12.07.2015 Views

Kurier Galicyjski - Kresy24.pl

Kurier Galicyjski - Kresy24.pl

Kurier Galicyjski - Kresy24.pl

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Niezależne pismoPolaków na Ukrainiekurier galicyjski skończył 6 lat<strong>Kurier</strong><strong>Galicyjski</strong>www.kuriergalicyjski.com16–29 sierpnia2013nr 15 (187)Polski konsulatwe Lwowie 1987–2012– s. 12Na krym – s. 16Czerwonogród – s. 21Jesteśmy pismem w pełni niezależnym.Choć zrzeszamy ludzi oróżnych poglądach i przynależnościorganizacyjnej, programowo nie jesteśmyi nie chcemy być organemżadnej organizacji. Taka jest formuławolnej prasy i zasady tej chcemydotrzymać.Jesteśmy natomiast otwarci nawspółpracę ze wszystkimi środowiskami,organizacjami i innymi zrzeszeniamipolskimi i nie tylko polskimi,choć te pierwsze mają dla nas,ze zrozumiałych względów, znaczeniepierwszoplanowe. Zawszechętnie będziemy przedstawiać ichdokonania i problemy.Chcemy przy tym współpracowaćze wszystkimi, którym drogie jestsłowo polskie i polska kultura. Niezależnieod ich przynależności organizacyjnej,narodowości, wyznania.Szanujemy i chcemy przedstawiaćna łamach naszego pisma kulturę,dokonania narodów i środowisk, żyjącychrazem z nami na tej ziemi.Czerpiemy ducha z tej „jagiellońskiejmozaiki”, tak jak czynili toprzodkowie nasi w dawnej Rzeczpospolitej.Dlatego też będziemy wspieraćoparte na prawdzie porozumieniepomiędzy narodem polskim i ukraińskim.Uważamy, że jest ono racjąstanu Polski i Ukrainy. Tak, jak racjąstanu jest wspólna europejska droga.Łamy naszego pisma są otwarte dlawszystkich.Deklaracja ta znalazła się wpierwszym numerze <strong>Kurier</strong>a <strong>Galicyjski</strong>ego,który ukazał się 15 sierpnia2007 roku. Po sześciu latach niestraciła nic na swojej aktualności. Wtym czasie gazeta nasza zwiększyłaswoją objętość i znacznie zwiększyłanakład. Dziś <strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong> to nietylko drukowany dwutygodnik. Totakże internetowa gazeta codzienna– portal www.kuriergalicyjski.com. Tocieszące się dużą popularnością pismodla dzieci – „Polak Mały”, prawdziwyhit ostatniego roku. To wreszciepolsko-ukraiński Klub <strong>Galicyjski</strong>i dwujęzyczny kwartalnik oraz portal„Wolni z Wolnymi”. <strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong>jest także organizatorem corocznychpolsko-ukraińskich konferencji, organizowanychwspólnie z ukraińskimiuniwersytetami. Konferencje te weszłyjuż do kalendarza najbardziejliczących się wydarzeń na tym polu.<strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong> stał się też inicjatoremwielu innych przedsięwzięćjak np. wystawy czy stałe audycjeradiowe dla Polaków w Iwano-Frankiwsku(d. Stanisławowie) nadawanew eterze przez miejscowe RadioWeża i przygotowywane wspólnie zwarszawskim Radiem Wnet. Przygotowujemyuruchomienie radia internetowego,którego audycji możnabędzie słuchać jesienią br. W ostatnichtygodniach uruchomiliśmy wyjątkowyprojekt – „<strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong>TV” – nowe spojrzenie na zwyczajnewydarzenia.W ciągu sześciu lat udało namsię stworzyć platformę wymianymyśli pomiędzy środowiskami polskimina Ukrainie i nie tylko polskimi.Udało się nam też zbudować pomostpomiędzy środowiskami w Kraju ipoza nim – na Wschodzie. Wokółpodejmowanych przez nas inicjatywpowstało środowisko ludzi różnychnarodowości, których wspólnym mianownikiemjest otwartość, niechęćdo stereotypów, a także gotowość dodziałania i współpracy.Nic z tego, co wymieniliśmy, niewydarzyłoby się bez Was, drodzyCzytelnicy i Współpracownicy. DziękujemyWam za życzliwość, wsparcie,wierność i wytrwałość.Redakcja<strong>Kurier</strong>a galicyjskiegoRuszyła telewizja kuriera galicyjskiegoDrodzy Przyjaciele,z myślą o Was, uruchamiamy wyjątkowy projekt – „<strong>Kurier</strong> galicyjskitV” nowe spojrzenie na zwyczajne wydarzenia.Są to krótkie filmy, które pokazują najciekawsze wydarzenia ze Lwowai całej zachodniej Ukrainy. Zawsze obiektywne, zawsze prawdziwe, zawszena czasie.Niebawem zaprezentujemy też cykl reportaży „Nieznana Galicja”. A takżewiele innych ciekawych tematów.Subskrybujcie nasz kanał <strong>Kurier</strong><strong>Galicyjski</strong> na YouTube (www.youtube.com/user/<strong>Kurier</strong>galicyjski)i pierwsi dowiadujcie się o nowychfilmach.Bądźcie z nami i nie przegapcie kolejnych odcinków „<strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong>TV”.Do zobaczenia na www.kuriergalicyjski.comPod Zamościem – s. 24Tajemnice boratyckiegolasu – s. 4www.kuriergalicyjski.com – internetowa gazeta codziennaKupując nasze pismo, wspomagasz słowo polskie na Wschodzie


Współpraca transgraniczna w górachOd stycznia 2013 r. rozpoczęła się realizacja projektu „Stymulowanie rozwojuturystyki w regionie karpackim poprzez poprawę usług i bezpieczeństwaturystów”, współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach ProgramuWspółpracy Transgranicznej Polska-Białoruś-Ukraina 2007-2013.IWAN GORBATSOdyrektor SPG „Rowiń”Projekt będzie realizowanywspólnie na terenach województwalwowskiego (Ukraina) i podkarpackiego(Polska) w ciągu dwóch lat– 2013-2014 . Partnerami projektusą Lwowska Wojewódzka SłużbaRatownicza, PTTK oddział w Przemyśluim. dr Orłowicza, GOPR grupaBieszczadzka i Lwowskie StowarzyszenieRozwoju Turystyki. Organizatoremi inicjatorem projektu jestpozarządowa organizacja StowarzyszeniePrzewodników Górskich„Rowiń” (SPG „Rowiń”).W ramach projektu odbyło sięszkolenie pracowników punktów ratowniczychi przewodników górskichz terenu pogranicza Ukrainy i Polski.We wspólnym szkoleniu wzięłoudział 36 osób z regionu przygranicznego,obywateli Ukrainy i Polski.Specjalnie w tym celu po raz pierwszyzostał opracowany i testowanyukraińsko-polski program szkoleniadla doświadczonych ratownikóworaz przewodników górskich.Szkolenie teoretyczne przeprowadzonow nowopowstałymcentrum szkoleniowym dla pracownikówsłużby ratowniczej i górskichprzewodników turystycznych, któreznajduje się we wsi Dołhe w województwielwowskim. Uczestnicywysłuchali wykładów na temat historiii organizacji turystyki górskiejw Karpatach Wschodnich; turystykiw terenach przygranicznych; przewodnictwagórskiego; organizacjiprzepraw; bezpieczeństwa w górach;organizacji pracy służb ratowniczych;prowadzenie operacjiposzukiwawczych i ratowniczychw górach; ratownictwa na górskichrzekach i zbiornikach wodnych.Swoje praktyczne umiejętnościuczestnicy szkolenia sprawdzili podczaswypraw na szczyty Chomiak(1546 m), Syniak (1666 m), Howerla(2061 m), Paraszka (1268 m) orazna jezioro Niesamowite i wodospadHurkało.28 czerwca w święto KonstytucjiUkrainy, ukraińscy i polscy uczestnicyszkoleń zdobyli szczyt Howerli.Uroczyście zostały wywieszone flagiUkrainy, Polski, UE i SPG „Rowiń”.Każdy z uczestników szkoleniaotrzymał czerwone koszulki i czapki,które służą zarówno jako identyfikatoryi jako oznaka górskiego przewodnikaczy ratownika. Na czerwonejodzieży umieszczono białelogo i napis „Turystyczne wsparciei bezpieczeństwo w górach” i symboleUE i Programu Polska-Białoruś-Ukraina2007-2013. W dniu ukończeniaszkolenia wszyscy uczestnicyotrzymali certyfikaty uczestnictwaZamieszczamy niniejszy wykaz z chęcią przekazania naszym czytelnikom rzetelnejinformacji na temat możliwości uczestnictwa w niedzielnych mszach św. w językupolskim. Jesteśmy świadomi, że jest to wykaz niepełny, dlatego prosimy o powiadomienienas w celu sprostowań lub uzupełnień (red.)3www.kuriergalicyjski.com * kurier galicyjski * 16–29 sierpnia 2013 nr 15 (187)w szkoleniach. W ramach promocjimałych miejscowości województwalwowskiego odbyła się wycieczkado Drohobycza.Chyba po raz pierwszy Ukrainai Polska nawiążą skuteczną, ścisłąwspółpracę pomiędzy ludźmi i organizacjamidziałającymi w dziedzinieratownictwa, obsługi ruchu turystycznegona obszarach górskichi rozwoju turystyki po obydwu stronachgranicy UE. Powstała mocnaplatforma współpracy, dialogu i wymianydoświadczeń. Już we wrześniu2013 roku na terenie Polskizaplanowano wspólne polsko-ukraińskieszkolenie dla doświadczonychratowników i przewodnikówgórskich.Kolejne szkolenia są planowanena luty 2014 roku. KierownictwoSPG „Rowiń” zaprasza zainteresowanychi miłośników gór do wzięciaudziału w tej imprezie.Kontakt e-mail: rovin@i.ualub telefonicznie:+38 067 737 61 63Msze święte niedzielnew języku polskim na UkrainieArchidiecezja lwowskaLwów, katedra p.w. WniebowzięciaNMP – godz. 7:00; 8:00; 10:00(dzieci); 11:30 (suma); 13:00; 18:00(młodzież)Lwów, kościół p.w. św. AntoniegoPadewskiego – godz. 9:00; 11:00(dzieci); 12:30; 18:30 (oprócz lata)Lwów, kościół p.w. św. Marii Magdaleny– godz. 10:00Lwów, kościół p.w. Matki BoskiejGromnicznej – godz. 16:00; 20:30Lwów – Rzęsna, kościół p.w.Miłosierdzia Bożego – 9: 00Lwów – Sichów, kościół p.w.Michała Archanioła, 13:00Lwów – Zboiska, kościół p.w.Matki Bożej Nieustającej Pomocy –12:00; 19:00Iwano-Frankiwsk (d. Stanisławów),kościół p.w. ChrystusaKróla – godz. 12:00Czerniowce, kościół p.w. PodwyższeniaKrzyża Św. – godz. 9:00Drohobycz, kościół p.w. św. Bartłomieja– godz. 11:00Sambor, kościół p.w. Ścięcia św.Jana Chrzciciela – godz. 9:00 (dzieci);11:30 (suma); 19:00 (w VII i VIII)Mościska, kościół p.w. Narodzeniaśw. Jana Chrzciciela – godz.9:00; 11:00Mościska, sanktuarium MBNPgodz. 18:00Złoczów, kościół p.w. WniebowzięciaNMP – godz. 9:00; 11:00;16:00Żółkiew, kolegiata p.w. św. Wawrzyńca– godz. 11:00Krzemieniec, kościół p.w. św.Stanisława biskupa – godz. 10:00Kosów, kościół p.w. Matki BożejRóżańcowej – godz. 9:00Truskawiec, kościół p.w. WniebowzięciaNMP – godz. 9:00Diecezja kamieniecko-podolskaKamieniec Podolski, katedrap.w. św. Apostołów Piotra i Pawła –godz. 12:00Winnica, kościół p.w. Matki BożejAnielskiej – godz. 9:30Diecezja kijowsko-żytomierskaKijów, kościół p.w. św. Aleksandra13:00Kijów, kościół p.w. św. Mikołaja –godz. 11:45Żytomierz, katedra p.w. św. Zofii– godz. 8:00; 12:00Diecezja charkowsko-zaporoskaJałta, kościół Niepokalanego PoczęciaNMP – godz. 9:00Kercz, kościół WniebowzięciaNMP – godz. 9:00IV MiędzykontynentalneForum Młodychw Strzelczyskach– Drodzy młodzi przyjaciele, warto postawić naChrystusa i na Ewangelię, zaryzykować wszystko dlawielkich ideałów – powiedział na spotkaniu z młodzieżąw Rio papież Franciszek. Tydzień po spotkaniu wRio wspólnota Emmanuel zorganizowała IV ForumMłodych w Strzelczyskach. Młodzież parafialna spotkałasię z młodymi ludźmi z Afryki studiującymi naUkrainie, żeby po raz kolejny wspólnie się modlić,śpiewać i bawić.Bp Leon Mały wśród młodzieży z AfrykiEugeniusz Sałotekst i zdjęciadych z Panem Jezusem, zastanowieniesię nad swoim życiem, nadswoimi problemami – powiedziałajedna z organizatorek Forum Młodychw Strzelczyskach Maria Brodaze wspólnoty Emmanuel – Mamytu też studentów z Afryki, którzyprzygotowali swoje piosenki i tańce.Czyli będziemy się modlić i jednocześniebawić.Forum rozpoczęło się uroczystąmszą św., której przewodniczył bpLeon Mały. W prezencie od młodzieżyotrzymał koszulkę z napisem„Keep Calm and Trust in God”(„Zachowaj spokój i zaufaj Bogu”).Podczas mszy św. w której teżuczestniczyli o. Sławomir Zieliński,Forum Młodych w Strzelczyskachczęściowo jest kontynuacjądużego Forum, które tydzień temuodbyło się w Brazylii z papieżemFranciszkiem. Jego celem jestspędzenie więcej czasu z Bogiempoprzez modlitwę, skupienie, adoracje,a także śpiew, tańce i zabawę.– Każdego dnia jest przewidzianamodlitwa uwielbienia, konferencja,adoracje, wieczór miłosierdzia,który ma na celu zbliżenie się młoks.Mieczysław Frytek, proboszczze Strzelczysk, członek WspólnotyEmmanuel oraz ks. Paweł Antolak,proboszcz z Krysowic, modlono sięi śpiewano w języku polskim i angielskim.Na ofiarowanie darów złożononie tylko ziemniaki, ogórki czypomidory, ale także banany i arbuzsymbolizując kontynent afrykański.Po kolacji odbył się wieczórewangelizacyjny z koncertem i całonocnymczuwaniem w kościeleNajświętszego Serca Pana Jezusai Niepokalanego Serca NajświętszejMarii Panny.Uczestnicy Forum Młodych w StrzelczyskachMłodzież z Afryki studiująca wTarnopolu i Charkowie zaprezentowałanie tylko pieśni kościelnez rytmami afrykańskimi, ale takżewesołe popularne brzmienia jakchociażby piosenka „Don’t worry behappy” przy której wszyscy bawilisię wyśmienicie. – Jestem po razpierwszy na takim Forum i bardzosię cieszę że mogłem tu przyjechaćaby być z Bogiem, modlić się wspólniei podzielić się refleksjami o życiu– powiedział Chukwuemeka KaluOkorie z Nigerii.IV Forum Młodych w Strzelczyskachzakończyło się mszą św., którejprzewodniczył ks. infułat JózefPawliczek.


416–29 sierpnia 2013 nr 15 (187) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.comPrzegląd wydarzeńTajemnice boratyckiego lasuSzlak bojowy pomiędzy Przemyślem a Lwowem znaczony jest setkami bezimiennych mogił, w których spoczywają ci,którzy wypełnili swój obowiązek do końca. Na szlaku tym były miejsca wyjątkowo dramatycznych i zaciętych walk, są tom.in. okolice Mościsk, Sambora, Sądowej Wiszni, Jaworowa, a także cały kompleks tzw. Lasów Janowskich, ciągnącysię do przedmieść Lwowa, nazwany w 1939 r. przez Niemców „lasem śmierci”.KRZYSZTOF SZYMAŃSKItekst i zdjęciaW szczerym polu biały krzyżNie pamięta już,Kto pod nim śpi...Tak śpiewały kiedyś CzerwoneGitary o bezimiennych bohaterach.Oddziały polskie, przebijające siękierunku Lwowa, toczyły zaciętewalki z przeważającymi siłami lepiejuzbrojonego i wyszkolonegoprzeciwnika. Akcja, zorganizowanaprzez Konsulat Generalny RP weLwowie i Radę Ochrony PamięciWalk i Męczeństwa (ROPWiM), maza cel uratowanie i godne pochowanieszczątków żołnierzy polskich zwrześnia 1939 roku. Dzięki Konsulatowii ROPWiM, przy współdziałaniuz organizacjami ukraińskimii za zgodą władz, udało się ekshumowaćjuż szczątki trzech żołnierzyWP: z okolic Janowa (ob. Iwano-Frankowe), Brzuchowic i Boratycz.Ta ostatnia miejscowość była miejscemszczególnie zaciętych bojów.14 września 1939 roku 24 DywizjaPiechoty pod dowództwem płk BolesławaSchwarcenberg-Czernegotoczyła w tych okolicach walki z 2Dywizją Górską, dowodzoną przezgen. Valentina Feursteina, wspieranąprzez lotnictwo. Wzgórz wokolicach Boratycz bronił 155 PułkPiechoty dowodzony przez ppłkStanisława Kwapniewskiego.Na miejsce jedziemy wczesnymrankiem z konsulem Marcinem Zieniewiczem,który kuruje całą akcjąz ramienia Konsulatu. Towarzysząnam członkowie lwowskiego TowarzystwaPoszukiwań Ofiar Wojny„Pamięć” Lubomyr Horbacz i jegoasystent Igor Kmet’ oraz dziennikarzTVP Rzeszów Jerzy Giec.Skąd docierają do Konsulatuwiadomości o pochówkach? Wdużej mierze dzięki apelowi, któryzostał umieszczony w <strong>Kurier</strong>ze przyokazji wywiadu z konsulem MarcinemZieniewiczem na temat akcjiposzukiwawczej (KG nr 2(174) z2013 roku). Oprócz tego zgłaszająsię do konsulatu anonimowi informatorzyi przekazują poszczególneinformacje o pochówkach.Zdążyć przed „czarnymi”Niestety wiele tych informacji docierazbyt późno. W ostatnich latachbardzo „modne” stało się przeszukiwaniemiejsc bitewnych. Znaleziskaw postaci guzików, odznaczeń, pamiątekosobistych, klamer od pasów,biżuterii są niezwykle poszukiwaneprzez różnych kolekcjonerówi miłośników militariów. Najbardziejposzukiwane są nieśmiertelniki –blaszki, na których wyryte były danepoległego żołnierza. Po śmierci takąblaszkę przełamywano na pół. Jednaczęść pozostawała przy szczątkach,a druga powinna była trafićdo dowództwa jednostki z danymiOczyszczony wykopo miejscu pochówku. Pozbawienieszczątek takiej blaszki przemieniaszczątki konkretnego żołnierza wNN. Nie powstrzymuje to niektórych„kopaczy” – tzn. czarnych archeologów– od plądrowanie ludzkichszczątków. Wprawdzie wśród nichsą różni ludzie: są też i tacy, którzyzbierają to co da się znaleźć na poluwalki, a gdy natkną się na ludzkieszczątki, zasypują wykop i nie niepokojąpoległych. Ale za nimi mogąnadejść inni… i wtedy pozostają jedynierozrzucone kości.Mniej więcej taki przypadek mieliśmyi tym razem. Miejsce wskazałGuzik z orzełkiemnam życzliwy mężczyzna, który zażyczyłsobie by zapewnić mu anonimowość.Skąd się o tych szczątkachdowiedział – niech pozostaniejego tajemnicą. Podkreślił, że należydo tych kopaczy, którzy szanująszczątki ludzkie, ale nie wszyscyjego znajomi mają taki stosunek dozmarłych. Sam uważa, że niepokojeniezmarłych nie doprowadzado niczego dobrego: zaczynają siękłopoty zdrowotne, kłopoty rodzinnei inne nieprzyjemności, woli więctego unikać. Czarna archeologiastała się bardzo popularną i, co najważniejsze,dochodową dziedziną,a z wolnym dostępem do współczesnychurządzeń do wykrywania metali,wielu ludzi zrobiło sobie z tegobiznes.W tym czasie członkowie lwowskiej„Pamięci” przeprowadzili jużpierwsze prace – określili zasięgwykopu rozpoczęli kopanie. Na dniepłytkiego i już zasypanego okopuw pierwszych łopatach odrzuconejziemi natrafiono na kręgi kręgosłupa– źle to wróżyło. Następnie poszłyinne znaleziska: fragmenty maskiprzeciwgazowej, guzik, po oczyszczeniuktórego ukazał się orzełek,kolejne fragmenty kości, czaszki. Pokilku godzinach na dnie rowu ukazałysię dolne fragmenty dwóch szkieletów,jeden na drugim – od miednicydo stóp, dwie czaszki i kopczyk zkości. Taki układ szczątek – jak wyjaśniłLubomyr Horbacz, świadczyo ingerencji „czarnych”. Najbardziejatrakcyjne są dla nich górne fragmentyszczątek, ponieważ na szyisą nieśmiertelniki, w kieszeniachna piersiach noszono najcenniejszepamiątki rodzinne. Na piersiachmocowano też odznaczenia. A jeżeligrzebano zgodnie z tradycjamichrześcijańskimi to na palcach rąk,złożonych na piersiach, były obrączkilub sygnety. Czyli wszystko to, coma dla czarnego archeologa wartośćwymierną w konkretnych sumach.Na nogach nie było nic cennego,bo w wielu wypadkach miejscowaludność przed grzebaniem ściągałaporządne wojskowe buty.I tym razem szczątków obu poległychnie dało się zidentyfikować,ani nawet rozdzielić na dwa oddzielneszkielety. Podjęto decyzję złożyćje docelowo do jednej trumny jako„Dwóch NN żołnierzy WP”.Ksiądz-pasjonatGdzie mają być pogrzebaneekshumowane szczątki? Pa poziomiemiędzyrządowym toczą sięrozmowy o wyznaczeniu kwateryna nowym cmentarzu w Malechowiepod Lwowem, który ma niebawempowstać. Na starym cmentarzujest już mogiła zbiorowa, uporządkowanadzięki staraniom członkówPolskiego Towarzystwa Opieki nadGrobami Wojskowymi. Szacuje się,że w walkach we wrześniu 1939roku na terenach obecnej Ukrainymogło zginać więcej niż 1500 żołnierzy.Nie da się odszukać wszystkichpoległych, wielu pozostanie NN,ale przynajmniej ci odnalezieni będąspoczywali na jednym cmentarzu.Tymczasem na razie ekshumowaneszczątki, złożone do drewnianychtrumienek, składane są tymczasowow kryptach najbliższych kościołówparafialnych.Wydobyte w tym dniu szczątkiodwozimy do kościoła w Miżyńcu.Jest tu już jedna trumienka z poprzedniejekshumacji. Proboszczemjest tu ks. Zbigniew Pabjan. Dziękiniemu wyremontowany został kościół,odbywają się tu letnie koloniedla dzieci. A co najważniejszeksiądz jest pasjonatem historii swejparafii. Historii nie tylko tej sakralnej,ale również okresu wojny. Studiujeopisy wydarzeń wojennych, któreprzez tereny jego parafii przewalałysię w ciągu obu wojen światowych.Pośród miejscowej ludności ksiądzzbiera wszelkie wiadomości o pochówkachi w rozmowie z konsulembliskich i zabrał zwłoki na starywiejski cmentarz. Jakież było zdziwienie,gdy po dwóch latach, już zaokupacji niemieckiej, ów poległy…wrócił z niewoli niemieckiej. Kogóżpochowano? Niestety już nikt z tejrodziny nie żyje i nie wiadomo, gdzieodbył się wtedy pochówek, ani kogopochowano.Ks. Zbigniew przygotował jużkolejne trumienki na ekshumowanekości. Odbyła się też bardzo symbolicznai wzruszająca uroczystość.Po oczyszczeniu, znalezionychpodczas poprzedniej ekshumacjiw Boratyczach, przez członkówtowarzystwa „Pamięć” manierki,innego wyposażenia i różańca, terzeczy powróciły do trumienki zeszczątkami NN żołnierza. Niestetyw przypadku kolejnej ekshumacjinie znaleziono żadnych rzeczy osobistychpoległych, mogących pomócw identyfikacji.Ponawiamy apel do wszystkich,którym znane są miejsca pochówkużołnierzy WP, poległych wewrześniu 1939 roku na obecnychterenach Ukrainy, niezależnie odich narodowości i wyznania. Prosimyo zgłaszanie tych informacjido Konsulatu Generalnego RP weLwowie. Jeżeli ktoś posiada jakieśpamiątki, rzeczy osobiste po poległychżołnierzach, a szczególnienieśmiertelniki, proszeni są o przekazywaniezdjęć tych ostatnich zwiadomością gdzie spoczywają teszczątki. Można to zrobić osobiścielub anonimowo. Dyskrecja zostaniezachowana. Jeżeli poza granicamiNa dziedzińcu kościoła w Miżyńcu. Igor Kmet’ (od lewej),ks. Zbigniew Pabian, Marcin Zieniewicz i Lybomyr HorbaczZieniewiczem określił kilka miejscw okolicach wioski, które należyspenetrować. Najbardziej zagrożonesą pochówki w okolicznychlasach, których jest kilka. Oprócztego na terenie wsi ma parę przekazówo pochówkach. Opowiedziałteż interesującą historię o tym, jakpo walkach we wrześniu 1939 rokuludność wioski poszła pogrzebaćpoległych. Ktoś rozpoznał swoichUkrainy są osoby, które posiadajątego rodzaju informacje, przekazaneim przez rodziców, też proszeni są okontakt z Konsulatem. Informacje tesą bardzo ważne – mogą pomóc widentyfikacji poległych i odnalezieniuich rodzin, pomogą także zachowaćpamięć o poległych, należnie uczcićich ofiarę i dokonać godnego pochówkuw duchu tej religii, którą zażycia wyznawali.


5www.kuriergalicyjski.com * kurier galicyjski * 16–29 sierpnia 2013 nr 15 (187)Kościół z Jazłowczyka w skansenie lwowskimNa terenie lwowskiego skansenu na Kajzerwaldzie (Gaj Szewczenkowski) zespół naukowy i ekipa cieśli pod kierownictwem prof. RomanyCielątkowskiej, rozpoczęli montaż drewnianego kościoła przeniesionego z miejscowości Jazłowczyk koło Brodów. Będzie to pierwszyobiekt sakralny obrządku łacińskiego, związany z kulturą polską na terenie Muzeum Architektury Ludowej i Kultury Materialnej.Konstanty Czawagatekst i zdjęciaJest to kolejny etap projektu realizowanegow ramach międzynarodowegoprogramu „Dziedzictwoprzeszłości fundamentem przyszłości”.Pierwszy etap został zrealizowanyw zeszłym roku – obejmowałinwentaryzację i demontaż obiektupod kierownictwem prof. dr hab.Romany Cielątkowskiej, kierownikaKatedry Projektowania ŚrodowiskowegoWydziału Architektury PolitechnikiGdańskiej, członka PolskiegoNarodowego Komitetu ICOMOS.„Początki w tym roku nie były łatwe,ponieważ pogoda nam nie sprzyjała– powiedziała dla <strong>Kurier</strong>a profesorRomana Cielątkowska. – Zresztąwszyscy pamiętamy, że we Lwowiezima była bardzo długa i śnieżna. Tymbardziej w tym miejscu, gdzie jest lasliściasty śnieg leżał długo. Ziemia byłanamoknięta tak, że wszystkie praceziemne trwały bardzo długo, bo mieliśmykłopot z wilgocią i deszczem.Trafiliśmy na bardzo zły grunt. Jesttu wszędzie glina, w związku z tymbardzo nam przeszkadzało gliniaste,nieschnące i klejące się błoto. Udałosię nam w końcu po długim czasiezrobić fundament. Również z powodudeszczu i niesprzyjającej pogodynie mogliśmy przywieźć materiałówna sam plac budowy. Musieliśmy jezrzucać przy bramie i potem nosić.Początki nie były łatwe. Z czasempogoda się ustabilizowała, złapaliśmyrytm pracy. Zaprzyjaźniliśmy sięz odwiedzającymi nas pracownikamimuzeum, szczególne ze sprawującymobowiązki dyrektora AleksandremPrzemińskim. Odwiedzał nascodziennie. Toczą się od tamtej poryrozmowy na tematy specjalistyczne,snujemy wspólne plany. W ten sposóbpo dwóch miesiącach jesteśmytu już zadomowieni. Teraz tylko modlimysię o pogodę, ponieważ czekanas krycie kościoła gontem, a wtedybędzie nam naprawdę potrzebna”.Kościół na nowym miejscu montowanyjest ze starych i nowych elementówkonstrukcyjnych.„Drewna wymieniono 50 procent,co zdiagnozowaliśmy już w samymJazłowczyku – mówi dalej profesorRomana Cielątkowska. - Patrząc naprzywiezione na budowę drewno,widać, że odpadów jest bardzo mało.Przywieźliśmy to, co było konieczne,co dało się uratować, oczywiście zestudentki z Politechniki Gdańskiejkościół w skanseniewzględów i konstrukcyjnych, i funkcjonalnych.Widać bardzo wyraźniejak na czarno-białym zdjęciu, że toco jasne – jest nowe, a to co jestciemne – stare. Szczególnie całastrona północna kościoła była bardzozniszczona ze względu na ziemię,deszcze, braki w odwodnieniu,dlatego przy demontażu wszystkorozsypywało się w rękach. Samopróchno”.Ekipa cieśli jest z Polski, z Podlasia.Cały czas pracuje sześć osób.Kierująca pracami prof. Cielątkowskastwierdza, że zespół jest zgodnyi zgrany: „Pracujemy już od dwóchlat – powiedziała. – W zeszłym rokucały sezon przepracowaliśmy narekonstrukcji cerkwi greckokatolickiej,która była przeniesiona spodKrasiczyna [woj. podkarpackie] doGodkowa koło Elbląga [woj. warmińsko-mazurskie].Cerkiew pojechałatam za przesiedlonymi przed latyUkraińcami. Można ją już oglądać,stoją krzyże. Jest też już pod gontem.Czekamy teraz na wyposażeniewnętrza. Jak się uda, drewniany kościółw skansenie we Lwowie i wspomnianacerkiew koło Elbląga będąotwarte w tym samym okresie”.Dach przeniesionego i odbudowanegowe Lwowie kościoła z Jazłowczykabędzie z gontu osinowego,białego, bardzo trwałego. Prof.Cielątkowska wyjaśnia, że jest tokonieczne ze względu na panujące wskansenie wyjątkowo trudne warunkijeżeli chodzi o zawilgocenie. Jest togont najbardziej wytrzymały na warunkiatmosferyczne. Gont ten przywiezionyjest z Polski. „Szukaliśmycałą zimę producenta, który by namgo mógł dostarczyć. Główny problemstanowiła kwestia samego materiału,ponieważ na Ukrainie praktycznie nierobi się obróbki z osiny, bo nie jestona tu popularnym drzewem. Namzaś potrzeba aż 450 metrów kwadratowychdrewna osinowego – powiedziałaprof. Romana Cielątkowska.– Na dodatek należało to zrobić wkrótkim czasie. Sam gont musi byćbardzo dobrze wykonany”.„Zarówno przy pracach w Godkowiekoło Elbląga związanych zcerkwią z Kupnej, jak i tutaj głównąideą programu „Dziedzictwo przeszłościfundamentem przyszłości”było ciągłe uczestniczenie w nimstudentów, którzy zapoznają się jakoprzyszli architekci z codzienną pracącieśli. Należy zdać sobie sprawę ileróżnych czynności pobocznych trzebatakże wykonać, żeby taki obiektstanął. Oprócz tego bardzo ważnymProjekt, który będziemy realizowaćwraz z wykładowcami SzkołyGłównej Handlowej z Warszawy, najlepszejpolskiej uczelni ekonomicznej.Mogą wziąć w nim udział:• studenci,• absolwenci wyższych uczelni• poczatkujący przedsiębiorcypolskiego pochodzenia• a także ci, którzy jeszcze nierozpoczęli własnej działalności,ale chcieliby spróbowa.•Warsztaty będą obejmowaćmiędzy innymi:1. sposoby kreowania pomysłówna własny biznes (wstępna analizamożliwości realizacji pomysłów,charakterystyka przedsięwzięciabiznesowego),2. analizyotoczenia konkurencyjnego,potencjalnejpozycjistrategicznej,formułowaniastrategii rozwojui konkurencji,3. analizy prawno-organizacyjnejprzedsięwzięcia, planowania zasobówkadrowych, projektowania działańmarketingowych,4. analizy finansowej przedsięwzięciabiznesowego, opracowaniabiznes planu i inne tematy.Prof. Romana Cielątkowskaczynnikiem jest zapoznanie się zkulturą danego miejsca. Studentkiz wydziału architektury PolitechnikiGdańskiej zwiedzają miasto, jegozabytki. Poznają tutaj młodych ludzi.To także jest bardzo ważne dla ichprzyszłości. Są to praktyki dobrowolne,dla chętnych, ale finansowaneprzez Politechnikę Gdańską. Zato prace związane z cerkwią są finansowaneprzez Ministerstwo Kulturyi Dziedzictwa Narodowego wWarszawie poprzez umowę międzyWydziałem Architektury PolitechnikiGdańskiej a Narodowym InstytutemDziedzictwa”.Od samego początku realizacjiprojektu z zespołem wykonującymprace rekonstrukcyjne spotykają sięprzedstawiciele Konsulatu GeneralnegoRzeczypospolitej Polskiej weLwowie. Dzięki zaangażowaniu polskichdyplomatów oraz ukraińskichentuzjastów Rada Miejska Lwowa iRada Wojewódzka wyraziły zgodęna przeniesienie kościoła z Jazłowczykado skansenu we Lwowie. Wten sposób został on uratowany odcałkowitej ruiny.Teraz codziennie kościół rośnie.Z zewnątrz wygląda to nieco jakukładanie puzzli. Dziewczyny z PolitechnikiGdańskiej dźwigają niewielkiebelki. Dalej cieśle starannie jedopasowują. Piotr Dziwonos, którypochodzi z Podlasia z miejscowościKrywiatycze koło Białowieży powiedziałże już około pięciu lat zajmujesię ciesielką. „Najwięcej to właśnie unas zajmowano się takimi rzeczami– mówi. – Ekipa jest sześcioosobowa.Cały czas pracują te same osoby.Ostatnio jedenaście cerkiewekzrobiliśmy na terenie podlaskim,tak, że doświadczenie już mamy.Wszystko ręcznie trzeba tu dopasować,powycinać. Do wrześniapowinniśmy skończyć jeżeli będziepogoda”.Niestety wyposażenie kościołaz Jazłowczyka nie zachowało się.Oczywiście coś ze sprzętów sakralnychmożna jeszcze znaleźć gdzieindziej i tam umieścić, podobnie jakzrobiono w zbudowanych w skanseniecerkiewkami.KGFundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie”wraz z organizacją „Orzeł Biały” zapraszajądo udziału w warsztatach:„WŁASNA DROGA DO SUKCESU”Warsztaty realizowane będąwe Lwowie, w dwóch turach. Wśróduczestników wybierzemy 4 osoby, któreodbędą staże w firmach w Polsce.Terminy warsztatów to:9-13 września 2013 roku.Termin zgłoszeńdo 28.08.2013.Zgłoszenia prosimy kierować do„Orła Bialego” od 19.08.2013Tel.+38 032 2613695,+38 098 203 95 28 mail: orzelbialy@ukr.net,o.iwaniak@pol.org.plUdział w warsztatach jest bezpłatny.Projekt realizowany jest ześrodków uzyskanych z MinisterstwaSpraw Zagranicznych RP.


616–29 sierpnia 2013 nr 15 (187) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.comStudia magisterskiew JarosławiuPaństwowa Wyższa Szkoła Techniczno-Ekonomicznaim. ks. Bronisława Markiewicza w Jarosławiu w dniu26 lipca 2013 r. otrzymała decyzją Ministra Naukii Szkolnictwa Wyższego uprawnienia do prowadzeniastudiów drugiego stopnia o profilu ogólnoakademickimna kierunku „zarządzanie”.Adam Kulczycki tekstArchiwum PWSTE zdjęciePoszerzenie oferty edukacyjnejPWSTE w Jarosławiu jest rezultatemstarań jej władz zmierzających wkierunku podniesienia rangi uczelni,jako prężnie rozwijającego się ośrodkaakademickiego o ugruntowanej,wiodącej pozycji wśród PaństwowychSzkół Zawodowych w Polsce.- Starania o uruchomienie studiówII stopnia na kierunku zarządzanie wInstytucie Ekonomii i Zarządzania spowodowanebyły wielkim zainteresowaniemze strony społeczności lokalneji miejscowych przedsiębiorców skupionychwokół PWSTE w Jarosławiu,a także absolwentów studiów I stopniazdecydowanych na kontynuowanienauki na studiach magisterskich.Uzyskanie zgody na kształcenie napoziomie magisterskim zwiększa prestiżjarosławskiej uczelni, poszerzającjej ofertę dydaktyczną oraz zaspokajającpotrzeby rynku pracy na kadręz dziedziny zarządzania na poziomiestudiów II stopnia – poinformowałaMagdalena Bojarska, rzecznik prasowyPaństwowej Wyższej Szkoły Techniczno-Ekonomicznejim. ks. BronisławaMarkiewicza w Jarosławiu.Repertuar Opery Lwowskiejsierpień 2013Kantorowe kursy walut na Ukrainie15.08. 2013, LwówKUPNO UAHPoprzez dotychczasową 15-letnią działalność – PWSTE w Jarosławiurealizuje zadania budowaniaintelektualnego zaplecza, integrującwiele lokalnych środowisk i społecznościregionu, które wykazująoczekiwania permanentnego rozwojui uzyskiwania przez uczelnięnowych uprawnień.Aktualnie PWSTE w Jarosławiu wpięciu Instytutach: Ekonomi i Zarządzania,Humanistycznym, OchronyZdrowia, Stosunków Międzynarodowychi Inżynierii Technicznej kształcisię 3 847 studentów, z których 1 447otrzymuje stypendia. Uczelnia proponujeswoim studentom kształceniena 27 specjalnościach w ramach 16kierunków.25 sierpnia, niedziela – S. Hułak-Artemowski opera „ZAPORO-ŻEC ZA DUNAJEM”, początek o godz. 12:0029 sierpnia, czwartek, – W. A. Mozart, opera „CZARODZIEJSKIFLET”, początek godz. 18:0030 sierpnia, piątek – K. Dankiewicz balet „LILEA”, początek godz. 18:0031 sierpnia, sobota – G. Donizetti, opera „NAPÓJ MIŁOSNY”, począteko godz. 18:00Informacje:tel.: 0-0380 (32) 272-86-72tel.: 0-0380 (32) 235-65-86e-mail: lvivopera@gmail.comSPRZEDAż UAH8,09 1 USD 8,1310,70 1 EUR 10,822,55 1 PLN 2,6012,42 1 GBR 12,622,45 10 RUR 2,52Przegląd wydarzeńPrasa polska o UkrainieOpracowałKRZYSZTOF SZYMAŃSKIZa niedopuszczalny uznałoministerstwo sprawzagranicznych Ukrainyincydent w Łucku, gdzie podczasuroczystości obchodów 70. rocznicyzbrodni wołyńskiej rozbito jajko naramieniu prezydenta Polski BronisławaKomorowskiego.Według ukraińskich mediówmłody człowiek Iwan Sz., który tegodokonał, jest członkiem prorosyjskiejorganizacji „Słowiańska Gwardia” zZaporoża na wschodzie kraju.- Potępiamy takie działania i uważamyje za niedopuszczalne wobecprzywódców państwowych, a wszczególności wobec prezydenta takprzyjaznego nam kraju jak Polska –oświadczył we wtorek rzecznik MSZUkrainy Jewhen Perebyjnis.Szefostwo „Słowiańskiej Gwardii”oświadczyło, że „Gwardia” nie ma nicwspólnego z incydentem w Łucku.- Oficjalnie oświadczamy, że incydentz udziałem Iwana Sz. był akcjąprzeprowadzoną bez wiedzy kierownictwa„Słowiańskiej Gwardii” – powiedziałszef organizacji WołodymyrRohow.Iwan Sz. 21-letni mieszkaniec obwoduzaporoskiego nie został aresztowanyi jeszcze w niedzielę opuściłposterunek milicji. W sprawie wszczętopostępowanie karne z artykułuo chuligaństwie.Ukraińskie MSZ potępiłoincydent w Łucku. zmag,16-07-2013Wójt nadgranicznej gminyMircze odwołuje odbywającysię od kilku lat polsko-ukraińskifestiwal. Jako powód podaje incydentw Łucku oraz stanowisko WołyńskiejObwodowej Rada, która potępiłauchwałę polskiego parlamentuupamiętniającą zbrodnię wołyńską.Na stronie urzędu gminy Mircze wewtorek pojawiło się oświadczenieLecha Szopińskiego, wójta gminy, żeDni Dobrosąsiedztwa zostają odwołane.Z kilku planowanych koncertówodbędzie się tylko jeden – w polskimKryłowie. Most pontonowy w tymroku nie powstanie.Gmina Mircze (woj. lubelskie) odpięciu lat wspólnie z ukraińskimi Iwaniczami,Nowowołyńskiem i Łuckiemoraz Fundacją Kultury Duchowej Pogranicze,kierowaną przez duchownegogreckokatolickiego ks. StefanaBatrucha, organizuje Europejskie DniDobrosąsiedztwa. Dwa brzegi Bugu,polski i ukraiński, łączy most pontonowytak, by goście festiwalu swobodniejmogli przekraczać granicę.W kilku sąsiadujących ze sobą miejscowościachodbywają się koncerty,spotkania plenerowe, wspólna modlitwa.Idea jest jedna – pojednanie. Wubiegłorocznej edycji festiwalu udziałwzięło 1,5 tys. osób. Tegorocznaedycja – pod hasłem „Żadnych granic”,zaplanowana na 10 i 11 sierpnia,właśnie została odwołana.Szopiński twierdzi, że decyzja oodwołaniu festiwalu jest tylko i wyłączniejego. Ale jednocześnie nieukrywa, że wcześniej był też krytykowanyza zbytnie zaangażowanie wdialog polsko-ukraiński.Międzynarodowy festiwalodwołany. Powód: atak naprezydenta RP. Paweł P.Reszka, 16.07.2013Ukraina jest w momencieprzełomowym, wnajbliższych miesiącachzdecyduje się jej przyszłość; Polskapowinna pomagać w integracji tegokraju z UE, nie zapominając o bolesnejprzeszłości – takie tezy padły nawtorkowej konferencji „UE-Ukraina.Perspektywy i nadzieje”. Konferencjaodbyła się w Sejmie. Współorganizowałją klub Solidarnej Polski.- Ukraina stoi dziś w swoistymrozkroku pomiędzy Unią Europejskąa Federacją Rosyjską. To dlaniej moment przełomowy, w ciągunajbliższych miesięcy zdecydujesię jej przyszłość – ocenił poseł SPAndrzej Romanek. Zaznaczył, że zjednej strony Polska „ciągnie Ukrainęw stronę rodziny narodów demokratycznych”,a z drugiej – „Rosjaniepróbują włączyć ją w swoją orbitę”.Zdaniem Romanka Polska nie powinnazapominać, że Ukraina jestjej partnerem strategicznym. Szczególnąrolę Polaków poseł SP widzi wtym, że „świetnie potrafią się wczuć wsytuację Ukrainy, w przeciwieństwiedo stolic zachodnioeuropejskich”.O ukraińskich dążeniach do integracjiz UE mówił też, zasiadający wRadzie Politycznej Partii Regionów,ukraiński poseł Aleksiej Płotnikow.Przypomniał, że w listopadzie w Wilnieodbędzie się szczyt PartnerstwaWschodniego, na którym zostaniepodjęta decyzja dotycząca umowystowarzyszeniowej Ukrainy z UE.- Ukrainie stawia się wiele warunkówdo spełnienia. Uczynimy wszystko,by to zrobić – zapewnił Płotnikow.Ocenił zarazem, że ukraińskiestarania o zbliżenie z UE nie stoją wsprzeczności z posiadaniem statusuobserwatora w kwestii tzw. unii celnej.Jest to porozumienie o wspólnejprzestrzeni celnej pomiędzy Białorusią,Kazachstanem i Rosją. – To niestawia nas w sytuacji konfrontacyjnej– przekonywał.Politycy i eksperci: Ukrainaznajduje się w przełomowymmomencie, 16.07.2013Na Ukrainie odbyła sięrekonstrukcja bitwy podBrodami z 1944 r., wktórej Ukraińcy z 14. Dywizji GrenadierówSS Galicja zostali pokonaniprzez wojska radzieckie. Podczasuroczystości upamiętniających towydarzenie pochowano niedawnoodnalezione szczątki jej ofiar.„W świadomości przeciętnegomieszkańca zachodniej Ukrainy dywizjaSS Galicja ma niewiele wspólnegoz nazistami; ludzie pamiętająochotników, którzy w taki sposóbchcieli służyć Ukrainie, tym bardziej,że ówcześni przywódcy ruchu ukraińskiegopopierali wstępowanie do tejformacji” – powiedział w środę PAPlwowski politolog Antin Borkowski.Rekonstrukcja odbyła się w 69.rocznicę bitwy pod Brodami i w 70.rocznicę stworzenia SS Galicja.Organizator rekonstrukcji LubomyrHorbacz z lwowskiego TowarzystwaPoszukiwań Ofiar Wojny „Pamięć”wyjaśnił PAP, że celem tego przedsięwzięciajest upamiętnienie poległychw bitwie pod Brodami żołnierzywszystkich narodowości, którzy wniej uczestniczyli.Ukraińska 14. Dywizja GrenadierówSS Galicja była formacjązbrojną formowaną od wiosny 1943do wiosny 1944 roku przez dowództwoWaffen SS oraz galicyjskichUkraińców. Liczyła ok. 14 tys. ludzi.W lipcu 1944 roku została rozbitaprzez wojska radzieckie pod Brodami.Po odtworzeniu jesienią 1944roku uczestniczyła w operacjach naSłowacji, a później w ówczesnej Jugosławii.16 kwietnia 1945 roku jako1. Dywizja Ukraińskiej Armii Narodowejzostała przekazana pod dowództwogenerała Pawła Szandrukai podlegała Ukraińskiemu KomitetowiNarodowemu. Użyta do walki w Austrii,poddała się wojskom alianckimpod Klagenfurtem. Dzięki wstawiennictwugen. Andersa, po przewiezieniudo Wielkiej Brytanii, żołnierzeSS Galicja otrzymali w 1948 rokuzezwolenie na zamieszkanie i prawodo obywatelstwa brytyjskiego.Dywizji SS Galicja zarzuca sięzbrodnie wojenne, m.in. współudziałw wymordowaniu polskich mieszkańcówwsi Huta Pieniacka.Rekonstrukcja bitwy podBrodami z udziałem SSGalicja. Jarosław Junko,24.07.2013Ukraińska partia Swobodazażądała od MSZw Kijowie potępieniarekonstrukcji zbrodni wołyńskiej wpodkarpackim Radymnie, a w odpowiedzina uchwały Sejmu i Senatuw sprawie tej zbrodni przygotowałaprojekt własnej uchwały mówiącej ozbrodniach Polski wobec Ukraińców.Swoboda chce, by Rada NajwyższaUkrainy uznała przesiedleniaUkraińców z Polski za „czystkęetniczną o znamionach ludobójstwa”.Sformułowanie to znalazło się wcześniejw uchwałach dwóch izb parlamentuPolski, poświęconych 70.rocznicy zbrodni na Wołyniu.- Upamiętnienie ofiar deportacjii czystek etnicznych o znamionachludobójstwa, dokonane przezPolską Rzeczpospolitą Ludową wlatach 1944-1951, przypomni straszliwenastępstwa totalitaryzmu i będziesprzyjało pojednaniu między dwomanarodami – powiedział jeden z autorówprojektu uchwały, parlamentarzystaSwobody Ołeh Pańkewycz.Rekonstrukcja w Radymnie byłaczęścią obchodów 70. rocznicy ludobójstwana Kresach Wschodnich. Jejgłównym elementem było widowiskoaudiowizualne z muzyką KrzesimiraDębskiego. Inscenizację zorganizowałoPrzemyskie Stowarzyszenie RekonstrukcjiHistorycznej „X D.O.K.”,burmistrz Radymna, miasto StalowaWola oraz Miejski Ośrodek Kultury wRadymnie. Wzięli w nim także udziałczłonkowie grup rekonstrukcyjnychoraz wolontariusze.Swoboda chce potępieniarekonstrukcji zbrodni wołyńskiej.amk 24-07-2013Organizacje społeczneLwowa zwróciły się dorady miejskiej z prośbąo zdemontowanie Szczerbcana Cmentarzu Orląt. W ich oceniemiecz ten jest oznaką „polskiej, okupacyjnejsymboliki wojskowej” w tymmieście – podały lokalne media.Sprawą zajęli się radni z partiiSwoboda, która ma większość wlwowskiej radzie. Radni postanowilipowołać tymczasową komisję, którazbada obiekty polskiego dziedzictwahistorycznego we Lwowie. Swobodanie ukrywa, że jej ostatnie inicjaty-


7www.kuriergalicyjski.com * kurier galicyjski * 16–29 sierpnia 2013 nr 15 (187)wy związane z Polską są wynikiemdyskusji o zbrodni wołyńskiej z 1943r. oraz uchwał Sejmu i Senatu, któreuznały, że była ona „czystką etnicznąo znamionach ludobójstwa”, dokonanąprzez nacjonalistów ukraińskichna polskich mieszkańcach dawnychKresów Wschodnich.- My, przedstawiciele społecznościLwowa, jesteśmy głęboko zaniepokojeniantyukraińskim stanowiskiemstrony polskiej oraz oskarżaniemżołnierzy UPA o ludobójstwodokonane na ludności polskiej wlatach II wojny światowej” – czytamywe wstępie.Iryna Farion, posłanka Swobodyw Radzie Najwyższej Ukrainy, oceniław czwartek w rozmowie z PAP,że ostatnie zaostrzenie relacji polsko-ukraińskichwygląda na „rosyjskątechnikę”, mającą nie dopuścićdo oczekiwanego jesienią w Wilniepodpisania umowy stowarzyszeniowejUkraina-UE.Żądają usunięcia Szczerbcaz Cmentarza orląt.Jarosław Junko, 26-07-2013Mer Lwowa Andrij Sadowyzawetował uchwałęrady miejskiej dotyczącąpowołania komisji do zbadaniapolskich symboli w tym mieście,m.in. Szczerbca umieszczonego naCmentarzu Orląt.Oznacza to, że radni mogą wrócićdo tej sprawy dopiero we wrześniu,po powrocie z wakacji – wyjaśniłWasyl Pawliuk, sekretarz RadyMiasta z ramienia partii Swoboda.Pawliuk podkreślił, że on sam jestprzeciwnikiem wykorzystywania sporówhistorycznych w polityce.- Dla mnie, członka partii Swoboda,Polska i naród polski są naszymibraćmi, przyjaciółmi i dobrymisąsiadami. To, co stało się na Wołyniujest straszliwą tragedią i dla was,i dla nas. Normalni ludzie to potępiają.Ani na Szczerbcu, ani na ukraińskichsymbolach w Polsce politykirobić nie można – oświadczył.sprawa szczerbca naCmentarzu orląt odłożona.pmaj, 31-07-2013380 dokumentów OrganizacjiUkraińskich Nacjonalistówi Ukraińskiej PowstańczejArmii z lat 1942 – 1947 odtajniono w70. rocznice ludobójstwa na Wołyniu– ustaliło „Uważam Rze”.Opublikowana przez ukraińskiserwis „Elektroniczne ArchiwumUkraińskiego Ruchu Wyzwoleńczego”(avr.org.ua) kolekcja zawieradokumenty z Oddział Archiwum PaństwowegoSłużby BezpieczeństwaUkrainy i ukraińskiego CentralnegoArchiwum Państwowego.Otwarcie archiwów daje badaczomniezwykle cenne źródło pokazującem.in., co o wołyńskim ludobójstwiemyśleli przywódcy UPA.Poszczególne działania wojenne sąukazane w raportach UPA z regionówChełmszczyzny, Wołynia, Galicji. Tedane są uzupełniane przez instrukcjei rozkazy dotyczące poszczególnychdziałań ukraińskiego podziemia –wezwania, zwroty, które ukazywałyoficjalne stanowisko przywódcóworaz wskazywały właściwe postępowanieludności.Wołyńskie archiwa UPa –otwarte. Joanna Demcio,28-07-2013Władimir Putin sięga poprawosławie, starającsię skłonić Kijów do bliższej współpracy:– Mamy wspólne korzenie, kulturęi religię. Przez wieki żyliśmy razem– przypomniał prezydent WładimirPutin we wczorajszym wspólnymwystąpieniu z prezydentem WiktoremJanukowyczem w Sewastopolu.– Doceniamy przyjaźń z Rosją.Ukraina i Rosja były i pozostaną partneramistrategicznymi. Tutaj w Sewastopoluwidać to bardzo wyraźnie– odpowiedział prezydent Ukrainy.Wzajemnych uprzejmości byłoznacznie więcej, jak chociażbypodczas wspólnego uczestnictwaw mszy świętej z okazji 1025-leciachrztu Rusi. Miała miejsce w soborześw. Włodzimierza w Chersonezie, antycznymmieście w granicach Sewastopola.Takie przedsięwzięcie wywołałona Ukrainie szereg nieprzychylnychkomentarzy podkreślających, że„prawosławny pociąg” odzwierciedladążenia Rosji do odbudowy swychwpływów na Ukrainie. To właśniepatriarcha Cyryl celebrował głównąmszę świętą w Kijowie z okazji rocznicychrztu Rusi Kijowskiej.Rocznica chrztu Rusi Kijowskiejzostała wykorzystana w sposób wyraźnydo celów politycznych – mówi„Rz” prof. Myrosław Popowycz, ukraińskipolitolog. Podobnie jak znacznaczęść ukraińskich mediów jestprzekonany, że zasadniczym celempobytu prezydenta Putina na Ukrainiebyło przypomnienie ukraińskimelitom politycznym o atrakcyjnościRosji jako alternatywy dla Unii Europejskiej.Prezydent nie ma też oporów,aby odwoływać się do prawosławiajako czynnika łączącego. Nauroczystościach 1025-lecia chrztuRusi zorganizowanych w Moskwienie omieszkał przedstawić się jakoobrońca chrześcijan dyskryminowanychna świecie. Putinowi wtórujepatriarcha moskiewski i całej Rusi,zabiegając o jedność prawosławia.Moskwa mocno kusi Ukrainę.Piotr Jendroszczyk,29-07-2013Nie przebrzmiały wciążecha obchodów 1025-lecia chrztu Rusi. Widok prezydentówPutina i Janukowycza podkreślającychwspólne korzenie ichpaństw, pobłogosławionych przezpatriarchę Wszechrusi, budzi niepokój,że Ukraina kiepsko wybieraswoją przeszłość – miota się międzyskrajnościami, już to hołubiąc UkraińskąPowstańczą Armię, to sowieckichżołnierzy z drugiej wojny światowej.W takiej sytuacji rosyjski mit owspólnym początku obu państw jestgroźny dla niezależności Kijowa.Stanowisko Moskwy jest proste ikonsekwentne: początkiem Rosji byłaRuś Kijowska, a szczególnie chrzestWłodzimierza Wielkiego, a obecnaRosja to kontynuacja tamtego państwa.Największym obrońcą takiejwizji jest rosyjska Cerkiew prawosławna.Patriarchat Moskiewski rozciągaswoje terytorium ekumenicznezarówno na Rosję, jak i Białoruś orazUkrainę. Stanowisko to akceptujezresztą patriarcha Konstantynopola,symboliczny zwierzchnik całegoprawosławia, nie uznając autokefaliipatriarchatu kijowskiego.To nieprawda, że ta wersja początkówRosji i Ukrainy jest jedynąuprawomocnioną. Początkiem Rosjiw dużo większym stopniu było księstwomoskiewskie, ukształtowane wokresie dominacji mongolskiej, czylinominowaniu przez wielkiego chanana zwierzchnika całej Rusi najbardziejbezwzględnego kolaboranta– księcia Moskwy. Roszczenia Moskwydo jakiejkolwiek wspólnoty zKijowem jawią się jako czysty ekspansjonizm,a nie nawiązywanie dowspólnych wartości.Ukraina potrzebuje własnegomitu. andrzej Talaga,02-08-2013Chcesz pracować, dajłapówkę. Na Ukrainiecoraz częściej za przyjęcie do pracytrzeba dodatkowo zapłacić.Portal „Wiesti” informuje, żewcześniej łapówki za przyjęcie dopracy płacono głównie w państwowychprzedsiębiorstwach, w szpitalachczy szkołach, gdzie można liczyćna to, że później to ktoś będzie nampłacił łapówki. Teraz korupcja kwitnienawet w prywatnych firmach.Według portalu, za stanowiskomenadżera w banku trzeba dać łapówkęw wysokości aż 6 tysięcy dolarów,przy pensji tysiąc. Niedawnomilicja zatrzymała lekarzy z Równego,którzy wzięli 2,5 tysiąca dolarówod kobiety chcącej pracować jakopielęgniarka w miejscowym szpitalupołożniczym. Później można liczyćna niewielkie datki od pacjentów.Eksperci twierdzą, że takie przypadkidotyczą głównie prowincji,gdzie jest bardzo trudno znaleźćpracę. Często w mieście jest tylkojedno duże przedsiębiorstwo, a jegokadrowy jest tam „panem i władcą”.Aby pracować w kopalni trzeba zapłacićtysiąc dolarów, przy pensji,która początkowo wynosi połowę tejsumy. Dopiero później można liczyćna awans i miesięczne dochody wwysokości zapłaconej łapówki. Tymczasemprawnicy zachęcają, aby otakich przypadkach donosić milicjii Służbie Bezpieczeństwa.Praca za łapówkę. amk,04-08-2013Szanse na podpisanieumowy stowarzyszeniowejUkraina-UE są„pół na pół” – zgadzają się eksperci,z którymi rozmawiała PAP. Padająargumenty, że interesu nie mają wtym ukraińscy oligarchowie, a także,że UE nie powinna umowy podpisywać,bo Ukraina nie chce reform.Podpisanie umowy byłoby możliwe,gdyby Kijów spełnił postawionemu przez Brukselę warunki. Jednymz najtrudniejszych wydaje sięrozwiązanie sprawy b. premier JuliiTymoszenko. Ekspert Fundacji im.Kazimierza Pułaskiego Lucyna Czechowskauważa, że oba scenariusze– zarówno podpisanie, jak i niepodpisanieumowy stowarzyszeniowejUkraina-UE – są tak samo prawdopodobne.Według niej Unia popełnijednak błąd, podpisując umowę zKijowem. W ocenie Czechowskiejpodpisanie umowy geopolitycznychpobudek nie będzie dla Unii korzystne.„Jedynym, który zyska, będzieobecny prezydent Ukrainy WiktorJanukowycz, który w ten sposóbumocni swoją pozycję w kraju. Natomiastnie zmieni się nic ani w politycewewnętrznej ani w zewnętrznej. Reformynie będą dalej wprowadzane”– podsumowała ekspertka.Również zdaniem prof. AndrzejaGila, kierownika Katedry StudiówWschodnich Instytutu Nauk Politycznychi Spraw MiędzynarodowychKUL, bardzo trudno obecnie przewidzieć,jaki będzie los umowy stowarzyszeniowejUkraina-UE. „Jestwiele niewiadomych i nikt chyba niejest w stanie dziś powiedzieć, co sięstanie podczas szczytu PartnerstwaWschodniego w Wilnie” – powiedziałPAP.szanse na podpisanieumowy Ukrainy z UE –„pół na pół”. 07.08.2013Prezydent Ukrainy WiktorJanukowycz już dwarazy podejmował decyzjęo wydaniu zgody na zagraniczneleczenie więzionej byłej premierJulii Tymoszenko, jednak potemnieoczekiwanie zmieniał zdanie –ujawnił były doradca szefa państwaTaras Czornowił.W wywiadzie Czornowił wyraziłopinię, że na zachowanie Janukowyczawobec Tymoszenko mają wpływjego obecni doradcy, którzy umiejętniewykorzystują „fobie” prezydenta.„Trudo zrozumieć człowieka, któryulega jakimś fobiom i wpływowiróżnych doradców” – powiedział b.współpracownik Janukowycza.SaBiNa RÓŻYCKaPo 97 latach miejsce spoczynkunadal jest pielęgnowane, a miejscowikapłani odprawiają tam modlitwyza zmarłych.– Przyjechaliśmy, aby zorientowaćsię jaki jest stan chorwackich pochówkówwojskowych – mówi przedstawicielwładz Zagrzebia, eksministeri deputowany do chorwackiegoparlamentu Iwica Panić. – Chcemyzachować pamięć o tych, którzy zginęliwiele dziesięcioleci temu, bo dlapamięci przyszłych pokoleń ważnyjest każdy człowiek. Chcemy też nawiązaćwspółpracę pomiędzy naszymiregionami.Jewhen Paszczenko, doktor historiii kierownik katedry literaturyi języka ukraińskiego na wydzialefilozoficznym uczelni przypomina, żew czasie I wojny światowej Chorwacii Ukraińcy z Galicji byli obywatelamitego samego państwa i walczyli ramięw ramię. Minęły lata i młodzieżobu państw niewiele wie o sobie. Alewiele osób w Chorwacji pamięta, żeCzornowił twierdzi, że po razpierwszy prezydent zgodził się nawywiezienie Tymoszenko na leczenieza granicą pod jego „niebezpośrednimwpływem”: „Ale w ciągujednej nocy wszystko się zmieniłoi temat został zamknięty” – mówi.Po raz drugi Janukowycz miałwydać zgodę na wyjazd Tymoszenko„w szczytowym momencie” działalnościna Ukrainie misji ParlamentuEuropejskiego, składającej sięz b. prezydenta Polski AleksandraKwaśniewskiego i b. przewodniczącegoPE Pata Coksa.- Gdy tylko opuścili oni Ukrainę,z Kijowa nadeszły nowe warunki, copogrzebało te negocjacje – powiedziałCzornowił.Były doradca Janukowyczao uwolnieniu tymoszenko.Jarosław Junko,08.08.2013Chorwackie grobyw karpatachPrzedstawiciele Uniwersytetu im. Wasyla Stafanykaw Iwano-Frankiwsku rozszerzają współpracęz ośrodkami zagranicznymi. Tym razem dowspółpracy międzynarodowej dołączyła Chorwacja– do Iwano-Frankiwska przybyła delegacjaz Zagrzebia. Chorwaci uczcili swoich ziomków,którzy polegli podczas I wojny światowej i sąpochowani w miejscowości Hlebówka koło Bohorodczan.ich pradziadkowie zginęli na tereniedawnej Galicji.We wsi Hlebówka historia pochówkówchorwackich może stać sięokazją do przypomnienia historii. „Wnaszej szkole chcielibyśmy otworzyćizbę pamięci poświęconą Chorwatom– mówi Olga Gulak, dyrektorkaszkoły. Na współpracę z kolegami zZagrzebia liczą też naukowcy z UniwersytetuPrzykarpackiego. Mogliby,jak zaznaczają, prowadzić praceposzukiwawcze, odnajdywać imionai nazwiska poległych uwiecznione wewspomnieniach mieszkańców, dokumentachi utworach literackich. Wczasie I wojny światowej ponad 150tys. Chorwatów zginęło na różnychfrontach. Poszukiwanie i uporządkowaniepochówków chorwackichjest sprawą ważną, bo zbliża się 100rocznica wybuchu I wojny światowej.Wiadomo, że pochówki chorwackiew Hlebówce nie są jedynymi na tereniew województwa. Żołnierzy chorwackichchowano prawdopodobnierównież w rejonie Kołomyjskim.Poszukujemy pielęgniarek,fizjoterapeutów, programistóworaz informatyków do pracyna terenie Unii EuropejskiejAgencja Pracy poszukuje: pielęgniarki, fizjoterapełtów do zatrudnienia poprzeszkoleniu na minimum 3 lata w UE. Poszukujemy także programistów, informatykówze znajomością angielskiego na długoterminowe kontrakty w UE.Zgłoszenia tylko CV [angielski lub polski] info@bcj-konsalting.euBCJ-Konsalting, oddział w Polsceul. zwycięska 10, B2/40, 53-033 Wrocławtel.: +48 71 78 79 815/816, www.bcj-konsalting.eu


816–29 sierpnia 2013 nr 15 (187) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.comEugeniusz Sało,Piotr Ziobertekst i zdjęcia„Wzmocnienie, rozwój i integracjamediów polskich i polonijnych zagranicą” – tak brzmiał tytuł pierwszegoetapu warsztatów dziennikarskichzorganizowanych przez FundacjęInstytutu Studiów Wschodnich orazEuropejski Dom Spotkań Fundacji„Nowy Staw” w Nasutowie w ramachprojektu współpracy z Polonią i Polakamiza granicą przy wsparciu MinisterstwaSpraw Zagranicznych RP.Drugi już na początku września odbędziesię Krakowie, Nowym Sączui Krynicy.Lubelskie szkolenia zgromadziłydziennikarzy prasowych, radiowychi telewizji internetowej zarówno zcałej Ukrainy, jak i z innych zakątkówEuropy. Do Lublina przyjechali dziennikarzez, Francji, Niemiec, Litwy,Białorusi, Ukrainy i Wielkiej Brytanii.Koordynatorem szkolenia był MichałWójcik z Europejskiego Domu Spotkań– Fundacji Nowy Staw. Partneremmedialnym szkoleń był także <strong>Kurier</strong><strong>Galicyjski</strong>, który w minionym rokuwraz z Fundacją Instytut StudiówWschodnich był współorganizatorempodobnych warsztatów dla mediówpolskich na Ukrainie.Radio. Telewizja. InternetUczestnicy warsztatów, w tymautorzy niniejszej publikacji, zostalilosowo podzieleni na cztery grupy:warsztaty radiowe, telewizyjne orazdwie grupy dziennikarzy internetowych(warsztaty cross-media).Wprowadzając do warsztatówcross-media, Łukasz Minkiewicz zaprezentowałna konkretnych przykładachpodstawowe gatunki dziennikarstwainternetowego. Czyli czymsię różni tytuł gazetowy od tytułu artykułuinternetowego, jaki powinien byćdobry tytuł i lead, by dał się odnaleźćw wyszukiwarce internetowej i jakważnym elementem wirtualnej publikacjisą zdjęcia. Następnie wieloletnifotograf Wojciech Jargiło opowiedziało fotografii prasowej i zaprezentowałprzykładowe zdjęcia. Na praktycznychzajęciach z aparatami cyfrowymikażdy mógł się przekonać, żedobra fotografia prasowa powinnaprzekazywać treść artykułu, pokazywaćdynamikę i konkretny stan rzeczy.Pracując przy blogu czy stronieinternetowej nie można też ominąćpodstaw HTML-u. Poznaliśmy więcm.in. co to są znaczniki HTML, w jakisposób wpisuje się tekst na stronachinternetowych, czego unikać, abystrona internetowa nie odstraszałainternautów.We współczesnych mediach liczysię nie tylko słowo pisane, ale takżedźwięk i obraz. Dlatego każda z grupotrzymała podstawową wiedze na tematnagrywania plików audio i wideodo internetu. Wspólnie z MagdalenąGnyp-Ścigocką i Agnieszką Sygacz,każda grupa nakręciła i zmontowałakróciutkie filmiki tematyczne oszkoleniach, o misji, jaką wykonująmedia polskie oraz polonijne za granicą.Współpraca z TVP PoloniaPoszczególne grupy odwiedziłyteż Radio Lublin i TVP Lublin. Wsiedzibie rozgłośni obejrzeliśmy pomieszczeniastudyjne, redakcyjne,techniczne. Podczas wizyty zauważyliśmyjakie możliwości zbieraniainformacji z różnych źródeł, transmitowaniawydarzeń na żywo a takżeprzegrywania do innych stacji radiowychdaje współczesna technika.Warunki pracy mediów regionalnychpoznaliśmy również w studiu telewizjilubelskiej. Odwiedziliśmy studio główne,gdzie można nagrywać audycje zgośćmi, wiadomości, programy typutalk-show z dużą liczbą widzów.Najważniejszym punktem wizytyw TVP Lublin było spotkanie zprzedstawicielami TVP Polonia. Autorzyprogramu „Polonia 24” MarcinSępiak i Paulina Konieczna zaproponowaliuczestnikom warsztatówszkoleń współpracę, polegającą naprzysyłaniu ciekawych tematów i gotowychmateriałów z miejsc swojegozamieszkania. Padły także obietniceo przeprowadzeniu szkoleń w AkademiiTelewizyjnej przy TVP S. A.Blog polonijnyNa pierwszym spotkaniu podczastzw. burzy mózgów każdy mógłwypowiedzieć się na temat treścii formy nowopowstającego blogu.Padały różne zdania i propozycje,Przegląd wydarzeńPowstaje wspólna platforma mediów polonijnychGrupa 30 dziennikarzy polskich i polonijnych z różnych części Europy przyjechała w połowie lipca do podlubelskiegoNasuwowa na tygodniowe warsztaty dziennikarskie. Cel – pogłębienie wiedzy z zakresu audio, wideo, dziennikarstwaprasowego oraz internetowego, a w efekcie stworzenie i funkcjonowanie blogu polonijnego środowiska prasowego.Jedynego takiego narzędzia w Internecie.Spotkanie z przedstawicielami TVP PoloniaPiotr Ziober i Oskar Plonka w studiu TVP Lublinale wszyscy doszli do wniosku, żebardzo wąska jest nasza wiedza otym czym się zajmują, jak mieszkająi jakie mają problemy Polacy zagranicą. Zdziwiło nas osobiście to,że Polacy z Wielkiej Brytanii, Francjiczy Niemiec absolutnie niczego niewiedzą o Karcie Polaka, a my, Kresowiacy,nie zdajemy sobie sprawy jakdużo Polaków mieszka w tych krajachi przyznaje się do polskości. Wspólniez koordynatorem blogu MariuszemDeckertem wyłoniliśmy więc ważnei aktualne tematy m. in. antypolonizmna Zachodzie czy bolączki Polakówna Ukrainie, które wraz z innymi tematamibędą rozwijane i aktualizowanena blogu. Ten będzie zrzeszałdziennikarzy z różnych części światai pokazywał problemy, z którymiborykają się na co dzień Polacymieszkający poza granicami kraju.Hasłem przewodnim blogu będziecytat: „Gdziekolwiek jesteś – tam jestPolska”.– W ramach projektu tworzymyblog, do którego piszą dziennikarzemediów polonijnych z sześciu państw,ze Wschodu i Zachodu Europy. Toma być platforma wymiany informacjii doświadczeń, miejsce gdzie możnaprzeczytać dobre teksty o tematycepolonijnej oraz poznać problemy i tajnikipracy dziennikarza polskiego zagranicą. Mam nadzieję, że to narzędziebędzie przydatne wszystkim tym,którzy tworzą polskie słowo poza granicaminaszego kraju – podsumowałMichał Wójcik, jeden z organizatorówprojektu, przedstawiciel EuropejskiegoDomu Spotkań – Fundacja NowyStaw.W przedostatnim dniu lubelskiejczęści warsztatów zorganizowanotransmisję online debaty na tematprzyszłości mediów polonijnych. Rozmowęmoderował Sergiusz Kieruzel,dyrektor Europejskiego Domu Spotkańw Nasutowie, były dziennikarzdrugiego programu Telewizji Polskiej.Dziennikarze z różnych krajów przedstawialiswoje wizje rozwoju mediówpolonijnych. Wszyscy wyznali, żepolonijne media mają swoją misyjnośći różnią się od mediów komercyjnych.Media polonijne powinnykreować społeczeństwo, być jego siłąnapędową, pomagać w zrozumieniuinformacji.IntegracjaOrganizatorzy warsztatów przewidzielitakże część integracyjną,rozumiejąc że jednym z ważnychcelów jest nawiązanie kontaktów,dzielenie się doświadczeniem, atakże współpraca redakcji mediówpolskich i polonijnych za granicą.Dlatego każdego wieczoru po zajęciachwspólnie piekliśmy kiełbaskiprzy ognisku i śpiewaliśmy polskiepiosenki. Wielką frajdę doznaliśmypodczas warsztatów bębniarskich.Każdy mógł spróbować gry na bębnachróżnej wielkości oraz innychciekawo brzmiących instrumentachmuzycznych, które przywiozła nammieszkanka Nasutowa. Także mieliśmygrę terenową „Uliczkami Lublina”i wolny czas na zwiedzanieRynku i Starówki w Lublinie.– Szkolenie w Nasutowie byłointeresujące z kilku względów. Zarównotych merytorycznych, technicznych,jak i integracyjnych. Wymieniliśmysię doświadczeniami zzakresu dziennikarstwa polskiegoza granicą, dobrze poznaliśmy ludzi,którzy je tworzą. Z przyjemnościąprzyjadę do Małopolski na drugączęść projektu – podzielił się wrażeniamiDariusz Stańczyk, dziennikarzgazety „Polonia Berlin”.Na zakończenie podsumowanopierwszy etap szkoleń. Uczestnicywypełnili ankiety, w których wskazywalito, co dały im warsztaty i jakiemają pomysły na ich drugą cześć.Wskazywali, jakimi elementamidziennikarskiego rzemiosła byli byzainteresowani najbardziej i jakatematyka była by dla nich korzystnaw przyszłości. Za niespełna miesiącwszyscy spotkają się podczas drugiegoetapu szkoleń w Krakowie,Nowym Sączu i Krynicy-Zdroju.Wezmą też udział w XXIII ForumEkonomicznym w Krynicy, które rozpoczniesię już 3 września.


Noc we LwowieLwów od wielu lat cieszy się mianem festiwalowej stolicy Ukrainy,a najbardziej gorącym okresem festiwalowym jest z całąpewnością lato. W dniach 12 – 14 lipca mieszkańcy i gościebawili się wyśmienicie podczas „Nocy we Lwowie”.Julia Łokietko tekstEugeniusz Sało zdjęciaNocny Lwów to miasto romantykówi przeróżnych tajemnic. Festiwal,powołany przez władze miejskie, wewspółpracy z lwowskimi muzeamii przewodnikami, realizowany jestdwa razy do roku. Podczas lipcowejedycji Lwów chyba nie zamierzałspać, bowiem zanim festiwal sięrozpoczął, sprzedano ponad tysiącbiletów na różnego rodzaju przedsięwzięciakulturalne, a co nocy odbywałosię ich około stu.Uroczyste otwarcie „Nocy weLwowie” odbyło się na placu przedlwowskim ratuszem. Aktorzy teatruWoskresinnia wykonali taniec naszczudłach, a klub rekonstrukcji wojskowo-historycznej„Czarny Halicz”przygotował walki rycerskie i mistycznefireshow, które można byłoobejrzeć każdej festiwalowej nocyna dziedzińcu pałacu Potockich.W ramach festiwalu, na dziedzińcukościoła dominikanów zorganizowanocharytatywny kramik.Każdy gość mógł spróbować i kupićciastka upieczone przez piekarnięspołeczną. – Dwa rodzaje ciastekupiekliśmy specjalnie z okazji„Nocy we Lwowie” – opowiada IrynaUhryniuk, wolontariuszka organizacjispołecznej „Narodna dopo-Lwowski kat i jego ofiaramoha – Lviv”. – Słodycze zostałyprzyrządzone wyłącznie z naturalnychskładników, a pieniądze z ichsprzedaży zostaną wykorzystanena utrzymanie domu dla potrzebującychkobiet.Corocznie w ramach Nocy weLwowie, w przedsionku kościoła dominikanówczynny jest charytatywny„Kramik Dobrego”. Goście festiwalumogli zapoznać się tam z najnowszymipublikacjami literatury religijnejoraz nabyć pamiątki. – Członkowiewspólnot religijnych przygotowująręcznie robione pamiątki i oddajądo naszego kramiku, a pieniądzeuzyskane z ich sprzedaży wykorzystująna swoją działalność – wyjaśniaWiktoria, członkini Komisji ds.Młodzieży Lwowskiej ArchidiecezjiGreckokatolickiej.Fireshow na dziedzińcu katedry„Noc we Lwowie” otworzyła przedgośćmi lwowskie podziemia i bramymuzeów. Zorganizowano zwiedzaniemuzeum historii religii, kościoładominikanów, lwowskiego muzeumhistorycznego i Pałacu Potockich,greckokatolickiej katedry św. Jurai muzeum lwowskiej gwiazdy operowejSalomei Kruszelnickiej. Co wieczórmiłośnicy muzyki fortepianowejgromadzili się koło kaplicy Boimów:przy usytuowanym tam ulicznymfortepianie zabrzmiały najpiękniejszeutwory romantyczne.W ramach festiwalu przeprowadzonoszereg teatralizowanych wycieczek.Można było spacerować „zduchami” po Cmentarzu Łyczakowskim,zwiedzić lwowskie podziemiaz teatrem „Woskresinnia”, wspiąć sięna wierzę ratuszową i zwiedzić gabinetburmistrza, wziąć udział w tangospektaklu „Argentyńska namiętność”,spacerować ulicami miasta w ramachwycieczki „Kustosze wspomnieńLwowa” i zwiedzić muzeum „AptekaTajemnic”.Spacerując podczas wycieczki„Straż nocna Lwowa” jej uczestnicywędrowali starymi ulicami i mistycznymizakamarkami starówki wtowarzystwie „nocnego” burmistrzapan Schlüssela. – W XVIII w. wśródstrażników miasta nieoceniony zawódpełnił „nocny burmistrz”, czyliszef straży miejskiej, – opowiadaznawca historii Lwowa i pomysłodawcawycieczki Ihor Lylio. – Posia-9www.kuriergalicyjski.com * kurier galicyjski * 16–29 sierpnia 2013 nr 15 (187)dał klucze od wszystkich bram i dbało porządek w mieście podczas, gdyreszta obywateli spała. Pomagalimu miejscy strażnicy, tzw. cepacy,mieli bowiem przy sobie brońprzypominającą cepy – wyjaśnia.Gdy zegar na wieży ratuszowejwybija godzinę dwudziestą drugą,pan Schlüssel zaprasza śmiałkówna Nocną Straż. Patrolując uliczkiwraz z nocnym burmistrzem, obserwująLwów. Mija ich mnich z zakonutrynitarzy, na dziedzińcu katedryzapala pochodnię tancerka,przy murach obronnych alchemikodsłania przed gośćmi tajemniceprzyszłości, a sprawozdanie z nocnejstraży zdają lwowskiemu katowio wymownym imieniu Małodobry.Na zakończenie słuchają przerażającejopowieści o tym, jakie karyczekały na przestępców w średniowiecznymLwowie.W ostatnią noc festiwalu, na dziedzińcukamienicy królewskiej, wystawionospektakl „Miłość i śmierć”.Była to historia lwowskich Romea iJulii, którą utrwalił kronikarz BartłomiejZimorowic. Włoski kupiec PaoloMikellini przyjechał do miasta winteresach, a zostawił tu serce. Pokochałpiękną Rusinkę Pelagię. Losbył jednak okrutny dla narzeczeństwa.Lwowem zawładnęła dżuma.Mikellini czuwał niestrudzenie przyłożu ukochanej i ostatni jej oddechuchwycił w miłosnym pocałunku.Kochanków pochowano razem, anagrobną płytę ozdobiono urywkiemz wiersza lwowskiego poetySzymona Szymonowica: „Co miłośćpołączy, to śmierć nie rozdzieli”.Trzecia „Noc we Lwowie” zgromadziła12 tysięcy osób. Zorganizowanołącznie 200 wycieczek i teatralizowanychprzedsięwzięć w ponad 50punktach miasta. Tym razem gościeimprezy mogli skorzystać również zbiletu elektronicznego, zamówionegona miejskim portalu turystycznym:lviv.travel. Lwów jest pierwszym miastemna Ukrainie, które przygotowałonocny program turystyczno – rozrywkowy.Kolejna edycja festiwalu odbędziesię w listopadzie.KGWieczór w „krainiełagodności”13 sierpnia w lwowskim klubie Picasso odbył się koncertzespołu Wolna Grupa Bukowina. Legenda polskiegoart rocka wykonała zarówno znane i lubiane piosenkiz pierwszego etapu swej twórczości, jak również noweutwory liryczne. Patronatem honorowym objął imprezęKonsulat Generalny RP we Lwowie.Julia Łokietkotekst i zdjęcieWolna Grupa Bukowina jest zespołemtworzącym w nurcie poezjiśpiewanej i piosenki turystycznej. Powstaław Busku-Zdroju na początkulat 70. minionego wieku. Na OgólnopolskiejTurystycznej Giełdzie PiosenkiStudenckiej w Szklarskiej Porębiezespół zadebiutował i piosenką „Ponidzie”zdobył jedną z głównych nagród.Po śmierci założyciela zespołuWojciecha Bellona, w 1985 r. WolnaGrupa Bukowina zawiesiła swojądziałalność. Reaktywacja zespołu nastąpiładopiero na początku lat 90.Sierpniowy wieczór spędzony weLwowie wraz z polskimi muzykami,wypełniony był błogim zadumaniem.Twórczość Wolnej Grupy Bukowinaokreślona została mianem „krainyłagodności”, które pochodzi od tytułujednego z jej najbardziej znanychutworów – „Pieśń Łagodnych”. Przywołujena myśl poezję Jerzego Harasymowicza,w której „kraina łagodności”kusiła sielanką pejzaży i wzruszałasymboliczną głębią. Jest oaząspokoju i harmonii, pełną metaforykii ekspresji, pozwala słuchaczom naucieczkę w normalność i powrót donatury. Twórcą większości tekstówz repertuaru zespołu był WojciechBellon. Opisywał piękno przyrody,roztkliwiając się nad pejzażem i zwyczajnymiprzedmiotami. Słuchającpieśni „Pejzaże Harasymowiczowskie”,goście koncertu zanurzyli sięw pejzażu gór – „i był Beskid, i byłysłowa, zanurzone po pępki w cerkwibaniach, rozłożyście złotych”, były„niebieskie mokre połoniny” i „czarodziejskimkwiatem paproci rozzłociłasię Bukowina”.Nie obce muzykom jest równieżnasze miasto, ponieważ dwóch członkówzespołu Wolna Grupa Bukowinama lwowskie korzenie. „Zespół reprezentujepiosenkę bardowską. W latach70. to był nurt, w którym można byłowyśpiewać wszystko, czego oficjalnienie było wolno wygadać. Lwów kiedyśbył miastem bardzo bardowskim,choć obecnie ten ruch prawie zanikł”– podkreślił konsul RP we LwowieMarian Orlikowski. Koncert prowadziłWacław Juszczyszyn (śpiew i gitara),którego ojciec pochodził ze Lwowa.Przedstawił lwowskiej publicznościutwór „Majster Bieda”, z którym w latach70. zespół został zaproszony naFestiwal Polskiej Piosenki w Opolu.I choć ze względu na treść nie byłato piosenka, którą w owych czasachhołubiono, Wolna Grupa Bukowinabyła jednym z pierwszych zespołówstudenckich, który przebił się do radiai stał się kultowy.Pieśń „Błogo bardzo będę sławiłten dzień” do wiersza Edwarda Stachuryto tekst pełny smutnego zadumaniai nadziei na wolną przyszłość.Bohater liryczny z nadzieją czekana dzień kiedy na nowo się narodzi,kiedy nie będzie chodził za nim cieńi sen będzie miał „jasny, bez demonów”.Czeka „nawet, gdy to będzieśmierci dzień” i ma nadzieję, „że narodzisię wcześniej”.Nie mogło zabraknąć tego wieczorupieśni, które nadały zespołowinazwę – „Bukowina I” i „BukowinaII”. Harmonijne połączenie muzykii metaforycznej poezji, rozwinęły wwyobraźni słuchaczy magiczny krajobrazBukowiny: „góry w niebie postrzępione”,„zarośnięte echem lasy”,liść który „zieleni się i złoci” i nockaktóra „gwiezdną gadkę górom gada”.Tyle piękna jest wokół nas, więc jakżemożemy się wyzbyć marzeń – „zakark chwyć słońce, sięgnij w niebo”nawołują bardowie w pieśni „BukowinaII” i „niechaj zalśni Bukowina wbarwie malin/niechaj zabrzmi Bukowinaw wiatru szumie”.Na zakończenie koncertu zostaławykonana wiązanka pieśni harcerskich.InfoWolna Grupa Bukowina ma formułęzespołu otwartego, toteż występujez nią wielu znanych polskich wykonawcówi muzyków. Poza sporymdorobkiem fonograficznym zespółma na swym koncie występy na licznychpolskich festiwalach, w tym naFestiwalu Polskiej Piosenki w Opolu,Studenckim Festiwalu Piosenki wKrakowie, studenckich festiwalachFAMA oraz dwukrotny występ naPrzystanku Woodstock. W 2009 zespółzostał odznaczony brązowymmedalem Zasłużony Kulturze „GloriaArtis”.KG


1016–29 sierpnia 2013 nr 15 (187) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.comUkraińcy odnowili płaskorzeźbęks. Piotra Skargi na kościelew Kołomyi31 lipca podczas uroczystości odpustowej w parafii św.Ignacego Loyoli w Kołomyi biskup pomocniczy archidiecezjilwowskiej Leon Mały dokonał ponownego poświęcenia tablicyna kościele parafialnym ku czci pamięci ks. Piotra Skargi.Konstanty Czawagatekst i zdjęciaZniszczona za czasów sowieckichpłaskorzeźba ks. Piotra Skargina tablicy została odnowiona przezmiejscowych Ukraińców, którzy nienależą do tej wspólnoty – powiedziałdo <strong>Kurier</strong>owi proboszcz, ks. PiotrMały. W zeszłym roku zwrócił się doniego Wasyl Nahirnyj, miejscowy krajoznawca,który zaproponował odnowieniezniszczonej płaskorzeźby natablicy, która znajduje nad bocznymwejściem do kościoła. Idea ta zostałazrealizowana w ramach projektu „Naszemiasto”, na czele z adwokatemMychajłem Petriwym. Stare zdjęciatablicy nie zachowały się, miejscowyartysta Walery Didorak odtworzył wizerunekks. Piotra Skargi według ilustracjiz książek. Mychajło Petriw z tejokazji wydrukował też pocztówkę.„Jesteśmy spadkobiercami kulturypoprzednich pokoleń mieszkańcówKołomyi różnych narodowościi wyznań – powiedział Wasyl Nahirnyj.– Dlatego staramy się odnawiaćzabytki pozostałe w mieście. A jeżelichodzi o tę tablicę na kościele, jestto również nasz symboliczny krokdo porozumienia między Ukraińcamii Polakami”.Ks. bp Leon Mały odsłania tablicęcerkwi ruskiej z Rzymem. Hierarchawyjaśnił, że ks. Skarga aktywnieuczestniczył w przygotowaniach dozawarcia i przebiegu Unii Brzeskiej1596 roku.W koncelebrze było też kilkuksięży z Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego,którzy uczestniczyliw tej uroczystości. „Fakt odnowieniatablicy ku czci ks. Piotra Skargi jestwielką radością też dla nas – powiedziało. Oleg Tkaczuk, greckokatolickiproboszcz w Sopowie kołoKołomyi. – Pamiętam jak za czasówtablicy ks. Piotr Mały odczytał teżlist gratulacyjny z Konsulatu GeneralnegoRP we Lwowie. „Odnowienierzeźby jest dowodem na to, żewartości kulturowe dla wielu ludzinie mają granic etnicznych i religijnych.Są cenione tak przez Polakówjak i Ukraińców. Wydarzeniejest też dobitnym potwierdzeniemtego, że dzieła naszych przodkówi osiągnięcia wielokulturowego społeczeństwazamieszkującego Kołomyjęi całą Zachodnią Ukrainę naprzestrzeni wieków, w tym okresieSABINA RÓŻYCKAtekst i zdjęcieW wiosce Niżniów koło Tłumaczajuż w 1914 roku istniała szkoławyrobów z wikliny, a wyroby miejscowychmistrzów wożono do Wiedniado cesarza. Obecnie rzemiosło podupada,ale wyczuleni i wprawni artyścimówią, że jeszcze tę sztukę dasię odrodzić. Wiąże się to z rosnącąpopularnością ekologicznych mebli,więc można na tym zarobić, bo ludziepowracają do mebli naturalnych.45-letni Dmytro Kaśkiw wprawnieowija ostry nóż i mówi, że trzebapośpieszyć się nad brzeg Dniestru.Tam będziemy poszukiwać wikliny.Wybiera zeszłoroczną, bo młode tegorocznepędy są jeszcze za giętkiei nie nadają się do plecenia.- Wikliny nigdy tu nie brakowało,ale teraz jest jej coraz mniej. PoPrzegląd wydarzeńWiklinowe krzesłonajzdrowszeW podgórskich wioskach, gdzie ludność trudni sięwyplataniem mebli z wikliny, trwa sezon zbioru młodychpędów wierzbowych. Miejscowi artyści wyplatajądekoracyjne wazony, pojemniki na chleb, naczynia,a nawet komplety mebli, które w ostatnich latachzyskują na popularności.cjalnym nożem. Następnie trzeba ją„rozszczepić” na kilka części. To wymagajuż nie lada wprawy, której dobrymistrz nabiera po latach wprawy.Następnie rozszczepione witki przezkilka dni należy suszyć, a przed samympleceniem znów zamoczyć na2–3 godziny, żeby zmiękły i stały siębardziej miękkie.Artysta wyplata różne wyroby:koszyki, miski, cukierniczki, pojemnikina chleb, a nawet kołyski. Najwięcejpracy trzeba jednak włożyć w meble.Krzesła, stoliki, taborety, półki naksiążki, fotele bujane, a nawet szafyz półkami. Wyobraźni panu Kaśkiwowinie brakuje. Umiejętności również.Pod meble trzeba wykonać stelaż,który również wykonuje się z grubszychprętów wikliny, leszczyny lubgałęzi sosnowych. – Przypomina toprace stolarskie, bo meble też robi sięw podobny sposób – wyjaśnia artysta.Uroczystości na dziedzińcu kościelnymBiskup Leon Mały w homilii zwróciłuwagę na treść napisu, który zachowałsię na zniszczonej tablicy z1912 roku. Składając hołd „najlepszemusynowi Ojczyzny, ojcu ubogich,chlubie narodu polskiego w 300. rocznicęskonu dla pamięci potomnychwdzięczni obywatele miasta Kołomyiten kamień położyli”. Biskup zaznaczył,że był to największy kaznodzieja,pogromca heretyków, obrońcawiary a także zwolennik zjednoczeniakomunistycznych w tym kościele byłmagazyn, a w przybudówce przedwejściem głównym do świątyni znajdowałsię sklep meblowy. Natomiastnasze dzieci z rodzin katolickichobydwu obrządków, które katechizowanorazem w podziemiu, jeździłydo spowiedzi i komunii aż do katedryłacińskiej we Lwowie i kościoła wCzerniowcach”.Po zakończeniu procesji dookołakościoła i ponownego poświęceniarozbiorów i w czasie II Rzeczypospolitej,potrafią znaleźć godnychkontynuatorów” – napisał konsulRP we Lwowie Marian Orlikowski.Podkreślił, że jest to wydarzenie dlaPolski i Ukrainy.„Liczymy też na to, że zostaniezwrócona katolikom położona obokkościoła była rezydencja ojców jezuitów– powiedzieli wierni. – Przecieżnie mamy domu parafialnego.KGdobry surowiec jeździmy do okolicznychwiosek – mówi mężczyzna i dodaje,że oprócz wyplatania z wikliny,zajmuje się rzeźbą, malowaniem, apoza tym uczy w szkole w Tłumaczu.Nad brzegiem Dniestru są zaroślawikliny – cieniutkie pręty mają od 1,5do 2 metrów wysokości. Porośniętesą drobniutkimi, zielonymi listeczkami.Dmytro bierze wiklinę do rąk,zgina pomiędzy palcami, nadłamuje,bada korę i wewnętrzną drewnianączęść witek. W taki sposób określaprzydatność surowca. Mówi, że o tejporze najlepiej przygotować sobiesurowiec na wyroby, ścinając zeszłorocznepędy lub takie, które mają jużdwa trzy lata. Takie pędy są mocne,a przy tym są dostatecznie giętkie. Ategoroczna musi jeszcze pozostaćna krzaku do listopada. Na jesieninastanie czas zbiorów. Wybierającwłaściwe pręty artysta ostrym nożemścina je na ukos. Kilka ruchów noża iwitka leży na ziemi bez liści. W ciągugodziny uzbiera się pokaźna wiązka– waży sporo.Po powrocie do domu DmytroKaśkiw zwija każdy pręt, w taki sposóbsprawdzając jego przydatnośćdo plecenia. Jeżeli któryś się złamie- nadaje się wyłącznie do kosza. Dobreidą pod nóż na okorowanie spe-– Jedynie, że tam robi się to z deseki palików, a tu wszystko jest cieńsze ibardziej giętkie. Teraz robię stelaż ześwieżych prętów. Jak wyschnie dopierozacznę oplatać wikliną w różnewzory. Najprostszy jest „sznureczek”na dwie, trzy i cztery witki. Są jeszczewzory „warkocz”, „szachownica”i „plecionka” warstwowa.Od ścięcia wikliny do produkcjigotowego wyrobu – np. niewielkiegokrzesełka – mija miesiąc.- Takie meble w odróżnieniu od innych,tych ze sklejki czy plastikowych,są bardziej praktyczne, mogą też długosłużyć przy odpowiedniej konserwacji– wyjaśnia pan Dmytro. – Co najmniej20 lat. Siedzi się na takich krzesłachwygodnie. Ponadto wiklina jest materiałemnaturalnym – nie parzy, nie mazapachu (jeżeli nie jest pokryta chemicznymilakierami). Takie krzesła„masują” też ręce, nogi i kręgosłup.Wyplatane meble najczęściejzamawiają restauracje, hotele i sanatoria.Takie meble nie są tanie,jeżeli porównamy ceny z tradycyjnymimeblami ze sklejki. Taniej możnakupić bezpośrednio od producentów.Misternie wyplatane krzesło z oparciemkosztuje około 1000 hrywien,ława – 550, a niewielka kanapka zwikliny – 1800-2000 hrywien.


11www.kuriergalicyjski.com * kurier galicyjski * 16–29 sierpnia 2013 nr 15 (187)List do redakcjiLetnia edukacja dziecii młodzieży z KresówW czerwcu br. w ramach ogólnopolskiejakcji „Lato z Polską” finansowanejze środków przyznanych przezMinisterstwa Spraw Zagranicznychw ramach konkursu „Współpraca zPolonią oraz Polakami za granicą w2013 roku” na Górnym Śląsku w Bytomiugościł dziecięcy Zespół Mandolinistów„Leśne Kwiaty” z Drohobyczaoraz grupa teatralna ze Stryja„Podaruj Dzieciom Słońce”.Przybyłe z Ukrainy młodzieżowegrupy artystyczne miały okazjezaprezentować swój dorobek w śląskichplacówkach edukacyjnych, atakże wzięli udział w Dniach OrganizacjiPozarządowych w Bytomiu orazimprezach organizowanych w czasietegorocznych „Dni Bytomia”. W czasiepobytu na ziemi śląskiej zorganizowanodla nich wiele wycieczekkrajoznawczych, imprez kulturalnychoraz spotkań z rówieśnikami.W lipcu br. w ramach zadańprogramowych realizowanych przezStowarzyszenie Wspólnota Polskana rzecz polskiej społeczności naZachodniej Ukrainie zorganizowanopółkolonie w Domu Polskim w Samborze.Była to już trzecia edycja tegozadania edukacyjnego, która w tymroku przyniosła szczególnie pozytywneefekty. Z roku na rok w zajęciachuczestniczy coraz większa ilość dzieciz Sambora oraz okolicznych wiosek.To zadanie edukacyjne naszegostowarzyszenia skierowane jestdo dzieci znających język polski napoziomie podstawowym. Natomiaststarsza młodzież oraz osoby dorosłe,pragnące pogłębienia wiedzy owspółczesnej problematyce społecznejoraz wiedzy historycznej o Polsceuczestniczyła w dodatkowych zajęciachw godzinach popołudniowych.Priorytetem działań na dawnychKresach jest kontynuacja edukacji wzakresie języka polskiego, polskiejkultury i historii najmłodszego pokoleniaoraz aktywizacja kulturalnegooddziaływania Domu Polskiego wokresie wakacji.Tegoroczne półkolonie z językiempolskim cieszyły się dużymzainteresowaniem lokalnej społeczności.Tematyka zajęć była różnorodnauzupełniały je wycieczki śladamipolskiej kultury oraz otwarte paneledyskusyjne. Nawiązano również bliskąwspółpracę w realizacji zadaniaz parafią rzymskokatolicką w Samborze,a uczestnicy zajęć w DomuPolskim przygotowali dla parafian zSambora spektakl słowno-muzycznypoświęcony Janowi Pawłowi II.Z uwagi na 220. rocznicę urodzinAleksandra hr. Fredry w pobliskichRudkach animatorzy zorganizowalidzień poświęcony twórczości komediopisarzaw formie zabawy w teatr.Wyjątkowo atrakcyjny był pobytuczestników w centrum wypoczynkowo-rekreacyjnymw Szypilsku,gdzie odbyły się kilkudniowe warsztatyartystyczne, muzyczne, teatralnei taneczne z młodzieżą przybyłąz Chorzowskiego Centrum Kultury.Śpiewanie polskich piosenek, teatr,taniec oraz rekreacja zbliżyły do siebiemłodych ludzi.Pobyt artystów z Chorzowa byłzadaniem nadprogramowym GórnośląskiegoOddziału StowarzyszeniaWspólnota Polska w Katowicach – ainicjatorem tego działania było miastoChorzów oraz Chorzowskie CentrumKultury, które skupia artystówróżnych dziedzin kultury.Dzieci miały okazję poszerzyć wiedzęo twórczości Kornela Makuszyńskiegoi jego związkach z miastemStryj. Do Szypilska przybyła także grupadzieci z Centrum Kulturalno-Oświatowegoim. Kornela Makuszyńskiegow Stryju z Julią Bojko oraz dyrektoremTatianą Bojko. Zakończeniem paneluintegracyjnego było spotkanieartystów oraz tancerzy w Kulturalno-Oświatowym Centrum ze Stryja.Młodym Polonusom zapewnionomateriały edukacyjne z języka polskiego,książki historyczne dla młodegopokolenia, albumy z krajobrazamioraz miejscami historycznymi Polski,artykuły szkolne, artykuły papierniczeoraz edukację na wysokim poziomie.Dzieci oraz młodzi ludzie mielimożliwość wspólnej integracji. W trakcierealizacji programu poprowadzonopanel o Unii Europejskiej. W trakciepanelu omawiano również pozycjęreligii we współczesnej Europie.Przekazano liczne materiały edukacyjne,szkolne, papiernicze oraz albumyo różnej tematyce dla polskichorganizacji kulturalno-oświatowych wSamborze, Drohobyczu oraz Stryju.Materiały pozyskano w wynikuzbiórki publicznej przeprowadzonejw Bytomiu, Tarnowskich Górach,Katowicach, Opolu, Berlinie, Wiedniuw ramach akcji „Wiosna w naszychsercach”, zostały przekazane dlauczestników półkolonii języka polskiegow Samborze, Stryju i w ŚredniejSzkole nr 2 w Drohobyczu, gdziefunkcjonuje fakultet języka polskiegopod patronatem Uniwersytetu Śląskiegow Katowicach.Letnia Szkoła Języka Polskiegow Drohobyczu odbędzie się na przełomiesierpnia i września bieżącegoroku. Wzorem lat ubiegłych w wizytacjizajęć edukacyjnych uczestniczyłaMałgorzata Tuszyńska przedstawicielkaPolskiego TowarzystwaEdukacyjnego „Oświata” w Berlinieoraz aktywna działaczka polonijna,która koordynowała akcję „Wiosnaw naszych sercach” w Berlinie.Akcję we Wiedniu koordynowałnatomiast Andrzej Kempa. Zebranemateriały edukacyjne w SzkoleJęzyka Polskiego przy AmbasadzieRP w Wiedniu zostały już przekazanedo Drohobycza.Zajęcia polonijne w roku bieżącymbyły prowadzone przez wykwalifikowanąkadrę pedagogicznąbytomskich placówek edukacyjnych(członków Stowarzyszenia WspólnotaPolska w Katowicach), studentów-wolontariuszyz Uniwersytetu Opolskiegoz Wydziału Historii oraz Architektury.Warto dodać, że studenci z Opola aktywnieuczestniczą w akcjach charytatywnychoraz zbiórkach społecznychna rzecz Drohobycza oraz Kresów.Zapotrzebowanie na organizacjęakcji letnich w trakcie wakacji jest bardzoduże jednak poważnym problememstaje się kwestia ich finansowania.Środki przeznaczane na ten celsą stale ograniczone i nie zapewniająpełnego pokrycia zaplanowanych wydatków.Młodzież oraz dzieci na Kresachczekają na polską edukację orazmożliwość pogłębienia w ten sposóbwiedzy na temat kultury i historiikraju przodków oraz nowoczesnejEuropy.Również w lipcu w ramach dodatkowejoferty polskiej edukacji wStryju rozpoczęła działalność ŚwietlicaElementarz dla dzieci posiadającychKartę Polaka. Jak na raziezajęcia świetlicowe prowadzone sąraz w tygodniu z uwagi na brak środkówfinansowych. Zajęcia te ciesząsię dużym zainteresowaniem wśródpolskiej społeczności.Na Śląsku będziemy organizować,więc w najbliższym czasiezbiórkę publiczną, celem pozyskaniazabawek oraz materiałów dydaktycznych.W dniach 30–31 lipca w Zakopanemgrupa teatralna z KOC w Stryjuuczestniczyła w centralnych obchodach60. rocznicy śmierci urodzonegow Stryju Kornela Makuszyńskiego,będącego patronem centrum. Władzestolicy polskich Tatr zorganizowaływystępy grupy teatralnej w zakopiańskimB.W.A. Wcześniej młodzież zeStryja złożyła wiązanki na grobie zakopiańskimwielkiego pisarza i poety.Grupa uczestniczyła również wwykładach oraz panelach dyskusyjnychpoświęconych Kornelowi Makuszyńskiemu,jego życiu oraz twórczości.Młodzież miała także okazjępoznać piękno Podhala oraz polskichTatr, gdyż jej pobyt w Zakopanemtrwał łącznie 5 dni.Alicja Brzan-KlośBraciszkowiekochani, nieznani87-letnia Maria Sabatowicz z przysiółku Zagora wsi Żurów kołoRohatyna po prawie 80. latach odnalazła braci, których nigdynie widziała i nie znała. Chętnie opowiada historię swoich odnalezionychkrewnych. Jej opowieść jest zawiła jak serial.SABINA RÓŻYCKA tekstzdjęcie z archiwumMarii SabatowiczByła niechcianym dzieckiem.Urodziła się jako nieślubne dziecko,a na wsi był to wielki wstyd. „W latach20. XX wieku Polak Michał Bartoszi Ukrainka Melania Dmytriw zakochalisię – opowiada historię wójt wioskiPodmichajłowce Mykoła Hryniow.– Chcieli się pobrać. Ale na przeszkodziestanęli rodzice chłopaka.Musiał posłuchać rodziców i ożenićsię z Polką z wioski Korolówka FranciszkąMajdańską. Z tego związku naświat przyszło trzech synów. Melaniaurodziła dziewczynkę, ale musiałazostawić dziecko i wyjechać za chlebemdo Ameryki”.Maria poznała sympatycznegochłopaka z rodzinnej wsi, WołodymyraSabatowicza. Urodziła mudwóch synów. Jednego z nich jużpochowała, ale ma wnuki i prawnuki.Ciężko pracowała w kołchozie, prowadziłagospodarkę. W tym samymczasie pod koniec lat czterdziestychw małżeństwie Michała i Franciszkina świat przyszli kolejni synowie:Michał i Eugeniusz. Mieszkają wPolsce, a trzej bracia z Żurowa jużnie żyją. Michał i Eugeniusz nic osiostrze nie wiedzieli.Jakiś czas temu na polskiej stronieinternetowej, gdzie kontaktują sięmieszkańcy miejscowości rozrzucenipo całym świecie, pojawił się apelmłodej Polki Anny Bartosz. Poszukiwałakościelnego świadectwa ślubuMaria Sabatowicz (czwarta od lewej, w drugim rzędzie) pomiędzybraćmiDziewczynkę wychowywali dziadkowiei ciotka. Była bardzo podobnado ojca, we wsi przezywano ją –„mała Bartoszycha”. Ojciec w miaręmożliwości pomagał dziecku. Miałmądrą żonę, nie miała pomocy za złe,a jej synowie bawili się z przyrodniąsiostrą. Bracia Michała również nieopuścili dziecka w potrzebie, więcdziewczynka miała wszystko. Razemz braćmi chodziła do kościoła.Czasy były ciężkie. Michał poszedłna wojnę, a Franciszka z trzema synamina początku lat czterdziestychwyjechała w głąb Polski, jej mąż powojnie wrócił do rodziny. Osiedlili siępod Lesznem. Tam też osiedliły się iinne polskie rodziny z Żurowa. Mariapozostała w swojej wsi. Ojciec zostawiłjej kawałek ziemi. Po wojnie Marianigdy nie widziała ani ojca, ani bracii nic o nich nie wiedziała. Po latach zAmeryki powróciła matka, za mąż niewyszła i więcej dzieci nie miała.swego dziadka Michał Bartosza zFranciszką Majdańską. Wpis zobaczyłMykoła Hryniow – zna język polski,bo współpracuje z Polską. Okazałosię, że Maria mieszka w dawnymdomu swego ojca Michała Bartosza.Anna Bartosz jest córką jednegoz synów Michała, urodzonego powojnie. Nawiązała kontakt z krewną.Michał i Eugeniusz przyjechali do siostryna Ukrainę. Łzy lały się jak rzeka.Bracia mają żal, bo ani rodzice, anibracia nigdy nie powiedzieli im, żemają na Ukrainie siostrę. Maria zesmutkiem powtarzała: „Braciszkowiemoi kochani, braciszkowie moi nieznani!Dlaczego spotkaliśmy się takpóźno?”.Bracia Bartoszowie zaprosiliMarię Sabatowicz do Polski, ale zewzględu na podeszły wiek kobieta boisię podróży. – Niech jadą tam dziecii wnuki – mówi. – A na braci zawszez radością czekam w naszym domu.Praca dla kucharzaSzanowni Państwo, Dom Polonii w Ostródzie poszukuje pracownika nastanowisko kucharz.Rodzaj pracy: pełny etat. Doświadczenie: od 5 lat. Miejsce pracy: DomPolonii w Ostródzie, województwo warmińsko-mazurskie.Zakres obowiązków: odpowiedzialność za zapewnienie właściwegoprzygotowania potraw zgodnie z obowiązującymi standardami. Prawidłowemagazynowanie żywności i sprzętu, przestrzeganie zasad postępowania zżywnością oraz regulacji w zakresie BHP.Wymagania: wykształcenie gastronomiczne, dobra organizacja własnejpracy (dbałość o czystość, ład i porządek oraz przestrzeganie norm sanitarnychw kuchni i w całym jej zapleczu), umiejętność pracy w zespole (milewidziana znajomość specyfiki pracy w hotelu), przygotowywanie receptur,kalkulacja cenowa produktów, zaopatrywanie kuchni w artykuły spożywcze.Oferujemy: przyjazną atmosferę w dynamicznie rozwijającym sięzespole, zakwaterowanie (istnieje możliwość zakwaterowania w hotelu),elastyczne godziny pracy w zależności od potrzeb.Forma kontaktu:Osoby zainteresowane proszone są o wysłanie CV na adres warsztaty.ostroda@gmail.com. W temacie maila prosimy wpisać KUCHARZ.Zapraszamy do odwiedzenia naszej strony internetowej:http://dompoloniiostroda.pl/, SWP 0/Olsztyn


1216–29 sierpnia 2013 nr 15 (187) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.comRozmowy <strong>Kurier</strong>aPolski Konsulat we Lwowie 1987–2012Nakładem wydawnictwa„Test” w Lublinie została wydanaksiążka „Polski Konsulatwe Lwowie 1987–2012”.Z wydawcą i pisarzem BER-NARDEM NOWAKIEM i konsulemRP we Lwowie MAR-CINEM ZIENIEWICZEM, któryzebrał i przygotował materiałydo książki rozmawiałaMARIA BASZA.Marcin Zieniewicz: Fragmentytej książki, wspomnienia będziemywydawać w <strong>Kurier</strong>ze <strong>Galicyjski</strong>m,aby większa liczba osób miałado niej dostęp.Byliśmy z wydawcą książki panemBernardem Nowakiem w codziennymkontakcie. Pan Bernard sam czytałteksty, robił korektę, wybierał zdjęcia.Słowo wydawca nie jest tu odpowiednimsłowem, włożył on w tę książkęczęść samego siebie. Chcemy wydaćteż książkę w języku ukraińskim, ponieważtematy poruszane w niej dotycząnie tylko Polaków, ale równieżUkraińców, różnych fragmentów naszejwspólnej historii.Chcę powiedzieć, że pan Nowakswoją przygodę z tematyką wydawnicząrozpoczynał jeszcze w Solidarności,w podziemiu, gdzie drukowałi wydawał literaturę podziemną. Wnowej Polsce założył wydawnictwo,które funkcjonuje w Lublinie, jestpisarzem i prezesem oddziału StowarzyszeniaPisarzy Polskich w Lublinie.Co zawiera książka „PolskiKonsulat we Lwowie1987–2012”?Ideą książki było zebranie wspomnieńbyłych konsulów generalnychwe Lwowie, a także tych, którzy pełniliobowiązki konsulów generalnych.Były okresy, że między przyjazdemjednego konsula a wyjazdem innegobyły osoby, które pełniły obowiązkikonsuli generalnych. Naszym zadaniembyło dotarcie do tych wszystkichosób, obecnie często rozproszonychpo świecie. Udało się te osobyodnaleźć, nikt nam nie odmówił. Jestto pełny komplet wspomnień wszystkich,osób, za wyjątkiem nieżyjących.Są to dwaj konsulowie wymienieni wksiążce – konsul Marek Krajewski iTomasz Marek Leoniuk. O tych osobachwspomnienia napisali ich przyjaciele,osoby, które z nimi współpracowały.W przypadku pana Leoniukabyła to pani Emilia Chmielowa i panRoman Czmełyk.Wstęp do książki składa się zkilku podrozdziałów. Jest krótki ryshistoryczny, jest artykuł AgnieszkiSawicz „Z dziejów lwowskiej placówkikonsularnej w latach osiemdziesiątychXX wieku”. Jest to teksto historii pewnego spotkania, któremiało zapobiec dzieleniu Polakówi Ukraińców, rzymskich katolików igrekokatolików pod koniec istnieniaZwiązku Radzieckiego. Jest artykułpana Wiaczesława Wojnarowskiego.Jest to twórca przedstawicielstwaMSZ Ukrainy we Lwowie.Czytając tę książkę, wydaje się,że tutaj epoki zmieniały się nie w systemiedziesięcioleci. Czytając wspomnieniaz początku lat dziewięćdziesiątych,końca lat dziewięćdziesiątychczy już tego stulecia widać,Eugeniusz SałoBernard Nowak (od lewej), Maria Basza i konsul Marcin Zieniewiczże każde pięć lat – to praktycznie jużnieco inny świat, nieco inna Ukraina,nieco inna też Polska.Staraliśmy się odszukać maksymalniedużo zdjęć. Wyszukiwaliśmyje u państwa w redakcji, w archiwumarchidiecezji lwowskiej, na strychachu różnych osób i w wielu innych miejscach.To też jest zaletą książki. Staraliśmysię dokładnie podpisać zdjęcia.Były one rozsyłane po Ukrainie,Polsce, żeby ludzie rozpoznawali,kto na tych zdjęciach jest. Mamy nadzieję,że jest to ciekawa i potrzebnaksiążka.Bernard Nowak: To, że taksiążka ukaże się w języku ukraińskimjest świętnym pomysłem. Równieżświetnym pomysłem było to, abywydać ją po polsku. W Polsce świadomośćrelacji polsko-ukraińskich,chociaż mówi się o tym bardzo dużo,nie jest wielka. Także świadomośćtego jak wyglądały początki placówkikonsularnej, z jakim trudem pewnerzeczy były wprowadzane, biorącpod uwagę zaszłości historyczne.Pomysł konsula generalnego JarosławaDrozda na tę książkę jest niedo przecenienia. Naprawdę jest toświetna rzecz.Skąd Pana zainteresowanieLwowem?B. N.: We Lwowie przed wojnąsłużył w wojsku mój ojciec, ale to niemiało większego znaczenia. Kiedyśze względów sentymentalnych, byłemwe Lwowie ze swoim synem,żeby zobaczyć miejsca, które znałemz fotografii rodzinnych. To była mojapierwsza wizyta. Potem zostałem zaproszonydo współpracy przez panakonsula Jarosława Drozda, z którymmiałem już kontakt podczas jego pobytuw Petersburgu. Tam wydaliśmyksiążkę pani Tamary Pietkiewicz„Жизнь – сапожок непарный”. Jestto Rosjanka, której ojciec był polskimkomunistą – wyrzekł się polskości,podobnie jak Feliks Dzierżyński. Nieuważał się za Polaka, mówił, że sięurodził jako Polak. Książka TamaryPietkiewicz jest naprawdę wspaniała.Na pomysł żeby ją wydać po polskuwpadł śp. już niestety pan ministerJanusz Krupski, który zginął podSmoleńskiem. Tę książkę myśmyprzetłumaczyli w Polsce i wydali wmoim wydawnictwie. W Petersburguodbyła się promocja. Miałem zaszczytpoznać 90-letnią wówczas autorkę.O jej urodzie nie muszę mówić– w książce są fotografie. Natomiastjeżeli chodzi o jej kondycję – w czasieprezentacji w dużej sali mówiłabez mikrofonu, na stojąco do ponadstu osób. Mając 19 lat pani Tamaraprzeszła obozy sowieckie za jakieśabsurdalne zarzuty.Dlaczego na okładceksiążki umieszczono wizerunekorła, który zabrany zmogiły generała BolesławaPopowicza, znalazł się wpostumencie pomnika Leninawe Lwowie?B. N.: Było kilka projektów okładki.W trakcie czytania, poznawaniadziejów placówki konsularnej weLwowie, dowiedzieliśmy się o orle,który został znaleziony w rozbieranympomniku Lenina, we wrześniu1990 roku. Uznaliśmy, że jest toniesłychanie symboliczna sytuacja,pewien chichot historii, bo fakt, żeludzie składając kwiaty przy pomnikuLenina, siłą rzeczy składali je przytym orle. Orzeł jakby „wzleciał” ponownie.Dlatego zdecydowaliśmy sięna ten właśnie projekt okładki.M. Z.: Postanowiliśmy zrealizowaćniepisany testament Polakówlwowskich. Konkretnych osób takich,jak pan Eugeniusz Cydzik czy panStanisław Czerkas, którzy uratowalifigurę orła. Niedługo później dostarczonybył do Konsulatu na tymczasoweprzechowanie. 24 czerwca br.zorganizowaliśmy uroczystą mszę naCmentarzu Orląt Lwowskich i zgodniez wolą osób, które wymieniłem i wieluinnych, którzy mieli swój udział w ratowaniuorła, wrócił on na CmentarzObrońców Lwowa. Został ustawionyw kaplicy cmentarnej, poświęconypodczas mszy, którą celebrował metropolitalwowski abp Mieczysław Mokrzycki.I tak się ta historia zamknęła.Wizerunek orła wylądował na okładce,a figura orła znalazła się tam,gdzie powinna być, czyli na CmentarzuObrońców Lwowa.B. N.: Jeśli chodzi o treść książki,to w trakcie redagowania tekstówmieliśmy świadomość, że dotykamymaterii, o której można powiedzieć,że stanowi materiał źródłowy, dotyczącynie tylko Konsulatu, ale i historiipolskości na tych ziemiach. Nie maksiążek, które by tak rzecz ujmowały.Mamy źródła, bo są to wypowiedzikonsulów, którzy tutaj pracowali i stykalisię z tą materią na miejscu. Możelepiej byłoby, gdyby był czas, żebynie tyle autorzy pisali, co, żeby z nimirozmawiać. Cokolwiek by rzec o tejksiążce, to ona naprawdę w moimprzekonaniu, stanowi źródło do historiii polskości i do historii placówkidyplomatycznej we Lwowie.M. Z.: Generalnie bardzo małojest książek o Lwowie powojennym,o polskości we Lwowie. Są dziesiątki,setki książek o tym wspaniałym,mitycznym już Lwowie przedwojennym.Chcemy tę niszę trochę zagospodarowaćtym projektem, ale teżkilkoma innymi, o których myślimy,które realizujemy. Jest to biała plama,mało znana dla czytelnika.B. N.: W paru przypadkach byłotak, że trzeba było niejako „wyciskać”z autorów teksty, bo większość z nichmyśli w ten sposób, że może kiedyś,na emeryturze napiszę, tak, jak napisałpan konsul Woskowski swójbardzo dobry tekst. Wszyscy inni,którzy piszą, to są osoby działającejeszcze, czynne, aktywne w życiuzawodowym, a także w dyplomacjipolskiej. To jest właściwie pisanie historiina żywo i na gorąco. Potem sięróżne rzeczy zacierają czy zmieniająoptykę.M. Z.: Jest tu tekst ambasadoraHenryka Litwina, osoby aktywneji działającej obecnie na Ukrainie.Wiele osób mówiło w ten sposób:„ja byłem zwykłym konsulem, nierobiłem nic ciekawego, zrobiłem toi to, i to”. Trzeba było przekonywać,że właśnie to jest ciekawe – to cobyło codzienną, normalną pracą.Dziś już nikt nie pamięta takich sytuacji,jak strajki na granicy. Byłataka próba forsowania granicy przezzniecierpliwionych ludzi, którzy czekalicałymi dniami w Medyce, w jedynymprzejściu granicznym i byligotowi na sforsowanie granicy siłą, asowieckie służby niemalże strzelaływ powietrze ostrzegawczo, że uży-


13www.kuriergalicyjski.com * kurier galicyjski * 16–29 sierpnia 2013 nr 15 (187)ją broni. Przekonywaliśmy: „to byładla pana codzienna rzecz i wydajesię powszednia i nudna. Dzisiaj, jakto się czyta, to jest bardzo ciekawe,niech pan o tym napisze”. Trzebabyło przekonywać, że to nie jestrutyna – to, co oni robili. Będzie toodkryciem dla wielu osób, bo nikt jużo tym nie pamięta.B. n.: Ogromną zasługą tejksiążki, mimo, że jest ona w niewielkimnakładzie jest to, że upowszechniawiedzę o tym, co się tutaj działoi jak bardzo było trudno. Do dzisiajjest to teren trudny pod wielomawzględami, a co dopiero wtedy, gdyjeszcze parę innych czynników grałorolę. Często pada takie stwierdzeniew tej książce, że było to chodzenie polinie czy chodzenie po polu minowym.To, że polskiej dyplomacji udało sięten teren jakoś opanować i w nim zaistnieć,jest jedną z większych zasługpolskiej dyplomacji po 1989 roku.Wspomniał Pan, że książkaukazała się w niezbyt dużymnakładzie, więc trudnoją chyba będzie zdobyć?B. n.: Książka jest wydana zinicjatywy i ze środków KonsulatuGeneralnego RP we Lwowie i Konsulatnią dysponuje. Mam nadzieję,że do tzw. zwykłego czytelnika teżdotrze i będzie osiągalna. Z tego, cowiem, jest taki plan, żeby poszczególnerozdziały książki drukować w<strong>Kurier</strong>ze <strong>Galicyjski</strong>m.Życzyłbym sobie, żeby <strong>Kurier</strong>Lubelski był na takim samym poziomie,na jakim jest <strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong>.Jest to gazeta świetnie redagowana,na bardzo wysokim poziomie.To, co jest najbardziej ujmujące– topełne spektrum poglądów. Robiciepaństwo tak, jak robił redaktor JerzyGiedroyc – drukował wszystkichi każdego, bez względu na opcję.Warunek był jeden – poziom. Państwoten testament redaktora Giedroyciarealizujecie. Naprawdę jestto świetna gazeta, do której chętniezaglądam. Wywiady są świetne, awiększe teksty publicystyczne – naprawdęchapeau bas.M. z.: Przede wszystkim chcieliśmy,żeby książka była godnie wydana.Tak, została wydana bardzoładnie.M. z.: To wszystko się wiążeteż z innymi kwestiami. Nakład niemógł być duży, musi też być tak, żewysyłamy egzemplarze do określonychinstytucji. Nakład rzędu tysiącaegzemplarzy przy takiej tematycei takim zainteresowaniu oczywiściejest niewystarczający. Dlategobędziemy starali się przekazywaćksiążkę do bibliotek nie tylko państwowych,ukraińskich, ale równieżdziałających przy organizacjachpolskich czy instytucjach polskich.Te wspomnienia, których autorzyzgodzili się, aby ukazały się w prasie,a większość się zgodziła, będądrukowane w <strong>Kurier</strong>ze <strong>Galicyjski</strong>m.Książka nie została wydana po to,żeby leżeć w Konsulacie. Zostałaprzekazana autorom, będzie rozdawanaprzy różnych okazjach szerszejgrupie odbiorców. Planujemy,żeby jedną z takich okazji była teżpromocja książki, która odbędziesię tuż po wakacjach. Będzie tospotkanie czytelników z autorami, zwydawcą.B. n.: Pozwoliłem sobie zawieźćtrzy egzemplarzy książki do księgarnifunkcjonującej w Sejmie RP, żebydotarła do osób, które są politycznieaktywne.M. z.: Pozostaje nam, jako Konsulatowipodziękować panu Bernardowi,wydawnictwu i całemu sztabowiosób, które były zaangażowane w wydanietej książki. Jesteśmy wdzięczniautorom, dziękujemy osobom, którepomagały nam ustalić pewne fakty,odnaleźć zdjęcia. Chcemy podziękować<strong>Kurier</strong>owi <strong>Galicyjski</strong>emu,na czele z redaktorem naczelnymMirosławem Rowickim, ale równieżpojedynczym osobom – takim jakpani redaktor czy Konstanty Czawaga,który jako dziennikarz, jakofotograf pomógł nam w odnalezieniuzdjęć, wiele zdjęć jest jego autorstwai z jego archiwum. Dziękujemyabp Mieczysławowi Mokrzyckiemu,za zgodę na publikację zdjęć zarchiwum archidiecezji lwowskiej.Pan Jan Tysson dostarczył rzeczy,których nie spodziewałem się odszukać.Przyniósł nam archiwumprasowe, przyniósł np. zaproszeniena pierwsze wydarzenie zorganizowaneprzez Konsulat – koncertkabaretu „Kalambur” z Wrocławia.Ukraiński Katolicki Uniwersytet przekazałzdjęcia władyki WołodymyraSterniuka. Można tu opowiadać o innychosobach polskich organizacji.Dzięki nim ta książka ma taką a nieinną formę.B. n.: Książka nie mogłabypowstać bez zaangażowania bardzowielu życzliwych i chętnych dopomocy osób. Pewnym rodzajemCzcigodny Jubilacie, ojcze Władysławie!25 lat temu odpowiedziałeś Bogu „tak” na Jego słowa:„Pójdź za mną”. Razem z Tobą dziękujemy Panu zawspólne lata we Lwowie pełne radości, trudu, doświadczeńi zmagań. W imieniu redakcji i Czytelników pragniemyCi podziękować za obecność przy nas, za to, żezawsze możemy na Ciebie liczyć i że jesteś dla nas wzorem,nie tylko w sprawach wiary, ale i w życiu codziennym.Życzymy, aby dobry Pan Bóg, Matka Boża i świętyFranciszek dali Ci wszystko, co potrzeba, a nade wszystkozdrowie. Niechaj wszelkie dary Ducha dziś na Tobiespoczywają, byś posługą swą na ziemi sięgnął szczęściaw blaskach nieba. Żyj sto lat, albo dłużej i swoim słowemserca zmieniaj. Niech Ci będzie Bóg miłością, a PannaMaryja Łaskawa wspomożeniem.Redakcja <strong>Kurier</strong>a <strong>Galicyjski</strong>egopodziękowania jest indeks nazwisk.Chcieliśmy choćby poprzez indekspokazać nie tylko bohaterów bezpośredniodziałających – konsulówgeneralnych, ale również wszystkichtych, którzy brali udział w pracyKonsulatu. Idea indeksu zrodziła siępod koniec pracy, mieliśmy bardzodużo roboty i nikt o tym nie pomyślał.Dopiero w którymś momencie uznaliśmy,że chociażby w taki sposób zostaniezaznaczone zaangażowaniewielu osób. Chodziło o to, żeby rzeczcałą zamknąć, aby miała kształt, któryw naszym przekonaniu, w jakimśsensie reprezentuje nie tylko historiępolityki zagranicznej, ale także, przepraszamza patos, jest także wizytówkąRzeczpospolitej.M. z.: Staraliśmy się bardzodokładnie podpisać każde zdjęcie– kto jest autorem, bądź kto nam jeprzekazał. Nie obeszło się bez zaangażowaniapracowników samegoKonsulatu, mam na myśli osoby,które również dostarczyły zdjęcia.Są to osoby, które pracują od lat wnaszej placówce. Spośród pracownikówz najdłuższym stażem są:pan Jacek Klimowicz, pani LudmiłaWojtenko, pani Jadwiga Pechaty.Zdjęcia otrzymaliśmy również odpani Grażyny Basarabowicz, paniBarbary Pacan.B. n.: To zaangażowanie ludziświadczy o tym, jak ta książka byłapotrzebna i jak ten pomysł jest trafiony.Wszyscy chcieli, żeby w jakiśsposób w tym wziąć udział i rzeczw jak najlepszej formie wydać. Pewniemieli swoją prywatną satysfakcjęi radość, że biorą w tym udział, tojednak należy im się również wielkiepodziękowanie.M. z.: Odbieramy sygnały odautorów, którzy zobaczyli wersjękońcową, kiedy otrzymali autorskieegzemplarze. Szczególnie wzruszającybył telefon, który otrzymaliśmyod ojca Tomasza Marka Leoniuka.Wysłaliśmy mu egzemplarz książki.Płacząc do słuchawki, powiedział,że jest bardzo wdzięczny za pamięćo jego synu, który tutaj pracowałi bardzo mocno zapisał się w historięKonsulatu we Lwowie.Reszta jest w książce i na łamach<strong>Kurier</strong>a <strong>Galicyjski</strong>ego. Zapraszamydo lektury!Prezentacja książki odbędzie sięw dn. 25 września 2013 r., szczegółypodamy w kolejnych numerachnaszej gazety.Zapraszamy chętnychdo śpiewaniaw polskim chórzemieszanym „EChO”Próby oraz spotkania towarzyskie– poniedziałki i czwartki o godz.18:30, pod kierownictwem profesjonalnychpedagogów i animatorówmuzyki.Jeśli masz lat 30+, 40+, 50+ itd.i możesz poświęcic czas dwa razyw tygodniu na próby (2 godz.), tonauczysz się pięknego repertuaru zchóralistyki polskiej (i nie tylko). Jeślijesteś młody i dysponujesz zapałemdo nauki, to skuteczne nowoczesnepliki dzwiękowe pomogą szybkoprzyswoić tobie partie głosowe.skorzystajz zaPRoSzENia!RAdio wneTPolecAmy!Słuchaj przez internetdoskonałych programówwarszawskiego Radia wnetwww.radiownet.plProgram wschodniw każdą sobotę o godz. 11:07 (czas ukr.)Program wschodni jest radiowąemanacją platformy, którą RadioWnet przy współpracy Fundacji PomocPolakom na Wschodzie tworzyz polskimi redakcjami na terenie byłegoZSRR. Platforma pozwoli tymredakcjom współpracować i wymieniaćsię tworzonymi materiałami. Naszawspółpraca obejmuje redakcjew następujących miastach: Równe,Lwów, Stanisławów (Iwano-Frankisk),Winnica. Jej owocem jest ProgramWschodni. Ponadto będą nasDoskonały program historyczny, wktórym nie ma tematów tabu. Podsztandarem Radia Wnet rozmawiamyo historii. Zapraszam.Kontakt: Historia@radiownet.pl –napisał prowadzący programPiotr Dmitrowicz.odwiedzać specjaliści od Wschoduz Polski. Program prowadzi WojciechJankowski.Historia Wnetw każdą sobotę o godz. 12:00 (czas ukraiński)wszystkie audycje (w tym archiwalne)są dostępne w internecie na portalu:www.radiownet.plnA PolskiejFAliPolecAmy!na PoLsKIEJ FaLIto nowa audycjaradiowa w językupolskim na falachiwano-frankowskiegoRadia Weżaw paśmie 107 FM,a także w interneciena stronie:www.kuriergalicyjski.comProgram jest nadawany w każdą sobotę o godzinie 21:15Program jest też powtarzany: w niedzielę o godz. 11:30w poniedziałek o godz. 21:15, we wtorek o godz. 21:15Wszystkie audycje (w tym archiwalne) są dostępnew internecie na portalu www.kuriergalicyjski.comNA POLSKIEJ FALI to wspólna inicjatywa <strong>Kurier</strong>a <strong>Galicyjski</strong>ego, warszawskiegoRadia Wnet oraz iwano-frankowskiego Radia Weża. Naszych słuchaczyzapraszamy do współpracy, dzielenia się z nami swoimi uwagami i tym, cochcielibyście usłyszeć. Piszcie do nas na mail: kuriergalicyjski@wp.plzaPRaSzaMY!!!


1416–29 sierpnia 2013 nr 15 (187) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.comPrzegląd wydarzeńObchody 72. rocznicy mordu w Czarnym LesieJak co roku, w rocznicę mordu przedstawicieli polskiej inteligencji Stanisławowa, kilkadziesiąt osób, Polakówurodzonych w dawnym Stanisławowie , a przez polityczne zawirowania powojenne zmuszonych do wyjazdudo innych części Polski, spotkało się pod pomnikiem upamiętniającym ofiary niemieckiej zbrodni z 1941 roku.SaBiNa RÓŻYCKatekst i zdjęcieTowarzyszyli im miejscowi Polacy,głównie z Towarzystwa KulturyPolskiej „Przyjaźń”, które od latopiekuje się tym miejscem. To właśnieoni, we współdziałaniu z polskąRadą Rady Ochrony Pamięci Walki Męczeństwa. oraz miejscowymiwładzami ukraińskimi doprowadzilido postawienia w 2011 roku nowegopomnika na miejscu kaźni.Delegacji z Polski przewodniczyłaprezes Koła Stanisławowian wKrakowie Krystyna Stafińska, któraopuściła miasto mając zaledwie rok.Przybyłych jednoczyła wspólna pamięć,wspomnienia i… groby. Wszyscyoni pozostawili w Stanisławowiegroby rodziców, krewnych, znajomych.Wśród bliskich zmarłych sąteż osoby, rozstrzelane przez Niemcóww Czarnym Lesie.Modlitwie pod pomnikiem przewodniczyłproboszcz parafii ChrystusaKróla ze Stanisławowa ks. BazyliPawełko, który w homilii na miejscutragedii podkreślił: „Dla każdego zwas słowa „urodzony w Stanisławowie”nie powinny zniknąć z pamięci,bo człowiek silny jest dzięki swymkorzeniom. A wasze korzenie są tu.To wasz powrót do dzieciństwa, domaleńkich uliczek, starych budynkówi po prostu do miejsc, gdziestały domy waszych rodziców. Niemożecie ominąć mogił, szczególnietu w Czarnym Lesie. Spoczywa tukwiat inteligencji polskiej Stanisławowa,obok leżą również zamordowaniŻydzi i Ukraińcy. Polakówmordowano jedynie za to, że bylimądrzy. Spoczywają tu dyrektorzygimnazjów, profesorowie, nauczyciele,inżynierowie. Przekazywaliswe wiadomości innym, przekazywalikulturę, ale czy to było wygodneniemieckim nazistom? Dlategowyniszczyli oni inteligencję.Najlepszym darem dla tych, kto tuspoczywa, nie są wspaniałe kwiatyi znicze, które przywieźliście, ale waszapamięć i modlitwa” – zakończyłks. Pawełko.Jerzy Hickiewicz, profesor PolitechnikiOpolskiej, którego ojca rozstrzelanow Czarnym Lesie, wspomniał,że jednymi z pierwszych, ktodotarł na to miejsce byli Adam Rubaszewskiz synem Pawłem. „Dwalata temu odbyły się tu uroczystościpoświęcenia nowego pomnika, którebez wsparcia miejscowych władzi was, Polaków ze Stanisławowa, niebyłyby możliwe – podkreślił profesorHickiewicz. – Takich pochówków naświecie jest wiele, a szczególnie naUkrainie. Masowe egzekucje odbywałysię we Lwowie, w Krzemieńcui w innych miejscach. Te zawiłościhistorii odbiły się na naszych losach,na losach naszych dzieci, bonasze rodziny zaznały wielkich stratw latach 40. Ale każdy z nas maswoje życie. Inaczej wygląda onona Ukrainie, nieco inaczej w Polsce.Cieszę się bardzo, że współpracaIwano-Frankiwska z Polską układasię pomyślnie – współpracują władze,uczelnie, młodzież i artyści”.Przemawiali też przedstawicieleTKP „Przyjaźń” – Lucyna Kubickai Witalij Czaszczin, w krótkich słowachopowiadając zebranym o historiiupamiętnienia tego miejsca.Na koniec ks. Bazyli Pawełkoprzedstawił zebranym propozycjęwydania książki o tragedii w CzarnymLesie w wersji dwujęzycznej –po polsku i po ukraińsku.KGWspólna pamięć i modlitwaInfo:Mordu w Czarnym Lesie dokonano wkrótce po zajęciu Stanisławowa przez Niemców w 1941 roku. Na polecenieHansa Krügera, szefa Gestapo w Stanisławowie, 8 i 9 sierpnia 1941 roku policja ukraińska dokonała aresztowańpolskiej inteligencji, głównie nauczycieli. Nauczycieli aresztowano podstępem po zwołaniu ich na naradę w związkuze zbliżaniem się roku szkolnego. Pozostałe osoby były zabierane z domów przez policję ukraińską. Polakom tłumaczono,że są wzywani na krótkie przesłuchanie. Spokojne i uprzejme zachowanie policjantów sprawiło, że aresztowaninie nabierali podejrzeń wobec zamiarów Niemców i poddawali się biegowi wypadków. Ogółem w dniach 8-9sierpnia 1941 roku aresztowano blisko 300 Polaków.Aresztowanych przetrzymywano w więzieniu Gestapo i wykorzystywano przy pracach budowlanych w okolicachogrodów Bracha. Początkowo można było z nimi nawiązać kontakt. Po kilku dniach strażnicy ukraińscy zaczęlistrzelać do osób próbujących zbliżać się do pracujących więźniów.W nocy z 14 na 15 sierpnia 1941 roku większość aresztowanych Polaków, około 250 osób, przewieziono ciężarówkamido Czarnego Lasu w okolicy wsi Pawełcze, rozstrzelano, ich zwłoki zakopano na miejscu. Z kaźni ocalałPolak, leśniczy z Sołotwiny, który korzystając z deszczu i nieuwagi konwojentów, zsunął się z ciężarówki i uciekł. Tużprzed egzekucją Niemcy zebrali grupę chłopów z Pawełcza i nakazali jej wykopanie dołów w Czarnym Lesie.Los ofiar ukrywano przed ich rodzinami, które w dalszym ciągu czyniły starania o zwolnienie uwięzionych. Wewrześniu 1941 roku rodziny zaniepokojone brakiem informacji wysłały delegację do siedziby Gestapo, Hans Krügerzapewnił jednak że nauczyciele żyją i są w trakcie śledztwa. Pozwolił na przysyłanie paczek żywnościowych i odzieżyna zbliżającą się zimę. Żywność ta była dawana psom, a odzież rozdzielali między siebie dozorcy więzienni.Odpust w niezwróconym kościeleMarii Magdaleny we LwowieJak co roku, 22 lipca, na wzgórzusykstuskim we Lwowie, odbyłsię odpust w kościele p.w. św. MariiMagdaleny. Przybyli gremialnie parafianieoraz wierni z innych kościołówwe Lwowie ze swymi proboszczami.Przyjechali także pielgrzymi z Polski,którzy swą obecnością potwierdzilisolidarność z kościołem św. MariiMagdaleny. Ze swoimi parafianamiz kościoła św. Antoniego przybyłproboszcz o. Władysław Lizun, zksiężmi z parafii w Rzęsnej ks. WiktorPałczyński, ks. Andrzej Jagiełkoze Zboisk.Nabożeństwo rozpoczęła procesjakapłanów do ołtarza. Piętnastuksiężom przewodniczył ksiądz infułatJózef Pawliczek wraz z proboszczemkościoła św. Marii Magdaleny ks.Włodzimierzem Kuśnierzem. Homilięwygłosił ks. Mirosław Lech z Drohobycza.Z powodu remontów okolicznychulic nie mogła się odbyć procesjadookoła kościoła. Nie można byłozablokować jedynej ulicy, po którejodbywa się ruch samochodów orazautobusów miejskich.STaNiSŁaW DURYSPierwszy „Rajd Wołyński”11-14 lipca 2013 roku odbyłsię pierwszy „Rajd Wołyński” – rajdmotocyklistów z różnych regionówPolski, w tym z Lublina, Bydgoszczy,Puław i Warszawy. Uczestnicy zwiedzalizabytkowe miejsca wołyńskiego,rówieńskiego oraz tarnopolskiegoobwodów Ukrainy. 26 uczestników„Rajdu Wołyńskiego” złożyli hołdrodakom poległym podczas RzeziWołyńskiej.Pierwszy Rajd Wołyński zostałzorganizowany przez Fundację „ProBono Futuro” i Wołyńskie StowarzyszenieLekarzy Polskiego Pochodzenia,pod patronatem KonsulatuGeneralnego RP w Łucku, w związkuz obchodami 70. rocznicy tragediiwołyńskiej.Po przekroczeniu granicy państwowejmotocykliści z Polski, wrazz członkami Wołyńskiego StowarzyszeniaLekarzy Polskiego Pochodzenia,wzięli udział w mszy świętej napolskim cmentarzu na wsi Pawliwka(dawny Poryck). Zwiedzili cmentarzwe wsi Kisielin, gdzie złożyli hołd poległym11 lipca 1943 roku Polakom.Sergiusz ProkopiukNastępnego zwiedzali Dubno,Krzemieniec, Zbaraż, Mikulińce orazTarnopol.14 lipca 2013 r. uczestniczyli wuroczystej mszy świętej poświęconej70. rocznicy tragedii wołyńskiej w kościeleśw. Apostołów Piotra i Pawła.Po mszy uczestnicy „Rajdu Wołyńskiego”powitali prezydenta BronisławaKomorowskiego i mieli okazjękrótkiego spotkania z nim.W drodze na granicę uczestnicyrajdu motocyklowego zwiedzali miejscew którym do sierpnia 1943 rokubyła wieś Ostrówki. We wsi podczasmordów na Wołyniu zabito ponad1000 osób polskiej narodowości,głównie kobiety i dzieci.Włodzimierz Danylukstowarzyszenie LekarzyPolskiego Pochodzeniana Wołyniu


15www.kuriergalicyjski.com * kurier galicyjski * 16–29 sierpnia 2013 nr 15 (187)Po język i kulturę polską do PrzemyślaJuż po raz trzeci studenci z Czerniowiec (Ukraina) i Grodna (Białoruś) doskonalili język polski i poznawali polską kulturę.Taką możliwość dała im Polsko-Ukraińsko-Białoruska Letnia Szkoła Języka i Kultury Polskiej, zorganizowana przezPołudniowo-Wschodni Instytut Naukowy w Przemyślu przy współpracy z Państwową Wyższą Szkołą Wschodnioeuropejską.Projekt realizowany był dzięki środkom finansowym i wsparciu Fundacji Kolegium Europy Wschodniej im. JanaNowaka-Jeziorańskiego we Wrocławiu (program „Study Tours to Poland”). W tym roku wzięło w nim udział 25 studentówz Ukrainy – z Uniwersytetu im. J. Fedkowycza w Czerniowcach oraz Białorusi – z Uniwersytetu im. J. Kupały w Grodnie.Adam Kulczycki tekstTomasz BielańskizdjęcieJURIJ SMIRNOWtekst i zdjęcieBiskup ormiański był pierwszymhierarchą tej rangi rezydującymwe Lwowie. Wiadomo, że biskupstwołacińskie zostało przeniesionedo Lwowa dopiero w 1413 roku, aprawosławne – jeszcze później.Jubileusz katedry Ormiańskiej będzieszczególnym wydarzeniem weLwowie. Uroczystości odbędą się wdniach 13 –15 września 2013 roku.Powołano już komitet organizacyjny.Do jubileuszu aktywnie przygotowujesię lwowskie duchowieństwoormiańskie na czele z arcybiskupemGrigorijem Bynatianem i proboszczemkatedry ks. Tadeosem Geworgianem.Ks. Geworgian powiedział <strong>Kurier</strong>owi,że uroczyste nabożeństwoświąteczne w katedrze odbędzie sięSłuchacze Letniej Szkoły na wycieczce w Pieninach- Celem projektu było działaniena rzecz współpracy z krajami niebędącymiczłonkami Unii Europejskiej,a tradycyjnie w przeszłości związanymikulturowo i historycznie z Polskąoraz Zachodnią Europą. Polegał onprzede wszystkim na intensywnejnauce języka polskiego – 5 godz.dziennie oraz na warsztatach mającychna celu zapoznanie uczestnikówz historią i kulturą Polski. Naukęuzupełniała codzienna prezentacjafilmowej klasyki literatury polskiej:„Pan Tadeusz”, ,,Wesele”, „Chłopi”,„Ziemia obiecana”, „Sami swoi”. Totylko niektóre filmy zaprezentowanestudentom z Ukrainy i Białorusi. Wartododać, że język polski doskonaliliniemal na każdym kroku, oglądającpolską telewizję, słuchając radia, czytająccodzienną prasę, a nawet robiączakupy w przemyskich galeriach i supermarketach– poinformował dr StanisławStępień, prorektor PaństwowejWyższej Szkoły Wschodnioeuropejskiej,który jest pomysłodawcą projektui kierownikiem Letniej SzkołyJęzyka i Kultury Polskiej.Organizatorzy postarali się, abynauka nie stała się nudna i monotonna.W tym celu zadbali o atrakcyjnyprogram kulturalny. Studencizwiedzali więc zasobny w zabytkihistoryczne i muzea Przemyśl, podziwialiuroki renesansowej siedzibySapiehów w Krasiczynie. – Największejednak wrażenie zrobiła na nichdwudniowa wycieczka do prastarejstolicy Polski – Krakowa. Poprzedziłają 18 lipca wyprawa w Pieniny,gdzie uczestnicy wycieczki zaliczyliprzepiękną trasą z Niedzicy do StaregoSącza przez Czorsztyn i WąwózHomole. Z kolei w Krakowie wśródwspaniale odnowionych zabytków,największe wrażenie wywarł na nichWawel z mauzoleum polskich królów– dodał dr Stanisław Stępień.Zapoznanie z dziedzictwem materialnymi duchowym naszego kraju,w tworzeniu którego swój udział mielitakże przodkowie uczestników LetniejSzkoły Języka i Kultury Polskiej,pozwoliło na przybliżenie im wieloetnicznegoi wielokulturowego dziedzictwadawnej Rzeczypospolitej, wktórej na ogół zgodnie żyli Polacy,Ukraińcy, Białorusini, Żydzi i przedstawicieleinnych narodów.- W tym roku organizacja LetniejSzkoły Języka i Kultury Polskiej byłamożliwa dzięki wielkiej życzliwości dlanaszego pomysłu Mirosława Skórki,dyrektora programu „Study Tours toPoland” Kolegium Europy Wschod-Jubileusz Ormian lwowskichTrwają ostatnie przygotowania do jubileuszu 650-lecia katedry ormiańskiejwe Lwowie. Warto przypomnieć, że pierwszy biskup ormiańskiGrzegorz przybył do naszego miasta w 1361 roku i założył biskupstwoz pozwolenia króla Kazimierza Wielkiego. W aktach metryki koronnejwpisana jest też dokładna data wystawienia dokumentu fundacyjnegobudowy katedry ormiańskiej – 30 sierpnia 1363 roku.z udziałem duchowieństwa ormiańskiegoi zaproszonych duchownychwszystkich obrządków działającychwe Lwowie.W sobotę, 14 września, odbędziesię uroczyste otwarcie ormiańskiegoCentrum Kulturalnego przy ul Ormiańskiej.Trwają ostatnie przygotowaniai prace remontowe. W Centrum będąorganizowane różne wystawy, m. in.– wystawa artystów ormiańskich zamieszkującychna Ukrainie. W Centrumznajdzie też miejsce ormiańskaszkoła niedzielna.W niedzielę, 15 września, nastąpiotwarcie odnowionego, drewnianegoołtarza „Ukrzyżowanie” na południowymdziedzińcu katedry. Do udziałuw uroczystości zaproszono gości zMinisterstwa Kultury i DziedzictwaNarodowego RP (ze środków MKiDNprzeprowadzono renowację) i MinisterstwaKultury Ukrainy. Z okazjiProboszcz katedry ormiańskiejwe Lwowie ks. TadeosGeworgianjubileuszu zostanie zakończony kolejnyetap wspólnych polsko-ukraińskichprac konserwatorskich przymalowidłach Jana Henryka Rosenaw katedrze, również finansowanychze środków Ministerstwa. Staraniemniej im. Jana Nowaka Jeziorańskiego– podkreślił dr Stanisław Stępień.Studenci z Czerniowiec językapolskiego uczą się na lektoratachw swoim uniwersytecie, ale poznawaniego na żywo jest bezcennymdoświadczeniem. Dlatego chętnie,podobnie jak mieszkający tuż przygranicy w Grodnie Białorusini, skorzystaliz zaproszenia do Przemyśla,gdzie pod okiem polskich nauczycieliLudmiły Kozłowskiej i MałgorzatySzybiak, mogli język ten doskonalić.Jak sami twierdzili przyda się imto na studiach, gdyż jako studencistosunków międzynarodowych, informacjimiędzynarodowej i historiizamierzają swe prace dyplomowepoświęcić stosunkom polsko-ukraińskimczy polsko-białoruskim, a jeśliwybiorą inny temat np. z szerokorozumianej europeistyki to chcą przypisaniu korzystać z polskiej literatury.Znajomość języka polskiego będziedla nich ponadto dużym atutem przyszukaniu w przyszłości pracy. Jaktrafnie zauważył opiekun grupy ukraińskiejdoc. dr Władysław Strutyński,zastępca dziekana do spraw współpracyz zagranicą Wydziału Historii,Politologii i Stosunków MiędzynarodowychUniwersytetu im. J. Fedkowyczaw Czerniowcach, posługiwaniesię językiem polskim ma dla studentówz Ukrainy wymiar praktyczny;podobnie jak język angielski jest dlanich przepustką do Europy.Studenci w rozmowach częstopodkreślali, że bardzo podoba imsię język polski, pod wieloma względamijest on zbliżony do ukraińskiegoi białoruskiego. Przyznają, żenajwięcej trudności przysparza imgramatyka i ortografia. W wolnymczasie uczestnicy Letniej Szkoły Językai Kultury Polskiej spotykali się zpolskimi studentami, co pozwoliło imna nawiązanie znajomości, a takżeciekawe obserwacje, do jakich prowadziłoporównywanie zwyczajów,kuchni, życia studenckiego, sposobówspędzania czasu.katedry zakończono już prace porządkowena południowym i północnymdziedzińcach. Część imprezodbędzie się właśnie tam, m.in.słynny tradycyjny wspólny obiad dlawszystkich wiernych i gości, który poormiańsku nazywa się „matah”. Jestto piękna starochrześcijańska tradycja,która zachowała się w kościeleormiańskim.W niedziele odbędzie się równieżuroczyste posiedzenie w OperzeLwowskiej i koncert świąteczny.Wśród zaproszonych gości – DżiwanGasparian, światowej sławy kompozytor,profesor konserwatorium wErewaniu. Gasparian jest jednym znajbardziej znanych wykonawcówgrających na duduku.Równolegle z programem kościelnymodbędzie się święto ulicyOrmiańskiej, które organizują restauracjaMons Pius i firma Fest wporozumieniu z Radą Miejską Lwowa.Tu też odbędzie się koncert.Na gości czeka wiele interesującychwydarzeń kulturalnych,wystaw artystycznych, konkursówkulinarnych. Jeden z organizatorówtego święta, właściciel Mons Pius,Wardkiez Arzumanian powiedział,że dwa lata temu na święto ulicyOrmiańskiej we Lwowie przyjechało5 tysięcy gości. W tym roku powinnobyć więcej. Wśród gości będzie sporagrupa Ormian z Polski. Będą uczestniczyćw wydarzeniach jubileuszowych iświęcie ul. Ormiańskiej. Złożą kwiatyna grobach arcybiskupów ormiańskichna Cmentarzu Łyczakowskimi Cmentarzu Orląt. Wśród obecnychbędzie też współczesny kompozytorKrzysztof Teodorowicz, krewny lwowskiegoarcybiskupa. Lwowski chór„Trembita” przygotowuje wykonaniejego „Pieśni Świętokrzyskich” i „PieśniMaryjnych”. Z pośród duchownychormiańskokatolickich spodziewanyjest przyjazd arcybiskupa Minassiana,księży Issakowicza-Zaleskiego,Annusiewicza i Awdaliana. Zobaczymywe Lwowie znanych działaczytowarzystw ormiańskich w Polsce –senatora Łukasza Abgarowicza, prezesfundacji Ewę Abgarowicz, redaktoranaczelnego ormiańskiego pisma„Awedis”, Armena Artwicha, BogdanaKasprowicza, Monikę Agopsowicz.Profesorowie UJ Krzysztof Stopkai Andrzej Pisowicz wspólnie z naukowcamilwowskimi zorganizująkonferencję naukową.Imprezy organizowane są wporozumieniu i przy wsparciu KonsulatuGeneralnego RP we Lwowie,Konsulatów Republiki Armenii wWarszawie i Kijowie, MinisterstwaKultury i Dziedzictwa NarodowegoRP, Ministerstwa Kultury Ukrainy,Kurii Warszawskiej, Stowarzyszenia„Wspólnota Polska”, MSZ RepublikiArmenii i Rady Miasta Lwowa.


1616–29 sierpnia 2013 nr 15 (187) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.comNasz przewodnikNa Krym!Warto pamiętać, że podróż do miejsc do których wolałbyś niejechać może się stać przygodą i doświadczeniem. Po raz kolejnyna Krym, a dokładnie do jego najdalej na Wschód wysuniętejczęści z miastem Kercz, jechać nie chciałem. Ale tak się złożyło,że w centrum Kercza jest puste mieszkanie, które należy do naszychkrewnych i tam od miesiąca czekały na mnie żonaz 4-letnią córką.Widok z okna cytadeliKerczDMYTRO ANTONIUKtekst i zdjęciaMuszę wyjaśnić moją antypatiędo półwyspu. Nie jest ona związanaz przyrodą, ani z architekturą – waloryKrymu są tu oczywiste – całarzecz w ludziach. Należy jednakzaznaczyć, że moje odczucia dotyczątylko pewnej kategorii mieszkańcówpółwyspu, szczególnie tychktórzy tęsknią za ZSRR i nie cierpiąwszystkiego, co związane jestz Ukrainą, a zwłaszcza z językiemukraińskim. Świadomy tego, nigdyna Krymie nie rozmawiam po rosyjsku,bo uważam, że w dowolnymzakątku niepodległego państwa,nawet najbardziej wrogo nastawionymdo tego państwa, mam pełneprawo używać język państwowy. DoKercza jechałem już po raz trzecii zauważyłem, że do języka ukraińskiegoustosunkowują się tam corazbardziej tolerancyjnie. To cieszy.Jednak istniejący na Krymie poziomusług turystycznych i niezmierniewygórowane ceny nie pozwalają wpełni napawać się pobytem.W Kerczu nie należy spodziewaćsię normalnych plaży, bo po prostu ichbrakuje. Miasto zamknięte w okresiesowieckim, nigdy nie było kurortemjak Ałuszta czy Jałta. Strefa przemysłowado dziś zajmuje większą częśćnadbrzeża, ciągnącego się dziesiątkikilometrów. Na najbliższą plażę trzebajechać busem około 40 minut, alei tam nie jest zbyt czysto. Największąatrakcją okolicy są delfiny. Kercz tomiasto o starej historii, prowadzonychtam badań archeologicznychi bogatych znalezisk.W samym centrum wznosi sięgóra Mitrydat, która w okresie antycznymbyła siedzibą potężnego królestwabosporańskiego. Najbardziejznanym jego władcą był MitrydatesVI Eupator, który w latach 89-63p.n.e. prowadził wojny z imperiumrzymskim, ale został pokonany. Natym wzgórzu była kiedyś jego stolicaPantikapajon, po której pozostałyjedynie ruiny. Na terenach współczesnegoKerczu jest jeszcze kilkaantycznych zabytków, przebadanychprzez archeologów, takich jakMyrmekjon i Tyritake. W zachodniejokolicy miasta leżą Nimfajon, Kimmerikonitd. Badania tych terenówprowadzone są od pierwszej polowyXIX wieku, najcenniejsze znaleziskaeksponowane są w Ermitażu w Petersburgui w Muzeum Archeologiczonwejście z przestronna komorąpogrzebową zwieńczoną kopułą owysokości 8,37 m. Niewiadomo ktozostał tam pochowany. Być możejest to grób cesarza Leukona I, któryżył w IV wieku p.n.e. Na okresjego rządów przypada największyrozkwit państwa. W kurhanie przypadkowospotkałem nauczycielkęz Warszawy, która wybrała się naKrym samotnie. Aut z polską rejestracjąw ostatnim czasie na Krymiejest coraz więcej. Można je spotkaćnawet w Kerczu zwłaszcza, że tuleży przeprawa promowa do Rosji –prosta droga na Kaukaz.Obok Cesarskiego Kurhanu jestmuzeum adżymuszkajskich kamieniołomów,w których w czasie okupacjiniemieckiej ukrywali się radzieccypartyzanci. Wycieczka po kamieniołomachtrwa co najmniej 2 godziny,a temperatura wewnątrz stanowi+10˚C. Warto zabrać ze sobą ciepłetwierdzą jest forteca Kercz, leżącanieopodal dzielnicy mieszkaniowej„Słoneczna”, niedawno przekazanapod zarząd rezerwatu. Do niedawnastacjonowała tam jednostka wojskowai był arsenał broni. Powiadają, żeniektóre dojścia do fortecy są zaminowane.Z tego powodu wycieczkiprzemieszczają się tam wyłączniepod nadzorem przewodnika. Cenastanowi 70 hr.Jeżeli znajdziecie się w Kerczu,koniecznie trzeba któregoś dnia wybraćsię na dziką plażę. Nie brakujeich zarówno na Morzu Azowskim,jak i na Czarnym (miasto stoi na ichpołączeniu).Na plaży generalskiej możnaprzyłączyć się do wycieczki. Jest tocałodniowy wyjazd do nadzwyczajmalowniczej zatoki. Organizatorzysmażą tam szaszłyki, w tym czasieuczestnicy wycieczek opalają się.Cena wycieczki – 100 hr. Podróżu-Ruiny Pantikapajon – stolicy cesarstwa Bosporusłone jezioro pod Kerczemnym w Odessie. Kercz ma własne,niewielkie Muzeum Archeologiczne,w którym jest złota komnata, eksponatydające pojęcie o wielkościi pięknie Bosporu. Warto jednakodwiedzić słynny Cesarski Kurhanpołożony 4 kilometry na północnywschód od miasta pod miejscowościąAdżymuszkaj. Tę olbrzymią sztucznąbudowlę widać z Mitrydata.Największe wrażenie robi tzw.dromos – korytarz wyłożony z ciosanychbloków wapienia o wysokościponad 7 m. i 36 m długości! Łączyokrycie. Cena wycieczki wynosi 50hr. od osoby.W centrum Kercza jest świątyniaśw. Jana Chrzciciela, pochodzącaz czasów bizantyjskich (VIII-X w.),uważana za jedną z najstarszychna terenie współczesnej Ukrainy.Naprzeciwko niej stoi olbrzymipomnik Lenina, demonstrując dzisiejszekrymskie realia. Oprócz antycznychi bizantyjskich pamiąteksą też zabytki tureckie np. twierdzaJenikale usytuowana przy przeprawiepromowej do Rosji. Kolejnąjący samochodem mogą się wybraćna dziką plażę pod wioską Zawitne.Plaża położona jest 36 km od Kerczanad Morzem Czarnym w stronęTeodozji. Można tu w pełni napawaćsię charakterystyczną i niezmienniepiękną krymską przyrodą. Po drodzemijamy słone jezioro. Okolica przypominaafrykańskie krajobrazy. ZaZawitnym droga prowadzi przez całąwioskę do byłego kołchozu, gdzienależy skręcić w lewo zgodnie z malowanymdrogowskazem „Na plażę”.Zwiedzających otacza tu przybrzeż-


ny step, na drodze pojawiają się zającei świstaki. Przy latarni morskiejjest całkowicie bezludna, olbrzymiaplaża.Wracając do Kijowa, postanowiłemnadłożyć drogi i przejechać siępołudniowym wybrzeżem Krymu –od Teodozji do Jałty. Drogi na Krymiew porównaniu z resztą Ukrainy są wzupełnie dobrym stanie i na niektórychodcinkach można jechać dośćszybko. Za Teodozją zaczynają sięGóry Krymskie. Szosa zwęża sięi trzeba przygotować się do wleczeniasię w sznurze pojazdów zaw twierdzy genueńczyków w Sudakujakimś powolnym autobusem. Wyprzedzaniejest ryzykowne – drogaprowadzi przez góry, po serpentynach.Ludzie, którzy mają problemyz podróżowaniem po górskich, krętychdrogach muszą robić tu częsteprzystanki. Na szczęście nie brakujetu miejsc ze wspaniałymi widokamina morze.Po drodze mijamy kurort Koktebelznany z międzynarodowychfestiwali jazzowych, które odbywająsię we wrześniu. Jedyna drogaprzez miasteczko jest tak zapchanasamochodami, że trudno się przecisnąć.Po 32 km mijam Sudak zesłynną genueńską twierdzą.Genueńczycy mieli swoje osadyprawie na całym południowym wybrzeżuKrymu i Sudak – dawna Soldaia– był stolicą ich kolonii i największąfortecą. Zabytkowe mury zachowałysię nadzwyczaj dobrze i możnatu spędzić kilka godzin. WycieczkaDromos Cesarskiego kurhanuobejmuje zwiedzanie miasteczkarzemieślników, meczetu, który wczasach Italczyków był klasztoremkatolickim, cytadeli konsula, a dlanajbardziej odważnych – wieży dziewic– najwyższego punktu, na którytrzeba wdrapać się po skałach. Biletwstępu kosztuje 35 hrywien.Noc spędziliśmy w tatarskiejmiejscowości Wesełe, gdzie jestcamping nad samym morzem. Jestempewien, że gdyby Krym oddanoTatarom, to za kilka lat doprowadzilibyjego kurorty do poziomu tureckich,a być może prześcignęlibyOsmanów. Szczerość i gościnnośćTatarów, ich kuchnia i zwyczaje zachwycająturystów.W takich chwilach zastanawiamsię nad meandrami historii: byliśmyniegdyś zaciętymi wrogami – Ukraińcyi Tatarzy – teraz na Krymiejesteśmy najlepszymi przyjaciółmii sojusznikami.Z Wesełego szosa prowadzi doJałty. Nie przypadła nam do gustuuroda czarnomorskiej perły – wędrującpod palącymi promieniamilipcowego słońca, przepychającsię pomiędzy tłumem turystów niew głowie nam było napawanie sięwidokami. Pomimo mojej niezbytwielkiej miłości do Krymu postanowiłempowrócić tu w październiku,kiedy będzie tu spokojniej. Krymjak magnes przyciąga rzesze ludzi,którzy nie zważając na ceny, złą obsługęi brudne plaże chcą zwiedzaćpółwysep.17www.kuriergalicyjski.com * kurier galicyjski * 16–29 sierpnia 2013 nr 15 (187)3XkCZyLI kOSMICZNE kOMUNISTyCZNEkONSTRUkCJE NA UkRAINIEArchitektoniczny pejzaż nad Dnieprem jest niezwykle różnorodny.Ukraina to nie tylko kilkusetletnie kompleksy klasztorne –ławry, perełki renesansu we Lwowie czy kijowska odmiana secesjiz przełomu XIX i XX wieku. Warto pamiętać o radzieckieji postradzieckiej architekturze – komunistycznych molochach– obiektach przemysłowych czy wielotysięcznych osiedlach takich,jak zbudowana na stepie kijowska Trojeszczyna.W ogromną ilość opustoszałych poradzieckich zakładów obfitujeZagłębie Donieckie. Może pora odkryć dla turystyki postindustrialnączęść Ukrainy?Jałtański hotel DrużbaiWoNa BoRUSzKoWSKa3xKArchitekci lat 20. i 30. posiadaliniesamowitą wyobraźnię, jednakwiększości futurystycznych projektównie udało się przenieść z deski kreślarskiejw plener – taki los spotkałm.in. słynny pomnik Trzeciej Międzynarodówkirosyjskiego konstruktywistyurodzonego w Charkowie –Władimira Tatlina. Projekty, które byłyniemożliwe w realizacji ze względu naograniczenia techniczne zaczęto realizowaćw drugiej połowie XX wieku.W latach 70. w krajach bloku wschodniegowznoszono futurystyczne konstrukcjeo gigantycznych rozmiarach.Znanym na Zachodzie pasjonatemradzieckiej architektury jestfrancuski fotograf Frederic Chaubin– autor ponad dziewięćdziesięciu fotografiifuturystycznych sowieckichgmachów, zgromadzonych w albumie„Cosmic Communist Constructions”– „Kosmiczne KomunistyczneKonstrukcje”. Niektóre z budynkówrzeczywiście przypominają statkikosmiczne lub siedziby pozaziemskichcywilizacji.Wśród sfotografowanych przezChaubina perełek architektury socrealizmuznajdziemy m.in. kijowskiInstytut Badań i Rozwoju Naukowo-Technicznego oraz jałtański hotelDrużba.arthitectural.comarthitectural.comHotel Drużba budowano w latach1983-85, a nad realizacją czuwali architektIgor Vasilevsky i inżynier JurijStefanczuk. Wyobraźnia twórcówkazała im umieścić monumentalnąbudowlę tuż nad linią brzegową naopadającej do Morza Czarnego skarpie.Ogromne betonowe cylindry ośrednicy 76 metrów wsparte są nagigantycznych filarach. Cylindrycznacałość rzeczywiście przypominaUFO złożone z kół zębatych.W innych krajach byłego ZSRRChaubin również uchwycił pięknoradzieckiego brutalizmu. Kosmicznekonstrukcje to między innymi usytuowanyna malowniczym zboczu dolinybudynek Ministerstwa Transportu DrogowegoGruzji w stolicy Tbilisi (projektugruzińskiego architekta GeorgaV. Chakhavy) czy Dom Sowietów wKaliningradzie (Artura Sarnitza). Wartozauważyć w krajobrazie Ukrainy,Rosji, Gruzji czy pozostałych państwbyłego ZSRR kosmiczne konstrukcje,nim zupełnie zostaną wyburzone.Donieck postindustrialPo przemianach 1991 roku wieletysięcy obywateli opuściło swojedomy na wschodniej Ukrainie. Ci,którzy z dnia na dzień stracili pracęi pozostali bez środków do życia,porzucili swoje domy, mieszkaniai wyjechali. Wiele takich opuszczonychmiejsc znajduje się w obwodziedonieckim i ługańskim, na przykładArtemowo. Z Artemowa właśnie pozamknięciu kopalni mieszkańcy wyjechalipozostawiając swoje domy,wiele z nich jest otwartych i możnado nich wejść – zobaczyć pozostawionesprzęty, opuszczone z rezygnacjąpomieszczenia, dawne miejscaskromnej egzystencji.Po większości fabryk, kopalni,przedsiębiorstw pozostały ruiny, echominionej świetności, cienie dawnegoblasku imperium. Pomniki upadkureżymu komunistycznego? Nowewidma Wschodu?Na Wschodzie wiele jest jeszczenieodkrytych interesujących poprzemysłowychkrajobrazów z atmosferąnie do opisania. Godne poleceniadla wszystkich zainteresowanych historiąZSRR, ekstremalną turystykąi architekturą industrialną.Kijowski instytut Badań i Rozwoju Naukowo-Technicznego


1816–29 sierpnia 2013 nr 15 (187) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.comPrzegląd wydarzeńMŁODZIEŻ Z JAWORA ZAOPIEKOWAŁA SIĘCMENTARZEM W BERDYCZOWIEAkcja „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia” po raz kolejny przekonuje o miłości Polaków do Kresówi pamięci o swoich przodkach. W tym roku w ramach akcji na Ukrainę przyjechała rekordowa liczbapolskich wolontariuszy – ponad siedemset osób. Będą pracowali na pięćdziesięciu dwóch cmentarzach.Jerzy Sokalskiprezes „Polskiego RadiaBerdyczów”tekst i zdjęciaDo Berdyczowa przybyła grupapolskiej młodzieży – uczniów gimnazjumnr 2 w Jaworze – partnerskimmieście Berdyczowa. Poświęcili swojewakacje dla ciężkiej, fizycznej pracy– odkopywania i czyszczenia grobówna polskim cmentarzu, porośniętymchaszczami i krzakami, w którychzagubiły się zaniedbane, pochylonealbo zniszczone polskie pomniki.Te mogiły to niemi świadkowiehistorii Kresów. Młodzież z Jaworauważa za sprawę honoru odrodzeniepolskiego cmentarza w Berdyczowie.Przyglądając się ich pracy mieliśmyokazję przekonać się jacy pracowicii rzetelni i sumienni są chłopcyi dziewczęta z Polski. Dopieroskończyli czternaście – szesnaścielat, ale ich praca społeczna zasługujena ogromne podziękowania, wielkiukłon i stanowi dobry przykład dlamiejscowej społeczności.Polską młodzieżą opiekowałysię nauczycielki z jaworskiego gimnazjumnr 2: Jolanta Bielecka-Pokoraoraz Katarzyna Lassota. Powiedziałynam, że do udziału w akcjizachęciła je redaktor TV Wrocław,Grażyna Orłowska-Sondej. Kiedymłodzież dowiedziała się na czympolega akcja, udział w niej zadeklarowałotylu chętnych uczniów, żeniestety nie było możliwości zabraniatak dużej liczby dzieci.- Przyjeżdżałyśmy do Berdyczowaw ciemno, ponieważ nie wiedziałyśmy,jak wygląda cmentarz, czy wogóle są polskie groby. Po przybyciuna cmentarz okazało się, że tychgrobów jest więcej niż przepuszczalisami mieszkańcy Berdyczowa.Jednak, aby znaleźć polskie mogiły,należy przedzierać się przez chaszcze,które nas przerastają, ponieważmają około dwóch metrów wysokości.Na początku radość sprawiałnam fakt, że znalazłyśmy jedną mogiłę,za chwilkę drugą, a potem okazałosię, że tych mogił jest tak wiele,że aby odczyścić cmentarz i polskiegroby, potrzeba nie tygodnia, a kilkulat pracy. Wielkie wrażenie zrobił namnie sam fakt odnalezienia polskichnazwisk tak daleko poza granicą polską,ale największe wrażenie sprawiagrupa, z którą jesteśmy, zaangażowaniedzieci, które po raz pierwszy,jak i my, przyjechały na Ukrainę,które nie chcą odpoczywać, tylkopragną jak najdłużej pracować nacmentarzu. Wiedzą, co mają robić,wiedzą jak odnawiać inskrypcjeoraz jak radzić sobie i z komarami,z roślinnością, a przede wszystkimwzruszają się równie mocno jak jai koleżanka”.Głównym celem akcji są letniewyjazdy na Kresy Wschodnie,opowiada Jolanta Bielecka-Pokora:„Praca młodzieży-wolontariuszy polegana przywracaniu świetnościpolskim nekropoliom. W zasadziecałą akcję rozpoczęliśmy już w listopadzie2012 roku od zbieraniasymbolicznych złotówek na zakupzniczy na kresowe cmentarze zokazji Święta Wszystkich Zmarłych.Później razem z naszymi uczniamiprzeprowadziłyśmy kwestę w czterechparafiach jaworskich. Ofiaryzostały przeznaczone na zorganizowanietego wyjazdu, dlatego żewiąże z ogromnymi wydatkami. Jużpodczas pobytu w Berdyczowie i my,i nasi uczniowie, doszliśmy do wniosku,że jeżeli my te groby sprzątamy,zrobimy chociaż niewielką częśćw tym roku, to nasi rodacy, tutaj, wtym mieście, powinni zadbać o ichstan. Przecież zorganizowanie naprzykład takiej wiosennej akcji, gdziePolacy spotkają się na cmentarzui wspólnie będą te groby sprzątali,spowoduje, że zdecydowanie szybciejbędziemy mogli przywrócić tencmentarz do świetności i każdy będziemógł pójść, zobaczyć polskiemogiły, poszukać swoich przodków.Nam ta praca daje ogromną satysfakcję.Myślę, że gdyby Polacy wBerdyczowie w jakikolwiek sposóbmogli się zorganizować, to im tapraca przyniosłaby równie wielkąradość. Mam nadzieję, że ktoś tutajpodąży naszym śladem, a kiedyprzyjedziemy w przyszłym roku, wyczyszczoneprzez nas groby będą wtakim samym stanie, w jakim je zostawialiśmy,a może spotka nas miłaniespodzianka i uprzątniętych mogiłbędzie jeszcze więcej? – mówi KatarzynaLassota.Rozmawiam z przedstawicielamipolskiej młodzieży. – Interesujemnie historia, a Kresy i to wszystko,co tutaj robimy – to żywa lekcjahistorii i patriotyzmu, inna niż wszkole, zdecydowanie bardziej poruszającai docierająca do każdego znas. Większość z uczestników akcjima korzenie na Kresach, na Wschodzie.Nasza obecność tutaj jest odkrywaniemhistorii całej Polski, aleteż historii własnej rodziny. Niesamowiciewzruszające jest odnawianiepolskich mogił. Niejednokrotniezatarte inskrypcje na pomnikach, poktórych musimy wodzić palcami, abyodczytać imię i nazwisko – to niezapomnianeemocje, magiczne chwile– opowiada Zuzia Przyszlak.Czy nie chcieli podczas własnychwakacji udać się gdzieś naodpoczynek, do jakiegoś atrakcyjnegokraju? „Wakacje są długie, a takieakcje nie zdarzają się codziennie– podkreśla Ania Lassota. – Wywołująniesamowite emocje, niejednokrotnieporuszają uczucia, z którychnie zdajemy sobie sprawy. Sprzątaniegrobów i całego cmentarza dajenam wielką satysfakcję, wiedząc, żekiedyś byli tu nasi przodkowie. Napewno niektórzy z nas wrócili tutajdo swoich korzeni”.W skład ekipy jaworzan weszli:Tytus Jarosz, Filip Borkowski, DamianPawlinow, Ania Lassota, ZuziaPrzyszlak, Agata Pecety, PrzemekWiśniewski, Dominika Kulik, AgataPawluk, Aleksadra Kaczor, KingaWęgrzyn i Daria żołnierz.Burmistrz miasta Jawora, MariaPiwko, tak skomentowała udziałmłodych mieszkańców miasta w akcji„Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”:„Na terenie Jawora i powiatumieszka wiele osób, które pochodzą zKresów, a więc cieszymy się bardzo,że teraz to młode pokolenie będziedbało o groby na naszych Kresach”.O tym, jak wielką wagę Polskaprzywiązuje do ratowania polskichkresowych cmentarzy oraz do pracyswoich młodych obywateli na Kresach,świadczy wizyta w Berdyczowieposła na Sejm RzeczypospolitejPolskiej, członka Sejmowej KomisjiŁączności z Polakami za GranicąJana Dziedziczaka, który spotkał sięz polską młodzieżą z Jawora. – Taakcja jest bardzo ważna i skierowanado dwóch podmiotów. Po pierwszema ona na celu odrestaurowanie,zachowanie polskości na tych ziemiach.Zależy nam na tym, żebypamięć o osobach, które tu żyły, tworzyłytę społeczność, była cały czasobecna, co jest bardzo ważne też dlamiejscowych Polaków. Po drugie tojest bardzo ważne dla młodzieży zPolski, bo to pokazuje naszym młodymrodakom, skąd jest znacznaczęść mieszkańców dzisiejszej Polski.Ja też pochodzę z rodziny, któramieszkała za dzisiejszą wschodniągranicą i wiem, że około jednej trzeciejmieszkańców naszego kraju mazwiązki z tymi ziemiami, które dzisiajsą poza granicami wschodnimi Rzeczypospolitej.To jest bardzo ważnedo budowania polskiej tożsamościi do powiedzenie sobie na pytanie,kim jestem. Tu dajemy świadectwonaszym Rodakom, że pamiętamyo nich i kultywujemy polskość – zaznaczyłJan Dziedziczak.Do Berdyczowa przybył też konsulgeneralny Rzeczypospolitej Polskiejw Winnicy Krzysztof Świderek,odwiedził cmentarz i spotkał się zpolską młodzieżą z Jawora. WinnickiKonsulat RP aktywnie wspiera akcjęz ratowania starych, zaniedbanychpolskich cmentarzy na Wschodzie,na Kresach. „Bardzo się cieszę – powiedziałkonsul generalny, że w tymroku na terenie Winnickiego OkręguKonsularnego zostanie oczyszczonychi uporządkowanych aż 15 cmentarzy.Ogromna radość nas rozpiera,ponieważ odsłaniamy niesamowitepomniki architektury. Cieszę się, żewiele młodzieży z Dolnego Śląskaprzyjeżdża i niektórzy znajdują swoichprzodków – prapradziadków”.Do miasta przybyła też ekipa TelewizjiWrocław na czele z GrażynąOrłowską-Sondej oraz Beata Pawłowicz– dolnośląski kurator oświaty.Pomysłodawczyni akcji, GrażynaOrłowska-Sondej przypomniała ohistorii powstania tej inicjatywy: „Rodziłasię w bólach 14 lat temu. Poraz pierwszy przyjechaliśmy w 1999r. do Kołomyi, ponieważ dowiedzieliśmysię, że polski XVIII-wiecznycmentarz będzie likwidowany, zaorany,dlatego, że nikt o niego niedbał. Groby były powalone, trumnyrozprute. Trzeba było coś z tymzrobić. Rozumiemy, że w Polsce niema dość pieniędzy na ratowanie zabytków,a kto będzie zajmować siętym na Ukrainie, na Kresach? Wtedyzmobilizowaliśmy ludność DolnegoŚląska, ludzi, którzy mają tu korzeniei udało się nam uratować ten cmentarz.W Berdyczowie też pracowałanasza ekipa w 2009 r. KochamyBerdyczów! Przyjeżdżamy tu bardzoczęsto i myślę, że mieszkańcy DolnegoŚląska lepiej znają Berdyczówniż niejedno polskie miasto, dlategoże cała historia, która tu przez wiekisię przetoczyła, jest bliska naszymludziom, oni kojarzą Balzaka i EwelinęHańską, oni wiedzą, kto to jesthrabia Tyszkiewicz, który założyłklasztor w Berdyczowie – siedzibęMatki Boskiej Berdyczowskiej”.**W ciągu siedmiu dni polskiejmłodzieży z Jawora udało się uratowaći udokumentować siedemdziesiątosiem zaniedbanych polskichmogił na polskim cmentarzu w Berdyczowie.Bóg zapłać!


RekultywacjaBorysławia i Stebnikasprawą wspólnąPrzed tygodniem na wydziale biologicznymUniwersytetu Pedagogicznego im. Franki zaprezentowanounijny projekt „Integracja środowisknaukowych Polski i Ukrainy na terenach transgranicznych”.Projekt będzie realizowany wspólnieprzez naukowców wydziału biologii uczelni drohobyckieji wydziału agrobiologicznego RzeszowskiegoUniwersytetu im. Królowej Jadwigi.LEONID GOLBERGtekst i zdjęcieProjekt Unii Europejskiej polegana nawiązaniu kontaktów pomiędzypolskimi i ukraińskimi naukowcami wczasie wspólnych seminariów, konferencjii badań laboratoryjnych w dziedziniebiologii, ekologii i gospodarkiwiejskiej. Planowane jest opracowanierozwiązań rekultywacji terenówskażonych w okolicach Borysławiai Stebnika i poszukiwanie metodrekultywacji ekosystemu rejonu drohobyckiego.Projekt przyczyni siędo współpracy pomiędzy lokalnymispołecznościami, samorządami wdziedzinie ochrony środowiska, atakże służyć będzie wymianie informacjiw tej dziedzinie. Na cele projektuzostanie zakupione wyposażenielaboratoryjne.Pierwszym etapem projektu byłamiędzynarodowa konferencja „Zapewnieniefunkcjonowania transformowanychsystemów ekologicznychterenów przygranicznych (Polska-Ukraina)”. Spotkania odbyły się wdniach 24–26 lipca br. SwietłanaWołoszańska i Nadija Skotna z UPpodkreśliły wagę projektu jako krokUkraińców do UE.Koordynator projektu ze stronypolskiej Jan Gąsior powiedział, żeprogram współpracy rozliczony jestna dwa lata i składa się z dwóchczęści: integracyjnej wymiany studentów(docelowo około 300 osób)i prac naukowo-badawczych. W tejczęści projektu przewidziane jestopracowanie rekultywacji skażonychi zasolonych terenów w Stebniku, atakże odpadów wydobycia ozokerytuw Borysławiu. Odebrane próbkiroślin i gruntu zostaną przekazanedo Rzeszowa na dokładne badania.Ogólna wartość prac finansowanychz funduszy europejskich wynosi prawie3 mln hrywien.Koordynator projektu ze stronyukraińskiej Myron Cajtler podkreślił,że projekt ma praktyczne znaczenie,bo jest związany z problemami ekologicznymiregionu. Skażone terenynależy nie tylko rekultywować, alemożna je wykorzystywać pod wysadzanieroślin energetycznych, a odpadysurowców potasowych i namułyz oczyszczalni można stosować jakonawozy.Na konferencji naukowej przedstawionoszereg prelekcji ukraińskichi polskich naukowców. Uczestnicyspotkania odwiedzili Borysław, gdziezapoznano się z wydobyciem ozokerytu.Kolejne spotkanie w ramach projektuprzewidziane jest na październikbr.KGPomóżmy Marysi PyżLwowianka, mama 3,5 letniej Sylwii,redaktor Radia Lwów, podopiecznanaszej fundacji – Marysia Pyż,od kilku lat choruje na stwardnienierozsiane. By móc w miarę możliwości– normalnie funkcjonować w tej chorobie,potrzebna jest rehabilitacja, atakże leki nowej generacji, pomagającew ogólnej motoryce ruchowej. Marysianie jest w stanie samodzielniepokryć kosztów turnusów rehabilitacyjnychw Polsce, a także zapłacić zalekarstwa. Zwracamy się z prośbą doCzytelników KG o pomoc dla Marysi.Dla ewentualnych wpłat, udostępniamy konto naszej fundacji: BGŻ SA 232030 0045 1110 0000 0222 0700 z dopiskiem z dopiskiem – „Maria Pyż”.Monika Narmuntowska-Michalakwww.fundacjamosinga.zgora.eu19www.kuriergalicyjski.com * kurier galicyjski * 16–29 sierpnia 2013 nr 15 (187)Ilu Polakówjest na UkrainieTo pytanie zawsze wywoływało i nadal wywołuje dużo kontrowersji.Według danych radzieckich, a potem i ukraińskich, wynika, że istniejespadkowa tendencja liczby Polaków mieszkających na Ukrainie. Jeżeli w1989 roku na Ukrainie zamieszkiwało 220 tys. osób narodowości polskiej,to według spisu powszechnego (pierwszego w niepodległym państwieukraińskim), który został przeprowadzony w grudniu 2001 roku, danewykazały, że Polaków na Ukrainie jest zaledwie 144 tys. Co jest źródłempowstania takiego zjawiska? Co przyczyniło się do tego stanu rzeczy?Andrzej PietruszkaDrohobyczW ZSRR rzeczywiście możnabyło spotkać się z pewnymi prześladowaniamiwobec Polaków i dlategowielu z nich ukrywało swoje pochodzenie,a potem także asymilowałosię. W niepodległej Ukrainie nikt jużnie stwarza żadnych problemów, żektoś jest przedstawicielem tej czyinnej mniejszości narodowej. Możnaspotkać się z pewnymi uprzedzeniami,ale powoli one zanikają. Więc, jakwidzimy, po 1991 roku nie było powodów,żeby ukrywać swoje polskie pochodzenie.Właśnie wtedy pojawiłysię dobre warunki dla samoidentyfikacjinarodowej, ponieważ wszystkozależało od własnej woli człowieka, botylko jednostka decydowała do jakiejnarodowości chce należeć i kim sięczuje. Nie czyniono żadnego nacisku,a więc śmiało można było powiedzieć:„Jestem Polakiem”. W rzeczywistościwyglądało to tak, że wiele osób, któremiały polskie pochodzenie, po prostunie przyznawały się do polskości.Miniona epoka reżimu komunistycznegopozostawiła niezatarte ślady wumysłach ludzi, dlatego często balisię powiedzieć, kim są naprawdę.Oczywiście, byli Polacy, którzy nigdynie wstydzili się tego, że są Polakami,chociaż spotkali się z obelgami i nieprzyjemnymisytuacjami.Niestety, w niepodległej Ukrainienie udało się uniknąć asymilacji.Obecnie młode pokolenie nie zawszeprzyznaje się do swego polskiegopochodzenia, a zawierającmałżeństwa z Ukraińcami, przejmujezwyczaje oraz tradycje ukraińskie.Takie przypadki zdarzają się corazczęściej, chociaż są także i małżeństwamieszane, w których to osobapochodzenia ukraińskiego przyjmujezwyczaje polskie, uczęszcza do kościołarzymskokatolickiego, a nawetbardzo dobrze rozmawia po polsku,lecz takie zjawisko nie należy doczęstych. Istnieją także i takie małżeństwa,gdzie nikt nie wyrzekł sięswego pochodzenia, kultywowanesą tradycje obu narodów, w domurozmawia się w dwóch językach.Małżeństw typowo polskich, czyli takich,w których oboje małżonkowiesą Polakami, jest coraz mniej. Najczęściejmożna spotkać się właśnieze zjawiskiem asymilacji, ukrywaniemswego polskiego pochodzenia,co negatywnie wpływa na stanilościowy Polaków na Ukrainie.Stanisław Kostecki, przewodniczącyPartii Polaków Ukrainy od 2011roku, były przewodniczący ZwiązkuPolaków na Ukrainie, mówi o tym, żeproces „budzenia się Polaka w Polaku”jest długi i wymaga trochę czasu,ponieważ wiele osób boi się mówićjęzykiem ojców.Następną przyczyną zmniejszeniasię ilości Polaków jest fakt, żepowoli odchodzi starsze pokolenie,które wykazywało się dużym patriotyzmem,było ostoją polskości natych terenach. Ci ludzie nie ukrywali,że są Polakami. Starsi odchodzą,a młodzi wychowani często wduchu polskości przez pokoleniedziadków, niestety, ukrywają swojepochodzenie (chociaż są wyjątki odreguły). Potrzebna efektywna politykaze strony polskich organizacji naUkrainie, żeby zachęcać tych młodychPolaków, ażeby pozostali przypolskości i nie wyrzekli się swegopochodzenia. Zadanie to jest bardzotrudne. Z tego wynika jeszczeinna kwestia, a mianowicie studia wPolsce realizowane dla młodzieżypolskiej ze Wschodu, które mają jąutwierdzić w tym, że są Polakami.Państwo polskie organizuje przezwłasne placówki dyplomatyczne naUkrainie egzaminy rekrutacyjne nastudia w Polsce dla młodych Polakówz Ukrainy, lecz ilość miejsc jestograniczona. Nie wszystkim udajesię dostać na wymarzone studiaw Macierzy, większość studiuje naUkrainie. Wprawdzie istnieją stypendia,które są przeznaczane dlaPolaków studiujących na ukraińskichuczelniach, które są prawie zachętądo pozostania na ojcowiźnie. Jeżelichodzi o studia w Polsce, to mająone na celu wykształcić młodą inteligencję,a ona natomiast, wyjeżdżającpo ukończeniu studiów w swojerodzinne strony na Ukrainie, makrzewić polskość. W rzeczywistościwygląda to zupełnie inaczej. Przyjeżdżającdo Polski, osoby te pozostajątam już na stałe i nie mają zamiaruwracać na Ukrainę. Sytuacja ekonomicznaw państwie ukraińskim niepozwala na to, żeby osiągnąć jakieścele życiowe i zrobić karierę. Dlategomłodzi Polacy szukają lepszegożycia w Polsce, a nawet w innychkrajach Unii Europejskiej. Programdla młodzieży polskiej jest realizowanyod lat dziewięćdziesiątych aż dodnia dzisiejszego. Korzystała z programucałkiem spora liczba młodychPolaków z Ukrainy, którzy wyjechalido Polski na studia. Polskie organizacjena Ukrainie odczuwają pewienniedosyt młodej energii, ponieważpo studiach w Polsce na Ukrainęwracają tylko jednostki.Obecnie niektóre ukraińskie źródłapodają, że Polaków na Ukrainiejest już nie 144 tys., lecz 112 tys.Przed kilku laty zaistniała możliwośćuzyskania Karty Polaka, która miałana celu zadośćuczynić tym wszystkim,którzy wiernie wytrwali w duchupolskości oraz umożliwić powrót dokorzeni przodków tym, którzy niemogli tego zrobić w czasach ZSRR.Czy to nie wystarcza, żeby obecnieliczba Polaków była większa albochociażby nie malała? Moim zdaniem,żeby w pełni omówić tę kwestię,trzeba doczekać się kolejnegospisu powszechnego, który ma byćprzeprowadzony w grudniu 2013roku. Wyniki na pewno nas zaskoczą,ale kto wie, może pozytywnie?Musimy jeszcze zaczekać. Wynikispisu z 2001 roku są już trochęnieaktualne i nie odtwarzają w pełnistruktury narodowościowej.Niektórzy badacze, podobnie jakczęść pracujących na Ukrainie księżyprzybyłych z Polski, prognozowali,że na przełomie XX i XXI wieku liczbaPolaków w tym państwie będziewynosić od 500-800 tys. do miliona.Oczekiwano, że w zmienionychwarunkach politycznych wiele osóbujawni swoją tożsamość. Prognozowano,ale co najważniejsze spodziewanosię, że Polaków będzie o wielewięcej niż jedynie 144,1 tys. Wynikimówią same za siebie. Według spisupowszechnego liczebność Polakóww poszczególnych obwodachwygląda następująco (dane z oficjalnejstrony internetowej ukraińskiegospisu powszechnego): największeskupisko Polaków na Ukrainie to Żytomierszczyzna(49 tys.), następnieobwód chmielnicki (23 tys.), potemobwód lwowski (19 tys.), obwód tarnopolski(3.8 tys.), obwód winnicki(3.7 tys.), obwód czerniowiecki (3.3tys.), obwód kijowski (2.8 tys.), obwódrówieński (2.0 tys.) oraz Krym(3.8 tys.). Przewiduję, że najbliższyspis ludności wykaże jeszcze mniejsząliczbę osób narodowości polskiejna Ukrainie, lecz to zjawisko dotknęłopraktycznie wszystkie mniejszościnarodowe zamieszkałe na Ukrainie.Nie ominęło to też samych Ukraińców,którzy stanowią jedynie 77%ludności Ukrainy.KG


2016–29 sierpnia 2013 nr 15 (187) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.comNasz przewodnikPocztówka z PrzemyślaKochani, postanowiłam zwiedzić Przemyśl! Z czym kojarzyło mi się to miasto? Z pieszym przejściem granicznym.Z dworcem. Z bezosobowością i przejezdnością. Taki Przemyśl pamiętałam z czasów szkolnych. Minęłoponad pięć lat od mojej ostatniej wizyty w tym mieście. Bezpośrednie połączenia Lwów – Warszawa sprawiły,że piesze przejście poszło w zapomnienie.Elżbieta Lewaktekst i zdjęciaPrzemyśl przestał być bezosobowyw momencie, gdy poznałam kilkujego mieszkańców, w tym moich rówieśników.Później przyjechałam tamna spektakl lwowskiego PolskiegoTeatru Ludowego (Ciotunia Fredry)i stwierdziłam, że muszę zwiedzić tomiasto. Na spokojnie, poświęcającmu choćby kilka dni.Przygotowałam się więc: zdobyłammapę, informacje, zapoznałamsię z historią poszczególnych zabytkówi obiektów, z ofertą muzeówi teatrów.Ruszyłam w drogę. Dwie godzinytłukłam się w marszrutce Lwów– Szehynie,wysiadłam na stacji autobusoweji z duszą na ramieniu ruszyłamna przejście. Dobrze pamiętałam, jaksię przekracza granicę pieszo. Niedziałała tu zasada pierwszeństwa,ale siły i mocniejszego łokcia, przyczym tylko przylgnięcie do osobyprzed tobą mogło ci zagwarantować,od współczesnych starsze. Słowem,zachwycą nie tylko miłośników tegoatrybutu, ale i takich niewtajemniczonychjak ja. Okazało się, że Przemyślbył od dawna ośrodkiem fajkarstwa,bo fajki powstawały tu już od XIX wieku.Zaś ekspozycja dzwonów to nietylko przeróżne eksponaty, dzwonyi „fałszywe dzwony”, lecz także liczneinformacje oraz historia przemyskichludwisarni. Dla zwykłych zwiedzających,którzy nie są znawcami tematu,pracownicy muzeum przygotowaliwielkie plansze, na których przedstawilicykl powstawania tych pięknychkolosów.Następnie powędrowałam doMuzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej(gmach główny mieści sięprzy placu płk. B. Josolewicza),które posiada wystawy stałe i czasowe.Credo na dwa głosy – taki tytułnosi stała, robiąca niesamowitewrażenie wystawa o tematyce religijnej.Eksponowane tam były licznedewocjonalia, naczynia i szatyliturgiczne obrządków wschodniegoi zachodniego. Polecam Państwauwadze zgromadzone tam ikony,malowidła, mszały i carskie wrota.Znalazło się tam również miejscena rzeźby i obrazy o tematyce sakralnej,a wśród dzieł wielu znanychtwórców, trafiłam między innymi naprace Artura Grottgera i Leli Pawlikowskiej.Fajki zakopiańskie – Muzeum Dzwonów i Fajekże nikt nie wepcha się przed ciebie.Tym razem granica mnie zaskoczyła.Prawie nie było kolejki. Ludzieprzede mną stali grzecznie jedenza drugim, a osoby za mną równieżgrzecznie zatrzymały się za mną.Przekroczenie granicy nie zajęło miwiele czasu, żaden wopista nie zapytałmnie gdzie i w jakim celu jadę(co było dość dziwne i niemalże mnieuraziło), a po zaledwie trzydziestuminutach siedziałam wygodnie w busiei pokonywałam ostatnie kilometrydzielące Medykę od Przemyśla.Pierwszym punktem na mojejliście obiektów do zwiedzania byłoMuzeum Dzwonów i Fajek. Muzeummieści się w Wieży Zegarowej,przez co sale muzealne są nieduże,położone jedna nad drugą. Przemyskiemuzeum posiada ogromnezbiory fajek z różnych stuleci, są tufajki polskie i zagraniczne, tytoniowei wodne, fajki współczesne i o wieleW sali obok znajdowały się praceJózefa Wilkonia, ilustratora, rzeźbiarza,malarza, historyka sztuki.Były tu rzeźbione zwierzęta, ptaki,smoki i różne inne stwory, którychzwiedzające muzeum maluchy wcalesię nie bały, ale z którymi chętniesię zaprzyjaźniały.Tak bardzo chciałam zobaczyćprace Wilkonia, że o mały włos nieprzeoczyłam najcenniejszego eksponatumuzeum. Tuż przy przejściu do„sali Wilkonia”, w rogu, stała niewielka,mojego wzrostu gablota z podświetlonymkamyczkiem. (Jak mogłam!– „kamyczkiem”…) Już miałamją minąć, gdy zwróciła się do mniepani pracownik muzeum, siedzącaprzy tej gablocie: „A czy widziała jużpani naszą gemmę?” Gemmę? – zapytałamzdziwiona. – Nie, nie widziałam,a cóż to jest ta gemma?Jak się okazało, właśnie ów niewielkikamyczek umieszczony w od-Panorama Przemyśla z wieży katedralnejdzielnej gablocie zaraz przy wystawieo tematyce sakralnej był tą pilniechronioną bizantyjską gemmą – amuletemtypu „hestera” wykonanym zheliotropu. Przy gablocie umieszczonotablicę z jej historią oraz licznymiinformacjami na jej temat. Znajdującesię na amulecie greckie napisysugerują jego greckie pochodzenie,a datę powstania określa się różnie:pomiędzy VI a X wiekiem. Na wypukłejstronie przedstawiona jest głowaz otaczającymi ją ośmioma wężami,a na płaskiej – Matka Boska Orantka(postać orantki to najstarsza formaikony). Przedmiot stary i niezwyklecenny. Został przypadkowo odnalezionyw 1897 roku, w czasie wojnybył przechowywany przez pracownikówMuzeum (Aniela Leśniak nosiłają we włosach zwiniętych w kok).Takich amuletów jest zaledwie pięćna całym świecie. I właśnie Przemyślposiada jeden z nich!Na ostatnim piętrze muzeumznajduje się wystawa „Twierdza Przemyśl”,przybliżająca historię jednej znajbardziej znanych warowni I wojnyTarcza z herbem Przemyśla – eksponat Muzeum HistoriiMiastaświatowej. Można tam zobaczyć nietylko militaria i fotografie, przygotowaneplansze oraz mapy, ale i obejrzećunikatowe filmy, przedstawiające scenywalk w Przemyślu na początku XXwieku. Prawdziwa gratka dla miłośnikówhistorii.Z kolei w Muzeum Historii MiastaPrzemyśla (tuż przy Rynku) obejrzałamekspozycję wnętrz mieszczańskichz XIX/XX wieku oraz wyposażeńXX-wiecznych domów. Trzysale zostały zamienione w atelierfotograficzne, gdzie przedstawionodziałalność dwóch przemyskich fotografów:Bernarda Hennera i AdamaWysockiego.Muzeum przedstawia równieżdiachroniczną historię miasta od jegopoczątków, poprzez wiek XIV, aż doXIX/XX. Nie zabrakło więc materiałówo II wojnie światowej, obroniemiasta, nie zabrakło mundurów, odznaczeńi zdjęć, swoje miejsce mahistoria ludności żydowskiej.Następnie ruszyłam zwiedzić najbliższekościoły, których. jak się okazałojest w Przemyślu całkiem sporo.Zobaczyłam Bazylikę Archikatedralną,kościół karmelitów, franciszkanów,jezuitów, reformatów! Tyle tego było,a przecież nie zdążyłam zwiedzić(i za chwilę wytłumaczę – dlaczego)kościoła karmelitanek, reformatów,benedyktynek, salezjanów, dominikanek,dominikanów i bonifratrów.Przyczyną mojego pośpiechubyły Bolestraszyce, a dokładniej –mieszczące się w nich Arboretum.O Arboretum słyszałam dawno – odrodziców, od dyrektora i aktorów TeatruLudowego we Lwowie. Chciałami musiałam tam trafić. I trafiłam!Przesyłam serdeczne pozdrowieniaz Przemyśla i obiecuję już niebawemprzysłać kolejną pocztówkę– tym razem z pięknego Arboretum!


21www.kuriergalicyjski.com * kurier galicyjski * 16–29 sierpnia 2013 nr 15 (187)CzerwonogródNa granicy województw tarnopolskiego i iwanofrankiwskiego (dawnegostanisławowskiego) położone są malownicze miejscowości. Na przykładNyrków i Nagórzany koło Zaleszczyk – kryją one ciekawe pamiątkihistoryczne. Na pograniczu miejscowości w porośniętej lasem rozpadliniewidać dwie stare wieże niby z powieści Tolkiena. Na mapachpróżno szukać tego punktu. Mieszkańcy okolicznych wiosek nie wiedzązbyt wiele na temat budowli. Dowiedzieć się można jedynie, że kiedyśbyła tu wieś Czerwonogród, a wieże to pozostałości po pałacu. Wartozajrzeć do tego miejsca, żeby sprawdzić czego strzegą kamienne wieże,kto je zbudował i gdzie podziali się właściciele?Ruiny zamku w CzerwonogrodzieIWAN BONDAREWtekst i zdjęciazdjęcie z lat 30.prywatne archiwumZenowija SokołowskiegoCzerwonogród w latach 30. XX w.Zamek trzech dynastiiWśród historyków istnieje wersja,że na miejscu Czerwonogroduistniał niegdyś gród Czerwień. Podkoniec X wieku podbił go książękijowski Włodzimierz Wielki. Musiałbyć znacznym miastem, skoro okoliczneziemie dostały nazwę RusiCzerwonej. W czasie najazdu MongołówCzerwień znika ze stron kronik,ale nie na długo. W połowie XIVwieku w średniowiecznych kronikachpojawia się Castrum Rubrum lub teżCzerwony Zamek, który właściwiestał się protoplastą Czerwonogrodui należał do książąt litewskich.W XIV wieku magnacki ród Buczackichzdradza Litwę i zaczynapopierać działania polskiego króla.Wdzięczny monarcha obdarza ichdożywotnio starostwem czerwonogrodzkim.Pierwszym jego właścicielembył w piętnastym wieku TeodorykBuczacki, który zbudował drewnianefortyfikacje i ufundował świątynię dladominikanów. Za tegoż Teodoryka, w1448 roku, Czerwonogród otrzymujeprawa miejskie – staje się pełnowartościowymmiastem europejskim.Na początku wieku XVI, po wygaśnięciurodu Buczackich, miastoze starostwem przechodzi do rycerskiegorodu Jazłowieckich. Wraz znowymi właścicielami przychodząnowe kłopoty. W 1538 roku hospodarmołdawski o imieniu Petryło naczele swego wojska zdobywa i palizamek wraz z kościołem. Przeklinającnajeźdźcę Jazłowiecki odbudowujezamek.Po rodzinie Jazłowieckich w 1609roku starostą czerwonogrodzkim stajesię podskarbi wielki koronny (odpowiednikdzisiejszego ministra finansów)Mikołaj Daniłowicz. Nie zmartwiłgo nawet ten fakt, że poprzedniestarościńskie dynastie wygasły w stosunkowokrótkim czasie. Daniłowiczwznosi zamek murowany i murowanąświątynię z klasztorem. Zamek byłprostokątny z czterema dwukondygnacyjnymiwieżami. Obronił sięnawet przed wojskami Chmielnickiegoi Doroszenki, lecz padł przedTurkami.W 1672 roku olbrzymia armiaturecka zalała Podole i zajęła Kamieniec.Turcy wysyłali w głąb kraju oddziałydla zdobycia poszczególnychtwierdz. Obrońcy Czerwonogroduprzez kilka dni odpierali ataki nieprzyjaciela.Ale Turcy spróbowalifortelu – zmienili bieg rzeki Dżuryn,która otaczała zamek pętlą i suchąnogą przeprawili się na drugi brzeg.Zdobyli zamek obrońców wycięli, atwierdzę z kościołem i klasztoremspalili. Po tym oblężeniu pozostałapamiątka – wspaniały dżuryński wodospad,o wysokości 16 m. – najwyższyrówninny wodospad na terenieobecnej Ukrainie.Pałace powracają do łaskPo rozbiorach RzeczpospolitejAustriacy zainteresowali się podupadłymzamkiem i w 1778 rokusprzedali go z siedmioma okolicznymiwioskami rodzinie Raczyńskichza 140 tys. złotych reńskich.Po kilku kolejnych transakcjachzamek nabywa książę Poniński, alejuż za 560 tys. Majątek opisywanotak: „Zamek na skale, murowanystarodawną strukturą, oblany wokółpętlą rzeki Dżuryn, otoczony murami,w niektórych miejscach zrujnowanymi”.Był rok 1785 i Poniński dobrzerozumiał, że ani Turcy, ani Tatarzy,ani nawet podstępny mołdawskiPetryło już zamkowi nie zagrażają.Zdecydował się przebudować zamekna pałac, który miał służyć jako letniarezydencja. Rozebrawszy wieżeod strony zachodniej wbudował pałacw stylu empire pomiędzy dwiewieże wschodnie. Pojawił się wielkiportyk, wsparty na dziesięciu potężnychkolumnach i przestronny taras zszerokimi dwuspadowymi schodami.Wokół pałacu rozbito park angielski,odtwarzając zakątki dzikiej przyrody.W 1820 roku przebudowano zamek,fasadę ozdobiono herbami KarolaPonińskiego i jego małżonki Helenyz Górskich.Kolejna przebudowa miała miejscew 1830 roku, już po śmierci Karola.Jego starszemu synowi, Władysławowi,wydawało się, że średniowiecznewieże są za bardzo surowe.Były niewysokie – sięgały na wysokośćbudynku pałacowego. Całośćpodobna była do Bastylii. Z rozkazunowego właściciela dwie wieże, pamiętającejeszcze okres turecki, zburzonodo fundamentów i wzniesionodwie nowe w mauretańskim stylu, zestrzelistymi oknami, wznoszące sięnad pałacem o kilka pięter.Władysław niedługo napawałsię swym dziełem. W 1833 rokuumiera i w ślad za nim odchodząmłodsze siostry. Majątek przechodzina brata – Kaliksta Ponińskiego.Nieutulona w żalu matka zamawia uznanego rzeźbiarza Thorvaldsenawspaniały nagrobek. Płaskorzeźbaz białego marmuru, zanim znalazłasię w kaplicy rodowej Ponińskich,była eksponowana w 1835 roku wWarszawie. Zabytek ten miał więcejszczęścia od pałacu – dziś eksponowanyjest w Lwowskiej GaleriiSztuki.Wypadki losowe XX wiekuPo wygaśnięciu rodu Ponińskichw 1903 roku, pałac w Czerwonogrodzieprzechodzi do ich krewnej księżnejMarii Lubomirskiej. Za jej panowaniawybucha I wojna światowa, wczasie której Galicja staje się scenązaciekłych walk. W poszukiwaniubezpiecznego schronienia księżna ztrzema córkami chroni się w Czerwonogrodzie.W czasie wojny w pałacukolejno stacjonowały wojska carskie,austriackie, polscy żołnierze i kozacyBudionnego. Po „gościach” pałac stałsię spustoszoną ruiną.Właściciele do pałacu nie powrócili(mieli jeszcze jedną rezydencjęw Miżyńcu). Z porzuconej rezydencjimieszkańcy Czerwonogrodu powolirozkradli do własnych domów resztkimebli pałacowych. Stopniowopark angielski porósł zielskiem, aporzucone gniazdo Ponińskich stałosię ulubionym miejscem „spacerów”okolicznej młodzieży. Może to wówczaspojawiła się tradycja smażeniakiełbasek w ruinach zamku? W latach30 XX wieku pałac był już niezamieszkały.WodospadBędzie to chyba zbyt śmiałeporównanie, ale miejscowość Czerwonogród,jak starożytna Pompea,zniknęła w ciągu jednego dnia. 3lutego 1945 roku do polskiej wioskiweszli upowcy. Przełamali słabyopór samoobrony, wymordowali 38jej mieszkańców. 1000-letni Czerwieńzakończył swe istnienie.Co stało się z pałacem? Nastałydlań nienajlepsze czasy. Przewodniczącykołchozu, Herostrates okresukomunistycznego, nakazał rozbiórkębudowli. Z kamieni zamkowych nakazałwybudować chlewy. Niewiadomoczy herby Ponińskich i Górskichrównież przeniesiono na zabudowaniekołchozowe.Dziś po byłej rezydencji książęcejpozostały jedynie dwie wieże,ruiny kościoła i resztki kaplicyrodowej na cmentarzu na wzgórzu.Stare mury mają wroga gorszegood Turków i Tatarów, jest nim czas.Nieubłagany.13 kwietnia 2013 roku zawaliłasię połowa jednej z wież. Dziś terenpałacu jest w dzierżawie tarnopolskiejdiecezji prawosławnej cerkwiautokefalicznej. Początek dzierżawyto rok 2002. Od tego czasu dla odbudowy,renowacji czy choćby zabezpieczeniaruin nie zrobiono niczego.Może warto poszukać bardziej odpowiedzialnegogospodarza?


2216–29 sierpnia 2013 nr 15 (187) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.comPrzyjedź do StanisławowaParafia w grodzie Rewery„A gdzie jest czynny kościół w Stanisławowie?” – często słyszę pytanie od turystów z Polski, którzy chcą zwiedzićmiasto. Świątynia ta nie zawsze jest zaznaczona na mapie, ponieważ ze względu na wiek nie wniesiono jej na listęzabytków architektury. Kościół jest położony poza centrum miasta, na tyłach dworca kolejowego. Proboszcz parafiiks. kanonik BAZYLI PAWEŁKO, znany z poprzedniej długoletniej posługi w Żółkwi opowiada czytelnikom <strong>Kurier</strong>a<strong>Galicyjski</strong>ego o kościele i życiu wspólnoty religijnej.Konstanty CzawagaJest to jedyna w Iwano-Frankiwskuparafia rzymskokatolicka.Kościół pod wezwaniem ChrystusaKróla wybudowano na osiedluzwanym do dziś Górką. Jest toświątynia, którą budowały rodzinypracowników kolei państwowej wlatach 1927–1938. Prace zakończonoprzed rozpoczęciem II wojnyświatowej. Świątynia nie została wyposażona,chociaż projekty ołtarzagłównego, ambony, ławek, kraty dobaptysterium, balustrady oraz konfesjonałówzachowały tylko na rysunkach.Od strony zewnętrznej niepołożono tynków. Świątynia po 1945roku definitywnie została zamknięta,chociaż w czasie wojny była czynna.Dopiero po 1989 roku kościół zostałzwrócony wspólnocie rzymskokatolickiej,która domagała się świątyni.Pierwsza msza św. została odprawionaw 1989 roku w święto św. JanaChrzciciela czyli na 24 czerwca. Zbliżasię 25. rocznica otwarcia tego kościoła.Przez 21 lat parafią opiekowałsię obecny dziekan iwano-frankiwski,proboszcz Jaremcza ks. kanonikKazimierz Halimurka. Od trzech latproboszczem w kościele jestem ja.Na barki ks. Halimurki wypadło najtrudniejszezadanie, trzeba było z ruinpodnosić tę świątynię, budować domparafialny i zagospodarować całeotoczenie. Była to ogromna praca.Zdaję sobie z tego sprawę widząctutaj jego wkład. Trzeba zaznaczyć,że została wykonana ogromna częśćpracy, (nie tylko tu, bo jeszcze jakojedyny naówczas kapłan miejscowystarał się o otwarcie wielu innychkościołów). Obecnie nasza parafiaze Stanisławowa opiekuje się też kościołemw Łyścu.Po II wojnie światowejwiększość Polaków zostałaSabina RóżyckaPierwszą imprezą na skalę międzynarodową,po wniesieniu na listęUNESCO drewnianych cerkwi wKarpatach, stało się wspólne seminarium„Zarządzanie miejscami dziedzictwaświatowego”. Seminariumzorganizowali Departament Kulturyi Ochrony Dziedzictwa LwowskiejAdministracji, Narodowe CentrumKultury w Warszawie, państwowy historyko-architektonicznyrezerwat wŻółkwi i Międzynarodowe CentrumOchrony Dziedzictwa Kulturowegow Żółkwi.– Program seminarium opracowanyzostał na cztery dni obrad –mówi kierownik iwanofrankiwskiegowojewódzkiego wydziału ochronyKonstanty CzawagaDom Parafialny przy kościele Chrystusa Króla w Stanisławowiezmuszona zostawić rodzinnyStanisławów. Kto obecnienależy do tej parafii?Jeśli chodzi o naszą świątynięto przychodzi tu znacznie więcejludzi niż miało to miejsce przed 25laty. Nasza parafianka 90-letnia paniMaria Mosienżałowa, która mimopodeszłego wieku jeszcze chodzi dokościoła, prawie codziennie, opowiadałami m.in., że kiedy musiała jechaćdo Moskwy z kilkoma innymi osobamiw sprawie odzyskania świątyni w Iwano-Frankiwskuto koleżanki namawiałyją, żeby zrezygnowała: „Marysiu,po co nam tak duży kościół, przecieżnas jest garstka ludzi. Czy damy sobieradę?” – pytały. Ona natomiastodpowiadała: „Nie myślmy o sobie.Myślmy o przyszłości”. Pani Mariamiała wówczas rację. Były to swegorodzaju prorocze słowa. Dziś mamycodziennie msze św., a w niedzielęsą nawet trzy msze. W tym w językuukraińskim. Uroczysta msza – sumao godz. 12 – zawsze jest w językupolskim. W okresie od września doczerwca odprawiamy w języku angielskim,na mszę przychodzą przeważniestudenci z krajów Afryki i Azji.Przy dobrej pogodzie na mszę po angielskuprzychodzi około 50 osób.Podczas naszej rozmowyw kancelarii parafialnejzauważyłem afisze koncertóworganowych w kościelep.w. Chrystusa Króla.Ksiądz Kazimierz Halimurka nietylko podniósł prawie z ruiny kościół,pięknie go wyposażył, ale także sprowadziłorgany, które przyjechały z Holandii.Jest to ciekawa historia, godnauwagi. Trzeba powiedzieć, że jest tojedyny instrument w mieście i w całymwojewództwie. Żadnych innych organóww województwie stanisławowskimnie ma. W świątyni odbywają siękoncerty znanych organistów z Iwano-Frankiwska, Lwowa, Kijowa i z Polski.Proszę opowiedzieć odomu parafialnym w Stanisławowie.Na koncie ks. Kazimierza Halimurkijest też ogromny ParafialnyDom Polski. Tak brzmi nazwa domu.Kamień węgielny do tego domu pobłogosławiłpapież bł. Jan Paweł II.W holu jest pamiątkowa tabliczkaupamiętniająca poświęcenia kamieniawęgielnego. Dom ma parter i dwapiętra. W domu mieszkają kapłaniobsługujący parafię oraz siostry zakonne.Są to siostry urszulanki UniiRzymskiej. Nasz Parafialny DomPolski służy nam jako miejsce spotkańróżnych grup. Opłatkowe grupy,spotkania noworoczne, spotkaniaróżnych towarzystw polskich – czasemkorzystają z naszego domu.Odbywają się tu przyjęcia pierwszokomunijnedla dzieci, obchody św. Mikołaja,patriotyczne święta też częstoKs. Bazyli Pawełkoprzygotowywane są w naszym domu.Mamy ogromną bibliotekę, gabinetstomatologiczny, są trzy salki katechetyczne.Jest również gabinet lekarskii dużo pokoi gościnnych, którewłaściwie służą jako pokoje hotelowe.Nasz dom może przyjąć nawet autokarpielgrzymów. Możemy zabezpieczyćnoclegi i wyżywienie (obiadokolacjei śniadania). Dom musi jakoś sięutrzymać. To, co uzbieramy w ciąguletniego sezonu służy nam w okresiezimowym. Zapraszam serdeczniewszystkich, którzy chcieliby odwiedzićStanisławów i zatrzymać się wnaszym domu. Można dzwonić i rezerwowaćmiejsca dla pojedynczychosób, dla całej grupy – większej czymniejszej. Wszystkie detale możnadogadać telefonicznie. Chętnie przyjmiemywszystkich podróżników.Zaprasza Parafialny DomPolski w StanisławowieNaszym gościom oferujemy:noclegi (pokoje 2, 3, 4 – osobowez łazienkami), posiłki, sala konferencyjna,parking strzeżony.ul. Wowczyniecka 92tel.: 0038 0342 75 63 90tel. kom.: +38 050 43 00 51376007 Iwano-Frankiwsk, UkrainaZarządzanie miejscami dziedzictwa światowegoCerkiew Świętej Trójcy w Żółkwinid.plSabina Różyckadziedzictwa kulturowego i muzeówAndrij Dawydiuk. – W ciągu pierwszychdwóch dni przedstawicielePolski i Ukrainy spotykali się na posiedzeniachplenarnych, które odbywałysię w pałacu Potockich weLwowie. Odwiedzili również lwowskiezabytki.Wśród prelegentów byli znaninaukowcy z obu państw: WołodymyrGerycz, Mariusz Czuba, MykołaBełz, Anna Marek, Agnieszka Szpała,Lilia Onyszczenko, Andrzej Siwek.Zwiedzono również zabytki w Żółkwi– cerkiew Św. Trójcy i cerkiew we wsiw Potylicz. W Polsce odbyły się zajęciapraktyczne w zespole cerkiewnymw Radrużu, gdzie prezentowanoprzebieg prac konserwatorskich. Wostatnim dniu seminarium odwiedzonoZamość i zapoznano się z zarządzaniemzabytkami z listy UNESCOw tym mieście.– Mamy nadzieję, że dalszezarządzanie obiektami dziedzictwaświatowego UNESCO przyczynisię do prowadzenia badań nad zachowanymiobiektami. Pozwolą nautrzymanie, zachowanie poszczególnychobiektów na odpowiednimpoziomie. Badania takie staną sięteż okazją do popularyzacji drewnianejarchitektury sakralnej jako częścitego dziedzictwa – kontynuuje panDawydiuk. – Dzięki prowadzonymbadaniom rozszerzą się kontaktynaukowe i kulturalne, co pomożeUkrainie w wykonaniu podpisanychmiędzynarodowych umów ochronyzabytków.


Iwano-Frankiwsk – Opole:partnerstwo bibliotekWojewódzką Bibliotekę ze Stanisławowa łączy wieloletnia współpracaz Wojewódzką Biblioteką Publiczną im. Emanuela Smolki w Opolu. Podczaskolejnej wizyty do Opola ukraińscy bibliotekarze zapoznali się ze strukturąbiblioteki i omówili szereg zagadnień dotyczących pracy placówek.Ludmiła Babijdyrektor wojewódzkiejbiblioteki naukowejim. I. FrankiPracowników obu bibliotek – polskieji ukraińskiej – jednoczy poszukiwanienowych metod pracy z czytelnikiem,podanie czytelnikowi potrzebnejinformacji w możliwie najkrótszymczasie, promocja czytelnictwa. Tekwestie przedstawiane są jako najbardziejistotne we współpracy pomiędzyukraińską i polską biblioteką.Umowę o współpracy podpisano do2015 roku. Podstawowym jej celemjest wymiana pracowników, poznawanietradycji kulturowych, zwyczajównarodowych, zapoznawanie sięz prądami i tendencjami literackimi.Współpraca pozwoli na rozwój kontaktówz lokalnymi społecznościami.Planowane są szkolenia i wymianadoświadczeń.Podczas pobytu w Opolu gościedowiedzieli się, że na Ziemi Opolskiejmieszka dużo mieszkańców dawnegowojewództwa stanisławowskiego.W opolskiej bibliotece szczególnewrażenie na gościach sprawił wydziałstarodruków, który mieści sięna zamku w Rogowie Opolskim.Tu eksponowane są najcenniejszezbiory: starodruki, rękopisy, grafika,kartografia.W ramach wizyty odbyła się prezentacja„Współczesna biblioteka:tradycje i innowacje”, którą opolskimkolegom przedstawiła dyrektor iwano-frankiwskiejbiblioteki Ludmiła Babij.Gościem prezentacji była BarbaraList do redakcjiKamińska, wicemarszałek woj. opolskiegoi Janusz Wójcik, dyrektor wojewódzkiegodepartamentu ds. kultury,sportu i turystyki. Bibliotekarze zUkrainy zapoznali się z działalnościąpowiatowych bibliotek w Kluczborku,gminnej biblioteki w Ozimku i zbioramimediateki biblioteki publicznej zWrocławia.W czasie wizyty zapoznano sięz pracą metodyczną, naukową, informacyjnąi bibliograficzną, wykorzystaniemtechnik komputerowychi itp. Interesujące są też kontaktypomiędzy bibliotekarzami i wymianadoświadczeń i pomysłów usprawnieniadziałalności.Podczas wizyty delegacji z Przykarpacia,we wrocławskiej biblioteceotwarto wystawę „Kraj Prutu i Czeremoszu”.Przedstawiono tu publikacje,wyroby ludowe: hafty, rzeźbęw drewnie, pisanki, wyroby z sera.Otwarcie wystawy zaszczycili swąobecnością przedstawiciele władz,diaspory ukraińskiej, bibliotekarze,z którymi od lat współpracujemy. Wbibliotece im. Iwana Franki otwartonatomiast wystawę „Skarby ZiemiOpolskiej”, którą przywieźli koledzyz Opola. Mieszkańcy miasta mielimożliwość zapoznania się z historiąOpola, jego zabytkami, kulturąoraz architekturą regionu. Z wielkimzainteresowaniem w Opolu przyjętotwórczość Tarasa Prohaśki, HalinyPetrosaniak, Marii Wajno czy MariiTkacziwskiej. Tak więc tego rodzajuwspółpraca pozwala poznać ciekaweosiągnięcia i ważne postacie zPolski i Ukrainy.Za pośrednictwem <strong>Kurier</strong>a <strong>Galicyjski</strong>egopragniemy przekazaćnajserdeczniejsze podziękowaniaszanownym państwu Barbarze i KazimierzowiSzeligom i czcigodnemuks. prałatowi Piotrowi Szczupakowi,którzy po raz kolejny zorganizowaliwspaniałe wakacje dla dzieci i młodzieżyz Lwowskiej Rodziny Rodzin.Program wakacji był niezwykle nasycony,a raczej należało by napisać– jak zawsze nasycony, wypełnionyatrakcjami, wycieczkami i wydarzeniami,które dzieciom zapadły w serce.Zapewniono nam wyjazdy nabasen do Nowej Wsi, grillowanie, anade wszystko wycieczki do Kolbuszowejze zwiedzaniem skansenu,do Sandomierza, trzydniową podróżdo Częstochowy z odwiedzeniemsanktuarium na Jasnej Górze i przejazdemdo Tarnowskich Gór, gdziezwiedzano kopalnię srebra i sztolnie,poprzez Oświęcim i Wadowice zezwiedzaniem Muzeum Jana PawłaII, Inwałdu i Parku Jurajskiego, ParkuMiniatur, Dinolandii oraz KalwariiZebrzydowskiej i sanktuarium w tejmiejscowości. Nie zabrakło równieżzwiedzania Krakowa. Uczestnicykolonii poznali Łańcut i zwiedzili zamek,a w Leżajsku – bazylikę orazmuzeum. Byliśmy w Odrzykoniu,Rezerwacie Prządki, a w LeśnejWoli, w stadninie koni sprawdzaliswe zdolności jeździeckie i jeździlibryczką. Oczywiście zwiedziliśmyrównież i poznaliśmy Rzeszów.Zaczernie w tym roku zaprosiłomłodzież polskiego pochodzenia zNowosybirska, Lwowa i Krzemieńcana kolonie, były też dzieci z Zaczernia.W kolonii od 15 do 30 czerwca23www.kuriergalicyjski.com * kurier galicyjski * 16–29 sierpnia 2013 nr 15 (187)Z okazji 150 rocznicy urodzinIwana Franki w siedzibach obupartnerskich bibliotek odsłoniętotablice pamiątkowe. Upamiętnionoteż Stanisława Vincenza, autoraopowieści „Na wysokiej połoninie”(tetralogia jest dziełem o tradycjach,zwyczajach i przyrodzie Huculszczyzny).Co roku podczas dnimiast partnerskich w bibliotece im.I. Franki organizowane są ekspozycjeksiążkowe „Miasta partnerskie:Iwano-Frankiwsk – Opole”. Przedstawianesą najnowsze wydawnictwa,opracowania dotyczące obustolic wojewódzkich, zabytki i miejscapamięci, osiągnięcia gospodarcze,kulturalne, artystyczne.Współpraca wzbogaca równieżksięgozbiory obu bibliotek. Dziękiuzyskanym pozycjom czytelnicymają do swej dyspozycji prace naukowe,literaturę klasyczną i współczesną,wydawnictwa artystyczne,krajoznawcze. Ważnym elementemw zbiorach są własne wydawnictwabibliograficzne, materiały z konferencjinaukowych, informatory, materiałymetodyczne i informacyjne.Za owocną współpracę, rozwójrelacji partnerskich pomiędzy obiemaplacówkami dyrektor BibliotekiWojewódzkiej w Opolu został nagrodzonyodznaczeniem „Za zasługidla Przykarpacia”.Wymiana i spotkania dają impulsdo dalszej współpracy. Są onedobrym przykładem polsko-ukraińskiejwspółpracy w duchu integracjieuropejskiej.KGDzieci ze Lwowa na wakacjach w Polscebrały udział dzieci z Domu Dzieckaim. św. Mikołaja z Nowosybirska(Rosja) z opiekunem siostrą BarbarąRybus. Dzieci przyleciały samolotemz Nowosybirska przez Moskwędo Krakowa, skąd autokarem dotarłydo naszego Zaczernia. Dziecize Lwowa – wytypowane przezliderów polskiego stowarzyszeniaRodzina Rodzin Lwowa Halinę orazWłodzimierza Wencaków – przebywałyz opiekunem Zofią Wróbel.JADWIGAKUPISZEWSKAZ wykształcenia mgr biologii –cytolog. Rodowita Rzeszowianka. Zzamiłowania malarka, poetka, animatorkakultury.W wydanych tomikach: Wieniecdożynkowy, Jestem Rzeką / współautorstwo/,Moja Bernardyńska, Wpoświcie wieżowców, KarnawałowyOlimp, Makagigi, Komputerowe sny/bajka/ – pisze o swoim mieście,powraca wspomnieniami do okresumłodości, do lat szkolnych.Tomik „Zostawić dzień” jestpierwszym zbiorem liryki, która dotykauczuć nie obcych każdemuczłowiekowi miłości, tęsknoty, samotności,a także refleksji o sensieistnienia.Gdy łzy opadną/ Świt wstaniejasny.../...Każde wydarzenie/ Uczymocniej kochać... – pisze poetka.Sens życiaKażde wydarzeniema ukryty senskomponuje życiejak poeta strofyW cierpienie wnosiiskierkę nadzieiSpojrzeniem w głąbsercaodnajduje przyjaźńktóra zagubionabłąka się wśródcieniKażde wydarzenieuczy mocniej kochaćwybacza potknięciana krawędzi losuGdy mocniej zabolizadaje pytaniao sensie istnieniai mocy przetrwaniaNatomiast dzieci z Krzemieńca naUkrainie, reprezentujące dziecięcyzespół muzyczny „Lubystoczek”,gościły z opiekunem i jednocześniekierownikiem Olgą Gawryluk. Dzieciz Zaczernia wypoczywały pod czujnymokiem siostry Julietty. Łączniew turnusie kolonijnym brało udział35 polskich dzieci zza wschodniejgranicy i 15 z Zaczernia.Takie przedsięwzięcie mogłodojść do skutku już po raz dziesiątyDzień się budziBlask wschodzącegosłońcaprzedziera się przez szarośćporankaWstaje dzieńJeszcze jeden dzieńChłód porannej rosykroplami napełnikielichy kwiatówugasi pragnieniepo ciemnej nocyBrzęczenie muszekśpiew szarego ptakapodniesie kłosy zbożai łodygi traw nasycichlebem życiabudzący się światZ srebrzystych migotańi kolorów tęczynamaluję pejzażwiersz wyzłoci łąkaW melodii wieczoruzaśpiewa jesień złotadzięki zaangażowaniu wielu osób:Marka Grochulskiego (Gromar Wrocław),ks. prałata Piotra Szczupaka,proboszcza parafii w Zaczerniu,Barbary i Kazimierza Szeligów, działającychprężnie w zespole parafialnymCaritas w Zaczerniu, KrzysztofaSzeligi ze Stowarzyszenia AGAPEw Zaczerniu, Joanny i BartoszaSzeligów (Konsulat Generalny RPw Irkucku) oraz pomocy stowarzyszeńpolskich działającym naWschodzie. Przez te wszystkie lataw Zaczerniu gościły dzieci m.in. zKijowa, Mościsk, Mołdawii (Bielec),Kazachstanu (Ałma-Ata, Taugar,Taraz) oraz osoby dorosłe z Mołdawii,Lwowa, Żydaczowa, Mościski Sławuty.Dzieci do Lwowa wróciły wypoczęte,opalone, pełne niezapomnianychwrażeń, a co najważniejsze– przepełnione wdzięcznością dlatych wszystkich, kto podzielił się znimi swoim sercem. Stokrotne im„Bóg zapłać”.W imieniu grupy dzieciLwowskiej Rodziny RodzinZofia Wróbel


2416–29 sierpnia 2013 nr 15 (187) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.comRok 1920Pod ZamościemNa przełomie lipca i sierpnia 1920 roku sukcesy Armii Czerwonej bezpośrednio zagroziły istnieniu odrodzonegopaństwa polskiego. Bolszewiccy sztabowcy spodziewali się, że już 12 sierpnia wojska MichaiłaTuchaczewskiego zdobędą Warszawę. Ich nadzieje podzielali podążający za frontem członkowie PolskiegoRewolucyjnego Komitetu. Członkowie komitetu, w tym Julian Marchlewski, Feliks Dzierżyński, Józef Unszlichti Feliks Kon oczekiwali, że w zdobytej Warszawie proklamują, za zgodą Kremla, polską SocjalistycznąRepublikę Rad.Marcin RomerNa Donu i w Zamostie /Tlejut biełyjekosti, / Nad kostiami szumiat wietierki./Pomniat psy-atamany,/ Pomniatpolskije pany, /Konarmiejskije nasziklinki.Nad Donem i w Zamościu/ Tlejąbiałe kości/A nad kośćmi szumisobie wiatr./ Pamiętają psy –atamany/ pamiętają polskie pany/klingi szabel naszej konarmii(pieśń oddziałów Armii Konnej Budionnego– odtwarzana w ZwiązkuSowieckim, przy różnych okazjach,praktycznie do końca jego istnienia)Postępy Armii Czerwonej z zapartymtchem śledzili w Moskwieuczestnicy II kongresu Kominternu.Codziennie gromadzili się przedspecjalnie wywieszoną mapą. W codziennychkomentarzach przepowiadanorychły koniec „najniegodniejszejkreatury międzynarodowego kapitalizmu”– Polski. Prowadzący spotkaniaz delegatami Grigorij Zinowiewobiecywał, że III kongres zostaniezwołany w Berlinie, kolejny w Paryżu,potem w Londynie itd.W kierunku Lwowa ciągnęła I ArmiaKonna pod dowództwem SiemionaBudionnego. Kapitan Crawford,amerykański lotnik – ochotnik, po lociezwiadowczym nad oddziałami Budionnegonapisał w swoim raporcie:„Zdawało mi się, że na całym świecienie ma tyle kawalerii, ile tam jej było”.Pojawienie się oddziałów ArmiiKonnej poprzedzała trwożna wieśćo jeźdźcach, rąbiących szablami,kłujących pikami i rozstrzeliwującychprzeciwników, podrzynającychgardła rannym lub schwytanym jeńcom.Rzeczywistość czasami byłabardziej przerażająca od opowieści– pisał w swojej książce „GalicjaWschodnia 1920” prof. Michał Klimecki.Nie brakowało w opowiadaniachdrastycznych epizodów, w których pojawiałysię walczące w l Armii Konnejkobiety. One to wyróżniały się wielkąodwagą w boju oraz okrucieństwemwobec ludności miasteczek i wsi, wktórych stanęły na krótki nawet odpoczynek.Cieszyły się one swoistąsławą także wśród swoich towarzyszybroni. „O kobietach w Konarmiimożna napisać tomy. Szwadrony idądo boju, kurz, huk, obnażone szable,niesamowite bluzgi – zapisał w swymdzienniku czerwony komisarz IzaakBabel – a one z podkasanymi spódnicamigalopują na samym przedzie,zakurzone, piersiaste, wszystkie kurwy,ale towarzyszki, a kurwy dlatego,że towarzyszki, to najważniejsze,służą wszystkim, czym tylko mogą,phw.org.plBitwa pod Komarowem, mal. Jerzy Kossakbohaterki, zarazem w pogardzie,poją konie, taszczą siano, naprawiająuprząż, okradają kościoły i miejscowąludność”.Jazda Budionnego nieustannymiatakami spychała na zachód polskichżołnierzy i ich ukraińskich sojuszników.Początek wojnyWalki z bolszewikami rozpoczęłysię jeszcze w początkach 1919 r.W styczniu maszerujące na Zachódjednostki Armii Czerwonej pokonałypolskie oddziały i po trzydniowymboju zmusiły je do opuszczenia Wilna.Jednocześnie dowództwo armiibolszewickiej nakazało rozpoczęcierealizacji planu „operacja Wisła”,którego celem miało być wsparciekomunistycznej rewolucji w Niemczech.W kwietniu 1919 r. wojska polskieponownie jednak odzyskały Lidę,Nowogródek, Baranowicze i Wilno.W ciągu roku 1919 r kilkakrotniepodejmowano próby rozmów pomiędzyPolską a Rosją Sowiecką.Bolszewicy okazywali wolę porozumienia,a nawet znacznych ustępstw,jednak tylko tak długo, jak długo samiczuli się zagrożeni. Po pokonaniubiałej armii Denikina i odbiciu z jegorąk Kijowa, bolszewicy natychmiastzerwali rokowania z Polską. Błyskawiczniekoncentrowano wojskasowieckie. Od stycznia do kwietnia1920 r. ich liczebność na FroncieZachodnim zwiększyła się pięciokrotnie.Ostateczne starcie stawało sięnieuniknionym.Wyprawa kijowskaPiłsudski, wiedząc o przygotowywanymprzez Rosję Sowiecką atakuna Polskę, postanowił uprzedzić bolszewickienatarcie planowane, wedługdoniesień polskiego wywiadu,na lipiec 1920 r.22 kwietnia 1920 podpisana zostałaprzez Józefa Piłsudskiego i atamanaSymona Petlurę, szefa ukraińskiegopaństwa, tak zwana umowawarszawska. Gwarantowała wspólnewystąpienie zbrojne przeciwko bolszewikomoraz uznanie przez Polskęniepodległości Ukraińskiej RepublikiLudowej na terenach położonych nawschód od linii rzeki Zbrucz. Było tozgodne z koncepcją Piłsudskiego,którego celem politycznym było stworzeniefederacji państw narodowychtzw. Międzymorza – od Estonii poUkrainę. Miało to w efekcie zapobiecekspansji terytorialnej Rosji w kierunkuzachodnim.Uprzedzając bolszewickie uderzenie,25 kwietnia 1920 Piłsudskirozpoczął ofensywę. Już następnegodnia wojska polskie zajęły Żytomierz,a w ciągu kilku następnychopanowały Berdyczów i węzeł kolejowyKoziatyn. Na południu polskieoddziały opanowały Winnicę, Bari Żmerynkę. Na północy zdobyłyCzarnobyl i zbliżyły się do Dniepruw rejonie ujścia Prypeci. Armia polskabez większych przeszkód dotarłado Kijowa i 7 maja zajęła miastowspólnie z oddziałami ukraińskimi– 6 Dywizją Strzelców Siczowychpod dowództwem pułkownika MarkaBezruczki. Zaraz po zdobyciu Kijowaprzeniósł się tam sojuszniczyrząd Ukraińskiej Republiki Ludowej.Sukcesy polskie okazały się jednaknietrwałe. Główne siły bolszewickienie zostały rozbite, a rząd atamanaPetlury nie zdołał porwać swych rodakówi przekonać ich do udzieleniamu masowego poparcia.Bolszewicy dysponowali corazwiększą przewagą liczebną i postanowiliją konsekwentnie wykorzystać.OdwrótJeszcze 10 marca 1920 r. naodprawie w Smoleńsku dowództwoArmii Czerwonej podjęło decyzję oprzerzuceniu z Kaukazu na front polskiI Armii Konnej pod dowództwemSiemiona Budionnego. Po rozbiciupo drodze części wojsk NestoraMachno w Hulajpolu, Armia Konnarozpoczęła przeprawę przez Dniepri 27 maja, po koncentracji pod Humaniem,jej oddziały rozpoczęły atak napozycje polskie. Po kilku nieudanychnatarciach Budionny znalazł lukę wugrupowaniu wojska polskiego i 5czerwca 1920 r. przełamał polskąobronę rozpoczynając działania natyłach wojska polskiego. 7 czerwcajedna z jego dywizji zajęła Żytomierz,wycinając do nogi polski garnizon,druga opanowała Berdyczów, palącm.in. doszczętnie szpital z sześciusetrannymi i siostrami CzerwonegoKrzyża. 10 czerwca zagon Budionnegozajął już Równe. Działania zaczepnezostały podjęte przez ArmięCzerwoną na całym froncie.Tak jak na początku Polacy i Ukraińcyrazem posuwali się w stronęKijowa, tak teraz wspólnie się cofali.Cały czas w zagrożeniu rosyjskimokrążeniem. 6. Dywizja Strzelców Siczowychdowodzona przez płk. MarkaBezruczkę opuściła zagrożonyodcięciem Kijów razem z polskimioddziałami 3. Armii, ruszając na północnyzachód, w kierunku na Sarnyi Kowel. W końcu lipca żołnierzeBezruczki uczestniczyli w ciężkichbojach, ponosząc w walkach ciężkiestraty w ludziach i sprzęcie. Wpołowie sierpnia ukraińska dywizjaliczyła zaledwie 300 ludzi zdolnychdo walki. Pozostali byli ranni lubchorzy. Polskie dowództwo odwołałoją z frontu, kierując na odpoczynekw rejon Zamościa. Przybyła tam19 sierpnia 1920 r.Pod ZamościemGdy wykrwawiona 6. DywizjaStrzelców Siczowych dotarła doZamościa, pod Warszawą trwałyciężkie walki. Bitwę Warszawską,której integralną częścią było decydująceprzeciwnatarcie polskie znadWieprza nazwano później „Cudemnad Wisłą” i „18. decydującą bitwą wdziejach świata”.20 sierpnia 1920 Siemion Budionny,dowódca bolszewickiej I ArmiiKonnej, operującej pod Lwowem, postanowiłwreszcie zrealizować dawnojuż otrzymany rozkaz naczelnegodowódcy Armii Czerwonej SiergiejaKamieniewa o przyjściu z pomocąTuchaczewskiemu pod Warsza-


25www.kuriergalicyjski.com * kurier galicyjski * 16–29 sierpnia 2013 nr 15 (187)wą i wyjściu na tyły wojsk polskich,skoncentrowanych do uderzeniaznad Wieprza. Droga Konarmii, jaknazywali ją bolszewicy, wiodła przezZamość. Manewr był jednak spóźniony.Tuchaczewski cofał się już nacałym froncie, co pozwoliło polskiemudowództwu odblokować oddziały stojącedotychczas w odwodach obronyWarszawy. Teraz można ich było użyćprzeciwko Konarmii. Dowództwo nadnimi objął generał Władysław Sikorski.Obronę Zamościa powierzonopułkownikowi Bezruczce i jego 6 DywizjiStrzelców Siczowych. Dowództwopolskie w ostatniej dosłowniechwili wzmocniło obronę Zamościa31 pułkiem Strzelców Kaniowskichpod dowództwem kapitana MikołajaBołtucia. Strzelcy Kaniowscy przybylido Zamościa naprawdę w ostatniejchwili. Podczas, gdy wyładowywalisię z pociągu na stacji w Zamościu,pierwsze pododdziały bolszewickichzwiadowców próbowały penetrowaćdojścia do miasta, a jeden z tychpododdziałów zaczął już nawet grabićzamojską kolegiatę.Kim był płk.Marko BezruczkoGenerał Marko Bezruczko urodziłsię 31 października 1883 roku we wsiWielki Tokmak na Zaporożu. UkończyłCzugujewską Oficerską SzkołęPiechoty, a następnie MikołajewskąAkademię Sztabu Generalnego wPetersburgu. W czasie pierwszejwojny światowej walczył z Niemcamidowodząc sztabem dywizji piechoty.Na Ukrainę wrócił w roku 1918, kiedynastąpiło kompletne rozsypanie sięarmii rosyjskiej. Był już wtedy podpułkownikiem.Został przyjęty przezPawła Skoropadskiego do tworzącejsię armii ukraińskiej, gdzie potrzebowanooficerów sztabowych, dlategowięc natychmiast objął stanowiskozastępcy szefa Sztabu Generalnego.Podczas zamachu stanu, którymiał obalić hetmana Skoropadskiego,Bezruczko opowiedział się postronie zwolenników Dyrektoriatu.Po ucieczce Skoropadskiego zostałmianowany dowódcą wydziału operacyjnegoSztabu Armii UkraińskiejRepubliki Ludowej.Mocą rozkazu z 8 lutego 1920pułkownik dyplomowany Marko Bezruczkozostał dowódcą 6 DywizjiStrzelców Siczowych. Dywizja trafiłana front 2 maja 1920. Jako jedynyduży oddział ukraiński nie podlegałaphw.org.plbezpośrednio dowództwu ukraińskiemu,a weszła w skład 3. armii polskiejEdwarda Rydza – Śmigłego.obrona zamościai bitwa pod KomarowemOdstąpienie Budionnego od oblężeniaLwowa zwolniło wojska generałaStanisława Hallera, czyli 13Dywizję Piechoty i 1 Dywizję Jazdypułkownika Juliusza Rómmla, do tejpory zajęte obroną miasta. WojskaHallera forsownym marszem udałysię więc za odchodzącą pod ZamośćKonarmią. Budionnego można byłoteraz dopaść z dwóch stron. Od północypostępował przeciwko KonarmiiSikorski, a z południa nadchodziłHaller. Teraz trzeba było spowodować,żeby bardzo ruchliwy Budionnygdzieś nie uciekł. Postanowionozaatakować go, gdy będzie oblegałZamość.Ataki Konarmii na Zamość trwałynieprzerwanie przez trzy doby.Obrońcy miasta stanęli jednak na wysokościzadania. 31 sierpnia pod Zamośćpodeszły, ścigające Konarmięaż od Lwowa, oddziały generała Hallerai otoczyły zajętego oblężeniemBudionnego. Doszło do słynnej bitwypod Komarowem i spektakularnegopobicia bolszewickiej kawalerii. Konarmiadostawszy kopniaka od Hallerapróbowała przebić się w kierunkuHrubieszowa, ale tam czekali już nanią polscy piechurzy i legioniści. Dostawszynastępnego kopa, Konarmiajuż nigdy nie odzyskała swej siły.Obrońcy Zamościa, walcząc wokrążeniu w dniach 29-31 VIII, nie tylkoskupili na sobie całość sił ofensywyBudionnego. Pozwolili w ten sposóbwojskom polskim skoncentrować sięi ruszyć do kontrnatarcia. Dowodzeniepułkownika Bezruczki podczasobrony Zamościa zostało wysokoocenione przez dowództwo polskiei misje alianckie. Podobnie wysokąocenę otrzymał kapitan MikołajBołtuć. Obydwaj oficerowie mieli zesobą dobry kontakt. Obaj ukończylirenomowane rosyjskie uczelnie wojskowe.Zrządzeniem Opatrzności,do obrony Zamościa stanęło dwóchzawodowców i każdy z nich od razuwiedział, co ma czynić.EpilogWrześniowa polska kontrofensywai tzw bitwa niemeńska znowuodepchnęła bolszewików daleko nawschód. Marko Bezruczko był jużwtedy generałem chorążym.8 października 1920 Polska podpisałaz bolszewikami zawieszeniebroni, którego URL nie chciała uznać.Armia ukraińska utworzyła wtedyugrupowanie, składające się z trzechośrodków oporu. Centralnym ośrodkiemdowodził generał Bezruczko.Nierówna walka trwała jedenaściedni, po których wojska ukraińskiezostały zmuszone do wycofania sięna terytorium Polski. Żołnierze ukraińscyzostali internowani w obozach– w Aleksandrowie Kujawskim a potemw Szczypiornie. Komendantemobozu został generał Bezruczko. Odwiosny 1921 obóz powoli pustoszał,w miarę jak osadzeni w nim znajdowalisobie pracę, lub żenili się pozaobozem. W trakcie pobytu w obozie,generał zajmował się spisywaniemswoich wspomnień.Józef Piłsudski, pomimo wygranejwojny z bolszewicką Rosją, przegrywałwłaśnie rozgrywkę o władzęze swoimi przeciwnikami politycznymi.Znaczył w Polsce coraz mnieji jedyne, co mógł zrobić dla swoichukraińskich sojuszników, to uroczyścieprzeprosić za postępowaniewładz polskich. Do owych przeprosindoszło 15 maja 1921 roku w oboziedla internowanych w Szczypiornie.Przeprosiny zostały przez obecnychtam oficerów ukraińskich przyjętebardzo dobrze i ze zrozumieniem, agenerał Bezruczko określił je nawet,jako rycerskie.W roku 1924 generał Bezruczkoprzeniósł się do Warszawy. Przezpewien czas piastował stanowiskoministra i wiceministra spraw wojskowychw emigracyjnym rządzieUkraińskiej Republiki Ludowej. Stałteż na czele Ukraińskiego WojskowegoTowarzystwa Historycznego,wydającego opracowania historycznedotyczące minionej wojny i publikacjew czasopismach historycznych.Generał Bezruczko zmarł wWarszawie 10 lutego 1944 roku. Zostałpochowany na cmentarzu prawosławnymna warszawskiej Woli.Dziś na zamojskim Arsenalewisi tablica, która obwieszcza wjęzyku polskim i ukraińskim: „W hołdzieobrońcom Zamościa przed bolszewickąnawałą 28-31 VIII 1920 r.Żołnierzom 6 Dywizji Strzelców ArmiiUkraińskiej Republiki Ludowejpłk. Marka Bezruczki oraz żołnierzompolskim 31 Pułku StrzelcówKaniowskich kpt. Mikołaja Bołtuciai innych jednostek Wojska Polskiego”.Artykuł ukazał się w Polscew sierpniowym wydaniu kwartalnika„Nowe Państwo”.Wykorzystano opracowaniaprof. Michała Klimeckiegoi Szymona KazimierskiegoList do redakcjiSpotkanie integracyjne seniorówKolejne, siódme spotkanie integracyjnePolskich UniwersytetówTrzeciego Wieku w Olsztynie odbyłosię w dniach 30 czerwca – 5lipca. Do Olsztyna wyjechała tymrazem dwunastoosobowa grupalwowiaków. W spotkaniu wzięłoudział 118 osób z Ukrainy, Łotwy,Litwy, Białorusi, Mołdawii i Polski.Organizatorzy urozmaicili spotkanieciekawymi imprezami. Udanympomysłem był koncert wirtuozagry na gitarze Pawła Kuchty zGrodna. Dla miłośników opery wielkąatrakcją była retransmisja opery„Burza” według Szekspira. ArtyściMetropolitan Opera popisowo wykonaliswoje partie i wspaniale zagrali,a dekoracje i efekty były nanajwyższym poziomie.Prawdziwym przeżyciem stałasię wycieczka do Torunia. Jedno znajpiękniejszych polskich miast,pełne dobrze zachowanych pamiąteksprawiło na nas ogromnewrażenie. Legendy i fakty podaneprzez przewodników jeszczebardziej podkreśliły urok tegozakątka. To właśnie tu urodziłsię najbardziej znany Polak naświecie Mikołaj Kopernik. Wizytastała się wspaniałą lekcją historii.Były również słynne toruńskiepierniki.Zwiedziliśmy również Ciechocinek,dobrze znane uzdrowiskooblegane przez kuracjuszy.Na zakończenie pobytu odbyłosię uroczyste spotkanie organizatorówi współorganizatorów imprezyoraz zaproszonych gości w uroczejmiejscowości wypoczynkowejza miastem. Kilka dni spędzonychrazem zawiązały nowe więzy, zaco wszystkim gospodarzom serdeczniedziękujemy.JERzY KoMoRoWSKitekstMaRiaN FRUŻYŃSKizdjęcie


2616–29 sierpnia 2013 nr 15 (187) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.comŚciśle tajnePrawda odkryta po 55 latachKrótko po północy 19 listopada 1952 roku spokojnie śpiących mieszkańców Bydgoszczyobudził potężny wybuch. Z okien wypadały szyby, w kredensach tłukły się serwisy,spadały obrazy ze ścian. Prawdę, co się wtedy stało, dowiedzieli się dopiero po… 55latach.KRzYSzToF SzYMaŃSKiopracowanieFabryka Chemiczna nr 9 w Łęgnowiepod Bydgoszczy była tajnymzakładem zbrojeniowym. Pierwsząfabrykę materiałów wybuchowychw Bydgoszczy wybudowali Niemcy.Jesienią 1939 r. rozpoczęto prace na23 km kw. Do budowy DAG-FabrikBromberg okupanci spędzili ponad40 tys. ludzi. Zakład funkcjonowałcałą okupację i produkowano tamm.in. mieszaninę wybuchową, którejskładnikiem był trotyl.Po wyzwoleniu sowieci wyszabrowalifabrykę prawie do cna. Jednakprzygotowania do III wojny światowejutrzymały ją przy życiu. Polskie władzeodbudowały zakład, główną produkcjąktórego były heksogen, pentryti trotyl. Tego ostatniego produkowanonajwięcej. Zapotrzebowanie było takogromne, że w listopadzie 1952 rokuuruchomiono drugą linię. Nazwano ją– obiekt 2000. Linia składała się sięz kilku budynków otoczonych wysokimiziemnymi wałami. Końcowy etapprodukcji znajdował się w budynkunr 186. Działały tam trzy reaktory. Wkażdym z nich sześć ton mieszaninykwasów i wstępnie znitrowanego toluenu,niemal gotowy płynny trotyl. Byłto etap, na którym materiał był szczególniewrażliwy oraz niebezpieczny.Nocna zmiana w tym obiekcieprzypadła dwudziestodwuletniemuWładysławowi Walichniewiczowi, którypracował na stanowisku uczniaaparatowego. Zaraz po północy poszedłdo kolegi, który miał zegarek,by zapytać o godzinę. – Nie zdążyłemjednak dojść, ponieważ w tymmomencie na bazie drugiej z nitratoraB została odrzucona aluminiowa pokrywawłazu i z otworu tego wybuchłsłup ognia o kolorze czerwono-białawym.Trwało to może jakieś 10 sekund,a później ogień zgasł. I wtedydopiero uprzytomniłem sobie niebezpieczeństwoi pobiegłem na dwór –opowiadał kilkanaście godzin późniejfunkcjonariuszom UB. Odbiegł kilkadziesiątmetrów i zatrzymał się wgrupie innych pracowników. Z trwogąobserwowali buchającą się corazwiększą jasność z budynku 186.Cztery minuty później nowoczesnywóz strażacki Bedford podjechałdo wału otaczającego budynek 186.Było jasne, co się dzieje – płonącygaz wypełnił cały budynek. Gdy strażacywyskoczyli z wozu, nastąpiłaeksplozja. Trzech z nich, wysiadającychod strony budynku, zginęło natychmiast.Pięciu zasłoniętych przezwóz, było w stanie krytycznym, aleprzeżyli. Potężną fala uderzeniowazmiotła wszystko, co znalazło się najej drodze. Natychmiast w okolicy zrobiłosię ciemno. Stanęły pozbawioneprądu urządzenia w reszcie zakładu,zgasły światła w okolicznych domachosiedla,w których mieszkała większośćpracowników fabryki.Krajobraz jak po bombardowaniuKrajobraz jak po bombardowaniu– Do fabryki wpuszczono nasdopiero po trzech dniach – opowiadaZbigniew Gruszka, który całe życieprzepracował w Łęgnowie, a obecnieamatorsko bada kulisy wypadku.– Poszliśmy na miejsce wybuchu.W miejscu czterokondygnacyjnegobudynku nr186 ziała dziura w ziemi.Wał ziemny, który go otaczał, zniknął.Spora część budynków zmieniła sięw pozbawione ścian szkielety. Kawałkibetonu z prętami zbrojeniowymileżały porozrzucane w promieniukilkuset metrów. Lecąc, pościnałydrzewa. Został tylko las kikutów. Niemogliśmy w to uwierzyć. Każdy wiedział,że produkujemy materiał wybuchowy,ale nie mieliśmy pojęcia, jakąma siłę – wspominał Gruszka.Eksplozja była tak potężna, żena osiedlu Kapuściska, oddalonymo cztery kilometry, powypadały zokien szyby, pospadały ze ścianobrazy, poprzewracały się meble.Łącznie straty wyceniono na 23 mlnzł. Ludzie nie mieli pojęcia, co sięstało. Obawiali się zadawać pytania,a prasa milczała. W prasie, poza oficjalnyminekrologami części zmarłych,nie było na ten temat żadnychinformacji. Akta zdarzenia utajniono,a pracownikom zakładów zabronionoo tym rozmawiać. Eksplozja zaczęławięc obrastać legendą wśródmieszkańców Bydgoszczy.Co było przyczyną?W kilka godzin po eksplozjirozpoczęto przesłuchania świadkówprzez oficerów Urzędu BezpieczeństwaPublicznego. Szukanodowodów na potwierdzających, żebył to akt sabotażu. Przed kilku latyw fabryce znaleziono już „sabotażystów”w postaci kadry kierowniczej.Na karę śmierci na pokazowymprocesie skazano dyrektora zakładuEugeniusza Smolińskiego. W 1949roku wyrok wykonano. Hipotezę dywersjimogły potwierdzać zeznanianiektórych świadków – ktoś dwa dniprzed wybuchem widział na ścianiew budynku księgowości wyrytynapis „2000 obiekt wyleci w powietrze”.Ktoś inny mówił, że to pewniesamolot zrzucił bombę.Szybko jednak zarzucono takąlinię śledztwa. Stwierdzenia biegłychoraz analiza dokumentów z WytwórniChemicznej nr 9 w Łęgnowie wyraźniewskazywały na inne przyczyny eksplozji.Okazało się, że tak naprawdęzbudowana kilka miesięcy wcześniejdruga linia produkcyjna trotylu miałatyle usterek, że nie powinna działać.Nie usunięto wszystkich, nie dysponowanowykwalifikowaną kadrą, a nawetodpowiednią dokumentacją techniczną,a także instrukcjami działania.Nowa linia była niesprawna. Pracownicywciąż zgłaszali usterkę wjednym z reaktorów. Coś w nim stalestukało. Kilka razy go opróżniano,sprawdzano mieszadło i wężownicechłodzące masę, z której powstawałtrotyl. Wszystko jednak było sprawne.W końcu inżynierowie uznali, że jestto niegroźne i można kontynuowaćjego eksploatację. Reaktor jednakmiał jeszcze jedną wadę – podczasjego pracy wytwarzały się ogromneilości gazów. Czasami doprowadzałoto do samozapłonu. Kilkumetrowypióropusz ognia strzelał wtedy w górę,zrywając ciężkie stalowe pokrywy. Naszczęście płomień każdorazowo wygasałsam. Kończyło się na strachu.Na dwa tygodnie przed eksplozjąw budynku nr 186 dokonanoprzeglądu systemu chłodzenia reaktorów.Stwierdzono przy tym, że w 6na 16 rurach chłodnicy przedostajesię woda. Uszkodzone rurki wymontowano,ale w ich miejsce niezainstalowano nowych… nie było wmagazynach zapasowych.Wielkie Bum!Parę minut po godz. 24 aparatowiusłyszeli znów stukanie w reaktorzeB. Dwa pozostałe pracowały bez zarzutu.Chwilę później pokrywy reaktorówpoderwały się, a niebieskawy płomieńwystrzelił w górę. Jeden z przerażonychrobotników automatyczniezatrzymał mieszadło. Miał nadzieję,że to zdusi płomień – rzeczywiścieogień zgasł. Moment wydawało się,że skończy się na strachu, jak zwykle.Ale w zatrzymanym nitratorze zaczęłagwałtownie wzrastać temperatura.Po kilku chwilach ciekły trotyl zapaliłsię ponownie. Tym razem ogień byłwiększy. Ludzie rzucili się do ucieczki.Ktoś zdążył nacisnąć dzwonek powiadamiającystraż pożarną.Jak ustalono później, w reaktorachw momencie eksplozji znajdowałosię ponad 85 ton materiałówwybuchowych: 41,8 tony gotowegotrotylu (TNT), 19,3 tony di-nitro-toluenu(DNT) oraz 24 tony niedonitrowanegotrotylu (3/4 TNT). Po budynkunr 186 pozostał lej o wymiarach60 na 80 m i głębokości sześciumetrów. Wypełnił się szybko wodąwypływającą z instalacji służącej dochłodzenia. Uszkodzonych zostałokilkadziesiąt budynków na tereniezakładu. Strażacy i funkcjonariuszeUB odnaleźli 15 ciał, z którychdwóch nie dało się zidentyfikować.– Wątpię, aby była to pełna listatych, którzy zginęli – mówi ZbigniewGruszka. – W fabryce pracowałosporo osób, które nie miały rodzin.O nie nikt się nie upominał. Władzombyło na rękę, aby nie wyjaśnićtego do końca. Poszukiwania ofiarprowadził Urząd Bezpieczeństwa.Listę z nazwiskami utajniono. Nanocnej zmianie przy trinitracji na IIlinii pracowały 42 osoby, z czegotylko 16 zostało wcześniej przeszkolonychi poddanych egzaminowi.Pozostali zostali skierowani dopracy bez uprzedniego przeszkolenia.Kierownikiem zmiany był 22-latek bez żadnego wykształceniatechnicznego. Obowiązki starszegoaparatowego pełnił człowiek, któryukończył jedynie 4 klasy szkołypodstawowej. O rok dłużej w szkoleuczył się aparatowy, który mającwówczas 29 lat zajmował się szkoleniemmłodszych kolegów. Drugimaparatowym był 30-latek, który zanimzajął się produkcją trotylu, pracował…jako piekarz w ToruńskiejFabryce Pierników.Nie obyło się bez winnychKilka miesięcy później na terenieWytwórni Chemicznej nr 9 odbył siępokazowy proces. Prowadzony byłprzez Sąd Wojskowy. Publicznośćstanowili wybrani i wyznaczeni członkowiepartii. Oskarżeni zostali mistrzzmianowy, kierownik personalny,naczelny inżynier i dyrektor zakładu.Dołączono do nich naczelnego inżynierai dyrektora naczelnego zjednoczeniaz Warszawy. – Początkowopróbowano udowodnić, że był to sabotaż,ale się nie udało – wspominaGruszka. – Nikomu nie zależało naustaleniu przyczyn. Powołani biegliopowiadali o innych wypadkach wprzedwojennych fabrykach gdzieśw Saksonii. Rozprawa zakończyłasię już po trzech dniach. Biegliostatecznie wskazali na problem zrurkami chłodzenia, jako najbardziejprawdopodobną przyczynę eksplozji.Według nich mogło dojść do przeciekuwody do nitratora. Sąd podtrzymałto zdanie, zaznaczył jednak, że przyczynąmogło być także dostanie siędo aparatu obcego ciała (np. jakiegośurwanego elementu), nie można równieżwykluczyć, „że wybuch był dziełemdywersji” – czytamy w wyroku.Wydano wyroki od 9 do 18 miesięcypozbawienia wolności. Tyle, żedo więzienia trafili jedynie mistrz orazkierownik personalny. Reszta odbywałakarę w areszcie domowym.Prawda jednak wypłynęłaDopiero w latach 70. o wypadkuna fabryce wspomniało Radio WolnaEuropa. Nie znano jednak żadnychszczegółów, bo sprawa była wciążtajna. Zbigniew Gruszka przez lataszukał dokumentów związanychz katastrofą. Udało mu się zebraćwspomnienia uczestników tamtychwydarzeń. Dopiero po sierpniu 1981roku o sprawie można było publiczniemówić. Przy placu, na którymzbierała się załoga Zakładów Chemicznych,postawiono krzyż oraztablicę z nazwiskami osób, którezginęły w tej eksplozji. Dopiero w2005 roku Marian Szczudło, ostatniżyjący strażak zakładu, ciężkoranny podczas wybuchu, otrzymałSrebrny Krzyż Zasługi. W ostatnichlatach okazało się, że w bydgoskimoddziale Instytutu Pamięci Narodowejjest kilkaset stron dokumentówi kilkanaście fotografii. Na ich podstawieGruszka wydał książkę „Sabotażlub awaria”.– Miałem wtedy kilka spotkań zmieszkańcami Bydgoszczy, przyszłookoło siedemdziesięciu ludzi, którzypamiętali to wydarzenie – wspominaZbigniew Gruszka. – Przez 55 latczekali, aby ktoś im wyjaśnił, co sięwtedy stało w Wytwórni Chemicznejw Łęgnowie.


27www.kuriergalicyjski.com * kurier galicyjski * 16–29 sierpnia 2013 nr 15 (187)„Księstwo Bałaku” w StanisławowieMiasto, którego nie ma i Polska, której nigdy nie będzie – taką nostalgiczną przeplatankąwypełnione są opowieści Andrzeja Chciuka. Książki pisarza w przekładzie najęzyk ukraiński prezentowała w Stanisławowie tłumaczka Natalia Rymska.SABINA RÓŻYCKAtekst i zdjęcieAutor urodził się w Drohobyczu w1920 roku, ale po wymuszonej emigracjinigdy nie powrócił do krainyswej młodości. Wspomnienia o Drohobyczui Galicji znalazły swe odbiciew utworach „Atlantyda” i „Ziemia księżycowa”.Inaczej utwory te nazywanesą opowieścią o „Wielkim KsięstwieBałaku”. Tak Andrzej Chciuk określaGalicję. Niedawno mieszkańcy Stanisławowamieli okazję do zapoznaniasię z magiczną krainą uwiecznionąprzez Chciuka. Książki prezentowanow centrum kultury „Je” w Iwano-Frankowsku.Tłumaczka Natalia Rymskamieszka z mężem w Warszawie, alepochodzi ze Lwowa. W 2004 rokuotrzymała stypendium i po raz pierwszyzetknęła się z utworami Chciuka.- Przeczytałam i zrozumiałam, żeksiążka mnie pochłonęła – mówi dla<strong>Kurier</strong>a Natalia Rymska. – Praca nadprzekładem zabrała dużo czasu, borealia Galicji, które opisuje Chciuk niebyły mi znane zbyt dobrze, chociażurodziłam się tam, gdzie mieszkałpisarz. Jednak słyszałam opowieścio tym, co opisywał. Prezentowanaksiążka ukazała się po ukraińsku w2011 roku. Przedmowę do wydanianapisała Natalia Rymska, podałarównież słownik wyrazów i określeńgalicyjskich użytych w książce, którenie zawsze mogą być dla czytelnikazrozumiałe. Słownik ten został sporządzonyprzez Rymską, aby współcześniczytelnicy mogli zrozumieć„bałak galicyjski”.Julian Golak- Andrzej Chciuk urodził się wDrohobyczu. Był szóstym dzieckiemw rodzinie. Uczył się w męskimgimnazjum im. króla WładysławaJagiełły. Do tej samej szkoły chodziliwspółtwórca Skamandra KazimierzWierzyński, Bruno Schulz i pisarzukraiński Iwan Franko. Chciuk byłuczniem Brunona Schulza – streszczażyciorys Chciuka Natalia Rymska.– Jesienią 1938 roku Chciukrozpoczął studia na wydziale prawaUniwersytetu Jana Kazimierza weLwowie. Ale po pierwszym roku studiównie zdał żadnego egzaminu. Apotem wybuchła wojna. 24 wrześniado Drohobycza wkroczyła ArmiaCzerwona. Andrzej, z bratem Tadeuszemi kolegą postanowili uciekaćprzez Węgry na Zachód. Tam przebywałw obozie dla Polaków. Poprzyjeździe do Francji wstępuje do 2Dywizji Strzelców Pieszych.W listopadzie 1941 roku Andrzejznalazł się w Tuluzie, gdzie rozpocząłwspółpracę z polskim ośrodkiemorganizacji YMCA jako redaktori dziennikarz. W październiku 1951roku Andrzej Chciuk wyjechał doAustralii. Tam jego artykuły ukazywałysię w prasie emigracyjnej. Brałczynny udział w życiu polskiej emigracji.Od 1957 roku Andrzej Chciukwspółpracował z paryską „Kulturą”Jerzego Giedroycia, a od 1958 – zlondyńskimi „Wiadomościami”. Pisarzinteresował się również życiememigracji ukraińskiej, co zaowocowałoukazaniem się na łamach „Kultury”antologii Jurija Ławrynienka„Rozstrzelane odrodzenie”.Pierwszą akcją (14 lat temu) byłoporządkowanie cmentarza w Kołomyi.Od samego początku akcję przywracaniado dawnej świetności polskichgrobów koordynowała Grażyna Sondej-Orłowska,dziennikarka TVP Wrocław.Od 1999 roku co roku wyjeżdżado pracy na cmentarze polskie nawschodzie około 300 wolontariuszy.Wyjazdy polskiej młodzieży zeszkół z Dolnego Śląska na cmentarzepolskie na Ukrainie, to akcjawarta wyróżnienia. Młodzi ludzie nieodpoczywają, nie bawią się, ale wczasie wakacji dobrowolnie angażująsię w ciężką pracę na zaniedbanychpolskich cmentarzach. W 2011 rokuuczestnicy akcji porządkowali aż 16polskich cmentarzy na Ukrainie.W lipcu 2013 roku miałemosobiście zaszczyt odwiedzać porządkowanepolskie cmentarze wwinnickim okręgu konsularnym.Wspólnie z konsulem generalnymRP Krzysztofem Świderkiem orazmarszałkiem województwa dolnośląskiegoRafałem Jurkowlańcem odwiedziłemkilka cmentarzy polskichw miejscowościach Połonne, gdzieprace porządkowe prowadzi młodzieżz Zespołu Szkół Ponadgimnazialnychw Legnicy. Na cmentarzuw Litynii pracuje młodzież z gimnazjumw Czernicy. Groby polskie nacmentarzu w Zasławiu odnawiająuczniowie z gimnazjum nr 2 i 3 wOleśnicy. Cmentarzem w SławucieNatalia RymskaZ okazji 25-lecia pracy twórczejChciuka, w Londynie nakładem PolskiejFundacji Kultury ukazał się zbiórwspomnień drohobyckich „Atlantyda”.6 czerwca 1970 roku jury dorocznejnagrody londyńskich „Wiadomości”uznało ją za najwybitniejszą publikacjąpolskiego autora wydaną w 1969roku. W 1972 roku w Londynie ukazałasię druga część dylogii – „Ziemiaksiężycowa”. 15 maja 1978 rokuAndrzej Chciuk zmarł. Został pochowanyna cmentarzu „Nekropolis” wMelbourne.Dylogia „Atlantyda” i „Ziemiaksiężycowa” zajmują szczególnąpozycję w twórczości pisarza. Naich kartach rozwija się wewnętrznabiografia autora – tzn. historia jegopamięci. „To opowieść o powrocie dorodzinnego domu, którego Chciukzostał pozbawiony na zawsze,opowieść o utraconej Ojczyźnie, oświecie, który historia skazała na losAtlantydy i jedynie obowiązek pamięci,wierna miłość do tej ziemi, zmuszago do opisywania fragmentów,aby ocalić od zapomnienia choćbyszczegóły – mówi Natalia Rymska. –Powrót do Drohobycza dla Chciukarozpoczął się z potrzeby opowieści oswym nauczycielu – Bruno Schulzu.Dlatego w obu „drohobyckich” książkachpostać Schulza jest dla pisarzajakby znakiem-symbolem tego,co stało się z „jego” Drohobyczemi ludźmi opisanymi w „Atlantydzie”.Drohobycz Chciuka powstaje jakomozaika wspomnień pisanych „bałakiem”.Mogiłę Pradziada ocal od zapomnieniaAkcję porządkowania polskich grobów na Ukrainie rozpoczęła i prowadzi od 1999 roku TelewizjaPolska-Oddział we Wrocławiu. Celem tej akcji jest ratowanie zaniedbanych i w dużej częścizniszczonych polskich cmentarzy na Wschodzie, szczególnie na Ukrainie i Wileńszczyźnie.opiekuje się młodzież z gimnazjumw Dziadowej Kłodzie. Na cmentarzuw Szepietówce pracują uczniowie zgimnazjum i Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnychw Oleśnicy.W Nowej Uszycy udział w akcjiporządkowania cmentarza tozasługa młodzieży z gimnazjum wPszennej koło Świdnicy. Tam równieżnastąpiło odsłonięcie i poświęceniesymbolicznej mogiły żołnierzywojska polskiego. W Jampolu pracująstudenci z Wrocławia i samorządowcyz Sycowa.Na cmentarzu polskim w Berdyczowieprace porządkowe prowadzimłodzież z gimnazjum w Jaworze.Młodzi ludzie z Dolnego Śląskawalnie przyczynili się do odnowieniapolskich grobów na Ukrainie, w2013 roku pracowało tam ponad 750wolontariuszy na 13 cmentarzach.HumorżydowskiBankier Goldring wzywa do gabinetuprokurenta:- Nasz dłużnik Lissauer nie płaciani szylinga. Proszę się do niegoudać i nie ruszyć się z miejsca, pókinie zwróci zaciągniętej u nas pożyczki.Prokurent wraca po dwóch godzinachz triumfalną miną.- Zapłacił? – pyta szef.- A jakże.- Gotówką?- Tyle co gotówką – wekslem.- To istne kpiny!- Żadne kpiny! Spójrz pan tylko!Weksel wystawiony na imię i nazwiskosamego barona Rotszylda...- A czy Rotszyld go podpisał?- Podpisał? Też pretensje! PrzecieżRotszyldowi można wierzyć nasłowo!***We Lwowie mawiano:- Kiedy żona otrzymuje nazwiskomęża?- W dniu ślubu.- A kiedy mąż otrzymuje nazwiskożony?- W przededniu bankructwa.***Chaim leży w szpitalu epidemicznym.Stan pacjenta jest prawiebeznadziejny. Nagle chory prosi oprzyprowadzenie księdza. Prośbalotem błyskawicy obiega cały szpital.Nie może być inaczej: Żyd w obliczuśmierci chce się ochrzcić!Po chwili zjawia się dyrektor wtowarzystwie pielęgniarek i ksiądz,do którego Chaim zwraca się cichymgłosem:- Proszę, aby ksiądz wziął papieri pióro, chciałbym podyktowaćswoją ostatnią wolę.Kapelan posłusznie siada przystoliku, a pacjent dyktuje:- Na synagogę przy Tłumackimprzeznaczam dwadzieścia tysięcyzłotych...Dyrektor nie wytrzymuje nerwowo:- Panie Chaim, jeśli przeznaczapan taką kupę pieniędzy na rzeczsynagogi, to dlaczego wezwał panksiędza, a nie rabina?Chory uśmiecha się:- Panie dyrektorze, bądź panmądry! Rabina – do szpitala choróbzakaźnych?!***W autobusach kursujących z TelAvivu do Hajfy widnieje napis ostrzegawczy:- Nie rozmawiaj z szoferem! Szoferpowinien trzymać ręce na kierownicy!***Było to przed wojną, na początkulat trzydziestych. Przewodnikoprowadzający wycieczkę po małopolskimuzdrowisku poświęca paręsłów miejscowym świątyniom:- Tu, proszę państwa, kościółdla rzymskokatolików, nie opodalcerkiew dla grekokatolików, a tam –synagoga dla kuracjuszy.***Spryciarz, korzystający z wielkiejgościnności zamożnego bankieraRotszylda, poczynił mu następującąpropozycję:- Jak mi pan da 100 guldenów,dostarczę panu coś, czego nie mógłbypan dostać za cały swój majątek.Rotszyld się zgodził i dostał...świadectwo ubóstwa z gminy żydowskiej.www.izrael.badacz.org


2816–29 sierpnia 2013 nr 15 (187) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.com<strong>Kurier</strong> kulturalnyKolejny „Most kultury”W życiu kulturalnym Lwowa lipiec i początek sierpnia obfitowały w wydarzenia kulturalne. Staje się tradycją, że nie zważającna urlopy, wakacje akademickie, koniec sezonu teatralnego liczne wystawy artystyczne zapraszają do sal wystawowych.Akcentując tylko niektóre z nich, warto zaprosić do Galerii „Zielona Kanapa” na wystawę cyklu obrazów młodejartystki Lidii Studnickiej „Oczyma maleńkiego cudu” lub na monumentalną wystawę Włodzimierza Kostyrki, znanegolwowskiego malarza, absolwenta KUL w Lublinie. Ta ostatnia odbyła się w Pałacu Sztuki przy ul. Kopernika. W obszernychsalach pałacu swoje prace wystawiali również goście z Polski.JURIJ SMIRNOWtekst i zdjęcieWielkie zainteresowanie wywołaławystawa prac współczesnego polskiegoartysty Marka Wawro z Kielc.Wystawa została zorganizowana wramach projektu artystycznego „MostKultury”. Projekt ten obejmuje cyklprezentacji, organizowanych staraniemKonsulatu Generalnego RPwe Lwowie we współpracy z BiuremWystaw Artystycznych w Kielcachi lwowskim Centrum Informacyjno-Artystycznym 365. Koncepcja tegocyklu należy bezpośrednio do konsulageneralnego RP we Lwowie JarosławaDrozda. Kuratorami wystawsą Stanisława Zacharko-Łagowska zKielc i prof. Orest Hołubeć ze Lwowa.Wiele serca w organizowanie kolejnych„Mostów Kultury” wkłada konsulAndrzej Słomski, który prywatnie jestteż utalentowanym grafikiem.Marek Wawro osobiście przybyłna otwarcie wystawy. Zaprezentowanona niej całokształt dorobkuartystycznego: obrazy, kompozycjez różnych lat i projekty najnowsze.Artysta przedstawił we Lwowie pełnągamę swoich prac – od niewielkichpo monumentalne. Jego obrazyi kompozycja zajmowały nie tylkoMarek Wawro (od lewej), Orest Hołubeć i Stanisława Zacharko-Łagowskawszystkie ściany i filary obszernejsali wystawowej, ale również jej podłogę.Tworzy on w różnych materiałachi rożnych gatunkach artystycznych.Wśród dzieł, przedstawionychlwowskiej publiczności były obrazyolejne, instalacje, kompozycje fotograficzno-filmowo-malarskie.Znaczna część utworów malarzaprzedstawia tematy z jego życiai jego emocji. Przez pokazanie siebiei swoich bliskich, swojego mieszkaniaczy też drogi do własnegoogrodu, artysta umie opowiedzieć orzeczach ważnych, podstawowych,budzących u widzów tysiące refleksji.Artysta umie pokazać swój światwewnętrzny, ale też potrafi zajrzećdo umysłów swoich odbiorców. Towłaśnie charakteryzuje poziom jegotalentu i znaczenie jego sztuki.Swoją twórczość artysta demonstrowałna około 50 wystawach zbiorowychi 42 wystawach indywidualnychm.in. w Kielcach, Gdyni, Krakowie,Warszawie, Olkuszu, Przemyślui Gorzowie Wielkopolskim, w Londynie,Belgradzie. Obecnie jego pracemożna oglądać we Lwowie. Wartotu zwrócić uwagę na emocje w jegoinstalacjach, impresję i jakiś niepokójjego prac fotograficznych, jak równieżbardzo nasyconą, gorącą i jaskrawągamę kolorów jego obrazów.O tym wszystkimi nie tylko o twórczościartysty mówili konsul JarosławDrozd, Stanisława Zacharko-Łagowskai Orest Hołubeć. Koncepcja cyklutakich wystaw, to nie tylko prezentacjatwórczości tych czy innych artystówpolskich we Lwowie, czy też w innychmiejscowościach Ukrainy. Koncepcjajest znacznie szersza i polega na budowaniukolejnych mostów porozumieniapomiędzy Polską i Ukrainą,miedzy Polakami i Ukraińcami. Jakpowiedział prof. Hołubeć: Bardzowiele takich mostów już zbudowanopomiędzy naszymi państwami,ale też wiele zniszczono. Nie dokażdego mostu niestety zostały zbudowanedrogi z obu stron. Dlategoprzyjemnie jest, że tym razem zebralisię budowniczy takich mostów i dróg,budowniczy idei współpracy i porozumienia,a nie burzyciele i siewcyrozłamów i nieufności.Wielki wernisaż Andrzeja Strumiłły we LwowieOd 30 lipca w Pałacu Sztuki, przy ul. Kopernika 17 we Lwowie, trwa wernisaż wystawy prac wybitnego polskiegoartysty Andrzeja Strumiłły.Konstanty Czawagatekst i zdjęcie„Cieszymy się, że mistrz otworzyłbramę do Lwowa” – witał gościakonsul RP we Lwowie Marian Orlikowski.Wystawa odbywa się podpatronatem honorowym KonsulatuGeneralnego RP we Lwowie– To jest postać otwarta na świat– podkreślił w imieniu współorganizatorówwystawy prezes LwowskiegoTowarzystwa Przyjaciół Sztuk PięknychMieczysław Maławski. – Jestwielkim pielgrzymem. Swoją filozofiępokazuje w swoich obrazach. Jestikoną współczesnego polskiego malarstwa.Mieczysław Maławski zaznaczył,że wystawa powstała dziękirodzinie Denysenków, która od latprzyjaźni się z Andrzejem Strumiłłą.Wspomniał, że polska malarka zeLwowa Krystyna Grzegocka kilkanaścielat temu studiowała w pracownigraficznej profesora Strumiłły.Został wydany katalog wystawy.Przybliżając lwowianom postać autoradocent katedry grafiki książkoweji projektowania wydawnictw drukowanychUkraińskiej Akademii Drukarstwadr Ołeh Rudenko we wstę-pie do katalogu oraz w przemówieniupodczas otwarcia wystawy porównałAndrzeja Strumiłłę do pielgrzyma,który niczym średniowieczny rycerz,zakłada pancerz malarza. W lustrzanymodbiciu jego pancerza widaćmongolskie stepy, himalajskie lodowce,indyjskie dżungle, sady Kioto, pałaceChin i wiele innych krain, któreprzebył artysta w ciągu życia, wędrującz ołówkiem, pędzlem, długopisem,farbą i aparatem fotograficznym.„Obok Nowego Jorku, Paryża,Tokio, Rzymu, Warszawy i szereguinnych miast w jego pancerzu odbijasię cisza jezior mazurskich i obrazy zdzieciństwa na Ziemi Wileńskiej, rodzina,kochana żona, wojenna bieda,przyjaciele i wrogowie z kilku pokoleńpolskiej historycznej zawieruchy”– zaznaczył dr Ołeh Rudenko.Wzruszony Andrzej Strumiłłodziękował organizatorom spotkania.Mówił również, że jego małżonkaEdyta jest największym kolekcjoneremjego prac w Polsce i ma ichokoło 200.- Jestem wszechstronnym dyletantem,ponieważ nie mam gwarancji,że będę żył po raz drugi – mówiłz humorem. – Chciałem spróbowaćPrzemawia konsul RP we Lwowie Marian Orlikowski (odlewej), obok Andrzej Strumiłło z żoną Edytąw miarę możliwości wszystkiego wżyciu, a szczególnie wszystkiego wdziedzinie sztuk wizualnych, które byłymoją pasją od młodości. Mój profesorWładysław Strzemiński powiadał,że nie ważne są media, ważny jestprogram, którym człowiek może przekazaćdrugiemu. Ważna jest pewnaidea, pewne przesłanie. A można tozrobić przy pomocy różnych mediów.Ja nawet próbowałem łączyć obrazze słowem, co nie jest takie proste,bo to są bardzo różnie media.Podczas spotkania można byłonabyć tomik poezji Andrzeja Strumiłły.Wśród eksponowanych prac najstarszesą fotografie z lat czterdziestychubiegłego wieku. Najnowszeprace są z wiosny 2013.Andrzej Strumiłło mówi, że malarstwobyło jego pierwszą miłością.Różne były jego przygody w odkrywaniusztuki. Poznał Wschód i Zachód.„Kiedy się ma za plecami 70 lat pracyi przyjaźń z twórcą terminu konosfera– profesorem Mieczysławem Porębskim,to obszar sztuki wydaje siębyć bez granic – zaznaczył. – Możnaiść we wszystkich kierunkach. Każdykrok jest trudny. Z jednej strony mampokusę sztuki wypełnionej barokowymbogactwem form kosmicznejmandali, a z drugiej – głód prostotyi ascezy minimalizmu. Coraz bardziejcieszą mnie białe obrazy megopierwszego Mistrza Strzemińskiegoi czarne kwadraty Malewicza. Chciałbymuciec przed rzeczywistością potoczną.Tęsknię do skrzydeł i znakuidealnego”.Podczas otwarcia wystawy pracAndrzeja Strumiłły można było spotkaćartystów, pracowników muzealnychz innych regionów Ukrainy,a także z Polski, którzy przyjechalido Lwowa, specjalnie na wernisażmistrza.


Państwowa Wyższa Szkoła Wschodnioeuropejska w Przemyślu leżyniecałe 100 km od Lwowa i ok. 15 km od granicy polsko-ukraińskiej.Już dziś 10% studentów to studenci zagraniczni, pochodzący główniez Ukrainy.Dla osób z zagranicy polskiego pochodzenia, posiadających KartęPolaka, studia są bezpłatne. Cudzoziemcy zaś za rok studiów płacątylko 2.000 euro. Rektor może jednakże zwolnić z tej opłaty do 50%wymaganej kwoty. Warunkiem zwolnienia są trudna sytuacja materialnastudenta i dobre wyniki nauczania.Studenci PWSW w Przemyślu mogą kształcić się na studiach licencjackichi inżynierskich. Studia licencjackie – na kierunkach humanistycznychi społecznych – trwają 6 semestrów (3 lata), studia inżynierskie– na kierunkach technicznych – 7 lub 8semestrów (czyli 3,5 lub 4lata).Po ukończeniu studiów absolwenci PWSW uzyskują dyplom z tytułemzawodowym licencjata (odpowiednik ukraińskiego „bakaławra”) lubinżyniera. Następnie mogą kontynuować studia magisterskie na wybranejprzez siebie Uczelni w Polsce lub w innych krajach Unii Europejskiej.W PWSW można studiować na następujących kierunkach (na większościz nich studenci mogą dowolnie wybrać sobie specjalizację):29www.kuriergalicyjski.com * kurier galicyjski * 16–29 sierpnia 2013 nr 15 (187)Jeszcze Możesz podjąć Studia w PaństwowEJ WyższEJSzkoLE WschodnioeuropejskIEJ (PWSW) w Przemyślufilologia polska (specjalności: nauczycielska lub dziennikarska)filologia angielska (specjalności: nauczycielska lub translatorska)lingwistyka stosowana (dwa języki – angielski i ukraiński) (specjalności:translatorska lub dziennikarska)historia (specjalności: nauczycielska lub turystyka międzynarodowa)politologia (specjalności: administracja regionalna, bezpieczeństwopubliczne)socjologia (specjalności: rynku pracy i zarządzanie kadrami, pracasocjalna z rodziną, profilaktyka społeczna i resocjalizacja, socjologia pograniczaze specjalizacją celną)stosunki międzynarodowe (specjalności: biznes międzynarodowy,bezpieczeństwo międzynarodowe lub integracja europejska)architektura wnętrz (specjalności: ogólna architektura wnętrz, architekturawnętrz sakralnych lub architektura wnętrz ogrodowych i krajobrazu)projektowanie graficzneinżynieria środowiskamechatronikatechnologia chemiczna (specjalności: chemia i technologia kosmetykówlub chemia budowlana)bezpieczeństwo i produkcja żywności (specjalności: bezpieczeństwoprodukcji żywności lub bezpieczeństwo produkcji gastronomicznej i edukacjażywieniowa)RektoratSala wykładowaDo podjęcia studiów w PWSW wymagane jest ukończenie szkołyśredniej i uzyskanie świadectwa dojrzałości, niezbędnego do podjęciastudiów w ukraińskich uczelniach wyższych.Studia prowadzone są w języku polskim, a więc od studentów wymagajest znajomość podstaw tego języka. W czasie studiów prowadzonesą zajęcia uzupełniające z języka i kultury polskiej.W trakcie nauki studenci polskiego pochodzenia mogą ubiegać sięna Uczelni o stypendia socjalne i naukowe lub o stypendium ze Stowarzyszenia„Wspólnota Polska”, a od po II roku studiów także stypendiaz Biura Uznawalności Wykształcenia i Wymiany Międzynarodowej MinisterstwaNauki i Szkolnictwa Wyższego w Warszawie.Sala komputerowaPWSW umożliwia studentom wyjazdy na praktyki zagraniczne, podczasktórych mogą oni nabywać dodatkową wiedzę i umiejętności zawodowe.Studenci Państwowej Wyższe Szkoły Wschodnioeuropejskiej wPrzemyślu mogą także odbywać cześć studiów (od trzech do dwunastumiesięcy, w uczelniach partnerskich w krajach Unii Europejskiej: Grecji,Słowacji, Portugalii, a także na Chorwacji i w Turcji w ramach programuErasmus.Państwowa Wyższa Szkoła Wschodnioeuropejska w Przemyślu mabardzo dobrą bazę dydaktyczną. Stanowią ją zabytkowy Pałac Lubomirskich,będący siedzibą rektoratu oraz nowoczesne budynki KolegiumNowego, Kolegium Wschodniego oraz Kolegium Technicznego. W obrębiekompleksu uczelnianego znajduje się także Dom Studencki, wktórym studenci mogą mieszkać w wygodnych pokojach z bezpłatnymdostępem do Internetu.Do dyspozycji studentów jest także nowoczesna i dobrze wyposażonaw literaturę Biblioteka Uczelniana.Zapraszamy na studia do Przemyśla!Zapisy na rok akademicki 2013/2014 trwają do 27 września 2013 r.Kolegium techniczne


3016–29 sierpnia 2013 nr 15 (187) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.comPrzekazanie monstrancji z kościoław hucie Pieniackiejdawnym mieszkańcom miejscowościPrzekazanie monstrancji z kościoław Hucie Pieniackiej, nastąpi25 sierpnia o godz. 12:00 (czasumiejscowego) w miejscowości Hołubica.Kościół, z którego pochodzimonstrancja, przestał istnieć razem zwsią Huta Pieniacka (okolice miastaBrody na Ukrainie) 28 lutego 1944 r.,około 1000 mieszkańców tej miejscowościzostało zamordowanych. Spotkaniestanie się ważnym wydarzeniemw procesie pojednania polskoukraińskiego.Lokalnej uroczystościpatronuje Konsulat RP we Lwowie.To w tym miejscu w 2009 r. prezydentRP Lech Kaczyński oraz prezydentUkrainy Wiktor Juszczenkomodlili się wspólnie w intencji ofiaroraz o pojednanie pomiędzy Polakamii Ukraińcami.Niedawno zrodziła się wyjątkowa,oddolna, inicjatywa lokalnej społeczności.Wierni parafii greckokatolickiejp.w. Narodzenia Najświętszej MariiPanny w Hołubicy, sąsiadującej dawniejz Hutą Pieniacką, postanowiliprzekazać ocalałym z tragedii mieszkańcomHuty Pieniackiej, a mieszkającymobecnie w Polsce, monstrancjęz kościoła p.w. Św. Andrzeja Boboli wHucie Pieniackiej. Inicjatywa ta jestwynikiem kilkuletniego dialogu i spotkańocalałych mieszkańców Huty, atakże ich potomków zrzeszonych wStowarzyszeniu Huta Pieniacka, zobecnymi mieszkańcami okolicznychmiejscowości Hołubica i Żarków.Od momentu odsłonięcia pomnikaw 2005 r. Stowarzyszenie HutaPieniacka wspólnie z polskim konsulatemwe Lwowie organizuje coroczneobchody rocznicowe zbrodni,połączone z modlitwą w intencji ofiar.Biorą w nich udział pielgrzymi z Polskii Ukrainy oraz duchowni różnychwyznań. Członkowie stowarzyszeniauporządkowali teren dawnego cmentarzaparafialnego w Hucie, podejmujątakże działania na rzecz uporządkowaniainnych miejsc pamięcinarodowej, między innymi polskiegocmentarza wojskowego w Brodach.Organizatorem uroczystości jestparafia greckokatolicka p.w. NarodzeniaNajświętszej Marii Panny, przywsparciu władz miejscowych. Uroczystośćodbywa się pod patronatem honorowymKonsulatu Generalnego RPwe Lwowie.Konsulat generalnyRzeczpospolitej Polskiejwe Lwowie25 sierpnia o godz.12:00 przedparafialną cerkwią greckokatolickąp.w. Narodzenia NMP zostanie odprawionamsza święta w obrządkugreckokatolickim, celebrowanawspólnie przez przedstawiciela biskupagreckokatolickiego MychaiłaKołtuna, zwierzchnika diecezji sokalsko-żółkiewskiejoraz przedstawicielaabp Mieczysława Mokrzyckiego,metropolity lwowskiego. Następnieodbędzie się adoracja NajświętszegoSakramentu wystawionego wmonstrancji z Huty Pieniackiej. Pozakończeniu nabożeństwa, miejscowagreckokatolicka wspólnota parafialnaprzekaże monstrancję na ręcebyłych mieszkańców Huty Pieniackiej.Zgodnie z ich wolą zostanie onaumieszczona w kościele św. JózefaOblubieńca, przy klasztorze Franciszkanóww miejscowości Wschowaw województwie lubuskim.Konsulat Generalny RP we Lwowieorganizuje wyjazd do Hołubicyautobusami spod budynku KG RPwe Lwowie, przy ul. Iwana Franki 108,25 sierpnia 2013 r. o godz.8:45. Zainteresowani wyjazdemczłonkowie organizacji proszeni są okontakt z prezesami towarzystw, którzybędą zgłaszać listę uczestnikówdo konsulatu. Osoby nienależące doorganizacji mogą zgłosić chęć wyjazdutelefonicznie do konsulatu, od poniedziałkudo środy (19-21.08.2013r.), pod numerem telefonu: (32) 2957 984.notka historyczna:Zgodnie z ustaleniami śledztwa,prowadzonego przez Instytutu PamięciNarodowej sprawcami zbrodnibyli funkcjonariusze 4 <strong>Galicyjski</strong>egoOchotniczego Pułku Policji SS, powiązanegoz 14 Dywizją SS „Galizien”,a także oddziały UPA.O tym i owymZe smutkiem zawiadamiamy, że 7 sierpnia br. zmarła w wieku 79 latJÓzEFa CHRUSzCzwieloletnia prezes i wiceprezesw Starym Skałacie woj. tarnopolskie.Gorąca patriotka, dbająca o utrzymanie wartości narodowychw swoim środowisku, a przede wszystkim wśród młodego pokolenia.Walczyła o reaktywowanie kościoła na Srebrnej Górzew Połupanówce. Pracowała dopóki sił starczyło.Cieszyła się ogromnym szacunkiem.Łączymy się w żalu i bólu z Rodziną Zmarłej.Zarząd Federacji Organizacji Polskich na UkrainieSkładamy serdeczne wyrazy współczucianaszemu redakcyjnemu koledzeJurijowi smirnowowiz powodu śmierciMaTKiSkładamy wyrazy współczuciaRodzinie i BliskimRedakcja gazety <strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong>POLSkIREPREZENTACyJNyZESPÓŁ PIEŚNII TAńCAZIEMI LWOWSkIEJ„WESELI LWOWIACy”Zaprasza młodzież od 12 lat iwzwyż do nauki polskich tańcównarodowych, regionalnych i lwowskich.Próby zespołu odbywają sięw szkole nr 10 w środy i piątki odgodz. 19:30 do 21:00. Zgłoszeniaprzyjmujemy podczas prób lub podnr tel.: 261 54 87 lub 0505087433.Serdecznie zapraszamy!Kierownik zespołuEdward sosulskikorzystajz usługpolskichprzewodnikówze Lwowa!Fachowe oprowadzaniepo Lwowie,pilotowanie grupturystycznychpo Kresachw języku polskimtel.: 0-0380679447843,0-380677477329, 0-380676750662,0-380504304511, 0-380504307007,0-380509494445, 0-380987175971Ogłoszenia konsulatugeneralnego RP we LwowieW sobotę, 17 sierpnia 2013 odbędzie się wyjazd doHorpinia na uroczystość otwarcia pomnika polskich żołnierzy, którzypodczas wojny polsko-bolszewickiej 1920 zginęli w walce z wojskamiPierwszej Konnej Armii pod dowództwem Semiona Budionnego.Wyjazd autokaru o godzinie 12:00 spod siedziby KonsulatuGeneralnego RP we Lwowie (ul. Iwana Franki 108).W niedzielę, 18 sierpnia 2013 odbędą się uroczystościw zadwórzu, gdzie w 1920 rozegrała się bitwa 300 osobowegooddziału Orląt Lwowskich z kapitanem Bolesławem Zajączkowskim naczele z armią Budionnego. Ofiara życia prawie 300 młodych Polakównie poszła na marne – armia Budionnego nie zdołała wedrzeć się doLwowa. Bitwa nazywana jest „polskimi Termopilami”.autokar odjeżdża o godzinie 11:30 spod „Baszty Prochowej”.Z ogromnym żalem żegnamyIR E N Ę ZA P P Ewychowawczynię trzech pokoleń Polaków we Lwowie.Wraz z siostrą Jadwigą dawała świadectwo polskościw najtrudniejszych czasach.Pozostanie w naszej wdzięcznej pamięci.RO D Z I N I E I NA J B L I Ż S Z Y Mskładam wyrazy głębokiego współczuciaJA C E K MI L E R W R A Z Z P R A C O W N I K A M IDE PA R TA M E N T U D Z I E D Z I C T WA K U LT U R O W E G OMI N I S T E R S T WA KU LT U RY I D Z I E D Z I C T WA NA R O D O W E G Ośp. Józefy Chruszczwieloletniej prezes i wiceprezesw Starym Skałacie, woj. tarnopolskietowarzystwo Kultury Polskiejim. ks. Bronisława Mireckiegow PodwołoczyskachSkładamy wyrazy współczucia Pani Jadwidze Zappé i jej Rodziniez powodu śmierci siostryIREny zaPPÉPozostanie na zawsze w naszych sercachDyrekcja i grono pedagogiczne szkoły nr 10im. św. Marii Magdaleny we LwowieW dniu 29 sierpnia 2009 roku zmarłaśp. DaNUTa BaRBaRa ŁoMaCzEWSKaW IV rocznicę Jej śmierci,w dniu 29 sierpnia 2013 (czwartek), o godz. 18:00w kościele Dzieciątka Jezus na ul. Czarnieckiego 15w Warszawieodbędzie się Msza świętaw intencjach DANUTY, Julii, Ireny i Konstantego Łomaczewskich


31www.kuriergalicyjski.com * kurier galicyjski * 16–29 sierpnia 2013 nr 15 (187)Jak słuchać polskichaudycji RADIOWYCHna Ukrainie(czas audycji ukraiński)Z eteruRadio Polonia (godz. 18:30)- Lwów – Radio Niezałeżnist - 106,7 FM- Winnica – Radio TAK – 103,7 FM- Chmielnicki – Radio Podilla Center - 104,6 FM- Równe - Radio Kraj – 68,2 FM- Żytomierz – Radio Żytomyrśka Chwyla – 71,1 FM i 103,4 FMPolskie Radio Lwów – w każdą sobotę od godz. 9:00 do godz. 13:00oraz w niedzielę od godz. 19:15 do 20:15 na fali 106,7 FM (Radio Nezałeżnist)Radio Lublin na 103,2 i 99,6 MHz słychać bardzo dobrze aż po Lwów(we Lwowie już nie wszędzie).Polskie Radio Warszawa I – na falach długich 225 kHzRadio przez InternetPolskie Radio – www.polskieradio.plLwowska Fala – autorska audycja Danuty Skalskiej jest nadawana wkażdą niedzielę od godz. 9:10 na antenie Polskiego Radia Katowice –www.radio.katowice.pl. Powtórka audycji – w niedzielę o 00:00 w nocyRMF FM – www.rmf.fmRadio Zet – www.radiozet.plRadio Maryja – www.radiomaryja.plRadio Opole – audycje o Polakach na Ukrainie – www.radio.opole.plRadio Wnet – www.radiownet.plPolskie Radio Lwów – www.radio-n.comPolskie Radio Rzeszów – www.radio.rzeszow.pl i w eterze (103,7FM102,00FM 102,9FM 90,05 FM).RADIO PRZEZ SATELITęProgramy Polskiego Radia emitowane są w systemie DVB przez satelitęHOT BIRD, a także przez platformę cyfrową Cyfra+LWOWSKA MIEJSKA DZIECIĘCO-MŁODZIEŻOWASPOŁECZNA ORGANIZACJAPOLSKI ZESPÓŁ PIEŚNI I TAŃCA „LWOWIACY”ZAPRASZA do Studium Tańców Polskich,założonego przy PZPiT „LWOWIACY”, dzieci i młodzieżw grupach wiekowych 5–8 lat, 8–12 lat, 12–15 latoraz do starszej grupy zespołu.Próby zespołu odbywają się w szkole nr 10 we wtorki i czwartki, w godzinachod 18:00 do 21:00. Zgłoszenia przyjmujemy podczas prób zespołu lubna telefon: 0-677-982-315 bądź: 233-05-70, a także udzielamy fachowych radw dziedzinie polskiego tańca i strojów ludowych.prezes LMDMSO Stanisław Durys,kierownik artystyczny PZPiT „Lwowiacy”Reklamaw <strong>Kurier</strong>zegalicyjskimPIERWSZA STRONAПЕРША СТОРІНКА1 cм 2 – 8,50 грн.1 cm 2 – 8,50 UAHpełny kolorповноколірнийSTRONy wewnętrzneвнутрIшнI СТОРІНКи1 cм 2 – 6,00 грн.1 cm 2 – 6,00 UAHpełny kolorповноколірнийSTRONy wewnętrzneвнутрIшнI СТОРІНКи1 cм 2 – 4,50 грн.1 cm 2 – 4,50 UAHczarno-białeчорно-біліSTRONa ostatniaoСtahhЯ СТОРІНКa1 cм 2 – 7,50 грн.1 cm 2 – 7,50 UAHpełny kolorповноколірнийNa zlecenie naszych klientów umieszczamy ogłoszeniarównież w prasie ukraińskiejOgłoszenia niekomercyjne, po uzgodnieniu z redakcją,mogą być drukowane nieodpłatnieAdresy placówekdyplomatycznychRzeczypospolitej Polskiejna UkrainieAmbasada RzeczypospolitejPolskiej na Ukrainie01034 Kijów, ul. Jarosławiw Wał 12tel.:+38 044 230 07 00fax:+38 044 230 07 43+38 044 270 63 36e-mail:kijow.amb.sekretariat@msz.gov.plhttp://kijow.msz.gov.pl/plWydział KonsularnyAmbasady RP w Kijowie01034 Kijów, ul. B. Chmielnickiego 60tel.: +38 044 284 00 40faks: +38 044 234 99 89e-mail: kijow.amb.wk@msz.gov.plhttp://www.kijow.msz.gov.plWydział Promocji Handlui Inwestycji przy Ambasadzie01034 Kijów, ul. Wołodymyrśka 45tel.: +38 044 279 12 98, 279 18 31+38 044 279 45 37, 279 33 40fax.:+38 044 278 11 40e-mail: kiev@trade.gov.plhttp://www.kijow.msz.gov.plKonsulat Generalny RPw Charkowie61002 Charków, ul. Artioma 16tel.: +38 057 75-78-801faks: +38 057 75-78-804e-mail:charkow.kg.sekretariat@msz.gov.plhttp://www.charkow.msz.gov.plkuriergalicyjskiКУР’ЄР ҐАЛІЦИЙСЬКИЙRedakcja:Skrytka pocztowa (a/c) nr 80IwanoFrankiwsk 76018,абонентська скринька № 80siedziba gazety:IwanoFrankiwsk 76002ul. Iwasiuka 60,ІваноФранківськвул. Івасюка 60tel. redakcji w Stanisławowie:+38 (0342) 54-34-61tel./faks redakcji we Lwowie:+38 (032) 2610054email: kuriergalicyjski@wp.plkonto bankowe na Ukrainie:ПП Ровіцкі М.М.Код ЄДРПОУ 1965816635р/р 2600001244414 в Івано-Франківськівському відділенніПАТ «КРЕДОБАНК»,м. Івано-Франківськ МФО 325365Konsulat Generalny RPwe Lwowie79011 Lwów, ul. Iwana Franki 108tel.: +38 032 295 79 90faks: +38 032 295 79 80e-mail:lwow.kg.sekretariat@msz.gov.plhttp://www.lwow.msz.gov.plKonsulat Generalny RPw Łucku43016 Łuck, ul. Dubniwska 22 btel.: +38 0332 280 640faks: +38 0332 280 659e-mail:kg.luck@msz.gov.plhttp://www.luck. msz.gov.plKonsulat Generalny RPw Odessie65014 Odessa, ul. Uspienska 2/1Świadectwo rejestracjiSeria KW nr 126391523 Rwydane 14.05.2007Свідоцтво про державну реєстраціюСерія КВ № 126391523 Рвід 14.05.2007 р.założyciel i wydawca:Mirosław RowickiЗасновник і видавецьМ. М. РовіцкіSkład redakcji:Marcin Romer:redaktor naczelnye-mail: zgrodurevery@wp.plMaria Basza:zastępca red. naczelnego,dział fotoreportażu oraz dział grafikikomputeroweje-mail: mariabasza@wp.plBeata Kostzastępca red. naczelnegobkost@wp.plKonstanty Czawagae-mail: konstantyczawaga@wp.plSabina Różyckae-mail: pluglem@wp.plKrzysztof Szymańskie-mail: krzszymanski@wp.pldział informacji regionalneji reportażuJulia Łokietkojulietta.stella@gmail.comEugeniusz SałoEugene.salo@gmail.comNatalia Kostyke-mail: nataliakostyk@wp.pladministracja portaluJurij Smirnow:dział kulturalno-historyczny.tel.: +38 048 722 56 96+38 048 722 60 03fax:+38 048 722 77 01e-mail:odessa.kg.sekretariat@msz.gov.plhttp://www.odessa.msz.gov.plKonsulat Generalny RPw Sewastopolu99003 Sewastopol, pl. Pirogowa 3tel.: +38 0692 539 881fax: +38 0692 539 885e-mail:sewastopol.kg.sekretariat@msz.gov.plhttp://www.sewastopol.msz.gov.plKonsulat Generalny RPw Winnicy21050 Winnica, ul. Kozickiego 51– VI p.tel.: +38 0432 507-413,inform.wizowa +38 0432 507-411,ws. Karty Polaka +380432 507-412fax: +38 0432 507-414e-mail:winnica.kg.sekretariat@msz.gov.plhttp://www.winnica.msz.gov.plInstytut Polskiw Kijowieul. B. Chmielnickiego 29/2, lok.17,01-030 Kijów, Ukrainatel.: +380 44 288 03 04fax: +380 44 288 02 86www.polinst.kiev.uaStale współpracują:Agnieszka Sawicz, Wojciech Jankowski,Iwona Boruszkowska, JoannaDemcio, Elżbieta Lewak, WłodzimierzBartkowiak, Szymon Kazimierski,Aleksander Niewiński, Michał Piekarski,Irena Kulesza, Tadeusz Olszański,Tadeusz Kurlus, Jacek Borzęcki, RenataKlęczańska, Wojciech Krysiński,Aleksander Szumański, WłodzimierzOsadczy, Taras Prochaśko, DorotaJaworska, Wojciech Grzelak, ZbigniewKlimecki, Eugeniusz Niemiec,Barbara Stasiak, Katarzyna Łoza,Dmytro Antoniuk, Tadeusz Zubiński,Zbigniew Kulesza i inni.Drukujemy również teksty autorów,z którymi się nie zgadzamy!Projekt/Program jest współfinansowanyze środków finansowychotrzymanych od Ministerstwa SprawZagranicznych w ramach konkursuna realizację zadania „Współpraca zPolonią i Polakami za granicą”.Za treść ogłoszeń, oświadczeń ireklam redakcja nie ponosi odpowiedzialności,nie zamówionych rękopisównie zwraca i pozostawia sobieprawo do skrótów.ТзОВ Видавничий Дім «МолодаГаличина».Indeks na prenumeratę 98780Індекс передплати 98780Газета виходить 2 разина місяць


3216–29 sierpnia 2013 nr 15 (187) * kurier galicyjski * www.kuriergalicyjski.comBojkowie zapraszająTradycyjną kulturę ludową, piosenki i tańce Bojków, ich kuchnię i zwyczajezaprezentowano podczas Święta Karpackiego Lata we wsi Wyszków na pograniczuBieszczad i Gorganów. Goście z Ukrainy i zza granicy bawili się w uroczyskuKalinowiec, kilka kilometrów od przełęczy Toruńskiej, dzielącej woj. iwanofrankiwskieod Zakarpacia.O tym i owymkuriergalicyjskiMożna zaprenumerować na poczcie!!!KOD PRENUMERATYУКРПОШТА 98780Cena prenumeraty pocztowej1 miesiąc – 5,96 hrywien3 miesiące – 17,88 hrywien6 miesięcy – 35,76 hrywien12 miesięcy – 71,52 hrywienOrganizacje i instytucje mogą też zamawiać prenumeratę bezpośrednio wnaszej redakcji: osobiście, telefonicznie, listownie lub drogą mailową: kuriergalicyjski@wp.plAmatorski zespół z ZakarpaciaSABINA RÓŻYCKAtekst i zdjęcieDo wsi prowadzi od głównej trasykilka kilometrów kamienistej, górskiejdrogi. Goście pokonali trasę jadąc naquadach, furach, a nawet wierzchemna koniach. Gospodarze nawoływalido uczestniczenia w święcie Bojków.Już przy wjeździe do Kalinowca przysymbolicznej bramie częstowano gościmiodowymi nalewką i… hopką.- To nasza tradycyjna potrawa,proszę się częstować – zapraszaKsenia Cyganiuk, nakładając do malowanejmisy potrawę, przypominającątłuczone ziemniaki, ale w ciemnobrązowymkolorze. – Jedzcie, a będziecienajedzeni przez cały dzień!Potrawę przygotowuje się ztłuczonych ziemniaków, zasmażkimącznej, okrasza się bryndzą, skwarkami,a w święta – mięsem. Potrawajest bardzo sycąca, nie da się zjeśćjej dużo. Za to po zjedzeniu możnaprzez cały dzień pracować, jechaćna koniu, czy hopać – tańczyć. Stądnazwa potrawy – hopka.Do wsi zjechali gospodarze zwiosek Szewczenkowe, Wygoda,Syneczów. Bojkowie zapraszają dospróbowanie swoich dań – podająwino, pierogi z jagodami, nalewki.Bojkowskie przepisy interesują mieszkańcówDoniecka, Kijowa, Ługańska,Zakarpacia.- Odpoczywam tu niedaleko, wMorszynie – mówi Hanna Dolka z Poltawy.– Usłyszałam, że odbywa sięPartnerzy medialnitu święto i postanowiłam przyjechać,poznać zwyczaje tych ziem. Widzę,że przytyję tu o kilka kilogramów.Zbędne kilogramy można zrzucićpodczas konnych przejażdżek.Podczas święta goście mogliprzymierzyć stroje ludowe Bojków.- Mężczyźni nosili płócienne białespodnie, kamizelki, a kapeluszeozdabiali piórami leśnych ptaków i kogutów– wyjaśnia etnograf z Kijowa,Natalia Klasztorna, badacz kulturybojkowskiej. – Kobiety również nosiłyodzież z tkanego własnoręczniepłótna, kolorowe spódnice, kolorowechusty, aksamitne kamizelki i wieleinnych ozdób, a każda wioska miaławłasne wzory.W różnych zakątkach uroczyskazapraszają do nauki bojkowskichtańców, dojenia owiec czy przygotowaniaowczego sera.- Dzisiejsza młodzież, szczególnieta z miasta, szuka nowych wrażeń,chce czegoś niezwykłego – mówi jedenz organizatorów święta RomanKrychowiecki. – Zabaw tu niemało: nasiłę, sprawność i roztropność. Gościeświęta próbowali podnoszenia kamienii kłód drzewa, biegu w workach.Gościem święta był starostapowiatu opolskiego Henryk Lakwa.Wspólnie z żoną Klaudią, ubrani w jaskrawestroje, stylizowane na śląskie,śpiewali dla Bojków polskie piosenki,próbowali miejscowych smakołyków.- Współpracujemy z okolicamiDoliny już od 2006 roku – mówi starosta.– Zaczynaliśmy od współpracymłodzieży, aby na zawsze przełamaćstereotypy, które jeszcze są w pamięcistarszego pokolenia zarówno naUkrainie, jak i w Polsce. Szkoliliśmynaszych partnerów w tym, jak poszukiwaćkoszty na granty z funduszyeuropejskich. Opowiadaliśmy oochronie środowiska. Ze swej stronynasi ukraińscy partnerzy przedstawilinam swój system edukacji i pracęsłużby leśnej, bo teren wokół Dolinyw 70% jest terenem leśnym.Małżonka pana starosty, KlaudiaLakwa, zachwycona jest twórczościądzieci z Doliny. Mówi, że zespół„Bojkowczanka” koncertował w ichpowiecie, była też wymiana sportowców,wspólne zawody „Najbardziejcieszy mnie, że możemy pomócdzieciom z wadami wzroku ze szkoływ Wygodzie – dodaje pani Klaudia.– Przyjeżdżały do Polski. Jeździłypo kraju i chociaż prawie lub zupełnienie widzą, to o mało nie płakałyze szczęścia, że gdzieś wyjechały.Była to dla nich pierwsza prawdziwaprzygoda w życiu. Towarzyszyli im wpodróży starosta i inni pracownicystarostwa. Dzieci zwiedziły Wrocław,Kraków, Częstochowę”.Dla dzieci ze szkoły w Wygodziepartnerzy z powiatu opolskiego zakupilipodręczniki do nauki językapolskiego, wydane pismem Brajla.Pomysłów na współpracę jest wiele.Za dwa miesiące do Doliny przyjedziedelegacja z powiatu opolskiego,aby podpisać kolejną umowę owspółpracy.PRENUMERATA W POLSCEMożliwa jest prenumerata redakcyjna do Polski i innych krajów. W sprawieprenumeraty gazety do Polski, prosimy o kontakt pod naszym adresem email:kuriergalicyjski@wp.pl lub listownie, telefonicznie, faxem na numeryi adresy podane w stopce redakcyjnej.Ponadto „<strong>Kurier</strong> <strong>Galicyjski</strong>” można kupić:w Krakowie w Księgarni „Nestor” przy ulicy Kanoniczej 15, tel. +48(012) 421 92 94 (kod pocztowy 31-002); w Przemyślu – w Południowo-WschodnimInstytucie Naukowym, przy ul. Grodzkiej 3 (kodpocztowy 37-700), tel. +48 (016) 678 73 33; w Warszawie, w BiurzeTurystyki KALINKA, ul. Marszałkowska 115 (wejście od ul. Przechodniej),00-102 Warszawa. Biuro jest czynne pn-pt w godz. 8:00-16:00 oraz wksięgarni Radia WNET pod adresem Warszawa, ul.Koszykowa 8.kurier galicyjskimożna kupićNa terenie całej Ukrainy można kupićnasze pismo w kioskach „Ukrpoczty”.Ponadto:- w kioskach „Wysoki Zamek” we Lwowie,w Drohobyczu, Truskawcu, Borysławiu,Samborze, Starym Samborze,Turce i Stebnyku;- w kioskach „Interpres” oraz kioskach„Presa”;- w polskiej restauracji „Premiera Lwowska” przy ul. Ruskiej 16 we Lwowie;- w hotelu „Leopolis” – najlepszym hotelu na Ukrainie;- w kościele św. Antoniego we Lwowie, przy kościele Marii Magdaleny we Lwowie(w niedzielę po nabożeństwie), a także przy kościele w Krzemieńcu;- pismo jest też dostępne w Instytucie Polskim w Kijowie.Miesięcznik Polak Małymożna zaprenumerowaćna poczcie na Ukrainie!!!KODPRENUMERATYУКРПОШТА68416Cena prenumeratypocztowej:1 miesiąc – 3,50 hrywien,3 miesiące – 10,50 hrywien,6 miesięcy – 21,00 hrywien,12 miesięcy – 42,00 hrywny.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!