Nr 2-3/2011 (LV) ISSN 2083-7321 - Bibliotekarz Opolski
Nr 2-3/2011 (LV) ISSN 2083-7321 - Bibliotekarz Opolski
Nr 2-3/2011 (LV) ISSN 2083-7321 - Bibliotekarz Opolski
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
<strong>Bibliotekarz</strong> <strong>Opolski</strong>, www.bibliotekarzopolski.pl<br />
<strong>Nr</strong> 2-3/<strong>2011</strong> (<strong>LV</strong>)<br />
B.K.: Uczyłam się siebie i swojego języka. Zastanawiałam się, jaki powinien być, żeby nie raził, nie ubliżał, nie<br />
zamęczał czytelnika. A jednocześnie żeby prowokował do krótkiego zastanowienia, aby przyciągał do tekstu.<br />
I z książki na książkę, jak sądzę, ten styl udawało mi się ulepszać. Moje poszukiwania poszły kierunku – jak jeszcze<br />
skrócić, jak nasycić tekst, w jaki sposób sprawić, żeby stał się dla czytelnika jeszcze bardziej pociągający. Jest<br />
pewnego rodzaju gra autora z własnym językiem, taka metoda poszukiwania. Nie jesteśmy też obojętni wobec<br />
czyjś ustaleń, czy wynalazków narracyjnych. Ja czytam dość dużo i muszę bardzo, bardzo uważać, żeby maniery,<br />
która mnie zachwyciła w książce innego pisarza nie przenieść do własnej opowieści. Nieświadomie posiłkujemy<br />
się, to jest tylko inspiracja, nie plagiat, ale jesteśmy na to skazani, jeśli wychowujemy się w literackiej kulturze.<br />
Wszyscy czerpiemy z tego samego źródła.<br />
A.H.: W jednym z wywiadów z Panią czytałam o dopracowywaniu wątków, o ich przegadaniu lub narracyjnym<br />
strzale w dziesiątkę – na przykład poprzez wybór narratora w pierwszej osobie – czyli tak jak Pani powiedziała<br />
doskonalenie warsztatu odbywa się podczas pracy przy kolejnych powieściach. Jak zatem zapatruje się Pani na<br />
zajęcia typu creative writing. Czy można nauczyć pisać?<br />
B.K.: Ja myślę, że nie. Nikt nie jest w stanie nauczyć kogoś pisać. Jeżeli mam być szczera, człowiek rodzi się<br />
gawędziarzem epickim albo poetą. Natomiast można dzięki tym zajęciom stworzyć jeszcze piękniejsze pokolenie<br />
prozaików, poetów. To są zajęcia, które pozwolą młodym adeptom sztuki pisania przeskoczyć to piętro<br />
doświadczeń, które uznani już twórcy musieli przejść sami. Ja chyba nie jestem zwolennikiem nauki pisania. Sama<br />
optuję za nauką czytania, bo tak naprawdę warsztaty literackie stoją rzędem w każdej bibliotece. Każdy, kto chce<br />
pisać powinien zacząć od klasków i zobaczyć, jaki jest malutki, poczytać trochę literatury popularnej, a nawet<br />
sięgnąć po Harlequiny, żeby zobaczyć, że świat potrzebuje również narracji najbardziej prostej, prymitywnej.<br />
Uważam jednak, że pisanie literatury pięknej jest darem.<br />
A.H.: Wobec tego, co poleciłaby Pani debiutantom?<br />
B.K.: Debiutant musi koniecznie pokazać swoją twórczość fachowcom, a najlepiej – jeśli jest niecierpliwy i nie chce<br />
czekać na werdykt zawalonych takimi próbkami wydawnictw – żeby znalazł dla siebie niszę, w której mógłby<br />
zaprezentować się szerokiemu gronu. Dobrze, gdyby zrobił to anonimowo, bo to zapewnia pewną czystość,<br />
szlachetny udział w rywalizacji literackiej. Ja tak zrobiłam. Trzykrotnie. Wysyłając powieści na konkurs. To<br />
ogromna satysfakcja, jeżeli przy odrobinie szczęścia, to co napisaliśmy zostanie dostrzeżone. W ten sposób zostaje<br />
potwierdzona nasza klasa. Dla mnie to najbardziej uczciwy sposób sprawdzania się. Jestem również za<br />
pokazywaniem tekstów wydawnictwom. Należy wcześniej sprawdzić profil wydawniczy, aby umiejętnie skierować<br />
swoją twórczość do odpowiedniego wydawcy.<br />
A.H.: Jest Pani naukowo związana z literaturą pozytywizmu. Uogólniając, wówczas literatura miała jasno<br />
postawione cele. Czy Pani zdaniem literatura pełni dziś jeszcze jakąś funkcję? Czy dostarcza jeszcze czegoś<br />
cennego? Czy idąc za Johnem Barthem, mamy do czynienia z „literaturą wyczerpania” – wszystko zostało<br />
powiedziane, napisane, teraz tylko zostaje rozrywka lub eksperyment formalny?<br />
B.K.: Ja wierzę, że literatura ma jeszcze swoje funkcje. I tu chyba jestem nieodrodnym dziecięciem moich<br />
pozytywistów. Jednak nie myślę o celach dydaktycznych, te zostawiłabym w całkowitym zapomnieniu. Chciałabym<br />
oderwać je od literatury, bo to między innymi pozytywizm obciążył literaturę kagankiem oświaty, tą potrzebą<br />
wychowywania młodego pokolenia. Z drugiej strony, jest dobry dydaktyzm, to jest taki, który pozwala stworzyć<br />
powieść, która uświadomi młodym ludziom, jak delikatne są granice tego co dobre i tego co złe. I że warto tych<br />
granic przestrzegać. Dobry dydaktyzm to też taki, który się nie narzuca, który nie jest narzędziem. Ja nie chcę, żeby<br />
moi bohaterowie byli grzeczni, mili, mieli czyste paznokcie. Zawsze wyprowadzam ich na jakieś meandry życia. To,<br />
że potrafią się odnaleźć, to zawdzięczają pewnej wiedzy, która ma ich chronić. Poza tym dla mnie dobra powieść<br />
66