03.12.2012 Views

malarstwo polskie w polskich kolekcjach prywatnych

malarstwo polskie w polskich kolekcjach prywatnych

malarstwo polskie w polskich kolekcjach prywatnych

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

204<br />

Muzea i kolekcje<br />

Tomasz F. de Rosset<br />

W <strong>polskie</strong>j muzealniczej terminologii występuje bardzo<br />

dziwaczne określenie, które chyba nie pojawia się<br />

gdzie indziej – „<strong>malarstwo</strong> obce”. Praktyka ekspozycyjna<br />

i struktury muzealne wskazują, że przeciwstawia<br />

się je malarstwu <strong>polskie</strong>mu, tak jakby dzieła Leonarda<br />

da Vinci, Rembrandta i innych mistrzów europejskiej<br />

sztuki, które trafiają się w naszych muzeach, były<br />

czymś egzotycznym dla jednej z europejskich kultur*.<br />

To prawda, że nie mamy pod tym względem zbiorów<br />

zbyt bogatych, ale tak brutalne odrzucenie powszechnego<br />

dziedzictwa nie jest do końca zrozumiałe. Częściowo<br />

tylko tłumaczy je pamięć o braku własnej państwowości,<br />

kiedy sztuka narodowa stawała się orężem<br />

narodu w walce o przetrwanie, co jakby odbierało<br />

całą doniosłość tej „nie<strong>polskie</strong>j” sztuce, odsuwając ją<br />

w sferę zbytku i przedmiotu zainteresowań co najwyżej<br />

pięknoducha. Niezaprzeczalnym faktem jest, że dzieła<br />

<strong>polskich</strong> artystów były i są nieproporcjonalnie wyróżnione<br />

w stosunku do tych „obcych” w naszych muzeach<br />

i naszym kolekcjonerstwie. Świadczą o tym wiadomości<br />

o wielu dawnych zbiorach lub zbiory, które<br />

zachowały się w całości bądź we fragmentach, a wreszcie<br />

katalogi aukcji i oferta krajowych galerii sztuki oraz<br />

antykwariatów z kilkunastu ostatnich lat. Łatwo skłonni<br />

jesteśmy poddać się wrażeniu, że tak było zawsze.<br />

Może się więc wydać paradoksalne, że kolekcjonowanie<br />

na ziemiach <strong>polskich</strong> malarstwa <strong>polskie</strong>go jest zjawiskiem<br />

stosunkowo świeżym. W dużym uproszczeniu<br />

można przyjąć, że liczy sobie niewiele ponad 150 lat.<br />

Mniej więcej wtedy bowiem – po publikacji Słownika<br />

malarzów Edwarda Rastawieckiego – Polacy ostatecznie<br />

uświadomili sobie istnienie czegoś, co można by<br />

określić „polskim środowiskiem artystycznym”.<br />

* Trzeba przyznać, że ostatnio zaczyna się to zmieniać. Wprawdzie<br />

na internetowych stronach Muzeum Narodowego w Warszawie<br />

wśród zbiorów studyjnych tradycyjnie wyróżnia się „Zbiory sztuki<br />

nowożytnej obcej” oraz „Gabinet grafiki i rysunku nowożytnego<br />

obcego”, należy jednak z zadowoleniem odnotować, że wśród galerii<br />

stałych pojawiły się tu „Galerie malarstwa europejskiego”. Podobnie<br />

jest w przypadku Muzeum ks. Czartoryskich w Krakowie.<br />

MUZEALNICTWO<br />

MALARSTWO POLSKIE<br />

W POLSKICH KOLEKCJACH PRYWATNYCH<br />

Wcześniej nikt nie próbowałby nawet szukać na<br />

naszych ziemiach osobnego kręgu artystycznego na<br />

podobieństwo wielkich szkół włoskich, szkoły francuskiej<br />

czy też szkoły flamandzkiej. Już wprawdzie Jan<br />

III Sobieski myślał o rodzaju akademii w Wilanowie,<br />

gdzie malarze z Francji kształciliby miejscowych adeptów<br />

sztuk, ale nic z tego nie wyszło. O wiele bardziej<br />

zaawansowane i owocne były późniejsze dążenia Stanisława<br />

Augusta Poniatowskiego. Czuły na splendor swojego<br />

dworu władca miał na sercu także sprawy kultury<br />

królestwa, chociaż nie umiał zapobiec jego upadkowi.<br />

Jego osobistą ambicją było wykreowanie narodowej<br />

szkoły malarstwa. Do Warszawy przyjeżdżali więc dość<br />

znaczący w Europie mistrzowie, jak Jean Pillement,<br />

Bernardo Bellotto, Józef Grassi, Jan Chrzciciel Lampi<br />

oraz mniej poza Polską znany Marcello Bacciarelli. Ten<br />

ostatni wbrew swojemu temperamentowi portrecisty<br />

miał tu stworzyć wielkie <strong>malarstwo</strong> historyczne (m.in.<br />

program dekoracyjny sal na Zamku). Do Rzymu i Paryża<br />

z kolei wyjeżdżali królewscy stypendyści: Franciszek<br />

Smuglewicz, Anna Rajecka, Aleksander Kucharski.<br />

Głównym celem króla było powołanie Akademii malarstwa<br />

w stolicy; istniały już projekty architektoniczne,<br />

zarysy programów nauczania i schematy organizacyjne,<br />

planowano że cudzoziemskich profesorów stopniowo<br />

zastępowali by Polacy. Cóż, gdy Rzeczpospolita<br />

zniknęła z mapy i pomysły te trzeba było zawiesić.<br />

Najistotniejszym osiągnięciem tego okresu była malarnia<br />

zamkowa Bacciarelliego, gdzie terminowali wszyscy<br />

niemal ci twórcy, których nazwiska złączyły się potem<br />

z początkiem <strong>polskie</strong>j szkoły artystycznej (niestety<br />

żaden z nich nie dorównywał talentem mistrzowi).<br />

Rzecz jasna i w tym czasie powstające na naszych<br />

ziemiach obrazy trafiały do różnego rodzaju kunstkamer,<br />

gabinetów, galerii (głównie galerii wizerunków).<br />

Wszak to królewska galeria Stanisława Augusta była<br />

chyba pierwszą kolekcją, w skład której świadomie<br />

włączono dzieła malarzy <strong>polskich</strong>. Najważniejsze<br />

w niej były oczywiście płótna artystów europejskich,<br />

głównie „flamandzkich”, Rembrandta i mistrzów<br />

z jego kręgu. Jednakże w dużej części składała się ona<br />

również z dzieł i wyrobów twórców albo wytwórców


związanych w taki czy inny sposób z naszym niebem:<br />

ogromnej liczby anonimowych i nieznanych obecnie<br />

wizerunków różnych osobistości, wybitnych nieraz<br />

dzieł sprowadzanych na dwór cudzoziemców, których<br />

nasza historiografia włączyła w polski krąg artystyczny,<br />

oraz prac <strong>polskich</strong> z pochodzenia malarzy, przeważnie<br />

kopii wielkich dzieł z europejskich galerii („wzorów”<br />

dla przyszłej uczelni). Wacław Rzewuski w Podhorcach<br />

też gromadził obrazy protegowanych przez siebie artystów<br />

<strong>polskich</strong>. To prawda, że bogata galeria podhorecka,<br />

chociaż należało do niej słynne dzieło Jordaensa<br />

Miłosierny Samarytanin, nie zdradzała wysokiego lotu<br />

znawstwa sztuki. Jednakże twórcą blisko związanym<br />

z Rzewuskim był Szymon Czechowicz. Ponad setka<br />

jego dzieł zgromadzona na ścianach Pokoju Zielonego<br />

na zamku tworzyła z tego wnętrza swoiste muzeum<br />

jednego artysty, <strong>polskie</strong>go artysty. Byłby to więc drugi<br />

istotniejszy fakt tego rodzaju. Trzeci zaś dotyczy nie<br />

kolekcjonerskiej praktyki, ale muzealnej teorii. Oto<br />

Muzea i kolekcje<br />

w 1785 r. wojewoda podlaski Józef Salezy Ossoliński<br />

przedstawił rektorowi Krakowskiej Akademii memoriał<br />

zawierający Projekt galerii sztuk wyzwolonych narodowej.<br />

Ossoliński deklarował przekazanie jej swoich<br />

zbiorów malarstwa i rzeźby, proponując je poklasyfikować<br />

na „zwykłe w tej sztuce szkół rozdziały, do których<br />

dodana będzie szkoła polska na dwie części rozdzielona”<br />

(za: Ryszkiewicz, Kolekcjonerzy i miłośnicy, 1981,<br />

s. 58). Spośród artystów wymienił Czechowicza, Aleksandra<br />

Kucharskiego, Tadeusza Kuntze-Konicza, Bacciarelliego,<br />

Bellotta, Mateusza Tokarskiego, Franciszka<br />

Smuglewicza. Chyba po raz pierwszy pojawiło się tu<br />

pojęcie <strong>polskie</strong>j szkoły artystycznej, a dwie jej części<br />

miały obejmować ni mniej ni więcej, jak tylko prace<br />

„artystów <strong>polskich</strong> i obcych w Polsce pracujących”, co<br />

do dziś jest podstawą jej definiowania.<br />

Jednakże niemało jeszcze lat miało upłynąć, zanim<br />

istnienie „szkoły <strong>polskie</strong>j” zostało uznane powszechnie.<br />

Kolejnym paradoksem jest, że nastąpiło to dopie-<br />

1. Pokój Zielony na zamku w Podhorcach, ok. 1880, fot. E. Trzemeski; repr. wg Podhorce. Dzieje wnętrz pałacowych i galerii obrazów, opr. J.<br />

K. Ostrowski, J. Petrus, Zamek Królewski na Wawelu, Kraków 2001<br />

1. The Green Room in Podhorce Castle, about 1880, photo: E. Trzemeski; reproduced after: Podhorce. Dzieje wnętrz pałacowych i galerii<br />

obrazów (Podhorce. The History of the Palace Interiors and the Painting Gallery), prep. by J. K. Ostrowski, J. Petrus, Royal Castle on<br />

Wawel Hill, Kraków 2001<br />

MUZEALNICTWO<br />

205


206<br />

Muzea i kolekcje<br />

ro wtedy, kiedy przestało istnieć państwo <strong>polskie</strong>. Jej<br />

powstanie i późniejszy kształt były w jakimś sensie<br />

wynikiem sytuacji historycznej. Postawiła ona przed<br />

Polakami imperatyw walki o odzyskanie wolności,<br />

czego warunkiem musiało być zachowanie narodowej<br />

odrębności, głównie poprzez kultywowanie tradycji.<br />

Ogromną wagę miały więc dawne pamiątki, broń,<br />

sprzęty, a nade wszystko dzieła sztuki, które odczytywane<br />

jako świadectwa dawnej świetności stawały<br />

się „skarbem narodowym”. Kolekcjonerstwo, którego<br />

celem była ich ochrona dla przyszłych pokoleń, czyli<br />

ochrona przed zatarciem przeszłości Polski zapisanej<br />

w książkach, ilustrowanej w grafice i obrazach, reprezentowanej<br />

przez dokumenty i zabytki materialne,<br />

stawało się służbą w imię wolnej ojczyzny. Już Izabela<br />

z Flemingów Czartoryska przewidziała taką rolę dla<br />

swojego „muzealnego” projektu w Puławach, a potem<br />

kontynuował to Rogalin Raczyńskich i Kórnik Tytusa<br />

Działyńskiego. Tak zwane starożytnictwo narodowe<br />

obejmowało dość szerokie kręgi. Grafikę polską<br />

gromadził Gwalbert Pawlikowski w Medyce, Maciej<br />

Wodziński w Dreźnie, Adolf Cichowski w Paryżu,<br />

MUZEALNICTWO<br />

a także Ambroży Grabowski i Teofil Żebrawski; polską<br />

broń, numizmaty, sfragistykę, dawne rzemiosło<br />

– Tyszkiewiczowie w Birżach i Łohojsku, Karol Beyer,<br />

Paweł Podczaszyński, Kazimierz Stronczyński w Warszawie,<br />

Tomasz Zieliński w Kielcach i wielu innych;<br />

<strong>polskie</strong> <strong>malarstwo</strong> z kolei włączył do swoich zbiorów<br />

w Przeworsku Henryk Lubomirski (potem przekazane<br />

do Zakładu Narodowego Ossolińskich we Lwowie,<br />

następnie do Muzeum ks. Lubomirskich).<br />

Z patriotycznym kolekcjonerstwem wiązały się ściśle<br />

badania nad historią Polski, a w ich efekcie różnorodne<br />

publikacje na temat dawnej architektury i budownictwa,<br />

rzemiosła artystycznego, grafiki, w których szeroko<br />

wykorzystywano obiekty gromadzone przez zbieraczy<br />

(niejednokrotnie samych autorów). W Warszawie<br />

i Krakowie organizowano wystawy tych zabytków.<br />

Wydobywając na światło dzienne nieznane dotąd lub<br />

niedostrzegane dzieła sztuki oraz miejscowych artystów,<br />

doprecyzowywano zasięg „<strong>polskie</strong>go kręgu artystycznego”.<br />

Towarzyszyło temu kształtowanie się pojęć<br />

i metod poznawania nowo odkrytej dziedziny, ale też<br />

i entuzjazm związany z uświadomieniem sobie jej istnienia.<br />

Wyraził to Pawlikowski, autor pierwszych artykułów<br />

o krajowych rytownikach: „Szczęśliwy jestem,<br />

jeżeli mój, już na teraz szczupły spis rytowników<br />

naszych, wzbudził chęć zbierania rycin i posłużył do<br />

tego, że pokazać możemy, iż w tych zawodach nie staliśmy<br />

w tyle” (Myśli, 1851, s. 364) . Istotne znaczenie<br />

miały poszukiwania historyczne i twórczość literacka<br />

Józefa Ignacego Kraszewskiego, Franciszka Sobieszczańskiego,<br />

Aleksandra Przezdzieckiego, Edwarda<br />

Rastawieckiego. Bardzo ważnym przedsięwzięciem<br />

dwu ostatnich autorów stały się ilustrowane Wzory<br />

sztuki średniowiecznej i z epoki Odrodzenia po koniec<br />

XVII wieku w dawnej Polsce (1853-1869). Rozpowszechniając<br />

znajomość kultury <strong>polskie</strong>j i ukazując jej dawną<br />

świetność, były one zarazem swego rodzaju inwentaryzacją<br />

i dokumentacją materiału zabytkowego, przez co<br />

przyczyniały się do budowania podwalin pod naukową<br />

historię naszej sztuki.<br />

2. A. Przezdziecki, E. Rastawiecki, Wzory sztuki średniowiecznej<br />

i z epoki odrodzenia po koniec wieku XVII w dawnej Polsce, Warszawa-<br />

Paryż 1855; repr. A. Skowroński, Pracownia Fotograficzna IZK<br />

UMK w Toruniu<br />

2. A. Przezdziecki, E. Rastawiecki, Wzory sztuki średniowiecznej<br />

i z epoki odrodzenia po koniec wieku XVII w dawnej Polsce (Patterns<br />

of Mediaeval and Renaissance Art to the End of the Seventeenth<br />

Century in Old Poland), Warszawa-Paris 1855; reproduced: A.<br />

Skowroński, Photography Workshop at the Mikołaj Kopernik<br />

University in Toruń


Jeśli chodzi o <strong>malarstwo</strong>, to znaczący wzrost jego<br />

statusu w kulturze XIX-wiecznej Europy sprawił, że<br />

również i tę dziedzinę zaczęto postrzegać jako bardzo<br />

ważne świadectwo kultury. Toteż poszukiwano<br />

„szkoły <strong>polskie</strong>j” w przeszłości, równolegle starając<br />

się przewidzieć jej przyszłość. W aspekcie historycznym<br />

znaczenie kluczowe miał tu opublikowany przez<br />

Rastawieckiego, wspomniany już na wstępie Słownik<br />

malarzów <strong>polskich</strong>, tudzież obcych w Polsce osiadłych lub<br />

czasowo w niéj przebywających (1850, 1852, 1855). Był<br />

to pierwszy zestaw istotniejszych dzieł i nazwisk ich<br />

twórców, nierzadko wygrzebanych ze starych papierów<br />

w archiwach. Ustanawiał obowiązujące hierarchie,<br />

gdzie naczelne miejsce zajęli artyści czasów stanisławowskich<br />

– Bacciarelli, Norblin, Smuglewicz, Czechowicz,<br />

Vogel, dostarczał także dość dokładnych informacji<br />

o twórcach pierwszej połowy XIX stulecia. Niewiele<br />

silniejszych talentów w czasach dawnych kazało<br />

autorowi rozszerzyć „polski krąg artystyczny” o cudzoziemskich<br />

przybyszów – czasem grubo na wyrost, jak<br />

w przypadku Elisabeth Vigée-Lebrun, której pobyt na<br />

naszych ziemiach nie jest zaświadczony, niezależnie od<br />

wielu prac wykonanych przez nią na zlecenie <strong>polskich</strong><br />

magnatów. Współgrało to bardzo z ówczesną praktyką<br />

kolekcjonerską. Zresztą sam Rastawiecki posiadał<br />

niemały zbiór obrazów <strong>polskich</strong>, który – co wydaje się<br />

oczywiste – był jakby unaocznieniem idei jego publikacji.<br />

Obrazy dawne i z epoki stanisławowskiej (Andreasa<br />

Stecha, Louisa de Silvestre’a, Bacciarelliego, Lampiego,<br />

Grassiego, Norblina, Smuglewicza, Walla) sąsiadowały<br />

z pracami twórców współczesnych zbieraczowi (Blanka,<br />

Brodowskiego, Gładysza, Peszki, Kostrzewskiego,<br />

Hadziewicza, Głowackiego, Rustema, Suchodolskiego,<br />

Zaleskiego). Kolekcję tę, wyjątkową jeszcze w swojej<br />

koncentracji na sztuce <strong>polskie</strong>j, przejął znany amator<br />

z Wielkopolski Seweryn Mielżyński; potem stała się<br />

podstawą zespołu malarstwa <strong>polskie</strong>go Poznańskiego<br />

Towarzystwa Przyjaciół Nauk (ob. Muzeum Narodowe<br />

w Poznaniu).<br />

Na ogół w środkowych dziesięcioleciach XIX w.<br />

<strong>malarstwo</strong> narodowe – dawne, ale stopniowo także<br />

współczesne – pojawiało się w galeriach i gabinetach<br />

obok dzieł łączonych z wielkimi szkołami europejskimi.<br />

Karol Hoppen, radomski aptekarz oraz miłośnik sztuki<br />

i sam malarz, obok obrazów i rycin włoskich, francuskich<br />

oraz „flamandzkich” (m.in. jakoby Ahaswerusa<br />

i Ester Rembrandta) włączył do swojej kolekcji rysunki<br />

i płótna Bacciarelliego, Smuglewicza, Lampiego, Głowackiego.<br />

Podobną strukturę miały zbiory niektórych<br />

warszawskich malarzy, np. Jana Feliksa Piwarskiego,<br />

Bonawentury Dąbrowskiego, Aleksandra Lessera. Jako<br />

wręcz emblematyczną można tu natomiast wskazać<br />

Muzea i kolekcje<br />

3. F. Kostrzewski, Tomasz Zieliński; repr. wg „Świat” 36, 1923<br />

3. F. Kostrzewski, Tomasz Zieliński; reproduced after: ”Świat” 36,<br />

1923<br />

kolekcję Tomasza Zielińskiego. Galeria w jego kieleckiej<br />

willi liczyła ponad czterysta płócien, z czego niemal<br />

połowę stanowiły prace twórców <strong>polskich</strong>. Część<br />

europejska, znana głównie ze źródeł, mogła reprezentować<br />

niezły poziom artystyczny, o czym świadczą<br />

dwa zachowane w warszawskim Muzeum Narodowym<br />

obrazy Alessandra Magnasca. Część polska obejmowała<br />

tak dzieła mistrzów dawniejszych (Czechowicz,<br />

Smuglewicz, Graff, Tokarski), jak i artystów współczesnych,<br />

m.in. Michałowskiego, Suchodolskiego, Pęczarskiego,<br />

Głowackiego, Zaleskiego, Szermentowskiego.<br />

Zieliński, dawny policjant w Warszawie, następnie zaś<br />

naczelnik powiatu w Kielcach, utrzymywał z nimi dość<br />

zażyłe kontakty, często podejmując ich we własnym<br />

domu. Mogli tam studiować dawne <strong>malarstwo</strong>, które<br />

jakby promowało zawieszone obok ich własne prace.<br />

Bardzo istotna jest też postać Andrzeja Mniszcha,<br />

jednego z ważniejszych naszych zbieraczy, a jednocześnie<br />

utalentowanego malarza. Na początku drugiej poło-<br />

MUZEALNICTWO<br />

207


208<br />

Muzea i kolekcje<br />

wy XIX stulecia zamieszkał on na stałe w Paryżu. Historia<br />

zapamięta go jako miłośnika i wytrawnego znawcę<br />

XVII-wiecznych mistrzów holenderskich, głównie Fransa<br />

Halsa. Twórczość ojczystych artystów niezbyt go<br />

chyba pociągała, ale opuściwszy rodowy Wiśniowiec<br />

na Wołyniu, wybrał z jego zbiorów wielce znamienną<br />

grupę obrazów. Były to głównie portrety jego związanych<br />

z dworem Poniatowskiego przodków, króla i jego<br />

rodziny oraz wielu przedstawicieli elity dawnej Rzeczpospolitej<br />

(pędzla Bacciarelliego, Lampiego, Grassiego,<br />

Tokarskiego, Louisa Marteau, Pera Kraffta). Dzieła te,<br />

a także malowidła dekoracyjne Pillementa i akwarelowe<br />

widoki Vogla mogłyby bez najmniejszych zastrzeżeń<br />

posłużyć Rastawieckiemu za ilustracje, tym bardziej że<br />

wiele z nich autor w swoim dziele wspominał. Polskie<br />

obrazy zawierały wówczas warszawskie zbiory Przezdzieckich,<br />

Zamoyskich, Krasińskich (szczególnie po<br />

włączeniu do kolekcji ordynackiej fundacji Konstante-<br />

MUZEALNICTWO<br />

go Świdzińskiego), Grzegorza Jahołkowskiego, Ignacego<br />

Tańskiego i Gebethnera, a także wiele innych w całym<br />

kraju, jak np. Adama Güntera w Dobrowlanach, Jana K.<br />

Wilczyńskiego w Wilnie, Teofila Kowalskiego w Krakowie,<br />

Edwarda Białoskórskiego w Kielcach. Sława dzieł<br />

szkół europejskich (często znacznie przewyższająca rzeczywistą<br />

klasę artystyczną obiektów) obok których tu<br />

występowały, stanowiła chyba swego rodzaju zabezpieczenie,<br />

czynnik legitymizujący, ale też jakby świadectwo<br />

wahania, czy też ta nasza „szkoła” istnieje naprawdę,<br />

czy ma szansę być walorem porównywalnym. Wszak<br />

na ówczesne wybory zbieraczy wielki wpływ wywarło<br />

dzieło Rastawieckiego i jego naczelne klasyfikacje narodowego<br />

malarstwa czasów minionych. Niektórzy z nich<br />

zwracali się także ku twórczości bieżącej, lecz zrazu nie<br />

były to przypadki tak częste.<br />

O ile bowiem Rastawiecki ostatecznie sprecyzował<br />

zakres historycznej „szkoły <strong>polskie</strong>j”, o tyle wypromo-<br />

4. Gabinet w pałacu Andrzeja Mniszcha w Paryżu, 1880-1885, ze zbiorów rodzinnych A. Demblina; repr. wg T. F. de Rosset, Polskie kolekcje<br />

i zbiory artystyczne we Francji 1795-1919, Wyd. UMK, Toruń 2005<br />

4. Study in the Andrzej Mniszech palace in Paris, 1880-1885, from the A. Demblin family collections; reproduced after: T. F. de Rosset,<br />

Polskie kolekcje i zbiory artystyczne we Francji 1795-1919 (Polish Art Collections in France 1795-1919), Wyd. UMK, Toruń 2005


wanie jej w kontekście współczesności i przyszłości<br />

nastąpiło trochę później. Już w pierwszej połowie XIX<br />

stulecia patriotyczni publicyści w wielu tekstach próbowali<br />

określić jej pożądane cechy. Jako przykład weźmy<br />

podjętą przez Wincentego Pola próbę sformułowania<br />

swego rodzaju systemu „narodowych” gatunków<br />

malarskich częściowo poprzez analogię do nowożytnej<br />

teorii sztuki. Polskie dzieje, polski pejzaż, polski lud<br />

miały być prawdziwie polskim tematem dla prawdziwie<br />

<strong>polskich</strong> twórców. Dla Seweryna Goszczyńskiego,<br />

zapoznanego dziś romantycznego poety, istnienie niezależnej<br />

„szkoły <strong>polskie</strong>j” było naturalnym wynikiem<br />

istnienia narodu <strong>polskie</strong>go (O potrzebie narodowego<br />

malarstwa <strong>polskie</strong>go, 1842). Wcale nie była to jednak<br />

opinia powszechna. Wielu artystów kształciło się i długo<br />

pracowało za granicą, toteż nie wszyscy zgadzali się<br />

na istnienie tej naszej „szkoły”. Przezdziecki, którego<br />

zasługi dla rekonstrukcji obrazu dawnej sztuki <strong>polskie</strong>j<br />

są niekwestionowane, pisząc o galerii obrazów Ignacego<br />

Żurowskiego w Iwańkowicach pod Berdyczowem, zaliczył<br />

Rodakowskiego … do szkoły francuskiej. Z kolei<br />

Julian Klaczko, polityk i publicysta związany z emigracyjnym<br />

stronnictwem Hotelu Lambert w Paryżu,<br />

świętokradczo dowodził, że niczego takiego nie było<br />

i być nie może (Sztuka polska, 1857). Jeśli w przeszłości<br />

„złoty wiek” nie wydał wielkich <strong>polskich</strong> artystów<br />

– dzieła wybitne tworzyli nam cudzoziemcy (np. kaplica<br />

Zygmuntowska na Wawelu), o rodzimych artystach<br />

wiemy zaś tylko z niejasnych wzmianek archiwalnych<br />

(co było wyraźnym odniesieniem do Rastawieckiego)<br />

– czegoż więc oczekiwać po czasach niewoli. Polacy<br />

bowiem to nie Włosi ani Grecy i jako jeden z narodów<br />

północnych do sztuk plastycznych usposobienia nie<br />

mają (ich sprawą są czyny orężne, poezja Mickiewicza<br />

i muzyka Chopina). Znowu jednak paradoksalnie tekst<br />

Klaczki dobrze przysłużył się sprawie, którą atakował.<br />

Żarliwa polemika, jaką wywołał, przyczyniła się do<br />

lepszego uargumentowania i bliższego sprecyzowania<br />

<strong>polskie</strong>go obszaru artystycznego.<br />

Jeszcze bardziej niż teoretyczne rozważania na temat<br />

malarstwa <strong>polskie</strong>go sprawiła to artystyczna rzeczywistość.<br />

Już w 1849 r. na Salonie paryskim Stattler otrzymał<br />

złoty medal za Machabeuszy, a po trzech latach<br />

w 1852 r. Rodakowski za Portret generała Dembińskiego.<br />

Potem zaś, poczynając od późnych lat 60. XIX w.<br />

twórczość „szkoły monachijskiej”, z jej narodową<br />

tematyką, studiowaniem rodzimego pejzażu, scenami<br />

rodzajowymi z <strong>polskie</strong>j prowincji, kompozycjami<br />

historycznymi odtwarzającymi epokę świetności, była<br />

jakby spełnieniem wieloletnich postulatów krytyki.<br />

Szybko wyjątkową pozycję zajęli dwaj arcymistrzowie<br />

– Gerson w Warszawie i Matejko w Krakowie. Szcze-<br />

Muzea i kolekcje<br />

5. Edward i Róża Raczyńscy w Galerii Rogalińskiej, neg. wł. Fundacji<br />

im. Raczyńskich przy Muzeum Narodowym w Poznaniu; repr. wg<br />

Galeria Rogalińska Edwarda Raczyńskiego, red. A. Ławniczakowa,<br />

Muzeum Narodowe w Poznaniu, Poznań 1997<br />

5. Edward and Róża Raczyńscy in the Rogalin Gallery, negative<br />

belonging to the Raczyński Foundation at the National<br />

Museum in Poznań; reproduced after Galeria Rogalińska Edwarda<br />

Raczyńskiego (The Edward Raczyński Rogalin Gallery), ed. by A.<br />

Ławniczakowa, National Museum in Poznań, Poznań 1997<br />

gólnie ten ostatni, który w iście monarszym majestacie<br />

przedstawił się na Autoportrecie ze zbiorów Ignacego<br />

Korwin-Milewskiego. I nie było to tylko wybujałe ego<br />

artysty – historiozoficznie gorzka wymowa jego dzieł,<br />

którą można było jednak odczytać także jako opowiastkę<br />

„ku pokrzepieniu serc” objawiła w nich prawdziwą<br />

„polską storię”. Przy tym, co niemniej istotne, twórca<br />

ten odnosił sukcesy w Paryżu, stolicy artystycznego<br />

świata. Nic zatem dziwnego, że ostatnie dziesięciolecia<br />

XIX w. cechował stały wzrost popularności malarstwa<br />

<strong>polskie</strong>go, aż do całkowitego niemal zdominowania<br />

upodobań artystycznych Polaków. Spore znaczenie<br />

miało tu całkiem nowe zjawisko, jakim stało się kolekcjonerstwo<br />

w sferach burżuazji, finansistów i przedsiębiorców<br />

oraz bogatej inteligencji i przedstawicieli<br />

MUZEALNICTWO<br />

209


210<br />

Muzea i kolekcje<br />

wolnych zawodów. Niejednokrotnie łączyło się ono ze<br />

swoistą strategią legitymizacji pod względem społecznym,<br />

narodowym, religijnym. Wielu zbieraczy należało<br />

bowiem do społeczności żydowskiej bądź z niej pochodziło,<br />

zdarzały się też postaci pochodzenia cudzoziemskiego.<br />

Nowo powstające zbiory i kolekcje w coraz<br />

większym stopniu koncentrowały się więc na polskim<br />

malarstwie. Coraz rzadziej przy tym uciekano się do<br />

w pełni już uznanej sztuki czasów stanisławowskich<br />

i pierwszej połowy wieku XIX, wyraźnie preferując<br />

artystyczną współczesność. Czy jednak można dziwić<br />

się tym kolekcjonerom? Co, jak nie najświeższe dzieła<br />

rodaków, dostępne na miejscu i nie przesadnie kosztowne,<br />

mogło zapewnić istotnie wysoki poziom ich<br />

zbiorów? – przecież nie podrzędne i często podejrzane<br />

<strong>malarstwo</strong> europejskie (dawne, bo nowoczesnego całkiem<br />

nie dostrzegano), jakie na ogół oferował rynek<br />

antykwaryczny w Warszawie, Krakowie, Lwowie (oczywiście<br />

niemało było tu wybitnych wyjątków).<br />

W tej epoce ponad dwudziestu przedstawicieli stołecznej<br />

finansjery dokonało poważniejszych zakupów<br />

w Zachęcie. Wśród zbieraczy tych czasów miejsce<br />

pierwszoplanowe należy się Leopoldowi Kronenbergowi,<br />

bankierowi i przemysłowcowi, potentatowi kolejowemu<br />

i cukrowniczemu, a także jego synowi Leopoldowi<br />

Julianowi. W ich warszawskim pałacu (ob. plac<br />

Małachowskiego) znajdowała się osobna galeria z górnym<br />

i bocznym oświetleniem, gdzie obok portretów<br />

Horowitza wisiały obrazy Bellotta, Vogla, Zaleskiego,<br />

Gryglewskiego, Breslauera, Suchodolskiego, Siemiradzkiego,<br />

Chełmońskiego, Weissenhoffa. Do poważnych<br />

zbieraczy malarstwa <strong>polskie</strong>go należeli także inni<br />

finansiści: Jan Bloch, którego żona, Emilia z Kronenbergów,<br />

prowadziła uczęszczany przez literatów i artystów<br />

salon, Epsteinowie, Matjas Bersohn, Dawid Rosenblum<br />

(nabywca Grunwaldu Matejki). Kolekcje te wzbogacały<br />

prace twórców europejskich przywożone z zagranicznych<br />

podróży. Właściciele wielu innych kontentowali<br />

się wyłącznie obrazami polskimi. Trzeba tu wskazać<br />

Juliana Wieniawskiego, brata wybitnego kompozytora,<br />

Stanisława Rotwanda (kolekcję rozbudował potem jego<br />

syn Andrzej), Stanisława Granzowa, Wilhelma Rau,<br />

Goldfrederów, Goldstandów, Lesserów, Lilpopów, Norblinów.<br />

Podobnie, chociaż w mniejszym stopniu i nieco<br />

później, wyglądała sytuacja w Łodzi, gdzie <strong>polskie</strong><br />

obrazy zbierało niemało tamtejszych fabrykantów, jak<br />

Juliusz Heinzel, Maurycy Poznański, Leon Hirszberg.<br />

Zamówienia i kolekcjonowanie dzieł <strong>polskich</strong>, chociaż<br />

z pewnością nie satysfakcjonujące w pełni, dość konserwatywne<br />

i mocno podporządkowane obiegowym<br />

schematom estetycznego myślenia, wielce przyczyniły<br />

się do wzmocnienia pozycji narodowego malarstwa.<br />

MUZEALNICTWO<br />

Euforia wywołana triumfem <strong>polskie</strong>j sztuki (krajowym<br />

i międzynarodowym, w co mocno wierzono) była<br />

równie wielka, co zaślepiająca. Dobrze oddaje ją klasyfikacja<br />

artystów dokonana przez jednego z ówczesnych<br />

„krytyków”, ironiczne cytowana przez Antoniego<br />

Sygietyńskiego w 1870 roku. Otóż wedle tego „krytyka”<br />

trzech było pierwszych malarzy w świecie: Matejko,<br />

Gerson i Munkascy trzeci; wśród drugich i trzecich<br />

cudzoziemców było już więcej, ale za to przewaga<br />

pędzla narodowego jeszcze chyba bardziej przygniatająca.<br />

Trzeba jednak podkreślić, że także dla fachowej<br />

krytyki (wspomniany Sygietyński, Stanisław Witkiewicz,<br />

autorzy z kręgu „Wędrowca” Adama Wiślickiego)<br />

istnienie malarstwa <strong>polskie</strong>go było faktem nie podlegającym<br />

dyskusji. Definitywnie rozstrzygnęła to zresztą<br />

wkrótce istna eksplozja na przełomie stuleci twórców<br />

młodo<strong>polskich</strong>, przede wszystkim w Krakowie. Jakieś<br />

mistyczne je ne sais quoi musiało być w tym mieście,<br />

skoro przysłowiowa prowincjonalna dziura, jaką była<br />

wówczas dawna stolica Jagiellonów, pozbawiona przemysłu,<br />

populacją ledwie przekraczająca 100 tys. mieszkańców,<br />

wydała tyle wybitnych talentów. Sztuka polska<br />

w pełni zatem osiągnęła status zjawiska całkowicie<br />

osobnego i niezależnego. Poziom malarstwa zdawał się<br />

gasić wszelkie wątpliwości na ten temat, kwitła rzeźba,<br />

a także zdobnictwo. Toteż specjalnie nie poszukiwano<br />

sztuki „obcej” – nowe jej kolekcje powstawały bardzo<br />

rzadko, a w pojedynczych tylko przypadkach da się<br />

stwierdzić ich znaczący poziom artystyczny na miarę<br />

zbiorów Gabrieli Za<strong>polskie</strong>j, albo paryskiej kolekcji<br />

braci Natansonów, których działalność miała niezwykłe<br />

znaczenie dla promocji młodych twórców francuskich<br />

spod znaku Nabis.<br />

Przełom stuleci oraz pierwsze dziesięciolecia XX w.<br />

przyniosły największy chyba w dotychczasowych<br />

dziejach rozkwit kolekcjonowania sztuki <strong>polskie</strong>j. Za<br />

dobrze wręcz znane są Polakom następujące dzieła:<br />

Babie lato Chełmońskiego, Żydówka z cytrynami Gierymskiego,<br />

Błędne koło i Melancholia Malczewskiego,<br />

Szał Podkowińskiego. To przecież nie zwykłe obrazy<br />

z ich materialnym wymiarem i ciężarem, to prawdziwe<br />

ikony – epifania sztuki <strong>polskie</strong>j. Atakują one tak<br />

amatora, jak i ignoranta z opakowań, reklam, kartek<br />

i znaczków pocztowych, są naszą wizytówką za granicą<br />

(ich zsumowane podróże z pewnością przekroczyłyby<br />

drogę na księżyc). Łączą się z trzema nazwiskami<br />

i jednocześnie trzema kolekcjami, których rola w tym<br />

kontekście jest szczególna. Dwa pierwsze należały do<br />

Korwin-Milewskiego, dwa kolejne do wspomnianego<br />

przed momentem Raczyńskiego, ostatni do Feliksa<br />

Mangghi-Jasieńskiego. Te trzy kolekcje, powszechnie<br />

znane i w dużej mierze dostępne dla badaczy, stworzy-


ły w pewnym sensie historię sztuki <strong>polskie</strong>j i wytyczyły<br />

polski kanon artystyczny, który, nieznacznie zmodyfikowany,<br />

obowiązuje do dziś.<br />

Ignacy Korwin-Milewski, typ o niezbyt jakoby przyjemnym<br />

charakterze, był wyjątkowym amatorem<br />

i znawcą sztuki. Lata studiów spędzone na Akademii<br />

w Monachium pozwoliły mu poznać to ważne dla kultury<br />

<strong>polskie</strong>j środowisko, tam też zapewne wykształciły<br />

się założenia jego przyszłej kolekcji. Artystą wprawdzie<br />

nie został, ale poprzez swoje kolekcjonerstwo zdołał<br />

stworzyć znakomity pomnik „szkole monachijskiej”,<br />

która pozostała dlań największym osiągnięciem naszego<br />

malarstwa. Jego zdaniem realistyczne ukierunkowanie<br />

sztuki niemieckiej, szczególnie zaś powstającej<br />

w orbicie Monachium, było zbawienne dla skłonnych<br />

do patosu i elegii Polaków. Milewski, niełatwy w kontaktach,<br />

wspierał Aleksandra Gierymskiego, Jana Chełmońskiego,<br />

Władysława Czachórskiego i zaprzyjaźnionego<br />

Wincentego Wodzinowskiego. Przedmiotem jego<br />

kolekcjonerskiej pasji była też sztuka Brandta, Ajdukiewicza,<br />

Alfreda Wierusza-Kowalskiego, Juliusza Kossaka.<br />

Wielka sława Matejki kazała mu włączyć do zbiorów<br />

i jego dzieła – Stańczyka oraz wspomniany już Autoportret<br />

– a z biegiem czasu kolekcja wzbogaciła się o co<br />

nieco z twórczości Pankiewicza, Stanisławskiego, Fałata,<br />

Malczewskiego, de Laveaux; osobną grupę stanowił<br />

zunifikowany zespół autoportretów artystów. Tych<br />

ponad trzysta obiektów, zawsze dostępnych dla artystów<br />

i fachowców, właściciel bezskutecznie chciał przekazać<br />

muzeom galicyjskim. W 1895 r. spora ich część<br />

była wystawiona w Künstlerhaus w Wiedniu. Następnie<br />

przenoszone z miejsca na miejsce, po śmierci właściciela<br />

w latach 20. XX w. uległy rozproszeniu; najlepsze, być<br />

może za pośrednictwem warszawskiego marszanda Abe<br />

Gutnajera, nabyło Muzeum Narodowe.<br />

Dwie kolejne kolekcje zachowały się za to niemal<br />

w całości. Obie też były w dużej mierze swego rodzaju<br />

hołdem złożonym malarstwu młodo<strong>polskie</strong>mu. Edward<br />

Aleksander Raczyński, synowiec Atanazego Raczyń-<br />

6. Krakowskie mieszkanie Feliksa Manggha-Jasieńskiego, neg.<br />

Muzeum Narodowe w Krakowie, repr. wg B. Gumińska,<br />

Feliks „Manggha” Jasieński. Szkic do portretu. Stała ekspozycja<br />

w Kamienicy Szołayskich – Oddziale Muzeum Narodowego w<br />

Krakowie. Przewodnik, Kraków 2006<br />

6. The Cracow apartment of Feliks Manggha-Jasieński, negative:<br />

National Museum in Cracow, reproduced after: B. Gumińska,<br />

Feliks ”Manggha” Jasieński. Szkic do portretu. Stała ekspozycja w<br />

Kamienicy Szołayskich – Oddziale Muzeum Narodowego w Krakowie.<br />

Przewodnik (Feliks”Manggha” Jasieński. Sketch for a Portrait. A<br />

Permanent Exposition in the Szołayski House – Department of<br />

the National Museum in Cracow), Krakow 2006<br />

Muzea i kolekcje<br />

skiego, wybitnego kolekcjonera i znawcy sztuki, opodal<br />

rodowego pałacu w Rogalinie wzniósł osobną galerię<br />

na dzieła <strong>polskich</strong> i europejskich artystów (1912).<br />

Były tam udostępnione aż do ostatniej wojny. Po dość<br />

burzliwej młodości zbieracz stale mieszkał już w Polsce<br />

i poświęcił się całkowicie kolekcjonerstwu oraz wspieraniu<br />

sztuki; na przełomie stuleci był prezesem Towarzystwa<br />

Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie. Systematyczne,<br />

coroczne zakupy w Paryżu i Monachium<br />

zaowocowały wkrótce pokaźnym zbiorem nowoczesnego,<br />

chociaż raczej konserwatywnego malarstwa francuskiego,<br />

belgijskiego, niemieckiego i skandynawskiego.<br />

Równolegle w warszawskich i krakowskich galeriach<br />

rosła część polska. Raczyński, bardziej otwarty w artystycznych<br />

preferencjach od Milewskiego, obok dzieł<br />

reprezentujących „swojski” intymny realizm uwzględniał<br />

także całą gamę tendencji i zjawisk Młodej Polski,<br />

a szczególnie symbolizm. Istotne miejsce zajmowały tu<br />

obrazy Malczewskiego, który jakiś czas spędził nawet<br />

w Rogalinie, zostawiwszy tu kilka z najlepszych swoich<br />

prac (Melancholia, Błędne koło, W tumanie, Zatrute studnie).<br />

W licznie odwiedzanej galerii rogalińskiej wisiała<br />

MUZEALNICTWO<br />

211


212<br />

Muzea i kolekcje<br />

niezbyt udana Joanna d’Arc Matejki, prace Siemiradzkiego,<br />

Chełmońskiego, Kotsisa, Ajdukiewicza, pejzaże<br />

Stanisława Witkiewicza, Kamockiego, Uziembły, Fałata,<br />

Stanisławskiego i Ruszczyca, dwa słynne nokturny,<br />

i paryski Aleksandra Gierymskiego i warszawski Pankiewicza,<br />

portrety Boznańskiej, dzieła Vlastimila Hoffmana,<br />

Mehoffera, Wyspiańskiego, Wyczółkowskiego,<br />

Podkowińskiego, Weissa, Wojtkiewicza, Gwozdeckiego.<br />

Zdeponowane w Muzeum Narodowym w Warszawie,<br />

wojnę przetrwały w zasadzie bez większych strat.<br />

Potem rozproszyły się po muzeach krajowych, lecz<br />

w latach 90. XX w. dzięki Fundacji im. Raczyńskich<br />

odnalazły w poznańskim Muzeum Narodowym (część<br />

europejska w Rogalinie).<br />

* Jeszcze jedna „Filia” Muzeum Narodowego, tekst powstał w 1907<br />

r. i był śpiewany w Zielonym Baloniku. Refren zaczynał się słowami:<br />

Mangha zbiory ma / Lecz ich nie chce dać / Jeśli chcesz zbiory mieć / To<br />

Krakowie płać! Zob. Boy, Słówka, Wydawnictwo Literackie, Kraków<br />

1953, s. 212.<br />

MUZEALNICTWO<br />

Nazwisko Feliksa Jasieńskiego zw. Manggha kojarzy<br />

się przeważnie ze sztuką Dalekiego Wschodu (pamięć<br />

skandalu w Zachęcie z powodu wystawy jego japońskich<br />

drzeworytów w 1901 r., krakowska fundacja<br />

Wajdy w ostatnich latach). Jednakże <strong>malarstwo</strong> twórców<br />

<strong>polskich</strong>, przede wszystkim środowiska krakowskiego,<br />

stanowiło równie istotny obszar jego artystycznych<br />

fascynacji. Był to bez najmniejszych wątpliwości<br />

najwybitniejszy kolekcjoner w historii naszej kultury.<br />

Jego wszechstronne zbiory – obejmujące także dawną<br />

i nowoczesną grafikę zachodnioeuropejską, rzeźbę<br />

i nowoczesne zdobnictwo, zabytkowe meble, ceramikę,<br />

zegary, ikony, wyroby huculskie, starodruki – stały<br />

się niecodziennym, zaskakującym w swojej kompozycji<br />

całościowym dziełem (co można odczytać z fotografii<br />

mieszkania zbieracza). Twórcy polscy, których obrazy,<br />

rysunki, grafika i rzeźby wchodziły w jego skład,<br />

tworzyli nader wyszukaną plejadę: przede wszystkim<br />

Wyczółkowski, Pankiewicz, Podkowiński, Wyspiański,<br />

Stanisławski, Weiss, Mehoffer, Malczewski, Dunikowski.<br />

Nie było tu miejsca dla „kłusowników sztuki”<br />

7. Kolekcja Bolesława Orzechowicza w Muzeum Narodowym im. króla Jana III we Lwowie; repr. wg K. Badecki, Zbiory Bolesława Orzechowicza,<br />

Lwów 1922<br />

7. The Bolesław Orzechowicz collection in the King Jan III National Museum in Lvov; reproduced after: K. Bedeck, Zbiory Bolesława<br />

Orzechowicza (The Bolesław Orzechowicz Collections), Lwów 1922


(Czachórskich, Żmurków, Styków), bo Manggha swoim<br />

ściśle indywidualnym wyborem pragnął kształtować<br />

polską estetykę. Na ile było to trafne świadczy<br />

niekwestionowane znaczenie wybranych przezeń artystów<br />

w historii <strong>polskie</strong>j sztuki. Zamieszkawszy w Krakowie<br />

w 1901 r., niedługo potem przekazał on kolekcję<br />

Muzeum Narodowemu, zachowując nad nią wszelako<br />

pełną, dyktatorską nieledwie kontrolę, co zainspirowało<br />

Boya-Żeleńskiego do napisania wielce złośliwego<br />

wiersza*. Dopiero po jego śmierci Muzeum przejęło<br />

zbiory ostatecznie. Naukowa pedanteria jednak kazała<br />

je arbitralnie pokawałkować pomiędzy poszczególne<br />

działy, przez co to arcydzieło kolekcjonerskie dziś już<br />

niestety nie istnieje, chociaż prawie wszystkie jego elementy<br />

zachowały się nienaruszone.<br />

Omówione powyżej trzy wielkie kolekcje miały charakter<br />

wyjątkowy, bynajmniej jednak nie były czymś<br />

odosobnionym. W tych latach można doliczyć się<br />

co najmniej kilkudziesięciu poważniejszych zbiorów<br />

malarstwa <strong>polskie</strong>go, mniejszych zaś i całkiem niewielkich<br />

zespołów było z pewnością kilkaset. To samo<br />

można powiedzieć o okresie międzywojennym. Chwalewik<br />

wymienia <strong>malarstwo</strong> w przypadku czterech i pół<br />

setki kolekcji i zbiorów, z czego większość zawierała<br />

obrazy <strong>polskie</strong> – w samej Warszawie było ich ponad<br />

osiemdziesiąt (często była to główna specjalność zbieraczy).<br />

Sztukę współczesną częściej kolekcjonowano<br />

w większych miastach (Warszawa, Lwów, Kraków,<br />

Wilno, Łódź) niż w ośrodkach prowincjonalnych czy<br />

na wsi, gdzie często tradycyjnie występowały dzieła<br />

„starszej szkoły” lub portrety rodzinne. Prawdziwym<br />

ewenementem była kolekcja zgromadzona przez dekadenckiego<br />

czeskiego pisarza Jiriego Karaska ze Lvovic.<br />

Przyjaciel Przybyszewskiego, blisko związany z krakowskim<br />

środowiskiem artystów i poetów, zgromadził<br />

niemały zespół dzieł <strong>polskie</strong>go modernizmu. Były<br />

wśród nich obrazy, rysunki i rzeźby takich twórców, jak<br />

Wyspiański, Wyczółkowski, Malczewski, Dunikowski,<br />

Biegas, ale też Matejko, Grottger, Juliusz Kossak, Chełmoński<br />

i Aleksander Gierymski. Stanowią one jeden<br />

z rzadkich przypadków fascynacji naszą sztuką wśród<br />

cudzoziemców.<br />

Kolekcje tych lat znane są tylko wyrywkowo,<br />

głównie te, które zasiliły zbiory publiczne. Bolesław<br />

Orzechowicz, ziemianin galicyjski, podarował swoją<br />

Muzeum Narodowemu im. Jana III we Lwowie (1921)<br />

– znajdowały się w niej nie tylko obrazy Leo<strong>polskie</strong>go,<br />

Rodakowskiego, Loefflera, Brandta, Siemiradzkiego,<br />

Pruszkowskiego, Axentowicza i Wyspiańskiego, ale<br />

też broń, meble, zegarki. Dominik Wittke-Jeżewski<br />

grafiką wzbogacił Muzeum Narodowe warszawskie<br />

i z tego powodu zapomina się o jego niemałej kolekcji<br />

Muzea i kolekcje<br />

8. L. de Laveau, Biały koń na pastwisku ze zbiorów Józefa Landau;<br />

repr. wg katalogu aukcji zbiorów J. Landau, Frankfurt n/M,<br />

Rudolf Bangel, 24-25.05.1910<br />

8. L. de Laveau, White Horse in Pasture, from the Józef Landau collections;<br />

reproduced after: auction catalogue of the J. Landau<br />

collections, Frankfurt n/M, Rudolf Bangel, 24-25 May 1910<br />

malarstwa, w której zgromadził dzieła Suchodolskiego,<br />

Piwarskiego, Gersona, Brandta, Kotsisa, Malczewskiego,<br />

Pankiewicza. Do tego samego muzeum już po<br />

ostatniej wojnie trafiły niektóre obrazy należące do<br />

lekarza Franciszka Goldberg-Górskiego (m.in. Chełmońskiego,<br />

obu Gierymskich, Malczewskiego, Pankiewicza,<br />

Podkowińskiego, Ślewińskiego, Wyspiańskiego).<br />

Adwokat Leon Papieski z kolei na mocy testamentu<br />

stał się jednym z darczyńców Zachęty. Spośród bardzo<br />

wielu innych wspomnijmy tylko zbiory Juliusza Hermana<br />

w Warszawie (Matejko, A. Gierymski, Axentowicz,<br />

Fałat, Wyczółkowski, Malczewski, Wojtkiewicz)<br />

oraz dość rozległe pod względem chronologicznym<br />

kolekcje radcy Franciszka Macharskiego w Krakowie<br />

(Czechowicz, Bacciarelli, Matejko, Grottger, Siemiradzki,<br />

Wyspiański, Stanisławski) i Stanisława Zarewicza,<br />

kustosza Muzeum Narodowego im. Jana III we Lwowie<br />

(Bacciarelli, Lampi, Loeffler, Kotsis, Brandt, Malczewski).<br />

Szczególnie interesujące wydają się obrazy zgromadzone<br />

w Paryżu przez chemika, Józefa Landaua.<br />

Bogata w prace Stanisławskiego, Axentowicza, Pankiewicza,<br />

de Laveaux, Meli Muter, a także artystów łódzkich:<br />

Trębacza, Pilichowskiego, Hirszenberga, kolekcja<br />

ta była jakby zwierciadłem, w którym odbijało się<br />

środowisko artystów <strong>polskich</strong> przewijających się przez<br />

stolicę Francji na przełomie stuleci; została ona sprzedana<br />

na aukcji we Frankfurcie n. Menem w 1910 roku.<br />

Na specjalną uwagę zasługuje również zespół, który<br />

Edward Reicher umieścił w swojej willi w Aleksandrowie<br />

Kujawskim, a potem w Warszawie. Były w nim<br />

szkice Matejki i Norwida, płótna Orłowskiego, Brandta,<br />

Gierymskich, Grottgera, Stanisławskiego, Wyspiańskiego,<br />

Mehoffera, a także Leopolda Gottlieba i Meli<br />

MUZEALNICTWO<br />

213


214<br />

Muzea i kolekcje<br />

Muter, wraz z nader interesującym zespołem portretów<br />

i autoportretów artystów malowanych na paletach.<br />

Niemniej nie wolno zapominać, że przedstawiony<br />

powyżej obraz <strong>polskie</strong>go kolekcjonerstwa jest mocno<br />

wyidealizowany – mówimy bowiem o wybitnych wyjątkach.<br />

Codzienność była mniej piękna. Deklarowany<br />

zachwyt nad sztuką polską wcale nie był jednoznaczny<br />

z uznaniem dla jej rzeczywistej klasy artystycznej.<br />

Niska na ogół kultura plastyczna i powszechny brak<br />

zrozumienia dla wartości malarskich powodowały, że<br />

percepcja obrazów ograniczona była niemal wyłącznie<br />

do ich warstwy anegdotycznej. Pozwalało to na tolerowanie,<br />

a nawet w skrajnych przypadkach wysoką ocenę<br />

miernoty, jeśli tylko zachowany został „narodowy charakter”<br />

dzieła. Trzeba w tym widzieć efekt porozbiorowego<br />

pietyzmu dla dziedzictwa własnej kultury, ale<br />

też i bardzo konserwatywnych nawyków estetycznych.<br />

Toteż współczesne <strong>malarstwo</strong> europejskie nie zdobyło<br />

sobie żadnego uznania. Wystawa nowej sztuki francuskiej<br />

zorganizowana w Muzeum Narodowym w Warszawie<br />

w 1938 r., chociaż nadspodziewanie dobrze<br />

przyjęta przez krytykę, budziła niesmak niemałej części<br />

publiczności. Jednocześnie jednak słabo reagowano<br />

także na najciekawsze zjawiska artystyczne na gruncie<br />

rodzimym. Lepszymi ocenami cieszył się jeszcze „elegancki<br />

modernizm” kapistów, ale inni twórcy awangardowi<br />

– formiści, uniści, konstruktywiści – dość ciężko<br />

torowali sobie drogę do upodobań nawet wytrawniejszych<br />

zbieraczy, które jakby zatrzymały się na la belle<br />

époque przed I wojną światową.<br />

Kolejna wojna zrujnowała <strong>polskie</strong> kolekcjonerstwo<br />

prywatne, ale ostatecznie dobiła je dopiero epoka PRL.<br />

W wyniku walk 1939 r. oraz powstania warszawskiego<br />

w 1944 r. niemal całkowitemu unicestwieniu uległy<br />

zbiory ordynacji Przezdzieckich, Zamoyskich i Krasińskich<br />

oraz wiele innych mniejszych kolekcji zwiezionych<br />

do stolicy. Niewiele w sumie wiemy na temat tego<br />

okresu. W czasie okupacji w Warszawie działało niemało<br />

antykwariatów, do których trafiało wiele zbiorów,<br />

szczególnie żydowskich, wyprzedawanych z powodu<br />

ciężkich, a niejednokrotnie skrajnych warunków egzystencji<br />

ich właścicieli. Po wojnie zaś władza ludowa,<br />

znosząc poważniejszą własność prywatną, podcięła<br />

same podstawy kolekcjonerstwa. Co więcej, dekret<br />

o reformie rolnej z późniejszymi aneksami w jakimś<br />

sensie postawił taką działalność poza prawem. Zbiory<br />

o wartości historycznej, artystycznej lub naukowej,<br />

a wiec w zasadzie wszelkie, miały stać się własnością<br />

MUZEALNICTWO<br />

państwa. Kolekcje Potockich z Krzeszowic i Reyów<br />

z Przecławia skonfiskowała bezpieka, ustanowiono<br />

państwową kuratelę nad krakowskim muzeum Czartoryskich.<br />

W ramach „bitwy o handel” likwidacji uległ<br />

prywatny obrót sztuką, w miejsce którego od początku<br />

lat 50. pojawiła się państwowa Desa. Kolekcjonerstwo<br />

– rozrywka arystokracji i burżuazji – miało zniknąć<br />

wraz z dawnym światem, a jego rolę odtąd pełnić miały<br />

państwowe muzea (zawsze niedoinwestowane i głównie<br />

przez to pozbawione szans na stworzenie znaczniejszych<br />

kolekcji).<br />

Kolekcjonerstwo jest jednak zbyt głęboko zakorzenioną<br />

potrzebą ludzką, by dekrety władzy były w stanie<br />

ją stłumić. Toteż całkowicie nie zamarło ono i za<br />

PRL-u, chociaż dla popularnych mediów kolekcjoner<br />

na ogół jeśli nie był przestępcą, to kimś wysoce<br />

podejrzanym albo przynajmniej dziwacznym (ścigał go<br />

kpt. Żbik w komiksie i por. Borewicz w serialu telewizyjnym).<br />

Dawniejsze, ale i nowe <strong>malarstwo</strong> <strong>polskie</strong><br />

odnajdowało więc miejsce dla siebie w <strong>prywatnych</strong><br />

<strong>kolekcjach</strong> (np. Wiesława Ochmana, Bolesława i Liny<br />

Nawrockich), szczególnie w schyłkowym okresie tej<br />

epoki. Zbieracze jednak raczej nie nagłaśniali swoich<br />

dokonań, a w ich rolę weszli z powodzeniem dyrektorzy<br />

kilku muzeów (Łódź, Wrocław, Bydgoszcz). Jako<br />

postać szczególną trzeba tu koniecznie wspomnieć<br />

Bożenę Kowalską, która w latach 70. i 80. dla „Galerii<br />

72” przy Muzeum Okręgowym w Chełmie Lubelskim<br />

na podstawie całkowicie osobistych wyborów zgromadziła<br />

wybitny zespół <strong>polskie</strong>j awangardy. Znaczące<br />

zbiory prywatne powstawały wówczas poza granicami.<br />

Ich twórcom (m.in. Tom Podl, Wojtek i Ewa Fibakowie,<br />

Marek Mielniczuk) zawdzięczamy „odkrycie” i popularyzację<br />

jednego z istotniejszych obszarów naszego<br />

malarstwa, jakim była polska école de Paris. Po 1989<br />

r. natomiast kolekcje dość szybko odrodziły się w kraju<br />

i obecnie można chyba mówić o ich nienajgorszym<br />

rozwoju. Zainteresowania większości poważniejszych<br />

i skromniejszych zbieraczy koncentrują się tradycyjnie<br />

na legendarnym dla sztuki <strong>polskie</strong>j okresie końca<br />

XIX i pierwszych dziesięcioleciach ubiegłego wieku, ale<br />

obejmują one także twórczość czasów powojennych,<br />

a w ostatnich latach można dostrzec rosnące zainteresowanie<br />

sztuką najnowszą. Z tych, którzy chętnie publicznie<br />

ujawniają swoją pasję wymieńmy tylko Piotra<br />

Voelkela, Grażynę Kulczyk, Krzysztofa i Dariusza Bieńkowskich,<br />

Krzysztofa Musiała, Antoniego Michalaka.


Wskazówka bibliograficzna<br />

Bibliografia <strong>polskie</strong>go kolekcjonerstwa, nawet o zakresie<br />

ograniczonym tylko do zbiorów sztuki <strong>polskie</strong>j, wymagałaby<br />

niemałego tomu. Wykaz zawiera tylko zestawiony chronologicznie<br />

wybór publikacji, który pozwala uzupełnić informacje<br />

na temat wspominanych tu zbiorów i poruszanej problematyki.<br />

K. Badecki, Zbiory Bolesława Orzechowicza, Lwów 1922.<br />

E. Chwalewik, Zbiory <strong>polskie</strong>. Archiwa, biblioteki, galerie,<br />

muzea i inne zbiory pamiątek przeszłości w ojczyźnie i na<br />

obczyźnie, t. 1-2, Warszawa-Kraków 1927.<br />

T. Mańkowski, Galeria Stanisława Augusta, Lwów 1932.<br />

Z. Nowak, Zbiory Leona Franciszka Goldberg-Górskiego,<br />

„Rocznik Muzeum Narodowego w Warszawie”, R. 10<br />

(1966).<br />

B. Pawłowska-Wilde, Początki muzealnictwa w Polsce,<br />

„Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.<br />

Zabytkoznawstwo i konserwatorstwo”, t. 2, 1966, s. 3-<br />

44.<br />

M. Płażewska, Salon Krywulta, „Rocznik Muzeum Narodowego<br />

w Warszawie”, R. 10 (1966), s. 294-423.<br />

J. Wiercińska, Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie,<br />

Wrocław 1968.<br />

J. Wiercińska, Katalog prac wystawionych w Towarzystwie<br />

Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie w latach 1860-1914,<br />

Wrocław 1969.<br />

I. Jakimowicz, Tomasz Zieliński – kolekcjoner i mecenas,<br />

Wrocław 1973.<br />

J. Hensel, Mecenat finansjery warszawskiej w zakresie plastyki<br />

w drugiej połowie XIX wieku [w:] Dzieje burżuazji w Polsce.<br />

Studia i materiały, pod red. R. Kołodziejczyka, Wrocław<br />

1974, s. 31-100.<br />

A. Ryszkiewicz, Kolekcjonerzy i miłośnicy, Warszawa<br />

1981.<br />

Tomasz F. de Rosset<br />

Polish painting is a domain of the arts that tends to meet<br />

with the greatest interest of local collectors. This trend is evidenced<br />

by information about numerous old collections and<br />

those being created at the moment as well as auction catalogues<br />

and the offers made by art galleries and antique shops during<br />

the last decade or so. After all, this is a relatively recent phenomenon<br />

– simplifying things, we might agree that it is slightly<br />

more than a 150 years old. It was in the wake of the publication<br />

of Rastawiecki’s Słownik malarzów (Dictionary of Painters) that<br />

the Poles ultimately became aware of the existence of something<br />

which may be described as the “Polish art milieu”.<br />

The author presented a synthetic sketch of the origin and<br />

shaping of an awareness of the presence of independent Polish<br />

Polish Paintings in Polish Private Collections<br />

Muzea i kolekcje<br />

Mecenas – kolekcjoner – odbiorca. Materiały sesji Stowarzyszenia<br />

Historyków Sztuki, Katowice, listopad 1981, Warszawa<br />

1984.<br />

D. Szelest, Lwowska Galeria Obrazów: <strong>malarstwo</strong> <strong>polskie</strong>,<br />

Warszawa 1990.<br />

Malarstwo <strong>polskie</strong> w kolekcji Ewy i Wojciecha Fibaków, Warszawa<br />

1992.<br />

J. Polanowska, Historiografia sztuki <strong>polskie</strong>j w latach 1832-<br />

1863, Warszawa 1995.<br />

Galeria Edwarda Raczyńskiego, pod. red. A. Ławniczakowej,<br />

Poznań 1998.<br />

T.F. de Rosset, Galeria Aleksandra Kokulara i kilka innych<br />

kolekcji artystycznych warszawskich malarzy w pierwszej połowie<br />

XIX wieku, „Rocznik Historii Sztuki”, t. XXV, 2000, s.<br />

105-144.<br />

J.K. Ostrowski, J.T. Petrus, Podhorce: dzieje wnętrz pałacowych<br />

i galerii obrazów, Kraków 2001.<br />

A. Król, A. Tanikowski, Kolory tożsamości: sztuka polska<br />

z amerykańskiej kolekcji Toma Podla, Szczecin 2002.<br />

K. Ajewski, Zbiory artystyczne Biblioteki i Muzeum Ordynacji<br />

Krasińskich w Warszawie, Warszawa 2004.<br />

S. Bołdok, Antykwariaty artystyczne, salony i domy aukcyjne.<br />

Historia warszawskiego rynku sztuki w latach 1800-1950,<br />

Warszawa 2004.<br />

T.F. de Rosset, Polskie kolekcje i zbiory artystyczne we Francji<br />

w latach 1795-1919: między „skarbnicą narodową” a galerią<br />

sztuki, Toruń 2005.<br />

W niniejszym artykule wykorzystano także własne, niepublikowane<br />

badania autora oraz szereg katalogów <strong>polskich</strong><br />

kolekcji przygotowanych w ramach prowadzonego pod jego<br />

kierunkiem seminarium muzealniczego przez studentów<br />

Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika<br />

w Toruniu (materiały te dostępne są w Pracowni Dokumentacji<br />

Historyczno-Naukowej IZK UMK).<br />

art and the reflection of this process in the selections made<br />

by Polish collectors. A universal recognition of the existence<br />

of the “Polish school” took place at the time of the partitions<br />

and was closely connected with a struggle for national survival<br />

and the regaining of liberty. Crucial importance was attached<br />

to the aforementioned Słownik malarzów <strong>polskich</strong>, tudzież obcych<br />

w Polsce osiadłych lub czasowo w niéj przebywających (Dictionary<br />

of Polish Painters and Foreign Artists Settled or Temporarily<br />

Residing in Poland) by Edward Rastawiecki (1850, 1852, 1855),<br />

patriotic publicistics dating back almost to the early nineteenth<br />

century and, first and foremost, artistic reality – the oeuvre of<br />

the “Munich school”, Matejko, Gerson, and, finally, the Young<br />

Poland artists. The author proposed a parallel discussion on<br />

MUZEALNICTWO<br />

215


216<br />

Muzea i kolekcje<br />

prime tendencies in Polish art collections, which in about the<br />

mid-nineteenth century were, as a rule, associated with works<br />

ascribed to representatives of great European schools: Italian,<br />

French and Flemish (the collections of Tomasz Zieliński, Andrzej<br />

Mniszech, Karol Hopper, the Przezdzieckis, the Zamoyskis, and<br />

the Krasińskis). The collection of Polish paintings belonging to<br />

Rastawiecki was a sui generis exemplification of his publication.<br />

The popularity of Polish painting continued to grow during the<br />

successive period, until it became almost an exclusive component<br />

of the artistic predilections of the Poles. A considerable<br />

role was played by collections amassed by the bourgeoisie,<br />

financiers and entrepreneurs as well as the prosperous intelligentsia<br />

and representatives of the “freelance” professions,<br />

mainly from Warsaw (the Kronenberg, Bloc, Epstein, Bersohn,<br />

MUZEALNICTWO<br />

Rosenbaum, and Rotwand families). The turn of the century<br />

and the first decades of the twentieth century signified probably<br />

the peak of Polish art collections. This was the time of the<br />

origin of possibly the most important collections in the history<br />

of Polish painting – those belonging to Ignacy Korwin-Milewski,<br />

Edward Aleksander Raczyński and Feliks Manggha-Jasieński.<br />

These unique examples were not alone, and in the first half of<br />

the century they were accompanied by several hundred smaller<br />

or larger collections representing a similar orientation. Their<br />

progress was halted by the second world war and ended during<br />

the era of the People’s Republic of Poland. A renascence of<br />

private collections, which survived in the form of relics or were<br />

created by émigrés, could not take place until after 1989.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!