29.12.2012 Views

Nr 38 BELGRAD 2008 - Polonia-serbia.org

Nr 38 BELGRAD 2008 - Polonia-serbia.org

Nr 38 BELGRAD 2008 - Polonia-serbia.org

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

pomiędzy nakazami Biblii a moimi zadaniami domowymi zachodzi<br />

sprzeczność i zabraniał mi ich odrabianie. „Nie bedziesz w niedzielę<br />

rozwiązywał żadnych równań (dzień święty trzeba święcić). Obyczaju,<br />

żeby młodemu dla zachęty dać wygrać (np. w szachy), ani w naszym<br />

domu, ani wogóle w ewangelickich domach nie ma”.<br />

Dziadek Andrzej Pech powiadał: „Moje strony to nie jest kraina<br />

fasonu i erotyki, moje strony to jest kraina znaków Bożych, dławionych<br />

namiętności, ewangelickiej pokory”. Duch jasności pokazywał<br />

się i znikał, duch ciemności czaił się w każdym kącie. Babka się<br />

nie żegnała, nie czyniła znaku krzyża, bo u wiślańskich ewangelików<br />

tego nie ma. W kościele nie trzeba klękać. Stary Kubica pilnie chodził<br />

do kościoła, ale często zasypiał w czasie nabożeństwa, zapadał w<br />

bogobojną drzemkę. Babka z całą niezmienną surowością przywracała<br />

go do przytomności. Po jego reakcji „łacno” było poznać „matkowanie”<br />

żonie (matriarchat), że tak jak i my wszyscy jej się boi bardziej<br />

niż Pana na wysokościach. Modlitwy starego Kubicy z racji<br />

jego „mniej więcej” znanego natręctwa językowego były prawdziwie<br />

nieśmieretelne: „Chleba naszego powszedniego, mniej więcej i tamtego,<br />

racz nam dać Panie”...<br />

Nikandowie nie chodzili do kościoła, odprawiali nabożeństwa w<br />

domu. Arcymajster Sztwiernia uważał się za ateistę. Do kościoła w<br />

Wiśle nie chodził, ponieważ na kościelnym witrażu apostoł Paweł<br />

łudząco mu przypominał Lenina. Z tego powodu trzy razy do roku<br />

jeździł do kościoła w Ustroniu. Przewidywał, że zaczną rządzić tym<br />

krajem fundamentaliści religijni.<br />

„Światłych ewangelików, co miewali jasność, że zmuszanie<br />

dziecka do udziału w nabożeństwie protestanckim to jest zbrodnia<br />

przeciwko ludzkości, zawsze było mało (a pośród moich czcigodnych<br />

krewnych i pradziadów nie było ich wogóle). O wątpliwym<br />

sensie obecności małych „dziecek” na nabożeństwach ks. bp Wantuła<br />

mówił:... że kto wie, może jest jednak jakiś sens, bo przeważnie<br />

małe lutry tak drą pyski w świątyni, jakby istotnie bezwiednie<br />

wchłaniane Słowo Boże wyganiało z nich diabła”.<br />

Szkółka niedzielna i nabożeństwo kończyły się o pół do jedenastej<br />

i o tej samej godzinie zaczynał się poranek filnowy w kinie Marzenie<br />

o dwieście, może trzysta kroków oddalonym od Domu Zborowego.<br />

Było to nadprzyrodzone przęsło łączące Biblię z kinem. W<br />

szkółce oprócz księży wykładała katechetka Martecyka, która jak<br />

nikt umiała opowiadać o stworzeniu świata, scenach z Ewangelii, o<br />

Starym Testamencie.<br />

„Rubaszne żarty antyluterskie były u mnie na porządku dziennym”<br />

– zaznacza Jurek Pilch i dodaje, „iż bracia protestanci oczekują,<br />

żebym im dał święty spokój”.<br />

Zborownicy zawsze z osobliwym entuzjazmem śpiewali końcowy<br />

psalm - triumfalna i finalna pieśń nr 816, prawie skoczna melodia,<br />

w Kancjonale Heczki: „Błogosław Panie / okaż zmiłowanie / Ku<br />

nam obróć oblicze swe / Niech nam świeci światło Twe...”<br />

Konfirmacja w kościołach protestanckich jest obrzędem religijnym<br />

o charakterze inicjacji, polegającej na złożeniu wyznania wiary<br />

i oficjalnym przyjęciu do społeczności wiernych; konfirmuje się<br />

młodzież w wieku 13-16 lat 33. Ewangeliczki, w przeciwieństwie do<br />

opalonych katoliczek mają skórę gładką i białą, jak papier kancelaryjny.<br />

Na dziewiczych konfirmantkach łakomego oka się nie kładło.<br />

Powabnych pastorowych się nie bajerowało (= czarowało, okłamywało).<br />

Kroju luterskich stringów się nie analizowało. Pochopne<br />

parafianki nie droczyły się słodko, że nie uklękną bo to po katolicku.<br />

Słowem, ewangeliczek się nie miewało, a pisarz lubiał mieć przy<br />

sobie kobietę, na której widok nawet ewangelikom dech zapiera w<br />

piersiach.<br />

Sporo jest w powieściach Jerzego Pilcha i cytowanych jego felietonach<br />

w publicystyce polskiej rozważań podszytych humorem<br />

na temat my – inni. O „serdeczności” wzajemnych kontaktów czy-<br />

3 Mała Encyklopedia Powszechna, Warszawa 1974, s. 375<br />

tamy też między wierszami: wiślańska orkiestra dęta wygrywała nawet<br />

katolikowi Magnuskowi (strażak); „typowo katolicka histeria” u<br />

pensionarki; niebezpieczeństwo przeniesienia się ewangelickiej rodziny<br />

do Krakowa, gdzie zamieszka wśród katolików. Jedna z posta-<br />

W kwietniowym numerze “Newsweeku” (nr 15, 13. 04.<br />

<strong>2008</strong>, W-wa, s. 102) ukazała się krytyka literacka nowego utworu<br />

J. Pilcha Marsz <strong>Polonia</strong>, pt. „Skutki awarii miksera”, pióra<br />

Leszka Bugajskiego. Zaznacza on, że „proza Jerzego Pilcha wyczerpała<br />

już swoje możliwości /wobec czego/ pisarz podjął próbę<br />

jej odświeżenia – niestety chybioną”. „Jerzy Pilch – pisze dalej<br />

Bugajski – wielokrotnie udowodnił, że jest ironicznym obserwatorem<br />

polskiej rzeczywistości. W jego felietonach pojawiała<br />

się rodzinna Wisła, protestancka tradycja rodzinna (...), a<br />

we wszystkich jego utworach bohater i narrator wyposażony jest<br />

w cechy samego autora. Taka gra z autobiografią była jedną z<br />

przyczyn powodzenia jego prozy, ale też doprowadziła ją do dzisiejszego<br />

kryzysu. W nowej książce język również nie jest pilchowy”.<br />

ci w powieści Tysiąc spokojnych miast – pan Ujejski z Wisły mówi:<br />

„Kościół katolicki to jest kościół elastycznych intelektualistów, a kościół<br />

luterski to jest kościół dogmatycznych doktrynerów”. I dalej:<br />

„To jest nie do pomyślenia, żeby w katolickim kraju garsteczka braci<br />

odłączonych robiła jakiegokolwiek katolika, nawet mnie, w konia.<br />

My niewinni, wyście winni. Było nie robić schizmy”.<br />

„Jako człowiek niewierzący – pisze Pilch – nie przepadam zarówno<br />

za katolikami, jak i za ewangelikami, przy czym za ewangelikami<br />

nie przepadam bardziej. Dlaczego? Bo ich znam. Znam ich lepiej<br />

niż katolików. Jako autor Naturalnej historii ziemi cieszyńskiej<br />

poznałem na wylot luterskie zmory. Luteranie są dogodniejsi do karykaturowania<br />

i śmiechu. Nabijać się w Polsce z katolików: płaska<br />

sztuka. Luterstwo przez swoją egzotykę daje anegdocie dodatkową<br />

– rzekłbym – estetyczną siłę. Poza tym zdaniem agnostyka, w sprawach<br />

wiary i Boga luteranie mają więcej racji od katolików. A kto<br />

ma więcej racji, jest bardziej komiczny. Stara prawda”.<br />

O Hebrajczykach pan Trąba mówi tak: „Żydzi, po wielorakim<br />

rozwijaniu się w swym żydostwie, nawracają się. Przechodzą na katolicyzm,<br />

następnie niechybnie zbrzydziwszy sobie Rzym, przechodzą<br />

na naszą luterską wiarę” 4 . Trzeba ich ewangelizować, iż być lutrem<br />

w Polsce oznacza być jeszcze subtelniejszy, choć nas lutrów<br />

kiedyś w Polsce nie było, a obecnie nie ma nas także. Dowcipy żydowskie<br />

i antyżydowskie nie śmieszą.<br />

Baptyści, zwłaszcza gdy przychodziły wielkie święta, sprawiali<br />

wrażenie kompletnie pogubionych w swoim innowiernym nieszczęściu.<br />

Do wieczerzy wigilijnej zasiadali o bezbożnie wczesnej porze,<br />

jeszcze w biały dzień, nie łamali się opłatkiem, nie dawali sobie prezentów,<br />

nie jedli ryb. Mieli wprawdzie wśród wigilijnych dań kapustę<br />

i białą bułkę z mlekiem, ale to wszystko było za mało 5 .<br />

Kalwina (pogromcę katoliczek) gubi pochopna wymiana spojrzeń<br />

z pewną katoliczką, lub runięcie w ramiona ponętnych papistek.<br />

„W takiej miłości nie można odnaleźć sens życia i małżeństwo mieszane<br />

to jest jak ogień i woda” – mówił kościelny Messerschmidt.<br />

* * *<br />

Po zakończeniu lektury i ściągnięciu mistrzowskich tekstów Jerzego<br />

Pilcha otrzymałem jeszcze jedną książkę jego pióra: Pociąg do<br />

życia wiecznego, Warszawa 2007. Zawiera ona felietony. Niektóre z<br />

nich w swoim czasie przeczytałem w warszawskiej „Polityce”.<br />

Z przyjemnością przeczytał i streścił prof. Dušan Drljača<br />

4 tamże, s. 174<br />

5 tamże, s. 69<br />

9

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!