28.10.2022 Views

Poza Toruń nr 249

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

4 TEMAT NUMERU

Ze spółki do spółki

Wójt gminy Lubicz Marek Nicewicz odpowiedzialność za Zakład Usług Komunalnych powierzył byłemu prezesowi toruńskiego MPO. Jednak gdy Piotr

Rozwadowski stamtąd odchodził, zostawił za sobą budzące wątpliwości księgi rachunkowe i szkodliwy dla miasta aneks do umowy ze spalarnią śmieci.

Czy dziś będzie w stanie uratować tonący w długach ZUK?

Łukasz Buczkowski | fot. Łukasz Piecyk

Piotr Rozwadowski od września jest prezesem Zakładu Usług Komunalnych w Lubiczu.

Nowy prezes Zakładu Usług Komunalnych

w Lubiczu nie wykazał

w swoim oświadczeniu majątkowym,

ile zarobił w spółce,

zanim przejął w niej stery. Wcześniej

przez wiele lat był prezesem

MPO w Toruniu, jednak odszedł

stamtąd niedługo po wykryciu

nieprawidłowości w księgach rachunkowych.

Teraz Piotr Rozwadowski

ma za zadanie wyciągnąć

lubicką spółkę z długów.

Grzegorz Karpiński ze stanowiska

prezesa Zakładu Usług Komunalnych

w Lubiczu został odwołany

pod koniec sierpnia. Spółkę zostawił

w tragicznej sytuacji finansowej.

Samym Toruńskim Wodociągom

ZUK zalegał z zapłatą 1,8 mln

zł. W efekcie pojawiło się realne

zagrożenie odcięcia mieszkańcom

wody. By zasypać budżetowy dołek,

radni gminy Lubicz musieli dorzucać

do ZUK-u kolejne pieniądze.

Na początku października wójt

Marek Nicewicz podczas transmisji

na żywo na swoim Facebooku

przekonywał, że w ZUK-u zawiódł

czynnik ludzki. To m.in. błędy w zarządzaniu

Grzegorza Karpińskiego

miały doprowadzić do finansowej

katastrofy. Do ratowania

ZUK-u wójt Nicewicz

wyznaczył człowieka

z doświadczeniem, który

przekonał go m.in.

swoim planem naprawczym

dla ZUK-u. Piotr

Rozwadowski od 2009

r. pełnił funkcję prezesa

Miejskiego Przedsiębiorstwa

Oczyszczania

w Toruniu. Pod koniec

ubiegłego roku zrezygnował

jednak z tego

stanowiska, opuszczając

je w nienajlepszej atmosferze.

Zarząd MPO nie otrzymał

bowiem absolutorium za 2020

r. Prezydent Torunia Michał Zaleski

nie przyjął też sprawozdania zarządu

i sprawozdania finansowego.

Dlaczego? Powodem okazały się

wtedy… nieprawidłowości w księgach

rachunkowych MPO i niekorzystny

aneks do umowy z bydgoską

spalarnią ProNatura. Aneks,

‘‘Sprawozdanie opisowe zarządu MPO

z działalności spółki w roku 2020 również

pomijało sprawy spornych rozliczeń ze spalarnią,

a ponadto nie zawierało informacji nt. sposobu

obliczenia rezerw na świadczenia pracownicze [...].

o którym - co warte podkreślenia -

władze miasta nawet nie wiedziały.

- Prowadzimy wyjaśnienia, dlaczego

w naszej spółce doszło do

podpisania aneksu do umowy, który

działa na szkodę miasta Torunia

- nie krył wtedy prezydent Zaleski.

Szkoda miasta polegała na tym,

że to bydgoska strona dyktowała

ceny za odbiór odpadów z Torunia.

Co ciekawe,

sprawa wyszła na

jaw dopiero, kiedy

ProNatura zagroziła

wstrzymaniem

odbioru odpadów.

Powodem był fakt,

że na początku

ubiegłego roku

kierowane przez

Piotra Rozwadowskiego

MPO nie

opłacało faktur

w całości. Wysokość

zobowiązań

wobec ProNatury

sięgnęła wtedy 250 tys. zł. W księgach

rachunkowych MPO było jednak

więcej nieprawidłowości, które

ostatecznie przełożyły się na utratę

zaufania władz miasta do zarządu

MPO.

- [...] MPO wystąpiło do ProNatury

z żądaniem zwrotu nadpłaconej

kwoty i żądanie to nie zostało

ujawnione w księgach rachunkowych.

Sprawozdanie opisowe zarządu

MPO z działalności spółki

w roku 2020 również pomijało sprawy

spornych rozliczeń ze spalarnią,

a ponadto nie zawierało informacji

nt. sposobu obliczenia rezerw na

świadczenia pracownicze (odprawy

emerytalne, rentowe, świadczenia

urlopowe) za lata ubiegłe, które wyniosły

5 mln zł i w sprawozdaniu

zostały wykazane jako strata z lat

ubiegłych - wyjaśniała nam wtedy

ówczesna miejska skarbniczka

Magdalena Flisykowska.

Piotr Rozwadowski toruńskim

MPO kierował jeszcze do końca

roku. Niedługo potem związał się

z Zakładem Usług Komunalnych

w Lubiczu, a kilka miesięcy później

przejął w nim stery. Pod koniec

września w Biuletynie Informacji

Publicznej pojawiło się oświadczenie

majątkowe Piotra Rozwadowskiego.

Jako nowy prezes gminnej

spółki był zobowiązany, by je

złożyć. Nie wskazał w nim jednak

żadnych zarobków z tytułu pracy

dla ZUK-u. Co więcej, w oświadczeniu

ujął jedynie okres, od kiedy

objął stanowisko prezesa, czyli od

1 września. W tym przypadku wynagrodzenia

wskazać nie mógł, bo

w pierwszym miesiącu pracy nie

zdążył go pobrać. Co jednak z jego

wcześniejszą pracą dla ZUK-u?

Nieoficjalnie udało nam się ustalić,

że przez kilka miesięcy pobierał

około 15 tys. zł miesięcznie. Próbowaliśmy

zapytać o to bezpośrednio

prezesa Rozwadowskiego. Kiedy

wielokrotnie dzwoniliśmy do ZU-

K-u, to prezesa akurat nie było.

- Prezes dosłownie przed chwilą

wyszedł i niestety powiedział, że

dziś już go nie będzie - usłyszeliśmy

jeszcze w dniu przekazania wydania

„Poza Toruń” do druku.

Przypomnijmy, że kwestie wynagrodzeń

w lubickim ZUK-u od

dawna budziły wątpliwości. Kiedy

jego prezesem był Grzegorz Karpiński,

pobierał wynagrodzenie

zdecydowanie wyższe niż prezesi

podobnych spółek w innych gminach.

Nawet mimo, jak się później

okazało, katastrofalnej sytuacji finansowej.

Czy Piotr Rozwadowski jest

właściwą osobą do wyciągania

ZUK-u z długów? Zdaniem wójta

Nicewicza to doświadczony specjalista.

Sposób, w jaki żegnał się z toruńskim

MPO, rzuca jednak cień

na jego wieloletnią prezesurę.

Poza Toruń . 27 października 2022

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!