12.07.2015 Views

Romano Atmo nr11 - Związek Romów Polskich w Szczecinku

Romano Atmo nr11 - Związek Romów Polskich w Szczecinku

Romano Atmo nr11 - Związek Romów Polskich w Szczecinku

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Już wkrótce<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>w prenumeracie!Kobiety romskie jednocząswoje siłyModa romskana scenieHOLLYWOOD<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>Michael Caine


Spis treściSłowo od redaktora naczelnego ................................................................................ 3AKTUALNOŚCIMSKR protestuje przeciwko Konkursowi Miss Romów ................................................. 4Czescy nauczyciele uczą się o romskich rodzinach z podręcznika ................................. 5Romowie w Szwecji ................................................................................................. 6REPORTAŻKu równości i równouprawnieniu .............................................................................. 8Sztuka tańca i cygańskie festiwale ............................................................................ 13ROMOWIE JAKICH ZNAMRozstrzygnięcie konkursu ........................................................................................ 16Zwycięskie opowiadanie "Łe miro draboro, łe" .......................................................... 16DE GILA podbija serca publiczności .......................................................................... 21Romowie wczoraj i dziś ........................................................................................... 23Gdy zapłoną znicze ................................................................................................. 26ROMOWIE W HOLLYWOODMichael Caine ......................................................................................................... 28URODAO włosach raz jeszcze ............................................................................................. 30Moc aromaterapii .................................................................................................... 30Szkodliwe czy nie? .................................................................................................. 31MODANajpiękniejsze stroje sceniczne Studia Mody Romskiej ............................................... 32ROMANO ATMO w prenumeracie .............................................................................. 34Zrealizowano dzięki dotacjiMinistra Spraw Wewnętrznych i Administracji<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>


Słowo od redaktora naczelnego„Jesienne chmury już pędzi wiatr w dalekie strony w daleki świat”. Tak brzmiąsłowa piosenki o jesieni. I chociaż jesień nie jest ulubioną porą wielu mieszkańcówPolski, ja uważam , że każda pora roku jest piękna. Również jesień zeswoimi barwami i kolorami. Pomyślmy jak byłoby monotonnie i nudno, gdybyprzez cały rok była jedna pora roku. A tak mamy urozmaicenie w przyrodzie iwe własnym życiu. Kiedyś pory roku wyznaczały i narzucały określony sposóbżycia dla taborowych wędrujących Romów. Jesień oznaczała, że nadchodzi kreswędrówki. Romowie osiedlali się na zimę i czekali aż przyjdą ciepłe dni. W życiukażdego człowieka jest bardzo różnie. Raz jesteśmy radośni jak wiosna, innymrazem melancholijni lub smutni jak jesienne wieczory. Ale gdybyśmy nie przeżylijesiennej słoty, to czy docenilibyśmy piękny letni dzień? Życie ludzkie jest bardzopodobne do czterech pór roku. Po pięknych, spokojnych i szczęśliwych dniachprzychodzą dni pełne niepowodzeń, smutku i żalu. Nie smućmy się, gdy dopadnie nas choroba, wirusy, katar imamy zawalone gardło. Po prostu cieszmy się, że żyjemy tu i teraz, że jesteśmy, bo po każdej burzy wyjdzie słońce,jak po nocy dzień. Więc cieszmy się życiem, nawet w jesienne deszczowe wieczory.Najważniejszy jest spokój ducha.Javia jesień. Roma haredyr syr tradenys pe wesza vurdonenca to dre dała tsiona rodenys peskiekvatery kaj vent te pszebesien dre khera, dre tatypen. Desało sys <strong>Romano</strong> dzipen i kana peskiepszyrypyren haratune ciry, syr sys Roma sare khetane. Na sys to nasvalipena desałe syr kana paninen,haredyr Roma frejdzionys romane dzipnatyr. Koneskie sys dre szero sałeś nasfalipena, sałeśvirusy, kon doj dzinełys virusendyr. Roma vydykhenys syr najsygiedyr nijał kaj te javeł kaj sygo te vytraden pałepe vesza, bo doj sys łengro barvalipen, frejda i pocieh. Dykhenys jek pe jekhestyr, a kana so pe kiereł sare manuszadzinen. I nasvalipena, i bida na jekheskie dre jakha zadykheł, desało manuszeskro dzien.. Ale but zależynełmendyr kokorendyr syr jamare dzipnasa pokierynasam. Na dykhas pe konestyr kaj kon mengie te deł tylko kierassaro kaj korkore te das peskie rada dre ta neve ciry sałe javne kana.Javen saste i bahtale sare łatsie manuszaRoman ChojnackiRomanes OsiuRedakcja <strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>Stali współpracownicyRedaktor naczelny:Roman ChojnackiZespół redakcyjnyMagdalena BaranLila OleszkiewiczAnna SamborskaDamian <strong>Romano</strong> Puszczykowski<strong>Atmo</strong>Joanna ChojnackaMateusz BabickiAnna SzymańskaADRES REDAKCJI:Plac Wolności 12, 78 – 400 Szczecinek,tel/fax 094 37 250 98,zrp.romanoatmo@wp.pl; www.romowie.comNakład: 500 egz.Skład: D. Puszczykowski, A. Samborska


Prezydent Czech Vaclav Klaus chwali wysiłki zmierzającedo przedstawienia na mapie historii RomówPodczas wrześniowego otwarcia wystawy zdjęć pokazującychzagładę Romów w czasie II wojny światowej,prezydent Czech Vaclav Klaus podkreślił wagęstarań powrotu do historycznych romskich korzenioraz pochwalił przedstawianie na mapach miejsc ichcierpienia. ,,To ważna rzecz gromadzić materiały dotyczącemniejszości romskiej’’ – powiedział prezydentRepubliki Czech. Jego zdaniem to dobrze, że po Pradzewystawa przedwojennych zdjęć Romów i Sinti będziekrążyła po innych czeskich miastach.Cenek Rużiczka – szef Komitetu na rzecz Zadośćuczynieniaza Romski Holocaust twierdzi, iż znacznaczęść Czechów traktuje Romów jako wrogi element pomimofaktu, że Romowie są obecni na obszarze Czechod ponad 600 lat. ,,Ta ekspozycja powinna uświadomićwiększości Czechów, że Romowie i Sinti zawsze byliczęścią ziem czeskich’’ – dodał Rużiczka.To kolejna wystawa dotycząca Romów, która mamiejsce w Welecznym Pałacu w Pradze. Rok temu odbyłasię ekspozycja zdjęć ilustrujących losy romskichofiar Holocaustu. Eksponaty to rodzinne zdjęcia orazunikatowy rysunek wykonany przez przedstawicielaczeskich Sinti w oświęcimskim obozie zagłady. Wczasie pierwszej republiki (Czechosłowacja w latach1918 – 38) morawscy Romowie prowadzili przeważnieosiadły tryb życia, podczas gdy Romowie z Czech żyliw sposób typowy dla koczowników. Sinti zamieszkiwaliKraj Sudetów w Północnych Czechach.W roku 1940 władze kontrolowanego przez NiemcówProtektoratu Czech i Moraw zakazały koczowniczegotrybu życia. W 1942 sporządziły listę wszystkichCyganów. Obejmowała ona 6.500 nazwisk. Część znich trafiła do obozów internowania w Letach w Czechachi Hodoninie koło Konstanty na PołudniowychMorawach. Niemal 5.000 Romów zostało przetransportowanychdo Auschwitz, skąd powróciło zaledwie583.W wyniku tego zaledwie kilka tysięcy rodowitychczeskich Romów i ich potomków żyje obecnie w 10– milionowych Czechach. Reszta romskiej społecznościszacowanej nawet na 250 tysięcy osób jest Romamipochodzenia słowackiego.Czescy nauczyciele uczą się o romskich rodzinach z podręcznikaRomskie dzieci nie umieją powiedzieć ,,proszę”,gdyż w ich języku nie ma odpowiednika tego słowa– pisze Iweta Pape – Romska kobieta z wyższymwykształceniem, która ma doświadczenie w nauczaniuromskich dzieci we wschodniej Słowacji, a którawydała niedawno podręcznik dla nauczycieli – donosidzisiejsza Młada franta (Mdf). ,,Główną przeszkodą dlanauczycieli jest brak znajomości romskich wartości” –mówi Pape w swym podręczniku pod tytułem ,,Jak pracowaćz romskimi uczniami”, który we wrześniu miałbyć rozpowszechniony wśród czeskich nauczycieli.Według Pape, karta wartości romskich jest innaniż większości społeczeństwa. Wykształcenie nie jestw pierwszej trójce wśród której są rodzina, zdrowiei szczęście. Romskie dzieci nie są przyzwyczajonedziękować. Zamiast dziękować Romowie chwalą sięnawzajem – mówi Pape. Gdy proszą o coś, Romowienie umieją powiedzieć po czesku ,,proszę”, gdyż wich języku nie ma odpowiednika tego słowa. Zamiasttego mówią ,,Bądź tak dobry i zrób to” – podsumowujePape.Rzymskokatolicka misja charytatywna zaatakowanaza udzielanie schronienia RomomMieszkańcy Pawi we Włoszech zaatakowali RzymskokatolickiOśrodek Pomocy za udzielanie przez niegoschronienia Romom. W ostatnich miesiącach wieluRomów było napadanych z powodu tego, że są weWłoszech. Najgorszą zbrodnią było podpalenie przezbandę nastolatków obozu Romów i Sinti, w wynikuktórego dzieci zginęły w płomieniach. Mimo to, niewieludziennikarzy ma odwagę twierdzić, że ci przestępcysą faszystami.Teraz mamy nowy przypadek: napad na Kościół dlaRomów. Ci ludzie zostali wzięci pod opiekę przez Kościół,nie byli brudni, nie sprawiali kłopotu i mimo, iżmieszkali w skromnych warunkach jak w każdym kościelnymprzytułku, byli osobami niepożądanymi.Należy podkreślić fakt, że tym razem zaatakowanizostali nie Romowie/Sinti, lecz Kościół!!! Dlaczego?Za to że ośmielił się pomóc Romom. Jest to w pewnymsensie ostrzeżenie dla Kościoła w Europie. Napastnicychcą mu dać do zrozumienia, że jeśli będzie pomagałRomom i Sinti, będzie ponosił tego konsekwencje.Wiadomo, że Kościoły z własnej inicjatywy lub wramach Konferencji Europejskich Kościołów pomagałyromskim i nieromskim organizacjom pozarządowymw pracy na rzecz ulżenia Romom i Sinti w ich ciężkiejsytuacji. Europejskie władze muszą działać od zaraz.przyg. M. Babicki<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>


Romowie w Szwecji2 grudnia 1999 roku Parlament Królestwa Szwecjiprzyjął rządowe propozycje dotyczące ujednoliceniapolityki prowadzonej w stosunku do mniejszości, przyznająctym samym mieszkającym w tym kraju Romomstatus mniejszości narodowej, a językowi romskiemurangę oficjalnego języka mniejszości.Historia obecności Romów w Skandynawii niejest dokładnie znana. W Szwecji ludność romska jestobecna od XVI wieku. W Sztokholmskiej KsiędzeMedytacji duchowny Olai Petri opisał jak liczna grupaRomów przybyła do miasta w roku 1512. Określiłich mianem Taterzy. Do mniej więcej 100 lat temu bylizamiennie nazywani Tatarami (określenie włóczęgów,wędrowców) bądź Cyganami. Przez wiele wieków Romowie,którzy przybywali do Szwecji, byli następnieprzesiedlani do Finlandii, będącej wówczas częściąszwedzkiego imperium. W Szwecji, tak jak i w innychkrajach władze świeckie i kościelne wydawały w XVIIwieku dekrety nakazujące Romom opuszczenie kraju.W XVIII wieku wiele osób narodowości romskiej byłowcielanych do wojska. Pozostali wysyłani byli do przymusowejpracy oraz nakazywano im osiedlenie się. Zakazdla imigracji Romów został wprowadzony w roku1914 i obowiązywał do 1954. W okresie pomiędzy Ia II wojną światową kwestia Cyganów i Tatarów byłaprzedmiotem burzliwej debaty, gdzie dominowały akcentyrasistowskie i tendencyjne spojrzenie z punktuwidzenia biologii.W porównaniu z innymi krajami ludność Szwecjibyła w przeszłości jednolita narodowo. Obecnie jestto już nieaktualne, gdyż 1 na 5 mieszkańców tego krajuma inne niż szwedzkie korzenie etniczne. W chwiliobecnej społeczność romska w Szwecji liczy około40.000 – 50.000 osób łącznie z wędrowcami. Liczba tajest trudna do zweryfikowania, gdyż szwedzkie statystykiludnościowe nie zawierają szczegółów kontekstuetnicznego.Romska populacja w Szwecji nie jest jednolita.Składają się na nią potomkowie romskich grup przybyłychw XVI wieku, jak i Romowie którzy przyjechalido Szwecji w II połowie XX wieku. Wśród najstarszychgrup jest 3.200 fińskich Romów Kale. Wieluz nich przemieszcza się tam i z powrotem pomiędzydwoma tymi krajami. Również wędrowcy szacowanina 20.000 mają swe korzenie w XVI wieku. W składromskiej społeczności w Szwecji wchodzi także 2.500Romów kalderyjskich, których praojcowie przybyli tujako imigranci prawie 100 lat temu. Większość z pośród15.000 Romów spoza Europy Północnej, przybyłado Szwecji w latach 60 – tych XX wieku lub później.Część przybyła jako uchodźcy z krajów powstałych porozpadzie Jugosławii. 5.000 Romów z Bośni i Hercegowinyznalazło w Szwecji azyl. Wśród Romów spozaEuropy Północnej wielu osobiście doświadczyło Porajmos– Romskiego Holocaustu w czasie II wojny światowej.Z różnorodnym pochodzeniem wiążą się także różnicedialektów języka romskiego. Pomimo tych różnicRomowie podkreślają, że stanowią jeden naród. Wspólnewartości, kultura, tradycja i doświadczenie dodatkowospajają ich. W kwestii wiary Romowie są wyznawcamiluteranizmu, katolicyzmu, greckiego prawosławiaoraz islamu. Niektórzy Romowie należą do WolnychWspólnot Kościelnych.Romowie w Szwecji prowadzą od lat 60 – tychosiadły tryb życia. Większość mieszka w największych<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>


Ku równościREPORTAŻi równouprawnieniu...W dniach od 25 do 28 września w miejscowości Borne Sulinowo odbyły się warsztaty dla kobietromskich, mające na celu przeciwdziałanie dyskryminacji kobiet romskich w społeczeństwie. Na tenczas do Bornego zjechało blisko trzydzieści kobiet. Podczas zajęć uczestniczki poprzez ćwiczenia, dyskusjei różnego typu scenki uczyły się, jak nie dopuścić do naruszenia granic zarówno psychicznych,jak i fizycznych, jak poczuć się bezpiecznie w każdej sytuacji i jak podejmować decyzje i konsekwentnieje realizować.Uczestniczki zapoznały się ze skutecznymi metodamikomunikowania się i wyrażania własnych potrzeb, emocji,własnego zdania oraz jak umiejętnie (nie agresywnie)bronić własnych racji. Dowiedziały się również, co robićw sytuacji zagrożenia zarówno fizycznego, jak i emocjonalnego.Co zrobić, by nie doszło do sytuacji agresywnejczy w jakiś sposób zagrażającej. Warsztaty miały równieżna celu wzmocnienie poczucia wyższej wartości, siły psychiczneji fizycznej oraz uświadomienie, że nikt nie maprawa do naruszania naszych granic. Warsztaty cieszyłysię bardzo dużym zainteresowaniem, wzięły w nich udziałkobiety z całej Polski. Wszystkie panie po przyjeździe domalowniczej miejscowości jaką jest Borne Sulinowo i zapoznaniemsię z okolicą, zostały zaproszone na uroczystąkolację bankietową.dzień zapowiadał się jeszcze ciekawiej...Środa rozpoczęła się od wspólnego śniadania. Następniewszystkie uczestniczki zaproszono na warsztaty.Tam dopiero czekała na nie zabawa... Zajęcia prowadzonebyły przez specjalnie wykwalifikowaną trenerkę, którametodą WenDo uczyła kobiety i dziewczęta samoobronyi asertywności. Dużą uwagę przywiązywano do uczeniawspółpracy i solidarności w grupie, pomagania sobie nawzajem.Drugi dzień warsztatów polegał na przełamaniubariery nieśmiałości. Podczas zajęć kobiety otworzyły się,mówiły o swoich problemach, rozmawiały z trenerką, odgrywałyróżnego typu scenki.Zapoznawcza kolacja w pensjonacie "Jomir" przebiegaław miłej i sympatycznej atmosferze.Panowała bardzo przyjemna i życzliwa atmosfera, paniezapoznały się ze sobą, długo rozmawiały, wymieniałypoglądy na temat swoich przeżyć, jak również przejawówdyskryminacji której doświadczyły. Po kolacji wszystkieuczestniczki warsztatów udały się do swoich pokoi. DrugiByły również zajęcia praktyczne, podczas których każdaz Pań musiała (oczywiście jeżeli chciała – nic na siłę)połamać deskę o grubości 2 cm. Podczas wykonywaniatego zadania było dużo śmiechu i zabawy, ale ten wymagającydużych pokładów siły wewnętrznej eksperymentudał się większości Pań. Trzeci dzień warsztatów przebie-<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>


Jeśli ktoś jeszcze uważa, że kobietyto słaba płeć, to bardzo sie myli.Podczas warsztatów deski pękałyjedna za drugą.gał również w atmosferze dobrej zabawy. Wszystkie panieodgrywały scenki ukazujące przykre sytuacje które jespotkały. Następnie wszystkie uczestniczki wypowiadałysię na temat sposobów, w jaki można rozwiązać zaistniałąsytuację. Trening miał na celu ukazanie, jak w sposóbasertywny rozwiązywać trudne sytuacje i jak do nich wogóle nie dopuszczać.Osoba asertywna to taka, która ma jasno określonycel i potrafi kontrolować własne emocje, nie poddaje sięzbyt łatwo manipulacjom i naciskom emocjonalnym innychosób. Asertywność nie oznacza ignorowania emocjii dążeń innych ludzi, lecz raczej zdolność do realizacji założonychcelów, mimo negatywnych nacisków otoczenia,racjonalną dbałość o własne interesy z uwzględnienieminteresów innych. Oczywiście oprócz zajęć warsztatowychpanie mogły również wypocząć i zrelaksować siępodczas zorganizowanych poprzez koordynatora atrakcji.Podczas warsztatów te uczestniczki które tego potrzebowały,mogły skorzystać z pomocy psychologa. Czwartegodnia prawnik udzielił paru porad prawnych, zapoznałkobiety romskie z obowiązującym prawem, wyjaśnił cozrobić i do kogo się udać w nietypowych sytuacjach.Warsztaty były bardzo ciekawe i cieszyły się dużympoparciem ze strony przybyłych kobiet. Jak same stwierdziły,takie spotkania są bardzo potrzebne, gdyż pomagająprzeciwdziałać dyskryminacji, z którą spotykają się kobietyromskie na co dzień. A co twierdzą same kobiety?Zapytaliśmy je o to.Pani Krystyna Gil – Prezes Stowarzyszenia KobietRomskich.- Zanim zaczniemy rozmowę na temat pani pracyzawodowej, porozmawiajmy o Pani życiu prywatnym.Jest Pani jak dotąd jedyną kobietą romską która byłamotorniczym tramwaju?K. G. - Tak zgadza się. Byłam pierwszą i ostatnią kobietąromską, która pracowała jako motornicza tramwaju.Była to praca bardzo odpowiedzialna, bardzo ciężka, jak<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>i również nietypowa dla kobiety. Jednak musiałam pomócmężowi w utrzymaniu domu. Były to lata od 1975do 1990.- Jak rozpoczęła się Pani praca? Jak wiemy w tamtychczasach kobiety romskie bardzo rzadko podejmowałyzatrudnienie?K. G. - Nie zgodzę się z tym. Kobiety romskie, jaktylko zaczęła się budować Nowa Huta, podejmowały różnegotypu prace, np. prace w sklepach.- Czyli to pewien mit, stereotyp dotyczący kobietromskich, który na pewno trzeba zmienić?K. G. - Tak kobiety romskie pracowały i pracują dodzisiejszego dnia, jeżeli czas im na to pozwala. Znamwiele takich rodzin które pracują.- A czy pamięta pani jakieś ciekawe zdarzenia z czasówkiedy pracowała Pani jako motornicza?K. G. - Tak, tak pamiętam kilka takich zdarzeń. W jednymz takich zdarzeń uczestniczył milicjant, który zasnąłw tramwaju i z trzy razy przejechał z pętli na pętlę. Jednaknie budziłam go. Dopiero gdy zajechałam do zajezdni,podeszłam do niego i powiedziałam do ucha „piszemymandacik”? W tym samym czasie obudził się i był bardzozdziwiony tym, co się dzieje, nic nie pamiętał. Żartowałam,że wpisze mu mandat za jazdę bez biletu. Wówczastrochę się przestraszył, przeprosił i poszedł sobie.- W obecnej chwili kieruje Pani StowarzyszeniemKobiet Romskich w Polsce? Jaki jest główny cel funkcjonowaniatego Stowarzyszenia?K. G. - My mamy bardzo szeroki zakres obowiązków,nie jesteśmy skoncentrowane na jednym działaniu, bo jakokobiety romskie i jako stowarzyszenie obejmujemy terendziałania całej Polski. Jesteśmy Stowarzyszeniem, któredziała od 2000 roku. Naszym głównym celem jest podniesienieautorytetu kobiet romskich, chcemy im pokazaćże można żyć inaczej. I jednocześnie przełamać istniejącystereotyp. Ukazujemy, iż nasz głos, głos kobiet jest równieżważny i słyszalny. Ja również żebym mogła działać


społecznie i zarazem charytatywnie, musiałam mieć cicheprzyzwolenie męża. Jednak teraz na przykład, aby tubyć, musiałam zostawić wszystko pod okiem męża. Mążmnie wspiera w moich działaniach, pomaga mi w mojejdziałalności. I to nie jest tak, że tylko mężczyzna ma cośdo powiedzenia. My również mamy prawo do wyrażaniaswoich myśli, tego co czujemy.- Na ile zmienia się obecnie rola kobiety i co decydujeo tym, że kobiety coraz częściej dochodzą do głosu?K. G. - Było takie powiedzenie, że mąż zna wszystko.Nie, bo np. mój mąż pracował, przyniósł mi pensję, położyłna stół i powiedział „masz kochanie, rządź”. Więc owszelkich brakach w domu mąż zawsze dowiadywał sięode mnie. Mąż pracował na dwa etaty, aby utrzymać nas iczwórkę dzieci. Ale widząc, iż daję sobie radę z czwórkądzieci i domem powiedział: „chcesz działać na rzecz innych,proszę bardzo”.- Jeszcze w niektórych środowiskach romskichistnieje przesąd, że nie warto się uczyć. Że edukacjędziewczynka powinna zakończyć w gimnazjum, achłopiec ewentualnie na szkole średniej. Co Pani powiena ten temat?K. G. – Nie, my kładziemy nacisk na edukację dlatego,że nie chcemy ażeby nasze dzieci były gorsze odinnych dzieci. Jeżeli jest szansa, ażeby to dziecko mogłosię uczyć, nie patrząc na to czy jest to dziecko romskie czypolskie, ale jest szansa, to niech te dzieci korzystają. Dlategomy kobiety będziemy walczyć o to, aby nasze dziecisię kształciły.- A co Pani sądzi na temat porywania dziewcząt wwieku 14-15 lat?K. G. - Ja bym to uznała, zresztą to jest moje zdanie,że pozbawia się dziecka jego dzieciństwa. Że to powinnobyć karalne według mnie, bo nie wiem jak kto inny toosądza. Według mnie to powinno być karalne, bo żyjemyw państwie polskim, obowiązują nas takie same prawa jakinnych, więc nie może być 14 czy 15 - letnia dziewczynkaporywana, ja to uznaję za gwałt.- Bo jednocześnie takie porwanie przerywa drogęedukacyjną dziewczynki i uniemożliwia jej dalszy rozwój.K. G. - Tak zgadzam się z tym, bo taka 13 - letniadziewczynka ma już w wieku 14 lat dziecko. Ma już pieluchy,ma już obowiązki, więc gdzie tu jest mowa o edukacji?Tu nie ma żadnej edukacji, bo ona ma już swojeobowiązki.- Jakie przesłanie ma Pani dla kobiet romskich?K. G. - Aby kobiety dbały o swoje rodziny, o swojedzieci, aby ich córki naprawdę nie czuły się pokrzywdzone,porywane, czy cokolwiek z nimi robiono. Bo mi sięwydaje, że matka to powinna być matką, nie pozwolić najakieś porywanie, bo to nie ma sensu. My kobiety romskiedbajmy o nasze rodziny i kształćmy nasze dzieci, aby niebyły ciemne tak, jak nasi dziadkowie czy pradziadkowie.Dzisiejsze czasy na to pozwalają.Kolejną naszą rozmówczyni była Pani Natalia Rajska,która przyjechała na warsztaty dla kobiet romskich zTarnowskich Gór.- Co Panią tu sprowadziło?N. R. - Cieszę się bardzo z zaproszenia. Tym bardziej,iż są tu same kobiety, same Romki. Nie ma mężczyzn. Ana warsztatach są poruszane bardzo ciekawe tematy- Jakie tematy Panie poruszają?N. R. - No nie wiem czy mi to wypada mówić, bo sąto nasze tematy, typowo kobiece. No, ale są to równieżtematy o rodzinie, o prawach. Czego wolno, czego niewolno...- Jak Pani by określiła miejsce kobiety w rodzinie?Jak by pani je określiła według tradycji? Jak to powinnobyć, jak to dzisiaj czujecie?N. R. - Może to się teraz trochę zatraca. Ja mam mężaRoma, więc ja muszę wiedzieć jaką mam w domu pozycję.Bo mąż jest głową rodziny, tak jak w większości rodzin,zarówno romskich jak i polskich. Cieszę się z moichobowiązków, jakie wykonuję. No właściwie to też jestemgłową rodziny. Jestem prezesem stowarzyszenia i w mojejdziałalności pomaga mi za równo mąż jak i rodzina. Niema większych sprzeciwów.- Czyli w domu pierwsze skrzypce gra mąż?N. R. - Tak jest, może to taka zasada, że jeżeli ma kapeluszna głowie to on jest mężczyzną i on rządzi.- To może Pani założy kapelusz?N. R. - Nie mogę, w prawie romskim nie można.- Prowadzi Pani stowarzyszenie?N. R. - Tak prowadzę Stowarzyszenie w TarnowskichGórach, mam pod sobą 28 rodzin, Romów jest wszystkichprawie 100. Trochę mam starszych osób. Prowadzęświetlicę romską, założyłam dziecięcy zespół romski.Dzieci uczą się grać na skrzypcach, akordeonie. Mieliśmyjuż kilka koncertów. Występy bardzo się podobają miastu.I jednocześnie chcę powiedzieć, że mieszkam w miasteczkubardzo historycznym, gdzie są gwarki Tarnogórskie,co jest związane z pochodem przez całe miasto. Gdzie myuczestniczymy jako przedstawiciele Romów, bardzo namsię to podoba.- A jak społeczeństwo Tarnowskich Gór współżyje zRomami? Nie traktuje ich nieco gorzej?N. R. - Muszę przyznać, że początki były trudne. Ja naprzykład pracuję w Urzędzie Miasta i gdy poszłam pierwszydzień do pracy, panie pracujące w Urzędzie stwierdziły,że one nie będą siedzieć i pić kawy przy jednym stolez Romką.10 <strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>


Pożegnalna kolacja połączona z prezentacją projektu EQUAL.zmiany będą chciały wprowadzić w swoje życie i życieswojej rodziny.- Czyli edukacja to pierwszy krok do emancypacji?T. S. - Tak to jest pierwszy krok i mam nadzieję, żemłodzież zrozumie, że to jest ich przyszłość. Że nauka otwierawiele drzwi. Dzięki nauce młodzież nie musi czućgorsza od innych narodowości. Dzieci romskie mogą byćna czele, jeżeli będą się chciały uczyć i kształcić dalej.Mam nadzieję, że wielu Romów ukończy studia, będą lekarzami,prawnikami.- Ojej, a co na to Romanipen? Prawnik, lekarz –przecież to zabronione!T. S. - Ale my musimy mieć tu też swoich ludzi, boniestety prawnicy Polacy, czy lekarze Polacy nie zawszesą przychylni Romom. A gdy będziemy mieli swoich ludzina takich stanowiskach, to oni będą nas bronić, dobrzeleczyć. Może nie za wielkie pieniądze. Może będzie tak,że biednego Roma będzie stać na tego adwokata.- No właśnie. Z tą biedą Romów też jest szereg stereotypów,mówi się że Romowie nie pracują, a mająpieniądze. Jak to jest naprawdę?T. S. - Pracują, pracują Romowie, bo skąd by wzięli tepieniądze? Nawet jeżeli wcześniej mieli jakieś oszczędnościlub majątek odziedziczyli po babci, przejęli jakiśmajątek rodzinny, to się wszystko kończy. Romowieobecnie pracują w swoich zawodach, między innymi takjak u nas w Legnicy, pobielają kotły, sprzedają patelnie,dywany. Zajmują się ogólnie handlem, chcą żeby nie byćuzależnionym od opieki społecznej.- Jak duża jest społeczność romska w Legnicy?T. S. - W tej chwili jest około 350 osób, w tym zaznaczam,że my liczymy też osoby mieszane. Rodziny mieszaneto mąż Polak lub żona Polka.- Jak Romowie są traktowani, czy zdarzają sięprzypadki dyskryminacji?T. S. - Na pewno tak, ja może i moja rodzina nie zetknęliśmysię z dyskryminacją tak dosłownie. Ale słyszysię tu i ówdzie, że ktoś na widok Roma powiedział sekretarce,że nie ma go w tej chwili lub nie ma czasu przyjąćtej osoby. W szkole dzieci wyzywają się od cyganek,kłamczuchów. No, są różne takie przejawy, ale może tonie jest tak bardzo zauważalne.- Czyli to tak jakby ukazuje taką tendencję schyłkowąi to maleje?T. S. – Maleje, dlatego powiem coś takiego. OdkądRomowie otworzyli drzwi w stronę Polaków, u nas ludzienarodowości polskiej zmienili się. Gdy zaczęliśmy razempracować, organizować spotkania, zapraszać i władzemiasta i zwykłych ludzi na nasze uroczystości, imprezy,zaczęło między nami dziać się dobrze. U nas w Legnicyjest co roku organizowana Wigilia Narodów. W te dniwszystkie mniejszości przygotowują swoje potrawy, możemysię wtedy poznać. My zawsze uczestniczymy w tejwigilii. Przychodzą także ludzie z zewnątrz, próbują naszepotrawy. Śpiewamy kolędy, składamy sobie życzenia.Na spotkaniach są zawsze obecne władze miasta, jest towspaniała impreza.- Czyli jest naprawdę rodzinnie?T. S. - Tak jest i powiem, że myśmy się zaprzyjaźnilize wszystkimi ludźmi. Panuje zaufanie.- A może chce Pani coś przekazać kobietom?T. S. – Tak, ja jestem Romką i chciałabym, żeby kobietyromskie walczyły o swoje. Żeby nie czuły się gorszeniż mężczyźni, żeby wiedziały, że mają też swoje prawa.Żeby nie pozwalały się krzywdzić, żeby wychowywałyswoje dzieci w ten sposób. Żeby wiedziały, że nauka jestpotrzebna i że bez nauki nic nie można osiągnąć. Ale takżeżeby otwierały drzwi swoim dzieciom, aby nie uczyłyich tylko naszych tradycji. Żeby nie zapomniały o wprowadzaniuich w życie.W warsztatach wzięły udział kobiety z całej Polski.Warsztaty zorganizowane w Bornym Sulinowie były wyjątkowe,ponieważ przełamały kolejne tabu w środowisku.Organizatorem warsztatów był Związek Romów <strong>Polskich</strong>z siedzibą w <strong>Szczecinku</strong>. Impreza (ku zadowoleniu organizatorówi uczestniczek) okazała się sukcesem i mamynadzieję, że powtórzymy ją w przyszłym roku.przyg. A. Samborska, D.Puszczykowski12 <strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>


Sztuka tańcai „cygańskie” festiwaleTaniec jest kulturowym fenomenem, ponieważtwórca komponując jego ruch i dając go światu skazujejednocześnie na zapomnienie, a uwikłanie ruchutanecznego w społeczno-kulturowe konteksty, stawiataniec wśród elementów, wokół których mogą organizowaćsię grupy ludzkie. Taniec istnieje tu i teraz, wtakiej a nie innej postaci. Powtórzony jest już innymtańcem, niezależnie od tego, czy tancerz starał się tańczyćzgodnie z ustaloną wcześniej choreografią, czy teżnie. Owa unikalność wykonawcza sprawia, że naukowcyi wielbiciele sztuki tanecznej odczuwają potrzebę archiwizowaniaruchu i tańca. Kiedy koneserzy potrafiąwielokrotnie oglądać „Jezioro łabędzie” tylko dlatego,że główne partie baletu tańczą inni tancerze o odmiennychwzględem siebie ekspresjach, badacze dostrzegajądrobne różnice w różnych wykonaniach tego samegotańca w obrębie jednej wsi, czy też jakiejś określonejgrupy lokalnej. Fascynujące jest to, jak wiele informacjio tancerzu i jego życiu mogą posiąść analizując jegosposób tańczenia.Taniec wyrwany z kontekstu jest po prostu technikąporuszania się ciała. Taniec posiada swoistą wartość iznaczenie w odniesieniu do konkretnego czasu, miejscai wykonawcy. Przecież przedstawienie baletowe wykonywanepo raz setny według tej samej, ściśle określonejchoreografii, za każdym razem jest inne. Taniec nabieraistotnych wartości i znaczeń, kiedy jest odbiorca tańca.Jest to o tyle naturalne, że gest od najdawniejszych czasówsłużył porozumiewaniu się i mogła to być swoistarozmowa z Bogiem, bóstwem, czy innym człowiekiem.Oczywiście również sam tancerz jest odbiorcą swojegotańca, szczególnie jest to widoczne, kiedy podczas treningutańczy przed lustrem, ocenia własne wykonanie,poprawia je i komentuje. Jest wtedy świadomy swojegowpływu na ruch, jest świadomym kompozytorem icenzorem. W przypadku tańców spontanicznych, jak tosię mówi tańców „dla siebie”, we własnym mieszkaniu,bez udziału widza i cenzora – taniec staje się naturalnąekspresją emocji, co może mieć znaczenie terapeutyczne,gimnastyczne, ale czy niesie ze sobą znaczenia społecznei symboliczne? Tancerz uzewnętrzniając w tensposób swoje emocje nie wychodzi poza świat własny.Jest psychicznie oczyszczony, ale samotny. Taniecnigdy nie służył do tego by potwierdzać osamotnieniewykonawcy, ale żeby łączyć. Nigdy też nie był właściwościąjednego tylko człowieka, ale całej zbiorowości,przejawiało się to poprzez obecność tańca w obrzędzie,przez charakterystyczne dla poszczególnych kulturzwyczaje taneczne. Taniec nigdy też nie pozostawałpoza kontrolą.Nawet współcześnie podlega ocenie i komentarzomsędziów, cenzorów, koneserów i samych twórców. Wkulturze polskich Romów ta kontrola jest bardzo widoczna,chociaż nie można powiedzieć, że zawszetaka sama. W zależności od miejsca i czasu wykonaniatańca, od tego, kto obserwuje taniec i jaki jest jegocel (np. znalezienie życiowego partnera, czy zarobieniepieniędzy), możemy mówić o dwóch poziomach kontrolidziałań tanecznych. Na poziomie funkcjonalnymtaniec ma przynieść atrakcję i zysk – ponieważ jest todziałanie zawodowe, lub społeczny prestiż i szacunek– ponieważ w sytuacjach wewnątrzrodzinnych taniecjest realizacją zachowań związanych z pojęciem tradycji.W drugim przypadku kontrola społeczna jest bardzozasadnicza. W przypadku społeczności romskichzachowania sceniczne nie są dobrze widziane „przyrodzinie”, jeżeli nie korelują z zasadą skromności i szacunku.Zatem pojmowanie tańców zwanych „cygańskimi”jako tańców opartych na czystej improwizacjijest złudne. Improwizacja wyraża się jedynie poprzezdowolność kompozycyjną ruchu w ramach akceptowanychspołecznie gestów i przemieszczeń oraz ichznaczeń. Śmiałe pokazywanie nóg, ramion i dekoltów,tak popularne na scenie, jest niedozwolone podczasspotkań rodzinnych związanych z tańcami, bo kojarzonejest z cielesnością i erotyką będącą w sferze tabu.Wiele odważnych tańców scenicznych wykonywanychjest przez tancerki Polki, które jedynie udają, że są„Cygankami”. Tutaj ten dysonans pomiędzy rzeczywistościąsceniczną a życiem wewnętrznym grupy zostajew pomysłowy sposób ograniczony do niezbędnegominimum. Oczywiście nie można przy tym wykluczyć„postępowych” poglądów, według których w tańcachscenicznych nie ma niczego, co mogłoby być sprzecznez tradycją. To stanowisko niektórych Romów może sugerować,że tańce przedstawiane na scenie, są tańcamitradycyjnymi, ale gdyby tak było tańczyłoby się je wtakiej postaci również „przy rodzinie”.<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong> 13


Taniec tradycyjny wyniesiony poza społecznośćromską na estradę, lokuje się gdzieś pomiędzy widowiskiemteatralnym a festiwalem. Mógłby ktoś powiedzieć,że od zawsze występ służył Cyganom dozarabiania pieniędzy, że w zasadzie nic się nie zmieniło.Zmieniła się jednakże jego funkcja, a zatem ijego postać. Funkcja widowiskowa, o której to piszę,pozwoliła na skonstruowanie typu tańca estradowegozawierającego elementy tańca tradycyjnego i tańcawidowiskowego. Elementy tradycyjne obecne w tegotypu tańcach zostały „poprawione”. W tańcach estradowychgesty po prostu muszą być prowadzone wyraziście,nachylenia korpusu ciała powinny być głębsze,dlatego taniec sprawia niekiedy wrażenie teatralnościruchu. Jego plastyka po prostu musi być zrozumiała dlawidza nie-Cygana. Widowiskowość natomiast przejawiasię w owej, wydawałoby się, że w stereotypowej,„cygańskiej” przesadzie. Ostre kolory, światła, sukniebardzo szerokie i falbaniaste, mężczyźni w obszernychkoszulach w stylu tzw. „romantycznym”, zgiełk, hałasi tańce całych formacji – są to elementy przesadniewyeksponowane z racji wizerunku „Cygana”, jakifunkcjonuje w polskim społeczeństwie. Wiele cech,które są przypisywane Romom i ich tańcom, które sąwyolbrzymiane podczas pokazów festiwalowych, jestpo prostu minimalizowana podczas spotkań rodzinnychi uważana przez samych Romów za niewłaściwe lubnietradycyjne. Tańcom na scenie niekiedy towarzysząfajerwerki, polscy konferansjerzy i oczywiściemedia. Obecność telewizji, rejestrującej spotkaniew celu wyprodukowania programu telewizyjnego,powoduje dodatkowe i przymusowe zmiany w koncepcjispotkania jak i samego tańca. Są to zmiany inicjowanez zewnątrz. Ingerencja osób spoza morskiejspołeczności dodatkowo wypacza obraz tańca nazywanegotańcem tradycyjnym, zmienia ideę tego tańcai produkuje nowe stereotypy. Charakterystyczny dlawidowiskowej wersji tańców „cygańskich” jest sposóbkomponowania tańców. Bardzo często nie są towykonania spontaniczne, ale budowane zgodnie zzałożeniami choreograficznymi. Rysunek przebiegutańca jest stosunkowo niezmienny, często ustalanyna próbach wraz z tancerzami, konstruowany w takisposób aby był atrakcyjny i odczytywalny dla osobysiedzącej na widowni. Tancerze nie mogą przesłaniaćsiebie nawzajem i zazwyczaj tańczą w formacjach,skorelowanymi ruchowo dwójkami, czwórkami itp.tancerzy.Taniec wymyka się innym sztukom. Przecież ibezruch jest tańcem. Jeżeli tylko tancerz kontynuujeswój temat taneczny, nie czyniąc żadnego gestu, czyteż nie przemieszczając się w przestrzeni, taniec trwa.Zatrzymanie tańca w czasie, na fotografii jest złudne.Fotograf rejestruje moment, wyrywa go z kontekstu,jego fotografię prezentuje w galerii i nadaje mu inneznaczenie – dla tańca obce. Fotograf tworzy w ten sposóbwłasną kompozycję – sztuką jest, by ta kompozycjanie była statyczna, by mimo wszystko kojarzyła się ztańcem i ruchem. Dlatego trudno jest być fotografemtańca. Podobnie film nie jest środkiem archiwizującymtaniec w sposób doskonały. Pomimo stworzenia wiernejchoreotechnicznie kopii, dającej możliwość analiz iporównań, film nie oddaje w pełni więzi pomiędzy widzema tancerzem, emocji i wrażeń. Dokument filmowyrejestruje przecież zaledwie przebieg ruchu w określonejscenografii lub momenty ważne z punktu widzeniaekipy filmowej, reżysera. Natomiast kino artystycznetraktuje taniec jako środek będący po prostu komponentemdzieła bardziej złożonego. Reżyser i operatorpotrafią uwznioślić ruch, pokazując widzowi ledwiewycinek tego, co nazywa się ruchem i tańcem. Ukrywasię w ten sposób nieudolność taneczną i wyrazową aktorai często nieudolność artystyczną reżysera. Najlepszymprzykładem jest niestety tzw. polskie kino tańca.Telewizja z kolei, jako medium, ogranicza znaczenietańca do rozrywki, nawet rywalizacja o laur najlepszegotancerza jest jedynie czystą rozrywką. Dawniej, wkulturze ludowej, rywalizacja muzyczno-taneczna miaławpływ na hierarchię w grupie, na jakość posiadanegostatusu. Wykonanie tańca miało potwierdzić zmianę rolispołecznej wobec całej wspólnoty wiejskiej. Wysiłekwłożony w kompozycję i realizację tańca jest obecnieraczej pracą mającą przynieść akceptację lub dochód.rys. Krystyna Jóźwiak-Gierlińska14 <strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>


Twórczość jednak nie powinna podlegać ekonomii, powinnabyć uosobieniem twórcy, powinna być odpowiedziąna wewnętrzną potrzebę tworzenia, a nie realizacjązamówienia. Oczywiście pierwiastek twórczy jest widocznyrównież w kompozycjach komercyjnych i jestto uzależnione od klasy twórcy, od jego duchowości, odtego czy jest on artystą, czy tylko nazywa tak samegosiebie. Choreografia jest sztuką trudną, bo w pewnymmomencie trzeba wyjść poza naturalizm ruchu ciaławłaściwy kulturom tradycyjnym. Konstruowanie tańcascenicznego bez duchowości a z prostotą technicznąjest po prostu niewystarczające. Odbiorca potrzebujeruchu złożonego. Dlatego nawet kompozycje z zakresufolkloru ludowego, w tym cygańskiego, tańczone przezzespoły folklorystyczne jako tańce tradycyjne są wzbogacaneo figury interesujące i widowiskowe. Wzbudzato zachwyt widowni, ale jednocześnie zachęca etnochoreologówdo ostrej krytyki. Tańce grup etnicznychmają zazwyczaj wzmocnioną funkcję konstruowaniatożsamości tancerza przez swoje walory etniczne, czyteż narodowościowe, bo w tym przypadku nie chodzitylko o sztukę tańca. Nie bez znaczenia jest miejscewykonania tańca, typ widza, który obserwuje taniec isam cel, motywujący tancerza do działania. Jeżeli pokaztaneczny wykonywany jest wobec przeciwnej grupyetnicznej (narodowej) to pełni on funkcję konstruowaniatożsamości w opozycji do grupy zewnętrznej,ale jednocześnie podkreśla związki i tożsame relacjepomiędzy tancerzami wywodzącymi się z tej samejgrupy. Nie można w takim przypadku mówić o tańcachodartych ze znaczeń społecznych. Nawet symbolika ruchuzostaje tutaj zaprzęgnięta w społeczne relacje pomiędzyjednostkami i interakcje pomiędzy nimi.Taniec powinien być, zatem odzwierciedleniem duchowościczłowieka. Współcześnie ta właściwość tańcajest pomijana. Dyskoteki są odarte z idei, choć każdy ztańczących posiada jakieś wewnętrzne intencje, czy topodobania się komuś, czy też bycia przez chwilę kimśinnym. Alienacja człowieka poza obszar społecznościcoraz częściej jest dobrowolna. Chcę tańczyć sam, chcęmieszkać sam, nie wyjdę za mąż, nie urodzę dziecka,chcę wyjechać do egzotycznego kraju, gdzie poczujęna sobie własną obcość i samotność i egzotykę obcości.Chcę być kontrowersyjny. Chcę mieć inne zdanie.To wszystko ma swoje odzwierciedlenie w tańcu. Toposzukiwanie własnej tożsamości wiąże się jednak paradoksalniez poszukiwaniem wspólnego miejsca, czasui działania. Tym działaniem jest taniec współczesny,w całej swojej różnorodności, będący własnością całejludzkości. Jego rysy etniczne czy narodowościowe,zawodowe, biologiczne nie wykluczają uniwersalizmutańca jako wytworu ludzkiej kultury. Taniec jest tym,co łączy, pomimo widocznych dla znawców podziałów,wariantów i niedoskonałości.Agnieszka J. KowarskaKheliben i Romane festivaliKheliben to kulturovo fenomeno, so manusia khełento zabyskiren sarestyr. Kheliben sy wszędzie. Manusiakhełen różnie, i navet so khełen but moły do samokheliben to i dzia na wydziała dzia syr piervszo moło.Kheliben sy vtedy siukar so varykon kameł dova te obdykheł,so khełeł pes dziesa. Natoro też pes obdykhełgił lustro syr khełeł, vtedy dzineł so kereł hyria, so moginełte sparuveł.Kheliben sy sarenge manusienge. Sy różna zvyczaikhelibnengre i różna kultury. Dre Romani kultura khelibenmusineł te javeł skromno i szacunkosa. Nani frejte sykaveł hera, ramiony i na mogineł te javeł baro dekolto.But bardziej odważna khelibena sy khełde pełdePolkendyr save uden Romnien, ale i dzia musineł tejaveł but skromność.Ciaciuno <strong>Romano</strong> kheliben kojarzyneł pes festivalosa,estradasa. Można te pheneł kaj kheliben służynełysRomenge bersiendyr ke zahtyliben łove. Kana peskuty sparudzia do tradycyjno <strong>Romano</strong> kheliben, ale duredyrdre <strong>Romano</strong> kheliben musineł te javeł zarykirdyRomani tradycja: sy but kolorova stroi, śviatły, bardzobuvłe i falbaniasta podzi, a Roma sy dre buvłe gada.I dzia syr vszędzie paś Romane vystępy sy televizja,nabasiaven syr Roma khełen. Kheliben sys zavsze dreromani tradycja i kultura i javeła duredyr bo dre Romanipenkheliben załeł vażno śteto.<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong> 15


"Romowie jakich znam"rozstrzygnięcie konkursuNiezmiernie miło nam poinformować, że konkurs pt. "Romowie jakich znam" został rozstrzygnięty.Zaskoczyło nas zainteresowanie, z jakim się spotkał. Wszystkim biorącym w nim udział serdecznie dziękujemy.Niemal jednogłośnie Komisja orzekła o zwycięstwie Pani Marii Poprawskiej ze Sławna. Chociaż, jakzapewnia Komisja, wszystkie reportaże były ciekawe, to właśnie praca Pani Marii pt. "Łe miro draboro,łe" spełniła oczekiwania oceniających. Zwycięską pracę mogą Państwo przeczytać poniżej. Laureatka konkursuotrzyma od Związku Romów <strong>Polskich</strong> nagrodę w wysokości 500 zł.Zdecydowano się również przyznać dwa wyróżnienia. Pierwsze dla Pani Grażyny Marusiak z Raszowej,a drugie dla Pani Gabrieli Toboły z Poznania. Obie Panie otrzymają od nas książkę K. Parno Gierlińskiegopt. "Meteory".Wszystkim biorącym udział serdecznie dziękujemy, a Pani Marii gratulujemy pomysłu i dziękujemy zabarwne i ciekawe wspomnienia."ŁE MIRO DRABORO, ŁE"Hej, tam pod lasem...Gdzieś od połowy ubiegłego wieku od czasu do czasuzatrzymywały się w Sławnie tabory cygańskie. Rozkładałyswój majdan w pobliżu lasku komunalnego lub na łące- boisku przy ulicy Kąpielowej za Ogrodem Botanicznym(sławieńska „Sahara”).Cyganki odwiedzały nasze domostwa, często z przytroczonymido ciała wielkimi chustami małymi dziećmi Zawodzącymzaśpiewem prosiły o jakieś wsparcie, oferowaływróżby, przepowiednie z kart, nie szczędziły komplementów.Ich mężczyźni zaś roznosili słynne cynowe patelnie z„cygańską duszą”.Naszą dziecięcą uwagę absorbowała egzotyka tych przybyszów,a dech nam zapierało patrzenie na chodzące bosymistopami kobiety. Nawet w zimie, po śniegu! Tak było.Mówiło się, że przed Cyganami trzeba strzec swój dobytek,ale nigdy nie spotkałam nikogo, kto by został poszkodowanyprzez nich kradzieżą. A w to, że Cyganie kradną polskiedzieci, nigdy nie wierzyłam...W moich wspomnieniach pozostały malownicze obrazkiich obozowego, taborowego życia, łapczywie, z wypiekamina twarzy i błyskiem w oczach przez nas, grupę dzieciakówsławieńskiego śródmieścia - podglądanych.A więc:- kolorowe wozy, zabudowane, pięknie dekorowane malunkamina zewnątrz, a wewnątrz - całe piramidy poduszek ipoduszeczek różnej wielkości zdobionych koronkami, falbanami,marszczeniami, plisami;- konie - zawsze zadbane, wyczyszczone do połysku,dumne i szlachetne, ustawione przy obozowisku , zaraz zawozami;- ognisko, nad którym wisiał duży, osmolony kociołekz wydobywającymi się smakowitymi orientalnymi zapachami.W tej oprawie - Romowie. Nikt wówczas ich tak nie nazywał.To byli po prostu Cyganie. Tak jak my: Polacy. I niebyło w tym nic pejoratywnego.A więc - Cyganie. Mężczyźni smukli, eleganccy, zadbani.Wolni artyści i dumni obywatele świata. W oficerskichbutach i kapeluszach. A kapelusz - to symbol wolnego człowieka.Pana. Kapeluszem się nie „czapkuje”.I młode kobiety - kolorowe kwiaty! I stare Cyganichy opomarszczonych twarzach, obwieszone złotem, pięknie szlifowanymibursztynami i koralami.W pośród nich całe gromady wyjątkowej urody dzieciaków.Jak żywe srebro zawsze w ruchu, a ich wielkie, czarneoczy wodziły ciekawie wokół siebie.Grupa romskich artystów ze Szczecinka16 <strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>


Zawsze wieczorem było ognisko, przy którym wykonywanorozedrgane tańce cygańskie, śpiewano i ucztowano.Fruwały spódnice, mieniło się złoto - zjawiskowe efekty!Kiedy przymknę oczy i przywołuję z tęsknotą ten romantycznyobraz, zawsze mam w uszach zawodzenie, łkanie,płacz cygańskich skrzypiec, po którym następują zaskakującoszybkie, skoczne i zwinne dźwięki. I pamiętam jeszczefragmenty niektórych piosenek śpiewanych przy ogniskach,choć od tamtego czasu minęło już ponad pół wieku. W mojejpamięci przetrwało to tak: „Ej, Romensa ewesiensa” oraz„Szarika, Marika, tut kamaf”.O, jakże się marzyło wówczas, żeby tam być wśród nich!Do dziś pozostała mi słabość do cygańskiego folkloru.To te wczesne wspomnienia. Później cygańskie rodzinyosiadły na stałe w Sławnie. Nie na zasadach wydzielonegogetta, ale w kilkurodzinnych budynkach wśród ludności polskiej.Prawdą jest jednak, że były to wyłącznie mieszkaniatrzeciorzędne, o bardzo niskim standardzie, z reguły bez żadnychwygód, niektóre w tymczasowych barakach. Ale nawetw najtrudniejszych warunkach mieszkania Romów byłyswoistymi bombonierkami - czyściutkie, zadbane, udekorowane.Lubiłam je odwiedzać, a złożyło się tak, że miałam dotego szczególną legitymację. Ale o tym - dalej.I tak Romowie wrośli w Sławno, które często nazywanebyło miastem bocianów, Cyganów, dzieci i kwiatów.Zielono-niebieskie zaproszeniePrezes Edward Sobolewski - wizerunek z ulotki reklamowejfirmy „KASZT-ROM”.W uroczystości otwarcia uczestniczyło wielu gości - wimieniu władz powiatowych występuje Starosta SławieńskiAndrzej Lewandowski.W 1964 roku wyszła ustawa sejmowa, która międzyinnymi wprowadziła obowiązek szkolny także dla dziecimniejszości narodowej cygańskiej w związku z zakazem wędrownego,taborowego trybu życia.I tak w Szkole Nr 2 w Sławnie stworzono jedyną w swoimrodzaju klasę pierwszą złożoną wyłącznie z Romów - dzieciw wieku objętym obowiązkiem szkolnym,, które dotychczasnie korzystały z dobrodziejstw zorganizowanej nauki. Byłoto rozwiązanie jednorazowe, potem co roku dzieci romskietrafiały do klas ogólnych, integracyjnych.Edukacyjne początkiJak wszyscy sławieńscy radni otrzymałam niedawnopiękne zaproszenie na uroczyste rozpoczęcie działalnościromskiej integracyjnej Spółdzielni Socjalnej KASZT-ROM.To zaproszenie ucieszyło mnie szczególnie. Zielono-niebieskikartonik i kilka złotych gwiazdek unijnych na tychcygańskich barwach, które budzą tyle skojarzeń. Dla mniesymbolizują błękit nieba i zieleń ziemi - łąki pola, lasy. Takżetoń wody. I wiatr. Swobodę i niezależność. I prostotę. Romantyzm.A jeszcze te unijne gwiazdki świadczące o związkachz europejską cywilizacją.Tak więc bardzo mnie ucieszyło to zaproszenie i to z kilkupowodów:- że w Sławnie powstał oto nowy zakład pracy,- że poprawi on warunki życia kilku rodzin,- że jako miasto nabierzemy większego znaczenia,- że zakład ten tworzą Romowie, którzy dotąd w większościunikali regularnej, etatowej pracy, uprawiając raczejtzw. wolne zawody (muzyk, kotlarz),- i że - być może - spotkam tam moich dawnych znajomychCyganów.Kiedy udawałam się na to otwarcie zostałam zaskoczonajego wzorową organizacją - już kilkadziesiąt metrów przedcelem stał elegancko ubrany młodzieniec i potwierdzał drogę,żeby zaproszeni nie błądzili. Przed obiektem gości witaliorganizatorzy uroczystości - spółdzielcy. I tu szczególniemiła dla mnie niespodzianka: jako prezes witał nas... Tadki,Harry - mój ulubiony uczeń, tylko ponad czterdzieści latpóźniej. Wówczas - kilkuletni chłopiec - dziś biznesmen zdoskonałą prezencją.Nasza znajomość rozpoczęła się dawno...I tak w I klasie szkoły podstawowej spotkała się oboksiebie grupa dzieci o dużej rozpiętości wieku (7-17 lat) i oróżnym poziomie rozwoju umysłowego, fizycznego i społecznego.Byłam wtedy początkującą nauczycielką w czwartymroku pracy i to mi właśnie zlecił dyrektor szkoły trudne zadanieobjęcia tej właśnie oryginalnej klasy cygańskiej, jakją wówczas oficjalnie w szkole nazywano. O ile dobrze pamiętam,w klasie tej było siedemnaścioro dzieci. Niewielu wporównaniu z przeładowanymi wówczas do liczby ponad 40<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong> 17


uczniów w klasach „normalnych”, ale jakże dużo ze względuna specyfikę zespołu uczniowskiego, choćby tylko sama rozpiętośćwieku! Dodatkową trudnością było to, że dzieci napoczątku stworzyły blokadę – porozumiewały się w nieznanymmi języku. Nie mogłam też liczyć na pomoc rodzicóww przyswajaniu wiedzy przez uczniów, bo prawie wszyscybyli analfabetami, a poza tym na początku nie widzieli żadnejpotrzeby kształcenia ich dzieci. No - i ta ustawa, którąźle przyjęli.Ale kiedy poznaliśmy się bliżej, szybko polubiliśmy się,tak z uczniami, jak i z ich rodzicami, nabraliśmy do siebiewzajemnie zaufania i znaleźliśmy wspólny język. Z tegookresu do dziś pozostały mi w pamięci dźwięczne i oryginalneimiona niektórych uczniów: Babunia, Jaśmina, Poziomka,Maleńcia, Badziedzi, Tadki - Harry, Dżimi, Rubin, Lalo,Chełado i inne. Ale były też imiona prosto z kalendarza, naprzykład Adam, Tereska, Jadzia, Wojtek.Nauka dzieciom szła bardzo opornie, zwłaszcza na początku,choć były i talenty - Józek, „Tadki”, Tereska nieźleradzili sobie z przyswajaniem liter i liczeniem.„Łe miro draboro, łe”Garść anegdotekŻeby bliżej związać się z uczniami, a ich związać zeszkołą, założyłam w klasie cygański zespół folklorystyczny,który od słów piosenki nazwaliśmy: „Łe miro draboro, łe”,czyli „Weź moje ziele, weź”, jak to przełożyły mi dzieci.W szkole na zajęciach artystycznych (wówczas funkcjonowałyone pod nazwami: śpiew, rysunki, prace ręczne)przygotowaliśmy repertuar muzyczny, wokalny i taneczny,kostiumy i dekoracje, między innymi cygańskie ognisko zkociołkiem, wzorowane na kominku harcerskim. Na pierwszejszkolnej uroczystości (wtedy nazywanej „akademią”)na scenie w hali gimnastycznej odbyła się premiera - debiutnaszego zespołu. To było dopiero wydarzenie artystyczne!Zaraz po nastrojowych recytacjach i układnych chórkach innychklas na scenie zawrzało, zabrzmiało, zawirowało, zastepowało,zatupało - coś niesamowitego na szkolnej akademii!A na widowni też kolorowo od marszczonych kwiecistychspódnic i chustek , bo takiego przypływu Cyganów do szkołyjeszcze nie było: matki i ojcowie, siostry i bracia w różnymwieku, ciotki i „wujki”, babcie i dziadkowie każdego chybamałego artysty zasiedli jako publiczność i żywo reagowalina sceniczne produkcje. A w programie była - przywołuję zpamięci - „Szarika-Marika” (ta sama zapamiętana z dzieciństwa),„Deś, deś, deś, deś”. Tytułowe „Łe miro draboro łe”i inne piękne i żywe cygańskie piosenki i towarzyszące imtańce oraz muzyka skrzypcowa.Na scenie wszystko poszło gładko, ale krótko przed występem,jeszcze w garderobie, której rolę spełniała szatniasali gimnastycznej, przeżyłam horror. Otóż, kiedy chłopcyzobaczyli, że moje dwie koleżanki, młode nauczycielki, malujądo występu usta i policzki dziewcząt - zdecydowaniezaprotestowali:- Malują się tylko k..., a my z nimi tańczyć nie będziemy- oświadczył osłupiałym nauczycielkom (które też miałyna twarzy makijaż), rezolutny Adam , zwany Lesiem. Udałosię nam jednak w porę osiągnąć kompromis: płatkami ligninypanie wytonowały szminkę na buziach małych artystek ireszta już poszła według przewidzianego scenariusza.Zespół „Łe miro draboro, łe” utrzymał się tylko do końcaroku szkolnego, po którym znaczna część uczniów tej klasyzakończyła już edukację, bo osiągnąwszy odpowiedni wiekuzyskali zwolnienie ze szkolnego obowiązku. Dobrze, żeopanowali chociaż sztukę czytania i pisania, choć tylko wstopniu bardzo podstawowym. Młodsi uczniowie zaś zostaliprzeniesieni do klas ogólnych, dzisiaj zwanych integracyjnymi.Z dużym rozczuleniem wspominam ten okres mojej zawodowejpracy z dziećmi romskimi. Starałam się dać imdużo, przekazać wiedzę, ale też świadomość koniecznościjej zdobywania. Poruszałam się po nieznanym pedagogicznieterenie i musiałam poszukiwać metod dotarcia do tychdzieci. Ale i sama także wiele się od nich nauczyłam, wieleprzejęłam. To były dobre, szczere dzieci. Kiedy się już poznaliśmy,czułam ich akceptację, czułam, że mnie polubiły.Niekiedy odwiedzały mnie a domu. Zawsze większą grupą.Pamiętam, jak w naszym ogrodzie dawały mini koncerty ipopisy przed moimi domownikami.Potem większość moich uczniów rozjechała się po świecie.Ciekawe, jak ułożyło się ich życie? Często o nich myślę.Często wspominam tamte lata, sytuacje, klimaty.Od czasu do czasu opowiadam historyjki związane zokresem mojej pracy z Romami. Są one dowcipne i chybadobrze oddają cygańskiego ducha wolności. Oto ich maływybór...Cygańskie matki dużą grupą stawiły się na wezwaniedo szkoły, aby zapisać do niej swoje dzieci. Trafiły na dużąprzerwę, a że w „Dwójce” uczyło się wówczas półtora tysiącadzieci, na korytarzu był tłok i niesamowity harmider.Cyganki chwytały się za głowy z lamentem: „I my tu mamyoddać swoje dzieci?”***Matka - Cyganka zapisuje swoje dziecko do szkoły. Napytanie, gdzie pracuje, odpowiada: nigdzie. - A gdzie pracujemąż? - Też nigdzie. - No to z czego wy żyjecie? - Z tego, cozjemy, pani, z tego, co zjemy...***- Proszę pani, proszę pani! - krzyczy za mną na szkolnymboisku w dniu rozpoczęcia roku szkolnego matka pierwszoklasisty.- Niech pani uważa, bo on się pisze Julian, a sięczyta: Maciek! Niech pani to pamięta, bo inaczej nie będziewiedział, że o niego chodzi!***Motywując dzieci do nauki czytania i pisania uświadamiałamim, że będą mogły listownie kontaktować się z krewnymiw innych miastach, bo wiedziałam, że więzy rodzinneu Romów są bardzo silne.- Po co pisać, pani? Pójdzie się na pocztę i zamówi awizo- zdecydowanie odpowiedział mi cytowany już wcześniejAdam. (awizo - bo w tamtych czasach telefony w domu byłyrzadkością. Dlatego na poczcie zamawiało się na określoną18 <strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>


godzinę rozmowę telefoniczną z przywołaniem rozmówcyna pocztę w jego mieście).Faktycznie, kabiny telefoniczne w naszym urzędzie pocztowymokupowane były głównie przez Romów.***Jednym z argumentów, którymi przekonywałam dziecido nauki, było takie przykazanie:- Uczcie się pilnie, to zrobicie kariery jak Randia i Burano.- Pani, Burano - to gruźlik, a Randia też nie umie czytać,tylko tańczyć.***Długo wbijałam dzieciom cygańskim sposób łączenia literw całość - umiejętność sylabizowania. Szło, jak z kamienia.Moi uczniowie poznali litery, rozróżniali je i nazywali,WeselaZ moimi romskimi uczniami zżyłam się na tyle, że dwukrotniebyłam zaproszona na ich wesela. Było to dla mniewielkie wyróżnienie i zaszczyt, bo byłam jedyną zaproszonąPolką. Czułam się też szczególnie uhonorowana dopuszczeniemmnie do tego romskiego misterium.Pierwsze wesele było w końcu lat sześćdziesiątych . Żeniłsię mój były uczeń z 14-letnią dziewczyną swojej narodowościze Słupska. Obrzęd ślubny - po uprzednim porwaniunarzeczonej - odbył się w Słupsku, ale ja w nim nie uczestniczyłam.Byłam w domu weselnym, kiedy przyjechali głównibohaterowie z asystą i częścią gości.Młoda Para wyglądała zjawiskowo. Bardzo młodzi ipiękni, oboje prezentowali klasyczną cygańską urodę. Ubranibyli typowo ślubnie: Panna młoda w białej, powłóczystejsukni, a jej partner - w czarnym garniturze. Piękni i szczęśliwi!Wesele było w domu rodzinnym Pana Młodego przy ulicyRapackiego. Dziś ten budynek jest przygotowany do rozbiórki,częściowo sam się już rozpada.Dwa duże pokoje na parterze były zastawione stołami iławkami do siedzenia. Stoły uginały się pod dobrym jadłem.Dominowały mięsiwa wspaniale przyrządzone i malowniczopodane. Były też owoce egzotyczne, których zdobycie wtamtych czasach stanowiło nie lada osiągnięcie..Suto, kolorowo, smacznie.Były jakieś przemowy, toasty i śpiewania, ale w niedostępnymdla mnie języku. I cygańskie skrzypce...Tańce odbywałysię na zaimprowizowanym parkiecie na podwórzu– wystarczyło przejść przez bramę wjazdową. Oj, było na copopatrzeć! Festiwal koloru, dźwięku, ruchu i radości.Kiedy to obserwowałam i przeżywałam, wydawało misię, że jestem w jakimś kwadrofonicznym kinie w samymKaszt Rom - cygańskie drzewo. Cygańskie drewno.A konkretnie - zakład produkcyjny działający na zasadachspółdzielni socjalnej. Pierwszy oficjalny zakład pracy prowadzonyw Sławnie przez Romów. Widziałam ich w dniuuroczystego otwarcia firmy, widziałam ich też przy pracy. Iprzecierałam oczy ze zdumienia, bo rzadko zdarza się obserwowaćtaką radość tworzenia, radość z wykonywania pracy,a to właśnie dominuje wśród załogi tego zakładu. I dotyczyCygańskie uroczystościKASZT-ROModczytywali, ale nie potrafili połączyć w całość. Dukali naprzykład: m-a-m-a i łączyli w... tata!Jakaż była więc moja radość, kiedy któregoś dnia powejściu do klasy zobaczyłam na dokładnie startej - jak nigdy- tablicy niezdarnie napisane bardzo brzydkie słowo.Tak brzydkie, że tu przytoczyć go nie przystoi... W duchusię ucieszyłam, ale udawałam, że tego nie widzę. W stosownejchwili starłam to słowo zapisując inne, przewidziane natę lekcję. Ale odczuwałam satysfakcję: nareszcie dzieci nauczyłysię robić użytek z liter!***Kiedy po latach zapytałam jednego z moich uczniów,który oczekiwał na urodzenie przez żonę dziecka, czy wolałbycórkę, czy syna, udzielił mi salomonowej odpowiedzi:- Ja bym wolał dziewczynkę, ale chłopak lepszy!środku akcji. Niepowtarzalne wrażenia, doznania estetyczne,mnóstwo przeżyć.Drugie romskie wesele, na które mnie zaproszono, odbywałosię w wynajętej sali, co trochę ograniczyło możliwościorganizacji imprezy prawdziwie cygańskiej. Ale też byłobardzo gościnnie i bardzo serdecznie, była muzyka, tańce iśpiewy.PogrzebyKilka razy uczestniczyłam w żałobnych uroczystościachpogrzebania moich znajomych zmarłych Romów. Najsilniejutkwił w mej pamięci pogrzeb Maleńci. Znałam ją od dziecka,przez jakiś czas była moją dalszą sąsiadką.. Maleńcięznali prawie wszyscy w Sławnie. Łatwo nawiązywała kontaktyz ludźmi, była sympatyczna, życzliwa i przymilna. Idobrze wróżyła. Dobrze - to znaczy przepowiadała same korzystnewydarzenia na przyszłość.Zmarła tragicznie pozostawiając męża i dwie małe córeczki.Jej pogrzeb był bardzo okazały. Trumnę niesiono naramionach z domu żałoby odległego ponad dwa kilometry odcmentarza. Towarzyszył jej długi żałobny, ale wielobarwnyorszak. I skrzypce. Także w ciszy, która zaległa nad świeżąmogiłą po zakończeniu obrzędu celebrowanego przez księdza,rozległo się łkanie skrzypiec. Przepiękna, melancholijnacygańska muzyka płacząca nad sierotami. Zasłuchani w niążegnaliśmy Maleńcię.Na innym pogrzebie, który odbywał się zimą, kaplicęcmentarną wypełniła duża grupa romskiej inteligencji. Wczasie żałobnej liturgii w kieszeni eleganckiego futra jednejz Cyganek głośno zadzwonił telefon komórkowy. Szybko gowyłączyła i opuściła na chwilę kaplicę.Znaki czasu.to wszystkich pracowników.Takich Romów nie znałam dotąd.Prezesa Spółdzielni znam już długo, bardzo długo. Byłkilkuletnim chłopcem, jednym z najlepszych uczniów wswojej klasie. Mojej klasie. Zdolny, ambitny, spokojny, wrażliwy,odpowiedzialny i skromny - mogę wymieniać tylkopozytywne przymiotniki określające jego osobowość. Uzasadnionejest więc przekonanie, że taki człowiek, stając na<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong> 19


czele firmy poprowadzi ją we właściwym kierunku, zwłaszczawzmocniony energicznym, przedsiębiorczym zastępcą,jakim jest niewątpliwie pani Maryla Huczko.Prezes ma metrykalne imię Edward, ale jak większośćRomów zwany jest inaczej. Kiedy chodził do szkoły, mówiłosię do niego: „Tadki”. Potem przybyła mu jeszcze ksywka:„Harry”. I tak oto ten człowiek, zeuropeizowany Rom zapraszającyszerokim gestem gości na otwarcie firmy KASZT-ROM stał się klamrą spinającą płaszczyznę moich romskichwspomnień od egzotycznego taboru cygańskiego sprzed półwieku do kierowanego przez jednego z moich najzdolniejszychuczniów zakładu produkcyjnego.Romowie, jakich poznałam.Romowie, jakich znam.Bardzo ubogacili i ubarwili kilkadziesiąt lat mojego życia.Sławieńscy Romowie.Dziękuję Wam!Poświęcenia pomieszczeń Spółdzielni dokonał nieoficjalnyduszpasterz Romów- ks. prałat Marian DziemiankoDoj teł veśJuż phasie dołe viekostyr najefkar dre foroSławno zarykirenys pes Romane Tobory. Zarykirenyspes paś vesia i pe ciaria. Romnia phirenys pe kheraczęsto tykne ćhavorenca i ćhuvenys fody, a Roma rozligirenysciaciune Romane patelni. Gadzie rakirenys vtedy kaj giłRomendyr trzeba pes te rakheł bo Roma cioren, ale nikon pesna rakcia dre dasy sytuacja kaj Roma te cioren. Romen peszatry sys siukar vzory, siukar obrazki, a dre maśkirał sys butsierandunia ozdobiona koronkenca i falbanenca. Graja syszavsze zadbana, czysta i lśniąca sys terde paś <strong>Romano</strong> Taboro.Rozhaćkirenys jaga, ćhuwenys piria i keravenys habena.Dre doła ciry gadzie nigdy na phenenys pe łendyr Romowie,vtedy phenenys Cyganie.Roma sys zavsze zadbana, siukar ryde i dumna. Ryde sysdre śkorni i sys len zavsze kapeluszy pe siere. Romnia sysobłade sovnakasa, bursztynenca i mirykłenca. Romane ćhavoresys zavsze dre frejdy, zavsze soś kerenys, bavinenys pespas szatry. Belvele rozhaćkirenys jak, vtedy Roma khełenys,bagenys gila. Udełys pes sarenge, sys bardzo siukar i kolorovo.Dołenge so dova siunenys to pe hara jeszcze ćhija drekana, hara jeszcze dova rypyrenys, do bagipena, khelibena iRomane skrzypki.Póżniej Roma pe stało osidlindłe pes dre Sławno i dzia syke dadyvesune ciry.Romane początki dre szkołaDre 1964 berś vgeja ustava kaj sare musinen pes te syklakireł- navet Roma. I dzia dre szkoła dre foro Słavno kerdepiervszo klasa dre savy syklakirenys pes tylko Romane ćhavore- dre różna bersia i do ternedyr i do phuredyr sare sysdre jek klasa (od 7-17 bersia). Pe początko nikon na kamełyspes te syklakireł. Ćhavorenge dasy sytuacja sys nevy, na moginenyspes te przephagirel. Dada też na moginenys łenge tepomogineł bo jone też na phirenys ke szkoła. Cirosa saro jużsys fedyr, ćhavore shaline kaj dova vydziała łenge pe łaćho.Załoga Spółdzielni „KASZT-ROM”MARIA POPRAWSKADre szkoła specjalnie łenge zaćhude ćhavorytko <strong>Romano</strong>zespoło savo pes kharełys”Łe miro draboro łe” - ćhavorekhełenys, bagenys. Vystępy sys dre szkoła, javne łengredada, daja, papy, phenia, pszała. Sare sys zdziviona bo nikonjeszcze nadykcia dakicen bute Romen dre szkoła. Zespoło„Łe miro draboro, łe” urykirdzia pes tylko ke końco berś boniektóra ćhavore sys już bare i mogindłe te oddział szkołatyr,ale miśto kaj syklakirde pes te czytyneł i te pisyneł. A tyknedyrćhavore sys przeligirde ke klasy ogólna, dadyves dasaleklasy kharas integracyjna.Dre szkoły sys but sabnykra sytuacji, Romniake savy zapisynełyspeskre ćhavores ke szkola zadyne pytanio: kaj tukeres buty? - nikaj odpheneł - a kaj tro rom kereł buty? - nikajodpheneł - to sostyr tume sen dzide? - Romnii odpheneł: dołestyrso shasam ranije, dołestyr so shasam.Romane uroczystościBijav. Terne vydyćonys bardzo siukar, soduj sykavenysRomanipen. Terni rydy sys dre parni buvli podzia, a ternorydo sys dre kało ryiben. Soduj frejdzionys. Bijav sys drełakro semsncytko kher - sys doj duj bare pokoi. Ućhude sysdoj bare tysi i banki. Pe tysi sys but łaćhe habena, najbutyrsys habena masytka. Isys też but ovocy save dre doła ciry sysbardzo phares te doreseł. Sys kolorovo i siukar. Sys przephenipena,bagipena i khelibena. Basiavenys też romane skrzypcy.Ciacipnasa sys pe so te podykheł.KASZT-ROMKaszt-Rom - <strong>Romano</strong> zakłado, Romani spółdzielnia socjalno.Piervszo oficjalno zakłado ligirdo pełde Romendyrdre Słavno. Roma keren doj bucia i keren doj saro staranniei dziesa. Prezeso spółdzielniakro peskre cirendyr sys najfededyrucznio dre peskry klasa, sys zdolno spokojno i bardzomiśto pes syklakirełys. Gadzitkes pes khareł Edward, dreszkoła phenenys pe łestyr Tadki, potem jeszcze phenenys pełestyr Harry i jof phiraveł Romani spółdzielnia Kaszt-Rom.20 <strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>


"De Gila" podbijaserca publicznościKariera szczecineckiego zespołu dziecięco-młodzieżowego „De Gila”, o którympisaliśmy już niejednokrotnie, zaczyna nabierać tempa. Zespół bierze udziałw coraz to większych imprezach, uświetnia wszelkiego rodzaju spotkania. Trudnosię dziwić, nie sposób nie zauważyć młodziutkich romskich tancerek, które wirująna scenie jak kolorowe motyle.Pomysł założenia zespołu narodził się w ubiegłymroku po występie w Pałacu Prezydenckim, który odbiłsię szerokim echem. Od tamtej pory wystąpił już na kilkuwiększych imprezach, między innymi w Złocieńcuna dziewiątych Targach Wystawienniczych, w Kłaniniena imprezie dożynkowej, w Bobolicach na pierwszymIntegracyjnym Konkursie Osób Niepełnosprawnychoraz w <strong>Szczecinku</strong> z okazji Święta Komisji EdukacjiNarodowej. Poniżej przedstawiamy państwu fotorelacjęz dwóch imprez, które swoim występem uświetniłydziewczynki.26 września 2007r. w Bobolicach odbył się PierwszyIntegracyjny Konkurs Piosenki Osób Niepełnosprawnych„Wesołe Nutki”. Celem tego konkursu była integracjaosób niepełnosprawnych z lokalną społecznością,osobami starszymi i z uczniami szkół. Organizatoremimprezy był Środowiskowy Dom Pomocy „Odnowa”,działający przy Miejsko - Gminnym Ośrodku PomocySpołecznej w Bobolicach. Impreza była nastawiona nadobrą zabawę, ale również na pokazanie wszystkim, żemuzyka jest czymś, co wpływa kojąco i korzystnie naosoby niepełnosprawne.Na konkurs został zaproszony szczecinecki romskizespół dziecięco - młodzieżowy „De Gila”. Zespół bardzoładnie zaprezentował się na scenie, dziewczynki<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>chętnie tańczyły i widać było, że taniec sprawia im radośći przyjemność. Na parkiecie czują się swobodnie iwspaniale, starają się niczym nie przejmować, potrafiąsię odnaleźć w każdej sytuacji, a taniec wychodzi imznakomicie. Romska muzyka, żywiołowość tancereki ich entuzjazm przeniósł się również na publiczność.Występ podobał się wszystkim zaproszonym gościom,którzy świetnie się bawili, a zgromadzona na widownipubliczność tańczyła klaszcząc w dłonie. Powystępie zespół otrzymał wiele gratulacji i zostałnagrodzony ciepłymibrawami. Imprezazostała zakończonapoczęstunkiem, naktóry zostali zaproszeniwszyscy gościeoraz uczestnicy konkursu.D z i e w c z y n k ićwiczą dwa razy wtygodniu na ŚwietlicyIntegracyjnej w<strong>Szczecinku</strong>, i to tamwłaśnie nabierają większegodoświadczenia i21


umiejętności, które potem prezentują na scenie. Całyczas są przygotowywane na kolejne koncerty.W tym roku zostały zakupione nowe profesjonalnestroje, dzięki którymdziewczynki wyglądająjak błyszczące gwiazdeczki,które z przyjemnościąi z ciekawością chce sięoglądać.Kolejny występ zespołumiał miejsce 12 październikaw Szkole Podstawowejnr 6 w <strong>Szczecinku</strong>,gdzie obchodzone byłotegoroczne Święto KomisjiEdukacji Narodowej.Organizatorem obchodówtego święta była Pani DyrektorSzkoły Podstawowej nr 6 w <strong>Szczecinku</strong>. Dużywkład pracy w przygotowanie uroczystości włożyłotakże całe grono pedagogiczne.Podczas uroczystości przyznano niektórym nauczycielomodznaczenia za ich szczególne zasługi w pracyzawodowej. Zostały między innymi wręczone medaleoraz wyróżnienia od Wojewody Zachodniopomorskiego,Burmistrza Miasta Szczecinek oraz Starosty Szczecineckiego.Cała uroczystość rozpoczęła się od zaśpiewaniaprzez chór dziecięcy hymnu narodowego oraz od zatańczeniapoloneza. Po przemówieniach zgromadzonychgości i rozdaniu odznaczeń, rozpoczęła się część artystycznaprzygotowana przez dzieci.Nauczyciele i goście mogli podziwiać pokazy i występy,między innymi taniec irlandzki oraz tańce towarzyskie.Były także scenki przedstawiające marzeniadzieci, kim chciałyby zostać w przyszłości i jakby towyglądało po opuszczeniu szkoły.Na uroczystość został również zaproszony szczecineckiromski zespół dziecięco-młodzieżowy „De Gila”.Dziewczynki wystąpiły na koniec imprezy, zatańczyłytrzy prześliczne tańce, zrobiło się wesoło i bardzo kolorowo.Ich mieniące się suknie dodawały blasku.Zespół zaprezentowałsię wspaniale. Wszyscypatrzyli z uśmiechem natwarzy i głośno bili brawa.Po występie byłyrobione wspólne pamiątkowezdjęcia, a uczestnicyzostali nagrodzenisłodyczami. Nie zabrakłorównież gratulacji, któreniewątpliwie się dziewczynkomnależały.przyg. M. Baran,A. SzymańskaKariera zespołoskre „De Gila” Szczecinkostyr,savunestyr pisynasys już najefkar, sy corazbaredyr. Zespoło ceło ciro vystępineł pe różnaimprezy. Pomysło kaj te zaćhuveł zespoło vygeja dre dovaberś pośli vystępo dre Pałaco Prezydencko. Dołe cirostyrzespoło vystępinełys już pe varykicy baredyr imprezy. DreZłocieńco, dre Kłanino, dre Bobolicy i dre Szczecinko.Dre 26 wrześnio 2007, dre Bobolicy sys Piervszo IntegracyjnoKonkurso manusienge napełnospravnunenge.Do konkurso sys kerdo dołeske kaj do manusia te javenkhetanes vavire manusienca - phuredyre manusienca iucznienca vavire szkołendyr. Do konkurso sys też te sykaveł,kaj basiaiben i gila sy sarence. Pe do konkurso syszamangdło jamaro szczecinecko zespoło „De Gila”. Zespołobardzo siukar zakhełdzia pe scena, ćhajoria siukarkhełenys - isys dyćło kaj sarence pe udełys. Sare marenysbravy i sys dyćli frejda pe łengre muja. Pośli vystępo zespołodoreścia gratulacji i nagrody.Ćhajoria ćviczynen duj mołydre kurko pe śvietlica integracyjnodre Szczecinko i doj vłaśniesyklon te khełeł. Nałen baredyrdośviadczeni, save sykavenpóźniej menge pe scena. Dreda berś sys zakindłe neve stroidre save ćhajoria vydyćhon syrbłyszcząca ćerhenia, save kamaschętnie te obdykheł.Nastepno vystępo sys 12 październikunedre szkoła podstavovodre szóstka dre Szczecinko.Doj sys obgeno dabersitkośvięto Edukacjakro NarodovoCeło uroczystość zacznińdziapes zabagipnasa pełde huro hymno narodovo i khelibnasapolonezo. Pośli przephenibena i posli rozdypennagrody nauczycieli i manusia save doj sys mogindłe teobdykheł pokazy i vystepy. Najbutedyr bravy sys syr zakhełdejamare ciajoria. Rakłore i rakloria zakhełde doj teżkheliben irlandzko i khelibena tovarzyska. Sys też scenkisave sykavenys menge rakloria i rakłore, sykavenys konesakamdłeby jone te javeł so dobariona i syr dova vydyćhołaso vydziana już szkołatyr.22 <strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>


ROMOWIE WCZORAJ I DZIŚW tym numerze naszej gazety rozpoczynamy cykl publikacji opracowań jakie na potrzeby InstytutuPamięci i Dziedzidztwa Romów oraz Ofiar Holokaustu przygotowali najwięksi znawcy tematyki romskiejw Polsce.Tematyka opracowań jest bardzo zróznicowana, a ich lektura jest niemal obowiązkowa dla osób,którym brakowało naukowych opracowań o Romach.Nasz cykl będzie zawierał m.in. takie prace jak: "Mniejszość Romska na Pomorzu Zachodnim.Problem identyfikacji w społeczeństwie większościowym" oraz "Romowie - kulturowe postrzeganieinnych etnicznych" mgr Jerzego Norberta Grzegorka, "Wybitne postacie romskie" oraz "O Romachw dawnej Polsce" mgr Stanisława Stankiewicza, "Administracja publiczna wobec Romów po 1989roku" oraz "Sytuacja społeczno-polityczna Romów w Polsce po 1989 roku" mgr Wojciecha Szostaka.Cykl rozpoczynamy od bardzo ciekawego rozważania nad kulturowym postrzeganiem Romów mgrJerzego Norberta Grzegorka.Od wielu lat tematyka Cyganów - Romów budziw Polsce zainteresowanie naukowców. Ichsposób życia, ciągła wędrówka, własne wizje świataintrygują i przyciągają swą odmiennością. Z jednejstrony jawią się jako symbol nieskrępowanej wolnościi niezależności, z drugiej zaś oplatają ich więzy przypisanychim opinii negatywnych.Wśród grup etnicznych przebywających od stuleciw Polsce Cyganie stanowią element najbardziej egzotycznyi intrygujący, a zarazem najmniej znany tak otoczeniujak i badaczom folkloru. Ich zamknięte przedświatem zewnętrznym szczepowe i rodowe wspólnoty,kultywujące swe tradycyjne obyczaje, rządzące sięwłasnymi prawami, porozumiewające się sobie tylkosobie znanym językiem, nie dopuszczają do wtajemniczeńw sekrety swego bytowania. Taki stan rzeczypowodowały narastające w ciągu wieków liczne czynniki,które doprowadziły do zwiększenia wzajemnegodystansu nieufności i obcości.Prowadzone od lat badania i próby zrozumienia ichkultury jako źródła poznania ich dziejów prowadzą nieuchronniew przeszłość. Od pokoleń powstawały stereotypowei w dużej mierze uproszczone sądy dotycząceCyganów, którymi posługiwano się w celu odepchnięciaich od funkcjonujących społeczeństw. Do dzisiaj niepoznano jeszcze wystarczająco bogatej wiedzy na ichtemat; głównie z uwagi na brak zapisków pozostawionychprzez nich samych, nie posługiwali się, bowiempismem; nie pozostawili po sobie śladów mogącychpomóc w poznawaniu i rozumieniu ich sposobu życia.Nie pozwalało też na to nieustanne wędrowanie; żyliteraźniejszością, nie dbając o przeszłość ni przyszłość.Z odtworzonego, w zachowanych dokumentach, obrazujawią się jednocześnie jako ludzie owiani tajemnicą- fascynujący, romantyczni, zagadkowi, ale także - podejrzani.Wizerunek, jaki im w ciągu wieków stworzonobył całkowicie negatywny; przyklejono im etykietkęwłóczęgów, oszustów, porywaczy; taki też pozostał dodziś. Ciągnie się za nimi gdziekolwiek się nie pojawią.Postawy środowisk, wśród których przebywali, odmienniswoistą tradycją, kulturą, pochodzeniem, zmieniałysię poprzez wszystkie stulecia jak chorągiewki na wietrze.Wiązało się to nie bezpośrednio z nimi samymi,ale w dużej mierze z postawami, jakie kształtowały sięi zmieniały w ówczesnej Europie - stosunek do obcychnarodowości tak rasą jak kulturą i sposobem bycia; takukształtowane postawy nie były skierowane typowo naludność cygańską, ale na wszystkie "odmienne" społeczeństwa(rasą, językiem itp.). U ówczesnych Cyganów- Romów obserwujemy zjawisko oddzielania sięod przeszłości; nie chcą być utożsamiani z dawnymirodakami; chcą by postrzegano ich jako obywateli ambitnych,wartościowych, praworządnych.Zauważamy obecnie głęboki wzrost świadomościnarodowej poprzez różnorodne czynniki, m.in. przezpowstanie warstwy inteligencji cygańskiej; tworzeniepolitycznych organizacji cygańskich; tworzenie „uniwersalnego”języka cygańskiego w miejsce istniejącychwielu form dialektów; wprowadzenie obowiązkuedukacji (głównie dzieci i młodzieży). Jednakże,chociaż ostatnie dziesięciolecia po ustaniu cygańskichwędrówek w Polsce, zapoczątkowały proces łagodzeniakonfliktów i eliminację utartych w społeczeństwieuprzedzeń, do dziś pozostała po obu stronach bariera<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong> 23


nieufności; jedna strona myśli, że bardziej obawia siędrugiej. Circulus vitiosus 1 .Samotność dla każdego Cygana jest najdotkliwsząz klęsk, jakie mogły ich spotkać. Najcenniejszym zaśdarem była wędrówka, która od zawsze oznaczała wolność;dla niej można było poświęcić wszystko. Jednakżenie mogli się nią długo cieszyć; po wojnie ostateczniezmuszono ich do porzucenia wędrówek; w 1964 r.wydano akt zabraniający jeździć taborom. Chciano wten sposób poskromić objazdowy naród i raz na zawszeunicestwić koczownictwo. Wiadomo jednak, iż nie jestmożliwe całkowite ujarzmienie pędu Romów do wędrowania;tenże motyw towarzyszy im od zawsze, niemożna go, więc wyeliminować, choć z pewnością, jakto miało (i ma obecnie) miejsce, można go chwilowoprzytłumić. Wśród Romów żyje wszakże mit, wedługktórego zawędrują kiedyś do ziemi im obiecanej i tamstworzą upragnioną własną ojczyznę. Powyższe zdaniea także wcześniejsze wywody trafnie obrazuje jedna zlegend cygańskich: Był w Egipcie Wielki Faraon i pewnegorazu wygnał ze swojego państwa Żydów. Najstarszacórka tego Faraona [...] powiedziała do Cyganów:I wy musicie odejść stąd w świat i wędrować długie lata,a nawet setki lat. Będą z was różni Cyganie: Kotlarze,Koniarze, Muzykanci, Kowale i Wróże. Ale na tysiącwróżek jedna będzie prawdziwa, a inne udawane. Powielu latach znajdziecie piękny, ciepły kraj i on będziewaszą ojczyzną. Kali Mura 2 miała złotą laskę i machnęłatą laską. A wtedy morze wyschło aż do dna i Cyganieprzeszli suchą nogą. I do dziś idą 3 .Znaczenia przypisywane ojczyzną Romów w dalszymciągu ewoluują. Ulegają przekształceniom wynikającymz przyczyn politycznych, moralnych, kulturowychoraz edukacyjnych. W przeprowadzonychbadaniach najbardziej uwidacznia się utrata najważniejszejz ojczyzn określająca od wieków tożsamośćRomów jako lud koczowniczy, czyli swobodę poruszaniasię nie zamieszkując jednego terytorium przezdłuższy czas.1. KULTUROWE POSTRZEGANIE INNYCHETNICZNYCH1.1 Pojęcie stereotypu w ewoluujących nurtachbadawczychOmawiając kształtowanie się wizerunku grupetnicznych należy zapoznać się z obrazamipewnych zachowań i stylu życia grup etnicznych, którewpływają na potoczną świadomość członków innychgrup. Dlatego też;…do najciekawszych i najważniejszychzagadnień socjologii i antropologii należy, jakobraz jednej grupy i każdego z jej członków odbija sięw świadomości członków grupy drugiej. Badanie tegoobrazu i mechaniki jego powstawania ma kolosalneznaczenie dla rozumienia stosunków międzygrupowychi międzyludzkich 4 .Musimy, zatem wyjść z założenia, iż postrzeganieinnych etnicznych przez grupę w obrębie przestrzeni,w której inni etniczni się znaleźli najczęściej prowadzido wytworzenia opinii o nich, czyli pewnego specyficznego„obrazu” obcych. Mówimy tutaj o wzajemnejpercepcji, którą przyporządkowujemy koncepcji stereotypu.Owe stwierdzenie posiada odzwierciedleniew samym pojęciu stereotypu, którym staje się uproszczonyobraz myślowy pewnej kategorii osób, instytucjilub zdarzeń, który w swych zasadniczych cechach jestpodzielany przez dużą liczbę ludzi. Kategorie te mogąbyć szerokie (Żydzi, Aryjczycy, Biali, Czarni) lub wąskie(Członkinie Ruchu Wyzwolenia Kobiet, Córki AmerykańskiejRewolucji). Ludzie zaliczani do wspomnianychkategorii mogą być obiektem dwóch lub więcejcałkiem różnych stereotypów. Stereotypom zwykle, chociażnie zawsze, towarzysza uprzedzenia, tj. przychylnelub nieprzychylne nastawienia wobec każdego członkazaliczanego do odpowiedniej kategorii 5 . Możemy, zatemstereotyp określić mianem uproszczonego obrazumyślowego wykształconego w mentalnym uposażeniujednostek. Z tak skonstruowanej tezy wnioskujemy, iżstosowane badania nie będą wymagać skomplikowanejprocedury adresatami, której będą respondenci. Możemyrównież mniemać interpretując powyższe sugestie,że stereotypy w swych podstawowych ramach podzielanesą w śród szerokiej populacji ludzi.Takie założenia w dość skrótowym zarysie formująpodłoże do wielu badań i opinii a w większościuogólnień na temat wzajemnego postrzegania się grupetnicznych. Merrill 6 nazywa tego typu założenia „stereotypstereotypu”. Zaś same wyniki badań nad stereotypamigrup etnicznych służą do poznania postawi zjawisk psychospołecznych zachodzących w sferzerelacji, jakie między nimi zachodzą. A co najistotniejszeprzenikają do opinii publicznej za pośrednictwemmediów kształtując opinie i nastawienie wobec innych– obcych 7 . Bartmiński krytycznie odnosi się do tego rodzajupostrzegania i formułowania wniosków na podstawiedanych uzyskanych w badaniach nad stereotypamioraz ich empirycznego sensu. Zakłada, iż: Badanianad stereotypami popadły w stereotypowość: zdradzająobjawy pospiesznego, nieuprawnionego uogólnieniai emocjonalnego wartościowania, pokazują zjawiskowybiórczo, jednostronnie, łatwo ulegają apriorycznymtezom powtarzanym za autorytetami itd. Bez maławszystkie przyjmowane powszechnie twierdzenia ostereotypach:, że są niezgodne z rzeczywistością, niezależneod doświadczenia, oporne na zmiany, emocjonalne,negatywne w swoim wartościowaniu itd. mogąbyć kwestionowane na gruncie empirycznym 8 . Możemyprzy tym zaznaczyć krytyczne podejście wyłaniającesię od strony psychologii społecznej. Jedna z krytycznychargumentacji dotyczy jak to określa Bokszański24 <strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>


nadmiernie optymistycznego założenia, co do walorówheurystycznych pojęcia stereotypu. Podkreślając Chlewińskiuważa, iż warto zastanowić się, czy termin „stereotyp”jest wystarczająco operatywny – czy nie jestterminem „wytrychem”, za pomocą, którego staramysię wyjaśnić zbyt obszerny zakres zjawisk 9 . Nie sposób,zatem nie zauważyć wątku krytycznej refleksji w odniesieniudo metod prowadzonych badań nad pojęciemstereotypu, coraz częściej pojawiającego się w publikacjachz zakresu socjologii, psychologii i nauk o kulturze.Takie wątpliwości dotyczące metodologicznegozałożenia w prowadzonych badaniach wyraża równieżpogląd Bar-Tela, który podkreślając złożoność obszaru„myślowych obrazów” obcych etnicznie określa, iżpojęcia takie jak stereotyp oraz uprzedzenia są luźnodefiniowanymi wysoce ogólnymi koncepcjami pozbawionymiwyraźniejszych odniesień, pozwalających naprecyzyjne ujęcie charakteru relacji międzygrupowych.Tak, więc treści składające się na stereotyp są bardzozróżnicowane; mieszczą się w nich kategoryzacje zarównowyraźnie negatywne, jak i deklarowanie pozytywne10 . Można, zatem zająć stanowisko, iż obranietylko jednej definicji pojęć określających orientację badawcząnad stereotypami bez ich modyfikacji w trakcieprzeprowadzania badań będzie prowadziło do błędnychwniosków. Bar-Tel wskazuje również, że podobnie,chociaż koncepcja uprzedzenia implikuje negatywnąreakcję afektywną nie specyfikuje jednak intensywnościtakich reakcji i w związku z tym mogą być one zarównolekko niechętne jak i krańcowo, ostro negatywne.Uważa jednak, że w obszarze analiz psychospołecznychmożliwe jest zaproponowanie pojęć o wyraźnie zarysowanychzakresach z jaśniej określonymi implikacjamikognitywnymi, afektywnymi i behavioralnymi 11 . Ber-Talproponuje koncepcje „delegitymizacji” określając, żejest to taka skrajnie negatywna społeczna kategoryzacjagrupy lub grup, która wyłącza je z zakresu zbiorowosciludzkich w ogóle traktowanych jako respektująceakceptowalne normy i wartości. Delegitymizacja możebyć rozpatrywana jako zaprzeczenie przynależności jakiejśgrupy do rodzaju ludzkiego 12 .Druga z krytycznych argumentacji odnosząca się dobadań nad stereotypami zakłada wątpliwości z zakresumetodologicznego podejścia stosowanych procedurbadawczych. Oceniając wyniki przedstawionych badańzawartych w kwestionariuszu UNESCO Dundes surowookreślił ich zasadność stwierdzając, iż kwestionariuszten, jak wiele innych kwestionariuszy w naukachspołecznych, odzwierciedla nastawienia bardziej twórcówtego narzędzia niż postawy ludzi, do których byłskierowany 13 .Reasumując powyższe rozważania należy przychylićsię do postulatu Bokszańskiego, który zauważa, iżnależy uważniej i systematyczniej przyglądać się wątpliwościątowarzyszącym pojęciu stereotypu.Przypisy1błędne koło2Czarna Jagoda (córka Faraona)3tekst zacz. z J. Ficowski, Cyganie w Polsce – dzieje iobyczaje, Interpres, Warszawa 19894A. Hertz Żydzi w kulturze polskiej, Więź, Warszawa1988, s. 2385A. Bullock, O. Stallybrass, The Fontana Dictionary ofModern Thought, Fontana-Collins, London 1983, s. 6016J. C. Merrill, National Stereotypes and InternationalUnderstanding, [w:] International Communication: MediaChannels Functions, red. H. D. Fisher, J. C. Merrill, NewYork 19707Por. Z. Bokszański, Stereotyp a kultura, FNRNP, Wrocław1997, s. 88J.Bartmiński, Nasi sasiedzi w oczach studentó, [w;] Narodyi stereotypy, Międzynarodowe Centrum Kultury, red. T.Walas, Kraków1985, s. 2589Z. Chlewiński, Stereotypy: struktura, funkcje, geneza.Analiza interdyscyplinarna, [w:] Stereotypy i uprzedzenia,Kollokwia Psychologiczne, red. Z. Chlewiński, I. Kurcz, t. I,Inst. Psychologii PAN, Warszawa 1992, s. 910D. Bar-Tal, Delegitimization: the Extreme Case of Stereotypingand Prejudice, [w:] Stereotyping and Prejudice.Changing Conceptions, red. D. Bar-Tel, C. F. Graumann,A. W. Kruglanski, W. Stroebe, Springer Verlag, New York1989, s. 16911Ibidem12Ibidem, s. 17013A. Dundes, Slurs International: Folk Comparisons ofEthnicity and National Character, „Southern Folklore Quarterly”1975, nr. 39, s. 37Już bersiendyr Romenca dre Polska interesynenyspes naukovcy. Jamary vavir tradycja,Romanipen, tradypen pe vesza – dava saro gadzienbardzo interesynełys. Już phure cirendyr phenenys kajRoma to volna manusia. Jednak dziasyr vszędzie raktepes dasave kaj rakirenys Romendyr namiśto.Dre grupy etniczna save sy bersiendyr dre Polskato Roma sy najbardziej vavir, łengry kultura, obyczaji.Roma dzide sy peskre dzipnasa, na vmekhen nikoneske peskro otoczenio, rakiren peskre vłasne ćhibiasa.Dova saro doligirełys ke dova kaj zbaryja dystanso inieufność ke Roma. Jednak do dystanso i nieufność nasys tylko ke Roma, ale też ke vavir narodovości savesys dre do ciry dzide dre ceło Europa.Bersiendyr sys ligirde badani kaj te shaloł Romanikultura, jednak sys phares, bo Roma na zapisynenysćhi, sys dzide tylko peskre dzipnasa.Pośli Baro maryben, dre 1964 berś sys vydyno rozkazokaj Roma na moginen już te taboryneł, kaj saremusinen pe te osiedlinen. Gadzie zmusndłe Romen kajte obesien dre jek śteto.Dadyves, dre da neve cyry, Roma sparude już butrzeczy, zaćhude Romane polityczna organizacji, Romanećnavore phiren ke szkoły i pes syklakiren. Ale<strong>Romano</strong> narodo sy volno i zavsze javeła, bo dova sydre jamare dzija.<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong> 25


Gdy zapłoną zniczeOto nadeszły dni brzemienne deszczem i opadająceliście układają kolorowy dywan, pod ogołoconymidrzewami. Nadeszła jesień, jak zawsze dostojna bogactwembarw i pogrążona w zadumie nad majestatemprzemijania.Ogołocone konary rysują się czarnymi hieroglifamina ołowiano szarym niebie.To wszystko stanowi jakby tło, udająca się na zimowysen natura, przypomina nam o tych którzy odeszlina tamtą stronę życia. O zmarłych.Jesień jest taką pora roku, która sprawia że częściejwracamy myślą wstecz, wspominamy serdeczne tych,którzy jeszcze niedawno byli wśród nas i tych po którychpozostały stare wyblakłe fotografie, albo tylko pamięćich imion.Tak jak los kreślił nasze drogi, tak też po świecierozrzucone są romskie groby. Tak samo różne jak ludzkielosy. Te zapomniane porosłe mchem albo trawą,gdzie tylko wiatr odmawia modlitwy. Miejsce spoczynkupomordowanych bezimiennie, tylko dlategoże mieli inny kolor włosów, albo odcień skóry – grobyktórych nikt nie odwiedzi, ponieważ spoczywają wnich pomordowane całe rody od starców do tych którzysię nie zdążyli narodzić. Tak samo samotne jak oślepłerozpaczą matki oczekujące daremnie powrotu dzieci.Są jeszcze bezimienne mogiły rozrzucone po świecie,zapomniane przez wszystkich, których bliscy wymarli,albo wywędrowali zbyt daleko, żeby chociaż świeczkęna nich zapalić.Są też inne, te nowsze błyszczące marmurami i złotemnapisów, dostojne jak siedziby władców. Przytłoczonekamiennymi bryłami, jakby żywi w obawie ichpowrotu odgrodzili się od nich nagrobnymi płytami.A przecież najważniejsza jest pamięć i szczere wspomnienie.Wierzy się, że człowiek tak długo żyje, jak długo sięo nim pamięta. Dlatego w romskiej tradycji wspólnedla wszystkich jest wspominanie imion zmarłych takna cmentarzu, jak też później przy stole biesiadnym.W Polsce nie ma jednakiej tradycji związanej zDniem Zmarłych. Zasadniczo dominują trzy formy obchodzeniatego dnia.Sintowie poza złożeniem kwiatów, zapaleniem zniczyi modlitwą, dyskretnie wylewają trochę trunku(kiedy zmarły lubił sobie wypić) i tuż przed odejściemz cmentarza skrzypek gra ulubioną przez zmarłego melodię.Polska Roma nie zależnie od miejsca zamieszkaniatak jak mieszkańcy wschodniej Polski odmawianiemodlitw dodatkowo powierzają „dziadom cmentarnym”,dlatego przed pójściem na cmentarz zabezpieczająsię w drobne pieniądze, aby je rozdzielić pomiędzyjak największą ilość „dziadów”.Na gruncie polskim najbardziej egzotyczne jest zachowanieKełdelaszy, którzy przynieśli ze sobą zwyczajetypowe dla narodów bałkańskich. Obecnie kiedyłatwiej można przekraczać granice, więcej ludzi poznajeteż inne tradycje, nikogo nie szokuje grupa ludziucztujących przy grobie. Takie zachowania spotykająw byłej Jugosławii, Bułgarii i nawet w Mołdawii. Nicw tym nadzwyczajnego, po prostu taka tradycja. Dziękitemu, że przejmowaliśmy niektóre zwyczaje od narodówwśród których żyliśmy, jesteśmy niejednokrotnieżywym skansenem tradycji które uległy zapomnieniu.Wśród tych zachowanych, zapożyczeń są też takieśmieci kulturowe jak „polskie piekiełko”, albo bezinteresownanieżyczliwość. Lecz taka już jest cena przenikaniakultur.Są jednak zwyczaje, które od wieków przetrwaływśród Romów i możemy z nich być dumni. Do nichmiedzy innymi należy, zapomniana w cywilizowanejEuropie godność śmierci ludzkiej.Z jednej strony toczą batalie w obronie życia poczętego,jednocześnie w milczeniu odbywa się samoobsługowaeksterminacja chorych, biednych i starych. Choredzieci umierają tylko dlatego, że rodziców nie stać napokrycie kosztów leczenia, życie poczęte zostało obronione,ale nie koniecznie musi być chronione. Codzienniewidzimy jak starzy i biedni wychodzą z aptek bezlekarstw, bo nie stać ich na wykup. Lecz kiedy aktualnielekarze nie strajkują, a rodzinę stać na pokryciekosztów, umierającego starego człowieka umieszczająw szpitalu, aby tam za parawanem, nie przeszkadzającnikomu, najlepiej w dogodnym terminie, zmarł.Romowie na szczęście tej modzie nie ulegli. Kiedyjuż nadchodzi czas, przy łożu odchodzącego zbierasię rodzina i przyjaciele. Trwają przy nim w momencieśmierci, a potem aż do pogrzebu. Smutny ale pięknyto zwyczaj i dobrze że w tym przypadku nie ulegliśmycywilizacji. Odchodzacy w otoczeniu bliskich, ma dokońca świadomość ich obecności. Tak samo licznie towarzyszymyzmarłym w ostatniej drodze. Strój żałobnynie jest przestrzegany. Żałobę realizujemy przez podejmowaniezobowiązań, takich jak rezygnacja z palenia,albo powstrzymanie się od picia alkoholu. Żałoba trwacały rok, kończy się poprzedzonym mszą i pobytem26 <strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>


przy grobie przyjęciem rocznicowym, na którym przestająjuż obowiązywać uprzednio podjęte zobowiązaniażałobne.Zaduszki są jakby powtórzeniem obchodów rocznicowych,tylko że wspomina się wszystkich zmarłychi zwyczajowo przed wzniesieniem toastów wylewamykilka kropel trunku na ziemię, jako symbol ich współuczestnictwa.Być może kiedy staniemy nad mogiłami,spokojnie wspomnimy, że odeszli godnie i tak jak pamięćo nich, tak stara tradycja nakazująca godne żegnanieodchodzących jest zawsze żywa.Gił dova, syr zahaćkirasam śvicy<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>Karol Parno GierlińskiNadgene ciemna brysindytka dyvesa,partina (liści) speren rukhendyr. Nadgejajesień. Ogołocona kałe rukha odmaren pes pe szaro goliben.Dova sy dzia dziasyr by saro szykińdziaby pespe vendytko suno. Przybyskireł menge dołendyr, savemendyr odgene pe vavir sveto, mułorendyr.Jesień to dasy pora bersiestyr savy kereł dzia kaj jamaremyśli rysion, przybyskiras menge dołendyr savejeszcze nahara sys menca i dołendyr save odgene sygedyri ćhine pośli łendyr tylko szara zdjęci. Dziasyrdzipen kreślineł jamare droma, dzia sy rozćhurdyneRomane groby. Sy też do zabyśkirde, zabariakirde ciarienca,kaj tylko bałvał odpheneł łenge modlitwa. Śtetozamarde manusiengre tylko dołeske, kaj sys łen vavirkoloro bałengro, vavir koloro cypa, groby pe save nikonna phireł. Sy doj paśtłe zamarde ceła semency dophuredyr i doła save navet na zdążyndłe de dykheł sveto.Sy jeszcze byłavytka groby rozćhurdyne pe sveto,zabyskirde pełde sarendyr i pełde dołendyr kaj vyligirdepes dzia dur kaj navet śvica łenge na zahaćkirena.Sy też vavir, do nevedyr groby kerde marmurosa i sovnakunenapisenca, obgrodzona barenca i płytenca. Aprzecież najvażnedyr sy dova kaj łendyr rypyras i kajłendyr miśto phenas. Pheneł pes kaj manuś sy dziahara dzido, syr hara pes łestyr rypyreł.Dre Polska nani tylko jek tradycja pe Zaduszki - sytryn tradycji save pes obdział dre do dyves.Sinti - jone na tylko ćhuven kviaty, zahaćkiren śvicyi modlinen pes, ale też ćhuven brainta syr mułorolubinełys peske te vypieł i gił samo oddziapen cmentarostyrskrzypko basiaveł gili savy najfededyr mulorolubinełys.Polska Roma na zależnie dołestyr kaj sy beśte odphenenmodlitvy i sthoven łen „cmentarengre dziadenge”i dołeske gił dziapen pe cmentaro, łen kherendyrłove i rozden do łove maśkre ”dziadendyr”.Vavir sy obayczajo Keldensaszengro, jone jandłepesa zvyczaji bałkańskre narodengre. Kana kaj łatvedyrsy te przedział granicy, butyr manusia pryńćkirenvavir tradycji i nikones na dzivineł, kaj manusia ucztynenpasie groby. Dase zvyczai sy też dre, Jugosłavia,Bułgaria, a navet dre Mołdawia. Nani dre dova ćhi dzivno,bo dova sy dasy tradycja. Dołeske kaj przyłasysniektóra zvyczaji narodengre savenca samys dzide, samprzykładosa tradycjengre save sys zabyskirde.Sy jednak zvyczaji save viekendyr sy dre Romanipeni moginas te javeł dołestyr dumna. Ke do zvyczajinależyneł zabyskirdy dre cyvilizovano Europa Godnośćmanusiengre save mene. Manusia hroninen peskre ćhavoren,phuren i beden. Ale na zavsze pes dova udeł. Butprzypadki sy dasave kaj nasfałe ćhavore meren tykodołeske, kaj łengre daden nani stać pe dova kaj łen tevysaściakireł nasfalipnastyr. Sodyves dykhas, syr phurei bede manusza vydzian aptekendyr by drabengro bonani łen łove kaj te vykineł draba. So semency sy barvałedyrto odden phure manusies savo już mereł i naniłeske ratunko ke szpitalo kaj nikoneske jof już te naprzeszkadzyneł, kaj te mereł dre spokojo. Dre Romanipendova nani! Kiedy już naddział ciro pe merybento pasie do manusiestyr, pasie łeskro ćhiben skendenpes łeskre semency i bliska łeske manusia. Do manusiasy łesa dre meryben i ke do ciro, aż łes garuvena. Dozvyczajo sy smutno, ale i piękno. Do manuś savo merełdzineł, że do sare sy łesa i javena łesa, aż ke końcołeskro drom. Vtedy łas żałoba pał do manusiestyr, kerasmenge postanovieni, na haćkireł pes haćkirde i napieł pes brainty. Żałoba obłeł ceło, berś kończyneł pesmszasa dre khangery, dział pes pe grobo ke do manuśi kereł pes przyjęcio rocznica merybnytko. Zaduszki todyves dziasyr do rocznica i dziasyrby obgejamys ła soberś tylko dre zaduszki przyrypyras menge saren jamarenmułoren i syr sy zvyczajo to vyćhuhas varykicykropli brainta pe phuv dziasyr by tejaveł dova symbolokaj do mułoro sy menca.Może kiedyś terdziuvasam gił groby i spokojnieprzybyskirasam menge do mułoren i phenasam dovakaj jone odgene mendyr godnie. I dzia syr pamięć łendyrdzia jamary phury tradycja sys menca i zavsze javełamenca dzidy.27


RomowiewHOLLYWOODMichael CaineAktor, producent, należy do najsłynniejszych aktorów brytyjskiego kina, odnoszących sukcesy poobu stronach oceanu. Wystąpił w ponad 100 filmach. W wielu z nich stworzył niezapomniane kreacje,które przyniosły mu wiele nagród, w tym Oscara i Złoty Glob. Za wybitne osiągnięcia aktorskie 16czerwca 2000 roku Michael Caine otrzymał z rąk królowej brytyjskiej tytuł szlachecki.Michael Caine, a właściwie Maurice Joseph MicklewhiteJr urodził się 14 marca 1933 roku w Rotherhithe,w Anglii. Tradycją w jego romskiej rodzinie było, żepierwszy syn otrzymuje imię Maurice. Jego ojciec byłhandlarzem ryb, jego matka imała się wielu zajęć, m.in.sprzątania. Maurice od początku jasno dawał do zrozumieniaswoim rodzicom, że nie chce takiego życia jakieprowadziła jego rodzina. Podkreślał, że bycie robotnikiemjest zbyt nudne.W młodości podejmował się najróżniejszych zajęć.W 1951 roku wstąpił do wojska, by odbyć obowiązkowądwuletnią służbę wojskową. Brał udział w wojnie wKorei, służył w Niemczech.Od najmłodszych lat chciał być aktorem. Jeszczew szkole założył koło teatralne. Następnie pracował wprowincjonalnym teatrze.W 1956 roku debiutował w filmie i telewizji. Jegopierwszym filmem było „Wzgórze Korei” Juliana Amyesa,chociaż mało kto zauważył wtedy Caina jako SzeregowcaLockyera. Przez następnych kilka lat grał bardzodużo. Do roku 1964 zagrał już w ponad dwudziestufilmach, jednakże jego role przechodziły bez echa.Pierwszym przystankiem w drodze do wielkiego aktorstwabyła dla niego rola porucznika Gonvillea Bromheadaw filmie „Zulu” z 1964 roku. Ale to wciąż niebyło to o czym marzył Michael.Mimo, iż na dużym ekranie zadebiutował już w 1956roku, popularność Caine zyskał dopiero 10 lat później.Wystąpił wtedy w dramacie „Alfie” Lewisa Gilberta,w którym wcielił się w rolę tytułowego bohatera. Kreacja,którą stworzył przyniosła mu nie tylko doskonałerecenzje, ale również nominacje do wielu prestiżowychnagród w tym do Oscara i Złotego Globu. Swoją popularnośćCaine ugruntował występując w trzech filmachopowiadających o przygodach szpiega Harry'egoPalmera – „Teczka Ipcress” (1965), „Pogrzeb w Berlinie”(1966), „Mózg za miliard dolarów” (1967). Był tokonkurencyjny w latach 60. cykl filmów szpiegowskichwobec cyklu o Jamesie Bondzie. Obrazy te cieszyły siędużą popularnością na całym świecie i przyniosły aktorowistatus gwiazdy. Wybitny kunszt aktorski pokazałrównież w filmach „Gambit” (1966), „Bitwa o Anglię”(1969) i „Włoska robota” (1969), w obrazach które dzisiajnależą do najsłynniejszych filmów dekady lat 60.Lata 70. to pasmo sukcesów aktorskich Cainea,rozpoczął je występując jako dowódca najemników w„Ostatniej dolinie” (1970) Jamesa Clavella. Rok późniejjego kreacja Jacka Cartera w „Dopaść Cartera”oczarowała widzów na całym świecie. W roli właścicielasalonów fryzjerskich, Milo Tindle w kryminale28 <strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>


„Detektyw” (1972) Josepha L. Mankiewicza, wzbudziłzachwyt samego Laurence Oliviera, który w filmie zagrałwłaściciela ziemskiego. W „Romantycznej Angielce”(1975) Josepha Loseya, wcielił się w pisarza.Jedną z najdoskonalszych ról stworzył w „Człowieku,który chciał zostać królem” (1976) Johna Hustona. W„Suicie kalifornijskiej” (1978) Herberta Rossa, zagrałhomoseksualistę. W tych latach wystąpił również w takznanych filmach jak: „Marsylski kontrakt” (1974), „Natropie Wilby’ego” (1975), „Orzeł wylądował” (1976),„O jeden most za daleko” (1977), „Rój” (1978), „Potragedii Posejdona” i „Ashanti” (oba z 1979 roku).W latach 80. Caine kontynuowałswoje sukcesyzawodowe. Jego role nadalzachwycały krytyków, którzypodkreślali unikatowystyl gry Brytyjczyka, nawetw tak widowiskowychobrazach jak chociażby„Victory” (1981). Cainepokazywał, że nie boi sięskomplikowanych ról. Jakoprofesor Frank Bryant w„Edukacji Rity” (1983) Lewisa Gilberta, stworzył portretczłowieka dążącego do autodestrukcji.Wielkim sukcesem był dla niegorok 1986, za rolę w „Hannah ijej siostry” Woody Allena otrzymałpierwszego Oscara (najlepszyaktor drugoplanowy) i Złoty Glob.Warto wspomnieć że nie odebrałosobiście Oskara, ponieważ w tymczasie znajdował się na planie filmu„Szczęki 4 - Zemsta”. Następnegoroku za rolę w tym obrazie był nominowany doZłotej Maliny dla najgorszego aktora drugoplanowego.W 1986 roku wystąpił także obok innego wielkiegobrytyjskiego aktora romskiego pochodzenia Boba Hoskinsaw „Mona Lisa”. Początek lat 90. to nieco spokojniejszyczas w karierze filmowej Michaela Caina. W1992 roku wydał autobiografię zatytułowaną „What's Itall About?” oraz książkę „Acting on Film”, na podstawieserii wykładów, jakie wygłosił w telewizji BBC,a w 1993 roku został odznaczony tytułem CBE (KomandoremNajwspanialszego Orderu Imperium Brytyjskiego).Dopiero rola obok Jennifer Lopez w „Krewi wino” Boba Rafelsona (1996) przypomniała światu owspaniałym aktorstwie Caina. W 1997 roku znalazł sięna 55. miejscu listy 100 największych gwiazd wszechczasów,rankingu przygotowanym przez magazyn„Empire”.Rok 2000 okazał się zwieńczeniem jego pięknej kariery– otrzymał kolejną nagrodę Amerykańskiej AkademiiFilmowej za występ w filmie „Wbrew regułom”(1999) Lasse Hallströma, oraz otrzymał z rąk królowejElżbiety II tytuł szlachecki. Caine nie spoczął jednakna laurach i nie zakończył pracy w filmie. W nowymmillenium pokazał się w głośnych hitach kinowych,m.in. w: „Miss Agent”, „Dorwać Cartera” (remake),„Austin Powers i Złoty Członek”, „Prognoza na życie”,„Batman: Początek”, „Ludzkie dzieci”, „Prestiż”.W 2005 roku znalazł się na 5 miejscu w rankinguprzeprowadzonym na zlecenie londyńskiego teatru OldVic na najlepszych brytyjskich aktorów wszechczasów.Michael Caine to aktor wszechstronny. Doskonalesprawdza się w dramatach, ale równie rewelacyjniewypada w komediach, czy filmach sensacyjnych. Wkażdym z tych gatunków potrafi stworzyć przekonywującąrolę, która na długo zostaje w pamięci widzów.Mieżący 188 cm wzrostu aktor na stałe wpisał sięhistorię kina. Legendarny już jest jego brytyjski robotniczyakcent (tzw. cockney). Jest tytanem pracy. Mimopodeszłego wieku, 74 lat, występuje rocznie w 3-4 filmach.Dodatkowo zajmuje się również prowadzeniemrestauracji. Obecnie posiada już 6 lokali, z czego 5 wLondynie i jeden w Miami.Obecnie mieszka w Los Angeles z drugą żoną ShakirąCaine i córką Natashą. Ma także córkę Dominiquez pierwszego małżeństwa z Patricią Haines.przyg. D. Puszczykowski<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong> 29


URODAO włosach raz jeszcze...Niewątpliwie włosy są prawdziwą ozdobą kobiety.Jednak tylko włosy czyste i lśniące. Zalegająca warstwakosmetyków takich jak lakiery czy żele lub łoju powoduje,że nawet gęste włosy będą pozbawione puszystości iblasku. Co zrobić, aby nawet najcieńszym włosom dodaćobjętości?1. Kontrolowany nieładTo najłatwiejszy sposób, aby nadać fryzurze wigorui zalotności. Polecam zwłaszcza właścicielkom włosówpółdługich. Lekko wilgotne włosy spryskujemy sprayemdo modelowania, okręcamy kosmyki wokół palca i przypinamy(najlepiej wsuwkami) tuż przy skórze. Następniesuszymy włosy suszarką. Jednak nie rozczesujemy ich odrazu, tylko czekamy aż przestygną. Rozwijamy skręty,nie rozczesujemy grzebieniem tylko lekko roztrzepujemypalcami. Dla podkreślenia skrętu pojedyńcze kosmyki akcentujemyżelem.2. Suszenie włosów suszarką zdyfuzoremNiektóre suszarki do włosów wyposażonesą w dyfuzor, który podczassuszenia unosi włosy u samejnasady. Co zrobić gdy jednak niemamy w domu takiej? Nic prostszego.Wystarczy, że podczassuszenia pochylimy głowę doprzodu i będziemy suszyć włosyw ten właśnie sposób. Po wysuszeniuwcieramy w nie piankędodającą objętości i fryzura gotowa.3. TapirowanieTapirowanie jest starą i wszystkim chyba znaną metodądodającą objętości włosom. Dzięki temu możemyzrobić z naszych włosów prawdziwą burzę. Używamydo tego gęstego grzebienia. Pasmo po paśmie tapirujemywłosy pamiętając jednak, aby robić to bardzo delikatnie inie uszkodzić struktury włosa. By fryzura długo się trzymała,spryskujemy lakierem.4. Balsamy i odżywkiNajważniejsze, aby ich konsystencja nie była zbytgęsta. Delikatne włosy nie lubią odżywek bogatych woleje czy silikony, ponieważ zbyt je obciążają. Nie służąim również ciężkie, regeneracyjne maski. Najlepszymrozwiązaniem są produkty do włosów pozbawionych objętości.Są to kosmetyki lekkie, a zarazem bogate w substancjepielęgnacyjne, witaminy B5 i H oraz ekstrakty zowoców.Moc aromaterapiiAromaterapia to dziedzina medycyny niekonwencjonalnejzajmująca się wpływem zapachów na funkcjonowanieorganizmu. Jest to bardzo prosta i skuteczna metodausuwania wielu dolegliwości. Medycyna ta wykorzystujenaturalne roślinne olejki eteryczne.Zapach, ponieważ jest formą energetycznej wibracji,jest bardzo ważny dla organizmu. Poprawia się nam samopoczuciekiedy, coś bardzo ładnie pachnie, a diametralniezmienia się nastrój, kiedy niemiła woń zepsuła namkomfort przebywania w jakimś miejscu.Olejki eteryczneOlejki eteryczne od wiek wieków stanowiły jeden zgłównych składników w medycynie, perfumerii i kosmetyce.Już od dawna znany jest ich korzystny wpływ nazdrowie i psychikę. Substancje zapachowe bardzo ceniliEgipcjanie. Zamożne kobiety i mężczyźni namaszczaliswe ciało pachnącymi olejkami, aby nawilżyć je i uchronićprzed wpływem suchego klimatu.Olejki eteryczne mają wiele źródeł zastosowań. Wykorzystywanesą szczególnie w kosmetyce, w pielęgnacjiskóry i włosów. Dzięki temu, że pobudzają metabolizmkomórkowy, poprawiają strukturę skóry.Olejki stosuje się najczęściej do masażu, inhalacjiaromoterapeutycznych, kąpieli i do oddziaływania bezpośredniona skórę (kompresy, toniki lub dodawanie olejkówdo kremów czy maseczek). Olejki używamy bardzooszczędnie. Pamiętać należy również o tym, że niektóremogą powodować uczulenia.Kąpiele aromaterapeutyczneKąpiele mają wiele dobroczynnych właściwości. Korzystniewpływają na dolegliwości psychiczne i fizyczne.Pomagają m.in. przystresie, bezsenności, zmęczeniu,infekcjach drógoddechowych, bólachmięśniowych i chorobachskóry. Wystarczy, że dowanny z ciepłą wodą wle-30<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>


jemy kilka kropli olejku eterycznego i dokładnie wymieszamy.Taką kąpiel powinniśmy zażywać więcej niż 10minut. Zalecane jest półgodzinne leżenie w wannie.Masaże aromaterapeutycznePolegają na masowaniu albo całego ciała, albo tychczęści, w których odczuwamy dolegliwości. Używamydo nich oliwy z oliwek z domieszką olejku eterycznego.Masaże mają podwójne działanie. Poprzez masowanieoddziaływują na skórę, ale także poprzez jednoczesnewdychanie oparów można je stosować przy chorobachwewnętrznych.InhalacjeChyba najpopularniejszą formą inhalacji są kominkido aromaterapii. Olejek wlewa się do specjalnej miseczkido tego przeznaczonej. Jest on od spodu podgrzewanyprzez świeczkę, której ciepło powoduje ulatnianie i rozproszeniesię zapachu w powietrzu. Pamiętajmy, że olejekpowinien być zmieszany z gorącą, przegotowaną wodą.Zapach jest dla naszegoorganizmu formąpozytywnej wibracji.Dzięki niemu albo poprawia,albo pogarszanam się nastrój. Olejkimają przeróżne właściwości,od relaksującychi uspokajających (np.lawenda i melisa), popobudzające (rozmaryn,pieprz, goździk, gerania)czy przeciwdepresyjne(gerania, paczula, ylang – ylang). Korzystajmy z tychdarów natury w zależności od naszych potrzeb i humoru.Jednak tak jak we wszystkim, tak i tutaj zachowajmyumiar, gdyż niektóre z olejków mogą powodować uczulenia.Szkodliwe czy nie?Czy olej może byćzdrowy? Czy zawiera jakieśskładniki które mogąkorzystnie wpływać nanasz organizm? Można bypomyśleć - przecież to samtłuszcz! Wbrew powszechnejopinii, że tłuszcze sąszkodliwe i sprzyjają tyciu,okazuje się że mają nieocenionewłaściwości. Jakdowodzą badania, jednałyżeczka dziennie sprzyjazdrowiu, utrzymaniu dobrejsylwetki i bardzo korzystnie wpływa na stan skóry.Po czym poznać, że akurat ten tłuszcz, ten olej jestzdrowy, kiedy do wyboru mamy tyle rodzai? Wartośćoleju zależy przede wszystkim od jego składu, ale takżeod proporcji kwasów tłuszczowych nasyconych, jednonienasyconychi wielonienasyconych (kwasy omega - 3i omega - 6).Ostatnimi czasy bardzo modne stało się używanie oliwyz oliwek. Czy jednak to właśnie ona ma najcenniejszyskład i najbardziej dobroczynny wpływ na nasze zdrowie?Jeśli chodzi o zawartość najzdrowszych kwasów tłuszczowych,czyli omega, to na pewno nie. Oliwa nie zawieraich więcej niż 10 procent. Tymczasem olej lniany, któryu nas jest jeszcze bardzo oszczędnie używany, w swoimskładzie zawiera ich aż 75 procent.Niechlubną opinią cieszą się nasycone kwasy tłuszczowe.I słusznie, gdyż to one powodują przyrost wagi,a także odpowiadają za odkładanie się cholesterolu. Immniej będziemy ich spożywać, tym więcej zaoszczędzimyna zdrowiu. Najwięcej nasyconych kwasów tłuszczowychznajduje się w produktach pochodzenia zwierzęcego,szczególnie w maśle i smalcu. Chociaż możemy je teżznaleźć we wszystkich innych tłuszczach, to jednak najwięcejzawierają ich właśnie tłuszcze zwierzęce. Najmniejnasyconych kwasów tłuszczowych znajduje się w olejurzepakowym, bo tylko 7 procent. Wspomniana wcześniejoliwa z oliwek zawiera ich w swoim składzie 15 procent.Co jest zatem dla nas najzdrowsze? Tłuszcze, którezawierają jednonienasycone kwasy tłuszczowe. Są onebardzo zdrowe, zwłaszcza dla serca. Mało tego, że obniżająpoziom złego cholesterolu, to jeszcze podwyższająpoziom tego dobrego. Gdzie ich szukać? Właśnie tutajznajdujemy odpowiedź na to, że to jednak oliwa jest najbardziejpolecanym przez dietetyków tłuszczem. Choćnie jest tłuszczem idealnym, to przez zawartość (bo aż 75procent) kwasów jednonienasyconych na liście najzdrowszychtłuszczy zajmuje pierwsze miejsce. Polecana jestprzy dietach odchudzających, kłopotach z cholesterolem,sercem czy nadciśnieniem.Błędne jest zatem twierdzenie, że tłuszcze szkodząnaszemu zdrowiu. Spożywane w rozsądnych ilościachwpływają na prawidłowe funkcjonowanie organizmu.przyg. A. Samborska<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong> 31


Najpiękniejsze stroje scenicznezaprojektowane i uszyte w Studiu Mody RomskiejSuknie Studia Mody Romskiej charakteryzująsię lekkością, bogactwem zdobień i obszernością.Każda suknia czy koszula sceniczna jest indywidualnymwzorem.Do wykonania sukni używanych jest kilkanaścierodzajów materiału dobieranych kolorystycznie ipod względem ciężaru. Nasze suknie są bardzo lekkie,ok. 3 - 4 kg. Pomimo swojej małej wagi są bardzoobszerne.Dolne falbany sukni dochodzą do 60m długości.Zdobienia, cekiny, taśmy i koronki są sprowadzanez całego świata bądź wykonywane na nasze zamówienie.Oryginalne projekty sukni i autorskie rozwiązaniaprojektantki pozwalają tworzyć suknieniezwykłe i jedyne w swoim rodzaju.32 <strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>


Nigdy nie dublujemy wzorów i to właśnie przyczyniłosię do uznania artystów romskich na całymświecie. Nasze suknie cieszą oczy nie tylko polskiejpubliczności. Również za granicą zostały docenione.Można je oglądać na scenach Niemiec, Szwajcarii iUkrainy.Wszystkie nowości można oglądać nastronie www.wandarro.blog.onet.plKONTAKT Z NAMI:mail: wandar@op.plwandar3@wp.plTel: 513 280 141przyg. W. Rutowicz<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong> 33


„<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>”w prenumeracieDrodzy Czytelnicy,informujemy, iż od następnego roku dwumiesięcznik"<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>" dostępny będzie tylko i wyłączniepo zaprenumerowaniu numeru. Do tej pory gazetabyła szeroko dostępna dla każdego. Jednak z przyczynod nas niezależnych, czyli ze zmian wprowadzonychprzez MSWiA dotyczących przyznawania dotacji, musieliśmyzmienić formę dystrybucji gazety. Stanęliśmyprzed trudnym wyborem, jednak nie chcieliśmy, aby terazkiedy "<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>" rozwija skrzydła, praca nietylko nasza, ale i wielu osób odeszła w zapomnienie.Dlatego też konieczne było wprowadzenie prenumeraty.Mamy nadzieję, że nie zniechęci to naszych dotychczasowychczytelników, tym bardziej, że cena zaroczną prenumeratę za 2008r. nie jest wygórowana iwynosi 30 zł. Mają Państwo za to gwarancję, że "<strong>Romano</strong><strong>Atmo</strong>" zawsze na czas znajdzie się w Państwaskrzynce pocztowej.W każdym numerze "<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>", na ostatniejstronie znajdować się będzie blankiet wpłaty, który będzieblankietem uniwersalnym. Oznacza to, że należnośćmoże być uiszczona przelewem bankowym lubwpłacona na poczcie. Prosimy o podawanie na przelewiedokładnych danych imiennych i adresowych.Prenumeratę można zamawiać, wnosząc opłatę zgóry, przy czym przez cały czas prenumeraty będzieobowiązywała cena z dnia jej rozpoczęcia. Cena za całorocznąprenumeratę "<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>" (6 numerów)wynosi 30 złotych. Podstawą przyjęcia prenumeratybędzie nadesłanie na nasz adres kopii dowodu wpłaty.Informację o dokonaniu wpłaty wraz z dokładnym adresemprenumeratora prosimy przekazać pod adresem redakcjiz dopiskiem: Prenumerata "<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>".W prenumeracie koszty wysyłki pocztowej pokrywaRedakcja. Dostawa czasopism realizowana będzieza pośrednictwem poczty polskiej (przesyłki pocztowejzwykłej).Wpłaty na prenumeratę dokonywać należy na następującynumer konta:08 8935 0009 1300 2583 2000 0060.Realizować będziemy wyłącznie prenumeraty opłacone.Szczegółowe informacje dotyczące prenumeratyuzyskać można pod numerem telefonu: 094 - 3725098od poniedziałku do piątku w godz. 8.00 - 16.00.Wszelkie uwagi i pytania prosimy kierować takżena adres: zrp.romanoatmo@wp.pl34 <strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong><strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>


<strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong> 35


36 <strong>Romano</strong> <strong>Atmo</strong>

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!