26.06.2020 Views

Poza Toruń nr 193

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

4 TEMAT NUMERU

Las czysty dla wnuków

Jadwiga Lewandowska od trzech lat cicho pracuje dla dobra czernikowskiego lasu. Zabiera to, co innym ciężko było podnieść: papiery, puszki, butelki

- Moje chodzenie do lasu zaczęło

się po śmierci męża sześć lat

temu. Wcześniej to on tu bywał

najczęściej. Ciągle mi grzybów

przynosił, a ja nie miałam na nic

czasu - opowiada Jadwiga Lewandowska

z Czernikowa. - W 2018

r. wrzuciłam zdjęcia zebranych

przeze mnie śmieci na Facebooka.

Pojawiła się akurat akcja „Weź

5 z lasu”, a ja akurat miałam już

pozbierane. Miałam nadzieję, że

może to poruszy sumienia ludzi...

To podczas spaceru z wnuczkami

nasza bohaterka dostrzegła, jak

brudny jest las. Pani Jadwiga ma

ich dwie i uwielbia z nimi spędzać

czas - zgodnie z rodzinną tradycją

również wśród drzew. Cały czas powtarza,

że sprząta dla nich i z nimi.

- Pomyślałam sobie, że jeśli każdy

będzie przechodził obojętnie, to

my w końcu się z tym nie ogarniemy

- wspomina. - Wzięłam worki

i pojechałam z powrotem. Poszłam

na tę górkę i pozbierałam śmieci

pierwszy raz. Wyszły cztery worki

i cały zielony kubeł butelek. Przywiózł

go mój brat traktorem. To

było trzy lata temu.

Od tego czasu żaden jej spacer

nie obywa się bez zabrania worków

na takie „znaleziska”.

- Nie jestem w tym sama! Moje

dwie sąsiadki też zbierają. Ja może

na nieco większą skalę, bo i gabaryty

zdarzają się większe. Jakiś czas

temu znalazłam dwa telewizory,

a tydzień temu opiekacz do chleba,

chwilkę wcześniej wyrzucony.

Anna Zaglińska | fot. Łukasz Piecyk

Las jest ważną częścią życia Jadwigi Lewandowskiej. Tu na

grzyby chodził mąż, tu spaceruje rodzina. I od rodziny zaczął się

ten leśny wolontariat - dla wnuczek.

Tu na tej górce zawsze jest pełno

śmieci. Ja już nawet wiem, gdzie iść,

gdy chcę nazbierać. Jak grzybiarz -

śmieje się.

Owa „górka” znana jest większości

czernikowskich dorosłych.

Kiedy jeszcze zimy bywały śnieżne,

kręciły się po niej tłumy dzieci

z sankami. Dziś, gdy śniegi należą

do rzadkości, „na górkę” spaceruje

młodzież, a w sylwestrową noc

strzelają fajerwerki.

- Około tygodnia przed wywozem

śmieci przyjeżdżam dodatkowo,

żeby czasem moje kubły nie

były takie puste. I ja mam zazwyczaj

najwięcej worków do odbioru

- dodaje nasza bohaterka. - Ludzie

tak mają, że wstydzą się akurat dobrych

uczynków, a nie złych. Niektórzy

się mnie pytają: „A ile masz

dziś worków do lasu?”.

Po trzech latach sąsiedzi przyzwyczaili

się już do działalności

pani Jadwigi. Jeszcze czasem pozwolą

sobie na jakiś komentarz

lub łypną okiem z zaciekawieniem.

Nowy wójt okazał się sprzymierzeńcem

w tej ekologicznej działalności.

- Byłam u niego i poprosiłam,

żeby mi sprzątnęli takie dwa dzikie

wysypiska - opowiada pani Jadwiga.

- Były tam i meble, i części samochodowe,

dywany, opony. I wie

pani, że oni już sprzątnęli? Jest jeszcze

jedno, ale się już wstydziłam

o nie prosić. No bo ktoś wywiezie,

a gmina ma sprzątać? Ale wójt się

zgodził i już jest czysto. Ja bym

przecież też tak mogła mówić, że to

nie moja sprawa. Tylko ja się wstydzę,

gdy idę z wnuczkami na spacer

i widzę taki las, naprawdę.

Rodzina jest dla pani Jadwigi jej

wsparciem. Gdy Nadleśnictwo Dobrzejewice

postanowiło jej podziękować

w lutym tego roku, rodzina

brała udział w sekretnym spisku,

aby była to niespodzianka.

- Moja córka była wtedy

w górach - wspomina. - Zadzwoniła

do mnie, żebym nie wychodziła

z domu i odebrała paczkę, bo przyjedzie

kurier. Żeby było śmieszniej,

on faktycznie wtedy przyjechał, ale

do sąsiadów. Myślałam, że się pomylił

i chciałam do nich iść! - śmieje

się pani Jadwiga. - Zadzwonił

dzwonek, otworzyłam drzwi, a za

nimi stało tylu umundurowanych,

że się wystraszyłam. Rozpoznałam

na szczęście znajomą leśniczkę,

więc zrozumiałam, że to nie dlatego,

że coś nabroiłam.

U drzwi z podziękowaniem stanęli

Marcin Czajka, inżynier nadzoru

z Nadleśnictwa Dobrzejewice,

leśniczy z Czernikowa Bolesław Pospiech

i Jacek Piwoński, komendant

straży leśnej. Oprócz pięknej książki

i innych drobiazgów nagrodą był

„leśny voucher”, czyli możliwość

spędzenia jednego dnia, poznając

gruntownie pracę leśników - od

szkółki po wycinkę.

- To było coś wspaniałego -

wspomina pani Jadwiga. - Kiedyś

przy wyrębie w lesie pracowała cała

masa ludzi. Dziś wystarczy dwóch

pracowników. Produkcja sadzonek

to zupełnie niesamowita rzecz. Automat

sieje do wielodoniczek, z taśmy

wyjeżdża na palety, pod szkło

i do hartowania. Ręcznie taka ilość

sadzonek byłaby nie do zrobienia.

Nie raz się zastanawiałam, kto mi

w lesie coś popsuł. W końcu dowiedziałam

się, jakie maszyny pracowały

i po co.

Jadwiga Lewandowska lubi całą

przyrodę, a jej dom zdobi kwitnący

tradycyjny ogród.

- Tak mi żal, gdy ludzie wycinają

drzewa. Łyso się robi, patelnia, gorąco,

wszędzie asfalt. Nasze społeczeństwo

chyba jeszcze do drzew

nie dojrzało. Ludzie mają drzewu

za złe, że ma liście, że śmieci. Jakby

nie mogli tych liści pozbierać…

Pytana o to, ilu osób trzeba byłoby,

żeby las był czysty, mówi, że

tylko kilka więcej. Po chwili zastanowienia

dodaje: - Ja nie chcę, żeby

więcej ludzi sprzątało w lesie. Ja

bym wolała, żeby więcej nie śmieciło.

Gazetę tworzymy dla Was

Masz temat, problem? Potrzebujesz interwencji?

Zadzwoń lub napisz

Nasi dziennikarze czekają

na TWOJE zgłoszenia

692 658 913 | 731 080 802

redakcja@pozatorun.pl

Poza Toruń . 25 czerwca 2020

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!