24.01.2015 Views

Marzenia - EUROSTYL Nowe Spojrzenie

Marzenia - EUROSTYL Nowe Spojrzenie

Marzenia - EUROSTYL Nowe Spojrzenie

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

07/2007, cena 12 zł (w tym 7% VAT)<br />

José Manuel<br />

Ovalle Bravo<br />

Chile – drzwi<br />

do Ameryki Łacińskiej<br />

Chanel<br />

Luksus<br />

w skromności<br />

Golf<br />

- dla przyjemności<br />

i prestiżu<br />

Agnieszka<br />

Kusznierewicz<br />

<strong>Marzenia</strong><br />

się spełniają<br />

BMW serii 5<br />

radość z jazdy<br />

w klasie biznes<br />

Radosław<br />

Sikorski<br />

Szufladki to nie dla mnie


Słowem wstępu<br />

<strong>Marzenia</strong> się spełniają<br />

Jest rok 1994. Tłum fanów szaleje pod sceną – koncert Lady<br />

Pank. Ludzie jacyś inni, a minęło od tego wieczoru zaledwie<br />

trzynaście lat. A i polski świat tamtych czasów różni się od<br />

naszej rzeczywistości. Polacy podróżują, z rozmachem inwestują,<br />

jednym słowem korzystają z dobrodziejstw wzrostu<br />

gospodarczego.<br />

I marzenia się spełniają – jak te Agnieszki Kusznierewicz. Od<br />

roku jest współwłaścicielką restauracji Bazaar i jak zapewnia,<br />

na tym nie zamierza poprzestać. Pani Agnieszko, czekamy<br />

na więcej tak magicznych miejsc, jak to na Jasnej 14/16.<br />

O tym, że marzyć warto wiedziała także Coco Chanel. Mistrzyni<br />

elegancji, Mademoiselle nie tylko paryskiej, ale i światowej<br />

mody – zawzięta i zdecydowana – zdobyła wszystko,<br />

co było do zdobycia. Ponadczasowa i niebanalna – taka<br />

była i jest moda w stylu chanelowskim.<br />

Jest lipiec, zdawałoby się, że miasto powinno być opustoszałe. Tak było jeszcze<br />

kilka lat temu. Teraz bez względu na porę roku pędzimy bez wytchnienia – by<br />

móc podróżować, inwestować z rozmachem, jednym słowem korzystać z dobrodziejstw<br />

wzrostu gospodarczego. Oby tylko wystarczyło czasu na uczucia i...<br />

pasje, bo liczy się każdy moment...


Postaci<br />

Szufladki<br />

to nie dla mnie<br />

rozmawiała: Ewa Zarzycka<br />

JJak Pan teraz by siebie określił: polityk, dziennikarz,<br />

pisarz, publicysta – czy po prostu wolny człowiek na<br />

urlopie<br />

Zawsze się opierałem szufladkowaniu. Byłem pisarzem<br />

i dziennikarzem zanim się wdałem w politykę. Myślę, że bardzo<br />

dobrze robi politykowi to, że ma drugie życie. Oczywiście<br />

politykę – jak wszystko – trzeba uprawiać profesjonalnie,<br />

z zaangażowaniem, ale jak ma się odskocznię, to człowiek<br />

się nie przykleja do stołka.<br />

Gdy Wiesław Walendziak odchodził z dziennikarstwa do<br />

polityki, mówił, że to jest droga w jedną stronę. Pan tak<br />

nie sądzi<br />

Unikam deklaracji: teraz wchodzę do polityki, a teraz<br />

wychodzę. Zresztą nie znam polityka, który by dotrzymał<br />

słowa. Jako parlamentarzysta nadal jestem w polityce.<br />

I uważam, że powinno być normą, iż polityk potrafi też<br />

napisać artykuł czy książkę.<br />

<br />

Był Pan w czterech rządach. Od czasów gabinetu Jana Olszewskiego<br />

do rządów Jarosława Kaczyńskiego upłynęło<br />

sporo czasu. Czy zauważył Pan zmiany w standardach<br />

rządzenia Polską<br />

Na pewno rządy PiS-u są bardziej profesjonalne chociażby<br />

od rządu Olszewskiego. Jarosław Kaczyński gra tymi<br />

instrumentami politycznymi, które ma. A nie zawsze można<br />

to było powiedzieć o skądinąd szacownym mecenasie<br />

Olszewskim.<br />

Polska się zmieniła. To co w 1992 roku tak zszokowało<br />

WSI – posiadanie przeze mnie laptopa, w 2005 roku<br />

już szokiem nie było, ale też nie było normą, niestety.<br />

Byłem pierwszym ministrem obrony, który miał na<br />

biurku komputer.<br />

Więc armia od czasu, kiedy się Pan z nią pożegnał<br />

w 1992 roku do chwili, gdy został Pan ministrem obrony<br />

w rządzie Marcinkiewicza a potem Kaczyńskiego, tak<br />

bardzo się nie zmieniła<br />

Bardzo się zmieniła. Stała się bardziej armią wolnego<br />

kraju, armią obywateli w mundurach, armią NATO – typu<br />

zachodniego.<br />

A profesjonalnie<br />

W 1992 roku nie mieliśmy zawodowych szeregowych na<br />

przykład.<br />

Ale mimo wszystko to, że Pan zażądał, by oficerowie<br />

mieli odpowiednią kondycję fizyczną, dla niektórych<br />

stało się okazją do żarcików.<br />

Sprawność fizyczna u żołnierza jest rzeczą elementarną.<br />

Nawet z największego fachowca nie będzie pożytku, gdy<br />

padnie na serce biegnąc na stanowisko ogniowe.<br />

Zmieniłem trochę obowiązujące przepisy wymagające od<br />

żołnierzy sprawności fizycznej, ale one już od dawna istniały.<br />

Tylko były po części fikcją. Duży procent kadry nie<br />

przystępował do sprawdzianów i nikt z tego nie wyciągał<br />

żadnych konsekwencji. Zresztą słyszę, że teraz niektóre<br />

obostrzenia, które wprowadziłem, zostały uchylone.<br />

Pana życiorys to przykład kariery w amerykańskim stylu.<br />

Czy było w tym więcej przypadku czy świadomego<br />

dążenia do celu<br />

Powiem rzecz mało odkrywczą – do przypadków trzeba być<br />

przygotowanym. Przecież do Ministerstwa Spraw Zagranicznych<br />

czy do MON-u trafiłem dlatego, że specjalizowałem się<br />

już od wielu lat w tych dziedzinach, pisałem artykuły, zabierałem<br />

głos publicznie. Więc w tym sensie to w ogóle nie były<br />

przypadki. A z kolei kandydując do senatu, podjąłem pewne<br />

ryzyko, pokazałem, że politykę traktuję poważnie.<br />

To normalne, żeby móc sprawować polityczne funkcje, trzeba<br />

po pierwsze coś wiedzieć, po drugie jeszcze poddać się<br />

pod osąd współobywateli. Tak powinno być w demokracji.<br />

Ale co jest siłą, która Pana napędza Ciekawość, ambicja,<br />

chęć sprawdzenia się<br />

To zawsze jest splot okoliczności i motywacji. Pojechałem<br />

do walczącego z armią radziecką Afganistanu, bo chciałem<br />

szkodzić komunizmowi, ale także przeżyć przygodę i zdobyć<br />

ostrogi dziennikarskie. Ktoś, kto ubiega się o stanowiska<br />

państwowe, chce zrobić coś pozytywnego, ale jest to także<br />

spełnienie ambicji. Hipokryzją byłoby zaprzeczanie.<br />

Przyznanie się do ambicji przyjmowane jest wciąż jeszcze<br />

jak coś, o czym mówić nie wypada.<br />

To jest po trosze nasza postszlachecka poza, ale też<br />

pokłosie tylu lat niewoli. Robić karierę w systemie zniewolonym,<br />

rzeczywiście przyzwoitemu człowiekowi nie<br />

wypadało, bo wiązało się z kompromisami moralnymi.<br />

Czy teraz, gdy ma Pan rodzinę, jest ojcem i mężem,<br />

pojechałby Pan znowu na taką wyprawę, jak ta do Afganistanu<br />

Nie. Reporterka wojenna to zajęcie dla młodych ludzi.


Postaci<br />

Radosław Sikorski – maturzysta z Bydgoszczy,<br />

absolwent Oxfordu, korespondent wojenny<br />

z walczącego z sowiecką inwazją Afganistanu.<br />

Gdy po raz pierwszy został członkiem rządu RP,<br />

nie miał jeszcze 30 lat. Dziś 44 letni senator,<br />

były szef MON, przymierza się do pisania<br />

powieści, ale to nie znaczy, że już nie wróci<br />

do pierwszej politycznej ligi


Bez wyobraźni, czy takich, którzy jeszcze nie mają czym<br />

ryzykować<br />

Wtedy i mnie oczywiście zabrakło wyobraźni, by przewidzieć,<br />

co mnie tam będzie czekało i jak będzie niebezpiecznie.<br />

Większość moich znajomych Afgańczyków czy<br />

dziennikarzy, którzy tam byli w latach 80-tych nie żyje.<br />

Taka wyprawa może się udać raz, drugi, dziesiąty, ale<br />

w końcu prawa wielkich liczb i rachunku prawdopodobieństwa<br />

zadziałają.<br />

po to, by zarobić i żołnierze się z tym specjalnie nie kryją.<br />

A taka misja wzmacnia finansowo rodzinę.<br />

Ale może ją osłabić, bo żołnierz zginie.<br />

Bądźmy dorośli. Żołnierze będą ginąć. Ten zawód niesie<br />

w sobie ryzyko.<br />

Armia nie zapomina o rodzinach zabitych żołnierzy<br />

Mam wrażenie, że nie. Nie jesteśmy w stanie zastąpić im<br />

Gdyby Pana synowie postanowili kiedyś pojechać na<br />

równie niebezpieczną wyprawę...<br />

... byłbym w słabej pozycji, żeby im zabronić. Mam jednak<br />

nadzieję, że za ich życia nie będzie sytuacji, w której<br />

trzeba by jechać. Wtedy, w 1987 roku Polska nie była<br />

wolna i to była część naszej walki o wolność. A dzisiaj nie<br />

ma takiej potrzeby.<br />

Polscy żołnierze zostali jednak wysłani na wojnę do Afganistanu,<br />

wcześniej do Iraku.<br />

Jadą tylko ochotnicy. Gdy byłem szefem MON podwyższyłem<br />

o 400 procent dodatek wojenny. Żołnierz na misji<br />

zarabia trzy razy tyle, co w kraju.<br />

Sądzi Pan, że wyjeżdżają z powodów zarobkowych<br />

Sądzę, że z różnych powodów. A gdyby nawet motywem<br />

były tylko pieniądze, to żaden wstyd. Myślę, że wstępuje<br />

się do wojska dlatego, że się kocha to rzemiosło, ale też<br />

męża, syna czy ojca – ich śmierć to zawsze tragedia, ale<br />

staramy się utrzymywać kontakt z osieroconymi rodzinami.<br />

Za mojej kadencji w MON zwiększyliśmy do 100 proc.<br />

wypłaty rent rodzinnych.<br />

Do ostatniego wydania swej książki „Prochy świętych.<br />

Afganistan czas wojny”, relacji z wojennej podróży<br />

w 1987 roku, dopisał Pan epilog, który ma wydźwięk<br />

optymistyczny.<br />

Warunkowo optymistyczny. Od czasu, gdy to pisałem sytuacja<br />

nieco się zmieniła, ale moim zdaniem nadal szanse<br />

na sukces operacji NATO są większe niż 50 procent.<br />

Niewiele większe, ale jednak.<br />

Spotyka się Pan z czytelnikami. O co ludzie pytają<br />

O szanse naszej misji, o islam. Ci, którzy już przeczytali<br />

książkę czasami chcą dopytać się o różne<br />

sprawy.<br />

10


Postaci<br />

Czy Polacy boją się islamu Czy z Pana spotkań wypływa<br />

taki wniosek<br />

Nie byłoby to nielogiczne, bo jest mniejszość muzułmańska,<br />

która jest wroga wobec wszystkiego, co zachodnie.<br />

Ale w Polsce chyba jeszcze jej nie ma. Może boimy się<br />

na zapas<br />

Nie ma, ale proszę pamiętać, że wchodzi układ z Schengen,<br />

który spowoduje, że będziemy mogli się osiedlać<br />

w całej Europie, ale też ktoś, kto jest dzisiaj arabskim<br />

mieszkańcem jednego z przedmieść Paryża, może się<br />

przeprowadzić do Krakowa na przykład. To, że wśród<br />

muzułmanów już urodzonych na Starym Kontynencie są<br />

ludzie gotowi do popełniania masowych morderstw, zamachów<br />

samobójczych jest wielkim wyzwaniem przede<br />

wszystkim dla naszych służb. Niestety, to oznacza, że<br />

musimy te środowiska inwigilować i takie zachowania<br />

wyłapywać uprzedzająco.<br />

Większość muzułmanów jest taka, jak większość z nas.<br />

Chce być pozostawiona sama sobie i nie ma krwiożerczych<br />

intencji. Trzeba zawsze podkreślać, że mówimy<br />

o mniejszości, która całemu światu muzułmańskiemu<br />

chciałaby narzucić swoją, w jej opinii jedynie słuszną,<br />

interpretację islamu.<br />

To się już przypadkiem nie stało<br />

Jeszcze nie. Sądzę, że mamy do czynienia z ideologiczną<br />

wojną domową wewnątrz islamu. Fanatyków zawsze lepiej<br />

słychać, z natury rzeczy. Także fanatyków po naszej<br />

stronie. Utrzymuję kontakty z afgańskimi przyjaciółmi<br />

i nie zawiodłem się na nich. Trochę się obawiałem czy na<br />

przykład Ismael Chan, dowódca i gospodarz mojej głównej<br />

wyprawy, będzie dobrym politykiem czasu pokoju.<br />

Bo to różnie bywa, także u nas – nie wszyscy dysydenci<br />

w takiej roli się sprawdzają. A on się sprawdził – był<br />

dobrym gubernatorem Heratu, oczywiście nie aniołem,<br />

ale Herat odbudował. A dzisiaj jest ministrem energetyki<br />

w demokratycznym rządzie Afganistanu.<br />

To, co najbardziej mnie martwi w tym, co słyszę o afgańskich<br />

władzach, to doniesienia o korupcji, bo ona podważa<br />

natychmiast zaufanie obywateli do rządzących.<br />

Miał Pan wiele okazji, z racji pracy i mieszkania za<br />

granicą oglądania Polski z zewnątrz. Jak nas widać np.<br />

z perspektywy Waszyngtonu<br />

Dzięki Irakowi zapunktowaliśmy, jak mówi młodzież,<br />

w Stanach Zjednoczonych. Przeciętnemu Amerykaninowi<br />

kojarzymy się sympatycznie. Teraz chodziłoby o to,<br />

żebyśmy się kojarzyli także jako kraj poważny, o pewnej<br />

wadze gatunkowej.<br />

To już nie jest obciach być Polakiem w Ameryce<br />

Od dawna nie jest, jeśli kiedykolwiek był. Mam wrażenie,<br />

że dowcipy o Polakach skończyły się trzydzieści lat temu.<br />

Ustępuje też krzywdzący nas stereotyp wśród części diaspory<br />

żydowskiej w Stanach, a Amerykanie utwierdzili<br />

swe pozytywne odczucia, jeśli chodzi o Polskę. Generalnie<br />

do niedawna obraz Polski w mediach zagranicznych,<br />

tym bardziej amerykańskich, był lepszy niż obraz Polski<br />

w mediach polskich. Obawiam się, że w Europie to się<br />

teraz zmieniło. Że obraz Polski w mediach europejskich<br />

nie jest dobry.<br />

W książce opisuje Pan krój kamizelki, jaką uszył Pan<br />

sobie w Pakistanie przed przekroczeniem granicy z Afganistanem,<br />

kolor szarawarów. Skąd u Pana taka dbałość<br />

o szczegóły, na które mężczyźni nieczęsto zwracają<br />

uwagę<br />

Mam dobre oko. Dostałem nagrodę fotograficzną (World<br />

Press Photo – red.) i strzelam nieźle. Na strzelnicy dynamicznej<br />

w Lublińcu miałem wynik lepszy od niektórych<br />

komandosów. A poza tym wtedy, ubiór dzięki któremu<br />

mogłem wtopić się w otoczenie był sprawą życia<br />

i śmierci. Niesamowite jest, co człowiek potrafi zrobić,<br />

gdy musi.<br />

A zauważa Pan nową fryzurę czy bluzkę żony<br />

Spróbowałbym nie zauważyć.. (śmiech).<br />

Pana żona, Anne Applebaum, jest Amerykanką. Czy<br />

związek ludzi różnych kultur jest, przynajmniej na początku,<br />

trudniejszy<br />

Młody człowiek ostatecznego szlifu nabiera na studiach.<br />

Żona studiowała na Yale, trochę na Oxfordzie, ja na Oxfordzie<br />

– to bardzo porównywalne miejsca. Pod tym względem<br />

problemów nie było.<br />

Wychowujecie Państwo synów bardziej w tradycji amerykańskiej<br />

czy polskiej<br />

Rozmawiam z synami tylko po polsku. Dla mnie było<br />

bardzo ważne, by wrócić do kraju po paru latach za<br />

granicą, żeby chłopcy poszli do polskiej szkoły, żeby nie<br />

stracili kontaktu z polską książką, z językiem. Synowie<br />

teraz uczą się w szkole w Warszawie, a żona tu pracuje<br />

nad książką o sowietyzacji Europy Środkowej w latach<br />

1945 - 48. Właśnie dzisiaj pojechała do <strong>Nowe</strong>j Huty.<br />

Naszą bazą jest dom w Chobielinie koło Nakła, który odbudowaliśmy<br />

przez 20 lat wysiłkiem całej rodziny. Dzięki<br />

Bogu zachowała się inwentaryzacja i nadzorował nas<br />

światły konserwator zabytków.<br />

Zna Pan historię tego dworu<br />

Opisałem ją w książce. Dwór, tak jak Polska, miał swoje<br />

dramatyczne momenty. Po pierwszym rozbiorze jego<br />

właściciel, Polak, sprzedał go – nie wiemy czy dobrowolnie<br />

czy pod przymusem – Niemcowi i przez XIX wiek<br />

miała go niemiecka rodzina. Gdy po I wojnie nastała tam<br />

Polska, właściciele wyjeżdżając do Niemiec sprzedali<br />

dwór polskiej rodzinie. Ta rodzina z kolei została w czasie<br />

II wojny wysiedlona przez Niemców, a potem wywłaszczona<br />

przez komunistów. W PRL dwór należał do różnych<br />

państwowych instytucji, przez jakiś czas nawet do więzienia<br />

w Potulicach i popadł w kompletną ruinę.<br />

Było tam więzienie<br />

Nie, ale pracowali tam więźniowie. Lokalna legenda mówiła,<br />

że rząd ohydnych chlewów przy dworze, na wprost<br />

ganku, budował Jacek Kuroń, który siedział w Potulicach.<br />

Chciałem tę legendę zweryfikować i zapytałem kiedyś Kuronia<br />

w sejmie: panie ministrze, czy to prawda, że to pan<br />

mi te chlewy zbudował A on na to: to nie jest do końca<br />

prawda. Słyszałem, że koledzy tam chodzili, ale praca na<br />

zewnątrz to był duży przywilej, którego ja nie miałem.<br />

We dworze była też kiedyś administracja PGR, a potem<br />

mieszkało tam pięć czy sześć rodzin. I każda z nich miała<br />

interes w tym, żeby dwór zdewastować.<br />

Bo<br />

Bo jak komisja uznała obiekt za nienadający się do zamieszkiwania,<br />

to taka rodzina pięła się w górę na liście<br />

oczekujących na mieszkanie w bloku.<br />

„Prochy świętych” to wznowienie książki, która powstała<br />

wiele lat temu. Szykuje Pan następną<br />

Na jesieni wyjdzie wywiad–rzeka ze mną. Tytuł wymyślił<br />

mój wydawca Andrzej Findajsen – „Strefa zdekomunizowana”.<br />

Od tablicy, która stoi przy dworze w Chobielinie<br />

Tak (śmiech). A w przyszłym roku zobowiązałem się do<br />

napisania powieści.<br />

Więc wydawca już jest.<br />

Odbyła się nawet aukcja. Miło połechtało moją próżność,<br />

że zgłosiło się dwanaście wydawnictw.<br />

I jaka to będzie powieść<br />

To będzie międzynarodowy thriller szpiegowsko-polityczny.<br />

Taki Forsyth<br />

Forsyth jest jednym z moich ulubionych pisarzy. Lubię<br />

też Grahama Greena, Charlesa McCarry’ego… Ale mam<br />

nadzieję, że znajdę własny styl, a książka dostarczy dużo<br />

emocji. Akcja będzie się działa w Polsce, w Stanach Zjednoczonych<br />

i na Bliskim Wschodzie.<br />

Fabuła będzie oparta na tym, co Pan, chociażby jako były<br />

szef MON, wie<br />

Mówi się, że pierwsza powieść jest zawsze autobiograficzna.<br />

Nie zamierzam się opierać temu stereotypowi.<br />

•<br />

11


Postaci<br />

Mirosław<br />

Baka<br />

– Chciał być<br />

marynarzem.<br />

Może dlatego,<br />

że urodził się daleko<br />

od morza, w Ostrowcu<br />

Świętokrzyskim<br />

Nie udało się, ale związek<br />

z morzem ma, od 1989 roku<br />

mieszka w Gdańsku.<br />

Spotykamy się w południe,<br />

po próbie, na której zdarł gardło<br />

12


Postaci<br />

Z wiekiem<br />

będziesz<br />

ciekawieć<br />

rozmawiała: Ilona Miluszewska<br />

foto Borys Czonkow<br />

Zakręcony Pan, wciąż w biegu…<br />

Tak, ale odkorkuję się powolutku. Zaraz się<br />

poukładam.<br />

Wie pan, co dzieje się dookoła, czy żyje pan<br />

tylko pracą<br />

Gdybym mógł żyć tylko pracą, to byłby komfort!<br />

Praca mnie nie stresuje, ale życie, które toczy<br />

się wokół, tak. W pracy, rzec by można, odpoczywam.<br />

Urząd, remont, malarz, oto przyczyny<br />

stresu…<br />

Jak to dobrze, że czasami można uciec. Pozostając<br />

jednak przy życiu codziennym, pan wybudował<br />

dom, a później z niego uciekł. Dlaczego<br />

To był rodzaj próby. Ćwiczenie podmiejskiego<br />

życia. Oboje z żoną musimy wszystko sprawdzać<br />

empirycznie. Nie wierzymy, dopóki na<br />

własnej skórze nie przekonamy się, jak to jest.<br />

Sześć lat temu zamieszkaliśmy zatem pod<br />

Gdańskiem i wszystko byłoby cudowne, gdyby<br />

nie odległość 15 km, którą trzeba było przemierzać<br />

wiele razy dziennie. Stwierdziliśmy, że<br />

mieszkanie pod miastem jest czymś wspaniałym,<br />

o ile nie ma się dzieci w wieku szkolnym,<br />

a z zawodu jest się np. pisarzem. I na razie przeżywamy<br />

come back na łono miasta.<br />

Właściwie zasłużył Pan na odpoczynek, bo<br />

wszystkie męskie powinności dawno pan<br />

spełnił. Dom wybudowany, ten pierwszy, drzewo<br />

posadzone, no i dwaj synowie są. Starszy<br />

już dorosły.<br />

No tak, Łukasz ma w tym roku maturę i egzaminy na<br />

studia. Młodszy, Jeremi ma 12 lat.<br />

Kim chce być Łukasz<br />

Operatorem filmowym. To fajny zawód. Kiedyś<br />

chciałem być reżyserem, ale o operatorce nie<br />

miałem odwagi marzyć. Ten zawód pozwala mieć<br />

swój świat, nie wpuszczać tam nikogo, kogo nie<br />

chce się widzieć, nie dzielić się nim. To są rozmowy<br />

z reżyserem, pewne ustalenia, a później już<br />

tylko kreacja swojej rzeczywistości. Uwielbiałem<br />

patrzeć na Pawła Edelmana na planie filmowym.<br />

Jest niesłychanie spokojnym człowiekiem, zawsze<br />

z boku, poza wszelkimi konfliktami. Żadnych<br />

rozterek artystycznych, wszystko ustalone<br />

wcześniej. Reżyser jest w kotle, musi z ludźmi<br />

pracować. Aktor – wiadomo – świrus. Z różnymi<br />

się współpracuje partnerami. Natomiast operator<br />

ma kamerę, ma lampy, jest zasłonięty.<br />

Ale jednocześnie to przecież on czaruje.<br />

Jasne, artystą jest bezsprzecznie. Tyle, że lampa<br />

mu nie podskoczy.<br />

Za to wszyscy się podlizują.<br />

Powodzenie u kobiet szalone! Wszystkie aktorki<br />

wiedzą, że do kogo, jak do kogo, ale do<br />

operatora należy się uśmiechać, bo to on robi<br />

z nich piękne kobiety.<br />

Mężczyźni też zabiegają o jego względy<br />

Nie. To specyfika pań, faceci na czym innym się<br />

koncentrują.<br />

Nie ma Pan chyba o paniach najlepszego zdania<br />

To nie tak. Tkwię w tym zawodzie już 20 lat<br />

i wiem, i rozumiem, że dla aktorki niesłychanie<br />

ważne jest to, jak zostanie sfilmowana. Sam jednak<br />

nie mam czegoś takiego. Na początku, kiedy<br />

przyjeżdżałem na plan filmowy, młody, zbuntowany<br />

gówniarz, nie chciałem żadnej charakteryzacji.<br />

Chciałem dobrze grać, nie wyglądać!<br />

I pamiętam, że któregoś dnia starsza charakteryzatorka<br />

po prostu mnie opieprzyła: – Synuś,<br />

ty ładnie graj, a ja muszę zadbać, żebyś mi się<br />

nie świecił i dobrze wyglądał. Tak samo jest<br />

z tymi aktorkami. Wiem, że nie bez powodu<br />

istnieje charakteryzacja, a one chcą i mogą dobrze<br />

wyglądać.<br />

A kim chce być Jeremi<br />

Jeszcze nie wie. I dobrze. Jest zodiakalnym<br />

Bliźniakiem, bardzo ciekawym gościem – trudnym,<br />

ale rozsądnym.<br />

Tworzycie fajną rodzinę, to musi dodawać<br />

skrzydeł.<br />

Tak. Z każdym rokiem bardziej istotne jest to, żeby<br />

mieć gdzie wracać. Jak ważna jest baza, na której<br />

się buduje. Że gdzieś tam są moi bliscy, że na<br />

mnie czekają. Mam przyjaciół, nie będę wymieniał<br />

nazwisk, którzy są singlami. Nie zazdroszczę<br />

im. To, że sami o sobie stanowią To taka niewola<br />

bycia wolnym. Ale ja już to zrozumiałem. Dobrze<br />

mieć bliskich, dobrze mieć rodzinę.<br />

Internet ocieka słodyczą na Pana temat. Kilka<br />

cytatów przygotowałam: „kocham Cię gościu”,<br />

„jesteś najlepszy aktor świata”, „cudowny,<br />

przystojny, facet z moich snów”. Pan jest<br />

zorientowany w temacie<br />

Sam nie mam wewnętrznej potrzeby czytania<br />

13


Postaci<br />

forów internetowych. Czasami ludzie, którzy<br />

się tym zawodowo zajmują, w serialu np.,<br />

przekazują mi, że coś takiego się pojawia. Ale<br />

ja nie jestem typem do ściskania, głaskania,<br />

lubienia. Wolę zresztą być ciekawym facetem<br />

niż ślicznym, słodkim, przyjemnym. Tacy się<br />

szybko nudzą.<br />

Ale przecież może się Pan trochę ponapawać…<br />

Eeeeee. Wie pani, kiedy zacząłem pracować,<br />

moja babcia zbierała wszystkie wycinki prasowe<br />

na mój temat. Ale po pewnym czasie człowiek<br />

się przyzwyczaja do popularności. Nie<br />

rajcują mnie takie rzeczy.<br />

Powiem Panu, co mnie wśród tych internetowych<br />

wyznań, zachwyciło: „Im starszy, tym<br />

przystojniejszy”.<br />

Tak to jest z facetami. To chyba nawet reguła.<br />

No nie, są ślicznoty, które z wiekiem wiele tracą.<br />

Ale ja nigdy nie byłem ślicznym młodzieńcem.<br />

Kiedyś Kieślowski mi powiedział: „Ty jesteś<br />

z tych, co z wiekiem będą ciekawieć”.<br />

A boi się Pan mijającego czasu<br />

Nie, jeśli chodzi o wygląd. Ale uświadamiam<br />

sobie mijający czas i to, że już pewnych<br />

rzeczy nie mogę zrobić, że pewnych rzeczy<br />

nie zagram. Ale „always look on the bright<br />

side of life”. Zacząłem grać ojców i znajduję<br />

w tym frajdę. Za chwilę będę mógł grać dziadków.<br />

Jedne drzwi się zamykają, za to drugie<br />

się otwierają i wszystko jest w porządku. Kiedyś<br />

męczyło mnie, jak chyba każdego faceta,<br />

obcowanie z małymi dziećmi. Teraz uwielbiam<br />

przebywać w ich towarzystwie i gadać<br />

z nimi. Już wiem, co wiedzą też dziadkowie, jak<br />

wiele można czerpać z dzieci, jaki one mają<br />

niezwykły rodzaj energii, siły, który przyswaja<br />

się nawet nieświadomie. Może już niedługo<br />

będę miał wnuki Łukasz ma dziewczynę, jest<br />

poważnie zaangażowany… Ale zapowiedziałem<br />

mu, że na razie ma uważać. Przygotowanie<br />

jakieś mam, grałem już dziadków.<br />

Grał Pan też anioła. I to dwa razy.<br />

No tak. Zaproponowano mi zagranie anioła.<br />

Kiedy powiedziałem, że raczej nie nadaję się<br />

do takiej roli, usłyszałem: „Ale panie Mirku,<br />

pozwolę sobie wyjaśnić, że to jest anioł, który<br />

ciągle pije wódkę”. To zresztą anegdotyczna<br />

historia. Zgodziłem się zagrać jedną scenę w<br />

filmie, a ona do filmu nie weszła. Tak naprawdę<br />

to był anioł Ryś, kolędnik ze skrzydłami. A drugi<br />

raz to było w niemieckim filmie „Droga Molly”,<br />

też jedna scena, ale bardzo ważna dla filmu,<br />

w której bohaterka spotyka na swojej drodze<br />

taksówkarza, będącego kimś na kształt anioła.<br />

Ale proszę mi wierzyć, że o ile w pierwszym<br />

przypadku miałem skrzydła nieco sfatygowane<br />

i siedziałem w jakimś starym żuku, to w drugim<br />

przypadku wcale skrzydeł nie miałem.<br />

Ci, którzy mają kontakt z aniołami wiedzą,<br />

że skrzydła to przereklamowana sprawa.<br />

A anioły przecież są na świecie. Tymczasem<br />

proszę wytłumaczyć, dlaczego Pan się w „Fali<br />

zbrodni”, wbrew oczekiwaniom widzów, nie<br />

uśmiecha. Reżyser zabrania<br />

Gram faceta, który mało ma okazji do uśmiechu.<br />

Taka postać po prostu. Ale nieprawda, że<br />

nie uśmiecha się wcale. Wszyscy staramy się<br />

w tym mrocznym scenariuszu znaleźć momenty<br />

ludzkie – żartów, śmiechu.<br />

I ma Pan takie szczęście, że castingi Pana<br />

nie dotyczą. Jak to możliwe w dzisiejszych<br />

czasach<br />

To nie tak, że spotkało mnie szczęście. Myślę,<br />

że tak jest z każdym aktorem, który już<br />

14


ma swoją filmografię. Oczywiście rozumiem<br />

reżysera, który dzwoni i mówi: – Znam twoją<br />

filmografię, niemniej chciałbym sprawdzić,<br />

jak mi pasujesz do partnera, partnerki, jak się<br />

w tym filmujesz, może byś zechciał przyjechać. To<br />

ja wtedy nie mówię – nie jeżdżę z zasady, tylko<br />

– dobrze, sprawdzimy. Casting w takim sensie rozumiem.<br />

Niemniej, jeśli ktoś chce dać mi rolę, wie<br />

kim jestem i gdzie można mnie znaleźć. Reżyserka<br />

z Holandii znalazła mnie na wczasach w Bieszczadach.<br />

Czasami zdarzają mi się castingi do filmów<br />

niepolskich. Jeśli jakiś reżyser widział tylko „Krótki<br />

film o zabijaniu” i nic więcej i chce mnie zobaczyć,<br />

to nie ma sprawy. To nie jest moją zakonną regułą,<br />

że nie będę jeździł na castingi. Ale to, co się odbywa<br />

w Polsce, gdzie przychodzi 750 osób, to nie dla<br />

mnie. Wiele lat pracowałem, żeby nazwisko Baka<br />

coś znaczyło. Lindy nikt na casting nie zaprasza.<br />

A jak ktoś nie wie, kim jestem, to tylko źle o nim<br />

świadczy.<br />

Brawo! Nareszcie!<br />

Nie ma w tym braku skromności, jest tylko jakaś<br />

liczba filmów i teatrów telewizji. Panowie<br />

spod budki z piwem rzucają tytułami filmów,<br />

w których grałem. Tym bardziej od funkcjonującego<br />

w kulturze człowieka można wymagać,<br />

żeby coś wiedział.<br />

To prawda. Wiedzieć też powinien, że Pan nie<br />

mieszka w Warszawie, ale w Gdańsku. I ma<br />

Pan sukces. I popularność. Jest Pan dowodem<br />

na to, że to możliwe. Wyjątkowym. Co jest takiego<br />

w tym Gdańsku, że Pan woli być tu<br />

Tu nie ma Warszawy (śmiech). A jest to! (Mirosław<br />

Baka pokazuje na widoczną za oknem<br />

Motławę i kamieniczki nad Motławą). Mogę<br />

z chłopakami łazić po zaśnieżonej plaży, a nie po<br />

rozgrzanej, pachnącej olejkiem do opalania. Zimowy<br />

i wiosenny spacer nad morzem jest czymś<br />

cudownym. Tu jest wiatr od morza. W Warszawie<br />

się duszę. Tam jest wyścig szczurów. Po co się<br />

tam jeździ Żeby zrobić karierę, być wszędzie,<br />

wszędzie grać! Mnie to nie bawi. Mieszkając tutaj,<br />

gram tyle, ile potrzebuję, ile chcę. Gdańsk jest<br />

miejscem, w którym lubię być, lubię żyć, tutaj się<br />

urodzili moi synowie, tu jest mój dom.<br />

Nie chciał Pan nigdy mówić o swoich miejscach<br />

magicznych w Gdańsku, ale może choć<br />

o jednym Pan opowie<br />

Są tu miejsca, które lubię bardziej, są też takie,<br />

których nie lubię.<br />

Ooo, czyli<br />

Lubię stary Gdańsk. Uwielbiam Stogi, ale nie plażę,<br />

tylko las. Od momentu, kiedy pojawił się Łukasz,<br />

a później Jeremi, do tego lasu chodziliśmy<br />

na bursztynki. Dwumilimetrowe kamyki zbierane<br />

przez nas od lat, mieszczą się dzisiaj w ponadlitrowym<br />

słoju. Ten las ma dla mnie wartość emocjonalną.<br />

Tam było przyjemnie nawet w lecie.<br />

•<br />

15


Kraj<br />

Chile<br />

drzwi do Ameryki Łacińskiej<br />

16


Chile<br />

A<br />

José Manuel Ovalle Bravo,<br />

Ambasador Chile w Polsce,<br />

rozpoczął swoją misję<br />

dyplomatyczną w sierpniu<br />

2004 roku. Jak mówi,<br />

w Polsce czuje się jak<br />

w domu – wiele bowiem<br />

łączy nasze kraje,<br />

a odległość między<br />

nimi zmniejsza się<br />

z każdym rokiem<br />

Na stronie internetowej ambasady podkreśla<br />

Pan wagę ponad 80-letniej tradycji<br />

chilijsko-polskich stosunków dyplomatycznych<br />

a także to, że wykazujemy<br />

wspólnotę interesów w wielu dziedzinach.<br />

W jakich przede wszystkim<br />

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości<br />

w 1918 roku, Chile prawie<br />

natychmiast nawiązało stosunki dyplomatyczne.<br />

Dokładnie w 1920 roku.<br />

W związku z burzliwą historią obu naszych<br />

krajów stosunki te były zrywane<br />

i przywracane na nowo. To nie przeszkodziło<br />

nam jednak w budowaniu<br />

bardzo pozytywnych relacji.<br />

Jakie są nasze wspólne interesy Oczywiście<br />

polityczne, gospodarcze i kulturalne.<br />

Jeśli chodzi o kwestie polityczne,<br />

to zarówno Chile, jak i Polska zakończyły<br />

sukcesem proces transformacji sprzed<br />

kilkunastu lat. Wiele nas łączy także<br />

w sensie globalnym. Oba nasze kraje<br />

walczą o te same idee – o prawa człorozmawiała:<br />

Aneta Polak-Myszka<br />

foto: Maciej Łabudzki<br />

N<br />

17


Kraj<br />

tu znajduje się bardzo piękna pustynia.<br />

To takie zagłębie bardzo małych miasteczek.<br />

Mam tu na myśli takie miejscowości<br />

jak San Pedro de Atacama – to tam<br />

dawno temu powstały pierwsze osady.<br />

A Pana ukochane miejsca w Chile<br />

Mnie bardziej podoba się południowa<br />

część Chile. Kraina pełna jezior – podobna<br />

do polskich Mazur.<br />

wieka, o wolność, o jak najlepsze warunki<br />

życia dla swoich obywateli.<br />

Na przestrzeni ostatnich lat nasze stosunki<br />

polityczne bardzo się ożywiły.<br />

W 2006 roku zaszczyciła nas swoją wizytą<br />

prezydentowa Maria Kaczyńska.<br />

Do Polski zaś przybyli z wizytą oficjalną<br />

przewodniczący Senatu Chile i Przewodniczący<br />

Izby Deputowanych Chile.<br />

Niedawno odwiedził nasz kraj marszałek<br />

Senatu RP Bogdan Borusewicz.<br />

Delegacji tej towarzyszyło 30 przedsiębiorców<br />

polskich.<br />

Bardzo zależy nam także na współpracy<br />

na polu kultury. Są pewne wartości,<br />

które podzielamy – przede wszystkim<br />

kultura chrześcijańska. W Chile, podobnie<br />

jak w Polsce, większość obywateli<br />

to katolicy. Walczymy o te same wartości<br />

– o pogłębianie znajomości kultury,<br />

a także o ciągłe podwyższanie poziomu<br />

oświaty.<br />

Nasze gospodarki także wiele łączy.<br />

Odnotowujemy podobny wzrost PKB<br />

– Chilijczykom i Polakom żyje się coraz<br />

lepiej. Polska jest członkiem Unii Europejskiej,<br />

Chile zaś podpisało Umowę<br />

Stowarzyszeniową z Unii Europejską.<br />

Dzięki temu zredukowane zostały bariery<br />

celne i systematycznie wzrasta<br />

wymiana handlowa między naszymi<br />

krajami. W zeszłym roku wyniosła<br />

350 mln dolarów.<br />

Biorąc pod uwagę, że w 2004 roku wymiana<br />

handlowa wyniosła 50 mln dolarów,<br />

to rzeczywiście wzrost ten jest<br />

ogromny.<br />

I bardzo widoczny. Coraz więcej produktów<br />

chilijskich można kupić w supermarketach<br />

– przede wszystkim<br />

owoce, wino, które cieszy się rosnącą<br />

popularnością wśród Polaków, czy owoce<br />

morza. Miesiąc temu byłem w Chile.<br />

We wszystkich dużych sklepach widziałem<br />

polskie kryształy – jeszcze niedawno<br />

były nieobecne na rynku chilijskim.<br />

Chilijczycy coraz chętniej także wybierają<br />

Polskę na miejsce podróży. Są ciekawi<br />

tego europejskiego kraju.<br />

Polacy także chętniej jeżdżą do Chile<br />

Zdecydowanie tak. Odwiedza nas coraz<br />

więcej polskich przedsiębiorców. Ale<br />

Chile przyciąga także młodych Polaków.<br />

Ciekawi Ameryki Południowej często<br />

wybierają właśnie mój kraj.<br />

Które regiony Chile najchętniej odwiedzają<br />

Polacy<br />

Ogólnie Europejczykom bardziej podoba<br />

się północna część Chile. To właśnie<br />

Wspomniał Pan o wzajemnych wizytach<br />

przedstawicieli naszych rządów. Już<br />

Jerzy Buzek i Bronisław Geremek podkreślali,<br />

że Chile jest dla Polski strategicznym<br />

partnerem regionalnym. Co to<br />

znaczy w praktyce<br />

Chile jeszcze niedawno, z racji tego, że<br />

jest krajem Ameryki Łacińskiej, było dla<br />

Polski czymś nowym i bardzo odległym.<br />

Polacy przekonują się, że możemy być<br />

swego rodzaju „drzwiami” na rynki tego<br />

regionu. Chile ma doskonale zorganizowany<br />

system bankowy, nowoczesne<br />

drogi i porty, oferuje polskim przedsiębiorcom<br />

bezpieczne i przejrzyste warunki<br />

do inwestowania.<br />

Jak ważnym partnerem dla Chile jest<br />

Polska<br />

Polska ma dla nas ogromne znaczenie<br />

kulturowe. Polak – Ignacy Domeyko – był<br />

fundatorem i pierwszym rektorem naszej<br />

najważniejszej uczelni. To rodzina bardzo<br />

znana i zasłużona. Chilijczycy podziwiają<br />

polską kulturę. Imponuje nam odwaga,<br />

jaką Polacy wykazali w walce o niepodległość<br />

i swoją wolność. Polskę postrzegamy<br />

jako kraj pełen świetnych uniwersytetów,<br />

kształcących na bardzo wysokim<br />

poziomie – to także wzbudza podziw.<br />

Polska jest także dla nas bardzo ważnym<br />

partnerem gospodarczym w Europie.<br />

To ogromny rynek zbytu w Unii<br />

Europejskiej, a przy tym o stabilnej gospodarce<br />

i dużych możliwościach inwestycyjnych.<br />

Co prócz niedawnej historii łączy nasze<br />

kraje<br />

Jesteśmy bardzo podobni mentalnie.<br />

Nasi obywatele kochają wolność i chcą<br />

żyć w krajach, w których niezwykle ważną<br />

wartością jest demokracja.<br />

18


Chile<br />

Swoją misję w Polsce rozpoczął Pan<br />

w 2004 roku, a zatem dość dawno. Co<br />

najbardziej podoba się Panu w naszym<br />

kraju<br />

Długo by wymieniać. Bardzo interesuję<br />

się historią Polski. Jest zachwycająca.<br />

Ludzie są niezwykle uprzejmi<br />

i gościnni. I choć nie mówię po polsku,<br />

nigdy nie spotkało mnie tu nic przykrego.<br />

Zwiedziłem wiele miast polskich,<br />

wspomnę tylko o tych największych<br />

jak: Kraków, Wrocław, Poznań, Gdańsk<br />

– są przepiękne. Niedawno wybrałem<br />

się na Mazury – ten region także mnie<br />

urzekł. Macie piękne jeziora i bardzo<br />

dużo zieleni.<br />

Nie ma Pan pewnie zbyt wiele czasu na<br />

dłuższe wycieczki po Polsce<br />

To prawda, ale staram się wykorzystać<br />

na podróże każdą wolną chwilę.<br />

Rozumiem, że wakacje wciąż przed Panem<br />

O tak. Ale nie tylko w czasie wakacji<br />

podróżuję po Polsce. Bardzo chętnie<br />

wyjeżdżam z Warszawy także na przykład<br />

na weekend.<br />

Polacy coraz bliżej poznają chilijską<br />

literaturę.<br />

W tym zakresie także wiele nas łączy.<br />

I Polska, i Chile mają swoich Noblistów,<br />

wielkie nazwiska. Nagrodzeni Chilijczycy<br />

to Pablo Neruda i Gabriela Mistral. Na<br />

przestrzeni stu lat Polacy aż cztery razy<br />

odbierali tę nagrodę. Henryk Sienkiewicz,<br />

Władysław Reymont, Czesław Miłosz<br />

i Wisława Szymborska to wspaniali artyści.<br />

Myślę, że jesteśmy krajami poetów.<br />

W przypadku Polski to chyba w dużej<br />

mierze trudna historia zrodziła tylu<br />

wielkich literatury<br />

Zgadzam się. Wy macie historię, a my<br />

wino, które także sprzyja twórczości...<br />

Co Pana zdaniem jest najważniejsze<br />

w pracy dyplomaty<br />

Najważniejsze jest to, żeby w kraju,<br />

w którym wypełnia się misję dyplomatyczną,<br />

czuć się jak u siebie w domu.<br />

A ja właśnie tak się czuję w Polsce. Druga<br />

niezwykle ważna kwestia to budowanie<br />

jak najlepszych stosunków przede<br />

wszystkim tych politycznych, ale także<br />

gospodarczych i kulturalnych. To mi się<br />

chyba udaje.<br />

Czego mogę zatem życzyć<br />

Żebym był tutaj jak najdłużej – to dla<br />

mnie bardzo ważne.<br />

Dziękuję za rozmowę.<br />

•<br />

19


Kraj<br />

Kraina<br />

różnorodności<br />

20


Chile<br />

Długi wąski pas wzdłuż zachodniego wybrzeża Ameryki Południowej<br />

nad Oceanem Spokojnym, na którego terytorium odnajdziemy skute lodem<br />

fiordy, jak i jałowe pustynie, pokryte śniegiem wulkany i skaliste szczyty<br />

Andów, a także szerokie doliny rzeczne i głębokie wąwozy. To Chile<br />

Na jednym krańcu tego kraju leży tropikalna<br />

Arica, na drugim subarktyczna Punta Arenas.<br />

Do Chile należy także ok. 3 tys. wysp,<br />

w tym – jedyne w swoim rodzaju – Wyspy<br />

Wielkanocne.<br />

Santiago de Chile<br />

Stolica Chile to megamiasto, które otoczyło<br />

Santiago z czasów kolonialnych. Dzisiaj jest<br />

jednym z najnowocześniejszych miast Ameryki<br />

Południowej. Coraz bardziej rozrasta<br />

się na boki i – za sprawą wciąż nowych wieżowców<br />

– pnie się w górę. Mieszka tu blisko<br />

5 milionów ludzi – ponad jedna trzecia<br />

Chilijczyków. Pozostałością po latach 60.<br />

są otaczające stolicę osiedla nędzy, które<br />

pomimo wielu starań wciąż wyraźnie kontrastują<br />

z zamożnymi dzielnicami, takimi jak<br />

Vitacura i Las Condes.<br />

Miasto dzieli na połowę rzeka Mapocho,<br />

która tworzy północną granicę centrum<br />

i zamyka trójkąt, którego boki wyznaczają<br />

Vía Norte Sur oraz Avenida General<br />

O’Higgins zwana przez mieszkańców Alameda.<br />

W tym obszarze znajdują się najbardziej<br />

godne polecenia muzea i pomniki historii<br />

oraz architektury.<br />

Najbardziej „europejskim” miejscem<br />

w Santiago jest park Forestal, zaprojektowany<br />

przez francuskiego architekta przestrzeni,<br />

który wzorował się na paryskich parkach.<br />

Przechodząc przez rzekę trafimy do modnej<br />

dzielnicy Bellavista, gdzie mieszczą się<br />

liczne restauracje i kafejki. Dalej odnajdziemy<br />

The Parque Metropolitano będący dla<br />

21


mieszkańców i turystów miejscem rozrywki<br />

ze szlakami spacerowymi, miejscami piknikowymi<br />

i zoo. Tu też znajduje się wzgórze<br />

San Cristňbal, na które można wjechać autobusem,<br />

kolejką linową lub wejść pieszo, by<br />

podziwiać metropolię z góry.<br />

Santiago jest również znakomitym punktem<br />

wypadowym do dalszych atrakcji turystycznych.<br />

Tylko 60 km stąd znajdują się tereny<br />

do uprawiania narciarstwa. Także tylko godzina<br />

drogi wystarczy, by znaleźć się na jednej<br />

z pięknych plaż Pacyfiku. Natomiast na południe<br />

od Santiago leżą bogate i piękne winnice<br />

Maipo Valley, będące jednym z najbardziej<br />

szanowanych regionów produkcji wina.<br />

Miasto-ogród<br />

Vińa del Mar, nazywana Ciudad Jardín (miasto-ogród)<br />

to najbardziej luksusowy kurort<br />

Chile z szerokimi alejami ciągnącymi się<br />

pod palmami i bananowcami, z rozległymi<br />

plażami z białym piaskiem i licznymi wysmakowanymi<br />

restauracjami. Mimo iż wody oceanu<br />

są tutaj wyjątkowo zimne, ta tropikalna<br />

atmosfera ulic przyciąga turystów z całego<br />

świata. Popularności miejsca dodają także<br />

wymuskane nowoczesne wille i pałace,<br />

a także odmienne w charakterze urzekające<br />

domy z czasów kolonialnych.<br />

Wyspa Wielkanocna<br />

Wzdłuż wybrzeża wyspy stoi mniej więcej<br />

245 kamiennych ahu, a kilka znajduje się<br />

w jej głębi. Odstępy pomiędzy nimi świadczą,<br />

że kiedyś było ich znacznie więcej. Spośród<br />

wielu odmian największe wrażenie robią ahu<br />

moai – postumenty, na których stoją potężne<br />

postacie, czyli moai, mierzące nawet 10<br />

metrów. W Rano Raraku znajdują się większe<br />

posągi, nad którymi pracę nagle przerwano.<br />

Wiele z tych budowli zostało częściowo zniszczonych<br />

i zrabowanych. Archeolodzy odrestaurowali<br />

jednak znaczną ich część.<br />

Patagonia<br />

Fascynujące krajobrazy, niezwykłe formacje<br />

geologiczne, błękitne laguny i ośnieżone<br />

szczyty gór. Do tego malownicze jeziora,<br />

wodospady, wysokie ściany lodowe. To Patagonia,<br />

której unikalne piękno przyciąga<br />

turystów i wspinaczy.<br />

Najsłynniejszy region Chile. Kraina geograficzna<br />

w południowej części Ameryki Południowej<br />

położona na terenie Argentyny i Chile.<br />

Na zachodzie i południu obejmuje część<br />

Andów (Kordyliera Patagońska) oraz Ziemię<br />

Ognistą, na północy ograniczona jest Pampą<br />

i niziną La Platy, natomiast na wschodzie<br />

sięga do Oceanu Atlantyckiego. Na jej terenie<br />

znajduje się m.in. Wyżyna Patagońska,<br />

Cieśnina Magellana oraz przylądek Horn.<br />

Punta Arenas to jedno z najbardziej interesujących<br />

miast Patagonii, położone na<br />

zachodnim brzegu Cieśniny Magellana. Panuje<br />

tu atmosfera przełomu wieków dzięki<br />

pałacom i innym budowlom powstałym<br />

w okresie boomu wełnianego.<br />

Liczące 113 tys. mieszkańców miasto rozwija<br />

się wokół najlepszego w promieniu tysięcy<br />

kilometrów portu, do którego zawijają<br />

kutry rybackie, statki naukowe prowadzące<br />

badania Antarktyki oraz statki wycieczkowe.<br />

Miejska strefa wolnocłowa wpływa na rozwój<br />

handlu i wzmaga ruch imigracyjny. Ponieważ<br />

w niedziele miasto całkowicie zamiera, warto<br />

wówczas rozejrzeć się po okolicy.<br />

Przy porośniętej egzotycznymi drzewami iglastymi<br />

Plaza Múńoz Gamero stoją takie charakterystyczne<br />

budowle, jak Club de la Unión<br />

(dawny pałac Sary Braun), katedra i główna<br />

siedziba potężnej Sociedad Menéndez Behety<br />

(obecnie filia Citibanku). Dalej zobaczymy<br />

wspaniałą Casa Braun-Menéndez, niegdyś<br />

siedzibę rodową, a obecnie ośrodek kultury<br />

i muzeum historii regionu czy niezwykły kamienny<br />

zamek należący do Charly’ego Milwarda,<br />

którego ekscentryczne przygody zainspirowały<br />

jego krewnego Bruce’a Chatwina<br />

do napisania książki „W Patagonii”.<br />

Na północny wschód od Punta Arenas, nad<br />

Seno Otway, żyje kolonia pingwinów Magellana,<br />

a także mewy, kormorany i morsy. •<br />

22


Restaurator<br />

marzyæ<br />

Warto<br />

rozmawiała: Anna Zawadzka<br />

foto: Maciej Łabudzki<br />

Agnieszka<br />

Kusznierewicz<br />

– marzycielka podejmująca<br />

działania pod wpływem chwili.<br />

Od roku współwłaścicielka<br />

restauracji Bazaar<br />

24


Bazaar<br />

TTa restauracja to spełnienie marzeń czy może<br />

początek drogi do ich spełnienia<br />

Chyba początek, bo nie zamierzam na tym<br />

poprzestać. Od zawsze, a już na pewno<br />

od czasów licealnych marzyłam o własnej<br />

restauracji. W każde wakacje pracowałam<br />

jako kelnerka, później barmanka. Biznes<br />

restauracyjny poznawałam więc od podstaw.<br />

Przez te kilkanaście lat czułam, że<br />

kiedyś - wcześniej lub później - będę miała<br />

własną restaurację. I tak się szczęśliwie<br />

złożyło, że marzenie się spełniło. I to chyba<br />

w najbardziej odpowiednim momencie<br />

mojego życia, niedługo po rozstaniu z Mateuszem.<br />

systemy komputerowe. To ogromna maszyna,<br />

w której pracuje około 40 osób, a aby<br />

sprawnie funkcjonowała musi być jak szwajcarski<br />

zegarek. Myśląc o restauracji miałam<br />

w głowie raczej to, co widzi klient – przytulne<br />

wnętrze, eleganckie meble, wyszukaną<br />

zastawę, pyszne jedzenie. Zapomniałam<br />

o całej organizacji, a to właśnie jest codzienna<br />

praca restauratora.<br />

Czy ta konfrontacja marzeń z rzeczywistością<br />

nie spowodowała, że wszystko straciło<br />

swój urok<br />

Ależ nie. Mam przecież to, czego chciałam.<br />

Reszty wciąż się uczę, zresztą przy wsparciu<br />

Jaką kuchnię serwujecie w Bazaarze<br />

Smaczną i - co nie mniej istotne – ciekawą.<br />

Są to autorskie propozycje naszego<br />

rewelacyjnego szefa kuchni, który cale<br />

swoje doświadczenie zawodowe zdobywał<br />

za granicą, u najlepszych kucharzy<br />

m.in. w Hiszpanii. Potrafi on w zaskakujący<br />

sposób połączyć smaki. Jego propozycje<br />

to np. mus czekoladowy z powidłami<br />

z pomidorów czy deser ze szparagów, czyli<br />

rzeczy, które pozornie wydają się nie do<br />

pogodzenia.<br />

Znalezienie odpowiedniej osoby na stanowisko<br />

szefa kuchni zajęło nam blisko rok,<br />

ale było warto. Choć czasem jest ciężki we<br />

Czy to była terapia zastępcza<br />

Nie na pewno nie. To było raczej przeznaczenie.<br />

Jeszcze nie zdążyłam pomyśleć co dalej,<br />

gdy z propozycją otwarcia restauracji zwrócił<br />

się do mnie mój wieloletni przyjaciel, właściciel<br />

kilku warszawskich lokali. Wiedział,<br />

że od dawna marzę o otworzeniu własnej<br />

restauracji, a właśnie znalazł dobrą lokalizację<br />

i zaproponował mi współpracę.<br />

Z drugiej strony rzeczywiście moment był<br />

idealny. Skończyłam pewien etap życia,<br />

a wtedy najlepiej zaczynać coś nowego.<br />

Można wtedy w całości poświęcić się nowemu<br />

celowi. Propozycja trafiła na idealny<br />

moment. Muszę się bowiem przyznać, że<br />

już kiedyś – sześć lat wcześniej – byłyśmy<br />

z koleżanką bliskie otwarcia restauracji. Wycofałam<br />

się jednak z pomysłu ze względu<br />

na inne plany jakie mieliśmy z Mateuszem.<br />

Teraz dziękuję losowi, że tak to się skończyło.<br />

Dziś mam świadomość jak mało wtedy<br />

wiedziałam o tym biznesie. Z pewnością<br />

nie poradziłybyśmy sobie bez wsparcia doświadczonej<br />

osoby. A taką jest właśnie mój<br />

obecny wspólnik.<br />

Restauracja działa już ponad rok. Czego musiała<br />

się Pani przez ten czas nauczyć<br />

Niezmiernie istotną kwestią okazała się cała<br />

organizacja zaplecza, czasu pracy, skomplikowana<br />

księgowość, wspomagające ją<br />

Czêsto marzy mi siê te¿ Toskania<br />

i dom z winnic¹. Ale to kiedyœ...<br />

znakomitego i doświadczonego menedżera.<br />

A poza tym, ta praca cięgle daje mi ogromną<br />

satysfakcję. Robię to co lubię, spełniam<br />

swoje marzenia i ciągle się rozwijam.<br />

Kto przychodzi do Bazaaru<br />

W założeniach nastawiliśmy się głównie na<br />

klienta biznesowego i organizowanie eventów.<br />

Gości prywatnych miało być 20 – 30 proc.<br />

Tymczasem jest odwrotnie. Odwiedzają<br />

nas głównie prywatne osoby poszukujące<br />

dobrego jedzenia i miłej atmosfery. Przy<br />

sąsiednich stolikach często siedzą pary<br />

w średnim wieku w wieczorowych strojach po<br />

wizycie w pobliskiej Filharmonii oraz młodzi<br />

ludzie w jeansach, którzy posilają się przed<br />

długą nocą w klubach. Z tego co obserwuję,<br />

zarówno jedni jak i drudzy, czują się u nas<br />

znakomicie. Stworzony przez nas klimat wyjątkowo<br />

odpowiada też kobietom, które spotykają<br />

się u nas na babskie wieczory.<br />

współpracy (śmiech), to znosimy jego artystyczne<br />

kaprysy. W zamian za to możemy<br />

zaoferować naszym klientom jedną z najciekawszych<br />

kuchni w mieście. Propozycje<br />

z pierwszej karty dań okazały się sukcesem.<br />

<strong>Nowe</strong>, wiosenne menu również znalazło<br />

uznanie wśród naszych gości. Szczególnie<br />

chwalą nas bywalcy zagranicznych restauracji<br />

– potwierdzają, że tak właśnie się jada<br />

na świecie w najznakomitszych lokalach.<br />

Natomiast pozostali cenią nas sobie jako<br />

ciekawostkę, inną niż wszystko.<br />

Czyli znakomicie radzicie sobie na konkurencyjnym<br />

warszawskim rynku.<br />

Od samego początku za nadrzędny cel postawiliśmy<br />

sobie serwowanie jak najlepszej<br />

kuchni. Chcieliśmy, aby właśnie z tym kojarzył<br />

sie Bazaar. I udało się - klienci wracają,<br />

polecają nas swoim znajomym. Mamy coraz<br />

większą liczbę bywalców.<br />

25


Restaurator<br />

Co dalej Wspomniała Pani, że Bazaar to<br />

jeszcze nie koniec realizacji marzeń.<br />

Na razie cieszy mnie to, co mam. Restauracja<br />

wciąż wymaga znacznych nakładów pracy,<br />

więc siłą rzeczy tylko jej poświęcam swoją<br />

uwagę. Tym bardziej, że wreszcie po trzech<br />

latach (dwa lata trwały prace przygotowawcze)<br />

wiele rzeczy toczy się już swoim własnym<br />

trybem. Wciąż jednak marzę o małej<br />

tajskiej restauracyjce. Byłby to lokal z bardzo<br />

rodzinną atmosferą, z zaledwie kilkoma<br />

stolikami. Drugi pomysł to francuska braseria.<br />

Na razie jednak nie robię długofalowych<br />

planów. Nie ustalam konkretnych dat, po<br />

prostu ciężko na to pracuje i trochę zdaję się<br />

na szczęśliwy los. Wierzę w przeznaczenie.<br />

Ciekawą kolejność Pani przyjęła, zaczynając<br />

od realizacji największego projektu...<br />

Rzeczywiście Bazaar to dość duża restau-<br />

racja. Powierzchnia dwóch poziomów to<br />

w sumie 650 m 2 . W lecie otwieramy także<br />

200 metrowy ogród. Możemy realizować imprezy<br />

nawet dla 300 – 400 osób. Pod tym<br />

względem nie mamy więc zbyt dużej konkurencji<br />

w Warszawie.<br />

W biznesie nie chce Pani planować. A w życiu<br />

prywatnym<br />

Jeżeli cokolwiek planuje to właśnie<br />

w biznesie, ale tak jak powiedziałam, nie na<br />

wiele lat w przód. Doświadczenie nauczyło<br />

mnie tego, że w jednej chwili wszystko się<br />

może zmienić. W życiu prywatnym w ogóle<br />

staram się nie planować. Nawet w kontekście<br />

tak już bliskich wakacji. Na pewno<br />

gdzieś pojadę, ale gdzie i kiedy to zobaczymy.<br />

Lubię spontaniczność. Uwielbiam<br />

podróże. Najbardziej fascynuje mnie Azja<br />

– jej kultura i kuchnia oraz ludzie, którzy<br />

są szczęśliwi niezależnie od warunków,<br />

w jakich przyszło im żyć. Dzięki ich wielkiej<br />

życzliwości jest tam bezpiecznie. Bardzo<br />

odpowiada mi też tamtejszy klimat<br />

– gorący i wilgotny.<br />

Często marzy mi się też Toskania i dom<br />

z winnicą. Ale to kiedyś - póki co jestem człowiekiem<br />

miasta. I chyba stąd równoległe<br />

marzenia o Nowym Jorku, a ściśle mówiąc<br />

Manhattanie. Jak do tej pory się nie udało,<br />

choć już dwa razy miałam bilet na samolot.<br />

Nie planuję już, czekam raczej na ten właściwy<br />

czas.<br />

Poza podróżami mój cel w życiu to wstawać<br />

rano z chęcią do działania i z radością wynikająca<br />

z tego, co robię. Żyję tak jak miałabym<br />

umrzeć jutro, a marzenia mam takie, jakbym<br />

miała żyć wiecznie. I to jest moje motto.<br />

•<br />

26


Pasje<br />

Dla przyjemności<br />

i prestiżu<br />

tekst: Anna Zawadzka<br />

foto: Polski Związek Golfa, Wilson Golf<br />

28


Golf<br />

Golf to dyscyplina sportu<br />

szczególnie lubiana<br />

przez biznesmenów<br />

i przedsiębiorców.<br />

Gra pozostawia bowiem<br />

sporo czasu na rozmowy<br />

między partnerami. Daje<br />

wyjątkową możliwość<br />

poznania osobowości<br />

przeciwnika. Niektórym<br />

trudno bowiem zachować<br />

zimną krew, gdy piłka<br />

po raz kolejny<br />

o centymetry mija dołek<br />

29


Pasje<br />

W ocenie ekspertów kraje Europy Środkowej, w tym<br />

Polska znajdują się tuż przed momentem skokowego<br />

wzrostu popularności gry w golfa. Według prognoz<br />

do roku 2015 liczba pól golfowych w Polsce<br />

wzrośnie dwukrotnie, a liczba graczy czterokrotnie.<br />

W Wielkiej Brytanii co roku na pola golfowe wychodzi<br />

prawie 1,5 miliona ludzi, a w USA około 25<br />

milionów. W Polsce w golfa regularnie gra zaledwie<br />

około 5 tys. osób. Oprócz biznesmenów i przedsiębiorców<br />

w coraz większej liczbie są to prawnicy, lekarze,<br />

dziennikarze, aktorzy czy managerowie, czyli<br />

przedstawicieli tzw. middle class.<br />

W zderzeniu z monumentalnym 500-letnim okresem<br />

rozwoju tego sportu w Europie musimy skromnie<br />

przyznać, że golf ma u nas dość wątłe tradycje.<br />

Najstarszy nasz klub powstał w 1906 roku w okolicach<br />

dzisiejszego Szczawna Zdroju. Ponad 20 lat<br />

później grano już w Warszawie. Pole położone było<br />

na łąkach siekierkowskich (przy dzisiejszej ulicy<br />

Bartyckiej). Jego prezesem był ówczesny ambasador<br />

Francji w Warszawie, a wśród graczy byli między<br />

innymi książę Jan Lubomirski z synem, hrabia<br />

Tarnowski, hrabia Czapski, minister Wielowiejski,<br />

przedstawiciele ambasad oraz goście z za granicy.<br />

W 1938 roku klub przeniósł się do Powsina, gdzie<br />

działał zaledwie do wybuchu wojny.<br />

Nie trudno zgadnąć, co stało się z golfem po wojnie.<br />

Dyscyplina nie cieszyła się sympatią polskiej<br />

władzy ludowej. Entuzjaści mogli się ujawnić dopiero<br />

pod koniec lat 80-tych. Swoją pasję golfową<br />

zapragnęli rozwijać ci, którzy golfa spróbowali za<br />

granicą oraz mieszkający u nas cudzoziemcy. Pojawili<br />

się także pierwsi inwestorzy. Powstały pola<br />

golfowe – jedno pod Warszawą w Rajszewie, drugie<br />

w Kołczewie niedaleko Międzyzdrojów. W 1994<br />

roku rozegrano pierwszy i zarazem najważniejszy<br />

turniej Polskiego Związku Golfa – Polish Open.<br />

Dziś polski golf rozwija coraz dynamiczniej. W ubiegłym<br />

roku otwarte zostały dwa mistrzowskie pola<br />

– Toya pod Wrocławiem i Rosa koło Częstochowy.<br />

W województwie zachodniopomorskim realizowany<br />

jest projekt Modry Las koło Choszczna. Inwestycja<br />

prowadzona przez firmę słynnego golfisty Gary<br />

Playera ma szansę być obiektem światowej klasy.<br />

Spośród imprez organizowanych<br />

wyłącznie dla pań jednym z najbardziej<br />

prestiżowych w naszym kraju jest<br />

organizowany w połowie czerwca<br />

Dr Irena Eris Ladies Golf Cup (drugim<br />

są SEB Mistrzostwa Polski Kobiet).<br />

Udział w turnieju firmowanym przez<br />

koncern kosmetyczny daje szansę zdobycia<br />

cennych punktów w Dell Polskim<br />

Rankingu Golfowym 2007. Dodatkowo,<br />

dzięki porozumieniu o współpracy<br />

podpisanemu z Golf Morava<br />

– organizatorem m.in. cyklu Ladies<br />

Czech Open – polskie zawodniczki<br />

będą miały szansę powalczyć<br />

z koleżankami zza południowej<br />

granicy<br />

30


Golf<br />

Polski Związek Golfa zrzesza obecnie 32 kluby golfowe.<br />

Wśród nich aż 13 posiada pola 18-dołkowe,<br />

tyle samo jest pól 9-dołkowych. Pozostałe kluby są<br />

zarejestrowane przy ośrodkach Driving Range, polach<br />

Pitch & Putt lub innych niepełnowymiarowych<br />

polach golfowych. Największe skupisko klubów<br />

golfowych jest w okolicach Szczecina, Trójmiasta<br />

i Wrocławia.<br />

Choć na razie trudno mówić o masowości tego<br />

sportu w naszym kraju, to jednak z każdym rokiem<br />

golfistów przybywa. Grają głównie mężczyźni<br />

(80 proc.). Zarejestrowanych jest również 150 juniorów<br />

i to oni mają największe osiągnięcia. Najlepszym<br />

golfistą w Polsce jest 16-letni Mateusz Jędrzejczyk.<br />

Sezon golfowy w Polsce trwa 7-8 miesięcy – od<br />

kwietnia do listopada (dłużej na północy i zachodzie<br />

Polski – ze względu na sprzyjającą pogodę).<br />

W tym czasie amatorzy tego sportu mogą wziąć<br />

udział aż w kilkuset turniejach. Największe i najważniejsze<br />

z nich to Turnieje Mistrzowskie PZG,<br />

gdzie zawodnicy (lub drużyny) walczą o tytuły<br />

Mistrzów Polski. Cykl składa się z 8 turniejów. Są<br />

to m.in. Klubowe Mistrzostwa Polski, MP Juniorów,<br />

Międzynarodowe Mistrzostwa Polski Amatorów<br />

– Mężczyzn, SEB Mistrzostwa Polski Kobiet oraz<br />

rozgrywane w formule open – dla graczy zawodowych<br />

i najlepszych amatorów – najważniejsze<br />

zawody sezonu, turniej Polish Open. W tym roku<br />

odbędzie się on w dniach 6 – 9 września na polu<br />

Postołowo Golf Club koło Gdańska. Pula nagród<br />

wynosi 120 tysięcy złotych.<br />

Ponadto, po raz kolejny organizowany jest Oracle<br />

Mid Amateur Golf Tour. Jest to seria golfowych<br />

turniejów, w których udział mogą brać zawodnicy<br />

spełniający limit wieku (od 35 lat). Serię turniejów<br />

z zawodami Masters na zakończenie cyklu (głównie<br />

dla profesjonalnych graczy) oferuje Armada Deutsche<br />

Bank Pro-Am Tour.<br />

Od kilku lat odbywają się również zawody firmowane<br />

przez firmy Volvo i Lexus, które są jednocześnie<br />

krajowymi/regionalnymi eliminacjami do światowego<br />

finału.<br />

•<br />

31


Ekskluzywne marki<br />

Luksus w skromności<br />

i umiarkowaniu<br />

tekst: Katarzyna Krzymińska<br />

foto: East News<br />

Kobieta w dżersejowej sukience z papierosem w ustach<br />

w czarnym kapeluszu – tak widzę Coco Chanel,<br />

która przez prawie sześćdziesiąt lat kreowała paryski<br />

świat mody. I chociaż moda przemija, jej styl pozostaje<br />

Kobieta Chanel jest poważna, niezwykle elegancka<br />

i pełna godności, ale też wyzwolona. Przestała być<br />

tylko ozdobą męskiego świata w stroju tak skonstruowanym,<br />

że trudno się było pochylić - w sukni po kostki<br />

i szpiczastych trzewikach. Mademoiselle odrzuciła<br />

zastane kanony. Zaproponowała pierwszy w historii<br />

mody dżersejowy kostium. Któż sięgnąłby po tak<br />

tani materiał, z którego do tej pory szyto jedynie<br />

męską bieliznę Tylko ona, a był to strzał<br />

w dziesiątkę. Dżersejowa sukienka, w 1916 roku<br />

nazwana przez „Harper’s Bazaar” „Chanel’s<br />

charming chemise dress” - także przetrwała do<br />

dziś, choć pod skróconą nazwą - „szmizjerka”.<br />

Mawiała, że dzięki jej ubraniom „kobiety będą<br />

się normalnie poruszać i żyć”. Trafiła na bardzo<br />

podatny grunt. Kobiety z pierwszej połowy<br />

XX wieku stawały się coraz bardziej aktywne<br />

i niezależne, zaczynały pracować zawodowo.<br />

Ubierając panie na dzień Chanel proponowała<br />

żakiety, marynarki, „szmizjerkę” właśnie. Przemycała<br />

wiele elementów męskich. Na wieczór<br />

doskonała była sukienka, która - choć odkrywała<br />

plecy i ramiona – pozostawała nadal skromna.<br />

Z czasem kobiety zaczęły naśladować ciekawie ubraną<br />

projektantkę. Jak ona obcinały włosy na krótko.<br />

Założyły spodnie, wygodne swetry, kamizelki i buty z<br />

zaokrąglonym noskiem.<br />

Chanel jako pierwsza stworzyła kolekcję mody sportowej.<br />

Pojawiły się w niej wełniane szale i czapki, idealne<br />

na narty wełniane spodnie i śniegowce. Był to rok 1929.<br />

Zaledwie dwa lata później Mademoiselle otrzymała od<br />

potentata filmowego Samuela Goldwina propozycję<br />

przyjazdu do Stanów Zjednoczonych. Za gażę 1 miliona<br />

dolarów Chanel zaczęła projektować dla Katherine<br />

Hepburn, Grace Kelly, Elizabeth Taylor czy Glorii Swanson.<br />

Zdecydowała się jednak na zerwanie kontraktu,<br />

prawdopodobnie dlatego, że gwiazdom nie podobało<br />

się to, że projektuje dla nich tylko jedna osoba.<br />

Chanel rozsławiła przede wszystkim ta najbardziej pożądana<br />

- Marilyn Monroe. Z rozbrajającą szczerością<br />

wyznała kiedyś, iż za całe ubranie wystarczy jej kilka<br />

kropel Chanel Nr 5 - najsławniejszych perfum świata.<br />

Początkowo Mademoiselle rozdawała je klientkom,<br />

mówiąc, że znalazła ten zapach przypadkowo i nie<br />

pamięta, kto jest producentem. Niezwykłe jak na owe<br />

czasy było także opakowanie. Wybrała kształt prosty i<br />

klasyczny. To przyniosło jej kolejny sukces.<br />

Między rokiem 1926 i 1931 Coco projektuje stroje w<br />

stylu angielskim. Jej kamizelka wygląda jak liberia lokajów<br />

w zamku Eaton Hall. Beret naciągnięty głęboko na<br />

czoło, męskie kardigany narzucone na spódnice – jak<br />

swetry angielskich szlachciców. Chanel sięga także<br />

po tweed – ten rezerwuje dla damskich kostiumów.<br />

Proponuje też coś, czego żadna Angielka wcześniej<br />

nie założyłaby – sztuczną biżuterię. Nie tylko<br />

to szokuje obserwatorów jej poczynań. Sznury<br />

pereł, broszki, bransoletki Mademoiselle łączy<br />

ze swetrami i tweedowymi żakietami. A do tego<br />

wszystkiego torebka już nie trzymana w ręku,<br />

ale zawieszoną na łańcuszku. Świat oszalał!<br />

W 1940 roku Chanel zamyka firmę, by ponownie<br />

zadebiutować przed całym światem w<br />

1954 r. Po roku znów jest na okładkach kolorowych<br />

magazynów.<br />

Zwykła dziewczyna – tak można by powiedzieć<br />

o Mademoiselle. Wychowywana była w ubogiej<br />

rodzinie, potem – po śmierci matki – kilka<br />

lat spędziła w sierocińcu. Może to spowodowało,<br />

że z aż taką determinacją zabrała się za<br />

podbój świata. Uwielbiana przez mężczyzn zawzięta<br />

i dumna Coco zdołała pozyskać sobie wielkich tego<br />

świata. Zdobyła coś jeszcze - ponadczasowość.<br />

Styl chanelowski dziś kojarzony jest z klasyką, elegancją<br />

i prostotą. Obowiązuje w dyplomacji, uwielbiają<br />

go postaci biznesu. Każda dobrze ubrana kobieta ma<br />

zapewne w szafie kostium a' la Chanel i oczywiście...<br />

małą czarną.<br />

•<br />

34


Coco Chanel<br />

„Nie ma kobiet<br />

brzydkich<br />

– są tylko kobiety<br />

zaniedbane”<br />

„Zawsze<br />

odejmować,<br />

nigdy<br />

dodawać”<br />

35


Ekskluzywne marki<br />

BMW serii 5<br />

radość<br />

z jazdy<br />

Już charakterystyczna stylistyka limuzyny BMW serii 5 zapowiada<br />

radość z jazdy. Innowacyjny układ jezdny o lekkiej konstrukcji<br />

oraz potężny silnik wywiązują się z tej obietnicy<br />

na każdym przejechanym metrze<br />

Fascynujące detale, takie jak pierścienie diod<br />

elektroluminescencyjnych wokół podwójnych<br />

reflektorów i umieszczony nad nimi świecący pas<br />

tworzą niepowtarzalny wygląd BMW serii 5. Elegancja<br />

i sportowy charakter - taki przekaz niesie duży<br />

rozstaw osi, krótkie zwisy i karoseria przypominająca<br />

coupé. Wewnątrz auta komfort zapewniają<br />

wyselekcjonowane materiały, doskonałe oprzyrządowanie<br />

i przestrzeń. Fotele godzą perfekcyjną,<br />

ergonomiczną pozycję siedzenia i swobodę ruchów<br />

z eleganckim wyglądem.<br />

Prostszy, bardziej logiczny i przejrzysty - to cechy nowego<br />

kokpitu BMW serii 5. Wszystkie najważniejsze<br />

funkcje umieszczone zostały w pobliżu kierownicy,<br />

a drugorzędne obsługiwane są wygodnie za pomocą<br />

kontrolera umieszczonego na konsoli środkowej.<br />

Pozwoliło to zmniejszyć liczbę przyrządów na tablicy<br />

rozdzielczej i ułatwić obsługę pojazdu tak, aby<br />

kierowca mógł się poświęcić całkowicie czerpaniu<br />

radości z jazdy.<br />

Komfort i bezpieczeństwo jeszcze bardziej zwiększa<br />

dostępny na życzenie systemem nawigacji Professional.<br />

Pozwala on na obsługę wszystkich istotnych<br />

funkcji za pomocą poleceń głosowych. Zawiera<br />

on czytelny 8,8 calowy ekran, który za pomocą<br />

40


BMW<br />

w klasie biznes<br />

komunikatów głosowych, mapy trasy lub strzałek<br />

pewnie prowadzi kierowcę do wybranego celu.<br />

Przednia część pojazdu wykonana jest z wysokowytrzymałego<br />

aluminium. Zredukowana masa przodu<br />

pojazdu pozwala uzyskać na zakrętach idealny<br />

rozkład masy na obie osie w stosunku 50 : 50.<br />

Dzięki temu auto jest niewiarygodnie zwinne.<br />

BMW serii 5 gwarantuje najbardziej sportową jazdę<br />

w swojej klasie.<br />

Prawdziwa radość z jazdy wymaga czegoś więcej,<br />

niż tylko wrażenia bezpieczeństwa. Wysokowydajne<br />

hamulce i takie elementy jak reflektory<br />

adaptacyjne czy opony z funkcją jazdy awaryjnej<br />

przyczyniają się aktywnie do podniesienia bezpieczeństwa<br />

jazdy. Układ ASE (Advanced Safety Electronics)<br />

wykorzystuje czujniki w celu optymalnego<br />

działania poduszek powietrznych i systemu pasów<br />

bezpieczeństwa. Dodatkowo wysokowytrzymała<br />

kabina gwarantuje maksymalne zabezpieczenie<br />

pasywne.<br />

•<br />

41


Ekskluzywne marki<br />

Z mi³oœci<br />

do piêkna<br />

tekst: Aneta Polak-Myszka<br />

Ponad sto nagród na koncie, doskonała reputacja<br />

w środowisku biznesowym, zadowoleni klienci<br />

– to największe osiągnięcia Natalii Gold i jej<br />

właściciela Józefa Czerniejewskiego<br />

42


Natalia Gold<br />

Podczas spaceru ulicą Kościuszki w Piasecznie trudno nie zauważyć pięknego<br />

salonu z biżuterią. Ogromne przeszklone witryny zapraszają przechodniów do<br />

środka. To tam, w przestronnym salonie o powierzchni 160 m², kupić możemy<br />

wykwintną biżuterię – pierścionki, bransoletki, łańcuszki i wisiory o wyszukanych<br />

wzorach. Coś na co dzień i na wyjątkową okazję.<br />

– Pracujemy już 28 lat – wspomina właściciel – Józef Czerniejewski. – Wszystko<br />

zaczęło się od jednoosobowej firmy z siedzibą w malutkim lokalu. Dziś zajmujemy<br />

się projektowaniem, wytwarzaniem i sprzedażą. Zdecydowaliśmy się także<br />

na współpracę barterową z wieloma partnerami. Dzięki temu rozszerzyliśmy zasięg<br />

naszej dystrybucji – dodaje.<br />

Dziś Natalia Gold zatrudnia 17 pracowników. Biżuterię sprzedaje w trzech własnych<br />

salonach jubilerskich – dwóch w Piasecznie i jednym w Warszawie. Może<br />

się pochwalić nową, piękną siedzibą na ulicy Kościuszki 18.<br />

Firma jest laureatem ponad 100 nagród w konkursach branżowych i biznesowych.<br />

Ostatni z nich to „Polski Sukces”, w którym Natalia Gold otrzymała statuetkę<br />

Lidera Polskiego Sukcesu.<br />

Z roku na rok rosną obroty firmy. Mimo ogromnych nakładów inwestycyjnych<br />

Natalia Gold zawsze pomaga najbardziej potrzebującym. Fundacja Uśmiech<br />

Dzieciom nagrodziła Józefa Czerniejewskiego certyfikatem Firma Przyjazna Dzieciom.<br />

– Dobroczynność jest bardzo ważną częścią mojej działalności. Nigdy nie<br />

można zapominać o tych, którzy potrzebują pomocnej dłoni. To nasz obowiązek<br />

- podkreśla właściciel Natalii Gold.<br />

43


Zdrowie & SPA<br />

szczypta<br />

luksusu<br />

rozmawiała: Ewa Firlej<br />

Mercure Mrongovia<br />

Wspaniały kompleks SPA, ekskluzywne wnętrza, fantastyczna obsługa,<br />

sale konferencyjne mogące pomieścić nawet 320 osób i wiele,<br />

wiele innych atrakcji. Jednym słowem coś dla ducha i... dla ciała<br />

Mercure Mrongovia cieszy się zasłużoną renomą.<br />

Jaki jest przepis na sukces<br />

Przepisu nie mam i chyba nikt go nie ma.<br />

Nasz hotel ma dobrą opinię, na którą pracowaliśmy<br />

wiele lat. Najważniejsze było,<br />

aby wszyscy pracownicy w hotelu rozumieli<br />

( i stosowali ) zasadę – „jesteśmy<br />

do Państwa dyspozycji”. Może zabrzmi to<br />

jak slogan, ale w Mrongovii podchodzimy<br />

do każdego z gości indywidualnie. Inne<br />

potrzeby mają goście indywidualni, którzy<br />

korzystają z naszego hotelu jako miejsca<br />

wypoczynku, dobrej zabawy, relaksu. Ci<br />

goście się nie spieszą, ale wymagają profesjonalnej<br />

obsługi, rodzinnej atmosfery,<br />

widzą wszystkie niedociągnięcia. Innego<br />

serwisu oczekują grupy turystyczne<br />

– szybkiego, profesjonalnego. A organizatorzy<br />

spotkań konferencyjnych wymagają<br />

wszystkiego naraz – szybkiej i sprawnej<br />

obsługi, profesjonalizmu, adaptacji pomieszczeń<br />

do potrzeb swoich spotkań. No<br />

i co bardzo ważne, wszyscy oczekują dobrego<br />

jedzenia. I chyba nam to wszystko<br />

wychodzi (śmiech)!<br />

W hotelu można zadbać o swój wygląd. Z jakich<br />

zabiegów mogą skorzystać goście<br />

Szczycimy się naszym kompleksem SPA.<br />

SPA w Hotelu Mercure Mrongovia, stworzone<br />

z myślą o odprężeniu i zdrowiu, oferuje ponad<br />

60 rodzajów ekskluzywnych zabiegów<br />

odmładzających ciało, usuwających stres<br />

i sprzyjających dobremu samopoczuciu.<br />

W ofercie zabiegów znajdują się m.in. masaż<br />

hawajski Lomi Lomi Nui, masaż gorącymi kamieniami,<br />

terapia LaStone, nowość – masaż<br />

wywodzący się z Indii – Ajurweda Abhyanga,<br />

pielęgnacja twarzy, peelingi ciała solami<br />

z Morza Martwego zabiegi czekoladowe,<br />

jogurtowe oraz specjalna oferta zabiegów<br />

na twarz i ciało skierowana wyłącznie do<br />

Panów! Zabiegi wykonywane są przy użyciu<br />

kosmetyków francuskich firm Decleor i Phytomer<br />

oraz Carita.<br />

Goście korzystający z zabiegów SPA bez dodatkowych<br />

opłat korzystać mogą z basenu<br />

mineralnego z solami z Morza Martwego,<br />

jacuzzi wewnętrznego, łaźni parowej oraz<br />

solarium. W kąciku wypoczynkowym na gości<br />

czekają herbatki ziołowe, soki oraz woda<br />

mineralna.<br />

Proszę opowiedzieć o ofercie dla biznesu.<br />

Hotel dysponuje siedmioma salami konferencyjnymi.<br />

Cztery z nich to pokoje spotkań<br />

do maksymalnie 25 osób. Pozostałe sale<br />

mogą pomieścić od 80 do 120 osób. Natomiast<br />

po połączeniu ich w jedną mieścimy<br />

konferencję do 320 osób. Sale oczywiście<br />

klimatyzowane, z pełnym wyposażeniem<br />

multimedialnym. Ale konferencje to nie tylko<br />

sale. To również czas na zajęcia integracyjne.<br />

W tej dziedzinie mamy sporo do zaoferowania.<br />

Na własnym terenie posiadamy<br />

5 kortów tenisowych, mini golfa, boisko piłkarskie,<br />

wypożyczalnie rowerów górskich.<br />

W naszej przystani nad jeziorem czekają<br />

rowery wodne, kajaki, łodzie wiosłowe, żaglówki.<br />

Rozległy teren hotelu pozwala nam<br />

na organizację szeregu innych, zleconych<br />

zabaw od quadów, paint ballu, pokazów<br />

jeździeckich, i tak naprawdę atrakcje można<br />

wymieniać i wymieniać. No i nie zapominamy<br />

o kompleksie basenowym w hotelu<br />

z saunami, siłownią salą ćwiczeń.<br />

Zapewne hotel odwiedza wielu turystów<br />

zagranicznych. Jak to się zmienia na przestrzeni<br />

ostatnich lat<br />

Widoczna jest zmiana w narodowościach.<br />

Kilka lat temu właściwie mieliśmy w większości<br />

gości z Niemiec. Obecnie to już jest<br />

przekrój turystki światowej od Japonii i USA<br />

po właściwie każdy z krajów europejskich.<br />

I nie mówię tu tylko o turystyce zorganizowanej<br />

(autokarowej) ale też o gościach indywidualnych.<br />

Jakich nowości możemy się spodziewać<br />

w najbliższym czasie<br />

Naprawdę mamy coś jeszcze zmieniać<br />

(śmiech). Przecież w listopadzie ubiegłego<br />

roku zakończyliśmy remont hotelu. Oczywiście<br />

żartowałem. Już w najbliższych dniach<br />

będziemy wymieniać kapsułę, prysznic Vichy<br />

oraz stoły do masażu w SPA. W tym tygodniu<br />

wymienione na nowe zostały telewizory we<br />

wszystkich pokojach. Tak naprawdę to każdy<br />

dzień przynosi nowe pomysły na poprawę<br />

naszego działania, co nasi goście przyjmują<br />

z zadowoleniem.<br />

50


Zdrowie & SPA<br />

SPA & Wellness<br />

najwyższa marka Geovity<br />

rozmawiała: Anna Zawadzka<br />

Rozmowa z Januszem Śmielakiem,<br />

prezesem zarządu spółki Geovita<br />

Już<br />

SPA<br />

ponad 10 lat Geovita spełnia marzenia o udanym wypoczynku.<br />

Jak przez ten czas zmieniały się upodobania<br />

Waszych gości i jak w związku z tym zmieniała się Wasza<br />

oferta<br />

Od początku podążamy za oczekiwaniami naszych klientów,<br />

a często udaje nam się je wyprzedzać. Przed laty<br />

Geovita świadczyła typowe jak na owe czasy usługi wczasów<br />

dla pracowników Firm z grupy Polskiego Górnictwa<br />

Naftowego i Gazownictwa. Wymogi rynku wymusiły jednak<br />

zmianę podejścia do prowadzonej działalności. Spółka zo-<br />

&<br />

stała wyodrębniona ze struktur grupy i niezbędne było takie<br />

skonstruowanie oferty, aby zatrzymać dotychczasowych, ale<br />

i przyciągnąć nowych klientów. Jako że „od zawsze” prowadziliśmy<br />

w części ośrodków zabiegi odnowy biologicznej<br />

i profilaktyki zdrowotnej oraz wiele z naszych obiektów zlokalizowane<br />

jest w miejscowościach uzdrowiskowych, zaproponowanie<br />

naszym gościom usług SPA stało się naturalnym<br />

rozwinięciem dotychczasowej działalności. Na początek<br />

spośród wszystkich naszych obiektów wyselekcjonowaliśmy<br />

dwa, w których – korzystając z najlepszych wzorców<br />

z wykorzystaniem najwyższych standardów i dostępnych<br />

technologii - stworzyliśmy Instytuty SPA & Wellnes.<br />

Spodziewam się, że właśnie te dwa obiekty są najchętniej<br />

odwiedzane przez najbardziej wymagających<br />

klientów<br />

Tak. Od początku naszym celem było świadczenie w nich<br />

usług na najwyższym poziomie, bez półśrodków czy substytutów.<br />

Także lokalizacje zostały dobrane tak, by współgrały<br />

z charakterem miejsca, które służyć ma pielęgnacji<br />

urody, wyciszeniu, odpoczynkowi. Instytuty powstały<br />

w urokliwych zakątkach Polski. Uzdrowisko Krynica-Zdrój,<br />

z idealnymi warunkami do aktywnego wypoczynku, położone<br />

jest między Beskidem Śląskim a Niskim. Kusi<br />

licznymi atrakcjami turystycznymi oraz bogactwem wód<br />

mineralnych. Nasz komfortowy ośrodek położony jest<br />

w uzdrowiskowej części miasta w bezpośrednim sąsiedztwie<br />

lasów oraz niewielkiej odległości od parku zdrojowego.<br />

W takim otoczeniu łatwiej o wypoczynek i relaks, tym<br />

bardziej, że jest on wspomagany zbawiennym działaniem<br />

aromaterapii, odnową biologiczną oraz zabiegami na bazie<br />

ekskluzywnych kosmetyków firmy Pevonia Botanica.<br />

Wnętrza Instytutu zostały zaprojektowane tak, by pomóc<br />

naszym gościom w odnalezieniu wewnętrznej harmonii<br />

i aby mogli oni poczuć się jak w innym świecie, z dala od<br />

gonitwy życia codziennego.<br />

Podobnie jest w Dąbkach, nadmorskiej miejscowości,<br />

która niedawno uzyskała status uzdrowiska, położonej<br />

na środkowym wybrzeżu pomiędzy Bałtykiem, a jeziorem<br />

Bukowo. Z jednej strony piękny las, piaszczyste plaże<br />

i czyste morskie kąpielisko, z drugiej słoneczna plaża<br />

nad brzegiem jeziora. W tak urokliwym miejscu znajduje<br />

i ciała. Szeroki wachlarz zabiegów leczniczych w połączeniu<br />

z fachową pomocą lekarską stwarza ponadto możliwość<br />

„podreperowania” zdrowia.<br />

Z tego co słyszę, bardzo poważnie traktujecie Wasze<br />

motto - GEOVITA Turystyczna Sieć Marzeń.<br />

Wspomniane motto to nie tylko hasło reklamowe. Jest<br />

ono bardzo poważnie traktowane przez wszystkich<br />

naszych pracowników. Służą temu jednolite standardy<br />

obsługi klienta wsparte finansowanym ze środków Europejskiego<br />

Funduszu Społecznego programem szkoleń nastawionych<br />

głównie na poprawę jakości obsługi klientów<br />

pod nazwą „Geovita gości wita”. Ponadto realizowanych<br />

jest szereg szkoleń związanych z zastosowaniem nowych<br />

urządzeń, zabiegów czy kosmetyków.<br />

Charakter miejsca, ale przede wszystkim umiejętności<br />

i nastawienie całego personelu stwarzają odpowiedni<br />

klimat, który pozwala na oderwanie się od codzienności,<br />

pośpiechu dnia codziennego.<br />

Większość naszych klientów to osoby zajęte, którym z trudem<br />

przychodzi wygospodarowanie czasu na odpoczynek.<br />

Dlatego bardzo nam zależy, aby chwile, które spędzają<br />

u nas wspominali jak najmilej i by nie traktowali ich jako<br />

Wellness<br />

stracone. Mamy świadomość, że dla wielu naszych gości<br />

się nasz Morski Instytut SPA & Wellness. Oferowane zabiegi<br />

odnowy biologicznej i kosmetyki realizowane pod<br />

nadzorem doświadczonych konsultantów pozwalają na<br />

regenerację sił witalnych oraz osiągniecie harmonii ducha<br />

ten spędzony u nas weekend, tydzień czy dwa to spełnienie<br />

marzenia o długo wyczekiwanym wypoczynku. Musimy<br />

dbać o to, by wyjechali z poczuciem, że ich marzenie się<br />

spełniło, że warto było zrobić to właśnie z Geovitą. •<br />

52


Tu warto bywać<br />

Rozmowa<br />

z Jackiem<br />

Karnowskim<br />

– prezydentem<br />

Sopotu<br />

Miasto<br />

fajnych ludzi<br />

rozmawiała: Ilona Miluszewska<br />

foto: Wojtek Jakubowski /KFP, Biuro Informacji i Promocji Miasta Sopot<br />

Aktorka Joanna Bogacka, notabene mieszkanka Sopotu,<br />

nazwała Sopot nie tyle miastem, co miasteczkiem. Pan<br />

się z tym zgadza<br />

Myślę, że Agnieszka Osiecka nazwała Sopot najlepiej – miasto<br />

skrojone na miarę.<br />

Sopot jest miejscem nadającym się do życia. Z jednej strony,<br />

jak w małym miasteczku, wszyscy się znają. Z drugiej<br />

– spełniane są tu wszystkie funkcje dużego miasta. Są tu<br />

instytucje kulturalne, mają miejsce wydarzenia sportowe.<br />

Obecne są także problemy społeczne i te dotyczące bezpieczeństwa.<br />

Wszystkiego jest tu więcej niż w niejednym<br />

średniej wielkości mieście.<br />

Czy łatwo się tu rządzi<br />

Raczej tak. To dlatego, że są fajni mieszkańcy.<br />

Jacy ludzie tu mieszkają<br />

Przede wszystkim przedsiębiorczy – mamy tu bardzo dużo<br />

firm. Do tego wykształceni i rozsądni. Mocno identyfikujący<br />

się ze swoim miastem.<br />

A czy zgadza się pan z twierdzeniem, że i ładniejsi niż<br />

gdzie indziej Takie zdanie o mieszkańcach Sopotu usłyszałam<br />

niedawno.<br />

Jeśli chodzi o kobiety, na pewno. Na mężczyznach się nie<br />

znam.<br />

Czego mieszkańcy oczekują od swojego prezydenta<br />

Przede wszystkim, żeby poczucie dumy z Sopotu, jako miasta<br />

wyjątkowego, było wciąż obecne. Oczekują poczucia<br />

bezpieczeństwa. I czystości w mieście.<br />

Czego na pewno nie chcą<br />

Nie chcą, żeby to miasto było jedną z sypialni Gdańska.<br />

Nie chcą być dodatkiem, chcą miasta z własną tożsamością.<br />

Oczywiście to nie wyklucza współpracy trzech miast.<br />

Nie chcą wciąż zwiększającego się ruchu samochodowego.<br />

I na pewno nie chcą zmian w architekturze Sopotu.<br />

A zarzut, że obcy wykupują miasto Z 1300 mieszkań<br />

wybudowanych tu do 2006 roku tylko 30 proc. kupili<br />

mieszkańcy Sopotu.<br />

58


Tu warto bywać<br />

I morze, i góry, i drzewa<br />

Sopot<br />

jak marzenie<br />

tekst: Ilona Miluszewska, gdańszczanka<br />

foto: Biuro Informacji i Promocji Miasta Sopot<br />

Kurort. Uzdrowisko. Miasto<br />

magiczne. Tłumne latem,<br />

cudownie inne jesienią<br />

i zimą. Ci z Gdyni i z Gdańska<br />

lubią je wtedy najbardziej.<br />

Trzeba je po swojemu poznać.<br />

Zakochać się. Wracać później.<br />

Bo wraca się zawsze<br />

Tu balowali Cybulski i Kobiela. Tu Polański nakręcił<br />

„Dwóch ludzi z szafą”. Tu wracają wypoczywać Irena<br />

Santor i Zbigniew Kurtycz z żoną Barbarą Dunin.<br />

Po Sopocie spacer Wyłącznie z Wojciechem Fułkiem!<br />

On tu urodzony. Poeta. Scenarzysta. Publicysta. Dodatkowo<br />

wiceprezydent Sopotu. - Różne klimaciarskie<br />

rzeczy wie – mówi mi miłośniczka Sopotu. To<br />

dzwonię. I idziemy.<br />

Zaczynamy od trasy molo - Opera Leśna. Niby wszyscy<br />

wiedzą gdzie i wszyscy wiedzą co, ale mało kto<br />

zdaje sobie sprawę, że sopockie molo liczy sobie prawie<br />

200 lat. Zbudowane zostało przez doktora Jeana<br />

Georga Haffnera na początku XIX wieku. To najdłuższe<br />

drewniane molo w Europie. W mieście partnerskim<br />

Sopotu, Southend-on-Sea w Wielkiej Brytanii znajduje<br />

się dłuższe, liczące ponad 2 km molo spacerowe,<br />

wpisane do księgi rekordów Guinessa. Ale tamto, posadowione<br />

na metalowej konstrukcji, o wiele mniej<br />

jest malownicze, o wiele mniej ciekawe niż sopockie.<br />

Dość powiedzieć, że na jego koniec kursuje kolejka…<br />

Wróćmy do Sopotu. Trasa od mola do Opery Leśnej<br />

łączy dwa końce miasta, dwa miejsca najbardziej<br />

dla niego charakterystyczne. Molo, według ostatnich<br />

60


Sopot<br />

badań Sopockiej Pracowni Badań Społecznych, odwiedziło<br />

prawie 50 proc. wszystkich Polaków. Tym<br />

bardziej trzeba tam być. Czeka historia. Opisana<br />

miedzy innymi przez Agnieszkę Osiecką i Stefana<br />

Kisielewskiego. A na drugim końcu czeka Opera<br />

Leśna. W 2009 roku minie dokładnie 100 lat od odkrycia<br />

tego miejsca i zorganizowania tu pierwszego<br />

koncertu. Była to wówczas leśna dolina, bez dachu,<br />

który powstał w 1964 roku, za to z naturalną akustyką<br />

i w naturalnym otoczeniu. Opera romantyczna „Obóz<br />

nocny w Granadzie” Conradina Kreutzera to pierwsze<br />

co tu wystawiano. Od tamtego czasu opera każdego<br />

roku gromadzi tłumy widzów, wyjąwszy lata czarne, te<br />

tuż po wojnie, pod koniec lat 40. ubiegłego stulecia<br />

i dwa lata po ogłoszeniu stanu wojennego.<br />

Opera i molo w naturalny sposób łączą leśne wzgórza<br />

z brzegiem morskim. Ruszamy z końca sopockiego<br />

mola. Pokonujemy te 511,5 metra od brzegu morskiego.<br />

Następnie ok. 600 metrów najsłynniejszego<br />

deptaka spacerowego, czyli ulicy Monte Cassino.<br />

I w górę, do Opery Leśnej. Szybkim krokiem można te<br />

2 km pokonać w ok. 20 min.<br />

Obok opery możemy podziwiać Łysą Górę, jedyną,<br />

z której można zjeżdżać na nartach zimą widząc<br />

jednocześnie morze. Latem można z niej zbiegać,<br />

uczestniczyć w zawodach rowerowych, chodzić z kijkami<br />

uprawiając najmodniejszy dziś Nordic Walking,<br />

pokonywać wytyczone do spacerowania trasy. Można<br />

też spotkać jeźdźców na koniach. Zimą zaś psie zaprzęgi,<br />

albo biegaczy na nartach.<br />

Zwiedzanie Sopotu To muszą też być ogródki przy<br />

Monciaku. Żeby odpocząć. Napić się czegoś. Coś<br />

zjeść. Pogapić się. Pokontemplować. Znaną twarz zobaczyć.<br />

Podejść pod kościół Św. Jerzego, gdzie swoje<br />

prace wystawiają malarze i gdzie można dać się zdjąć<br />

portrecistom.<br />

A później wizyta w górnym Sopocie. Tu się na chwilę<br />

zatrzymamy. Żeby zaznaczyć, że Sopot dzieli się na<br />

górny i dolny. Wielu wydaje się, że granicą miedzy<br />

jednym a drugim jest aleja Niepodległości, główna<br />

arteria przelotowa przez Trójmiasto, tudzież tory kolejowe.<br />

A otóż nie.<br />

Historycznie, geograficznie, geologicznie Sopot dzieli<br />

się na górny i dolny dzięki skarpie sopockiej, do<br />

której kiedyś dochodziło morze. Wzdłuż tej skarpy<br />

ciągnie się ul. Sobieskiego. Przecina mniej więcej<br />

w połowie ul. Monte Cassino, gdzie tej skarpy oczywiście<br />

nie zobaczymy, bo ją zniwelowano, ale dalej<br />

w stronę Gdańska skarpa ciągnie się ulicą Sobieskiego.<br />

Kiedyś znajdowały się na niej przepiękne ogrody. Ale<br />

i dzisiaj, tuż przy sopockim ratuszu, można zobaczyć<br />

dawne elementy ogrodów, np. malutką grotę szeptów,<br />

relikt mieszczańskiego, bogatego ogrodu rezydencji<br />

rodziny Herbstów, bardzo z Sopotem związanej.<br />

Górny Sopot. Mieszczą się tu, ukryte trochę pomiędzy<br />

wzgórzami, w ogrodach, przepiękne wille, posiadłości,<br />

rezydencje. Więcej spokoju, mniej spacerujących.<br />

Warto to zobaczyć. Warto dojść do jednego<br />

z najpiękniej położonych stadionów lekkoatletycznych<br />

na świecie. To dawne boisko stulecia, zbudowane<br />

w 1923 roku z okazji stulecia założenia kąpieliska<br />

sopockiego przed doktora Haffnera. Po wojnie z tym<br />

miejscem związane były kariery sportowe najsłynniejszego<br />

polskiego oszczepnika Janusza Sidło i Elżbiety<br />

Duńskiej-Krzesińskiej, jednej z najwybitniejszych<br />

polskich lekkoatletek, „Złotej Eli”, wieloletniej medalistki<br />

Mistrzostw Europy, Świata i olimpiad. Z tego też<br />

klubu wywodzi się Ania Rogowska, medalistka olimpijska<br />

w skoku o tyczce, a także Łukasz Chyła, Jakub<br />

Czaja i kilku innych młodych, zdolnych sportowców.<br />

Warto ten stadion zobaczyć. Na końcu miasta, położony<br />

w kotlinie, ma za sobą las, a dojechać tam można<br />

tylko z jednej strony. Można zostawić samochód,<br />

a samemu wyruszyć na spacer po okolicznych lasach.<br />

Ulica Wybickiego prowadząca do stadionu wyłożona<br />

jest starą kostką. Po obu jej stronach przepiękne kamienice<br />

się znajdują, z witrażami i wieżyczkami, charakterystycznymi<br />

dla całego Sopotu. Po tym mieście należy<br />

chodzić z zadartą głową. Trzeba na dachy patrzeć i na<br />

górne kondygnacje, na płaskorzeźby, balkony.<br />

Jest przy al. Niepodległości, na skrzyżowaniu<br />

z ul. Monte Cassino, na przeciwko apteki, rzeźba, któ-<br />

ra zwieńcza dach kamienicy, chłopiec z sarenką. Tak,<br />

jak Jasiu Rybak stał się symbolem dolnego Sopotu,<br />

niegdysiejszej wioski rybackiej, tak chłopiec z sarenką<br />

mógłby stać się w przyszłości symbolem tej leśnej,<br />

górnej części Sopotu.<br />

Na koniec powrót nad morze. Do symbolu miasta, na<br />

Plac Rybaków. Miejsce wciąż urokliwe, choć dawno<br />

nie mieszkają tam rybacy. W pobliżu znajduje się<br />

przystań. Plac, ze starą kotwicą jest rozpoznawalnym<br />

miejscem tej części Sopotu, która kiedyś kojarzyła się<br />

z rybakami. Tam mieszczą się stare, odrestaurowane<br />

w większości, domki. Z placu koniecznie trzeba zajrzeć<br />

na przystań rybacką, która całkowicie odrestaurowana,<br />

jest tym miejscem, gdzie można kupić świeżą<br />

flądrę, popatrzeć na kapliczkę rybacką, w której<br />

rybacy modlą się o szczęśliwy powrót, czy zobaczyć<br />

fragmenty starego wyposażenia rybackich łodzi i stare<br />

sieci w minimuzeum rybackim. Tu, nad brzegiem<br />

morza zaczęła się historia Sopotu. I teraz już tylko<br />

gapimy się na morze. Można bez końca.<br />

A później znowu do miasta, podziwiać kilkaset wieżyczek<br />

na dachach sopockich domów. Cieszyć się<br />

klimatem knajpek, wdychać tę niepowtarzalną atmosferę<br />

miejsca. W Kawiarni u Hrabiego w Dworku<br />

Sierakowskich pyszne ciacho można zjeść i herbaty<br />

się napić, i kawy. A później pójść w prawo podziwiać<br />

Sopot tajemniczy.<br />

Zazdroszczę 39 tys. mieszkańcom, że mają to wszystko...<br />

Również tego, że w tym mieście daje się szansę niepełnosprawnym<br />

artystom. Od trzech lat we wrześniu<br />

na ulicach Sopotu gości sztuka. W aptekach, klubach,<br />

restauracjach, u fryzjera będzie można w tym roku po<br />

raz czwarty, w ramach projektu „Sopot, ulica Sztuki”,<br />

podziwiać prace twórców niepełnosprawnych<br />

i znanych sopockich artystów. W angielskim mieście<br />

Leeds też malują obrazy niepełnosprawni artyści.<br />

To stamtąd, razem z ulotkami o imprezie, przyszło<br />

natchnienie. I udało się stworzyć w Sopocie uliczną<br />

galerię. Ją też warto zwiedzić.<br />

•<br />

61


Biznes<br />

poza<br />

biurem<br />

Szybka komunikacja i niezawodny<br />

przepływ informacji to podstawy<br />

powodzenia w biznesie. Niezastąpionym<br />

sprzymierzeńcem staje się tutaj<br />

telefon komórkowy, który wraz<br />

z najnowocześniejszymi<br />

rozwiązaniami nabiera<br />

nowego znaczenia<br />

dla użytkowników<br />

66


Nowoczesne technologie<br />

Nadchodzi etap upowszechnienia<br />

mobilności w biznesie, uniezależnienia<br />

pracy od czasu i miejsca. A to za<br />

sprawą urządzeń, które oprócz klasycznych<br />

funkcji telefonu posiadają<br />

wiele nowych możliwości. Sprawia to,<br />

że użytkownicy mają w zasięgu ręki<br />

zintegrowane kieszonkowe biuro.<br />

Zaawansowane technologie, nowe<br />

funkcje, atrakcyjny wygląd – tego nie<br />

mogło zabraknąć smartfonom Nokii.<br />

<strong>Nowe</strong>j generacji telefony z serii E reprezentowane<br />

są przez trzy wielofunkcyjne<br />

urządzenia o zaawansowanej konstrukcji<br />

– wszechstronną Nokię E90<br />

Communicator, elegancką, rozsuwaną<br />

Nokię E65 oraz niewielką, zoptymalizowaną<br />

do przesyłania poczty elektronicznej<br />

Nokię E61i. Wszystkie nowe<br />

telefony łączą w sobie zaawansowane<br />

funkcje, które ułatwiają pracę w mobilnym<br />

świecie, dając szybszy<br />

i lepszy dostęp do ważnych informacji.<br />

– Profesjonalistom ze świata biznesu<br />

ułatwiamy przejście do mobilnego<br />

stylu pracy – podkreśla Antti Vasara,<br />

wiceprezes ds. urządzeń mobilnych<br />

działu Enterprise Solutions firmy Nokia.<br />

– Naszym celem jest zmiana sposobu<br />

prowadzenia działalności biznesowej<br />

w mobilnym świecie.<br />

Nowa seria smartfonów została<br />

stworzona m.in. z myślą o wszystkich,<br />

którzy często przebywają poza biurem.<br />

Zainstalowane oprogramowanie umożliwia<br />

podłączenie się do sieci przedsiębiorstwa,<br />

korzystanie z jego zasobów<br />

i umieszczanie w niej nowych danych.<br />

Urządzenia spełniają surowe wymogi<br />

bezpieczeństwa w zakresie ochrony<br />

przechowywanych oraz przesyłanych<br />

danych. Gwarantują to powszechnie<br />

stosowane w świecie informatycznym<br />

mechanizmy szyfrowania danych oraz<br />

metody bezpiecznego dostępu do<br />

wewnętrznej sieci firmowej.<br />

Telefony pracują w czterech zakresach<br />

sieci GSM. Zapewniają szybką łączność<br />

szerokopasmową w sieciach 3G WCD-<br />

MA i WLAN. Nokia E90 Communicator<br />

działa ponadto z technologią High Speed<br />

Download Packet Access (HSDPA),<br />

która umożliwia transmisję danych<br />

z szybkością spotykaną dotychczas<br />

tylko w biurze. Łącząca z aplikacjami<br />

biznesowymi oraz internetem przeglądarka<br />

S60 może wyświetlać na ekranie<br />

o 16 milionach kolorów strony www<br />

w pełnej ich szerokości. Komunikator<br />

ma także wbudowane funkcje GPS<br />

i aplikację Nokia Maps, ułatwiające<br />

odnalezienie drogi i potrzebnych usług<br />

czy sklepów. Kolejne funkcje to radio,<br />

odtwarzacz plików muzycznych i wideo,<br />

aparat fotograficzny o rozdzielczości<br />

3,2 megapiksela z automatyczną<br />

ostrością i lampą błyskową oraz kamera<br />

do wideokonferencji.<br />

Niech nas nie zwiedzie delikatny<br />

wygląd Noki E65. W smukłej, eleganckiej<br />

obudowie z najwyższej jakości<br />

materiałów zawarte są wszelkie<br />

niezbędne funkcje biznesowe. Telefon<br />

zapewnia łatwy dostęp do najczęściej<br />

używanych aplikacji dzięki klawiszom<br />

One Touch na przedniej obudowie.<br />

Za jednym naciśnięciem przycisku można<br />

nawiązywać połączenia konferencyjne,<br />

korzystać z bazy danych kontaktów,<br />

wyłączać i włączać mikrofon podczas<br />

rozmów i wybierać własne aplikacje.<br />

Prostą obsługę poczty elektronicznej<br />

z możliwością obsługi załączników<br />

dzięki funkcjom edycji dokumentów<br />

zapewnia mieszcząca sie w dłoni<br />

Nokia E61i. Telefon zawiera także<br />

wysokiej jakości aparat fotograficzny<br />

o rozdzielczości 2 megapikseli, odtwarzacz<br />

muzyczny i odtwarzacz wideo. •<br />

67


Pieniądze<br />

Ryzykowny interes<br />

tekst: Marek Kukiel<br />

Oszczędzanie. Słowo modne i co ważne praktyczne.<br />

Jest jednak poważna różnica pomiędzy klasycznym<br />

oszczędzaniem, a gromadzeniem kapitału na szeroką skalę.<br />

To już nie oszczędzanie, lecz inwestowanie. W co Powiedzmy<br />

w fundusze hedge. To nimi się teraz zajmiemy<br />

Fundusze hedge, choć wyjątkowo ryzykowne,<br />

są bardzo opłacalne. Od tradycyjnych<br />

funduszy inwestycyjnych odróżnia<br />

je to, że inwestują zgromadzone<br />

środki praktycznie we wszystkie możliwe<br />

aktywa oraz stosują zdecydowanie<br />

szerszą gamę strategii inwestycyjnych.<br />

Większa liczba dostępnych aktywów<br />

finansowych pozwala zarabiać nie tylko<br />

w okresie wzrostu na rynkach akcji,<br />

ale także wykorzystywać wzrost cen surowców,<br />

nieruchomości, zmiany kursów<br />

walut, czy inwestować w firmy na rynku<br />

prywatnym.<br />

Dla inwestorów znudzonych klasycznymi<br />

sposobami pomnażania kapitału oferta<br />

hedge to jak wizyta w kasynie. Można<br />

sporo stracić, ale także dużo wygrać. Ta<br />

bardzo specyficzna forma inwestowania<br />

zdobywa sobie w Polsce coraz większą<br />

popularność. Tymczasem na świecie inwestorzy<br />

korzystają z jej uroków już od 50<br />

lat. Pierwszą inwestycją typu hedge był<br />

fundusz założony w latach pięćdziesiątych<br />

XX wieku przez Amerykanina australijskiego<br />

pochodzenia Alfreda Winslowa<br />

Jonesa. Przez pierwsze 10 lat fundusz<br />

działał anonimowo. Zasada była prosta:<br />

fundusz zabezpieczał pozycje posiadane<br />

przez inwestorów w akcjach poprzez<br />

krótką ich sprzedaż. Pożyczał walory<br />

znajdujące się na rachunkach w domach<br />

maklerskich i sprzedawał je w odpowiednich<br />

momentach na rynku, licząc na odkupienie<br />

ich w późniejszym terminie po<br />

korzystnej cenie. Zysk stanowiła różnica<br />

między kursem sprzedaży a kursem odkupienia<br />

pomniejszona o koszt pożyczki.<br />

Dzięki zastosowaniu tej rewolucyjnej<br />

techniki możliwe było osiągnięcie stabilniejszego<br />

wzrostu portfela, eliminujące<br />

gwałtowne spadki jego wartości przy<br />

korektach kursów w momentach bessy.<br />

Mechanizm ten jest stosowany do dziś<br />

i to w sytuacji, w której w USA i Europie<br />

funkcjonuje ok. 10 tys. funduszy hedge,<br />

których aktywa wynoszą ponad bilion<br />

dolarów. Wielkość ta rośnie o mniej więcej<br />

20 proc. rocznie.<br />

Prócz wspomnianych tu wcześniej zalet,<br />

inwestowanie w fundusze hedge daje<br />

jeszcze jedną, wyraźną korzyść. Niezależność<br />

od giełdy. Analitycy wieszczą w tym<br />

roku głębszą korektę lub nawet bessę.<br />

A gdy indeksy pikują w dół, szansę na zyski<br />

oferują właśnie fundusze typu hedge.<br />

Dość jednak o zaletach. Przejdźmy teraz<br />

do rzeczy najważniejszej, rynkowej oferty.<br />

Dajemy Ci wolność<br />

Na polskim rynku oferta funduszy<br />

hedge jest bardzo wąska. Najbardziej<br />

dostępna jest propozycja Superfund<br />

TFI, które w Polsce oferuje klony swoich<br />

zagranicznych funduszy hedge. Są<br />

to fundusze otwarte, dostępne już od<br />

68


Pieniądze<br />

5 tys. zł lub nawet 100 zł w ramach<br />

planu systematycznego inwestowania.<br />

Wyniki na razie nie zachwycają: od 5 do<br />

26 proc. w skali roku – zależnie od strategii<br />

i waluty. Potencjał firmy jest jednak<br />

spory, jeśli wspomnieć, że w 2000 roku,<br />

gdy pękła internetowa bańka, flagowy<br />

fundusz Superfund – GCT USD, zarobił<br />

ponad 40 proc.<br />

Fundusze typu hedge oferują także<br />

Opera TFI oraz Investors TFI. Oferta<br />

pierwszej z firm skierowana jest do zamożnych<br />

inwestorów – jeden certyfikat<br />

kosztuje ponad 300 tys. zł. Dodatkowo,<br />

certyfikaty oferowane są w ramach ofert<br />

niepublicznych, co oznacza, że może ją<br />

nabywać tylko określona grupa osób.<br />

Warto także zwrócić uwagę na ofertę TFI<br />

Investors. Główny fundusz tej firmy – Inwestor<br />

FIZ w ciągu ostatnich 12 miesięcy<br />

wypracował 69,5 proc. zysku ustępując<br />

jedynie funduszom małych i średnich<br />

spółek ING TFI i DWS Polska TFI.<br />

Podziel się<br />

zyskiem<br />

Ponad przeciętne zyski<br />

związane są niestety<br />

z dość wysokimi opłatami<br />

za zarządzanie. Sięgają<br />

one średnio 10-15 proc.<br />

Spójrzmy. Jeśli fundusz zarobi<br />

np. 50 proc., to z zysku<br />

pobierze 10 proc. Do tego weźmie<br />

jeszcze ok. 2 proc. stałego fee za zarządzanie<br />

pobieranego niezależnie od<br />

wyniku. W sumie opłaty wyniosą więc<br />

12 proc., podczas gdy klasyczny fundusz<br />

akcyjny ściągnie tylko 4 proc. Opłaty<br />

duże, ale i zyski wysokie. Na dodatek<br />

ich prognozy dość łatwo przewidzieć, bo<br />

chociaż historyczne wyniki funduszy nie<br />

są gwarancją przyszłych sukcesów, warto<br />

spojrzeć, co działo się z aktywami wybranego<br />

przez nas funduszu w okresach<br />

dużych spadków lub kryzysów. Trzeba<br />

również zwrócić uwagę na zaangażowanie<br />

zarządzającego. I ostatecznie warto<br />

wiedzieć, w jakim gronie się znajdziemy:<br />

ile pieniędzy w fundusz zainwestowali<br />

jego właściciele. Trzeba także pamiętać,<br />

że fundusze hedge nie są perpetuum<br />

mobile – nie dają licencji na zarabianie.<br />

Mają jednak narzędzia takie jak np.:<br />

krótka sprzedaż, możliwość znacznego<br />

angażowania kapitału w opcji i kontrakty<br />

terminowe, dzięki którym mogą zarabiać<br />

w każdych warunkach rynkowych i to ich<br />

podstawowa zaleta. Ta zdecydowanie<br />

wojenna strategia prowadzi do jednego:<br />

walki do upadłego o zysk. A czyż nie na<br />

to czekają inwestorzy<br />

•<br />

Nie ma zysku,<br />

bez ryzyka<br />

Wiele osób zwraca niejednokrotnie uwagę, że inwestycje<br />

funduszy hedgingowych mają charakter spekulacyjny<br />

i obarczone są wysokim ryzykiem. Oczywiście<br />

jest to prawda, ale bynajmniej nie odstrasza<br />

to potencjalnych inwestorów, których dynamicznie<br />

przybywa. Wystarczy zwrócić uwagę na liczby.<br />

Obecnie na świecie działa ponad 12 tys. funduszy<br />

hedgingowych z aktywami znacznie przekraczającymi<br />

1 bilion dolarów. W 1990 roku było to niespełna<br />

40 miliardów dolarów. W ciągu najbliższych dwóch<br />

lat zakłada się, że liczba funduszy hedgingowych<br />

wzrośnie co najmniej o 50 procent.<br />

Zarządzający funduszami hedgingowymi, aby<br />

osiągnąć jak najwyższą stopę zwrotu, dokonują<br />

więc inwestycji na wielu rynkach i w różnorodne<br />

instrumenty finansowe. W ostatnim okresie rośnie<br />

na przykład zainteresowanie wśród tych funduszy<br />

takimi sektorami jak energetyka, private equity czy<br />

derywaty kredytowe.<br />

Cechą charakterystyczną funduszy hedgingowych<br />

jest m.in. ich niska korelacja z rynkiem inwestycji<br />

tradycyjnych. Inwestorzy mają możliwość osiągnięcia<br />

zysków zarówno w okresie bessy na rynku akcji,<br />

jak i obligacji. Jak wykazują analizy, fundusze tego<br />

typu, tracą także znacznie mniej niż inne, w czasie<br />

na przykład kryzysów politycznych, ataków terrorystycznych<br />

czy innych zdarzeń nadzwyczajnych.<br />

Oczywiście osobną kwestią pozostaje odpowiedni<br />

wybór funduszu przez inwestora, gdyż prawie każdy<br />

z nich reprezentuje inny model inwestycyjny.<br />

Budując odpowiedni portfel warto jednak znaleźć<br />

w nim miejsce na około 50-procentowy udział właśnie<br />

funduszy hedgingowych.<br />

Marek Knitter<br />

Money.pl<br />

69


Pieniądze<br />

Bułgaria i Rumunia<br />

nowe<br />

Eldorado<br />

tekst: Przemysław Bogusz<br />

Kiedy mieszkańcy Sofii i Bukaresztu świętowali przystąpienie swych<br />

krajów do Unii Europejskiej, nad Wisłą specjaliści od inwestowania<br />

kapitału zastanawiali się, jak przekuć sukces nowych członków UE<br />

na zyski swoich klientów. Produkt, który zaproponowali, spotkał się<br />

z entuzjastycznym przyjęciem ze strony inwestorów<br />

Dosłownie w ciągu kilku godzin rozeszła<br />

się cała emisja certyfikatów funduszu<br />

Investor Bułgaria i Rumunia FIZ, najnowszego<br />

produktu Investors TFI S.A.<br />

Młoda, od dwóch lat obecna na polskim<br />

rynku finansowym firma, postanowiła<br />

wykorzystać szanse, jakie dla gospodarek<br />

obu krajów stwarza integracja europejska<br />

i podbić Sofię oraz Bukareszt<br />

przed konkurencją.<br />

– Przygotowania trwały ponad rok, projekt<br />

został wybrany spośród wielu konkurencyjnych<br />

propozycji – zdradza Andrzej<br />

Maniewski z Investors Towarzystwa<br />

Funduszy Inwestycyjnych S.A.<br />

Nowy fundusz będzie zarówno inwestował<br />

w firmy cieszące się ugruntowaną<br />

pozycją na rynku bułgarskim i rumuńskim,<br />

jak i stymulował rozwój przedsięwzięć<br />

dobrze rokujących na przyszłość,<br />

głównie spółek, które mają szanse<br />

w najbliższym czasie wejść na miejsco-<br />

we giełdy. Przy podejmowaniu decyzji<br />

o tym w co inwestować, dla zarządzających<br />

funduszem znaczenie będzie miała<br />

przede wszystkim ocena finansowej<br />

kondycji i perspektyw rozwoju przedsiębiorstwa,<br />

jego branża będzie natomiast<br />

sprawą drugorzędną. Jak podkreśla Andrzej<br />

Maniewski, przedmiotem zainteresowania<br />

nowego gracza, jakim będzie<br />

na obu rynkach Investor BiR, staną się<br />

nie tylko tamtejsze rodzime firmy, ale<br />

także zagraniczne i międzynarodowe<br />

podmioty operujące w Bułgarii i Rumunii,<br />

jak choćby środkowoeuropejski<br />

potentat wśród deweloperów – Global<br />

Trade Center.<br />

Bułgaria i Rumunia to kraje rozwijające<br />

się w ostatnich latach bardzo dynamicznie.<br />

Według analizy CASE – Centrum<br />

Analiz Społeczno-Ekonomicznych, stanowiącej<br />

pokłosie seminarium, zorganizowanego<br />

w przeddzień przystąpienia<br />

obu krajów do UE (w listopadzie 2006<br />

r.), średnie tempo wzrostu gospodarczego<br />

w latach 2000 – 2006 wyniosło<br />

5,1 proc. w Bułgarii oraz 5,9 proc.<br />

w Rumunii. To dużo w porównaniu z krajami<br />

„starej Unii”, które w tym okresie<br />

rozwijały się w tempie 1,7 proc. rocznie.<br />

W podobnym tempie rozwijały się jednak<br />

inne państwa, nadrabiające dystans,<br />

dzielący je od „piętnastki” – na przykład<br />

Czechy, Słowacja, czy kraje bałtyckie.<br />

I choć z danych opublikowanych<br />

przez CASE wynika, że Bułgarzy i Rumuni<br />

zrobili wiele, aby stworzyć prawno-administracyjne<br />

ramy, umożliwiające<br />

ukierunkowanie dalszego rozwoju<br />

ekonomiczno-społecznego w zgodzie<br />

z europejskimi standardami, to jednak<br />

w wielu dziedzinach pozostają jeszcze<br />

daleko za unijnym peletonem. Wypełniając<br />

warunki akcesyjne Bułgaria<br />

przyjęła program wdrożenia narodowej<br />

70


Pieniądze<br />

strategii antykorupcyjnej, powołano też<br />

rządową komisję do walki z korupcją<br />

i znowelizowano Kodeks Karny, w zgodzie<br />

z antykorupcyjnymi standardami OECD,<br />

UE i Rady Europy. Cóż jednak z tego,<br />

skoro nowoczesne rozwiązania prawne<br />

i mechanizmy pozostają na papierze<br />

Według komunikatu Komisji Europejskiej<br />

z września 2006 r. Bułgaria to kraj, w którym<br />

„w dziedzinie zwalczania procederu<br />

prania brudnych pieniędzy nie osiągnięto<br />

żadnego sukcesu, korupcja jest<br />

nadal problemem, szczególnie w dziedzinie<br />

poboru opłat celnych i podatków,<br />

a współpraca między organami zajmującymi<br />

się zwalczaniem przestępczości<br />

zorganizowanej jest niewystarczająca”<br />

(cyt. za CASE). Problemy z przestrzeganiem<br />

i – co gorsza – egzekwowaniem<br />

prawa występują również w Rumunii,<br />

przy tym dodatkowym czynnikiem, który<br />

trudno uznać za sprzyjający rozwojowi<br />

gospodarczemu, jest tu brak politycznej<br />

stabilizacji. Scenę polityczną rozdziera<br />

konflikt między premierem Calinem Popescu-Tariceanu,<br />

a prezydentem Traianem<br />

Basescu – nawet wstąpienia swego<br />

kraju do Unii Europejskiej obaj oponenci<br />

nie potrafili świętować wspólnie.<br />

Co przesądziło o tym, że właśnie te dwa<br />

kraje – stojące przed swoją szansą, ale<br />

równocześnie zmagające się z poważnymi<br />

wyzwaniami – znalazły się w orbicie<br />

zainteresowań analityków z Investors<br />

TFI S.A.<br />

– Kierowaliśmy się zarówno wskaźnikami<br />

makroekonomicznymi, jak i własnymi<br />

doświadczeniami. Dysponujemy<br />

świetnym know-how i kadrą przygotowaną<br />

do prowadzenia inwestycji na<br />

tamtejszych rynkach. Oczywiście, są<br />

tam pewne problemy, podobne do tych,<br />

jakie występowały przed laty u nas,<br />

choćby z przewlekającymi się procedurami<br />

administracyjnymi. Klientom przypominamy<br />

jednak sytuację w Polsce<br />

sprzed trzech lat i rozwój gospodarki po<br />

przystąpieniu do UE – wyjaśnia Andrzej<br />

Maniewski, podkreślając jednocześnie<br />

zalety Bułgarii i Rumunii, jak choćby niskie<br />

podatki. Jego zdaniem fundusz Investor<br />

BiR FIZ to propozycja o wyraźnie<br />

określonym profilu, adresowana do tych<br />

klientów, którzy doceniają potencjał nowych<br />

członków Unii.<br />

– Uczulamy klientów, na to, że nie jest<br />

to inwestycja na kilka miesięcy. Investor<br />

BiR to fundusz silnie przywiązany do danego<br />

regionu. Przy dekoniunkturze wahania<br />

wyników mogą być większe, niż<br />

w przypadku naszego flagowego produktu,<br />

funduszu Investor FIZ, inwestującego<br />

na całym świecie – dodaje Maniewski.<br />

Według niego nowy fundusz okaże się<br />

znakomitą inwestycją w perspektywie<br />

kilku lat. Przy wszystkich problemach,<br />

z jakimi zmagają się Bułgaria i Rumunia,<br />

ich rynki finansowe mają bowiem jeden<br />

atut nie do przecenienia: wyceny tamtejszych<br />

spółek są obecnie bardzo niskie<br />

w porównaniu z wycenami ich polskich<br />

odpowiedników, a to doskonale rokuje<br />

przed pojawieniem się dużych inwestorów<br />

sektorowych. Podobnego zdania są<br />

najwyraźniej klienci Investors TFI S.A.<br />

Sto tysięcy certyfikatów inwestycyjnych<br />

serii A o łącznej wartości 100 mln. zł<br />

natychmiast znalazło nabywców. Wśród<br />

2,2 tys. szczęśliwców jest kilku potentatów,<br />

zdecydowaną większość stanowią<br />

jednak drobni inwestorzy. Od 6 lipca<br />

certyfikaty dostępne są na warszawskiej<br />

giełdzie, można je kupować za pośrednictwem<br />

biur maklerskich. Są wyceniane<br />

na koniec każdego miesiąca, a pod<br />

koniec każdego kwartału będzie można<br />

skorzystać z możliwości wykupienia ich<br />

przez fundusz.<br />

•<br />

71


Opowiadanie<br />

Amedeo Modigliani<br />

„Portret<br />

Jeanne Hébuterne”<br />

Źródło:<br />

Wikimedia Commons<br />

72


Portret<br />

Jeanne<br />

Magdalena Krawczak<br />

Teraz stojąc przy otwartym oknie, w chłodzie zimowej nocy,<br />

Jeanne przypomniała sobie, że ostatnia kobieta, którą widziała<br />

w pracowni była jedną z jego piękniejszych modelek.<br />

Miała rude włosy. Ogniste. Dlaczego akurat teraz nękają ją takie<br />

wspomnienia, jak kolor jej włosów Pamięta nawet takie<br />

drobiazgi, jak to, że kiedy zobaczyła ją tamtego popołudnia,<br />

miała wielką ochotę usiąść przy sztalugach i móc nakreślić<br />

zarys jej posągowego ciała na kredowo-białym papierze.<br />

Ale kiedy zobaczyła jak wpatruje się w nią Modi... wyszła<br />

z pracowni. Kiedyś poprosiła go, żeby pozwolił jej usiąść<br />

obok niego przy sztalugach i patrzyć jak maluje. Awantura,<br />

jaką wtedy rozpętał, kazała jej zapomnieć o tym na zawsze.<br />

Krzyczał, żeby zajęła się czymś, byle tylko nie nim i zostawiła<br />

mu swobodę przy pracy, bo nauczy ją porządku. „Kiedy w<br />

końcu zrozumiesz, że nie mogę malować klocków drewnianych,<br />

jeżeli nie chcę żeby wyglądały jak klocki Nagie kobiety<br />

podobają Ci się na obrazach, to uświadom sobie, że do takiego<br />

efektu potrzebna jest naga kobieta w mojej pracowni!<br />

I nic Ci do tego, co się dzieje za tymi drzwiami!”– unosił się.<br />

Cierpiała, bo mówił to wszystko tak, jakby zapomniał, że i ona<br />

studiowała malarstwo w Akademii Colarossi. Szczerze podziwiała<br />

jego talent i obrazy. Była pewna, że kiedyś zawisną na<br />

najważniejszych wystawach świata i to właśnie dla obrazów<br />

chciała się nauczyć być taką kobietą, jakiej on potrzebuje.<br />

Teraz kiedy nie było go obok niej przypadkowo zapamiętane<br />

sceny z pracowni powracały, jak natrętny owad. Modelka<br />

rozbierająca się powoli przed malarzem, uśmiechająca się:<br />

„Mój mistrzu, masz tutaj jakiś trunek” Modelka prężąca<br />

swoje zgrabne, młode ciało, jak kotka już do niego należąca.<br />

Refleksy świec tańczące na jej brzoskwiniowej skórze. Modi<br />

podchodzący do sofy i przestawiający dwie świece. Intensywnie<br />

wpatrujący się w modelkę i proszący, aby przeniosła<br />

lewe ramię nad głowę, by przymknęła oczy. Modi zamykający<br />

drzwi do pracowni. A kiedy kładł się obok modelki na<br />

sofie, Jeanne słyszała już tylko dźwięki świadczące o braku<br />

skrępowania, jakiego należałoby oczekiwać od mężczyzny,<br />

którego partnerka przebywa w pokoju obok z ich dzieckiem.<br />

Modi kochał się równie gwałtownie i namiętnie jak malował.<br />

Modelka zapewne przez chwilę próbowała oponować,<br />

zasłaniając piersi dłońmi, ale po chwili poddawała się jego<br />

chciwym ustom. Był dumny ze swej seksualnej atrakcyjności<br />

i swoje umiejętności w łożu stawiał na równi z talentem malarskim.<br />

Kobiety zmieniał tak często, jak powstawał nowy obraz.<br />

Kiedy odsuwał się od modelki myślał zapewne tylko o tym,<br />

że jej zaczerwienione policzki będą cudownie wyglądały na<br />

obrazie. Na nagie ciało narzucał koszulę i wracał do sztalug.<br />

Jeanne starała się milczeć, a to wystarczyło temu włoskiemu<br />

mężczyźnie. Oskarżał ją tylko, że prowokuje go do<br />

awantur dopominając się o swój akt. Nie mogła sobie teraz<br />

przypomnieć, czy to zazdrość o wspaniały akt tej rudowłosej<br />

modelki sprawiły, że tego dnia postanowiła odkryć<br />

przed nim swój sekret Czy może nosiła się z tym zamiarem<br />

już kilka miesięcy i ciągle nie miała odwagi pokazać mu<br />

swoich prac Bała się jego reakcji, ale kiedy ponownie weszła<br />

wtedy do pracowni, niosła przed sobą wielką teczkę<br />

73


Opowiadanie<br />

z rysunkami. „To dla Ciebie! Zobacz, że potrafię malować<br />

akty i nie są mi do tego potrzebne cielesne ćwiczenia!” Ale<br />

on nawet nie spojrzał na rozsypane u jego stóp rysunki.<br />

„Obejrzę je później” – powiedział chłodno. Ale jej już nie<br />

było. Wybiegła z pokoju znowu trzaskając drzwiami. „Przeszkadzasz<br />

mi w pracy furiatko! Nie chciałabyś się znów wyprowadzić!”<br />

– Krzyknął za nią. Odpowiedziało mu trzaśnięcie<br />

drzwiami w głębi mieszkania.<br />

Tamtego wieczoru poprosił, żeby mu pozowała. Ponowiła<br />

błagania, żeby namalował jej akt. Powiedziała, że jej krągłości<br />

nigdy nie będą dla artysty bardziej tajemnicze niż teraz.<br />

Był w dobrym humorze po udanej sesji z rudowłosą, więc<br />

tłumaczył jej spokojnie: „Zrozum, że to wbrew tradycji mego<br />

kraju, wbrew mojej włoskiej duszy. To nie do pomyślenia,<br />

żeby swoją kobietę i żonę mógł pokazać obnażoną Włoch<br />

czystej krwi. A zwłaszcza w Twoim stanie kochana. To byłoby<br />

straszne.” Czyścił pędzle pogwizdując, gdy mówiła, że nie<br />

obchodzą ją tradycje kraju, w którym nigdy nie była. Nie reagował,<br />

gdy prosiła, aby malował ją i przestał sprowadzać<br />

do pracowni te wszystkie kobiety. „Nie smuć się. Będziesz<br />

miała tyle portretów ile zechcesz. Żadna żona, żadnego artysty<br />

nie będzie miała tylu portretów ile ja tobie namaluję!”<br />

Więc znowu namalował jej portret. Kolejny portret na ucięcie<br />

dyskusji – pomyślała Jeanne. Kolejny pięknie wymalowany<br />

portret na zamknięcie ust.<br />

Kiedy kilka dni temu Ortiz zabrał go do szpitala, Modi był<br />

nieprzytomny z bólu. Rodzice zabrali ją do rodzinnego domu<br />

i postanowili opiekować się nią ze względu na jej stan.<br />

Pamięta, że coś jadła i siedziała przy kominku. Pamiętała<br />

prośby matki, aby przespała się na sofie, ale nie słyszała<br />

tego wszystkiego, co do niej mówili. Każda jej myśl była<br />

przy kochanku i w pracowni w ich apartamencie przy Reu<br />

de la Grande Chaumiere. Łzy rozpaczy, żalu i bezsilnej złości<br />

spływały po jej policzkach w długich korytarzach, które<br />

zdążyły wyżłobić.<br />

Przez otwarte okno wpadał do pokoju styczniowy wiatr. Patrzyła<br />

na ten ostatni portret, który jej namalował i płakała.<br />

Po co matka go zabrała Na pierwszy rzut oka nie wyróżniał<br />

się niczym szczególnym spośród jej wielu portretów, które<br />

namalował. Jeanne obserwowała swoją twarz odmalowaną<br />

wraz z długą szyją. Nieskazitelną biel bluzki na rdzawym tle.<br />

Ciemność aksamitnej spódnicy. Pozując siedziała wyprostowana,<br />

oparta dla wygody o podłokietnik fotela – bardzo<br />

wdzięczna poza, przystająca kobiecie w jej stanie. Włosy<br />

gładko zaczesane. Bardzo grzeczne. Ale w jej oczach Modi<br />

odmalował coś takiego, że patrząc na siebie teraz, jego oczami,<br />

przełykała ślinę z żalu i ze strachu. Oczy na portrecie nie<br />

kryją w sobie żadnych iskierek, są zgaszone. Karminowe usta<br />

i lekkie rumieńce na twarzy nie odwracają uwagi od bezmiernego<br />

smutku i rezygnacji, jakie malują się na tej twarzy. Jest<br />

to portret kobiety, która nie ma już nadziei. Sugestywny portret<br />

niewypowiedzianych wyrzutów i zniszczonych marzeń.<br />

Od ilości odmalowanego nieszczęścia jest chyba znacznie<br />

cięższy od innych portretów o wymiarach 92 × 60 cm.<br />

Kiedy jeszcze bliżej przyjrzała się sobie na portrecie po jej<br />

twarzy popłynęły łzy. Jakże ten portret ma się do ognistych<br />

aktów, z których on słynie Malował ją zawsze w kompletnym<br />

ubraniu, podczas gdy prężące się na sofach nagie, piękne<br />

kobiety spoglądały na nią cały czas ze ścian pracowni Przecież<br />

spoglądały na Jeanne pozującą Modiemu w zapiętych<br />

pod szyję sukniach i apaszkach! Przypomniała sobie jak starała<br />

się uśmiechać do niego podczas pozowania, pomimo,<br />

że dławił ją żal. Skoro nie wziął pod uwagę nawet jej stanu<br />

i nie uległ jej błaganiom, żeby namalował ją rozciągniętą na<br />

sofie w erotycznej pozie – to znaczy, że nigdy nie ulegnie.<br />

Nigdy nie patrzył na nią tak, jak na tamte kobiety.<br />

Usłyszała natarczywe pukanie do drzwi swojego pokoju. Jej<br />

brat domagał się wyjaśnień, dlaczego zastał drzwi zamknięte<br />

i prosił, by natychmiast otworzyła. Prosił, błagał, zaklinał,<br />

że się martwi i boi. Jego głos docierał do niej ściszony i oddalony.<br />

Jeanne otarła łzy i zamknęła teczkę pełną swoich<br />

rysunków. Skreśliła na niej drżącą ręką kilka słów do brata:<br />

„Chciałam je zniszczyć, ale już mnie na tyle nie obchodzą,<br />

żeby zadać sobie trud niszczenia. Chciałam, żeby Modi tak<br />

mnie widział.”<br />

Oczy miała szeroko otwarte i pozbawione już łez. Wiatr lekko<br />

poruszał jej kruczoczarnymi włosami. Pod stopami czuła<br />

chłód parapetu okiennego. Był śliski od przymarzniętego<br />

śniegu. Modi zmarł kilkanaście godzin temu. Nikt nie zdążył<br />

jej o tym powiadomić, ale czuła, że nie bez powodu jej serce<br />

skurczyło się w bolesnym spazmie, który na chwilę pozbawił<br />

ją oddechu.<br />

Długa koszula nocna zafalowała lekko, kiedy zrobiła jeden<br />

zdecydowany krok do przodu. W objęcia wiatru. W objęcia<br />

śmierci. Jej delikatne ciało spadło z piątego piętra na bruk.<br />

Był 25 stycznia 1920 roku. Kilka godzin wcześniej w szpitalu<br />

zmarł nie odzyskawszy przytomności jej kochanek i największy<br />

artystyczny autorytet. Ojciec jej pierwszego dziecka – córki,<br />

do której się nigdy nie przyznał. Jedyny mężczyzna w jej życiu,<br />

który mówił o niej „moja żona”, chociaż jej nigdy nie poślubił.<br />

Zazdrosny furiat, alkoholik i tyran, będący równocześnie największym<br />

szczęściem jej życia – Amadeo Modigliani. Jeanne<br />

Hebuterne była w 9 miesiącu ciąży i miała niecałe 22 lata.<br />

Brat Jeanne długo płakał tej nocy. Płakał nad rysunkami<br />

z teczki. Nie dlatego, że wzruszyło go piękno aktów wyrysowanych<br />

wprawną ręką. Płakał, bo to były autoportrety.<br />

Amedeo Modigliani został pochowany 27 stycznia 1920 na cmentarzu<br />

Pére Lachaise i w jego pogrzebie wziął udział chyba cały świat<br />

paryskiej bohemy początków XX wieku. Ciała Jeanne i ich nienarodzonego<br />

dziecka spoczywają w grobie tuż obok niego.<br />

74


Marcin Wolski<br />

Optymista z rozsądku,<br />

pisarz z powołania.<br />

Książki, podróże<br />

i obserwacja polityki<br />

– to pasje<br />

Marcina<br />

Wolskiego<br />

Satyryk,<br />

Satyryk na państwowej posadzie –<br />

jedno z drugim się nie kłóci<br />

Za czasów „Polskiego Zoo” zarzucono<br />

mi, że jestem satyrykiem dworskim.<br />

Zdecydowanie się temu sprzeciwiłem,<br />

ponieważ satyryk dworski jest uzależniony<br />

od dworu i kiedy się zmienia król,<br />

on zmienia poglądy. Owszem, kilkakrotnie<br />

bywałem wyrazisty, ale to nie była<br />

kalkulacja. Parę razy w moim życiu zda-<br />

ale nie wesołek<br />

rozmawiała: Ewa Zarzycka<br />

foto: Maciej Łabudzki<br />

O Panu piszą tak: pisarz, dziennikarz,<br />

autor kabaretowych tekstów, satyryk...<br />

Odpowiada mi kolejność, w jakiej pani<br />

to wymieniła – pisarz, dziennikarz, satyryk.<br />

Dla masowej publiczności jest odwrotnie<br />

i to czasami boli.<br />

I jest jeszcze zawód wyuczony – historyk.<br />

Nie ma szkół pisarzy, a trzeba mieć jakiś<br />

punkt oparcia, by stworzyć przysłowiową<br />

dźwignię. W moim przypadku to była<br />

historia. Zawsze chciałem być pisarzem,<br />

ale nigdy nie wierzyłem w możliwość<br />

realizacji tych marzeń. Byłem bardzo<br />

samokrytyczny. Pracowałem, by zostać<br />

historykiem z nadzieją, że może będę<br />

pisarzem niedzielnym – co jakiś czas<br />

napiszę aforyzm lub fraszkę.<br />

A satyrykiem<br />

Najpierw narodził się Marcin fantasta,<br />

dokładnie wtedy, kiedy wróciłem z przedstawienia<br />

kukiełkowego w wieku lat 6<br />

i narysowałem sobie, bo nie umiałem<br />

jeszcze pisać, ciąg dalszy tej sztuki. A satyryk<br />

W ósmej klasie, może dziewiątej<br />

przeżyłem coś na kształt zawodu miłosnego.<br />

Nie mogłem rywala pokonać, bo<br />

był przystojny, świetnie tańczył itd. Więc<br />

napisałem utwór wierszem, w którym go<br />

ośmieszyłem. Może to był ten moment...<br />

Satyryk musi patrzeć na siebie z dystansem.<br />

Najgorszy jest taki, który uważa<br />

siebie za idealny wzorzec i wszystko do<br />

tego przykrawa. Mnie się wydaje, że ten<br />

błazen, ten garbus, dlatego żartuje ze<br />

świata, bo żartuje z siebie.<br />

75


Felieton<br />

Piotr Balcerowicz<br />

Sen o IV Ziemi Obiecanej<br />

Z moich podróży<br />

Opuszczam średniowieczną twierdzę, która o zachodzie<br />

słońca wygląda jak ulepiona ze złocistego piasku. Chciwa,<br />

bajkowa oaza, była ongiś stolicą potężnego Chanatu, a obecnie<br />

zagubiła się na rubieżach Uzbekistanu. W promieniu<br />

tysiąca kilometrów wokół jej murów rozciągają się pustynie.<br />

Na północ aż po Kazachstan Kyzył-Kum. Na południe aż<br />

po Iran piekielna Kara-Kum, jedno z najgorętszych miejsc<br />

świata.<br />

Zdawać by się mogło, że czas w Chiwie się nie posunął od<br />

stuleci. Coś się jednak zmieniło: opustoszały nisze przy<br />

bramie wschodniej, gdzie jeszcze w 1873 r. sprzedawano<br />

niewolników, w tym podróżników i kupców z Rosji czy Polski.<br />

Podróżowanie po Uzbekistanie ryzykowne. Najgorsza jest<br />

milicja, która pod byle pretekstem, wymusza łapówkę.<br />

Wzorem dawnych turkmeńskich koczowników polujących<br />

na karawany potrafi nawet posadzić w areszcie. Najczęściej<br />

podrzucają narkotyki. Przybysze zaszywają więc sobie<br />

kieszenie.<br />

Z pewną ulgą zmierzam w rozklekotanym pociągu z czasów<br />

radzieckich ku granicy z Turkmenistanem. W jednym wagonie<br />

udaje się wyważyć okno: do środka wpada gorący strumień<br />

powietrza. Na zewnątrz metalowej puszki panuje ponadczterdziestostopniowy<br />

upał, pozostałe okna są zaśrubowane<br />

na amen.<br />

Wszyscy Uzbecy w wagonie już wiedzą, dokąd jadę. Bachtijar<br />

cmoka z ukontentowaniem: „Oj, będzie się wam podobało...<br />

To piękny kraj...” – „Jak tam jest”, dopytuję się. – „Tam jest<br />

wspaniale. Piękniej niż tutaj. Trochę gorąco. Ale za to wieje<br />

na pustyni chłodna bryza. I w dzień, i w nocy. No i drzewa<br />

dają cień...” – „Drzewa Na pustyni” – „No tak... Mało jest<br />

drzew. Ale jak już jakieś wyrośnie, to jest tak rozłożyste, że<br />

daje wszystkim dookoła cień. Nie to, co tutaj...”<br />

„A ludzie” Bachtijar bez namysłu wyjaśnia: „Ludzie są<br />

wspaniali. Tu ludzie są chytrzy, zawistni. Tam są gościnni,<br />

dobrzy. Nie oszukają. Zgubisz pieniądze, to pojadą za tobą<br />

przez pustynię, by ci oddać. Nie to, co tutaj...” Bachtijar<br />

zamyślił się. „No i kobiety tam są też ładniejsze! Życzliwe,<br />

z gorącym charakterem...”<br />

Pozostali pasażerowie przysłuchują się, potakując głową ze<br />

zrozumieniem. „Bachtijar, drogo tam jest” – „Ależ skąd! Nie<br />

to, co tutaj. Potrzebujesz tylko jednej zapałki w życiu: gaz<br />

płonie w kuchni bez przerwy, bo dają go za darmo. Chleb jest<br />

za darmo. I sól. I woda. I prąd. Prawie wszystko. To wspaniały<br />

kraj!”<br />

„Ale podobno milicja jest brutalna...” Bachtijar żachnął się:<br />

„Ależ skąd! Milicja tylko pilnuje porządku. Dlatego nie ma<br />

tam złodziei i bandytów, nikt nie kłamie i nie oszukuje. No<br />

i łapówek nikt nie bierze. Wszyscy źli ludzie są w więzieniu.<br />

Nie to, co tutaj...”<br />

„Bachtijar, powiedz, kiedy byłeś tam ostatni raz” Bachtijar<br />

wyszeptał rozmarzony: „Nigdy. Ale na pewno tam kiedyś<br />

pojadę...” Wszyscy potaknęli.<br />

Turkmenistan pozostaje jednym z najbardziej autorytarnych<br />

państw na ziemi. Władza kontroluje każdy przejaw życia. Zlikwidowano<br />

szpitale z wyjątkiem jednego: nikt nie zastrajkuje.<br />

Liczba więźniów, w tym politycznych, i ich śmiertelność nie<br />

jest do końca znana; państwo zaprzestało ich dożywiania.<br />

Wersety z radosnej twórczości prezydenta Turkmenbasziego<br />

pt. Ruchnama („Księga duszy”) stanowią obowiązkową<br />

lekturę w meczetach i podstawę egzaminu na prawo jazdy.<br />

Na szczęście każda władza się kiedyś kończy. Turkmenbaszi<br />

już nie żyje.<br />

Iluzja nowego lepszego świata i pełni bezpieczeństwa, snuta<br />

przez polityków, przemawia do naiwnej wyobraźni. Nawet<br />

jeśli ceną jest stopniowa utrata demokracji i wolności. Ach,<br />

ten wspaniały Turkmenistan... Nie to, co tutaj...<br />

78

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!