29.08.2015 Views

wersja elektroniczna - Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego

wersja elektroniczna - Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego

wersja elektroniczna - Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Uczuciowość wyższa<br />

Wieczorni spacerowicze słyszą skomlenie i wycie psa, który<br />

uwiązany na łańcuchu pilnuje podwórka. To może zepsuć<br />

czyjś pięknie zapowiadający się urlop, kurację, lub wypoczynek.<br />

Słyszą to codziennie. Biedna psina przestępując z nogi<br />

na nogę litościwie patrzy i prosi o odrobinę uczucia i wolności.<br />

Jeśli kogoś stać na kupienie lub wybudowanie domu, to<br />

powinno go także stać na założenie odpowiedniego systemu<br />

elektronicznego, czy kamer i zgłoszenie opieki firmie ochroniarskiej.<br />

To już nie te czasy, by psy męczyć na łańcuchach.<br />

Przypominamy, że psy to zwierzęta o uczuciowości wyższej,<br />

bardzo podobne do człowieka w odczuwaniu swojego losu.<br />

A w wielu przypadkach można się zastanawiać nad uczuciowością<br />

wyższą człowieka. Nadmieniamy, że przy „Pamiętniku<br />

Kudowskim” będzie działać nasza młodzieżowa obserwacyjna<br />

grupa ekologiczna „Ekusie”, która będzie zwracać<br />

uwagę na los zwierząt dzikich i domowych, ryb i ptactwa<br />

oraz czystości rzek i potoków.<br />

Piszcie do nas na nasz adres mailowy<br />

Redakcja<br />

Z gazet i czasopism<br />

o Kudowie-Zdroju<br />

„Galickij Wisnik”<br />

W wychodzącym w Borszczowie, woj. tarnopolskie, tygodniku<br />

„Galickij Wisnik” Nr 44-45 z 2008 r. Kudowie poświęcona<br />

jest cała strona gazety. Naczelny redaktor Pani Maria Fafrunik,<br />

w artykule „Polska w kwitnieniu lata” opisuje wrażenia z pobytu<br />

w Kudowie. Mieszkała w pensjonacie „Kaprys”. Nadmieniła,<br />

że właściciel „Kaprysu” Pan Kazimierz Ferenz jest<br />

wychodźcą ze Lwowa i że kuchnia w tym pensjonacie – którą<br />

się zachwyca – bardzo przypomina lwowską kuchnię. Autorka<br />

artykułu opisała swoje wrażenia z obserwacji kontaktów<br />

polsko-czeskich w Kudowie i uznała je za wprost wzorowe.<br />

Czytelnicy tego pisma otrzymali bardzo sympatyczny obraz<br />

naszego miasta. Artykuł został udokumentowany dziewięcioma<br />

fotografiami z Kudowy-Zdroju i świetnie promuje nasze<br />

miasto.<br />

W następnym numerze P. K.", m.in.:<br />

"<br />

– Sylwetki i rodziny kudowskie<br />

– Rozmowa z uczonym<br />

– 10 lat Stowarzyszenia Na Rzecz Rozwoju<br />

Kudowy-Zdroju<br />

– Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych<br />

– Związek Sybiraków<br />

– Bruno Schulz w Kudowie Zdroju<br />

– Agnieszka Stwertetschka<br />

– Kasia Mrowiec o Czermnej<br />

– Festiwale Moniuszkowskie<br />

– Plastycy kudowscy<br />

– Skrzynia Czasu<br />

– Strategia rozwoju miasta<br />

PAMIĘTNIK KUDOWSKI<br />

kwartalnik społeczno-kulturalny<br />

Wychodzi w ostatniej dekadzie: III, VI, IX, XII.<br />

Redaguje zespół:<br />

Bronisław M. J. Kamiński (B.K.) – Red. Naczelny<br />

e-mail: bronislaw.kaminski@neostrada.pl<br />

Marek Biernacki (M.B.) – Zast. Red. Nacz.<br />

e-mail: koksip@kudowa.pl<br />

Urszula Faroń-Bielecka<br />

Konrad Buss<br />

Jarosław Charczuk<br />

Krzysztof Chilarski<br />

Wojciech Heliński<br />

Zbigniew Kopeć (Z.K)<br />

Mikołaj Krzemiński (M.K.) – Sekr. Red.<br />

Katarzyna Mrowiec<br />

Agnieszka Stwertetschka<br />

Skład i oprawa graficzna:<br />

Małgorzata Bełdowska<br />

Projekt okładki:<br />

FeliX<br />

Druk:<br />

© Wydawnictwo ZET® Wrocław 2008<br />

tel. 071 793 67 47; fax 071 783 28 64<br />

e-mail: biuro@wydawnictwozet.pl<br />

Wydawca:<br />

<strong>Muzeum</strong> <strong>Kultury</strong> <strong>Ludowej</strong><br />

Pogórza <strong>Sudeckiego</strong> w Kudowie-Zdroju<br />

Wszelkie prawa zastrzeżone<br />

Adres Redakcji:<br />

ul. Pstrążna 14<br />

57-350 Kudowa-Zdrój<br />

tel. 074 866 28 43<br />

e-mail: skansen@kudowa.pl<br />

<br />

<br />

<br />

Nr 1 (1) 2008 Grudzień 2008<br />

PIASTÓWNA<br />

ANNA<br />

ŚWIDNICKA<br />

W NUMERZE M.IN.:<br />

• RODZINY KUDOWSKIE<br />

• WSPOMNIENIA<br />

• ROZMOWY<br />

• KZPB, JAK TO BYŁO?<br />

• KULTURA<br />

• IMPREZY<br />

• WYSTAWY<br />

• LOS ZWIERZĄT W KUDOWIE<br />

• ŻYCIE POLITYCZNE W KUDOWIE w 2008 r.<br />

Anna Świdnicka<br />

(1339-1362)<br />

Księżna Świdnicko-Jaworska z rodu Piastów<br />

Prawnuczka Króla Polski Władysława Łokietka<br />

Królowa Czech i Cesarzowa Cesarstwa Rzymskiego<br />

Patronka Historyczna Kudowy-Zdroju<br />

Kwartalnik wpisany do rejestru czasopism w Sądzie Okręgowym w Świdnicy nr rej. 267<br />

zgodnie z Art. 20 Ustawy z dnia 26 I 1984 r. Prawo prasowe.<br />

Wydawany przez <strong>Muzeum</strong> <strong>Kultury</strong> <strong>Ludowej</strong> Pogórza <strong>Sudeckiego</strong> w Kudowie-Zdroju


90 LAT<br />

Odrodzona, niepodległa Rzeczpospolita Polska<br />

ma 90 lat. Nie jest to zbyt wiele w skali historii<br />

Polski; państwo nasze ma już bowiem ponad<br />

1000 lat. Ale odzyskanie niepodległości po 123 latach<br />

zaborów stało się tak wielkim wydarzeniem, tak<br />

wymarzonym, wymodlonym i tak krwawo wywalczonym,<br />

ze zostało upamiętnione Świętem Narodowym<br />

11 Listopada. Z tych 90 lat, Polska jest już w Kudowie<br />

63 lata. Do symbolu urasta wydarzenie z tegorocznych<br />

obchodów Święta Niepodległości, które odbyło się w kościele<br />

w Czermnej. Oto, przed nabożeństwem Chór Politechniki<br />

Wrocławskiej wykonywał pieśni i jedną z tych<br />

pieśni wykonano do słów poety ...Władysława Broniewskiego.<br />

To Broniewski pisał, że „są w ojczyźnie rachunki<br />

krzywd, obca dłoń ich też nie przekreśli”. Zanim napisał<br />

te pamiętne słowa (gdy nadchodził 1939 r.) otrzymał od<br />

Piłsudskiego – jako dzielny oficer legionów – Order Virtuti<br />

Militari za wojnę z bolszewikami. Po 1945 r. pisał<br />

kantaty na cześć Stalina. A w 2008 r. śpiewamy jego poezję<br />

w ...kościele. To jest właśnie nasza święta ojczyzna<br />

i losy jej dzieci. Gdziekolwiek by się zawieruszyli, powracają<br />

na ojczyzny łono, gdy tylko są Jej wierni.<br />

muzyki i śpiewu Regina Żurakowska-Wunderlich, prof.<br />

dr hab. Jarosław Ładoński z Uniwersytetu Ekonomicznego<br />

we Wrocławiu, a także z tegoż Uniwersytetu Ekonomicznego<br />

dr Paweł Kowalik. Z Czermnej wywodzi się<br />

prof. dr hab. Grzegorz Karch – matematyk, na Pstrążnej<br />

mieszka światowej sławy fizyk prof. dr hab. Bogdan Sujak.<br />

W centrum Kudowy mieszka prof. dr hab. Jan Rzońca –<br />

historyk z Uniwersytetu Opolskiego, oraz matematyk Mariusz<br />

Kieca doktorant z Uniwersytetu Wrocławskiego.<br />

Z Kudowy wywodzi się i tu mieszka dr hab. Maciej Szymczyk<br />

dyrektor <strong>Muzeum</strong> Papiernictwa w Dusznikach. Na<br />

KUL-u w Lublinie mamy kudowianina historyka prof.<br />

dr hab. Henryka Wąsowicza. Na Akademii Medycznej<br />

we Wrocławiu jest nasz kudowianin prof. dr hab. Zientek.<br />

Nie wymieniliśmy wszystkich. Są jeszcze profosowie,<br />

doktorzy nauk, doktoranci. Z wojskowych mamy<br />

także generała. Wszystko to dobrze zaświadcza o tradycji<br />

kudowskich szkół, i ta tradycja bardzo zobowiązuje.<br />

Składanie wieńców i kwiatów pod pomnikiem obok kościoła<br />

w Czermnej (fot. Ref. <strong>Kultury</strong> – Ł. Żuliński)<br />

Przemawia Burmistrz Czesław Kręcichwost<br />

(fot. Ref. <strong>Kultury</strong> – Ł. Żuliński)<br />

Zjechaliśmy się do Kudowy z różnych stron świata.<br />

Pierwszych z nas przygnała tu wojna. Stanowimy dobrą<br />

wspólnotę. Stoimy u bram kraju i my pierwsi dajemy<br />

wizerunek Polski. To nas zobowiązuje. W Kudowie, na<br />

przykładzie jednej dzielnicy, Czermnej, tylko w ciągu<br />

jednego pokolenia od połowy lat 70. do 2000 r. ilość<br />

studentów wyższych uczelni wzrosła … dwudziestokrotnie.<br />

Jest to ogromne osiągnięcie i to musi przynieść<br />

owoce za 20 do 40 lat. Kudowianie zainwestowali w naukę,<br />

w najlepsze, co tylko można. Kudowa daje Polsce<br />

naukowców, znakomitych profesorów wyższych uczelni<br />

we Wrocławiu, w Opolu, w Lublinie, w Krakowie. Niektórzy<br />

mieszkają w Kudowie i stąd dojeżdżają do swoich<br />

uczelni, jak ks. prof. dr hab. Tadeusz Fitych. W Kudowie<br />

mają swoje domy prof. Barbara Czechowska z Akademii<br />

Muzycznej we Wrocławiu, a w Czermnej profesor<br />

Miasto powiększyło się, stało się jednym z najpiękniejszych<br />

europejskich zdrojów. Jeszcze 30 lat temu na<br />

górnej Kudowie były pastwiska i chaszcze. Dzisiaj mamy<br />

tam piękną dzielnicę willową i pensjonatową. Jeszcze 30<br />

lat temu na ul. Zdrojowej pasły się krowy, a Czermną<br />

przykro było przejść przy otwartych rynsztokach. Pachniały<br />

obory, ale nie pachniały chlewiki i brudne rowy.<br />

Dziś mało kto pamięta, że w blokach mieszkalnych nocami<br />

trzeba było „łapać” wodę do wanien i wiader. Od<br />

stuleci płynęły stąd brudne rzeki do Czech. Dziś mamy<br />

bardzo skuteczną oczyszczalnię.<br />

Niedawno ciężko było dojechać do Czermnej ówczesną<br />

ulicą Graniczną. Trochę już o tym zapominamy, gdy<br />

przyzwyczajamy się do pięknych Alei Jana Pawła II.<br />

Burmistrz Czesław Kręcichwost przemawiając na święcie<br />

90. rocznicy odzyskania niepodległości dziękował<br />

kudowianom za te wspaniałe osiągnięcia. Powinniśmy<br />

sobie wszyscy podziękować za wspólne owoce pracy<br />

i budowę naszej Polski.<br />

Redakcja<br />

1


RYNEK PRACY W KUDOWIE<br />

• Perspektywy i zagrożenia<br />

Wśród bezrobotnych i osób niepokojących się o trwałość<br />

swojego miejsca pracy pojawiają się pytania, czy<br />

rysujący się światowy kryzys ekonomiczno-finansowy<br />

nie spowoduje dużego bezrobocia i biedy. Czy nie powtórzy<br />

się wielkie bezrobocie sprzed kilkunastu lat?<br />

Każde pojawiające się zwolnienie pracowników w Polsce,<br />

czy w Czechach podsyca ten niepokój. Wiadomo<br />

nie od dzisiaj, że zawsze są ruchy na minus i plus na<br />

rynku pracy i ludzie zapobiegliwi mają to na uwadze.<br />

Trzeba więc było i zawsze trzeba korzystać z kursów<br />

kwalifikacyjnych, mieć możliwości wykonywania pracy<br />

w różnych kwalifikacjach.<br />

Zatrudnienie w tych zawodach zwiększa się w okresie<br />

wiosna-lato, a maleje w okresie jesień-zima. Duża<br />

liczba pensjonatów i hoteli wprowadza do swojej działalności<br />

funkcje SPA i dlatego będzie istniało zapotrzebowanie<br />

w zawodach: rehabilitant, fizjoterapeuta, kosmetyczka.<br />

Dużą niewiadomą jest czeski rynek pracy.<br />

Na dzień dzisiejszy istnieje zapotrzebowanie na szwaczki<br />

i tapicerów w Firmie „Mavet” Nachod.<br />

Powiatowy Urząd Pracy w Kłodzku zwiększa zapotrzebowanie<br />

na zdobycie zawodu.<br />

• Ilość bezrobotnych w Kudowie-Zdroju<br />

Od 2004 r. bezrobocie w Kudowie systematycznie spada.<br />

Z ponad tysiąca bezrobotnych w 2007 r., mamy na<br />

początku 2008 r. 766 bezrobotnych, a w dniu 1 listopada<br />

br. mieliśmy 624 bezrobotnych, w tym 395 kobiet. Można<br />

by powiedzieć, że nie jest źle, ale nie będzie różowo.<br />

• Perspektywy na 2009 r.<br />

Ciągle będzie zapotrzebowanie w Kudowie na pracowników<br />

w takich zawodach jak: sprzedawca, kucharz,<br />

kelner-barman, recepcjonistka. W tych zawodach, pracodawcy<br />

zwracają uwagę na doświadczenie w zawodzie<br />

i stopień znajomości języków obcych.<br />

Także dobre są prognozy zdobycia pracy w zawodach<br />

nie wymagających wykształcenia, jak: pokojowa, pomoc<br />

kuchenna, jednakże są to prace o charakterze sezonowym.<br />

• Sezonowość i szkolenia<br />

Obecnie bezrobotni uczestniczą w kursach: podstawy<br />

obsługi komputera, kelner-barman, operator wózków<br />

widłowych, operator koparko-ładowarek. W 2009 r.<br />

środki na realizację szkoleń dla bezrobotnych będą<br />

zwiększone, co pozwoli na udział w nich bezrobotnych,<br />

w szczególnej sytuacji na rynku pracy, tj. w wieku<br />

+45 lat.<br />

• Zagrożenia<br />

Kudowskie zakłady produkcyjne, takie jak: Wemeco,<br />

Tevema, Centrum produkują w większości na eksport.<br />

Wobec pojawiającej się recesji gospodarczo-finansowej<br />

ich produkcja może maleć, pociągając zmniejszenie zatrudnienia.<br />

Nie powinno być zagrożeń w szeroko pojętych usługach<br />

w ruchu turystycznym, gastronomii i handlu.<br />

Wielką niewiadomą jest prognoza rynku pracy w Czechach.<br />

Uprzemysłowiony rejon województwa Hradec<br />

Králové nastawiony głównie na produkcję eksportową<br />

może poważnie odczuć skutki kryzysu, a co za tym<br />

idzie zmniejszyć produkcję i zatrudnienie. Mieszkańcy<br />

Kudowy wykazują jednak wielką mobilność w poszukiwaniu<br />

pracy. Przykładem są pracownicy z Zakładów<br />

Skoda-Auto Volkswagen w Kvasinach. Na około 60 zwolnionych<br />

kudowian, ok. ¾ znalazło nowego pracodawcę<br />

w Czechach. Warto być aktywnym.<br />

Istnieje obawa, że w przypadku pogłębienia się kryzysu<br />

finansowo-gospodarczego krajów Unii, ograniczenie<br />

zatrudnienia w Czechach dotknie przede wszystkim Polaków,<br />

a co za tym idzie mieszkańców Kudowy-Zdroju.<br />

Janusz Charczuk insp. PUP Kłodzko<br />

2


ROZMOWA Z UCZONYM<br />

JAKI JEST TEN ŚWIAT?<br />

rozmowa z prof. dr hab. Bogdanem Sujakiem<br />

Prof. dr hab. Bogdan Sujak<br />

(fot. Przegląd Uniwersytecki)<br />

W Kudowie-Zdroju, w Pstrążnej, zamieszkuje od roku<br />

1972 prof. dr hab. Bogdan Sujak. Wraz z żoną dr Aliną<br />

Sujak zajmują dom na stoku góry, ponad skansenem.<br />

Wielu mieszkańców Kudowy zna legendarnego Profesora.<br />

Niektórzy, dopiero dzisiaj dowiedzą się, że Ten skromny<br />

starszy pan z Pstrążnej, jeżdżący starym samochodem,<br />

jest jednym z najwybitniejszych uczonych fizyków, który<br />

gdyby chciał pozostać na zachodzie – jak Mu proponowano<br />

– zdobyłby sławę i pieniądze, z którymi nie wiedziałby<br />

co zrobić. Byłby współtwórcą przemysłu kosmicznego.<br />

I tak nim jest, choć na skalę, na jaką mógł to czynić<br />

w naszym kraju, w uwarunkowaniach swoich czasów. Jest<br />

pionierem w tworzeniu podwalin naukowych w zagadnieniach<br />

niskich temperatur i nadał im bieg praktyczny. Żona<br />

Profesora, dr Alina Sujak jest znakomitym lekarzem neonatologiem.<br />

Pełniła funkcje ordynatora na oddziale noworodków<br />

w szpitalu we Wrocławiu. Zachęcamy do uważnego<br />

przeczytania rozmowy z Profesorem. Dla zainteresowanych<br />

fizyką i chemią oraz nowoczesnymi technologiami i dla<br />

przyszłych naszych studentów tych dyscyplin naukowych –<br />

będzie to przyjemna uczta świąteczna. Tak jednak prowadziliśmy<br />

rozmowę z Profesorem, by to o czym mówi, było<br />

zrozumiałe dla każdego Czytelnika. Do zrozumienia tego,<br />

o czym mówi uczony, nie jest konieczne specjalistyczne wykształcenie.<br />

Potrzeba tylko być mądrym.<br />

Życzymy naszym Czytelnikom wczytania się i uczestniczenia<br />

w tej rozmowie. Młodzieży kudowskiej życzymy<br />

pójścia śladami znakomitego uczonego.<br />

Pamiętnik Kudowski (PK):<br />

Panie Profesorze! Jaki jest ten świat? Czy jest on taki,<br />

jakim go widzimy?<br />

Bogdan Sujak (B.S.): Moim zdaniem, na każdym etapie<br />

cywilizacji i kulturalnego rozwoju ludzkości „widzimy”<br />

(opisujemy) ten świat (planetę Ziemię jak i Wszechświat)<br />

trochę inaczej. Widzimy w sposób, na jaki pozwala<br />

nam aktualny stan rozwoju filozofii, techniki pomiarowej,<br />

czy – generalnie mówiąc – stan rozwoju nauk<br />

przyrodniczych.<br />

PK: Co to są te niskie temperatury, którym Pan Profesor<br />

poświęcił tyle pracy, jak niskie i do czego to służy?<br />

BS: Aby odpowiedzieć na te pytania, należy zauważyć,<br />

że każda substancja może występować w trzech stanach<br />

skupienia: jako gaz (np. para wodna), jako ciecz (np.<br />

woda), lub jako ciało stałe (np. lód). Powyższe stany<br />

skupienia odpowiednio występują w przedziale temperatury<br />

wysokiej (gaz), temperatury średniej (ciecz), czy<br />

temperatury niskiej (ciało stałe). Należy zauważyć, że<br />

w temperaturze rzędu -272˚C wszystkie – poza Helem<br />

– znane nam substancje występują już w stałym stanie<br />

skupienia. Wszystkie więc składniki powietrza, którymi<br />

oddychamy na naszej planecie Ziemi są już zestalone.<br />

Już obszar temperatury poniżej około -100˚C jest bardzo<br />

interesujący, chociażby ze względu na wpływ na<br />

zachodzące reakcje chemiczne, jak i możliwości ich sterowania<br />

z wszystkimi też konsekwencjami np. dla medycyny,<br />

biologii, elektroniki, materiałoznawstwa, czy<br />

przetwarzania środków spożywczych. Aby realizować<br />

technologie niskotemperaturowe trzeba stosować odpowiednie<br />

kriostaty (krios – zimno). Są to urządzenia<br />

pozwalające na utrzymywanie obrabianej substancji<br />

w warunkach niskiej temperatury. Urządzenia te nazywamy<br />

kriostatami. Budowa kriostatów wymaga już<br />

technologii stosowanej, np. przy budowie reaktorów<br />

atomowych, czy rakiet kosmicznych. Ogólnie mówiąc<br />

technologie stosowane w niskiej temperaturze (poniżej<br />

około -120˚C ) nazywamy kriotechnologiami, a procesy<br />

technicznej natury – kriotechniką. Naukę o procesach<br />

zachodzących w niskich temperaturach nazywamy kriogeniką.<br />

Temperaturę substancji trzeba umieć zmierzyć.<br />

Można ją w dużym przybliżeniu traktować jako miarę<br />

średniej energii ruchu cząsteczek (atomów), tworzących<br />

dane substancje. Należy więc utworzyć skalę temperatury<br />

i przyrządy, które będą pozwalały tą skalę realizować,<br />

czyli mierzyć. Zbudowanie takich przyrządów dla<br />

temperatury poniżej np. -200˚C wcale nie jest sprawą<br />

łatwą. Za ich zbudowanie i wycechowanie kilka osób<br />

w Polsce, po II wojnie światowej uzyskało stopnie doktora<br />

fizyki(!). Od 1990 roku, nasz Świat obowiązuje Międzynarodowa<br />

Skala Temperatur (MST-90), która jedno-<br />

3


znacznie podaje przepis, jak te skalę realizować. MST-90<br />

podaje jak zbudować termometry w skali Kelvina. Nie<br />

będę tego szerzej rozwijać, ponieważ jest tu wiele szczegółowych<br />

zagadnień naukowych. Kończąc tę kwestię<br />

dodajmy, że bez niskich temperatur nie byłby możliwy<br />

postęp w medycynie, nie byłby możliwy przemysł kosmiczny<br />

i wiele najnowszych technologii.<br />

JM Rektor prof. Zdzisław Latajka dekoruje prof. Bogdana Sujaka<br />

Medalem Jubileuszowym 300-lecia Uniwersytetu Wrocławskiego<br />

(fot. Przegląd Uniwersytecki)<br />

PK: Z którymi uczonymi w Polsce i w świecie współpracował<br />

Pan Profesor i w jakich zagadnieniach?<br />

B.S. W Polsce współpracowałem przede wszystkim z prof.<br />

W. Trzebiatowskim (w tym czasie Prezesem Polskiej Akademii<br />

Nauk) w Instytucie Niskich Temperatur i Badań<br />

Strukturalnych. W Instytucie tym tworzyłem Zakład<br />

Kriotechniki i kształciłem podstawową kadrę w zakresie<br />

termometrii niskotemperaturowej, jak i kriotechniki.<br />

Byłem też na Uniwersytecie Wrocławskim promotorem<br />

w procesie nadania tytułu „Doktora Honoris<br />

Causa” światowej sławy kriogenikowi Akademikowi<br />

Piotrowi Kapicy (Laureat Nagrody Nobla za wyniki prac<br />

w niskich temperaturach). Sam kriogenikę studiowałem<br />

w Anglii w latach 1959-1960 (Clarendon Laboratory-<br />

Oxford University) u H. Rosenberga. W 1957 roku, na<br />

zaproszenie Maxa von Laue (Laureat Nagrody Nobla)<br />

referowałem wyniki swoich wczesnych prac w Niemieckim<br />

Towarzystwie Naukowym w Berlinie Zachodnim.<br />

Wspólnie z W. Trzebiatowskim tworzyłem i prowadziłem<br />

pierwszy w Polsce program badań centralnie sterowanych<br />

05 – „Zastosowanie kriogeniki w gospodarce<br />

narodowej”.<br />

W problematyce „Wzbudzona emisja elektronów i jonów”,<br />

która była moją główną „miłością” współpracowałem<br />

z wieloma badaczami: Japońskimi, Rosyjskimi<br />

(wtedy Radzieckimi), Niemieckimi, Czeskimi – tworząc<br />

z nimi „Międzynarodowy Komitet Doradczy”, organizujący<br />

co trzy lata anglojęzyczne Międzynarodowe<br />

Seminaria „Emisji Egzoelektronów i jej zastosowań”.<br />

W Polsce odbyły się trzy takie seminaria, obok innych,<br />

o których powiem za chwilę. O kontaktach z fizykami<br />

zagranicznymi mógłbym długo opowiadać. Moim głównym<br />

celem było kształcenie młodych fizyków. To powodowało,<br />

że zorganizowałem coroczne ogólnopolskie (też<br />

anglojęzyczne) seminarium „Wzbudzona emisja elektronów<br />

i jonów oraz zjawiska towarzyszące”. Seminarium<br />

to – już w PRL – pozwalało na kształcenie młodych<br />

adeptów fizyki doświadczalnej w referowaniu i opisywaniu<br />

wyników badań w języku angielskim, mimo iż<br />

były często publikowane w Polsce. Ogólnopolskie seminarium<br />

gromadziło co roku 40-60 osób (moich uczniów<br />

i współpracowników). Pomagało wydajnie w wypromowaniu<br />

przeze mnie łącznie 48 doktorów w zakresie fizyki<br />

i kriotechniki, z których do dzisiaj wyhabilitowało się<br />

ok. 15, a 5 zostało docentami. Uczniowie, którzy się wyhabilitowali<br />

zostali już bądź profesorami tytularnymi,<br />

bądź uczelnianymi. Niestety, niektórzy już umarli. Wypromowałem<br />

także około 350 magistrów fizyki i ogłosiłem<br />

drukiem około 390 publikacji naukowych, realizowanych<br />

często z moimi uczniami. Wyniki tych publikacji<br />

były cytowane około 500 razy (do 1994 r.).<br />

PK: Uczeni fizycy należą do najlepszych znawców materialnego<br />

świata. A kim jest człowiek dla uczonego<br />

fizyka? Czy człowiek odkrywa świat, czy go tworzy?<br />

B.S.: Człowiek świat odkrywa i jednocześnie modyfikuje,<br />

wpływając swoimi drapieżnymi technologiami na<br />

otoczenie miejsca, w którym żyje, pracuje i ten świat<br />

poznaje. Człowiek jest bardzo labilnym układem biologicznym,<br />

wypełnionym np. kilogramami bakterii. Normalnie,<br />

jego ciało żyje w bardzo wąsko określonych warunkach<br />

(np. temperatura ciała zmienia się od +35˚C<br />

do +42˚C, czyli w przedziale tylko 7˚C). Podobnie jest<br />

z atmosferą do oddychania i zapotrzebowaniem na<br />

wodę i jedzenie. Podobnie też z ograniczonością zmysłów:<br />

wzroku, słuchu itp. To powoduje, że dla swego<br />

bezpiecznego życia, człowiek musi odpowiednio ingerować<br />

w swoje otoczenie – zmieniając je. Buduje sobie<br />

domy, szyje sobie ubrania, wynajduje sposoby i urządzenia<br />

np. do łatwego przemieszczania się itp. Po to<br />

musi znać prawa fizyki, opisujące zachowania się materii<br />

tego świata i to w różnych sytuacjach i warunkach.<br />

Inaczej człowiek popełniałby technologiczne błędy, które<br />

mogłyby szybko zniszczyć elementy jego systemu<br />

biologicznego (skórę, wnętrzności, kościec itd.) lub<br />

zniszczyć od razu wszystko.<br />

PK: Jakimi zagadnieniami naukowymi żyje Pan Profesor<br />

na co dzień w Kudowie, na Pstrążnej?<br />

B.S.: Obecnie, na Pstrążnej, poważnie nauką już się nie<br />

zajmuję. Pilnie natomiast obserwuję tzw. „elity polityczne”<br />

i zauważam, że coraz bardziej zajmują się swoimi<br />

sprawami.<br />

4


PK: Współcześni, starsi wiekiem kudowianie przybyli<br />

do naszego miasta po II wojnie światowej. Jaka była<br />

droga Pana Profesora przez II wojnę światową?<br />

B.S.: Urodziłem się 18 maja 1924 r. w Bydgoszczy. Jestem<br />

synem, Władysławy z domu Żakowicz i Zenona<br />

Sujaka. Jestem wyznania rzymskokatolickiego. Do wybuchu<br />

II wojny światowej, ukończyłem prywatną szkołę<br />

podstawową im. Marii Regame, z francuskim językiem<br />

nauczania i dwie klasy gimnazjum ogólnokształcącego<br />

im. J. Piłsudskiego w Bydgoszczy. Z akcji ewakuacyjnej<br />

(rodzina wojskowa) powróciłem z matką do Bydgoszczy<br />

w grudniu 1939 r. Ojciec znalazł się w obozie jenieckim.<br />

Pozbawiony z matką mieszkania przez Niemców,<br />

mieszkałem z Nią u mojej Babci w Bydgoszczy. Pracowałem<br />

dorywczo przy uprzątaniu ulic, na roli, w składzie<br />

opału, w charakterze gońca w księgarni niemieckiej<br />

itp. W 1943 r. zostałem przymusowo wywieziony do<br />

Niemiec, na francuskie pogranicze. Po wkroczeniu armii<br />

amerykańskiej w 1945 r. byłem najpierw tłumaczem<br />

przy oddziałach 80. Armored Division armii amerykańskiej,<br />

a następnie – po zakończeniu wojny – działałem<br />

na terenie powiatu Altotting w Bawarii Górnej w charakterze<br />

tłumacza i pełnomocnika tamtejszego Komitetu<br />

Polskiego z siedzibą w Altotting. Do kraju wróciłem<br />

w październiku 1945 r. Natychmiast zapisałem się na<br />

kursy gimnazjalne dla dorosłych, najpierw w Bydgoszczy,<br />

a następnie w Katowicach, dokąd przeniesiono mojego<br />

ojca, w tym czasie oficera I Armii Ludowego Wojska<br />

Polskiego. Po otrzymaniu świadectwa dojrzałości<br />

typu matematyczno-fizycznego, w roku 1947 wstąpiłem<br />

na Uniwersytet Wrocławski, rozpoczynając studia fizyki<br />

na Wydziale Matematyki, Fizyki i Chemii. W tym samym<br />

czasie moja przyszła żona Alina Burczak zaczęła<br />

studia na Wydziale Lekarskim tegoż Uniwersytetu (repatriowana<br />

ze Lwowa). W 1949 r., gdy byłem na trzecim<br />

roku studiów, zatrudniono mnie na etacie zastępcy asystenta<br />

przy III Katedrze Fizyki Uniwersytetu i Politechniki<br />

Wrocławskiej. Tym samym, rozpocząłem moją karierę<br />

pracownika naukowo-dydaktycznego na Uniwersytecie<br />

Wrocławskim – trwającą 45 lat(!). W 1972 r.<br />

przypadkowo trafiliśmy z żoną do Pstrążnej, która przynależała<br />

wtedy do gminy Lewin i postanowiliśmy się tutaj<br />

osiedlić, kupując sobie dom, który stał pusty. Mieszkamy<br />

w nim do dzisiaj. Od 15 lat, także tutaj zimujemy.<br />

PK: Czy patriotyzm i Polska nie tracą na sile w jednoczącej<br />

się Europie? Co jest trwałe i najtrwalsze?<br />

B.S.: W Polsce stale jeszcze dominuje myślenie postkolonialne.<br />

Jest to wynikiem przecież 120 lat kolonialnych<br />

zaborów: Prus (Niemiec), Austrii i Rosji. Świadomość<br />

eksploatacji kolonialnej przez trzech sąsiadów rozbudzała<br />

w XIX wieku prawdziwy, żarliwy narodowy patriotyzm<br />

Polaków. Dzisiaj patriotą albo się jest, albo się<br />

tylko o tym mówi. Dzisiaj brakuje takich zagrożeń, jakie<br />

występowały w Polsce w XIX wieku lub w czasie II wojny<br />

światowej. Miarą tego może być występowanie tylko<br />

nielicznych flag narodowych na prywatnych domach<br />

w Kudowie-Czermnej, czy Pstrążnej w dniu 11 Listopada<br />

2008 r. Patriotyzm rodzi się bowiem z umiłowania<br />

i trwogi o dobro ziemi, na której się żyje (patriotyzm lokalny)<br />

lub w sytuacji zagrożenia narodowego (patriotyzm<br />

narodowy). Jeżeli chce się rozbudzić w narodzie<br />

żarliwy patriotyzm (narodowy), należy wskazać groźnego<br />

wroga – to stara prawda. Ale przecież jednocząca się<br />

Europa nie jest naszym wrogiem.<br />

PK: Obserwuje Pan Profesor Kudowę i jej mieszkańców<br />

już przez trzydzieści parę lat. Jaka jest ocena<br />

Pana Profesora w spojrzeniu na całość?<br />

B.S.: Kudowa pięknieje. Uderza intensywny rozwój budownictwa<br />

domów jednorodzinnych i pensjonatów.<br />

Władze miasta, w ciągu ostatnich lat, wyraźnie umiejętnie<br />

sterują inwestycyjnym rozwojem miasta, a także<br />

pięknie utrzymanego parku zdrojowego i zieleni miejskiej.<br />

Uderza wysoki poziom intelektualny i duża życzliwość<br />

przeciętnego mieszkańca. Zadziwia całoroczne<br />

bogactwo wydarzeń kulturalnych, podkreślających charakter<br />

dobrego „Kurortu”, do czego przyczynia się także<br />

skansen w Pstrążnej. Miasto jest czyste i zadbane. Widać<br />

rosnącą zasobność mieszkańców.<br />

PK: Mieszkańcy Kudowy-Zdroju będą czytać rozmowę<br />

z Panem Profesorem przy świątecznych stołach.<br />

Betlejem, w którym narodził się Jezus Chrystus jest<br />

położone niemal na tej wysokości, na jakiej jest dom<br />

Pana Profesora. Co chciałby Pan Profesor powiedzieć<br />

naszym czytelnikom od siebie i swojej rodziny?<br />

B.S: Żyjemy w urokliwym miejscu, na pograniczu Polski,<br />

o bogatej historii od wielu setek lat. Życzmy sobie<br />

zdrowia, pogodnego i spokojnego oraz wystarczająco<br />

dostatniego życia w budującej zgodzie z sąsiadami. Pamiętajmy,<br />

że pogranicze zawsze było, jest i będzie wizytówką<br />

każdego kraju, bez względu na polityczne, czy<br />

społeczne sytuacje oraz wydarzenia.<br />

PK: W imieniu Redakcji dziękuję Panu Profesorowi<br />

za podzielenie się z naszymi Czytelnikami wiedzą<br />

i doświadczeniem z bogatego życia. Swoimi osiągnięciami<br />

naukowymi, które Pan Profesor jakby<br />

ukrył przed mieszkańcami Kudowy – przysłaniając<br />

je swoim skromnym życiem – nobilituje Pan nasze<br />

miasto. Składamy Panu Profesorowi i Jego Małżonce<br />

oraz Całej Rodzinie życzenia radosnych Świąt Bożego<br />

Narodzenia, zdrowia i satysfakcji z twórczego<br />

życia.<br />

W imieniu Redakcji<br />

Redaktor Naczelny<br />

5


POMNIKI KUDOWSKIE<br />

Odsłonięcie Pomnika Anny Świdnickiej<br />

Pomnik Moniuszki w Parku Zdrojowym<br />

Pomnik Trzech Kultur<br />

Niech radość i spokój Świąt Bożego Narodzenia towarzyszy wszystkim<br />

mieszkańcom Kudowy-Zdroju i przebywającym gościom przez cały<br />

2009 Nowy Rok.<br />

Życzymy aby był to rok szczęśliwy w osobiste doznania, spełnił<br />

zamierzenia oraz aby przyniósł wiele satysfakcji z własnych dokonań,<br />

dużo radości i dobroci od ludzi.<br />

Burmistrz Miasta<br />

Czesław Kręcichwost<br />

Przewodniczący Rady Miejskiej<br />

Bogusław Burger<br />

6


WSPOMNIENIA<br />

Ks. Jan Myjak<br />

Moje pierwsze spotkanie<br />

z Wrocławiem<br />

i Dolnym Śląskiem<br />

Łącko<br />

DROGA DO SEMINARIUM<br />

Rodzinne strony to Podhale.<br />

W młodości całym sercem śpiewaliśmy:<br />

Łącko z nad dunajcowych fal,<br />

Łącko na tle tatrzańskich hal,<br />

Łącko, kochane Łącko,<br />

największe z twierdz młodzieńczych serc...<br />

Wyższe Seminarium Duchowne we Wrocławiu<br />

Był rok 1944. Kościelny poprosił mnie, bym<br />

w zimowy dzień, o 6 rano przyszedł do kościoła<br />

służyć do mszy. Były to dziwne prymicje.<br />

Dzień wcześniej otrzymał święcenia – w Nowym<br />

Sączu u Ojców Jezuitów – mój rodak diakon Piotr<br />

Mrówka wobec najbliższych odprawił prymicje bardzo<br />

skromnie i poszedł do Armii Krajowej na kapelana.<br />

O tym dowiedziałem się wiele lat później. Po wojnie,<br />

wielu byłych żołnierzy AK – chcąc się zawieruszyć –<br />

wyjeżdżało na Zachód. Wyjechał też ks. Mrówka i pracował<br />

w Archidiecezji Wrocławskiej, w Bogatyni. Ja zaś,<br />

mając kilka lat pracy za sobą – rok pracy w gminie, jako<br />

urzędnik i trzy lata pracy nauczycielskiej – zdecydowałem<br />

się pójść do seminarium duchownego. Rodzima<br />

diecezja tarnowska zawsze miała pełną ilość kleryków<br />

i ze starszych rezygnowała. Ówczesny rektor poradził<br />

mi szukać miejsca w innym seminarium. Będąc w Krakowie,<br />

odwiedziłem Seminarium Częstochowskie, które<br />

wtedy tam się znajdowało, złożyłem dokumenty i zostałem<br />

przyjęty. Po jakimś czasie, w rodzinnej parafii spotkałem<br />

ks. Piotra Mrówkę. Wiedział już o mojej decyzji<br />

i przedstawił mi swój punkt widzenia. Powiedział, że<br />

Wrocław bardzo potrzebuje księży. Zjeżdżają się tu<br />

osadnicy z całej Polski, a nawet ze świata, by mieszkać<br />

na Ziemiach Odzyskanych. Chętniej osiedlają się tam,<br />

gdzie jest już kapłan, czy to w wiosce, czy w miasteczku.<br />

Rządca diecezji nie ma księży. Bardzo ich potrzeba.<br />

I ks. Mrówka doradził: zostaw inne seminaria, idź do<br />

Wrocławia, porozmawiam na twój temat i sam zawiadomię<br />

cię o wstępnym egzaminie lub rozmowie. Zgodziłem<br />

się. Po pewnym czasie otrzymałem wiadomość,<br />

że mam przyjechać do Wrocławia. W oznaczonym, czasie<br />

pojechałem do Wrocławia. Był rok 1954. Wysiadłem<br />

na dworcu głównym, stąd tramwajem dostałem się na<br />

Plac Grunwaldzki. Wysiadłem za Mostem Grunwaldzkim<br />

i napotkanego przechodnia zapytałem jak dojść do<br />

Ostrowa Tumskiego. Ów przechodzień popatrzył na<br />

mnie uważnie i zapytał, czy czasem nie idę do seminarium.<br />

Tak, proszę pana – odpowiedziałem. On na to:<br />

pozwoli pan, że osobiście pana zaprowadzę, robię to<br />

z prawdziwą przyjemnością, nie ma pan pojęcia, jak my<br />

potrzebujemy księży. Doprowadził mnie pod seminarium,<br />

które mieściło się przy Placu Katedralnym 14.<br />

Uprzejmie podziękowałem, a spotkany miły pan życzył<br />

mi ukończenia seminarium i dobrego kapłaństwa. Po<br />

złożeniu dokumentów i rozmowie, w trakcie której odbył<br />

się także egzamin wstępny, otrzymałem pismo, że<br />

mam się zgłosić pierwszego sierpnia do seminarium, do<br />

miesięcznej pracy.<br />

Jak wspomniałem, był to rok 1954. Wrocław był<br />

w gruzach i kandydaci do seminarium pracowali przy<br />

odgruzowywaniu miasta, w okolicach Ostrowa Tumskiego<br />

i w majątku seminaryjnym, który był na Wojszycach.<br />

Jaka była wtedy sytuacja w Archidiecezji Wro-<br />

7


cławskiej? Na mocy uprawnień<br />

otrzymanych ze Stolicy Apostolskiej,<br />

ks. Kardynał Hlond<br />

ustanowił na Ziemiach Zachodnich<br />

nowe diecezje (w Opolu<br />

i Gorzowie Wielkopolskim)<br />

i tam mianował administratorów<br />

apostolskich. Wrocław był<br />

i pozostał siedzibą Archidiecezji.<br />

W Opolu administratorem<br />

został ks. Kominek, w Gorzowie<br />

Wielkopolskim ks. Nowicki,<br />

a we Wrocławiu ks. Milik.<br />

Były to dla kościoła czasy<br />

szczególne pod wieloma względami.<br />

Władze świeckie ingerowały<br />

w obsadę stanowisk kościelnych.<br />

Urząd Bezpieczeństwa<br />

(UB) aresztował ks. Milika<br />

i na jego miejsce przywiózł<br />

ks. Lagosza. Może nawet tym<br />

samym samochodem. Żył jedyny<br />

kanonik kapituły wrocławskiej<br />

i on wybrał ks. Lagosza<br />

wikariuszem kapitulnym.<br />

Wikariusz kapitulny może sprawować rządy tylko do<br />

nominacji biskupa. Wybór zatwierdził ks. Kardynał<br />

Wyszyński. Rektorem seminarium był wtedy ks. Zienkiewicz,<br />

ojcem duchownym ks. Sąsiadek TJ. Zgodnie<br />

z otrzymanym zawiadomieniem stawiłem się 1 sierpnia<br />

1954 r. do pracy w seminarium. Zniszczone miasto mobilizowało<br />

do pracy już samym swoim widokiem. Nikt<br />

się nie ociągał, nie słyszałem ani jednego słowa krytyki,<br />

czy użalania się. Żeby żyć i mieszkać, trzeba czynić sobie<br />

ziemię poddaną. Na pierwszym roku seminaryjnym<br />

było nas 72 alumnów i w takiej liczbie rozpoczęliśmy<br />

pracę przy odgruzowywaniu Wrocławia. Niektórzy mieli<br />

wyznaczoną pracę w gospodarstwie rolnym na Wojszycach.<br />

Mnie wyznaczono do grupy pracującej w Wojszycach.<br />

Gospodarstwo rolne liczyło 72 ha ziemi i było własnością<br />

sióstr magdalenek. W Polsce, ziemię wraz z zabudowaniami<br />

przejęła kapituła wrocławska, i owoce tej<br />

ziemi i pracy były przeznaczone dla kleryków. Głównym<br />

gospodarzem był ks. Miętki, były też siostry zakonne<br />

i osoby świeckie zatrudnione na stałe. Porządek<br />

dnia przewidywał spotkanie całej grupy po mszy św.<br />

i wyznaczanie do konkretnej pracy. Wszystko to czynił<br />

ks. Miętki z ogromnym dowcipem. Mieliśmy tam konika<br />

sybirskiego, jeszcze z wojny. Podszedłem do konia,<br />

pogłaskałem go, podzieliłem się z nim kawałkiem chleba,<br />

który jadłem. Koń spożył i zaraz położył mi głowę<br />

na ramieniu. Dostrzegł to ks. Miętki i zawołał: mamy<br />

już dowożącego do seminarium. Zmartwiony powie-<br />

działem księdzu, że jeszcze nie<br />

znam Wrocławia. Nie martw<br />

się, powiedział ks. Miętki, ale<br />

koń zna doskonale miasto i zaprowadzi<br />

cię, gdzie trzeba.<br />

Tak otrzymałem pierwsze<br />

zajęcia. Nie znałem miasta i jak<br />

tu koniem jeździć po tak wielkim<br />

mieście. Pomyślałem, że<br />

pewnie będę mieć problemy<br />

z milicjantami. Dałem jeszcze<br />

konikowi dwie kostki cukru,<br />

żeby się z nim bardziej zaprzyjaźnić,<br />

zaprzągłem do wozu,<br />

wskoczyłem na załadowany wóz<br />

i ...wio koniku! Koń pogodnie<br />

ruszył i z tak dziwnym przewodnikiem<br />

wyruszyłem dowieść<br />

towar do seminarium i po<br />

drodze poznać miasto. Byłem<br />

zaskoczony, jak koń zachowywał<br />

się świadomie i wiedział<br />

dokąd ma iść. Minęliśmy osiedle<br />

Wojszyce, Ulicę Borowską,<br />

Student Jan Myjak w 1954 r.<br />

pozostawiliśmy z lewej strony<br />

Dworzec Główny. Kochany konik doszedł do Mostu<br />

Grunwaldzkiego i na lewo już Ostrów Tumski. Najdziwniejsze<br />

przy tym było to, że gdzie był przystanek tramwajowy,<br />

znał się na dzwonkach tramwajowych, stawał<br />

i ruszał dopiero wtedy, gdy ruszył tramwaj. Wspaniały,<br />

mądry koń! Bez kierowania wjechałem na podwórko<br />

seminaryjne. Pierwszym moim gestem po zejściu z wozu<br />

było uściśnięcie konia i obdarowanie go kostkami cukru.<br />

Tak z moim konikiem – którego nazywałem „Łyskiem”<br />

– woziłem do seminarium jarzyny z dużego ogrodu<br />

prowadzonego przez siostry zakonne, mleko i mięso<br />

z tuczników. Z seminarium zaś przywoziłem zlewki dla<br />

zwierząt. Jeżdżąc po mieście tam i z powrotem poznawałem<br />

to miasto. Ogromne wrażenie robiły na mnie<br />

gruzy po zniszczonych przez wojnę budynkach. Potem<br />

poznałem dzieje oblężenia z książki ks. Paikerta „Dni<br />

oblężonego Wrocławia”. Następne prace miałem już<br />

przy odgruzowywaniu miasta. Tak minął ten pierwszy<br />

miesiąc we Wrocławiu. Od 1 września (1954 r.) rozpoczęły<br />

się wykłady. Trwały pięć tygodni, następnie był<br />

tydzień pracy w naszym majątku i przy odgruzowywaniu<br />

miasta.<br />

Odzyskiwaną cegłę posyłano do Warszawy, którą odbudowywano<br />

po wojennym zniszczeniu. Pracowało<br />

całe seminarium, za wyjątkiem ostatniego rocznika,<br />

który był zwolniony od prac. Z tamtych lat wspominam<br />

naszych wspaniałych profesorów. W większości byli ze<br />

Lwowa. (c.d.n.)<br />

8


NA SZLAKACH NIEPODLEGŁEJ<br />

W<br />

dniach 5-7 listopada 2008 r. Uniwersytet<br />

Wrocławski zorganizował w Kudowie-Zdroju<br />

Międzynarodową konferencję naukową<br />

„Na szlakach Niepodległej” z okazji 90. rocznicy odzyskania<br />

przez Polskę niepodległości. Przybyli uczeni historycy,<br />

prawnicy, politolodzy z różnych ośrodków uniwersyteckich.<br />

Zebranych przywitał rektor Uniwersytetu<br />

Wrocławskiego prof. dr hab. Marek Bojarski.<br />

W żywej dyskusji w czasie przerwy uczestniczyła sekretarz Gminy<br />

Pani Barbara Kopeć (fot. Ref. <strong>Kultury</strong> – Ł. Żuliński)<br />

Prezydium konferencji na czele z Rektorem Uniwersytetu Wrocławskiego<br />

prof. Markiem Bojarskim (fot. Ref. <strong>Kultury</strong> – Ł. Żuliński)<br />

W imieniu naszego miasta witał uczonych Burmistrz<br />

Czesław Kręcichwost. Obrady toczyły się w dwóch<br />

sekcjach. Sekcja I obradowała w Teatrze Zdrojowym.<br />

Przedmiotem jej obrad (referatów i dyskusji) było: myśl<br />

polityczna okresu międzywojennego, państwo (silne,<br />

federacyjne, uspołecznione), ciągłość państwa, racja<br />

stanu, filozofia prawa, koncepcja samorządu, doktryna<br />

polskiego kolonializmu na początku II RP. W Sekcji II<br />

mówiono o narodowej demokracji, partiach katolickich,<br />

polskiej myśli konserwatywnej, liberalnej, o ruchu trockistowskim,<br />

o poglądach Jana Karola Kochanowskiego,<br />

Stanisława Cara i Michała Romera. Członkowie redakcji<br />

PK brali udział w obradach obu sekcji. Mimo afiszy<br />

rozwieszonych po całym mieście stosunkowo mało było<br />

mieszkańców naszego miasta. Podczas przerw, słuchacze<br />

z Kudowy żywo komentowali wygłaszane tezy. Z taką reakcją<br />

spotkał się m.in. wykład prof. dr hab. Janusza<br />

Sondela z UJ na temat „Jus postliminum jako zasada<br />

uznania ciągłości II i III RP”.<br />

W obradach Sekcji II w pensjonacie „Scaliano” szczególne<br />

nasze zainteresowanie wzbudził wykład dr Marka<br />

Białokura z Uniwersytetu Opolskiego pt. „Narodowa<br />

Demokracja wobec Czechosłowacji i stosunków polskoczechosłowackich<br />

w okresie paryskiej konferencji pokojowej<br />

(1919-1920). Szkic z dziejów polskiej myśli<br />

politycznej”. W dyskusji zabrał głos dyrektor kudowskiego<br />

muzeum, przedstawiając działalność muzeum<br />

w aspektach wiążących się z problematyką konferencji.<br />

Nadmienił o zainteresowaniach poglądami prof. Ewy<br />

Thompson w odniesieniu do wpływu doświadczeń historycznych<br />

na współczesne postawy Polaków.<br />

Dyskusja w kuluarach (fot. Ref. <strong>Kultury</strong> – Ł. Żuliński)<br />

Pewnym niedostatkiem obrad był brak spojrzenia<br />

ogólniejszego na drogi do niepodległości, tak państwa<br />

polskiego jak i niepodległej myśli współczesnego Polaka.<br />

Redakcja<br />

9


LITERATURA POGRANICZA<br />

František Pilz<br />

„Babunia” i „Gość”<br />

w kudowskich domach<br />

Od Redakcji<br />

Prezentujemy piękne i bardzo interesujące fragmenty<br />

literatury czeskiej, mającej powiązania<br />

z Polską, z Kudową i jej okolicami. Pisze František<br />

Pilz, czeski nauczyciel, który pracował w Kudowie<br />

zaraz po II wojnie światowej. Dziś mieszka<br />

w Nowym Mieście, kilkanaście kilometrów od<br />

Nachodu. Mówi i pisze po polsku i często oprowadza<br />

i obwozi wycieczki po Polsce.<br />

Francišek Pilz w Teatrze Zdrojowym<br />

w Kudowie-Zdroju w 2008 r.<br />

Od studenckich lat interesowałem<br />

się Polską, jej<br />

historią, literaturą i językiem.<br />

Mile wspominam, jak<br />

przed blisko 60 laty, w Teatrze<br />

Zdrojowym w Kudowie<br />

stałem przed chórem<br />

dziecięcym mojej szkoły,<br />

koncertującym kuracjuszom<br />

i mieszkańcom czeskie<br />

piosenki ludowe, przeplatane<br />

czeską poezją. W roku<br />

2008 w sali Teatru Zdrojowego,<br />

pięknie odnowionej,<br />

przedstawiłem polskiej<br />

społeczności Kudowy czeskich<br />

pisarzy tego pogranicza.<br />

Chciałem podzielić się<br />

z Czytelnikami „Pamiętnika<br />

Kudowskiego”, tym, co<br />

powiedziałem w czasie Sesji<br />

Literackiej w 2008 r., jak<br />

klasycy literatury czeskiej Bożena Nemcowa i Alois Jirasek<br />

pomagali mi poznać Ziemię Kłodzką i Kudowę, jej<br />

przeszłość, walory krajobrazowe, piękno przyrody, Polskę<br />

i Polaków. Dzieła tych pisarzy pomogły mi po przybyciu<br />

do Kudowy w 1948 r. – lepiej zrozumieć przeszłość<br />

i obecne warunki, które istniały po wojnie na<br />

tych terenach, gdzie osiedlili się nowi osadnicy z głębi<br />

Polski. Dla czytelnika dzieł czeskich pisarzy, ten teren<br />

pod Błędnymi Skałami, Szczelińcem i Wzgórzami Lewińskimi<br />

nie jest obcy. Po czesku nazywamy te góry<br />

Bor i Hejśovina. Swoją wiedzę o ziemi kłodzkiej przedstawię<br />

w oparciu o dwa utwory wymienionych pisarzy<br />

czeskich tj. o „Babunię” pióra Bożeny Nemcowej i „Gościa”<br />

Aloisa Jiraska.<br />

Kim byli Bożena Nemcova i Alois Jirasek, i kim są<br />

dzisiaj? Bez przesady chcę powiedzieć, że są drodzy sercu<br />

każdego Czecha, już od prawie półtora stulecia. Od<br />

drugiej połowy XIX wieku oni kształtowali świadomość<br />

narodową Czechów, naszego narodu, który od<br />

XVII wieku, przez ponad trzysta lat cierpiał zabór od<br />

monarchii austriackiej, z powodu germanizacji i rekatolizacji<br />

habsburskiej.<br />

Bożena Nemcova<br />

Urodziła się w 1820 r w Wiedniu. Dzieciństwo spędzała<br />

w Ratiborzicach, położonych w malowniczej dolinie<br />

rzeki Upy, koło miasta Czeska Skalica, niedaleko od<br />

Kudowy. Jej rodzice byli zatrudnieni u księżnej Katarzyny,<br />

córki Piotra Birona z Kurlandii, właścicielki zamków<br />

w Nachodzie, zameczku w Ratiborzicach oraz zamku<br />

w Żaganiu w północno-zachodniej części Dolnego Śląska.<br />

Księżna występuje w powieści jako dobrodziejka<br />

dla poddanego ludu, jako postać sympatyczna. Przebudowała<br />

w sposób zasadniczy zameczek w Ratiborzicach<br />

i prowadziła postępową gospodarkę rolną w swoich dobrach.<br />

Ojciec pisarki był stangretem u księżniczki, pochodził<br />

z Austrii i mówił z rodziną tylko po niemiecku.<br />

Matka była Czeszką i pracowała na zamku jako pokojówka.<br />

Rodzice zapoznali się w Wiedniu. Po urodzeniu<br />

Bożeny, rodzina przeniosła się z Wiednia do Czech, do<br />

Ratiborzic. Powieść „Babunia” to klejnot w czeskiej literaturze<br />

połowy XIX wieku. Pisarka wspomina w niej<br />

swoje dzieciństwo, spędzone w dolinie rzeki Upy, w Ratiborzicach<br />

jako najszczęśliwszy okres życia. Czytelnik<br />

dowiaduje się w książce drobiazgowo, jakie były warunki<br />

życia na pograniczu kłodzkim, które było ściśle<br />

związane ze stosunkami politycznymi drugiej połowy<br />

XVIII wieku oraz na początku XIX wieku, niedługo po<br />

wojnach śląskich. Ziemia Kłodzka przeszła wtedy spod<br />

panowania Austrii pod panowanie pruskie (niemieckie).<br />

Wzajemne stosunki mieszkańców po obydwu stronach<br />

granicy były jednak dalej utrzymywane i kontynuowane.<br />

Ta sytuacja odzwierciedla się też w powieści „Babunia”.<br />

Bohaterką powieści jest babcia Bożeny Nemcowej,<br />

Magdalena Czudowa. Babunia – jak ją znamy z powieści<br />

– urodziła się w 1770 r. w Dobruszce, małym mia-<br />

10


steczku pod Górami Orlickimi. Jej przyszłym małżonkiem<br />

był Jerzy Nowotny, również z Dobruszki. Mimo,<br />

że zakończyła się wojna siedmioletnia o Śląsk pomiędzy<br />

Prusami i Austrią, to nadal wisiała groźba wojen. Jerzy<br />

Nowotny obawiając się, że zostanie zabrany do wojska<br />

austriackiego uciekł z domu do Kłodzka, które było<br />

już wtedy w państwie pruskim. Zamieszkał w Kłodzku<br />

u swojego krewnego. Umówił się ze swoją narzeczoną<br />

(Magdaleną), że spotkają się w Wambierzycach, dokąd<br />

Magdalena przybędzie w niedługim czasie w tradycyjnej<br />

pielgrzymce z Czech. Tam się rzeczywiście spotkali<br />

i 5 lutego 1792 r. odbył się ich ślub w katedrze kłodzkiej.<br />

Niestety, Jerzego wcielono przymusowo do wojska pruskiego.<br />

Służył najpierw w Kłodzku, potem w twierdzy<br />

w Nysie. W 1794 r., doszło w Polsce do wybuchu powstania<br />

kościuszkowskiego, o niepodległość kraju.<br />

Pierwsza bitwa powstańców pod Racławicami była dla<br />

powstańców zwycięska. Kościuszko szedł na Warszawę,<br />

by udzielić pomocy powstańczej Warszawie. Wtedy, car<br />

rosyjski zwrócił się do króla pruskiego o pomoc przeciwko<br />

powstańcom polskim. Król pruski wysłał do walki<br />

z powstańcami garnizon z Nysy. Takim to sposobem,<br />

doszło do tego, że Jerzy Nowotny, dziadek Bożeny Nemcowej,<br />

był uczestnikiem bitwy pod Maciejowicami, po<br />

stronie pruskiej. Został w tej bitwie ciężko ranny, powrócił<br />

do Nysy i został zwolniony z wojska. Zamieszkał<br />

z rodziną w Kłodzku. Zarabiał na utrzymanie rodziny<br />

produkcją i sprzedażą koców. Zmarł w 1805 r., pozostawiając<br />

wdowę (Babunię) z pięciorgiem dzieci bez jakichkolwiek<br />

środków. Babunia zdecydowała się wrócić<br />

do Czech, do Gór Orlickich, gdzie mieszkali jej krewni.<br />

Nemcowa napisała powieść Babunia w ostatnich latach<br />

swego krótkiego życia. Zmarła w 1862 r., nie mając<br />

jeszcze 42 lat. Były to lata dla niej i dla całej rodziny<br />

bardzo trudne. Jej mąż<br />

stracił pracę w związku<br />

z działalnością patriotyczną,<br />

a twórczość literacka<br />

kobiet nie była w tamtych<br />

czasach doceniana. Ukochany<br />

i utalentowany syn<br />

Hynek zmarł na gruźlicę.<br />

Śmiertelnie chora pisarka<br />

– prawie bez środków do<br />

życia – wracała w ostatnich<br />

latach życia do kojących<br />

wspomnień z lat dzieciństwa,<br />

do szczęśliwych lat<br />

młodości, które były związane<br />

z uroczą doliną w Ratiborzicach<br />

i z umiłowaną<br />

babcią, która uczyła swoją<br />

wnuczkę kochać czeska ojczyznę.<br />

Całe jej dorosłe ży-<br />

cie było pełne cierpienia. Dzisiaj cenimy ją, jako jedną<br />

z największych osobowości czeskich kobiet, w całej historii<br />

czeskiego narodu.<br />

Alois Jirasek<br />

Urodził się w Hronovie<br />

w roku 1851. Jego ojciec<br />

był miejscowym piekarzem<br />

i drobnym rolnikiem.<br />

Utalentowany syn Alois<br />

uczył się w gimnazjum<br />

w Broumovie, następnie<br />

w Hradcu Králové i na Uniwersytecie<br />

Karola w Pradze.<br />

Już jako student miał<br />

wielkie sympatie do narodu<br />

polskiego. Interesowały<br />

go losy uciekinierów po<br />

klęskach powstania listopadowego<br />

1830 r. i powstania<br />

styczniowego z 1863 r.<br />

Po studiach, najpierw był<br />

profesorem historii w Litomyślu,<br />

później w Pradze.<br />

Jest czeskim „Sienkiewiczem”.<br />

Alois Jirasek<br />

W swoich dziełach popularyzował historię narodu<br />

czeskiego od czasów mitologicznych do XX wieku. Najbardziej<br />

popularne są jego powieści o tematach pochodzących<br />

z czesko-kłodzkiego pogranicza: czterotomowa<br />

kronika „U nas”, dotycząca dziejów Hronova z pierwszej<br />

połowy XIX wieku i pięciotomowa powieść „F.L.Vek”<br />

o Dobruszce w czasach odrodzenia narodowego w drugiej<br />

połowie XVIII wieku. Mnie, osobiście bardzo bliskie<br />

są jego krótkie opowieści, na pierwszym miejscu<br />

opowieść „Gość” (po czesku „Host”).<br />

W opowieści „Gość” czytamy o własnych wspomnieniach<br />

autora z lat młodzieńczych, gdy miał 15 lat<br />

i uczęszczał do szkół w Broumovie. W czerwcu 1866 r.<br />

wybuchła wojna prusko-austriacka i trzy armie pruskie<br />

przekroczyły granice Czech. Przez rodzinne miasto Jiraska,<br />

Hronov, oddziały armii następcy tronu pruskiego<br />

Friedricha Wilhelma – podążające w stronę Nachodu –<br />

przechodziły 26 czerwca 1866 r. W środku Hronova zatrzymały<br />

się, żeby odpocząć. Młody Jirasek obserwował<br />

ruch wojska z ogrodu rodzinnego domu. W pewnym<br />

momencie zbliżył się do niego młody żołnierz w pruskim<br />

mundurze. Okazało się, że nie jest Niemcem, ale<br />

że jest Polakiem z Poznańskiego, że nazywa się Stanisław<br />

Koroński i że jest zmuszony, jako Polak z zaboru<br />

pruskiego walczyć o obce interesy prze-<br />

c.d. s. 15<br />

11


ZDZISŁAW POŁĄCARZ W KUDOWIE<br />

Zdzisław Połącarz jest jednym z bardziej znanych w świecie<br />

oświęcimskich i nowotomyskich plastyków. Zaczynał swoją<br />

przygodę ze sztuką jako twórca nieprofesjonalny. Nadal<br />

zresztą jest członkiem grup nieprofesjonalnych, choć jego<br />

twórczość już od dawna nosi znamiona profesjonalizmu.<br />

Zdzisław Połącarz<br />

Wenecja<br />

Artysta specjalizuje się w pejzażach oraz uwiecznianiu<br />

zabytkowej architektury sakralnej i świeckiej. Posługuje<br />

się głównie rysunkiem i akwarelą, rzadziej olejem.<br />

Droga rozwoju jego osobowości jest dość długa i ciekawa.<br />

Od realistycznych rysunków przez pastelowe, impresjonistyczne<br />

akwarele, po twórczość bardziej ekspresyjną,<br />

o większym zróżnicowaniu barwy, a w ostatnim<br />

okresie podejmuje próby z pogranicza abstrakcji.<br />

Zdzisław Połącarz jest twórcą bardzo aktywnym.<br />

Uczestniczy w wielu plenerach, nierzadko w roli ich<br />

komisarza.<br />

Kraków – Sukiennice<br />

Praga<br />

Często wystawia swoje prace również za granicą,<br />

zwłaszcza w Niemczech, działa w 82 Stowarzyszeniu<br />

Artystów Polskich na Ukrainie w Tarnopolu oraz w Towarzystwie<br />

Polskich Plastyków przy Związku Polaków<br />

na Białorusi.<br />

Jest laureatem wielu nagród, zarówno artystycznych<br />

jak i za upowszechnianie kultury polskiej, w tym nagród<br />

państwowych.<br />

W tym roku wystawiał również swoje prace w kudowskim<br />

Domu Pracy Twórczej „Cyganeria”. Od 12 lipca<br />

do 20 sierpnia mogliśmy podziwiać prace pana<br />

Zdzisława Połącarza zebrane w cyklu „Miasta Europy<br />

w akwarelach” na 140 wystawie indywidualnej. Wystawa<br />

była bardzo chętnie odwiedzana przez mieszkańców<br />

i gości naszego miasta.<br />

DPT „Cyganeria” jest galerią i miejscem pracy kudowskich<br />

artystów nieprofesjonalnych oraz dzieci i młodzieży.<br />

Obecnie jest w strukturach Miejskiej Biblioteki<br />

Publicznej w Kudowie-Zdroju. Prowadzona jest tam<br />

bardzo szeroko działalność kulturalna.<br />

Uczestnicy warsztatów współpracują w organizacji<br />

imprez kulturalnych z <strong>Muzeum</strong> <strong>Kultury</strong> <strong>Ludowej</strong> Pogórza<br />

<strong>Sudeckiego</strong> w Kudowie-Zdroju oraz Referatem <strong>Kultury</strong>,<br />

Sportu i Promocji przy Urzędzie Miasta w Kudowie-Zdroju.<br />

Urszula Faroń-Bielecka<br />

12


NA FELIETONOWĄ NUTKĘ<br />

X POLSKO-CZESKIE DNI MORZA<br />

w Kudowie-Zdroju<br />

Jednym z celów naszego pamiętnika – mam tutaj na<br />

myśli – nas, czyli mieszkańców i miłośników Kudowy,<br />

będą relacje z wydarzeń kulturalnych, sportowych, społecznych<br />

...hmmm, krótko mówiąc ważnych. Znamiennym<br />

jest to, że w pierwszym numerze, obok informacji<br />

o Festiwalu Moniuszkowskim, pojawia się relacja z imprezy,<br />

która jest przykładem inicjatywy oddolnej. Albowiem<br />

wydarzenie to zaistniało na pograniczu polskoczeskim<br />

dzięki inicjatywie Kasi Mrowiec i kilku zapaleńców,<br />

miłośników żagli, szant, przygody i dobrej<br />

zabawy. Całość zaprawiona sporą dozą rosnącej sympatii<br />

do naszych południowych sąsiadów.<br />

Jako absolwent Technikum Żeglugi Śródlądowej, miałem<br />

w tym również skromny udział od samego początku.<br />

Wiele jest obecnie takich inicjatyw, polsko-czeskich<br />

zwłaszcza. A ponieważ cieszą one bardzo, nie tylko<br />

mnie, postaramy się pisać o nich więcej.<br />

Polsko-Czeskie Dni Morza w Kudowie? Samo hasło<br />

wywołuje lekki uśmieszek na twarzy (co sprzyja medialności<br />

imprezy). Na wstępie pragnę zatem głośno i wyraźnie<br />

zgodzić się z tymi wszystkimi, którzy zwracali<br />

nam (często z lekkim zastanawianiem się) uwagę, – tak!<br />

Ba!, 3 x tak!!! – „Czechy nie mają morza!” – wiemy to.<br />

Tak jak i wiemy, że Moniuszko rzadko bywał osobiście<br />

na Festiwalu Moniuszkowskim w Kudowie.<br />

Brzmi zatem ta nazwa absurdalnie. Tyle, że cel jest<br />

inny. Pierwszy to zabawa, drugi to chęć pokazania niedowiarkom,<br />

iż marzenie i pasje można realizować niezależnie<br />

od miejsca, w którym się mieszka. Ciągle jeszcze wierzę,<br />

że nie trzeba jechać do Anglii, by zarabiać pieniądze.<br />

Nie trzeba jechać do Częstochowy, by odzyskać wiarę.<br />

I nie trzeba mieszkać nad morzem, by śpiewać szanty.<br />

Te, pozornie odległe aspekty wiążą się ze sobą (dla<br />

mnie) jednym ważnym czynnikiem – miłością do miejsca,<br />

w którym się urodziło, mieszka, działa.<br />

Często jest bowiem tak, iż szukamy po świecie czegoś,<br />

co mamy pod nosem. A odkrywanie własnego miejsca<br />

13


jest pasją ludzi, których połączyła redakcja „Pamiętnika<br />

Kudowskiego”.<br />

Tyle o idei. A jak było? He, kto nie był, niech żałuje,<br />

żadne słowa tego nie oddadzą. Zgodnie z zasadą, że Kudowa<br />

miasto portowe gromadzi różnoraką publiczność,<br />

przygotowaliśmy repertuar wg recepty dla każdego coś<br />

dobrego. Dzięki wsparciu Referatu <strong>Kultury</strong> Urzędu<br />

Miasta w Kudowie-Zdroju, tegoroczna X edycja trwała<br />

trzy dni. W piątek, w Cafe pod Palmami graliśmy morsko,<br />

sentymentalnie, plażowo i dansingowo, bo taki był<br />

cel koncertu pt. „Jeszcze się w dali żagiel bieli” w wykonaniu<br />

wrocławskich artystów związanych z operetką,<br />

filharmonią, Akademią Muzyczną, weselami i szantami.<br />

Sobota była bardziej „szantowa”, aczkolwiek zespół Klar<br />

umieścił w swym repertuarze wiele utworów nie tylko<br />

miłośników szant. Sobota pod Palmami to również zabawy,<br />

konkursy, statki piwne i słynny Bal Na Tytaniku.<br />

Nie będę pisał do której i nie będę pisał kto z kim i co ...<br />

heheheh, to tematy na kronikę towarzyską, która być<br />

może zagości również w naszym pamiętniku.<br />

Wydarzeniem tegorocznych dni morza był z pewnością<br />

niedzielny występ czeskiego zespołu „Rhodesia<br />

Novostro”, grającego folklor szkocki i irlandzki (faceci<br />

w spódniczkach), który w Teatrze Zdrojowym towarzyszył<br />

dzieciom i młodzieży biorącej udział w koncercie<br />

pt. „Kudowa Szuka Gwiazdy”. Konkurs adresowany był<br />

głównie do młodzieży kudowskiej, ale dzięki „wielkiemu<br />

zaangażowaniu” naszych szkół w rozpropagowaniu<br />

go wśród uczniów kudowskich szkół, które pominę znaczącym<br />

milczeniem, nagrody zgarnęli Basia i Jędrek<br />

Małkowie z Karłowa, Dominika Radwan z Polanicy i zespół<br />

Underground z Lewina. Podsumowując, pragnę po<br />

żeglarsku powiedzieć: Ech, działo się działo /ludzi było<br />

kupa/, a kto nie był, ten jest ...tralalala.<br />

Za wsparcie, w imieniu Kasi Mrowiec z Cafe Pod Palmami<br />

i Stowarzyszenia Fundus Glacensis, w którym<br />

działam, pragnę podziękować Referatowi <strong>Kultury</strong> Urzędu<br />

Miasta (oprócz kasy, warto wspomnieć, że impreza<br />

była debiutem nowego „urzędowego” profesjonalnego<br />

sprzętu), Maryli Ozierańskiej z <strong>Muzeum</strong> Zabawek oraz<br />

Willi Fonte i Willi Pigmalion. Dzięki Wam zabieramy się<br />

już do XI Polsko-Czeskich Dni Morza, na które dzisiaj<br />

serdecznie zapraszam wszystkich Czytelników. Ahoj!<br />

Wojciech Heliński<br />

(fotografie Ref. <strong>Kultury</strong> – Ł. Żuliński)<br />

Podziękowania z <strong>Muzeum</strong><br />

Prof. Irena Leśniak-Kulpa<br />

<strong>Muzeum</strong> <strong>Kultury</strong> <strong>Ludowej</strong> Pogórza <strong>Sudeckiego</strong> w Kudowie-Zdroju, popularny „Skansen w Pstrążnej”<br />

składa podziękowanie kudowianom za znacznie zwiększone odwiedzanie muzeum w 2008 r.,<br />

w stosunku do lat poprzednich. Słowa wdzięczności kierujemy do Dyrektorów Szkół i nauczycieli<br />

za grupowe wycieczki uczniów do muzeum.<br />

Z podziwem i wdzięcznością myślimy o paniach i panienkach kudowskich, które na „Majówkę<br />

Ireny” przybyły w pięknych długich sukniach i kapeluszach, aby w ten sposób upamiętnić oryginalną<br />

i pełną fantazji prof. Irenę Kulpową. Dziękujemy kudowskiej Orkiestrze Zdrojowej za uświetnienie<br />

tej Majówki. Liczymy, że w 2009 r. będzie nas na Majówce Ireny jeszcze więcej. Z wielu imprez<br />

muzeum wyróżniamy Majówkę Ireny, ponieważ jest obrazem naszego życia tu i teraz i do tego<br />

w bardzo eleganckiej formie. Długie suknie, piękne kapelusze pań i kwiaty panów oraz tradycyjne<br />

piękne melodie grane przez Orkiestrę Zdrojową – to szczególnie uroczy obraz naszej uzdrowiskowej<br />

miejscowości i naszej społeczności.<br />

Dyrekcja <strong>Muzeum</strong><br />

14


ciwko rodakom z Galicji, którzy wtedy byli w armii<br />

austriackiej. Przypomnijmy, że po powstaniu kościuszkowskim<br />

z 1794 r., o którym wspomnieliśmy przy omawianiu<br />

„Babuni” Nemcowej, cała Polska została – rok<br />

później w 1795 r. – rozdzielona na trzy zabory, między<br />

sąsiednie mocarstwa Prusy, Austrię i Rosję. W toku tego<br />

niespodziewanego spotkania przyszłego wielkiego czeskiego<br />

pisarza z młodym Polakiem, Stanisław Koroński<br />

pokazał studentowi Jiraskowi, że jako talizman zabrał ze<br />

sobą na wojnę poemat Adama Mickiewicza „Konrad<br />

Wallenrod” oraz stary, zabytkowy zegarek. Zegarek ten<br />

miał ze sobą dziadek Korońskiego podczas bitwy pod<br />

Maciejowicami. Teraz miał chronić wnuka przed śmiercią.<br />

Jirasek poprosił gościa do domu, zaprowadził do<br />

swego pokoiku i pokazał mu biblioteczkę. Gość znalazł<br />

wśród książek „Kordiana” Juliusza Słowackiego, otworzył<br />

książkę i przeczytał dźwięcznym głosem.<br />

Na stole leżała książka Cesara „Pamiętniki o wojnie<br />

galijskiej”. Otworzył ją i przeczytał „Galia Est divisa In<br />

parte stres”. I przetłumaczył to zdanie z refleksją: „Polska<br />

jest rozdzielona na trzy części”.<br />

Pomnik Stanisława Korońskiego<br />

(fot. Ref. <strong>Kultury</strong> – K. Buss)<br />

Krótki odpoczynek (z niezwykłym spotkaniem) w Hronovie<br />

dobiegł końca. Trzeba było pożegnać się, wojsko szło<br />

dalej. Jirasek jednak powtarzał sobie przez cały czas słowa<br />

niespodziewanego gościa: „Polska jest rozdzielona<br />

na trzy części”. Na drugi dzień dotarła do Hronova wieść<br />

o krwawej bitwie na wzgórzu Dobenin, pod Nachodem,<br />

że jest dużo ofiar, zabitych i rannych. Rolnicy z pośpiechem<br />

przygotowywali wozy dla transportu rannych i dla<br />

grzebania poległych. Student Jirasek prosił, żeby mu<br />

pozwolić pojechać razem z nimi na pole bitwy. Cały<br />

czas myślał tylko o swoim gościu. Po przybyciu zobaczył<br />

straszny obraz śladów wczorajszego krwawego starcia:<br />

wszędzie leżały trupy i słychać było głośne narzekanie<br />

rannych. Jirasek szukał ,czy wśród ofiar nie jest jego<br />

znajomy z wczorajszego dnia.<br />

Wreszcie znalazł go, ale martwego.<br />

Przy jego boku leżał<br />

żołnierz austriacki. W śmierci<br />

sprzymierzyli się. Jirasek poprosił<br />

stojącego na warcie pruskiego<br />

żołnierza, aby pozwolił<br />

mu wyjąć z kieszeni poległego<br />

książkę i zegarek jako pamiątki<br />

po znajomym Polaku. Zegarek<br />

stanął w godzinie śmierci,<br />

a w pół do czwartej zastygł,<br />

zalany krwią. Przez całe życie,<br />

Jirasek przechowywał ten zegarek<br />

i książkę jako znak pamięci<br />

o gościu z tragicznym<br />

losem swojego narodu. Jego<br />

grób do dziś znajduje się przy szosie z Nochodu do Nowego<br />

Mesta nad Metuji.<br />

Po powrocie do domu, Jirasek znalazł w książce<br />

„Konrad Wllenrod” dwa wiersze podkreślone przez Korońskiego.<br />

Przeczytał je:<br />

„Pójdź do mnie, siedziałem na grobie narodów,<br />

Będziemy dumać, śpiewać i łzy ronić”<br />

W odległości ok. 300 metrów od grobu Korońskiego<br />

znajduje się masowy grób 52 poległych Polaków galicyjskich<br />

z armii austriackiej, oficerów i żołnierzy, którzy<br />

zginęli podczas ataku na pozycje oddziału pruskiego,<br />

w którym służył Stanisław Koroński. Te groby są obrazem<br />

całej tragedii narodu polskiego podczas zaborów:<br />

Polak z poznańskiego był zmuszony walczyć przeciwko<br />

Polakowi z Galicji, za obce interesy. Już półtora stulecia<br />

przemawiają te groby i te pomniki do nas, jak najbardziej<br />

żywo, jako symbol tragicznych losów naszych narodów<br />

i dają następnym pokoleniom może więcej wiedzy<br />

o owych czasach, niż czytanie całych rozdziałów na<br />

ten temat w podręcznikach szkolnych.<br />

Rezultatem tej wojny Prus przeciwko Austrii, a następnie<br />

(5 lat później, w 1871 r.) klęska Francji w wojnie<br />

z Prusami, było zjednoczenie państw i państewek niemieckich<br />

pod przewodnictwem Prus i powstanie II Rzeszy<br />

Niemieckiej. Jak się później okazało, było to otwarcie<br />

drogi do pierwszej wojny światowej, a potem do drugiej.<br />

Dzieło Nemcowej i Jiraska doskonale ilustruje, jaki<br />

wpływ mają sprzeczności między sąsiednimi państwami<br />

na losy zwykłych ludzi. Po drugiej wojnie światowej<br />

doszło do zmian geopolitycznych na pograniczu czesko-kłodzkim.<br />

Sąsiadem Czech, od 1945 r. jest państwo<br />

polskie. Starajmy się być dobrymi sąsiadami. Zaraz po<br />

wojnie, gdzieś czytałem „Poznajmy się – Kochajmy się”.<br />

Czy korzystamy dostatecznie z możliwości wzajemnego<br />

poznania się? Otwarcie granicy – po wejściu do unii –<br />

daje nam jak najlepsze warunki, o jakich tylko mogliśmy<br />

marzyć przez ostanie 60 lat po wojnie. Spełniajmy<br />

więc nasze zadanie otwarcia się na przyszłe pokolenia.<br />

Drodzy Kudowianie!<br />

Z przyjemnością wspominam świetnie przygotowaną<br />

Sesję Literacką „Kudowa i Pogórze w Literaturze – 2008”.<br />

Dziękuję za duże zainteresowanie moją powieścią „Ukraiński<br />

Kochanek”. Polecam ją i inne moje książki życzliwej<br />

uwadze. Piszę o sprawach, które żywo zajmują mieszkańców<br />

Kudowy-Zdroju, mających korzenie kresowe.<br />

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku życzę<br />

Państwu wszelkich łask Nieba, zdrowia, pomyślności i twórczej<br />

pracy dla regionu.<br />

Stanisław Srokowski<br />

15


MATERIAŁY I DOKUMENTY<br />

Powojenne początki<br />

zakładów bawełnianych KZPB<br />

Zaczęło się przed 103 laty, gdy Kudowa otrzymała połączenie kolejowe<br />

z Kłodzkiem. W owych czasach, na przełomie XIX i XX wieku<br />

kolej była motorem rozwoju nowoczesnego przemysłu, także innych<br />

dziedzin gospodarki – w tym lecznictwa uzdrowiskowego i turystyki.<br />

W 1905 r. bielawski koncern włókienniczy Christiana Dieriga uruchomił na<br />

terenie Zakrza – obok dworca kolejowego – tkalnię mechaniczną. Po II wojnie<br />

światowej, w 1945 r., zwycięska Armia Czerwona przejęła zakład. Co się<br />

działo na jego terenie oraz jaka panowała sytuacja pomiędzy dowództwem<br />

radzieckim, a polskim kierownictwem zakładu przedstawia poniższe sprawozdanie-protokół,<br />

które w listopadzie 1945 r. przekazano Zjednoczeniu<br />

Przemysłu Bawełnianego w Dzierżoniowie (wtedy jeszcze Rychbachu).<br />

Takie były początki Kudowskich Zakładów Przemysłu Bawełnianego po<br />

II wojnie światowej, które przez drugą połowę XX wieku zdominowały życie<br />

Kudowy-Zdroju. Przejęty w 1945 r. zakład był w stanie ruiny.<br />

Jego wojenny charakter (funkcjonowała tam niemiecka filia obozu koncentracyjnego<br />

Gross-Rosen w produkcji zbrojeniowej) i opisany w poniższym<br />

protokole stan zakładu przy przejmowaniu go od Armii Czerwonej –<br />

wymagał olbrzymiej pracy polskiego zarządu i robotników polskich po 1945 r.<br />

Likwidacja KZPB w 1991 r. była wielkim wstrząsem dla całego organizmu<br />

miejskiego, a skutki społeczne odczuwamy do dnia dzisiejszego. Ludzie związani<br />

z KZPB w przeszłości i dziś przekształcają swoją twórczą pracą Kudowę-Zdrój,<br />

w nowoczesne miasto na miarę XXI wieku. Zapraszamy byłych<br />

pracowników KZPB do podzielenia się swoimi wspomnieniami i refleksjami<br />

na temat tego zakładu. Zachowujemy dla potomnych historię zakładów, a zarazem<br />

cząstkę dziejów Kudowy-Zdroju.<br />

Mikołaj Krzemiński<br />

Tekst sprawozdania – protokołu (śródtytuły pochodzą od autora M.K.)<br />

„Zarząd Państwowy Fmy<br />

„Ch. Dierig”<br />

Zakłady Włókiennicze<br />

Kudowa-Zakrze<br />

Zakrze, dnia 31.10.1945<br />

dot.: Sprawozdania z działalności<br />

dyrekcji Fmy „Ch. Dierig” Zarz.<br />

Państw. za okres 16.08-31.10.1945.<br />

Do Zjednoczenia Przemysłu<br />

Bawełnianego w Rychbachu<br />

(Dzierżoniów)<br />

W dniu 14.08.1945 r. – fabryka<br />

tekstylna „Ch. Dierig” w Kudowie-Zakrzu<br />

została przejęta od Władz Sowieckich<br />

przez delegowanego z ramienia<br />

Komitetu Ekonomicznego R.M.<br />

w Kładzku (Kłodzko), p. Scheidlingera<br />

upoważnionego przez Pełnom. K.E.<br />

inż. Irowca. Wygotowany wówczas akt<br />

przyjęcia, którego odpis znajduje się<br />

w biurze Pełnom. K.E. w Kładzku wyszczególnia<br />

jako przejęte przez Władze<br />

Polskie: budynki fabryczne, maszyny<br />

tkackie, natomiast o surowcach,<br />

towarach gotowych jak również chemikaliach<br />

znajdujących się w fabryce nie<br />

ma żadnej wzmianki. Z innego źródła<br />

jest wiadomym dyr. techn. Merkertowi,<br />

że wg oryginału umowy znajdującego<br />

się w Gł. Kom. Czerwonej Armii<br />

w Wałbrzychu – 84.000 kg przędzy,<br />

99.000 m gotowego surowego towaru<br />

i 20.000 kg chemikalii, znajdujących<br />

się na składzie w fabryce, stanowi nadal<br />

własność Czerwonej Armii i nie podlega<br />

przekazaniu Zarządowi Polskiemu.<br />

Równocześnie przybywa do fabryki<br />

w dniu 16.08.45 r. delegowany przez<br />

Pełnom. K.E. w Kładzku inż. J. Irowca,<br />

obecny dyr admin.-handlowy Aleksander<br />

Krysakowski w charakterze Kierow-<br />

16


nika Tymczasowego, obejmując pieczę<br />

nad fabryką i jej kierownictwo. W dniu<br />

19.08. przybywa również delegowany<br />

przez Zjednoczenie Przemysłu Bawełnianego<br />

w Rychbachu dyr. techniczny<br />

Aleksander Merkert nawiązując natychmiast<br />

współpracę z dyr. Krysakowskim.<br />

Fabryka zostaje organizowana wg<br />

wskazówek udzielonych przez dyr. nacz.<br />

Z.P.B. w Rychbachu K. Bromka...”<br />

600 żołnierzy rosyjskich demontuje<br />

fabrykę zbrojeniową<br />

„...Organizacja fabryki odbywa się<br />

wśród bardzo trudnych warunków ze<br />

względu na obecność około 600 żołnierzy<br />

rosyjskich demontujących fabrykę<br />

piast i śmigieł samolotowych<br />

„Continental” mieszczących się w większej<br />

części budynków firmy „Ch. Dierig”,<br />

których ustosunkowanie się do<br />

Zarządu Polskiego nie zawsze było<br />

przychylne. Również obecność przedstawiciela<br />

Armii Czerwonej kpt. Usiek<br />

a następnie kpt. Tychomirowa w dużej<br />

mierze utrudnia zorganizowanie<br />

zakładów.<br />

Warta rosyjska pełniąca straż nad<br />

magazynem niejednokrotnie ograniczała<br />

swobodę poruszania się po terenach<br />

fabrycznych nawet dyrekcji zakładów.<br />

Kilkakrotne usiłowania Dyrekcji<br />

w os. dyr. Merkerta i Krysakowskiego<br />

mające na celu zaprojektowanie<br />

umowy określającej ile towaru gotowego<br />

zobowiązują się Władze Polskie<br />

fabryki dostarczyć Armii Czerwonej<br />

z posiadanego na składzie surowca,<br />

spotyka się stale z nieprzejednanym<br />

stanowiskiem kpt. Tychomirowa.<br />

Dnia 6.09.1945 r. następuje podpisanie<br />

formalnego aktu przekazującego<br />

fabrykę z rąk Kom. Ek. R.M. w Kładzku<br />

– Zjednoczeniu Przem. Włókienniczemu<br />

w Rychbachu.<br />

W dniu 20.09. na skutek telefonicznej<br />

rozmowy z dyr. naczelnym K. Bromkiem<br />

i wiadomości o podpisaniu umowy<br />

między przedstawicielem dowództwa<br />

Armii Czerwonej gen. Rokossowskiego<br />

i Ministerstwa Przemysłu<br />

p. Poznańskim, Dyrekcja Fabryki wystosowuje<br />

pismo do kpt. Tychomirowa<br />

żądając przekazania magazynów Zarządowi<br />

Polskiemu. Pismo to wywołuje<br />

bardzo ostrą reakcję u kpt. Tychomirowa<br />

i doprowadza do wymiany<br />

zdań między dyr. Merkertem i dyr.<br />

Krysakowskim z jednej strony, a kpt.<br />

Tychomirowem z drugiej, jak również<br />

jego pisemną odpowiedź. Oryginał<br />

tych pism znajduje się w posiadaniu<br />

dyr. nacz. Bromka.<br />

Niemożność natychmiastowego komunikowania<br />

się z Centralą na skutek<br />

braku samochodu, spowodowała przedłużenie<br />

pobytu przedstawiciela Armii<br />

Czerwonej w fabryce i niewyjaśniony<br />

stan rzeczy. Dopiero, gdy<br />

Zarząd Polski fabryki w osobach obu<br />

dyrektorów, nakładem wielu trudów<br />

i starań zdobył i wyremontował samochód<br />

osobowy DKW, sprawa przekazania<br />

magazynów została pchnięta<br />

naprzód. Spowodowanie interwencji<br />

dyr. nacz. Bromka u mjr. Zacharowa<br />

w Dow. Cz. Armii przez dyr. techn.<br />

Merkerta, doprowadziło do wydania<br />

pisma w którym major zabrania kpt.<br />

Tychomirowemu jakiegokolwiek wywozu<br />

gotowej produkcji, surowców<br />

czy chemikalii z terenu fabryki...”<br />

Pierwsza produkcja tkanin na 532<br />

krosnach<br />

„…Ponieważ wiele krosien odrobiło<br />

osnowy na 532 krosnach, ok. 200 było<br />

już nieczynnych, za zgodą dyr. nacz.<br />

Bromka dnia 22.10. wstrzymano produkcję<br />

fabryki. W tym czasie przyjeżdża<br />

przedstawiciel Dow. Czerw. Armii<br />

Czerwonej z Wałbrzycha i z upoważnienia<br />

mjr Zacharowa podpisuje<br />

ostateczne rozliczenie i rezygnacje<br />

z wszelkich pretensji Armii Czerwonej<br />

do Zarządu Państwowego firmy<br />

„Ch. Dierig” w Kudowie-Zakrzu. Jako<br />

przedstawiciel Armii Cz. umowę podpisał<br />

mjr Sierekow. Umowa została<br />

podpisana dnia 26.10.<br />

Zakłady uruchomiono ponownie<br />

dnia 29.10.1945 r. przerabiając już nadeszły<br />

w międzyczasie surowiec włókienniczy.<br />

Dyrektor adm.-handl. A. Krysakowski<br />

Dyrektor techn. A. Merkert<br />

Ks. prof. dr hab. Tadeusz<br />

Fitych<br />

Apel Ks. prof. dr hab. Tadeusza Fitycha<br />

Ks. prof. Tadeusz Fitych przygotowuje książkę pt. „Przydrożne krzyże, rzeźby i kapliczki<br />

pogranicza kudowsko-nachodskiego (sakralna przestrzeń wspólnoty z Bogiem<br />

i człowiekiem)”. Prezentujemy jedną z kapliczek poszukiwanych i opisywanych przez<br />

Ks. Profesora.<br />

Autor zwraca się z prośba do mieszkańców Kudowy-Zdroju o pomoc w zinwentaryzowaniu<br />

tych zabytków. Pragnie bowiem zestawić wszystkie te zabytki małej architektury<br />

sakralnej i dać ich pełny opis. Zwraca uwagę, że obiekty architektury sakralnej<br />

mają znaczenie w życiu codziennym, służą przeżywaniu prawd wiary, miłości Boga,<br />

wspólnoty ze świętymi, w tworzeniu się wspólnot rodzinnych i pobożności, a także rozumieniu<br />

tradycji.<br />

Ks. Profesor będzie wdzięczny za przekazywanie do jego rąk różnych materiałów związanych z tymi obiektami, a więc np.<br />

starych fotografii, szkiców, map, opisów, starych książek, widokówek, reprodukcji itp., a w szczególności wskazywania gdzie<br />

mogą być takie obiekty powalone, uszkodzone, mało widoczne i dotychczas nie ujawniane. Przy tej okazji Ks. Profesor składa<br />

naszym Czytelnikom najlepsze życzenia świąteczne i noworoczne, błogosławieństwa i odpoczynku.<br />

Redakcja<br />

17


DIALOG KULTUR<br />

W<br />

2008 r. muzeum kudowskie<br />

zorganizowało spotkanie<br />

byłych mieszkańców<br />

Wołynia narodowości czeskiej<br />

i polskiej. W tym miejscu przypominamy,<br />

że przed 1939 r. na Wołyniu<br />

mieszkało ok. 1.700.000 Ukraińców,<br />

ok. 300.000 Polaków i ponad 30.000<br />

Czechów. Skąd Czesi na Wołyniu?<br />

Otóż, rodziny czeskie zostały zachęcone<br />

przez Rosję carską do osiedlania<br />

się na Wołyniu w I połowie XIX wieku.<br />

Carat liczył na to, że wprowadzenie<br />

większego zróżnicowania narodowościowego<br />

zrównoważy siły etniczne<br />

Ukraińców i Polaków. W czasie<br />

II wojny światowej, organizacja nacjonalistów<br />

ukraińskich UPA, uzbrojona<br />

i podżegana przez niemieckiego<br />

Przemawia dr. Ryszard Gładkiewicz<br />

Pierwsza z lewej – Maria Fafrunik z Ukrainy<br />

Przemawia wołyński Czech Pan Vašek<br />

okupanta, wprowadziła na Wołyniu<br />

wyjątkowo krwawy terror. UPA mordowała<br />

ludność polską, ale również<br />

terroryzowała i mordowała Ukraińców<br />

i Czechów, którzy odmawiali<br />

współpracy z UPA. W stosunku do<br />

Czechów UPA podjęła próby pozyskania<br />

ich przeciwko Polakom. To się<br />

jednak nie powiodło. Czesi nie poszli<br />

na współpracę z UPA i wielu Czechów<br />

z tego powodu UPA zamordowała.<br />

My, Polacy doceniamy tę solidarność<br />

Czechów z Polakami na Wołyniu.<br />

Trzeba o tym pamiętać. W roku<br />

2006 muzeum na Pstrążnej odkryło,<br />

że po drugiej stronie granicy,<br />

w pobliskich rejonach Sudetów mieszkają<br />

Czesi przesiedleni z Wołynia po<br />

II wojnie światowej. Po polskiej zaś<br />

stronie, na kłodzczyźnie, mieszkają<br />

liczne polskie rodziny z kresów, w tym<br />

z Wołynia. Jesteśmy znowu obok siebie.<br />

W czerwcu 2008 r. spotkali się<br />

w skansenie na Pstrążnej. Okazało<br />

się, że Czesi wołyńscy mówią znakomicie<br />

po polsku, z sympatią wspominają<br />

współżycie z Polakami na Wołyniu.<br />

Program spotkania został ujęty<br />

w następujący sposób: „Sudety – Wołyń,<br />

pamięć i co dalej?” Spotkanie<br />

prowadził dr Ryszard Gładkiewicz.<br />

Zebrani postanowili spojrzeć odważnie<br />

do przodu, wysłuchać... Ukraińca,<br />

aby powiedział, jak to wszystko<br />

co było, widzą teraz Ukraińcy, i co<br />

dalej. Przybył z Ukrainy pisarz i dziennikarz<br />

Petro Dowhoszija wraz z małżonką,<br />

również pisarką i redaktorem<br />

naczelnym gazety. Ukraiński gość był<br />

bardzo wiarygodny, ponieważ jego<br />

matka wsławiła się tym, że z narażeniem<br />

życia ratowała polskie dzieci od<br />

siepaczy z UPA. Podczas tego spotkania<br />

wspomnieliśmy o ok. 200.000 Polaków<br />

zamordowanych przez UPA,<br />

ale także pamiętaliśmy, że z rąk UPA<br />

zginęło ok. 80.000 Ukraińców, którzy<br />

odmawiali współdziałania z tą terrorystyczną<br />

organizacją. To także są bohaterowie<br />

– ofiary terroru. Szkoda,<br />

że rzadko się o tym pamięta. Z pokorą<br />

także trzeba przyznać, że nie były<br />

dostrzegane przez rząd polski potrzeby<br />

narodowościowe Ukraińców<br />

w II RP. To, że po drugiej stronie Zbrucza<br />

– w ówczesnym ZSRR – o wiele<br />

bardziej tłamszono marzenia Ukraińców<br />

nie jest dobrym argumentem<br />

dla Polski. Od Rzeczypospolitej wymagano<br />

więcej, aniżeli od ciemnych<br />

bolszewików Stalina, którzy nawet<br />

eksterminowali Ukraińców sztucznie<br />

wywołanym wielkim głodem w latach<br />

1931-1932. Zabili wtedy kilka<br />

milionów Ukraińców straszną śmiercią<br />

głodową. Dyskusje wokół działań<br />

UPA na Wołyniu i ówczesnych kresach<br />

– przenoszą się stopniowo z rozliczeń<br />

historycznych na płaszczyzny<br />

moralne i kulturowe. Chodzi o to, by<br />

taki nieludzki terroryzm już nigdy<br />

się nie powtórzył.<br />

Pan Dowhoszija poszukiwał pomostów<br />

do dialogu kultur między<br />

Ukraińcami, Polakami i Czechami.<br />

Widział te pomosty w docenianiu<br />

postaw solidarności wobec terroru,<br />

ale przede wszystkim w pogłębianiu<br />

zbliżenia ekumenicznego, jako fundamentu<br />

wzajemnego rozumienia się<br />

ludzi. Przykłada duże znaczenie do<br />

postaw religijnych. Madonny kresowe,<br />

wg pana Dowhosziji łączą nas.<br />

Podał jako przykład Madonnę Wicyńską<br />

z Krasnopuszczy, z klasztoru<br />

Bazylianów, która stała się od XVII<br />

stulecia znakiem bliskiej więzi między<br />

Polakami i Ukraińcami i tak jest<br />

do dzisiaj. Wiele czynów ludzkich<br />

może nas dzielić, ale symbole boskie<br />

łączą, w nich jesteśmy jedno – mówił<br />

Dowhoszija.<br />

Następnym ważnym elementem<br />

dialogu jest wspólne kresowe dziedzictwo<br />

kulturowe, w którym mają<br />

wkład Ukraińcy, Polacy, Czesi i Żydzi.<br />

Spotkanie uświadomiło zebranym<br />

potrzebę dialogu i istnienie<br />

wielu dobrych pomostów w tym kierunku.<br />

Spotkania te będą kontynuowane<br />

w 2009 r. w czerwcu, na które<br />

już dzisiaj muzeum kudowskie zaprasza<br />

Czytelników „Pamiętnika”.<br />

Bronisław MJ Kamiński<br />

18


PARTIE POLITYCZNE W KUDOWIE W 2008 R.<br />

Od redakcji:<br />

„Pamiętnik Kudowski” jest pismem ponadpartyjnym. Pragniemy przedstawiać<br />

obiektywnie partie polityczne i ich programy oraz poglądy działaczy, ale tylko<br />

w sprawach ważnych z punktu widzenia programu danej partii lub konkretnego<br />

działania, gdy chodzi o sprawy kudowskie. Możemy zamieszczać relacje z ważnych<br />

dyskusji i szerszych spotkań, bez typowej propagandy.<br />

Początkowo zamierzaliśmy zaprezentować partie poprzez zwiad wśród członków,<br />

z zamieszczeniem ich wypowiedzi. Ponieważ ta forma nie wszystkim odpowiadała,<br />

postanowiliśmy dokonać prezentacji w formie opisu, z dokonanych obserwacji<br />

i rozmów.<br />

W Kudowie istnieją koła PiS, PO i SLD. Nie natrafiliśmy na struktury innych partii.<br />

Zauważyliśmy pewne ożywienie w zainteresowaniu hasłami nowopowstałego ruchu<br />

pod nazwą „Polska XXI”.<br />

Prawo i Sprawiedliwość (PiS)<br />

Koło PiS liczy 18 członków, przewodniczącym koła<br />

jest pan Robert Bubiński. Z przeprowadzonego sondażu<br />

wynika, że koło nie chce informować o swoim<br />

programie, wyczekując na polecenia lub wytyczne<br />

z góry. W każdym razie, najważniejsze hasła polityczne<br />

sprowadzają się do trzech spraw, to troska o budowanie<br />

postaw patriotycznych, sprawiedliwość i wartości<br />

chrześcijańskie. Nadto, wymieniane są zainteresowania<br />

rozwojem przestrzennym miasta i popieraniem<br />

gospodarki rynkowej. Jednakże, co do tego<br />

ostatniego hasła (gospodarka rynkowa) nie ma jasnego<br />

poglądu, jak to należy rozumieć. W świetle obecnego<br />

kryzysu finansowo-ekonomicznego świata, hasło<br />

gospodarki rynkowej traci swoją dotychczasową<br />

pozorną jasność („niewidzialna ręka rynku”) i członkowie<br />

PiS chcą zachować pewną ostrożność, wyczekując<br />

na dalszy bieg zdarzeń. Jeśli chodzi o konkrety kudowskie,<br />

to nadal podtrzymują, że należy zmienić nazwę<br />

„Ul. Buczka” na innego patrona, np. Pileckiego.<br />

Uważają, że Marian Buczek to postać niegodna imienia<br />

ulicy w polskiej miejscowości, ponieważ przed<br />

1939 r. działał na rzecz wrogiego państwa, jakim był<br />

wtedy Związek Radziecki. Nie chodzi tu więc tyle<br />

o jego poglądy komunistyczne, ile o praktyczną działalność<br />

antypaństwową, a więc zdradziecką. W odniesieniu<br />

do integracji europejskiej i traktatu lizbońskiego<br />

popierają stanowisko prezydenta państwa. Na<br />

uwagę, że z 18 członkami trudno będzie wiele w Kudowie<br />

zwojować, odpowiadają, że mają z deklaracjami<br />

20 osób, a to już nie jest mało, jest to więcej niż<br />

kiedyś w PZPR dwa tysiące członków, ponieważ wśród<br />

tych dwóch tysięcy pezetperowców nie było dwudziestu<br />

prawdziwych komunistów, a może nie było<br />

nawet dziesięciu. Dają więc do zrozumienia, że dzisiejsze<br />

małe liczby w kołach partyjnych trzeba widzieć<br />

inaczej, niż w czasach PRL. Kudowskie koło PiS ma<br />

trzech radnych, współdziałających z klubem „Rozwój”.<br />

Są to radni: Wojciech Biernacik, Tadeusz Szełęga, Mariusz<br />

Oleśko.<br />

Platforma Obywatelska (PO)<br />

Na początku roku liczyła trzech członków, a obecnie<br />

liczy 7 członków i spodziewają się dalszych chętnych.<br />

W Kudowie nie ma oddzielnego koła PO. Kudowscy<br />

członkowie PO należą do Międzygminnego<br />

Koła Gór Stołowych, któremu przewodniczy pan Dariusz<br />

Kłonowski. W Kudowie aktywnym działaczem<br />

organizacyjnym jest pan Wojciech Heliński. Większe<br />

nastawienie na harmonię, ład, rozwój, działalność<br />

społeczną i kulturalną w stronę integrowania społeczeństwa.<br />

Kudowska Platforma podejmuje aktywne<br />

działania w środowisku młodzieżowym. PO szczyci się<br />

tym, że ma silną reprezentację we władzach powiatu<br />

kłodzkiego (w koalicji z PiS kierują Radą Powiatu),<br />

mają stanowisko starosty powiatu (pan Krzysztof Baldy).<br />

Członkom PO wydaje się, że pod względem politycznym<br />

społeczeństwu kudowskiemu najbardziej<br />

odpowiada program PO.<br />

Wojciech Heliński: „Chcemy zrównoważonego rozwoju.<br />

Blisko nam do wszystkich, którym zależy na do-<br />

19


u naszego miasta i powiatu. Na szczęście na poziomie<br />

gminnym nie jesteśmy tak podzieleni jak na<br />

poziomie powiatowym. Osobiście cieszy mnie to najbardziej,<br />

gdyż moje doświadczenia w Radzie Powiatu<br />

pokazały, że podziały polityczne w małych społecznościach<br />

są dramatem. Jak wiemy, w Kudowie Pisowiec<br />

poda rękę Platformersowi i odwrotnie. A w Kłodzku<br />

już czasem nie. Dlatego ja zawsze będę wierzył w Małą<br />

Ojczyznę...”<br />

Sojusz Lewicy Demokratycznej (SLD)<br />

Na przykładzie kudowskiej grupy SLD widać, że<br />

obecnie lewica w Polsce poszukuje nowego programu,<br />

jakiejś nowej tożsamości. Być może, nie są ważne<br />

w tej chwili wielkie spory ideowe. Marksizm nadal ma<br />

na świecie zwolenników. W Chinach przeszedł głębokie<br />

przemiany i gospodarka stała się dźwignią rozwoju.<br />

Obecny, światowy kryzys ekonomiczno-finansowy<br />

(kapitalizmu) może spowodować ożywienie się ideologii<br />

lewicowych. Na skalę naszego miasta ważniejsze<br />

są pewne praktyczne sprawy społeczne. Lewica –<br />

w ujęciu jednego ze znanych kudowskich lewicowców<br />

– to po prostu serce po lewej stronie, czyli zainteresowanie<br />

człowiekiem biedniejszym, problemami społecznymi,<br />

zwalczaniem bezrobocia, praktycznymi<br />

warunkami socjalnymi życia, dostępem do oświaty<br />

publicznej i publicznej opieki zdrowotnej. Lewica jest<br />

– w ich przekonaniu – stale potrzebna i prędzej, czy<br />

później ludzie do lewicy powracają. To lewica (a nie<br />

prawicowi konserwatyści) ciągnie świat do przodu.<br />

Życzenia<br />

W imieniu Honorowych Dawców Krwi<br />

w Kudowie-Zdroju<br />

składam mieszkańcom naszego miasta<br />

oraz Panu Burmistrzowi Miasta<br />

i Radzie Miejskiej życzenia<br />

Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku.<br />

Prezes Klubu HDK<br />

Tadeusz Szałęga<br />

Uważają, że dobre rzeczy trzeba kontynuować, a złe<br />

eliminować i nie wszystko w przeszłości było złe.<br />

Mimo dotkliwych następstw likwidacji KZPB, kudowska<br />

lewica czynnie włączyła się do tworzenia nowego<br />

ładu gospodarczego miasta. Fakt ten został przez<br />

miasto dostrzeżony, m.in. w tym, że Honorowym Obywatelem<br />

Kudowy został pan Henryk Gołębiewski (aktualny<br />

poseł do Sejmu), szanowany działacz lewicowy,<br />

zaangażowany w pomaganie Kudowie. Koło SLD<br />

w Kudowie liczy 12 członków statutowych, a z posiadanymi<br />

deklaracjami ma razem około dwudziestu<br />

działaczy. Przewodniczącym koła jest pan Janusz<br />

Charczuk, sekretarzem pan Bartłomiej Andrzejewski,<br />

skarbnikiem pani Iwona Samsonowicz-Smoleńska.<br />

W Wigilijny Wieczór najbardziej rodzinnych Świąt,<br />

Stowarzyszenie Pomocy Osobom Niepełnosprawnym w Kudowie-Zdroju<br />

łączy się ze wszystkimi ludźmi w naszym mieście z wdzięcznością<br />

za okazywane serce naszym podopiecznym.<br />

W Ich imieniu życzymy Wam Drodzy Państwo<br />

zdrowia, radości i wszelkiej pomyślności.<br />

Serdeczne życzenia kierujemy do Pana Burmistrza i Rady Miejskiej<br />

za stałą pamięć o nas.<br />

Niech Boże Dziecię Błogosławi we wszelkich poczynaniach.<br />

Prezes Stowarzyszenia<br />

Grażyna Janiszewska<br />

20


DO MŁODZIEŻY<br />

„Pamiętnik Kudowski” to jest<br />

to, na co czekaliśmy, my młodzi<br />

mieszkańcy naszego miasta. Wiele<br />

osób przecież pisze, i choć być<br />

może nie jest to twórczość światowego<br />

formatu, to chciałoby się,<br />

by ktoś to przeczytał, skomentował<br />

i by gdzieś zostało to zachowane.<br />

Nie tylko na dnie szuflady,<br />

lub co bardziej prawdopodobne,<br />

w którymś z komputerowych folderów.<br />

Zwykle jednak nie ma takiej<br />

możliwości lub brak nam od-<br />

Jarosław Charczuk<br />

wagi.<br />

Ta gazeta, ten dział dają taką szansę i cieszę się, że<br />

mogę w tym uwiecznianiu naszych „wypocin”, mieć<br />

swój udział. Jestem tegorocznym maturzystą i moje doświadczenie<br />

dziennikarskie jest ubogie. U mnie wszystko<br />

zaczęło się od bloga, który prowadzę, a do gazety trafiłem,<br />

dzięki temu, że Kudowa jest mała. Większość<br />

z nas uważa, że jest to wadą, ale w moim przypadku stało<br />

się to zaletą, bo wystarczyło gdzieś napomknąć: „Trochę<br />

piszę” i dotarło to do właściwej osoby. Zaczęło się<br />

od króciutkiej prezentacji własnej twórczości w Teatrze<br />

Zdrojowym. Króciutkiej, bo trema. Jednak udało mi się<br />

dość niezgrabnie przekazać, że jeśli chociaż jedną osobę,<br />

chociaż w małym stopniu zainteresuje mój wiersz,<br />

poczuję się spełniony. To nie znaczy, że spocznę na laurach.<br />

Doda mi to energii, aby dalej się doskonalić.<br />

Wiersze są najprostszą i zarazem najpiękniejszą formą<br />

wyrażania naszych uczuć. Podobnie jak myśli, mogą<br />

mówić o wszystkim, co nas zajmuje, denerwuje czy<br />

wzrusza. W teatrze na tegorocznej sesji literackiej, zobaczyłem,<br />

że ilość kudowskich pisarzy wcale nie jest<br />

taka mała. Chociaż jestem pewny, że jest nas o wiele<br />

więcej. Gdzieś tam się ukrywacie. I mam nadzieję, gdy<br />

„III – Comploratio”<br />

W te dni słoneczne łzy ze światłem kontrastują,<br />

Spokojny wiatr przenosi ciepłe wspomnienia.<br />

Rodzinne postaci wciąż w żalu się obejmują,<br />

W radosnym świecie słychać ponure westchnienia.<br />

Ktoś znajomy upadł na kolana zalany cierpieniem,<br />

Jakaś bliska Ci osoba wygłosiła żałobne słowa.<br />

Nikt się nie godzi abyś pozostał jedynie<br />

wspomnieniem,<br />

Zaś ktoś inny Twoje zdjęcie w portfelu schował.<br />

się ujawnimy, to zachęcimy<br />

tych, którzy mają<br />

w sobie iskierkę talentu,<br />

aby złapali długopis<br />

czy usiedli przy komputerze<br />

i również coś<br />

stworzyli. A wszystko<br />

to co napiszecie, znajdzie<br />

miejsce w Pamiętniku<br />

Kudowskim i na<br />

pewno zostanie zauważone.<br />

Co należy zrobić?<br />

Wystarczy skontaktować<br />

się ze mną i znaleźć<br />

parę minut, aby powiedzieć<br />

kilka zdań o sobie<br />

i swojej twórczości. To<br />

może być Wasz 1 i znaczący<br />

wywiad. Umieścimy<br />

krótką notatkę<br />

o autorze oraz kilka<br />

wierszy (jednak zależy<br />

to od ich długości).<br />

„Popiół”<br />

Popiół<br />

Z papierosa<br />

Upada na ziemię<br />

I znika<br />

A człowiek wypala się<br />

Z każdą chwilą<br />

Z każdym tchnieniem<br />

Z każdym wydechem<br />

I patrzy<br />

Na popiół<br />

Na dogasające chwile<br />

Na konsekwencje<br />

Tego<br />

Że na nic<br />

Nie ma wpływu<br />

I jest jak popiół<br />

Z papierosa<br />

Zabrany przez wiatr<br />

I znika<br />

Oczywiście, że można publikować na blogu, mieć komentarze<br />

i być zadowolonym. Jednak wierzcie: słowo<br />

drukowane ma magiczną moc i o wiele przyjemniej jest<br />

ujrzeć swoje nazwisko w gazecie. Dlatego piszcie, dzwońcie<br />

pod adres redakcji lub emailujcie bezpośrednio do<br />

mnie na adres e-mail: zero@vp.pl.<br />

Na początek, by zaprezentować się jako autor, no<br />

i oczywiście, by niejako zapełnić stronę, przedstawiam<br />

poniżej fragmenty własnej twórczości. Już w następnym<br />

numerze możecie w tym miejscu ujrzeć własne wiersze,<br />

a może fragmenty opowiadania (może nawet w odcinkach)<br />

albo przemyślenia, opinie o życiu w Kudowie. Pamiętajcie.<br />

To nasza strona i możemy na niej pisać o tym,<br />

co nas boli i cieszy. Na pewno nie zostanie to bez reakcji.<br />

Życzenia świąteczne<br />

Jarosław Charczuk<br />

„Cafe Pod Palmami”<br />

życzy swoim wiernym Gościom,<br />

w szczególności kudowskiej młodzieży<br />

Radosnych Świąt Bożego Narodzenia<br />

i szczęśliwego Nowego Roku.<br />

Niech się spełnią piękne marzenia<br />

21


SYLWETKI KUDOWSKIE<br />

Prof. Antoni Falkiewicz<br />

W „Pamiętniku Kudowskim” przypominamy ludzi,<br />

którzy swoją działalnością zasłużyli się szczególnie naszemu<br />

miastu. Po II wojnie światowej uzdrowisko kudowskie<br />

wymagało jakiegoś nowego wyrazu. Prosta kontynuacja<br />

tego, co było dotychczas, była oczywiście<br />

możliwa, ale pojawiała się możliwość zmian. Uzdrowiska<br />

zaczęły cieszyć się niespotykanym dotąd powodzeniem<br />

– zapełniały się bowiem skierowaniami na leczenie wystawianymi<br />

przez uspołecznioną służbę zdrowia. Leczenie<br />

uzdrowiskowe łączyło w sobie działania medyczne<br />

z rehabilitacją, a często nawet z komfortowym wypoczynkiem,<br />

którego ludziom bardzo brakowało, do odzyskania<br />

równowagi po latach psychicznego i fizycznego<br />

wyniszczenia wojną i latami odbudowy. Odnowicielem<br />

kudowskiego uzdrowiska stał się prof. dr Antoni Falkiewicz.<br />

Byłem pacjentem Profesora w 1971 r., dlatego mogę<br />

spojrzeć na Profesora poprzez swoje doświadczenie.<br />

WE LWOWIE<br />

Prof. Antoni Falkiewicz urodził się w 1901 r. Studiował<br />

medycynę na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie<br />

i w 1925 r. otrzymał tytuł doktora wszechnauk lekarskich.<br />

Roczny staż naukowy w Wiedniu u prof. Wenckebacha<br />

pozwolił poznać nowatorską wtedy metodę<br />

elektrokardiografii. Po powrocie do Lwowa, pracował w<br />

Uniwersyteckiej Klinice Chorób Wewnętrznych. Dał się<br />

poznać jako uzdolniony diagnosta, naukowiec, lekarz<br />

i nauczyciel akademicki. Był ordynatorem oddziału wewnętrznego,<br />

potem kardiologiczno-reumatologicznego<br />

w klinice lwowskiej.<br />

WE WROCŁAWIU<br />

Po wojnie, już w 1945 r. osiadł Profesor we Wrocławiu,<br />

gdzie powierzono mu prowadzenie Kliniki Chorób<br />

Wewnętrznych Uniwersytetu i Politechniki (przy ul. Pasteura<br />

4). Kliniką tą – w różnych zmianach organizacyjnych<br />

uczelni – kierował do końca swojej pracy zawodowej.<br />

Działał w polskich i zagranicznych towarzystwach<br />

lekarskich, w 1961 r. uzyskał tytuł profesora zwyczajnego<br />

i sławę jednego z najlepszych internistów polskich.<br />

W KUDOWIE-ZDROJU<br />

Kierując swoich pacjentów do uzdrowiska, zajął się<br />

również metodami leczenia uzdrowiskowego. Upodobał<br />

sobie Kudowę ze względu na leczenie chorób serca<br />

i nasze miasto stało się jego drugim miejscem pracy<br />

Prof. Antoni Falkiewicz<br />

i nauki po wrocławskiej klinice. W Kudowie zasłużył się<br />

szczególnie jako kierownik ośrodka naukowo-badawczego<br />

i konsultant naukowy uzdrowiska (po lwowsku<br />

mówiono „konsulent naukowy”). Ta funkcja pozwalała<br />

Profesorowi tworzyć model uzdrowiska, kształtować<br />

jego profil, metodę i kadrę medyczną oraz powiązania<br />

z badaniami naukowymi. Był to najświetniejszy okres<br />

w dziejach kudowskiego zdroju. Profesor stał się legendą<br />

uzdrowiska. W badaniach pacjentów był zawsze skupiony,<br />

cierpliwy i przede wszystkim życzliwy. Osobiście<br />

tego doświadczyłem, gdy jako młody pacjent otrzymałem<br />

staranną diagnozę i leczenie. Uchroniło to mnie od<br />

zapalenia wsierdzia i jego następstw.<br />

Profesor udzielał konsultacji i porad lekarzom, doskonalił<br />

kadrę. Systematyczne spotkania z Profesorem<br />

odbywały się w Zameczku. Przyjmował chorych, kuracjuszy<br />

i przybywających licznie mieszkańców Kudowy-<br />

Zdroju. Zjawiali się poszukujący pomocy z całego Dolnego<br />

Śląska. W Kudowie wyczuwało się związek uzdrowiska<br />

z kliniką. Były to także szczytowe lata osiągnięć<br />

Profesora. W 1972 r. otrzymał tytuł doktora honoris<br />

causa Akademii medycznej we Wrocławiu, potem Wojskowej<br />

Akademii Medycznej w Łodzi. Wdzięczne miasto<br />

Kudowa-Zdrój nadało Profesorowi tytuł Honorowego<br />

Obywatela. Otrzymał wysokie odznaczenia, w tym<br />

Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski.<br />

22


RODZINY KUDOWSKIE<br />

MODEL UZDROWISKA I LEGENDA<br />

Po nagłej śmierci Profesora w 1977 r. okazało się, że<br />

funkcjonowanie modelu uzdrowiska – w jego dotychczasowej<br />

formie – bez osoby Profesora, nie dało się<br />

utrzymać. Jednakże, nadany przez Profesora kierunek<br />

spowodował świetny rozwój naszego uzdrowiska, podniósł<br />

renomę tego lecznictwa, pojawiły się specjalizacje<br />

naukowe w tej dziedzinie. Jak zawsze, w tego rodzaju<br />

sytuacji pojawia się działanie kreatywne legendy. Na<br />

Pijalni Wód Mineralnych w Kudowie odsłonięto tablicę<br />

pamiątkową Prof. Falkiewicza ze słowami Profesora, że<br />

„Lekarz przyjmuje pacjenta, a nie procesję chorych narządów.<br />

Musimy widzieć człowieka w całym jego otoczeniu,<br />

a nie same choroby, od których chcemy go uwolnić”.<br />

Prof. Falkiewicz był odnowicielem kudowskiego<br />

uzdrowiska, twórcą optymalnego modelu uzdrowiska<br />

powiązanego z nauką (kliniką) i w tym względzie stał<br />

się postacią historyczną Kudowy. Jest nieprzemijającą<br />

twórczą legendą, która pociąga do doskonalenia się ludzi<br />

i metod leczenia i będzie siłą napędową dalszego<br />

odnawiania i rozwoju. Model zdroju został skrojony<br />

przez Profesora na skalę bardzo wysoką. Taka skala nie<br />

przemija. Czeka i działa siłą ducha i wyobraźni, aż ktoś<br />

nada jej życie w nowych uwarunkowaniach.<br />

Zbigniew Kopeć<br />

Kudowski fotograf i jego żona<br />

Zygmunt i Anna Gałeccy<br />

W pamięci naszego miasta pozostał fotograf Zygmunt<br />

Gałecki, który chodził z aparatem fotograficznym<br />

po kudowskim parku, od przybycia do Kudowy<br />

w 1947 r., do śmierci w 1992 r. W powojennych latach<br />

mało kto miał dobry aparat fotograficzny. Wielu cudem<br />

przeżyło wojnę. Ludzie chcieli mieć własne fotografie,<br />

jakby dowód, że naprawdę żyją. Pan Zygmunt nie narzekał<br />

na brak pracy. A było dla kogo pracować, miał<br />

żonę Annę i kilkoro dzieci, pięcioro swoich i dwoje dodatkowo<br />

z rodziny, do zaopiekowania się i przygotowania<br />

do życia. Oboje z żoną byli ludźmi bardzo opiekuńczymi.<br />

Było ich dwoje i pięcioro dzieci. Przy siódemce<br />

wyżywi się i ósme. A przy ósemce – wyżywi się i dziewiąte.<br />

Tak wtedy ludzie myśleli. Dzisiaj, już z jednym<br />

robią sobie ludzie problemy.<br />

Z BIAŁEJ DOLNEJ W NIEPEWNY ŚWIAT<br />

No, ale zacznijmy od początku. Zygmunt urodził się<br />

w 1924 r. we wsi Biała Dolna. Dzisiaj ta wieś znajduje<br />

się już niemal w wielkiej aglomeracji miejskiej Częstochowy.<br />

W 1939 r. zaczął uczyć się fotograficznego rze-<br />

Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Miasta<br />

Kudowy-Zdroju składa mieszkańcom<br />

naszego miasta i jego władzom<br />

najlepsze życzenia Wesołych Świąt<br />

i Szczęśliwego Nowego Roku.<br />

Dziękujemy za współdziałanie<br />

dla dobra naszego miasta, za to,<br />

że potrafimy tworzyć dobre<br />

i zgodne społeczeństwo.<br />

Stowarzyszenie nasze dziękuje szczególnie<br />

za ofiarność na cele społeczne.<br />

Na początku 2009 r. znowu będziemy<br />

organizować Bal Charytatywny<br />

dla wsparcia spraw naszych dzieci.<br />

Spotkajmy się więc na Balu.<br />

Niech Nowy Rok 2009 będzie dobry<br />

dla naszego Miasta.<br />

Zarząd Stowarzyszenia<br />

Zygmunt Gałecki<br />

23


miosła, techniki i sztuki zarazem. Wojna spowodowała,<br />

że musiał tę naukę odłożyć o parę lat i intensywniej<br />

uczyć się życia, zwłaszcza, że mogło być bardzo krótkie.<br />

Okupacja niemiecka dotknęła całą rodzinę, nie tylko ludzi,<br />

ale nawet rzeczy, dom i pole. W 1940 r., jako siedemnastolatka<br />

zabrano na roboty do Niemiec (przypominam<br />

w tym miejscu, że zaraz po wojnie pisaliśmy<br />

w szkole nazwę tego kraju z małej litery). Niedawny<br />

uczeń fotografiki miał teraz pracować w oborze u bauera.<br />

Taki miał być los pokonanych dzieci. To i tak jeszcze<br />

nie było najgorzej. Zawieźli go więc jako robotnika<br />

przymusowego do Mokszeszowa koło Świdnicy. Tymczasem,<br />

w jego domu w Białej Dolnej także pojawili się<br />

Niemcy. Było to nowe przekleństwo. Otóż, ci przybysze,<br />

to byli osadnicy niemieccy z ...Besarabii. Rodzinę Gałeckich<br />

(matka, ojciec i czworo dzieci – bo Zygmunt<br />

wprawdzie piąty, ale był daleko) po prostu okupant wyrzucił<br />

z domu, zabrano pole dla nowych niemieckich<br />

osadników, a Gałeckich bezceremonialnie dokwaterowano<br />

do innego biednego domu polskiego (teraz ci niemieccy<br />

osadnicy z Besarabii uważają się w Niemczech<br />

za ...wypędzonych ze swojej niemieckiej własności jak<br />

w Białej Dolnej koło Częstochowy, jak również ze wsi<br />

Zamojszczyzny itp.). Najmłodsze z dzieci Gałeckich<br />

miało wtedy cztery lata. I w takiej sytuacji, w 1942 r.,<br />

umiera ich matka. Ojciec, zaharowany, zagłodzony<br />

i schorowany dożył do 1947 r. i zmarł na gruźlicę.<br />

W MOKSZESZOWIE NA DOLNYM ŚLĄSKU<br />

Ale powróćmy do Zygmunta. W Mokszeszowie było<br />

więcej takich młodych przymusowych. W innym gospodarstwie<br />

pracowała Anna Stuła. Przywieziono ją tu<br />

w 1942 r., jako 15-letnią dziewczynę. Źle trafiła, jej bauerzy<br />

nie byli dobrymi ludźmi. Mimo wszystko bauerzy<br />

Zygmunta byli bardziej ludzcy. Niedola zbliża ludzi,<br />

a jeszcze żywiej serca biją, gdy są młode i jest jakaś<br />

nadzieja. Zygmunt zaczął opiekować się po trochu koleżanką<br />

wspólnej niedoli. Amory przyszły potem, po<br />

wyzwoleniu. A na razie zbliżał się front. Zygmunt podsłuchiwał,<br />

co mówili z niepokojem Niemcy i na ukrytej<br />

za szafą mapie przesuwał linię frontu w swoją stronę.<br />

Anna, mimo swoich nastu lat (urodziła się w 1927 r.)<br />

była dziewczyną, która wiele już w życiu widziała. Była<br />

nawet dojrzalsza od swojego kolegi. Pochodziła ze wsi<br />

o egzotycznej nazwie Taszłyk. Prawie, jak gdzieś u Tatarów.<br />

Była to miejscowość na dawnych kresach stepowych<br />

Rzeczpospolitej szlacheckiej. Przed 1772 r. było tu<br />

polskie województwo bracławskie. Po 1918 r. teren ten<br />

został włączony do ZSRR (obecnie jest to Ukraina, województwo<br />

Winnica). Rodzina Anny znalazła się więc<br />

po 1918 r., w ZSRR, ze wszystkimi tego skutkami. Teren<br />

ten dotknęła straszliwa katastrofa tzw. wielkiego głodu<br />

w latach 1931-1932, spowodowanego celową polityką<br />

Zygmunt i Anna Gałeccy, 1974 r.<br />

Stalina i bolszewików – skolektywizowania rolnictwa<br />

i wyniszczenia Ukrainy. Co ta rodzina i to kilkuletnie<br />

dziecko przeżyli – to jest nie do opisania. Anna to<br />

wszystko, tą całą gehennę dokładnie pamięta. Ma dzisiaj<br />

81 lat, i na nieszczęście ma dobrą pamięć.<br />

Nie tak łatwo jest przeżyć życie! Nie powtórzę tu jej relacji,<br />

by nie przygnębiać Czytelników, a i sama Anna<br />

prosiła, by tego nie robić. A skąd ten Taszłyk? A, stąd że<br />

„taszłyk” to po tatarsku „wodopój”. Tamtędy więc gnały<br />

tabuny stepowe chanów krymskich, koniki popijały wodę,<br />

a wojownicy skośnoocy nie próżnowali, tylko brali<br />

w jasyr, co się dało. Jak się która białogłowa uchowała,<br />

to teraz jej prawnuczęta lądowały w Mokszeszowie. Tak<br />

to było mieszkać na kresach, sama radość. Coś o tym<br />

wiem, bo sam z kresów pochodzę.<br />

NADCHODZĄ TIURMIEŃCZYKI<br />

Tymczasem, nasi przymusowi z Mokszeszowa doczekali<br />

radośniejszej chwili. Ich niemieccy bauerzy siadali na<br />

furmanki i uciekali przed frontem w stronę Wałbrzycha.<br />

Byle szybciej, byle dalej, byle uciec do Niemiec. Nareszcie<br />

wszystko się odwróciło. Anna pamięta drogi<br />

zatłoczone od uciekających Niemców. Za niektórymi<br />

bauerami przymusowi robotnicy musieli pędzić ich<br />

bydło. Na drogach koło Mokrzeszowa było tak tłoczno,<br />

że bauerzy Zygmunta i Anny pozostawili ich z krowami<br />

i z całym dobytkiem. Któregoś kwietniowego dnia<br />

1945 r. nadeszli Rosjanie. Najpierw kilku żołnierzy zwiadowców.<br />

Nasi mieli szczęście: to byli starsi wiekiem<br />

żołnierze, a nie jakieś frontowe żółtodzioby, szukający<br />

przygód i łatwej zemsty. Żołnierze wypytywali, jak ich<br />

Niemcy traktowali. Potem, stary ruski sołdat doradził<br />

Annie (18-letniej już pannie), że lepiej będzie jeśli dobrze<br />

się ukryje, bo zaraz nadejdą oddziały pierwszej linii,<br />

czyli „tiurmieńczyki” (to znaczy „więziennicy” z karnych<br />

kompanii). Mogą zgwałcić, a taki nie dość że<br />

zgwałci, to może i udusić. Oboje byli przerażeni. Trzeba<br />

przeczekać, aż przejdą – dodał stary żołnierz. Zygmunt<br />

zaczął pilnie przygotowywać dobrą kryjówkę dla Anny.<br />

Bronisław MJ Kamiński<br />

c.d.n. – w nr 2<br />

24

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!