Marek Stelar, "Rykoszet"
Szczecin, rok 2010. Robert Krugły, oficer Komendy Wojewódzkiej Policji, oraz prokurator Mateusz Michalczyk próbują wyjaśnić sprawę dwóch niemal identycznych zabójstw, popełnionych w odległych miejscach województwa. Zbrodnie łączy sposób ich dokonania, a także osoba starosty wołogardzkiego. Sytuacja komplikuje się, kiedy w ten sam sposób, w samym centrum Szczecina ginie ogarnięty manią zbieractwa stary człowiek. W tle tych wydarzeń poznajemy losy Tadzika Rudzkiego, którego ojciec, podoficer Ludowego Wojska Polskiego, w 1968 roku został stracony za szpiegostwo na rzecz obcego wywiadu. To i następne dramatyczne przeżycia naznaczają chłopca na całe życie...
Szczecin, rok 2010. Robert Krugły, oficer Komendy Wojewódzkiej Policji, oraz prokurator Mateusz Michalczyk próbują wyjaśnić sprawę dwóch niemal identycznych zabójstw, popełnionych w odległych miejscach województwa. Zbrodnie łączy sposób ich dokonania, a także osoba starosty wołogardzkiego. Sytuacja komplikuje się, kiedy w ten sam sposób, w samym centrum Szczecina ginie ogarnięty manią zbieractwa stary człowiek. W tle tych wydarzeń poznajemy losy Tadzika Rudzkiego, którego ojciec, podoficer Ludowego Wojska Polskiego, w 1968 roku został stracony za szpiegostwo na rzecz obcego wywiadu. To i następne dramatyczne przeżycia naznaczają chłopca na całe życie...
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
zgodnie z regulaminem! Żołnierz musi liczyć się z tym, że będzie<br />
zabijał, ale to, co miało zaraz nastąpić, nie było strzelaniem<br />
do niewyraźnej sylwetki przeciwnika z karabinem na polu walki,<br />
tylko… Jezu, to było jak koszmar! A ci chłopcy z plutonu egzekucyjnego?<br />
Co zrobili, że na to zasłużyli? A może właśnie —<br />
czego nie zrobili? Co im obiecano? Awans? Urlop? Dodatek do<br />
żołdu? Ile warte jest życie — belkę na pagonie, czternaście dni<br />
czy kilkadziesiąt złotych? Spojrzał na dwóch szeregowców, kaprala<br />
i nieco starszego od pozostałych plutonowego. Jeden z szeregowych<br />
nerwowo zaciskał szczęki, mięśnie prężyły się pod<br />
skórą policzków. Drugi z kolei zaciskał pobielałe palce na pasku<br />
Mosina. Kapral wpatrywał się w czubki swoich butów, tylko<br />
ten czwarty, plutonowy, wyglądał tak, jakby to wszystko było<br />
mu całkowicie obojętne. „Ty — błagał go w myślach. — Spisz<br />
się. Zabij go od razu, proszę cię…”.<br />
— …degradację do stopnia szeregowego, utratę praw publicznych<br />
i obywatelskich praw honorowych na zawsze oraz<br />
przepadek mienia w całości. Wyrok został utrzymany w mocy<br />
przez Izbę Wojskową Sądu Najwyższego. Postanowienie Prokuratora<br />
Generalnego z dnia jedenastego lutego bieżącego roku<br />
stwierdza, iż Rada Państwa nie skorzystała z prawa łaski. Czy<br />
skazany chce jeszcze coś powiedzieć? — Kapitan ponownie włożył<br />
dokumenty pod pachę, patrząc na Rudzkiego spod zmarszczonych<br />
brwi.<br />
Ten w milczeniu pokręcił głową. Dwie ogromne jak ziarna<br />
grochu łzy spłynęły mu po policzkach. Kapitan ruchem podbródka<br />
wskazał kulochwyt. Dwaj strażnicy lekko popchnęli skazańca<br />
w tamtą stronę, trzeci wyciągnął zza pazuchy grubą linę.<br />
Rozkuli go, trzymając mocno pod pachami i za nadgarstki, gotowi<br />
na nagły, szaleńczy i równie rozpaczliwy, co beznadziejny<br />
zryw w panicznym odruchu ucieczki przed śmiercią. Potem wykręcili<br />
mu ramiona do tyłu i spętali je liną, przywiązując mocno<br />
do słupa. Porucznik podszedł tam na drewnianych nogach i zawiązał<br />
na oczach skazańca białą opaskę. Ten nie protestował,<br />
11