27.07.2020 Views

ELO

elo

elo

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Brzydota jest fizycznym aspektem obiektów budzących przerażenie, obiektów. Które wywołują lęk w

przerażenie, kiedy są rzeczywiste, a zachwyt, kiedy są sportretowane.” Read Herbert: „ O

pochodzeniu formy w sztuce”

W. Shakespeare „ Makbet” : „ Szpetność upieknia, piękność szpeci!”

„ Smak jest zdolnością do oceniania pewnego przedmiotu lub sposobu przedstawienia na podstawie

zupełnie bezinteresownego podobania się albo niepodobania. Przedmiot takiego upodobania

nazywamy pięknym” -Immanuel Kant :„ Krytyka władzy sądzenia”

„ Nawet ze sztuki mającej transcendentalne powołanie ludzie łatwo robią przyjemną rozrywkę.” -

Maria Poprzęcka : „ O złej sztuce”

Żeby móc poprawnie, konstruktywnie zdefiniować pojęcie brzydoty jako istniejącej kategorii w

rozumowaniu estetycznym, istniejącej jako kategoria estetyczna, jako dziesiejszy substrakt sztukimusimy,

wydaje mi się, na samym początku rozważań przeprowadzić przypomnienie czym jest sztuka

sama w sobie i dlaczego poddajemy ją tak licznym próbom ogarnięcia jako obszaru, „ polu działania”

najrozmaitszych treści: w tym brzydoty, co więcej dlaczego dzielone jest to pojęcie jako na „ brzydotę

piękną” a „ brzydotę , brzydotę”, jako na aspekt umoralniający i deformujący moralność, niewłaściwy,

zły, i wreszcie dlaczego współcześnie odchodzi się od jakiegokolwiek kalla schemata, od

transcendentaliów sztuki, na rzecz którą można ująć jako „sztuka bluźniercza” , pseudo- sztuka,

sztuka – odrzucającą ( nas jako odbiorców ale także ideały, historie, antropologię na rzecz powrotu

do excreta), abject- art ( od łacińskiego słowa abicere, które oznacza: rzucić w dół, odtrącić,

zrezygnować ze wszystkiego co cenne, oddać za bezcen, odnosić się do wszystkiego co łączy się z

poniżeniem, pognębieniem ) . Moża wieć postawić dalsze pytania: Dlaczego zachwycamy się

przedstawieniami bólu, choroby, lub śmierci, które nas przerażają ” Czy jesteśmy spragnieni tego co

obrzydliwe i ohydne tak jak innych doznań rozkoszy ”( To pytanie zadaje Jean Clair w swojej książce

pt. „ De Immundo- apokatastaza i apofatyczność w dzisiejszej sztuce”) . Arystoteles w swojej poetyce

wprowadza nawet rozróżnienie pomiędzy lękiem a wstrętem, stwierdza : „ (…) Wstręt nie jest ani

tragiczny, ani estetyczny, ani wzniosły”. Wiec jak to się ma do manifestów współczesnych nurtów w

sztuce takich jak surrealizm czy dadaizm, futuryzm? Jak się to ma do rozróżnienia pomiędzy sztuką złą

a sztuką prymitywną Dlaczego sztuka nowożytna pełna jest sofizmatów samozwańczych nihilistów

zła, ikonoklastów sztuki operujących zwyrodnialstwem i ekskrementami?

Wolność zrobienia czegokolwiek, wolność wyboru zastąpiła prawdziwą twórczość. Edmund Borke w

swoich rozważaniach bardzo trafnie stwierdza :” (…) wydaje mi się wielce konieczne, aby mieli wgląd

na rozumowe uzasadnienie naszych namiętności, ci wszyscy, którzy by chcieli je wywołać w oparciu o

trwałe i pewne zasady. Nie wystarczy ogólna znajomość tych zasad; żeby wywołać namiętność w

sposób dyskretny albo, żeby właściwie oceniać dzieło pomyślane dla ich wywołania, winniśmy

dokładnie znać zakres praw, jakimi się rządzą; winniśmy je tropić w całej różnorodności ich

oddziaływania i wnikać w najgłębsze i może pozornie niedostępne tajniki naszej natury” .” Quod latet

acana non enarrabile fibra”- how the secret entrails lie unfathomable ( Persjusz, „ Satyry”) .


Dzieje rozmyślania na temat sztuki, ukazują jak wiele rozbieżności istniało na przestrzeni wieków , jak

różne cechy uznawano za jej differentia scecyfica; piękno, odtwarzanie, mimetyzm, naśladowanie

rzeczy otaczających, nadawanie im struktur, kształtów, form; sztuka była postrzegana jako swoisty

rodzaj ekspresji osobowości „osoby tworzącej”, jako źródło najwyższych estetycznych przeżyć widza,

odbiorcy, była dążeniem do wywołania w widzu „ oczyszczającego wstrząsu”.

Zdaniem Marii Poprzęckiej która w swojej publikacji pt. „ O złej sztuce” pisze wręcz o przesunięciu

wagi pojęcia sztuka, problem wygląda następująco: „ Obecnie filozofowie i estetycy zajmujący się

sztuką przesunęli punkt ciężkości z zapytania czym jest sztuka, na czym polega jej istota, na pytanie:

w jaki sposób pojęcie to jest używane. Zdania opisowe zajęły miejsce norm, reguł i sądów

wartościujących”.

Już samo rozróżnienie etymologiczne słowa brzydki ze względu na pochodzenie daj nam pewien

synestetyczny obraz pojęcia . Wyróżniamy dwa podziały na języki: nordyckie i śródziemnomorskie.

W językach romańskich wywodzą się od teutońskiego rdzenia lapio ( portugalskie i francuskie laideur,

włoskie ladio). Z łacińskiego natomiast Brutus- tępy, głupi, bezrozumny. W językach nordyckich

główny rdzeń pojęcia tworzy niemieckie słowo hassen , hässlich (nienawidzić). Angielskie uggly

wywodzi się ze średnio angielskiego uggen albo staro norweskiego ugga tj. lęk; uggligr- budzący lęk,

przerażenie, straszny. Już sam wydźwięk tych słów w szczególności o nordyckich rdzeniach uggen

czy hassen narzuca nam pewien obraz pojęcia , którym będziemy się zajmować. Jest to pojęcie

kojarzące się z czymś przewrotnym, ciemnym, niepięknym , nieharmonijnym. W polskim słowie

brzydki, brzydota także dopatrzeć możemy się pewnego dysonansu , zgrzytu, kakofonii ( jest to

przynajmniej moje subiektywne odczucie).

Przejdźmy zatem do wyjaśnienia samego pojecia sztuki jako pola naszych rozmyślań. Jak była

pojmowana przez wieki i co zmieniło się w czasach nam współczesnych

Zacznijmy wiec od tego, że pojecie sztuki istnieje w kulturze europejskiej od VIII w p.n.e. ( okres

klasyczny kultury greckiej datuje się na Vi- V w. p.n.e.). Sztuka była pojmowana jako umiejętność

wytwarzania wg reguł - techne. Jest to znaczenie o tyle szerokie co dla nas już nieaktualne.

Architektem takiego rozumienia „szerokiego” pojęcia sztuki był m.in. Platon. Nie miał wątpliwości, co

sztuką jest, a co sztuką nie jest. Każdy objaw używania rozumowania w tworzeniu, a właściwie każdy

powstały w ten sposób „produkt” był określany mianem sztuki ,np. rzemiosło tj. tkactwo,

garncarstwo stało na równi z rzeźbą czy architekturą. I ta definicja istniała, aż do wieku XVI, lata od

XV- do połowy XVIII wieku były latami, kiedy to dotychczasowe pojęcie sztuki „zamykało swoje ramy”

a nowe było w fazie długoletnich rozważań .Aż sztuka znaczyła tyle co wytwarzanie piekna; zasada

poprawnego wytwarzania dzieł zamierzonych (recta ratio factibilium). „W poetyce Arystotelesa i dalej

przez Longinusa i Augustyna, aż do średniowiecznych scholastyków, filozofów włoskiego odrodzenia i

filozofów oświecenia piękno jest pojmowane jako doskonałość proporcji rzeczy- niepięknym jest to, co

nie ma doskonałości formy albo jest zdeformowane na co mamy łacińskie słowo turpis.” (Read

Herbert: „ O pochodzeniu formy w sztuce”)

Zakres tego co było nazywane sztuką ulegał ciągle przeobrażeniom: najpierw obejmował, później

odrzucał rzemiosło, najpierw obejmował później nie obejmował nauk, raz brał pod uwagę poezję raz

nie. Natomiast około roku 1750 dawne pojęcie sztuki ustąpiło miejsca definicji nowożytnej – „ teorii

siedmiu i tylko siedmiu sztuk” Batteux. I tak pozorna stabilizacja w całym tym zatrzęsieniu wokoło

tego pojęcia trwała do wieku XIX. Nie będę tutaj rozstrzygał powstałych kwestii spornych


( np. czy do działań sztuki należy fotografika, architektura przemysłowa, wytwarzanie sprzętów, film)

ponieważ nie posiadam ani odpowiedniej wiedzy merytorycznej ku temu ani autorytetu, natomiast

chcę zwrócić uwagę na kwestię taką a mianowicie- jak skomplikowane jest samo zdefiniowanie

obszaru po którym się będziemy poruszać, jak trudno będzie nam odróżnić nam i jednoznacznie

osądzić że białe jest białe a czarne jest czarne .

We wstępie do swojej książki pt. „ Historia brzydoty” Umberto Eco zwraca uwagę na pewien problem.

Otóż parafrazując: dzieje, definicje piękna spisywali teoretycy najróżniejszych epok, powstawały

traktaty o tym co piękne, wytworne i harmonijne, brzydocie natomiast poświęcano tylko margines

uwagi. Dlatego nie możemy odwoływać się sensu stricte do literatury na ten temat. Nasze rozważania

opieramy na werbalnych i wizualnych zapisach ( czyli przedmiotach uważanych za brzydkie). (11)Lub

na zasadzie apofatyczności, interpretując teksty o pięknie.

Kolejną rzeczą na którą musimy zwrócić uwagę to to, że w przypadku pojęcia brzydoty powinniśmy

odwoływać się tylko do kultury zachodnie i głównie do tendencji sztuki współczesnej ( większej

części). Istnieje ponieważ znacząca różnica pomiędzy np. prymitywną kulturą ludów afrykańskich

opartą na dynamizmie i religijności a bohomazami współczesnych „demiurgów sztuki” . Musimy

wystrzegać się też dosłownego, literalnego odczytywania słowa „prymitywny”- uważam , że nie jest

to słowo adekwatne ( a przynajmniej nie w tak uproszczonym rozumieniu) ale rozumiem historyków

gdyż sam nie potrafię podać lepszego określenia. Wydaje mi się jednak, że należy słowo prymitywny

postrzegać raczej jako tylko w stosunku do kultur wysoko rozwiniętych z całym swoim dorobkiem jak

architektura, literatura chociażby, której de facto kultury afrykańskie nie posiadają– chodzi o

ukazanie kontrastu w poziomie rozwinięcia cywilizacyjnego, o roli i istocie sztuki nie możemy

powiedzieć o wyższości kultury starego kontynentu .Ale jest to temat dyskusyjny i „bardzo

łatwopalny”. Używamy słowa prymitywnej także ponieważ sztuka ta zachowała swój charakter

praktycznie od zarania swojego istnienia.

Problem polega na wielkim zróżnicowaniu kultur, np. cytuję : „Ludziom Zachodu dziwaczna postać

pół człowieka, pół zwierzęcia mogłaby się jawić jako obrzydliwa, natomiast dla przedstawiciela

danego ludu byłaby łaskawym bóstwem. Z kolei wyznawcom jakiejś pozaeuropejskiej religii szokujący

wyda się obraz biczowanego, krwawiącego i poniżonego Chrystusa, dla chrześcijanina zaś ta

ewidentna cielesna brzydota będzie źródłem religijnego wzruszenia.” ( Umberto Eco „Historia

Brzydoty”). Plastyczniej to zjawisko opisuje Wolter w „Dictionnaire philosophque” : „ Zapytajcie

ropuchę, czym jest piękno, piękno prawdziwe, kalon. Odpowie wam ,że piękna jest jego samica, z jej

dwojgiem pięknych krągłych oczu, nasadzonych na drobnej główce, o szyi płaskiej i szerokiej, żółtym

brzuszku i brunatnym grzbiecie.” .

Tak więc obraz brzydoty nie jest jednoznaczny: co więcej dostrzegamy także analogię pomiędzy złem

moralnym a brzydotą. Brak formy, dysharmonia, asymetria, deformacja, arbitralność,

zniekształcenie, niemoc, żałość, podłość, banał, przypadkowość, śmierć, przerażenie, niedorzeczność,

obrzydliwość, zbrodniczość, upiorność, demoniczność, ale także brzydkie jest :odpychające,

nieprzyzwoite, niechlujne, obsceniczne, plugawe, nieforemne, niecne, pokraczne, niekształtne,

szpetne, przerażające, podłe itp. To tylko niektóre z określeń tego co uznajemy za brzydkie- nasuwa

się więc wniosek, że brzydota nie może być, i nie jest po prostu antonimem piękna, rozumianego

jako tyle co harmonia czy doskonałość.


Obserwujemy, że synonimy słowa brzydota opierają się na skojarzeniu z reakcją obrzydzenia,

niesmaku, wstręcie itd., natomiast synonimy słowa piękny u przeciętnego odbiorcy tych odczuć,

obrazów zazwyczaj nie są w wyrazie oceny związane z reakcją polegającą na „smakowaniu”, np. miły

dla oka, ładny czy fantastyczny. Ma to wiec związek z literalnym zmysłem smaku.

Arystoteles w Poetyce ( 144 8b) mówi o tym że, jest możliwe realizowanie piękna za pomocą

wysublimowanego naśladowania tego co budzi niesmak.

Plutrach w rozprawie” Jak młodzież powinna słuchać poetów” daje dowód tego, że talent artysty może

być nośnikiem piękna w przedstawieniu teatralnym, kiedy mamy do czynienia z dobrze zagraną rolą

negatywnego bohatera.

W czasie gdy filozofia , etyka określa wzór idealnego piękna mianem – kalokagatia ( od gr. kalospękny,

agathos –dobry), w czasie Polikleta – twórcy modularnego Kanonu, który to kanon zawierał w

sobie wszystkie reguły potrzebne przy oddawaniu idealnych proporcji ciała, w czasach Lizypa,

Praksytelesa i Skopasa powstaje równolegle istnieje też „brzydota”.

Istnieje bardzo silne stereotypowe myślenie, które wyrosło zapewne z klasycyzmu i neoklasycyzmu,

do idealizowania antyku jako epoki wyłącznie białych marmurów Apolla i Afrodyty . Tymczasem świat

greków pełen był okrucieństwa ( okrucieństwo- brzydota?). Greckie ołtarze spływały krwią ofiar ze

zwierząt, świątynie miały kolor spalonej, krwistej ochry, okrutni bogowie jak chociażby Saturn

pożerali swoje dzieci, świat grecki kipiał od wojen.

Brzydotą jako zjawiskiem wymagającym definicji zajmowali się greccy myśliciele np. Platon i Plotyn.

„Mimo to brakuje nam jednoznaczny przekazów, czy przez słowo „piękno” antyczni Grecy rozumieli

wszystko, co się podoba, co wywołuje zachwyt, przyciąga wzrok, co dzięki swej formie schlebia

zmysłom, czy może piękno „duchowe”, właściwość duszy, która nie zawsze idzie w parze z urodą

zewnętrzną.”. ( Umberto Eco „ Historia brzydoty”) Według Platona otaczająca nas rzeczywistość

składała się z idei, świat materialny jest tylko zwierciadłem, istnieją ale poprzez odbicie– są wiec

swego rodzaju imitacją, mirażem, fatamorganą. Tak pojmowana brzydota oznacza więc rzecz nie

istniejącą, antagonizm bytu- niebyt. Idąc tropem tej myśli Platona to co postrzegamy jako brzydkie,

istnieje raczej w ludzkiej wrażliwości i jest konsekwencją niedoskonałości świata biologicznego,

materialnego, w postaci rzeczy budzących odrazę, rzeczy skalanych, nieczystych tj. włos, nieczystości,

błoto, muł. W dialogu Parmenides Platon mówi do Sokratesa : „przyznaje istnienie pewnej postaci

oddzielnej dla rzeczy, które mogą nawet wydawać się śmieszne, jak na przykład włos i błoto, i brud,

albo co tam najmniej godnego i najpodlejszego”. Horreo , końcówka -ere znaczy tyle co „ włos jeży

się pod wpływem przerażenia czy cierpienia- „Gęsia skórka”- horripilation. Przykład „ szpetoty

absolutnej” kwituje Plotyn. Warto też dodać, że: „ Bosch, Grunewald symbolizując zło ( a więc

nadając mu wymiar, język uniwersalny!) ukazywali jego bestialstwo za pomocą mnogości wykwitów

skóry : włosów, łusek, paznokci, pazurów, owłosienia”. ( De Immundo- Jean Clair )

„ Kobieta również powinna pozbyć się włosów i mieć gładkie łono, aby nic nie przypominało o

zwierzęcej naturze płci. Antyczne Wenus, jak modelki z magazynów mody, mają wygolone

przyrodzenie” pisze w „De Immundo” Jean Clair, nawiązując do rozważań Platona.

Kolejną refleksję na temat brzydoty podejmuje wielki filozof w dialogu o Państwie, w którym to

dziele zwraca uwagę na konflikt duszy z tzw. Thymos- sercem, rozumianym jednak jako bezwiedne


pożądanie, popęd. Poddaje myśl , że złem- naszym horrorem jest to czego pożądamy. Jako przykład

thymos, złego pożądania spowodowanego brakiem silnej woli przytacza nam historię o Leonitosie,

synu Aglajana , który: „ Zobaczył trupy leżące koło domu kata. Wiec równocześnie i zobaczyć je chciał,

i brzydził się, i odwracał, i tak długo walczył ze sobą i zasłaniał się, aż go żądza przemogła i

wytrzeszczywszy oczy przybiegł do trupów” i dalej reakcja samego Leonitosa na to co ujrzał:

„ No, macie teraz, wy moje oczy przeklęte, napaście się tym pięknym widokiem” . Plotyn w

późniejszym nieco czasie jednoznacznie już przypisze brzydotę namacalnej sferze świata określając

materię jako „niepewną” i „złą”. W tej sytuacji człowiek który, naprawdę oddaje się ideałom

dwojakiej natury piękna: kallos i agathos „ więcej zaczyna cenić piękność ukrytą w duszach niż tę,

która w ciele mieszka”. Możemy zatem powiedzieć o eksplozji thymos w sztuce nam współczesnej.

Jaką „władzę” posiadał artysta kiedyś Wybiera temat , który jest przez nas nieakceptowany, ze

względu na to że, jest odrażający, brzydki np. diabła, demona, deformację ( Matthias Grünewald,

Kuszenie św. Antoniego z ołtarza w Isenheim), głowę gorgony ( Rubens), egzekucje Jana Chrzciciela (

Carravaggio) a malując taki temat „ nadając (mu) estetyczne walory barwy i kompozycji, stwarza

pomiędzy rzeczywistością a naszym odbiorem „ dystans”, który w rezultacie przekształca ów brzydki

przedmiot w dzieło sztuki.” (Read Herbert). Patrząc na ołtarz z Isenheim Grünewalda, protoplastę

skrajnie realistyczne, wręcz brutalnej tendencji widzenia świata w sztuce , stwierdzamy że pomimo

okrutnego widoku, obraz zawiera w sobie raczej stanowczy, świadomy, obiektywny realizm,( jest to

teatrum mundi sztuki-sztuka to gra, w której są określone zasady przedstawiania, pokazywania

założeń artysty) tak naprawdę nie ma tu miejsca na deformację ani dehumanizację- pozbawienie

cech ludzkich- Chrystusa. Widzimy więc, że zło może być przedstawione w paralelnie

transcendentalny sposób co świętość, na tej zasadzie dostrzegamy istnienie brzydoty zła i

gloryfikujemy świętość jako stan istniejący ponad brzydotą. Możemy śmiało założyć że, porządek

jest piękny, istnieje nomos (nomos - w języku greckim prawo; w brzmieniu oryginalnym termin

stosuje się do szeregu greckich i późniejszych pojęć filozoficznych i socjologicznych dotyczących ładu i

prawa społecznego lub kosmicznego) a brzydota istnieje tylko po to byśmy byli w stanie to piękno

dostrzec.

Z takiego założenia wywodzi się brzydota diabła, cała demonologia i obraz piekła w sztuce

chrześcijańskiej. Szatan ma piękny wygląd, ale jest zepsuty, pozbawiony twórczego dobra. Oczywiście

jest to rozróżnienie uproszczone przez nadanie tej definicji osi symetrii a może raczej antynomii,

logicznej sprzeczności. Faktem jest za to , że filozofia chrześcijańska operuje takimi właśnie

emblematami dobra i zła. Zło jest demaskowane na próbie zawłaszczenia piękna, którym posługuje

się do zwodzenia ludzi.

Świetnym przykładem obrazującym to zjawisko jest Ołtarz z Isenheim Matthiasa Grünewalda.

To naładowany realizmem symbol. Operowanie „brzydotą przedstawienia” przy jednoczesnym

działaniu pięknem tematu, wzniosłej idei do której prowadzi ukrzyżowanie w celu pokazania, że:

przejście przez śmierć nie jest piękne ale to śmierć jest ostatecznie zła ( zło- jeden z synonimów

brzydoty) a nie życie. To śmierć, a w szczególności duchowa jest obrzydliwa i bezsensowna.

Wiemy co wydarzy się po ukrzyżowaniu. I w tym kontekście także powinniśmy patrzeć na ten złożony

filozoficznie genialny obraz.

Dzieło ma także pogłębione humanistyczne przesłanie. Jest wyrafinowanym studium

psychologicznym.


Temat obecności brzydoty jako kategorii estetycznej w sztuce jest tak obszerny, że postanowiłem

przejść teraz do współczesności, także z powodu ograniczonego czasu jak i dlatego że, jest to okres,

największych dywagacji w dziedzinie sztuki. Twórczość artystów takich jak Grunewald, Bosch, czy

Brueghel to tematy na osobne referaty- zjawisko brzydoty w ich sztuce występuje powszechnie i ma

ono swoje bardzo ciekawe „życie”.

Nadmienię tylko, że brzydota u tych mistrzów, ma przede wszystkim wymiar symboliczny,

deformacje, które przeprowadzają są złożonymi symbolami, archetypami, np. zła itp. , np. u Boscha.

Przejdźmy więc, do postrzegania brzydoty dziś. Trudno zdecydować co ma stanowić o ocenie, czy

normach sztuki współczesnej. A brak podania definicji to także rezygnacja z próby podjęcia

wartościowania. Mówi się, że definicja jest niepotrzebna skoro bez tej definicji możemy i tak

rozmawiać o sztuce… Czy aby na pewno Jaki będzie rzeczywisty poziom tej dyskusji? Czy będzie on

współmierny do wagi dzieła, pojęcia związanego ze sztuką Przecież : „ I know jest sformułowaniem

niezrównanym faktu trudnego do uchwycenia lecz niezaprzeczalnego, stanowiącego najgłębszą

podstawę naszej istoty” ( Józef Czapski „ Swoboda tajemna” cytat z „Pamietników” Brzozowskiego)

Przejdźmy do obiecujących początków, które zaczęły stanowić o sztuce współczesnej i następstw,

które doprowadziły do jej załamania, wręcz zachwiania autorytetu sztuki.

W 1889 urządzono w Europie pierwszą wystawę sztuki afrykańskiej. Od tego czasu rozpoczęła się

stopniowa ale powszechna asymilacja wzorców, cech formalnych i afrykańskiej np. rzeźby, sztuki

Oceanii, rdzennych mieszkańców Ameryk itd.

Takie nazwiska jak Picasso, Braque, Brancusi, Moor, Matisse są na doskonale znane ale czy

zastanawialiśmy się dlaczego ich osoby są wciąż żywe w świecie sztuki? Otóż zapewne nie a jest to

związane właśnie z nową drogą w sztuce, którą podjęli- warto uświadomić sobie raz jeszcze, że to od

ich fascynacji wpływ kultur prymitywnych na sztukę europejską i później światową, stał się faktem

historycznym.

Samo „życie” kultury afrykańskiej oparte jest na ontologii, czyli teorii bytu, który jest procesem, a

rzecz i jej natura postrzegana jest jako siła, lub energia nie materia czy konkretna substancja. Raczej

jako dwa substraty tworzące tą właśnie reakcję. Cechą wiec główną tej sztuki jest wiec dynamizm,

powiedzielibyśmy dzisiaj wzajemne przenikanie się, ekspresja sił, świata ludzkiego, zwierzęcego,

natury- przyrody. Zapewne wszystkie ludy prymitywne postrzegają celowość rozmnażania, jako

podstawową zasadę żywotności, przekazywania życia jednocześnie z lękiem o utracie tej siły. Stąd

silny prąd w sztuce wynikający z seksualności, dwojakiej naturze płci. „ W tym prymitywnym świecie

dominuje groza i lęk, a każde dzieło jest wyniośle brzydkie. W tym świecie nie ma żadnej (…) antytezy

dobra i zła ( na zasadzie osi symetrii) , boga i diabła , (…). Tylko różne immanentne i wszystko

przenikające siły”. ( Read Herbert ) Artystą jest więc człowiek, który potrafi kontrolować te procesy,

który sprawia że stają się one formą, nadając im wymiar magiczny, który determinuje wszelkie

istnienie wynikające ze spotkania tych życiodajnych sił. Natomiast wiara w te siły stanowi

inspiracje dla całej kultury ludów prymitywnych.

„ Wszystkie jej konwencje formalne i sposoby przedstawiania poczynają się w bogobojnej czci i

wyrażają pragnienie, aby dać upust źródłom najwyższej potęgi duchowej” (Read Herbert). Można

więc na tej podstawie dostrzec trzy koncepcje oparte na doktrynie siły np. w rzeźbie afrykańskiej:

koncepcje oddawania czci duchom, opiekunom i bogom, kultu przodków oraz próby zawładnięcia,


zniewolenia tych żywotnych energii w zaklęcia, a więc – fetysze. Wszystko kierowane pierwotnie

ludzką namiętnością do tego co wielkie, niezrozumiałe a jednocześnie wzniosłe.

Po krótkim wyjaśnieniu, idei sztuk afrykańskich ( ale na podobnej zasadzie funkcjonują także inne

kultury prymitywne) przejdźmy z powrotem do czasów I połowy XX wieku. Co tak zafascynowało tych

wielkich artystów Otóż uważam, że kolor, symbol , forma nieregularna i bryła. Fascynacja symbolem

jako czymś o wiele bardziej złożonym niż mimetyzm czy warsztatowe odtwarzanie; fascynacja

formami nieregularnymi pełniącymi funkcję znaków, onomatopei , zsyntezowanych kryształów

instynktu- podświadomości. Wreszcie nowe zestawienia kolorystyczne, odważne, śmiałe, na wskroś

symboliczne które dały tak wiele fowizmowi, czy ekspresjonizmowi . Diametralnie zmienia się sposób

percepcji. Artyści zaczynają świadomie komponować z cech wymiernych sztuki takich jak harmonia i

proporcja łącząc jednocześnie te zagadnienia z żywotnością, siłą, oddziaływaniem tak ważnym dla

kultur prymitywnych. Po tych doświadczeniach : „Zachwycamy się przedstawieniami scen

przerażających, ponieważ sprawia nam przyjemność odkrycie, że doświadczamy ich w sposób

zastępczy” ( Read Herbert) co stanowi o istocie fascynacji sztuką prymitywną artystów tj. np. Picasso,

Moore, Matisse itd. Stało się to nowym środkiem wyrazu, nowym polem do działania obrazem dla

artystów. „ To właśnie rozpoznanie formy, czyli (…) uznanie istoty tego- co- ma- granice, a zatem

uzyskało byt permanentny , stanowi oryginalne wydarzenie estetyczne”. Rozpoczął się wielki powrót

do źródeł sztuki :” (…) abstrakcja przewija się przez całą sztukę pierwotną. (…) spotykamy łatwe do

rozpoznania wyobrażenia zwierząt wraz z enigmatycznymi symbolami, które nie mają

odpowiedników w świecie widzialnym; występują one bardzo powszechnie, ale w sposób najbardziej

rzucający się w oczy w wielkiej owalnej sali Lascaux i na malowanym sklepieniu w Altamirze , gdzie

obok bizonów znajdują się olbrzymie czerwone symbole abstrakcyjne. Sztuka po prostu zaczęła się od

abstrakcji.” ( S. Giedoin, The Eternal Present. The Beginnings of Art , New York 1962,s. 17.) (Tutaj

trochę zahaczyliśmy o sztukę prehistorii – ma ona jednak bardzo wyraźny i ścisły związek ze sztuką

prymitywną, możemy wręcz pokusić się o stwierdzenie że sztuka prymitywna jest bardzo wyraźnym

echem sztuki prehistorycznej). Podsumowując, tą część rozważań chciałbym przywołać słowa

Heraklita :” Sprzeczność przynosi zgodę. Z niezgody bierze się najpiękniejsza harmonia”, które to

słowa mogą stanowić dewizę sztuki współczesnej opartej na dobrym zrozumieniu bezforemności ,

-informité.

Wiemy jakie były dzieje pojęcia sztuki od „Techne”, przez „Ars” do Tatarkiewicza - to piękno było

brane zawsze za podstawowy element rozumienia sztuki, definiowania sztuki i dyskusji o sztuce ,

człowiek jako istota tworząca cywilizacje, organizująca się w społeczności i grupy tworzył przedmioty,

także sztukę doskonaląc ją do tego stopnia, że zaczęła znacznie przekraczać wymogi praktycznego

użytkowania, ważna była cała celebracja przedmiotu, dzieła sztuki , z jego historią powstania,

mistrzostwem, i ideą w nim zawartą itd. Platon pisał nawet w swoim Poliptyku, że struktura państwa

też powinna być dziełem sztuki. Emblematem sztuki jest piękno- źródło estetycznych przeżyć.

Ernst Haeckel pisał: „Człowiek- i w tym jego natura- nie wytrzymuje rozkładu formy, narodzin

bezkształtności”. Dla kontrastu : piękna , wielka sztuka posługuje się bardzo wysublimowanym

elementem grozy tzw. Numinosum.

Jak pisze Goethe w „ Fauście” : „ Dreszcz Trwogi jest najlepszym ludzkości udziałem/ Jakkolwiek

świat się droży z ceną uczuć onych / wstrząśnięty, jeszcze głębiej człowiek czuje ogromy!”. Po

romantyzmie stosunek do grozy przedstawienia stał się co najwyżej cyniczny a już na pewno –

„ganz andere”, całkiem inny. Enorme- to co odbiega od normy, to czego nie jesteśmy w stanie

nazwać. Być może należało by zastąpić monstrualność, to co przejawia się jako zamanifestowanie


deformacji, wymykająca się wszelkim normom i reguom, poprawnie zbudowanym elementem grozy

np. doby romantyzmu?

Natomiast warunkiem poprawnego przeżywania wielkiej sztuki, jest jej studiowanie, poznawanie

symboli , kanonów i dziejów także literatury i muzyki. Stąd czerpiemy pole do interpretacji.

Artystę który w dzisiejszych czasach odwraca się od doświadczenia piękna, od tego co sztuka

wniosła w życie przez te wszystkie wieki, jako owocu wiedzy, przeżycia, artyzmu, kunsztu,

umiejętności, zdolności, finezji, cechuje przede wszystkim nieokrzesanie, prostactwo, obcesowość

i wulgarność. Traktowanie tworzenia jako rezultat przypadkowego spotkania czynników twórczych,

innymi słowy po prostu przypadku lub „(…) ( fascynacja )bliską gaworzeniu dziecka niespójną mową

idioty lub szaleńca, słowem jako rezultat fascynacji ciemnym źródłem języka i owoc wszystkiego co

naiwne, prymitywne ( prymitywne w negatywnym znaczeniu tego słowa, nie obejmującym tzw. Sztuk

prymitywnych ), automatyczne i nie świadome (…)”, świadczy o próbie zakłamania, nadużycia.

Tradycje sztuki gwałtownie zaatakowały różne grupy awangardowe XX w. Surrealizm, futuryzm,

przede wszystkim dadaizm itp. Który podważył przede wszystkim istnienie samego artysty jako

artysty i sztuki jako sztuki. Poważna część sztuki zaczęła być obrazoburczym działaniem niszczącym

dosłownie wszystko co pozostało z dawnych sztuk pięknych. Często żeby wywołać w widzu jakiś

odzew maluje się dzisiaj, lub tworzy rzeczy tak ohydne, co do których nie można mieć wątpliwości,

że są złe, odrażające i bezsensowne. Werner Hofmann, historyk nowoczesnej sztuki pisze : ”

Przynajmniej już od Duchampa i dadaistów, wyobcowanie trywialnych lub zredukowanych do

poziomu sztampy i banału treści świadomości ( rower, suszarka do butelek, muszla klozetowa), należy

do rzędu prawomocnych chwytów artystycznych” i dalej, „ Zatem od więcej niż pół wieku granice

między sztuką , antysztuką a brakiem sztuki, stały się niezdecydowane, podobnie jak zarzucenie przez

Duchampa artystycznego tworzenia na rzecz wyznaczenia przedmiotu mogącego uchodzić za dzieło

sztuki, podało w wątpliwość tradycyjne rozróżnienie miedzy artystą i nieartystą”.

( Maria Poprzęcka – O złej sztuce).

Przejdźmy zatem do Duchampa i jego wpływu na dzisiejszy obraz sztuki. Duchamp był znanym

ekscentrykiem, przyjrzyjmy się jego „dokonaniom”:

Marcel Duchamp -i jego słynna fontanna- pisuar.

Warto nadmienić , że Duchamp mieszkający w Stanach Zjednoczonych, mógł i zrobił to na pewno,

znając jego zamiłowanie do niewysmakowanych anagramów, specjalnie wybrać akurat pisuar by

zakpić sobie z muszli z której wyłania się Afrodyta – najpiękniejsza z bóstw ,np. na obrazie

Boticelliego. Znamy dwie wersje jej narodzin : Afrodyta nie miała rodziców i pewnego dnia wyłoniła

się z piany morskiej w pobliżu Cypru. Nieco inaczej przedstawiał to Hezjod, który w Teogonii pisał, że

kiedy odcięte sierpem genitalia Uranosa ,pokonanego przez Kronosa, wpadły do morza w pobliżu

Cypru, woda otoczyła je białą pianą, z której następnie wyłoniła się przepiękna Afrodyta . Zwracam

jeszcze raz uwagę na to z czego powstała Afrodyta a muszla taka służy do oddawania moczu.

Dodatkowo w USA na muszlę taką mówi się tout court: lips czyli przewrotnie wargi.

Duchamp wykorzystał także swoją fotografie rodzinną, nadając j jej kształt muszli klozetowej.

Wyraźnie sygnalizuje, że: Inter urinam et faeces nascimur- rodzimy się między moczem a kałem- czy

tak chcemy na siebie patrzeć Doskonale pasują w tym miejscu słowa Brzozowskiego : „ Tu

wypowiada się jakby instynktownie wyczuty brak wszelkiego związku z długotrwałymi, powszechnie

dojrzewającymi sprawami zycia gatunkowego. Nie chcemy mierzyć samych siebie wielką miarą.” (


Józef Czapski „ Swoboda tajemna” cytat z „Pamietników” Brzozowskiego). I teraz uświadommy sobie

co się stało- pokazują nam pisuar i każą nazywać to sztuką…. Każą włączyć to do kanonu naszych

pojęć, każą nam wiedzieć, że „facet” mianował pisuar dziełem sztuki i tak ma być żeby było śmieszniej

. Śmieszne Bynajmniej.

Kolejne” wielkie dokonanie” : Mona Liza z wąsami- całość podpisał L.H.O.O.Q, co po francusku

można odczytać jako Elle a chaud au cul, czyli Ona ma gorący tyłek to w rzeczywistości odnoszący się

do gender studies obraz podważający istnienie dwojakiej płciowości. „Duchamp neguje wysiłek, na

którym wyrosła kultura- długotrwałą i trudną edukację popędów- opowiadając się za bezpośrednimi

satysfakcjami zycia.” I „ Po co się wysilać aby zostać nowoczesnym Leonardem i namalować

Giocondę, skoro zwykłe rośnięcie włosów, zarostu i paznokci już jest twórczością i czyni z każdego

człowieka istotę wyjątkową Jeder Mensch ist ein Kunstler, powie Joseph Beuys, najlepszy uczeń

Duchampa” ( De Immundo- Jean Clair). Sam Beuys także jest twórcą o dużej „sławie”.

Duchamp zainicjował lawinę następstw. Każdy może zostać teraz artystą? A może każdy może

zarabiać na sztuce i dziwnych gustach dzisiejszych „krytyków”? A gdyby tak zrobić jeszcze z

instytucji artystycznych i kuratorów błaznów? Auri sacra fames?.

DO WYSTAWY PT. „SENSATION” W LONDYŚKIEJ ROYAL ACADEMY W ROKU 1997 DEPARTAMENT

ZDROWIA PUBLICZNGO ( ! ) ZAŁĄCZYŁ TAKIE OTO OSTRZEŻENIE :” The contests of exhibition may

cause shock, vomiting, confusion, panic, euphoria, and anxiety. If you suffer from high blood

pressure, nervous disorder, or palpitations, you should consult your doctor before viewing this

exhibition”. W tłumaczeniu z języka angielskiego znaczy to: “Zawartość wystawy może powodować

szok, wymioty, zakłopotanie, panikę, euforię ( niezdefiniowaną radość )palpitacje serca- powinieneś

skonsultować się ze swoim lekarzem przed zobaczeniem tej wystawy”. To jakiś żart Jeśliby nawet to

bardzo słaby- ale nie.

Naprawdę ciężko jest wytknąć komuś, pokazać wprost- i udowodnić, że robi złą sztukę- ponieważ

sztuka współczesna, obwarowana została prawami do wolności wypowiedzi .

Koniec części pisemnej- reprodukcje- Ew. dyskusja.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!