04.06.2014 Views

Jagoda 2011 - Puls UM

Jagoda 2011 - Puls UM

Jagoda 2011 - Puls UM

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

cover


cover


WSTĘPNIAK<br />

Drodzy Czytelnicy!<br />

Witajcie po wakacyjnej<br />

przerwie. Nowy rok akademicki<br />

oznacza wiele zmian – dla<br />

tych, którzy zaczynają studia<br />

lub je kontynuują, ale również<br />

dla Redakcji. Rozpoczynamy<br />

w zmienionym składzie i mam<br />

nadzieję, że numer, który trzymacie<br />

w rękach, a który z różnych<br />

powodów dla wielu z nas<br />

jest „pierwszym”, spełni Wasze<br />

oczekiwania i jego lektura okaże się wciągająca.<br />

Za oknami jest już, niestety, zdecydowanie jesiennie;<br />

opalenizna blednie, a letnie ciuchy ponownie lądują na<br />

dnie szafy. Jednak nie martwcie się, żeby nie trzeba było<br />

całkowicie pożegnać się z wakacjami, przygotowaliśmy<br />

dla Was artykuły – wspomnienia z wakacji. Tematem numeru<br />

są festiwale – jeśli nie byliście w tym roku na żadnym,<br />

być może uda nam się zachęcić Was do tego, by za<br />

(niecały już) rok to nadrobić. Możecie także przeczytać<br />

o groźnie brzmiącej chorobie, która dotknęła niektórych<br />

w czasie letniego odpoczynku – serialozie.<br />

Nie zabrakło również naszych stałych rubryk – niezależnie<br />

od tego, czy czujecie się szefami kuchni, czy też<br />

uważacie, że samo ugotowanie makaronu jest skomplikowaną<br />

procedurą, zapraszam do wypróbowania prezentowanych<br />

przepisów; a jeśli zastanawiacie się, gdzie warto<br />

spotkać się z przyjaciółmi, by podzielić się wakacyjnymi<br />

wrażeniami lub też po prostu, odpocząć po zajęciach, koniecznie<br />

zajrzyjcie dalej.<br />

Życzę wszystkim powodzenia w nowym roku akademickim<br />

i zapraszam do lektury!<br />

Katarzyna Paczkowska<br />

Spis treści<br />

Mikroskop....................................................................4<br />

Six Feet Under.............................................................5<br />

Wariograf – Ewa Socha, Maciej Tomczak...................6<br />

Imprezożercy..............................................................8<br />

ASMR........................................................................9<br />

Ona była żoną Twojego brata....................................10<br />

KSM.....................................................................12<br />

<strong>Jagoda</strong> <strong>2011</strong>................................................................13<br />

Temat Numeru – Festiwale......................................14<br />

<strong>Jagoda</strong> Listopadowa...................................................16<br />

Studia od kuchni........................................................17<br />

Ona & On....................................................................18<br />

Białe fartuchy w światłach reflektorów.....................20<br />

Real Medical English.................................................21<br />

Transplantacja.............................................................22<br />

Diversity and Equity and Health Promotion.................22<br />

SKN Etyki i Bioetyki.................................................23<br />

Poradnik przyszłego absolwenta................................24<br />

<strong>Puls</strong>terwencja....................................................24<br />

Kino Muza.................................................................25<br />

LEP............................................................................26<br />

Łatwiej przez miasto.................................................27<br />

Pamiętnik lekarza stażysty.........................................29<br />

Szykuje się rewolucja.................................................30<br />

Literatura dla konkretnych........................................33<br />

Kącik Filmowy...........................................................35<br />

Jolka..........................................................................36<br />

Humor...............................................................38<br />

Redaktor Naczelna: Katarzyna Paczkowska (k.paczkowska@pulsum.pl)<br />

Z-ca Redaktor Naczelnej: Anna Zajączkowska (a.zajaczkowska@pulsum.pl)<br />

Sekretarz: Anna Płóciennik (a.plociennik@pulsum.pl)<br />

Redaktor Techniczny: Katarzyna Kordiuk (k.kordiuk@pulsum.pl)<br />

Skarbnik: Anika Mielewczyk (a.mielewczyk@pulsum.pl)<br />

Grafik: Michał Maliński<br />

Fotograf: Joanna Pluto-Prondzinska<br />

Kolegium Redakcyjne: Ewelina Bukowska, Bartosz Fiłka, Justyna<br />

Kwitowska, Patryk Nowak, Magdalena Pawlaczyk, Anita Pogorzelska,<br />

Marta Ptaszyk, Barbara Średzińska<br />

Współpracownicy: Agnieszka Brychcy, Łukasz Brzyski, Marta Kamińska,<br />

Justyna Koszarska, Beata Leszczak, Dominik Langer, Martyna Musik, Paulina<br />

Patalas, Maciej Tomczak, Grzegorz Sławiński, Ewa Socha, Jolanta Wlizło,<br />

Marta Zawacka<br />

Adres redakcji: ul. Przybyszewskiego 39, DS „Eskulap”,<br />

sala nr 2, 60-356 Poznań, tel./faks (61) 658-44-35,<br />

Druk: Wydawnictwo Uczelniane Uniwersytetu Medycznego<br />

w Poznaniu, nakład 4000 egz.<br />

Okładka: Michał Maliński<br />

Skład: Marta Kamińska, Katarzyna Kordiuk<br />

Numer zamknięto: 15.10.<strong>2011</strong><br />

Prosimy o przesyłanie tekstów na adres<br />

teksty@pulsum.pl.<br />

Nadesłanych tekstów nie zwracamy. Redakcja zastrzega<br />

sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich<br />

tytułów.<br />

www.pulsum.pl<br />

pulsum@ump.edu.pl<br />

3


MIKROSKOP<br />

MIKROSKOP<br />

Aspiryna może zwiększać ryzyko wystąpienia<br />

krwawienia żołądkowo-jelitowego (GI)<br />

Według badań zamieszczonych w Clinical Gastroenterology and Hepatology, użycie nawet małej dawki aspiryny zwiększa<br />

ryzyko krwawienia GI, zwłaszcza przy długotrwałym stosowaniu terapii zapobiegającej schorzeniom sercowo-naczyniowym<br />

w równoczesnym leczeniu klopidogrelem i antykoagulantami. Niska dawka – definiowana jako 75 do 325 mg dziennie<br />

– jest stałym elementem terapii tych chorób. „Wpływ zażywania aspiryny na zmniejszenie ilości przypadków śmiertelnych<br />

wśród pacjentów cierpiących na choroby sercowo-naczyniowe został udowodniony, tak samo jak w przypadku redukcji<br />

ryzyka wystąpienia nowotworu”, mówi dr Angel Lanas – główny autor publikacji -„Jednakże klinicyści powinni podwoić<br />

wysiłki, by zredukować potencjalne czynniki ryzyka związane ze wszystkimi dawkami aspiryny, jak np. krwawienie GI (...)”.<br />

Warto zauważyć, że u pacjentów biorących dodatkowo inhibitory pompy protonowej (PPI) ryzyko krwawienia maleje.<br />

Konsumpcja alkoholu w średnim wieku<br />

i pomyślne starzenie się kobiet<br />

AGA, 12 września <strong>2011</strong> r.<br />

W badaniach obserwacyjnych odnotowano odwrotnie proporcjonalny związek pomiędzy umiarkowaną konsumpcją<br />

alkoholu i ryzykiem przedwczesnej śmierci. Nowa analiza danych pochodzących z prospektywnego, kohortowego badania<br />

przeprowadzonego na grupie 13 894 Amerykanek miała sprecyzować charakter tej zależności. Średnie spożycie alkoholu<br />

oszacowano na podstawie kwestionariuszy. Status „pomyślnego starzenia się” przyznawano osobom, które dożyły wieku co<br />

najmniej 70 lat i których ciągła obserwacja pozwalała stwierdzić brak którejkolwiek z jedenastu, odgórnie określonych chorób<br />

przewlekłych, czy większych zaburzeń poznawczych, ruchowych lub psychicznych. Analizy dotyczyły wyłącznie 98,1%<br />

uczestniczek, które nie nadużywały alkoholu w średnim wieku ( >45 g/d). Spośród nich 10,7 % cieszyło się dobrym stanem<br />

zdrowia na starość. Niezależnie od całkowitej tygodniowej dawki alkoholu, kobiety, które piły go 3-4 lub 5-7 razy w tygodniu,<br />

miały większe szanse na pomyślne starzenie od abstynentek (iloraz szans odpowiednio 1.29 i 1.47). Dane sugerują,<br />

że regularne, umiarkowane picie alkoholu w średnim wieku, może być skorelowane z pewnym wzrostem ogólnego statusu<br />

zdrowotnego kobiet, które dożyły starości.<br />

PloS Medicine, 7 września <strong>2011</strong> r.<br />

Czerwone wino lekarstwem na raka piersi?<br />

Grupa naukowców z University of Kalabria (Włochy) przeprowadziła szereg badań, które sugerują, że resweratrol może<br />

stać się nowym narzędziem w terapii raka piersi. Ten naturalny antyoksydant, zawarty m.in. w czerwonym winie, hamuje<br />

wzrost komórek rakowych. Podczas eksperymentów naukowcy wykorzystali kilka linii komórek rakowych wykazujących<br />

ekspresję receptora estrogenowego. Następnie, stosując resweratrol względem wybranych, uzyskali znaczące ograniczenie<br />

wzrostu komórek w porównaniu z próbą kontrolną. Dodatkowe badania wykazały, iż efekt ten skojarzony był ze znaczną<br />

redukcją ilości receptorów estrogenowych. Ma to istotne implikacje kliniczne. Substancja ta mogłaby okazać się pomocna<br />

szczególnie w leczeniu pacjentek z nowotworami wykazującymi oporność na terapię hormonalną w stosunku do których<br />

obecnie pozostajemy bezradni. „Odkrycia te są fascynujące, jednak w żadnym wypadku nie oznacza to, że pacjentki powinny<br />

stosować czerwone wino (..) w terapii raka piersi” – pisze Gerald Weissmann z The FASEB Journal.<br />

The FASEB Journal, październik <strong>2011</strong><br />

Opracowanie: Anna Płóciennik i Martyna Musik<br />

4<br />

Gazeta Studentów


Felieton powakacyjny*<br />

Z LOTU PTAKA<br />

O czym można napisać po wakacjach? Pierwsza moja<br />

myśl dotyczyła praktyk wakacyjnych, po których własny<br />

szpital powiatowy nie będzie dla mnie już taki, jak kiedyś<br />

i na pewno trzy razy się zastanowię, zanim tam zawitam<br />

jako pacjent. I najlepiej na początku miesiąca, bo w późniejszych<br />

terminach administracja będzie próbowała na mnie<br />

oszczędzać... Ale ileż można mówić i pisać o praktykach?<br />

Za to ciekawym zbiegiem okoliczności (?) tuż obok szpitala<br />

w Ostrowie znajdują się cmentarz i co najmniej trzy<br />

domy pogrzebowe, a ponieważ usłyszałam kiedyś, że nic tak<br />

nie ożywia gazety, jak trup na<br />

pierwszej stronie, to znów nawiążę<br />

do wątku kostnicy wraz<br />

z jej mniej lub bardziej witalnymi<br />

lokatorami.<br />

„Sześć stóp pod ziemią” to<br />

serial, który w te wakacje podbił<br />

moje serce i wolne miejsce<br />

na twardym dysku. Dawno,<br />

daaawno już nie widziałam tak<br />

dobrego serialu o …niczym.<br />

O niczym i wszystkim zarazem,<br />

bo określić go można jako obyczajowy. Wyłamuje się dzięki<br />

temu z formy, która od pewnego czasu dominuje, a której<br />

przykładem są: „Kryminalne zagadki ”, „Dr House”, „Kości”, „Lie to me”,<br />

itp... Odcinki tych seriali w lwiej części przeznaczonę są na<br />

rozgryzanie łamigłówek, spektrum dziedzin jest dość szerokie,<br />

natomiast wątki dotyczące życia prywatnego głównych<br />

bohaterów – z reguły bardzo intrygujące! – przesunięte są na<br />

drugi plan, na margines. O dziwo, nie jest też czarną komedią,<br />

z jakimi to opiniami o „Sześć stóp pod ziemią' (org. tytuł<br />

„Six feet under”) zdążyłam się już spotkać. Czytając opisy<br />

na filmwebie można się dowiedzieć, że opowiada o rodzinie<br />

grabarzy – lub delikatniej – prowadzącej dom pogrzebowy,<br />

jednakże to nie na ich oryginalnej pracy skupia się akcja serialu.<br />

Tworzą ją perypetie poszczególnych członków rodziny:<br />

dopiero co owdowiałej starszej kobiety, buntującej się<br />

nastolatki, problemy sercowe dwóch braci. Brzmi banalnie,<br />

prawda? Ale wszystkie sceny są w sposób nieprawdopodobny<br />

naładowane emocjami, które – używając fizycznego porównania<br />

– wchodzą w rezonans z tym, co gdzieś tam siedzi<br />

w środku widza. Efekt jest naprawdę mocny. Serial jest po<br />

prostu dobrze zrobiony. Ktoś, kto siedzi za scenariuszem,<br />

sensownie ocenił, że taka dawka ludzkich problemów będzie<br />

po prostu ciężkostrawna dla potencjalnego oglądającego. Co<br />

prawda, nie ma tu żadnej brylującej w towarzystwie postaci,<br />

która rzuca złośliwymi żartami, ale są elementy wcześniej<br />

wspomnianego dobrego czarnego humoru; zwłaszcza w tzw.<br />

pilocie, gdzie cały odcinek jest poprzerywany groteskowymi<br />

reklamami środków do balsamowania zwłok. Wydaje się paradoksalne,<br />

że fragmenty dotyczące śmierci działają niczym<br />

lekki przerywnik, odskocznia od depresyjnej, przytłaczającej<br />

codzienności osób jeszcze żywych i to najbardziej ujęło<br />

mnie w całej formule serialu.<br />

To, co jeszcze cenię w „Sześć stóp pod ziemią” to to,<br />

że do niczego nie jestem zmuszana przez scenarzystów.<br />

Ani szczególnie do myślenia – wystarczy przeżywać to, co<br />

się dzieje; ani do śmiania się<br />

z dowcipów, nie narzucają ani<br />

nie promują żadnej ideologii,<br />

czy sposobu postępowania. To<br />

po prostu fair wobec widza. No<br />

i trudno nie wspomnieć o grze<br />

aktorskiej Michaela C. Halla,<br />

znanego głównie z odgrywania<br />

tytułowej postaci w innym serialu<br />

– „Dexter”.<br />

Żeby nie było, że robię za<br />

konkurencję dla kącika filmowego,<br />

gdzie dziewczyny znają się zdecydowanie lepiej na<br />

kinematografii, polecę też dla przeciwwagi książkę – „Stulecie<br />

chirurgów” J. Torwalda. Obracamy się ciągle w tym<br />

samym obszarze tematycznym, biorąc pod uwagę początkową<br />

śmiertelność na stołach chirurgicznych. Są to spisane<br />

i uporządkowane wspomnienia niepraktykującego lekarza<br />

żyjącego na przełomie XIX i XX wieku, który za cel obrał<br />

sobie obserwowanie postępów w chirurgii. I jeździ ten oszołom<br />

po całym świecie i dokumentuje wynalezienie anestezji<br />

czy aseptyki. Pierwsze rozdziały czyta się jak horror albo<br />

dokument o torturach średniowiecznych, bo dotyczą zabiegów<br />

przed zastosowaniem znieczulenia. Warto zaznaczyć,<br />

że nie jest to podawanie suchych faktów i dat; lekarz-narrator<br />

jest niesamowitym “opowiadaczem” i dlatego np. jego<br />

paniczny strach przed usunięciem ówczesną metodą kamieni<br />

z pęcherza moczowego, jest namacalny także poza stronnicami<br />

książki. Pamiętam jak łapałam się za głowę czytając<br />

o niechlubnych pomysłach przeprowadzania cesarskiego<br />

cięcia albo o reakcjach środowiska chirurgicznego na pomysł<br />

mycia rąk przed operacjami. To wciągająca pozycja<br />

dla choć trochę zainteresowanych medycyną i jej prawie że<br />

współczesną historią.<br />

Anna Płóciennik, nielot<br />

* Przez dwa miesiące próbowałam wymyślić tytuł i nic;<br />

wena twórcza to dziwka.<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

5


EWA<br />

SOCHA<br />

Imię i nazwisko: Ewa Socha<br />

Stopień naukowy, stanowisko, miejsce pracy: mgr farm.,<br />

stażystka<br />

Staż na uczelni: 5 lat<br />

10. Irytuje mnie: tumiwisizm, chamstwo i podejście<br />

do życia w stylu „to jest bez sensu…”.<br />

11. Kim lub czym chciałbym być, gdybym nie<br />

był tym, kim jestem? Dziennikarką podróżniczą.<br />

12. Studentom zazdroszczę: codziennych spotkań<br />

z grupą studencką, samego statusu bycia<br />

studentem.<br />

13. Kiedy stoję w korku: tramwaje rzadko stoją<br />

w korku, natomiast w autobusach przeważnie<br />

czytam książki bądź staram się choć przez<br />

chwilkę zdrzemnąć…<br />

14. Zawsze mam przy sobie: telefon, błyszczyk<br />

do ust.<br />

15. Niezwykła umiejętność, którą posiadam: słuchanie<br />

innych.<br />

1. Trzy słowa, które najtrafniej<br />

mnie opisują:<br />

niecierpliwa, energiczna,<br />

gadatliwa.<br />

2. Jestem mistrzem w: pocieszaniu<br />

innych i wymyślaniu<br />

własnych problemów.<br />

3. Mam słabość do: słodyczy<br />

z dzieciństwa: lizaków,<br />

żelków itp.<br />

4. Nie potrafię: zjeść śledzia<br />

i kaszanki;)<br />

5. Zawsze chciałam się nauczyć:<br />

kilku języków obcych.<br />

6. Chciałabym jeszcze:<br />

zwiedzać świat, każdego dnia wymyślam kolejne wymarzone<br />

miejsca.<br />

7. Autorytetem jest dla mnie: każdy, kto własną pracą<br />

i determinacją potrafi osiągnąć więcej niż inni.<br />

8. Kiedy kłamię: unikam wzroku rozmówcy.<br />

9. Słowa, których nadużywam: raczej nadmiernie gestykuluję<br />

:)<br />

Moje redakcyjne początki<br />

16. Moje ulubione miejsce na Ziemi: chciałoby się napisać<br />

dom rodzinny, ale myślę, że ważniejsze są osoby,<br />

a nie miejsca.<br />

17. Muzyka, przy której się bawię: przeboje lat 70- i 80-tych;<br />

dźwięki, przy których nogi same rwą się do tańca.<br />

18. Muzyka, przy której odpoczywam: spokojniejsze<br />

kawałki z tamtych lat.<br />

19. Energii dodaje mi: piękna pogoda, spotkania z przyjaciółmi.<br />

20. Moja dobra rada dla studentów: nie marnujcie czasu<br />

na byle co. Studia miną bardzo szybko. Angażujcie się,<br />

spotykajcie, twórzcie coś razem. Liczy się każdy dzień!<br />

6<br />

Gazeta Studentów


MACIEJ TOMCZAK<br />

Stopień naukowy, stanowisko, miejsce pracy: lekarz<br />

stażysta, Szpital Powiatowy we Wrześni.<br />

Staż na Uczelni: 7 lat.<br />

1. Trzy słowa, które najtrafniej mnie opisują: perfekcjonista,<br />

wrażliwy, tolerancyjny.<br />

2. Jestem mistrzem w: bezwzrokowym pisaniu na klawiaturze.<br />

3. Mam słabość do: zup, sosów i sałatek.<br />

4. Nie potrafię: naprawić sprzętu AGD, RTV, samochodu,<br />

kranu, szafki.<br />

5. Zawsze chciałem się nauczyć: zakładać wenflon.<br />

6. Chciałbym jeszcze: nurkować na rafie koralowej, pracować<br />

w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym.<br />

7. Autorytetem jest dla mnie: wiele osób; chyba nie mam<br />

konkretnego autorytetu.<br />

8. Kiedy kłamię: ponoć od razu to widać.<br />

9. Słowa, których nadużywam: „w tym uroczystym<br />

dniu”, „klawo”, poza tym zdrabniam imiona, szczególnie<br />

żeńskie.<br />

10. Irytuje mnie: postawa roszczeniowa – „mi się należy”,<br />

nie tylko u pacjentów.<br />

11. Kim lub czym chciałbym być, gdybym nie był tym,<br />

kim jestem? Dziennikarzem, montażystą filmowym, realizatorem<br />

telewizyjnym.<br />

12. Studentom zazdroszczę: zniżek, wolnego czasu, braku<br />

odpowiedzialności.<br />

13. Kiedy stoję w korku: w małym – słucham muzyki,<br />

w dużym – czytam książkę.<br />

14. Zawsze mam przy sobie: komórkę, portfel, No-Spę,<br />

Stoperan i Pyralginę.<br />

15. Niezwykła umiejętność,<br />

którą posiadam:<br />

amatorski<br />

śpiew, szczególnie<br />

piosenka z filmu „Pocahontas”<br />

pt. „Kolorowy<br />

wiatr”, wykonywana<br />

przez Edytę<br />

Górniak.<br />

16. Moje ulubione<br />

miejsce na Ziemi:<br />

oczywiście redakcja<br />

„<strong>Puls</strong>u <strong>UM</strong>”.<br />

17. Muzyka, przy<br />

której się bawię:<br />

rock, pop, ale rzadko<br />

mnie to bawi.<br />

18. Muzyka, przy której odpoczywam: filmowa, musical,<br />

poważna, rock.<br />

19. Energii dodaje mi: współpraca z ciekawymi ludźmi<br />

w tworzeniu czegoś dobrego.<br />

20. Moja dobra rada dla studentów: stypendium naukowe<br />

to nie wszystko – najważniejsze to być dobrym człowiekiem.<br />

Wasi pacjenci na pewno to docenią. Poza tym<br />

polecam wolontariat, szczególnie w szpitalnych oddziałach<br />

ratunkowych.<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

7


IMPREZOŻERCY<br />

IMPREZOŻERCY<br />

czyli całkowicie subiektywny przewodnik<br />

po poznańskich miejscówkach<br />

Stało się! Znów zakuwamy się dobrowolnie w kajdany ciężkiej orki. Na szczęście, nie tak<br />

od razu. Najpierw należy, zgodnie z tradycjami, należycie uczcić rozpoczęcie roku akademickiego<br />

‘11/’12. Energii do nocnych szaleństw, przynajmniej przez pierwsze dwa tygodnie,<br />

nie ma prawa zabraknąć. Otrzęsiny otrzęsinami, ale nie tylko masówkami żyje poznański<br />

imprezowicz. Z równie wielkim zapałem wybywamy na miasto w doborowej ekipie znajomych,<br />

a ci, jak wiadomo, nie zawsze przepadają za podrygami na parkiecie.<br />

Na wszelakiej maści spotkania pod hasłem „reunion” – jedna z moich propozycji. Druga<br />

zaś dla wielbicieli soczystego, współgrającego ze stereotypami clubbingu – a czy będzie to<br />

wybór w dobrym guście, to już (jak mawiał Kipling) “zupełnie inna historia”. Niemniej zapraszam<br />

na wspólne podboje: Imprezożercy witają po wakacjach!<br />

Brovaria<br />

Nie dajcie się zwieść pozorom – mimo, że Brovaria<br />

to jednocześnie hotel, restauracja i warzelnia piw; mimo<br />

nieustannie wypełniających lokal oficjalnie ubranych<br />

przedstawicieli pokolenia „30+”; mimo nawet swej świetnej<br />

lokalizacji pośrodku<br />

zachodniej ściany<br />

Starego Rynku, nie jest<br />

to miejsce dla wybranych.<br />

W niezbyt licznej<br />

grupie (problemem jest<br />

bowiem niedostatek<br />

miejsc, mimo olbrzymich<br />

rozmiarów lokalu)<br />

powinniście wejść.<br />

Oczywiście, nie w dresach.<br />

Ale o takie faux<br />

pas nie podejrzewałabym<br />

nikogo z Naszej<br />

Zacnej Uczelni. Jeśli<br />

się pospieszycie, może<br />

zdążycie jeszcze przed<br />

zamknięciem ogródków<br />

piwnych na Starym.<br />

Poza odpowiadającym<br />

mojemu zmysłowi estetycznemu wystrojem wnętrz,<br />

Brovaria oferuje ucztę dla podniebienia, jeśli chodzi o napoje,<br />

a zwłaszcza – jak sama nazwa wskazuje – różne<br />

rodzaje piwa. Oprócz firmowego Pilsa czy Pszenicznego<br />

Mocnego coś dla płci pięknej: Brovaria Miodowe. Nie wahajcie<br />

się też skosztować drinków na bazie piwa – mogą<br />

się okazać bardzo pozytywnym zaskoczeniem! W razie<br />

napadu głodu, karta dań kusi różnorakimi pozycjami. Jeśli<br />

jest was kilkoro, polecam zamówienie „beczki piwa” – po<br />

prostu bardziej się opłaca.<br />

Plus: rewelacyjne „trzy szychy” 3x0,2l piw, dla każdego<br />

coś miłego.<br />

Minus: praktycznie zawsze trzeba się naczekać na obsługę<br />

z powodu tłumów.<br />

Summa summarum – naprawdę<br />

sprawdzony punkt zaczepienia, jeśli<br />

chcecie się z kimś nagadać przy interesujących<br />

smakach. Równie dobry punkt<br />

początkowy, jeżeli macie dalekosiężne<br />

plany wieczorowe. Introwertykom odradzam!<br />

Brovaria (www.brovaria.pl)<br />

Stary Rynek 73, 74<br />

czynna: 7.00 - 01.00<br />

piwo: 9 zł, przeciętny cenowo drink: 16 zł<br />

Club 22<br />

Otwarty przed pięcioma miesiącami<br />

klub reklamuje się jako nowoczesna<br />

ostoja poznańskiej imprezowej rozpusty.<br />

Czy słusznie, ośmielam się wątpić.<br />

Po dwukrotnej tamże wizycie wyrobiłam<br />

sobie już nieco odmienny pogląd na owo miejsce.<br />

Przystąpmy jednak do kopania leżącego.<br />

Pierwsze wrażenie po wejściu jest nie najgorsze. Klub<br />

owszem, jest urządzony nowocześnie, na parkiet dostajemy<br />

się, mijając ”da velvet rope” i schodząc w dół eleganckimi<br />

schodami. Na dole jednak – rozczarowanie. Parkiet,<br />

jak na tego typu przybytek, niewielki; główną część zajmują<br />

raczej loże i siedziska. Muzyka – podkreślam, ocena<br />

8<br />

Gazeta Studentów


IMPREZOŻERCY<br />

subiektywna – koszmar. DJ zdaje się nie wychodzić poza<br />

ramy muzyki techno-house-umpa-umpa. Jednak muzyka<br />

to faktycznie rzecz gustu. Gwoździem do trumny okazuje<br />

się jednak być najważniejszy aspekt – bywalcy klubu.<br />

Otóż, był sobie do niedawna w Pyrlandii klub<br />

o dźwięcznej nazwie Tuba, reputacji zaś dość niewdzięcznej.<br />

Panowie o szerokich barach oraz szyjach ozdobionych<br />

ciężkimi łańcuchami, wraz ze swoimi odważnie<br />

umalowanymi partnerkami w złotych topach i białych kozakach,<br />

stanowili grono stałych gości. Mam wrażenie, że<br />

ASMR – coś dla Ciebie!<br />

Przyjdź, ogarnij i RATUJ!<br />

ten właśnie target przejął obecnie Club 22.<br />

Z małym dodatkiem – można tam również<br />

uświadczyć gentlemanów nie pierwszej już<br />

młodości, podrygujących na parkiecie z błyskiem<br />

nadziei w oku. Decyzja, jak zawsze,<br />

należy do Was, ale osobiście raczej nie nastawiałabym<br />

się na możliwość zawarcia tam<br />

ciekawej znajomości.<br />

Plus: dla płci pięknej darmowy drink przy<br />

wejściu (nie zawsze).<br />

Minus: godna pożałowania różnorodność<br />

w zakresie gatunków muzycznych.<br />

Jeśli niełatwo Was zrazić, spróbujcie<br />

sami. Miłośnicy eterycznych wnętrz i muzyki<br />

alternatywnej – wejście grozi trwałym uszczerbkiem<br />

na zdrowiu, zwłaszcza psychicznym.<br />

Club 22 (www.club22.com.pl)<br />

Stary Rynek 88<br />

czynny: pon - czw 12.00 - 18.00, pt - sob 12.00 - 22.00<br />

piwo: 6 zł, przeciętny cenowo drink: 14 zł<br />

MP<br />

Studencie, rozpiera Cię energia i nie masz co zrobić<br />

z wolnym czasem? Brak Ci pomysłu na siebie? Może masz<br />

ochotę poznać tajniki ratownictwa medycznego i sprawdzić<br />

się jako ratownik<br />

w praktyce?<br />

A przy<br />

okazji poznać<br />

pozytywnych<br />

ludzi i ciekawie<br />

spędzić czas<br />

podczas studiów<br />

w Poznaniu. Jeśli<br />

tak, Akademickie<br />

Stowarzyszenie Medycyny Ratunkowej zaprasza!<br />

Kim jesteśmy – obecnymi i byłymi studentami <strong>UM</strong>,<br />

którzy uczą i są uczeni, a teorie z zajęć przekładają na<br />

praktykę, pod okiem wykwalifikowanych ratowników,<br />

a tym samym rozwijają swoją pasję i zarażają nią innych.<br />

Po co? Przyjdź i się przekonaj, czekamy na WAS!<br />

Najbliższe spotkanie 14.11.<strong>2011</strong> godz. 18.30 Collegium<br />

Wrzoska ul. Dąbrowskiego 79, sala 105!<br />

Na samym początku treściwie i konkretnie obsługa deski<br />

ortopedycznej i kołnierzy, dla bardziej ambitnych zastosowanie<br />

iniekcji doszpikowej<br />

za pomocą BIG-ów.<br />

Zapaleńcom zaprezentujemy<br />

obsługę KED-A i aby nie<br />

wyjść z wprawy, przypomnimy<br />

sobie RKO i AED,<br />

badanie pacjenta i gratisowo<br />

działanie w sytuacjach ekstremalnych.<br />

Jeszcze się zastanawiasz? Znajdź ASMR na Facebooku<br />

– polub nas i wstąp w nasze szeregi :)<br />

Anna eM<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

9


ROZMAITOŚCI<br />

„Ona była żoną Twojego brata, żoną Twojego<br />

ojca, a Ty jesteś ojczymem dla swojego<br />

przyrodniego rodzeństwa!”*,<br />

czyli za co kochamy seriale.<br />

Dedykowane „gossip girl” – Nataszy C.<br />

Z karty pacjenta<br />

Panie doktorze, w wakacje tylko się pogorszyło. Kończę<br />

ostatni sezon „Sześciu stóp pod ziemią”. Na półce<br />

czeka „Mad men”. Gdzieś pomiędzy tym powinnam jeszcze<br />

nadrobić kultowe przecież „Miasteczko Twin Peaks”.<br />

By nie zapomnieć o tym, co studiuję, niech będzie kilka<br />

odcinków „Chirurgów”. Nie, akurat „House’a” nie lubię.<br />

Słucham? Chroniczna serialoza**? Nie, to niemożliwe!<br />

Możliwe?<br />

Ta dość nietypowa przypadłość dolega coraz większej<br />

liczbie moich znajomych. Nie, nie mówię tutaj o tych statystycznych<br />

Polakach, co to w sondażach nabijają oglądalność<br />

rodzimym produkcjom emitowanym po kolacji.<br />

Mam na myśli podniebienia nieco bardziej wybredne,<br />

którym „M jak miłość” ciężko zaakceptować jako jakąkolwiek<br />

formę wątpliwej rozrywki. Jako zarażona, postanowiłam<br />

swej chorobie przyjrzeć się bliżej.<br />

Historia choroby<br />

Historia formy, którą posługuje się serial, sięga XIX<br />

wieku, kiedy to powieści takich twórców jak Dickens,<br />

Hugo, Tołstoj czy Dostojewski drukowane były w odcinkach,<br />

najczęściej na łamach gazet. Później były radiowe<br />

audycje (kto z nas nie zna Matysiaków?). Tutaj nastąpił<br />

znaczny spadek jakości emitowanych treści. Wynikało to<br />

przede wszystkim z faktu, że kolejne odcinki nadawane<br />

były w godzinach przedpołudniowych, by umilić czas<br />

pracy gospodyniom domowym. Stąd też wywodzi się<br />

termin „opera mydlana”, ponieważ wyżej wspomniane<br />

audycje przerywane były licznymi reklamami środków<br />

czystości, co zdaje się całkiem racjonalne, jeśli odbiorcami<br />

były w większości panie domu, potencjalne konsumentki<br />

tychże produktów. Gdy pod strzechami zagościł<br />

na stałe telewizor, serial znalazł sobie w nim wygodne<br />

miejsce. Znów jednak pozostawał niewybredny, jeśli<br />

chodzi o przekazywane treści. Mimo tego faktu, historia<br />

odnotowała sporą liczbę zainteresowanych. Przykładem<br />

choćby masowa (i do dziś budząca spory wśród psychologów)<br />

fascynacja w Polsce serialem „Niewolnica Isaura”.<br />

Osiągnął on pozycję zdecydowanie kultową. Jeśli<br />

macie wątpliwości, porozmawiajcie z rodzicami. Drugim<br />

fenomenem, choć już na skalę światową, jest<br />

„Moda na sukces”. Na jej przykładzie dokonać<br />

można wstępnej analizy, która pozwoli na<br />

znalezienie kilku przyczyn epidemii serialozy.<br />

Produkcja tej opery trwa nieprzerwanie od<br />

1987 roku i w momencie powstania tego artykułu<br />

emitowana jest niemal w 100 krajach.<br />

Gdzie tkwi fenomen? „Moda na sukces”,<br />

jak trafnie podsumował w swoim artykule<br />

„W obronie bicia piany” Adam Kruk, jest odpowiednikiem<br />

starożytnej tragedii, zbiorem<br />

szekspirowskim, streszczeniem dziejów kultury.<br />

Gdy nie ma już monarchów ani bogów,<br />

Olimp zajmują zwycięzcy kapitalistycznego<br />

wyścigu. Forresterowie. Mamy tutaj Zeusa<br />

– Ericka (z drobną skłonnością do romansów), Herę –<br />

Stephanie (która wybryki męża toleruje, a w zamian ma<br />

najsilniejszą pozycję i szacunek w rodzinie – nawet wśród<br />

swoich wrogów, gdyż umiejętnie i zawsze na korzyść familii<br />

potrafi manipulować decyzjami podejmowanymi<br />

przez swego męża). Jest i syn – Ridge, pięta achillesowa<br />

Stephanie. Nie potrafi ona zaakceptować wybranek swego<br />

syna i walczy z nimi o jego względy. Swoista aktualizacja<br />

relacji Jokasty i Edypa. Ostatnim ważnym nawiązaniem<br />

do antyku jest tutaj nieustannie pojawiająca się postać<br />

(krewny, przyjaciel, dziecko), dokonująca narracyjnych<br />

powtórzeń, przejmująca rolę chóru z greckiej tragedii.<br />

10<br />

Gazeta Studentów


ROZMAITOŚCI<br />

Te zwielokrotnione relacje tych samych wydarzeń nadają<br />

sytuacji większej dramaturgii. Poza tym rodzina Forresterów<br />

nie uczy się na potknięciach, popełnia wciąż te same<br />

błędy. Cytując Freuda: „Czym jest więc psychoanaliza, jeśli<br />

nie wykorzystaniem na użytek życia instynktu śmierci,<br />

praktycznym i produktywnym wykorzystaniem przymusu<br />

powtarzania”. Powtórzenie zapewnia opanowane stanu<br />

poczucia straty czy lęku, umożliwia też, poprzez odtwarzanie<br />

traumy, uwspółcześnienie swojego „ja”. Uwspółcześniają<br />

się więc nieprzerwanie, od ponad dwudziestu<br />

lat, Forresterowie. Z nimi, poprzez analogie, i my.<br />

Polska szczepionka<br />

Na chroniczną serialozę nasz rodzimy rynek wynalazł<br />

najlepszą szczepionkę – serial polski. Jego emisją<br />

odbywa się na dobrą<br />

sprawę w trzech stacjach<br />

telewizyjnych. Co roku<br />

każda z nich dokonuje<br />

wypuszczenia na rynek<br />

analogicznego produktu<br />

o trochę zmienionych<br />

właściwościach. Wystarczy,<br />

że widz wybranego<br />

dnia zasiądzie przed telewizorem<br />

i zaaplikuje<br />

sobie tę szczepionkę po<br />

kolacji. Bohaterowie są<br />

tutaj bezrefleksyjni, nie<br />

podejmują tematów politycznych,<br />

nie rozmawiają o podatkach, kompetencjach<br />

instytucji państwowych, aborcji czy swoich zarobkach.<br />

Nawet jeśli ktoś tu traci pracę, to tylko na chwilę, bo zaraz<br />

popilnuje czyjegoś dziecka albo wpadnie na starego<br />

znajomego – nowego pracodawcę w sklepie. Poza tym,<br />

polski serial to rezerwat. Gdy wokoło przybywa rozbitych<br />

rodzin, samotnych rodziców, konkubinatów, partnerstwa<br />

zamiast podziału zgodnego z wzorcem, czy rodziców tej<br />

samej płci – tutaj rodzina jest niezmiennie heteroseksualna,<br />

z mężczyzną-głową i kobietą-szyją. Nawet jeśli mamy<br />

tutaj zdrady, czy rozstania, to w finale triumfuje zgodność<br />

i jedność – zdradzający mąż (Krzysztof z „M jak miłość”,<br />

Jerzy z „Klanu”) wraca na łono rodziny, a żona udziela mu<br />

rozgrzeszenia (najlepiej przy stole wigilijnym, jak Elżbieta<br />

z „Klanu”), a nawet zaproponuje pracę jego kochance<br />

(Marysia z „M jak miłość”). W polskim serialu etos Matki<br />

Polki ma się świetnie. Bohaterki balansują tu na granicy<br />

miłosierdzia i bezrefleksyjnej naiwności. Mimo kreowania<br />

w nowszych, tvnowskich produkcjach postaci kobiet<br />

sukcesu, niezależnych i pewnych siebie (Marta z „Teraz<br />

albo nigdy”, Magda z „Magda M”), ich szczęście finalne<br />

zależne jest od rychłego zamążpójścia lub przynajmniej<br />

utraty nieszczęsnego singlostwa. Ta wielka, serialowa,<br />

polska rodzina Lubiczów, Brzozowskich, Burskich, Złotopolskich<br />

i Mostowiaków zdecydowanie z serialozy<br />

może wyleczyć.<br />

Amerykański patogen<br />

Polska szczepionka okazuje się jednak bezskuteczna,<br />

gdy pacjent ma dostęp do Internetu, czy też bezpośrednio<br />

do produktów amerykańskich stacji telewizyjnych. Lekarze<br />

zanotowali szkodliwość wyżej wymienionych czynników<br />

już w latach dziewięćdziesiątych, gdy pacjentów<br />

zaatakował między innymi „Ostry dyżur”. Jak na ówczesne<br />

warunki charakteryzował się zaskakująco dobrymi,<br />

błyskotliwymi dialogami, ciekawymi portretami postaci<br />

i wartką akcją. Jego powstawanie nadzorował sam Spielberg,<br />

a jeden z odcinków,<br />

na swoje własne życzenie,<br />

nakręcił Tarantino.<br />

Agnieszka Holland w jednym<br />

z wywiadów mówi<br />

o nim: „Ostry dyżur”<br />

udowodnił, że w na pozór<br />

konwencjonalnym serialu<br />

można pokazać rozmaite<br />

komplikacje życia społecznego,<br />

że bohaterowie<br />

mogą popełniać błędy, że<br />

nie wszystko kończy się<br />

dobrze, że system opieki<br />

zdrowotnej jest niesprawiedliwy<br />

i kryje wiele ludzkich tragedii. Była też „Rodzina<br />

Soprano”, czy „Seks w wielkim mieście”. Znów podeprę<br />

się cytatem pani Agnieszki Holland: "Seks w wielkim<br />

mieście" pokazał współczesną kobietę z całą jej seksualnością,<br />

ale też poza wszystkim pokazał seks na małym<br />

ekranie – tego wcześniej w Stanach nie było, nawet na dużym<br />

ekranie trudno to było przeprowadzić. Rewolucja zaczęła<br />

się właśnie w HBO. Oni – produkując "Rodzinę Soprano"<br />

i "Seks..." – zmienili sposób opowiadania. Potem<br />

serialoza postępowała coraz szybciej, pojawiali się nowi<br />

bohaterowie: seryjni mordercy, dealerzy, mafiosi, wampiry,<br />

gotowe na wszystko panie domu, właściciele domu<br />

pogrzebowego. Łączy ich jedno. Niebanalny sposób portretowania,<br />

na który nie stać produkcji hollywoodzkich,<br />

ponieważ muszą one zagwarantować sukces finansowy.<br />

Seriale natomiast stały się produktem, który dzięki niższym<br />

nakładom (np. inwestycja w „The Killing” wynosiła<br />

2,5 mln dol., podczas gdy przeciętny budżet hollywoodzkiej<br />

produkcji to 60 mln) może zaryzykować i wejść<br />

na rynek z bardziej niekonwencjonalnym produktem, co<br />

do którego reakcja widzów nie jest przewidywalna. Poza<br />

tym, mamy tutaj zupełnie inny system pracy. Produkcja<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

11


ROZMAITOŚCI<br />

HBO ma zazwyczaj kilku reżyserów, każdy z nich odpowiedzialny<br />

jest tylko za poszczególne odcinki. Przy<br />

tworzeniu każdego epizodu zasiada odrębna grupa ludzi.<br />

To wnosi ogromną<br />

różnorodność. Drugim<br />

czynnikiem,<br />

który wpływa w tak<br />

znaczący sposób<br />

na jakość serialu,<br />

jest brak pośpiechu<br />

w tworzeniu portretu<br />

psychologicznego<br />

postaci. Zamiast<br />

ściśle określonych<br />

dwóch godzin, bo<br />

tyle trwa średnio<br />

przeciętny film kinowy,<br />

zyskujemy dodatkowe przestrzenie czasowe, w trakcie<br />

których nasz bohater w konfrontacji nabierze cech,<br />

które w produkcie kinowym zostają mu nadane odgórnie,<br />

ze względu na brak czasu, by rozwinąć wszystkie wątki<br />

fabularne. Najlepszym przykładem jest świeży mini serial<br />

„Mildred Pierce”, który nieporównywalnie przewyższa<br />

kinowy pierwowzór.<br />

Mit odporności związanej z inteligencją<br />

W społeczeństwie istnieje powszechnie znany mit,<br />

który zakłada zerową podatność na serialozę osób inteligentnych.<br />

Powoduje to spory dyskomfort psychiczny<br />

u pacjenta, który objawia się zawstydzeniem i dążeniem<br />

do ukrycia swojej choroby (sytuacja analogiczna występuje<br />

np. przy zarażeniu rzeżączką). Intensywnie prowadzone<br />

w tej dziedzinie badania dowodzą jednak, że<br />

wszyscy jesteśmy świadkami swojego rodzaju rewolucji.<br />

Świat filmowy i telewizyjny przenika się, a w wyniku<br />

tego procesu powstaje nowa jakość. Jej znamiona noszą<br />

właśnie niektóre współczesne seriale. Proces zastępowania<br />

w masowej wyobraźni powieści przez film dokonał<br />

się kilkadziesiąt lat temu. Teraz,<br />

na naszych oczach przewartościowuje<br />

się pojęcie serialu.<br />

Podsumowanie i zalecenia<br />

Jak wynika z powyższego,<br />

serialoza jest chorobą XXI wieku,<br />

mimo, że już XIX-wieczne<br />

utwory w odcinkach Prusa, czy<br />

Tołstoja – wzbudzające spore zainteresowanie<br />

wśród regularnych<br />

czytelników – były zapowiedzią<br />

tej epidemii. W wyniku globalizacji<br />

widz polski jest równie zagrożony<br />

serialozą, mimo że nie jest to<br />

choroba występująca naturalnie w jego środowisku telewizyjnym.<br />

Poprzez kontakt ze środkami masowego przekazu<br />

(szczególnie niebezpieczny zdaje się być tu Internet),<br />

nabywa serialozy. Nawet przy zachowaniu szczególnych<br />

środków ostrożności, częstokroć serial podsuwany jest,<br />

nie do końca świadomie, przez najbliższe otoczenie, znajomych,<br />

rodzeństwo. Jedyne, o co może więc apelować<br />

autorka tegoż artykułu, to umiar, by po trosze nie stało się<br />

tak, jak w dość apokaliptycznej wizji pewnych krytyków,<br />

którzy twierdzą, że system wywłaszcza nas ze wszystkich<br />

autentycznych przeżyć i oddaje nam je w postaci produktu<br />

kultury masowej.<br />

Justyna Kwitowska<br />

* Stephanie, „Moda na sukces”<br />

**Termin wymyślony przez Grzegorza Wysockiego na<br />

potrzeby artykułu o tymże<br />

Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży<br />

1. Koło Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży przy<br />

<strong>UM</strong> zaprasza na kurs języka migowego I stopnia. Zajęcia<br />

prowadzić będzie tłumacz języka migowego p. Ewa<br />

Gano. Kurs obejmuje 60 h i zakończony będzie egzaminem.<br />

Spotkania odbywać się będą w soboty od 9 do 13<br />

w budynkach Uniwersytetu Medycznego. Cena kursu to<br />

jedynie 300 zł.<br />

Szczegóły i zapisy: Natalia Zamelek zamnat@o2.pl,<br />

tel: 697 460 999<br />

2. Zapraszamy Cię do działania w niepowtarzalnej organizacji<br />

studenckiej – Kole Katolickiego Stowarzyszenia<br />

Młodzieży przy Uniwersytecie Medycznym. Z nami możesz<br />

rozwijać wszystkie swoje talenty i odkrywać nowe.<br />

Gwarantujemy pracę nad twórczymi projektami w gronie<br />

ciekawych ludzi. Z nami możesz liczyć na:<br />

*Formację*, czyli wielokierunkowy rozwój,<br />

*Wspólną modlitwę* podczas Mszy Świętej i Adoracji,<br />

*Spotkania biblijne*, inaczej tłumaczenie z natchnionego<br />

na „nasze”,<br />

*Dyskusje* na tematy, które są dla nas ważne,<br />

*Integrację* w najróżniejszych okolicznościach przyrody.<br />

Spotykamy się we wtorki o 18:00 w sali Duszpasterstwa<br />

Akademickiego u Pallotynów. Więcej informacji<br />

na stronie www.koloksm.ump.edu.pl.<br />

Magdalena Szymczak<br />

12<br />

Gazeta Studentów


<strong>Jagoda</strong> <strong>2011</strong><br />

Z ŻYCIA UCZELNI<br />

Za siedmioma górami i za siedmioma morzami stoi sobie<br />

w lesie samotna chatka zwana Jagodą. Dotarłem do niej<br />

19 sierpnia z grupą Kotów – nowoprzyjętych studentów <strong>UM</strong>P,<br />

którzy na tydzień postanowili wyrzec się bieżącej wody, gazu,<br />

elektryczności i wszelkich dogodności, do których tak bardzo<br />

jesteśmy przyzwyczajeni – oto wizytówka „Jagody” – obozu<br />

integracyjnego dla pierwszaków! Ale po kolei!<br />

Do otuliny Drawieńskiego Parku Narodowego (gdzie<br />

mieści się <strong>Jagoda</strong>) dojechaliśmy autobusem – my Koty<br />

i cześć RUSSowiczów. Wysiedliśmy w środku lasu, niestety,<br />

nikt z chlebem i solą na nas nie czekał. W zamian za to zostaliśmy<br />

powitani przez dziesiątki<br />

bardzo spragnionych<br />

naszej krwi komarów.<br />

Spryskani wszelkiej<br />

maści środkami odstraszającymi<br />

te wspaniałe<br />

owady, ruszyliśmy śladami<br />

studentów w kierunku<br />

Chaty. Spoceni i pogryzieni,<br />

wśród narzekań, doszliśmy<br />

na miejsce. Przywitała<br />

nas Weronika – przewodnicząca<br />

RUSS-u, która,<br />

ku zdumieniu wszystkich<br />

Kotów, od razu zapamiętała<br />

imiona całej naszej jedenastki.<br />

Po kilku wstępnych<br />

informacjach wtargaliśmy nasze bagaże do środka (pamiętne<br />

torby na kółkach też) i każdy z nas rzucił się na łóżko.<br />

Później czas się zatrzymał. W ciągu tego wakacyjnego<br />

tygodnia spędzaliśmy go w większości na słodkim leniuchowaniu<br />

i odmóżdżaniu – przed rozpoczęciem roku jest to niezbędne.<br />

Poza nicnierobieniem i opalaniem musieliśmy, jak<br />

to powiedziała RUSSałka Justyna: „zapracować na siebie.”<br />

Nasze obowiązki sprowadzały się do mycia garów i naczyń<br />

po posiłkach, czyszczeniu lamp naftowych – jedynych źródeł<br />

światła nocą – i wypraw do lasu po drewno. Operowanie<br />

siekierą bardzo nam się spodobało, toteż prawie codziennie<br />

zabieraliśmy ją ze sobą w drodze do buszu. Gdy już mieliśmy<br />

opał, sięgaliśmy po zapałki. Niemało trudu trzeba było<br />

włożyć w rozpalenie ogniska, jeśli miało się do dyspozycji<br />

wilgotny chrust. Na szczęście mieliśmy w grupie niegdysiejszą<br />

harcerkę – o jakże pasującym do nazwy obozu imieniu -<br />

Jagodę. Kilka jej uwag i już mogliśmy piec pianki, kiełbaski<br />

i kromki/pajdy/skibki chleba – nazewnictwo jest wszelakie<br />

– o czym się przekonaliśmy.<br />

Wystarczy zebrać ludzi z Leszna, Poznania, Środy Wielkopolskiej<br />

czy Konina, żeby dowiedzieć się, jak zamieszkujący<br />

różne rejony Wielkopolski ludzie, nazywają tą samą<br />

rzecz. Prócz chleba gadaliśmy o sznece z glancem i zaśpiewie<br />

rdzennych Poznaniaków, a gdy mieliśmy już dość słowotwórstwa<br />

i rozkmin o akcencie, zaczynaliśmy wyć do księżyca.<br />

Dosłownie! Wyobraźcie sobie grupę kilkunastu studentów<br />

skupionych wokół ogniska, z latarkami do oświetlania śpiewników<br />

i o baaardzo rożnych zdolnościach wokalnych. Repertuar<br />

był bogaty. Sięgaliśmy po piosenki od Czerwonych<br />

Gitar i Perfektu po refleksyjną pieśń zdradzonego mężczyzny<br />

pt. „Chryzantemy Złociste”, ale i tak hitem tegorocznej jagody<br />

została piosenka “Małe<br />

rzeczy” Sylwii Grzeszczak,<br />

która towarzyszyła<br />

nam, a szczególności Arturowi<br />

z ratownictwa, całe<br />

siedem dni. Ogniska trwały<br />

bardzo długo i kończyły<br />

się późno w nocy, czyli<br />

jakieś dwie, trzy godzinki<br />

przed wschodem słońca.<br />

Po krótkiej nocy budziliśmy<br />

się do życia około<br />

12 rano. Rozpoczynały się<br />

wtedy pielgrzymki zombie<br />

do jeziora. Trzeba było<br />

przecież zmyć z siebie<br />

zapach dymu i ogniska.<br />

Kąpiel polegała na spłukaniu mydlin z ciała wiadrem wody<br />

pobranej z jeziora. Woda mimo pory roku bardzo zimna, ale<br />

i tak była to jedna z rzeczy, które spodobały mi się najbardziej.<br />

Taki „zastrzyk zimna” z rana był orzeźwiający i bardzo<br />

potrzebny.<br />

Do worka z jagodowymi hitami dorzuciłbym jeszcze gry<br />

towarzyskie: mafię (w roli rewelacyjnej prowadzącej Weronika),<br />

rewolwer, pif-paf i psychologa. Niech żałuje ten, kto<br />

nigdy nie grał w żadną z tych zabaw. Wyeliminowanie przeciwnika<br />

w rewolwerze, czy zlikwidowanie przedstawiciela<br />

mafii dawało dużo satysfakcji i radości (w przypadku mafii<br />

śmiali się wtedy zbieracze bawełny ;p).<br />

Prócz świetnej zabawy i wypoczynku <strong>Jagoda</strong> to źródło<br />

porad i informacji. My, Koty, obrzucaliśmy Russowiczów<br />

dziesiątkami pytań. Książki? Akademiki? Wykładowcy? Te<br />

i wiele innych tajemnic świata <strong>UM</strong>P stały się dla nas jasne<br />

i nie tak stereotypowo straszne.<br />

Russowicze, Koty mówią: „Dziękujemy za Jagodę<br />

<strong>2011</strong>!” Do zobaczenia w murach Uczelni!<br />

Michał Fidera<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

13


TEMAT N<strong>UM</strong>ERU:<br />

FESTIWALE<br />

Już w październiku studenci zmęczeni<br />

naporem zajęć, pytają: „Kiedy będą wakacje?”. Niestety,<br />

odpowiedź na to pytanie nie jest specjalnie optymistyczna,<br />

dlatego w pierwszym, powakacyjnym numerze<br />

„<strong>Puls</strong>u”, czas na subiektywne wspomnienia tego kapryśnego,<br />

ale – mimo wszystko – pięknego, bardzo muzycznego<br />

lata.<br />

Nigdy nie byłem w stanie zrozumieć, dlaczego tak<br />

wielu z nas w wakacje wybiera Bułgarię czy Egipt tylko<br />

po to, aby leżeć na plaży i kąpać się w morzu. Propozycja<br />

takiego wyjazdu już z daleka trąca długą, ciągnącą się<br />

w nieskończoność, nudą! Oczywiście, można nieświadomie<br />

zapewnić sobie pewnego rodzaju „atrakcje”, trafiając<br />

do obskurnego hotelu z jedną gwiazdką (lub bez niej) zamiast<br />

czterech, ale chyba nikt o czymś takim nie marzy<br />

i z pewnością marzyć nie będzie.<br />

A można przecież inaczej. Bo prawdziwe atrakcje, zarówno<br />

stricte muzyczne jak i te pozamuzyczne, zaczynają<br />

się na festiwalach, których w Polsce niemało. A w tym artykule<br />

postaram się Wam przybliżyć kilka z nich.<br />

Swoje festiwalowe lato rozpocząłem od nieplanowanego<br />

Orange Warsaw Festival, który z roku na rok rośnie<br />

w siłę. Odbywa się na płycie, nielubianego przez poznańskich<br />

kibiców, stadionu Legii. Subiektywnie stwierdzając,<br />

pod względem muzycznym mogło być lepiej. Niestety,<br />

mimo ogromnej miłości do muzyki, nie byłem w stanie<br />

słuchać wijącego się po scenie Michała Szpaka, czy stać<br />

w tłumie 14-latek podczas My Chemical Romance, któ-<br />

rych – delikatnie pisząc – nie darzę specjalną<br />

sympatią. Na szczęście wystąpili Moby<br />

i Skin, więc jednak było warto.<br />

Drugiego dnia czekałem na The Streets,<br />

ale niestety w ostatnim momencie odwołali swój<br />

występ, dlatego z ciężkim sercem odsprzedałem bilet konikowi<br />

(podobnych do mnie było znacznie więcej) i wróciłem<br />

do domu.<br />

Open'erowo<br />

Orange Festival znacznie odbiega klimatem od typowego,<br />

letniego festiwalu. To można poczuć dopiero na<br />

imprezach organizowanych na dużej przestrzeni. Właśnie<br />

takie „coś” ma najpopularniejszy polski festiwal, czyli<br />

Open’er Festival w Gdyni. To od niego zaczęła się w Polsce<br />

moda na letnie festiwale. I najwyraźniej owa moda ma<br />

się bardzo dobrze.<br />

Dla tych, którzy nigdy nie mieli okazji być na Open'erze,<br />

mały wstępniak. Impreza od kilku lat stale gości<br />

w Gdyni, na lotnisku<br />

wojskowym, które na<br />

czas festiwalu (4 dni)<br />

zamienia się w wielkie<br />

miasto podzielone<br />

na wiele stref. Są tam<br />

parkingi, ogromne pole<br />

namiotowe z zapleczem<br />

gastronomicznym i sanitarnym<br />

oraz właściwy<br />

teren festiwalu, gdzie<br />

jest rozmieszczonych<br />

aż 7 scen (w tym dwie<br />

namiotowe i hangar<br />

przerobiony na „klub”),<br />

trzy miasteczka z gastronomią, sklepikami z płytami oraz<br />

ze stoiskami sponsorów.<br />

Ogólnie przygoda z każdym festiwalem, także Open'erem,<br />

rozpoczyna się od zamiany biletów na materiałowe<br />

opaski. Po tym zabiegu ochrona nie musi sprawdzać<br />

każdemu biletu (który pod wpływem deszczu może<br />

przestać istnieć w normalnej formie) tylko widzi z daleka<br />

daną opaskę, która uprawnia do wejścia czy to na teren<br />

festiwalu (3-4 DAYS), czy też na pole namiotowe (opaska<br />

CAMPING). Opasek jest wiele rodzajów, w zależności kto<br />

jaki karnet kupił, na ile dni lub jakie ‘ma chody’ (ostatnie<br />

dotyczy opasek VIP). Po festiwalu wiele osób przez jakiś<br />

czas lansuje się nimi na mieście – bo Open’er dla wielu to<br />

bardzo lansersko-hipsterska impreza.<br />

W tym roku line-up (czyli lista wykonawców) nie był<br />

przesadnie imponujący. W 2009 roku było pod tym względem<br />

znacznie lepiej. Ale kto co lubi. Ja pojechałem, żeby<br />

14<br />

Gazeta Studentów


TEMAT N<strong>UM</strong>ERU<br />

zobaczyć przede wszystkim Coldplay, Foals, The National<br />

oraz M. I. A. Co prawda zdarzały się też trudne wybory<br />

między jedną sceną a drugą, na których jednocześnie<br />

ktoś grał, lub miał grać za chwilę (przed ewentualnym<br />

wyjazdem lepiej zadbać o lepszą kondycję bo sceny są<br />

rozmieszczone dość daleko od siebie), ale wrażenia pofestiwalowe<br />

mam jak najbardziej pozytywne. Coldplay dali<br />

przepiękny, porywający i naprawdę wzruszający koncert,<br />

opatrzony specjalną oprawą z dodatkowymi laserami,<br />

ogromnymi balonami z confetti oraz fajerwerkami na<br />

początku występu i podczas „Fix You” – chyba<br />

ich najlepszej piosenki w wersji live.<br />

Oczywiście poza Coldplay<br />

była cała masa<br />

innych, równie przyzwoitych<br />

koncertów.<br />

Wśród polskich wykonawców<br />

grających<br />

wcześnie (czyli od ok.<br />

17-ej do 20-ej), na wyróżnienie<br />

zasługują Pustki,<br />

Wojtek Mazolewski Quintet<br />

(zagrali aż 3 bisy w Alter Space)<br />

oraz powracający do grania<br />

zespół Sistars. Wśród wielkich<br />

gwiazd zagranicznych bardzo poruszył<br />

mnie James Blake grający<br />

w namiocie pełnym publiki mimo tego, że<br />

jego muzyka niespecjalnie pasuje do masowych imprez.<br />

Podobał mi się również występ Kate Nash, zaś Prince dał<br />

absolutnie wielki koncert (widok potężnego tłumu sunącego<br />

w kierunku Sceny Głównej – bezcenny), ale to chyba<br />

nie do końca mój klimat. Całkiem w moim stylu był niepowtarzalny,<br />

zagrany w rzęsistym deszczu, występ zespołu<br />

Foals.<br />

Zresztą, deszcz na festiwalu to oddzielna kwestia.<br />

Kiedy pada, królują peleryny przeciwdeszczowe oraz<br />

różnokolorowe gumowce. Kiedy pada mocno – namioty<br />

przeciekają, trzeba je okopywać i ratować dobytek od wilgoci.<br />

Na szczęście, w tym roku na Open’erze nie padało aż<br />

tak, żeby wszystko zamieniło się w błoto, ale i tak deszcz<br />

dał się niektórym mocno we znaki. Na przykład Monika<br />

Brodka zakończyła swój koncert przedwcześnie, ratując<br />

sprzęt przed lejącą się strumieniami wodą. Dla festiwalowiczów<br />

zasada jest prosta - skoro się jedzie na festiwal<br />

„pod chmurką” – trzeba liczyć się z deszczem i nie zabierać<br />

zbyt wielu cennych, wrażliwych na wilgoć przedmiotów.<br />

Nie będę ukrywał, że lubię Open’era. Od niego zacząłem<br />

swoją przygodę z festiwalami i do niego<br />

porównuję każdą kolejną imprezę,<br />

na której jestem. To miejsce ma<br />

specyficzny klimat, który przy<br />

pięknej pogodzie powoduje, że<br />

dzień zlewa się z nocą i odwrotnie.<br />

Całe pole namiotowe<br />

tętni życiem, festiwalowicze<br />

przed wyjściem na<br />

koncerty grają na gitarach,<br />

stoją w kolejkach<br />

do pryszniców i autobusów<br />

(tam zwykle<br />

rodzą się dyskusje<br />

na temat obejrzanych<br />

występów), ładują<br />

telefony czy po prostu poznają<br />

nowych ludzi. Śpi się mało, a żyje bardzo<br />

intensywnie.<br />

Trzeba dodać, że Open’er nie jest imprezą tanią (pewnie<br />

dlatego stał się dla niektórych swego rodzaju lansem).<br />

Sam bilet z polem namiotowym kosztował 410 zł (w roku<br />

2012 będzie zapewne drożej), choć ta cena za 4 dni jest<br />

całkiem w porządku, jeśli porównać ją z pojedynczymi<br />

koncertami organizowanymi w klubach. Gorzej z cenami<br />

w miasteczku. Trzeba było naprawdę dużo wydać, żeby<br />

się najeść i czymś ów posiłek popić, dlatego przed koncertami<br />

zwykłem odwiedzać centrum Gdyni, do którego<br />

zawoziły wszystkich darmowe autobusy.<br />

Offowo<br />

Skoro już mowa o cenach zarówno biletów, jak<br />

i „utrzymania”, to chyba muszę w końcu napisać o katowickim<br />

Off Festivalu. To chyba najbardziej hipsterska<br />

impreza w kraju. W końcu każdy, kto jest hipsterem (nikt<br />

Wam nie powie, że nim<br />

jest – oficjalnie nie istnieją),<br />

podąża za czymś co nie<br />

jest modne, ale wkrótce<br />

będzie. Off Festival pasuje<br />

do tej subkultury niemal<br />

w 100%. Trudno znaleźć<br />

w line-upie zespoły, które<br />

są znane szerokiej pu-<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

15


TEMAT N<strong>UM</strong>ERU<br />

bliczności, jak np. wyżej wspomniany zespół Coldplay. Co<br />

prawda, część z Was kojarzy Primal Scream, Tesco Value<br />

(to zespół Czesława Mozila), czy Mogwai, ale większość<br />

wykonawców na Offie jest po prostu w Polsce nieznana.<br />

Sam pojechałem trochę „na żywioł”, bo tanio, bo dość łatwo<br />

się dostać, ale zdecydowanie warto było tam być.<br />

Impreza jest zorganizowana w Dolinie Trzech Stawów.<br />

Ściślej: pole namiotowe zlokalizowano na lotnisku<br />

dla awionetek, właściwy teren festiwalu - w Dolinie. Off<br />

znacznie różni się od Open’era – dlatego teren jest mniejszy,<br />

ale zaskakująco dobrze zaplanowany. Cztery sceny,<br />

ogromne stoiska z gastronomią oraz masa gadżeciarzy<br />

rozdających kartki pocztowe, książki, przypinki itp.<br />

Przyznam, że gdy jechałem na Offa myślałem, że żadne<br />

letnie widowisko nie jest w stanie się z nim równać.<br />

Festiwal organizowany przez Artura Rojka naprawdę daje<br />

radę, zarówno organizacyjnie, jak i repertuarowo.<br />

Wiadomo – nikt na Offa nie jedzie, żeby zobaczyć<br />

wielkie gwiazdy muzyki i chyba to jest w nim najpiękniejsze.<br />

Oczywiście warto przed festiwalem mieć jakikolwiek<br />

research o tym kto-co-gra, ale już podstawowa<br />

wiedza o muzyce artysty pozwala na zaplanowanie występów<br />

i świetną zabawę pod sceną. Dzięki takiemu zabiegowi<br />

odkryłem kilka bardzo obiecujących zespołów,<br />

takich jak PC TV czy Muariolanza. Jednak mam wrażenie,<br />

że w tym roku absolutnym liderem wśród wykonawców<br />

abstrakcyjnych (tych akurat było trochę), ale przykuwających<br />

uwagę, był Omar Souleyman – Syryjczyk w arafatce<br />

i rodzimym stroju grający… techno. Szczerze? Muzyka<br />

grana przez Souleymana bardziej<br />

przypominała skoczne rytmy disco<br />

polo, ale siła tej tandety wyrażona<br />

w postaci skaczącego tłumu w przepełnionym<br />

namiocie była ogromna.<br />

I nie chodzi tutaj o to, że publika<br />

nie bardzo interesowała się muzyką<br />

i przyszła na Omara, aby obejrzeć<br />

coś wspaniałego. Wręcz odwrotnie!<br />

Ludzie przybyli zobaczyć kogoś,<br />

kto nie powinien tam być, ale był<br />

tak frapujący i odmienny- że go pokochali.<br />

Zresztą - wcale im się nie<br />

dziwię ;-)<br />

Off to bardzo osobliwy festiwal.<br />

Nie ma gwiazd, a co za tym idzie -<br />

raczej nie ma i nie będzie problemu ze znalezieniem kilkudziesięciu<br />

wykonawców pasujących do jego formuły.<br />

Inne festiwale typu Open’er czy duńskie Roskilde w najbliższych<br />

latach mogą przeżyć kryzys. A przynajmniej<br />

tak twierdzi Michael Eavis, szef Glastonbury Festival,<br />

najbardziej prestiżowego festiwalu w Europie (około 200<br />

tysięcy biletów rozchodzi się w kilka godzin). Według<br />

niego ludzie już wszystko widzieli i słyszeli, dlatego coraz<br />

trudniej będzie organizować duży festiwal i zapewnić<br />

na nim komplet widzów. Piszę to dlatego, że być może<br />

przyszłoroczne edycje niektórych imprez w Polsce będą<br />

ich ostatnimi, więc zachęcam Was do odwiedzenia chociaż<br />

jednej z nich.<br />

Łukasz Brzyski<br />

l.brzyski@pulsum.pl<br />

<strong>Jagoda</strong> Listopadowa<br />

Jak co roku Prorektor ds. Studenckich dr hab. Mariusz<br />

Puszczewicz oraz Rada Uczelniana Samorządu Studenckiego<br />

mają zaszczyt zaprosić wszystkich studentów Uniwersytetu<br />

Medycznego na: JAGODĘ LISTOPADOWĄ!<br />

Gdzie? Drawieński Park Narodowy<br />

Kiedy? 11 listopada <strong>2011</strong> roku<br />

Skąd? Parking Centrum Stomatologii, godz. 7.45<br />

Zapisy: 7 i 8 listopada - Biuro RUSS: D.S. Medyk pokój 018<br />

W godzinach: 19:00 - 20:00<br />

Zapewniamy: rogale marcińskie, pieczenie kiełbasek, bigos,<br />

grochówkę, „jagodowy barszcz”.<br />

A co najważniejsze chwilę odpoczynku na łonie natury.<br />

Każdy może zapisać maksymalnie 3 osoby - konieczne dane:<br />

PESEL, numery telefonu.<br />

Obowiązuje kaucja zwrotna w wysokości 20 zł.<br />

Katarzyna Kordiuk, katarzynakordiuk@tlen.pl<br />

16<br />

Gazeta Studentów


Studia od kuchni<br />

STUDIA OD KUCHNI<br />

Październikowy kurczak<br />

Początek października, większość z nas przywiozła zapasy<br />

jedzenia z rodzinnego domu, jednak są wyjątki (czyt.<br />

ja). Muszę więc zakasać rękawy i sama zadbać o swój<br />

żołądek. W związku z tym, że moje fundusze<br />

na samym początku nie są doszczętnie zniszczone<br />

– w tym miesiącu proponuję wersję na<br />

bogato, czyli z kurczakiem. Dlaczego październikowym?<br />

Ten miesiąc kojarzy mi się nie tylko<br />

z początkiem nowego roku akademickiego, ale<br />

również z grzybami, a że jestem tylko studentką,<br />

a nie grzybiarzem – pozostają mi pieczarki<br />

z Piotra i Pawła.<br />

Zakupy (na moją wielkość żołądka):<br />

- 1 pierś z kurczaka,<br />

- 1 duża cebula,<br />

- 4-5 średnich pieczarek,<br />

- 2 łyżki oleju lub masła,<br />

- 2 łyżki śmietany 12%,<br />

- sól, pieprz, kostka rosołowa, przyprawa do kurczaka.<br />

Włączamy muzyczkę*, ażeby się przyjemnie gotowało<br />

i w międzyczasie można było pokręcić tańce-hulańce<br />

nad garnkami. To do roboty!<br />

Obieramy cebulę, rozgrzewamy tłuszcz, w tym czasie<br />

kroimy cebulę w kostkę.<br />

Podczas gdy cebula nabiera rumieńców (dosłownie),<br />

myjemy pieczarki i kroimy je w półplastry. Cebula powinna<br />

być już zeszklona (albo przypalona, jak kogoś do<br />

reszty porwały tańce-hulańce), wtedy dodajemy pieczarki<br />

i chwilę podsmażamy, dodajemy sól, pieprz, zioła – co kto<br />

preferuje.<br />

Robimy wyśmienity i wysokiej jakości bulion z kostki<br />

rosołowej (pół lub cała szklanka), wlewamy do pieczarek,<br />

mieszamy, przykrywamy.<br />

Kurczaka myjemy, kroimy w kostkę, posypujemy<br />

przyprawą do kurczaka, podsmażamy na minimalnej ilości<br />

oleju (wersja light – upiec w całości i później pokroić<br />

w kostkę).<br />

Część wywaru z pieczarek i cebuli mieszamy ze śmietaną<br />

w osobnym naczyniu (profesjonaliści nazywają to<br />

hartowaniem), wtedy całość wlewamy do duszących się<br />

pieczarek, mieszamy i chwilę gotujemy.<br />

Doprawiamy wg uznania.<br />

Dodajemy kurczaka i po chwili gotowania podajemy<br />

z ziemniakami lub ryżem (polecam wstawić wodę na jedno<br />

lub drugie na samym początku gotowania).<br />

Smacznego!<br />

Czas: maksymalnie 30 minut.<br />

Naczynia, przyrządy i inne kuchenne narzędzia tortur,<br />

które należałoby później umyć: garnek, patelnia, deska<br />

do krojenia, nóż, miseczka, talerz, sztućce.<br />

Dodatek dla dbających o linię: 445 kcal, 30 g tłuszczu,<br />

35 g białka, 10 g węglowodanów, 3 g błonnika.<br />

Skoro już jesteśmy przy temacie diet i jesieni… Jesień<br />

kojarzy się z chandrą i tym samym chęcią podjadania czegoś<br />

słodkiego. W związku z tym proponuję przepis na coś<br />

dobrego i dietetycznego zarazem.<br />

Owsiane batoniki z jabłkami i cynamonem<br />

- 2 jabłka, pokrojone w plasterki i ugotowane albo 175 g<br />

przecieru jabłkowego,<br />

- 175 g płatków owsianych,<br />

- 2 łyżeczki cynamonu,<br />

- 4 białka z jaj,<br />

- 1 łyżka miodu,<br />

- 50 g rodzynek,<br />

- 6 łyżek odtłuszczonego mleka.<br />

Mieszamy wszystkie składniki w misce, przekładamy<br />

do formy ( 23x15 cm), pieczemy w temp. 200° przez 15<br />

minut. Gdy ciasto będzie chłodne, kroimy je w prostokąty.<br />

Szybko, prawda?<br />

Kalorie = 87<br />

Białko = 3g<br />

Węglowodany = 17 g<br />

Tłuszcze = 1,3 g<br />

Błonnik = 1,3 g<br />

B.Ś<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

17


ONA & ON<br />

On: Dobry ranek, Cukiereczku!<br />

Ona: Cześć, Orzeszku!<br />

On: Powiemy im, Fryteczko?<br />

Ona: Czemu nie? I tak wszyscy nasi znajomi już wiedzą<br />

z fejsa.<br />

On: Chyba Twoi. Mnie nie ma na fejsie.<br />

Ona: Może o tym<br />

jeszcze nie wiesz, ale<br />

„nie ma Cię na fejsie<br />

– nie istniejesz”.<br />

On: Zdecydowanie nie<br />

czuję się, jakbym nie<br />

istniał. Szczególnie<br />

teraz, kiedy nie ma już<br />

Onej i Onego, tylko<br />

są...<br />

Ona: … Oni!<br />

On: Zaczęło się od<br />

wspólnego pisania,<br />

a skończyło się jak<br />

zawsze. Cieszę się, że<br />

wzięłaś mnie na to wesele.<br />

Ona: Daj spokój, po<br />

prostu nie miałam<br />

z kim iść.<br />

On: A myślałem, że Ty<br />

to tak...<br />

Ona: No pewnie,<br />

Żuczku!<br />

On: Czyli żartujesz<br />

sobie ze mnie, Wisienko?<br />

Ona: Tak, Eklerku!<br />

On: Komuś chyba zaraz<br />

glukoza skoczy,<br />

więc może zejdźmy<br />

z tych tematów cukierniczych.<br />

Ona: Ale przyznasz,<br />

że moja mama robi<br />

świetny sernik.<br />

On: Och, nie mów, bo<br />

mi aż burczy w brzuchu!<br />

Ona: Zrobiłeś na niej świetne wrażenie, wiesz?<br />

On: Wiadomo, w końcu do moich licznych zalet, oprócz<br />

inteligencji, urody, grzeczności...<br />

Ona: … skromności...<br />

On: … należy też błyskotliwość.<br />

Ona: Oj, nie wlewaj sobie. Za to walnąłeś z tym silnikiem...<br />

On: No co, skąd mogłem wiedzieć, że Twój tata jest mechanikiem-amatorem?<br />

Ona: Ale nie musiałeś mówić, że tylko głupi i biedny<br />

naprawia sam swój samochód, a Ty jeździsz do autoryzowanego<br />

warsztatu.<br />

On: No jeden raz gdzieś nawaliłem, a Ty mi tu...<br />

&<br />

Ona: Jeden? Jeden z wielu! Jeden raz, to udało Ci się<br />

błysnąć!<br />

On: Czy mi się wydaje, czy my się kłócimy?<br />

Ona: Ja się kłócę? To Ty się kłócisz!<br />

On: Jesteśmy ze sobą od lipca, a zrzędzisz tak, jakbyśmybyli<br />

z 40 lat.<br />

Ona: My nie przetrwamy 40 lat! Tak ładnie zaczęliśmy,<br />

a Ty mi tu zaczynasz z samego rana szopkę robić?<br />

18<br />

Gazeta Studentów


ONA & ON<br />

On: Ja zaczynam? Skarbeńku, daj spokój!<br />

Ona: Tak samo mnie nazwałeś, gdy mnie pierwszy raz<br />

pocałowałeś.<br />

On: Pamiętasz to jeszcze?<br />

Ona: Oczywiście, że tak. Noc, gwiazdy, cisza wkoło.<br />

On: I dym papierosowy. Może i to szkodzi, ale palenie<br />

czasem łączy ludzi.<br />

Ona: Gdybyśmy wtedy nie wyszli zapalić...<br />

On: … to pewnie byśmy się sparowali kiedy indziej.<br />

Ona: Może tak, może nie.<br />

On: Może z tej okazji powinniśmy wyprodukować papierosy<br />

z naszymi imionami?<br />

Ona: Albo po prostu „Ona & On”.<br />

On: Brzmi całkiem nieźle. Zrobiłyby furorę i odniosły<br />

ogromny sukces komercyjny.<br />

Ona: A w ogóle skąd Ty wiedziałeś, że ja coś do Ciebie<br />

mam? Tak mocno starałam się to ukryć.<br />

On: Słońce, to po prostu efekt złożonej analizy sygnałów<br />

werbalnych i niewerbalnych. W męskim mózgu jest nawet<br />

taki duży ośrodek za to odpowiedzialny.<br />

Ona: I nazywa się „seks”?<br />

On: No, to teraz już mi sprawiłaś przykrość... Nie żebym<br />

nie miał ośrodka seksu, ale mam też liczne inne ośrodki:<br />

uprzejmości, romantyczności, miłości.<br />

Ona: No dobrze, to był głupi żart. Ty naprawdę jesteś<br />

fajny. I tak mnie wtedy znienacka pocałowałeś...<br />

On: Miałaś takie maślane oczy, że chyba musiałbym być<br />

ślepy, żeby tego nie zauważyć.<br />

Ona: A ja Tobie od kiedy się podobałam?<br />

On: Już Ci mówiłem, że u mnie nie ma takiej stałej granicy.<br />

Lubiliśmy się, oboje byliśmy wolni, więc pomyślałem<br />

sobie, że może warto spróbować.<br />

Ona: I bardzo dobrze, że wtedy spróbowałeś. Czasem<br />

mnie wkurzasz, ale w głębi duszy...<br />

On: … no?<br />

Ona: No nic, lubię Cię. Po prostu.<br />

On: Ja Ciebie też.<br />

Ona: Nie uważasz, że trochę za dużo prywaty w tych<br />

naszych wyznaniach?<br />

On: Chwalimy się swoim szczęściem. Co w tym złego?<br />

Ona: To, że są osoby samotne, którym nie jest za fajnie,<br />

gdy to czytają.<br />

On: Niech na naszym przykładzie widzą, że samotność<br />

nie trwa wiecznie.<br />

Ona: To prawda, ja niedawno też byłam sama. Ale<br />

jakbyśmy chcieli komuś poradzić, jak znaleźć partnera,<br />

skąd go wziąć, to co powinniśmy powiedzieć?<br />

On: Chyba nie ma konkretnej recepty. Osobiście uważam,<br />

że najlepszą metodą jest „nie szukać”.<br />

Ona: Trudno kogoś znaleźć, jak się nie szuka...<br />

On: Ale nie szukać, to nie to samo, co nie kontaktować<br />

się z ludźmi. Chodzi o to, by nie narzucać się ze swoimi<br />

emocjami.<br />

Ona: Że to niby zniechęca? Ale to przecież miłe, jak<br />

wiesz, że komuś na Tobie zależy.<br />

On: Miłe, jeśli Tobie też zależy.<br />

Ona: Fakt. Łatwo przejść w narzucanie się.<br />

On: Otóż to. A tak, gdy podejdziesz do sprawy na luzie,<br />

może się tylko udać! Obojętnie, czy przez „udanie się”<br />

rozumiesz bycie z kimś czy właśnie nie.<br />

Ona: Ja Ci się narzucałam?<br />

On: Nie, zdecydowanie nie, chociaż od sygnałów niewerbalnych<br />

robiło się momentami gorąco. Po Tobie po<br />

prostu widać, że ktoś Ci się podoba.<br />

Ona: Ojej, czuję, że się czerwienię...<br />

On: Nie tylko po Tobie, to po prostu widać, tylko trzeba<br />

mieć trzeźwość umysłu, by to zauważyć.<br />

Ona: A jak już się kogoś zdobędzie, tak na luzie, to już<br />

nie trzeba się starać?<br />

On: Oczywiście, że trzeba. Tylko też nie można robić<br />

tego przesadnie.<br />

Ona: Ja tam lubię, jak mnie podrywasz.<br />

On: Ale ja to robię z umiarem, daję Ci żyć. Daję, prawda?<br />

Ona: Zgadza się. Nie czuję, żebyś mi się narzucał.<br />

On: No właśnie. A Kasia mi to zarzucała. Czuła się osaczona.<br />

Ona: Nadal o niej myślisz?<br />

On: Skłamię, jeśli powiem, że nie. Ale wiem, że to już<br />

przeszłość i że jedynie Ty się dla mnie liczysz. Tylko<br />

rozumiesz, pewne bolesne sprawy zostają, tak łatwo nie<br />

znikają.<br />

Ona: Rozumiem, rozumiem. A co mogę zrobić, żebyś<br />

o niej nie myślał?<br />

On: Jest pewien sposób...<br />

Ona: No nie, znowu? Przecież skończyliśmy to robić<br />

pół godziny temu!<br />

On: Ja wiecznie jestem gotowy!<br />

Ona: Taaa, udowodnij!<br />

On: Drodzy czytelnicy, pozwolicie, że na tym skończymy<br />

i...<br />

Ona: … do zobaczenia w listopadzie. No dalej, wyłączaj<br />

ten dykta...<br />

ona@pulsum.pl<br />

on@pulsum.pl<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

19


ROZMAITOŚCI<br />

Białe fartuchy<br />

w światłach reflektorów<br />

Zapewne każdy z Was kiedyś natknął się na artykuł<br />

o zawodach, w których jeszcze do niedawna, czasem nawet<br />

nadal, pracują Gwiazdy. Z zaskoczeniem przyjmujemy<br />

wiadomości, że znany, serialowy aktor, jeszcze do<br />

niedawna był ochroniarzem lub że kabareciarz z zawodu<br />

jest nauczycielem WF-u. Postanowiłam pójść tym tropem<br />

o krok dalej i dowiedzieć się o Znanych, którzy związali<br />

się z medycyną. Poniżej przedstawiam Wam kilka nazwisk,<br />

które oprócz sceny powiązane są/były/miały być<br />

z branżą medyczną.<br />

Każdy szanujący się fan<br />

„Kilera”, „Poranku kojota”<br />

i podobnych polskich produkcji<br />

lat ’90 zna zapewne<br />

Kubę Sienkiewicza – lidera<br />

zespołu „Elektryczne Gitary”.<br />

Na myśl przychodzą mi<br />

już kultowe (i z jaką radością<br />

opuszczające gardła na imprezach)<br />

przeboje typu „To<br />

już jest koniec”, czy „Dzieci”.<br />

W godzinach dziennych,<br />

czasami nocnych, wykonawca<br />

wyżej wymienionych hitów wdziewa kitel i spełnia się<br />

jako neurolog z tytułem doktora nauk medycznych.<br />

Zmieniając lokalizację na Katedrę Nefrologii, Dializoterapii<br />

i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego <strong>UM</strong><br />

mamy szansę spotkać doktora Mirosława Jędrasa – który<br />

odmiennie od wyżej wymienionego kolegi po fachu<br />

– w wolnych chwilach zakłada na głowę czajnik/garnek<br />

i daje się poznać szerszej publiczności jako pozytywnie<br />

zakręcony lider grupy muzycznej „Zacier”.<br />

Ada Fijał natomiast, aktorka i piosenkarka, miała<br />

w swoim życiu epizod związany z – jak sama twierdzi<br />

– „zaglądaniem ludziom w zęby”. Chodzi oczywiście<br />

o ukończoną na UJ stomatologię, jednak w przeciwieństwie<br />

do Sienkiewicza i Zaciera, pani Fijał nie deklaruje<br />

powrotu do zawodu. Podobnie Maria Pakulnis – aktorka<br />

jest dyplomowaną pielęgniarką, która od dawna nie praktykuje<br />

w swoim dawnym zawodzie, ale pewne umiejętności<br />

posiada do dziś.<br />

Wybieramy się za granicę i docieramy do członków<br />

legendarnego Monty Pythona. Jeden z założycieli grupy,<br />

Graham Chapman, medycynę ukończył na Uniwersytecie<br />

Cambridge, jednak nigdy w zawodzie nie pracował.<br />

W czasie studiów poznał przyszłych współpracowników<br />

i jego przygoda z białym fartuchem zakończyła się zaraz<br />

po praktykach.<br />

Jeżeli pamiętacie popularny kilka lat temu serial „Misja<br />

w czasie”, zapewne kojarzycie odtwórcę głównej roli ,<br />

Jonathana LaPagilę. Otóż okazuje się, że serialowy Frank<br />

Parker w rzeczywistości przez 3 lata po studiach praktykował<br />

medycynę, a dopiero potem zajął się aktorstwem.<br />

Więcej sław deklaruje bądź to dawną chęć do uprawiania<br />

zawodów medycznych, bądź to nawet mówi o rozpoczęciu<br />

(ale nie ukończeniu) studiów. Edward Linde-<br />

Lubaszenko porzucił medycynę na IV roku, kiedy to<br />

ostatecznie zwyciężyła miłość do aktorstwa. Miał co<br />

prawda jeszcze pewne nadzieje, że lekarzem zostanie<br />

jego syn, Olaf, ale i jego pochłonęła scena.<br />

Denzel Washington kończył właśnie kolejny<br />

semestr na wydziale lekarskim, kiedy stwierdził, że<br />

lepiej realizuje się na warsztatach aktorskich – podążył<br />

więc, śmiem twierdzić, za swoim powołaniem.<br />

Natomiast Jesse Spencer – serialowy dr Chase,<br />

którego nikomu nie trzeba przedstawiać – w życiu<br />

prywatnym jest otoczony lekarzami. Ojciec, dwóch<br />

braci i siostra aktora realizują się jako medycy (swoją<br />

drogą jestem ciekawa, czy mu wytykają błędy merytoryczne<br />

po emisji każdego nowego odcinka „Doktora<br />

House’a”). Sam aktor mówi, że gdyby nie aktorstwo, pewnie<br />

zostałby lekarzem.<br />

Wśród znanych istnieją też tacy, którzy są w trakcie<br />

studiów na kierunku lekarskim. Czy dopingowaliście Matsa<br />

Meguenni’ego w trakcie emisji polskiej wersji programu<br />

„X-Factor”? To nasz kolega „łączący się w bólu” – studiuje<br />

medycynę w Krakowie.<br />

Wśród polskich gwiazdek i gwiazdeczek nie brakuje<br />

takich, którzy zgodnym chórkiem deklarują, iż „gdyby nie<br />

(…), pewnie byłbym/byłabym lekarzem”. Należą do nich<br />

Anna Samusionek, Małgorzata Kożuchowska, Cezary Pazura<br />

(w jego przypadku wielokropkiem jest lęk przed widokiem<br />

krwi – a niby Kiler, nie?). No cóż, rodzima scena<br />

sporo by straciła, ale medycyna… hmmm.<br />

Nazwisk niezbyt wiele, ale cóż za jakość. Jak widać<br />

w wyjątkowych przypadkach studia medyczne potrafią<br />

otworzyć drzwi nie tylko do szpitala czy przychodni, ale<br />

także do show-biznesu. A Wy? Czy znacie jakiegoś lekarza,<br />

pielęgniarkę, stomatologa czy farmaceutę realizującego<br />

się na scenie? A może sami planujecie takową przyszłość?:-)<br />

j.w.<br />

20<br />

Gazeta Studentów


ROZMAITOŚCI<br />

26 października – Światowy Dzień Donacji i Transplantacji<br />

“You never know when it's time to go<br />

But you can leave flowers when you go<br />

Roses from your body<br />

Your so precious gift<br />

Your last wish so simply<br />

Left for those to live”<br />

(fragment “A Gift for Life”)<br />

Przed nami kolejny Światowy Dzień Donacji i Transplantacji.<br />

Pierwszy z nich odbył się w Genewie, 6 lat temu.<br />

Poruszono na nim m.in. temat jakości życia po przeszczepie,<br />

regulacji prawnych oraz powrotu do normalnego<br />

funkcjonowania po zabiegu. W tym roku spotkanie odbędzie<br />

się w RPA.<br />

Jest to doskonały moment do podsumowań i przemyśleń<br />

dotyczących popularności przeszczepów w naszym<br />

kraju. Wielu Polaków wciąż nie zgadza się na oddanie<br />

organów swojego bliskiego dla potrzebujących chorych;<br />

równie mało popularne są przeszczepy rodzinne. Często<br />

takie sytuacje wynikają z braku doinformowania czy lęku<br />

przed nieznanym. „Każdy przeszczep narządu ma swoje<br />

źródło w decyzji o wielkiej wartości etycznej, decyzji, aby<br />

bezinteresownie ofiarować część własnego ciała z myślą<br />

o zdrowiu i dobru innego człowieka. Na tym właśnie<br />

polega szlachetność tego czynu, który jest autentycznym<br />

aktem miłości.” – są to słowa Jana Pawła II, który w ten<br />

sposób wyraził poparcie Kościoła dla transplantacji.<br />

Pozytywną tendencję wykazują rosnące bazy dawców<br />

szpiku - coraz większa świadomość pozwala na ratowanie<br />

żyć ludzkich na całym świecie. (więcej informacji na:<br />

http://www.dawcy-szpiku.pl/). W naszym kraju najbardziej<br />

popularne jest oddawanie krwi, w Poznaniu jest to<br />

możliwe dzięki Regionalnemu Centrum Krwiodawstwa<br />

i Krwiolecznictwa, znajdującemu się przy ulicy Marcelińskiej<br />

44, czyli bardzo blisko naszej Uczelni Do donacji,<br />

poza oczywistą ideą, ma zachęcić spora dawka kalorii oraz<br />

zwolnienie z zajęć; oddanie krwi łączy się z jej przebadaniem,<br />

dzięki czemu możemy dowiedzieć się więcej na<br />

temat swojego zdrowia (więcej informacji na: http://www.<br />

rckik.poznan.pl/).<br />

Jako dorośli ludzie możemy sami decydować o swoim<br />

losie. Dzięki naszym wyborom już teraz możemy podarować<br />

komuś zdrowie, a nawet życie. Świadomość wśród<br />

studentów uczelni medycznych powinna być największa<br />

i dzięki temu rozpowszechniana w coraz szerszych kręgach.<br />

Z okazji zbliżającego się Światowego Dnia Donacji<br />

i Transplantacji życzę wszystkim i sobie odwagi, by podzielić<br />

się z potrzebującymi tym, co jest nam najbliższe.<br />

Diversity and Equity and Health Promotion<br />

J.K.<br />

Można powiedzieć, że wakacje to czas, w którym należy<br />

odpoczywać. Po pełnym wyzwań roku akademickim<br />

każdemu należy się chwila relaksu. Ale dlaczego nie połączyć<br />

wypoczynku z odrobiną pracy? Wbrew pozorom jest<br />

co całkiem łatwe, a nawet przyjemne.<br />

Tak też było w przypadku 8 studentów naszej uczelni.<br />

Połączyliśmy naukę z wypoczynkiem, a to za sprawą<br />

VIII edycji Summer School. W tym roku temat przewodni<br />

brzmiał: Diversity and Equity and Health Promotion.<br />

Oprócz Polaków wśród uczestników można było znaleźć<br />

studentów z Niemiec, Turcji, Hiszpanii czy Holandii. Od<br />

rana do popołudnia przedstawialiśmy wyniki naszych<br />

badań, a po południu zwiedzaliśmy miasteczko. Dyskutowaliśmy<br />

między innymi o dyskryminacji osób transseksualnych,<br />

dzieciobójstwie czy szczepieniach dla podróżujących.<br />

Nie sposób wymienić wszystkich tematów.<br />

Dyskusje nie miały końca, a kiedy już się nagadaliśmy,<br />

przychodził czas na odpoczynek. Jednak organizatorzy tegorocznej<br />

edycji nie pozwolili nam się nudzić. W czasie<br />

wolnym nie zabrakło wycieczek do pobliskiego Stuttgartu,<br />

gdzie zwiedziliśmy główną ulicę Königstraße, ale również<br />

szpital Fundacji Roberta Boscha (najnowocześniejszy<br />

szpital jaki widziałam i na szczęście nie tylko my - Polacy<br />

byliśmy zszokowani poziomem tej placówki). Kolejną<br />

atrakcją był spacer z przewodnikiem po Esslingen, spotkanie<br />

z burmistrzem oraz uroczysta kolacja ze specjałami<br />

kuchni niemieckiej.<br />

Oczywiście nie ma nic za darmo. Wyniki, które prezentowaliśmy,<br />

należało najpierw uzyskać. Prace trwały już od<br />

października 2010 roku. Tak też będzie i w tym roku. Jeśli<br />

więc chcesz poszerzyć swoje horyzonty, rozwinąć się<br />

naukowo lub poznać ludzi z innych krajów – zapraszamy.<br />

Najbliższe spotkanie odbędzie się 25 października<br />

br. o godz. 18:00 w sali 501 Coll. A. Wrzoska<br />

przy ulicy Dąbrowskiego 79. Na zachętę dodam, że<br />

Szkoła Letnia liczy się jako fakultet!<br />

Wszelkie informacje na temat najnowszej edycji<br />

Summer School znajdziecie również na stronie:<br />

www.kpz.ump.edu.pl.<br />

Gorąco zachęcam do udziału.<br />

Ania Ratajczyk<br />

22<br />

Gazeta Studentów


Fakultet „Medycyna w czasach narodowego socjalizmu”<br />

Dwadzieścioro studentów naszej uczelni:<br />

Wydziału Lekarskiego I i Wydziału Nauk<br />

o Zdrowiu w dniach 23-26 maja <strong>2011</strong> wyjechało<br />

do Berlina, aby wziąć udział w polskoniemieckim<br />

seminarium „Medycyna w czasach<br />

narodowego socjalizmu”. Oprócz zajęć<br />

w Domu Konferencji Wannsee, uczestnicy<br />

mieli okazję zwiedzić stolicę Niemiec, Poczdam<br />

oraz były obóz koncentracyjny w Ravensbrück.<br />

O seminarium<br />

Dom Konferencji w Wannsee to piękna<br />

willa nad jeziorem na obrzeżach Berlina,<br />

w której 20 stycznia 1945 roku grupa najwyższych<br />

rangą nazistów podjęła decyzję<br />

o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej”.<br />

Po latach posesja stała się Miejscem<br />

Pamięci i Edukacji Historycznej, odwiedzanym<br />

przez gości z całego świata.<br />

Plan trzydniowego seminarium zawierał prelekcje, ćwiczenia<br />

z materiałami źródłowymi, pracę w grupach oraz dyskusje.<br />

Tematyka seminarium była wymagająca. Dotyczyła<br />

m.in. przymusowej sterylizacji i eutanazji, stosunku lekarzy<br />

i pielęgniarek do higieny rasowej i zabijania chorych, ich<br />

współudziału w mordowaniu pacjentów, czy odmowę współpracy<br />

jako możliwość działania personelu medycznego.<br />

Szansę na precyzyjne zrozumienie omawianych kwestii mieliśmy<br />

dzięki przeprowadzeniu całości zajęć w języku polskim.<br />

Wielokulturowy Berlin<br />

Pobyt w Berlinie nie ograniczył się jedynie do zajęć<br />

w Miejscu Pamięci i Edukacji Historycznej. W ramach programu<br />

byliśmy pod pomnikiem ofiar Akcji T4 - miejscem<br />

składania hołdu wszystkim zamordowanym ofiarom planowej<br />

eutanazji. Zwiedziliśmy także berlińskie Muzeum<br />

Żydowskim oraz Pomnik Zamordowanych Żydów Europejskich<br />

i Ośrodek Informacji. Wieczorami, po powrocie do<br />

samego serca Berlina, tuż przy ulicy Unter den Linden, cała<br />

grupa miała okazję zwiedzać najsłynniejsze zakątki tego<br />

wielokulturowego miasta. Możemy pochwalić się licznymi<br />

fotografiami upamiętniającymi między innymi: Bramę<br />

ROZMAITOŚCI<br />

Brandenburską, Uniwersytet Humboldtów, Kronprinzenpalais,<br />

Opernpalais, Katedrę Świętej Jadwigi oraz Katedrę<br />

Berlińską, Park Tiergarten, Alexanderplatz, Babelplatz, Mur<br />

Berliński, Kolumnę Zwycięstwa, Pomnik Żołnierzy Radzieckich,<br />

Filharmonię Berlińską oraz Bundestag.<br />

Wizyta w Poczdamie, choć trwająca zaledwie kilka<br />

godzin, była niezwykle interesująca. Każdego bez wyjątku<br />

zachwycił kompleks parków, ogrodów oraz pałace, które nawet<br />

dla najbardziej wymagających turystów stanowią prawdziwą<br />

atrakcję. Ostatnim miejscem, jakie odwiedziliśmy już<br />

w drodze powrotnej, był dawny obóz koncentracyjny w Ravensbrück.<br />

Nie tylko nauka<br />

Seminarium w Berlinie zaowocował nie tylko rozwojem<br />

naukowym. Był to również mile spędzony czas oraz<br />

przede wszystkim okazja do zawarcia nowych znajomości<br />

studentów różnych kierunków. Pomimo trudnej tematyki zajęć,<br />

dopisywał nam humor. Niesamowita atmosfera Berlina<br />

sprzyjała dobrej zabawie i odpoczynkowi. W imieniu swoim<br />

i wszystkich uczestników zachęcam do wzięcia udziału<br />

w kolejnych projektach SKN Etyki i Bioetyki.<br />

Anna Płażewska<br />

SKN Etyki i Bioetyki<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

23


PORADNIK<br />

PORADNIK DLA PRZYSZŁEGO ABSOLWENTA,<br />

czyli jak skończyć studia<br />

Dopiero skończyły się wakacje, a w PULSie możecie już<br />

przeczytać kolejną – czwartą część poradnika dla przyszłego<br />

absolwenta. Wiem, że do końca roku akademickiego zostało<br />

bardzo, bardzo dużo czasu, w tym jeszcze 7 numerów PULSu,<br />

ale tematów które interesują studentów ostatnich lat jest pewnie<br />

znacznie więcej, dlatego z poradnikiem ruszamy już teraz,<br />

w październiku.<br />

O czym przeczytacie w tym miesiącu? O kilku nowościach<br />

związanych z nowelizacją Ustawy o Szkolnictwie Wyższym,<br />

o ubezpieczeniu zdrowotnym, a także o zmianach które dotyczą<br />

studentów kierunku lekarskiego.<br />

Ustawa o Szkolnictwie Wyższym<br />

Nowa Ustawa o Szkolnictwie Wyższym wprowadza zmianę<br />

dotyczącą ulg w opłatach za przejazd publicznymi środkami<br />

komunikacji miejskiej dla absolwentów studiów licencjackich.<br />

Z ulg tych będziecie mogli korzystać do 31 października roku,<br />

w którym ukończycie studia, a nie jak było to dotychczas – do<br />

dnia ukończenia studiów. Ta zmiana nie dotyczy jednak absolwentów<br />

studiów uzupełniających magisterskich oraz jednolitych<br />

studiów magisterskich.<br />

Ubezpieczenie zdrowotne<br />

Kończąc studia warto wiedzieć, że prawo do świadczeń<br />

opieki zdrowotnej studenta wygasa po upływie 4 miesięcy od<br />

zakończenia studiów, przyjmując że zgodnie z Ustawą: „datą<br />

ukończenia studiów jest data złożenia egzaminu dyplomowego,<br />

w przypadku kierunków lekarskiego, lekarsko-dentystycznego<br />

– data złożenia ostatniego wymaganego planem studiów<br />

egzaminu, a w przypadku kierunku farmacja – data zaliczenia<br />

ostatniej, przewidzianej w planie studiów praktyki”. W przypadku<br />

studenta, który zaliczył ostatni rok studiów i nie złożył<br />

egzaminu dyplomowego w terminie obowiązek ubezpieczenia<br />

zdrowotnego wygasa z dniem 30 września.<br />

Zmiany dotyczące studentów WL I<br />

Na koniec chciałabym zwrócić uwagę studentom Wydziału<br />

Lekarskiego I, że od tego roku, aby ukończyć studia<br />

w książeczce praktyk należy mieć poświadczone wykonanie<br />

wszystkich umiejętności praktycznych.<br />

Jeżeli po przeczytaniu kolejnej części tego poradnika<br />

będziecie mieli jakieś pytania piszcie:<br />

a.zajaczkowska@pulsum.pl.<br />

Ania Zajączkowska<br />

<strong>Puls</strong>terwencja – napisz do nas: pulsterwencja@pulsum.pl<br />

Witam. Mam pytanie odnośnie ankiet studenckich. Dlaczego studenci kierunku farmacja (nie wiem jak innych kierunków na<br />

naszym wydziale) nie mają możliwości wypełniania ankiet przez Wirtualny Dziekanat, które są stworzone po to aby poprawić<br />

jakość kształcenia? Z tego co mi wiadomo dla studentów WNoZ istnieje taka opcja na Wirtualnym Dziekanacie. Wypełniając<br />

ankiety \"papierowe\" w każdej z Katedr, po zakończeniu cyklu zajęć, mam wrażenie, że te ankiety wylądują w koszu i nikt nie<br />

przejmie się naszą opinią. Co więcej, osoby z którymi rozmawiałem myślą podobnie. Czy jest nadzieja, że to się kiedyś zmieni?<br />

Pozdrawiam gorąco. - student farmacji<br />

Weronika Pelczar, przewodnicząca RUSS: „Zgodnie<br />

z obowiązującym Regulaminem Studiów każda jednostka jest<br />

zobowiązana do przeprowadzenia wewnętrznej ankietyzacji<br />

po zakończeniu kursu zajęć. Każdy student wie jak często<br />

i czy w ogóle takie ankiety się pojawiają.<br />

Co do ich dalszych losów, po mniej lub bardziej skrupulatnym<br />

wypełnieniu przez studenta- np.: na Wydziale Lekarskim<br />

I informacje z ankietyzacji wewnętrznej spływają do<br />

Dziekana. Dokładny przebieg ankietyzacji jest już kwestią<br />

indywidualną każdej jednostki.<br />

Osobny problem to akietyzacja oparta na ocenie zajęć<br />

prowadzonych przez poszczególnych asystentów - wielokrotnie<br />

zwracaliśmy uwagę na konieczność tego typu ankietyzacji,<br />

ponieważ jak każdy już pewnie doświadczył - poziom<br />

zajęć bardzo zależy od kompetencji i stopnia zaangażowania<br />

prowadzącego.”<br />

Prof. <strong>UM</strong> dr hab. Maria Chrzanowska, pełnomocnik<br />

Dziekana Wydziału Farmaceutycznego ds. Zapewniania<br />

Jakości Kształcenia: „Uprzejmie informuję, że na Wydziale<br />

Farmaceutycznym Naszego Uniwersytetu działa Zespół<br />

ds. Zapewnienia Jakości Kształcenia. Działalność Zespołu<br />

rozpoczęła się od opracowania autorskiego protokołu, według<br />

którego odbywają się hospitacje ćwiczeń i seminariów<br />

na wszystkich kierunkach Wydziału Farmaceutycznego.Protokół,<br />

zatwierdzony przez Przewodniczącego Uczelnianego<br />

Zespołu ds. Zapewnienia Jakości Ksztalcenia, Pana Prof. dr<br />

hab. Jana Pawlaczyka, sklada się z obserwacji techniczno-organizacyjnych<br />

oraz obserwacji (pytań) dotyczących procesu<br />

dydaktycznego. Członkowie Zespołu przeprowadzili dotychczas<br />

53 hospitacje ćwiczeń i seminariów w zespołach dwu lub<br />

trzy osobowych, z których zbiorcze protokoły są przekazywane<br />

Kierownikom Katedr, w których odbyły się hospitacje.<br />

Protokół zawiera propozycje modyfikacji zajęć przedstawione<br />

przez Kierowników, uwagi studentów dotyczące zarówno<br />

procesu dydaktycznego jak i warunków, w których odbywaja<br />

się zajęcia oraz propozycje modyfikacji i zalecenia Zespołu<br />

prowadzącego hospitację. W piśmie skierowanym do Kierowników<br />

zawarta jest prośba o przedyskutowanie wyników<br />

hospitacji z nauczycielami akademickimi i ich uwzględnienie<br />

w miarę mozliwości i uzasadnienia merytorycznego. Sprawozdania<br />

z dzialalności Zespołu wraz z protokolami z odbytych<br />

hospitacji są przekazywane Dziekanowi Wydzialu Farmaceutycznego,<br />

Prof. dr hab. Edmundowi Grześkowiakowi<br />

oraz Przewodniczącemu Uczelnianego Zespołu ds. Zapewnienia<br />

Jakości Kształcenia w <strong>UM</strong>iKM, Panu prof. Janowi<br />

Pawlaczykowi.<br />

Czlonkowie Zespolu planują ponowne hospitacje na<br />

ćwiczeniach, do których studenci zgłaszali uwagi krytyczne.<br />

Ponadto Zespół dysponuje analizą wyników około 1800 ankiet<br />

wewnętrznych ćwiczeń i seminariów przeprowadzonych<br />

w Katedrach Wydzialu Farmaceutycznego i oczekuje na wyniki<br />

około 650 ankiet, które są w trakcie realizacji. Zespół<br />

planuje przeprowadzenie ogólnouczelnianej ankietyzacji wykladów<br />

w roku akademick <strong>2011</strong>/2012.”<br />

24<br />

Gazeta Studentów


KINO MUZA<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

25


Z ŻYCIA UCZELNI<br />

NajLEPsza uczelnia medyczna w kraju?<br />

Czyli subiektywno – obiektywne<br />

podsumowanie wrześniowego LEP-u.<br />

23 września bieżącego roku odbyła się kolejna sesja<br />

Lekarskiego Egzaminu Państwowego. Jak poradzili sobie<br />

z nim zdający? Jak kształtują się opinie na temat poziomu<br />

trudności? Jak na tle wszystkich piszących egzamin wypadli<br />

Absolwenci naszego Uniwersytetu? Ile osób czeka kolejne<br />

podejście, jakie były przykładowe pytania na ostatnim<br />

LEP-ie? I czy nasza uczelnia faktycznie jest najlepszą<br />

medyczną uczelnią w kraju (przynajmniej patrząc pod<br />

kątem punktów zdobywanych na tym egzaminie)? Odpowiedzi<br />

na powyższe pytania znajdziecie w tym podsumowaniu,<br />

a wyciągnięte wnioski pozwolą Wam na jeszcze<br />

lepsze przygotowanie się do egzaminu, który w dużej mierze<br />

zadecyduje o Waszej przyszłej karierze zawodowej.<br />

4083 – tylu lekarzy stażystów z całej Polski przystąpiło<br />

do egzaminu w tegorocznej sesji jesiennej. Spośród<br />

nich, prawie 11% nie osiągnęło minimalnej liczby punktów<br />

umożliwiającej zaliczenie testu. Co najmniej 445<br />

osób będzie więc starało się poprawić swój wynik w sesji<br />

wiosennej w 2012 roku. Jak na tle ogólnokrajowym wypadli<br />

absolwenci <strong>UM</strong>P?<br />

Do egzaminu przystąpiło 368 osób, które ukończyły<br />

Uniwersytet Medyczny w Poznaniu. 9,5 % nie osiągnęło<br />

wymaganego minimum - co stanowi wynik lepszy, niż<br />

średnia krajowa. Jednak najlepszym rezultatem pod względem<br />

zdawalności pochwalić się może Collegium Medicum<br />

Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, gdzie egzamin<br />

z wynikiem pozytywnym zdało 97,4% absolwentów!<br />

Średnia liczba punktów uzyskana przez lekarzy stażystów<br />

na ostatnim egzaminie wyniosła 132,10 pkt na 198<br />

punktów możliwych do zdobycia (docelowo można było<br />

uzyskać 200 punktów, jednakże 2 zadania zostały unieważnione).<br />

Poznań, pod względem średniej punktacji plasuje<br />

się (z wynikiem 133,77 pkt) na piątym miejscu wśród<br />

polskich uczelni medycznych. Przed nami znaleźli się<br />

absolwenci Collegium Medicum w Bydgoszczy, Uniwersytetu<br />

Medycznego w Łodzi, Gdańskiego Uniwersytetu<br />

Medycznego, a na pierwszym miejscu ponownie: Collegium<br />

Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie<br />

(138,11 pkt).<br />

Ciekawe wnioski można wysunąć po przeanalizowaniu<br />

danych otrzymanych z CEM dotyczących poszczególnych<br />

dziedzin medycznych. Na podstawie tych informacji<br />

można śmiało przyznać, że nie musimy się wstydzić<br />

poziomu nauczania z chorób wewnętrznych (2. miejsce<br />

w Polsce – średnio student <strong>UM</strong>P odpowiedział na 72%<br />

pytań dotyczących tego tematu) czy ginekologii, gdzie zajęliśmy<br />

pierwsze miejsce w Polsce! Aby uzyskać ten wynik<br />

wystarczyło odpowiedzieć poprawnie na średnio 65%<br />

pytań z tej dziedziny.<br />

Mimo to zajęliśmy dopiero 5 miejsce w Polsce. Przyczyną<br />

tego jest głównie fakt, że w pozostałych specjalnościach<br />

wypadliśmy średnio lub po prostu słabo. Przykładowo<br />

z ratownictwa zajęliśmy trzecie, a z psychiatrii drugie<br />

miejsce. Niestety - od końca. I właśnie tutaj powinniśmy<br />

szukać możliwości dogonienia czołówki. Nie oczekujmy,<br />

że zmiany zajdą odgórnie, ze strony poszczególnych katedr<br />

czy zakładów. Bo to głównie od nas zależy wynik,<br />

jaki uzyskamy, a wiedząc już w czym przede wszystkim<br />

mamy braki, głupotą lub grzechem (jak kto woli) byłoby<br />

tej wiedzy nie wykorzystać.<br />

Do chwili obecnej (początek IV roku) tylko na jednych<br />

zajęciach miałem styczność z pytaniami z LEP-u. Sprawdzenie<br />

naszej wiedzy pod kątem Lekarskiego Egzaminu<br />

Państwowego zaproponowała nam jedynie prof. <strong>UM</strong> dr<br />

hab. Magdalena Figlerowicz. Można sądzić, że powodem<br />

tego jest fakt, iż nie posiadamy jeszcze dostatecznej wiedzy<br />

umożliwiającej nam sprostać tematyce LEP-u, jednakże<br />

zamieszczonymi poniżej pytaniami chcę udowodnić,<br />

że jest to błędne przekonanie i już po pierwszych dwóch,<br />

trzech latach studiowania medycyny jesteśmy w stanie od-<br />

26<br />

Gazeta Studentów


powiedzieć na wybrane pytania. Wszystko więc zależy od<br />

dobrej woli prowadzących, aby poświęcić odrobinę czasu<br />

na omówienie z nami tego typu pytań lub opcjonalnie<br />

wplatać je w nasze egzaminy/zaliczenia.<br />

Przykładowe pytania:<br />

W przypadku niedoboru żelaza w ustroju stwierdza się:<br />

A. zmniejszone wysycenie transferryny żelazem.<br />

B. zmniejszoną całkowitą zdolność wiązania żelaza.<br />

C. zmniejszoną utajoną zdolność wiązania żelaza.<br />

D. zwiększone stężenie ferrytyny w surowicy.<br />

E. prawdziwe odpowiedzi A,B,C.<br />

Moczówka prosta pochodzenia centralnego może być<br />

spowodowana przez:<br />

A. uraz głowy.<br />

B. guz podwzgórza.<br />

C. guz w siodełku.<br />

D. uszkodzenie tylnego płata przysadki mózgowej.<br />

E. wszystkie wymienione.<br />

Prawidłowy odstęp między podaniem żywych szczepionek<br />

wynosi co najmniej:<br />

A. 1 tydzień.<br />

B. 2 tygodnie.<br />

C. 3 tygodnie.<br />

D. 4 tygodnie.<br />

E. 6 tygodni.<br />

Sinica jest zawsze niepokojącym objawem, spowodowana<br />

jest zwiększoną zawartością hemoglobiny w łożysku<br />

kapilarnym. Przy jakiej najniższej wartości hemoglobiny<br />

zredukowanej we krwi tętniczej występuje<br />

sinica?<br />

A. 9 g/dl<br />

B. 7 g/dl<br />

C. 5 g/dl<br />

Rower to niewątpliwie wciąż najszybszy i najtańszy<br />

sposób poruszania się po zatłoczonych lub remontowanych<br />

ulicach większych miast. Również w Poznaniu,<br />

który ostatnio stał się wielkim placem budowy, widoczna<br />

jest tendencja do coraz częstszego wykorzystywania<br />

tego środka lokomocji. Sama zresztą zastanawiam się nad<br />

takim rozwiązaniem. Problem tylko w tym, że nie mam<br />

sprawnie funkcjonującego roweru. Musiałabym się dopiero<br />

o taki postarać... Samo kupno sprzętu nie wydaje mi<br />

się zbyt trudnym zadaniem. Dużo bardziej kłopotliwe,<br />

myślę, jest tak dobrać parametry naszego pojazdu, by był<br />

on kompilacją jakości i dobrej ceny. I oczywiście nam się<br />

Z ŻYCIA UCZELNI<br />

D. 3 g/dl<br />

E. 1 g/dl<br />

Poprawne odpowiedzi znajdziecie na końcu artykułu.<br />

Łatwiej przez miasto<br />

We wrześniu odbywała się również kolejna sesja egzaminacyjna<br />

Lekarsko – Dentystycznego Egzaminu Państwowego.<br />

Wyniki absolwentów <strong>UM</strong>P na tle pozostałych<br />

przystępujących do egzaminu nie napawają optymizmem.<br />

Uplasowali oni nasz Uniwersytet na 10 miejscu wśród 16<br />

sklasyfikowanych uczelni medycznych. Osiągnięta przez<br />

nich średnia liczba punktów wyniosła zaledwie 121,3 pkt<br />

przy średniej krajowej 128,1 pkt. Zdecydowanie najlepiej<br />

pod tym względem wypadł Warszawski Uniwersytet<br />

Medyczny, którego absolwenci uzyskali średnią liczbę<br />

punktów 136, a dodatkowo jako jedyna uczelnia może<br />

pochwalić się 100% zdawalnością (wśród osób kształcących<br />

się w Poznaniu współczynnik ten wynosi jedynie<br />

69%)! Na podstawie tych statystyk możemy wnioskować,<br />

że zarówno przed naszymi studentami jak i osobami<br />

odpowiedzialnymi za dydaktykę, jeszcze sporo pracy do<br />

wykonania, aby dorównać najlepszym w Polsce.<br />

Ostateczne podsumowanie będzie krótkie. Pod<br />

względem liczby punktów zdobywanych na Lekarskim<br />

Egzaminie Państwowy i Lekarsko – Dentystycznym<br />

Egzaminie Państwowym należy stwierdzić, że nie jesteśmy<br />

najlepszą uczelnią medyczną w Polsce. Na tle innych<br />

uczelni wypadamy zwyczajnie średnio. Mam jednak<br />

nadzieję, że gdy będę pisał podobne podsumowanie<br />

w przyszłym roku, wiele razy zostanę „zmuszony” do<br />

użycia słowa „najlepsi”.<br />

Odpowiedzi do przykładowych pytań to kolejno:<br />

A, E, D, C.<br />

Grzegorz Sławiński<br />

podobał. Przed przystąpieniem do nabycia roweru należy<br />

więc zadać sobie pytanie: czego będziemy od niego wymagać?<br />

Typów jest wiele, z czego najczęściej i najchętniej<br />

kupowanym jest rower górski, a następnie jego miejski<br />

pobratymca tzw. „holender” (szczególnie, popularyzowana<br />

w wielu filmach, jego damska wersja z koszyczkiem<br />

na przedzie). Możemy oczywiście udać się do pierwszego<br />

lepszego sklepu i kupić sobie wypasionego górala, ale<br />

warto też czasem skorzystać z opcji „zrób to sam” – kupić<br />

tani rower w supermarkecie lub na Allegro, a następnie<br />

odpowiednio go wyposażyć. Oto kilka cennych rad, by<br />

rowerem podbić miejską dżunglę.<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

27


ROZMAITOŚCI<br />

Kupując lub dostosowując rower warto pamiętać o:<br />

• jego ciężarze i zasadzie, że im większa ilość części, tym<br />

większa jest jego awaryjność i waga. Przeciętnie rower<br />

powinien mieć od 12-15kg.<br />

• odpowiednich wymiarach koła, szczególnie szerokości<br />

opony. Im opona grubsza tym stawia większy opór, bardziej<br />

amortyzuje. Im jest ona cieńsza tym mniejsze są opory<br />

toczenia i mniej siły musimy włożyć w pedałowanie.<br />

• dobrych hamulcach, ale<br />

niekoniecznie tarczowych,<br />

które są drogie i na pewno<br />

ich nie znajdziemy w rowerach<br />

o cenie do 500zł.<br />

Tzw. V-brake spokojnie<br />

wystarczą.<br />

• właściwie dobranym<br />

rozmiarze roweru.<br />

• konieczności wykonania<br />

jazdy próbnej. Rower nie<br />

może skrzypieć, a biegi powinny<br />

się zmienia swobodnie.<br />

Ważne też, by siedziało<br />

się na nim w wygodnej pozycji.<br />

• dobrym zabezpieczeniu roweru, który czasami musimy<br />

pozostawić przed sklepem, szpitalem czy biblioteką. Co<br />

jednak ważne, nawet to nie gwarantuje, że wrócimy nim<br />

do domu.<br />

Cała reszta jest kwestią gustu. I to czy manetki będą<br />

dźwigniowe czy obrotowe, a rama aluminiowa czy stalowa,<br />

zależy już tylko od nas samych. Dzwonek, koszyk,<br />

lampki, błotniki czy licznik też dowolnie, zależnie od<br />

zapotrzebowania, biorąc pod uwagę fakt, że wszystko co<br />

świeci, błyszczy i rzuca się w oczy, może stać się łatwym<br />

łupem dla złodzieja.<br />

Skoro mamy rower, czas ruszać w miasto. I tu<br />

uwaga! Obowiązują przepisy ruchu drogowego<br />

i ich nowelizacja, która weszła w życie w maju<br />

tego roku. Oprócz doprecyzowania pewnych definicji<br />

(jak np. definicji roweru), wprowadzono m.<br />

in. legalizację wyprzedzania przez rower wolno<br />

jadących pojazdów z prawej strony, zezwolenie<br />

na jazdę rowerem środkiem pasa na skrzyżowaniu,<br />

pierwszeństwo jednośladów na przejazdach<br />

rowerowych w sytuacji gdy samochód skręca<br />

z drogi głównej w prawo lub lewo, czy możliwość<br />

jazdy rowerzystów obok siebie. Mimo, że prawo<br />

dopuszcza przy złych warunkach pogodowych<br />

poruszanie się rowerem również po chodnikach,<br />

to pamiętajmy, że tam pierwszeństwo zwykle należy<br />

się pieszym. Nie wolno poruszać się po szosie,<br />

gdy wzdłuż niej biegnie ścieżka rowerowa,<br />

a dla mało rozgarniętych przypominam również,<br />

że wciąż obowiązuje zakaz przejeżdżania rowerem po pasach<br />

dla pieszych. Niedopuszczalne jest także prowadzenie<br />

w czasie jazdy rozmów przez komórkę i czepianie się innych<br />

pojazdów. Poruszając się po miejskich ulicach, warto<br />

dostosować płynność i prędkość jazdy do poruszających<br />

się samochodów, by nie stanowić dla nich niepotrzebnej<br />

przeszkody. Dobrze też zachować odpowiednią odległość<br />

od krawężnika, ok. 0,5 – 1,0<br />

m i zawsze, ale to zawsze,<br />

kontrolować sytuację na<br />

drodze.<br />

Jazda na rowerze to<br />

nie tylko łatwy sposób, by<br />

o siódmej rano uniknąć<br />

ulicznych korków. To również<br />

prosty sposób na lepsze<br />

samopoczucie. Na rowerze<br />

może jeździć prawie<br />

każdy i przez to kształtować<br />

sylwetkę, poprawiać wydolność<br />

organizmu. To doskonały<br />

trening wytrzymałościowy i kondycyjny. Godzina<br />

spokojnej jazdy na rowerze pozwala spalić około 500 kcal.<br />

Jeżdżąc na ciężkich biegach rozbudowujemy muskulaturę<br />

łydek, na lekkich możemy te mięśnie elegancko wysmuklić.<br />

A ponadto oszczędzamy czas i pieniądze, poznajemy<br />

lepiej infrastrukturę miasta i dbamy o środowisko. W obliczu<br />

tych wszystkich wspaniałości, jakie niesie ze sobą<br />

jazda na rowerze (i myślę tu głównie o tych łydkach),<br />

a także całego mnóstwa okropności, którego dostarczają<br />

poznańskie remonty, nie pozostaje mi więc nic innego, jak<br />

tylko rzucić apel: na rowery!!!<br />

Marta Zawacka<br />

28<br />

Gazeta Studentów


PAMIĘTNIK LEKARZA STAŻYSTY<br />

Pamiętnik lekarza stażysty<br />

2.09.<strong>2011</strong><br />

Jak to w Łodzi? Przecież napisałem: „Poznań”! A co tam,<br />

przynajmniej zwiedzę nowe miasto.<br />

9.09.<strong>2011</strong><br />

Kiedy w końcu będą te wyniki? Chcę wiedzieć, gdzie będę<br />

wypełniał tony papierów i parzył kawę!<br />

12.09.<strong>2011</strong><br />

Nareszcie są! Trzeba zmienić opis na fejsbuku.<br />

24.09.<strong>2011</strong><br />

No, no, CEM się postarało! Sprawdzili 4000 prac w niecała<br />

dobę. A Łódź – średnia.<br />

27.09.<strong>2011</strong><br />

Myślałem, że przyjęcie do pracy to złożenie jednego podpisu,<br />

a tymczasem okazuje się, że wcześniej trzeba wypełnić<br />

kilkanaście formularzy i odwiedzić kilka pokoi, by<br />

uzyskać podpisy na „obiegówce”.<br />

02.10.<strong>2011</strong><br />

To już jutro! Czy sobie poradzę? A jeśli długopis mi się<br />

wypisze? Albo kawa będzie zimna? Dam radę!<br />

03.10.<strong>2011</strong><br />

Kawy nie robiłem ani sobie, ani innym. Za to długopis<br />

się przydał, ale do wypisania się jest mu daleko. Pierwszy<br />

dzień uważam za udany.<br />

04.10.<strong>2011</strong><br />

Użyłem swojej pieczątki! I to wielokrotnie. Przybiłem się,<br />

a szpital realizował to, co napisałem. To bardzo miłe. Na<br />

razie jeszcze nikogo nie zabiłem.<br />

05.10.<strong>2011</strong><br />

Nadal nikogo nie zabiłem. Nadal używam pieczątki.<br />

Właściwie, poza chodzeniem za swoim opiekunem i robieniem<br />

przyjęć, nic więcej nie robię. A z czynności złożonych<br />

– toczę krew. No dobra, zamawiam. Ale kiedyś<br />

będę toczył!<br />

06.10.<strong>2011</strong><br />

Badam, opisuję, zlecam, a raczej przenoszę do komputera<br />

to, co ktoś zlecił na papierze. Czuję się potrzebny.<br />

07.10.<strong>2011</strong><br />

Pierwszy dyżur. Oprócz 7 godzin i 35 minut, które spędzam<br />

w szpitalu na co dzień, dzisiaj doszło mi 10 godzin<br />

i 5 minut poza tym czasem. Działam w izbie przyjęć i pilnuję,<br />

żeby na oddziale wszyscy przeżyli.<br />

10.10.<strong>2011</strong><br />

Przechodzę przez SOR i nadal widzę kolejki. Myślałem, że<br />

po wyborach już ich nie będzie. Zawiodłem się. A poza tym<br />

wpadam w pewną rutynę, ale nadal czuję się potrzebny.<br />

11.10.<strong>2011</strong><br />

Smacznie śpi. Anestezjolodzy trochę mu w tym pomogli.<br />

Wcześniej miałem przyjemność wytłumaczyć pacjentowi,<br />

na czym polega utrwalone migotanie przedsionków, dlaczego<br />

musi mieć kardiowersję i jak to się odbywa. Mój<br />

opiekun mówi, że wszystko ustawione. Anestezjolodzy<br />

mówią: „już można”. Dzielnie chwytam łyżki Lifepaka 12,<br />

przykładam do klatki piersiowej pacjenta i rozpoczynam<br />

ładowanie. Słyszę charakterystyczny, piszczący dźwięk.<br />

Rozglądam się, stwierdzam, że nikt nie dotyka mężczyzny<br />

i naciskam przycisk wyładowania. Pacjent podskakuje<br />

w odpowiedzi na 200 dżuli przepływające przez jego<br />

ciało. Na monitorze pojawia się rytm zatokowy miarowy.<br />

Opiekun gratuluje pierwszej udanej kardiowersji. Anestezjolodzy<br />

dopytują, kiedy postawię wódkę.<br />

12.10.<strong>2011</strong><br />

Używanie własnej pieczątki jest bardzo<br />

przyjemne, ale ma jeden, duży minus – kiedy<br />

napiszesz jakąś bzdurę, to do Ciebie dzwonią<br />

i to Ty musisz się gęsto tłumaczyć. Dzisiaj<br />

dzwoniło do mnie krwiodawstwo. Na szczęście<br />

nie popełniłem błędu, ale co się najadłem<br />

strachu w drodze do telefonu, to moje.<br />

13.10.<strong>2011</strong><br />

Zgubiłem stetoskop. Zanim odnalazł się na<br />

izbie, obiecałem sobie, że jak go znajdę, to<br />

go w końcu podpiszę. Anestezjolodzy zapomnieli<br />

o wódce.<br />

14.10.<strong>2011</strong><br />

Tym razem zgubiłem pieczątkę. Na szczęście<br />

odnalazła się w dyżurce lekarskiej. Poza tym gubię jeszcze<br />

długopisy. Jak tak dalej pójdzie, zgubię sam siebie.<br />

Za mną drugi dyżur. Przyjęć: 9. Zgonów: 0. Ponoć przynoszę<br />

szczęście, bo normalnie nie przybywa tylu pacjentów.<br />

Lekarz stażysta<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

29


Z ŻYCIA UCZELNI<br />

Szykuje się rewolucja?<br />

Podstawy programu studiów farmaceutycznych sięgają lat 30 ubiegłego wieku. Tymczasem świat<br />

niewątpliwie idzie do przodu, co niesie za sobą potrzebę zmian także w tym obszarze. Dlaczego są one<br />

niezbędne? Co wymaga najpilniejszych zmian? O to wszystko zapytano studentów różnych lat farmacji<br />

w ankiecie „Oczekiwania studentów farmacji odnośnie przygotowania do zawodu”.<br />

Wyniki ankiety wśród studentów po II roku<br />

Badając oczekiwania studentów II roku farmacji odnośnie<br />

ich przygotowania do zawodu, zadano im pytanie<br />

o zadowolenie z obecnego programu studiów. 32%<br />

ankietowanych studentów wyraziło pozytywną opinię<br />

o kształcie tego programu, uznając go za interesujący oraz<br />

gruntownie przygotowujący do zgłębiania przedmiotów<br />

zawodowych w dalszych latach kształcenia. 68% studentów<br />

II roku uważa, że w programie jest zbyt mało zagadnień<br />

związanych z przyszłą pracą zawodową, a kolejność<br />

niektórych przedmiotów jest niewłaściwa. Jako główny<br />

przykład studenci podają tu brak znajomości najważniejszych<br />

zagadnień biochemii przed kursem patofizjologii.<br />

Blisko 79% studentów zastanawiało się nad tym, co<br />

należałoby zrobić, aby program ich studiów ulepszyć.<br />

Wielu z nich uważa, że konieczne jest uporządkowanie<br />

kolejności przedmiotów, jednakże ważną kwestią, na którą<br />

zwraca uwagę aż 33% ankietowanych studentów jest<br />

jak najwcześniejsze wprowadzenie praktyk zawodowych.<br />

Studenci sugerują, że większy nacisk powinno się kłaść na<br />

przedmioty związane z chorobami człowieka, proponują<br />

też wprowadzanie zajęć fakultatywnych, bardziej ukierunkowanych<br />

na ich przyszły zawód.<br />

42% ankietowanych studentów II roku farmacji uważa,<br />

że studia w satysfakcjonujący sposób przygotują ich<br />

do przyszłej pracy zawodowej. Prawie połowa studentów<br />

II roku wiąże swoją karierę zawodową z pracą w aptece.<br />

Ok. 20% studentów chciałoby pracować w przemyśle i firmach<br />

farmaceutycznych. Są też tacy, którzy myślą o pracy<br />

naukowej na Uczelni bądź specjalizowaniu się w farmacji<br />

klinicznej poza granicami naszego kraju.<br />

65% ankietowanych studentów pozytywnie wypowiada<br />

się na temat wprowadzenia modułu „opieka farmaceutyczna”<br />

do programu studiów. Co ciekawe brakuje tutaj<br />

głosów krytyki. Pozostali studenci nie potrafią wyrazić<br />

swojej opinii na ten temat ponieważ nie chcą oceniać<br />

przedmiotu, którego jeszcze nie mieli. Jednak wielu studentów<br />

podkreśla ważną rolę tego przedmiotu w kształtowaniu<br />

zawodu farmaceuty, argumentując swoje zdanie<br />

tym, że przedmiot ten uczy lepszego kontaktu z pacjentem,<br />

pomaga wykorzystać swoją wiedzę, lepiej zrozumieć<br />

i pomóc pacjentowi.<br />

Wyniki ankiety wśród studentów po III roku<br />

Aż 71% studentów III roku na pytanie „Czy jesteś<br />

zadowolona/ny z obecnego programu studiów?” odpowiedziało:<br />

nie. Jako uzasadnienie najczęściej podawano fakt,<br />

że podczas studiów zdobywają za mało umiejętności praktycznych,<br />

które będą przydatne w przyszłej pracy zawodowej,<br />

natomiast za duży nacisk kładzie się na zagadnienia<br />

30<br />

teoretyczne.<br />

Zaledwie 26% ankietowanych nigdy nie zastanawiało<br />

się nad ewentualnymi zmianami w programie swoich<br />

studiów;i jako najpilniejsze według siebie zmiany, jakie<br />

należałoby wprowadzić do programu studiów farmaceutycznych,<br />

proponują zmniejszenie ilości godzin przedmiotów<br />

ściśle teoretycznych na rzecz zajęć uczących<br />

praktycznych umiejętności, takich jak rozwiązywanie<br />

problemów, z którymi spotkają się w przyszłej pracy zawodowej,<br />

interakcji leków. Ok. 20% studentów zauważa<br />

także problem małej ilości praktyk i sugeruje wprowadzenie<br />

dodatkowych godzin zajęć w aptece, nie tylko<br />

w trakcie wakacji po 3 i 4 roku studiów, lecz również<br />

w trakcie roku akademickiego.<br />

Najwięcej, bo aż 68% ankietowanych studentów planuje<br />

po studiach podjąć pracę w aptece otwartej bądź szpitalnej.<br />

57% studentów deklarujących chęć podjęcia pracy<br />

w aptece uważa, że studia nie przygotują ich w sposób<br />

satysfakcjonujący do tej pracy i większość potrzebnych<br />

umiejętności będą musieli nabyć dopiero po rozpoczęciu<br />

pracy.<br />

Bardzo pozytywnie studenci oceniają wprowadzenie<br />

przedmiotu opieka farmaceutyczna. Aż 83% ankietowanych<br />

studentów uważa ten przedmiot za bardzo potrzebny,<br />

uczący kontaktu z pacjentem, a w jego wprowadzeniu<br />

upatrują szansy ujednolicenia studiów w Polsce z programem<br />

uczelni zachodnich. Pozytywnie oceniana jest przez<br />

studentów także sama idea opieki farmaceutycznej – jako<br />

szansa na efektywniejszą terapię dla pacjentów.<br />

Wyniki ankiety wśród studentów po IV roku<br />

Jeśli chodzi o studentów IV roku to aż 93% ankietowanych<br />

studentów deklaruje niezadowolenie z programu<br />

studiów. Jako tego powód 55% studentów podaje fakt, że<br />

w programie za mało jest przedmiotów ściśle związanych<br />

z przyszła pracą zawodową. Tutaj też pojawia się więcej<br />

niż na III roku, bo aż 42%, studentów niezadowolonych<br />

ze zbyt małej ilości praktyk w ciągu całego toku studiów.<br />

Studenci podkreślają, że ważne przedmioty często realizowane<br />

są w sposób okrojony, a program nie jest dostosowywany<br />

do realiów współczesnego świata. Studenci chwalą<br />

program studiów za wszechstronny rozwój i szerokie<br />

możliwości znalezienia pracy po studiach. Jednak nawet<br />

studenci deklarujący zadowolenie z nauczanych treści zauważają<br />

problem małej ilości praktyk.<br />

W porównaniu z latami wcześniejszymi na IV roku<br />

każdy z ankietowanych studentów przyznaje, że myślał<br />

kiedyś o koniecznych w programie zmianach. I tutaj jako<br />

najczęściej proponowana zmiana pojawia się wprowadzenie<br />

zajęć praktycznych w aptece w ciągu roku akademic-<br />

Gazeta Studentów


Z ŻYCIA UCZELNI<br />

kiego – taką potrzebę zauważa ponad 40% ankietowanych<br />

studentów IV roku. Proponowaną zmianą jest także zwiększenie<br />

ilości godzin zajęć z farmakologii i wprowadzenie<br />

większej ilości przedmiotów zawodowych już od pierwszych<br />

lat studiów. Studenci narzekają także na swoją małą<br />

wiedzę o chorobach.<br />

Aż 91% studentów uważa, że studia nie przygotują ich<br />

do pracy tak jakby tego oczekiwali. 77% ankietowanych<br />

studentów chce rozpocząć pracę w aptece, z czego aż 88%<br />

uważa, że nie będzie w sposób satysfakcjonujący do tej<br />

pracy przygotowana.<br />

Z pozytywnym odbiorem studentów IV roku spotkało<br />

się wprowadzenie nowego przedmiotu opieka farmaceutyczna,<br />

jednakże 20% zadowolonych studentów sądzi, że<br />

przedmiot ten powinien zostać bardziej rozwinięty i pojawić<br />

się już na IV roku.<br />

Anita Pogorzelska<br />

Rozmowa z Dziekanem Wydziału Farmaceutycznego<br />

– prof. dr. hab. Edmundem Grześkowiakiem<br />

Dlaczego przez tak długi czas, sięgający kilku dziesiątków<br />

lat, nie wprowadzano zmian w standardach<br />

kształcenia polskich farmaceutów?<br />

Każda rewolucja wymaga udziału obu stron. Dzisiaj<br />

wzrosła świadomość naszych studentów i absolwentów,<br />

którzy mówią o konieczności zmodyfikowania programu<br />

nauczania, zmniejszenia ilości godzin poświęconych<br />

przedmiotom podstawowym. A mając na względzie przyszłość<br />

swojego zawodu i chęć pełnienia misji farmaceuty<br />

absolwenci coraz częściej mówią o opiece farmaceutycznej.<br />

Wymaga to też oczywiście zmiany sposobu podejścia<br />

nauczycieli akademickich. Wszyscy widzimy potrzebę<br />

zmian. Tak naprawdę programy, które obowiązują<br />

nas od dziesiątków lat są poprawiane i modyfikowane,<br />

jednak musimy mieć świadomość, że zmiany jakie nas<br />

czekają w najbliższym przedziale czasowym to zmiany<br />

rewolucyjne.<br />

W jakim kierunku powinna więc iść polska farmacja,<br />

żeby przygotować Absolwenta do wykonywania<br />

zawodu w obecnej rzeczywistości?<br />

Ten kierunek jest nakreślony bardzo wyraźnie.<br />

W kwietniu tego roku zostałem poproszony przez Departament<br />

Nauki o uczestnictwo w posiedzeniu odpowiedniej<br />

komisji europejskiej w Brukseli, zajmującej się harmonizacją<br />

programów nauczania w krajach europejskich tudzież<br />

wytyczania zmian programowych. Tam wszystkie<br />

kraje członkowskie wyraźnie zgodziły się, że współczesna<br />

farmacja powinna zmierzać w kierunku farmacji klinicznej,<br />

farmacji związanej z pacjentem.<br />

Czy mógłby Pan opowiedzieć o zmianach jakie już<br />

zostały zainicjowane w programie studiów farmaceutycznych<br />

lub jakie są dopiero w planach?<br />

Zmiany jakie zostały wprowadzone to między innymi<br />

dodanie do przedmiotu farmacja praktyczna w aptece modułu<br />

poświęconego opiece farmaceutycznej.<br />

Natomiast przez ostatni rok zostały opracowane nowe<br />

standardy kształcenia dla wszystkich kierunków medycznych,<br />

w tym dla kierunku farmacja. One jak gdyby zupełnie<br />

zmieniają podejście nauczycieli akademickich do<br />

przedmiotów, ale również wymagają dużego współudziału<br />

studentów. Nowe standardy nie zmieniają liczby godzin<br />

i punktów ECTS, ale sam program został przekonstruowany.<br />

Nacisk kładzie się na efekty kształcenia, na to co student<br />

musi umieć.<br />

Jak wygląda procedura wprowadzania zmian<br />

w programie studiów?<br />

Zmiany te zostały zatwierdzone przez Konferencję<br />

Dziekanów. W niedługim czasie wszystkie wydziały<br />

farmaceutyczne w Polsce muszą utworzyć na bazie tych<br />

standardów swoje nowe programy nauczania, różniące się<br />

w sposób istotny od obecnego programu, gdyż tam trzeba<br />

będzie zmniejszyć nacisk na przedmioty podstawowe. Do<br />

tych zmian trzeba będzie dostosować formy dydaktyczne<br />

żeby osiągnąć zamierzone efekty. Musimy opracować także<br />

sposób monitorowania tych efektów. Po 5, 10 latach<br />

musimy sprawdzić czy nasi Absolwenci rzeczywiście posiedli<br />

te umiejętności.<br />

Czy już teraz możemy mieć jakieś wyobrażenie<br />

o tym nowym programie?<br />

Dzisiaj wiedzę farmakologiczną przekazuje Zakład<br />

Farmakologii i Farmakodynamiki w zakresie przedmiotu<br />

farmakologia. Ponieważ kształcenie musi zmierzać w kierunku<br />

farmacji klinicznej oraz opieki farmaceutycznej,<br />

nie jest powiedziane, że tylko zakład farmakologii będzie<br />

przekazywał właśnie ten zakres wiedzy. W to muszą być<br />

włączone inne zakłady.<br />

Jaka jest rola studentów we wprowadzaniu tych<br />

zmian?<br />

Ta rola jest ogromna. Zaczyna się już w momencie<br />

legislacji. Przypominam, że studenci muszą zaakceptować<br />

program nauczania. Poza tym, celem tej reformy<br />

jest zwiększenie odpowiedzialności studentów. Znacznie<br />

więcej uwagi i czasu poświęci się na pracę samodzielną.<br />

Nie tylko to, co przekaże nauczyciel akademicki będzie<br />

istotne, ale także własna praca studenta. Student będzie<br />

miał dostęp do efektów kształcenia i będzie wiedział, co<br />

mu jest potrzebne. To jest konsekwencją tej harmonizacji<br />

z programem europejskim.<br />

Czy te zmiany w jakiś sposób obejmą obecnych<br />

studentów, czy będą wdrażane od początku procesu<br />

kształcenia?<br />

Założeniem jest, że zmiany te powinny wejść od<br />

1 października 2012 roku, więc nowo wstępujący studenci<br />

pójdą drogą tych nowych standardów.<br />

Obecni studenci boja się trochę zmian w programie,<br />

które ich już bezpośrednio nie obejmą. Jakie<br />

konsekwencje mogą czekać nas, obecnych studentów<br />

farmacji, po wprowadzeniu nowych standardów<br />

kształcenia?<br />

Ja rozumiem te obawy, ale sądzę, że nie należy tu<br />

dramatyzować. Jest przecież bardzo dobry, prowadzony<br />

od wielu lat i akredytowany przez Ministerstwo Zdrowia<br />

system kształcenia podyplomowego. Te umiejętności, któ-<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

31


Z ŻYCIA UCZELNI<br />

re brakują studentom, będą mogły w ten sposób być bez<br />

problemu podniesione na wyższy poziom tak, że nie widzę<br />

w najbliższym czasie zagrożenia.<br />

W zawodzie farmaceuty ważna wydaje się umiejętność<br />

rozładowywania sytuacji stresowych, w końcu<br />

mamy kontakt z ludźmi często w bardzo ciężkich życiowych<br />

położeniach. Czy są plany wprowadzania do<br />

programu zajęć uczących takich umiejętności?<br />

To jest cały obszar tzw. komunikacji interpersonalnej.<br />

W nowych standardach jest zaznaczone, że farmaceuta<br />

umie doradzić. W zakresie zajęć fakultatywnych będą<br />

wprowadzone zajęcia z języka migowego, a także właśnie<br />

z komunikacji interpersonalnej. Tak więc dla zainteresowanych<br />

studentów w ramach zajęć dodatkowych będzie<br />

taka możliwość.<br />

Jakie znaczenie ma dziś opieka farmaceutyczna<br />

w Polsce?<br />

Co do sensu istnienia opieki farmaceutycznej w ogóle<br />

nie ma potrzeby dyskutować. Potwierdzeniem też niech<br />

będzie kwalifikacja aptek, które będą świadczyć tę opiekę<br />

nad pacjentem geriatrycznym w Poznaniu w ramach<br />

programu badawczego Na kilka miejsc zgłosiło się wielu<br />

chętnych aptekarzy, naszych absolwentów, tak więc widać,<br />

że zapotrzebowanie jest ogromne. To jest przyszłość<br />

zawodu. Jest wiele prac badawczych, które podnoszą polska<br />

opiekę farmaceutyczną na poziom europejski, w tym<br />

pierwsza polska praca habilitacyjna przygotowywana<br />

przez panią doktor Agnieszkę Skowron z Collegium Medicum<br />

Uniwersytetu Jagiellońskiego. Praca ta jest na ostatnim<br />

etapie recenzji. Jest to ważne opracowanie mówiące<br />

nie tylko o zasadach opieki farmaceutycznej, ale dające<br />

również pewne zalecenia, w jaki sposób wdrażać opiekę<br />

farmaceutyczną w Polsce.<br />

Jak ze swojej perspektywy ocenia Pan wprowadzenie<br />

do programu studiów modułu opieka farmaceutyczna?<br />

Czy są plany rozwijania tego przedmiotu?<br />

Ten przedmiot musi się rozwijać, przy czym nie jest<br />

to taką prostą sprawa, świadczenia opieki farmaceutycznej<br />

nie można nauczyć w trakcie studiów. To jest długi<br />

proces. Chirurg również nie jest chirurgiem naczyniowym<br />

po ukończeniu studiów, lecz dopiero w drodze dalszej<br />

specjalizacji. Pamiętajmy, że opieka farmaceutyczna jest<br />

przedmiotem, który wymaga wiedzy i umiejętności z innych<br />

przedmiotów. Dlatego wprowadzenie jej na przykład<br />

przed farmakologią nie ma sensu. Z kolei na czwartym<br />

roku możliwość ta jest ograniczona z uwagi na obciążenia<br />

w obecnym programie. Ale w tych nowych warunkach<br />

programowych jest to możliwe.<br />

Czy sądzi Pan, że w przyszłości świadczenie tej<br />

opieki powinno być kontraktowane przez NFZ?<br />

Absolutnie. Jeżeli nie będzie kontraktowane, opieka<br />

farmaceutyczna będzie kuleć. Będzie nadal sztuką dla<br />

sztuki, po części charytatywną działalnością farmaceutów,<br />

wynikającą z deontologii zawodowej. Wszystko do tego<br />

zmierza, żeby było to świadczenie refundowane przez<br />

NFZ. Właśnie w pracy doktor Agnieszki Skowron są gotowe<br />

rozwiązania, w jaki sposób dążyć do tego.<br />

A jaka jest recepta na udaną współpracę między<br />

środowiskiem lekarzy a farmaceutami, która wydaje<br />

się niezbędna do świadczenia opieki farmaceutycznej?<br />

W materii współpracy farmaceuta-lekarz jest już coraz<br />

lepiej. Coraz częściej lekarze różnych specjalności<br />

dostrzegają potrzebę i niekiedy zbawienne efekty współpracy<br />

z farmaceutą. Także o tę współpracę jestem spokojny,<br />

a myślę, że z upływem czasu ta sytuacja będzie się<br />

poprawiać.<br />

Czy opracowując nowy program i przede wszystkim<br />

standardy nauczania zwracać się będzie uwagę<br />

na zróżnicowanie kompetencji magistrów i techników<br />

farmacji?<br />

Konieczność zróżnicowania kompetencji miedzy<br />

naszymi Absolwentami, magistrami farmacji a technikami<br />

istnieje. I jest to duży problem, który trudno będzie<br />

rozwiązać w najbliższym czasie, ponieważ został na tyle<br />

zaniechany, że szkolenie techników farmacji wymknęło<br />

się spod kontroli. Szkolenie techników podlega Ministerstwu<br />

Edukacji, a nie Ministerstwu Zdrowia. Nasze postulaty,<br />

zgłaszane od jakiegoś czasu, żeby to w jakiś sposób<br />

uporządkować, niestety nie miały oddźwięku. Ten problem<br />

można porównać do zrzuconej z zimowego stoku<br />

kuli, która nabiera zarówno prędkości jak i się zwiększa.<br />

W tej chwili jest ponad 80 tys. techników farmaceutycznych.<br />

Rocznie mury różnych szkół o różnym poziomie<br />

opuszcza ok. 4 tys., a nawet więcej. Jest to więc aż 4 razy<br />

więcej niż absolwentów farmacji na Uczelniach Medycznych.<br />

Co więcej, nie do końca zdefiniowany jest zakres<br />

czynności zawodowych dla techników. Oni powinni<br />

pełnić funkcje pomocnicze, a właściwie mogą dzisiaj<br />

wszystko. W tej kwestii najsilniejsze wsparcie powinno<br />

płynąć ze strony Izby Aptekarskiej. Często ekonomiczne<br />

warunki powodują, że magister farmacji jest wypierany<br />

przez technika, ponieważ technik jest siłą tańszą.<br />

Czy właśnie opieka farmaceutyczna może być<br />

dzisiaj tym, co zróżnicuje techników i magistrów<br />

farmacji?<br />

Zawsze podkreślam, że funkcją postrzegania zawodu<br />

są jego kompetencje. Jeżeli mgr farmacji będzie<br />

umiał świadczyć opiekę farmaceutyczną, to tym będzie<br />

się wyróżniał. Ale proszę mi wierzyć, że technicy<br />

uważają, że również są przygotowani do świadczenia<br />

opieki farmaceutycznej. Bardzo alarmującym sygnałem<br />

jest to, że Wyższa Szkoła Edukacji Zdrowotnej w Łodzi<br />

umożliwia zdobycie tytułu magistra farmaceutycznego.<br />

Pacjent nie rozróżni magistra farmaceutycznego od magistra<br />

farmacji.<br />

Czy jest więc pomysł rozwiązania tego problemu?<br />

Konferencja Dziekanów podjęła uchwałę o zwróceniu<br />

się do Minister Zdrowia Ewy Kopacz o zaprzestanie<br />

szkolenia techników farmacji. Przy takim wysyceniu<br />

rynku technikami farmacji to drastyczne rozwiązanie<br />

wydaje się jedyne.<br />

rozmawiała: Anita Pogorzelska<br />

32<br />

Gazeta Studentów


Literatura dla konkretnych<br />

LITERATURA<br />

Jedno muszę przyznać: im dłużej jestem na studiach<br />

medycznych, tym mniej posiadam cierpliwości dla szlachetnej,<br />

subtelnej formy literackiej. Otworzywszy książkę,<br />

zniechęcam się przy pierwszym murze z cegieł, czyli<br />

opisie przyrody na 20 stron, czy też bogatych aluzjach do<br />

francuskiej literatury i sztuki albo rozterkach wewnętrznych<br />

głównego bohatera, które i tak do niczego go nie<br />

doprowadzą, a ostateczna treść merytoryczna ledwie zapełniłaby<br />

połowę kartki A4 …<br />

Lecz kultura łagodzi obyczaje. Dla mnie czytanie zawsze<br />

było ważne, pomagało uporządkować myśli, oderwać<br />

się od rzeczywistości. Stałam się jednak wybredna,<br />

wykrętna i marudna! Dla osób, które mają podobny problem,<br />

jak i do wszystkich pozostałych, pragnę przybliżyć<br />

twórczość autora obowiązkowego, przed którym nie można<br />

mieć wymówek. On sam nie posiada cierpliwości do<br />

wytwornego kunsztu literackiego, a nawet ironizuje z nim,<br />

ilustrując swe dzieła rysunkami bobrów, czy przecinającymi<br />

się kreskami, obrazującymi dziury w zadku. Niemniej<br />

jego powieści przedstawiają oryginalny i krytyczny obraz<br />

świata, nieoderwalnie z dużą dozą charakterystycznego<br />

poczucia humoru.<br />

Kurt Vonnegut Jr (1922-2007) urodził się w Illinois.<br />

Studiował biochemię, lecz sam stwierdził, iż kiepski byłby<br />

z niego naukowiec, to z nauką się pożegnał. Wybuchła<br />

II Wojna Światowa, a że pracą<br />

w Instytucie Technologii<br />

dla wojska mało się przydał,<br />

komisja wysłała go na front.<br />

Po przegranej bitwie o Ardeny<br />

został wzięty do niemieckiego<br />

obozu jenieckiego,<br />

a następnie zmuszony do<br />

pracy w drezdeńskiej fabryce<br />

produkującej syrop słodowy<br />

dla ciężarnych kobiet III<br />

Rzeszy. Przeżył makabryczne<br />

bombardowanie Drezna.<br />

Zdołał powrócić jednak do<br />

kraju cały i zdrowy. Pragnąc spróbować ponownie swych<br />

sił w karierze naukowej, podjął studia antropologiczne,<br />

lecz napisana praca magisterska: „Wahania pomiędzy dobrem<br />

i złem w popularnych opowieściach” została odrzucona<br />

jako zbyt niepoważna. Wtedy Vonnegut zaczął pisać.<br />

Po osiągnięciu sukcesu jako pisarz, dostał zaproszenia do<br />

Uniwersytetów Iowa, Harvardu; tytułem analogicznym<br />

do Profesor Honoris Causa uhonorowany został przez<br />

Uniwersytet Indiana; City University uczynił z weterana<br />

Profesora Prozy Amerykańskiej. Następny był tytuł doktora<br />

literatury Hobert and William College, czy w końcu<br />

wiceprezydentura w National Institute of Arts and Letters.<br />

„Hej ho”.<br />

Twórczość Vonneguta jest bardzo charakterystyczna.<br />

„ – Czy wiesz, że w żadnym z twoich opowiadań nie<br />

występuje czarny charakter? – Powiedziałem mu, że to<br />

jedna z rzeczy, jakich nauczyłem się na studiach zaraz po<br />

wojnie”. Również nigdy nie ma typowego, krystalicznego<br />

głównego bohatera. Postacie zawsze składają się z mniejszego<br />

bądź większego chaosu; skrzypią, szwankują,<br />

trzeszczą, są jak „pijane dzieci we mgle”. Kiedy czyta się<br />

kolejne powieści, można zauważyć przeplatanie się postaci,<br />

miejsc, zdarzeń. Tworzy to rzeczywistość vonnegutowskiego<br />

pióra. Przykładem jest postać Kilgora Trouta,<br />

zwariowanego pisarza science-fiction, który przewija się<br />

przez kilka książek, po cichu stanowiącego<br />

alter-ego samego autora. Efektem<br />

jest wielowymiarowość powieści jak<br />

i postaci, nie ograniczając ich wyłącznie<br />

do roli wymaganej w jednej, danej<br />

fabule, a im bardziej jest się zaznajomionym<br />

z całością twórczości Vonneguta, tym częściej<br />

można się uśmiechać pod nosem podczas lektury. Dodam<br />

jeszcze, iż we fluktuacyjnym procesie mieści swój świat<br />

na około 200 stronach, co jest kolejną zaletą amerykańskiego<br />

mistrza humoru.<br />

Kocia Kołyska<br />

„Od czterech tysięcy lat albo dłużej dorośli splatają<br />

zawiłe pętle ze sznurków przed nosami swoich dzieci (…).<br />

Nic dziwnego, że dzieci wyrastają potem na wariatów.<br />

Kocia kołyska to tylko kilka iksów ze sznurka pomiędzy<br />

czyimiś palcami i dzieciak patrzy, i patrzy na te iksy…(…)<br />

I nic. Nie ma żadnego cholernego kota, żadnej cholernej<br />

kołyski”.<br />

Kocia kołyska, rzec by można, to siatka bezpieczeństwa.<br />

Można wziąć człowieka,<br />

przechodnia z ulicy bądź głównego<br />

bohatera powieści, z rusztowania<br />

ze splecionych włókien<br />

nerwowych, na jakie się składa jego część mózgu odpowiedzialna<br />

za funkcjonowanie w świecie rzeczywistym,<br />

opleść je watą, połączyć jeszcze w odpowiedni sposób<br />

bawełnianą nicią, uzyskując uplecenie grupy społecznej,<br />

religii, kraju czy klubu miłośników szachów. Patrząc na<br />

naszą misterną konstrukcję, stwierdzamy, iż same uplecenie<br />

nie jest prawdziwsze od formy, a sama forma jest<br />

również abstrakcją wyciągniętą z nicości. Jaki jest więc<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

33


LITERATURA<br />

sens? Oto otrzymaliśmy machinę, w której funkcjonujemy,<br />

spokojnie, pogodnie, szczęśliwie, z dystansem, gdyż<br />

wszystko i tak większego sensu dla nas nie ma. „Tak kręci<br />

się ten świat”.<br />

Oto styl Vonneguta. Główny problem jest surową<br />

ramą, z uplecenia nic nie wynika, więc równie dobrze<br />

można mieć z niego niezły ubaw bądź sprawić, by po prostu<br />

nie sprawiał zbędnych problemów.<br />

Ta powiastka filozoficzna jako pierwsza przyniosła autorowi<br />

szerszy rozgłos. Bohaterem powieści jest dziennikarz<br />

zbierający materiały do swojej książki o dniu zbombardowania<br />

Hiroszimy. W zdobyciu informacji o jednym<br />

z konstruktorów bomby atomowej, pomaga dwoje z trojga<br />

dzieci nieżyjącego już naukowca: olbrzymia kobieta<br />

o końskiej twarzy, mistrzyni gry na klarnecie oraz liliput,<br />

były student medycyny z pasją malarsk. Hoenikker, ów<br />

człowiek nauki, wiąże się również z innym elementem powieści,<br />

lecz tego już nie zdradzę!<br />

Los sprawia, iż bohater trafia do Republiki San Lorenzo,<br />

gdzie panuje zakazana przez dyktatora pod groźbą<br />

zawiśnięciu na haku religia bokononizm, która głosi, iż<br />

sama jest stekiem bzdur, stworzona przez wyjętego spod<br />

prawa Bokonona, żyjącego w środku dżungli. Odnajduje<br />

się trzeci ze znanego rodzeństwa, wrabia bohatera w małżeństwo<br />

oraz ciepłą posadę rządową, lecz niedługo sprawy<br />

przyjmą niespodziewany obrót, w konsekwencji którego<br />

mała wyspa Oceanu Spokojnego stanie się początkiem katastroficznego<br />

łańcucha zdarzeń.<br />

Rzeźnia numer pięć<br />

Książka bazuje na autentycznych doświadczeniach<br />

z frontu samego Vonneguta. Antywojenna powieść o podtytule<br />

„Krucjata dziecięca” jest przeciwieństwem powszechnej<br />

tendencji do gloryfikowania wojen w filmach<br />

i literaturze. Przedstawia losy Billego Pilgrima, który jako<br />

wątły 22 latek, półprzytomnie ciągnięty przez pogrążoną<br />

w walce Europę, przeżywa wyłącznie dzięki szczęściu.<br />

Wraz z resztą ocalałych Amerykanów trafia do niemieckiego<br />

obozu dla jeńców. Po zgoleniu bród ukazali się<br />

więzionym tam, zdumiałym, męskim oficerom brytyjskim<br />

jako zgraja zdezorientowanych, wymarniałych dzieci.<br />

Główny bohater paradował ubrany w błękitną togę i srebrne<br />

buty z przedstawienia o Kopciuszku, a mały płaszcz<br />

z futrzanym kołnierzem nosił jak mufkę, szerząc ogólne<br />

zniesmaczenie. Tutaj Vonnegut zestawia dorosłych Europejczyków<br />

z ich tradycją, która pozwala na odnalezienie<br />

się w machinie wojennej, jej celach i funkcjonowaniu,<br />

z tytułowymi dziećmi symbolizowanymi przez Amerykanów.<br />

Nie posiadając statecznego spoidła, funkcjonują<br />

w stworzonych indywidualnie systemach wartości różnej<br />

wagi, tworząc chaotyczną plątaninę, dającą czasami przedziwne<br />

efekty. Te zarzuty padają z ust niejakiego Howarda<br />

W. Cambella Jr, zgermanizowanego Amerykanina pracującego<br />

dla radia niemieckiego. Zdradzę jedynie, iż z powieści<br />

„Matka Noc” wiadomo, że naprawdę jest tajnym<br />

agentem rządu amerykańskiego.<br />

Historia poprzeplatana jest wątkami pobocznymi,<br />

gdyż splątane dziecko powojenne Billy Pilgrim wypadł<br />

z czasu. Budzi się to w roku 1945, to w 1963 itd. Przeżywa<br />

wielokrotnie swoje narodziny czy śmierć, wojnę czy spotkanie<br />

z Kilgorem Troutem. W zrozumieniu pojęcia czasu,<br />

jako niezmiennych chwil, nanicowanych jak koraliki na<br />

osi czasu, pomagają mieszkańcy planety Tralfamadoria<br />

(motyw książki „Syreny z Tytana”), podczas gdy zostaje<br />

przez nich uprowadzony i osadzony w zoo, gdzie dzielił<br />

klatkę ze znaną gwiazdą filmową.<br />

Książka jest ostateczna rozprawą ze wspomnieniami<br />

Vonneguta, o czym wspomina na samym początku. Określa<br />

ją jako słup soli, przywołując historię żony Lota. Rzeźnia…<br />

ukazuje wojnę taką, jaką była, okrutną i pozbawioną<br />

sensu, więc przynajmniej niech literatura do sztucznej<br />

syntezy się nie przyczynia.<br />

Slapstick albo nigdy więcej samotności!<br />

„Nigdy już nie będę bliższy napisania autobiografii<br />

niż teraz. Zatytułowałem ją Slapstick,<br />

ponieważ jest groteskowa poezją sytuacyjną<br />

(…). Moja książka opowiada<br />

o życiu, na jakie mam ochotę”.<br />

Niech wstęp was nie zmyli. Ta<br />

książka nie jest pompatyczną rozprawą<br />

z rzeczywistością, lecz wszystkim tym, co można się spodziewać<br />

po Vonnegucie, a najlepiej scharakteryzował ją<br />

sam autor na samym początku jako komedię sytuacyjną.<br />

Zarys fabuły jak zwykle ciekawy: na świat przychodzi<br />

neandertalskich rozmiarów bliźniacze rodzeństwo, które<br />

dzięki miłości ich rodziców, odgrodzone od świata, żyje<br />

w bogatej posiadłości, udając totalnych kretynów, śliniących<br />

i gaworzących niczym trzyletnie dziecko. Ukrywają<br />

swą ponadprzeciętną inteligencje, która istnieje tylko<br />

wtedy, gdy stykają się głowami. Żyją szczęśliwie i widzą<br />

w tym swój cel. Tworzą różne dzieła, między innymi projekt<br />

utopii, polegającej na sztucznym podziale obywateli<br />

kraju, losowo wybrane, ogromne rodziny, aby każdy był<br />

spokrewniony z różnorodnymi osobistościami i nigdy nie<br />

był samotny, czy też praca o zmianach siły grawitacyjnej<br />

w starożytności. Jednak rodzeństwo zostaje rozdzielone,<br />

scalony geniusz ginie, tworząc dwójkę raczej dziwnych,<br />

przeciętnych ludzi, z czego połówka potrafiąca pisać<br />

i czytać kończy studia medyczne! Wkrótce jednak Ziemię<br />

nawiedzają epizody zmiany grawitacji, ludzkość zostaje<br />

przeczesana przez tajemnicze choroby, a główny bohater<br />

zostaje ostatnim prezydentem USA, których mieszkańców<br />

podzielił zgodnie z opracowaną za czasów dziecięcych<br />

34<br />

Gazeta Studentów


utopią, w której ludzie łączą się przyzwoitością by funkcjonować.<br />

Czyli, tradycyjnie, koniec Świata.<br />

Nazywany „śmiejącym się prorokiem zagłady”, bezwzględny<br />

w analizie własnej psychiki<br />

i otaczającej go rzeczywistości. Obdarzony<br />

niezwykłą wyobraźnią i poczuciem<br />

humoru, określany, jako jeden z najlepszych<br />

twórców prozy amerykańskiej.<br />

Mam cichą nadzieję, że mimo tej powierzchownej recenzji<br />

fragmentu jego dorobku literackiego, zachęcę kogoś<br />

KĄCIK FILMOWY<br />

do sięgnięcia po parę pozycji ze zwariowanego świata<br />

pisarza, który ciągnąc za sznurki, śmiejąc się serdecznie,<br />

obserwuje naszą reakcję. Życzę miłej przygody i ostrzegam,<br />

iż vonnegutomania jest stanem zmieniającym perspektywy,<br />

może być permanentny, lecz przede wszystkim<br />

dostarcza świetnej zabawy!<br />

Autor: Maga<br />

Rysunki: Kurt Vonnegut<br />

Pedro Almodóvar „Skóra, w której żyję”<br />

Obok Almodovara nie przechodzi się obojętnie (tym bardziej<br />

w drodze na wykład). Jest on twórcą w pełni niezależnym,<br />

konsekwentnie realizującym koncepcje swojej wyobraźni, która<br />

to właśnie pozwala tworzyć kino tak unikatowe, wymykające<br />

się kanonom światowej filmografii. Jego najnowsze dzieło<br />

„Skóra, w której żyję” jest pod wieloma<br />

względami nietypowe. Po pierwsze jest<br />

jedynym, w dorobku reżysera, którego<br />

scenariusz inspirowany jest prozą literacką.<br />

Po drugie ciężko przypisać je konkretnemu<br />

gatunkowi. Po trzecie zdaje się<br />

być najmniej sentymentalne z wszystkich<br />

jego dotychczasowych filmów i co<br />

równie ważne, mamy szansę podziwiać<br />

w nim nową muzę Almodovara – Elenę<br />

Anaya. To prawdziwy ukłon w stronę<br />

widzów, którzy mimo wielkiego podziwu<br />

dla talentu Penelope Cruz, są nią<br />

zwyczajnie znudzeni.<br />

Fabuła filmu skupia się wokół osoby<br />

chirurga plastycznego Roberta Ledgarda,<br />

którego żona zostaje ciężko poparzona<br />

w wypadku samochodowym. Małżeńska tragedia budzi<br />

w lekarzu szaleńcze instynkty i niepohamowaną chęć korekty<br />

materiału ludzkiej skóry na drodze transgenezy, by stała się ona<br />

powłoką na wszystko odporną. Oczywisty sprzeciw środowiska<br />

medycznego nasuwa pytanie o moralność prowadzonych<br />

eksperymentów. Jednak samobójcza śmierć żony, a następnie<br />

jedynego dziecka prowadzi jego zapędy znacznie dalej. Porywa<br />

i więzi on gwałciciela swojej córki, a w drodze licznych zabiegów,<br />

w zaciszu własnej rezydencji, przemienia go w piękną,<br />

eteryczną kobietę imieniem Vera. Z czasem, przetrzymywany<br />

w zamknięciu, Vincente odnajduje się w nowym wcieleniu.<br />

Próbuje zdobyć zaufanie, a nawet rozpalić namiętność w swoim<br />

oprawcy.<br />

Tak naprawdę problematyką tego filmu można by obdarzyć<br />

niejeden obraz. Mamy tu do czynienia z aktem stworzenia,<br />

przekraczaniem granic kompetencji człowieka na ziemi, granicą<br />

ludzkiego eksperymentu. Pojawia się zemsta, zdrada, morderstwo<br />

i to, co mnie zaciekawiło najbardziej – motyw przetrwania;<br />

ucieczki w sztukę dla zachowania własnego ja. Sugeruje<br />

go zresztą sam tytuł filmu. Człowiek potrafi się dostosować do<br />

warunków w jakich przyszło mu żyć lub,<br />

co gorsza, w jakich żyć nakazują mu inni.<br />

Znajduje punkt zaczepienia i jest wstanie<br />

o siebie zawalczyć, gdy nadarzy się ku<br />

temu okazja. Chcąc przetrwać, tworzy<br />

sobie tylko znany świat, poprzez który<br />

podkreśla o swoim istnieniu. Tak dzieje<br />

się w przypadku Vincente, ale nie on jeden<br />

jest w tym filmie artystą. Myślę, że<br />

wprawne oko studenta <strong>UM</strong> zauważy, że<br />

pod względem medycznym coś w nim<br />

nie pasuje, ale za to z pewnością doceni<br />

ponętną anatomię Very, od której widoku<br />

momentami trudno się oderwać. Estetyka<br />

Almodovara naprawdę zaskakuje. Jest<br />

niebezpiecznie absorbująca, a w dodatku<br />

przyciąga sytością kolorów, które emanują<br />

z ekranu jakby go dopiero co namalowano, jakby farba nie<br />

zdążyła jeszcze obeschnąć. Na pewno każdy łapczywy wrażeń<br />

i emocji znajdzie w tym filmie coś dla siebie.<br />

Moja ocena filmu: 9/10<br />

Marta Zawacka<br />

Tytuł: Skóra, w której żyję (La piel que habito)<br />

Gatunek: dramat, thriller<br />

Premiera: 16.09.<strong>2011</strong> (Polska), 19.05.<strong>2011</strong> (świat)<br />

Reżyser: Pedro Almodóvar<br />

Scenariusz: Pedro Almodóvar<br />

Obsada: Antonio Banderas, Elena Anaya,<br />

Marisa Paredes<br />

Zdjęcia: Jose Luis Alcaine<br />

Muzyka: Alberto Iglesias<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

35


JOLKA<br />

Jolka<br />

Odgadnięte hasła należy wpisać w odpowiednie miejsce w diagramie – jak je znaleźć? Myślę, że każdy musi wypracować<br />

sobie własną taktykę. Litery z pól ponumerowanych od 1 do 12 utworzą rozwiązanie – łacińską sentencję.<br />

Do wygrania atrakcyjne nagrody. Miłej zabawy i powodzenia!<br />

6<br />

8<br />

4<br />

9<br />

1<br />

5 11 2<br />

3<br />

10<br />

12<br />

7<br />

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12<br />

W tym miesiącu możecie wybierać spośród następujących nagród:<br />

Jerzy Bzdęga, Anita Gębska-Kuczerowska „Epidemiologia w zdrowiu publicznym”<br />

Pierre - Hubert Dupas „Dysfunkcja czaszkowo - żuchwowa”<br />

Marie - Claude Martini „Kosmetologia i farmakologia skóry”<br />

Richard M. Cantor, P. David Sadowitz „Stany naglące u noworodka”<br />

Prawidłowe odpowiedzi, podpisane imieniem i nazwiskiem, wraz z tytułem wybranej nagrody możecie przesłać na<br />

adres: pulsum@wp.pl – od teraz nazwiska zwycięzców znajdziecie też na naszej nowej stronie: www.pulsum.pl<br />

Czekamy do 3 listopada <strong>2011</strong>.<br />

Uwaga! Większa ilość prawidłowych rozwiązań dostarczona przez jedną osobę nie zwiększa jej szansy na wygraną!<br />

36<br />

Gazeta Studentów


NAGRODZENI<br />

Pionowo:<br />

– palindromowa papuga<br />

– siała go baba<br />

– człon nazwy cukierków o 2 kcal<br />

– dychawica<br />

– w parze z imieniem<br />

– w skrócie miasto będące stolicą karnawału<br />

– cztery u chusteczki<br />

– 3,14159...<br />

– nowotwór<br />

– ma kota<br />

– 1852 m na morzu<br />

– głos jak klawisz<br />

– bieg sprawy;myślenia<br />

– drugie ego<br />

– zespół Artura Gadowskiego<br />

– domena J. Śniadeckiego<br />

– nad Londynem<br />

– zgoda, akceptacja<br />

– nauka łącząca biologię i nauki techniczne<br />

– płeć piękna w fanklubie<br />

– tabletki z wyciągiem z porostu islandzkiego; Moos<br />

– rzeka krokodyli<br />

– kończy się sylwestrem<br />

– film z <strong>2011</strong> roku, na podstawie powieści politycznego<br />

thrillera Kena Bruena<br />

Poziomo:<br />

– zachwyca kibica „nogi”<br />

– szkoli medyków<br />

– lutet<br />

– płynie z niego muzyka w domu, w aucie, itd.<br />

– granica nieba<br />

– międzynarodowa organizacja zrzeszająca studentów farmacji<br />

– podstawowa jednostka organizmu<br />

– nauka od serca<br />

– rządy niewielu<br />

– klub piłki nożnej z Gdyni<br />

– kropka w pacierzu<br />

– zbiór książek<br />

– granulocyty kwasochłonne<br />

– oznaczana w kg<br />

– choroba związana z IgE<br />

– tnąca część noża<br />

– on dla kury<br />

NAGRODZENI!<br />

Za prawidłowe rozwiązanie krzyżówki z numeru 134-135 „<strong>Puls</strong>u <strong>UM</strong>” nagrody otrzymują:<br />

„Oparzenia w katastrofach i masowych zdarzeniach” - Krzysztof Stępień<br />

„Medycyna wypadków w transporcie” - Roma Wejman<br />

„Diagnozy i interwencje pielęgniarskie” - Ania Ludka<br />

„Anatomia Kliniczna głowy i szyi” - Patrycja Pijanka<br />

Rozwiązanie: Animus aeger semper errat<br />

Wszystkim nagrodzonym gratulujemy!<br />

Po odbiór nagród zapraszamy na dyżury redakcji w każdy wtorek od 18:30 do 19:30<br />

Przewidywany czas odbioru nagród to trzy miesiące<br />

W tym numerze przygotowaliśmy dla Was 7 podwójnych zaproszeń do kina „Muza” na dowolnie wybrany<br />

seans. Bilety można wykorzystać do końca grudnia <strong>2011</strong>. Aby otrzymać wejściówki, należy poprawnie rozwiązać<br />

poniższą krzyżówkę i przesłać rozwiązanie na adres mailowy: zawacka@pulsum.pl do 3 listopada <strong>2011</strong> roku w tytule<br />

maila wpisując: „KONKURS FILMOWY”.<br />

2<br />

1 4 6<br />

5<br />

3 7<br />

1 2 3 4 5 6 7<br />

Poziomo:<br />

- reżyser „Sali samobójców”<br />

- grała kotkę na gorącym blaszanym dachu<br />

- „... Torino”<br />

- komedia z Sylvestrem Stallone<br />

Pionowo:<br />

- ... Cotilard<br />

- Val ...<br />

- grała George Sand u Jerzego Antczaka<br />

- jeden z trzech kolorów Kieślowskiego<br />

<strong>Puls</strong> <strong>UM</strong><br />

37


H<strong>UM</strong>OR<br />

Akademia Medyczna, egzamin ustny.<br />

Profesor pyta studenta, jakie są oznaki ciąży.<br />

Student milczy, ale słyszy podpowiedź z tyłu: "Przetłuszczające<br />

się włosy, krzywe nogi i duży brzuch" i mówi:<br />

– Przetłuszczające się włosy, krzywe nogi i duży brzuch!<br />

Profesor wstaje z krzesła i pyta:<br />

– Proszę Pana, czy ja mam przetłuszczone włosy?<br />

– Ma Pan.<br />

– A czy mam krzywe nogi?<br />

– Noo, też Pan ma, Panie Profesorze.<br />

– A brzuch? Czy mam duży brzuch?<br />

– Ma Pan.<br />

– To jak urodzę, dam Panu znać. Pan przyjdzie i wtedy<br />

wpiszę trójkę do indeksu. Na razie niedostateczny!<br />

***<br />

Przychodzi kobieta do apteki:<br />

– Macie jakiś naprawdę skuteczny środek na odchudzanie?<br />

– Tak. Plastry.<br />

– A gdzie się je przykleja?<br />

– Na usta....<br />

***<br />

Pracuję na infolinii towarzystwa ubezpieczeniowego. Jeśli<br />

chodzi o rejestrację szkody komunikacyjnej, informacją<br />

obowiązkową do podania przez zgłaszającego jest nr rejestracyjny.<br />

Historia przytrafiła się koledze:<br />

[K]olega: Poproszę o numer rejestracyjny pojazdu.<br />

[Z]głaszająca: Eee... nr rejestracyjny? A, wiem. Chwila,<br />

tylko zejdę do garażu i Panu przeczytam.<br />

[K]: Ale ma go Pani w dowodzie.<br />

[Z]: Ale tak będzie szybciej (!)<br />

Po dłuższej chwili w akompaniamencie stukających szpilek.<br />

[Z]: Mój nr rejestracyjny to ABCD1234.<br />

[K]: Dziękuję, proszę teraz o...<br />

[Z]: Moment, podam Panu jeszcze ten z tyłu.<br />

***<br />

Małżeństwo u dentysty. Stomatolog pyta pacjentkę:<br />

– Ze znieczuleniem czy bez?<br />

– Bez! – mówi kobieta.<br />

– Brawo! To niespotykana odwaga – chwali szczerze lekarz.<br />

Na to żona do męża:<br />

– Widzisz Kochanie. No to wskakuj na fotel!<br />

***<br />

– Przepiszę Pani tabletki – mówi lekarz do pacjentki<br />

z olbrzymią nadwagą.<br />

– Dobrze, panie doktorze. Jak często mam je zażywać?<br />

– Nikt ich Pani nie każe zażywać. Proszę je rozsypywać<br />

na podłogę trzy razy dziennie i podnosić po jednej.<br />

H<strong>UM</strong>OR<br />

Wiszą 2 plemniki na tapecie i jeden mówi do drugiego:<br />

– Ale ta młodzież rozrzutna w dzisiejszych czasach...<br />

***<br />

List do NFZ:<br />

Nasz dziadek miał ostry atak kolki nerkowej, więc wezwaliśmy<br />

pogotowie. Przyjechał zalany w trupa lekarz.<br />

Załatwił się do szafy, zrobił zastrzyk w wersalkę, posłał<br />

wszystkich w trzy diabły i pojechał. A dziadek tak się<br />

śmiał, że kolka mu przeszła.<br />

Dziękujemy!<br />

***<br />

Dostaliśmy nowego (L)istonosza: młody, ale leniwy, więc do<br />

poczty pielgrzymki po przesyłkę. Proceder nie trwał długo,<br />

trafiła kosa na kamień. Pod skrzynką dorwał go (S)ąsiad.<br />

S: Dlaczego Pan wypisuje aviso? Nawet Pan nie sprawdził,<br />

czy ktoś w domu jest.<br />

L: A ja nie będę chodził po schodach. Pan nie jest jedynym,<br />

któremu mam zanieść przesyłkę.<br />

S: Może nie, ale to Pana praca. I za to Panu płacą.<br />

Kłótnia trwała dłużej, strony przeszły stopniowo od „Pan”<br />

przez „Ty” do „***”. W pewnym momencie sąsiad nie<br />

wytrzymał i przywalił listonoszowi w twarz.<br />

S: Jak chcesz, idź do sądu. Sam dałeś mi alibi – zamachał<br />

aviso – mnie w domu nie było.<br />

Anika i Paulina Patalas<br />

38<br />

Gazeta Studentów


cover

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!