13.07.2015 Views

G£OS AKADEMICKI - Wojskowa Akademia Techniczna

G£OS AKADEMICKI - Wojskowa Akademia Techniczna

G£OS AKADEMICKI - Wojskowa Akademia Techniczna

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

LO¯A STUDENTÓWK¥CIKPOETYCKIEwa Bukowska***gdy marzenie zamienia siê w sena ze snu rodzi siê rzeczywistoœæ- budzi siê radoœæ i znów œwieci s³oñcegor¹ce pe³ne energiiskraplane ros¹ ³ez – szczêœciato boligdy cz³owiek musi b³¹dziæi szuka w³aœciwej drogicieszê siê¿e uda³o mi siê odnaleŸæ¿yciow¹ przystañi z t¹ za³og¹ na pok³adziechcê dalej p³yn¹æ p³yn¹æ…***czasami wydaje mi siê¿e kocham ludziktórzy otaczaj¹ mnie ka¿dego dniaktórych widzêi oni patrz¹ we mniekiedy widzê wasz uœmiechradosne spojrzenieten gestpodanie rêkii kiedy odwracam g³owêi widzê te oczynadal wpatrzone we mnieodchodzê ze smutkiemale z nadziej¹¿e jutro znowu siê spotkamyja dotknê twej d³onii poczujêciep³o tak bliskich mi tutaj ludziprawdziwych przyjació³***jestem szczêœliwabo widzê i czujêz radoœci chcê œpiewaæchcê tañczyæ chcê wo³aædoko³a¿e œwiat jest cudownyjest piêknyi kolorowy jak têczana moim niebiei s³oñce tak ¿ó³te i gor¹cei kwiaty pachn¹cea g³os mój rozbrzmiewabo znów widzê ciebiei ciebie…jestem szczêœliwajak wiatrktóry rozwiewamoje w³osyjak ptakktóry œpiewaka¿dego porankajak promykktóry budzi mniei zaprasza do tañca***gdy w t³umie rodzi siê bólty chcesz krzyczeælecz nie masz ju¿ si³wyci¹gasz d³oñlecz ginie w p³omieniu z³a- pojawiasz siê tyjak bia³y orze³ na niebiebudzisz nadziejêusypiasz strachchowam siê w twoich ramionachi kocham ten dzieñgdy pukasz do drzwi¯ARTOSTERAjak Twój uœmiechktóry wystarczybym by³a szczêœliwaMin¹³ ju¿ miesi¹c, a przeziêbieniei inne dolegliwoœci wci¹¿ niemija³y. Kiedyœ s³ysza³em, ¿e najlepiejby³oby siê wygrzaæ. Mia³emdwie mo¿liwoœci: pod ko³dr¹ lubna s³oñcu. Niestety, ¿adna z metodnie przynios³a oczekiwanego rezultatu.I w³aœnie wtedy przyszed³ mido g³owy pewien pomys³. Toster.Cudowne urz¹dzenie zdolne wyleczyæmnie ze wszystkiego. Rozebra³emsiê prawie do naga, zmoczy-³em w gor¹cej wodzie i by³em gotówdo akcji. Na wszelki wypadek,jeœli by³oby za gor¹co, zabra³em trochê lodu.Z wielkim trudem w³¹czy³em toster i zmierza³em w kierunku „wejœcia”.Zanim jednak dotar³em na górê zd¹¿y³ siê ju¿ wy³¹czyæ. Wielokrotnepróby za ka¿dym razem koñczy³y siê fiaskiem. Gdy po wielogodzinnejwspinaczce dotar³em wreszcie na górê zauwa¿y³em, ¿e przygotowanywczeœniej przeze mnie lód zmieni³ swój stan skupienia.Mówi¹c po naszemu – roztopi³ siê. Tak wiêc kolejna próba znów niepowiod³a siê. Musia³em znaleŸæ inny sposób. Wci¹¿ wymyœla³em noweprojekty. Kolejno je wypróbowywa³em, ale efekt wci¹¿ by³ ten sam.Do czasu.Pomys³ by³ doœæ prosty. Montowa³em bloczek na szczycie i przerzuca³emprzez niego linê. Na jednym koñcu zwiesi³em kamieñ, a nadrugim siebie wraz z balastem. Po w³¹czeniu tostera zrzuca³em balast,a kamieñ na drugim koñcu unosi³ mnie do góry. Po tym wskoczy³emdo wewn¹trz tego olbrzymiego krateru s³oñca. Pocz¹tkowoby³o ciemno, ale nagrzewaj¹ca siê do czerwonoœci spirala dawa³a corazwiêcej œwiat³a.By³o strasznie gor¹co. Zacz¹³em zmierzaæ w kierunku drugiegokoñca tostera. Temperatura z sekundy na sekundê stawa³a siê corazwiêksza. W po³owie drogi napotka³em cztery ma³e stworzenia zwanetosternikami. By³y jeszcze mniejsze ode mnie. W najlepszym wypadkusiêga³y mi do kolan. Domyœli³em siê, ¿e to z ich przyczyny mojetosty by³y za ka¿dym razem w dziwny sposób ponadgryzane. Pozbawia³ymnie jednej pi¹tej przyjemnoœci jedzenia. Pomimo tych ubytków,nigdy siê nie zastanawia³em, a nawet pociesza³em, ¿e zosta³o mijeszcze cztery pi¹te.Chocia¿ ich wygl¹d by³ odstraszaj¹cy, nie mog³em siê nie zaprzyjaŸniæz tak mi³ymi stworzeniami. Ich zrogowacia³a skóra pêka³a z powoduwysokiej temperatury, co budzi³o odrazê. Ma³o odporni na takiwidok mogliby zas³abn¹æ. Poniewa¿ musia³em wyruszyæ w dalsz¹podró¿, szybko po¿egna³em siê z tosternikami.Temperatura by³a nie do wytrzymania. Woreczki z lodem ju¿ dawnonie nadawa³y siê do u¿ytku. Moja cera zaczyna³a siê czerwieniæ,a potem br¹zowieæ. Pierwsz¹ myœl¹, jaka mi siê nasunê³a by³o stwierdzenie:„To lepsze ni¿ solarium”. Po chwili straci³em jednak ca³y optymizm.„Ju¿ po mnie” pomyœla³em, gdy by³em u celu podró¿y. I naglewybawienie. Toster wy³¹czy³ siê, a mnie wyrzuci³o do góry. Poczu³emsiê tak, jakby unosi³ mnie zastêp anio³ów. Odstawi³y mnie na ziemiêi straci³em przytomnoœæ.Po przebudzeniu by³em ca³y obola³y. Nie mog³em siê ruszyæ. Zabra³omnie pogotowie. Chocia¿ po przeziêbieniu nie by³o ¿adnychœladów, nie by³o zbyt optymistycznie. Mia³em oparzenia pierwszegostopnia. By³em „opalony” bardziej ni¿ kiedykolwiek. Tak bardzo, ¿ejeszcze przez kolejne dwa lata by³em szkalowany na ulicach, a podmoim domem cz³onkowie Ku Klux Klanu podpalali krzy¿e. W przeciwieñstwiedo nich kibice pi³karscy czêsto prosili o autograf, myl¹c mójwizerunek z obliczem gwiazdy footballu Emanuelem Olisadebe. Ale toju¿ inna historia.Spêdzi³em miesi¹c w szpitalu lecz¹c poparzenia na oddziale intensywnejterapii. Spêdzenie jeszcze jednego dnia w lodówce mog³obyskoñczyæ siê licznymi odmro¿eniami. Ale odkry³em inne urz¹dzeniemog¹ce pomóc mi w poprawie mojego stanu zdrowia. O tym opowiemjednak w nastêpnym numerze.mniszcz28 G³os Akademicki nr 03/2004

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!