Magda Skubisz "Chałturnik"
Zabawna i jednocześnie przerażająca opowieść o grupie młodych mieszkańców Przemyśla, nawiązująca do własnych doświadczeń autorki, która przez 15 lat zarobkowała jako chałturnica weselna, specjalizując się w zabawianiu pijanych ludzi. Siedemnastoletni Zenon Kobiałka w towarzystwie kolegów z klasy dorabia nocami w weselnym zespole. Przysypianie na lekcjach oraz nie najlepsza renoma lokalu, o którym krążą plotki, jakoby pełnił funkcję agencji towarzyskiej, budzą niezadowolenie nauczycieli. Uczniowie muszą stawić czoła nie tylko zgorszonym pedagogom, ale i poznanym w miejscu pracy rozmaitym typom z pod ciemnej gwiazdy. Równocześnie próbują pomóc uwikłanym w przemyt rodzicom koleżanki, a ją samą uchronić przed zemstą gangsterów.
Zabawna i jednocześnie przerażająca opowieść o grupie młodych mieszkańców Przemyśla, nawiązująca do własnych doświadczeń autorki, która przez 15 lat zarobkowała jako chałturnica weselna, specjalizując się w zabawianiu pijanych ludzi.
Siedemnastoletni Zenon Kobiałka w towarzystwie kolegów z klasy dorabia nocami w weselnym zespole. Przysypianie na lekcjach oraz nie najlepsza renoma lokalu, o którym krążą plotki, jakoby pełnił funkcję agencji towarzyskiej, budzą niezadowolenie nauczycieli. Uczniowie muszą stawić czoła nie tylko zgorszonym pedagogom, ale i poznanym w miejscu pracy rozmaitym typom z pod ciemnej gwiazdy. Równocześnie próbują pomóc uwikłanym w przemyt rodzicom koleżanki, a ją samą uchronić przed zemstą gangsterów.
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Kierowca zahamował.<br />
Zenon uskoczył przed laską, nagłym ruchem ciała powodując<br />
katastrofę: facet upuścił teczkę, Gnysowa pudło,<br />
a dziecko pączek, na który natychmiast rzuciły się głodne<br />
kaczki.<br />
— I coś narobił, smarku?! — rozległ się znajomy jazgot.<br />
— Matce powim, jak si zachowujysz!<br />
— Nic nie narobiłem, pani Gnysowa! To kierowca!<br />
— Nie zwalaj na kierowcę, smarkaczu! — obudził się dziadziuś,<br />
wymachując laską, w wyniku czego stojące w pobliżu<br />
dziecko doznało lekkich obrażeń głowy. — Tylko się łokciami<br />
umiecie rozpychać! Dzisiejsza młodzież!<br />
— A jak, panie! A jakie to wyszczekane, panie! Ta jak taki<br />
po nocach si włóczy, to myśli, że mu wszystko wolno!<br />
Burak zdławił w ustach przekleństwo. Świat jest pełen<br />
wścibskich suk.<br />
— A dzisiaj to na golasa w nocy latał!<br />
— A, fe! — kłapnął protezą dziadziuś.<br />
— Za kogutym, panie! Za swoim kogutym to lata, a moje<br />
kaczki chciał tutej rozdeptać, takie to ziółko, panie! Niedługo<br />
sąsiadów zacznie z siekierą ganiać, jak mu co do głowy<br />
strzeli!<br />
Zenon oczyma wyobraźni ujrzał Gnysową z siekierą w głowie<br />
i wcale nie był to dla niego przykry widok.<br />
— Ta co si tak wybałuszasz, dupcynglu ty obrzygany?<br />
Źle mówie?!<br />
Spuścił wzrok. Zrobił to w najlepszym momencie, bo z pudła<br />
właśnie wychylił się wielki kaczy dziób i powoli, ze smakiem,<br />
kłapnął Gnysową w łydkę. Sąsiadka podskoczyła z kwikiem,<br />
zaś Zenon przeżył pierwszy w życiu niesamodzielny<br />
orgazm.<br />
Kierowca ruszył, zahamował, znowu ruszył i utknął<br />
w kilkukilometrowym korku, właściwym porannym godzinom<br />
szczytu. Kaczki dziobały po nogach, Gnysowa z dzia-<br />
12