12.07.2015 Views

Aleje 3 - Biblioteka Publiczna w Częstochowie

Aleje 3 - Biblioteka Publiczna w Częstochowie

Aleje 3 - Biblioteka Publiczna w Częstochowie

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

PROZAAgnieszka Sowier-JankowskaPipek - pies wiejskiHej, jestem Pipek, mieszkam na wsi. Kiedyœ mieszka³emw mieœcie u bogatego pañstwa. Oboje byli lekarzami. Pewnegorazu pojechali ze mn¹ bardzo daleko do lasu, przywi¹zalido drzewa i odjechali. Zupe³nie nie wiem, dlaczego. By³emwtedy bardzo m³ody, wiêc niewiele pamiêtam. Znalaz³ mnieJózek Jasiek i nazwa³ Pimpek. Potem Józek wpad³ pod traktori straci³ czêœæ przednich zêbów, praw¹ nogê i trzy palce lewejrêki. Od tego czasu sepleni³. Kiedy wo³a³: Pimpek, wychodzi³oz tego jakby Pipek i tak ju¿ wszyscy zaczêli mnie nazywaæ.Mieszkam z Józkiem w szkole. On jest tak¹ z³ot¹ r¹czk¹,naprawia wszystko, co siê zepsuje. W zimie pali w kot³owni,a ja wa³êsam siê tu i tam. Mam swoje sprawy. Wieœ nasza jestw kszta³cie litery L. Moje ¿ycie i wiêkszoœæ rzeczy, którewam przedstawiê, odbywaj¹ siê w jednej czêœci, za ostatnimprzystankiem autobusowym. Dalej jest ju¿ tylko drogado oœrodka wypoczynkowego, lasy i góry dooko³a. Sercemwsi jest koœció³, deptak naoko³o niego, obok domostwo so³tysaze sklepem i kawiarnio-piwiarni¹ a drogê wyznacza wij¹cysiê potoczek, nad którym jest zbudowana. Co prawda niemamy ju¿ wielu prawdziwych zagród wiejskich z ca³¹gadzin¹ i gospodarzami orz¹cymi, siej¹cymi i zbieraj¹cymiwedle pór roku. Krów mamy ma³o, tylko starzy chowaj¹,innego inwentarza to ledwo po kilka sztuk na co drugi domprzypada. Nic siê podobno na sprzeda¿ chowaæ nie op³aca.Wczoraj znalaz³em martwego Antka Jaœka, dalekiegokrewnego mojego Józka. Szed³em sobie drog¹ pod lasem,wêsz¹c tu i tam, a¿ tu w rowie czujê Antka, tylko go niewidaæ. By³ taki zapach, który czujê zawsze, kiedy zagryzamcichaczem kaczkê, albo jak dziecko przewróci siê naszkolnym boisku. Wiedzia³em, co to znaczy. Siad³em powy¿ejAntkowego cia³a i wy³em tak d³ugo, a¿ przysz³a z domuopodal jego matka, aby mnie przepêdziæ. Nie da³em siê,z³apa³em j¹ za kieckê i prawie wci¹gn¹³em do rowu.Zaczê³a tak strasznie g³oœno wrzeszczeæ, ¿e od razu zlecielisiê ludzie. By³em zadowolony, sprz¹tn¹ Antka i spokój.Mam kumpla, który mi powiedzia³, ¿e wczoraj czu³ od swojegom³odego pana zapach krwi Antka.Wszystko zaczê³o siê tak: w starym domu Jaœkówmieszkali: starzy Jaœkowie, ich syn Antek i wnuczkadrugiego syna, piêtnastoletnia Roksanka. Jej ojciec, Mietek,robi³ przy góralskich cha³upach w Zakopanem, a matkaMaryna pewnie dupy w Italii dawa³a, choæ pisa³a, ¿e pracujew restauracji. Sam pamiêtam, jak j¹ widywa³em wieczoramina mojej ulubionej polance z coraz to inszymi ch³opamize wsi w ró¿nych dziwacznych pozycjach. Raz nawetspotka³em mojego Józka, ale mia³ jeszcze wtedy wszystkiezêby, nogê i palce, bo inaczej by takiej babie nie poradzi³.Roksanka pewnie odziedziczy³a po matce “wolê bo¿¹” i tyle.Mówi³a babce, ¿e idzie spaæ i hyc po starej jab³oni przyoknie czmycha³a. Jesieni¹ zesz³ego roku skoczy³a mina ³apê, kiedy czai³em siê na jak¹œ zapomnian¹ kaczkê.Do tej pory kulejê. Narobi³em takiego rumoru, ¿e musia³asiê gêsto starym t³umaczyæ, co robi po nocy w ogrodzie.Tak wiêc jak by³o ciep³o wymyka³a siê pod las do ch³opaków,tam gdzie wczeœniej jej matka chodzi³a. Ró¿nerzeczy wyprawiali ale widaæ jej pasowa³o, bo stalechichota³a. Przyje¿d¿ali na motorach po dwóch albo trzech.Mieli zawsze mnóstwo butelek i takich wstrêtnie œmierdz¹cychtrawskiem papierosów. Na pocz¹tku uwa¿ali, ¿ebyich nikt nie widzia³, jednak z czasem tak polubili wyæ, ¿e Wiewiórowa,co mieszka najbli¿ej lasu, zaczê³a po wsi rozpowiadaæ,¿e widzia³a Roksankê, jak tañczy go³a pod lasem.Jej wuj Antek zaczai³ siê w krzakach i zdyba³ towarzystwoa wœród nich i bratanicê. Pilnowaæ j¹ zacz¹³, bo kocha³dziewczynê jak córkê i ¿al mu by³o, ¿eby siê zmarni³a. Kiedyœkocha³ Marynkê, ale by³ porz¹dny i przeszkadza³y mujej zachciejki. Zabra³ ch³opakom g³ówn¹ rozrywkê wieczorów.ZeŸlili siê bardzo i postanowili daæ mu nauczkê. Chcieligo tylko postraszyæ, ¿eby siê wyluzowa³, ale jak siê rozpêdzilii zapamiêtali, to zrobili z Antka pasztet i tyle. Resztê ju¿ znacie.Nie dalej jak wczoraj znowu spotka³em Roksankê tam,gdzie wczeœniej jej matka Marynka bywa³a, robi³adok³adnie to, co zwyk³a jej matka robiæ w tym miejscu.Ju¿ jej nikt teraz nie bêdzie przeszkadza³. Pogrzeb Antkaby³ piêkny. Schodzili z górki w szeœciu ch³opa z dêbow¹trumn¹ na ramionach spod rodzinnego domu zmar³ego. Potemprzeszli ko³o Niewiarów, dalej drog¹ prosto do koœcio³a.Z koœcio³a jeszcze kawa³; ko³o domu so³tysa, drugiego sklepu,koñcowego przystanku autobusowego, ko³o szko³y i dalejprosto ze trzy kilometry na cmentarz. Ca³y orszak by³ takid³ugi, ¿e z koñca pocz¹tku widaæ nie by³o. Kto ¿yw i nachodzie, poszed³. Taka straszna œmieræ nie zdarza siê czêsto,tematu do gadania bêdzie pewnie na pó³ roku albo i wiêcej.Antek dobry ch³op dla wszystkich by³, nikt ze swoich Ÿle munie ¿yczy³ a wielu pamiêta³o, jak zawsze chêtnie pomaga³.Lubiê chodziæ do Niewiarów. Rz¹dzi tam stary StachNiewiara. Stach ma siedmioro dzieci. Narobi³ siê ch³opina.¯ona umar³a mu rok temu, mia³a osiemdziesi¹t trzy wiosny.J¹ te¿ ja znalaz³em. Le¿a³a na schodach koœcio³a. D³ugosiedzia³em i wy³em, a¿ ktoœ przyszed³. Pani Cela Niewiarowazawsze trzy razy w tygodniu sprz¹ta³a koœció³, plewi³arabaty przed wejœciem. By³a bardzo religijna, do koœcio³achodzi³a codziennie. Lepszego miejsca na œmieræ dla niejnie by³o. Stary Niewiara zawsze ma dla mnie jakiœ smako³yki lubi pog³askaæ. Teraz z drewnianego domku ko³orzeki przeniós³ siê wy¿ej, do córki Hanusi. Uczy ziêciaZbycha ¯abê, cwanego ch³opa, co to dziesiêæ srok za ogonchce u³apiæ, jak pszczo³y hodowaæ i miód produkowaæ.Kiedy wybieraj¹ miód pod okiem starego, to wszystkojest w porz¹dku, ale kiedy Zbycho siê do tego bierze sam,to ca³a okolica siê chowa. Rozwœcieczone pszczo³y k¹saj¹wszystko, co siê rusza. Mnie ugryz³y cztery. Teraz, jakczujê dym okadzania, to nigdy nie idê w tamt¹ stronê.Zbycho jest sprytny, wybudowa³ trzy domy: jeden dla siebie,drugi pusty a trzeci dla letników. Zajmuje siê wszystkim,za co mu zap³ac¹ i jest oszczêdny do sknerstwa. Zrobi³ siêjeszcze bardziej zarozumia³y, kiedy po dwóch córkachurodzi³ mu siê syn. Ale Dawidek nie jest jego, chyba tylkoja o tym wiem i Hanka. Ja nie mogê nikomu powiedzieæa Hanka nie powie, bo nie chce.Z tymi pszczo³ami to œmieszna historia. Zbycho za³atwianimi swoje antypatie. Nienawidzi Jêdrka, syna staregoNiewiary, któremu ten zapisa³ drewniany dom i warsztat,choæ Jêdrek mieszka o trzy wsie dalej. Ile razy Jêdrekprzyje¿d¿a skosiæ trawê czy wzi¹æ pieni¹dze od letników,aleje III 28 VII-IX 2004

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!