25.03.2019 Views

Master

Czwarty tom cyklu Magdy Skubisz, czyli powieść o młodzieży, ale niekoniecznie dla młodzieży. Master ma kupę szmalu i nietypowych przyjaciół, wraz z którymi uczęszcza do drugiej klasy ogólniaka. Nieprzystosowana społecznie Luśka cierpi na trądzik i depresję, Burak to chłopak ze wsi, chronicznie woniejący obornikiem, a Katarzyna – zwana Rybą, za sprawą skłonności do wysokoprocentowych trunków – zmaga się z kryminalną przeszłością swoich rodziców, którzy odsiadują wyrok za przemyt.

Czwarty tom cyklu Magdy Skubisz, czyli powieść o młodzieży, ale niekoniecznie dla młodzieży.

Master ma kupę szmalu i nietypowych przyjaciół, wraz z którymi uczęszcza do drugiej klasy ogólniaka. Nieprzystosowana społecznie Luśka cierpi na trądzik i depresję, Burak to chłopak ze wsi, chronicznie woniejący obornikiem, a Katarzyna – zwana Rybą, za sprawą skłonności do wysokoprocentowych trunków – zmaga się z kryminalną przeszłością swoich rodziców, którzy odsiadują wyrok za przemyt.

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

12<br />

Poniedziałek godz. 18.30<br />

D<br />

ziesięcioletni Wojciech Kobiałka kiwał się na brudnych<br />

stopach.<br />

Zenek mówił, żeby nie wchodzić.<br />

Serce i dusza Wojciecha mówiły coś przeciwnego.<br />

W środku na pewno jest rower. Albo rolki. Albo dmuchana<br />

zjeżdżalnia. Albo zestaw „Mały chemik”, za pomocą którego<br />

można wypalać dziury w ławce i chlapać dziewczynom<br />

kwasem na różowe sweterki. Albo smartfon. Albo króliki…<br />

Każda opcja prezentu na urodziny była kusząca oraz nieodparcie<br />

wiązała się ze złamaniem obietnicy złożonej starszemu<br />

bratu.<br />

Wojtek przyłożył ucho do drzwi. Dobiegł go delikatny<br />

szelest i chłopcem zatelepał dreszcz żarłocznej ciekawości.<br />

Robił podchody do tej stodoły już trzeci dzień, ale Zenek<br />

był twardy jak chińskie żelki — nie pozwalał. Zawsze nosił<br />

przy sobie klucz (dopiero dzisiaj zapomniał), a bratu zakazał<br />

wstępu do środka tak zachwycająco brzydkimi słowami, że<br />

Wojtek do tej pory powtarzał je sobie przed snem, żeby broń<br />

Boże, nie zapomnieć.<br />

Przestąpił z jednej zziębniętej nogi na drugą. Znów usłyszał<br />

szelest. Prawie je widział, stłoczone w klatce, szare, łaciate<br />

i puchate, patrzył w ich wytrzeszczone oczka, miział<br />

po brzuszkach, tulił, ściskał, głaskał… Postanowił, że jak<br />

dorośnie, założy wypożyczalnię królików do głaskania; pofarbuje<br />

je sprayem na różne kolory, zaprosi całą klasę i będzie<br />

pobierał dziesięć złotych za godzinę, a od dziewczyn<br />

podwójnie.<br />

Wsunął klucz do kłódki. Przekręcił. Ostrożnie zaglądnął<br />

do środka. Ciemno. W nos połaskotał go zapach siana i czegoś<br />

brzydszego, jakby kupy.<br />

Wszedł w mrok.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!