Abecadło Rzeczy ŚląskichRoler czyli hulajnogaPewnie wielu z nas pamięta jak około 1995 roku wróciła donas moda na hulajnogi. Można nawet powiedzieć, że hulajnogaprzeżyła wtedy swoją drugą młodość.Moda ta przyszła gdzieś z Ameryki, choć masowa produkcja hulajnógbyła realizowana w Chinach czy innych krajach Azji. Od tego czasu dodzisiaj kupienie niewielkiej, składanej, lekkiej, bo wykonanej z aluminiumhulajnogi, nie stanowi problemu. Graczka ta, jak po śląsku mówisię na zabawkę, jest możliwa do kupienia w każdym dobrze zaopatrzonymsklepie rowerowym i zabawkowym. Owszem, moda na te pojazdytraci powoli na intensywności i nigdy nie prześcignie popularnościroweru. Jednak, tak czy inaczej, kiedy od około 15 lat nasze dzieci ponowniejeżdżą na hulajnogach, wielu starszych Ślązoków zaczęło sobieprzypominać dawną popularność takich pojazdów na śląskich drogachi podwórkach. Zaczęto też sobie przypominać, że nazwa „hulajnoga” niebyła dawniej na Śląsku w ogóle znana ani stosowana. Ślązoki mówiły naten pojazd – roler. Zajmijmy się więc dzisiaj śląskimi rolerami.A zatem śląska nazwa roler, pochodzi z języka niemieckiego, jednakdokładnie w Niemczech mówi się – tretroller albo trittroller. Natomiastpolskie słowo – hulajnoga, przyszło na Śląsk o wiele później. Jest torusycyzm, czyli wyraz pochodzący z języka rosyjskiego od słowa „guliat”,czyli spacerować.Teraz zaś trochę o historii tego pojazdu. Otóż pierwsze rolery powstaływ drugiej połowie XIX w., będąc jakby formą pierwotnych rowerów bezpedałów, które były dość tanie i przeznaczone głównie jako zabawki dladorosłych i dla dzieci. Różnica jednak polegała na tym, że takie dawnerowery były wysokie z siodełkiem. Siedziało się na nich, zaś aby jechać,ludzie odpychali się nogami od ziemi. Później prostszą formą tegopojazdu było jego obniżenie. I wówczas żeby jechać na takim rolerze,wystarczyło na nim jedną nogą stanąć, zaś drugą się odpychać.Popularność rolerów na Śląsku brała się stąd, że ich konstrukcjabyła na tyle prosta, że z braku pieniędzy można było dzieciom takiecoś samemu zrobić w domu. Najczęściej więc robiono domowe roleryz drewna, co zresztą potwierdza zdjęcie obok z około 1930 roku. Widaćwięc wyraźnie, że do zrobienia takiej graczki wystarczyły dwie deski,dwa kółka i trochę dodatków. Drugim powodem popularności rolerówbył ich niski koszt w stosunku do rowerów, które dawniej uważano zatowar luksusowy i bardzo drogi. Natomiast w drugiej połowie XX w.,kiedy cena rowerów spadła, rolery zaczęły powoli odchodzić w zapomnienie.Ale z zapomnienia obudziły się w 90. latach XX w. – i jak jużwspomnieliśmy na początku – do dzisiaj można je zobaczyć na naszychdrogach.Tekst i fotokopie: Marek SzołtysekMały Ślązok z „drzewiannym” rolerem domowej roboty. Pojazd nie miał hamulcai trzeba było hamować nogą. Było to dosyć kłopotliwe, zwłaszcza, kiedy na beztydziyńjeździło się po bosoku. Zdjęcie w niedzielnym ubraniu z około 1930 roku.Taki rower bez pedałów, nazwany rowerem biegowym, skonstruowałw 1813 roku Niemiec Karol Drais. Pojazd napędzany byłprzez odpychanie się nogami od ziemi. Później ten sposób napęduzastosowano w zabawce dla dzieci, czyli w hulajnodze.Metalowe rolery z 70. lat XX wieku miały już gumowe opony i dętki oraz hamulce, przezco były graczkami szybszymi i bezpieczniejszymi.36 Nr 8/458; sierpień <strong>2009</strong>
Wielki album <strong>Rybnik</strong>a (cz.(cz. 72)Kontynuujemy nasz cykl prezentujący sta re zdję cia przed sta wia ją ce losy Ryb ni ka i ryb ni czan na prze strze ni ostatnich 150 lat.Każ da pu bli ko wa na fo to gra fia otrzy ma swój nu mer. Uła twi to dys ku sję z Czytelnikami na temat przed sta wio nych na zdję ciu wy darzeń,rze czy i osób. Za chę ca my więc Czy tel ni ków do wy ci na nia tych stron i zbie ra nia ich w se gre ga to rze. Ponadto proponujemyCzytelnikom współ re da go wa nie cyklu – za chę ca my do przy no sze nia do re dak cji sta rych zdjęć będących świad ka mi mi nio nychcza sów. Najbardziej in te re su ją ce za mie ści my w „GR”. Za każ de zdję cie wy bra ne do druku, za pła ci my 10,00 zł. Spon so rem akcjijest Wy daw nic two „Ślą skie ABC” z Ryb ni ka. Za po wie rzo ne nam zdję cia – dzię ku je my!72/1Zdjęcie 72/1:Duże zdjęcie powyżej jest bardzo zagadkowe. Otóż niewiemy gdzie zostało zrobione ani kogo na nim uwieczniono.A przecież jest na nim aż około sto osób. W pierwszejchwili myślałem, że to może jakiś chór, ale na owe sto osóbzaledwie dziewięć to kobiety. Więc ani to chór męski, aninie za bardzo mieszany? W każdym razie zdjęcie dostarczyłnam Norbert Fraj, który znalazł ową anonimową fotografięw starej spiżarce, w jednym z domów przy ulicy Raciborskiej.Dla ułatwienia można jedynie powiedzieć, że zdjęciezrobiono w latach międzywojennych. Widoczna jest też nazdjęciu niewyraźna pieczątka z tekstem: „Zakład fotograficzny.Edmund Kroczyk. ….szowice, koło Dw…” Kto rozwiążetę zagadkę?72/2Zdjęcie 72/2:To sielankowe zdjęcie pochodzi z czasów międzywojennychi przypomina złote lata śląskiego harcerstwa. Są nanim uwiecznieni harcerze z naszej Ligoty: w środku stoiharcmistrz ligockiego hufca Paweł Szymik, znany nauczycielz rybnickiego Technikum Mechanicznego. Zdjęcia użyczyłnam jego syn Eugeniusz Szymik.Opracowanie i fotokopie: Marek SzołtysekTelefony do redakcji: 032/42 28 825, 032/42 60 070 37