12.07.2015 Views

Aleje 3 - Biblioteka Publiczna w Częstochowie

Aleje 3 - Biblioteka Publiczna w Częstochowie

Aleje 3 - Biblioteka Publiczna w Częstochowie

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

PROZADorota KlajnCZÊSTOCHOWAJestem niepotrzebna, w czasie ma³ej Czêstochowy,nie tylko niepotrzebna, ale przeszkadzam. Wtr¹camsiê w bieg minut, wiszê na wskazówkach ratuszowegozegara, lub zegara na poczcie, który kiedyœ by³ lœni¹coczerwony. Psujê jakiœ porz¹dek. Myœlê tak na pocieszenie,bo czas zapomnia³ o mnie. Bez funkcji, bezrozk³adu jazdy autobusu 23, ¿adnych porannychpobudek, ¿adnego pêdzenia wzd³u¿ alei, nie pamiêtamceny ulgowego biletu. Nic tu nie pamiêta o mnie i nicmnie nie przypomina. Po chodnikach chodz¹ ludzie,których nie znam, lub mo¿e, których kiedyœ zna³am,wszyscy du¿o m³odsi lub du¿o starsi ode mnie, niktnie ust¹pi mi miejsca w autobusie, w czasie, nikt nieodda mi swojej wa¿nej funkcji - bycia st¹d. Czyliwype³niania swojego czasu wpisanego w miasto, nieciekawei szare, nie wiem dlaczego w ogóle mi na tymzale¿y? Moje miasto wypchnê³o mnie na zewn¹trz,miasto dzieciñstwa.Potem wyros³am poza miasto, nad miastem i mogêpatrzeæ na nie z bardzo daleka, przeros³am moje miastoi sta³o siê maleñkie i szare, sta³o siê nieruchomympunktem na mapie wielkoœci g³ówki od szpilki. Mimo¿e têskni³am, bêd¹c tam, depcz¹c brukowane uliczkifrancuskiego miasta, za moim miastem. Mia³o przyj¹æmnie na swoje ró¿owe ³ono, nakarmiæ mlekiem, obtuliæszarymi chmurkami brzydkiej pogody i daæ czas. Niemam go, stojê nad moim rodzinnym miastemi przygl¹dammu siê szklistymi oczami. Bo nie mam go równie¿we Francji, nie wch³on¹³ mnie nigdy Londyn aniKopenhaga, nie przygarn¹³ Dublin, Barcelona. Niemam gdzie usi¹œæ i odpocz¹æ. Nie mam czasu, w³asnego,pe³nego bezpiecznych rytua³ów, ma³ych drzwiczekz napisem „exit”, które zamyka³yby za mn¹ wichurêz³ych przeczuæ i dawa³y krzes³o, stó³ i zegar na œcianie.Nie mam ciasteczka „zjedz mnie”, które zmniejszy³obymnie do objêtoœci czasu jakiejœ ma³ej nadmorskiej wsi.Ciasteczka, fiolki, drzwiczki, lustereczka i grochy wielkiejak ³zy na mojej bia³ej sukience. Albo przeŸroczystej. Niema mnie w czasie, nie to, ¿e siê zgubi³am, nadal pozornienad wszystkim panujê, nadal pêdzê sobie na zewn¹trzlub stojê w ciszy oka huraganu, ale bez funkcji tutaj,ani tam, wszêdzie jestem tymczasowa, odchodzê,odlatujê, znikam. Czasem czujê, ¿e i tak nigdzie mnienie ma, stojê w rozkroku, wysoko nad czasem, za du¿a¿eby mnie wch³on¹³, za du¿a, ¿eby mnie zauwa¿y³.CZAS PIELGRZYMACzas nale¿y do miejsc i do ludzi. Jeœli jesteœmy gdzieœdostatecznie d³ugo, nabieramy czasu, którym rz¹dzi siêmiejsce. Oswajamy go, nasz czas p³ynie po tej samejliniowej osi. Ale poniewa¿ “teraz” istnieje tylko w nassamych, wszêdzie indziej - wszêdzie gdzie nas nie ma,czas biegnie innymi torami. Biegnie nadal po linii prostej,ale ju¿ nie tej samej, zupe³nie jakby by³ równole¿nikiemna fizycznej mapie Œwiata.Czas, jaki dzieli dwa odleg³e miejsca, ma ma³o wspólnegoz czasem wskazówek zegara - obiektywnym, botaki czas spe³nia tylko rolê praktyczn¹, organizacyjn¹.Jeden zegarowy mechanizm pozwala nam na “docieraniena czas”, bez niego ludzkoœæ pogubi³aby siê, runê³ybywszystkie systemy, gdybyœmy przestali siê spotykaæ. Alenasza pamiêæ nie rz¹dzi siê tykaniem zegara, tylkosekwencj¹ zdarzeñ.Dlatego na codzieñ ow³adniêci jesteœmy godzinami,kwadransami, minutami, rozdzielamy je na pracê,zabawê, odpoczynek, nie interesuj¹ nas inne miejsca,nasz czas biegnie prosto przed siebie.Dopiero, gdy gdzieœ wracamy, doœwiadczamy poraz pierwszy równoleg³oœci czasu. Odnajdujemy porzuconyniegdyœ czas i odkrywamy, ¿e nadal p³ynie, mimo ¿enasza pamiêæ ca³kowicie go zatrzyma³a. Taki jest czasnaszego dzieciñstwa, gdzieœ daleko, na po³udniu Polski,czas wakacji na wsi, wszystkich górskich chat i ma³ychmiejscowoœci nad morzem. Wydaje nam siê, ¿e od kiedynas tam nie ma - nic nowego nie mog³o siê ju¿ wydarzyæ.Ale czas nadal biegnie, tylko ¿e z inn¹ prêdkoœci¹, winnym porz¹dku - jego oœ nie stanowi ju¿ naszej osi.Takie uczucie daj¹ nam krótkie podró¿e, krótkie pobytyw obcych miejscach, gdzie zostajemy tylko na chwilêby potem ruszyæ dalej. Jesteœmy wtedy tylko biernymiobserwatorami lokalnego biegu zdarzeñ. Dopasowujemyna moment swój czas do tego zastanego. Inaczej jest,gdy podró¿ujemy w nowe miejsca by zostaæ w nich nasta³e. Bo aby siê zadomowiæ - zapuœciæ korzenie, trzebauchwyciæ rytm miasta, zwi¹zaæ siê z nim: obserwowaæporanki, oswoiæ ludzi, i dotrzymywaæ kroku zastanej rzeczywistoœci,wtuliæ siê ufnie w now¹ przestrzeñ.Oswajanie siê z nowym czasem jest tym trudniejsze,im bardziej ró¿ni siê on od naszego. A jeœli mamyw sobie têsknotê, nasza pamiêæ bêdzie zawsze goni³azupe³nie inn¹, porzucon¹ czasoprzestrzeñ.Dorota Klejn jest ubieg³oroczn¹ stypendystk¹ miasta Czêstochowy. Mieszka we Francji. Na Uniwersytecie im. PaulaValery’ego w Montpellier studiuje literaturê. Czêstochowskie wydawnictwo „Bulion” jeszcze w tym roku wyda jej ksi¹¿kêpt. „Pisanki”.aleje III 36 VII-IX 2004

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!