12.07.2015 Views

Spausti čia - Tautinių bendrijų namai

Spausti čia - Tautinių bendrijų namai

Spausti čia - Tautinių bendrijų namai

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

ko był pociąg ze Lwowa do Przemyśla.Tam był punkt przejściowy. Wcześniej wMedyce był punkt graniczny. W Przemyśluspędziliśmy noc w punkcie repatriacyjnym,to był już przygotowany punkt.To była wielka hala, wszędzie były porozstawianeżelazne łóżka. Był posiłek imiejsce do umycia. W końcu się położyłam.W Przemyślu poszliśmy zobaczyćmiasto. Było bardzo brudno na ulicach,w całym mieście. Bagaż jechał osobno.Później ruszyliśmy w dalszą drogę, bardzochciałam zobaczyć Kraków, ale byłanoc. Rano byliśmy we Wrocławiu, astamtąd prosto do Oleśnicy.Co jedliście w czasie podróży?Do jedzenia na drogę wzięłam bochenczarnego chleba, swojskie wędliny, wędzonki.Babka Emilia prosiła, żebyśmyjej też przywieźli domowych wyrobów.Zwierzęta karmione były naturalnie,mięso doprawione solą wędziliśmy, nastrychu mogło wisieć nawet pół roku.Co zabraliście ze sobą?Mieliśmy bagaż podręczny, a resztęrzeczy nadaliśmy w kufrze w wagonietowarowym. Bagaż nadano dzień wcześniej.Musieliśmy zostawić meble, niewolno było ich nadać. Inaczej sytuacjawyglądała w 1946 roku, kiedy ciotka zwujkiem mogli zabrać wszystko do wagonówbydlęcych. W bagażówce nadaliśmy:pościel, sprzęty gospodarstwa domowego– naczynia, talerze, bańki, miskę, wszystkieubrania, garnki tzw. kastrulki, radio,słoninę, Koran – ręcznie pisany, z XVIIIwieku, modlitewnik tzw. chamaił, ręczniepisany, z początków XIX wieku. W bagażupodręcznym mieliśmy: ubranie na zmianę,jedzenie, dokumenty, kożuch, którypóźniej sprzedałam sąsiadce w Oleśnicyza 15 rubli, płaszcz skórzany Bronka. Laleczkęszmacianą i bańkę na mleko niosłaNina. Ta bańka jeszcze do niedawna staław szafce w piwnicy. Na drogę każdy z naswziął złoty zegarek, w sumie były cztery.Ludzie radzili, że w Polsce zrobimy świetnyinteres, więc radzili nam kupić.Z kim się pożegnaliście?Pożegnaliśmy się ze wszystkimi znajomymi,z rodziną. Byli to: matka, moibracia - Mustafa i Bronek z żoną, ciotkaAzyma i jej córki, czyli moje kuzynkiz mężami: Nina, Seja, Roza i MustafaGembiccy, Lidka z Postaw – siostraBronka, matka Bronka i jego bracia– Kostek i Adam w Nowo Święcianach,sąsiedzi – Justynas Czybiras z żoną Weroniką,Paweł Czybiras z żoną Adelą,Nastasia Czepulis z mężem Kazimierzem,bracia Jan i Piotr Zygmuntowiez żonami. Jak później przyjeżdżaliśmydo Daugieliszek to obowiązkowo ichodwiedzaliśmy.A po przyjeździe?Od razu dotarliśmy do Oleśnicy, dostaliśmypokój w domu Szemila na Nowotki,a w październiku 1957 roku już mieliśmywłasne mieszkanie przy ul. Słonecznej.Było ciężko na początku. Właściwie tonie wiem, dlaczego od razu pojechaliśmydo rodziny i z ich pomocą musieliśmy sobieradzić sami. Niektórzy po przyjeździeudawali się na punkt repatriacyjny np. doDobroszyc i tam mieszkali. Dostawali jedzeniei opiekę, aż do momentu, gdy nieprzyznano im mieszkania. Pamiętam, żedostaliśmy amerykański koc z UNRY i kuponna popielatą sukienkę oraz zapomogina zagospodarowanie. Za te pieniądzekupiłam materiał garniturowy tzw. kingpo 700 zł za metr i materiał na kostium po200 zł. Sama nie wiem, czemu taki drogimateriał kupiłam, bo na garnitur potrzebabyło 3 metry. Najlepsze jest to, że późniejBronek i tak go nie chciał nosić.Dostaliśmy pracę w fabryce obuwia„Odra”, ja przy produkcji, Bronka wysłalina kurs prawa jazdy i został kierowcązawodowym w fabryce. Pracowaliśmyw systemie zmianowym, gdynie mogliśmy, dziećmi zajmowała sięciotka Zina, a dziewczynki bawiły sięwspólnie z jej córkami.W październiku 1957 roku dojechałyjeszcze trzy osoby: mama Bronka i jegodwaj bracia – Kostek i Adam. Tylko ichsiostra Lidka została na Litwie, bo tamjuż założyła własną rodzinę i nie chciaławyjeżdżać. Ale Bronkowi trudno byłosię przyzwyczaić, nawet w 1964 rokuzaczęliśmy czynić starania w konsulaciew Poznaniu o powrót, ale nie było takiejmożliwości, więc zostaliśmy w Oleśnicy.A dalej, to od mamy wiesz, jak było.Tak przedstawia się historia podróży iosiedlenia się moich dziadków w Polsce.W ich życiu dokonała się istotna zmiana,ze wsi przenieśli się do miasta, niemieli własnego domu tylko małe mieszkanie,najpierw jednopokojowe, późniejtrzypokojowe. Nie mogli już hodowaćzwierząt, zmienił się charakter ich pracy– zajęcia na roli i w wiejskich strukturach(biblioteka, spółdzielnia) zamienilina pracę w zakładzie przemysłowym. Wnowym miejscu pomagała im obecnośćrodziny i dalszych krewnych, częste wizytyna Litwie i Podlasiu, gdzie osiedliłsię brat Bronisława, Adam, oraz gdziemieszkała społeczność tatarska.Nr. 1–3 (139–141)2012 m. sausis–balandis 21Wspomnienialat młodościHELENA ALIJEWICZ z d.JAKUBOWSKAKruszyniany, w których się urodziłam,są miejscowością mych młodzieńczychlat. Charakterystyczna cechą tej wioskibyła wielokulturowość jej mieszkańców.Tu, od wielu lat żyli obok siebieludzie wyznający różne religie: prawosławni,katolicy, żydzi i polscy muzułmanie– Tatarzy. Jest tu wciąż czynnystary meczet oraz pamiętający pierwszychtatarskich osadników cmentarz,mizar.Byłam najstarszym dzieckiem w wielodzietnejrodzinie polskich Tatarów.Rodzice trudnili się rolnictwem, a ojciecdodatkowo zajmował się garbarstwem.Ja zajmowałam się przede wszystkimopieka nad młodszym rodzeństwemi codzienna praca w gospodarstwie.Ciężkie były lata II wojny światowej.Wciąż zdarzały się smutne rzeczy, któredotykały również naszą rodzinę. Mimoto, czasy dzieciństwa i młodzieńcze latawspominam z nieukrywanym rozrzewnieniem.Ze łzą w oku myślę o chwilach,gdy jako młoda dziewczyna uczestniczyłamw przygotowaniach, a późniejw zabawach z okazji odbywających siętradycyjnych świąt. Wielkie święta, tzw.bajramy, były i są dla naszej społecznościokazja do wspólnego, radosnegoprzebywania. Szczególnie podniośleobchodzi się Ramazan Bajram, KurbanBajram i Aszurejny Bajram.W czasie świąt zjeżdżała młodzieżtatarska z pobliskich miejscowości, jakSokółka, Suchowola i Białystok. Rozpoczynałysię przygotowania i trwającepóźniej aż do końca świąt zabawy iwieczorki taneczne. Zdarzało się też, żerodzina nasza zapraszana była na świętado domów współwyznawców i dalszejrodziny w innych miejscowościach. Wzimowe, długie wieczory młodzież spotykałasię w domach, gdzie dziewczynytkały, robiły na drutach, nieraz darłyśmypierze, albo też przędłyśmy nici z wełnyna kołowrotkach.Wiele lat upłynęło od tamtych lat, alewspomnienia związane z moim dzieciństwemi życiem w tej wsi, są ciągleżywe. Te miłe chwile były treścią mejmłodości, teraz tkwią w mojej świadomościgłęboko, najsilniej i najmilej.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!