10.07.2015 Views

PAMIĘTAMY O WYWÓZKACH - Kresy24.pl

PAMIĘTAMY O WYWÓZKACH - Kresy24.pl

PAMIĘTAMY O WYWÓZKACH - Kresy24.pl

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

MONIUSZKO: CZY ZNANY W OJCZYŹNIEJUBILEUSZ TPPPOLESIE WCZORAJ I DZIŚNR 6 (78) CZERWIEC 2012PAMIĘTAMY O WYWÓZKACH


NR 6 (78) CZERWIEC 2012RubieżewiczeZ archiwów Grodna o OrzeszkowejDawne miasteczko położone jest nawzniesieniu między dwiema rzekami:Sułą i Przekulem. Pierwsza wzmianka onim pochodzi z II poł. XV wieku18Niejedną niewiadomą o autorce «NadNiemnem» kryją archiwa, szczególniena terenach Białorusi i Litwy20OD REDAKTORA1 Gdy wyrąbują drzewaFOTOREPORTAŻ8 Znowu wyburzono zabytkiZPB10 Władysława Kulikowska. Pamiętamy owywózkachKULTURA12 Irena Waluś. Moniuszko: czy znany wOjczyźnieHISTORIA15 Dymitr Zagacki. Brześć: mniej znaneoblicze miastaPOZNAJ KRAJ18 Bernard Pakulnicki. RubieżewiczeLITERATURA20 Halina Bursztyńska. Z archiwówGrodna o OrzeszkowejWSPOMNIENIA26 Mieczysław Jackiewicz. Kiemieliszki w1943 rokuRELIGIA33 Ks. Jerzy Martinowicz. PrzykazaniedziesiątePOLONIA34 Agata Lewandowski. Poloniapogodzona35 Polska diasporaPOEZJA36 Romuald MieczkowskiNa pierwszej stronie okładki: Członkowie Stowarzyszenia Sybiraków wraz z prezes Haliną Jakołcewicz (pierwsza z prawej).Fot. Irena WaluśNa ostatniej stronie okładki: Kamień upamiętniający powstańców styczniowych w Naczy. Fot. Irena WaluśMAGAZYN Polski jest wydawany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP przy wsparciu Fundacji «Wolność i Demokracja»REDAKTORNACZELNY:Irena WALUŚ,i.walus@op.pltel. +375 29 949-35-09KOREKTA:Danuta KARPOWICZ,SKŁAD I ŁAMANIE:Alaksiej SALEJOKŁADKA: MAGAZYN POLSKI NA UCHODŹSTWIEPRENUMERATAPOLSKA:Fundacja Wolnośći Demokracja,Al. Ujazdowskie 37 lok 200-540 Warszawatel. (22) 629-15-36MAGAZYN POLSKI jest ogólnokrajowym miesięcznikiemSpołecznego Zjednoczenia «Związek Polaków na Białorusi». Założonyw roku 1992, od roku 2005 jest wydawany na uchodźstwie.Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych. Redakcja zastrzegasobie prawo do skracania i adiustacji tekstów otrzymanychoraz ich tytułów.


OD REDAKTORAGdy wyrąbują drzewaZmienić sytuację może zaangażowanie społeczności i edukacja ekologicznaIRENA WALUŚREDAKTOR NACZELNY«MAGAZYNU POLSKIEGO NA UCHODŹSTWIE»Od kilku lat z nadejściem wiosnyz naszego krajobrazu znikająkolejne drzewa. To zjawisko naBiałorusi przybrało wręcz formęepidemii. Czyżby decydenci zapomnieli,że roślinność jest koniecznościądla normalnego funkcjonowaniaczłowieka?Jedno średniej wielkości drzewow ciągu godziny produkuje tlenpotrzebny do oddychania 40 osobom,jeden samochód, natomiast,w ciągu godziny zużywa tlen potrzebny200 osobom. Bez dużegowysiłku intelektualnego możnapodliczyć, ile drzew potrzebujeGrodno, by jego mieszkańcy moglioddychać czystym powietrzem.Sąsiedztwo roślinności przynosiludziom wymierne korzyści, bo życiewśród betonowych budynków,w całodobowym hałasie, przy wysokimpoziomie spalin i innych zanieczyszczeńpowietrza nie jest anikomfortowe, ani zdrowe. Wskutektakich uciążliwości powstają choroby,a leczenie kosztuje sporo zarównopaństwo, jak i ludzi.Drzewa i cała roślinność mająteż wpływ na wygląd i estetykęmiast, są ich ozdobą. Pod tymwzględem Grodno zmieniło się nalepsze przez ostatnie lata. Pojawiłysię ładne kompozycje kwiatowena klombach, posadzono nowe ga-tunki drzew, uporządkowano DolinęSzwajcarską. Teraz z przyjemnościąmożna podziwiać ładnąrzeźbę terenu Grodna, szczególnieWzgórza Zamkowego.Jednak społeczność najbardziejniepokoi zupełnie nieuzasadnioneusunięcie drzew. Czy prawoRB pozwala na to? Otóż nie. Tękwestię reguluje ustawa «O świecieroślinnym» z 2003 r. oraz rozporządzenieRady Ministrów z 12października 2004 r. Według tychdokumentów, drzewa z publicznejprzestrzeni można usunąć wtedy,gdy rosną zbyt gęsto i przeszkadzająinnym drzewom. Także, gdy sąsuche albo chore i zagrażają zdrowiuinnych drzew, zbyt zasłaniająokna lub ich korzenie uszkadzająfundamenty zabudowań. Przyczynąusunięcia drzew może być nowebudownictwo. W tych wypadkachzainteresowana osoba lub przedsiębiorstwopowinny wystąpić ozezwolenie do miejscowych władz.Do podania o usunięcie drzew powinnybyć dołączone opinia eksperta,projekt kompensacyjnegozasadzenia nowych drzew, decyzjamiejscowych władz oraz dokumentypotwierdzające fakt, żeuzgodniono to z lokalną społecznością.Takie jest prawo i trzebaz niego korzystać! W razie brakunależytych dokumentów możnawstrzymać wycinanie i zawiadomićodpowiednie służby miasta, milicję,media.Teoretycznie prawo jest dobrei bardzo się nie różni od rozwiązańprawnych w innych krajach.W rzeczywistości zaś widzimy coinnego. Bo pod żaden z wyżej wymienionychpunktów nie podpadausunięcie całej roślinności wzdłużdróg, która chroniła rosnące napolu uprawy od zanieczyszczeńz szosy, a w zimie zatrzymywałaśnieg.Szokuje swoim wyglądem obecnieNekropolia Grodzieńska, zktórej też usunięto wszystkie drzewa.Atmosfery, którą tworzyły zabytkowenagrobki i stare drzewa,już nie ma.Ilość drzew i zieleni szczególniesię zmniejsza w centrum miasta,bo zbyt silny napór jest tych,dla których drzewa są tylko uciążliwymiprzedmiotami zajmującymicenne grunty miejskie, któremożna sprzedać czy wynająć.Dużo drzew znika przy poszerzeniumiejskich dróg.Ekolodzy przyznają, że za wycinaniedrzew sprawcy płacą zbytniskie kary i w tym punkcie prawotrzeba jak najszybciej zmienić. Łatwojest drzewo wyciąć, natomiastżeby szybko zrekompensować środowiskujego brak, w zamian należałobyposadzić kilkadziesiąt młodych.Sadzenie jednego nowego zakażde stare wycięte – nawet przyzałożeniu, że wszystkie się przyjmą– może dać efekt zbliżony do utraconegodopiero za kilkadziesiąt lat.Naszemu społeczeństwu brakujewiedzy ekologicznej. Nic sięnie zmieni, jeśli nie uświadomi sięludzi, jak ważne są drzewa dla ichzdrowia i komfortu życia. Edukacjępowinno się zaczynać już odprzedszkola, bo w tym wieku dziecinajbardziej chłoną wiedzę i zachowająją na całe życie.Grodno szybko się rozwija.Przybywa zwartej zabudowy,nowych dróg, nawierzchni, parkingówi, niestety, kurczy się powierzchniaterenów zieleni. Przytakim tempie, jeżeli niczego niezmienimy, za kilka lat możemy sięobudzić w pustyni betonowejM A G A Z Y N 1


BIAŁORUŚPoczobut znowuna celownikuAndrzej Poczobut, prezesRady Naczelnej ZPB orazkorespondent «GazetyWyborczej», został 21czerwca aresztowany.Po przesłuchaniu wprokuraturze obwodowejzostał przewieziony dowięzienia w Grodnie.Przyczyną zatrzymania Poczobutajest sprawa karna, wszczętaprzeciwko niemu przez prokuraturę.Jest ponownie oskarżonyo zniesławienie Aleksandra Łukaszenki,którego miał się dopuścićw swoich publikacjach na białoruskichstronach internetowych«Biełorusskij Partizan» oraz «Karta97».Rok temu Andrzej Poczobutotrzymał wyrok trzech lat więzieniaw zawieszeniu na dwa lata.27 czerwca z firmy «Kresowia»,będącej zapleczem ZPB, zabranosprzęt komputerowy, bo prokuraturapodejrzewa, że może znaleźćpublikacje Andrzeja Poczobuta,które mogą go obciążyć.30 czerwca Poczobut zostałzwolniony z aresztu, ma obecniezakaz opuszczania Grodna. Przeciwkoniemu toczy się śledztwo.Jeśli oskarżenie pozostanie bezzmian, to może mu grozić kara nawetdo 5 lat więzienia.Sankcje: ciąg dalszyANDRZEJ POCZOBUTDo sankcji gospodarczych iwizowych, wprowadzonychprzez kraje UniiEuropejskiej wobecBiałorusi, dołączyłytakże Chorwacja, Serbia,Macedonia, Czarnogóra,Islandia, Albania iLiechtenstein.Białoruskie Ministerstwo SprawZagranicznych oceniło to jako«demonstrację lojalności wobeccentrum siły, które domaga się takichdziałań i gotowe jest je wynagradzać».Według Andreja Sawinych,rzecznika MSZ Białorusi, politykasankcji «przeszkadza realnemuuregulowaniu spornych kwestii» iwspółpracy gospodarczej Białorusiz krajami Unii Europejskiej.Obecnie unijne sankcje wizoweobejmują 243 obywateli, w tymnajwyższych urzędników państwowych,sędziów, prokuratorów,pracowników MSW. Gospodarczesankcje dotyczą 32 przedsiębiorstw.Bruksela ostrzega Mińsk, żeograniczenia te mogą być rozszerzonew przypadku, jeśli na Białorusiwięźniowie polityczni nie zostanąwypuszczeni na wolność.Za poglądydo poprawczakaMłodzi Białorusini zadziałania opozycyjnemogą trafić dozamkniętych szkółpoprawczych i koloniiresocjalizacyjnych.Wcześniej takaizolacja była możliwawyłącznie wobecosób skazanych zartykułów kodeksukarnego.Aleksander Łukaszenkopodpisał poprawki do«Ustawy o podstawachsystemu profilaktyki,braku kontroli i łamaniuprawa przez osobyniepełnoletnie». Terazwystarczy trzy razy w ciąguroku otrzymać wyrok wtrybie administracyjnym,na przykład za «drobnechuligaństwo», będącegłównym pretekstemdo skazywania działaczyopozycji za udział wakcjach protestacyjnychi prewencyjnychzatrzymaniach przeddemonstracjami, by trafićdo poprawczaka.Młodzi opozycjoniścisą zatrzymywani przezmilicjantów, którzypotem jako świadkowiepoświadczają w sądach naprzykład to, że zatrzymani«wyrażali się niecenzuralniew miejscach publicznych».Wyroki zapadają napodstawie artykułu «drobnechuligaństwo».W ten sposób władzemogą zneutralizowaćdowolną liczbę młodychopozycjonistów.PRZYGOTOWAŁAELIZA ANDRUSZKIEWICZ2 M A G A Z Y N


Nowy ordynariuszdiecezji pińskiejDecyzją papieża BenedyktaXVI z dn. 3 maja nowymordynariuszem diecezjipińskiej został ks. bpAntoni Dziemianko –dotychczasowy sufraganmińsko-mohylewski. 16czerwca uroczyście objąłnad nią władzę pasterską.Uroczysty ingres zgromadziłliczne grono przedstawicieli duchowieństwaoraz wiernych z kraju,a także Polski, Ukrainy i Kazachstanu.W homilii wygłoszonej w językachbiałoruskim i polskim ks. bpAntoni Dziemianko przypomniałtrudne koleje losu diecezji pińskiej.Wspomniał szczególnie dwie postacie:pierwszego ordynariuszadiecezji Zygmunta Łozińskiegooraz kardynała Kazimierza Świątka.Bp. Antoni Dziemianko ma 52lata i jest najmłodszym biskupemkatolickim na Białorusi. W 1984roku został proboszczem parafiiw Nowogródku. 14 lat późniejIII Statut LitewskiNareszcie Białoruś weszław posiadanie wydanegow 1588 roku egzemplarzaStatutu Wielkiego KsięstwaLitewskiego. Dokumentwystawił na sprzedażna aukcji elektronicznejjeden z moskiewskichantykwariatów. Cenawynosiła 45 tys. USD.By wykupić tzw. III Statut Litewski,Muzeum Historii Mohylewazainicjowało zbiórkę. Jednakw ciągu trzech tygodniu od prywatnychbiałoruskich darczyńcówudało się zebrać jedynie 15 tys.USD. Brakujące 30 tysięcy dolarówKS. BP ANTONI DZIEMIANKOpapież Jan Paweł II mianował gobiskupem pomocniczym diecezjigrodzieńskiej. Przez ostatnie prawie8 lat był biskupem pomocniczymarchidiecezji mińsko-mohylewskiej.ofiarowała rosyjska kampania maklerska«Alpari».Statuty litewskie były wydawanew Wielkim Księstwie Litewskim wlatach 1529, 1566 i 1588. Na całymświecie istnieje około 60 oryginalnychegzemplarzy. Znajdują sięone w zbiorach w Wielkiej Brytanii,na Litwie, w Polsce, Rosji i naUkrainie. Nabyty egzemplarz będziepierwszym na Białorusi.III Statut Litewski, zachowującyw pełni odrębność systemu prawnegoLitwy, jednocześnie przyjąłpewne postanowienia prawa koronnego.Amnestianie dla wszystkichMinisterstwo SprawWewnętrznych Białorusiprzygotowało projektustawy o amnestii,która obejmie ok.2800 osób. Ustawa mawejść w życie 3 lipcabr., w dniu oficjalnegoŚwięta NiepodległościBiałorusi.Na wolność mają wyjśćosoby niepełnoletnie, kobietyw ciąży, weterani wojenni,osoby samotnie wychowującedzieci, inwalidzi, alkoholicy,osoby uczestniczące wlikwidacji skutków katastrofyw Czarnobylu oraz osoby,które ucierpiały w tejkatastrofie.Amnestii nie będąpodlegały osoby, które nieprzekazały państwu dochodupochodzącego z nielegalnejdziałalności biznesowej,oraz recydywiści i ci, którzynaruszają warunki odbywaniakary.Oznacza to, że na wolnośćnie wyjdzie obrońca prawczłowieka Aleś Bialacki,skazany na 4,5 roku koloniikarnej za rzekome ukrywaniedochodów na kontachzagranicznych w Polsce i naLitwie.W podobnej sytuacjisą Mykoła Statkiewicz,Dmitrij Daszkiewicz,Paweł Seweryniec, MykołaAwtuchowicz. Wszyscy onibyli już wcześniej sądzeni i wstosunku do nich amnestiabyła zastosowana.Planuje się równieżskrócenie o rok karywięzienia dla ponad 7 tysięcyskazanych.PRZYGOTOWAŁAMARIA ZANIEWSKAM A G A Z Y N 3


4 M A G A Z Y NPOLSKAWIELKA SPORTOWA IMPREZA, TO PRZEDE WSZYSTKIM POZYTYWNE EMOCJEEURO 2012 już historiąMistrzostwa Europy wPiłce Nożnej, oficjalnanazwa UEFA Euro 2012,były czternastym z koleiturniejem. Impreza zostałazorganizowana wspólnieprzez Polskę i Ukrainę.8 czerwca turniej rozpocząłmecz otwarcia na Stadionie Narodowymw Warszawie, w którymPolska zremisowała z Grecją,a faza grupowa zakończyła się 19czerwca. Ćwierćfinały zostały rozegraneod 21 do 24 czerwca, apółfinały 27 i 28 czerwca.Podczas EURO 2012 zostałorozegranych 31 meczów. Zagrałow nich 14 drużyn narodowych wyłonionychw kwalifikacjach, w którychbrało udział 51 państw międzysierpniem 2010 a listopadem2011, oraz 2 ekipy gospodarzy. Byłto ostatni turniej rozegrany w tymsystemie, gdyż od 2016 roku w 51meczach rywalizować będą 24 drużyny.1 lipca reprezentacja Hiszpaniina Stadionie Olimpijskim wKijowie pokonała w finale Włochów(4:0) i jako pierwsza w historiiobroniła tytuł Mistrza Europyz poprzednich mistrzostw. Jednocześniestała się pierwszą w dziejachreprezentacją, która trzeci razz rzędu zwyciężyła w międzynarodowymturnieju (są także mistrzamiświata).Milionerów przybywaMajątkiem wartymmilion dolarów może siępochwalić ponad 50 tys.Polaków.Według firmy doradczej KPMG,liczbę dysponujących płynnymi aktywami(gotówka, akcje, obligacje,lokaty bankowe) wartymi co najmniejmilion dolarów amerykańskich,można oszacować na 50-51tys. Z kolei analitycy szwajcarskiegobanku inwestycyjnego CreditSuisse w raporcie «Global Wealth2011» szacują liczbę polskich milionerówna 48 tys.Według Szwajcarów, w Polscejest 3,2 tys. osób posiadających majątekprzekraczający 5 mln USD, aleCyryl pojednaKościołyPodczas sierpniowejwizyty zwierzchnikarosyjskiego Kościołaprawosławnegopatriarchy Cyrylaw Polsce zostaniepodpisany dokumento pojednaniu międzyobydwoma Kościołamiprawosławnymi.W rozmowie z PAPsekretarz generalnyKonferencji EpiskopatuPolski biskup Wojciech Polakpowiedział, że patriarchaCyryl będzie przebywał wPolsce w dn. 16-19 sierpniabr. na zaproszenie metropolitywarszawskiego i całej Polskiarcybiskupa Sawy i ŚwiętegoSoboru Biskupów PolskiegoAutokefalicznego KościołaPrawosławnego.Bp Polak dodał, że podczaspobytu w Polsce patriarchyCyryla dojdzie do podpisaniawspólnego dokumentu opojednaniu między obydwomaKościołami – orędzia donarodów Polski i Rosji. –Dokument ten jest już gotowyi obie strony redakcyjne gozatwierdziły. Ale musi onbyć jeszcze przedstawionybiskupom i przez nichzatwierdzony – zaznaczył.tylko trzy osoby dysponujące miliardemdolarów. Znacznie szerszajest rzesza osób zamożnych. Wedługwyliczeń KPMG, ponad 650tys. osób ma miesięczne dochodyprzekraczające 7,1 tys. zł brutto, too 30 tys. więcej niż rok wcześniej.PRZYGOTOWAŁAELIZA ANDRUSZKIEWICZ


Order Virtuti MilitariZostał ustanowiony 220 lattemu przez króla StanisławaAugusta Poniatowskiego,a dokładnie 22 czerwca1792 roku w celu uczczeniazwycięstwa w bitwie podZieleńcami po rozpoczęciuwojny polsko-rosyjskiejprzeciwko konfederacjitargowickiej w obronieKonstytucji 3 Maja.To najwyższe polskie odznaczeniewojskowe (order), nadawane zawybitne zasługi bojowe. Jest najstarszymorderem wojskowym naświecie, spośród nadawanych dochwili obecnej. W tłumaczeniu zjęzyka łacińskiego oznacza «Męstwuwojskowemu – (cnocie) dzielnościżołnierskiej».Order był nadawany w okresieKsięstwa Warszawskiego. Po utworzeniuKrólestwa Polskiego order,zachowując swój statut, otrzymałnazwę Order Wojskowy Polski. PoNAJWYŻSZE POLSKIE ODZNACZENIEWOJSKOWEodzyskaniu niepodległości w 1918roku Sejm Ustawodawczy na mocyustawy z dnia 1 sierpnia 1919 rokuwskrzesił order, nadając mu nazwęOrderu Wojskowego VirtutiMilitari. Obecnie order może byćnadawany podczas wojny lub 5 latpo jej zakończeniu przez prezydentaRzeczypospolitej na wniosekKapituły Orderu Wojennego VirtutiMilitari.Znowu «polskie obozy»Podczas uroczystościpośmiertnegouhonorowania JanaKarskiego PrezydenckimMedalem WolnościBarack Obama użyłw przemówieniusformułowania «polskieobozy śmierci».W Stanach Zjednoczonychprzez dziesięciolecia funkcjonowałosformułowanie «polskie obozyśmierci». Posługiwały się nim nawetosoby dobrze wykształcone.I choć ostatnio część mediów zakazałaswoim dziennikarzom używaniatego określenia, sprawa nieprzebiła się do szerszej opinii publicznej.Paradoksalnie, ale w USA widaćpozytywne skutki niefortunnychsłów Obamy. W wyniku kontrowersjipo wypowiedzi amerykańskiegoprezydenta miliony Amerykanówdowiedziały się, że to Polacybyli ofiarami nazizmu.Gafa prezydenta była szerokokomentowana. We wszystkich publikacjachtłumaczono, skąd siębierze oburzenie Polaków i wyjaśniano,że Polska była pod okupacjąniemiecką i że to naziści stworzylii prowadzili obozy koncentracyjne.Cytowana przez wiele gazetagencja Associated Press tłumaczyła,że precyzyjne sformułowaniepowinno brzmieć: «nazistowskieobozy śmierci na terenie okupowanejprzez Niemcy Polski».Dzięki kontrowersjom po gafieBaracka Obamy w USA przeprowadzonoakcję informacyjną, któranormalnie kosztowałaby milionydolarów.Ambasadabez siedzibyAmbasada RP w Mińskuzostała bez gmachu. Od11 czerwca dyplomaciurzędują w budynkuWydziału Konsularnego.Dotychczas polskaplacówka dyplomatycznamieściła się w centrumMińska w pałacyku przy ulicyRumiancewa.Jednak termin najmubudynku, który ambasada RPzajmowała od kilkudziesięciulat, wygasał z końcem 2011roku. 30 grudnia ub. r. władzeBiałorusi poinformowały ojej przedłużeniu do 1 lipca2012 roku.Na potrzeby placówkidyplomatycznej adaptowanajest tymczasowa siedzibaw nowoczesnym biurowcuprzy ul. Biaduli, ale praceadaptacyjne nie zostałyzakończone. Budynek przyulicy Biaduli będzie równieżbudynkiem tymczasowym.W 2010 roku Polskaotrzymała w centrumbiałoruskiej stolicy działkępod budowę budynkuambasady, ale dopóki niezostanie ona wzniesiona,ambasada musi mieścić sięw siedzibie tymczasowej.Budowa nowej ambasadypotrwa kilka lat. To bardzoutrudnia działalność polskiejplacówki dyplomatycznej.Takie traktowaniepolskich dyplomatówświadczy również o tym,na ile są napięte stosunkidyplomatyczne międzyobu sąsiednimi krajami. Zaprezydentury Łukaszenkikonflikty dyplomatycznezdarzają się coraz częściej.PRZYGOTOWAŁAMARIA ZANIEWSKAM A G A Z Y N 5


POLSKA ŚWIATSTŁUMIENIE DEMONSTRACJI W MOSKWIEZamknąć usta opozycjiDuma PaństwowaRosji w dn. 6 czerwcazatwierdziła nową ustawęo zgromadzeniachpublicznych, 8 czerwcapodpisał ją Putin. Nowaustawa zwiększa karęza udział w nielegalnychmanifestacjach aż150-krotnie.Ustawa została uchwalona wekspresowym tempie. Podnosiobecną grzywnę 2 tys. rubli(60 USD) do 300 tys. rubli (9 tys.USD).Według opozycji, to poważneograniczenie prawa Rosjan do wyrażaniaopinii. Nie zniechęca toopozycji do zapowiedzi kolejnychmanifestacji, w tym w dniu ŚwiętaNiepodległości Rosji. Dlatego ztakim pośpiechem przyjmowanonowe regulacje prawne.DożywotniimmunitetParlament Azerbejdżanuprzyznał prezydentowiIhamowi Alijewowi, jegożonie oraz wszystkimbyłym prezydentom i ichmałżonkom dożywotniimmunitet przedodpowiedzialnościąkarną.Immunitet obejmujeprezydentów niepodległegoAzerbejdżanu. Chroni ichprzed procesami za czyny,jakich dopuścili się w czasiesprawowania władzy. Dwajbyli prezydenci: AbulfazElczibej i ojciec obecnegoprezydenta Hajdar Alijew jużnie żyją. Jedynym żyjącym jestprzebywający na wygnaniuw Moskwie Ajaz Mutalibow,ścigany listem gończym zaprzestępstwa kryminalne. Byłysekretarz KC może więc wrócićdo kraju, nie obawiając sięprocesów i więzienia.Azerska opozycja oskarżarównież obecnego prezydentai jego rodzinę. Zarzucamu nadużywanie władzy itolerowanie korupcji. Powejściu w życie tej ustawy,nawet jeśli opozycja dojdzie dowładzy, nie uda się jej rozliczyćAlijewa z zarzucanych munadużyć.Zakaz na symbole sowieckie6 M A G A Z Y NW Wilnie zatrzymany zostałmieszkaniec, który ozdobiłswój samochód sowieckąflagą, wizerunkiem sierpai młota oraz napisem«CCCP» nad tablicamirejestracyjnymi z przodu i ztyłu pojazdu.W 2008 roku Litwa przyjęłaustawę zakazującą umieszczenia idemonstrowania symboli sowieckichi nazistowskich. Zgodnie zart. 188 Kodeksu PostępowaniaAdministracyjnego Republiki Litwy,grozi za to grzywna w wysokościod 500 do 1000 litów i konfiskatasymboli.W tym roku w sądach na Litwieodnotowano pięć takich przypadków,zaś w 2011 roku – cztery. Jednakw ciągu 2 lat grzywną ukaranotylko 3 obywateli, wszyscy inni dostalipouczenie.Symbole sowieckie i nazistowskiemożna na Litwie umieszczaćtylko w muzeach i używać ich wyłączniew celach edukacyjnych inaukowych.Za naruszenie ustawy przewidywanajest odpowiedzialność administracyjna.PRZYGOTOWAŁAELIZA ANDRUSZKIEWICZ


RODACY W ŚWIECIESanktuarium Maryjnew BerdyczowieZESPÓŁ KLASZTORNY OO. KARMELITÓWPo 86-letniej przerwie w tymmieście na Ukrainie odbyłosię ponowne poświęceniegórnego kościołaSanktuarium Maryjnegokarmelitów bosych.Sanktuarium przez całyczas było ostoją polskości iwiary katolickiej.Minęło 370 lat od czasu pierwszegopoświęcenia kościoła w Berdyczowieoraz klasztoru karmelitów.Od 1756 r. potwierdzono 263cuda za wstawiennictwem MatkiBożej, czczonej w łaskami słynącymwizerunku. Dwukrotnie koronowanyobraz Matki Boskiej Berdyczowskiejuległ prawdopodobniezniszczeniu w pożarze w 1941r.– To było wydarzenie długooczekiwane – powiedział po uroczystościbiskup pomocniczy diecezjikijowsko-żytomierskiej WitalijSkomarowski.Przypomniał on, że już za czasówZwiązku Sowieckiego wierniw Berdyczowie czynili wysiłkio zwrot świątyni. Dolny kościółsanktuarium został zwróconywiernym w 1991 roku. Górnykościół pozostawał bez dachu popożarze w czasie wojny. Wewnątrzświątynia była zdewastowana, beztynków i okien. Ojcowie karmeliciwraz z miejscową wspólnotąwiernych rozpoczęli remont, którytrwał ponad 20 lat. – I oto wiernidoczekali się konsekracji tej wspaniałejbazyliki, która została wyniesionajesienią zeszłego roku dorangi sanktuarium ogólnonarodowego– dodał biskup.Konferencja w SolecznikachW Gimnazjum im.Jana Śniadeckiegow Solecznikach wdn. 9 czerwca odbyłasię konferencja pt.«Współczesne problemypolskiej mniejszościnarodowej na Litwie iBiałorusi» organizowanaprzez Solecznicki RejonowyOddział Związku Polakówna Litwie i UniwersytetWrocławski.Prelegentami spotkania wystąpiliprofesorowie Uniwersytetu Wrocławskiego,specjalizujący się w zakresiebadań wschodnich i problematykimniejszości narodowych.Impreza odbyła się pod patronatemmera rejonu solecznickiego,prezesa Solecznickiego RejonowegoOddziału ZPL Zdzisława Palewiczai profesora Zdzisława JulianaWinnickiego.Konferencja miała charakterwielopłaszczyznowy, a jej celembyło dokonanie diagnozy aktualnejsytuacji polskiej mniejszościnarodowej na Litwie i Białorusi.Problematyka badawcza konferencjidotyczyła różnych aspektówmniejszości narodowych od uwarunkowańhistorycznych poprzezsytuację prawną po wymiar politologiczny,socjologiczny, kulturoznawczyi demograficzny.– Konferencja poruszyła pięćpodstawowych kwestii: jak było,jak jest, jak musi być, kto i w jakisposób musi rozwiązać problem– powiedział Zdzisław Palewiczpodsumowując spotkanie naukowo-praktycznew Solecznikach.PRZYGOTOWAŁAMARIA ZANIEWSKAM A G A Z Y N 7


FOTOREPORTAŻFOTOFAKTZnowu wyburzono zabytkiGrodno straciło kolejne zabytkowedomy, tym razem w starej dzielnicyNowy Świat. To tzw. «domhusarski», mieszczący się przy ul.Dzierżyńskiego 20a, zbudowany wlatach 20. ubiegłego wieku, w okresiemiędzywojennym mieścił się w nimhotel. Uroczy drewniany budynekposiadał cechy konstruktywizmu.Ocalić go nie pomogły ani staraniahistoryków, ani wzruszające publikacjeo jego historii w lokalnej prasie.Następny utracony zabytek todrewniany dom przy ul. Ostrowskiego15, należał do doktora Beklamiszewa,wybudowano go w latach 30.Podejmując takie decyzje, władzemiasta pokazują, że wcale nie chodziim o zachowanie dziedzictwa, awyłącznie o zyski z drogich działek wcentrum miasta.IRENA WALUŚ«DOM HUSARSKI» POZOSTANIE JUŻ, NIESTETY, TYLKO NA ZDJĘCIACH I W PAMIĘCI GRODNIAN8 M A G A Z Y N


TEGO DOMU, PRZY OBECNEJ UL. OSTROWSKIEGO, JUŻ NIE ZOBACZĄ PRZYSZŁE POKOLENIAW TAKI TEŻ NIEPRZEMYŚLANY SPOSÓB ZBURZONO W 2008 R. MŁYN ASZERA KOSSOWSKIEGO PRZY OBECNEJ UL. WASILKA,PO KTÓRYM POZOSTAŁO PUSTE MIEJSCE…IRENA WALUŚ IRENA WALUŚM A G A Z Y N 9


PAMIĘĆ ZPBPamiętamyo wywózkachWŁADYSŁAWA KULIKOWSKAWładysława KULIKOWSKAELWIRA CITUK I HISTORYK JERZY MILEWSKI PODCZAS SPOTKANIATematem «SpotkańCzwartkowych» wczerwcu stały siędeportacje ludnościcywilnej w latach 1939–1941. Temat wybrano naupamiętnienie 71. rocznicyczwartej deportacji,przeprowadzonej wczerwcu 1941 roku.Od ponad 20 lat temat wywózekjest obecny w mediach, ale wciążpojawiają się nowe dokumenty ipublikacje naukowców. Widzącilość osób przybyłych na spotkanie,jest się pewnym, że ten tematinteresuje naszych rodaków.Gość spotkania – historyk JerzyMilewski z oddziału Instytutu PamięciNarodowej w Białymstoku– w swoim odczycie podkreślił, żeobecnie mamy możliwość poznaniaprawdy o wywózkach.Nacjonalizacja, kolektywizacja iwywłaszczenia były skierowane narozwiązanie konkretnego zadania– pozbawienie tożsamości ziempolskich. Dlatego po wkroczeniuSowietów rozpoczęto aresztowania«wrogich elementów»: policjantów,urzędników administracjipolskiej, bogatych właścicieliziemskich i właścicieli fabryk. Wedługarchiwów FSB Rosji, podreśliłhistoryk, we wrześniu – grudniu1939 r. NKWD aresztowałoponad 9 tys. osób. Liczba aresztowanychz okupowanych przez Sowietówterenów stanowiła 65% wporównaniu do wszystkich aresztowanychw ZSRR w 1939 r.Rozpowszechnionym oskarżeniemz tamtych lat było «niedonosicielstwo».Drugim co do masowościoskarżeniem było nielegalneprzekroczenie granicy. Uciekinierzyna granicy byli z obu stron.Z niemieckiej strefy okupacyjnejdo ZSRR przybywali Żydzi, wieluPolaków odwrotnie uciekało przedSowietami do Polski.Historyk z IPN przypomniał, żew 1940 roku przeprowadzono trzyoperacje po deportacji ludnościcywilnej: 10 lutego, 13 kwietnia i29 czerwca. W czerwcu 1941 r. odbyłasię czwarta z kolei wywózkaprzed wojną.Wstrząsa fakt, jak sprawniedziałał sowiecki aparat represyjny.Każda akcja deportacyjna była starannieplanowana, przeznaczonadla konkretnej kategorii obywateli.W lutym 1940 r. wysiedlonoosadników. Zostali oskarżeni owspieranie polskiego reżimu i wysłanido północnych i wschodnichregionów ZSRR. Jednocześnie deportowanopracowników lasów.Do drugiej i trzeciej deportacjitrafiły rodziny wywiezionych wcześniejosób oraz uchodźcy, którzyprzybyli na zajęte przez Sowietówtereny po 1 września 1939 roku.Na jednej z konferencji sekretarzpartii poinformował o oczyszczeniukraju od wrogich elementówspołecznych. «Stało się czystszympowietrze w miastach przygranicznych,łatwiej jest pracownikom żyći pracować».W celu konspiracji czwartą deportacjęprzeprowadzano w ciągujednej doby jednocześnie we10 M A G A Z Y N


wszystkich punktach lokacyjnych,dwa dni przed wojną. Dotyczyłapolskich urzędników państwowych,uchodźców. Została przeprowadzonajak zwykle w nocy, azakończyła się w godzinach porannych.Podczas ostatniej wywózkideportowano 24412 osób.A co z majątkiem deportowanych?Część ich majątku zostałarozgrabiona przez sowieckichurzędników, część przekazano doskarbu państwa. Później Sybiracyopowiadali, co konkretnie stałosię z ich dobytkiem, większość niemiała do czego wracać.Nie wszyscy przeżyli wywózki.Uważa się, że 20-25% wywiezionychzmarło. Umierali już podczastransportu na nieludzką ziemię.Brak warunków sanitarnych, przeludnienie,chłód w barakach powodowałyepidemię tyfusu, grypy i innychchorób zakaźnych. A do tegogłód.Ile osób wywieziono? Przez pewienczas liczba wahała się od 1,5mln do 200 tys. osób. Stowarzyszenie«Memoriał» z Rosji wymienialiczbę 325 tysięcy ludzi. Skądsię wzięła ta cyfra? Historyk JózefPorzecki sugeruje, że podliczonoilość podstawionych wagonóworaz przygotowanej żywności,którą dowożono do pociągu.Cyfra 325 tysięcy deportowanychuznawana jest przez historyków zawiarygodną.W spotkaniu uczestniczyliczłonkowie Stowarzyszenia Sybiraków,działającego przy ZPB. Ichwspomnienia wstrząsają.Elwira Cituk została wywiezionado Uzbekistanu podczas czwartejdeportacji. Była wtedy dzieckiem,nie wszystko pamięta. Matkęz czworgiem dzieci zabierano wnocy, ojca aresztowano wcześniej ijuż siedział w więzieniu. Dom rodzinnyzaraz po ogłoszeniu wyrokuzostał zajęty przez NKWD-istę.Trafili do Uzbekistanu, 80 kmod Taszkientu, do kołchozu nadrzeką Syr-Daria. W kołchozie byłyWładysława KULIKOWSKASPOTKANIE BYŁO OKAZJĄ DO WSPOMNIEŃ O BLISKICH, KTÓRYCH SPOTKAŁA GEHENNA WYWÓZEK32 rodziny przesiedlonych z Ukrainy,Adżarii, Białorusi, także rodzinyNiemców z Rosji. Cała rodzinapani Elwiry pracowała na polachbawełnianych. Aby kupić jedzenie,sprzedawali rzeczy przywiezioneze sobą. Po chleb do sklepu chodzilipieszo aż 18 km. Obowiązywałaich comiesięczna rejestracja,do urzędu trzeba było iść 20 kmna piechotę.Wróciła do Grodna w 1956roku. W ich domu nadal mieszkałpracownik NKWD.Maria Taraszczyk z Grodna spędziłana Syberii 13 lat. Jej rodzinazostała deportowana 10 lutego1940 roku podczas pierwszej wywózkijako rodzina osadnika. Rodzicei starsze rodzeństwo ciężkopracowali przy wyrąbie lasu. Kolejnycios przyszedł nieoczekiwanie.Gdy dorośli członkowie rodzinybyli w pracy, ją i młodszegobrata zabrano do sierocińca, każdez dzieci do innego. Marię przerzucanodo różnych sierocińców,żeby rodzice nie mogli jej odnaleźć.Władza chciała wychować jąna sowieckiego człowieka. Pamiętastraszny głód, w lecie było łatwiej:można było jeść trawę. Ojciec Mariiposzukiwał jej cały czas, chcielicałą rodziną wyjechać do Polski.Niestety, wyjechali bez niej.Pani Maria ukończyła szkołęzawodową, po niej zaś musiałajeszcze cztery lata odpracować,bo władza ją wyuczyła zawodu tokarza.Wróciła w strony rodzinnedopiero w 1952 roku. Najpierwstarała się przez kilka lat o wyjazddo Polski, potem wyszła za mąż ipozostała na Białorusi.Jerzy Milewski apelował do zebranycho spisywanie wspomnieńSybiraków. Najlepiej zrobić to natychmiast,ponieważ większośćbyłych zesłańców jest już w podeszłymwieku.Historyk Józef Porzecki, nauczycielz Polskiej Szkoły Społecznejprzy ZPB, mówił, że młodzieżcoraz mniej interesuje się historią.Z drugiej strony, skąd mogą wiedziećo wywózkach, skoro w domuim o tym nie mówią, a w białoruskichpodręcznikach nic na ten tematnie ma. Wydanie książki wspomnieńSybiraków byłoby hołdempamięci dla ofiar sowieckiego terroru.I trzeba to zrobić!M A G A Z Y N 11


HISTORIA KULTURAPAŁAC MONIUSZKÓW-WAŃKOWICZÓW W ŚMIŁOWICZACH. RYS. NAPOLEONA ORDYMoniuszko: czy znanyw Ojczyźnie12 M A G A Z Y NIRENA WALUŚStanisława Moniuszkęznamy jako twórcę polskiejopery narodowej i pieśniopartych na polskichelementach narodowychi ludowych, ale przedewszystkim jako naszegoziomka, który przyszedłna świat w Ubielu naMińszczyźnie.4 czerwca mija 140.rocznica śmiercikompozytora. Czy naBiałorusi znają wybitnegosyna swej ziemi i jegotwórczość muzyczną?Tu bywał kompozytorNa terenie obecnej BiałorusiMoniuszko spędził kilkanaście lat.Siedziba rodziny Moniuszków wUbielu, w którym jaskółka obwieściłao urodzeniu przyszłego kompozytora,przetrwała tylko na rysunkuNapoleona Ordy. Dopierow 1966 roku zlokalizowano miejscedworu Moniuszków. Postawionotu stelę, upamiętniającą ważnemiejsce dla kultury Białorusi. Wmiejscowej szkole w Jeziornym jestbardzo skromne muzeum kompozytora.Tam z dumą podkreślają,że to jedyne muzeum kompozytoraw świecie.Pałac Moniuszków-Wańkowiczóww Śmiłowiczach stoi w ruinie.W nim jako dziecko przyszłykompozytor słyszał bijący o północyzegar, jest to w słynnej arii zkurantem Stefana «O matka mojamiła...» w operze «Straszny dwór».W niej matka kojarzona była zMatką-Ojczyzną. Moniuszko byłartystą, który swą twórczością muzycznąrozbudzał uczucia patriotyczne.Co zachowało się w Mińsku,w którym mieszkał Moniuszko,uczył się, chodził jego ulicami? Tablicapamiątkowa znajduje się nagmachu gimnazjum, do któregouczęszczał przyszły kompozytor.Ojcowski dom w Mińsku na skrzyżowaniuulic Engelsa i Internacjonalnej,niestety, nie do poznaniazmienili kilka lat temu «konserwatorzy»,jest na nim tablica pamiątkowa.


Nie ma jednak pomnika kompozytoraw Mińsku. Faktem tym byłaniemile zaskoczona praprawnuczkakompozytora Clara Moniuszkoz Paryża, która odwiedziła Białoruśkilka lat temu podczas obchodów190-lecia urodzin jej przodka.Percepcja twórczościJeszcze do niedawna muzykaStanisława Moniuszki była małoznana na Białorusi. Potwierdzająto Alicja i Andrzej Binertowie, wykładowcyszkoły muzycznej nr 1 wGrodnie.– W programach szkół muzycznychjest przedmiot literatura muzyczna,ale za mało jest czasu nazapoznanie się z życiorysem i bogatątwórczością Moniuszki. Szkoda,bo to przecież kompozytor,który przyszedł na świat niedalekoMińska. Sama pochodzę z Mińska,wtedy nie mówiono o StanisławieMoniuszce jako ziomku, nie wspominanoo jego korzeniach. Jegowspaniałą twórczość poznałambędąc już w Grodnie. Od tamtegoczasu jestem zafascynowana jegomuzyką i pieśniami– mówi AlicjaBinert.Alicja wraz z mężem 22 lata temuzałożyli dziecięco-młodzieżowyzespół «Grodzieńskie Słowiki».Postawili sobie poprzeczkę wysoko,wybierając do wykonania ambitnyrepertuar. Prawie od samegopoczątku w programie zespołubyły utwory Stanisława Moniuszki.– Od dyrygenta chóru «Echo» zLublina otrzymaliśmy nuty «Ojczenasz» – wspomina Alicja Binert. –Jest to utwór wielogłosowy, którybardzo mnie wzruszył. Do dziśjest w naszym programie, śpiewaliśmygo również na koncercie jubileuszowymz okazji 20-lecia «GrodzieńskichSłowików».Przed Moniuszką polska twórczośćpieśniarska ograniczała siędo kilku utworów Chopina, Kurpińskiegoi Lipińskiego, pozostałenaśladowały pieśni włoskie.– Z założenia pieśni Moniuszkibyły na jeden głos z towarzyszeniemfortepianu – mówi AndrzejBinert, – ale, proszę zauważyć,komponowane były do tekstównajwiększych polskich poetów.Ogromne są zasługi StanisławaMoniuszki dla polskiej lirykiwokalnej.Pan Andrzej zwraca uwagę nazróżnicowanie pieśni kompozytora– od prostych, opartych częstona muzyce ludowej aż po koncertoweballady. – Szczególnie teostatnie to pieśni o zmiennych nastrojach,dają wykonawcom olbrzymiemożliwości interpretacyjne.Wymagają jednocześnie wielkiejwrażliwości, zarówno jeślichodzi o muzykę, jak i tekst. Potrzebujądużej pracy z naszej strony,bo pracujemy z dziećmi i młodzieżą.Ale nie szukamy łatwychdróg – lubimy wyzwania – podkreślaAndrzej Binert.Muzyk wspomina, że z twórczościąStanisława Moniuszki zapoznałsię w liceum muzycznym wMińsku. «Złota rybka» była pierwsząpieśnią kompozytora, którąusłyszał, śpiewała ją koleżanka z liceum.– Po latach tę samą piosenkęśpiewała nasza 5-letnia wnuczkaDaria przy dużym aplauzie publiczności– wspomina Andrzej.Stanisław Moniuszko już za życiawydał sześć «Śpiewników Domowych»,w których zawarł ponad300 pieśni. Większość osób niepozbawionychsłuchu muzycznegozapamiętuje je łatwo i może sobieamatorsko zanucić. W tym sensiesą to naprawdę pieśni domowe. –Natomiast gdy ma to być wykonanieprofesjonalne – podkreśla śpiewaczkaMaryna Gorowaja z Grodna,która zawsze ma w swoim repertuarzepieśni Moniuszki, – towymagają one dużych umiejętności,niezbędnych zresztą w całejsztuce pieśniarskiej.– Moniuszko miał melodyjnydar, tak to się określa fachowo– mówi Andrzej Binert. – Proszęzwrócić uwagę na idealne zespole-Stanisław Moniuszko herbuKrzywda (ur. 5 maja 1819w Ubielu, zm. 4 czerwca1872 w Warszawie) – polskikompozytor, dyrygent,pedagog, organista; autorpieśni, kantat, ballad,operetek, baletów i oper.Do jego najsłynniejszychdzieł należą opery: «Halka»,«Straszny dwór» i «Paria».Początkowo w kierunkumuzycznym kształciła gomatka. Gdy w 1827 rodzinaprzeniosła się do Warszawy,ośmioletni Stanisławrozpoczął naukę muzyki uAugusta Freyera, organistyw kościele Świętej Trójcy.Po trzech latach rodzinaprzeprowadziła się doMińska, gdzie Moniuszkokontynuował naukę uDominika Stefanowicza. W1837 wyjechał na studia doBerlina. Następnie zamieszkałw Wilnie, gdzie działał jakoorganista, kompozytor,pedagog i organizator życiamuzycznego w mieście. W1858 przeniósł się wraz zrodziną do Warszawy, gdzieobjął stanowisko dyrygentaopery. Jednocześnie od 1864był wykładowcą w InstytucieMuzycznym w Warszawie.M A G A Z Y N 13


KULTURA PAMIĘĆZESPÓŁ «GRODZIEŃSKIE SŁOWIKI» Z KIEROWNIK ARTYSTYCZNĄ ALICJĄ BINERTnie muzyki i tekstu, co jest szczególnieważne w przypadku pieśnii charakteryzuje twórczość najwybitniejszychkompozytorów, a StanisławMoniuszko takim jest.Ulubioną pieśnią Alicji i AndrzejaBinertów jest «Znasz-li tenkraj». – Wspaniała pieśń, genialna,a inaczej być nie może, bo pracowałonad nią trzech geniuszy:Goethe, Mickiewicz, Moniuszko– mówi Alicja.Andrzej Binert trzyma w rękachtom z utworami kompozytora.Podkreśla, jak ogromną spuściznępozostawił po sobie muzyk, wydano34 tomy jego dzieł. Tom, którama, jest mu szczególnie drogi, toprezent od grodnianki Wandy Renik,mieszkającej obecnie w Warszawie.Wiele lat temu trudno byłozdobyć nuty utworów Moniuszki.– A tu są «Litanie Ostrobramskie»– mówi Andrzej Binert. – WybrałemI i II część IV Litanii Ostrobramskiej,po raz pierwszy «GrodzieńskieSłowiki» zaśpiewały ją wLublinie prawie 20 lat temu. PotemLitania brzmiała w naszym wykonaniuw Londynie, na koncercie14 M A G A Z Y Nbył ostatni prezydent Rzeczypospolitejna uchodźstwie RyszardKaczorowski z małżonką.2019 - rokiem wielkiegojubileuszuJuż niedługo, bo za siedem latbędą obchody 200-lecia urodzinStanisława Moniuszki. Czy wielkijubileusz przyczyni się do lepszegopoznania kompozytora w Ojczyźnie?Pytanie niełatwe, bo Białoruśnadal ma trudności z przyswajaniemdziedzictwa, do końca niewiedząc, jak je traktować.Teatr Opery Narodowej praktycznienie wystawiał dzieł Moniuszki.Jest jednak nadzieja, że sytuacjasię zmieni i 200-lecie urodzinprzyczyni się do tego, że twórczośćkompozytora będzie bardziejznana. Przynajmniej w środowiskumuzycznym. W tym rokuw Mińsku po raz ósmy odbył sięotwarty festiwal-konkurs młodychwykonawców im. Stanisława Moniuszki«Ubielska jaskółka».– Stanisław Moniuszko jestmało znany nie tylko na Białorusi,ale i w świecie, poza Polską, Litwąi Rosją. To wina wszystkichnas muzyków – mówi Alicja Binert.Kierownik artystyczny «GrodzieńskichSłowików» podkreśla,że zespół stara się, żeby genialnątwórczość kompozytora poznalinasi rodacy. Wzniosła i jednocześnieprosta muzyka trafia do sercodbiorców.W białoruskiej prasie pojawiająsię informacje o możliwym odbudowaniudomu Moniuszków wUbielu, porównując ten projektdo odbudowania Zaosia Mickiewiczów,i o remoncie pałacu w Śmiłowiczach.Czy tak będzie – pokażeczas.Alicja i Andrzej Binertowie uważają,że trzeba zorganizować festiwalMoniuszkowski w Grodnie.Znając ich zdolności organizatorskie– wierzę, że ten projektsię uda, bo organizowali już bardzoambitne koncerty z udziałemkilku zespołów. W Grodnie mamyjuż Konkurs Chopinowski, festiwalMoniuszkowski jak najbardziejwpisze się do kulturalnego kalendarzamiasta. Jesteśmy przecieżkulturalną stolicą kraju


HISTORIAPolesie wczoraj i dziśULICA 3 MAJA W OKRESIE MIĘDZYWOJENNYM. Z LEWEJ STRONY DOM WOJEWODY. ZE ZBIORÓW CYFROWEJ BIBLIOTEKI NARODOWEJBrześć: mniej znaneoblicze miastaDYMITR ZAGACKIJeżeli zapytać przeciętnegomieszkańca Białorusi, z czym musię kojarzy Brześć – odpowie, że ztwierdzą. To stereotyp, który pozostałpo czasach sowieckich, gdyBrześć kojarzono wyłącznie z fortecą.Szkoda, bo miasto ma równieżinne ciekawe zabytki, w tymunikatowe z okresu międzywojennego,których nigdzie więcej niezobaczymy na Białorusi, no chybaże w Grodnie, ale nie w takiej ilości.Centralny dworzec w Brześciuma dwie strony. Pociągi z Europyprzybywają na Warszawską stronę,zaś z Rosji – na Moskiewską. Jednakwszyscy pasażerowie, by trafićdo historycznego centrum miasta,muszą przejść przez most pieszy.Główną atrakcją Brześcia jestnadal, jak zresztą i w latach międzywojennych,twierdza. Jeszcze w1935 roku dr Michał Marczak, autor«Przewodnika po Polesiu», zalecałbawiącym w mieście nad Bugiempodróżnikom «nie pominąćsposobności zwiedzenia» fortecy.Przed wybuchem II wojny światowejw twierdzy mieścił się licznygarnizon Wojska Polskiego orazsiedziba Dowództwa Okręgu Korpusunr IX. Dlatego osoby cywilne,chcące odwiedzić fortecę, musiałynajpierw uzyskać zezwolenieod władz wojskowych.Obecnie twierdza to muzeum,codziennie odwiedzane przez setkiturystów. O fortecy brzeskiejjest dużo informacji, ja zaś chcęprzedstawić Brześć, o którym raczejrzadko opowiadają informatoryturystyczne. Więc udaję się najedną z najdłuższych miejskich arterii,przedwojenną ulicę Unii Lubelskiej,a obecnie – Lenina.Encyklopediaarchitektury międzywojniaW czasie pierwszej wojny światowejwycofujące się z Brześciawojsko rosyjskie zniszczyło większączęść miasta. Tysiące mieszkańcówuciekały od wojny docentralnej Rosji. Pozostali w mieściemieszkańcy żyli w zatrważającychwarunkach: brakowało żywnościi czystej wody, choroby «kosiły»osłabionych ludzi. W takimopłakanym stanie miasto weszłow skład II Rzeczypospolitej, zostającprzy tym stolicą województwapoleskiego. W 1923 roku miastootrzymało nazwę Brześć nadBugiem.Przed władzami miejskimi po-M A G A Z Y N 15


HISTORIA PAMIĘĆHEINZ GUDERIAN I SIEMION KRIWOSZEIN 22 WRZEŚNIA 1939 R. ODBIERAJĄ DEFILADĘ SOWIECKICH I NIEMIECKICH ODDZIAŁÓW. ZA TRYBUNĄ WIDAĆ GMACHURZĘDU WOJEWÓDZKIEGOwstał problem normalizacji życia.Prawie przez całe dwudziestoleciemiędzywojenne w mieście nad Bugiemtrwało aktywne budownictwomieszkaniowe, administracyjnei przemysłowe. Do odbudowyBrześcia przyczynili się architekci,mający wysoki poziom profesjonalnyi artystyczny. Dzięki temuBrześć posiada największą na Białorusiilość zabytków architekturypolskiej okresu międzywojennego.Nawet studenci z Petersburgaprzyjeżdżają do Brześcia, by uczyćsię historii modnych w latach 30.stylów architektonicznych – konstruktywizmui funkcjonalizmu.Pierwsze ciekawostki architektonicznespotka podróżnik na skrzyżowaniuulic Mickiewicza i Lenina.Po prawej stronie mieszczą siępo kolei budynki Sądu Rejonowego,KGB, obwodowego oddziałuBanku Narodowego i UrzęduObwodowego. Wszystkie gmachypowstały jeszcze «za polskim czasem».W pierwszym z nich przed1939 rokiem rozmieszczone byłoBiuro Projektów Melioracji Polesia,w drugim – Okręgowa IzbaKontroli, zaś w dwóch ostatnichmieściły się Bank Polski i UrządWojewódzki.16 M A G A Z Y NNeoklasyczny gmach BankuPolskiego zbudowano w Brześciuw latach 1925–1926. Autorem projektubył Stanisław Filasiewicz, absolwentUJ w Krakowie i Politechnikiw Zurychu. Uważany jest zaklasyka «architektury bankowej»,od 1924 roku do wybuchu wojnyzajmował stanowisko kierownikabiura projektowego Banku Polskiego.Jego twórczość ewoluowałaod form klasycyzmu akademickiegodo zmodernizowanego klasycyzmui modernizmu. Wykonałm.in. projekty budynków oddziałówBP w Gdyni, OstrowieWielkopolskim, zaprojektował teżdomy dla pracowników banku wWarszawie, a także w Wilnie, Sosnowcu,Kielcach i Łodzi.Gmach Urzędu Wojewódzkiegojest srogi w swojej stylistyce,pozbawiony zbytnich ozdób, leczjednocześnie reprezentacyjny. Zostałcałkowicie zbudowany w 1938roku. Miał być symbolem władzy iprawa. Służył jednak siedzibą administracjiwojewództwa poleskiegobardzo krótko.Już w następnym roku do Brześciawkroczyły wojska niemieckie isowieckie. 22 września 1939 rokuprzy ulicy Unii Lubelskiej odbyłasię wspólna defilada wojsk zaborczych,którą odbierali wspólnieHeinz Guderian i Siemion Kriwoszeinna trybunie ustawionej przedgmachem Urzędu Wojewódzkiego.Pomniki przedwojennej architekturymożna dostrzec i po drugiejstronie ulicy na skrzyżowaniuulic Lenina i Mickiewicza. Stojątu dwie piękne dwupiętrowe kamienicez lat 30. Nadal mieszkajątu ludzie, a na parterze znajdująsię kwiaciarnia i cukiernia.Domy mają charakterystyczne cechybardzo popularnego w okresiemiędzywojennym funkcjonalizmu.Głównym założeniem tegokierunku w architekturze, urbanistycei sztuce użytkowej jest wysunięciena plan pierwszy funkcji, odktórej są uzależnione zarówno elementytechniczne (materiał, konstrukcja),jak i estetyczne (forma).Główną tezą funkcjonalizmu byłaidea czystej architektury, wolnej odsubiektywizmu i tradycjonalizmu,a jej celem było zaspokojenie ludzkichpotrzeb.Odrazu za budynkami dawnejadministracji województwa Poleskiegorozpoczyna się teren «ko-


lonii urzędniczej» czyli dawnegoosiedla polskich urzędników państwowych.Lecz opisanie tej najbardziejstylowej dzielnicy Brześcia,mającej swoją niepowtarzalnąatmosferę, to temat dla odrębnegoartykułu.Z ulicy Lenina udałem się do historycznegocentrum miasta. Miłośnicyciekawostek architektonicznych,będąc w Brześciu, obowiązkowowinni odwiedzić ulicę Puszkińską(dawną ul. 3 Maja). Wśródinnych zabytków można zobaczyćdom wojewody poleskiego (obecnieKonsulat Rosji), a także kilkaślicznych domów mieszkalnych,zbudowanych w stylu funkcjonalizmu,oraz willi z lat trzydziestych.Ulica Puszkińska jest długa,można zobaczyć tu dawne koszary4. Batalionu Pancernego, a takżegmach Szkoły Technicznej, zaprojektowanyprzez architekta JerzegoBeila. Szkoła była prawdziwąkolebką kadry technicznej dla Polesia.Powstała w Brześciu w 1923roku. Uczniów kształcono na wydziałachmechanicznym, elektrotechnicznym,budowlano-drogowymi eksploatacyjnym. Obecniew budynku szkoły mieści się KolegiumKolejowe.Dymitr ZAGACKIBUDYNKI KOLONII WARBURGA. STAN OBECNY. UNIKATOWYM ZABYTKOM W STYLU ZAKOPIAŃSKIM GROZICAŁKOWITE ZNISZCZENIEKolonia WarburgaDo ulicy Puszkińskiej, od razuza torami, przymyka niewielki zaułekMiński. Są na nim zlokalizowanebardzo rzadkie na Białorusizabytkowe budynki w stylu zakopiańskim.To domy mieszkalne dlabiednych żydowskich rodzin, zbudowaneze środków żydowskiejorganizacji dobroczynnej «Joint»z Ameryki. Jesienią 1919 r. zniszczonąpodczas I wojny światowejEuropę odwiedził Felix M. Warburg,przewodniczący Joint DistributionCommittee of AmericanFunds for Jewish War Sufferers.Po powrocie do Ameryki powiedziałdziennikarzowi New YorkTimes, że sześć milionów Żydóww Europie cierpi z powodu nędzy,głodu i chorób. Jednocześnie przekazałinformacje na temat pomocyudzielanej przez JDC. Organizacjazaopatrywała ofiary wojny w żywnośći ubrania. Komitet planowałtakże pomoc w odbudowie mieszkańi warsztatów pracy poprzezudzielanie kredytów.Jednym z przedsięwzięć finansowanychprzez JDC było założeniew Brześciu nad Bugiem koloniidla ubogich Żydów, którzy straciliswoje domy w czasie wojny.Osiedle nazwano Kolonią FeliksaWarburga. W kompleksie znalazłasię też mykwa, pralnia oraz sklep.Kolonia była podzielona na dwieczęści: brukowaną ul. UżytecznościPrywatnej, nazwaną później ul.Feliksa Warburga (dziś PierwszyMiński Zaułek). Dwanaście działekogrodzono drewnianym płotemi zabudowano piętrowymi budynkamiz poddaszem dwóch typów.Każdy z domów liczył osiemmieszkań i na podwórzu posiadałdrewnianą szopę na drewno,drewnianą ubikację z kamiennymdołem, murowany dół na odpady,drewniany śmietnik. Wodę pitnązapewniały cztery studnie, dodatkowona terenie kolonii znajdowałosię pięć hydrantów pożarowych.Pod dwoma budynkami byłyduże metalowe rezerwuary z wodąna wypadek pożaru. Wybudowanorównież dwie pralnie.W 1941 r. naziści deportowaliżydowskich mieszkańców KoloniiWarburga do getta, osiedle ogrodzilipłotem z kolczastym drutemi przekształcili w obóz dla jeńcówsowieckich. W 1944 r., po zajęciumiasta przez Armię Czerwoną, doobozu na kilka lat trafili jeńcy niemieccyi włoscy. Na początku 1950roku budynki przeszły na własnośćdo Miejskiego Komitetu Gospodarczego,przez kolejne kilkadziesiątlat w domach przy PierwszymMińskim Zaułku mieszkali ludzie.Kompleks drewnianych, wzniesionychw zakopiańskim stylu domków,otoczonych drzewami, stanowiłzieloną wyspę w coraz bardziejurbanizującym się Brześciu. Podkoniec XX w. na polecenie administracjiwyburzono kilka domów.Potem na dłuższy czas prace przerwano.W zeszłym roku urządBrześcia wydał decyzję o eksmisjiwszystkich mieszkańców Kolonii.Teraz domy stoją puste i zaczynająpopadać w ruinę.Los unikatowych dla Białorusizabytków do dziś pozostaje niepewny.Jednak po wizycie do Brześciaambasadora Izraela w RB, wlutym tego roku podjęto decyzjęo zachowaniu przynajmniej kilku zpozostałych sześciu domówM A G A Z Y N 17


POZNAJ PAMIĘĆ KRAJBernard PAKULNICKIKOŚCIÓŁ PW. ŚW. JÓZEFA W RUBIEŻEWICZACH, PRZY KTÓRYM WIDAĆ FRAGMENT KAMIENNEGO PARKURubieżewicze18 M A G A Z Y NBERNARD PAKULNICKIOd dawna chciałem odwiedzićRubieżewicze. Więc biorę rower iwyruszam w drogę. Dawne miasteczkopołożone jest na wzniesieniumiędzy dwiema rzekami: Sułą iPrzekulem. Wielu historyków jestzdania, że Rubieżewicze zawdzięczająswą nazwę położeniu geograficznemu:położone «na rubieży».Pierwsza wzmianka o Rubieżewiczachpochodzi z drugiej połowyXV wieku. W 1483 roku królKazimierz IV przekazał kilka dworów,w tym też Rubieżewicze, dlaksięcia Michała Wierejskiego. Od1506 roku dwór w Rubieżewiczachstanowił własność wileńskiego wojewodyAlbrechta Hasztolda, mężacórki Wierejskiego – Zofii. W 1533roku król Zygmunt I daje pozwolenieHasztoldowi na założenie wRubieżewiczach handlu, osada stajesię miasteczkiem. W 1550 rokukról Zygmunt August przekazałmiasteczko Mikołajowi Radziwiłłowi.W pierwszej połowie XIX wiekuRubieżewicze stały się własnościąWittgensteinów, a pod koniecstulecia – Hohenlohe’ów. W XVIII– XIX ww. były typowym miasteczkiemkresowym, gdzie ludziezajmowali się rzemiosłem i handlem.Od 1793 roku Rubieżewicze sąw zaborze rosyjskim. W 1799 rokuksiążę Dominik Radziwiłł zbudowałw miasteczku kościół pw. NajświętszejMaryi Panny. Po klęscepowstania styczniowego, w roku1866 kościół przerobiono na cerkiewprawosławną.Ale nic nie potrafi pozbawić Polakówwiary, hartu ducha i wielkiegopoświęcenia. W majątku Rubieżewiczedziałała tajna polska szkoła,którą wykryła policja. MieszkaniecRubieżewicz Antoni Tur zapłaciłwysoką cenę za inicjatywębudowy nowego kościoła. Przezwładze rosyjskie został zesłanywraz z rodziną na 12 lat na Syberię.Do amnestii odbył siedem lat zsyłki.Wrócił w 1905 roku, gdy ukazałasię ustawa tolerancyjna. W tymczasie wierni Rubieżewicz otrzy-


Bernard PAKULNICKIPOMNIK PAMIĘCI RODAKÓW OBOK KOŚCIOŁA ŚW. JÓZEFAmali pozwolenie od władz zaborczychna budowę kościoła. Spełniłosię to, o co walczył Antoni Tur.Nową świątynię pw. św. Józefazbudowano w latach 1906-1910 zkamienia polnego w stylu neogotyckim.Budownictwem kościołakierował ksiądz Józef Skakowskiz Kojdanowa. Hojnymi fundatoramibudowy była rodzina Łęskich zmajątku Suła. Marmurowy ołtarzdo świątyni sprowadzono z Wilna.Dzwony oraz organy wykonaneprzez Wacława Bernackiego równieżprzywieziono z Wilna. Świątyniazostała konsekrowana przezbpa Zygmunta Łozińskiego.Od 1919 r. Rubieżewicze znajdowałysię pod polską administracją,a w latach 1921-1939 są w składzieII Rzeczypospolitej w pobliżugranicy z Białoruską SRR, były siedzibąwiejskiej gminy Rubieżewiczew województwie nowogródzkim.W 1921 roku w miasteczkumieszkało 1509 osób.Przed kościołem w 2006 rokupowstał kamienny park. Pamięćo dziejach i ludziach pozostaje wksięgach, budowlach, zaś w Rubieżewiczach– w 46 kamieniach.Właśnie tyle wsi było w parafii,która liczyła siedem tysięcy wiernych.Niektóre miejscowości zniknęłyz mapy w czasach sowieckich.Na kamieniach wyryto nazwy wsi,więc pamięć o nich pozostała...Kamienny park został poświęconyprzez księdza biskupa AntoniegoDziemiankę w 2006 roku.Obok kościoła znajduje siękrzyż, postawiony w 1997 r. przezpotomków tej ziemi, obecniemieszkających w Polsce. Napisgłosi: «Pamięci Polaków, byłychmieszkańców tych ziem. Zmarłych,zamordowanych i zaginionychw latach II wojny światowej itych, którzy te ziemie pod przymusemna zawsze opuścili».Jadę na cmentarz katolicki. Jesttam mogiła, na której stoją obecniedwa krzyże i pomnik. Na pierwszymkrzyżu napisano: «Nieznanymobrońcom Ojczyzny poległymw 1920 r. – 11 żołnierzy – w1939 r. – 2 żołnierzy K.O.P.». W2003 roku Dolnośląski OddziałStowarzyszenia «Wspólnota Polska»z jej ofiarnym kierownikiemJulianem Winnickim ustanowił tukrzyż «Straży Mogił Polskich». Wtymże samym roku mieszkaniecŁodzi R. Tryzna, urodzony w Rubieżewiczach,postawił pomnik,na którym jest napis. Podaję go woryginale: «Obrońcom Ojczyzny11 żołnierzom I wojny światowej1920 r. i 2 żołnierzom K.O.P.1939». W tym napisie jest błąd, bożołnierze zginęli w wojnie polskobolszewickiej,a nie światowej. Prawidłowyjest napis na pierwszymkrzyżu. Pomodliłem się na mogileza wszystkich rodaków, którzybronili Ojczyzny i wolności.Na cmentarzu w Rubieżewiczachsą pochowani Wołosewiczowie– krewni klasyka literaturybiałoruskiej, twórcy współczesnegojęzyka białoruskiego Janki Kupały,jest to rodzina pieśniarza pokądzieli. W kościele zachował sięobraz MB Ostrobramskiej, którymatka Janki Kupały Benigna Łucewiczpodarowała kościołowi.W Rubieżewiczach odwiedziłemrównież cmentarz żydowski, któryuporządkowali studenci z USA.Obecnie wioskę ominęły ważneszlaki komunikacyjne, zostawiającją w ciszy i na ustroniu. Jadę ulicąprzez Rubieżewicze. Widzę teżdomy, które mają co najmniej stolat. Odnowiono dom, w którym wlatach 1947-1965 mieszkał i pracowałzałożyciel miejscowej aptekiziołowej Stanisław Wilkocki. Przejechałemmost, z lewej strony pozostałstaw, wjeżdżam na wzgórze.Odwracam się i rzucam ostatniespojrzenie na Rubieżewicze, widzęjak niby dwie świece wznoszą sięnad byłym miasteczkiem wysokiewieże kościołaM A G A Z Y N 19


LITERATURA PAMIĘĆZ archiwów Grodnao OrzeszkowejHALINA BURSZTYŃSKA20 M A G A Z Y NELIZA ORZESZKOWA Z MĘŻEM PIOTREM ORZESZKĄNiezastąpionybadacz biografii ElizyOrzeszkowej, wydawcajej korespondencji,Edmund Jankowski, autorznakomitej książki «ElizaOrzeszkowa» (1964),przekazał nam portretpisarki w wielostronnymujęciu, zarówno od stronyjej prywatnego życia jak iobywatelskiej służby orazpisarskich dokonań. Wydajesię wszakże, że niejednąniewiadomą o autorce «NadNiemnem» kryją archiwa,szczególnie na terenachBiałorusi i Litwy.W Państwowym Archiwum HistorycznymGrodna, po zawieruszewojennej i przemieszczeniuorzeszkowianów w inne miejsca,zachowały się jedynie szczątkowedokumenty o publicznej działalnościpisarki. Warto je przywołać,tym bardziej, że dotąd nie zostałyopublikowane.Najwcześniejszy dokument pochodziz 1861 roku. Donosi o niepraworządnejpostawie Orzeszkowejjako poddanej imperium rosyjskiego.Orzeszkowa zamieszkiwaławówczas Ludwinów, majątekmęża, Piotra, położony na Polesiu,w powiecie kobryńskim, w odległościczterystu mil od Grodna.Jak wspominała po latach, Ludwinówbył dla niej miejscem obudzeniasię ze «snu bezmyślności».W otoczeniu postępowej młodzieży,wykształconej na uniwersytetachPetersburga, Moskwy, Kijowaprzyszła pisarka przechodziłaedukację w sprawach publicznych.Do osób bliskich poglądami zaliczałaFlorentego Orzeszkę, KalikstaOrzeszkę – członka komitetudo spraw uwłaszczenia chłopów wPetersburgu, oraz Jana Żuka, pełniącegotę samą funkcję w Grodnie.Z dużą dozą prawdopodobieństwamożna mniemać, że byli


oni związani z tajnymi organizacjamimłodzieżowymi o charakterzedemokratycznym, które istniaływ uniwesyteckich ośrodkach Cesarstwa.Zapewne znani im byli zPetersburga Zygmunt Sierakowski,Jarosław Dąbrowski czy ZygmuntPadlewski, niebawem przywódcypowstania styczniowego. Organizacjemłodzieżowe utrzymywałykontakty z tajnymi ugrupowaniamiw Warszawie, które liczyłyna szybkie odzyskanie niepodległościi wprowadzenie w życie zasaddemokratycznych po ogłoszeniureformy uwłaszczeniowej, projektowanejprzez cara AleksandraII. Sądzono, że za środek naciskuwobec władz dla przyspieszenia tejdecyzji, mogą posłużyć patriotycznemanifestacje mieszkańców Warszawy.Zostały one zorganizowanew 1861 roku.Po pierwszej, w której poległopięciu mieszkańców stolicy, wiosną7 i 8 kwietnia doszło do ponownej,potężnej manifestacji. Drugi jejdzień zakończył się masakrą ludnościna Placu Zamkowym. Gdyna pierwszą salwę wojskową tłumodpowiedział patriotycznym śpiewemw postawie klęczącej, padłoponad sto osób bez różnicy wiekui płci.Odgłosy tych wydarzeń szybkodotarły na tereny byłego WielkiegoKsięstwa Litewskiego, zwłaszczado domów ziemiańskich, z którychpochodziła młodzież uniwersytecka.Orzeszkowa bardzo emocjonalniezareagowała na wieść o warszawskichwydarzeniach. Na jej reakcjęwskazuje tajna korespondencjaurzędników rosyjskiego ministerstwaspraw wewnętrznych. Wpiśmie z dnia 9 maja 1861 roku naczelnikguberni wołyńskiej z siedzibąw Żytomierzu, którego restrykcjompodlegała Orzeszkowajako mieszkanka powiatu kobryńskiego,zwrócił się do naczelnikaguberni grodzieńskiej w sprawieopinii o «szlachciance Orzeszko»,MŁODSZY BRAT MĘŻA FLORENTY ORZESZKOzamieszkałej uprzednio na Grodzieńszczyźnie.Wiadomo było bowiemna podstawie tajnych informacji,że jeździ po dworach, gdziepod pozorem towarzyskich spotkańkwestuje na rzecz rodzin osóbposzkodowanych w warszawskichzamieszkach ulicznych.Aktywność Orzeszkowej wzrosław dniach następnych. Wskazujena to policyjny raport o wzmożonejczęstotliwości jej wizyt wdworach ziemiańskich w okresiemiędzy 7 – 22 maja 1861 roku.Orzeszkowa z pewnością nie realizowaławłasnych impulsywnychodruchów, lecz zamysł szeroko zakrojonejakcji pomocy materialnejze strony szlachty Polesia dla ofiarkwietniowej manifestacji. Inwigilacjajej osoby przez władze mogłanastąpić na skutek denuncjacji, lubteż była wynikiem nieostrożnościsamej emisariuszki. Jej nazbyt widocznaruchliwość mogła w tamtychniespokojnych czasach obudzićpolicyjną czujność.Po klęsce powstania styczniowego,konfiskacie Ludwinowa i zesłaniuPiotra Orzeszki do guber-M A G A Z Y N 21


LITERATURA PAMIĘĆni permskiej Orzeszkowa zamieszkaław nadniemeńskiej, rodzinnejMilkowszczyźnie. W 1866 roku jejnazwisko ponownie pojawia się wtajnych aktach policyjnych Grodna.Miało to związek ze wzmożonymipo klęsce powstania represjamiwobec katolicyzmu, szczególnieza to, że w polskich środowiskachstanowił formę podtrzymania ojczystegojęzyka i obyczaju.Jednym z przejawów zmagańcaratu z polskością stało się zamykaniemiejsc kultu. Zjawisko tomożna prześledzić na przykładzieprzebiegu likwidacji kaplicy rzymskokatolickiejna terenie majątkuMilkowszczyzna. Budowla ta,usytuowana przy prywatnej drodze,w alei lipowej, prowadzącejdo dworu, stanowiła osobistą własnośćOrzeszkowej i służyła miejscowejludności. W okresie od 20września 1867 roku, jak poświadczajądokumenty archiwum grodzieńskiego,stała się ona przedmiotemtajnej korespondencji międzygenerał-gubernatorem Edwardemhr. Baranowem, administratoremtzw. Północno-ZachodniegoKraju, który obejmował guberniewileńsko-kowieńsko-grodzieńskomińską,a podległym mu wojennymgubernatorem miasta Grodna.Chodziło o znalezienie pretekstulikwidacji kaplicy, do którejuczęszczało kilkuset miejscowychwłościan. Gubernator Grodnawystosował pismo do swojegozwierzchnika o zezwolenie na jejzamknięcie, wysuwając następująceargumenty: budowla musi byćusunięta, gdyż jest drewniana, znajdujesię w niekorzystnym miejscu izostała zbudowana niewiadomokiedy, bez zezwolenia władz. Ponadto,ze względu na nieestetycznystyl architektoniczny, nie może byćprzeznaczona na cerkiew. Spełnianiewielką wartość użytkową,ponieważ służy mniejszości katolickiejw liczbie 303 osób, wobecprzewagi prawosławnej w liczbieHERB POWSTAŃCZY SYMBOLIZUJĄCY POLSKĘ – ORZEŁ BIAŁY, LITWĘ – POGOŃ ORAZ RUŚ – MICHAŁARCHANIOŁ386 osób. Wreszcie, w kaplicy zaprzestanoodbywania nabożeństw,bowiem sama «pomieszczyca»Orzeszko w 1865 roku usunęła zjej wnętrza przedmioty kultu: ołtarzykoraz obrazy i przechowuje jewe własnym pokoju, a opiekę nadresztą wyposażenia zleciła księdzu.Te argumenty przesądziły o likwidacjikaplicy. Sprawę zamknęło pismoz dnia 5 maja 1867 roku, skierowaneprzez gubernatora Grodnado kancelarii policji w Wilnie owykonaniu rozkazu w dniu 1 maja.Pieczę nad budowlą przejął miejscowynaczelnik policji. Katolikówz Milkowszczyzny przyłączono doparafii kowieńskiej, a Orzeszkowąw majestacie prawa pozbawionojej własności. Wkrótce przyszłoOrzeszkowej opuścić ojcowiznę iod jesieni 1869 roku zamieszkaćw dwudziestotysięcznym Grodnie,nad którym ciążyło zarządzenie ostanie wojennym. Milkowszczyznazostała sprzedana na początku1871 roku. Jej nabywcą, jak wspominaOrzeszkowa, został pułkownikwojsk rosyjskich, pół-Anglik,protestant o nazwisku Doury.Wcześniej młoda dziedziczkapodejmowała rozpaczliwe próbyutrzymania majątku, obciążonegopoważnymi zadłużeniami wskuteknieuczciwości administratora,braku umiejętności gospodarzeniasamej właścicielki oraz wysokichkontrybucji. Wprowadzonew 1867 roku, niszczyły one licznepolskie majątki ziemskie na terenieLitwy i Białorusi.Prawdopodobnie paląca potrzebauiszczenia rocznej raty kontrybucyjnejzmusiła Orzeszkową doszukania funduszy poprzez sprzedażkawałka ziemi. W HistorycznymArchiwum Grodna zachowałsię notarialny akt transakcji, sporządzonyw dniu 26 marca 1870roku. Informuje on, że nabyw-22 M A G A Z Y N


IRENA WALUŚCMENTARZ POWSTAŃCÓW STYCZNIOWYCH W MOCHOWICZACH KOŁO LIDYcą dziesięciu dziesięcin (ok. 15 ha)ziemi i lasu dóbr Milkowszczyznyzostał włościan powiatu lidzkiegoo nazwisku Florian Gilmontowicz.W październiku tego roku dotknęłaOrzeszkową kolejna przykrość.Przebieg procesu, jaki prowadziłaz włościanami Milkowszczyznyo serwituty, zakończył sięna jej niekorzyść. W wyniku tegomajątek został uszczuplony o 50dziesięcin najlepszych łąk, przyznanychchłopom bez odszkodowaniajako ziemię należną im prawnie.Straty Orzeszkowej w tego tytułuwyniosły blisko pięć tysięcyrubli, co w owych czasach stanowiłopoważną kwotę. Zbyt szczupłedochody nie mogły ich już zrównoważyć,sprzedaż majątku zostałaprzesądzona. Wewnętrzną samotnośćpisarki, przybyłej do Grodna,wzmagał przymus podporządkowaniasię restrykcjom władz.Od 1865 roku stanowił m.in. zakazużywania języka polskiego w miejscachpublicznych. Za jego złamianiegroziły wysokie kary pieniężne.Orzeszkowa, dla uniknięcia posługiwaniasię urzędowym, używała wurzędach i sklepach gwary białoruskiej,którą władała biegle.W 1879 roku nazwisko Orzeszkowejtrafiło ponownie do akt policyjnych.W początkach maja pisarkazłożyła podanie na ręce generał-gubernatorawileńskiego ozezwolenie na otwarcie księgarni iczytelni w Wilnie. Dzieje księgarni,którą kierowała w latach 1879-1882 są znane biografom Orzeszkowej.Tu przytoczę nieznany dokumentw tej sprawie. Stanowigo korespondencja między władzamimiasta Grodna i Wilna, zachowanaw Grodzieńskim ArchiwumHistorycznym. Tajne raportyobejmują okres od 15/27 maja do16/28 czerwca 1879 roku. Pierwszepismo, nadesłane z kancelariiwileńskiego generał-gubernatorado Grodna dotyczy nakazu sporządzeniaopinii o moralnej postawiei politycznych przekonaniachszlachcianki Elizy Orzeszko,zamieszkałej w Grodnie przyul. Brygidzkiej. Na rozkaz gubernatoraGrodna opinię sporządziłgrodzieński policmajster. Jej tekst,datowany 11 czerwca 1879 roku,brzmi:«W nawiązaniu do pisma zdnia 26 maja nr.3217 informujęJego Ekscelencję, że szlachciankaOrzeszkowa pod względem moralnymi politycznym jest prawomyślnai na prowadzenie przez nią handluksiążkami w mieście Wilnie niema przeciwwskazań».W dniu 5 sierpnia Orzeszkowaotrzymała oczekiwaną koncesję.Otwarcie księgarni nastąpiło 28września. W uroczystości, na którąprzybyło 30 osób, uczestniczyliprzedstawiciele władz w osobachprezesa miasta, policmajstra, inspektoraksięgarń, cenzora, przedstawicielagubernialnej kancelarii.W ciągu spotkania dla uniknięciapolitycznych aluzji i towarzyskichniezręczności prowadzono konwersacjęwyłącznie w języku francuskim.Prosiła o to Orzeszkowawymawiając się nieznajomością językarosyjskiego. Nazajutrz księgarniarozpoczęła normalną pracę.Już od pierwszych dni działalnościfirmy mieszkańcy Wilna i okolicwykazali duże zainteresowanieproponowanymi tytułami. Wkrótceksięgarnia Orzeszkowej stała sięcentrum polszczyzny, co wzmogłonadzór nad jej działalnością iprzyspieszyło jej likwidację. Epilogtrzyletniej pracy Orzeszkowejnastąpił w dniu 23 kwietnia 1882roku. Do katastrofy przyczyniłasię publikacja periodycznego czasopismaliteracko-humorystycznego«Alfabet» bez zezwolenia ministrasprawa wewnętrznych.Decyzja o internowaniu Orzeszkowejw Grodnie i poddaniu ścisłemunadzorowi policji zapadławcześniej, na początku kwietnialub w końcu marca. Sugeruje to raportgrodzieńskiego policmajstra onazwisku Timonow, adresowany wdniu 5 maja do gubernatora miasta:«Mam poinformować Jego Ekscelencję,że w kwietniu br. na liścieosób pozostających pod nadzoremzostała umieszczona pod numerem3418 szlachcianka obywatelkaziemska Eliza Orzeszko, oddanapod nadzór policji na trzy lata,od kwietnia br. Zgodnie z rozporządzeniemoddziału sądowegodepartamentu państwowej policji zdn. 12 kwietnia [...]».Odtąd nie było wolno Orzeszkowejprzebywać bez zezwoleniagubernatora nawet w pobliskichmiejscowościach, a wyjazdy dalszeM A G A Z Y N 23


IRENA WALUŚ24 M A G A Z Y NLITERATURA HISTORIAMILKOWSZCZYZNA. W TYM MIEJSCU ZNAJDOWAŁ SIĘ DWÓR PAWŁOWSKICHPIECZĘCIE POWSTAŃCZE ZE ZBIORÓW MUZEUM HISTORYCZNO-ARCHEOLOGICZNEGO W GRODNIEgo. Mimo postępującej nieuleczalnejchoroby przejawiała szczególnąaktywność między lutym 1907roku a marcem roku następnego.Wówczas jako honorowy członeka zarazem kierowniczka działu artystyczno-literackiego«Muzy», nowopowstałegostowarzyszenia miłośnikówsceny i sztuki w Grodnie,przygotowywała imprezy artystycznez przewagą spektakli muzycznych.Dochód z nich był każdorazowoprzeznaczany na rzeczpotrzebujących. Spektakle odbywałysię w języku polskim przy wypełnionejsali i ogromnym aplauziesłuchaczy. Wśród obecnych bywałosporo Rosjan z kręgów miejscowejinteligencji.Oficjalne zarządzenie o zniesieniucenzury oraz prawie do organizacjiimprez artystycznych bezspecjalnego zezwolenia lokalnychwładz Grodna lub centralnychurzędów w Wilnie rozmijało się zżyciową praktyką. Dowodem na tojest wymiana dokumentów międzykancelarią generał-gubernatora igubernatorem na temat kulturalnejdziałalności Orzeszkowej na przełomie1907/1908 roku.Z inicjatywy pisarki przygotowywanowówczas wieczór arii operowych,wykonywanych w języku polskim.Organizatorka prawdopodobniepoinformowała o tym bezpośredniowładze w Wilnie, z pominięciemniechętnych jej urzędnikówpolicji w Grodnie. Świadczy otym pismo z Wilna do Grodna zdatą 31 grudnia 1907, zezwalająceOrzeszkowej na imprezę. Do pismadołączono szczegółowy programoraz nazwiska wykonawców.Akceptacja objęła nie tylko kompozycjeBeethovena, Donizettiegoi Pucciniego, lecz również i Chopina.Tym sposobem Grodno mogłopo raz pierwszy usłyszeć muzykępolskiego geniusza. Wykonawcąjego ballady A-dur oraz nocturnuD-dur był pianista August Czeczott.Z kolei kancelaria gubernatowymagałyzgody samego ministraspraw wewnętrznych. Uciążliwośćżycia pisarki zwiększał poniżającyobowiązek cotygodniowego zgłaszaniasię w miejskim cyrkule celemskładania podpisu w księgachpolicyjnych.Przymus internowania sprzyjałintensyfikacji obywatelskiej działalnościOrzeszkowej na tereniemałego Grodna. Pisarka realizowałają na dwóch płaszczyznach:kulturalno-oświatowej oraz charytatywnej.Szczególną wdzięcznośćodbierała ze strony najuboższychmieszkańców miasta. Jako członkiniTowarzystwa Dobroczynnościprzez lata wspierała zapomogamiswoich podopiecznych dzięki funduszomuzyskanym z organizowanialicznych loterii fantowych, koncertówi balów.Gdy po wojnie rosyjsko-japońskiej1905 roku stworzono pozoryzniesienia cenzury prewencyjnej,dla Orzeszkowej oznaczało to«wyjście z podziemia» w organizowaniupublicznych występów artystycznychi odczytów, które dotądodbywały się w jej domu kameralniei nielegalnie. Po wielu latachmilczenia miała sposobnośćzaprezentowania w języku ojczystym,przed ludnością Grodna, arcydziełliteratury polskiej w wykonaniuartystów scen Warszawyoraz amatorów grodzieńskich.Również sama ogłaszała prelekcjeo najwybitniejszych pisarzach,do których zaliczała Jana Kochanowskiegoi Zygmunta Krasińskie-


AFISZ KONCERTU CHARYTATYWNEGO, ORGANIZATORKĄ KTÓREGO BYŁA ELIZA ORZESZKOWAra w Grodnie z rozkazem z dnia2 stycznia 1908 roku zleciła policmajstrowimiasta nadzór, by spektaklprzebiegał zgodnie z regułamicenzury przy zachowaniu odpowiedniegopoziomu wykonania.Sprawozdanie z wieczoru, któryodbył się dnia 6 stycznia w lokaluklubu szlacheckiego potwierdziłopraworządność zachowań organizatorki,wykonawców i gości z załączeniempełnej listy uczestników.W rozliczeniu finansowym dochódna rzecz biednych wyniósłblisko 137 rubli. Funduszem tymOrzeszkowa rozdysponowała międzyczternaście osób. Zapomogęotrzymały wyłącznie kobiety,prawdopodobnie matki wielodzietnychrodzin i wdowy. Każdaz nich składała pokwitowanie owysokości otrzymanej kwoty. Nazwiskaobdarowanych o brzmieniuwskazującym na narodowość polską,białoruską, rosyjską i żydowskąoraz teksty pokwitowań pisanemozolną polszczyzną, w języku rosyjskim,lub sygnowane przez osobyniepiśmienne krzyżykiem wskazują,że Orzeszkowa w niesieniupomocy kierowała się wyłączniewzględami humanitarnymi z pominięciemosobistych sympatii czyanimozji.Nic dziwnego, że Grodno starałosię odpłacać tej niepospolitejkobiecie. Jednym z dowodówuznania było zorganizowanie wdniu 29 marca 1907 roku uroczystegowieczoru ku czci pisarki. WTeatrze Miejskim, w obecności jubilatki,obchodzącej 40-lecie pracypisarskiej, aktorzy polskiego teatruw Wilnie, kierowanego przezsłynną Marię Antoninę Młodziejowską,odegrali fragmenty prozypisarki, zaadaptowane na scenę(m.in. według tekstów opowiadania«W zimowy wieczór» i powieści«Bene nati»). Sprawozdawca«Dziennika Wileńskiego» informowałwówczas czytelników, że wdowód czci ofiarowano Orzeszkowejwieńce z liści laurowych i palmowychprzy ogromnym aplauziepubliczności.W tym samym roku autorce «Nizin»przyznano tytuł honorowejobywatelki miasta, a jedną z grodzieńskichulic nazwano jej imieniem.Był to wyraz podzięki za literackidorobek, który ziemi grodzieńskieji jej włodarzom zapewniłtrwałe miejsce w obrębie narodowejkultury. A także dowóduznania dla wieloletnich wysiłkówpisarki na rzecz miasta i jegomieszkańców.Orzeszkowa w pięknych słowach-przesłaniudo potomnychwyraziła swój stosunek do tegomiejsca i ludzi, gdzie przeżywaławłasne niepowodzenia i triumfy,gdzie upływały jej długie latażmudnej pracy, gdzie przynosiłaulgę ludzkiej biedzie i uczyła braterstwa:«Szczycić się będę tytułem honorowejobywatelki tego miasta[...] i słodką mi będzie myśl, że imięmoje wpisano u jednej z dróg, któreje przerzynają, przypominać będzieprzechodniom, gdy już tu niebędę, że niegdyś byłam».I pozostałaM A G A Z Y N 25


WYBITNI WSPOMNIENIA RODACYKiemieliszki w 1943 rokuCodzienność w czasie wojnyMIECZYSŁAW JACKIEWICZ26 M A G A Z Y NAUTOR PROF. MIECZYSŁAW JACKIEWICZTypowa chata w Kiemieliszkachna dwa końce składała się zazwyczajz dużej sieni, z sieni były drzwiz prawej strony do części mieszkalnej,gdzie była dość obszernakuchnia i duży «ruski» piec do pieczeniachleba, a na przypiecku gospodyniena «trynożku» piekły blinyziemniaczane lub z mąki gryczanej,rzadko z pszennej pytlowanej.Za przegrodą, zwaną przepierzeniem,były dwa pomieszczenia:sypialnia, zwana tam spalniąi pokój dla dzieci lub dla «panienków».W sypialni i w pokojuna ścianach wisiały święte obrazy,obowiązkowo obraz Matki BoskiejOstrobramskiej. Stała komoda, naniej krucyfiks. W sypialni stały łóżkaprzykryte własnoręcznie utkanymprzez gospodynię dywanemo wzorach żółto-czerwonych. Wpokoju panienek kuszetki przykrytetakim samym wzorzystym kilimem,na wyszorowanej prawie dobiałości podłodze leżały «połowiki»utkane z gałganków i różnychszmatek, które gospodynie zbierałyprzez rok lub dłużej.W części niezamieszkanej, «dlagości», były dwa dość obszernepomieszczenia, na ścianach wisiałyświęte obrazy, czasami na którejś zścian wisiał ślubny portret gospodarzy,po środku pokoju stał dużystół «dla gości», krzesła i obowiązkowokomoda przykryta robionąna drutach serwetą. Na wyszorowanejpodłodze leżały kolorowe«połowiki» z gałganków.W odległości 1,5 kilometra odKiemiliszek był majątek Małe Świrany.Podobno właścicielem byłniejaki Chmara, a później Greulich,którego w Kiemieliszkachnazywano Grelem. Były tam dwastawy rybne, dwa sady, pilnowaneprzez stróża, i oczywiście dworek,nawet wtedy jeszcze były czworaki,w których mieszkali parobkowie.Bardziej w lewo, w kierunkuŚwira, jest duża wieś Gwoździkiany.Między tą wsią i majątkiemMałe Świrany rozciągały się ugory,pola z chaszczami i krzewami, trochęrojstów – na tych polach byłypastwiska, gdzie pasły się krowymieszkańców Kiemieliszek.Rzeczka Margielkai łowienie rakówNa północ od kiemieliskiej wioskibyła dolinka i przez tę dolinkęz rojstów margielskich wypływałstrumyk, który już w Kiemieliszkachprzekształcał się w rzeczkęMargielkę. Płynęła ona w kierunkuZagoryszek i dalej przez las doKlewaciszek i tam miała swoje ujściedo Wilii. Nad brzegami Margielkirosły drzewa olszy czarnej,zwanej przez tamtejszych mieszkańcówolchą. Woda rzeczki byłaczysta, a dno muliste, jednakże wrzeczce było wiele raków błotnych.Rak błotny odżywia się roślinamio dużej zawartości wapnia takimijak moczarka, rogatek, ramienica,rdestnica, wywłócznik, a takżedrobnymi bezkręgowcami (np.ślimakami) i padliną. Raki w dzieńprzebywały głównie pod korzeniamistarej olszy, a wieczorem żerowały.Kiemieliscy chłopcy w moimwieku i nieco starsi często polowalina raki: łowili żaby, zdzierali z nichskórę, przywiązywali taką nieszczęsnążabę sznurkiem do długiegopatyka i tę przynętę wsuwali pod


karcz starej olszy. Po pewnym czasiechłopiec trzymający patyk poczuł,że rak uczepił się przynęty iciągnie… Wówczas «myśliwy» wyciągałprzynętę z dużym rakiem nabrzeg. W ciągu kilku godzin możnabyło nałowić całą misę raków.Niektórzy chłopcy żałowali żab iraki łowili na kiłpę, czyli do długiegopatyka przytwierdzali z drutupętlę i tą kiłpą łowili te nieszczęsneraki. Wyrzucali je na trawę, agdy zebrała się ich spora gromadka,wtedy chłopcy rozpalali ognisko,na specjalnych «koziołkach»zawieszali kociołek z wodą i jaksię woda zagotowała, wrzucali tamraki. Po kilku minutach zdejmowaliz ognia kociołek, wodę wylewali,a raki wysypywali na trawę i zaczynałasię uczta.STARE DREWNIANE DOMY NIE SĄ RZADKOŚCIĄ NA BIAŁORUSICieplice nad MargielkąPrzy rzeczce Margielce stałyteż niewielkie budynki bez kominów– były to łaźnie, zwane teżcieplicami. Taki budynek, zbudowanyz bali drewna, kryty słomą,miał przedsionek z ławkami, gdziemieszkańcy Kiemieliszek się rozbierali,na kołkach wieszali ubranie.Z przedsionka prowadziłydrzwi do łaźni. Z prawej strony byłpiec złożony z kamieni, z paleniskawychodziła metalowa rura dobeczki z wodą, rura się nagrzewałai swoim ciepłem grzała w beczcewodę; druga śledziówka (beczka)stała obok i w niej była zimnawoda. W tym piecu z kamieni palonodrewnem, najczęściej drewnembrzozowym; po wypaleniu kilkunastupolan nagrzewały się kamieniei wtedy można było zażywaćkąpieli. Wodę czerpano z rzeczkiMargielki.W tym pomieszczeniu, gdzie byłypiec i beczki z wodą, była wyheblowanadrewniana podłoga, czystoumyta, oraz dwie półki: niższai nieco wyższa, w ścianie – małeokienko, przez które wysnuwał siędym. Gdy dym uszedł na zewnątrz,do wnętrza wchodzili nadzy mężczyźnii chłopcy – niewiele osób,rodzina, czasami z sąsiadami. Siadalina niższej półce z desek, nabieralikubkami wody gorącej izimnej, myli się, szorowali «rahoszkami»,a następnie gospodarz polewałwodą rozpalone kamienie pieca,woda zamieniała się w gorącąparę. Wtedy mężczyźni włazili nagórną półkę i zażarcie się «chwostali»brzozowymi wienikami –chłostali siebie po plecach, brzuchu,lędźwiach, aż do czerwoności.A kiedy już się tak nachłostali,wybiegali nadzy na zewnątrz łaźnii wchodzili do rzeczki, polewali sięzimną wodą. Wracali z powrotemdo cieplicy i wtedy dokładnie sięmyli i szorowali. Podobnie postępowalidorastający chłopcy.Jeśli w cieplicy używali kąpielisąsiedzi gospodarza łaźni, to jak sięodziali w przedsionku, to tam konieczniemusieli wypić po szklancesamogonu. Wracali do chat rozgrzani,podchmieleni i zadowoleni.Po mężczyznach szły do łaźni kobiety.Słowo «bania» pojawiło się wKiemieliszkach wraz z przyjściemw te strony Sowietów. Jednakżesłowo bania nie było nam obce,ponieważ tak łaźnię nazywali Rosjanie-starowiercy,zwani tu burłakami.Mieszkali oni w kilku zaściankachza Worzianami i we wsiStrypiszki. Byli to ludzie wówczasuczciwi, bardzo porządni i czyści.Żyli w zamkniętych «obszczinach»,zajmowali się hodowlą koni, częstoprzyjeżdżali na targ do Kiemieliszek:rośli, barczyści mężczyźni,brodaci, blondyni – «rusyje», jakmówili o sobie. Nie palili tytoniu,ani nie pili wtedy jeszcze alkoholu.Uważani byli przez chłopów zMalinówki i Worzian za dobrychsąsiadów.Spokojne życiew KiemieliszkachW lipcu, sierpniu i wrześniu1943 roku w Kiemieliszkach byłodość spokojnie, ludzie normalniepracowali, w niedziele chodzili dokościoła, w środy odbywał się jarmark,nazywany tu rynkiem. Narynek zjeżdżali się chłopi z okolicznychwsi, sprzedawano masło,jajka, prosiaki, zwane parsiuczkami,nawet sprzedawano konie ikrowy. Było wtedy ludno w Kiemieliszkach.Po zakończonym targuwieśniacy szli na ćwiartkę doManieczki Maksimowiczówny, doPlawgi, albo do Makiewicza. Policjalitewska nie przeszkadzała anisprzedającym, ani kupującym, aniteż handlującym samogonem. Policjanciotrzymywali bowiem wódkęod wszystkich sprzedających.M A G A Z Y N 27IRENA WALUŚ


WYBITNI WSPOMNIENIA RODACYOczywiście, na gospodarzy kiemieliskichadministracja niemiecko-litewskanakładała obowiązkowedostawy, tak zwany kontygent,który odwożono do Podbrodzia.Było to zboże, bydło oraz nierogacizna.Jednakże ludzie w tym czasieżyli dość spokojnie i niezbyt odczuwali,że trwa okrutna wojna.ŻniwaW sierpniu, jeszcze przed świętemMatki Boskiej Zielnej, którebardo uroczyście obchodzono wKiemieliszkach, żniwa były już naukończeniu. Żyto i pszenicę kobietyżęły sierpami, a owies i grykęmężczyźni kosili kosami, natomiastlen kobiety wyrywały z korzeniami.Mieszkańcy Kiemieliszekziemi mieli niewiele, toteż szybkokończyli żniwa i później zwłaszczadziewczyny szły na «zarobotki»do majątku Małe Świranki, którydziałał pod zarządem niemieckim,a rządcą w tym czasie, jakwspomniałem, był niejaki Greulich.On to chętnie zatrudniał kiemieliskiedziewczyny do żęcia żytai pszenicy, bo swoich robotników,zwanych andynarystami, miał zaledwiekilku.Po zakończeniu żniw w MałychŚwirankach, na dwa dni przed Zielnągromadka dziewczyn z MałychŚwiranek szła po drodze gwoździkiańskiej.Były wesołe, śmiałysię, niektóre na głowach miaływianki uplecione z kwiatów, odzianew białe bluzki z samodziałowegopłótna, spod bluzek wypełzałypełne, jędrne białe piersi, sierpyniosły na ramieniu. Dziewczynybyły radosne po poczęstunku, jakizgotował im pan Greulich po zakończeniużniw, szły więc śpiewając.Helka Lilanka, dorodna dziewczyna,i miejscowa «zapiewajła»,śpiewała na chórze w kościele, głośnymaltem ciągnęła:Hej, hej! Iduć żeńcy.Bo roboty pełne reńcy,Pójdziem potem na dożynki.Wszystkie chłopcy i dziauczynki…28 M A G A Z Y NBUDYNEK STAREGO BROWARU W ŚWIRANACHA za Helką dziewczyny chóremwtórowały:Hej, hej! Już po żniwach,W chacie czeka beczka piwaI hulanka do północyDla każdego kto ochoczy…Hej, hej! Żeńcy już po żniwach!Pierwsze informacjeo partyzantachPewnego razu na początkusierpnia 1943 roku przyszedł doMakiewicza Stach Orłowski. Byłto chyba dwudziestopięcioletnimężczyzna, sierota, mieszkał uciotki, często pomagał sąsiadom wgospodarce i z tego żył. Przyjaźniłsię z Makiewiczem, bo razemgrali w karty i oczywiście wypijalipo «ćwiartce». Orłowski niedawnoożenił się z felczerką Marusią, którapo czerwcu 1941 roku pozostaław Kiemieliszkach. Była Rosjanką,polskiego nie znała, ale ludzieją lubili, bo była miła i chorych leczyła.Więc Stach powiedział konfidencjonalnie:– Wiesz, Wąsaty (tak niektórzynazywali Makiewicza, bo miałduże ryże i sumiaste wąsy), podobnokoło Miadzioła w pobliżuKobylnika pojawili się polscy partyzanci.Stacjonuje tam oddział«Kmicica». Na pewno i u nas niedługosię pokażą.Jak się później dowiedziałem,tym «Kmicicem» był porucznikAntoni Burzyński, syn Michałai Zofii z Sobolewskich, urodzony17.06.1911 w Wilnie. «Kmicic»,żołnierz Wojska Polskiego, podporucznik,został dowódcą pierwszegooddziału Armii Krajowejna Wileńszczyźnie. A. Burzyński«Kmicic» stacjonując w pobliżujeziora Blado, nawiązał kontaktyz dowódcą sowieckiej brygadypartyzanckiej ppłk. FiodoremMarkowem; baza sowieckiej partyzantkiznajdowała się w pobliżubazy «Kmicica»; uzgodniono hasła,miejsca wystawiania posterunków,przewidywano wspólne akcje.22 sierpnia 1943 «Kmicic» zorganizowałŚwięto Żołnierza zudziałem inspektora «C» mjr StefanaŚwiechowskiego «Sulimy» a takżeoficerów partyzantki sowieckiej.26 sierpnia ppor. «Kmicic» wraz zoficerami swego sztabu udał się dobazy sowieckiej celem uzgodnieniawspólnej akcji na duży i ufortyfikowanygarnizon nieprzyjacielaw miasteczku Miadzioł. W trakcietego spotkania oficerowie polscyzostali zdradziecko rozbrojeni i


po paru dniach śledztwa Burzyńskii wyselekcjonowani oficerowie zamordowaniprzez Sowietów.O mordzie siepaczy FiodoraMarkowa na «Kmicicu»-Burzyńskim dowiedzieliśmy się wKiemieliszkach dopiero podczasfestu Narodzenia Najświętszej MaryiPanny, 8 września 1943 roku,kiedy zjechało się do miasteczkawiele młodzieży nawet spod Świra.Śmierć «Kmicica»–Burzyńskiegooraz likwidacja jego oddziałurozniosła się echem po Wileńszczyźnie.Długo komentowanoto wydarzenie także w Kiemieliszkach.Później do mieszkańcówKiemieliszek dochodziły słuchyo wyczynach następcy «Kmicica»– rotmistrza «Łupaszki». Ludzieprzyjeżdżający na rynek, opowiadali,że coraz częściej do ich zaściankówzaglądali polscy partyzanci,Wileńszczyzna jakby się podzieliła:na wschód od jeziora Naroczpanowali partyzanci sowieccy,a na zachód – partyzanci polscy.Wtedy jeszcze nie nazywanoich AK-owcami. Ta nazwa żołnierzyArmii Krajowej pojawiła się owiele później.Pan Dziatlik Prybłuda, jak siępóźniej, już latem 1944 roku dowiedzieliśmysię, służył w wywiadzieArmii Krajowej, zbierał różneinformacje i raporty sobie znanądrogą wysyłał do Komendy AKw Wilnie i do «Łupaszki». Ale latemi w jesieni 1943 roku nic o nimnikt nie wiedział. Powszechnieuważano go za pijaczka i handlarza«świnkami», czyli carskimi rublami.Słowo «cinkciarz» wówczasnie było znane w Kiemieliszkach.IRENA WALUŚPIĘKNIE OZDOBIONE KRZYŻE PRZYDROŻNE SĄ CHARAKTERYSTYCZNYM ELEMENTEM KRAJOBRAZU. TU: WGUDOHAJACHFest w KiemieliszkachJeszcze w okresie wojny w parafiachna Wileńszczyźnie obchodzonouroczyście odpusty, zwanetam festami. Niektórzy młodziludzie bywali często na wszystkichokolicznych festach, czasamiz tych festów przywozili sobieżony. Po raz pierwszy uczestniczyłemw feście w Kiemieliszkach8 września, na dzień NarodzeniaNajświętszej Maryi Panny, patronkikościoła. Przyjechali księża zŻukojń, z Bystrzycy, Balingródka inawet z Kluszczan i Świranek, zjechałosię do miasteczka wiele ludziz okolicznych wsi, także dużomłodzieży.Dziwiłem się, że jest wojna, wWilnie ludziom żyje się ciężko,głodno niektórym, a tutaj zjazd ludzizadowolonych, sytych, dobrzeubranych. Wiele ludzi z okolicznychwsi przyjechało bryczkamizaprzężonymi nawet we dwa konie.Młodzi chłopcy, «kawalery», przyjechalina rowerach, zostawiali jeprzeważnie na dziedzińcu Makiewicza;dziewczyny z Dawciun, Taluszani Gwoździkian szły gościńcemna bosaka, dopiero na dziedzińcuRakowskich lub Emilianówmyły stopy, wkładały na nogi skarpetylub pończochy i pantofle naobcasach i szły dumnie przez miasteczkodo kościoła na fest.Po uroczystej mszy świętej zaczęłysię hulanki: w prywatnychdomach i chatach, na ogrodach,przy sadzawce za żydowskimi domami,w których teraz mieszkaliM A G A Z Y N 29


30 M A G A Z Y NWSPOMNIENIAHISTORIADZWONNICA KOŚCIOŁA W KIEMIELISZKACHPlawgowie i Bizunowicze. Byli teżna rynku przed kościołem sprzedawcyróżnych towarów – jak zaczasów przedwojennych. Niektórzydo Kiemieliszk na fest przyjechalinawet z Wilna traktem bystrzyckim.Tym «traktem» (piszęw cudzysłowie, bo była to zwykładroga wiejska) ludzie z Kiemieliszki okolic jeździli do Wilna: traktprowadził przez Aloksę, tam byłprom, po przeprawieniu się przezWilię przejeżdżano przez Jezioryszki,Szałnojcie, Koniuchy, Bulbówkę,folwark Rubno, lasem Rubnowskimdo Popaski, gdzie najczęściejnocowano, i stamtąd do Tawriii dalej Browarek, a tam już bliskoNowa Wilejka i Wilno od stronyAntokola. Tym samym traktemprzyjeżdżali do Kiemieliszek «handlowcy»z Wilna na fest, przyjeżdżałaruda fotografka Pruszczyńskaz staroświeckim aparatem, bouczestnicy festu bardzo lubili sięfotografować.Wieczorem odbywała się zabawaw Domu Ludowym, który zbudowanokoło kościoła. Z Dawciunprzyjeżdżali muzykanci trzej braciaŚlipikowie; jeden z nich grał naakordeonie, drugi na skrzypcach, atrzeci na bębenku, i zabawa trwałado późnej nocy. Na zabawę każdyz kawalerów przychodził z butelkąsamogonu, w czasie przerwywychodzili na dwór i tam «świdrem»wypijali pół flaszki zawartości,resztę zostawiając na później;dziewczyny zaś cierpliwie czekałyna powrót kawalerów. Podrostkiczepiali się okien, byli ciekawi, jakstarsza młodzież tańczy.Na tę zabawę przychodziły JankaBiereśniewiczówna, Dejczkówna,Jadźka Szostakówna, Lilianki,starsza Lonia Rakowszczanka iwiele innych dziewcząt i oczywiściechłopcy: Alochnowie, Wierzbicki,Janek Fiedorowicz, Marcinkiewiczi inni, przeważnie roczniki1922-1926. Młodszych na zabawęnie wpuszczano.Litewscy policjanci, którzy stacjonowaliw Kiemieliszkach, na zabawęprzyszli, lecz nie tańczyli, tylkosię przyglądali tańczącym Polakom.Podczas uroczystości odpustowychrównież nie przeszkadzaliludziom z Kiemieliszek i okolic,nie zabierali towaru sprzedającym.Starali się utrzymywać dobre stosunkiz tutejszą ludnością polską.Zabawy w Domu Ludowym(nazywano go też Domem Parafialnym)odbywały się w każdą niedzielęaż do adwentu. Ksiądz Wojniuszbył człowiekiem spolegliwym,więc nie zabraniał młodzieży,a organista Sokołowski i zakrystianSmolski nie mieli nic do powiedzenia.Właściwie zabawy teprzebiegały dość spokojnie. Młodzieżkiemieliska jeszcze w tym1943 roku nie odczuwała wojny.Miasteczko znajdowało się dalekood kolei żelaznej i od Traktu Batorego,żyło się więc na razie spokojnie,a mord na Żydach uległ stopniowozapomnieniu.


Kościół parafialnyKościół w Kiemieliszkach odgrywałpoważną rolę w życiu duchowymi religijnym mieszkańcówmiasteczka jak i okolicznychwsi i zaścianków. Co niedziela dokościoła przyjeżdżało wielu ludzi:bogatsi bryczkami, ubożsi wozami,młodzież męska na rowerach,dziewczyny z pobliskich wsi szłypiechotą. Kościół niezbyt obszerny,więc zawsze był pełny wiernych.Kobiety siadały do ławek lubstały po lewej stronie nawy, mężczyźni– po prawej. Bliżej ołtarzazajmowali miejsce bogatsi, znaniw miasteczku i okolicy ludzie. Wkruchcie czyli po tamtejszemu – wbabińcu stali chłopcy, podrostki.Ksiądz Henryk Wojniusz, jowialny,łysawy i grubiutki, jak misię wtedy wydawało, staruszek, podźwięku sygnaturki, poprzedzonyzakrystianem Smolskim i dwomaministrantami, wychodził z zakrystiido prezbiterium i zaczynałasię Msza święta, celebrowana oczywiściepo łacinie i tyłem do modlącychsię. Na chórze organistaSokołowski pięknie grał na organach,a siostra jego żony, Tereska,dźwięcznym sopranem śpiewała:Gloria, gloria in exelsis Deo...Gdy Tereska solo śpiewała nachórze pieśni po łacinie i po polsku,większość wiernych odwracałasię w stronę chóru, tak bardzojej głos przyciągał modlących sięparafian.Po odczytaniu Ewangelii nadaną niedzielę po polsku, ksiądzWojniusz wychodził z prezbiterium,szedł wolno ku ambonie i zaczynałgłosić kazanie:– Kochani moi parafianie, dzieciw Chrystusie Panu! Żyjemy w ciężkichczasach, trwa okrutna wojna…My tu żyjemy dalej od krwawychwydarzeń. I dziękujmy PanuBogu Najwyższemu, że nas chroniod nieszczęść i nieoczekiwanejśmierci. Żyjcie, moi najmilsi,w zgodzie i w dobroci do siebie. Jawas bardzo proszę, mężczyźni, niepijcie tej przeklętej hary, dbajcie oswoje żony i dzieci, jak Pan Bógprzykazał, żyjcie zgodnie z dziesięciomaprzykazaniami Boskimi imódlcie się wszyscy do Boga…Ksiądz Wojniusz nie był oratorem,w teologii też niezbyt mocny,więc do wiernych kierował kilkaswoich słów od serca, a parafianiego dobrze rozumieli bo kochalistaruszka. Po kazaniu ksiądz żegnałkrzyżem świętym wiernych,Nadeszłajesień, w Wilnierozpoczął sięnowy rok szkolny,dzieci z rodzininteligenckichuczęszczały natajne komplety. Aw Kiemieliszkachnie było anizajęć szkolnych,ani tajnychkompletówschodził z ambony i wracał przedołtarz kontynuować Mszę świętą.Na zakończenie odwracał siędo wiernych, wznosił ku nim ręcei wygłaszał po łacinie cichym głosemzakończenie nabożeństwa:– Itte misa est!A na chórze organista Sokołowskiintonował:Kto się w opiekę podda PanuswemuI całym sercem szczerze ufaJemu,Śmiele rzec może: Mam obrońcęBoga,Nie przyjdzie na mnie żadnastraszna trwoga…Kobiety podchwytywały tę pieśńi głośno śpiewały już bez księdza,bo proboszcz z swoją świtą wchodziłdo zakrystii, a z kościoła wolnowychodzili mężczyźni i młodzież,pozostawały jedynie śpiewającpobożne kobiety.Na zakończenie nabożeństwaorganista Sokołowski swoim silnymtenorem intonował nowąpieśń, tym razem patriotyczną:Boże, coś Polskę przez tak długiewiekiOtaczał blaskiem potęgi i chwały,Coś ją otaczał tarczą swej opiekiOd nieszczęść, które przygnębiaćją miały.Przed Twe ołtarze zanosim błaganie:Ojczyznę wolną racz nam zwrócićPanie…I wszyscy, kto przebywał jeszczew kościele, śpiewali tę pieśń iniosła się ona echem przez otwarteszeroko drzwi – hen aż do kiemieliskichogrodów.Po wyjściu z kościoła na placrynkowy tworzyły się grupki znajomych:osobno mężczyzn, osobnokawalerów i osobno panienek,te stały barwnym wianuszkiem, odczasu do czasu zerkając na grupkękawalerów. Czasami któryś z nichpodchodził do jednej z dziewcząt iumawiał się na wieczór na zabawęlub randkę. Mężczyźni stali z półgodziny i powoli rozchodzili się doswoich wozów lub bryczek, niektórzyzaś chyłkiem przemykali siędo Plawgi lub Manieczki na flaszkęhary – i nic tu nie pomagały nawoływaniazacnego proboszcza.Nadeszła jesień, w Wilnie rozpocząłsię nowy rok szkolny, dzieciz rodzin inteligenckich uczęszczałyna tajne komplety. A w Kiemieliszkachnie było ani zajęć szkolnych,ani tajnych kompletów, zresztą otych kompletach dowiedziałem siędopiero po przyjeździe do Polski.Moją edukacją wtedy były książki,które pożyczałem od Michów i zachłannieczytałem. A także lekcjepani Michowej, która już wówczasnauczyła mnie pisać po polsku bezbłędówM A G A Z Y N 31


RELIGIAIRENA WALUŚKOŚCIÓŁ PW. NARODZENIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY W TRABACH32 32 M A G A Z Y N


Dekalog czyli Dziesięć Przykazań BożychPrzykazanie dziesiąteNie pożądaj żadnej rzeczy bliźniego twegoKS. JERZY MARTINOWICZ«Nie pożądaj domubliźniego swego, niepożądaj żony bliźniegoswego, ani jego sługi, anijego służebnicy, ani jegowołu, ani jego osła, aniżadnej rzeczy, która należydo bliźniego twego» (2Mojż. 20, 17).Bóg w dziesiątym przykazaniuDekalogu, przekazanym ludzkościna górze Synaj na ręce Mojżesza,zabrania «pożądania dóbr drugiegoczłowieka, które jest źródłem kradzieży,grabieży i oszustwa, zakazanychprzez siódme przykazanie»(KKK 2534).Błogosławiony Jan Paweł II nauczał:«pożądanie rzeczy opanowujeserce ludzkie, że nie ma jużw nim niejako miejsca na dobrawyższe, duchowe. Człowiek stajesię poniekąd niewolnikiem posiadaniai używania, nie bacząc nawetna własną godność, ani też na bliźnich,na dobro społeczeństwa, nasamego Boga».W dziesiątym przykazaniu Bożymbezpośrednio chodzi o dopełnienietego, co zawarte jest w siódmymnakazie «Nie kradnij». Ostatnieprzykazanie Dekalogu zakazujewszelkiej chciwości i przywłaszczaniasobie bez ograniczeń dóbrmaterialnych oraz wszelkiego rodzajuzachłanności, która rodzi sięz bogactwa i niesprawiedliwościoraz przynosi szkodę w dobrachbliźniego (por. KKK 2536).Przykazanie owo potępia chciwość,samolubstwo, pychę, zabraniaono również zazdrości, któramoże prowadzić do najgorszychczynów. Zazdrość może dotyczyćwszystkiego: rzeczy materialnych,posiadanych zdolności, rodziny,zdrowia, sukcesów, zawodów (por.KKK 2538-2540). Święty Augustyn,biskup z Hippony widziałw zazdrości «grzech diabelski» wpełnym znaczeniu tego słowa. Zaśświęty Grzegorz Wielki nauczał:«Z zazdrości rodzą się nienawiść,obmowa, oszczerstwo, radość znieszczęścia bliźniego i przykrośćz jego powodzenia» (por. KKK2539).Przeciwko temu przykazaniugrzeszy również ten, kto życzy źleswojemu bliźniemu, a także cieszysię z niepowodzeń życiowych drugiegoczłowieka. Ten, kto jest wobecdrugiego człowieka nieżyczliwy,obdarza go nieżyczliwością,złorzeczy, obmawia, pała nienawiścią,gniewa się, potępia bliźniego,bardzo poważnie narusza Bożeprawo, które odwrotnie zachęca dotego, by miłować swego bliźniego,jak siebie samego.To jest największe przykazanie:miłować Boga i bliźniego swego.Powinno ono być wprowadzanew codzienne życie człowieka, którynazywa się chrześcijaninem. Cowięcej – Jezus Chrystus pragnie,byśmy miłowali nawet naszychnieprzyjaciół. Niełatwe jest to zadanie,ale skoro Chrystus Pan stawiataką poprzeczkę, możemy byćpewni, że uzdolni nas potrzebnymisiłami do wykonania tej powinności.Jezus Chrystus uczył swoichuczniów, że jedynym bogactwemczłowieka powinien być Bóg. «Byśmyuważali i strzegli się wszelkiejchciwości, bo życie nasze nie zależyod tego, co posiadamy» (por. Łk12,15), lecz o człowieku świadczyto, jaki on jest w stosunku do innychludzi. «Mamy dążyć do tego,co w górze, nie do tego, co na ziemi»(por. Kol 3,1). Bo to Chrystusjest naszym bogactwem, i «w Nim– jak uczy święty Paweł – wszystkieskarby mądrości i wiedzy sąukryte» (Kol 2,3).Katechizm Kościoła Katolickiegopoucza, że chrześcijanie powinnisię starać należycie kierować sięswoimi uczuciami, aby korzystaniez rzeczy ziemskich i przywiązaniedo bogactw tego świata nie przeszkodziłoim w osiągnięciu doskonałejmiłości w życiu wiecznym(por. KKK 2545).Kończąc rozważania nad dziesiątymprzykazaniem Dekalogu,chce się dokonać krótkiego podsumowaniatematu: powinniśmy dążyćdo wiecznych, trwałych, nieprzemijającychwartości naszegożycia. Powtarzając za świętym Augustynem:«Niespokojne będzienasze serce, dopóki nie spocznie wBogu».Należy sobie postawić pytania.A jak jest w moim życiu: czy stanposiadanych dóbr przez innych ludzinie budzi u mnie uczucia nienawiści,nieżyczliwości i nie prowadzido podejrzeń, obmowy? Czy jestemwrażliwy na potrzeby innychludzi? Czy sprawy materialne niezasłaniają tego, co prowadzi doBoga i ludzi?M A G A Z Y N 33


POLONIA HISTORIAPolonia pogodzonaKorespondencja z Berlina34 M A G A Z Y NAGATA LEWANDOWSKIZastanawiałam się, czynadać temu artykułowi tytuł«Polonia jednomyślna»,ale byłby on równie małowiarygodny, co «Poloniapogodzona». Zresztąidentyczne wątpliwościbudziłby tytuł «Polskapogodzona», bo czyżkiedykolwiek możeto nastąpić? Naszewielowiekowe tradycjewolnego ruszenia iliberum veto upoważniająnas niemal do ciągłegopolitykowania.Znany jest dowcip, że jesteśmynarodem, w którym jest 39 milionówpartii, czyli tyle, ile mieszkańcówPolski! A czym różni się Polak,mieszkający za granicą, od Polakaw kraju? Niczym – tak samopolitykuje na co dzień, tylko niewłącza TVN 24 już do śniadania inie zaczyna dnia pracy od wymianyopinii z kolegami w pokoju natemat kolejnej, 365-tej w tym rokuafery politycznej w Polsce.Zabawne jest przy tym, że Polacyw kraju podświadomie wymagają,aby Polacy za granicą jedno-czyli się i byli wręcz jednomyślni.A czym jest Polonia i jej poszczególnezagraniczne ośrodki? Poloniato zwierciadlane i zminiaturyzowaneodbicie Polski, z jej wewnętrznymicodziennymi sporami,kończącymi się na całym świeciewigilijnym opłatkiem. Częstomy, Polacy za granicą, patrzymy zdystansem na zbyt agresywnie toczonew Polsce spory polityczne icieszymy się, że nas to tylko małodotyczy. To prawda, na Zachodzieżyje się spokojniej, a polityka w życiucodziennym nie odgrywa aż takwielkiej roli. Ale czy Polak staje sięmądrzejszy po wyjeździe z kraju?Dlaczego nagle miałaby nastąpić wnim tego rodzaju cudowna przemiana?Ci, którzy odnaleźli się wkrajach swojego zamieszkania, wybierająto, co najlepsze z kulturyobu narodów, a w tym także i kulturypolitycznej.Ta ostatnia w Niemczech jestna dużo wyższym poziomie niż wciągle jeszcze młodej demokracjiw Polsce. Najlepszym przykłademmoże tu być rezygnacja z urzęduprezydenta Koehlera, który w tensposób ochronił na przyszłość pozycjęprezydenta Niemiec przedatakami niedokształconych pismaków.W Niemczech istniejeniepisany kod honorowy w mediach,w którym nie publikuje sięnegatywnych informacji na tematwłasnego prezydenta. W Polscemedia poszły w kierunku amerykańskiejmetody poruszania opiniipublicznej wywoływaniem afer nawszystkie możliwe tematy. Polscydziennikarze nie biorą odpowiedzialnościza słowo, uczucia iskutki, jakie ich stwierdzenia mogąwywołać w stosunku do poszczególnegoczłowieka lub całej społeczności.Najgorszym tego przykładembyło wręcz wywoływanienajgłębszych negatywnych uczućw związku z katastrofą smoleńską.Część polskich mediów różnymisocjotechnikami poruszałaodbiorców, a potem zostawiałarozedrganych wewnętrznie ludzisamym sobie. Media niemieckiewspółczuły Polakom, ale starałysię w spokojny sposób stonować iwyciszyć te uczucia.Takiego rodzaju odpowiedzialnościza słowo uczyli mnie starzyprofesorowie na dziennikarstwie.Tymczasem ciągle gdzieśczytam, że Polonia jest skłóconaczy podzielona. To chyba normalnewśród Polaków, że intensywniewyrażają swoje opinie i dzielą siętak samo w kraju, jak i zagranicąna frakcje. Patrząc z perspektywykilkunastoletniego doświadczeniazagranicznego, w każdym ośrodkupolonijnym na całym świeciejest podobnie. Wyjątkiem możebyć np. Polonia słowacka, składającasię głównie z Polek, któreprzyjechały tam za głosem sercai teraz wychowują w miłej atmosferzepolsko-słowackie dzieci.Przy czym trzeba pamiętać, żeduże znaczenie w funkcjonowaniuPolonii mają zaszłości historycznekraju zamieszkania w stosunku doPolski. My jako kraj ze Słowakaminie mieliśmy prawie żadnych konfliktów.Ale już z drugiej strony Dunaju,


chociaż pomogliśmy Austriakomi całej Europie pod Wiedniem,Polonia austriacka wyjątkowo podzielona.W Niemczech udałonam się stworzyć jeden oficjalnyjej organ, co graniczy, biorąc poduwagę nasze cechy narodowe, zcudem. Zresztą ten organ powstałjako wymóg urzędów niemieckich,w celu stworzenia polskiej reprezentacji.Konwent został uznanyprzez polskie Ministerstwo SprawZagranicznych i stronę niemiecką.Co więcej, dokonał rzeczy wyjątkowej,bo został zaproszony wczerwcu 2011 roku do rozmów, apotem podpisania postanowień realizacyjnych– Traktatu o dobrymsąsiedztwie i przyjaznej współpracymiędzy Polską a Niemcami. Aw sierpniu 2011 roku już widzę tytułartykułu – «Polonia skłócona»,który brzmi co najmniej jak początekwojny polonijnej. Okazuje się,że członek jednego z polonijnychstowarzyszeń wypowiedział sięprzeciwko Konwentowi, jako prywatnaosoba, bo jego własne stowarzyszeniego w tym nie poparło.Jaka może być reakcja przedstawicielaopinii publicznej na tytułartykułu «Polonia skłócona»? – Jakzwykle się kłócą, i tak nic z tegonie będzie – skomentuje przeciętnyPolak w Niemczech, nie wchodzącgłębiej w temat, ale dystansując sięcoraz bardziej do Polonii.Dziwię się dziennikarzom, dającymtak opiniotwórcze tytuły, którymimogą zaszkodzić całej społeczności.Już inaczej zabrzmiałbyten sam tytuł, sformułowany wformie pytania. Z perspektywy naszychprzywar narodowych, historiiPolski i sytuacji w ośrodkach polonijnychna całym świecie, jesteśmyw Niemczech stosunkowo… małoskłóconą Polonią, chociaż mamyprawie 2 miliony stowarzyszeń, botyle osób polskiego pochodzeniamieszka w NiemczechHELENA DUBOWSKADELEGACJA ZPB NA III ZJEŹDZIE POLONII I POLAKÓW Z ZAGRANICY. 2007 R.Polska diasporaSzacuje się, że aż 21mln Polaków i osóbpochodzenia polskiegomieszka poza granicamiMacierzy.Za Polonię uznaje się tylkopolską emigrację, nie określająctym mianem osób mieszkającychna terenach, które po 1939 rokuprzestały wchodzić w składpaństwa polskiego. Argumentemza tym stanowiskiem jeststwierdzenie, że Polacy z tychterenów nie wyjechali z Polski,tylko zmieniły się granice kraju.Największa liczba Polakówosiedliła się w USA (mówi się onawet 11 mln osób bezpośredniozwiązanych z Polską). Największymskupiskiem Polonii jestChicago, które pod względemliczby naszych rodaków (1,3 mln)jest drugim, po Warszawie, największympolskim miastem. Inneduże ośrodki na terenie Stanówto Detroit i Denver.Także w sąsiadującej ze StanamiZjednoczonymi Kanadzieznajduje się liczna, bo licząca aż900 tys. osób Polonia, tu najwięcejnaszych rodaków mieszka wToronto i Montrealu.Jednak nie tylko Ameryka Północna,ale także Południowa byłakierunkiem polskiej emigracji. Wsamej Brazylii liczbę polonusówszacuje się na 1,8 mln. Największymośrodkiem jest tu Kurytyba,skupiająca aż 73% ogółu Polakóww Brazylii. Drugim, co do liczebnościpolonusów, państwemna tym kontynencie jest Argentyna,w której Polonia liczy ok. 450tys. osób.Osobną kategorią (przez bliskość,ale też przez uwarunkowaniahistoryczne) jest europejskaPolonia. W Niemczech osiedliłysię 2 mln osób polskiego pochodzenia.Najwięcej polonusówmieszka w Berlinie, Hamburgu iZagłębiu Ruhry. Polonia francuskato ponad 1 mln naszych rodakówmieszkających przedewszystkim w Paryżu.Oto ilu naszych rodakówmieszka w poszczególnych krajacheuropejskich: we Włoszech– 100 tys., tyle samo w Szwecji,w Belgii – 70 tys., w Holandii –60 tys., w Austrii zaś – 55 tys., wGrecji oraz Danii – po 50 tys., wHiszpanii mieszka 45 tys., w Czechach– 40 tys., w Szwajcarii i naWęgrzech – po 20 tys., w Norwegii– 18 tysM A G A Z Y N 35


SPOJRZENIE POEZJA NA BIAŁORUŚLekcja polskiegoNie miało nas tu byćzłamanego plemienia niedobitkiw usta nabrali milczeniatraktując rzeczywistośćjak deszczprzedwczesną zimęi wszystko co przemijaTo był czyściec za życiaz nieodmiennym przekleństwemz rosyjska –jestestwem w głębi siebiez kryjówką dla rodowodówi słów okaleczonychw duszach zamkniętych jak graniceNiczym zapomniane ziarnona marnej glebiewzrośliśmy stratniepokarm był cierpkiale jedli wszyscy –potem przychodziły pytaniapiołuny powrotówśródnocne zwątpieniawreszcie przesileń błyskawice –my nie mohikanie ostatniNie miało nas tu byćale odwrót zarządziła zimana odłogu ojczyznziemia ojców upomniała sięo przyszłe plonya mowa – o szacunekwbrew sędziom z gotowym wyrokiemO – nasza kresowa mowo –ileż języków musisz uszanowaćwypowiadając jedno polskie słowoRomualdMieczkowskiPoeta, pisarz,publicysta,animator kultury.Od 1989 rokuwydaje w Wilniepismo «Znad Wilii».Od 1994 organizujeMiędzynarodoweSpotkaniaPoetyckie «Majnad Wilią». Wydajeksiążki, główniepoetyckie. Jegoutwory byłytłumaczone na kilkanaście języków.Sam przekłada z litewskiego i językówsłowiańskich. Członek Związku PisarzyLitwy.Pytanie o korzenieNiepewne jest życie w domu i mieściektórych nie budowałeś –ani ty, ani twój ojciec, ni dziadWiem o tym dobrze – sam mieszkamw mieście jakiego nie byłem architektemni z własnej woli pilnym murarzemzdobywcą jego ani nawet okupantemDopiero w drugim-trzecim pokoleniuoswajasz obcą wieczorami ulicęze starymi ścianami po swojemu gadaszi historia bez kontekstów staje się twojaoswajasz gniazdo boleśnie i cierpliwiegrobami na pobliskim cmentarzuco zaczynają znaczyć pamięćWtedy twój Gdańsk, Szczecin i WrocławLwów, Grodno, Wilno i Soleczniki twoje –ma wzrosnąć mądre pokolenieco przeszłość czasami cudzą ogarniei pokocha ją bez cienia zazdrości jak swoją36 M A G A Z Y N


DAWNIEJ I TERAZBRZEŚĆ. GMACH BANKU POLSKIEGO. 1930 R. ZE ZBIORÓW CYFROWEJ BIBLIOTEKI NARODOWEJDymitr ZAGACKIBUDYNEK NARODOWEGO BANKU BIAŁORUSI, ODDZIAŁ W BRZEŚCIU


© MAGAZYN Polski 2012 r.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!