KIP nr 6 - Wojewódzki Dom Kultury w Rzeszowie
KIP nr 6 - Wojewódzki Dom Kultury w Rzeszowie
KIP nr 6 - Wojewódzki Dom Kultury w Rzeszowie
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
KULTURA I PIEŚŃ Nr 6 (19). 2011r. – 42<br />
Wkładka Młodych Nr 2/ 2011. Rok I – str.5<br />
cuchnących i wulgarnych mężczyzn, których spotykałem nieraz pod latarniami, wracając późną nocą z różnych<br />
przyjęć i balów. I - jak to mam w zwyczaju - prędko wprowadziłem zamiar w czyn.<br />
Doznanie było piorunujące. Smak, którego drobną nutkę czuło się nieraz u młodych szlachcianek,<br />
uderzył mi do głowy z natężeniem wręcz niewyobrażalnym. Czyżby to właśnie to doznanie ciągnęło mnie<br />
do arystokracji, gdy tutaj, u pospolitego amatora spoczynku pod gołym niebem, czekało ono na mnie w nieporównanie<br />
większej skali?!<br />
Chyba nigdy jeszcze nie piłem krwi tak długo i w takiej ilości. Ten biedak, na którego trafiłem, musiał<br />
niewątpliwie tej samej nocy umrzeć z braku krwi. Napojony nowym doświadczeniem podążyłem w kierunku<br />
domu.<br />
Ale zaraz zaczęły się dziać rzeczy straszne...<br />
Odniosłem po chwili wrażenie, że trwa właśnie trzęsienie ziemi, tylko jakieś łagodne, swobodnie<br />
kołyszące ulicą jak wózkiem dziecięcym. Innym ciekawym odkryciem, było drugie pasmo ulicy, którą szedłem,<br />
zupełnie takie samo, jak gdyby ktoś skopiował szosę z chodnikiem i umieścił drugą tuż obok. Szedłem,<br />
więc, nie mogąc się nadziwić spokojowi, z jakim mieszkańcy mijanych domów przyjmowali wstrząsy<br />
podłoża oraz szybkości, z jaką tutejsi robotnicy zbudowali drugie pasmo drogi (ostatnio szedłem nią rano,<br />
tego samego dnia).<br />
Pozostając pod niesłabnącym wrażeniem tych dwóch elementów, szedłem coraz bardziej słabnącym<br />
krokiem. Mijając park, postanowiłem przysiąść odrobinę, bo niespodziewane zmęczenie i senność dawały<br />
mi się mocno we znaki. Zbliżyłem się do ławki, ale ta raptem skoczyła na mnie i uderzyła z całej siły w czoło!<br />
Obudziłem się w szpitalu, za dnia, z bandażem na głowie i pierwsze, co odczułem, było to olbrzymie<br />
przagnienie krwi. Musiałem przeleżeć bardzo długo bez przytomności. Pielęgniarka dała mi jakąś zupę, ale<br />
nie tknąłem, bo łyżka była posrebrzana. Ostatecznie wychłeptałem trochę z talerza i zaraz zasnąłem.<br />
Obudziłem się w nocy, głód krwi był tak wielki, że nie mogłem już spać i wyruszyłem na korytarz.<br />
Zaglądałem do wielu sal, aż znalazłem laboratorium, gdzie trzymano pobraną krew. Zaspokoiłem pierwsze<br />
pragnienie i wyśliznąłem się ze szpitala na ulicę. Szedłem szparkim krokiem do domu, gdy wtem dostrzegłem<br />
leżącego pod koszem na śmieci człowieka, od którego czuć było przyjemną woń alkoholu. Nie mogłem<br />
się powstrzymać przed spróbowaniem, zwłaszcza, że nie wiem do końca, jak krew takich ludzi smakuje<br />
(jak pamiętacie, ostatnio - zaraz po spróbowaniu - przeszkodziło mi trzęsienie ziemi i agresywna ławka).<br />
Jak to mam w zwyczaju - prędko wprowadziłem zamiar w czyn.<br />
***<br />
Na odwyku jest całkiem przyjemnie. Wszyscy się o mnie troszczą, codziennie mam wielu gości, zapewniających<br />
świeżą krew. Ze studiów oczywiście mnie wywalili, ale wierzę, że za pół roku będę mógł je<br />
podjąć po raz drugi; już teraz dużo czytam, by odświeżyć zapomniane nieco wiadomości. A czasami wzdycham<br />
do przyprawionej subtelną nutką wina krwi arystokratek...<br />
Krzysztof Grzegorczyk (ur. 1993)<br />
Vanarchyk Iwan, ASP, Lwów<br />
Grecyk Marta, ASP, Lwów