13.12.2019 Views

Tylko Toruń nr 147

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

6 ŚWIĘTA

• TYLKOTORUN.PL

Dwie świąteczne lalki w starym Toruniu

Wspomnienie Sylwii Dullin

Spisała Anna Zglińska | fot. Łukasz Piecyk, archiwum prywatne

Miłośnikom dawnego Torunia pani Sylwii

Dullin przedstawiać nie trzeba. Mieszka

w rodzinnej kamienicy na rogu św. Jakuba

i Rynku Nowomiejskiego niemal przez

całe swoje życie i jest skarbnicą wiedzy

o historii tego miasta. Część swojej wiedzy

spisała w książce „Toruńskie Nowe Miasto

i jego mieszkańcy we wspomnieniach”. My

zapytaliśmy ją o świąteczno-noworoczne

opowieści sprzed lat.

Lalka Ercia

- Przed wojną byłam tylko dzieckiem -

zaczyna z uśmiechem. Dziś sama się sobie

dziwię, że tyle zapamiętałam z tego, co mówili

dorośli. Musiałam mieć wielkie uszy

- śmieje się pani Sylwia Dullin w swoim

mieszkaniu, z którego widać cały Rynek Nowomiejski.

- Moje dzieciństwo było szczęśliwe,

a święta, dopóki nie wybuchła wojna,

były piękne.

- Sklepy wówczas, owszem, były ubrane,

ale ulice nie. Choinki - tak jak dziś stoi na

Rynku - nie było. Witryny sklepowe zresztą

tradycyjnie dekorowały się z okazji świąt,

np. podczas Bożego Ciała, wszystkie na trasie

procesji były ustrojone. Taka tradycja.

Julius Buchmann miał wielki sklep ze słodyczami

przy Mostowej, koło Domu Pana.

Ten sklep był jeszcze sprzed I wojny światowej.

Tam były najlepsze słodycze i czekolady

oraz wyroby, jakie tylko kto sobie zażyczył.

Jak się wchodziło na Szeroką, to cała ulica

pachniała czekoladą... Buchmann nie potrzebował

mieć żadnych szyldów, bo już gdy

dochodziło się w okolice Mostowej, było

czuć piękny zapach czekolady. To nią, a nie

piernikami pachniał wtedy Toruń.

Na święta zjeżdżała się cała rodzina,

trzy córki z zięciami i tylko jedną wnuczką.

Byłam tylko ja w całej rodzinie, cudowne

dziecko. Przed świętami babcia piekła wielkie

blachy drożdżówki. Wstawała o godz.

4.00 i rozrabiała wielką michę ciasta. Potem

kładło się to w pierzyny w łóżku i przykrywało

białą serwetą, żeby ciasto rosło. Potem

się je wyjmowało, kładło na blachy i znów

odstawiało do wyrośnięcia. Dopiero gdy

drożdżówka urosła na blachach, to sypało

się ją kruszonką z masłem i cukrem. Gdy

kruszonka zaczęła się na tym cieście lekko

wchłaniać, to blachy owijało się białym płótnem

i zanosiło się do Kwiatkowskiego. On

miał tu na rogu piekarnię i wypiekał też ciasta

ludziom. Odbierało się potem od niego

dzień przed wigilią i wstawiało do salonu.

Podczas kolacji przy każdym talerzu leżała

choineczka, a na stole w półmiskach

ryby w galarecie, smażone śledzie, śledzie

w śmietanie. Był też talerz „dla wędrowca”.

Do godz. 12.00 zresztą obowiązywał post.

Najstarszy z rodu - gospodarz lub gospodyni

- dzielił się opłatkiem przed wieczerzą.

U nas była to babcia, życzyła pomyślności,

zdrowia. Wcześniej zapalało się również

choinkę, pod którą leżały prezenty. Do wojny

moja ulubiona lalka i ukochany prezent

Wszystkim naszym Czytelnikom,

Na zbiliżające się Święta

pragniemy złożyć życzenia

przeżywania Bożego Narodzenia

w zdrowiu, radości i ciepłej,

rodzinnej atmosferze.

Kolejny zaś Nowy Rok niech będzie

czasem pokoju oraz realizacji osobistych

i zawodowych zamierzeń.

Redakcja

Tylko Toruń . 13 grudnia 2019

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!