mapy wieś z Niebiańskim imieniem,Pozostanie pamięć – tam są ich korzenie.Tam się urodzili, tam zakątki znane,Spokojne życie nie było nam dane.Barbara Mazurek, Wieś Nieboczowy nie zniknie z naszychserc. <strong>Racibórz</strong> 2009, Wyd. SCRIBA, ss.128.Wieś opuszczać mamy z dręczącym pytaniem,Jakie będzie to nasze nowe zamieszkanie?Czy się zazielenią te drzewa wyrwane?Czy w nowych szkołach dzieci będą lubiane?czów. Ich dzieje zapewne opisywać będą kronikarze następnychdekad XXI wieku.Patrząc na społeczny problem rodzinnej wsi BarbaryMazurek zadajemy sobie pytania: co też dzieje się w świadomościmieszkańców w zderzaniu się z zawsze możliwągroźbą katastrofy, jaką jest powódź?; co przeżywają w obliczunowych wyzwań i perspektyw, które przyniesie życiew Nowych Nieboczowach? Udzielenie odpowiedzi na tepytania – to zadanie dla nauki. Rezultaty badań byłyby,jak się wydaje, fascynującą lekturą.Tak zarysowany przedmiot badań, naszym zdaniem,ukrywa się w zamieszczonym w książce wierszu autorstwaAmelii Zając. Jest jakby jego metaforą.Myśli czarne ciągle nas nurtują,Czy nowi sąsiedzi nas zaakceptują.Lepiej lub gorzej się pourządzamy,Starzy do doliny tęskne myśli słamy.Tu wszystko swojskie, wszystko bliskie było,Jak w nowym środowisku będzie nam się żyło?Może dziś podzielą się z nami,Ci, co już poszli, swymi przeżyciami.SprostowanieBardzo przepraszamy Panią Katarzynę Falkus, studentkę edukacji artystycznej, za niezręczne przekształcenie Jej nazwiskaw artykule „Postawy 2009”, opublikowanym w 26 numerze „Eunomii” (kwiecień 2009).Redakcja27


ŚWIAT NAUKINowościbibliotecznePrezentujemy kolejną listę, znajdujących się w naszymuczelnianym księgozbiorze, nowości wydawniczychz różnych dziedzin.Dziękujemy Pani Dyrektor i pracownikom Biblioteki.1. Augustynek A. (2009). Wstęp do psychologii.Warszawa: Wydaw. Difin.2. Bauman Z. (2009). Nowoczesność i Zagłada.Kraków: Wydaw. Literackie.3. Berleant A. (2007). Prze-myśleć estetykę. Kraków:Wydaw. Universitas.4. Białostocki J. (2007). Płeć śmierci. Gdańsk: Wydaw.Słowo/obraz Terytoria.5. Błachnio A. (2008). Psychologia zdrady. Warszawa:Wydaw. Difin.6. Clair J. (2007). De immundo: apofatycznośći apokatastaza w dzisiejszej sztuce. Gdańsk: Słowo/obraz Terytoria.7. Czarnecki P. (2008). Etyka mediów. Warszawa:Wydaw. Difin.8. Damisch H. (2006). Okno w żółci kadmowej alboo tym, co kryje się pod spodem malarstwa. Gdańsk:Wydaw. Słowo/obraz Terytoria.9. Dziemidok B. (2009). Główne kontrowersje estetykiwspółczesnej. Warszawa: Wydaw. Naukowe PWN.10. Eco U. (2006). Sztuka i piękno w średniowieczu.Kraków: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak.11. Eco U. (2008). Sztuka. Kraków: Wydaw. M.Redakcja12. Ferenc T., Kowalewicz K. (red.) (2009). Interpretującfotografię: śladami Susan Sontag.13. Freedberg D. (2005). Potęga wizerunku. Kraków:Wydaw. Uniwersytetu Jagiellońskiego.14. Freeman M. (2008). Światło i oświetlenie w fotografiicyfrowej. Warszawa: Wydaw. G+J RBA.15. Gajlewicz M. (2009). Techniki perswazyjne.Warszawa: Wydaw. Difin.16. Giza M.H. (rozm.) (2005). W obiektywie: mistrzowiefotografii polskiej. Izabelin – Warszawa: RosikonPress.17. Huntington S.P. (2009). Trzecia fala demokratyzacji.Warszawa: Wydaw. Naukowe PWN.18. Ingarden R. (2009). Książeczka o człowieku.Kraków: Wydaw. Literackie.19. Jachnis A. (2007). Psychologia konsumenta:psychologiczne i socjologiczne uwarunkowaniazachowań konsumenckich. Warszawa: OficynaWydawnicza Branta.20. Kopińska V. (2008). Współczesna młodzież wobecproblemu wolności. Toruń: Wydaw. EdukacyjneAkapit.21. Koyma-Richard B. (2008). Manga. 1000 lat historii.Warszawa: Wydaw. Naukowe PWN.22. Paszkowski M. (2008). Odkryj w sobie kreatywności.Warszawa: Wydaw. Difin.23. Podgórski R.A. (2008). Homo sociologicusw strukturze wartości. Rzeszów: Wydaw. OświatoweFosze.24. Potocka M.A. (2007). Estetyka kontra sztuka.Warszawa: Wydaw. Aletheia.25. Potocka M.A. (2008). To tylko sztuka. Warszawa:Wydaw. Aletheia.26. Shermer M. (2009). Rynkowy umysł. Warszawa:Wydaw. CIS.27. Świechowski Z., Świechowska E. (2005). Sztukapolska. Romanizm. T. 1. Warszawa: Wydaw.Arkady.28. Wilkoszewska K. (red.) (2008). Czas przestrzeni.Kraków: Wydaw. Universitas.29. Zagórski K. (red.) (2009). Życie po zmianie: warunkiżycia i satysfakcja Polaków. Warszawa: Wydaw.Naukowe Scholar.30. Zlat M. (2008). Sztuka polska. Renesansi manieryzm. T. 3. Warszawa: Wydaw. Arkady.28


niezależny dodatek studencki nr 7 (36) – październik 2009Studenckie Koło Naukowe Fotografii ArtystycznejFOTON„ MiasteczkoFoto: Agnieszka GogolewskaMiłosierdzia”1


„ Miasteczko Miłosierdzia”biskupa Nathana w Branicachw obiektywie „Foton’u”dr Barbara PiechaczekInwentaryzacja fotograficzna zabytkowego założenia Szpitaladla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Branicach w dniach 17-19.04.2009 r.Foto: Adam RokoszFoto: Archiwum FOTON-uWe wsi Branice na południu woj. opolskiegow latach 1904-1939 biskup Nathan wzniósł Szpitaldla Nerwowo i Psychicznie Chorych, zwyczajowonazywany „Miasteczkiem Miłosierdzia. Byłto drugi taki co do wielkości szpital w Europie. Jakwspomniano wcześniej założenie to przypominałomiasteczko, ponieważ kompleks szpitalny składałsię z wielu budynków o różnym przeznaczeniu,np. pawilony dla chorych, pralnia, kotłownia,szklarnia, chlewy, stajnie oraz kościół pw. ŚwiętejRodziny, basen w piwnicach budynku „A”, altanyrekreacyjne, park i ogród oraz klasztor dla 120sióstr zakonnych pracujących z chorymi.Z powodu złego zarządzania szpitalemna początku XXI w. przeznaczono go do likwidacji.Zrozpaczona miejscowa społeczność zorganizowałasię i zawiązała stowarzyszenie CaritasChristi, aby spróbować uratować dzieło biskupa.Głównym celem jego członków było niedopuszczeniedo skreślenia placówki z listy szpitaliPamiątkowe zdjęcie.oraz powstrzymanie dewastacji budynków. Kolejnąiskierka nadziei był wybór na stanowisko dyrektoraKrzysztofa NazimkaW takim duchu jesienią 2008 r. członkowie stowarzyszenia Caritas Christi zaprosili do współpracy władze samorządowe, nowegodyrektora szpitala Krzysztofa Nazimka, dyrektora Powiatowego Muzeum Ziemi Głubczyckiej w Głubczycach i Katarzynę Maler ze StowarzyszeniaMiłośników Muzeum i Ziemi Głubczyckiej w Głubczycach. Na wspólnym spotkaniu między innymi zwrócono uwagę na potrzebęzinwentaryzowania pamiątek ocalałych po biskupie Nathanie oraz znikomą świadomość wartości zabytkowych i artystycznych obiektów,nawet w środowisku lokalnym.Wiadomym jest, że najcenniejszym w zespole szpitala jest kościół Świętej Rodziny zbudowany w l. 1929-32. W jego wieży projektantumieścił zbiornik na wodę pitną, dzięki czemu pełniła ona również rolę wieży ciśnień. Program ideowy wzorowano na starożytnych bazy-2


Foto: Adam Rokoszlikach chrześcijańskich. Wpływ ten najpełniej zauważyć można w przepięknychmozaikach wykonanych przez benedyktyna brata Notkera Beckeraz opactwa w Maria Lach. Sprzęty i elementy kute to najpiękniejsze„art deco” w Polsce. Na szczególną uwagę zasługują „anielskie kraty”z przedstawieniami około dwustu aniołów wg projektu E. Utingera,chrzcielnica oraz witraże z Monachium.Stowarzyszenie Catitas Christi chciało do współpracy pozyskać ludzimłodych związanych ze sztuką. Na propozycję współpracy odpowiedzielistudenci koła fotograficznego „Foton” przy Państwowej WyższejSzkole Zawodowej w Raciborzu, działającego pod kierunkiem mgrGabrieli Harbom-Rokosz, oczywiście za zgoda władz uczelni. Zadaniemstudentów było wykonanie dokumentacji fotograficznej zespołu szpitala,która pomoże w opracowaniu publikacji. Dyrektor Zespołu Szkół w Branicachzapewnił dwa nieodpłatne noclegi, panie ze stowarzyszenia CaritasChristi podjęły studentów poczęstunkiem na ognisku.Praca studentów w Branicach dała wszystkim zainteresowanymwiele korzyści. Główni zainteresowani – braniczanie przy dobrejwspółpracy i niewielkich kosztach otrzymają materiał do publikacji.Studenci, z punktu widzenia wykładowcy, młodzi ludzie mieli okazjęposzerzyć swoją wiedzę o regionie oraz zetknąć się z cennym i małoznanym obiektem historycznym. Istnieje także możliwość <strong>pełne</strong>j realizacjiprojektu, to znaczy od zamysłu artystycznego do jego realizacjiw formie publikacji. Pobyt studentów to również reklama uczelni w powieciegłubczyckim.„Bo wielkim Poetą był”,czyli przemilczany JubileuszWrzesień bieżącego roku obfitował w wiele okrągłychrocznic. Otworzyły go obchody, mocno upolitycznione wskutekpodejmowanych przez Rosjan prób rewizji najnowszej historii,siedemdziesięciolecia napaści hitlerowskich Niemiec na PolskęJuliusz Słowackiźródło: www.mbp.info.kalisz.pli rozpoczęcia II wojny światowej. 17 września z kolei przypadłasiedemdziesiąta rocznica tragicznej dla naszego narodu realizacjipostanowień paktu Ribbentrop-Mołotow. Nawet dwudziestoleciepowołania rządu Tadeusza Mazowieckiego uczczono w tymroku bardzo hucznie. Dobrze, że nie przechodzimy, jako wspólnota,obojętnie wobec tych ważnych faktów dziejowych. Dbałość o pamięćhistoryczną ma ogromne znaczenie kulturowe, edukacyjne, geopolitycznei psychologiczne. Szkoda jednak, że wśród tych licznych obchodówrocznicowych zagubił się jubileusz szczególny – dwusetnarocznica urodzin jednego z największych Polaków w całej naszejhistorii. Tego, „który królom był równy” – Juliusza Słowackiego.To prawda, Sejm Rzeczypospolitej ogłosił rok 2009 RokiemSłowackiego (w kwietniu przypadła także sto sześćdziesiąta rocznicaśmierci autora Króla Ducha), ale na tym w istocie się skończyło.Owszem, nieliczne środowiska (zwłaszcza uniwersyteckie i szkolne)starały się w jakiś sposób – poprzez sympozja, konferencje, konkursyitp. - upamiętnić tę ważną datę, jednakże obchody te miały charakterlokalny i ograniczony. W powszechnej świadomości współczesnychPolaków i w przekazach medialnych, mających ogromny wpływna kształtowanie tej świadomości, rocznica urodzin Wieszczaz Krzemieńca w ogóle nie zaistniała. Ten smutny fakt jest bezsprzecznymdowodem na zanik potrzeby odwoływania się członków polskiejwspólnoty narodowej do zapisanych w dziełach Słowackiego,ale nie tylko, bo także w twórczości Adama Mickiewicza, ZygmuntaKrasińskiego, Cypriana Norwida, wielkich idei, będących dlanaszych pradziadów, dziadów i ojców prawdziwym drogowskazemetycznym, patriotycznym, a nawet religijnym.3


Portret Juliusza Słowckiego malowany przez TytusaByczkowskiego w Dreźnie, w 1831 roku.źródło: http://pl.wikipedia.org/Jednym z przykładów kultu wieszczów w dobie zaborów możebyć działalność Wincentego Lutosławskiego, znakomitego filozofa,który zainicjował, będący zalążkiem harcerstwa, ruch młodych ludzi(organizacja „Eleusis”), pragnących budować życie społeczne i narodowew oparciu o ideały romantyków, w tym Juliusza Słowackiego.Również w okresie międzywojennym, w wolnej Polsce, wielcypoeci romantyczni byli traktowani z ogromną atencją i byli obecnize swoimi dziełami w powszechnej świadomości społecznej.Wielbicielem, jednym z licznych, twórczości JuliuszaSłowackiego był marszałek Józef Piłsudski, który doprowadziłdo sprowadzenia do kraju prochów wielkiego Poety. W czerwcu1927 roku trumna z doczesnymi szczątkami Słowackiego zostałaprzywieziona z Paryża, z cmentarza Montmartre, do Polski. Byłto triumfalny powrót: trumna płynęła Wisłą z Gdańska do Krakowana pokładzie statku „Mickiewicz” (co miało swój niezwyklesymboliczny wymiar), który zatrzymywał się w wielu portachrzecznych, stwarzając okazję do złożenia hołdu Poecie przezmieszkańców danego regionu. Finałem tej niezwykłej peregrynacjibyła uroczystość pogrzebowa na dziedzińcu zamku wawelskiego.Prochy genialnego twórcy spoczęły Krypcie Wieszczów Narodowych,obok doczesnych szczątków w sarkofagu z czarnego marmuru,zaprojektowanym przez Adolfa Szyszko-Bohusza.Godna podkreślenia jest fascynacja poezją autora Lilii Wenedy,odczuwana i wielokrotnie wyrażana przez Sługę Bożego JanaPawła II. Karol Wojtyła, podobnie jak wielu innych absolwentówprzedwojennych gimnazjów klasycznych, znał na pamięć mnóstwotekstów Wieszcza, chętnie je cytował w homiliach i innych wypowiedziach.Paradygmat romantyczny został niestety obecnie odsuniętyna margines, a gruncie rzeczy odrzucony. Stało się to, co przewidywała,a właściwie postulowała w latach dziewięćdziesiątych XX wiekuprof. Maria Janion, znakomita znawczyni literatury romantycznej,która – o ironio! – konsekwentnie zniechęca Polaków, a ściślej polskąinteligencję humanistyczną, do traktowania twórców naszego romantyzmu(w tym i Słowackiego) jako przewodników, nauczycieli,mistrzów. Postmodernistyczna metodologia historycznoliteracka,chętnie stosowana m.in. przez Marię Janion, lekceważy tradycyjną,charakterystyczną dla tragicznej historii naszego narodu perspektywęoglądu wielkiej poezji romantycznej. Również wszechobecna kulturamasowa, niedoceniająca sztuki wysokiej i preferująca banalną,permanentną rozrywkę, przyczynia się do ciągłego wypieraniaze świadomości społecznej wartości wiążących się z twórczością narodowychwieszczów. Nacisk kładziony na prymitywną ludycznośćnie sprzyja koncentracji na trudnych i głębokich treściach, zawartychw dziełach m.in. Słowackiego, Norwida, Mickiewicza, Krasińskiego,a także Wyspiańskiego, Żeromskiego i innych strażników świętegoognia polskości. Owo zabawowe nastawienie sprawiło, że ogromnąpopularność, zwłaszcza wśród młodzieży szkolnej, zdobyła scenaz powieści Witolda Gombrowicza Ferdydurke, obrazująca lekcjęjęzyka polskiego … o Słowackim. Mamy tu do czynienia z groteskowym(czyli jakoś zbieżnym z charakterem dzieła Gombrowicza)nieporozumieniem. Intencją pisarza, notabene admiratora poezjiSłowackiego (co pewnie dla wielu osób jest zaskakującym faktem),bynajmniej nie było wyszydzenie twórczości autora Beniowskiego,czy też nawet satyryczne ukazanie rzeczywistości przedwojennejpolskiej szkoły, lecz prezentacja tragicznego w istocie mechanizmu,który sprawia, że wielkość zawarta w twórczości Słowackiegoi innych wybitnych pisarzy jest w gruncie rzeczy nieprzekazywalna,ponieważ potencjalni odbiorcy (między innymi albo przede wszystkimuczniowie) cechują się niedojrzałością (symbolizowaną przezGombrowiczowską „pupę”), skutecznie impregnującą ich umysłyna wartości, które ich niepomiernie przerastają. Ale szkoła, którąprzedstawił Gombrowicz, przynajmniej jeszcze starała się (co prawdanieudolnie) wpoić uczniom przekonanie, bezdyskusyjnie prawdziwe,że „Słowacki wielkim poetą był”. Obecnie, niestety, zrezygnowanoz realizacji tej misji. Dwadzieścia sześć lat temu, w 1983roku, podczas warszawskich obrad Forum Polonistycznego znakomiciprzedstawiciele środowiska teoretyków i historyków literatury orazjęzykoznawców dyskutowali na temat dwóch projektów reformy programunauczania języka polskiego w liceum: ministerialnego i tzw.społecznego (przygotowanego przez NSZZ „Solidarność”, ale nazwytej wówczas, jak wiadomo, nie można było oficjalnie używać).Wśród wielu poruszanych problemów znalazł się również dylematnastępujący: czy z mistycznego okresu twórczości Słowackiegowłączyć do spisu lektur dwa utwory (Sen srebrny Salomei lub KsiądzMarek oraz Genesis z Ducha), czy też zadowolić się tylko jednym.Obecnie o twórczości mistycznej Juliusza Słowackiego próżno szukaćwzmianki w podręcznikach szkolnych. Przeciętny absolwent liceumnawet nie wie, że takie zjawisko istniało. Z całej twórczości autoraSamuela Zborowskiego pozostały w kanonie lektur żałosne strzępy:fragmenty (sic!) Balladyny (w gimnazjum) i Kordiana (w liceum),pojedyncze wiersze liryczne. Ta negatywna zmiana, ten ewidentnyregres obrazuje skalę wypierania ze świadomości zbiorowej zjawiskatak ważnego dla naszego narodu, jakim jest zespół idei, przemyśleń,proroctw nawet, zawarty w dziełach Poety.Tę pesymistyczną refleksję pragnę zakończyć przywołaniemsłynnej frazy z wiersza Testament mój. Jest to swoiste proroctwo,a jednocześnie błogosławieństwo (lub przekleństwo): twórczośćJuliusza Słowackiego, patronującego ulicy, przy której znajdujesie główny budynek naszej uczelni, nie będzie dawała nam, Polakom,spokoju. Poeta pragnął za życia, pragnie i po śmierci, byśmymy – Jego rodacy – wyzwalali się z wszystkiego, co brudne, małe,złe, a stawali się „aniołami”, a więc istotami przedkładającymi to,co duchowe, wysokie, nad wymiar jedynie materialny, horyzontalny.Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,Co mnie żywemu na nic... tylko czoło zdobi;Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,Aż was, zjadacze chleba - w aniołów przerobi.kz4

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!