KSIĄDZ JÓZEF SZUBERT - echo CHRYSTUSA KRÓLA
KSIĄDZ JÓZEF SZUBERT - echo CHRYSTUSA KRÓLA
KSIĄDZ JÓZEF SZUBERT - echo CHRYSTUSA KRÓLA
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
- Ty wierzysz w to, że jest Bóg? To powiedz mi, gdzie on jest? Tu go nie ma na<br />
pewno. Przecież tu nawet ptak nie przyleci, bo nie ma po co.<br />
- Bóg jest wszędzie - odpowiedział ksiądz Szubert.<br />
- Tak? No to jeśli nawet tu jest, to nie w takich ciuchach jak my, deszcz mu na łeb<br />
nie leci i nikt go kołkiem po grzbiecie nie bije. Jeśli jest Bóg, to niech we mnie w tej<br />
chwili piorun strzeli - bo sam na druty nie pójdę.<br />
Przypominam sobie, że akurat wtedy dwa tygodnie prawie bez przerwy padał<br />
deszcz. Zmoczeni do ostatniej nitki wracaliśmy z pracy do obozu. Rozbieraliśmy się<br />
do naga. Na dworze wykręcaliśmy we dwóch ubrania. Mokre ubrania pod łóżka, a<br />
my do łóżek. Rano mokre ubrania zakładaliśmy na siebie i znów na deszcz do<br />
roboty. Mogło wtedy zgniewad człowieka? Mogło. Można było kląd wszystko i<br />
wszystkich z Bogiem włącznie? Można było. Toteż kląłem bez przerwy i cieszyło<br />
mnie, jak inni boją się, żeby za moje bluźnienie Bóg ich nie pokarał, tak jakby Bóg<br />
mógł sprawid coś więcej od deszczu, którym nas moczył codziennie przez dwa<br />
tygodnie.<br />
Do klęcia miałem wybitny talent. To, co opisuję, nie może byd opisane dosłownie,<br />
bo wyrazy, które u mnie były na porządku dziennym, przy każdej okazji, nie nadają<br />
się do pisania, a wiele osób może by ich nie zrozumiało, bo nie figurują one w<br />
żadnym słowniku. Pracował ksiądz Szubert nad tym, żeby mnie oduczyd kląd, ale to<br />
nic nie pomogło.<br />
Podam taki przykład: Czterech nas pchało duży wózek z ziemią. Trzech pchało, a<br />
czwarty uwiesił się przy nim i trzech musiało go ciągnąd. Założyłem mu większą<br />
mowę, kiedy, gdzie i jak należy się obijad. Mówiłem mu, że jeśli wózek musi jechad,<br />
to musimy go razem pchad. Przy łopacie albo gdy wozi się coś pojedynczo, obija<br />
się, jak ci się podoba. Za chwilę widzę, że wisi znów przy wózku.<br />
- No! Pchajże, ty! - i zatrzymałem się z dalszą mową, bo nie chciałem kląd.<br />
Tak powtarzało się kilka razy. Wreszcie nie wytrzymałem i wyjechałem z całą<br />
artystyczną wiązanką.<br />
- Stachu, czego ty klniesz! - woła ksiądz Szubert.<br />
A ten po otrzymaniu wiązanki pcha uczciwie.<br />
- Widzisz, Józiu, to tacy... - tu odpowiedni dobór słów - ludzie, że innej mowy nie<br />
rozumieją... - itd. Istna artystyczna przeplatanka słów języka polskiego literackiego<br />
i nieliterackiego.<br />
8