Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
____________________________ Żeglarz nr 200 _________________ strona 13 _______________________________________________________________________________<br />
Pod wieczór już wieje prawie 20 węzłów.<br />
Spora część jachtów poszła na zachód, ale<br />
jak się prognoza nie sprawdzi to stracą wiatr<br />
(jak rok wcześniej), wolę wersję bardziej<br />
pewną i płyniemy na południowy-zachód,<br />
celuję w punkt odległy jakieś 800 mil (20N<br />
030W) tam powinien być pasat. A później<br />
to już bułka z masłem, skręcamy w prawo ...<br />
i po przepłynięciu 1900 mil jesteśmy na<br />
Karaibach. Tyle teorii... Robimy 140 do 160<br />
mil na dobę, wieje około 20 – 25 węzłów,<br />
ale prognozy są do 30 – 35 węzłów w<br />
szkwałach, ale nasz MPS (Multi Purpose<br />
Sail – rodzaj asymetrycznego spinakera do<br />
pływania na kursach od pełnego bajdewindu<br />
do prawie fordewindu) jest nowy i szkoda<br />
mi go porwać od razu na początku. Halsujemy<br />
więc się baksztagami, a miały być maksymalnie<br />
dwa zwroty. Szóstego dnia skręcamy<br />
na zachód, wszystko wskazuje, że złapaliśmy<br />
pasat za „rogi”. Przebiegi dobowe<br />
wzrastają dość często powyżej 170 mil na<br />
dobę, na razie bez strat, na dobrym siódmym<br />
miejscu w naszej grupie. Dziewiątego<br />
dnia jesteśmy w połowie trasy...<br />
Dni mijają jednostajnie...są bardzo do siebie<br />
podobne. Zakładając, że dzień zaczyna<br />
się od tego jak wstaję (trochę egocentrycznie,<br />
ale tak będzie najłatwiej) to wygląda on<br />
następująco:<br />
Sprawdzam ilość wody i paliwa, stan naładowania<br />
akumulatorów, nanoszę pozycje na<br />
mapie (przedostatnią tego dnia), sprawdzam<br />
ustawienie żagli. Następnie śniadanie, tutaj<br />
właściwie nie ma niespodzianek, w zależności<br />
od tego co przewidziała nasza II oficer<br />
to mamy albo kanapki albo płatki i kanapki.<br />
Jajecznica, parówki na gorąco i inne frykasy<br />
przeznaczone są na „szczególne okazje”.<br />
Później sprzątanie jachtu, bo brudzi się<br />
właściwie tak samo jak w marinie. Chwila<br />
przerwy, zaczynam „obchód” jachtu, sprawdzam<br />
olinowanie i relingi (oglądam zawleczki,<br />
sprawdzam ściągacze), żeby obejrzeć<br />
te przy maszcie kładę się z lornetką i<br />
patrzę... Znów przerwa. O 1200 wysyłam do<br />
biura ARC maila z pozycją, dostaję raport<br />
pozycji z ostatniej doby i ewentualnie jakieś<br />
newsy od organizatorów. Odbieram również<br />
prognozę pogody na cały akwen, gdzie są<br />
jachty z ARC-u. Prognoza jest ważna 24<br />
godziny, ale jest w większości przypadków<br />
taka sama: wiatr ENE do E 15 – 20 węzłów,<br />
w szkwałach do 30 bądź 40 (to zależy od<br />
dnia).<br />
W tak zwanym między czasie, próbujemy<br />
łowić ryby, ale nie mamy odpowiedniego<br />
sprzętu i umiejętności. Nie wiem czego bardziej<br />
brakuje bo przez cały rejs złowiliśmy<br />
słownie jedną sztukę, kilka się urwało.<br />
Koło 1300 aktualny cook zaczyna się kręcić<br />
w kambuzie przy obiedzie. Jedzenia mamy<br />
sporo i dużo zależy od umiejętności i fantazji<br />
kucharza. Czasem obiad jest pycha, a<br />
czasem po prostu jest. Po obiedzie, tak się<br />
zawsze składa, że robimy mniejsze bądź<br />
większe operacje z żaglami. Mamy tylko<br />
jednego grota, MPS, dużą genuę, średniego<br />
kliwra, foka sztormowego i trajsla. MPS<br />
zwany też spinakerem jest ogromny i...<br />
przeraźliwie cienki, a przy prognozach, że<br />
powieje do 40 węzłów, to go zaraz porwiemy<br />
i będzie kłopot. Używamy go może 3 razy.<br />
Trajsla i foka sztormowego na szczęście<br />
nie wykorzystujemy. Zostają nam różne<br />
kombinacje z genuą i kliwrem. Ale dają<br />
dobre przebiegi więc w różnym ustawieniu<br />
stoją właściwie cały czas.<br />
Ponieważ chcąc nie chcąc się halsujemy to<br />
musimy co dzień, czasem drugi zrobić zwrot<br />
przez rufę. To jak się okazuje całkiem skomplikowana<br />
operacja, bo najpierw trzeba złożyć<br />
spinakerbom, bo nie przechodzi pod baby<br />
sztagiem, wiąże się to oczywiście z przełożeniem<br />
szotów i brasów od genui i ewentualnie<br />
szotów kliwra jak jest postawiony.<br />
Później jeszcze zabawa z grotem. Piszę<br />
zabawa, bo potrzeba trzech – czterech osób:<br />
jedna do wózka talii, dwie do wybierania i<br />
luzowania talii i jedna do kontraszota grota.<br />
Niby nie duży jacht ale sporo pracy...<br />
Jak już jest po manewrach, często siadamy<br />
sobie na burcie bliżej dziobu, moczymy nogi<br />
w falach (o ile nas dosięgną, bo to się nie<br />
zdarza co chwilę – mamy wysoką burtę) i<br />
patrzymy się na Ocean. Czasem pokażą się<br />
delfiny (raz z daleka, a raz bliska; czasem<br />
fantastycznie wyskakują z wody, czasem<br />
płyną same, a innym razem całym stadem),<br />
a czasem naciera na nas ogromna deszczowa<br />
chmura... wtedy biegiem po mydło.<br />
Chwilę po zachodzie słońca robi się ciemno.<br />
Dla mnie oznacza to kolejne pomiary wody,<br />
prądu i paliwa. W zależności od potrzeb co<br />
drugi albo trzeci dzień włączamy silnik, żeby<br />
podładować akumulatory. Włączamy też<br />
światła nawigacyjne, głupio było by się zde-<br />
rzyć na środku oceanu z którymś z jachtów<br />
robiąc pseudo-oszczędność prądu. Później<br />
to już kolacja i ci co na wachtę to na wachtę,<br />
reszta właściwie spać, bo pomimo nowych<br />
akumulatorów nie możemy sobie pozwolić<br />
na czytanie książek przy świetle elektrycznym.<br />
Noce są zazwyczaj spokojne, a rano<br />
zaczynamy te same czynności w dokładnie<br />
takiej samej kolejności...<br />
Jest dwunasty dzień... Tym, którzy płyną<br />
bardziej na północ wieje mniej bądź wcale,<br />
my schodzimy jeszcze bardziej na południe<br />
i utrzymujemy przyzwoite przebiegi. W grupie<br />
wychodzimy na drugie miejsce. Przynajmniej<br />
tak wynika z raportów (jak się później<br />
okazuje, niektóre jachty nie do końca fair<br />
podchodzą do raportowania swoich pozycji).<br />
Trzynastego dnia „Big One” (Volvo 60)<br />
przeciął linię mety. Nam zostało jeszcze ponad<br />
800 mil, a wiatr słabnie i zaczyna kręcić,<br />
do tego dochodzą dość częste chmury<br />
burzowe, a z pod tych to już wieje zupełnie<br />
jak chce. Udaje nam się nawet zrobić zwrot<br />
przez ... sztag.<br />
Siedemnastego dnia żeglugi o czwartej<br />
rano (czasu lokalnego) przecięliśmy linię<br />
mety. Udało się! Pokonaliśmy ocean! Stajemy<br />
na kotwicy w Rodney Bay, wejście jest<br />
wąskie i słabo oznaczone, wyśpimy się i rano<br />
wejdziemy do mariny.<br />
Kolejne dni mijają najpierw na sprzątaniu<br />
jachtu po rejsie, a później na zorganizowanych<br />
imprezach i w oczekiwaniu na resztę<br />
jachtów oraz oficjalne zamknięcie regat.<br />
Przypłynęliśmy na piątym miejscu w grupie<br />
przed przeliczeniem. Jakie finalnie zajęliśmy<br />
miejsce? Nie wiadomo, musimy uzbroić<br />
się w cierpliwość, dopiero ostatniego dnia<br />
będą wyniki z uwzględnieniem przelicznika.<br />
20 grudzień to data oficjalnie zamykająca<br />
ARC. Na uroczystej gali Andrew Bishop<br />
(Dyrektor World Cruising Club) odczytuje<br />
oficjalne wyniki i wręcza nagrody najlepszym<br />
załogom. „Katharsis II” w swojej klasie<br />
i dywizji jest na trzecim miejscu, „Barbara”<br />
na trzecim w klasie i 48 w dywizji,<br />
„Circus of Southampton” na 13 w klasie i<br />
57 w dywizji, a my na piątym w klasie i 40<br />
w dywizji.... teraz zostaje zabawa do rana i<br />
plany na następne regaty ARC.<br />
Dariusz Krzemiński<br />
“Drogi Właścicielu/Armatorze, jeżeli chcesz<br />
wziąć udział w tej niesamowitej imprezie w<br />
tym roku, a na pewno warto, bo to 25<br />
edycja.To ja bardzo chętnie przygotuję i<br />
poprowadzę Twój jacht w tych regatach."<br />
Kontakt:<br />
krzemin@gmail.com