Nr 2-3/2011 (LV) ISSN 2083-7321 - Bibliotekarz Opolski
Nr 2-3/2011 (LV) ISSN 2083-7321 - Bibliotekarz Opolski
Nr 2-3/2011 (LV) ISSN 2083-7321 - Bibliotekarz Opolski
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
<strong>Bibliotekarz</strong> <strong>Opolski</strong>, www.bibliotekarzopolski.pl<br />
<strong>Nr</strong> 2-3/<strong>2011</strong> (<strong>LV</strong>)<br />
A.H.: Wiele pisarek jest „wrzucanych” do kategorii „literatury kobiecej”, chociaż mi bardziej odpowiada<br />
mówienie o „literaturze środka”. Czy Pani również czuje się zaszufladkowana w kategorii „literatura kobieca”?<br />
B.K.: Tak. Nie lubię tego pojęcia bez wyjaśnienia. Dla mnie „literatura kobieca” jest to doskonały rodzaj literatury,<br />
ale tak naprawdę mówię właśnie o „literaturze środka”, o tej ambitniejszej od zwykłego czytadła, niekoniecznie<br />
dorastającej rangi fenomenu literackiego. Mówię o literaturze inteligentnej i przeznaczonej dla mądrych<br />
czytelników. Mądrych, to niekoniecznie wykształconych. Nie chodzi o poziom intelektualny zdobyty w drodze<br />
edukacji, ale o pewną wrażliwość i mądrość czytelniczą. Ja zawsze zmierzałam do „literatury środka” i z powieści<br />
na powieść wydawało mi się, że zbliżam się do niej.<br />
A.H.: Powieść „Hermańce” trudno zaliczyć do kategorii „literatura kobieca…”<br />
B.K.: Właśnie. „Hermańce” stały się dla mnie momentem rozbratu z tym pojęciem i z tą szufladką. Kiedy myślę<br />
o „Terenie prywatnym” i o tym, że była to powieść, która dała mi szansę zaistnieć w literaturze, to oczywiście<br />
jestem wydawcy wdzięczna, że tak się stało i wdzięczna tej książce, że poradziła sobie w konkursie. Ale kiedy<br />
pomyślę, ile szkody zrobiła ta powieść dla mojego image’u literackiego, dla mojego samopoczucia, to ten<br />
rachunek też jest bardzo bolesny. Trudno żałować tego, co się stało, w końcu to ode mnie zależy, czy uda mi się<br />
wpasować w „literaturę środka”, czy moi czytelnicy też to zauważą, czy też nie. Natomiast było mi bardzo miło,<br />
kiedy o tej literaturze, którą piszę ja, Hania Kowalewska, kiedyś Kazimiera Szczuka powiedziała ważne dla mnie<br />
zdanie – że to jest właśnie to, o czym marzył Gombrowicz, drugorzędna literatura, ale pierwszorzędna.<br />
AH.: Podejmując jeszcze na chwilę wątek „Hermańców” – wiem, że powieść ta różnie była odbierana. Stawiano<br />
jej zarzuty – język zbyt wulgarny jak na Kosmowską, były też osoby, które utożsamiały się z postaciami<br />
i pojawiały się pretensje. Czy żałuje Pani, że ta powieść powstała?<br />
B.K.: Istotnie, pojawiły się zarzuty. Ale staram się z godnością być dobrą matką dla niesfornych „Hermańców”.<br />
Niesfornych dla moich dawnych czytelników, głównie czytelniczek. Natomiast przy „Hermańcach” poznałam smak<br />
innej literackiej przygody. To, że ktoś nagle odkrył, że Kosmowska nie tylko dla kobiet, to że ktoś nagle zauważył,<br />
że jest to dość zgrabna groteska, która pokazuje nam, w pewnym sensie, utopijną i wyrafinowaną społeczność, ale<br />
taką, w której każdy z nas może się przejrzeć jak w lustrze.<br />
A.H.: Ja poczułam w tej powieść jakieś – może dalekie, ale jednak – delikatne posmaki „Konopielki”<br />
Redlińskiego. Nie wiem, może wszechobecny postmodernizm i ciągła konieczność poszukiwania literatury<br />
w literaturze, permanentna intertekstualność – zawiodła mnie w takie rejony i dopuściła do nadinterpretacji?<br />
B.K.: To dla mnie komplement, ponieważ ja wychowałam się na „Konopielce”, którą uwielbiam. Spotkałam się też<br />
ze stwierdzeniem, że zapomniana już chyba powieść Nienackiego „Raz w roku w Sikroławkach”, też ma jakieś<br />
oddźwięki w „Hermańcach”. To była dość odważna powieść i pamiętam, że czytając ją, podziwiałam autora za jego<br />
śmiałość. Natomiast te moje „Hermańce” mają z książką Nienackiego punkt wspólny w kwestii serdecznego<br />
spojrzenia na ludzi, na ich słabości. To nie jest powieść rozrachunkowa, powieść etosowa, wiejska, oskarżająca<br />
kogokolwiek za cokolwiek. Powieść ta pokazuje jacy jesteśmy ograniczeni, kiedy żyje się w małym świecie i znikąd<br />
pomocy. Pamiętam, że troszkę niezręcznie się poczułam, kiedy na czacie, ktoś mnie zapytał, czy nie inspirowałam<br />
się i nie wzorowałam na „Ranczu”. Otóż, nie, „Hermańce” były znacznie wcześniej i jeszcze dwa lata leżały<br />
w szufladzie zanim zostały wydane. „Ranczo” powstało później. Cóż, myślenie serialowe górą!<br />
A.H.: Jest Pani autorką pracy doktorskiej poświęconej twórczości Zofii Urbanowskiej. Czy wyobraża sobie Pani,<br />
że mogłaby się „stać tematem” czyjeś pracy naukowej? A może już taka powstała?<br />
64